Konfederacja barska

Konfederacja barska
Jacek Drozd

Chodzi mianowicie o – nazywaną również przez niektórych autorów nieco na wyrost „pierwszym polskim powstaniem narodowym” – konfederację barską. Być może ze względu na to, że jej akt ogłoszony został 29 lutego, w tym roku było ciszej o tej rocznicy; warto jednak mimo wszystko przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu, chociażby z powodu skutków, jakie przyniosła rzeczona konfederacja.

Tło

Śmierć Augusta III Sasa 5 października 1763 roku spowodowała, że w Rzeczypospolitej nastać miał czas reform po mrokach saskiego gnicia. Przynajmniej tak to sobie wyobrażał dominujący wtedy na scenie politycznej obóz tzw. Familii, skupiający przedstawicieli rodów Czartoryskich i Potockich. W ówczesnych realiach geopolitycznych istniejących w Europie zmiany takie mogły dokonać się wyłącznie za akceptacją i pozwoleniem Rosji, szczególnie po 1762 roku, kiedy to na carskim tronie zasiadła Niemka Zofia Augusta Fryderyka Anhalt-Zerbst, przybierając imię Katarzyna II (na marginesie – Wolter skomentował ten fakt następująco: „Niech nam żyje przecudowna Katarzyna!”. Jak to historia lubi się powtarzać – znamy wszak casus pewnego francuskiego aktora z czasów nam współczesnych). Szykowano się więc do nowej elekcji, która w zamierzeniu głównych statystów politycznych tego czasu wynieść miała na tron „oświeconego” przedstawiciela rodziny Czartoryskich, który następnie – przy poparciu Rosji – przeprowadzić miał projektowane przez Familię zmiany ustrojowe. Pomagać Familii w tym dziele miał przybyły do Warszawy na jesieni 1763 roku ambasador rosyjski Herman Karol Kayserling (nota bene Niemiec z Kurlandii), wiozący ze sobą polecenie promowania na tron stolnika litewskiego Stanisława Antoniego Poniatowskiego (po śmierci Kayserlinga w 1764 roku funkcję ambasadora objął Mikołaj Repnin). Już w marcu 1763 roku obóz Familii zwrócił się do Rosji o pomoc wojskową dla mającej zawiązać się bezterminowo konfederacji generalnej. Co ciekawe, takiemu rozwiązaniu, jako jedyny, sprzeciwiał się właśnie przyszły król. Zamiarem Familii było dokonanie przy pomocy rosyjskiego wojska swoistego „zamachu stanu”, który pozwoliłby odsunąć od władzy marszałka nadwornego Jerzego Mniszcha, Henryka von Brühla oraz otaczającą ich klikę dworską, a także pokonać stronnictwo „republikanów”, reprezentowane m.in. przez Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” (Litwa) i hetmana wielkiego koronnego Jana Klemensa Branickiego. Niestety dla Familii, jej planów i zapatrywań nie podzielał nowy kierownik resortu spraw zagranicznych Rosji Nikita Panin.
Zalecał on mianowicie swej nowej władczyni wstrzymanie się z wszelkimi działaniami wobec Rzeczypospolitej do czasu śmierci jej króla. W tym momencie wszelkie plany i kombinacje polityczne Familii spaliły na panewce. Jedynym, niekoniecznie dobrym dla Rzeczypospolitej, efektem tych działań było wyrzucenie z Mitawy królewicza saskiego Karola i wprowadzenie na jego miejsce dawnego faworyta carycy Anny Iwanowny, Ernesta Johana Birona. Tym samym dotychczasowe lenne wobec Rzeczypospolitej Księstwo Kurlandii dostawało się pod faktyczny protektorat rosyjski.
