Sallinger J D Buszujący w zbożu moje wrażenia

background image

28.11.2012

„Buszujący w zbożu” J.D. Sallingera – czytałam tę książkę

po raz pierwszy nastoletnim szczenięciem będąc, w tym
niezapomnianym okresie młodzieńczego buntu, burzy i naporu.
Ale nawet wówczas nic mnie w niej szczególnego nie urzekło. To
miał być taki kultowy tytuł, bazowali na nim przecież buntownicy
lat 60. – a przecież ta ich kontestacja była tak bardzo bliska
odczuciom podlotka, skłóconego z całym światem. Mało tego,
opisuje się ją jako ulubioną powieść psychopatów i morderców,

wulgarną, cyniczną, propagującą palenie papierosów, picie alkoholu oraz uprawianie seksu przez
nieletnich –
słowem, książka, która powinna stać się biblią każdego zbuntowanego nastolatka. Ale
mnie nic w tej lekturze nie chwyciło za serce, nie znalazłam w niej ani nic rewolucyjnego, ani nic
rozbudzającego młodą wyobraźnię i serce.

Postanowiłam więc wrócić do tejże książki po latach nastu. Mając już za sobą pewien bagaż

doświadczeń życiowych oraz wiedzy. Myślałam sobie, że pewnie wcześniej byłam za młoda i za
głupia, żeby zrozumieć się na tym dziele – i tyle. Teraz na karku już trzydziestka, małżeństwo z
dziesięcioletnim stażem, dziecko. Trochę mądrości własnej i zapożyczonej. I co? I nic. Nadal nie mogę
znaleźć w tej historii niczego szczególnego.

Owszem, wszystko rozumiem: ten bunt przeciwko konsumpcyjnemu społeczeństwu,

przeciwko sztywnym regułom, przeciwko sztucznym podziałom, kabotyństwu, hipokryzji, życia na
pokaz. Rozumiem to zaniepokojenie i zagubienie istoty, która jedną nogą tkwi jeszcze w świecie
dzieciństwa (i nie do końca chce się od tego świata odciąć), a drugą – wchodzi z rozmachem w świat
dorosłych – świat brutalny, wulgarny, odarty ze złudzeń. Rozumiem tę młodzieńczą wściekłość na
świat uporządkowany według pewnych ścisłych zasad, które niby powinny zapewnić szczęście i
zadowolenie w życiu, a tak naprawdę – tworzą tylko pewien miraż, pod ładną fasadą skrywając
pustkę i niespełnienie. Być może była to pierwsza książka, która mówiła o takich rzeczach, która miała
na celu zdjęcie ludziom klapek z oczu – szczerze mówiąc, nie wnikałam w to aż tak dogłębnie. Ja
jednak widzę w tej opowieści jedynie rozterki młodego chłopaka, który sam tak do końca nie wie,
czego w życiu chce – poza tym, że nie podoba mu się dotychczasowa jego egzystencja. Oczywiście, że
człowiek w pewnym wieku też się buntował, też wściekał się na nauczycieli, którzy nie potrafili ani
zainteresować przedmiotem, ani też przekazać odpowiedniej porcji wiedzy, w zamian wymagając nie
wiadomo ile od uczniów. Owszem, nie raz człowiek wściekał się na system, wtłaczający go w
określone ramy, zamykający mu pole manewru, ograniczający możliwości. Ale społeczeństwo musi
funkcjonować według jakichś reguł. Wolność jest piękna, ale jeśli przeradza się w anarchię, staje się
zarzewiem destrukcji. Poza tym – wolność nie istnieje sama w sobie. Uwidacznia się jedynie poprzez
przeciwstawienie jej niewoli i ograniczeniom. Ale trzeba pewnego życiowego obycia, żeby przejść nad
tym do porządku dziennego…

Sallinger wsadził w usta jednej z epizodycznych postaci, note bene dawnego nauczyciela

głównego bohatera, takie słowa, mające opisać stan ducha młodzieńca: Upadek, do którego, jak mi
się wydaje, zmierzasz, jest bardzo niezwykły i okropny. Człowiek, który w tę przepaść się stacza, nigdy
nie odczuje i nie dowie się, że już sięgnął dna. Wciąż tylko spada, spada coraz niżej. Jest to los
zgotowany człowiekowi, który w tym czy innym momencie swojego życia szukał czegoś, czego mu

background image

jego własne środowisko dać nie mogło – albo przynajmniej tak mu się zdawało – i który wobec tego
zaniechał poszukiwań. Zrezygnował, nim jeszcze rozpoczął prawdziwe poszukiwania

1

. I te słowa

wydają mi się na wskroś słuszne, jeśli chodzi o analizę stanu ducha głównego bohatera.

Może po prostu się zestarzałam i dlatego nie potrafię dostrzec w tym utworze głębszych

wartości (a przynajmniej takich wartości, które byłyby mi bliskie, które mogłabym współodczuwać). A
może to sama książka się zestarzała i nie odpowiada już realiom współczesnego świata i współczesnej
młodości. Bo świat przewrócił się do góry nogami od czasu, gdy Sallinger zadebiutował tą powieścią.
A może po trosze i jedno, i drugie. W każdym razie po lekturze pozostaje we mnie wielki niedosyt i
rozczarowanie. Sięgać po tę pozycję za kolejnych naście lat? Nie, chyba będzie mi szkoda czasu.

1

SallingerJ.D., Buszujący w zbożu, przeł. M. Skibniewska, Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa rok??? S.198.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
BUSZUJĄCY W ZBOŻU, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYT
Moje wrażenia po przeczytaniu po prezczytaniu Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułchakowa
Salinger J D Buszujacy w zbozu
Salinger J D Buszujacy w zbozu (rtf)
BUSZUJĄCY W ZBOŻU ROZMOWA HOLDENA ZE SIOSTRĄ
Buszujący w zbożu
BUSZUJĄCY W ZBOŻU, OPOWIASTKI
BUSZUJĄCY W ZBOŻU PLAN WYDARZEŃ
J D Salinger Buszujący w zbożu
BUSZUJĄCY W ZBOŻU, Pedagogika, Czytajmy razem Anioła Stróża- brat Tadeusz Ruciński, Teksty do CZYT
Salinger Jerome David Buszujący w zbożu
Salinger Jerome Dawid Buszujący w zbożu
Buszujacy w Zbozu
McTiernan J Predator moje wrażenia
!Jerome David Salinger Buszujący w zbożu
Buszujący w zbożu J D Salinger

więcej podobnych podstron