Rozdział 10
Blane ustami przesuwał po jej ramieniu, ssąc i przesuwając zębami po skórze. Jego
kutas pulsował od chęci znalezienia się w niej, lecz Christiana pragnęła kontrolować sytuację.
To właśnie tego potrzebowała. A to było tak kurewsko dobre! Jej ciało mocniej naparło na
niego, więżąc jego fallusa
1
* pomiędzy nimi.
Christiana powiedziała tym seksownym, mruczącym głosem ogrzewającym jego skórę:
-Chcę poczuć, jak ze mnie pijesz.
W ustach zebrała mu się ślinka, jeszcze mocniej starał się utrzymać ręce na swoim miejscu.
Ta kobieta zwyczajnie nie wiedziała, jak na niego działa. Stanęła na palcach, a jej kły
dziabnęły jego skórę zbyt szybko, by mógł na to zareagować. Później jej język prześlizgnął
się w górę, by przejąć wyciekającą krew. Mógł ją poczuć, tę metaliczną słodycz wypełniającą
powietrze.
-Smakujesz… - Przełknęła – Mmmm.
Och. Jasna. Kurwo.
Minęło zbyt dużo czasu, od kiedy był z kimś swojego rodzaju. Jak mógł zapomnieć, jak to
było zostać ugryzionym, zapomnieć ten uzależniający pęd nadchodzący wraz z poddaniem się
magii sprawiającej, że byli tym, czym byli. A teraz tego pragnął.
Jego zęby były obolałe, do ust napłynęła ślinka, ale poczeka i napije się później. Teraz chciał,
by go wzięła.
-Powinienem usiąść – wyszeptał, walcząc z uśmieszkiem.
Pociągnęła go w stronę łóżka, obracając w taki sposób, że znalazł się tyłem do łóżka, a
następnie pchnęła go, by usiadł. Blane złapał jej biodra i pociągnął ją prosto na siebie.
Christiana pozwoliła jego dłoniom wędrować po jej biodrach, pozwoliła mu przejąć ułamek
kontroli.
Stanęła pomiędzy jego rozłożonymi nogami i uśmiechnęła się.
Jej szczupła dłoń wsunęła się w jego włosy, złapała je i użyła, by przyciągnąć jego twarz do
jądra swej kobiecości. Nim jego usta dosięgły sedna, mógł posmakować jej wilgotnej skóry.
Jej zapach wypełnił powietrze i przyprawił jego kutasa o dreszcz. Trzymał ją mocno dłońmi i
leniwie wślizgiwał swój język pomiędzy miękkie fałdki jej cipki. Była tak słodka i tak gorąca,
jak to sobie wyobrażał. PIEPRZYĆ POTRZEBĘ UGRYZIENIA. Chciał być wewnątrz niej.
Teraz. Jęki Christiany przywróciły jego uwagę do jego misji.
Lizał i drażnił jej łechtaczkę, wolno masując ją masywnym kolczykiem w jego
języku
2
, dopóki jej nogi nie zaczęły się trząść. Sapnęła, lecz nie powstrzymała go przed
włożeniem w siebie palca. Blane odchylił się, by zobaczyć jej twarz, jego kciuk nadal
pracował przy jej łechtaczce, a on przyglądał się jej coraz bardziej pogrążającej się w
1
Wczoraj miałam lekcję biologii po angielsku, dziś mam lekcję synonimów po polsku – niekoniecznie jestem fanką słowa kutas, więc
wstawiam zamienniki :P *
szczególnie lubię falliczny kształt… hmm… określenie znaczy :P
2
Właśnie zrozumiałam dlaczego tak ciężko mi się to tłumaczy – mam płodne…
pożądaniu. Przygryzła dolną wargę i zadygotała, gdy pogłaskał jej mały guziczek
3
w należyty
sposób.
Gdy na niego spojrzała, zaczął wolno oblizywać wargi.
Mroczny głód mignął na jej twarzy, sprawiając, że stał się jeszcze twardszy niż był
dotychczas. Prowadził swój język dookoła pępka, a jej jęki robiły się jeszcze głośniejsze. Jej
ciało napięło się wokół dwóch palców ukrytych w jej wnętrzu.
Była gotowa.
-Proszę, pieprz mnie Christiano
4
.
Otworzyła oczy i otaksowała go od góry do dołu.
-Potrzebuję cię.