Impas, jaki wtedy zapanował, został przełamany – jak to się już rzekło wcześniej – dopiero po śmierci Augusta III. Zgodnie z życzeniem Czartoryskich, wojska rosyjskie wkroczyły wtedy do Rzeczypospolitej i pomogły Familii w podporządkowaniu sobie sejmu konwokacyjnego (mającego ustalić termin elekcji nowego króla) z 1764 roku. Próby oporu ze strony „republikanów” zostały złamane, a przywódcy tego stronnictwa zmuszeni do opuszczenia kraju. Wykorzystując swój sukces, Familia wystąpiła na konwokacji obradującej pod węzłem konfederacji (gdzie nie obowiązywało liberum veto) z programem reform. Przedstawił go Andrzej Zamoyski (mianowany wkrótce za swe zasługi kanclerzem wielkim koronnym), postulując m.in. usprawnienie prac sejmu przez wprowadzenie regulaminu jego obrad, wprowadzenie zasady o podjęciu decyzji większością głosów na sejmikach elekcyjnych, powołanie stałej rady, która dysponowałaby władzą wykonawczą, nadanie dotychczasowym najwyższym urzędom charakteru kolegialnego. Zniesiono wtedy również częściowo jurydyki, szlachtę posiadającą majętności miejskie obciążono podatkami na rzecz magistratów. Skasowano myta i cła wewnętrzne, wprowadzając w ich miejsce jedno ogólnopaństwowe cło, zwane generalnym. Ustanowiono także Komisje Skarbowe Obojga Narodów – polską i litewską – oraz Komisję Wojskową (na razie tylko dla Korony). Ograniczały one dosyć mocno rozbudowane do tej pory kompetencje hetmanów i podskarbich. Sejm konwokacyjny ograniczył również możliwość zakupu nieruchomości w miastach przez księży, dziedziczenia majątków przez zakonników oraz tworzenia nowych fundacji.
Propozycje wyżej wskazanych zmian nie mogły podobać się w wielu miejscach i środowiskach, ale na jedno warto szczególnie zwrócić uwagę. W Berlinie zapanował niepokój. Wprawdzie Fryderyk II zgodził się pod naciskiem Katarzyny II na pewne zmiany w Rzeczypospolitej, jednakże dyplomaci pruscy pilnowali, by nie sięgały one zbyt daleko, interweniując w razie potrzeby w Petersburgu. 6 września 1764 roku w obecności żołnierzy rosyjskich pod stolicą, szlachta zebrana na polu elekcyjnym wybrała na króla Stanisława Antoniego Poniatowskiego, co od razu doprowadziło do rozdźwięków w obozie Familii. Nominat wyznaczył koronację na 25 listopada, kiedy to przypadały imieniny jego najlepszej protektorki.
Koronacja i sejm koronacyjny odbyły się po raz pierwszy w Warszawie. Na sejmie koronacyjnym główne wysiłki obrad obrócono na ugruntowanie programu reform. Zdecydowano się na utrzymanie węzła konfederacji generalnej na czas nieograniczony, zabezpieczając się przed opozycją i liberum veto. Jako namiastkę stałego rządu król powołał w tym czasie tzw. konferencję króla z ministrami. Komisja mennicza zajęła się uporządkowaniem spraw monetarnych, zaś komisje „dobrego porządku dla miast” miały uporządkować skarbowość i gospodarkę miast, ale tylko królewskich. Utworzono także Komisję Wojskową Litewską. Na tym sejmie postanowiono również o założeniu Szkoły Rycerskiej. Swoistą „tubą propagandową” następujących zmian miało stać się pismo „Monitor”, objęte osobistym protektoratem nowego króla. Kolejne usprawnienia przynieść miał, jak sądzono, następny sejm, zwołany na 1766 rok. Jak można się domyślać, zmiany te wywołały ostrą reakcję, przede wszystkim Prus. Już w 1765 roku Fryderyk II zaprotestował przeciwko wprowadzeniu cła generalnego i wymusił zniesienie tego obciążenia, niewygodnego dla pruskiej infiltracji gospodarczej. Stanisław