Profesor Chrzanowski jednym z ostatnich wielkich autorytetów 07 maja 2012, Kraj
Wpływowe środowiska polityczne i medialne w Polsce ustawicznie podważają w nas sens bycia Polakiem i katolikiem zarazem – pisze prof. Jan Żaryn w swej sylwetce śp. prof. Wiesława Chrzanowskiego.
„Szukajmy zatem podpowiedzi u ludzi takich jak prof. Chrzanowski, których uczynki i cała fot. Ryszard Hołubowiczfot. Ryszard Hołubowicz
„Wśród najbliższych przyjaciół Wiesław potrafił być całkiem bezlitosnym kpiarzem – wspomina Albin Tybulewicz, działacz Stronnictwa Narodowego z Wielkiej Brytanii. – Gdy na przykład zjechałem na siedzeniu z górki zwanej Nosal w Zakopanem, długo mi to wypominał. Sam on chodził chętnie i dużo po górach polskich i słowackich. Gdy w tramwaju czy na ulicy ludzie kłaniali się mu, mówił złośliwie: <poznają kogoś z zagranicy i to tobie się kłaniają>. Przez dziesiątki lat, a i teraz jego skromne mieszkanie na Solcu było otwarte dla wszystkich, którzy z nim się chcą spotkać. To prawda, że jego gościna w sensie gorącego posiłku ogranicza się do jajecznicy, ale to bardzo malutki feler”.
Wiesław Chrzanowski urodził się w 1923 r. w rodzinie polskiej, inteligencko-ziemiańskiej. Jego ojciec, Wiesław, był profesorem Politechniki Warszawskiej (także rektorem), gdzie do wojny mieszkał wraz z rodziną. W domu panowała żywa tradycja walki o Niepodległą Polskę: tak zbrojnie w powstaniu listopadowym czy styczniowym, jak i na forum gospodarczym, czy oświatowym. Wychowywał się w klimacie politycznym obozu narodowego, jego ojciec należał swego czasu do ZMP „Zet” organizacji powołanej przez Ligę Polską (od 1893 r. Ligę Narodową, założona przez Romana Dmowskiego, Jana L. Popławskego i Zygmunta Balickiego). Młody Wiesław nauki pobierał w jednym z najlepszych liceów warszawskich im. Stanisława Staszica.
Wojna 1939 r. zmieniła jego życie, jak i całego pokolenia. W 1940 r., jako 17-latek, włączył się w konspirację. Jako młody student konspiracyjnej uczelni Chrzanowski tworzył sekcje akademickich kół młodzieży Zarządu Stołecznego Stronnictwa Narodowego („Kwadrat”), brał czynnie udział w Powstaniu Warszawskim 1944 r., w batalionach NOW-AK „Gustaw” i „Harnaś” na Starym Mieście i w Śródmieściu. Należał do Stronnictwa Narodowego, ale miał znajomych i przyjaciół politycznych także w chadeckiej „Unii”, w „Ojczyźnie”, czy przede wszystkim w NSZ-OP, jak np. Antoniego Symonowicza, z którym współpracował przy powstaniu tajnego Wydziału Prawa Uniwersytetu Ziem Zachodnich, a także współtworzył z nim Narodowe Koło Prawników.
W lutym 1945 r. Chrzanowski dotarł do Krakowa, gdzie podjął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ukończył wydział prawa jeszcze w tym samym roku. Jako działacz NZW i SN pozostał w podziemiu, gdzie w marcu 1945 r. wraz z innymi wznowił działalność Młodzieży Wszechpolskiej. Był autorem deklaracji ideowej tej organizacji. Podkreślał w niej, że ma ona charakter wychowawczy, a nakazem chwili pozostaje walka z ideologią marksistowską. W lipcu 1945 r. wraz z Tadeuszem Łabędzkim wznowili wydawanie podziemnego „Wszechpolaka”; był także redaktorem „Młodej Polski”.
