RESOCJALIZACJA WOBEC TAJEMNICY ZŁA

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

1

Resocjalizacja

wobec tajemnicy zła

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

2

Seria pod redakcją Krzysztofa Biela

Resocjalizacja wobec tajemnicy zła, red. Krzysztof Biel i Mariusz

Sztuka

▪ Krzysztof Biel, Przestępczość dziewcząt. Rodzaje i uwarunkowania

Justyna Kusztal, System resocjalizacji młodzieży niedostosowanej

społecznie w Polsce i w Niemczech

dylematy resocjalizacji

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

3

Resocjalizacja

wobec tajemnicy zła

Redakcja

Krzysztof Biel i Mariusz Sztuka

Wydawnictwo WAM

Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna „Ignatianum”

Kraków 2010

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

4

Recenzenci

prof. zw. dr hab. Bronisław Urban

dr hab. Józef Bremer, prof. Ignatianum i UJ

© Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna

„Ignatianum”, 2010

31-501 Kraków, ul. Kopernika 26

Korekta

Justyna Rygiel

Projekt okładki

Joanna Panasiewicz

Opracowanie techniczne

Jacek Zaryczny

ISBN 978-83-7505-703-4 (WAM)

ISBN 978-83-7614-010-0 (Ignatianum)

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 KRAKÓW

tel. 12 62 93 200 • fax 12 42 95 003

e-mail: wam@wydawnictwowam.pl

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-256 • fax 12 430 32 10

e-mail: handel@wydawnictwowam.pl

KSIĘGARNIA INTERNETOWA

http://WydawnictwoWAM.pl

tel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447

faks 012 62 93 261

e.wydawnictwowam.pl

Drukarnia Wydawnictwa WAM • ul. Kopernika 26, 31-501 Kraków

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

5

Spis treści

Wstęp

7

Bogdan Banasiak
Między kontestacją a rygoryzmem. Markiz de Sade –
edukacja

aporetyczna 11

Rafał Abramciów
Jak możliwa jest moralność i skąd zło w naturze człowieka
w

świetle Kantowskich ustaleń fi lozofi cznych 39

Piotr Aszyk
Bezdroża zła – szkic fi lozofi czny 57
Aleksander Posacki
Powaga i tajemnica zła. „Mysterium iniquitatis” a demonologia 75
Mariusz Sztuka
Los. Grzech. Tajemnica. Przysłonięty dyskurs resocjalizacji 87
Krystyna Ostrowska
Warunki pozytywnej resocjalizacji 115
Krzysztof Biel
Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

133

Summary

161

Indeks

osób

165

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

6

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

7

Wstęp

Refleksja podejmowana na gruncie pedagogiki zorientowanej korek-
cyjnie nieuchronnie odnosi się do pytań podstawowych. Spośród in-
nych dziedzin wiedzy o wychowaniu pedagogikę resocjalizacyjną wy-
różnia wszakże to, że w nieporównanie większym stopniu staje ona
wobec pytania o istotę zła społecznego. Dzieje się tak pomimo fak-
tu, iż idea resocjalizacji w kształcie nadawanym przez blisko dwustu-
letnią tradycję intensywnego angażowania się w rozwiązywanie spe-
cyficznych problemów społecznych zawiera niejako

implicite gotową

odpowiedź na pytanie o miejsce zła i perspektywę możliwego elimi-
nowania zła. Odpowiedź ta wywodzi się wprost z oświeceniowej idei
postępu, bez odwołania do której współczesna resocjalizacja zasadni-
czo nie da się pomyśleć. W myśl tej tradycji zyskanie wiedzy o zależ-
nościach przyczynowych wpisanych w naturę społecznej organizacji
oraz mechanizmach funkcjonowania człowieka równa się obietni-
cy stopniowego przezwyciężania zła także w wymiarze stanowiącym
przedmiot współczesnej praktyki resocjalizacyjnej, a więc w odnie-
sieniu do zjawisk przestępczości i dewiacji. Ten w istocie prometejski
rys wpisuje wysiłki resocjalizacyjne w szeroki nurt działań, których
wspólnym fundamentem jest dążenie do racjonalizacji zła.
Obecność zjawiska przestępczości i dewiacji jest odtąd wyzwa-
niem dla rozumu podobnie jak stały się nim niszczycielskie siły

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

8

Wstęp

przyrody, choroby czy niesprawiedliwe systemy społeczne. Urzeczy-
wistnienie nakreślonego w ten sposób projektu nie mogło się wszak
obyć bez zakwestionowania powszechnie podzielanych wcześniej za-
łożeń o charakterze antropologicznym, których sens i istotę oddawa-
ło pojęcie

misterium iniquitatis (mysterion tes anomias). Myśl i prak-

tyka resocjalizacyjna noszą na sobie wyraźne piętno podobnych
rozstrzygnięć, otwierających drogę dla faktycznego przyrostu wiedzy
o wielorakich determinantach zachowań społeczno-patologicznych.
Jednocześnie jednak, podobnie jak w przypadku innych projektów
emancypacyjnych o rodowodzie oświeceniowym, postępowi idei ko-
rekcjonalizmu zdaje się towarzyszyć z różną siłą artykułowany, lecz
stale obecny niepokój, którego źródłem jest dostrzegana dyspropor-
cja między skalą postępu w dziedzinie przekształcania świata natu-
ralnego a rozmiarami zmian, jakie w myśl optymistycznych założeń
miały być udziałem pedagogicznie zorientowanych strategii rozwią-
zywania problemu zła społecznego w jego rozmaitych przejawach.
Ilekroć bowiem doświadczenie bezradności bierze górę nad optymi-
styczną wizją panpedagogizmu, tylekroć odzywa się echo owych wy-
obrażeń i koncepcji, którym modernistyczna formacja intelektualna
przypisała status zbędnej hipotezy.
Pytanie

o zło, w jego wymiarze inteligentnym i tajemniczym,

stawia badaczy przed koniecznością zmierzenia się z zagadnieniami
natury aksjologicznej w resocjalizacji. Przyjęcie konkretnej antro-
pologii filozoficznej wyznacza kierunek oddziaływań resocjalizacyj-
nych, których cele stanowią zarówno punkt wyjścia, jak i możliwy
do osiągnięcia skutek. Resocjalizacja może więc stawać się celem sa-
mym w sobie. Wydaje się jednak, że istnieje wyraźna potrzeba na-
kreślenia szerszego kontekstu aksjologicznego, który ze swej natury
wykracza poza ramy konkretnych oddziaływań resocjalizacyjnych.
Zło bowiem wymyka się rozumowym spekulacjom, nie daje się opi-
sać w kategoriach przyczynowo-skutkowych i pozostaje w szerszym
kontekście duchowym człowieka. Nie roszcząc sobie prawa do posia-
dania wiedzy koniecznej do proponowania skutecznej resocjalizacji,
zastanawiamy się raczej nad postawieniem konkretnych pytań, które
skierują resocjalizację w stronę głębszej refleksji na poziomie przed-
założeniowym. Jak zwykle w takich sytuacjach pedagogika resocja-
lizacyjna odsłania swój nieuchronnie multidyscyplinarny charakter:

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

9

Wstęp

kieruje pytania i szuka odpowiedzi u przedstawicieli refleksji filozo-
ficznej i teorii psychologicznych. Wymóg szerokiego spojrzenia na
problem zła uzasadnia też włączenie głosu teologów.
Podejmowane

w prezentowanym minizbiorze zagadnienia sytuu-

ją się zatem w nurcie refleksji dopuszczającej wielość języków i stano-
wią próbę szerszego „ogarnięcia” problemu zła z różnych perspektyw.
Profesor Bogdan Banasiak skupia się na prezentacji dzieła Markiza
de Sade jako swoistej koncepcji edukacyjnej. W tym sensie liberty-
nizm francuskiego autora przedstawiony zostaje poprzez wydoby-
cie właściwego mu elementu pedagogizmu. Ten, choć w swej treści
jest zaprzeczeniem tradycyjnego spojrzenia na kształcenie i wycho-
wanie – afirmuje bowiem mroczne elementy ludzkiego „ja” – zawie-
ra też pewne intuicje, którym rzeczywisty kształt na gruncie teorii
wychowania (antypedagogika) nada dopiero druga połowa dwudzie-
stego wieku. Doktor Rafał Abramciów koncentruje się na ustale-
niach Kantowskich na temat moralności i zła w naturze człowie-
ka i płynących z nich wnioskach dla sposobu radzenia sobie ze złem
społecznym. Filozoficzno-etyczne analizy zawarte są również w tek-
ście doktora Piotra Aszyka, który kreśli moralne horyzonty i roz-
droża ludzkiego działania i zastanawia się nad egzystencją człowie-
ka utkaną złem. Doktor habilitowany Aleksander Posacki wskazuje
z kolei i na powagę i tajemnicę zła z punktu widzenia demonolo-
gii i postuluje powrót do duchowości w diagnozowaniu problemów
człowieka. Doktor Mariusz Sztuka podejmuje natomiast obecny już
w poprzednich tekstach motyw nieobecności zła w dyskursie no-
woczesnym, odwołując się bezpośrednio do doświadczeń pedagogiki
resocjalizacyjnej.
Ostatnie dwa teksty stawiają pytanie o możliwość pozytywnej re-
socjalizacji. Najpierw profesor Krystyna Ostrowska kreśli warunki
pozytywnej resocjalizacji, wskazując na konieczność uwzględnienia
kontekstu społecznego i wymiaru duchowego człowieka w projek-
towaniu oddziaływań resocjalizacyjnych. Następnie doktor Krzysz-
tof Biel wskazuje na obecność profesjonalnej ideologii w resocjali-
zacji oraz na pozytywną rehabilitację opartą na mocnych stronach
człowieka.
Nie sposób pominąć w tym miejscu pewnej istotnej okolicz-
ności, która jakkolwiek nie wpłynęła bezpośrednio na kształt

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

10

Wstęp

prezentowanego opracowania, to w znacznym stopniu wyostrzy-
ła świadomość problemu zła i jego tajemnicy. Publikacja rodziła się
w konkretnym kontekście sytuacyjnym, w cieniu tragedii narodo-
wej, która wydarzyła się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Ogrom doświadczenia, które trudno zracjonalizować, każe nie-
uchronnie zwracać się ku pytaniom, które stanowiły punkt wyjścia
niniejszego projektu.
Publikacja

z pewnością nie wyczerpuje głębi zagadnienia zawar-

tego w pojęciu

misterium iniquitatis. Mamy jednak nadzieję, że sta-

nie się przyczynkiem do refleksji – a być może również do tak bar-
dzo potrzebnej dyskusji – na temat kontekstów resocjalizacji oraz jej
celowości i kształtu.

Krzysztof Biel

Mariusz Sztuka

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

11

Bogdan Banasiak

Między kontestacją a rygoryzmem.
Markiz de Sade – edukacja aporetyczna

1

Oświecenie w edukacji pokładało wyjątkową wiarę i nadzieję. Usta-
lenia Locke’a (i w ogóle tradycji brytyjskiej od Bacona po Hume’a),
poddającego druzgocącej krytyce inneizm i w ślad za Stagirytą i śred-
niowieczną teologią gruntującego podstawową tezę empiryzmu:

ta-

bula rasa, otworzyły szerokie perspektywy – człowieka można lepić
niczym masę plastyczną (Linguet, Vauvenargue, La Mettrie, Diderot,
Sheridan, Helvétius)! A Kartezjańska auto-deifikacja rozumu oraz
krytycyzm humanizmu i libertynizmu (od Vaniniego po Bayle’a)
jeszcze te perspektywy poszerzyły. Gdy zaś intencje dobre, przy tym
strategia i taktyka racjonalne, to i rezultaty muszą być budujące.
Kiedyż wcześniej odbierano monopol edukacyjny szkołom przy-
klasztornym (de Caradeuc de La Chalotais)? Tyleż zresztą ze wzglę-
dów ideologicznych, ile merytorycznych, bo przecież należało meto-
dycznie ustalać programy, by wychować nie tyle światowca biegłego
w zasadach savoir-vivre’u (oraz zrębach retoryki, gramatyki łacińskiej
i podstawach Pisma – odległe echo bodaj pierwszych pedagogicznych
teoretyzacji:

trivium i quadrivium), ile światłego obywatela, zdolne-

go kształtować własny los, zresztą ku powodzeniu powszechnemu.

1

W tekście tym wykorzystuję, modyfikuję i rozwijam niektóre tezy postawione

w pracy

Integralna potworność. Markiz de Sade – filozofia libertynizmu, czyli konse-

kwencje „śmierci Boga”, Łódź-Wrocław 2006.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

12

Bogdan Banasiak

Kiedy wcześniej przygotowano tyle reform oświaty ( Daunou, Tal-
leyrand, Mirabeau, Condorcet, Le Peletier, Deleyre)? Kiedy wcześ-
niej rozprawiano tyle o wychowaniu i poświęcano mu największe
dzieła epoki (Basedow, Voltaire, Rousseau)? Edukowali wszyscy i na
wszelkie sposoby: słowniki, encyklopedie, prasa, salony, biblioteki,
upowszechnienie gatunku utopii oraz stworzenie nowego: powiastki
filozoficznej…

1.

„Chodzi o edukację”

W zasadzie także u Sade’a można by się dopatrywać pisarstwa typu
edukacyjnego, wielokrotnie bowiem nadaje on swym dzieło taki
walor:

jego bohaterowie posiłkują się językiem o proweniencji peda-
gogicznej, określenia: „lekcje”, „liceum”, „wykłady”, „rozważa-
nia teore

tyczne”, „wychowywanie”, „uczennica”, „nauczyciel”,

„nauczy

cielka”, „system wychowania”, „działalność wychowaw-

cza”, „zabiegi wychowawcze”, „system edukacji”, „porządek edu-
kacji” padają we wszystkich dziełach;

– podobna frazeologia występuje nawet w podtytule Stu dwudziestu

dni SodomySzkoła libertynizmu oraz w epigrafie Filozofii w bu-
duarze
: Libertyńscy nauczyciele. Dialogi przeznaczone do edukacji
młodych dziewcząt
;

– edukacja zyskuje niekiedy walor instytucjonalny i dzięki temu

powszechny: „oświata publiczna” (Sade, 1997, s. 207) ma mieć
charakter państwowy, edukować się będzie w „domach wycho-
wawczych” (Sade, 2003a, s. 193, 195, 247-250) i w „szkołach pub-
licznych”, w których umieszczone dzieci staną się „dziećmi pań-
stwa” (Sade, 1998b, s. 241) bądź „dziećmi ojczyzny” (Sade, 1997,
s. 224), by odebrać „wychowanie narodowe” (Sade, 1990, s. 649);

– zresztą Sade, nastawiony bardziej radykalnie, uniwersalistycznie i,

by tak rzec, profeministycznie niż Saint-Just, który oświatę pub-
liczną czyni dostępną wyłącznie dla chłopców, jej powszechność
rozumie dosłownie, tj. nie wyłącza z niej dziewcząt;

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

13

Między kontestacją a rygoryzmem

– nauczanie zyskuje też ugruntowanie (

quasi-)naukowe: dokonują-

cy metodycznych wiwisekcji Rodin praktykuje „pedagogikę i ana-
tomię” (Delon, 1995a, s. 11; Delon, 1995c, s. 1184), a chemik
Almani prowadzi metodyczne doświadczenia; Sade to więc „uczo-
ny-empiryk”, który skrzętnie „zapisuje doświadczenia i ekspery-
menty” (Ulicka, 1986, s. 147);

– walor dydaktyczny ma też konstrukcja bądź powieściowych scen:

lekcje udzielane przez libertynów młodzieży (

Sodoma) i Justy-

nie (

Justyna i La Nouvelle Justine), bądź dzieł: edukacja panien de

Franval (

Eugenia de Franval) i de Mistival (Filozofia w buduarze)

jest wręcz „inicjacją” (André, 1979, s. 97) „w antycznym sensie”
(Belaval, 1976, s. 11);

– walor tradycyjnie dydaktyczny mają podróże Aliny i Valcoura oraz

Leonory i Sainville’a (

Aline et Valcour), a także wędrówki Julietty

i Justyny (

La Nouvelle Justine, Histoire de Juliette), Sade bowiem

podkreśla, że „wszystkie światłe umysły potwierdzą, iż ta niezbęd-
na wiedza [o człowieku] zdobywana jest nie inaczej, jak tylko przez
doświadczenie niedoli i podróżowanie” (Sade, 2003b, s. 350-351);

– Markiz wreszcie

expressis verbis formułuje deklaracje co do inten-

cji swych dzieł, mówiąc m.in.: „pouczyć i przyczynić się do popra-
wy obyczajów – oto jest jedyny sens tej opowieści” (Sade, 1971,
s. 174), „chodzi o edukację” (Sade, 1998a, s. 9).

Szczególnie zaś należy podkreślić kompleksowy walor kształce-
nia, wręcz modelowo realizowany w edukacji Eugenii de Mistival
(

Filozofia w buduarze). Oto libertyni prowadzą edukację w sposób

metodyczny, uwzględniający „przejście od teorii do praktyki”, co po-
zwoli „demonstrować to, o czym będziemy rozprawiać”, a nieod-
zownie „po praktyce powinna nastąpić teoria, to właściwy sposób
na uczynienie z niej uczennicy doskonałej” (Sade, 1998a, s. 44, 9,
19, 110). Nauka musi być pełna, toteż należy „udzielić dokładnych
lekcji” i nauczyć „wszystkiego, co powinna wiedzieć panienka w jej
wieku” (Sade, 1998a, s. 86, 74), włącznie z „lekcją anatomii” (Car-
ter, 1978, s. 219) i „słownictwa” (Delon, 1998b, s. 25). Od teo-
rii do praktyki, czyli od „konferencji” z córką (Sade, 1971, s. 179,
184), wykładów wypleniających zasady moralne i religijne, do ak-
tów kazirodztwa przechodzi też hrabia de Franval (

Eugenia de Fran-

val). Chwile orgiastycznych uniesień są natychmiast teoretyzowane

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

14

Bogdan Banasiak

(gł.

Histoire de Juliette), a zaprawione refleksją libertyńskie opowie-

ści – od razu praktycznie egzemplifikowane (gł.

Sodoma).

Optykę taką potwierdza też wydobycie jednej z osiowych intencji
pisarstwa Sade’a (ściśle zresztą w duchu epoki): walki z przesądami.

Skoro przesądy występują nieuchronnie, skoro więc z koniecznością istnie-
je wychowanie […], przed filozofem staje takie oto zadanie: zwalczyć prze-
sądy (Han, V

Valla,1972, s. 113).

Toteż w przekonaniu, że wiedza pozwoli się przekonać o „głupo-
cie […] odrażających dogmatów”, w reakcji na „prostackie przesą-
dy” Markiz uznaje niekiedy, iż nawet ofierze „trzeba wyłożyć […]
filozofię” (Sade, 2004, s. 288, 273). Już sama pasja demistyfikator-
ska – libertyn nie zadowala się obiegowymi prawdami, lecz stawia
krytyczne pytania o wszelki autorytet, zasadę czy wartość – stano-
wi dostateczną motywację dla edukacyjnych poczynań. A ponieważ
„libertyn posiada niespożytą energię perswazyjną” (Thomas, 1978,
s. 90), to powieściowi bohaterowie:
– pouczają, przekonują, formułują przepisy, kodeksy i prawa, wy-

głaszają tyrady, włącznie z krytycznym wykładem na temat edu-
kacji młodych dziewcząt: „nic w świecie tak mnie nie zadzi-
wia, jak eduka

cja moralna, jaką otrzymują młode dziewczęta”

(Sade, 1998b, s. 234) i uwagami o edukacji młodych chłopców
(Sade, 1986, s. 159);

– wprost podejmują się roli dydaktyków: „sam będę jej wychowaw-

cą” (Sade, 1971, s. 178), „wezmę na siebie edukację” (Sade, 1998b,
s. 185); określają program poczynań edukacyjnych: „oswoimy tę
śliczną główkę z wszelkimi zasadami najbardziej nieokiełznanej roz-
pusty, […] nasycimy ją naszą filozofią, wpoimy jej nasze pragnienia”
(Sade, 1998a, s. 9); stawiają „zadania wychowawcze” (Carter, 1978,
s. 218): posiadając „wystarczający zasób wiedzy filozoficznej, któ-
rej nam potrzeba dla twego wykształcenia”, „zajmijmy się wyłącznie
edukacją tej drogiej dziewczyny” (Sade, 1998a, s. 14, 22);

sami piszą dzieła mające oddziaływać pedagogicznie: Curval,
de Lernos (

Sodoma), Dolmancé postulują zezwolenie na „druko-

wanie najbardziej ateistycznych książek” i chcą rozpisać „konkurs
na dzieło, które by najlepiej mogło oświecić Europejczyków w tym
tak ważnym względzie” (Sade, 1997, s. 210), Belmor twierdzi,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

15

Między kontestacją a rygoryzmem

że należy „mnożyć, udostępniać, upowszechniać, ogłaszać pisma
propagujące niedowiarstwo” (Sade, 1998b, s. 627), a Sade wprost
uzasadnia publikowanie dzieł libertyńskich i niemoralnych (Sade,
2003b, s. 358-359);

– budują złożone metafizyczne systemy i je wykładają, jak np. pa-

pież, Saint-Fond (

Histoire de Juliette), niekiedy wiedzę wpajają tak-

że swym kompanom (Sade, 2004, s. 99);

– pełnią rolę przewodników duchowych (mistrzów) dla młodszych

wiekiem i stażem libertynów: głównie Delbène, Clairwil, Noirceu-
il (

Histoire de Juliette), de Saint-Ange, Dolmancé (Filozofia w bu-

duarze), a do nauki garną się także sami uczniowie, m.in. Eugenia
de Franval, Eugenia de Mistival, Julietta, Eufrozyna;

– nadzorują funkcjonowanie zbiorowości (Sarmiento w

Aline), orga-

nizują ją (Zamé w

Aline) lub projektują (Dolmancé we Francuzach).

Edukacyjny charakter ma też sam sposób pisania Markiza op-
arty na powtórzeniu: argumentów, dowodów, opowiadanych histo-
rii itd. – niczym w procesie uczenia się na pamięć albo przy dąże-
niu do przekonania adwersarza do własnych poglądów. I właśnie to
„upodobanie do powtórzenia jest być może jednym z przejawów po-
wołania pedagogicznego pisarza” (Didier, 1976, s. 198-199).
Same zaś historie powieściowych bohaterów „stają się obszernymi
cyklami edukacji, które można czytać jak

Emila Rousseau i podczas

których Sade, podobnie jak Rousseau w odniesieniu do Emila, skru-
pulatnie odnotowuje postępy uczniów, to, czego się nauczyli (my-
śleć, robić, przekraczać), co jeszcze zostaje im do nauczenia, niekiedy
«niepowodzenia», a zwłaszcza sukcesy, ale również ich mistrzów, wy-
próbowanych libertynów-filozofów, prawdziwe mówiące encyklope-
die myśli Oświecenia” (Tourné, 1972, s. 82).

Można by uznać, że układ „nauczyciel – uczeń”, wyznaczając pod-

stawową relację pomiędzy bohaterami dzieł Sade’a, jest u niego pew-
ną stałą (Thomas, 1978, s. 92), toteż u Markiza występuje nie tylko
„instancja dydaktyczna” (Mengue, 1996, s. 17), lecz wręcz swego ro-
dzaju „fantazmat szkolny” (Didier, 1976, s. 196), „ obsesja […] ta-
rantuli pedagogicznej” (Blanc, 1972, s. 305), „maniakalny dydak-
tyzm” (Hénaff, 1978, s. 67). W najszerszym wymiarze dzieła Markiza
„chodzi przecież o społeczność edukacyjną, lub, ściślej rzecz ujmu-
jąc, o społeczność-szkołę (a nawet o społeczność-internat)” (Barthes,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

16

Bogdan Banasiak

1996, s. 28). Pisarstwo to przeniknięte jest ideą metodycznego (dy-
daktycznego) ładu i przynajmniej w sensie niejako „formalnym” wy-
czerpuje zasadnicze znamiona literatury edukacyjnej.
W sensie zaś ogólniejszym, jeśli Sade buduje encyklopedię bada-
nego przedmiotu (ewidencja, klasyfikacja, opis, analiza – przy wręcz
maniakalnym uporządkowaniu), a więc ujmuje ją niejako w duchu
poznawczo-edukacyjnym (w „wieku światła” wiedza bowiem z defi-
nicji przekłada się na jej upowszechnianie), to trudno nie dopatry-
wać się u niego intencji pedagogicznych. Komentatorzy pism Sade’a
wielokrotnie więc podkreślają ich edukacyjny charakter: Markiz
„podziela tak typową dla Oświecenia wiarę w pedagogię” (Rowiński,
1984, s. 79), „wierzy w edukację” (Matuszewski, 1997, s. 10),

Euge-

nia de Franval oraz Filozofia w buduarze „stanowią ostatnie pedago-
giczne utopie wieku, który tyle ich liczył” (Delon, 1995b, s. 14),

So-

doma należy do ducha dydaktycznego (Neboit, 1972, s. 70), Justyna
to

roman d’apprentissage problématique, w którym Sade buduje złożo-

ną „strategię retoryczną”, doświadczenia zaś bohaterki służą „zbudo-
waniu czytelnika” (Kehrès, 2001, s. 81 i n, 13, 12), do tego samego
rodzaju należy

Julietta (Delon, 1998a, s. 1366), a Markiz formułu-

je „zasady funkcjonowania pedagogiki libertynizmu” (Roger, 1976,
s. 76), „pedagogiki filozoficznej” (Goulemot, 1983, s. 119), wręcz
jej etapy: „od zera do boskości” (Garbouj, 1980, s. 221). I nawet or-
gia to dlań nic innego, jak „psychoterapia grupowa” (Neboit, 1972,
s. 90). W sumie dzieło Sade’a należy do typu

genre didactique (Men-

gue, 1996, s. 19).
Wątpliwości może natomiast budzić to, że uwagi Sade’a o „wy-
chowaniu […] są niezliczone, a zwłaszcza często sprzeczne, gdyż
włożone zostają w usta bardzo różnych postaci” (Favre, 1967, s. 5).
W kewstii edukacji nie mamy więc u niego koherentnego zestawu
przekonań. Czy zatem powieściowa pedagogika jest tylko chwytem
retorycznym?

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

17

Między kontestacją a rygoryzmem

2.

Kontestacja, czyli anty-wychowanie

Już aspekt formalny każe przy tezie o dydaktyzmie pisarstwa Marki-
za postawić znak zapytania. Między tradycyjną edukacją a jej wersją
Sadyczną występują bowiem różnice na tyle znaczące, że mamy do
czynienia z dwoma radykalnie odmiennymi jej modelami, odmien-
ne są bowiem: przedmiot, obiekt, cel, charakter, przebieg oraz „prak-
tyki zawodowe”.
1. Przedmiotem edukacji jest wiedza: powszechnie użytecz-
na i służąca dobru ogółu (praktycyzacja teorii) lub przynajmniej –
w wersji intelektualistycznej – duchowemu doskonaleniu (wiedza
dla wiedzy). Tymczasem przedmiot „wykładu” Sade’a stanowi wie-
dza szczególnego rodzaju, a jej przedmiot wręcz budzi kontrowersje:
libertynizm, czyli cielesność i erotyzm. A przy tym w antropologii
Sade’a cielesność i seksualność nie stanowią marginesu, lecz właśnie
poprzez tę sferę chce on widzieć i definiować człowieka.
Choć Oświecenie oświecało nader kompleksowo, bo i ideo-
wo (w duchu m.in. racjonalizmu i naturalizmu), i przedmioto-
wo (wielość gałęzi wiedzy), to pośród owych – według

Encyklope-

diides sciences, des arts et des métiers dla seksualności nie znalazło
miejsca. Mimo iż pisano poradniki małżeńskie, uwzględniające też
preferencje niekonwencjonalne (Venette i de Lignac), oraz badano
kwestię męskiego i żeńskiego onanizmu (Tissot i Bienville) (Skrzy-
pek, 1998, s. 7-11), to jednak przedmiot ów nie zyskał oficjalnego
prawa obywatelstwa, a zainteresowanie nim było raczej marginalne,
z akcentem na wymiar medyczno-patologiczny. Choć XVIII wiek
dokonał pewnej rewindykacji namiętności, to jednak sprowadził ów
aspekt do racjonalnego hedonizmu, gier towarzyskich (salony), li-
teratury pornograficznej i mniej czy bardziej oficjalnej prostytucji
(zresztą pod policyjnym nadzorem). Mimo istotnego złagodzenia ry-
gorów obyczajowych nie dokonała się oświatowa „rewolucja seksual-
na” i nawet eksplozja libertynizmu (gł. w okresie regencji) była tylko
obyczajowym wybrykiem, zresztą rychło spacyfikowanym przez san-
kiulocką moralność rewolucyjną, a potem rygoryzm rządów Pierw-
szego Konsula. Do tego należy dodać wielowiekową tradycję chrześ-
cijaństwa cielesność postponującego, a seksualność sprowadzającego

Resocjalizacja...2

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

18

Bogdan Banasiak

do prokreacji – zdumiewającym paradoksem jest to, że kultura za-
chodnia (w przeciwieństwie do hinduskiej, chińskiej, arabskiej, sta-
rożytnych Grecji i Rzymu itd.) nie stworzyła podręcznika erotyzmu,
i gdy

Kamasutra uczyła maksymalizacji rozkoszy, prawo kanoniczne

za sodomię groziło śmiercią.
Choć Sade stara się niekiedy „przedstawiać praktyki libertyń-
skie jako przedmiot wiedzy” (Pfersmann, 1983, s. 92), to ukazuje
zwłaszcza coś, co wiedzy się wymyka, a nawet jest sprzeczne z jej isto-
tą – jako ogólnie dezakceptowane, marginalizowane, uznawane za
anormalne, wręcz za groźne. Toteż jeśli Markiz pisze swego rodzaju
słownik czy podręcznik, to nie mamy do czynienia z wiedzą (choć-
by nawet widzieć w nim prekursora psychopatologii czy psychoana-
lizy), lecz z „fantazmatem przybierającym maskę nauki w dyskur-
sywnym wykładzie” (Frappier, 1991, s. 48) bądź ze sztuką, w której
„chodzi o to, aby osiągnąć absolut libertynizmu”, a „mistrzostwo, ja-
kiego poszukuje się na tej drodze, jest natury filozoficznej” (Barthes,
1996, s. 29). Libertyn nie jest bowiem nauczycielem – „libertyn jest
wirtuozem” (Thomas, 1978, s. 90) i myślicielem.
2. Obiektem edukacji jest uczeń – Inny. To ze względu na nie-
go zachodzi proces dydaktyczny, którego motywacją i intencją jest
oddziaływanie nań, a jego pozycję podkreśla jeszcze, dyktowana za-
miarem zapewnienia temu oddziaływaniu skuteczności, relatywiza-
cja metod wychowawczych w zależności od jego charakteru, możli-
wości i poziomu. Sade natomiast w odniesieniu do ludu ogranicza
się do „pogardliwego paternalizmu” (Neboit, 1972, s. 114), „niena-
widzi społeczeństwa” (Paulhan, 1987b, s. 81), wręcz nim gardzi, bo
to dlań „podły motłoch zwany ludem” (Sade, 1998b, s. 370). Toteż
libertyn nie ma nawet intencji zwracania się do ofiary, wyraża tylko
lekceważenie i obojętność: „bożka demaskować więc będziemy tylko
wobec naszych przyjaciół lub filozofów, którzy myślą tak samo jak
my” (Sade, 2003c, s. 85), gdyż ofiary, zasypiające podczas „uczonej
rozprawy”, „to idioci, […] to maszyny naszych rozkoszy, zbyt głupie,
by cokolwiek odczuwać” (Sade, 1998b, s. 310). Wyniosły pan-liber-
tyn nie szuka uczniów, czeladników, kontynuatorów, w gruncie rze-
czy koncentruje się na sobie, na własnych poglądach i preferencjach,
ofiara zaś – wobec niekomunikowalności na linii Pan – niewolnik –
nie ma dlań nawet statusu Innego.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

19

Między kontestacją a rygoryzmem

Gdyby nawet przyjąć, że oddziaływanie edukacyjne „nie doty-
czy […] tego czy innego bohatera, lecz czytelnika” (Barthes, 1996,
s. 29), to jednak Sade schizofreniczne sny opowiada dla własnej
przyjemności, nie chodzi mu o narzucenie ich czytelnikowi (Beau-
voir, 1955, s. 50), nie chce go przekonać ani wyedukować – nad-
mierne powtarzanie jako typowo apedagogiczne może przecież tylko
znudzić i odstręczyć. Co najwyżej liczy na wspólnictwo: „zwracam
się tylko do tych, którzy mogą mnie zrozumieć, a ci czytać mnie
mogą bezkarnie” (Sade, 1997, s. 215).
3.

O ile proces dydaktyczny ma na celu nauczenie, przekazanie

wiedzy, umiejętności i doświadczeń oraz wychowanie, a zatem cel
ów ma walor powszechności, użyteczności i funkcjonalności, o tyle
libertyn skupia się wyłącznie na własnej rozkoszy. Toteż nawet zabie-
gi edukacyjne mają dostarczać przyjemności jemu („rozkoszować się
przyjemnością wychowywania”, Sade, 1998a, s. 9) bądź (niekiedy)
także uczniom („moja uczennica, rozpalona lekcjami”, Sade, 1998b,
s. 753). Dla Sade’a bowiem właśnie „rozprawy filozoficzne są afro-
dyzjakiem” (Beauvoir, 1955, s. 32; Hénaff, 1978, s. 80), „rozprawa
jest przedmiotem erotycznym”, erogenne jest słowo, rozumowanie,
system, maksyma (Barthes, 1996, s. 156-157). „Celem filozofii, czy-
li prawdziwego rozumowania jest przyjemność”, bo

filozofować to się n a d - r o z k o s z o w a ć. […] Zwalczać przesądy to się
nad-rozkoszować. […] Przesąd bierze się z edukowania serca, czyli ze spe-
cyficznej wrażliwości. Serce determinowane jest przez sumienie, co ozna-
cza, że częściowo mu ono zaprzecza. Filozofia jako destrukcja sumienia
jest wyzwoleniem serca, a zatem utworzeniem innego rodzaju wrażliwości
czy też nowej przyjemności. Toteż ani na poziomie przesądów, ani na po-
ziomie rozumu nigdy nie porzucamy podwalin przyjemności (Han, Valla,
1972, s. 114-115).

Poza tym edukacja u Sade’a w ogóle pozbawiona jest aspek-
tu tradycyjnie skorelowanego z wszelkim kształceniem, zwłaszcza
w Oświeceniu (mającym na względzie wychowanie światłego i mo-
ralnego obywatela) – aspektu moralnego.
W sensie szczegółowym polega ona na deprawacji: „deprawo-
wanie mnie bawi” (Sade, 1995, s. 625), „pragnienie udzielenia
temu dziecku pierwszych lekcji rozkoszy bierze górę nad wszystki-
mi innymi względami” (Sade, 1998a, s. 58). W deprawacji libertyn

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

20

Bogdan Banasiak

dostrzega wręcz szczególną podnietę: „dla libertyńskiego umysłu nie
ma przyjemności żywszej niż rozkosz pozyskiwania nowych wyznaw-
ców. Rozkoszujemy się zasadami, jakie wpajamy, schlebiamy tysią-
cu różnych uczuć, widząc, jak inni ulegają zepsuciu, które nas trawi”
(Sade, 1998b, s. 225-226) – oto prawdziwa „namiętność uwodze-
nia” (Thomas, 2002, s. 27). Toteż możliwości (i przyjemności) są
tutaj ogromne, a służą im trzy metody: rady, działania, pisma (Sade,
1998b, s. 651). Nie chodzi zatem ani o edukowanie następców, ani
nawet o mnożenie ofiar, lecz o czyste szerzenie „zarazy” libertyni-
zmu, niszczenie przesądów racjonalnymi argumentami, co nie pole-
ga na „wciąganiu” w rozpustę, lecz na wprawianiu się w deprawacji
dla osiągnięcia mistrzostwa: „mój libertynizm jest epidemią, powi-
nien zepsuć wszystko, co mnie otacza” (Sade, 1998b, s. 188).

W sensie zaś ogólnym dydaktyka Sade’a ma charakter immoralny:

jego „moralność polega na mówieniu c z a r n e wszędzie tam, gdzie
moralność oficjalna mówi b i a ł e” (Alexandrian, 1997, s. 90). Wy-
daje się, że intencją Markiza jest wręcz „stworzenie anty-społeczeń-
stwa. Tak samo należy stworzyć anty-religię, anty-moralność, przy-
wracając słowu «anty» jego podwójne greckie znaczenie: p r z e c i w
i w o b l i c z u” (Didier, 1976, s. 195). Gdy więc XVIII wiek ma na
względzie „edukację zdolną ukształtować obywatela społeczeństwa
idealnego”, Sade przysposabia do udziału w perwersyjnym, tajem-
nym stowarzyszeniu (André, 1979, s. 97). Jako że głównym celem
zabiegów w

Filozofii w buduarze jest „uwolnienie Eugenii od wszel-

kich społecznych cnót”, to edukacja „zbliża się bardziej do regresu
niż do dojrzewania”, bo nie występuje w niej nic, co powszechnie
uchodzi za moralne, nie polega też ona na skorelowaniu indywidu-
alnych postaw z wymogami ogólności – chodzi w niej o osiągnię-
cie maksymalnej wolności w danych okolicznościach (Carter, 1978,
s. 219, 221).
4. Edukacja jest metodycznie przebiegającym procesem, pole-
ga na porozumieniu i zrozumieniu, ma charakter, by tak rzec, „po-
kojowy” (nawet kara ma funkcję dydaktyczną) i względnie partner-
ski. U Sade’a natomiast wielokrotnie „uczeń i profesor stają twarzą
w twarz”, a „profesor nigdy nie jest mediatorem pożądania” (Biou,
1968, s. 108), lecz przeciwnie, jakakolwiek relacja typu edukacyjne-
go jest konfrontacją. Libertyn nie szuka zdolnych rozumieć i dawać

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

21

Między kontestacją a rygoryzmem

posłuch uczniów, „nie troszczy się o znalezienie bratnich dusz. Wład-
czy aż po despotyzm, w swych partnerach pragnie służących, jeśli nie
niewolników” (Thomas, 1994, s. 108). W relację tę wkompono-
wane są przemoc i zbrodnia, agresja zaś wymierzona jest nie tylko
w ofiary, z definicji będące dla suwerena niczym, lecz także w innych
libertynów, a ich śmierć stanowi wymóg konsekwencji w postawie
libertyna-kata oraz efekt niekonsekwencji libertyna-ofiary, którego
gubi wahanie podyktowane wyrzutami sumienia (słabością).
5. Edukacja ma zawsze charakter procesualny: jest nabywaniem
i gromadzeniem wiedzy, umiejętności, doświadczeń, dynamicznym
procesem rozwojowym, a jej przebieg polega na ewolucyjnej zmianie
świadomości, charakteryzującej się zmianami jakościowymi. Choć
wędrówki w

Julietcie, Justynie czy Alinie przynoszą wciąż nowe przy-

gody, a więc niejako nowe „nauki”, to ponieważ podróż u Sade’a ni-
czego nie uczy, gdyż jest tylko powtórzeniem, zamyka się na sobie, jak
krąg (Didier, 1976, s. 190), nie ma tutaj nabywania i kumulacji wie-
dzy, lecz figury powtórzeń. Powieściowa peregrynacja niczego „nie
objawia, nie odmienia, nie rozwija, nie kształci, nie uszlachetnia, nie
wzbogaca, niczego nie odzyskuje”, gdyż jest „powtarzaniem rozko-
szy” lub „powtarzaniem istoty, mianowicie istoty zbrodni” ( Barthes,
1996, s. 160, 19). W nieskończoność iterowane figury – twierdze-
nia, wątki tematyczne, okoliczności i miejsca – sprawiają, że „czas
powieści, podobnie jak przestrzeń, jest bardzo swoiście więzienny;
jest nie kończącym się powtórzeniem” (Didier, 1976, s. 190). Choć
wiele dzieł Markiza wzorem powieści edukacyjnej zakłada ewolucję,
to w ich strukturze nie ma ciągłości, a pojęcia czasu mają charakter
abstrakcyjny. Ów czas powtórzenia „ostatecznie więc jest powtórze-
niem chwili” (Brochier, 1968, s. 173), a zatem bezruchem.
6. Nawet jeśli uznanie przez Sade’a buduaru, „idealnego labo-
ratorium” (Garbouj, 1980, s. 219), lub burdelu za uprzywilejowa-
ne miejsce filozofowania odsyła do tradycji Arystypa wykładającego
podstawy hedonizmu w domu publicznym, to jednak sama prak-
tyka jest u niego przynajmniej dwuznaczna, jeśli nie wręcz parody-
styczna, bo:
a)

ekstremalizując ujęcie przedmiotu (immoralizm), tj. erotyzm
wiążąc z przemocą i zbrodnią oraz z konsumpcją (w tym ludz-
kiego ciała – kanibalizm – i wszelkich jego wydzielin, zwłaszcza

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

22

Bogdan Banasiak

odchodów), a tym samym wprost naruszając wszelkie normy i za-
sady (moralno-obyczajowe i prawne), w istocie Markiz wyklucza
nauczanie, gdyż jego „nauki” stanowią nie tylko naruszenie do-
brego smaku czy obyczajów, lecz wręcz wkraczają w obszar jurys-
dykcji, są nie tylko odpychające, ale wręcz podlegają karze;

b)

nawet jeśli ofiary „poddawane są czasami kursom libertyni-
zmu”, są to „przeszkolenia techniczne […], a nie kursy filozofii”
( Barthes, 1996, s. 29), które mają uczynić z obiektów, co najwy-
żej, sprawne narzędzia, tj. erotyczne gadżety;

c) „przeszkolenie” bywa bezprzedmiotowe, bo opisane przez Marki-

za cielesne konfiguracje są często niewykonalne z powodów anato-
micznych (akrobatyczna złożoność figur), fizjologicznych (wielość
orgazmów i wytrysków), biologicznych (potomstwo ze zwierzęta-
mi) czy technicznych (machiny tortur). Do realizacji owych „po-
zycji erotycznych” „potrzebne by było pozbawione stawów ciało
wielokrotnego użytku” (Barthes, 1996, s. 140). Toteż należałoby
raczej mówić o „mimowolnej – być może – parodii” podręcznika
wychowania seksualnego (Skrzypek, 1998, s. 13), o „parodii szko-
ły” (Garbouj, 1980, s. 229).

W dodatku w dziele Sade’a występuje swego rodzaju ujęcie w na-
wias rozpraw-pouczeń, gdy podczas zabiegów edukacyjnych Saint-
Ange zachęca Dolmancégo: „zerżnij nas porządnie, a nie praw nam
kazań” (Sade, 1998a, s. 156-157). Z poziomu teoretycznej ogólnoś-
ci (jako że jest on niewystarczający i niepełny) następuje nagłe przej-
ście na poziom praktycznego konkretu, który dzięki swej bezpośred-
niości bierze górę nad intelektualizacją.

3.

Pozór edukacji

Sade również w aspekcie merytorycznym podaje w wątpliwość edu-
kację, pokazując nieedukowalność i ofiary, i libertyna, przechod-
niość figur: nauczyciel – uczeń, a wreszcie w ogóle kwestionując jej
możliwość oraz wykładając metafizyczne podstawy takiej optyki.
1. Nauczanie ofiar z definicji mija się z celem, w istocie bo-
wiem ofiara jest nieedukowalna, co wręcz spektakularnie potwierdza

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

23

Między kontestacją a rygoryzmem

Justyna. Choć całe jej życie to pasmo doświadczeń dowodzących sta-
łego powodzenia występku i nieuchronności niedoli cnoty, to nie
wyciąga ona z nich żadnej nauki.

Cokolwiek się wydarza, Justyna się dziwi. Doświadczenie niczego jej nie
uczy. Jej dusza pozostaje nieświadoma, jej ciało jeszcze bardziej nieświado-
me (Paulhan, 1987a, s. 43).

I choć libertyni w jej obecności, a nawet ze względu na nią wygłasza-
ją filozoficzne rozprawy, jeden zaś chce się wręcz podjąć jej edukacji:
„widzę, że masz pewien talent, chcę cię więc oświecić” (Sade, 1995,
s. 579), to Justyna pozostaje głucha na oczywistość rad i nauk, co
dowodzi wręcz jej głupoty – zdaniem Markiza „niewielu ludzi zwy-
kło myśleć” (Sade, 1997, s. 214). Justyna jest więc „prostaczką, a jej
głupocie odpowiada fizyczny opór” (Neboit, 1972, s. 74), „idiot-
ką, biedną głupią”, dotkniętą „debilizmem kreaturą” (Mandiargues,
1977, s. 238), toteż nie ma możliwości intelektualnych ani siły, by
dokonać transgresji. Jej edukacja

nie pozwala nigdy na opuszczenie jednej klasy i przejście do drugiej: Justy-
na, niezależnie od życiowych nauczek, nigdy nie porzuca kondycji ofiary
(Barthes, 1996, s. 29),

toteż jako istota „niereformowalna” stanowi figurę ofiary

par excel-

lence. Sadyczna ofiara jest bowiem naiwna i niejako z zasady nie wy-
ciąga wniosków z własnych doświadczeń (Didier, 1976, s. 120), nie
ma ani umiejętności, ani możliwości przekraczania siebie. Kierując
się uczuciem, a nie rozumem, jest niepodatna na racjonalną argu-
mentację, bo nie jest w stanie jej pojąć, a słabość uniemożliwia jej za-
kwestionowanie siebie i poza siebie wykroczenie. Co najwyżej stać ją
na chwilowe uleganie naturze (pożądaniu) i wówczas bardziej aktyw-
ny udział w libertyńskich poczynaniach. Jedyną zaś bohaterką-ofia-
rą, która zmienia status, jest Julia – jednak nie z powodu udanego
„wyedukowania”, lecz predyspozycji, zapowiadała ona bowiem „wy-
obraźnię, rozpustę, libertynizm” (Sade, 2004, s. 248).

Sadyczna „nierówność” nie oznacza jednak zwykłej odmowy prawa

do edukacji jakiejś grupie społecznej, lecz stanowi wyraz przeświad-
czenia, że niektórzy (słabi) są po prostu nieedukowalni, nie mamy tu

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

24

Bogdan Banasiak

więc do czynienia z elitaryzmem społeczno-politycznym, lecz z czy-
sto intelektualnym (bądź intelektualno-„predyspozycyjnym”).
2. Co jednak bardziej zaskakujące, wątpliwości można mieć rów-
nież co do edukowalności libertynów. W przeciwieństwie do powie-
ści edukacyjnej u Sade’a nic nie posuwa się naprzód – kolejne dzieła
opisują te same ekscesy, choć różniące się w szczegółach.
Nauczanie Eugenii de Mistival odbywa się niemal natychmiasto-
wo – w ciągu kilku godzin z niewinnego dziewczęcia staje się ona jed-
ną z najbardziej spektakularnych libertynek: „jakież postępy poczyniła
ta łajdaczka w tak krótkim czasie!” (Sade, 1998a, s. 51), wręcz prze-
ścignęła w okrucieństwie swych nauczycieli. Eugenia de Franval już po
kilku dniach nauk wykazywała takie obeznanie w ich przedmiocie, że

pragnęła przyjmować hołdy jednocześnie w tysiącu świątyń; oskarżała ima-
ginację swego kochanka o opieszałość i rozleniwienie (Sade, 1971, s. 183).

Z kolei Amelia u progu dorosłości formułuje idee mogące stanowić
zwieńczenie Sadycznego libertynizmu:

odkąd skończyłam piętnaście lat, moją głowę zaprząta jedna tylko myśl:
chcę stać się ofiarą okrutnych namiętności libertynizmu […], dać okazję
do zbrodni (Sade, 2003c, s. 271-272).

Charakterystyczna

w tym względzie jest również sytuacja Julietty.

Ona także szybko się uczy – jej życie to „akumulacja wiedzy” (De-
lon, 1998a, s. 1364) – co nauczyciele łatwo dostrzegają: „nie mam
cię czego nauczyć” (Sade, 1998b, s. 1121). I choć stale spotyka lu-
dzi perwersyjnych, uzurpujących sobie prawo do jej pouczania, to
jednak „pod koniec Julietta jest taka sama, być może nieco bardziej
zatwardziała” (Frappier, 1991, s. 102). W sumie więc „Julietta się
postarzała, to wszystko. Nie stała się ani mądrzejsza, ani bardziej li-
bertyńska, jak w powieściach edukacyjnych” (Hénaff, 1978, s. 26).
W literalnym sensie niczego się nie nauczyła (Le Brun, 1986, s. 291),
raczej wiele się „oduczyła” (Thomas, 2002, s. 71-75).
„Edukacja” Julietty ma charakter paradoksalny, bo nawet jeśli
oczekuje ona od libertynów „nauk” („konieczne są mi twoje rady”,
Sade, 1998b, s. 405), czyni to wyłącznie w nadziei potwierdzenia
własnych poglądów lub otrzymania filozoficznego sformułowania

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

25

Między kontestacją a rygoryzmem

doktryny, wręcz sama ich zachęca do wyrażania przekonań, jakby
chciała zweryfikować, czy są w stanie steoretyzować swe postawy.
Niekiedy też Julietta włącza się w uczoną rozprawę, z pełnym zrozu-
mieniem dociekając i zgłaszając wątpliwości. Noirceuil zaś, zdumio-
ny zaawansowaniem „uczennicy”, wprost dopatruje się „pewnej ana-
logii” między jej i swoim „sposobem myślenia” (Sade, 1998b, s. 359).
Julietta gotowa jest też oddawać się ekscesom tylko z tymi, którzy do-
równują jej w zepsuciu (moralnym) i konsekwencji (intelektualnej).
3. Poziom „wyedukowania” Julietty sprawia, że bywa ona tyleż
uczennicą, ile nauczycielką: „chciałabym udzielać rad, jakie otrzy-
małam, równie żywo odczuwam potrzebę bycia pouczaną, jak na-
uczania, i równie gorąco pragnę mieć uczennicę, jak nauczycielkę”,
w efekcie zaś Noirceuil powierza swej podopiecznej edukację własnej
córki Aleksandryny, Julietta występuje też w roli przewodniczki mme
de Borghèse. Ostatecznie jednak „nauczyciele” mogą być, co najwy-
żej, jej ofiarami, inni bowiem nie dorastają nawet do tej roli. Julietta
jest niejako żywym zaprzeczeniem przekonania, że uczeń przerósł mi-
strza, w tym bowiem przypadku zawsze już go przerastał – wystarczyło
uwolnić potencjał jej libertynizmu. Toteż Julietta z definicji jest

maître

de ses maîtres (Biou, 1968, s. 113). Wydaje się, iż także owa „przechod-
niość” ról świadczy o ujęciu w nawias tradycyjnego modelu edukacji.
4. Sade zresztą wprost wyraża wątpliwość co do edukacji: „wycho-
wanie to daremny trud, nie zmienia niczego” (Sade, 1987, s. 123).
Co więcej, to ona stanowi źródło błędów i przesądów, „deprawuje”:
„wychowanie niemal zawsze wprowadza nas w błąd” (Sade, 1998b,
s. 422), przede wszystkim dlatego że kształtuje sumienie, ów „potwor-
ny owoc edukacji” (Klossowski, 1999a, s. 207), który „jest dziełem
przesądów wpojonych przez wychowanie” (Sade, 1998b, s. 189). Tak-
że cnota, „słaby głos, dający się słyszeć tylko chwilę, to tylko głos wy-
chowania i przesądu”, również uczucia rodzicielskie określone zostają
jako efekt edukacji, nie zaś natury (Sade, 1998b, s. 304, 248), w ogóle
„świadomość «moralna» jest tylko rezultatem wychowania” (Klossow-
ski, 1999b, s. 217). Toteż

Filozofia w buduarze „proponuje tylko edu-

kację fizyczną i intelektualną” (Delon, 1995b, s. 14), dzięki której filo-
zof – bo „wychowanie młodzieży [należy] powierzyć filozofom” (Sade,
1998b, s. 627) – chroni „ucznia” przed przesądami religijnymi, moral-
nymi i obyczajowymi, czyli przed wszelką edukacyjną deprawacją.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

26

Bogdan Banasiak

Ta generalna kontestacja oddziaływań edukacyjnych ma istotne
przesłanki w metafizyce Sade’a. Uznaje on bowiem, że wszelkie upo-
dobanie, nawet najbardziej osobliwe

zależy od naszej budowy, od organów, od sposobu, w jaki ulegają one
wpływom, i nie jesteśmy w stanie zmienić naszych upodobań, tak jak nie
możemy zmienić kształtów naszych ciał (Sade, 2004, s. 121).