August nie przyjął także ofiarowanej mu wtedy po cichu pensji w kwocie 20 tysięcy talarów pruskich rocznie. Skoro takie metody nie powiodły się, postanowiono w Berlinie zagrać inną, „wyznaniową” kartą. W 1766 roku Fryderyk II pouczał swego posła, że „W gruncie rzeczy byłoby dobrze i pożytecznie, gdybyś pan znalazł ludzi, którzy by pracowali przeciwko załatwieniu tej sprawy; można by to sprawić przez trzecie albo czwarte ręce”. Wtórował mu Nikita Panin: „Sprawa dysydentów nie ma być zupełnie pretekstem do rozkrzewienia w Polsce naszej wiary i protestanckich wierzeń, lecz jedynie dźwignią gwoli pozyskania sobie za pomocą naszych jednowierców i protestantów silnego i przyjaznego stronnictwa z prawem uczestnictwa we wszystkich polskich sprawach”. Prusy i Rosja zażądały równouprawnienia dla różnowierców (równouprawnienia politycznego, ma się rozumieć, bo prawa cywilne już posiadali. Dodajmy na marginesie, że takiego równouprawnienia dla „dysydentów” nie było w tym czasie ani w Prusach, ani w Rosji, a także we Francji, Anglii – po prostu nigdzie). W tej sprawie do akcji ruszyły także ówczesne „autorytety moralne” i „środowiska opiniotwórcze” w postaci zachodnich filozofów, kreując obraz Rzeczypospolitej jako gniazda straszliwej nietolerancji i fanatyzmu religijnego (nota bene przybyły w 1767 roku do Warszawy nuncjusz papieski Durini oskarżał Rzeczpospolitą o odstępstwo od wiary). Z żądaniem przywrócenia dawnego równouprawnienia dysydenci wystąpili już na sejmie konwokacyjnym. Na sejmie w 1766 roku Rosja i Prusy, wsparte przez przedstawicieli Anglii, Danii i Szwecji, zgłosiły podobne żądania wobec Rzeczypospolitej. Zażądano przy tym także rozwiązania konfederacji generalnej oraz przywrócenia liberum veto.
Propozycje te spotkały się z gorącym przyjęciem ze strony opozycji antykrólewskiej i „antyfamilijnej”. Zresztą, nie chcąc narażać się szlachcie i Rosji, Familia zaczęła oddalać się od Stanisława Augusta Poniatowskiego. Do Rzeczypospolitej wysłane zostały nowe oddziały wojska carskiego, pod osłoną których w marcu 1767 roku zawiązano dwie konfederacje dysydenckie – polską w Toruniu i litewską w Słucku. Były one jednak za słabe, by zaważyć na układach politycznych w Rzeczypospolitej. Z inicjatywy ambasadora rosyjskiego doszło więc do zawiązania 23 czerwca 1767 roku w Radomiu, pod przewodnictwem Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”, konfederacji generalnej szlachty katolickiej przeciwko królowi. Konfederaci potępili dotychczasowe reformy i wysłali poselstwo do Katarzyny II z prośbą o gwarancje dla dawnego ustroju oraz detronizację Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na sejmie zebranym jesienią 1767 roku przywrócono prawa dysydentów: mogli oni znów pełnić wszelkie funkcje publiczne, uzyskali swobodę kultu i prawo budowy świątyń oraz szkół. Katolicyzm został przy tym uznany za religię panującą („przejście od Kościoła rzymskiego do jakiejkolwiek innej religii [...] za kryminalny występek deklarujemy”). Nie zniesiono też kar za apostazję. Ponadto sejm ustanowił tzw. prawa kardynalne, zaliczając do nich: wolną elekcję, liberum veto, prawo wypowiadania posłuszeństwa królowi, wyłączne prawo szlachty do piastowania urzędów i posiadania dóbr ziemskich, władzę szlachcica nad chłopem (co prawda XX paragraf głosił, że „od tej pory za zabicie chłopa szlachcic już nie grzywną, lecz utratą własnej głowy swojej” ma być karany), zasadę