Adam i Ewa ostateczna konfrontacja między nauką a wiarą i konkurs

background image

Jerry Coyne Francis Collins

Z jednej strony Jerry Coyne. Z drugiej strony "chrześcijanie" typu Francisa Collinsa , którzy
koniecznie (nie rozumiem z jakiego powodu?) chcą pożenić neodarwinizm z judeo-
chrześcijaństwem. Jeżeli F. Collins i jego "zbór neodarwinistów chrześcijan" akceptują STE
,to wypada im akceptować też metody ,na których neodarwiniści opierają swoje wnioski
(nawet jeżeli są to wnioski oparte na gdyboligii ,jak hipoteza mt.Ewy). W tym przeypadku ci
"chrześcijanie" wpadli w dołek ,który sami sobie wykopali ! No i Coyne to sprytnie
wykorzystał ! A rozwiązanie jest takie proste. Trzecia droga (droga wyjścia) nie wiedzie
poprzez teologiczne dyskursy (jakby tego chciał Coyne), ale wiedzie poprzez
METODOLOGICZNA analizę metody ,na której Coyne oparł swoje szyderstwa!Innymi
słowy hipotezę mt. Ewy można bardzo łatwo (ogędnie mówiąc!) zakwestionować. Czego
czepialski dokonał z dziecinną łatwością w komentarzach do pierwszej części tego artykułu:

www.racjonalista.pl/index.php/s,35/d,1887

Adam i Ewa: ostateczna konfrontacja między nauką a wiarą (i konkurs)

Jerry Coyne

Wszyscy możemy dyskutować o tym, czy Jezus był istotą partenogenetyczną, stworzoną bez
fizycznej inseminacji, albo czy został ożywiony w kilka dni po śmierci, ale zdobycie
bezpośrednich dowodów tych „cudów" jest niemożliwe, argumentujemy więc przeciwko nim
na podstawie nieprawdopodobieństwa. Ale jest jedna podstawa wiary „abrahamowej", która
znakomicie poddaje się testowi nauki: twierdzenie, że wszyscy ludzie są potomkami jednej
pary — Adama i Ewy — oraz że te osobniki nie były australopitekami ani człekokształtnymi
małpimi przodkami, ale ludźmi w nowoczesnym sensie. Bez ich istnienia cała historia grzechu
ludzkiego i odkupienia rozpada się na kawałki.
Niestety, dowody naukowe pokazują, że Adam i Ewa nie mogli istnieć, a przynajmniej nie
tak, jak są przedstawieni w Biblii. Dane genetyczne nie pokazują żadnych śladów wąskiego
gardła składającego się zaledwie z dwojga ludzi: po prostu istnieje zbyt wiele różnych genów,

background image

żeby mogło to być prawda. Mogło być kilka „wąskich gardeł" (zredukowanej liczby
populacji) w historii naszego gatunku, ale najmniejsze, które nie dotyczyło niedawnych
kolonizacji, jest wąskim gardłem składającym się z 10-15 tysięcy osobników i zdarzyło się
między 50 a 100 tysięcy lat temu. To najmniejsza populacja, jaką mieli nasi przodkowie, i —
proszę zauważyć — nie były to dwa osobniki
.
Ponadto, patrząc na różne geny, stwierdzamy, że idą one wstecz do różnych okresów w naszej
historii. Mitochondrialny DNA wskazuje na geny idące wstecz do jednego żeńskiego przodka,
żyjącego około 140 tysięcy lat temu, ale geny na chromosomie Y idą wstecz do jednego
mężczyzny, który żył około 60-90 tysięcy lat temu. Ponadto większość genów w jądrze idzie
wstecz do różnych czasów — aż do dwóch milionów lat temu. Pokazuje to nie tylko, że
„Adam" i „Ewa" (biorąc pod uwagę tylko DNA mitochondrialny i z chromosomu Y) musieli
żyć w okresach oddzielonych od siebie o tysiące lat, ale że po prostu nie mogło być dwóch
tylko osobników, dostarczających całego genetycznego wyposażenia współczesnych ludzi.
Każdy z naszych genów „zlewa" się wstecz z innym przodkiem, pokazując, że — jak się
spodziewano — nasze dziedzictwo genetyczne pochodzi od wielu różnych jednostek. Nie idzie
wstecz tylko do dwóch, niezależnie od tego, kiedy żyły.
To są fakty naukowe. I, inaczej niż w sprawie dziewiczych narodzin Jezusa i jego
zmartwychwstania, możemy odrzucić Adama i Ewę z ogromną dozą naukowej pewności.
Ale to oczywiście powoduje wielką konsternację dla chrześcijan — i powinno także dla żydów,
chociaż ci niewiele o tym mówią. Finansowana przez Templetona akomodacjonistyczna
organizacja BioLogos
, założona przez Francisa Collinsa i poświęcona uzgodnieniu
ewangelicznego chrześcijaństwa z prawdą naukową, jest w panice z powodu Adama i Ewy
i publikuje wiele artykułów, jak pogodzić naukę z biblijnym twierdzeniem, że ta para była
ostatecznym źródłem grzeszności ludzkiej. A ta grzeszność, oczywiście, jest powodem, dla
którego tak ważny był Jezus.
Nowy artykuł w

