Jakub Tondel Kl. 3p
Symboliczne znaczenie „gęby” i „pupy” w "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza
Przez wiele lat tytuł powieœci Gombrowicza - Ferdydurke - uważany był za literacka prowokacje autora, nic nieznaczące słowo. Okazuje się jednak, ze jest to wyraz utworzony z imienia bohatera, a zarazem tytułu książki Sinclaira Lewisa Freddy Durkee, która również podejmowała temat ponownego wpędzenia w dziecięctwo. Bohater gombrowiczowski budzi się pewnego dnia w œrodku swojego życia niczym Dante, uœwiadamiając sobie, ze nic tak wielkiego jak autor Boskiej komedii w swoim życiu nie dokonał, ze nadal jeszcze stoi na granicy pomiędzy dziecięctwem a dorosłoœcią. I jak Dante, nasz bohater wybiera się w wędrówkę po krainach pozarealnych, w wędrówkę po swoim dzieciństwie i dorastaniu, gdzie szkole (etap I wędrówki) możemy zestawić z piekłem, stancje u Młodziaków (etap II) z czyœćcem, a wieœ, na która ucieka z Miętusem, z niebem. Jego przewodnikiem jest prof. Pimko, specjalista od literatury starożytnej.
U Gombrowicza wyraz „pupa” staje się emblematem dziecięctwa, powtarzanym z luboœcią przez pedagogów i matki. Można powiedzieć, ze „przyprawianie pupy” to ciągłe wpędzanie w niedojrzałoœć, stosowane przez Dojrzałych dla oddzielenia się od Niedojrzałych, traktowanych pobłażliwie i lekceważonych. „(...) Ciągle, ciągle mieć na karku ciotkę - być naiwnym, dlatego, iż ktoœ naiwny sadzi, ze jesteœ naiwny - być głupim, dlatego, że głupi ma cię za głupiego - być zielonym, dlatego, ze ktoœ niedojrzały zanurza cię i kapie we własnej zieleni (...). Autor Ferdydurke szczególnie belfrom przypisuje kompleks udziecinniania uczniów, wiecznej naiwnoœci i wiary w ich dziecięca czystoœć i niewinnoœć, której tak bardzo chcieliby pozbyć się w wieku dojrzewania. Pimko posuwa się nawet do pewnego fortelu, niby przypadkiem upuszczając wœród uczniów karteczkę z adnotacja: „Na zasadzie moich obserwacji, przeprowadzonych w szkole X podczas wielkiej pauzy, stwierdzam, ze młodzież męska niewinna jest! Takie jest moje najgłębsze przekonanie. Dowodem tego - wygląd uczniów oraz ich niewinne rozmowy tudzież ich niewinne i przemiłe pupy”. Pikom wie, ze nic tak nie rozjusza dziecinnego buntu i tupania nóżką w podłogę, jak udowadnianie dzieciom, ze są dziećmi, jak udowadnianie niedojrzałym, ze są niedojrzali. Np. pani z przedsiębiorczoœci usiłuje nam stale udowodnić, ze jesteœmy niedojrzałymi kretynami, bo jesteœmy od niej o 100 lat młodsi. To jest nasza pupa, którą musimy dŸwigać w każdy wtorek.
Największym dramatem, jaki stoi przed gombrowiczowskim człowiekiem, jest dramat deformacji, która pochodzi z zewnątrz, narzucanie komuœ społecznej roli czy maski: „robienie gęby”. Józio, z Ferdydurke „otrzymuje” swoja „gębę” w domu Młodziaków, którzy - zanim przyjęli go na stancje - przeprowadzili z nim wnikliwy wywiad, by móc przyczepić mu jakąœ etykietkę, włożyć go do jakiejœ szufladki. Ponadto, Zuta Mlodziakówna, pensjonarka, przyprawia mu „gębę” zakochanego w pensjonarce, zafascynowanego pensjonarką i jej rodzącą się seksualnoœcią uczniaka, pozostającego poza kręgiem jej zainteresowań. Jak powiada narrator w finale opowieœci o przygodach Józia? „(...) Nie ma ucieczki przed gęba, jak tylko w inna gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka”. Człowiek nie może wiec żyć w społeczeństwie bez konkretnej maski przez to społeczeństwo nadanej, musi mieć jakieœ cechy, atrybuty, które go okreœlają wœród innych ludzi, nawet, jeœli zostały one blednie odczytane i zinterpretowane. Gombrowicz podjął wieloletnia walkę z procederem „robienia gęby”, m.in. w Dziennikach krytykując system wartoœciowania człowieka przez pryzmat jego pochodzenia, czy to narodowoœciowego, czy klasowego. Bardzo drażniło go to, ze na emigracji w Argentynie ciągle przyczepiano mu łątkę „polskiego emigranta”, „polskiego pisarza”, drażniło go ciągłe odwoływanie się do polskich wzorców kulturowych i związanych z tym stereotypów.