Allison Heather Jak w korcu maku

background image

HEATHER ALLISON



Jak w korcu maku




Undercover Lover





Tłumaczyła: Kinga Taukert

background image

PROLOG


„Global Celebrity” – numer specjalny!

Ślub Fiony Ferguson!

Parada gwiazd!

Na specjalne zaproszenie aktorki, Fiony Ferguson, najlepsi

fotografowie „Global Celebrity” przybyli na jej ślub z

biznesmenem z Chicago, Winthropem Perrine’em.

Młoda para spotkała się po raz pierwszy przed sześcioma

tygodniami w Hollywood, na wielkim balu dobroczynnym,

zorganizowanym przez korporację Xavier, której prezesem jest

właśnie szczęśliwy oblubieniec.

„Nareszcie znalazłam moją prawdziwą miłość”, wyznała tuż

po ceremonii Fiona Ferguson. Siedemdziesięciotrzyletni Perrine

odmówił wszelkich komentarzy na temat różnicy wieku między

małżonkami, jednakże na pytanie, czy nie przeszkadza mu fakt,

że młodsza o czterdzieści lat panna młoda słynie z romansów z

partnerami filmowymi, oznajmił zdecydowanie: „Teraz ja jestem

jej partnerem”.

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Może tym razem wreszcie uda mi się ją ustrzelić, pomyślała

z nadzieją Kate Brandon, gdy cel zmienił pozycję. Gdyby tamta

kobieta przesunęła się zaledwie kilkanaście centymetrów w lewo,

ukazując się za szybą limuzyny, Kate mogłaby nacisnąć spust.

Dobiegł ją perlisty śmiech, lecz obiekt nadal pozostawał

ukryty w głębi samochodu.

Lepiej wyleź i wróć do domu – mruknęła z rosnącą irytacją

Kate, pewniej opierając sprzęt na murze, który otaczał pilnie

strzeżoną posesję. Na szczęście gęste listowie rosnących za

ogro

dzeniem drzew stanowiło znakomitą kryjówkę, gdzie mogła

czuć się bezpiecznie.

Upolowanie Fiony Ferguson stanowiło jej największe

marzenie, gdyż w grę wchodziła zarówno osobista zemsta, jak i

kwestie finansowe. Dlatego też już od tygodnia czaiła się

godzina

mi w tym starannie wybranym miejscu, oczekując na

pojawienie się upragnionego obiektu. Intuicja jej nie zawiodła,

zwierzyna pojawiła się, niestety, skutecznie zasłaniało ją to samo

listowie, które ukrywało czatującą Kate. Mimo wszystko istniała

szansa, że cierpliwość wytrwałego myśliwego zostanie

nagrodzona. Kate zastygła w absolutnym bezruchu z palcem na

spuście migawki.

Już pierwsze lepsze zdjęcie aktorki pokryłoby koszt

tygodniowego pobytu w hotelu. Gdyby Fiona wysiadła z

limuzyny bez okularów słonecznych i kapelusza, Kate zarobiłaby

na spłacenie zaległego czynszu i jeszcze starczyłoby jej przez

jakiś czas na porządne jedzenie. Gdyby natomiast udało się ją

sfotografować w towarzystwie Damiana Carneya – gdyż to

najprawdopodobniej on znajdował się we wnętrzu luksusowej

willi –

Kate zdobyłaby środki na przeżycie całego roku. A gdyby

Fiona pocałowała przystojnego aktora...

Dosyć tego! Koniecznie musiała skończyć ze snuciem tych

czarownych wizji, gdyż z podekscytowania zaczynały jej się

trząść ręce. Chociaż równie dobrze przyczyną mógł być głód.

Zabrała ze sobą tylko jedną kanapkę, którą zdążyła zjeść już

przed paroma godzinami. Jednak za nic w świecie nie ruszyłaby

się ze swego posterunku, gdyż tego dnia w tajemniczej posesji

panowało nietypowe ożywienie, nie mogła więc przegapić takiej

okazji. Istniała możliwość, że Fiona i Damian razem wrócą na

plan filmowy.

Jak dotąd zachowywali pełną dyskrecję, gdyż w razie

wybuchu skandalu ponieśliby poważne konsekwencje. Żona

Damiana zapowiedziała publicznie, że jej cierpliwość się

wyczerpała i że kolejny romans jej mąż przypłaci rozwodem i

takimi alimentami, że do końca życia nie wyplącze się z długów.

Fiona z kolei musiała liczyć się ze swoim świeżo poślubionym

małżonkiem, którego udało jej się namówić na założenie

wspóln

ej spółki producenckiej. Właśnie rozpoczęto zdjęcia do

background image

pierwszego filmu –

oczywiście z nią w roli głównej.

Ognista Irlandka była już dobrze znana ze swego

wybuchowego temperamentu oraz wyjątkowo kapryśnego

usposobienia, dlatego kolejni producenci i reżyserzy tracili

ochotę, by z nią współpracować. Groziło jej, że w ogóle zniknie z

ekranu. Dopóki jednak jej mąż wykładał pieniądze, to on

dyktował warunki, dlatego zatrudnieni przez niego ludzie musieli

potulnie znosić fanaberie Fiony. Była to dla niej jedyna szansa na

dostanie głównej roli w filmie. Jakikolwiek romans natychmiast

zniweczyłby tę szansę powrotu do roli gwiazdy.

Czy Damian, jakkolwiek zabójczo przystojny, był wart

ponoszenia takiego ryzyka? Czy w ogóle jakikolwiek mężczyzna

zasługuje na to, by czymkolwiek dla niego ryzykować, pomyślała

z powątpiewaniem Kate i ostrożnie rozprostowała obolałe

ramiona, starając się przy tym nie poruszyć aparatu. Czemu ta

ruda małpa wciąż siedzi w samochodzie i nie odjeżdża, chociaż

nic się nie dzieje? Niechby nawet nic z tego nie wynikło, niechby

już nawet pojechała w diabły, Kate mogłaby przynajmniej zejść z

drabiny, wrócić do swego obskurnego hoteliku i zjeść coś

wreszcie.

Zresztą, niedługo i tak już nie będzie po co tu siedzieć.

Słońce zniżyło się znacznie ku zachodowi, za chwilę zacznie

świecić prosto w obiektyw i robienie zdjęć z tego miejsca stanie

się niemożliwe. Kate ze znużeniem otarła czoło dłonią.

Nagle usłyszała warkot nadjeżdżającego wolno samochodu i

zaniepokoiła się. Bardzo rzadko ktoś przejeżdżał tą krętą uliczką

pnącą się po stromym wzgórzu, mogło to więc oznaczać, że jakiś

inny fotoreporter poszukiwał dogodnego miejsca, by polować na

tę samą zdobycz. W końcu chyba nie tylko ona potrafiła myśleć,

inni też mogli wpaść na to, że na pięknej wyspie Capri równie

piękna Fiona nie tylko pracuje, ale także zażywa przyjemności.

Łatwo zaś było odgadnąć, co mogło jej sprawić największą

przyjemność po spędzeniu miodowego miesiąca w towarzystwie

siedemdziesięcioletniego partnera.

Kate było o tyle łatwiej przewidzieć poczynania aktorki, że

znała ją jak zły szeląg. Współpracowały ze sobą przez jakiś czas,

zdołały się nawet zaprzyjaźnić, wszystko jednak skończyło się jak

nożem uciął, gdy Fiona z premedytacją zawróciła w głowie

młodszemu bratu przyjaciółki, Jonathanowi, a potem rzuciła go

beztrosko, nie kryjąc wcale, że nawet przez moment nie

traktowała go poważnie. Tego Kate nie mogła jej wybaczyć.

Znienacka oślepił ją nagły błysk. Co to było? Odbicie słońca

w czyimś obiektywie? Rozejrzała się podejrzliwie po okolicznych

d

rzewach, lecz nie spostrzegła nawet śladu innego paparazzi.

Mógł więc to być zaledwie refleks od diamentów Fiony. Ta myśl

podsunęła jej pewną ideę i Kate starannie sfotografowała damską

dłoń, która pojawiła się w opuszczonym oknie limuzyny. Co

prawda ta bransoletka –

ślubny prezent od Perrine’a – została już

obfotografowana na wszystkie strony, ale w razie czego mogła

posłużyć za dowód, że to Fiona przebywała w tajemniczej willi.

background image

Jeśli uda się w końcu ustalić nazwisko właściciela, to już będzie

to pewien ma

teriał...

Fiona wychyliła się przez okno, a w tym momencie z willi

wyszedł szofer z bagażami. Kate pstryknęła parę ujęć, zaś jej

podniecenie wzrosło, gdy po chwili ten sam człowiek przyniósł

kolejne walizki i włożył je do bagażnika, co oczywiście zostało

u

wiecznione na kliszy. Fiona cofnęła się do wnętrza samochodu,

zaś Kate westchnęła z głębokim żalem, gdyż oznaczało to, że para

kochanków nie znajdzie się na tym samym zdjęciu. Zaraz potem

po schodkach zbiegł przystojny blondyn i wsiadł do limuzyny.

Kate sk

ończyła fotografować, pospiesznie nałożyła nasadkę na

obiektyw i zaczęła schodzić po drabinie.

Aktorzy z pewnością udawali się na przystań, by popłynąć

do Sorrento. Stamtąd z kolei pojadą do Rzymu, gdzie miano

kręcić dalszy ciąg filmu. Kate mogła się założyć, że nie

skorzystają z promu, tylko popłyną prywatnym jachtem, co

zamierzała uwiecznić na zdjęciach. Zeskoczyła z drabiny, nie

zwracając uwagi na wściekłe ujadanie psów. Na szczęście

znajdowały się na terenie posesji, więc nic jej to nie obchodziło.

Chwy

ciła drabinę, ruszyła w stronę swojego samochodu,

wybiegła za róg i zamarła.

W jej kierunku pędziły dwa ujadające dobermany z pianą na

pyskach. Matko, co one robią po tej stronie muru? Kate z

przerażeniem oceniła odległość do samochodu. Nie ma mowy,

nie zd

ąży, stał zbyt daleko, bezpiecznie ukryty przed oczami osób

z posesji. Pozostawało jej tylko skoczyć ze skały albo przeleźć

przez ogrodzenie, gdyż próba oswajania rozjuszonych psów

raczej nie wchodziła w rachubę.

W popłochu oparła drabinę o mur i wdrapała się na nią w

jednej chwili. Oznaczało to, że wtargnie na teren cudzej

posiadłości, ale wszystko było lepsze od zostania żywcem

rozerwaną na strzępy.

– Hej! –

usłyszała za sobą męski głos. – Co pani najlepszego

wyprawia?

Nie oglądając się za siebie, przerzuciła jedną nogę przez

ogrodzenie.

Nie wyjdzie pani stamtąd! Mam samochód, szybko!

Zerknęła za siebie. Obok znajdującego się nieopodal

czarnego wozu stał rosły szatyn i gwałtownie wskazywał ręką,

żeby zeszła i wsiadła. Jasne, na pewno wsiądzie do samochodu

jakiegoś nieznajomego faceta! Już chyba bezpieczniej byłoby

stawić czoło tym dobermanom. Bez namysłu usiadła na szczycie

ogrodzenia, przytrzymała aparat i nastawiła się na skok z

wysokości trzech metrów.

Czy pani zupełnie zgłupiała? – zawołał z niedowierzaniem

obcy, lecz Kate zniknęła mu z oczu.

Przewróciła się przy zeskoku, lecz nic jej się nie stało. Za

sobą słyszała ujadanie rozwścieczonych psów, które skakały z

furią na mur. Uniknęła jednego niebezpieczeństwa, ale groziło jej

inne –

mogła zostać zaaresztowana. Do licha, nie doceniła Fiony.

background image

Wypuszczenie psów na zewnątrz było znakomitym środkiem

ochronnym –

nawet jeżeli jakiś paparazzi czaił się na drzewie, to

nie miał szans zejścia i śledzenia pary aktorów w drodze do

przystani. Kate nie wiedziała tylko, czy Fiona kazała to zrobić na

wszelki wypadek, czy też może, mimo wszystko, ktoś spostrzegł

zaparkowany nieopodal nieznany samochód i wyciągnął z tego

faktu odpowiednie wnioski.

Do licha, co teraz? Po chwili wahania pomknęła wzdłuż

ogrodzenia w kierunku głównej bramy, która znajdowała się po

przeciwnej stronie posesji, czyli daleko od psów... i od jej
samochodu!

W połowie drogi usłyszała ostry gwizd i ujadanie ucichło.

A niech to, ktoś wabił je z powrotem, jeśli będą przy bramie

wcz

eśniej niż ona, to znajdzie się w potrzasku!

Ależ, proszę pana, ja tylko zatrzymałam samochód, żeby

wysiąść w sprawie... hm... nie cierpiącej zwłoki, pan rozumie... I

wtedy zaatakowały mnie te psy... Nie, to idiotyczne i w dodatku

nie tłumaczyło obecności aparatu.

Jak dobrze, że pana widzę, jestem taka przerażona! Robiłam

zdjęcia zatoki, stąd jest taki śliczny widok, a tu nagle wyskoczyły

na mnie te bestie i zupełnie straciłam głowę...

Aha, a jakim cudem przeszłam przez mur? Przeleciałam?

A jeśli użyłam drabiny, to skąd ją miałam? Noszę wszędzie

przy sobie, bo mam takie hobby?

Oboje dobrze wiemy, że mogę pana zaskarżyć o puszczenie

luzem psów obronnych, które stwarzają zagrożenie dla ludzkiego

życia. Pan więc zapomni o mojej obecności tutaj, a ja nikomu nie

wspomnę o szczuciu psami.

Naraz dostrzegła przed sobą bramę i w jej sercu zaświtała

nadzieja, iż może uda jej się wymknąć niepostrzeżenie i obejdzie

się bez jakichkolwiek wyjaśnień.

Brama okazała się zamknięta.

Kate znieruchomiała z dłońmi kurczowo zaciśniętymi na

prostych metalowych prętach, na które nie miała szansy się

wdrapać. Spokojnie, tylko spokojnie. Należy pomyśleć.

Mogła poczekać do wieczora, ukryta gdzieś w krzewach, a

pod osłoną nocy przeciągnąć pod mur jakieś krzesła z tarasu i

wspiąć się po nich. No tak, ale do tej pory jej wynajęty samochód

zostanie już z pewnością odholowany, numery spisane i nazwisko

tymczasowego właściciela ustalone. I psy wrócą na teren posesji.

O matko, chyba już wróciły, pomyślała ze zgrozą, gdy ponownie

usłyszała ujadanie, tym razem bliżej niż poprzednio. Musiano je

wpuścić jakimś innym wejściem, o istnieniu którego nie miała

pojęcia.

Niemal jednocześnie rozległ się głos policyjnej syreny.

Trudno, wszystko było lepsze niż te wściekłe psy, policjanci

zazwyczaj nie rzucają się na człowieka i nie chwytają zębami za

gardło... Ujrzała nadjeżdżający czarny samochód, który

zatrzymał się przed bramą.

Szybciej, zaraz tu będą psy! – zawołała w panice i dopiero

background image

wtedy zorientowała się, że to nie jest policyjny wóz.

Wiem, słyszę je – odparł spokojnie ten sam człowiek, który

przedtem machał do niej tak gorączkowo. Teraz nonszalancko

oparł się o drzwiczki i przyglądał jej się z wyraźną satysfakcją.

Niech pan coś zrobi, zanim mnie zjedzą na surowo!

zażądała rozpaczliwie. – Niech pan staranuje tę bramę,

poniosę wszelkie koszty!

Nawet nie drgnął. Między drzewami pojawił się błysk

policyjnego koguta.

Na co czekasz, do licha? Na widok krwi? Na moją kartę

kredytową?! – krzyknęła, porzucając wszelkie konwenanse.

Na to, że zdasz sobie sprawę z tego, że wpadłaś w diabelne

tarapaty i że tylko ja mogę ocalić twoją skórę – odparł, po czym

błyskawicznie wyciągnął z bagażnika jej własną drabinę i

przerzucił przez ogrodzenie. – Uwaga!

Kate w ułamku sekundy chwyciła z ziemi drabinę, wsparła ją

o mur i wskoczyła na nią niemal tuż przed sięgającymi ku niej

ostrymi kłami dwóch dobermanów. Nie oglądała się na nie, tylko

usiadła na szczycie ogrodzenia i skoczyła na oślep.

Mam cię – usłyszała jak przez mgłę i wpadła wprost w

wyciągnięte ramiona nieznajomego wybawiciela.

Impet był tak silny, że przewrócili się na ziemię. Kate

poczuła, że leży na aparacie, torbie z obiektywami oraz.... na

ciepłym męskim ciele. Obcy skrzywił się nieco i wyciągnął

spomiędzy nich kanciaste przedmioty, a następnie oparł dłonie na

ramionach spoczywającej na nim blondynki.

– Nic ci nie jest? –

spytał.

Spojrzała w bardzo jasne szare oczy z czarnymi punkcikami

źrenic. Jakbym patrzyła w obiektyw aparatu, pomyślała.

– Nnie –

zająknęła się. To chyba od tego upadku musiała

czuć się taka otumaniona.

Możesz biec?

To pytanie przywróciło ją do rzeczywistości. Poderwała się

gwałtownie, ale nie zdążyła zastanowić się, co dalej, gdyż

mężczyzna niemal wepchnął ją do samochodu, który po chwili

wystartował z wizgiem opon. Minęli stojący nieopodal wóz Kate i

pomknęli ostrą serpentyną w dół, ścigani wyciem syren.

Dużo ich? – spytał rzeczowo, jakby już nieraz brał udział w

podobnej imprezie.

– Co najmniej dwa samochody –

odparła. – Myślisz, że będą

nas ścigać?

Wzruszył lekceważąco ramionami. Wydawało się, że bycie

ściganym przez policję obcego kraju stanowi dla niego chleb

powszedni.

Trudno powiedzieć, ale chyba nie. To mogłoby zrobić złe

wrażenie na turystach.

Kate przez chwilę spoglądała we wsteczne lusterko, po czym

z ulgą wypuściła wstrzymywany oddech. Miał rację.

Wyglądało na to, że nikt ich nie ścigał.

– Nareszcie bezpieczna, co? –

rzucił nieznajomy.

background image

Zamurowało ją, gdyż dopiero teraz w pełni zdała sobie

sprawę z sytuacji. Z szaloną szybkością pruli w dół po

przyprawiających o zawrót głowy wirażach, podczas gdy

kierowca nonszalancko prowadził jedną tylko ręką, drugą

niedbale opierając o otwarte okno! W dodatku sam kierowca...

Kate powiodła wzrokiem po odsłoniętym ramieniu, na

którym widniały dwie wyraźne blizny – jedna stara, a druga

całkiem świeża – ku spalonej na brąz twarzy. Nieznajomy na

moment odwrócił głowę i posłał swojej pasażerce enigmatyczne

spojrzenie.

Dziękuję – powiedziała, on zaś tylko lekko skinął głową.

Nieco nerwowo przełożyła koniec pasa z jednej ręki do

drugiej i

postanowiła go nie zapinać.

Myślę, że możemy wrócić na górę, żebym mogła zabrać

mój wóz –

zaproponowała i postanowiła przejść do oficjalnej

formy zwracania się do niego, by w jakiś sposób zamanifestować

swój dystans. Ten człowiek nie budził jej zaufania.

Naprawdę nie miała ochoty się z nim spoufalać. – Przystanie

pan w jednym z tych oznaczonych miejsc widokowych, to nie

wzbudzi niczyich podejrzeń, a ja wysiądę i przejdę się ten

kawałek. O, tu możemy skręcić. – Z ulgą wskazała na znak przy

drodze.

Samochó

d nie zwolnił jednak ani trochę. O rany, czyżby

trafiła na jednego z tych zarozumiałych bubków, którzy myślą, że

kobietom imponuje bezmyślna brawura? Pewnie zamierzał

skręcić w ostatnim momencie z rozdzierającym piskiem opon...

Minęli znak.

– Hej! – zaprot

estowała gwałtownie Kate.

– Zapnij pas –

zakomenderował nieznajomy i jeszcze

przyspieszył.

Proszę zatrzymać i wypuścić mnie – zażądała chłodnym

głosem, w którym nie pojawił się nawet ślad paniki.

Była z siebie dumna.

Przelotnie zerknął na zegarek.

– Nie teraz. Nie mam czasu.

To proszę go znaleźć! – wybuchnęła, zapominając o tym,

że miała zachować całkowite opanowanie.

Strzałka szybkościomierza przesunęła się dalej. Kate bez

wahania puściła pas bezpieczeństwa, który automatycznie

odsunął się na bok.

– Ch

cę wysiąść. Nie będę zadawać żadnych pytań, wrócę na

piechotę i zapomnę o wszystkim, proszę mnie tylko wypuścić.

Zazwyczaj nie poddawała się panice, ale wypadki z ostatnich

kilkunastu minut zdecydowanie przerastały wszystko, co ją do tej

pory w życiu spotkało. Groziło jej aresztowanie na terenie obcego

kraju, rozszarpanie przez psy, a na koniec ją porwano!

Gdy ponownie nie doczekała się żadnej reakcji, postanowiła

działać. Kate Brandon nigdy nie była bezwolną ofiarą wydarzeń,

co to, to nie!

W porządku, nie musisz się trudzić, sama sobie poradzę.

background image

Ciao! –

rzuciła i chwyciła za klamkę.

Nieznajomy równie błyskawicznym gestem złapał rzemień

aparatu, który miała przewieszony przez szyję.

Przestań się zachowywać jak ostatnia idiotka i zapnij

wreszcie ten pas, Kate!

background image

ROZDZIAŁ DRUGI


– Znasz mnie?

Zostaw tę klamkę i zapnij pas!!!

Zignorowała jego żądanie i mocno szarpnęła do siebie

aparat, pociągając przy tym rękę mężczyzny. Samochód zarzucił

gwałtownie na bok, przejeżdżając niebezpiecznie blisko

ochronne

j barierki, zaś Kate ledwo stłumiła krzyk. Kierowca w

ostatniej chwili wyprowadził wóz na prostą i zerknął na pobladłą

pasażerkę.

Co? Już nie masz ochoty na skakanie ze skały w dół?

Z godnością poprawiła się na siedzeniu.

Kim właściwie jesteś i dokąd mnie zabierasz?

– Max Hunter –

odparł, nie odrywając wzroku od drogi.

Mam rozumieć, że Max to skrót od Maxwell?

Jeśli ci zależy...

Czy on naprawdę myślał, że ma do czynienia z naiwną

gąską?

– Ten Maxwell Hunter? –

spytała z przekąsem, akcentując

pierwsz

e słowo. – Światowej sławy reporter, zdobywca nagrody

Pulitzera? Czy wyglądam na taką głupią?

Och, już się tak nie oskarżaj. W tej sytuacji ja też bym

prawdopodobnie zdecydował się przełazić przez mur.

Kate przez chwilę nie rozumiała, o czym mówił, po czym

zwróciła się do niego z oburzeniem:

Uważasz, że to było głupie?

Oczywiście – odparł z absolutnym przekonaniem.

Wybacz, ale dać się zagryźć, byłoby jeszcze głupsze –

odcięła się i mocno chwyciła za brzeg siedzenia, gdy kierowca

wziął ostry zakręt ze stanowczo zbyt dużą brawurą.

A tak wpadłaś w pułapkę w tym ogrodzie – wytknął jej.

Skąd mogłam wiedzieć? – parsknęła z furią.

Przecież cię uprzedzałem i proponowałem, żebyś wsiadła

do mojego samochodu.

Błagam o wybaczenie za to, że nie posłuchałam potulnie

rozkazów zupełnie obcego człowieka – odparła ze zjadliwą

ironią.

Mężczyzna westchnął i mocniej zacisnął dłonie na

kierownicy.

Dobrze, zacznijmy od początku – zdecydował po chwili

milczenia. –

Cześć, jestem Max Hunter.

Z irytacją wzniosła oczy ku niebu.

Naprawdę nie potrafisz wymyślić nic innego?

Powinnaś odpowiedzieć: „Nazywam się Kate Brandon i

jestem zaszczycona, że mogę cię poznać”.

– Wcale nie jestem! –

wybuchnęła gniewnie.

Nie jesteś Kate Brandon? – spytał z nutką niepewności w

głosie.

Już miała powiedzieć, że nie, absolutnie, w życiu nie

background image

słyszała tego nazwiska, ale nagle przyszło jej do głowy, że jeśli

ten nieobliczalny człowiek dojdzie do wniosku, że porwał

niewłaściwą osobę, to po prostu zrzuci ją z tych skał, żeby pozbyć

si

ę niewygodnego świadka.

– Nie jestem zaszczycona! –

wyjaśniła pospiesznie.

Nie wierzysz, że jestem Hunter, prawda? – domyślił się.

Oczywiście, że nie.

Czemu nie miałbym nim być?

Czy Capri ostatnio wypowiedziało komuś wojnę?

Roześmiał się.

– Nie, dlaczego?

Ponieważ Maxwell Hunter jest reporterem wojennym.

Wyraz jego twarzy zmienił się w jednej chwili. Rysy mu się

wyostrzyły i stwardniały. Spochmurniał.

Może nie ma już ochoty patrzeć na wojnę – odparł dziwnie

matowym głosem, wypranym z wszelkich emocji.

Zdumiona Kate po raz pierwszy pomyślała, że być może

rzeczywiście ten człowiek jest tym, za kogo się podaje.

– Na tylnym siedzeniu jest moja kurtka. W kieszeni

znajdziesz paszport.

Wzruszyła ramionami – przecież podrobienie paszportu jest

fraszką – tym niemniej sięgnęła po niego. Mocno zniszczony i

pełen kolorowych stempli dokument wyglądał autentycznie.

– O rany!

Mężczyzna skrzywił się nieco.

Naprawdę aż tak fatalnie wyszedłem na tym zdjęciu?

Podniosła na niego zdumiony wzrok.

Naprawdę masz trzydzieści cztery lata? – wyrwało jej się i

wtedy zauważyła, że z niepokojem zerknął na swoje odbicie w

lusterku.

– Owszem –

przyznał z rezerwą.

Legendarny Maxwell Hunter musi mieć znacznie więcej –

zawyrokowała. Przecież osiągnął międzynarodową sławę i

uznanie, o pieniądzach nie wspominając. Miałby być zaledwie

cztery lata starszy od niej?

Tak? A na ile wyglądam? – zainteresował się, a w jego

głosie zabrzmiała nutka próżności.

Kate spojrzała na ciemne włosy, w których na próżno byłoby

szukać srebrnych nitek, na regularne rysy, przypomniała sobie

twardość i gibkość jego ciała... Nie dość, że znany i bogaty, to

jeszcze przystojny. Musiał być piekielnie dumny ze swego

powodzenia i zapewne nieznośny. Co do tego ostatniego nie

mogło być najmniejszych wątpliwości.

Na czterdzieści pięć – oceniła złośliwie.

Tak się właśnie czuję – odparł dziwnie poważnym głosem.

Chociaż nie... Czuję się tak, jakbym miał sto czterdzieści pięć.

Zerknął na paszport w dłoni Kate, a potem na nią samą.

I nagle zrozumiała, że patrzyła w oczy, które rzeczywiście

widziały dużo. Zbyt dużo.

Dobra, jedną rzecz już sobie wyjaśniliśmy. – Rzuciła

background image

dokument na tylne siedzenie. –

Czy teraz mogłabym się wreszcie

dowiedzieć, dokąd to wspaniały Max Hunter mnie zabiera? – I co

on tu właściwie porabia, dodała w myślach.

Westchnął.

Czy mogłabyś nazywać mnie po prostu Maxem, darowując

sobie wszelkie zbędne przymiotniki?

Dokąd jedziemy, Max? – zaszczebiotała słodko w

odpowiedzi.

– Do przystani, Kate.
– A po co, Max?

Żeby dorwać Fionę i Damiana, Kate.

Natychmiast opuściła ją ochota do droczenia się z nim.

Skąd wiesz?!

Od przyjaciela, któremu robię drobną przysługę.

Przyjrzała mu się badawczo.

Ciekawe, jak ten przyjaciel się nazywa...

– Glen Hedgecoe.
Redaktor naczelny „World Eye”! Jej szef!

Skąd się znacie?

Och, z czasów wczesnej młodości.

Chwileczkę... Czy to znaczy, że nie spotkaliśmy się tu

przypadkiem? –

spytała w popłochu. Glen wiedział, że Kate robi

dla niego ostatni materiał, gdyż zmienił ongiś porządną gazetę w

zwyczajny b

rukowiec, karmiący się skandalami, a to jej się nie

podobało. Chciała być szanującym się fotoreporterem i pracować

dla wiarygodnego, szanującego się pisma. Czyżby szef

podejrzewał, że skoro Kate i tak się wycofuje, to jej nie zależy,

więc nie wywiąże się ze swoich zobowiązań? – Hej, chyba nie

chcesz mi powiedzieć, że wspaniały Maxwell...

Bez przymiotników, proszę.

Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ktoś taki jak ty pracuje

dla „World Eye”?

Tylko ten jeden raz. To wyjątkowy układ.

Fatalnie. Konkurowanie z Hunterem niemal automatycznie

stawiało ją na straconej pozycji. Ten facet miał tyle nagród i

dyplomów, że mógł sobie nimi ściany tapetować!

Ustalmy sobie jedną rzecz – zakomunikowała zimno.

– Fiona Ferguson jest moja i Glen o tym wie.

Glen przede wszystkim wie, że to może być wystrzałowy

materiał i nie zamierza przepuścić takiej okazji. Ja jestem czymś

w rodzaju polisy ubezpieczeniowej.

Glen przede wszystkim powinien pamiętać, że ja zawsze

dostarczam materiał, który obiecałam – oznajmiła z naciskiem,

dając mu do zrozumienia, że sprawa Fiony należy wyłącznie do

niej.

Z ponurą miną sprawdziła sprzęt i spojrzała na widoczną w

dole przystań. Zignorowała tę część, gdzie przybijał prom i

uważnie przyjrzała się kei z prywatnymi jachtami. Przede

wszystkim rzucał się w oczy brak jakichkolwiek osób z

aparatami. To oznaczało, że gdyby udało jej się sfotografować

background image

Fionę i Damiana razem, byłaby jedyną właścicielką

kompromitujących zdjęć, co wydatnie podbiłoby ich cenę.

Niestety, obecność Maxa Huntera zmniejszała jej szanse na

porządny zarobek. Diabli nadali faceta!

– Widzisz ich? –

spytał, zwalniając nieco.

– Nie.

Mruknął pod nosem coś, czego nie dosłyszała.

A co, myślałeś, że stoją na molo i machają flagami?

spytała zgryźliwie.

– Ciekawe

w takim razie, gdzie mam skręcić – skomentował,

gdyż właśnie dojeżdżali do skrzyżowania.

– W prawo.

Skąd wiesz? – zainteresował się, ale bez sekundy wahania

zrobił to, co powiedziała.

Kate milczała przez moment. Po prostu po tej stronie

cumowały najbardziej eleganckie jachty, a Fiona kochała luksus

nade wszystko...

– Intuicja –

przyznała wreszcie z ociąganiem. Ku jej

zaskoczeniu z uznaniem skinął głową.

– To dobra cecha w naszym zawodzie. Ja sam...
– Zatrzymaj! To tamta limuzyna.
Max z godnym podziwu refl

eksem natychmiast zjechał na

bok i zaparkował tak, by mieli dogodny widok na samochód i

kołyszący się na wodzie nowiuteńki, lśniący śnieżną bielą jacht.

Ciekawe do kogo należy to cacko? – wymruczała Kate,

opierając przed sobą ciężki aparat i nastawiając obiektyw.

Do właściciela willi – odpowiedział takim tonem, jakby

wiedział to z całą pewnością.

Kate podniosła na niego pytający wzrok.

– To Claudio Amini.

Amini! Obrzydliwie bogaty, brylujący w najlepszym

towarzystwie, pojawiający się na wielkich galach w Hollywood,

lecz przede wszystkim podejrzany o ścisłe powiązania z mafią.

Oczywiście nikt mu nigdy niczego nie udowodnił.

Nasze gołąbki mają dziwne znajomości – rzuciła

nonszalancko i wróciła do patrzenia przez wizjer. W

rzeczywistości skóra na niej cierpła na samą myśl o tym, że

włamała się na teren posiadłości jakiegoś mafiosa. Gdyby Max jej

nie uratował... Do licha, miała wobec niego dług wdzięczności.

I to ogromny. –

Oho, coś się zaczyna dziać –

zakomunikowała.