BioLogos

o

Adamie i

Ewie, napisany przez prezydenta Darrela Falka

, omawia

tę kontrowersję i sposoby uzgodnienia tych nie dających się pogodzić poglądów. Jako punktu
wyjścia używa ciekawego artykułu z najnowszego numeru „Christianity Today",

The search

for the historical Adam

(a co z Ewą?). Można go znaleźć za darmo online. Polecam

przeczytanie zarówno sześciostronicowego artykułu w „Christianity Today", jak i wyjaśnień
Falka, bo oba pokazują, lepiej niż cokolwiek innego, problemy, jakie dane naukowe stanowią
dla chrześcijaństwa — szczególnie dla amerykańskiego chrześcijaństwa ewangelicznego.
Artykuł w „Christianity Today" wyraźnie stawia problem:

Czy więc kwestia Adama i Ewy ma stać się przełomową dysputą między nauką
a Pismem Świętym, odpowiednikiem z XXI wieku niepokojącego kiedyś dowodu,
że Ziemia okrąża Słońce? Z pewnością ma po temu potencjał: wyłaniającą się
naukę można widzieć jako kwestionowanie nie tylko tego, co Księga Rodzaju ma
do powiedzenia o stworzeniu ludzkości, ale także unikatowego statusu tego
gatunku, jako niosącego „podobieństwo Boga", chrześcijańskiej doktryny grzechu
pierworodnego i Upadku, genealogii Jezusa z Ewangelii św. Łukasza i, co może
najważniejsze, nauczania Pawła, które wiąże historycznego Adama ze zbawieniem
przez Chrystusa (Rz 5:12-19; 1 Kor 15:23; i jego wypowiedzi w Dz 17.)

Pastor Tim Keller, uczestnik warsztatów w BioLogos dotyczących ewolucji oraz Adama i Ewy,
prowadzonych w listopadzie zeszłego roku (!) powiedział:

„[Paweł] z całą pewnością chciał uczyć nas, że Adam i Ewa byli rzeczywistymi,
historycznymi postaciami. Kiedy odmawiasz dosłownego przyjmowania autora
biblijnego, podczas gdy on wyraźnie chciał, byś to zrobił, odchodzisz od
tradycyjnego rozumienia autorytetu biblijnego… Jeśli Adam nie istniał, cały
argument Pawła — że zarówno grzech, jak łaska, działają 'w przymierzu' —

background image

rozpada się. Nie możesz powiedzieć, że Paweł był 'człowiekiem swoich czasów', ale
możemy zaakceptować jego podstawowe nauczanie o Adamie. Jeśli nie wierzysz
w to, w co on wierzył o Adamie, to zaprzeczasz sednu nauczania Pawła".