Wskazuje też na źródła tego stanu rzeczy:

To w łonie matki kształtują się organy, które mają nas uczynić podatny-
mi na takie lub inne fantazje. Pierwsze spostrzeżone przedmioty, pierwsze
usłyszane rozmowy nadają ostateczny wyraz osobowości. Tworzą się gusty
i nic na świecie nie jest w stanie ich przezwyciężyć. Wychowanie to darem-
ny trud, nie zmienia niczego – ten kto ma być zbrodniarzem, z pewnoś-
cią nim zostanie, bez względu na to, jak dobre będzie wychowanie, które
otrzyma. Drogę cnoty obierze niewątpliwie ten, kto z usposobienia skła-
nia się ku dobru, nawet gdyby miało go brakować jego nauczycielom. Obaj
postępują zgodnie z wrodzonymi skłonnościami i impulsami, otrzymany-
mi od natury (Sade, 1987, s. 123).

Wszelka więc skłonność „jest sprawą konstytucji człowieka, a wia-
domo, że niczym na nią wpłynąć nie możemy” (Sade, 1997, s. 228),
przyszły zaś rozwój wiedzy pozwoli bliżej określić tę niewzruszoną
korelację:

kiedy anatomia osiągnie poziom większej doskonałości, bez trudu wyka-
że związek między budową człowieka i jego wrodzonymi upodobaniami
(Sade, 1987, s. 124).

Człowiek jest zatem bezsilny wobec własnych upodobań, skłon-
ności, szerzej, charakteru – nie może wykroczyć poza (własną) natu-
rę. Równie bezsilna jest zatem edukacja, bo

stan natury nie jest wcale więcej wart niż stan cywilizacji. Gdyż także Na-
tura posiada swe prawa i człowiek w jej rękach stanowi postać ofiary. Nic,
ani siła moralna, ani wychowanie nie uczynią z człowieka kogoś innego,
niż Natura zdecydowała dla niego (Châtelet, 1972, s. 24),

nie można się więc nauczyć hołdowania pożądaniu i rozkoszy, uczy-
nienia z nich celu życia. Edukacja i przyzwyczajenie tylko

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

27

Między kontestacją a rygoryzmem

zwracają w takim lub innym kierunku tę porcję wrażliwości otrzymanej
z rąk natury; a egoizm… troska o własne życie wspiera później wychowa-
nie i przyzwyczajenie w skłanianiu się ku takiemu czy innemu wyborowi
(Sade, 2003c, s. 81).

Ale bez względu na intencje i zabiegi „upodobanie […] już się nie
zmienia”, nawet kara jest bezcelowa i absurdalna (Sade, 2004, s. 286).
„Edukacja” może więc polegać jedynie na uwolnieniu potencja-
łu tkwiącego w „uczniu”, na wydobyciu i precyzacji czegoś, co już
w nim tkwi – wrodzonego libertynizmu. Libertynizm dla Markiza
jest bowiem potencją oczekującą na aktualizację, gdyż wpisany jest
w konstytucję psychofizyczną niektórych, w ścisłym tego słowa zna-
czeniu wyjątkowych. Libertynem człowiek się rodzi, to (pre)dyspo-
zycja wymagająca, co najwyżej, technicznego uzupełnienia (mistrzo-
stwo), steoretyzowania i metodycznej praktyki.

Wyjaśnia to niemożność przekonania kogoś, kto nie jest już zdolny być
kimś takim. […] Ani rozumowanie, ani przemoc nie mogą niczego zmie-
nić (Han, Valla, 1972, s. 118).

4.

A(nty)-utopia

Niewątpliwie właśnie wiek XVIII, „epoka «oświeconych» zabobo-
nów” (Cioran, 1997, s. 71), był – nim w następnym stuleciu nastąpi
jej eksplozja – wiekiem utopii. Ten gatunek literacki okazał się szcze-
gólnie wygodny dla Oświecenia, które w nadziei, iż rozum zdoła roz-
świetlić mroki przesądu, a zuniwersalizowana edukacja pozwoli wy-
chować światłego obywatela aktywnego, pod egidą nauki kreowało
nową, szczęśliwą wspólnotę, mnożąc wyobrażone podróże do nie-
znanych lądów, projekty idealnych miast, przepisy mające zapewnić
szczęśliwość, rozliczne Arkadie, Bergerie, Robinsonady (Lacombe,
1974, s. 164)

2

, bo „w XVIII wieku krytyka i utopia idą ręka w rękę”

(Paz, 1994, s. 59).

2

Po ten gatunek sięgały najwybitniejsze umysły wieku: Fénelon, Voltaire,

Morelly, Mercier, Rousseau, Diderot, Dom Deschamps.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

28

Bogdan Banasiak

Także

u Markiza można wskazać kilka wersji utopii: „biała uto-

pia”, arkadyjska wyspa Tamoé mędrca Zamé (

Aline et Valcour);

„czarna utopia” (negatywna), antropofagiczne królestwo Butua
okrut nego Bena Mâacoro (

Aline et Valcour); pantopia (antyutopia)

uosabiana przez Brigandosa (

Aline et Valcour); wreszcie utopia za-

mknięcia, obejmująca wszelkie autarkiczne zbiorowości libertyńskie:
zamki-fortece, klasztory, prywatne „burdele” oraz tajemne stowarzy-
szenia i porozumienia libertyńskie (we wszystkich dziełach).
Najciekawszą

jednak

i najpełniejszą wizję „utopii” Sade kreśli

w tekście

Francuzi, jeszcze jeden wysiłek, jeżeli chcecie stać się repub-

likanami, a w jej ramach uchyla penalizację „bezbożnictwa, święto-
kradztwa, bluźnierstwa, ateizmu itd.”, wszelkie zaś występki – „pro-
stytucję, cudzołóstwo, kazirodztwo, gwałt i sodomię” (Sade, 1997,
s. 211, 217) – nie tylko uwalnia od groźby ostracyzmu i kary, ale
wręcz widzi w nich wyznaczniki postępowania. W ramach więc per-
spektywy „prostytucji wszystkich jestestw” uprawomocnia wszel-
kie zbrodnie i wszelkie zboczenia, czyniąc je zasadą funkcjonowania
„projektowanej” zbiorowości.
W istocie zatem dla libertynów perspektywa utopii, tj. realizacji
ziemskiej szczęśliwości, nie polegałaby na ustanowieniu bardziej hu-
manitarnych, racjonalnych czy sprawiedliwych norm i praw (racjo-
nalność jest dla Sade’a ślepą uliczką prowadzącą jedynie ku bardziej
rygorystycznemu traktowaniu ludzkiej podmiotowości), lecz na ich
całkowitej destrukcji, nie na powołaniu lepszego, bardziej ludzkiego
porządku, lecz na realizacji permanentnej rewolucji („jeszcze jeden
wysiłek”), a więc chaosu. Realizacja takiej utopii jest zaś tyle niemoż-
liwa, gdyż przyniosłaby apatyczną autodestrukcję w skali uniwersal-
nej, ile niepożądana, gdyż tam, gdzie wszystko dopuszczalne, panuje
wyłącznie nuda, bo usunięta zostaje możliwość transgresji.
W gruncie rzeczy zatem Sade nie ma w kwestii utopii żadnych
złudzeń – tak jak Morus przejrzał jej dwuznaczność (w przeciwień-
stwie do utopistów XIX i XX wieku): „utopia jest wprawdzie nie-
odzowna, ale antycypowanej w niej totalności nie da się nigdy zre-
alizować” (Picht, 1981, s. 202). Dzięki temu jego myśl posiada
cechy „utopii krytycznej”, krytycznej nie tylko wobec aktualnej sy-
tuacji, ale też samokrytycznej, gdyż rozróżnia ona utopię i rzeczy-
wistość (Picht, 1981, s. 202). I właśnie ten metakrytyczny walor

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

29

Między kontestacją a rygoryzmem

myśli Sade’a sprawia, że jego projekt przypomina

Podróże Guliwera,

„tę biblię człowieka bez złudzeń, kwintesencję wizji pozbawionych
urojeń, utopię bez nadziei”, bo „swymi sarkazmami Swift oddurnił
gatunek do tego stopnia, że go unicestwił” (Cioran, 1997, s. 67).
U Markiza mamy więc do czynienia z myślą, która wykazuje ab-
surdalność wszelkich rewolucyjnych i utopijnych projektów społecz-
nych. W istocie bowiem polityczne teksty Markiza jedynie symulu-
ją walor pozytywny, a tymczasem podsuwają „utopię piekielną” albo
„utopię

à rebours” (Mucchielli, 1960, s. 92). Jego dzieło to zatem ra-

czej „pamflet w pamflecie”, „mistyfikacja” (Lacan, 1989, s. 40) bądź
„utopia bez utopii” (Lacombe, 1974, s. 149).
Niezależnie jednak od tego, że Sade nie respektuje istotnych for-
malnych czy technicznych wymogów projektów utopijnych, to kon-
testuje on coś znacznie ważniejszego, a mianowicie oświeceniowe
nadzieje co do samej możliwości zbudowania „szczęśliwej” przyszłej
zbiorowości, gdyż nie ma u niego troski o szczęście innego; odrzu-
ca on perspektywę ściśle racjonalnego widzenia człowieka (i zbioro-
wości, tj. kształtowania jej i zapewnienia jej szczęśliwości poprzez
racjonalizację życia społecznego); wychodząc od fundamentalnej
dlań tezy o ludzkim

isolisme (absolutnej samotności ludzkiej isto-

ty), w ogóle nie zakłada możliwości stworzenia koherentnej ludz-
kiej wspólnoty. Toteż jego formuła „prostytucji wszystkich jestestw”
jest krytycznym odwróceniem i utopii, i antyutopii, oraz ironicz-
no-sarkastyczną drwiną, a więc swoistą a-utopią

3

. Ostatecznie więc

„utopia” Markiza jawi się jako projekt typu nietzscheańskiego: pozór
i parodia. Albo teatralizacja fantazmatu.

5.

Rygoryzm autoedukacji – apatia

Choć zasadniczo Sade jawi się jako jawny kontestator oświecenio-
wych nadziei edukacyjnych, a nawet w ogóle kwestionuje możliwość
oddziaływania dydaktycznego, to jednak sam formułuje zaskakują-
cy model rygorystycznego samokształtowania: ascezę apatii, będącą

3

Korzystam tutaj z terminu zasugerowanego mi przez prof. Zbigniewa Hulla.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

30

Bogdan Banasiak

finalną fazą libertynizmu, w której libertyn podejmuje wysiłek me-
todycznego przekraczania siebie jako jedynie trywialnej „wypadko-
wej” społecznych norm, ideologicznych nakazów i naturalnych wy-
muszeń, w której wyróżnić można kolejne etapy:
– apatia moralna – bierna: technika dezafektacji polegająca na stłu-

mieniu i stopniowej eliminacji standardowych uczuć, tj. wrażliwo-
ści, wyrzutów sumienia i przesądów moralnych, czyli „wszelkich
uczuć metafizycznych” (Sade, 2003c, s. 151), przede wszystkim
uczuć „miękkich” jako znamionujących słabość: współczucia, czu-
łości, delikatności, wdzięczności, dobroczynności i humanitary-
zmu, a zwłaszcza litości i miłości; jest to odrzucenie „porządku ser-
ca”, znieczulenie się czy zahartowanie w stosunku do innych;

– apatia moralna – wrażliwość aktywna: samoopanowanie, czyli

przeciwstawienie się spontanicznym porywom, choć zarazem re-
windykacja zmysłowości, tj. stymulowanie doznań ekscesywnych,
a nawet krańcowo ekscesywnych, lecz z zachowaniem zimnej krwi;
żadnych uczuć, poza przyjemnością, co owocuje polimorficznoś-
cią doznań;

– asceza apatii: refleksyjna nieczułość, czyli zakwestionowanie zmy-

słowości i kierowanie się wyłącznie rozumem; uczynienie namięt-
ności racjonalną: rozkosze smakowane w nadmiarze nie mogą
mącić spokoju, co więcej, podczas realizacji podlegają dogłębnej
analizie, co doznania jeszcze bardziej potęguje; zerwanie wszelkich
więzów z Innym;

– apatia metodyczna: eksperymentowanie na sobie, tj. stan, w któ-

rym można „czynić wszystko i wszystko znosić bez emocji”, bo
„wszystko należy do porządku umysłu” (Sade, 2003c, s. 86, 78);
zdyscyplinowanie psychofizyczne: libertyn nie działa już pod wpły-
wem emocji czy upodobań, w tym rozkoszy, a nawet odruchów fi-
zjologicznych – to ekstaza umysłu i swoisty „imperatyw katego-
ryczny”, tj. działanie wyłącznie w imię zasad, wciąż „jeszcze jeden
wysiłek”, niezależnie od tego, dokąd ta konsekwencja zaprowadzi;

– apatia jako stan nagromadzenia energii, czyli swego rodzaju poten-

cjalność: libertyn może uczynić wszystko, ale nie musi czynić ni-
czego, wszelki czyn jest nieumotywowany (zewnętrzną sankcją czy
naciskiem biologii) – pełnia rozumowego samoopanowania; liber-
tyn staje się istotą suwerenną, bo uwalnia się spod dyktatu Natury,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

31

Między kontestacją a rygoryzmem

która ustępuje miejsca „pochłaniającemu potworowi” (André,
1979, s. 103), samosterownemu człowiekowi integralnemu;

– wreszcie integralna potworność jako dezintegracja Ja, gdyż owo

eksperymentowanie na sobie, stała transgresja własnego duchowe-
go i fizycznego Ja, metodyczne sprawdzanie, dokąd można się po-
sunąć na drodze samowywłaszczenia, tj. zakwestionowania wszel-
kiego zakorzenienia, uchyla nawet lęk przed śmiercią, toteż kwestia
życia lub śmierci staje się libertynowi obojętna.

Jeśli zgodzić się, że konstytutywne dla ludzkiej istoty jest pragnie-
nie obecności, intelektualno-emocjonalnego zakorzenienia, gwaran-
tującego poczucie bezpieczeństwa i koherencję Ja, oraz osobniczego
(i gatunkowego) przetrwania, czyli biologicznie rozumianego życia,
to Sadyczny libertyn przekracza ów gatunkowy wyznacznik. „Z tego
przejścia przez apatię ma się wyłonić, jak się wydaje, projekt nie-
skończonego opanowania, na śmierć” (Hénaff, 1978, s. 90). Liber-
tyn staje się więc, w całym tego słowa znaczeniu, a-ludzki.
Trudno nie dostrzec, że Sadyczny projekt autotransgresywnej
apatii to zekstemalizowany model samoedukacji, znany od czasów
starożytnych mędrców (od Heraklita, Demokryta, Sokratesa i Pla-
tona poprzez cyrenaików, cyników, szkołę megarejską po epikurej-
czyków i stoików), restaurowany w początkach naszej ery (m.in. Se-
neka, Epiktet, Plutarch), a później podjęty m.in. przez Nietzschego,
Foucaulta (troska o siebie) i Dąbrowskiego (dezintegracja pozytyw-
na). To więc realizacja sztuki życia, mająca na względzie – poprzez
wytrwałą pracę samowyrzeczenia, samoopanowania, samokształto-
wania itd. – przekraczanie tego, kim się „jest”, i tyle budowanie sie-
bie jako kogoś „innego”, ile poznawcze eksperymentowanie na so-
bie. To autokreacja – wypracowywanie „stylu” własnej egzystencji
i rozstania ze światem. A jako że praktyka ta opiera się wyłącznie na
hiperracjonalnych zasadach, to jawi się też jako wyjątkowo trudna
i rygorystyczna, godna wręcz rygoryzmu Kantowskiego imperatywu
kategorycznego. Choć skala i skrajność tej autarkicznej autostylizacji
bodaj przekraczają ludzkie (warunki) możliwości.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

32

Bogdan Banasiak

6.

Markiz de Sade jako wychowawca

Dzieło Markiza to „powieść rapsodyczna (Sadyczna)” (Barthes, 1996,
s. 151), „nie napisał [on] żadnej powieści «edukacyjnej»” (Hénaff,
1978, s. 298). W literalnym sensie Markizowi obca jest wszelka inten-
cja edukacyjna, pedagogiczna (Deleuze, 1994, s. 261) przede wszyst-
kim dlatego, że „nie istnieje libertyńska edukacja” (Thomas, 2002,
s. 74): libertynizm (perwersja i zbrodnia) to wachlarz (nie)mo

e)możli wości,

nie może on pretendować do rangi doktryny, a więc stanowić pro-
gramu nauczania mającego podlegać uniwersalizacji. Walor „dydak-
tyczny” dzieła Sade’a wyczerpuje się na tym, że stanowi ono „wielką
księgę życia” (Roger, 1976, s. 72). Markiz nie napisał więc „podręczni-
ka libertynizmu”, postawił jednak kwestię ludzkiej cielesności i eroty-
zmu, może wręcz odsłonił część ich prawdy, a więc po prostu oświecał
w przedmiocie. Toteż „dla kogoś, kto, pytając o człowieka, chce do-
trzeć do samych podstaw, lektura Sade’a nie tylko godna jest polece-
nia, ale w najwyższym stopniu konieczna” (Bataille, 1994, s. 56).

Dlatego da się postawić tezę, iż Sade – niczym moralista

à rebours

tylko pokazał (nawet jeśli w krzywym zwierciadle) cały, znajdują-
cy empiryczne (historyczne) potwierdzenie „monumentalny obraz
ludzkich postaw” (Le Brun, 1986, s. 180). A jego libertyni tym tyl-
ko różnią się od człowieka „normalnego”, że czynią to samo, co on,
nie odwołując się przy tym do uwznioślających i usprawiedliwiają-
cych wyższych racji, w istocie tylko skrywających płynącą z transgre-
sji (perwersji, deprawacji, zbrodni itd.) przyjemność, lecz wprost…
dla przyjemności. I zapewne dlatego Sade jest dla człowieka „nor-
malnego” jawnym, wyjątkowo bolesnym i oskarżycielskim wyrzu-
tem sumienia. I zapewne dlatego jest dlań nie do przyjęcia.
Czy jednak Sade posłużył się tylko organonem edukacyjnym jak
pustą formą? Czy do zagadnienia edukacji jego rozważania nie odno-
szą się merytorycznie, pozostają wyłącznie na poziomie drwiny, sarka-
zmu, ironii i kontestacji (jeden z gospodarzy przerażającego klasztoru
Marii Panny Leśnej mówi ze śmiechem: „Nie ma we Francji domu,
gdzie kształciłoby się dziewczęta lepiej niż tutaj”,

Justyna, s. 115)?

Nawet jeśli przedmiot „nauk” Markiza, jego sposób obrazowa-
nia i argumentowania, a nawet język są kontrowersyjne, to jednak

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

33

Między kontestacją a rygoryzmem

w jego dziele można dostrzec tak elementy krytyki wymierzonej
w tradycyjny model edukacji, jak szkicowe uwagi w kontekście jej
wersji alternatywnej.
W dydaktycznym immoralizmie Sade’a nie chodzi wyłącznie
o proste odwrócenie porządku pedagogiki, zwykłe wyszydzenie umo-
ralniającego dydaktyzmu czy jego ironiczne podważenie, lecz raczej
o manifestację braku zaufania do edukacji i jej prześmiewczą „dema-
skację” (Han, Valla, 1972, s. 113) poprzez (niekiedy może karyka-
turalne) pokazanie jej ograniczeń. Markiz ma więc na względzie tak
krytykę samego kształtu tradycyjnego modelu wychowania (z jego au-
torytaryzmem, apodyktyzmem, paternalizmem, centralizmem, stan-
daryzacją, nieprzechodniością ról, w tym nieomylnością nauczyciela
itd.), jak i jego podwalin, a więc w ogóle racjonalistycznego myślenia.
Kwestionuje on bowiem oświeceniowy optymizm, a przy tym kon-
wencjonalną moralność i obyczajowość, i co za tym idzie, pewien mo-
del człowieka. W jego wizji człowieka nie określa

ratio, lecz sfera biolo-

giczno-popędowa, a Natura nie jest dlań bliźniaczą figurą „moralnego
rozumu”, lecz raczej „krwiożerczą bestią”, która zawsze (z racji swej
nieokiełznanej siły) będzie krzyżować racjonalne plany; dla jej poskro-
mienia nie wystarczy zaś klasyczny model wychowawczy, lecz potrzeb-
ny jest skrajny rygoryzm. Toteż asceza apatii wprost dowodzi, że Mar-
kiz nie odrzuca edukacji, lecz kontestując jej oświeceniową (racjonalną
i ustandaryzowaną wersję), a przy tym posuwając się w tym znaczniej
dalej niż Rousseau (opierający praktykę dydaktyczną na uczuciu, „na-
turze” i schlebianiu indywidualności), wybiera jej model wyjątkowo
radykalny. Zdaniem Sade’a formuła ściśle racjonalna w ogóle zapo-
znaje „istotę” człowieka. W dodatku zaś wiara w potęgę rozumu wy-
musza budowanie zestandaryzowanych ram, w jakie podlegający edu-
kacji mieliby zostać wtłoczeni, co wprost narusza ich indywidualność
i suwerenność. W tym kontekście nie bez znaczenia jest fakt, że oto
w wieku, który wydał tyle podszytych nadzieją utopii, Markiz jawi
się jako jedyny myśliciel nie mający żadnych złudzeń co do możliwo-
ści zrealizowania optymistycznej wizji dobrego obywatela i szczęśliwej
wspólnoty. Był on bowiem najgłębiej przekonany, że odwołanie do
standardów racjonalności (uwspólnotowiona użyteczność) jest w isto-
cie tyle chybione, ile represywne. Sade pokazuje zatem nieskuteczność,
wręcz anachroniczność archaicznego modelu, który nie tylko nie jest

Resocjalizacja...3

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

34

Bogdan Banasiak

w stanie ucznia zmobilizować, zmotywować i wydobyć jego potencja-
łu, lecz wręcz go oducza, zniechęca i pacyfikuje jego indywidualność.
Sadyczną „ideę wychowania w rozpuście, czyli anty-wychowa-
nia” (Jean, 1989, s. 295) da się zatem widzieć w kategoriach przy-
wracania człowiekowi jego niezbywalnej części, jaką jest cielesność
i seksualność, oraz prawa do swobodnej manifestacji podmiotowo-
ści i jej kreowania. Do tego zaś niezbędna jest „metoda wychowa-
nia antymatczynego” (Klossowski, 1999a, s. 194), a więc w duchu
indywidualizmu, autonomii, suwerenności i krytycyzmu. O dydak-
tyce w dziele Markiza można więc mówić wyłącznie w tej mierze,
w jakiej wynajduje on pedagogikę, która „uchyla wszelki autorytet”
(Le Brun, 1989, s. 43), a zatem z założenia jest „zanarchizowana”
i „nomadyczna”, zważywszy zaś na nieuchronne aporie – jest to tak-
że „edukacja antynomiczna” (André, 1979, s. 97).
W sensie ogólnym w myśli Sade’a łatwo doszukać się niejako
antycypacji rozmaitych nowoczesnych krytyk postkartezjańskiego
i postoświeceniowego racjonalizmu, począwszy od Schopenhauera,
Nietzschego, Freuda, szkoły frankfurckiej (rozum instrumentalny)
i poststrukturalizmu (od Bataille’a i Klossowskiego po Foucaulta,
Derridę i Deleuze’a), a skończywszy na antypsychiatrii i komunita-
ryzmie („immanentne kontroświecenie” Taylora).
W sensie zaś szczegółowym, nawet jeśli zgodzić się, że niektóre z su-
gestii Markiza są przerysowane (wobec czego społecznie nieakcepto-
walne i niemożliwe do zrealizowania), to jednak trudno nie dostrzec
w nich pewnych analogii do tendencji charakterystycznych dla współ-
czesnych, krytyczno-reformatorskich nurtów pedagogiki

4

, m.in. do:

– systemu opiekuńczo-wychowawczego J. Korczaka: opartego na

autonomii i godności dziecka, zachęcie do samodzielności, pobu-
dzaniu aktywności społecznej, równouprawnieniu dziecka i po-
ważnym traktowaniu jego spraw i przeżyć, wychowaniu w umiło-
waniu dobra, piękna i wolności;

– alternatywnej pedagogiki humanistycznej: z podmiotowości dziecka-

-człowieka czyniącej podstawową i niepowtarzalną kategorię peda-
gogiczną, a wychowanie uznającej za „spotkanie podmiotowe”;

4

Tendencje te na polskim gruncie rozwijają głównie Z. Kwieciński, L. Witkow-

ski i T. Szkudlarek.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

35

Między kontestacją a rygoryzmem

– antypedagogiki (zainicjowanej przez A.S. Neilla

5

i E. von Braun-

mühla, a rozwijanej przez H. von Schoenebecka): odrzucającej
„sterowanie” uczniem, a za podstawę przyjmującej m.in. dobro-
wolność, samostanowienie, samoodpowiedzialność, wolność, rów-
ność i przyjaźń, rolę zaś nauczyciela sprowadzającej do wpierające-
go i wspomagającego „przewodnika”;

– pedagogiki krytycznej bądź pedagogiki emancypacyjnej (rozwi-

janej m.in. przez H.A. Giroux, P. McLarena i P. Freire’a): kwe-
stionującej założenia, działania i wyniki ideologicznej edukacji
instytucjonalnej oraz postulującej działania pedagogów na rzecz
akceptacji różnic społecznych i różnic poglądów, dialogu oraz ak-
tywności w kierunku zmian społecznych w duchu krytycyzmu
i kwestionowania oczywistości

6

.

Toteż

w myśl klasycznych formuł:

disce, sed a doctis oraz disce aut dis-

cede!, może zamiast Sade’a odrzucać i potępiać, warto wyciągnąć z jego
nauk – to prawda, radykalnych, niekonwencjonalnych i obrazobur-
czych – nowoczesną lekcję. Czyż nie na tym polega (światła) edukacja?

Bibliografia

Sade D.A.F. de (1971),

Eugenia de Franval. Opowieść tragiczna, w:

tegoż,

Zbrodnie miłości, przeł. J. Łojek, Warszawa, s. 93-194.

Sade D.A.F. de (1986),

Historiettes, contes et fabliaux, w: tegoż,

Œuvres complètes, t. 2, Paris, s. 19-208.

Sade D.A.F. de (1987),

Justyna, czyli nieszczęścia cnoty, przeł.

M. Bratuń, Łódź.

Sade D.A.F. de (1990),

Aline et Valcour, ou le Roman philosophique,

w: tegoż,

Œuvres, t. 1, Paris, s. 385-1109.

Sade D.A.F. de (1995),

La Nouvelle Justine, ou les Malheurs de la ver-

tu, w: tegoż, Œuvres, édition établie par Michel Delon, t. 2, Pa-
ris, s. 391-1110.

5

Twórca szkoły „Summerhil” (1921 r.) z postępowym, demokratycznym pro-

gramem nauczania: cechowało go zezwolenie uczniom na swobodę w nauce, niesto-
sowanie obowiązku szkolnego oraz wspieranie rozwoju zależnie od indywidualnych
chęci i preferencji ucznia.

6

Można by tu też wymienić – przy wszelkich kontrowersjach klasyfikacyjnych –

rekonstrukcjonizm, postmodernizm i globalizm.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

36

Bogdan Banasiak

Sade D.A.F. de (1997),

Francuzi, jeszcze jeden wysiłek, jeżeli chce-

cie stać się republikanami, przeł. J. Lisowski, w: tegoż, Dzieła,
t. 2:

Pisma polityczne, przeł. B. Banasiak, J. Lisowski, K. Matu-

szewski, P. Pieniążek, Warszawa, s. 199-240.

Sade D.A.F. de (1998a),

La Philosophie dans le boudoir, w: tegoż,

Œuvres, t. 3, Paris, s. 3-178.

Sade D.A.F. de (1998b),

Histoire de Juliette, ou les Prosperités du vice,

w: tegoż,

Œuvres, t. 3, Paris, s. 179-1262.

Sade D.A.F. de (2003a),

Historia Zamé, przeł. K. Matuszewski, w: te-

goż,

Powiedzieć wszystko. Antologia, przeł. B. Banasiak, M. Bra-

tuń, K. Matuszewski, P. Pieniążek, Kraków, s. 158-261.

Sade D.A.F. de (2003b),

Rozważania na temat romansu, przeł. M. Bra-

tuń, w: tegoż,

Powiedzieć wszystko. Antologia, przeł. B. Banasiak,

M. Bratuń, K. Matuszewski, P. Pieniążek, Kraków, s. 333-359.

Sade D.A.F. de (2003c),

Julietta. Powodzenie występku, przeł. B. Ba-

nasiak, K. Matuszewski, Kraków.

Sade D.A.F. de (2004),

Sto dwadzieścia dni Sodomy, czyli Szkoła li-

bertynizmu, przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, Kraków.

Alexandrian (1997),

Le marquis de Sade et la tragédie du plaisir,

w: tegoż, Les libérateurs de l’amour, Paris, s. 75-106.

André A. (1979),

Sade et l’éthique de l’apathie, w: Mélanges Littéraires

François Germain, Dijon, s. 95-104.

Barthes R. (1996),

Sade, Fourier, Loyola, przeł. R. Lis, Warszawa.

Bataille G. (1994)

Déposition de Georges Bataille, w: J.-J. Pauvert,

Nouveaux (et moins nouveaux) visages de la censure, suivi de L’Affaire
Sade. Compte-rendu exact du procès intenté par le Ministère Public
aux Éditions Jean-Jacques Pauvert
, Paris, s. 53-59.

Beauvoir S. de (1955),

Faut-il brûler Sade?, Paris, s. 9-82.

Belaval Y. (1976),

Préface, w: Marquis de Sade, La philosophie dans

le boudoir, Paris, s. 7-34.

Biou J. (1968),

Deux œuvre complémentaires: les „Liaison dangereuses”

et „Juliette”, w: Le Marquis de Sade, Paris, s. 103-111.

Blanc H. (1972),

Sur le statut du dialogue dans l’œuvre de Sade, „Dix-

huitième Siècle”,

Mélanges, nr 4, s. 301-314.

Brochier J.-J. (1968),

La circularité de l’espace, w: Le Marquis de Sade,

dz. cyt

., s. 171-184.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

37

Między kontestacją a rygoryzmem

Carter A. (1978),

Sadeian Woman. An Exercise in Cultural History,

London.

Châtelet N. (1972),

Introduction, w: D.A.F. de Sade, Système

de l’agression. Textes politiques et philosophiques, chronologie, in-
troduction, choix de textes par N. Châtelet, Paris, s. 17-31.

Cioran E. (1997),

Historia i utopia, przeł. M. Bieńczyk, Warszawa.

Deleuze G. (1994),

Prezentacja Sacher-Masocha, przeł. K. Matu-

szewski, „Literatura na Świecie”, nr 10, s. 258-274.

Delon M. (1995) [Delon 21],

Préface, w: D.A.F. de Sade, Les infor-

tunes de la vertu, Paris, s. 5-13.

Delon M. (1995) [Delon 22],

Préface, w: D.A.F. de Sade, Les Crimes

de l’amour. Édition établie et annotée par É. le Grandic et présen-
tée par M. Delon, Paris, s. 7-15.

Delon M. (1995) [Delon 26],

Notice [do: Justine ou les malheurs

de la vertu], w: D.A.F. de Sade, Œuvres, t. 2, Paris, s. 1180-1192.

Delon M. (1998) [Delon 34],

Notice [do: Histoire de Juliette],

w: D.A.F. de Sade,

Œuvres, t. 3, Paris, s. 1361-1384.

Delon M. (1998) [Delon 37],

Le corps sadien, „Europe”, Sade.

Le Grand Guignol, listopad-grudzień, nr 835/836, s. 22-33.

Didier B. (1976),

Sade. Une écriture du désir, Paris.

Favre P. (1967),

Sade utopiste. Sexualité, Pouvoir et État dans le roman

„Aline et Valcour”, préface de J. de Soto, Paris.

Frappier-Mazur L. (1991),

Sade et l’écriture de l’orgie, Paris.

Garbouj B. (1980),

L’infraction didactique. Notes sur „La Philosophie

dans le boudoir”, „Dix-huitième Siècle”, Représentations de la vie
sexuelle
, nr 12, s. 219-229.

Goulemot J.M. (1983),

Beau marquis parlez-nous d’amour, w: Sade:

écrire la crise, sous direction de M. Camus et Ph. Roger, Paris,
s. 119-132.

Han J.-P., Valla J.-P. (1972),

À propos du système philosophique de Sade,

„Europe”,

Sade, październik, nr 522, s. 105-123.

Hénaff M. (1978),

Sade. L’invention du corps libertin, Paris.

Jean R. (1989),

Un portrait de Sade, Arles.

Klossowski P. (1999a),

Sade mój bliźni, przeł. B. Banasiak, K. Matu-

szewski, Warszawa.

Klossowski P. (1999b),

Integralna potworność, przeł. B. Banasiak,

w: tegoż, Sade mój bliźni, dz. cyt., s. 211-222.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

38

Bogdan Banasiak

Kehrès J.-M. (2001),

Sade et la rhétorique de l’exemplarité, Paris.

Lacan J. (1989),

Kanta Sadem, przeł. T. Komendant, „Twórczość”,

nr 8, s. 38-58.

Lacombe R.C. (1974),

Sade et ses masques, Paris.

Le Brun A. (1986),

Soudain un bloc d’abîme, Sade, Paris.

Le Brun A. (1989),

Sade, aller et détours, Paris.

Matuszewski K. (1997) [Matuszewski 5],

Pasja według Sade’a.

Do „Julietty” wstęp fantazmatyczny, w: D.A.F. de Sade, Julietta,
przeł. B. Banasiak, K. Matuszewski, Warszawa, s. 7-22.

Mengue Ph. (1996),

L’ordre sadien. Loi et narration dans la philoso-

phie de Sade, Paris.

Mucchielli R. (1960),

Le Mythe de la cité idéale, Paris.

Neboit-Mombet J. (1972),

Qui était le marquis de Sade?, Paris.

Paulhan J. (1987a),

Le Marquis de Sade et sa complice ou Les Re-

vanches de la pudeur, préface de B. Noël, Paris.

Paz O. (1994),

Un au-delà érotique: marquis de Sade, trad. de l’espa-

gnol par J.-C. Masson, Paris.

Pfersmann A. (1983),

L’ironie romantique chez Sade, w: Sade: écrire

la crise, dz. cyt., s. 85-98.

Pieyre de Mandiargues A. (1977),

Préface à „Juliette”, „Obliques”,

Sade, nr 12/13, s. 237-243.

Picht G. (1981),

Odwaga utopii, przeł. K. Maurin, K. Michalski,

K. Wolicki, Warszawa.

Roger Ph. (1976),

Sade. La philosophie dans le pressoir, Paris.

Rowiński C. (1984),

Cienie wieku Oświecenia, w: tegoż, Przestrzeń

logosu i czas historii, Warszawa, s. 54-95.

Skrzypek M. (1998),

Libertyński podręcznik wychowania seksualnego

w duchu absolutnego immoralizmu, w: D.A.F. de Sade, Filozofia
w buduarze
, przeł. M. Skrzypek, Kielce, s. 5-17.

Thomas Ch. (1978),

Sade, l’œil de la lettre, Paris.

Thomas Ch. (1994),

Sade, Paris.

Thomas Ch. (2002),

Sade, la dissertation et l’orgie, Paris.

Tourné M. (1972),

Pénélope et Circé ou les mythes de la femme dans

l’œuvre de Sade, „Europe”, Sade, październik nr 522, s. 71-88.

Ulicka D. (1986),

Zbrodnia markiza de Sade, „Miesięcznik Literacki”,

nr 7, s. 145-147.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

39

Rafał Abramciów

Jak możliwa jest moralność i skąd
zło w naturze człowieka w świetle
Kantowskich ustaleń filozoficznych

Każda poważna filozofia według Immanuela Kanta ma zwracać się
zawsze ku podstawowym problemom człowieka. Centrum każdej
filozofii powinien stanowić człowiek. W interesie naszego własne-
go umysłu jest poznawanie tylko tego, co bezpośrednio wiąże się
z istotą człowieka. Filozofia Kanta jest filozofią podmiotu, zatem na-
wet poznawanie świata zewnętrznego musi rozpoczynać się od ana-
liz podmiotowych. Najważniejszą władzą występującą w podmiocie
jest umysł-rozum. To właśnie rozum skupia w sobie wszelkie możli-
wości poznawcze człowieka, wyznacza mu również granice możliwo-
ści poznania. Te granice zostały określone przez Kanta w jego pod-
stawowym dziele pt.

Krytyka czystego rozumu i ujęte zostały w postaci

trzech jakże sławnych pytań. Kant pisał tak:

Wszelki interes mojego rozumu, zarówno spekulatywnego, jak i praktycz-
nego, skupia się w następujących pytaniach:
1. Co mogę wiedzieć?
2. Co powinienem czynić?
3. Czego mogę się spodziewać? (Kant, 1986, s. 833).

Dokładnym przedmiotem naszych rozważań będzie przede
wszystkim Kantowskie rozumienie wolności i moralności, a więc od-
powiedź na pytanie drugie. Wolność i moralność stanowią bowiem

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

40

Rafał Abramciów

fundamenty filozofii praktycznej Kanta, są niejako kamieniem wę-
gielnym jego filozofii moralnej. Sam Kant w swoich pismach zmie-
niał i uzupełniał formę rozumienia tych najważniejszych dla jego
filozofii moralnej idei, aby dać jej ostateczny kształt w swoim ostat-
nim wielkim dziele

Metafizyka moralności.

Karl Jaspers powiedział kiedyś, że Kant uświadomił mu to, że

człowiek nie jest pochodną czegoś innego, lecz jest on bezpośrednio u pod-
stawy wszystkich rzeczy. Uświadomienie sobie tego oznacza wolność czło-
wieka, która zatraca się w każdej innej totalnej zależności jego bytu i tylko
w tej jednej totalnej zależności osiąga w całości samą siebie. Wszystkie za-
leżności od świata i biologiczne procesy rozwojowe dotyczą niejako mate-
rii człowieka, a nie jego samego (Jaspers, 1974, s. 49).

Niech wypowiedź Jaspersa wprowadzi nas w istotę zagadnienia wol-
ności i moralności w ujęciu Immanuela Kanta.
Pytanie

o to, czy wola człowieka jest wolna, nie należy do spraw,

na które można by odpowiedzieć prostym „tak” lub „nie”. Pytanie
można postawić z bardzo wielu stanowisk i wyraz „wolna” będzie
miał za każdym razem zupełnie inne znaczenie. W ogóle nie ist-
nieje jakieś jedno jedyne zagadnienie wolności woli, ale raczej cały
szereg takich zagadnień. Istnieją co najmniej dwa odmienne punk-
ty widzenia, a tym samym dwa sposoby postawienia zagadnienia.
To, co zwykle ujmujemy jako zagadnienie wolności woli, jest pyta-
niem ontologicznym. Kto w tym znaczeniu twierdzi: „wola człowie-
ka jest wolna”, dla tego wyraz „wolna” znaczy tyle, co stojąca poza
prawem przyczynowości. Jeżeli wszystkim zewnętrznym wpływom
ma człowiek siłę przeciwstawić się i może rozstrzygnąć samodziel-
nie swój wybór, to pozostaje wolny. Wtedy każdy akt woli jest wol-
nym czynem naszej osobowości. Wola nasza jest jedyną przyczyną
naszego postępku, a sama nie ma innej przyczyny poza sobą. Każ-
dy jej akt jest w tym znaczeniu jej bezwzględnym początkiem. Wola
może być uwarunkowana przez pobudki i popędy, ale w ostatniej in-
stancji określona albo zdeterminowana może być tylko sama przez
siebie jako taka. Ponieważ żaden czynnik zewnętrzny nie może po-
wodować wolą ani rozstrzygnięcie nie może być ostatecznie zdeter-
minowane przez żadne inne przyczyny, pogląd stawiający absolutną
ontologiczną wolność woli nazywa się ideterminizmem. Zwolennicy

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

41

Jak możliwa jest moralność

tego kierunku opierają się przede wszystkim na takim fakcie psy-
chologicznym, że przed każdym postanowieniem czynu jesteśmy
przeświadczeni, iż będziemy mogli rozstrzygnąć inaczej, a po do-
konaniu czynu możemy mieć pewność, że mogliśmy rozstrzygnąć
inaczej. Powołują się oni również na niemożność przewidzenia czy-
nów woli, a wreszcie posługują się argumentem etycznym. Jeżeli bo-
wiem mamy być moralnie odpowiedzialni za nasze czyny, to żądanie
to może być tylko wtedy uzasadnione, kiedy w chwili dokonywania
czynu byliśmy najzupełniej samodzielni i wolni.
Przeciw temu stanowisku przedstawiane są również nadzwyczaj
ważne argumenty. Przede wszystkim twierdzi się, że na każdy akt
woli składają się także i pewne uwarunkowania fizyczne, te zaś mu-
szą być w taki czy inny sposób uwarunkowane przez poprzednie pro-
cesy fizyczne. Zresztą i same zjawiska psychiczne podlegają prawu
przyczynowości. Wreszcie bezprzyczynowe warunkowanie dla umy-
słu wyszkolonego naukowo jest po prostu nie do pomyślenia. Toteż
wszelki czyn woli rozpatrywać należy jako proces, który zdetermino-
wany i określony jest całkowicie przez to, co go poprzedziło. Takie
bezwzględne zaprzeczenie woli nazywa się determinizmem.
W przedkantowskiej filozofii dominowały więc co najmniej dwa
stanowiska w kwestii wolności i konieczności. Jedno opowiadało się
za wolnym wyborem niepoddanym presji zewnętrznej konieczności,
drugie głosiło absolutny determinizm. Były to więc skrajnie wyklu-
czające się stanowiska. Kant usiłował znaleźć jakieś rozwiązanie loku-
jące się między akceptacją zasady deterministycznej a przekonaniem
o istnieniu wolnej woli. W obydwu bowiem stanowiskach widział
dostateczne racje rozumowe. Nie chodziło mu również o prosty arbi-
traż. Formułując problem po swojemu, w postaci pytania: jak moż-
liwa jest wolna wola?, zapoczątkowuje on jeden z najciekawszych
wątków w filozofii niemieckiej, to jest problem (nazwijmy go) dia-
lektyki wolności i konieczności. Filozof królewiecki poszukuje roz-
wiązania tej aporii drogą następującej argumentacji: wolność i ko-
nieczność przyrodnicza „dają o sobie znać” w jednym i tym samym
akcie działania, ale w „rozmaitych odniesieniach”.
Z jednej strony człowiek, będąc częścią przyrody, musi podpo-
rządkować się jej prawom, czyli musi być poddany działaniu przy-
czynowo-skutkowemu. Wszystkie ciała występujące w przyrodzie

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

42

Rafał Abramciów

mają swoją przyczynę i swój skutek. Możemy co najwyżej nie wie-
dzieć nic o przyczynie bądź skutku danego zjawiska przyrodniczego,
lecz każde zjawisko tę przyczynę mieć musi. Przyczynowość

ex ni-

hilo przysługuje jedynie światu pozazjawiskowemu. Człowiek jest
w przyrodzie tylko jednym z wielu zjawisk, stąd też jego postępowa-
nie jest podporządkowane całkowicie prawom zewnętrznej koniecz-
ności. W tym punkcie Kant przyznaje rację wyznawcom determini-
zmu. Twierdzi wyraźnie, że

czyny z jednej strony wprawdzie podlegają prawu, które nie jest prawem
przyrody, lecz prawem wolności, a zatem stanowią postępowanie istot in-
teligibilnych, ale przecież także z drugiej strony jako zdarzenia w świecie
zmysłów należą do zjawisk, z tego względu również determinacje rozumu
praktycznego będą mogły mieć miejsce tylko w odniesieniu do świata zmy-
słów (1984b, s. 108).

Każde działanie człowieka jest więc z taką samą dokładnością deter-
minowane, jak każde inne zjawisko przyrodnicze.
Z drugiej jednak strony, człowiek, w niczym nie naruszając że-
laznego łańcucha przyczynowości, jest wolny w swoim działaniu.
Jest to bowiem działanie równoległe do przyrodniczego poziomu
przyczynowego.

Wśród przyczyn rzeczy jako zjawisk nie można napotkać na absolutnie ni-
czym nie uwarunkowaną determinację przyczynowości, przeto mogliby-
śmy obronić tylko myśl o swobodnie działającej przyczynie, stosując tę
myśl do istoty w świecie zmysłów, o ile z drugiej strony uważa się tę istotę
też za noumen [myśl tę mogliśmy bronić], wykazując, że nie popada się
w sprzeczność, gdy uważa się wszystkie swoje działania za fizycznie uwa-
runkowane, o ile są one zjawiskami, a mimo to uznaje się zarazem ich przy-
czynowość, o ile działająca istota jest istotą inteligibilną, za fizycznie nie
uwarunkowaną (tamże, s. 82).

Wedle Kanta człowiek podlega więc determinacji przyrodniczej
i zarazem jej nie podlega. Człowiek bowiem jako istota inteligibilna
działa również niejako po „tamtej” stronie konieczności przyrodni-
czej. Enigmatyczność myśli Kantowskiej zostaje nieco uchylona, gdy
Kant powiada, że ta inna strona konieczności przyrodniczej wynika
z unikatowej, specyficznej natury człowieka. Jest on bowiem nie tyl-
ko istotą empirycznie przyrodniczą, tzn. zjawiskiem (fenomenem),

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

43

Jak możliwa jest moralność

lecz także istotą inteligibilną, a więc noumenem, „rzeczą samą w so-
bie”. Tylko człowiek według Kanta przynależy do dwóch światów
jednocześnie. W tym drugim świecie, czy też jak kto woli w innej
płaszczyźnie rozważania jego istoty, człowiek nie musi podporządko-
wywać się ładowi istniejącemu w przyrodzie, ale może przeciwstawić
mu swój własny porządek: porządek idei, postulatów rozumu, racjo-
nalistycznie pojętej już konieczności. Te dwa światy, czy też te dwie
płaszczyzny, na których Kant rozważa istotę człowieka, nie są jaki-
miś antyświatami czy wzajemnie się eliminującymi płaszczyznami.
Istnieje pomiędzy nimi ścisły związek i współdziałanie. Świat nou-
menalny, inteligibilny nie eliminuje zmysłowości, fenomenalności,
wręcz przeciwnie – noumenalny wymiar człowieka określa jego fe-
nomenalny charakter (zob. Bal, Kant i Hegel, 1993).
Człowiek więc jako jedyna istota w świecie jest w stanie (dzię-
ki swojej naturze) ingerować w świat zmysłowy, zmieniać go, a na-
wet dyktować mu pewne prawa. Świat noumenalny czy inteligibilny
w człowieku to przede wszystkim jego pryncypium moralne. Tylko
dzięki temu pryncypium człowiek rozszerza dodatkowo swoje po-
znanie poza granice tego świata, sięga tego, co dla rozumu teoretycz-
nego było niedostępne. Prawdy metafizyczne poznaje więc nie ro-
zum teoretyczny, lecz praktyczny, wedle postulatów woli i działania.
Kant pisał:

W pryncypium moralnym przedstawiliśmy prawo przyczynowości, które
wynosi determinujący ją powód ponad wszelkie warunki świata zmysłów,
a więc nie tylko pomyśleliśmy wolę, o ile poddaje się ona określaniu jako
należąca do świata inteligibilnego, a tym samym podmiot tej woli (czło-
wieka) jako należący do świata czystego intelektu, choć pod tym wzglę-
dem całkiem nam nieznany (jak to mogło się stać podług Krytyki czyste-
go rozumu spekulatywnego), lecz określiliśmy ją także pod względem jej
przyczynowości za pośrednictwem prawa, które nie da się zaliczyć do żad-
nego prawa przyrody obowiązującego w świecie zmysłów, rozszerzyliśmy
więc nasze poznanie poza granice tego świata, które to uroszczenie Kry-
tyka czystego rozumu we wszelkiej przecież spekulacji uznała za próżne
(Kant, 1984b, s. 85).

Kant pragnie, poprzez zjednoczenie jakby występujących w czło-
wieku dwóch natur, umiejscowić człowieka we właściwej dla jego po-
wołania sytuacji. Człowiek powinien w swoich działaniach kierować

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

44

Rafał Abramciów

się przede wszystkim własną noumenalną „jakością”. Podejmując
ważną dla siebie decyzję, nie powinien oglądać się na porządek ze-
wnętrzny (przyrodniczy), lecz iść za głosem swego prawa moralnego,
bo jedynie prawo moralne daje możliwość istnienia poza światem
zjawiskowym. Możliwość przebywania w „innym świecie” chro-
ni człowieka przed niebezpieczeństwem dopasowywania się do ota-
czającej rzeczywistości zewnętrznej. Nie można zadowalać się ist-
nieniem tylko i wyłącznie zorientowanym na „zewnętrzność” tego
świata. Życie w świecie zewnętrznym nie jest pełnym życiem czło-
wieka. To, że nie wystarczy mu przebywanie tylko „na zewnątrz”
świata, świadczy o istnieniu w człowieku sumienia. Sumienie jest
unikatową ludzką zdolnością do samokontroli. Mechanizm działa-
nia sumienia wymusza na człowieku orientowanie się na to, co „we-
wnętrzne” w naszym życiu. Ponadto powoduje, że człowiek przestaje
bytować w dwu światach jednocześnie, stając się istotą wewnętrznie
zharmonizowaną.
Wprowadzając do swojej teorii zróżnicowanie „dwóch światów”,
dwu płaszczyzn bytu człowieka czy ściślej mówiąc dwoistości ludzkiej
natury, Kant podkreśla między innymi to, że człowiek jako istota ro-
zumna nie jest „z zewnątrz” determinowany i poddawany działaniu
okrutnej przyczynowości przyrodniczej. Przypomnijmy, że determini-
ści tak właśnie twierdzili. Przeciwnie, mówi Kant, człowiek aktywnie
oddziałuje na determinację zewnętrzną, przekształcając ją odpowied-
nio do koniecznych „ konstruktów” rozumu. Dotąd, dopóki rozum
określa wolę, dopóty jest ona wolna, to jest niezależna od zewnętrz-
nej przyczynowości przyrodniczej. Dlaczego jednak to właśnie rozum
praktyczny decyduje o tym, że możemy być wolni i niezależni od przy-
czynowości zewnętrznej? Ponieważ jak pisał Kant:

Pojęcie czystej woli wypływa z czystych praw praktycznych tak, jak świado-
mość czystego intelektu z czystych zasad teoretycznych. Że na tym tu po-
lega prawdziwe podporządkowywanie naszych pojęć oraz, że to moralność
naprzód odkrywa nam pojęcie wolności, a tym samym rozum praktyczny
naprzód przedstawia rozumowi spekulatywnemu wraz z tym pojęciem naj-
bardziej nierozwiązywalny problem, aby przez nie wprawić rozum speku-
latywny w największe zakłopotanie – to wynika już z następującego stanu
rzeczy – ponieważ przy pomocy pojęcia wolności niczego nie można wy-
jaśnić w zjawiskach (tamże, s. 51).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

45

Jak możliwa jest moralność

Kant zatem, poprzez analizę czystej woli, zakłada autonomię
woli, ale tylko w sferze praktycznego rozumu. Spór o wolną wolę
może rozgrywać się wyłącznie na płaszczyźnie moralnej. Tutaj wy-
daje się być ukryta istota zagadnienia wolnej woli. Najważniejszym
zatem odkryciem Kanta jest twierdzenie, że wolną wolę można po-
siadać jedynie dzięki moralności. (Nikt wcześniej w historii filozofii
nie rozpatrywał problemu wolnej woli w tej perspektywie). Moral-
ność natomiast domaga się od człowieka działania. Działanie, a nie
myślenie staje się właściwym początkiem owej „nowej serii zdarzeń
w świecie”, czyli wolności. Kant, zdając sobie z tego doskonale spra-
wę, poprzestaje jednakże, świadomie, wyłącznie na formalnej dekla-
racji wolności woli. Ta formalna deklaracja wystarcza już jednak
do tego, by człowiek pośród niebezpieczeństw swojego życia mógł
orientować się na to, co w jego życiu najważniejsze, czyli na czyn-
ne stawanie się wolnym i moralnym. Dla Kanta formalna deklara-
cja wolności jest podstawą jego moralności. Ale późniejsi filozofowie
(tacy jak na przykład Hegel), będący zdecydowanymi przeciwnikami
formalizmu w etyce, zarzucą Kantowi, że główny wpływ, jaki wywar-
ła jego filozofia, polegał na tym, iż

rozbudziła ona wprawdzie świadomość tej absolutnej wewnętrzności, ale
ze względu na swą abstrakcyjność (formalność) nie jest zdolna z samej sie-
bie w nic się rozwinąć i nie może wytworzyć żadnych twierdzeń o charak-
terze poznawczym ani praw moralnych (Hegel, 1990, s. 120).

