DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
John LOCKE
ROZWA
ś
ANIA DOTYCZ
Ą
CE ROZUMU LUDZKIEGO
przeło
ż
ył Bolesław J. Gawecki, przekład przejrzał Czesław Znamierowski
II. 1. O ideach w ogólno
ś
ci i ich pochodzeniu
II. 2. O ideach prostych
II. 8. Dalsze rozwa
ż
ania dotycz
ą
ce naszych idei prostych
II. 9. O postrzeganiu
II. 12. O ideach zło
ż
onych
IV. 3. Zakres wiedzy ludzkiej
IV. 10. O naszej wiedzy o istnieniu Boga
KSI
Ę
GA DRUGA
ROZDZIAŁ 1
O ideach w ogólno
ś
ci i ich pochodzeniu
§ 1. Poniewa
ż
ka
ż
dy człowiek jest
ś
wiadomy tego,
ż
e my
ś
li, oraz
ż
e tym, czym jego
umysł my
ś
l
ą
c si
ę
zajmuje, s
ą
znajduj
ą
ce si
ę
w umy
ś
le idee, nie ulega wi
ę
c w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e ludzie maj
ą
w swych umysłach idee, takie jak wyra
ż
one słowami: "biało
ść
",
"twardo
ść
", "słodycz", "my
ś
lenie", "ruch", "człowiek", "sło
ń
", "wojsko", "nietrze
ź
wo
ść
" i
inne. Przede wszystkim nale
ż
y zbada
ć
, jak człowiek do tych idei dochodzi. Wiem,
ż
e
tradycyjn
ą
nauk
ą
jest, i
ż
ludzie maj
ą
idee wrodzone i wyryte od urodzenia w umy
ś
le.
Pogl
ą
d ten poddałem obszernemu rozbiorowi i my
ś
l
ę
,
ż
e to, co powiedziałem w
poprzedniej ksi
ę
dze, zostanie przyj
ę
te o wiele łatwiej, gdy oka
żę
, sk
ą
d umysł mo
ż
e
otrzyma
ć
wszystkie idee, jakie posiada, i jakimi drogami i przez jakie stopnie mog
ą
si
ę
one zjawia
ć
w umy
ś
le. W tej sprawie b
ę
d
ę
si
ę
odwoływał do własnej obserwacji i
do
ś
wiadczenia ka
ż
dego człowieka.
§ 2. Załó
ż
my zatem,
ż
e umysł jest, jak si
ę
to mówi, czyst
ą
kart
ą
, nie zapisan
ą
ż
adnymi
znakami,
ż
e nie ma on idei; jak si
ę
dochodzi do tego,
ż
e je zdobywa? Sk
ą
d ten ogromny
zapas obrazów, niemal niesko
ń
czenie ró
ż
norodnych, którymi nieustannie czynna,
nieograniczona wyobra
ź
nia ludzka zapełniła umysł. Sk
ą
d bierze si
ę
w umy
ś
le cały
materiał dla rozumu i wiedzy. Odpowiadam, na to jednym słowem: z do
ś
wiadczenia; na
nim oparta jest cała nasza wiedza i z niego ostatecznie si
ę
wyprowadza. Nasze
obserwacje zwrócone ku zmysłowym rzeczom zewn
ę
trznym czy te
ż
ku wewn
ę
trznym
czynno
ś
ciom duchowym, które postrzegamy i które s
ą
przedmiotem naszej refleksji - oto,
co zaopatruje umysł w cały materiał my
ś
lenia. Takie s
ą
dwa
ź
ródła poznania, z których
pochodz
ą
wszystkie idee, jakie mamy lub mo
ż
emy mie
ć
naturalnym sposobem.
§ 3. Po pierwsze, zmysły nasze, zwrócone ku poszczególnym przedmiotom zmysłowym,
dostarczaj
ą
umysłowi ró
ż
norakich postrze
ż
e
ń
rzeczy, zale
ż
nie od tego, jak te rzeczy na
ró
ż
ne sposoby działaj
ą
na nie; tak dochodzimy do idei
ż
ółto
ś
ci i biało
ś
ci, tego, co gor
ą
ce
i zimne, co mi
ę
kkie i twarde, co gorzkie i słodkie, oraz do wszystkich tych, które
nazywamy jako
ś
ciami zmysłowymi. Gdy mówi
ę
,
ż
e zmysły dostarczaj
ą
ich umysłowi, to
mam na my
ś
li, i
ż
z rzeczy zewn
ę
trznych przenosz
ą
one to, co wytwarza w umy
ś
le te
percepcje. To bogate
ź
ródło wi
ę
kszo
ś
ci posiadanych przez nas idei, które zale
żą
całkowicie od naszych zmysłów i przez nie dochodz
ą
do umysłu, nazywam wra
ż
eniem
zmysłowym.
Strona 1 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
§ 4. Po wtóre, innym
ź
ródłem, z którego do
ś
wiadczenie zasila umysł ideami, jest
postrzeganie czynno
ś
ci własnego umysłu, gdy jest zaj
ę
ty otrzymanymi ideami; czynno
ś
ci
te, kiedy umysł zastanawia si
ę
nad nimi i rozwa
ż
a je, dostarczaj
ą
mu idei odmiennego
rodzaju, których by mu nie dały rzeczy zewn
ę
trzne. Takimi ideami s
ą
idee postrzegania,
my
ś
lenia, w
ą
tpienia, wierzenia, rozumowania, poznawania, chcenia i wszystkich innych
ró
ż
norodnych czynno
ś
ci naszego umysłu; tych czynno
ś
ci jeste
ś
my
ś
wiadomi i
obserwujemy je w sobie i dzi
ę
ki temu daj
ą
nam one idee równie wyra
ź
ne jak te, które
nam daj
ą
ciała działaj
ą
ce na nasze zmysły. To
ź
ródło idei ka
ż
dy ma całkowicie w sobie
samym; a chocia
ż
nie jest to zmysł, jako
ż
e nie ma do czynienia z rzeczami
zewn
ę
trznymi, to przecie
ż
do zmysłów jest bardzo podobne i mogłoby by
ć
słusznie
nazwane "zmysłem wewn
ę
trznym". Ale poniewa
ż
ź
ródło pierwsze nazwałem wra
ż
eniem
zmysłowym, to nazywam refleksj
ą
, bo idee, jakie wywołuje, mog
ą
by
ć
otrzymane tylko
dzi
ę
ki temu,
ż
e umysł zwraca si
ę
ku sobie samemu przez refleksj
ę
nad własnymi
czynno
ś
ciami. Gdy zatem w dalszym ci
ą
gu rozprawy b
ę
d
ę
u
ż
ywał tego terminu, to
chciałbym by
ć
rozumiany w ten sposób,
ż
e mam na my
ś
li to, i
ż
umysł dostrzega swe
czynno
ś
ci i ich charakter; dzi
ę
ki czemu zjawiaj
ą
si
ę
w umy
ś
le idee tych czynno
ś
ci.
Powtarzam wi
ę
c: zewn
ę
trzne rzeczy materialne, jako przedmioty zmysłowego wra
ż
enia
lub czucia, oraz czynno
ś
ci w obr
ę
bie naszych umysłów, jako przedmioty refleksji, to w
moim rozumieniu jedyne dwa
ź
ródła, z których bior
ą
pocz
ą
tek wszystkie nasze idee.
Wyra
ż
enia "czynno
ś
ci" u
ż
ywam tu w znaczeniu szerokim, obejmuj
ą
cym nie tylko
działania nad ideami, ale tak
ż
e pewien rodzaj wzrusze
ń
, jakie powstaj
ą
niekiedy ł
ą
cznie
z tymi działaniami; takich, jak zadowolenie lub niepokój, zwi
ą
zane z jak
ąś
my
ś
l
ą
.
§ 5. Rozum zdaje si
ę
nie posiada
ć
najsłabszego przebłysku jakiejkolwiek idei, której by
nie otrzymywał z którego
ś
z tych dwu
ź
ródeł. Rzeczy zewn
ę
trzne zaopatruj
ą
umysł w
idee jako
ś
ci zmysłowych, czyli w te wszystkie ró
ż
norodne percepcje, jakie w nas
wywołuj
ą
; umysł daje rozumowi idee własnych swych czynno
ś
ci.
Gdy dokonamy całkowitego przegl
ą
du tych idei, ich odmian, kombinacji i zachodz
ą
cych
pomi
ę
dzy nimi zale
ż
no
ś
ci, to przekonamy si
ę
,
ż
e obejmiemy całkowity ich zasób oraz
ż
e
w naszych umysłach nie ma nic, co by si
ę
do nich nie dostało jedn
ą
z tych dróg. Niechaj
ka
ż
dy zbada swe my
ś
li i gruntownie przeszuka swój rozum, a nast
ę
pnie niech mi powie,
czy którakolwiek z jego idei pierwiastkowych nie jest albo ide
ą
rzeczy dost
ę
pnych jego
zmysłom, albo ide
ą
czynno
ś
ci jego umysłu, traktowanych jako przedmioty jego refleksji.
Bez wzgl
ę
du na to, jak wielkie zasoby poznania mogły si
ę
tam w jego rozumieniu
nagromadzi
ć
, po dokładniejszym rozejrzeniu si
ę
dojdzie do przekonania,
ż
e nie ma ani
jednej idei w umy
ś
le poza tymi, które w nim wyryło doznanie zmysłowe b
ą
d
ź
refleksja,
chocia
ż
by
ć
mo
ż
e - jak to pó
ź
niej zobaczymy - rozum je ł
ą
czy i rozszerza na
niesko
ń
czenie ró
ż
ne sposoby.
ROZDZIAŁ II
O ideach prostych
§ 1. Aby lepiej zrozumie
ć
istot
ę
, charakter i zasi
ę
g naszego poznania, trzeba starannie
uwzgl
ę
dni
ć
jedn
ą
rzecz, co si
ę
tyczy idei, jakie posiadamy, a mianowicie,
ż
e jedne z nich
s
ą
proste, inne za
ś
zło
ż
one.
Chocia
ż
cechy rzeczy, które działaj
ą
na nasze zmysły, s
ą
w samych rzeczach tak
poł
ą
czone i zwi
ą
zane,
ż
e nie mo
ż
na ich rozdzieli
ć
i
ż
e nie ma mi
ę
dzy nimi wyra
ź
nego
rozgraniczenia, to przecie
ż
jasne jest,
ż
e idee, które te cechy wytwarzaj
ą
w duszy,
zjawiaj
ą
si
ę
poprzez zmysły jako proste i jednolite. Bo cho
ć
wzrok i dotyk cz
ę
sto
otrzymuj
ą
jednocze
ś
nie od tego samego przedmiotu ró
ż
ne idee, gdy na przykład
człowiek widzi naraz ruch i barw
ę
, a r
ę
ka czuje mi
ę
kko
ść
i ciepło w tym samym kawałku
wosku - to jednak idee proste, tak poł
ą
czone w tej samej rzeczy, s
ą
tak zupełnie
odr
ę
bne, jak idee otrzymane za po
ś
rednictwem ró
ż
nych zmysłów; zimno i twardo
ść
,
Strona 2 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
które człowiek czuje w kawałku lodu, to w jego duszy idee tak odr
ę
bne, jak zapach i
biało
ść
lilii albo jak smak cukru i zapach ró
ż
y. Nie ma rzeczy bardziej jasnej ni
ż
jasna i
wyra
ź
na percepcja tych idei prostych, z których ka
ż
da, sama w sobie zawsze niezło
ż
ona,
nie zawiera w sobie nic innego, ni
ż
jednolite zjawisko czy te
ż
wyobra
ż
enie w duszy i nie
da si
ę
ju
ż
rozło
ż
y
ć
na idee odr
ę
bne.