neminem captivabimus, unię z Litwą i przywileje Prus Królewskich. Zasadzie jednomyślności podlegać miały tzw. materie stanu, tzn. sprawy dotyczące polityki międzynarodowej, podatków, wojska, sposobu sejmowania, rządu i wymiaru sprawiedliwości. O kwestiach nie należących do „praw kardynalnych” oraz „materii stanu” miało się w przyszłości rozstrzygać większością głosów. Wszystkie postanowienia tego sejmu zyskały gwarancję imperatorowej Katarzyny II. Król na skutek nacisku posła pruskiego musiał też zrezygnować ze swego pomysłu sformowania Rady Nieustającej. Mimo zapisów zawartych w „prawach kardynalnych”, które były zgodne z jej oczekiwaniami, część szlachty katolickiej uznała, że i tak „oto przychodzi niemylne nadwątlenie i prawie powszechna zguba na wiarę świętą rzymską katolicką”. Ogólną sytuację pogorszyło dodatkowo aresztowanie (w nocy z 13 na 14 października 1767 roku) oraz wywiezienie do Kaługi na rozkaz ambasadora Mikołaja Repnina biskupów Kajetana Sołtyka, Józefa Andrzeja Załuskiego, hetmana polnego koronnego Wacława Rzewuskiego i jego syna Seweryna Rzewuskiego. Taki krok poczyniony przez „schizmatyka” przelał czarę goryczy w grupie – nieco sfanatyzowanej – szlachty. Szykowano się z wolna do walki.
Walka miała być prowadzona pod hasłem detronizacji króla, powołania na tron Sasa oraz powrotu do zasad ustrojowych z tej epoki, mających być w mniemaniu konfederatów esencją „niepodległość” Ojczyzny.

Konfederacja barska

Jeszcze przed zakończeniem obrad sejmowych (29 lutego 1768 roku) zawiązała się w Barze na Podolu nowa konfederacja, której akt powstania – „konfederacji prawowiernych chrześcijan katolickich rzymskich” – ogłosili starosta warecki Franciszek Pułaski oraz starosta różański Michał Krasiński. Niewielka grupa szlachty podolskiej uzyskała wkrótce poparcie kilku sąsiednich województw, do ruchu przyłączyła się też część wojsk komputowych. W manifeście nawołującym do walki z królem oraz popierającą go Rosją stwierdzano m.in.: „Ale jest Bóg w Jeruzalem, jest jeszcze i prorok [konfederaci mieli na myśli karmelitę Marka Jandołowicza], który wszystkie wróży pomyślności”. Z „Pieśni konfederatów” możemy dowiedzieć się, że „choć się spęka świat i zadrży słońce, chociaż się chmury i morza nasrożą, choćby na smokach wojska latające – nas nie zatrwożą” i dalej że „Bóg jest ucieczką i obroną naszą, póki On z nami, całe piekła pękną – ani ogniste smoki nas ustraszą, ani ulękną”. Tymczasem rzeczywistość okazała się bardzo bolesna i brutalna. Wprawdzie przez oddziały konfederackie przewinęło się w czasie działania całego ruchu do 200 tys. ludzi, jednak najwyższy stan wojsk wahał się jednorazowo od 10 do 20 tysięcy. Były to przeważnie oddziały nieregularnej jazdy, niedostatecznie uzbrojonej, niewyszkolonej i słabo zdyscyplinowanej. We znaki dawał się barzanom również brak piechoty. Kadra oficerska była pozbawiona jednolitego dowództwa, skłócona i niewyszkolona. Większość walk konfederackich miała charakter niepowiązanych ze sobą, lokalnych akcji. Mimo niewątpliwej ofiarności i gotowości do poświęceń wojsko konfederackie skazane było na działania o charakterze partyzanckim, prowadzone zresztą przez nie w sposób mało wydajny. Polegały one zasadniczo na wzniecaniu coraz to nowych ognisk niepokoju oraz nękaniu wojska rosyjskiego. Taka taktyka wobec przewagi przeciwnika (wojska rosyjskiego i korpusów koronnych) nie dawała szans na osiągnięcie decydującego sukcesu. Co