ASA
Z zewnątrz nie ma na czym oka zawiesić, a i wnętrze jest
mocno wyeksploatowane, ale silnik jest solidny, a przy odrobinie
miłości i troski można z niej zrobić prawdziwe cudeńko.
Wysunąłem głowę przez okno chevy novy z 1971 roku, którą
zamierzałem kupić, i spojrzałem na Wheelera. Nie znałem go zbyt
dobrze, ale Nash zapewniał mnie, że facet jest w porządku i nie
będzie chciał mnie naciągnąć. Poza tym Rome zgodził się
towarzyszyć mi podczas oglądania samochodów. I nawet z
plączącym się między nogami jasnowłosym brzdącem i tak
wyglądał na gościa, z którym nie warto zadzierać, szczególnie że
zamierzał zainwestować forsę w ten warsztat. Ani na chwilę nie
spuszczał małej z oka, żeby upewnić się, że nie wpakuje sobie
niczego do ust, i pisał SMS-a na telefonie. Nie zwracał zbyt dużej
uwagi na mnie ani na mechanika.
– Podoba mi się. To klasyczny model. – I to mimo
przerdzewiałej karoserii i zużytego wnętrza.
Wheeler pokiwał głową i oparł się o błotnik. Był ode mnie
trochę niższy, miał potargane rude włosy i tatuaże na szyi.
Niewiele mówił, ale było jasne, że uwielbia swoje wozy i nie
pozwoliłby pierwszemu lepszemu gościowi z ulicy choćby
spojrzeć na swój inwentarz.
– Miałem ją zatrzymać w związku z pewnym projektem, ale
właśnie dostałem starego plymoutha wayfarera, a ten będzie
wymagał sporo pracy. Wolę oddać novę i dołożyć trochę forsy do
tamtego.
Pokiwałem głową, jakbym doskonale rozumiał jego dylemat.
Jak każdy facet, lubiłem dobre samochody, ale teraz
potrzebowałem wozu, który by mnie zawiózł z punktu A do punktu
B. Kiedyś inaczej na to patrzyłem. Zanim zapadłem w śpiączkę,
myślałem tylko o tym, żeby zrobić wrażenie i co sobie ludzie
myśleli, kiedy prowadziłem wóz wart więcej niż niejeden dom.
– Ile za niego chcesz?
Silnik był w dobrym stanie, ale nie był odnowiony, miałem
więc nadzieję, że rzuci rozsądną cenę. Zanim jednak zdążył
odpowiedzieć, mała roześmiana istota o ogromnych niebieskich
oczach uderzyła mnie w łydki. R.J. uniosła pulchne małe rączki i
tak długo się we mnie wpatrywała, aż w końcu podniosłem ją do
góry. Roześmiała się i pociągnęła mnie za nos. Była idealną
mieszanką Rome’a i Cory. Odkąd zaczęła chodzić i mówić, trzeba
było mieć oczy dookoła głowy.
Wheeler uśmiechnął się i powiedział:
– Pięć patyków.
To było więcej, niż byłem gotów wydać. Owszem, miałem
taką kwotę, gdyż nie miałem prawie żadnych wydatków, ale
gdybym kupił samochód, miałabym mniej forsy na spłatę długów
za szpital. R.J. roześmiała się i poklepała mnie po policzkach
maleńkimi rączkami. Nuciła jakąś dziecięcą rymowankę i nie
mogłem się powstrzymać od uśmiechu.
– Możesz coś spuścić?
Spojrzał na mnie i na dziecko. Na jego twarzy pojawił się
lekki uśmiech i spuścił brodę.
– Normalnie trzymałbym cenę, ale ponieważ przyjaźnisz się
z Nashem i ekipą Naznaczonych, a R.J. najwyraźniej cię lubi,
musisz być w porządku. Opuszczę cenę do czterech tysięcy
dwustu.
R.J. nie miała bladego pojęcia, jaki jestem, ale nie miałem
zamiaru wyprowadzać Wheelera z błędu. Przeniosłem małą na
drugą stronę, żebyśmy mogli uścisnąć sobie dłonie i dobić targu,
kiedy przy moim boku pojawił się Rome. Mała od razu wyciągnęła
w jego stronę ręce, wołając „ta-ta”, i ogromny facet uwolnił mnie
od jej słodkiego ciężaru.
– Dogadaliście się? – Pokiwaliśmy z Wheelerem głowami.
Rome mruknął coś zadowolony i dodał: – Muszę się gdzieś
zatrzymać, jak będziemy wracać do baru. Nie masz nic przeciwko?
Nie miałem wyboru. Nie byłem pewien, czy kupię dziś auto,
więc nie byłem przygotowany, żeby zabrać novę, a musiałem jakoś
wrócić do miasta. Powiedziałem Wheelerowi, że skontaktuję się z
nim w ciągu kilku najbliższych dni. Chciałem mieć wóz, kiedy
Ayden zjawi się w mieście na wiosenne ferie.
Wspiąłem się do ogromnej furgonetki Rome’a, kiedy on
zapinał małą w foteliku, i zapytałem, dokąd się wybieramy. Odkąd
obejrzeliśmy nagranie, na którym widać, jak Avett bierze pieniądze
z kasy za barem, wydawał się jeszcze bardziej zamyślony i
wycofany. Nie wiem, jakim cudem dziewczyna przekonała
nowego barmana, że tak można, ale dowody były oczywiste.
Ukradła nam forsę, i to tuż pod naszym nosem. Rome odbył z
Brite’em długą rozmowę, ale Avett nie pojawiła się więcej w
barze, oszczędzając nam przykrej sytuacji, bo musielibyśmy ją
zwolnić. Z tego co mówił Rome, Brite upierał się, żeby zgłosić
sprawę na policji, ale Rome nie chciał tego zrobić.
– Dokąd jedziemy?
Pomyślałem, że mam prawo zapytać. Przez całą drogę, odkąd
włączył się do ruchu i jechał w stronę Capitol Hill, patrzył przez
przednią szybę i nie odezwał się ani słowem.
– Musimy podjechać do Rule’a. – Zerknął na mnie z ukosa, a
kąciki jego ust uniosły się do góry. – Shaw zostawiła go samego z
dzieckiem. Poszła do college’u, żeby dowiedzieć się, kiedy będzie
mogła wrócić, a on nie daje rady.
Roześmiałem się.
– Co ty nie powiesz?
Rome zachichotał.
– Pierwszy raz został z małym sam i mówi, że Ry cały czas
płacze. Nie chciał dzwonić do Shaw, żeby jej nie martwić, więc
zadzwonił do mnie.
– Starszy brat przybywa na ratunek.
Trochę z niego kpiłem, ale tak naprawdę go podziwiałem. W
innym, lepszym świecie byłbym lepszym człowiekiem, i to ja
śpieszyłbym na ratunek siostrze, a nie odwrotnie. Nie żałowałem
niczego i pogodziłem się z tym, że urodziłem się na straconej
pozycji, ale ta sprawa nie dawała mi spokoju. Miałem zamiar to
zmienić, jak tylko będę miał okazję.
– Rule nie lubi prosić o pomoc, więc kiedy już to robi, wiem,
że naprawdę ma kłopoty.
– Ma szczęście, że może na tobie polegać. – Usłyszałem we
własnym głosie wyrzuty sumienia z powodu tego, co zgotowałem
Ayden, że pozwoliłem nam cierpieć, i na co się godziłem, żebyśmy
mogli przeżyć.
Rome posłał mi ostre spojrzenie, a po chwili zerknął w
lusterko, kiedy usłyszał wołanie Remy. Na jego surowej twarzy
pojawił się uśmiech, kiedy usłyszał głos córki dochodzący z
tylnego siedzenia samochodu.
– Chcesz mi powiedzieć, że gdyby Ayden do ciebie
zadzwoniła, mówiąc, że cię potrzebuje, nie wsiadłbyś w pierwszy
lepszy samolot do Teksasu, i to zanim zdążyłaby odłożyć
słuchawkę?
Zacząłem się wiercić w fotelu i wbiłem wzrok w szybę, kiedy
zbliżaliśmy się do Capitol Hill, gdzie mieszkali Rule i Shaw.
– Teraz pewnie tak, ale kiedyś… – Głos mi się urwał,
ponieważ nie potrafiłem opisać tego, jaki potrafiłem być
bezduszny w stosunku do siostry. Aż zagotowałem się w środku. –
Kiedyś byłem przekonany, że moja siostra potrafi sama o siebie
zadbać. A doskonale wiedziałem, jak jest naprawdę. Wiedziałem,
że robi ryzykowne rzeczy, nadstawia karku, żebym nie wpakował
się w kłopoty. Robiła rzeczy, na które nie miała ochoty, by
wyciągnąć mnie z tarapatów. Pozwalałem na to, ponieważ tak mi
było wygodniej.
Teraz z kolei to on poruszył się nerwowo. Ayden była silną,
wspaniałą, młodą kobietą o ciętym języku i wnętrzu twardym jak
skała. Rome znał ją jednak na tyle dobrze, by wiedzieć, że jej
żelazna zbroja skrywała miękkie i delikatne wnętrze. Słysząc
niezbyt pochlebne rzeczy na temat jej przeszłości, musiał poczuć
się nieprzyjemnie. A ja każdego dnia czułem się okropnie,
wiedząc, ile Ayden dla mnie ryzykowała i ile przeze mnie
wycierpiała.
– To było kiedyś. Teraz zrobiłbyś wszystko, żeby ją
uszczęśliwić. Wiem, że było ci przykro, kiedy wyjechała z Jetem,
ale nic nie mówiłeś, ponieważ chcesz, żeby była szczęśliwa, a to
jest możliwe tylko u jego boku. Gdybyś ją poprosił, żeby została,
zrobiłaby to dla ciebie, tak jak zawsze. To, co robisz dla niej teraz,
liczy się tak samo jak to, czego kiedyś dla niej nie zrobiłeś.
Na szczęście nie musiałem nic odpowiedzieć, bo właśnie
zatrzymaliśmy się pod domem, który Rule parę lat temu kupił dla
Shaw. Gdy tylko wysiedliśmy z wozu, usłyszeliśmy płacz bardzo
rozzłoszczonego niemowlęcia. R.J. zmarszczyła jasne brwi, kiedy
Rome wysadził ją z furgonetki i oparł o swoje biodro.
– Chodź, zobaczymy, czemu twój kuzyn tak się awanturuje. –
Pokiwała głową, jakby rozumiała, co do niej powiedział, i
weszliśmy do domu. Rome nawet nie zapukał.
Rome musiał krzyknąć do Rule’a, by ten usłyszał go przez
wrzaski, i kiedy weszliśmy do salonu, nie mogłem powstrzymać
się od śmiechu. R.J. zakryła rączkami uszy i spojrzała na maleńką
istotkę, która robiła więcej hałasu, niż kiedykolwiek słyszałem.
Rule trzymał małego nagiego chłopca i chodził z nim w tę i z
powrotem po pokoju. Jego potargane, sterczące włosy nosiły
resztki talku dla niemowląt i wymiocin i ze zdumieniem odkryłem,
że zamiast wszystkich kolorów tęczy miały zwyczajny,
ciemnobrązowy odcień, podobny do Rome’a.
Rule rzucił bratu zdesperowane spojrzenie, a Rome postawił
Remy na ziemi i wyciągnął ręce w stronę wrzeszczącego
niemowlęcia.
– Od jak dawna tak wrzeszczy?
Rule przejechał dłońmi po włosach i nachylił się, by uściskać
swoją bratanicę, która do niego podeszła. Bawił się kolczykiem w
ustach i aż chodził od nagromadzonej energii. Mała postukała
palcami smoka, który zdobił jego rękę, i roześmiała się, kiedy
pomachał palcami, udając język węża. Najwyraźniej nie miała
pojęcia, w jakim znajdował się stanie.
– Ponad pół godziny. Nie wiem, co się dzieje. Zmieniłem mu
pieluszkę. Próbowałem go położyć na drzemkę. Próbowałem dać
mu butelkę, którą zostawiła Shaw. Cholera, już nigdy mnie z nim
nie zostawi.
Wstał na równe nogi i znowu zaczął chodzić w tę i z
powrotem, tym razem bez chłopca, którego Rome bujał w górę i
dół, ale Ry nie wydawał się zadowolony.
Miałem ochotę wyjść i poczekać na zewnątrz, ale
pomyślałem, że to byłoby niegrzeczne, więc podszedłem do
kominka, omijając Remy, która chciała mnie złapać za kolana. Na
półce stały zdjęcia – kilka przedstawiało Rule’a i jego brata
bliźniaka, Remy’ego, jeszcze przed śmiercią, było też kilka zdjęć
braci i reszty ekipy ze studia tatuażu. Poczułem się szczęśliwy,
widząc, że Ayden uśmiechała się na każdym zdjęciu i wyglądała na
szczęśliwą. Były też zdjęcia ślubne i zdjęcia Rule’a i Shaw z ich
nowo narodzonym dzieckiem. Miałem przed oczami całe ich życie.
– Nigdy wcześniej nie zajmowałeś się małym dzieckiem.
Trzeba się sporo nauczyć i Shaw doskonale o tym wie. Dasz sobie
radę z malcem, jak tylko dojdziecie do porozumienia.
Mimowolnie przyjąłem rolę barmana pocieszyciela, która
stała się teraz moją drugą naturą, i nawet nie zdawałem sobie
sprawy, z tego co robię, dopóki Rule nie zatrzymał się i nie zaczął
się we mnie wpatrywać.
Po chwili usłyszeliśmy w kuchni jakieś hałasy, kilka
głośnych przekleństw, po czym nastąpiła długo wyczekiwana
cisza. R.J. zerknęła na swojego wujka, potem na mnie i zaklaskała
w dłonie. Wykonała zgrabny piruet i powiedziała Rule’owi coś, co
brzmiało jak „wszystko będzie dobrze”.
Rome wyszedł z kuchni z dzieckiem na ręku. Trzymał
butelkę i gaworzył coś swoim głębokim, tubalnym głosem, który
nie brzmiał zbyt uspokajająco, ale najwyraźniej tak właśnie działał
na niemowlaki.
– Dziurka w smoczku była za mała. Był głodny, a nie mógł
nic zjeść. Będzie duży i silny, jak wszyscy Archerowie, więc
potrzebuje dużo jeść.
Rome uśmiechnął się do brata i oddał mu dziecko. Przez
chwilę wydawało się, że Rule miał ochotę się cofnąć, ale to
wydarzyło się tak szybko, że byłem pewien, że tylko ja zwróciłem
na to uwagę. Doskonale rozumiałem jego strach. Rule wziął nagie
niemowlę i umieścił je w zagłębieniu łokcia.
– Jestem w tym beznadziejny – westchnął.
Rome skrzyżował ręce na piersi i posłał bratu twarde
spojrzenie.
– Nieprawda. Musisz wrzucić na luz. Nie ma instrukcji, jak
należy wychować dziecko. To głównie metoda prób i błędów.
Niemowlę zagulgotało i mógłbym przysiąc, że Ry próbował
powiedzieć swojemu tacie, że wszystko będzie w porządku. Rule
podniósł wytatuowaną rękę i delikatnie pomasował ciemną główkę
dziecka.
– Czuję, że nie dostanę drugiej szansy, jeśli teraz coś zawalę.
– Wydawał się bardzo rozbity, i było jasne, ile to życie i ten mały
człowiek dla niego znaczą.
Rome podszedł do R.J., która waliła w podłogę pilotem od
telewizora, i wziął ją na barana. Mała zaczęła się śmiać.
– Kiedy kogoś kochamy, potrafimy mu wybaczyć naprawdę
wiele, nawet jeśli zrobi coś nie tak. Shaw tak zrobiła z tobą i ze
mną. Ty miałeś swoje problemy z mamą i tatą. Dzięki Bogu, Cora
nigdy ode mnie nie odeszła, chociaż dałem jej ku temu liczne
powody. – Rome przeniósł wzrok na mnie i wiedziałem, co chce
powiedzieć, chociaż nie wymienił przy tym imienia Ayden. –
Jeszcze nieraz nawalisz, Rule, i on też. Ale sobie wybaczycie,
będziecie się dalej kochać i żyć dalej.
Dziecko ziewnęło szeroko i zamrugało, jakby w pełni
zgadzało się ze swoim wujkiem.
Rule wyjął z ust niemowlęcia pustą butelkę i przełożył sobie
chłopca przez ramię, klepiąc go delikatnie po plecach, aż mu się
odbiło. Dziecko westchnęło i zamknęło oczy.
– Dziękuję, że przyjechałeś i nie sprawiłeś, że poczułem się
jeszcze gorzej.
Rome pokiwał głową, a R.J. pomachała, kiedy skierowaliśmy
się w stronę drzwi. Zostałem nieco z tyłu, wciąż zahipnotyzowany
półką nad kominkiem i widoczną na zdjęciach miłością i
szczęściem. Ja i Ayden nie mieliśmy ani jednego zdjęcia z
dzieciństwa. Tak naprawdę jedyny raz, kiedy znalazłem się przed
obiektywem aparatu, poza zdjęciami klasowymi robionymi w
szkole podstawowej, był wtedy, gdy w wieku czternastu lat
zostałem przyłapany na kradzieży w sklepie na stacji benzynowej.
Właściciel zamiast wezwać gliny, wolał zrobić mi zdjęcie i
przykleić do szyby z napisem „Tego chłopaka nie obsługujemy”.
Nie miałem żadnych radosnych czy szczęśliwych zdjęć, co
sprawiło, że mroczna czeluść, którą nosiłem w sobie, jeszcze
bardziej się powiększyła.
– Nie ma sprawy. Wiesz o tym.
Rule pomasował dziecku plecy i uniósł przekłutą brew.
– A przy okazji, gratuluję kolejnego dziecka… – Urwał, nie
dodając słowa „dupku” ze względu na wrażliwe uszy, które nas
słuchały.
Rome zawahał się, otwierając frontowe drzwi.
– Cora ci powiedziała?
– Stary, pracowałem z nią, kiedy była w pierwszej ciąży.
Wiem, co znaczą jej humory. Wiedziałem od paru miesięcy,
czekałem tylko, aż któreś z was puści parę z ust.
Remy wpatrywała się w obu Archerów, a jej jasnoniebieskie
oczy, tak podobne do ojca, zrobiły się okrągłe.
– Dzidziuś? – Przynajmniej tak to brzmiało w jej dziecinnym
języku.
Rome pokiwał głową i jęknął, a Rule i ja wybuchliśmy
śmiechem.
– Tak skarbie, dzidziuś.
Mała zachichotała i zaczęła to w kółko powtarzać. Rome z
irytacją pokręcił głową.
– Właśnie dowiedzieliśmy się, że to będzie chłopiec. Cora
chciała, żebyście mogli z Shaw nacieszyć się swoim dzieckiem,
zanim cokolwiek powiemy.
Rule prychnął i wyszedł z nami na podjazd. Ry, w pełni
zadowolony, spokojnie spał na jego piersi.
– W tej ekipie jest dość miejsca na to, co dobre w życiu, by
poradzić sobie zarówno z Ry, jak i waszą małą niespodzianką, i
dobrze o tym wiecie. Chłopak, tak? Niedługo wyczerpią nam się
pomysły na imiona na „R”.
Rome zachichotał.
– Może tym razem zdecydujemy się na „C”, jak nazwa
pewnego piwa. Zobaczymy.
Rome przeszedł na drugą stronę furgonetki, żeby zapiąć
Remy, a ja ruszyłem na miejsce dla pasażera, kiedy Rule zawołał
mnie cichym głosem.
Spojrzałem w jego stronę, zdziwiony jego skupionym i
poważnym wzrokiem.
– Potrafisz dawać ludziom dobre rady, Opie. Wiesz, co
powiedzieć i jak to powiedzieć. Czemu więc sam nie skorzystasz z
tych rad?
Zmarszczyłem czoło, ponieważ nie do końca go rozumiałem.
– Co masz na myśli?
– Słyszałem, że dałeś się wreszcie złapać Royal, ale teraz
rzucasz się jak ryba w sieci.
Nie podobało mi się to porównanie, ale było dość trafne.
Potarłem ręką kark i wbiłem wzrok w ziemię.
– Prawdę mówiąc, jakoś szczególnie jej nie uciekałem.
– To nie ma znaczenia. Pomyśl o tym, co mi przed chwilą
powiedziałeś. Nigdy wcześniej nie przytrafiło ci się w życiu nic
dobrego. To jest dla ciebie coś nowego, może więc powinieneś dać
sobie trochę czasu na naukę, tak jak ja i ten mały człowiek.
Wszyscy musimy od czasu do czasu odetchnąć.
– Ale różnica polega na tym, że ty na to zasłużyłeś. A ja nie
zasługuję na nic. – A już szczególnie na związek z gorącą
rudowłosą laską, która sprawiała, że z każdym kolejnym oddechem
czułem się tak, jakbym dopiero teraz wybudził się ze śpiączki. Nie
chciałem o tym myśleć, więc kiwnąłem głową na pożegnanie i
wsiadłem do furgonetki.
Droga powrotna przebiegła spokojnie. R.J. zasnęła, a Rome
wydawał się pogrążony w myślach. Zaproponował, że podrzuci
mnie do Wheelera, żebym mógł odebrać novę, ale powiedziałem,
że sam do niego trafię. Za godzinę zaczynałem pracę, więc
zostałem na miejscu i poprosiłem Darcy, by zrobiła mi coś do
jedzenia, zanim zaczęła się moja zmiana.
Nie była w najlepszym nastroju. Było tak, odkąd Avett
zniknęła. Wiedziałem, że martwi się o córkę i nie wie, jak jej
pomóc. Poza tym brakowało nam kucharki, a na razie nie udało mi
się znaleźć nikogo na jej miejsce. Darcy nie mogła pracować w
dzień i w nocy, więc Brite wezwał na pomoc starego kumpla z
wojska, do czasu aż Rome i ja coś wymyślimy. Sam byłem
zaskoczony, jak bardzo martwiłem się losem dziewczyny o
różowych włosach. Wiedziałem, że nie brała pieniędzy ani piwa
dla siebie. Wiedziałem też, że nie kryła swojego chłopaka z
głupoty. Chodziło o coś więcej. Coś, co doskonale znałem, i nie
mogłem znieść myśli, że Avett znalazła się w podobnym bagnie.
Nikt nie powinien przez coś takiego przechodzić, a już szczególnie
ktoś tak młody i naiwny, jak Avett.
Moja zmiana zaczęła się dość spokojnie, ale potem nabrała
tempa, kiedy w barze pojawiły się uczestniczki wieczoru
panieńskiego. Dixie była wściekła, bo dziewczyny chciały ze mną
flirtować i puszczały oko do Churcha, więc usiadła za barem, a ja
zająłem się gośćmi. Dziewczyny były mocno wstawione i
wyraźnie świerzbiły je rączki, ale wiedziałem, że na koniec czeka
mnie spory napiwek, więc celowo zaakcentowałem swój
południowy akcent i każdej z osobna posłałem czarujący uśmiech.
W pewnym momencie do środka weszła starsza dama, która
od jakiegoś czasu stała się naszą regularną klientką. Kiedy
zauważyła, że nie ma mnie za barem, zajęła miejsce przy stoliku.
Patrzyła na mnie, jak na kawałek steka, a ona wyraźnie miała
ochotę na czerwone mięso. Widziałem, jak Dixie uporczywie
macha do mnie zza baru, więc podszedłem do mojej fanki i
zapytałem, co jej podać. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i
uświadomiłem sobie, że bez problemów mógłbym wrócić do
dawnych zwyczajów. Minęło już tyle czasu, że niemal
zapomniałem, jak wygląda stuprocentowa okazja.
– Nigdy nie nazywasz mnie Roslyn. – Odkąd rzuciła swojego
chłoptasia, kilkakrotnie podała mi swoje imię, ale uparłem się, by
mówić jej na „pani”. Nie chciałem robić jej żadnych złudzeń.
Oparłem biodro na krześle naprzeciwko i posłałem jej twarde
spojrzenie.
– Owszem, nie nazywam.
Zamrugała rzęsami i zaczęła bawić się kosztownym
naszyjnikiem, który miała na szyi.
– A powinieneś. Chciałabym, żebyśmy zostali przyjaciółmi.
Odrzuciłem w tył głowę i głośno się roześmiałem. Gdyby jej
czoło nie było napompowane botoksem, jestem pewien, że by je
zmarszczyła. Zamiast tego zacisnęła tylko usta.
– Nie chcesz się ze mną zaprzyjaźnić, Roslyn. Chcesz
czegoś, czego nie ma w menu. Nie jestem zainteresowany. – I to
nie tylko z powodu Royal. Nie miałem zamiaru ponownie otwierać
tych drzwi. Łatwe rozwiązania potrafiły uzależnić, a ja byłem
świeżo po odwyku. Nie chciałem do tego wracać.
Wyciągnęła dłoń i chwyciła mnie za rękę, kiedy odsunąłem
się od stolika, gdy jedna z uczestniczek wieczoru panieńskiego
zaczęła się rozbierać. Church przechwycił moje spojrzenie,
pokręcił głową i ruszył w stronę rozbawionej grupki. Zerknąłem na
kobietę i jej zdesperowany uścisk. Nie pamiętałem, bym
kiedykolwiek czuł się tak, jakbym się dusił. Wyczułem w tej
kobiecie ogromne napięcie i pragnienie i sytuacja stała się niemal
toksyczna i niebezpieczna. Wydawało się, że robi to nie dlatego, że
chce, ale dlatego, że coś ją do tego zmusza. Nie podobało mi się to
i nie czułem się z tym dobrze.
– Wszystko można kupić za odpowiednią cenę. Masz zamiar
stać za barem przez resztę życia, Asa? Nie chcesz niczego więcej?
Niczego nie pragniesz?
Owszem. Kiedyś chciałem jeszcze więcej. Chciałem mieć
wszystko, i to mnie o mały włos nie zabiło, i niemal zniszczyło
moją rodzinę. Teraz wystarczało mi niewiele, tylko tego chciałem.
Plus chwilowe oślepienie w postaci Royal Hastings. To było
wszystko.
– Nie, więcej to pułapka, bo nigdy nie jest dość. Nie jestem
pewien, czy sugerujesz to, co myślę, ale muszę powiedzieć, że
wcale mi to nie schlebia.
Puściła mój nadgarstek, odsunęła krzesło i wstała eleganckim
ruchem. Przez chwilę wpatrywała się we mnie z namysłem, po
czym podniosła torebkę.
– Lubię ładne rzeczy. Mężczyźni są skomplikowani, bardziej
niż jestem gotowa znieść. Już dawno przestałam umawiać się na
randki, ale wciąż lubię się zabawić i lubię być dobrze traktowana.
Nauczyłam się, że jednym ze sposobów, by to osiągnąć, jest
zaoferowanie tego, czego chce większość mężczyzn: dużo seksu i
pieniędzy. Lubię opiekować się ludźmi, którzy opiekują się mną.
Jesteś piękny, Asa. Z pewnością wynagrodziłabym ci czas, który
spędzilibyśmy razem.
W to akurat nie wątpiłem. Nie podobało mi się jednak to, że
podskórnie czułem chęć, by skorzystać z jej podejrzanej i
skandalicznej propozycji.
– Nie uprawiam seksu za pieniądze i nie wykorzystuję
samotnych kobiet, choćby były nie wiem jak atrakcyjne. – To
znaczy już tego nie robiłem. Pojawiła się parę lat za późno, po tym
jak omal nie umarłem. – Nie jestem towarem na rynku, Roslyn, i
szczerze mówiąc, powinnaś bardziej uważać na to, komu
proponujesz swoje towarzystwo.
Zacisnęła usta i przeszła obok mnie, wyraźnie urażona,
jakbym to ja zrobił coś niestosownego.
– Już tu nie wrócę.
Pokiwałem głową.
– To chyba dobry pomysł.
Po raz ostatni omiotła mnie wzrokiem.
– Co za strata. – I już jej nie było.
Church podszedł do mnie, kiedy wpatrywałem się w nią z
niespokojnym wyrazem twarzy. Uniósł brwi, a ja żałowałem, że
nie potrafiłem wyczytać, co kryło się w mrocznej otchłani jego
przenikliwego spojrzenia.
– Wszystko w porządku? – Church pochodził z dalekiego
Missisipi i jego akcent był silniejszy niż mój. Jego głos miał w
sobie głęboki, ponury wydźwięk do złudzenia przypominający
Johnny’ego Casha. Przy takim głosie i jasnych włosach,
kontrastujących z jego ciemną karnacją, bez przerwy odganiał się
od zauroczonych wielbicielek. Kobiety uwielbiały takich ponurych
typów, a ja nie spotkałem jeszcze nikogo bardziej ponurego niż
Church.
Uniosłem rękę i przejechałem nią po twarzy.
– Właśnie otrzymałem propozycję bycia żigolakiem.
– Do diabła. Żartujesz? – Zerknął w stronę, gdzie zniknęła
Roslyn. – Przerąbane.
Spojrzałem na niego i odszukałem w tylnej kieszeni telefon.
– Wygląda na to, że niezależnie od tego, dokąd się zajdzie i
jak daleko się przeszło, kiedy już raz było się na dnie, to nie ma
przebacz. To cię na zawsze naznacza. Najwyraźniej wzięła mnie za
gościa, który zerżnie ją za parę dolców.