§ 2. Te idee proste, materiał całego naszego poznania, s
ą
podawane i dostarczane
umysłowi wył
ą
cznie na dwu wy
ż
ej wspomnianych drogach, a mianowicie przez doznanie
zmysłowe i refleksj
ę
. Gdy umysł zostanie ju
ż
zaopatrzony w takie idee proste, to ma
mo
ż
no
ść
powtarza
ć
, porównywa
ć
i ł
ą
czy
ć
je na niesko
ń
czenie niemal rozmaite sposoby,
tworz
ą
c tak do woli nowe, zło
ż
one idee. Ale nie jest w mocy ani najbystrzejszego
dowcipu, ani najbardziej szerokiego pojmowania, dzi
ę
ki my
ś
lom cho
ć
by najbardziej
lotnym i zró
ż
nicowanym wynale
źć
i utworzy
ć
w umy
ś
le now
ą
ide
ę
prost
ą
, która by si
ę
w
niej znalazła nie na jednej z dróg wspomnianych poprzednio;
ż
adna te
ż
siła umysłu nie
mo
ż
e zniweczy
ć
idei, które si
ę
ju
ż
tam znajduj
ą
. Panowanie człowieka w małym
ś
wiatku
własnego umysłu jest mniej wi
ę
cej takie samo, jak w wielkim
ś
wiecie rzeczy widzialnych,
gdzie jego pot
ę
ga, jakkolwiek wspierana sztuk
ą
i zdobyt
ą
sprawno
ś
ci
ą
, ogranicza si
ę
do
ł
ą
czenia i rozdzielania materiałów, jakie wpadn
ą
mu w r
ę
ce; ale nie mo
ż
e uczyni
ć
nic, by
stworzy
ć
najmniejsz
ą
bodaj now
ą
cz
ą
stk
ę
materii albo unicestwi
ć
chocia
ż
by jeden z
istniej
ą
cych ju
ż
atomów. T
ę
sam
ą
niezdolno
ść
znajdzie w sobie ka
ż
dy, kto by usiłował
ukształtowa
ć
w swym umy
ś
le jak
ąś
ide
ę
prost
ą
, której by nie dała mu poprzez zmysły
jaka
ś
rzecz zewn
ę
trzna albo refleksja nad ideami czynno
ś
ci swej duszy. Chciałbym,
ż
eby
kto
ś
spróbował przedstawi
ć
sobie smak, jaki nigdy nie działał na jego podniebienie, albo
wytworzy
ć
ide
ę
zapachu, jakiego nie doznał nigdy; a gdyby potrafił tego dokona
ć
,
wysnułbym st
ą
d wniosek,
ż
e
ś
lepy mo
ż
e s
ą
dzi
ć
o kolorach, a głuchy posiada prawdziwe i
wyra
ź
ne poj
ę
cia o d
ź
wi
ę
kach.
§ 3. Jakkolwiek nie wolno nam mniema
ć
,
ż
e dla Boga byłoby niemo
ż
liwo
ś
ci
ą
stworzy
ć
istoty
ż
ywe z innymi organami i wi
ę
ksz
ą
ilo
ś
ci
ą
dróg, na których umysł otrzymywałby
wiadomo
ś
ci o rzeczach cielesnych, ni
ż
te pi
ęć
zwykle wyliczanych, jakie dał człowiekowi,
niemniej my
ś
l
ę
,
ż
e nikt nie potrafi wyobrazi
ć
sobie jakich
ś
innych cech w ciałach, cho
ć
by
nie wiedzie
ć
jak zbudowanych, o których mo
ż
na by zdoby
ć
jak
ąś
wiadomo
ść
, poza
d
ź
wi
ę
kami, smakami, zapachami, własno
ś
ciami widzialnymi i dotykalnymi. Gdyby za
ś
człowiek został stworzony z czterema tylko zmysłami, to jako
ś
ci nale
żą
ce do pi
ą
tego
zmysłu byłyby równie niedost
ę
pne naszej władzy poznawania, wyobra
ż
ania i
pojmowania, jak obecnie mogłoby by
ć
cokolwiek z zakresu zmysłu szóstego, siódmego
lub ósmego; byłoby za
ś
wielk
ą
i zarozumialcz
ą
pewno
ś
ci
ą
siebie, gdyby
ś
my z góry
chcieli zaprzeczy
ć
,
ż
e takich zmysłów nie mogłyby mie
ć
jakie
ś
stworzenia odmienne od
nas w tej lub innej cz
ęś
ci olbrzymiego i zdumiewaj
ą
cego wszech
ś
wiata. Kto nie pragnie
w swej pysze stawia
ć
siebie na szczycie wszechrzeczy, lecz we
ź
mie pod rozwag
ę
ogrom
tej budowy oraz wielk
ą
rozmaito
ść
, jak
ą
mo
ż
na znale
źć
w małej i mało znanej jej cz
ą
stce,
w jakiej si
ę
obraca, ten skłonny b
ę
dzie my
ś
le
ć
,
ż
e w innych zak
ą
tkach mieszkalnych
mog
ą
istnie
ć
inne, odmienne i inteligentne istoty, oraz
ż
e o zdolno
ś
ciach tych istot wie
tyle i tyle ma dla nich zrozumienia, ile mały robaczek w szufladzie dla zmysłów i umysłu
człowieka; i wła
ś
nie taka ró
ż
norodno
ść
i doskonało
ść
harmonizuje z m
ą
dro
ś
ci
ą
i pot
ę
g
ą
Twórcy. - Trzymałem si
ę
tu potocznego pogl
ą
du, który przypisuje człowiekowi tylko pi
ęć
zmysłów, cho
ć
mo
ż
na by, by
ć
mo
ż
e, słusznie wyliczy
ć
ich wi
ę
cej; ale tak jedno, jak
drugie przypuszczenie w równej mierze słu
ż
y obecnemu memu celowi.
Rozdział VIII
Dalsze rozwa
ż
ania dotycz
ą
ce naszych idei prostych
§ 1. Aby najlepiej odsłoni
ć
istot
ę
naszych idei i aby zrozumiale o nich mówi
ć
, b
ę
dzie
rzecz
ą
wskazan
ą
odró
ż
ni
ć
je z jednej strony jako idee albo postrze
ż
enia w naszych
duszach, z drugiej za
ś
jako modyfikacje materii w ciałach, które wywołuj
ą
w nas owe
Strona 3 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
doznania; aby
ś
my nie my
ś
leli (jak to bodaj zwykle si
ę
dzieje),
ż
e s
ą
one w
ś
cisłym
znaczeniu obrazami i podobie
ń
stwami czego
ś
, co tkwi w przedmiocie. Wi
ę
kszo
ść
bowiem idei, które daj
ą
doznania zmysłowe, nie wi
ę
cej jest podobna do czego
ś
, co
istnieje poza nami, ni
ż
nazwy tych idei s
ą
podobne do naszych idei, jakkolwiek nazwy te
mog
ą
, gdy je słyszymy, wywoła
ć
w nas odpowiednie idee.
§ 8. Cokolwiek umysł postrzega w sobie, czyli co stanowi bezpo
ś
redni przedmiot
postrzegania, my
ś
lenia lub rozumienia, nazywam ide
ą
; zdolno
ść
za
ś
wytwarzania w
naszym umy
ś
le jakiej
ś
idei nazywam cech
ą
przedmiotu, w którym tkwi ta zdolno
ść
. Tak
wi
ę
c kula ze
ś
niegu posiada zdolno
ść
wywołania w nas idei biało
ś
ci, zimna i okr
ą
gło
ś
ci;
otó
ż
zdolno
ś
ci tej kuli wywołania w nas tych idei nazywam jej cechami, jako za
ś
wra
ż
enia
zmysłowe czy postrze
ż
enia w naszych umysłach nazywam je ideami. A je
ż
eli mówi
ę
niekiedy o ideach, jak gdyby były w samych rzeczach, to nale
ż
y rozumie
ć
,
ż
e mam na
my
ś
li owe cechy w przedmiotach, które wytwarzaj
ą
w nas te idee.
§ 9. Po
ś
ród rozwa
ż
anych w ten sposób cech ciał wyró
ż
niamy po pierwsze takie, które od
ciała zupełnie nie daj
ą
si
ę
oddzieli
ć
, w jakimkolwiek znajdowałoby si
ę
ono stanie; takie
cechy, które zachowuje ono stale, trwale, przy wszelkich modyfikacjach i przemianach,
jakich doznaje pod działaniem wszelkich sił mo
ż
liwych; cechy, które zmysły zawsze
odnajduj
ą
w ka
ż
dej cz
ą
stce materii dostatecznie du
ż
ej, aby umysł mógł je postrzec i
uzna
ć
za nieodł
ą
czne od ka
ż
dej cz
ą
stki materii, nawet zbyt małej, by j
ą
mo
ż
na było
postrzec z osobna. We
ź
my oto ziarnko pszenicy i podzielmy je na dwie cz
ęś
ci; ka
ż
da z
tych cz
ęś
ci posiada jeszcze masywno
ść
, rozci
ą
gło
ść
, kształt i zdolno
ść
ruchu; podzielmy
je znowu, a zachowa jeszcze te same cechy; dzielmy je tak dalej, a
ż
cz
ą
stki stan
ą
si
ę
niedostrzegalne: mimo to ka
ż
da z nich musi nadal zachowa
ć
wszystkie te cechy. Podział
bowiem (a kamie
ń
mły
ń
ski, tłuczek, czy te
ż
jakiekolwiek inne ciało mo
ż
e tylko podzieli
ć
inne ciało, gdy je sprowadza do niedostrzegalnych cz
ą
stek) nigdy nie jest zdolny
pozbawi
ć
jakie
ś
ciało masywno
ś
ci, rozci
ą
gło
ś
ci, kształtu czy ruchliwo
ś
ci, lecz tylko
zmienia to, co poprzednio stanowiło jedn
ą
brył
ę
materii, na dwie wyra
ź
nie oddzielne bryły
albo na wi
ę
cej. Wszystkie te oddzielne bryły, uznane za tyle
ż
osobnych ciał, tworz
ą
po
podziale pewn
ą
ilo
ść
rzeczy. Te cechy nazywam pierwotnymi albo pierwszymi cechami
ciał i uwa
ż
am,
ż
e mo
ż
emy stwierdzi
ć
, i
ż
wywołuj
ą
one w nas idee proste, a mianowicie
idee masywno
ś
ci, rozci
ą
gło
ś
ci, kształtu, ruchu lub spoczynku i liczby.
§ 10. Po drugie, s
ą
takie cechy, które naprawd
ę
w samych rzeczach nie s
ą
niczym innym
ni
ż
zdolno
ś
ciami wywołania w nas ró
ż
nych wra
ż
e
ń
dzi
ę
ki cechom pierwotnym tych
rzeczy, to znaczy dzi
ę
ki ich wielko
ś
ci, kształtowi, układowi i ruchowi ich
niedostrzegalnych cz
ą
stek; takimi cechami s
ą
barwy, d
ź
wi
ę
ki, smaki i tym podobne;
nazywam je cechami wtórnymi. Do tych mo
ż
na by doda
ć
trzeci rodzaj cech, które uznaje
si
ę
wył
ą
cznie i jedynie za zdolno
ś
ci potencjalne, chocia
ż
s
ą
one w tym samym stopniu
rzeczywistymi cechami przedmiotu jak te, które, chc
ą
c pozosta
ć
w zgodzie ze zwykłym
sposobem mówienia, nazywam cechami, dla odró
ż
nienia za
ś
, cechami wtórnymi.
Zdolno
ść
bowiem ognia wytworzenia nowej barwy lub g
ę
sto
ś
ci w wosku albo glinie dzi
ę
ki
posiadanym cechom pierwotnym jest tak samo cech
ą
ognia, jak jego zdolno
ść
wywoływania we mnie nowej idei lub wra
ż
enia gor
ą
ca i palenia, którego przedtem nie
doznawałem, dzi
ę
ki tym samym cechom pierwotnym, to znaczy dzi
ę
ki wielko
ś
ci,
układowi i ruchowi jego niedost
ę
pnych zmysłom cz
ą
stek.
