Artykul o Elzbiecie Batory
Wielu z nas słyszało wielokrotnie o Elżbiecie Batory. Postać ta znana jest lepiej u nas niż poza granicami. Na samych Węgrzech po wypowiedzeniu jej imienia można spotkać się z milczeniem. Dlaczegóż to Elżbieta, siostra naszego króla Stefana Batorego jest postacią ukrytą za zasłoną milczenia? Elżbieta Batory – urodziła się 7 sierpnia 1560 roku. Po otrzymaniu rzetelnego wykształcenia w wieku lat piętnastu została wydana ówczesnym zwyczajem za 25-letniego bohatera węgierskiego Ferencza Nadasdy. Nie wiadomo co było przyczyną jej psychicznej choroby, która być może wzięła swoje podłoże z dobrze nam znanego narcyzmu i sadyzmu. Elżbieta bowiem była kobietą nieprzeciętnej urody. Jej czar mogliby opiewać bardowie i poeci, lecz do dziś zapamiętano tylko jej okrucieństwo. Rozwój sadyzmu zaczął się niewinnie, czy to z nudy, czy zawiści… czy to z… choroby psychicznej. Potocznie takie zachowania zwiemy dewiacjami, aczkolwiek zboczenia Elżbiety wykroczyły poza to pojęcie aż do punktu mordu i niezaspokojenia. Nie wiadomo dlaczego jej ofiarami były wyłącznie kobiety.. być może z chęci wyeliminowania potencjalnej konkurencji, zagrożenia, być może dlatego iż sama Elżbieta wykazywała skłonności homoseksualne. Jej stan sięgnął głębokiej psychozy, gdzie głównym czynnikiem uspokajającym był krzyk osób krzywdzonych i krew. Dopóki mąż jej – pan na Czachticach cieszył się dobrym zdrowiem Pani Batory jedynie torturowała swoje służace kłując je szpilkami, gryząc, bijąc do krwi… nigdy nie posunęła się wówczas do morderstwa. W roku 1602 (1604?) Ferencz zakończył swe życie a Elżbieta pogłębiła swoją psychozę. W wieku 40 lat była nadal piękną kobietą lecz świadomość o przemijaniu i zbliżającej się śmierci doprowadziła ją na skraj obłąkania. Godzinami wpatrywała się w lustro pragnąć zatrzymać na wieczność swoją młodość i powab. Krzyki i jęki torturowanych służących już nie przynosiły ukojenia. Elżbieta zaczęła znów cierpieć na uciążliwe migreny, jej złość przerodziła się w pasję i rządzę. Dobrze skrywany Narcyzm i Sadyzm wybuchł w niej niszczycielską siłą. Przypomnijmy iż przełom wieku XVI/XVII był czasami w których dominowała magia, w szczególności „czarna magia” i okultyzm. Niektóre źródła podają, iż niejaka kobieta zajmująca się czarną magią powiedziała Elżbiecie o magicznej sile krwi, jednak większość informacji o niej pochodzi z legend a i ta wzmianka wygląda na silnie przekoloryzowaną. Istnieje też przekonanie, iż Elżbieta w swej psychozie odkryła niejako wyimaginowaną siłę krwi, która pozwoli jej zatrzymać młodość i piękne oblicze. Krew to życie – życie to piękno i nieprzemijający czas, tak myślała wówczas Elżbieta. Nieograniczona władzą męża rozpoczęła swoje okrutne rozwijanie chorej pasji. Wśród mężczyzn na zamku znalazła sobie podobnych – sadystów, którzy z chęcią polowali na młode kobiety będące dziewicami. Pani na Czachcicach żyła w głębokim przekonaniu iż kąpiel w ich krwi zatrzyma upływający czas. Nocą słudzy polowali na młode dziewczęta w wieku od 12 do18 lat. Torturowała je w specjalnie do tego przygotowanej celi. Traktowała to jak rytuał, który zaspokajał jej seksualne dewiacje i koił migrenowe bóle. Zakładała do tego celu białą suknię która w miarę przedłużania się jej okrutnych tortur powoli nasiąkała krwią. Trudno opisać ból jakich doznawały ofiary utrzymywane przy życiu maksymalną ilość czasu. Mdlały i były cucone na