Trzy rozprawy JAN JAKUB ROUSSEAU (zeszyt A5 druk dwustronny na A4)

background image

44

107. Leukip (w. V p. n. e.): dla nas dziś już tylko półlegendarny twórca filozofii atomi-

stycznej, rozwiniętej później przez Demokryta. — Diagoras z Melos, poeta raczej
niż filozof, znany jest głównie z wytoczonego mu w Atenach (podobno w roku 415
p. n. e., ale może i nieco wcześniej) procesu o ateizm.

108. Achmed III, który panował w latach 1703 do 1730.

109. Słynne to powiedzenie Omara, chętnie do niedawna cytowane przy nauczaniu logiki

jako przykład dylematu, przez nowszą historiografię jest uznane za legendarne.

110. Grzegorz I Wielki, papież w latach 590 do 604, szczególną nienawiścią ścigał dzieła

starożytne, w których była mowa o wierzeniach i obrzędach pogańskich. Jego to
zawziętości ofiarą padła prawdopodobnie Historia Rzymska Liwiusza, z której po-
siadamy tylko czwartą część, a która jeszcze w wieku VI istniała w całości.

111. Tzn. Franciszek Bacon, który w roku 1618 otrzymał od Jakuba I tytuł barona Veru-

lamu.

112. «Król wymowy», to Cyceron; sprawował on konsulat w roku 63 p. n. e. — «Naj-

większy może z filozofów», to Franciszek Bacon; był on kanclerzem w latach 1618
do 1621. W tej wysokiej ocenie Bacona przejawiają się wpływy empirystyczne, któ-
rym Rousseau czas jakiś podlegał i z których się później otrząsnął.

113. Mowa o Spartanach i Ateńczykach.


BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII

JAN JAKUB ROUSSEAU

TRZY ROZPRAWY

Z FILOZOFII SPOŁECZNEJ

Przekład opracował,

słowem wstępnym i przypisami opatrzył

HENRYK ELZENBERG

1956

PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWEZ

Reprint fragmentu - bez listu Stanisława Leszczyńskiego z 1751 roku

background image

42

81. Arouet (Franciszek): prawdziwe nazwisko Voltaire’a. «Voltaire» jest pseudonimem,

jak «Moliere».

82. «Karol», (w oryginale Carle, zamiast normalnego francuskiego Charles) to na pew-

no Karol Vanloo (1705—1765), znany wówczas, zamieszkały we Francji, malarz
pochodzenia holenderskiego. Kim jest «Piotr» trudno ustalić. Wbrew niektórym
wydawcom francuskim nie może nim być Piotr Vanloo, z tej samej niezwykle rozga-
łęzionej dynastii malarskiej, gdyż w chwili pisania Rozprawy miał on dopiero lat 18,
a poza tym żył i działał w Holandii i w malarstwie religijnym zupełnie się nie za-
znaczył.

83. Jan Baptysta Pigalle (taka jest właściwa pisownia nazwiska): wybitny rzeźbiarz

francuski, 1714—1781.

84. Mowa prawdopodobnie o jakiejś — dla celów rynkowych — imitacji fantastycz-

nych potworków pospolitych w sztuce chińskiej, której moda się w owych czasach
rozpowszechniła.

85. Ze stylów architektury greckiej koryncki był najbogatszy i odznaczał się najwięk-

szym przepychem.

86. Począwszy od połowy wieku III najazdy Gotów na Grecję powtarzały się wielokrot-

nie. Tu mowa najprawdopodobniej o wielkim najeździć z roku 395 pod wodzą Ala-
ryka, kiedy to większość miast, między innymi Ateny, została zdobyta i splądrowa-
na.

87. Wyprawa włoska Karola VIII francuskiego jest z roku 1494. Ona to dała początek

ruchowi renesansowemu we Francji; p. przyp. 9.

88. Montaigne, we wspomnianym już rozdziale I, 24. Rousseau przepisuje go tu prawie

dosłownie.

89. Słowa «w tym wojowniczym ustroju», do niczego w tekście się nie odnoszące, są, w

wyniku jakiegoś niedopatrzenia autora, automatycznie tu przeniesione z tekstu Mon-
taigne’a, który Rousseau i tu wiernie powtórzył, częściowo go tylko modernizując.
U Montaigne’a jest mowa o Sparcie.

90. Ród Medyceuszów (Medici), zdobywszy władzę we Florencji w ciągu wieku XV,

przyczynił się do podniesienia jej na najwyższy stopień kultury; cnoty bojowe na-
tomiast rzeczywiście w tym czasie osłabły.

91. Aluzja do zwycięskiej wojny o niepodległość, jaką w drugiej połowie wieku XII

miasta północno-włoskie stoczyły z cesarzem niemieckim Fryderykiem Barbarossą,
w szczególności do wygranej przez nie walnej bitwie pod Legnano (1176).

92. W złośliwej pamięci Francuzów pozostała w szczególności kareta, w której «mar-

sze» swe miał odbywać marszałek de Soubise, wsławiony głównie haniebną klęską
pod Rossbach (1757), zadaną mu przez Fryderyka pruskiego. Uwaga Rousseau’a
pozwala przypuszczać, że zarzuty tego rodzaju kierowano wówczas pod adresem
jeszcze innych wyższych wojskowych.

93. W roku 1742, siedem lat przed napisaniem Rozprawy, marszałek francuski de Belle-

Isle, odcięty od wszelkich połączeń normalnych, odbył przez zaśnieżone i zlodowa-
ciałe bezdroża swój słynny odwrót zimowy (16 do 26 grudnia) z Pragi do Chebu. Z
dwunastu tysięcy ludzi cztery tysiące zginęło — jak to dosłownie stwierdza histo-
riografia francuska — «z zimna i niedostatków». Nie chodziło tu jednak o «trochę
śniegu», ale o wyjątkowo straszne warunki w najcięższej porze roku.

3

ROZPRAWA

nagrodzona pracz Akademię w Dijon w roku 1750,

na temat wysunięty przez tę Akademię:

CZY ODRODZENIE NAUK I SZTUK PRZYCZYNIŁO SIĘ

DO NAPRAWY OBYCZAJÓW?

Barbarus hic ego sum, quia non intellegor illis.

Ovid., Trist. V, eleg. 10, v. 37

1

background image

40

wej wystawić styczną, to cała krzywa znajdzie się po jednej i tej samej stronie tej
stycznej. Są jednak krzywe posiadające taki jeden punkt, że jeśli w nim wystawić
styczną, jedna jej część znajdzie się po jednej jej stronie, druga po drugiej. Taki
punkt nazywa się punktem przegięcia. — Punkt zwrotu można określić najkrócej ja-
ko taki, w którym punkt posuwający się po danej krzywej zmienia kierunek w spo-
sób nieciągły; klasycznym przykładem jest cykloida. — Pojęcie punktów sprzężo-
nych wymagałoby wyjaśnień dłuższych i bardziej skomplikowanych, niż na to cha-
rakter tych przepisów pozwala. Wszystkie te pojęcia były za czasów Rousseau’a w
matematyce względnie nowe.

65. «Widzenie rzeczy w Bogu» jest teorią francuskiego filozofa Malcbranche’a (1638—

1715), w myśl której umysł ludzki poznaje nie bezpośrednio rzeczy same, ale idee w
umyśle Boga, według których Bóg stworzy! rzeczy.

66. Teoria Leibniza, znana jako teoria «harmonii z góry ustanowionej» (harmonia pra-

estabilita). Filozofia po Kartezjuszu zarzuciła na ogół jego myśl o możliwości od-
działywania na siebie ciała i duszy, a ich «odpowiadanie sobie», tzn. prawidłowe
wzajemne przyporządkowanie pewnych zdarzeń w ciele i pewnych zdarzeń psy-
chicznych, usiłowała wytłumaczyć inaczej. W myśl koncepcji Leibniza dusza i ciało
są tak stworzone, że wszystkie dotyczące ich zdarzenia wyznaczone są z góry w ten
sposób, by sobie wzajemnie odpowiadały; za ilustrację tego poglądu służył mu ob-
raz dwóch jednakowo nakręconych zegarów, z których jeden na drugi nie oddziału-
je, a które jednak pokazują zawsze tę samą godzinę.

