Tylko nie rozpieszczać
W niejednym poradniku, dotyczącym wychowania szczeniaka, powtarza się zalecenie – tylko nie rozpieszczać. I akurat ta porada budzi najwięcej sprzeciwu wśród właścicieli nieporadnych jeszcze, futrzastych kuleczek. Mamy takie przemiłe zwierzątko, ręce same wyciągają się do głaskania, chcemy je przytulać jak najczęściej, pocieszać, gdy ma zostać w domu.
Kupiliśmy szczeniaka i cieszy nas możliwość okazywania mu czułości. Jest jednak kilka ważnych powodów, dla których nie należy zagłaskiwać swojego zwierzaka.
Pies sam z siebie nie rozumie słów ani praw obowiązujących w ludzkim świecie. Powtarza takie zachowanie, jakie przynosi mu korzyść – my zresztą postępujemy podobnie. Tyle że sami potrafimy przewidzieć, co spotka się z aprobatą otoczenia, rozumiemy znaki ostrzegawcze i symbole, znamy dekalog napisany dla człowieka. Zwierzęciu można wpoić pewne prawa tylko nagradzając dobre lub uniemożliwiając złe z naszego punktu widzenia zachowania. Wszelkie czułe gesty, jeśli pies odbiera je jako pochwałę swojego postępowania w tej właśnie chwili, pomagają zapamiętać, co przynosi korzyść, co warte jest powtórzenia. Zwierzakowi obsypywanemu pieszczotami za nic, trudno zrozumieć, czego naprawdę oczekujemy. Co gorzej, ustawicznie i nie w porę rozpieszczane zwierzę może odbierać nasze czułości jako gesty proszalne, okazywanie podporządkowania lub prośbę o wsparcie – chyba nie tak chcemy wyglądać w oczach własnego psa.
Rozpieszczaniem, zagłaskiwaniem pozbawiamy siebie i psa możliwości precyzyjnego przekazywania i odbierania informacji, co w zachowaniu zwierzęcia aprobujemy, czego nie. Natomiast serdeczność okazywana celowo i w powtarzalnych sytuacjach pomaga psu zapamiętać, jakich zachowań wymagamy, czego oczekujemy na co dzień. I właśnie dlatego warto bardzo uważać na to, kiedy i w jaki sposób oferujemy nagrodę. Jeśli pies rwie się do awantury z drugim psem lub szczeka na ludzi, głaskanie go nie uspokoi, ale na odwrót - upewni, że aprobujemy awanturniczość. Pies, który wróci na zawołanie do właściciela i najpierw dostanie smakołyk, a potem zostanie pogłaskany, będzie pogłaskany już tylko za to, że zjadł, a nie za to, że wrócił. Zdecydowanie lepiej najpierw psa pogłaskać, a potem dać najlepszy kąsek – każdy zwierzak wtedy ma szanse zrozumieć, że dotkniecie przez człowieka zapowiada konkretne korzyści.
Pół biedy, jeśli na co dzień zagłaskujemy szczeniaka lub dorosłe zwierzątko gabarytów miniaturowego pudelka. Szczeniak, przyzwyczajony do pielęgnacyjnych zabiegów psiej matki, może ogromnie cieszyć się kontaktem dotykowym i sam do niego dąży. Ale tak jak dorastający nastolatek potrzebuje i oczekuje od rodziców czegoś więcej niż przytulanie i głaskanie po głowie, podobnie i psa samymi czułościami prawidłowo wychować się nie da. Jednak nawet najgorzej wychowany miniaturowy pudel będzie tylko dokuczliwy lub zabawny, gdy spróbuje coś na nas wymusić. Wymuszanie demonstrowane przez dużego, silnego i nierozumiejącego żadnych zakazów psa nie jest już ani trochę zabawne.
Także każda nieszczęsna psia znajda, przygarnięta lub uratowana ze złych rąk, potrzebuje czegoś więcej niż wynagradzanie czułościami dotychczasowych krzywd. Skrzywdzony czy bezpański pies ma pełne prawo obawiać się wszystkich ludzi, każdego gestu i dotknięcia. Przerażone i niepewne w nowym otoczeniu zwierzę musi najpierw zorientować się, czy nic mu nie grozi, kto tu jest najważniejszy, komu powinno się podporządkować. Samo głaskanie nie daje żadnych informacji o tym, jakie zachowanie gwarantuje bezpieczeństwo, wręcz wprowadza psa w błąd. To nie pies - szef jakiegokolwiek stada - obsypuje natychmiast czułościami nowego przybysza. To przybysz najpierw prosi o zaakceptowanie, nieśmiało sprawdza, czy może podejść bliżej jeszcze o jeden krok.
