Łukasz był pierwszą osobą w Bełchatowie

Łukasz był pierwszą osobą w Bełchatowie, która wiedziała o moim prawdziwym zarobku.

By nie stracić przyjaciela powiedziałam mu to, po jednej z naszych kłótni. Dopiero wtedy zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi.

Teraz siedzę w szatni i zastanawiam się nad swoim marnym losem.

Już chciałam wstać i wyjść z pomieszczenia, gdy usłyszałam głos:

- Co ty tutaj jeszcze robisz?

Odwróciłam się przestraszona i w drzwiach ujrzałam Monikę.

- Oh, ale mnie wystraszyłaś. – Odetchnęłam głęboko.

- Coś masz na sumieniu, że się boisz? – Spojrzała na mnie spode łba i usiadła na moim wcześniejszym miejscu.

- No co ty, ale myślałam, że nikogo już tu nie ma. Co najwyżej Bartek, bo widziałam jak ćwiczył jeszcze zagrywkę.

- No jak widać nie. – mruknęła i natychmiastowo z jej oczu popłynęły pierwsze krople łez.

- Hej? Co jest? – Podeszłam do niej i usiadłam obok.

- Bartek… On… - wyjąkała i ponownie wybuchła płaczem.

- Co się stało? – spytałam, choć wiedziałam co zaraz usłyszę.

- On ze mną zerwał! – wykrzyknęła zbulwersowana i rzuciła mi się w ramiona.

Delikatnie ją klepałam po plecach i co chwila ją uspokajałam. Gdy już wzięła głęboki oddech powiedziała:

- Ale ja nie rozumiem, jak on mógł to zrobić? Przecież byliśmy tacy szczęśliwi. – Spojrzała na mnie ze smutnym wyrazem twarzy, że aż sama nie wiedziałam co jej powiedzieć.

- A może to Ty byłaś szczęśliwa, a on się w tym związku dusił?

Spoglądnęła na mnie ze zdziwieniem.

- No, ale jak to? Przecież ze mną każdy jest szczęśliwy. Prawda?

-Eee..no jasne. A może chodzi o ten artykuł? – rzekłam niepewnie i wyciągnęłam z torby treningowej lokalną gazetę sprzed kilku tygodni.

Wiedziałam, że w końcu będę musiała z Moniką na ten temat porozmawiać, więc nosiłam tę gazetę ciągle przy sobie. I właśnie dzisiaj nadszedł ten moment, w którym Bartek zerwał z Moniką.

Pewnym ruchem podałam blondynce czasopismo, a ta gdy tylko spojrzała na artykuł rzekła:

- Ale to nie tak…

- To nie mnie się tłumacz. Na razie. – Powolnym krokiem wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do mojej przyjaciółki.

Dzisiaj był dość nieprzyjemny dzień. Było zimno i niekiedy padał deszcz, więc w spokoju do pracy mogłam założyć zwykłe, czarne spodnie. No może nie zwykłe. Ponieważ były to rurki, biodrówki, więc gdy usiadłam na motorze poczułam nieprzyjemny chłód w dolnej części pleców. Szybko naciągnęłam na gołe ciało bluzkę i założyłam mój ukochany kask.

Już miałam odjeżdżać, gdy usłyszałam głos Moniki.

- Masz coś? Jestem załamana i potrzebuję się odprężyć.

Udawałam, że jestem zainteresowana moimi paznokciami, gdy blondynka na mnie spojrzała.

Chyba nie za bardzo domyślała się, że podsłuchuję jej rozmowę. Ale to i dobrze.

Przynajmniej nie muszę się ukrywać.

- No, dobrze. To o 18 przy „Diable”? Ok. Pa.

Zakończyła rozmowę i z wielką gracją ruszyła w stronę swojego mieszkania.

Ja natomiast spojrzałam na moją komórkę.

Była godzina 16:47, więc miałam ponad godzinę na dotarcie do domu, dowiedzenia się co to jest ten „diabeł” i dojazd tam jak najszybciej.

Tylko kto mi może pomóc??

Jedynymi osobami, z którymi utrzymuję tutaj kontakt to Bartek i Łukasz. Ten pierwszy odpada. Z przyczyn wiadomych. Tak więc pozostał mi tylko Łuki.