Jednocześnie szukał kontaktu z bliskim mu środowiskiem chadeckim. Pod koniec 1945 r. Chrzanowski podjął współpracę z legalnym Stronnictwem Pracy Karola Popiela. W kwietniu 1946 r. został prezesem Chrześcijańskiego Związku Młodzieży „Odnowa”. W tym samym miesiącu, w związku z dekonspiracją ZG NZW został aresztowany przez UB m.in. Tadeusz Łabędzki (następnie zamordowany: prawdopodobnie 9 kwietnia) . W maju UB przyszło po Chrzanowskiego. Po kilku tygodniach został jednak zwolniony z więzienia; w aktach aparatu bezpieczeństwa zachowała się informacja, iż pozyskano go do współpracy. W rzeczywistości, natychmiast po wyjściu z krakowskiego aresztu zaczął ukrywać się pod przybranym nazwiskiem Andrzej Maciński. Dwukrotnie próbował bezskutecznie przekroczyć granicę. Dotrwał w ukryciu do amnestii, podczas której w marcu 1947 r. ujawnił się. Podjął dalszą pracę w środowisku chrześcijańsko-narodowym, przede wszystkim w „Tygodniku Warszawskim”, wychodzącym w latach 1945–1948 piśmie Kurii Metropolitalnej Warszawskiej.
Wiesław Chrzanowski, został ponownie aresztowany w 1948 r. wraz z Tadeuszem Przeciszewskim, działaczem sodalicji mariańskiej, i Andrzejem Kozaneckim, z którymi współredagowali „Kolumnę Młodych” w „Tygodniku Warszawskim”. „Po mnie przyszli 4 listopada o godz. 5 rano” – wspominał. Do ich sprawy dołączono później Hannę Iłowiecką, później Przeciszewską, także działaczkę Sodalicji Mariańskiej. W tym samym czasie zatrzymano większość polityków b. SP, a także współpracowników „TW”; w 1949 r. jako ostatniego aresztowano ks. Zygmunta Kaczyńskiego, redaktora naczelnego tygodnika. Zmarł w więzieniu w maju 1953 r. Chrzanowski został skazany na 7 lat więzienia, a jego współtowarzysze Przeciszewski i Kozanecki na 6 lat.
W 1954 r. Chrzanowski wyszedł na wolność. Od maja 1956 r. był inwigilowany w ramach sprawy operacyjnej krypt. „Mecenas” (nr rej. 688). Od tej pory do końca PRL pozostawał osobą inwigilowaną, czyli de facto represjonowaną przez reżym. Świadczą o tym raporty funkcjonariuszy SB i wytworzone przez nich materiały operacyjne. W latach 1960, 1966 i 1972 Rada Adwokacka występowała do Ministerstwa Sprawiedliwości z wnioskiem o wpisanie Wiesława Chrzanowskiego na listę adwokacką. Resort za każdym razem zwracał się o opinię polityczną o kandydacie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które za każdym razem odpowiadało tak samo negatywnie: „Biorąc powyższe pod uwagę, wpisanie Wiesława Chrzanowskiego na listę adwokatów jest wysoce niepożądane”.
„Przewinienia” oraz „przestępstwa” Chrzanowskiego z roku na rok tworzyły coraz obszerniejsze „dossier”. Wiedzę na temat poglądów niedoszłego mecenasa MSW zdobywało m.in. dzięki kolejnym informatorom („K”, „Maciek”, „Stefan” i inni): „W 1957 r. Chrzanowski, wspólnie z Kozaneckim, zakłada Klub Dyskusyjny Katolickiej Inteligencji »Start«, w skład którego wchodzą przeważnie byli członkowie sodalicji mariańskiej i innych organizacji klerykalnych”. „Ustrój socjalistyczny określa on jako bezwartościowy, negatywny i antyludzki, w którym panują nieudolność, bezmyślność, sprzeczność i bezwartościowe hasła – pisano w 1966 r.
Nadal utrzymuje szerokie kontakty z byłymi działaczami endeckimi, chadeckimi i sodalicji mariańskiej. W latach 1960–1963 brał udział w spotkaniach organizowanych na gruncie prywatnym byłych działaczy Klubu »Krzywego Koła«, w których uczestniczyli m.in. J.J. Lipski, Czapów, Jasienica, Rudzińska i inni. W roku 1962, w toku procesu przeciwko grupie młodzieżowej o zabarwieniu endeckim – Bogdanowicza i Mireckiego ujawniono, że Wiesław Chrzanowski był z nią w kontakcie. […].