§ 11. Z kolei nale
ż
y rozwa
ż
y
ć
, jak ciała wytwarzaj
ą
w nas idee; jest rzecz
ą
oczywist
ą
,
ż
e
dzieje si
ę
to przez uderzenia czyli mechaniczne impulsy, bo w ten tylko sposób mo
ż
emy
poj
ąć
działanie ciał.
§ 12. Je
ż
eli zatem rzeczy zewn
ę
trzne nie s
ą
zwi
ą
zane z naszymi umysłami, gdy te
rzeczy wywołuj
ą
w nich idee, i je
ś
li niemniej postrzegamy cechy pierwiastkowe w ka
ż
dej
z nich, o ile z osobna pod zmysły nasze podpada, to jest oczywiste,
ż
e jaki
ś
ruch
Strona 4 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
przenosi si
ę
z nich za po
ś
rednictwem nerwów lub tchnie
ń
ż
yciowych i pewnych cz
ęś
ci
ciała do mózgu czyli siedliska dozna
ń
zmysłowych, aby wytworzy
ć
w duszy
poszczególne idee, jakie o nich mamy. Skoro za
ś
rozci
ą
gło
ść
, kształt, liczba i ruch ciał o
rozmiarach, które dadz
ą
si
ę
obserwowa
ć
, mo
ż
na postrzega
ć
wzrokiem z pewnej
odległo
ś
ci, to jasne jest,
ż
e jakie
ś
z osobna niepostrzegalne ciałka musz
ą
przybiega
ć
od
nich do oczu i przez to doprowadza
ć
do mózgu ruch, który wywołuje te idee, jakie o nich
posiadamy.
§ 13. Mo
ż
na przyj
ąć
,
ż
e w ten sam sposób, w jaki powstaj
ą
w nas idee cech pierwotnych,
powstaj
ą
równie
ż
idee cech wtórnych, a mianowicie przez działanie niedostrzegalnych
cz
ą
stek na nasze zmysły. Jest bowiem rzecz
ą
jasn
ą
,
ż
e istniej
ą
, i to w wielkiej liczbie,
ciała tak drobne,
ż
e za pomoc
ą
ż
adnego ze swych zmysłów nie mo
ż
emy rozpozna
ć
ich
rozmiarów, kształtu ani ruchu; takie s
ą
, oczywi
ś
cie, cz
ą
stki powietrza i wody; lecz istniej
ą
te
ż
inne, od nich bez porównania mniejsze, by
ć
mo
ż
e o tyle mniejsze od cz
ą
stek
powietrza i wody, o ile te s
ą
mniejsze od grochu lub ziarnek gradu. Przypu
ść
my tedy,
ż
e
rozmaite ruchy i kształty, wielko
ś
ci i liczby takich cz
ą
stek, działaj
ą
c na ró
ż
ne organy
naszych zmysłów, wywołuj
ą
w nas owe ró
ż
norodne wra
ż
enia zmysłowe, jakie
otrzymujemy dzi
ę
ki barwom i zapachom ciał;
ż
e na przykład fiołek wywołuje idee barwy
fioletowej i miłego zapachu, jakich doznajemy w obecno
ś
ci tego kwiatka, dzi
ę
ki temu,
ż
e
działaj
ą
na zmysły takie niedostrzegalne cz
ą
stki materialne, specjalnego kształtu i
wielko
ś
ci, poruszaj
ą
ce si
ę
w ró
ż
nym stopniu i na ró
ż
ny sposób. Nie jest wszak bardziej
niemo
ż
liwe pomy
ś
le
ć
sobie, i
ż
Bóg zwi
ą
zał te idee z takimi ruchami, do których wcale nie
s
ą
podobne, ni
ż
ż
e zł
ą
czył ide
ę
bólu z ruchem kawałka stali kraj
ą
cego nasze ciało, do
którego to ruchu ta idea jest zupełnie niepodobna.
§ 14. Co powiedziałem tu o barwach i zapachach, nale
ż
y przenie
ść
tak
ż
e na smaki i
d
ź
wi
ę
ki oraz na inne podobne jako
ś
ci zmysłowe; jako
ś
ci te, bez wzgl
ę
du na to, jak
ą
realno
ść
im bł
ę
dnie przypisujemy, w samych rzeczach nie s
ą
naprawd
ę
niczym innym ni
ż
zdolno
ś
ciami wywołania w nas rozmaitych dozna
ń
zmysłowych i, jak powiedziałem,
zale
żą
od cech pierwotnych, takich jak rozmiary cz
ą
stek, ich kształt, budowa i ruchy.
§ 15. S
ą
dz
ę
,
ż
e łatwo wysnu
ć
st
ą
d wniosek,
ż
e idee pierwotnych cech ciała s
ą
do nich
podobne i
ż
e ich wzory istniej
ą
rzeczywi
ś
cie w samych ciałach; natomiast idee, jakie nam
daj
ą
cechy wtórne, wcale nie s
ą
do nich podobne. W samych ciałach nie ma nic
podobnego do tych idei. W ciałach, które podług nich nazywamy, jest tylko zdolno
ść
wywołania w nas tych dozna
ń
zmysłowych; co za
ś
w idei jest słodkie, niebieskie lub
ciepłe, to w samych ciałach, które wedle nich nazywamy, jest jedynie pewn
ą
wielko
ś
ci
ą
,
kształtem i ruchem niedostrzegalnych cz
ą
stek.
ROZDZIAŁ IX
O postrzeganiu
§ 1. Poniewa
ż
postrzeganie (percepcja) jest pierwsz
ą
władz
ą
umysłu, która operuje
naszymi ideami, wi
ę
c jest równie
ż
pierwsz
ą
i najprostsz
ą
ide
ą
, jak
ą
otrzymujemy przez
refleksj
ę
. Niektórzy nazywaj
ą
je my
ś
leniem w ogóle, jakkolwiek my
ś
lenie - zgodnie z
duchem j
ę
zyka angielskiego - znaczy tyle, co rodzaj wewn
ę
trznego operowania ideami,
gdzie umysł jest czynny, gdzie rozwa
ż
a co
ś
z pewnym stopniem uwagi zale
ż
nej od woli;
gdy tymczasem w samym czystym postrzeganiu umysł pozostaje przewa
ż
nie tylko bierny
i nie mo
ż
e unikn
ąć
doznawania tego, czego doznaje.
§2. Czym jest postrzeganie, ka
ż
dy b
ę
dzie wiedział lepiej, ni
ż
z moich wywodów mógłby
si
ę
dowiedzie
ć
, je
ś
li tylko zastanowi si
ę
nad tym, co sam robi, co widzi, słyszy, czego
dotyka i tak dalej, lub co my
ś
li. Nie mo
ż
e tego nie pozna
ć
, ktokolwiek ogl
ą
da w
ś
wietle
refleksji zjawiska, jakie zachodz
ą
w jego własnym umy
ś
le, a je
ś
li sam si
ę
nad nimi nie
zastanowi,
ż
adne w
ś
wiecie słowa nie b
ę
d
ą
zdolne da
ć
mu o tym poj
ę
cia.
Strona 5 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
§ 3. Tyle jest pewne,
ż
e nie ma postrze
ż
enia, cho
ć
by w ciele dokonywały si
ę
jakiekolwiek
zmiany, je
ś
li nie dojd
ą
one do naszej
ś
wiadomo
ś
ci; czy te
ż
cho
ć
by jakie
ś
impresje
dotykały jego cz
ęś
ci zewn
ę
trznych, je
ś
li tych impresji nie przyjmie do wiadomo
ś
ci umysł.
Ogie
ń
mo
ż
e pali
ć
ciało człowieka ze skutkiem nie wi
ę
kszym, ni
ż
gdy pali polano, póki
ruch nie dosi
ę
gnie mózgu i w umy
ś
le nie powstanie wra
ż
enie gor
ą
ca lub idea bólu, co
wła
ś
nie jest rzeczywistym postrze
ż
eniem.
§ 4. Jak
ż
e cz
ę
sto człowiek mo
ż
e zaobserwowa
ć
na sobie,
ż
e gdy umysł jego jest pilnie
zaj
ę
ty rozwa
ż
aniem jakich
ś
rzeczy i z zainteresowaniem dokonuje przegl
ą
du swych idei,
to wówczas nie zwraca wcale uwagi na impresje, jakie
ź
ródła głosu wywieraj
ą
na organ
słuchu. W tym organie zachodzi taka sama zmiana, jaka wystarcza, by wywoła
ć
odpowiedni
ą
ide
ę
. Organ mo
ż
e otrzyma
ć
impuls wystarczaj
ą
cy; mimo to, o ile umysł
impulsu tego nie dostrzegł, postrze
ż
enie nie nast
ę
puje; a chocia
ż
w uchu zachodzi ruch,
który zazwyczaj wywołuje ide
ę
d
ź
wi
ę
ku, to jednak tego d
ź
wi
ę
ku nie słyszymy. Brak
wra
ż
enia zmysłowego nie pochodzi w tym wypadku st
ą
d,
ż
e organ jest uszkodzony albo
ż
e ucho człowieka otrzymało bodziec słabszy, ni
ż
w innych przypadkach, kiedy słyszał;
lecz wra
ż
enia zmysłowego nie ma dlatego,
ż
e tego, co normalnie wywołuje ide
ę
, umysł
nie przyj
ą
ł do swej wiadomo
ś
ci, jakkolwiek zwykły organ doprowadził impuls; wskutek
tego
ż
adna idea w umy
ś
le nie powstała. Tak wi
ę
c, gdziekolwiek jest doznanie zmysłowe
lub postrze
ż
enie, tam rzeczywi
ś
cie pewna idea powstaje i jest w umy
ś
le.
§ 5. St
ą
d te
ż
nie w
ą
tpi
ę
,
ż
e u dzieci w łonie matki zmysły wykonuj
ą
swe funkcje na
rzeczach, które na nie działaj
ą
, i
ż
e w ten sposób dzieci otrzymuj
ą
pewn
ą
niewielk
ą
liczb
ę
idei, zanim si
ę
urodz
ą
, co jest nieuniknionym skutkiem b
ą
d
ź
działania
otaczaj
ą
cych je ciał, b
ą
d
ź
braków i niedomaga
ń
, jakim podlegaj
ą
. W
ś
ród tych idei (je
ś
li
mo
ż
na pozwoli
ć
sobie na domysły dotycz
ą
ce rzeczy raczej niedost
ę
pnych badaniu),
prawdopodobnie jedne z pierwszych, jakie maj
ą
dzieci, s
ą
idee głodu i ciepła, z którymi
ju
ż
nigdy bodaj nie rozstaj
ą
si
ę
pó
ź
niej.
§ 6. Ale chocia
ż
mo
ż
na rozs
ą
dnie przyj
ąć
,
ż
e dzieci otrzymuj
ą
pewne idee przed
przyj
ś
ciem na
ś
wiat, to przecie
ż
proste te idee s
ą
dalekie od owych zasad wrodzonych,
które uznaj
ą
niektórzy ludzie, a które my odrzucili
ś
my powy
ż
ej. Idee tu wspomniane s
ą
skutkami doznania zmysłowego i powstaj
ą
pod wpływem impulsów działaj
ą
cych na ciało,
jakim ono podlega w tych warunkach; zale
żą
wi
ę
c od czego
ś
w stosunku do umysłu
zewn
ę
trznego, nie ró
ż
ni
ą
si
ę
tedy co do swego powstania od innych idei pochodz
ą
cych
od zmysłów niczym wi
ę
cej jak tylko tym,
ż
e poprzedzaj
ą
je w czasie. A tymczasem owe
zasady wrodzone, jak si
ę
przyjmuje, s
ą
zupełnie innej natury i w umy
ś
le zjawiaj
ą
si
ę
nie
wskutek jakich
ś
przypadkowych zmian w ciele lub jakich
ś
impulsów, działaj
ą
cych na
ciało, lecz, by tak rzec, s
ą
pierwotnymi znakami wyrytymi w duszy w tej samej chwili, gdy
ona powstaje i kształtuje si
ę
.
