Gdy samochód wpadnie na drzewo, wielu uważa, że jest winne wypadkowi i trzeba je wyciąć. To zupełnie inaczej niż, gdy auto wpadnie na słup, latarnię czy sygnalizator świetlny - one winne nie są, to kierowca źle jechał
Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Gazeta
ZOBACZ TAKŻE
Nawet 1000 przydrożnych drzew może zostać wyciętych
Krzysztof Worobiec: Brońmy przydrożnych alei drzew
Pod Jonkowem niemal wszyscy chcą chronić aleje drzew
Zwolennicy wycinek przekonują, że drzewa są niebezpieczne i powodują tragedie na drogach. By tych tragedii uniknąć, lepiej drzewa wyciąć. Faktem jest, że uderzenie w drzewo może skończyć się dramatem. Widać to w policyjnych statystykach. Tyle że statystyki nie zawsze pokazują wszystko. Przecież nie tylko drzewa rosną przy drogach. Przy szosach i ulicach stoją inne urządzenia, słupy, reklamy. Ale nikt nie twierdzi, że trzeba usunąć latarnię czy sygnalizator, bo są groźne dla ruchu. Tymczasem apele o wycinanie drzew przydrożnych ciągle się powtarzają.
Postanowiłam wrócić do tej powszechnie znanej prawdy, bo przeczytałam kilka dni temu opracowanie, które na zlecenie olsztyńskich drogowców przygotowali naukowcy z Gdańska. Fachowcy od bezpieczeństwa na drogach przeanalizowali wypadki i inne zdarzenia, do których doszło w Olsztynie w latach 2006-2008. Wszystko zliczyli, przeanalizowali rodzaje wypadków i ich przyczyny. Z opracowania dowiedziałam się, że specjaliści jako jedną kategorię traktują wypadki, w których samochód uderza w drzewo, w słup czy inny obiekt drogowy. Ale w świadomości wielu kierowców i drogowców to drzewa - spośród obiektów stojących przy drogach - są i tak najbardziej winne wypadkom. I je można usuwać. Jestem przekonana, że takie właśnie wnioski wyciągną wszyscy, którzy przeczytają tę statystykę. Łatwiej wyobrażą sobie samochód owinięty na drzewie, z pogiętą karoserią niż pojazd na ulicznej latarni.
Tymczasem wrzucanie do jednego worka wszystkich zdarzeń prowadzi do uproszczeń. Nic więc dziwnego, że takie ogólne podsumowania, często są używane przez zwolenników wycinek. Za ich racjami przemawia siła stereotypu.
Taki sam stereotyp obowiązuje w rozmowach o przyczynach wypadków. Gdy samochód uderza w drzewo, wielu uważa, że właśnie to, że stoi blisko jezdni było przyczyną tragedii. Nie zbyt szybka jazda, nie trudne warunki pogodowe, alkohol, brak umiejętności kierowcy, ale właśnie drzewo. Tej dyskusji nie ma, gdy samochód uderzy w coś innego. Słup czy latarnia winna nie jest, to kierowca źle jechał.
I znów trzeba powtarzać tę znaną prawdę: drzewa nie kryją się gdzieś za rowem i nie wyskakują nagle przed maskę jadącego samochodu. Widać je tak samo jak świetlne sygnalizatory, słupy czy inne obiekty drogowe. Kierowcy jeżdżący alejami drzew muszą wziąć pod uwagę - tak jak wtedy, gdy jeżdżą po mieście - że gdy zbyt się rozpędzą, ryzykują spotkanie z drzewem. I tak jak nikomu do głowy nie przychodzi likwidacja ulicznych latarni, bo może na nie najechać rozpędzony kierowca, tak powodem wycinki drzew nie powinny być wypadki kierowców, zwłaszcza tych, którzy wśród drzew jechali zbyt szybko.
Aleje drzewa to ważny i potrzebny element krajobrazu Warmii i Mazur, naszej tożsamości. Trzeba się pogodzić, że rosną przy drogach i zachować potrzebną ostrożność, zamiast je oskarżać, że są potencjalnymi zabójcami.
Przyznaję, są miejsca gdzie lepiej by było, gdyby drzewa czy latarnie nie stały, choć stoją. Ale wolałabym, żeby nikt lekką ręką nie pozbywał się drzew, podczas gdy nie przyjdzie mu nawet do głowy, żeby likwidować słup czy sygnalizator, który też może być zagrożeniem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn