background image

DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

 

do ko

ń

ca staro

Ŝ

ytno

ś

ci

 

 

ś

redniowiecze i odrodzenie

 

 

barok i o

ś

wiecenie

 

 

1815-1914

 

 

1914-1989

  

jak i z czego studiowa

ć

 filozofi

ę

 

 

moje wykłady

 

 

Wittgenstein

 

 

filozofowie i socjologowie nauki

 

John LOCKE 

ROZWA

ś

ANIA DOTYCZ

Ą

CE ROZUMU LUDZKIEGO 

przeło

Ŝ

ył Bolesław J. Gawecki, przekład przejrzał Czesław Znamierowski 

II. 1. O ideach w ogólno

ś

ci i ich pochodzeniu

 

II. 2. O ideach prostych

 

II. 8. Dalsze rozwa

Ŝ

ania dotycz

ą

ce naszych idei prostych

 

II. 9. O postrzeganiu

 

II. 12. O ideach zło

Ŝ

onych

 

IV. 3. Zakres wiedzy ludzkiej

 

IV. 10. O naszej wiedzy o istnieniu Boga

 

KSI

Ę

GA DRUGA

ROZDZIAŁ 1

 

O ideach w ogólno

ś

ci i ich pochodzeniu 

§ 1. Poniewa

Ŝ

 ka

Ŝ

dy człowiek jest 

ś

wiadomy tego, 

Ŝ

e my

ś

li, oraz 

Ŝ

e tym, czym jego 

umysł my

ś

l

ą

c si

ę

 zajmuje, s

ą

 znajduj

ą

ce si

ę

 w umy

ś

le idee, nie ulega wi

ę

c w

ą

tpliwo

ś

ci, 

Ŝ

e ludzie maj

ą

 w swych umysłach idee, takie jak wyra

Ŝ

one słowami: "biało

ść

", 

"twardo

ść

", "słodycz", "my

ś

lenie", "ruch", "człowiek", "sło

ń

", "wojsko", "nietrze

ź

wo

ść

" i 

inne. Przede wszystkim nale

Ŝ

y zbada

ć

, jak człowiek do tych idei dochodzi. Wiem, 

Ŝ

tradycyjn

ą

 nauk

ą

 jest, i

Ŝ

 ludzie maj

ą

 idee wrodzone i wyryte od urodzenia w umy

ś

le. 

Pogl

ą

d ten poddałem obszernemu rozbiorowi i my

ś

l

ę

Ŝ

e to, co powiedziałem w 

poprzedniej ksi

ę

dze, zostanie przyj

ę

te o wiele łatwiej, gdy oka

Ŝę

, sk

ą

d umysł mo

Ŝ

otrzyma

ć

 wszystkie idee, jakie posiada, i jakimi drogami i przez jakie stopnie mog

ą

 si

ę

 

one zjawia

ć

 w umy

ś

le. W tej sprawie b

ę

d

ę

 si

ę

 odwoływał do własnej obserwacji i 

do

ś

wiadczenia ka

Ŝ

dego człowieka.

§ 2. Załó

Ŝ

my zatem, 

Ŝ

e umysł jest, jak si

ę

 to mówi, czyst

ą

 kart

ą

, nie zapisan

ą

 

Ŝ

adnymi 

znakami, 

Ŝ

e nie ma on idei; jak si

ę

 dochodzi do tego, 

Ŝ

e je zdobywa? Sk

ą

d ten ogromny 

zapas obrazów, niemal niesko

ń

czenie ró

Ŝ

norodnych, którymi nieustannie czynna, 

nieograniczona wyobra

ź

nia ludzka zapełniła umysł. Sk

ą

d bierze si

ę

 w umy

ś

le cały 

materiał dla rozumu i wiedzy. Odpowiadam, na to jednym słowem: z do

ś

wiadczenia; na 

nim oparta jest cała nasza wiedza i z niego ostatecznie si

ę

 wyprowadza. Nasze 

obserwacje zwrócone ku zmysłowym rzeczom zewn

ę

trznym czy te

Ŝ

 ku wewn

ę

trznym 

czynno

ś

ciom duchowym, które postrzegamy i które s

ą

 przedmiotem naszej refleksji - oto, 

co zaopatruje umysł w cały materiał my

ś

lenia. Takie s

ą

 dwa 

ź

ródła poznania, z których 

pochodz

ą

 wszystkie idee, jakie mamy lub mo

Ŝ

emy mie

ć

 naturalnym sposobem.

§ 3. Po pierwsze, zmysły nasze, zwrócone ku poszczególnym przedmiotom zmysłowym, 
dostarczaj

ą

 umysłowi ró

Ŝ

norakich postrze

Ŝ

e

ń

 rzeczy, zale

Ŝ

nie od tego, jak te rzeczy na 

Ŝ

ne sposoby działaj

ą

 na nie; tak dochodzimy do idei 

Ŝ

ółto

ś

ci i biało

ś

ci, tego, co gor

ą

ce 

i zimne, co mi

ę

kkie i twarde, co gorzkie i słodkie, oraz do wszystkich tych, które 

nazywamy jako

ś

ciami zmysłowymi. Gdy mówi

ę

Ŝ

e zmysły dostarczaj

ą

 ich umysłowi, to 

mam na my

ś

li, i

Ŝ

 z rzeczy zewn

ę

trznych przenosz

ą

 one to, co wytwarza w umy

ś

le te 

percepcje. To bogate 

ź

ródło wi

ę

kszo

ś

ci posiadanych przez nas idei, które zale

Ŝą

 

całkowicie od naszych zmysłów i przez nie dochodz

ą

 do umysłu, nazywam wra

Ŝ

eniem 

zmysłowym

Strona 1 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

§ 4. Po wtóre, innym 

ź

ródłem, z którego do

ś

wiadczenie zasila umysł ideami, jest 

postrzeganie czynno

ś

ci własnego umysłu, gdy jest zaj

ę

ty otrzymanymi ideami; czynno

ś

ci 

te, kiedy umysł zastanawia si

ę

 nad nimi i rozwa

Ŝ

a je, dostarczaj

ą

 mu idei odmiennego 

rodzaju, których by mu nie dały rzeczy zewn

ę

trzne. Takimi ideami s

ą

 idee postrzegania, 

my

ś

lenia, w

ą

tpienia, wierzenia, rozumowania, poznawania, chcenia i wszystkich innych 

Ŝ

norodnych czynno

ś

ci naszego umysłu; tych czynno

ś

ci jeste

ś

my 

ś

wiadomi i 

obserwujemy je w sobie i dzi

ę

ki temu daj

ą

 nam one idee równie wyra

ź

ne jak te, które 

nam daj

ą

 ciała działaj

ą

ce na nasze zmysły. To 

ź

ródło idei ka

Ŝ

dy ma całkowicie w sobie 

samym; a chocia

Ŝ

 nie jest to zmysł, jako 

Ŝ

e nie ma do czynienia z rzeczami 

zewn

ę

trznymi, to przecie

Ŝ

 do zmysłów jest bardzo podobne i mogłoby by

ć

 słusznie 

nazwane "zmysłem wewn

ę

trznym". Ale poniewa

Ŝ

 

ź

ródło pierwsze nazwałem wra

Ŝ

eniem 

zmysłowym, to nazywam refleksj

ą

, bo idee, jakie wywołuje, mog

ą

 by

ć

 otrzymane tylko 

dzi

ę

ki temu, 

Ŝ

e umysł zwraca si

ę

 ku sobie samemu przez refleksj

ę

 nad własnymi 

czynno

ś

ciami. Gdy zatem w dalszym ci

ą

gu rozprawy b

ę

d

ę

 u

Ŝ

ywał tego terminu, to 

chciałbym by

ć

 rozumiany w ten sposób, 

Ŝ

e mam na my

ś

li to, i

Ŝ

 umysł dostrzega swe 

czynno

ś

ci i ich charakter; dzi

ę

ki czemu zjawiaj

ą

 si

ę

 w umy

ś

le idee tych czynno

ś

ci. 

Powtarzam wi

ę

c: zewn

ę

trzne rzeczy materialne, jako przedmioty zmysłowego wra

Ŝ

enia 

lub czucia, oraz czynno

ś

ci w obr

ę

bie naszych umysłów, jako przedmioty refleksji, to w 

moim rozumieniu jedyne dwa 

ź

ródła, z których bior

ą

 pocz

ą

tek wszystkie nasze idee. 

Wyra

Ŝ

enia "czynno

ś

ci" u

Ŝ

ywam tu w znaczeniu szerokim, obejmuj

ą

cym nie tylko 

działania nad ideami, ale tak

Ŝ

e pewien rodzaj wzrusze

ń

, jakie powstaj

ą

 niekiedy ł

ą

cznie 

z tymi działaniami; takich, jak zadowolenie lub niepokój, zwi

ą

zane z jak

ąś

 my

ś

l

ą

.

§ 5. Rozum zdaje si

ę

 nie posiada

ć

 najsłabszego przebłysku jakiejkolwiek idei, której by 

nie otrzymywał z którego

ś

 z tych dwu 

ź

ródeł. Rzeczy zewn

ę

trzne zaopatruj

ą

 umysł w 

idee jako

ś

ci zmysłowych, czyli w te wszystkie ró

Ŝ

norodne percepcje, jakie w nas 

wywołuj

ą

; umysł daje rozumowi idee własnych swych czynno

ś

ci.

Gdy dokonamy całkowitego przegl

ą

du tych idei, ich odmian, kombinacji i zachodz

ą

cych 

pomi

ę

dzy nimi zale

Ŝ

no

ś

ci, to przekonamy si

ę

Ŝ

e obejmiemy całkowity ich zasób oraz 

Ŝ

w naszych umysłach nie ma nic, co by si

ę

 do nich nie dostało jedn

ą

 z tych dróg. Niechaj 

ka

Ŝ

dy zbada swe my

ś

li i gruntownie przeszuka swój rozum, a nast

ę

pnie niech mi powie, 

czy którakolwiek z jego idei pierwiastkowych nie jest albo ide

ą

 rzeczy dost

ę

pnych jego 

zmysłom, albo ide

ą

 czynno

ś

ci jego umysłu, traktowanych jako przedmioty jego refleksji. 

Bez wzgl

ę

du na to, jak wielkie zasoby poznania mogły si

ę

 tam w jego rozumieniu 

nagromadzi

ć

, po dokładniejszym rozejrzeniu si

ę

 dojdzie do przekonania, 

Ŝ

e nie ma ani 

jednej idei w umy

ś

le poza tymi, które w nim wyryło doznanie zmysłowe b

ą

d

ź

 refleksja, 

chocia

Ŝ

 by

ć

 mo

Ŝ

e - jak to pó

ź

niej zobaczymy - rozum je ł

ą

czy i rozszerza na 

niesko

ń

czenie ró

Ŝ

ne sposoby. 

ROZDZIAŁ II

 

O ideach prostych 

§ 1. Aby lepiej zrozumie

ć

 istot

ę

, charakter i zasi

ę

g naszego poznania, trzeba starannie 

uwzgl

ę

dni

ć

 jedn

ą

 rzecz, co si

ę

 tyczy idei, jakie posiadamy, a mianowicie, 

Ŝ

e jedne z nich 

s

ą

 proste, inne za

ś

 zło

Ŝ

one.

Chocia

Ŝ

 cechy rzeczy, które działaj

ą

 na nasze zmysły, s

ą

 w samych rzeczach tak 

poł

ą

czone i zwi

ą

zane, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

na ich rozdzieli

ć

 i 

Ŝ

e nie ma mi

ę

dzy nimi wyra

ź

nego 

rozgraniczenia, to przecie

Ŝ

 jasne jest, 

Ŝ

e idee, które te cechy wytwarzaj

ą

 w duszy, 

zjawiaj

ą

 si

ę

 poprzez zmysły jako proste i jednolite. Bo cho

ć

 wzrok i dotyk cz

ę

sto 

otrzymuj

ą

 jednocze

ś

nie od tego samego przedmiotu ró

Ŝ

ne idee, gdy na przykład 

człowiek widzi naraz ruch i barw

ę

, a r

ę

ka czuje mi

ę

kko

ść

 i ciepło w tym samym kawałku 

wosku - to jednak idee proste, tak poł

ą

czone w tej samej rzeczy, s

ą

 tak zupełnie 

odr

ę

bne, jak idee otrzymane za po

ś

rednictwem ró

Ŝ

nych zmysłów; zimno i twardo

ść

Strona 2 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

które człowiek czuje w kawałku lodu, to w jego duszy idee tak odr

ę

bne, jak zapach i 

biało

ść

 lilii albo jak smak cukru i zapach ró

Ŝ

y. Nie ma rzeczy bardziej jasnej ni

Ŝ

 jasna i 

wyra

ź

na percepcja tych idei prostych, z których ka

Ŝ

da, sama w sobie zawsze niezło

Ŝ

ona, 

nie zawiera w sobie nic innego, ni

Ŝ

 jednolite zjawisko czy te

Ŝ

 wyobra

Ŝ

enie w duszy i nie 

da si

ę

 ju

Ŝ

 rozło

Ŝ

y

ć

 na idee odr

ę

bne.

§ 2. Te idee proste, materiał całego naszego poznania, s

ą

 podawane i dostarczane 

umysłowi wył

ą

cznie na dwu wy

Ŝ

ej wspomnianych drogach, a mianowicie przez doznanie 

zmysłowe i refleksj

ę

. Gdy umysł zostanie ju

Ŝ

 zaopatrzony w takie idee proste, to ma 

mo

Ŝ

no

ść

 powtarza

ć

, porównywa

ć

 i ł

ą

czy

ć

 je na niesko

ń

czenie niemal rozmaite sposoby, 

tworz

ą

c tak do woli nowe, zło

Ŝ

one idee. Ale nie jest w mocy ani najbystrzejszego 

dowcipu, ani najbardziej szerokiego pojmowania, dzi

ę

ki my

ś

lom cho

ć

by najbardziej 

lotnym i zró

Ŝ

nicowanym wynale

źć

 i utworzy

ć

 w umy

ś

le now

ą

 ide

ę

 prost

ą

, która by si

ę

 w 

niej znalazła nie na jednej z dróg wspomnianych poprzednio; 

Ŝ

adna te

Ŝ

 siła umysłu nie 

mo

Ŝ

e zniweczy

ć

 idei, które si

ę

 ju

Ŝ

 tam znajduj

ą

. Panowanie człowieka w małym 

ś

wiatku 

własnego umysłu jest mniej wi

ę

cej takie samo, jak w wielkim 

ś

wiecie rzeczy widzialnych, 

gdzie jego pot

ę

ga, jakkolwiek wspierana sztuk

ą

 i zdobyt

ą

 sprawno

ś

ci

ą

, ogranicza si

ę

 do 

ł

ą

czenia i rozdzielania materiałów, jakie wpadn

ą

 mu w r

ę

ce; ale nie mo

Ŝ

e uczyni

ć

 nic, by 

stworzy

ć

 najmniejsz

ą

 bodaj now

ą

 cz

ą

stk

ę

 materii albo unicestwi

ć

 chocia

Ŝ

by jeden z 

istniej

ą

cych ju

Ŝ

 atomów. T

ę

 sam

ą

 niezdolno

ść

 znajdzie w sobie ka

Ŝ

dy, kto by usiłował 

ukształtowa

ć

 w swym umy

ś

le jak

ąś

 ide

ę

 prost

ą

, której by nie dała mu poprzez zmysły 

jaka

ś

 rzecz zewn

ę

trzna albo refleksja nad ideami czynno

ś

ci swej duszy. Chciałbym, 

Ŝ

eby 

kto

ś

 spróbował przedstawi

ć

 sobie smak, jaki nigdy nie działał na jego podniebienie, albo 

wytworzy

ć

 ide

ę

 zapachu, jakiego nie doznał nigdy; a gdyby potrafił tego dokona

ć

wysnułbym st

ą

d wniosek, 

Ŝ

ś

lepy mo

Ŝ

e s

ą

dzi

ć

 o kolorach, a głuchy posiada prawdziwe i 

wyra

ź

ne poj

ę

cia o d

ź

wi

ę

kach.

§ 3. Jakkolwiek nie wolno nam mniema

ć

Ŝ

e dla Boga byłoby niemo

Ŝ

liwo

ś

ci

ą

 stworzy

ć

 

istoty 

Ŝ

ywe z innymi organami i wi

ę

ksz

ą

 ilo

ś

ci

ą

 dróg, na których umysł otrzymywałby 

wiadomo

ś

ci o rzeczach cielesnych, ni

Ŝ

 te pi

ęć

 zwykle wyliczanych, jakie dał człowiekowi, 

niemniej my

ś

l

ę

Ŝ

e nikt nie potrafi wyobrazi

ć

 sobie jakich

ś

 innych cech w ciałach, cho

ć

by 

nie wiedzie

ć

 jak zbudowanych, o których mo

Ŝ

na by zdoby

ć

 jak

ąś

 wiadomo

ść

, poza 

d

ź

wi

ę

kami, smakami, zapachami, własno

ś

ciami widzialnymi i dotykalnymi. Gdyby za

ś

 

człowiek został stworzony z czterema tylko zmysłami, to jako

ś

ci nale

Ŝą

ce do pi

ą

tego 

zmysłu byłyby równie niedost

ę

pne naszej władzy poznawania, wyobra

Ŝ

ania i 

pojmowania, jak obecnie mogłoby by

ć

 cokolwiek z zakresu zmysłu szóstego, siódmego 

lub ósmego; byłoby za

ś

 wielk

ą

 i zarozumialcz

ą

 pewno

ś

ci

ą

 siebie, gdyby

ś

my z góry 

chcieli zaprzeczy

ć

Ŝ

e takich zmysłów nie mogłyby mie

ć

 jakie

ś

 stworzenia odmienne od 

nas w tej lub innej cz

ęś

ci olbrzymiego i zdumiewaj

ą

cego wszech

ś

wiata. Kto nie pragnie 

w swej pysze stawia

ć

 siebie na szczycie wszechrzeczy, lecz we

ź

mie pod rozwag

ę

 ogrom 

tej budowy oraz wielk

ą

 rozmaito

ść

, jak

ą

 mo

Ŝ

na znale

źć

 w małej i mało znanej jej cz

ą

stce, 

w jakiej si

ę

 obraca, ten skłonny b

ę

dzie my

ś

le

ć

Ŝ

e w innych zak

ą

tkach mieszkalnych 

mog

ą

 istnie

ć

 inne, odmienne i inteligentne istoty, oraz 

Ŝ

e o zdolno

ś

ciach tych istot wie 

tyle i tyle ma dla nich zrozumienia, ile mały robaczek w szufladzie dla zmysłów i umysłu 
człowieka; i wła

ś

nie taka ró

Ŝ

norodno

ść

 i doskonało

ść

 harmonizuje z m

ą

dro

ś

ci

ą

 i pot

ę

g

ą

 

Twórcy. - Trzymałem si

ę

 tu potocznego pogl

ą

du, który przypisuje człowiekowi tylko pi

ęć

 

zmysłów, cho

ć

 mo

Ŝ

na by, by

ć

 mo

Ŝ

e, słusznie wyliczy

ć

 ich wi

ę

cej; ale tak jedno, jak 

drugie przypuszczenie w równej mierze słu

Ŝ

y obecnemu memu celowi.

Rozdział VIII

 

Dalsze rozwa

Ŝ

ania dotycz

ą

ce naszych idei prostych 

§ 1. Aby najlepiej odsłoni

ć

 istot

ę

 naszych idei i aby zrozumiale o nich mówi

ć

, b

ę

dzie 

rzecz

ą

 wskazan

ą

 odró

Ŝ

ni

ć

 je z jednej strony jako idee albo postrze

Ŝ

enia w naszych 

duszach, z drugiej za

ś

 jako modyfikacje materii w ciałach, które wywołuj

ą

 w nas owe 

Strona 3 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

doznania; aby

ś

my nie my

ś

leli (jak to bodaj zwykle si

ę

 dzieje), 

Ŝ

e s

ą

 one w 

ś

cisłym 

znaczeniu obrazami i podobie

ń

stwami czego

ś

, co tkwi w przedmiocie. Wi

ę

kszo

ść

 

bowiem idei, które daj

ą

 doznania zmysłowe, nie wi

ę

cej jest podobna do czego

ś

, co 

istnieje poza nami, ni

Ŝ

 nazwy tych idei s

ą

 podobne do naszych idei, jakkolwiek nazwy te 

mog

ą

, gdy je słyszymy, wywoła

ć

 w nas odpowiednie idee.

§ 8. Cokolwiek umysł postrzega w sobie, czyli co stanowi bezpo

ś

redni przedmiot 

postrzegania, my

ś

lenia lub rozumienia, nazywam ide

ą

; zdolno

ść

 za

ś

 wytwarzania w 

naszym umy

ś

le jakiej

ś

 idei nazywam cech

ą

 przedmiotu, w którym tkwi ta zdolno

ść

. Tak 

wi

ę

c kula ze 

ś

niegu posiada zdolno

ść

 wywołania w nas idei biało

ś

ci, zimna i okr

ą

gło

ś

ci; 

otó

Ŝ

 zdolno

ś

ci tej kuli wywołania w nas tych idei nazywam jej cechami, jako za

ś

 wra

Ŝ

enia 

zmysłowe czy postrze

Ŝ

enia w naszych umysłach nazywam je ideami. A je

Ŝ

eli mówi

ę

 

niekiedy o ideach, jak gdyby były w samych rzeczach, to nale

Ŝ

y rozumie

ć

Ŝ

e mam na 

my

ś

li owe cechy w przedmiotach, które wytwarzaj

ą

 w nas te idee.

§ 9. Po

ś

ród rozwa

Ŝ

anych w ten sposób cech ciał wyró

Ŝ

niamy po pierwsze takie, które od 

ciała zupełnie nie daj

ą

 si

ę

 oddzieli

ć

, w jakimkolwiek znajdowałoby si

ę

 ono stanie; takie 

cechy, które zachowuje ono stale, trwale, przy wszelkich modyfikacjach i przemianach, 
jakich doznaje pod działaniem wszelkich sił mo

Ŝ

liwych; cechy, które zmysły zawsze 

odnajduj

ą

 w ka

Ŝ

dej cz

ą

stce materii dostatecznie du

Ŝ

ej, aby umysł mógł je postrzec i 

uzna

ć

 za nieodł

ą

czne od ka

Ŝ

dej cz

ą

stki materii, nawet zbyt małej, by j

ą

 mo

Ŝ

na było 

postrzec z osobna. We

ź

my oto ziarnko pszenicy i podzielmy je na dwie cz

ęś

ci; ka

Ŝ

da z 

tych cz

ęś

ci posiada jeszcze masywno

ść

, rozci

ą

gło

ść

, kształt i zdolno

ść

 ruchu; podzielmy 

je znowu, a zachowa jeszcze te same cechy; dzielmy je tak dalej, a

Ŝ

 cz

ą

stki stan

ą

 si

ę

 

niedostrzegalne: mimo to ka

Ŝ

da z nich musi nadal zachowa

ć

 wszystkie te cechy. Podział 

bowiem (a kamie

ń

 mły

ń

ski, tłuczek, czy te

Ŝ

 jakiekolwiek inne ciało mo

Ŝ

e tylko podzieli

ć

 

inne ciało, gdy je sprowadza do niedostrzegalnych cz

ą

stek) nigdy nie jest zdolny 

pozbawi

ć

 jakie

ś

 ciało masywno

ś

ci, rozci

ą

gło

ś

ci, kształtu czy ruchliwo

ś

ci, lecz tylko 

zmienia to, co poprzednio stanowiło jedn

ą

 brył

ę

 materii, na dwie wyra

ź

nie oddzielne bryły 

albo na wi

ę

cej. Wszystkie te oddzielne bryły, uznane za tyle

Ŝ

 osobnych ciał, tworz

ą

 po 

podziale pewn

ą

 ilo

ść

 rzeczy. Te cechy nazywam pierwotnymi albo pierwszymi cechami 

ciał i uwa

Ŝ

am, 

Ŝ

e mo

Ŝ

emy stwierdzi

ć

, i

Ŝ

 wywołuj

ą

 one w nas idee proste, a mianowicie 

idee masywno

ś

ci, rozci

ą

gło

ś

ci, kształtu, ruchu lub spoczynku i liczby.

§ 10. Po drugie, s

ą

 takie cechy, które naprawd

ę

 w samych rzeczach nie s

ą

 niczym innym 

ni

Ŝ

 zdolno

ś

ciami wywołania w nas ró

Ŝ

nych wra

Ŝ

e

ń

 dzi

ę

ki cechom pierwotnym tych 

rzeczy, to znaczy dzi

ę

ki ich wielko

ś

ci, kształtowi, układowi i ruchowi ich 

niedostrzegalnych cz

ą

stek; takimi cechami s

ą

 barwy, d

ź

wi

ę

ki, smaki i tym podobne; 

nazywam je cechami wtórnymi. Do tych mo

Ŝ

na by doda

ć

 trzeci rodzaj cech, które uznaje 

si

ę

 wył

ą

cznie i jedynie za zdolno

ś

ci potencjalne, chocia

Ŝ

 s

ą

 one w tym samym stopniu 

rzeczywistymi cechami przedmiotu jak te, które, chc

ą

c pozosta

ć

 w zgodzie ze zwykłym 

sposobem mówienia, nazywam cechami, dla odró

Ŝ

nienia za

ś

, cechami wtórnymi. 

Zdolno

ść

 bowiem ognia wytworzenia nowej barwy lub g

ę

sto

ś

ci w wosku albo glinie dzi

ę

ki 

posiadanym cechom pierwotnym jest tak samo cech

ą

 ognia, jak jego zdolno

ść

 

wywoływania we mnie nowej idei lub wra

Ŝ

enia gor

ą

ca i palenia, którego przedtem nie 

doznawałem, dzi

ę

ki tym samym cechom pierwotnym, to znaczy dzi

ę

ki wielko

ś

ci, 

układowi i ruchowi jego niedost

ę

pnych zmysłom cz

ą

stek.

§ 11. Z kolei nale

Ŝ

y rozwa

Ŝ

y

ć

, jak ciała wytwarzaj

ą

 w nas idee; jest rzecz

ą

 oczywist

ą

Ŝ

dzieje si

ę

 to przez uderzenia czyli mechaniczne impulsy, bo w ten tylko sposób mo

Ŝ

emy 

poj

ąć

 działanie ciał.

§ 12. Je

Ŝ

eli zatem rzeczy zewn

ę

trzne nie s

ą

 zwi

ą

zane z naszymi umysłami, gdy te 

rzeczy wywołuj

ą

 w nich idee, i je

ś

li niemniej postrzegamy cechy pierwiastkowe w ka

Ŝ

dej 

z nich, o ile z osobna pod zmysły nasze podpada, to jest oczywiste, 

Ŝ

e jaki

ś

 ruch 

Strona 4 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

przenosi si

ę

 z nich za po

ś

rednictwem nerwów lub tchnie

ń

 

Ŝ

yciowych i pewnych cz

ęś

ci 

ciała do mózgu czyli siedliska dozna

ń

 zmysłowych, aby wytworzy

ć

 w duszy 

poszczególne idee, jakie o nich mamy. Skoro za

ś

 rozci

ą

gło

ść

, kształt, liczba i ruch ciał o 

rozmiarach, które dadz

ą

 si

ę

 obserwowa

ć

, mo

Ŝ

na postrzega

ć

 wzrokiem z pewnej 

odległo

ś

ci, to jasne jest, 

Ŝ

e jakie

ś

 z osobna niepostrzegalne ciałka musz

ą

 przybiega

ć

 od 

nich do oczu i przez to doprowadza

ć

 do mózgu ruch, który wywołuje te idee, jakie o nich 

posiadamy.

§ 13. Mo

Ŝ

na przyj

ąć

Ŝ

e w ten sam sposób, w jaki powstaj

ą

 w nas idee cech pierwotnych, 

powstaj

ą

 równie

Ŝ

 idee cech wtórnych, a mianowicie przez działanie niedostrzegalnych 

cz

ą

stek na nasze zmysły. Jest bowiem rzecz

ą

 jasn

ą

Ŝ

e istniej

ą

, i to w wielkiej liczbie, 

ciała tak drobne, 

Ŝ

e za pomoc

ą

 

Ŝ

adnego ze swych zmysłów nie mo

Ŝ

emy rozpozna

ć

 ich 

rozmiarów, kształtu ani ruchu; takie s

ą

, oczywi

ś

cie, cz

ą

stki powietrza i wody; lecz istniej

ą

 

te

Ŝ

 inne, od nich bez porównania mniejsze, by

ć

 mo

Ŝ

e o tyle mniejsze od cz

ą

stek 

powietrza i wody, o ile te s

ą

 mniejsze od grochu lub ziarnek gradu. Przypu

ść

my tedy, 

Ŝ

rozmaite ruchy i kształty, wielko

ś

ci i liczby takich cz

ą

stek, działaj

ą

c na ró

Ŝ

ne organy 

naszych zmysłów, wywołuj

ą

 w nas owe ró

Ŝ

norodne wra

Ŝ

enia zmysłowe, jakie 

otrzymujemy dzi

ę

ki barwom i zapachom ciał; 

Ŝ

e na przykład fiołek wywołuje idee barwy 

fioletowej i miłego zapachu, jakich doznajemy w obecno

ś

ci tego kwiatka, dzi

ę

ki temu, 

Ŝ

działaj

ą

 na zmysły takie niedostrzegalne cz

ą

stki materialne, specjalnego kształtu i 

wielko

ś

ci, poruszaj

ą

ce si

ę

 w ró

Ŝ

nym stopniu i na ró

Ŝ

ny sposób. Nie jest wszak bardziej 

niemo

Ŝ

liwe pomy

ś

le

ć

 sobie, i

Ŝ

 Bóg zwi

ą

zał te idee z takimi ruchami, do których wcale nie 

s

ą

 podobne, ni

Ŝ

 

Ŝ

e zł

ą

czył ide

ę

 bólu z ruchem kawałka stali kraj

ą

cego nasze ciało, do 

którego to ruchu ta idea jest zupełnie niepodobna. 

§ 14. Co powiedziałem tu o barwach i zapachach, nale

Ŝ

y przenie

ść

 tak

Ŝ

e na smaki i 

d

ź

wi

ę

ki oraz na inne podobne jako

ś

ci zmysłowe; jako

ś

ci te, bez wzgl

ę

du na to, jak

ą

 

realno

ść

 im bł

ę

dnie przypisujemy, w samych rzeczach nie s

ą

 naprawd

ę

 niczym innym ni

Ŝ

 

zdolno

ś

ciami wywołania w nas rozmaitych dozna

ń

 zmysłowych i, jak powiedziałem, 

zale

Ŝą

 od cech pierwotnych, takich jak rozmiary cz

ą

stek, ich kształt, budowa i ruchy.

§ 15. S

ą

dz

ę

Ŝ

e łatwo wysnu

ć

 st

ą

d wniosek, 

Ŝ

e idee pierwotnych cech ciała s

ą

 do nich 

podobne i 

Ŝ

e ich wzory istniej

ą

 rzeczywi

ś

cie w samych ciałach; natomiast idee, jakie nam 

daj

ą

 cechy wtórne, wcale nie s

ą

 do nich podobne. W samych ciałach nie ma nic 

podobnego do tych idei. W ciałach, które podług nich nazywamy, jest tylko zdolno

ść

 

wywołania w nas tych dozna

ń

 zmysłowych; co za

ś

 w idei jest słodkie, niebieskie lub 

ciepłe, to w samych ciałach, które wedle nich nazywamy, jest jedynie pewn

ą

 wielko

ś

ci

ą

kształtem i ruchem niedostrzegalnych cz

ą

stek.

ROZDZIAŁ IX

 

O postrzeganiu 

§ 1. Poniewa

Ŝ

 postrzeganie (percepcja) jest pierwsz

ą

 władz

ą

 umysłu, która operuje 

naszymi ideami, wi

ę

c jest równie

Ŝ

 pierwsz

ą

 i najprostsz

ą

 ide

ą

, jak

ą

 otrzymujemy przez 

refleksj

ę

. Niektórzy nazywaj

ą

 je my

ś

leniem w ogóle, jakkolwiek my

ś

lenie - zgodnie z 

duchem j

ę

zyka angielskiego - znaczy tyle, co rodzaj wewn

ę

trznego operowania ideami, 

gdzie umysł jest czynny, gdzie rozwa

Ŝ

a co

ś

 z pewnym stopniem uwagi zale

Ŝ

nej od woli; 

gdy tymczasem w samym czystym postrzeganiu umysł pozostaje przewa

Ŝ

nie tylko bierny 

i nie mo

Ŝ

e unikn

ąć

 doznawania tego, czego doznaje.

§2. Czym jest postrzeganie, ka

Ŝ

dy b

ę

dzie wiedział lepiej, ni

Ŝ

 z moich wywodów mógłby 

si

ę

 dowiedzie

ć

, je

ś

li tylko zastanowi si

ę

 nad tym, co sam robi, co widzi, słyszy, czego 

dotyka i tak dalej, lub co my

ś

li. Nie mo

Ŝ

e tego nie pozna

ć

, ktokolwiek ogl

ą

da w 

ś

wietle 

refleksji zjawiska, jakie zachodz

ą

 w jego własnym umy

ś

le, a je

ś

li sam si

ę

 nad nimi nie 

zastanowi, 

Ŝ

adne w 

ś

wiecie słowa nie b

ę

d

ą

 zdolne da

ć

 mu o tym poj

ę

cia.

Strona 5 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

§ 3. Tyle jest pewne, 

Ŝ

e nie ma postrze

Ŝ

enia, cho

ć

by w ciele dokonywały si

ę

 jakiekolwiek 

zmiany, je

ś

li nie dojd

ą

 one do naszej 

ś

wiadomo

ś

ci; czy te

Ŝ

 cho

ć

by jakie

ś

 impresje 

dotykały jego cz

ęś

ci zewn

ę

trznych, je

ś

li tych impresji nie przyjmie do wiadomo

ś

ci umysł. 

Ogie

ń

 mo

Ŝ

e pali

ć

 ciało człowieka ze skutkiem nie wi

ę

kszym, ni

Ŝ

 gdy pali polano, póki 

ruch nie dosi

ę

gnie mózgu i w umy

ś

le nie powstanie wra

Ŝ

enie gor

ą

ca lub idea bólu, co 

wła

ś

nie jest rzeczywistym postrze

Ŝ

eniem. 

§ 4. Jak

Ŝ

e cz

ę

sto człowiek mo

Ŝ

e zaobserwowa

ć

 na sobie, 

Ŝ

e gdy umysł jego jest pilnie 

zaj

ę

ty rozwa

Ŝ

aniem jakich

ś

 rzeczy i z zainteresowaniem dokonuje przegl

ą

du swych idei, 

to wówczas nie zwraca wcale uwagi na impresje, jakie 

ź

ródła głosu wywieraj

ą

 na organ 

słuchu. W tym organie zachodzi taka sama zmiana, jaka wystarcza, by wywoła

ć

 

odpowiedni

ą

 ide

ę

. Organ mo

Ŝ

e otrzyma

ć

 impuls wystarczaj

ą

cy; mimo to, o ile umysł 

impulsu tego nie dostrzegł, postrze

Ŝ

enie nie nast

ę

puje; a chocia

Ŝ

 w uchu zachodzi ruch, 

który zazwyczaj wywołuje ide

ę

 d

ź

wi

ę

ku, to jednak tego d

ź

wi

ę

ku nie słyszymy. Brak 

wra

Ŝ

enia zmysłowego nie pochodzi w tym wypadku st

ą

d, 

Ŝ

e organ jest uszkodzony albo 

Ŝ

e ucho człowieka otrzymało bodziec słabszy, ni

Ŝ

 w innych przypadkach, kiedy słyszał; 

lecz wra

Ŝ

enia zmysłowego nie ma dlatego, 

Ŝ

e tego, co normalnie wywołuje ide

ę

, umysł 

nie przyj

ą

ł do swej wiadomo

ś

ci, jakkolwiek zwykły organ doprowadził impuls; wskutek 

tego 

Ŝ

adna idea w umy

ś

le nie powstała. Tak wi

ę

c, gdziekolwiek jest doznanie zmysłowe 

lub postrze

Ŝ

enie, tam rzeczywi

ś

cie pewna idea powstaje i jest w umy

ś

le.

§ 5. St

ą

d te

Ŝ

 nie w

ą

tpi

ę

Ŝ

e u dzieci w łonie matki zmysły wykonuj

ą

 swe funkcje na 

rzeczach, które na nie działaj

ą

, i 

Ŝ

e w ten sposób dzieci otrzymuj

ą

 pewn

ą

 niewielk

ą

 

liczb

ę

 idei, zanim si

ę

 urodz

ą

, co jest nieuniknionym skutkiem b

ą

d

ź

 działania 

otaczaj

ą

cych je ciał, b

ą

d

ź

 braków i niedomaga

ń

, jakim podlegaj

ą

. W

ś

ród tych idei (je

ś

li 

mo

Ŝ

na pozwoli

ć

 sobie na domysły dotycz

ą

ce rzeczy raczej niedost

ę

pnych badaniu), 

prawdopodobnie jedne z pierwszych, jakie maj

ą

 dzieci, s

ą

 idee głodu i ciepła, z którymi 

ju

Ŝ

 nigdy bodaj nie rozstaj

ą

 si

ę

 pó

ź

niej.

§ 6. Ale chocia

Ŝ

 mo

Ŝ

na rozs

ą

dnie przyj

ąć

Ŝ

e dzieci otrzymuj

ą

 pewne idee przed 

przyj

ś

ciem na 

ś

wiat, to przecie

Ŝ

 proste te idee s

ą

 dalekie od owych zasad wrodzonych, 

które uznaj

ą

 niektórzy ludzie, a które my odrzucili

ś

my powy

Ŝ

ej. Idee tu wspomniane s

ą

 

skutkami doznania zmysłowego i powstaj

ą

 pod wpływem impulsów działaj

ą

cych na ciało, 

jakim ono podlega w tych warunkach; zale

Ŝą

 wi

ę

c od czego

ś

 w stosunku do umysłu 

zewn

ę

trznego, nie ró

Ŝ

ni

ą

 si

ę

 tedy co do swego powstania od innych idei pochodz

ą

cych 

od zmysłów niczym wi

ę

cej jak tylko tym, 

Ŝ

e poprzedzaj

ą

 je w czasie. A tymczasem owe 

zasady wrodzone, jak si

ę

 przyjmuje, s

ą

 zupełnie innej natury i w umy

ś

le zjawiaj

ą

 si

ę

 nie 

wskutek jakich

ś

 przypadkowych zmian w ciele lub jakich

ś

 impulsów, działaj

ą

cych na 

ciało, lecz, by tak rzec, s

ą

 pierwotnymi znakami wyrytymi w duszy w tej samej chwili, gdy 

ona powstaje i kształtuje si

ę

.

§ 7. Podobnie jak co do niektórych idei mo

Ŝ

na zasadnie przyj

ąć

Ŝ

e zjawiły si

ę

 w 

umysłach dzieci ju

Ŝ

 w łonie matki, słu

Ŝą

c potrzebom ich 

Ŝ

ycia i istnienia w tego rodzaju 

warunkach, tak te

Ŝ

 po urodzeniu si

ę

 dziecka najwcze

ś

niej wra

Ŝ

one mu zostaj

ą

 te idee, 

które b

ę

d

ą

 pierwszymi jako

ś

ciami zmysłowymi, jakie dziecko spotyka; spo

ś

ród nich za

ś

 

ś

wiatło nie jest najmniej wa

Ŝ

n

ą

 i najmniej bogat

ą

 w skutki, Jak bardzo umysł po

Ŝą

da 

zdobycia wszelkich idei, którym nie towarzyszy przykro

ść

, tego mo

Ŝ

na si

ę

 nieco 

domy

ś

la

ć

 obserwuj

ą

c noworodki, które zawsze zwróc

ą

 oczy w stron

ę

, sk

ą

d płynie 

ś

wiatło, cho

ć

by

ś

my je nie wiedzie

ć

 jak poło

Ŝ

yli. Ale poniewa

Ŝ

 bardzo ró

Ŝ

ne s

ą

 idee, jakie 

dzieci poznaj

ą

 najwcze

ś

niej, zale

Ŝ

nie od zmiennych okoliczno

ś

ci, w jakich po raz 

pierwszy stykaj

ą

 si

ę

 ze 

ś

wiatem, wi

ę

c porz

ą

dek, w jakim poszczególne idee zjawiaj

ą

 si

ę

 

w umy

ś

le, bywa bardzo ró

Ŝ

ny i trudno go ustali

ć

 z pewno

ś

ci

ą

; a przy tym poznanie go nie 

jest dla nas istotne.

Strona 6 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

§ 8. Co si

ę

 tyczy postrzegania, nale

Ŝ

y dalej zwa

Ŝ

y

ć

Ŝ

e idee, jakie otrzymujemy poprzez 

doznanie zmysłowe, u dorosłych cz

ę

sto ulegaj

ą

 zmianie pod wpływem s

ą

dów, z czego 

nie zdajemy sobie sprawy. Gdy przed oczyma umie

ś

ci

ć

 kul

ę

 barwy jednostajnej, na 

przykład złot

ą

, z alabastru lub agatu, to idea, jak

ą

 ona pozostawia po sobie w naszym 

umy

ś

le, jest niew

ą

tpliwie ide

ą

 płaskiego kr

ę

gu, na którym w pewien sposób rozło

Ŝ

one s

ą

 

cienie i z którego 

ś

wiatło i jasno

ść

 dochodzi w ró

Ŝ

nym stopniowaniu do naszych oczu. 

Ale w praktyce przyzwyczaili

ś

my si

ę

 postrzega

ć

, jak ukazuj

ą

 si

ę

 nam zwykle ciała 

wypukłe i jak zmienia si

ę

 odbicie 

ś

wiatła zale

Ŝ

nie od kształtu ciał; tote

Ŝ

 s

ą

d nasz, drog

ą

 

zakorzenionego nawyku, natychmiast zast

ę

puje złudne pozory przez ich przyczyny. 

Wnosz

ą

c tak o kształcie z tego, co naprawd

ę

 jest rozmaito

ś

ci

ą

 odcieni i barw, czyni t

ę

 

rozmaito

ść

 znakiem lub symbolem tego kształtu i tworzy sobie postrze

Ŝ

enie ciała 

wypukłego o jednolitym zabarwieniu, gdy tymczasem ide

ą

, przez nas otrzyman

ą

, była 

jedynie ró

Ŝ

norako zabarwiona płaszczyzna, jak to wida

ć

 w sposób oczywisty na 

malowidłach. Przy tej okazji przytocz

ę

 tu zagadnienie, jakie przed kilku miesi

ą

cami 

zechciał przesła

ć

 mi listownie bardzo pomysłowy i wytrwały miło

ś

nik rzetelnej wiedzy, 

uczony i zacny pan Molyneux. Brzmi ono, jak nast

ę

puje: "Wystawmy sobie, i

Ŝ

 niewidomy 

od urodzenia, obecnie człowiek dorosły, nauczył si

ę

 odró

Ŝ

nia

ć

 dotykiem sze

ś

cian od kuli, 

wyrobione z tego samego metalu i w przybli

Ŝ

eniu tych samych rozmiarów, tak 

Ŝ

dotykaj

ą

c jednego lub drugiego mo

Ŝ

e powiedzie

ć

, które jest sze

ś

cianem, a które kul

ą

Przypu

ść

my dalej, i

Ŝ

 sze

ś

cian i kul

ę

 ustawiono na stole i 

Ŝ

e stoj

ą

cy opodal niewidomy 

przejrzał; zapytuj

ę

, czy za pomoc

ą

 odzyskanego wzroku, zanim dotknie tych 

przedmiotów, b

ę

dzie mógł je rozpozna

ć

 i powiedzie

ć

, który z nich jest kul

ą

, a który 

sze

ś

cianem?" Na co bystry i poprawnie rozumuj

ą

cy autor listu odpowiada: "Nie; bo 

chocia

Ŝ

 wiadomo mu z do

ś

wiadczenia, jak działa na jego dotyk kula, a jak sze

ś

cian, to 

jednak brak mu jeszcze do

ś

wiadczenia, które by go pouczyło, jak to, co tak a tak działa 

na jego dotyk, w ka

Ŝ

dym przypadku podziała na jego wzrok; nie wie on, 

Ŝ

e wystaj

ą

cy k

ą

sze

ś

cianu, nierównomiernie uciskaj

ą

cy jego r

ę

k

ę

, przedstawi si

ę

 jego oczom tak jak w 

sze

ś

cianie". Zgadzam si

ę

 ze zdaniem swego tak powa

Ŝ

nie my

ś

l

ą

cego korespondenta, 

którego z dum

ą

 zaliczam do grona przyjaciół, 

Ŝ

e takie jest rozwi

ą

zanie tego zagadnienia: 

my

ś

l

ę

 jak on, 

Ŝ

e były niewidomy nie b

ę

dzie zdolny natychmiast po zobaczeniu tych ciał 

powiedzie

ć

 z cał

ą

 pewno

ś

ci

ą

, co jest kul

ą

, a co sze

ś

cianem, chocia

Ŝ

 potrafi bezbł

ę

dnie 

pozna

ć

 je przy pomocy dotyku i z pewno

ś

ci

ą

 odró

Ŝ

ni

ć

 jedno od drugiego na podstawie 

wyczuwanej r

ę

k

ą

 ró

Ŝ

nicy w ich kształtach. Ustaliwszy to wszystko, daj

ę

 czytelnikowi 

sposobno

ść

 rozwa

Ŝ

enia, ile mo

Ŝ

e zawdzi

ę

cza

ć

 do

ś

wiadczeniu, 

ć

wiczeniu i poj

ę

ciom 

nabytym tam, gdzie my

ś

li, 

Ŝ

e wcale z nich nie korzysta i 

Ŝ

e zupełnie nie s

ą

 mu pomocne; 

a to tym wi

ę

cej, 

Ŝ

e mój spostrzegawczy korespondent pisze w dalszym ci

ą

gu, i

Ŝ

 gdy - w 

zwi

ą

zku z moj

ą

 ksi

ąŜ

k

ą

 - stawiał to pytanie ró

Ŝ

nym osobom bardzo inteligentnym, to nie 

spotkał bodaj ani jednej, która by od razu dała odpowied

ź

, jak

ą

 on poczytuje za trafn

ą

nim j

ą

 przekonały usłyszane od niego argumenty.

§ 9. Nie s

ą

dz

ę

 jednak, aby to samo stosowało si

ę

 do jakich

ś

 innych idei poza 

otrzymywanymi za pomoc

ą

 wzroku. Wzrok bowiem, ze wszystkich naszych zmysłów 

najbardziej wszechstronny, z jednej strony wprowadza do umysłu jemu jedynie wła

ś

ciwe 

idee 

ś

wiatła i barw, z drugiej za

ś

 idee tak od nich odmienne, jak idea przestrzeni, kształtu 

i ruchu, których ró

Ŝ

norodne odmiany wpływaj

ą

 na wygl

ą

d wła

ś

ciwego przedmiotu tego 

zmysłu, to znaczy: 

ś

wiatła i barw. Otó

Ŝ

 

ć

wiczenie doprowadza nas do tego, 

Ŝ

e o jednym 

s

ą

dzimy na podstawie drugiego. W wielu przypadkach, gdzie mamy do czynienia z 

rzeczami cz

ę

sto poprzednio spotykanymi, dzi

ę

ki ustalonemu nawykowi dzieje si

ę

 to tak 

pewnie i szybko, 

Ŝ

e bierzemy za postrze

Ŝ

enie naszych zmysłów to, co jest ide

ą

 

utworzon

ą

 przez nasz s

ą

d - tak 

Ŝ

e jedna idea, a mianowicie idea otrzymana przez 

doznanie zmysłowe, słu

Ŝ

y tylko do tego, by wywoła

ć

 drug

ą

, na siebie niemal wcale nie 

ś

ci

ą

gaj

ą

c uwagi. Podobnie człowiek czytaj

ą

c czy te

Ŝ

 słuchaj

ą

c w skupieniu i ze 

zrozumieniem, nie zauwa

Ŝ

a niemal liter czy d

ź

wi

ę

ków, lecz tylko idee, jakie litery w nim 

wywołuj

ą

.

Strona 7 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

§ 10. Nie b

ę

dziemy si

ę

 te

Ŝ

 dziwili, 

Ŝ

e rzeczy te uchodz

ą

 niemal zupełnie naszej uwadze, 

je

ś

li zwa

Ŝ

ymy, jak bardzo szybko odbywaj

ą

 si

ę

 czynno

ś

ci umysłowe; podobnie bowiem, 

jak si

ę

 my

ś

li o umy

ś

le, 

Ŝ

e nie zajmuje przestrzeni i nie jest rozci

ą

gły, tak jego czynno

ś

ci 

zdaj

ą

 si

ę

 nie wymaga

ć

 czasu: wydaje si

ę

Ŝ

e wiele z nich skupia si

ę

 w jednej chwili. 

Mówi

ą

c to, porównuj

ę

 je z czynno

ś

ciami cielesnymi. Ka

Ŝ

dy mo

Ŝ

e z łatwo

ś

ci

ą

 zauwa

Ŝ

y

ć

 

to na własnych my

ś

lach, je

ś

li tylko zechce si

ę

 nad nimi zastanowi

ć

. Jak si

ę

 to dzieje, 

Ŝ

od razu, jednym spojrzeniem, umysły nasze obejmuj

ą

 wszystkie cz

ęś

ci dowodu, o którym 

słusznie mo

Ŝ

na powiedzie

ć

Ŝ

e jest długi, bior

ą

c pod uwag

ę

 czas potrzebny na to, by 

wypowiedzie

ć

 go w słowach i wyło

Ŝ

y

ć

 go innym krok za krokiem. Nast

ę

pnie, nie 

powinni

ś

my si

ę

 zbytnio dziwi

ć

 temu, 

Ŝ

e dzieje si

ę

 to w nas tak nieznacznie, je

ś

li 

zwa

Ŝ

ymy, jak zdobyta nawykiem łatwo

ść

 wykonywania pewnych rzeczy sprawia, 

Ŝ

e to 

wszystko zachodzi nieraz bez udziału naszej uwagi. Nawyki, zwłaszcza bardzo wcze

ś

nie 

nabyte, doprowadzaj

ą

 wreszcie do tego, 

Ŝ

e zachodz

ą

 w nas sprawy, które cz

ę

sto 

wymykaj

ą

 si

ę

 spod naszej obserwacji. Ile

Ŝ

 razy w ci

ą

gu dnia zakrywamy oczy powiekami, 

nie dostrzegaj

ą

c wcale, 

Ŝ

e znajdujemy si

ę

 wtedy w ciemno

ś

ci. Ludzie, którzy przywykli 

do u

Ŝ

ywania jakiego

ś

 przysłowia, w ka

Ŝ

dym niemal zdaniu wymawiaj

ą

 wyrazy, których 

sami nie słysz

ą

 i nie zauwa

Ŝ

aj

ą

, cho

ć

 inni zwracaj

ą

 na nie uwag

ę

. St

ą

d te

Ŝ

 nie jest tak 

dziwne, 

Ŝ

e umysł nasz cz

ę

sto przekształca ide

ę

, jak

ą

 daje doznanie zmysłowe, na ide

ę

 

s

ą

du, i 

Ŝ

e pierwsza słu

Ŝ

y jedynie jako bodziec, który wywołuje drug

ą

, czego sami nie 

zauwa

Ŝ

amy.

§ 11. Zdolno

ść

 postrzegania ustanawia, jak my

ś

l

ę

, ró

Ŝ

nic

ę

 pomi

ę

dzy królestwem 

zwierz

ę

cym a ni

Ŝ

szymi dziedzinami przyrody. Niektóre ro

ś

liny, do

ść

 liczne, maj

ą

 pewn

ą

 

mo

Ŝ

no

ść

 ruchu i pod wpływem ró

Ŝ

norakiego działania na nie innych ciał gwałtownie 

zmieniaj

ą

 sw

ą

 posta

ć

 i miejsce, i z tej racji otrzymały nazw

ę

 "czułków", jako 

Ŝ

e wykonuj

ą

 

ruchy, które przypominaj

ą

 nieco te ruchy, jakie u zwierz

ą

t nast

ę

puj

ą

 po doznaniu 

wra

Ŝ

enia. Niemniej my

ś

l

ę

Ŝ

e wszystko to dzieje si

ę

 mechanicznie, nie inaczej, ni

Ŝ

 

skr

ę

canie si

ę

 zwilgotniałych włosków dzikiego owsa albo kurczenie si

ę

 sznura 

nasi

ą

kni

ę

tego wod

ą

. Wszystko to odbywa si

ę

 bez jakiegokolwiek doznania zmysłowego 

w rzeczy, w której si

ę

 to dzieje i która nie ma i nie otrzymuje 

Ŝ

adnej idei.

§ 12. Wydaje mi si

ę

Ŝ

e wszystkie gatunki zwierz

ę

ce posiadaj

ą

 w pewnej mierze 

zdolno

ść

 postrzegania, chocia

Ŝ

 jest rzecz

ą

 mo

Ŝ

liw

ą

, i

Ŝ

 u niektórych z nich natura 

przygotowała tak nieliczne drogi przyjmowania wra

Ŝ

e

ń

 zmysłowych i 

Ŝ

e postrze

Ŝ

enie, w 

którym je umysł przyjmuje, jest tak niejasne i m

ę

tne, i

Ŝ

 zupełnie dorówna

ć

 nie mo

Ŝ

Ŝ

ywo

ś

ci i rozmaito

ś

ci wra

Ŝ

e

ń

 zmysłowych, jaka jest u innych zwierz

ą

t. Ale postrze

Ŝ

enie 

takie wystarcza tak zorganizowanemu gatunkowi i jest m

ą

drze przystosowane do stanu i 

warunków, w jakim si

ę

 znajduje ten rodzaj zwierz

ą

t. Tak wi

ę

c m

ą

dro

ść

 i dobro

ć

 Stwórcy 

objawia si

ę

 w pełni we wszystkich cz

ęś

ciach jego olbrzymiego dzieła i na wszystkich 

stopniach i poziomach stworze

ń

, jakie do tego dzieła nale

Ŝą

.

§ 13. S

ą

dz

ę

Ŝ

e z budowy ostrygi lub morskiego 

ś

limaka wolno nam zasadnie wnosi

ć

Ŝ

nie posiadaj

ą

 one ani tak licznych, ani tak sprawnych zmysłów, jak człowiek i wiele 

innych zwierz

ą

t; a gdyby nawet je miały, to, niezdolne do przenoszenia si

ę

 z miejsca na 

miejsce, nie mogłyby ich u

Ŝ

y

ć

 dla poprawy swej egzystencji. Jak

ąŜ

 korzy

ść

 przynosiłby 

wzrok czy słuch stworzeniu, co nie mogłoby ani si

ę

 zbli

Ŝ

y

ć

 do rzeczy, w których z 

oddalenia postrzegłoby co

ś

 dla siebie po

Ŝą

danego, ani oddali

ć

 si

ę

 od rzeczy 

szkodliwych. I czy szybko

ść

 w odbieraniu wra

Ŝ

e

ń

 nie byłaby raczej niedogodna dla 

zwierz

ę

cia, które jest zmuszone pozostawa

ć

 w bezruchu tam, gdzie je umie

ś

cił 

przypadek, i zadowala

ć

 si

ę

 dopływem wody, jak si

ę

 zdarzy, zimniejszej lub cieplejszej, 

czystej lub zamulonej ?

§ 14. A jednak nie mog

ę

 oprze

ć

 si

ę

 my

ś

li, 

Ŝ

e istoty te nie s

ą

 pozbawione pewnego 

zacz

ą

tku niejasnego postrzegania, przez co ich stan odró

Ŝ

nia si

ę

 od stanu zupełnego 

braku wra

Ŝ

liwo

ś

ci. A 

Ŝ

e tak by

ć

 mo

Ŝ

e, mamy wyra

ź

ne przykłady nawet u samego 

Strona 8 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

człowieka. We

ź

my zgrzybiałego starca, z którego pami

ę

ci wiek podeszły wymazał dawn

ą

 

jego wiedz

ę

 i do czysta uprz

ą

tn

ą

ł idee, jakimi niegdy

ś

 wypełniony był jego umysł; 

całkowita za

ś

 ruina jego wzroku, słuchu, powonienia, a w znacznym stopniu smaku, w 

zupełno

ś

ci niemal zamkn

ę

ła drogi, którymi nowe idee mogłyby do niego si

ę

 dosta

ć

; je

ś

li 

za

ś

 niektóre przej

ś

cia s

ą

 jeszcze na wpół otwarte, 

ś

wie

Ŝ

e impresje zaledwie s

ą

 

postrzegane, wcale za

ś

 nie zachowuj

ą

 si

ę

 w pami

ę

ci. Otó

Ŝ

 pozostawiam czytelnikowi do 

rozwa

Ŝ

enia, jak dalece wiedza i umysłowe zdolno

ś

ci takiego człowieka wznosz

ą

 si

ę

 

(wbrew wszelkiemu wysławianiu zasad wrodzonych) ponad poziom bytowania 

ś

limaka 

czy ostrygi. Gdyby za

ś

 kto

ś

 trwał w takim stanie lat sze

ść

dziesi

ą

t, co równie łatwo by

ć

 by 

mogło jak to, 

Ŝ

e trwałby tak trzy dni, to ciekaw jestem, jaka byłaby ró

Ŝ

nica pomi

ę

dzy nim 

a najni

Ŝ

szym gatunkiem zwierz

ę

cym, co si

ę

 tyczy sprawno

ś

ci umysłowych.

§ 15. Postrze

Ŝ

enie tedy jest pierwszym krokiem i stopniem ku poznaniu i jest furt

ą

 

wej

ś

ciow

ą

, przez któr

ą

 otrzymujemy cały dla niego materiał; im wi

ę

c mniej zmysłów 

posiada człowiek lub inna jaka

ś

 istota, im mniej za ich pomoc

ą

 otrzymuje impresji i im 

bardziej s

ą

 one niewyra

ź

ne, wreszcie im mniej bystre władze umysłu nimi operuj

ą

, tym 

bardziej istota ta b

ę

dzie daleka od wiedzy, jak

ą

 znale

źć

 mo

Ŝ

na u niektórych ludzi. Lecz 

Ŝ

e bardzo wielkie jest tu stopniowanie (jak to mo

Ŝ

na zauwa

Ŝ

y

ć

 u ludzi), nie mo

Ŝ

na wi

ę

ustali

ć

 z pewno

ś

ci

ą

, jaka jest zdolno

ść

 postrzegania u ró

Ŝ

nych gatunków zwierz

ę

cych, a 

tym mniej jeszcze u poszczególnych istot indywidualnych. Wystarczy, gdy tu zaznacz

ę

Ŝ

e postrzeganie jest najpierwsz

ą

 czynno

ś

ci

ą

 naszych władz umysłowych i 

Ŝ

e jest to furta 

wej

ś

ciowa do naszego umysłu dla wszelkiej wiedzy. Jestem te

Ŝ

 skłonny przypuszcza

ć

Ŝ

e zdolno

ść

 postrzegania na swym stopniu najni

Ŝ

szym wyznacza granic

ę

 pomi

ę

dzy 

królestwem zwierz

ą

t a istotami ni

Ŝ

szego rz

ę

du. Ale wspominam o tym ubocznie tylko, 

jako o swym domy

ś

le, dla naszych tu bowiem rozwa

Ŝ

a

ń

 jest rzecz

ą

 oboj

ę

tn

ą

, jak uczeni 

rozwi

ąŜą

 to zagadnienie.

ROZDZIAŁ XII

 

O ideach zło

Ŝ

onych 

§ 1. Rozwa

Ŝ

ali

ś

my dotychczas te idee, gdzie umysł, gdy je przyjmuje, zachowuje si

ę

 

tylko biernie. S

ą

 to owe idee proste, otrzymywane ze wspomnianych powy

Ŝ

ej 

ź

ródeł: 

doznania zmysłowego i refleksji; umysł nie mo

Ŝ

Ŝ

adnej z nich wytworzy

ć

 samodzielnie 

ani te

Ŝ

 nie mo

Ŝ

e mie

ć

 idei, które nie składałyby si

ę

 z nich bez reszty. Ale umysł, 

całkowicie biernie przyjmuj

ą

c wszystkie swe idee proste, wykonuje sam przez si

ę

 ró

Ŝ

ne 

czynno

ś

ci, dzi

ę

ki czemu kształtuj

ą

 si

ę

 inne idee z posiadanych idei prostych, jako z 

materiału i fundamentu dla wszystkich pozostałych. Trzy s

ą

 czynno

ś

ci, w których umysł 

wykonuje sw

ą

 władz

ę

 nad ideami prostymi: 1. ł

ą

czenie pewnej liczby idei prostych w 

jedn

ą

, zło

Ŝ

on

ą

; tak powstaj

ą

 wszystkie idee zło

Ŝ

one. 2. zestawienie ł

ą

czne dwu idei, 

prostych lub zło

Ŝ

onych, i to takie zestawienie, aby mo

Ŝ

na je było na raz ogarn

ąć

 

wzrokiem, nie stapiaj

ą

c ich w jedno; na tej drodze dochodzi umysł do wszelkich swych 

idei stosunków. 3. oddzielanie lub odrywanie idei od wszelkich innych, jakie im 
towarzysz

ą

 faktycznie w 

ś

wiadomo

ś

ci; nazywa si

ę

 to abstrahowaniem i tak powstaj

ą

 

wszystkie idee ogólne. St

ą

d wida

ć

Ŝ

e moc człowieka i jego sposoby działania, zarówno 

ś

wiecie materialnym, jak w duchowym, s

ą

 na ogół te same. W obu bowiem materiały, 

jakimi człowiek rozporz

ą

dza, s

ą

 tego rodzaju, 

Ŝ

e nie ma on nad nimi tej władzy, aby je 

stwarza

ć

 albo niszczy

ć

 bez 

ś

ladu: wszystko, czego mo

Ŝ

e dokona

ć

, to albo poł

ą

czy

ć

 je ze 

sob

ą

, albo zestawi

ć

 obok siebie, albo zupełnie oddzieli

ć

 je od siebie. Rozwa

Ŝ

ania 

dotycz

ą

ce idei zło

Ŝ

onych rozpoczn

ę

 tu od pierwszej z tych czynno

ś

ci, aby na wła

ś

ciwym, 

miejscu zaj

ąć

 si

ę

 dwiema nast

ę

pnymi. Mo

Ŝ

na zaobserwowa

ć

Ŝ

e idee proste istniej

ą

 w 

Ŝ

norakim ze sob

ą

 poł

ą

czeniu; i umysł zdolny jest te

Ŝ

 uwa

Ŝ

a

ć

 kilka z nich, zł

ą

czonych 

ze sob

ą

, za jedn

ą

 ide

ę

; przy tym mo

Ŝ

e je rozwa

Ŝ

a

ć

 nie tylko w takim poł

ą

czeniu, w jakim 

s

ą

 dane w rzeczach zewn

ą

trz nas, lecz i tak, jak je sam powi

ą

zał. Idee utworzone tym 

sposobem z pewnej liczby prostych, zł

ą

czonych razem, nazywam zło

Ŝ

onymi. Nale

Ŝą

 do 

nich takie idee, jak pi

ę

kno, wdzi

ę

czno

ść

, człowiek, wojsko, 

ś

wiat; idee te, jakkolwiek 

Strona 9 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

zestawione z rozmaitych idei prostych albo z idei zło

Ŝ

onych, które składaj

ą

 si

ę

 z 

prostych, umysł mo

Ŝ

e, gdy zechce, rozwa

Ŝ

a

ć

 ka

Ŝ

d

ą

 z osobna, jako cało

ś

ci jednolite i 

oznaczane jedn

ą

 nazw

ą

.