§ 7. Podobnie jak co do niektórych idei mo
ż
na zasadnie przyj
ąć
,
ż
e zjawiły si
ę
w
umysłach dzieci ju
ż
w łonie matki, słu
żą
c potrzebom ich
ż
ycia i istnienia w tego rodzaju
warunkach, tak te
ż
po urodzeniu si
ę
dziecka najwcze
ś
niej wra
ż
one mu zostaj
ą
te idee,
które b
ę
d
ą
pierwszymi jako
ś
ciami zmysłowymi, jakie dziecko spotyka; spo
ś
ród nich za
ś
ś
wiatło nie jest najmniej wa
ż
n
ą
i najmniej bogat
ą
w skutki, Jak bardzo umysł po
żą
da
zdobycia wszelkich idei, którym nie towarzyszy przykro
ść
, tego mo
ż
na si
ę
nieco
domy
ś
la
ć
obserwuj
ą
c noworodki, które zawsze zwróc
ą
oczy w stron
ę
, sk
ą
d płynie
ś
wiatło, cho
ć
by
ś
my je nie wiedzie
ć
jak poło
ż
yli. Ale poniewa
ż
bardzo ró
ż
ne s
ą
idee, jakie
dzieci poznaj
ą
najwcze
ś
niej, zale
ż
nie od zmiennych okoliczno
ś
ci, w jakich po raz
pierwszy stykaj
ą
si
ę
ze
ś
wiatem, wi
ę
c porz
ą
dek, w jakim poszczególne idee zjawiaj
ą
si
ę
w umy
ś
le, bywa bardzo ró
ż
ny i trudno go ustali
ć
z pewno
ś
ci
ą
; a przy tym poznanie go nie
jest dla nas istotne.
Strona 6 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
§ 8. Co si
ę
tyczy postrzegania, nale
ż
y dalej zwa
ż
y
ć
,
ż
e idee, jakie otrzymujemy poprzez
doznanie zmysłowe, u dorosłych cz
ę
sto ulegaj
ą
zmianie pod wpływem s
ą
dów, z czego
nie zdajemy sobie sprawy. Gdy przed oczyma umie
ś
ci
ć
kul
ę
barwy jednostajnej, na
przykład złot
ą
, z alabastru lub agatu, to idea, jak
ą
ona pozostawia po sobie w naszym
umy
ś
le, jest niew
ą
tpliwie ide
ą
płaskiego kr
ę
gu, na którym w pewien sposób rozło
ż
one s
ą
cienie i z którego
ś
wiatło i jasno
ść
dochodzi w ró
ż
nym stopniowaniu do naszych oczu.
Ale w praktyce przyzwyczaili
ś
my si
ę
postrzega
ć
, jak ukazuj
ą
si
ę
nam zwykle ciała
wypukłe i jak zmienia si
ę
odbicie
ś
wiatła zale
ż
nie od kształtu ciał; tote
ż
s
ą
d nasz, drog
ą
zakorzenionego nawyku, natychmiast zast
ę
puje złudne pozory przez ich przyczyny.
Wnosz
ą
c tak o kształcie z tego, co naprawd
ę
jest rozmaito
ś
ci
ą
odcieni i barw, czyni t
ę
rozmaito
ść
znakiem lub symbolem tego kształtu i tworzy sobie postrze
ż
enie ciała
wypukłego o jednolitym zabarwieniu, gdy tymczasem ide
ą
, przez nas otrzyman
ą
, była
jedynie ró
ż
norako zabarwiona płaszczyzna, jak to wida
ć
w sposób oczywisty na
malowidłach. Przy tej okazji przytocz
ę
tu zagadnienie, jakie przed kilku miesi
ą
cami
zechciał przesła
ć
mi listownie bardzo pomysłowy i wytrwały miło
ś
nik rzetelnej wiedzy,
uczony i zacny pan Molyneux. Brzmi ono, jak nast
ę
puje: "Wystawmy sobie, i
ż
niewidomy
od urodzenia, obecnie człowiek dorosły, nauczył si
ę
odró
ż
nia
ć
dotykiem sze
ś
cian od kuli,
wyrobione z tego samego metalu i w przybli
ż
eniu tych samych rozmiarów, tak
ż
e
dotykaj
ą
c jednego lub drugiego mo
ż
e powiedzie
ć
, które jest sze
ś
cianem, a które kul
ą
.
Przypu
ść
my dalej, i
ż
sze
ś
cian i kul
ę
ustawiono na stole i
ż
e stoj
ą
cy opodal niewidomy
przejrzał; zapytuj
ę
, czy za pomoc
ą
odzyskanego wzroku, zanim dotknie tych
przedmiotów, b
ę
dzie mógł je rozpozna
ć
i powiedzie
ć
, który z nich jest kul
ą
, a który
sze
ś
cianem?" Na co bystry i poprawnie rozumuj
ą
cy autor listu odpowiada: "Nie; bo
chocia
ż
wiadomo mu z do
ś
wiadczenia, jak działa na jego dotyk kula, a jak sze
ś
cian, to
jednak brak mu jeszcze do
ś
wiadczenia, które by go pouczyło, jak to, co tak a tak działa
na jego dotyk, w ka
ż
dym przypadku podziała na jego wzrok; nie wie on,
ż
e wystaj
ą
cy k
ą
t
sze
ś
cianu, nierównomiernie uciskaj
ą
cy jego r
ę
k
ę
, przedstawi si
ę
jego oczom tak jak w
sze
ś
cianie". Zgadzam si
ę
ze zdaniem swego tak powa
ż
nie my
ś
l
ą
cego korespondenta,
którego z dum
ą
zaliczam do grona przyjaciół,
ż
e takie jest rozwi
ą
zanie tego zagadnienia:
my
ś
l
ę
jak on,
ż
e były niewidomy nie b
ę
dzie zdolny natychmiast po zobaczeniu tych ciał
powiedzie
ć
z cał
ą
pewno
ś
ci
ą
, co jest kul
ą
, a co sze
ś
cianem, chocia
ż
potrafi bezbł
ę
dnie
pozna
ć
je przy pomocy dotyku i z pewno
ś
ci
ą
odró
ż
ni
ć
jedno od drugiego na podstawie
wyczuwanej r
ę
k
ą
ró
ż
nicy w ich kształtach. Ustaliwszy to wszystko, daj
ę
czytelnikowi
sposobno
ść
rozwa
ż
enia, ile mo
ż
e zawdzi
ę
cza
ć
do
ś
wiadczeniu,
ć
wiczeniu i poj
ę
ciom
nabytym tam, gdzie my
ś
li,
ż
e wcale z nich nie korzysta i
ż
e zupełnie nie s
ą
mu pomocne;
a to tym wi
ę
cej,
ż
e mój spostrzegawczy korespondent pisze w dalszym ci
ą
gu, i
ż
gdy - w
zwi
ą
zku z moj
ą
ksi
ąż
k
ą
- stawiał to pytanie ró
ż
nym osobom bardzo inteligentnym, to nie
spotkał bodaj ani jednej, która by od razu dała odpowied
ź
, jak
ą
on poczytuje za trafn
ą
,
nim j
ą
przekonały usłyszane od niego argumenty.
§ 9. Nie s
ą
dz
ę
jednak, aby to samo stosowało si
ę
do jakich
ś
innych idei poza
otrzymywanymi za pomoc
ą
wzroku. Wzrok bowiem, ze wszystkich naszych zmysłów
najbardziej wszechstronny, z jednej strony wprowadza do umysłu jemu jedynie wła
ś
ciwe
idee
ś
wiatła i barw, z drugiej za
ś
idee tak od nich odmienne, jak idea przestrzeni, kształtu
i ruchu, których ró
ż
norodne odmiany wpływaj
ą
na wygl
ą
d wła
ś
ciwego przedmiotu tego
zmysłu, to znaczy:
ś
wiatła i barw. Otó
ż
ć
wiczenie doprowadza nas do tego,
ż
e o jednym
s
ą
dzimy na podstawie drugiego. W wielu przypadkach, gdzie mamy do czynienia z
rzeczami cz
ę
sto poprzednio spotykanymi, dzi
ę
ki ustalonemu nawykowi dzieje si
ę
to tak
pewnie i szybko,
ż
e bierzemy za postrze
ż
enie naszych zmysłów to, co jest ide
ą
utworzon
ą
przez nasz s
ą
d - tak
ż
e jedna idea, a mianowicie idea otrzymana przez
doznanie zmysłowe, słu
ż
y tylko do tego, by wywoła
ć
drug
ą
, na siebie niemal wcale nie
ś
ci
ą
gaj
ą
c uwagi. Podobnie człowiek czytaj
ą
c czy te
ż
słuchaj
ą
c w skupieniu i ze
zrozumieniem, nie zauwa
ż
a niemal liter czy d
ź
wi
ę
ków, lecz tylko idee, jakie litery w nim
wywołuj
ą
.
Strona 7 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
§ 10. Nie b
ę
dziemy si
ę
te
ż
dziwili,
ż
e rzeczy te uchodz
ą
niemal zupełnie naszej uwadze,
je
ś
li zwa
ż
ymy, jak bardzo szybko odbywaj
ą
si
ę
czynno
ś
ci umysłowe; podobnie bowiem,
jak si
ę
my
ś
li o umy
ś
le,
ż
e nie zajmuje przestrzeni i nie jest rozci
ą
gły, tak jego czynno
ś
ci
zdaj
ą
si
ę
nie wymaga
ć
czasu: wydaje si
ę
,
ż
e wiele z nich skupia si
ę
w jednej chwili.
Mówi
ą
c to, porównuj
ę
je z czynno
ś
ciami cielesnymi. Ka
ż
dy mo
ż
e z łatwo
ś
ci
ą
zauwa
ż
y
ć
to na własnych my
ś
lach, je
ś
li tylko zechce si
ę
nad nimi zastanowi
ć
. Jak si
ę
to dzieje,
ż
e
od razu, jednym spojrzeniem, umysły nasze obejmuj
ą
wszystkie cz
ęś
ci dowodu, o którym
słusznie mo
ż
na powiedzie
ć
,
ż
e jest długi, bior
ą
c pod uwag
ę
czas potrzebny na to, by
wypowiedzie
ć
go w słowach i wyło
ż
y
ć
go innym krok za krokiem. Nast
ę
pnie, nie
powinni
ś
my si
ę
zbytnio dziwi
ć
temu,
ż
e dzieje si
ę
to w nas tak nieznacznie, je
ś
li
zwa
ż
ymy, jak zdobyta nawykiem łatwo
ść
wykonywania pewnych rzeczy sprawia,
ż
e to
wszystko zachodzi nieraz bez udziału naszej uwagi. Nawyki, zwłaszcza bardzo wcze
ś
nie
nabyte, doprowadzaj
ą
wreszcie do tego,
ż
e zachodz
ą
w nas sprawy, które cz
ę
sto
wymykaj
ą
si
ę
spod naszej obserwacji. Ile
ż
razy w ci
ą
gu dnia zakrywamy oczy powiekami,
nie dostrzegaj
ą
c wcale,
ż
e znajdujemy si
ę
wtedy w ciemno
ś
ci. Ludzie, którzy przywykli
do u
ż
ywania jakiego
ś
przysłowia, w ka
ż
dym niemal zdaniu wymawiaj
ą
wyrazy, których
sami nie słysz
ą
i nie zauwa
ż
aj
ą
, cho
ć
inni zwracaj
ą
na nie uwag
ę
. St
ą
d te
ż
nie jest tak
dziwne,
ż
e umysł nasz cz
ę
sto przekształca ide
ę
, jak
ą
daje doznanie zmysłowe, na ide
ę
s
ą
du, i
ż
e pierwsza słu
ż
y jedynie jako bodziec, który wywołuje drug
ą
, czego sami nie
zauwa
ż
amy.