Przypomnijmy teraz zasadnicze elementy naszego wątku dia-
lektyki wolności i zewnętrznej konieczności. Jak wykazaliśmy,
Kant przedstawia pewne rozumienie idei wolności, która za sprawą
Rousseau „obudziła” go z „dogmatycznego snu”, i pragnie za wszel-
ką cenę bronić fundamentalnej zasady wolności człowieka. Jednak
z drugiej strony musi być wierny wypracowanym przez siebie zasa-
dom systemowym idealizmu transcendentalnego. Aby więc nie po-
paść w tradycyjny dualizm wolności i konieczności, musi przekro-
czyć obszar teoriopoznawczy – filozofię czystą – i przenieść się na
tereny rozumu praktycznego. Kant stwierdza więc w konkluzji swo-
jej „pierwszej krytyki”, że filozoficzno-teoretyczne ujmowanie czło-
wieka nie jest jedynym sposobem przedstawiania problemu jego
wolności. W filozofii teoretycznej wolność człowieka pozostaje cały

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

46

Rafał Abramciów

czas czymś problematycznym, nie-realnym i nieosiągalnym. Wol-
ność może być postulowana, wolność jest możliwa i tylko tyle mo-
żemy w tej filozofii stwierdzić. Dialektyka transcendentalna (istot-
ny rozdział

Krytyki czystego rozumu) wyraża jedynie przypuszczenie,

że można by stworzyć swoisty pomost pomiędzy wolnością a przy-
czynowością przyrodniczą. Pozytywne uzasadnienie i zdefiniowanie
wolności powinno jednak nastąpić dopiero na gruncie praktycznym.
Mówiąc inaczej, rozwiązanie problemu wolności jest możliwie jedy-
nie w sferze etycznej, a nie w sferze teoretycznych rozważań. W sferze
teoretycznej rozum, coraz bardziej oddalając się od rzeczywistości,
wikła się we własne sprzeczności, staje przed murem nierozwiązy-
walnych zagadnień. Inaczej ma się rzecz z postępowaniem, działa-
niem ludzkim. Praktyczna władza rozumu, wyzwalając się z nawia-
su zmysłowości, wszystko sobie upraszcza. Moralność jawi się jako
coś dokładnie określonego, jako coś, co wytycza kierunek poznania.
W sferze teoretycznej rozum spełnia tylko funkcje regulatywne, czyli
nie tworzy poznania syntetycznego. Natomiast w sferze praktycznej
(etycznej) rozum ujawnia swe konstytutywne funkcje, tworzy kon-
struktywne poznanie. Przedmiotem poznania rozumu praktycznego
są najwyższe wartości. Można również powiedzieć, że rozum teore-
tyczny zna cenę wszystkiego, ale nie zna wartości niczego. W tym też
sensie rozum praktyczny jest pierwotny wobec rozumu teoretyczne-
go. Najpierw jest czyn, a dopiero potem wiedza – twierdzi Kant. To
Kantowskie uszeregowanie „obydwu rozumów” ma też na celu okre-
ślenie roli i zadań filozofii w ogóle. Proklamacja priorytetu prak-
tycznego rozumu umożliwia uwolnienie filozofii od krępujących ją
nawarstwień spekulatywnych i otwiera przed nią drogę do najistot-
niejszych problemów życia ludzkiego.
Zasadnicze zatem wątki teorii etycznej Kanta zarysowują się już
w Krytyce czystego rozumu. Kant bowiem jako pierwszy w historii fi-
lozofii wytyczył granicę pomiędzy poznaniem (syntezą naoczności
i pojęć intelektu) a wyjaśnianiem świata (nadawaniem mu sensu).
W sferze praktycznej człowiek nie teoretyzuje, lecz „projektuje sie-
bie w świat”, „wnosi weń swój własny ludzki sens” i nie jest mu
w niczym potrzebna obiektywno-przedmiotowa wiedza o tym świe-
cie. Sfera praktyczna to przede wszystkim sfera wpływów dobra. By
je rozpoznać, niepotrzebne jest wykształcenie, wystarczy intuicja

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

47

Jak możliwa jest moralność

i dobra wola. Ponadto idee rozumu (idee transcendentalne), jak
wspominaliśmy wcześniej, pełnią regulatywne funkcje, pozbawione
są natomiast konstytutywnych możliwości, tzn. nie mogą rekonstru-
ować świata. Idee rozumu nie poszerzają naszej wiedzy, kierują tylko
działalnością naszego rozumu, pobudzają aktywność ducha i udzie-
lają mu wskazówek koniecznych do postępowania.
W ideach rozumu „coś” jest myślane w taki sposób (na przy-
kład Bóg, wolność), jak gdyby owo „coś” rzeczywiście istniało. Kant
stwierdza, że jest to konstrukcja fikcyjna, ale jednocześnie ze wszech
miar pożądana. Tworzy bowiem konieczną maksymę rozumu i stwa-
rza bodziec do działania. Tego rodzaju idea rozumu umożliwia same-
mu rozumowi organizowanie własnego świata i nadawanie mu przez
to sensu. Kant twierdzi nawet, że

rozum, jako władza praktyczna sam w sobie, nie będąc ograniczonym wa-
runkami przyrody, jest zarazem upoważniony do rozszerzania porządku ce-
lów, a z nim naszego własnego istnienia poza granice doświadczenia i życia
(Kant, 1986, s. 135).

Poza tym idee rozumu są myślane wyłącznie problematycznie,
to znaczy nie można ich dowieść, ale też nie można ich obalić. Taki
ostateczny wniosek wyciąga Kant z analizy transcendentalnej dia-
lektyki, dodając przy tym, że określenie samej wolności może nastą-
pić dopiero na gruncie praktycznym. Problematyka „praktycznego
rozumu” nie pojawia się zatem w systemie Kanta jako część zupeł-
nie odrębna. Swoimi najistotniejszymi zagadnieniami i problemami
tkwi w „rozumie teoretycznym”. Wolna wola natomiast stanowi po-
most pomiędzy tymi dwoma rozumami. Możliwość istnienia wolnej
woli została więc przez Kanta dowiedziona.
Jak już powiedziano, zagadnienie moralności stanowi oś we-
wnętrzną wszystkich rozważań Kanta. Fakt ten w sposób zasadniczy
odróżnia go od pozostałych myślicieli filozofii nowożytnej. Central-
nym problemem dociekań Kanta nie były pytania w rodzaju: jaka
jest moralność i jaka być powinna? Kant raczej zadaje sobie pytanie
następujące: jak jest możliwa moralność?, to znaczy: co to jest moral-
ność jako specyficzna, odrębna dziedzina ludzkiego ducha, niespro-
wadzalna do czegokolwiek innego?

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

48

Rafał Abramciów

Kant

pisał:

Nie można by się też moralności gorzej przysłużyć jak chcąc ją wyprowa-
dzić z przykładów. Albowiem każdy przykład, który ma mi ją przedstawiać,
musi najpierw zostać oceniony według zasad moralności, czy też jest go-
dzien służyć za pierwotny przykład, tj. za wzór, nie może zaś bynajmniej
dostarczyć z góry jej pojęcia. Nawet Świętego z Ewangelii musimy naj-
pierw porównać z własnym ideałem moralnej doskonałości, zanim go za
takiego uznamy (...). Naśladowanie wcale nie występuje w dziedzinie mo-
ralności, a przykłady służą tylko do zachęty, tj. wykluczają wszelką wąt-
pliwość co do wykonalności tego, co prawo nakazuje, unaoczniają to, co
praktyczne prawidło ogólniej wyraża, nie mogą jednak nigdy upoważnić
do pomijania ich prawdziwego pierwowzoru, leżącego w rozumie, i do kie-
rowania się przykładami (Kant, 1984a, s. 32).

Kant

w pełni wykorzystał wypracowaną przez siebie w teoretycznej

filozofii metodę krytyczną do uwolnienia i oczyszczenia moralności
od obcych jej istocie nawarstwień, powstałych w trakcie historyczne-
go rozwoju ludzkości. Z pełną, cechującą jego umysł skrupulatnoś-
cią postawił sobie zadanie konstytuowania autonomii moralności.
W tym celu podjął najpierw trud oczyszczenia przedpola, to znaczy za
punkt wyjścia w ustaleniu definicji moralności przyjął krytykę wszel-
kich postaci etycznego naturalizmu. Według Kanta największym błę-
dem etycznego naturalizmu jest rozpatrywanie moralności człowieka
w aspekcie psychologicznych wyobrażeń na temat jego natury.
Poważna więc argumentacja leży u podstaw Kantowskiego sprze-
ciwu wobec naturalizmu etycznego. Filozof dowodzi, że jeśli człowiek
opisywany jest tylko z punktu widzenia jego postępków i leżących
u ich podstaw pobudek, nie może być uznany za istotę prawdziwie
moralną.

Jeśli zajmiemy się sprawą w sposób czysto empiryczny i obiektywistyczny,
jeśli bliżej przypatrzymy się pragnieniom i pomysłom ludzi, to nie trze-
ba być wrogiem cnoty, lecz po prostu beznamiętnym obserwatorem, by
zwątpić w to, czy rzeczywiście istnieje w świecie prawdziwa cnota (Kant,
1976, s. 83).

W swojej antynaturalistycznej batalii Kant zmierza ku konkluzji,
że moralności nie można sprowadzać do tego, co rzeczywiście sty-
muluje codzienną praktykę życiową. Moralność, przeciwnie, musi

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

49

Jak możliwa jest moralność

wskazywać, wymagać, wymuszać od człowieka, by cnota stała się
dlań obowiązkiem niezależnie od tego, jaki jest człowiek z „natury”.
Etyczność jest powinnością skierowaną ku człowiekowi. Jest drogo-
wskazem na drodze moralnego (można chyba powiedzieć: noume-
nalnego) rozwoju człowieka.

Taka całkiem odosobniona metafizyka moralności (etyczność), nie pomie-
szana z żadną antropologią, z żadną teologią, z żadną fizyką, jest nie tylko
niezbędnym podłożem wszelkiego teoretycznego, dokładnie określonego
poznania obowiązków, ale zarazem wymogiem największej wagi dla rze-
czywistego wykonania ich przepisów. Albowiem przedstawienie obowiąz-
ku i w ogóle prawa moralnego, czyste i nie zmieszane z żadnym obcym
dodatkiem bodźców empirycznych, wywiera na serce człowieka drogą sa-
mego rozumu daleko potężniejszy wpływ, aniżeli wszystkie inne pobudki,
jakie można zebrać z pola empirycznego (tamże, s. 87).

Powinność więc nie pomieszana z żadnymi czynnikami empiryczny-
mi staje się centralną zasadą etyki Kantowskiej i podobnie jak for-
muła kategorycznego imperatywu była koniecznym wnioskiem wy-
ciągniętym z analizy rozumu praktycznego. Stanowi ona również
warunek samoistności moralności.

Takie ujęcie moralności umożliwia Kantowi, bodajże po raz pierw-

szy w historii myśli etycznej, w miarę trafne sformułowanie specy-
fiki motywacji moralnej, niesprowadzalnej do „naturalnych” pobu-
dek. Moralność, stwierdza Kant, nie jest dana człowiekowi z natury
w postaci przyrodzonych lub „wiecznych” pragnień. Dopiero dzięki
moralności człowiek, jako istota z „natury” przede wszystkim etycz-
na, uwalnia się od samego siebie, od swej psyche niezależnie od wro-
dzonych lub nabytych zdolności, a nawet wbrew nim. Dzięki mo-
ralności człowiek może uczynić się istotą wolną. Powiedzmy nawet
więcej, tylko dzięki moralności człowiek ma szansę być istotą wolną.
Moralność to „wznoszenie” się człowieka. Pobudki moralne tkwiące
w człowieku mogą wynieść go ponad stan natury-przyrody. Jednak-
że w tym miejscu pojawia się pewien problem. Pobudki naturalne są
dane człowiekowi przez naturę, natomiast pobudek moralnych na-
tura nie gwarantuje. Kant, rozwiązując ten problem, zaznacza, że po-
budki moralne powinien człowiek nabywać w trakcie wychowania
moralnego. Hasło wychowania moralnego uzyskało w ten sposób
w kantyzmie kształt najpełniejszy w ramach osiemnastowiecznego

Resocjalizacja...4

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

50

Rafał Abramciów

horyzontu myślowego. Jak mogliśmy się już zorientować, ostrze kry-
tyki Kanta było zwrócone przede wszystkim przeciwko tak zwanym
etykom naturalistycznym. Jego etyka natomiast była budowana na
rozumowych zasadach, które najczęściej stały w opozycji do natural-
nych właściwości człowieka (zob. Bal, Kant i Hegel, 1993).
Wyniki krytyki etyki naturalistycznej przeprowadzonej przez
Kanta odnoszą się również do tzw. psychologizmu, np. Kartezjusza,
i etyki brytyjskiej szkoły zmysłu moralnego, np. Hume’a. Co praw-
da i Kartezjusz, i Hume podjęli próbę odróżnienia moralności od ży-
wiołu „naturalnych” skłonności, niemniej ich sposób myślenia pozo-
stawał nadal w granicach myślenia naturalistycznego. Według nich
nie wszystkie uczucia i skłonności człowieka mogą być zaliczone do
sfery moralnej, stąd też nie wszystkie mogą być uznane za źródło
prawdziwej cnoty. Albowiem porywy „natury” mogą prowadzić nie
tylko na drogę dobra, lecz i na drogę zła. Kant natomiast akceptu-
je motyw dobroci w naturze ludzkiej, pod warunkiem wszakże, jak
wykazaliśmy wcześniej, że wyraża on nie skłonności psychiczne czło-
wieka, lecz wynika z prawa moralnego i dobrej woli.
Przypomnijmy

w tym miejscu sławne już dzisiaj słowa Kanta roz-

poczynające pierwszy rozdział

Uzasadnienia metafizyki moralności:

Nigdzie w świecie, ani nawet w ogóle poza jego obrębem, niepodobna so-
bie pomyśleć żadnej rzeczy, którą bez ograniczenia można by uważać za do-
brą, oprócz jedynie dobrej woli. Rozsądek, dowcip, władza sądzenia i jak
tam się mogą nazywać jeszcze talenty umysłu albo odwaga, stanowczość,
stałość w postanowieniu, jako przymioty temperamentu, są bez wątpie-
nia pod niejednym względem dobre i pożądane, mogą jednak stać się nad-
zwyczaj złe i szkodliwe, jeżeli nie jest dobrą wola, która ma z tych darów
przyrody robić użytek i której właściwa istota zwie się przeto charakterem
(Kant, 1984a, s. 11).

Słowa Kanta z

Uzasadnienia metafizyki moralności skierowane prze-

ciwko naturalistom, psychologistom czy też sentymentalistom negują
bezpośredniość, spontaniczność, wrodzony charakter dobrej woli. Do-
brem dla Kanta może być wyłącznie to, co nie może obrócić się w swe
przeciwieństwo. Jedyną taką rzeczą występującą w świecie według Kan-
ta może być sama dobra wola. Wszelkie inne rzeczy mają w sobie to nie-
bezpieczeństwo, że mogą stać się rzeczami działającymi na szkodę czło-
wieka. Z jednej więc strony w filozofii moralnej Kanta można znaleźć

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

51

Jak możliwa jest moralność

skuteczne rozwiązania problemów moralnych. Ale z drugiej strony, jak
twierdzą niektórzy filozofowie późniejsi, Kant, rozwiązując te problemy
moralne, zdławił zmysłowość i skłonność naturalną w człowieku, uzna-
jąc je za szkodliwe na drodze moralnego rozwoju.
Trudno się faktycznie zgodzić z tym, że natura człowieka jest tak
bardzo niedoskonała i tylko „przeszkadza” człowiekowi w jego roz-
woju, że nie ma w niej nawet tego ziarenka dobra, które mogłoby
być przyczyną moralnego „wznoszenia” się człowieka i że człowiek
wszystko musi zdobywać swoim własnym wysiłkiem. Spójrzmy jed-
nak na tę sprawę nieco inaczej. Myśli Kanta na pewno można przy-
pisać pewien rys rygorystyczny, ale pamiętajmy, że dla niego uczucie
zadowolenia z tego, czym się jest z „natury”, to nie wszystko. Czło-
wiek musi wznosić się ponad własny empiryczny byt. Kant nawołu-
je, aby w człowieku wciąż poszukiwać tego, co „wywyższa go ponad
niego samego”. W tym właśnie humanistycznym kontekście nale-
ży interpretować Kantowskie rozumienie moralności jako sfery bez-
warunkowej powinności, jako sfery wyższych możliwości, w której
człowiek wznosi się ponad własną naturę. Powszechnie krytykowa-
ny rygoryzm Kanta wynika więc z jego troski o właściwe rozumie-
nie celów istoty człowieka. W takim rozumieniu sprawy jest również
sens Kantowskiego twierdzenia, że moralność niestety nie jest pę-
dem spontanicznym (jak zapewne wszyscy byśmy sobie tego życzy-
li), lecz dobrowolnym podporządkowaniem się obowiązkowi.
Kant pisał tak:

Obowiązek jest koniecznością czynu wypływającego z poszanowania pra-
wa. Do pewnego przedmiotu jako skutku mojego zamierzonego czynu
mogę mieć wprawdzie skłonność, nigdy nie mogę jednak mieć dla niego
szacunku, a to dlatego, że jest on tylko skutkiem, a nie czynnością woli.
Również nie mogę mieć szacunku dla skłonności w ogóle, tak dla włas-
nej jak dla cudzej (...). Tylko to, co łączy się z moją wolą wyłącznie jako
przyczyna, nigdy zaś jako skutek, co nie służy mej skłonności, ale ją prze-
zwycięża, przynajmniej przy dokonywaniu wyboru zupełnie ją wyłącza
z obrachunku, a więc tylko prawo samo w sobie może być przedmiotem
szacunku, a tym samym nakazem (tamże, s. 21).

Tak więc uproszczonej, optymistycznej wierze w człowieka i po leganiu
jedynie na samym sobie Kant przeciwstawia postawę samokrytycy-
zmu, odmienną od dotychczasowych optymistycznych postaw.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

52

Rafał Abramciów

Chcielibyśmy również przy tej okazji zaznaczyć, że Kantowski
szacunek jest jedynym uczuciem, które myśliciel obdarza zaufaniem
i dla którego znajduje miejsce w swej filozofii moralności. Jest to
specyficzne uczucie, które ma nam pomóc pokonać naszą miłość
własną. Sam Kant określa je tak:

Atoli chociaż szacunek jest uczuciem, to nie jest on jednak uczuciem na-
bytym, lecz samodzielnie wywołanym przez pojęcie rozumowe, a więc róż-
niącym się gatunkowo od wszystkich uczuć pierwszego rodzaju, dających
się sprowadzić do skłonności lub bojaźni. Co bezpośrednio poznaję jako
prawo określające moje postępowanie, to poznaję z szacunkiem, który
oznacza tylko świadomość podporządkowania mej woli prawu (...). Szacu-
nek jest właściwie przedstawieniem wartości, która ogranicza moją miłość
własną (tamże, s. 22).

Nonkonformistyczny rygoryzm Kantowskiego systemu etyczne-
go był przez późniejszych filozofów podawany co najmniej w wąt-
pliwość. Fryderyk Schiller (skądinąd sympatyk idei Kantowskich)
określał Kanta mianem „Drakona” etycznego. Hegel pisał, że „kryty-
ka Kantowskiego imperatywu nie przedstawia szczególnej trudności,
gdyż jest on tak formalny i abstrakcyjny jak przykazanie biblijne”
(Hegel, 1960, s. 253). Ale dla odparcia krytyki Hegla możemy po-
służyć się takim oto przykładem. Istnieje przykazanie „nie kradnij”.
Dajmy na to, że ktoś chce ukraść kawałek chleba. Umiera z głodu
i musi ukraść. Kant na pewno nie chce, aby ludzie umierali z głodu,
jeśli ten kawałek chleba ratuje im życie. Chce on jednak jasnego roz-
różnienia spraw. Jeśli ów kawałek chleba może uratować życie, niech
ten, kto umiera, ukradnie go, ale niech swojego postępku nie sta-
wia za przykład moralnego postępowania. Oto na czym polega isto-
ta rzeczy. Moralność jest moralnością, a złodziejstwo złodziejstwem.
Czy można więc w takim wypadku winić Kanta za zbyt formalny
i abstrakcyjny imperatyw? Czy nie chodzi mu jedynie o to, żeby
określenia formalne moralności były zawsze ścisłe?
Niemniej sam Kant w swojej ostatniej książce poświęconej mo-
ralności zmniejszał radykalność swoich najbardziej kontrowersyj-
nych sformułowań. W

Krytyce praktycznego rozumu zdecydowanie

przeciwstawia moralność (prawo moralne) szczęściu. Jak zauważa:

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

53

Jak możliwa jest moralność

Odróżnienie nauki o szczęśliwości od nauki o moralności, w której to
pierwszej cały fundament stanowią pryncypia empiryczne, w drugiej nie
stanowią one choćby najmniejszej domieszki, jest w analityce czystego ro-
zumu praktycznego pierwszym i najważniejszym należącym do niej zaję-
ciem (Kant, 1984b, s. 151).

Z kolei w wyniku długoletnich rozmyślań i doświadczeń w

Meta-

fizyce moralności godzi Kant moralność ze szczęściem. Tym punktem
styczności między moralnością a szczęściem ma być cnota, która jest
nagrodą za życie zgodne z prawem moralnym i największym szczęś-
ciem osobistym człowieka. W tym miejscu chcielibyśmy również za-
uważyć, że Kant nigdy nie negował ludzkich aspiracji do szczęścia,
nawet w początkowym okresie tworzenia swojego systemu etyczne-
go. Jednak może zbyt ostro przeciwstawiał szczęście prawu moral-
nemu. Jedno jest pewne, w swoich wczesnych rozważaniach etycz-
nych Kant nigdy nie zgodziłby się na to, by sprzyjanie własnemu
lub cudzemu szczęściu uczynić zasadą moralną. Natomiast w

Meta-

fizyce moralności pisał już o tym, że szczęście innych ludzi (nie włas-
ne oczywiście) jest celem i obowiązkiem każdego człowieka. Można
więc przyjąć, że ostateczna definicja obowiązku człowieka w końco-
wym systemie Kanta brzmi: „doskonałość własna i szczęście innych”.
Mamy się doskonalić, czyli rozwijać nasze zdolności osobowościo-
we, i zarazem mamy postępować tak, byśmy byli powodem szczęścia
naszych bliźnich. Charakter imperatywu kategorycznego przybiera
nieco inny odcień. Staje się mniej „drakoński”.
Z takiego ostatecznego rozumienia obowiązku wynikają jeszcze
dwie bardzo ważne kwestie. Bliźni staje się celem samym w sobie
i nie może być przez nikogo wykorzystywany jako środek wiodący
do jakiegoś celu. Natomiast sam człowiek musi stawać się osobowoś-
cią. Być osobowością to znaczy odznaczać się wolnością i niezależ-
nością od mechanizmu całej przyrody. Osobowość to coś więcej niż
jednostka ludzka. Aby być osobowością, człowiek musi podjąć trud
zdobywania samowiedzy. Każdy jest jednostką ludzką, ale nie każ-
dy jest osobowością. Jednostka ludzka, która jest obdarzona świa-
domością, musi tę świadomość przekształcić w samowiedzę i rea-
lizować ją w działaniu. A jak wszyscy wiemy z doświadczenia, nie
jest to rzecz łatwa do spełnienia. Być osobowością oznacza więc być
człowiekiem wolnym i zdolnym do realizacji własnej samowiedzy.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

54

Rafał Abramciów

Kategoria wolności poprzez swoje konkretyzacje (obowiązek, impe-
ratyw kategoryczny, osobowość) zakreśla specyficzny krąg w filozo-
fii Kanta, stając się jej fundamentalną wartością. Wolność jest więc
największym „błogosławieństwem” człowieka. Jej istnienie (na tere-
nie rozumu praktycznego, jak to udowodnił Kant) daje człowiekowi
szansę „wzniesienia” się ku światu inteligibilnemu. Bez niej nasze ży-
cie nie miałoby sensu. Bylibyśmy jedynie zniewoloną częścią mecha-
nicznej przyrody.
Z tej sytuacji ogólnej człowieka wynika również kwestia przy-
czyn zła moralnego w nim tkwiącego. Do tej pory analizowaliśmy
bowiem „naturę” człowieka od jego lepszej strony. Kant przeciw-
stawia się popularnej w swoich czasach teologicznej tezie, że przy-
czyn zła moralnego należy dopatrywać się w zmysłowości i natural-
nych skłonnościach człowieka. Bierze je w obronę nawet wówczas,
gdy mogą stanąć na przeszkodzie w wypełnianiu obowiązku. W tym
miejscu należy powiedzieć, że Kant nigdy nie potępiał „natury” ludz-
kiej, wręcz przeciwnie, zawsze ją doceniał, nawet wtedy, gdy twier-
dził, że człowiek z „rosochatego drzewa” jest urobiony. Przyczyną
zła moralnego nie są zmysłowość i skłonności człowieka, przeciw-
nie, są mu one nawet „potrzebne” do moralnego działania. Mają
one za zadanie pobudzać do działania, nie mogą jednak determino-
wać działań człowieka. Dopóki pobudzają człowieka do działania,
a nie determinują jego zachowania, są dobrem. Stają się natomiast
złem, gdy decydują o moralnym postępowaniu człowieka. Nie cho-
dzi więc Kantowi o wyrugowanie w ogóle zmysłowości i skłonności
z duchowości moralnej człowieka (jak zarzucało mu wielu interpre-
tatorów), lecz jedynie o jej ograniczenie. Ograniczenie to miało na
celu wyzwolić w człowieku pewne mechanizmy kontrolne, pozwala-
jące panować nad sferą zmysłowych odruchów. Dzięki istnieniu me-
chanizmów kontrolnych jesteśmy w stanie brać na siebie odpowie-
dzialność za własne czyny. Kant aprobuje więc „naturę” człowieka
taką, jaka ona jest, ale jednocześnie stawia człowiekowi wysokie wy-
magania. Wprawdzie jesteśmy z „rosochatego” drzewa strugani, ale
naszym obowiązkiem jest przekraczać swoją „rosochatość” i wznosić
się ponad własną naturę zmysłową. Wymagania, jakie Kant stawia
człowiekowi, są więc bardzo duże (człowiek musi w końcu osiągać
swoje przeznaczenie), niemniej nie są niemożliwe do zrealizowania.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

55

Jak możliwa jest moralność

Niemal we wszystkich dziedzinach filozofii Kant odegrał znaczą-
cą rolę. Wiele kierunków filozoficznych, na przykład fenomenolo-
gia, egzystencjalizm, neopozytywizm, neokantyzm, inspirowało się
wynikami poznawczymi Kanta z dziedziny epistemologii i etyki.
Uznano go za twórcę nowej ontologii, a w dziedzinie moralności
dostrzeżono przesłanki do budowania nowej, nietradycyjnej etyki.
Do filozofii moralnej nawiązują ponadto takie filozofie, jak brytyj-
ski etyczny intuicjonizm czy etyka neoprotestancka. Wkład króle-
wieckiego filozofa w rozwój etyki, jej wpływ na współczesny model
moralności jest więcej niż niebagatelny.
Współcześni interpretatorzy podkreślają, że krytyczne nastawie-
nie Kantowskiego filozofowania odbiło się korzystnie szczególnie
na jego rozważaniach etycznych. Co ciekawe, również krytyczne
nastawienie późniejszych filozofów do filozofii Kanta wzbogaciło
i uzupełniło jego system etyczny. Jak wykazaliśmy, etyka przedkan-
towska pozostawała pod przemożnym wpływem naturalizmu filo-
zoficznego. Naturalizm zakładał rozumność przyrody, która rozwi-
ja się w ewolucyjnym postępie społecznym. Natomiast pierwotna
natura człowieka, stała i niezmienna, stanowiła ostoję i gwarancję
rozumnego porządku. Takie naturalistyczne założenia nie mogły
zadowolić Kanta, który w sposób zdecydowany wystąpił przeciw-
ko tak rozumianej filozofii. Efektem tego wystąpienia było prze-
de wszystkim sformułowanie najgłębszej myśli tamtych (i naszych)
czasów, głoszącej że: „człowiek jest nie tylko środkiem, ale i ce-
lem”, co stanowiło ówcześnie istotny przełom w refleksji na temat
człowieka.

Bibliografia

Bal K., Kant I., Hegel G.W.F. (1993),

Dwa szkice z dziejów niemiec-

kiej myśli etycznej, Wrocław.

Hegel G.W.F. (1960),

Zasady filozofii prawa, Warszawa.

Hegel G.W.F. (1990),

Encyklopedia nauk filozoficznych, przeł. F. No-

wicki, Warszawa.

Jaspers K. (1974),

Der philosophische Glaube, Monachium.

Kant I. (1976),

Metafizyka moralności, Monachium.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

56

Rafał Abramciów

Kant I. (1984a),

Uzasadnienie metafizyki moralności, przeł. M. War-

tenberg, Warszawa.

Kant I. (1984b),

Krytyka praktycznego rozumu, przeł. J. Gałecki,

Warszawa.

Kant I. (1986),

Krytyka czystego rozumu, t. 2, przeł. R. Ingarden,

Warszawa.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

57

Piotr Aszyk

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

1.

Wprowadzenie

Zło nie jest łatwym tematem dla filozoficznych analiz. Z pewnoś-
cią lepiej prezentuje się ono w mediach, jako temat powieści lub
innych wytworów ludzkiej wyobraźni, jako że zjawisko to budziło
i nadal budzi wiele emocji i kontrowersji. Spoglądając w głąb histo-
rii ludzkości, można odnieść wrażenie, że zło zawsze towarzyszyło
człowiekowi. Mitologiczne przekazy różnych kultur oraz zachowane
antyczne utwory literackie świadczą o tym, że człowiek od najdaw-
niejszych czasów borykał się ze złem. Pisarze, zachęcając czytelników
do głębszej refleksji nad ludzkim losem, szczególnie autorzy trage-
dii, wykorzystywali niezwykły magnetyzm skomplikowa nych sytuacji
i bezlitośnie konfrontowali ze złem bohaterów swych dzieł. Nie trzeba
zresztą odwoływać się do wyobraźni twórców, aby ze złem się zetknąć,
ponieważ samo życie dostarcza go aż nadto. Obserwowane dziś duże
zainteresowanie tymi zagadnie niami i częste, chociażby w mediach,
przywoływanie rozmai tych dramatycznych wydarzeń prowokuje, aby
zająć się owym żywioło wym zagadnieniem, choć popularność prob-
lematyki niekoniecznie idzie w parze z grun towną znajomością tego
mrocznego obszaru rzeczywistości ludzkiej.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

58

Piotr Aszyk

Dla osób zaangażowanych w resocjalizację zło, zmaganie się z jego

bezsensem i banałem jest codziennością. Praktyczna znajomość kwe-
stii związanych z przestępczością potwierdza, że „zło wyimaginowa-
ne jest romantyczne, barwne, zło rzeczywiste jest szare, monotonne,
jałowe, nudne. Dobro wyimaginowane jest nudne, dobro rzeczywi-
ste jest zawsze nowe, cudowne, upajające” (Weil, 1991, s. 144). Zło
ma wiele postaci i wcieleń, dlatego w ramach tego opracowania pod-
jęte zostaną niektóre tylko wątki dotyczące filozoficznej i etycznej
analizy zjawiska, któremu Paweł z Tarsu w jednym ze swych apostol-
skich listów nadał miano

misterium iniquitatis (2 Tes 2, 7). Niniejszy

szkic nawiązuje do moich wcześniejszych publikacji zawierających
przemyślenia poświęcone etycznej analizie ludzkiego postępowania
i wykorzystuje częściowo przepracowane fragmenty z monografii za-
tytułowanej

Konflikty moralne a etyka (Aszyk, 1998).

2.

Od metafizyki do etyki

Analizując problematykę zła zakorzenionego w ludzkiej działalności,
nie sposób uciec od pytań podstawowych. Bowiem zawsze ostatecz-
nie przychodzi człowiekowi zmierzyć się z kwestiami fundamental-
nymi, dotyczącymi pochodzenia, natury i charakteru zła. Zjawisko
zła uobecnia się w rozmaity sposób, czasem jest wynikiem działal-
ności człowieka (np. działalność przestępcza), innym razem wyni-
ka z czynników, których sprawstwo nie może być przypisane aktyw-
ności ludzkiej, choć jego negatywne konsekwencje mogą dotyczyć
ogromnych populacji (np. kataklizmy, epidemie). Filozofowie na
przestrzeni stuleci wypracowali dwie zasadnicze teorie dotyczące na-
tury zła. Pierwsza z nich traktuje zło jako kategorię pozytywną, ist-
niejącą równorzędnie z dobrem, lecz jemu przeciwną. Druga kon-
cepcja zło postrzega jako kategorię negatywną, przyjmując, iż jest
ono brakiem dobra. Uznanie za wiarygodną jednej z prezentowanych
koncepcji musi skutkować określonymi rozstrzygnięciami w zakresie
teorii etycznej, dla której zło może być trwałym elementem rzeczy-
wistości, biegunowo różnym wobec dobra, ale koniecznym i akcep-
towanym, albo stanem swoistego „nieładu”, wymagającym naprawy

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

59

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

i nieustannego podporządkowania wszystkiego dobru. Myślicie-
le opowiadający się za pierwszym, metafizycznym modelem, po-
czynając od starożytnych helleńskich filozofów, posługiwali się roz-
maicie rozumianym dualizmem dobra i zła. Protagonistami takiej
koncepcji byli między innymi Heraklit, Parmenides, Platon i Filon
Aleksandryjski. W czasach nowożytnych kontynuatorem tego nur-
tu był G.W. Leibniz, a za nim A. Schopenhauer. Ten ostatni po-
strzegał świat jako rzeczywistość dogłębnie złą, gdzie niemożliwe
jest istnienie świata gorszego od tego, który istnieje (Schopenha uer,
1994, s. 597). Za dualizmem opowiadali się także przedstawiciele
rozmaitych ruchów religijnych, choćby manichejczycy lub katarzy
(Aprile, 1994). Z kolei intelektualiści traktujący zło jako brak dobra
wywodzili się głównie z nurtów chrześcijańskich, by wymienić tu
Augustyna z Hippony czy Tomasza z Akwinu (Krąpiec, 1962, s. 42-
101). Klasyfikowanie zła jako kategorii negatywnej dotyczy dwóch
aspektów rzeczywistości: gdy podmiotowi brak jakiejś doskonałości
(np. głuchota jest brakiem słuchu) oraz gdy ma miejsce jakiś rodzaj
niedostosowania (np. przerost pewnej części organizmu). Rozmaicie
pojęte dobro jest tutaj wyznacznikiem ocen i normą. Zatem brak lub
nadmiar może powodować zło w wymiarze fizycznym, zaś w działa-
niu kierowanie się dobrem pozornym lub mniejszym może skutko-
wać złem moralnym (Ziemiański, 1995, s. 59-60). Wyjaśnić należy,
iż etyka posługuje się pojęciem zła fizycznego w sytuacjach, gdy trzeba
na przykład amputować jakąś kończy nę w celu ratowania życia czło-
wieka, zatem nieraz czynność taka bywa uzasadniona (Ślipko, 1995,
s. 260). Natomiast zło moralne wpisujące się w wolną i rozumną ak-
tywność człowieka jest zawsze oceniane negatywnie i stąd niedopusz-
czalne (Ślipko, 2004, s. 236).
W wymiarze moralnym należy przyjąć, iż człowiek, podejmując
wszelkie decyzje, kieruje się dobrem. Nie zawsze to dobro właści-
wie rozpoznaje, czasem bywa, iż rozmaite uwarunkowania zaciem-
niają jego odkrycie, niemniej nikt posiadający pełnię władz umysło-
wych nie kieruje się nigdy złem. Niektórzy myśliciele opowiadają
się co prawda za swoiście sformułowaną koncepcją etyczną, sytu-
ując w jej centrum zasadę wyboru m n i e j s z e g o z ł a, a idea ta
zdaje się pasować do popularnych odruchów człowieka, szczególnie
w sytuacjach krytycznych (Mcormick, 1978, s. 40). Jednak uważna

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

60

Piotr Aszyk

analiza takiej decyzyjnej strategii pozwala łatwo wykazać, że faktycz-
nie także w dramatycznych okolicznościach człowiek próbuje wy-
brać to co najlepsze i ograniczyć złe skutki. Zatem nie zło jest re-
gułą postępowania, lecz dobro. Idea podążania za m n i e j s z y m
z ł e m jest sprzeczna z imperatywem moralnym nakazującym reali-
zowanie dobra (Ślipko, 2004, s. 99). Pesymizm stojący za maksymą
m n i e j s z e g o z ł a prowokuje, żeby raczej odnaleźć pozytywne ob-
licze ludzkich czynów. Niezwykle tragicznie wygląda człowiek prze-
bywający wyłącznie na obszarze mniejszego lub większego zła, czyli
czyniący ze zła przedmiot swych działań. Ponadto słabością tego ar-
gumentu jest wielokrotnie potwierdzony fakt, że ci, którzy wybiera-
ją mniejsze zło, niezmiernie szybko zapominają, że w ogóle wybrali
zło (Arendt, 1997, s. 12). Zwolennicy fatalizmu etycznego próbu-
ją narzucić ogółowi rzekomą konieczność posługiwania się złem,
na tej podstawie usiłując usprawiedli wić naganne postępowanie lub
potwierdzić własną nieskazitelność (Tischner, 1982, s. 394). Mo-
ralny triumf dobra i jego twórcza rola w życiu osoby ludzkiej naka-
zują formułować koncepcje poszukujące tegoż właśnie dobra, które
będzie inspirowało i umacniało wysiłki w przechodzeniu od dobrego
ku lepszemu.

3.

Horyzont wartości moralnych

Zagadnienie dobra moralnego jest powiązane ze sferą wartości mo-
ralnych. Przynależą one do integralnej struktury rzeczywistości ludz-
kiej. Choć nie można moralnych wartości dotknąć ani zobaczyć,
wcielają się one w postępowanie człowieka. Wyrzeczenie się ich lub
usunięcie ze sfery życia, istnienia lub funkcjonowania groziłoby dra-
matycznym kryzysem, albo wręcz kresem człowieczeństwa. Prawdy
moralne, które są w ramach porządku logicznego elementem pier-
wotniejszym i bardziej fundamentalnym od wszelkiej ludzkiej ak-
tywności, warunkują tworzenie dóbr i wartości właściwych człowie-
kowi (Jarnuszkiewicz 1990, s. 208). Skoro dobro nie jest tylko celem
i kresem działania osoby, działanie nie rozpoczyna się od braku do-
bra. Dobro jest warunkiem możliwości wszelkich czynów, a także

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

61

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

warunkiem możliwości pomnażania go i uobecniania w nowy spo-
sób. Zło moralne sprawia, że człowiek doświadcza zagrożenia na głę-
bokim egzystencjalnym poziomie oraz przeżywa niepokój z obawy
przed utratą czegoś, co jest mu bardzo bliskie. Udział wartości mo-
ralnych w procesie kształtowania człowieka, jego osobowego etosu
oraz swego rodzaju wywindowania człowieka na szczyt człowieczeń-
stwa powoduje, że stanowią one wyłącznie człowiekowi właściwe ka-
tegorie dobra, a tym samym są cenione i stawiane wyżej niż inne
wartości. Należy zatem przyjąć, iż w strukturze aksjologicznej rze-
czywistości ludzkiej wartościom moralnym przysługuje pierwszeń-
stwo przed dobrami innego typu.
Wartości moralne należy odróżnić od potrzeb. Te ostatnie rozu-
miane są najczęściej jako

pewne braki w sferze biologicznej lub psychicznej, których zaspokojenie
jest warunkiem utrzymania przy życiu i sprawnego biologicznego i psy-
chicznego funkcjonowania jednostki (Gałdowa, 1995, s. 61).

Potrzebę cechuje to, że „wygasa w momencie zaspokojenia” (tam-
że, s. 75). Na tej samej zasadzie należy odróżnić wartości od celów,
choć każda wartość może stać się celem działania, nie każdy cel jest
wartością lub niesie wartość. Zrealizowanie celu jest punktem doj-
ścia, rzeczy wistością z przeszłości, której skutki co najwyżej mogą
być mniej lub bardziej trwałe. Wartość nawet zrealizowana pozosta-
je aktualna, będąc nieodłącznym tłem ludzkiej egzystencji. Nie moż-
na wartości moralnych mylić z ideami – choć zdarzają się idee bę-
dące nimi.

Wartości różnicuje ich materia, to moment domagania się będzie tym, co
je ze sobą jednoczy (...). To właśnie domaganie się czyni niektóre idee war-
tościami. Idea trójkąta nie domaga się być (Filek, 1996, s. 65).

Wartości moralne cechuje ich niezbędność w życiu i funkcjo-
nowaniu czło wieka, można się obejść bez uzdolnień muzycznych
lub plastycz

nych, które posiadają tylko niektórzy ludzie, nato-

miast brak poczucia sprawiedliwości jest poważną wadą albo wręcz
upośledze niem. Dodajmy, iż wartości nie „zużywają się” w wyni-
ku skonkrety zowa nia, nie wyczerpują się ani nie znikają w czasie.

Resocjalizacja...5

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

62

Piotr Aszyk

Nakaz zadośćuczy nienia prawdomówności pozostaje tak samo aktu-
alny przed i po akcie wcielającym ją w życie.

4.

Moralne przeobrażenia

Nieporozumieniem bywa traktowanie etyki w kategoriach abstrak-
cyjnego arcydzieła, które się potem ignoruje z milczącym politowa-
niem. Jej celem jest prawda i umiejętność życia w prawdzie, nawet
gdy dotyka się ponurych stron ludzkiej egzystencji. W problematykę
zła zawsze wpisany jest jakiś rodzaj sprzeczności lub przewrotności,
człowiek staje się zakładnikiem logiki natrafiającej na mur zdarzeń,
które wychodzą poza zimną ocenę czy kalkulację. Zło człowieka ata-
kuje, próbuje go sobie podporządkować, a w granicznych sytuacjach
zniszczyć. Czasem jednak osoba staje się sprawczym instrumentem
zła. Dokonuje aktów, które filozofia moralności ocenia negatywnie.
Zło może stać się trwałym elementem ludzkiej aktywności,
przyjmując postać mniej lub bardziej trwałej negatywnej dyspozy-
cji. Rozwój osoby ludzkiej rozpoczyna się od pewnego – nazwijmy
to – „pierwotnego” poziomu, z którego zaczyna się gospodarowanie
własnymi możliwo ściami, talentami, a także wadami i słabościami.
Początkowo wartościowanie ma charakter czynności nieświadomej.
Dziecko identyfikuje dobro z przyjemnością, zaś zło z przykrością
jak głód czy chłód (Sujak, 1978, s. 108), by następnie przejść na
bardziej subtelny poziom, poszuku jąc bezpieczeństwa i akceptacji.
Dokonuje się zatem proces rozwoju mający charakter nie tylko po-
znawczy, lecz także emocjonalny. Z czasem dochodzi do świadomo-
ści istnienie obiektywnej hierarchii wartości, której autonomia nie
budzi wątpliwości, co więcej, towarzyszy temu szansa wyjścia poza
własne ograniczenia i poznanie czysto zmysłowe (Gałdowa, dz. cyt.,
s. 37). Samo uświadomienie sobie tej rzeczywistości nie kończy spra-
wy, potrzeba jeszcze świadomej akceptacji oraz wewnętrznej zgody
(internalizacji). Proces ten nie jest zazwyczaj jednorazowym aktem,
lecz dokonuje się przez dłuższy okres, może nieraz trwać całe ży-
cie. Czasem człowiekowi, który posiada już hierarchię emocjonalną,
trudno pogodzić się w konkretnej sytuacji z hierarchią intelektualną.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

63

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

Pierwsza, nastawiona na potrzeby, ma po swojej stronie „całą ludzką
spontaniczność” (Sujak, dz. cyt., s. 158), druga suche racjonalne ar-
gumenty oraz „poczucie winy, jakie niesie sprzeniewierzenie się wyż-
szym wartościom na rzecz niższych” (tamże).
Sytuacja zmagania się ze złem obnaża wszelkie niespójności
w człowieku, trudności, na jakie napotyka, czynią przejrzystym spo-
sób, w jaki organizuje on życie. W tym kontekście wyraźnie widać,
że wartości wymagają niepohamowanego radykalizmu, jednak daje
o sobie znać „mroczna natura” człowieka, która sprowadza szczytne
dążenia do przyziemnych potrzeb, interesów i lęków. Na każdą de-
cyzję składają się rozmaite procesy psychiczne, stąd wszelkie formy
nieuporządkowania w tej sferze stanowią potencjalne zarzewie kon-
fliktów, także takich, w które uwikłana jest moralność. Brak integra-
cji wewnętrznej, pomieszanie wartości i mętne zasady postępowa-
nia sprawiają, że człowiek czuje się zagubiony, niezdolny do podjęcia
stawianych mu zadań. Życie przypomina wtedy grę na rozstrojonym
instrumencie (Valles, 1996, s. 46) – wydobywane dźwięki w żaden
sposób nie układają się w harmonijną kompozycję. Co więcej, taki
stan niezmiernie pochłania energię, „ponieważ jednostka zajmuje
równocześnie sprzeczne stanowiska i podejmuje wiele wysiłków, by
sprzeczność tę ukryć” (Horney, 1994, s. 166). Psychologia zna cały
szereg niedojrzałych sposobów uciekania od życiowych wyzwań. Jest
to z punktu widzenia rozwoju moralnego proces bardzo niebezpiecz-
ny, wymagający stale coraz mocniejszych środków (Manenti, 1995,
s. 73). Rezultatem takiego procederu może być, w skrajnych wypad-
kach, brak jakiegokolwiek zespołu afirmowanych wartości. Może
to prowadzić do zjawisk patologicznych, w tym do wytworzenia się
swoistej „przestępczej mentalności”.
Płytkie aspiracje znacznie osłabiają dążenia do scalania potencjału
emocjonalnego z hierarchią wartości (Sujak, dz. cyt., s. 159). W po-
stępowaniu człowieka poważną rolę odgrywają nie tylko te elementy,
ku którym świadomie i deklaratywnie chce on podążać, ale również
to wszystko, czego się podświadomie wypiera lub wystrzega. Przy-
kładowo: nieuświadomione lęki przed jakąś stratą lub trudnościa-
mi, obawa przed izolacją ze strony innych, interesowne nastawienie
bądź pragmatyzm biorą górę nad zobowiązaniami moralnymi. Akty,
które zaspokajają uczucia, potrzeby lub nałogi, są przyjmowane jako

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

64

Piotr Aszyk

najbardziej wartościowe. Owocuje to powszechnie piętnowanymi
i budzą cymi sprzeciw (czasem litość) wadami albo prymitywnym
usposobie

niem (oportunizmem, konformizmem lub hipokryzją).

Przezwycięże nie niedojrzałych postaw daje realną szansę na realiza-
cję ukrytego we wnętrzu osoby ludzkiej potencjału. Często dopiero
w następstwie podjęcia konkretnych, stanowczych decyzji przycho-
dzi afektywne uznanie i akceptacja dla wybranej wartości.

5.

Moralne rozdroża

Zazwyczaj człowiek porusza się na powierzchni swych przeżyć i świa-
domości, z dala od spraw istotnych. „Wewnętrzne życie zaludnio-
ne jest przez rozliczne nienasycone i współzawodniczą ce siły. Nie
może tam być próżni. Gdzie poskromione są zasady, tam zdoby-
wają władzę małostkowe pragnienia” (Heschel, 1991, s. 97). Osoba
ludzka uobecnia się sobie samej na różne sposoby. Obraz ten powi-
nien być wolny od fałszu – także w aspekcie życia moralnego. Po-
zorny ład może okazać się złudzeniem. Niejednokrotnie zmaganie
ze złem demaskuje prawdę o człowie ku. Etyczna analiza wymaga lo-
gicznego uporządkowania rozmaitych komponentów składających
się na konkretne działanie. Warto przede wszystkim wydobyć skład-
niki irracjonalne zaistniałej sytuacji, czyli emocje, powiąza nia, ko-
rzyści, lęki itd. Napór uczuć, zmieszanie nie odbierają działaniom
człowieka cech rozumności i wolności, choć mogą znacząco ogra-
niczyć te ludzkie władze. Bywa, iż strona afektywna może pomagać
w realizacji rozmaitych zadań, bywa odwrotnie – przeszkadza. Za-
zwyczaj w praktyce racjonalizuje się popełnione zło. Tłumaczy się je
przed sobą lub innymi jako dobro. Przestępcy tłumaczą swe nagan-
ne postępowanie lojalnością wobec kogoś, chęcią pomocy, koleżeń-
stwem. W ten sposób redukuje się wewnętrzny dystans między obra-
zem siebie jako osoby uczciwej a przestępcą – osobą, która popełniła
zło (Kosewski, 1985, s. 48-49).
Podwójna moralność nie mieści się w człowieku, niszczy jego in-
tegralność i twórcze zdolności życiowe. Prędzej czy później pojawi się
bunt przeciwko półprawdom, pseudowartościom i być może trudno

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

65

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

nieraz będzie uwierzyć, że to właśnie konkretny podmiot sam jest
twórcą takiego połowi cznego, fałszywego świata. Wyrzeczenie i wy-
siłek mają tutaj bardzo ważny sens rozwojowy i nie należy ich kla-
syfikować jako zjawisk szkodliwych. Nie oznacza to, że trzeba odda-
wać się bez opamiętania sytuacjom trudnym, należy jednak stawiać
im odważnie czoła, kiedy staną człowiekowi na drodze. Nie wolno
też popadać w inną skrajność, tj. chorobliwy perfekcjonizm szukają-
cy potwierdzenia dobroci czynów w stawianiu coraz surowszych wy-
magań zamiast w poszukiwaniu moralnej prawdy.
Moralna prawość niekoniecznie gwarantuje powodzenie podej-
mowanych przedsięwzięć i nie jest zazwyczaj wyznacznikiem suk-
cesu. Niejednokrotnie potrzeby lub dobra ekonomiczne spychają
moralność do miana uciążliwego balastu, którego najlepiej byłoby
się pozbyć. Bywa, iż działania szlachetne traktuje się nie tyle jako
nieskuteczne, ile jako nierozsądne. Tymczasem doraźne zyski rzad-
ko kompensują uszczerbki dotykające sfery osobowościowej. Kiedy
w dziedzinie postrzegania wartości panuje chaos, człowiek najczęś-
ciej błądzi. Porusza się co prawda z nurtem swego życia, ale wyzuty
z norm moralnych nie może przekroczyć wąskich ilościowych ram
zamkniętej pozaludzkiej (mechanicznej) struktury, aby dać tym sa-
mym wyraz swej niepowtarzalnej, rozumnej ekspresji.