Znalazłem numer do Royal i zacząłem pisać do niej
wiadomość. Po tym dziwnym, mrocznym dniu desperacko
potrzebowałem światła, które ze sobą niosła.
„Chcesz coś ze mną porobić jutro wieczorem?”
Nowy barman powinien wreszcie sam zamknąć knajpę, a ja
potrzebowałem chwili oddechu. Miałem tylko nadzieję, że nie
będzie pracować.
Church przechylił głowę i zerknął na mnie z ukosa.
– To bzdura i dobrze o tym wiesz. Jakaś laska myśli, że jesteś
na sprzedaż? To jej sprawa, a nie twoja. Pracuję z tobą od miesiąca
i nie zauważyłem, byś dawał komukolwiek sygnały, że jesteś do
wzięcia. Wszystko sprowadza się do odpowiedniej perspektywy.
Szkoda, że nie widziałeś tego, co ja. Biedy, całego życia
poświęconego wojnie, o którą nikt się nie prosił, utraty
wszystkiego… – Zacisnął usta. – A jednak jest też radość,
szczęście i miłość, i to w miejscach, w których nie powinno jej
być. Na dnie też jest życie, jeśli się wie, gdzie szukać, a jedyne, co
może nas określić, to nasze czyny. W końcu kazałeś jej spadać. –
Pokiwał głową, jakby o to mu chodziło, i odszedł.
Nagle wszyscy mieli dla mnie mnóstwo rad. Szkoda, że
lepiej mi wychodziło ich udzielanie niż przyjmowanie. Telefon
zawibrował mi w dłoni, a serce w odpowiedzi wykonało fikołka.
„W łóżku czy poza nim?”
Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Ta dziewczyna
nadawała dokładnie w moim tempie, była szybka i trochę dzika.
„I tu, i tu”.
„Możesz na mnie liczyć. Dokąd się wybieramy?”
Miałem pewien pomysł, który powinien jej się spodobać. W
ciągu dnia była piczką zasadniczką, zawsze przestrzegała prawa,
chciałem zobaczyć, czy lubiła też trochę poszaleć.
„To niespodzianka”.
Po niecałej minucie w końcu przysłała uśmiechniętą buźkę i
proste słowa:
„Tak jak ty”.
To sprawiło, że mrok, który zawsze mnie otaczał, nieco
przybladł.
ROYAL
Skrzywiłam się na widok Dominica kuśtykającego o kulach
w stronę stojącego naprzeciwko mnie krzesła. Zadzwonił,
powiedział, że w domu dostaje szału, i zaprosił mnie na lancz w
jakiś wolny dzień. Oczywiście zgodziłam się i zaproponowałam,
że po niego podjadę, ponieważ sam nie mógł prowadzić. Kiedy
dotarłam na miejsce, zdałam sobie sprawę, że jego siostra również
jest na skraju załamania nerwowego, podobnie jak Dom.
Stwierdziła, że jest dziś szczególnie drażliwy, ponieważ brakuje
mu seksu. Dom warknął, by się zamknęła, ale cała sytuacja wydała
mi się zabawna. Niewiele mówił na temat swojego życia
osobistego, nigdy nie ujawniał swoich zainteresowań i seksualnych
preferencji, ale był cholernie przystojny i w dodatku był singlem,
jestem więc pewna, że fakt, iż tkwił w swoim mieszkaniu wraz z
siostrami, znacząco ograniczył jego życie towarzyskie.
O dziwo, zamiast czuć się winna i oskarżać o to, że
zniszczyłam życie swojego najlepszego przyjaciela, śmiałam się z
niego wraz z jego młodszą siostrą Ari, po czym zabrałam go na
lancz. Zamiast poczucia winy i żalu byłam zdeterminowana, by
cieszyć się wspólnie spędzonym czasem, po raz pierwszy od wielu
tygodni. Wyglądało na to, że sesje z terapeutką zaczynały
przynosić skutek… To oraz czas spędzony z Asą. Widziałam, jak
błędy popełnione w przeszłości zjadają go od środka, i nie
chciałam kurczowo trzymać się myśli, że zniszczyłam Domowi
życie, skoro mój partner najwyraźniej był innego zdania. Poza tym
praca z Barrettem oraz fakt, że doceniał mój wkład w nasze
partnerstwo, sprawiły, że zdałam sobie sprawę, iż jestem naprawdę
dobrą policjantką, bez względu na to, czy mam u swojego boku
Doma, czy nie.
Dom mruknął coś pod nosem i postawił kule przy sąsiednim
krześle. Nie mogłam uwierzyć, ile stracił na wadze, odkąd został
ranny. Wyglądał jak obcy człowiek.
– Jesteś taki chudy.
W jego zielonych oczach pojawiły się wesołe iskierki.
– Wiem. Chyba nigdy nie byłem tak szczupły. Nawet w
szkole średniej.
Zamówiliśmy wodę i powiedzieliśmy kelnerce, że
potrzebujemy chwili do namysłu. Dom przyglądał mi się uważnie i
wiedziałam, że próbuje rozszyfrować, czy już się pozbierałam.
– Dobrze wyglądasz. Naprawdę. Wygląda na to, że twój
nowy partner nieźle się tobą opiekuje.
Podniosłam szklankę i upiłam łyk wody. Wzruszyłam
ramionami i odrzuciłam do tyłu włosy.
– Barrett jest w porządku. To dobry policjant. Mogłam trafić
na kogoś gorszego.
Dom oparł się na krześle i położył rękę na oparciu
sąsiedniego krzesła.
– To nie ma znaczenia, na kogo byś trafiła. Jesteś świetna w
tym, co robisz, Royal. Zawsze tak było.
Przyglądałam mu się przez chwilę.
– Chyba dopiero teraz zaczynam to rozumieć. Myślisz, że
ślepo szłam w twoje ślady? Że nie wiedziałam, co ze sobą zrobić,
więc przekonałam samą siebie, że chcę się zajmować właśnie tym?
Lekko zacisnął usta i zmarszczył ciemne brwi.
– A ty jak myślisz?
Kelnerka wyglądała na lekko poirytowaną, kiedy okazało się,
że nie zdążyliśmy nawet otworzyć menu. Dom uśmiechnął się do
niej szeroko, błyskając białymi, równymi zębami, a ona
zarumieniła się i odeszła, chichocząc pod nosem.
– Myślę, że jestem w miejscu, w którym powinnam być.
Może nie dotarłam tu, tak jak powinnam, ale jestem szczęśliwa z
tego wyboru. Sama nie wiem. Nie byłam pewna, czy będę mogła
się tym zajmować bez ciebie, ale okazało się, że mogę, a ponieważ
nie ma cię przy mnie, jestem w tym jeszcze lepsza.
W jego szmaragdowych oczach przemknął jakiś cień i
zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to tak, jakbym w ogóle nie
myślała o tym, co się stanie, kiedy on wróci do służby.
Otworzyłam usta, chcąc zapewnić go, że nie mogę się już
doczekać, kiedy znowu będziemy partnerami, ale podniósł rękę,
żeby mnie uciszyć, i powoli pokręcił głową.
– Przestań. Po prostu przestań. Mam już dość tych
wszystkich komunałów i przeprosin. Oboje wiemy, że mam
roztrzaskane ramię i straciłem jedną nerkę. Do tego jeszcze ta
noga, nie wiadomo, czy nie będę kulał. Moja przyszłość w
zawodzie stoi pod znakiem zapytania i tyle. To nie jest twoja wina
i chcę, żebyś robiła to, co robisz, ze mną lub beze mnie. Zawsze
chciałem, żeby ci się udało i żebyś była szczęśliwa.
Ugryzłam się w język, powstrzymując się od kolejnych
przeprosin za to, że przyczyniłam się do jego niepewnej sytuacji.
Wiedział, że go kocham, i wiedział, że jest mi przykro. Terapeutka
miała rację. Nasza praca była ryzykowna, a sytuacja mogła się w
każdej chwili odwrócić i to ja mogłam leżeć i zastanawiać się, co
dalej. Nigdy nie obwiniałabym o to Doma.
– Pracuję nad jednym i drugim, nad sukcesem i szczęściem. –
Widziałam walkę, jaką toczył ze sobą Asa, i zdałam sobie sprawę,
jak ważne było to, bym odnalazła w swoim życiu spokój i sens.
Uniósł brwi i w końcu udało nam się zamówić dwa
hamburgery. Kelnerka zaczęła już otwarcie z nim flirtować.
– Czyżby? A kto cię tak uszczęśliwia? – Dlatego właśnie
kochałam Doma. Doskonale mnie znał.
Zagryzłam wargę. Jego oczy zrobiły się okrągłe, a nozdrza
rozchyliły, kiedy udało mu się odczytać mój wyraz twarzy.
– To ten gość, którego zapuszkowaliśmy parę miesięcy temu,
prawda? Wiedziałem, że coś się święci, kiedy zaczęłaś naciskać,
żeby przyśpieszyć papierkową robotę, gdy jego siostra chciała
wpłacić kaucję.
Pokiwałam lekko głową i położyłam łokcie na stole,
opierając na rękach brodę.
– Lubię go… nawet bardzo.
– On ma nieciekawą przeszłość. – Dominic oczywiście o tym
pamiętał.
– Wiem. Sam nie daje mi o tym zapomnieć.
Dom zachichotał.
– Cóż, przynajmniej wie, że jesteś dla niego za dobra.
Postukałam paznokciami o blat stołu i zmrużyłam oczy,
wpatrując się w swojego najlepszego przyjaciela.
– Nie mów tak. On skrada się wokół tych wszystkich…
uczuć. – Nie bardzo wiedziałam, jak nazwać to, co się między
nami działo. – Myśli, że wydarzy się coś strasznego i będę musiała
od niego odejść. Za wszelką cenę staram się do niego zbliżyć, a on
za każdym razem ze mną walczy.
Dom prychnął.
– Ale nie przeszkadza mu to chodzić z tobą do łóżka.
Poczułam, że zaczyna mnie piec w gardle.
– Tak, ale to ja wykonałam pierwszy krok.
– Royal, szukasz kłopotów.
Jęknęłam.
– Wiem, ale jestem gotowa podjąć to ryzyko. – Miałam już
dość rozprawiania o moim skomplikowanym życiu miłosnym,
zmieniłam więc temat. – Czemu Ari uważa, że brakuje ci seksu? –
To brzmiało dość komicznie w ustach jego młodszej siostry.
Dom mruknął coś pod nosem, kiedy kelnerka w końcu
przyniosła nam jedzenie. Nie miała ochoty odejść, więc w końcu
puścił do niej oko i powiedział, że wszystko wygląda wspaniale.
Pomyślałam, że to nawet dobrze, że Dom nie interesuje się
kobietami. Nie miały szans przy jego przystojnej aparycji i
niesamowitej charyzmie.
– Przez jakiś czas umawiałem się z pewnym gościem. Kiedy
wróciłem ze szpitala, ani razu się do mnie nie pofatygował. Nie
chodzi o to, że było to coś poważnego, ale byłoby miło usłyszeć
choćby: „Hej, fajnie, że nie umarłeś”. – Ze złością wgryzł się w
hamburgera, a ja miałam ochotę się roześmiać. – Ari uważa, że
powinienem znaleźć sobie chłopaka i się ustatkować, ale jestem
pewien, że to słowa mamy, a nie jej.
– A nie tego właśnie chcesz? Kogoś, do kogo mógłbyś
wracać wieczorami? Kogoś, kto zawsze będzie przy tobie?
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam, dopóki
nie poznałam Santy i Nasha. Ale teraz, widząc całą grupę rodziny i
przyjaciół, wiedziałam, że to jest możliwe, i to było piękne.
Musiałam przyznać, że sama tego pragnęłam. Chciałam tego z Asą.
Dom skrzywił się i oparł na krześle. Musiał zmienić pozycję i
pokazałam mu język, kiedy potrącił mnie gipsem.
– Sam już nie wiem, czego chcę. Chciałem być policjantem,
pójść w ślady ojca i zająć się rodziną. – Jego głos zrobił się cichy,
a oczy pociemniały. – Ale teraz to siostry opiekują się mną, a ja nie
wiem, co zrobię, jeśli nie będę mógł wrócić do pracy, więc… –
Urwał. – Po prostu nie wiem. Ale wiem, że jeśli ty szukasz
szczęśliwego zakończenia, to raczej powinnaś poszukać go z
facetem, który nie ma za sobą kryminalnej przeszłości. Wiem, że
jest uroczy i trudno mu się oprzeć, słysząc ten jego południowy
akcent, ale musisz uważać.
Skrzywiłam się, ponieważ równie dobrze mógł mówić o
mojej matce. Ona nie potrafiła oprzeć się ładnej buzi i w jej
przypadku nigdy nie skończyło się to dobrze ani dla niej, ani dla
mnie, gdy dorastałam. Desperacja to okropne i niebezpieczne
uczucie.
– Wiesz, kiedy zostałeś ranny, ogarnęło mnie poczucie winy i
trochę mi odbiło. – Odsunęłam od siebie talerz i nachyliłam się
bliżej, by Dom wiedział, że to, co zamierzam mu powiedzieć, było
dla mnie ważne. – Zachowywałam się nieodpowiedzialnie,
traciłam nad wszystkim kontrolę, i tak się jakoś stało, że to Asa
uratował mnie przed upadkiem na samo dno. Nienawidziłam
siebie, swojego życia, każdego wyboru, którego dokonałam, i nikt
nie był w stanie powstrzymać mnie przed katastrofą, poza nim.
Dom przyjął tę samą pozycję i zaczęliśmy cicho szeptać, aż
powietrze wokół zrobiło się ciężkie od naszych słów. Nigdy
wcześniej nie czułam do żadnego faceta tego, co czułam do Asy, i
chociaż Dom nie żądał ode mnie wyjaśnień, chciałam, żeby
wiedział, jak bardzo pragnęłam pokonać wszystkie te kłody, które
Asa rzucał mi pod nogi. Mimo że od czasu do czasu wyciągał do
mnie rękę, zachęcając, bym się do niego zbliżyła.
– Owszem, kiedyś zrobił sporo złego, ale zamiast przeprosić i
to odpokutować, kurczowo trzyma się przeszłości, która dusi go od
środka. Cały czas mi powtarza, że jest zły, w kółko mi mówi, że
jest zdolny do okropnych rzeczy, i ja mu wierzę. Naprawdę. Ale
wierzę też, że gdyby odpuścił, wybaczył sobie błędy z przeszłości i
wyzwolił od żalu, który ściąga go w dół, mógłby urosnąć,
wypłynąć na powierzchnię i stać się człowiekiem, którym jest
teraz. Widząc, jak bardzo się nienawidzi, zrozumiałam, jak
niebezpieczne może być to, że nie mogę sobie wybaczyć tego, co
przytrafiło się tobie.
Dom zaklął pod nosem.
– A co jeśli on nigdy nie odpuści, Royal? Masz zamiar pójść
na dno razem z nim? Chcesz mi powiedzieć, że jesteś gotowa
utonąć dla faceta, który nawet nie zabrał cię na porządną randkę?
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Za każdym razem, gdy
Asa prosił, bym odeszła, mówiąc, że nie mamy szans, byłam
jeszcze bardziej zdeterminowana, by przy nim wytrwać. Kiedy
zaczęłam się nim interesować, myślałam tylko o tym, by uratować
siebie. Teraz nie byłam wcale pewna, kto kogo chciał uratować i
czy nie byliśmy skazani na porażkę, tak jak to przewidywał.
– Na szczęcie nieźle pływam, ale mam nadzieję, że do tego
nie dojdzie.
Ponieważ nastrój zrobił się poważny, Dom postanowił
opowiedzieć mi każdy odcinek Veroniki Mars, który obejrzał na
Netflix, leżąc w domu przykuty do łóżka. Fajnie było znowu czuć
się dobrze w jego towarzystwie, bez napięć i niepokoju, który
trzymał nas na dystans. Wiedziałam, że Dom za mną tęsknił.
Zatrzymaliśmy się po drodze, żeby kupić Ari lody, i spędziliśmy
we trójkę cudowne popołudnie, tak jak wtedy, gdy byliśmy
dziećmi. Właśnie tego potrzebowałam przed randką z Asą
zaplanowaną na dzisiejszy wieczór.
Denerwowałam się, ponieważ nie chciał mi powiedzieć, co
zaplanował, a poza okazyjnym śniadaniem czy lanczem po
wspólnie spędzonej nocy nigdy nie robiliśmy niczego razem. To
miała być nasza pierwsza prawdziwa randka poza łóżkiem, a mnie
aż kręciło się w głowie, ponieważ to on ją zaproponował.
Wprawdzie mówiłam, że byłam gotowa pójść za nim na dno, ale
tak naprawdę chciałam, by Asa trochę się postarał, jeśli miało nam
się udać.
Kiedy wychodziłam od Doma, zadzwoniła matka i zaprosiła
mnie na kolację. Jej melancholijny ton zdradzał, że była w
kiepskiej formie, co zapewne oznaczało, że nie wyszło jej z
najnowszym chłoptasiem. To nie miało prawa się udać, ale za
bardzo ją kochałam, by jej o tym przypominać.
Ponieważ Asa miał się u mnie zjawić dopiero późnym
wieczorem, postanowiłam do niej zajrzeć. I od razu tego
pożałowałam. Matka potrafiła wpaść w histerię nawet wtedy, gdy
miała dobry dzień, ale kiedy czuła się niechciana i niedoceniana,
była emocjonalnym wrakiem. Zachowywała się wówczas jak
czirliderka, którą rzucił kapitan drużyny futbolowej. Kiedy
otrzymywała cios w serce, jej stan emocjonalny był równie
niedojrzały i chaotyczny. Cały czas mówiła, że się starzeje, że nie
jest już atrakcyjna, a ja ze dwadzieścia razy musiałam jej
powtarzać, że nie musi już nic w sobie poprawiać. Wyssała ze
mnie wszystkie siły i zostawiła z poczuciem winy, że nie
potrafiłam jej pomóc. Jeśli chodzi o facetów, nigdy nie potrafiłam
jej doradzić. Najbardziej przerażające było to, że tak bardzo
chciała być przez nich kochana i czuć się atrakcyjna. Zawsze będę
wdzięczna Domowi za to, że przestrzegał mnie przed tego typu
myśleniem.
Nie miałam chwili, żeby odpocząć. Wzięłam szybki prysznic,
wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Ponieważ nie miałam
pojęcia, dokąd się wybieramy, nie wiedziałam, w co się ubrać. W
końcu zdecydowałam się na szaro-żółtą spódnicę do kolan z
wysoką talią i odważnym rozcięciem z tyłu i czarny, asymetryczny
top, odsłaniający jedno ramię. Wyprostowałam włosy na tyle, na
ile mogłam, i kiedy skończyłam, sięgały niemal do pasa, co
stanowiło miłą odmianę, gdyż zazwyczaj nosiłam kucyk lub
potargany kok. Makijaż ograniczyłam do minimum, żeby nie
wyszło na to, że się zanadto staram, i zdecydowałam się na baletki
zamiast obcasów, ponieważ nie miałam pojęcia, czy Asa nie
zaplanował jakichś dłuższych przechadzek. Wspomniał tylko, że
kupił samochód i po mnie przyjedzie, ale poza tym nie wiedziałam,
co mnie czeka.
Tuż po jedenastej usłyszałam pukanie do drzwi i musiałam
wziąć kilka głębszych oddechów, żeby nie wyglądać jak
nastolatka, która nie może doczekać się studniówki. Kiedy
otworzyłam drzwi, moje serce wykonało fikołka i nie mogłam
złapać tchu. Asa zawsze wyglądał trochę niechlujnie, jakby za
wszelką cenę unikał elegancji. Ale nie dzisiejszego wieczoru. Dziś
cały lśnił i błyszczał. Nie mogłam oderwać od niego oczu.
Miał na sobie szyte na miarę czarne spodnie, a zamiast
wysokich butów czarne trzewiki ze spiczastymi czubkami i
ciemnoszarą koszulę z rękawami podwiniętymi do łokci. Jasne
włosy ułożył w artystycznym nieładzie, a twarz była gładko
ogolona, dzięki czemu jego uśmiech wydawał się jeszcze bardziej
czarujący. Wyglądał elegancko i niebezpiecznie, w zupełnie nowy
sposób. Był jak kameleon, który potrafił zmieniać się z jednego
faceta w drugiego. Poczułam, jak przebiega mnie dreszcz.
– Ładnie wyglądasz – wykrztusiłam urywanym głosem.
– Mam swoje momenty, ale ty… – Omiótł mnie wzrokiem od
stóp do głów i obdarzył ciepłym uśmiechem – wyglądasz idealnie.
Jesteś gotowa?
Pokiwałam tylko głową i pozwoliłam, by wyprowadził mnie
z mieszkania. Byłam wdzięczna, że Nash i Santa nie wyjrzeli w
tym momencie ze swojego apartamentu, bo nie byłam w stanie
wydobyć ani słowa. Pachniał też inaczej, drożej i bardziej
egzotycznie niż zazwyczaj. Czułam się tak, jakbym wychodziła z
nieznajomym, i nie byłam pewna, czy to mnie podnieca, czy
przeraża. Nie zdążyliśmy nawet dojść do jego samochodu, a mnie
już kręciło się w głowie.
Zatrzymał się przed zdezelowaną novą. Auto najlepsze dni
miało już za sobą, ale wnętrze było czyste, a gdy zapalił silnik,
wóz wydał z siebie seksowny warkot. Robiłam, co mogłam, by się
nie wiercić, ale elegancka aura, która z niego emanowała, sprawiła,
że czułam się bardzo nieswojo i po raz pierwszy nie byłam go
pewna.
– Dowiem się wreszcie, dokąd jedziemy? Nie wiedziałam, co
na siebie włożyć, ponieważ byłeś taki tajemniczy.
Zerknął na mnie kątem oka, a kąciki jego ust uniosły się do
góry.
– Mogłabyś włożyć worek na śmieci i pachołek na głowę, a i
tak wyglądałbyś lepiej niż reszta towarzystwa. Nie chcę ci
powiedzieć, dokąd jedziemy, zanim tam dotrzemy. Mogłabyś się
jeszcze rozmyślić.
Świetnie, to nie brzmiało zbyt uspokajająco.
– Skoro z tobą jadę, to znaczy, że tego chcę.
Odwrócił głowę, żeby mi się przyjrzeć, a jego białe zęby
błysnęły w ciemności.
– To się jeszcze okaże.
Nic więcej nie powiedzieliśmy, a atmosfera zrobiła się
napięta. Wyjechał z centrum i zawiózł nas w miejsce, w którym
znajdowały się same magazyny i budynki przemysłowe gdzieś za
Santa Fe. Nigdzie nie było widać żadnego normalnego lokalu
nadającego się na randkę. Zaparkował pod oświetlonym
budynkiem z blachy falistej, przed którym stało już kilka wozów.
Otworzyłam usta, żeby zapytać, gdzie my, do diabła, jesteśmy i co
to wszystko ma znaczyć, kiedy wysiadł z samochodu i obszedł
dookoła wóz, żeby otworzyć mi drzwi. Jego prosty szarmancki
gest wystarczył, bym zobaczyła w nim dawnego Asę, ale kiedy
wziął mnie w ramiona, przyciągnął do piersi i z całej siły
pocałował w usta, wyczułam w nim coś nowego. Czułam, że chce
mnie sprawdzić.
– Co to za miejsce?
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do drzwi, które znajdowały
się z boku budynku, z dala od przechodniów. Otworzył drzwi i
wprowadził mnie do olbrzymiej hali wypełnionej światłem,
muzyką i ludźmi. Przypominało to karnawał zamknięty w
metalowych ścianach magazynu. Zerknęłam na niego szeroko
otwartymi oczami, ale on jedynie odwzajemnił spojrzenie i
zapytał:
– A co byś powiedziała, gdybym wyznał ci, że pochodzę z
rodziny bimbrowników i przemytników? Ojciec matki pędził
bimber, kiedy ona była małą dziewczynką, i został zamknięty,
zanim się urodziłem.
Jakiś facet, który wyglądał jak żywcem wyjęty z lat
dwudziestych ubiegłego wieku, wymienił z Asą pozdrowienie i
uścisnął mu dłoń, wciskając mu do rąk zmięty plik banknotów.
Posłałam mu pytające spojrzenie, kiedy prowadził mnie przez
tłum.
– Asa, mówię poważnie, co to za miejsce?
Znalazł na uboczu wolny stolik, ozdobiony ciężkim,
kiczowatym czerwonym aksamitem, stojący naprzeciwko sceny,
która w tym momencie pogrążona była w mroku i wyglądała mało
przyjaźnie. Odsunął dla mnie krzesło i czekał, podczas gdy ja
zastanawiałam się, czy powinnam usiąść, czy raczej dać nogę.
Wszystko wokół wyglądało tak, jakby spełniła się czyjaś fantazja
w technikolorze, i wszystko mi mówiło, że coś tu nie gra.
– To tajny bar. Gość, który go prowadzi, jest z zachodu i
przyjeżdża tu tylko raz w roku. Pomyślałem, że może być
zabawnie.
Skrzyżowałam ramiona na piersi i wpatrywałam się w niego.
– Czy to jest legalne?
Widziałam, że coś się z nim dzieje. Wydawał się
podenerwowany bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Chciał mnie
sprawdzić, a ja właśnie miałam oblać test, ponieważ mimo że
bardzo go pragnęłam, nie miałam zamiaru robić niczego wbrew
swoim zasadom.
Obok nas zjawiła się młoda dziewczyna przebrana za
sprzedawczynię papierosów i uśmiechnęła się do nas. Wyglądała
uroczo i czułam się tak, jakbym znalazła się w jakimś czarno-
białym gangsterskim filmie. Bóg mi świadkiem, Asa bez problemu
mógł się wcielić w rolę Bugsy’ego Siegela
[1]
.
– Podać państwu coś do picia?
Asa otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale mu przerwałam:
– Nie wiem, a macie licencję na sprzedaż alkoholu?
Przysięgam, że gdybym miała przy sobie odznakę,
wyciągnęłabym ją i pomachała jej przed twarzą. Byłam wściekła,
że Asa pomyślał, że może tak po prostu zabrać mnie do
nielegalnego klubu, a ja ślepo pójdę w jego ślady.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, jakbym wcale nie
zachowała się niegrzecznie, i pokiwała głową.
– Oczywiście, że mamy. Organizujemy takie miejsca w
całym kraju, a jeśliby nas zamknęli, większość z nas nie dostałaby
wypłaty.
Poczułam, jak zalewa mnie fala gorąca, kiedy Asa zamówił
dla nas staromodne drinki i odsunął dla mnie krzesło. Jego złote
oczy wpatrywały się we mnie, gorące i błyszczące, a ja mogłam
jedynie odwzajemnić spojrzenie.
– Znowu to zrobiłeś – powiedziałam cichym głosem. Biorąc
pod uwagę hałas panujący w olbrzymiej sali, byłam zdziwiona, że
w ogóle mnie usłyszał. – Znowu mnie wrobiłeś, Asa. Chciałeś,
żebym pomyślała, że ta speluna jest nielegalna, że chcesz, żebym
zrobiła coś złego i żebym się wściekła. Czemu? Czemu cały czas
grasz ze mną w te gierki?
Zepsuł mi całą radość i podekscytowanie, które czułam z
powodu naszej pierwszej prawdziwej randki.
– To nie jest gra, Royal. – Jego głos był przesiąknięty
słodkim południowym akcentem. – Wyciągnęłaś pochopne
wnioski.
Miałam ochotę tupnąć nogą ze złości.
– Pytałam cię parę razy, a ty nic nie powiedziałeś. Chciałeś,
żebym wyciągnęła błędne wnioski. Sam mnie tu przyprowadziłeś.
Westchnął i wyciągnął do mnie rękę. Chwycił mnie w pasie i
przyciągnął do siebie, a ja stanęłam między jego nogami. Wciąż
miałam skrzyżowane ramiona, chociaż miałam ogromną ochotę
wsunąć ręce w jego falujące jasne włosy. Spojrzał mi w prosto
oczy i po raz pierwszy zobaczyłam w nich żal, który nie miał nic
wspólnego z jego przeszłością.
– Pomyślałem, że może być zabawnie, niesztampowo i że
trafię w twoje poczucie humoru. Nie chciałem robić z tego
żadnego wyzwania. Nie chciałem, żebyś pomyślała, że chcę cię w
coś wrobić. W ostatnim tygodniu miałem trochę wolnego i chyba
chciałem zobaczyć, jak odczytasz moje motywy.
Nie powiedział wszystkiego, ale doskonale go rozumiałam.
Zrobiłam dokładnie to, czego się spodziewał, ale nie miałam
zamiaru brać na siebie całej winy.
– Mówiłam ci, że jeśli będziesz ze mną, chętnie będę ci
towarzyszyć. Nie kłamałam, ale nie mam zamiaru łamać swoich
zasad i wiary w to, co jest dobre, a co złe, Asa. Gdybyś mi
wyjaśnił, o co tu chodzi, byłabym zachwycona. Byłabym
podekscytowana naszym wspólnym wieczorem, ale ty chciałeś,
żebym zawaliła tę próbę.