To, oczywiście, jest całym problemem z reinterpretowaniem ewidentnie dosłownych części
Biblii jako „metafor", kiedy nauka pokazuje, że są one błędne. Biorąc jednak pod uwagę
pomysłowość i przebiegłość umysłu teologicznego, po prostu nie ma niczego, czego nie dałoby
się wygodnie przerobić na metaforę. Przypuszczam, że gdybyśmy dostali dowody, że Jezus
albo nie istniał, albo urodził się w wyniku kopulacji ludzi albo po prostu pozostał w grobie,
cała saga zostałaby zreinterpretowana jako metafora. Ale są historie tak zasadnicze dla wiary
chrześcijańskiej, że wielu wierzących nie chce
widzieć ich jako metafory. Jedną z nich jest
oczywiście Jezus, a to samo dotyczy opowieści o Adamie i Ewie.
Artykuł w „Christianity Today" zauważa kilka sposobów poradzenia sobie z tym, co wydaje
się problemem nie do przezwyciężenia. Wszystkie one dotyczą traktowania Adama i Ewy nie
jako dosłownych rodziców ludzkości, ale jako rodzaju metafory. Być może są oni tylko
metaforą naszej wrodzonej grzeszności (ja jednak odmawiam uwierzenia, że jestem tylko
naczelnym, urodzonym jako grzeszny). Lub może była grupa
przodków, która mogłaby
występować pod metaforycznym imieniem „Adam i Ewa". Albo też była
, być może, taka
dosłowna para, ale byli tylko metaforycznymi
przodkami ludzkości. Ta ostatnia koncepcja
wydaje się być stanowiskiem zaakceptowanym przez większość komentatorów BioLogos
.
W swoim artykule Falk podkreśla jednak raz jeszcze, że ta organizacja nie doszła do
zgodnego poglądu na Adama i Ewę:

Artykuł wstępny w „Christianity Today" jest ważny, ponieważ stawia przed
Kościołem jedno z najważniejszych pytań: czy istnieli historyczni Adam i Ewa?
Wiele było o tym dyskusji na tych stronach i chociaż silnie namawiamy do dalszej
dyskusji, BioLogos
nie zajmuje stanowiska w tej kwestii.

BioLogos nie zajmuje stanowiska? To jest czyste tchórzostwo intelektualne. Oczywiście nie było
dosłownych Adama i Ewy: dane genetyczne pokazują jednoznacznie, że ludzkość nie pochodzi
od jednej pary rodzaju Homo
. A ta organizacja, założona przez Francisa Collinsa, genetyka
i wielkiej szychy w Projekcie Badania Ludzkiego Genomu nie chce zająć stanowiska
? Nie
wiem, czy BioLogos
to dostrzega, ale ten rodzaj uników wobec absolutnych faktów
naukowych czyni, że organizacja wygląda dla ludzi racjonalnych całkiem absurdalnie.
(Przypuszczam, że takim organizacjom akomodacjonistycznym jak National Center for
Science Education nie przeszkadza ta niezdolność uczciwego zaakceptowania nowoczesnej
nauki.)
Falk omawia następnie kilka sposobów wciśnięcia teologii chrześcijańskiej w łoże
prokrustowe faktów genetycznych, próbując twierdzić, że w jakiś sposób Adam i Ewa mieli
dosłowną egzystencję. Najśmieszniejsza propozycja jest w modelu „Federal Headship"

[ 1 ]

:

Chociaż Forum BioLogos podnosi tę sprawę i zachęca do dyskusji, zalecamy także
ostrożność. Model „Federal Headship", który akceptuje odkrycia naukowe,
a równocześnie utrzymuje historyczną rzeczywistość pierwszej pary, nie został
jeszcze ostatecznie wypracowany przez teologów. Powodem, dla którego nie mamy
wielu artykułów tego rodzaju jest to, że nie byliśmy w stanie znaleźć teologów,
którzy patrzą na sprawę z tej perspektywy.

Co można na to powiedzieć poza "LOL"? I Falk wzywa wielkie umysły teologii, by pracowały
nad tym problemem?! Kici-mici! (Falkowi oczywiście chodzi o to, że chciałby, żeby jakiś
sprytny człowiek wymyślił coś
, co pozwoli na akceptację istnienia historycznego Pierwszej
Pary przy akceptacji danych genetycznych.)

