Bezkrwawe polowanie z psem
Nauczyliśmy już zwierzaka, aby radośnie w domu szukał swojej piłki i naszych rękawiczek. Nauczyliśmy też, co znaczą słowa przynieś (aport) i waruj. No to zaczniemy uczyć szukania tego, co zgubiliśmy, wracając ze spaceru – szukania w najprostszy i najłatwiejszy sposób, czyli wstecznym śladem.
Jednak najpierw trzeba zdecydować, czy pies ma zgubę zaaportować, czy zaznaczyć, warując przy niej. Aportowanie oszczędza nam chodzenia, ale na przykład znalezioną kartę kredytową pies może przedziurawić zębami przy aportowaniu. Żadnych znalezisk nie powinny aportować psy ratownicze, ponieważ miejsce znalezienia jakiegoś przedmiotu może dać dodatkowe informacje o poszukiwanym człowieku, ale wybór zachowania naszych cywilnych pomocników zależy tylko od nas.
Jeśli zdecydujemy się na aportowanie – przypominamy to hasło, wskazując różne przedmioty leżące na ziemi. Jeśli pies ma zaznaczać przez warowanie, należy tego nauczyć przed rozpoczęciem pracy na śladzie. Rozrzucamy – nie pozostawiamy na naszym śladzie, ale rozrzucamy - kilka osobistych przedmiotów na łące, pamiętając, gdzie. Bierzemy psa na luźną, długą smycz i bez żadnej komendy idziemy z psem tak, by zapach od przedmiotu nanoszony był przez wiatr w psi nos, czyli spacerujemy pod wiatr, coraz bliżej pozostawionego przedmiotu. Gdy pies zainteresuje się zapachem i dojdzie do zguby, radośnie wydajemy polecenie „waruj”, chwalimy i nagradzamy psa smakołykiem (w pozycji waruj!!!) lub, także po pochwaleniu psa, aportowaniem czy przeciąganiem zabawki. Pies nie powinien odebrać polecenia „waruj” jako nakazu wstrzymania pracy na śladzie, dlatego warowania przy przedmiotach uczy się osobno. Jeśli pies zrozumie, że warowanie przy przedmiocie jest nagradzane, później w pracy zaawansowanej bez komendy zawaruje przy zgubie.
No to pora na kolejną lekcję. Z psem na luźnej smyczy idziemy koniecznie pod wiatr – wtedy wracając wstecznym śladem pies będzie poruszać się zgodnie z kierunkiem wiatru, co skłoni go do trzymania nosa przy ziemi, a nie węszenia górnym wiatrem. Upuszczamy nieznacznie z ręki trzymanej za plecami bardzo dobrze nasycony naszym zapachem nieduży przedmiot, który pies uprzednio aportował lub warował przy nim. Po kilku krokach robimy w tył zwrot i wracamy własnym śladem, starając się tak prowadzić psa, aby był przed nami. Nie naciągamy smyczą psa do śladu, co najwyżej sami udajemy węszenie, pochylając się nad śladem. Gdy pies zainteresuje się zgubą, zależnie od ustalonych wymagań prosimy o zaaportowanie lub zawarowanie przy niej i serdecznie nagradzamy zwierzaka. Dopiero po kilku zakończonych sukcesem ćwiczeniach, gdy pies zrozumie cel pracy, dokładamy przy przedmiocie polecenie, np. „zguba”, które potem będziemy wypowiadać na początku pracy. Stopniowo wydłużamy wspólną trasę, wprowadzamy łuki i zakręty, zmieniamy pozostawiane przedmioty, wreszcie tylko stojąc w miejscu wydajemy puszczonemu luzem psu polecenie, aby sprawdził czy coś zostało na śladzie. Jeśli pies zupełnie nie wykazuje zainteresowania naszymi przedmiotami, można podczas marszu „tam” bawić się z nim piłeczką, położyć na swoim śladzie tak, aby to zauważył, po następnych kilkunastu krokach odwrócić się i pozwolić psu szukać, nagrodzić zabawą, później pokazywać to, co zostawimy o krok, o dwa, trzy kroki za sobą – i nagradzać najmniejszy przejaw zainteresowania.
Naprawdę każdy pies to potrafi – i suczka whippetka, i pies chart polski idealnie wykonały taką pracę.
Pozostaje nauka rewirowania. Też konieczna jest decyzja, czy pies ma znalezisko aportować, czy warować przy nim, uczymy lub przypominamy odpowiednie ćwiczenia. A potem pomocnik – najlepiej ktoś z rodziny albo współtowarzysz spacerów - przytrzyma psa obserwującego, jak idąc zakosami wyrzucamy rozmaite przedmioty. Wyobraźmy sobie prostokąt 30x60 metrów – psa z pomocnikiem zostawiamy w miejscu stanowiącym połowę krótszego boku, stamtąd też zaczynamy iść pierwszym zakosem w stronę dłuższego boku. Przedmioty pozostawiamy po kolejnych zakosach na obu dłuższych bokach, na początek po dwa z każdej strony. Można też obejść ten umowny prostokąt z zewnątrz, zostawiając przedmioty na jego granicy. A potem wracamy do psa, bierzemy go na długą linkę i zachęcamy, aby zakosami, biegnąc przed nami, rewirował teren. Tu pies powinien pracować pod wiatr, wtedy złapie zapach docierający od wyrzuconego przedmiotu i zlokalizuje „zgubę”. Na tym umownym prostokącie powinno zrobić się co najmniej cztery zakosy. Jednocześnie uczymy zwierzaka sterowności – każdorazowo zmieniając kierunek wyraźnie sygnalizujemy to ustawieniem ciała i odpowiednią ręką, prawą, jeśli zwracamy się w prawo, lewą jeśli w lewo. Przy każdym zwrocie trzeba klasnąć, zawołać psa imieniem, wyraźnie wskazać kierunek. Oczywiście podczas pierwszych treningów musimy zapamiętać, gdzie wyrzuciliśmy zguby, kierujemy psa w ich stronę tak, aby miał szanse wyczuć je, potem znaleźć, no i zarobić na pochwałę i nagrodę. Jeśli nagrodą jest aportowanie czy przeciąganie – to nagradzamy nie tym przedmiotem, który pies znalazł, ale zabawką. Jeśli wymagamy warowania i nagradzamy smakołykiem, warto na początek udawać, że smakołyk wyjmujemy spod znalezionego przedmiotu.
Pierwsze lekcje muszą zakończyć się sukcesem. A więc, gdybyśmy zapomnieli, gdzie tak naprawdę jest zguba i nieprawidłowo pokierowali pracą psa, trzeba koniecznie mieć przy sobie dodatkowy przedmiot i powtórzyć ćwiczenie już bezbłędnie. Nie zostawiajmy podczas pierwszych treningów przedmiotów naprawdę potrzebnych czy wartościowych – ale znalezienie starej zwiniętej skarpetki nagradzajmy z takim uznaniem, jakby to były klucze od samochodu. I znowu dodatkowe hasło na przeszukiwanie terenu (np. „rewir”) wprowadzamy dopiero wtedy, gdy pies na pewno już zrozumiał, po co biegamy zakosami po łące.
Kontynuując naukę rewirowania, zostawiamy przedmioty na coraz dłużej, także poprzedniego dnia, i pies już nie może obserwować ich ukrycia. Rezygnujemy z linki, nie biegamy sami zakosami, tylko posuwamy się środkiem pola przeznaczonego do przeszukania, kierunek wskazujemy ręka, polecając zwrot wtedy, gdy pies lekko przekroczy granicę wyznaczonego obszaru, nie wcześniej. Wprowadzamy nowe przedmioty, zmieniamy też ich ilość, aby pies nie szukał zawsze tylko jednego czy dwóch. Gdy pies zrozumiał o co chodzi i pracuje z pasją, wracamy do pierwszych ćwiczeń – ale tym razem przedmioty „gubi” pomocnik, czyli pies znowu może widzieć pomocnika rozrzucającego przedmioty. Wreszcie po odpowiedniej ilości treningów dochodzimy do sytuacji, w której pies na wyuczone hasło przeszukuje nowy teren, nie widząc ani pomocnika, ani wyrzucania przedmiotów. Wtedy pies sygnalizuje lub aportuje każdy znaleziony przedmiot pachnący człowiekiem, choćby te przedmioty zostały zgubione przed kilkoma dniami.
Warto zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie, co potrafimy zgubić na spacerze. Jeśli kluczyki od samochodu lub mieszkania – można stare, niepotrzebne klucze powiesić na takim pasku czy „smyczy” jak aktualnie używane. I najczęściej „gubić” właśnie te niepotrzebne. Nie oczekujmy, aby pies, przeszukujący doskonale każdy teren tylko w lecie, od razu szukał skutecznie zguby pod śniegiem – tego należy nauczyć dodatkowo. Nawet jeśli już nasze rękawiczki lub własna psia piłeczka znajdowane są szybko i za każdym razem, nieoczekiwanym problemem może być znalezienie smyczy. A to dlatego, że młodemu psiakowi często zabranialiśmy brać smycz w zęby, szarpać i obgryzać. Teraz też szarpać ani gryźć jej nie musi, wystarczy zachęcać do noszenia, podawania i aportowania właśnie i smyczy i rękawiczek, także portmonetki, zegarka, grzebienia, wszystkiego, co można zgubić.
Na każdym spacerze pies może razem z nami bezkrwawo polować – nie na koty ani gołębie, tylko na to, co zgubimy celowo lub naprawdę. I będzie tym wystarczająco usatysfakcjonowany. Będzie polować na zgubę razem z nami, co tworzy nieporównanie większą więź emocjonalną niż proste nagradzanie smakołykiem za siad lub waruj czy „wyklikanie” ukłonu. Sprawdźmy, jak bardzo niezawodne i przydatne mogą być nosy naszych kanapowych komisarzy Reksów. Naprawdę warto.
Autor: Zofia Mrzewińska
http://ciekawe.onet.pl/zwierzeta/artykuly/bezkrwawe-polowanie-z-psem,1,4954334,artykul.html