§ 2. W zakresie odnawiania idei i ł

ą

czenia ich ze sob

ą

, umysł ma wielk

ą

 moc, by 

zmienia

ć

 i pomna

Ŝ

a

ć

 przedmioty swych my

ś

li, wybiegaj

ą

c przy tym nieograniczenie 

daleko poza to, co mu dostarczaj

ą

 zmysły i refleksja. Ale wszystko to jest nadal 

ograniczone do idei prostych, jakie otrzymał z owych dwu 

ź

ródeł i które stanowi

ą

 

ostateczny materiał wszelkich jego wytworów. Wszystkie idee proste bowiem pochodz

ą

 

od samych rzeczy i umysł nie mo

Ŝ

e mie

ć

 od nich ani wi

ę

cej, ani nic innego ni

Ŝ

 to jedynie, 

co mu podsuwaj

ą

. Nie mo

Ŝ

e on mie

ć

 innych idei jako

ś

ci zmysłowych ni

Ŝ

 te, które 

przychodz

ą

 do niego z zewn

ą

trz przez zmysły, ani te

Ŝ

 idei innego rodzaju czynno

ś

ci 

substancji my

ś

l

ą

cej ni

Ŝ

 idee tych  czynno

ś

ci, jakie znajduje w sobie; ale gdy te idee 

proste raz zdobył, nie jest ju

Ŝ

 ograniczony do samej obserwacji oraz tego, co mu si

ę

 z 

zewn

ę

trznego 

ś

wiata ukazuje: teraz mo

Ŝ

e własn

ą

 moc

ą

 wi

ą

za

ć

 ze sob

ą

 posiadane idee i 

tworzy

ć

 z nich nowe idee zło

Ŝ

one, jakich nigdy nie otrzymał tak poł

ą

czonych.

§ 3. W jakikolwiek sposób składaliby

ś

my lub rozkładali idee zło

Ŝ

one i cho

ć

by liczba ich 

była niesko

ń

czona, a ró

Ŝ

norodno

ść

, z jak

ą

 wypełniaj

ą

 i zajmuj

ą

 my

ś

li ludzkie, niczym 

nieograniczona, to przecie

Ŝ

, jak s

ą

dz

ę

, wszystkie mo

Ŝ

na sprowadzi

ć

 do trzech klas, a 

mianowicie do takich: 1. modi, 2. substancje, 3. stosunki.

§ 4. Po pierwsze nazywam modi takie idee zło

Ŝ

one, które, jakikolwiek byłby ich skład, nie 

mieszcz

ą

 w sobie zało

Ŝ

enia, i

Ŝ

by istniały samodzielnie, lecz które uwa

Ŝ

a si

ę

 za zale

Ŝ

ne 

od substancji b

ą

d

ź

 za ich własno

ś

ci; takie s

ą

 na przykład idee oznaczone przez wyrazy 

"trójk

ą

t", "wdzi

ę

czno

ść

", "zabójstwo" i tak dalej. Je

Ŝ

eli u

Ŝ

ywam tu terminu "modus" w 

sensie, który nieco odbiega od potocznego, to prosz

ę

 mi to wybaczy

ć

; jest to bowiem 

rzecz

ą

 nieuniknion

ą

 w rozprawach, które operuj

ą

 poj

ę

ciami odmiennymi od u

Ŝ

ywanych w 

Ŝ

yciu codziennym, tak 

Ŝ

e albo trzeba urabia

ć

 wyrazy nowe, albo stosowa

ć

 dawne w 

znaczeniu cokolwiek zmienionym; w obecnym za

ś

 przypadku mniej naganne b

ę

dzie, by

ć

 

mo

Ŝ

e, uczyni

ć

 to drugie.

§ 5. Tych modi istniej

ą

 dwa rodzaje, które zasługuj

ą

 na to, aby zastanowi

ć

 si

ę

 nad nimi 

oddzielnie. 

1° s

ą

 takie, co s

ą

 jedynie przedstawieniami lub rozmaitymi poł

ą

czeniami jednej i tej 

samej idei prostej, bez domieszki innych, jak na przykład tuzin, kopa: s

ą

 to tylko idee tylu 

a tylu oddzielnych jednostek, dodanych do siebie. Takie nazywam modi prostymi, jako 

Ŝ

zawieraj

ą

 si

ę

 w granicach jednej tylko idei prostej.

2° s

ą

 inne, utworzone z idei prostych ró

Ŝ

nego rodzaju, zestawionych tak, 

Ŝ

e tworz

ą

 jedn

ą

 

ide

ę

 zło

Ŝ

on

ą

; przykładem pi

ę

kno, które polega na pewnym poł

ą

czeniu barwy i kształtu i 

wywołuje w widzu uczucie przyjemne; albo kradzie

Ŝ

, zmiana stanu posiadania jakiej

ś

 

rzeczy bez zgody wła

ś

ciciela, której idea, jak tu wida

ć

, jest poł

ą

czeniem wielu idei wielu 

rodzajów. Modi takie nazywam mieszanymi.

§ 6. Po drugie, idee substancji s

ą

 takimi poł

ą

czeniami idei prostych, jakie uwa

Ŝ

a si

ę

 za 

przedstawienia okre

ś

lonych rzeczy poszczególnych, istniej

ą

cych samodzielnie; i 

domy

ś

lnie przyjmowana a niejasna idea substancji, taka, jaka ona jest, jest w nich 

zawsze pierwszym i głównym składnikiem. Tak, je

ś

li z ide

ą

 substancji zł

ą

czy si

ę

 prosta 

idea barwy szarobiaławej oraz pewien stopie

ń

 ci

ęŜ

ko

ś

ci, twardo

ś

ci, rozci

ą

gliwo

ś

ci i 

topliwo

ś

ci, to otrzymamy ide

ę

 ołowiu; kombinacja za

ś

 idei pewnego okre

ś

lonego kształtu 

oraz idei zdolno

ś

ci poruszania si

ę

, my

ś

lenia i rozumowania, doł

ą

czona do substancji, 

daje potoczn

ą

 ide

ę

 człowieka. Otó

Ŝ

 w

ś

ród idei substancji s

ą

 równie

Ŝ

 dwa rodzaje idei: 

jeden to idee substancji jednostkowych, takich, jakie istniej

ą

 oddzielnie; przykładem idea 

Strona 10 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

człowieka lub owcy; drugi - to idea wielu ludzi czy owiec zebranych razem, czego 
przykładem wojsko, zło

Ŝ

one z ludzi, albo stado owiec. Ka

Ŝ

da z tych zbiorowych idei 

pewnej liczby substancji w ten sposób zebranych jest tak samo jedn

ą

 ide

ą

, jak idea 

człowieka lub jednostki.

§ 7. Po trzecie, ostatnim rodzajem idei zło

Ŝ

onych jest ten, który oznaczamy mianem 

"stosunek"; stosunek polega na rozwa

Ŝ

aniu i porównaniu jednej idei z inn

ą

. Ró

Ŝ

nymi tymi 

rodzajami idei zajmiemy si

ę

 we wła

ś

ciwym porz

ą

dku.

KSI

Ę

GA CZWARTA

ROZDZIAŁ III

 

Zakres wiedzy ludzkiej 

§ 1-2. Z tego, 

Ŝ

e, jak było powiedziane, wiedza polega na postrzeganiu zgodno

ś

ci lub 

niezgodno

ś

ci pomi

ę

dzy naszymi ideami, wynika:

I. Po pierwsze, 

Ŝ

e wiedza nasza nie mo

Ŝ

e si

ę

ga

ć

 dalej ni

Ŝ

 nasze idee.

II. Po drugie, 

Ŝ

e wiedza nasza nie si

ę

ga poza postrze

Ŝ

enie ich zgodno

ś

ci lub 

niezgodno

ś

ci. Poniewa

Ŝ

 za

ś

 postrze

Ŝ

enie to powstaje 1) na drodze intuicji, czyli przez 

bezpo

ś

rednie porównanie dowolnych dwu idei, albo 2) dzi

ę

ki rozumowi, który bada 

zgodno

ść

 lub niezgodno

ść

 dwu idei za po

ś

rednictwem pewnych innych; albo wreszcie 3) 

przez wra

Ŝ

enia, gdy postrzegamy istnienie rzeczy poszczególnych, wi

ę

c st

ą

d wynika, 

Ŝ

e:

§ 3. III. Po trzecie, widzimy, 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

emy mie

ć

 wiedzy intuicyjnej, która by si

ę

 

rozci

ą

gała na wszystkie nasze idee i na wszystko, co by

ś

my o nich wiedzieli; albowiem 

nie mo

Ŝ

emy zbada

ć

 i postrzec wszelkich stosunków, jakie zachodz

ą

 mi

ę

dzy ideami, 

przez zestawienie ich lub bezpo

ś

rednie porównanie jednej z drug

ą

. Tak na przykład 

maj

ą

c idee trójk

ą

ta rozwartok

ą

tnego i ostrok

ą

tnego, nakre

ś

lonych na równych 

podstawach mi

ę

dzy liniami równoległymi, mog

ę

 postrzec intuicyjnie, 

Ŝ

e jeden nie jest 

drugim, ale nie mog

ę

 si

ę

 dowiedzie

ć

, czy s

ą

, czy nie s

ą

 równe; ich zgodno

ś

ci albo 

niezgodno

ś

ci pod wzgl

ę

dem równo

ś

ci nie mo

Ŝ

na bowiem nigdy postrzec przez 

bezpo

ś

rednie porównanie ich ze sob

ą

: odmienny kształt tych figur nie pozwala 

ś

ci

ś

le i 

bezpo

ś

rednio przyło

Ŝ

y

ć

 do siebie ich cz

ęś

ci, wobec czego trzeba pewnych cech 

po

ś

rednicz

ą

cych, by zmierzy

ć

 te cz

ęś

ci; a to ju

Ŝ

 jest dowodem, czyli wiedz

ą

 rozumow

ą

.

§ 4. IV. Po czwarte, z tego, co zostało stwierdzone, wynika dalej, 

Ŝ

e nasze poznanie 

rozumowe nie mo

Ŝ

e ogarn

ąć

 całego obszaru naszych idei, bo pomi

ę

dzy dwiema ideami, 

jakie chcieliby

ś

my bada

ć

, nie zawsze zdołamy znale

źć

 takie ogniwa po

ś

rednie, i

Ŝ

by dało 

si

ę

 poł

ą

czy

ć

 z pewno

ś

ci

ą

 intuicyjn

ą

 jedn

ą

 ide

ę

 z inn

ą

, we wszystkich krokach dedukcji; 

gdzie za

ś

 to jest niemo

Ŝ

liwe, tam nie ma wiedzy ani dowodu.

§ 5. V. Po pi

ą

te, poniewa

Ŝ

 poznanie zmysłowe nie si

ę

ga dalej ni

Ŝ

 istnienie rzeczy, które 

s

ą

 aktualnie dane naszym zmysłom, wi

ę

c jest ono bardziej jeszcze ograniczone ni

Ŝ

 

ka

Ŝ

dy z poprzednio wymienionych gatunków poznania.

§ 6. VI. Na podstawie tego jest oczywiste, 

Ŝ

e zakres naszej wiedzy nie tylko nie obejmuje 

wszelkich realnie istniej

ą

cych rzeczy, lecz nawet wszelkich naszych własnych idei. 

Chocia

Ŝ

 nasza wiedza jest ograniczona do naszych idei i ani pod wzgl

ę

dem zasi

ę

gu, ani 

zupełno

ś

ci oraz doskonało

ś

ci przekracza

ć

 ich nie mo

Ŝ

e; i chocia

Ŝ

 s

ą

 to granice nader 

ciasne w stosunku do ogółu rzeczy istniej

ą

cych i dalekie, jak słusznie mo

Ŝ

emy 

przypuszcza

ć

, od zakresu wiedzy nawet pewnych stworzonych umysłów, które nie s

ą

 

zwi

ą

zane i ograniczone tymi niejasnymi i szczupłymi wiadomo

ś

ciami, jakie mo

Ŝ

na 

zdoby

ć

 nielicznymi i niezbyt dokładnymi drogami postrzegania, jakimi s

ą

 nasze zmysły; 