§ 11. Zdolno
ść
postrzegania ustanawia, jak my
ś
l
ę
, ró
ż
nic
ę
pomi
ę
dzy królestwem
zwierz
ę
cym a ni
ż
szymi dziedzinami przyrody. Niektóre ro
ś
liny, do
ść
liczne, maj
ą
pewn
ą
mo
ż
no
ść
ruchu i pod wpływem ró
ż
norakiego działania na nie innych ciał gwałtownie
zmieniaj
ą
sw
ą
posta
ć
i miejsce, i z tej racji otrzymały nazw
ę
"czułków", jako
ż
e wykonuj
ą
ruchy, które przypominaj
ą
nieco te ruchy, jakie u zwierz
ą
t nast
ę
puj
ą
po doznaniu
wra
ż
enia. Niemniej my
ś
l
ę
,
ż
e wszystko to dzieje si
ę
mechanicznie, nie inaczej, ni
ż
skr
ę
canie si
ę
zwilgotniałych włosków dzikiego owsa albo kurczenie si
ę
sznura
nasi
ą
kni
ę
tego wod
ą
. Wszystko to odbywa si
ę
bez jakiegokolwiek doznania zmysłowego
w rzeczy, w której si
ę
to dzieje i która nie ma i nie otrzymuje
ż
adnej idei.
§ 12. Wydaje mi si
ę
,
ż
e wszystkie gatunki zwierz
ę
ce posiadaj
ą
w pewnej mierze
zdolno
ść
postrzegania, chocia
ż
jest rzecz
ą
mo
ż
liw
ą
, i
ż
u niektórych z nich natura
przygotowała tak nieliczne drogi przyjmowania wra
ż
e
ń
zmysłowych i
ż
e postrze
ż
enie, w
którym je umysł przyjmuje, jest tak niejasne i m
ę
tne, i
ż
zupełnie dorówna
ć
nie mo
ż
e
ż
ywo
ś
ci i rozmaito
ś
ci wra
ż
e
ń
zmysłowych, jaka jest u innych zwierz
ą
t. Ale postrze
ż
enie
takie wystarcza tak zorganizowanemu gatunkowi i jest m
ą
drze przystosowane do stanu i
warunków, w jakim si
ę
znajduje ten rodzaj zwierz
ą
t. Tak wi
ę
c m
ą
dro
ść
i dobro
ć
Stwórcy
objawia si
ę
w pełni we wszystkich cz
ęś
ciach jego olbrzymiego dzieła i na wszystkich
stopniach i poziomach stworze
ń
, jakie do tego dzieła nale
żą
.
§ 13. S
ą
dz
ę
,
ż
e z budowy ostrygi lub morskiego
ś
limaka wolno nam zasadnie wnosi
ć
,
ż
e
nie posiadaj
ą
one ani tak licznych, ani tak sprawnych zmysłów, jak człowiek i wiele
innych zwierz
ą
t; a gdyby nawet je miały, to, niezdolne do przenoszenia si
ę
z miejsca na
miejsce, nie mogłyby ich u
ż
y
ć
dla poprawy swej egzystencji. Jak
ąż
korzy
ść
przynosiłby
wzrok czy słuch stworzeniu, co nie mogłoby ani si
ę
zbli
ż
y
ć
do rzeczy, w których z
oddalenia postrzegłoby co
ś
dla siebie po
żą
danego, ani oddali
ć
si
ę
od rzeczy
szkodliwych. I czy szybko
ść
w odbieraniu wra
ż
e
ń
nie byłaby raczej niedogodna dla
zwierz
ę
cia, które jest zmuszone pozostawa
ć
w bezruchu tam, gdzie je umie
ś
cił
przypadek, i zadowala
ć
si
ę
dopływem wody, jak si
ę
zdarzy, zimniejszej lub cieplejszej,
czystej lub zamulonej ?
§ 14. A jednak nie mog
ę
oprze
ć
si
ę
my
ś
li,
ż
e istoty te nie s
ą
pozbawione pewnego
zacz
ą
tku niejasnego postrzegania, przez co ich stan odró
ż
nia si
ę
od stanu zupełnego
braku wra
ż
liwo
ś
ci. A
ż
e tak by
ć
mo
ż
e, mamy wyra
ź
ne przykłady nawet u samego
Strona 8 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
człowieka. We
ź
my zgrzybiałego starca, z którego pami
ę
ci wiek podeszły wymazał dawn
ą
jego wiedz
ę
i do czysta uprz
ą
tn
ą
ł idee, jakimi niegdy
ś
wypełniony był jego umysł;
całkowita za
ś
ruina jego wzroku, słuchu, powonienia, a w znacznym stopniu smaku, w
zupełno
ś
ci niemal zamkn
ę
ła drogi, którymi nowe idee mogłyby do niego si
ę
dosta
ć
; je
ś
li
za
ś
niektóre przej
ś
cia s
ą
jeszcze na wpół otwarte,
ś
wie
ż
e impresje zaledwie s
ą
postrzegane, wcale za
ś
nie zachowuj
ą
si
ę
w pami
ę
ci. Otó
ż
pozostawiam czytelnikowi do
rozwa
ż
enia, jak dalece wiedza i umysłowe zdolno
ś
ci takiego człowieka wznosz
ą
si
ę
(wbrew wszelkiemu wysławianiu zasad wrodzonych) ponad poziom bytowania
ś
limaka
czy ostrygi. Gdyby za
ś
kto
ś
trwał w takim stanie lat sze
ść
dziesi
ą
t, co równie łatwo by
ć
by
mogło jak to,
ż
e trwałby tak trzy dni, to ciekaw jestem, jaka byłaby ró
ż
nica pomi
ę
dzy nim
a najni
ż
szym gatunkiem zwierz
ę
cym, co si
ę
tyczy sprawno
ś
ci umysłowych.
§ 15. Postrze
ż
enie tedy jest pierwszym krokiem i stopniem ku poznaniu i jest furt
ą
wej
ś
ciow
ą
, przez któr
ą
otrzymujemy cały dla niego materiał; im wi
ę
c mniej zmysłów
posiada człowiek lub inna jaka
ś
istota, im mniej za ich pomoc
ą
otrzymuje impresji i im
bardziej s
ą
one niewyra
ź
ne, wreszcie im mniej bystre władze umysłu nimi operuj
ą
, tym
bardziej istota ta b
ę
dzie daleka od wiedzy, jak
ą
znale
źć
mo
ż
na u niektórych ludzi. Lecz
ż
e bardzo wielkie jest tu stopniowanie (jak to mo
ż
na zauwa
ż
y
ć
u ludzi), nie mo
ż
na wi
ę
c
ustali
ć
z pewno
ś
ci
ą
, jaka jest zdolno
ść
postrzegania u ró
ż
nych gatunków zwierz
ę
cych, a
tym mniej jeszcze u poszczególnych istot indywidualnych. Wystarczy, gdy tu zaznacz
ę
,
ż
e postrzeganie jest najpierwsz
ą
czynno
ś
ci
ą
naszych władz umysłowych i
ż
e jest to furta
wej
ś
ciowa do naszego umysłu dla wszelkiej wiedzy. Jestem te
ż
skłonny przypuszcza
ć
,
ż
e zdolno
ść
postrzegania na swym stopniu najni
ż
szym wyznacza granic
ę
pomi
ę
dzy
królestwem zwierz
ą
t a istotami ni
ż
szego rz
ę
du. Ale wspominam o tym ubocznie tylko,
jako o swym domy
ś
le, dla naszych tu bowiem rozwa
ż
a
ń
jest rzecz
ą
oboj
ę
tn
ą
, jak uczeni
rozwi
ążą
to zagadnienie.
ROZDZIAŁ XII
O ideach zło
ż
onych
§ 1. Rozwa
ż
ali
ś
my dotychczas te idee, gdzie umysł, gdy je przyjmuje, zachowuje si
ę
tylko biernie. S
ą
to owe idee proste, otrzymywane ze wspomnianych powy
ż
ej
ź
ródeł:
doznania zmysłowego i refleksji; umysł nie mo
ż
e
ż
adnej z nich wytworzy
ć
samodzielnie
ani te
ż
nie mo
ż
e mie
ć
idei, które nie składałyby si
ę
z nich bez reszty. Ale umysł,
całkowicie biernie przyjmuj
ą
c wszystkie swe idee proste, wykonuje sam przez si
ę
ró
ż
ne
czynno
ś
ci, dzi
ę
ki czemu kształtuj
ą
si
ę
inne idee z posiadanych idei prostych, jako z
materiału i fundamentu dla wszystkich pozostałych. Trzy s
ą
czynno
ś
ci, w których umysł
wykonuje sw
ą
władz
ę
nad ideami prostymi: 1. ł
ą
czenie pewnej liczby idei prostych w
jedn
ą
, zło
ż
on
ą
; tak powstaj
ą
wszystkie idee zło
ż
one. 2. zestawienie ł
ą
czne dwu idei,
prostych lub zło
ż
onych, i to takie zestawienie, aby mo
ż
na je było na raz ogarn
ąć
wzrokiem, nie stapiaj
ą
c ich w jedno; na tej drodze dochodzi umysł do wszelkich swych
idei stosunków. 3. oddzielanie lub odrywanie idei od wszelkich innych, jakie im
towarzysz
ą
faktycznie w
ś
wiadomo
ś
ci; nazywa si
ę
to abstrahowaniem i tak powstaj
ą
wszystkie idee ogólne. St
ą
d wida
ć
,
ż
e moc człowieka i jego sposoby działania, zarówno
w
ś
wiecie materialnym, jak w duchowym, s
ą
na ogół te same. W obu bowiem materiały,
jakimi człowiek rozporz
ą
dza, s
ą
tego rodzaju,
ż
e nie ma on nad nimi tej władzy, aby je
stwarza
ć
albo niszczy
ć
bez
ś
ladu: wszystko, czego mo
ż
e dokona
ć
, to albo poł
ą
czy
ć
je ze
sob
ą
, albo zestawi
ć
obok siebie, albo zupełnie oddzieli
ć
je od siebie. Rozwa
ż
ania
dotycz
ą
ce idei zło
ż
onych rozpoczn
ę
tu od pierwszej z tych czynno
ś
ci, aby na wła
ś
ciwym,
miejscu zaj
ąć
si
ę
dwiema nast
ę
pnymi. Mo
ż
na zaobserwowa
ć
,
ż
e idee proste istniej
ą
w
ró
ż
norakim ze sob
ą
poł
ą
czeniu; i umysł zdolny jest te
ż
uwa
ż
a
ć
kilka z nich, zł
ą
czonych
ze sob
ą
, za jedn
ą
ide
ę
; przy tym mo
ż
e je rozwa
ż
a
ć
nie tylko w takim poł
ą
czeniu, w jakim
s
ą
dane w rzeczach zewn
ą
trz nas, lecz i tak, jak je sam powi
ą
zał. Idee utworzone tym
sposobem z pewnej liczby prostych, zł
ą
czonych razem, nazywam zło
ż
onymi. Nale
żą
do
nich takie idee, jak pi
ę
kno, wdzi
ę
czno
ść
, człowiek, wojsko,
ś
wiat; idee te, jakkolwiek
Strona 9 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
zestawione z rozmaitych idei prostych albo z idei zło
ż
onych, które składaj
ą
si
ę
z
prostych, umysł mo
ż
e, gdy zechce, rozwa
ż
a
ć
ka
ż
d
ą
z osobna, jako cało
ś
ci jednolite i
oznaczane jedn
ą
nazw
ą
.
