Fraszki Kochanowskiego - streszczenie
Utwory refleksyjne
NA SWOJE KSIĘGI (motyw autotematyzmu)
Nie
dbają moje papiery
O przeważne bohatery;
Nic u nich Mars,
chocia srogi,
I Achilles prędkonogi;
Ale śmiechy, ale
żarty
Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i
biesiady
Schadzają się do nich rady.
Statek tych czasów
nie płaci,
Pracą człowiek próżno traci.
Przy fraszkach
mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co się śmieją.
Na swoje księgi (I) to utwór pełniący rolę wstępu do zbioru Fraszek. Podmiot utożsamiany z autorem tłumaczy swoje zamiary. Nie chodzi mu o przedstawianie odważnych zwycięskich bohaterów – srogi bóg wojny Mars, czy znany z mitologii i Iliady Homera prędkonogi Achilles nie są tematem fraszek.
[…]
Ale
śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.
[…]
Stwierdzenie to wyjaśnia cel pisania owych drobnych wierszy. Autor ujawnia okoliczności sprzyjające tworzeniu i prezentacji tych utworów – […] Pieśni,
stify" class="MsoNormal">[…]
Stwierdzenie to wyjaśnia cel pisania owych drobnych wierszy. Autor ujawnia okoliczności sprzyjające tworzeniu i prezentacji tych utworów – […] Pieśni, tańce i biesiady […]. Zachęca w ten sposób do korzystania z rozrywek, do wesołych spotkań towarzyskich, zwłaszcza, że czasy nie sprzyjają stateczności, a praca nie przynosi oczekiwanych efektów. Dodaje również, że wygłaszanie przezeń fraszek przysparza mu sympatii (Przy fraszkach mi wżdy naleją, […]), a jeśli czasem ktoś się z niego śmieje, nie przejmuje się tym.
Utwór składa się z 12 wersów pisanych 8-zgłoskowcem. Jest to tekst zwięzły, prosty w budowie, służący prezentacji programu literackiego autora w zakresie fraszkopisarstwa.
O ŻYWOCIE LUDZKIM (motyw vanitas, życia ludzkiego, śmierci)
Fraszki
to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek
czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno
tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc,
pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna
trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną
nas w mieszek, jako czynią łątkom.
O
żywocie ludzkim (I). Jeden z utworów pod tym właśnie tytułem
zaczyna się od słów: Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,[…]
z podobnym w budowie drugim wersem:
[…] Fraszki to wszytko,
cokolwiek czyniemy; […] (paralelizm składniowy). Jest to jeden
z
utworów Jana Kochanowskiego, dyskretnie prezentujący motyw „Bożego
igrzyska” (teatru,
Jest
to jeden
z utworów Jana Kochanowskiego, dyskretnie
prezentujący motyw „Bożego igrzyska” (teatru, w którym ludzie
są tylko kukiełkami poruszającymi się zgodnie z zamiarami Boga) –
otóż człowiek sam nie panuje nad swoim losem, a jego przekonanie,
że tak jest, to śmieszne nieporozumienie. Poeta zawarł tu
refleksję filozoficzną nad daremnością ludzkich wysiłków
mających na celu zdobycie sławy lub majątku:
[…]
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
[…]
Znamienne porównanie wskazuje, że wszystkie starania i wiara człowieka, że sukces zależy tylko od niego, są złudne. Wartości doczesne okażą się niewarte troski, gdy przyjdzie kres życia i trzeba będzie je zostawić. Jakkolwiek poeta nie przywołuje tu wprost motywu „Bożego igrzyska” czy „marności nad marnościami”, znanego z biblijnej Księgi Koheleta, ani nie wskazuje Boga jako Tego, który kieruje ziemskimi sprawami, to jednak podejmuje podobne rozważania, gorzko stwierdzając na koniec: […] Wemkną nas w mieszek (woreczek), jako czynią łątkom (kukiełkom).
Utwór liczy 8 wersów pisanych 11-zgłoskowcem.
NA SOKALSKIE MOGIŁY (motywy: mogiły,
NA SOKALSKIE MOGIŁY (motywy: mogiły, śmierci, bohatera, patriotyzmu, walki, bitwy)
Tuśmy się mężnie prze ojczyznę bili
I na ostatek gardła położyli.
Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić,
Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić.
Na Sokalskie mogiły
to 4-wersowy epigramat o charakterze epitafium (napisu
nagrobnego) poświęcony walecznym bohaterom spod Sokala, gdzie w
1519 r. Polacy ponieśli klęskę, potykając się z Tatarami.
Podmiotem wypowiedzi są polegli, kierujący do „gościa” słowa
pocieszenia i otuchy – nie ma powodu do łez, ponieważ Polacy
wykazali się męstwem
w walce prze ojczyznę (za ojczyznę) i
zginęli śmiercią chwalebną, a w taki sposób adresat wypowiedzi
sam zapewne chciałby umrzeć. Krótki tekst podejmuje motyw męstwa
i ofiarności w walce za ojczyznę, sławi dzielnych bohaterów i
wskazuje ich jako przykład dla innych – nie żałują życia, są
dumni ze swojej postawy.
Fraszka jest pojedynczą kwartyną pisaną wierszem sylabicznym – 11-zgłoskowcowcem. Jest to jakby wypowiedź „zza grobu” – formułowana przez samych poległych, dlatego też – chociaż niewielkich rozmiarów – jest poważna i patetyczna.
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Jakoby też rok
bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie
szaleli.