Celem BioLogos jest pokazanie, że może istnieć zgoda między nauką głównego
nurtu a chrześcijaństwem ewangelicznym. Całkowicie zgadzamy się z Richardem

background image

Ostlingien (autorem wspomnianego artykułu) i redaktorem naczelnym
„Christianity Today", że przepracowanie kwestii historyczności ma najwyższe
znaczenie dla Kościoła Ewangelicznego. W zakreślonych powyżej ramach
sprowadza się to do teologii, nie nauki i namawiamy Kościół, by na razie
wstrzymał się z werdyktem. Trzymajmy przed sobą obie możliwości. Mamy
nadzieję, że niektóre z naszych największych umysłów teologicznych będą
pracować nad pytaniem, jak wyglądałby model oparty o „Federal Headship".
Mamy także nadzieję, że niektórzy z naszych najwspanialszych teologów będą
kontynuowali pracę na tym, jak pogląd o niehistoryczności Adama rozwiązałby
pewne kwestie, nad którymi zastanawia się i niepokoi większość ewangelików.

Ostatni akapit artykułu Falka, którego z litości nie przytoczę, jest normalną dla niego
Jezusomową.
Myśl o „największych umysłach teologicznych" pracujących nad tą kwestią, powinna
równocześnie wywołać śmiech i łzy. Cóż za marnowanie ludzkiego wysiłku! Ale w ostatecznym
rachunku ta czcza gadanina o Adamie i Ewie pokazuje niemożność pogodzenia nie tylko
nauki i wiary, ale BioLogos
z prawdziwym chrześcijaństwem ewangelicznym. Niezależnie od
tego, co wymyślą te wspaniałe umysły teologiczne, nigdy nie zostanie to szeroko
zaakceptowane wśród ewangelicznych chrześcijan. Dosłowność Adama i Ewy jest zbyt ważna,
by zaakceptować ich jako metaforę, bo stanowią oni podstawę wiary chrześcijańskiej. Falk
i Collins powinni odczuwać wstyd z powodu angażowanie się ich organizacji w tak głupie
przedsięwzięcie.
ALE... możemy im pomóc! Jak Michael Ruse, użyczmy temu przedsięwzięciu naszych
mózgów — i naszej ekspertyzy w teologii — i uwolnijmy biednych chrześcijan od ich
brzemienia. Za nagrodę w postaci egzemplarza Why Evolution Is True
z autografem autora,
zaproponuj w jednym krótkim akapicie własne rozwiązanie teologiczne następującego
problemu:
Jaki jest najlepszy sposób pogodzenia biblijnej historii o Adamie i Ewie z faktami
genetycznymi?
Nie wolno odpowiedzieć, że są to kwestie nie do pogodzenia; pamiętaj, masz być teologiem
pomagającym chrześcijanom, a więc zaproponowane rozwiązanie musi na pierwszy rzut oka
wyglądać na możliwe do przyjęcia. Jeśli to możliwe, proszę pisać żargonem teologicznym
i próbować znaleźć równie interesujące nazwy jak „Federal Headship Model". Po tygodniu
przyznam nagrodę.
Od tłumaczki: jak dotąd jest 360 odpowiedzi i odmawiam tłumaczenia ich wszystkich.
Nagroda jeszcze nie jest przyznana z powodu choroby Jerry’ego Coyne’a. Jerry Coyne jest
jednak na dobrej drodze do wyzdrowienia i może niebawem konkurs zostanie rozstrzygnięty.
Zwycięzcy w konkursie Adama i Ewy

Minęło dziewięć dni od czasu, kiedy

postawiłem pytanie teologiczne

i za najlepszą odpowiedź

obiecałem podpisany egzemplarz Why Evolution Is True. Jak pamiętacie celem konkursu było
udzielenie pomocy biednym, zdezorientowanym chrześcijanom, którzy chcą zaakceptować
biblijną historię Adama i Ewy oraz
znany fakt genetyczny, że ludzie nie mogą pochodzić od
jednej pary osobników, którzy żyli w tym samym czasie. Podobnie jak Michael Ruse
próbujemy dać naszym wierzącym przyjaciołom zakotwiczenie ich wiary. Oto pytanie:

Zaproponuj w jednym krótkim akapicie własne rozwiązanie teologiczne
następującego problemu:

background image

Jaki jest najlepszy sposób pogodzenia biblijnej historii o Adamie i Ewie z faktami
genetycznymi?
Nie wolno odpowiedzieć, że są to kwestie nie do pogodzenia; pamiętaj, masz być
teologiem pomagającym chrześcijanom, a więc zaproponowane rozwiązanie musi
na pierwszy rzut oka wyglądać na możliwe do przyjęcia. Jeśli to możliwe, proszę
pisać żargonem teologicznym i próbować znaleźć równie interesujące nazwy jak
„Federal Headship Model".