§ 2. W zakresie odnawiania idei i ł
ą
czenia ich ze sob
ą
, umysł ma wielk
ą
moc, by
zmienia
ć
i pomna
ż
a
ć
przedmioty swych my
ś
li, wybiegaj
ą
c przy tym nieograniczenie
daleko poza to, co mu dostarczaj
ą
zmysły i refleksja. Ale wszystko to jest nadal
ograniczone do idei prostych, jakie otrzymał z owych dwu
ź
ródeł i które stanowi
ą
ostateczny materiał wszelkich jego wytworów. Wszystkie idee proste bowiem pochodz
ą
od samych rzeczy i umysł nie mo
ż
e mie
ć
od nich ani wi
ę
cej, ani nic innego ni
ż
to jedynie,
co mu podsuwaj
ą
. Nie mo
ż
e on mie
ć
innych idei jako
ś
ci zmysłowych ni
ż
te, które
przychodz
ą
do niego z zewn
ą
trz przez zmysły, ani te
ż
idei innego rodzaju czynno
ś
ci
substancji my
ś
l
ą
cej ni
ż
idee tych czynno
ś
ci, jakie znajduje w sobie; ale gdy te idee
proste raz zdobył, nie jest ju
ż
ograniczony do samej obserwacji oraz tego, co mu si
ę
z
zewn
ę
trznego
ś
wiata ukazuje: teraz mo
ż
e własn
ą
moc
ą
wi
ą
za
ć
ze sob
ą
posiadane idee i
tworzy
ć
z nich nowe idee zło
ż
one, jakich nigdy nie otrzymał tak poł
ą
czonych.
§ 3. W jakikolwiek sposób składaliby
ś
my lub rozkładali idee zło
ż
one i cho
ć
by liczba ich
była niesko
ń
czona, a ró
ż
norodno
ść
, z jak
ą
wypełniaj
ą
i zajmuj
ą
my
ś
li ludzkie, niczym
nieograniczona, to przecie
ż
, jak s
ą
dz
ę
, wszystkie mo
ż
na sprowadzi
ć
do trzech klas, a
mianowicie do takich: 1. modi, 2. substancje, 3. stosunki.
§ 4. Po pierwsze nazywam modi takie idee zło
ż
one, które, jakikolwiek byłby ich skład, nie
mieszcz
ą
w sobie zało
ż
enia, i
ż
by istniały samodzielnie, lecz które uwa
ż
a si
ę
za zale
ż
ne
od substancji b
ą
d
ź
za ich własno
ś
ci; takie s
ą
na przykład idee oznaczone przez wyrazy
"trójk
ą
t", "wdzi
ę
czno
ść
", "zabójstwo" i tak dalej. Je
ż
eli u
ż
ywam tu terminu "modus" w
sensie, który nieco odbiega od potocznego, to prosz
ę
mi to wybaczy
ć
; jest to bowiem
rzecz
ą
nieuniknion
ą
w rozprawach, które operuj
ą
poj
ę
ciami odmiennymi od u
ż
ywanych w
ż
yciu codziennym, tak
ż
e albo trzeba urabia
ć
wyrazy nowe, albo stosowa
ć
dawne w
znaczeniu cokolwiek zmienionym; w obecnym za
ś
przypadku mniej naganne b
ę
dzie, by
ć
mo
ż
e, uczyni
ć
to drugie.
§ 5. Tych modi istniej
ą
dwa rodzaje, które zasługuj
ą
na to, aby zastanowi
ć
si
ę
nad nimi
oddzielnie.
1° s
ą
takie, co s
ą
jedynie przedstawieniami lub rozmaitymi poł
ą
czeniami jednej i tej
samej idei prostej, bez domieszki innych, jak na przykład tuzin, kopa: s
ą
to tylko idee tylu
a tylu oddzielnych jednostek, dodanych do siebie. Takie nazywam modi prostymi, jako
ż
e
zawieraj
ą
si
ę
w granicach jednej tylko idei prostej.
2° s
ą
inne, utworzone z idei prostych ró
ż
nego rodzaju, zestawionych tak,
ż
e tworz
ą
jedn
ą
ide
ę
zło
ż
on
ą
; przykładem pi
ę
kno, które polega na pewnym poł
ą
czeniu barwy i kształtu i
wywołuje w widzu uczucie przyjemne; albo kradzie
ż
, zmiana stanu posiadania jakiej
ś
rzeczy bez zgody wła
ś
ciciela, której idea, jak tu wida
ć
, jest poł
ą
czeniem wielu idei wielu
rodzajów. Modi takie nazywam mieszanymi.
§ 6. Po drugie, idee substancji s
ą
takimi poł
ą
czeniami idei prostych, jakie uwa
ż
a si
ę
za
przedstawienia okre
ś
lonych rzeczy poszczególnych, istniej
ą
cych samodzielnie; i
domy
ś
lnie przyjmowana a niejasna idea substancji, taka, jaka ona jest, jest w nich
zawsze pierwszym i głównym składnikiem. Tak, je
ś
li z ide
ą
substancji zł
ą
czy si
ę
prosta
idea barwy szarobiaławej oraz pewien stopie
ń
ci
ęż
ko
ś
ci, twardo
ś
ci, rozci
ą
gliwo
ś
ci i
topliwo
ś
ci, to otrzymamy ide
ę
ołowiu; kombinacja za
ś
idei pewnego okre
ś
lonego kształtu
oraz idei zdolno
ś
ci poruszania si
ę
, my
ś
lenia i rozumowania, doł
ą
czona do substancji,
daje potoczn
ą
ide
ę
człowieka. Otó
ż
w
ś
ród idei substancji s
ą
równie
ż
dwa rodzaje idei:
jeden to idee substancji jednostkowych, takich, jakie istniej
ą
oddzielnie; przykładem idea
Strona 10 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
człowieka lub owcy; drugi - to idea wielu ludzi czy owiec zebranych razem, czego
przykładem wojsko, zło
ż
one z ludzi, albo stado owiec. Ka
ż
da z tych zbiorowych idei
pewnej liczby substancji w ten sposób zebranych jest tak samo jedn
ą
ide
ą
, jak idea
człowieka lub jednostki.
§ 7. Po trzecie, ostatnim rodzajem idei zło
ż
onych jest ten, który oznaczamy mianem
"stosunek"; stosunek polega na rozwa
ż
aniu i porównaniu jednej idei z inn
ą
. Ró
ż
nymi tymi
rodzajami idei zajmiemy si
ę
we wła
ś
ciwym porz
ą
dku.
KSI
Ę
GA CZWARTA
ROZDZIAŁ III
Zakres wiedzy ludzkiej
§ 1-2. Z tego,
ż
e, jak było powiedziane, wiedza polega na postrzeganiu zgodno
ś
ci lub
niezgodno
ś
ci pomi
ę
dzy naszymi ideami, wynika:
I. Po pierwsze,
ż
e wiedza nasza nie mo
ż
e si
ę
ga
ć
dalej ni
ż
nasze idee.
II. Po drugie,
ż
e wiedza nasza nie si
ę
ga poza postrze
ż
enie ich zgodno
ś
ci lub
niezgodno
ś
ci. Poniewa
ż
za
ś
postrze
ż
enie to powstaje 1) na drodze intuicji, czyli przez
bezpo
ś
rednie porównanie dowolnych dwu idei, albo 2) dzi
ę
ki rozumowi, który bada
zgodno
ść
lub niezgodno
ść
dwu idei za po
ś
rednictwem pewnych innych; albo wreszcie 3)
przez wra
ż
enia, gdy postrzegamy istnienie rzeczy poszczególnych, wi
ę
c st
ą
d wynika,
ż
e:
§ 3. III. Po trzecie, widzimy,
ż
e nie mo
ż
emy mie
ć
wiedzy intuicyjnej, która by si
ę
rozci
ą
gała na wszystkie nasze idee i na wszystko, co by
ś
my o nich wiedzieli; albowiem
nie mo
ż
emy zbada
ć
i postrzec wszelkich stosunków, jakie zachodz
ą
mi
ę
dzy ideami,
przez zestawienie ich lub bezpo
ś
rednie porównanie jednej z drug
ą
. Tak na przykład
maj
ą
c idee trójk
ą
ta rozwartok
ą
tnego i ostrok
ą
tnego, nakre
ś
lonych na równych
podstawach mi
ę
dzy liniami równoległymi, mog
ę
postrzec intuicyjnie,
ż
e jeden nie jest
drugim, ale nie mog
ę
si
ę
dowiedzie
ć
, czy s
ą
, czy nie s
ą
równe; ich zgodno
ś
ci albo
niezgodno
ś
ci pod wzgl
ę
dem równo
ś
ci nie mo
ż
na bowiem nigdy postrzec przez
bezpo
ś
rednie porównanie ich ze sob
ą
: odmienny kształt tych figur nie pozwala
ś
ci
ś
le i
bezpo
ś
rednio przyło
ż
y
ć
do siebie ich cz
ęś
ci, wobec czego trzeba pewnych cech
po
ś
rednicz
ą
cych, by zmierzy
ć
te cz
ęś
ci; a to ju
ż
jest dowodem, czyli wiedz
ą
rozumow
ą
.
§ 4. IV. Po czwarte, z tego, co zostało stwierdzone, wynika dalej,
ż
e nasze poznanie
rozumowe nie mo
ż
e ogarn
ąć
całego obszaru naszych idei, bo pomi
ę
dzy dwiema ideami,
jakie chcieliby
ś
my bada
ć
, nie zawsze zdołamy znale
źć
takie ogniwa po
ś
rednie, i
ż
by dało
si
ę
poł
ą
czy
ć
z pewno
ś
ci
ą
intuicyjn
ą
jedn
ą
ide
ę
z inn
ą
, we wszystkich krokach dedukcji;
gdzie za
ś
to jest niemo
ż
liwe, tam nie ma wiedzy ani dowodu.
§ 5. V. Po pi
ą
te, poniewa
ż
poznanie zmysłowe nie si
ę
ga dalej ni
ż
istnienie rzeczy, które
s
ą
aktualnie dane naszym zmysłom, wi
ę
c jest ono bardziej jeszcze ograniczone ni
ż
ka
ż
dy z poprzednio wymienionych gatunków poznania.
§ 6. VI. Na podstawie tego jest oczywiste,
ż
e zakres naszej wiedzy nie tylko nie obejmuje
wszelkich realnie istniej
ą
cych rzeczy, lecz nawet wszelkich naszych własnych idei.