Usłyszeli stłumiony warkot motoru, załoga rzuciła cumy i

jacht odbił od brzegu. W jednym z bulajów pojawił się miedziany

refleks.

Włosy Fiony, zawsze widać je na kilometr – wyjaśniła.

Choć nie odrywała oka od wizjera, zdawała sobie sprawę z

tego, że Max nawet nie sięga po swój aparat, tylko spokojnie

siedzi za kierownicą. – No, dalej, wyłaźcie na pokład!

Nie chcecie pooglądać widoków?

Niestety, jej zaklęcia nie poskutkowały. Nikt się nie pojawił

background image

i jacht stopniowo zmienił się w mały biały punkt na niebieskim

morzu.

Wycwaniła się – przyznała z niechęcią Kate, zakrywając

obiektyw.

Max miał taką minę, jakby niewiele go obeszło, że

polowanie zakończyło się fiaskiem. Siedział bokiem do

kierownicy i obserwował Kate z nieodgadnionym wyrazem

twarzy.

Poczuła się jak robak pod mikroskopem i to jej się nie

spodobało. W ogóle ten cały Max Hunter wcale jej się nie

podobał. Nie ufała mu za grosz. Co oczywiście nie zmieniało

faktu, że mógł jej się jeszcze na coś przydać.

Czy teraz miałbyś czas, żeby wrócić po mój samochód?

Zleć to agencji, w której go wynajęłaś. Niech sami go sobie

zabiorą, tak będzie szybciej.

Ale drożej, pomyślała natychmiast. Zawsze liczyła się z

pieniędzmi, gdyż zawsze miała ich za mało. Nie wahała się

sowicie wynagradzać wszelkich informatorów, gdyż to się z

reguły opłacało, ale poza tym była oszczędna aż do bólu.

Oczywiście nie zamierzała zwierzać się z tego Maxowi, więc

wolała milczeć.

Może więc podrzuć mnie do hotelu? – zaproponowała.

Go zamierzasz teraz zrobić? – spytał, nie odrywając od niej

badawczego spojrze

nia, które coraz trudniej było jej znieść. On

prawie wcale nie mrugał, wpatrywał się w człowieka tak, jakby

prześwietlał go na wylot promieniami rentgena!

– Wybacz, ale to moja sprawa.

Wybacz, ale tak się składa, że uratowałem ci dzisiaj życie –

przypomn

iał, a Kate mimowolnie wzdrygnęła się na

wspomnienie ścigających ją dobermanów. – W jakiś sposób czuję

się za ciebie odpowiedzialny.

Dzięki, doceniam to, ale doprawdy masz zbyt mocno

rozwinięte poczucie odpowiedzialności. – Niepostrzeżenie

zerknęła na zegarek. Za trzy kwadranse odpływał ostatni tego

dnia prom, a ona musiała znaleźć się na jego pokładzie.

Oczywiście bez Maxa. – No, to do zobaczenia później –

powiedziała ze sztuczną życzliwością i otworzyła drzwi.

W tym samym momencie usłyszała dźwięk zapuszczanego

motoru.

Podrzucę cię do hotelu.

Zawahała się z dłonią na klamce. Z jednej strony miała

straszliwie mało czasu, z drugiej jednak podejrzewała, że Max

zamierza uczepić się jej niczym, nie przymierzając, rzep psiego

ogona, licząc na to, że ona doprowadzi go do Fiony jak po

sznurku.

– Kate! –

rzucił rozkazującym tonem i jakoś tak się stało, że

odruchowo zamknęła drzwi, czego natychmiast pożałowała.

Teraz Max będzie przekonany, że może nią rządzić... Była tak

nadąsana, że dopiero gdy stanęli przed jej hotelem, zorientowała

się, że przecież nie podała mu adresu. Nawet Glen nie wiedział,

background image

gdzie się zatrzymała. Do licha, ten Hunter naprawdę jest dobry,

pomyślała z niechętnym uznaniem.

Wymamrotała podziękowanie, wyskoczyła z samochodu i

wbiegła po schodach. Wiedziała, że Max śledzi ją wzrokiem,

więc uległa pokusie i w samych drzwiach odwróciła się, by

spojrzeć na niego ostatni raz. Na jego twarzy malowało się to

samo zadowolenie z siebie, jakie widziała u niego, gdy stał po

drugiej stronie bramy willi Aminiego.

Żachnęła się i pospiesznie udała się do swojego tandetnego

pokoiku na poddaszu. Gniewnie chwyciła wysłużoną torbę z

grubego płótna i z przyzwyczajenia zajrzała pod łóżko, choć i tak

nic nie mogło pod nie wpaść. Nigdy nie wypakowywała więcej

rzeczy, niż było to absolutnie niezbędne, gdyż często powodzenie

zależało od błyskawicznego przemieszczania się z miejsca na

miejsce.

Zeszła na dół, uregulowała rachunek, załatwiła też sprawę

wynajętego samochodu i opuściła hotel. Była niemal pewna, że

Max nie popuści i zaczeka na nią, ale nie wyglądało na to. Na

wszelki wypadek rozejrzała się wokół podejrzliwie, lecz nie

dostrzegła go nigdzie, więc udała się w stronę przystani nieco już

uspokojona. Nie miała najmniejszej ochoty z nikim współdziałać.

Nawet z kimś tak znanym i cenionym jak Hunter. Zawsze

pracowała sama, koniec i kropka.

Gdy tylko znajdzie się w Sorrento, natychmiast zadzwoni do

Glena i postawi mu takie warunki, że będzie musiał na nie

przystać, inaczej nie dostanie żadnych zdjęć. Na jej ustach

pojawił się nieco złośliwy uśmiech. Akurat będzie taka pora, że

wyrwie szefa ze snu w samym środku nocy. Świetnie!

Należało mu się.

Na molo kłębił się tłum ludzi, którzy wykrzykiwali coś

gniewnie w nie znanych jej językach. Nieco zdezorientowana

Kate podeszła do okienka.

– Brak biletów –

oznajmiła siedząca za szybą kobieta.

– Jak to?
– Wykupione. –

Bileterka wskazała kłócących się turystów.

– Dwie grupy, jeden przejazd –

wyjaśniła dość kulawym

angielskim.

Kate zauważyła teraz, że w centrum zamieszania znajdowali

się trzej mężczyźni – dwaj piloci obu wycieczek oraz kapitan,

któremu wymachiwali przed nosem biletami i dowodzili, że to

właśnie ich grupa ma pierwszeństwo wstępu na prom.

Będzie więc musiał popłynąć dwa razy – stwierdziła Kate,

lecz kobieta przecząco pokręciła głową. – To jak mam się dostać

do Sorrento?

Odpowiedziało jej wzruszenie ramion.

– Jutro.

Ale ja muszę teraz! – wykrzyknęła z oburzeniem, lecz

bileterka odwróciła się z powrotem do małego telewizora, nie

poświęcając jej więcej uwagi.

Kate odeszła od okienka, mrucząc pod nosem różne

background image

nieparlamentarne wyrazy. Niepostrzeżenie wmieszała się w tłum,

zamierzając w odpowiednim momencie dołączyć do tej grupy,

której przewodnik w końcu postawi na swoim.

Naraz spostrzegła, że kapitan rozkłada ręce, po czym

sta

nowczym krokiem udaje się w kierunku pobliskiej tawerny,

wyraźnie pozostawiając rozwiązanie problemu obu pilotom.

– Coraz lepiej –

warknęła, wycofując się spomiędzy

turystów, by biec za kapitanem promu i zaoferować mu pewną

kwotę w zamian za prawo wstępu na pokład. Ten przejazd będzie

kosztował ją znacznie drożej, niż się spodziewała...

Czyżbyś wybierała się tam, gdzie ja? – dobiegł ją znajomy

głos.

Max siedział sobie wygodnie na drewnianej ławce i

wyglądał tak, jakby to całe zamieszanie nieźle go bawiło. Kate

zawahała się, po czym zajęła miejsce obok niego, z rezygnacją

rzucając torbę na ziemię.

Możesz się wybierać, dokąd tylko chcesz, ale i tak nikt się

nie ruszy z wyspy –

wyjaśniła. – To ostatni kurs, ale sprzedano

dwa razy więcej biletów, niż trzeba. Kapitan się wściekł i widać,

że prom nie odpłynie, dopóki piloci wycieczek nie rozstrzygną

sprawy między sobą. Nie wiem, może on liczy na to, że się

pozabijają, a wtedy spokojnie przewiezie resztę...

A do tej pory Fiona i Damian będą już daleko –

podpow

iedział usłużnie Max.

Kate zgarbiła się, jakby poczuła na plecach ogromny ciężar,

za to jej towarzysz spokojnie założył nogę na nogę z miną

człowieka pozbawionego wszelkich trosk.

Nie wyglądasz mi na osobę, którą może powstrzymać taki

drobiazg –

zauważył niewinnym tonem.

Wystarczy przekupić kapitana, problem polega tylko na

tym, kiedy w końcu uda się wypłynąć.

Z dezaprobatą pokręcił głową.

Oj, Kate, jakaś ty cyniczna. I jak mało pomysłowa.

O ile tym pierwszym określeniem nie przejęła się zbytnio,

gdyż ta cecha bardzo przydawała się w jej zawodzie, to drugie

dotknęło ją do żywego.

Gdybym nie była pomysłowa, to ciebie też by tu nie było,

bo oprócz mnie nikt nie wyczuł, że coś się święci w związku z

Fioną Ferguson – odparła z urazą.

Początek był niezły, ale co dalej? – Z zadowoloną miną

oparł się wygodniej, zamknął oczy i wystawił twarz do słońca. –

Zatriumfowałaś nad psami, mafiosem i policją i naraz miałby cię

powstrzymać jakiś głupi prom?

Oczywiście musiał jej przypomnieć akurat to, czego

dokonała dzięki jego pomocy, jakżeby inaczej?

Ośmielę się zauważyć, że ty też jesteś uwiązany na wyspie

przez ten głupi prom – wytknęła ze zjadliwą satysfakcją.

– Wcale nie.

Nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że na jego

twarzy widnieje ten wyraz zadowole

nia, który zaczynała

background image

serdecznie nienawidzić.

– A co? Masz bilety na obie wycieczki?

Nie. Inny środek transportu.

Aż otworzyła usta ze zdziwienia, lecz na szczęście Max

wciąż miał zamknięte oczy, więc nie zauważył jej miny.

Wynająłem łódź – wyjaśnił uprzejmie.

– To czemu siedzisz tutaj?

Czekam, aż zatankują paliwo.

Kate nie wytrzymała i rozejrzała się dookoła, zaś Max

musiał to wyczuć, gdyż leniwie otworzył jedno oko i wskazał

ręką:

– Tam.

Ujrzała zgrabny kabinowy jacht i bezwiednie zacisnęła dłoń

na pasku aparatu. Spokojnie znalazłoby się miejsce dla więcej niż

jednego pasażera...

Wynająłeś całość, czy tylko zaklepałeś sobie miejsce?

Całość.

Zauważyła, że Max przypatruje jej się bacznie i poczuła się

tak samo, jak wtedy pod zamkniętą bramą willi. Znów

znajdowała się w pułapce i, tak jak poprzednio, człowiek, który

mógł wydobyć ją z tarapatów, bawił się jej kosztem.

Wyraźnie czekał, aż ona go poprosi, żeby łaskawie zechciał

udzielić pomocy. Duma nie pozwalała jej tego zrobić.

Z drugiej jednak str

ony czas pracował na jej niekorzyść...

No, chyba skończyli. – Max wstał z ławki i przeciągnął się.

– Pora na mnie.

Nie zaproponujesz, żebym płynęła z tobą? – spytała

cichym głosem.

– Nie.

No tak, można było się tego spodziewać. On nie przepuści

okazji,

żeby udowodnić swoją przewagę. Nie miała wyjścia,

musiała się dostosować.

A czy mogę zabrać się z tobą?

– Tak. –

Sięgnął po jej zakurzoną torbę, przewiesił sobie

przez ramię i wyciągnął rękę, by pomóc Kate wstać.

Nienawidziła go w tym momencie z całego serca, ale cóż

miała zrobić? Puściła jego dłoń, gdy tylko się podniosła.

Ile będzie mnie to kosztować? – spytała, choć nie

przypuszczała, by człowiek, który mógł sobie łatwo pozwolić na

wynajęcie jachtu, potrzebował zwrotu części kosztów.

Max powoli zmie

rzył ją wzrokiem, a kąciki jego ust uniosły

się nieznacznie w leciuteńkim uśmiechu.

Porozmawiamy o tym... później.

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Przypłynęli do Sorrento na długo przed promem z Capri, ale

oczywiście dużo później niż Fiona i Damian. Patrząc na

luksuso

wy biały jacht, który kołysał się łagodnie przy brzegu,

Kate planowała następne posunięcie. Max stał nieopodal, ale

sprawiał wrażenie, jakby nic go nie obchodziło. Przez całą drogę

siedział na samym dziobie, wystawiając twarz do wiatru i

bryzgów słonej wody lub też żartując z kapitanem.

Łatwo mu się było śmiać, skoro nie musiał się martwić o

pieniądze – w odróżnieniu od Kate. Wiedziała, że nie może sobie

pozwolić na spędzenie kilku kolejnych dni we Włoszech, ale

musiała zaryzykować, ponieważ zainwestowała już zbyt dużo w

ten wyjazd. Gdyby się teraz wycofała, wszystko poszłoby na

marne. W dodatku zostawiłaby Maxa samego na polu bitwy i to

jemu przypadłaby palma zwycięstwa. O, nie, nie dopuści do tego!

Z tym buntowniczym nastawieniem zeszła na brzeg.

Arrivederci!

Max pomachał kapitanowi na pożegnanie. –

No, to jesteśmy – obwieścił z zadowoleniem.

Jego dobry humor zirytował ją. Już miała w odpowiedzi

wygłosić jakąś kąśliwą uwagę, gdy nagle słowa zamarły jej na

ustach. Jej towarzysz wyglądał na zupełnie odmienionego tą

podróżą, wydawało się, jakby morska woda zmyła z jego twarzy

zmęczenie i smutek. A może to wpływ słynnego łagodnego

światła włoskich wieczorów, które zainspirowało tylu artystów?

Tym razem zainspirowało ono Kate. Bez namysłu rzuciła torbę na

ziemię, podniosła aparat, ściągając osłonę obiektywu i

wprawnym gestem błyskawicznie nastawiła czas oraz przesłonę.

Zauważyłaś coś ciekawego? – Odwrócił twarz w jej stronę,

a wtedy zrobiła mu zdjęcie.

Co ci przyszło do głowy? – spytał ze śmiechem. – Czy

wyglądam aż tak tragicznie, że trzeba było to uwiecznić?

Przeczesał palcami potargane przez wiatr włosy.

Zamknęła aparat, zastanawiając się nad odpowiedzią.

Wyglądasz na szczęśliwego – wyjaśniła. – A chyba od

dawna nie byłeś – dodała po chwili, choć nie wiedziała, czy nie

powinna zachować tej uwagi dla siebie.

Przyglądał jej się przez moment w milczeniu, po czym

skierował wzrok z powrotem ku morzu.

Ostatni raz płynąłem łodzią dwa lata temu. To była zima.

Cieśniny Allimah. Noc. Każdy z nas oświetlał powierzchnię

wody reflektorem, w każdej chwili mogliśmy natknąć się na

minę. Nie miałem odwagi mrugać, oczy mi łzawiły, ale bałem się

poruszyć, żeby je wytrzeć. Ułamek sekundy wystarczyłby, żeby

przeoczyć niemal niewidoczny czarny kształt w czarnej wodzie. I

było zimno, tak straszliwie zimno... – Jego głos stawał się coraz

cichszy.

Chciała spytać, czemu właściwie znalazł się na tamtej łodzi i

co go zmusiło do tak niebezpiecznej wyprawy, ale intuicja

background image

podpowiedziała jej, żeby nie wtrącać się do jego wspomnień.

Może sam zechce ujawnić coś więcej? Widziała po wyrazie jego

oczu, że wciąż nie do końca powrócił do teraźniejszości, że nadal

miał przed sobą widok, o którym mówił. On jednak uśmiechnął

się samymi ustami i przewiesił sobie przez ramię swoją skórzaną

tor

bę, równie zniszczoną jak jej własna.

Głodna?

– Potwornie –

przyznała.

Zerknął na zegarek, a potem położył dłoń na plecach Kate i

skierował ją w stronę małego barku.

Zdążymy coś przegryźć. Mamy czterdzieści minut do

odejścia pociągu.

Pociągu? O czym ty mówisz?

A nie wybierasz się do Rzymu? – zainteresował się,

cofając rękę. – Przecież film jest kręcony właśnie tam.

Owszem, ale jeszcze nic nie zrobiłam w tym kierunku...

Ale ja zrobiłem – poinformował spokojnie i podszedł do

stolika, gdzie poczeka

ł, aż zdezorientowana Kate dołączy do

niego i podsunął jej krzesło. – Mamy bilety na ekspres do Rzymu

o dziewiątej wieczorem.

Nie podobało jej się to.

Aha, z góry założyłeś, że będę chciała z tobą pojechać?

– A nie chcesz?

Usiadła i ze złością sięgnęła po menu. Max zaczynał się

coraz bardziej szarogęsić, na co nie powinna mu pozwalać, ale z

drugiej strony nie mogła też pozwolić, by duma przeszkodziła jej

w wykonywaniu pracy.

A właściwie, jak ty to załatwiłeś?

Zarezerwowałem je telefonicznie z kasy biletowej na

Capri.

Przypomniała sobie zapatrzoną w ekran telewizora kobietę,

która z nią w ogóle nie chciała gadać. No tak, ale ona nie była

przystojnym szatynem...

Jesteś całkiem niezły jak na nowicjusza – przyznała

niechętnie.

Roześmiał się.

Nie jestem nowicjuszem, zapewniam cię.

W swoim fachu na pewno nie, ale to jest coś zupełnie

innego.

Nie Uczyłabyś się ze mną, gdybym nie był ci do niczego

przydatny. Aczkolwiek i tak zamierzałaś zostawić mnie na

wyspie, prawda?

Rzuciła menu na blat stolika, nawet go nie czytając.

Nie mam w zwyczaju pomagać konkurencji.

Nie stanowię konkurencji.

– W takim razie, jak to nazwiesz? –

zaatakowała Kate, która

zdecydowała się postawić sprawę jasno. Najwyższy czas

wyjaśnić sobie pewne sprawy.

– Powiedzmy,

że jestem po prostu zainteresowany tym, żeby

twoja gazeta otrzymała dobry materiał.

background image

Spojrzała na niego wymownie. Przez dłuższą chwilę

mierzyli się wzrokiem, starając się przeniknąć myśli drugiej

osoby, jednocześnie nie ujawniając swoich. Byli dwojgiem

samotników, którzy przywykli do obserwowania innych, sami

pozostając w cieniu i nigdy nie odkrywając swoich kart przed

nikim. Kate zrozumiała nagle, że ma przed sobą pokrewną duszę.

Nie pracuję już jako reporter wojenny, postanowiłem

rozejrzeć się za czymś innym. Twoja praca może być całkiem

niezła.

Widzę, że nie owijasz w bawełnę – skomentowała cierpko.

Nie, wcale nie zamierzam wysadzić cię z siodła i zająć

twojego miejsca –

uspokoił ją szybko. – Chciałem tylko

powiedzieć, że zmieniam pole działania. Fotografowałem takie

widoki, że z przyjemnością przerzucę się na coś zupełnie innego,

dlatego pomyślałem o tym, co ty robisz.

Daję ci słowo, że uganianie się z aparatem za znanymi

ludźmi wcale nie jest takie ekscytujące, jakby się mogło wydawać

zapewniła go.

Domyślam się – odparł Max, skinął na kelnera i zamówił

dwie pizze. –

Dlatego potrzebuję dobrego nauczyciela, a Glen

powiedział mi, że jesteś najlepsza.

Warto wiedzieć takie rzeczy, pomyślała. Jeśli rzeczywiście

tak powiedział, to wykorzystam to, gdy przyjdzie do ustalania

ceny za zdjęcia.

Chyba nie masz nic przeciw temu, żeby wprowadzić

kolegę reportera w tajniki fachu? Oczywiście, nie liczę na dużo,

ale przynajmniej mogłabyś mi trochę pomóc. Sama zauważyłaś,

że jestem nowicjuszem.

Musiałaby upaść na głowę, żeby pomagać konkurencji.

Tym niemniej, komplementy robiły swoje. Sam wielki Max

Hunter nazywał siebie jej kolegą i prosiło naukę. Nie każdy mógł

usłyszeć coś takiego. Kto wie, może do tej pory jeszcze nikt tego

nie usłyszał...

– Co chcesz wiedzie

ć? – spytała, unikając w ten sposób

udzielenia jasnej odpowiedzi.

W tej grze nie ma żadnych reguł, prawda? Każdy działa na

własną rękę i nikt się nie wtrąca do jego metod?

Zauważyła, jak lśnią mu oczy. Stało się dla niej oczywiste,

że Max nade wszystko uwielbiał wolność działania i nie znosił

być od kogokolwiek zależny. Zupełnie tak samo, jak ona.

Czego właściwie ode mnie oczekujesz?

Pozwól mi jechać z tobą i przyjrzeć się, jak to wygląda.

Wcale jej się ten pomysł nie podobał, jednakże zdawała

sobie s

prawę z tego, że znów nie pozostawił jej wyjścia.

Odmowa niczego by nie załatwiła, mogłaby tylko pogorszyć

sprawę, gdyż Max stanąłby na głowie, żeby pierwszy zrobić

zdjęcia i udowodnić w ten sposób, że jest lepszy i że poradził

sobie bez niczyjej pomocy. L

epiej się zgodzić, przynajmniej

będzie miała go na oku.

Dobrze, ale pod jednym warunkiem. Fiona należy do mnie.

background image

Ja robię zdjęcia i ja ustalam sposób działania – oznajmiła twardo.

Max ściągnął brwi, lecz po chwili niemal niezauważalnie

skinął głową.

– Zgoda.

Było oczywiste, że nie przywykł do tego, by ktoś dyktował

mu warunki. Kate poczuła, że w tym momencie odniosła

zwycięstwo, może nawet ważniejsze, niż mogłoby się to komuś

wydawać.

Przygotowanie pizzy zajęło więcej czasu, niż się

spodziewali i w efe

kcie zdążyli przełknąć zaledwie kilka kęsów,

gdy okazało się, że muszą się zbierać. Zapakowali resztę w

papier, chwycili butelki z wodą mineralną i pobiegli na stację.

Zdążyli odebrać swoje bilety i wsiąść do pociągu niemalże w

ostatniej chwili. Wciąż dysząc po szaleńczym biegu, zajęli

miejsca w wagonie pierwszej klasy i w tym momencie pociąg

ruszył.

Udało się – powiedział z zadowoleniem Max.

Kate, coraz bardziej zmęczona po szaleńczym dniu, zdobyła

się na blady uśmiech i wyjęła nadgryzioną pizzę z zatłuszczonego

papieru.

– Dobrze, ustalmy wreszcie kwestie finansowe –

powiedziała, choć obawiała się, że po usłyszeniu odpowiedzi

straci apetyt. Trzeba było to jednak załatwić.

– Nie mówmy o tym.

Poczuła, że jedzenie staje jej w gardle. Przełknęła

pospiesznie.

Aż tyle to kosztowało? – Starała się nadać swojemu

głosowi dość obojętny ton, ale chyba nie wyszło jej to najlepiej.

Chodzi mi o to, że wpiszemy wszystko w koszt mojej

delegacji, tak będzie prościej.

Chcesz mi powiedzieć, że Glen pokrywa twoje wydatki? –

wyrwało jej się, lecz była zbyt zdumiona, żeby się powstrzymać.

Jej szef słynął z tego, że miał przysłowiowego węża w kieszeni.

Jedyne, co udało jej się od niego wydębić, to pieniądze na bilet

lotniczy do Włoch, a i tak zamierzał jej to potrącić przy płaceniu

za zdjęcia.

Max przez chwilę przyglądał jej się w milczeniu i Kate zdała

sobie sprawę z tego, że zdradziła mu o sobie zbyt wiele.

Zawsze tak jest, kiedy dla kogoś pracuję – wyjaśnił.

– Ale Glen nie uznaje takich zasad –

niemal warknęła, w

myślach podwajając cenę za zdjęcia Fiony.

A prosiłaś go kiedyś o to?

Żachnęła się.

Oczywiście!

Gniewnie ugryzła zimną już pizzę, choć rzeczywiście

straciła apetyt. Do Ucha, wychodziła w jego oczach na naiwną

amatorkę.

Max w zamyśleniu bawił się swoją butelką wody mineralnej.

Zawsze przecież możesz sprzedać zdjęcia komuś innemu.

To niczego nie zmieni. Tylko fotoreporterzy na stałej

background image

umowie, no i takie sławy jak ty, oczywiście, mają pokrywane

koszty wyjazdów. Jak ktoś pracuje na zlecenie, to sam za

wszystko

płaci.

To czemu nie przechodzisz na stały kontrakt?

Zaproponowałam to Glenowi jakiś czas temu, ale odparł,

że „World Eye” nie może sobie na to pozwolić. – Nie dodała, że

nie ponowiła propozycji i że teraz nie przyjęłaby takiej oferty,

nawet gdyby szef

błagał ją na klęczkach. To, co się zrobiło z tej

gazety, stanowczo wykluczało jakąkolwiek dalszą współpracę.

Od dawna jesteś w takim zawieszeniu?

Od kilku miesięcy – odparła, po czym skorygowała w

myślach, że właściwie to już rok. No, może trochę więcej.

Szczerze mówiąc, to prawie dwa lata... Właściwie, jak to się

stało? Dlaczego dopuściła do tego, by traktowano ją niemal jak

popychadło? – Myślałam, że z czasem jakoś wszystko się ułoży –

wytłumaczyła dość niezdarnie. – Kiedy gazeta sprzedawała się

lepie

j, to i Glen więcej płacił.

Oczywiście, gdy popyt spadał, to Glen płacił mniej, ale tego

już nie dodała. Tak, rzeczywiście trzeba zwijać żagle i znaleźć

sobie inną przystań. A pieniądze za zdjęcia Fiony Ferguson dadzą

jej czas na poszukanie innej pracy. Westchnęła, co oczywiście nie

umknęło uwagi Maxa.

Czemu tak długo pozwalasz mu się wykorzystywać?

Chyba z poczucia lojalności. To właśnie on po raz

pierwszy zapłacił mi naprawdę duże pieniądze za zdjęcia i to

akurat

wtedy, gdy diabelnie ich potrzebowałam.

– A teraz nie potrzebujesz?

Uśmiechnęła się niewesoło.

– Dobre pytanie.

Odpowiedział jej podobny uśmiech.

Tak, łatwo jest gdzieś utknąć i nie posuwać się dalej.

Wtedy przestajesz doceniać swoją wartość.

Łatwo ją też przecenić, a wtedy spada popyt na twoje

usługi – ostrzegła.

Czasami trzeba zaryzykować.

Dobrze ci mówić, kiedy masz pełne konto w banku,

pomyślała z urazą.

Dzięki za radę – odparła z przekąsem.

Och, nie musisz brać sobie tego do serca.

– Nie oba

wiaj się, nie wezmę.

Max roześmiał się, słysząc tę ciętą odpowiedź, ale śmiał się

jakby ciut za głośno i za długo, by to było szczere.

– Nie lubisz mnie, prawda?

Ale za to mi się podobasz, pomyślała. Kate z wysiłkiem

odsunęła od siebie tę myśl.

– Przede ws

zystkim prawie cię nie znam, więc trudno

cokolwiek powiedzieć. Nie da się jednak ukryć, że stanowisz

zagrożenie dla mojej przyszłej stabilizacji finansowej.

Uwierz mi, że nie.

Niby czemu miałabym ci wierzyć?

background image

Rysy jego twarzy stwardniały wyraźnie.

– Nie

zapominaj, że mogłem zostawić cię na terenie willi

mafiosa, potem na przystani na Capri, a wreszcie w Sorrento.

Czemu więc tego nie zrobiłeś?

W jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk. Max przez

chwilę nie odpowiadał i Kate odgadła, że starannie dobierał każde

słowo.

Jestem znany z tego, że pomagam kolegom po fachu, gdy

wpadną w tarapaty.

Może cię to zadziwi, ale nie jestem taka znowu bezradna,

jak mogłoby ci się wydawać. Miałam plan wydostania się z Capri,

spokojna twoja głowa – oznajmiła z godnością, po czym oparła

się i zamknęła oczy, dając znak, że uważa dyskusję za

zakończoną.

Starała się nie myśleć o tym, że dotrą na miejsce w samym

środku nocy i że trzeba będzie zorganizować jakiś nocleg.

Zamiast tego myślała o mężczyźnie, który irytował ją

bezgranicznie i jednocześnie fascynował. Zerknęła na niego

nieznacznie spod rzęs i odkryła, że przyglądał jej się z absolutnie

nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Co on sobie myśli? O co mu tak naprawdę chodzi? I

właściwie czemu zależy mi na tym, żeby go przeniknąć? Czemu

tak mnie to korci? Czy to nie jest niepokojący znak? Ale jakoś

wcale mnie to nie niepokoi. Ale czy to, że mnie to nie niepokoi,

nie jest jeszcze bardziej niepokojące? Chyba się trochę

zakałapućkałam... Coś mi się zdaje, że lepiej zrobię, jak spróbuję

się zdrzemnąć. Mam przeczucie, że czeka mnie sporo bezsennych

nocy...


Kate, przestań się wreszcie głupio upierać!

Zarezerwowałem dla nas miejsca w Hotelu Principe. – Max skinął

na taksówkę.

Principe? Nie, ten hotel z pewnością nie figurował w jej

„Praktycznym przewodniku po Rzymie”.

Dzięki, ale wolę zatrzymać się w Villa de San Marco.

Kate była zdeterminowana, żeby wreszcie wyrwać się spod

nieznośnej kurateli Maxa. Koniec z traktowaniem jej jak małe

dziecko, koniec z podejmowaniem decyzji samemu, koniec

nieliczenia się z jej zdaniem.

Kiedy tam jest naprawdę fajnie. Znam dyrektora,

zobaczysz, że będą nas rozpieszczać. Co masz sobie odmawiać?

Kate znalazła się w rozterce. Z jednej strony miała ogromną

ochotę odegrać się trochę na Glenie i zaszaleć na jego koszt, a z

drugiej pragnęła nareszcie zerwać z wizerunkiem biednej

zagubionej Kate i dzielnego rycerza Maxa, który przybywał jej na

odsiecz.

Wciąż niepewna, czy słusznie postępuje, wsiadła do

taksówki. Nie przesadzaj, naprawdę jest środek nocy, a ty nie

masz nigdzie zarezerwowanego pokoju, tłumaczyła sama sobie,

ale wciąż miała obiekcje, które wcale się nie zmniejszyły, gdy

background image

weszła do wyłożonego marmurem holu. Chyba z tuzin

kryształowych luster w grubych złoconych ramach ukazał odbicie

cokolwiek

speszonej młodej kobiety w nieco wygniecionym

czarnym ubraniu.

– Kate, pozwól, to jest signor Giordano. –

Max przedstawił

starszego pana, niewiele wyższego wzrostem od niej.

– Witamy w Principe, signorina.

To miejsce słynie z gościnności. Czy nie można by trochę

porozpieszczać również panny Brandon? – dodał Max.

Ależ oczywiście!

Kate poczuła się nagle tak, jakby mówili o dwunastoletnim

dziecku, ale z drugiej strony głupio byłoby protestować.

Zresztą, wcale jej nie przeszkadzało, że choć raz w życiu

kto

ś zamierza jej dogadzać, bynajmniej...

Wjechali staroświecką windą na samą górę, gdzie signor

Giordano zaprowadził ich korytarzem pod podwójne drzwi, obite

bladobłękitnym aksamitem. Przekręcił w zamku ozdobny klucz,

ujął złocone klamki i teatralnym gestem otworzył oba skrzydła,

by od razu ukazać gościom pełen widok apartamentu.

Max wszedł do środka i dopiero po kilkunastu krokach

zorientował się, że coś jest nie tak. Odwrócił się i ujrzał, że Kate

zamarła w progu. Gestem zaprosił ją do środka, lecz bez rezultatu.

– Signorina? –

odezwał się z niepokojem dyrektor hotelu.

Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Max podszedł i

bezceremonialnie wciągnął ją do środka.

Tu są dwie sypialnie – wyjaśnił z lekkim naciskiem w

głosie. – Jedna tu, a druga tam – wskazał. – Wybierz, którą

chcesz.