Boże, dlaczego on był taki skomplikowany. Nigdy nie uda mi
się dorównać mu kroku na tyle, by go zatrzymać. Nachylił się i
musiałam cofnąć ramiona, kiedy dotknął czołem moich piersi.
Poddałam się i wsunęłam palce w miękkie włosy na jego karku.
– Masz całkowitą rację.
Chciałam, żeby jego słowa sprawiły mi radość, ale zamiast
tego poczułam ogromny smutek.
Westchnęłam i zerknęłam na kelnerkę, która właśnie zjawiła
się z naszymi drinkami. Widząc wtulonego we mnie Asę, posłała
mi znaczące spojrzenie, ale ja miałam ochotę powiedzieć jej, że to
wcale nie było tak romantyczne, jak wyglądało.
– Proszę usiąść, zaraz zacznie się występ.
Odmaszerowała, a Asa podniósł głowę. Z całej siły ścisnął
mnie w pasie.
– Uwierzysz mi, jeśli powiem ci, że bardzo mi przykro?
Nie mogłam mu odpowiedzieć, ponieważ nie byłam pewna, a
on żałował już tylu rzeczy, że nie wiedziałam, czy dam radę być
kolejną z nich. Nic więc nie powiedziałam, kiedy usadowił mnie
na krześle obok siebie. Podniosłam do ust drinka, i zamiast się nim
delektować, rozsmakowując się w wysokiej jakości składnikach i
tradycyjnym sposobie przygotowania, pochłonęłam naraz całą
zawartość, krztusząc się, kiedy burbon rozpalił mój przełyk.
– Co to za występ? – wykrztusiłam, kiedy nachylił się, żeby
pocałować moje nagie ramiona. Napięcie zniknęło, ale atmosfera
między nami zrobiła się jeszcze cięższa.
– Burleska. I owszem, mają licencję na kabaret. – Podsunął
mi drinka, a ja z ulgą go przyjęłam. Znowu nie byłam pewna, czy
powinnam go uderzyć, ponieważ cały czas igrał z moimi
emocjami, czy raczej zaciągnąć w najbliższy kąt i pokazać, że
niezależnie od tego, co zrobił, wciąż go pragnęłam. – Salem zna
jedną z tancerek z czasów, gdy mieszkała w LA. To ona
powiedziała mi, że będą w mieście.
Salem prowadziła ciekawe życie, zanim przyjechała do
Denver, i wcale nie byłam zaskoczona, że znała jakąś tancerkę.
– Nigdy wcześniej nie widziałam burleski.
Górne światła przygasły, a na scenie migotało delikatne
światło. Z niewidocznych głośników popłynęły dźwięki Killersów.
Współczesna muzyka stanowiła idealny kontrast dla tego miejsca,
które za wszelką cenę usiłowało odtworzyć atmosferę z czasów
prohibicji.
Asa położył mi rękę na karku i dotknął mojego ucha. Było
tak ciemno, że w ogóle go nie widziałam, a jedynie czułam, i było
to cholernie podniecające. Wtedy wyszeptał:
– Naprawdę jest mi przykro.
Nie mogłam złapać tchu.
Na scenie pojawiła się długonoga blondynka, która
najwyraźniej próbowała udawać Ingrid Bergman z Casablanki.
– Wiem o tym. Szkoda tylko, że w ogóle musi ci być przykro.
To podsumowało, co czułam w stosunku do wszystkich
rzeczy, których żałował w swoim życiu. Całe szczęście, że było
ciemno, ponieważ nagle poczułam, jak pieką mnie oczy. Nigdy nie
zapomnę tej randki, ale nie będą to miłe wspomnienia.
ASA
Gdyby była na mnie zwyczajnie wściekła, wkurzona za to, że
celowo wprowadziłem ją w błąd, by pomyślała, że robimy coś
złego czy nielegalnego, mógłbym dalej całować ją w szyję i
masować jej ramię, wiedząc, że mi wybaczy. Ale czuła się
zraniona, rozczarowana tym, że zepsułem nasz pierwszy wspólny
wieczór i że zrobiłem to celowo. Żałowałem tylko, że nie mogłem
jej powiedzieć, że nie miałem pojęcia, co się wydarzy, kiedy bez
słowa wyjaśnienia zabiorę ją w siną dal, do miejsca, które było
idealnym tłem filmu lub komiksu, ponieważ doskonale
wiedziałem, co się stanie. Moje dawne nawyki wzięły górę i
wydawało mi się, że fajnie będzie sprawdzić, jak daleko gotowa
jest się dla mnie posunąć. Nigdy nie prosiłbym jej o zrobienie
czegoś niezgodnego z prawem – do diabła, od miesięcy
próbowałem ją powstrzymać od robienia głupot, ale tak bardzo
zalazła mi za skórę, rzucając blask na moje najciemniejsze
zakamarki, że miałem ochotę rzucić jej wyzwanie.
Siedziała nieruchomo tuż obok mnie, z rękami
skrzyżowanymi na piersi, sztywno wyprostowana, by przypadkiem
nie dotknąć mojej ręki, którą zarzuciłem na oparcie jej krzesła.
Wzrok miała wbity w scenę, na której pląsały na wpół rozebrane
dziewczęta. Gdybym nie okazał się takim dupkiem, pewnie
całkiem nieźle by się bawiła. A tak jej śliczne usteczka były
zaciśnięte w wąską linię, a policzki drżały, gdy z całej siły
zaciskała zęby. Sądząc po jej pozie, powinniśmy wyjść i
powinienem zostawić ją w spokoju – tak jak to przewidziałem. Tak
będzie, gdy w końcu zrobię coś niewybaczalnego. Z tym, że wtedy
będzie chodziło o czyjeś serce i będę się czuł tysiąc razy gorzej.
Przesunąłem palce, dotykając jej długich włosów. W
panującym w sali mroku miały ciemniejszy odcień niż zazwyczaj,
pozbawiony czerwonych akcentów, ale w dotyku wciąż
przypominały jedwab. Powiedziałem jej, że jest mi przykro, i
naprawdę tak myślałem. Ale jeśli nie będzie chciała mi wybaczyć,
nie będę jej za to winił.
Nagle odwróciła głowę, wbijając we mnie swoje
ciemnobrązowe oczy. Zalśniły w słabym świetle, a ja jeszcze
bardziej siebie znienawidziłem, gdyż zrozumiałem, że lśniły z
powodu widocznych w kącikach oczu łez. Nie byłem już gościem,
który doprowadza do łez piękne, silne kobiety, i poczułem
nieodpartą chęć, by rzucić się na kolana i błagać ją o przebaczenie,
by zrozumiała, że naprawdę się starałem.
Nagle przysunęła do mnie krzesło, tak że siedzieliśmy,
stykając się biodrami. Objąłem jej ramiona, a ona zanurzyła twarz
w moją szyję. Dotknęła ustami mojego ucha i cicho wyszeptała:
– Czy zawsze już tak będzie? Że nie będę wiedziała, czy to
na serio, czy tylko gra, ponieważ jesteś skończonym dupkiem?
Zacisnąłem palce na jej nagich ramionach, a ona dotknęła
ręką mojego brzucha, sprawiając, że napiąłem wszystkie mięśnie.
– Nie wiem. – Może nie potrafiłem powiedzieć jej tego, co
chciała usłyszeć, ale potrafiłem być z nią szczery. Nigdy nie
chciałem jej okłamywać: ani jej, ani nikogo innego. – Jesteś jedyną
kobietą, przed którą niczego nie ukrywam. Przez całe życie
próbowałem ludziom udowodnić, że jestem gościem na poziomie.
Kłamałem na temat tego, kim byłem i co robię. Przy tobie robię
coś przeciwnego i staram ci się udowodnić, że potrafię być
okropny. Pokazuję ci się od najgorszej strony, a ty cały czas przy
mnie trwasz.
Westchnęła wtulona w zagłębienie na mojej szyi, a ja
poczułem, jak przeszywa mnie dreszcz, kiedy czubkiem
wilgotnego języka musnęła pulsującą żyłę na moim karku.
– Dlaczego nie potrafisz po prostu być ze mną tu i teraz?
Czemu bez przerwy musisz udowadniać, czy jesteś dobry, czy zły?
Doskonale wiem, co się z tobą działo w przeszłości, i wiem, co się
może wydarzyć, jeśli będziemy to kontynuować, Asa. Ale
chciałabym doświadczyć tej chwili z tobą, tu i teraz. Tej chwili,
gdy jesteśmy tylko ty i ja, a to, co się wydarzyło albo co może się
wydarzyć, nie istnieje. Czemu nie możemy tego zrobić? Tylko na
chwilę.
Chciałem jej powiedzieć, że nie potrafię. Kurczowo
trzymałem się przeszłości, żeby nigdy więcej do tego nie dopuścić.
Tkwiłem między przeszłością a przyszłością. Teraźniejszość
przepływała gdzieś obok mnie. Nie przeszkadzało mi to, dopóki
ona nie pojawiła się w moim życiu, tragiczna, silna, pełna ognia.
Chciałem zabrać ją w mroczne miejsca, by mogła ogrzać je swoim
blaskiem. Ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie chciałem być
dla niej ciężarem, który musiałaby nosić. Zamiast tego miałem
zamiar zapytać ją, czy chce już wyjść. Mogłem ją zabrać do domu,
do łóżka i nie martwić się przeszłością, teraźniejszością ani
przyszłością. Nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, ponieważ
między jedną rozebraną dziewczyną a drugą Royal wsunęła swoją
drobną dłoń za pasek od moich spodni, prosto do moich majtek,
tak jak pierwszej nocy, kiedy ją pocałowałem.
Wziąłem głęboki wdech, dzięki czemu miała więcej miejsca
do manewru. Odchyliła głowę, spoglądając na mnie, a w jej oczach
o kolorze kawy smutek mieszał się z rozbawieniem.
– Asa, między nami dzieją się teraz niesamowite rzeczy.
Szkoda by było, gdyby coś cię ominęło, ponieważ nie potrafisz
zapomnieć o przeszłości i jesteś zbyt zajęty martwieniem się o to,
co się wydarzy.
W przeciwieństwie do ostatniego razu, kiedy wsunęła ręce w
moje spodnie, tym razem nie było zimno i nie byliśmy na
zewnątrz. Tym razem otaczali nas ludzie, ale było ciemno, a
aksamit pokrywający stół zakrywał to, co robiła. Gdyby ktoś
jednak przyjrzał się temu bliżej, byłoby oczywiste, co oznacza
delikatny ruch jej ręki lub mój przyśpieszony oddech i opadająca w
górę i w dół klatka piersiowa.
– Royal? – zapytałem błagalnym głosem.
Zacisnęła rękę na moim członku, który z każdym kolejnym
ruchem robił się coraz twardszy. Poczułem, jak ściskają się moje
jądra, i poruszyłem się na krześle, gdy kontynuowała swoją
delikatną pieszczotę, muskając ustami moją szyję.
– Niektóre zabawy są całkiem fajne, Asa, ale kiedy jedna z
osób musi przegrać, zanim gra się rozpocznie, nie ma to sensu.
Zacisnęła palce na moim sztywnym członku, a ja zamarłem,
kiedy przy naszym stoliku zjawiła się kelnerka. Przełknąłem ślinę,
pewien, że Royal przerwie to, co robiła, ale nie przerwała i nawet
na mnie nie spojrzała, kiedy wykrztusiłem, że poprosimy o
rachunek. Dziewczyna posłała mi znaczące i, jeśli się nie mylę,
aprobujące spojrzenie, zanim odeszła. Wsunąłem palce we włosy
Royal i uniosłem jej głowę, by ją pocałować. Zsunęła rękę jeszcze
niżej, a ja jęknąłem.
– Musisz przestać – wydyszałem, chociaż wcale nie chciałem
tego powiedzieć.
Byliśmy w miejscu publicznym, i chociaż lubiła się ostro
zabawić, wątpiłem, by pozwoliła mi rzucić się na stół i wziąć ją tu
i teraz, tak jak chciałem.
Ugryzła mnie w dolną wargę, a kiedy zacisnęła rękę na moim
penisie, byłem gotów szczytować.
– Ty też musisz przestać.
Wszystko było jasne. Nie miała nic przeciwko gierkom, o ile
były zabawne i zmysłowe, ale nie chciała być jedynie pionkiem.
Jeśli miałem zamiar nacieszyć się nią, dopóki jeszcze miałem ją
przy sobie, musiałem się wreszcie ogarnąć. Wysunęła rękę z moich
spodni, przesuwając ją pod moją koszulą i pieszcząc moje żebra.
Gdy poczułem jej paznokcie na swojej skórze, byłem gotowy
eksplodować. Pośpiesznie rzuciłem na stół spory plik banknotów,
wystarczający, by pokryć nie tylko nasz rachunek, ale także stolika
obok, i wyciągnąłem ją z sali, jakby się paliło.
Roześmiała się i to sprawiło, że poczułem ucisk w piersi.
Wcześniej niemal doprowadziłem ją do łez, ale była na tyle
niesamowita, że doskonale rozumiała to, czego ja sam nie
rozumiałem, i teraz się z tego śmiała. Czułem się tak, jakby po
deszczowym dniu nagle wyszło słońce. Była światłem, które
rozświetlało mrok, a ja tak bardzo pragnąłem się w niej znaleźć, że
nie wiedziałem, co się wokół dzieje.
Popchnąłem ją na zdezelowany samochód i pocałowałem.
Wsunąłem palce w jej włosy i obsypałem pocałunkami.
Najśmieszniejsze było to, że musiałem odpuścić kilka rzeczy,
których się zawsze trzymałem, żeby mnie zrozumiała, a czując
dotyk jej ust na swoich ustach i smak jej języka na swoim języku,
poczułem się nagle lżejszy.
– Chcę cię zabrać do domu, do łóżka – powiedziałem
zachrypniętym głosem. Było w nim słychać tylko zniecierpliwienie
i ogromne pragnienie, coś, czego nie czułem, zanim poznałem tę
dziewczynę.
– Ja też tego chcę.
Znów wsunęła ręce za moją koszulę i masowała mi żebra.
Ciężko oddychała, wsuwając i wysuwając język, jakby wciąż
chciała mnie smakować. Jej ciemny wzrok był jaśniejszy niż
wieczorne niebo nad naszymi głowami, ale jej oczy błyszczały jak
gwiazdy. Odchyliła głowę, żeby spojrzeć mi prosto w oczy, a
wibrujące między nami pożądanie nabrało namacalnego kształtu.
– Zanim wrócę z tobą do domu, Asa, musisz coś dla mnie
zrobić.
Nienawidziłem stawiania ultimatum, ale w tej chwili nie było
takiej rzeczy, której bym dla niej nie zrobił.
– Spróbuję. Tylko tyle mogę ci obiecać, Red.
Westchnęła i przytuliła policzek do mojego dudniącego serca.
To było takie słodkie, wzruszające i zupełnie inne od tego, co mnie
dotychczas w życiu spotkało, że niemal jej nie odepchnąłem,
ponieważ nie wiedziałem, co zrobić.
– Lubię cię, Asa. Lubię cię bardziej, niż powinnam, ale nie
mogę tak dalej. Nie mogę cały czas unikać twoich pułapek, jeśli
nie potrafisz powiedzieć mi chociaż jednej rzeczy, którą w sobie
lubisz. Rozumiem, że zrobiłeś sporo złych rzeczy i byłeś złym
człowiekiem, ale żeby zrobić krok do przodu, musisz zrozumieć,
że już nim nie jesteś. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, to ja się
poddaję.
Odsunęła się, a na jej idealnej twarzyczce malowały się
determinacja i powaga. Rzuciła mi wyzwanie i patrzyła, co z nim
zrobię. Wbiłem palce w jej biodra i próbowałem się do niej
uśmiechnąć mimo ucisku, który czułem w piersi.
– Podoba mi się to, że lubisz mnie bardziej, niż powinnaś.
Czy to się liczy? – Nie poruszyła się, nie mrugnęła, nie zrobiła
niczego, ale nie spuszczała ze mnie wzroku, aż w końcu
westchnąłem i odchyliłem do tyłu głowę, wpatrując się w
wieczorne niebo. – Jedną rzecz?
– Tylko jedną.
Jej głos był cichy i wydawała się smutna, ale nie ze względu
na siebie. Wcale jej się nie dziwiłem. Jej prośba nie powinna
sprawić nikomu problemu, ale dla mnie stanowiła nie lada
wyzwanie.
Przez chwilę nic nie powiedziałem. Musiałem się zastanowić.
Zazwyczaj nie rozmyślałem o tym, czy siebie lubię, czy nie.
Wiedziałem, co robiłem, w jakim miejscu byłem, i wiedziałem, że
nigdy do tego nie wrócę. Byłem skupiony na tym, co robiłem teraz,
na siostrze, którą odzyskałem, a sporo osób postanowiło we mnie
zainwestować. Przyciągnąłem ją do piersi i dotknąłem brodą
czubka jej głowy. Coś we mnie pękło, kiedy bez wahania
odwzajemniła mój uścisk.
– Podoba mi się to, że mimo że nie zawsze zgadzamy się z
Ayden i często mnie wkurza, zawsze ją kochałem. Nawet wtedy,
gdy nie wiedziałem, jak to się robi, kiedy wciąż czegoś szukałem,
kochałem ją. Podoba mi się to, że teraz wiem, jak to robić. Podoba
mi się, że nie zmarnowałem swojej drugiej szansy na to, by być jej
starszym bratem… na razie.
Wydała z siebie cichy jęk, przytulona do mojej piersi i
poczułem, jak zaciska palce na moich plecach, tuż nad tyłkiem.
– Mówiłeś jej o tym?
Zamrugałem, a ona odsunęła się i wygładziła swoje długie
włosy.
– Nie, ale przeprosiłem ją więcej razy, niż jestem w stanie
spamiętać.
Spuściła niezwykle długie rzęsy, wysuwając się z moich
objęć.
– Kiedy za tydzień Ayden przyjedzie do miasta, powiedz jej o
tym, Asa. Przepraszając za to, co się stało lub może się stać, tracisz
okazję, by powiedzieć jej, że podoba ci się to, kim teraz dla niej
jesteś. Musisz skupić się na tym właśnie momencie.
Przez dłuższy czas wpatrywaliśmy się w siebie, aż w końcu
wyciągnęła ręce i dotknęła moich policzków, przyciągając mnie do
siebie, by mnie pocałować.
– A teraz zabierz mnie do domu i weź mnie do łóżka.
Na tym akurat się znałem, bez tej całej introspekcji i
gmerania w duszy.
Pocałowałem ją i czym prędzej wsadziłem do wozu, żebyśmy
mogli pojechać do jej mieszkania na Capitol Hill. Kiedy
zaparkowałem przed wiktoriańskim budynkiem, moje ego poczuło
się miło połechtane, że podobnie jak ja nie mogła się doczekać, by
znaleźć się za drzwiami. Rzuciła torebkę na stolik przy drzwiach, a
klucze z hukiem upadły na podłogę, kiedy zamykałem. Odwróciła
się w moją stronę, a ja poczułem w sobie instynkt drapieżcy i
miałem ochotę rzucić się na nią, by dała mi to, czego chciałem.
Ruszyłem w jej stronę, a wyraz mojej twarzy musiał ją zaskoczyć,
ponieważ zrobiła niepewny krok w tył. Wreszcie przejrzała na
oczy i zaczynała ode mnie uciekać. Szkoda tylko, że nie miała
dokąd uciec i była uwięziona w pokoju wraz z moim szalejącym
pożądaniem, rozpalonym jej gierką w magazynie.
– Może i nie potrafię wskazać zbyt wielu rzeczy, które w
sobie lubię, ale za to mogę wymienić tysiące rzeczy, które lubię u
ciebie, Red.
Cały czas się cofała, wpatrując się we mnie ogromnymi
oczami, i przejechała językiem po dolnej wardze.
– Czyżby?
Pokiwałem głową, cały czas idąc naprzód, aż w końcu
uderzyła udami o brzeg sofy, która zajmowała większość miejsca
w jej salonie. Zatrzymała się i pozwoliła, bym uwięził ją między
moimi biodrami a brzegiem sofy.
– Tak. Podoba mi się to, że nie zmieniasz zdania na temat
tego, co jest dobre, a co złe. Że potrafisz bronić tego, w co
wierzysz, i nazwać mnie dupkiem. – Mówiąc to, przesunąłem
rękoma po jej wymodelowanych udach, aż dotarłem do rąbka
spódnicy. Usłyszałem, jak wciąga powietrze, kiedy zacząłem
przesuwać materiał w górę, dotykając koniuszkami palców
każdego centymetra jej skóry. – Podoba mi się to, że nie masz nic
przeciwko na wpół rozebranym tańczącym dziewczętom. Podoba
mi się też to, że najwyraźniej lubisz wsuwać ręce w moje spodnie
w miejscach publicznych. – Jęknąłem ze zdumienia, kiedy moje
dłonie dotarły na tyle wysoko, by dotknąć jej nagich pośladków.
Byłem zaskoczony, że przywitała mnie naga skóra, ale
przypomniałem sobie, że któregoś dnia zjawiła się u mnie w
środku nocy ubrana jedynie w płaszcz i wysokie obcasy, i na mojej
twarzy pojawił się uśmiech. – I naprawdę podoba mi się to, że nie
przepadasz za bielizną. Teraz już wiem, że kiedy następnym razem
pójdziemy na randkę, powinienem zaglądać ci pod spódnicę.
Uniosła brwi i bez słowa zaczęła rozpinać guziki mojej
koszuli. Nie spuszczała ze mnie wzroku i widziałem, że zastanawia
się nad tym, co jej powiedziałem. Starałem się więc przybrać
otwarty i uczciwy wyraz twarzy. Uszczypnąłem jędrną skórę na jej
tyłku i wsunąłem kolano między jej nogi. Podwinąłem jej spódnicę
do pasa, tak by była naga i wyeksponowana w miejscu, gdzie
stykały się nasze biodra.
– Podoba mi się to, że mimo że omal nie doprowadziłem cię
do łez, pozwoliłaś mi wrócić z tobą do domu. Najwyraźniej
chcesz, żebym był lepszy, niż jestem, ale jesteś gotowa zadowolić
się tym, co masz. I naprawdę podoba mi się to, że chociaż oboje
wiemy, że zasługujesz na coś więcej, to mnie właśnie pragniesz.
Kiedy rozpięła guziki, pogładziła mnie po piersi i przesunęła
rękami po moich ramionach, zsuwając z nich koszulę. Zrzuciłem ją
i wyciągnąłem rękę, by sięgnąć pod jej bluzkę i poczuć słodki
ciężar jej piersi. Jej sutki natychmiast zrobiły się sztywne, wbijając
się w moją dłoń. Opuściła powieki i wyszeptała:
– Pragnę cię. Ciebie, Asa, a nie kogoś lepszego. Tylko ciebie.
Przesuwałem kciukiem po jej sterczącym sutku, mocno
ugniatając jej pierś, aż zaczęła przesuwać się po moim udzie i
odchyliła do tyłu, próbując się jeszcze bardziej zbliżyć.
Nachyliłem się, by pocałować ją w szyję. Zacisnęła ręce na
moich bicepsach, żeby nie upaść, a ja skubałem i ssałem jej szyję i
ucho. Zacząłem je pieścić czubkiem języka i wyszeptałem:
– A najbardziej podoba mi się to, że teraz pozwolisz mi na to,
bym cię odwrócił i zerżnął na tej kanapie.
Jęknęła i próbowała się odsunąć, ale zacisnęła ręce na mojej
skórze i poczułem, jak mocno bije jej serce. Chwyciłem ją za
sutek, który cały czas pieściłem, i lekko go uszczypnąłem,
balansując na krawędzi bólu. Rozchyliła w zdumieniu usta.
– Pamiętaj, że to ty mi powiedziałaś, że w pewne gry lepiej
grać razem.
Czułem, że powinienem jej przypomnieć, że to ona zaczęła
całą tę zabawę, gdy byliśmy w klubie.
Chyba wyczuła, że jestem gotowy, ponieważ wydała z siebie
długie westchnienie i czym prędzej sięgnęła po mój pasek. Szybko
się z nim uporała, podobnie jak z zamkiem od spodni i delikatnie
musnęła mojego nabrzmiałego członka. Jej czekoladowy wzrok
wydawał się rozpływać, kiedy powiedziała:
– Nie ma nikogo innego, Asa.
Nie bardzo wiedziałem, czy to było pytanie, czy
stwierdzenia, ale tak czy siak, odpowiedź brzmiała nie. W moim
łóżku nie było nikogo innego i nie było nikogo, kto potrafiłby
przegonić mrok i przeciąć kilka z tych żelaznych sznurków, które
wiązały mnie z przeszłością, pozwalając mi być na tyle lekkim, by
się do niej zbliżyć.
– Nie ma nikogo innego, Royal.
Uśmiechnęła się i znowu poczułem, jak coś we mnie pęka i
przybiera kształt czegoś lepszego.
– To dobrze, bo to oznacza, że nie musimy się zabezpieczyć.
Odwróciła się, zsunęła z siebie obcisłą bluzkę i stanęła
przede mną w podwiniętej spódnicy i włosami spływającymi na
plecy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ponownie nie umarłem
i nie znalazłem się w raju. Wysunąłem rękę, żeby odgarnąć jej
włosy i przesunąć ręką po jej kręgosłupie. Podszedłem bliżej, żeby
pocałować ją w kark, a ona jęknęła i dotknęła pośladkami mojego
pulsującego członka. Po tym nic już nie mówiliśmy. Nie
próbowałem jej do niczego przekonać, ponieważ wiedziała, że jej
pragnę, a ona pragnęła mnie. Czas zabawy się skończył.
Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie, żeby przechylić ją
nieco w dół, tak jak chciałem. Rozchyliłem jej nogi i poprosiłem,
by położyła ręce na poduszkach na sofie. Zerknęła na mnie przez
ramię i posłała mi pytające spojrzenie, a ja uśmiechnąłem się do
niej szeroko. Zagryzła dolną wargę, a ja jęknąłem, kiedy
seksownym ruchem zarzuciła włosy przez ramię. Wszystko w niej
było idealne, musiałem więc skupić się na tym, by zrobić to, o
czym mi mówiła, i docenić każdą chwilę, którą z nią spędzałem.
Przycisnąłem ją i usłyszałem, jak mruczy z rozkoszy, gdy
mój członek przesunął się po jej mokrej cipce. Nie traciłem czasu,
ale najwyraźniej była gotowa, a nie było nic bardziej seksownego.
Naparłem na nią, czując, jak unosi do góry biodra, i nagle otoczyła
mnie jej ciasna słodycz. Wypuściłem z siebie litanię przekleństw,
kiedy jej ciało natychmiast zareagowało. Wsuwałem i wysuwałem
się do środka. Nie chciałem być zbyt brutalny. Ale fakt, że byłem
w niej, nie czując przy tym żadnych barier, oraz sposób, w jaki
zerkała na mnie przez ramię, zachęcając mnie ognistym wzrokiem,
sprawiły, że pokusa była zbyt silna.
Przycisnąłem ją mocno do siebie i zacząłem poruszać się
szybciej, aż sofa zaczęła się trząść. Przymknąłem oczy, dając się
ponieść doznaniom, które były zbyt przyjemne i zbyt silne do
określenia. W którymś momencie przypomniałem sobie, że mam
jeszcze jedną wolną rękę i wsunąłem ją w szparkę między jej
nogami. Była śliska i wilgotna. Była gorąca i ciasna. Czułem, że za
chwilę dojdzie, podobnie jak ja, wystarczyło więc, że zakręciłem
palcem i uszczypnąłem ją lekko kciukiem i palcem serdecznym, by
runęła w przepaść. Jak tylko wypowiedziała moje imię i rozpłynęła
się pode mną, poszedłem w jej ślady.
Przeżyłem orgazm, który rozpoczął się od moich stóp, rozlał
wzdłuż moich nóg, uderzył w podstawę kręgosłupa i sprawił, że
omal się nie przewróciłem, kiedy oboje upadliśmy na sofę.
Musiałem się przesunąć, żeby jej nie zmiażdżyć, kiedy na wpół
rozebrani leżeliśmy na skraju sofy. Dotykała plecami mojej klatki
piersiowej i oboje próbowaliśmy złapać oddech. Nigdy wcześniej
nie przeżyłem czegoś takiego, było zupełnie inaczej. Nie tylko na
poziomie fizycznym, ale również emocjonalnym. Gładziłem ją po
płaskim brzuchu i wpatrywałem się w sufit.
– Masz rację. W tym momencie dzieje się coś pięknego. –
Chciałem, żeby to zabrzmiało zabawnie, jak zawsze po seksie, ale
w moim głosie dało się wyczuć tęsknotę.
Położyła ręce na moich dłoniach, kiedy leżeliśmy i
chłonęliśmy to, co się między nami zmieniło.
– Każda chwila jest taka, jaką ją stworzysz, Asa.
Zastanawiałem się, czy między nami będzie jeszcze dużo
takich momentów, ponieważ jak dotąd należały do moich
ulubionych… Nawet te złe były lepsze od najwspanialszych chwil,
które spędziłem z kimś innym.
ROYAL
A więc ty i mój brat, tak?
Szykowałam się na tę rozmowę przez cały wieczór.