67. Zamieszkalność ciał niebieskich innych niż ziemia była od czasów Odrodzenia

żywo debatowana, ale raczej tylko w formie swobodnych przypuszczeń i spekulacyj.
Wierzyli w nią, z filozofów renesansowych, Mikołaj z Kuzy i Bruno, z fizyków i
astronomów wieku XVII Kepler, później Huygens, który się o niej szeroko rozpisał
w swym, pośmiertnie w roku 1698 wydanym, dziełku pt. Kosmotheoros, z pisarzy
popularyzatorów Fontenelle (Rozmowy o wielości światów. 1686). Dwaj pierwsi,
Kuzańczyk i Bruno, nawet Słońce uważali za zamieszkałe (jeszcze Huygens walczy
z tą hipotezą); później dyskusja ograniczyła się do planet i do Księżyca.

68. Mowa tu prawdopodobnie o partenogenezie mszyc, odkrytej w roku 1745 przez

Karola Bonnet.

69. Pierwszą w wieku XVIII apologię zbytku znajdujemy u Bernarda Mandeville’a

(1670—-1733) w jego słynnej Bajce o pszczołach. (Właściwa Bajka, do której autor
dodał później mnóstwo uzupełnień i komentarzy, jest z roku 1705 i nosi tytuł: The
Grumbling Hive,
tzn. Brzęczący ul). Ekonomistą, który tezę tę rozwinął fachowo,
był Jan Franciszek Melon (zmarły 1738), sekretarz regenta Francji Filipa Orleań-
skiego, autor książki pt. Rozprawa polityczna o handlu (Essai politique sur le com-
merce),
z roku 1735. Poglądy jego w tej sprawie gorąco aprobuje Voltaire w swych
Uwagach z roku 1738 na temat tejże książki i nieco późniejszego dzieła Dutota pt.
Rozważania polityczne o finansach i handlu (1738).

70. Państwo algerskie uprawiało wtedy na wielką skalę rozbój morski, przy czym łupem

najbardziej cenionym byli sami ludzie, sprzedawani później jako niewolnicy lub
zwalniani za wysokim okupem.

71. Obliczeniom wartości człowieka» z punktu widzenia ekonomicznego dał początek

Anglik Wiliam Petty (1623—1687) w swojej Arytmetyce politycznej, wydanej po-
śmiertnie w roku 1691. Biorąc za punkt wyjścia udział jednostki w zwiększeniu do-

5

Akademia w Dijon, założona w roku 1741, na posiedzeniu w

dniu 16 czerwca tegoż roku ustanowiła nagrodę, która miała być
przyznawana dorocznie za rozprawę napisaną na temat wysunięty
przez Akademię i nadesłaną jej w rękopisie. Tematy miały być na
przemian z "fizyki" (w szerokim ówczesnym znaczeniu tego słowa),
z «etyki» (pojętej również szeroko, bo obejmującej zagadnienia
społeczne i psychologiczne) oraz z medycyny. Kolejności tej ściśle
nie dochowano, tak że w szczególności nagroda z etyki była
przyznawana nic regularnie co trzy lata, ale w latach 1743, 1747,
1750 i 1754. Zgodnie z regulaminem, temat konkursowy był
podawany i ogłaszany corocznie przed końcem sierpnia, terminem
zaś dostarczenia rękopisu był 1 kwietnia roku następnego, po czym
Akademia poświęcała szereg posiedzeń lekturze i rozpatrzeniu prac
zgłoszonych i w ciągu najbliższych miesięcy podejmowała decyzję.
Rozprawy były zgłaszane bezimiennie, a nazwisko autora dołączane
w zapieczętowanej kopercie. Były to prace na ogół krótkie,
przeciętnie — o ile sądzić z tych, które później zostały wydane — od
jednego do dwóch arkuszy druku.

Temat na rozprawę z etyki na rok 1750 został ogłoszony między

innymi w miesięczniku stołecznym «Mercure de France» z
października 1749. Według relacji samego Rousseau’a w trzecim
liście do Malesherbes’a i w VIII księdze Wyznań, Rousseau
przeczytał to ogłoszenie idąc odwiedzić w Vincennes pod Paryżem
Diderota, podówczas trzymanego w areszcie na słowo w
tamtejszym zamku, z prawem przyjmowania wizyt. Pytanie
sformułowane w tytule wywarło na nim — jak pisze dalej —
wrażenie piorunujące, wywołując rodzaj olśnienia czy jakby transu
twórczego, w którym, na przestrzeni pół godziny, uświadomił sobie
i skrystalizował szereg naczelnych myśli tego, co sam nazywa
swoim późniejszym "systemem". Zdecydowawszy się stanąć do
konkursu, wziął się do pracy natychmiast (prozopopeję Fabrycjusza
rzucił na papier jeszcze przed dojściem do Vincennes), rękopis
dostarczył, o ile możemy przypuszczać, w ciągu marca 1750, a 9
lipca Akademia przyznała mu nagrodę. Współubiegających się,
łącznie z Rousseau’em, było trzynastu. W druku wyszła Rozprawa
nie później niż w listopadzie tego samego roku, bez nazwiska
autora, tylko ze wzmianką: «przez obywatela genewskiego»; sporną
jest sprawą, czy tym pierwodrukiem jest genewskie wydanie in-8°,
u wydawców Barillota i syna, bez daty, czy domniemane

background image

38

45. Katon (Marcus Porcius Cato, 234—149 p. n. e.), zwany «Starszym» (Cato Maior)

albo «Cenzorem» (od najwyższego sprawowanego urzędu), w odróżnieniu od
«młodszego» (Cato Minor), czyli «Utyckiego», znanego przeciwnika Cezara, cale
życie namiętnie walczył z odbywającą się wówczas coraz potężniejszą inwazją kul-
tury greckiej. W końcu jednak choć częściowo kapitulował, w wieku lat 70 decydu-
jąc się nauczyć po grecku.

46. Wyraz dialektyka (spokrewniony z wyrazem dialog) oznaczał u Greków pierwotnie

umiejętność prowadzenia dyskusji; w dalszym rozwoju przybrał znaczenie najprzód
sztuki dowodzenia — zwłaszcza takiego, w którym się rozumuje nie na podstawie
faktów, ale od pojęcia do pojęcia i od abstrakcji do abstrakcji, potem, w sensie już
pejoratywnym, sztuki przekonywania racjami pozornie głębokimi a czczymi, jeśli
już nie świadomie sofistycznymi. Inne, ściślej filozoficzne pojmowania terminu, w
szczególności platońskie, nie zdają się tu wchodzić w rachubę.

47. Wyraz sekty jest tu użyty, z odcieniem lekko pogardliwym, o szkołach filozoficz-

nych, takich jak stoicyzm i epikureizm, które w wieku I p. n. e. istotnie wtargnęły do
Rzymu i zaczęły zyskiwać zwolenników.

48. Epikur był rzeczywiście przez wielu swych zwolenników, tak greckich jak rzym-

skich, czczony jak bóg. — Zenon, którego Rousseau ma tu na myśli, to oczywiście
nie eleata, tylko Zenon z Kition na Cyprze (ok. 336—264 p. n. e.), założyciel szkoły
stoickiej. — Arkesilaos (316—241), jeden z następców Platona w kierownictwie je-
go szkoły («Akademii»), poprowadził ją w kierunku umiarkowanego sceptycyzmu,
zwanego stąd czasem także «akademizmem». W kwestiach czysto teoretycznych
(nie moralnych!) bliski akademizmowi był między innymi Cyceron.