Na młodość (I) to dysktych (dwuwiersz) zawierający myśl opartą na odwiecznym konflikcie pokoleń. Starsi łatwo zapominają, jakimi cechami i stylem bycia charakteryzowali się w młodym wieku, dlatego oczekują od młodzieży umiaru i stateczności:
Jakoby też rok
bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie
szaleli.
Użyte przez poetę porównanie życia ludzkiego do cyklu pór roku w oczywisty sposób wyklucza ustatkowanie w młodości. Podobnie jak wiosna jest zmienna, ale pełna uroku i barw, młodość „musi się wyszumieć” – jak głosi znane powiedzenie. Ton fraszki wskazuje, że autor opowiada się za prawem młodzieży do rozrywek i zabaw.
Napisany 11-zgłoskowcem dwuwiersz oparty jest na konstrukcji porównania, ma jedną parę rymową – jest więc silnie zrytmizowany i stanowczy w swym przesłaniu.
O ŻYWOCIE LUDZKIM (motyw vanitas,
O ŻYWOCIE LUDZKIM (motyw vanitas, marności, życia, materializmu, Boga, rozmowy z Bogiem)
Wieczna
Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jesli cię też to
rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz
mięsopust prawy
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo
leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą
wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę
straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.
Na
koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby
nierad, czacz porzuci snadnie.
Panie, godno li, niech tę
rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się
dziwuję.
Kolejny utwór pod tym tytułem zawarty w cyklu Księgi pierwsze podejmuje inaczej tym razem ujętą refleksję o życiu człowieka. Podmiot liryczny zwraca się do Boga słowami:
[…]
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
[…]
(Bóg obserwuje walkę ludzi o wartości materialne, odbiera ją jak maskaradę, karnawałowe widowisko, podczas którego rzucano zgromadzonej gawiedzi drobne monety i przysmaki). Rywalizacja ludzi w biegu po zdobycze prowadzi do wielu zagrożeń: można stracić rękaw, czapkę, włosy. Wreszcie kres owej walce przynosi śmierć, która pozbawia człowieka z trudem zdobytych wartości. Utwór kończy się apostrofą do Boga:
[…]
Panie,
Utwór kończy się apostrofą do Boga:
[…]
Panie,
godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby
chodzą, a ja się dziwuję.
Podmiot liryczny wyraża w niej zaufanie do Boga, którego prosi o odpowiednie pokierowanie postępowaniem słabego człowieka (takim się czuję), zachowuje przy tym trzeźwy dystans do pozornych bogactw tego świata. Stwórca jawi się tu jako Obserwator śmiesznego ludzkiego starania o sprawy doczesne, który nie przerywa żałosnego widowiska, wiedząc, że i tak nadmierne (i zarazem śmieszne zabiegi naprawdę nie mają znaczenie. )
12-wersowy utwór został napisany długą, zastrzeżoną dla poważnych zagadnień, miarą wierszową:13-zgłoskowcem. Jest przykładem liryki zwrotu do adresata. Podmiot liryczny obrazowo (wręcz teatralnie) przedstawia żywot ludzki i bezsens walki o dobra doczesne.
KU MUZOM (motyw poezji, exegi monumentum, natchnienia, pamięci)
Panny,
które na wielkim Parnasie mieszkacie,
A ippokreńską rosą
włosy swe maczacie,
Jeslim się wam zachował jako żyw
statecznie,
Ani mam wolej z wami rozłączyć się
wiecznie;
Jesli królom nie zajźrzę pereł ani złota,
A
milsza mi daleko niż pieniądze cnota;
Jesli nie chcę,
żebyście komu pochlebiały
Albo na mię u ludzi niewdzięcznych
żebrały:
Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną;
Ale
kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!
Fraszka
rozpoczyna Księgi wtóre. Podmiot liryczny zwraca się do Muz –
według mitologii mieszkających na Parnasie opiekunek różnych
dziedzin sztuki i nauki – by sprawiły,
ajźrzę
pereł ani złota,
A milsza mi daleko niż pieniądze
cnota;
Jesli nie chcę, żebyście komu pochlebiały
Albo
na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:
Proszę, niech ze mną
za raz me rymy nie giną;
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!
Fraszka
rozpoczyna Księgi wtóre. Podmiot liryczny zwraca się do Muz –
według mitologii mieszkających na Parnasie opiekunek różnych
dziedzin sztuki i nauki – by sprawiły, że jego rymy (wiersze,
twórczość literacka) nie zginą razem z nim - Ale kiedy ja umrę,
ony niechaj słyną! Prośba o przetrwanie poety w „pomniku”
własnej twórczości. Podmiot liryczny ukazuje siebie jako człowieka
skromnego, który nikomu nie zazdrości bogactw, nade wszystko ceni
zaś cnotę (wartości moralne). Zależy mu jedynie na trwałej
pamięci o nim i jego utworach.
Fraszka przywołuje różne elementy tradycji antycznej: motyw non omnis moriar zaczerpnięty od Horacego, przedstawiany tu w formie marzenia, Muzy, Parnas – masyw górski, mieszkanie Muz, ipokreńska rosa (dająca twórcom natchnienie źródlana woda z Hippokrene, które wytrysło w miejscu uderzenia przez kopyto Pegaza) – w niej opiekunki sztuk obmywały włosy. Po rozbudowanej apostrofie do Muz, następuje autoprezentacja podmiotu i prośba do adresatek wypowiedzi.
Utwór liczy dziewięć 13-zgłoskowych wersów.