Dotychczas miałam sporo szczęścia, większość wieczoru upłynęła
bowiem pod znakiem pogaduszek o dzieciach. Ayden chciała
nadrobić zaległości i dowiedzieć się, co słychać u reszty
dziewczyn, ale wiedziałam, że nie uda mi się uniknąć tego tematu.
Shaw i Cora były pogrążone w rozmowie o niemowlakach, a
Salem rozmawiała z Sayer, siostrą jej chłopaka, Rowdy’ego.
Wypytywała elegancką blondynkę o jej siostrę, która nie dała się
namówić na babski wieczór, co nie było niczym nadzwyczajnym,
gdyż według Salem Poppy rzadko wychodziła z domu, z
wyjątkiem pracy. Santa godzinę temu przysłała mi wiadomość, że
postara się dotrzeć, ale w szpitalu mieli pełne ręce roboty, gdy
przywieziono małego chłopca z poparzeniami na całym ciele.
Nawet jeśli uda jej się wyjść z pracy, żeby zdążyć na drinka,
pewnie i tak nie będzie chciała zostać z nami w barze. Ayden
dostrzegła w końcu swoją szansę, żeby wypytać mnie, co takiego
działo się między mną a jej bratem, i od razu przystąpiła do ataku.
Jej oczy miały ten sam bursztynowy odcień, co Asy, co było
dość krępujące, gdyż nie spuszczała ze mnie wzroku. Nie
wiedziałam, czy czekała na odpowiedź, czy jedynie stwierdzała
fakty, że owszem, sypiałam z jej bratem, i to dosyć często.
Odchrząknęłam nerwowo, bawiąc się butelką od piwa, którą
trzymałam w dłoniach.
– Lubię go. – Skrzywiłam się, gdy uniosła czarne brwi, i
lekko wzruszyłam ramionami. – Bardzo mi na nim zależy. – Tak
naprawdę byłam gotowa zakochać się w nim po same uszy,
chociaż związek z nim przypominał jazdę bez trzymanki. Nigdy
nie miałam pewności, którego Asę spotkam, gdy szłam do niego po
zamknięciu baru lub gdy późną nocą zjawiał się pod moimi
drzwiami. Bywał dowcipnym, flirtującym uwodzicielem
szukającym przyjemności i dobrej zabawy. Czasami był cichym,
zamyślonym chłopcem uwięzionym w przeszłości, ogarniętym
poczuciem winy i żalu, i nie był gotowy ruszyć do przodu. Bywał
też twardym, wymagającym facetem, który prosił o więcej, niż
byłam gotowa mu dać, facetem, który wciąż lubił grać w różne
gierki. A czasami był po prostu bystrym gościem, który nie
powinien marnować się za barem.
Tolerowałam wszystkie jego wcielenia, ponieważ często
spotykałam faceta, z którym chciałam być na zawsze. Mądrego,
pewnego siebie, zabójczo uroczego Asę, który pojawiał się tylko
wtedy, gdy zapominał o przeszłości i nie zwracał uwagi na to, co
mogło stanąć nam na drodze. Wynagradzał mi wtedy trud, który
wkładałam w manewrowanie między pozostałymi wcieleniami,
chociaż pojawiał się tylko od czasu do czasu.
– To może być niezwykle trudne.
Głos Ayden był lekko zachrypnięty, gdyż przez cały wieczór
zdążyła wypić sporą ilość tequili. Gdybym wypiła tyle co ona,
leżałabym teraz pod stołem w pozycji embrionalnej. Ayden nawet
nie sprawiała wrażenia lekko wstawionej, wpatrując się we mnie
pewnym wzrokiem. Czułam, że rozważa wszystkie za i przeciw
mojego związku z jej starszym bratem.
– To prawda. – Ale kiedy pojawiał się Asa, którego chciałam
kochać, mój wysiłek był nagradzany.
Obydwie odwróciłyśmy się w stronę baru, skąd Asa uważnie
obserwował naszą rozmowę. W knajpie panował spory ruch, więc
Dixie i nowa dziewczyna o imieniu Becca zajmowały się nami
przez większość wieczoru. Asa przyszedł do nas wcześniej, by
uścisnąć siostrę i pocałować mnie w usta, rzucając Ayden
ostrzegawcze spojrzenie, po czym wrócił, by stanąć za barem.
Wiedziałam, że Ayden będzie próbowała wybadać sytuację, ale na
razie było inaczej, niż się spodziewałam. Zamiast ostrego
przesłuchania i otwartej dezaprobaty wydawała się zaintrygowana
tym, co się między nami działo.
– Ja cały czas się o niego martwię. – Kąciki jej ust uniosły się
lekko w górę. – Każdego dnia muszę ze sobą walczyć, żeby do
niego nie zadzwonić i nie sprawdzić, co kombinuje. To, że
musiałam go zostawić, kiedy ledwo stanął na nogi, było jedną z
najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłam.
Odchrząknęłam i poruszyłam się na krześle.
– Wydaje mi się, że całkiem nieźle sobie radzi, ale
najbardziej obawia się tego, że znowu cię zawiedzie. To go trzyma
przy życiu.
Wypuściła głośno powietrze, a jej grzywka zatrzepotała nad
wymodelowanymi brwiami.
– Z pewnością daje radę, ale jest różnica między wegetacją a
prowadzeniem takiego życia, jakie jest nam pisane. Nie miałam
pojęcia, czym jest miłość, dopóki nie poznałam Jeta. Nie żyłam
pełnią życia, dopóki nie pozwolił mi zapomnieć o przeszłości.
Jej oczy zalśniły, nabierając złocistej barwy, zupełnie jak
Asy, gdy się czymś ekscytował. Poczułam się odrobinę zazdrosna.
Wystarczyło, by wypowiedziała imię swojego faceta, i od razu
traciła głowę.
– Chcę dla Asy czegoś więcej, Royal. Chcę, żeby wreszcie
był szczęśliwy. Chcę, żeby żył pełnią życia. Żeby miał coś, co
należy tylko do niego i o co nie będzie musiał walczyć.
Przełknęłam ślinę, czując w gardle wielką gulę. Postawiłam
na stole niemal pustą butelkę piwa i splotłam palce.
– On to wszystko ma na wyciągnięcie ręki, ale jego ręce są
zbyt zajęte rozpamiętywaniem przeszłości i sięganiem w
przyszłość.
Otworzyła usta i od razu je zamknęła, opierając się na
krześle. Skrzyżowała ręce na piersi, zakrywając obrazek Walkirii
siedzącej na płonącej gitarze i napis „Enmity”. Koszula z
poszarpanymi rękawami, spod której wystawał czarny stanik, nie
pasowała do czerwonych spiczastych kowbojskich butów, ale to
była Ayden i wyglądała idealnie.
Potrząsnęła ciemną czupryną.
– Wiem o tym. Miałam nadzieję, że ponieważ nie może
przestać się na ciebie gapić, a na mnie patrzy tak, jakby miał
ochotę wykopać mnie z baru, może udało ci się go przekonać, by o
tym zapomniał. Nie możemy cofnąć czasu i nie potrafimy
przewidzieć przyszłości. On żyje w ciągłym zawieszeniu.
Ponownie poruszyłam się na krześle. Szafa grająca
przerzuciła się na stary przebój Christiny Aguilery, a kilka pań w
średnim wieku wstało od swojego stolika i zaczęło ostro
podrygiwać. Uśmiechnęłam się, chociaż temat rozmowy nie był
wesoły.
– Od czasu do czasu o wszystkim zapomina i wydaje mi się,
że szuka liny ratunkowej, żeby nie utonąć. Daje mi to nadzieję i
jestem gotowa przy nim zostać i zobaczyć, co się wydarzy.
Przejechała palcem po krawędzi szklanki i zlizała sól.
– A co zrobisz, jeśli będziesz musiała go znowu zamknąć?
On przyciąga kłopoty jak magnes. Nawet jeśli stara się nie
wychylać.
Westchnęłam i wsunęłam palce we włosy.
– Cały czas sobie powtarzam, że podejmę decyzję, jak
przyjdzie czas. – Nachyliłam się bliżej, kiedy zbliżyły się do nas
tańczące kobiety, a ich śmiech zrobił się na tyle głośny, że byłam
zmuszona je przekrzykiwać. – Wiedziałaś, że był gotowy pójść do
więzienia za coś, czego nie zrobił, ponieważ z powodu tego, co
wydarzyło się kiedyś, ma popaprane w głowie? Jakim cudem ktoś,
kto ma w sobie tak ogromne poczucie winy, może w ogóle
funkcjonować?
Głos mi się urwał i głośno wypuściłam powietrze.
Wzdrygnęłam się, kiedy Ayden wyciągnęła rękę i położyła ją na
moich zaciśniętych pięściach. Doskonale wiedziałam, co to są
wyrzuty sumienia. Moje poczucie winy trzymało mnie z dala od
Doma, kiedy najbardziej mnie potrzebował, ale gdy zdałam sobie
sprawę, że zatruwa całe moje życie, odpuściłam. Zawsze będę się
źle czuła z powodu tego, co tamtej nocy wydarzyło się w alejce, i
nigdy nie zapomnę upadku Doma, ale nie mogłam pozwolić, by ta
chwila zdeterminowała moje życie i karierę. Chciałam, żeby Asa
zrozumiał, ile tracił przez to, że nie potrafił zapomnieć.
Ayden zacisnęła palce na moich dłoniach, a ja
odwzajemniłam jej gest, ponieważ była jedyną osobą na świecie,
która mogła zrozumieć, jak ciężko było troszczyć się o kogoś
takiego, jak Asa.
– Dlatego właśnie się martwię. Jedyne, co on robi, odkąd
przywiozłam go do Denver, to funkcjonuje. Tylko tyle. To nie jest
życie. Ale teraz patrzy na ciebie w taki sposób, jakby mu zależało,
jakby bał się, że cię wystraszę opowieściami z jego przeszłości.
Nie tracę więc nadziei, że na świecie jest coś, co sprawi, że będzie
chciał się budzić i będzie miał po co żyć.
Zerknęłam przez ramię w kierunku baru. Asa opierał się o
kontuar i rozmawiał z niezwykle przystojnym mężczyzną z ciemną
brodą i kolorowymi tatuażami na szyi. Był wyraźnie pochłonięty
rozmową, ale jego wzrok cały czas wędrował w stronę naszego
stolika i wiedziałam, że uważnie nas obserwuje. Posłałam mu lekki
uśmiech, żeby wiedział, że wszyscy wyjdą z tego cało, i
zauważyłam, jak jego ramiona opadły, gdy uleciała z niego część
napięcia. Odwróciłam się do Ayden i uniosłam brodę.
– Chcę go obudzić.
Roześmiała się ciepłym i zachrypniętym głosem, który
idealnie pasował do jej oczu w kolorze whisky.
– Grzeczna dziewczynka.
W tym momencie Cora, która siedziała po drugiej stronie
stołu, wstała i zaklaskała w dłonie. To niesamowite, że wystarczyło
zaledwie kilka tygodni i było widać, że jest w ciąży, nie tylko ze
względu na większe piersi. Twarz jej się zaokrągliła, a jej wąska
talia zaczynała nabierać kształtu. Była najsłodszą rockandrollową
przyszłą mamą na świecie i zauważyłam, że Salem wpatruje się w
jej zaokrąglony brzuszek z wyraźną zazdrością.
– Powinnyśmy potańczyć. – Wskazała kciukiem przez ramię
na starsze panie, które cały czas nieźle się bawiły w
nieskoordynowany i chaotyczny sposób. – Tak będziemy wyglądać
za parę lat, drogie panie. Będziemy uciekać od mężów i dzieci,
żeby cieszyć się swoim towarzystwem. – Roześmiała się. – Mam
nadzieję, że będziemy bardziej kolorowe i lepiej uczesane, ale tak
będziemy wyglądać.
Sayer uniosła ręce i wstała. Miała ogromną klasę i wyglądała
tak, jakby właśnie wyszła z sali sądowej.
– Przykro mi, ale ja nie tańczę, nigdy. – Odgarnęła idealnie
uczesane jasne włosy i zerknęła w stronę baru. Coś przemknęło w
jej błękitnych oczach, a ja skrzywiłam się, myśląc, że patrzy na
Asę, ale kiedy się odwróciłam, zauważyłam, że potężny facet przy
barze poruszył się niespokojnie na swoim miejscu i oboje zaczęli
się w siebie wpatrywać. – Pójdę się tylko przywitać z Zebem.
Nigdy wcześniej nie słyszałam, by ktoś powiedział to w taki
sposób, jakby miał ochotę rzucić się na bar i uprawiać dziki seks.
W powietrzu dało się wyczuć seksualne napięcie na tyle gęste, by
wypełnić całą przestrzeń między nimi. Biorąc pod uwagę, że Zeb
wyglądał niczym współczesny człowiek z gór, i widząc wyraźny
zarys jego mięśni pod prostą, białą koszulką, wcale jej się nie
dziwiłam. Było coś niezwykle pociągającego w facetach, którzy
wyglądali tak, jakby panowali nad sytuacją, niezależnie od tego, co
by to miało być.
Ayden pomogła mi wstać i nagle znalazłam się w samym
centrum tanecznego szaleństwa i pijaństwa. Noc upłynęła pod
znakiem kolejnych drinków, śmiechu i tańca – kto mógł
przewidzieć, że Ayden potrafi zrobić tylko dwa kroki? – uścisków i
przyciszonych rozmów o tym, jak to jest, gdy uprawia się seks z
facetem, który ma kolczyk „w tamtym miejscu”. To brzmiało
zabawnie, ale wolałam faceta, który szeptał mi bezeceństwa do
ucha swoim leniwym, południowym akcentem niż gościa z
metalowym kółkiem w penisie. Było też sporo rozmów o facetach
i dzieciach i oczywiście wszyscy maglowali Corę, kiedy wreszcie
mają zamiar się pobrać. Bawiłam się doskonale i nie mogłam się
nadziwić, czemu wcześniej broniłam się przed spotkaniami z całą
grupą. Jak na kogoś, kto nigdy nie miał przyjaciół, kto nigdy nie
czuł się dobrze w towarzystwie innych dziewczyn, muszę
przyznać, że miałam sporo szczęścia, że udało mi się spotkać tę
właśnie ekipę.
Ponieważ Cora i Shaw nie mogły pić z powodu swoich
obowiązków macierzyńskich, spadło na nie zadanie odstawienia
Ayden i Salem do ich facetów w jednym kawałku. W którymś
momencie Sayer wymknęła się bez pożegnania, kiedy tańczyłyśmy
do piosenki Guns N’ Roses. Mogłam spokojnie zabrać się z którąś
z dziewcząt, ale Asa przysłał do mnie Dixie, kiedy pląsałyśmy przy
kawałku Eminema, z prośbą, bym została, dopóki nie zamknie
baru, i że spodziewa się, że pójdę z nim do domu. Proszę bardzo.
Poprosiłam Dixie, by przekazała mu, że nie ma sprawy, ale
musi sprawić, by gra była warta świeczki. W odpowiedzi przysłał
do mnie swojego brodatego przyjaciela z kolejną rundą drinków i
poleceniem, by dotrzymał mi towarzystwa i dopilnował, bym nie
wpakowała się w kłopoty, dopóki nie skończy pracy.
O dziwo, mimo swojego onieśmielającego wyglądu Zeb
okazał się bardzo miły i niezwykle zabawny. Podobał mi się blask
jego szmaragdowych oczu i szeroki uśmiech ukazujący proste,
białe zęby. Nie wspominając już o mięśniach, które napinały się za
każdym razem, gdy podnosił do ust butelkę z piwem. Musiałam
przyznać Sayer, że miała dobry gust. Wydawał się zafascynowany
tym, że byłam policjantką, i zasypał mnie pytaniami na temat
mojej pracy. W którymś momencie przyznał, że siedział w
więzieniu, przez co w normalnych okolicznościach poczułabym się
niekomfortowo, a rozmowa pewnie utknęłaby w martwym
punkcie, ale był na ten temat tak szczery i rzeczowy, że dałam
sobie spokój i zapytałam, skąd znał siostrę Rowdy’ego.
Kiedy wspomniałam o posągowej blondynce, rozmowa
zrobiła się bardziej poważna. Przyznał, że Sayer zatrudniła go, by
wyremontował jej rozpadający się dom. Najwyraźniej ładna
prawniczka przypadła mu do gustu, chociaż wydawał się tym
faktem lekko poirytowany. To było naprawdę słodkie – na tyle, na
ile było to możliwe w przypadku tak potężnego faceta, jakim był
Zeb. Rozmawialiśmy jeszcze o tym i owym, aż w końcu zjawiła
się Dixie z wiadomością, że skończyła i miała zamiar zamknąć
drzwi. Zeb zaproponował, że odprowadzi ją do samochodu, i
wszyscy wstaliśmy.
Spojrzałam na bar. Asa szeroko rozłożył ramiona i uważnie
nas obserwował. Uśmiechnęłam się do niego leniwie, a on
zakrzywił palec i przywołał mnie do siebie.
Wypuściłam powietrze, a moje serce zadrżało.
– Do licha, czyż to nie jest seksowne?
Dixie, która stała obok mnie, zachichotała, a Zeb zarechotał.
Pociągnęła olbrzyma za ramię.
– To dla nas znak, że powinniśmy się ulotnić. Dobrej nocy,
Royal.
Pomachałam jej nieprzytomnie i ruszyłam w stronę baru. Asa
odsunął się od kontuaru i sięgnął po coś, co stało na półce za jego
plecami. Kiedy doszłam do baru, zdążył zgasić większość świateł,
z wyjątkiem tych, które oświetlały sam bar. Przeszedł na drugą
stronę, i gdy dotarł do miejsca, w którym na niego czekałam,
nachylił głowę i z całej siły mnie pocałował, aż chwyciłam go za
koszulę.
– Wszystko w porządku między tobą i Ayd?
Jego głos był lekko zachrypnięty. Wyciągnął dla nas barowe
stołki i postawił przed nami małą, pękatą butelkę. Byłam już
mocno wstawiona, więc tylko kiwnęłam głową i bez problemu
dałam się podnieść, kiedy nagle odwrócił się, chwycił mnie w
pasie i uniósł do góry. Pisnęłam zaskoczona, gdy posadził mnie na
brzegu baru z nogami zwisającymi w dół. Położył mi ręce na
biodrach i uważnie mi się przyglądał.
– Mówię poważnie. Wiem, że martwiłaś się tym, co ci powie
na to, że się spotykamy, a ona potrafi być dość niemiła, jeśli chce.
Nachyliłam się, wsunęłam ręce w jego gęste, jasne włosy i
westchnęłam.
– Ona bardzo cię kocha i chce, żebyś miał szczęśliwe życie.
Nachyliłam się niżej, żeby pocałować go w czubek nosa.
– Żeby mieć szczęśliwe życie, trzeba być dobrym
człowiekiem, więc to chyba nie wchodzi w grę – wymruczał,
zbliżając się do mnie, a ja rozchyliłam nogi, by zrobić mu miejsce.
Jego słowa sprawiły, że poczułam ogromny smutek i miałam
ochotę się rozpłakać, ale to mogło być również spowodowane
olbrzymią ilością tequili, którą zdążyłam pochłonąć w ciągu całego
wieczoru.
– Asa, w tobie dobro miesza się ze złem. Ale ty nie chcesz
tego dostrzec ani przyjąć do wiadomości.
Mruknął coś i wsunął ręce pod moją luźną, zsuwającą się z
ramion koszulę, którą włożyłam na legginsy na nasz babski
wieczór. Jego ręce były ciepłe i szorstkie, kiedy wędrowały po
moich żebrach, zsuwając przy tym materiał bluzki. Moje włosy
spłynęły w artystycznym nieładzie na nagie ramiona. Jego wzrok
zrobił się miękki, gdy spojrzał na moje piersi w koronkowym
purpurowym staniku.
– Widzę cię, Royal. W tobie jest tyle dobra, że sam nie wiem,
co mam z nim zrobić.
Wsunął ręce za moje plecy i dotknął sprzączki od stanika.
Zanim się zorientowałam, jakie ma zamiary, siedziałam na wpół
rozebrana na barze. Westchnęłam, a mój wzrok powędrował w
stronę czarnych kul przyczepionych do sufitu, za którymi ukryte
były kamery monitoringu. Automatycznie uniosłam ręce, żeby się
zakryć, ale mi na to nie pozwolił.
– Asa, Wielki Brat patrzy. – Mój głos był lekko zachrypnięty,
gdy nachylił się i czubkiem nosa zaczął pocierać moją pierś.
– Ja się tym zajmę. Nawet nie chcesz wiedzieć, na czym
nakryłem kiedyś Brite’a i Darcy w spiżarni. I mogę cię zapewnić,
że zawsze pukam, kiedy jest tu Cora, a drzwi do biura są
zamknięte. Nie wspominając już o tym, że moja siostra uwielbia
znikać w toalecie z Jetem. Chcę się napić, zanim zabiorę cię do
domu, Royal. Daj się ponieść chwili.
Jęknęłam, kiedy zaczął pieścić mój drugi sutek i chwycił
mnie za plecy, przesuwając na krawędź baru, a jego nabrzmiały
członek wbijał się w moją szparkę przez materiał spodni.
– Muszę siedzieć bez stanika, żebyś mógł się napić?
Jego włosy były jak jedwab i zaczął pieścić moje sutki w taki
sposób, że zapomniałam, jak się nazywam.
– Owszem. – Wyszeptał te słowa, dotykając mojej wilgotnej
skóry, a ja zadrżałam od stóp do głów.
Cofnął się, a ja czułam, że zaraz utonę w jego wypełnionych
pożądaniem oczach. Położył rękę na mojej klatce piersiowej i
przechylił mnie do tyłu, aż oparłam się na łokciach, a moja głowa
niemal zawisła po drugiej stronie kontuaru. Z tej pozycji nie
widziałam jego twarzy, ale widziałam jego odbicie w lustrze za
barem. Patrzył na mnie w taki sposób, jakby chciał mnie posiąść.
Wyraz jego twarzy sprawił, że zrobiłam się wilgotna i drżałam z
podniecenia, przepełniona tak silną żądzą, że niemal odczuwałam
ból.
– Asa? – Uciszył mnie, przesuwając paznokciem po skórze
na moich brzuchu. Zesztywniałam, gdy wsunął palce pod gumkę
od legginsów. – Co ty właściwie robisz?
To nie było mądre pytanie. Doskonale wiedziałam, co robi,
ale nie bardzo wiedziałam, jak to się stało, że pozwoliłam mu się
rozebrać i położyć na barze. Czułam, że chyba powinnam stawić
jakiś opór, że powinnam wysunąć jakieś racjonalne argumenty,
żeby go powstrzymać. Ale nie zrobiłam tego. Byłam zbyt
podniecona, gdy stanął między moimi nogami i ściągnął mi
spodnie, zarzucając sobie moje buty na obcasach na ramiona.
Westchnął z zadowoleniem, gdy nie wyczuł bielizny, o czym
doskonale wiedziałam. Ale wyobrażałam to sobie u niego w domu,
a nie tutaj. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że widzę go w lustrze, i
po raz pierwszy zobaczyłam to, co widzieli inni, gdy na mnie
patrzył. To było piękne.
Oczy miał przymknięte i skupione tylko na mnie. Jego
nozdrza rozchyliły się w podnieceniu i zauważyłam, jak z
zadowoleniem oblizuje usta. Wydawał się głodny, przepełniony
takim samym pożądaniem jak ja, gdy przy nim byłam. To był Asa,
który sprawiał, że nie mogłam ruszyć się z miejsca. To był Asa,
którego mogłam mieć, gdyby udało mi się nakłonić go do
odpuszczenia przeszłości. To był Asa, którego kochałam i nie
chciałam dłużej temu zaprzeczać.
Nachylił głowę i pocałował mnie tuż nad pępkiem, po czym
zanurzył język w jego zagłębieniu. Roześmiałam się, a on w końcu
uniósł głowę, napotykając mój wzrok w lustrze. Czułam, że żar
widoczny w jego lśniącym spojrzeniu połączy nas na zawsze.
Uśmiechnął się do mnie, a serce omal nie wyskoczyło mi z
piersi i nie znalazło się u moich stóp. Wyprostował się i podniósł
butelkę, którą wcześniej postawił na barze.
Z lekkim pyknięciem otworzył korek, a moje nozdrza uderzył
ziemisty, ciężki zapach whisky. Wiedziałam, co zamierza zrobić, i
myślałam, że jestem na to przygotowana, ale okazało się, że nie do
końca. Miałam przed sobą przystojnego faceta, który wylewał mi
na szyję alkohol i zlizywał spływający po moim ciele płyn.
Alkohol rozlał się po moich piersiach. Trochę płynu spłynęło
na mój brzuch i wlało się do pępka. Inny strumień dotarł do tej
części mojego ciała, która do niego przywarła, i popłynął po moim
udzie. Asa zlizał każdą kroplę. Dotyk jego ust na moim ciele był
elektryzujący. Kiedy wreszcie dotarł do najbardziej wrażliwego
punktu, który drżał i pulsował z pożądania, straciłam nad sobą
kontrolę i opadłam na bar, przerzucając włosy na drugą stronę.
Widziałam jego jasną głowę między swoimi nogami, gdy słodko
torturował mnie swoim językiem i zębami. Ale kiedy wysunął rękę
i splótł swoje palce z moimi, straciłam nad sobą panowanie.
Ten gest był tak słodki i czuły, i tak zupełnie inny, że
rozsypałam się na miliony kawałków. Widziałam w lustrze, że
uważnie mnie obserwuje. Jego oczy lśniły głębokim blaskiem,
który wydobywał się z jego wnętrza, i zastanawiałam się, jakim
cudem nie dał się strawić temu wewnętrznemu płomieniowi.
Leżałam na barze, nie mogąc się ruszyć, gdy wstał. Położył
ręce obok moich bioder i się nachylił. Pocałował mnie lekko w
piersi i w policzki. Kiedy jego usta wreszcie dotknęły moich,
poczułam smak samej siebie i whisky, i to wystarczyło, bym
znowu zrobiła się wilgotna. Objęłam jego ramiona i wsunęłam
palce w jego włosy.
– Szczęśliwe życie nie wydaje mi się czymś odległym, gdy
widzę cię rozłożoną na barze i czuję twój smak na języku, Red.
Wypowiedział te słowa bardzo cicho i przez chwilę
myślałam, że się przesłyszałam, ale kiedy mnie pocałował, zrobił
to tak delikatnie, tak słodko, że mogłabym przysiąc, iż włożył w
ten pocałunek cząstkę swojego serca. Wiedziałam, że jestem
gotowa oddać wszystko, co mam, by pomóc mu się obudzić, żeby
był ze mną tu i teraz. To było zbyt piękne, by miało go ominąć, a
on zasługiwał na to, by to przeżyć, nawet jeśli myślał, że tak nie
jest.
Musnęłam go w ucho i poczułam, jak drży.
– Tylko upewnij się, że Rome tego nie zobaczy, gdy zerknie
na nagranie z monitoringu.
Zachichotał i wyprostował się. Odsunął się, żeby pozbierać
moje rozrzucone ubranie, i pomógł mi zejść z kontuaru, żebym
mogła się ubrać. Musiał mnie przytrzymać, gdy krew odpłynęła mi
z głowy, co doprowadziło do kolejnych namiętnych pocałunków i
uścisków, ponieważ wciąż byłam naga. Oboje jęknęliśmy, a on
niechętnie się odsunął, mówiąc, że dopilnuje, by nagranie nie
wypłynęło i nie mogło nam zaszkodzić. W ułamku sekundy jego
figlarny uśmiech nabrał drapieżnego wyrazu, gdy podszedł do
mnie i powiedział:
– Kiedy wrócimy do mnie, moja kolej.
Boże, naprawdę lubiłam się zmieniać.
ASA
Rozmawiałeś ostatnio z mamą? – zapytała Ayden, siedząc po
drugiej stronie novy. Bawiła się pasem i wyglądała przez okno. W
sobotę wracała z Jetem do Austin i chciała, bym przed jej
wyjazdem spędził z nią dzień.
Tęskniłem za nią, ale nie miałem zamiaru siedzieć z nią cały
dzień w domu i gadać o niczym, więc zabrałem ją ze sobą, żeby
załatwić pewną sprawę, która od miesiąca nie dawała mi spokoju.
Do tej pory rozmowa była dość powierzchowna i wesoła, ale teraz,
kiedy wspomniała o rodzinie, to mogło się zmienić.
– Parę miesięcy temu. Dzwoniła z jakiegoś miejsca z
Nevady. Facet, z którym mieszkała, rzucił ją i zostawił na parkingu
dla ciężarówek. Potrzebowała forsy, żeby wrócić do domu. – Ale ja
nie byłem głupi i wiedziałem, że pieniądze były jej potrzebne na
automat do gier do czasu pojawienia się kolejnego tirowca.
– Wysłałeś jej pieniądze? – Ayden wydawała się wściekła.
Zawsze tak było, gdy zaczynaliśmy rozmawiać o mamie. Sposób,
w jaki zostaliśmy wychowani, nie dał nam dobrego startu i byłem
bardzo dumny z Ayden, że udało jej się wygrzebać z tego bagna.
– Nie. Powiedziałem, że po nią przyjadę i że może
zamieszkać u mnie, dopóki nie stanie na nogi. Rozłączyła się i od
tej pory nie miałem z nią kontaktu.