49. Zdanie to jest mniej więcej dosłownie przetłumaczone z Seneki Listów do Lucyliu-

sza (list 95, § 13). Przytacza je również Montaigne w rozdziale 24 (w nowszych wy-
daniach krytycznych 25) księgi pierwszej, zatytułowanym O zlej uczonoiei (Du pé-
dantisme),
któremu to rozdziałowi rozprawa Rousseau’a wyjątkowo wiele zawdzię-
cza. Seneka jednak kładzie je w usta fikcyjnego interlokutora, a sam w replice wy-
raźnie przeciwstawia się tezie, którą Rousseau przyjmuje za swoją: tezie o odpowie-
dzialności uczonych za obniżenie się poziomu moralnego. Rousseau zapewne znał
tylko cytat Montaigne’a, który go, w brzmieniu łacińskim (postquam docti pro-
dientnt, boni desunt),
wplata wprost w wywód własny, bez komentarza.

50. Fabrycjusz (Cajus Fabricius Luscinus), konsul w latach 282 i 278, cenzor w roku

275 p. n. e., znany z bezinteresowności i niezłomnego charakteru, przez później-
szych Rzymian czczony jako jeden z wzorów cnót starorzymskich.

51. Wykształceni Rzymianie lubili swą łacinę przeplatać zwrotami greckimi, a o spra-

wach intelektualnych nieraz mówili i nawet pisali po grecku.

52. Cyneas (forma grecka: Kineas), minister króla Epiru, Pirrusa, którego tenże po

jednym ze swych «pirrusowych» zwycięstw, w roku 279 albo 278 wysłał w posel-
stwie do Rzymu w sprawie rokowań pokojowych. Wywarte na Cyneasie wrażenie
wspomniane jest dopiero u historyków znacznie późniejszych i należy niewątpliwie
do dziedziny rzymskich legend patriotycznych.

53. Ludwik XII, następca Karola VIII (p. str. 32 i przyp. 9 i 87), panował w czasach,

gdy Odrodzenie dopiero sobie we Francji torowało drogę. Jego charakter osobisty
oceniany jest na ogół dodatnio; okazywał też znaczną dbałość o stan kraju. — Hen-
ryk IV, jeden z największych królów Francji (tytuł królewski przyjął w roku 1589,

7

na to, że teza Rozprawy naturalnie i niemal nieodparcie wypływała
z tego, co do owego czasu przeżył, czuł i przemyślał. Toteż nawet
niechętna Rousseau’wi zachowawcza krytyka francuska na ogół
raczej rezygnuje z atutu, który by dla walki z nim mogły stanowić
informacje Diderota i Marmontela.

Rozprawa o naukach i sztukach uchodziła do niedawna za nie

tłumaczoną w ogóle na język polski. Wydana jednak w roku 1955
Bibliografia filozofii polskiej 1750—1830 przynosi informację (poz.
431 i 856), że figuruje ona w całości, jako wzór wymowy i
przedmiot analizy literackiej, w tomie II dzieła Stanisława Kostki
Potockiego O wymowie i stylu (1815) w przekładzie samego
Potockiego. Na str. 335—391 podany jest tekst mowy, a „uwagi” o
niej przynoszą str. 392—424.

H. E.

DO CZYTELNIKA

Czymże jest sława? Otóż i to dzieło nieszczęsne, z którego

wywodzi się moja. Jest rzeczą pewną, że praca ta, która przyniosła
mi nagrodę i dała mi rozgłos, jest co najwyżej przeciętna, i śmiem
dodać, że w całym tym zbiorze jest ona jedną z mniej cennych.
Jakiegoż ogromu nieszczęść byłby uniknął jej autor, gdyby pierwszy
ten utwór został przyjęty tak jedynie, jak na to zasługiwał! Lecz tak
to zapewne być już musiało: niesłuszne początkowo uznanie
ściągnęło na mnie stopniowo surowość jeszcze bardziej niesłuszną.

2

background image

36

przyzwoitych, a grzechem jego w oczach Rousseau’a-moralisty mogła być chyba
głównie jego Sztuka kochania (Ars amandi), w trzech księgach, rzecz istotnie raczej
swobodna, choć i ona od sprośności bardzo daleka. Katullus wreszcie jest poetą li-
rycznym prawdziwie wielkiej miary i tylko nieliczne jego wiersze, i to z najkrót-
szych, odpowiadają charakterystyce Rousseau’a.

26. Mowa oczywiście o Petroniuszu. «Jarzmo», pod które Rzym popadł, to dostanie się

pod władzę Cezarów. Nie był to tak całkiem «przeddzień» chwały Petroniuszowej:
od ostatecznego złamania republikanów pod Filippi (42 p. n. e.) do obwołania Nero-
na cesarzem (54 n. e.) upływa prawie równe stulecie.

27. O Konstantynopolu i jego roli kulturalnej patrz str. 11 i przyp. 11.

28. Podbój Chin przez Mongołów odbył się stopniowo w ciągu wieku XIII, zaczynając

się już za Czingiz-chana w roku 1211 a kończąc na formalnym objęciu władzy ce-
sarskiej przez Chubiłaja w roku 1280. Zdobywcy zresztą bardzo prędko przyswoili
sobie w całości cywilizację chińską.

29. Cały ten ustęp o Chinach ma pewien akcent polemiczny. Ogół pisarzy i «filozofów

francuskich owego czasu miał skłonność do wysuwania Chin jako wzoru nie tylko
mądrości, ale i «cnoty». Ludziom Oświecenia odpowiadały trzeźwo-racjonalne na-
stroje cywilizacji opartej na konfucjanizmie; romantyka Rousseau’a one nie pocią-
gały.

30. Rousseau ma tu na myśli Cyropedią Ksenofonta, historyka i moralisty ateńskiego

(ok. 430 — ok. 350 p. n. e.). Niestety jest to rzeczywiście tylko romans utopijny bez
znaczenia historycznego.

31. Scyci właściwi mieszkali na północ od Morza Czarnego, od Dniestru po Don i od

wybrzeża po okolice dzisiejszego Kijowa (lub Czernichowa) i Kurska. Nazwę tę
stosują jednak niektórzy autorowie starożytni także jako generyczną do znacznie
większej ilości ludów zbliżonych stylem życia i obyczajem, aż po stepy Kirgiskie i
Syberię. Pochwały Scytów występują przeważnie w związku z osobą Anacharisisa,
członka scytyjskiego rodu królewskiego, który w pierwszej połowie wieku VI p. n.
e. miał czas dłuższy przebywać w Grecji, przyjaźnić się z Solonem i współczesnych
sobie Greków zadziwić swoją mądrością. U Plutarcha i Lukiana występuje on w
szczególności jako umiejętny apologeta niektórych Grekom niesympatycznych
zwyczajów i urządzeń swojej ojczyzny. W Toksarisie Lukiana można również zna-
leźć pochwały nie związane z osobą Anacharisisa; podobnie u historyka Efbrosa cy-
towanego przez Strabona i gdzie indziej; sam Rousseau w Rozprawie o nierówności
cytuje historyka Justyna (p. w tym tomie str. 172 i przyp. 36). Poza tym słynęli jed-
nak Scyci z dzikości i okrucieństwa, a także z pijaństwa i brudu.

32. Tacyt (Publius Cornelius Tacitus, ok. 55 do ok. 120), autor dwóch wielkich dzieł z

historii Rzymu, Roczników (Anna/es) i Historyj (Historiae), obejmujących łącznie
okres od śmierci Augusta do objęcia władzy przez Nerwę, czyli 14—96, napisał
również krótką rzecz O położeniu, pochodzeniu, obyczajach i ludach Germanów,
znaną na ogół
pod skróconym tytułem Germania. Kontrast cnót germańskich i ze-
psucia rzymskiego jest istotnie jednym z przewodnich motywów tej pracy; nie ma
jednak danych, by była ona — jak to sposób wyrażania się Rousseau’a sugeruje —
pisana później niż oba dzieła główne.