NA LIPĘ (motyw smutku, tęsknoty, zaproszenia, personifikacji)
Gościu,
siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu
słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a
proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane
cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Gościu,
siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu
słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a
proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane
cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu
słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego
kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci
pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem
snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek
wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep
napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Fraszka zamieszczona w Księgach wtórych. Upersonifikowana, stara, rozłożysta lipa, rosnąca w pobliżu czarnoleskiego dworu poety, zaprasza pod swoje konary, roztaczając własne uroki, zalety, wartości. Zachwala cień i chłodne wiatry pod jej osłoną, wdzięczny śpiew słowików i szpaków, kojące brzęczenie pszczół, które zbierają nektar i dają miód uświetniający szlacheckie uczty, usypiający szum liści. W końcowej frazie lipa przyznaje, że nie rodzi jabłek, ale jest przez swojego pana wysoko ceniona – jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie (według mitologii miała tam rosnąć jabłoń rodząca złote owoce).
Tekst fraszki liczy dwanaście 13-zgłoskowych wersów. Poza odwołaniem do mitologii i personifikacją lipy, utwór charakteryzuje się prostotą ujęcia i przedstawia tęsknotę poety do ulubionego drzewa, przynoszącego zbawienny cień w upalne dni i – jak się okazuje – również wiele innych korzyści.
DO SNU (motyw snu, śmierci, wędrówki dusz – metempsychozy)
Śnie,
który uczysz umierać człowieka
I ukazujesz smak przyszłego
wieka,
Uspi na chwilę to śmiertelne ciało,
A dusza sobie
niech pobuja mało!
Chce li,
DO SNU (motyw snu, śmierci, wędrówki dusz – metempsychozy)
Śnie,
który uczysz umierać człowieka
I ukazujesz smak przyszłego
wieka,
Uspi na chwilę to śmiertelne ciało,
A dusza sobie
niech pobuja mało!
Chce li, gdzie jasny dzień wychodzi z
morza,
Chce li, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza
Albo
gdzie śniegi panują i lody,
Albo gdzie wyschły przed gorącem
wody.
Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować
I spornym
biegom z bliska przypatrować,
A jako koła w społecznym
mijaniu
Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu.
Niech
się nacieszy nieboga do woli,
A ciało, które odpoczynek
woli,
Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,
A co to nie
żyć, w czas się przypatruje.
W utworze Do snu (II) podmiot liryczny formułuje uwagi na temat tego szczególnego stanu. Tekst rozpoczyna wers: Śnie, który uczysz umierać człowieka, po którym następuje prośba o uśpienie ciała, by dusza mogła swobodnie przenosić się w różne miejsca: w krainę lodu lub okolice skwarne, pustynne, w przestworza wypełnione gwiazdami i innymi ciałami niebieskimi, dzięki czemu będzie mogła cieszyć się panującą w kosmosie harmonią. Tymczasem ciało odpocznie i pozna tajemnicę śmierci (sen i śmierć są według) podmiotu lirycznego stanami podobnymi). Poeta – zwolennik filozofii stoickiej – uczy spokojnego podejścia do śmierci jako stanu naturalnego, jakby przedłużonego na wieczność snu.
Utwór liczy szesnaście 11-zgłoskowych wersów.
NA MOST WARSZEWSKI (motyw mostu, polityki, mądrości króla)
Nieubłagana Wisło,
NA MOST WARSZEWSKI (motyw mostu, polityki, mądrości króla)
Nieubłagana
Wisło, próżno wstrząsasz rogi,
Próżno brzegom gwałt
czynisz i hamujesz drogi;
Nalazł fortel król August, jako cię
miał pożyć,
A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,
Bo
krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą
Twój grzbiet
nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.
Fraszka pochodzi z Ksiąg wtórych. Jest to utwór okolicznościowy. Powstał w związku z ważną dla Warszawy (w XVI w. Warszawa) inwestycją – budową mostu łączącego brzegi Wisły. Zadanie to podjęto na życzenie Zygmunta Augusta. Po pięciu latach , już po śmierci króla, 5.04.1573 r. most oddano do użytku. Fraszka rozpoczyna się apostrofą do Wisły, którą król potrafił poskromić – już dziś suchą nogą/Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą. Utwór jest zarazem pochwałą mądrości króla i ludzkiej wiedzy. Składa się z sześciu wersów, został napisany 13-zgłoskowcem z średniówką po siódmej sylabie.
DO GÓR I LASÓW (motyw autobiografizmu, starości, mitologia)
Wysokie
góry i odziane lasy!
Jako rad na was patrzę, a swe
czasy
Młodsze wspominam, które tu zostały,
Kiedy na
statek człowiek mało dbały.
Gdziem potym nie był? Czegom nie
skosztował?
Jażem przez morze głębokie żeglował,
Jażem
Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,
Jażem nawiedził Sybilline
lochy.
Dziś żak spokojny, jutro przypasany
Do miecza
rycerz; dziś miedzy dworzany
W pańskim pałacu, jutro zasię
cichy
Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy
W szarej
kapicy a z dwojakim płatem;
I to czemu nic,
Dziś
żak spokojny, jutro przypasany
Do miecza rycerz; dziś miedzy
dworzany
W pańskim pałacu, jutro zasię cichy
Ksiądz w
kapitule, tylko że nie z mnichy
W szarej kapicy a z dwojakim
płatem;
I to czemu nic, jeśliże opatem?
Taki był
Proteus, mieniąc się to w smoka,
To w deszcz, to w ogień, to
w barwę obłoka.
Dalej co będzie? Śrebrne w głowie nici,
A
ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.
Do
gór i lasów to refleksyjna fraszka autobiograficzna rozpoczynająca
Księgi trzecie. Patrząc na góry i lasy, podmiot liryczny – poeta
wspomina swoje życie, począwszy od młodości. Wymienia liczne
podróże morzem i lądem oraz miejsca, gdzie był: Francja, Niemcy,
Włochy, groty nad Zatoką Neapolitańską (Sybilline lochy). Był
żakiem (studentem), walczył pod Radoszkowicami w 1568 r., wiódł
życie dworskie i przymierzał się do stanu duchownego.