Jak ona miała wybierać, skoro aż kręciło jej się w głowie od

natłoku rzeźb, luster, obrazów oraz unikatowych mebli?

Zaraz, zaraz, czy przypadkiem nie czytała gdzieś, że

luksusowy Principe był starym pałacem przerobionym na hotel?

– Czy mo

gę coś zasugerować, signorina? Radziłbym

zdecydować się na sypialnię po prawej, ma ona odrobinę większą

łazienkę.

Dziękuję – odparła, starając się wykazać opanowaniem.

Szczyciła się tym, że potrafiła poradzić sobie w każdej

sytuacji. Na tę jednak nie była przygotowana, gdyż nigdy w życiu

nie przyszłoby jej do głowy, że znajdzie się w takim miejscu.

Oszołomiona, podążyła za uprzejmym Włochem przez

salon, następnie przez jadalnię, w której znajdował się

przepięknie nakryty stół i gdzie spokojnie mogłoby biesiadować

kilkanaście osób. Zdała sobie sprawę z tego, że apartament był

znacznie większy od całego jej mieszkania, zaś opłata za jedną

noc pewnie pokryłaby jej miesięczny czynsz.

Gdy stanęli na progu sypialni, aż wciągnęła powietrze ze

zdumienia.

Mogę spytać, czy signorina jest zadowolona?

Czy ten człowiek kpił sobie z niej? Miała przed sobą pokój,

jaki do tej pory mogła ujrzeć jedynie na zdjęciach w kolorowych

background image

magazynach –

z ogromnym marmurowym kominkiem, satynową

pościelą i łożem z baldachimem. Nie było sensu udawać, że

przywykła do luksusu i że taki widok nie robi na niej wrażenia.

Spojrzała na dyrektora i wyczytała w jego spojrzeniu autentyczny

niepokój. Odgadła, że on z kolei przywykł do zblazowanych

bogaczy, których trudno zadowolić.

– To jest

najpiękniejszy pokój, jaki kiedykolwiek widziałam

przyznała szczerze. – Nigdy nie zapomnę tego widoku.

Jego twarz rozjaśniła się promiennym uśmiechem.

W następnej kolejności przeszli do łazienki, gdzie dyrektor

hotelu włączył elegancki elektryczny grzejnik, na którym

starannie ułożył wyjęty z szafki miękki biały szlafrok z

wyhatfowaną nazwą hotelu. Potem odkręcił kurki, by napuścić

wody do wanny, skłonił się głęboko i dyskretnie zniknął za

drzwiami.

Kate uśmiechnęła się do siebie. Rzeczywiście była

rozpieszczana, i to bardzo.

Starannie obejrzała etykietki na szklanych buteleczkach,

ułożonych z wyszukaną niedbałością w białym plecionym

koszyczku, wybrała esencję różaną i wlała do wody. Glen w życiu

nie uiści rachunku za takie luksusy, pomyślała. Niezależnie od

tego, co Maxowi się wydaje i jak bardzo się przyjaźnią, nie ma

mowy, żeby szef przełknął taki rachunek.

Cóż, Max będzie zmuszony sam pokryć koszty swoich

zachcianek, ale pewnie spokojnie mógł sobie na to pozwolić,

więc nie musiała mieć wyrzutów sumienia.

Gdy zakręciła wodę, usłyszała pukanie do drzwi.

– Kate, gdy wyjdziesz.

Ponieważ jeszcze się nie rozebrała, otworzyła mu, a on podał

jej małą srebrną tacę. Ze zdumieniem spojrzała na kieliszeczek

bursztynowego płynu i filiżankę z mlekiem.

– Co to jest?

Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale podbiłaś serce naszego

gospodarza. Likier pochodzi z jego prywatnego barku, zaś mleko

ma pomóc ci zasnąć.

. –

Akurat do tego nie potrzebuję żadnej pomocy – odparła,

ale i tak wzięła od niego tacę.

– Dobranoc. –

Odwrócił się, żeby iść do siebie.

– Max?

Zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco.

Wiedziała, że powinna go ostrzec, że to wszystko jest na

jego koszt, bo Glen odmówi zapłacenia rachunku, ona zaś nie ma

pieniędzy, żeby mu zwrócić. I żeby nie liczył na to, że ona da się

przekupić takim traktowaniem i złagodzi swoje warunki, jeśli

chodzi o sprawę Fiony. Nie miała jednak serca mówić mu tak

nieprzyjemnych rzeczy w środku nocy, gdy naprawdę mieli za

sobą już dosyć wrażeń. Lepiej poczekać z tym do jutra.

– O co chodzi? – spy

tał, gdy jej milczenie przedłużało się.

O nic. Chciałam tylko podziękować.

Skinął głową.

background image

Śpij dobrze.

Patrzyła za nim, dopóki nie zniknął za drzwiami, a potem

rozejrzała się po swoim królestwie. Zauważyła, że kołdra jest

zachęcająco odwinięta, widać signor Giordano pomyślał o

wszystkim. Z niedowierzaniem pokręciła głową, po czym

postawiła tacę na marmurowym blacie stolika. Z lubością

pociągnęła maleńki łyczek wyśmienitego trunku, a potem nieco

większy ciepłego mleka, zostawiając sobie resztę likieru na

później, gdyż zamierzała sączyć go w łóżku. A może lepiej

podczas kąpieli? Trudna decyzja...

Ech, to było życie!

Życie, do jakiego lepiej się nie przyzwyczajać...

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Kate zamierzała porozmawiać z Maxem przy śniadaniu, ale

w końcu na nie nie poszła. Okazało się bowiem, że śniadanie...

przyszło do niej.

Delikatne pukanie do drzwi spowodowało, że na poły

rozbudzona Kate odruchowo zasłoniła się kołdrą aż po brodę, aby

zakryć swoją dość prostą koszulę. Miała nieodparte wrażenie, że

w

takiej sypialni powinno się obowiązkowo nosić jakieś

powiewne jedwabie i koronki, wszystko inne zakrawało na gruby

nietakt...

Czy pan Hunter już jadł? – spytała pokojówkę, która

postawiła przed nią tacę na nóżkach.

Tak. I powiedział, że ma pani odpoczywać i niczym się nie

martwić.

Gdy Kate została sama, podciągnęła się nieco wyżej na

poduszkach i ogarnęła tęsknym spojrzeniem wspaniale

zastawioną tacę. Przywykła do tego, że zrywa się z samego rana i

dokądś pędzi, pierwszy raz w życiu zdarzyło się, że miała zostać

w piernatach i raczyć się podstawionymi pod sam nos

pysznościami. Czy powinna sobie tak dogadzać?

Kuszące zapachy oraz widok chrupiących rogalików szybko

rozwiały jej wątpliwości. Nalała sobie kawy do filiżanki, napiła

się i z zadowoleniem zapadła się głębiej w poduszki. Mmm, ale

dobrze... Nie miała pojęcia, która może być godzina, ale

zerknięcie na zegarek wydawało się zbyt wielkim wysiłkiem.

Zamiast tego, leniwym gestem sięgnęła po świeżutkie pieczywo

oraz angielskojęzyczną gazetę, którą również jej przyniesiono.

Nie miała ochoty czytać, ale wolała udawać sama przed

sobą, że robi cokolwiek pożytecznego, a nie tylko pławi się w

luksusie. Może znajdzie jakąś informację o nowym filmie Fiony i

czegoś się dowie?

Ku swemu zaskoczeniu rzeczywiście znalazła notatkę na ten

temat, z której wynikało niezbicie, że kręcenie ujęć we włoskim

plenerze jest prawie na ukończeniu. Na ukończeniu?

A ona nie miała jeszcze żadnego materiału!

W pośpiechu odstawiła tacę i wyskoczyła z łóżka. Chyba

zupełnie zgłupiała od tego zbytku, kto to widział tak się

idiotycznie byczyć, kiedy trzeba brać się do roboty? Max co

prawda powiedział, że miała odpoczywać i niczym się nie

martwić, ale teraz już rozumiała, skąd się wzięła ta jego rzekoma

troska. Chciał uśpić jej czujność, by móc bez przeszkód śledzić

tamtych dwoje, podczas gdy ona będzie się przewracać z boku na

bok!

Zdenerwowana tą perspektywą, w dzikim pośpiechu

naciągnęła czarne legginsy oraz czarną bluzeczkę, ochlapała

twarz zimną wodą, przeczesała włosy i wypadła z pokoju.

W jadalni i salonie nie było nikogo.

– Max?

background image

Cisza. Kate podbiegła do drzwi jego sypialni i zapukała.

– Max?

Gdy ponownie nie usłyszała odpowiedzi, zajrzała do środka.

Maxa nie było, a co gorsza, zniknęła również jego podręczna

torba ze sprzętem fotograficznym. Wszystko jasne.

Jak mogłam być tak naiwna, wyrzucała sobie, wracając

biegiem do swojego pokoju. I co z tego, że zgodził się na moje

warunki, powiedzieć można wszystko! Spakowała się w

imponującym tempie, do czego przyczynił się również fakt, iż

odkry

ła, że jest już wpół do jedenastej. Zbiegła na dół po

schodach, gdyż tak było szybciej niż windą i wynajęła samochód,

co na szczęście w tym hotelu nie wymagało zbędnych

formalności i straty czasu. Wiedziała, że przez to nie będzie w

stanie opłacić żadnego następnego noclegu, ale przecież mogła

przespać się w samochodzie, już nieraz jej się to zdarzało.

Jadąc niczym rajdowiec, dotarła na miejsce, bijąc chyba

wszelkie rekordy, gdyż dopingowała ją złość i determinacja.

Max nie zrobi zdjęć pierwszy, po jej trupie!

Jednakże wcale go tam nie było. Dziwne, znając jego

metody, można byłoby się spodziewać, że wynajął helikopter,

żeby tylko dotrzeć tam przed nią. Kate rozejrzała się nieufnie

dookoła. Nic się tu nie zmieniło od czasu, gdy przed tygodniem

ruszyła za Fioną na Capri. Elegancki kampobus stał nadal w

cieniu drzew oliwnych, które zapewniały aktorce cień... i

znakomite schronienie śledzącej ją Kate.

Zajęła swoje ulubione miejsce i czekała.

Czekała... i czekała...

Słońce wznosiło się coraz wyżej, zaczynając prażyć

niemiłosiernie. Mimo iż częściowo schowana w cieniu, Kate

pożałowała, że nie ma na sobie białego ubrania, nie odczuwałaby

może aż takiego gorąca. Biel jednak zbytnio rzucała się w oczy,

co w tym zawodzie było zdecydowanie niepożądane.

Obserwowała, jak w oddali ustawiano statystów, którzy

mieli brać udział w scenach zbiorowych wokół starego

kamiennego domostwa. Film nosił tytuł „Włoska zemsta” i

opowiadał historię niewinnej i ufnej dziewczyny, której wieś ma

zostać włączona do szybko rozrastającego się miasta.

Wieśniacy nie chcą się zgodzić na zburzenie swoich domów

i na miejski tryb życia, bohaterka wyrusza więc do Rzymu w

poszukiwaniu sprawiedliwości. Niestety, zakochuje się tam w

synu głównego wroga, zaś wieśniacy w zemście palą jej rodzinny

dom. Histo

ria równie dobra jak każda inna, ale zdaniem Kate

obsadzenie Fiony w roli niewinnego dziewczęcia było zbyt

mocno naciągnięte. Za to Damian pasował jak ulał do roli

rozkapryszonego złotego młodzieńca.

Pokrzykiwaniom i nerwowej krzątaninie nie było końca, ale

wokół kampobusu Fiony zupełnie nic się nie działo. Kiedy

nadszedł czas posiłku i zgłodniali ludzie zaczęli się kręcić przy

przyczepie z jedzeniem, Kate postanowiła wmieszać się między

nich. Po pierwsze, umierała z głodu i pragnienia, a po drugie,

background image

m

iała nadzieję dowiedzieć się czegoś.

Włożyła czapkę z daszkiem i czarne okulary, schowała w

gąszczu torbę ze sprzętem fotograficznym, po czym z miną osoby

pewnej siebie opuściła swoje schronienie. Niestety, z rozmów,

które podsłuchała po drodze, nie wynikało, by para głównych

aktorów miała się w ogóle pojawić tego dnia na planie. Z

pewnością zamierzano nadal kręcić sceny zbiorowe, ale nie

dowiedziała się nic ponadto. Niedobrze. To by oznaczało, że w

głupi sposób zmarnowała mnóstwo czasu.

A jeżeli przez to Max ją ubiegnie?

Kiedy sięgała po kanapki, jakiś mężczyzna obsługujący

bufet odezwał się do niej po włosku, a gdy nie zareagowała,

przerzucił się na angielski.

Ja tu chyba pani jeszcze nie widziałem.

Och, tyle osób się tu kręci – rzuciła nonszalanckim tonem.

– Jestem jednym z operatorów kamer. –

Wzięła tacę i zaczęła

zapełniać ją kanapkami i innymi smakołykami, co umożliwiło jej

stopniowe odsuwanie się od niego. – Moja kolej, żeby zanieść

jedzenie statystom –

wyjaśniła, gdy wciąż jej się przyglądał.

– Kiedy nie ma zwyczaju...
– Dzisiaj jest –

oznajmiła z pewnością siebie, dodając puszki

z napojami, żeby wyglądało to bardziej przekonująco.

Mamy jeszcze większe przestoje niż zazwyczaj, nie

możemy dopuścić, żeby stracili cierpliwość i poszli sobie w

diabły. – Niczym nie ryzykowała, blefując w ten sposób, gdyż

przestoje na planie filmowym nie stanowiły jakiegoś

wyjątkowego zjawiska.

Zawsze znajdzie się ktoś w zastępstwie – odparł, posyłając

jej szeroki uśmiech.

Był wysoki, przystojny i najwyraźniej marzył o karierze

aktora. Pewnie zaczepiał każdego, o kim myślał, że może mieć

jakieś dojścia.

Nie zajmuję się sprawami obsady, ale w razie czego będę o

panu pamiętać – obiecała i oddaliła się, mając nadzieję, że nie

będzie za nią wołał i dalej jej nagabywał.

N

ie udała się prosto w kierunku swojej kryjówki, gdyż

podejrzewała, iż Włoch może za nią patrzeć. Ruszyła więc

okrężną drogą, omijając różne wozy ze sprzętem i nagle wpadła

na...

– Max!

O, ktoś chyba zgłodniał – zauważył, spoglądając na pełną

tacę.

Zignor

owała brzmiący w jego głosie sarkazm, gdyż co

innego miała teraz na głowie.

– Co ty tu robisz z tym aparatem na wierzchu? – Nerwowo

zaciągnęła go za pobliską przyczepę, nie zważając na

niezadowoloną minę Maxa. – Chodźmy w bezpieczne miejsce,

zanim ktoś nas stąd wyrzuci.

Z powodu kanapek, które ukradłaś?

To jest kamuflaż – wysyczała ze złością i zaprowadziła go

background image

do swojej kryjówki, gotując się ze złości, gdyż Max szedł

spacerkiem, wcale się nie spiesząc. Co on sobie, do licha, myślał?

Że jest niewidzialny? Albo nietykalny?

Nagle przyszło jej do głowy, że rzeczywiście mógł myśleć to

drugie. Był tak znaną osobistością, że w zasadzie stanowił coś w

rodzaju świętej krowy. Może właśnie chciał, żeby ich przyłapano,

bo jego nie ośmielono by się wyrzucić z planu, za to ona

wyleciałaby stąd z hukiem.

Na szczęście, nic się nie stało. Kate trzęsącymi się ze

zdenerwowania dłońmi postawiła tacę na ziemi i zwróciła się do

Maxa:

Chcesz, żeby wszyscy naokoło wiedzieli, że paparazzi

polują na Fionę? – wyszeptała z wściekłością.

Tylko wzruszył ramionami.

Uspokój się, nikt nie zwraca na nas uwagi. Nie sądzę, żeby

ta cała konspiracja była potrzebna.

I tu się pan myli, panie słynny reporterze. To nie jest

wojna, gdzie można sobie wejść w sam środek akcji, jeśli ma się

taką fantazję. Tu trzeba podkradać się do zdobyczy, bo inaczej

ucieknie.

Nie widzę, żeby te kanapki miały nogi – zażartował, lecz

jej nie było do śmiechu.

Od dawna tu jesteś?

Właśnie przyjechałem. Byłbym wcześniej, ale sądziłem, że

wciąż śpisz. Nie miałem pojęcia, że... Że jesteś już gotowa do

wyjścia.

Zrobiło jej się trochę głupio, usiadła więc obok tacy, żeby

uniknąć patrzenia Maxowi w oczy.

Kiedy cię nie znalazłam w apartamencie, pomyślałam, że

już tu jesteś – wyjaśniła.

Teraz rzeczywiście już tu jestem – zgodził się. – Akurat w

samą porę na lunch. Chyba podzielisz się ze mną, co?

Oczywiście – powiedziała z wymuszonym uśmiechem.

Max przysiadł na ziemi i spojrzał pomiędzy pniami drzew na

to, co się działo przed nimi.

Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że praca

paparazzich jest taka fajna.

– Fajna???

A nie? Człowiek obraca się w wielkim świecie, spotyka

prawdziwe gwiazdy, kręci się na planie filmowym, przebiera się

za kogoś innego, ucieka, myli tropy, czuje dreszczyk emocji... I

dostaje za

darmo porządne żarcie – dodał, na co Kate chwyciła

zawiniętą w folię kanapkę i cisnęła w niego.

Zręcznie chwycił ją jedną ręką. – Nie wspominając już o

uroczym towarzystwie –

skomentował spokojnie.

Nie odpowiedziała na tę uszczypliwą uwagę, gdyż

zaprzątało ją coś innego.

Ty to traktujesz jak zabawę?

Przyjrzał jej się nieco uważniej, po czym powoli rozpakował

swoją kanapkę.

background image

Chcesz mi powiedzieć, że nie ekscytuje cię ta cała

maskarada i bawienie się z innymi w chowanego?

Jakbyś zgadł.

Czemu więc to robisz?

Bo nie mam wyjścia, pomyślała. Bo nie mam pieniędzy.

Bo chcę, żeby Jonathan przejrzał na oczy, zrozumiał, jaką

naprawdę kobietą jest Fiona i żeby wreszcie przestał o niej

myśleć.

Oczywiście, nie zamierzała zwierzać się ze swoich

prywatnych kłopotów.

Ponieważ takie zadanie otrzymałam, a ja zawsze

wywiązuję się ze swoich zobowiązań.

Nie pomyślałaś o tym, żeby zmienić pracę?

– Owszem.

Max uniósł brwi.

– I co?
– I nic!

Hej, coś ty taka drażliwa? Jestem tylko ciekaw, jacy to

ludzie są ci paparazzi.

Kate natychmiast wyczuła lekką dezaprobatę w jego głosie.

Odruchowo zaczęła się bronić.

Nie wiem, jak inni, ale ja zaczęłam pracę jako reporter w

porządnym tygodniku, który publikował rzetelne informacje.

Niestety, nakład, a więc i dochody, nie były duże. Któregoś razu

Glen nie miał naprawdę nic interesującego na pierwszą stronę, jak

na złość nic się nie działo, więc trochę na odczepnego

opublikował zdjęcie jakiejś sławy, notabene, zrobione przeze

mnie.

Max pokiwał głową i otworzył puszkę z napojem.

– Do

myślam się, że ten numer sprzedał się lepiej niż

poprzednie?

– To chyba oczywiste –

Kate skrzywiła się. – A Glen potrafi

kalkulować, więc w ciągu roku pismo spadło do poziomu

brukowca. Jedyne, czego ode mnie teraz oczekuje, to fotek
znanych ludzi, najlepie

j robionych z ukrycia i skandalizujących.

Teraz on usłyszał odrazę w jej głosie.

Przecież nie musisz tego robić. Możemy sobie zaraz stąd

pójść.

Ze zdumieniem spostrzegła troskę w jego oczach. On

naprawdę się przejął!

Dzięki – powiedziała z autentyczną wdzięcznością. Ale

obiecałam to Glenowi i nie chcę złamać danego słowa.

Muszę wytropić Fionę. A swoją drogą, nie mam pojęcia,

gdzie ta zaraza się podziewa.

Max rzucił okiem na zegarek.

Najprawdopodobniej właśnie wstaje z łóżka.

Kate zamarła w połowie podnoszenia do ust kolejnej

kanapki.

– Co?

Ma tu być o trzeciej, żeby przygotować się do wieczornych

background image

ujęć.

Skąd wiesz? – spytała Oskarżycielskim tonem.

Giovanni dowiedział się tego dla mnie – odparł takim

tonem, jakby rozmawiali o pogodzie. – Wiesz, to

jest naprawdę

dobre. Lubię włoskie żarcie Zdenerwowała się nie na żarty.

– Kto to jest Giovanni? –

niemal warknęła.

– Giovanni Giordano? –

zdziwił się obłudnie. – Jak to,

przecież poznałaś go ostatniej no...

Pamiętam – syknęła z furią.

Max wzruszył ramionami i sięgnął po następną kanapkę, co

rozwścieczyło ją jeszcze bardziej.

Skoro wiesz, gdzie ona się obraca, to czemu siedzisz tu

sobie i jesz?

Bo wydaje mi się, że starczy dla nas dwojga. Nie krępuj

się, weź jeszcze, naprawdę nie zabraknie.

– Nie mam

ochoty na więcej!

To po co wzięłaś tego tak dużo? – zainteresował się z

niewinną miną.

Kate miała wrażenie, że za moment chyba pęknie ze złości.

Ten wkurzający facet wyraźnie bawił się jej kosztem!

Musiało mu się wydawać strasznie śmieszne, że ona spędziła

tu bezsensownie kilka godzin w potwornym upale, podczas gdy

on doskonale wiedział, że obiekt polowania znajduje się gdzie

indziej.

Chwileczkę... Czy Fiona mieszka w naszym hotelu?

Gdy Max przecząco pokręcił głową, zadała następne

pytanie: – Kiedy si

ę dowiedziałeś, jakie ona ma dzisiaj plany?

Chodzi o to, czy miałem tę informację jeszcze zanim

zniknęłaś, zresztą nie raczywszy nawet zostawić kartki z paroma

słowami wyjaśnienia? – Na te słowa Kate ze wstydem spuściła

wzrok. –

Owszem. Wstałem rano, porozmawiałem z Giovannim i

uznałem, że możesz sobie jeszcze trochę odpocząć.

Szkoda, że mi tego nie powiedziałeś – wymruczała.

Max zmarszczył brwi.

Jak to? A nie dostałaś śniadania?

Chcesz powiedzieć, że było od ciebie? – Spojrzała na

niego ze zdumieniem.

Tak, specjalnie poprosiłem, żeby podano ci do łóżka.

Uznałem, że należy ci się nagroda za wczoraj. – Gdy

zauważył, że Kate nie zrozumiała, wyjaśnił: – Miałaś naprawdę

ciężki dzień. Większość kobiet wpadłaby w histerię i załamałaby

się już po pierwszym niepowodzeniu. Ty nie poddałaś się ani razu

powiedział z uznaniem. – Chciałem ci za to podziękować.

Była zaskoczona. Patrzyła w te jego przedziwne szare oczy,

które –

zdawało się – nabrały jakby nieco cieplejszego odcienia.

Nie miała pojęcia, co o tym wszystkim sądzić.

Gdyby mówił prawdę, byłby to z jego strony naprawdę ładny

gest. Nie ufała mu jednak i wciąż podejrzewała, że za tym

pozornie uprzejmym zachowaniem kryły się bardzo niskie

motywy.

background image

Kate, dlaczego nie posłuchałaś mojej prośby? Dlaczego nie

zostałaś w łóżku albo przynajmniej nie zostawiłaś mi kartki, że

wychodzisz? –

spytał cicho.

Nerwowo zaczęła skubać kawałek folii, starając się

wymyślić jakąś odpowiedź, ale jej milczenie dało Maxowi

wskazówkę.

Myślałaś, że chcę cię wystawić do wiatru, tak?

A co miałam myśleć? – wyrwało jej się.

Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem.

Moja miła, gdybym naprawdę chciał cię ubiec w zrobieniu

tych zdjęć, to w ciągu ostatniej doby miałem wystarczająco dużo

okazji, żeby zostawić cię w tyle.

– Och, doprawdy? – s

pytała z urazą.

Kate, nie próbuj mnie prowokować, żebym zaczął ci to

udowadniać. I tak tego nie zrobię, więc szkoda twojego wysiłku.

Ach, bo uważasz, że pokonanie mnie byłoby tak łatwe, że

nawet nie chce ci się do tego zniżać? – wysyczała, urażona do

żywego sposobem, w jaki na nią patrzył. Zupełnie jakby była

małym dzieckiem, które miał ochotę przełożyć przez kolano, i to

tylko dlatego, że go wystarczająco nie szanowało.

Naprawdę chcesz, żebym ci na to odpowiedział? – spytał

takim tonem, że Kate opamiętała się nieco.

Wchodzenie z nim w otwarty konflikt i dodatkowe

komplikowanie sobie i tak trudnego zadania nie miało sensu.

Lepiej będzie uśpić jego czujność i pokonać go podstępem,

niczym Dawid, który tak właśnie pokonał nie spodziewającego

się niczego Goliata. Zmusiła się do uśmiechu.

Może rzeczywiście masz rację – przyznała potulnie i

zauważyła, że to sprawiło mu przyjemność. Z trudem

powstrzymała się, by nie wznieść oczu ku niebu. Ech, ci

mężczyźni! – Widzisz, ja naprawdę chętnie skorzystałabym z

two

jej rady i odpoczywała w tym cudownym hotelu, ale bałam

się, że zawalę pracę.

Właśnie po to tu jestem, żeby do tego nie doszło.

Ubezpieczam cię.

Wcale jej to nie uspokajało, wręcz przeciwnie.

Ale przecież może się stać tak, że podczas tego... hm...

ube

zpieczania mnie, zrobisz zdjęcie Fionie i Damianowi?

No, owszem, to możliwe – przyznał.

W tym momencie Kate zdała sobie sprawę z tego, że on po

prostu wciąż nie rozumiał praw, jakie rządziły tym zawodem i że

to właśnie stąd wynikała większość nieporozumień.

Choć jej się to nie podobało, musiała postawić sprawę jasno,

inaczej nigdy nie dojdą do ładu. Zebrała się na odwagę.

Max, w tym fachu wyłączność na zdjęcie oznacza dużą

forsę. Jeśli oboje zdobędziemy materiał, jego wartość

natychmiast spa

dnie. A jeżeli tylko ty coś upolujesz, a ja nic, to

zostaję na lodzie. Na wyjątkowo kruchym lodzie, żeby była

jasność. – Choć starała się, by jej tyrada zabrzmiała dość

nonszalancko, do jej głosu zakradło się zdradzieckie drżenie.

background image

Wyraz twarzy Maxa zmienił się w ułamku sekundy.

Och, Kate. Przepraszam, nie miałem pojęcia – wyznał

szczerze i spontanicznie ujął jej obie dłonie. – Daję ci słowo, że

nie będziesz miała żadnych kłopotów finansowych z mojego

powodu.

Uwierzyła mu. Uwierzyła nie tyle jego słowom, gdyż już

nieraz ją okłamano, ale zaufała jego szczeremu spojrzeniu i

ciepłemu dotykowi rąk. Siedzieli tak w milczeniu, patrząc sobie

prosto w oczy i Kate nagle zapomniała, że ma przed sobą Maxa

Huntera, słynnego fotografa. Miała przed sobą niezwykłego,

zabó

jczo przystojnego mężczyznę. Migotliwe blaski słońca i

cienie poruszanych łagodnym wiatrem oliwek tańczyły na jego

twarzy.

Odgłosy z planu filmowego niepostrzeżenie zmieniły się w

ledwo słyszalny szmer.

– Ufasz mi? –

spytał niskim, hipnotyzującym głosem.

B

ez słowa skinęła głową.

– To dobrze –

szepnął.

Poczuła, że nie jest już w stanie w żaden sposób zareagować.

Nie mogła wydobyć z siebie ani jednego słowa, nie mogła

wykonać najmniejszego gestu – jakby rzucono na nią czar.

Max powoli pochylił głowę i Kate zorientowała się ze

zdumieniem, że zamierzał ją pocałować. Jednakże znacznie

bardziej zadziwiające było to, że bardzo tego pragnęła...

Jej powieki opadły beż żadnego udziału z jej strony, zaś usta

rozchyliły się zapraszająco.

Czas stanął w miejscu.

Poczuła delikatny dotyk jego ust, który niósł zmysłową

obietnicę i miała nadzieję, że Max wywiąże się z tej obietnicy.

Zanosiło się na to, gdyż ujął jej twarz w dłonie i pocałował

mocniej, mocniej...

– Natychmiast skontaktuj mnie z moim agentem! –

usłyszeli

gniewny

głos.

Kate podskoczyła z wrażenia i natychmiast otworzyła oczy,

dzięki czemu zdążyła jeszcze dostrzec wyraz twarzy Maxa, na

której malowało się... Rozczarowanie? Może gniew? Teraz

jednak nie miała czasu zastanawiać się nad tym.

– Nic mnie nie obchodzi, która godzina jest teraz w Los

Angeles! Masz w tej chwili do niego zadzwonić! – rozkazywała

Fiona.

Wygląda na to, że nasza gwiazda przybyła na miejsce –

mruknął z rezygnacją Max i lekko pocałował Kate w czoło, zanim

wstał. Niestety, magiczny urok tej chwili i tak już bezpowrotnie

prysł.

Chwycili aparaty i ustawili się między drzewami. Aktorka

szła szybkim krokiem w stronę swojego kampobusu, otoczona

wianuszkiem ludzi, którzy dreptali za nią dość bezradnie,

próbując ją do czegoś przekonać.

Powiedz mu, że nie jadę! – Fiona teatralnym gestem

odrzuciła do tyłu grzywę płomiennych włosów.

background image

Kate zorientowała się, że z tak niewielkiej odległości

wszystko doskonale słychać, więc również trzask migawki i

odgłos przesuwającego się automatycznie filmu. Musiała

poczekać, aż Fiona znów coś wykrzyknie, zagłuszając w ten

sposób inne dźwięki. Wyczuła ostrożny ruch obok siebie i

zerknęła na Maxa, a potem na jego aparat. Przez chwilę walczyła

sama ze sobą, po czym wyszeptała:

To nic nie da. Powinieneś założyć teleobiektyw.

– Nie mam przy sobie.

Już miała mu powiedzieć, że w takim razie wybrał się jak z

motyką na słońce, ale zmieniła zdanie. Jego sprawa.

– To jest absolutnie wykluczone! –

krzyknęła aktorka, zaś

Kate nacisnęła spust migawki. Zdjęcie awanturującej się Fiony

prze

dstawiało sobą pewną wartość. – Tony! Wytłumacz mu, że

muszę się pokazywać, a kto będzie mnie oglądał w tym

cholernym Teksasie? Krowy? –

Tyrada zakończyła się

trzaśnięciem drzwiami, gdy pełna temperamentu Irlandka

zniknęła we wnętrzu kampobusu.

– O czym ona mówi? –

zdumiała się Kate. – Czemu miano

by ją wysyłać do Teksasu?

Chyba po to, żeby dokończyć kręcenie filmu –

podpowiedział niewinnym tonem Max.

– Nonsens.

Wybacz, ale ja zawsze wiem, co mówię. – W jego głosie

zabrzmiało coś, co kazało jej na niego spojrzeć.

– To znaczy?

Uśmiechnął się tym swoim tajemniczym uśmieszkiem, który

doprowadzał ją do szału.

Władze stanu Teksas starają się przyciągnąć przemysł

filmowy. Oferują wspaniałe plenery, wielkie hale zdjęciowe i

konkurencyjnie niskie ceny.

Musiała przyznać, że to miało sens.

Chodź – rozkazała i zgięta wpół przemknęła między

drzewami.

Dokąd idziemy? – spytał Max tuż za jej plecami.

Ostrzegawczym gestem podniosła palec do ust.

Podsłuchiwać.

Podkradli się pod ścianę, zza której dobiegały

podenerwowane głosy.

Tony, jak mam szturmować Hollywood, siedząc na środku

pustkowia? Wszyscy muszą mnie widzieć i zapamiętywać,

dlaczego Winthrop tego nie rozumie?

Królowo, przekroczyliśmy budżet, a w Teksasie koszty

kręcenia są niższe i to twój mąż rozumie – przekonywał męski

głos.

Nie było sensu nadal słuchać, wszystko stało się jasne.

Wycofali się na stare miejsce, gdzie Kate zerknęła na Maxa z

ukosa.

Miałeś rację, teraz możesz triumfować.