Uśmiechnęła się zawadiacko.
-Nie ma tak łatwo.
Blane wysunął z niej rękę, rozprowadzając wilgoć wzdłuż jej uda, więc w przyćmionym
świetle zdawało się ono błyszczeć. Przysunął się i jeszcze raz mocno polizał jej łechtaczkę, co
pozostawiło ją z trzęsącymi się nogami.
Ponownie się odsunął.
-Proszę
5
.
Christiana uśmiechnęła się i pchnęła go na łóżko. Wspięła się na niego, siadając na
nim okrakiem, lecz nie biorąc go w siebie, a pozwalając mu pozostać pomiędzy nimi.
Blane otwarł usta, by ponownie błaga, lecz ona zakołysała biodrami w tył i w przód wolnym
ruchem, przesuwając cipką w górę i w dół jego penisa. To nie wsunęło go do środka, ale
drażniło leniwymi ruchami mokrej skóry. Warknął i złapał jej biodra, przyciągając ją do
siebie mocniej. Schwycił biodra Christiany i nasunął ją na siebie tak szybko, że wbiła się w
niego – było to coś, czego nie zrobiłby, gdyby nie spływała wilgocią. Boże, tak cudownie
było ją czuć. Jej ciało okryło go niczym pokrowiec i powoli ściskało. Wsuwał się coraz
głębiej, nabijając na siebie jej ciało.
Głowa Christiany opadła do tyłu. Jej dłonie schwyciły jego ramiona. Jęknęła
ponownie, jej nogi zacisnęły się na nim. Blane usiadł i przycisnął do siebie ich ciała. Z
jednym ramieniem dookoła jej tali, w powolnym rytmie pompował ją swoim kutasem. Drugą
dłoń przyciskał do łóżka, by utrzymać równowagę, a sam przyglądał się, jak go ujeżdża. W
górę i w dół. Ten malutki, twardniejący sutek, był po prostu zbyt cholernie kuszący. Przesunął
kolczykiem na języku po sutku. Jej rytm przyspieszył, a następnie zmienił się w galopujące,
naglące tempo.
-Christiana.
Jej oczy spoczęły na nim. Blane przyciągnął jej usta do siebie i głęboko pocałował.
Prześlizgnął końcem języka po swoim kle, pozwalając krwi spłynąć na jej pierś. Później
wsunął swój język w jej usta.
Zadziałało.
3
Nie chcę niszczyć atmosfery, ale za każdym razem gdy czytam albo pisze o „małych guziczkach” czy „muszelkach”, wybucham
niepohamowanym śmiechem xD
4
Sól, maceruj, hartuj! – to mówiłem ja, Pascal Brodnicki!
5
Widzicie, drogie panie? Panowie też potrafią ładnie prosić, kiedy na czymś im zależy. Tą scenę należy zapamiętać :D
Jej nogi przytrzymały go mocno, a jej dłonie naparły na jego ramiona. Walczył, by utrzymać
się w pionie, wspierając się na dłoniach, gdy ona całowała jego usta i spijała stróżki krwi z
nich wypływające. Blane przerwał połączenie ich ust i nachylił w jej stronę swój kark.
Rzuciła się na niego z warknięciem. Jej zęby przecięły jego skórę, nim jej usta zdążyły
zamknąć się na niej całkowicie, wysyłając powódź feromonów, hormonów i magii, o których
zdążył zapomnieć. Była to składowa ugryzienia, część tego, w jaki sposób ich gatunek
uprawiał seks. Człowiek nigdy nie zrobiłby dla niego czegoś takiego.
Uwolniona krew ogrzewała jego pierś, płynąc dwoma długimi stróżkami. Ale to
głębokie, powolne ssanie na jego karku popchnęło go w stronę krawędzi. Christiana jęknęła
pomiędzy przełknięciami i zesztywniała obok niego, jej ciało doiło go w dwóch miejscach.
Jego ramiona poddały się, lecz jego głowa nie uderzyła o łóżko. Orgazm eksplodował,
przesyłając białe błyski pod jego powieki. Wszystko wokół nich odpłynęło, a świat był tylko
echem jej oddechu przy jego skórze. Później wszystko pociemniało.
* * * *
Blane ocknął się w ciemnym pokoju i powoli zaczął otwierać oczy. Christiana była obok
niego, uśmiechając się leniwie.
-Nie sądziłam, że obudzisz się na czas.