6.

Egzystencja utkana ze zła

W etyce sprawa relacji teorii do praktyki bywa źródłem licznych
kontrowersji. Rozstrzygnięcia przyjęte w tej mierze rzutują na kwe-
stię pojmowania zła moralnego i jego odniesień do rzeczywistości
ludzkiej. Trudnością pozostaje kwestia istnienia wartości i zasad po-
stępowania, które często próbuje się zepchnąć do sfery uczuciowej,
językowej lub kulturowej. Doświadczenie moralne wymyka się jed-
nak płytkiej (bliskiej empiryzmowi) analizie problemów i stanowi
o wiele głębszą rzeczywistość niż tylko wypadkowa skuteczności sto-
sowania i przestrzegania konkretnych reguł. Oblicza ludzkiej niepra-
wości przybierają rozmaite postaci, można je stopniować i różnico-
wać (Biel, 2008, s. 298-307). W różnych konstelacjach i na różne

Resocjalizacja...6

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

66

Piotr Aszyk

sposoby zło będzie próbowało stać się trwałym elementem życia.
Człowiek może być sprawcą zła, może być także jego ofiarą, w jed-
nym i w drugim wypadku może stać się zakładnikiem zła, które bę-
dzie wypaczało jego egzystencję. W przypadkach skrajnych może
doświadczyć radykalnej bezsilności wobec zła, które bezwzględnie
będzie próbowało egzekwować swoją dominację i przewagę.
Niemal każdemu człowiekowi zdarzają się sytuacje kładące się
cieniem na jego ludzkim losie, które należy skojarzyć ze słabością
i niemocą woli, kiedy brak dostatecznej motywacji, aby podążać za
tym, co racjonalnie zostaje uznane za dobre. Zagadnienie to, dość
modne w kręgach filozofii anglosaskiej, znane było już starożytnym
(Hołówka, 1997). Dostrzegali oni wyraźnie ów problem, świadczy
o tym chociażby słynna maksyma Owidiusza:

video meliora probo-

que deteriora sequor (widzę rzeczy lepsze i uznaję je, idę jednak za
gorszymi)

1

czy Pawłowe: „łatwo przychodzi mi chcieć tego, co do-

bre, ale wykonać nie. Nie czynię dobra, którego chcę, ale zło, któ-
rego nie chcę” (Rz 7,18-19). Przychodzą momenty, kiedy podjęte
działanie lub zaniechanie działania powoduje następstwa, których
nie sposób zatrzymać, zaś machina zdarzeń zdaje się zmierzać do fa-
talnego końca (Ingarden, 1987, s. 95). Nieraz coś pozornie wartoś-
ciowego domaga się realizacji, coś, co karmi się ludzkimi słabościa-
mi. Chciałoby się na taką okoliczność „posiadać siłę do zwalczania
własnych skłonności lub pożądań i przeciwstawie nia się przynętom
czy pokusom” (tamże, s. 121), lecz nie zawsze można znaleźć w sobie
potrzebną energię i wtedy nie sposób się oprzeć pobudkom przeciw-
nym realizacji słusznego działania (tamże, s. 76). Widocz na niezgod-
ność między wolą a rozumem – dwoma aktywno ściami tego samego
umysłu (Arendt, 1996, s. 61) – stanowi źródło wyraźnego rozdar cia
i konfliktu wewnątrz osoby ludzkiej. W takich przypad kach podno-
szony jest problem nieopanowania, braku samo kontroli, nieumoty-
wowanego odkładania koniecznych do spełnienia działań lub nie-
zdecydowania (Matthews, 1971, s. 162-165; Siek, 1986, s. 154).

1

Maksyma ta pochodzi z

Przemian (VII, 20), są to słowa zakochanej Medei, któ-

ra przepełniona miłością do Jazona prowadzi wewnętrzną walką. Czy pomóc ukocha-
nemu – czyli uczynić zło – zdobyć złote runo, czy być lojalną wobec ojca? (por. Owi-
diusz,

Przemiany, przeł. B. Kiciński, Wrocław 1953, s. 121).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

67

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

Człowiek dopuszczający się zła realizuje przez swe czyny cele,
które naruszają porządek moralny, ale jednocześnie godzą w samego
sprawcę konkretnego działania. Z perspektywy rozstrzygnięć etycz-
nych można wyraźnie dostrzec, iż złu towarzyszy „wielowektorowa
dynamika”. Nieprawość jest nie tylko niebezpieczna dla potencjal-
nych ofiar, ku którym skierowane jest naganne postępowanie, ale
także oddziałuje negatywnie na człowieka dokonującego czynu. „Bo
to, co złe – jak zauważył starożytny myśliciel – samo siebie niszczy
i jeśli osiągnie swą pełnię, staje się nie do zniesienia” (Arystoteles,
1982, s. 145). Zło wciąga i ogranicza swych apostołów ( Tischner,
1990, s. 218)

. Paradoksalnie godzi ono jednocześnie w ofiarę i spraw-

cę, choć każdego może dotknąć w inny sposób. Człowiek przez swe
złe czyny sieje wokół siebie spustoszenie, ale także wyjaławia same-
go siebie (Maritain, 1988, s. 213). W barwny sposób ów stan rzeczy
opisał Plutarch (

c. 50-120), który zauważył, że

jak każdy idący na stracenie złoczyńca dźwiga sam swój krzyż na własnych
barkach, tak zło wytwarza z samego siebie narzędzia własnej kary; a jest
ono biegłym twórcą życia opłakanego, pełnego wstydu, lęku, strachu, cięż-
kich utrapień i nieustannych niepokojów (1988, s. 95).

Zatem człowiek, popełniając zło, sam siebie karze i upokarza. Malu-
jąc żałosny obraz własnej egzystencji, jest narzędziem własnej degra-
dacji i despektu.

7.

Wobec zaistniałego zła

Problem złego postępowania zajmował już antycznych myślicieli.
Sokrates (469-399 p.n.e.) utrzymywał, iż człowiek postępuje nie-
sprawiedliwie, gdy brak mu wiedzy (Platon, 1958, s. 98). Zatem
w pewnym sensie sprawca jest tylko niedoinformowanym podmio-
tem działania, który nie postąpiłby źle, gdyby miał świadomość do-
tyczącą skutków popełnionego aktu (Midgley, 1992, s. 20). Więcej
podejrzeń wobec autorów złych czynów żywił Arystoteles (384-
322 p.n.e.), który twierdził, iż

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

68

Piotr Aszyk

niedorzeczne jest przypuszczenie, że człowiek postępujący niesprawiedli-
wie nie chce być niesprawiedliwym lub że ten, co prowadzi rozwiązły tryb
życia, nie chce być rozwiązłym; jeśli zaś ktoś nie będąc nieświadomym wy-
konuje te czynności, skutkiem których staje się niesprawiedliwym, to staje
się nim zgodnie ze swą wolą (tamże, s. 92).

Osoba ludzka, kształtując rzeczywistość zewnętrzną i oddziałując na
nią pozytywnie lub negatywnie, nie tylko wpływa na świat, ale po-
przez swe czyny tworzy siebie. Jest więc dla samej siebie zadaniem
i poniekąd celem.
Człowiek nie jest w stanie zwykłym aktem woli w jednej chwili
zmienić swego moralnego oblicza. Jego moralny charakter określają
czyny, których dokonał.

Prawda, że będąc niesprawiedliwym nie będzie mógł, skoro tylko zechce,
przestać nim być i stać się sprawiedliwym. Tak też wyzdrowieć nie może
chory, chociaż – co się zdarza – chorował dobrowolnie, skutkiem rozwiązłe-
go życia i nieposłuszeństwa wobec lekarzy (…) podobnie jak ktoś, kto rzu-
cił kamieniem, nie może go już wycofać, chociaż leżało w jego mocy rzucić
kamieniem (tamże, 1114A, s. 92-93).

Zmiana moralnego wizerunku jest procesem wymagającym czasu
i wysiłku. Zjawisko takie przypomina terapię medyczną, choć celem
wysiłków jest w tym wypadku uzdrowienie ludzkiego ducha.
Doświadczenie zła wypacza do pewnego stopnia postrzeganie rze-
czywistości. W sytuacjach doznania krzywdy lub niesprawiedliwo-
ści trudno jest oddzielić „zło”, które jest skutkiem czynności lub za-
niechania, od „złego” jako podmiotu działania (Kekes, 1990, s. 94).
Odruchową reakcją na zło jest rewanż na sprawcy czynu, kolejne
zło uczynione w imię sprawiedliwości. Odwet, którego odzwiercied-
leniem prawnym jest znana od starożytności zasada talionu, naka-
zująca płacić okiem za oko, zębem za ząb (

Kodeks Hammurabiego

195-203, 1996, s. 123). Należy jednak zapytać, czy w takim wy-
padku lekarstwo nie jest gorsze od choroby. Albo zastanowić się,
jaka winna być odpowiedź na zło. Rozpiętość potencjalnych reakcji
może być bardzo duża: od przebaczenia, przez poszukiwanie pew-
nych form zadośćuczynienia, po chęć zemsty. Zagadnienie spraw-
stwa zła i płynącej z tego odpowiedzialności za popełnione czyny
jest bez wątpienia ważne dla każdej teorii moralnej (Ślipko, 2004,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

69

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

s. 419-434), ale również rzutuje na szereg kwestii związanych z reso-
cjalizacją. Istotne jest również posłużenie się rozróżnieniem między
działaniem sprawcy a samym sprawcą, który mimo popełnienia zła
lub czynów karalnych pozostaje nadal podmiotem moralnym z przy-
sługującymi mu prawami. Bez tego rozróżnienia kara może stać się
jedynie elementem ślepego odwetu. Zaś resocjalizacja niejednokrot-
nie towarzysząca karze – dodatkową wyrafinowaną formą pomsty.
Daleko posunięta demoralizacja i uporczywe trwanie w patologii
może niewątpliwie pozbawić nadziei na zmianę życiowego usposo-
bienia konkretnej osoby, podważając zasadność wysiłków resocjali-
zacyjnych. Wszak człowiek jest istotą obdarzoną wolnością i samo-
władnie może decydować o swoim życiu, nawet gdy sposób, w jaki to
czyni, budzi powszechny sprzeciw lub bywa penalizowany. W kon-
tekście przedstawionych rozważań wolność człowieka jawi się jako
ukierunkowanie na realizację większego dobra lub na wyzwalanie się
od zła. W praktyce oba procesy winny iść w parze. Niebezpiecznym
pomieszaniem pojęć bywa mylenie wolności z samowolą, która jest
roszczeniem nieuwarunkowanej i nieograniczonej wolności. Nadto
wolność wyboru nie wyczerpuje całego zagadnienia, szczególnie gdy
chodzi o wewnętrzne uwikłanie człowieka w zło. Wskazać trzeba na
głębszy wymiar wolności, niewykluczający oczywiście tej, która jest
zdolnością do określenia samemu, mocą własnej decyzji, kształtu po-
szczególnych aktów. Jest to tak zwana wolność fundamentalna. Wy-
nika ona z prostego faktu, iż człowiek posiada taką wolność, w imię
której może się jej wyrzec, jest to „wolność wyrzeczenia się wolności”
(Frankl, 1984, s. 270). Człowiek jest pierwotnie postawiony w wol-
ności fundamentalnej, bowiem istnienie osoby nie jest tylko istnie-
niem otrzymanym, ale również aktualizowanym. Osoba podporząd-
kowana złu zaprzepaściła niejako swą wolność. Dowolność, moralna
anarchia, choć kuszące, niosą niebezpieczeństwo utraty tego unikal-
nego azylu człowieczeństwa w sobie samym.
Osoba postępująca źle narusza porządek moralny. Jest zagro-
żeniem nie tylko dla innych, ale i dla siebie. Sfera moralności nie
jest hermetycznie zamkniętą i odizolowaną od zewnętrznych wpły-
wów rzeczywistością, która niezmiennie porusza się utartymi szla-
kami bez względu na to, co się dzieje. Posiada ona wewnętrzne me-
chanizmy przystosowane do zabezpieczenia porządku moralnego,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

70

Piotr Aszyk

kiedy zewnętrzne anomalie godzą w jej założenia i stabilne struktu-
ry. Możemy powiedzieć, iż istnieje swoisty „system obronny” chro-
niący podstawowe dobra człowieka przed zniszczeniem. Ów system,
aby naprawdę spełniał swą rolę, musi być przede wszystkim skutecz-
ny. Często naiwne wyobrażenia o moralności hamują ludzi przed
odwołaniem się do właściwych instrumentów obrony przed złem,
także w kontekście czynności podejmowanych w ramach resocjaliza-
cji. W przypadku zaistnienia zła, szczególnie w jego najbardziej dra-
stycznych formach, z punktu widzenia etyki dopuszczalne jest zasto-
sowanie niezwykle radykalnych środków, aby zabezpieczyć wartości
moralne, jeśli wyłącznie one mogą faktycznie uzdrowić niebezpiecz-
ną sytuację. Dlatego w niektórych przypadkach konieczne jest zasto-
sowanie adekwatnych środków w zależności od tego, przeciw jakim
kategoriom dobra skierowane jest złe postępowanie.
Zanim naganne działanie dotknie jakiejś konkretnej wartości
moralnej, sprzeciwia się pierwotniejszej w porządku logicznym
s p r a w i e d l i w o ś c i jako zasadzie porządkującej oraz uprawnie-
niom z niej wynikającym. Zasada ta nie stawia nikogo w uprzywile-
jowanej pozycji, ale traktuje wszystkich jednakowo, ponadto zmusza
do wzajemnego szanowania dóbr, analogicznie przysługują cych in-
nym podmiotom. Złe działanie, które jest zamachem na sprawiedli-
wość, uruchamia system zabezpieczeń umożliwiających ochronę za-
grożonego dobra. Tak więc prawa podmiotu, dopuszczającego się
jakichś form agresji, w ramach niebezpieczeństwa, jakie stwarza, zo-
stają ograniczone, albowiem ośmielił się on wtargnąć na obszar mu
zakazany. Nie chodzi zatem w moralnej interpre tacji zjawiska o przy-
wileje „osoby niesprawiedliwej”, dla której zazwyczaj motorem dzia-
łania jest jakiś rodzaj przewagi; ale o prawo do obrony, w taki czy
inny sposób, wyrównujące szanse strony poszkodowanej. Stan taki
zmusza nieraz do zastosowania przymusu fizycznego, ograniczenia
wolności lub nawet leczenia bez wymaganej zgody. Społeczeństwa
winny posiadać do dyspozycji narzędzia, które służą ochronie dobra
wspólnego. Programy resocjalizacji oparte na mądrych przesłankach,
uwzględniające integralną wizję osoby ludzkiej, muszą stać u pod-
staw takich społecznych strategii.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

71

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

8.

Zakończenie

Zło jest rzeczywistością niezwykle zawikłaną i enigmatyczną. Nie
sposób tej rzeczywistości ogarnąć w jej złożoności i uczynić całkowi-
cie zrozumiałą. Podobnie jak trudno sprawować całkowitą kontro-
lę nad złem, które „nieproszone” wdziera się w przestrzeń ludzkiego
życia. Zło występuje w różnych postaciach i gdy zaistnieje, stara się
zdominować ludzką uwagę, zawłaszczyć świadomość człowieka do
postrzegania wyłącznie tego, co negatywne, przesłaniając prawdziwy
obraz świata. Jednakże triumf zła zdaje się być pozorny, skoro jest
ono dynamizmem destrukcyjnym i potrzebuje dobra, by w ogóle za-
istnieć. Dobro stanowi zasadę życia człowieka. Każdy człowiek jest
tajemnicą, życie ujawnia, cząstka po cząstce, kim i jaki jest. W opar-
ciu o konkretne zachowania tworzymy sobie obraz kogoś. W istocie
człowiek postrzegany jako zły nie jest nigdy zły całkowicie. Uwikła-
ny w zło, potrzebuje pomocy. Działania wpisanego w funkcję czasu,
które swym charakterem będzie przypominało leczenie, odwyk lub
odtrucie, bowiem zło może zniewolić człowieka, uzależnić, zatruć
jego egzystencję.
Sukcesy na polu resocjalizacji mogą mieć znamiona pyrrusowe-
go zwycięstwa okupionego olbrzymimi wysiłkiem. Często potrzeba
dużej uważności i zaangażowania, by doprowadzić do szczęśliwego
końca proces wyzwalania ze zła, który zawsze ma osobowy i indy-
widualny charakter. Resocjalizację należy potraktować jako próbę
ocalenia człowieka pogrążonego w słabości. Jednak resocjalizacja nie
może być próbą budowania raju na ziemi, przyjęcie takich wznio-
słych acz utopijnych założeń przyniesie niewątpliwie rozczarowanie
i prowadzić będzie do nieuchronnej porażki. Obcując ze złem, będą-
cym przyczyną rozlicznych życiowych patologii i dewiacji, potrzeba
dużej roztropności i specjalnych predyspozycji. Podejmując działa-
nia na rzecz osób, których życie jest naznaczone złem, należy pamię-
tać, iż zło nie jest definitywne ani nie jest nieograniczone. Spojrze-
nie z perspektywy ostatecznych odniesień upewnia o ostatecznym
triumfie dobra nad złem, które powinno być punktem odniesienia
wszelkiej aktywności człowieka.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

72

Piotr Aszyk

Bibliografia

Aprile N. (1994),

Człowiek pomiędzy dobrem i złem, przeł. A. No-

wak-Aprile, Warszawa.

Arendt H. (1996),

Wola, Warszawa.

Arendt H. (1997),

To nie ja, to system, „Gazeta Wyborcza”, 15-

16.02.1997, s. 12.

Arystoteles (1982),

Etyka nikomachejska 1126A, przeł. D. Gromska,

Warszawa.

Aszyk P. (1998),

Konflikty moralne a etyka, Kraków.

Biel K. (2008),

Przestępczość dziewcząt. Rodzaje i uwarunkowania,

Kraków.

Filek J. (1996),

Z badań nad istotą wartości etycznych, Kraków.

Frankl V.E. (1984),

Homo patiens, przeł. R. Czernecki, J.Z. Jaro-

szewski, Warszawa.

Gałdowa A. (1992),

Powszechność i wyjątek. Rozwój osobowości czło-

wieka dorosłego, Kraków.

Heschel A.J. (1991),

Wzorzec życia, „Znak” 437, nr 10.

Hołówka J. (red.) (1997) ,

Filozofia moralności. Postanowienie

i odpowiedzialność moralna, przeł. J. Nowotniak, W.J. Popowski,
Warszawa.

Horney K. (1994),

Nasze wewnętrzne konflikty. Konstruktywna teoria

nerwic, przeł. A. Gomola, Poznań.

Ingarden R. (1987),

Książeczka o człowieku, Kraków.

Jarnuszkiewicz A. (1990),

Miłość i bycie. Studium z metafizyki, Kraków.

Kekes J. (1990),

Facing evil, New Jersey.

Kodeks Hammurabiego 195-203 (1996), przeł. M. Stępień, Warszawa.
Kosewski M. (1985),

Ludzie w sytuacjach pokusy i upokorzenia,

Warszawa.

Krąpiec M. (1962),

Dlaczego zło?, Warszawa.

Manenti A. (1995),

Powołanie, psychologia i łaska, Kraków.

Maritain J. (1988),

Pisma filozoficzne, przeł. J. Fenrychowa, Kraków.

Matthews G. (1971),

Weakness of will, w: A.G.N. Flew (red.), Weak-

ness of will, Bristol.

McCormick R. (1978),

Ambiguity in Moral Choice, w: R. McCor-

mick, P. Ramsey (red.),

Doing Evil to Achieve Good. Moral Choice

in Conflict Situations, Chicago.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

73

Bezdroża zła – szkic filozoficzny

Midgley M. (1992),

Wickedness. A Philosophical Essay, London.

Owidiusz (1953),

Przemiany, przeł. B. Kiciński, Wrocław.

Platon (1958),

Protagoras 352C, przeł. W. Witwicki, Warszawa.

Plutarch (1988),

O odwlekaniu kary przez bogów 9, w: Plutarch, Mo-

ralia (Wybór II), przeł. Z. Abramowiczówna, Warszawa.

Schopenhauer A. (1994),

Świat jako wola i przedstawienie, t. 1, przeł.

J. Garewicz, Warszawa.

Siek S. (1986),

Formowanie osobowości, Warszawa.

Sujak E. (1978),

Rozważania o ludzkim rozwoju, Kraków.

Ślipko T. (1995),

Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki,

Kraków.

Ślipko T. (2004),

Zarys etyki ogólnej, Kraków.

Tischner J. (1982),

Między moralnym kompromisem a utopią, w: te-

goż,

Myślenie według wartości, Kraków.

Tischner J. (1990),

Filozofia dramatu, Paris.

Valles C.G. (1996),

Sztuka wyboru, przeł. J. i J. Grzegorczykowie,

Poznań.

Weil S. (1991),

Wybór pism, przeł. C. Miłosz, Kraków.

Ziemiański S. (1995),

Teologia naturalna. Filozoficzna problematyka

Boga, Kraków.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

74

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

75

Aleksander Posacki

Powaga i tajemnica zła.
Mysterium iniquitatis a demonologia

W drugiej połowie ubiegłego wieku szeroki rozgłos uzyskała tzw. te-
ologia „śmierci Boga” (F. Nietzsche), zapowiadająca po prostu znik-
nięcie Boga z horyzontu człowieka, który zresztą także doczekał się
swoistej „śmierci” (M. Foucault). Jako nieuniknionej konsekwencji
takich rozważań nie mogło zabraknąć w tej sytuacji teologii „śmierci
szatana” (Haag, 1969). Do tej redukcji przyczynił się wydatnie de-
mitologizacyjny impuls Rudolfa Bultmanna (1969), zdaniem które-
go rzekomo wiara w duchy i demony musiała ustąpić pod wpływem
poznania sił i praw przyrody.
Ten nurt ideologiczny, podszywający się pod teologię, dopro-
wadził w rezultacie do pozbawienia szatana wszelkiej metafizycznej
i osobowej treści, czyniąc zeń zwykłe symboliczne wyobrażenie zła
bądź wyraz sprzeciwu i buntu człowieka wobec Boga i Jego porząd-
ku. W psychoanalizie z „persony” stał się on „personifikacją”. Czym
jest jednak symbol? Czy przeciwstawia się on rozumowi i realizmowi?
Problem demitologizacji, jako dekodowania mitu w kluczu her-
meneutyki symbolizmu realistycznego (P. Ricoeur, K. Rahner), jest
trudniejszy i głębszy od prostych schematów pełnej intelektualnej
przemocy (ale i iluzji), czyli bezprawnej racjonalizacji mitu, nazy-
wanej d e m i t o l o g i z a c j ą. Prawdziwa hermeneutyka i realizm
symboliczny idą w parze. Za racjonalizacją mitu jest jednak ukryty

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

76

Aleksander Posacki

i samowystarczalny Mit Rozumu, korespondujący bliźniaczo z sote-
riologicznym Mitem Poznania w gnozie. W gruncie rzeczy mamy do
czynienia z hermeneutyką w duchu gnozy, jak to widać w przypad-
ku ideologii psychoanalizy. Mit psychoanalizy pozornie wyjaśnia mit
pierwotny – jak pisał Leszek Kołakowski – deformując w rzeczywi-
stości inwersyjnie jego znaczenie.
Sytuując się w tym ideologicznym nurcie „religii gnozy” (Jo-
nas, 1994), gdzie wiara chrześcijańska nie odpowiada już rzekomo
obiektywnej prawdzie, ale określonym podmiotowym zjawiskom
psychicznym, podporządkowanym bliżej nieokreślonej „psycho-
logii głębi”, np. mglistej „nieświadomości” w wydaniu Carla Gu-
stava Junga (1993), Eugen Drewermann (1996) – naiwny czciciel
metodologicznych błędów Freuda i Junga – dochodzi do wniosku,
że „duchy diabelskie” to po prostu duchy ludzkie, czyli moce duszy,
które lęk zepchnął w otchłań podświadomości. Podobny błąd po-
wiela wielu ludzi Kościoła.

1.

Grzech pierworodny – podwójna geneza zła

Nie chodzi jednak tylko o szatana, choć nazywa się go „ojcem grze-
chu”. Chodzi o sam grzech, który nie jest filozoficzną antywartoś-
cią, ale teologiczną prawdą objawioną, mającą jednak oparcie w do-
świadczeniu źródłowym człowieka.
Pradoświadczenie zła, jako doświadczenie źródłowe i archety-
powe, jako powszechna praintuicja transkulturowa, wyrażone jest
w niezliczonych symbolach i mitach. Jest to właściwa geneza chrześ-
cijańskiego dogmatu o grzechu pierworodnym, ukazująca jego głę-
bię i znaczenie. Doświadczenie i jego symbolizacja i konceptualiza-
cja (dwa różne języki) przychodzą później. Zanim doszło do słusznej
dogmatyzacji zła, zaistniało jego doświadczenie, wyrażone językiem
mitu i symbolu, otwartych na interpretację tych, którzy mają po-
dobne doświadczenie. Tak dokonuje się inicjacyjny przekaz, właści-
we rozumienie tego wydarzenia.
Tak można zrozumieć (hermeneutyczne

verstehen) i rozjaśnić

(egzy stencjalne

Verhellung – K. Jaspers) owo pierwotne doświadczenie

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

77

Powaga i tajemnica zła

kontrinicjacji, mord założycielski bogobójstwa (Girard, 1991) prze-
chodzący w podwójną idolatrię, będącą „błędem ontologicznym”
(L. Marion): samoubóstwienia (1) i demonolatrii (2), których szczyt
objawi Apokalipsa św. Jana (kult Bestii i Antychrysta). Tu starodaw-
ny Wąż (Rdz 3) objawia swe oblicze Bestii (Ap 13) i wyjawia wszyst-
kie swoje pożądania (pierwsza i ostatnia księga Biblii tu się dopełnia-
ją). Wcześniej jednak żąda kultu od samego Jezusa (KKK 538). Tu
ujawnia się paradygmat każdej fałszywej religii, przybierającej naj-
częściej formę magii, jako „manipulacji sacrum” (Introvigne, 2005).
Także deformacja chrześcijaństwa odchodzącego od Chrystusa nie
dokonuje się bez udziału Złego, jak ukazał to w słynnej Legendzie
o Wielkim Inkwizytorze
jej autor Fiodor Dostojewski (1978).
Człowiek ulega pokusie zła „zastanego” (P. Ricoeur, L. Kołakow-
ski), sprzymierza się z nim – co rozwinie potem Augustyn (

pacta

cum daemonibus). Z e w n ę t r z n y c h a r a k t e r z ł a s p r z ę g a
s i ę z w o l n o ś c i ą s t w o r z e n i a. Pokusa przychodzi z zewnątrz,
ale człowiek jej ulega. Zło ma więc podwójną genezę. Tak jak moż-
na mówić o podwójnej naturze zła – g r z e c h u i s z a t a n a, gdzie
związek tych dwóch postaci zła jest nierozerwalny, bez ryzyka de-
formacji i redukcjonizmu rzeczywistości zła. Szczególnie modna jest
dziś eliminacja postaci szatana, co pozbawia zło powagi i sprzyja
jego banalizacji, będąc kontynuacją naiwnego oświeceniowego op-
tymistycznego pelagianizmu (Kołakowski, 1988). Wcześniej można
uznać filozofię – za Lwem Szestowem – za kontynuację grzechu pier-
worodnego (Wodziński, 1991).
Zło „przychodzi z zewnątrz” (S. Kierkegaard, P. Ricoeur), ale też
jest generowane w przestrzeni ludzkiej wolności, która ma „onto-
genetyczny” charakter (Tresmontant, 1973, s. 181-182), decydują-
cy o życiu wiecznym. Mamy tu do czynienia z podwójną wolnoś-
cią – człowieka i Węża, który w tradycji teologicznej oznacza szatana.
Kościół naucza, że był on najpierw dobrym aniołem stworzonym
przez Boga:

Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura cre-

ati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali – „Diabeł bowiem i inne
złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same
uczyniły się złymi” (Sobór Laterański IV). Nieprzypadkowo „opę-
tanie” jest także pradoświadczeniem ludzkości (

Ur-Erlebniss – Go-

odmann, 2006), co powraca dziś w niektórych kultach UFO czy

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

78

Aleksander Posacki

nawet w mglistych intuicjach Ericha von Daenikena (Posacki, 2007,
s. 134-138). Reakcją na opętanie jest tylko egzorcyzm, ale o tym
jeszcze powiemy (Posacki, 2005).

Zło jest nie tylko zastane, ale i poważne. Potwierdza to fenomeno-

logia tekstów bliblijnych (Ricoeur, 1986), ale też dogmat trydencki
o poduszczeniu Złego w upadku człowieka (KKK, 398). Zwiedzio-
ny przez diabła chciał „być jak Bóg” (Rz 3, 23), ale „poza Bogiem
i przed Bogiem, a nie według Boga”, jak to pięknie wyraził Mak-
sym Wyznawca, na którym wzorował się przenikliwy analityk zła –
Fiodor Dostojewski. Demaskował on „samotność ontologiczną” czy
„egoizm metafizyczny” (J. Maritain), które zainicjował w kosmosie
i historii szatan. Zamiast teofanii Dostojewski zainicjował „egofa-
nię” (E. Voegelin), w którą wciągnął także człowieka – ze wszystki-
mi tego ontologicznymi i aksjologicznymi, duchowymi i cielesnymi,
psychicznymi i parapsychicznymi konsekwencjami.

Chodzi nie tylko o podwójne źródło grzechu, podwójną idolatrię,

ale i o podwójne źródło poznania/mocy, co w kulturze europejskiej
szczególnie unaocznił mit Fausta (Dorosz, 1989, s. 29). Wcześniej
Ewa posłuchała Węża. „Zło pochodzi od Złego” (J.A. Kłoczowski).
Maryja, która jako druga Ewa posłucha Słowa, odsłania całe zło
upadku Ewy, upadku pierwszych ludzi.
Problem zła moralnego łączy się ściśle z problemem w o l n o ś c i
(człowieka i Węża), a więc z problemem antropologii nieredukcyj-
nej. Łączy się także z filozoficznym problemem woluntaryzmu (Zły
był pierwszym woluntarystą, jak twierdził J. Maritain). Zło pocho-
dzi więc z obszaru w o l n o ś c i s t w o r z e n i a: szatana i człowieka,
pozostających w przedziwnym i tajemniczym związku. Wykluczo-
na jest właściwa gnozie „ontologizacja zła”. Zło nie jest „naturalną”
częścią Boga, kosmosu czy człowieka. Nie jest też czymś przypadko-
wym, co podlega zwyczajnej korekcie; nie jest błędem technicznym,
któremu może zaradzić jakaś optymistyczna „technologia socjalna”
(Kołakowski, 1990, s. 256).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

79

Powaga i tajemnica zła

2.

Powaga i tajemnica zła kwestionowana
poprzez negację wolności

Od czasów Markiza de Sade, a szczególnie nietzscheanizmu, p o w a -
g a i t a j e m n i c a z ł a (B. Pascal, S. Kierkegaard, F. Dostojew-
ski, L. Szestow – zob. G. Deleuze) potraktowana dogmatycznie
jako resentyment została pomniejszona. Resentyment jako odkry-
cie Nietzschego jest jedną z możliwości i l u z j i a k s j o l o g i c z -
n e j i nie może być generalizowany, co wykazał Max Scheler (1977).
Podobnie jest z korespondującym pojęciem n e r w i c y, w kontek-
ście którego wybór dobra jest traktowany jako patogenny, a pogo-
dzenie dobra i zła jako wyraz holistycznej dojrzałości, która wypar-
ła świętość, opartą na radykalnym i egzystencjalnym wyborze dobra
(Dorosz, 2010, s. 86-97). W tym kontekście Eric Neumann (1990),
wierny uczeń Junga, mówi o „nowej etyce”, opartej na integracji zła,
a nawet na pakcie z diabłem (tamże, s. 75n). Trzeba stworzyć nowy
język, aby zdemaskować te uproszczenia i inwersje.
Nietzsche

i Freud to „bogobójcy” (a nie tylko ojcobójcy w wy-

miarze psychologiczno-kulturowym), czego materialistyczna optyka
nie dostrzega. Nietzsche i Jung – prowadzą „rozwój” („samorealiza-
cję”) człowieka od bogobójstwa do autodeifikacji. Jest to droga od
ateizmu do panteizmu (obydwie koncepcje w historii były ze sobą
ściśle powiązane, co widać u Hegla i Nietzschego). Drogi filozofii
i psychologii sprzymierzają się w eliminacji teologii grzechu/zbawie-
nia. Droga filozofii i tradycja ezoteryczna – podobnie (H. Bławat-
ska, R. Steiner, C.G. Jung). Grzechu pierworodnego nie wyjaśnią te-
orie, które same reaktywują inicjacyjnie to pierwotne doświadczenie
m o r d u z a ł o ż y c i e l s k i e g o, zmieniając jego znaczenie, a właś-
ciwie ukrywając jego pierwotną treść (Girard, dz. cyt).
Bezprawna

eliminacja

p o w a g i i t a j e m n i c y z ł a rozpo-

czyna się od obalenia symboliki chrześcijańskiej czy generalnie –
epistemologii mitu (m i t a d a m i c k i według P. Ricoeura często
inwersyjnie po gnostycku przedefiniowany), jako doświadczenia
źródłowego, archetypowej anamnezy.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

80

Aleksander Posacki

1. Przedefiniowanie „gnostyckie”, jako pseudohermeneutyczne
(inwersja symboliczna – materializacja duchowości jako np. fizycz-
ne zło, oparte na braku wolności w antropologii gnozy). Hermeneu-
tyka gnostycka – obecna w psychoanalizie, ale też u Nietzschego,
z którego psychoanaliza korzysta – odwraca inwersyjnie p r o b l e m
g r z e c h u i s z a t a n a – jednocześnie. Jung – w duchu gnozy –
oskarża Boga (Jung, 1991). Hermeneutyka jest interpretacją, a nie
nauką, choć się pod nią podszywa i chętnie z nią współpracuje.
2. Przedefiniowanie „empiryczne”, jako pseudonaukowe (część za
całość – inwersja semantyczna). Doświadczenie zastąpione ekspery-
mentem, który ukrywa redukcjonizm. Także tu wolność i jej tajem-
nica musi być zakwestionowana, a razem z nią – powaga i tajemnica
zła. Zło jest doświadczeniem tajemnicy zła. Odejście od epistemolo-
gii doświadczenia i epistemologii tajemnicy czyni p o w a g ę i t a -
j e m n i c ę z ł a jakby czymś niedostrzegalnym.
3. Przedefiniowanie racjonalistyczne, jako pseudofilozoficzne,
szczególnie za sprawą monizmu Spinozy i idealizmu niemieckiego
(z Heglem na czele), z którego czerpała psychoanaliza. Freud i Jung
chcą połączyć ducha z nauką, hermeneutykę z eksperymentem. Jest
to schemat teozoficzny, który podejmie New Age. Materializacja
duchowości to w istocie redukcjonizm ontologiczny (por. Frankl,
1984). Hegel dokonuje tego samego przez utożsamienie hermeneu-
tyki (ducha) z racjonalizmem (rozumem), czego przykładem jest
jego

Fenomenologia ducha, którą Eric Voegelin (1992) zalicza do

gnozy.

3.

Bezpodstawność krytyki demonologii

Współczesna krytyka demonologii wywodzi się ze strony nauk hu-
manistycznych, często przekraczających swoje kompetencje, kulty-
wujących nierzadko naiwny i przestarzały, a zarazem szkodliwy i to-
talitarny, postoświeceniowy Mit Rozumu, który okazał się bardzo
irracjonalny i niebezpieczny. Należą do nich: psychiatria, psycho-
logia, teorie terapeutyczne, antropologia kulturowa, religioznaw-
stwo czy kulturoznawstwo. Wspólnym mianownikiem jest tu często

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

81

Powaga i tajemnica zła

ukryty naturalizm, monizm, optymizm poznawczy i ontologiczny,
a nawet materializm (Posacki, 2005). Wszystkie te ideologie mają
charakter ukrytych i apriorycznych twierdzeń światopoglądowych,
co trudno odkryć laikowi, nieznającemu się na filozofii czy meto-
dologii nauk. Jednocześnie sprzeciwiają się one chrześcijańskiej wizji
świata, co jednak nie jest konieczne.
Przykładowo teologia (czy demonologia jako część teologii) może
współpracować z psychologią, a często się z nią kłóci. Nierzadko owa
kłótnia czy napięcie mają swoje uzasadnienie. Problem pojawia się
wtedy, kiedy psychologia nie jest neutralna czy obiektywna. Kiedy
nie spełnia kryteriów naukowości, stając się p s e u d o p s y c h o l o -
g i ą (Posacki, 2007). Teologia może bowiem współpracować z na-
uką, ale nie z pseudonauką. A tą staje się każda nauka, która przekra-
cza swoje kompetencje. Psychologia nie może stać się religią, a często
tak się dzieje, co zdemaskował Paul Vitz (2002).
Brak metody czy zła metoda daje przestrzeń dla nieuprawnio-
nych uogólnień czy symplifikacji. Prawdziwa nauka redukcyjnie
ogranicza swoje kompetencje, zaś pseudonauka uzurpuje sobie pra-
wo do wszechwiedzy, a czasami wszechmocy. Feruje wyroki na lewo
i prawo, w aroganckim poczuciu pewności i bezkarności. Rozjem-
cą jest w tym przypadku filozofia i metodologia nauk, która decydu-
je o obiektywizmie czy neutralności (rzadko występującym w czystej
postaci) danej koncepcji naukowej. Neutralna nauka nie sprzeci-
wia się teologii czy chrześcijańskiej wizji świata. Po drugie, decydu-
je o uwikłaniu światopoglądowym jakiejś koncepcji psychologicznej
oraz opartej na niej teorii i praktyki psychoterapeutycznej. Dotyczy
to także psychiatrii. Wtedy można rozstrzygnąć, czy jakiś światopo-
gląd – mniej lub bardziej ukryty – koresponduje z wizją chrześcijań-
ską lub się jej sprzeciwia.
Za danym światopoglądem stoi określona ontologia. O ontologię
tu bowiem chodzi. Jeśli odrzuci się ontologię, stojącą za epistemo-
logią – np. w duchu kantyzmu – to wtedy łatwo utożsamić wszelkie
doświadczenie zła z doświadczeniem obrazów zła, któremu z góry
(w duchu fałszywego dogmatyzmu intelektualnego) przypisze się
całkowity subiektywizm, a przynajmniej immanentyzm. Na tej ba-
zie funkcjonuje Heglowski schemat (dogmat) eksterioryzacji-aliena-
cji i Feurbachowski schemat (dogmat) projekcji, rozpropagowany

Resocjalizacja...7

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

82

Aleksander Posacki

przez psychoanalizę (Z. Freud, C.G. Jung, E. Fromm). Dlatego eg-
zorcyzm (poza,

ad extra) zastąpiono dogmatycznie, arbitralnie i jed-

nostronnie terapią (do środka,

ad intra).

Przywołajmy tu nazwiska kilku najbardziej znanych i cenionych
w świecie (także w Polsce) egzorcystów, a zarazem autorów książek:
G. Amorth (1997), P. Ernetti (2003), M. La Grua (2002), R. Sal-
vucci (1998). Jak zauważa znany włoski demonolog Gabriele Nan-
ni, temat demonologii, a więc i egzorcyzmów, wywołuje dziś pewne
zakłopotanie. Kierunek rozwoju kulturowego ostatnich dziesięciole-
ci był przeciwny. Mówiono o „śmierci diabła” i bezużyteczności eg-
zorcyzmów, a nawet o ich archaiczności, będącej nie do przyjęcia dla
współczesnej mentalności człowieka wierzącego.
A jednak Kościół katolicki, w duchu bezwzględnej wierności
prawdzie Objawienia, choćby kosztem bycia postrzeganym przez
wiernych i przez świat jako przestarzały, stworzył trzy fundamen-
talne teksty:

Kodeks Prawa Kanonicznego (KPK) (1983), nr 1172;

Katechizm Kościoła Katolickiego (1992), nr 1673 i De Exorcismis et
Supplicationibus
(DESQ) (1999), czyli nowy Rytuał egzorcyzmów,
podpisany przez Jana Pawła II. Są to doktrynalne, prawne i litur-
giczne podstawy egzorcyzmów. Są one ważne także dla aktualizacji
i wyjaśniania problemów demonologii (Nanni, 2007).

4.

Właściwe rozumienie i znaczenie demonologii

Demonologia to „historia zła” (M. Eliade), to realne opisy rzeczy-
wistości obiektywnej (KKK 390), choć ujęte często na poziomie
semantycznym w kluczu „realizmu symbolicznego” (K. Rahner).
Nie jest to więc historia obrazów zła (A. Nola) jako subiektywnego
muzeum wyobraźni (A. Malreaux).

Katechizm Kościoła Katolickie-

go – źródłowy tekst dla autorytatywnego przywołania demonolo-
gii – opisuje bowiem wyraźnie, iż Pismo Święte potwierdza zgubny
wpływ tego, o którym Jezus mówi, że „od początku był on zabój-
cą” (J 8, 44), a nawet usiłował odwrócić Jezusa od misji powierzonej
Mu przez Ojca (por. Mt 4, 1-11). Stąd „Syn Boży objawił się po to,
aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8). Wśród jego dzieł „najcięższe

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

83

Powaga i tajemnica zła

w konsekwencjach było kłamliwe uwiedzenie, które doprowadziło
człowieka do nieposłuszeństwa Bogu” (KKK 394). Od tego zdarze-
nia rozpoczyna się „grzech pierworodny”, który jest tajemnicą, ale
bez tej tajemnicy wszystko byłoby jeszcze bardziej tajemnicze (B. Pa-
scal). Jest to „grzech, który przyniósł grzech” (Kierkegaard, 1996).
Tak rozumiany „bunt metafizyczny” (Albert Camus, brw) jest
czymś więcej niż zwykła patologia „resentymentu”, jak sądził Max
Scheler, za Nietzschem (Scheler, dz. cyt.). To przejaw „zła radykal-
nego” (E. Kant), wymykającego się ludzkiej pojmowalności. Grzech
to więcej niż zwykły błąd, a szatan nie jest tylko projekcją ciemniej
strony psychiki, jak głosi ideologia psychoanalizy, która jest współ-
czesnym mitem, próbującym bezprawnie, dogmatycznie i niebez-
piecznie zamienić realistyczny Mit Upadku (Kołakowski, 1990).

Pokusa Węża nie jest ludzką projekcją, ale „przychodzi z zewnątrz”

(Ricoeur, dz. cyt.). Choć Wąż jest rzeczywistością bardzo tajemni-
czą (Kierkegaard, dz. cyt.), tradycja chrześcijańska wiąże go z posta-
cią szatana. Terminologicznie pojęcie Węża wiąże się (por. Rdz 3)
z określeniem tych, co uprawiają magię. U podłoża uprawiania magii
i czarów leży przymierze ze Złym. Kierkegaard ukazuje te odwieczne
związki w swoim dziele: zniewolenia demoniczne powiązane z upra-
wianiem magii czy innych form okultyzmu. Nieprzypadkowo eg-
zorcyzm katolicki dotyczy nie tylko osób, ale i rzeczy. Wbrew temu,
co sugeruje niebezpiecznie J.K. Rowling, autorka

Harry’ego Pottera,

człowiek nie poradzi sobie z tymi problemami mocą własnych sił czy
poprzez czysto ludzkie umiejętności (Posacki, 2006).
Nie chodzi jednak tylko o szatana, choć nazywa się go „ojcem
grzechu”. Chodzi o sam grzech, który nie jest filozoficzną antywar-
tością, ale teologiczną prawdą objawioną, mającą jednak oparcie
w doświadczeniu źródłowym człowieka. Zanim doszło do słusznej
d o g m a t y z a c j i z ł a, zaistniało jego doświadczenie, wyrażone ję-
zykiem mitu i symbolu, otwartych na i n i c j a c y j n ą i n t e r p r e -
t a c j ę tych, którzy mają podobne doświadczenie. Grzech przejawia
się wtórnie w lęku czy rozpaczy (Kierkegaard, dz. cyt.). Grzech po-
woduje wtórnie r o z d w o j e n i e c z ł o w i e k a, czyli zniszczenie
osoby i wynikającą stąd destrukcję osobowości. Jej przyczyną może
być też specyficzne oddziaływanie osobowego zła, co nierzadko
bywa skutkiem opętania czy innych zniewoleń demonicznych, które

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

84

Aleksander Posacki

zwykle są następstwem grzechu. Matrycę podobnych z n i e w o l e ń
d u c h o w y c h, a nie tylko problemów psychologicznych, doskona-
le opisał Dostojewski (1977). Wtedy właśnie w tradycji chrześcijań-
skiej stosuje się egzorcyzm, a przynajmniej „modlitwę o uwolnienie”
(La Grua, 2002).
W

przypadku

z n i e w o l e ń d e m o n i c z n y c h szczególne zna-

czenie mają g r z e c h y d u c h o w e (św. Tomasz), jak pycha czy
bałwochwalstwo, które trzeba właściwie rozpoznać, gdyż ukrywają
się często pod p s y c h o l o g i c z n y m i t e r m i n a m i samowystar-
czalności, samoaktualizacji czy samorealizacji. W taki sposób gnoza
imituje psychologię (Posacki, 2007). Trzeba więc wrócić do ducho-
wości, aby właściwie d i a g n o z o w a ć problemy człowieka, co do-
tyczy psychologii, pedagogiki czy resocjalizacji. Trzeba powrócić do
odwiecznej chrześcijańskiej tradycji r o z e z n a n i a d u c h ó w, od-
wołując się np. do Ćwiczeń duchowych Ignacego Loyoli, który zakła-
da zakon Jezuitów, inspirowany mistyczną wizją dwóch sztandarów
(Rahner, 1968). Istnieją jednak problemy graniczne czy doświadcze-
nia „z pogranicza”, które należy podjąć wspólnie, sięgając do osiąg-
nięć nauk humanistycznych, o ile nie są one zideologizowane.

Bibliografia

Amorth G. (1997),

Wyznania egzorcysty, Częstochowa.

Bultmann R. (1969),

Nuovo Testamento e mitologia, Brescia.

Camus A. (brw),

Człowiek zbuntowany, Paris.

Deleuze G. (1993),

Nietzsche i filozofia, Warszawa.

Dorosz K. (2010),

Bóg i terror historii, Warszawa.

Dorosz K. (1989)

, Maski Prometusza. Eseje konserwatywne, Londyn.

Dostojewski F. (1977),

Biesy, Warszawa.

Dostojewski F. (1978),

Bracia Karamazow, Warszawa.

Drewermann E. (1996),

Chrześcijaństwo i przemoc, Kraków.

Ernetti P. (2003),

Pouczenia złego ducha, Kraków.

Frankl V.E. (1984),

Homo patiens, Warszawa.

Girard R. (1991),

Kozioł ofiarny, Łódź.

Goodman F.D. (2006),

Anneliese Michel und Ihre Daemonen, Stein

am Rhein.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

85

Powaga i tajemnica zła

Haag H. (1969),

Abschied vom Teufel, Einsiedeln.

Introvigne M. (2005),

Powrót magii, Kraków.

Jonas H. (1994),

Religia gnozy, Kraków.

Jung C.G. (1993),

Archetypy i symbole, Warszawa.

Jung C.G. (1995),

Odpowiedź Hiobowi, Warszawa.

Kierkegaard S. (1996),

Pojęcie lęku, Warszawa.

Kołakowski L. (1988),

Jeśli Boga nie ma..., Kraków.

Kołakowski L. (1990),

Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa.

La Grua M. (2002),

Modlitwa o uwolnienie, Kraków.

Nanni G. (2007),

Palec Boży i władza szatana. Egzorcyzm, Warszawa.

Neumann E. (1990),

Depth Psychology and A New Ethic, Boston.

Nietzsche F. (1996),

Antychrześcijanin, Kraków.

Posacki A. (2006),

Harry Potter i okultyzm, Radom.

Posacki A. (2007),

Psychologia i New Age, Gdańsk.

Posacki A. (2005),

Egzorcyzmy, Opętanie, demony, Radom.

Rahner H. (1968),

Geneza i duch pobożności ignacjańskiej, Kraków.

Ricoeur P. (1986),

Symbolika zła, Warszawa.

Salvucci R. (1998),

Podręcznik egzorcysty. Jasne słowa na temat ciem-

nej rzeczywistości, Kraków.

Scheler M. (1977),

Resentyment a moralność, Warszawa.

Tresmontant C. (1973),

Jezus naucza, Warszawa.

Vitz P.C. (2002),

Psychologia jako religia, Warszawa.

Voegelin E. (1992),

Nowa nauka polityki, Warszawa.

Wodziński C. (1991),

Wiedza a zbawienie. Studium myśli Lwa Sze-

stowa, Warszawa.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

86

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

87

Mariusz Sztuka

Los. Grzech. Tajemnica.
Przysłonięty dyskurs resocjalizacji

Kreśląc historyczny rozwój idei resocjalizacji, słusznie przyjmuje się
jako punkt początkowy taki stan, w którym postrzeganie społecz-
nego zła nosi na sobie wyraźne ślady odejścia od myślenia fatali-
stycznego. W najnowszej monografii z zakresu resocjalizacji (Urban
i Stanik, 2007, t. 1, s. 137) w ten właśnie sposób określany jest ów
„przedhistoryczny” etap kształtowania się późniejszych zasadniczych
kategorii pojęciowych („społeczne niedostosowanie” czy „zaburzenia
zachowania”): jako okres, gdy sposób pojmowania zła ufundowa-
ny był na swoiście fatalistycznym obrazie świata i natury człowieka.
Być może na obecny kształt praktyk resocjalizacyjnych war-
to spojrzeć jako na element tej rzeczywistości, w której – jak pisze
Anthony Giddens (2001, s. 150) – „los i przeznaczenie nie mają żad-
nej roli do odegrania”.

Zło obecne pod postaciami cierpienia, choroby, bólu czy zbrodni
jest w świecie przednowoczesnym wynikiem działania tej instancji,
której wyroków niepodobna rozpoznać ani przewidzieć. Człowiek
staje bezradny wobec tego, co nieuniknione, a czemu nie może spro-
stać poznawczo. Klucz do zrozumienia kierunku zdarzeń jest i po-
zostanie niedostępny. W rzeczywistości tej zło pojawia się w sposób
konieczny i tajemniczy zarazem. Dwa momenty mogą okazać się

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

88

Mariusz Sztuka

kluczowe w perspektywie dalszej analizy zjawiska współczesnej dzia-
łalności resocjalizacyjnej.
Po pierwsze zło jako konsekwencja wyroków losu odsłania tu
swój pierwotnie jednorodny charakter. Konkretnie chodzi o to,
że w obliczu ślepego fatum zsyłającego na świat nieszczęście tracą na
ostrości oczywiste zdawałoby się dystynkcje pomiędzy zła doświad-
czaniem i zła czynieniem, pomiędzy złem fizycznym i złem moral-
nym. W ostatecznym rozrachunku choroba, ból, niesprawiedliwość,
nieprawość są odsłonami tej samej, obcej człowiekowi natury losu.
Gdzie zatem jest miejsce dla ludzkiej wolności, dla podmiotu su-
werennej decyzji moralnej? Podejmując w swych badaniach inte-
gralnokulturowych wątek

fatum jako źródła kary w czasach anty-

cznych, Jarosław Utrat-Milecki (2006, s. 59) pisze:

(…) sam fakt pokarania przez los stawał się podstawą do poszukiwania
źródła cierpienia w naruszeniu norm sankcjonowanych przez bóstwo ładu.
Jeśli więc ktoś poniósł porażkę na polowaniu, to rodziło się pytanie, jakie
tabu naruszył, co wcześniej się wydarzyło, że spotkało go takie nieszczęście.
Te same wątpliwości mogły dotyczyć chorego czy ułomnego. Ich cierpie-
nie sugerowało istnienie jakiegoś, wprawdzie nieznanego, naruszenia ładu,
które było źródłem doświadczanego przez nich losu. Ta kosmiczna nie-
uchronność rodziła niepokój, lęk. Naruszenie tabu to nie tylko fizyczne
zdarzenia, złamanie zasad życia seksualnego, jedzenia, innych reguł spo-
łeczności. Towarzyszyła im, a może i wyprzedzała je w człowieku trwoga
o popadnięcie w chaos, czego konsekwencją miały stać się cierpienia i wy-
kluczenie z uczestnictwa w porządku świata.