33. Mowa niewątpliwie o Szkotach, których część przynajmniej, wbrew przykładowi

Anglików i stworzonemu przez nich faktowi dokonanemu, dochowywała wierności

9

ROZPRAWA

na temat:

CZY ODRODZENIE NAUK I SZTUK PRZYCZYNIŁO SIĘ

DO NAPRAWY OBYCZAJÓW?

Decipimur specie recti.

7

Czy odrodzenie nauk i sztuk przyczyniło się do naprawy, czy do

spaczenia obyczajów? Oto co nam trzeba rozważyć. Jakie
powinienem w tej sprawie zająć stanowisko? Takie, wielce
szanowni panowie,

8

jakie przystoi uczciwemu człowiekowi, który

nic nie wie, ale który z tego powodu szacunku dla siebie nie traci.

Czuję, że to, co mam do powiedzenia, trudno będzie

przystosować do trybunału, przed którym staję. Co za śmiałość
ganić nauki wobec jednego z najuczeńszych towarzystw Europy, w
sławnej Akademii chwalić niewiedzę i godzić pogardę dla studiów z
szacunkiem dla prawdziwych uczonych? Sprzeczności te były mi
jawne, ale im się nie dałem odstraszyć. Ja przecież, powiedziałem
sobie, nie przeciw nauce powstaję, ale wobec pełnych cnoty mężów
bronić chcę cnoty. Rzetelność jest ludziom prawym jeszcze droższa
niż wiedza uczonym. Czegóż więc miałbym się lękać? światłego
zgromadzenia, które mnie słucha? Przyznaję, że tak; raczej
jednakże ze względu na sam układ rozprawy, a nie na poglądy
autora. Sprawiedliwi władcy nigdy się nie wahali potępić samych
siebie w sporach wątpliwych; a pozycją dla słuszności
najkorzystniejszą jest ta, gdy musi ona się bronić wobec strony
nieposzlakowanej a oświeconej, mającej wydać sąd w sprawie
własnej.

To mi dodaje otuchy, a skłania mnie ostatecznie wzgląd inny:

jakiekolwiek będą wyniki tego — takiego, jak na nie przyrodzony
mój rozum pozwala — wystąpienia mego po stronie prawdy, jedna
pozostaje nagroda, która mnie nie może ominąć: znajdę ją w głębi
własnego serca.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Wielka i piękna to rzecz: widzieć na oczy, jak człowiek własnym

wysiłkiem wydobywa się poniekąd z nicości; światłem swego
rozumu rozprasza mroki, którymi go otoczyła natura; wznosi się

background image

34

skłonność.

9.

«Powtórzeniem» tym jest Odrodzenie. Do Francji przyszło ono z Włoch w ciągu
najbliższych paru dziesięcioleci po wyprawie Karola VIII (p. str. 32 i przypisek 87),
czyli jakie siedem do ośmiu pokoleń przed Rousseau’em.

10. Rousseau ma tu na myśli sztuczny i wyjątkowo oddalony od pospolitego język, jak

również i sam aparat pojęciowy scholastyki średniowiecznej, często niezrozumiały
nawet dla ludzi wykształconych, o ile nie byli specjalistami.

11. Mowa o zdobyciu Konstantynopola przez Turków w roku 1453. Liczni uczeni i

pisarze bizantyjscy emigrowali wtedy do Włoch, zanosząc tam kulturę wywodzącą
się w prostej linii i w sposób ciągły ze starożytnej. «Tron Konstantyna» dlatego, że
Konstantynopol jako wielką metropolię stworzył (w latach 324 do 330) Konstantyn
Wielki, rozbudowując na największą skalę dawne Bizancjum i czyniąc z niego dru-
gą równorzędną z Rzymem stolicę Cesarstwa.

12. Pierwszą troską humanistów włoskich wieku XV był język i styl, w których syste-

matycznie się wzorowali na najlepszych wzorach klasycznych, w przeciwieństwie
do «żargonu» scholastycznego.

13. O tym zakazie żywienia się rybami wspomina całkiem incydentalnie Pliniusz (Hist.

Nat., ks. VI, rozdz. 25); interpretację dodaje Rousseau od siebie.

14. Pirronizm — ściśle: radykalny sceptycyzm, którego pierwszym w filozofii zachod-

niej i najbardziej typowym przedstawicielem był Pirron z Elis (przypuszczalnie
376—286 p. n. e.). W języku pisarzy francuskich wieków XVI do XVIII oznacza
jednak ten wyraz sceptycyzm po prostu, bez odcienia radykalizmu i bez myśli o tej
swoistej postaci, jaką nadał mu Pirron.

15. Może chodzi tu o Diderota, z którym Rousseau żył wtedy w ścisłej przyjaźni.

16. Aluzja do tematu rozprawy w sformułowaniu podanym przez Akademię: w orygina-

le francuskim jest tam mowa dosłownie nie o «naprawie» obyczajów, tylko o ich
«oczyszczeniu».

17. Sesostris — faktycznie było trzech królów tego imienia, panujących w XX i XIX w.

p. n. e., wielce zasłużonych kolo wzmocnienia zarówno dobrobytu, jak mocarstwo-
wego stanowiska Egiptu i którzy — choć żaden z nich nie wyruszał na «podbój
świata» — dokonali również pewnych zdobyczy terytorialnych. Wszystkie jednak
dotyczące ich autentyczne szczegóły były za czasów Rousseau’a jeszcze nieznane.
Rousseau opierał się wyłącznie na tradycji greckiej, która znała tylko jednego Seso-
strisa, postać niejako syntetyczną, na którą późniejsi Egipcjanie przelali zasługi i
przewagi nie tylko trzech Sesostrisów historycznych, ale i całego szeregu innych
najznakomitszych swych władców.

18. Niepodległości Egiptu położył kres król perski Kambizes, zdobywając kraj po bi-

twie pod Pelusium w roku 525 p. n. e. W roku 332 dostał się Egipt w ręce Aleksan-
dra Macedońskiego, a po jego śmierci jeden z jego dowódców, Ptolemeusz, zakłada
tam dynastię, która trwa do roku 30 p. n. e. Panowanie to Rousseau nazywa, «grec-
kim» o tyle słusznie, że po pierwsze, Macedończycy już wtedy byli kulturalnie zhel-
lenizowani i hellenizowali się coraz bardziej, po drugie, że jednocześnie z podbojem
macedońskim nastąpiła liczebnie znacznie silniejsza imigracja grecka i Grecy stali
się w krótkim czasie narodem faktycznie w Egipcie panującym. W roku 30 p. n. e.
zdobył Egipt Oktawian, zwyciężywszy pod Actium Antoniusza, który władzę ostat-
niej królowej przynajmniej formalnie szanował. Egipt stał się prowincją rzymską, a

11

niewolnicy szczęśliwi, im to zawdzięczacie ów delikatny i wytworny
smak, którym tak się szczycicie; ową łagodność charakteru i polor
obyczajów, które tak ułatwiają i umilają wasze wzajemne stosunki;
słowem, ów bez żadnej cnoty pozór ich wszystkich.

Ten to właśnie rodzaj ogłady, tym milszej, im mniej obliczonej

na pokaz, wyróżniał niegdyś Ateny i Rzym w dniach — które dziś
tak sławimy — ich blasku i wspaniałości; dzięki niej to zapewne
nasz naród i nasze stulecie przewyższają wszystkie w ogóle narody i
czasy. Ton filozoficzny bez pedanterii, maniery naturalne a jednak
uprzedzające, równie dalekie od nieporadności niemieckiej, jak od
teatralnej włoskiej przesady: takie są owoce dobrego smaku, który
wyrobiły w nas studia, a który się przez obcowanie towarzyskie
wydoskonalił.

Żyć śród nas jakże byłoby mile, gdyby postawa zewnętrzna była

zawsze obrazem skłonności serca, gdyby przyzwoitość i cnota były
tym samym, gdyby nam nasze zasady służyły za reguły życia, gdyby
z tytułem filozofa szła nieodmiennie w parze filozofia prawdziwa.
Ale tyle zalet razem, to rzadkość, a cnota nie ma zwyczaju
występować w orszaku tak świetnym. Bogactwo czyjegoś stroju
może głosić o zamożności, elegancja — świadczyć o smaku;
człowieka w pełni zdrowia i siły poznaje się po czym innym;
krzepkość i tężyznę ciała znajdziemy pod wieśniaczą szatą rolnika,
nie pod złoceniami dworaka. Nie mniej obca jest strojność i cnocie,
to jest sile duszy i jej tężyźnie. Człowiek prawy to atleta: najchętniej
walczy nago, gardząc nędznymi ozdobami, które by go w użyciu
wszystkich jego sił krępowały i których większość po to jedynie
wymyślono, by się pod nimi mogła ukryć jakaś niekształtność.

Zanim sztuka urobiła nasze maniery i swym wymyślnym

językiem nauczyła mówić każdą namiętność, obyczaj nasz był
szorstki, lecz naturalny; różnica w zachowaniu się, na pierwszy rzut

zarówno do sztuk umilających życie, jak i do zbytku, o ile jego następstwem nie staje się
wywóz pieniądza: poza tym bowiem, że jest to sposób na utrzymanie ich w tej potulności,
która tak sprzyja niewoli, wiedzą oni doskonale, że wszelkie potrzeby, które lud sobie
stwarza, są to coraz to nowe kajdany, które sam na siebie nakłada. Aleksander, chcąc
Ichtiofagów utrzymać w zależności od siebie, zmusił ich do zaniechania rybołówstwa i do
żywienia się pokarmami takimi samymi jak inne ludy,

13

a dzicy amerykańscy, którzy

chodzą całkiem nago i żyją z samej tylko zdobyczy myśliwskiej, nigdy się nie dali
poskromić: bo i jakież kto jarzmo narzuci ludziom, którym nic nie potrzeba?

background image

32

O cnoto! szczytna wiedzo dusz prostych! Czyż aż tyłu zabiegów i

trudów wymaga zapoznanie się z tobą? Czyż zasady twoje nie są
wyryte w każdym sercu?

I by się nauczyć tych praw, czyż nie dość wejść w siebie i, kazawszy
namiętnościom zamilknąć, wsłuchać się w głos swego sumienia?
Oto filozofia prawdziwa; umiejmy się nią zadowolić; i nie zazdrosz-
cząc chwały tym wielkim, którzy w rzeczypospolitej piśmienniczej
przechodzą do nieśmiertelności, starajmy się między nimi a nami
stworzyć tę chwalebną różnicę, która niegdyś dzieliła dwa wielkie
narody

113

, że jeden z nich dobrze umiał mówić, drugi zaś — czynić.

13

pochwały, jak ich pełna przebiegłości prostota.

*

Taka to jest owa czystość, którą się nasze obyczaje mogą

poszczycić;

16

tacy to się z nas zrobili ludzie czcigodni. Niechże więc

o swój udział w pięknym tym dziele upomni się literatura, a wraz z
nią nauki i sztuki. Jedną jeszcze tylko dodam uwagę: że
mieszkaniec jakichś krain odległych, który by o obyczajach
europejskich chciał sobie wyrobić pojęcie według stanu naszych
nauk, doskonałości sztuk, wytworności widowisk, gładkości form
towarzyskich, ujmującej grzeczności w rozmowach, nieustającego
jakby pokazu życzliwości, oraz wszystkich tych tłumnych zebrań
ludzi wszelkich wieków i stanów, którzy od świtu do zmierzchu
zdają się tylko szukać okazji, by sobie nawzajem świadczyć usługi;
że cudzoziemiec ten, mówię, musiałby o naszych obyczajach
pomyśleć coś dokładnie przeciwnego temu, czym są istotnie.

Gdzie nie ma w ogóle skutku, nie ma co i szukać przyczyny: ale tu
skutek jest pewny, wypaczenie ponad wszelką wątpliwość; nasze
dusze wypaczały się, w miarę jak nasze nauki i sztuki zmierzały ku
doskonałości. Czy powiemy, że jest to nieszczęście naszym tylko
czasom właściwe? Nie, proszę panów; szkody spowodowane przez
naszą próżną ciekawość są równie stare jak świat. Nie tak ściśle od
obrotu tej gwiazdy, która noce nasze rozjaśnia, uzależnione jest
opadanie i wznoszenie się wód oceanu, jak los obyczajów i
moralności od nauk i sztuk w ich postępie. Cnota uchodziła, w
miarę jak się na naszym horyzoncie wznosiło ich światło i to samo
zjawisko występowało we wszystkich miejscach i czasach.

Spójrzcie na Egipt, tę pierwszą szkołę, przez którą przeszedł ród

ludzki, tę ziemię pod spiżowym niebem tak urodzajną, tę słynną
krainę, skąd niegdyś wyruszył na podbój świata Scsostris

17

. Staje

się ona macierzą sztuk pięknych i filozofii i, wkrótce potem,
zdobyczą Kambizesa, a później kolejno: Greków, Rzymian, Arabów
i Turków.

18

Spójrzcie na Grecję, niegdyś ojczyznę bohaterów, którzy

*

«Lubię — mówi Montaigne — rozprawiać i prowadzić dyskusje, ale z niewielu ludźmi i

dla własnego zadowolenia. Bo robić z siebie widowisko dla wielkich państwa i dowcipem
swoim i swadą popisywać się na wyścigi z drugimi, to, uważam, dla człowieka honoru
zajęcie całkiem niepiękne». A to jest właśnie zajęcie wszystkich naszych luminarzy, z
jednym wyjątkiem.

15

background image

30

nemu ich przez nas użyciu niebezpieczne majaczenia Spinozy czy
Hobbesa pozostaną na wieki. Idźcie, pisma sławetne, na które w
swym prostactwie i nieuczoności nic byliby się zaiste zdobyli nasi
ojcowie; idźcie do naszych potomnych w towarzystwie tych dzieł
jeszcze bardziej niebezpiecznych, z których zieje zgnilizna obycza-
jów naszego stulecia, i stuleciom przyszłym zanieście wierną histo-
rię postępu naszych nauk i sztuk, jak też korzyści, które z nich na
nas spłynęły. Jeżeli was będą czytali, nie pozostawicie im żadnej
wątpliwości co do zagadnienia, które my dziś rozstrząsamy; i o ile
nie będą szaleni bardziej od nas, wzniosą ręce ku niebu i powiedzą
w goryczy serca: «Boże wszechmogący, ty, który w ręku twych
dzierżysz rozumy, racz wybawić nas od oświaty i nieszczęsnych
sztuk ojców naszych, a wróć nam nieuczoność, niewinność i ubó-
stwo, jedyne dobra, które mogą nas uszczęśliwić i które są cenne
przed tobą».