zmianę by zadowolić swoją panią. Niektóre źródła podają iż to właśnie Elżbieta sprowadziła z zagranicy tzw. „Żelazną Dziewicę” – wydrążonego manekina w którego wnętrzu znajdowały się długie, przebijające na wskroś kolce. Młodą dziewczynę umieszczano w „dziewicy” a specjalnie wydrążone rynny kierowały krew do balii w której Elżbieta rozkoszowała się swoją „odmładzającą” kąpielą. Drugim rodzajem tortury, który dostarczał sadystycznej Pani ekstazy, była nabita kolcami klatka w której więziono młodą dziewczynę, klatkę windowano do góry a pod nią siadała Elżbieta. Jedna ze służących, popleczniczek swej Pani o podobnych jak ona dewiacjach straszyła uwięzioną dziewczynę tak, że ta nadziewała się na kolce – krew spływająca w dół skrapiała suknię i ciało Elżbiety. Nie tylko jednak w celach odmładzających i nie tylko w podziemiach odbywały się ceremonie. Znane było zamiłowanie Elżbiety do obserwowania nagiej dziewczyny na mrozie oblewanej wodą - tak długo aż nie zmieniła się w posąg z lodu. Jednak okazało się iż magia krwi nie działa – Elżbieta zaczęła się starzeć, w jej umyśle pojawiła się myśl – najprawdopodobniej zasugerowana – iż to wina nieczystej, plebejskiej krwi. Założyła więc arystokratyczną szkołę dla dziewcząt, w której uczennice ginęły w tzw. niewyjaśnionych okolicznościach. Pewnego dnia Elżbieta w swym szale posuwa się zbyt daleko... Cztery ciała pozbawione krwi zostają wyrzucone poza zamkowe mury. Opamiętanie przychodzi zbyt późno. Informacje o ekscesach pięknej arystokratki docierają na dwór królewski. Jest rok 1610. Król wysyła z misją wyjaśnienia doniesień do Czachtic hrabiego Thurzo. To co odkrywa ekspedycja przechodzi najśmielsze oczekiwania. Podczas trwającego procesu zostaje odkryty rejestr zamęczonych okrutnie dziewcząt - zawiera (wg różnych źródeł) od 610 do 640 nazwisk... Słudzy Elżbiety zostają ścięci. Sama Elżbieta z powodów politycznych unika śmierci i zostaje skazana na dożywotni areszt w swoim zamku. Jej komnata została zamurowana - zostawiono tylko małe okienko przez które podawano jej pokarm. Dręczona głodem i zimnem Elżbieta umiera po trzech latach więzienia - 21 sierpnia 1614 roku. Nigdy nie dostrzegła swojej winy. Do końca nie rozumiała zarzutów które jej postawiono. Elżbieta była osobą opętaną, jej sadyzm, który spotykany jest do dziś w działaniach seksualnych takich jak SM czy BDSM ( dominacja połączona z fetyszyzmem), przerodził się w psychozę a nawet manię. Narcyzm stał się opętaniem... chorobliwą obsesją na punkcie swego wyglądu i młodości. To starannie pielęgnowana tanatofobia (strach przed śmiercią), która objawiła się w szukaniu za wszelką cenę możliwości uniknięcia jej. Nie znane wówczas były sposoby leczenia, nie znano prywatnego życia Elżbiety, a co za tym idzie ugruntowano ją w przeświadczeniu o bezkarności, pozwolono rozwijać swoje okrucieństwo. Podłoże tej choroby miało najprawdopodobniej swe źródło w kontaktach seksualnych. Jako piętnastoletnia dziewczyna wydana została za mąż, i musiała chcąc nie chcąc współżyć ze swoim mężem, który zapewne do delikatnych nie należał, na co wskazuje późniejsze pobłażanie swej żonie w sprawie "kar dla służacych". Chęć zemsty za krzywdy i ból, jakiego doznała w chwili gdy współżyła (miała skłonności homoseksualne) przeobraziła się w psychiczną chorobę, której nie potrafiła okiełznać. Za swą chorobę zapłaciła tym, czego się najbardziej obawiała – wlasnym życiem...