Jego
życie wypełniały różne sprawy, nastroje, zajęcia. Na koniec
podmiot liryczny zadaje sobie pytanie o przyszłość: Dalej co
będzie? – i nie znajduje na nie prostej odpowiedzi, dodaje - z tym
trzymam, kto co w czas uchwyci. Mimo siwych włosów, stara się
dotrzymać kroku zmianom czasu. Jest podobny do Proteusa, bożka
morskiego który potrafi zmieniać swoją postać. Poeta nie potrafi
jednak, jak ów bóg, przewidywać przyszłości, musi zdać się na
bieg spraw.
NA LIPĘ (motyw mitologii)
Uczony
gościu! Jeśli sprawą mego cienia
Uchodzisz gorącego letnich
dni promienia,
Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej
wodzie
Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w
chłodzie:
Ani mię za to winem, ani pój oliwą,
Bujne
drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;
Ale mię raczej
daruj rymem pochwalonym,
Co by zazdrość uczynić mógł nie
tylko płonym,
Ale i płodnym drzewom; a nie mów:
"Co
lipie Do wirszów?" - skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.
Utwór pochodzi z Ksiąg trzecich. Zaczyna się od słów: Uczony gościu! […] Podmiot liryczny – lipa zwraca się doń z prośbą pochwalny wiersz o niej. Przypomina swoje zalety
Utwór pochodzi z Ksiąg trzecich. Zaczyna się od słów: Uczony gościu! […] Podmiot liryczny – lipa zwraca się doń z prośbą pochwalny wiersz o niej. Przypomina swoje zalety, z których ów uczony gość (człowiek wykształcony) korzystał: cień, chłód, możliwość odpoczynku. Lipa nie oczekuje uczczenia winem czy oliwą, nie czuje się boginią, ale też doskonale umie docenić swoje walory. Pragnie być bohaterką literatury, by zazdrościły jej inne drzewa, nawet mające obfitość owoców. Broni się przed ewentualną odmową, odwołując się do przykładu z mitologii: skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie (gra na skrzypcach lub podobnym instrumencie). Ów śpiewak potrafił poruszyć swoja muzyką całą naturę: skały, drzewa, zwierzęta.
Utwór jest urozmaicony pod względem środków artystycznych: m. in. personifikacja lipy, apostrofa do uczonego poety, aluzja do mitologii, urozmaicenie składni – potencjalne pytanie adresata. Tekst liczy dziesięć 13-zgłoskowych wersów.
DO FRASZEK (motyw mitologii, autotematyzmu, twórczości własnej)
Fraszki
nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje,
W które ja wszytki
kładę tajemnice swoje,
Bądź łaskawie Fortuna ze mną
postępuje,
Bądź inaczej, czego snać więcej się
najduje.
Obrałliby się kiedy kto tak pracowity
Żeby z
was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:
Powiedzcie mu, niech
próżno nie frasuje głowy,
Bo się w dziwny Labirynt i błąd
wda takowy,
Skąd żadna Aryjadna, żadne kłębki tylne
Wywieść go móc nie będą, tak tam ścieżki mylne.
Na
koniec i sam cieśla,
Obrałliby
się kiedy kto tak pracowity
Żeby z was chciał wyczerpać
umysł mój zakryty:
Powiedzcie mu, niech próżno nie frasuje
głowy,
Bo się w dziwny Labirynt i błąd wda takowy,
Skąd
żadna Aryjadna, żadne kłębki tylne
Wywieść go móc nie
będą, tak tam ścieżki mylne.
Na koniec i sam cieśla, który
to mistrował,
Aby tu rogatego chłopobyka chował,
Nie
zawżdy do wrót trafi, aż pióra szychtuje
Do ramienia, toż
ledwe wierzchem wylatuje.
To utwór z Ksiąg trzecich, pozornie skierowany do napisanych przez poetę epigramatów, a w rzeczywistości adresowany do tych, którzy chcieliby z owych literackich miniatur wyczytać tajemnicę życia i myśli Jana Kochanowskiego. Chociaż wiele tu elementów autobiograficznych, nie można fraszek odczytać dosłownie. Poeta porównuje je do Labiryntu, stąd jednak nawet nić Ariadny nie potrafi wyprowadzić śmiałka. Nie potrafi być może dać sobie z nim rady nawet twórca (po latach szczegóły umieszczone we fraszkach mogą być zbyt trudne do przypomnienia dla samego autora). Jan Kochanowski określa fraszki jako utwory nieprzepłacone, ujawniając tym samym sympatię do małej, ale pojemnej treściowo formy.
Jest to jeden z utworów Jana z Czarnolasu, w którym można znaleźć elementy zapożyczone z mitologii (tu: Fortuna, Labirynt, nić Ariadny, Minotaur – chłopobyk). Wiersz liczy czternaście 13-zgłoskowych wersów.
NA DOM W CZARNOLESIE (motyw mitologii, autobiograficzny)
Panie,
to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo
dać do końca swoje!
Inszy niechaj pałace marmórowe mają
I
szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj
mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,
Panie,
to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo
dać do końca swoje!
Inszy niechaj pałace marmórowe mają
I
szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj
mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A
Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym, Pożywieniem ućciwym,
ludzką życzliwością,
Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą
starością.