Ale jeśli nauki i sztuki niczym się przez swój postęp nie przyczyniły
do naszej szczęśliwości prawdziwej, jeśli przez nie uległy zepsuciu
obyczaje i jeśli przez zepsucie to i smak nasz się skaził, to cóż nam
wypadnie pomyśleć o tym mnóstwie autorów dzieł popularnych,
którzy sprzed świątyni muz usunęli broniące do niej wstępu trud-
ności, umieszczone tam przez naturę jako próba sił dla tych, którzy
by chcieli pójść za pokusą poznania? Cóż nam wypadnie pomyśleć o
tych wszystkich kompilatorach, którzy się nie zawahali wyłamać
bramy nauk i do ich przybytku wprowadzić motłoch nie wart do
nich się zbliżyć, kiedy właśnie życzyć by należało, by wszyscy nie-
zdolni do poważniejszych w zawodzie pisarskim osiągnięć zniechę-
cili się u wejścia samego i by przerzucili się na zajęcia pożyteczne
dla społeczeństwa? Niejeden, kto przez całe swe życie będzie kiep-
skim wierszorobem albo podrzędnym matematykiem, byłby może
się wybił fabrykując doskonałe tkaniny. Nie było potrzeba mistrzów
tym, których sama natura przeznaczyła na mistrzów dla drugich.
Ludzie, jak Verulam

111

, Kartezjusz lub Newton, ci nauczyciele rodu

ludzkiego, sami nauczycieli nie mieli; za czyim zresztą przewodem
mieliby dotrzeć tam, gdzie ich poniósł własny niedościgły ich ge-
niusz? Nauczyciele zwyczajni mogli myśl ich tylko zacieśnić, wtła-
czając ją w ciasne ramy swej własnej. Zdobywać się na wysiłek na-
uczyły ich pierwsze przeszkody; one też ich wyćwiczyły w pokony-

niejszy.

15

mądrość praw, ani liczba mieszkańców tego ogromnego imperium
nie mogły go uchronić od jarzma ciemnych i prostackich Tatarów

28

,

to na cóż mu się zdali wszyscy uczeni? Jaki zysk wyciągnęło ono z
zaszczytów, którymi ich obsypywało? Czy ten, że oto je zamieszkują
niewolnicy i ludzie nikczemni?

29

Obrazom tym przeciwstawmy to, co wiemy o obyczajach tych

niewielu ludów, które, zdoławszy ustrzec się tej zarazy czczej
wiedzy, dzięki cnocie swej i same szczęścia zaznały, i dla innych się
stały przykładem. Takimi byli pierwsi Persowie, naród osobliwy,
gdzie, tak jak u nas wiedzy, uczono się cnoty; naród, który z taką
łatwością podbił Azję i który, sam jeden ze wszystkich, dostąpił tej
sławy, że historię jego urządzeń wzięto za romans filozoficzny

30

.

Takimi byli Scyci, na temat których tak wspaniałe nas doszły
pochwały.

31

Takimi byli Germanie, których czystość, niewinność i

cnoty z ulgą malowało pióro znużone kreśleniem ohyd i zbrodni
narodu wykształconego, opływającego w dostatki i tonącego w
rozkoszach.

32

Takim był i sam Rzym za swych czasów ubóstwa i

nieuczoności. Takim wreszcie aż do dni naszych okazał się ów
naród wieśniaków, tak sławiony za hart i niezłomność, których nie
złamały złe losy i za wierność, która się złemu przykładowi uwieść
nie dała

*

.

33

Nie tępota bynajmniej sprawiła, że wszyscy oni inne zajęcia

przekładali nad umysłowe. Wiedzieli oni dobrze, że w innych
krajach trawią ludzie życie próżniacze na dysputach o dobru
najwyższym, o cnocie i o występku i że pychą nadęci mędrkowie,
samych siebie wychwalając bez miary, wszystkie inne ludy, jako
rzekomych barbarzyńców

34

, mają w pogardzie; lecz przyjrzawszy

się ich obyczajom, nauczyli się i ich wiedzę mieć za nic

*

.

*

Nie śmiem mówić o owych szczęśliwych narodach, którym nawet z imienia nie są znane

różne występki z takim u nas trudem zwalczane, o tych dzikich amerykańskich, których
prostym i naturalnym porządkom nie waha się Montaigne przyznać wyższości nie tylko
nad prawami Platona, lecz i nad wszystkim najdoskonalszym, cokolwiek by filozofia w
zakresie sztuki rządzenia kiedykolwiek mogła wymyślić. Podaje on z ich życia mnóstwo
przykładów, uderzających zaiste dla kogoś, kto by je umiał podziwiać; "ale cóż — powiada
— portek nic noszą"

*

Na uczciwość, niech mi kto powie, jakie zdanie o sztuce wymowy musieli mieć

Ateńczycy, skoro tak starannie ją usunęli z owego trybunału bez skazy, od którego
wyroków nie było odwołania nawet dla bogów.

35

Co o medycynie myślano w Rzymie, gdy

background image

28

dziło tę prawdę. Mamy fizyków, geometrów, chemików, astrono-
mów, poetów, kompozytorów, malarzy: nie mamy już obywateli;
lub jeśli nasza opustoszała wieś tu i ówdzie jakich ukrywa, to giną
tam oni wyzuci ze wszystkiego i sponiewierani. Do takiego przy-
wiedliśmy stanu, takimi uczuciami darzymy tych, którzy dostarcza-
ją nam chleba i bez których dzieciom naszym zbrakłoby mleka

100

.

Przyznaję jednak: zło nie jest aż tak wielkie, jak stać się mogło.

Przezorność odwieczna, w sąsiedztwie tylu różnych roślin szkodli-
wych umieszczając zioła lecznicze, a w samym organizmie niektó-
rych zwierząt lekarstwo na rany, które zadają, nauczyła władców,
swych namiestników, mądrość tę swą naśladować. Za jej to przy-
kładem, a z woli wielkiego monarchy, którego chwała coraz to no-
wym z wieku na wiek blaskiem będzie jaśniała, same nauki i sztuki,
te źródła tysiącznych zdrożności, wyłoniły z siebie owe słynne ze-
społy, których pieczy powierzono zarówno niebezpieczny skarb
wiedzy ludzkiej, jak i święty skarb obyczajów:

101

jest bowiem

przedmiotem ich troski utrzymywać u siebie całą ich czystość i czy-
stości tej wymagać od członków, których w swój poczet przyjmują.

Te instytucje tak mądrze pomyślane, a jeszcze wzmocnione

przez jego dostojnego następcę i przez wszystkich królów Europy
naśladowane,

102

posłużą przynajmniej jako hamulec dla piszących,

którzy, ubiegając się wszyscy o zaszczyt dopuszczenia do akademij,
pilnie będą baczyć na siebie, usiłując na niego zasłużyć przez two-
rzenie dzieł pożytecznych i przez obyczaje bez skazy. Te zaś spośród
owych towarzystw, które dla nagród, jakimi wyróżniają zasługę
pisarską, wybiorą tematy mogące w sercach obywateli ożywić mi-
łość ku cnocie, pokażą, że miłość ta śród nich samych panuje, do-
starczając w ten sposób narodom tej tak miłej a tak rzadkiej rozko-
szy, że oto zrzeszenia uczonych poświęcają się szerzeniu śród ludzi
nie tylko przyjemnej wiedzy, lecz także zbawiennych pouczeń mo-
ralnych.

Niech więc nikt mi nie stawia zarzutu, który dla mnie byłby

tylko nowym dowodem. Tyle starań aż nadto wskazuje, że podjąć je
było rzeczą konieczną, i nikt chyba leków nie szuka na choroby
nieistniejące. I czemuż te, o których tu mowa, muszą przez swą
niedostateczność tak mało się różnić od leków zwykłych? Tyle
urządzeń na rzecz uczonych może cele nauk tym większym
opromienić blaskiem w oczach ogółu i do uprawiania ich skłonić

17

dziwnie pięknych tajemnic. Aż poznałem, że dzieje się z nimi nie
lepiej niż z poetami i że jedni zarówno jak drudzy tkwią w tym
samym wspólnym przesądzie. Wobec tego, że najznakomitsi celują
każdy w swym dziale, myślą, że są w ogóle najmądrzejsi. Ta
zarozumiałość doszczętnie przyćmiła w moich oczach ich wiedzę,
tak że wchodząc w intencję wyroczni

40

i sobie samemu stawiając

pytanie, co bym wolał: być raczej tym, czym jestem, czy tym, czym
są oni, wiedzieć to, co oni, czy wiedzieć, że nie wiem nic, w końcu
sobie i bogu

41

powiedziałem: „Chcę pozostać, kim jestem“.

