POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 3

POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz. 3


Bunt w warszawskim getcie: podsumowanie

The Warsaw Ghetto Revolt: An Overview


SS Reischsführer Heinrich Himmler rozkazał likwidację warszawskiego getta. 19 kwietnia 1943, do getta wmaszerowało 20.000 SS-manów i niemieckich żołnierzy z czołgami, artylerią szybkostrzelną i przyczepami amunicyjnymi. Mieli walczyć z około 750 zorganizowanymi żydowskimi bojownikami – 500 w szeregach ŻOB i 250 ŻZW – i nieokreśloną liczbą niepowiązanych "dzikich" grup. (Niektóre szacunki są niższe – tylko 300-400 bo0jowników ŻOB.) Wszyscy bojownicy ŻOB mieli rewolwery, granaty ręczne, koktajle Mołotowa i 2-3 karabiny na każdy sektor. [248] Kiedy Niemcy weszli do getta, ulice były zupełnie puste, "poza małą jednostką żydowskiej policji i garstką członków Judenratu". [249] Wśród maszerujących de getta 19 kwietnia byli żydowscy policjanci z getta na czele kolumny kolaborantów, mały kontyngent polskiej policji, których uważano za niepewnych i wycofano ich po wybuchu walki, po nich wojsko łotewskie, litewskie i ukraińskie. [250] Kiedy większość Żydów ukrywała się w bunkrach, kieszenie żydowskich bojowników ruchu oporu otworzyły ogień z osłoniętych miejsc.


W pierwszych kilku dniach żydowscy bojownicy zaangażowali Niemców w potyczki uliczne, i wkrótce złamano zorganizowany opór wojskowy. Zdaniem Davida Landau z ŻZW: "Otwarte walki zakończyły się bitwą na Muranowskiej 25 lub 26 kwietnia… Kiedy bitwa się zakończyła tego wiosennego wieczoru straciliśmy znaczną liczbę naszych członków. Wielu innych było rannych… Później nasi dowódcy powiedzieli nam, że czyni się ustalenia na naszej stronie i aryjskiej o ewakuacji naszej grupy przez ścieki by dołączyć do jednostek polskich partyzantów w lasach. Powiedziano nam, że każdy z nas był wolny by zadecydować pójść z opuszczającą grupą, czy zostać. Od tej chwili każdy miał wolną rękę w dokonywaniu własnych ustaleń na przyszłość…


[248] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi 1939-1945… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 365–66; Marek Edelman, "Walki w getcie" / The Ghetto Fights, w Warszawskie getto: 45 rocznica… / The Warsaw Ghetto: The 45th Anniversary of the Uprising (Warsaw: Interpress, 1988), online <http://www.english.upenn.edu/~afilreis/warsaw-uprising.html>.


[249] Israel Gutman, "Warszawa" / Warsaw w Walter Laqueur, red., The Holocaust Encyclopedia (New Haven and London: Yale University Press, 2001), 692.


[250] Liczne źródła potwierdzają udział resztki żydowskiej policji, wtedy mniej niż 100 ludzi. Zob. Reuben Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Europie wschodniej / Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (London: Paul Elek, 1974), 624; David J. Landau, alias Dudek, Janek and Jan, Zaklatkowany…. / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 221; Barbara Engelking i Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście (Warsaw: IFiS PAN, 2001), 218; The Warsaw Ghetto: A Guide to the Perished City (New Haven, Connecticut, and London: Yale University Press, 2009), 216; Władysław Bartoszewski, "Męczeństwo i walka Żydów w Warszawie… / The Martyrdom and Struggle of the Jews in Warsaw under German Occupation 1939–43", w Władysław Bartoszewski i Antony Polonsky, red., Warszawscy Żydzi… / The Jews in Warsaw: A History (Oxford: Basil Blackwell i Institute for Polish-Jewish Studies, 1991), 338–39; Leon Najberg, Ostatni powstańcy getta (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 1993), 45; Moshe Arens, "Powstanie w warszawskim getcie: ocena" / The Warsaw Ghetto Uprising: A Reappraisal, Yad Vashem Studies, vol. 33 (2005): 101–42, zwłaszcza 114; Moshe Arens, Flagi nad warszawskim gettem: nieopowiedziana historia o powstaniu w getcie warszawskim / Flags over the Warsaw Ghetto: The Untold Story of the Warsaw Ghetto Uprising (Jerusalem and New York: Gefen, 2011), 194. Według jednego źródła ich liczba zmniejszyła się do 70 kiedy komendant policji Józef Szeryński (Szynkman) popełnił samobójstwo. Zob. Stefan Ernest, O wojnie wielkich Niemiec z Żydami w Warszawie, 1939–1943 (Warsaw: Czytelnik, 2003), 287. Usiłując przepisywac histrię, dziennikarze jak Michael T. Kaufman z New York Times tłumi informacje o roli żydowskiej policji w deportacjach z getta latem 1942 i powstaniu w kwietniu 1943, jednocześnie twierdząc, fałszywie, że polska policja uczestniczyła w tłumieniu tego drugiego: "począwszy od 22 lipca 1942, populacja getta zaczęła złowieszczo się kurczyć. Codziennie uzbrojeni Niemcy i wysługujący się im Ukraińcy szturchali i klinowali 5.000-6.000 Żydów do długich pociągów odchodzących z Umschlagplatz… O 4 rano 19 kwietnia 1943, kiedy niemieccy zołnierze i ich ukraińscy, łotewscy i polscy oprawcy maszerowali przez getto by łapać ludzi". Zob. Michael T. Kaufman, "Marek Edelman, komendant w warszawskim getcie, umiera w wieku 90 lat" / Marek Edelman, Commander in Warsaw Ghetto Uprising, Dies at 90, New York Times, 3.10.2009.


powiedziano nam, że nie będziemy angażować Niemców w żadną walkę, chyba że uniknięcie jej będzie niemożliwe". [251] Polacy przekazywali bojownikom ŻZW szczegółowe plany ścieków i kierowali ewakuacją do bezpieczeństwa. [252]


Według innego źródła, "Systematyczne podpalanie getta, budynek po budynku, zmusiło bojowników do opuszczenia swoich miejsc, schronić się w bunkrach, i stosować inne metody". [253] Powodem decyzji Niemców podpalania getta, budynek po budynku, było zmuszenie Żydów do wyjścia z ukrycia. Żydzi budowali kryjówki nazywane "bunkrami", spodziewając się ostatecznej likwidacji getta. Niektórzy Żydzi mieli trudności w dostępie do takich bunkrów.


Pewnego ranka kiedy przyszliśmy do wejścia bunkra nad którym pracowaliśmy, stał tam strażnik, który nie pozwolił nam wejść. Teraz miejsce było pełne ludzi, którzy przybyli zewsząd i korzystali z naszego schronienia. Kiedy próbowałem go obejść uderzył mnie kolbą w głowę i musiałem ją zabandażować.


Następnego dnia stałem w lini na Umschlagplatz (stacja kolejowa), miejscu z którego wszystkich Żydów deportowano do obozów i komór gazowych. [254]


Pewnego ranka usłyszeliśmy pukanie. Kobiecy głos wołał moje imię i prosiła o wpuszczenie jej z dziećmi. Była to p. Windman z dwójką dzieci, matką i braćmi Kopchuk. Dla mnie było jasne, że nie mieliśmy wyboru i ich wpuścić, ale inni stanowczo się sprzeciwiali. Spór trwał cały dzień, niemal doszło do bójki. Ci najbardziej przeciwni przyjmowaniu ludzi z zewnątrz byli tymi którzy jeszcze mieli jakieś zaprowiantowanie. Cicho, my, którzy zgodziliśmy się na ich wpuszczenie, poinstruowaliśmy ich kiedy mają wracać i użyć wejścia od Zamenhofa.


Czekaliśmy na próżno. Nigdy nie przyszli. Gdyby, jak się obawialiśmy, złapali ich Niemcy, to też byliśmy straceni. Później dowiedzieliśmy się, że faktycznie złapali ich Niemcy i zabrali na Umschlagplatz, ale nas nie wydali…


Jednak ku naszemu zdziwieniu przy wejściu pojawiła się grupa Żydów… którzy przeszli przez ruiny i wykopali przejścia na aryjską stronę, aby umożliwić im ucieczkę… Znajdowali się w takiej samej sytuacji jak my, bez środków do życia, bez miejsca dla setek ocalałych z innych "spalonych" bunkrów, szukający schronienia.


Wśród nich zobaczyłem wielu którzy pracowali w magazynie warzywnym. Rabin Meir szepnął jednemu z nich, który znał mojego szwagra, Ackereseina, że jeszcze miałem alkohol. Zrobił to żeby odwrócić uwagę od siebie i prowiantu jaki miał, którym nie chciał z nikim się dzielić, nawet z małymi dziećmi. Przejął dla siebie część piwnicy i zamknął się z tym prowiantem. Porozumiałem się z jednym z nowo przybyłych, że w zamian za alkohol da mi suchary dla mojego syna. Dałem mu alkohol, ale nigdy nie dostałem sucharów.


Nowo przybyli prosili nas byśmy przyjęli kolejnych 30 ocalonych. Znowu wybuchły spory…


Wszyscy byliśmy zmartwieni. Tylko rabin Meir uważał, że przeżyje i nie chciał dzielić się swoimi zapasami. [255]


Często bunkry znajdowano przy pomocy żydowskich donosicieli, których zatrzymano wcześniej, i likwidowali je Niemcy przy pomocy żydowskiej policji. [256] Jak mówią ocaleni w Warszawy:



[251] David J. Landau, alias Dudek, Janek and Jan, Zaklatkowany: historia… / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 236.


[252] Landau twierdzi: "Jeden z ludzi [tzn. Polaków] przyniósł szczegółowy plan, który pokazał które ścieki były jeszcze otwarte, czy raczej które można było jeszcze bezpiecznie przejść… Około 50 członków ŻZW było w ostatniej fazie przygotowań przed wyjściem. Obecni byli pewni Polacy czekający na ostatnie wskazówkiprzed wyjściem z naszymi ludźmi… Przed północą grupa wyszła". David J. Landau, alias Dudek, Janek and Jan, Zaklatkowany… / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 241, 242.


[253] Reuben Ainsztein, Żydowski opór w okupowanej przez nazistów Europie wschodniej / Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (London: Paul Elek, 1974), 624.


[254] Abraham Alpert, Iskra życia / A Spark of Life ([United States]: n.p., 1981), 34.


[255] David Mittelberg, Między dwu światami: świadectwo i testament / Between Two Worlds: The Testimony & the Testament (Jerusalem and New York: Devora, 2004), 31–32.


[256]Gunnar S. Paulsson, Tajne miasto: ukryci warszawscy Żydzi 1940-1945 / Secret City: The Hidden Jews of Warsaw, 1940–1945 (New Haven and London: Yale University Press, 2002), 91; Barbara Engelking and Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. 2 poszerzone (Warsaw: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2013), 828. Żydowscy "musers" [?] mieszkali przy Zamenhofa i pracowali ze specjalną 137-osobową niemiecką jednostka policji z zadaniem znajdowania ukrytych Żydów.



"Wyraźne jest, że najbardziej skuteczną metodą stosowaną przez Niemców było wykorzystywaną żydowskich informatorów – i w ten sposób 21 kwietnia odkryto moją kryjówkę. [257] Kiedy zdradzono kryjówkę przy Miłej 29, dowództwo ŻOB zaproszono do dużego i dobrze wyposazonego bunkra przy Miłej 18, należącego do Shmuela Issera, prominentnej postaci w żydowskim podziemiu kryminalnym. Był to jeden z najlepiej wyposażonych i największych bunkrów w getcie, dom dla około 200 osób, wśród nich wielu złodziei, prostytutek i ich rodzin.




Rikvah Trapkovits-Farber poinformowała, że żydowskich policjantów zatrudniono żeby wywabiali Żydów z podziemnych kryjówek obiecując im bezpieczeństwo w obozach pracy. Zob. Dan Porat, Chłopak: historia holokaustu / The Boy: A Holocaust Story (New York: Hill and Wang, 2010), 95. Zdaniem Stefana Ernesta, który napisał swój dziennik opisujący życie w warszawskim getcie w maju 1943, podczas likwidacji getta żydowska policja, którą zmniejszono do około 70 członków, rzucała granaty do otwartych wejść do bunkrowych kryjówek. Zob. Stefan Ernest, O wojnie wielkich Niemiec z Żydami w Warszawie, 1939–1943 (Warsaw: Czytelnik, 2003), 74, 287. Jeden ocalony opowiada:

Razem z nami na strychu ukrywali się sąsiedzi z naszej klatki i pracownicy szpitala. Cały czas słyszeliśmy strzały – karabiny maszynowe z niemieckiej strony i pojedyncze strzały z zydowskiej…

Jeden raz – może w trzecim czy czwartym dniu – usnąłem na strychu. Byłem zmęczony. Nagle coś mnie obudziło. Otworzyłem oczy, lekko się poruszyłem… Nikt nie powiedział ani słowa…

W pewnym momencie usłyszałem głośne ein, zwei, drei za ścianią, i strzał z pistoletu. Ktoś usuwał luźne cegły z zewnatrz. Był to żydowski policjant. Znaleziono nas…

Wyczołgaliśmy się jeden po drugim. To było smieszne: kilku żydowskich policjantów, jeden niemiecki, i cały tłum nas. Mogliśmy zabić tego Niemca!

Zob. Joanna Wiszniewicz, I jeszcze mam sny: historia pewnej samotności / And Yet I Still Have Dreams: A Story of a Certain Loneliness (Evanston, Illinois: Northwestern University Press, 2004), 70. Niemcy zatrudniali też żydowskich agentów, którzy byli na ich usługach, i Żydów których złapano i zrobiono z nich donosicieli. Żydowski świadek mówi: "Teraz Niemcy przeszli do burrzenia tych bunkrów według listy sporządzonej przez Brandta [żydowski agent]… Kiedy tylko odkryto bunkier, niektórych jego mieszkańców rozstrzeliwano na oczach pozostałych. Następnie niemiecki oficer proponuje amnestię każdemu kto wskaże inne bunkry. To niekiedy przynosiło skutek psychologiczny przełamujący opór tego czy innego z ocalonych, którzy zaprowadzą Niemców do znanych im kryjówek. Teraz getto zainfekowała nowa plaga informatorów. Z zasady Niemcy trzymali ich przy życiu dopóki nie wycisnęli ich na sucho z każdej informacji, a potem rozstrzeliwali. Dlatego średnia długość życia takiego informatora potem była nie dłuższa niż kilka dni, a Żydzi dalej mieszkali w getcie". Zob. Chaim Lazar Litai, Muranowska 7: powstanie w getcie warszawskim / Muranowska 7: The Warsaw Ghetto Rising (Tel Aviv: Massada–P.E.C. Press, 1966), 269. David Landau pisze: "Kiedy niektóre niemieckie jednostki uczestniczyły bezpośrednio w walkach, inne angażowały się w wyszukiwanie bunkrów. Tę pracę wykonywały eksperckie jednostki. Pomagały im psy tropiące, i tu i tam ostatni Żydzi których udało się im złapać. Zostawiali jednego z nich przy życiu i zmuszali by ten nieszczęśliwiec szedł za nimi kiedy zblizali się do bunkra. Żywą ofiarę składano wezwaniem w jidysz: 'Żydzi, możecie wyjść, Niemcy odeszli!' Czasem podstęp działał". Zob. David J. Landau, alias Dudek, Janek i Jan, Zaklatkowany… / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 235. Benjamin P. opisuje jak jego bunkier zdradził Żyd, który przyszedł zapytać o swoich krewnych, i wrócił następnego dnia z niemiecką żandarmeria. Zob. Donald L. Niewyk, red., Świeże rany: wczesne narracje o przezyciu holokaustu / Fresh Wounds: Early Narratives of Holocaust Survival (Chapel Hill: The University of North Carolina Press, 1998), 129. Inny żydowski ocalony pisze, że informatorzy szukali lokalizacji bunkrów jeszcze przed powstaniem w getcie. Zob. Estelle Glaser Laughlin, Przekraczanie ciemności: podróż dziewczyny z holokaustu / Transcending Darkness: A Girl’s Journey Out of the Holocaust (Lubbock, Texas: Texas Tech University Press, 2012), 42. Opętana rzekomą polską współpracą historiografia holokaustu na ogół pomija niesmaczne epizody takie jak ten.

[257] Jack Klajman i Ed Klajman, Wyjście z getta / Out of the Ghetto (London and Portland, Oregon: Vallentine Mitchell, 2000), 71. Kryjówkę Israela Mittelberga też zdradzili Żydzi: "Niemcy wyszli z tej samej dziury jak nasi goście dwa dni wczesniej, wyraźnie na nas donieśli… Na zewnątrz zobaczyliśmy dwóch młodych mężczyzn którzy nas wydali – jeden 18-latek, drugi ledwie 20 plus. Próbowali nas oszukać dalej pomagając Niemcom w ich zdradzieckim działaniu… Donosicieli często skazywano na śmierć na oczach ofiar. Odbywała się selekcja. Około 160 nas stało przez godzinę na podwórcu. Gotowym do rozmowy kazano przejść na prawo. Z naszych szeregów nikt nie zgłosił się oprócz pary o nazwisku Shuster – on służył jako żydowski policjant. Odwróciliśmy się od nich z pogardą". Zob. David Mittelberg, Między dwu światami: świadectwo i testament / Between Two Worlds: The Testimony & the Testament (Jerusalem and New York: Devora, 2004), 33.


Po wydaniu go, 8 maja bunkier przejęli Niemcy, i żydowskie dowództwo wyeliminowano. [258] Pozostali członkowie ŻOB uciekli na aryjska stronę ściekami, których wyjścia strzegli niemieccy żandarmi. (ŻOB nie budowała sama bunkrów czy tuneli, trzymając się hasła, że jej członkowie zginą walcząc. Rzeczywistość okazała się inna: kiedy tylko walki uliczne stały się niemożliwe, chcieli ukryć się w bunkrach i gorączkowo szukali sposobów ucieczki z getta.) Opuszczeni żydowscy bojownicy ruchu oporu dalej sporadycznie strzelali do Niemców z bunkrów, kiedy ci systematycznie zamieniali getto w ruinę. Getto w końcu opróżniono z mieszkańców 16 maja. [259]




Inny Żyd złapany podczas oczyszczania getta wspomina: "W naszym bunkrze było kilka osób z podziemia, które miały broń. Oni odgrywali rolę naszych 'ochroniarzy'. Między nimi wybuchła ostra debata o jakiejś mrocznej sprawie, i pokonany, Yisraelikl, groził zemstą. Na zewnątrz dość blisko słyszeliśmy strzelaninę i wybuchy bomb. Wokół nas paliły się budynki i czuć było cuchnący dym. Trudno było oddychać powietrzem w bunkrze. Piekły oczy, dusiło w gardle, i wszyscy się dusiliśmy. W nocy otworzyliśmy tajną klapę żeby dostać trochę powietrza. To pozwoliło nam zobaczyć co działo się na zewnątrz. Nagle z bunkra porwano Yisraelikla. Zniknął. Podejrzewaliśmy iż nas zdradzi. W ciągu dnia usłyszeliśmy mocny wybuch i zgasły światła. Zapanowała wielka groza. Koło klapy usłyszeliśmy głos Yisraelikla: "Tu macie grupę do zniszczenia!' W tym momencie otworzyła się klapa i wydano rozkaz: 'Wychodzić!' Do bunkra z hukiem wpadł ręczny granat. Zapanował popłoch. Czołgaliśmy się z bunkra ze strachem śmierci. Rannych wyciągali Niemcy strasznie ich bijąc kolbami i biczami. Otoczonych przez uzbrojonych Niemców zabrano nas na Umszlagplatz". Zob. Miriam Flajszman, Ostatnie dni warszawskiego getta" / From the Last Days of the Warsaw Ghetto, w A. Sh. Stein i G. Weissman, red., Pinkas Sochaczew (Jerozolima, byli mieszkańcy Sochaczewa w Izraelu / Jerusalem, Former Residents of Sochaczew in Israel, 1962), 510 ff., translated as Memorial Book of Sochaczew, Internet: <http://www.jewishgen.org/yizkor/sochaczew/sochaczew.html#toc389>. Halina Birenbaum twierdzi, że jej bunker zdradzono kiedy jeden z jego mieszkańców wyszedł na grabież i został zatrzymany przez Niemców; zdradził miejsce i swoją kryjówkę i złapano wszystkich jej mieszkańców. Zob. Halina Birenbaum, Nadzieja umiera ostatnia (Warsaw: Czytelnik, 1988), 72. Matkę i jej obłąkanego małego syna, który miał atak krzyku, wysiedlono z dużego bunkra, a jej córkę zatrzymano jako zakładnika by jej matka nie zdradziła miejsca bunkra. Zob. Zofia Rozenstrauch, "Historia czterech miesięcy", Przełom, no. 1 (1947), cyt. w Barbara Engelking i Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. 2 poprawione i poszerzone (Warsaw: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2013), 804. Miszkańcy obawiający się tego, że płacz niemowląt zdardzi istnienie bunkrów, dusili je albo truli. Zob. Leon Najberg, Ostatni powstańcy getta (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 1993), 61; Barbara Engelking i Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście, … 804, w oparciu o świadectwo Stelli Fidelseid, Archive of the Jewish Historical Institute (Warsaw), record group 301, number 4873.


[258] Bunkier przy Miłej 18, jeden z najlepiej wyposażonych i największych w getcie, należał do Shmuela Issera, kryminalisty z żydowskiego podziemia. Tu przechowywano duże ilości żywnoiści i prawdopodobnie broń dla samoobrony. Odwrotnie do ŻZW, ŻOB nie budował własnych bunkrów. Kiedy Niemcy zaczęli używać miotaczy ognia, członkowie ŻOB odkryli, że nie mogli już wychodzić i ukrywać się na ziemi, więc szukali bunkrów do ukrycia. Największe i najlepiej wyposażone bunkry należały do przestępczego podziemia. Zob. Barbara Engelking i Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście, (Warsaw: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2013), 806–7. Zob. też Kobi Ben-Simhon, "Świat naszych (chrzestnych)ojców" / World of our (god)fathers, Ha’aretz, 21.10.2004; Cezary Gmyz, "Zdrada przy Miłej", Wprost, 1.05.2005.


[259] Jürgen Stroop, Raport Stroopa: w Warszawie nie ma już żydowskiej dzielnicy! / The Stroop Report: The Jewish Quarter of Warsaw Is No More! (New York: Pantheon Books, 1979); "Powstanie w warszawskim getcie" / Warsaw ghetto uprising, posted online at <http://www.ushmm.org/wlc/article.jsp>.



Celem ataku Niemców nie było zniszczenie getta i jego mieszkańców wprost – coś co mogliby łatwo zrobić w bardzo krótkim czasie poprzez szerokie wykorzystywanie samolotów i bomb zapalających. Zamiast tego eliminowali kieszenie oporu i mordowali podejrzanych kombatantów i ich zwolenników; resztę żydowskiej populacji którą wyłapywali deportowali do obozów śmierci w Treblince i Majdanku i obozów pracy przymusowej. Choć Yitzhak Zuckerman, jeden z trzech komendantów ŻOB, pozostał poza gettem przez pierwsze 21 dni jako łącznicy z polskim podziemiem, on nie zdobył żadnego wsparcia czy pomocy dla getta od około 30.000 Żydów mieszkających na "aryjskiej" stronie. Niedługo przed ostateczną likwidacją getta Zuckerman wrócił i przy pomocy przewodników wyprowadził z getta przez ścieki około 75 bojowników ŻOB. Następnie Gwardia Ludowa zabrała ich do lasu w Łomiankach koło Warszawy. Wielu więcej bojownikom żydowskiego ruchu oporu udało się uciec dzięki pomocy Armii Krajowej, zwłaszcza Korpusu Bezpieczeństwa.


Bunt w getcie sami Żydzi postrzegali jako symboliczną i nawet samobójczą walkę z Niemcami, którzy wtedy byli u szczytu siły. Tego nawet nie można było poprawnie nazwać powstaniem. Yitzhak Zuckerman tak opisał "cele wojenne" żydowskich bojowników: "Dla nas była to kwestia zorganizowania obrony, a nie powstanie. W powstaniu inicjatywa jest po stronie powstającego. My chcieliśmy jedynie się bronić; inicjatywa była całkowicie po stronie Niemców". [260] Większość rozsądnych Żydów też uważała, że zupełnie nierealistyczne było dla Polaków, czy dla 30.000 Żydów mieszkających w "aryjskiej" Warszawie i którzy troszczyli się głównie o własne przezycie, by dołączyć wtedy do beznadziejnej walki. Niemniej jednak, w 25 rocznicę powstania, New York Times uznał za stosowne ściągnąć uwagę na to, że "nie było żadnego powstania czy znacznego wysiłku" ze strony Polaków by pomóc Żydom. [261]Prawda jest taka, że kto tylko mógł, usiłował uciec na "aryjską" stronę. Uczciwi liderzy żydowskiej walki, jak i szanowani historycy, też uznają, że bez polskiej pomocy nie byłoby żadnego buntu.


Często mówi się – fałszywie i prymitywnie – że powstanie w getcie trwało dłużej niż niemiecka kampania przeciwko Polsce we wrześniu 1939. Raczej typowym tego przykładem jest kanadyjski historyk Irving Abella, ówczesny przewodniczący Kanadyjskiego Kongresu Żydów, wykorzystał 50 rocznicę buntu w warszawskim getcie do uczestnictwa w budowaniu mitu kosztem Polaków. Pisząc 3.05.1993 ("Poświadczenie" / Bearing Witness) w kanadyjskim krajowym czasopiśmie Maclean, Abella czerpał oczywistą radość z twierdzeń, lekceważąc podstawowe fakty niestosowne dla zawodowego historyka, że "Przez prawie miesiąc – dłużej niż wiele europejskich krajów, łącznie z Polską, była w stanie stawiać opór nazistom – maleńka garstka Żydów walczyła z ogromną niemiecką armią i jej czołgami, artylerią i karabinami maszynowymi". Tę samą rewizjonistyczną propagandę powtórzyła niedawno reklama dokudramatu NBC "Powstanie" / Uprising (określonego jako "prawdziwa historia" i pokazanego 4 i 5.11.2001): "Przeciwko niemożliwej szansie oni [tj. żydowscy bojownicy ruchu oporu] zatrzymali niemiecką armię dłużej niż cały kraj Polska".