-Na co?
-Chciałam ci coś powiedzieć przed wschodem słońca. Zdecydowałam się odwołać
plany na dzisiaj. Idziemy razem odkrywać miasto.
-Ukochany Tatuś nie ma nic przeciwko?
-Nie pytałam.
-Łamiesz wszystkie zasady.
-Tak.
Jej uśmiech poszerzył się, usiadła więc, kolebiąc się odrobinę.
-Gdzie idziesz?
-Myślałam, że będziesz chciał spać sam.
Owinął ramię wokół jej talii i ponownie przyciągnął ją obok siebie.
-Nie myśl sobie, że tak łatwo odejdziesz. Za bardzo lubię twój nowy wizerunek.
Blane pochylił głowę, by ją pocałować, lecz ona szybko przekręciła się na bok.
-Coś nie tak?
-Ja… ja myślę…
Christiana wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki. Po kilku sekundach odgłos jej
wymiotów zalał pokój. Brzuch Blane’a fiknął koziołka. Nie słyszał czyichś wymiotów już od
naprawdę długiego czasu. Wampiry wymiotowały jedynie wtedy, gdy wchłonęły w siebie
taką truciznę, której ich system nie mógł zneutralizować. W takim przypadku mógł się
założyć, że to co było w tamtym drinku, nie znalazłoby się w codziennym menu wampirzej
diety. Isabella naprawdę to spieprzyła. Christiana nie tylko czuła się źle, ale i będzie musiała
pożywić się jeszcze raz, gdy tylko przejdą jej nudności.
Usiadł i wsunął na siebie parę cienkich spodenek, które leżały rzucone niedbale na
drewnianą półkę.
-Chorowałaś od czasu przemiany?
-Nigdy.
Znów zwymiotowała. Podszedł cicho do drzwi i usłyszał, jak spuszczała wodę. Zapach
cuchnącej, nadpsutej krwi podryfował w powietrzu, wywołując u niego wariacje żołądkowe,
lecz powoli otworzył drzwi.
-Czuję, jakbym znów umierała.
Christiana leżała skulona na podłodze, z zarzuconym na siebie ręcznikiem, ukrywającym jej
nagość. Była blada, granatowo-szara pod oczami, wyglądała odrobinę tak, jak ktoś walczący z
jakąś straszliwą chorobą w telewizji.
-Taa. – Przełknął gulę w gardle. – Prawdopodobnie wydaliłaś już większość ze
swojego organizmu. Nadal masz nudności?
-Odrobinę.
-Będziesz musiała to odespać, a później będziesz śmiertelnie głodna.
Schwycił białą myjkę z trzymaka, umoczył w zimnej wodzie, wycisnął ją i podał jej.
Christiana przetarła sobie twarz i kark, zamykając przy tym powoli swoje oczy.
-Chyba potrzebuje się położyć.
-Możesz chodzić?
Wstanie na nogi zajęło jej kilka dłuższych chwil. Nogi Christiany ledwo utrzymywały jej
ciężar Choć, choć stała już prosto. Jej twarz miała dziwny, prawie żółty odcień, jak przy
żółtaczce. Blane wziął ją w swoje ramiona. Jej skóra była gorąca od reakcji alergicznej. Jeśli
temperatura nie wzrośnie jeszcze bardziej, wyliże się z tego.
Zaniósł ją do łóżka i położył na zimnych prześcieradłach.
-Zamknę jedynie twój pokój i zaraz wracam. Zostajesz tutaj dzisiaj.
-Ok.
Blane’owi zajęło jedynie minutę zamknięcie pokoju i powrót do niej.
W tym czasie ona już prawie usnęła, zwijając się na boku pośrodku łóżka. Gdy spała,
wyglądała prawie anielsko. Nie upłynęło dużo wody, gdy zaczęła rzucać się po całym łóżku.
Schwycił poduszkę spod jej pleców i rzucił na podłogę. Zapowiadał się ciężki dzień.
* * * *
Christiana.
Blane na czworaka zbliżył się do łóżka i zobaczył ją, ciasno zwiniętą w kłębek. Krzyczała,
zmuszając go tym samym do przyłożenia jej poduszki do ust, by zagłuszyć wrzaski. Nie
walczyła. Zamiast tego umilkła. Odsunął poduszkę, ale nie widział jej twarzy zza
skołtunionych włosów.