«Nikt z nas, ani sofiści

42

, ani poeci, ani mówcy, ani ja nie mamy

pojęcia, czym są prawda, dobro i piękno, Ta jest jednak między
nami różnica, że choć ludzie ci nic nie wiedzą, myślą, że wiedzą; gdy
tymczasem ja, jeśli nic nie wiem, to o tym przynajmniej nie wątpię.
Tak tedy owa wyższość w mądrości, którą mi przyznała wyrocznia,
sprowadza się ostatecznie do przeświadczenia, że czego nie wiem,
tego i nie wiem.»

Tak więc człowiek według orzeczenia bogów najmędrszy,

Ateńczyk zdaniem całej Grecji pierwszy w nauce, Sokrates, głosi
chwałę niewiedzy!

43

Czyż gdyby śród nas miał zmartwychwstać,

zmieniłby przekonanie w zetknięciu z naszymi artystami i
uczonymi? Nie, panowie, ten mąż sprawiedliwy i dziś by dla
czczych naszych nauk żywił pogardę; nie przyczyniłby się do
zwiększenia owej powodzi książek, którymi tak się nas zewsząd
zalewa i, tak jak uczynił to wtedy, swoim uczniom i naszym
potomkom

jedno

by.

pozostawił

wskazanie:

przykład

i

wspomnienie swej cnoty.

44

Tak nauczać ludzi jest rzeczą piękną.

Sokrates zaczął w Atenach, po nim stary Katon

45

srożył się w

Rzymie przeciw Grekom dociekliwym a chytrym, którzy cnotę
odwodzili z jej drogi i hart odbierali jego rodakom. Lecz
dialektyka

46

, nauki i sztuki tym razem także odniosły zwycięstwo:

Rzym zapełnił się filozofami, mówcami; zaniedbano dyscyplinę.
wojskową, wzgardzono pracą na roli, zaczęto się bałamucić po
sektach

47

i puszczono w niepamięć ojczyznę. Po świętych imionach

wolności, bezinteresowności, posłuszeństwa prawom, przyszły
imiona takie jak: Zenon, Epikur, Arkezylaos.

48

Odkąd — skarżą się

ich właśni filozofowie — pojawili się u nas uczeni, znikli gdzieś
ludzie porządni.

49

Dotychczas Rzymianie cnotę po prostu

uprawiali; wszystko przepadło, gdy się wzięli do jej studiowania.

background image

26

gą od śmierci. A jakaż dla państwa różnica, czy żołnierze jego zginą
z febry i zimna, czy od ciosów nieprzyjaciela?

Jeżeli zajmowanie się naukami jest szkodliwe dla zalet bojo-

wych, to mniej jeszcze sprzyja moralnym. Nasze wychowanie,
wprost obłąkane, od pierwszych lat przyozdabia nasz umysł, a nasz
sąd o rzeczach wypacza. Wszędzie widzę ogromne zakłady, gdzie
kosztem nie byle jakim wychowuje się młodzież, by ją nauczyć
wszystkiego prócz jej obowiązków. Dzieci wasze własnego języka
znać nie będą, za to będą mówiły takimi, które nigdzie nie są w uży-
ciu; potrafią układać wiersze, które ledwie będą mogły zrozumieć;

95

nie umiejąc odróżnić błędu od prawdy posiądą sztukę pozwalająca,
w drodze podchwytliwej argumentacji, drugim uniemożliwić ich
rozpoznanie; ale co znaczą słowa wspaniałomyślność, sprawiedli-
wość
, umiarkowanie, ludzkość, męstwo, tego wiedzieć nic będą; do
uszu ich słodkie imię ojczyzny nigdy nie dotrze; a jeśli kiedy coś i
posłyszą o Bogu, to nie po to, by odczuć bojaźń Bożą, lecz strach
przed Bogiem.

*

Wolałbym, mówił raz pewien mędrzec

97

, by mój

uczeń spędzał czas na grze w piłkę; to by chociaż ciału wyszło na
dobre. Wiem, że dzieci trzeba zająć i że bezczynność, to najgorsze
dla nich niebezpieczeństwo. Czegóż więc mają się uczyć? Piękne
zaiste pytanie! Tęgo, co mają robić jako dorośli

**

,

98

a nic tego, co

*

Myśli filozoficzne.

96

**

Tak byli chowani Spartanie, jeśli wierzyć największemu z ich królów. «Iście godna uwagi

to sprawa — mówi Montaigne — że w tym znakomitym ustroju Likurga i, by rzec prawdę,
potwornym w swej doskonałości, tak przecież dbałym o wychowanie dzieci, jako o swe
główne zadanie, w tym wprost gnieździć muz, tak mało się słyszy o nauce; jakby dzielna
ta młodzież wszelkim innym jarzmem gardziła i jakby zamiast naszych mistrzów nauki
trzeba jej było dostarczać takich tylko, którzy by w niej budzili sprawiedliwość, roztrop-
ność i męstwo.»
Zobaczmyż teraz, co ten sam autor mówi o dawnych Persach. «Według Platona — po-
wiada — pierworodny syn ich dynastii był chowany w sposób następujący. Natychmiast
po urodzeniu oddawano go nic kobietom, lecz eunuchom o szczególnej, dzięki swej
cnocie, w otoczeniu królów powadze. Ci podejmowali się go uczynić zdrowym i pięknym
na ciele, a po siedmiu latach zaczynali go uczyć jazdy konnej i polowania. Gdy doszedł do
lat czternastu, przekazywali go czterem mistrzom dalszym, którymi byli: najmędrszy w
narodzie, najsprawiedliwszy, najbardziej opanowany i najdzielniejszy. Pierwszy go uczył
religii; drugi — zawsze trzymać się prawdy; trzeci — poskramiać swe żądze; czwarty —
niczego się nie bać»; wszyscy, dodałbym, stawać się dobrym, żaden — uczonym.
«Astiages, u Ksenofonta, każe Cyrusowi powiedzieć, co ostatnim razem było na lekcji.
Otóż, mówi Cyrus, jest w naszej szkole pewien duży chłopiec, który, mając mały płaszcz,

19

karę za poczęte z pychy nasze wysiłki, by wydobyć się ze szczęśliwej
niewiedzy, w której żyć nam kazała mądrość odwieczna. Gęsta
zasłona, którą ta mądrość okryła swe wszystkie działania, zdawała
się być ostrzeżeniem dość wyraźnym, że nie jesteśmy przeznaczeni
do próżnych dociekań. Lecz czyż choćby jedną z jej nauk umieliśmy
sobie przyswoić i czy zaniedbanie choć jednej uszło nam
kiedykolwiek bezkarnie? Narody, wiedzcież nareszcie, że natura
chciała was ustrzec od wiedzy, tak jak matka wyrywa niebezpieczną
broń z ręki dziecka; że wszystkie ukrywane przed wami tajemnice
to tyleż nieszczęść, przed którymi ona was chroni, i że nie
najmniejszym jej dobrodziejstwem jest trud, z jakim wam nauka
przychodzi. Ludzie są występni; byliby gorsi, gdyby na swoje
nieszczęście urodzili się uczonymi.

Ileż dla ludzkości upokorzenia w takich rozważaniach! Jakże

dotknięta musi się nimi czuć nasza duma! Jak to? Prawość córką
niewiedzy? Nauka i cnota w wiecznej niezgodzie? Jakichże z takich
przesłanek nie da się wyprowadzić wniosków? Aby jednak te
pozorne sprzeczności pogodzić, trzeba tylko przyjrzeć się z bliska
próżności i nicości dumnych tytułów, które nas tak olśniewają, a
którymi tak bezpodstawnie szafujemy wobec wiedzy człowieka.
Rozpatrzmyż więc nauki i sztuki same w sobie i co z ich postępu
wynika w sposób konieczny; i nie wahajmy się dłużej dać
przyzwolenie na wszystko, w czym się nasze rozumowania zgodzą z
indukcjami historycznymi.