Odpowiedzi było wiele: wątek miał ponad 300 komentarzy, chociaż tylko niewiele z nich
zajmowało się tym rodzajem teologicznej odpowiedzi, jakiego chciałem. Możecie wyobrazić
sobie, jak trudno było wybrać zwycięzcę. Istotnie, było tak wiele dobrych odpowiedzi, że
kreacjonistyczna witryna internetowa Uncommon Descent

wybrała własnych faworytów

w

czternastu różnych kategoriach.
Mój tok rozumowania: pewne odpowiedzi nie miały genetycznego sensu, więc je
wyeliminowałem. Inne były po prostu zbyt łatwe: zakładały, że Adam i Ewa byli przodkami
ludzkości jeśli chodzi o dusze — ale nie geny (chwała jednak dla Bena Gorena za

najbardziej

przemyślaną i

dopracowaną prezentację tej hipotezy

). Niektóre były dowcipne, ale bez powagi

wymaganej w takiej odpowiedzi, a niektóre po prostu omijały problem przez wymóg zbyt
wielkiej liczby cudów.
W końcu nie potrafiłem zdecydować się na jednego zwycięzcę i wybrałem trójkę — po jednym
w każdej z trzech kategorii. Wszyscy dostaną po książce.
1. Ogólne teologiczne i biologiczne prawdopodobieństwo. Ta odpowiedź, dostarczona przez

Drew

, przemówiła do mnie, chociaż zakłada kolejny cud (wielokrotność komórek

zarodkowych w Parze Przodków), ma on biologiczny sens: dodaje różnorodność genetyczną,
by zapobiec depresji wsobnej wśród kazirodczo spłodzonych potomków Adama i Ewy.
Chociaż część o duszy wydaje się nieco niepotrzebna, myślę, że jest to rodzaj odpowiedzi, jaką
BioLogos
mógłby pokochać.

Teoria wielogametowa
Z grubsza 140 tysięcy lat temu Bóg delikatnie pomajstrował przy genach dwóch
istniejących par homininów, żeby zapewnić, iż kolejne dziecko spłodzone przez
każdą z par będzie miało mózg zdolny do interakcji z duszą. Te dwa osobniki,
jeden płci męskiej, a drugi żeńskiej, były Adamem i Ewą. Bóg następnie dał im
obojgu wiele linii komórek zarodkowych, z których każda posiadała inny genom,
co powodowało, że dzieci Adama i Ewy nie były genetycznym rodzeństwem, a więc
nie było braku przystosowania z powodu krzyżowania się rodzeństwa. Każdy
odrębny zestaw genów bazował z grubsza na genomach rozmaitych
człekopodobnych istot, które poprzedzały Adama i Ewę i które wyewoluowały
drogą procesów naturalnych, ale był wystarczająco odmienny, by pozwolić także
mózgom potomstwa na interakcję z duszą. Jedną z konsekwencji tej modyfikacji
było to, że dała pokoleniu F1 wystarczającą różnorodność genetyczną, by
wydawało się, że pochodzą od szerokiej puli istniejących przodków. Mogło także
być niezbędne zróżnicowanie komórek zarodkowych w następnych kilku
pokoleniach po F1, by w dalszym ciągu chronić potomstwo przed defektami
spowodowanymi chowem wsobnym.

2. Finezyjnie brzmiące zaciemniane. Ta odpowiedź, napisana przez

Aqua Buddha

, po prostu

wydała mi się tak outré, tak niezrozumiała w swojej przejrzystości, że mogłaby uchodzić za
poważną teologię. No i zachwycił mnie ten doczepiony cytat biblijny na końcu.