Chocia
ż
nasza wiedza jest ograniczona do naszych idei i ani pod wzgl
ę
dem zasi
ę
gu, ani
zupełno
ś
ci oraz doskonało
ś
ci przekracza
ć
ich nie mo
ż
e; i chocia
ż
s
ą
to granice nader
ciasne w stosunku do ogółu rzeczy istniej
ą
cych i dalekie, jak słusznie mo
ż
emy
przypuszcza
ć
, od zakresu wiedzy nawet pewnych stworzonych umysłów, które nie s
ą
zwi
ą
zane i ograniczone tymi niejasnymi i szczupłymi wiadomo
ś
ciami, jakie mo
ż
na
zdoby
ć
nielicznymi i niezbyt dokładnymi drogami postrzegania, jakimi s
ą
nasze zmysły;
Strona 11 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
to jednak sprawa stałaby dla nas dobrze, gdyby wiedza nasza si
ę
gała cho
ć
tak daleko
jak nasze idee i gdyby nie było wiele w
ą
tpliwo
ś
ci i pyta
ń
co do idei, jakie mamy, pyta
ń
, od
których nie jeste
ś
my i, jak my
ś
l
ę
, nigdy nie b
ę
dziemy wolni na tym
ś
wiecie. Niemniej nie
ulega w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e wiedza ludzka, nawet w warunkach naszego istnienia i przy naszej
strukturze wewn
ę
trznej, mogłaby posun
ąć
si
ę
znacznie dalej, ni
ż
si
ę
posun
ę
ła, gdyby
ludzie naprawd
ę
i bez uprzedze
ń
wło
ż
yli w ulepszanie sposobów wykrywania prawdy
cał
ą
usilno
ść
i trud my
ś
lenia, z jakimi barwi
ą
fałsz i go broni
ą
, by podtrzyma
ć
jaki
ś
systemat czy obroni
ć
jaki
ś
interes, czy te
ż
stronnictwo, z którym s
ą
zwi
ą
zani. Ale my
ś
l
ę
,
ż
e nie uwłaczaj
ą
c doskonało
ś
ci człowieczej, mam ostatecznie prawo utrzymywa
ć
z
pewno
ś
ci
ą
, i
ż
poznanie nasze nigdy nie b
ę
dzie zdolne obj
ąć
wszystkiego, co
zechcieliby
ś
my wiedzie
ć
o swych ideach, i przezwyci
ęż
y
ć
wszelkie trudno
ś
ci oraz
rozwi
ą
za
ć
wszelkie zagadnienia, jakie mog
ą
powsta
ć
co do tej czy innej idei. Mamy idee
kwadratu, koła i równo
ś
ci, a przecie
ż
nigdy bodaj nie b
ę
dziemy zdolni znale
źć
koła o polu
równym polu kwadratu i nie b
ę
dziemy wiedzieli na pewno,
ż
e tak wła
ś
nie jest. Mamy idee
materii i my
ś
lenia, lecz mo
ż
liwe,
ż
e nigdy nie b
ę
dziemy mogli wiedzie
ć
, czy jaka
ś
istota
materialna my
ś
li, czy nie my
ś
li; jest bowiem niemo
ż
liwe, by
ś
my bez objawienia, sam
ą
kontemplacj
ą
własnych swych idei mogli wykry
ć
, czy wszechmoc nie udzieliła niektórym
odpowiednio przystosowanym układom materialnym zdolno
ś
ci postrzegania i my
ś
lenia
albo te
ż
czy z przystosowan
ą
do tego materi
ą
nie poł
ą
czyła i nie zwi
ą
zała my
ś
l
ą
cej
substancji niematerialnej. Co si
ę
tyczy kr
ę
gu naszych poj
ęć
, to przy naszej zdolno
ś
ci
pojmowania niewiele trudniej jest przedstawi
ć
sobie,
ż
e Bóg, je
ś
li mu si
ę
tak podoba,
mo
ż
e samej materii da
ć
dodatkowo zdolno
ść
my
ś
lenia,
ni
ż
ż
e przydał jej jeszcze
substancj
ę
zdoln
ą
my
ś
le
ć
. Przecie
ż
nie wiemy, na czym polega my
ś
lenie ani te
ż
jaki
gatunek substancji podobało si
ę
Wszechmocnemu obdarzy
ć
moc
ą
, której
ż
aden byt
stworzony posiada
ć
nie mo
ż
e inaczej ni
ż
dzi
ę
ki łasce i dobroci Stwórcy. Nie widz
ę
bowiem sprzeczno
ś
ci w tym,
ż
e pierwsza, wieczna Istota my
ś
l
ą
ca mogłaby, gdyby si
ę
jej
podobało, obdarowa
ć
pewne układy stworzonej, do odbierania wra
ż
e
ń
niezdolnej materii,
zestawione, jak uznałaby za stosowne, pewn
ą
miar
ą
czucia, postrzegania i my
ś
lenia,
jakkolwiek (...) zało
ż
enie,
ż
e materia (z własnej swej natury z cał
ą
pewno
ś
ci
ą
pozbawiona czucia i my
ś
lenia) ma by
ć
ow
ą
wieczn
ą
istot
ą
, od pocz
ą
tku my
ś
l
ą
c
ą
, zawiera
wyra
ź
n
ą
sprzeczno
ść
wewn
ę
trzn
ą
. Jak
ą
mo
ż
na mie
ć
pewno
ść
,
ż
e jakie
ś
percepcje, takie
jak przyjemno
ść
i przykro
ść
, nie mog
ą
powstawa
ć
w pewnych ciałach w okre
ś
lony
sposób ukształtowanych i poruszanych, równie dobrze, jak gdy na skutek ruchu cz
ą
stek
cielesnych powstaj
ą
one w substancji niematerialnej? Bo przecie
ż
, o ile poj
ąć
mo
ż
emy,
ciało zdolne jest tylko uderza
ć
inne ciała i działa
ć
na nie; ruch za
ś
, o ile go mo
ż
emy
zrozumie
ć
z pomoc
ą
naszych idei, mo
ż
e znowu wywoła
ć
tylko ruch. Gdy wi
ę
c
przyjmujemy,
ż
e wywołuje przyjemno
ść
lub przykro
ść
albo ide
ę
barwy czy d
ź
wi
ę
ku, to
przestajemy si
ę
opiera
ć
na naszym rozumie, wychodzimy poza zakres naszych idei i
przypisujemy to działanie całkowicie uznaniu naszego Stwórcy. Bo skoro musimy
przyzna
ć
,
ż
e poł
ą
czył z ruchem skutki, jakich w naszym rozumieniu sam ruch nigdy
wywoła
ć
by nie mógł, to jak
ą
mamy racj
ę
, by wnioskowa
ć
,
ż
e nie mógł on sprawi
ć
, by te
skutki powstawały w rzeczy, w której w naszym pojmowaniu nie mog
ą
one powsta
ć
, tak
samo jak nie mo
ż
emy poj
ąć
, by ruch materii działał w jakikolwiek sposób na jaki
ś
inny
przedmiot. Nie znaczy to, i
ż
bym chciał tak czy inaczej zachwia
ć
wiar
ę
w niematerialno
ść
duszy; nie o prawdopodobie
ń
stwie tu mówi
ę
, lecz o wiedzy; i nie tylko my
ś
l
ę
,
ż
e
skromno
ść
, jaka przystoi filozofowi, wymaga, aby si
ę
nie wypowiadał autorytatywnie tam,
gdzie brak oczywisto
ś
ci, która mo
ż
e dawa
ć
wiedz
ę
, lecz równie
ż
,
ż
e jest to z korzy
ś
ci
ą
dla nas, gdy poznajemy, jak daleko si
ę
ga nasza wiedza. Skoro nasz stan obecny nie jest
"stanem widzenia", to w wielu przypadkach zadowoli
ć
si
ę
musimy wiar
ą
i
prawdopodobie
ń
stwem; a je
ś
li co do naszego zagadnienia, a mianowicie
niematerialno
ś
ci duszy, nie mo
ż
emy osi
ą
gn
ąć
pewno
ś
ci dowodu, to nie powinno si
ę
to
nam wydawa
ć
dziwne. Wszystkie wielkie cele moralno
ś
ci i religii s
ą
wystarczaj
ą
co
zabezpieczone bez filozoficznych dowodów niematerialno
ś
ci duszy: jest przecie
ż
rzecz
ą
oczywist
ą
,
ż
e Ten, kto stworzył nas na pocz
ą
tku, aby
ś
my tu, na tej ziemi, bytowali jako
Strona 12 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
istoty czuj
ą
ce i my
ś
l
ą
ce, i kto przez lata w tym stanie nas utrzymuje, mo
ż
e i chce
przywróci
ć
nam taki sam stan i zdolno
ść
doznawania wra
ż
e
ń
na tamtym
ś
wiecie, aby
ś
my
mogli przyj
ąć
odpłat
ę
, jak
ą
przeznacza ka
ż
demu podług jego uczynków w tym
ż
yciu.
Dlatego te
ż
rozstrzygni
ę
cie tej kwestii w takim czy innym sensie nie jest tak nagl
ą
co
konieczne, jak niektórzy przesadnie gorliwi zwolennicy lub przeciwnicy niematerialno
ś
ci
duszy chcieliby wmówi
ć
ś
wiatu. Osoby te albo, z jednej strony, zbytnio ulegaj
ą
swemu
całkowicie przez materi
ę
owładni
ę
temu my
ś
leniu i dlatego niczemu niematerialnemu nie
mog
ą
przyzna
ć
istnienia, albo, z drugiej strony, znajduj
ą
c,
ż
e my
ś
lenie nie nale
ż
y do
naturalnych mocy materii, któr
ą
tylekro
ć
badali najuwa
ż
niej, wnioskuj
ą
ufnie,
ż
e nawet
sama wszechmoc nie mo
ż
e obdarzy
ć
postrzeganiem i my
ś
leniem substancji, której
przysługuje cecha masywno
ś
ci. Kto zwa
ż
y, jak trudno w naszych my
ś
lach pogodzi
ć
doznawanie zmysłowe z rozci
ą
gł
ą
materi
ą
albo istnienie z czym
ś
kompletnie
pozbawionym rozci
ą
gło
ś
ci, ten si
ę
zgodzi,
ż
e bardzo daleki jest od tego, by wiedzie
ć
z
pewno
ś
ci
ą
, czym jest jego dusza. Jest to sprawa, która, jak si
ę
zdaje, le
ż
y zupełnie poza
zasi
ę
giem naszego poznania; a kto pozwala sobie rozwa
ż
a
ć
j
ą
swobodnie i wejrze
ć
w
ciemne, zawiłe strony ka
ż
dej z hipotez, ten uzna zapewne,
ż
e jego rozum nie wystarcza
do stanowczego opowiedzenia si
ę
za lub przeciw materialno
ś
ci duszy. Bo z jakiejkolwiek
strony na ni
ą
spojrzy, czy to jak na substancj
ę
nierozci
ą
gł
ą
, czy jak na my
ś
l
ą
c
ą
rozci
ą
gł
ą
materi
ę
, trudno
ść
wyobra
ż
enia sobie jednego czy drugiego b
ę
dzie go stale popychała w
kierunku przeciwnym, gdy tylko my
ś
l zajmie si
ę
jednym z tych przypuszcze
ń
. Nierzetelne
to post
ę
powanie, na jakie pozwalaj
ą
sobie niektórzy ludzie, gdy z powodu jakiej
ś
niejasno
ś
ci w jednej hipotezie przerzucaj
ą
si
ę
gwałtownie do hipotezy przeciwnej, cho
ć
jest ona nie mniej niezrozumiała dla nieuprzedzonego umysłu. Pokazuje to nie tylko
słabo
ść
i nieudolno
ść
naszego poznania, lecz i to, jak nieznaczny jest tryumf z tego
rodzaju argumentów, które, z własnych naszych pogl
ą
dów si
ę
wywodz
ą
c, mog
ą
nas
przekona
ć
,
ż
e z tej strony zagadnienia nie mo
ż
emy znale
źć
pewno
ś
ci, lecz bynajmniej
nie pomagaj
ą
nam zdoby
ć
prawdy przez to,
ż
e przerzucamy si
ę
na stron
ę
przeciwn
ą
i
przyjmujemy pogl
ą
d, który po zbadaniu okazuje si
ę
obarczony równymi trudno
ś
ciami.
Jak
ą
bowiem pewno
ść
i jak
ą
korzy
ść
daje komu
ś
to,
ż
e chc
ą
c unikn
ąć
pozornych
niedorzeczno
ś
ci i nieprzezwyci
ęż
alnych dla niego trudno
ś
ci w jednym pogl
ą
dzie, szuka
ratunku w pogl
ą
dzie przeciwnym, który jest oparty na czym
ś
równie niewytłumaczalnym i
tak samo nieuchwytnym dla jego zdolno
ś
ci pojmowania? Nie mo
ż
e by
ć
sporu co do tego,
ż
e jest w nas co
ś
, co my
ś
li; same nasze w
ą
tpliwo
ś
ci, dotycz
ą
ce natury tego czego
ś
,
potwierdzaj
ą
pewno
ść
tego istnienia, cho
ć
musimy si
ę
z tym pogodzi
ć
,
ż
e nie wiemy,
jakiego to rodzaju byt. Daremnie usiłowaliby
ś
my zachowa
ć
si
ę
tu sceptycznie; zreszt
ą
i w
wi
ę
kszo
ś
ci innych przypadków jest rzecz
ą
przeciwn
ą
rozumowi odrzuca
ć
stanowczo
istnienie jakiej
ś
rzeczy z tej racji,
ż
e nie jeste
ś
my zdolni poj
ąć
jej natury. Ch
ę
tnie bym si
ę
dowiedział, czy jest taka substancja, która by nie miała czego
ś
, co wprawia w
zakłopotanie nasze umysły. Jak bardzo musz
ą
przewy
ż
sza
ć
nas wiedz
ą
inne istoty
duchowe, które widz
ą
i znaj
ą
natur
ę
i wewn
ę
trzn
ą
struktur
ę
rzeczy. A je
ś
li do tego
dodamy rozleglejsz
ą
zdolno
ść
pojmowania, która pozwala im widzie
ć
od jednego
wejrzenia zwi
ą
zek i zgodno
ść
bardzo wielu idei i która daje im łatwo po
ś
rednie ogniwa
dowodu, jakie my znajdujemy z trudem tylko i nie od razu, lecz krok po kroku, po długim
bł
ą
dzeniu po omacku, nader łatwo zapominaj
ą
c o jednym, zanim zdołamy uchwyci
ć
drugi
- to mo
ż
emy w pewnej mierze przedstawi
ć
sobie szcz
ęś
liwo
ść
duchów wy
ż
szych stopni,
które maj
ą
szybsze i bardziej przenikliwe wejrzenie w rzeczy oraz obszerniejszy zasi
ę
g
poznania. - Aby jednak powróci
ć
do naszego wywodu : twierdz
ę
,
ż
e nasza wiedza jest
nie tylko ograniczona ubóstwem i niedoskonało
ś
ci
ą
idei, jakie mamy i jakimi operujemy
poznaj
ą
c, ale
ż
e nawet z nimi nie potrafi sobie radzi
ć
. Zbadajmy teraz, jak daleko si
ę
ga
nasze poznanie.