Od roku 1965 Chrzanowski czynnie współdziała w pracach sekretariatu kardynała Wyszyńskiego, biorąc m.in. udział w akcji opracowania »rejestru krzywd« wyrządzonych Kościołowi w Polsce przez władze państwowe. Chrzanowski utrzymuje szerokie kontakty z księżmi zaangażowanymi w działalności duszpasterstwa stanowo-zawodowego. Często bywa u Wyszyńskiego, któremu przekazuje swe zazwyczaj negatywne opinie na temat działalności Klubów Inteligencji Katolickiej i innych środowisk katolickich, uważając jej za narzędzie dywersji w rękach komunistów. Uważa on, że działalność tych środowisk jest inspirowana przez władze i przynosi szkody kościołowi. Ta negatywna ocena KIK nie dotyczyła wszystkich nurtów obecnych w KIK-ach, a była wynikiem najpierw odrzucenia przez środowisko warszawsko-krakowskie działaczy nurtu niepodległościowego, czyli chadecko-narodowego (m.in. „Start”), następnie zaś narastającego od lat sześćdziesiątych sporu między Prymasem Tysiąclecia i warszawskim KIK oraz środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, związanego z prowadzeniem negatywnie ocenianych przez kardynała rozmów Watykan–PRL, a także z wpisaniem się de facto, zdaniem prymasa, tego środowiska w prowadzoną na przełomie lat 1965 i 1966 nagonkę prasową wymierzoną przeciwko Kościołowi katolickiemu w Polsce, w związku z listem biskupów polskich do biskupów niemieckich z 18 XI 1965 r.
W warunkach Polski komunistycznej Chrzanowski widzi potrzebę współpracy z młodzieżą, która – jak podkreślał – zawsze z natury jest opozycyjna, a intuicja charakterystyczna dla młodości wyławia wszelkie zakłamanie i nieudolności. Doświadczenia z jego własnej młodości – czasu wojny, powojnia i stalinowskiego więzienia – staną się podstawą programu wychowawczego, kierowanego przez niego do młodzieży poszukującej wyjścia z zaklętego kręgu niemożności – czyli tak charakterystycznego stanu umysłu dla większości Polaków żyjących w latach PRL. Także młodzież, z kręgu późniejszego Ruchu Młodej Polski, z Aleksandrem Hallem i Markiem Jurkiem na czele, znajdzie w nim mistrza i intelektualnego przewodnika.
W początkach lat siedemdziesiątych funkcjonariusze SB informowali: „W okresie wydarzeń grudniowych twierdził, że spowodowały one dużą integrację narodową przeciwko istniejącemu ustrojowi, którą kontynuować powinien nadal Kościół mający ku temu odpowiednie możliwości techniczne. Jedynie Kościół, który jest w opozycji do ustroju, dysponuje równocześnie bazą materialną, która może być uruchomiana dla uświadomienia społeczeństwa i stosowanego wychowania politycznego. […] Jest zdania, że na młodzież należy uważnie patrzeć i dużo z nią rozmawiać […]. Wygłaszał prelekcje dla kół młodzieży akademickiej” itd. To jedynie nieliczne przykłady „zarzutów” kierowanych pod adresem Chrzanowskiego z początku lat 70-tych. Represje, które stanowiły nieodłączny element tych raportów z lat 1956 – 1972 polegały m.in. na kilkakrotnym odrzuceniu uchwały Rady Adwokackiej o wpisanie Chrzanowskiego na listę adwokacka, a także rewizję w domu, zatrzymaniem w związku z procesem młodych narodowców z początku lat 60-tych, odmową wydania paszportu.
Oznaczało to w praktyce, iż nadal był więźniem reżymu, któremu do 1972 r. nie wolno było wyjeżdżać z kraju. Z konieczności zatem został radcą prawnym, a nawet kierownikiem Zespołu Radców Prawnych Centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego, od 1972 r. zaś pracownikiem naukowym Spółdzielczego Instytutu Badawczego. Wtedy także, w latach 70-tych, zdobywał kolejne stopnie naukowe: doktora (1975 r.) i doktora habilitowanego (1979 r.).
W 1972 r. Chrzanowski dostał po raz pierwszy paszport i mógł wyjechać zagranicę; wybrał Rzym. Po powrocie odbył rozmowę z funkcjonariuszem biura paszportowego, któremu musiał zdać paszport. Fakt ten został wykorzystany przez SB do nawiązania z nim dialogu operacyjnego, czyli rozmów z jednej strony nękających, a z drugiej strony stanowiących podstawę do ewentualnego werbunku. Został zakwalifikowany (bez swej wiedzy) jako tzw. kandydat na TW. Te nowe formy nacisków, polityka „kija i marchewki”, zastosowane wobec Chrzanowskiego, zdaniem SB „spowodowały, że jego zachowanie stało się lojalne oraz nacechowane jest znaczną dozą rozsądku, gdyż zaprzestał przejawiać postawę rewizjonistyczną” – jak pisano w notatce z marca 1974 r.