Powstanie w getcie trwało około 20 dni do upadku siedziby ruchu oporu i wyeliminowania jego przywództwa (od 19 kwietnia do 8 maja), kiedy pozostali liderzy ŻOB uciekli na aryjską stronę, i główne jednostki niemieckie opuściły getto. Sporadyczna strzelanina przez zagubione kieszenie bojowników trwała jeszcze przez 8 dni, do 16 maja, kiedy zlikwidowano getto. [262] Banalną wiedzą jest to, że niemiecki atak na Polskę, który przerwała zdradziecka sowiecka inwazja 17 września, trwał od 1 wrzesnie do klęski polskiej armii w bitwie pod Kockiem 5 października (17.000 polskich żołnierzy poddało się następnego dnia). W przemówieniu w Reichstagu 6 października, czyli 36 dni po niemieckiej inwazji na Polskę, Hitler ogłosił zwycięskie zakończenie polskiej kampanii. Polski ruch oporu nie tylko trwał po kapitulacji Warszawy 27 września (i fortu Modlin 28-go), ale i nieprzerwana wojna partyzancka trwała do następnego roku: wojska pod dowództwem maj. Henryka Dobrzańskiego (nom de guerre "Hubal"), stały się partyzanckimi, dalej walczyły z Niemcami w kwietniu 1940, a te ppłk Jerzego Dąbrowskiego (nom de guerre "Łupaszka") walczyły z sowietami. Nie było żadnego formalnego rozejmu, ani żadnej formalnej kapitulacji.



[260] Nicolas Weill, “L’Insurrection du ghetto de Varsovie,” Le Monde (Paris), 18–19.04. 1993.


[261] "Warszawa 25 lat później" / Warsaw, 25 Years After, New York Times, 19.04.1968.


[262] Zdaniem niektórych raportów, sporadyczna strzelanina trwała dłużej niż zniszczenie przez Niemców pozostałych bunkrów. Zob. Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi 1939-1945:…. / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 398–99.



Co ważniejsze, te dwa wydarzenia wcale nie są porównywalne. W kampanii wrześniowej 1939, 1.6 mln żołnierzy niemieckich najechało Polskę bez wypowiedzenia wojny (w przeciwieństwie do 2.000 żołnierzy, którzy wkroczyli do warszawskiego getta), nie pozostawiając żadnej znaczącej rezerwy na granicy francuskiej. (Około 110 dywizji francuskich i brytyjskich, które stanęły przed 25 dywizjami niemieckimi, pozostało całkowicie nieaktywne.) Polskie straty wojskowe liczyły 66.300 żołnierzy zabitych i 133.700 rannych, podczas gdy Polacy zadali Niemcom 45.000 ofiar.

Co więcej, kampania była poważną przeszkodą dla niemieckiego wysiłku wojennego - polska armia zniszczyła ponad jedną piątą niemieckich czołgów (674) i jedną czwartą samolotów (564) użytych przeciwko niej - i opóźniła uruchomienie frontu zachodniego. Jak podkreśla historyk Norman Davies, zadaniem Polaków nie było pokonanie Niemców, a zatrzymanie Wehrmachtu przez dwa tygodnie, których potrzebują, by ich zachodni alianci rozpoczęli poważną ofensywę. Polacy spełnili swoje zadanie; Francuzi i Brytyjczycy nie. W rzeczywistości sojusznicy zachodni, którzy wypowiedzieli wojnę Niemcom 3 września 1939, nie oddali ani jednego strzału w obronie Polski.


Rzeczywiście, wyniki Polski były bardziej wiarygodne niż te armii brytyjskich i francuskich razem, kiedy oni również stanęli w obliczu chrztu bojowego w następnym roku. Niemcy wykorzystali mniej niż połowę amunicji, pocisków artyleryjskich i bomb do pokonania armii brytyjskiej i francuskiej w maju-czerwcu 1940. Choć heroiczne, powstanie w getcie zaowocowało wynikiem, co najwyżej kilku, niemieckich ofiar. [263] Z wojskowego punktu widzenia było to zupełnie nieistotne. Z drugiej strony powstanie warszawskie w sierpniu 1944 trwało 63 dni (od 1 sierpnia do 2 października) i zaangażowało około 50.000 żołnierzy niemieckich, z których co najmniej 10.000 zginęło. Polskie straty, zarówno wojskowe, jak i cywilne, przekroczyły 150.000. Historyczni konsultanci NBC najwyraźniej nie są świadomi takich podstawowych faktów historycznych i pozornie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich uderzenie w Armię Polską, która walczyła o wszystkich obywateli kraju we wrześniu 1939, jest również obelgą wobec wielu Żydów walczących dzielnie przeciwko Niemcom w tej kampanii. [264]


Często fałszywie podaje się również, że bunt w getcie warszawskim był pierwszym przypadkiem zbrojnego oporu w okupowanej przez Niemców Europie. Stefan Korboński, szef cywilnego ruchu oporu w okupowanej Polsce, udzielił zwięzłej i dosadnej odpowiedzi historykom takim jak Lucy Dawidowicz, którzy wysuwali tak wyraźnie nieuzasadnione twierdzenia: "Polskie lasy roiły się od partyzantów od 1939". Oni atakowali niemieckie konwoje, wysadzali mosty kolejowe i walczyli z małymi niemieckimi garnizonami. W tym samym czasie partyzanci gen. Mihailovicha walczyli w Jugosławii, podobnie jak komuniści i Maquis, którzy działali w niektórych częściach Francji". [265] Ważnym terenem polskiej działalności podziemnej był region Zamościa, gdzie niemiecka próba deportacji całej ludności napotkała na intensywne represje wojskowe od grudnia 1942, i zmobilizowała ponad 20.000 polskich partyzantów.




[263] Zdaniem Yisraela Gutmana: "Liczby cytowanej przez Stroopa (16 zabitych, 85 rannych) nie można odrzucać, ale jest prawdopodobne, że jego lista nie była kompletna, wolna od błędów, ani nie wskazywała na straty niemieckie przez cały okres oporu, aż do absolutnej likwidacja żydowskiego życia w getcie. Niemniej jednak liczby niemieckich ofiar przytaczane przez różne źródła żydowskie są prawdopodobnie bardzo przesadzone". Zob. Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi 1939-1945… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 393–94. Natomiast historycy tacy jak Raul Hilberg i Francuz L. MacLean popierają dokładność oficjalnych niemieckich liczb ofiar. Zob. Raul Hilberg, Znieszczenie europejskich Żydów / The Destruction of the European Jews, wyd. 3 (New Haven and London: Yale University Press, 2003), t. 2, 537; French L. MacLean, Ludzie z getta: niszczenie przez SS żydowskiego warszawskiego getta, kwiecień-maj 1943 / The Ghetto Men: The SS Destruction of the Jewish Warsaw Ghetto, April–May 1943 (Atglen, Pennsylvania: Schiffer Military History, 2001), 167–70. MacLean przekazuje dokładny opis sił niemieckich wykorzystanych do stłumienia buntu. Opierając się na badaniach osobistych teczek armii niemieckiej, wymienia każdą z ofiar, jednostkę do której należała, oraz datę śmierci czy doznania ran. To pozwala na identyfikację niemieckich jednostek wojskowych w niektórych ze starć, i szacunki niemieckich ofiar w konkretnych starciach. Jego lista ofiar jest prawdopodobnie najlepszym szacunkiem niemieckich ofiar, i nie różni się bardzo od raportów o ofiarach Stroopa.


[264] Przegląd wojny polsko-niemieckiej 1939 zob. Norman Davies, Boże igrzysko: historia Polski / God’s Playground: A History of Poland (New York: Columbia University Press, 1982), t. 2, 435–39; i The New Encyclopaedia Britannica, wyd. 15 (Chicago, 1992): Macropaedia, t. 29, 989 ("Druga wojna światowa: wojna w Europie 1939-1941; Kampania w Polsce 1939" / World War II: The War in Europe, 1939-41; The Campaign in Poland, 1939). Monografia, zob. Steven Zaloga i Victor Madej, Polska kampania 1939 / The Polish Campaign, 1939 (New York: Hippocrene, 1991).


[265] Stefan Korboński, Żydzi i Polacy w II wojnie światowej / The Jews and the Poles in World War II (New York: Hippocrene, 1989), 96.



W okresie październik 1942 - marzec 1943 było nie mniej niż 70 akcji zbrojnych podjętych przez polskie podziemie tylko w Warszawie. [266]


Michael Berenbaum, historyczny konsultant dla NBC doku dramat "Powstanie" / Uprising, były przewodniczący i główny oficer wykonawczy Fundacji Historii Wizualnej Ocalonych z Shoah / Survivors of the Shoah Visual History Foundation – historyk z programem agendy politycznej uczestniczący w budowaniu mitu kosztem Polaków [267]:


Piszę żeby zwrócić waszą uwagę na ważny program, który inaczej może wpaść w pęknięcia w tych jakże trudnych czasach.


4 i 5 listopada [2001] NBC pokaże tę historię zatytułowaną "POWSTANIE" / UPRISING, prawdziwą historię o postaciach i wydarzeniach historycznych prowadzących do zdumiewającego aktu oporu i odwagi garstki młodych Żydów. Będzie to specjalny program pokazany w 2 wieczory…


Napisali go Paul Brickman i Jon Avnet i reżyserował Jon Avnet. Nad tym programem Jon pracował przez 7 lat. Jest to akt miłości i pasji.


Byłem jego konsultantem historycznym – i fanem – od samego początku kiedy odwiedził mnie w Muzeum i poprosił o wskazówki. POWSTANIE pokazuje wydarzenia prowadzące do i w czasie walki o warszawskie getto. Analizuej kwestie moralne tamtych czasów, które niestety są zbyt ważne dla sprawy stojących przed nami wyborów. W przypadku bojowników getta, oni zdecydowali "żyć z honoirem, a jeśli zajdzie potrzeba, umrzeć z honorem", i tak było. Powstrzymali armię niemiecką dłużej niż całe armie Polski i Francji. Nazwiska Mordechai Anielewicza, Yitzhaka Zuckermana, Marka Edelmana, Kazika [Rotem] i Zivia Lubetkin mogą nie występować w naszym słownictwie, ale z waszą pomocą w nim się znajdą.


Prosimy byście uświadomili swoich uczniów o tym projekcie i zachęcili ich do obejrzenia go. Ponadto prosimy o skorzystanie z tej wyjątkowej okazji, aby te nazwiska i tych odważnych bojowników weszły do języka narodowego wszystkich w naszym kraju.




[266] Tomasz Strzembosz, Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939–1944, wyd. 2 (Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1983).


[267] Michael Berenbaum, były dyrektor Amerykańskiego Instytutu Badań Holokaustu / United States Holocaust Research Institute na U.S. Holocaust Memorial Museum. Pod jego bacznym okiem ta instytucja przyjęła politykę ignorowania, a nawet negowania pomocy polskiego ruchu oporu dla podziemia w warszawskim getcie, co pokazują eksponaty w muzeum i źródła internetowe. Zob. Michael Berenbaum, Świat musi wiedzieć: historia holokaustu opowiadana w amerykańskim Muzeum Holokaustu / The World Must Know: The History of the Holocaust as Told in the United States Holocaust Memorial Museum (Boston, Toronto and London: Little, Brown, 1993), 108–12. Jak wykazał historyk Jon Petrie w H-Holocaust Net Discussion List (27.02.2001), "jak na panelu w Muzeum: '… 19 kwietnia 1943… 700 do 750 bojowników w getcie [warszawskim] mieli kilkadziesiąt pistoletów i granatów ręcznych… polskie podziemie nie było przygotowane do udzielenia pomocy walczącycm w getcie…' (Tekst na zdjęciu w Muzeum, s. 114, Jeshajahu Weinberg i Rina Elieli, The Holocaust Museum in Washington, New York: Rizzoli International Publications, 1995.) W rzeczywistości polska pomoc wojskowa dla bojowników w getcie była znaczna, i bojownicy mieli co najmniej 4 razy więcej broni niż twierdzi Muzeum. Nie odpowiedziano na szereg emaili w ostatnich 6 miesiącach do Muzeum. Z Holocaust Encyclopedia (Yale 2001), s. 482: 'powszechnie wiadomo, że Armia Krajowa [główny polski podziemny ruch oporu] pomagała…dając mapy warszawskiego systemu ścieków i instrukcje do produkcji koktajli Mołotowa… prowadziła akcje dywersyjne… dostarczyła 90 rewolwerów, 600 granatów… Inną broń dostarczyły komunistyczne grupy oporu'". W broszurze zatytułowanej Ruch oporu w czasie holokaustu / Resistance During the Holocaust, wyprodukowanej przy współpracy z Miles Lerman Center for the Study of Jewish Resistance w United States Holocaust Memorial Museum i dostępnej tutaj:<http://www.ushmm.org/education/foreducators/resource/resistance.pdf, nie tylko nie ma żadnej wzmianki o pomocy ze strony Armii Krajowej, ale dyskusja o organizacjach walczących zaprzecza istnieniu takiej pomocy i twierdzeń, wbrew wszelkim dowodom, że żydowskie podziemie musiało kupować broń od polskiego podziemia za duże pieniądze. Na s. 17 broszury czytamy: "Żydzi nie otrzymali żadnej broni od sojuszniczych rządów ani wojsk... W Warszawie większość broni zakupiono od członków polskiego podziemia, ale po wysokiej cenie, w ograniczonej ilości, i słabej jakości". To ostatnie twierdzenie jest omawiane i odrzucane autorytatywnie, później w tej kompilacji. Trudno odrzucić "zasoby edukacyjne" tego rodzaju jako trywialne, gdy ich źródłem jest finansowana przez rząd organizacja, która udaje, i ma być centrum badań produkującym poważne badania. Innym niepokojącym zjawiskiem jest wyciek, o którym donosi izraelski dziennik Ha’aretz 25.02.2002, że żydowskie wojsko badało taktykę stosowaną przez nazistów w czasie likwidacji warszawskiego getta, w celu opracowania metod walki z palestyńskimi powstańcami.


"Wielkie kłamstwo" z czułością przyjmuje New York Times:


Ale powstanie – które trwało dłużej niż opór polskiej armii wobec Niemców…


film dotyka niektórych kontrowersyjnych aspektów historii holokaustu: antysemityzm Polaków i ich obojętność wobec masowych mordów Żydów, nieskuteczność polskiego podziemia…


Miniserial pochłaniał Jona Avneta, reżysera "Smażonych zielonych pomidorów" / Fried Green Tomatoes i innych filmów, od 1944. Firma Walt Disney poprosiła go i Mr. Brickmana, scenarzystę "Ryzykownego biznesu" / Risky Business i "Mężczyźni nie odchodzą" / Men Don’t Leave, o adaptację powieści Leona Urisa "Miła 18" / Mila 18, fabularyzowaną opowieść o powstaniu…


Obsesja Avneta o powstaniu – i potwierdził, że miał obsesję – była głównym powodem decyzji NBC o stosunkowo kosztownym ($22 mln) projekcie, kiedy studuia filmowe odrzuciły go jako zbyt pesymistyczny. Scott Sassa, prezes NBC West Coast, powiedział, że aprobował projekt gsyż miał dobry scenariusz i zdeterminowanego Avneta. [268]


Jon Avnet, żydowsko-amerykański reżyser "Powstania":


Amerykański Komitet Żydowski [AJC] był bezcenny w produkcji filmu Powstanie. Od pierwszych dni moich badań 7 lat temu, to AJC przedstawił mnie mającym największą wiedzę ekspertom na świecie, i zapewnił mi dostęp do nich w Izraelu, Polsce, Waszyngtonie i w Nowym Jorku. [269]


Joseph Goebbels o propagandzie, Norymberga 1934:


Propaganda polityczna w zasadzie jest aktywna i rewolucyjna. Jest skierowany do szerokich mas. Mówi językiem ludzi, gdyż chce być zrozumiana przez ludzi. Jej zadaniem jest najwyższa twórcza sztuka ujmowania czasem skomplikowanych wydarzeń i faktów w sposób na tyle prosty, by zrozumiał go człowiek na ulicy. Jej podstawą jest to, że nie ma nic czego ludzie nie mogą zrozumieć, rzeczy muszą być ujęte w sposób, który mogą zrozumieć. Chodzi o to, by wyjaśnić mu to stosując właściwe podejście, dowody i język…


Skuteczny propagandysta musi być mistrzem sztuki mówienia, pisania, dziennikarstwa, plakatu i broszury. Muci posiadać dar wykorzystywania głównych metod wpływania na opinię publiczną np. prasa, film i radio, by służyć swoim ideom i celom, przede wszystkim w wieku postępu technologicznego. Radio już stanie się wymysłem przeszłości, kiedy prawdopodobnie wkrótce pojawi się TV.


Historyk Gunnar S. Paulsson zastanawia się czy powstanie w getcie było "źle pomyślane:


Podjęcie Ericha Loewy'ego dalej o kwestii, czy powstanie w getcie było "źle pomyślane" (skakanie nieustraszenie i / lub pochopnie w wyrwę): Myślę, że moje badania rzucają nieco światła na to pytanie. "Źle pomyślane" nie jest wyrażeniem, którego użyłbym, ale myślę, że powstanie trzeba ponownie ocenić.


Standardowa lektura o powstaniu to wersja ŻOB, czyli wersja według Mordechai Anielewicza, Antka Zuckermana, Cywia Lubetkin, etc. Ci ludzie byli bohaterami, i kwestiono9wanie ich relacji wielu będzie uważać za obraźliwe. Nawet Marek Edelman miał przez to kłopot.




[268] Bernard Weinraub, "Rzadko widziany obraz holokaustu: rejestr" / A Seldom-Seen Holocaust Image: The Register, New York Times, 4.11.2001.


[269] Online: <http://www.ajc.org/>.


Ale była inna grupa bohaterów, stanowiąca około 1 / 3 bojowników getta, których udział praktycznie wykreślono z historii i np. o niej nie ma wzmianki na portalu USHMM. Grupa ta to rewizjonistyczny ŻZW [Żydowski Związek Wojskowy], którego bojownicy, niestety, nie przeżyli, i dlatego nie mogą opowiedzieć swojej historii, czy bronić swoich opinii. Oni mieli zupełnie inny pogląd o tym jak powinno się prowadzić powstanie, co na pewno należy wziąć pod uwagę.


Wersja ŻOB [Żydowskiej Organizacji Bojowej], którą powtarza się na obchodach każdego 19 kwietnia i na portalach itd. jest mniej więcej następująca: Żydzi mieli tylko dwie opcje: będą walczyć, albo iść jak barany na rzeź. W obu przypadkach by umarli, ale gdyby walczyli drogo sprzedaliby swoje zycie, i przez to uderzyli w żydowski honor i dumę. Powstanie było buntem całego getta, aktywnych bojowników, i większość opierająca się biernie budując bunkry. Garstka ludzi mogła uciec z getta (tchórze! zdrajcy!), ale to była opcja dostępna jedynie dla bogatych i posiadających kontakty, i w każdym razie ich szanse przetrwania były małe. Getto i tak było skazane na zagładę; obowiązkiem Żydów nie była próba przezycia, a oporu, czynnego czy biernego, do ostatniego okopu. I właśnie to oni zrobili.


Wersja ŻZW była inna. Rewizjonistyczne przywództwo latami przygotowywało się do walki o niezależność Yishuv: oni zgłaszali się do polskiej armii żeby zdobyć doświadczenie wojskowe, i zawiązali mocne więzi z pewnymi osobami w armii. Również gromadzili przed wojną broń, i są dowody na to, że mogli sięgać do tych zapasów w 1943. W każdym razie ŻZW był dużo lepiej przygotowany i uzbrojony niż ŻOB, i jako żołnierze, opracowali plan wojskowy: będą starać się zachować określone pozycje tak długo jak możliwe, następnie prowadzić uporządkowane wycofanie się przygotowanymi trasami do przygotowanej kryjówki na aryjskiej stronie – by tam żyć i walczyć.


Nie do nas należy rozstrzyganie między tymi dwoma poglądami, ale oba powinniśmy poważnie traktować, a nie tylko uważać ortodoksję ŻOB za jedyny dozwolony pogląd. Nie ma żadnego uzasadnienia dla poglądu ŻOB, że (1) budowa bunkrów była formą biernego oporu, (2) ucieczka na aryjską stronę była ograniczona dla garstki ludzi, (3) jedyną alternatywą było umierac albo stawiając opór, albo iść jak barany na rzeź, i (4) że tylko walka na śmierć uratuje żydowski honor. (W ostatniej propozycji jest faktycznie wstrętna implikacja obwiniaj ofiarę, że ci którzy zmarli w Treblince jakoś skompromitowali żydowski honor. Janusz Korczak, na przykład?) W rzeczywistości, w okresie poprzedzającym powstanie, decyzja podejmowana przez ogromną większość ludności warszawskiego getta nie była między różnymi sposobami umierania. Decydowali raczej o dwóch różnych sposobach przetrwania: ucieczce z getta lub ukryciu się w nim, mając nadzieję na ostatnią "akcję". Wynika to z dużej liczby pamiętników i dzienników, a także ze statystyk, które udało mi się skompilować. Oferuję co następuje: w przeddzień powstania w getcie było tam: 42.000 Żydów, niemal wszyscy z nich przygotowali sobie kryjówki z nadzieją na ostatnią "akcję", 24.000 Żydów mieszkających na aryjskiej stronie (liczba w końcu wzrosła do 28.000), 700 Żydów przygotowanych do walki (około 500 z ŻOB i 200 ŻZW). Być może nieco więcej ącznie z "dzikimi" grupami, o których mało wiemy. A zatem 36% pozostałych warszawskich Żydów wtedy mieszkało na aryjskiej stronie –nie garstka uprzywilejowanych osób. Około 40% z nich przeżyje.


Z punktu widzenia ŻZW, metody walki ŻOB, zainspirowane walkami ulicznymi w Stalingradzie i nazwanym "Gettograd" przez polski dziennik, były wytworem grupy niedoświadczonych, politycznie motywowanych młodzieńców. Odważnie walczyli, ale z nieodpowiednim przygotowaniem, i niewielkim pomysłem taktyki. Rewizjoniści chcieli by ŻOB poddał się ŻZW, i walczyć pod niedoświadczonym dowództwem wojskowym, natomiast ŻOB chciał żeby ŻZW wszedł pod przywództwo polityczne ŻOB. Tak więc dwie organizacje miały niekompatybilne koncepcje, jedną wojskową i drugą polityczną, i dlatego toczyli różne i nieskoordynowane walki. Powiedziałbym, że ŻOB reprezentowała Kiddush Hashem, a ŻZW i większość Żydów, Kiddush Hachaim. Apologeci ŻOB zawsze odrzucają ŻZW jako nieistotny i krytykowali go za opuszczenie getta po kilku dniach walk, ale koncepcję ŻZW można bronić jako będącą w lepszej zgodzie z faktami, a mianowicie, że większość Żydów chciała żyć, i że wielu miało realną możliwość przeżycia.


W każdym razie wartość powstania była symboliczna: nie było możliwości zwycięstwa, i na pewno szanowalibyśmy bojowników getta nie mniej gdyby się bronili, a następnie wycofali. To nie musiała być Masada. Po wycofaniu, mogliby, na przykład, próbować sabotować pociągi deportacyjne, mogliby grac aktywną rolę pomagając Żydom uciec i znaleźć schronienie, mogliby próbować ratować co pozostało z bogactwa getta żeby pomóc Żydom w ukrywaniu się. Metoda ŻZW walki umożliwiłaby przeżyć większej liczbie Żydów w bukrach w getcie, w końcu przejść na aryjką stronę. Mogłaby, w skrócie, uratować kilka tysięcy ludzi. OK, to jest sprzeczne z faktami. Powiedzmy, że wskazuję raczej na kuszące możliwości niż wydaję osądy. W rzeczywistości ludzie postępują zgodnie z ich percepcją i przekonaniami w tym czasie, bez korzyści perspektywy czasu, więc nie ma prawdziwego sensu sugerowanie, że ŻOB lub ŻZW mogli lub powinni zachowywać się inaczej. Możemy jednak mówić o przyczynach i skutkach, co zawsze jest ćwiczeniem kontrfaktycznym: stwierdzenie, że A jest przyczyną B, oznacza, że jeśli A się nie wydarzy, to B może się okazać inaczej. Gdyby koncepcja ŻZW zwyciężyła, to myślę, że powstanie nadal będzie obchodzone w pieśniach i opowieściach, ale więcej ludzi można by uratować. Być może wśród nich, kto wie, kolejna Golda Meir lub Einstein.


Sugeruję tu, żebyśmy zmienili naszą metodę upamiętniania powstania w warszawskim getcie. Konkretnie, żeby: (1) przywrócić ŻZW właściwe miejsce w historii i pamiętać i honorować razem z ŻOB. Mordechai Anielewicz nie był "liderem powstania w warszawskim getcie", jak uważa USHMM, on był liderem ŻOB. Liderem ŻZW był Pawel Frenkiel. (2) uznajemy, że uzasadnienia ŻOB były produktem szczególnego nastawienia w określonym czasie, nie reprezentują uświęconej prawdy, i trudno pogodzić je z faktami. ŻOB musiała uważać, że ucieczka była niemożliwa by przygotować się do "Gettogradu", nie musimy dzisiaj brać na to ich słowa. (3) dlatego powinniśmy przestać mówić o "jedynym wyborze sposobów umierania", i mówić o trudnych wyborach i prawdziwej ofierze. W końcu walka tylko kiedy nie ma wyboru na pewno nie jest tak heroiczna jak walka kiedy można było się ratować. (4) uznać, że ucieczka i ukrywanie były na bardzo dużą skalę, i były realnymi opcjami dla wielu ludzi; że te działania wymagały odwagi i śmiałości, a nie oznaką tchórzostwa. (5) uznać tez, że ci którzy uciekli nie byli biernymi odbiorcami pomocy, a aktywnymi czynnikami własnego przetrwania i często przetrwania rodziny, przyjaciół, towarzyszy i kolegów. Inaczej mówiąc, koncepcja "ratunku" nawet nie zaczyna dotykać realiów ucieczki i ukrywania, które do tej pory historycy niemal ignorowali. Nie ma również prawa do ucieczki i ukrywania się pod "oporem": w praktyce nie potraktowano tego w ten sposób, a zrobienie tego przesłaniałoby rzeczywisty konflikt ("walcz albo uciekaj") między nimi obu.