Fraszka
pochodzi z Ksiąg trzecich, jest to prośba do Boga o
błogosławieństwo. Dla poety jest nim możliwość mieszkania w tym
gniaździe ojczystym, zdrowie, czyste sumienie, ”znośne”
obyczaje i pogodna starość. Nie pragnie on bogatych pałaców ani
innych dóbr poza wymienionymi. Ton prośby jest spokojny, jak gdyby
poparty przemyśleniami na temat prawdziwych wartości w życiu.
Wyliczenie wartości, o które prosi Boga podmiot liryczny, przywołuje na myśl elementy wymienione przez podmiot liryczny ody Horacego pt. O co poeta prosi Apollina… . Można tu zauważyć motywy horacjańskie i elementy stoickie (umiar w korzystaniu z radości życia). Tekst składa się z ośmiu 13-zgłoskowych wersów.
NA
ZDROWIE (motyw zdrowia, materializmu)
Ślachetne
zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż
się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I
sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani
droższego;
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także
wiek młody
I dar urody,
Mieśca wysokie,
Władze
szerokie
Dobre są, ale -
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie
nie masz siły,
I świat niemiły.
Klinocie drogi,
Mój
dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!
Fraszka Na zdrowie (III) to wielka pochwała tej wartości. Zdrowie jest najważniejsze z wszystkiego,
Klinocie
drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!
Fraszka Na zdrowie (III) to wielka pochwała tej wartości. Zdrowie jest najważniejsze z wszystkiego, co człowiek może otrzymać od losu. Podmiot określa je przy pomocy wyrazów nacechowanych emocjonalnie, wartościujących: ślachetne, Klinocie [klejnocie] drogi. Wszelkie inne dobra, o które ludzie tak usilnie zabiegają (majątek, klejnoty, młodość, uroda, wysokie stanowiska, władza),
Dobre
są, ale –
Gdy zdrowie w cale. [w całości].
Na koniec podmiot liryczny zwraca się do zdrowia z prośbą, by nigdy Niue opuszczało jego domu (rodziny)
Tekst składa się z dwudziestu czterech wersów o krótkiej mierze 5-zgłoskowca. Silny rytm wzmacniają mocne rymy: parzyste, żeńskie, dokładne. Kompozycja oparta jest na klamrze apostrof do zdrowia, w której znalazło się wyliczenie innych wartości.
Fraszki żartobliwe
RAKI (motyw kobiety)
Folgujmy
paniom nie sobie, ma rada;
Miłujmy wiernie nie jest w nich
przysada.
Godności trzeba nie za nic tu cnota,
Miłości
pragną nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają
zdrady,
Miłują
z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy nie kłamają
rady.
Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,
W miarę nie
nazbyt ciągnąć rzemień każą.
Wiecznie wam służę nie
służę na chwilę,
Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.
Raki
(I) stanowią przykład wysokiej sprawności warsztatu poetyckiego
Jana z Czarnolasu. Nie jest to utwór o rakach – utwór wskazuje
szczególny sposób odczytania. Wiersz czytany zgodnie z regułami
tej sztuki ma bowiem zupełnie inny sens niż przeczytany wspak.
W
zwykłej lekturze jest on pochwałą kobiet i nawoływaniem do tego,
aby im folgować, kochać je, darzyć wiernością. Panie są
wyidealizowane: pragną miłości, nie zdradzają, nie kłamią, nie
są rozrzutne. Po wymienieniu kobiecych zalet, podmiot liryczny
deklaruje swoje wiecznie służby damom.
Autor zadbał o taki dobór wyrazów, by wersy można było odczytać wspak. Wówczas znaczenie jest przeciwstawne, np.:
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Rada ma, sobie, nie paniom, folgujmy
lub
Wiecznie
wam służę nie służę na chwilę,
Na chwilę służę, nie służę wam wiecznie.
Fraszka ta jest dziewięciowersowa,
Fraszka ta jest dziewięciowersowa, pisana 11-zgłoskowcem. Ten sam schemat rymowy odczytane prosto i wspak ( rymy żeńskie, dokładne, parzyste). Dowcip opiera się tu na grze słów i znaczeń. Pozorna pochwała kobiet i zachęta do ich wielbienia zamienia się w radę dla mężczyzn, by postępowali wprost przeciwnie, ponieważ naprawdę panie są zaprzeczeniem ideału.
NA NABOŻNĄ (motyw kobiety, grzechu)
Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
Wiersz pt. Na nabożna (I) składa się z dwóch wersów, w których zawarto jedno zdanie pytające, skierowane do „nabożnej”. Humor zasadza się tu na podstępnym pytaniu, które ujawnia, że naprawdę jest to osoba grzeszna:
Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
O DOKTORZE HISZPANIE (motyw nałogu, sposobu życia dworzan)
"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
O DOKTORZE HISZPANIE (motyw nałogu, sposobu życia dworzan)
"Nasz
dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać
wieczerze".
"Dajcie mu pokój! najdziem go w
pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!"
"Już
po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"
"Ba, wierę,
pódźmy, ale nie bez dzbana".
"Puszczaj, doktorze,
towarzyszu miły!"
Doktor nie puścił, ale drzwi
puściły.
"Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"
"By
jeno jedna" - doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż
więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie
mąci.
"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:
Szedłem
spać trzeźwo, a wstanę pijany".
Podsumowanie
Fraszki Jana Kochanowskiego ukazują portret człowieka renesansu, wszechstronnie wykształconego i umiejącego w trafny sposób dostosować rodzaj humoru do sytuacji. Można je podzielić na trzy grupy: do pierwszej zaliczyć należy tematykę żartobliwą, przedstawiającą ówczesne sposoby spędzania wolnego czasu – zabawy i biesiady. Drugą grupę tworzą utwory o tematyce miłosnej, zarówno erotyki jak i dzieła skierowane do przyjaciół poety. Ostatnia, trzecia grupa, to dzieła refleksyjno – filozoficzne. Właśnie w nich autor mówi na temat życia człowieka, o jego sensie.