Obraz ten przypisuje ludzkiemu działaniu cechy właściwe aktom
podmiotu wolnego i odpowiedzialnego: stają się one bowiem przed-
miotem imputacji, oskarżenia i nagany, zgodnie z tym, co według
Paula Ricouera (1986, za: Mukoid, 1993, s. 129) stanowić ma kry-
teria odróżniania zła moralnego od zła fizycznego

1

. W istocie jednak

myślenie o złu jako rezultacie autonomicznej i świadomej decyzji
moralnej napotyka tu pewne wyraźne trudności, jawi się raczej jako
efekt wtórnego nawarstwienia, swoistej racjonalizacji dokonywanej
w obliczu nieszczęścia niedającego się faktycznie uzasadnić działa-
niem suwerennego moralnie podmiotu. W świecie Edypa i Hioba

1

Rozróżnienia tego jako pierwszy dokonał Leibniz w swej

Teodycei (2001).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

89

Los. Grzech. Tajemnica

odnajdujemy bowiem całą problematyczność kwestii winy i odpo-
wiedzialności za zło. Wskazuje na nią Maria Janion (1972, s. 33 n.),
podnosząc obecny w pismach Maxa Schelera paradoks „fatalizmu
warunkowego”

2

. Jego cechą znamienną jest to, że „(…) pozostawia

szczególną wolność wyboru, bo mówi: J e ż e l i

Ale jaka to wol-

ność!”. Przestrzeń wyboru co prawda istnieje, lecz żaden wybór nie
daje szans na wydostanie się z pułapki losu. W imię takiej właśnie
wolności Edyp dokonuje wyboru:

pragnie swego losu uniknąć, czyni wszystko właśnie po to, by go odwró-
cić, by wymknąć się temu, czego dowiedział się od wyroczni. Im dalej chce
od swego losu uciec, im więcej czyni, by go uchylić, tym głębiej się zapa-
da, tym bardziej brnie nieświadom wprost ku czyhającemu przeznaczeniu
(tamże, s. 26).

Skoro więc warunkiem zaistnienia zła moralnego – a w konsekwen-
cji warunkiem wystąpienia winy i odpowiedzialności – jest wolny
akt, to zbrodnia, jaką przedstawia historia Edypa, staje w tym sa-
mym rzędzie, co każde nieszczęście o charakterze naturalnym. Ża-
den z trzech momentów składających się na zjawisko zła moralne-
go nie znajduje tu wystarczającego uzasadnienia. Lecz jednocześnie
nie istnieje dla bohatera dramatu żadna racja, która może posłużyć
za podstawę usprawiedliwienia (można powiedzieć, że tym, co po-
zostaje z wolności, jest brak szans na usprawiedliwienie), tak jak nie
istnieje satysfakcjonująca odpowiedź na pytanie: „dlaczego Edyp?”.
Wobec tego pytania stajemy równie bezradni, jak wobec pytania
o powód doświadczenia konkretnego zła fizycznego.
Nieusuwalna niejednoznaczność kwestii odpowiedzialności
i winy w świecie, któremu kształt nadaje los, wydobywa tragiczność
jednostkowych i zbiorowych historii uwikłanych w zjawisko zła. Dla
jego ukazania niezbędne staje się oddzielenie winy w sensie moralnej
odpowiedzialności od sytuacji, w której człowiek staje się winny za
sprawą t r a g i c z n e g o s p l ą t a n i a. Stąd o bohaterze tragicznym
mówi Scheler (1976, s. 91) jako o tym, który „nie «zawinia» swej
winy, lecz «popada» w winę”, dodając, iż

2

Źródłowy tekst rozprawy Schelera

O zjawisku tragiczności w tłumaczeniu Ro-

mana Ingardena w: Arystoteles, Hume, Scheler (1976, s. 49-95).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

90

Mariusz Sztuka

ten słusznie używany zwrot oddaje pewien bardzo charakterystyczny mo-
ment „winy tragicznej”. To właśnie, że „wina” niejako przychodzi do bo-
hatera, a nie on do winy!

Przywoływane tu analizy Janion, w których autorka rekonstruuje
wywód Schelera na temat zjawiska tragiczności, pokazują, że obec-
ność o w e j t r a g i c z n e j w i n y, z jaką mamy do czynienia w obra-
zie Edypa (i która ostatecznie sprawia, iż zło świata jawi się w jej
perspektywie jako całość niezróżnicowana), jest odmianą ogólnego
zjawiska tragizmu, które aby mogło być tak nazwane, musi dotyczyć
sytuacji zmagania się ze sobą sił, za którymi stoją równie cenne war-
tości

3

. Tak więc tragizm dochodzi do głosu wówczas, gdy destruk-

cja wysokich wartości odbywa się za sprawą sił, które same wyrażają
równe co do rangi aksjologicznej motywy. W sposób szczególny tra-
gizm losu – swoista ironia czy szyderstwo losu – ujawnia się w sytu-
acji kolizji zamierzonych i realnych konsekwencji działań człowieka,
gdy afirmowane dobro staje się przedmiotem unicestwienia w wyni-
ku działań mających je ochronić.
Pod pewnymi istotnymi względami idea chrześcijańska ujaw-
nia podobieństwo do antycznej koncepcji losu. Giddens (dz. cyt.,
s. 151) posuwa się nawet do stwierdzenia, że idea boskiej opatrzno-
ści funkcjonowała w epoce przednowoczesnej jako swoista odmia-
na koncepcji losu. Takie stanowisko znajduje uzasadnienie z punktu
widzenia późniejszych zmian, jakie nastąpią w sposobie ujmowania
problemu zła pod wpływem myśli oświeceniowej. Tym, co faktycz-
nie zbliża obydwie wizje, jest tu obecność pewnego rodzaju świado-
mości wyrażającej się w uznaniu ograniczonych szans rozpoznania
rzeczywistości zła. Różnice występują natomiast, gdy weźmie się pod
uwagę charakter relacji łączących człowieka ze zjawiskiem zła. Tam,
gdzie główną rolę odgrywa los, istotę zła lokalizuje się niejako „na
zewnątrz”. W tradycji chrześcijańskiej natomiast zło znajduje swo-
je źródło w samym człowieku (por. Mroczkowski, 2000, s. 132 i n).
Tischner (2001, s. 30) ujmuje to w następujący sposób:

3

Sam Scheler (dz. cyt., s. 54) wyraża to następująco: „W najwłaściwszym sen-

sie tragicznym jest przeto, jeżeli ta sama siła, która pozwala pewnej rzeczy urzeczy-
wistnić jakąś wysoką wartość dodatnią (tejże rzeczy lub innej), staje się w tymże sa-
mym działaniu przyczyną zniszczenia tej właśnie rzeczy jako podmiotu wartości”.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

91

Los. Grzech. Tajemnica

Zanim zło zamieni się w czyn i przejawi się jako destrukcja, „istnieje”
w człowieku pod postacią „pola uczestnictwa”; kradnie ten, kto już jest
złodziejem, kłamie ten, kto już jest kłamcą.

Taki mniej więcej sens odnajdujemy w katolickiej nauce o grze-
chu pierworodnym, sens jeszcze wyraźniej zaakcentowany w teolo-
gii protestanckiej. Czy w tym miejscu nie następuje jednak zbliżenie
obu tradycji interpretowania zła? Przyjęcie prawdy o pierwotnym
skażeniu natury oznaczać musi i to, że źródło nieprawości jest w ja-
kimś sensie niezależne od aktu czynienia zła, czyn niegodny (a tak-
że doznawane cierpienie) ma swe zasadnicze źródło gdzie indziej niż
w świadomej intencji sprawcy zła. Podobnie jak w tradycji antycznej,
w której doświadczenie winy nosi na sobie piętno tragiczności, które
polegałoby na tym, że – co pokazały przywołane analizy zjawiska tra-
giczności – „wina przychodzi do człowieka”, i jak w przypadku Edy-
pa,, „czyha na niego na rozstajnych drogach” (Janion, dz. cyt., s. 34).
Czy można zatem mówić o jakiejś chrześcijańskiej postaci

hamartii

winy tragicznej? Samo podobieństwo skarg Edypa i Hioba nie uza-
sadnia wystarczająco takiego poglądu (tamże, s. 18). Antyczny bo-
hater tragiczny w jego konfrontacji z nieodgadnionymi co do swych
intencji siłami jest znacznie bardziej bezbronny od tego, komu towa-
rzyszy nadzieja zrodzona ze świadomości odkupieńczej ofiary Syna
Człowieczego. W niczym nie zmienia to zasadniczego faktu, iż zło –
czy to jako konsekwencja zaburzenia kosmicznego porządku świata,
efekt działania tragicznego losu, czy też skutek zmazy grzechu pier-
worodnego – manifestowało obecność tajemnicy, wskazywało tym
samym na pewien kres poznania i rozumienia rzeczywistości w ogó-
le. W aurze tej tajemnicy rozbrzmiewać będzie, w tonie skargi wy-
powiadane, wspólne dla ofiar i sprawców zła, pytanie: dlaczego ja?

Przywołajmy

w tym miejscu myśl Stefana Kunowskiego, współ-

czesnego teoretyka wychowania. W jego rozważaniach odnaleźć moż-
na przykład przenikania się koncepcji losu i perspektywy religijnej.
Autor

Podstaw współczesnej pedagogiki kreśli model procesu wycho-

wania będącego wypadkową działania czterech dynamizmów: bio-
su, etosu, agosu i losu (Kunowski, 2004, s. 171 n). Ostatni z czyn-
ników: los wyznacza najbardziej ogólne ramy sytuacyjne, w obrębie
których zawiązują się rozmaite konstelacje wpływów wyposażenia

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

92

Mariusz Sztuka

biologicznego człowieka (bios), oddziaływania środowiska socjali-
zującego (etos) i pracy wychowawczej (agos). Miejsce i rola, jakie
wyznacza Kunowski losowi wśród dynamizmów zjawiska wychowa-
nia, zdecydowanie odbiegają od wizji ukształtowanej w epoce przed-
chrześcijańskiej. Nie mamy tu do czynienia z siłą fatalną, losem –
absolutem, w konfrontacji z którym na pierwszy plan wysuwa się
tragiczny wymiar ludzkiej wolności. Los współwyznacza jedynie –
wraz z łaską i wolnością – drogę życiową człowieka (tamże, s. 176).
Stąd też zadaniem pedagogiki staje się przygotowanie wychowanka
do nieuchronnego spotkania z losem.
Momentem istotnym dla podejmowanej tu problematyki jest
wszakże nie odmienność akcentów, lecz dostrzegalna w dziele Ku-
nowskiego paralela z antycznym rozumieniem losu, przejawiająca się
w uznaniu aktywnej obecności czynnika, który

(…) chociaż jest siłą niewymierną i nie dającą się przewidzieć, decydująco
wpływa swoimi ciosami lub uśmiechami fortuny na życie, rozwój i wycho-
wanie każdego człowieka (tamże, s. 175).

Możliwe – w ramach określonej sytuacji losowej – efekty wycho-
wawcze przedstawia model dwu zasadniczych „nurtów życiowych”
(tamże, s. 178).
Tym, co warte podkreślenia, jest fakt, że ilustrując komplikacje
drogi życiowej, charakterystyczne dla tzw. drugiego nurtu życiowe-
go, autor koncepcji sięga do wczesnego dorobku polskiej pedagogiki
resocjalizacyjnej: artykułu Stanisława Jedlewskiego na temat spaczo-
nych ideałów wychowanków instytucji resocjalizacyjnej (Jedlewski,
1959). I pewnie nieprzypadkowy to wybór, zjawiska społecznego
wykolejenia ukazać potrafią w sposób wyjątkowo nieprzewidywalny
charakter ludzkich losów.
Swoje odrębne miejsce na mapie refleksji o wychowaniu peda-
gogika Stefana Kunowskiego zawdzięcza temu, że w okresie przed
przełomem formacyjnym lat 90. podjęła wątki zasadniczo nieobec-
ne na gruncie oficjalnej, wyrastającej z paradygmatu scjentystycz-
nego pedagogiki akademickiej. Odnosiło się to zarówno do sposo-
bu formułowania celów i ideałów wychowania, jak i – co pokazują
analizy dotyczące kategorii losu – do sposobu określania czynników
istotnych dla rozumienia sytuacji wychowawczej. W rzeczywistości

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

93

Los. Grzech. Tajemnica

koncepcje Kunowskiego lokalizują się w opozycji do zespołu zało-
żeń, które po raz pierwszy w sposób wyraźny wyartykułowane zo-
stały w epoce Oświecenia, a których późnym eksponentem była też
uprawiana w Polsce powojennej pedagogika akademicka, w tym tak-
że pedagogika resocjalizacyjna.
W projekcie nowoczesnym kwestia zła ulega bowiem zasadnicze-
mu przewartościowaniu. Punktem wyjścia i podstawą dla nowoczes-
nego sposobu widzenia problemu staje się przekonanie o możliwości
zgłębienia i wyjaśnienia porządku świata naturalnego. Przyczyni-
ły się do tego, rzecz jasna, odkrycia naukowe, głównie XVII-wiecz-
ne odkrycia Newtona. To pod ich wpływem rodzi się przekonanie,
że świat fizyczny daje się opisać i wyjaśnić. Perspektywa rozpozna-
nia mechanizmów rządzących naturą jest też nieobojętna dla spo-
sobu definiowania przez człowieka jego miejsca w świecie, a tak-
że zdolności przewidywania i wpływania na bieg zdarzeń. To, co do
tej pory w sferze doświadczenia świata przyrody stanowiło domenę
nieodgadnionego losu i przeznaczenia bądź też jawiło się jako sku-
tek pierwotnej zmazy, daje się wyjaśnić za sprawą właściwej każde-
mu, przyrodzonej zdolności racjonalnego myślenia. W tym sensie
ból i cierpienie, jakie urzeczywistnia się poprzez działanie sił natural-
nych, traci w wielu przypadkach swój tajemniczy charakter, a co za
tym idzie stwarza podstawę jego przezwyciężenia.
Warto powrócić w tym momencie do wcześniej rozważanego
wątku zła, które w doświadczeniu odkrywa swą jednorodność: pier-
wotne niezróżnicowanie na zło fizyczne i moralne. Wydaje się, iż to
właśnie pod wpływem oświeceniowej formacji intelektualnej wspo-
mniana dystynkcja nabiera istotnego znaczenia.

(…) świat jawił się oczom myślicieli racjonalistycznych jako podzielony
na dwa obszary: z jednej strony natura, której prawa i zasady nareszcie
zostały odkryte, dzięki czemu ruchy każdej cząstki w przestrzeni dało się
wyjaśnić za pomocą kilku prostych praw i reguł wnioskowania, a z dru-
giej strony obszar ludzkich zwyczajów i instytucji, na którym wszystko
wciąż zdawało się niezbadane i nie do zbadania. Sprawy ludzkie jawiły się
jako terytorium, na którym rządzi gra ślepego przypadku i irracjonalnych
sił, szczęścia i pecha, kaprysów despotów i awanturników, tudzież namięt-
ności ludu. Pozostawiało to drzwi otwarte dla wyjaśnień metafizycznych
i teologicznych, niepopartych żadnymi dowodami godnymi tego miana,
przeprowadzanych metodami sytuującymi się na antypodach racjonalnych

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

94

Mariusz Sztuka

procedur – pole do popisu dla bigotów i szarlatanów, którzy łatwo mo-
gli namotać w głowach swych ofiar i niewolników (Berlin, 2002, s. 221).

Cytowany sir Isaiah Berlin scharakteryzował w ten sposób intelektu-
alny klimat epoki, jaki towarzyszył narodzinom myśli Monteskiusza.
Przy założeniu racjonalnego urządzenia świata zło, którego doświad-
czamy w wyniku działania sił natury, daje się pomyśleć jako przed-
miot systematycznej i przemyślanej eliminacji w oparciu o znajo-
mość praw rządzących przyrodą

4

.

Co innego w przypadku zła o charakterze moralnym; aby zjawiska

takie jak zbrodnia i niesprawiedliwość pozbawić trwałych podstaw,
należało w pierwszym rzędzie stawić czoła tajemnicy wyrażonej czy
to w koncepcji nieprzeniknionego w swej istocie losu, czy też w prze-
konaniu o wspólnej winie rodzaju ludzkiego: w dogmacie o grzechu
pierworodnym. W drugim przypadku będzie to więc postulat ze-
rwania owego niedającego się dowieść w oparciu o racjonalne prze-
słanki związku pomiędzy konkretnym aktem zła a poprzedzającym
je (by przywołać tu sformułowanie Tischnera) pierwotnym polem
uczestnictwa w złu. Tak więc na pierwszy plan wysuwa się sam zły
czyn (Tischner, dz. cyt., s. 17), a odpowiedzi na pytanie o racje jego
zaistnienia skłaniają ku pojęciu wolnej woli. Motyw wolnej woli,
centralny motyw filozofii Oświecenia, staje się też zasadniczym ele-
mentem współtworzącym nowy kontekst dla podejmowania kwestii
zła i winy. Wystarczy wskazać choćby to, jak w tej perspektywie traci
na wyrazistości moment tragiczny tak silnie obecny, gdy w grę wcho-

4

W jak wielkim stopniu uzależniać można powodzenie takiego zamierzenia od

umiejętności odczytywania praw racjonalnie urządzonego świata przekonuje dobit-
nie postawa Rousseau, który w reakcji na wiadomość o kolosalnym trzęsieniu zie-
mi, jakie nawiedziło Lizbonę w 1755 r., dowodził – w odróżnieniu od Woltera kie-
rującego skargę wobec Stwórcy – że tragedia świadczy raczej o ignorancji człowie-
ka, który wznosząc wielopiętrowe budowle, nie zważa na prawa natury, tym samym
staje się odpowiedzialny za rozmiary zła wywołanego naturalną skądinąd przyczy-
ną (Rousseau, 1966, s. 522). Znaczenia, jakie osiemnastowieczna katastrofa miała
na kształtowanie się nowoczesnego spojrzenia na problem zła, nie sposób przecenić.
Wyostrzona świadomość różnicy pomiędzy złem naturalnym i złem moralnym bie-
rze początek właśnie w wydarzeniu lizbońskim. Jak za Susan Neiman podnosi Zyg-
munt Bauman (2008, s. 142), moment ten można wręcz uznać za faktyczne naro-
dziny nowoczesności.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

95

Los. Grzech. Tajemnica

dził czynnik fatum i owa t r a g i c z n a k o n i e c z n o ś ć uobecnia-
jąca się w losie Edypa.
Na założeniu antropologicznym, zgodnie z którym człowiek jest
jednostką racjonalną i niezdeterminowaną w swych wyborach mo-
ralnych, zasadza się klasyczny nurt refleksji kryminologicznej zapo-
czątkowanej w XVIII wieku przez Cezarego Beccarię i Jeremy’ego
Benthama. To przynależna wszystkim ludziom w równym stopniu
zdolność dokonywania racjonalnych wyborów warunkuje możli-
wość wymierzenia sprawiedliwej (w znaczeniu proporcji w stosun-
ku do rozmiarów wyrządzonego zła) kary. Za aktem czynienia zła
nie stoi już żadna metafizyczna, niezależna od świadomości sprawcy
siła. Tak wyrażone stanowisko znajduje dopełnienie w podzielanym
przez umysły oświeceniowe przekonaniu o tym, że człowiek rodzi się
dobry lub moralnie neutralny.

Beccaria ostrzega przed mieszaniem pojęć przestępstwa i grzechu. Ta laicy-
zacja pojęcia przestępstwa miała ogromne znaczenie, bo pojęcie grzechu,
pociągając za sobą widmo piekła, sprawiło, że bladła przy nim okropność
najcięższych nawet kar ziemskich. Ścierając z przestępstwa niepotrzeb-
ny nalot idei grzechu, Beccaria kierował też pojęcie kary na drogę czysto
świecką: miarą przestępstwa jest szkoda wyrządzona społeczności; odpo-
wiednio do tego racją kary powinien być pożytek, jaki z niej ma społeczeń-
stwo (Szerer, 1981, s. 13).

Wyraźniej jeszcze element utylitarny eksponuje propozycja Bentha-
ma. Sytuacja decyzyjna człowieka obdarzonego autonomią moral-
ną – a więc na mocy ogólnego założenia także sytuacja przestępcy –
sprowadza się zasadniczo do wyboru pomiędzy tym, co powiększy,
a tym, co pomniejszy jego zysk, jakim jest odczucie przyjemności,
szczęścia. Skądinąd racjonalna konstrukcja systemu prawnego win-
na zabezpieczać powiększanie sumy szczęścia przeżywanego przez
jednostki tworzące społeczeństwo. Czyn niegodny domaga się za-
tem kary ze względu na dobro tych wszystkich członków społeczeń-
stwa, którzy w przyszłości mogliby ponieść szkodę na skutek działa-
nia sprawcy zła, ten bowiem – działając racjonalnie – wybierze raczej
postępowanie zgodne z prawem niż obarczone konsekwencją cier-
pienia (kary) działanie nieprawe.
Zło, na którym – zdaniem przedstawicieli Oświecenia – nie cią-
ży już balast trwałego zakorzenienia w dziejach i które nie jest też

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

96

Mariusz Sztuka

efektem działania ślepego losu, staje się po prostu problemem do
rozwiązania. Taki sposób widzenia zagadnienia otwiera niejako dro-
gę późniejszym projektom utrzymanym w duchu pozytywistycz-
nym. Propozycja Benthama w tej części, która odnosi się do organi-
zacji odbywania kary, dostarcza w tym względzie przekonywujących
dowodów. Chodzi o jego pomysł więzienia doskonałego –

Panop-

ticonu, oryginalnej konstrukcji umożliwiającej skuteczną izolację
skazańców w ramach oddzielonego solidnymi murami organizmu
architektonicznego (cele jednoosobowe) oraz – co ważniejsze – za-
pewniającej praktycznie nieograniczony i sprawny dozór oraz kon-
trolę ze strony strażnika (poprzez umieszczenie cel na planie koła,
w którego centrum ulokowane jest stanowisko dozorcy)

5

. Pomysł

Benthama zawdzięcza swój przełomowy charakter nie tylko pionier-
skim rozwiązaniom na polu architektury penitencjarnej, lecz także –
a może przede wszystkim – konsekwencjom, jakie powodowały one
w dziedzinie oddziaływania na populację więzienną. Oto jak Michel
Foucault (1993, s. 241) oddaje charakter urządzenia panoptycznego:

Tu każdy, zamknięty w celi jest na swoim miejscu: z przodu obserwuje go
nadzorca, z boków natomiast ściany skutecznie uniemożliwiają mu kon-
takt z kompanami. Widać go, ale on sam nie widzi; to przedmiot infor-
macji, a nie podmiot komunikacji. Usytuowanie jego pokoju na wprost
wieży centralnej ustawia go na osi widoczności, natomiast podziały pier-
ścienia, odseparowane cele, likwidują widzenie peryferyjne. Oto rękojmia
ładu”. Niezależnie od tego, czy główną funkcją uwięzienia jest dyscyplino-
wanie czy korektura postaw przestępcy (różnice pomiędzy obydwoma ro-
dzajami działań mają w tym względzie charakter drugorzędny), punktem
wyjścia i warunkiem skutecznych oddziaływań staje się pomijany dotych-
czas aspekt wiedzy o adresacie wpływów. Dzieło Benthama można trakto-
wać jako paradygmatyczny wręcz przykład tego, jak kwestię zła da się spro-
wadzić do poziomu problemu technologicznego

6

.

5

Ksawery Potocki nadał konstrukcji Benthama polską nazwę: „wszystkowidz”

(Radzinowicz, 1933

, s. 32).

6

Krzysztof Krajewski (1994, s. 22) wskazał na obecność pewnej istotnej nie-

spójności, jaka może narzucać się interpretatorom myśli Benthama. Rzecz dotyczy
podstawowego założenia antropologicznego mówiącego o przestępcy jako osobie
suwerennej w swych wyborach moralnych. Założenie takie z trudem daje się uzgod-
nić z zawartą w propozycjach autora

Panopticonu wizją organizacji dyscyplinującej,

a więc w znacznym stopniu nastawionej na przymusowe przekształcanie przestęp-
cy. Taka widoczna koncesja na rzecz deterministycznej wizji jednostki sugeruje, iż

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

97

Los. Grzech. Tajemnica

Przy całym swym żarliwym i szczerym zaangażowaniu w tworze-
nie fundamentów społeczeństwa zdolnego wyzwalać się od postrze-
gania zła jako tajemnicy myśl oświeceniową cechują jednocześnie
momenty, w których dochodzi do głosu szczególne napięcie pomię-
dzy perspektywą postępu, na drogę którego wkroczyła ludzkość za
sprawą rezygnacji z irracjonalizmów, a dotkliwą świadomością faktu,
że zjawisko zła moralnego to jednak coś większego i głębszego, że za-
wiera jakąś – by tak to określić – „metafizyczną siłę”, że nie sposób
zamknąć go w kategorii „problemu do rozwiązania”. Patrząc z dzi-
siejszej perspektywy, można powiedzieć, że w wątkach tych da się
odczytać intuicje obecnego czasu. Wielce wymowny jest w tym wy-
padku Wolter i jego szczery wysiłek racjonalizacji zła, albowiem –
jak komentuje Bronisław Baczko (2002, s. 46)::

z wyjątkową, pełną udręki i napięcia intensywnością stawia on naszemu
światu kategoryczny wymóg rozumności, a jednocześnie boleśnie i pub-
licznie przeżywa chaos, w jakim pogrąża go nieuchronność i nieusuwal-
ny charakter zła.

W takim też kontekście Jerzy Jedlicki (2000, s. 29) nadaje rangę sym-
bolu truciźnie, którą zaszczuty i skazany na śmierć Condorcet przyj-
muje niedługo po napisaniu

Szkicu obrony postępu ducha ludzkiego.

Podobne rozterki w znacznie mniejszym stopniu dotykają repre-
zentantów podejścia pozytywistycznego. Punktem wyjścia dla opi-
sania wkładu, jaki pozytywizm wniósł do dotychczasowego spo-
sobu widzenia problemu zła, niech będzie podniesiony wcześniej
aspekt różnicy pomiędzy cierpieniem fizycznym a doświadczeniem
zła moralnego. Wydaje się, że postulat poznawczego opanowania na-
tury i związana z nim perspektywa stopniowego ograniczenia ska-
li tych nieszczęść, których źródłem jest nieznajomość porządku

mamy tu do czynienia właśnie z sygnałem tych przewartościowań, które w rozwi-
niętej postaci dojdą do głosu w koncepcjach filozofii pozytywnej. Pogląd powyższy
odpowiada stanowisku Kołakowskiego, według którego „Jeremi Bentham przeniósł
w niezmienionej niemal postaci idee oświeceniowe w następne stulecie, a ogrom-
ny jego wpływ w angielskiej myśli politycznej zdaje się przemawiać za przypusz-
czeniem, że w Anglii granica między kulturą oświeceniową i kulturą industrialne-
go XIX stulecia była o wiele mniej ostra aniżeli w innych krajach” (Kołakowski,
2003, s. 87).

Resocjalizacja...8

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

98

Mariusz Sztuka

naturalnego, w innym świetle postawiły też kwestię krzywd i cier-
pień powodowanych przez człowieka. Zło moralne da się pomyśleć
jako coś, z czym można się mierzyć tylko w tym stopniu, w jakim
uda się usunąć rozziew pomiędzy racjonalną naturą i nieprzewidy-
walnym światem „spraw ludzkich”

7

. Kluczem do takiego rozwiąza-

nia stało się przyjęcie zasady metodologicznej jedności wiedzy: czło-
wiek i jego świat dostępny jest poznaniu na tych samych zasadach,
które rządzą poznaniem przyrody. Niesprawiedliwość, ubóstwo, lecz
także zbrodnia i występek to obszary, których poznanie warunkowa-
ne jest odkryciem zależności przyczynowych, jak ma to miejsce w na-
ukach przyrodniczych. W ten sposób zarówno historia, jak i dzieje
indywidualnego życia pojedynczego człowieka, pozbawione elemen-
tów przypadkowości, mogą zostać wprzęgnięte w proces stopnio-
wych i powolnych być może, lecz radykalnych zmian, których istotę
Zdzisław Krasnodębski streścił, używając określenia „równanie po-
stępu”. Chodzi tu o postawienie

znaku równania między rozwojem wiedzy, zwiększaniem się wolności,
doskonaleniem moralnym i powiększaniem się szczęścia (Krasnodębski,
1991, s. 9).

Na drodze realizacji takiego scenariusza należało jednak przezwycię-
żyć istotną przeszkodę w postaci indeterministycznej wizji człowie-
ka. Twierdzenie, iż człowiek w swym postępowaniu kieruje się wolną
wolą oznacza bowiem, że w sferze ludzkich zachowań można liczyć
się z obecnością elementu dowolności i przypadkowości, a taki stan
rzeczy uniemożliwia aplikację procedur metodologicznych wypraco-
wanych na gruncie przyrodoznawstwa.
Dlatego też tak jak Oświecenie uchyliło prawomocność inter-
pretacji opartych na grzechu pierworodnym i losie w imię projek-
tu ulepszania świata, tak myśl pozytywistyczna, z podobnych po-
budek – i co ważniejsze, zasadniczo pozostając w obrębie tej samej
co Oświecenie formacji intelektualnej – uchyliła prawomocność po-
sługiwania się argumentem wolnej woli w wyjaśnianiu zjawisk zła

7

Zauważmy, w jak odmiennej optyce stawia to przywołaną wcześniej tezę

o momencie oddzielenia zła naturalnego i zła moralnego jako początku nowoczes-
ności (zob. przyp. 4).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

99

Los. Grzech. Tajemnica

społecznego, przypisując także i jej status niepotrzebnej hipotezy.
Można powiedzieć, że wraz z ukształtowaniem się scharakteryzowa-
nego powyżej w olbrzymim skrócie kompleksu założeń co do możli-
wości modyfikowania świata i wpływania na jego historię spełnione
zostały także warunki dla ukształtowania się idei resocjalizacji, któ-
ra w niezmienionej zasadniczo postaci przetrwała do dzisiaj, dopiero
w ostatnich dziesięcioleciach stając się przedmiotem bardziej grun-
townej weryfikacji. Idea ta była depozytariuszem optymistycznej wi-
zji postępu moralnego społeczeństw i jednostek, rozpaliła „gorączkę
penitencjarną” ostatnich dekad XIX wieku, towarzyszyła rozwojo-
wi koncepcji państwa opiekuńczego, w obrębie której pełniła klu-
czową rolę, ciesząc się poparciem najbardziej wpływowych sił spo-
łecznych klasy średniej, doczekała się też swojego „złotego wieku”
mniej więcej w połowie ubiegłego stulecia. Z punktu widzenia ideo-
wego rodowodu nie powinien zatem dziwić też fakt, iż – jakkol-
wiek jest to specyfika naszej części Europy – resocjalizacja znalazła
swoje ucieleśnienie i konkretne ramy koncepcyjne na gruncie nauk
o wychowaniu.

Zanim jednak idea resocjalizacji pojawiła się w swych nieśmia-
łych realizacjach dziewiętnastowiecznych (więzienia systemu pro-
gresywnego, amerykańskie reformatoria i republiki młodzieżowe),
zanim ujrzały światło dzienne dzieła reformatorów więzienia inspi-
rowanych myślą oświeceniową (Howard, Beccaria, Bentham), pew-
ne istotne fragmenty tego, co określamy mianem podejścia resocja-
lizacyjnego, odnaleźć można w XVII wieku w działalności „domów
pracy”. Większość opracowań z zakresu historii myśli penitencjarnej
wymienia je jako wczesne prefiguracje późniejszych rozwiązań w za-
kresie instytucjonalnej pracy korekcyjnej. Mowa o założonym w An-
glii domu pracy Bridewell, siedemnastowiecznych holenderskich
domach pracy oraz podobnego typu placówkach włoskich powstają-
cych na przestrzeni XVIII wieku. Przedsięwzięcia te łączyły w sobie
cechy więzienia, przytułku, sierocińca i domu starców. Powodem,
dla którego warto je przywołać w kontekście niniejszych rozwa-
żań, jest to, że pokazują one przenikanie się elementów będących
zapowiedzią przyszłego, modernistycznego podejścia do problemu
naprawy przestępców z charakterystycznymi cechami interpretacji

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

100

Mariusz Sztuka

przednowoczesnych. Gdyby chcieć określić jednym słowem różno-
rodność typów osobowych wśród podwładnych w siedemnastowiecz-
nych domach pracy, należałoby użyć określenia „ubodzy”. Określe-
nie, którego pole znaczeniowe wyraźnie zawęża się na przestrzeni
ostatnich stuleci, tak iż kojarzone jest dzisiaj niemal wyłącznie ze
sferą ubóstwa ekonomicznego, wskazywało na cechę wspólną osób
dotkniętych na różny sposób doświadczeniem zła. Złodzieje, żebra-
cy, włóczędzy, prostytutki, dzieci pozbawione opieki – oni wszyscy
za sprawą zrządzenia losu lub też na skutek pierwotnej winy mają
udział w rzeczywistości zła. Z perspektywy środowiska amsterdam-
skiego czy florenckiego

workhousu istotnie tracą na znaczeniu róż-

nice pomiędzy zła czynieniem i zła doświadczaniem, podobnie jak
traci na wyrazistości uwypuklona w późniejszych projektach eman-
cypacyjnych dystynkcja pomiędzy nieszczęściem (kalectwo, choro-
ba, starcze cierpienie) i złem moralnym (zbrodnia, nierząd); zło za-
chowuje tu jeszcze ów pierwotny, jednolity charakter

8

. Czy na tej

podstawie wolno nam sądzić, że te wczesne przykłady rozwiązań pe-
nitencjarnych zawierają już w sobie dostrzegalne elementy nowo-
czesnego stosunku do kwestii zła? Dotychczasowe (a także zawarte
w dalszej części tekstu) ustalenia nie dają raczej podstaw do jedno-
znacznej odpowiedzi na to pytanie. Jeśli bowiem przyjąć – jak czy-
ni to Bauman – że integralnym elementem

modernitas jest jasne od-

dzielenie zła naturalnego i zła moralnego, to nie sposób traktować
wspomnianych form organizacyjnych jako prefiguracji nowoczesne-
go podejścia do zjawiska zła społecznego. Odmienne rozstrzygnię-
cie staje się natomiast możliwe, gdy uwzględnimy tezę Baudrillarda
o epoce nowoczesnej jako tej, którą cechować ma stała tendencja do
przedstawiania zła jako nieszczęścia.
W domach pracy wszelako – i na tym polega ich znaczenie i miej-
sce w dziejach praktyki penitencjarnej – po raz pierwszy starano
się realizować pomysł oddziaływania na umieszczonych, próbowa-
no świadomie kształtować ich przyszły los. Podjęto, innymi słowy,

8

Dalekie refleksy podobnego sposobu widzenia problemu odkryć można na

wczesnych etapach kształtowania się polskiej myśli resocjalizacyjnej, by wspomnieć
choćby Marię Grzegorzewską i jej pierwszą definicję społecznego niedostosowania,
tak pojemną znaczeniowo, że obejmowała większość rodzajów niepełnosprawności,
wśród nich także dzieci „zaniedbane moralnie”.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

101

Los. Grzech. Tajemnica

zadanie celowego przeobrażania ich natury, celowego ingerowania
w ten obszar rzeczywistości, któremu kształt nadało nieodgadnio-
ne w swych wyrokach przeznaczenie i równie niezgłębiona tajemni-
ca związku pomiędzy zmazą pierwotną a karą doczesną. Nic dziw-
nego zatem, że gdy wśród opuszczających dom pracy następowała
zmiana moralna, przypisywano jej cudowny charakter. Znamienny
jest fakt, że pierwszy bodajże opis skutecznego oddziaływania reso-
cjalizacyjnego przedstawiał zdarzenia, które w oczach współczesnych
im zasługiwały na miano c u d u.

Miracula Sancti Raspini Redovivi

tak brzmiał tytuł wydanej w 1612 roku w Amsterdamie anonimowej
broszury opisującej przypadki poprawy, jaka nastąpić miała u kilku-
nastu złodziei i włóczęgów w trakcie ich pobytu w domu pracy (Ka-
linowski i Pełka, 1996, s. 26). Gdy zło widziane jest głównie jako
tajemnica, to także przezwyciężenie go na skutek racjonalnych wy-
siłków człowieka odbywa się na sposób cudowny.
Grzech pierworodny i los to nie jedyne instrumenty przed-
nowoczesnego arsenału pojęciowego, które – w intelektualnej atmo-
sferze modernistycznego projektu naprawy świata – utraciły wcześ-
niejszą zdolność opisu i tłumaczenia rzeczywistości społecznego zła.
Dla sfery refleksji nad zjawiskami wykolejenia nieobojętne wydaje
się i to, że na gruncie naturalistycznej koncepcji człowieka i społe-
czeństwa zasadniczo brak miejsca dla zjawiska tragizmu, które – jak
pamiętamy – w czasach przednowoczesnych określało istotny aspekt
ludzkiego uwikłania w zło. Wypada raz jeszcze sięgnąć do przepro-
wadzonych przez Janion (dz. cyt., s. 23 i nast.) rekonstrukcji myśli
Schelera. Konieczność tragiczna, ta, którą obserwujemy w historii
Edypa, ustępuje innego rodzaju konieczności, tej mianowicie, któ-
ra tkwi w porządku przyczynowym świata. Tam też należy skłaniać
się w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o podłoże zła. Jednak-
że tak czyniąc, wyklucza się tym samym sens tajemnicy, jaka spo-
wija każdą rzeczywistą sytuację tragiczną. Stanowisko oświecenio-
we, myśl pozytywistyczna w zakresie, w jakim czerpie z jego założeń,
cała późniejsza tradycja scjentystyczna wyznaczająca ramy poznania
służącego rozwiązywaniu problemu społecznej dewiacji, wszystko to
cechuje wrodzona niezdolność do wyrażania tragiczności ludzkiego
losu. Należy dodać, że ta sama niezdolność charakteryzowałaby no-
woczesne projekty emancypacyjne, gdyby poprzestały na – jak miało

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

102

Mariusz Sztuka

to miejsce w przypadku kryminologicznego klasycyzmu – wyłącz-
nie indeterministycznym założeniu przyznającym człowiekowi ce-
chę nieskrępowanej niczym wolności w wyborze zła. Rzecz bowiem
w tym, że konieczność tragiczna sytuuje się ponad porządkiem natu-
ralnym, jak też ponad wolną wolą człowieka, „jest poza koniecznoś-
cią i poza wolnością” (tamże, s. 24), należy do samej istoty człowieka.
Jeśli

zaś – jak chce Scheler – zjawisko tragiczności zasadza się na

kolizji pomiędzy racjami, za którymi każdorazowo stoją równie wy-
sokie wartości, to niezdolność pełnego wypowiedzenia tego konflik-
tu nie może nie mieć konsekwencji dla sposobu opisu i wyjaśniania
stanów rzeczy będących przedmiotem zainteresowania zorientowa-
nej korekcyjnie pedagogiki. Ostatecznie praktyka resocjalizacyjna
należy do tych dziedzin społecznego zaangażowania pedagoga, gdzie
dostrzega on wyraźniej dramatyczny wymiar indywidualnych losów,
sprowadzający się do konfliktów takich jak ten choćby, gdy siła de-
strukcyjna, niosąca ból i nieszczęście, zawiera jakże często ładunek
wartości pozytywnej. To, o czym mowa, wskazuje na pewien szerszy
aspekt związany ze znaczeniem, jakie w myśleniu oświeceniowym
nadawano kategorii ładu. Z punktu widzenia owego ładu będącego
cechą racjonalnie urządzonego świata, z perspektywy harmonii, któ-
rej wzorem jest natura, nie tylko zło (samo w sobie będące wyzwa-
niem dla stabilnej harmonii świata), ale i każda sprzeczność, jaka po-
jawia się także na poziomie intrapersonalnym, z trudem mieścić się
będzie w przyjętym modelu rzeczywistości

9

.

Można powiedzieć, że im bardziej strategie korekcyjne starały się
czynić zadość wymogom paradygmatu scjentystycznego, tym więk-
sze brały na siebie ryzyko przeoczenia zasadniczego dla rozumienia
człowieka i jego sytuacji wymiaru tragiczności, który w jakiś spo-
sób dochodzi do głosu pod postacią konfliktu i destabilizacji. Przy-
kładów dostarczają doświadczenia nurtu resocjalizacji wywiedzio-
nej w całości z tradycji psychologii uczenia się, która to tradycja

9

Problem ten podejmuje Baczko (2009, s. 159-201), rozważając kwestię zła

moralnego w filozofii Jana Jakuba Rousseau. „W ładzie, jako stabilnej harmonii
wiecznie odnawiającej się na skutek założonego stosunku części do całości, w świe-
cie tak pojętym, oddanym w użytek człowiekowi, nie było miejsca na sprzeczności
wewnątrz natury ludzkiej ani na wprowadzanie irracjonalnych momentów do sto-
sunku człowieka ze światem” (tamże, s. 174).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

103

Los. Grzech. Tajemnica

w sposób bodaj najbardziej konsekwentny rozwinęła naturalistyczny
model człowieka. O trudnościach, na jakie napotykała teoria reso-
cjalizacyjna przy próbach zbliżenia się do zjawiska tragiczności, po-
średnio świadczyć może to, w jaki sposób traktowano niejednokrot-
nie pogląd o rozwojowym walorze konfliktu. Przez długi czas był to
motyw raczej niedostrzegany w teoretycznych rozważaniach proble-
matyki niedostosowania społecznego, dewiacji i przestępczości. Gdy
zaś się pojawiał, bardzo często ujmowano brak równowagi jako jed-
noznaczny symptom społecznego niedostosowania jednostki. Swego
czasu na tę jednostronność podejścia zwrócił uwagę Bronisław Ur-
ban (1989, s. 105), gdy kreśląc perspektywę wykorzystania w obsza-
rze pedagogiki resocjalizacyjnej założeń nurtu kognitywnego w psy-
chologii, stwierdzał, że w dotychczasowych opracowaniach

rola konfliktowości (tu rozumianej jako cecha sytuacji wychowawczej –
M.S.) jest nawet przesadnie wyolbrzymiana, widzi się w niej jedynie nie-
korzystne konsekwencje dla społecznego rozwoju.

Przezwyciężenie podobnego sposobu widzenia konfliktowości dla
teorii resocjalizacji mogłoby oznaczać zwrot w kierunku koncepcji
ufundowanych na założeniach psychoanalizy; bez wątpienia rzeczy-
wistość konfliktu – ów moment tragiczny – znajduje tam możli-
wość wypowiedzenia. Historia Edypa na tym przecież gruncie zyska-
ła potwierdzenie swego uniwersalnego wymiaru. Jednakże podejście
psychoanalityczne w przestrzeni resocjalizacji nie mogło zadomowić
się w sposób trwały, oznaczałoby to konieczność rezygnacji z rosz-
czeń do wypracowania strategii empirycznie weryfikowalnych. Te-
oria Freuda, której twierdzenia nie są w stanie sprostać kryterium
falsyfikowalności, choć pod interesującymi nas względami jest bliż-
sza doświadczeniu egzystencjalnemu, nie mogła też stanowić bazy
dla nowoczesnego projektu resocjalizacji. Dziś wydaje się oczywi-
ste, że warunki dla pełniejszego rozumienia niektórych ważnych dla
rozwoju myśli resocjalizacyjnej doświadczeń stwarza dopiero pozy-
cja dystansu wobec założeń naturalistycznych związanych z kategorią
ładu. Widać to wyraźnie choćby na przykładzie lekcji, jaką instytu-
cjonalnej resocjalizacji udzieliły wspólnoty terapeutyczne odwołu-
jące się do programu Dwunastu Kroków. Dynamika zmiany oso-
bowej, z jaką mamy tam do czynienia, zyskuje właściwe oświetlenie

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

104

Mariusz Sztuka

dopiero wówczas, gdy umieści się ją w szerszej perspektywie poznaw-
czej. Ku takiemu wnioskowi skłaniają próby odczytania procesów
resocjalizacyjnych w oparciu o teorię dezintegracji pozytywnej Ka-
zimierza Dąbrowskiego. Konflikt i kryzys wewnętrzny jawi się tam
jako kryterium i podstawowy warunek rozwoju osobowego, a więc
i tych zmian, które charakteryzować powinny indywidualny wy-
miar procesu resocjalizacji. Rozwojowy charakter konfliktu i braku
równowagi w zakresie środowiska wewnętrznego widoczny jest tam,
gdzie mamy do czynienia z autentyczną przemianą. Jego kluczową
rolę dostrzec można zarówno w doświadczeniu powrotu do zdrowia
jednostki uzależnionej, jak i w pojedynczych losach ludzi, o których
powiemy, iż wbrew okolicznościom zewnętrznym i uwarunkowa-
niom wewnętrznym zdołali powstrzymać i przezwyciężyć postępu-
jący proces własnej degradacji moralnej (por. Cekiera i Niewiadom-
ska, 1997).
Czy jednak rzetelna retrospektywa dokonań teorii resocjalizacji
uzasadnia tezę, zgodnie z którą okazują się one zupełnie ślepe na rze-
czywistość konfliktu? Wydaje się, że byłaby to generalizacja zbyt da-
leko idąca. Czesław Czapów – aby przywołać tylko przykład dorob-
ku „warszawskiej szkoły resocjalizacji” – wyraźnie uznawał wartość
wychowawczą konfliktu pomiędzy prospołecznymi i antyspołecz-
nymi skłonnościami wychowanka. To pożądane napięcie w obrębie
układu postaw na gruncie jego koncepcji występowało jako efekt
skutecznych oddziaływań wychowawcy, oddziaływań podejmowa-
nych w nurcie postępowania ergotropowego. Stan wewnętrznego
konfliktu u wychowanka jest w tym ujęciu punktem wyjścia dla pro-
cesu efektywnego uczenia się nowych ustosunkowań i reakcji prze-
ciwstawnych wobec utrwalonych tendencji antyspołecznych. Cały
zaś proces resocjalizacji

może być funkcją intelektualizacji konfliktu wewnętrznego, ale także
kształtowania się motywacji pozwalającej wytrzymać napięcie poprzedza-
jące rozwiązanie konfliktu (Czapów, 1978, s. 135).

Ostatecznie jednak nie to, czy formułowane recepty uwzględniały
lub też nie moment konfliktu-kryzysu, jest dla dokonywanych tu
rekonstrukcji najistotniejsze. Rzecz w tym, iż także wówczas, gdy
element konfliktu staje się w jakiś sposób uchwytny dla refleksji

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

105

Los. Grzech. Tajemnica

resocjalizacyjnej – czy to w jej wersji deterministycznej, czy nawet
wówczas, gdy wychodzi ona poza schemat wyznaczony tradycją na-
turalistyczną – konflikt ten i tak pozbawiony będzie cech zjawiska
tragicznego w tej mierze, w jakiej uzna się go za rozstrzygalny.

Przedstawione dotychczas tezy zdają się uzasadniać przekonanie,

iż kształtowanie się modernistycznej idei resocjalizacji jest efektem
podejmowanych na przestrzeni ostatnich dwu stuleci i przenikają-
cych się wzajemnie wysiłków myśli w zakresie naturalizacji obrazu
człowieka oraz racjonalizacji zła. W takim też kontekście sytuuje się
idea resocjalizacyjna jako integralny element programu nowoczesno-
ści, którego współczesną nam, wysoce zaawansowaną odmianę Gid-
dens (dz. cyt., s. 153) określa mianem „kolonizacji przyszłości”

10

.

Konceptualizacja korekcyjnego podejścia wobec złoczyńcy dokony-
wana jest zatem w scenerii świata „odczarowanego”. Jest to świat,
w którym grzech, fatum, tajemnica zaliczone zostają do tradycji
mitu. Zakwestionowanie owego mitu, odejście od interpretacji od-
wołujących się do jego istnienia stanowi zasadniczy motyw prze-
mian właściwych epoce nowoczesnej, czemu w sposób przekonywu-
jący dali wyraz Max Horkheimer i Theodor W. Adorno w

Dialektyce

Oświecenia (1994). Ten sam motyw w inny nieco sposób przedstawił
Charles Taylor (2001), gdy charakteryzując nowoczesność, zapropo-
nował określenie: „przesłonięcie transcendencji”.

Współczesna resocjalizacja, będąc eksponentem zasadniczych ele-
mentów intelektualnej i moralnej formacji nowoczesności, nie może
być też wolna od koniecznej konfrontacji z zarzutami wyrosłymi na
gruncie krytycznej analizy dziedzictwa

modernitas. Głównie dlatego,

że wśród argumentów, do których sięga się najczęściej, kwestionując
jednoznacznie pozytywny wymiar idei postępu, odnajdujemy stały

10

Wszelkie racje przemawiają za tym, by wpływowe obecnie w świecie zachod-

nim modele zarządzania ryzykiem powtórnej przestępczości definiować jako frag-
ment tej właśnie ogólnej strategii: „W środowiskach, z których wyeliminowane zo-
stało pojęcie losu, wszelkie, nawet ściśle przystające do ustalonych wzorów, działa-
nie jest z zasady «kalkulowane» w kategoriach ryzyka” (tamże, s. 154). Nieco wię-
cej na temat modelu «what works» będącego przykładem referowanego podejścia
zob. w: Stańdo-Kawecka (2010 [w druku]); Sztuka (2004, 2007, 2009).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

106

Mariusz Sztuka

wątek nieskutecznych wysiłków, jakie umysł oświecony podejmował
i podejmuje na rzecz racjonalizacji zła.

Z dzisiejszej perspektywy nowoczesne stawianie na ludzki rozum (…) bar-
dziej przypomina początek jakiejś długiej okrężnej drogi. Pod jej koniec
powracamy bodaj tam, skąd wyruszyliśmy: do okropieństw nieobliczalne-
go, nieprzewidywalnego, atakującego na chybił trafił zła. Choć po długiej
podróży jesteśmy mądrzejsi niż nasi przodkowie na jej początku, nie mamy
już pewności, czy uda się znaleźć drogę omijającą podobne do naturalnych
klęski żywiołowe (Bauman, dz. cyt

., s. 111).

I jeszcze jeden fragment doskonale obrazujący klimat współczesnego
nam doświadczenia destruktywności:

Pod koniec długiej (niezamierzenie) odkrywczej podróży, podjętej w na-
dziei, że uda się ludzkość umieścić w bezpiecznej odległości od okrutnej,
ponieważ bezdusznej i bezwzględnej natury, znaleźliśmy się w obliczu zła
stworzonego przez człowieka, zła, które jest równie okrutne, bezduszne,
bezwzględne, przypadkowe i niemożliwe do przewidzenia (a tym bardziej
do zdławienia w zarodku) jak lizbońskie trzęsienie ziemi, pożar i powódź”
(tamże, s. 112).