Czuję, że mam do tego pełne prawo – odparł żartobliwym

background image

tonem.

– No, to triumfuj. –

Z westchnieniem oparła się o pień

najbliższej oliwki.

Może innym razem. To co? Wracamy do hotelu?

Przecież wiedział, że rano zabrała ze sobą swoje rzeczy,

więc musiał się domyślić, że nie zamierzała już tam wracać.

No tak, c

hciał teraz, żeby się do tego przyznała i w ten

sposób znów wyszłoby na to, że nie miała racji. Z uporem

zacisnęła usta. Miała już dość upokorzeń jak na jeden dzień.

Wracaj, ja zostaję.

– Kate... –

zaczął, lecz wyraźnie zmienił zdanie i powiedział

coś innego, niż początkowo zamierzał. – Zobacz, zachmurzyło

się. Zaraz zacznie padać, więc i tak pewnie już nic nie będzie się

tu działo.

Bez słowa wyciągnęła z torby nieprzemakalną czarną

pelerynę.

Zabiorę cię na fantastyczny obiad – kusił Max. –

Restauracja w Principe nie ma sobie równych.

Nie wątpię. – Narzuciła na siebie pelerynę, starannie

zakrywając aparat. – Ale ja mam robić zdjęcia, a nie włóczyć się

po najdroższych rzymskich knajpach i wysypiać się w

najlepszych hotelach, a w dodatku na cudzy koszt! –

Musiała to w

końcu powiedzieć, bo myślała, że ją rozsadzi. Max najwyraźniej

sądził, że wszystko mu wolno i że dla swoich zachcianek może

obciążać pracodawców nieuzasadnionymi kosztami.

Spojrzał na nią takim wzrokiem, że bazyliszek by się nie

powstydził. – A czy nie przyszło ci do głowy, że miałem powód,

żeby zatrzymać się w tym miejscu, a nie w innym?

Jasne, zamiłowanie do zbytku – skomentowała cierpko.

Przykro mi, ale uważam to za naciągactwo. Uprzedzam cię

jednak, że „World Eye” nie może sobie na to pozwolić i że nie

zwróci ci tych kosztów.

Zapanowało milczenie – nieprzyjemne i ciężkie. Trwało ono

tak długo, że Kate zdążyła poniewczasie pożałować, że w ogóle

poruszyła ten temat.

Jesteś małostkowa i, jak już to kiedyś zauważyłem,

pozbawiona wyobraźni – zakomunikował suchym głosem.

To się kiedyś na tobie zemści.

O ziemię uderzyły pierwsze krople deszczu, więc Kate

pospiesznie naciągnęła kaptur.

Mówiłem ci, że zacznie padać. Może to choć trochę

wpłynie na twoje skrupuły, które nie pozwalają ci powrócić do

miejsca grzesznego zbytku. Chodź, podwiozę cię do hotelu.

– Nie trzeba, mam samochód –

odparła z uporem. – Mam

zamiar śledzić Fionę, w razie gdyby zamierzała spotkać się na

mieście z Damianem.

Max warknął coś pod nosem, na szczęście niewyraźnie.

Dobra, świetnie. Zostań. Moknij tutaj. Katuj się.

Widocznie to lubisz.

– Uwielbiam! –

parsknęła z furią. – Ja po prostu wiem, jakie

background image

są moje obowiązki. Muszę dorwać Fionę w objęciach Damiana, a

nie obżerać się makaronem.

Myślisz, że będą się obściskiwać tutaj, na oczach

wszystkich? To nie jest miejsce na robienie tego typu zdjęć. –

Max chwycił swoją torbę ze sprzętem i oddalił się szybkim

krokiem.

– Hotel tym bardziej! –

zawołała za nim gniewnie.

Przystanął na moment i zerknął przez ramię.

Założymy się?

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

Nieco zbita z tropu tą ostatnią uwagą, śledziła go wzrokiem,

gdy odchodził. Oczywiście szedł sobie spokojnie niemal samym

środkiem planu, jakby miał prawo tu przebywać – i oczywiście

nikt go nie zaczepił. Kate pomyślała nagle, że ma tego dosyć.

Skoro on może, to ona też! Z determinacją wzięła tacę z

rozmokłymi resztkami jedzenia, wyszła z oliwnego gaju i niemal

demonstracyjnie wyrzuciła wszystko do wielkiego kontenera na

śmieci. Nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.

Okazało się, że dobrze zrobiła, ponieważ po chwili przestał

padać deszcz, więc natychmiast zawołano na plan odtwórczynię

głównej roli. Kate wkręciła się pomiędzy filmowców, obejrzała,

jak ucharakteryzowana na wiejskie dziewczę Fiona odgrywa

scenę dramatycznego apelu do zgromadzonych wieśniaków, po

czym miała szczęście, gdyż aktorka przeszła niemal tuż obok niej,

rozmawiając o czymś z towarzyszącym jej człowiekiem.

Kate usłyszała akurat fragment o eleganckim obiedzie i

Damianie, nie dowiedziała się jednak, gdzie i o której. Miała

tylko nadzieję, że Fiona jest głodna...

Fiona wróciła do miasta, lecz zamiast na obiad z

ukochanym, udała się po zakupy, co zresztą było całkiem

logiczne.

Targała nią złość na męża, mściła się więc, wydając jego

pieniądze – oczywiście w najdroższych butikach przy słynnych

Hiszpańskich Schodach. Kate z rezygnacją zaparkowała

nieopodal luksusowej limuzyny i czekała, próbując bez

większego przekonania czytać książkę. Nie szło jej, gdyż myślała

o Maksie.

Prawdopodobnie już go więcej nie zobaczy. Wszystko

wskazuje na to, że uda jej się dzisiaj zdobyć upragnione zdjęcia,

gdyż sytuacja ułożyła się nad wyraz pomyślnie dla niej – Fiona,

gotująca się ze złości na małżonka, umówiła się z najnowszym

kochasiem i pewnie nie będzie tak ostrożna, jak zazwyczaj. Tak

wi

ęc, gdy Max będzie sobie spożywał swój fantastyczny obiad w

Principe, ona odwali kawał dobrej roboty, a potem wsiądzie do

pierwszego samolotu do Stanów i zażąda od Glena okrągłej

sumki.

Fiona wreszcie wróciła do limuzyny, ubrana w

oszałamiającą wieczorową kreację i podjechała zaledwie

kilkanaście metrów do jednej z najbardziej wykwintnych

restauracji w Rzymie. Na szczęście zaraz naprzeciwko

znajdowała się mała kawiarenka, stanowiąca znakomity punkt

obserwacyjny. Kate natychmiast weszła tam na cappuccino i

z

ajęła miejsce przy oknie.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że nie było dobrze.

Zakochane gołąbki, owszem, siedziały przy stole, jednak

znajdowało się przy nim jeszcze wiele innych osób. Na

background image

nieszczęście Kate spotkali się na oficjalnym bankiecie, a nie na

intymnej kolacji we dwoje. Tym niemniej czekała nadal, aż do

chwili, gdy została wyproszona, gdyż kawiarnię zamykano.

Ponieważ nie mogła tak zaparkować samochodu, by

obserwować z niego wejście do restauracji, zaczęła

mela

ncholijnie spacerować w tę i z powrotem, aż stojący przed

restauracją portier zaczął jej się podejrzliwie przyglądać. A Max

uważał, że to fajna praca.

Kiedy bankiet wreszcie się skończył, zauważyła bez

większego zdziwienia, że Fiona i Damian wsiadają do różnych

samochodów, które odjeżdżają w przeciwne strony. Pospieszyła

do swojego i pojechała za aktorką pod Hotel da Vinci, w którym

mieszkała. Omal się wtedy nie popłakała ze złości i frustracji.

Chciało jej się jeść, pić, marzyła o tym, żeby się wreszcie

pr

zebrać, no i oczywiście musiała iść do łazienki.

A Hotel Principe znajdował się dokładnie po przeciwnej

stronie ulicy...

Max musiał wiedzieć o tym od samego początku i

prawdopodobnie teraz śmiał się w kułak, wiedząc o tym, że ona

niepotrzebnie ugania się za Fioną, podczas gdy wystarczyło

wygodnie siedzieć sobie na tarasie i obserwować ulicę. Trudno,

stało się.

Teraz tym bardziej nie miała powodów, żeby się poddawać.

Zaparkowała w mało widocznym miejscu i czekała. Nie

ulega wątpliwości, że ci dwoje spotkają się tej nocy, gdyż Fiona z

pewnością poszuka ukojenia w ramionach swego kochasia.

Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Obudziło ją pukanie w

szybę, wyprostowała się więc gwałtownie, nie bardzo wiedząc, co

się dzieje, ale oprzytomniała natychmiast na widok twarzy w

oknie. Z butną miną opuściła szybę.

Cześć, Kate.

Cześć, Max. – Z niechęcią spojrzała na jego świeżą białą

koszulę i pomyślała o swojej przemoczonej i wymiętej bluzce.

Giovanni dostałby zawału, gdyby wiedział, że wolisz spać

w samochodzie, zamiast w jego hotelu.

Ja pracuję – sprostowała z naciskiem.

Właśnie widzę – odparł z rozbawieniem. – Nie zimno ci?

– Nie. Raczej mokro –

przyznała.

Nie wejdziesz na górę, żeby się przebrać?

– Nie.

Max wyprostował się i straciła go z oczu.

Wiedziałem, że tak powiesz.

Z determinacją wbiła wzrok w wejściowe drzwi Hotelu da

Vinci, choć zaczynało ją gnębić uczucie, że idiotycznie

zmarnowała cały dzień i że i tak nic z tego nie wyjdzie.

Głodna? – dobiegło ją z góry.

– Niespecjalnie –

odpowiedziała z godnością, choć aż

skręcało ją w żołądku.

Usłyszała cichy zgrzyt metalu, a chwilę później jej

samochód wypełnił się niezwykle apetycznym zapachem.

background image

Zerknęła w bok i zauważyła, że w oknie pojawiła się na tacy

miska parującego, aromatycznego minestrone. Max pochylił się z

uśmiechem i podał jej łyżkę.

– Kolacja, signorina?

Głód okazał się silniejszy od dumy.

Dzięki.

Obszedł samochód i zajął miejsce po stronie pasażera.

Co prawda planowałem dla nas bardziej wyszukany

posiłek, ale skoro wolisz tak...

Wiedziałeś, że zatrzymała się tutaj? – spytała pomiędzy

kolejnymi łykami zupy. Czuła z ulgą, jak ogarnia ją przyjemne

ciepło, spowodowane nie tylko gorącym jedzeniem, ale również

troską Maxa. Cieszyło ją, że tak miło się zachował i że nie

rozstaną się w gniewie.

– O

wszem, Giovanni powiedział mi o tym, gdy tylko

przyjechaliśmy.

Czemu mi nie powtórzyłeś?

Miałem to zrobić dziś rano.

Nie było sensu się oszukiwać, wina naprawdę leżała po jej

stronie. Z ponurą miną dokończyła zupę, zaś Max odebrał od niej

pusty talerz,

przykrył z powrotem metalowym kloszem, po czym

podał Kate lnianą serwetkę.

I co? Nie miałaś szczęścia po naszym rozstaniu?

Gdybym miała, nie siedziałabym teraz tutaj – mruknęła

ponuro i ponownie wbiła wzrok przed siebie.

Zamierzasz spędzić tu całą noc?

Jeśli będzie trzeba... On w końcu przyjedzie, zobaczysz.

Nie chcę ci niczego sugerować, ale widok faceta

wchodzącego, do pięciogwiazdkowego hotelu nie wydaje mi się

wyjątkowo skandalizujący.

Masz rację – westchnęła, po czym nagle pochyliła się do

przodu, gdy z przeciwnej strony powoli nadjechał samochód. –

To on!

Nie przesadzaj, to może być ktokolwiek – zaoponował

Max, lecz Kate już trzymała aparat przy twarzy.

– Mam przeczucie. Ha, bingo! –

Zrobiła serię zdjęć

Damianowi, który wbiegał po schodach.

– Moje gratulacje. –

W głosie Maxa nie brzmiał nawet ślad

podziwu. –

Czy teraz wreszcie pójdziesz ze mną na górę?

Teraz, kiedy on jest w środku? – zdumiała się. – Poczekam

tutaj, a rano pokręcę się w holu, może na coś wpadnę.

– Nie ma mowy – zakomuni

kował zimno. – Idziemy na górę.

Natychmiast.

Takiego tonu Kate nie zamierzała tolerować.

– Nie!

Max dosłownie wyskoczył z samochodu i po chwili

wściekłym szarpnięciem otworzył drzwiczki od jej strony.

Jesteś uparta jak dziki osioł i zaczynam mieć tego dosyć.

Jeżeli nie wysiądziesz dobrowolnie, użyję siły, masz na to moje

słowo.

background image

Kate nie wątpiła ani przez moment, że on nie zawaha się

przed wykonaniem swojej groźby. Pewnie miałby świetną

zabawę, gdyby się opierała, a on ciągnął ją za sobą niczym

rozwrzeszczanego bachora. Nie zrobi mu tej satysfakcji.

Demonstracyjnie wysiadała tak wolno, jak to tylko było możliwe.

Ledwo zdążyła wziąć swoje rzeczy i zamknąć samochód, gdy

Max bezlitośnie chwycił ją za rękę i zaprowadził z powrotem do

ich hotelu.

Zatrzymał się tylko na moment przy recepcji, prosząc o

zajęcie się wypożyczonym samochodem i zostawionymi w nim

hotelowymi naczyniami, a potem niemal wepchnął Kate do

windy.

Zawsze uciekasz się do przemocy, żeby postawić na

swoim? –

spytała oskarżycielsko, gdy już nikt ich nie słyszał.

Zazwyczaj mam do czynienia z rozsądnymi ludźmi, więc

nie muszę. – Gniewnie nacisnął guzik z numerem ich piętra.

Ciekawe, co cię tak wkurzyło? Pewnie zrobiło ci się głupio

na myśl, że wywaliłeś tyle czyjejś forsy na taki apartament i sam z

niego skorzystałeś. Trudno będzie ci wyjaśnić Glenowi taki

wydatek, prawda? Co innego dla dwojga, no, to jeszcze, ale tylko
dla siebie?

Max chwycił ją mocno za ramię i wyprowadził z windy,

wyraźnie zaciskając zęby. Otworzył kluczem znajome drzwi i

ukłonił się z przesadą.

Damy mają pierwszeństwo.

W salonie światła były zgaszone, a okna odsłonięte.

W jednym z nich stał aparat na statywie, wycelowany na

zewnątrz. Naraz rozległo się charakterystyczne kliknięcie, a

potem szmer przesuwanego filmu. Aparat został ustawiony tak,

by co określony czas automatycznie wykonywać zdjęcie.

Rzuciła swoje rzeczy na kanapę, podeszła do okna i

spojrzała przez celownik aparatu, choć domyślała się już, co

zobaczy.

Fiona Ferguso

n rozmawiała przez telefon w swoim pokoju,

gestykulując gwałtownie. Kate, nie spojrzawszy nawet na Maxa,

po omacku sięgnęła po swój sprzęt.

– I co? Nic nie powiesz? –

zagadnął Max.

Mój teleobiektyw jest lepszy niż twój.

Nie przeczę. Coś jeszcze?

Tym ra

zem odwróciła się do niego i posłała mu mordercze

spojrzenie.

Czemu nic mi nie powiedziałeś?

Próbowałem, ale nie chciałaś mnie słuchać.

Jakoś sobie nie przypominam, żebyś próbował wspominać

o tym, że nasze okna wychodzą na pokój Fiony – skomentowała

zgryźliwie.

Dosłownie tak tego nie ująłem, ponieważ uraziło mnie, że

podejrzewasz mnie o zachłanność, dwulicowość, brak

odpowiedzialności i diabli wiedzą, co jeszcze. Czekałem, aż

wreszcie mi uwierzysz i zrozumiesz, że miałem poważne

background image

powody, by się tu zatrzymać.

Przysunęła krzesło do okna i oparła na nim aparat z

przykręconym teleobiektywem.

Ale skąd wiedziałeś, gdzie jej szukać? Przyjechaliśmy w

środku nocy, a ona wyprzedzała nas zaledwie o kilka godzin, nikt

nie miał szans wyśledzić jej przez taki krótki czas.

Miałem już informację, że parokrotnie bywała w Hotelu da

Vinci, wiec wybranie przez nas Principe było oczywiste.

Założyłem, że zamieszka w najlepszym apartamencie, który

z reguły znajduje się na najwyższym piętrze. Hotele mają tę samą

wysokość, więc musieliśmy mieć podobny apartament, żeby

uzyskać dobry widok. Proste, drogi Watsonie.

Musiała przyznać, aczkolwiek z dużą niechęcią, że Max po

raz kolejny udowodnił swoją wyższość. Ale jak to się dzieje, że za

każdym razem przegrywam, pomyślała z głęboką urazą. Przecież

to ja miałam być ekspertem, a on miał się ode mnie uczyć!

Dzięki – powiedziała nad wyraz sztywno, choć wiedziała,

że należało mu się z jej strony znacznie więcej. Na razie jednak

nie potrafiła zdobyć się ani na lepsze podziękowanie, ani na

przeprosiny. Po prostu nie mogła.

Znalazłaś już Damiana?

Schyliła się do celownika i zaczęła powoli obracać aparat.

Parę okien dalej znajdował się salon, gdzie aktor siedział na

kanapie przed telewizorem.

Aha. Ogląda film.

Max podszedł i przykucnął obok niej.

– Ciekawe, jaki.

Możemy z czystej ciekawości sprawdzić. – Kate zaczęła

nastawiać ostrość. – Ten obiektyw tyle mnie kosztował, że

naprawdę powinien na taką odległość wyłapać każdy drobiazg... –

mruczała do siebie, zaś po chwili wyprostowała się i spojrzała na

Maxa z nieco zakłopotanym wyrazem twarzy.

Niestety, nie powiem ci tytułu, choć widać doskonale. Nie

jestem obeznana z... z tym gatunkiem filmowym.

Max ze zrozumieniem pokiwał głową, po czym wziął z

kanapy dwie poduszki, żeby było im wygodniej. Kate uklękła na

swojej i ponownie skoncentrowała się na Fionie.

No, kończ już – pogoniła ją niecierpliwie. – Przecież

chcesz iść do kochasia, żeby cię pocieszył. – Ponieważ zaklęcia

nie skutkowały i aktorka wciąż krzyczała do słuchawki, Kate

pozwoliła sobie zajrzeć do pozostałych okien apartamentu. –

Niedobrze, w sypialni są zaciągnięte zasłony.

Chcesz mi powiedzieć, że Glen opublikowałby taki

materiał?

Umarłby ze szczęścia, gdybym mu przywiozła coś takiego.

Zawsze powtarza,

że im bardziej drastyczne zdjęcia, tym chętniej

ludzie się na nie rzucają.

– Znakomicie –

ucieszył się niespodziewanie Max. – Widzę,

że dla niego naprawdę nie ma żadnych granic. Nareszcie

znalazłem gazetę, która wydrukuje moje fotografie.

background image

Kate spojrzała na niego z niepokojem.

Jednak nie wszystkie chwyty są dozwolone – ostrzegła.

Mogą cię podać do sądu za szokowanie opinii publicznej,

jest na to paragraf.

Czasem trzeba być na bakier z prawem, jeśli chce się

postępować zgodnie ze swoim sumieniem.

– W ta

kim razie mam nadzieję, że znasz jakiegoś

znakomitego adwokata –

odparła, a gdy Max tylko się roześmiał,

dodała: – Uważaj, Glen może umyć ręce, gdyby sprawa miała

trafić do sądu. Cała odpowiedzialność spadnie na ciebie.

W życiu trzeba ryzykować, Kate – powiedział z

absolutnym przekonaniem.

Poryzykujesz później, na razie bierz się do roboty

zakomenderowała.

Max natychmiast znalazł się przy swoim aparacie.

Mam szeroki plan, ty rób zbliżenia.

Fiona dołączyła do Damiana w salonie, lecz siedzieli tak, że

n

ie było widać ich twarzy. Z gestów wynikało, że aktorka

opowiada przebieg rozmowy telefonicznej, lecz mężczyzna

wyraźnie nie zwracał na to większej uwagi, nadal oglądając film.

Wreszcie Fiona wstała i poszła do sypialni. Kate miała nadzieję,

że za chwilę wróci w seksownej bieliźnie, by przebić to, co działo

się na ekranie, ale nic takiego nie nastąpiło. Po jakichś dwudziestu

minutach Damian wyłączył telewizor i podążył za kochanką.

Kate wyprostowała się z ciężkim westchnieniem.

Załaduję nowy film i znowu nastawię na automatyczne

zdjęcia – zaproponował Max. – Może w ciągu nocy coś się tam

jeszcze wydarzy, kto wie?

Z wdzięcznością skinęła głową i przeniosła się na kanapę.

Nagle poczuła się straszliwie zmęczona. Oboje włożyli w to

tyle pracy i wszystko na nic

. Absolutnie bombowy materiał

znajdował się niemal na wyciągnięcie ręki, lecz pozostawał

niedostępny.

– Co teraz? –

zagadnął Max, wyciągając się na wznak na

puszystym dywanie.

– Czekamy.

Jak długo?

Nie wiem. Tyle, ile będzie trzeba. Może wyjdą potem na

taras, żeby się ochłodzić? – Wzruszyła ramionami. – Teraz

widzisz, jakie to ekscytujące zajęcie.

Prawie wszystko może być ekscytujące, trzeba tylko

chcieć.

Już miała na końcu języka jakąś sarkastyczną odpowiedź, ale

nagle cały jej cynizm i gorycz ulotniły się jak za dotknięciem

czarodziejskiej różdżki. Co on powiedział?

W życiu trzeba ryzykować... Wszystko może być

ekscytujące...

W jej życiu nie było miejsca na ryzyko, swobodę czy

improwizację. Nauczyła się posuwać do przodu maleńkimi

kroczkami i czekać, aż coś się wydarzy. Najlepszym przykładem

background image

było obecnie polowanie na Fionę. Jeździła za nią od dziesięciu

dni, licząc na jakiś sprzyjający splot okoliczności, podczas gdy

Max natychmiast zaczął działać, kształtując okoliczności tak, by

mu służyły.

Może powinna wziąć z niego przykład? Od urodzenia, czyli

przez trzydzieści lat dawała się bezwolnie nieść biegowi życia,

biernie przyglądając się temu, co przydarzało się innym. Może

nadeszła pora, by i jej coś się przydarzyło? Coś ekscytującego?

Spojrzała na twarz Maxa, na której kładła się blada złocista

poświata od rzymskich świateł i podjęła decyzję.

Podniosła się powoli, przyklękła przy nim i drżącą dłonią

odgarnęła mu z czoła kosmyk włosów. Zauważyła, że jej dotyk

nie pozostawił go obojętnym i to dodało jej odwagi, której tak

bardzo potrzebowała. Ujęła jego twarz w dłonie, czując szorstki

dotyk jednodniowego zarostu.

Max uśmiechnął się i wtedy pocałowała go.

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Kate nigdy przedtem nie pocałowała mężczyzny, zawsze

czekała, aż to partner wykona pierwszy ruch, sama nigdy nie

przejmując inicjatywy. Bała się związanego z tym ryzyka.

Teraz przekonała się, że warto było je podjąć – inicjując

pocałunek, to ona decydowała o jego sile, sposobie, długości... Po

raz pierwszy to ona panowała nad sytuacją.

Przez mniej więcej trzy sekundy.

Po trzech sekundach sytuacja zapanowała nad nią, gdyż Kate

potrzebowała dokładnie tyle czasu, by przestać myśleć, a zacząć

odczuwać. A poczuła pragnienie – obezwładniające, rozpalone do

białości, domagające się natychmiastowego zaspokojenia – tu i

teraz.

W jednym momencie straciła poczucie rzeczywistości i

zaczęła całować go jak szalona. Max odpowiedział równie

gwałtownie, wsuwając dłonie pod jej bluzkę, by przycisnąć je do

nagich pleców Kate i przygarnąć ją mocno do siebie.

Ale to jeszcze jej nie zaspokajało, chciała być bliżej, bliżej...

Nie zastanawiając się nad tym, co robi, wyprostowała nogi,

by położyć się na nim i naraz zamarła, czując, że zawadziła stopą

o statyw.

Odruchowo zacisnęła powieki, nastawiając się na odgłos

roztrzaskującego się kosztownego sprzętu. Gdy nic takiego nie

nastąpiło, ostrożnie uniosła powieki i ujrzała, że Max zdążył

wyciągnąć rękę w bok i złapać aparat. Delikatnie położył go obok

siebie, zaś Kate wstała niezgrabnie.

– Przepraszam – powiedz

iała nieswoim głosem. Czuła, że

wszystko się w niej trzęsie.

Na szczęście nic się nie stało – powiedział uspokajająco,

podnosząc się również. – Czy skorzystamy z okazji, żeby

przenieść się w bardziej komfortowe... – Nie dokończył, gdyż

Kate zdecydowanie

potrząsnęła głową, starannie unikając jego

wzroku. – Za szybko? –

spytał cicho.

– Za mocno –

wyznała.

Max delikatnie przyciągnął ją do siebie.

– Wiem –

szepnął. – Ja też to czułem.

Podniosła na niego zdumione spojrzenie.

Naprawdę?

Skinął głową, lecz nie uwierzyła. To niemożliwe, by

zapragnął jej tak szaleńczo, jak ona jego. To było coś, czego

jeszcze nigdy przedtem nie doświadczyła. To było tak

intensywne, że niemal bolało.

To przez tę samotność, skarciła się. To naturalne, że

stęskniłam się za czułością, za bliskim kontaktem. Jestem

wygłodzona. Może powinnam kupić sobie kota, pomyślała z

autoironią.

Max tymczasem uspokajająco gładził jej włosy, a gdy w

końcu wysunęła się z jego objęć, zajął się ponownym

background image

ustawieniem aparatu, taktownie dając Kate czas na pozbieranie

myśli. Opadła na sofę, podwijając nogi i obronnym gestem

przyciskając do siebie poduszkę – jak przestraszone dziecko.

Jeszcze poprzedniego dnia rano w ogóle tego człowieka nie

znała, a przed paroma minutami dosłownie rzuciła się na niego,

jakby z

amierzała... Matko jedyna, co ona właściwie chciała

zrobić?!

Max odwrócił się i spojrzał na zwiniętą w kłębek Kate, ona

zaś natychmiast uśmiechnęła się, żeby pokazać, że wszystko w

porządku. Nie był to jednak zbyt przekonujący uśmiech. Max

zajął miejsce obok niej, lecz gdy objął ją ramieniem, odsunęła się

nerwowo.

– Kate...

Odwróciła głowę w bok.

– Hej. –

Łagodnie ujął ją pod brodę i odwrócił jej twarz ku

sobie. –

Wiesz, że uwielbiam się z tobą całować?

Poczuła, jak na jej policzki wypełza gorący rumieniec, na

szczęście w pokoju panował półmrok.

I to wcale nie dlatego, że to może prowadzić do czegoś

więcej. Samo w sobie jest fantastyczne. Chociaż...

– No? –

spytała z niepokojem, gdy zamilkł.

Chociaż nie ukrywam, że dużo bym dał za to, żeby ten

statyw się nie przewrócił. – W jego głosie zabrzmiało takie

rozczarowanie i rezygnacja, że Kate – ku zaskoczeniu ich obojga

wybuchnęła śmiechem. Atmosfera natychmiast przestała być

napięta.

Podoba mi się twój śmiech – powiedział w zadumie Max. –

Tak

i niski i zmysłowy...

Kate z lekkim zakłopotaniem spuściła wzrok, lecz zrobiło jej

się bardzo przyjemnie. Poczuła, że dłoń Maxa powraca na jej

kark, lecz tym razem nie odsunęła się.

Czy wiesz, że pierwszy raz słyszałem, jak się śmiejesz?

– Nie mam zbyt w

ielu powodów do radości.

Czy nie jesteś zbyt poważna jak na taką pracę? – spytał z

przekorą w głosie.

Kate nadąsała się lekko.

Uważasz, że moja praca nie jest poważna?

Max wskazał ręką w stronę okna.

A czy można traktować poważnie fakt, że jakaś

drug

orzędna aktorka zabawia się ze swoim równie drugorzędnym

kochankiem?

Wcale nie wiemy, czy jest takim drugorzędnym

kochankiem –

zripostowała, zaś Max spojrzał na nią niemal z

niedowierzaniem.

Kate, co się stało? Zażartowałaś! Ja cię nie poznaję.

Roześmiała się znowu, co tym razem przyszło jej ze

zdumiewającą jak na nią łatwością. Max przypatrywał jej się

uważnie.

Jeśli już rozmawiamy o twojej pracy, to wciąż nie pojmuję,

czemu się zdecydowałaś na takie zajęcie.

background image

Żeby to zrozumieć, musiałbyś zobaczyć moją minę, gdy

dostałam od Glena pierwsze naprawdę duże honorarium.

Oczywiście nie za porządny reportaż, tylko za zdjęcie

pewnej aktorki z dzieckiem, zrobione zresztą zupełnie

przypadkiem w zoo. Wystarczyła jedna fotka, żeby spokojnie

przeżyć całe dwa miesiące. Tobie by pewnie starczyło na tydzień

dodała żartobliwym tonem.

Mimo że nie widziała jego twarzy wyraźnie, mogłaby

przysiąc, że w szarych oczach pojawił się szelmowski błysk.

Ale co to byłby za tydzień! – wykrzyknął z przechwałką w

głosie.

Zaśmiała się ponownie, coraz bardziej przyzwyczajając się

do tego dźwięku, którego nie słyszała chyba od czasów

dzieciństwa.

Dobra, kapuję. A dlaczego akurat Fiona stała się twoją

specjalnością?

Bo zawarłyśmy układ. Uznałyśmy, że współdziałając,

łatwiej zrobimy karierę, każda w swoim zawodzie. Ona była

początkującą aktorką, ale dzięki temu miała dostęp do miejsc,

gdzie kręciły się prawdziwe gwiazdy. Zapraszała mnie jako

swojego fotografa i pozowała mi do zdjęć u boku różnych sław.

W ten sposób ja zarabiałam pieniądze, bo Glen kupował takie

zdjęcia na pniu, a ona stawała się coraz bardziej znana, dzięki

pojawianiu się w prasie. Z czasem nawet się zaprzyjaźniłyśmy.

Nie wygląda mi na to, żebyście przyjaźniły się nadal –

zauważył Max, gdy Kate umilkła.

Zawahała się. Nie miała ochoty wtajemniczać go w rodzinne

sprawy, ale z drugiej strony, gdyby Max wiedział, że nie chodzi

jej tylko o pieniądze, to może zyskałaby w jego oczach.

Pokłóciłyśmy się – odparła, ale nie dodała nic ponadto,

mając nadzieję, że rozbudzi jego ciekawość.

– O co?
– O mojego brata.

Znów zapadła cisza.

Będzie jakiś dalszy ciąg, czy to wszystko? – spytał

ostrożnie Max.

Kate uśmiechnęła się niewesoło, machinalnie bawiąc się

frędzlami poduszki.

Mam czworo rodzeństwa, Jonathan jest najmłodszy i

najlepiej się z nim dogaduję. Cała rodzina mieszka na wsi, tylko

ja wyrwałam się, by zdobyć świat. Od samego początku nie

pasowałam do tamtego miejsca, zawsze chciałam zobaczyć i

poznać coś więcej. Wyjechałam, jak miałam osiemnaście lut.

Uciekłaś?

– N

ie, skądże! – zaprotestowała. – Moja rodzina, chociaż

zupełnie mnie nie rozumie, bardzo mnie kocha, nie mogłabym im

tego zrobić. Pożyczyli mi pieniądze, żebym mogła się urządzić,

pamiętam, jaką miałam satysfakcję, gdy zarobiłam tyle, że

mogłam zwrócić dług.

– Dobrze, a co ma do tego Fiona?

background image

Kate westchnęła ciężko.

Zaprosiłam Jonathana, żeby trochę u mnie pomieszkał.

Właśnie skończył szkołę średnią i miał się żenić ze swoją

dziewczyną. Uznałam, że jest jeszcze za młody na takie decyzje i

że za mało zna życie, by naprawdę wiedzieć, czego chce.

Chciałam, żeby zobaczył wszystko z szerszej perspektywy, którą

oferował inny świat, mój świat... – Na moment ze złością

zacisnęła usta. – Niestety, do mojego świata należała również

Fiona.

Zakochał się? – domyślił się Max.

Gorzej. Ona go w sobie rozkochała z pełną premedytacją –

sprostowała gniewnie Kate. – Akurat często się spotykałyśmy,

gdyż potrzebowała, żebym robiła jej dużo zdjęć.