Przy okazji, mój wstępny szacunek liczby Żydów, którzy uciekli i / lub uciekli i / lub ukryli się w Europie, wynosi około 2 mln. Hilberg nazwał te zjawiska "unikaniem" i uważał je za znikome. Termin jest dobry, wniosek nie jest. W tej dziedzinie należy wykonać dużo więcej pracy; polecam go każdemu, kto szuka tematu pracy dyplomowej lub pomysłu na książkę. I jest tu wiele implikacji. Prawda jest taka, że kiedy uznamy, że istnieje trzecia droga między zgodnością a oporem, a mianowicie unikanie; że unikanie było możliwe na dużą skalę; i że był to zdecydowanie najbardziej mozliwy sposób przetrwania – to wtedy nie ma żadnego aspektu holokaustu, na który nie musimy patrzeć w inny sposób. [270]


O roli żydowskiego podziemia w buncie w getcie i grabieży getta:


Zawodowi przemytnicy – eufemizm dla osób z podziemia – w getcie prowadzili rozpustne życie. Zarabiali bardzo szybko ogromne pieniądze i stali się elitą towarzyską. Sprowadali luksusowe rzeczy takie jak słodycze czy inne produkty, które dawały im duże zyski. [Yisrael] Gutman w książce cytuje świadectwo jednego człowieka: "Przemytnicy mieli ogromne dochody… większość z nich zgromadziła miliony. Przemytnicy byli najbogatszą klasą w getcie, i rażąco wyróżniali się w szarej, ubogiej i głodnej żydowskiej dzielnicy. Łatwe zyski i niepewność jutra doprowadziły do tego, że szmuglerzy cały wolny czas spędzali na piciu, odwiedzaniu nocnych klubów i towarzystwo kobiet".

[270] <http://h-net.msu.edu>, H-Holocaust Discussion Logs, 26.10.2004.


W końcu podziwiani bojownicy i członkowie podziemia połączyli się. Opierając się na ich podejściu ideologicznym, członkowie ŻOB nie budowali bunkrów. Ich podstawowym założeniem było, że będą walczyć do końca, więc nie planowano żadnego odwrotu ani dróg ucieczki (druga podziemna grupa w getcie, ŻZW, kierowana przez rewizjonistów, zbudowała chroniony, dobrze wyposażony bunkier z podziemnym przejściem z getta).


Kiedy członkowie ŻOB zrozumieli, że nie mogą już poruszać się i ukrywać na powierzchni z powodu niemieckich miotaczy ognia, nie mieli żadnego wyboru jak ukrywać się w podziemnych bunkrach. Największy i najlepiej wyposażony z tych umocnionych miejsc były te podziemia.


Zdaniem Havi Ben Sasson, 32, doktorantki pracującej w Międzynarodowej Szkole Badań Holokaustu / International School for Holocaust Studies w Yad Vashem, żydowskie organizacje przestępcze były częścią obrazu Warszawy. Po kilku godzinach poszukiwań w archiwum i czytaniu świadectw, mogła zdobyć wiele informacji: "Miła 18, miejsce które stało się jednym z symboli powstania w warszawskim getcie, istniał konkretny związek między żydowskim podziemiem i ŻOB", Ben Sasson mówi: "W rzeczywistości ten bunkier zbudowała i należał do ludzi z warszawskiego podziemia. Był to duży schron, z licznymi pomieszczeniami, podłączonym prądem i nawet wodą. Tam magazynowano ogromne ilości żywności, które podziemie mogło przynieść do getta, dzięki koneksjom w polskim podziemiu".


Liderem bunkra, mówi Ben Sasson, był Shmuel Isser. Zajmował się głównie produkcją nielegalnych towarów szmuglowanych z getta. "Mamy wiele świadectw o tym od ocalonych bojowników" – zauważa. "Ci którym udało się wydostać z bunkra stanowczo mówią, że bynkier należał do ludzi z podziemia, i że bojowników przyjmowano jak książęta. Bunker Shmuel Issera miał na celu przechować jego rodziny liczącej 80-100 osób. Był jednym z najlepiej wyposażonych bunkrów w getcie.


Każdy szanujący się bunkier upewniał się, że ma broń do samoobrony, a członkowie podziemia na pewno mieli do siebie szacunek, dlatego nie mam żadnych wątpliwości, że w nim przechowywano też broń. To dlatego ŻOB wybrała Miłą 18. Doszło do tego, że ludzie podziemia wpuścili do swojego bunkra ludzi z podziemia. Jak mówią świadectwa, ludzie podziemia służyli też jako przewodnicy dla bojowników. Znali getto nawet kiedy zostało spalone i zmieniła się jego forma". [271]


Podczas tłumienia powstania w warszawskim getcie, żydowscy "shabrovniks" (grabieżcy) chodzili do zniszczonych przez Niemców bunkrów szukając żywności i kosztowności.


Kiedy Niemcy zaczęli wykrywać i niszczyć bunkry jeden po drugim, "szabrownicy" założyli sieatkę wywiadowczą. Oni wiedzieli które bunkry zagazowano, i za każdym razem kiedy to się stało, szabrownicy z całego getta tam się zbierali. Zabierali żywność ludziom jeszcze żyjącym, deptali po martwych i umierających, i walczyli ze sobą o każdy szmelc. Wśród szabrowników byli ci, którzy swoją robotę wykonywali z gorzkim poczuciem, wiedząc, że jutro ktoś może deptać ich jeszcze żywe ciała…


Celem szabrowników była nie tylko żywność. W tamtych czasach, kiedy większość najbardziej cennych przedmiotów straciła swoją wartość, wampiry szukały w kieszeniach zmarłych biżuterii i waluty. Z ofiar śmiertelnego gazu zdejmowali pierścionki i zegarki, a nawet buty. [272]



[271] Kobi Ben-Simhon, “"Świat naszych (chrzestnych)ojców" / World of our (god)fathers, Haaretz, 21.10.2004.


[272] Tuvia Borzykowski, Między walącymi się murami / Between Tumbling Walls (Tel Aviv: Beit Lohamei Hagettaot/Ghetto Fighters’ House and Hakibbutz Hameuchad Publishing House, 1972), 79.



Żydowski ruch oporu i pomoc Polaków

The Jewish Resistance Movement and Polish Assistance


Prawdziwy zakres polskiej pomocy dla żydowskiego podziemia jest mało znany, i często bagatelizowany, jeśli nie wręcz ignorowany w holokaustycznej literaturze. Ale, jak pokazują te źródła, był bardzo realny, jak były głosy polskiego przywództwa w potępianiu zbrodni nazistów i gromadzenie się w obronie Żydów.

Żydowskie podziemie bezpieczniej się czuło na aryjskiej stronie niż w getcie. Obawiając się zdrady i złapania przez Gestapo i żydowską policją, wielu ich członków uciekało z getta. Żydowskie podziemie nawiązało kontakty z polskim podziemiem, które dostarczało różne formy pomocy, i Żydzi często spotykali się domach Polaków na aryjskiej stronie.


Broń w rękach prywatnych obywateli była rzadkim zjawiskiem w okupowanej Polsce, a posiadanie jej karano śmiercią. To sprawiło, że każdy pistolet był ogromnie cenny. Nawet podczas powstania warszawskiego w sierpniu 1944, jedynie około 10% polskich powstańców posiadało broń. Wysiłki zdobycia i transportu broni i amunicji do getta były niepewnym przedsięwzięciem. Według pewnych źródeł, ŻZW już gromadził broń zimą 1940-1941. Broń, tak jak wszystko inne, można było zakupić za cenę na czarnym rynku. Emmanuel Ringelblum napisał, że przed powstaniem w getcie, "broń zalewała getto w dużych ilościach". [273]


Bernard Goldstein, działacz Bundu:


Kiedy Gestapo rozpoczęło w getcie polowanie na Orzecha, mieliśmy z nim duże problemy… Podczas deportacji w lipcu 1942 Gestapo poważnie go szukało. W sierpniu udało się nam przeprowadzić go na aryjską stronę…


Zaraz po wejściu do mieszkania Orzecha pojawił się Leon Feiner… To uważano za formalne spotkanie połowy członków komitetu centralnego podziemnego Bundu. Druga połowa… była nadal w getcie…


Zapytaliśmy ojca pani Chumatovskiej, Schcherbinsky [Szczerbińskiego], z kim mieszkał Friedrych, by przyjął nas na kilka dni. To nie było takie proste. Już miał Friedrycha, Fishgrunda, Davida Klina …, Gala Leshtchinska i kilkoro innych, wszyscy poszukiwani przez [żydowską] policję. Ponadto, mieszkanie Szczerbińskiego służyło też jako miejsce spotkań róznych liderów podziemia, takich jak Berman z [Lewicowej] Left Poale Zion …, Guzik z Połączonej Komisji Dystrybucji / Joint Distribution Committee, Kirshenbaum z Syjonistów, dr Ringelblum z Poale Zion, i inni…


Nasze centrum zakupu broni na aryjskiej stronie mieściło się przy Górnośląskiej 3, w domu Polskiego robotnika Stefana Machnio. [274]


Od oficjalnej armii podziemnej, Armii Krajowej, dostaliśmy mały transport broni: 50 rewolwerów, 50 granatów i materiały wybuchowe…


Pewnego wieczoru, Michel Klepfish [Klepfisz], Zalman Friedrych [Friedrich] i ja siedzieliśmy jednym z naszych konspiracyjnych mieszkań na aryjskiej stronie, omawiając szczegóły planu przeszmuglowania większej ilości broni i materiałów wybuchowych do getta. Specjalnością Michela były teraz wybuchające butelki. Z pomocą PPS [Polska Partia Socjalistyczna] już przemycił do getta 2.000 litrów benzyny. Zorganizował też fabrykę produkującą wybuchające butelki i uczył grupę towarzyszy jak je robić i używać…




[273] Emmanuel Ringelblum, Relacje polsko-żydowskie w czasie II wojny światowej / Polish-Jewish Relations During the Second World War (Jerusalem: Yad Vashem, 1974), 170–71.


[274] Bernard Goldstein, Gwiazdy to poświadczą / The Stars Bear Witness (London: Victor Gollancz, 1950), 168–69, 170–71. 107

My na aryjskiej stronie korzystaliśmy z każdego sposobu zdobycia broni – kanały prywatne, zawodowi szmuglerzy, Armia Krajowa ("oficjalna" armia rządu na uchodźstwie), i organizacje wojskowe polskiego rządu i polskich socjalistów. Broń z różnych źródeł wysyłaliśmy do getta zaraz po jej otrzymaniu… Towarzysze na aryjskiej stronie eskortowali transporty broni do getta, pozostawali tam kilka dni, a następnie wracali po nowe dostawy. [275]


Jacob Celemenski, członek żydowskiego podziemia na aryjskiej stronie:


Pod koniec stycznia [1943], dowództwo AK [Armii Krajowej], będąc pod wrażeniem wcześniejszego w tym miesiącu nazistowskiego ataku, dała ŻOB 50 długich pistoletów i taką samą liczbę granatów… Poprzez polskich socjalistów otrzymaliśmy 2.000 litrów benzyny i materiały wybuchowe.


Po dostarczeniu tego materiału do getta, [Michał] Klepfisz przeszedł żeby zorganizować warsztaty małej broni by uczyć personel ŻOB jak robić granaty i koktajle Mołotowa (zapalające butelki). Klepfisz nauczył się produkcji małej broni pod nadzorem mistrza amunicji z PPS, którego potajemnie spotkał w kościele na aryjskiej stronie. Zdolność produkowania broni podniosła morale w getcie. [276]

Vladka Meed, kurierka ŻOB na aryjskiej stronie:


Później dowiedziałam się, że dostawcą był Aryeh Wilner z Hashomer Hatzair, który reprezentował ŻOB na "aryjskiej stronie", i że skrzynie nie zawierały gwoździ a pierwsze 10 rewolwerów od polskiego podziemia (AK)… [277]


Mikolai [Mikołaj, tzn. Leon Feiner] przedstawił Michal [tzn. Michaał Klepfisza] oficerowi polskiego podziemia o imieniu Julian, który był ekspertem od materiałów wybuchowych. Ich pierwsze spotkanie odbyło się o zmierzchu w kościele przy Fabrycznej. Wkrótce Michal nauczył się sztuki produkcji granatów, bomb i "koktaili Mołotowa". Milczący a zadowolony wracał z kościoła naładowany broszurami i formułami, by siedzieć całą noc i studiować materiał. [278]


Handel bronią kwitł w getcie; można było kupić rewolwery od Goja i nawet żydowskich szmuglerów – za cenę. [279]


ŻOB nakładała "podatki" na Żydów w getcie znanych z bogactwa, szczególnie tych którzy prosperowali od czasu powstania getta. Listownie informowano ich o czasie i miejscu gdzie konkretne sumy pieniędzy można było deponować dla ŻOB… Opodatkowano też Judenrat. Zbieranie tych podatków było niebezpiecznym biznesem. Nigdy nie wiedziało się kto czekał w wyznaczonym miejscu płatności. Dlatego poborcy podatkowi byli w pełni uzbrojeni. Nie wszyscy Żydzi dobrowolnie je opłacali; na wielu trzeba było wywierać presję by przekazali podatek żądany przez ŻOB. [280]




[275] Ibid., 178, 180–81, 186.


[276] Jacob Celemenski, Elegia dla mojego narodu… / Elegy For My People: Memoirs of an Underground Courier of the Jewish Labor Bund in Nazi-Occupied Poland 1939–45 (Melbourne: The Jacob Celemenski Memorial Trust, 2000), 157.


[277] Vladka Meed, Po obu stronach muru: … / On Both Sides of the Wall: Memoirs from the Warsaw Ghetto (New York: Holocaust Library, 1979), 86.


[278] Ibid., 125.


[279] Ibid., 107.


[280] Ibid., 108–109.


David Landau, członek Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW):


Kiedy w listopadzie 1939 Betar przeszedł do podziemia, wiążąc się z ŻZW, on różnił się od innych syjonistycznych grup współpracą z polskim (chrześcijańskim) ruchem oporu głównego nurtu. Mieliśmy dyscyplinę zgodną z zasadami dyktowanymi przez 'drugą' stronę. Kłamstwem byłoby mówić, że oni szkolili nas tylko dla swoich interesów jak i twierdzić, że robili to tylko dla naszych. Nasze korzyści były obopólne. Przed, podczas i po powstaniu [w getcie], nasi polscy przyjaciele stali przy nas. Kilku nawet weszło do getta by walczyć, i niektórzy zginęli walcząc razem z nami. Ale to wszystko było na ich warunkach, warunkach polskiego podziemia. Zabroniono nam przyjmować osób nie posiadających koneksji z istniejącymi członkami, i ze względów bezpieczeństwa zakazano nam umieszczać przedstawiciela po aryjskiej stronie. Czuliśmy się przez to upośledzeni…


Trudno uwierzyć, że przy całkowitej separacji getta od świata zewnętrznego, Niemcy nigdy nie odcięli wszystkich linii telefonicznych. Organizacje musiały tylko zadzwonić przez rezolucje swoich spotkań do swojego przedstawiciela po aryjskiej stronie w zakodowanym szyfrze, i działania można było podjąć natychmiast. Ale my z Betar / ŻZW musieliśmy przekazać nasze wiadomości fizycznie na drugą stronę. Nasi liderzy mieli swoje powody, by nie ufać liniom telefonicznym. [281]


Dzięki moim kontaktom, byłem jednym z pierwszych którym proponowano "gorące" towary, tzn. małą broń. Po instrukcjach od przyjaciół z Betaru przyjąłem ofertę i kupiłem 2 polskie granaty ręczne, znane jako "ziemniaki". Mimo że przekupiłem strażników, pamiętam terror jaki poczułem tego wieczoru po powrocie do getta… Moją pozycję w Betar ustalił ten pierwszy zakup… Później wielu ludzi dostało broń dla organizacji, ale w zimie 1940-1941 mało zorganizowano w tej kwestii.


Byłem dobrze zorientowany w rodzajach małej broni proponowanej na sprzedaż i skupiającej się przeważnie na rewolwerach, mimo że nie odmawiałem zakupu granatów ręcznych…


W pierwszych miesiącach zakupu broni ceny były wysokie i duże ryzyko, ale podaż róznych rodzajów był znaczna, kiedy ustaliło się zaufanie między sprzedawca i kupcem, biznes był biznesem, i nasz wspólny wróg był ten sam – przeklęty hitlerowiec. Proponowano mi wszystko do lekkich automatycznych karabinów maszynowych, choć taki skarb mógł kosztować małą fortunę. Dostawy realizowano w częściach, każda indywidualnie naoliwiona i zapakowana. Części szmuglowaliśmy z pomocą wielu Żydów pracujących poza gettem. [282]


Zajmowałem się też, bardziej niż kiedykolwiek, zakupem i szmuglowaniem broni i amunicji dla ŻZW. Rzadko był dzień kiedy szedłem do pracy poza getto kiedy nie niosłem zwitka banknotów dla potrzeb organizacji. Często miałem konkretne zamówienia co do potrzebnej nam amunicji dla posiadanej przez nas broni. Umowa była taka, że kupowałem każdą możliwą broń z niewielką ilością pocisków. Później zamawialiśmy potrzebny nam kaliber pocisków. Po wielkiej deportacji broń stała się istotna i ustanowiłem się jednym z kluczowych kupujących na zewnątrz. [283]

Polak, kpt. Henryk Iwański, pozostawił notatki otom co stało się wkrótce potem [tzn. pod koniec 1939]. Czterej żydowscy oficerowie z polskiej armii odwiedzili go w Szpitalu św. Stanisława przy Wolskiej 37. Jeden z nich, por. David Mordechai Appelbaum, walczył w jego pułku. Ci oficerowie byli członkami Irgun Zvei Leumi (IZL – 'Organizacja Armii Narodowej'), którą przed wojną kierował Menahem Begin, przyszły premier Izraela.


Oni powiedzieli Iwańskiemu o trzech żydowskich oficerach z podziemia, Paweł Frenkel, Leon Wajnsztok i dr David Wdowiński, którzy, zgodnie z niemieckim prawem, powinni zgłosić się do niemieckiego Offlagu, albo obozu więziennego dla oficerów. Dzięki pomocy Iwańskiego chcieli zorganizować żydowski ruch młodzieżowy i szkolić jego członków przeciwstawiania się Niemcom.


Iwański wtedy zrobił dwie rzeczy. Powiedział oficerom, że powinni zwracać się do niego pod pseudonimem "Bystry", i wręczył każdemu pistolet Wis 9 mm z pozdrowieniam od

KB [Korpus Bezpieczeństwa], niedawno utworzonego polskiego podziemia wojskowego. Według naszej najlepszej wiedzy historycznej, te 4 pistolety były pierwszą bronią jaką otrzymali Żydzi dla przyszłego powstania w getcie.




[281] David J. Landau, alias Dudek, Janek and Jan, Zaklatkowany:… / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 97–98.

[282] Ibid., 69–70.

[283] Ibid., 69–70.



Wtedy i tam czterej oficerowie postanowili założyć ŻZW. Wszystkie dokumenty historyczne zgadzają się, że ŻZW nie brakowało broni na początku powstania w warszawskim getcie w 1943.


W styczniu 1940, KB podarował oficerom dodatkowe 29 pistolety Wis, które polska organizacja podziemna Świt zaaprobowała na comiesięcznym spotkaniu w grudniu 1939. [284]


Betar nie mógł sobie pozwolić na werbowanie młodych ludzi wychodząc na ulice getta. Tajemnica jaką musieliśmy dochowac była ścisła i całkowita. Kiedy oficjalnie przyjęto mnie na członka Betaru nie powiedziano mi, i oficjalnie nigdy nie wiedziałem kim byli liderzy organizacji. Kiedy w końcu powiedziano mi ich nazwiska, było to pod warunkiem, że nigdy nie zobaczę ich twarzy…


Nowych rekrutów przyjmowano tylko na osobistą rekomendację członków, ale to też nie było łatwe…


To tłumaczy dlaczego ŻZW nie mogło pozwolić sobie na pełną współpracę z ŻOB. Nie mogliśmy ryzykować własnej pozycji z polskim podziemiem, nawet gdybyśmy, jako Żydzi, uważali inaczej. Była to też kwestia porozumienia z naszymi polskimi partnerami, podziemną armią, Korpusem Bezpieczeństwa, którzy dalej szkolili naszych bojowników i dostarczali nam broń. Nie mogliśmy ryzykować nawet pytając czy zgodzą się byśmy ustanowili bliskie relacje z ŻOB, gdyż mogliby się wtedy zastanawiać jaką działalność prowadziliśmy za ich plecami, i czy byli niebezpieczni w swoim działaniu. Dlatego trzymaliśmy się osobno jako odrębna organizacja, jednocześnie koordynując nasze antyniemieckie działania z ŻOB, rzekomo bez wiedzy strony polskiej. [285]


Na zewnątrz getta było istniejące od czasów przedwojennych otwarte targowisko pod nazwą Kercelak. Tam można było kupić wszystko, łącznie z rzeczami niedostępnymi w całej Warszawie…


Gestapo wraz ze zdradzieckimi kolaborantami usiłowało spenetrować Kercelak i wyłapać liderów podziemia, ale ani łapówki ani częste naloty nie przyniosły skutku. Sporadycznie udawało im się dorwać jakiegoś drobnego gracza, ale liderzy pozostawali poza ich zasięgiem. Ze znanymi kolaborantami czy donosicielami zawsze szybko sobie radzono – podziemie dokonywało egzekucji. Niektórzy z głównych graczy mieli nawet ochronę od prześladowań, ponieważ polska policja uważała ich za wiodących operatorów na rynku…


Na Kercelaku nigdy nie zadawało się niepotrzebnych pytań. Kupiec szukający granatów (nazywanych "ziemniaki") podchodził do "obcego", z którym pracował wiele razy i mówił "Nie znasz mnie, ale interesują mnie ziemniaki. Muszą być najlepszej jakości, bez wad"…


Dokonywano transakcji, organizowano dostawę i pieniądze płacono wcześniej. Umowy zawarte na Kercelaku zawsze honorowano. Było tak nie z powodu uczciwości dilerów, a ponieważ każdy kto próbował postąpić inaczej, "robić szybki zysk", sam kończył martwy.


Na Kercelaku nikt nie używał prawdziwych nazwisk…


Kercelak był neutralnym terytorium nawet dla niemieckich żołnierzy, w tym oficerów SS. Jedni mieli urlop i chcieli się zabawić, drudzy chcieli coś załatwić. Nikt nie pytał czy oferowane rewolwery, granaty lub nawet cięższa broń były w stanie rozłożonym, czy nie. Za każdym razem w grę wchodziły czysta gotówka i odbiór. Strony takiego biznesu w sekundach opuszczały Kercelak, a za godzinę czy dwie była już nowa sesja, z "nowymi" ludźmi i nowymi towarami na sprzedaż.


Mnie znała większość dilerów. Niekiedy spotykaliśmy się w knajpie, piwiarni, poza Kercelakiem, gdzie piliśmy nielegalnie destylowaną wódkę nazywaną bimber. Ale zawsze kiedy spotykaliśmy się na Kercelaku byliśmy obcymi, jakbyśmy spotykali się pierwszy raz. Zasad Kercelaka ściśle przestrzegano…


[284] Ibid., 80–81.

[285] Ibid., 83–84.



Na Kercelaku często spotykałem młodego chrześcijanina blisko powiązanego z żydowskim podziemiem ŻZW. Nazywał się Jan Kostański i do końca zostaliśmy przyjaciółmi. Kostański z matką Władysławą Wierzbicką uratowali wielu Żydów, w tym swoją przyszłą żonę i jej rodzinę…


Wszystko na Kercelaku odbywało się pod nosami Niemców.


Przemyt towarów z i do getta trwał dosłownie i w przenośni. Był to tajny kanał którym przedzłużaliśmy życie poza niemiecką cierpliwość. [286]


Handel bronią był lukratywnym biznesem, i w Warszawie byli dilerzy ze wszystkich narodowości, w tym Żydzi. Feliks Dawidowicz, Żyd z Pruszkowa, opisuje jak wraz z Herszem Rubinsztajnem z Grójca przemycali do warszawskiego getta pistolety i amunicję, gdzie przyjmowali ich Jerzy Walter i Jerzy Reutt. Dawidowicz stwierdził: "Dobrze płacili za broń" . [287]


Z przemówienia lidera ŻZW Pawła Frenkela: "My, ŻZW, uważamy, że nadszedł czas kiedy możemy i powinniśmy przyjmowac każdego Żyda mającego pistolet, który przychodzi i mówi, że chce do nas dołączyć. Powinniśmy przyjąć go czy ją i szkolić jako część nas, ale dokładnie sprawdzając czy mamy odpowiednią osobę. ŻOB uważa, że taka polityka może z góry wszystkim zagrozić. Taki jest podstawowy i najważniejszy powód tego dlaczego jesteśmy i będziemy odrębną grupą walczącą. W końcu to nic nie zmieni – nie uważamy byśmy mogli w jakiś sposób wygrać ostateczną bitwę fizycznie. Sprawa która nas dzieli jest taka: jak możemy zadać największe szkody Niemcom i ich pomagierom? Tylko czas pokaże kto miał rację, a kto nie…"


Ostateczna decyzja powiedzenia czy następna akcja będzie oznaczać likwidację getta, a tym samym dobry czas otwarcia ognia jaki pozostawiono przywództwu ŻOB. Kiedy nadejdzie czas możemy nie zgodzić się z ich decyzją, ale przez chwilę ŻOB reprezentuje wiele odłamów politycznych… Dlatego konieczne jest byśmy zostawili im decyzję dla dobra koordynacji. Dopiero jeśli wywnioskujemy, że nie udało im się rozpocząć walki w dobrej chwili będziemy moralnie wolni działać sami. Nie wcześniej". [288]


Władysław Bartoszewski, działacz polskiego podziemia i członek Żegoty:


Naczelny dowódca AK, gen. "Grot" Rowecki, pozytywnie odpowiedział na ten apel [od ŻOB o pomoc w organizacji i koordynacji działań żydowskiego podziemia i dostawy broni, amunicji i szkolenie wojskowe] w liście do oficjalnych przedstawicieli, aprobując działania ŻOB jako organizacji paramilitarnej i zalecając szkolenie wojskowe wraz z opracowanymi przez AK wskazówkami. Delegacja rządowa aprobowała apel Sownie w listopadzie 1942. [Henryk] Woliński [szef żydowskiej sekcji wysokiego dowództwa AK] osobiście przekazał odpowiedź Komendanta AK i delegacji rządowej [Arie] Wilnerowi i [dr Leonowi] Feinerowi [z Bundu]. W rezultacie AK dostarczyła członkom ŻOB wydrukowane instrukcje jak używać broń i materiały wybuchowe, poinstruowała ich o metodach miejskiej wojny, i uczyła ich jak atakować uzbrojone pojazdy i robić urządzenia zapalające, miny i granaty ręczne. Opracowano też plany wspólnej akcji jednostek K i bojowników getta w rejonie Bonifraterskiej w razie ofensywy wojskowej ŻOB. [289]




[286] Ibid., 92–95.


[287] Marian Skwara, Pruszkowscy Żydzi: Sześć dekad zamkniętych zagładą (Pruszków: Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna im. Henryka Sienkiewicza w Pruszkowie, 2007), 196.