-Christiana?
Nie odezwała się
6
. Jej ciało zadrżało delikatnie.
Blane odsunął jej włosy. Gdy tylko dotknął
6
W innym przypadku, powiedziałabym, że ją zwyczajnie zabił :D
dłonią jej czoła, poczuł znów gorąco, z tą różnicą, że tym razem temperatura była jeszcze
wyższa. Człowiek do tego czasu byłby już martwy. Potrząsnął nią delikatnie.
-Christiana.
Nie było odzewu. Kurde. Blane złapał telefon z nocnej półki. Musiał się z kimś
skontaktować. Zastanowił się przez chwilę, w myślach przerzucając listę znajomych
wampirów. Elena była lekarzem, lecz jeszcze nie wiedziała o nich dostatecznie dużo. Khalil.
Taa, on będzie wiedział. On może mieć nawet lekarza na własne zawołanie. Blane wybrał
numer Khalila, który ten podał mu pierwszej nocy jako numer, pod który miał dzwonić w
razie nagłej potrzeby.
Po trzech dzwonkach odezwał się jego głos.
-Tak? – Brzmiał sennie.
-Tu Blane. Christiana źle reaguje na coś, co Isabella dodała do jej drinka.
-Co? – Jego głos stał się wyraźniejszy. To go obudziło. – Co ona jej podała?
-Myślę, że ona nazwała to Noir.
Khalil warknął po drugiej stronie linii.
-Ta leggero przekroczyła granicę. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-Myślałem, że to jedynie wywołało u niej upojenie.
-Nie. To kiepsko zrobiony uliczny narkotyk. Jak do tej pory mieliśmy już kilka
zgonów wywołanych przez jego działanie, wszystkie na terenie Isabelli. Prawdopodobnie
próbowała znaleźć sposób, by móc kontrolować moją córkę.
-Bingo – powiedział Blane.
-Jakie są symptomy?
-Gorączka. Wcześniej wymiotowała, ale teraz śpi. Nie mogę jej dobudzić.
-Jej ciało próbuje się uzdrowić. – Khalil westchnął – Nic nie możemy zrobić. Jeśli
czujesz, że gorączka jest zbyt wysoka, możesz włożyć ją do wanny z zimną wodą. Może cię
wtedy zaatakować, ale to jedyna rzecz, która mogłaby zbić temperaturę.
-Zajmę się nią.
-Mój lekarz jest tutaj, ale jest też w dzień śpi. Jeśli jej choroba utrzyma się do zachodu
słońca, zadzwoń, a ja natychmiast do was wyślę go.
-Tak zrobię.
-Blane, jeśli Isabella przyjdzie do twojego pokoju, dzwoń do mnie. Dotąd miałem
nadzieję, że Christiana sama potrafi się obronić, jednak po dzisiejszej nocy zakończę tę
sytuację. I dziękuję Ci za zajęcie się nią. Zaszczycasz mnie tym, co robisz.
Blane przełknął, by odzyskać głos. Czy Khalil nadal uważałby tak samo, gdyby
wiedział, że on posuwał jego córkę? Prawdopodobnie nie . Niemniej Blane odpowiedział w
sposób, jaki Khalil rozumiał najlepiej.
-To zaszczyt dla mnie, Padrone.
* * * *
Christiana otworzyła oczy w ciemnym jak grobowiec pokoju. Skóra okrywająca jej
mięśnie płonęła, a kości bolały, przypominając o grypie, którą miała dawno temu, gdy była
jeszcze człowiekiem. W czaszce dudniło jej od karku w górę. Nad prawym uchem bolało ją
tak bardzo, że zastanawiała się, czy ktoś jej nie uderzył.
-Cieszę się, że się obudziłaś. – Wyszeptał Blane, usuwając z jej czoła chłodną
ściereczkę. – Jak się czujesz?
-Jakby ktoś mnie otruł.
-Cóż, bo cię otruł.
-Co?
-Twoja gorączka była zbyt duża, więc zadzwoniłem do Khalila. Powiedział, że
dostałaś nowy narkotyk, od którego ludzie umierają.
-Zabiję Isabelle.
-Nie wydaje mi się, żeby Khalil dał ci okazję.