Miała przestój w karierze po tym, jak wdała się w romans z

kolejnym filmowym partn

erem. Niestety, facet był zięciem

producenta.

Aha, i tatuś nie cackał się z rywalką córki?

Wywalił Fionę z głośnym hukiem i jeszcze ostrzegł przed

nią znajomych. Bywała więc u mnie niemal codziennie, a ja,

głupia, nie zorientowałam się, co się święci. Udawała, że „Johny

jest, och, taki fascynujący” – zacytowała, parodiując gardłowy

głos aktorki. – Tyle że mój brat fascynował ją dopóty, dopóki

miał pieniądze. Potem zostawiła go na lodzie! – wybuchnęła z

furią.

Max milczał przez chwilę.

– Czy ty przypadki

em trochę nie przesadzasz? Jonathan

chyba w końcu wiedział, co robi, nie jest przecież małym

dzieckiem.

Ale gdybym go nie zaprosiła do siebie, to nic by się nie

stało – zdenerwowała się. – To wszystko moja wina! Wiesz, że

nawet zerwał zaręczyny z tamtą dziewczyną?

To znaczy, że rzeczywiście jeszcze nie dojrzał do

małżeństwa – przekonywał Max. – Przykro mi, ale uważam, że

jest w tym samym stopniu odpowiedzialny za całą sytuację, co

twoja była przyjaciółka.

Kate gwałtownie poderwała się z miejsca i – aby się czymś

zająć – podeszła do barku, skąd wyjęła butelkę wody mineralnej.

Nalała ją do szklanek i wróciła na kanapę.

Nie zrozumiesz tego, bo cię tam nie było. Co innego,

gdybyś widział, jak ona go omotuje, a potem rzuca, jak on to

przeżywa... Zrujnowała mu życie. – Dokładnie powtórzyła słowa,

które powiedziała Fionie. – Nastąpiła wtedy między nimi dość

ostra wymiana zdań, a w rezultacie zerwanie wszelkich

kontaktów. Po jakimś czasie Fiona ostentacyjnie sprzedała prawo

do fotografowania jej ślubu konkurencyjnej gazecie, „Global

Celebrity”. Glen nie ukrywał, że ma za to ochotę rozszarpać mnie

na kawałki.

Kiedy to było?

– Przed rokiem.

No, to chyba Jonathanowi przeszło do tej pory –

background image

zawyrokował Max.

Kate gniewnie postawiła swoją szklankę na podręcznym

stoliku, cudem tylko nie rozbijając jej o marmurowy blat.

A właśnie, że nie! Ciągle o niej myśli! Nie spotyka się z

żadną dziewczyną, a co gorsza, nie ma już perspektyw na

założenie rodziny, bo wydał na zachcianki Fiony wszystkie

pieniądze przeznaczone na zakup domu. Cała rodzina się na to

złożyła, a on to przepuścił! Teraz pracuje jako robotnik najemny,

ciułając grosz do grosza.

Max w zamyśleniu pokiwał głową.

Cóż, życie dało mu na początek niezłą szkołę.

Ale ja to naprawię – oznajmiła z determinacją Kate.

Dlatego potrzebuję kompromitujących zdjęć Fiony. Po

pierwsze, udowodnię mu, że ona nie jest warta jego uczuć.

Po drugie, podzielę się z nim moim honorarium. A po

trzecie, zemszczę się na tej zołzie, która będzie doskonale

wiedziała, że gdyby nie skrzywdziła mojego brata, to ja bym nie

miała powodu, żeby łamać jej karierę.

Max uśmiechnął się szeroko.

Sprawiedliwość dziejowa? To lubię. – Nagle wstał i

podszedł do telefonu. – Za długo tak bezczynnie siedzimy.

Posuńmy sprawy do przodu.

Zadzwoni

ł do Hotelu da Vinci i udając gościa, zamówił

śniadanie dla dwojga na tarasie apartamentu.

Jeśli się uda, to będą w szlafrokach, a to już coś – wyjaśnił

jej.

Nie nabiorą się na to – zawyrokowała Kate, choć Max

zaimponował jej swoją pomysłowością.

– Nab

iorą się. Będą myśleć, że to w ramach hołdu ze strony

dyrekcji hotelu. –

Max podszedł i wyciągnął rękę, by pomóc jej

wstać z kanapy.

– Ale to jest... –

zaczęła Kate, która poczuła, że powinna

zaprotestować przeciw takim metodom. – To jest znakomity

pomysł!

– Wiem. –

Przytulił ją ze śmiechem. – A teraz grzecznie

pocałuj mnie na dobranoc i chodźmy trochę odpocząć.

Bez zastanowienia uniosła twarz, lecz ku jej rozczarowaniu

Max dość szybko wypuścił ją z objęć i lekko pchnął w kierunku

sypialni.

– No, zmykaj. Pó

ki jeszcze możesz.

Pobiegła do siebie ze śmiechem, a serce biło jej jak szalone.

Następnego ranka obudziła się z dziwnym przeczuciem, że

coś się stało. Było ono tak silne, że bez namysłu wybiegła z

sypialni w samej tylko koszuli.

Aparat i statyw zniknęły sprzed okna. Rzuciła się do pokoju

Maxa, nawet nie pukając, gdyż intuicja podpowiadała jej, że i tak

nie ma po co.

Max ulotnił się bez śladu z całym swoim dobytkiem.

Nie, to niemożliwe, na pewno miał ważny powód i z

background image

pewnością zostawił jakąś wiadomość.

Nigd

zie nie było żadnej kartki.

Wyjrzała przez okno salonu. Padał deszcz, więc drzwi na

taras przy apartamencie Fiony były oczywiście zamknięte, za to

przez otwarte okna mogła dojrzeć krzątające się pokojówki, które

zmieniały pościel. Czyli wyjechała. A Max podążył za nią!

Nie mogła w to uwierzyć. Nie mógł jej tego zrobić,

zwłaszcza po ostatniej nocy.

A niby dlaczego nie, odezwał się jakiś zdradliwy głos w jej

głowie. Coś ty sobie myślała? Że jak trafiła mu się okazja łatwego

zarobku, to będzie się bawił w sentymenty? Ech, Kate, kiedy ty

wreszcie nabierzesz trochę rozumu? Już dawno powinnaś była się

nauczyć, że nikomu nie wolno ufać. Nikomu! A ty myślałaś w

swojej naiwności, że on jest inny. Głupia gęś. I jeszcze rzuciłaś

się na niego niczym Fiona na tych swoich...

Zakryła dłońmi pałającą ze wstydu twarz.

Naraz przyszła jej do głowy przerażająca myśl, która

odsunęła na bok wszelkie inne problemy. A jeżeli on wyniósł się,

nie zapłaciwszy za pobyt? Właściwie niby czemu miał sobie

zaprzątać tym głowę?

Pobiegła do swojego pokoju, po drodze zauważając ze

zdumieniem, że jest już dziesiąta. Szybko doprowadziła swój

wygląd do porządku, choć ręce jej się trzęsły ze zdenerwowania.

Nie dam się wrobić w płacenie rachunku, choćbym miała spuścić

się przez okno na prześcieradle, pomyślała z zawziętą miną.

Nagle zadzwonił telefon.

Słucham?

Kate, zbieraj się natychmiast i jedź na lotnisko – usłyszała

zdyszany głos Maxa. – Mam dla nas bilety na ten sam samolot,

którym lecą nasze ptaszki.

– Ale...
– W recepcji wszystko ure

gulowane, o to się nie martw.

– Kiedy...
– Gazem, masz góra trzy kwadranse. Czekam przy punkcie

odpraw Alitalii. Cześć.

Kate chwyciła swoje rzeczy i w szalonym pędzie zbiegła na

dół. Na szczęście trafiła na taksówkarza z fantazją, którego

ucieszyła perspektywa szaleńczej jazdy przez zatłoczone ulice

Rzymu. Gdy dotarli na lotnisko, wepchnęła mu bez liczenia

wszystkie posiadane liry i ruszyła szukać Maxa. Wybiegł jej na

spotkanie, chwycił za rękę i dosłownie przeciągnął przez

wszystkie punkty kontrolne, wymac

hując swoją legitymacją

prasową. Starym zwyczajem znaleźli się na miejscu w ostatniej

chwili.

Znów mamy szczęście. – Kate opadła na fotel z trudem

chwytając oddech. – Gdyby nas tak szybko nie przepuszczono...

Szczęście nie ma nic do tego, zresztą nie zawsze warto na

nie liczyć – zauważył filozoficznie Max. – Przemówienie komuś

do ręki jest znacznie pewniejsze.

Wolała nie pytać, ile go to „przemówienie” kosztowało.

background image

Właściwie przestało ją już cokolwiek obchodzić, z

wyjątkiem jednej rzeczy – marzyła o kawie. Świat mógł się

skończyć, proszę bardzo, ale ona musi dostać swoją poranną

porcję kofeiny, ponieważ bez tego w ogóle nie jest w stanie

normalnie funkcjonować!

Wybacz, że nie w pierwszej klasie, ale nić mogłem

pozwolić, żeby Fiona cię zauważyła – wyjaśnił Max, widząc, jak

Kate z trudem próbuje przyjąć w miarę wygodną pozycję.

Słusznie – mruknęła, zamykając oczy.

Myślałaś, że cię zostawiłem, prawda? – spytał cicho.

– Tak.

Cholera, tego się obawiałem – zaklął z pasją, na co Kate

spojrzała na niego ze zdumieniem. Nie spodziewała się, że jej

opinia w tej kwestii ma dla niego jakieś znaczenie. – Obudziłem

się wcześnie rano, gdy zaczęło padać. Zrozumiałem, że z tego

śniadania na tarasie nic nie wyjdzie. Wstałem, ubrałem sprzęt

sprzed okna i spakowałem. Wtedy zadzwonił Giovanni... Nie

słyszałaś telefonu?

– Nie.

No tak. Poinformował mnie, że jacyś goście opuszczają

Hotel da Vinci. To rzeczywiście byli oni. Nie miałem czasu cię

budzić, spałaś tak mocno, złapałem moje rzeczy i wybiegłem.

Pojechałem za nimi, zorientowałem się, na który lot biorą bilety,

kupiłem dla nas na ten sam i dopiero wtedy mogłem do ciebie

zadzwonić.

To oznaczało, że pomógł jej kolejny raz. Jej dług

wdzięczności stale się powiększał, lecz wolała o tym nie myśleć.

Dzięki – powiedziała tylko, bo cóż więcej mogła

powiedzieć? Przez chwilę przyglądała się w milczeniu, jak

powierzchnia ziemi umyka spod kół samolotu. – Max?

Tak, już próbowałem załatwić, żebyś pierwsza dostała

kawę, ale niestety, musimy potulnie poczekać, aż przyjdzie nasza

kolej. –

Skrzywił się, wyraźnie demonstrując swoją dezaprobatę

dla czegoś tak nienaturalnego jak bierne czekanie.

Kate nie mogła powstrzymać uśmiechu.

Akurat nie o to chciałam spytać, ale doceniam. – Naraz

spoważniała. – A co, gdybym nie zdążyła? Poleciałbyś?

– Nie –

odparł z widocznym zdumieniem. – Niby czemu

miałbym to zrobić?

– Jak to czemu? –

Tym razem ona się zdziwiła. – Żeby

zrobić zdjęcia Fionie i Damianowi.

Max odwrócił się tak, by móc spojrzeć jej prosto w oczy.

Dla mnie oni mogą się powiesić, nie dbam o to –

powiedział dobitnie. – Chcę ciebie.

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Kate oprzytomniała w ułamku sekundy, jednakże nie była w

stanie w żaden sposób zareagować. Mogła jedynie wpatrywać się

w Maxa szeroko otwartymi oczami, w których widniało

niebotyczne zaskoczenie.

Ująłem to zbyt dosłownie? – spytał z uśmiechem.

Nadal nie potrafiła wydusić z siebie choćby słowa.

Wybacz, ale przywykłem działać szybko i konkretnie.

Uspokajająco położył rękę na jej dłoni. – Posłuchaj, mamy

przed sobą dziewięć godzin lotu, to dość czasu dla nas obojga na

opowiedzenie o sobie. Jak wysiądziemy w Nowym Jorku, to albo

będziemy mieli siebie po dziurki w nosie, albo...

– Albo? –

spytała słabym głosem.

Cóż, proces obróbki negatywów musi potrwać –

zażartował. – Zobaczymy, może wyjdą z nich całkiem udane

pozytywy?

Kate aż wzniosła oczy ku niebu. Rozmawiają o tak poważnej

sprawie, a on sobie żartuje?

– Nie masz poczucia humoru –

skomentował.

Mam wyjątkowo duże poczucie humoru – skwitowała

cierpko, zdecydowanie cofnęła rękę i włączyła nawiew nad

swoim fotelem, gdyż zrobiło jej się dziwnie gorąco.

Łatwo mu było dowcipkować, bo to nie jego spalało

pragnienie.

Wiedziała już jednak, że pozostanie ono nie zaspokojone –

musiało takie pozostać. Przedtem wydawało jej się, że przelotny

roman

s z Maxem będzie ekscytującym przeżyciem, teraz jednak

rozumiała, że nie mogłaby tego potraktować tak lekko. Intuicja

podpowiadała jej, że rozstanie okazałoby się znacznie bardziej

bolesne, niż początkowo przypuszczała.

Zaczynała pragnąć więcej, niż Max mógł jej zaoferować.

Jemu tylko się wydaje, że wycofał się z robienia reportaży

wojennych. Wkrótce do tego zatęskni i wróci gdzieś tam, na

pierwszą linię ognia. Ten związek nie ma więc ani sensu, ani

przyszłości. Lepiej się nie angażować. A najlepiej skoncentrować

się na swoim zadaniu, to odwróci jej uwagę od niepożądanych

myśli.

Zerknęła w stronę tej części samolotu, gdzie znajdowała się

pierwsza klasa. Niestety, stewardesy pilnowały, by zasłona

pozostawała zasunięta. Dobiegały zza niej stłumione odgłosy

roz

mów, lecz oczywiście nie dawało się rozróżnić ani słowa. Max

podchwycił jej spojrzenie.

Nie martw się, w końcu ich dorwiesz.

Westchnęła z rezygnacją.

Nawet nie wiem, czy mi jeszcze tak bardzo na tym zależy.

Znam to uczucie zniechęcenia. Nie martw się, ono z

czasem przechodzi.

W tym momencie nadeszła stewardesa z napojami. Kate

background image

otrzymała wreszcie swoją upragnioną kawę, napiła się z

prawdziwą ulgą, po czym z uwagą spojrzała na Maxa.

Skoro twierdzisz, że to uczucie zniechęcenia w końcu

znika, to co tu właściwie robisz? Powinieneś fotografować jakiś

konflikt zbrojny.

Obrócił w dłoniach styropianowy kubek z kawą, unikając jej

wzroku.

Tłumaczyłem ci, że już się tym nie zajmuję.

– Ale dlaczego? –

nalegała Kate.

Mówią, że załamałem się nerwowo.

Z uporem pokręciła głową.

Nie obchodzi mnie, co inni mówią. Chcę znać twoje

zdanie.

Zerknął na zegarek.

Jakie mam szanse, że przez następnych osiem i pół

godziny uda mi się wykręcać od odpowiedzi na to pytanie?

– Znikome.

Skrzywił się nieco, zreflektowała się więc.

Dobrze, jak nie chcesz, to nie mów, ale nie ukrywam, że

bardzo mnie to intryguje.

Max machinalnie zaczął kreślić paznokciem kreski na

styropianie.

Dwa lata temu wyleciał w powietrze hotel w Bejrucie,

gdzie

mieszkałem

wraz

z

innymi zagranicznymi

korespondentami. Zginęło wielu niewinnych ludzi. Między

innymi mój najlepszy przyjaciel.

– Max, tak mi przykro –

wyszeptała. Zrobiło jej się ogromnie

wstyd. Przez swoją niepohamowaną ciekawość sprawiła mu ból,

niepotrzebnie przypominając o przeszłości.

Szkoda, że spytała.

Paru z nas ocalało tylko dlatego, że udało nam się wkręcić

na nocną akcję pewnej grupy rebelianckiej. Karl nie chciał iść,

uważał to za zbyt duże ryzyko, ja zaś zawsze powtarzałem, że im

większe niebezpieczeństwo, tym lepsze zdjęcia.

Poszedłem i przeżyłem, a on zginął. Najgorsze jednak było

to, że bombę podłożyła właśnie ta organizacja, z której

bojownikami umówiliśmy się na wyprawę. Weszli w układ tylko

po to, by ich człowiek mógł dostać się do hotelu.

Kate stłumiła okrzyk grozy. Wychodziło więc na to, że Max

nieświadomie przyczynił się pośrednio do śmierci przyjaciela.

Musiał żyć ze straszliwymi wyrzutami sumienia.

Nie wdając się w szczegóły, powiem tylko, że mieliśmy

pewne kłopoty z wydostaniem się stamtąd, ponieważ uznano, że

sprzyjamy terrorystom.

Nagle przypomniała jej się jego opowieść o nocnej

wyprawie łodzią. Teraz już rozumiała, co go do niej skłoniło.

Przede wszystkim udało mi się bezpiecznie wywieźć filmy

ciągnął. – Moje, Karla, innych. Wszystko, co po nich zostało...

Kate zmarszczyła brwi, zastanawiając się intensywnie.

Chwileczkę. Dwa lata, mówisz? Dziwne, że nie

background image

pamiętaną...

Bo nie ma czego pamiętać. – Zacisnął dłoń w pięść.

Po tym, przez co przeszedłem, po tym, jak Karl i inni

zginęli, odmówiono publikacji tych zdjęć!

Nie mogłeś poszukać innego wydawcy?

Kiedy nikt nie chciał ich drukować, zrozumiałem, że była

to wyraźnie odgórna decyzja. Chodziło o to, żeby nie zaogniać

napiętej sytuacji, właśnie toczyły się rokowania w sprawie

rozejmu. Uznano ten materiał za zbyt niebezpieczny.

Ale to przecież jest cenzura! – wybuchnęła z oburzeniem.

Czekaj, a co się stało z negatywami? Chyba się zabezpieczyłeś i

nie zaniosłeś im wszystkiego?

A jak myślisz?

Kate popatr

zyła na niego bardzo uważnie.

Myślę, że masz w domu mnóstwo zdjęć, których nie

widział nikt poza tobą – powiedziała cicho.

Z uznaniem pokiwał głową.

– Bystra dziewczynka.

Pochwała z jego ust miała dla niej ogromną wartość. Aby

udowodnić, że naprawdę jest bystra, postanowiła zaryzykować.

Nie chodziło o żadne załamanie nerwowe, prawda?

Odszedłeś z tej pracy, ponieważ nie pozwolono ci pokazać

prawdy.

Max bez słowa skinął głową, po czym zamknął oczy, dając

do zrozumienia, że nie chce kontynuować tematu. Kate nie

nagabywała go dłużej. Sącząc resztki letniej kawy, zastanawiała

się nad tym, co usłyszała.

Teraz już rozumiała, czemu ktoś taki jak on zainteresował

się taką gazetą jak „World Eye” – dla Glena nie istniały żadne

bariery, z pocałowaniem w rękę opublikowałby najbardziej

drastyczne zdjęcia, gdyby tylko uznał, że to mu przysporzy

czytelników. Glen miał diabelnie dużo wad, ale jednego nikt nie

mógłby mu zarzucić – cenzurowania czyichś materiałów.

Pod tym względem pracujący dlań dziennikarze i reporterzy

mo

gli się czuć zupełnie bezpieczni.

Jej rozmyślania przerwało nadejście stewardesy, serwującej

posiłek. W trakcie jedzenia Max wrócił do siebie, znów żartował,

jak również opowiadał przeróżne historie, oczywiście wyłącznie

takie, które stawiały go w jak najlepszym świetle. Kate nie

pozostała mu dłużna i też nie omieszkała się pochwalić paroma

spektakularnymi sukcesami. W końcu Max uznał ze śmiechem,

że potyczka na opowieści zakończyła się remisem.

Tymczasem zdążył już zapaść wieczór, w samolocie

panował półmrok, rozjaśniony jedynie paroma włączonymi

lampkami. Stewardesa włożyła do magnetowidu kasetę wideo i

zaczaj się jakiś film. Ci pasażerowie, którzy chcieli go oglądać,

nałożyli słuchawki, inni spali.

Nagle Max wyprostował się energicznie.

Dobra, dosyć tego lenistwa. – Wstał, otworzył szafkę nad

fotelem i wyciągnął aparat.

background image

– Co ty wyprawiasz?

Mrugnął do niej łobuzersko.

Zrobię im fotkę.

Oszalałeś? Usłyszą!

Jeśli nałożyli słuchawki, to nic nie zauważą.

Skierował się ku części przeznaczonej dla pasażerów

pierwszej klasy. Niewiele ryzykował, gdyż przytomnie wybrał

moment, gdy stewardesy robiły coś po drugiej stronie samolotu.

Leniwym krokiem podszedł do zasłony i zaczął przebierać w

czasopismach, które znajdowały się tuż obok na metalowym

stojaku.

Dyskret

nie odsunął brzegiem magazynu zasłonę i zajrzał do

środka. Po krótkiej chwili szybkim ruchem podniósł aparat,

wkładając w szparę sam obiektyw i nacisnął spust. Kate usłyszała

charakterystyczne kliknięcie oraz szum automatycznie

przewijanej taśmy i rozejrzała się z niepokojem. Nikt nie zwracał

na niego uwagi, słuchawki rzeczywiście tłumiły wszelkie

dźwięki.

Zaledwie Max zajął z powrotem swoje miejsce, stewardesa z

pierwszej klasy przeszła przez ich część samolotu, starannie

ukrywając fakt, że bacznie przygląda się pasażerom. Max jednak

trzymał aparat pod rozłożonym magazynem, zaś Kate udawała

pogrążoną we śnie, więc nie wzbudzili jej podejrzeń.

No i co? Zrobiłeś jakieś dobre zdjęcie? – spytała po chwili.

Nie wiem, co nazywasz dobrym zdjęciem. Nie byli nadzy.

Był po prostu niemożliwy! Oczywiście, w najbardziej

uroczy ze wszystkich znanych jej sposobów bycia niemożliwym.

No i jak ona miała się z nim rozstać?

Kate nie miała pojęcia, jak sytuacja się rozwinie po

wylądowaniu. Czy ich drogi rozejdą się? Czy już nigdy go nie

zobaczy? Czy też może... Ponieważ jednak nie miała odwagi

zapytać, nie pozostawało jej nic innego, jak tylko czekać.

Znowu...

Gdy samolot kołował na lotnisku, chwyciła swoje rzeczy.

Będę udawać, że mi niedobrze – wyjaśniła. – Wypuszczą

mnie

pierwszą, zdążę więc być w hali przed nimi i zrobię im

zdjęcie.

Przyciskając dłoń do ust, ruszyła w kierunku wyjścia.

Zgodnie z jej przypuszczeniami, została wypuszczona

natychmiast, gdy tylko otwarto drzwi prowadzące do tuneli.

Pobiegła do hali przylotów i zdążyła akurat na ten moment, gdy

zaczęli wychodzić pasażerowie pierwszej klasy. Od razu rzuciły

jej się w oczy czerwone włosy, wyjątkowo splecione w prosty

warkocz.

– Wont! –

zawołała, trzymając aparat w pogotowiu.

Para aktorów obejrzała się odruchowo, co zostało utrwalone

na taśmie. W następnym momencie Fiona i Damian odwrócili się

i zasłaniając twarze, pobiegli w przeciwną stronę, zaś para

ochroniarzy rzuciła się ku Kate. Przewidziała jednak ten manewr i

umknęła bez trudu, klucząc pośród tłumu.

background image

Cóż, zdjęcie nie było kompromitujące, ale przynajmniej

miała ich razem na jednym ujęciu, a w dodatku po nie przespanej

nocy i długim locie jej eks-przyjaciółka nie wyglądała najlepiej,

więc opublikowanie tego sprawiłoby Kate nie lada frajdę. Z pełną

satysfakcji

miną udała się w stronę kontroli celnej.

I co? Udało się? – spytał Max, który czekał na nią przy

wyjściu z lotniska.

Owszem. Mieli strasznie głupie miny, mam nadzieję, że

Glenowi się spodoba, choć wciąż to nie jest to, na co liczył.

Rozumiem, że teraz lecisz do Los Angeles?

Skinęła głową i wreszcie zadała pytanie, które dręczyło ją od

paru godzin:

– A ty?

Też, ale nie od razu. Skoro już tu jestem, to skorzystam z

okazji i odwiedzę starych znajomych.

Tak też przypuszczała. Jego zainteresowanie jej osobą

okazało się bardzo przelotne. Czy jednak mogła się temu dziwić?

Max wiecznie przenosił się z miejsca na miejsce, nieustannie

poznając nowych ludzi i siłą rzeczy szybko rozstając się z

przygodnymi towarzyszami podróży. Czemu miałaby stanowić

wyjątek?

W

dodatku, co z nich byłaby za para? Dwoje zagonionych,

zapracowanych samotników, którzy spotykaliby się chyba tylko

podczas mijania się w drzwiach. Nawet jeśli Max na jakiś czas

zaczepi się w „World Eye”, to długo tam miejsca nie zagrzeje. Za

parę miesięcy wróci do dawnej pracy. Mogła się o to założyć.

Musiał chyba zdać sobie sprawę z tego wszystkiego, gdy tak

tu na nią czekał. To dlatego nie leciał z nią do Los Angeles, tylko

wymyślił bajeczkę o odwiedzaniu znajomych.

Próbował w taktowny sposób zakończyć to, co się między

nimi zaczęło. Ale czy w ogóle cokolwiek się zaczęło? Czy ona

sobie nie wyobrażała zbyt wiele? Może wszystko działo się

wyłącznie w jej głowie?

W milczeniu jechali kolejką, która przewoziła pasażerów z

lotniska międzynarodowego na krajowe.

Chcesz, żebym z tobą poczekał na twój samolot? – spytał

Max, gdy wysiedli.

Popatrzyła na kłębiące się przed kasami tłumy

urlopowiczów.

To nie ma sensu, nie wiadomo, ile to może potrwać –

zdecydowała mężnie i szybkim ruchem wyciągnęła do niego

dłoń. Wolała mieć to już za sobą.

A co to ma znaczyć? – zdumiał się, biorąc ją w ramiona. –

To tak się ze mną żegnasz?

Podczas tego ostatniego pocałunku Kate skoncentrowała się

nie na samej pieszczocie, lecz na powstrzymywaniu łez. Jeśli to

potrwa jeszcze chwilę dłużej, to rozbeczy się na jego oczach, a

chyba nie przeżyłaby takiego upokorzenia.

Zadzwonię – szepnął.

Jasne, zawsze tak się mówi, pomyślała z rezygnacją.

background image

Patrzyła za nim, gdy odchodził, a gdy po kilkunastu krokach

odwrócił się, by jeszcze raz na nią spojrzeć, uśmiechnęła się

radośnie i pomachała ręką, chociaż już ledwo go widziała przez

szklące się od łez oczy.

Przybyła do redakcji dopiero następnego dnia. W sumie

spędziła na nowojorskim lotnisku prawie dziesięć godzin,

ponieważ lot, na który w końcu dostała bilety, został odwołany.

Wpadła do swojego mieszkania tylko po to, żeby zostawić bagaż,

wziąć szybki prysznic i przebrać się w świeże rzeczy. Wahała się

przez moment, czy nie wywołać zdjęć na miejscu, ale uznała, że

ciemnia w redakcji oferuje większe możliwości niż jej własna.

Gdzie ty się, do cholery ciężkiej, podziewałaś tyle czasu? –

ryknął Glen, gdy tylko przestąpiła próg.

We Włoszech.

We Włoszech, we Włoszech – przedrzeźniał. – To wiem,

do diabła! Pytam, gdzie ty byłaś od wczoraj?

– Sie

działam na lotnisku, próbując dostać się na samolot –

odparła, jednocześnie zauważając, że nad drzwiami ciemni paliło

się ostrzegawcze czerwone światło. A niech to, miała pecha.

Ciekawe, jak długo będzie musiała wysłuchiwać narzekań szefa,

zanim ktoś skończy wywoływać swoje filmy.

Zdawało mi się, że samoloty z Nowego Jorku latają do nas

dość regularnie – wyzłośliwiał się Glen, który zawsze miał zły

humor, więc właściwie już na nikim nie robiło to wrażenia.

Ludzie również, szczególnie w okresie wakacyjnym

odparowała Kate.

Wiesz, co ja sobie myślę? – Podszedł bliżej. – Myślę, że

próbowałaś sprzedać zdjęcia komuś innemu.

Doskonale znała tę taktykę. Zawsze stawał tuż przed nią i tak

długo wrzeszczał, wytrząsając się i oskarżając ją o różne rzeczy,

że gdy wreszcie przychodziło do konkretów, odczuwała

wdzięczność, że w ogóle raczył kupić jej zdjęcia. Ale wtedy nie

znała Maxa...

Od chwili gdy go spotkała, wszystko się zmieniło. Ona się

zmieniła.

Wielka szkoda, że tego nie zrobiłam – oznajmiła chłodno,

zwalcz

ając pokusę odsunięcia się od stojącego tuż przed nią

łysiejącego grubasa o kostropatej cerze. – Należałoby ci się, bo

chciałeś wystawić mnie do wiatru.

– Co ty bredzisz? –

spytał ostro.

Dałeś moje zadanie Maxowi Hunterowi.

Mogę rozdzielać zadania, jak mi się żywnie podoba!

Kate zdecydowanym gestem przewiesiła torbę przez ramię.

A ja mogę sprzedać moje negatywy, komu mi się żywnie

podoba. Na przykład „Global Celebrity” – zablefowała.

Po pierwsze, mimo wszystko nie okazałaby się tak

nielojalna, a po dr

ugie, istniało niebezpieczeństwo, że przed

kupieniem zdjęć zażądają, by podpisała z nimi kontrakt. Kate

miała już serdecznie dość pracy jako paparazzi. Nigdy więcej.

background image

Glen wziął się pod boki.

A w ogóle masz jakiś materiał?

Zobaczę, jak wywołam negatywy – wykręciła się, próbując

zyskać na czasie. – Nie mam gotowych zdjęć, bo od razu

przyjechałam tutaj.

Prychnął gniewnie i wrócił do swojego biurka. Kate

wyczuła, że nieco zbiła go z tropu swoją postawą i postanowiła

kuć żelazo, póki gorące.

– Skoro i tak mu

szę czekać na zwolnienie ciemni, to może

porozmawiamy o zwrocie moich kosztów?

Szef przez moment wyglądał tak, jakby miał dostać

apopleksji.

– Co?! –

ryknął. – Przecież wiesz, jaki mamy układ!

Ponieważ sam go złamałeś, to rozumiem, że mnie on

również nie obowiązuje – odparła zimno, nie poznając sama

siebie. Wiedziała, że dużo ryzykuje, przecież w końcu nie

dysponowała mocnym atutem w postaci naprawdę rewelacyjnych

zdjęć, groziło jej więc, że w wyniku całej tej awantury Glen w

ogóle nic od niej nie kupi i

jeszcze wyrzuci ją za drzwi. Za pół

godziny mogła nie mieć ani pracy, ani pieniędzy, ale nie czuła

lęku. Max natchnął ją wiarą w siebie i Kate przestała się bać.

Glen poczerwieniał jeszcze bardziej.

Co ty sobie, do cholery, wyobrażasz? Przecież i tak

zap

łaciłem za twój bilet!

Za to wydatki Maxa „World Eye” pokrywa w całości –

zaatakowała.

Przez chwilę wydawało się, że grubas dosłownie eksploduje

z wściekłości. Po chwili jednak nieoczekiwanie wybuchnął

śmiechem.

O rany, ja nie mogę! Ha, ha, ha! A ty myślałaś, że możesz

mu dorównać? Nie ta klasa, żabciu, nie ta klasa!

Poczuła na policzkach falę gorąca. Tego było już za wiele.

Wyprostowała się dumnie.

Skoro tak wysoko cenisz pana Huntera, to kupuj zdjęcia od

niego –

oznajmiła na pożegnanie.

Ktoś mnie wołał?

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY


– Max? –

zdumiała się na widok osoby, która wyłoniła się z

ciemni.

Przecież mnie wołałaś, no więc jestem – wyjaśnił

spokojnie, podchodząc do biurka Glena i machając wilgotnymi

jeszcze odbitkami.

Jakim cudem znalazł się tu przed nią?