[288] David J. Landau, alias Dudek, Janek and Jan, Zaklatkowany:… / Caged: A Story of Jewish Resistance (Sydney: Macmillan, 2000), 191–92, 193.


[289] Władysław Bartoszewski, "Męczeństwo i walka warszawskich Żydów pod niemiecką okupacją 1939-1943" / The Martyrdom and Struggle of the Jews in Warsaw under German Occupation 1939–43, Władysław Bartoszewskiid Antony Polonsky, reds., Żydzi w Warszawie: historia / The Jews in Warsaw: A History (Oxford: Basil Blackwell in association with the Institute for Polish-Jewish Studies, 1991), 335.



Joshua Zimmerman, amerykański historyk, o organizacji żydowskiego podziemia:


Jesienią 1942 podjęto kroki nawiązania formalnych więzi między Armią Krajową i pojawiającym się podziemnym ruchem żydowskiego oporu. W październiku 1942 lider syjonistów, [Arie] Wilner, spotkał się z Henrykiem Wolińskim, szefem dowództwa żydowskiej sekcji AK. Wilner przyszedł jako przedstawiciel Żydowskiego Komitetu Narodowego [ŻKN], konfederacji niedawno utworzonych syjonistycznych grup w getcie. Wtedy zawiązały się mocne więzi między tymi mężczyznami. Rezultat była ważny dla rozwoju i wzmocnienia pojawiającej się ŻOB.


Konkretnym wynikiem tego pierwszego spotkania była prośba ŻOB o broń, amunicję i szkolenie. Żydowski przedstawiciel dalej poprosił by jego grupę uznano za oficjalną żydowską organizację wojskową vis-à-vis polskie podziemie. Zdaniem Wolińskiego, który przekazał prośbę, dowódca AK [gen. "Grot" Rowecki] odpowiedział, że aby uzasadnić pomoc polskiego podziemia, partie żydowskie musiałyby zjednoczyć się w jedno ciało. Powinniśmy pamiętać, że wówczas Bund odmówił połączenia się z ŻOB czy jego ramieniem politycznym, Żydowskim Komitetem Narodowym, grupy parasolowej partii syjonistycznych. Przedstawiciel Bundu, Leon Feiner, osobiście wyraził swój sprzeciw wobec Wolińskiego, argumentując, że każda organizacja, która wypowiadała się za całą społeczność żydowską, musiała włączyć Bund. To, że polski rząd w Londynie miał zarówno syjonistę, jak i Bundystę w Radzie Narodowej, tylko wzmocniło argument Feinera.


W ten sposób przywódcy żydowskiego podziemia w getcie warszawskim przeszli reorganizację w odpowiedzi dla polskiego podziemia. Bund zgodził się dołączyć do ŻOB pod koniec października 1942, ale odmówił zasiadania w Żydowskim Komitecie Narodowym. Zamiast tego utworzono niepartyjny Żydowski Komitet Koordynacyjny, składający się z ŻKN i Bundu. Rezultatem było porozumienie, że żydowskie podziemie będzie reprezentowane po aryjskiej stronie wojny przez przedstawiciela syjonistów i Bundu. Byli to Arie Wilner, delegat ŻKN, i Leon Feiner z Bundu. Ci dwaj ludzie wtedy napisali i podpisali list zaadresowany do dowództwa AK i polskiego rządu na uchodźstwie z prośbą o ustanowienie formalnych kontaktów między społecznością żydowską, reprezentowaną przez Wilnera i Feinera, i polskim podziemiem, w celu podporządkowania i uzgodnienia działań, jak i zamawiania dostaw wojskowych. Zdaniem Wolińskiego, Grot-Rowecki odpowiedział w liście z 11.11.1942, chwaląc gotowość militarną żydowskiego oporu w warszawskim getcie, zgadzając się jednocześnie na rozpatrzenie próśb. Pod koniec listopada 1942 Woliński przedstawił dowódcy AK werbalną odpowiedź przez Wilnera i Feinera.


Na początku grudnia Żydowski Komitet Koordynacyjny opracował zestaw regulaminów. Przedstawiały one strukturę wojskową ŻOB, której cel określono jako obronę getta w przypadku dalszych działań deportacyjnych. [290]


Stefan Korboński, szef oobrony cywilnej w okupowanej przez Niemcy Polsce, odznaczony przez Yad Vashem:


28 lipca 1942 powstała w getcie Organizacja Bojowa. [Wtedy trwały już masowe deportacje do Treblinki.] "Na aryjskiej stronie" reprezentował ją Arie Wilner (pseudonim: Jurek). 2 grudnia 1942, Organizacja Bojowa, z powiększoną wtedy strukturą, przyjęła nową nazwę: Żydowska Organizacja Bojowa - ŻOB. Jej dowódcą był Mordecai Anielewicz. W czasie powstania w getcie miała około 22 grupy walczące (20-30 ludzi każda), razem ponad 700 żołnierzy walczących. Łącznikiem z AK dalej był Arie Wilner, który był w kontakcie z szefem żydowskiej sekcji dowództwa AK, Henrykiem Wolińskim (pseudonim: Wacław).




[290] Joshua D. Zimmerman, "Postawa polskiej Armii Krajowej (AK) wobec kwestii żydowskiej w czasie holokaustu: przypadek powstania w warszawskim getcie" / The Attitude of the Polish Home Army (AK) to the Jewish Question during the Holocaust: The Case of the Warsaw Ghetto Uprising, w Murray Baumgarten, Peter Kenez i Bruce Thompson, red., Odmiany antysemityzmu: historia, ideologia, debata / Varieties of Antisemitism: History, Ideology, Discourse (Newark, Delaware: University of Delaware Press, 2009), 113–14.


Żydowscy przedstawiciele - Adolf Berman z Żydowskiego Komitetu Narodowego, Leon Finer z BUNDu, i Arie Wilner z Żydowskiej Organizacji Bojowej – zadeklarowali chęć podporządkowania działań swoich organizacji delegatowi rządu i dowództwu AK. Jednocześnie poprosili o broń i amunicję, pomoc finansową i szkoleniową. Delegat przyjął deklarację i obiecał poszerzyć pomoc, a dowódca AK, w rozkazie z 11.11.1942, uznał ŻOB za organizację paramilitarną i poinstruował ich by przyjęli metody organizacyjne i taktyki walki AK. Równocześnie dowództwo wyznaczyło maj. Stanisława Webera (pseudonim: Chirurg) i kpt. Zbigniewa Lewandowskiego (pseudonim: Szyna) do zorganizowania pomocy dla ŻOB. W wyniku tego pierwsze 10 pistoletów i amunicję przekazano ŻOB w grudniu 1942, i kolejne 10 pistoletów i amunicję w styczniu 1943. Delegat rządu ustanowił żydowską sekcję swojego biura, z szefem najpierw Witoldem Bieńkowskim (pseudonim: Kalski) i później Władysławem Bartoszewskim (pseudonim: Ludwik), który po wojnie dostał izraelski medal Yad Vashem…


W getcie działała też inna organizacja wojskowa, która nie dołączyła do ŻOB. Żydowski Związek Wojskowy – ŻZW składał się z 3 grup walczących, razem około 400 ludzi, głównie byli oficerowie i podoficerowie polskiej armii i członkowie syjonistycznej organizacji BETAR. Jej dowódcą był Paweł Frenkel. ŻZW ustanowił kontakty z delegatem rządowym i dowództwem AK poprzez polską organizację podziemną - Korpus Bezpieczeństwa.


W ramach współpracy polskiego i żydowskiego podziemia, i na prośbę Leona Feinera, dowództwo AK wysłało przesyłkę do żydowskich organizacji w Londynie, które przesłały kanałami AK pierwsze $5.000 dla BUNDu. To zainicjowało inne, częstsze i większe dostawy pieniędzy wysyłanych do żydowskich organizacji przez podziemne kanały delegata rządowego i dowództwa AK. Ustanowiono też kontakt, poprzez przekaźniki AK i delegata rządowego z żydowskimi organizacjami w USA…


Począwszy od stycznia 1943, oficerowie AK i przedstawiciele ŻOB spotykali się w celu planowania wspólnych działań na obu stronach murów getta po wybuchu powstania. Trzy polskie jednostki dowodzone przez kpt. Józef a Pszennego (pseudonim: Chwacki), miały przedrzeć się przez mury getta, atakować Niemców na stronie aryjskiej i wysadzić mury materiałami wybuchowymi. Ponieważ od początku zakładano, że powstanie w getcie musi nieuchronnie skończyć się katastrofą, akcję tę zaplanowano tylko po to, by otworzyć drogę do wycofania się żydowskich bojowników.


W tym czasie AK dostarczyła ŻOB 1 lekki karabin maszynowy, 2 pistolety maszynowe, 50 pistoletów ręcznych (wszystkie z magazynkami i amunicją), 10 karabinów, 600 granatów ręcznych z detonatorami, 30 kg materiałów wybuchowych (plastyk ze zrzutów lotniczych), 120 kg materiałów wybuchowych własnej produkcji, 400 detonatorów bomb i granatów, 30 kg potasu do produkcji zapalających "koktajli Mołotowa", a na koniec wielkie ilości saletry potrzebne do produkcji proszku do broni. ŻOB dostała też instrukcje dotyczące produkcji bomb, granatów ręcznych i butelek zapalających; jak budować fortyfikacje i gdzie zdobyć szyny i cement do ich budowy.


19 kwietnia 1943 – pierwszy dzień powstania w warszawskim getcie – 3 jednostki AK, pod dowództwem kpt. Józefa Pszennego, zajęły pozycje koło murów getta przy Bonifraterskiej, i próbowały wysadzić mury minami. Wcześniej wykryci, zaatakowali Niemców, kiedy 4 saperów próbowało dostać się do muru. Niestety, dwóch z nich zabito na miejscu - Eugeniusza Morawskiego i Józefa Wilka – trzeci został ranny w obie nogi. Kpt. Pszenny rozkazał swoim ludziom by się wycofali, zabierając ze sobą rannych i wysadzili miny na ulicy. Wybuch rozerwał na strzępy ciała Morawieckiego i Wilka. Kilku Niemców zginęło, ale próba wysadzenia muru poniosła fiasko.


Nazajutrz jednostka Gwardii Ludowej Polskiej Partii Robotniczej [PPR] pod dowództwem Franciszka Bartoszka zaatakowała posterunki niemieckie z karabinami maszynowymi koło muru przy Nowiniarskiej. Zginęło dwóch SS-manów.


22 kwietnia oddział AK pod dowództwem Więckowskiego rozgromił oddział litewskiej policji pomocniczej w pobliżu murów getta.


W Wielki Piątek 23 kwietnia jednostka AK por. Jerzego Skupieńskiego zaatakowała bramę getta przy Pawiej. Mieli rozkaz wysadzenia bramy. Dwóch niemieckich wartowników zabito przy bramie, ale - pod ciężkim ogniem zbiegających się ze wszystkich stron Niemców - żołnierze AK musieli się wycofać, zabijając po drodze 4 SS-manów i policjantów, których auto przejeżdżało przez ich drogę odwrotu.

W nakazanych przez płk Antoniego Chruściela (pseudonim: Monter), szefa warszawskiej AK, akcjach nękania, niemieckich strazników przy Leszno i Orlej zastrzelili żołnierze AK dowodzeni przez oficera kadetów Zbigniewa Stalkowskiego. Inna jednostka AK dowodzona przez Tadeusza Kern-Jędrychowskiego, zastrzeliła strażników SS przy Zakroczymskiej.


Były też walki na terenie Cmentarza Powązki (pod dowództwem Władysława Andrzejczaka) i koło żydowskiego cmentarza (pod dowództwem Leszka Raabe, komendanta Socjalistycznej Organizacji Walczącej). Zastępca Raabe, Włodzimierz Kaczanowski, zorganizowal ucieczkę z getta żydowskim członkom PPS.


W Wielki Piątek 23 kwietnia ŻOB wydała apel do polskiej społeczności, deklarując, że walka w getcie podtrzymywała stare polskie motto "Za wolność waszą i naszą", i podkreślając, że Żydzi i Polacy stali się towarzyszami broni.


Szczególnie odważną akcję przeprowadziła jednostka Korpusu Bezpieczeństwa [AK] pod dowództwem kapt. Henryka Iwańskiego. Od pierwszych dni istnienia warszawskiego getta, brat kpt. Iwańskiego, Wacław z dwoma synami – Zbigniewem i Romanem – był w stałym kontakcie z ŻZW, dostarczając im broń, amunicję i materiały instruktazowe przemycane ściekami labo na wozach przywożących do getta wapno i cement. Kiedy wybuchło powstanie jednostka ŻZW zajęła pozycje przy Placu Muranowskim, który miał się stać sceną najbardziej krwawych walk. W pierwszym dniu powstania nad tym sektorem wzniesiono polską i żydowską [syjonistyczną] flagę. Były one widoczne z aryjskiej strony i wywarły wielkie wrażenie na polskim społeczeństwie Warszawy. Komendant żydowskiej jednostki przy Pl. Muranowskim, Dawid Moryc Apfelbaum, wysłał wiadomość do kpt. Iwańskiego informującą go iż został ranny i prosił o broń i amunicję. Następnego dnia Iwański wraz z 18 swoimi ludźmi (wśród nich jego brat Wacław i dwaj synowie, Roman i Zbigniew) przedostali się do getta tunelem wykopanym w piwnicy budynku przy Muranowskiej 6, po przeciwnej stronie i za murem getta, który wtedy biegł środkiem Muranowskiej. Przynieśli ze sobą broń, amunicję i zywność dla ludzi Apfelbauma, i widząc zupełne wyczerpanych żydowskich wojowników, zastąpili ich w ruinach Pl. Muranowskiego i Nalewki, odpierając wielokrotne niemieckie ataki. Ten sam tunel wykorzystano szybko do ewakuacji rannych Żydów na aryjską stronę. Później brat Iwańskiego z obu synami zginęli w walce, i Iwański sam był poważnie ranny. Po upadku powstania, ludzie Iwańskiego przenieśli rannego komendanta przez tunel, zabierając ze sobą 34 żydowskich bojowników, w pełni uzbrojonych…


To nie był jedyny przypadek walczących razem Polaków i Żydów. Według podziemnego dziennika Głos Warszawy (23.04.1943), kiedy wybuchło powstanie "w getcie byli Polacy, walczący na ulicach getta przeciwko Niemcom ramię w ramię z Żydami".


W liczącym 100 stron raporcie, SS-man i generał policji Jürgen Stroop, komendant niemieckich sił walczących w getcie, potwierdził polskie operacje dywersyjne i polski udział w walkach w getcie i poza nim. Napisał, ze jego żołnierzy "ciągle ostrzeliwano z poza getta, tzn. z aryjskiej strony", akcję Iwańskiego opisał tak: "Główna grupa żydowska, z wmieszanymi jakimiś polskimi bandytami, wycofała się na Pl. Muranowski w pierwszym i drugim dniu walk. Wzmocniło ją kilku więcej polskich bandytów"…


W czasie powstania w getcie, szef Dyrektoratu Obrony Cywilnej, [Stefan] Korboński, przekazywał codzienne raporty o walkach do radia ŚWIT. Oto jeden z takich przekazów:


7 maja 1943. [Dziennik polskiego podziemia] Rzeczpospolita z 6 maja zawiera oświadczenie delegata [polskiego] rządu, potępiające niemieckie zbrodnie w getcie. Składa hołd żydowskim bojownikom, wyraża naszą solidarność i wzywa wszystkich Polaków do udzielania pomocy uciekającym z getta.


W liście do Cukiermana [Yitzhak Zuckerman, jeden z liderów ruchu oporu w getcie] z 23.04.1943, Mordecai Anielewicz [lider ŻOB] nawiązuje do [wiadomości z 20 kwietnia], na której opierał się przekaz:


"To że… radio ŚWIT emituje piękny program o naszej walce (którą słyszeliśmy tu w naszych aparatach), było źródłem wielkiej satysfakcji. To dodaje nam odwagi w walce, żeby wiedzieć, że nie zapomniano nas po drugiej stronie muru getta". [291]


Poza oficjalnymi obowiązkami, Stefan Korboński zorganizował, w imieniu dowództwa AK, zalążek organizacji, która rozszerzyła ochronę na Żydów z warszawskiego getta. W czasie powstania warszawskiego 1 sierpnia 1944, 23 Żydów ukrywali członkowie dowództwa. Oprócz pomocy finansowej, jednostka Korbońskiego zapewniała uciekinierom z getta odpowiednie dokumenty.


Dużo bardziej szczegółowy opis polskiej pomocy wojskowej dla bojowników warszawskiego getta jest w książce Władysława Bartoszewskiego Łączy nas przelana krew: strony z historii pomocy Żydom w okupowanej Polsce / The Blood Shed Unites Us: Pages from the History of Help to the Jews in Occupied Poland, [292] której fragmenty znajdują się w apendyksach. Zob. też esej Bartoszewskiego "Męczeństwo i walka Żydów w Warszawie za niemieckiej okupacji 1939-43" / The Martyrdom and Struggle of the Jews in Warsaw under German Occupation 1939–43, w Władysław T. Bartoszewski i Antony Polonsky, reds., Żydzi w Warszawie: historia / The Jews in Warsaw: A History (Oxford: Basil Blackwell,współpraca Polish-Jewish Studies, 1991), 312–48.


Reakcja polskiego przywództwa na niemiecką propagandę, ich jednoznaczne potępienie zbrodni i ich apel do Polaków o pomoc Żydom:


Nazistowska propaganda w okupowanych krajach cynicznie uzasadniała zbro0dnie dokonywane na Żydach, twierdząc, że były konieczne dla "obrony cywilizacji… i walki z bolszewizmem". Podczas walk w warszawskim getcie 30 kwietnia 1943, pełnomocnik rządu, Jan Stanisław Jankowski, wydał długie oświadczenie sprzeciwiające się nazistowskiej propagandzie. Stwierdził jednoznacznie:


"W tej chwili trwa okrutna pogoń i mordowanie Żydów ukrywających się w ruinach getta i poza jego murami. Naród polski, przepojony duchem chrześcijaństwa i odrzucający podwójne standardy moralności, reaguje z obrzydzeniem na to antyżydowskie bestialstwo niemieckie, a gdy 19 kwietnia wybuchła w getcie nierówna walka, odpowiedział z szacunkiem i współczuciem dla Żydów odważnie się broniących, i z pogardą patrzył na ich niemieckich morderców. Przywódcy polityczni kraju wyrazili już najgłębsze potępienie niemieckich brutalności antyżydowskich, i zdecydowanie odnawiają dziś te słowa potępienia. Polskie społeczeństwo ma prawo do uczucia litości dla prześladowanych Żydów i udzielania im pomocy. Powinien to kontynuować".




[291] Stefan Korboński, Żydzi i Polacy w czasie II wojny światowej / The Jews and the Poles in World War II (New York: Hippocrene, 1989), 47–48, 56– 59, 60–63.


[292] Władysław Bartoszewski, Łączy nas rozlew krwi… / The Blood Shed Unites Us: Pages From the History of Help to the Jews in Occupied Poland (Warsaw: Interpress Publishers, 1970), 119–162.


Ta deklaracja udzieliła wielkiego moralnego wsparcia działaniom Rady Pomocy Żydom, tak jak wszystkim innym wysiłkom pomocy ginącym. Jeszcze silniejsze były doniosłe słowa premiera polskiego rządu na uchodźstwie, Władysława Sikorskiego, wyemitowane do Polski przez BBC 5 maja 1943 i opublikowane przez prasę podziemną:


"Dokonuje się największej zbrodni w ludzkiej historii. Wiemy że pomagacie prześladowanym Żydom najlepiej jak możecie. Dziękuję wam, rodacy, w moim imieniu i rządu. Proszę was, udzielajcie wszelkiej pomocy jakiej możecie by chronić tych mordowanych, i potępiam wszelkie okrucieństwa w imieniu całej ludzkości, która zbyt długo milczała". [293]


W czasie powstania w getcie, oficjalny organ AK - Biuletyn Informacyjny – opublikował kilka komunikatów ŻOB i stałych apeli do polskiego społeczeństwa by pomagali wszystkim którym udało się uciec z getta.


Gen. Jürgen Stroop, dowódca SS, w raporcie o tłumieniu buntu i likwidacji getta:


We wprowadzeniu do wydania raportu Stroopa w 1979 przez Pantheon Books, Andrzej Wirth przyznał, że "żydowski opór zbrojny byłby niemozliwy bez pomocy z zewnątrz". [249] Stroop napisał, że jego żołnierzy "wielokrotnie ostrzeliwano z poza getta", skłaniając historyka Istvána Deáka z Columbia University of New York do zapytania: "Zastanawiam się czy ktoś strzelał gdzieś w Europie w imieniu prześladowanych Żydów". [295] "Polscy bandyci" to określenie dane przez Stroopa członkom polskiego podziemia pomagającym żydowskim bojownikom.


- "Żydom i polskim bandytom udało się odeprzeć pierwszą penetrację getta przez zasadzkę na uczestniczącą jednostkę, która obejmowała czołgi i samochody pancerne".


- "Główna żydowska jednostka bojowa, która mieszała się z polskimi bandytami… Im pomagała znaczna liczba polskich bandytów… Żydowskie [syjonistyczne] i polskie flagi powiewały na szczycie betonowego budynku jako wezwanie do walki z nami…"


(Powyższa wzmianka dotyczy Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW), który według niemieckich źródeł toczył najostrzejszą walkę. Jeden z jego członków poinformował, że tego dnia karabin maszynowy dotarł do ŻZW przez tunel do strony aryjskiej. Karabin maszynowy ustawiono w miejscu, które dominowało nad całym Pl. Muranowskim, gdzie znajdował się główny kontyngent ŻZW, i skutecznie odparł niemiecki atak. [296])


- "Jeden bandyta, który przyjechał w ciężarówce, dokonał wybuchu 2 granatów ręcznych na uzgodniony sygnał dla czekających bandytów by wyszli ze ścieków… W tych grupach zawsze byli polscy bandyci uzbrojeni w karabiny, małą broń i 1 karabin maszynowy…"


- "Opór stawiany przez Żydów i bandytów można było złamać tylko energicznym i nieustannym w dzień i noc zaangażowaniem naszych jednostek szturmowych…"


- "35 polskich bandytów, komunistów, zlikwidowano od razu. Podczas egzekucji bandyci upadali krzycząc 'Niech żyje Polska!'" (22 kwietnia)


- "Żydzi i bandyci nie poddawali się do ostatniej chwili, a potem skoncentrowali ostrzał na naszych jednostkach… Wielu bandytów strzelających z balkonów zostało uderzonych i spadali w dół…" (23 kwietnia)




[293] Władysław Bartoszewski, "Męczeństwo i walka Żydów…" / The Martyrdom and Struggle of the Jews in Warsaw under German Occupation 1939–43, w Władysław Bartoszewski i Antony Polonsky, red., "Żydzi w Warszawie: historia" / The Jews in Warsaw: A History (Oxford: Basil Blackwell i Institute for Polish-Jewish Studies, 1991), 342–43.


[294] Jürgen Stroop, Raport Stroopa: nie ma już żydowskiej dzielnicy w Warszawie! / The Stroop Report: The Jewish Quarter of Warsaw Is No More! (New York: Pantheon Books, 1979).


[295] István Deák, "Niezrozumiały holokaust" / The Incomprehensible Holocaust, The New York Review of Books, 28.09.1989. Ten i inne eseje Istváan Deáka w István Deák, Eseje o Europie Hitlera / Essays on Hitler’s Europe (Lincoln, Nebraska and London: University of Nebraska Press, 2001).


[296] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi 1939-1945…. / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 375.



- "Oprócz działalności tych 7 jednostek szturmowych z gigantycznym ogniem, była specjalna operacja przeciwko konwojowi bandytów zlokalizowanych poza dawnymi murami getta, w których mieszkali tylko Polacy…" (25 kwietnia)


- "Aresztowano różnych Żydów mających bliskie związki z i współpracujących z polskimi terrorystami…" (26 kwietnia)


- "Posterunki bezpieczeństwa otaczające barykady zostały przesunięte dalej na aryjską stronę, aby skuteczniej wyłapywać Żydów i bandytów, którzy pchają się do getta…" (6 maja)


- "Żydzi i bandyci – zawsze obejmują polskich bandytów – byli uzbrojeni w karabiny, małą broń i 1 karabin maszynowy…" (10 maja)


- "Wielokrotnie strzelano z aryjskiej strony na otaczającą barykadę. Posterunki nieprzerwanie oddawały strzały. Około 30 bandytów zastrzelono w potyczkach, i 9 Żydów i bandytów należących do uzbrojonego gangu złapano… Jeden oddział szturmowy wdał się w potyczkę z gangiem 10–14 członków oporu na dachach bloku mieszkalnego na skraju getta (część aryjska). Bandytów zabito, bez żadnych strat po naszej stronie…" (14 maja)


- "Łącznie zatrzymano 87 Żydów i dodatkowo 67 Żydów i bandytów zastrzelono w walce…" (15 maja)


Franz van Lent, Holender który służył w SS zanim złapali go Brytyjczycy, też doniósł: "Aresztowano i zastrzelono 6 Polaków z polskiego ruchu podziemia, którzy próbowali pomóc Żydom…", potwierdzając to co wspomniał raport Stroopa, że polscy bojownicy walczyli razem z Żydami. Liczba podana przez Lenta nie obejmuje tych polskich bojowników, którzy zginęli wcześniej w walce, czy którym udało się uciec. [297]


Martin Gilbert, brytyjski historyk:


Niemcy weszli do warszawskiego getta rankiem 19 kwietnia. Ich siły były ogromne: 2.100 niemieckich żołnierzy, w tym wojska SS, przeciwko 1.200 żydowskim bojownikom; 13 ciężkich karabinów maszynowych przeciwko którym Żydzi nie mieli odpowiedniej broni; 69 ręcznych karabinów maszynowych, przeciwko którym Żydzi nie mieli żadnego; razem 135 karabinów maszynowych, przeciwko którym Żydzi mieli 2; kilka haubic i innych maszyn artyleryjskich, z których Żydzi nie mieli nic; razem 1.358 karabinów przeciwko tylko 17. Żydzi nabyli jakieś pistolety, około 500, ale pistolety nie były przydatne w walkach ulicznych. Główną żydowską bronią było kilka tysięcy granatów i butelek zapalających. [298]


Powyższe dane pokazują broń w posiadaniu ŻOB. Pierwszego dnia powstania (19 kwietnia 1943), Gwardia Ludowa więcej niż podwoiła ilość karabinów dając ŻOB 28 karabinów z amunicją, ale ŻOB nigdy nie przeniosła ich do getta, [299] mimo że potrzeba na nie była krytyczna. Yitzhak Zuckerman przyznaje to czy "było 10 pistoletów więcej czy mniej jest nieważne". [300] Bojownikom brakowało odpowiedniego typu broni, takiej jak karabiny i karabiny przeciwpancerne (których Polacy też mieli kilka) żeby dokonać skutecznych ataków na Niemców. Zuckerman potwierdza też w swoich dziennikach, że raporty przygotowywane przez ŻOB często były zawyżane czy nawet wymyślane, aby upiększyć swój wizerunek i osiągnięcia militarne:




[297] Philip P. Blood, Łowcy bandytów Hitlera: SS i nazistowska okupacja Europy / Hitler’s Bandit Hunters: The SS and the Nazi Occupation of Europe (Dulles, Virginia: Potomac Books, 2006), 221, 358.