Szybko wybrałam jego numer w telefonie i już po chwili usłyszałam jego głos:

- No jak tam mała?

- Już ci mówiłam, żebyś nie mówił do mnie mała.

- Jasne, jasne. – Usłyszałam jak się śmieje.

- Nie śmiej się. Potrzebuję pomocy. – rzekłam błagalnie.

- Ooo..co się stało? – Był wielce zdziwiony.

- Powiedz mi, gdzie jest Diabeł i co to takiego?

- No wiesz, ja nie jestem tutaj zbyt długo…

- No pięknie. – Teraz to pozostał mi tylko Bartek. A tego to chcę uniknąć.

- …Ale z tego co mi się kojarzy to jest to klub nocny i znajduje na osiedlu Dolnośląskim.

- O Boże..naprawdę?

- No z tego co pamiętam jak chłopaki o tym gadali, to tak.

- Jej, kocham Cię. – pisnęłam i cmoknęłam do słuchawki.

- Ohh, co to za zaszczyt. – Zaśmiał się. – Też Cię kocham mała.

- Łukasz!!!

- Oj dobra, dobra. Przepraszam.

- Papa. – rzekłam i szybko odjechałam spod hali.

Gdy tylko dojechałam do domu, weszłam pod prysznic, by się odświeżyć po treningu.

Z wielkim uśmiechem na twarzy przypomniały mi się wszystkie szczególne wspomnienia z Bartkiem w roli głównej.

Nasze pierwsze spotkanie, gdy mijałam go w wejściu na halę.

Te jego zaciekawione spojrzenie chyba na zawsze wyryło mi się w pamięci.

Nasze późniejsze spotkania razem z Łukaszem i Moniką.

Burza.

Wspólna bitwa na jedzenie.

I nasz pocałunek. Mój pierwszy pocałunek w życiu, ale jakże piękny. Tego nigdy nie zapomnę.

Nawet nie zauważyłam, gdy minęła godzina. Ubrałam się, spięłam włosy w luźnego koka i zabrałam do ręki moją lustrzankę. Biegiem wyszłam z domu. Przekluczyłam drzwi i z impetem ruszyłam w drogę wraz z moją przyjaciółką.

Jednak po drodze zdałam sobie sprawę, że przyłapią mnie, gdy będę na motorze, więc wyciągnęłam z motoru ile się dało i w 10 minut dojechałam do Łodzi, do Roberto.

Tłumacząc mu wszystko w pośpiechu, pożyczyłam od niego jego służbowy samochód.

Dobrze, że sprawił sobie takie cacko, bo inaczej w życiu bym nie zdążyła.

Nawet byłam chwilę przed czasem.

Przyciemniłam szybę, by czasami przechodząca Monika mnie nie zauważyła i czekałam na bieg wydarzeń.

Wnet moim oczom ukazała się postać tego samego mężczyzny, z którym blondynka była na zdjęciach w gazecie i który często przychodził do niej przed treningami i występami.

Widziałam jak zdenerwowany stoi przed neonowym napisem „Diabeł” i rozgląda się dookoła.

Wtem powolnym, zgrabnym ruchem, w jego stronę podążała Monika. Teraz ubrana bardziej wyzywająco niż zwykle. Czarna mini lekko zakrywała jej tyłek, a króciutka kurtka odsłaniała jej nagi brzuch.

Podeszła do niego uśmiechnięta i pocałowała go.

No pięknie. Jeszcze niecałe dwie godziny temu wypłakiwała mi się na ramieniu, a teraz już znalazła pocieszyciela.

Nigdy nie zrozumiem kobiet.

Chwilę porozmawiali, a ja w tym czasie robiłam im zdjęcia, lecz jak do tej pory nic ciekawego się nie działo.

Jednak nagle, przed budynek podjechało czarne, terenowe BMW.

Oboje wsiedli do samochodu i odjechali z piskiem opon.

Ja chwilę odczekałam i ruszyłam za nimi.

Siedziałam im na ogonie, lecz nie jechałam zbyt blisko, by nie skapnęli się, że ktoś ich śledzi.

Po chwili skręcili na parking, do jakiegoś starego magazynu.

Ja natomiast stanęłam na ulicy, tak by móc ich dokładnie widzieć.