Egzystencjalny model dyspersji
W tej debacie panuje fałszywa dychotomia, w której mówi się, że człowieczy Adam

background image

albo istniał, albo nie istniał. Bardziej zniuansowane sformułowanie, oparte na
niedawnych postępach teologii, wyobraża sobie Adama jako sumę ludzkich genów,
które zlewają się w przez Boga wyznaczonym punkcie naszej genealogii. Ten punkt
(którego dokładne umiejscowienie w czasie jest nam nieznane, jako też jest to
prawdą w kwestii wszystkich docześnie indeksowanych interwencji boskich)
odpowiada momentowi, w którym Wszechmocny obdarzył ludzkość duszą.
Biblijna Ewa jest naddeterminującym sformułowaniem tego samego pojęcia. I Pan
rzekł „zwróć się ku Gogowi, ku krajowi Magog, wielkiemu księciu kraju Meszek
i Tubal" (Ezechiel 4:20).

3.Czysty LOL. Wiele zgłoszeń było zabawnych (uwielbiam moich czytelników!), ale ta
pomysłowa odpowiedź

Ichneumonida

dokooptowała współczesną fizykę w sposób, który

mógłby nie przekonać teologa, ale z pewnością wywołuje chichot. Jest to znakomita satyra na
bzdety, jakie produkuje nowoczesna teologia, kiedy próbuje strawić naukę.

Model wielu teologii
Konsekwencją teorii kwantowej jest hipoteza wielu światów. To jest, każda cząstka
we wszechświecie pojawia się w każdym możliwym miejscu, co prowadzi do
nieskończonej liczby wszechświatów, w których realizują się wszystkie możliwe
rezultaty. W przynajmniej jednym z tych wszechświatów (właściwie
w nieskończonej liczbie — to jest naprawdę eleganckie w nieskończoności,
wszystko jest nieskończone!) rzeczywiście istnieje Ziemia, na której ludzi są
potomkami dwóch tylko przodków, Adama i Ewy, i — nadzwyczajnie — wszystko,
co zostało opisane w Biblii, rzeczywiście się zdarzyło! Niestety, niewielką
ułomnością tej hipotezy jest brak jakichkolwiek dowodów, że zdarzyło się to
w naszym wszechświecie. Jednakże Bóg w swojej nieskończonej nieskończoności
jest wszechmocny, wszechwiedzący i wszechobecny we wszystkich tych
wszechświatach i (wiem, to jest kawałek, który nie całkiem dociąga mnie, gdzie
należy) chwilami myli nasz wszechświat z innym (czy Bóg może dostać
Alzheimera?), a więc niechcący dał Swoim wyznawcom na tej Ziemi złą
informację. Ale chwileczkę, to tutaj wkracza test wiary w Boga! ON wie, że to NIE
jest ten wszechświat, w którym to wszystko się zdarzyło, ale dał nam to jako test,
żebyśmy prawdziwie mogli go poznać przez samą wiarę.
/koniec bzdetów

Drew, Aqua Buddha, i Ichneumonid: proszę, przyślijcie mi wasze adresy, żebym mógł wysłać
wam książki z autografem. Reszcie czytelników bardzo dziękuję za wasze głębokie myśli
o teologii i genetyce, i chociaż nie wygraliście tym razem, możecie jeszcze mieć satysfakcję,
kiedy wasze idee wydadzą owoce w przyszłych pracach teologicznych. Obserwujcie BioLogos
!

DYSKUSJA:

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,35/d,1887


CZEPIALSKI:


1) Skad Coyne wie jakie możliwości miały genomy A i E ? Dlaczego zakłada iż wiara w Adama i
Ewę musi zakładać istnienie wąskiego gardła genetycznego ? Wręcz przeciwnie-genomy AiE
mogły być polimorficzne, a dopiero pózniejsza seria wąskich gardeł (spowodowana np. efektem
zalożyciela) mogła doprowadzić do różnorodnosci genetycznej (wysekekcjonować odpowiednie

background image

geny) w populacji ludzkiej.
2b)Wymiana genów pomędzy populacjami+rekombinacja.
3) Jeżeli "wspólny ojciec" ludzkości żył w innym czasie niż "wspólna matka", to i tak się nie da
udowodnić ,że reprezentowali dwa gatunki:
-Kobiety nie mają chromosomu Y,więc się nie da porównać.
-My H.sapiens stanowimy jeden gatunek, więc pochodzimy od jednego gatunku (AiE?).
-(Z założenia) dywergencja genu nie musi być tozsama z dywergencją gatunku.
-**Zakładane** tempo mutacji w gen. mt. i j. jest radykalnie różne.Hipoteza mt.Ewy jest poddana
w dużej mierze metodzie oszczędności (dorabianiu ideologii do faktu) ,a zegar molekularny
wykalibrowany na podstawie danych chronologicznych (zakładanego tempa mutacji) opartych na
skrzynce gnatów wymarłych małp człekokształtnych.A więc mozna się tutaj mylić o całe rzędy
wielkosci.
Podsumowanie: wnioski Jerrego Coyne są popierane tezami ,które same domagają się uzasadnienia
(jak zwykle!).