CZĘŚĆ DRUGA

Pewna stara tradycja, z Egiptu przeszczepiona do Grecji, głosiła,

że wynalazcą nauk był jeden z bogów,

54

wróg spokoju ludzkiego.

*

Jakież więc o nich wyobrażenie musiał mieć sam naród egipski, u
którego się narodziły? Z bliska przecie widział źródła, z których
płynęły. Istotnie, czy zechcemy przerzucać karty dziejów, czy nie-
pewne kroniki zastępować dociekaniem filozoficznym, nie znaj-
dziemy dla wiedzy ludzkiej początków odpowiadających pojęciu,

*

Jasna jest alegoria zawarta w podaniu o Prometeuszu i nie wygląda na to, by Grecy,

przykuwając go do Kaukazu, myśleli o nim dużo lepiej niż Egipcjanie o swoim bogu Teute-
sie. «Satyr — mówi stare podanie — chciał ogień uściskać i ucałować; ale Prometeusz
zawołał: Satyrze, będziesz płakał nad swoją bródką; ta rzecz pali, gdy się jej dotknąć». Jest
to temat ilustracji tytułowej.

55

background image

24

wzniosłych i świętych przydawać powagi naszym świątyniom,
wypadnie z rąk waszych, albo się zhańbi, lubieżnymi malowidłami
zdobiąc panele kanapek po salonach i buduarach. A ty, rywalu
Praksytelesów i Fidiaszów, którego dłuta użyliby starożytni, by
stworzyć sobie bogów mogących rozgrzeszyć w naszych oczach ich
bałwochwalstwo, niezrównany Pigalu,

83

twa ręka weźmie się do

obokrąglania brzuszydła jakiegoś cudacznego potworka

84

albo

pozostanie bezczynna.

Trudno się zastanawiać nad obyczajem i nie wspomnieć z

upodobaniem prostoty czasów pierwotnych. Jest to piękny, samą
tylko ręką natury ozdobiony daleki brzeg, ku któremu bezustannie
zwracamy oczy, pełni smutku, że tak się oddala. Póki w niewinności
swojej i cnocie ludzie lubili mieć bogów za świadków swoich po-
stępków, mieszkali z nimi po społu pod tymi samymi strzechami;
stawszy się jednak wkrótce niegodziwcami, sprzykrzyli sobie nie-
wygodnych tych widzów i wygnali ich do świątyń — jakże wspania-
łych! W końcu i stamtąd ich przepędzili i zamieszkali tam sami lub
przynajmniej świątynie przestały różnić się od domów obywateli.
Osiągnięto samo dno nieprawości, a występek nigdy się bardziej nie
rozpanoszył niż wówczas, gdy u wejścia do pałacu wielmożów za-
częły go, że tak powiem, podtrzymywać kolumny z marmuru i
wieńczyć kapitele korynckie

85

.

Gdy tak dogodności życia się mnożą, sztuki doskonalą, a zbytek

rozpowszechnia, ginie dzielność prawdziwa, zanikają cnoty wojen-
ne: i to również jest dziełem nauk i wszystkich tych sztuk uprawia-
nych po gabinetowych zaciszach. Kiedy najazd Gotów pustoszył
Grecję,

88

wszystkie biblioteki zostały uratowane od ognia jedynie

dzięki opinii przez jednego z nich w obieg puszczonej, że trzeba
pozostawić nieprzyjaciołom sprzęt, który ich tak znakomicie odwo-
dził od ćwiczeń wojskowych, utrzymując ich przy zajęciach próżnia-
czych i nieruchawych. Karol VIII stał się panem Toskanii i króle-
stwa Neapolu, miecza prawie z pochwy nie dobywając;

87

a niespo-

dziewaną tę łatwość cały jego dwór temu przypisał, że książęta wło-
scy i szlachta więcej zużywali czasu na zdobywanie różnorodnych
talentów i uczoności niż na wyrabianie w sobie tężyzny i niezbęd-
nych zalet wojskowych. Istotnie, mówi człowiek rozumny, który te
szczegóły podaje,

88

przykłady uczą nas wszystkie, że w tym wojow-

niczym ustroju

89

i we wszystkich jemu podobnych zajmowanie się

21

dostarczają pokarmu; niepowetowana strata czasu jest pierwszą
szkodą, która z nich wynika dla społeczeństwa. W polityce, tak jak
w sferze moralnej, wielkie to już zło, gdy nie czyni się dobrze, i za
szkodnika można uważać każdego obywatela, z którego nie ma
pożytku. Odpowiedzcie mi więc, sławni filozofowie,

61

wy, dzięki

którym wiemy w jakim stosunku ciała przyciągają się w próżni;

62

jakie są w obrotach planet stosunki pól przebieżonych w czasach
jednakowych;

63

jakie krzywe mają punkty sprzężone, punkty

przegięcia i zwrotu;

64

jak człowiek widzi wszystko w Bogu;

65

jak

sobie odpowiadają dusza i ciało bez wzajemnego oddziaływania na
siebie, jak dwa zegary;

66

o jakich gwiazdach wolno przypuszczać, że

są zamieszkałe;

67

jakie owady mnożą się w sposób niezwykły;

68

odpowiedzcie mi, powtarzam, wy, którym tyle zawdzięczamy
wiedzy tak wzniosłej: gdybyście nas nie nauczyli żadnej z tych
rzeczy, czy bylibyśmy przez to mniej liczni, gorzej rządzeni, dla
nieprzyjaciela mniej groźni, czy kraj nasz mniej byłby kwitnący lub
my sami bardziej występni? Przestańcie więc w siebie wmawiać, że
to, co tworzycie, jest aż tak ważne; a jeśli najświatlejsi uczeni i
najlepsi obywatele tak mało nam przez swe prace niosą pożytku, to
cóż, powiedzcie, przyjdzie nam sądzić o tej chmarze autorów mniej
zasłużonych i o wszystkich tych wykształconych próżniakach
pasożytujących na państwie bez najmniejszej dla niego korzyści?

Ale co mówię próżniakach? Dałby Bóg, by tak było istotnie.
Obyczaje byłyby zdrowsze, społeczeństwu by się żyło spokojniej.
Lecz ci nędzni deklamatorzy uwijają się na wsze strony; zbrojni w
zgubne swe paradoksy, podkopują wiarę, niweczą cnotę.
Uśmiechają się pogardliwie na dźwięk starych słów ojczyzna, reli-
gia,
zdolności swe i filozofię poświęcając niszczeniu i poniżaniu
wszystkiego, co święte śród ludzi. Nie żeby czy to do cnoty, czy to
do naszych dogmatów czuli w gruncie rzeczy jakąś nienawiść; ich
wróg to przekonanie powszechne; i by ich do stóp ołtarzy przywieść
z powrotem, dość by było ich umieścić śród ateuszy. Obłędzie
wyróżnienia się, czegóż nie potrafisz zrobić z człowieka!

Wielkim złem jest czas źle użyty. Inne, jeszcze gorsze

nieszczęścia idą w ślad za piśmiennictwem i sztuką. Takim jest
zbytek, z próżniactwa i próżności zrodzony jak one. Zbytek rzadko
się trafia bez nauk i sztuk, one nigdy bez niego. Wiem, że zawsze
płodna w myśli niezwykłe filozofia nasza, wbrew doświadczeniu, na


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
JAN JAKUB ROUSSEAU doc
Jan Jakub Rousseau
JAN JAKUB ROUSSEAU
Jan Jakub Rousseau Wyznania (treŠ)
Jan Jakub Rousseau
Jan Jakub Rousseau[1]
21 Jan Jakub Rousseau
Jan Jakub Rousseau Listy Moralne
Jan Jakub Rousseau, Nowa Heloiza
2 Jan Jakub Rousseau filozofia
JAN JAKUB ROUSSEAU
Rousseau Jan Jakub
Jan Jakub Kolski Ulaskawienie
rozprawka jan kochanowski jako człowiek renesansu

więcej podobnych podstron