Zmieszała się. Mimo trucizny jakaś jej część pragnęła chronić tę kobietę. Właśnie to czyniło
Isabellę tak niebezpieczną. Nawet jeśli manipulowała Christianą by dostać to, czego pragnęła,
dawało to taki sam efekt, jakby zdecydowała się być dla niej atrakcyjną.
-Wolałabym, żeby jej nie zabijali.
-Dlaczego? Przecież próbowała cię zabić.
-Nie sądzę, żeby próbowała. Prawdopodobnie nie myślała. Isabella skupia się głównie
na tym, czego chce.
-Chcesz powiedzieć, że jest samolubna.
Christiana wzruszyła ramionami, choć wiedziała, że on tego nie widzi. Blane wymamrotał
coś, co mogło brzmieć jak „pozwólcie mi dorwać się do tej suki”.
-Co?
-Nie przejmuj się tym.
Łóżko poruszyło się i usłyszała Blane’a idącego w stronę okna. Z trudem usiadła, a następnie
przerzuciła nogi przez łóżko.
-Gdzie idziesz?
-Potrzebuję prysznica.
-Nie możesz tak po prostu sobie wstać i zacząć chodzić. Twoje ciało nie zareaguje na
to dobrze. Powinnaś leżeć w łóżku do chwili, gdy się pożywisz.
-Spójrz. – Odwróciła się w kierunku Blane’a i dojrzała jedynie niewyraźne kontury
jego ciała. – Czuję się szkaradnie i śmierdzę jak zepsuta krew. – Powąchała swoje ramię;
śmierdziało jak nadpsute mięso. – To cholerstwo wychodzi przez moją skórę. Pójdę wziąć
prysznic, a następnie zapolujemy.
-Pięć minut.
-Boże, jakiś ty władczy.
Christiana powoli stanęła i poszła do łazienki. Jak blisko mogła być śmierci? Gdyby
nie fakt, że to krew Khalila krążyła w jej żyłach, prawdopodobnie byłaby już martwa.
Dodatkowo Blane był przy niej i się nią zajmował.
-Zadzwoń do Khalila I powiedz mu, że nic mi nie jest. I, Blane…
-Tak?
-Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś.
Nie odpowiedział, to nie było konieczne. Czuła jego dumę i niepokój, nawet stojąc tak daleko
od niego. Zapaliła światło w łazience, pozwoliła oczom dostosować się do jasności, następnie
zamknęła za sobą drzwi i spojrzała w lustro.
Dobrzy bogowie, wyglądała paskudnie!
Krew osiadła w kąciku ust, po stronie, na którą wymiotowała. Jej blond włosy były stogiem
siana z krwawymi śladami zaczynającymi się jakieś dwa i pół centymetra od jej czaszki.
Czyżby pociła się w trakcie snu? A jej skóra miała ten dziwny bladoniebieski odcień, który
pojawiał się jedynie wtedy, gdy była albo na skraju śmierci głodowej, albo próbowała przeżyć
na zwierzęcej krwi.
-Jak to się mówi, wyglądam jak śmierć.
Blane zachłysnął się śmiechem i krzyknął z sypialni.
-To dlatego, że tak jest, Księżniczko
7
.
Uśmiechnęła się i odkręciła kurki, a następnie usiadła na brzegu ekskluzywnej wanny
8
,
czekając, aż napłynie ciepła woda. Blane przechadzał się w pobliżu łazienki. Jego obawy były
wyczuwalne nawet przez zamknięte drzwi.
-Nic mi nie jest Blane.
-Uwierzę w to, gdy zobaczę, jak pijesz.
Christiana uśmiechnęła się szerzej i weszła pod prysznic. Stanęła pod strumieniem wody
9
i
zamknęła oczy. Nim skończyła, gorąca woda zaparowała pomieszczenie, a luksusowy upał
przylegał do całego jej ciała.
Musiała umyć dwa razy włosy, nim stały się czyste, i jeszcze raz, by poczuła się
normalnie. Blane miał racje. Robiła się coraz bardziej głodna, a do ust powoli napływała jej
ślinka
*
. Ale to nie człowieka chciała spróbować. To był on. Jego krew była silna i słodka.
Wzięcie teraz człowieka byłoby jak zjedzenie kurczaka, gdy tak naprawdę chciało jej się
steku
10
. Nic innego by nie podziałało. Zacisnęła zęby i zakręciła wodę. Czego na serio
potrzebowała, to mocnego kopniaka w głowę. Już i tak za dużo od niego wzięła. Najpierw ten
przypadkowy seks i jeszcze poprawka wczoraj.