Podobno miałeś odwiedzać przyjaciół w Nowym Jorku –

wytknęła Oskarżycielskim tonem.

Odwiedziłem i przyleciałem tutaj – mruknął, sięgnął po

szkło powiększające i zaczął oglądać jedno ze zdjęć. – Nie

wiem... To jest chyba najlepsze ze wszystkich.

Glen

próbował zajrzeć mu przez ramię, ale przy jego nader

mizernym wzroście okazało się to niewykonalne.

Jak to, przyleciałeś? – Kate postanowiła, że nie da się tak

łatwo zbyć. – Ja tam sterczałam godzinami, powiedziano mi, że

nie ma miejsc.

A ja nie miałem najmniejszych problemów – rzucił

beztrosko, po czym zlitował się nad Glenem, dał mu fotografie i

podszedł do Kate.

Wszystko w niej zamarło, stała się jednym wielkim

oczekiwaniem, choć przecież w takim miejscu nie mogło się

między nimi nic stać. Wystarczyła jednak sama jego obecność.

Była przecież absolutnie przekonana, że już go więcej nie

zobaczy.

O ile dobrze pamiętam, to pierwszą klasą podróżowało

zaledwie parę osób – wyjaśnił, na co Kate Spiorunowała go

wzrokiem. Glena również. Ona nie latała pierwszą klasą, bo jej

nikt nie dawał na to pieniędzy!

– No, nie najgorzej, jak na pierwszy raz –

skomentował

tymczasem szef, wyłowiwszy jedno spośród sterty zdjęć i

przyglądając mu się teraz bacznie.

Kate znała ten wyraz twarzy. Wskazywał on na to, że Glen

dostr

zega możliwość zrobienia czegoś z prawie niczego. Zawsze

powtarzał, że przy pomocy pikantnego tekstu oraz drobnej

obróbki komputerowej mógłby przedstawić ujęcia z rodzinnego

pikniku jako reportaż z orgii. I ona miała nadal pracować dla

kogoś takiego?

Tym n

iemniej podeszła i z ciekawości zerknęła na odbitkę.

Fiona spała na fotelu lotniczym z otwartymi ustami, a wyglądało

to tak sugestywnie, że niemal było słychać, jak uwodzicielska

femme fatale chrapie w najlepsze. Oczywiście, nie dało jej się

tym skompromit

ować, ale ośmieszyć – owszem.

Naprawdę nieźle, Max, ale następnym razem postaraj się o

coś mocniejszego, dobrze? Hej, a ty dokąd?

rzucił gniewnie w kierunku Kate, która skierowała się do

drzwi.

Tam, gdzie mi zapłacą za moje zdjęcia – odparła z

background image

godnością.

Glen ci zapłaci – wtrącił natychmiast Max i z rozmachem

klepnął kumpla w plecy. – Prawda?

Jasne, oczywiście – zgodził się natychmiast grubas, który

wyraźnie mu nadskakiwał. – To znaczy, zgodnie ze zwyczajem –

dodał pospiesznie.

– A jaki to zwyczaj? –

zainteresował się niby od niechcenia

Max.

Dobry jest, pomyślała z uznaniem. Cokolwiek robi, jest w

tym dobry.

Widziała, że on zastawia pułapkę na Glena, więc

postanowiła zaczekać z wyjściem. Może dowie się czegoś o

trikach negocjacji.

Nie masz się co martwić, stary, to ciebie nie dotyczy.

Ty tu jesteś na specjalnych prawach. Z Kate mamy własną

umowę.

– To znaczy kontrakt? –

naciskał delikatnie Max.

Nie, taką naszą prywatną umowę. Wysyłam ją w świat, a

ona przywozi materiał.

Aha, układ na gębę? – podpowiedział usłużnie, zaś Glen

łypnął na niego podejrzliwie, gdyż nagle zwietrzył

niebezpieczeństwo.

Tak to już jest – zaczął tłumaczyć. – Fotograf poluje, a jak

upoluje coś dobrego, to musi się płacić. Normalka.

Max pocierał dłonią brodę, udając, że się nad czymś głęboko

zastanawia.

To znaczy, że fotograf może sprzedać zdjęcia temu, kto mu

więcej zapłaci?

Glen skinął głową, aczkolwiek bardzo niechętnie.

Kate, nie masz więc żadnych zobowiązań wobec „World

Eye”? –

wyciągnął ostateczną konkluzję Max.

N

aczelny cisnął zdjęcie Fiony na biurko.

Co to, zmowa? Szantaż?

Kate uznała, że nadszedł czas, by wtrącić się do rozmowy.

Max działał w dobrej wierze, ale nie chciała stać się

przyczyną konfliktu między nimi.

Uważam, że Glen ma prawo pierwszeństwa, Max –

powiedziała, posyłając mu proszące spojrzenie.

Zrozumiał natychmiast i spasował.

Skoro tak, to idź wywołać swoje filmy, a my tymczasem

pogawędzimy sobie o sprawach finansowych.

Bardzo chciałaby zobaczyć minę szefa, gdy ten ujrzy

rachunek za pobyt w Hot

elu Principe, ale niestety, ta przyjemność

musiała ją ominąć. Z niejakim żalem zamknęła się w ciemni,

stwierdzając z uznaniem, że poprzedni użytkownik pozostawił ją

w absolutnym porządku – co się innym rzadko zdarzało – i wzięła

się do roboty.

Zżerała ją ciekawość, jak też przebiega wymiana zdań w

sąsiednim pomieszczeniu, ale mężczyźni rozmawiali dość cicho,

więc niczego nie mogła usłyszeć. Chwilami jej szef podnosił głos,

background image

lecz szybko się mitygował i ściszał go ponownie. Po jakimś

czasie zza drzwi zaczęły dobiegać salwy śmiechu, co oznaczało,

że starzy kumple załatwili niemiłą kwestię finansową i przeszli do

bardziej wdzięcznych tematów.

Kate wreszcie zakończyła wywoływanie, powiesiła mokre

jeszcze filmy, aby wyschły i wróciła do gabinetu Glena.

– I co? Masz

coś? – spytał zachłannie.

Na razie się suszą, jeszcze nie obejrzałam dokładnie –

wyłgała się, próbując grać na zwłokę, choć i tak wiedziała, że

awantura jej nie ominie.

Szef ruszył w kierunku ciemni, lecz Max go powstrzymał.

Może najpierw podpisz ten czek? – zasugerował

przyjaznym tonem. –

Wybacz, Kate, ale kiedy wyszłaś,

pozwoliłem sobie załatwić sprawę poniesionych przez ciebie

wydatków.

Poczuła się nieswojo. Po pierwsze, nie znosiła użerania się o

pieniądze, omawianie wszelkich kwestii finansowych zawsze

budziło w niej pewien niesmak. Po drugie, wcale jej się nie

podobało, że znowu coś zawdzięcza Maxowi. To powoli stawało

się nie do zniesienia!

Glen podpisał czek z taką miną, jakby wypisywał własny

wyrok śmierci i podał go Kate. Przypomniała sobie nagle słowa

Maxa, który obiecał, że ona nie ucierpi na ich współpracy. Nie

sądziła, że zamierzał tej obietnicy dotrzymać.

Tymczasem szef popędził do ciemni i natychmiast odnalazł

zdjęcia aktorów na kanapie w hotelowym salonie.

– Nie wi

dać ich twarzy! – ryknął i zmełł w ustach

przekleństwo. – Nie powiem, co to jest... a nie materiał!

Zgadza się, to posłuży tylko za dodatek – przyznała.

Ale zauważ, że jesteśmy jedynymi, którzy wiedzą o tym

romansie. Wciąż masz szanse na rozdmuchanie skandalu.

Fiona wkrótce przestanie się tak bardzo pilnować, jest

wściekła na męża za to, że resztę zdjęć musi kręcić w Teksasie, a

nie we Włoszech.

Glen zamyślił się nad filmami.

Może wysłałbyś Kate do Teksasu? – podsunął Max.

Do licha, sama miała to zaproponować! Czy on ani razu nie

da jej szansy na to, by cokolwiek zrobiła samodzielnie?

Czy myśli, że Kate jest dzieckiem, które trzeba prowadzić za

rączkę? Zaczynało ją to coraz bardziej irytować. Niech sobie

będzie opiekuńczy i rycerski, proszę uprzejmie, ale dlaczego jej

kosztem?

Chyba nie mam wyjścia – warknął z wściekłością Glen.

Nie po to władowałem tyle forsy w tę sprawę, żeby się

teraz wycofać. Kate, tylko tym razem nie chcę byłe chłamu, tylko

porządny materiał na pierwszą stronę. Ma być widać gołym

okiem, kto i co robił, jasne?

No tak, jakby jeszcze wszystkiego było mało, to na domiar

złego wygłoszono jej kazanie w obecności Maxa. Zupełnie, jakby

była żółtodziobem w tym fachu, a nie ekspertem, za jakiego się

background image

uważała. Gorzej już być nie mogło.

Nie

minęło nawet parę sekund, gdy okazało się, że mogło.

Glen, daj spokój. Fiona zrobiła się niezwykle uważna.

Wie, że nie może sobie pozwolić na rozgniewanie męża,

ryzykowałaby swoją karierę...

Kate pomyślała, że za moment coś ją trafi. Max bronił ją

niczym

biedną zagubioną sierotkę, co to do trzech zliczyć nie

umie, przed złym, wygłodniałym wilkiem. W dodatku powtarzał

to, czego dowiedział się od niej, zaś Glen potakująco kiwał

głową, choć gdyby usłyszał to samo od Kate, wyśmiałby ją. Ale

oczywiście Maxowi wszystko było wolno, Max był mądry i

wspaniały, Max nigdy się nie mylił, Max zasługiwał na danie mu

carte blanche.

Upokorzona jak nigdy w życiu, wściekła i nieszczęśliwa,

wypadła z redakcji nawet bez słowa pożegnania. Nienawidziła ich

obu z całego serca!

P

o drodze wstąpiła do banku i zrealizowała czek. Następnie

wróciła do swojego mieszkania, gdzie na sekretarce czekała

wiadomość od Glena – wysyłał do Teksasu Maxa, nie ją. Szczerze

powiedziawszy, spodziewała się tego.

Z rezygnacją zebrała wszystkie brudne rzeczy, zaniosła na

dół do pralni, a potem noga za nogą powlokła się do siebie na

górę.

Przed drzwiami, wygodnie oparty o poręcz schodów, stał

Max.

Tego też się spodziewała. Nie miała pojęcia skąd, ale

wiedziała, że tak będzie.

Glen powiedział ci, gdzie mieszkam? – mruknęła z

niechęcią.

Nie. Zapamiętałem adres z twojego paszportu.

Dobry jest, pomyślała nie wiadomo który już raz. Przecież

widział jej papiery zaledwie przez krótki moment. Jednak to, że

prezentował pewne godne podziwu cechy, w niczym nie

zmieniało faktu, że jak nikt potrafił doprowadzić ją do szewskiej

pasji.

Jesteś na mnie zła, a ja nie wiem, o co chodzi – powiedział

łagodnie. – Czy moglibyśmy porozmawiać?

Kate jeszcze przed chwilą zamierzała zostawić go przed

drzwiami, lecz jego takt i uprzejmość rozbroiły ją natychmiast.

Jak mogła się na niego dłużej gniewać?

Weszli do maleńkiego mieszkanka, zaś Max od razu

skierował się ku ścianie, na której wisiały w prostych ramach

ulubione fotografie Kate. P

rzedstawiały one bez wyjątku ludzkie

twarze.

Wstrzymała oddech. Jeszcze nigdy nie oglądał ich żaden

fotograf. Właściwie w ogóle prawie nikt ich nie widział, gdyż nie

przyjmowała gości. Nie miała czasu ani ochoty na życie

towarzyskie.

Nagle przypomniała sobie o obowiązkach pani domu.

Napijesz się czegoś?

background image

Max mruknął coś niezrozumiale, zaabsorbowany zdjęciami.

Na wszelki wypadek uznała to za zgodę i udała się do

mikroskopijnej kuchni, gdzie z niejakim niepokojem otworzyła

lodówkę. Po chwili, krzywiąc się i starając się nie oddychać,

wylała do zlewu zawartość otwartych jeszcze przed wyjazdem

kartonów z mlekiem i sokiem pomarańczowym.

Pomyślała o wodzie ż lodem, ale okazało się, że torebki z

lodem przymarzły do zamrażalnika na mur. Może więc coś

gorącego?

Posp

iesznie przejrzała szafki i wreszcie znalazła słoik z

kawą. Stał tam chyba od początku świata, w ogóle nie mogła

odkręcić wieczka. Gdy w końcu jej się udało, nieufnie powąchała

zawartość. Kawa jeszcze nie zatęchła, więc od biedy można było

ją podać. Miała tylko nadzieję, że Max pije czarną i gorzką, gdyż

o cukrze i śmietance w proszku nawet nie było co marzyć. Kate

po prostu bardzo rzadko jadała w domu, więc prawie nic nie

kupowała.

Wróciła do pokoju, gdzie jej gość wciąż studiował

fotografie. Drżącą ręką podała mu filiżankę z kawą. Wziął, nawet

nie spojrzawszy na Kate, wymruczał coś na kształt

podziękowania i nadal przyglądał się zdjęciom.

Czy nie mógłby wreszcie czegoś powiedzieć? Opinia Maxa

wydała jej się nagle najważniejsza na świecie. Kate nerwowo

poci

ągnęła łyk obrzydliwej lury w kolorze ścierki do podłogi,

czekając na jego wyrok. On również napił się swojej i chyba to go

otrzeźwiło.

Robisz fatalną kawę, ale za to genialne zdjęcia – oznajmił

w końcu.

Przepra... Że co?

Potrafisz uchwycić niewyrażalne. Te twarze mówią.

Mam wrażenie, jakbym znał tych ludzi od dawna i mógł

opowiedzieć historię życia każdego z nich. Kapitalne! – Odstawił

filiżankę, a sam zajął miejsce na kanapie.

Zaskoczona i jednocześnie uradowana Kate Usiadła na

czarnym nowoczesnym f

otelu, który był jedynym luksusowym

zakupem, na jaki sobie pozwoliła. Wydawało jej się, że doda on

jej mieszkaniu klasy. Owszem, prezentował się naprawdę nieźle,

ale dopiero teraz zdała sobie sprawę z jego braku wygody.

Chwileczkę, czy ona kiedykolwiek znalazła odrobinę czasu, żeby

na nim usiąść? Nie przypominała sobie...

Powinnaś przejść na fotografię artystyczną – stwierdził z

absolutnym przekonaniem Max.

Naprawdę? – niemal wykrzyknęła, gdyż właśnie to było jej

największym marzeniem.

– Tak. Niezaprzec

zalnie masz talent. Nie myślałaś o tym,

żeby otworzyć własne studio portretowe?

Owszem, tysiące razy.

Żeby rozkręcić interes, trzeba na początku dysponować

pewnym kapitałem, którego ja nie mam. Musiałabym

zainwestować w wynajęcie pomieszczenia i urządzenie go.

background image

W dodatku w początkowym okresie nie mogłabym się

spodziewać jakichś większych dochodów. Czy teraz rozumiesz,

czemu tak bardzo zależy mi na zdjęciach Fiony? Aha, skoro już o

tym mówimy... –

Zawahała się na moment. – Max, doceniam, że

starałeś się mi pomóc, ale wolałabym pertraktować z Glenem

sama.

Dlaczego? Wydawało mi się, że poradziłem sobie całkiem

nieźle. Załatwiłem ci to i owo – przypomniał z figlarnym

uśmiechem.

Z irytacją zagryzła wargi. Czy on zawsze musiał być

przekonany, że wszystko robi lepiej od niej?

Dzięki – mruknęła z ociąganiem. – Ale zrozum, że nie

możesz w kółko mnie wyręczać. Następnym razem przecież i tak

będę musiała dać sobie radę bez ciebie.

A kto ci powiedział, że następnym razem mnie przy tobie

już nie będzie?

Na moment odebrało jej głos.

No, bo... Bo masz swoje własne sprawy do załatwienia.

Na przykład lecisz do Teksasu – przypomniała z urazą,

której nie zdołała ukryć.

Po to, żeby ci pomóc w zdobyciu tych zdjęć –

zadeklarował, zaś Kate ze zdumienia aż otworzyła usta. –

Ustaliliśmy kiedyś, że Fiona należy do ciebie, a ja zdania nie

zmieniam.

Zabierzmy się więc razem i dopadnijmy ją wreszcie. Chyba

że nie chcesz, żebym był twoim tymczasowym partnerem?

O ile słowo „partner” bardzo jej się spodobało, to

„tymczas

owy” znacznie mniej. To właśnie ono ją otrzeźwiło i

pozwoliło zebrać myśli. Ten układ znów dawał Maxowi silniejszą

pozycję, ponieważ to on łaskawie robił jej przysługę. Ta

propozycja miała jednak również dobre strony. Po pierwsze, jeśli

Kate sfotografuje F

ionę na gorącym uczynku, dostanie swoje

honorarium. Po drugie, spędzi jeszcze jakiś czas z Maxem, więc

nieuchronny moment ostatecznego rozstania odsunie się nieco w

czasie.

Naprawdę oddajesz mi swoje zadanie i zgadzasz się,

żebym to ja polowała na Fionę?

– Tak, a w dodatku zamierzam ci w tym pomóc. Jak szybko

możesz być gotowa do wyjazdu?

Właściwie zaraz. Nie, czekaj! – zreflektowała się nagle.

Zaniosłam rzeczy do prania...

Zrób coś z tym, ja tymczasem zarezerwuję dla nas bilety na

samolot. Aha, i z

ałatwię to z Glenem.

Zawahała się. Zaczynała mieć wyrzuty sumienia.

Max, nie musisz tak się poświęcać i jechać ze mną do

Teksasu –

powiedziała mężnie.

Nie widzę żadnego powodu, żeby tam nie jechać. Ja tam

mieszkam.

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

To, co się działo w Houston, dałoby się określić jednym

słowem: piekło. Z nieba lał się istny żar i skazana na swoje czarne

ubrania Kate męczyła się niczym potępieniec.

Czatowała właśnie od kilku godzin w rachitycznym

sosnowym lasku, gdzie cienia było jak na lekarstwo, za to

obfitość komarów przekraczała wszelkie wyobrażenia, gdyż

nieco niżej w kotlinie znajdowały się mokradła. W niczym nie

przypominało to włoskiego pejzażu, lecz filmowcom było to

obojętne, gdyż zakończyli już zdjęcia plenerowe. Teraz chodziło

tylko o wyna

jęcie pobliskich hal, w których zbudowano

odpowiednie wnętrza.

Kate miała już wszystkiego serdecznie dość. Niemal mdlała

od upału, a co gorsza, zaczynała mieć halucynacje.

Wydawało jej się, że poprzez fale drgającego nad

rozgrzanym asfaltem powietrza dostrzega, jak na pobliskim

parkingu zatrzymuje się jeep, z którego wysiada mężczyzna

wyglądający jak Max. Przecież to było absolutnie niemożliwe. To

było złudzenie.

Widziała go po raz ostatni trzy dni temu, gdy rozstawali się

na lotnisku. Wiedział, że Kate zatrzyma się w tym samym hotelu

co Fiona, obiecał więc, że znajdzie numer i zadzwoni.

Codziennie, jak idiotka, dopytywała się w recepcji, czy nie

ma dla niej jakiejś wiadomości, ale za każdym razem

nieodmiennie odpowiadano jej, że nie. Zaczynano też na nią

pa

trzeć z coraz większym współczuciem...

„Złudzenie” rozejrzało się dookoła.

– Kate? –

zawołało.

Świetnie. Nie dość, że widzi fatamorganę, to jeszcze słyszy

głosy.

Wiem, że tu jesteś. Jeśli zaraz nie powiesz mi, gdzie, to

narobię takiego rabanu, że natychmiast wszyscy odkryją naszą

obecność.

Jęknęła. Chyba musiała dostać udaru.

Max usłyszał ten odgłos, ruszył w jego kierunku i po chwili

usiadł przed Kate, stawiając na ziemi turystyczną lodówkę.

Cześć.

Hej, zasłaniasz mi widok – zaprotestowała słabo.

Bo chcę, żebyś patrzyła na mnie – wyjaśnił z uśmiechem. –

Nie cieszysz się, że mnie widzisz?

– Nie wiem –

skłamała.

A nie zastanawiałaś się, czemu tak długo nie dzwonię?

Z zakłopotaniem zaczęła bawić się paskiem od aparatu.

Max żartobliwie trącił kolanem jej nogę.

Miałaś się zastanawiać. Taki był mój plan.

Posłała mu wymowne spojrzenie.

Nie lubię takich gier.

Tak, pamiętam, że ty traktujesz wszystko bardzo serio –

background image

naraz spoważniał. – Ja też kiedyś taki byłem – mruknął jakby sam

do siebie.

Zanim zdążyła spytać, co miał na myśli, odezwał się

ponownie.

Nie dzwoniłem, ponieważ...

Nie musisz się tłumaczyć – przerwała mu szybko. Wolała,

żeby sobie nie myślał, że jej zależało.

Ale chcę. Widzisz, mieszkam na odludziu, gdzie nie

można podłączyć się do żadnej sieci, wszystko mam więc

zasilane agregatem. Podczas mojej nieobecności drań się popsuł,

miałem więc pełne ręce roboty. Szkoda, że nie widziałaś mojej

kuchni. Wszystko w lodówce zaśmiardło, a w dodatku lód się

rozpuścił i zalał całą podłogę.

Przypom

niała sobie zapach zepsutego mleka ze swojej

lodówki i ze współczuciem pokiwała głową.

Przede wszystkim jednak nie mogłem naładować komórki

i zadzwonić do ciebie. Ale postanowiłem ci to zrekompensować.

Teatralnym gestem otworzył torbę, z której buchnął kłąb

zimnego powietrza. W środku znajdowały się...

– Lody! –

ucieszyła się Kate, odżywając na sam widok.

– Jakie chcesz? Waniliowe, truskawkowe czy czekoladowe?
– Wszystkie trzy –

zdecydowała natychmiast, zaś Max ze

śmiechem podał jej trzy opakowania oraz łyżeczkę.

Uratowałeś mi życie – westchnęła z ulgą, gdy wreszcie

skończyła jeść. – Przyznam szczerze, że ten upał okazał się nie do

wytrzymania i że właśnie miałam się zbierać, kiedy przyjechałeś.

Max wrzucił do torby puste opakowania.

To świetnie, bo i tak zamierzałem cię stąd wyciągnąć.

Dokąd?

– Do siebie.

Znała go już na tyle, że wyczuła, iż za pozornie beztroskim

tonem kryło się coś więcej. Intuicja podpowiedziała jej, że Max

nie każdego zaprasza do swojego domu.

Z przyjemnością.

– No, to zbieraj manatki.

Spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby od upału

pomieszało mu się w głowie.

– Jak to? Teraz?

Posłał jej rozbawione spojrzenie.

Naprawdę sądzisz, że Fiona dobrowolnie wyjdzie smażyć

się na tej patelni, podczas gdy może zgrywać księżniczkę i

siedzieć w pokoju hotelowym, gdzie ma klimatyzację i wszelkie

wygody? Powinnaś znać ją lepiej.

Oczywiście znowu musiał mieć rację i oczywiście znowu ją

to zirytowało.

Zgadzam się, że być może nie zjawi się tutaj, ale nie

wmówisz mi, że spotkam ją w twoim domu.

No, nie. Ale tylko dlatego, że dziś wieczorem udaje się na

imprezę charytatywną – rzucił od niechcenia.

Kate niemal podskoczyła.

background image

Skąd wiesz?

Proste, drogi Watsonie. Skoro chce się pokazywać, to

wykorzysta każdą możliwą okazję. Wpadłem do redakcji lokalnej

gazety, gdzie udało mi się zdobyć kopię rozkładu jej publicznych

wystąpień. Jej ludzie opracowali go i rozesłali do mediów, żeby

mieć pewność, że za każdym razem pokaże się sporo reporterów.

To nam zaoszczędzi masę czasu, gdyż wiemy teraz, gdzie ona

będzie się kręcić.

Ze znużeniem zamknęła oczy. Max z Glenem naprawdę

mieli rację, traktując ją jak beznadziejną amatorkę, która niczego

nie potrafi porządnie załatwić. Podjęła decyzję. Po tej sprawie z

Fioną wycofa się z roboty. Kiepski z niej reporter. I rzeczywiście

mało pomysłowy.

Kate, jeśli źle się czujesz albo nie masz ochoty, to możemy

pojechać do mnie kiedy indziej.

Spojrzała na niego i dostrzegła w jego oczach cień zawodu.

Przypomniała sobie, jak bardzo zależało jej na jego opinii,

gdy oglądał zrobione przez nią zdjęcia. Czy to możliwe, by Max

też pragnął jej coś pokazać i chciał usłyszeć jej zdanie?

Nie, jedźmy teraz – zdecydowała.

W odpowiedzi ujrzała na jego twarzy pełen wdzięczności

uśmiech.

To są dwie godziny drogi w jedną stronę, ale zdążymy

wrócić przed tą imprezą, będziesz więc mogła spokojnie śledzić

Fionę. – Wyciągnął rękę i pomógł jej wstać.

Kate otrzepała ze spodni sosnowe igły i wzruszyła

ramionami.

Nawet jeśli nie zdążymy, to dziury w niebie nie będzie –

powi

edziała beztrosko, zaskakując tym stwierdzeniem zarówno

jego, jak i samą siebie.

Skręcili z głównej drogi w otwartą żelazną bramę i zwykłą

gruntową drogą dotarli do zbudowanego z kamienia starego

farmerskiego domu, osłoniętego zielonym baldachimem liści

p

otężnych dębów. Stok opadał tu lekko, odsłaniając piękną

panoramę łagodnie falujących wzgórz.

Posłuchaj – powiedział Max, wyłączając silnik.

Nie wiedziała, o co mu chodzi, gdyż nie usłyszała absolutnie

nic.

Właśnie – odpowiedział, widząc jej minę. – Tu jest

zupełnie cicho. I zobacz jak zielono.

I samotnie, dodała w myślach.

Wysiedli z samochodu.

Kiedy kupiłem to rok temu, była to zupełna ruina.

Musiałem wyremontować dom od podłogi aż po dach, przy czym

większość roboty wykonałem sam – wyjaśnił, prowadząc ją do

drzwi. –

Gdybym wiedział, w co się pakuję, w życiu bym się za to

nie wziął – roześmiał się, przekręcił klucz w zamku i gestem

zaprosił ją do środka.

Skoro zrobił wszystko sam, to Kate zamierzała go

background image

skomplementować za wygląd wnętrza, niezależnie od tego, czy

naprawdę jej się spodoba. Gdy je ujrzała, wszelkie

grzecznościowe uwagi wyleciały jej z głowy.

– Max, to jest genialne! –

wykrzyknęła z autentycznym

zachwytem. –

To rzeczywiście twoje dzieło?

Miała przed sobą przestronne, bardzo wysokie wnętrze, w

którym królował ogromny kominek z polnych kamieni.

Z zachwytem powiodła dłonią po oryginalnej drewnianej

balustradzie, która otaczała obniżoną część podłogi, gdzie stały

przepastne sofy i fotele. Wszystko zdawało się zapraszać, by

wchodzący rozgościł się wygodnie i poczuł się jak w domu.

Owszem, to mi zapewniło jakąś robotę na cały rok.

Aż tak bardzo potrzebowałeś zajęcia? – zagadnęła

ostrożnie.

Max zapatrzył się gdzieś w przestrzeń.

Nikt nie chciał moich zdjęć. Tamtych zdjęć. Nie

pozwolon

o powiedzieć mi prawdy. Kazano zapomnieć o Karlu i

innych. –

Kurczowo zacisnął dłoń na balustradzie. – Nie

potrafiłem się z tym pogodzić. Nie mogłem...

Nie wiedząc, co powiedzieć, delikatnie położyła rękę na jego

dłoni. Stali tak przez dłuższą chwilę, wreszcie Max otrząsnął się z

bolesnych wspomnień.

Chodź, pokażę ci resztę domu. – Zaprowadził ją do studia,

o jakim marzył każdy fotograf. Wychodzące na dolinę okna

wpuszczały dużo naturalnego światła, podesty, ekrany i reflektory

zostały doskonale rozmieszczone, widać było dbałość o każdy

detal. Czegoś jednak brakowało...

Tknięta nagłym przeczuciem Kate zajrzała do sąsiadującej

ze studiem ciemni –

znakomicie wyposażonej i idealnie

uporządkowanej. Wyglądała tak, jakby nikt jej nigdy nie używał.

Odwróciła się do Maxa, teraz już rozumiejąc, co ją tak

gnębiło od momentu wejścia do tego domu. Nigdzie nie było

żadnych zdjęć. To nie był dom wykonującego swój zawód

fotografa. Przypominał raczej mauzoleum...

Włożę resztę lodów do zamrażalnika, zanim się rozpuszczą

odezwał się nagle i wyszedł, zostawiając ją samą.

Czyżby nie mógł nawet znieść widoku tego miejsca? Czy

wspomnienia nadal były aż tak bolesne? Kate w zamyśleniu

podążyła za nim do kuchni. Cokolwiek to było, nie chciała

zostawiać go samego z jego bólem. Nie wiedziała jeszcze, jak to

zrobi, ale postanowiła mu pomóc.

Czego się napijesz? – spytał dość sztywno, unikając

patrzenia na nią.

Atmosfera stała się dość napięta i Kate nie miała

najmniejszych wątpliwości co ją powodowało – Max pragnął coś

jej pokazać, ale w ostatniej chwili stracił odwagę.

Wszystko mi jedno, byleby było mokre – odparła i

zdecydowała się poruszyć newralgiczny temat. – Czy... Czy

mogłabym obejrzeć twoje zdjęcia?

Znieruchomiał na moment.

background image

W salonie znajdziesz album ze zdjęciami rodzinnymi –

mruknął i podał jej szklankę z sokiem.

Akurat nie o to jej chodziło, lecz wiedziała, że Max jeszcze

nie jest gotów na pokazanie jej właściwych materiałów.

Postanowiła działać ostrożnie i powoli.

Chętnie je przejrzę.

Usiedli więc na kanapie z pękatym albumem pełnym

okolicznościowych zdjęć. Kate podpytywała Maxa o różne

osoby, starając się taktownie nakłonić go do snucia opowieści,

sama też wspominała często o swojej rodzinie. Widziała, że

stopniowo zaczynał się rozluźniać.

– No, teraz wiesz o mnie ju

ż wszystko – zauważył, gdy

skończyli.

– Wcale nie –

zaprotestowała. – Max... Widziałeś moje

prace. Czy teraz ja mogę obejrzeć twoje?

Zauważyła natychmiastową zmianę w jego nastroju.

Nie powinnaś.

Czy są aż tak drastyczne?

Jak by ci to powiedzieć? Ich nie da się powiesić na ścianie.

Zarumieniła się, zaś Max zreflektował się i łagodnie otoczył

ją ramieniem:

Hej, nie chciałem przez to powiedzieć, że twoje fotografie

są mniej wartościowe albo coś w tym stylu. Ja tylko...

Dobrze, chodź. – Zerwał się nagle i z determinacją ruszył do

studia.

Przy jednej ze ścian stała wysoka metalowa szafa. Max

otworzył ją gwałtownie, ujawniając wypełnione pudłami półki.

Zaczął je gorączkowo wyjmować i rzucać na podłogę, nie

przejmując się tym, że ich zawartość wysypuje się i miesza ze

sobą. Poruszał się niczym człowiek opętany.

Kate obserwowała to w absolutnym milczeniu i bezruchu.

Ujrzała przed sobą setki, tysiące zdjęć...

Max dotarł wreszcie do ostatniego pudła, zawahał się, po

czym zatrzasnął drzwi szafy, nie wyjmując go. Kate zrozumiała

natychmiast, że najbardziej chciałaby obejrzeć właśnie tamte

fotografie, które przed nią ukrył.

Oparł się o ścianę ze spuszczoną głową, dysząc ciężko.

Kate rozpaczliwie szukała jakichś odpowiednich słów, ale

nic nie przychodziło jej do głowy. Trwali tak w milczeniu przez

jakiś czas, po czym Max nieoczekiwanie wyszedł ze studia,

trzaskając drzwiami.

Ruszając się niczym automat, uklękła przy rozsypanych

zdjęciach i zaczęła je oglądać, jednocześnie układając je z

powrotem w pudłach. Każda odbitka została starannie opisana na

odwrocie, mogła je więc uporządkować tak, jak trzeba. Nie miała

pojęcia, jak długo to trwało. Podnosiła z podłogi niezliczoną

liczbę fotografii, które ukazywały straszliwe oblicze wojny i

bezmiar ludzkiej tragedii. Ze

ściśniętym gardłem i piekącymi

oczami posuwała się dalej, choć już prawie nie mogła patrzeć.