prawda w końcu 1770 roku konfederaci usiłowali zmontować stała linię obronną nad górną Wisłą, spoza której mogliby prowadzić dalsze działania nękające, ale akcja ta, podjęta na wniosek francuskiego doradcy wojsk konfederackich, gen. Karola Franciszka Dumourieza, przyniosła nikłe efekty. Konfederatom udało się bowiem utrzymać dłużej jedynie Lanckoronę i Tyniec. Porażkami zakończyły się próby wzniecenia walk na Litwie, doraźne sukcesy odnosił także najlepszy dowódca konfederacki Wielkopolski, Józef Zaremba, przy czym konfederaci musieli pamiętać o edykcie króla Prus zabraniającym konfederatom zbliżania się do granic pruskich na trzy mile. Jakby tych wszystkich problemów było mało, na terenach ukrainnych Rzeczypospolitej pojawił się jeszcze jeden. Otóż tamtejsi chłopi, przy wsparciu Kozaków, wystąpili przeciwko polskiej szlachcie. Sławną „koliszczyzną” kierowali Maksym Żeleźniak i Iwan Gonta, setnik nadwornych Kozaków rodu Potockich. Kierowane przez nich oddziały rozprawiały się bezwzględnie ze szlachtą, a także Żydami-arendarzami, jak np. miało to miejsce w Humaniu. Jak wyraził się na ten temat Paweł Jasienica: „Pierwsza faza ruchu barzan utonęła we krwi wytoczonej przez święcone po klasztorach prawosławnych noże chłopskie”. Trzeba przyznać, że gwałty zadawane przez konfederatów mocno przyczyniły się do takiego stanu rzeczy. Rosja najpierw wsparła nieoficjalnie hajdamaczyznę, a potem – otwarcie i gromko – przyczyniła się do jej wytępienia, wspomagając wojska koronne walczące z hajdamakami. Pewne nadzieje na lepsze czasy dla konfederacji rozbudził wybuch wojny rosyjsko-tureckiej w październiku 1768 roku. Sułtan Mustafa III mówił o rozpoczętej wojnie jako o wojnie polskiej („Rosja ośmieliła się zniszczyć wolność Polski, zmusiła Polaków do uznania za króla człowieka, który nie był ani księciem krwi, ani elektem narodu”), a Tatarzy obiecywali bezpośrednią pomoc konfederatom. Dyplomacja francuska zagrzewała Turcję do wojny, jak tylko mogła. W zamyśle Francji wojna turecko-rosyjska, jak i konfederacja barska uniemożliwiały zaangażowanie się Rosji w rywalizację na Zachodzie. Stąd też z czasem zaczęły napływać dla konfederatów pieniądze, broń, instruktorzy, kadra oficerska (ale jednocześnie w tym samym czasie poseł francuski w Stambule, de Vargennes, mówił Ludwikowi XV, że „kto wie nawet, czy podział Polski nie przypieczętuje zgody obu stron”). Także Austria włączyła się do gry, zapewniając konfederatom azyl. W jej granicach znalazła schronienie utworzona w 1769 roku w Białej Generalność konfederacka, która usiłowała nadać ruchowi bardziej jednolity charakter (na marginesie trzeba dodać, że Austria nie omieszkała przy tej okazji zagarnąć Spisz, a w 1770 roku starostwa czorsztyńskie, nowotarskie i sądeckie. Na wieść o tym Katarzyna II powiedziała podobno przy świadkach: „Czemuż by wszyscy nie mieli brać tak samo?”). Marszałkiem koronnym Generalności został Michał Krasiński, marszałkiem litewskim Michał Pac, regimentarzami Joachim Potocki i Józef Sapieha. 22 października 1770 roku, za namową Francji, Generalność konfederacka ogłosiła detronizację, bezkrólewie trwające jej zdaniem od dnia zgonu Augusta III Sasa – w momencie, kiedy sam król się wahał, czy nie wejść w porozumienie z przeciwnikami i próbować pozbyć się kurateli Katarzyny II. Wśród zarzutów wobec króla widniał i taki: „Kto na uciśnienia kraju cła generalne stanowił”. Nie wystarczało to jednak konfederatom.