Strona 11 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

to jednak sprawa stałaby dla nas dobrze, gdyby wiedza nasza si

ę

gała cho

ć

 tak daleko 

jak nasze idee i gdyby nie było wiele w

ą

tpliwo

ś

ci i pyta

ń

 co do idei, jakie mamy, pyta

ń

, od 

których nie jeste

ś

my i, jak my

ś

l

ę

, nigdy nie b

ę

dziemy wolni na tym 

ś

wiecie. Niemniej nie 

ulega w

ą

tpliwo

ś

ci, 

Ŝ

e wiedza ludzka, nawet w warunkach naszego istnienia i przy naszej 

strukturze wewn

ę

trznej, mogłaby posun

ąć

 si

ę

 znacznie dalej, ni

Ŝ

 si

ę

 posun

ę

ła, gdyby 

ludzie naprawd

ę

 i bez uprzedze

ń

 wło

Ŝ

yli w ulepszanie sposobów wykrywania prawdy 

cał

ą

 usilno

ść

 i trud my

ś

lenia, z jakimi barwi

ą

 fałsz i go broni

ą

, by podtrzyma

ć

 jaki

ś

 

systemat czy obroni

ć

 jaki

ś

 interes, czy te

Ŝ

 stronnictwo, z którym s

ą

 zwi

ą

zani. Ale my

ś

l

ę

Ŝ

e nie uwłaczaj

ą

c doskonało

ś

ci człowieczej, mam ostatecznie prawo utrzymywa

ć

 z 

pewno

ś

ci

ą

, i

Ŝ

 poznanie nasze nigdy nie b

ę

dzie zdolne obj

ąć

 wszystkiego, co 

zechcieliby

ś

my wiedzie

ć

 o swych ideach, i przezwyci

ęŜ

y

ć

 wszelkie trudno

ś

ci oraz 

rozwi

ą

za

ć

 wszelkie zagadnienia, jakie mog

ą

 powsta

ć

 co do tej czy innej idei. Mamy idee 

kwadratu, koła i równo

ś

ci, a przecie

Ŝ

 nigdy bodaj nie b

ę

dziemy zdolni znale

źć

 koła o polu 

równym polu kwadratu i nie b

ę

dziemy wiedzieli na pewno, 

Ŝ

e tak wła

ś

nie jest. Mamy idee 

materii i my

ś

lenia, lecz mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

e nigdy nie b

ę

dziemy mogli wiedzie

ć

, czy jaka

ś

 istota 

materialna my

ś

li, czy nie my

ś

li; jest bowiem niemo

Ŝ

liwe, by

ś

my bez objawienia, sam

ą

 

kontemplacj

ą

 własnych swych idei mogli wykry

ć

, czy wszechmoc nie udzieliła niektórym 

odpowiednio przystosowanym układom materialnym zdolno

ś

ci postrzegania i my

ś

lenia 

albo te

Ŝ

 czy z przystosowan

ą

 do tego materi

ą

 nie poł

ą

czyła i nie zwi

ą

zała my

ś

l

ą

cej 

substancji niematerialnej. Co si

ę

 tyczy kr

ę

gu naszych poj

ęć

, to przy naszej zdolno

ś

ci 

pojmowania niewiele trudniej jest przedstawi

ć

 sobie, 

Ŝ

e Bóg, je

ś

li mu si

ę

 tak podoba, 

mo

Ŝ

e samej materii da

ć

 dodatkowo zdolno

ść

 my

ś

lenia,

 

ni

Ŝ

 

Ŝ

e przydał jej jeszcze 

substancj

ę

 zdoln

ą

 my

ś

le

ć

. Przecie

Ŝ

 nie wiemy, na czym polega my

ś

lenie ani te

Ŝ

 jaki 

gatunek substancji podobało si

ę

 Wszechmocnemu obdarzy

ć

 moc

ą

, której 

Ŝ

aden byt 

stworzony posiada

ć

 nie mo

Ŝ

e inaczej ni

Ŝ

 dzi

ę

ki łasce i dobroci Stwórcy. Nie widz

ę

 

bowiem sprzeczno

ś

ci w tym, 

Ŝ

e pierwsza, wieczna Istota my

ś

l

ą

ca mogłaby, gdyby si

ę

 jej 

podobało, obdarowa

ć

 pewne układy stworzonej, do odbierania wra

Ŝ

e

ń

 niezdolnej materii, 

zestawione, jak uznałaby za stosowne, pewn

ą

 miar

ą

 czucia, postrzegania i my

ś

lenia, 

jakkolwiek (...) zało

Ŝ

enie, 

Ŝ

e materia (z własnej swej natury z cał

ą

 pewno

ś

ci

ą

 

pozbawiona czucia i my

ś

lenia) ma by

ć

 ow

ą

 wieczn

ą

 istot

ą

, od pocz

ą

tku my

ś

l

ą

c

ą

, zawiera 

wyra

ź

n

ą

 sprzeczno

ść

 wewn

ę

trzn

ą

. Jak

ą

 mo

Ŝ

na mie

ć

 pewno

ść

Ŝ

e jakie

ś

 percepcje, takie 

jak przyjemno

ść

 i przykro

ść

, nie mog

ą

 powstawa

ć

 w pewnych ciałach w okre

ś

lony 

sposób ukształtowanych i poruszanych, równie dobrze, jak gdy na skutek ruchu cz

ą

stek 

cielesnych powstaj

ą

 one w substancji niematerialnej? Bo przecie

Ŝ

, o ile poj

ąć

 mo

Ŝ

emy, 

ciało zdolne jest tylko uderza

ć

 inne ciała i działa

ć

 na nie; ruch za

ś

, o ile go mo

Ŝ

emy 

zrozumie

ć

 z pomoc

ą

 naszych idei, mo

Ŝ

e znowu wywoła

ć

 tylko ruch. Gdy wi

ę

przyjmujemy, 

Ŝ

e wywołuje przyjemno

ść

 lub przykro

ść

 albo ide

ę

 barwy czy d

ź

wi

ę

ku, to 

przestajemy si

ę

 opiera

ć

 na naszym rozumie, wychodzimy poza zakres naszych idei i 

przypisujemy to działanie całkowicie uznaniu naszego Stwórcy. Bo skoro musimy 
przyzna

ć

Ŝ

e poł

ą

czył z ruchem skutki, jakich w naszym rozumieniu sam ruch nigdy 

wywoła

ć

 by nie mógł, to jak

ą

 mamy racj

ę

, by wnioskowa

ć

Ŝ

e nie mógł on sprawi

ć

, by te 

skutki powstawały w rzeczy, w której w naszym pojmowaniu nie mog

ą

 one powsta

ć

, tak 

samo jak nie mo

Ŝ

emy poj

ąć

, by ruch materii działał w jakikolwiek sposób na jaki

ś

 inny 

przedmiot. Nie znaczy to, i

Ŝ

bym chciał tak czy inaczej zachwia

ć

 wiar

ę

 w niematerialno

ść

 

duszy; nie o prawdopodobie

ń

stwie tu mówi

ę

, lecz o wiedzy; i nie tylko my

ś

l

ę

Ŝ

skromno

ść

, jaka przystoi filozofowi, wymaga, aby si

ę

 nie wypowiadał autorytatywnie tam, 

gdzie brak oczywisto

ś

ci, która mo

Ŝ

e dawa

ć

 wiedz

ę

, lecz równie

Ŝ

Ŝ

e jest to z korzy

ś

ci

ą

 

dla nas, gdy poznajemy, jak daleko si

ę

ga nasza wiedza. Skoro nasz stan obecny nie jest 

"stanem widzenia", to w wielu przypadkach zadowoli

ć

 si

ę

 musimy wiar

ą

 i 

prawdopodobie

ń

stwem; a je

ś

li co do naszego zagadnienia, a mianowicie 

niematerialno

ś

ci duszy, nie mo

Ŝ

emy osi

ą

gn

ąć

 pewno

ś

ci dowodu, to nie powinno si

ę

 to 

nam wydawa

ć

 dziwne. Wszystkie wielkie cele moralno

ś

ci i religii s

ą

 wystarczaj

ą

co 

zabezpieczone bez filozoficznych dowodów niematerialno

ś

ci duszy: jest przecie

Ŝ

 rzecz

ą

 

oczywist

ą

Ŝ

e Ten, kto stworzył nas na pocz

ą

tku, aby

ś

my tu, na tej ziemi, bytowali jako 

Strona 12 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

istoty czuj

ą

ce i my

ś

l

ą

ce, i kto przez lata w tym stanie nas utrzymuje, mo

Ŝ

e i chce 

przywróci

ć

 nam taki sam stan i zdolno

ść

 doznawania wra

Ŝ

e

ń

 na tamtym 

ś

wiecie, aby

ś

my 

mogli przyj

ąć

 odpłat

ę

, jak

ą

 przeznacza ka

Ŝ

demu podług jego uczynków w tym 

Ŝ

yciu. 

Dlatego te

Ŝ

 rozstrzygni

ę

cie tej kwestii w takim czy innym sensie nie jest tak nagl

ą

co 

konieczne, jak niektórzy przesadnie gorliwi zwolennicy lub przeciwnicy niematerialno

ś

ci 

duszy chcieliby wmówi

ć

 

ś

wiatu. Osoby te albo, z jednej strony, zbytnio ulegaj

ą

 swemu 

całkowicie przez materi

ę

 owładni

ę

temu my

ś

leniu i dlatego niczemu niematerialnemu nie 

mog

ą

 przyzna

ć

 istnienia, albo, z drugiej strony, znajduj

ą

c, 

Ŝ

e my

ś

lenie nie nale

Ŝ

y do 

naturalnych mocy materii, któr

ą

 tylekro

ć

 badali najuwa

Ŝ

niej, wnioskuj

ą

 ufnie, 

Ŝ

e nawet 

sama wszechmoc nie mo

Ŝ

e obdarzy

ć

 postrzeganiem i my

ś

leniem substancji, której 

przysługuje cecha masywno

ś

ci. Kto zwa

Ŝ

y, jak trudno w naszych my

ś

lach pogodzi

ć

 

doznawanie zmysłowe z rozci

ą

ą

 materi

ą

 albo istnienie z czym

ś

 kompletnie 

pozbawionym rozci

ą

gło

ś

ci, ten si

ę

 zgodzi, 

Ŝ

e bardzo daleki jest od tego, by wiedzie

ć

 z 

pewno

ś

ci

ą

, czym jest jego dusza. Jest to sprawa, która, jak si

ę

 zdaje, le

Ŝ

y zupełnie poza 

zasi

ę

giem naszego poznania; a kto pozwala sobie rozwa

Ŝ

a

ć

 j

ą

 swobodnie i wejrze

ć

 w 

ciemne, zawiłe strony ka

Ŝ

dej z hipotez, ten uzna zapewne, 

Ŝ

e jego rozum nie wystarcza 

do stanowczego opowiedzenia si

ę

 za lub przeciw materialno

ś

ci duszy. Bo z jakiejkolwiek 

strony na ni

ą

 spojrzy, czy to jak na substancj

ę

 nierozci

ą

ą

, czy jak na my

ś

l

ą

c

ą

 rozci

ą

ą

 

materi

ę

, trudno

ść

 wyobra

Ŝ

enia sobie jednego czy drugiego b

ę

dzie go stale popychała w 

kierunku przeciwnym, gdy tylko my

ś

l zajmie si

ę

 jednym z tych przypuszcze

ń

. Nierzetelne 

to post

ę

powanie, na jakie pozwalaj

ą

 sobie niektórzy ludzie, gdy z powodu jakiej

ś

 

niejasno

ś

ci w jednej hipotezie przerzucaj

ą

 si

ę

 gwałtownie do hipotezy przeciwnej, cho

ć

 

jest ona nie mniej niezrozumiała dla nieuprzedzonego umysłu. Pokazuje to nie tylko 
słabo

ść

 i nieudolno

ść

 naszego poznania, lecz i to, jak nieznaczny jest tryumf z tego 

rodzaju argumentów, które, z własnych naszych pogl

ą

dów si

ę

 wywodz

ą

c, mog

ą

 nas 

przekona

ć

Ŝ

e z tej strony zagadnienia nie mo

Ŝ

emy znale

źć

 pewno

ś

ci, lecz bynajmniej 

nie pomagaj

ą

 nam zdoby

ć

 prawdy przez to, 

Ŝ

e przerzucamy si

ę

 na stron

ę

 przeciwn

ą

 i 

przyjmujemy pogl

ą

d, który po zbadaniu okazuje si

ę

 obarczony równymi trudno

ś

ciami. 

Jak

ą

 bowiem pewno

ść

 i jak

ą

 korzy

ść

 daje komu

ś

 to, 

Ŝ

e chc

ą

c unikn

ąć

 pozornych 

niedorzeczno

ś

ci i nieprzezwyci

ęŜ

alnych dla niego trudno

ś

ci w jednym pogl

ą

dzie, szuka 

ratunku w pogl

ą

dzie przeciwnym, który jest oparty na czym

ś

 równie niewytłumaczalnym i 

tak samo nieuchwytnym dla jego zdolno

ś

ci pojmowania? Nie mo

Ŝ

e by

ć

 sporu co do tego, 

Ŝ

e jest w nas co

ś

, co my

ś

li; same nasze w

ą

tpliwo

ś

ci, dotycz

ą

ce natury tego czego

ś

potwierdzaj

ą

 pewno

ść

 tego istnienia, cho

ć

 musimy si

ę

 z tym pogodzi

ć

Ŝ

e nie wiemy, 

jakiego to rodzaju byt. Daremnie usiłowaliby

ś

my zachowa

ć

 si

ę

 tu sceptycznie; zreszt

ą

 i w 

wi

ę

kszo

ś

ci innych przypadków jest rzecz

ą

 przeciwn

ą

 rozumowi odrzuca

ć

 stanowczo 

istnienie jakiej

ś

 rzeczy z tej racji, 

Ŝ

e nie jeste

ś

my zdolni poj

ąć

 jej natury. Ch

ę

tnie bym si

ę

 

dowiedział, czy jest taka substancja, która by nie miała czego

ś

, co wprawia w 

zakłopotanie nasze umysły. Jak bardzo musz

ą

 przewy

Ŝ

sza

ć

 nas wiedz

ą

 inne istoty 

duchowe, które widz

ą

 i znaj

ą

 natur

ę

 i wewn

ę

trzn

ą

 struktur

ę

 rzeczy. A je

ś

li do tego 

dodamy rozleglejsz

ą

 zdolno

ść

 pojmowania, która pozwala im widzie

ć

 od jednego 

wejrzenia zwi

ą

zek i zgodno

ść

 bardzo wielu idei i która daje im łatwo po

ś

rednie ogniwa 

dowodu, jakie my znajdujemy z trudem tylko i nie od razu, lecz krok po kroku, po długim 

ą

dzeniu po omacku, nader łatwo zapominaj

ą

c o jednym, zanim zdołamy uchwyci

ć

 drugi 

- to mo

Ŝ

emy w pewnej mierze przedstawi

ć

 sobie szcz

ęś

liwo

ść

 duchów wy

Ŝ

szych stopni, 

które maj

ą

 szybsze i bardziej przenikliwe wejrzenie w rzeczy oraz obszerniejszy zasi

ę

poznania. - Aby jednak powróci

ć

 do naszego wywodu : twierdz

ę

Ŝ

e nasza wiedza jest 

nie tylko ograniczona ubóstwem i niedoskonało

ś

ci

ą

 idei, jakie mamy i jakimi operujemy 

poznaj

ą

c, ale 

Ŝ

e nawet z nimi nie potrafi sobie radzi

ć

. Zbadajmy teraz, jak daleko si

ę

ga 

nasze poznanie.