Formułowane

w podobnym duchu diagnozy nowoczesności moż-

na odnieść do idei resocjalizacji tym zasadniej, im bardziej dotkliwa
jest świadomość niespełnionych oczekiwań, wiązanych w ciągu ostat-
nich dwudziestu dekad z pedagogicznie racjonalizowanymi wersjami
społecznej inżynierii. Ku takim konstatacjom skłaniać mogą także
spostrzeżenia Jeana Baudrillarda dotyczące sposobu obecności prze-
mocy we współczesnych społeczeństwach konsumpcyjnych: jest dziś
ona, zdaniem francuskiego socjologa, zbliżona do późnonowoczes-
nego zjawiska konsumeryzmu w tym sensie, że agresji, podobnie jak
i konsumpcji nie sposób pojąć czy przewidzieć, zwraca się w do-
wolnym kierunku, zwraca się ku komukolwiek ( Baudrillard, 2002,
za: Szlendak, 2004, s. 64).
Diagnozy Baudrillarda i Baumana są symptomatyczne, wskazu-
ją na ten aspekt problemu zła, który ze względu na postać, w ja-
kiej się ono uobecnia w codziennym doświadczeniu, przywraca pra-
womocność akcentom dotychczas marginalizowanym w ramach
nowoczesnego dyskursu. Warto przy tym zauważyć, że motyw zła
obnażającego kruchość wywiedzionych z idei postępu procedur

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

107

Los. Grzech. Tajemnica

poznawczej kontroli nad rzeczywistością to wspólny element trady-
cyjnie odmiennych światopoglądowo sposobów opisania współczes-
ności. Przykład przywołanych przed momentem autorów pokazuje,
że upomnienie się o sens tajemnicy zła nie musi płynąć wyłącznie
ze strony rzeczników transcendentnego wymiaru rzeczywistości, jak-
kolwiek u nich tendencja do negowania zła jako

misterium spotka-

ła się ze zdecydowaną reakcją najwcześniej

11

. Całą problematyczność

projektu modernistycznego w interesującym nas aspekcie, od stro-
ny współczesnej myśli chrześcijańskiej, wypowiada hiszpański filo-
zof Felix Garcia Moriyon (1992, s. 150):

Wstydzę się powiedzieć człowiekowi ubogiemu, który nie ma się gdzie
schronić, że w przyszłym społeczeństwie nie będzie już biednych; wstydzę
się powiedzieć matce, która straciła syna przejechanego przez samochód,
że nie będzie takich wypadków, kiedy rozwiążemy problem ruchu ulicz-
nego; wstydzę się powiedzieć niewidomemu, sparaliżowanemu czy pozba-
wionemu nadziei choremu na raka, że postępy medycyny doprowadzą kie-
dyś do zwalczenia wszystkich chorób.

O ile zatem jest prawdą, że teoria resocjalizacyjna wyraża obecnie
te same, zasadnicze cechy optymistycznego projektu nowoczesnego,
to jednocześnie jej miejsce na mapie współczesności wyznacza też
właściwe dzisiejszej świadomości doświadczenie granicy i oporu, jaki
rzeczywistość społeczna stawia przy próbach jej radykalnego prze-
obrażenia. Że elementy te nie rozkładają się symetrycznie, świadczyć
będzie chociażby to, iż doniesień o miernym efekcie projektów ko-
rekcyjnych nie interpretuje się już w pierwszym rzędzie jako rezul-
tatu błędnie obranej strategii metodycznej. Zło, z którym mamy do
czynienia za sprawą przestępczości, jeśli bywa jeszcze określane jako
skandal moralny, nie jest już powodem skandalu intelektualnego,
jak godziłoby się je określić jeszcze przed stu laty, podobnie jak nie-
skuteczna resocjalizacja coraz rzadziej postrzegana jest obecnie jako
przykład źle rozwiązanego problemu.
O powrocie marginalizowanego w dyskursie nowoczesnym prob-
lemu zła jako tajemnicy wydaje się pośrednio świadczyć wyraźna

11

Wystarczy choćby wspomnieć reakcję instytucji Kościoła na próbę zakwestio-

nowania nauki o grzechu pierworodnym w

Emilu Rousseau. Stało się tak nawet po-

mimo obecnego w tekście krytycznego odniesienia do idei ateizmu i materializmu.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

108

Mariusz Sztuka

zmiana dominującego tonu teoretycznej debaty nad sposobami roz-
wiązywania problemów wykolejenia przestępczego. David Garland
(2001, s. 15) zwraca w tym względzie uwagę na dokonujący się od
początku lat 70. zwrot w kierunku rozstrzygnięć bazujących na roz-
maitych wariantach teorii kontroli społecznej. Dla podejmowanych
tu wątków istotne jest, że jeśli opisywany przez niego zwrot ma miej-
sce, to dzieje się to kosztem rezygnacji z istotnych założeń antropo-
logicznych związanych z oświeceniowym przekonaniem o moralnie
dodatnim charakterze natury człowieka. W oparciu o to przekona-
nie kształtowała się wizja złoczyńcy kreowana głównie z perspek-
tywy niesprzyjających właściwemu rozwojowi moralnemu jednostki
uwarunkowań sytuacyjnych; taka – charakterystyczna dla myśle-
nia modernistycznego – perspektywa oznaczała możliwość mody-
fikacji zarówno środowiska, jak i psychobiologicznego wyposażenia
przestępcy, otwierając tym samym drogę idei resocjalizacji. Rene-
sans teorii kontroli w wyjaśnianiu zła społecznego wiązać się bę-
dzie z nieuchronnym odsłonięciem problemu pierwotnie złej natu-
ry człowieka. Durkheimowski

homo duplex – człowiek rozdwojony,

który na mocy konstytuującego go antagonizmu, aby zachowywać
się godnie, musi zadać gwałt temu, co w nim pierwotnie i głębo-
ko zakorzenione (zmysły, instynkt, egoistyczne dyspozycje) – staje
się dziś figurą towarzyszącą kryzysowi resocjalizacji w jej utopijnym
nieco, XIX-wiecznym wydaniu. Tym samym obecna praktyka ogra-
niczania przestępczości oparta na założeniach teorii kontroli spo-
łecznej, wskazując na mroczne jądro człowieczeństwa, rehabilituje
w jakimś sensie przednowoczesne wyobrażenia o skażonej pierwot-
nie naturze człowieka.
Pozostając

w sferze założeń antropologicznych, należy wskazać na

inną jeszcze, znamienną z punktu widzenia problemu „powracają-
cego zła”, cechę przemian w myśleniu o korekturze osób przestęp-
czych. Resocjalizacja w kształcie nadanym jej przez tradycję pozyty-
wistyczną uzależniała swój własny postęp od skuteczności procesu
naturalizacji człowieka, co nie pozostawiało miejsca dla wolnej woli,
której uznanie równa się dopuszczeniu elementu nieprzewidywalno-
ści i przypadku. Dziś na gruncie refleksji resocjalizacyjnej, i szerzej,
w dominujących nurtach kryminologii, taka deterministyczna kon-
cepcja człowieka poddawana jest zdecydowanej rewizji, co wiąże się

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

109

Los. Grzech. Tajemnica

z przyjęciem perspektywy zorientowanej na model

homo eligens

człowieka wybierającego (Tyszkiewicz, 1997)

12

. Ma to swoje oczywi-

ste konsekwencje dla kwestii odpowiedzialności i kary, a więc także
relacji pomiędzy karą i naprawą w ramach planowanej strategii in-
stytucjonalnego reagowania. Dla obecnych rozważań bardziej istot-
ne jest wszakże to, że upomnienie się o autonomię moralną czło-
wieka otwiera pole tajemnicy. Będąc wyrazem odstępstwa od zasad
konstytuujących nowoczesne myślenie, wskazuje na opór, jaki rze-
czywistość zła może stawiać wobec prób narzucenia jej reguł racjo-
nalnego porządku

13

.

W sugestywnej interpretacji obecnego stanu rozwiniętych spo-
łeczeństw Baudrillard pod innym jeszcze kątem naświetla fenomen
„powracającej kwestii zła”. Charakterystyczny dla współczesnej epo-
ki, obsesyjny – rzec by można – pęd do kontrolowania żywiołowego
rozwoju społecznego niesie groźbę swego rodzaju „przesterowania”.
W efekcie projekty prewencji obejmujące wszelkie możliwe formy
ryzyka powodują uwalnianie się zła „endogennego” na podobień-
stwo zagrożeń, które pojawią się w środowisku biologicznym, gdy
zapanują w nim sterylne warunki:

W sytuacji nadmiernego bezpieczeństwa ciało traci możliwość obrony.
Służąca profilaktyce sterylność panująca dziś w salach operacyjnych nie
pozwala przeżyć żadnemu drobnoustrojowi, żadnej bakterii. Jednak właś-
nie w tego rodzaju miejscach na naszych oczach powstają t a j e m n i c z e
(podkr. M.S.), nietypowe i wirusowe choroby. Wirusy bowiem zaczynają
rozwijać się tam, gdzie spotykają wolne miejsce. W świecie pozbawionym
wszelkich infekcji, w klinicznym świecie „idealnym”, dochodzi do niedo-
strzegalnego, acz nieubłaganego skażenia, wynikającego z samej sterylności
(Baudrillard, 2009, s. 70).

12

W podobnym duchu Lesław Pytka (2000, s. 187) przedstawia rozwój teorii

resocjalizacyjnej, wskazując na przechodzenie od koncepcji zorientowanej wyłącz-
nie na konformizowanie odbiorcy wpływów do modelu podkreślającego wartość
jego autonomii.

13

Na marginesie konieczne wydaje się zwrócenie uwagi na aktualne niebezpie-

czeństwo, jakie skądinąd wiąże się z pochopnym odrzuceniem

en mass spuścizny

„epoki rozumu”. Postawa taka wyraża się np. w nieuzasadnionych próbach pozba-
wienia prawomocności wszelkich strategii poznawczych utrzymanych w paradyg-
macie nomotetycznym. Problemem tym, w odniesieniu do teorii resocjalizacji, zaj-
muję się w innym miejscu (por. Sztuka, 2009).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

110

Mariusz Sztuka

W opisanych konsekwencjach pobrzmiewa echo znanego już
motywu skutków redukowania kwestii zła do rangi problemu tech-
nologicznego. W tym sensie Baudrillard powtarza wielokrotnie tezę
o charakterystycznym dla nowoczesności zaniku zdolności do wy-
powiadania zła lub też pomijaniu go w procesie poznania. Gdzie in-
dziej wskazuje także na zgubną tendencję wyrażającą się w sprowa-
dzaniu zła do nieszczęścia (Baudrillard, 2005, s. 115 n) – raz jeszcze,
w odmienny nieco sposób, dochodzi do głosu dystynkcja między
złem naturalnym a złem moralnym, w tym przypadku wykorzy-
stana do zasygnalizowania właściwej naszym czasom niemożności
myślenia i wypowiadania zła

14

(a właściwie: „Zła”, pisanego przez

Baudrillarda nieodmiennie wielką literą).
Ta właśnie niezdolność, według francuskiego socjologa, zwiastuje
niebezpieczeństwo:

Każda struktura, która ruguje, wyrzuca, zażegnuje swe elementy negatyw-
ne, bierze na siebie ryzyko katastrofy, do jakiej może dojść na skutek cał-
kowitego odwrócenia, podobnie jak każde ciało biologiczne pozbywające
się zarazków, bakcyli, pasożytów, wszystkich swych biologicznych wrogów,
naraża się na ryzyko przerzutów i procesu nowotworowego, innymi słowy
na ryzyko zyskania pozytywności prowadzącej do zniszczenia własnych ko-
mórek, bądź też na iście wirusowe ryzyko pożarcia przez własne, bezczyn-
ne odtąd przeciwciała (Baudrillard, 2009, s. 119).

Nieprzewidywalne zło jako element doświadczenia współczesności
nie powraca „pomimo” wdrażania wysoce zaawansowanych techno-
logicznie procedur przeciwdziałania zagrożeniom, wypracowanych
w oparciu o meliorystyczne założenia oświeceniowego i pozytywi-
stycznego myślenia. Przeciwnie, swoją postać zawdzięcza właśnie
ambicjom poddania zjawisk społeczno-patologicznych kontroli:

Nic nie uchroni nas ponadto przed przewrotnymi skutkami, jakie wywo-
łują owe środki bezpieczeństwa, kontroli i prewencji. Bowiem doskona-
le wiemy, do jakich niebezpiecznych skrajności doprowadzić może pro-
filaktyka prowadzona we wszelkich możliwych obszarach – społecznym,
medycznym, ekonomicznym czy politycznym. W imię całkowitego

14

Nie inaczej jak właśnie w ten sposób – jako wyraz postępującej niezdolności

do wypowiadania zła – Baudrillard mógłby skomentować przeobrażenie „moralnie
upadłych” w „społecznie nieprzystosowanych”.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

111

Los. Grzech. Tajemnica

bezpieczeństwa zaprowadzić można e n d e m i c z n y terror, ulegając obse-
sji na punkcie kontroli częstokroć równie poważnej jak e p i d e m i c z n e

zagrożenie katastrofą (tamże, s. 118).

Przestroga Baudrillarda zasługuje na szczególną uwagę w kontek-
ście wspomnianych wcześniej globalnych przemian, jakim podlega
obecnie podejście do kwestii przestępczości. Charakter owych prze-
obrażeń uwiarygodnia tezę o epoce późnonowoczesnej jako czasie
radykalizacji dotychczasowych, zasadniczych rysów nowoczesności.
W tym sensie wysokorozwinięte strategie kontroli przestępczości,
angażujące najnowsze osiągnięcia technologiczne i wsparte wiedzą
wspólną dla tak różnych obszarów, jak finanse, ochrona środowi-
ska, bezpieczeństwo technologiczne (wszędzie tam mamy bowiem
do czynienia z podobnymi co do założeń procedurami zarządza-
nia ryzykiem), należałoby traktować jako zaawansowaną fazę proce-
su uwalniania się od tajemnicy i losu. Tymczasem nie tylko drama-
tyczne doświadczenia minionego wieku, ale też codzienne potoczne
doświadczenie pokazuje, jak rzeczywistość zła potrafi rozsadzać ra-
cjonalne i uporządkowane struktury myślenia i działania, niejedno-
krotnie czyniąc te ostatnie przeciwnymi wobec zamierzeń. Właśnie
dlatego jesteśmy dziś skłonni mówić o złu – świadomi uchybienia
wobec reguł nowoczesnego dyskursu – i wskazywać na jego „inte-
ligencję” (Baudrillard) czy „chytrość” (Witkowski, 2007)

15

. Reso-

cjalizacja nosi na sobie owo będące śladem obecności „inteligentne-
go” zła znamię rozziewu pomiędzy celami i efektami działań w nie
mniejszym stopniu niż inne nowoczesne projekty: rewolucja, prze-
mysł kulturalny, państwo narodowe. Zapoczątkowany w latach 70.
kryzys zaufania, jaki dotknął ideę oddziaływania korekcyjnego,
unaocznił drzemiącą w projekcie resocjalizacyjnym „heterotelię”

16

( Janion, dz. cyt., s. 22): więzienia, które nie wychowują, a produkują
przestępców, wyrosłe z troski o godność i rozwój osobowy strategie,

15

Tekst Lecha Witkowskiego

Chytrość zła: między deficytem i uwiedzeniem wart

jest w tym miejscu przywołania jako przykład możliwości szczególnie interesującego
podejmowania problematyki zła przez współczesną myśl pedagogiczną.

16

W tym znaczeniu pojęcie heterotelii jest odmienne niż w pedagogice, gdzie –

szczególnie w jej nurcie personalistycznym – określa się w ten sposób jedną z dróg
rozwoju osobowości (por. np. Kunowski, dz. cyt., s. 120).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

112

Mariusz Sztuka

które – gdy są realizowane – godność tę poniewierają. Scheler w tym
miejscu widziałby cechy sytuacji tragicznej:

Gdzie bezpośrednio przeżywamy działalność, która, realizując wysoką war-
tość, równocześnie i w tym samym akcie działania podkopuje warunek jej
istnienia lub też innej z nią związanej wartości, tam wrażenie tragiczności
jest najpełniejsze i najczystsze (Scheler, dz. cyt., s. 58).

Może więc ceną, jaką przychodzi płacić teorii resocjalizacji za
„odczarowane” myślenie o złu społecznym, jest nie tylko niezdol-
ność wypowiedzenia prawdy o człowieku uwikłanym w zło, może
jest nią też niemożność wypowiedzenia prawdy o sobie samej.

Bibliografia

Baczko B. (2009),

Rousseau. Samotność i wspólnota. Gdańsk.

Baudrillard J. (2002),

The Consumer Society. Myths and Structures,

London.

Baudrillard J. (2005),

Pakt jasności. O inteligencji Zła, Warszawa.

Baudrillard J. (2009),

Przejrzystość Zła. Esej o zjawiskach skrajnych,

Warszawa.

Bauman Z. (2008),

Płynny lęk, Kraków.

Berlin I. (2002),

Pod prąd. Eseje z historii idei, Poznań.

Cekiera C., Niewiadomska I. (red.) (1997),

Rozwój osoby w Kazimie-

rza Dąbrowskiego teorii dezintegracji pozytywnej, Lublin.

Czapów C. (1978),

Wychowanie resocjalizujące. Elementy metodyki

i diagnostyki, Warszawa.

Foucault M. (1993),

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa.

Garland D. (2002),

The Culture of Control, Chicago.

Giddens A. (2001),

Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo

w epoce późnej nowoczesności, Warszawa.

Horkheimer M., Adorno T.W. (1994),

Dialektyka Oświecenia,

Warszawa.

Janion M. (1972),

Romantyzm, rewolucja, marksizm. Colloquia gdań-

skie, Gdańsk.

Jedlewski S. (1959),

Spaczony ideał życiowy wychowanków zakładów

zamkniętych, „Kwartalnik Pedagogiczny”, nr 2, s. 63-84.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

113

Los. Grzech. Tajemnica

Jedlicki J. (2000),

Świat zwyrodniały. Lęki i wyroki krytyków nowo-

czesności, Warszawa.

Kalinowski M., Pełka J. (1996),

Zarys dziejów resocjalizacji nielet-

nich, Warszawa.

Kołakowski L. (2003),

Filozofia pozytywistyczna. Od Hume’a do Koła

Wiedeńskiego, Warszawa.

Krajewski K. (1994),

Teorie kryminologiczne a prawo karne, Warszawa.

Krasnodębski Z. (1991),

Upadek idei postępu, Warszawa.

Kunowski S. (2004),

Podstawy współczesnej pedagogiki, Warszawa.

Leibniz G.W. (2001),

Teodycea: o dobroci Boga, wolności człowieka

i pochodzeniu zła, Warszawa.

Moriyon Felix Garcia (1992),

Zło a postęp, „Communio”, nr 7,

s. 146-152.

Mroczkowski I. (2000),

Zło i grzech. Studium filozoficzno-teologicz-

ne, Lublin.

Mukoid E.A. (1993),

Filozofia zła: Nalbert, Marcel, Ricoeur, Kraków.

Nowak W.M. (2008),

Spór o nowoczesność w poglądach Charlesa

Taylora i Alasdaira MacIntyre’a. Analiza krytyczna, Rzeszów.

Pytka L. (2000),

Pedagogika resocjalizacyjna. Wybrane zagadnienia

teoretyczne, diagnostyczne i metodyczne, Warszawa.

Rabinowicz L. (1933),

Podstawy nauki o więziennictwie, Warszawa.

Ricoeur P. (1986),

Le mal, un défi à la philosophie et à la théologie,

Genewa.

Rousseau J.J. (1966

), List do Woltera o Opatrzności, w: tegoż, Umowa

społeczna, Warszawa, s. 522-535.

Scheler M. (1976),

O zjawisku tragiczności, w: Arystoteles, D. Hume,

M. Scheler,

O tragedii i tragiczności, Kraków, s. 49-95.

Stańdo-Kawecka B. (2010),

O koncepcji resocjalizacji w polskiej lite-

raturze naukowej polemicznie, „Probacja”, nr 1, s. 108-124.

Stańdo-Kawecka B. [w druku],

Ruch „What Works” i ”nowa resocjali-

zacja” – nowa perspektywa w polityce karnej?

Szerer M. (1981),

Kultura i prawo, Warszawa.

Szlendak T. (2004),

Supermarketyzacja. Religia i obyczaje seksualne

młodzieży w kulturze konsumpcyjnej, Wrocław.

Sztuka M. (2004),

Kierunki zmian współczesnej instytucji penitencjar-

nej oraz ich uwarunkowania, w: F. Kozaczuk (red.), Resocjalizacja
instytucjonalna
, Rzeszów, s. 43-53.

Resocjalizacja...9

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

114

Mariusz Sztuka

Sztuka M. (2007),

Efektywność oddziaływań w zorientowanym ko-

rekcyjnie modelu instytucji penitencjarnej. Doświadczenia amery-
kańskie
, „Czasopismo Prawa Karnego i Nauk Penalnych”, nr 1,
s. 313-326.

Sztuka M. (2009),

Resocjalizacja i dziedzictwo instrumentalnej racjo-

nalności, „Horyzonty Wychowania”, nr 8, s. 109-131.

Taylor C. (2001),

Źródła podmiotowości, Warszawa.

Tischner J. (2001),

Spór o istnienie człowieka, Kraków.

Tyszkiewicz L. (1997),

Kryminogeneza w ujęciu kryminologii huma-

nistycznej, Katowice.

Urban B. (1989),

Założenia poznawczych teorii osobowości w inter-

pretacji społecznego niedostosowania, „Rocznik Komisji Nauk Pe-
dagogicznych PAN”, t. 42, s. 103-118.

Urban B., Stanik J.M. (red.) (2007),

Resocjalizacja, t. 1, Warszawa.

Utrat-Milecki J. (2006),

Podstawy penologii. Teoria kary, Warszawa.

Witkowski L. (2007),

Chytrość zła: między deficytem i uwiedzeniem,

w: tegoż,

Edukacja wobec sporów o (po)nowoczesność, t. 1, Warsza-

wa, s. 153-159.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

115

Krystyna Ostrowska

Warunki pozytywnej resocjalizacji

Przestępczość i różne formy nieprzystosowania społecznego są nie-
wątpliwym złem, które dotyka jednostkę i społeczeństwo. Oba te
zjawiska powodują, że osoby nimi dotknięte bardzo często wyrządza-
ją krzywdę innym, nierzadko też swoim bliskim, i nie realizują swo-
ich zadań rozwojowych w sferze psychicznej, społecznej i duchowej.
Raport Najwyższej Izby Kontroli podaje, że prawie 60 pro-
cent pensjonariuszy zakładów poprawczych ponownie narusza pra-
wo, a ich zachowanie na terenie zakładu oceniane jest jako bardziej
brutalne niż dawniej. Orzeczenie sądu o umieszczeniu nieletniego
w zakładzie poprawczym najczęściej poprzedza stosowanie innych
środków wychowawczo-naprawczych, które również okazały się nie-
adekwatne do potrzeby zmiany stylu funkcjonowania danej osoby.
Coraz częściej można usłyszeć zdanie, że resocjalizacja jest fikcją, i to
zbyt kosztowną. Na tym samym stanowisku stoją przedstawiciele
Najwyższej Izby Kontroli, którzy postulują

konieczność zmian w systemie resocjalizacji, włącznie z prawnymi. Naj-
ważniejsze powinny zmierzać w kierunku zwiększenia skuteczności działań
resocjalizacyjnych: usprawnienia indywidualnych programów resocjaliza-
cji, pełniejszej współpracy z instytucjami, które mogłyby pomóc w usa-
modzielnianiu się wychowanków, monitorowaniu ich losów po opuszcze-
niu zakładu.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

116

Krystyna Ostrowska

Postuluje się także „wzmocnienie nadzoru pedagogicznego i Mi-
nisterstwa Sprawiedliwości nad ośrodkami dla nieletnich” (

NIK o za-

kładach poprawczych, pobranie 4.09.2009).
Rozważania nad istotą zła są dobrą okazją do podjęcia dyskusji
na temat teoretycznych podstaw resocjalizacji i jej praktycznych za-
stosowań. Artykuł niniejszy traktuję jako zachętę do takiego właśnie
ożywienia intelektualnego i pragmatycznego.
W dotychczasowych rozważaniach o resocjalizacji najczęściej
punktem wyjścia stawał się problem jakości i form ponownej socja-
lizacji osoby, która została zakwalifikowana do jednej z trzech grup:
nieprzystosowanych społecznie, przestępców, dewiantów. Badacze,
w tym również ja osobiście, swoje rozważania, spełniając wymogi
poprawności obowiązującego paradygmatu racjonalności i spraw-
dzalności, prowadzą na obszarze wyznaczonym przez uprzednio zde-
finiowane pojęcie socjalizacji i jej zaburzeń, przestępstwa i przestęp-
cy, dewiacji, nieprzystosowania społecznego, zaburzeń osobowości.
W tych ramach prowadzi się analizy teoretyczne, projektuje bada-
nia i interpretuje ich wyniki. Określa się rozmiary, nasilenie, formy
oraz przyczyny zjawiska wymagającego korekcji z punktu widzenia
funkcjonowania społeczeństwa jako całości. Określa się te wszystkie
czynniki indywidualne i społeczne wynikające z przyjętego modelu
teoretycznego, które winny być uwzględnione w procesie resocjali-
zacji, pomija się natomiast całkowicie aspekt duchowego funkcjono-
wania człowieka i jego odniesienia do transcendencji.
Tak więc obecnie ramy teoretycznego modelu relacji jednost-
ka – społeczeństwo wyznaczają kierunek i formy praktyki resocja-
lizacyjnej pedagogicznej i psychologicznej. W praktyce oznacza to,
że w warunkach zamkniętych placówek resocjalizacyjnych dokonuje
się repliki tej relacji na społeczność danej placówki i oceny funkcjo-
nowania poszczególnych wychowanków w odniesieniu do środowi-
ska społecznego wychowawców i innych pensjonariuszy oraz per-
sonelu pomocniczo-administracyjnego. Nie może więc dziwić fakt,
że osoba uznana za zresocjalizowaną po wyjściu do swego środowiska
społecznego powraca do dawnego stylu życia.
Charakterystycznym rysem tego podejścia jest to, że w pla-
nie teore tyczno-badawczym i praktycznych oddziaływań jednostka
lub grupa postrzegana i analizowana jest przez pryzmat „nasycenia”

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

117

Warunki pozytywnej resocjalizacji

nieprzystosowaniem społecznym, przestępczością, dewiacją, zabu-
rzeniami osobowości oraz przez dystans, jaki dzieli ją od tych, którzy
uznani są za przystosowanych, żyjących w zgodzie z prawem, o prze-
ciętnym, czyli normalnym sposobie zaspakajania potrzeb i społecz-
nym funkcjonowaniu i o zmianach zachodzących w standardach
i wzorcach zachowań. Innymi słowy jednostka czy grupa postrzega-
na jest jedynie przez pryzmat zła. W tym całościowym modelu bra-
kuje najważniejszego elementu, jakim jest to wszystko, co określa się
jako dobro osoby ludzkiej i dobro wspólnoty osób.
Zmniejszenie lub zlikwidowanie dystansu wobec zła jest podsta-
wowym kryterium sukcesu resocjalizacyjnego, nie analizuje się, czy
struktury zła zostały ograniczone dlatego, że powstały struktury do-
bra, czy tylko dlatego, że uniemożliwiono ich aktywność poprzez sy-
stem zewnętrznych rygorów.
Ten sposób podejścia skutkuje, na obszarze nauki, z jednej stro-
ny permanentnym poszukiwaniem, sprawdzaniem i uzgadnianiem
tego, co przeciętne, normalne, prowadzące do przystosowania
z punktu widzenia społeczeństwa, zaś z drugiej – do poszukiwania
i konstruowania coraz precyzyjniejszych instrumentów prognozo-
wania możliwości zmniejszenia dystansu lub całkowitego jego wy-
eliminowania dzięki stale udoskonalanym programom profilakty-
ki i resocjalizacji, które mają stwarzać warunki uniemożliwiające
popełnienie przestępstwa czy podejmowanie innych zachowań
dewiacyjnych.
Całość skomplikowanych relacji, które człowiek rozwija w cią-
gu swego życia, zamyka się w modelu zawierającym dwa bieguny:
jednostka i społeczeństwo. Obserwowana dynamika procesów spo-
łecznych, ekonomicznych, politycznych, cywilizacyjnych ostatnich
dziesiątek lat powoduje, że wielu dostrzega potrzebę weryfikowania
utrwalonych i dotychczas akceptowanych form, zasad, norm i gra-
nic ludzkiego przystosowania się do zewnętrznego środowiska. Część
luminarzy nauki i polityki ma wątpliwości dotyczące słuszności ist-
nienia stałych, niezmiennych wyznaczników zachowania. Wszystko
wydaje im się krótkotrwałe, przemijające, ulotne i ważne o tyle, o ile
w danym momencie przynosi zaspokojenie potrzeb, sukces. Powsta-
je pytanie, do jakich standardów ma się kogoś resocjalizować i czy
w ogóle istnieje potrzeba resocjalizacji.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

118

Krystyna Ostrowska

W dotychczasowej praktyce dla efektywnego programowania
resocjalizacyjnego analizowano układy czynników wewnętrznych,
biopsychicznych i czynników zewnętrznych, społecznych i eko-
nomicznych, w których toczyła się historia życia przestępców czy
nieprzystosowanych społecznie. U podłoża modeli teoretycznych
odkryć można także, aczkolwiek bardzo uproszczone, przyjęte zało-
żenia antropologiczne, szczególnie te, które odnoszą się do społecz-
nej natury człowieka. Jedni przyjmują, że człowiek jest ze swej na-
tury istotą wrogo, egoistycznie i agresywnie nastawioną do innych,
którą trzeba dopiero ujarzmiać za pomocą odpowiedniego systemu
środków uspołeczniających. Inni uważają, że jest istotą całkowicie
obojętną wobec innych ludzi i świata, która dopiero w drodze za-
chodzących procesów interakcyjnych uczy się „bycia z innymi i świa-
tem”. Przyjmuje się też, że człowiek jest ze swej natury istotą społecz-
ną, nastawioną do innych pozytywnie, rozumiejącą, że dzięki innym
można urzeczywistnić cały swój ludzki potencjał, a jeżeli tak się nie
dzieje, to przeszkody leżą po stronie czynników zewnętrznych, unie-
możliwiających rozwój społecznego potencjału.
Programy resocjalizacyjne o psychologicznym rodowodzie naj-
częściej posługują się eklektycznym modelem założeń antropologicz-
nych i akcentują u osób nieprzystosowanych społecznie, przestępców
i dewiantów zaburzenia w funkcjonowaniu mechanizmów kontro-
li emocji i zachowań, powielania wzorców społecznego funkcjono-
wania i komunikowania się z innymi, internalizacji norm i wartości,
niedojrzałość struktur „ja” (niskie poczucie własnej wartości, słaba
odporność na stres i frustrację, nierealistyczny obraz siebie i świa-
ta oraz oczekiwań), głębsze analizy dotyczące struktur duchowych
spotkać można rzadko, najczęściej odnoszą się one do ukazania roz-
woju pojęć religijnych i praktyk nakazanych przez Kościoły. Do tych
zaburzeń dostosowuje się metody i formy postępowania wychowaw-
czo-resocjalizacyjnego nakierowanego na jednostkę lub grupę (Po-
spiszyl, 1998; Konopczyński, Ambrozik, 2009).
Badania środowisk rodzinnych i koleżeńskich osób będących
w orbicie zainteresowań wymiaru sprawiedliwości i poddawanych
resocjalizacji ukazują, że wymienione wyżej zaburzenia, wyraża-
jące się w innych formach i nasileniu, występują również wśród
członków środowisk społecznych, w których oni żyją i rozwijają

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

119

Warunki pozytywnej resocjalizacji

się. W tych środowiskach istnieje akceptacja dla brutalności, nie-
poszanowania życia ludzkiego, nieuczciwości, pijaństwa, hazardu,
swobody w dziedzinie życia seksualnego. Jednak osoby te nie są
poddawane procesowi resocjalizacji, gdyż nie znalazły się w orbi-
cie zainteresowań wymiaru sprawiedliwości. Jest to pierwsza istot-
na przesłanka wyjaśniająca, dlaczego osoby wychodzące z placówek
resocjalizacyjnych w krótkim czasie podejmują styl funkcjonowa-
nia naruszający normy prawne i społeczne. Występuje tu oddzia-
ływanie kontekstu społecznego nasyconego normami, wzorami
zachowań, wartościami, a także aspiracjami innymi niż te, które
prowadzą do stawania się coraz bardziej człowiekiem, realizacji za-
dań rozwojowych i społecznych.
W placówkach wychowawczo-naprawczych resocjalizacji podda-
wane są jedynie wyselekcjonowane drogą procedur postępowania są-
dowego lub diagnostycznego jednostki, a nie środowisko, w którym
ona żyje, a które często jest kryminogenne.
Jednostka, która była poddawana procesowi resocjalizacji, winna
być tak wzmocniona w swoich strukturach psychicznych, społecz-
nych i duchowych, by była w stanie przeciwstawić się naciskom śro-
dowiska, z którego wyszła.
Nie będzie żadnym uproszczeniem wskazanie, że czynniki okre-
ślane mianem wewnętrznych przyczyn dewiacji, przestępczości, nie-
przystosowania społecznego, tkwiące w konkretnej osobie i wyra-
żające się w jej sposobie społecznego funkcjonowania, są mniej lub
bardziej wierną kalką tych samych czynników modelujących zacho-
wanie osób w jej środowisku społecznym (rodzinie, szkole, grupie
rówieśniczej, miejscu pracy). Oznacza to, że nieprzystosowanie spo-
łeczne, przestępczość, różne formy dewiacji są w swej istocie efek-
tem tzw. kontekstu społecznego, w którym aktualnie realizuje się
jednostkowa egzystencja. Sformułuję to radykalniej: za rozmiary,
nasilenie, formy i dynamikę nieprzystosowania społecznego, prze-
stępczości, nieliczenia się z normami rozwojowymi, społecznymi
„odpowiedzialne” są nie tylko pojedyncze jednostki, ale środowisko
społeczne, w którym dana jednostka żyje, czyli określony kontekst
społeczny, jak również kontekst duchowy tej społeczności.
Kurt Lewin (Hall, Lindzey, 1990), prekursor psychologii społecz-
nej, dowodził, że zachowanie człowieka zachodzi w tzw. przestrzeni

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

120

Krystyna Ostrowska

życiowej, na którą składa się dana jednostka i całość środowiska
zewnętrznego.
Kontekst społeczny, mający istotne znaczenie dla funkcjonowa-
nia zgodnego z prawem i rozwojem dojrzałej osobowości, odnosi się
do przestrzeni otaczającej człowieka, obejmującej ilość i jakość rela-
cji interpersonalnych, wytwory ludzkiej działalności aktualne i prze-
szłe, normy, zasady i wzorce regulujące ludzką aktywność w danej
przestrzeni. Można wyróżnić bliższe i dalsze konteksty społeczne
oddziaływujące na konkretne osoby. Mogą to być konteksty zacho-
dzące tu i teraz, a także konteksty historyczne, przeszłe, utrwalane
w różnych formach przekazu.
O znaczeniu społecznego kontekstu, w powiązaniu z kontekstem
duchowym (wartościami, celem i sensem życia, relacją do Boga), dla
rozwoju osoby ludzkiej w jej człowieczeństwie wyraźnie mówi religia
chrześcijańska, gdy na kartach Pisma świętego czytamy:

I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał drzewo
figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale
nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę
i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co
jeszcze ziemie wyjaławia?» Lecz on Mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten
rok je pozostaw, ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli
nie, w przyszłości możesz je wyciąć»” (Łk 13,6-9).

Trzy ważne przesłanki płyną z tego symbolicznego opisu. Pierw-
sza odnosi się do potrzeby cierpliwości wobec braku u niektórych
członków społeczeństwa oczekiwanych pozytywnych wskaźników
stawania się coraz bardziej pełnym, zintegrowanym człowiekiem.
Cierpliwość potrzebna jest przede wszystkim dlatego, że rozwój po-
szczególnych osób przebiega w różnym tempie i w zależności od ze-
wnętrznych warunków może podlegać zaburzeniom, regresji, fiksa-
cji. Druga przesłanka wskazuje na potrzebę „okopania”, tzn. nowego
odkrycia i rozpoznania wewnętrznej struktury jednostki, ze szcze-
gólnym uwzględnieniem tego, co może powodować prawidłowy
rozwój w kierunku integracji wszystkich czterech wymiarów czło-
wieka: biologicznego, psychicznego, społecznego, duchowego. Trze-
cia przesłanka dotyczy potrzeby zmiany środowiska zewnętrznego
pod kątem dostarczenia tych niezbędnych warunków, które pozwolą

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

121

Warunki pozytywnej resocjalizacji

odkrytym wcześniej pozytywnym czynnikom rozwojowym ujaw-
nić swoje właściwości, tempo i dynamikę. Tymi właściwościami
mogą być pewne uzdolnienia, np. muzyczne, artystyczne, sporto-
we, manualne. Może to być niewłaściwe ukierunkowanie pozytyw-
nych właściwości sfery poznawczej czy emocjonalnej, np. krytycz-
nego myślenia, które przerodziło się w krytykanctwo; wrażliwości
na cierpienie, która została ograniczona jedynie do wybranych osób,
np. z niepełnosprawnością fizyczną; wytrzymałości fizycznej ujaw-
niającej się w znoszeniu bólu fizycznego; perfekcjonizmu w czynach
o znamionach przestępczych; nadwrażliwości emocjonalnej przybie-
rającej postać sentymentalizmu i dominującego mechanizmu pozna-
wania rzeczywistości.
Oddziaływanie

w kierunku zmian kontekstów społecznego i du-

chowego, o ile faktycznie zależy nam na każdym członku społeczeń-
stwa i jego pełnym rozwoju, należy traktować z największą rzetel-
nością i starannością oraz z uwzględnieniem wszystkich składowych
tych rzeczywistości.
Dlatego

w tym miejscu dokonamy analizy samego pojęcia kon-

tekstu społecznego, aby następnie wyodrębnić jego elementy skła-
dowe. Następnie dokonamy tego samego zabiegu w odniesieniu do
kontekstu duchowego.
Pojęcie kontekstu społecznego w naukach społecznych pojawiło
się w latach osiemdziesiątych XX wieku. Wyróżnia się wąskie i sze-
rokie jego definiowanie. Do wąskiego rozumienia kontekstu spo-
łecznego zaliczyć można definicję, jaką posługują się psychologowie
społeczni. Przyjmują oni, że kontekst społeczny to swego rodza-
ju przestrzeń, w której człowiek funkcjonuje w danej sytuacji. Na
tę przestrzeń składają się rzeczywista, symboliczna lub wyobrażona
obecność innych wpływająca na funkcjonowanie poznawcze, emo-
cjonalne i wykonawcze jednostki. Innymi składowymi są czynno-
ści i interakcje między osobami występującymi w danej sytuacji oraz
cechy samej sytuacji, a także normy i oczekiwania, które rządzą za-
chowaniem w danej sytuacji (Sherif, 1961). Natomiast psycholo-
gowie rozwojowi skłaniają się ku szerszemu rozumieniu kontekstu
społecznego. Uważają, że kontekst społeczny to tyle, co klimat, at-
mosfera środowiska, w którym zachodzi rozwój jednostki, oraz ogól-
nie pojmowane środowisko społeczno-kulturowe, a także wizerunek

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

122

Krystyna Ostrowska

społeczny, jaki ma dana osoba, oraz to, jak jest odbierana przez in-
nych (Obuchowska, 2000). Socjologowie traktują kontekst spo-
łeczny jeszcze szerzej. Jest to ogół czynników tworzących struktu-
rę społeczeństwa. A więc warunki ekonomiczne, prawne, instytucje
społeczne organizujące grupy i powiązania jednostek, kultura mate-
rialna, duchowa – wartości, normy, idee, wzory zachowań, sposoby
komunikacji interpersonalnej werbalne i niewerbalne. Innymi słowy
kontekst społeczny to złożony układ czynników wzajemnie ze sobą
powiązanych, odzwierciedlający jakość materialną, administracyjną,
psychiczną i kulturową danej społeczności ludzkiej.
Kontekst duchowy odnosi się do tego wszystkiego, co tworzy rze-
czywistość religijno-moralną. Składa się na nią przede wszystkim na-
sycenie środowiska społecznego i materialnego treściami religijnymi.
Jest to liczba osób przejawiających autentyczne zaangażowanie reli-
gijne, posiadających rzetelną wiedzę religijną, w codziennym życiu
praktykujących kontakt z Bogiem przez modlitwę, kierujących się
w działaniu, podejmowaniu decyzji, rozwiązywaniu konfliktów za-
sadami religii. Jest to także nasycenie środowiska symbolami religij-
nymi, budownictwem sakralnym i treściami religijnymi w komuni-
kacji interpersonalnej, społecznej, medialnej, w sztuce i literaturze.
Jest to również poziom urzeczywistniania wartości ogólnoludzkich,
poziom zainteresowania i rozumienia celu i sensu życia w danej spo-
łeczności czy grupie.
Zmiana społecznego funkcjonowania osoby uznanej za nieprzy-
stosowaną społecznie, dewianta, przestępcę w świetle powyższych
wywodów nie jest możliwa bez istotnych zmian w kontekście spo-
łecznym i duchowym, w którym przychodzi jej żyć i do którego przy-
należy z racji czasu i miejsca urodzenia. Szczególnie gdy uwzględni
się wielość kontekstów ze względu na ich treść i tworzące je elemen-
ty, w których przebiega aktualnie egzystencja jednostki. Obecnie
takimi kontekstami są: kontekst rodzinny, regionalny, koleżeński,
szkolny, parafialny, stowarzyszeniowy, narodowy, globalizacyjny, cy-
berprzestrzeni. Wszystkie one mogą i wywierają nacisk, presję na
konkretne osoby. Jednocześnie mogą stać się źródłem wewnętrznych
konfliktów. Konflikty te mogą pojawiać się z racji treści i oczekiwań
płynących z różnych kontekstów, które często mają charakter wza-
jemnie się wykluczający, niespójny, konfrontacyjny i ogólnie tworzą

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

123

Warunki pozytywnej resocjalizacji

przekaz o charakterze chaosu, braku ładu, harmonii, porządku, a na-
wet logiki. Szczególnie dotyczy to rozziewu norm zawartych w pra-
wie stanowionym i prawie naturalnym, dekalogu. A także rozziewu
pomiędzy deklaracjami słownymi a urzeczywistnianiem obietnic,
ideałów, planów, dążeń.
W świetle powyższych rozważań należy przyjąć, że o możliwości
zmian w sposobie funkcjonowania jednostki decyduje wprawdzie jej
własne zaangażowanie, które należy w procesie wychowawczo-na-
prawczym rozbudzić i stymulować, ale niemałą rolę odgrywają pro-
cesy interakcyjne zachodzące w poszczególnych kontekstach i po-
między nimi. Są one bowiem fundamentem, na którym jednostka
buduje swój plan życia.
Wiele dorosłych osób w burzliwym okresie zmian społecznych,
ekonomicznych, politycznych w Polsce po 1989 r. wykazywała i na-
dal wykazuje zagubienie, swoiste nieprzystosowanie społeczne i psy-
chiczne, przejawia poczucie zagrożenia, niepewności. Brak interwen-
cji i pomocy ze strony społeczności, w której osoby te są zanurzone,
skutkuje u nich wycofaniem się z aktywności zawodowej, biernością,
obojętnością na sprawy społeczne, zamknięciem własnej przestrzeni
życiowej, brakiem zaufania do siebie i innych.
Skoro gwałtowność zachodzących procesów w kontekście spo-
łecznym ma tak ujemne skutki dla osób dorosłych, często wcześniej
ustabilizowanych w swoich rolach społecznych, to o ileż poważniej-
sze są te skutki dla dzieci i młodzieży. Szczególnie dla tej ich części,
która z racji jakości najbliższego sobie kontekstu, jakim jest rodzi-
na, już wcześniej wykazywała trudności w funkcjonowaniu społecz-
nym i w rozwoju dojrzałej osobowości. Nie należy się więc dziwić,
że dzieci i młodzież dziś częściej niż dawniej przejawiają zachowania
agresywne, sięgają po środki psychoaktywne, alkohol czy podejmują
inne zachowania autodestrukcyjne. Mogą występować, także częściej
niż dawniej, niepowodzenia wychowawcze wobec dzieci i młodzie-
ży przebywających w placówkach resocjalizacyjnych czy wychowaw-
czych, mimo wysiłku pracującej tam kadry. Ma to też swoje uzasad-
nienie w dynamice przemian zachodzących w bliższych i dalszych
kontekstach społecznych oraz w osłabianiu kontekstu duchowego.
Ostatnie opracowanie Teodora Szymanowskiego (2009, [w dru-
ku]) dotyczące rozmiarów, tendencji i nasilenia recydywy ukazuje rolę

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

124

Krystyna Ostrowska

szukania systemowych rozwiązań mających znaczenie dla resocjalizacji
i profilaktyki. Na pewno tych rozwiązań trzeba szukać w całościowo
ujętym kontekście społecznym, a nie jedynie na drodze represji kar-
nej. Przede wszystkim należy przeanalizować cały proces „wyrzucania
poza główny nurt życia społecznego” jednostek o słabszej kondycji so-
cjokulturowej, ekonomicznej, intelektualnej, duchowej.
Zmiany

w instytucjach i grupach społecznych tworzących ogól-

ny kontekst społeczny mogą dokonać się dzięki konsekwentnie sty-
mulowanym, długofalowym procesom obejmującym w zasadzie
wszystkie elementy składowe (ekonomię, kulturę, tworzenie i egze-
kwowanie prawa, jakość powiązań interpersonalnych). Istnieje kilka
warunków decydujących o możliwościach ukierunkowanych, celo-
wych zmian w kontekście społecznym na rzecz ograniczenia nie-
przystosowania społecznego, przestępczości i dewiacji (Rudniański,
1982). Według mnie są to:
1. Dbałość o poziom społecznej świadomości dotyczącej współ-
odpowiedzialności za stawanie się coraz bardziej człowiekiem każde-
go z jej członków. Zakłada to znacznie większą niż aktualnie troskę
o dostarczenie społeczeństwu wiedzy o warunkach rozwoju człowie-
ka we wszystkich jego wymiarach: fizycznym, psychicznym, społecz-
nym i duchowym.
2. Dbałość o wysoki poziom świadomości całego społeczeństwa
na temat tego, że jego ważność, siła, rozwój, trwanie, spójność, bez-
pieczeństwo tkwi w uznaniu wartości życia ludzkiego na każdym
etapie jego rozwoju i wspólnym tworzeniu możliwości dla bezpie-
czeństwa i dążenia do szczęścia wszystkich jego członków. Oznacza
to kształtowanie przez rodziców, wychowawców i inne autorytety
postawy uznającej, że każda jednostka ludzka jest bardzo cenna, po-
dobnie jak ważny jest jej prawidłowy rozwój. A także to, że każdy
wnosi swój jedyny i niepowtarzalny wkład, jest wyzwaniem i pomo-
cą dla innych w danym okresie czasu i w konkretnej przestrzeni.
3. Dbałość o poziom solidarności i akceptowania oraz rozwijania
różnych form pomocy dla tych członków społeczeństwa i ich rodzin,
którzy wykazują słabszą niż ogół kondycję biologiczną, psychiczną,
społeczną, materialną i duchową.
4. Dbałość o to, aby instytucje państwowe i samorządowe uzna-
ły, że dynamika szeroko pojętych procesów społecznych może

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

125

Warunki pozytywnej resocjalizacji

powodować u niektórych członków społeczeństwa dezintegrację
biologiczną, psychiczną, społeczną czy duchową. Oznacza to, że po-
wołane do tego instytucje państwowe i społeczne mają obowiązek
nie tylko karać, ale i pomagać. W dotychczasowej praktyce najczęś-
ciej spycha się te osoby na obrzeża życia społecznego, zamyka w in-
stytucjach resocjalizacyjnych, wychowawczych (zakładach popraw-
czych, więzieniach, domach dziecka, ośrodkach wychowawczych)
i uznaje, że np. problem tzw. niepoprawnych przestępców, dewian-
tów jest rozwiązany. Z punktu widzenia zarówno dobra społecznego,
jak i dobra jednostki jest to rozwiązanie nie tylko niewystarczające,
ale wręcz szkodliwe.
Spełnienie tych warunków wymaga wszechstronnej edukacji
wszystkich warstw społecznych: dzieci, młodzieży, dorosłych, star-
szych, pracujących i niepracujących, pełniących odpowiedzialne
funkcje państwowe i samorządowe, zaangażowanych w organizacje
społeczne i pracujących w instytucjach wymiaru sprawiedliwości.
Problematyka procesów wykluczenia, marginalizowania, wyrzucania
poza nawias życia społecznego członków danej społeczności powin-
na być obecna w kształceniu ogólnokształcącym na wszystkich eta-
pach i w kształceniu akademickim na wszystkich kierunkach. Takie
podejście wynika w naturalny sposób ze strategii nazywanej współ-
cześnie inwestycją w kapitał ludzki. Jest to też stymulowana zmiana
w kontekście społecznym. Zmiana, która ma sprzyjać ograniczaniu
liczby dewiantów, przestępców, nieprzystosowanych społecznie.
Trudności ze zmianą kontekstu społecznego przynaglają do po-
szukiwania dodatkowego paradygmatu otwierającego zarówno dro-
gi badań naukowych, jak i działań profilaktycznych i naprawczych.
Tym paradygmatem może być uznanie zdolności każdego człowie-
ka, na wszystkich etapach jego cyklu życiowego, do przekraczania
barier zewnętrznych blokujących lub uniemożliwiających mu sta-
wanie się coraz bardziej człowiekiem i coraz bardziej zintegrowa-
ną osobowością. W języku polityki z lat ostatnich oznacza to tyle,
że trzeba ułatwić człowiekowi podjęcie odpowiedzialności za swój
osobowościowy i człowieczy rozwój. Jest to całkowita zmiana po-
dejścia od działań nakierowanych na „robienie czegoś z daną oso-
bą, tego, o czym jest przekonany odpowiedzialny za zmianę”, na po-
dejście wspomagające najpierw rozpoznanie celu i sensu życia danej

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

126

Krystyna Ostrowska

osoby w tym momencie historycznym i w tym kontekście społecz-
nym, a następnie wspieranie na drodze do realizacji odkrytego celu,
sensu i wynikających z nich zadań szczegółowych. Jest to też potrze-
ba znacznie szerszego i głębszego wprowadzenia w kontekst ducho-
wy, który ze swej natury winien przenikać wszystkie inne konteksty.
Nie negując dotychczasowego dorobku badaczy poszukujących
przyczyn nieprzystosowania, przestępczości, dewiacji, zarówno dzie-
ci, młodzieży, jak i dorosłych, warto zwrócić uwagę na fakt, że osoby
te, podobnie jak niemający tych problemów, pragną i dążą do takie-
go stylu życia, który odczuwać będą jako zapewniający osiągnięcie
szczęścia. Nie wchodząc w subtelne rozważania na temat szczęścia,
można stwierdzić, że szczęśliwy czuje się ten, kto może decydować
o sobie, o swoich wyborach, może dysponować swoim czasem i po-
siadanymi dobrami materialnymi i psychofizycznymi, ma pozytyw-
ne relacje osobowe, pozytywną akceptację siebie, nie przeżywa lęku,
osamotnienia, poniżenia, ma zaufanie do siebie i innych, czuje się
ważny i potrzebny. Przedstawione wyżej rozważania o przyczynach
zaburzeń w społecznym funkcjonowaniu wyraźnie ukazują, że oso-
by te nie mogą odczuwać szczęścia. Tak więc pierwszym i podsta-
wowym założeniem nowego podejścia w pracy z nimi powinno być
przywracanie nadziei na bycie szczęśliwym i przyczynianie się do
szczęścia innych. Przed kilkoma laty pytałam z troską i niepokojem
jedną z osób o bogatym doświadczeniu życiowym, która całe swo-
je dorosłe życie przepracowała w systemie edukacji: „Co mam robić
z młodym człowiekiem, który jest agresywny, nie ma chęci do na-
uki, kłamie i jest ogólnie zbuntowany?”. Otrzymałam wtedy bardzo
krótką i wymowną odpowiedź, która nie tylko była dla mnie wy-
zwaniem ówcześnie, ale pozostaje nim nadal w rozważaniach na te-
mat działań naprawczych. A brzmiała ona następująco: „Trzeba go
pokochać”. Trzy bardzo znamienne słowa. Trzeba, czyli powinność,
wymóg, to pierwszy warunek wszelkich relacji osoby dorosłej z mło-
dym człowiekiem, przede wszystkim wtedy, gdy te relacje są trudne.
Ta powinność nie odnosi się jednak do karania, wykluczania, uni-
kania, ale do pokochania. Pokochania tej konkretnej osoby, mimo
tego wszystkiego, co jest trudne, bolesne, nieznośne, nieakceptowa-
ne. Wiele razy, wtedy i w kolejnych latach, zastanawiałam się, co
znaczy pokochać dziecko, młodzieńca, dorosłego, który jest dla nas

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

127

Warunki pozytywnej resocjalizacji

źródłem cierpienia, lęku, niepewności, rozczarowań, braku satysfak-
cji. W tym prostym sformułowaniu, udzielonej mi radzie zawarta
jest także cała treść chrześcijańskiego przykazania miłości bliźniego.
Aczkolwiek słowo „miłość” wypowiadane jest dzisiaj bardzo czę-
sto i odmieniane na wiele sposobów, to jednak warto przybliżyć jego
najgłębszy sens. Miłość jest specyficzną relacją, związkiem między
ludźmi. Relacja ta, jak pisze Erich Fromm (1971), opiera się na po-
znaniu, trosce, odczuwaniu odpowiedzialności za tę osobę i darze-
niu jej szacunkiem. W przypadku realizacji powinności pokochania
osób, które powierzone zostały naszemu oddziaływaniu korekcyjne-
mu, lub gdy z własnej woli podejmujemy takie działanie, pierwszo-
planowym zadaniem jest wszechstronne i dogłębne ich poznanie.
Oznacza to tyle, że przed podjęciem działań korekcyjnych potrzeb-
ny jest czas przeznaczony na poznanie danej osoby. Psychologowie
skracają do minimum ten czas, stosując różnorodne testy, które ze
swej definicji mają być próbką zachowania w określonych warun-
kach. Jednakże psycholog, dokonując diagnozy, nie jest obligowa-
ny do pokochania swego klienta, natomiast wychowawca, nauczy-
ciel, rodzic – tak. Dlatego psychologiczne badania testowe mogą być
jednym z warunków poznania, ale z pewnością nie są wystarczające,
trzeba takiej osobie dać możliwość ujawnienia jej pozytywnych i ne-
gatywnych cech, emocji, a także sprawności i umiejętności.
Poznawanie drugiego człowieka to proces ciągły, w relacjach wy-
chowawca – wychowanek praktycznie niemający swego finału. Z po-
znawaniem innej osoby ściśle wiąże się troska o nią w tym sensie,
że odkrywając pewne braki, słabości, wychowawca poszukuje odpo-
wiednich środków zaradczych, czyli powodowany troską o integral-
ny rozwój danej osoby, obejmujący sferę biologiczną, psychiczną, spo-
łeczną i duchową, przygotowuje odpowiedni program oddziaływań.
Odczuwanie odpowiedzialności za osobę, którą się pokochało, ozna-
cza tyle, że widzimy ją nie tylko w perspektywie krótszego lub dłuższe-
go naszego z nią kontaktu pedagogicznego, ale w całym planie życio-
wym i we wszystkich jego wymiarach. Odczuwana odpowiedzialność
staje się dla wychowawcy źródłem inspiracji do poszukiwania no-
wych, skuteczniejszych form oddziaływania swoją osobowością, prze-
kazywaniem wiedzy, kształtowaniem umiejętności psychologicznych
i społecznych niezbędnych dla szczęśliwego życia. W bezpośrednich

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

128

Krystyna Ostrowska

kontaktach z wychowankiem, przy wspólnie realizowanych zada-
niach, następuje pełniejsze jego poznanie. Szacunek, jakim zaczynamy
go darzyć, nie wynika tylko z przyrodzonych praw osoby ludzkiej, ale
jest wzmacniany dostrzeganym przez wychowawcę wysiłkiem, by co-
raz bardziej stawać się człowiekiem. Pokochać drugiego to znaczy tak-
że znaleźć odpowiednie formy werbalnej i niewerbalnej komunikacji
z nim. Oznacza to tyle, że poprzez gesty, symbole, język wychowawca
sygnalizuje swoją troskę, szacunek, odpowiedzialność i dążenie do co-
raz lepszego poznania danej osoby.
W dotychczasowej praktyce najczęściej przygotowuje się progra-
my oddziaływania na osoby lub grupy zakwalifikowane do profi-
laktyki i resocjalizacji oparte na mechanizmie uczenia się uznanych
wzorców zachowań i reagowania emocjonalnego. Przy czym pomi-
jane i niedoceniane są programy stymulowania i rozwijania krytycz-
nego i ukierunkowanego na cel i sens oraz wartość życia ludzkiego.
Zmieniający się dynamicznie w ostatnich czasach, dzięki globaliza-
cji i rozwojowi informatyki i elektroniki, kontekst społeczny, w któ-
rym człowiek realizuje swoją egzystencję od urodzenia do śmierci,
staje się, za sprawą naukowych paradygmatów, sprzyjający lub nie-
sprzyjający, utrudniający jego ludzki i osobowościowy pełny rozwój.
Zamiast być stymulującą, dostarczającą niezbędnych dla stawania się
coraz bardziej człowiekiem twórczą „glebą”, kontekst społeczny od-
bierany jest coraz częściej jako zagrażający urzeczywistnieniu funda-
mentalnego dążenia do szczęścia. Skoro kontekst społeczny tworzą
osoby, które z racji wieku, płci, wykształcenia, stanu cywilnego, peł-
nionych ról i funkcji tworzą różne konfiguracje grup wyznaczają-
cych układ struktur społecznych, to sami ludzie, ich obecność w czy-
jejś przestrzeni życiowej może być postrzegana jako zagrożenie dla
osobistego szczęścia. Osobami zagrażającymi mogą być dzieci, mło-
dzież, dorośli, starcy. Kontekst społeczny tworzą także uznawane
i urzeczywistniane wartości, normy, wzory zachowań oraz instytucje
państwowe, społeczne, wyznaniowe, narodowe, komunikacji w cy-
berprzestrzeni. Również te elementy społecznej rzeczywistości mogą
być odbierane jako sprzyjające lub zagrażające przystosowaniu okre-
ślonemu w kategoriach normalności socjalizacyjnej.
Efektem patrzenia na jednostkę z pozycji kierowanych pod jej
adresem oczekiwań społecznych są najczęściej przeżywane przez nią

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

129

Warunki pozytywnej resocjalizacji

takie stany, jak: lęk, poczucie krzywdy, wywyższanie się nad innymi,
poczucie niskiej wartości, poczucie winy, unikanie odpowiedzialno-
ści. Stany te wywołują określone zmiany w sferze poznawczej, emo-
cjonalnej i działaniowej człowieka.
Poniższa tabela ukazuje ich różnorodność.