Ayden prychnęła i odwróciła się, by dalej wpatrywać się w
okno.
– Typowe.
Musiałem przyznać jej rację, a ponieważ nie miałem nic do
dodania, nasza rozmowa utknęła w martwym punkcie. W pewnym
momencie krajobraz wokół nas zaczął się zmieniać i zrobił się
mniej sympatyczny. Ayden odwróciła w moją stronę swoją ciemną
głowę i lekko zmrużyła oczy.
– Czemu chcesz porozmawiać z tą dziewczyną? Kradła
Rome’owi forsę, wydaje się niewdzięczna i nieskruszona. Czemu
w ogóle marnujesz na nią czas?
Od paru tygodni myślałem o Avett. O tym, jak zniknęła i nikt
o niej nie słyszał, łącznie z jej rodzicami. Nie mogłem oprzeć się
wrażeniu, że chodziło o coś więcej niż tylko o to, że była
niewdzięcznym i rozkapryszonym dzieciakiem. Wiedziałem, że jej
bunt i brak reakcji na to, że jej zachowanie ma wpływ na innych,
brały się z jakiegoś mrocznego miejsca, które było tak głęboko
ukryte, że niewiele osób mogło do niego dotrzeć czy zrozumieć.
Doskonale rozumiałem, że można nienawidzić samego siebie, i
wyczułem to u młodej kobiety.
Przechyliłem głowę w stronę siostry i uniosłem pytająco
brew.
– Myślę, że są tacy, którzy nie rozumieją, czemu
zmarnowałaś na mnie nie tylko swój czas, ale i większość
dzieciństwa, Ayden. Wszyscy potrzebujemy kogoś, kto nas ocali.
Nawet jeśli się nie uda, już sam fakt, że ktoś próbował coś dla nas
zrobić, może mieć znaczenie.
Zamrugała oczami, które były podobne do moich, i
skrzyżowała ramiona na piersi.
– Ty sam siebie ocaliłeś. Walczyłeś, żeby wybudzić się ze
śpiączki. Po przyjeździe do Denver całkowicie odmieniłeś swoje
życie. Setki razy przeprosiłeś mnie za to, co wydarzyło się w
przeszłości. Byłeś swoim własnym wybawcą, Asa. Nikt nie zrobił
tego za ciebie.
Zatrzymałem samochód pod bliźniakiem, który najlepsze lata
miał już za sobą. Nie była to wprawdzie zardzewiała przyczepa
gdzieś w Kentucky, ale równie dobrze mogła nią być. Zgasiłem
silnik i oparłem się na siedzeniu, spoglądając na Ayden. Uważnie
mnie obserwowała i widząc jej spięte ramiona i zaciśnięte pięści,
zdałem sobie sprawę, jak bardzo była sfrustrowana naszą
rozmową. Tak wyglądała, kiedy pakowałem się w kłopoty, a ona
musiała podejmować desperackie i drastyczne kroki, żeby mnie z
nich wyciągnąć. Wyciągnąłem rękę i położyłem ją na jej
zaciśniętych pięściach.
– Wtedy w szpitalu, umarłem, Ayden. I nie było żadnych
aniołków grających na harfach. Nie było odkupienia ani
nawrócenia. Umarłem i doskonale wiedziałem, że czeka mnie to,
na co zasłużyłem, robiąc innym to, co robiłem. Widziałem
wszystkie złe rzeczy, które zrobiłem, i złe decyzje, które podjąłem.
Po raz pierwszy zobaczyłam, jaki to miało wpływ na ciebie.
Umierałem i wiedziałem, co mnie czeka po drugiej stronie, ale nie
mogłem pozwolić, byś zapamiętała mnie tylko w ten sposób.
Musiałem wrócić, żeby dać ci coś, czego mogłabyś się trzymać,
jakieś dobre wspomnienie, które wymazałoby tamte złe. Chciałem
mieć szansę, by udowodnić ci, że mogłem być takim bratem, na
jakiego zasłużyłaś, więc to nie ja siebie ocaliłem, ty to zrobiłaś.
Robiłaś to przez całe życie.
Zauważyłem, że jej dolna warga zaczęła drżeć, aż w końcu
zacisnęła zęby, żeby się powstrzymać. Rozluźniła pięści i zaplotła
drżące palce wokół mojej dłoni. W jej zachrypniętym głosie było
słychać silne emocje, gdy powiedziała to, co od dawna chciałem
od niej usłyszeć.
– Zawsze byłam dumna, że jesteś moim bratem, Asa.
Owszem, były takie momenty, kiedy miałam ochotę rzucić cię na
pożarcie wilkom. Nie ukrywam też, że musiałam wyjechać z
domu, ponieważ nie wiedziałam już, jak ci pomóc, ale oboje
wyszliśmy z tego cało i jesteśmy teraz lepszymi ludźmi. Wiem, że
jest ci przykro z powodu tego, jak się sprawy miały, gdy byliśmy
młodsi, ale chcę, żebyś otworzył wreszcie oczy i docenił to, co
zrobiłeś, żeby było tak, jak jest teraz. Już dawno wybaczyłam Asie
z mojego dzieciństwa. Ale chcę pokochać Asę, który jest tu i teraz.
Musisz zapomnieć o przeszłości, która ciągnie cię na dno, zanim
cię na dobre nie przygniecie.
To brzmiało niepokojąco podobnie do tego, o czym mówiła
Royal. Nie byłem gotowy, żeby całkowicie uwolnić się od
przeszłości, chociaż pewna seksowna rudowłosa dziewczyna
powoli dopinała swego. Kiedy skończy swoje dzieło, może uda jej
się wykuć coś trwałego, coś na co będę mógł patrzeć.
Nachyliłem się pocałowałem Ayden w środek czoła i
usłyszałem, jak wzdycha.
– Nigdy więcej cię nie zawiodę, Ayd. To jest jedyna rzecz na
świecie, którą mogę ci obiecać, i wiem, że dotrzymam słowa.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Powaga
moich słów i widoczne w jej oczach zrozumienie sprawiły, że
wreszcie pozbyłem się części ogromnego poczucia winy, które
odczuwałem za każdym razem, gdy myślałem o tym, co musiała
zrobić, by mnie ratować.
Oboje potrzebowaliśmy trochę przestrzeni i powietrza, więc
chętnie wysiedliśmy z wozu. Powiedziałem Ayden, że może
poczekać na chodniku, ale przewróciła tylko oczami i ruszyła za
mną po schodach prowadzących do bliźniaka. Zapukałem do
drzwi. Kilka płatków farby odpadło od trzęsącej się framugi i
wylądowało u moich stóp na górnym schodku, i przed oczami
stanęła mi przyczepa, przypominająca blaszaną puszkę. Nie
mogłem zrozumieć, czemu Avett tu tkwiła, skoro rodzice chcieli jej
pomóc, ale coś mi mówiło, że za tą historią kryje się coś więcej.
Zapukałem raz, drugi i nic się nie wydarzyło. Ayden zapytała,
czy możemy już iść. Zastanawiałem się, czy nie powinienem wejść
do budynku siłą, ale przy moim szczęściu zaraz zjawiliby się
gliniarze i znowu wylądowałbym w radiowozie Royal, tym razem
za nieuzasadnione najście. Tak naprawdę nie miałem dowodów na
to, że działo się coś złego, ale intuicja podpowiadała mi, że
różowowłosa dziewczyna miała na karku więcej, niż była w stanie
udźwignąć.
Ayden odwróciła się, żeby wrócić do samochodu, mrucząc
pod nosem coś o małych dziewczynkach, które nie wiedzą, co jest
dla nich najlepsze, kiedy drzwi nagle się uchyliły. Jedno piwne oko
Avett wyjrzało na zewnątrz. Było oczywiste, że dziewczyna ma
kłopoty. Na czubku głowy, w miejscu, gdzie zazwyczaj królował
róż, miała ciemne odrosty, była chuda i blada, a na policzku
widniała brzydka rana. Dłoń, która otworzyła drzwi, miała
połamane paznokcie, a na kciukach widoczne były popękane
strupy. Dziewczyna wyglądała tak, jakby właśnie zeszła z ringu,
ale nie prezentowała się jak triumfatorka pojedynku.
– Co ty tu robisz, Opie?
Jej głos wydawał się zachrypnięty, jakby przez dłuższy czas
krzyczała. Widząc ją, zmarszczyłem czoło.
– Ludzie zaczynają się o ciebie martwić. Pomyślałem, że
wpadnę i zobaczę, co słychać, żeby ich uspokoić. – Ale to nie
miało się wydarzyć. Brite chybaby oszalał, gdyby zobaczył, w
jakim stanie jest jego jedynaczka. – To on ci to zrobił, ten ćpun?
Skrzyżowałem ręce na piersi, żeby jej pokazać, że nigdzie się
nie wybieram, a ona lekko uchyliła drzwi. Jej dolna warga była
rozcięta i musiałem się z całej siły opanować, by nie dostać ataku
furii na widok czarnogranatowych siniaków, które zdobiły jej szyję
niczym jakiś okropny naszyjnik.
Avett odgarnęła z twarzy kilka różowych kosmyków i
przyjęła postawę podobną do mojej. Chociaż była cała poobijana i
posiniaczona, wciąż się buntowała i musiałem przyznać, że
podziwiałem jej energię, chociaż zmierzała w kierunku katastrofy.
– Nie widziałam go od paru tygodni. Powiedział, że ma
kłopoty, i zniknął zaraz po tym, jak dałam mu forsę, którą wzięłam
z baru. To zrobili ci, którzy przyszli go szukać. Najwyraźniej Jared
wpakował się w poważniejsze kłopoty, niż myślałam. Myśleli, że
kłamię, gdy powiedziałam, że nie wiem, gdzie jest. W ten sposób –
wskazała na swoją poobijaną twarz – chcieli mnie przekonać, bym
zdradziła im jego kryjówkę.
Jej zachrypnięty głos zadrżał, a ja poczułem, jak przeszedł
mnie dreszcz. Doskonale wiedziałem, w jaki sposób źli ludzie
traktowali osoby z otoczenia innych złych ludzi, by uzyskać od
nich informacje. Mogłem się założyć, że to, co widziałem, było
zaledwie częścią tego, przez co musiała przejść, próbując ochronić
swojego bezużytecznego faceta.
– Czemu wciąż tu tkwisz, Avett? Wracaj do domu. Pozwól,
by ojciec się tobą zajął, pozwól rodzinie sobie pomóc. Jak myślisz,
dokąd cię to wszystko zaprowadzi?
Ayden zbliżyła się do drzwi i Avett przeniosła wzrok na moją
siostrę, która powiedziała spokojnym głosem:
– Do miejsca, w którym znienawidzisz samą siebie i
odejdziesz od tych, którzy cię kochają. Do miejsca, w którym
będziesz siedziała przy łóżku kogoś, kogo kochasz, modląc się, by
się obudził po groźnym wypadku, ponieważ za rogiem czai się
więcej kłopotów i w końcu cię dopadną.
Młoda kobieta pokręciła głową i splotła palce, cofając się w
stronę drzwi.
– Nic nie rozumiecie. Jared nie jest zły. Kocha mnie, ale ma
kłopoty. Potrzebuje mnie.
Wymieniliśmy z Ayden spojrzenia. Wiedzieliśmy, że nie da
się pomóc komuś, kto nie chce pomocy.
– Jego problemy nie muszą być twoimi problemami –
powiedziała młodszej kobiecie Ayden.
– Rome nie wniósł zarzutów, twoi rodzice zrobili, co mogli,
byś mogła spróbować normalnego życia. Jestem tu, ponieważ
przypominasz mi mnie tuż przed katastrofą. Jak myślisz, ile
jeszcze będziesz miała okazji, zanim szczęście cię opuści? –
Roześmiałem się gorzko i potarłem kark. – Bo powiem ci, że kiedy
cię opuści, będzie naprawdę strasznie, a tego, co czeka cię po
drugiej stronie, nie życzyłbym najgorszemu wrogowi.
Pokręciła tylko głową, wsunęła poobijane palce we włosy i
wyszeptała:
– Ja go kocham.
Posłała mi spojrzenie, które mówiło, że rozmowa się
skończyła, odwróciła się na pięcie i zniknęła w środku.
Przez chwilę stałem w milczeniu, próbując nazwać to, co
czułem. Nie byłem przyzwyczajony do uczucia bezsilności i tego,
że nie potrafiłem komuś pomóc, ale nie bardzo mnie to obchodziło.
Ayden chwyciła mnie za łokieć i lekko popchnęła. Schyliła głowę i
położyła mi policzek na ramieniu.
– Taka miłość potrafi zabić – oznajmiła cichym głosem, w
którym usłyszałem wspomnienia i strach.
– To nie jest miłość.
Ayden mruknęła, przyznając mi rację, i oboje zamilkliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do miasta.
– I co masz zamiar z nią zrobić? Ona nie może tam zostać,
gdy tamci szukają jej chłopaka narkomana, wykorzystując ją jako
kartę przetargową.
Moja siostra doskonale wiedziała, o czym mówi, i zacząłem
żałować, że ją ze sobą zabrałem. Nie chciałem jej przypominać o
tym, co działo się w przeszłości.
– Pogadam z Brite’em. Pewnie przyjedzie i zabierze ją stąd
siłą. Wiem, że jest sfrustrowany tym, co Avett wyprawia, ale na
pewno nie będzie stał z boku i przyglądał się, jak naraża się na
niebezpieczeństwo z powodu jakiegoś uzależnionego od
narkotyków nieudacznika.
Ayden oparła głowę o zagłówek fotela i postawiła buty na
desce rozdzielczej. Gdyby samochód był w lepszym stanie,
wpadłbym w szał, ale ponieważ wciąż nad nim pracowałem,
odpuściłem.
– Brite może nie mieć nic do powiedzenia. – Wiedziałem, że
mówiła o mnie i o kłopotach, które na nas sprowadzałem.
Odwróciła się w moją stronę i poczułem, że serce mi rośnie, gdy
powiedziała cicho: – Jesteś dobrym człowiekiem, Asa. Może tego
nie zauważasz, ponieważ cały czas masz w głowie obraz faceta,
którym kiedyś byłeś. Ale jesteś tu przede mną i widzę, jak emanuje
z ciebie dobro. A jeśli ja to widzę, ty też powinieneś.
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zabrakło mi słów i bałem
się, że jeśli cokolwiek powiem, zepsuję chwilę, na którą czekałem,
odkąd wybudziłem się ze śpiączki. W oczach Ayden byłem dobrym
człowiekiem, a dzięki temu, co powiedziała, poczułem, że
wybaczyła mi wszystko, przez co musiała przeze mnie przejść.
Niemal poczułem, jak poczucie żalu, które barykadowało mnie
przed wszystkim, co się wokół działo, zaczyna się kruszyć.
Odwiozłem ją do Rule’a i Shaw, gdzie zatrzymała się wraz z
Jetem, a ona cały czas rozprawiała o tym, jakie słodkie było ich
maleństwo. Zapytałem, czy w najbliższej przyszłości planują
dziecko, co ją tylko rozśmieszyło. Twierdziła, że Jet marzy o
dzieciach, ale biorąc pod uwagę nasze wychowanie i przykład
rodzicielstwa, jaki dała nam nasza matka, nie była zbyt chętna, by
powoływać na świat kolejną istotę. Powiedziała, że uzgodnili z
Jetem, że wrócą do rozmowy, kiedy ona skończy szkołę, ale
doskonale znałem swoją siostrę i widziałem ją z mężem. Będą
cudownymi rodzicami i mogłem się założyć, że Jet zdoła ją do
tego przekonać, i to zanim otrzyma dyplom.
Stałem na światłach, kiedy zadzwonił telefon. Na ekranie
pojawiła się śliczna twarzyczka Royal. Nic nie wskazywało na to,
by udało mi się zachować między nami bezpieczny dystans, skoro
puls mi przyspieszył, a serce zrobiło fikołka, gdy na ekranie
pojawiło się jej imię.
Przejechałem palcem po ekranie i przystawiłem aparat do
ucha.
– Co tam, Red? – Cały czas miałem na języku jej smak
przemieszany ze smakiem whisky i musiałem poruszyć się na
fotelu. Moja siostra zerknęła na mnie podejrzliwym wzrokiem.
– O której dziś zaczynasz? – Poczułem, jak coś ściska mnie
w środku. Za każdym razem, gdy ze mną rozmawiała, wydawała
się taka szczęśliwa. Naprawdę jej na mnie zależało. Potrafiłem
odczytać te wszystkie drobne sygnały, które mi wysyłała.
– Mam się stawić koło piątej – powiedziałem, a ona
westchnęła i zamilkła. – Royal, jeśli jestem ci do czegoś potrzebny,
po prostu mi o tym powiedz.
Usłyszałem, jak siedząca obok mnie Ayden zachichotała pod
nosem, i posłałem jej wściekłe spojrzenie.
– Moja mama zaprosiła mnie dziś na kolację. Wiem, że nie
jesteśmy na etapie poznawania rodziców, ale miałam nadzieję, że
ze mną pójdziesz. Kocham ją, ale ona potrafi być bardzo męcząca,
a ostatnio jest w kiepskim nastroju. Myślę, że sprawiłoby jej
przyjemność, gdyby mogła cię poznać, nie mówiąc już o tym, że
miło się na ciebie patrzy, nawet wtedy, gdy masz na sobie ubranie.
Roześmiałem się. Kiedyś miałem okazję poznać mnóstwo
rodziców, ale zazwyczaj odstawiałem jakieś show albo tak bardzo
wczułem się w rolę, że nie mieli okazji poznać mojego
prawdziwego ja. To było ekscytujące, poza tym schlebiało mi, że
Royal poprosiła mnie, bym poznał jej matkę, szczególnie że znała
wszystkie moje wady. Royal nie ukrywała, że były z matką bardzo
związane, i na samą myśl, że jej matka musiała mnie polubić, bym
mógł zatrzymać ją przy swoim boku na dłużej, zaczęło mi się
kręcić w głowie i zacząłem się denerwować.
– Zadzwonię do nowego i zapytam, czy będzie mógł dłużej
zostać. To nie powinien być żaden problem. Poza tym dobrze
wiesz, że uwielbiam, kiedy jesteś mi coś winna, Red.
Roześmiała się, a jej ciepły głos sprawił, że ogarnęła mnie
prawdziwa radość. Potrafiła mnie rozgrzać lepiej niż jakakolwiek
whisky, której kiedykolwiek próbowałem.
– Uwielbiam spłacać swoje długi, Asa. Przyjadę po ciebie po
pracy, w porządku?
Jęknąłem i powiedziałem:
– Ty i te twoje kajdanki. Któregoś dnia zrobię z nich użytek.
Ponownie się roześmiała.
– Nie mogę się doczekać. Do zobaczenia.
Kiedy się rozłączyłem, Ayden odwróciła się w moją stronę i
patrzyła na mnie w taki sposób, jakby nigdy wcześniej mnie nie
widziała.
– Co? – Wiedziałem, że nie zabrzmiało to zbyt miło, ale nie
chciałem omawiać z nią moich skomplikowanych relacji z Royal.
Sam ich do końca nie rozumiałem i nie byłem gotowy na
wyjaśnienia.
– Ta policjantka kompletnie zawróciła ci w głowie, co? Od
kiedy to spotykasz się z rodzicami?
Miała rację.
– To prawda, a z rodzicami spotykam się wtedy, gdy sprawa
jest poważna.
– Boisz się? – Pamiętam, jak uciekła przed Jetem, kiedy
zdecydował, że była mu przeznaczona.
– Boję się o nią. Kiedyś zepsułem wszystko, co miało dla
mnie znaczenie, ale z nią jestem szczery, a ona wciąż przy mnie
jest. Cały czas mi powtarza, że ze mną jest gotowa zaryzykować. –
A to oznaczało, że musiałem zrobić dobre wrażenie na jej matce,
nawet jeśli zajdzie potrzeba zastosować kilka ze swoich starych
sztuczek. – Royal jest bardzo związana z matką. Samotnie ją
wychowywała, więc jej aprobata byłaby mile widziana.
Ayden pokiwała głową.
– Dla ciebie naprawdę warto zaryzykować… Ona też jest
tego warta. Jeśli przestaniesz zamartwiać się tym, co może się
między wami wydarzyć, i skupisz na tym, co między wami jest,
wszystko zrozumiesz. Myślę, że ją kochasz, ale tak bardzo
przejmujesz się tym, co było i co może być, że nie widzisz tego, co
jest teraz.
– Nie mam pojęcia, jak się kogoś kocha, Ayd.
Wyciągnęła rękę i walnęła mnie w głowę. Po chwili
zatrzymałem się pod znajomym budynkiem przy Capitol Hill.
– Przestań wymyślać. Jesteś na to zbyt mądry, Asa. Kochasz
mnie, kochasz mamę i myślę, że zaczynasz wreszcie kochać siebie.
Możesz pokochać Royal, jeśli tylko sobie na to pozwolisz.
Jej oczy zalśniły, gdy otworzyły się drzwi, a na schodach
stanął wysoki facet z potarganymi włosami, w bardzo obcisłych,
czarnych dżinsach. Rockandrollowy Jet Keller nie był facetem,
który pasował do obrazu bratniej duszy mojej siostry, ale
widziałem to wymalowane na jej twarzy. Był jej przeznaczony i
nic nie mogło tego zmienić. Kiedy położyła rękę na drzwiach i
odwróciła się w moją stronę, na jej twarzy pojawił się uśmiech.
– Pozwól sobie pokochać kogoś w pełni, Asa. Dzięki temu
wreszcie uwolnisz się od przeszłości. Gdy wypełnia cię miłość, nie
ma miejsca na nic innego ani na żal, ani wzajemne oskarżenia.
Mówiłeś, że wybudziłeś się ze śpiączki ze względu na mnie, ale to
nie jest życie. Myślę, że Royal może dać ci powód, by zacząć
wszystko od nowa.
Wysiadła z samochodu, a Jet ruszył w jej stronę tak szybko,
jakby te parę metrów, które ich dzieliło, było dla niego zbyt dużą
odległością. Zawołałem Ayden, a ona wsunęła głowę do
samochodu.
– Tęsknię za tobą. Chcę, żebyś o tym wiedziała.
Mrugnęła do mnie okiem i zobaczyłem, jak Jet obejmuje ją w
pasie. Jego ręce zdobiły ciężkie srebrne pierścionki.
– Ja też za tobą tęsknię, ale myślę, że po tej wycieczce będę
się mniej o ciebie martwić.
Jet nachylił się, żeby się ze mną przywitać, po czym porwał
moją siostrę i pocałował ją tak, jakby nie widział jej od paru
tygodni, a nie parę godzin. Jeśli tak wyglądało prawdziwe życie, to
przez ostatnie kilka lat robiłem wszystko nie tak, a Ayden miała
rację.
ROYAL
Nie wiem, co mnie opętało, żeby zaproponować Asie
spotkanie z moją matką. Nie wiem, czy chodziło o to, że chciałam
mu pokazać, że między nami dzieje się coś ważnego, ważniejszego
od tego, co wcześniej trzymało go przy życiu, czy też próbowałam
grać według jego reguł i sprawdzić, czy poradzi sobie z moją
temperamentną rodzicielką. Tak czy siak, wiedziałam, że
zapraszając go na to spotkanie, miałam ukryte motywy, a ponieważ
był mądrzejszy niż ktokolwiek, kogo do tej pory znałam, musiał
zdawać sobie z tego sprawę.
Kiedy zapukałam do niego po pracy, wciąż ubrana w mundur,
przywitał mnie z lubieżnym uśmieszkiem, mówiąc, że nigdy
wcześniej nie przyszło mu do głowy, że policyjna odznaka może
być aż tak seksowna. A potem pocałował mnie tak żarliwie, że
czapka spadła mi z głowy, i przypomniał, że musi wreszcie zrobić
użytek z moich kajdanek. Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam w
stronę SUV-a. Pomyślałam, że któregoś dnia go zaskoczę i będzie
mógł wreszcie spełnić te swoje sprośne obietnice związane z moim
narzędziem pracy, które widziałam w jego bursztynowych oczach.
Po drodze do domu mojej matki w Littleton opowiedziałam
mu w skrócie, czego może się spodziewać. O tym, że matka lubiła
zmieniać mężów. Wytłumaczyłam mu też, skąd się wzięłam, a on
uniósł brwi. Mogłam jedynie wzruszyć ramionami. Nigdy nie
miałam żadnych relacji z ojcem i nigdy ich nie pragnęłam. Matka
dała z siebie wszystko, chcąc mi go zastąpić, i nie brakowało mi
rodzicielskiej miłości. Facet, który dał mi połowę mojego DNA,
miał już rodzinę, kiedy zaczął zabawiać się z moją matką, więc nie
stanowił dla mnie żadnego wzorca. Asa prychnął i stwierdził, że
cudzołożnik i tak był lepszym ojcem niż wieczny skazaniec, i
musiałam mu przyznać rację.
– Mama ma ostatnio zmienne nastroje. Nigdy nie lubiła być
sama, ale odkąd zaczęłam pracować na pełen etat, zaczęła szukać
miłości nie w tych miejscach, gdzie trzeba. Naprawdę się o nią
martwię. Mam wrażenie, że któregoś dnia przekroczy linię, a ja nie
będę mogła dłużej udawać, że nic się nie stało. Jej faceci i relacje
między nimi zawsze były drażliwym punktem. Gdyby w końcu
jakiś facet nas rozdzielił, chyba pękłoby mi serce. – Posłałam mu
ostre spojrzenie. – Więc nie flirtuj z nią, nawet jeśli sama zacznie.
Czasami mam wrażenie, że traci rozum na widok przystojnego
faceta.
Uśmiechnął się, a moje serce wykonało fikołka. Już sam fakt,
że zgodził się mi towarzyszyć, wiele dla mnie znaczył. Wątpię,
żeby zdawał sobie z tego sprawę.
– Przestań się martwić. Naprawdę, nie musisz się obawiać.
Co jak co, ale poradzę sobie z twoją mamą.
– Nie boję się, że sobie nie poradzisz, ale czy będziesz w
stanie ją tolerować? – Uwielbiałam moją matkę, ale jeśli zacznie
robić do Asy maślane oczy, kiedy będę w tym samym
pomieszczeniu, mogę nie wytrzymać. Nigdy wcześniej nie byłam
typem zazdrośnicy, ale teraz wpadłam jak śliwka w kompot i nie
byłam pewna jak zareaguję, chociaż wiedziałam, że mama nigdy
nie chciałaby mnie celowo skrzywdzić czy zdenerwować.
Asa położył rękę na moim karku i lekko mnie uszczypnął.
Czułam, jak przeszedł mnie dreszcz. Miałam ochotę zatrzymać
wóz i wskoczyć mu na kolana. Tak naprawdę, cały czas miałam
przy nim grzeszne myśli, ale dzięki temu, że próbował mnie
uspokoić i że zgodził się poznać matkę tylko po to, by mnie
uszczęśliwić, byłam w wyjątkowym nastroju.
– Mamy to pestka. Tatusiowie zazwyczaj wymagają więcej
uwagi. Sam bym nie chciał, żeby moja córka spotykała się z kimś
takim, jak ja. – Powiedział to na wesoło, a ja miałam ochotę
zamruczeć, gdy łaskotał palcem moją szyję.
– Trudno mi sobie ciebie wyobrazić, gdy siedzisz i
rozmawiasz z rodzicami. – Trudno mi było wyobrazić go sobie w
jakiejkolwiek innej roli niż skomplikowanego faceta, który
przesłonił mi cały świat.
– Robiłem to, co musiałem, żeby osiągnąć swój cel, i czasami
musiałem też poznać rodziców. – Tym razem w jego głosie nie
było słychać radości.
Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć, i zaparkowałam
wóz pod domem.
– A jednak jesteś tu dla mnie.
Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, a na jego twarzy
pojawił się lekki uśmiech. Schylił się i pocałował mnie w usta.
– Owszem, jestem.
Wiedziałam, co chce mi powiedzieć. Nie był tu tylko po to,
by poznać moją matkę, ale był ze mną tu i teraz. Nie dlatego, że
bardzo tego chciał albo mógł mieć z tego jakąś korzyść, ale
dlatego, że go o to poprosiłam, a on bardzo się starał, żeby być tu
dla mnie. Nie miałam złudzeń, oddałam serce uwodzicielowi z
Południa o kryminalnej przeszłości. To nie był najmądrzejszy ruch
z mojej strony, ale niczego nie żałowałam. A już na pewno nie w
tej chwili, gdy patrzył na mnie z błyskiem w oku i znaczącym
uśmieszkiem na przystojnej twarzy.
Podeszliśmy do drzwi, a on położył mi rękę na plecach.
Zostawiłam czapkę w wozie i rozpuściłam włosy, uwalniając je z
ciasno upiętego koka, który trzymał je w ryzach podczas służby.
Jęknęłam, kiedy przesunął palcami po moich włosach. Zapukałam,
weszłam do środka i krzyknęłam do mamy na powitanie.
Odkrzyknęła, że jest w kuchni, i ruszyłam w jej stronę.
Zatrzymałam się, widząc, że Asa stał w holu, oglądając wiszące na
ścianie zdjęcia. Wszystkie pokazywały mnie, kilka było ze mną i z
Domem oraz jego siostrami, kilka z mamą. Wpatrywał się w
zdjęcia jak zahipnotyzowany, a jego dobry humor zniknął za
surowym wyrazem twarzy, który przyćmił ciepłą barwę jego oczu.