Fraszki Kochanowskiego - Analiza utworu
Kochanowski
był wielkim talentem lirycznym, wykształconym na najlepszych
wzorach antyku i europejskiej kultury renesansowej. Poprzez fraszki
dołączył do grona najwybitniejszych humanistów uprawiających
dowcip. Jego fraszki, pomimo swej różnorodności tematycznej, łączy
wspólna ideologia: jest to świecka, humanistyczna moralność,
pochwała piękna i urody życia w rzeczach i wydarzeniach
codziennych. Realizował on starannie hasło humanizmu – „Jestem
człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. Jako pierwszy w
Polsce, zupełnie śmiało poruszał temat miłości i swobodnie
pisał o kobietach. We fraszce „Do Anny” wyznał:
Anno,
kto siedząc prawie przeciw tobie,
Przypatruje się coraz twej
osobie
I słucha twego śmiechu przyjemnego,
Co
wszystkich zmysłów zbawia mię, smutnego
(...)
Pot przez
mię bije, drżę wszystek i bladnę
Tylko że martwy przed
tobą nie padnę.
Płci pięknej poświęcił też
inne fraszki, np. „Do dziewki”, „Do Kachny”, „Do
Magdaleny”, „Do Hanny”, „Do paniej”, „Do Reiny”,
„Dorocie z Michowa”, „Do Zofijej”, „Na Barbarę”, „O
Hannie”.
Przewrotnym utworem są Raki, gdzie
Kochanowski chwalił zalety kobiet, mówiąc, że:
Miłości
pragną, nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają
zdrady,
Pilnują prawdy, nie kłamają rady.
Czytając
jednak Raki wspak, ukazują się wady kobiet:
Złota
tu pragną, nie pragną miłości.
Zdrady patrzają nie z serca
miłują,
Rady kłamają, nie prawdy pilnują.
W
wielu fraszkach poeta mówił o miłości. Najczęściej w sposób
wzniosły i piękny, ale nie zawsze pełen... We fraszkach Do Miłości
prosił:
O matko Miłości,
(...)
Tak
po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie!
W innym utworze, „O Miłości,” ukazał
zniewolenie zakochanego człowieka, któremu
Próżno
uciec, próżno się przed Miłością schronić,
Tak po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie!
W innym
utworze, „O Miłości,” ukazał zniewolenie zakochanego
człowieka, któremu
Próżno uciec, próżno się
przed Miłością schronić,
Bo jako lotny nie ma pieszego
dogonić?
W wielu fraszkach powraca motyw
cierpienia i „umierania” z miłości:
( Mnie
orlica serce żrze, które na swe męki
Odrasta i żywi źwierz
łakomy przezdzięki – fraszka O Miłości)
Na
Kochanowskiego, jako na wyznawcę idei humanistycznych – rozumu i
mądrości – wskazuje jego wypowiedź pochodząca z fraszki „Do
gór i lasów”:
A ja z tym trzymam, kto co w czas
uchwyci.
Poeta ten pisał o ludziach wyśmiewając
ich wady, a chwaląc zalety. Na przykład pijaństwo wyśmiewał we
fraszkach „Nagrobek opiłej babie” oraz „O doktorze Hiszpanie”
(gdzie drwił również z zachęcania do alkoholu osób, które nie
mają na to ochoty). Poeta wskazywał również na ułomności kleru,
np. we fraszce „O kapelanie” napiętnował duchownego, który nie
spełniał swych obowiązków, natomiast w utworze „O kaznodziei”
– księdza, który nie stosował się do zasad przez siebie
głoszonych. Natomiast w „Nagrobku mężowi od żony” oraz w
„Nagrobku Mikołajowi Trzebuchowskiemu” chwalił stałość w
uczuciach żony do męża, nawet po jego śmierci.
Kochanowski
pisał przede wszystkim dla ludzi i do ludzi (np. fraszki „Do
starosty muszyńskiego”, „Do Jadama Konarskiego, biskupa
poznańskiego”, „Do Wacława Ostroroga”, „Do Mikołaja
Firleja” – kasztelana bieckiego, swego ucznia; „Do Mikołaja
Mieleckiego” – starosty; „Do wojewody”). We fraszkach tych
bądź charakteryzował swych bohaterów, bądź też opisywał
związane z nimi historie, czy też zwracał się do nich
bezpośrednio, w konkretnej sprawie. Nie pominął także swojej
osoby. Napisał fraszki pt. „Do Jana”, czyli do siebie, w których
rozmyślał nad swoim życiem.
Poeta rozważał
także sens życia oraz zastanawiał się, jak człowiek powinien je
przeżyć (np. w dwóch fraszkach „O żywocie ludzkim”). W jednej
z nich, Kochanowski chciał uświadomić czasowość i przemijanie
życia, aby skłonić czytelników do refleksji. Fraszka ta
przedstawia pesymistyczną wizję rzeczywistości. Początkowe jej
wersy są wyrazem straconych złudzeń człowieka:
Zacność,
Fraszka
ta przedstawia pesymistyczną wizję rzeczywistości. Początkowe jej
wersy są wyrazem straconych złudzeń człowieka:
Zacność,
uroda, moc, pieniądze, sława
Wszystko to minie jako polna
trawa.