Tabela 1. Związek pomiędzy stanami psychicznymi a działaniem

Złożone stany
psychiczne

Sfera poznawcza –
przekonania

Sfera emocjonalna –
emocje, uczucia

Działanie

lęk

nie można nikomu ufać,
trzeba się bronić, nic
nie można zrobić, są
silniejsi, siła zwycięża

przerażenie, wrogość,
bezsilność, złość, brak
zaufania do siebie

różne formy agresji,
szukanie silnego
protektora, obrońcy,
zamykanie się w wąskich
grupach

poczucie krzywdy

silniejsi wykorzystują
słabszych,
dychotomiczny obraz
świata: swoi – obcy

pesymizm, brak zaufania
do innych, smutek,
przygnębienie, gniew,
złość

szukanie okazji do
odwetu, agresja
w różnych formach:
jako wyrównanie
krzywd, wymierzanie
sprawiedliwości

wywyższanie się
nad innymi

świat jest źle urządzony,
nie liczą się z moimi
pomysłami, stała
krytyka innych, to mnie
nie dotyczy, pycha

pewność siebie,
optymizm, zadowolenie,
poczucie bycia
niezrozumianym przez
innych

nieprzestrzeganie reguł,
zasad, kierowanie
się własnymi
normami i zasadami,
nieuznawanie
autorytetów

poczucie niskiej
wartości

jestem nikim, nic mi
się nie udaje, po co
właściwie żyję

brak poczucia sensu
życia, smutek,
bezradność,
osamotnienie, bierność

poszukiwanie bliskości,
akceptacji, poszukiwanie
za wszelką cenę sukcesu,
uznania

poczucie winy

zawsze będę przestępcą,
osobą z marginesu
społecznego

lęk przed karą,
drażliwość, smutek,
przygnębienie, brak
radości życia

stosowanie
mechanizmów
obronnych, wypieranie,
neutralizacja, chęć
zadośćuczynienia

unikanie
odpowiedzialności

nic się nie stało, wszyscy
tak postępują, czym
właściwie jest to, o co
mnie oskarżają, mają
pretensje

niepokój stosowanie

różnych

mechanizmów
obronnych, ponownie
zachowań tego typu

Opracowany przez J.D. Hawkinsa (1992), A. Kazdina (1996),
L. Kay (1996) i uzupełniany przez pracującego z osobami uzależnio-
nymi J.D. Coie (1996) kanon tzw. czynników ryzyka i czynników
chroniących zdrowie fizyczne, psychiczne, społeczne w ostatnich

Resocjalizacja...10

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

130

Krystyna Ostrowska

latach stał się popularnym kryterium diagnozowania tego, co na-
zwałam „nasyceniem” nieprzystosowaniem, przestępczością, dewia-
cją i dystansem pomiędzy dwoma przeciwstawnymi grupami. Jed-
nakże może być także kryterium, na podstawie którego dokonuje
się opartego na naukowych podstawach wykluczania, marginali-
zowania i kierowania na społeczny boczny tor pewnych jednostek
i grup. Przypadek małej Róży, która po urodzeniu została zabrana
rodzicom, jest tego egzemplifikacją. Uznano, że istnieje tak wiele
czynników ryzyka w tej rodzinie, iż profilaktycznie należy pozbawić
rodziców ich dziecka. Tym, na co chcę zwrócić uwagę i co pragnę
rozwinąć w dalszej części moich wywodów, jest fakt, że w procesie
podejmowania decyzji o zabraniu dziecka nie pojawiły się przesłan-
ki dotyczące pozytywnych czynników tkwiących w samym dziecku,
tkwiących w środowisku rodzinnym jako całości i w poszczególnych
jej członkach. Nie określono także, co w tym konkretnym środowi-
sku trzeba zrobić, co wzmocnić, aby proces rozwoju dziecka w wy-
miarze biologicznym, psychicznym, społecznym i duchowym mógł
się w pełni urzeczywistnić. Innymi słowy użyty w tytule artykułu
termin „pozytywna resocjalizacja” czy „profilaktyka” odnoszę do wy-
mogu uwzględniania przesłanek antropologicznych (koncepcji czło-
wieka), socjologiczno-psychologicznych, tzn. kontekstu społecz-
nego, w jakim funkcjonuje, i kondycji psychofizycznej, kontekstu
duchowego, tj. celu i sensu ludzkiego życia, przeznaczenia do szczęś-
cia i nieśmiertelności w treściach oraz konkretnych oddziaływaniach
programów naprawczych.

Bibliografia

Coie J.D., Ramey S.L., Watt N.F. (1996),

Profilaktyka i teoria ba-

dania. Ramy teoretyczne i wybrane wytyczne narodowego programu
badawczego
, „Nowiny Psychologiczne”, nr 2.

Fromm E. (1971),

O sztuce miłości, Warszawa.

Hall C.S., Lindzey G. (1990),

Teorie osobowości, Warszawa.

Hawkins J.D. (1992),

Risk and protective factors for alcohol and other

drug problems in adolescents and early implications for substance
abuse prevention
, „Psychological Bulletin” 112, nr 1.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

131

Warunki pozytywnej resocjalizacji

Najwyższa Izba Kontroli (2009),

Informacja o wynikach kontroli funk-

cjonowania zakładów poprawczych i schronisk dla nieletnich, De-
partament Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego, Warsza-
wa, http:/nik.gov.pl/news.php?cod=2562, pobranie 4.09.2009.

Kay L. (1996),

Seks wśród nastolatków, „Medycyna po Dyplomie” 5,

nr 2.

Kazdin A. (1996),

Zdrowie psychiczne młodzieży w okresie dorasta-

nia. Programy profilaktyczne i lecznicze, „Nowiny Psychologicz-
ne”, nr 2.

Konopczyński M. i Ambrozik W. (2009),

Współczesne kierunki

zmian w teorii i praktyce resocjalizacyjnej, Warszawa.

Obuchowska I. (2000),

Adolescencja, w: B. Harwas-Napierała,

J. Trem pała (red.),

Psychologia rozwoju człowieka. Charakterystyka

okresów rozwojowych, Warszawa, s. 163-201.

Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (1988), Poznań-Warszawa.
Pospiszyl K. (1998),

Resocjalizacja. Teoretyczne podstawy oraz przy-

kłady oddziaływań, Warszawa.

Rudniański J. (1982),

Między Dobrem a Złem, Warszawa.

Sherif M., Harvey O.J., White J., Hood W. i Sherif C. (1961),

Inter-

group conflict and cooperation: The robber’s cave experiment, Nor-
man, OK.

Szymanowski T. (2009), Recydywa w Polsce, Warszawa [w druku].

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

132

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

133

Krzysztof Biel

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

Militia est vita hominis super terram (Bojowaniem jest żywot człowie-
ka na ziemi). Ta sentencja, włożona w usta biblijnego Hioba, oddaje
specyfikę zamierzeń i działań człowieka na przestrzeni dziejów. Ży-
cie człowieka to walka o godność, o to, by nie zostać sprowadzonym
do przedmiotu, o lepsze jutro dla siebie i innych, czasami po pro-
stu walka o przetrwanie, o przezwyciężenie cierpienia czy uniknięcie
śmierci. Bojowanie człowieka ma miejsce zarówno w nim samym,
jak i w jego otoczeniu: bliższym i dalszym. Zmaganie się z ogranicze-
niami wynikającymi z biopsychicznej natury człowieka, konfronta-
cje na polu interakcji społecznych i wreszcie duchowe rozterki spra-
wiają, że życie ludzkie jest nie tylko „rozwiązywaniem kłopotów”,
jak chciał Albert Cohen, ale uczestnictwem w ścieraniu się dwóch
przeciwstawnych sił czy tendencji, a mianowicie dobra i zła.

Historia ludzkości potwierdza uwikłanie się człowieka w zło i jego

nieustanne zmagania z obecnością zła w świecie. Jawi się ono jako re-
alne i doświadczalne, jako „towarzysz”, który związał swoje istnienie
z człowiekiem i nie zamierza pochopnie rezygnować z tego związku.
Ryszard Wiśniewski stwierdza, że

doświadczenie potoczne, zdrowy rozsądek, nie stwarza wątpliwości co
do tego, że zło jest dotkliwie realne. Świadectwem tego jest pasmo bó-
lów, cierpień fizycznych, nieszczęść i niepokojów duchowych, których

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

134

Krzysztof Biel

doświadczamy, poczynając przynajmniej od szoku narodzin, znaczonego
krzykiem, aż po śmierć, która jawi się jako bezduszna, destrukcyjna ko-
nieczność, z pozoru słabowita (wyobrażana jako kościotrup z kosą czy wy-
chudzony „jeździec apokalipsy”), a jednak mocniejsza od wszystkiego, co
żyje (Wiśniewski, 1999, s. 5).

Zło przedstawia się człowiekowi nie tylko w postaci fizyczno-psy-
chicznego cierpienia (zło fizyczne), ale również jako nadużywanie
ludzkiej wolności, zdolność do krzywdzenia innych i występowa-
nia przeciw porządkowi świata i przeciw człowiekowi (zło moralne).
Obie postacie zła obecne w życiu człowieka powodują, że może on
stać się ofiarą zła lub jego autorem (sprawcą). Doświadczenie poka-
zuje, że zło nie wyczerpuje się w pojedynczym geście, lecz trwa i prze-
nosi się z człowieka na człowieka. Często raz wyrządzone, powodu-
je ciąg następstw i tworzy swoisty łańcuch zła: zło popełnione rodzi
cierpienie, a cierpienie niewinnego człowieka domaga się ukarania
winnego, z ł o c z y ń c y przez nałożenie kary, która w następstwie
rodzi cierpienie. Paul Ricoeur tak pokazuje tę zależność: „W swej
relacyjnej – dialogicznej – strukturze zło popełnione przez jedne-
go znajduje swoją replikę w złu zaznanym przez drugiego” ( Ricoeur,
1992, s. 15). Ponadto zło, które trwa, ma już przeszłość, jest trady-
cją, a nie tylko zdarzeniem. Człowiek może zapoczątkować zło, ale
doświadcza go również jako w pewien sposób uprzedniego, z a s t a -
n e g o. Przywołajmy jeszcze raz słowa Ricoeura (1986, s. 310):

Ustanowienie zła przez człowieka ma swoją odwrotną stronę, moment nie
ustanowiony, który można odkryć w aktach ludzkich ustanawiających zło.
Ten nie ustanowiony moment odsyła sam przez się do czegoś innego niż
człowiek, czegoś zobrazowanego w figurze Węża.

Realność zła, jego tragiczne skutki, widoczne zarówno w życiu jed-
nostek, jak i ogółu społeczeństwa, sprawiły, że człowiek już od wieków
szuka odpowiedzi na pytania: Czym jest zło? Skąd pochodzi zło? Dla-
czego człowiek czyni zło? Dociekania filozoficzne w kwestii zła mają
swoje odzwierciedlenie w wysiłkach podejmowanych na rzecz ograni-
czenia jego wpływu na życie człowieka. Oświeceniowy optymizm co
do możliwości człowieka w jego dążeniu do szczęścia natrafił na po-
tężny mur oporu w postaci powtarzających się klęsk, upadków i zała-
mań, które dobitnie pokazują mu, że jest istotą ograniczoną, i to pod

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

135

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

każdym względem. Wartości uznawane za najbardziej podstawowe,
jak wolność, równość, bezpieczeństwo, sprawiedliwość, prawa oso-
bowe i prawa własności, nieustannie popadają we wzajemne konflik-
ty (Dymarski, 1999, s. 186). Skutkuje to wprowadzaniem podziałów
między ludźmi na dobrych i złych, normalnych i dewiantów, przestęp-
ców i konformistów. W imię tych samych wartości, w celu zaspokoje-
nia tych samych potrzeb ludzkich jedni starają się czynić dobro, pod-
czas gdy drudzy przekraczają różne granice zła. Przezwyciężenie zła
okazuje się trudne, gdyż wymyka się ono władzy człowieka i pozostaje
wciąż nieodgadnionym

misterium iniquitatis.

Rozwój nauk humanistycznych (prawa, socjologii, psychologii,
pedagogiki) znacznie przyczynił się do podjęcia walki ze złem moral-
nym. Nowa wiedza o człowieku i otaczającym go świecie, optymizm
co do możliwości wychowania człowieka, spowodowania zmiany
w strukturze jego osobowości dawały nadzieję na ograniczenie zła
przejawiającego się szczególnie w różnych formach zachowań prze-
stępczych. Przestępstwa to niepożądane społecznie zachowania czło-
wieka, dlatego konieczne jest ich wyeliminowanie, resocjalizacja
człowieka, zmiana jego postaw i nastawień społecznych, „wycho-
wanie” (oswojenie) zła, by nie szkodziło. Pedagogika resocjalizacyj-
na, korzystając z dorobku innych dziedzin naukowych, dążyła do
stworzenia spójnego i skutecznego systemu naprawy przestępców,
ograniczenia szkodliwości zła w wymiarze jednostkowym i społecz-
nym. Doskonalona przez ostatnie stulecia instytucja więzienia miała
być skutecznym środkiem walki z przestępczością, jednak jej funk-
cjonowanie obnażyło bezlitośnie nieskuteczność ludzkich wysiłków
w zmaganiu ze złem moralnym. Można powiedzieć, że resocjaliza-
cja zła stała się w gruncie rzeczy złą, bo nieskuteczną resocjalizacją,
a więc

de facto brakiem resocjalizacji.

Niepowodzenie zabiegów resocjalizacyjnych każe ponownie
postawić pytanie nie tylko o sensowność resocjalizacji, ale przede
wszystkim o zdolność człowieka do pokonania zła i kierowania się
wyłącznie dobrem. Powstaje więc pytanie, czy człowiek jest w sta-
nie skutecznie uwolnić się od zła i jego skutków. Czy możliwe jest
całkowite wyeliminowanie zła moralnego? Wychodząc od rozwa-
żań filozoficznych i rysujących horyzont dla teorii resocjalizacyj-
nej, podejmiemy próbę analizy krytycznej współczesnych koncepcji

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

136

Krzysztof Biel

resocjalizacji, by w końcu przedstawić wnioski dla praktyki w zakre-
sie ograniczania przestępczości.

1.

Czy ze złem trzeba walczyć?

Odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się oczywista. Sko-
ro zło jest szkodliwe, to należy je zwalczać. Pojawia się jednak prob-
lem ze zdefiniowaniem natury zła i umiejscowieniem go w struk-
turze człowieka lub poza nim, co ma kapitalne znaczenie w ocenie
odpowiedzialności człowieka za zło popełnione. W historii filozofii
spotyka się dwa odmienne podejścia do konieczności walki ze złem.
Metafizyka, szczególnie w jej nurcie chrześcijańskim, określa zło
jako brak, niebyt. Nie może ono istnieć własnym istnieniem, ale tyl-
ko istnieniem podmiotu, dlatego też

nie można wprost zwalczać zła bez zwalczania w jakiejś mierze samego pod-
miotu. Jeśli bowiem nie ma zła jako bytu, to jedynie jako byt istnieje pod-
miot. Stąd pozytywna walka ze złem jest przede wszystkim walką z osłabio-
nym już podmiotem noszącym braki, zwane złem (Krąpiec, 1962, s. 153).

Zdaniem Mieczysława Krąpca nie należy troszczyć się o usuwanie
zła, ale raczej trzeba starać się o dobro. Twierdzi on, że zło jako niebyt
nie może być ani kultywowane, ani uzdrawiane, ani też zwalczane.

Można starać się tylko o dobro. Tylko dobro może być przedmiotem po-
żądania, chcenia i miłości. Tylko dobro, jako byt, gdy staje się przedmio-
tem dążenia, nie skrzywia wewnętrznie podmiotu doń dążącego. Jeśli na-
tomiast zło staje się celem walki, celem dążenia, może być ono ujęte tylko
przez nienawiść: nienawiść, która nie ogranicza się do braków samych jako
takich, gdyż braki jako takie nie istnieją, ale rozciąga się na podmiot, który
w walce ze złem jest zasadniczo zwalczany (tamże, s. 154).

Skoro zło istnieje jedynie istnieniem podmiotu, zasadna wydaje
się teoria niesprzeciwiania się złu, zgodnie z którą można zło zwal-
czać przez leczenie podmiotu, tzn. przez dostarczanie podmiotowi
obarczonemu złem tych dóbr, których nie posiada. Można walczyć
jedynie o dobro:

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

137

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

Tylko staranie się o dobro i byt nie wypacza samej psychiki podmiotu wal-
czącego i jest jedynie skutecznym sposobem ograniczania zła. Jeśli bowiem
zło jest brakiem dobra, to wypełnianie podmiotu jakimś dobrem jest lep-
sze aniżeli zwalczanie samego zła (tamże, s. 155).

Filozofia nowożytna punktem wyjścia do rozważań na temat
zła uczyniła naturę umysłu, świadomość. W nurtach empirystycz-
nych wyeksponowany został motyw pojmowania dobra jako kore-
latu pragnienia, natomiast zła jako korelatu unikania. Wszystko,
co wywołuje przykrość, wstręt, dezaprobatę, cierpienie, jest złem.
Głębszych wyjaśnień szukano nie tyle w metafizyce, ile w antropo-
logii, czyli koncepcji natury ludzkiej, którą przeciwstawiano cywili-
zacji, jej urządzeniom, prawu, moralności (T. Hobbes, J. Rousseau).
Zło lokalizowano nie w naturze ludzkiej, ale w ustroju społecznym
i ideologii. Nurt racjonalistyczny podkreślał natomiast prymat rozu-
mu: to rozum ostatecznie zmaga się ze złem. Metafizyczny „brak”,
niedoskonałość bytu ustępuje miejsca pojęciu wady ludzkiej woli,
wady umysłu (Kant). „Złem jest niesprawność człowieka w okre-
śleniu obowiązku i podporządkowaniu się woli obowiązkowi, po-
nieważ jego natura jest osłabiona” (Wiśniewski, dz. cyt., s. 9-10).
Ta osłabiona natura człowieka przejawia się w postaci stałej, zawsze
obecnej i można powiedzieć, nieusuwalnej możliwości odstępstwa
od prawa moralnego (zło radykalne). Możliwość ta stanowi piętę
achillesową człowieka, słaby punkt jego władz moralnych. W opar-
ciu o nią w świecie może pojawić się konkretne zło, które przybie-
ra najrozmaitsze formy, i żadna instytucja, reguła lub sposób po-
stępowania nie jest w stanie całkowicie uchronić człowieka od jego
niebezpieczeństwa, chociaż istnieje nadzieja jego przezwyciężenia
(Drwięga, 2009, s. 123).
Filozoficzne spekulacje nowożytnych i współczesnych myślicieli,
mające na celu dotarcie do źródła zła i ostateczne jego wyjaśnienie,
okazały się nie do końca skuteczne. Zło pozostaje w swej ostatecz-
nej podstawie czymś niezrozumiałym, niemożliwym do przeniknię-
cia z punktu widzenia teoretycznego (P. Ricoeur). Od czasów Kan-
ta zło należy do dziedziny praktyki, jako coś, czego nie powinno
być i co musi być zwalczane przez działanie. Dobitnie wyraża to
Ricoeur (2007, s. 281): „Zło jest kategorią działania, nie zaś teorii,
zło to coś, przeciwko czemu się walczy”. Skoro zło jest ostatecznie

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

138

Krzysztof Biel

niepoznawalne i staje się kategorią działania, na pytanie: „Skąd zło?”
należy odpowiedzieć, jak sprzeciwić się złu. Jest to zatem zadanie do
wypełnienia, które nie kieruje się w przeszłość, jak pewne postacie
myślenia spekulatywnego, chcące uchwycić początki lub zasadę zła,
lecz ku przyszłości (Drwięga, dz. cyt., s. 158).
Oświeceniowa wiara w rozum i postęp obiecywała przyszłym
pokoleniom szczęście i stan wolny od zła. Zgodnie z założeniami
Oświecenia zło nie ma w historii trwałych podstaw, ponieważ dzieje
nie zostały u swych początków napiętnowane przez grzech pierwo-
rodny i upadek pierwszych rodziców. Zerwanie z fundacjonalizmem
wprowadza w myśleniu filozoficznym przesunięcie akcentów
w ś w i a t o p o g l ą d a c h o p a t r z n o ś c i o w y c h. Jak zauważa
Anthony Giddens

opowiedzenie się za nieograniczonym rozumem nadało jedynie koncep-
cjom opatrznościowym inny kształt, ale ich nie zastąpiło. Jeden rodzaj
pewności (prawo boskie) został zastąpiony przez inny (pewność naszych
zmysłów i obserwacji empirycznej), a boska opatrzność została zastąpiona
opatrznościowym postępem (2008, s. 34).

Usunięcie zła leży wyłącznie w gestii człowieka i polega na racjonal-
nym uporządkowaniu życia zarówno w perspektywie jednostkowej,
jak i zbiorowej. Idea oświeconego rozumu doprowadziła jednak zło
do tak monstrualnych rozmiarów i form (totalitaryzm, obozy zagła-
dy), że w zasadzie należy mówić o upadku tego oświeceniowego pro-
jektu walki ze złem.
Wiek dwudziesty, w którym człowiek stał się świadkiem wystę-
powania zła w niespotykanych dotąd rozmiarach i przejawach, rzucił
mu kolejne wyzwanie dotyczące pojmowalności zła. Doświadczenia
obozów śmierci wskazują, że zło przekroczyło granicę ludzkiej poj-
mowalności i stało się niemożliwe do usprawiedliwienia. Jean Nabert
twierdzi, że takie zło ma charakter metafizyczny, bo jest czymś więcej
niż sprzeniewierzeniem się prawu (1978, s. 55, za: Drwięga, dz. cyt.,
s. 130-131). Współczesna refleksja nad złem nie może się obyć bez
uwzględnienia totalitaryzmu i tworzonych przez te systemy obozów
zagłady. Wyraźnie widać tę perspektywę u filozofów dialogu. Najbar-
dziej fundamentalną postacią zła w życiu człowieka jest dla dialogików
zło, które pojawia się w przestrzeni interpersonalnej jako jej swoiste

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

139

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

wynaturzenie, zaburzenie jej immanentnej struktury. Zdaniem Józe-
fa Tischnera zło jest przez człowieka realnie doświadczane. Zło grozi
i kusi. Dlatego fenomen zła wyznaczony jest według niego przez kilka
warunków. Pierwszym jest cierpienie związane zarówno ze złem doko-
nanym, jak i złem grożącym. Zło grozi śmiercią, cierpieniem, wreszcie
potępieniem. Drugim warunkiem jest iluzoryczne poczucie przyjem-
ności i szczęścia, które zło obiecuje. Konstytutywny dla tego warun-
ku jest motyw złudzenia. Te dwa warunki odsłaniają dwa oblicza tego
samego zła, które jednocześnie odpycha i fascynuje. Trzecim wreszcie
warunkiem jest obecność innego człowieka. Zło pojawia się zawsze
w przestrzeni międzyludzkiej. Jeśli zło grozi i kusi, to musi być czymś
więcej niż tylko zwykłym biernym zjawiskiem. Zło jest aktywne, co
zakłada jego podmiotowość (Gadacz, 2005, s. 30).
Tischnera interesowało nie tylko to, jak się przejawia i jak dzia-
ła zło. Zwrócił on również uwagę na sposoby przezwyciężania zła.
Jeśli zło związane jest z fatum, to dobro wiąże się z łaską. Według
Tischnera człowiek jest istotą, która ponad wszystko potrzebuje łaski
i jest zdolna do jej przyjęcia. Łaska więc jest „lekarstwem na zło”, które
przeniknęło w głąb człowieka. Słowo „lekarstwo”, tak jak każde inne
określenie łaski (objawienie, usprawiedliwienie), odsłania jednocześ-
nie samo rozumienie zła jako „choroby”, zaślepienia czy potępienia.
„Dobro jest łaskawe, zło nie zna łaski” ( Tischner, 1998, s. 220).

2.

Pomiędzy karą a resocjalizacją

Filozofia nowożytna, przesiąknięta głębokim humanizmem, odzna-
czyła się mocno w zakresie „naprawy” złoczyńców, osób dopuszcza-
jących się przekroczenia prawa. Dociekania filozoficzne na temat zła
i możliwości jego przezwyciężenia od czasów Oświecenia zaczęły się
przekładać na nowe rozwiązania najpierw w dziedzinie prawa, na-
stępnie otwierając możliwości rehabilitacji sprawców przestępstw.
Traktowanie dewiantów i przestępców weszło w nową fazę, która
doprowadziła do pojawienia się instytucji nowoczesnego więzienia
jako głównej instancji w walce ze złem.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

140

Krzysztof Biel

Oparta na Kantowskim przekonaniu o wolnej woli człowieka
i filozoficznym indeterminizmie klasyczna koncepcja prawa karnego
koncentrowała się na złym czynie, za który należy się nieuchronna
i sprawiedliwa odpłata. Ten

retrybutywny charakter kary jest uniwersalny i nie liczy się z żadnymi oko-
licznościami łagodzącymi wynikającymi z uwarunkowań osobowościo-
wych i środowiskowych, jakie można przypisać sprawcy czynu przestęp-
czego (Urban, 2007, s. 20).

Spoczywająca na sprawcy odpowiedzialność za popełnienie zabro-
nionego czynu czyniła go osobą złą, zasługującą na surową sankcję,
która miała być swoistym „straszakiem” dla człowieka ze swej natu-
ry nastawionego na przyjemność i kierującego się zasadą korzyści
(J. Bentham).
Oświeceniowym myślicielom przyświecał podwójny cel: spra-
wiedliwa kara, a w szczególności kara więzienia, miała na celu refor-
mę jednostki dokonującej przestępstw i jednocześnie miała stać się
narzędziem poprawy społeczeństwa. Więzienie miało uczynić z le-
niwego biedaka jednostkę pracowitą i w ten sposób zamienić defi-
cyt społeczny w coś produktywnego. Poprzez zastosowanie racjonal-
nych i naukowych zasad więzienie miało przywrócić społeczeństwu
pożyteczne i posłuszne jednostki. Było więc swoistym laboratorium,
w którym dokonywała się reforma jednostek, aby mógł być konty-
nuowany społeczny postęp – główna idea oświeceniowa. Uwięzie-
nie stanowiło formę kary opartej na dokładnych kalkulacjach cza-
sowych. Ponadto kara wiązała się z odsunięciem przestępców od
zgubnego wpływu otoczenia. Umieszczenie złoczyńców w instytu-
cjach penitencjarnych i poddanie ich rygorom i dyscyplinie pracy
miało wpoić nawyki pracowitości i w ten sposób zmienić krnąb-
rnych i bezproduktywnych więźniów w przestrzegających prawa
i pożytecznych obywateli (Matthews, 2009, s. 5-6).
Klasyczna koncepcja karania przejawiała wyraźne tendencje uty-
litarystyczne. Większy nacisk położony był na przydatność jednostki
dla społeczeństwa niż na poprawę w obrębie samego sprawcy. Spra-
wiedliwe karanie nie rozwiązywało problemu przestępczości, a nada-
wało mu jedynie bardziej humanitarny wymiar. Obserwowany w po-
łowie XIX wieku znaczny wzrost recydywizmu oraz rosnące koszty

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

141

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

utrzymania instytucji penitencjarnych wskazywały na konieczność
reformy więziennictwa. Zamiast stworzyć stabilną grupę zreformo-
wanych przestępców, instytucja więzienia stworzyła, na co wskazu-
je Michel Foucault, stabilną populację przestępców i recydywistów.
Filozof prezentuje główne wady instytucji więzienia wymieniane
przez krytyków: 1) więzienie nie zmniejsza wskaźnika przestępczo-
ści, 2) uwięzienie produkuje recydywę, 3) więzienie nie potrafi za-
przestać produkcji przestępców, 4) więzienie umożliwia, co więcej,
sprzyja organizowaniu środowisk przestępczych, 5) warunki stwarza-
ne wypuszczanym na wolność więźniom nieuchronnie skazują ich
na recydywę, 6) więzienie fabrykuje przestępców pośrednio, wtrąca-
jąc w nędzę rodzinę więźnia (1998, s. 259-262). Zdaniem Foucaulta
krytyka oświeceniowej instytucji więzienia przebiegała w dwu kie-
runkach: z jednej strony uważano, że więzienie w niewystarczającym
stopniu ma charakter korekcyjny, a technika penitencjarna pozosta-
je w nim w stadium szczątkowym, natomiast z drugiej strony twier-
dzono, że próbując być instytucją korekcyjną, więzienie traciło od-
działywanie karne, a przecież prawdziwą techniką penitencjarną jest
rygor, przez co stanowiło podwójny ekonomiczny błąd: bezpośred-
nio ze względu na koszty organizacji oraz pośrednio ze względu na
koszty przestępczości, której nie położyło kresu (tamże, s. 262-263).
Krytyka modelu człowieka jako jednostki wolnej i racjonalnej
najbardziej uwidoczniła się w poglądach przedstawicieli nurtu po-
zytywistycznego, który traktował tezę o istnieniu wolnej woli jako
nienaukową metafizykę. Pozytywizm, dążący do naukowego wyjaś-
niania zjawisk w oparciu o metodologię nauk przyrodniczych, opie-
rał się na zasadzie determinizmu, co prowadziło do odebrania czło-
wiekowi odpowiedzialności za jego czyny oraz dawało możliwości
i szanse rehabilitacji. Jak zauważa Stephen Schafer:

determinizm sugeruje, że wola człowieka – o ile wola w ogóle istnieje –
nie motywuje ludzkich czynów oraz że ludzkie zachowanie jest wynikiem
czynników zewnętrznych (1976, s. 482).

Podobnie jak świat przyrody, gdzie wszelkie zdarzenia mają swoje
określone przyczyny, tak i zachowanie człowieka musi posiadać przy-
czyny, nad którymi nie ma on kontroli. Poszukiwanie przyczyn za-
chowań przestępczych, etiologia przestępczości stała się głównym

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

142

Krzysztof Biel

celem rozwijającej się kryminologii reprezentowanej już nie tyle
przez prawników, co raczej przez lekarzy, psychologów, socjologów.
Dla pozytywistów podstawowym środkiem zwalczania przestępczo-
ści stało się nie tyle karanie sprawców przestępstw, co walka z przy-
czynami przestępczości poprzez celowe działania resocjalizacyjne.
Pozytywistyczny nurt resocjalizacyjny koncentrował się na spraw-
cy przestępstw. Poszukiwanie przyczyn zachowań przestępczych szło
w dwu kierunkach. Identyfikowanie czynników odpowiedzialnych
za generowanie zachowań przestępczych w obrębie jednostki to nurt
indywidualistyczny lub inaczej p a r a d y g m a t r o d z a j ó w l u -
d z i, natomiast badanie czynników zewnętrznych, tkwiących w oto-
czeniu jednostki to kierunek socjologiczny lub inaczej p a r a d y g -
m a t r o d z a j ó w o t o c z e n i a (Błachut, Gaberle, Krajewski,
1999, s. 46). Naukowe osiągnięcia w zakresie etiologii przestępczo-
ści nie przekładały się jednak na efekty resocjalizacyjne w postaci re-
dukcji rozmiarów przestępczości. Doskonalona przez ponad sto lat
instytucja więzienia i związana z nią praktyka resocjalizacyjno-tera-
peutyczna zdawała się przegrywać walkę ze złoczyńcami w zakresie
radzenia sobie ze złem.
W takiej optyce spór pomiędzy klasyczną koncepcją racjonal-
nej jednostki wybierającej między dobrem i złem a pozytywistycz-
ną wizją przestępcy jako jednostki zdeterminowanej do popełnia-
nia przestępstw nabrał nowego znaczenia. Kontrast między wolną
wolą i determinizmem jako dwoma odmiennymi źródłami zła, pesy-
mistyczna wizja natury człowieka maksymalizującego przyjemności
i unikającego cierpienia oraz optymistyczne podejście do możliwości
zmiany zachowania przestępców, nacisk na karę lub resocjalizację to
zagadnienia, z którymi zmaga się współczesna kryminologia i peda-
gogika resocjalizacyjna.
W latach 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych nastąpił re-
nesans klasycznej koncepcji karania i ograniczania przestępczo-
ści. Olbrzymie nakłady finansowe wyłożone przy wdrażaniu mode-
lu rehabilitacji przestępców poprzez zorganizowane oddziaływania
resocjalizacyjne nie przekładały się na oczekiwane rezultaty. Ostra
krytyka nurtu resocjalizacyjnego doprowadziła do rozwoju nurtu
neoklasycznego i powrotu do koncepcji kary sprawiedliwej i retry-
butywnej. W słynnym już artykule, opublikowanym w roku 1974,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

143

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

Robert Martinson stwierdza wyraźnie, że w dziedzinie resocjalizacji
nic nie działa (

nothing works). W konsekwencji nastąpiła wyraźna

zmiana w polityce kryminalnej. Wyrażała się ona przede wszystkim
w radykalnym odejściu od prewencji indywidualnej i resocjalizacji.
Renesans koncepcji wolnej woli (E. van den Haag) prowadził do
pragmatycznego traktowania celowości kary pojmowanej na wzór
J. Benthama. Oddziaływania wobec sprawców, mające na celu re-
dukcję przestępczości, polegały głównie na odstraszaniu (

deterrence)

i uniemożliwianiu (incapacitation) (MacKenzie, 2006, s. 3-4).
Odstraszanie uwypukla uciążliwość kary. Wynika ono z racjonal-
nej kalkulacji przestępcy co do kosztów kary, które są wyższe niż ko-
rzyści z popełnienia przestępstwa. W tej perspektywie kara jest tak
odrażająca, że ani ukarany przestępca (

specific deterrence), ani inni

potencjalni sprawcy (

general deterrence) nie popełnią przestępstwa.

Koncepcja uniemożliwiania polega natomiast na fizycznym unie-
możliwieniu popełniania przestępstw w drodze wieloletniej izolacji
więziennej sprawców uznanych za niebezpiecznych lub przez wyko-
nanie kary śmierci. Taka polityka spowodowała ciągły wzrost popu-
lacji więziennej, co z kolei wymagało znacznych nakładów finanso-
wych. Nie do końca jasna stała się też kwestia efektywności koncepcji
uniemożliwiania w redukcji przestępczości. Prowadzone badania nie
dają jednoznacznych rezultatów. W związku z tym zwolennicy kon-
cepcji uniemożliwiania zaczęli opowiadać się za bardziej selektywną
strategią uniemożliwiania, która dotyczy jedynie wąskiej grupy prze-
stępców. Wykazano bowiem, że relatywnie mała grupa sprawców jest
odpowiedzialna za dużą liczbę przestępstw. Efekty w postaci reduk-
cji przestępczości zwiększą się, gdy uda się zidentyfikować tzw. prze-
stępców zawodowych i uniemożliwić im dokonywanie poważnych
zbrodni. Celem koncepcji selektywnego uniemożliwiania jest więc
identyfikacja przestępców, co do których istnieje uzasadniona pro-
gnoza, że dokonają poważnych przestępstw w przyszłości, oraz dłu-
gotrwałe ich uwięzienie (tamże, s. 44-45).
Koncepcja uniemożliwiania budzi obecnie wiele wątpliwości.
Jedną z nich jest fakt, że masowa inkarceracja może osłabić funkcjo-
nowanie takich instytucji, jak rodzina, wspólnoty lokalne czy szko-
ły. Osłabienie więzi jednostki z tymi instytucjami powoduje wzrost
marginalizacji i w konsekwencji prowadzi do wzrostu przemocy

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

144

Krzysztof Biel

i przestępczości. Diana R. Rose i Todd R. Clear (1998, s. 470-475)
argumentują, że przestępcy, nawet jeśli są zaangażowani w działal-
ność kryminalną, stanowią istotne wsparcie dla wspólnoty lokalnej
i jej poszczególnych członków. Ich uwięzienie powoduje ogranicze-
nie źródeł utrzymania dla ich rodzin, które trudno przywrócić po
wyjściu skazanego na wolność, gdyż często więzi ze społecznością lo-
kalną są osłabione, a nieraz całkowicie zerwane. W ten sposób inkar-
ceracja może mieć negatywne efekty na marginalizowane społecz-
ności, co prowadzi do pogłębienia się już istniejących problemów.
Bezpośrednią konsekwencją strategii uniemożliwiania staje się więc
wzrost dezorganizacji społecznej społeczności stanowiących margi-
nes społeczny.
Kryminologia neoklasyczna, bazująca na założeniach efektywnej
kontroli, szczególny nacisk kładzie na inkarcerację, nadzór oraz ku-
ratelę. Zasadnicza zmiana polega na odejściu od założeń tradycyjnej
kryminologii, koncentrującej się na jednostce, w kierunku global-
nego zarządzania niebezpiecznymi grupami. Prowadzi to do nowe-
go dyskursu koncentrującego się wokół prawdopodobieństwa i sza-
cowania ryzyka w miejsce klinicznej diagnozy i szacowania potrzeb.
Tak zwana sprawiedliwość aktuarialna korzysta z technologii i sta-
tystycznych kalkulacji w celu poprawienia możliwości zarządzania
grupami wysokiego ryzyka. Rehabilitacja i reintegracja nie przedsta-
wiają już żadnej wartości. Takie podejście zyskało miano „nowej pe-
nologii”. Zwolennicy nowej penologii postrzegają przestępstwo jako
normalność, a za najlepszą reakcję uznają kontrolę ryzyka poprzez
aktuarialną politykę i technokratyczne formy wiedzy, generowane
wewnętrznie przez system penalny. Więzienie jest traktowane jako
magazyn, skład przestępców wykazujących wysoki stopień ryzyka
popełniania przestępstw, a ponieważ troska o koszty zarządzania jest
sprawą podstawową, więzienie jest zarezerwowane dla przestępców
z kategorii najwyższego ryzyka (Feeley, Simon, 1992).
Przedstawione strategie walki ze złem moralnym przejawiającym
się w zachowaniach przestępczych wynikają z przyjętego paradyg-
matu, który można określić mianem „profesjonalnej ideologii”. Jest
to zestaw przekonań koncentrujących uwagę naukowców na pewnej
konkretnej linii badań, a pomijający zupełnie czy wręcz odrzucający
badania empiryczne, które są sprzeczne z tymi przekonaniami. Taka

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

145

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

sprzeczność istnieje wyraźnie między paradygmatem neoklasycznym
a pozytywistycznym, co jasno widać w polityce kryminalnej i peni-
tencjarnej. W ostatnich dekadach przejawiała się ona w formie ściera-
jących się podejść do możliwości resocjalizacji przestępców, widocz-
nych najwyraźniej na kontynencie amerykańskim. W pierwszym
przypadku chodzi o nurt

nothing works, natomiast w drugim o nurt

what works. Profesjonalna ideologia nurtu nothing works opiera się
na pięciu głównych zasadach: 1) w resocjalizacji przestępców nic nie
działa, 2) żadne działania w wymiarze sprawiedliwości podejmowa-
ne przez państwo nie są w stanie ograniczyć przestępczości, 3) wię-
zienia nie mają żadnego wpływu na wskaźnik przestępczości i po-
winno się w nich umieszczać jedynie przestępców niebezpiecznych,
4) angażowanie się w nauki penalne nie jest potrzebne kryminolo-
gom, gdyż efektywna kontrola przestępców jest zadaniem państwa,
5) przestępczość wynika z czynników strukturalnych, a w szczegól-
ności z nierówności społecznej i ekonomicznej – rehabilitacja prze-
stępców nie jest w stanie zmienić strukturalnych czynników generu-
jących przestępczość.
Takie podejście zostało uznane przez zwolenników nurtu

what

works za niszczące wiedzę (knowledge destruction), gdyż koncentruje
się głównie na pokazaniu, że nic nie działa, i na prowadzeniu repre-
syjnej polityki kryminalnej.
Nurt

what works stoi na stanowisku, że rehabilitacja przestępców

jest możliwa, ale musi być oparta na solidnych podstawach nauko-
wych. Główne założenia tego nurtu to: 1) kryminologia naukowa sta-
nowi podstawę efektywnych interwencji korekcyjnych; teoria odgry-
wa ważną rolę w rozumieniu etiologii przestępczości i reagowaniu na
główne czynniki ryzyka, 2) kryminologia naukowa powinna niszczyć
wiedzę, która nie jest oparta na mocnych podstawach naukowych,
dzięki temu można uniknąć stosowania oddziaływań nieefektywnych,
3) kryminologia naukowa ma służyć konstrukcji wiedzy o tym, co
działa w resocjalizacji, 4) kryminologia powinna tworzyć efektywne
programy potrzebne do redukcji przestępczości, 5) kryminologia kon-
struktywna przyniesie więcej dobra i korzyści w świecie niż krymino-
logia destrukcyjna (Cullen, Gendreau, 2001, s. 325-333).
Zastosowanie profesjonalnej ideologii w traktowaniu prze-
stępców zdaje się wykluczać możliwość pogodzenia paradygmatu

Resocjalizacja...11

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

146

Krzysztof Biel

klasycznej kryminologii z kryminologią pozytywistyczną. Niemniej
jednak i w obrębie (neo)klasycznego podejścia w polityce karania,
pod wpływem nowych dyscyplin naukowych (fenomenologia filozo-
ficzna, psychologia behawiorystyczna czy humanistyczna), rozwijały
się nurty, które nie rezygnowały całkowicie z założeń pozytywistycz-
nych. Takim nurtem jest na przykład kryminologia humanistycz-
na. Nawiązuje ona do koncepcji sprawcy jako jednostki kierującej
się wolnym wyborem (

homo eligens), jednak akcentuje równocześnie

konieczność koncentracji na osobie sprawcy i mechanizmach rzą-
dzących jego zachowaniem (miękki indeterminizm), co powoduje,
że w gruncie rzeczy nurt ten bliższy jest pozytywizmowi niż paradyg-
matowi kryminologii klasycznej (Tyszkiewicz, 1991).
Podejście humanistyczne do penitencjarystyki i do resocjaliza-
cji przestępców opiera się na przekonaniu, że nie można osiągnąć
sukcesu w resocjalizacji bez przyjęcia podstawowej prawdy o czło-
wieczeństwie jednostek, które znalazły się w zasięgu wymiaru spra-
wiedliwości i systemu penitencjarnego. Niezdolność do postrzegania
przestępców jako istot ludzkich wzbudza różne wątpliwości natu-
ry etycznej co do projektu wymiaru sprawiedliwości oraz zagraża
praktycznym próbom rehabilitacji przestępców i przywrócenia ich
do normalnego społeczeństwa. Kryminologia humanistyczna nie re-
dukuje możliwości ludzkich jedynie do zachowań z przeszłości, lecz
stara się umiejscowić zachowanie przestępców w obszarze szerszego
kontekstu społecznego. Zachowanie przestępcze, podobnie jak inne
rodzaje doświadczeń ludzkich, ma miejsce w obrębie wspólnego
kontekstu społecznego, który nie jest redukowalny do jednego spe-
cyficznego lub ekskluzywnie określonego zestawu zachowań. Projekt
kryminologii humanistycznej zakłada więc odrzucenie uprzedmio-
tawiających dynamik kontrolujących ludzkie zachowanie, których
celem jest odebranie człowieczeństwa przestępcom jedynie na pod-
stawie faktu dokonania przez nich czynu zabronionego prawem (Po-
litzzi, Braswell, 2009, s. 6-7).
Kryminologia humanistyczna w podejściu do przestępców kła-
dzie bardzo mocny akcent na ich odpowiedzialność. Nie chodzi
w tym wypadku jedynie o retrybutywny wymiar kary, a więc o od-
powiedzialność za popełniony czyn, ale bardziej o konieczność bra-
nia przez sprawców przestępstw odpowiedzialności za ich proces

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

147

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

resocjalizacji. Postuluje odejście od kontrolnego modelu w zarządza-
niu więźniami, który opiera się głównie na uległości skazanych wo-
bec zasad i regulacji prawnych wspieranych przez system kar i na-
gród, który prowadzi do bierności i wyuczonej bezradności. Mark
Halsey pisze:

Młodym ludziom w więzieniu generalnie nie pozwala się na przejmowanie
inicjatywy czy też branie w znaczącym stopniu odpowiedzialności za ich
własne życie. Raczej wszystko robi się dla nich i za nich i tylko rzadko kie-
dy razem z nimi (i za ich zgodą). W tym sensie skazanych uczy się raczej
reagować niż działać, raczej odpowiadać niż inicjować. Uczy się ich raczej
co mają myśleć niż traktować swoje myśli i obawy jako naturalne i zasad-
ne (2008, s. 1227).