Zacisnął szczęki, aż usłyszałam, jak zgrzyta zębami, a kiedy go
dotknęłam, jego ręka wydawała się zrobiona ze stali.
– Wszystko w porządku?
Wzdrygnął się, jakbym poraziła go prądem, a kiedy na mnie
spojrzał, wyglądał tak, jakby zobaczył obcą osobę. Widziałam, jak
jego jabłko Adama porusza się w górę i w dół, a ręce zaciskają w
pięści. Powoli pokręcił głowę i zrobił krok w tył, żebym nie mogła
go dotknąć. Byłam zdumiona nagłą zmianą w jego wyglądzie,
roześmiałam się więc sztucznie i zapytałam:
– Czy to widok mojego aparatu na zęby i krzywych nóg tak
cię przestraszył?
Niemal na każdym zdjęciu byłam szczęśliwa. Miał przed
sobą całe moje życie, ujęcie za ujęciem i zaczęłam się zastanawiać,
czy nie przestraszył się tego, że przyjechał poznać moją matkę, a ja
wpuściłam go do swojego życia. Wyglądał tak, jakby chciał mi coś
powiedzieć, gdy nagle zjawiła się matka. Pewnie zastanawiała się,
czemu nie przychodzimy. W ręku trzymała kieliszek wina, a na
twarzy miała przyjazny uśmiech.
– Zgubiliście się?
Zauważyłam, że jej oczy zrobiły się okrągłe, a usta otworzyły
ze zdumienia, kiedy przeniosła wzrok na Asę. Pomyślałam, że była
zaskoczona jego wyglądem, ale wtedy kieliszek wypadł jej z rąk,
plamiąc gustowny dywan. Mama potrafiła być roztrzęsiona, ale
zazwyczaj była pełna wdzięku, niczym hollywoodzka gwiazda z
dawnych lat.
– Mamo! – krzyknęłam i podeszłam do niej, a ona zakryła
ręką usta i odwróciła wzrok od Asy, spoglądając na bałagan, który
właśnie zrobiła. Roześmiała się histerycznie i pobiegła do kuchni,
skąd po chwili wróciła z ręcznikiem i butelką płynu do czyszczenia
dywanów. Na jej twarzy pojawił się rumieniec i w ogóle na mnie
nie patrzyła, co było do niej niepodobne.
– Przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Uklękła na czworakach, a ja skrzywiłam się najpierw do niej,
a potem do Asy, który wyglądał tak, jakby został wykuty z
kamienia. Nigdy wcześniej nie widziałam, by był tak poważny i
nieobecny. Nawet wtedy, gdy aresztowałam go za coś, czego nie
zrobił.
– Mamo, to jest Asa Cross. Asa, to jest moja mama, Roslyn
Hastings. – Matka zerknęła w górę, po czym natychmiast opuściła
wzrok.
– Eee… Miło cię poznać, Asa. – Jej głos wydawał się zimny i
nieprzyjazny.
Asa otworzył usta, po czym od razu je zamknął. Dotknął ręką
twarzy i potarł brodę, jakby zastanawiał się, co powiedzieć.
Spojrzałam na niego spode łba i skrzyżowałam ręce na piersi.
Czułam, że za chwilę dostanę ataku szału i zacznę tupać nogą.
– Co się z tobą dzieje? – Wiedziałam, że matka potrafiła być
histeryczką i że nie miała najlepszego wejścia, ale jego kamienna
postawa wydawała się nieco przesadzona, szczególnie po tym, jak
zapewniał mnie, że da sobie z nią radę.
W ułamku sekundy zmienił wyraz twarzy. Zniknęła
kamienna maska i pojawił się stary dobry uwodziciel. Posłał nam
szeroki uśmiech i grzecznie skinął brodą.
– Miło mi panią poznać.
Nigdy wcześniej nie słyszałam, by mówił z tak wyraźnym
akcentem. Poczułam, jak dostaję gęsiej skórki. Postanowił odegrać
swoją rolę, ale zmiana nastąpiła tak szybko, i to na moich oczach,
że poczułam ucisk w żołądku. Szczególnie że robił to przed kimś,
kto był dla mnie bardzo ważny. Coś tu było nie tak, a ja nie miałam
pojęcia, o co chodzi.
Pomogłam matce wstać i nie mogłam zrozumieć, czemu cała
się trzęsie. Uścisnęła mnie i czym prędzej skierowała w stronę
kuchni. Asa szedł za nami wolnym krokiem. Matka zasypała mnie
pytaniami na temat pracy, Doma, wszystkiego, poza mną i Asą, co
wydawało mi się dziwne. Nawet jeśli miała dość taktu, by nie
gapić się na niego przy mnie, powinna choć raz porządnie go
obejrzeć. Każda kobieta tak robiła. Tak działał jego magnetyzm.
Jeśli ktoś urodził się z waginą, przy byle okazji gapił się na Asę.
Tak to już było.
Patrzyłam to na jedno, to na drugie, ale Asa patrzył na mnie
tak, jakby chciał mi powiedzieć coś ważnego, przez co
denerwowałam się jeszcze bardziej. Nie wiem, co się stało, gdy
przekroczył próg, ale miałam wrażenie, jakbym znalazła się w
jakimś równoległym świecie.
Mama poprosiła, żebyśmy pomogli jej zanieść jedzenie na
stół, a kiedy usiedliśmy, zauważyłam, że Asa usiadł na samym
końcu, jak najdalej ode mnie i mojej matki. Zauważyłam też, że
nie tknął jedzenia, podczas gdy matka trajkotała o tym i owym w
zastraszającym tempie. Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim
stanie. W końcu nie wytrzymałam i głośno odłożyłam widelec na
talerz, mrużąc oczy.
– Mamo. – Zamknęła usta i zamrugała jak sowa. – To
pierwszy facet, którego przyprowadziłam do domu od ładnych
paru lat, a ty od dwudziestu minut rozprawiasz o pralniach i plamie
na bluzce. Nie chcesz wiedzieć, jak się poznaliśmy, i dowiedzieć
się czegoś o Asie? Zachowujesz się dość niegrzecznie.
Zerknęła na mnie, po czym spojrzała na Asę szeroko
otwartymi oczami, a potem znowu na mnie. Na jej twarzy pojawił
się świeży rumieniec.
– Oh… przepraszam. Zazwyczaj mam lepsze maniery. – Asa
prychnął, a ja wysunęłam nogę, żeby go kopnąć. Na jego twarzy
od razu zagościł uśmiech i wzruszył ramionami.
– Proszę się tym nie przejmować, psze pani. Dziękuję, że
przygotowała pani dla nas obiad.
Matka roześmiała się i zaczęła się bawić naszyjnikiem.
– Najwyraźniej jest pan z Południa. Skąd dokładnie?
– Z Kentucky. – Na jego twarzy wciąż gościł uśmiech, ale nie
było w nim nic przyjemnego.
– Oh, jestem pewna, że jest tam bardzo ładnie.
– Nie tam, skąd pochodzę.
Postanowiłam zareagować, zanim sytuacja zrobi się jeszcze
bardziej niezręczna.
– Asa jest barmanem w barze, o którym ci opowiadałam.
– Barmanem. To chyba interesujące zajęcie – powiedziała
nieco zbyt ożywionym głosem.
– Owszem, ma swoje momenty.
Odpowiedź Asy przelała czarę goryczy. Powietrze zrobiło się
tak gęste, że czułam, że za chwilę nie będę miała czym oddychać.
Odsunęłam się od stołu i wstałam na równe nogi, opierając
ręce o blat. Wpatrywałam się to w jedno, to w drugie i zapytałam:
– Co tu się dzieje? – Chciałam wiedzieć, dlaczego
zachowywał się tak dziwnie, i chciałam to wiedzieć teraz.
Asa odsunął swoje krzesło.
Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, gdy wstał od
stołu.
– Asa? – wyszeptałam, kiedy ruszył w moją stronę. – Co tu
się dzieje?
Położył rękę na moimi karku i nachylił się, by pocałować
mnie w czoło. Czułam, że chce się ze mną pożegnać, a gdy
spojrzałam na niego, zauważyłam, że przyjazna maska, którą
włożył na czas obiadu, zniknęła, a w jej miejsce znowu zjawił się
granitowy nieznajomy. Wszystkie pytania, które chciałam mu
zadać na temat jego dziwnego zachowania, nagle zniknęły, zalane
falą bólu, kiedy zrozumiałam, co chce zrobić.
– Nie mogę tego zrobić, Royal. – Musnął ustami mój
policzek i zobaczyłam, że blask w jego oczach zgasł. – Żadnych
gierek, żadnych kłamstw. Nigdy więcej. Uprzedzałem cię, że to się
tak skończy, chociaż wcale tego nie chciałem.
– O czym ty mówisz? – Byłam kompletnie pogubiona i
skołowana, ale wiedziałam, że jeśli teraz ode mnie odejdzie, już
nie wróci. – Czego nie możesz? – Może zbyt wiele od niego
wymagałam, prosząc, by poznał moją matkę. Może to był dla
niego zbyt daleki krok. Chciałam chwycić go za rękę i wybiec z
tego domu, jeśli w ten sposób mogłam go powstrzymać.
Chwyciłam go za rękę, ale mnie odtrącił i wyszedł z pokoju,
kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Pobiegłam za nim
wściekła i skołowana.
– Asa, co ty robisz? Dokąd idziesz? – Byliśmy w końcu w
Littleton i to ja nas tu przywiozłam.
Zatrzymał się przy drzwiach i spojrzał na mnie. Gdyby
złamane serce można było namalować, wyglądałoby tak jak wyraz
jego twarzy.
– Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek będę w stanie
poświęcić coś dla czyjegoś dobra. Chyba naprawdę się zmieniłem.
Miałam ochotę się rozpłakać.
– Nie rozumiem. Czy to dlatego, że poprosiłam cię, byś
poznał moją mamę? – Może za bardzo naciskałam i przestraszył
się prawdziwego związku.
– Wiem, że nie rozumiesz, i mam nadzieję, że nigdy nie
zrozumiesz. Zasługujesz na coś więcej, Royal. Zawsze tak było.
Nie odpowiedział na pytanie o matkę, ale zauważyłam w
jego spojrzeniu błysk. Położyłam rękę na piersi, a moje serce
próbowało wyskoczyć na zewnątrz. Zasługiwałam na coś
lepszego? Niż on? Jeśli o mnie chodziło, nic takiego nie istniało.
– Kocham cię. – Głos mi się załamał, ponieważ mimo tego,
co powiedziałam, otworzył drzwi i zerknął na mnie przez ramię.
– Wiem o tym. Dlatego odchodzę. – I zniknął za drzwiami, a
ja stałam w miejscu całkowicie oszołomiona.
Przez dziesięć minut wpatrywałam się w drzwi, aż w końcu
zjawiła się matka. Kiedy przyszła, stałam w miejscu, trzęsąc sią, a
po policzkach ciekły mi ogromne łzy.
– Royal? – Położyła mi rękę na ramieniu, a ja podskoczyłam.
Objęłam się z całej siły, ponieważ w tym momencie
potrzebowałam tego jak powietrza. Gdy na nią spojrzałam,
mogłabym przysiąc, że dostrzegłam na jej twarzy żal zmieszany z
ulgą.
– Asa właśnie wyszedł. – Pokiwała głową, rozumiejąc, że
chodziło o coś więcej niż ten katastrofalny obiad.
– Nie przyjechał tu z tobą?
Odwróciłam się w jej stronę, a słowa utknęły mi w gardle.
Czułam, że za chwilę coś rozszarpie mnie na kawałki.
– On mnie zostawił, mamo. – Po tych słowach głos mi się
załamał, a ona westchnęła ze zrozumieniem i lekko dotknęła
mojego ramienia.
– Cóż, obie wiemy, że mężczyźni tak właśnie robią, skarbie.
Odchodzą. Szczególnie tacy, którzy wyglądają tak jak on, a w
których oczach czają się diabeł i pokusa.
Zmarszczyłam czoło. Wiedziałam, że związek z Asą mógł
zakończyć się złamanym sercem, ale myślałam, że jednak nam się
uda.
Skierowałam wzrok na matkę i słabym głosem, który w
każdej chwili mógł się załamać zapytałam:
– Czemu się tak dziwnie zachowywałaś? – Wszystko we
mnie krzyczało, bym za nim pobiegła, krzyknęła, błagała, by
wyjaśnił, co się u licha stało.
Prychnęła i poklepała mnie po ramieniu.
– Nie spodobał mi się. Ma na twarzy wypisane kłopoty, i to
większe niż jest tego wart. Popełniłam dość błędów, jeśli chodzi o
mężczyzn, za nas obie, Royal. Możesz mi zaufać, jeśli mówię ci,
że lepiej, żeby taki facet nie pociągał za sznurki od twojego serca.
– To bzdura. Nawet go nie znasz. – Był kimś więcej niż tylko
ładną buzią. Pod jego atrakcyjną fasadą nie kryło się nic ładnego, i
to mi się w nim najbardziej podobało. Jego brzydota sprawiała, że
był jeszcze bardziej atrakcyjny.
– Znam takich jak on i nieraz padłam ich ofiarą, Royal. Twój
ojciec nie zdobył mojego serca czułymi słówkami i wielkimi
czynami. Był najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek
widziałam, i to mnie kompletnie zaślepiło. Nie miało znaczenia ani
to, że jest żonaty, ani wszystko inne, co działo się między nami.
Zasługujesz na coś lepszego. Nie mówiłabym ci tego, gdybym nie
uważała, że to prawda, skarbie. Zawsze chciałam, żebyś była
szczęśliwa.
Próbowałam zaczerpnąć tchu, pociągając przy tym nosem, i
musiałam zamrugać, żeby zobaczyć coś przez łzy. Nie podobało
mi się to, że nagle oboje doszli do wniosku, że zasługiwałam na
coś lepszego niż to, czego pragnęłam… A pragnęłam tylko jego.
– Nie chcę niczego lepszego. Chcę jego, on mnie
uszczęśliwia, głównie dlatego, że pozwala mi uszczęśliwiać siebie.
Zawołała mnie, ale nic nie słyszałam. Wiedziałam, że coś mi
umknęło, coś, co wskazywało drogę do mojego złamanego serca,
ale byłam zbyt skupiona na swoim bólu, by podążyć tym śladem.
Byłam zdruzgotana, ale wiedziałam, że później będę na siebie
wściekła za to, że postanowiłam zaryzykować i dałam się
zniszczyć.
Otworzyłam drzwi, za którymi wcześniej zniknął Asa,
odchodząc z mojego życia, i ruszyłam w stronę samochodu.
Chciałam, by ten wieczór rozegrał się jeszcze raz. Miałam ochotę
dać mu w twarz za to, że w taki sposób zakończył nasz związek
tylko dlatego, że nie potrafił sobie pomóc. Chciałam, żeby ktoś
mnie przytulił i powiedział, że to był tylko zły sen.
Miałam zamiar pojechać do Doma, a potem rozkleić się i
zastanowić nad tym, dlaczego w ułamku sekundy wszystko się
rozsypało.
ASA
Parę miesięcy temu, kiedy Rowdy próbował rozszyfrować
swoje uczucia do Salem, powiedziałem mu, że mężczyźni, którzy
się poświęcają i oddają innym cząstkę siebie, zasługują na
szczęście, którym obdarza ich świat. Royal była moja tylko przez
chwilę, ale czas spędzony z nią znaczył dla mnie więcej niż
wszystkie lata, które zmarnowałem, będąc samolubnym,
bezmyślnym draniem. To, co udało jej się stworzyć, było silniejsze
niż to, co sam zniszczyłem. Pierwszy raz w życiu zrobiłem to, co
trzeba, bez zastanowienia, bez szukania najłatwiejszego
rozwiązania i korzystania z okazji. To nie był instynkt – tylko
pragnienie, by ochronić dziewczynę, którą już zawsze będę kochał.
Widziała mnie, przejrzała mnie na wskroś i żadna z moich twarzy
jej nie wystraszyła. Dlatego nie mogłem pozwolić na to, by
dowiedziała się, że jej matka, która wychowała ją samotnie i
bardzo ją kochała, proponowała mi seks. Odegram rolę czarnego
charakteru, chociaż nie zrobiłem nic złego, i ocalę Royal przed
wstrząsem, który by przeżyła, gdyby poznała prawdę.
Zamierzałem choć raz w życiu zachować się jak bohater, mimo że
ona nie miała pojęcia, co robię.
Zabawne. Musiałem złamać własne serce i zostawić jedyną
kobietę, której naprawdę pragnąłem, by zrozumieć, że przestałem
być człowiekiem, którym byłem kiedyś.
Royal dzwoniła do mnie każdej nocy, od dnia, w którym
wyszedłem z domu jej matki. Nie zostawiła żadnej wiadomości,
nie pisała i nie pokazywała się w barze, ale każdej nocy, kiedy
kończyłem zmianę, dzwoniła, a ja wpatrywałem się w ekran,
powstrzymując się od tego, by nie odebrać. Wiedziałem, że cierpi i
czuje się skołowana i zagubiona. Najpierw odwiedził mnie Nash,
który nazwał mnie dupkiem. Potem zjawiała się cicha i nieśmiała
Santa, mówiąc, że uważa mnie za idiotę i ostatniego gamonia. Nie
broniłem się, nie mogłem im wytłumaczyć, czemu musiałem
odejść od Royal, chociaż właśnie zdałem sobie sprawę, że była mi
przeznaczona. Przyjmowałem wszystkie ciosy, pozwalając im
myśleć, co tylko chcieli. Zbyłem nawet Rome’a, który uznał za
swój obowiązek, by porządnie mnie zbesztać i powiedzieć, że
popełniam poważny błąd. Pozwalałem im na to, przypominając, że
ten związek od początku skazany był na porażkę. Nie mogłem
uwierzyć, że ktokolwiek mógł się dziwić, że mój romans z piękną
policjantką nie wypalił. Twierdziłem, że za dużo ode mnie
wymagała, że spotkanie z jej matką i udawanie, że jestem
normalnym kolesiem w normalnym związku mnie przerosło.
Utrzymywałem, że kiedy wiodło się takie życie, jak ja, nie można
było liczyć na nic dobrego, i to zazwyczaj zamykało im usta. Zbyt
wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi, więc przestałem o tym
mówić i w końcu dali mi spokój.
Wcale się nie zdziwiłem, gdy któregoś dnia odwiedził mnie
potężnie zbudowany facet z nogą w gipsie. Poruszał się niczym
dziewięćdziesięcioletni staruszek, ale na twarzy miał wypisaną
taką złość, że mógłby przestraszyć samego diabła. Wiedziałem, że
przyszedł tu dla niej i wyglądał tak, jakby chciał mi wypruć flaki.
Poznałem Dominica Vossa w dniu, w którym mnie
aresztował. Jednak kiedy kuśtykał przez bar, żeby stanąć ze mną
twarzą w twarz, jego oblicze miało o wiele groźniejszy wyraz niż
tamtej nocy. Mimo że stał tylko na jednej nodze i odczuwał
wyraźny ból, nie należał do facetów, z którymi można było
zadzierać. Kiedy usadowił się naprzeciwko mnie, przeszywając
mnie wzrokiem, mogłem jedynie czekać na to, co ma mi do
powiedzenia.
Przejechał dłonią po ciemnych włosach i poprosił o whisky z
lodem. Przygotowałem mu drinka i postawiłem przed nim
szklankę, unosząc brwi.
– Myślałem, że przyjdę tu i skopię ci tyłek… choćby jedną
nogą. Chciałem ci powiedzieć, że jesteś absolutnym kretynem,
skoro ją zostawiłeś, i nie masz pojęcia, ile tracisz, nie pozwalając
się kochać tak cudownej dziewczynie, jaką jest Royal. – Podniósł
do góry szklankę, napił się i uniósł brwi, przybierając podobny do
mnie wyraz twarzy. – Ale patrzę na ciebie i widzę, że doskonale o
tym wiesz, więc chcę cię tylko zapytać, dlaczego to zrobiłeś.
Nie spałem od kilku dni. Każdej nocy piłem whisky,
zapijając smutek. Nie chciało mi się golić, wyglądałem więc
niechlujnie i straciłem sporo ze swojego dawnego uroku.
Wyglądałem tak, jakbym po miesięcznej balandze wylazł z jakiejś
przyczepy w Kentucky, i tak też się czułem.
Dom nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja odwzajemniłem jego
spojrzenie. Był kolejną osobą, żądającą ode mnie wyjaśnień,
których nie potrafiłem dać.
– Wyglądasz okropnie. Ona też wygląda okropnie. Żadne z
was najwyraźniej nie pogodziło się z tym rozstaniem, czemu więc
nic z tym nie zrobisz, kochasiu?
Westchnąłem i w końcu odwróciłem wzrok od jego
przenikliwego zielonego spojrzenia. Zerknąłem na bar i potarłem
kark. Pod palcami wyczuwałem napięte mięśnie, które
przypominały stalowe i żelazne kulki pod moją skórą.
– Nic nie mogę na to poradzić, panie władzo. Gdybym mógł
powiedzieć coś innego, powiedziałbym to jej… a nie tobie.
Prychnął i wychylił resztę drinka.
– Złamałeś jej serce, i już przez to jesteś frajerem, ale
złamałeś jej serce po tym, jak je naprawiłeś, a to czyni cię frajerem
do kwadratu. Po co w ogóle jej pomagałeś, skoro zaraz potem
pozwoliłeś jej rozpaść się na drobne kawałki?
Poczułem ucisk w piersi i odruchowo zacisnąłem pięści.
Kiedy się z nią związałem, była cała. Może lekko poobijana,
ponieważ troszczyła się o swojego partnera, i fakt, że został ranny
wyprowadził ją z równowagi. Jedyne, co zrobiłem, to
wyprowadziłem ją na prostą. Jeśli ktoś komuś pomógł, to raczej
ona mnie. Nie zdawałem sobie sprawy, w jakim byłem stanie,
dopóki nie rozświetliła mroku wokół mnie. Bez Royal nie
wiedziałbym nawet, że chociaż ją skrzywdziłem, zrobiłem to dla
jej dobra.
– Gdyby był jakikolwiek inny sposób, znalazłbym go.
Możesz mi wierzyć lub nie, ale odszedłem od niej ze względu na
nią, a nie z jej powodu.
Dom prychnął pod nosem i oparł się o kule.
– Lepiej żebyś miał jakiś dobry powód.
Och, miałem cholernie dobry powód, ale nie miałem zamiaru
się nim dzielić, zagrażając niewielkiej rodzinie Royal. Dzieci nie
musiały cierpieć za grzechy rodziców.
– Mam nadzieję, że sobie to wszystko poukładasz, kochasiu.
Royal zasługuje na kogoś, kto będzie przy niej trwał i doceni te
wszystkie cudowne rzeczy, które ze sobą wnosi. Nie wiem, jakim
cudem udało się to byłemu przestępcy, ale widziałem już gorsze
rzeczy.
Przejechałem ręką po twarzy, czując narastający ból w piersi.
Nie mogłem niczego poukładać i przez to sytuacja wydawała się
beznadziejna. Kiedy Dom wreszcie doczłapał się do drzwi,
krzyknąłem za nim:
– Opiekuj się nią!
Zerknął na mnie przez ramię z ponurą miną.
– Jak zawsze. – I z tymi słowami wyszedł z baru, a ja
poczułem się jeszcze gorzej.
Na końcu tego, jak mi się wydawało, najdłuższego tygodnia
w moim życiu, odwiedził mnie jeszcze jeden niespodziewany gość.
Miałem ochotę powiedzieć wszystkim, żeby dali mi święty spokój
i pozwolili opłakiwać stratę, która miała mnie prześladować do
końca życia. To było dzień po tym, jak Royal przestała dzwonić,
byłem więc wystarczająco pobudzony i wkurzony na siebie i
okoliczności. Nigdy nie narzekałem na to, co mnie spotykało,
wiedziałem, że mam do wypełnienia pokutę, ale wyglądało na to,
że moje poświęcenie mogło mnie w końcu pociągnąć w dół.
Czułem się jak pusta skorupa. Jak cień człowieka, który
wykonuje codzienne czynności, ponieważ tego się od niego
oczekuje. Nie musiałem dłużej zastanawiać się nad tym, co jest
dobre, a co złe, ponieważ nic już nie zostało. Czułem, że bez niej,
bez jej światła i blasku nie ma chwili obecnej ani niczego. Byłem
zawieszony, podczas gdy świat wokół mnie kręcił się tak, jak
zawsze.
Przyszła na początku mojej zmiany. Miała na sobie ciemne
okulary i ogromny kapelusz, jakby nie chciała, by ktokolwiek ją
rozpoznał. Ale na to było już za późno. Matka Royal, kobieta,
która zaproponowała mi seks za pieniądze, usiadła za barem i
zdjęła okulary, patrząc na mnie przerażonym wzrokiem. Po tym,
jak widziałem je razem, nie mogłem uwierzyć, że nie zauważyłem
podobieństwa. Poza innym kolorem włosów Royal była niemal
kopią pięknej starszej kobiety.
Roslyn odchrząknęła i położyła ręce na blacie, jakby
potrzebowała solidnego oparcia, żeby utrzymać równowagę.
– Nie miałam pojęcia, że spotykasz się z Royal, kiedy
zaczęłam tu przychodzić. Opowiadała mi o barze, o tym, że jest tu
fajnie i przychodzi wielu atrakcyjnych młodych mężczyzn. Nigdy
nie mówiła konkretnie o tobie ani o tym, że spotyka się z kimś, kto
tu pracuje.
To wciąż nie usprawiedliwiało propozycji, którą mi złożyła.
To, czy byłem związanym z jej córką, czy nie, nie miało żadnego
znaczenia. Teraz, kiedy odszedłem, kiedy pierwszy raz w życiu
zrobiłem to, co należało, nie zadając przy tym żadnych pytań,
zrozumiałem konsekwencje swojej decyzji. Patrzyłem na matkę
Royal, która nerwowo wierciła się na krześle.
Owszem odszedłem, ale czemu to miało służyć, skoro ta
kobieta mogła nadal robić to, co robiła bez żadnych konsekwencji.
Wcześniej czy później, skrzywdzi Royal, a moja ofiara pójdzie na
marne.
Zignorowałem Roslyn i poszedłem przygotować drinka dla
stałego klienta. Dixie patrzyła na mnie uważnie, ale pomachałem
jej na znak, że wszystko w porządku. Potrzebowałem kilku chwili,
żeby zastanowić się nad kolejnym krokiem, paru sekund, żeby
sięgnąć do kapelusza po kilka starych sztuczek. Byłem
zaskoczony, że Roslyn potrzebowała aż tyle czasu, żeby tu wrócić.
Trzymałem na szali związek z jej córką i ona musiała o tym
wiedzieć. Na jej miejscu byłaby to pierwsza rzecz, jaką bym
zrobił. Może gdybym nie użalał się nad własną stratą i złamanym
sercem, sam bym do niej poszedł. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem,
było rozstanie z jedyną kobietą, na której mi zależało, tylko po to,
by jej bezmyślna matka mogła ją skrzywdzić, kiedy nie było mnie
przy niej, by ją pocieszyć.
Po piętnastu minutach trzymania jej w niepewności
podszedłem do miejsca, w którym siedziała. Oparłem ręce o bar i
nachyliłem się, mówiąc cichym głosem, przeznaczonym tylko dla
jej uszu.
– To, że nie wiedziałaś o mnie i Royal, nie usprawiedliwia
twojego zachowania. Zaproponowałaś mi pieniądze w zamian za
to, żebym poszedł z tobą do łóżka. Niezależnie od tego, czy spałem
wtedy z twoją córką, czy nie, tego typu zachowanie jest bardzo
niemądre. Pomyśl o swoim dziecku. Postaw na jej dobro i porzuć
obsesyjne pragnienie wzbudzania u mężczyzn zainteresowania.
Nawet gdyby nie chodziło o mnie, jak myślisz, co by Royal czuła,
gdyby dowiedziała się, co ty wyprawiasz? Oferowanie obcym
mężczyznom pieniędzy za seks jest bardzo ryzykowne. Nawet nie
wiesz, jak łatwo mógłbym ci zniszczyć życie, gdybym przyjął
twoją propozycję. Twoja córka jest policjantką, na miłość boską.
Mogłoby to zaszkodzić jej karierze i nie tylko. Zastanawiałaś się
kiedyś nad tym?
Roslyn skuliła się i zaczęła bawić się palcami.
– Nigdy celowo nie skrzywdziłam Royal.
Prychnąłem i odepchnąłem się od baru.
– Dokładnie. Może nie robiłaś tego celowo, ale twoje
samolubne i bezmyślne zachowanie ją krzywdzi i nie mówię tylko
o tym, co jest teraz. Myślisz, że podoba jej się to, że zmieniasz
facetów jak rękawiczki? Że gdy czujesz się samotna, zaczynasz
zachowywać się głupio i bezmyślnie? Myślisz, że lubi się o ciebie
martwić i zastanawiać, co kombinujesz, ponieważ nie potrafisz się
sama o siebie zatroszczyć? Masz dużo szczęścia, że ją masz, a
nigdy nie potrafiłaś tego docenić.