ROZDZIAŁ X

 

O naszej wiedzy o istnieniu Boga 

Strona 13 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

§ 1. Jakkolwiek Bóg nie dał nam idei wrodzonej samego siebie, jakkolwiek nie wyrył w 
naszych duszach pierwotnych znaków, z których mogliby

ś

my odczyta

ć

 jego byt, to 

jednak, obdarowawszy nas zdolno

ś

ciami b

ę

d

ą

cymi naszym duchowym wyposa

Ŝ

eniem, 

nie pozostawił nas bez 

ś

wiadectwa o sobie: mamy przecie

Ŝ

 doznanie zmysłowe, 

postrze

Ŝ

enie, rozum, i dopóki mo

Ŝ

emy my

ś

le

ć

 o samym sobie, nie mo

Ŝ

e nam brakowa

ć

 

jasnego dowodu jego istnienia. Nie mo

Ŝ

emy te

Ŝ

 słusznie utyskiwa

ć

 na sw

ą

 niewiedz

ę

 w 

sprawie tak ogromnej wagi, skoro Bóg tak hojnie wyposa

Ŝ

ył nas w 

ś

rodki, które 

pozwalaj

ą

 nam znale

źć

 go i pozna

ć

, o ile to niezb

ę

dne dla osi

ą

gni

ę

cia celu naszego 

istnienia i dla tak doniosłej sprawy naszej szcz

ęś

liwo

ś

ci. Lecz chocia

Ŝ

 jest to prawda 

najoczywistsza ze wszystkich, jakie rozum wykrywa, i chocia

Ŝ

 jej pewno

ść

 (je

ś

li nie 

jestem w bł

ę

dzie) równa jest pewno

ś

ci matematycznej, to przecie

Ŝ

 trzeba w tej sprawie 

namysłu i uwagi, a umysł musi wło

Ŝ

y

ć

 wysiłek w to, aby prawd

ę

 t

ę

 wyprowadzi

ć

 

poprawnie z jakiego

ś

 poznania intuicyjnego; w przeciwnym bowiem razie 

pozostawaliby

ś

my co do tego zdania w niepewno

ś

ci i niewiedzy, podobnie jak co do 

innych zda

ń

, których mo

Ŝ

na dowie

ść

 w jasny sposób. Aby wi

ę

c pokaza

ć

Ŝ

e jeste

ś

my 

zdolni wiedzie

ć

, to znaczy: mie

ć

 pewno

ść

, i

Ŝ

 Bóg jest, i jak

ą

 drog

ą

 mo

Ŝ

emy doj

ść

 do tej 

pewno

ś

ci, nie musimy, moim zdaniem, si

ę

ga

ć

 poza siebie i poza t

ę

 niew

ą

tpliw

ą

 wiedz

ę

jak

ą

 mamy o swym własnym istnieniu.

§ 2. S

ą

dz

ę

Ŝ

e nie ulega w

ą

tpliwo

ś

ci, i

Ŝ

 ka

Ŝ

dy z nas ma jasn

ą

 ide

ę

 własnego swego 

istnienia; ka

Ŝ

dy wie z pewno

ś

ci

ą

Ŝ

e istnieje i jest czym

ś

. Nie zwracam si

ę

 do tego, kto 

ma w

ą

tpliwo

ś

ci, czy jest czym

ś

, czy nie jest; tak samo jak nie dysputowałbym z czyst

ą

 

nico

ś

ci

ą

 ani nie usiłował przekona

ć

 nico

ś

ci, 

Ŝ

e jest czym

ś

. Je

ś

li kto

ś

 pozuje na takiego 

sceptyka, 

Ŝ

e a

Ŝ

 zaprzecza własnemu istnieniu (bo rzeczywi

ś

cie o tym w

ą

tpi

ć

 nie 

sposób), to niechaj si

ę

 raduje tak miłym dla

ń

 szcz

ęś

ciem, 

Ŝ

e jest niczym, póki głód lub 

inna dolegliwo

ść

 nie upewni go, 

Ŝ

e sprawa ta przedstawia si

ę

 inaczej. S

ą

dz

ę

 wi

ę

c, 

Ŝ

wolno mi uzna

ć

 za prawd

ę

 to, co ka

Ŝ

dy uznaje, dzi

ę

ki swej wiedzy pewnej w

ą

tpi

ć

 o tym 

nie mog

ą

c: mianowicie, 

Ŝ

e jest czym

ś

, co faktycznie istnieje.

§ 3. Człowiek wie dalej z pewno

ś

ci

ą

 intuicyjn

ą

Ŝ

e czyste nic tak samo nie mo

Ŝ

wytworzy

ć

 jakiego

ś

 bytu realnego, jak nie mo

Ŝ

e by

ć

 równe dwu k

ą

tom prostym. Je

ś

li kto

ś

 

nie wie, 

Ŝ

e nico

ść

, czyli nieobecno

ść

 wszelkiego bytu, nie mo

Ŝ

e by

ć

 równa dwu k

ą

tom 

prostym, to niemo

Ŝ

liwe, by znał i rozumiał jakikolwiek z dowodów Euklidesa. Je

ś

li wi

ę

wiemy, 

Ŝ

e istnieje pewien byt realny i 

Ŝ

e niebyt 

Ŝ

adnego bytu realnego wytworzy

ć

 nie 

zdoła, to jest to oczywistym dowodem, 

Ŝ

e co

ś

 trwa od wieków; bo co odwiecznie nie 

istniało, miało pocz

ą

tek, a co miało pocz

ą

tek, to musi by

ć

 tworem czego

ś

 innego.

§ 4. Nast

ę

pnie jest rzecz

ą

 oczywist

ą

Ŝ

e to, co swój byt i pocz

ą

tek wzi

ę

ło z czego

ś

 

innego, musi czemu

ś

 innemu zawdzi

ę

cza

ć

 tak

Ŝ

e to wszystko, czym jest i co nale

Ŝ

y do 

jego bytu. Wszystkie władze, jakie posiada, z tego pochodz

ą

 

ź

ródła i przez nie s

ą

 

udzielane. A zatem to wieczne 

ź

ródło wszelkiego bytu musi by

ć

 zarazem 

ź

ródłem i 

pocz

ą

tkiem wszelkiej mocy; tak wi

ę

c ten byt wieczny musi by

ć

 równie

Ŝ

 bytem 

najpot

ęŜ

niejszym. 

§ 5. Wreszcie człowiek znajduje w sobie samym postrze

Ŝ

enie i poznanie. Stwierdzaj

ą

to, zrobili

ś

my dalszy krok naprzód i teraz jeste

ś

my pewni, 

Ŝ

e nie tylko istnieje w 

ś

wiecie 

jaki

ś

 byt, lecz 

Ŝ

e jest to istota posiadaj

ą

ca inteligencj

ę

 i wiedz

ę

. Był wi

ę

c kiedy

ś

 czas, 

kiedy nie było 

Ŝ

adnej istoty poznaj

ą

cej i kiedy poznawanie si

ę

 rozpocz

ę

ło; albo te

Ŝ

 od 

wieków istniała istota poznaj

ą

ca. Je

ś

li kto

ś

 powie, 

Ŝ

e był taki czas, kiedy 

Ŝ

adna istota nie 

posiadała wiedzy, kiedy ta odwieczna istota nie miała 

Ŝ

adnego rozumienia rzeczy, to 

odrzekn

ę

Ŝ

e w takim razie niemo

Ŝ

liwe byłoby, by kiedykolwiek powstała jaka

ś

 wiedza: 

bo

ć

 tak samo nie mo

Ŝ

e by

ć

, by rzeczy całkowicie pozbawione wiedzy, działaj

ą

ce na 

ś

lepo i niezdolne postrzega

ć

, miały wytworzy

ć

 istot

ę

 wiedz

ą

c

ą

, jak jest niemo

Ŝ

liwe, by 

trójk

ą

t sprawił, aby suma trzech jego k

ą

tów była wi

ę

ksza od dwu prostych. Jest bowiem 

równie niezgodne z ide

ą

 nie

ś

wiadomej materii, by miała obudzi

ć

 w sobie wra

Ŝ

liwo

ść

 

Strona 14 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20

background image

zmysłow

ą

, zdolno

ść

 postrzegania i poznawania, jak jest niezgodne z ide

ą

 trójk

ą

ta, by 

miał sam sobie zdoby

ć

 k

ą

ty o sumie wi

ę

kszej ni

Ŝ

 dwa proste.

§ 6. Tak tedy, wychodz

ą

c z rozwa

Ŝ

ania naszego ja i z tego, co nieomylnie odnajdujemy 

we własnej swej strukturze, rozum prowadzi nas do poznania owej pewnej i oczywistej 
prawdy, 

Ŝ

e istnieje istota wieczna, ponad wszystko pot

ęŜ

na i posiadaj

ą

ca najwi

ę

ksz

ą

 

wiedz

ę

. Czy istot

ę

 t

ę

 zechcemy nazwa

ć

 Bogiem, nie odgrywa to 

Ŝ

adnej roli. Sama rzecz 

jest oczywista i z tej idei, nale

Ŝ

ycie rozwa

Ŝ

onej, z łatwo

ś

ci

ą

 daj

ą

 si

ę

 wyprowadzi

ć

 

wszystkie inne atrybuty, jakie wiecznej tej istocie powinni

ś

my przypisa

ć

. Wszelako, gdyby 

znalazł si

ę

 kto

ś

 tak bezsensownie zuchwały, by przyjmowa

ć

Ŝ

e jedynie człowiek posiada 

wiedz

ę

 i m

ą

dro

ść

, lecz 

Ŝ

e jest niemniej wytworem nie

ś

wiadomych sił i przypadku, oraz 

Ŝ

w całym pozostałym wszech

ś

wiecie wszystko dzieje si

ę

 tylko moc

ą

 

ś

lepego przypadku, 

to pozostawiam jego rozwadze w wolnej chwili bardzo rozumn

ą

 i dobitn

ą

 nauczk

ę

, jak

ą

 

daje Cyceron w ksi

ę

dze drugiej De legibus: "Co mo

Ŝ

e by

ć

 głupszym i bardziej 

niestosownym zuchwalstwem, ni

Ŝ

 gdy człowiek my

ś

li, 

Ŝ

e posiada dusz

ę

 i rozum, ale 

Ŝ

e w 

całym 

ś

wiecie poza nim nic takiego nie istnieje? Albo 

Ŝ

e te rzeczy, które przy 

najwi

ę

kszym wysiłku swego rozumu zaledwie mo

Ŝ

e poj

ąć

, miałyby bez udziału rozumu 

by

ć

 poruszane i kierowane?" 

Z tego, co było powiedziane, jest dla mnie rzecz

ą

 jasn

ą

Ŝ

e o istnieniu Boga posiadamy 

wiedz

ę

 pewniejsz

ą

 ni

Ŝ

 o czymkolwiek innym, czego zmysły nie odsłaniaj

ą

 przed nami 

bezpo

ś

rednio. My

ś

l

ę

, co wi

ę

cej, 

Ŝ

e wolno mi powiedzie

ć

, i

Ŝ

 z wi

ę

ksz

ą

 pewno

ś

ci

ą

 wiemy, 

Ŝ

e Bóg jest, ni

Ŝ

 

Ŝ

e jest poza nami cokolwiek innego. Kiedy mówi

ę

Ŝ

e wiemy, mam na 

my

ś

li, i

Ŝ

 wiedza taka jest dla nas osi

ą

galna i 

Ŝ

e nie mo

Ŝ

emy jej nie posi

ąść

, je

Ŝ

eli tylko 

wysilimy nasz umysł w tym kierunku tak, jak to czynimy w ró

Ŝ

nych innych dociekaniach.

Strona 15 z 15

Bez tytułu 1

2009-10-20