Była to jednak winna Maxowi oraz tym nieznanym ludziom,

background image

ofiarom niezliczonych konfliktów.

Wreszcie dotarła do końca.

Nie wiedziała, co Max ukrywał w tym ostatnim pudełku, ale

po tym, co zobaczyła, nic już nie mogło jej bardziej zaszokować.

Wstała, wyjęła je z szafy i zawahała się przez moment. Max

przecież musiał mieć jakiś powód, dla którego nie chciał ich

pokazywać. Gwałtownym gestem zdjęła wierzch, bojąc się, że za

chwilę nie starczy jej odwagi.

– Zostaw! –

rozkazał ostro Max, pojawiwszy się akurat w

drzwiach.

Zaskoczona, wypuściła pudełko z rąk. Podszedł do niej,

przykucnął i szybko zebrał wszystko z powrotem.

Nagle zrozumiała.

Tam są zdjęcia z Bejrutu, prawda?

Max zamarł w bezruchu, zaś Kate uklękła obok niego, z

bólem serca patrząc na jego ściągniętą twarz.

Nie opowiedziałeś mi jeszcze wszystkiego – domyśliła się.

Coś musiało stać się całkiem niedawno. Coś, co na nowo

obudziło wspomnienia.

Usiadł na podłodze, otaczając kolana ramionami i zapatrzył

się w zapadający za oknem zmierzch.

Magazyn „International Journal” organizuje wielką

retrospektywną wystawę najlepszych fotografii reporterskich.

Mnie również zaproszono do wzięcia w niej udziału.

Zacząłeś więc przeglądać swoje materiały...

Tak. A nie zaglądałem do nich od czasu, gdy odmówiono

mi publikacji. Wróciły wspomnienia i gniew. Pomyślałem sobie,

że jednak istnieje sprawiedliwość na świecie i że w końcu je

pokażę. Zawiozłem trochę fotografii, a oni zaczęli w nich

przebierać, ale wcale nie pod kątem tego, które są najlepsze.

Wiesz, co usłyszałem?

Tak, chyba już wiedziała...

Że niektóre się nie nadają, bo nie można obrażać ludzkich

uczuć! Czyjeś dobre samopoczucie okazało się ważniejsze niż

dramat niewinnych ludzi i reporterów, którzy rejestrowali ich

tragedię, by choć ocalić pamięć o nich. Ale to jest cenzurowanie

rzeczywistości! To jest zakłamywanie prawdy!

wykrzyknął, aż trzęsąc się z gniewu.

Zrezygnowałeś więc z udziału w wystawie –

dopowiedziała. Starała się mu pomóc, okazując zrozumienie.

Zrezygnowałem. Niedługo potem natknąłem się

przypadkiem na gazetę Glena. Najpierw zdziwiłem się, jak on

może publikować takie rzeczy, a potem dostrzegłem w tym

szanse dla siebie. Postano

wiłem zacząć z nim współpracować.

Złapałem pierwszy samolot do Los Angeles, pogadałem z

Glenem, obiecałem przysługę za przysługę i zanim zdążyłem się

zorientować, zacząłem wyciągać z tarapatów najbardziej upartą

kobietę, jaką znam – zażartował.

– Rozumiem,

że to miał być komplement? – zawtórowała,

choć też nie było jej do śmiechu, chciała jednak nieco złagodzić

background image

atmosferę napięcia.

Nie wiedziała, co mogłaby zrobić, żeby mu ulżyć.

Wpatrywała się w jego zgnębioną twarz, powtarzając w myślach:

jestem przy tobie

, rozumiem cię, z całego serca pragnę ci

pomóc, Max, nie chcę, żebyś cierpiał, nie chcę...

Ta milcząca i żarliwa prośba musiała znaleźć odbicie w jej

spojrzeniu, gdyż rysy Maxa złagodniały.

– Kate... –

wyszeptał cicho.

Wsunął dłoń w jasne włosy i lekko przyciągnął jej głowę ku

sobie. Poczuła na wargach pocałunek, początkowo lekki, a potem

stopniowo pogłębiający się, pełen żaru i pasji. Odpowiedziała

równie mocno, tym razem jednak jej reakcja nie wynikała jedynie

z fizycznego pożądania, jakiego doświadczyła tamtej nocy w

Rzymie. Teraz kryło się za tym coś głębszego.

Max uniósł nieco głowę i spojrzał tęsknym wzrokiem w

płonącą twarz Kate.

Nie masz pojęcia, jak długo cię szukałem – wyznał, a

potem zaczął obsypywać czułymi pocałunkami jej szyję.

A na jak długo ci wystarczę, kiedy mnie już znalazłeś?

pomyślała z nagłym lękiem. Kiedy odejdziesz do swoich

spraw? Kiedy mnie zostawisz?

Drżąc, otoczyła go ramionami. Trudno, z czasem go straci,

ale przynajmniej teraz ma go dla siebie.

Okazało się, że podświadomie zrobiła to, czego Max

prawdopodobnie potrzebował najbardziej, wtulił bowiem twarz w

jej włosy i trwał tak bez ruchu w jej objęciach. Kate miała głęboką

nadzieję, że ten jej czuły gest przynajmniej w jakimś stopniu

leczy jego rany. Chyba rzeczywiście tak było, bo gdy po upływie

długiego czasu podniósł głowę, wydawał się już znacznie

spokojniejszy.

Teraz mogę ci pokazać te zdjęcia – powiedział.

Wstał, zapalił lampę, gdyż zdążyło się już zrobić niemal

zupełnie ciemno i podniósł Kate, której od długiego siedzenia na

podłodze zupełnie ścierpły nogi. Podsunął jej krzesło, a potem

położył na stole pudełko ze zdjęciami. Przesunął dłonią wzdłuż

grzbietów wypchanych kopert i wyjął najgrubszą.

– To z tamtej nocy –

wyjaśnił.

Najpierw pokazał jej zdjęcia z wyprawy z rebeliantami, a

potem widok tego, co zastał po powrocie. Zauważyła, jak drżą mu

ręce, sama więc schowała fotografie do koperty i sięgnęła po

następną. Gwałtownie chwycił jej dłoń.

Nie, tę zostaw.

– Dlaczego? –

spytała z lekkim wyrzutem. Sądziła, że

osiągnęli taki stopień zbliżenia i zrozumienia, że nie powinien

niczego przed nią ukrywać.

W Bejrucie działy się straszne rzeczy. Tu są całe rodziny,

dzieci... –

wyjaśnił z trudem. – Nie chcę, żebyś na to patrzyła.

Czekaj, pokażę ci coś innego. – Wyciągnął najcieńszą z kopert. –

To jest... To był mój najlepszy przyjaciel, Karl.

Z całym szacunkiem sięgnęła po pierwsze zdjęcie, które

background image

przedstawiało atrakcyjnego blondyna o przesympatycznym

uśmiechu. Na następnych fotografiach przyjaciele znajdowali się

razem lub osobno, gdy pozowali sobie nawzajem. Jedna

ukazywała Maxa na tle jakiejś góry. Kate uniosła głowę, by

spytać o jej nazwę, a wtedy zauważyła łzy w jego oczach.

Maxwell Hunter opłakiwał zmarłego przyjaciela i ten widok

spowodował, że Kate zakochała się w nim bez pamięci.

Jednocześnie zdała sobie sprawę z tego, że pod żadnym

pozorem nie wolno jej tego ujawnić – nie ze względu na nią, ale

na niego. Nie mogła go w żaden sposób wiązać. Wykonane przez

niego fotografie wskazywały dobitnie, że miała przed sobą

reportera obdarzonego niezwykłym talentem i wyjątkową

wrażliwością. Świat potrzebował jego zdjęć, niezależnie od tego,

co twierdzili oportunistyczni wydawcy gazet lub organizatorzy
wystaw.

Musisz wrócić do poważnych reportaży, Max, pomyślała z

determinacj

ą. Nie wolno ci się marnować w „World Eye”

i uganiać z aparatem za rozkapryszonymi gwiazdami. Sam

jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ja pomogę ci to

zrozumieć. Wiem, że przez to cię stracę, ale nie mam wyjścia –

kocham cię.

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY


– No, nareszcie –

wymruczała z ulgą, wspinając się na palce

i pstrykając jedno zdjęcie za drugim.

Siedząca na kolanach filmowego partnera Fiona przybierała

dość frywolne pozy, co w zamierzeniu miało być tylko żartem na

rzecz pozostałych uczestników przyjęcia. Oczywiście Glen

przedstawi to jako element gry wstępnej, opatrując zdjęcia

odpowiednim podpisem. Na fotografiach nie będzie widać, że

wszystko odbywało się publicznie i że para aktorów po prostu

wygłupiała się dla zabawy.

Kate wolałaby dostarczyć lepszy materiał, ale na bezrybiu i

rak ryba... Od dziesięciu dni niezmordowanie śledzili Fionę,

niestety, bez rezultatów. Na szczęście jednak inne jej działania

zaczęły przynosić pewne efekty.

Parokrotnie gościła u Maxa w domu, gdzie teraz już

spokojnie przejrze

li zdjęcia i wybrali te, które należałoby

opublikować w „World Eye”. Spierali się przy tym dość ostro, co

jednak wydawało się sprawiać Maxowi przyjemność, ponieważ

Kate –

w odróżnieniu od innych – upierała się przy zdjęciach

przekazujących prawdę o wojnie, nie zważając na to, czy były

drastyczne, czy też nie. Po prostu wybrała najlepsze.

W dodatku szarogęsiła się strasznie, niemal siłą zmuszając

go do używania ciemni i ponownej obróbki najciekawszych

fotografii lub ich fragmentów. Wiedziała, że słusznie postępuje,

gdyż Max odżywał w oczach na myśl o pokazaniu zdjęć szerokiej

publiczności.

Rozumiała doskonale, że w ten sposób niszczy wszelkie

szanse na swoje prywatne szczęście, ale nie zamierzała cofnąć się

z drogi, którą obrała. Również dlatego wyrzekła się skierowania

ich znajomości na bardziej intymne tory, choć nie przyszło jej to

łatwo. Pragnęła tego z całego serca, marzyła o tym na jawie i we

śnie, lecz z żelazną konsekwencją unikała przywiązywania Maxa

do siebie. Chciała, by nie czuł się w żaden sposób zobowiązany i

by nie miał wyrzutów sumienia, gdy będą musieli się rozstać.

Max taktownie nie naciskał, choć wyraźnie czekał na jej

przyzwolenie. Oczywiście zupełnie nie zdawał sobie sprawy z

prawdziwego powodu, dla którego zwlekała z decyzją oddania

mu się – ciałem, duszą i sercem.

Teraz jednak nie myślała o tym, ponieważ musiała skupić się

na tym, co robi. Znajdowali się na przyjęciu charytatywnym, z

którego dochód przeznaczono na muzeum sztuk pięknych w

Houston. Odtwórcy głównych ról we „Włoskiej zemście” mieli

stanowić główną atrakcję wieczoru, jednakże dziennikarzom

odmówiono wstępu. Kate była niepocieszona, zaś Max, swoim

zwyczajem, potrafił dojrzeć w tym szansę.

Skąd to masz?! – wykrzyknęła ze zdumieniem na widok

eleganckich zaproszeń, które triumfalnie przyniósł do jej hotelu.

Na jego ustach pojawił się pełen zadowolenia uśmiech.

background image

Zostałem sponsorem sztuki – rzucił nonszalancko.

Ale przecież należało zapłacić minimum tysiąc dolarów,

żeby dostać zaproszenie!

Uważasz, że rozwój sztuki nie jest tego wart? – zdziwił się

z obłudną miną.

Kate znała go już na tyle dobrze, że wiedziała, iż nie ma

sensu się sprzeczać. W rezultacie znalazła się na ekskluzywnym

przyjęciu... i to z aparatem. Wyglądał niemal jak dziecięca

zabawka i z łatwością mieścił się w wieczorowej torebce, więc

bez problemów przemyciła go na salę bankietową.

Przez godzinę obserwowała dyskretnie, jak Fiona wychyla

kolejne kieliszki najlepszego szampana, co wprawia ją w coraz

lepszy nastrój. Wreszcie doczekała się tego, że rozochocona

aktor

ka wylądowała na kolanach swego filmowego partnera.

Teraz Kate błyskawicznie robiła jedno zdjęcie za drugim, ukryta

w najciemniejszym kącie i dodatkowo zasłaniana przez stojącego

przed nią Maxa.

Do licha, skończył mi się film.

To ładuj nowy, ja tymczasem będę miał na nich oko.

Pewnie, że będziesz miał, pomyślała z przekąsem, gdy

zauważyła, że Max przypatruje się tamtej scenie z wyjątkowym

zainteresowaniem. Trudno się jednak dziwić, skoro przyjmująca

zmysłowe pozy Fiona eksponowała swoje wdzięki niemal w całej

okazałości. Rekordowo głęboki dekolt oraz odważne pęknięcia

po bokach sukni, odsłaniały prawie wszystko...

Mężczyźni pożerali ją wzrokiem, co gorsza, wyglądało na to,

że Max również.

Rozzłoszczona Kate szybko zmieniła film i ponownie

ostrożnie wysunęła obiektyw ponad ramieniem Maxa.

– Zaraz wyskoczy z tej kiecki –

mruknęła z odrazą.

Miejmy nadzieję – odparł Max, którego dopiero po

dłuższej chwili zastanowiło dziwne milczenie jego towarzyszki. –

Chodzi mi o to, że wtedy twoje honorarium za zdjęcia znacznie by

wzrosło – wyjaśnił.

– Aha –

odparła lodowato i do Maxa wreszcie dotarło, o co

chodzi. Odwrócił głowę w bok i zerknął na nią.

Czy już ci mówiłem, że ślicznie wyglądasz w tej sukience?

– Nie!

Zaśmiał się cicho.

Kate, ty jesteś piękna i elegancka, natomiast ona wulgarna.

Jak myślisz, co wolę?

Łypnęła na niego bez słowa i wróciła do swojej pracy,

wykonując kolejną serię zdjęć.

Aktor pochylił się do ucha partnerki i coś wyszeptał, na co

Fiona zachichotała i poprawiła rozchylony dekolt, po czym

pocałowała Damiana w szyję – prawdopodobnie w

podziękowaniu za to, że zwrócił jej uwagę na stan garderoby.

Oczywiście w gazecie będzie to wyglądać zupełnie inaczej.

Zmywamy się, na nic lepszego nie możemy już liczyć –

zdecydowała Kate. – Jak się pospieszymy z obróbką, to Glen

background image

dostanie materiał jeszcze tej nocy. Wyślemy ekspresową pocztą

kurierską, już sprawdziłam, gdzie mają całodobowe biuro.

No, to w końcu dopięłaś swego – stwierdził Max, gdy już

siedzieli w jego samochodzie.

Niezupełnie – odparła, a gdy posłał jej pytające spojrzenie,

wyjaśniła: – Glen z pewnością przedstawi tę sytuację jako

bardziej pikantną niż była w rzeczywistości, ale nie zapominaj, że

jest cała masa świadków na to, iż tak naprawdę nic się nie stało.

Te zdjęcia nie udowadniają, że Fiona zdradza męża, a właśnie to

jest naszym ostatecznym celem. Ale ja jeszcze postawię na

swoim!

Następnego ranka Max znalazł ją w holu hotelowym, gdzie

Kate czekała, aż Fiona wyjdzie, aby jechać na plan filmowy.

Prędzej czy później musiało to nastąpić, gdyż zauważyła ze

swojego okna, jak przed wejście podjeżdża znajoma czarna

limuzyna.

– Popatrz tylko na to! –

Podał jej najnowszy numer „World

Eye”.

– O, wydanie specjalne –

ucieszyła się, zauważając wielki

nagłówek i podkreślone tytuły. – Widzę, że Glen nie marnował

czasu –

mruknęła, przeglądając gazetę w całości poświęconą

skandalicznemu związkowi Fiony Ferguson i Damiana Carneya.

Dużym kolorowym zdjęciom z poprzedniego wieczora

towarzyszyły nieco mniejsze fotografie z Capri, Rzymu oraz

nowojorskiego lotniska, wraz z precyzyjnym wyliczeniem dat, a

nawet godzin spotkań.

Czy mi się zdaje, czy... hm... anatomia Fiony została

jeszcze bardziej uwydatniona? –

spytał Max, zerkając na stronę

tytułową.

Myślisz, że Glen przepuściłby taką okazję?

– O

burzające, doprawdy oburzające – skomentował z

udawanym zgorszeniem, po czym nagle stracił ochotę do żartów.

– Niech to wszyscy diabli!

Co się stało?

Wskazał w kierunku wejścia.

– Mamy towarzystwo.

Pod hotel podjechały dwie furgonetki, z których wysypała

się cała ekipa telewizyjna oraz kilku dziennikarzy z prasy.

Musieli zobaczyć zdjęcia w „World Eye” – skomentowała

spokojnie Kate. –

To było do przewidzenia. Nie zwracaj na nich

uwagi, patrz na limuzynę – poinstruowała.

Nowo przybyli runęli ławą do środka, by po chwili zasypać

recepcjonistę gradem pytań, a tymczasem czarny samochód

ruszył i zniknął za rogiem.

Teraz poczujesz na własnej skórze, co ta robota naprawdę

oznacza –

oznajmiła, wstała z fotela i wskazała gestem, że Max

ma iść za nią.

Powolnym kr

okiem udała się na zaplecze, starając się nie

zwracać na siebie niczyjej uwagi. Znała już doskonale rozkład

background image

hotelu, więc bez trudu odnalazła przy wejściu do kuchni windę

dla personelu. Zgodnie z jej przewidywaniami, po chwili z windy

wyłoniła się Fiona – w ciemnych okularach i kapeluszu z dużym

rondem.

– No, do roboty! –

Kate wcisnęła Maxowi do ręki swój

aparat i popchnęła go w stronę aktorki.

Zawahał się, po czym ruszył za Fioną, wyprzedził ją i zrobił

w biegu parę zdjęć, choć zasłaniała się rękami i coś do niego

wściekle mówiła. Wskoczyła do limuzyny i odjechała,

zostawiając za sobą Maxa, który wyglądał, jakby dosłownie wrósł

w ziemię. Kate podeszła do niego z doskonale niewinną miną.

W życiu nikt mi nie posłał takiej wiąchy! – wybuchnął z

odrazą. – A przecież nic takiego jej nie zrobiłem.

Witaj w świecie paparazzi – skomentowała Kate.

Kiedy spotkali się następnym razem, Max miał przy sobie

sprzęt, choć od przyjazdu do Teksasu nie używał go, pozwalając,

by wyłącznie Kate polowała na Fionę.

Widoczn

ie postanowił zemścić się na aktorce za tych parę

miłych słów, które od niej usłyszał – a właśnie o to Kate chodziło.

Ryzykowała co prawda, że w końcu to on zrobi lepsze zdjęcie i

dostanie honorarium, ale była gotowa się z tym pogodzić.

Najważniejsze, żeby ponownie rozbudzić w Maksie pasję

fotografowania. I chyba jej się udało...

Zaczynam rozumieć, że to twoje krycie się po krzakach i ta

cała konspiracja miały jednak swój sens – powiedział z

rozdrażnieniem, gdy stanowczo zawrócono ich z drogi, nie

pozwala

jąc dojechać w pobliże planu filmowego.

Zjechało się tak wielu dziennikarzy, że filmowcy zatrudnili

dodatkowych ochroniarzy, którzy bardzo skutecznie utrudniali

niepożądanym osobom dostęp do aktorów. Paru wybrańców,

owszem, zostało akredytowanych, reszta zaś musiała radzić sobie

innymi sposobami.

– Wracajmy do hotelu –

zaproponowała Kate, gdy Max z

ponurą miną zatrzymał samochód na poboczu i zaczął rozglądać

się dookoła, rozważając możliwości dotarcia na plan filmowy.

Dlaczego? Fiona jest przecież tutaj.

Uśmiechnęła się. Nareszcie on zacznie się czegoś od niej

uczyć.

Widzisz, gdyby ona była moją żoną i gdybym chciała

przypomnieć jej o tym drobnym fakcie...

...to złożyłabyś jej niespodziewaną wizytę – dokończył

Max i bez dalszej dyskusji zawrócił do miasta.

Czatowali w holu już od dwóch godzin, gdy ich cierpliwość

została wynagrodzona. Do hotelu wszedł wysoki siwowłosy

mężczyzna o władczym spojrzeniu i wyraźnie gniewnym wyrazie

twarzy, co zostało natychmiast uwiecznione na filmie.

Dobra jesteś – skomentował ze szczerym podziwem Max.

Chyba tylko cudem nie pękła z dumy. Ha, wreszcie musiał to

przyznać! Lepiej późno niż wcale...

background image

Wkrótce potem zjawiła się również żona Damiana z dziećmi,

co jeszcze dodatkowo utrudniło sytuację – zarówno kochankom,

jak i polu

jącej na nich parze reporterów. Właściwie nie zanosiło

się na to, by w tych okolicznościach mogło się wydarzyć

cokolwiek zdrożnego. Niewierni partnerzy raczej nie zechcą aż

tak bardzo ryzykować.


I co Glen powiedział? – spytał Max, gdy Kate odłożyła

słuchawkę.

Żeby czekać do piątku, do wielkiej gali u tej milionerki, jak

jej tam... aha... Cecylii Forbes. Jeśli i z tego nic nie wyjdzie, mam

wracać.

To oznaczało, że spędzi w towarzystwie Maxa jeszcze dwa

dni. Potem on zostanie w swoim domu w Teksasie, ona

zaś poleci

z powrotem do Los Angeles. Chyba że poprosi, by została z nim...

Nie minął nawet moment, gdy przekonała się, że to ostatnie

życzenie było czystą mrzonką.

Nie ma sensu dalej włóczyć się za Fioną, skoro mąż jej

pilnuje –

zawyrokował Max. – W takim razie spotkamy się w

piątek. Mam parę spraw do załatwienia, więc wykorzystam te

dwa dni.

Kate już tak wyćwiczyła się w ukrywaniu swoich

prawdziwych uczuć, że i teraz nic po sobie nie pokazała, choć

poczuła dojmujący ból. Max zaczynał zrywać łączące ich więzy...

Owszem, wiedziała przez cały czas, że w końcu go utraci, ale

teraz, gdy to miało stać się rzeczywistością, okazało się znacznie

trudniejsze do zniesienia, niż przypuszczała.

Mogłaby dać głowę, że pożegnalny pocałunek trwał krócej

niż zazwyczaj. Tak, nie mogła mieć żadnych wątpliwości.

To był początek końca.

Aby nie myśleć o Maksie, Kate rzuciła się w wir pracy.

Na piątkową galę zaproszono całą obsadę „Włoskiej

zemsty”

oraz masę osobistości ze świata filmu, gdyż jednym z celów

przyjęcia miała być promocja filmu oraz spółki producenckiej

Winthropa Perrine’a i jego żony. To oznaczało, że jeśli Kate

dobrze się postara, zdobędzie dla Glena zdjęcia wielu słynnych

osób, a dla siebie kapitał potrzebny na założenie własnego studia

portretowego. Również Jonathan otrzyma od niej więcej, niż to

Wcześniej planowała.

Cały następny dzień spędziła na obserwowaniu posesji

Cecylii Forbes. Nie ulegało wątpliwości, że ochrona będzie stała

głównie w bramie, przepuszczając limuzyny z gośćmi, a

zatrzymując dziennikarzy i fotoreporterów. Zdjęcia da się robić

tylko przez pręty ogrodzenia. To oznaczało, że wszyscy dostarczą

swoim gazetom takie same ujęcia znanych osobistości

wysiadających z samochodów i wchodzących po schodach do

luksusowego pałacyku. Nic szczególnego.

Kate

postanowiła zdobyć coś ekstra. Starając się nie

background image

wzbudzać podejrzeń, obeszła teren posiadłości, otoczonej

wysokim metalowym ogrodzeniem. Jednakże z tyłu znajdował

się zamiast niego wyjątkowo gęsty żywopłot z jakichś

kolczastych krzewów, równie skutecznie u

niemożliwiający

dostęp do środka. Kate jednak nie byłaby sobą, gdyby nie

odnalazła miejsca, gdzie krzewy rosły nieco rzadziej. Zacisnęła

zęby i z największą ostrożnością przecisnęła się bokiem

pomiędzy drapiącymi gałęźmi.

Znalazła się w słynnym różanym ogrodzie Cecylii Forbes i

to jej podsunęło pewną myśl. Istniała duża szansa, że Fiona nie

oprze się pokusie i wyciągnie Damiana na schadzkę, choćby tylko

dlatego, by w jakiś sposób zemścić się na mężu za to, że

przyjechał ją pilnować. Gęste różane zarośla nadawały się do tego

celu idealnie.

Kate wycofała się i wróciła pod bramę. Przed wejściem do

pałacyku zauważyła dwa samochody dostawcze, z których

wynoszono ogromne pudła z zastawą. Na wszelki wypadek

zapamiętała wypisaną na samochodach nazwę oraz telefon firmy,

choć nie sądziła, by ta informacja miała okazać się przydatna.

Nigdy jednak nie szkodziło się zabezpieczyć.

W piątek rano zaczęło padać i jej plan legł w gruzach.

Nawet jeśli do wieczora się rozpogodzi, nikt przy zdrowych

zmysłach nie będzie wychodził do ogrodu i spacerował po błocie.

To oznaczało, że Kate musi uzyskać wstęp do budynku.

Zatelefonowała do firmy, która obsługiwała przyjęcie u

Forbesów i udając potencjalną klientkę, umówiła się na rozmowę

jeszcze tego popołudnia. Ponieważ doskonale wiedziała, że

połowa sukcesu zależy od wywarcia dobrego wrażenia,

przygotowała się starannie. Nie posiadała zbyt wielu ubrań, ale

dzięki temu, że kupowała wyłącznie czarne rzeczy z bardzo

dobrych materiałów, zawsze miała co na siebie włożyć –

niezależnie od sytuacji.

Wystarczyło narzucić na bluzkę dobrze skrojony żakiet,

spiąć włosy elegancką klamrą, wpiąć w uszy złote kolczyki, a

szyję ozdobić wisiorkiem, by natychmiast przedzierzgnąć się w

osobę, którą każda firma starannie obsłuży i której udzieli

wyczerpujących odpowiedzi. A jej zależało na pewnej drobnej,

lecz szalenie istotnej informacji.

O czwartej po południu była już z powrotem w hotelu.

Dowiedziała się, że pracownicy firmy występują w

klasycznych strojach: biała góra i czarny dół. Kupiła więc bluzkę

dla

siebie i koszulę dla Maxa, jak również kalkę i niebieski

flamaster do tkanin. W pokoju starannie przerysowała na

kieszonki logo firmy, które skopiowała z otrzymanej broszury.

Bomba, mucha nie siada.

Akurat gdy skończyła przygotowywać się do wyjścia,

rozleg

ło się pukanie do drzwi.

– Max! –

wykrzyknęła ze zdumieniem. – Co ty masz na

sobie?

background image

– Frak –

wyjaśnił spokojnie, obracając się dookoła, by mogła

ocenić jego wygląd. – I co? Dobrze leży?

Fantastycznie, pomyślała, ogarniając go tęsknym

spojrzeniem.

Całkiem nieźle – powiedziała z rezerwą. – Tylko widzisz,

my nie idziemy na przyjęcie.

– Nie?

Nie. Prasa zostanie za bramą, a na taką łaskę to ja gwiżdżę.

Wejdziemy jako pracownicy firmy, która obsługuje przyjęcie.

Tam leży koszula dla ciebie. – Wskazała na komodę. – Nie wiem

tylko, czy dobrze dobrałam rozmiar.

Podszedł i zerknął na metkę przy kołnierzyku.

– Dobrze –

oznajmił, po czym leniwym gestem sięgnął do

kieszeni. –

Szkoda tylko, że niepotrzebnie się trudziłaś.

Mamy oficjalne zaproszenie.
Z niedowierzaniem

spojrzała na kartonik, który jej podał:

„Pan Maxwell Hunter wraz z osobą towarzyszącą”.

Nie mogłem ryzykować, że Fiona zobaczy twoje nazwisko

wyjaśnił.

– Bardzo sprytne –

odparła sucho.

Czyli cała praca ostatnich dwóch dni miała pójść na marne.

Max znowu okazał się bardziej pomysłowy i skuteczny.

Poczuła, że najzwyczajniej w świecie ma tego dość.

Najwyższy czas, żeby na sam koniec pokazać mu, że ona też coś

potrafi. Przynajmniej tyle będzie z tego miała, że nie pozostanie w

jego pamięci jako ostatnia niedorajda.

Ile cię to kosztowało? – spytała wprost.

O to niech cię głowa nie boli. – Podszedł do szafy i wyjął

małą czarną, którą miała przed paroma dniami na imprezie

charytatywnej. –

Czy wystarczy ci dziesięć minut na przebranie

się?

Zdecydowanym gestem wzięła od niego sukienkę i schowała

z powrotem do szafy.

Wybacz, ale mój sposób wydaje mi się lepszy. Ludzie z

obsługi mają większą swobodę poruszania się po budynku niż

goście.

Teoretycznie tak, ale przy odrobinie pomysłowości da się

temu zaradzić – przekonywał. – Naprawdę nie rozumiem,

dlaczego znowu chcesz się kryć po kątach, skoro możesz wejść

tam normalnie. Po co utrudniać sobie życie?

Delikatnie dotknęła jego ramienia, starając się złagodzić

wymowę tego, co musiała powiedzieć.

Max, zanim cię spotkałam, musiałam sobie radzić bez tych

wszystkich ułatwień, jakie dają pieniądze. Wypracowałam

własne, znacznie tańsze metody, ale końcowy efekt wcale nie jest

gorszy, zapewniam cię.

Przyglądał jej się przez moment w milczeniu.

– Dobra

, jak sobie życzysz. – Wzruszył obojętnie

ramionami. –

W takim razie każde z nas działa na własną rękę.

Zobaczymy, kto zrobi lepsze zdjęcie.

background image

ROZDZIAŁ JEDENASTY

Nie miała większych problemów z dostaniem się na teren

rezydencji i to właśnie dzięki deszczowi, który początkowo

pomieszał jej szyki. Ponieważ nie dawało się przewidzieć, kiedy

przestanie padać, pani Forbes wyraźnie zwlekała do ostatniej

chwili z podjęciem decyzji, czy część przyjęcia odbędzie się na

tarasie, jak to wcześniej planowano, czy też trzeba będzie

ograniczyć się tylko do wnętrza budynku.

Kate przybyła niedługo po tym, jak wybrano drugą opcję i

pogoniono wszystkich ostro do roboty. Wiedziała, że ludzie

zajęci pracą nie mają czasu ani cierpliwości zwracać uwagi na nic

innego, więc nie zdziwiło jej, że jeden rzut oka na znajome logo

na śnieżnobiałej bluzce wystarczył, żeby wpuszczono ją do

środka, wskazano pospiesznie, co ma robić i przestano się nią

przejmować.

Przez jakiś czas pokręciła się przykładnie, dźwigając różne

rzeczy, a gdy spostr

zegła, że już wszyscy przywykli do tego

widoku, przyniosła z zaparkowanego przy tylnym wejściu

samochodu niewinnie wyglądający karton, w którym ukryła

aparat. Nie mogła zrobić tego wcześniej, gdyż wiedziała, że na

samym początku ochrona sprawdzi, czy Kate nie wnosi ze sobą

nic podejrzanego.

Miała już upatrzony idealny punkt obserwacyjny –

przylegającą do głównego holu praktycznie nie używaną tylną

klatkę schodową, bardzo stromą i krętą. Wystarczyło wejść na

pewną wysokość, by trafić na miejsce, z którego idealnie było

widać wejście, samemu pozostając właściwie zupełnie

niewidocznym. Ktoś z dołu musiałby się specjalnie przyglądać,

by dostrzec ukrytego obserwatora.

W dodatku schody prowadziły na biegnący wzdłuż budynku

korytarz, na którego końcu znajdowało się okno wychodzące

akurat na ogród różany, co stwarzało kolejne możliwości. Super.

Fiona przybyła bardzo późno, a do tej pory Kate zdążyła już

zużyć trzy rolki filmu na różne osobistości i zaczęła się

denerwować, czy główna zdobycz w ogóle się pojawi. Nie było

też Maxa, co również budziło jej niepokój. Czyżby wiedział, że

aktorka nie zamierza się w ogóle pokazać?