[298] Martin Gilbert, Holokaust: Żydowska tragedia / The Holocaust: The Jewish Tragedy (Glasgow: William Collins, 1986), 557–58. Mordechai Aniewlewicz napisał do Zuckermana 23.04.1943: "Powinieneś wiedzieć, że pistolety są nieprzydatne. Rzadko ich używamy. Czego potrzebujemy to granaty ręczne, karabiny, karabiny maszynowe i materiały wybuchowe". Zob.

Vladka Meed, Po obu stronach muru:… / On Both Sides of the Wall: Memoirs from the Warsaw Ghetto (New York: Holocaust Library, 1979), 155.




Później, niemal codziennie, wydawaliśmy komunikaty propagandowe, w których mieszały się

Dichtung und Wahrheit (prawda i fikcja). Historycy są skłonni uważać, że wszystko napisane w dokumencie jest prawdą, ale mogę wykazać, że tal nie jest. Czasem "fabrykowaliśmy" rzeczy, i one nie były dokładne… Nie myślałem tu o precyzji historycznej. Był to apel do Polaków żeby wzbudzić u nich poczucie sympatii do naszej walki, i nieważne było jak przebiegała walka, czy jak broniliśmy naszego życia. [301]


Yitzhak Zuckerman rażąco ignoruje potępiające informacje o postawie lewicowych frakcji w getcie, co miało oczywisty wpływ na relacje ŻOB z niekomunistycznym polskim podziemiem. Frakcje komunistyczne i prosowieckie były bardzo silne i polski wywiad miał wspaniałe informacje o działaniach tych róznych grup. [302] Gideon Hausner, główny prokurator na procesie Adolfa Eichmanna, napisał: "Do niemieckiego ataku na Rosję [czerwiec 1941], żydowskie elementy prokomunistyczne w gettach wyznawały sowiecką linię, prowadzili propagandę o całkowitej współpracy z niemieckimi siłami okupacyjnymi". [303] Po analizie żydowskiej oprasy podziemnej wydawanej w warszawskim getcie, historyk Teresa Prekerowa zauważyła, że w stolicy Polski też były silne uczucia prosowieckie wśród niektórych frakcji syjonistycznych. Lewicowi syjoniści widzieli swoją przyszłość powiązaną z komunistami, których większość Polaków uważała za wroga na równi z nazistami. Ich lojalność była raczej do Związku Sowieckiego niż do Polski, do której w swoich publikacjach często odnosili się jako do "byłej Polski". Frakcja Hashomer Hatza’ir uważała Sowiecko-Niemiecki Pakt o Nieagresji z sierpnia 1939, który podzielił Polskę między tych dwu najeźdźców, za "mądre i uzasadnione posunięcie". Mordechai Anielewicz, który został pierwszym dowódcą ŻOB, był redaktorem czasopisma (Neged Hazerem), które otwarcie wolał komunizm, a nie kapitalizm, i Związek Sowiecki, a nie Polskę. [304]




[299] Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień: kronika powstania w warszawskim getcie / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 353. Simha Rotem, bliski kolega Zuckermana, szczerze potwierdza: "On [Zuckerman] utrzymywał kontakty jednocześnie z obu polskimi ruchami oporu: Armią Krajową (AK) i Armią Ludową (AL). AL wiedziała o naszych kontaktach z AK, natomiast AK nie miała wiedzieć o naszych kontaktach z AL". Rotem też stwierdza, że resztka ŻOB nadal utrzymywała kontakty z dowódcami komunistycznej AL. po upadku powstania w getcie, a potem zastanawia się dlaczego AK była niechętna by poinformować ich o planowaniu powstania warszawskiego w sierpniu 1944. Zob. Simha Rotem ("Kazik"), Dzienniki bojownika z warszawskiego getta: przeszłość jest we mnie / Memoirs of a Warsaw Ghetto Fighter: The Past Within Me (New Haven and London: Yale University Press, 1994), 66, 119–20.


[300] Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień… / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 372.


[301] Ibid., 356, 371. Tę sprawę porusza znowu Roman Gerlach w recencji i analizie dziennika Zuckermana, apendyksy.


[302] Piotr Wróbel, "Rezydentura NKWD w warszawskim getcie 1941-42" / An NKVD Residentura (Residency) in the Warsaw Ghetto, 1941–42, w David Bankier, red., Tajny wywiad i holokaust: eseje z kolokwium na… / Secret Intelligence and the Holocaust: Collected Essays from the Colloquium at The City University of New York Graduate Center (New York: Enigma Books; Jerusalem: Yad Vashem, 2006), 245–72; Piotr Wróbel, “Wokół problemu rezydentury NKWD w getcie warszawskim,” Pamięć i Sprawiedliwość, vol. 8 (2005): 197–216.


[303] Gideon Hausner, Sprawiedliwość w Jerozolimie / Justice at Jerusalem (New York: Harper & Row, 1966), 184.


[304] Teresa Prekerowa,"Podziemie polskie a żydowskie" / The Jewish Underground and the Polish Underground, w Polin: badanie polskiego żydostwa / Polin: Studies in Polish Jewry, t. 9, Polacy, Żydzi, socjaliści: upadek ideału / Poles, Jews, Socialists: The Failure of an Ideal (London: The Littman Library of Jewish Civilization, 1996), 151–53, przekład z polskiego "Podziemie polskie a żydowskie", Odra (Wrocław), no. 4 (April 1991): 30–35; Teresa Prekerowa, “Prasa getta warszawskiego jako źródło do badań stosunków polsko-żydowskich,” Kwartalnik Historii Żydów, no. 3 (2009): 347–55. Zob. też Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień… / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 339, 360. Ringelblum opisuje podobne działania ze strony Szachno Sagan. Zob. Emanuel Ringelblum, Kronika getta warszawskiego: Wrzesień 1939–styczeń 1943 (Warsaw: Czytelnik, 1983), 530. Jak zauważył historyk Peter D. Stachura: "Radykalne proletariackie i prokomunistyczne oświadczenia wydawane przez małe żydowskie podziemne grupy oporu od czasu do czasu nie wzbudzały zaufania do polskiej ludności, do której skrajne lewicowe ideologie nie wykazywały zbyt dużego zainteresowania, ani przed, ani po wojnie". Zob. Peter D. Stachura, Polska w XX wieku / Poland in the Twentieth Century (Houndmills, Basingstoke, Hampshire and London: Macmillan Press, 1999; New York: St. Martin’s Press, 1999), 103. Przykłady można znaleźć w Manfred Kridl, Jerzy Wittlin i Władysław Malinowski, Demokratyczne dziedzictwo Polski / The Democratic Heritage of Poland (London: Allen & Unwin, 1944), 224. Dwulicowymi kontaktami przywództwa ŻOB z władzami polskiego podziemia zajmuje się badanie Romana T. Gerlacha "Ani niedźwiedzi, ani lasu ani nic: Tragedia getta warszawskiego", Zeszyty Historyczne, no. 150 (1996): 3–21, ang. przekład w appendyksach. W Białymstoku, gdzie większość podziemia stanowili komuniści, i w Wilnie, żydowskie podziemie nie było gotowe odciąć się od Związku Sowieckiego, nawet kiedy zwracali się do AK o broń, woląc zostawić kwestię lojalności w przypadku powrotu sowietów (czego oczekiwali i mile widzieli) by "zdecydować o tym później". Zob. Prekerowa, "Podziemie polskie a żydowskie" w Polin: badanie polskiego żydostwa, t. 9 (1996): 156; Yitzhak Arad, Getto w ogniu: walka i zniszczenie Żydów w Wilnie w holokauście / Ghetto in Flames: The Struggle and Destruction of the Jews in Vilna in the Holocaust (Jerusalem: Yad Vashem, Martyrs’ and Heroes’ Remembrance Authority; New York: Ktav Publishing House, 1981), 248; Sara Bender, Białostoccy Żydzi podczas II wojny światowej i holokaustu / The Jews of Białystok During World War II and the Holocaust (Waltham, Massachusetts: Brandeis University Press, 2008), 261. Co ciekawe, nawet niektórzy rabini Warszawie znani byli z radości ze zniszczenia Polski. W dzienniku wojennym rabin Chaim Kaplan, nauczyciel i pisarz z Warszawy, tak napisał 1 września 1939: "Ta wojna faktycznie przyniesie zniszczenie ludzkiej cywilizacji. Ale jest to cywilizacja, która zasługuje na zagładę i zniszczenie… cóż, teraz sami Polacy odtaną zemstę z rąk naszego okrutnego wroga… Mój mózg jest pełen paplaniny radiowej z obu stron. Niemcy po polsku emitują bełkocącą propagandę. Każda strona oskarża drugą o wszelki ohydny akt na świecie. Każda strona uważa się za prawą, a drugą za morderczą, destrukcyjną i skłonną do grabieży. Tym razem, jako wyjątek do ogólnej zasady, obie mówią prawdę. Naprawdę tak jest – obioe strony są mordercami, niszczycielami i grabieżcami, gotowymi popełnić każdą niegodziwość na świecie". Zob. Abraham I. Katsh, red., Zwoje agonii:.. / Scroll of Agony: The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan (New York: Macmillan; London: Collier-Macmillan, 1965), 19–21. Podobną postawę zajmuje rabin Kalonymus Kalmish Shapira, prominentny chasydzki lider zamknięty w warszawskim getcie, gdzie napisał: "Naród żydowski często musiał przechodzić nieszczęścia, którego jedynym celem było zniszczenie złych Gojów. W takich czasach Żydzi są w niebezpieczeństwie nie z własnej winy". Zob. rabin Kalonymos Kalmish Shapira, Święty ogień: Tora z czasów wściekłości 1939-1942 / Sacred Fire: Torah from the Years of Fury 1939–1942 (Northvale, New Jersey and Jerusalem: Jason Aronson, 2000), 294. Są nawet raporty o Żydach witających Niemców i budujących łuki triumfalne w wielu miastach takich jak Łódź, Pabianice, Radom, Przemyśl, Kraków, Zaręby Kościelne, Janów Lubelski itd. Zob. Tadeusz Piotrowski, Holokaust Polski: konflikt etniczny, kolaboracja z siłami okupacyjnymi, i ludobójstwo w Drugiej Republice 1918-1947 / Poland’s Holocaust: Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces, and Genocide in the Second Republic, 1918–1947 (Jefferson, North Carolina: McFarland, 1998), 315 n.167; Tadeusz Bednarczyk, Życie codzienne warszawskiego getta: Warszawskie getto i ludzie (1939–1945 i dalej) (Warsaw: Ojczyzna, 1995), 242; Eugeniusz Buczyński, Smutny wrzesień: Wspomnienia (Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1985), 132; Elinor J. Brecher, Dziedzictwo Schindlera: prawdziwe historie z listy ocalonych / Schindler’s Legacy: True Stories of the List Survivors (New York: Penguin, 1994), 56; Tomasz Strzembosz, "Zstąpienie szatana czy przyjazd gestapo", Rzeczpospolita (Warsaw), 12.05.2001; Józef Łyżwa, "Pomagałem, a potem siedziałem", Gazeta Polska (Warsaw), 10.02.1994. Potwierdzenie tych działań można też znaleźć w raporcie lewicowego włoskiego dyplomaty: "w pierwszych dniach konfliktu wielu Żydów witało wejście niemieckich armii do polskich miast okrzykami radości". Zob. Eugenio Reale, Raporty: Polska 1945–1946 (Paris: Institut Littéraire, 1968), 204. Jeszcze bardziej niewiarygodne wydarzenia miały miejsce w okupowanej przez sowietów wschodniej Polsce. W Kobryniu, na Polesiu, Niemcy uzbroili lokalnych żydowskich komunistów, którzy później prowadzili akcje dywersyjne przeciwko polskiej armii. W Lubomlu na Wołyniu, gdzie Niemcy wkroczyli pierwsi, a później wycofali się po kilku dniach z szacunku do swojego wtedy sowieckiego sojusznika, kiedy była okazja Żydzi wystąpili do współpracy z Niemcami, a później z sowietami, w łapankach na polskich żołnierzy, jedynej armii alianckiej zaangażowanej wtedy w walkę. Zob. Marek Wierzbicki, Polacy i Białorusini w zaborze sowieckim: Stosunki polsko-białoruskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939–1941 (Warsaw: Volumen, 2000), 181; Berl Kagan, red., Luboml: The Memorial Book of a Vanished Shtetl (Hoboken, New Jersey: Ktav Publishing House, 1997), 240–41.



Nie trzeba dodawać, polskie podziemie dobrze wiedziało o tych skłonnościach i ich kontaktach z komunistycznym podziemiem, pomimo prób ukrywania ich przez Zuckermana zarówno wtedy jak i w swoich dziennikach, i było mniej niż entuzjastyczne kiedy te same grupy zwracały się do nich o broń i inne formy pomocy wojskowej. [305] Jak zauważył historyk Timothy Snyder, "Niektórzy dowódcy AK obawiali się, że zbrojenie polskich Żydów ułatwiłoby szerzenie się sowieckiej władzy… to nie było całkowicie nieuzasadnione. Polska Partia Komunistyczna była częścią ŻOB, której AK dostarczała broni. Człowiek który negocjował te dostawy broni, Aryeh Wilner, negocjował też z komunistami. Żydowski przedstawiciel w departamencie polskiego rządu wyznaczony do ratowania Żydów, Adolf Berman był też w kontakcie z komunistami". [306]


Te dwulicowe transakcje wyszły na jaw, gdy Armia Krajowa zakwestionowała, czy Żydowska Organizacja Bojowa, która wydawała się być ruchem młodzieżowym, faktycznie reprezentowała Żydów w getcie warszawskim. Odpowiedź Zuckermana brzmiała: "Więc kazaliśmy Ari Wilnerowi, aby powiedział im, że on reprezentuje dwie instytucje: instytucję polityczną, Żydowski Komitet Narodowy / ŻKN, który jednoczył wszystkie siły w getcie, i Żydowską Organizację Bojową / ŻOB, ramię wojskowe". Jak wykazano,


Nie było nic takiego jak Żydowski Komitet Narodowy, ale to brzmiało dobrze i dawało młodej ŻOB iluzję posiadania siwowłosego nadzoru. Biurokratyczna Armia Krajowa kupiła hierarchiczną szaradę, i Zuckerman musiał walczyć o stworzenie dotychczas fikcyjnego ciała. Niestety, Bund odmówił przyłączenia się do jakiegokolwiek komitetu krajowego, w skład którego wchodzili komuniści. Więc Zuckerman wynalazł drugi domniemany organ cywilny, wolny od komunistów Komitet Koordynacyjny pod Komitetem Narodowym, który nadzorował działalność ŻOB. Bund zaakceptował zawiłe kompromisy i to na tej nieco mylącej podstawie Armia Krajowa została oszukana, by w końcu uznać ŻOB 11 listopada 1942. [307]


Jak pokazuje Moshe Arens, dwulicowość była oznaką żydowskiego podziemia w działaniach z Armią Krajową:


Wilner miał problemy z uzyskaniem pomocy AK dla ŻOB. Na pierwszym spotkaniu z nimi zapytano go kim byli członkowie organizacji, którą reprezentował. Wyjaśniono mu, że warunkiem pomocy AK dla podziemia w getcie było to, żeby reprezentował on wszystkie partie i ruchy w getcie. Po zawarciu porozumienia z Bundem w listopadzie 1942 i ustanowieniu komitetów nadzorujących działania ŻOB, Wilner mógł powiedzieć im, że wszystkie partie były reprezentowane w ŻOB. Nawet włączył rewizjonistów, wiedząc, że relacje jakie rewizjoniści mieli z przedwojennym polskim rzadem i polską armią były znane AK. Rozsądnie nie wspomniał o komunistycznym członkostwie w ŻOB, z szacunkiem dla wrogości AK wobec komunistów i ich podejrzenia, że socjalistyczne organizacje syjonistyczne były blisko komunistów.

Ale teraz AK sprawiła dylemat dla ŻOB. Powiedzieli Wilnerowi, że jako warunek ich pomocy, zażądali deklaracji, że w przypadku wojny między Polska i Związkiem Sowieckim, ŻOB byłaby gotowa walczyć za Polskę przeciwko Armii Czerwonej. To żądanie dotyczące przyszłej hipotetycznej sytuacji, trudne do wyobrażenia wtedy, niemniej jednak wywołało zamieszanie w niektórych organizacjach-członkach ŻOB, którzy trzymali się swoich ideologii sprzed czasów wojny. Zamiast odrzucenia tych spraw jako nieważne, i powiedzieć AK to co chciała usłyszeć, wywiązała się długa dyskusja. Hashomer Hatzair i lewicowa / Left Po’alei Zion czuły, że taka deklaracja oznaczałaby zdradę ich "najświetszych ideałów". Przedstawiciele Bundu nie chcieli wyrazić opinii w tej sprawie. Spotkanie ŻOB w celu omówienia polskiego żądania nie mogło dojść do żadnej konkluzji.




[305] Jak zauważa István Deák, "Dlaczego podziemna AK oferowała tak małą pomoc powstaniu w warszawskim getcie w 1943? Powód tego, uważa Todorov, jest w mniejszym stopniu pewnie istniejący antysemityzm w szeregach Polaków, niż tradycyjna izolacja obu społeczności, oraz prosowieckie stanowisko wielu żydowskich bojowników. AK była tak samo wroga wobec Stalina jak wobec Hitlera, pisze Todorov, i organizacja Hashomer, jądro powstania w getcie w 1943, była bezwarunkowo prosowiecka". Zob. István Deák, "Wspomnienia z piekła" / Memories of Hell, The New York Review of Books, 26.06.1997, gdzie Deák przeanalizował Tzvetana Todorova W obliczu ekstremy: życie moralne w obozach koncentracyjnych / Facing the Extreme: Moral Life in the Concentration Camps (New York: Metropolitan Books, 1996).


[306] Timothy Snyder, "Żydzi, Polacy i naziści: straszna historia" / Jews, Poles & Nazis: The Terrible History,” The New York Review of Books, 24.06.2010.


[307] Matthew Brzezinski, Armia Izaaka:…. / Isaac’s Army: A Story of Courage and Survival in Nazi-Occupied Poland (New York: Random House, 2012), 219–20.



Następnego dnia spotkali się ponownie, i [Hersh] Berlinski wyszedł z pomysłem jak wykręcić się z tego dylematu. Zaproponował, żeby, zamiast ŻOB, Żydowski Komitet Narodowy przesłał Polakom deklarację, brzmiącą: "Jako obywatele Polski jesteśmy związani deklaracjami polskiego rządu". Później Berlinski w imieniu Left Po’alei Zion, oczyścił swoje sumienie wygłaszając następujące przemówienie: "Drodzy towarzysze! W przypadku konfliktu między Polską i Związkiem Sowieckim, zrobimy wszystko żeby osłabić zdolność Polski do walki. Nasze miejsce jest w szeregach Armii Czerwonej, i zrobimy wszystko co w naszej mocy by pomóc jej odnieść zwycięstwo. Listopad 1917 nauczył nas, że wielu z naszych przyjaciół dzisiaj stanie się wrogami w decydującej chwili walki o kontrolę robotników. Zjednoczyliśmy się do walki z niemieckim okupantem, przeciwko likwidacji żydowskich mas w warszawskim getcie. Nie można wykluczyć, że broń jaką zdobędziemy wspólnym wysiłkiem obróci jednego przeciwko drugiemu w czasie nieuchronnego określenia przyszłego charakteru świata, jeśli polityczne interesy klasy robotniczej i jej awangarda będą od nas tego wymagały". Przedstawiciel Hashomer Hatzair przytaknął swoją zgodę, a przedstawiciel Bundu zachował spokój. Po otrzymaniu deklaracji ŻKN, AK nie wysuwała dalszych żądań o charakterze politycznym. [308]


Niemniej jednak nie wstrzymano pomocy dla żydowskich powstańców, mimo że własne wyposażenie AK w broń było bardzo ograniczone, i żydowska walka oczywiście skazana. ŻOB, najwiekszy adresat polskiej pomocy, odpłaciła się nie wywieszając polskiej flagi podczas powstania w getcie, w przeciwieństwie do ŻZW, [309] tym samym podkreślając swój brak lojalności wobec polskiego państwa. Jak wyjaśnił to Yitzhak Zuckerman: "kto będzie próbował przypisać ŻOB flagę zniekształca je i historię". [310] (Co ciekawe, Dawid Wdowiński z politycznego dowództwa ŻZW, nie wspomniał o polskiej fladze w swoim dzieniku, co rodzi pytania o motyw wywieszania jej na pierwszym miejscu.) Inny żydowski historyk ujawnia, że była tam co najmniej jedna czerwona (tzn. komunistyczna) flaga wywieszona na najwyższych budynkach w getcie. [311] Rzeczywiście, wśród bojowników ŻOB były 4 lub 5 komunistyczne jednostki walczące, nie wspominając o prosowieckich bojownikach rozrzuconych w 14 jednostkach syjonistycznych i 4 Bundu. [312]

Polski emigracyjny historyk i socjalista Adam Ciołkosz szczegółowo opisał w paryskim czasopiśmie Zeszyty Historyczne, [313] że polska AK dostarczyła istotną ilość broni, amunicji i materiałów wybuchowych żydowskiemu podziemiu, jak i instrukcji jak robić materiały wybuchowe. [Cały zapas broni składowanej na przedmieściu Wola przekazano ŻOB.) AK działała też jako pośrednik w zakupie znacznej ilości broni i amunicji od pojedynczych niemieckich żołnierzy i ze źródeł na czarnym rynku. Robili to kosztem własnego niebezpieczeństwa, i zmniejszyli własne skromne zapasy. AK nie posiadała arsenałów przydatnej broni, i większość jej była w rękach poszczególnych członków. [314]




[308] Moshe Arens, Flagi nad warszawskim gettem: nieopowiedziana historia powstania w warszawskim getcie / Flags over the Warsaw Ghetto: The Untold Story of the Warsaw Ghetto Uprising (Jerusalem and New York: Gefen, 2011), 141–43.

[309] ŻZW mógł wywiesić aż 3 polskie flagi w getcie: przy Muranowskiej 7, Nalewki i na rogu Świętojerskiej i Francuskiej. Zob. Yehuda Helman, "Los ostatnich bojowników wojskowej ligi w Warszawie" / The Fate of the Last of the Fighters of the Military League in Warsaw, w Asher Cohen, Yehoyakim Cochavi, and Yoav Gelber, eds., Dapim: Studies on the Shoah (New York: Peter Lang, 1991), 213; Henryk Bryskier, Żydzi pod swastyką czyli getto w Warszawie w XX wieku (Warsaw: Aspra-Jr, 2006), 244; August Grabski i Maciej Wójcicki, Żydowski Związek Wojskowy: Historia przywrócona (Warsaw: Żydowski Instytut Historii, 2008), 65.


[310] Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień… / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 412.


[311] Reuben Ainsztein, Żydowski ruch oporu w okupowanej przez nazistów Europie wschodniej / Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (London: Paul Elek, 1974), 624.


[312] Ibid, 602.


[313] Adam Ciołkosz, "Broń dla getta Warszawy", Zeszyty Historyczne (Paris: Institut Littéraire), volume 15 (1969): 15–44. Zob. też jego prace w t. 32 (1975): 226–28; i t. 35 (1976): 236–37. Ciołkosz autorytatywnie zaprzecza zarzutom, że AK miała ogromne ilości broni do dyspozycji, którą nie chciała dzielić się z Żydami.


[314] Natomiast historycy holokaustu lubią cytować polski raport wojskowy mówiący, że wiosną 1943, AK miała 25.000 karabinów, 6.000 rewolwerów, 30.000 granatów i inne rodzaje nawet cięższej broni, nie uznając ważnego zastrzeżenia, że wiele z tej broni zakopano po niemieckiej inwazji, i że większość jej była w rękach poszczególnych żołnierzy w całym kraju. Zob. np. Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 257.

[315] Melech Neustadt, Churban Vemered stel Yehudei Varsha (Tel Aviv: Executive Committee of the General Federation of Jewish Labour in Palestine, 1946).

Choć mała w kategoriach bezwzględnych, broń i amunicja dostarczona z polskich źródeł nie była nieznaczna w stosunku do całkowitych żydowskich dostaw i liczby żydowskich powstańców (około 1.000 bojowników razem). Oczywiście, nie pasowały do czołgów niemieckich i ognia karabinów maszynowych. Ponadto, bez polskiej pomocy żydowski opór byłby niemożliwy. Początkowo poinformowane żydowskie źródła wzięły pod uwagę ten nieoceniony, altruistyczny i niebezpieczny wkład (zob. np. Melech Neustadt). [315] Później, podczas powstania warszawskiego w 1944, Yitzhak Zuckerman zrozumiał, że bieda o której mówił Henryk Woliński kiedy ŻOB zwrócił się do niego o pomoc, była prawdziwa, mimo że wcześniej Zuckerman przypisał to antysemityzmowi. Dlatego niektórzy żydowscy autorzy zaczęli oczerniać polską pomoc zmniejszając ilość dostarczonej broni, a nawet oskarżając AK o żądania wygórowanych kwot i dostarczanie nieprzydatnej broni. [316] Jednak doszło do skoordynowanego wysiłku zorganizowania zbrojnego oporu w getcie, gdy Żydzi w Warszawie dowiedzieli się o masowych mordach (miały one miejsce latem 1941 we wschodniej Polsce; rozpoczął działalność pierwszy obóz śmierci w Kulmhof w grudniu 1941, a do wiosny 1942 uciekinierzy z obozu dotarli do Warszawy), żydowskie podziemie - stosując się do ŻZW - mogło zgromadzić znaczne ilości broni, ponieważ praktycznie wszystko mogło być i rzeczywiście zostało przemycone do getta przed latem 1942, i nawet po wielkiej deportacji. Każdy z wielu żydowskich kręgów przemytniczych lub handlarzy bronią mógł zostać wcielony, w razie potrzeby siłą, w tym celu ŻOB wykazał wystarczającą inicjatywę.[317]


W każdym razie późniejszy zakup broni na początku 1943 był tak udany, że wszyscy szacowani na 500 bojowników ŻOB zostali uzbrojeni w rewolwery, małą ilość amunicji i granaty ręczne. [318] Skoro celem żydowskiego podziemia był pokaz symbolicznego oporu, a nie niemożliwe i nierealistyczne zadania zatrzymania deportacji, oni skutecznie mieli do dyspozycji wszelką broń potrzebną do tego celu.