Nacisk na odpowiedzialność skazanych za ich zachowanie i proces
resocjalizacji ma na celu dostarczenie więźniom okazji do dokony-
wania odpowiedzialnych wyborów, przez co ma się dokonać interna-
lizacja prospołecznych norm i nastawień. Przykładem może być pro-
ponowana strategia działania wobec skazanych zakłócających spokój
w więzieniach w Szkocji. W dokumencie zatytułowanym

Opportu-

nity and Responsibility strategia ta wyrażona jest następująco:

Powinniśmy uważać przestępcę za osobę odpowiedzialną pomimo faktu,
że w przeszłości wiele razy działała w sposób nieodpowiedzialny. Powin-
niśmy docierać do więźnia w sposób, który zachęci go do zaakceptowania
odpowiedzialności za swoje czyny, dostarczając mu okazji do dokonywa-
nia odpowiedzialnych wyborów, do rozwoju osobistego i samodoskonale-
nia (Scottish Prison Service, 1990, s. 30).

3.

Rehabilitacja resocjalizacji

Pozytywne nastawienie do możliwości resocjalizacji przestępców
ma ciągle swoich zwolenników, którzy nie pogodzili się z faktem,
że w zakresie rehabilitacji osób wchodzących w konflikt z prawem
nic nie da się zdziałać. Nie zrażając się tezą, że nic nie działa, prze-
formułowali oni podstawowe pytanie będące źródłem krytyki reso-
cjalizacji. I tak zamiast pytać – „Co działa?”, stawiają pytanie: „Co

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

148

Krzysztof Biel

pomaga przestępcom zerwać z przestępczością?”. Zwolennicy nurtu
resocjalizacyjnego (rehabilitacyjnego) zwracają uwagę, że zaprzesta-
nie działalności przestępczej nie przebiega linearnie, ale jest dyna-
micznym procesem reintegracji jednostki ze społeczeństwem. Nie
może się opierać jedynie na podawaniu gotowych programów, ale
wymaga większej znajomości samego procesu powstrzymania się od
przestępczości (

desistance) w szerszym kontekście ludzkich doświad-

czeń. Jak zauważa S. Farall:

większość badań sugeruje, że zaprzestanie kariery przestępczej dokonuje
się poza systemem sprawiedliwości. Znaczy to, że tylko nieliczni przestęp-
cy zaprzestają popełniania przestępstw w wyniku interwencji ze strony sy-
stemu sprawiedliwości lub jego reprezentantów (1995, s. 56).

Znaczny wskaźnik recydywizmu wskazuje, że działania podejmowa-
ne systemowo przez instytucje penitencjarne raczej zakłócają proces
rehabilitacji skazanych, między innymi przez oddzielanie skazanych
od ich rodzin, blokowanie kariery zawodowej czy powiększanie ob-
szaru wrogości i sprzeciwu.
Wobec takich faktów istnieje konieczność stworzenia modelu re-
socjalizacji (rehabilitacji) przestępców opartego na wiedzy wyniesio-
nej z obserwacji procesu reintegracji w środowisku naturalnym, poza
systemem sądowniczym i penitencjarnym. Stąd duży nacisk kładzie
się obecnie na konieczność uwzględnienia w rehabilitacji przestęp-
ców perspektywy zaprzestawania przestępczości (

desistance-focused

model). Konsekwencją takiego podejścia jest zmiana sposobu myśle-
nia i działania wobec skazanych:

przedstawiciele instytucji penitencjarnych powinni postrzegać siebie nie
tyle jako dostarczycieli zabiegów resocjalizacyjnych (co przynależy do eks-
pertów), co raczej jako pomocników w procesie zaprzestawania kariery
przestępczej (właściwego dla przestępców) (McNeill, 2006, s. 46).

Kryminolodzy podkreślają wagę przywiązania do różnych in-
stytucji, jak małżeństwo, praca czy szkoła, w procesie zaprzestawa-
nia kariery przestępczej. John H. Laub, Robert J. Sampson (2001,
s. 49-53), wykorzystując teorię więzi społecznych, opisują ciągłość
i zmianę w karierze przestępczej. Ich zdaniem zaprzestanie działal-
ności przestępczej jest wynikiem kombinacji zachowań i wyborów

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

149

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

jednostki w połączeniu z kontekstem sytuacyjnym i wpływami
strukturalnymi związanymi z ważnymi instytucjami. Jednostki for-
mują więzi z różnymi instytucjami społecznymi. Gdy więzi się nasi-
lają, rośnie kapitał społeczny, który staje się pomocą w rozwiązywa-
niu osobistych problemów. Wraz z nasileniem się pozytywnych więzi
społecznych i ze wzrostem kapitału społecznego aktywność krymi-
nalna staje się bardziej kosztowna ze względu na ryzyko ich utraty.
Rozwijanie pozytywnych więzi społecznych przez przestępców
opuszczających instytucje penitencjarne nie zawsze przynosi spo-
dziewane rezultaty. Często więzi te są przypadkowe i nietrwałe. Wy-
nika to z braku pozytywnego wewnętrznego nastawienia jednostki
do życia społecznego i korzyści płynących z przestrzegania prawa.
MacKenzie (dz. cyt., s. 337) twierdzi, że najpierw potrzebna jest
pozytywna zmiana w obrębie jednostki, a dopiero później możli-
we jest formowanie trwałych więzi społecznych. Aby wieść spokoj-
ne i szczęśliwe życie rodzinne, utrzymać pracę, wychowywać dzie-
ci, a także formować trwałe więzi z innymi instytucjami, jednostka
musi zmienić swój sposób rozumowania, stosunek do używek, anty-
społeczne nastawienie oraz nabyć umiejętność zdobywania i utrzy-
mania pracy. Autorka wskazuje więc na konieczność transformacji
kognitywnej przestępcy, tak aby był on zdolny do podjęcia nowego,
zgodnego z prawem życia.
Starając się udzielić odpowiedzi na pytanie o to, jakie działania
resocjalizacyjne pomagają przestępcom w zaprzestaniu działalności
przestępczej, należy zwrócić uwagę na fakt, że nie są oni skłonni do
uznania potrzeby resocjalizacji czy rehabilitacji. Można powiedzieć,
że istnieje głęboka niechęć do wszelkiego rodzaju programów mają-
cych na celu rehabilitację. Sprawcy przestępstw objęci resocjalizacją
chętniej mówią o wychodzeniu na prostą, zmianie stylu życia, wy-
zdrowieniu lub wybawieniu, ale nie uznają potrzeby uczestniczenia
w programach rehabilitacyjnych, szczególnie o podłożu psycholo-
gicznym. M. Kay Harris pisze:

Wielu ludzi obecnie lub w przeszłości przebywających w instytucjach peni-
tencjarnych przyjmuje perspektywę konieczności własnej zmiany, wzmoc-
nienia (

empowerment) czy zaprzestania działalności przestępczej. Ich na-

stawienie do rehabilitacji i penitencjarnych programów resocjalizacyjnych
jest jednak negatywne. Ogólnie rzecz biorąc, wstręt do takich programów

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

150

Krzysztof Biel

wiąże się z przekonaniem, iż podejmują one działania lub zawierają prze-
pisy dla pasywnych odbiorców, których charakteryzuje się jako wykazują-
cych braki, nieudolnych, nie mających rozeznania, niegodnych zaufania,
niebezpiecznych i prawie zawsze pakujących się ponownie w kłopoty. Cho-
ciaż skazani często wierzą, że niektórzy pracownicy służby więziennej lub
instytucje wspierające, a także niektóre programy resocjalizacyjne mogą
być pomocne, ich efektywność wynika raczej z możliwości, jakie oferują
w celu wzmocnienia uczestników niż z podejmowanych prób zmuszenia
ich do zmiany. Większość twierdzi: „Nikt nie może cię zrehabilitować. Sam
siebie rehabilitujesz” (2005, s. 317).

Sukces procesu resocjalizacji zależy niewątpliwie od aktywnego
uczestnictwa osób resocjalizowanych w proponowanych zabiegach
korekcyjnych i rehabilitacyjnych. Resocjalizacja musi przedstawiać
się skazanym jako sensowna i dająca możliwości lepszego życia.

4.

Współczesne modele rehabilitacji przestępców

Najbardziej popularny kierunek pracy resocjalizacyjnej z przestęp-
cami można nazwać modelem ryzyka (

risk model). Polega on na wy-

krywaniu ryzyka i zarządzaniu nim, przy czym główny nacisk kła-
dzie się na oszacowanie, w jakim stopniu zachowanie ryzykowne
przestępcy stanowi zagrożenie dla społeczności. Podejmowane dzia-
łania mające na celu minimalizację ryzyka powinny być jak najbar-
dziej opłacalne dla społeczności. Jednostki postrzegane są jako osoby
zagrażające, potencjalnie szkodliwe i niebezpieczne. Modelem, który
najbardziej odzwierciedla założenia takiego podejścia w rehabilita-
cji przestępców, jest

Risk-Need-Responsivity Model opracowany przez

naukowców kanadyjskich (Andrews i Bonta, 2003). Dla wielu auto-
rów model RNR jest „najbardziej koherentnym podejściem w reso-
cjalizacji przestępców obecnie dostępnym” (Gaes, Flanagan, Motiuk
i Stewart, 1999, s. 363). Jest to model mocno oparty na wynikach
badań naukowych (

evidence based), co oznacza, że jego skuteczność

została udokumentowana wynikami badań eksperymentalnych pro-
wadzonych przy zachowaniu odpowiednich rygorów metodologicz-
nych (Stańdo-Kawecka, 2010, s. 114).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

151

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

Zgodnie

z modelem RNR wszelkie interwencje korekcyjne po-

winny być ustrukturyzowane według trzech fundamentalnych zasad
rehabilitacji: ryzyka, potrzeb i reaktywności. Zgodnie z zasadą ryzy-
ka resocjalizacja przestępców powinna być zorganizowana według
poziomu ryzyka, jaki stanowią oni dla społeczeństwa. Im wyższy po-
ziom ryzyka, tym większa dawka i intensywność podejmowanych
zabiegów. Czynniki ryzyka obejmują cztery główne obszary: 1) czyn-
niki dyspozycyjne jak osobowość psychopatyczna lub antyspołecz-
na, zmienne kognitywne i demograficzne, 2) czynniki związane z hi-
storią życia (uprzednia przestępczość, hospitalizacja), 3) antecedensy
przemocy, powiązania przestępcze, brak pozytywnego wsparcia spo-
łecznego, 4) czynniki kliniczne jak zaburzenia natury psychologicz-
nej, uzależnienia. Generalnie czynniki ryzyka dzieli się na dynamicz-
ne i statyczne. Oddziaływania resocjalizacyjne mają być skierowane
na dynamiczne czynniki ryzyka.
Najbardziej znane założenie rehabilitacji wskazuje, że najbardziej
efektywnym i etycznym podejściem do resocjalizacji przestępców jest
działanie wymierzone w dynamiczne czynniki ryzyka, które są przy-
czynowo związane z powstawaniem zachowań przestępczych. Jest to
zasada uwzględniania potrzeb. Zwolennicy modelu RNR definiują
potrzeby jako osobiste braki, ale uważają, że tylko niektóre z nich są
związane z przestępczością. Wyraźnie rozróżniają dwa typy potrzeb:
1) kryminogenne (

criminogenic needs), które obejmują nastawie-

nia proprzestępcze, niektóre cechy osobowości antyspołecznej, słabą
umiejętność radzenia sobie w sytuacjach trudnych, proble my z uzależ-
nieniem, wysoki stopień wrogości i gniewu oraz przestępczy towarzy-
sze, 2) niekryminogenne (

noncriminogenic needs), np. niskie poczucie

własnej wartości, problemy psychiczne (depresja), których rozwiąza-
nie nie ma bezpośredniego wpływu na redukcję recydywizmu.
Oddziaływania winny uwzględniać również zasadę reaktywności.
Zgodnie z nią indywidualna charakterystyka psychologiczna jednost-
ki decyduje o sposobie, w jaki reaguje ona na różne odmiany progra-
mów resocjalizacyjnych. Aby oddziaływania te były skuteczne, na-
leży dostosować programy do możliwości percepcyjnych jednostki,
do jej poziomu dojrzałości intelektualnej i do stopnia motywacji do
zmiany. Autorzy rozróżniają reaktywność specyficzną i ogólną. Spe-
cyficzna reaktywność odnosi się do indywidualnych cech przestępcy,

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

152

Krzysztof Biel

które powodują mniejsze lub większe zaangażowanie się w proces re-
socjalizacji. Należą tu motywacja, niepokoje, umiejętności współży-
cia z ludźmi. Ogólna reaktywność określa rolę poziomu podejmowa-
nych zabiegów w dopasowaniu modalności zajęć i zdolności uczenia
się przestępcy

1

.

Model RNR był wielokrotnie testowany i oparty jest na mocnych
fundamentach badań empirycznych. Jego skuteczność w zmniejsza-
niu recydywy jest powszechnie uznawana i stanowi niezbity dowód
przeciw krytyce nurtu rehabilitacji, wielokrotnie wyrażanej w for-
mule: „Nic nie działa w resocjalizacji”. Niemniej jednak w ostatnich
latach wielu klinicystów i naukowców podważyło niektóre aspek-
ty modelu RNR, argumentując, że koncentracja na redukowaniu
dynamicznych czynników ryzyka jest koniecznym, lecz niewystar-
czającym warunkiem efektywnych interwencji korekcyjnych (Ward
i Stewart, 2003). Największy niepokój budzi obserwowane zawę-
żenie modelu RNR i niezdolność do zaadoptowania bardziej kon-
struktywnego i pozytywnego podejścia do resocjalizacji. Krytycy
argumentują, iż konieczne jest poszerzenie zakresu interwencji ko-
rekcyjnych o promocję takich wartości, jak ludzkie doświadczenia,
aktywność ściśle związana z dobrobytem oraz wyższym poziomem
osobistej satysfakcji i społecznego funkcjonowania.
Uwagi krytyczne wobec modelu RNR pokazują, że: 1) motywo-
wanie przestępców poprzez koncentrację na eliminowaniu i mody-
fikowaniu różnych dynamicznych czynników ryzyka jest niezwykle
trudne. Jednostki pragną wiedzieć, jak mogą lepiej żyć, jakie są po-
zytywne efekty wycofania się z działalności przestępczej; 2) model
RNR ma tendencję do zaniedbywania lub świadomego umniejsza-
nia roli tożsamości i osobistego zaangażowania jednostek w proces
zmiany. RNR bagatelizuje fakt, że ważnym komponentem prowa-
dzenia życia zgodnego z prawem jest postrzeganie siebie jako in-
nej osoby zdolnej do osiągnięcia wyznaczonych celów osobistych,
3) model RNR operuje ograniczoną i pasywną wizją ludzkiej na-
tury, 4) model RNR nie docenia związku i decydującej roli rela-
cji terapeutycznej w procesie terapeutycznym. Jakakolwiek trwała

1

Na gruncie polskim model RNR był prezentowany m.in. przez Barbarę Stań-

do-Kawecką (2010) czy Mariusza Sztukę (2009).

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

153

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

zmiana zależy od zdolności przestępcy do zaufania terapeucie, tak
aby był on w stanie zdobyć umiejętności przekazywane w terapii.
Oznacza to, że niekryminogenne potrzeby, jak odczuwane cierpie-
nia czy niskie poczucie wartości, stanowią istotny cel interwencji kli-
nicznej, 5) model RNR jest z gruntu modelem psychometrycznym.
Stąd tendencja do zajmowania się czynnikami ryzyka i umniejszania
związku czynników kontekstualnych i ekologicznych w rehabilitacji
przestępców, 6) pomimo zasady reaktywności model RNR jest czę-
sto wprowadzany w życie jako uniwersalny dla wszystkich kategorii
przestępców i niedostatecznie bierze pod uwagę specyficzne potrze-
by i wartości jednostek (Ward, Maruna, 2007, s. 22-23).
W odpowiedzi na krytykę modelu RNR zmieniono podejście
do rehabilitacji przestępców. Alternatywą dla modelu ryzyka stało
się podejście oparte na wzmacnianiu pozytywnych cech przestęp-
cy, którego przykładem może być Model Dobrego Życia (

Good Lives

Model – GLM). GLM jest pełną teorią rehabilitacji przestępców
skupiającą się na promowaniu ważnych celów osobistych jednostek
i podejmującą jednocześnie próbę redukcji ryzyka i zagrożenia wy-
stępowania przestępczości w przyszłości. Jest to podejście oparte na
mocnych stronach jednostki (

strength-based approach), które: 1) bie-

rze na poważnie osobiste preferencje i wartości przestępcy. Wyko-
rzystuje pierwszorzędne wartości w celu motywowania jednostek do
podejmowania lepszego życia, 2) wyposaża przestępcę w kompeten-
cje i możliwości potrzebne do wprowadzenia w życie planów opar-
tych na pierwszorzędnych wartościach.
Rehabilitacja przestępców przy wykorzystaniu GLM opiera się na
następujących założeniach (Ward, Maruna, dz. cyt., s. 112-120):
Po pierwsze jako istoty ludzkie przestępcy dzielą te same skłon-
ności i potrzeby co inni ludzie i mają naturalne predyspozycje do
osiągania wyznaczonych celów (pierwszorzędnych wartości ludz-
kich), jak np. relacyjność, kreatywność, zdrowie fizyczne, doskona-
łość. Obok nich istnieją wartości instrumentalne lub drugorzędne,
które dostarczają sposobów (środków) do realizacji wartości pierw-
szorzędnych. Twórcy GLM przyjmują, że głównym powodem doko-
nywania przestępstw jest dążenie jednostki do zaspokojenia pierw-
szorzędnych wartości, niestety w sposób destruktywny i ostatecznie
dla nich niesatysfakcjonujący.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

154

Krzysztof Biel

Po drugie rehabilitacja jest procesem, który ma związek z różny-
mi rodzajami wartości, jak wartości rozsądkowe (co jest najlepsze dla
jednostki), wartości etyczne (co jest najlepsze dla społeczności), war-
tości epistemiczne (jakie są najlepsze modele i metody praktycznego
działania). Rehabilitacja polega na pomaganiu przestępcom w zro-
zumieniu, jak dążenie do osiągnięcia pozytywnych celów doprowa-
dziło ich do zachowania przestępczego, i wyposażeniu ich w środki
potrzebne do zapewnienia sobie lepszego życia w sposób satysfakcjo-
nujący i akceptowany społecznie.
Po trzecie działania korekcyjne powinny skupiać się na promocji
podstawowych wartości jednostki oraz na redukcji ryzyka. Twórcy
GLM utrzymują, że w pracy resocjalizacyjnej (rehabilitacyjnej) ist-
nieje bezpośrednia relacja między promowaniem wartości i reduko-
waniem ryzyka. Twierdzą, że koncentracja na specyficznych wartoś-
ciach i celach automatycznie eliminuje lub modyfikuje dynamiczne
czynniki ryzyka. Oznacza to, iż pomaganie jednostkom w osiągnię-
ciu wartości przy użyciu nieprzestępczych metod i środków może
eliminować lub redukować potrzebę dokonywania przestępstw.
Autorzy podają trzy argumenty przemawiające za takim podejściem:
1) dążenie do osiągnięcia pierwszorzędnych wartości ludzkich łączo-
ne jest z etiologią przestępczości. Przestępcy posiadają takie same po-
trzeby i taką samą naturę, jak wszyscy inni ludzie, dlatego aktywnie
poszukują pierwszorzędnych wartości ludzkich w swoim otoczeniu
(np. relacji, doświadczenia dominacji, poczucia przynależności, po-
czucia celu życia, autonomii). Czasami, np. z powodu braku włas-
nych umiejętności lub warunków zewnętrznych, dążenia te mogą
prowadzić do zachowań antyspołecznych; 2) działania terapeutyczne
promujące osiąganie pozytywnych celów pomagają jednocześnie uni-
kać celów niepożądanych. Dzieje się tak dlatego, że stworzenie jed-
nostkom wewnętrznych i zewnętrznych warunków koniecznych do
zrealizowania planu dobrego życia zmodyfikuje jednocześnie ich po-
trzeby kryminogenne; 3) łatwiej jest motywować jednostki do zmia-
ny ich cech osobowości mających związek z przestępczością poprzez
koncentrację na dostrzegalnych korzyściach (wartości pierwszorzęd-
ne), jakie płyną z ich nieprzestępczego stylu życia, oraz przez wypra-
cowanie bardziej odpowiednich środków (wartości drugorzędne) do
osiągania tego, co stanowi dla nich wartość. W ten sposób jednostki

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

155

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

nie będą musiały rezygnować z dóbr, które są dla nich ważne, ale
będą uczyć się, jak zdobywać je w sposób społecznie akceptowany.
W koncepcji GLM potrzeby kryminogenne są traktowane jako
wewnętrzne i zewnętrzne przeszkody, które blokują dostęp do pierw-
szorzędnych wartości ludzkich. Reakcje na te przeszkody są utrwala-
ne i warunkowane w ciągu życia człowieka. Oznacza to, że jednostce
brakuje zdolności do osiągania ważnych dóbr życiowych, a ponad-
to jest często niezdolna do poważnej refleksji nad własnym życiem.
Zwolennicy GLM wyliczają cztery główne typy trudności pojawiają-
cych się w planie życiowym przestępców: 1) brak możliwości życio-
wych – ważne pierwszorzędne wartości ludzkie są zaniedbane w planie
życiowym jednostki, 2) użycie niewłaściwych środków w celu zdoby-
cia pożądanych wartości, 3) konflikty występujące w planie życiowym
jednostki – dążenie do osiągnięcia jednej rzeczy zmniejsza szanse zdo-
bycia innej wartości, 4) brak kompetencji – chodzi o kompetencje we-
wnętrzne (wiedza, umiejętności społeczne) oraz możliwości zewnętrz-
ne związane z brakiem wsparcia społecznego, brakiem możliwości
środowiskowych (Whitehead, Ward, Collie, 2007, s. 581).
Po czwarte w procesie rehabilitacji nie wystarczy koncentracja na
pojedynczych czynnikach ryzyka, ale konieczna jest holistyczna re-
konstrukcja „ja”. Poczucie własnej wartości i znaczenia jednostki wy-
nika z tego, co robi i czym się zajmuje. Dla praktyki resocjalizacyjnej
oznacza to, iż nie wystarczy po prostu wyposażyć jednostkę w od-
powiednie umiejętności kontrolowania lub redukowania czynników
ryzyka, konieczne jest stworzenie jej możliwości nabycia bardziej
przystosowanej tożsamości, która da jej poczucie sensu i spełnienia.
Po piąte człowiek jest istotą złożoną z różnych połączonych ze
sobą i zarazem do pewnego stopnia niezależnych systemów biolo-
gicznych, społecznych, kulturowych i psychologicznych. Oznacza
to, że w celu wyjaśnienia zachowania przestępczego konieczna jest
kompleksowa, wielopoziomowa analiza, prowadzona z różnych per-
spektyw teoretycznych. Szczególnie istotne jest podejście ekologicz-
ne, gdyż przestępczość wynika z sieci relacji międzyludzkich z ich lo-
kalnym otoczeniem, a nie tylko z psychopatologii jednostki.
Po szóste pojęcie ryzyka traktowane jest wieloaspektowo, a nie
na sposób indywidualistyczny. Ryzyko rozpatrywane jest w szer-
szym kontekście, dlatego plan radzenia sobie z nim winien brać pod

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

156

Krzysztof Biel

uwagę styl życia jednostki oraz uwarunkowania społeczne. Ozna-
cza to, że czynniki ryzyka zlokalizowane w obrębie jednostki nabie-
rają znaczenia dopiero w specyficznym kulturalnym i sytuacyjnym
kontekście.
Wreszcie po siódme indywidualny plan resocjalizacji powinien
brać pod uwagę mocne strony jednostki, jej pierwszorzędne warto-
ści oraz uwarunkowania społeczne i powinien dokładnie określać,
jakie kompetencje i środki są potrzebne do osiągnięcia tych warto-
ści. Przestępca jest postrzegany jako jednostka autonomiczna, bio-
rąca czynny udział w procesie decyzyjnym odnośnie do planu swo-
jego życia. To założenie jest zarazem normatywne i pragmatyczne.
Od strony normatywnej jednostka nie może być zmuszana do zmia-
ny charakteru lub zmiany tożsamości wbrew własnej woli. Nato-
miast od strony pragmatycznej oznacza to, iż zmiana dokonuje się
tylko w sytuacji, gdy jednostka jest zmotywowana do pracy nad sobą
i sama aktywnie uczestniczy w procesie resocjalizacji.

Opisane wyżej dominujące obecnie modele rehabilitacji więźniów

można postrzegać na zasadzie kontrastu: przyjmując jeden, należy
odrzucić drugi. Wydaje się jednak, że nie jest to do końca konieczne.
Model RNR, oparty na niezwykle bogatym materiale empirycznym,
stanowi podstawę do szacowania ryzyka recydywy i tym samym ot-
wiera drogę do proponowania efektywnych programów rehabilita-
cji. Natomiast model GLM, skupiający się na mocnych stronach
jednostek, daje większe szanse pragmatycznego wzmocnienia skaza-
nych, które przejawia się w zaspokajaniu pierwszorzędnych wartości
w sposób zgodny z prawem.

5.

Podsumowanie

Zmaganie człowieka z panoszącym się w nim samym i w świecie
złem jest dalekie od szczęśliwego finału. Zło wyrażające się w zacho-
waniach przestępczych budzi oczywiście największy oddźwięk spo-
łeczny i potrzebę zdecydowanej reakcji. Podejmowane przez stulecia
oddziaływania wobec przestępców, czy to odstraszające, czy mające
znamiona resocjalizacji, utwierdzają w przekonaniu, że mimo coraz

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

157

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

lepszego poznawania mechanizmów rządzących światem i człowie-
kiem, mimo doskonalenia narzędzi pomiarowych i gromadzenia na-
ukowych danych zło istnieje ciągle jako pewna niewiadoma, jako
tajemnica –

misterium iniquitatis. O ile stosunkowo łatwo dotrzeć

do władz naturalnych i zrozumieć funkcjonowanie biologiczne czło-
wieka, o tyle w życiu społecznym proste mechanizmy przyczynowo-
-skutkowe są często zawodne. Łatwiej leczyć ciało niż ducha.
Historia resocjalizacji obfituje w liczne wzloty i upadki. Spór kla-
sycznej koncepcji kryminologicznej z podejściem pozytywistycznym
przyczynia się ciągle do podejmowania nowych badań i doskonale-
nia metod i środków oddziaływań rehabilitacyjnych wobec przestęp-
ców. Odmienne rozwiązania wynikają ze stosowania innej profesjo-
nalnej ideologii, dzięki której realizuje się zarazem różną politykę
kryminalną. Odmienność profesjonalnej ideologii sugeruje, że sta-
wiane przed naukowcami i praktykami cele również nie są zbież-
ne. W takiej optyce przestępca może stać się obiektem politycznych
przetargów, a jego dobro osobiste schodzi na dalszy plan. Trzeba jed-
nak pamiętać, że ideologia zawsze kieruje się półprawdami, na świat-
ło dzienne wysuwając jedynie to, co użyteczne dla jej zwolenników,
a ukrywając to, co może im szkodzić. Warto więc zapytać o kierunek,
z którego wypływa owa ideologia, i o to, czyje cele są realizowane.
Ponadstuletnie działania mające na celu doskonalenie sztanda-
rowej instytucji resocjalizacji, a mianowicie więzienia, wykazały,
że resocjalizacja może być nieskuteczna. Składa się na to wiele czyn-
ników: brak odpowiednich programów oddziaływań, brak przygoto-
wanej kadry, nieumiejętność wcielania w życie dobrych programów,
przepełnienie więzień itp. Można by powiedzieć, że lepszy brak re-
socjalizacji niż resocjalizacja byle jaka, a może nawet szkodliwa. Ko-
nieczne wydaje się dołożenie wszelkich starań, by resocjalizacja była
oparta na mocnych podstawach naukowych i wprowadzana w życie
z największą troską, mającą na uwadze przede wszystkim dobro jed-
nostek resocjalizowanych. W takiej optyce model RNR oraz model
GLM wydają się spełniać stawiane wymagania.
Nie można jednak zapominać o wymiarze duchowo-religijnym
człowieka, który stanowi ważną wskazówkę dla działań resocjaliza-
cyjnych. Sobór Watykański II pokazuje, że w samym człowieku

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

158

Krzysztof Biel

wiele elementów zwalcza się nawzajem. Będąc bowiem stworzeniem do-
świadcza on z jednej strony wielorakich doświadczeń, z drugiej strony
czuje się nieograniczony w swoich pragnieniach i powołany do wyższego
życia. Przyciągany wielu ponętami, musi wciąż wybierać między nimi i wy-
rzekać się niektórych. Co więcej, będąc słabym i grzesznym, nierzadko czy-
ni to, czego nie chce, nie zaś to, co chciałby czynić. Stąd cierpi rozdarcie
w samym sobie (KDK 10).

To rozdarcie wskazuje, jak zauważają Ricoeur i Tischner, że zło przy-
chodzi do człowieka z zewnątrz, jest obecne i kusi oraz ma zdolność
zakażania. Przezwyciężenie zła w człowieku domaga się wejścia w po-
rządek łaski, daru, tak by zło dobrem zwyciężać. Współczesna reso-
cjalizacja nie może więc pomijać rozważań o złu w jego wymiarze
metafizycznym, akcentującym niedoskonałość i ograniczoność świa-
ta i człowieka. Człowieka nie można zwalczać, nie można złem uczyć
go dobra, nie można go osłabiać, ale konieczne jest wzmacnianie za-
równo jego natury, jak i ducha. Resocjalizacja pozytywna, oparta na
mocnych stronach jednostki, wpisuje się w ten nurt najlepiej. Najle-
piej realizuje ewangeliczną zasadę: zło dobrem zwyciężaj.

Bibliografia

Andrews D.A., Bonta J. (2003),

The Psychology of Criminal Conduct,

Cincinnati, Ohio.

Błachut J., Gaberle A., Krajewski K. (1999),

Kryminologia, Gdańsk.

Cullen F.T., Gendreau P. (2001),

From Nothing Works to What Works:

Changing Professional Ideology in the 21st Century, „The Prison
Journal” 81, nr 3, s. 313-338.

Drwięga M. (2009),

Człowiek między dobrem a złem. Studia z etyki

współczesnej, Kraków.

Dymarski Z. (1999),

Filozofia diabła Leszka Kołakowskiego, w: R. Wiś-

niewski (red.),

Studia z dziejów filozofii zła, Toruń, s. 181-195.

Farrall S. (1995),

Why Do People Stop Offending?, „Scottish Journal

of Criminal Justice Studies” 1, nr 1, s. 51-59.

Feeley M.M., Simon J. (1992),

The New Penology: Notes On the

Emerging Strategy of Corrections and its Implications, „Criminolo-
gy” 30, nr 4, s. 449-470.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

159

Zła resocjalizacja czy resocjalizacja zła

Foucault M. (1998),

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia,

Warszawa.

Gadacz T. (2005),

Problem zła w filozofii Józefa Tischnera, „Hory-

zonty Wychowania” 4, nr 7, s. 21-40.

Gaes G.G., Flanagan T.J., Motiuk L.L., Stewart L. (1999),

Adult

Correctional Treatment, „Crime and Justice: A Review of Re-
search” 26, s. 361-426.

Giddens A. (2008),

Konsekwencje nowoczesności, Kraków.

Halsey M. (2008),

Assembling Recidivism: The Promise and Contin-

gencies of Post-Release Life, „Journal of Criminal Law and Crimi-
nology” 97, nr 4, s. 1209-1260.

Harris M.K. (2005),

In Search for Common Ground: The Importance

of Theoretical Orientations in Criminology and Criminal Justice,
„Criminology and Public Policy” 4, nr 2, s. 311-328.

Krąpiec M. (1962),

Dlaczego zło? Rozważania filozoficzne, Kraków.

Laub J.H., Sampson R.J. (2001),

Understanding Desistance From

Crime, „Crime and Justice: A Review of Research” 28, s. 1-69.

MacKenzie D.L. (2006),

What Works in Corrections. Reducing

the Criminal Activities of Offenders and Delinquents, Cambridge.

Martinson R. (1974),

What Works? Question and Answers About

Prison Reform, „Public Interest” 35, s. 22-54.

Matthews R. (2009),

Doing Time. An Introduction to the Sociology

of Imprisonment, New York.

McNeill F. (2006),

A desistance Paradigm For Offender Management,

„Criminology and Criminal Justice” 6, nr 1, s. 39-62.

Nabert J. (1978),

Essai sur le mal, Paris.

Politzzi D., Braswell M. (2009),

Introduction, w: D. Politzzi, M. Bras-

well (red.),

Transforming Corrections. Humanistic Approaches To Cor-

rections and Offender Treatment, Durham, North Carolina, s. 3-12.

Ricoeur P. (1986),

Symbolika zła, Warszawa.

Ricoeur P. (1992),

Zło. Wyzwanie rzucone filozofii i teologii, Warszawa.

Ricouer P. (2007),

Le scandale du mal, w: tegoż, Anthologie, Paris.

Rose D.R., Clear T.R. (1998),

Incarceration, Social Capital, and

Crime: Implications For Social Disorganization Theory, „Crimi-
nology” 36, nr 3, s. 441-479.

Schafer S. (1976),

The Problem of Free Will in Criminology,

„The Journal of Criminal Law and Criminology”, 67, s. 481-485.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

160

Krzysztof Biel

Scottish Prison Service (1990),

Opportunity and Responsibility:

Develop ing New Approaches To the Management of the Long-Term
Prison System in Scotland
, Edinburgh.

Sobór Watykański II, (1968)

Konstytucja o Kościele w świecie współ-

czesnym „Gaudium et Spes”, Poznań.

Stańdo-Kawecka B. (2010),

O koncepcji resocjalizacji w polskiej lite-

raturze naukowej polemicznie, „Probacja”, nr 1, s. 108-124.

Sztuka M. (2009),

Resocjalizacja i dziedzictwo instrumentalnej racjo-

nalności, „Horyzonty wychowania”, nr 8, s. 109-131.

Tischner J. (1998),

Spór o istnienie człowieka, Kraków.

Tyszkiewicz L. (1991),

Od naturalizmu do humanizmu w krymino-

logii, Katowice.

Urban B. (2007),

Teoria resocjalizacji w strukturze nauk społecznych,

w: B. Urban, J.M. Stanik (red.),

Resocjalizacja, t. 1, Warszawa,

s. 17-31.

Ward T., Maruna S. (2007),

Rehabilitation. Beyond the Risk Paradigm,

London-New York.

Ward T., Stewart C. (2003),

Criminogenic Needs and Human Needs:

A Theoretical Model, „Psychology, Crime and Law” 9, nr 6,
s. 125-143.

Whitehead P.T., Ward T., Collie R.M. (2007),

Time for a Change:

Applying the Good Lives Model of Rehabilitation to a High-Risk
Violent Offender
, „International Journal of Offender Therapy and
Comparative Criminology” 51, nr 5, s. 578-598.

Wiśniewski R. (1999),

O przedmiocie i metodach filozofii zła, w:

R. Wiśniewski (red.),

Studia z dziejów filozofii zła, Toruń, s. 5-13.

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

161

Resocialization towards the mystery
of evil

Summary

Reflection undertaken on the grounds of pedagogy orientated to-
wards correction unavoidably refers to the fundamental questions.
However, what sets resocialization pedagogy apart from other fields
of knowledge of education is that it faces the question about the es-
sence of social evil to an incomparably larger degree. It happens de-
spite the fact that the idea of resocialization in the shape given dur-
ing almost two-hundred-year tradition of intensive engagement in
solving specific social problems comprises as it were

implicite ready

answer to the question about the place of evil and the perspective of
possible eliminating the evil. This answer derives directly from the
Enlightenment idea of progress, without reference to which contem-
porary resocialization is essentially unthinkable. According to this
tradition, gaining knowledge about causal relations being part of the
nature of a social organization and the mechanisms of man func-
tioning amounts to the promise of gradual overcoming the evil also
in the dimension constituting the subject of contemporary resocial-
ization practice, that is with reference to the phenomena of crime
and deviation. This in fact Promethean trait places resocialization
efforts in the broad trend of activities whose common foundation is
striving to the rationalization of evil.

Resocjalizacja...12

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

162

Summary

The presence of the phenomenon of crime and deviation be-
comes from then on a challenge for the mind, the same way the
devastating forces of nature, illnesses or unjust social systems be-
came one. The realization of the project framed in this manner after
all had to involve questioning the previously universally shared as-
sumptions of anthropological nature, whose sense and essence were
conveyed by the concept of

misterium iniquitatis (mysterion tes ano-

mias). Resocialization thought and practice bear a clear stamp of
similar resolutions, opening the doors to the actual growth of the
knowledge of multiple determinants of socio-pathological behav-
iour. Simultaneously though, just like in the case of other emanci-
pation projects of Enlightenment origin, the progress of the idea of
correctionalism appears to be accompanied by more or less forceful-
ly articulated yet constantly present anxiety, whose source is a dis-
cernible disproportion between the scale of progress in the field of
transforming the natural world and the scale of the changes which,
according to the optimistic assumptions, were supposed to affect the
pedagogically orientated strategies of solving the problem of social
evil in its various manifestations. Whenever the experience of help-
lessness gets the upper hand over the optimistic vision of panpeda-
gogism, every time such ideas and conceptions which were ascribed
the status of unnecessary hypothesis by the modernist intellectual
formation reverberate.
The question about evil, in its intelligent and mysterious dimen-
sions, presents researchers with the necessity to stand up to the is-
sues of axiological nature in resocialization. Adopting a specific phil-
osophical anthropology sets the direction of resocialization influences
whose aims constitute both the point of departure and a result possi-
ble to achieve. Therefore, resocialization can become an aim in itself.
It appears though that there is a clear need to sketch a broader axio-
logical context, which by its nature goes beyond the frames of specific
resocialization influences. For evil falls outside rational speculations,
is impossible to depict in the cause and effect categories and remains
in a broader human spiritual context. Not claiming the right to pos-
sess the necessary knowledge to propose successful resocialization, we
rather give some thought to posing specific questions which will di-
rect resocialization towards deeper reflection on the pre-assumption

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

163

Summary

level. As usual in such situations, resocialization pedagogy reveals its
inevitably multidisciplinary character: it addresses questions and seeks
answer among the representatives of philosophical reflection and psy-
chological theories. The requirement of a broad look at the problem
of evil also justifies including the voice of theologians.
The issues undertaken in the presented mini collection are there-
fore set in the current of reflection allowing for a multitude of lan-
guages and constitute an attempt to “grasp” the problem of evil more
broadly from various perspectives. Prof. Bogdan Banasiak focuses on
presenting the work of Marquis de Sade, as a distinctive education-
al concept. In this sense, the libertarianism of the French author is
presented through an emphasis on the typical element of pedago-
gism. This, although in its content is in contradiction with a tradi-
tional look at education – affirms the dark elements of human “I”,
also contains certain intuitions whose actual shape on the grounds
of the theory of education (antipedagogy) will be given only in the
second half of the 20

th

century. Dr Rafał Abramciów concentrates

on the Kantian findings on morality and evil in human nature as
well as the conclusions drawn regarding the way of dealing with so-
cial evil. Philosophical and ethical analyses are also included in the
text by dr Piotr Aszyk who depicts the moral horizons and cross-
roads of human activity and ponders over human existence inter-
woven with evil. Dr hab. Andrzej Posacki in turn indicates both the
seriousness and mystery of evil from the point of view of demonolo-
gy and calls for the return to spirituality in diagnosing human prob-
lems. Dr Mariusz Sztuka undertakes the motif of the absence of evil
in the modern discourse already present in the previous texts, refer-
ring directly to the experiences of resocialization pedagogy.
The last two texts raise the question about the possibility of pos-
itive resocialization. To begin with, Prof. Krystyna Ostrowska de-
picts the conditions for positive resocialization, indicating the ne-
cessity to include the social context and spiritual dimension of man
in planning resocialization influences. Then, dr Krzysztof Biel indi-
cates the presence of professional ideology in resocialization and in-
dicates positive rehabilitation based on human strengths.
It is impossible not to mention here certain significant circum-
stance, which although did not influence the shape of the study

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

164

Summary

presented directly, it heightened the awareness of evil and its mys-
tery to large extent. The publication was arising in the specific sit-
uational context, in the background of the national tragedy which
took place near Smolensk on April 10

th

2010. The enormousness

of the experience, which is hard to rationalize, inevitably demands
turning to the questions which constituted the point of departure
for this project.
The publication does certainly not exhaust the depth of the issue
contained in the notion of

misterium iniquitatis. Nevertheless, we do

hope that it will contribute to reflection – and perhaps discussion
needed so much – on the subject of the contexts of resocialization as
well as its functionality and shape.

Krzysztof Biel

Mariusz Sztuka

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

165

A

bramciów R. 9, 39

Adorno T.W. 105, 112
Alexandrian 20, 36
Ambrozik W. 118, 131
Amorth G. 82, 84
Andre A. 13, 20, 31, 34, 36
Andrews D.A. 150, 158
Aprile N. 59, 72
Arendt H. 60, 66, 72
Arystoteles 67, 72, 89
Aszyk P. 9, 57, 58, 72
Augustyn z Hippony 59

B

acon F. 11

Baczko B. 97, 102, 112
Bal K. 43, 50, 55
Banasiak B. 9, 11
Barthes R. 15, 18, 19, 21, 22, 23, 32,

36

Basedow K. A. von 12
Bataille G. 32, 34, 36
Baudrillard J. 100, 106, 109, 110, 112
Bauman Z. 94, 106, 112
Bayle P. 11
Beauvoir S. de 19, 36
Beccaria C. 95, 99
Belaval Y. 13, 36
Bentham J. 95-97, 99, 140, 143

Berlin I. 94, 112
Biel K. 9, 10, 65, 72, 133
Bienville J.-B. 17
Biou J. (1968), 20, 25, 36
Błachut J. 142, 158
Blanc H. 15, 36
Bławatska H. 79
Bonta J. 150, 158
Braswell M. 146, 159
Braunmuhl E.von 35
Brochier J.-J. 21, 36
Bultmann R. 75, 84

C

amus A. 83, 84

Carter A. 13, 14, 20, 37
Cekiera C. 104, 112
Chatelet N. 26, 37
Cioran E. 27, 29, 37
Clear T.R. 144, 159
Cohen A. 133
Coie J.D. 129, 130
Collie R.M. 155, 160
Condorcet J. 12, 97
Cullen F.T. 145, 158
Czapów C. 104, 112

D

aunou P.C.F. 12

Dąbrowski K. 31, 104

Indeks osób

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

166

Indeks osób

Deleuze G. 32, 34, 37, 79, 84
Deleyre A. 12
Delon M. 13, 16, 24, 25, 37
Demokryt 31
Deniken E. von 78
Derrida J. 34
Deschamps L.M. 27
Diderot D. 11, 27
Didier B. 15, 20, 21, 23, 37
Dorosz K. 78, 84
Dostojewski F. 77-79, 84
Drewermann E. 76, 84
Drwięga M. 137, 138, 158
Durkheim E. 108
Dymarski Z. 135, 158,

E

liade M. 82

Epiktet 31
Ernetti P. 82, 84

F

arrall S. 148, 158

Favre P. 16, 37
Feeley M.M. 144, 158
Fenelon F. 27
Feurbach L. 81
Filek J. 61, 72
Filon Aleksandryjski 59
Flanagan T.J. 150, 159
Foucault M. 31, 34, 75, 96, 112, 141,

159

Frankl V.E. 69, 72, 80, 84
Frappier-Mazur L. 24, 37
Freire P. 35
Freud Z. 34, 76, 79, 80, 82, 103
Fromm E. 82, 127, 130

G

aberle A. 142, 158

Gadacz T. 139, 159
Gaes G.G. 150, 159
Gałdowa A. 61, 62, 72
Garbouj B. 16, 21, 22, 37
Garland D. 108, 112
Gendreau P. 145, 158
Giddens A. 87, 90, 105, 112, 138, 159
Girard R. 77, 79, 84
Giroux H.A. 35
Goodman F.D. 77, 84

Goulemot J.M. 16, 37
Grzegorzewska M. 100

H

aag E. van den 143

Haag H. 75, 85
Hall C.S. 119, 130
Halsey M. 147, 159
Hammurabi 68, 72
Han J.-P. 14, 19, 27, 33, 37
Harris M.K. 149, 159
Harvey O.J. 131
Hawkins J.D. 129, 130
Hegel G.W.F. 43, 45, 50, 52, 55, 79,

80

Helvetius C.A. 11
Henaff M. 15, 19, 24, 31, 37
Heraklit 31, 59
Heschel A.J. 64, 72
Hobbes T. 133
Hołówka J. 66, 72
Hood W. 131
Horkheimer M. 105, 112
Horney K. 63, 72
Howard J. 99
Hull Z. 29
Hume D. 11, 50, 89

I

ngarden R. 66, 72, 89

Introvigne M. 77, 85

J

anion M. 89-91, 101, 111, 112

Jarnuszkiewicz A. 60, 72
Jaspers K. 40, 55, 76
Jean R. 34, 37
Jedlewski S. 92, 112
Jedlicki J. 97, 113
Jonas H. 76, 85
Jung C.G. 76, 79, 80, 82, 85

K

alinowski M. 101, 113

Kant I. 39-56, 83, 137, 140
Kartezjusz 50
Kay L. 129, 131
Kazdin A. 129, 131
Kehres J.-M. 16, 38
Kekes J. 68, 72
Kierkegaard S. 77, 79, 83, 85

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

167

Indeks osób

Kłoczowski J.A. 78
Klossowski P. 25, 34, 37
Kołakowski L. 76-78, 83, 85, 97, 113
Konopczyński M. 118, 131
Korczak J. 34
Kosewski M. 64, 72
Krajewski K. 96, 113, 142, 158
Krąpiec M. 59, 72, 136, 159
Krasnodębski Z. 98, 113
Kunowski S. 91-93, 111, 113
Kwieciński Z. 34

L

a Grua M. 82, 84, 85

La Mettrie J.O. de 11
Lacan J. 29, 38
Lacombe R.C. 27, 29, 38
Laub J.H. 148, 159
Le Brun A. 24, 32, 34, 48
Le Peletier L.-M. 12
Leibniz G.W. 59, 88, 113
Lewin K. 119
Lignac A. de 17
Lindzey G. 119, 130
Linguet S.-N.H. 11
Locke J. 11
Loyola I. 84

M

acKenzie D.L. 143, 149, 159

Maksym Wyznawca 78
Malreaux A. 82
Manenti A. 63, 72
Marion L. 77
Maritain J. 67, 72, 78
Martinson R. 143, 159
Maruna S. 152, 160
Matthews G. 66, 72
Matthews R. 140, 159
Matuszewski K. 16, 38
McCormick R. 59, 72
McLaren P. 35
McNeill F. 148, 159
Mengue P. 15, 16, 38
Mercier P. 27
Midgley M. 67, 73
Mirabeau H.G. de 12
Monteskiusz 94
Morelly E.-G. 27

Moriyon F.G. 107, 113
Morus T. 28
Motiuk L.L. 150, 159
Mroczkowski I. 90, 113
Mucchielli R. 29, 38
Mukoid E.A. 88, 113

N

abert J. 138, 159

Nanni G.82, 85
Neboit-Mombet J. 16, 18, 23, 38
Neill A.S. 35
Neiman S. 94
Neumann E. 79, 85
Newton I. 93
Nietzsche F. 31, 34, 75, 79, 80, 83, 85
Niewiadomska I. 104, 112
Nola A. 82
Nowak W.M. 113

O

buchowska I. 122, 131

Ostrowska K. 9, 115
Owidiusz 66, 73

P

armenides 59

Pascal B. 79, 83
Paulhan J. 18, 23, 38
Paweł z Tarsu 58, 66
Paz O. 27, 38
Pełka J. 101, 113
Pfersmann A. 18, 38
Picht G. 28, 39
Pieyre de Mandiargues A. 23, 38
Platon 31, 59, 67, 73
Plutarch 31, 67, 73
Politzzi D. 146, 159
Posacki A. 9, 75, 78, 81, 83, 84
Pospiszyl K. 118, 131
Potocki K. 96
Pytka L. 109, 113

R

abinowicz L. 113

Rahner H. 75, 82, 84, 85
Ramey S.L. 130
Ricoeur P. 75, 77-79, 83, 85, 88, 134,

137, 158, 159

Roger P. 16, 32, 38
Rose D.R. 144, 159

background image

zam: 865359, produkt: 274067, klient: 539823, www.gandalf.com.pl

168

Indeks osób

Rousseau J.J. 12, 15, 27, 33, 45, 94,

102, 107, 113, 137

Rowiński C. 16, 38
Rowling J.K. 83
Rudniański J. 124, 131

S

ade D.A.F. de 9, 11-36, 79

Saint-Just L. de 12
Salvucci R. 82, 85
Sampson R.J. 148, 159
Schafer S. 141, 159
Scheler M. 79, 83, 85, 89, 90, 101, 102,

112, 113

Schiller F. 52
Schoenebeck H. von 35
Schopenhauer A. 34, 59, 73
Seneka 31
Sheridan Z.M. 11
Sherif C. 121, 131
Sherif M. 131
Siek S. 66, 73
Simon J. 144, 158
Skrzypek M. 17, 22, 38
Sokrates 31, 67
Stańdo-Kawecka B. 105, 113, 150,

152, 160

Stanik J.M. 87, 114
Steiner R. 79
Stewart C. 152, 160
Stewart L. 150, 159
Sujak E. 62, 63, 73
Szerer M. 95, 113
Szestow L. 79
Szkudlarek T. 34
Szlendak T. 106, 113
Sztuka M. 9, 10, 87, 105, 109, 152
Szymanowski T. 123, 131

Ś

lipko T. 59, 60, 68, 73

T

alleyard-Perigord C.M. 12

Taylor C. 34, 105, 114
Thomas C. 14, 15, 18, 20, 21, 24, 32,

38

Tischner J. 60, 67, 73, 90, 94, 114,

139, 158, 160

Tissot J. 17
Tomasz z Akwinu 59, 84
Tourne M. 15, 38
Tresmontant C. 77, 85
Tyszkiewicz L. 106, 114, 146, 160

U

licka D. 13, 38

Urban B. 87, 103, 114, 140, 160
Utrat-Milecki J. 88, 114

V

alla J.-P. 14, 19, 27, 33, 37

Valles C.G. 63, 73
Vanini L. 11
Vauvenargues L. 11
Venette J. de 17
Vitz P.C. 81, 85
Voegelin E. 78, 80, 85
Voltaire F.-M.A. 12, 27, 94, 97

W

ard T. 152, 153, 155, 160

Watt N.F. 130
Weil S. 58, 73
White J. 131
Whitehead P.T. 155, 160
Wiśniewski R. 133, 134, 137, 160
Witkowski L. 34, 111, 114
Wodziński C. 77, 85

Z

iemiański S. 59, 73


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
FORMY I METODY ODDZIAŁYWAŃ RESOCJALIZACYJNYCH WOBEC
Cierpliwość wobec tajemnicy
ŚW JÓZEF OSAAMOTNIONY WOBEC TAJEMNICY
Sporniak Artur Szacunek wobec Tajemnicy artykul)
Wobec tajemnicy nieba ks Edward Staniek
Pismo Święte i tajemnica zła
BEZRADNOŚĆ CZŁOWIEKA WOBEC ZŁA, konspekty, scenariusze
BEZSILNOŚĆ WOBEC ALKOHOLU, Studia-PEDAGOGIKA, PEDAGOGIKA II ROK (resocjalizacyjna), studia autyzm
Postawy wobec norm spo, RESOCJALIZACJA
Władze bezradne wobec tragedii tajemniczego plemienia, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
Janion Maria Wobec zła
Johansen Jorunn Tajemnica Wodospadu 46 W pułapce zła
Postawa człowieka wobec zła na pdst Medalionów
TAJEMNICA W TAJEMNICY zeznania Ciastonia na procesie wobec zbrodni na Popełuszce
Jacq Christian Tajemnice Ozyrysa 02 Sprzysiężenie zła (rtf)
Wokol tajemnicy mojego poczecia

więcej podobnych podstron