BRZEZIŃSKA 43:


I chyba o to chodzi.Czepialski ma wiele racji.Każda koncepcja musi być poparta badaniami, które
nie są wyrywkowe.Niestety wobec faktu skąpości materialu tak być nie może.Stąd uzupelnienia
wynikające z wiedzy opartej o inne badania.Co jest z tymi "protoplastami"?W innym artykule autor
uzasadnia tezę nieciąglości gatunków.Ciekawa kwestia pozwalająca powrócić do biblijnej koncepcji
Adama i Ewy i arki Noego.To, że brak jest "pośredników
' nie oznacza, że ich nie bylo.Natomiast odnajdowanie jedynie świadectw istnienia określonych
gatunków dowodzi jedynie ich sukcesu ewolucyjnego i zwielokrotnionej szansie odnalezienia
skamielin.Prawa ewolucji są charakterystyczne dla calej planety a rozwój w izolacji tylko to
potwierdza.Mala jest szansa określenia zmienności warunków istniejących w przeszlości a jeszcze
mniejsza określenia gatunków wówczas żyjących.Natomiast pogląd o konieczności dyskusji z
kreacjonistami jest sluszny.Tylko na jakim polu?Nie wejdą na grunt racjonalizmu a wykazywanie
ewidentnych sprzeczności powoduje śmiertelną obrazę.Nadal pytam co stalo się z kobietą ulepioną
z gliny wraz z Adamem?Ewę zrobiono z żebra.

CZEPIALSKI:


Czepialski ma wiele racji.Każda koncepcja musi być poparta badaniami, które nie są
wyrywkowe.Niestety wobec faktu skąpości materialu tak być nie może.

czepialski:

OK-więc na jakiej PODSTAWIE Jerry Coyne sugeruje, że jego wnioski są tak NIEPODWAZALNE
i w dodatku ogłasza jakieś komiczne konkursy ? Już nawet nie na gruncie ID ,ale na gruncie samej
STE te wnioski są oparte na wysokim wskazniku DOMNIEMANIA, a przecież GDYBOLOGIA nie
może być dowodem !
Tak swoją drogą to wszystkim zainteresowanym proponuję przeanalizować na jakich zasadach
opiera się koncepcja mt.Ewy, a PRZEDE WSZYSTKIM polecam postudiowanie najnowaszej
literatury dotyczącej 'ewolucji' chromosomu Y. Co niektórym szczęka może opaść.

Z jednej strony Jerry Coyne. Z drugiej strony "chrześcijanie" typu Francisa Collinsa , którzy
koniecznie (nie rozumiem z jakiego powodu?) chcą pożenić neodarwinizm z judeo-
chrześcijaństwem. Jeżeli F. Collins i jego "zbór neodarwinistów chrześcijan" akceptują STE ,to
wypada im akceptować też metody ,na których neodarwiniści opierają swoje wnioski (nawet jeżeli
są to wnioski oparte na gdyboligii ,jak hipoteza mt.Ewy). W tym przeypadku ci "chrześcijanie"
wpadli w dołek ,który sami sobie wykopali ! No i Coyne to sprytnie wykorzystał ! A rozwiązanie
jest takie proste. Trzecia droga (droga wyjścia) nie wiedzie poprzez teologiczne dyskursy (jakby

background image

tego chciał Coyne), ale wiedzie poprzez METODOLOGICZNA analizę metody ,na której Coyne
oparł swoje szyderstwa!Innymi słowy hipotezę mt. Ewy można bardzo łatwo (ogędnie mówiąc!)
zakwestionować. Czego czepialski dokonał z dziecinną łatwością w komentarzach do pierwszej
części tego artykułu:

www.racjonalista.pl/index.php/s,35/d,1887

DODATEK:

A teraz , kiedy się okazało iż tempo mutacji u H.sapiens jest trzy razy wolniejsze sytułacja
skomplikowała się jeszcze bardziej !

www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/nauka/wszyscy-jestesmy-mutantami,78145,1

„Tempo ewolucji gatunku ludzkiego, jest trzykrotnie wolniejsze niż zakładano. Ten
zdumiewający fakt odkryto dzięki dokładnemu policzeniu liczby mutacji, które odróżniają
dzieci od ich rodziców - donosi dzisiejsze „Nature Genetics”.

Ludzki genom składa się z mniej więcej z 6 miliardów zasad - podstawowych cegiełek życia.
Połowę z tego dziedziczymy po matce, a połowę po ojcu. Do tej pory uczeni przypuszczali, że
rodziców od dzieci odróżnia ok. 100-200 mutacji. Było wiadomo, że zmiany te powstają w
tworzącym się jajeczku lub plemniku, a te z kolei po połączeniu dają początek nowemu
organizmowi.

Dokładną liczbę tych mutacji udało się ustalić dopiero teraz, za sprawą badań
przeprowadzonych na członkach dwóch rodzin biorących udział w projekcie 1000 Genomes
Project. Naukowcy m.in. z Wellcome Trust Sanger Institute oraz University of Montreal
szukali u dzieci zmian w DNA, nieobecnych u rodziców. Okazało się, że jest ich zaledwie około
60 - trzykrotnie mniej niż dotąd sądzono.

Do tej pory zakładano też, że mutacje zachodzą głównie w plemnikach, bo mężczyźni
produkują ich więcej niż kobiety jajeczek, a to zwiększa szanse na błędy w „męskim” DNA. W
pierwszym przypadku rzeczywiście tak było - dziecko dostało „po tacie” 92 proc. mutacji,
jednak w drugim było to zaledwie 36 proc. Uczeni sądzą, że kwestia tego, ile zmian
genetycznych dostajemy od każdego z rodziców jest sprawą indywidualną.

Mniejsza liczba nowych mutacji oznacza też, że tempo ewolucji naszego gatunku jest
wolniejsze niż przypuszczano. - Zasadniczo, o dwie trzecie niż zakładaliśmy - mówi Philip
Awadalla z University of Montreal. Wynika z tego, że trzeba będzie zrewidować większość
obowiązujących do tej pory ustaleń dotyczących ewolucji naczelnych. Stała, określona liczba
mutacji, przypadających na jedno pokolenie pozwalała bowiem na postawie analizy genomów
niejako „cofnąć się w czasie” i określić, kiedy żył na przykład wspólny przodek ludzi i
szympansów. Teraz nie jest to już takie pewne. „

I jak teraz kalibrować zegar molekularny ?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kozłowski Teoria ewolucji czy konflikt między nauką i wiarą jest nieunikniony
Dwudziestolecie międzywojenne, nauka, epoki literackie
XX Lecie Międzywojenne, NAUKA
59-65, studia, stosunki międzynarodowe, Nauka o Państwie
Największe kanały międzymorskie, NAUKA
Geografia prasy polskiej w Dwudziestoleciu Międzywojennym, NAUKA, DZIENNIKARSTWO, Dziennikarstwo
XX-lecie międzywojenne(1), NAUKA- RÓŻNOŚCI CIEKAWOSTKI NAUKOWE, polski
Kiedy rozpoczęły się czasy ostateczne, Światkowie Jehowy, Nauka
1-22, studia, stosunki międzynarodowe, Nauka o Państwie
41-58, studia, stosunki międzynarodowe, Nauka o Państwie
Upodobnienia międzywyrazowe, Nauka Studia Materiały, Polonistyka - edytorstwo, Gramatyka opisowa jęz
Mit o szklanych domach a rzeczywistość polski międzywojennej, nauka, żeromski
23-40, studia, stosunki międzynarodowe, Nauka o Państwie
Dwudziestolecie międzywojenne, nauka, epoki literackie
XX Lecie Międzywojenne, NAUKA
adam i ewa
ADAM I EWA

więcej podobnych podstron