[316] Podobny pogląd jest na portalu United States Holocaust Memrorial Museum, Opór w czasie holokaustu: "większość broni zakupiono od członków polskiego podziemia, ale ceny były wysokie, ilość ograniczona, i słaba jakość" / Resistance During the Holocaust: “most weapons were bought from members of the Polish underground, but the prices were high, the quantities limited, and the quality poor.” (Internet: <http://www.ushmm.org/education/foreducators/resource/resistance.pdf>.) Polskie podziemie (AK) nie było w biznesie sprzedaży broni Żydom, ani nie kazało sobie płacić za broń dostarczoną dla żydowskiego podziemia. Broń generalnie kupowano na czarnym rynku, na którym działali Niemcy, Polacy i Żydzi. Niekiedy członkowie AK działali jako pośrednicy w tych transakcjach, jak i członkowie żydowskiego podziemia na "aryjskiej" stronie. W książce Żydzi Warszawy, 1939-1943…. /

The Jews of Warsaw, 1939– 1943: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington: Indiana University Press, 1982), Yisrael Gutman odnosi się do zakupu broni kilka razy, ale ani razu nie popiera opinii wyrażanej przez United States Holocaust Memorial Museum, że polskie podziemie było głównym handlowym kupcem broni dla getta. Na s. 343–44, Gutman pisze: "Okazja zakupu broni zwiększała się z większą liczbą niemieckich i sojuszniczych żołnierzy przechodzących przez Warszawę podczas powrotu z frontu wschodniego, albo odwiedzin miasta na krótkich urlopach. Po kilku fiaskach na wschodnim froncie, rozpaczliwie potrzebowali gotówki i szli tak daleko, że nawet sprzedawali swoją broń. Pewne ilości broni zakupiono też od Polaków, którzy posiadali ją od wybuchu wojny, albo "wyzwolili" ją z wysypisk amunicji (lub fabryk broni) na terenie Warszawy". Na s. 361 Gutman twierdzi: "W końcu rynek broni przeniósł się z 'aryjskiej' strony do getta… Zakupem i przemytem broni zajmowały się głównie gangi polskie i żydowskie. Ich cel był czysto komercyjny, jako że w ramach rekompensaty za wysokie ryzyko, przemyt broni gwarantował duże zyski".


[317] Leon Najberg wspomina spotkanie z żydowskim przemytnikiem broni (Mosze Trinker) w warsztacie szczotkarzy na początku 1943, który powiedział mu, że pewni młodzi Żydzi dokonywali zakupu broni do obrony swoich kryjówek. Pistolety kosztowały od 15.000 do 18.000 zł, i amunicja od 80 do 100 zł za rundę. Zob. Leon Najberg, Ostatni powstańcy getta (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 1993), 42.


[318] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi, 1939-1945… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 344.



Ponadto, jak pokazuje historyk Richard Lukas, Polacy nie byli w stanie dostarczyć Żydom rodzaju potrzebnej broni żeby przedłużyć walkę, a mianowicie pistolety i karabiny przeciwpancerne. Jednym z wielu Polaków, którzy uczestniczyli w zakupie broni dla ŻOB był Henryk Grabowski, słynny łącznik z AK. Grabowski uratował Arie Wilnera ("Jurek"), łącznika ŻOB z AK na aryjskiej stronie, z niemieckiego więzienia gdzi był bardzo torturowany. Rodzina Grabowskiego opiekowała się Wilnerem do jego powrotu do zdrowia zanim wrócił do getta. [319]


Dwa polskie wspomnienia z dostaw broni dla prawicowego ŻZW znajdują się w książce Władysława Bartoszewskiego i Zofii Lewin Sprawiedliwi wśród narodów / Righteous Among Nations. [320] Zakres pomocy polskiego podziemia dla ŻZW – w kategoriach broni i szkolenia wojskowego – w pełni potwierdziły żydowskie źródła. [321]Główny magazyn broni ŻZW mieścił się w Szpitalu Chorób Zakaźnych św. Stanisława przy Wolskiej 37, miejscu gdzie wahali się wchodzić Niemcy. Polskie podziemie zorganizowało komórkę w szpitalu składającą się z personelu medycznego, pielęgniarek – zarówno zakonnic jak i świeckich, i kapelana szpitala ks. Smyrskiego (pseudonim "Jawor"]. [322]


Zapisom historycznym przeciwstawia się tandetny sposób w jaki wielu zachodnich historyków nadal traktuje ten temat. Na przykład brytyjski historyk Richard Evans pisze: "W 1942 zaczęły się tworzyć organizacje żydowskiego podziemia, i w broń zaopatrywali je polscy komuniści [sic]… polski nacjonalistyczny ruch oporu [sic, tzn. AK] odrzucił ich wołania o pomoc…" [323]




[319] Hanna Krall, Osłanianie płomienia: intymna rozmowa z Sr. Markiem Edelmanem, ostatnim żyjącym liderem powstania w warszawskim getcie / Shielding the Flame: An Intimate Conversation with Dr. Marek Edelman, the Last Surviving Leader of the Warsaw Ghetto Uprising (New York: Henry Holt and Company, 1986), 101–103; Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi…. / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 358–60.


[320] Władysław Bartoszewski i Zofia Lewin, red., Sprawiedliwi wśród narodów: jak Polacy pomagali Żydom 1939-1945 / Righteous Among Nations: How Poles Helped the Jews, 1939–1945 (London: Earlscourt Publications, 1969), 548–55 i 573–74. W jednym z tych wspomnień Wiesława Bielińskiego wymienia się 3 pistolety maszynowe Bergmanna. Ten typ pistoletu maszynowego, powszechnie uzywany w armiach niemieckiej i sowieckiej, mógł strzelać amunicją Parabellum 9 mm. Dwie dostawy omawiane w tych wspomnieniach odbyły się ciężarówką przez bramę (z łapówkami) i ściekami.


[321] Zob. np. Chaim Lazar Litai, Muranowska 7: The Warsaw Ghetto Rising (Tel Aviv: Massada– P.E.C. Press, 1966), 149–61; Reuben Ainsztein, Powstanie w warszawskim getcie / The Warsaw Ghetto Revolt (New York: Holocaust Library, 1979), 98–99. Kalmen Mendelson (Madanowski), jedyny oficer z dowództwa ŻZW, który przeżył powstanie, w 1974 potwierdził, że polskie podziemie dostarczyło 2 średnie pistolety maszynowe, lekkie pistolety maszynowe, ponad 10 karabinów maszynowych, ponad 20 pistoletów automatycznych, ponad 40 karabinów, ponad 300 pistoletów ręcznych, amunicję, granaty i materiały zapalające, jak i instruktorów i pomoc organizacyjną. Zob. Maciej Kledzik, "Biało-czerwona opaska z gwiazdą Dawida", Rzeczpospolita (Warszawz), 12.03.2005. Ale istnieje dużo kontrowersji (i wątpliwości) wokół pomocy rzekomo udzielonej prze niektórych Polaków, którzy twierdzili iż pomagali ŻZW tacy jak Tadeusz Bednarczyk, Władysław Zajdler ("Żarski"), i jeszcze Henryk Iwański ("Bystry"). Zob. publikacje Dariusza Libionka, Laurence Weinbauma, Moshe Arensa, Augusta Grabskiego i Macieja Wójcickiego omówione w dalszej części.


[322] Maciej Kledzik, "Biało-czerwona opaska z gwiazdą Dawida", Rzeczpospolita (Warsaw), 12.03.2005.


[323] Richard J. Evans, Wojna Trzeciej Rzeszy 1939-1945 / The Third Reich at War, 1939–1945 (London: Allen Lane / Penguin Books, 2008), 309–10. Trzymając się tego podejścia, Evans pomniejsza Polaków i polskie podziemie do nacjonalistycznych stereotypów, deprecjonuje rolę Polaków w pomocy Żydom, nie mówi nic o karze śmierci dla Polaków pomagających Żydom, i ignoruje wkład Polaków w złamaniu i przekazaniu kodu Enigma sojusznikom, i rolę polskich lotników w bitwie o Brytanię. Jak zauważa Timothy Snyder, yo jest symptomatyczne dla tego historyka: "W prezentacji Evansa Niemcy były złożonym społeczeństwem, określonym przez chrześcijańską moralność, w którym większość była przeciwna prześladowaniu Żydów. Natomiast Polacy, zdaniem Evansa, mieli klasy bez wykształcenia (one, uważa, były eliminowane przez Niemców), i można je zredukować do stereotypu nacjonalizmu. Evans z marudną konsekwencją pisze o "polskim oporze nacjonalistycznym". Słowo "nacjonalista" pojawia się za każdym razem kiedy wymienia się opozycję anty-nazistowską", z jedynym tylko wyjątkiem. Zob. Timothy Snyder, "Naziści, sowieci, Polacy, Żydzi" / Nazis, Soviets, Poles, Jews, The New York Review of Books, 3.12. 2009; i wymiana zdań między Richardem J. Evansem i Timothy Snyderem w wyd. 11.02.2010.


Richard C. Lukas, amerykański historyk:


Dopiero w październiku 1942 [Henryk] Woliński [szef Żydowskiego Biura AK] spotkał się z Aryeh Wilnerem (znanym jako "Jurek"), który reprezentował Żydowską Radę Narodową, i poprosił o ustanowienie kontaktu między przedstawicielami żydowskiego i polskiego wojska w celu koordynacji wysiłków i zapewnienia polskiej pomocy wojskowej dla ŻOB… Powodem niepowodzenia wcześniejszej próby kontaktu z AK, zdaniem Wolińskiego, nie było to, że dowództwo AK odrzuciła prośbę, a dlatego, że Wilner "Podszedł do osoby cywilnej, która nie chciała podjąć się skontaktowania go z AK". Nieudanej początkowej próby nawiązania osobistego kontaktu Wilnera z AK żydowscy liderzy nie uważali za główną sprawę, i żaden z nich - Wilner, Feiner, czy Berman – nie wyszedł z oskarżeniami o Polakach do Wolińskiego w tej sprawie.


11 listopada 1942, Rowecki [gen. Stefan Grot-Rowecki] wziął pod uwagę żydowskie prośby, pochwalił gotowość do walki ŻOB, i zgodził się zorganizować jednostki składające się z 5 bojowników oporu. Rozpoczęta polska współpraca z Żydami była niepewna i ostrożna. W grudniu Polacy dali Zydom tylko 10 pistoletów i małą ilość amunicji. Żeby nie pogłębiać [całkowicie uzasadnionych] polskich podejrzeń o komunistycznym wpływie na żydowski ruch oporu, Wilner przedstawił kodeks przepisów obejmujący wszystkie organizacje żydowskie, oprócz komunistów, które funkcjonowały w żydowskiej strukturze politycznej i wojskowej w warszawskim getcie. Do 18 stycznia 1943, kiedy Warszawa zainicjowała pierwszy, spontaniczny, opór zbrojny wobec Niemców, AK dała Żydom dodatkowe 10 pistoletów, instrukcje do akcji dywersyjnych, i wskazówki do robienia koktajli Mołotowa. Od początku grudnia 1942, członkowie żydowskiego ruchu oporu regularnie odwiedzali tajną siedzibę AK przy Marszałkowskiej, gdzie otrzymywali szkolenie wojskowe…


Ostrożność AK w dostarczaniu broni żydowskiemu ruchowi oporu wyraził Rowecki w wiadomości do polskich władz w Londynie 1.01.1943: "Żydzi z różnych grup, w tym komuniści, zwracaja się do nas o broń jakbyśmy mieli całe arsenały. Dałem im kilka pistoletów na próbę, ale nie mam pojęcia czy jej użyją. Nie dam im więcej broni, bo jak wiecie, sami jej nie mamy i czekamy na wasze dostawy. Poinformujcie mnie o rodzaju kontaktów Żydów z Londynem". [324]


Po zbrojnym buncie Żydów w okresie 18-22 stycznia 1943, postawa AK do przekazania dodatkowej broni Żydom uległa zmianie. Ta zmiana odzwierciedlała pozytywny obraz Polaków chwalących żydowski heroizm i nawet zawyżających żydowskie osiągnięcia wobec nazistów. Według oficjalnej polskiej historii AK, organizacja Roweckiego dała następującą broń i dostawy dla ŻOB przed powstaniem w getcie w kwietniu 1943: 90 pistoletów z magazynkami i amunicją, 500 defensywnych i 100 ofensywnych granatów ręcznych, 15 kg materiałów wybuchowych z lontami i detonatorami [80 kg zdaniem Henryka Wolińskiego], 1 lekki karabin maszynowy, 1 pistolet automatyczny, i materiały do produkcji koktajli Mołotowa i materiały sabotazowe np. bomby zegarowe i lonty bezpieczeństwa. AK i jej filie pomogły ŻOB w zakupie broni na czarnym rynku, praktyka w której uczestniczyła też AK. Żegota też przyznała pewne fundusze na zakup broni dla żydowskiego ruchu oporu.




[324] Wiadomość Roweckiego jest wielokrotnie i z oczywistą tendencyjnością, błędnie tłumaczona w żydowskich źródłach, i brzmi: "Żydzi z różnych komunistycznych grup zwracają się do nas o broń", albo "Żydzi z wszelkiego rodzaju komunistycznych grup proszą nas o broń". To błędne tłumaczenie wydaje się pochodzić z prac komunistycznego historyka Ber (Bernarda) Marka (zob. jego Powstanie w Getcie Warszawskim (Warsaw: Idisz Buch, 1963), przetłumaczonej jako Uprising in the Warsaw Ghetto (New York: Schocken Books, 1975)), ale powtarzali je, bez żadnej weryfikacji naukowej, inni żydowscy historycy, i znalazło drogę do powszechnej literatury. Zob. np. Israel Gutman, Opór: powstanie w getcie warszawskim / Resistance: The Warsaw Ghetto Uprising (Boston and New York: Houghton Mifflin, 1994), 174, i Matthew Brzezinski, Armia Izaaka…. / Isaac’s Army: A Story of Courage and Survival in Nazi-Occupied Poland (New York: Random House, 2012), 221.



Co więcej, dwie organizacje należące do AK - PLAN [Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa] zbrojna sekcja Partii Demokratycznej w polskim podziemiu, i KB - Korpus Bezpieczeństwa, rodzaj policji wojskowej odpowiedzialnej za bezpieczeństwo w AK – udzieliły ŻZW – Żydowskiemu Związkowi Wojskowemu, niezależnej żydowskiej grupie oporu, pomocy w nabyciu broni i amunicji. Zdaniem Henryka Iwańskiego, który wyróżnił się wraz z innymi członkami jego jednostki, KB dostarczył ŻZW 2 ciężkie i 4 lekkie karabiny maszynowe, 21 submachine guns / półautomatyczne karabiny/pistolety[?], 30 karabinów, 50 pistoletów, i ponad 400 granatów. PLANowi udało się też dostarczyć ŻZW różnego rodzaju pistolety, karabiny, amunicję, i w jednym przypadku skrzynię z 60 granatami. Pomoc komunistycznej Gwardii Ludowej była najskromniejsza: 25 karabinów i 2 skrzynki amunicji. Sami Żydzi produkowali dużą liczbę koktajli Mołotowa, głównej broni ŻOB, i elektronicznie detonowane miny…


W porównaniu z istniejącymi dostawami broni w AK, ilość broni i amunicji danej przez AK dla ŻOB była mała. W mieście Warszawa, AK tuż przed powstaniem w getcie miała 25 ciężkich i 62 lekkich karabinów maszynowych, 1.182 karabinów, 1.099 pistoletów, i 51 półautomatycznych… [?] Ale AK miała tylko kilka karabinów i pistoletów przeciwczołgowych w swoim warszawskim arsenale, i były to rodzaje broni potrzebnych Żydom do przedłużenia walki. Nawet Schwarzbart [żydowski przedstawiciel w polskim rządzie na uchodźstwie w Londynie] widział wyraźnie, że nie była to sprawa tylko przekazania żydowskiemu oporowi więcej broni. Krytycznym problemem dla Żydów i AK był brak ciężkiej broni:…


Nierozsądne byłoby oczekiwać, żeby AK pozbyła się zupełnie tej ciężkiej broni, która byłaby konieczna do wszczęcia dawno planowanego powstania, kiedy Niemcy znaleźli się w punkcie upadku wojskowego. Oczywiście, Polacy mogliby dać Żydom więcej pistoletów i karabinów, ale mniejsza broń tego typu nie zmieniłaby sytuacji militarnej na korzyść Żydów przeciwko Niemcom. Co więcej, nie jest do końca jasne, ile sztuk z tej broni były osobistą bronią członków AK, którzy podobnie jak żołnierze wszędzie, niechętnie by się z nią rozstawali.


Pomimo tego co wydaje się imponującą liczbą broni w AK w 1943-1944, duża ilość tej broni zakopanej po kampanii wrześniowej nie nadawała się do użycia. W AK były też wieczne braki amunicji. Zrzuty samolotowe broni i dostaw nie miały znacznego wpływu na braki broni do 1943… W końcu duże braki broni w AK dramatyzowano kiedy zainicjowano powstanie warszawskie 1 sierpnia 1944, ponad rok po powstaniu w getcie: tylko 10% jej żołnierzy miało odpowiednią broń.


Choć niedawni historycy byli krytyczni o ilości pomocy AK dla Żydów przed powstaniem w getcie, Wilner i Berman tę pomoc uważali, słowami Wolińskiego, za "hojną i uczciwą", pogląd potwierdzony przez kontakty gen. Bora-Komorowskiego z żydowskimi emisariuszami z getta. Michael Borwicz, Żyd który walczył w AK, powiedział później: "Współpraca AK była prawdziwa i znaczna, mimo że nie odpowiadała ogromowi wydarzeń".


Odpowiedzialni żydowscy liderzy w Warszawie mieli połną świadomość, że opierając się Niemcom, Żydzi nie mieli żadnej szansy przeżycia, gdyby pozostali w getcie… nie było żadnych żydowskich iluzji o pokonaniu Niemców. Tuż po rozpoczęciu powstania w kwietniu 1943, żydowscy przedstawiciele przesłali wiadomość radiową do Zygielbojma i Schwarzbarta w Londynie: "O rezultacie walki zdecydowano na samym początku… będziemy walczyć do końca".


Odpowiedzialni żydowscy liderzy w warszawskim getcie nigdy nie oczekiwali, być może poza Mordechai Anielewiczem, że AK będzie marnować swoje siły i dołączy do Żydów w samobójczym powstaniu. Ani też nie mieli do tego żadnego prawa. Jak zasugerował Woliński, każde powstanie AK wtedy byłoby "bezsensowne"… Jedyną rozsądną opcją dla AK było wszczęcie ataków dywersyjnych kiedy rozpoczęło się żydowskie powstanie. Wcześniej AK poinformowała Żydów co będzie robić w tej kwestii. Próba zrobienia czegokolwiek więcej niepotrzebnie osłabiłaby siłę AK, pozbawiając ją ludzi i zasobów potrzebnych do przejęcia władzy w Polsce w czasie niemieckiego upadku militarnego, i zanim sowieci przejmą kraj. Przecież celem polskiego podziemia było nie tylko angażowanie się w antyniemiecki spisek, ale także pomoc Polakom w przetrwaniu okupacji w okresie powojennym.


Rowecki, obawiając się, że powstanie żydowskie w getcie może wywołać przedwczesne powstanie warszawskie, które zaprosiłoby całą ludność do rzezi, starał się uzyskać zgodę ŻOB na ewakuację z miasta z pomocą AK do wschodniej Polski, gdzie mieli większą szansę na przetrwanie niż w okolicach stolicy… W każdym razie żydowscy bojownicy odmówili opuszczenia getta…


Obawy Roweckiego i dowództwa AK o przedwczesnym powstaniu w Warszawie na początku 1943 nie były bezpodstawne. Kiedy Polacy w końcu postanowili rozpocząć powstanie w Warszawie ponad rok później w sierpniu 1944 – dużo większe przedsięwzięcie z udziałem większej liczby ludzi i skutkujące większą liczbą ofiar niż powstanie żydowskie – okazało się, że nawet w bardziej korzystnych okolicznościach w tamtym czasie, Niemców nie można by pokonać bez znacznej pomocy sojuszników, która nigdy nie nadeszła.


Przed i podczas powstania w getcie, w kręgach AK istniała zasadna obawa co do zasięgu komunistycznych wpływów w żydowskim ruchu oporu… Znany żydowski apologeta Yisrael Gutman zauważył ten problem kiedy napisał: "Bezpośrednie relacje między szeregami komunistów i Żydami w getcie były szczerym koleżeństwem i wolnym od rezerwy i podejrzeń jakie były w relacjach z… AK"…


Powstanie w getcie, które rozpoczęło się 19 kwietnia 1943, ustawiło 1.500-2.000 [ta liczba wydaje się za wysoka] słabo uzbrojonych żydowskich bojowników naprzeciw ok. 2.100 wojsk wroga, którzy mieli do dyspozycji ciężką broń, w tym czołgi, samochody pancerne i lotnictwo. Ta walka, słowami Ringelbluma, była "między muchą i słoniem", i rezultat był przesądzony. Szacunki siły ŻOB i ŻZW się różnią: [Yisrael] Gutman mówi, że było 750 [500?] w szeregach ŻOB, i 250 w ŻZW, zaś [Reuben] Ainsztein szacuje 600–800 w ŻOB i 400 in the ŻZW. Reszta uzbrojonych Żydów uczestnicząca w walce to były dzikie grupy, które nie były częścią ani Żob, ani ŻZW. Szacunki ich sił bardzo się różnią – od kilkuset do 2.000. W każdym razie, jeśli przyjmie się szacunek, że było 70.000 żydowskich mieszkańców getta przed powstanie to nie więcej niż 3% żydowskich mieszkańców faktycznie uczestniczyło w walce z Niemcami. Jeśli przyjmie się szacunek Gutmana, że w getcie było tylko 40.000 Żydów przed powstaniem, to nie więcej niż 5% z nich uczestniczyło w walce z wrogiem. A zatem przytłaczająca większość Żydów nie walczyła w powstaniu, większość z nich ukrywała się w bunkrach i pozostała bierna.


Heroiczna walka Żydów wywołała sympatię i poparcie wśród Polaków. W dniu kiedy Żydzi rozpoczęli powstanie, [Stefan] Korboński natychmiast przesłał wiadomość radiową do Londynu, informując ich o wydarzeniach i nalegając by przemówili w radio do odważnych obrońców. 30 kwietnia 1943 delegat rządu stwierdził: "Naród polski ma prawo okazywać współczucie prześladowanym Żydom i im pomagać. Dalej powinniśmy im pomagać". Polski przywódca gen. Władysław Sikorski był wtedy zajęty sprawą Katynia, co poskutkowało zerwaniem relacji dyplomatycznych z londyńskimi Polakami tuż po powstaniu Żydów w Warszawie, ale Sikorski oświadczył w przemówieniu radiowym 5 maja 1943: "Prowadzi się największą zbrodnię w historii ludzkości. Wiemy że pomagacie cierpiącym Żydom jak tylko możecie. Dziękuję wam w imieniu rządu i swoim. Proszę was o udzielanie im wszelkiej możliwej pomocy i stawianiu oporu wobec tego przerażającego barbarzyństwa".


Polska podziemna prasa dokładnie i ze współczuciem opisywała powstanie w getcie. ŚWIT przekazywał sympatyczne relacje z żydowskiej walki…


Podczas powstania AK i GL podjęły kilka walk by pomóc oblężonym Żydom. Według jednego źródła było 26 takich akcji, w tym walki, dostawy i ewakuacje, w okresie 19 kwietnia do 10 maja 1943…


AK i GL brały też udział w kilku udanych próbach ewakuacji Żydów z getta. AK dawała Żydom plany miejskiej sieci ścieków [325] i kontaktowała ich z polskimi przewodnikami. Zdaniem pewnego wysokiego stopnia oficera AK, "kilkudziesięciu bojowników ŻOB' uratowała AK poprzez ścieki, i później znalazła im schronienie w pobliskich lasach. Jednostka Iwańskiego pomogła ewakuować 34 bojowników, mniej więcej w tym samym czasie jednostka GL uratowała 40 żydowskich żołnierzy. Dzięki jednostkom powiązanym z AK, aż 140 bojowników ŻZW wydostało się z getta do lasów w Michalinie; niestety, około 1 / 3 z nich zginęła w walce później w pobliskim lesie. [326] Była niezliczona liczba Żydów, którzy przedostali się na aryjską stronę w tych tragicznych dniach. Ringelblum napisał: "Inni mieszkańcy getta poza bojownikami też uciekli na aryjską stronę, choć nieuzbrojonym rzadko to się udawało. Opowiedziano mi o grupie 60 Żydów, którzy doszli na aryjską stronę przez ruiny bloku przy Grzybowskiej przez druty kolczaste. Ludzie mieszkający w tym bloku widzieli tragiczną scenę, i na szczęście nikt nie zdradził tych uciekających z getta Żydów". Żegota też odegrała rolę w przeprowadzeniu jednostki bojowników ŻOB z Warszawy do Krakowa, i próbowała połączyć ich z partyzantami na tamtym terenie. Podejrzanie nieobecna była pomoc sowiecka dla Żydów. Skoro była oczywista obecność komunistów w getcie, można by oczekiwać czegoś więcej niż sowieckiego ataku lotniczego w nocy 12 maja 1943, który zakończył się zabiciem większą liczbą Polaków i Żydów niż Niemców.


Pod koniec maja 1943, Stroop ujawnił, że 56.065 Żydów w getcie "zatrzymano", z czego 19.929 zginęło w walce. Twierdził, że jego straty wynosiły tylko 16 i 85 rannych, prawdopodobnie bagatelizując z oczywistych powodów. Ale bez względu na wszystko, Żydzi z getta zawstydzili Niemców. [327]


Tomasz Szarota, polski historyk o sowieckiej pomocy dla getta:


w nocy 12–13 maja 1943 sowieci zaatakowali Warszawę, kiedy powstanie w getcie było na etapie umierania, a zamiast amunicji dla bojowników, samoloty zrzucały broszury propagandowe z cytatami z przemówień Stalina, i bomby, które zabiły wielu Polaków. [328]




[325] To potwierdziły źródła ŻZW takie jak Chaim Lazar Litai, Muranowska 7: The Warsaw Ghetto Rising (Tel Aviv: Massada–P.E.C. Press, 1966), 147. Ale źródła ŻOB narzekają, że AK nie dostarczyła imm takich planów, co rodzi pytanie: Dlaczego ŻZW nie podzielił się informacją z ŻOB?