Zmrużyła oczy.
– Twierdzisz, że ty doceniałeś to, że ją miałeś, Asa?
Wzruszyłem ramionami.
– Zaczynałem doceniać. Od pierwszej chwili, kiedy ją
ujrzałem, wiedziałem, że jest wyjątkowa, że jest dla mnie za dobra,
i wiedziałem, że muszę korzystać z każdej sekundy, z którą z nią
spędziłem.
– Kochasz moją córkę? – wyszeptała i była jedyną osobą,
której zamierzałem na to pytanie odpowiedzieć.
– Tak. – I o dziwo, jak tylko to powiedziałem, poczułem, że
wreszcie się obudziłem.
Ayden miała rację. Dotychczas chodziłem jak we śnie, ale
dzięki temu, że pozwoliłem sobie pokochać Royal i pozwoliłem jej
odejść, obudziłem się. Z tym że teraz czułem jeszcze większy ból.
Nie mogłem dłużej tego znieść. Otępienie miało jednak swoje
plusy, ale wiedziałem, że nie wrócę już do tego miejsca. Musiałem
zostawić za sobą przeszłość. Nadeszła pora na przyszłość i
musiałem skupić się na tym, co było przede mną, tu i teraz.
Dotknęła ręką szyi, tak jak w czasie kolacji i zamrugała.
– I co teraz będzie?
Zazgrzytałem zębami i głośno wypuściłem powietrze.
– Teraz ty weźmiesz się wreszcie w garść. Masz jej pomóc
uporać się z tym rozstaniem, ponieważ wiem, że cierpi i jest
zdezorientowana. Przekonasz ją, że zasługuje na kogoś lepszego
niż ja, a jeśli kiedykolwiek dowiem się, że znowu próbowałaś
komuś płacić za seks, powiem o wszystkim Royal, a jeśli nie
będzie chciała mnie słuchać, powiem Domowi. Będzie cię
obserwował niczym jastrząb i nie pozwoli ci zrobić niczego
głupiego. Royal nigdy ci nie wybaczy, a Dom nigdy nie spuści cię
z oka i oboje o tym wiemy. Twoja córka cię kocha, ale to, co
robisz, jest niebezpieczne i niewybaczalne. Nie wytrzyma tego. Już
i tak ma dość twojego zachowania w stosunku do mężczyzn. Masz
się wziąć w garść albo ją stracisz. – Nie rzucałem słów na wiatr.
Bez problemu zrealizowałbym swoją groźbę i dałem jej to
wyraźnie do zrozumienia, kiedy wreszcie podniosła wzrok i
spojrzała mi w oczy.
– Dlaczego? Czemu to robisz, skoro mógłbyś powiedzieć jej
prawdę? Czemu dajesz mi drugą szansę, skoro mógłbyś się mnie
pozbyć i żyć długo i szczęśliwie?
Warknąłem na nią, ponieważ naprawdę chciałem, żeby już
sobie poszła.
– Robię to, ponieważ Royal kocha cię dłużej niż mnie. Robię
to, ponieważ ona potrzebuje matki bardziej niż chłopaka, i
wreszcie robię to, ponieważ nigdy nie myślałem, że będę w stanie
zrezygnować z głównej nagrody, kiedy już uda mi się ją zdobyć.
Robię to, ponieważ tak należy zrobić. – Bóg mi świadkiem, przed
spotkaniem Royal nigdy nie zrobiłbym tego, co należy.
Nie było nic do dodania. Zostawiłem Roslyn i miałem
nadzieję, że nigdy więcej jej nie ujrzę. Nie czekałem, żeby
zobaczyć, czy wstała i poszła. Do końca zmiany zająłem się pracą
niczym zombi… i w trakcie następnej… i następnej.
Minął kolejny tydzień, aż w końcu Rome zaciągnął mnie do
biura i kazał mi wziąć kilka dni wolnego. Powiedziałem mu, że
ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, był czas do namysłu.
Odparł, że to nie była sugestia, ale polecenie. Kazałem mu się
odchrzanić i wtedy sprawy potoczyły się błyskawicznie. Nie
pamiętam, kiedy siłą wyrzucił mnie z baru, wyzywając mnie od
najgorszych. Nie pamiętam, jak walnął mnie w głowę na tyle
mocno, że zaczęło mi brzęczeć w uszach. Doskonale za to
pamiętam, jak kazał mi się wziąć w garść, zanim naprawdę zrobi
mi krzywdę. To wystarczyło, bym oprzytomniał i ruszył do domu.
Spędziłem kilka dni w alkoholowym zamroczeniu, leżąc w
moim samotnym i pustym łóżku. Kto by pomyślał, że podjęcie
słusznej decyzji będzie bolało sto razy gorzej niż zrobienie czegoś
złego.
Byłem właśnie pod prysznicem, próbując zmyć z siebie
resztki otępienia i zastanawiając się, czy już zawsze będę odczuwał
taką pustkę, gdy usłyszałem dzwonek telefonu. Ponieważ wszyscy
moi przyjaciele i sprzymierzeńcy byli na mnie wkurzeni albo
celowo dali mi spokój, pomyślałem, że to mogła być Royal. Nawet
jeśli nie poddałbym się pokusie i nie odebrał telefonu, mógłbym
przynajmniej popatrzeć na jej ładną buzię na ekranie, podczas gdy
telefon wygrywałby piosenkę Black Angels You’re mine,
powodując jeszcze większy ból serca.
Wycierałem twarz ręcznikiem, kiedy wreszcie znalazłem
telefon i zatrzymałem się w pół kroku, ponieważ twarz, która
ukazała się na ekranie nie była tą, którą chciałem zobaczyć, ale tą,
której nie widziałem od tak dawna, że niemal zapomniałem jak
wygląda. Usiadłem na brzegu łóżka i odebrałem telefon.
– W co się tym razem wpakowałaś, mamo? – zapytałem
cierpkim głosem. Na razie, miałem serdecznie dość matek.
Wyglądało na to, że była na postoju dla ciężarówek. W tle
słychać było szalejący wiatr, odgłos klaksonów i wyjących
silników.
– W nic. Czemu zawsze mnie o to pytasz?
Jej akcent był silniejszy niż mój, a pytałem ją o to, ponieważ
odzywała się jedynie wtedy, gdy czegoś potrzebowała albo
wpakowała się w kłopoty. Najwyraźniej jabłko nie padło zbyt
daleko od jabłoni.
– Gdzie jesteś? – wymamrotałem i położyłem się na łóżku,
wpatrując się w sufit. Przez ostatnie kilka dni spędziłem sporo
czasu w tej właśnie pozycji.
– Niedaleko Chicago. Posłuchaj mnie. Właśnie dzwonili do
mnie z więzienia w Kentucky.
To nie mogło być nic dobrego.
– W związku z czym?
Krzyknęła coś, czego nie zrozumiałem, i wróciła do
rozmowy.
– W związku z twoim ojcem.
Mój ojciec był dla mnie niczym duch. Chociaż przez całe
życie o nim słyszałem, był kimś, kto istniał tylko teoretycznie i
kim mnie straszono, gdy zachowywałem się źle, ale nie było
żadnego namacalnego dowodu na to, że był prawdziwym,
żyjącym, oddychającym człowiekiem.
– Co z nim? Wypuścili go wreszcie i stęsknił się? –
Powiedziałem to z ironią, ponieważ nigdy go nie spotkałem, a
biorąc pod uwagę moją bujną przeszłość, to po nim
odziedziczyłem większość najgorszych cech. Jeśli o mnie
chodziło, mógł zgnić za kratami.
– Asa! – Matka warknęła i odeszła w inne miejsce, gdzie nie
musiała przekrzykiwać hałasu. – Twój ojciec od dłuższego czasu
chorował.
Wiedziałem, że powinienem coś poczuć po jej słowach, ale
nie miałem pojęcia co.
– Rozumiem.
Westchnęła i znowu wypowiedziała moje imię.
– Zeszłej nocy zmarł w więziennym szpitalu. Miał silny atak
serca. Nikt nie mógł mu pomóc.
I znowu nie wiedziałem, co powinienem czuć ani jakiej
reakcji po mnie oczekiwała.
– Rozumiem.
Matka zaklęła i wydawało mi się, że słyszę, jak
zniecierpliwiona tupie nogą.
– Asa, jesteś jego jedynym krewnym. Nigdy się nie ożenił, a
jego rodzice zmarli wiele lat temu. Był jedynakiem, a to oznacza,
że musisz pojechać do Kentucky i zająć się jego sprawami.
Jęknąłem i potarłem oczy.
– Mamo, był w więzieniu ponad trzydzieści lat. Co on może
mieć za sprawy? Niech państwo się tym zajmie. Nie jestem
zainteresowany powrotem. – Szczególnie ze względu na gościa,
którego nigdy nie poznałem. Faceta, w którego z pewnością bym
się zamienił, gdybym nie zadarł z pewną bandą motocyklistów.
– Powinieneś wiedzieć lepiej, synu. Nawet najbardziej
udręczona dusza ma kogoś, kto ją kocha. Twój ojciec popełnił
mnóstwo błędów, ale jego rodzina nigdy się od niego nie
odwróciła. Mieli piękną farmę zaraz za Woodward, na której ojciec
się wychował. Po jego śmierci ziemia i wszystko, co się na niej
znajduje, przejdzie na ciebie.
Zakląłem pod nosem i momentalnie usiadłem.
– Chyba sobie żartujesz.
– Naprawdę tak myślisz, Asa? – Wydawała się raczej
wściekła, że musi się tym zajmować. – Nigdy nie interesowali się
naszym związkiem ani tym, że się urodziłeś tuż przed tym, jak
poszedł siedzieć. Uważali, że jestem śmieciem i że to my
zrujnowaliśmy mu życie, ale nigdy się na niego nie wypięli.
– Czemu ja mam to dostać, a nie ty? Skoro nas nienawidzili,
czemu w ogóle mam cokolwiek dostać? – Może dlatego była taka
zła.
– Mówiłam ci, twój ojciec nigdy się nie ożenił. Ze mną też
nie. Byłam w jego papierach jako osoba do kontaktów, ponieważ w
chwili, gdy go aresztowali, mieszkaliśmy razem. Zadzwonili do
mnie i do jego prawnika, żeby powiedzieć nam o jego śmierci. –
Mruknęła coś pod nosem, ale po chwili zagłuszył ją hałas w tle. –
Wróć do domu, Asa. Pochowaj ojca, zobacz farmę. Zatrzymaj ją
albo sprzedaj. Tak czy siak, masz szansę rozpocząć nowe życie, tak
jak twoja siostra.
Rozłączyła się bez pożegnania, a ja wpatrywałem się w
telefon jak ogłuszony. Nie musiałem się dłużej martwić, jakie
powinienem żywić uczucia, ponieważ ogarnęły mnie wszystkie
naraz. Szczęście, złość, strach, smutek, dezorientacja… wszystko
wypłynęło na powierzchnię. Nie czułem się już pusty. Byłem
przepełniony tym wszystkim, czego unikałem w ciągu całego
swojego życia. Śmiałem się jak wariat, gdy rzuciłem telefon na
drugi koniec pokoju. Śmiałem się tak mocno, aż w końcu z moich
oczu popłynęły łzy i rozbolały mnie mięśnie brzucha. Myślałem,
że postradam zmysły, ale wiedziałem, że jedyną rzeczą, jaką
mogłem zrobić, to wsiąść w najbliższy samolot do Kentucky.
Kiedy usłyszałem na schodach werandy jej kroki, nie
musiałem podnosić wzroku, by wiedzieć, że odnalazła mnie
siostra. Zawsze zjawiała się wtedy, gdy jej najbardziej
potrzebowałem. Początkowo wyjechałem z Denver, nie mówiąc
nikomu ani słowa. Nie powiedziałem Rome’owi, że wyjeżdżam, i
nie zadzwoniłem do Ayden, żeby powiedzieć jej o tym, co się
stało. Ale kiedy wysiadłem z samolotu i znalazłem się w biurze
adwokata ojca, zmieniłem zdanie. Zalała mnie fala wiadomości,
decyzji, które musiałem podjąć, i zrozumiałem, że sam nie dam
rady zamknąć tych drzwi. Potrzebowałem pomocy Ayden.
Zadzwoniłem do swojej młodszej siostry i powiadomiłem ją
o wszystkim, a ona oczywiście zbeształa mnie za to, że
próbowałem się tym zająć sam. Gdy tylko odłożyłem słuchawkę,
wiedziałem, że zjawi się w miejscu, do którego oboje nie
chcieliśmy wracać.
Zadzwoniłem do Rome’a i pokrótce opowiedziałem mu o
sprawie. Przyjął to bardzo spokojnie i powiedział, żebym się nie
śpieszył. Przypomniał mi też, że był przy mnie, podobnie jak cała
reszta, gdybym czegoś potrzebował, i kazał mi o tym nie
zapominać. Powiedziałem, że dawno przestałem liczyć na coś
dobrego w swoim życiu i że dam mu znać, jak się sprawy mają.
Ayden potrzebowała dwóch dni, żeby dotrzeć z Austin do
Woodward. W trakcie tych dwóch dni zgodziłem się na kremację
obcego mężczyzny, który był moim ojcem, i odziedziczyłem
czterdzieści hektarów plantacji tytoniu, która zajmowała spory
obszar wysokiej jakości ziemi w Kentucky. Posiadłość była piękna.
Wyglądała jak z pocztówki, wraz z dużym białym domem i stajnią
dla koni. Przypominała miejsca, do których się zakradałem, kiedy
mieszkałem w przyczepie. I cały czas tu była. Stara i ważna, i nie
mogłem uwierzyć, że należała do mnie. Nie mogłem uwierzyć, że
coś dobrego pojawiło się w ponurym miejscu z mojej przeszłości.
Buty Ayden stukały na drewnianych schodach, które
prowadziły na elegancką werandę domu. Nie podniosłem wzroku.
Zamknąłem oczy, kiedy usiadła obok mnie na najwyższym
stopniu, wsuwając mi rękę pod ramię i opierając głowę na moim
ramieniu.
– Dziwię się, że Jet pozwolił ci tu przyjechać samej.
Przechyliłem nieco głowę, żeby jej dotknąć. Jako dzieci
nigdy tego nie robiliśmy. Nie byliśmy tak po prostu ze sobą.
Zawsze musieliśmy walczyć o przetrwanie, nie było czasu, żeby
cieszyć się życiem i napawać widokiem.
– On tu nie pasuje – wyszeptała lekko zachrypniętym głosem
i nie mogłem nie przyznać jej racji.
– To prawda.
Siedzieliśmy w ciszy, nie mogąc się nadziwić, że byliśmy w
miejscu, które było poza naszym zasięgiem, gdy byliśmy dziećmi.
To było zbyt surrealistyczne i równie niepojęte zarówno dla niej,
jak i dla mnie.
– I co zamierasz zrobić? – Znałem Ayden na tyle dobrze, że
wiedziałem, że nie pyta o farmę.
Ponownie zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Była
jedyną osobą, której zamierzałem powiedzieć prawdę, której
ufałem na tyle, by opowiedzieć całą tę ponurą historię.
Wiedziałem, że moja siostra dochowa tajemnicy i ochroni kobietę,
na której tak bardzo mi zależało, więc wszystko jej
opowiedziałem. O matce Royal, jej propozycji, o tym, że musiałem
zdecydować, czy okłamać jedyną dziewczynę, którą kiedykolwiek
kochałem, po to, by z nią być, czy też powiedzieć jej prawdę i ją
skrzywdzić, niszcząc jej świat. Wiedziałem, że Ayden zrozumie
moją sytuację i kiedy historia nabrała tempa, usłyszałem, jak
wzdycha i cicho przeklina pod nosem. Opowiedziałem jej o
gierkach, które lubiłem prowadzić, głównie dlatego, że nie
mogłem się powstrzymać, i o tym, że Royal za każdym razem je
ucinała. Przyznałem, że przestałem już zwracać uwagę na jej
odznakę i nie bałem się tego, że mógłbym zakochać się w
policjantce, ponieważ wiedziałem, że nie wrócę już do miejsca, w
którym byłem zagrożeniem dla siebie lub innych. Miłość do Royal
dała mi dość sił, by zostawić za sobą przeszłość i przestać
przewidywać przyszłość. Byłem skupiony na tym, co było tu i
teraz.
Kiedy skończyłem i wyrzuciłem z siebie te wszystkie słowa,
zauważyłem, że po policzku Ayden ciekną łzy. Pokreciła głową i
nachyliła się, wycierając mokry policzek o moją koszulę, co mnie
rozbawiło.
– Widzę, jak lśnisz – powiedziała tak cicho, że niemal jej nie
słyszałem.
Mówiła o dobru i w końcu pomyślałem, że może ma rację.
– Pozwoliłem ojca skremować. Mam zamiar zabrać jego
prochy na pole i tam je rozsypać. Potem zadzwonię do prawnika i
każę mu zebrać wszystkie oferty, które pojawiły się od śmierci
rodziców ojca. Okazuje się, że posiadłość cieszy się sporym
zainteresowaniem i ludzie z okolicy od dawna czekają, aż pojawi
się na rynku.
Odchrząknęła.
– Jesteś pewien, że nie chcesz jej zatrzymać? Jest piękna.
Roześmiałem się gorzko.
– Ale nie jest moja. Nie pasuję tu, poza tym oboje wiemy, że
piękno to nie wszystko. Pieniądze, o których mówił prawnik, są
bardzo przyzwoite. Mógłbym spłacić swoje długi w szpitalu.
Mógłbym dać ci dość pieniędzy, byś zapłaciła za szkołę. – Uniosła
do góry głowę, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami.
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. – Mógłbym przyjąć
propozycję Rome’a i zostać jego wspólnikiem w interesach.
Mógłbym podszykować novę. Mógłbym też pomyśleć o własnej
knajpie i wynieść się z mojej nory. Wystarczyłoby na to, by zacząć
wszystko od nowa.
– Wow… to wszystko za parę chwastów?
Roześmiałem się.
– Widać, że dawno nie było cię na wsi. Zrobiłaś się
prawdziwym mieszczuchem.
Wzruszyła ramionami.
– To prawda, ale nadal z dumą noszę swoje botki. –
Roześmialiśmy się oboje. W końcu odezwała się głosem, który
ścisnął mi serce. – Chcę, żebyś zrobił to, co cię uszczęśliwi.
To samo powiedziałem jej, kiedy oznajmiła, że wyjeżdża z
Denver i przeprowadza się do Austin, żeby spędzać więcej czasu z
Jetem.
– Próbowałem szczęścia, ale mi nie wyszło.
Westchnęła i oboje wstaliśmy z miejsca. Podniosłem urnę,
która stała na schodku obok moich stóp, i uniosłem brwi. Pokiwała
poważnie głową i ruszyła za mną, kiedy poszedłem w stronę pola z
tytoniem.
– Nie możesz tak zostawić tej sprawy z Royal, Asa. Oboje
zasługujecie na coś więcej, a ona jest bystra. Kiedy serce
przestanie ją boleć, sama do wszystkiego dojdzie.
Może i zasługiwaliśmy na coś więcej, a Royal pewnie
zrozumie, co się stało, ale na razie nie wiedziałem, jak to naprawić.
Objąłem Ayden ramieniem i w milczeniu ruszyliśmy w stronę pola,
żeby raz na zawsze zamknąć drzwi od przeszłości i wszystkich
złych rzeczy i demonów, które tam mieszkały. Nie było już
przeszłości ani przyszłości. Liczyło się tylko to, co jest tu i teraz. I
chociaż czułem się okropnie, nie chciałem być w jakimkolwiek
innym miejscu.
ROYAL
W pierwszym odruchu chciałam znaleźć się pod drzwiami
Asy pięć minut po tym, jak mnie zostawił i zażądać wyjaśnień.
Potem chciałam skulić się w kulkę i płakać, ponieważ nawet jeśli
była to jedna z jego kolejnych gierek, miałam tego dość.
Skończyło się na tym, że wydzwaniałam do niego każdego dnia
przez cały tydzień, modląc się w duchu, by odebrał albo zjawił pod
moim drzwiami z jakąś cudowną wymówką na ustach, która by
wszystko zmieniła. W tym czasie ukrywałam się w mieszkaniu
Dominica albo leżałam w łóżku z Santą u boku, która próbowała
przemówić mi do rozsądku. Nie pomagało też to, że moja matka
nie dawała mi spokoju, jakby ubiegała się o tytuł matki roku. Cały
czas pytała, jak się czuję, albo mówiła, że świat się na nim nie
kończy, że taki facet jak Asa nie był wart ani jednej sekundy
mojego życia, a co dopiero tak ogromnej rozpaczy. Próbowała
mnie rozweselić, ale udawało jej się mnie jedynie jeszcze bardzie
rozzłościć.
Byłam zrozpaczona i wściekła przede wszystkim dlatego, że
wiedziałam, że stało się coś, czego nie rozumiałam. Coś co
sprawiło, że ode mnie odszedł, a ja musiałam dowiedzieć się, co to
było, jeśli kiedykolwiek miałam zrozumieć, dlaczego Asa celowo
wyrwał mi serce, po czym oddał je z powrotem.
Kiedy stało się jasne, że nie ma zamiaru odbierać moich
telefonów, wylałam ostatnie łzy i doszłam do wniosku, że mam
dość. Dość zachodzenia w głowę, jakie były jego powody. Dość
usprawiedliwiania jego zachowania. Dość rozpaczania po
mężczyźnie, który od samego początku zapowiadał, że mnie
skrzywdzi. Trzeba przyznać, że dotrzymał słowa.
Zgarnęłam wszystko, co czułam, w maleńką kulkę i robiłam,
co mogłam, by nie zwracać na nią uwagi, rzucając się w wir pracy.
Zapomniałam o jedzeniu. Zapomniałam o Domie. Zapomniałam o
siłowni. Dom, praca, dom, praca i znowu praca. Mój nowy partner
cały czas pytał, czy wszystko w porządku, a ja go zbywałam. Na
szczęście w tym czasie, kiedy postanowiłam zostać
bezuczuciowym androidem, nasz pułkownik wybrał mnie i
Barretta do specjalnego zespołu badającego serię włamań do
punktów medycznych z marihuaną, które wyrosły w Denver jak
grzyby po deszczu, odkąd narkotyk ten został w naszym stanie
zalegalizowany. Była to dla mnie doskonała wymówka, żeby o
wszystkim zapomnieć i zbyć każdego, kto sprawdzał, co u mnie
słychać. Rzuciłam się w wir pracy i udawałam, że nigdy nie
poznałam Asy Crossa.
Wszystko szło jak po maśle… poza tym, że nabawiłam się
wrzodów, budziłam się w środku nocy zalana łzami, a serce bolało
mnie tak mocno, jakby ktoś zacisnął wokół niego pięść. Udawałam
jednak na tyle dobrze, że matka w końcu dała mi spokój, a Dom
przestał mi grozić, że zamieszka na mojej kanapie, dopóki nie
dojdę do siebie. Kłamstwo łatwo padało z moich ust. Powtarzałam
je tyle razy, że kiedy się budziłam, sama zaczynałam w nie
wierzyć.
Wypracowałam w sobie mechanizm abnegacji, godząc się z
tym, że odtąd tak będzie wyglądało moje życie, kiedy którejś nocy
zjawiła się u mnie Santa z butelką wina i zdumiewającymi
wieściami. Przy pierwszym kieliszku powiedziała mi, że Nash
złożył Asie wizytę i wrócił z wiadomością, że jasnowłosy barman
wyglądał i czuł się okropnie. Przy drugim poinformowała mnie, że
Cora dała jej do zrozumienia, że Rome zmusił Asę, by ten wziął
kilka dni urlopu, ponieważ był w opłakanym stanie. A przy trzecim
oznajmiła, że ojciec Asy zmarł w więzieniu, więc ten wrócił do
Kentucky, żeby zająć się jego sprawami. Wspomniała też, że
dzisiaj miał się po raz pierwszy stawić w barze po dłuższej
przerwie, więc kilku chłopaków wybierało się, żeby sprawdzić, co
u niego. Upiłam zaledwie kilka łyków wina, ponieważ byłam zbyt
zaaferowana wieściami o moim brązowookim uwodzicielu i
zupełnie zapomniałam o tym, że trzymam w ręku niemal pełen
kieliszek.
Wiadomość o ojcu Asy tak mnie zelektryzowała, że niemal
wypuściłam kieliszek z rąk. Nie chciałam o nim myśleć. Nie
chciałam czuć współczucia ani wiedzieć, jak się czuje, chociaż te
właśnie uczucia mnie ogarnęły. Dokończyłyśmy butelkę i Santa
mocno mnie objęła, mówiąc, że nie było nic złego w tym, że
cierpiałam z powodu kogoś, kogo cały czas kochałam. Miałam
ochotę przerwać arktyczne koło, którym się otoczyłam, zalać się
łzami i popaść w histerię. Pół minuty po tym, jak Santa wróciła do
siebie, chwyciłam klucze, które choć raz leżały na swoim miejscu,
i wybiegłam, kierując się w stronę SUV-a. Działałam jak automat.
Asa nie dał mi żadnego sygnału, że chce się ze mną widzieć, że w
ogóle myślał o naszym rozstaniu, ale coś mnie do niego ciągnęło.
Działał jak magnes, przyciągając mój wewnętrzny kompas.
Tuż po północy zaparkowałam na wyjątkowo opustoszałym
parkingu. Kiedy wyskoczyłam z wozu, zauważyłam Dixie i
nowego ochroniarza, którzy akurat wychodzili z budynku. Urocza
kelnerka zatrzymała się, gdy mnie zauważyła, i dała znać
potężnemu, onieśmielającemu mężczyźnie, by poszedł dalej.
Obejrzał mnie od stóp do głów i odszedł w stronę groźnie
wyglądającego motocykla, który wydał z siebie równie groźny ryk,
gdy mężczyzna odpalił silnik. Dixie zaplotła jeden ze swoich
rudych kosmyków wokół palca i uśmiechnęła się do mnie słodko.
– Wszyscy go dziś odwiedzili, żeby sprawdzić, jak się czuje.
Wcale się nie dziwię, że jesteś ostatnia w kolejce.
Zagryzłam wargę i przestąpiłam z nogi na nogę.
– Co z nim?
Wzruszyła ramionami i machnęła ręką.
– To Asa, więc trudno wyczuć. Myślę, że cieszy się, że
wrócił do domu, ale cokolwiek się między wami wydarzyło, wciąż
leży mu na sercu. Nieźle to ukrywa, ale od dawna z nim pracuję,
więc widzę. Nie ma już tego blasku w oczach.
Głośno wciągnęłam powietrze i z całej siły splotłam palce.
– Chciałam się tylko upewnić, czy wszystko u niego w
porządku. Wiem, że nie był blisko związany z ojcem, ale…
Pokiwała głową.
– Myślę, że ucieszy się na twój widok. Wieczór był dość
spokojny. W barze zostali tylko Rowdy i Zeb, ale oni też wyszli
jakieś dziesięć minut przede mną i Churchem. Pewnie szykuje się,
żeby pozamykać, więc jeśli chcesz do niego zajrzeć, musisz się
pośpieszyć. – Wyciągnęła rękę i lekko mnie uścisnęła. – Nie wiem,
czemu zrobił to, co zrobił, Royal, ale wiem, że jest przez to
nieszczęśliwy i cierpi tak samo, jak ty.
– Szkoda, że nie czuję się przez to lepiej.
Westchnęła ze współczuciem i pomachała mi na pożegnanie,
kierując się w stronę małego sportowego samochodu. Ręce mi się
trzęsły, kiedy otwierałam drzwi do baru. Nie wiedziałam, czy to
lepiej, że był sam, czy może lepiej by było, gdybym zobaczyła go
po raz pierwszy, od czasu gdy mnie zostawił, w otoczeniu innych
ludzi. Doszłam jednak do wniosku, że jeśli się rozkleję i zaleję
łzami albo zrobię z siebie idiotkę, on będzie jedynym świadkiem, a
widział mnie w gorszym stanie.
Światła wciąż były włączone. Szafa grająca wygrywała jakąś
nieznaną mi piosenkę. Asa stał za barem, ale odwrócił się, żeby
zobaczyć, kto wszedł. Pomyślałam, że Dixie nie miała racji. Jego
oczy lśniły jaśniej niż słońce i wiszące na ścianie za nim neony.
Był lśniącym złotym światłem, wszystkim, czego kiedykolwiek
pragnęłam. Wpatrywał się we mnie, a ja nie mogłam ruszyć się z
miejsca.
Wyglądał trochę niechlujnie. Był szczuplejszy, a jego
zazwyczaj krótkie, jasne włosy wiły się na karku w niesfornych
lokach, przez co wyglądał jeszcze przystojniej. Jego twarz zdobił
złoty zarost, a w miejscu, gdzie zazwyczaj gościł zalotny
uśmieszek, były głębokie bruzdy. Wzięłam głęboki oddech i
powiedziałam sobie, że mimo że mnie skrzywdził i być może
znowu grał w jakąś brudną grę, byłam na tyle dorosła, by upewnić
się, że nic mu nie jest. Mogłam żyć bez Asy Crossa, chociaż wcale
tego nie chciałam. Kiedy ruszyłam w stronę baru, zauważyłam, że
zesztywniał i oparł się po drugiej stronie z szeroko rozłożonymi
rękoma.