3 listopada 1771 roku miała miejsce nieudana próba porwania króla. Pertraktacje rozbiorowe pomiędzy Prusami a Rosją toczyły się już w tym momencie w najlepsze, a taki argument potwierdzający słowa o „polskiej anarchii” był dla dwóch dogadujących się stron po prostu nie do przecenienia. Zresztą, o rozbiorze mówiono od samego początku 1769 roku, a główną rolę w tych planach zajmowały Paryż, Berlin i Wiedeń. Francja pragnęła rozbić przymierze prusko-rosyjskie, wszystkie te mocarstwa razem wzięte wolałyby widzieć uspokojenie zatargów kosztem Rzeczypospolitej niż jednostronne obłowienie się Rosji na Bałkanach. I tak pierwsze porozumienie rozbiorcze przedstawiciele Rosji i Prus podpisali w Petersburgu 17 lutego 1772 roku. Oznaczono, jakie obszary zagarną te dwa państwa, przewidziano też udział Austrii, która wyprosiła ze swego terytorium Generalność konfederacką. Jak to określił Władysław Konopczyński: „Konfederaci tak wyłącznie zajęci byli Rosją, że ani Turków nie hamowali w ich niewczesnych zamysłach rewindykacyjnych, ani słówka nie powiedzieli Austrii po zaborze starostw, ani z Prusami do ostatka nie próbowali walczyć. Że tym sąsiadom nie stawiali czynnego oporu, to było konsekwentnem, ale że prawie zupełnie nie przeciwdziałali im drogą dyplomatyczną i propagandową, że nawet o tem między sobą nie mówili, to świadczy, że dylemat: wolność czy całość ujmowali ciasno i jednostronnie: najpierw wolność, potem całość”. W 1772 roku wobec wkroczenia do Polski wojsk zaborczych ruch dogorywał – walczyła jeszcze załoga Wawelu, a najdłużej (do 18 sierpnia 1772 roku) bronił Częstochowy Kazimierz Pułaski. Wkrótce potem ustał opór w całym kraju, a przywódcy konfederacji udali się na emigrację. Około 5 tysięcy szeregowych konfederatów poszło na Syberię. Stanisław Mackiewicz napisał ongiś: „Na Wielkanoc 1772 roku doszła konfederatów wiadomość o traktacie rozbiorowym. Biły wtedy dzwony na rezurekcję. Rozumniejsi z konfederatów w języku tych dzwonów usłyszeli: Waćpanów to wina”. Cóż – quantilla sapientia regitur mundus.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Konfederacja barska przyczyny, przebieg, skutki pierwszy rozbiór Polski dla klasy II e
konfederacja barska,I rozbiór RP
Janusz Maciejewski konfederacja barska doc
Konfederacja barska
konfederacja barska
konfederacja targowicka
System?deracyjny i konfederacyjny państwa
Radosna Niepodległości, teksty 01. Pieśń konfederatów barskich (tekst)
J Barska Inter dylematy terminologiczne
konfederacja targowicka i II rozbiór polski
Konfederacja szlachecka, Humanistyczne
AKT KONFEDERACJI WARSZAWSKIEJ 1573, STUDIA i INNE PRZYDATNE, Historyczne teksty źródłowe
Konfederacja Szwajcarska, Współczesne systemy polityczne

więcej podobnych podstron