[326] To też potwierdza Chaim Lazar Litai w Muranowska 7: The Warsaw Ghetto Rising (Tel Aviv: Massada–P.E.C. Press, 1966), 296, 321: Polak - Kowalski, właściciel parku rozrywki Wenecja przy Wolskiej, rzekomo boss lokalnego podziemia, wyprowadził grupę 60 Żydów z getta w ostatnich dniach powstania, ale większość z nich zginęła kiedy ich kryjówkę na obrzeżach Warszawy odkrył i otoczył kordon ciężkiej policji. Według żydowskich źródeł wykrycie żydowskich bojowników nastąpiło z powoduy braku ostrożności z ich strony. Zob. August Grabski i Maciej Wójcicki, Żydowski Związek Wojskowy: Historia przywrócona (Warsaw: Żydowski Instytut Historii, 2008), 67.


[327] Richard C. Lukas, Zapomniany holokaust: Polacy pod niemiecką okupacją 1939-1944 / The Forgotten Holocaust: The Poles under German Occupation, 1939–1944 (Lexington: The University Press of Kentucky, 1986), 173–81; wyd. 2 (New York: Hippocrene, 1997), 173–81. Zob. też Barbara Engelking and Jacek Leociak, Getto warszawskie: Przewodnik po nieistniejącym mieście (Warsaw: IFiS PAN, 2001), 746–49; The Warsaw Ghetto: A Guide to the Perished City (New Haven, Connecticut, and London: Yale University Press, 2009), 790–93.


[328] Tomasz Szarota, "Karuzela na P. Krasińskiego: 'czy śmiały się szczęśliwe tłumy'? Debata o postawie mieszkańców Warszawy wobec powstania w getcie" / The Merry-Go-Round on Krasiński Square: Did the ‘happy throngs laugh’? The Debate Regarding the Attitude of Warsaw’s Inhabitants towards the ghetto Uprising, w Polin: badania polskiego żydostwa / Polin: Studies in Polish Jewry, t. 26: Żydzi i Ukraińcy / Jews and Ukrainians (Oxford and Portland, Oregon: The Litman Library of Jewish Civilization, 2014), 493–515, tu s. 514.


Gunnar S. Paulsson, historyk holokaustu, o wkładzie ŻZW:


Wkładu ŻZW w powstanie w getcie nie docenili oficjalni historycy powstania, którzy byli komunistami (Ber [Barnard] Mark) i ŻOB (Israel Gutman). ŻOB krytykowała ŻZW za jego metody walki – obrona przygotowanego stanowiska, a później wycofanie się przygotowaną drogą ucieczki, zamiast walczyć na śmierć jak robiła ŻOB. ŻZW z kolei krytykował ŻOB za polityczność i brak profesjonalizmu. ŻZW czuł, że skoro mieli zawodowych wojskowych, to powinni dowodzić powstaniem. ŻOB czuła, że było to powstanie polityczne, a nie wojskowe, i powinno być odpowiednio dowodzone. I dlatego obie grupy walczyły oddzielnie.


ŻZW miał przygotowane 3 drogi ucieczki, jedna pod Muranowską, druga pod Karmelicką prowadząca na dziedziniec klasztoru karmelitanek, i trzecia z Kościoła [Narodzenia Najświetszej Maryi Panny] przy Leszno. Tunel pod Leszno najwyraźniej się zapadł, przy Karmelickiej był nie do użycia gdyż Niemcy wykorzystywali klasztor jako miejsce postoju (ale jedna z walczących grup ŻZW wykorzystywała go do wejścia do systemu ścieków i tą drogą uciekała), i przy Muranowskiej prowadzący do kamienicy po aryjskiej stronie był wykorzystywany przez główną grupę walczącą.


Grupa Iwańskiego była powiązana z Korpusem Bezpieczeństwa / KB, wewnętrzną siłą policyjną polskiego podziemia; jej członków było więcej niż tylko bracia Iwańscy. Jest świadectwo jednego z jego członków, Cezarego Ketlinga, który opisuje konstrukcję tunelu pod Muranowską. Co ciekawe, on też uważa, że widział "magazyn" ŻZW na Pradze (prawostronna Warszawa), mieszczący zapas broni gromadzonej przez rewizjonistów.


Program rewizjonistów obejmował "ewakuację" Żydów z Europy wschodniej do Eretz Israel, i przygotowywali się przed wojną do walki w Haganah. Tu byli ochotnicy do polskiej armii żeby mogli zdobyć szkolenie wojskowe, i zawierać kontakty z polskimi wojskowymi (mającymi własne powody faworyzowania żydowskiej "ewakuacji"). Zdaniem Davida Wdowińskiego [I nie jesteśmy uratowani / And We Are Not Saved], to było źródłem ich kontaktów z polskim podziemiem, wywnioskował Iwański. Oni mogli rozpocząć gromadzenie broni przed wojną, Wdowiński mówi, że zebrali tak dużą ilość pistoletów ile mogli podczas kampanii 1939, nie z zamiarem zainscenizowania powstania, a ewentualnego wykorzystania jej w Eretz.


Otrzymana przez nich broń od KB była jedynie frakcją jej iczby całkowitej, w której było kilka karabinów maszynowych i wiele karabinów. [329]



[329] Na portalu H-Holocaust Net Discussion List, 7.08.2001. W ostatnich latach nastąpiło spóźnione uznanie na Zachodzie i w Izraelu osiągnięć Żydowskiego Związku Walki (ŻZW), który odegrał ważną rolę w powstaniu w getcie. Tę heroiczną historię systematycznie szkalowali ocaleni z ŻOB i historycy pro-ŻOB. Ale jest też wiele fałszywych opinii od osób, które rzekomo należały lub pomagały ŻZW, Polaków jak i Żydów, o ich wyczynach. Zdaniem najnowszych badań Dariusza Libionka i Laurence'a Weinbauma, ŻZW nie pojawił się aż do jesieni 1942, kiedy ustanowił kontakty z PLANem, który pomógł im w dostawach broni i szkoleniu wojskowym. O tym zob. Moshe Arens, "Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) w warszawskim getcie" / The Jewish Military Organization (ŻZW) in the Warsaw Ghetto, Holocaust and Genocide Studies, vol. 19, no. 2 (jesień 2005): 201–25; Moshe Arens, "Powstanie w warszawskim getcie: ocena" / The Warsaw Ghetto Uprising: A Reappraisal, Yad Vashem Studies, vol. 33 (2005): 101–42; Moshe Arens, "Rozwój narracji o powstaniu w getcie warszawskim" / The Development of the Narrative of the Warsaw Ghetto Uprising, Israel Affairs, vol. 14, no. 1 (styczeń 2008): 6–28; Moshe Arens, Flagi nad warszawskim gettem… / Flags Over the Warsaw Ghetto: The Untold Story of the Warsaw Ghetto Uprising (Jerusalem and New York: Gefen, 2011); Marian Apfelbaum, Dwie flagi: powrót do warszawskiego getta / Two Flags: Return to the Warsaw Ghetto (Jerusalem and New York: Gefen, 2007). Krytyka tych badań zob. Dariusz Libionka i Laurence Weinbaum, "Dekonstrukcja pamięci i historii: Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) i powstanie w warszawskim getcie" / Deconstructing Memory and History: The Jewish Military Union (ZZW) and the Warsaw Ghetto Uprising,” Jewish Political Studies, vol. 18, nos. 1–2 (wiosna 2006): 87–104; Dariusz Libionka, z "Apokryfy z dziejów Żydowskiego Związku Wojskowego i ich autorzy", w Zagłada Żydów: Studia i materiały (Warsaw: Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, 2005), vol. 1, 165–90; Dariusz Libionka, “Apocrypha from the History of the Jewish Military Union and Its Authors,” Holocaust: Studies and Materials. Journal of the Polish Center for Holocaust Research, vol. 1 (2008): 147–76; Dariusz Libionka i Laurence Weinbaum, Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze: Wokół Żydowskiego Związku Wojskowego (Warsaw: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011); Israel Gutman, "Jak tworzy się historię: ewolucja zbrojnego oporu w warszawskim getcie" / How History Is Made: The Evolution of the Armed Resistance in the Warsaw Ghetto, w Moreshet: czasopismo do badań holokaustu i antysemityzmu / Moreshet: Journal For the Study of the Holocaust and Antisemitism, vol. 5 (Summer 2008): 7–47. Odparcie Libionka i Weinbaum, zob. Maciej Wójcicki, “Żydowski Związek Wojskowy w getcie warszawskim—synteza", Kwartalnik Historii Żydów,



Yisrael Gutman, izraelski historyk, o likwidacji żydowskich agentów w getcie, o polskiej pomocy dla żydowskiego podziemia, [330] i o ostrzeżeniu otrzymanym od polskiego podziemia o nadchodzącej operacji niemieckiej przeciwko gettu:


Ale po masowej deportacji, jak widzieliśmy, status żydowskiej policji i Judenratu upadł, i to donosiciele – Żydzi podtrzymujący kontakt z różnymi filiami niemieckiej policji – stanowili największe zagrożenie dla ŻOB i szerszego ruchu oporu. Choć byli nieliczni – nie więcej niż kilkudziesięciu – mieli potencjał wyrządzenia ogromnej szkody… Kiedy mieszkał po "aryjskiej" stronie, Ringelblum sporządził "listę ludzi zastrzelonych z rozkazu ŻOB". [331]


Rada Pomocy Żydom – Żegota, działając pod egidą i finansowana przez polskie podziemie i jej funkcjonariusze (Feiner z Bundu i Berman z Narodowego Komitetu) doszli do porozumienia o transmisji wiadomości i telegramów zagranicę kanałami komunikacyjnymi polskiego podziemia. Dzięki temu porozumieniu [i nieustraszonym polskim kurierom], na początku 1943 zaczęły docierać regularne raporty i apele o pomoc od polskich Żydów do żydowskich przedstawicieli w londyńskim rządzie na uchodźstwie i żydowskich liderów i partii w USA i Palestynie. Rada miała też niemały wkład w informowaniu polskiego społeczeństwa o sytuacji w getcie. Wzywała Polaków do pomocy uciekającym Żydom i denuncjować donosicieli i szantażystów. [332]




no. 1 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 2006): 35–47; August Grabski, "Czy Polacy walczyli w powstaniu w getcie? Rzecz o polskich sojusznikach Żydowskiego Związku Wojskowego,” Kwartalnik Historii Żydów, no. 4 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 2007): 422–34; August Grabski i Maciej Wójcicki, Żydowski Związek Wojskowy: Historia przywrócona (Warsaw: Żydowski Instytut Historii, 2008). Zwłaszcza Grabski i Wójcicki potwierdzają pomoc udzielaną przez Janusza Cezarego Ketlinga-Szemleya ("Arpad") z PLANu w zdobywaniu broni i dezawuowaniu twierdzenia, że AK postawiła go przed sądem wojskowym z powodu udzielonej przez niego pomocy ŻZW.


[330] David Landau ("Dudek"), członek ŻZW, stwierdził w wywiadzie dla E. Thomasa Wooda: "Bund zawsze narzekał o braku dostaw karabinów i amunicji od AK. Ale… rozmawiałem z Anielewiczem w przedzień powstania,. Zamieniłem się z nim na pistolety: dałem mu belgijski z 14 pociskami w magazynku, był to stary pistolet, dostałem też od niego. Ponieważ nie miałem więcej pocisków. Magazynek był tak skonstruowany, że ładowało się jeden przy drugim jak domino… Dał mi swój, i na shodach przy Muranowskiej 17 powiedział mi, że był to dość nowy pistolet, powiedziałem "Skąd go masz?' 'Och"' – powiedział – 'dostaliśmy go od AK, z polskiej strony'. Więc mogę zeznac pod przysięgą, że dostali pistolety, ale mogły być w bardzo małej ilości. Wcześniej AK też dostarczała – nie tylko kiedy rozpoczęło się powstanie… Dobrze pamiętam, dobrze, że AK dawała nam, dawała ŻZW, nie wiem ile, i nie wiem czy wystarczająco, czy co obiecano… ale o reszcie mogę zapewnić". Na portalu H-Holocaust Net Discussion List, 8.08.2001. (Oczywiście, to prosi się o pytanie: Ile sztuk broni byłby wystarczający?) Dlatego jest oczywiste, że wcześniejsze twierdzenie historyka z Yad Vashem, Yisraela Gutmana, że "żydowskim bojownikom pomagali też pojedynczy Polacy i pewne frakcje w podziemiu, którzy nie słuchali rozkazów centralnej organizacji podziemnej" – pogląd którego nie powtarza w późniejszych pracach – jest nie do obrony. Zob. Yisrael Gutman, "Walki gett" / The Battles of the Ghettos, w Alex Grobman i Daniel Landes, red., Ludobójstwo, kluczowe sprawy holokaustu: dodatek do filmu Ludobójstwo / Genocide, Critical Isues of the Holocaust: A Companion to the Film Genocide (Los Angeles: Simon Wiesenthal Center; Chappaqua, New York: Rossel Books, 1983).Niestety, w tym samym czasie fałszywa opinia weszła do powszechnych prac o holokauście.


[331] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi…. / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 341.


[332] Ibid., 356.



Członkowie ŻZW spotkali się w tunelu wykopanym od siedziby organizacji przy Muranowskiej 7 do 'aryjskiej' strony miasta, który pomagał im w zachowaniu kontaktu i przenoszeniu broni do getta. (Tunel miał też odegrać ważną rolę podczas samego powstania, i podobne tunele kopały różne grupy społeczności getta.) Zakupu broni dokonywano przez polskich członków powiązanych z AK i robotników 'placówki'. Wiemy, że ŻZW zakupił znaczny arsenał broni i nawet zdobył karabin maszynowy (którego ŻOB nie miała), jak i inną broń automatyczną… Do ważnych operacji przypisanych ŻZW był atak na grupę 'Żagiew'… podejrzaną za odpowiedzialną za prowokacyjne działania w celu siania zamieszania w getcie… niektórych z jego zwolenników uważano za agentów Gestapo. [333]


Lokalna produkcja broni (po otrzymaniu instrukcji od Polaków) też istotnie wpłynęła na uzbrojenie ŻOB. Michael Klepfisz odbył specjalne szkolenie prowadzone przez wojskową sekcję PPS [Polska Partia Socjalistyczna], i AK wyszkoliła grupę Żydów w używaniu materiałów wybuchowych. Kiedy do getta przeszmuglowano większą ilość materiałów wybuchowych z pomocą Polaków, w specjalnych warsztatach broni rozpoczęła się produkcja bomb zapalających. Te bomby które służyły jako substytut dla granatów ręcznych, składano w bardzo prymitywny sposób, ale używano je bardzo skutecznie w kwietniowym powstaniu. [334]


Tego samego dnia, 18 kwietnia Polska Policja dostała ostrzeżenie… Deklaracja stanu alarmowego została najwyraźniej przekazana kręgom polskiego podziemia, które z kolei ostrzegły podziemie getta, że akcja może się rozpocząć następnego dnia. [335]


[21 kwietnia]… grupa bojowników ŻZW (w tym ranni) opuściła getto tunelem [pod Muranowską]. Członkowie KB oczywiście im pomogli w zorganizowaniu wycofania na "aryjską" stronę, i w końcu dotarli do lasu między Michalinem i Józefowem. [336]


Drugi dzień powstania też był świadkiem dwóch nieudanych "akcji wsparcia" przez polskie podziemie. Banda bojowników z AK próbowała przedrzeć się przez mur przy Bronifraterskiej. Ta operacja, pod dowództwem maj. Józefa Pszennego ("Chwacki"), wymyślona jako główna akcja w AK, planowała pomóc gettu… W końcu Polacy nie zakończyli swojej misji, gdyż Polska Policja ich inwigilowała i wezwała Niemców. Jedyna mina uruchomiona w czasie ataku wyrwała krater w drodze, ale nie tknęła muru. W międzyczasie wybuchła strzelanina między polskimi bojownikami i wezwanymi Niemcami.





[333] Ibid., 348–49.


[334] Ibid., 345, 357. W filmie NBC "Powstanie" / Uprising te wydarzenia pokazano bez żadnej wzmianki o polskiej pomocy, i stwierdzono, że pracownik żydowskiego szpitala uczył ŻOB jak produkować urządzenia wybuchowe, i sugerował, że młodzi członkowie ŻOB dobrze znali taktykę wojskową i sami się szkolili.


[335] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 369. Jest więc oczywiste, że poleganie na informacjach polskiego wywiadu było kluczowe dla przygotowań bojowników getta, i że znów byliby zaskoczeni, jak w styczniu 1943, gdyby nie polskie ostrzeżenie. Co ciekawe, żaden członek żydowskiej policji, który nadal funkcjonował w czasie buntu (patrz s. 372–73), nie przekazał tej informacji żydowskiemu podziemiu. Inne żydowskie źródła są dużo wyraźniejsze o kluczowej roli odegranej przez informacje polskiego wywiadu w przekazaniu ich o planowanych niemieckich operacjach ŻZW, który z kolei przekazał je ŻOB. Zob. np. Reuben Ainsztein, Powstanie w warszawskim getcie / The Warsaw Ghetto Revolt (New York: Holocaust Library, 1979), 96. Niektórzy Żydzi słyszeli pogłoski od polskich przyjaciół, którzy dzwonili do nich, i dlatego mogli planować ucieczkę z getta. Zob. Leon Najberg, Ostatni powstańcy getta (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny, 1993), 43. Żydzi którzy pracowali poza gettem też otrzymali ostrzeżenia od przyjaznych Polaków by nie wracali do getta, gdyż do Warszawy przybyła firma deportacyjna składająca się z Ukraińców, Litwinów i Łotyszy. Ibid., 40.


[336] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 377, 420.



Według polskich źródeł, w potyczce zostali trafieni jacyś uzbrojeni Niemcy , a dwaj bojownicy AK (Józef Wilk i Eugeniusz Morawski) zginęli i dwaj inni zostali ranni. [337]


27 kwietnia grupa członków ŻZW i cywile opuścili budynek przy Karmelickiej 5 w sektorze "sklepów". Pomógł im Polak, który najwyraźniej był członkiem AK. Ponad 30 ludzi w grupie wędrowało po systemie ścieków aż wyszli na Grzybowskiej po "aryjskiej" stronie, i chwilowo zatrzymali się w kamienicy przt Grzybowskiej 13, gdzie ulokował się kontyngent ŻZW, który opuścił getto w drugim dniu powstania. [338]


30 kwietnia na Grzybowską przyjechała długo oczekiwana ciężarówka z 2 ludźmi – oficerem AL. [GL] Władysławem Gajkiem ("Krzaczek"), który odegrał główną rolę w akcjach ratowania pozostałych bojowników ŻOB, i łącznikiem ŻOB Tuvia ("Tadek") Szajngutem. Około 30 ludzi którzy weszli na ciężarówkę zabrano do lasu koło Warszawy i stanowili jądro jednostki partyzanckiej utworzonej wokół ocalonych członków ŻOB.


29 kwietnia Simha Ratajzer ("Kazik" [Rotem]) i Zalman ("Zygmunt") Friedrich opuścili getto by nawiązać kontakt z Yitzhakiem Zuckermanem i zorganizować kampanię ratowania pozostałych wśród ruin bojowników. Z pomocą towarzyszy z AL. [GL], a szczególnie wspomnianego wyżej "Krzaczka", ludziom ŻOBu na "aryjskiej" stronie udało się zorganizować zespół ratowniczy. O świcie 8 maja zaczął przechodzić do getta przez system ścieków…Ratajzer wędrował ulicami getta usiłując znaleźć pozostałych bojowników. Kiedy nie mógł żadnego znaleźć, wrócił zrozpaczony do ścieków, i zespół zaczął wracać na "arysjką" stronę. Ale kiedy jeszcze byłli w ściekach, napotkali 10 bojowników usiłujących uciec z getta… [Następnego dnia zabrała ich przy włazie ciężarówka GL i zawiozła do Łomianek na skraju Puszczy Kampinowskiej niedaleko Warszawy.


Wśród bojowników ŻOB, którzy uciekli ściekami byli liderzy warszawskiego podziemia i komendanci ŻOB, w tym Yisrael Kanał, Marek Edelman, Zivia Lubetkin, Tosia Altman, Yehuda Wengrower, Michael Rosenfield, Hirsch Berlinski, Eliezer Geller, i Tuvia Borzykowski. W sumie uratowano około 8 bojowników ŻOB. [339]



[337] Ibid., 379–80.


[338] Ibid., 421. Zdaniem Józefa Grynblatta, członka ŻZW, kryjówkę bojowników ŻZW zdradził Gestapo Dawid Guzik, żydowski agent uczestniczący w aferze Hotelu Polskiego, a nie radykalny polski ruch podziemny "Miecz i Pług", jak twierdzili Bernard Mark i Marek Edelman. Bojownicy ŻZW wszyscy zginęli w strzelaninie z Gestapo. Zob. Anka Grupińska, "Rozmowa z Józefem Grynblattem, członkiem Betaru i Żydowskiego Związku Wojskowego w czasie powstania w getcie warszawskim", Zagłada Żydów: Studia i materiały, vol. 3 (2007): 329–30.


[339] Yisrael Gutman, Warszawscy Żydzi… / The Jews of Warsaw, 1939–1945: Ghetto, Underground, Revolt (Bloomington, Indiana: Indiana University Press, 1982), 423–25. Yisrael Gutman zarzuca, nie przedstawiając żadnych dowodów, że później "wielu" żydowskich bojowników "zamordowali polscy partyzanci". Ibid., 425. Śmierć pewnych żydowskich ocalonbych z warszawskiego getta przetransportował do lasu koło Wyszkowa (ok. 60 km na płn-wschód od Warszawy) Władysław Gaik ("Krzaczek") z komunistycznej Gwardii Ludowej [GL], w holokaustycznej literaturze przypisano AK, albo Narodowym Siłom Zbrojnym [NSZ]. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Grupa Merdka Growasa została najprawdopodobniej wymordowana przez bandę partyzantów należących do radykalnej organizacji "Miecz i Pług", która później zamieniła się w bandycką i została usunięta przez AK. Zob. Dariusz Libionka, “"Polska konspiracja wobec eksterminacji Żydów w dystrykcie warszawskim", w Barbara Engelking, Jacek Leociak i Dariusz Libionka, red., Prowincja noc: Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim (Warsaw: IFiS PAN, 2007), 475‒81. Dziwne, zarzut, że było to dzieło NSZ pojawił się pomimo, że żydowskie świadectwa wyraźnie mówiły o problemach z AK, a nie z NSZ, które nie miały bazy na tym terenie. Literatura holokaustyczna tego nie uznaje, zdaniem żydowskich komunistycznych żródeł, grupa Growasa, w skład której wchodziło wielu byłych policjantów z getta, oddzieliła się od głównej grupy i zachowywała się jak bandyci. Zob. zapis Jan Załęski w Jerzy comp. i red., Żydzi w walce 1939–1945 (Warsaw: Żydowski Instytut Historyczny and Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej, 2009), vol. 1, 214.



Pninah Papier (później Frymer-Grynszpan), jedna z Żydówek przeniesionych z Warszawy do lasu w Wyszkowie, napisała: "Mówiło się, że tam będą z nami walczyć rosyjscy partyzanci… schwytani rosyjscy żołnierze, którzy uciekli z niwoli błąkali się bez celu po lasach… Odebrali nam broń i uciekli. Nawet Krzaczek nie znał tych lasów. Pod jego przewodnictwem napadliśmy na posterunek policji i zdobyliśmy broń. Ale to było fiasko, bo nazajutrz Niemcy zaczęli ostrzeliwać i były ofiary". Papier kontynuuje: "Nasza cała grupa była trochę poobijana i rozpadliśmy się na różne grupy partyzanckie. Grupę z Hashomer Hatzair wysłano do jednej grupy partyzantów i tam ich wymordowano. Chaim Greenspan (Frimer) poszedł z grupą do Czerwonego Boru i straciliśmy z nim kontakt. Na drogach atakowali nas Rosjanie i odbierali nam broń. Nie znaliśmy tych lasów, i z czasem je poznaliśmy, i z grupy 60 zostało nas tylko 14". Papier dodaje do swojego chaotycznego zapisu: "Ale sytuacja stawała się coraz bardziej złożona. PPR poszukiwała nas, 'AK' nas poszukiwała. Ale obie oskarżyły nas o zbrodnie i i usiłowały nas zlikwidować. Walczyliśmy niezależnie jako grupa bojowników z warszawskiego getta, ale odizolowani, widzieliśmy tylko jedno rozwiązanie, powrót do Warszawy". Zob. Pninah Papier, "W warszawskim getcie i w wyszkowskich lasach" / In the Warsaw Ghetto and in the Wyszkow Forests, w Aryeh Shamri i Dov First, reds., Pinkas Novi-Devor (Pinkas Novy-Dvor) (Tel Aviv: The Organizations of Former Novy-Dvor Jews in Israel, the United States, Canada, Argentina, Uruguay and France, 1965). Inne raporty o grupach rosyjskich partyzantów okradających wieśniaków są w Dariusz Libionka, "Polska konspiracja wobec eksterminacji Żydów w dystrykcie warszawskim", w Engelking, Leociak i Libionka, reds., Prowincja noc, supra, 477.


Wymieniony powyżej "Krzaczek" albo Władysław Gaik (niekiedy błędnie wymieniany jako Gajek), który zorganizował ciężarówkę do odbioru zydowskich uciekinierów z warszawskiego getta koło włazu przy Prostej, i zabrania ich do bazy GL w lesie poza miastem koło Łomianek, pomagał Żydom wielokrotnie za darmo, a czasem za pieniądze. Podejrzany o bycie podwójnym agentem, "Krzaczek", mówi się, że zwabił Żydów z getta by ich ograbić i zabić, podburzył dowództwo GL przeciwko Żydom, i prowadził ich na samobójcze misje. W końcu został zabity, według jednego źródła, przez Niemców w ruinach getta – zob. Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego (Warsaw: Książka i Wiedza, 1987), volume 2, 166.


