Ostatnia taka śmierć?
grzechg, 26 czerwca, 2012 - 22:19
Dziś w Warszawie, rodzina, przyjaciele i mieszkańcy stolicy pożegnali pierwszego dowódcę Gromu, generała Sławomira Petelickiego. Jak dotąd, nie ma żadnych wiarygodnych przesłanek, które mogłyby wskazywać na to, że generał Sławomir Petelicki popełnił samobójstwo. Żadnych. Mimo to, i tabloidy i główne media, obstają jedynie przy tej wersji śmierci. Można sądzić, że opanował je strach, by o nic pytać i niczego nie dociekać, bo każdy chce spokojnie wyjechać z garażu. Śmierć generała Petelickiego wytrąciła z równowagi nawet tak opanowanego człowieka służb, jak gen. Gromosław Czempiński. Zaraz po tragicznym zdarzeniu mówił przecież, że nie wierzy w jego samobójstwo. Potem zmienił zdanie, zaczął snuć opowieści, że generał jego zdaniem przygotowywał się zapewne od dłuższego czasu do targnięcia się na swoje życie, a ponad wszystko to był tak świetnie wyszkolonym żołnierzem, że nie dałby się zabić. Gdybyż była to jedyna śmierć wysokiego oficera w ostatnich latach, to nie byłoby z pewnością tylu wątpliwości i domysłów. Zastanawia jednak co innego. Generał Gromosław Czempiński, nie bez przyczyny uchodził dotąd za człowieka wyjątkowo opanowanego, wręcz zimnego. Tymczasem, oglądając jego ostatni wywiad w „Kropce nad i” można odnieść wrażenie, że jest człowiekiem wystraszonym i przybitym*. Jeśli ktoś sądzi, że to tylko moja autosugestia, radzę obejrzeć fragment tego wywiadu i przyjrzeć się dokładnie generałowi Czempińskiemu.
W żadnych mediach ogólnopolskich nie doczekamy się analizy możliwej przyczyny śmierci generała Petelickiego, poza przyjętą już od pierwszych godzin, czyli samobójstwa. Dla dziennikarzy i polityków związanych z obozem władzy nie ma żadnego znaczenia, że naciąga się w sposób niedopuszczalny przeróżne plotki do rangi dowodów wskazujących na dramatyczne wręcz kłopoty twórcy Gromu. Od początku obowiązuje jedna wersja tragicznego zdarzenia w podziemnym garażu, a każda inna to kolejny przejaw spiskowej teorii dziejów i atak na rząd. Tyle tylko, że mając dostępny nam stan wiedzy, nic, absolutnie nic nie wskazuje na samobójstwo, ponieważ fakt nie znalezienia dowodu udziału osób trzecich, nie jest żadnym dowodem. To nie jest wiek osiemnasty, tylko XXI i słusznie zauważa Romuald Szeremietiew, że brak śladów niczego nie przesądza.
Generał Petelicki w ocenie swoich znajomych był pełen energii życiowej, planował powołanie elitarnej jednostki ochrony dla żołnierzy, którzy przestali służyć w Gromie, miał jednym słowem plany na przyszłość, uczestniczył aktywnie w życiu publicznym i miał przecież rodzinę. Był człowiekiem odważnym i bezkompromisowym w sprawach kluczowych dla państwa. Miał odwagę ujawnić treść słynnego sms-a z instrukcją dla polityków PO w sprawie przyczyn Katastrofy Smoleńskiej. Posiadał też olbrzymią wiedzę na temat służb, ludzi i interesów w III RP. Był także z pewnością jednym z tych wojskowych, którzy po 1989 roku zyskali zaufanie Amerykanów i NATO.
I tu dochodzimy do ciągu zdarzeń, których nie da się w żaden sposób wytłumaczyć jakimś szczególnym zbiegiem okoliczności i serii tragicznych wypadków. Począwszy od katastrofy samolotu CASA, a kończąc na śmierci generała Petelickiego, mamy do czynienia z całym ciągiem tragicznych zdarzeń, w których ginie niemal całe dowództwo polskiej armii i dziwnym trafem są to wojskowi, którzy mają zaufanie NATO i Zachodu. Wystarczy wymienić tu ś.p. generała Gągora, który miał objąć jedno z najwyższych stanowisk w strukturach NATO i był orędownikiem jak najszybszego rozpoczęcia budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. W Smoleńsku i pod Mirosławcem zginęli najważniejsi polscy dowódcy, wiec przestańmy wreszcie mówić o wypadkach, przypadkach i samobójstwach.
Generał Petelicki nie miał żadnych poważnych powodów, by targnąć się na życie, a nawet gdyby je miał, to mało prawdopodobne, by popełnił samobójstwo. Gdyby takie powody były, już trafiłby na czołówki tabloidów i dzienników telewizyjnych. Co więcej, jestem pewien, że nadal trwają poszukiwania takich przyczyn, a jeśli ich nie będzie, to się zmontuje jakąś historię. W ciągu kilku lat ginie kilkudziesięciu wysokich oficerów, generałów w środku Europy, ludzi, którzy zdobyli zaufanie NATO, którzy chcieli Polskę na trwale związać z Zachodem. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że to przypadek, zły los, po prostu nieszczęście. Czy zamach pod Mirosławcem? Czy zamach pod Smoleńskiem? Nie poznamy prawdy, dopóki w Polsce będzie rządził układ polityczny, który stał się zakładnikiem rosyjskich i niemieckich interesów w Polsce, w którym ludzie służb są nadal poza kontrolą państwa, a co gorsza ich wpływy sięgają szczytów władzy politycznej. Widać to gołym okiem i nie trzeba tu przeprowadzać żadnych śledztw w komisji sejmowej. Śmierć generała Petelickiego wpisuje się w czarny scenariusz dla Polski, w którym ponownie stajemy się częścią imperium. Nie znamy jeszcze jego nazwy, bo o to, jak będzie wyglądało i jakie będą jego granice toczy się walka. Pozostaje jeszcze pytanie, czy to była już ostatnia taka śmierć? Nadal wiele zależy tu od nas.
* http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/to-bylo...