Kącik jej ust uniósł się na wspomnienie jego miny, gdy przed nim klękała. Christiana
zaczęła się wycierać. Naprawdę pozwoliła sobie zaszaleć**. Każda kobieta miała hopla na
jakimś punkcie. To musiało być jej. Blane był totalnie nieodpowiednim facetem. Od czubka
zielonych włosów, po fakt, że nie miał nawet połowy jej lat, nic w nim nie pasowało do
wymogów idealnego kandydata do jej ręki i pozycji, jaką zajmowała. Był niemiły, pospolity i
co najgorsze, był wampirzym żołnierzem. Był co najwyżej rzezimieszkiem. Lecz sprawiał, że
jej serce szybciej biło. Coś było w Blanie. W niewytłumaczalny i niezrozumiały dla niej
sposób potrafił sprawić, że pragnęła go, nawet gdy nazywał ją Księżniczką. Uśmiechnęła się
szerzej na wspomnienie jego głębokiego głosu wymawiającego to przezwisko.
7
Ależ z niego dokuczliwa jędza! Ale znów ten kolczyk w języku…. :P
8
http://www.vintagetubandbathreviews.com/images/clawfoot%20tub%202.jpg
dokładnie tej
9
Albo ja mam zaburzenia czasoprzestrzeni, albo nie umiem czytać. Ale zdaniem wyżej jest o tym, że skończyła kąpiel, a w tym dopiero
wchodzi pod strumień… Czuję się trochę jak Rusell Craw w „Pięknym Umyśle”.
Oj tam, zmienić kolejność i już jest ok bez żadnego
powrotu do przeszłości
10
Czuje się zredukowana do ważności puree „Zjeść samo, czy może z groszkiem. Nieee! Zjem makaron!” To trochę jak z tym porównaniem
do dojrzałego pomidora w tłumaczeniu Sas :D
Tak,
stek, zdecydowanie stek! Kogut w porównaniu z bykiem ?
*zostawiłam tę „ślinkę” – to rzeczywiście dodaje… hmm… smaczku… ;)
**wg. mnie zaszaleć zdecydowanie bardziej pasuje, niż popłynąć – to kojarzy mi się z menstruacją :P
Nie zakochiwała się w nim. To tylko ta odrobina krwi uderzyła jej do głowy,
wywołując u niej jakieś niezrozumiałą fascynację jego osobą. Ugryzienie ich nie związało.
Tylko ona z niego piła, więc krąg nie był kompletny. Poza tym nie było trucchi, żadnej magii
krwi w ich próbie połączenia się, nawet jeśli ten pomysł zaczął jej się podobać. Potrząsnęła
głową.
Khalil nigdy by się na to nie zgodził. Zawsze wymagał, by jej potencjalny partner posiadał
własne terytorium, by mogła żyć w sposób do którego była przyzwyczajona. Dla Khalila i
reszty starszych terytorium oznaczało moc. Z mocą szło bezpieczeństwo. To pozwalało
zrozumieć, dlaczego rozważał kandydaturę Maximilliano. Brzuch Christiany zacisnął się w
kłębek. Z trudem chwyciła biały szlafrok z haczyka na drzwiach i założyła go na siebie.
Ostatni raz rzuciła okiem w lustro, by sprawdzić włosy i otworzyła drzwi.
Blane stał tuż przed nią, jego ramiona były skrzyżowane na piersiach, a wszystkie
mięśnie napięte.
Przeżuwał wykałaczkę zwisającą w kąciku jego ust. Ten dziwnie ludzki nawyk zaczynał być
atrakcyjny. Jej ciało natychmiast zareagowało znajomym drżeniem nóg i wilgocią
pojawiającą się między udami.
Lecz jego emocje nie współgrały z jej odczuciami.
Był szczelnie omotany niepokojem i rozedrganiem.
-Już miałem wejść do ciebie do łazienki.
Próbowała ukryć uśmiech, który nadszedł wraz z wizją jego dołączającego do kąpieli.
-Przepraszam.
-Ubieraj się, Księżniczko. Idziemy zapolować.
11
11
Jeśli ktoś uważa, że dodawane akty są „zbyt” odważne, niech napisze. Taki dziś wstawiłam, bo mi pasował do rozdziału. I do mojego
widzimisię też pasował ;)