Czy to znaczy, że nie można okazywać psu serdeczności zupełnie spontanicznie? Ależ można i trzeba – ale wtedy, gdy będzie to prawidłowo odebrane. Zwierzęce czułości wilków, likaonów, szakali i psów, uwzględniające bardzo bliski kontakt ciałem, zarezerwowane są na kilka sytuacji. Takich na przykład jak powitanie, zachęta do wspólnego wyruszenia na polowanie, ogrzewanie się nawzajem oraz zabawa. Powracający do nory wilczy rodzic przynosi dzieciom jedzenie w pysku lub brzuchu – szczenię ignorowane przy powitaniu po prostu umarłoby z głodu. Zaprzyjaźnione psy także przy wszelkich towarzyskich spotkaniach demonstrują radość, gestami potwierdzają swoją dobrą wolę. Dlatego warto pozwolić psu na entuzjastyczne powitanie i odpowiedzieć podobnie. Jeśli zwierzę nie podchodzi pierwsze, to znaczy, że może być przestraszone lub nieufne, albo zupełnie nie zależy mu na naszym towarzystwie. A więc najlepiej nauczyć psa, w jaki sposób może się przywitać, nie skacząc nam po głowie, ale nie proponować głaskania, gdy pies wyraźnie unika kontaktu.
Wcale nie tak rzadko zdarzają się psy, które nie lubią, także w zabawie, kontaktować się ciałem, nie lubią również głaskania przez człowieka. Klepanie po głowie czy karku dla wielu zwierzaków jest karą, nie pieszczotą, ale niemal wszystkie z przyjemnością odbierają lekkie podrapanie, podobne do iskania zębami przez psią matkę. Są oczywiście i takie psy, które bez żadnych zahamowań wtulają nam głowę pod pachę i włażą na kolana. Zachowanie człowieka powinno być więc dopasowane do oczekiwań psa – bo to psu chcemy głaskaniem sprawić przyjemność.
Są jednak sytuacje, w których okazywanie spontanicznej serdeczności będzie źle zrozumiane lub spotka się ze zdecydowanym psim sprzeciwem. Jeśli nawet ogarnia nas głębokie wzruszenie na widok słodko drzemiącego pieseczka, nie narzucajmy się z czułościami. Każde zwierzę, także to udomowione od tysięcy lat, może przy raptownym obudzeniu odczuwać lęk. Agresywna czy lękowa reakcja na dotyk właściciela jest wtedy zupełnie odruchowa, podobnie jak przy wybudzaniu się psa z narkozy. Agresja przy gwałtownym przebudzeniu jest bardziej prawdopodobna, jeśli na co dzień pies śpi w innym pomieszczeniu niż człowiek. Wszelkie czułości oferowane przez nas na pożegnanie są także całkowicie bez sensu. Bo w taki sposób dajemy psu do poznania, że chcemy, aby nam towarzyszył. Ale za chwilę zamykamy za sobą drzwi. No i zdezorientowany, pobudzony zwierzak ma pełne prawo zawyć z żalu nad niepojętym zachowaniem człowieka. A jeśli już koniecznie chcemy głaskać psa podczas jedzenia, najpierw trzeba go nauczyć, że to nasze ręce są źródłem wszelakiego dobra, podają smakołyki, trzymają miskę, dokładają następną porcję. Pies, który nad miską warczy na właściciela, widzi w nim w tym momencie tylko kogoś, kto chce jedzenie zabrać.
Popatrzmy więc uważnie, czy nasz własny pies prawidłowo rozumie oferowaną mu serdeczność, czy aby na pewno cieszy się dotykiem. A jeśli nawet, to dziecku cukiernika nie proponujmy jeszcze jednego pączka za piątkę z matematyki. Ciastko zapamięta i doceni to dziecko, które na co dzień ma chleb.
Autor: Zofia Mrzewińska
http://ciekawe.onet.pl/zwierzeta/artykuly/tylko-nie-rozpieszczac,1,4954257,artykul.html