Z kolei sam Chrzanowski wspominał po latach, te rozmowy prowadzone pod przymusem, miały „osłabić nacisk bezpośredniej obserwacji, a przecież w domu miałem sporo emigracyjnych książek, które pożyczałem […] współpracowałem okresowo z parafialnymi duszpasterstwami akademickimi, miałem liczne kontakty, w tym w ramach zespołu informacyjnego przy Ks. Prymasie”. Pod wpływem tych spotkań, funkcjonariusze SB zdecydowali się na założenie mu teczki tajnego współpracownika. Został zarejestrowany jako TW „Spółdzielca”. Ocena dokonana przez funkcjonariuszy była jednak nieprawdziwa, jak sami wkrótce przyznali: „W toku współpracy »Spółdzielca« istotnych informacji nie przekazał. Uzyskane od niego informacje ustne (pisać nie chce) są ogólnikowe i nie zawierają danych kompromitujących interesujące nas osoby. […] Jednocześnie spotkań nie zrywa. Jest kulturalny. Stara się stworzyć pozory, że zależy mu na poprawnych układach z SB. […] Stąd też dalsze utrzymywanie ze »Spółdzielcą« kontaktu operacyjnego jako TW jest niecelowe. Uważam, że należy przerwać z nim współpracę i wyeliminować z ewidencji czynnych tajnych współpracowników” – pisał w marcu 1976 r. zniechęcony wynikami swojej pracy z TW kpt. Szlubowski.
Z zachowanych materiałów wynika, że faktycznym celem pozyskania była próba zdobycia od Chrzanowskiego informacji na temat prymasa Stefana Wyszyńskiego, z którym ściśle współpracował co najmniej od 1965 r. Uczestniczył przez kolejne lata (do 1981 r.) w pracach tzw. Zespołu Informacyjnego przy Prymasie Polski. Należeli doń także m.in. działacze SP i KSMA „Odrodzenie”, jak np. Konstatny Turowski, czy Józef Kwasiborski, a także prawnicy, jak np. mec.. Władysław Siła-Nowicki, czy mec. Stefan Kaczorowski (także działacz SP). Gdy Chrzanowski zorientował się, w jakiej roli ma wystąpić wobec funkcjonariuszy SB, natychmiast odmówił dalszych kontaktów.
W 1976 r. roku Wiesław Chrzanowski, nadal pozostając w łączności z Prymasem, włączył się w nurt opozycji antysystemowej, a następnie stał się inspiratorem powołania Ruchu Młodej Polski i jednym z głównych doradców „Solidarności”. Po latach Chrzanowski wspominał swoje spotkanie z przyjaciółmi Halla w duszpasterstwie o. Ludwika Wiśniewskiego OP w listopadzie 1978 r.: „[Jerzy] Turowicz poświęcił swój referat dwóm nurtom katolicyzmu. W nurcie endeckim dostrzegł głównie antysemityzm. Po tym wystąpieniu odezwał się bardzo śmiało młody człowiek i powiedział, że nie całkiem to rozumie, bo przecież w tym nurcie byli tacy ludzie, jak Władysław Konopczyński czy Ignacy Chrzanowski. Czy główną cechą tych intelektualistów był obskurantyzm, antysemityzm? Potem się okazało, że to był Olek. Było z nim tam kilka osób z późniejszego RMP. Kiedy z kolei ja mówiłem, czułem wsparcie z ich strony”.
Równolegle, a szczególnie po śmierci w 1977 r. Konstantego Skrzyńskiego, utrzymywał kontakty z emigracyjnymi władzami Stronnictwa Narodowego (m.in. Tadeuszem Bieleckim, Antonim Dargasem, Wojciechem Wasiutyńskim i Albinem Tybulewiczem). Stał się głównym rezydentem SN (obok Leona Mireckiego) na kraj, co zaowocowało także – już w latach 80-tych – nawiązaniem kontaktu między emigracją narodową a młodymi działaczami RMP i innych nurtów nawiązujących do dorobku obozu narodowego. Chrzanowski utrzymywał relacje z tą częścią obozu narodowego (jak Wojciech Wasiutyński i Albin Tybulewicz), która pozostawała wierna myśli narodowej reprezentowanej przez zmarłych przywódców Stronnictwa: Tadeusza Bieleckeigo i Zygmunta Berezowskiego. W ostatniej dekadzie PRL nurt ten stanowił mniejszość w SN na emigracji, gdzie zyskał przewagę myśl polityczna Jędrzeja Giertycha, podtrzymywana przez prezesa ZG SN na wychodźstwie Antoniego Dargasa i jego najbliższych współpracowników. Z ich inspiracji i przy ich wsparciu działały w kraju drobne partie narodowe, w dużej mierze skutecznie paraliżowane w swej autonomii przez SB i jej agenturę. Środowiska te, w odróżnieniu od Wasiutyńskeigo i Chrzanowskiego, miały sceptyczny stosunek do ruchu „Solidarności” – także po 13 grudnia 1981 r., i opozycji z lat 70-tych, przesiąkniętej (ich zdaniem) zbyt mocno „agenturą” prokomunistyczną i żydowsko-masońską, zarazem.