W ostatnich wersach, poeta pisze, że
ludzie, uczestniczący w teatrze życia, po przedstawieniu zostaną
zdjęci ze sceny i schowani do worka, jak kukiełki. Uważa, że:
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną
nas mieszek, jako czynią łątkom
Kochanowski
interesował się światem przeżyć człowieka, jednocześnie
obserwując rzeczywistość – od codziennej, po sprawy narodowe.
Był wielkim patriotą. Kochał i chwalił swoją ojczyznę, jej
język i przyrodę. Pisał nie tylko po łacinie, ale też po polsku,
choć w jego epoce nie było to powszechne. W znanej fraszce „Na
dom w Czarnolesie” pisał, że jest zadowolony z tego, iż mieszka
w Polsce („Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe
ojczystym”). Ojczystej przyrodzie poświęcił np. fraszki „Na
lipę”, w których opisywał przymioty tego drzewa, wprowadzając
nastrój wręcz sielankowy.
Poeta propagował
humanistyczne ideały. We wspomnianej już fraszce „Na dom w
Czarnolesie” ukazał pragnienie życia spokojnego, bez mocnych
wrażeń. Pragnął żyć w zgodzie z naturą i harmonii z
otoczeniem. Nie zależało mu na bogactwie i przepychu
(Inszy
niechaj pałace marmórowe mają
I szczerym złotogłowiem
ściany obijają).
Akceptował to, co zsyłał mu
Bóg i modlił się:
A Ty mię zdrowiem opatrz i
sumnieniem czystym,
Pożywieniem ućciwym, ludzką
życzliwością,
Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.
Jedyne, czego oczekiwał od losu, to spokojna
starość i dobre zdrowie. Temu ostatniemu poświęcił poeta fraszkę
„Na zdrowie”, zachwalając je słowami:
Szlachetne
zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż
się zepsujesz.
Kochanowski często nawiązywał
do mitologii (co było bardzo częste w okresie Renesansu),
Kochanowski często nawiązywał do
mitologii (co było bardzo częste w okresie Renesansu), np. przez
porównywanie siebie lub innych do postaci mitologicznych (do
Orfeusza, we fraszce „Do Miłości”, czy do Prometeusza, w jednej
z fraszek poprzednich – „O Miłości”). Mitologicznym muzom
poświęcił fraszkę „Ku Muzom”, wyrażając w niej gorącą
prośbę do tych boginek:
Proszę, niech ze mną za
raz me rymy nie giną
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!
Jako humanista, Kochanowski pisał pięknym i
bogatym językiem. Dbał o dokładność rymów i budowy
wersyfikacyjnej swych dzieł oraz o ich stylistyczna rozmaitość.
Wkładał w to dużo pracy. Zręcznie operował środkami
stylistycznymi i odpowiednio je łącząc, uzyskał idealną harmonię
swych fraszek. Uderzająca jest rozmaitość ich tematów (np. są
utwory zaczerpnięte z życia, dotyczące osób zmarłych, erotyki,
wyznania osobiste, utwory przeznaczone dla konkretnych osób), ich
rodzajów (filozoficzne, refleksyjne, żartobliwe, poważne) a także
różnorodności tonów, w których są utrzymane (np. tony właściwe
hymnom, odom, elegiom, zaduma, wzruszenie, żal, wesołość,
tęsknota).
Fraszki, będące dziełami pozornie
błahymi i lekkimi, dzięki swemu humanizmowi i doskonałości stylu,
stały się dziełami sztuki, podziwianymi nie tylko w minionych
wiekach, ale też w dzisiejszych czasach. Wyłania się z nich
wizerunek ich autora, Jana Kochanowskiego, człowieka renesansu,
wiernego ideałom humanizmu, który odkrywał i doceniał urodę
doczesnego, ziemskiego świata, zachowując jednocześnie szacunek i
podziw dla doskonałego Stwórcy – Boga. Myślę, że właśnie
dzięki zawartemu w tych małych arcydziełach humanizmowi,
przetrwały one do dzisiejszych czasów, a wyrażenia pochodzące z
niektórych z nich są używane do dzisiaj w mowie potocznej.
Fraszki Kochanowskiego - Geneza utworu
Fraszki
pisane przez Kochanowskiego powstawały zarówno po polsku, jak i po
łacinie. Ich łaciński zbiór zatytułowany był Foricoenia,
natomiast utwory w języku polskim ukazały się w trzech księgach:
Fraszki pierwsze, ...wtóre”, „...trzecie. Całość cyklu
stanowiło około trzystu utworów. Fraszki zostały wydane w roku
1584 w Drukarni Łazarzowej w Krakowie, na krótko przed śmiercią
poety.
Fraszki Kochanowskiego - Gatunek
Słowo
fraszka pochodzi od włoskiego słowa frasca, które oznaczało
gałązkę, zaś przenośnie funkcjonowało jako drobiazg, figielek,
żart, coś błahego. Z czasem zaczęło nabierać innego znaczenia i
być określeniem gatunku literackiego. W tym ujęciu jest to krótki
utwór wierszowany, o zróżnicowanej tematyce, często o charakterze
żartobliwym, opartym na dowcipnym pomyśle, bądź też jakiejś
idei. Termin fraszka do języka polskiego wprowadził Jan
Kochanowski. Fraszka może być napisana:
„na coś” (np. „Na lipę”)
„do czegoś” (np. „Do gór i lasów”)
„o czymś” (np. „O doktorze Hiszpanie”).
Podział fraszek ze względu na temat, jaki podejmują:
miłosne
obyczajowe
patriotyczne
filozoficzno-refleksyjne
autotematyczne (czyli wiersze o pisaniu wierszy).