Na szczęście pojawiła się, wdzięcznie wsparta na ramieniu

Winthropa, zaś niemal jednocześnie z nimi przybyli Carneyowie.

Obie pary przywitały się tak, jakby łączyła ich wieloletnia

głęboka przyjaźń, przy czym świętoszkowate miny Fiony i

Damiana miały przekonać całe otoczenie, że ci dwoje stanowią

uosobienie wszelkich cnót, oczywiście z cnotą wierności

małżeńskiej na czele.

Kate zdążyła zrobić im serię zdjęć, ponieważ wieść o

przybyciu obu par zelektryzowała gości, z których część wyszła

do holu, by powitać gwiazdy wieczoru, a przede wszystkim, by

background image

móc od samego początku z niezdrową ciekawością obserwować

rozwój sytuacji.

W sam środek tego zamieszania trafił Max. Spostrzegła go

natychmiast, gdy tylko się pojawił i właściwie była zdumiona, że

wszystkie głowy nie odwróciły się w jego stronę.

Wyglądał rewelacyjnie, ten cały Damian mógł mu najwyżej

buty czyścić! Gdyby nie duma, towarzyszyłaby teraz temu

wspa

niałemu mężczyźnie, trzymając go pod rękę i udając wielką

damę, zamiast kryć się w półmroku schodów w stroju kelnerki.

Max przedstawił się państwu Forbes, a jego powszechnie

znane nazwisko oczywiście natychmiast zjednało mu ich

sympatię. Następnie z ukłonem wskazał na przyniesiony ze sobą

elegancki czarny neseser, wyraźnie zadając jakieś pytanie.

Milionerzy, cali w uśmiechach, pokiwali głowami, zaś Max wyjął

aparat i zrobił im upozowane zdjęcie z gwiazdami „Włoskiej

zemsty”.

Kate z dezaprobatą pokręciła głową. Sprytne, ale nie do

końca. Co prawda, teraz już nikt nie mógł się go czepiać za

noszenie przy sobie aparatu, jednak z drugiej strony, w obecności

reportera Fiona i Damian staną się jeszcze ostrożniejsi.

Niedobrze.

Max ruszył w kierunku salonu, zamieniając po drodze parę

słów z tym i owym i rozglądając się dyskretnie dookoła. Kate

odgadła, że to właśnie jej szukał. W końcu zauważył kręte schody

i natychmiast powiódł wzrokiem ku górze, gdzie dostrzegł

schowaną w głębokim zakątku postać. Leciutko skinął głową, po

czym wmieszał się w tłum gości i zniknął jej z oczu.

Ponieważ pianista akurat przestał grać, a przez to skutecznie

zagłuszać odgłos robionych zdjęć, Kate podniosła się i weszła ha

górę, by na wszelki wypadek zerknąć przez okno na ogród.

Rozpogodzi

ło się, powietrze stało się przyjemnie rześkie, więc

grupki gości zaczęły wychodzić na taras. Może Fiona i Damian

również zapragną podelektować się urokami różanego ogrodu,

tonącego w ciemnościach?

Dobrze się bawisz na tych schodach? – rozległ się znajomy

głos.

– Nie narzekam. Zobacz, jaki mam fajny widok –

wskazała,

zaś Max wyjrzał przez okno i z uznaniem pokiwał głową. – A ty

jak?

Świetne przyjęcie – oznajmił, podając jej szklaneczkę z

jakimś napojem. – Przede wszystkim mają tu wyjątkowo dobrą

obsługę – dodał z niewinną miną.

Bardzo śmieszne – skomentowała z lekkim przekąsem, ale

miło jej było, że pomyślał o tym, by przynieść jej coś do picia.

Po chwili odstawiła pustą szklankę na podręczny stolik i

skinęła na Maxa. Wrócili na jej punkt obserwacyjny i przysiedli

na stopniu.

Nic już chyba stąd nie wypatrzę, wszyscy wynieśli się

gdzieś indziej – zauważyła po dłuższej chwili. – Pójdę pokręcić

się na dole. – Zaczęła się podnosić, gdy poczuła lekki dotyk jego

background image

dłoni na swoim ramieniu.

Zostań – powiedział tylko, a ona natychmiast zrozumiała,

że jej silna wola ulatnia się gdzieś bez śladu.

Została.

Kate, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, co będzie po

twoim powrocie do Los Angeles.

Proszę, nie teraz, pomyślała błagalnie. Jeszcze nie teraz.

Oczywiście wyraz jej twarzy nie zmienił się ani na jotę.

Dam Glenowi zdjęcia, a jak mi nie zechce zapłacić...

Nie mówię o nim, mówię o nas – przerwał.

Nie ma żadnych „nas”.

Wiesz, że to nieprawda.

Och, czy on musi być taki honorowy? Najwyraźniej

ubzdurał sobie, że po tym, jak się naprawdę zaprzyjaźnili, musi

załatwić sprawę rozstania w miarę elegancko, a nie kłamać jej w

żywe oczy, że zadzwoni. Już chyba naprawdę wolałaby, żeby

naskładał obietnic, których nie zamierzał dotrzymać, niż

rozpoczynał tę bolesną rozmowę. Nie, nie zamierzała roztrząsać

tego tematu. Nie, i już!

– A jakie ty masz plany? –

spytała szybko. – Nadal będziesz

urządzał dom, czy też raczej wrócisz do dawnego zajęcia?

Nie sądzę, by to drugie...

Max, na razie wciąż jesteś zły za odmowę publikacji, ale to

z czasem przejdzie, uwierz mi. Tylko ci się wydaje, że nie chcesz

się nadal tym zajmować.

Miałem rok na zastanawianie się – przypomniał. – Kate,

jestem zmęczony ciągłym podróżowaniem i nie chcę już więcej

oglądać ludzkich tragedii i narażać własnego życia.

To definitywnie należy do przeszłości. Widzisz, mam inne

plany. Otóż rozmawiałem z kilkoma znajomymi, im też się

zdarzyło, że ich materiał został ocenzurowany. Uważam, że tak

dalej być nie może, wymyśliłem więc...

Nie dowiedziała się jednak, co wymyślił, gdyż przerwały mu

okrzyki i piski przerażenia. Goście w panice wycofywali się do

holu, naciskani ze wszystkich stron przez mężczyzn w strojach

obsługi, lecz z kominiarkami na twarzach. Kate wykazała się

błyskawicznym refleksem i robiła zdjęcie za zdjęciem,

korzystając z hałasu, który zagłuszał wszystkie inne odgłosy.

Cisza! Każdy ma wrzucić do tego worka wszystkie

błyskotki i papierki, jakie ma przy sobie, zrozumiano? Jak nie

będziecie próbować żadnych sztuczek, to nikomu nic się nie

stanie.

Ka

te już chciała zaryzykować zrobienie następnych zdjęć,

gdy poczuła szarpnięcie za ramię. Pytająco spojrzała na Maxa,

który gestem głowy nakazał jej wycofać się na górę.

Z determinacją odwróciła się od niego i znów spojrzała przez

celownik. Miała przepuścić taką okazję?

Zanim się zorientowała, zakrył jej usta dłonią, drugą ręką

chwycił ją wpół i wniósł po schodach, stąpając niczym kot i nie

czyniąc najmniejszego hałasu. Puścił ją dopiero przy oknie na

background image

końcu korytarza.

Schodzę – oznajmił, otwierając okno. – A ty za mną.

Popatrzyła na niego, jakby postradał zmysły. Połamie sobie

nogi, idiota!

Max schował aparat pod frak, by nie krępować sobie

ruchów, zwinnie przesadził parapet i dopiero wtedy Kate

zorientowała się, że pod samym oknem znajdował się szeroki

gzy

ms, po którym można było dość swobodnie przejść na

opadający skosem dach tarasu. Max to zrobił, a potem ostrożnie

spuścił się na rękach na ziemię, do której stamtąd nie było już tak

daleko. Musiał spostrzec tę możliwość, gdy przed kilkunastoma

minutami wyj

rzał przez okno. Był nieprawdopodobny, jej nigdy

nie przyszłoby to do głowy!

Starając się nie myśleć o tym, co się stanie, jeśli się potknie

lub poślizgnie, dokładnie powtórzyła czynności Maxa. Gdy

puściła krawędź dachu tarasu, wpadła wprost w jego wyciągnięte

ramiona.

Musimy zawiadomić policję – wyszeptał jej do ucha.

Tędy!

Ty idź, ja sfotografuję ich ucieczkę. Trzymali się bliżej

głównego wejścia, a nie z tyłu, więc tam mają samochód.

Przede wszystkim mają broń!

– Wiem.

Max przytrzymał ją.

– Nie w

arto narażać życia dla zdjęć, naprawdę.

I kto to mówi? Zresztą, nawet mnie nie zauważą, nie martw

się.

W takim razie idę z tobą – zdecydował tonem, który znała

aż za dobrze. Wskazywał on, że dalsza dyskusja nie ma sensu,

gdyż Max podjął już decyzję.

Dobra. Za mną!

Schyleni, przemknęli wśród ozdobnych krzewów. Kate

poprowadziła ich przez ogród różany, co wydłużało drogę, lecz

zapewniało im ochronę przed wzrokiem ewentualnych

obserwatorów.

Nagle dobiegł ich cichy śmiech. Max błyskawicznie złapał

Kate i

zatrzymał ją na miejscu.

Ktoś wyszedł na spacer i nie ma pojęcia, co się dzieje –

wyszeptała mu do ucha. – Musimy ich ostrzec, żeby nie wracali

do środka.

Pokręcił przecząco głową i wskazał palcem. Miedziane

włosy Fiony lśniły w blasku księżyca. Para aktorów powoli

zbliżała się alejką. Para reporterów idealnie zsynchronizowanym

gestem podniosła aparaty.

– Co tak cicho? –

zainteresowała się Fiona. – Czy wszyscy

już sobie poszli?

Niech idą w diabły – mruknął Damian, przyciągając ją do

siebie. –

Najważniejsze, że jesteśmy sami.

Fiona dosłownie zawisła na nim, całując go w usta i w tym

momencie Kate nacisnęła spust migawki.

background image

ROZDZIAŁ DWUNASTY


Policja chyba cię ozłoci. – Max podniósł jeden z

negatywów i obejrzał go pod światło lampy.

Glen, mam nadzieję, również – odparła, ostrożnie

wywołując odbitki.

Pracowali w ciemni, którą Kate uprzednio wynajęła na całą

noc. Przynajmniej raz pomyślała o czymś wcześniej niż Max.

Miała ogromną satysfakcję, gdy mogła go poinformować, że nie

muszą jechać aż do niego, żeby wywołać filmy.

Gdy aż gwizdnął z podziwu, nie mogła się powstrzymać od

zerknięcia mu przez ramię. Ciekawe, co go tak poruszyło.

Ostrość jak złoto. Założę się, że przy powiększeniu

odczytamy numer rejestracyjny.

Po sfotografowaniu pary kochanków pobiegli ku bramie i

Kate jeszcze zdążyła zrobić zdjęcie odjeżdżającego z piskiem

opon mercedesa. Dziw, że udało jej się wykonać je porządnie,

gdyż ręce jej się trzęsły ze zdenerwowania i podekscytowania.

– I tak pewnie jest skradziony –

skomentowała i wróciła do

swojego zajęcia.

Chwilę później włożyła swój główny łup do kuwety z

utrwalaczem.

– Moje gratulacje. –

Max objął ją ramieniem i oboje spojrzeli

na zdjęcie.

Tożsamość obu osób nie budziła najmniejszych wątpliwości,

a doskonale widoczna słynna bransoletka dodatkowo podkreślała

wiarygodność fotografii. Kate patrzyła na swoje dzieło i czekała,

aż ogarnie ją uczucie głębokiej satysfakcji.

Nic podobnego nie nastąpiło. Czuła się dziwnie wypalona.

Ale czemu, przecież zemsta jest podobno słodka?

– Czy zdajesz sobi

e sprawę z tego, że to zdjęcie wywrze

silniejszy wpływ na życie wielu ludzi niż jakiekolwiek z moich? –

zagadnął w zamyśleniu Max.

– Nonsens.

Już ci kiedyś powiedziałem, że ja zawsze wiem, co mówię.

Czy pomyślałaś, co się stanie po publikacji?

– Winthrop

zobaczy, kogo poślubił – odparła, wyobrażając

sobie scenę, jaka niechybnie nastąpi między małżonkami.

Założę się, że akurat co do tego faktu to on nie ma żadnych

złudzeń – zawyrokował z całkowitym przekonaniem Max. –

Naiwniak nie zostaje szefem ogromnej korporacji. Perrine

wiedział, z kim się żeni, wziął Fionę z dobrodziejstwem

inwentarza. Kiedy jednak wywołasz skandal, zmusisz go do

wystąpienia o rozwód. Nie będzie miał innego wyjścia, jeśli

zechce zachować twarz. Nie sądzę, by był ci wdzięczny za

rozsławienie go w roli rogacza.

Żachnęła się.

Wybacz, ale nie ponoszę winy za to, że żona go zdradza.

Ale planujesz to publicznie rozgłosić. – Puścił ją i przyjrzał

background image

jej się uważnie. – A może chcesz rozwieść Fionę, żeby dać

Jonathanowi drugą szansę?

– Nigdy

w życiu! – zdenerwowała się, lecz nie miała czasu

na dalszą dyskusję, gdyż musiała wyjmować kolejne odbitki z

wywoływacza.

Przez głowę przemknęła jej straszliwa wizja – Fiona,

załamana po zmarnowaniu wszelkich szans na karierę i Jonathan,

który wybacza uko

chanej zdradę i jedzie ją pocieszyć...

Zgiń, przepadnij, maro nieczysta!

– O, czekaj, jest i moje. –

Max przełożył do utrwalacza swoje

zdjęcie z ogrodu. – Gdzie ten Carney pcha te łapy?

spytał z lekką dezaprobatą.

Kate do tej pory nie myślała o konsekwencjach, jakie

wynikną dla Damiana, dopiero teraz przypomniała sobie o jego

żonie i dzieciach. Nagle zrobiło jej się żal obojga oszukiwanych

małżonków i poczuła wyrzuty sumienia. I choć tłumaczyła sobie,

że w tym wszystkim nie ma jej winy, pozostał jej jakiś niesmak.

A przecież powinna triumfować! Co się z nią działo?

Glen powinien nas całować po piętach – oznajmił z

przekonaniem Max. –

Nakład wzrośnie chyba trzykrotnie.

Uratowaliśmy go.

Duża w tym twoja zasługa. Gdybyś nie namówił tego

dusigrosza do pokrywania naszych kosztów, to pewnie

zobaczyłby figę z makiem.

Nie odpowiedział, a Kate szóstym zmysłem wyczuła, że coś

jest nie tak. Spojrzała na niego. Max zajmował się swoimi

negatywami z taką pieczołowitością, jakby były co najmniej ze

złota. Podeszła, lecz nie podniósł na nią wzroku. Ani chybi coś

przed nią ukrywał.

Chwileczkę, co on powiedział? Że uratowali Glena?

Czy on ma problemy finansowe? Długi?

– Zdziwiona? –

odparł pytaniem na pytanie.

To teraz już rozumiem, czemu tak trząsł się nad każdym

wydatkiem –

mruknęła w zamyśleniu. – Chociaż ostatnio ta jego

hojność... – Zamilkła, gdyż pewna myśl uderzyła ją jak obuchem.

Max znieruchomiał w pół gestu i to ją przekonało o

słuszności jej podejrzeń.

– To nie on, to ty! To wszystko

za twoje pieniądze, prawda?

Przez chwilę wyglądał tak, jakby zamierzał zaprzeczyć, lecz

w końcu wzruszył ramionami.

Po prostu dokonałem inwestycji i mam nadzieję, że mi się

zwróci.

Oniemiała. Czyli to Max zapłacił za apartament w Rzymie,

to Max kupił jej zdjęcia, to Max zafundował jej obecny pobyt w

Teksasie... Złapała się za głowę.

Pożyczyłeś mu w ciemno tyle forsy?

– Gorzej –

westchnął. – Kupiłem połowę udziałów „World

Eye”. Jestem współwłaścicielem i współwydawcą.

Chyba mniej by ją zaskoczył, gdyby oznajmił, że żeni się z

Fioną!

background image

Kupiłeś brukowiec? – jęknęła. – Po co?

Żeby od tej pory publikować to, co ja uznam za stosowne.

Nikt więcej nie będzie cenzurować ani mnie, ani moich

znajomych –

powiedział twardo.

To zaczynało mieć sens. Kate powoli zaczynała wychodzić z

szoku i oswajać się z nową sytuacją.

Wróćmy jednak do kwestii Fiony. – Max zaznaczył na

negatywie jakąś odbitkę i włożył papier do powiększalnika.

Rozmawialiśmy o konieczności rozważenia konsekwencji

przed publikacją materiału, byliśmy przy Winthropie –

przypomniał. – On nie tylko się rozwiedzie, ale rozwiąże ich

spółkę producencką i nie da już nic na żaden film.

A wtedy Fiona wyląduje na bruku i dobrze jej tak. Ale wielu

innych ludzi również, dodał jakiś głos w jej głowie.

„Włoska zemsta” nie zostanie dokończona, na czym stracą

dziesiątki – jeśli nie więcej – osób, które w niczym jej nie

zawiniły.

Pomyśl też o tym, że wizerunek jego firmy może ucierpieć,

gdy szef będzie uwikłany w publiczny skandal i głośny rozwód.

Wcale się nie zdziwię, gdy notowania korporacji Xavier spadną

na giełdzie – ciągnął Max, wykonując powiększenie i odkładając

negatyw na stół.

– Przesadzasz –

wymamrotała bez przekonania.

Znów poczuła wyrzuty sumienia, tym razem bardziej

dotkliwe. Wcale jej się nie podobało branie na siebie

odpowiedzialności za los tylu osób. Co miała zrobić w tej

sytuacji?

– Z drugiej strony uratujesz „World Eye”, pracowników

redakcji, a przede wszystkim obu wydawców –

dodał,

najwyraźniej zupełnie nieświadom jej wewnętrznej rozterki.

– Dlacze

go nie powiedziałeś mi wcześniej, że kupiłeś

udziały w gazecie? – jęknęła z wyrzutem.

Stanął przed nią i położył dłonie na jej ramionach.

Od chwili, gdy sama dosłownie wpadłaś mi w ręce,

wiedziałem, czego chcę. Ciebie. Nie zamierzałem więc cię

płoszyć, mówiąc, że jestem twoim szefem.

Już się tak nie chwal, tylko półszefem – skorygowała.

Roześmiał się i przyciągnął ją do siebie. Poczuła mocne

bicie jego serca.

Nie, żadne takie. Nie mogła sobie pozwolić na romans z

Maxem. Odsunęła się.

Lepiej zrobię odbitki dla policji – wyjaśniła.

– Kate...

Jeszcze nigdy nie mówił do niej takim tonem. Jeszcze nigdy

nie patrzył na nią takim wzrokiem.

On chce powiedzieć, że mnie kocha! Nie, to niemożliwe, by

kochał mnie tak bardzo, jak ja jego. Sam przecież przed chwilą

p

owiedział, że mnie pragnie, a pożądanie to nie to samo co

miłość. Odwróciła się plecami i zaczęła nerwowo porządkować

negatywy.

background image

– Kate...

Muszę się pospieszyć, jeśli mam zdążyć na poranny lot do

Los Angeles.

– Kate...

Wybacz, ale naprawdę trzeba skończyć...

Kate, ja cię kocham.

Zamarła. Łagodnie obrócił ją z powrotem ku sobie i

uśmiechnął się leciutko.

Kocham cię od tej nocy w Rzymie, gdy mnie pocałowałaś

wyznał i pochylił głowę.

Odwróciła twarz i kurczowo zacisnęła palce na jego

rozpiętej koszuli, starając się nie rozpłakać. Ponieważ ona nigdy

niczego nie robiła połowicznie, to kiedy już zaczynała płakać,

przybierało to rozmiar średniej wielkości burzy.

– O co chodzi? –

W jego głosie zabrzmiał nie skrywany

niepokój. –

Myślałem... Myślałem, że ty też mnie kochasz.

– No pewnie! –

wykrzyknęła przez łzy, których jednak nie

udało jej się powstrzymać. – Ale nie chcę!

Rozszlochała się rozpaczliwie, zaś Max przytulił ją do siebie

i uspokajająco gładził jej wstrząsane łkaniem plecy.

Trwało to dosyć długo.

Dlaczego nie chcesz mnie kochać? – spytał łagodnie, gdy

burza łez zaczęła się uspokajać.

Bo nie chcę cierpieć – odparła, a kiedy wypowiedziała to

na głos... rozpadało się znowu.

Max tym razem nie czekał na rozpogodzenie.

Przecież ja cię nigdy nie skrzywdzę – zapewnił z mocą.

A właśnie, że tak! Znudzi ci się siedzenie na miejscu i

znowu wyjedziesz na wojnę.

Nie. Żadnych wojen. Nigdy więcej – odparł z całą

stanowczością i Kate uwierzyła mu.

Uwierzyła mu na jeden krótki moment i przez ten jeden

moment

była szczęśliwa. Potem jednak przypomniała sobie, że

Max wytrzymał w swoim pięknym domu tylko dopóty, dopóki

miał tam robotę, kiedy zaś wreszcie skończył go odnawiać, to

poleciał do Los Angeles, a potem na Capri i do Rzymu. Jakim

cudem miałby więc wytrwać w jednym miejscu przez całe życie,

skoro nie potrafił spokojnie usiedzieć przez miesiąc?

Niewykluczone, że kiedy zwiąże się już bardziej z nią i z

gazetą, będzie miał wyrzuty sumienia i nie zdecyduje się na

powrót do swojej dawnej pracy. Ale to nie przyniesie mu

szczęścia. Będzie tęsknił. Będzie cierpiał. Będzie się dusił.

Ale teraz tego nie rozumie i sam się dobrowolnie pcha w tę

pułapkę.

Kate nagle zrozumiała z całą oczywistością, co musi zrobić.

Kręciła powróz na własną szyję, ale jednocześnie ratowała Maxa.

Być może kiedyś jej za to podziękuje.

Heroicznym wysiłkiem zdobyła się na słaby uśmiech i otarła

oczy.

Już mi lepiej, dzięki.

background image

Kate, chcę, żebyś...

Ujęła go za ręce.

Porozmawiamy później, dobrze? Na razie musimy uporać

się z tą robotą, potem przyjdzie czas na wszystko inne –

przekonywała. – A, właśnie. Czy mógłbyś zarezerwować mi bilet

na samolot? –

spytała niewinnym tonem, grając swoją rolę nie

gorzej, niż zrobiłaby to Fiona.

Zmierzył ją nieco podejrzliwym spojrzeniem, lecz Kate

wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek, co go uspokoiło.

Skinął głową i wyszedł z ciemni, żeby zatelefonować.

Szybko, zanim on zdąży wrócić albo zanim ona zdąży

zmienić zdanie, wlała do kuwety kilka butelek chemikaliów,

tw

orząc niemal mieszankę wybuchową. Wrzuciła w to wszystkie

kompromitujące zdjęcia Fiony i Damiana, a następnie w

pośpiechu wycięła odpowiednie klatki z negatywów i zrobiła z

nimi to samo. Musiała bardzo uważać, żeby przez pomyłkę nie

zniszczyć również tego, co przyda się policji.

Max wrócił, kiedy już kończyła. Skoczył ku niej i chwycił ją

mocno za rękę. Zabolało.

– Co robisz?! –

krzyknął.

Nie chcę publikacji zdjęć Fiony.

Wystarczył mu jeden rzut oka na zawartość kuwety.

Zniszczyłaś moje negatywy – powiedział lodowatym

głosem.

– Tak.
Chwila ciszy.

Nie miałaś prawa.

Odwróciła wzrok, gdyż spojrzenie mu teraz w oczy okazało

się ponad jej siły.

Wiem. Wybrałam jednak tylko zdjęcia z ogrodu. Nie chcę

brać na siebie odpowiedzialności za rujnowanie życia tylu

niewinnym ludziom.

Max walnął pięścią w stół.

Ocenzurowałaś mnie!

– Wiem –

odparła głucho. – I wiem, że musisz mnie za to

nienawidzić – dodała.

Straciła ukochanego mężczyznę, straciła pracę, straciła

szansę na honorarium, na założenie wymarzonego studia

portretowego, na zadośćuczynienie bratu. Mimo tego nie czuła

zupełnie nic, była jak sparaliżowana. Wiedziała, że rozpacz

przyjdzie potem. Na razie ogarnęła ją totalna apatia. Nic już nie

miało sensu – z wyjątkiem tego, że ocaliła przyszłość Maxa.

Ponieważ zainwestował duże pieniądze w zadłużoną gazetę,

która z braku rewelacyjnego materiału nie nadrobi strat, będzie

musiał wrócić do poprzedniego zajęcia, żeby zarobić.

A wtedy świat znowu ujrzy zdjęcia Maxwella Huntera. I

może któregoś dnia tenże świat doceni jej poświęcenie – nad

wyraz słaba pociecha, ale jedyna.

Domyślam się, że nie chcesz mnie więcej widzieć.

Rozumiem to. Życzę ci jak najlepiej – wygłosiła niczym automat i

background image

ruszyła do drzwi.

Hej, a ty dokąd?! – zawołał Max, błyskawicznie zastępując

jej drogę.

Do hotelu. Wybacz, ale to ty załatwisz wszystko z Glenem

i policją.

– Tchórz –

skomentował.

Wiem. Czy mogę wyjść?

– Nie.

Zmusiła się do tego, by podnieść na niego wzrok.

Spodziewała się ujrzeć na jego twarzy nienawiść i pogardę, a

tymczasem...

On się śmiał!

Kate, ty przedziwne stworzenie, nie chcesz rujnować życia

Fionie, a z całym spokojem krzywdzisz samą siebie, mnie, Glena

i całą redakcję „World Eye”. – Z niedowierzaniem pokręcił

głową, po czym przygarnął ją mocno do siebie.

Myślałam, że mnie nienawidzisz – wymamrotała cichutko

w jego koszulę.

Jestem wściekły i mam ochotę udusić cię gołymi rękami,

ale ani na chwilę nie przestałem cię kochać – wyjaśnił.

Naprawdę wciąż ją kochał? Impulsywnie zarzuciła Maxowi

ręce na szyję i przytuliła się do niego z całej siły.

Nie mam pojęcia, jak możesz nadal mnie kochać, ale...

Ale bardzo się z tego cieszę – wyszeptała.

Dopiero teraz widzę, że tak bardzo chciałaś wynagrodzić

bratu jego krzywdę, że wcale nie pomyślałaś o tym, co będzie

dalej. Kiedy

mówiłem ci o potencjalnych konsekwencjach

publikacji, nie przyszło mi nawet do głowy, że zniszczysz

negatywy, w tym moje. O tym ostatnim porozmawiamy później –

dodał z powagą.

Czyli przewidywał dla nich jakieś „później”?

– To znaczy kiedy? –

spytała słabym głosem.

– Jak za mnie wyjdziesz.

Kate mogła wyliczyć mu tysiąc powodów, dla których to

małżeństwo nie miało żadnych szans powodzenia. Otworzyła

usta.

Musiałabym oszaleć... No, i chyba rzeczywiście oszalałam

zakończyła z niedowierzaniem.

Rozumiem, że z miłości – skomentował, po czym pochylił

się, by ją pocałować.

Max, to wszystko nie jest takie proste. Obawiam się, że

„World Eye” nie spełni twoich oczekiwań – powiedziała po

dłuższej chwili.

Uśmiechnął się uspokajająco.

– Glen jeszcze o tym nie wie, ale stopniowo wrócimy do

pierwotnej wersji. Koniec z brukowcem. Nasz tygodnik będzie

gazetą reporterów, przebojową i kontrowersyjną, ale na pewno na

poziomie. Zdjęcia z napadu u Forbesów zapoczątkują ten zwrot.

Ha! Wiedziałam, że tak naprawdę nie chcesz zerwać z

reportażem – oznajmiła triumfalnie, zaś Max spojrzał na nią z

background image

prawdziwą wdzięcznością.

Nie wróciłbym do tego, gdybyś ty mnie nie natchnęła

otuchą – wyznał szczerze. – Czekaj, mam coś dla ciebie.

Popatrz. –

Wyjął z powiększalnika zdjęcie, które przeoczyła

w swoim ferworze niszczenia materiałów.

Zerknęła na nie z ciekawością. Fiona i Damian w ogrodzie

różanym, w pewnej odległości od siebie, z nieco dziwnymi

minami.

Kiedy to zrobiłeś?

Gdy pobiegłaś w stronę bramy, a oni odskoczyli od siebie

w popłochu. Opublikujemy to, żeby napędzić jej stracha.

Przecząco pokręciła głową.

Ale przecież w tym zdjęciu nie ma nic zdrożnego.

Max mrugnął do niej łobuzersko.

My wiemy, kiedy to zdjęcie zostało zrobione i oni też.

Wciąż nie rozumiała, do czego on zmierza.

– No i co z tego?

Fiona całymi tygodniami będzie umierać z niepokoju,

czekając, kiedy wydrukujemy prawdziwie skandalizującą

materiał. Wie przecież, że sfotografowaliśmy ją, jak ściskała się z

Damianem.

Na ustac

h Kate powoli pojawił się szeroki uśmiech. Idealne.

Zemsta na wrogu bez krzywdzenia innych.

Uwielbiam cię – szepnęła.

Ja ciebie też – odparł natychmiast. – Ale nigdy więcej nie

niszcz moich filmów.

Chyba dopiero teraz w pełni zdała sobie sprawę z tego, że

swoim nieprzemyślanym zachowaniem zdradziła zaufanie Maxa

– jej najlepszego przyjaciela.

Obiecuję, że tego nie zrobię – przyrzekła ze skruchą.

Max pocałował ją w odpowiedzi, lecz Kate nagle cofnęła

głowę i spojrzała na niego z niepokojem.

– A co z tw

oim domem? Przecież nie możesz stąd kierować

redakcją, znajdującą się na przeciwnym końcu kraju.

Z drugiej strony szkoda, żebyś się go pozbywał, skoro

włożyłeś w niego tyle pracy.

Znowu się czymś martwisz? – westchnął. – Po prostu

będziemy mieszkać w Los Angeles, a tu wpadać na weekendy, to

znakomite miejsce na odpoczynek.

Kate wciąż jednak nie była do końca przekonana.

A jak „World Eye” ci się znudzi? – spytała, dodając w

duchu: „A jak ja ci się znudzę?”.

Max musiał chyba czytać w jej myślach.

Najważniejsze, żebym zawsze miał ciebie. Reszta może się

zmieniać, zresztą, ty pewnie też długo nie wytrzymasz na jednym

miejscu, znam cię. – Uśmiechnął się przekornie, po czym dodał: –

Kate, do licha, przestań wynajdywać problemy. Czy nie widzisz,

że dobraliśmy się jak w korcu maku?

background image

EPILOG

WORLD EYE – WYDANIE SPECJALNE!

Słynny zdobywca nagrody Pulitzera, Maxwell Hunter,

poślubił byłą reporterkę naszego tygodnika, obecnie znakomitą

portrecistkę, Kate Brandon. Ceremonię uświetnili swoją

obecnością najlepsi fotografowie z całego świata – przyjaciele i

znajomi nowożeńców.

Nasz tygodnik poprosił każdego z gości o wykonanie zdjęć i

przysłanie nam najciekawszych ujęć w celu stworzenia

pamiątkowego albumu, który wręczyliśmy szczęśliwej młodej

parze. Na c

zwartej i piątej stronie naszego magazynu

publikujemy najpiękniejsze fotografie, by podzielić się z

Czytelnikami atmosferą tamtego niezapomnianego dnia.

Kate i Max – jeszcze raz wszystkiego najlepszego!


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0412 Allison Heather Jak w korcu maku
Allison Heather Milosne manewry
0079 Allison Heather Zapach szczęścia
Allison Heather Romantyczne oświadczyny
Allison Heather Zapach szczęścia
Allison Heather Zapach szczęścia
0379 Allison Heather Nie unikniesz przeznaczenia
217 Allison Heather Nawiedzona
Allison Heather Zapach szczęścia
262 Allison Heather Mama na gwiazdkę
Allison Heather Ogłoszenie matyrymonialne
165 Allison Heather Reporter w spódnicy
Jak pracowac z dzieckiem niedowidzacym
Jak dobrze skonstruować i przeprowadzić ankietę
jak przygotowac i przeprowadzic pokaz kosmetyczny1
jak prawidlowo dobrac meble[1]
Jak schudnac

więcej podobnych podstron