Jak pisał Wojciech Turek, efektem tego myślenia prezesa ZG SN na emigracji, było osamotnienie Chrzanowskiego i Wasiutyńskiego, którzy poruszali się „w próżni stanowiącej skutek dramatycznego zerwania ciągłości między obozem narodowym Dmowskiego a współczesnymi partiami prawicowymi”. Efektem tego rozstania się Chrzanowskiego z głównym nurtem organizacyjnym obozu narodowego na emigracji, a jednocześnie wolą kontynuacji rzeczywistej – czyli twórczej – myśli przywódcy obozu Romana Dmowskiego, było założenie w 1989 r. przez niego i grupą działaczy z nim związanych Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego.
ZChN stał w kolejnych latach jedną z nielicznych formacji (oprócz KPN, czy PPS), które w wolnej Polsce nawiązywały wprost do dorobku pokoleń II Rzeczpospolitej. Pisał o tym w 85 rocznicę urodzin Chrzanowskiego, Albin Tybulewicz przedstawiciel ZG SN na emigracji (zwolennik mniejszościowej opcji Wojciecha Wasiutyńskiego): „W czasie jednego z moich wypadów do Polski jako główny kurier Stronnictwa, Wiesław zabrał mnie do mieszkania swego szwagra Andrzeja Tymowskiego, gdyż u siebie założony miał podsłuch, i zrobił mi wykład swojej filozofii politycznej. To spotkanie było decydujące w moim zwekslowaniu od starych narodowców (którzy nie zmienili swych poglądów od 1939 r.) do tego co proponował Wiesław i urzeczywistnił w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym”. A urzeczywistnił w sensie organizacyjnym – w nowych warunkach historycznych i po doświadczeniach lat 1939 – 1989 – proces intelektualnego zbliżania się dwóch nurtów ideowych, przed wojną mocno ze sobą pozostających w konflikcie: nacjonalizmu polskiego i nauki społecznej Kościoła katolickiego. Pozostając autonomicznym wobec pokoleń tworzących niegdyś obóz narodowy i chadecki, stał się ich najlepszym interpretatorem i syntetykiem, a jednocześnie czynnym świadkiem.
Śmierć prof. Wiesława Chrzanowskiego następuje w chwili dziejowej, nie po raz pierwszy, zwrotnej dla narodu polskiego. Po katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. zostaliśmy tak mocno podzieleni, że nie widać mistrza, któryby zabliźnił ranę. Jednocześnie wpływowe środowiska polityczne i medialne w Polsce ustawicznie podważają w nas sens bycia Polakiem i katolikiem zarazem. Szukajmy zatem podpowiedzi u ludzi takich jak Chrzanowski, których uczynki i cała biografia potwierdzają wypowiadane przez nich słowa, dzięki temu wiarygodne.
W 2005 r. prof. Chrzanowski mówił w jednym z wywiadów: „W zdrowym społeczeństwie podstawową rolę odgrywa środowiskowa opinia publiczna, która narzuca normy przyzwoitego zachowania. […] Kodeks karny jest tylko dla patologicznego marginesu. Natomiast normy życia zbiorowego to niepisany kodeks etyczny, na którego straży stoi opinia środowiska. Otóż ruch narodowo-chrześcijański natknął się na zniszczoną tkankę społeczną, którą dziś trzeba odbudować. Dostrzegam tu wielkie zadanie dla Kościoła. Ale dziś polski Kościół – pod wpływem nagonki, że miesza się do polityki – wycofał się z życia publicznego. Stoi na uboczu. […] Jest dziś w Polsce coś z klimatu kronik Prusa, który pisał <o czasach, w których nie można żyć z uśmiechem ani umrzeć z honorem>”.
Autor: prof. Jan Żaryn fot. Ryszard Hołubowicz