Ze względu na budowę możemy podzielić fraszki na:
wyznaniowo-liryczne (zazwyczaj pisane w pierwszej osobie, mówiące o uczuciach
i doznaniach podmiotu lirycznego)
opisowo-ilustracyjne (punktem zainteresowania jest dany motyw lub temat, który zostaje zilustrowany i opisany)
dramatyzowane (występują dialogi, które przypominają scenki teatralne).
Zbiór
„Fraszek” Kochanowskiego charakteryzuje się finezją gatunkową,
poszczególne teksty porywają zgrabną kompozycją, zabawą słowną,
kondensacją treści, powagą prosto wyrażonej refleksji
filozoficznej lub humorem pomieszanym niekiedy z uszczypliwa
zaczepką. Autor posłużył się tu wierszem sylabicznym o dłużej
rozpiętości miary wierszowej, w konkretnych przykładach: od 5- do
13-zgłoskowca. Liczba wersów rozpina się w zakresie od 2 do ponad
30 (O Łazarzowych księgach – 36 wersów). Większość fraszek
została napisana wierszem stychicznym, tzn. ciągłym (bez dzielenia
na strofy). Są to utwory krótkie, ale gęsto przetykane elementami
zaczerpniętymi z antyku,
Zestawione
w trzech cyklach „Fraszki” skupiają ponad 300 utworów, w
których poeta ukazał szczegóły życia dworskiego i wiejskiego,
znane wówczas osoby, trud pisarski, szacunek dla kobiet, hierarchię
wartości, którą wyznawał. Jest to więc zbiór wierszy traktowany
przezeń jako coś w rodzaju pamiętnika. Tytuły utworów wskazują,
że podmiot relacjonuje swoje spostrzeżenia lub komentuje”: O...,
Na…, a czasem zwraca się do wpisanego w tekst adresata: Do… .
Fraszki Kochanowskiego - Humanizm
Humanizm
był nurtem epoki Odrodzenia, stawiającym człowieka w centrum
świata, głoszącym wiarę w potęgę i wszechstronność ludzkiego
umysłu, wolność człowieka połączoną z wysokimi wymaganiami
wobec siebie, umiłowanie ojczyzny, religijność, podziw nad
przyrodą. W tej epoce żył i tworzył Jan Kochanowski. Utwory, w
których zawarł swoją – humanistyczną – wizję świata, to
m.in. fraszki.
Fraszki Kochanowskiego - Artyzm i nowatorstwo we Fraszkach Jana Kochanowskiego
Fraszki Jana Kochanowskiego charakteryzuje bogactwo formalne i weryfikacyjne. Poeta, sięgając do tradycji poprzedników, wykorzystywał różne formy gatunkowe. Odwołał się do epigramatów, anakreontyków, utworów biesiadnych, sonetów, madrygałów, erotyków, obrazków obyczajowych. Obok lirycznych wierszy o charakterze refleksyjnym, odnaleźć można w zbiorze satyryczne obrazki z życia dworskiego, udramatyzowane przez wprowadzenie dialogów i indywidualizację języka postaci. Komizm utworów osiągnął poeta dzięki wykorzystaniu wszystkich rodzajów humoru: komizm sytuacji, postaci i dowcipu słownego. Niejednokrotnie posługiwał się ironią i autoironią. Dowcip Kochanowskiego cechuje umiar, duża kultura i subtelność, czasami jednak sięgał poeta do rubasznego, ludowego humoru. Kochanowski posługiwał się w erotykach wyrafinowanym, kunsztownym językiem, z kolei w satyrycznych obrazkach, kondensacja myślowa i oszczędne, odpowiednio dobrane słownictwo służą wydobyciu humoru. Fraszki cechuje różnorodna budowa: obok krótkich, epigramatycznych, dwuwersowych wierszy pojawiają się dłuższe formy narracyjne z elementami dialogu, a także liryka osobista i refleksyjna. Narracja ożywia wprowadzenie elementów mowy potocznej i częste stosowanie przysłów oraz urozmaicona budowa zdań. Kochanowski wprowadza różne typy narratora (w Na lipę będzie nim drzewo), bogactwo realistycznych szczegółów splata z refleksjami o charakterze ogólnym. Najczęściej stosowanymi przez poetę środkami stylistycznymi są epitety (odwołujące się do świata antycznego jak i współczesnej poecie rzeczywistości), porównania, animizacje i personifikacje, peryfrazy (omówienia) i synonimy (wyrazy bliskoznaczne). Treściowemu bogactwu fraszek odpowiada różnorodność formalna, stylistyczna, a także wersyfikacyjna. Poeta posługuje się różnymi formami wiersza,
Język
"Fraszek" jest bardzo urozmaicony. Poeta chętnie
wykorzystywał słownictwo potoczne, przysłowia, wydobywające
dowcip lub ironię gry wyrazów, swobodnie kształtując styl
wypowiedzi. Niekiedy rola podmiotu mówiącego przypada przedmiotowi
codziennego użytku lub elementowi natury – np. poddanej
personifikacji czarnoleskiej lipie. Poeta często ucieka się do
skrótu myślowego, zwykle jest nim metonimia, np. mając na myśli
poezję, pisze lutnia, ale również używa peryfraz – określeń
rozbudowanych, opisowych, zastępujących proste wyrazy. Kochanowski
szczodrze szafuje epitetami, często używa konstrukcji porównania
lub zestawienia przykładów, kojarzy ze sobą wyrazy synonimiczne,
precyzujące znaczenie, przywołuje symbolikę mitologiczną. Poeta
upodobał sobie 11-zgłoskowce (5+6) i 13-zgłoskowiec (7+6) oraz
rymy żeńskie, dokładne, o układzie parzystym.