ROZDZIAŁ X
O naszej wiedzy o istnieniu Boga
Strona 13 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
§ 1. Jakkolwiek Bóg nie dał nam idei wrodzonej samego siebie, jakkolwiek nie wyrył w
naszych duszach pierwotnych znaków, z których mogliby
ś
my odczyta
ć
jego byt, to
jednak, obdarowawszy nas zdolno
ś
ciami b
ę
d
ą
cymi naszym duchowym wyposa
ż
eniem,
nie pozostawił nas bez
ś
wiadectwa o sobie: mamy przecie
ż
doznanie zmysłowe,
postrze
ż
enie, rozum, i dopóki mo
ż
emy my
ś
le
ć
o samym sobie, nie mo
ż
e nam brakowa
ć
jasnego dowodu jego istnienia. Nie mo
ż
emy te
ż
słusznie utyskiwa
ć
na sw
ą
niewiedz
ę
w
sprawie tak ogromnej wagi, skoro Bóg tak hojnie wyposa
ż
ył nas w
ś
rodki, które
pozwalaj
ą
nam znale
źć
go i pozna
ć
, o ile to niezb
ę
dne dla osi
ą
gni
ę
cia celu naszego
istnienia i dla tak doniosłej sprawy naszej szcz
ęś
liwo
ś
ci. Lecz chocia
ż
jest to prawda
najoczywistsza ze wszystkich, jakie rozum wykrywa, i chocia
ż
jej pewno
ść
(je
ś
li nie
jestem w bł
ę
dzie) równa jest pewno
ś
ci matematycznej, to przecie
ż
trzeba w tej sprawie
namysłu i uwagi, a umysł musi wło
ż
y
ć
wysiłek w to, aby prawd
ę
t
ę
wyprowadzi
ć
poprawnie z jakiego
ś
poznania intuicyjnego; w przeciwnym bowiem razie
pozostawaliby
ś
my co do tego zdania w niepewno
ś
ci i niewiedzy, podobnie jak co do
innych zda
ń
, których mo
ż
na dowie
ść
w jasny sposób. Aby wi
ę
c pokaza
ć
,
ż
e jeste
ś
my
zdolni wiedzie
ć
, to znaczy: mie
ć
pewno
ść
, i
ż
Bóg jest, i jak
ą
drog
ą
mo
ż
emy doj
ść
do tej
pewno
ś
ci, nie musimy, moim zdaniem, si
ę
ga
ć
poza siebie i poza t
ę
niew
ą
tpliw
ą
wiedz
ę
,
jak
ą
mamy o swym własnym istnieniu.
§ 2. S
ą
dz
ę
,
ż
e nie ulega w
ą
tpliwo
ś
ci, i
ż
ka
ż
dy z nas ma jasn
ą
ide
ę
własnego swego
istnienia; ka
ż
dy wie z pewno
ś
ci
ą
,
ż
e istnieje i jest czym
ś
. Nie zwracam si
ę
do tego, kto
ma w
ą
tpliwo
ś
ci, czy jest czym
ś
, czy nie jest; tak samo jak nie dysputowałbym z czyst
ą
nico
ś
ci
ą
ani nie usiłował przekona
ć
nico
ś
ci,
ż
e jest czym
ś
. Je
ś
li kto
ś
pozuje na takiego
sceptyka,
ż
e a
ż
zaprzecza własnemu istnieniu (bo rzeczywi
ś
cie o tym w
ą
tpi
ć
nie
sposób), to niechaj si
ę
raduje tak miłym dla
ń
szcz
ęś
ciem,
ż
e jest niczym, póki głód lub
inna dolegliwo
ść
nie upewni go,
ż
e sprawa ta przedstawia si
ę
inaczej. S
ą
dz
ę
wi
ę
c,
ż
e
wolno mi uzna
ć
za prawd
ę
to, co ka
ż
dy uznaje, dzi
ę
ki swej wiedzy pewnej w
ą
tpi
ć
o tym
nie mog
ą
c: mianowicie,
ż
e jest czym
ś
, co faktycznie istnieje.
§ 3. Człowiek wie dalej z pewno
ś
ci
ą
intuicyjn
ą
,
ż
e czyste nic tak samo nie mo
ż
e
wytworzy
ć
jakiego
ś
bytu realnego, jak nie mo
ż
e by
ć
równe dwu k
ą
tom prostym. Je
ś
li kto
ś
nie wie,
ż
e nico
ść
, czyli nieobecno
ść
wszelkiego bytu, nie mo
ż
e by
ć
równa dwu k
ą
tom
prostym, to niemo
ż
liwe, by znał i rozumiał jakikolwiek z dowodów Euklidesa. Je
ś
li wi
ę
c
wiemy,
ż
e istnieje pewien byt realny i
ż
e niebyt
ż
adnego bytu realnego wytworzy
ć
nie
zdoła, to jest to oczywistym dowodem,
ż
e co
ś
trwa od wieków; bo co odwiecznie nie
istniało, miało pocz
ą
tek, a co miało pocz
ą
tek, to musi by
ć
tworem czego
ś
innego.
§ 4. Nast
ę
pnie jest rzecz
ą
oczywist
ą
,
ż
e to, co swój byt i pocz
ą
tek wzi
ę
ło z czego
ś
innego, musi czemu
ś
innemu zawdzi
ę
cza
ć
tak
ż
e to wszystko, czym jest i co nale
ż
y do
jego bytu. Wszystkie władze, jakie posiada, z tego pochodz
ą
ź
ródła i przez nie s
ą
udzielane. A zatem to wieczne
ź
ródło wszelkiego bytu musi by
ć
zarazem
ź
ródłem i
pocz
ą
tkiem wszelkiej mocy; tak wi
ę
c ten byt wieczny musi by
ć
równie
ż
bytem
najpot
ęż
niejszym.
§ 5. Wreszcie człowiek znajduje w sobie samym postrze
ż
enie i poznanie. Stwierdzaj
ą
c
to, zrobili
ś
my dalszy krok naprzód i teraz jeste
ś
my pewni,
ż
e nie tylko istnieje w
ś
wiecie
jaki
ś
byt, lecz
ż
e jest to istota posiadaj
ą
ca inteligencj
ę
i wiedz
ę
. Był wi
ę
c kiedy
ś
czas,
kiedy nie było
ż
adnej istoty poznaj
ą
cej i kiedy poznawanie si
ę
rozpocz
ę
ło; albo te
ż
od
wieków istniała istota poznaj
ą
ca. Je
ś
li kto
ś
powie,
ż
e był taki czas, kiedy
ż
adna istota nie
posiadała wiedzy, kiedy ta odwieczna istota nie miała
ż
adnego rozumienia rzeczy, to
odrzekn
ę
,
ż
e w takim razie niemo
ż
liwe byłoby, by kiedykolwiek powstała jaka
ś
wiedza:
bo
ć
tak samo nie mo
ż
e by
ć
, by rzeczy całkowicie pozbawione wiedzy, działaj
ą
ce na
ś
lepo i niezdolne postrzega
ć
, miały wytworzy
ć
istot
ę
wiedz
ą
c
ą
, jak jest niemo
ż
liwe, by
trójk
ą
t sprawił, aby suma trzech jego k
ą
tów była wi
ę
ksza od dwu prostych. Jest bowiem
równie niezgodne z ide
ą
nie
ś
wiadomej materii, by miała obudzi
ć
w sobie wra
ż
liwo
ść
Strona 14 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20
zmysłow
ą
, zdolno
ść
postrzegania i poznawania, jak jest niezgodne z ide
ą
trójk
ą
ta, by
miał sam sobie zdoby
ć
k
ą
ty o sumie wi
ę
kszej ni
ż
dwa proste.
§ 6. Tak tedy, wychodz
ą
c z rozwa
ż
ania naszego ja i z tego, co nieomylnie odnajdujemy
we własnej swej strukturze, rozum prowadzi nas do poznania owej pewnej i oczywistej
prawdy,
ż
e istnieje istota wieczna, ponad wszystko pot
ęż
na i posiadaj
ą
ca najwi
ę
ksz
ą
wiedz
ę
. Czy istot
ę
t
ę
zechcemy nazwa
ć
Bogiem, nie odgrywa to
ż
adnej roli. Sama rzecz
jest oczywista i z tej idei, nale
ż
ycie rozwa
ż
onej, z łatwo
ś
ci
ą
daj
ą
si
ę
wyprowadzi
ć
wszystkie inne atrybuty, jakie wiecznej tej istocie powinni
ś
my przypisa
ć
. Wszelako, gdyby
znalazł si
ę
kto
ś
tak bezsensownie zuchwały, by przyjmowa
ć
,
ż
e jedynie człowiek posiada
wiedz
ę
i m
ą
dro
ść
, lecz
ż
e jest niemniej wytworem nie
ś
wiadomych sił i przypadku, oraz
ż
e
w całym pozostałym wszech
ś
wiecie wszystko dzieje si
ę
tylko moc
ą
ś
lepego przypadku,
to pozostawiam jego rozwadze w wolnej chwili bardzo rozumn
ą
i dobitn
ą
nauczk
ę
, jak
ą
daje Cyceron w ksi
ę
dze drugiej De legibus: "Co mo
ż
e by
ć
głupszym i bardziej
niestosownym zuchwalstwem, ni
ż
gdy człowiek my
ś
li,
ż
e posiada dusz
ę
i rozum, ale
ż
e w
całym
ś
wiecie poza nim nic takiego nie istnieje? Albo
ż
e te rzeczy, które przy
najwi
ę
kszym wysiłku swego rozumu zaledwie mo
ż
e poj
ąć
, miałyby bez udziału rozumu
by
ć
poruszane i kierowane?"
Z tego, co było powiedziane, jest dla mnie rzecz
ą
jasn
ą
,
ż
e o istnieniu Boga posiadamy
wiedz
ę
pewniejsz
ą
ni
ż
o czymkolwiek innym, czego zmysły nie odsłaniaj
ą
przed nami
bezpo
ś
rednio. My
ś
l
ę
, co wi
ę
cej,
ż
e wolno mi powiedzie
ć
, i
ż
z wi
ę
ksz
ą
pewno
ś
ci
ą
wiemy,
ż
e Bóg jest, ni
ż
ż
e jest poza nami cokolwiek innego. Kiedy mówi
ę
,
ż
e wiemy, mam na
my
ś
li, i
ż
wiedza taka jest dla nas osi
ą
galna i
ż
e nie mo
ż
emy jej nie posi
ąść
, je
ż
eli tylko
wysilimy nasz umysł w tym kierunku tak, jak to czynimy w ró
ż
nych innych dociekaniach.
Strona 15 z 15
Bez tytułu 1
2009-10-20