Żydówka Vladka Meed, kurier podziemia, która odwiedziła żydowskich partyzantów w wyszkowskim lesie, większość ofiar żydowskich partyzantów przypisuje częstym polowaniom przez Niemców. Zdaniem Meed, pogorszenie relacji z lokalnymi chłopami wywołały działania "dzikiego polsko-ukraińskiego pułku, który pojawiał się w sąsiednich lasach, grabiąc domy i gwałcąc kobiety w wioskach. W rezultacie chłopi wszystkich partyzantów uznali za zwykłych zbrodniarzy. Dlatego ich postawa wobec żydowskich partyzantów też uległa zmianie, i to było dużo gorsze dla żydowskich bojowników niż wcześniej". Mówi się, że niektórzy żydowscy partyzanci zginęli z rąk "polsko-ukraińskiej grupy partyzantów". Faktycznie, jak widzimy, ta tzw. polsko-ukraińska grupa to naprawdę ukraińscy straznicy, którzy uciekli z obozu śmierci w Treblince, i zostali zabrani przez komunistyczną GL. Meed nie wspomina, że żydowscy partyzanci też uczestniczyli w napadach na wioski, i za upadek żydowskiej partyzantki na tym terenie obwinia "zdradzieckie polskie podziemie". Zob. Vladka Meed, Po obu stronach muru: wspomnienia z warszawskiego getta / On Both Sides of the Wall: Memoirs from the Warsaw Ghetto (New York: Holocaust Library, 1979), 161, 179, 219– 25, 252.


Jedną grupą uciekinierów, która, zdaniem Yitzhaka Zuckermana, otrzymała instrukcję by udać się do lasów" i dotrzeć do Wyszkowa, była tzw. grupa Pinkerta, byłych grabarzy w getcie. Zgromadzili znaczne bogactwo w getcie, i rzekomo niektórzy z nich współpracowali z Niemcami. Grabarzy którzy potajemnie pracowali z żydowską policją w getcie, powszechnie uważano za hieny. Odkopywali ostatnio pigrzebane ciała i wyciągali złote koronki i plomby i kradli biżuterię i całuny. Zob. Stanislaw Adler, W warszawskim getcie 1940-1943: relacje świadka, wspomnienia Stanisława Adlera / In the Warsaw Ghetto, 1940–1943: An Account of a Witness, the Memoirs of Stanislaw Adler (Jerusalem: Yad Vashem, 1982), 258; Charles G. Roland, Osaczona odwaga: głód, choroby i śmierć w warszawskim getcie / Courage Under Siege: Starvation, Disease, and Death in the Warsaw Ghetto (New York and Oxford: Oxford University Press, 1992), 47; Itamar Levin, Otaczające mury: grabież warszawskiego żydostwa podczas II wojny swiatowej i jej skutki / Walls Around: The Plunder of Warsaw Jewry during World War II and Its Aftermath (Westport, Connecticut and London: Praeger, 2004), 98. Zuckerman twierdzi, że oni "też robili pieniądze włócząc się po ulicach i porzuconych budynkach… nawet w pierwszych dniach powstania", i że "Krzaczek zebrał… setki tysięcy złotych, część w dolarach" od nich w lesie. Wkrótce grupa Pinkerta stała się notoryczna w grabieży i terroryzowaniu lokalnej ludności w okolicach Wyszkowa. Zob. Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień…. / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 397–402.


Według dokumentów komunistycznych, grabarze tak wywołali wrogość swoich braci Żydów, że Żydzi chcieli "za wszelką cenę chcieli się ich pozbyć i zlikwidować". Prawdopodobnie zostali wyeliminowani we wspólnej akcji GL i bojowników ŻOB w ich szeregach. Zob. Tadeusz Piotrowski, Holokaust Polski: walka etniczna, kolaboracja z siłami okupacyjnymi i ludobójstwo w II Republice 1918-1947 / Poland’s Holocaust: Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces and Genocide in the Second Republic, 1918–1947 (Jefferson, North Carolina: McFarland, 1998), 102–103; Marek J. Chodakiewicz, Piotr Gontarczyk i Leszek Żebrowski, red., Tajne oblicze GL–AL i PPR: Dokumenty (Warsaw: Burchard Edition, 1997–1999), vol. 1, 110, n.3, vol. 2, 72–84.


Co więcej, bojownicy z getta, którzy dołączyli do nowo utworzonej jednostki Gwardii Ludowej [GL] w lesie wyszkowskim, też brali udział w rabowaniu lokalnej społeczności, mimo że mieli ogromne fundusze, i nie musieli odwoływać się do takich metod żeby przeżyć. Byli dobrze uzbrojeni żeby dokonywać takich napadów, otrzymali 28 karabinów, które GL dała ŻOB kiedy wybuchło powstanie w getcie, a które nigdy nie dotarły do getta poprzez kunktatorstwo Zuckermana. Zuckerman wychodzi z następującym tłumaczeniem ich problemów z lokalną ludnością: "praktycznie nie było ani jednej wioski sympatycznej wobec Żydów… Ale była sympatyczna wioska (jeśli nawet nie cała wioska), i byli ludzie we wiosce udzielający naszym ludziom koniecznej pomocy; ja dostarczałem im pieniądze, wtedy nie było problemów z pieniędzmi. Jednym ze zwyczajów naszych ludzi było nie pobierać pieniędzy czy własności w sympatyzujących wioskach, nie kraść czy uzywać broni by zdobywać rzeczy, a płacić dobre pieniądze. Ale kiedy napotykali niesympatyczne wioski… zachowywali się inaczej". Innymi słowy, kiedy żydowscy partyzanci postępowali inaczej, i płacili za żywność posiadanymi pieniędzmi, wieśniaków uważali za sympatycznych – pozostałych bezlitośnie grabili. Zob. Yitzhak Zuckerman ("Antek"), Nadmiar wspomnień…. / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising (Berkeley: University of California Press, 1993), 397– 402, 477–78. Pnina Papier (Grynszpan-Frymer), członek ŻOB, wspomina, że jej dowódca, Hirsch Berlinski, który porzucił swoich bojowników w warszawskim getcie, kradł żywność z zapasów zabieranych przez żydowskich partyzantów podczas nalotów na gospodarstwa. Podjęto decyzję usunięcia Berlinskiego i misję wyznaczono Greenspan. Ale ona odmówiła jej wykonania. Israel Gutman tak to komentuje: "Obawiam się, że może to było coś powazniejsze, o czym sama nie chce rozmawiać, nawet dzisiaj". Zob. Vered Levy-Barzilai, "Buntownicy wśród nas" / The Rebels Among Us, Haaretz, 11.10.2006.


Co ciekawe, jak wspomniano, GL przyjęła w swoje szeregi ukraińskich strażników, którzy opuścili swoje stanowiska w obozie w Treblince, i stali się źródłem problemów dla lokalnych wieśniaków jak i dla ich kolegów żydowskich partyzantów. Kiedy przybyła armia sowiecka, Żydzi zgłosili ich sowieckiemu dowódcy i szybko ich złapali i zabili. Komunistyczni partyzanci, wśród których było wielu żydowskich bojowników, odpowiadali za zwabienie i isaczenie przyjaznego komendanta AK, albo precyzyjniej KN-AK (Konfederacja Narodu, grupa kierowana przez Bolesława Piaseckiego, która podporządkowała się AK). Taka była metoda zdrady jaką sowieccy partyzanci, wzmocnieni przez polskich Żydów w ich szeregach, podjeli się latem 1943 w rejonie Wilna, i razem wielu brutalnymi atakami na polską ludność cywilną za żywność i inne rzeczy, było to drugie źródło konfliktu między Żydami i Polakami za niemieckiej okupacji. Zob. Tadeusz Piotrowski, Holokaust Polski… / Poland’s Holocaust: Ethnic Strife, Collaboration with Occupying Forces and Genocide in the Second Republic, 1918–1947 (Jefferson, North Carolina: McFarland, 1998), 102–103; Marek J. Chodakiewicz, Piotr Gontarczyk i Leszek Żebrowski, eds., Tajne oblicze GL-AL i PPR: Dokumenty, 3 volumes (Warsaw: Burchard Edition, 1997–1999), t. 1 (1997), 108–110, 128–30, t. 2 (1997), 72–84, i t. 3 (1999), 79–82; Leszek Żebrowski, Paszkwil Wyborczej: Michnik i Cichy o Powstaniu Warszawskim (Warsaw: Burchard Edition, 1995), 110–17; Piotr Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza: Droga do władzy 1941–1944 (Warsaw: Fronda, 2003), 251–52, 288. Zob. też Władysław Bartoszewski i Zofia Lewinówna, eds., Ten jest z ojczyzny mojej: Polacy z pomocą Żydom 1939–1945, Second expanded edition (Kraków: Znak, 1969), 286; Reuben Ainsztein, Żydowski ruch oporu w okupowanej przez nazistów Europie wschodniej / Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (London, Paul Elek, 1974), 413; Zivia Lubetkin, W czasach niszczenia i buntu / In the Days of Destruction and Revolt (Israel: Beit Lohamei Hagettaot–Ghetto Fighters’ House and Hakibbutz Hameuchad Publishing House, 1981), 259, 305; Shmuel Krakowski, Wojna straceńców: żydowskiopór zbrojny w Polsce 1942-1944 / The War of the Doomed: Jewish Armed Resistance in Poland, 1942–1944 (New York and London: Holmes & Meier, 1984), 133–36; Michał Grynberg, Żydzi w rejencji ciechanowskiej 1939– 1942 (Warsaw: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1984), 121–22; Roman T. Gerlach, “Ani niedźwiedzi, ani lasu ani nic: Tragedia getta warszawskiego,” Zeszyty Historyczne, no. 150 (1996): 3–21; Aleksandra Bańkowska, “Partyzantka polska lat 1942–1944 w relacjach żydowskich,” Zagłada Żydów: Studia i materiały, vol. 1 (2005): 148–64, here at 156, 158, 161, 162; Andrzej Żbikowski, ed., Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939–1945: Studia i materiały (Warsaw: Instytut Pamięci Narodowej–Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, 2006), 97–98, 181, 619. O sowieckim ataku na polskich partyzantów we wsch. Polsce zob. Mark Paul, "Antysemicki pogrom w Ejszyszkach? Przegląd polsko-żydowskich relacji podczas wojny w płn-wsch. Polsce " / Anti-Semitic Pogrom in Ejszyszki? An Overview of Polish-Jewish Relations in Wartime Northeastern Poland", w Historia dwóch sztetli, Brańsk i Ejszyszki: Przegląd…./ The Story of Two Shtetls, Brańsk and Ejszyszki: An Overview of Polish-Jewish Relations in Northeastern Poland during World War II, cz. 2 (Toronto and Chicago: The Polish Educational Foundation in North America, 1998), 49–60, 80–125. Konflikt był nieuchronny. Zdaniem jednego raportu, dwaj młodzi Żydzi ukryci przez chłopów w Zdziebórz koło Wyszkowa zostali przyjęci do AK. Zob. wywiad Krystiana Brodackiego z ks. Zdzisławem Królem "Musimy ich uszanować!" Tygodnik Solidarność, 17.12.2004.

Wspomnienia Jacoba Celemenskiego, działacza Bundu i kuriera żydowskiego podziemia (ŻOB), który kilka razy podróżował do lasu wyszkowskiego, przynosząc pieniądze dla żydowskich partyzantów od komitetu koordynacyjnego bundystów i syjonistów, zawierają raczej ciekawe informacje. Celemenski potwierdza, że żydowscy partyzanci ponosili duże straty z powodu częstych niemieckich nalotów, i ta grupa rosyjskich partyzantów "wdzierała się do wiosek każdej nocy by znaleźć co mogli terroryzując lokalnych chłopów. To dało wszystkim partyzantom, łacznie z zydowskimi, złą opinię. Ale Żydzi zachowali kontakt z rosyjskimi kolegami". Zdaniem Celemenskiego, "sumienie powstrzymywało ich od grabieży żywności chłopom, a zamiast tego wybierali duże gospodarstwa czy domy bogatych". Mówiło się też, że byli w kontakcie z partyzantami polskiej AK, którzy kwaterowali u miejscowych chłopów. Celemenski nie wspomina związku tych żydowskich partyzantów z komunistyczną GL, ale zauważa: "Grupa mężczyzn, kobiet i dzieci powiązana z firmą pogrzebową Pinkerta [w Warszawie] zapłaciła polskim komunistom by przenieśli ich do lasu. Tam ich dowieźli, a następnie zabrali im pieniądze, żywność i odzież i zostawili by błąkali się bezcelowo. Pomogliśmy im dając im częśc naszych zapasów, jak i wieśniaczka, która była przyjazna z jednym rodziny Pinkert". Rzekomo kobieta była jego kochanką. Wiosną 1944 z pierwotnych 80 partyzantów, pozostało tylko 30. Pozostali albo zginęli albo wrócili do Warszawy. Zdaniem Celemenskiego, "W tamtym czasie zarówno rosyjscy partyzanci jak i polscy powstańcy z AK chcieli by zszargani bohaterowie getta weszli w ich szeregi, i zagrozili im śmiercią jeśli odrzucą ich propozycję". Celemenskiego i Simha Rathaisera ("Kazik" później Rotem) ŻOB wysłała do wyszkowskich lasów na początku maja 1944 by pomogli partyzantom. Tam dowiedzieli się, że chłopi gardzą partyzantami, gdyż okradają ich z zywności. Powiedziano im też, że sowieccy partyzanci chcieli by dołączyli do nich żydowscy bojownicy. Przede wszystkim domagali się usług dwóch lekarzy, Zygmunta Skurnika i Jurka, oraz pielęgniarek. Zagrozili wymuszenie swojej woli wykorzystując swoją potegę militarną gdyby im odmówiono". Celemenski dalej twierdzi: "jednocześnie polscy bojownicy z AK, z którymi mieliśmy bardziej przyjazne relacje, też wyszli z mocnym żądaniem do żydowskich bojowników by połączyli siły, z takim samym ultimatum: jeśli nie – poniesiecie konsekwencje. Żydowscy partyzanci, którzy nie chcieli należeć ani do Rosjan, ani do Polaków, zrozumieli, że żądania obu grup pochodziły od wyższego dowództwa…Postrzegając Rosjan jako bardziej podatnych na kompromisy, uważałem, że najlepiej będzie rozmawiać z polską AK by odwieść ją od tego planu". Wtedy

Celemenski i "Kazik" spotkali się z przedstawicielem AK, lokalnym dowódcą i jego partią by przekazać odnowę zgody żydowskiej grupy na te żądania. Polacy nie chcieli ustąpić: spotkanie było serdeczne, ale jeśli chodzi o Polaków, nie było nic do targowania się, albo dołączymy, albo poniesiemy konsekwencje. Dowódca wyraził jednak w sposób koleżeński nastroje wojskowe. Musimy podejść do naszych przywódców w Warszawie, więc poprosiliśmy o kolejne trzy dni by rozważyć nasze stanowisko. Komendant się zgodził. Kazik zrobił zdjęcia małym aparatem 'dla potomności'. Następnego dnia Celemenski i "Kazik" wrócili do Warszawy. W Warszawie porozumieliśmy się z naszymi ludźmi, którzy natychmiast udali się do siedziby AK i przekonali dowództwo żeby wycofali się z ultimatum dotyczącego połączenia sił". Zob. Jacob Celemenski, Elegia dla mojego narodu:… / Elegy For My People: Memoirs of an Underground Courier of the Jewish Labor Bund in Nazi-Occupied Poland 1939–45 (Melbourne: The Jacob Celemenski Memorial Trust, 2000), 167–75.


Hanna Krall, polsko-żydowska dziennikarz, przeprowadziła wywiady z Markiem Edelmanem i innymi do książki Osłanianie płomienia / Shielding the Flame.


Henryk Wolinski [Woliński], wymieniany w każdej relacji o getcie, był szefem Żydowskiego Wydziału Głównego Dowództwa AK. Był łącznikiem między ŻOB i dowództwem AK. Między innymi, przekazał głównemu dowódcy pierwszą deklarację o utworzeniu ŻOB, i Jurkowi Wilnerowi, dowódcy AK rozkaz Grota-Roweckiego podporządkowaniu się ŻOBu AK. Skontaktował Żydów z płk Monterem i innymi oficerami, którzy później dostarczali im broń i uczyli ich jej uzycia. W większości przypadków nauczycielem był Zbigniew Lewandowski – ‘Szyna’ – szef Biura Badań Technicznych AK. Dzisiaj dr Lewandowski mówi, że tylko dwoje ludzi z getta uczestniczyło w tych 'klasach', mężczyzna i kobieta, na początku to go niepokoiło, ale szybko stało się oczywiste, że mężczyzna był chemikiem i bardzo szybko wszystko pojmował i przekazywał informacje przyjaciołom w getcie. Oprócz instrukcji, otrzymali też chloran potasu, do którego sami mogli dodawać kwas siarkowy, benzynę, papier, cukier i klej do produkcji butelek zapalających. 'Koktajle Mołotowa?' – pytam [Krall] by upewnić się, ale dr Lewandowski obrusza się: 'Nawet nie możesz ich porównać. Nasze butelki były delikatne, wyrafinowane, pokryte tym chloranem i zapakowane w papier, a punkty zapalające były na całej ich powierzchni. Naprawdę wyrafinowana, elegancka rzecz: najnowsze osięgnięcie Biura Badań Technicznych AK. Ogólnie, wszystko co dawaliśmy ŻOB, butelki, ludzi, broń, były najlepsze jakie były wtedy dla nas dostępne. [340]

W kwietniu 1943 'Wacław' [pseudonim Wolińskiego] dostarcza komendantowi grupy Antek ŻOBu, wiadomość od płk Montera 'witającego zbrojną sekcję warszawskich Żydów, i informuje go, że AK spróbuje przedrzeć się przez mur getta od strony Bonifraterskiej i Cmentarza Powązki… tymczasem po drugiej stronie muru, na ulicy leżą dwaj faceci – mieli podłożyć 50 kg materiałów wybuchowych pod mur getta. Partyzant z AK, Zbigniew Młynarski [pseudonim 'Kret [Kręt]', mówi, że właśnie to było najbardziej przerażające – że ci dwaj ludzie zginęli na samym początku, i że nikt nie mógł dostarczyć ładunków do muru… 'Ulica była pusta. Niemcy ostrzeliwali nas dookoła [powiedział Młynardki]. Karabin maszynowy na dachu szpitala strzelający do getta, teraz strzelał do nas. Za nami, na Pl. Krasińskich stacjonowała kompania SS, więc kiedy Pszenny eksplodował tę minę, która miała zburzyć mur – ona wybuchła na ulicy i poszarpała ciała naszych dwóch ludzi. Dlatego zaczęliśmy się wycofywać…' [341]




Natomiast Simha Rotem, przedstawiciel ŻOB, nieco inaczej opisuje te wydarzenia, i nie wspomina nawet o rosyjskich partyzantach. Twierdzi, że wyznaczono go na spotkanie z przedstawicielami AK w rejonie Wyszkowa "żeby uzgodnić relacje między AK i ŻOB w lesie. Grupa ŻOB wezwała nas i poskarżyła się, że AK spiskowała przeciwko nim, i faktycznie chciała ich zniszczyć. Dzięki interwencji Antka [Yitzhak Zuckerman], skontaktowaliśmy się z kimś z siedziby zajmującym się tym terenem. Dał nam dane i szczegóły dotyczące spotkania z komendantem AK, który rozstrzygnie o relacjach między obu stronami… W towarzystwie kilku uzbrojonych towarzyszy, udałem się na miejsce spotkania… Po kilku uprzejmych słowach przedstawiłem problem. Żeby wzmocnić to co powiedziałem, przedstawiłem się jako członek AK w Warszawie, działający w ich imieniu, co było tylko częściową prawdą, bo… nie byłem przez nich mianowany… Wyjaśniłem, że dowództwo AK chciało by pogodzili się z ŻOB, i zgqniłem ich za to co zrobili w przeszłości… moi rozmówcy obiecali podjąć wszelkie próby zapewnienia bezpieczeństwa naszym ludziom. W zamian poprosili członków ŻOB by przestali dręczyć chłopów na tym terenie. W rzeczywistości relacje na tym terenie uspokoiły się od jakiegoś czasu, co sprawiło, że nasi towarzysze poczuli się bezpieczniejsi". Rotem odnosi się do korespondencji Zuckermana z tego okresu, która daje jeszcze inny wymiar. Rzekomo przedstawiciel AK, z którym spotkał się Rotem, chciał sprawdzić powiązania grupy ŻOB. Jeśli należała do Polskiego Związku Powstańczego (kryptonim Armii Krajowej), "zostawią ich w spokoju". List Zuckermana dalej mówi, ze "[komunistyczna] PPR traktuje naszą grupę 'jako jej ludzi', którzy mają pewną autonimię. Niedawno przeprowadzili zbrojny atak przy współpracy (z nami). PPR uważa, że grupa działa prawidłowo (nie wiedzą o ich kontaktach z AK), w przeciwnym razie (to AK), chciałaby ich zniszczyć". Oczywiście Zuckerman chciał by siedziba AK dała mu list potwierdzający powiązania ŻOBu z AK. Zob. Simha Rotem ("Kazik"), Dzienniki bojownika z warszawskiego getta: przeszłość jest ze mną / Memoirs of a Warsaw Ghetto Fighter: The Past Within Me (New Haven and London: Yale University Press, 1994), 87–95.


[340] Hanna Krall, Osłanianie płomienia: intymna rozmowa z dr Markiem Edelmanem, ostatnim ocalonym liderem powstania w warszawskim getcie / Shielding the Flame: An Intimate Conversation with Dr. Marek Edelman, the Last Surviving Leader of the Warsaw Ghetto Uprising (New York: Henry Holt, 1986), 93–94.


[341] Ibid., 96.



Zdaniem Marka Edelmana, dowództwo ŻOB podejmowało wysiłki wyjścia z getta pod koniec kwietnia, ale musiało zostać z powodu okoliczności na które nie miało wpływu:

Tej samej nocy [8 maja] z "aryjskiej" strony przyszli dwaj nasi łącznicy (S. Ratajzer – "Kazik" i Franek) . Dziesięć dni wcześniej dowództwo ŻOB wysłało Kazika i Zygmunta Frydrycha do naszego przedstawiciela na "aryjskiej" stronie, Icchaka Cukierman [Zuckerman] ("Antek"), żeby zorganizowali wycofanie się z grup walczących przez ścieki. Teraz ci łącznicy przyszli. Niestety, to było za późno. ŻOB już prawie nie istniała, a nawet jej resztki nie można było zabrać z getta. [342]


Simha Rotem ("Kazik"), członek ŻOB, udał się z Zygmuntem Frydrychem na aryjską stronę podczas powstania by skontaktować się z członkami polskiego podziemia:


Idąc szybko i mozolnie - po kilku dniach bez jedzenia byliśmy słabi - dotarliśmy do domu Anny [Wąchalskiej] i zadzwoniliśmy do drzwi. Anna, wdowa po działaczu PPS (Polska Partia Socjalistyczna), znała dobrze Zygmunta i przywitała nas serdecznie. Zygmunt przedstawił mnie, i dołączyła do nas Marysia Sawicka. Kobiety zaproponowały byśmy się wykąpali i zmienili ubrania. To był mój pierwszy prysznic od 18 kwietnia, okazja nie tylko do umycia ciała, ale i do odbudowy duszy. [343]


Zostali nakarmieni, i w tym samym dniu, a może następnym, bratanek sióstr, 19-letni Stefan Siewierski, wysłał ich do Feigla Peltela, w literaturze holokaustycznej lepiej znanego pod pseudonimem Vladka Meed. Anna wykorzystała dokumenty zmarłej córki by dostac dla niej Kennkartę. Yad Vashem uznał siostry za Sprawiedliwych Gojów. Ich mieszkanie ludzie z Bundu i ŻOB używali na spotkani, znajdowały i wynajmowały mieszkania na swoje nazwiska dla warszawskich Żydów. Maria Sawicka była kurierką dla żydowskiego podziemia między Warszawą i Częstochową. Stefan Siewierski wyprowadził z Warszawy kilku Żydów w przebraniu za Niemców, by dołączyli do partyzantów. W drodze powrotnej został aresztowany i wkrótce potem zabity. "Kazik" tak opisał zadania kurierów ŻOB:


- podtrzymywanie kontaktów z ludźmi w obozach i gettach, zachowywanie tych kontaktów z nimi i uwalnianie Żydów – którzy byli w kontakcie z polskim podziemiem, i wiedzieli, że to co się działo na świecie i na froncie – było ważne i zachęcające.

- dostarczanie pieniędzy i pomocy finansowej różnym filiom organizacji

- dostarczanie podrobionych dokumentów

- dostarczanie podziemnych publikacji

- dostarczanie broni do miejsc gdzie planowano i przygotowywano powstania.


Kurierzy ŻOB wykonywali te misje podczas całej okupacji… Często pomagali mi w tym kobiety kurierki i Goje, którzy chcieli ryzykować swoim życiem w tej działności.


Do tych których wysłałem na te misje należeli: Luba, Irena, Marysia Sawicka (Polka), Żydówka Marysia (nazywana "niebieskooką Marysią"), Inka, Żyd Nowak, polski policjant (którego już wymieniłem) o nazwisku Adamczyk, czasem młody syn Felka Ruszczaka i inni. [334]


Dawaliśmy mu (Antek) raporty o sytuacji w getcie i wyjaśnialiśmy sprawy pomocy… Tymi którzy pokazali się by współpracować to: Stefan (Sawicki), Kostek (Krzaczek), Anna (Wąchalska), Stefan P. (Pokropek). Ich pomoc była dla nas decydująca i jesteśmy im za nią wdzięczni. [345]




[342] Marek Edelman, "Getto walczy" / The Ghetto Fights, w Warszawskie getto: 45 rocznica…. / The Warsaw Ghetto: The 45th Anniversary of the Uprising (Warsaw: Interpress, 1988), tutaj: <http://www.english.upenn.edu/~afilreis/warsaw-uprising.html>.


[343] Simha Rotem ("Kazik"), Dzienniki bojownika z warszawskiego getta: przeszłość jest we mnie / Memoirs of a Warsaw Ghetto Fighter: The Past Within Me (New Haven and London: Yale University Press, 1994), 45


[344] Ibid., 67–68.


[345] Ibid., 164.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 6
POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 1
POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 5
POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 4
POWSTANIE W WARSZAWSKIM GETCIE I POLACY cz 2
Eksterminacja Żydów powstanie w warszawskim getcie w relacji Marka Edelmana „Zdążyć przed Pane
Film Tora i miecz Powstanie w warszawskim getcie
Eksterminacja Żydów powstanie w warszawskim getcie w relacji Marka Edelmana „Zdążyć przed Pane
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
gra Rozkaz specjalny, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
PW, Powstanie Warszawskie, POWSTANIE WARSZAWSKIE(1)
Przedstaw przebieg powstania warszawskiego44 roku
POWSTANIE WARSZAWSKIE dzień po dniu
Harcerska Poczta Polowa w Powstaniu Warszawskim polsihresistance ak org
Walki na początku powstania, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Twierdza Warszawa, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Pamiętnik z powstania warszawskiego, Pamiętnik
gra Hydraulik, Prywatne, Przedszkole, Powstanie Warszawskie
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Streszczenia

więcej podobnych podstron