Nie minęła minuta, gdy z samochodu wyszła grupka ludzi. Monika, ten fagas i jeszcze jeden mężczyzna.

Obydwaj byli dość pokaźnych rozmiarów, przez co było widać, że dużo czasu spędzają na siłowni. I nie tylko.

Nagle zauważyłam jak kierowca wyciąga z samochodu jakąś paczkę i podaje Monice, a ta uradowana całuje go na oczach tego drugiej. Lecz obaj nic sobie z tego nie robią. Nawet gorzej.

Kierowca zsunął z blondynki kurtkę i włożył swoją ogromną dłoń pod jej bluzkę, natomiast ten drugi nie chciał chyba być gorszy, więc wcisnął swoją rękę pod spódniczkę blondynki. A ta nic sobie z tego nie robiła.

Nawet raz usłyszałam jej jęk rozkoszy.

Co za dziwka.

Jak ona mogła tak potraktować Bartka. No ja nie mogę.

Już chciałam się zbierać z myślą, że więcej już dziś nie zobaczę, gdy zauważyłam jak kierowca odsuwa się od Moniki i podaje jej białe opakowanie.

Nagle ujrzałam jak cała trójka wciąga coś ze swoich dłoni, a ja mam to wszystko uwiecznione.

Z uśmiechem na twarzy wróciłam do domu i wywołałam wszystkie, zrobione dzisiaj przeze mnie zdjęcia i włożyłam je do białej koperty, a następnie spakowałam do torebki.

Wyczerpana dzisiejszym dniem ułożyłam się wygodnie łóżku i zasnęłam.


***


Następnego dnia na treningu byłam wycieńczona. Nie miałam w ogóle energii, choć rano wypiłam chyba z cztery mocne kawy. Ale muszę wytrzymać ten dzień.

W końcu dziś spełni się moje marzenie. A dokładnie to dzisiaj zakończę swoje zadanie i będę mogła wrócić do domu. Tyle, że trudno mi będzie rozstać się w tym wszystkim co mnie tutaj spotkało. Z Łukaszem, chłopakami, dziewczynami i Bartkiem.

Ale dobrze wiedziałam, że w końcu ten moment nadejdzie. Tylko czemu tak szybko?

Gdy Monika ogłosiła koniec treningu, jak z procy pobiegłam do szatni, by się wykąpać i móc spokojnie jechać do Roberto i dać mu te zasrane zdjęcia.

Ohh, czy ta praca musi być taka ciężka.

Gdy byłam wyszykowana wyciągnęłam torebkę z szafki i spoglądnęłam czy wszystko zabrałam.

Kluczyki?

Są.

Zdjęcia?

Są.

Portfel?

Jest.

Strój?

Jest.

Ale chwila….

Cholera!

Gdzie są te cholerne zdjęcia?!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
polski-renesans toposy , Topos Boga artysty - Deus artifex - Wedle myślicieli renesansu, Bóg był pie
Luter nie był pierwszy
Vucetić Milenko LJUBICA PIERWSZA OSOBA LICZBY MNOGIEJ
Luter nie był pierwszy
Jankowski Jerzy MIESZKO NIE BYŁ PIERWSZY 2
Ch T Russell nie był pierwszym prezesem Watchtower!
Ch T Russell nie był pierwszym prezesem Watchtower!
instrukcja pierwszej pomocy postepowanie z osoba nieprzytomna
Protokól pierwszy, od Łukasza
Pierwszy kontakt terapeutyczny z osobą uzależnioną od alkoholu
Pierwszy kontakt terapeutyczny z osobą uzależnioną od alkoholu
Pierwszy kontakt terapeutyczny z osobą uzależnioną od alkoholu, Studium Psychoterapii Uzależnień Kra
Pierwszy kontakt terapeutyczny z osobą uzależnioną od alkoholu
PIERWSZY KONTAKT TERAPEUTYCZNY Z OSOBA UZALEZNIONUIA OD ALKOCHOLU
(04) Przywrócenie praw miejskich Bełchatowa i pierwsze lata działalności samorządu w okresie II Rzec
Kto pierwszy był fakirem
OSOBA I CZYN
PIERWSZA POMOC J L
PIERWSZA POMOC 4

więcej podobnych podstron