błędy rodzicielskie
Prawidłowa
komunikacja pomiędzy rodzicem a dzieckiem jest bardzo potrzebna.
Niestety zdarza się tak, że matki czy ojcowie nieświadomie
stwarzają bariery, które w znacznym stopniu utrudniają wzajemne
porozumiewanie się.
Jedną
z takich barier utrudniających znalezienie wspólnego języka jest
dawanie ciągłych poleceń i komend. Niejednokrotnie zdarza się
tak, że dziecko przychodzi spłakane do matki, która mówi do swej
pociechy, żeby wzięła się w garść, przestała lamentować.
Matka chce z całego serca uspokoić swoje smutne dziecko. Pewnie
chciałaby udzielić jakiejś rady, pogłaskać po głowie. Tymczasem
już na wstępie rozmowy daje swej pociesze do zrozumienia, że się
nią nie przejmuje. Taka sytuacja nie jest budująca. Rodzice nie są
nawet świadomi, że chcąc uspokoić swoje dziecko w rzeczywistości
oddalają się od niego.
Do innych złych
reakcji dzieci zalicza się też przestrogi i groźby.
Niejednokrotnie zdarza się tak, że rodzic chce pomóc, ale mówi to
w takim tonie, jakby groził swojej pociesze, np. "Sam sobie
jesteś winny i musisz się z tym uporać". Zatroskana matka
chce oczywiście doradzić swemu dziecku jak najlepiej, ale w
rzeczywistości nie wychodzi to tak jak powinno. Pociecha może sobie
pomyśleć, że niepotrzebnie przyszła po radę, w końcu sama też
wie, że musi się jakoś uporać z problemem.
Częstym
błędem popełnianym przez rodziców chcących pomóc jest
moralizowanie. Matka czy ojciec udzielają dziecku gotowych rad,
których powinno przestrzegać. Nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż
załamana, smutna, nieszczęśliwa pociecha nie oczekuje gotowych
recept na życie. Poza tym zdaje sobie sprawę z tego, że sama musi
znaleźć jakieś wyjście z sytuacji. Takie gotowe rady oprócz
tego, że niewiele pomogą bardzo często denerwują dziecko, które
może sobie pomyśleć, że łatwo jest udzielać rad. Poza tym warto
jeszcze pamiętać, że nie ma skutecznych sposobów na
przezwyciężenie trudności. Udzielane przez rodziców wskazówki
często mogą okazać się chybione. Może lepiej zostawić dziecku
swobodę i pozwolić samodzielnie podjąć decyzję.
Kolejnym
typowym błędem popełnianym przez rodziców jest pouczanie,
używanie "logicznych" argumentów. Jeżeli dziecko
przychodzi do domu zmęczone po ciężkim dniu w szkole, bo np.
dostało jedynkę za brak zadania, to nie oczekuje, żeby rodzice je
pouczali. Tak się niestety zdarza. Być może mama w tej sytuacji
powiedziałaby "Takie są fakty, musisz się z nim jakoś
zmierzyć". Dziecko nie oczekuje tego typu rad. Może ma ochotę
zwyczajnie się wypłakać na ramieniu swojej matki.
Udzielanie
komend i poleceń, przestróg i gróźb, moralizowanie, dawanie
gotowych rad, pouczanie, to typowe błędy wychowawcze popełniane
przez rodziców, opiekunów. Zaliczają się one do grupy barier
komunikacyjnych, które wbrew intencjom sugerują pociesze, że jej
sytuacją się nie przyjmuje. Dziecko będzie się przez to źle
czuło. Jedyne czego oczekuje po trudnym dniu, to wsparcie, ale nie
takie po którym nie będzie się czuło jeszcze gorzej. Niestety
najczęściej rodzice w ogóle nie zdają sobie sprawy z tego, że
nie pocieszają swego dziecka, tylko robią coś odwrotnego.
Do
innych typu reakcji, które powodują brak zrozumienia między matką
a dzieckiem należy ocenianie, krytykowanie, obwinianie, łajanie,
stawianie diagnoz, interpretowanie różnych faktów. Reakcje te
nazywane są degradującymi.
Częstą złą
reakcją rodziców uniemożliwiającą porozumiewanie się jest
ocenianie, krytykowanie, obwinie. Jeżeli pociecha nie potrafi sobie
z czymś poradzić, to rodzic nie powinien jej za to jeszcze bardziej
karać. Przykładowo, jeżeli dziecko nie nauczy się na sprawdzian,
bo nie potrafi sobie dobrze rozplanować zajęć, to nie można
dodatkowo mówić, że jest do niczego i z niczym nie potrafi sobie
poradzić. To wcale nie pomaga. Nie należy także oceniać: "to
było oczywiste, trzeba było nie chodzić na kurs tańca w tym
tygodniu". Takie ocenianie i tak już niczego nie zmieni. Jeżeli
faktycznie pociecha nie potrafi sama sobie z czymś poradzić, to
trzeba jej pomóc. Nie można się jednak narzucać. Można to
jedynie zasugerować lub porozmawiać z dzieckiem, a ono może same
wpadnie na pomysł, żeby mama udzieliła w czymś pomocy.
Bardzo
często rodzice upokarzają dziecko. Używają przykrych dla niego
zwrotów. Mówią np. "Tego się można było spodziewać po
tobie, jak zwykle masz słomiany zapał". Taka sytuacja nie jest
dla dziecka czymś dobrym. Być może przestanie wierzyć w swoje
możliwości. Jeżeli często będzie słyszało z ust rodziców
krytykę, to z czasem może zacząć myśleć, że rzeczywiście jest
winne wszystkiemu, nic nie potrafi i w ogóle jest do niczego. Będzie
miało mnóstwo kompleksów, z którymi może się borykać przez
całe swoje życie. Warto, więc pamiętać, żeby nie poniżać
swego dziecka, bo ono to bardzo przezywa, nawet jeżeli wie, że
rodzice maja rację.
Do innych złych reakcji należy też
stawianie diagnoz, interpretowanie. Rodzice bardzo często po
usłyszeniu tego, co się działo, np. w szkole starają się wysnuć
jakieś wnioski, np.: "Znowu czujesz się nie na siłach, kiedy
należy...". To nie jest dobra postawa. Pociecha nie potrzebuje
bowiem diagnozy, ani interpretacji jakiegoś wydarzenia przez matkę.
Ono samo ma przecież jakieś poglądy na dany temat.
Do
innego typu barier komunikacyjnych należą takie, których celem
jest dodanie otuchy, ale w rzeczywistości sprawiają, że problemy z
jakimi dziecko przychodzi do mamy są bagatelizowane lub próbuje się
im zaprzeczyć. Do tego typu reakcji zalicza się chwalenie,
uspokajanie, pociesznie.
Teoretycznie
chwalenie wcale nie powinno uchodzić za zła reakcje. W końcu
dziecko nie czuje się poniżane, a nawet powinno być zadowolone.
Jego wysiłki zostają nagrodzone. Problem w tym, że często
pochwały w rzeczywistości brzmią tak, jakby kłopot pociechy był
bagatelizowany. Przykładowo dziecko przychodzi do rodziców z
zadaniem, z którym ma problem, a w zamian otrzymuje odpowiedź
"Przecież jesteś taki zdolny i mądry na pewno sobie
poradzisz". Okazuje się, że spory problem, z którym dziecko
nie potrafiło sobie poradzić został zbagatelizowany.
Podobna
sytuacja jest także podczas wspierania, pocieszania. Wyobraźmy
sobie ten sam przykład z trudnym zadaniem. Rodzice zamiast pomóc
swej pociesze uspokajają ja i mówią, że to nic takiego, że im
też zdarzało się miewać problemy z jakimiś szkolnymi rzeczami.
Czasem próbują wspierać swe dziecko: "Ach nie żartuj ty tego
nie zrobisz?". Takie reakcje sprawiają, że wielkie problemy
zostają zmniejszone do minimum, albo całkowicie zaprzecza się, że
one w ogóle istnieją.
Do ostatnich typów
reakcji, które powodują bariery komunikacyjne, należą takie,
które teoretycznie maja pomagać, ale tak naprawdę powodują, że
dziecko się buntuje, stawia opór. Do reakcji tych należy,
sądowanie, wypytywanie, odwracanie uwagi,
ironizowanie.
Wypytywanie, sądowanie już z
góry powoduje u dziecka opór. Nikt nie lubi być przepytywany ze
wszystkich szczegółów, jakie miały miejsce. Taki "oskarżony"
może się czuć tak jakby był do czegoś zmuszany, robił cos wbrew
sobie. Nikt nie lubi, kiedy zadaje się mu bez potrzeby mnóstwo
pytań, które na dobra sprawę niczemu nie służą.
Innym
typem złej reakcji jest bagatelizowanie, czy odwracanie uwagi. Jest
to duży błąd, jeżeli dziecko przychodzi z jakimś problemem, to
ostatnią rzeczą jaką powinien zrobić rodzic, to dać do
zrozumienia, że właściwie żadnego problemu nie ma. Dziecko nie
będzie się wówczas dobrze czuło. Wyobraźmy sobie taką sytuacje,
że przychodzi do mamy dziecko i mówi, że pokłóciło się z
najlepszą koleżanką, a matka odpowiada na to : "Ach nie martw
się pewnie zobaczyłaś czarnego kota, do jutra się pogodzicie".
Nie jest to reakcja jakiej oczekuje dziecko. Ono po stracie,
chociażby tymczasowej, potrzebuje, żeby poświecić jej chwilę
uwagi, przytulić, pogłaskać, nawet jeżeli nie jest już takie
małe. Każdy człowiek potrzebuje odrobinę czułości i
zrozumienia.
za:urwis.pl