– Co ty tu robisz, Red?
Nie wydawał się wkurzony tym, że tu byłam, ale nie
wyglądał też na szczęśliwego.
Podeszłam do baru i odstawiłam na bok kilka stołków, żeby
stanąć naprzeciwko niego, opierając się na drewnianym blacie.
– Słyszałam o twoim ojcu i chciałam zobaczyć, jak sobie
radzisz.
Wpatrywał się we mnie bez słowa, odepchnął od baru i
odwrócił, żeby sięgnąć po szklanki, do których nalał trochę
bursztynowego płynu. Wciągając w nozdrza mulisty, ciężki
zapach, domyśliłam się, że to whisky. Policzki mi zapłonęły i nie
mogłam złapać tchu, kiedy przypomniałam sobie ostatni raz, gdy
wspólnie piliśmy w tym barze whisky. Przesunął w moją stronę
szklankę, a ja niepewnie zacisnęłam na niej palce.
– Każdego dnia czuję się jak kupa gówna, ale to nie ma nic
wspólnego ze śmiercią mojego ojca.
Jego brutalna szczerość po miesiącu milczenia ścięła mnie z
nóg. Zacisnęłam zęby i poczułam, jak ogarnia mnie gniew.
– Ja nigdzie nie wyjechałam, Asa.
Bardziej niż czegokolwiek innego na świecie chciałam, żeby
się wytłumaczył. Chciałam, żeby otworzył usta i wszystko
naprawił, ale on tego nie zrobił. Wpatrywaliśmy się w siebie bez
słowa.
Sięgnął po własną szklankę i podniósł ją do ust. Kiedy
przełknął bursztynowy płyn, dostrzegłam w jego oczach błysk
wspomnień, ale dalej wpatrywał się we mnie w milczeniu.
Zdawałam sobie sprawę, że to nas nigdzie nie zaprowadzi.
Nie miał zamiaru się poddać i przerwać milczenia. A ja nie
mogłam znieść tego, jak oblizuje usta i wpatruje się we mnie jak
skazaniec czekający na ostatni posiłek. Czułam, że zaraz wejdę na
bar i albo uderzę go w twarz, albo na niego wskoczę… albo jedno i
drugie. Żadna z tych czynności nie dałaby mi jednak spokoju
ducha, skoro on wciąż zamierzał być taki tajemniczy. Odsunęłam
nietkniętego drinka i przymknęłam oczy.
– A więc to już koniec? – Usłyszałam we własnym głosie
cierpienie.
Wydał z siebie gardłowy dźwięk, a ja otworzyłam oczy.
Oparł się o bar, a ja zrozumiałam, o czym mówiła Dixie. W jego
oczach nie było blasku ani metalicznej poświaty. Jego wzrok
wydawał się pusty, w kolorze nudnego brązu, jak u każdego innego
faceta… ale Asa zdecydowanie był inny.
– Tak, to koniec. – Brzmiało to tak, jakby słowa z trudem
przecisnęły mu się przez gardło.
Odgarnęłam włosy i objęłam się w pasie. Znowu sprawił, że
miałam ochotę się do kogoś przytulić.
– Byłeś wart każdej chwili rozpaczy. Chcę, żebyś to wiedział.
– Chciałam, żeby wiedział, że chociaż mnie zniszczył, wspólnie
spędzony czas był tego wart. Był wypełniony chwilami, które będę
pamiętać do końca życia. Na chwilę odwrócił wzrok i schylił
głowę, wpatrując się w blat.
– Ty też, Royal. – I to wszystko. Koniec, podczas gdy
wystarczyło jedno słowo z jego strony i można było wszystko
naprawić.
Boże, on zabije moje serce i będzie to zbrodnia, która ujdzie
mu na sucho. Odwróciłam się, żeby odejść. On również się
odwrócił, nie chcąc patrzeć, jak odchodzę, kiedy nagle otworzyły
się drzwi wejściowe, a do środka wpadł potargany młody
człowiek.
Spędziłam dość czasu, patrolując ulice, żeby rozpoznać
narkomana na głodzie, a ten gość był wyjątkowo nakręcony.
Dygotał, był zlany potem, a jego oczy nerwowo rozglądały się
wokół baru. Miał na sobie brudne, podarte dżinsy i bluzę z
kapturem zapiętą pod samą szyję, mimo że zaczynało się lato i na
zewnątrz było co najmniej osiemnaście stopni. Posłałam Asie
zaalarmowane spojrzenie, ale on wpatrywał się w intruza z groźną
i obojętną miną.
– Avett już tu nie pracuje, Jared. Została zwolniona z twojego
powodu. – Jego głos brzmiał spokojnie, ale akcent był bardzo
wyraźny i wiedziałam, że próbuje chłopaka przestraszyć.
Ćpun spoglądał to na mnie, to na Asę i zrobił kilka
chwiejnych kroków w stronę baru. Jego skóra miała niepokojąco
żółty odcień, a źrenice były tak rozszerzone, że tęczówki niemal
nie miały koloru wypełnione niepokojącą, mroczną czernią.
– To bar jej starego. Ma prawo do tych pieniędzy. Ty i ten
głupi wojskowy zabraliście to, co jej się należy. A więc to nie była
z jej strony żadna kradzież.
Asa prychnął i skrzyżował ręce na piersi. Chciałam mu
powiedzieć, że gość był zbyt naćpany, żeby z nim dyskutować czy
próbować go onieśmielić fizycznie, ale wiedziałam, że stanowi
poważne zagrożenie. Żaden narkoman nie wchodził sobie, ot tak, z
ulicy, żeby uciąć sobie pogawędkę.
– Tak, a co z towarem, który wziąłeś od swojego dostawcy,
przez co zjawili się tamci goście i dali jej nieźle w kość? To
pewnie też nie była kradzież? Mogli ją przez ciebie zabić.
Nie można przemówić narkomanowi do rozsądku i
wiedziałam, że Asa zdaje sobie z tego sprawę. Przesunęłam się
trochę, żeby mieć Jareda na oku, a jednocześnie żeby widzieć Asę
w lustrze nad barem. Przechylił głowę w bok, dając mi znać, bym
przeszła na zaplecze. Zmrużyłam lekko oczy i delikatnie
pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, że nic z tego.
Codziennie miałam do czynienia z ludźmi pokroju Jareda i byłam
uzbrojona. Miałam przy sobie broń, której mogłam użyć, gdyby
wymagała tego sytuacja.
– To był błąd. Nie chciałem, by ktokolwiek ją skrzywdził. –
Chłopak jeszcze bardziej zbliżył się do baru, skupiając wzrok
wyłącznie na Asie.
– Cóż, ale została skrzywdzona, i to przez ciebie i twój nałóg.
– Ona mnie kocha. – Ćpun potarł ręką twarz, a ja
momentalnie się wyprostowałam, gdy drugą rękę sięgnął do
kieszeni bluzy. Wsunęłam rękę do torebki. Nie miałam zamiaru
ryzykować.
– Tak, i dzięki temu skończy kiedyś z kulką w głowie.
Chcesz działkę, w porządku, ale nie wciągaj w to swojej
dziewczyny.
Narkoman zaklął pod nosem, a na jego twarz wystąpił
brzydki rumieniec. Kiedy wrzasnął w stronę baru, na jego ustach
pojawiła się piana, jak u wściekłego psa:
– Nie masz o niczym pojęcia!
Asa się roześmiał. Gdybym była bliżej, kopnęłabym go za to,
że denerwował tego nieprzewidywalnego typa. Wiedziałam, że
robi to celowo, ale co z tego.
– Wiem o tym więcej, niż ci się wydaje. – Ostrzegawczy ton
Asy był pełen wspomnień.
Jared stanął w miejscu i przejechał ręką po ustach. Jego
wzrok powędrował w moją stronę, potem znowu w stronę Asy.
Głośno wypuściłam powietrze, kiedy wyciągnął z kieszeni mały
czarny pistolet. Skierował lufę prosto w pierś Asy i świat się
zatrzymał. Wszystko skupiło się na lufie pistoletu.
Widziałam, jak Asa uniósł brwi i zacisnął usta, ale poza tym
nie poruszył się ani o milimetr.
– A teraz dasz mi wszystko, co masz w kasie, co do centa.
Zabiorę forsę, moją panią i zniknę z miasta.
Do diabła. Narkotyki i desperacja nie były najlepszą
mieszanką. Widziałam, jak Asa uniósł wzrok, wpatrując się we
mnie nad głową ćpuna.
– Avett wie, że tu jesteś?
Mogłam się założyć, że odpowiedź go nie uszczęśliwi.
Jared roześmiał się i zaczął wymachiwać bronią.
– Daj mi tę forsę.
Asa powoli odwrócił się w stronę kasy, zasypując Jareda
pytaniami o jego dziewczynę. Czułam rosnącą złość i napięcie.
Rozmowa z kimś, kto był pod wpływem narkotyków, była zawsze
ryzykowna. Rozmowa z kimś, kto był pod wpływem narkotyków i
próbował znaleźć wyjście z sytuacji, w której się znalazł, sprawiła,
że znowu znalazłam się z Dominikiem w tamtej alejce, w której
wszystko poszło nie tak. Nie chciałam powtórki z tamtej nocy. Nie
miałam zamiaru patrzeć, jak Asa zostaje ranny. Poruszając się
wolno, niczym lodowiec, wysunęłam broń z torebki, uważając, by
nie wydać przy tym żadnego dźwięku i nie zdradzić się żadnym
ruchem, który mógłby przykuć uwagę Jareda.
– To ty nasłałeś na mnie starego Avett czy to ten wojskowy?
Patrzyłam, jak Jared wycelował pistolet w tył głowy Asy,
który odwrócił się, żeby zająć się kasą. Ręce ćpuna się trzęsły,
narkotyki sprawiły, że cały chodził, ale biorąc pod uwagę
niewielką odległość, nie było szans, by spudłował, gdyby
zdecydował się pociągnąć za spust. Asa zatrzymał się, ale nie
otworzył kasy. Po chwili lekko odwrócił głowę i zauważyłam jego
szeroko otwarte oczy, gdy dostrzegł wycelowany w siebie pistolet.
– Co to za różnica? Każdy ojciec ma prawo stanąć naprzeciw
dupka, który skrzywdził jego córkę. Poczekaj tylko, aż się dowie,
że próbowałeś obrabować jego bar. Kiedy Brite się dowie, nie
będzie takiej nory, w której mógłbyś się schować.
Asa drażnił się z nieprzewidywalnym człowiekiem, co robiło
się bardzo niebezpieczne, ale ja nie miałam zamiaru czekać, aż
przekroczy linię. Z hukiem upuściłam torebkę na podłogę, kierując
na ćpuna własną broń. Jared otworzył szeroko oczy, odsuwając
natychmiast pistolet od Asy i kierując go w moją stronę. Nie
zareagowałam ani nie odwróciłam wzroku, nawet wówczas gdy
Asa warknął moje imię, jakby rzucał przekleństwo.
– Jared, musisz mnie posłuchać i rzucić broń.
– Co to ma, do diabła, znaczyć? – Wydawał się
przestraszony, co nie było dobrym sygnałem.
– Odłóż broń, Jared. – Starałam się, by mój głos brzmiał
spokojnie, aby przykuć jego uwagę.
– Kim ty, do licha, jesteś?
– To nie ma znaczenia. Ważne jest to, że wszyscy chcemy
wyjść stąd cali.
– Spadaj, paniusiu.
Usłyszałam, jak Asa jęknął i zauważyłam, że Jared odwraca
się w jego stronę, gdy nagle na zewnątrz rozbrzmiały syreny. Jared
spoglądał to na mnie, to na Asę, który tylko wzruszył ramionami i
pokazał mu swój telefon. Zamiast otworzyć kasę, zadzwonił pod
911.
– Przykro mi, stary, ale nie pozwolę ci okraść tej knajpy.
Jared zawył jak ranne zwierzę i skierował broń prosto na Asę.
Wiedziałam, że naciśnie spust, więc nie wahałam się ani chwili i
odpaliłam swoją broń. Huk obu wystrzałów był ogłuszający i
sprawił, że zaczęło mi brzęczeć w uszach, a w nosie zakręciło mi
się od prochu. Jakaś butelka się roztrzaskała, a Asa przeskoczył
przez bar i rzucił się na Jareda, powalając go na ziemię. Nie
celowałam tak, żeby zabić młodego mężczyznę, tylko tak, żeby
rzucił broń. Pistolet leżał na ziemi przy nogach Jareda, który
próbował wyrwać się z mocnego uścisku Asy. Na jego ramieniu
widoczna była krwawiąca rana.
Podeszłam, żeby odsunąć od niego broń, i w tym momencie
otworzyły się drzwi i kilku moich współpracowników wpadło do
budynku. Położyłam na podłodze własny pistolet i podniosłam do
góry ręce, wiedząc, że potrzebowali paru chwil, żeby zorientować
się, kto jest kim. Na szczęście jeden z policjantów był w akademii
policyjnej ze mną i z Domem, więc opuściłam ręce i szybko
zdałam mu relację z tego, co się wydarzyło. Wiedziałam, że czeka
mnie kolejne dochodzenie, ponieważ brałam udział w strzelaninie
poza czasem pracy, ale na szczęście w barze były kamery i był
wiarygodny świadek, nie obawiałam się więc o wynik tego
śledztwa. Upewniłam się, że rozumieją, że Asa jest ofiarą, a nie
podejrzanym, ponieważ gdyby zaczęli grzebać w jego przeszłości,
wzbudziłoby to więcej podejrzeń, niż wymagała tego sytuacja, a
on już wiele razy został oskarżony o coś, czego nie zrobił.
Siedziałam na barowym stołku, zdając relację jednemu z
detektywów, a Asa siedział obok mnie, przedstawiając własną
wersję. Nie wiem, kiedy to się stało, ale w którymś momencie
wziął mnie za rękę. Zaplótł palce wokół moich palców i poczułam
na nadgarstku jego bijące tętno. Nawet jeśli to był koniec naszego
związku, byłam wdzięczna, że nic mu się nie stało.
– Czy któreś z was zna tę dziewczynę? – Detektyw, który
rozmawiał z Asą, spojrzał na nas, zadając to pytanie. Przysunęłam
się do Asy, przylegając do niego bokiem.
– Jaką dziewczynę? Jared był tu sam.
– Może wszedł do budynku sam, ale nie przyjechał sam.
Przed budynkiem czekała jakaś dziewczyna w nieźle odpalonym
samochodzie. Mówiła, że tylko na niego czeka, że przyszedł
przeprosić za coś, co kiedyś zrobił, ale to jednak brzmi dość
podejrzanie. Czy jakikolwiek ćpun przychodzi przepraszać w
środku nocy?
Asa westchnął.
– Czy ona ma różowe włosy?
Detektywi wymienili spojrzenia.
– Tak.
– To jego dziewczyna. Ten bar należał kiedyś do jej ojca.
Przez Jareda zachowuje się dziwacznie i robi głupie rzeczy.
Pewnie nie miała pojęcia, że chłopak zamierza obrobić bar.
– Siedziała w samochodzie z włączonym silnikiem podczas
napadu z bronią w ręku. Zostanie oskarżona o współudział.
Asa zesztywniał.
– Nie róbcie tego. Naprawdę nie sądzę, by wiedziała, w co
się pakuje.
Ścisnęłam go za rękę.
– Muszą postawić jej zarzuty, Asa.
Głośno wciągnął powietrze.
– Brite chyba oszaleje.
Jeden z detektywów prychnął.
– To nie pierwsza dziewczyna, która wpakowała się w
kłopoty z powodu faceta. Załatwcie jej dobrego adwokata i
módlcie się za nią.
Asa zaklął, a detektyw zadawał kolejne pytania, podczas gdy
ekipa techniczna skończyła robić zdjęcia i pomiary. Zajęło to kilka
godzin, i kiedy w końcu byliśmy sami, zaczynało już świtać. Asa
wyglądał na wykończonego i jeszcze bardziej zmęczonego, niż
wtedy, gdy weszłam do baru, co wydawało się lata świetlne temu.
Położyłam głowę na jego ramieniu i zapytałam:
– Wszystko w porządku?
Roześmiał się, ale zabrzmiało to szorstko.
– Tak, ale nie mam pojęcia, jak wytłumaczę to wszystko
Rome’owi, ani tym bardziej, co powiem Brite’owi o Avett.
– Może zajmiesz się tym po tym, jak już nacieszysz się
faktem, że nic ci się nie stało. On celował w twoją głowę, Asa.
Odwrócił się, dotykając ustami mojego czoła.
– Wiem, ale to nie było aż tak przerażające, jak to, że
przystawił pistolet do twojej głowy.
– Na tym polega moja praca.
– Twoja praca jest do bani.
Roześmiałam się.
– Owszem, czasami, ale dzisiaj cieszę się, że tu byłam.
Zamilkliśmy i wiedziałam, że muszę wstać i odejść od niego
raz na zawsze. Nie wiedziałam tylko, czy mi się uda.
– To naprawdę koniec, Asa?
Chrząknął i zsunął się z krzesła, na którym siedział obok
mnie. Podszedł do mnie i objął moją twarz. Odchylił mi głowę i
delikatnie dotknął moich ust.
– Nie wiem, Royal. Myślisz, że kochasz mnie na tyle, by
pozwolić mi się okłamywać przez resztę życia?
Odsunęłam się od niego i zamrugałam.
– Co takiego?
Pocałował mnie, tym razem mocniej. Dotknął językiem
moich ust i poczułam dotyk jego zębów. Całował mnie tak długo,
aż oboje nie mogliśmy złapać tchu i nie miałam wyjścia, musiałam
się go przytrzymać, inaczej rozpłynęłabym się w nicość.
– Kocham cię, Royal. Kocham cię na tyle mocno, że chcę dla
ciebie żyć, budzić się, żyć chwilą obecną, dopóki jesteś tu ze mną.
Kocham cię na tyle mocno, że jestem gotowy ujawnić ci wszystkie
swoje tajemnice i opowiedzieć o wszystkich strasznych rzeczach,
które robiłem, a które odcisnęły piętno na mojej duszy. Kocham
cię w sposób, który sprawia, że chcę być kimś więcej, niż do tej
pory byłem, ale też kocham cię na tyle, by chcieć cię chronić przed
czymś, co z pewnością cię zrani. Jeśli mnie kochasz i ufasz na tyle,
by pozwolić mi zachować ten sekret dla siebie na całą wieczność,
może nam się udać. Wiem, że proszę o coś niemożliwego, ale nie
mam innego wyjścia.
– Chyba sobie żartujesz! – Odepchnęłam go i skoczyłam na
równe nogi. – Kochasz mnie, ale nie powiesz mi, co sprawiło, że
ode mnie odszedłeś, i ja mam się na to zgodzić? Czy to kolejna z
twoich gierek, Asa? Ponieważ jeśli tak jest, tym razem przegrasz.
– To nie gra, Red. Tylko ty, ja i sekret, z którym będziesz
musiała żyć, jeśli chcesz, żebyśmy byli razem. Uwierz mi,
zrozumiem, jeśli nie będziesz mogła się na to zgodzić.
– Czemu zawsze sprawiasz, że w tej samej chwili kocham cię
i nienawidzę?
– To część mojego uroku. – Na jego twarzy pojawił się lekki
uśmiech, a ja przejechałam ręką po włosach sfrustrowanym
ruchem.
– Jestem policjantką, nie bawię się w sekrety.
Wyciągnął ręce i przyciągnął mnie do siebie. Wreszcie mnie
przytulił, tego właśnie potrzebowałam od momentu, gdy wyszedł z
domu mojej matki.
– Wiem. I dlatego to, co się między nami dzieje, jest
niemożliwe. – Potarł policzkiem o czubek mojej głowy i puścił
mnie. – Bycie z tobą dało mi coś, czego nigdy wcześniej nie
miałem.
– Co takiego?
– Coś, co mogłem poświęcić. Nigdy wcześniej nie pragnąłem
niczego ani nikogo tak, jak ciebie, Royal. Jeśli będę musiał cię
poświęcić dla twojego dobra, zrobię to.
Nic z tego nie rozumiałam i czułam się tak skołowana, że
miałam ochotę wyć.
– Chyba nie mogę pójść z tobą tą drogą, Asa.
Widziałam, jak widoczne w jego oczach światło przygasa, ale
na ustach wciąż błąkał się lekki uśmiech.
– Tak też myślałem. Ale bardzo cię kocham.
– A ja ciebie.
Wpatrywaliśmy się w siebie. On po cichu błagał, bym
przyjęła jego warunki, a ja w duchu prosiłam, by powiedział, co
przede mną ukrywa. Było jasne, że żadne z nas nie ustąpi. Po
około pięciu minutach odwróciłam się na pięcie i skierowałam w
stronę drzwi, modląc się w duchu, by mnie zawołał.
Ale nie zrobił tego.
ASA
Budzenie Rome’a bladym świtem, by wyjaśnić mu, co
wydarzyło się pierwszej nocy po moim powrocie do pracy, okazało
się dość łatwe. O wiele trudniejsza była rozmowa z Brite’em i
Darcy o zaangażowaniu Avett. Darcy chciała jak najszybciej
wpłacić kaucję, ale Brite był na córkę tak wściekły, że chciał, by
została w areszcie. Nie wiem, jaką w końcu podjęli decyzję, ale
dałem im nazwisko adwokata, który pomógł mi w zeszłym roku, i
życzyłem powodzenia. Gość kosztował fortunę, ale cieszył się
opinią twardego gracza w systemie sądowym Denver, i
wiedziałem, że w końcu Brite się złamie i zrobi wszystko, by
pomóc swojej córeczce. Jeśli ktokolwiek mógł naprawić to, w co
wpakowała się Avett, to tylko Quaid Jackson.
Rome postanowił zamknąć na kilka dni bar, żebym mógł
dojść do siebie i poukładać sobie wszystko w głowie. Tak
naprawdę potrzebowałem czasu, żeby poradzić sobie z ponownym
odejściem Royal bardziej niż z tym, że ktoś przystawił mi pistolet
do głowy. Tego mu jednak nie powiedziałem. Zamiast tego
wprosiłem się któregoś dnia na kolację. Kiedy Cora szykowała
jedzenie, a R.J. biegała po kuchni, trzaskając garnkami, wypisałem
mu czek na sto tysięcy i oznajmiłem, że chcę zostać jego
wspólnikiem.
Nastąpiła chwila ciszy i widziałem, że waha się, czy przyjąć
ode mnie czek, kiedy z kuchni wychyliła się Cora, krzycząc:
– Bierz forsę, Rome.
To podziałało na Rome’a jak kubeł zimnej wody, wziął ode
mnie czek i uścisnął mi dłoń. Po raz pierwszy w trakcie całego
swojego dorosłego życia czułem, że mam przed sobą nieskończone
możliwości i nie wiedziałem, co z tym wszystkim zrobić. Ale
uczucie zadowolenia i satysfakcji trwało tylko do momentu, aż
wróciłem do pustego mieszkania i milczącego telefonu.
Minęło kilka tygodni bez żadnych wieści od Royal.
Wróciłem do pracy. Poprosiłem Wheelera, by zajął się novą, i
zacząłem rozglądać się za nowym lokum. Obejrzałem kilka
apartamentów i domów, ale żaden nie wydawał się odpowiedni.
Wreszcie zrozumiałem, że nie chcę wprowadzić się do czegoś
nietrwałego. Potrzebowałem domu, ale nie chciałem mieszkać w
nim sam. Im więcej czasu mijało, tym bardziej przekonywałem się,
że miłość to za mało.
Ayden dzwoniła do mnie raz na tydzień, żeby sprawdzić, co u
mnie słychać. Najfajniejsze było to, że nasze rozmowy nie
ograniczały się już do tego, że ona martwiła się o to, w jakie
kłopoty wpakowałem się tym razem. Teraz chciała jedynie
wiedzieć, czy posuwam się do przodu, nawet ze złamanym sercem.
Kazała mi powiedzieć Royal prawdę, ale ja cały czas powtarzałem,
że jedyną osobą, która skorzysta na mojej szczerości, będę ja.
Owszem, mogłem odzyskać dziewczynę, gdybym powiedział jej
prawdę o tym, co wyrabia jej matka, ale wtedy stanąłbym między
matką a córką, a nie chciałem Royal na to narażać. Chciałem
oszczędzić jej cierpienia, które by odczuła, gdyby odkryła, jak
daleko zabrnęła jej matka. Poza tym doskonale wiedziałem, że
nawet najbardziej popaprana osoba może zrobić wiele dobrego,
jeśli otrzyma drugą szansę. Może Roslyn okaże się taką właśnie
osobą. Ze względu na Royal miałem nadzieję, że jej matka
skorzysta z okazji i coś ze sobą zrobi. Była kolejną osobą, która –
według mojej siostry – powinna pozwolić się kochać i przestać
celowo niszczyć własne szczęście.
W końcu Ayden zarzuciła temat i skupiła się na innych
sprawach, które działy się w moim życiu. Kiedy powiedziałem jej,
że rozglądam się za domem w dzielnicy Baker, gdzie mieścił się
bar, omal się nie rozpłakała.
– Nie miałam zamiaru kwestionować niczego, co masz
zamiar zrobić z pieniędzmi, Asa. Ale muszę przyznać, że jestem
bardzo szczęśliwa, że chcesz zapuścić korzenie.
Myśl o korzeniach, czymś trwałym, i to tutaj w Kolorado,
wydawała mi się dziwna. Ale była słuszna i była jedynym
sposobem, bym udowodnił jej i każdemu, kto to kwestionował, że
na dobre się przebudziłem i korzystałem z każdej chwili.
– Postaram się, by dom był na tyle duży, żebyście zmieścili
się w nim z Jetem, kiedy mnie odwiedzicie.
Prychnęła pod nosem.
– Ja, Jet i dziecko, o którym się właśnie dowiedzieliśmy.
Powiedziała to tak nonszalancko, że prawie wypuściłem z rąk
słuchawkę.
– Jesteś w ciąży?
Ayden roześmiała się i wyobraziłem sobie, jak chodzi w tę i z
powrotem po pokoju, nie mogąc w to uwierzyć.
– Tak, jest jeszcze dość wcześnie, zbyt wcześnie by
komukolwiek o tym mówić, ale nie potrafię tego zachować dla
siebie, wiesz? – Zdradziła mi swój sekret, tak jak ja zdradziłem jej
swój.
– Myślałem, że chcecie jeszcze poczekać. – Nie mogłem
ukryć szczęścia w głosie. Ayden będzie cudowną matką. Oboje z
Jetem zasługiwali na szczęśliwą rodzinę i spokojny dom po
koszmarach dzieciństwa.
– Cóż mogę powiedzieć? Wyszłam za bardzo przekonującego
faceta, w dodatku w tych jego obcisłych spodniach jest coś
takiego, że po prostu nie potrafię mu odmówić. – Westchnęła ze
szczęścia. – Kiedy wróciłam z Kentucky, wszystko się zmieniło.
Czułam, że wszystko, co było złe, odeszło w zapomnienie. Nie
było pajęczyn, żalu i myślenia o tym, co by było, gdyby. Wszystko
zniknęło. Chcę mieć rodzinę z facetem, który kocha mnie tak
mocno, że nie miałam wyjścia i musiałam pokochać samą siebie,
ze wszystkimi niedoskonałościami.
– Doskonale wiem, o czym mówisz. – Roześmiałem się na
głos i dodałem. – Będziesz w ciąży na ślubie Cory i Rome’a.
W końcu zdecydowali się wziąć ślub w walentynki
następnego roku. Rome nie posiadał się ze szczęścia, że jego mała
złośnica będzie z nim związana do końca życia.
– Tak, ale Cora była w zaawansowanej ciąży na ślubie Rule’a
i Shaw, a w tempie, w jakim wszyscy idziemy, zawsze ktoś będzie
w ciąży. – Miała rację. Wróble ćwierkały, że Nash kupił Sancie
pierścionek zaręczynowy, a Rowdy nieraz wspominał, że Salem
dawała mu jasno do zrozumienia, że jest gotowa na dziecko.
Wokół mnie działo się wiele dobrego, a skoro nie mogłem sam
tego doświadczyć, cieszyłem się, że mogłem być świadkiem
szczęścia w życiu tych, których kochałem.
– Gratuluję, Ayd. Bardzo się cieszę, ze względu na ciebie i
twojego chłopaka z gitarą.
– Dziękuję. Boję się jak jasna cholera, ale pomyślałam, że
skoro Rule daje radę, to ja też sobie poradzę.
Roześmiałem się, przypominając sobie przerażony wyraz
twarzy Rule’a, kiedy nie potrafił poradzić sobie z małym.
– Wszystko będzie dobrze. Dopilnuję, żeby w moim domu
było miejsce dla was i waszego dziecka.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Myślę, że bardzo
potrzebowała porozmawiać z kimś o dziecku poza Jetem.
Cieszyłem się, słysząc w jej głosie nerwowe podekscytowanie.
Odkąd obudziłem się na szpitalnym łóżku w Louisville, chciałem,
by Ayden miała szczęśliwe życie – ona pragnęła tego samego dla
mnie. Chciałem, żeby była naprawdę szczęśliwa. Widząc, że jej się
udało, moje własne życie zaczęło nabierać kształtu. Była
szczęśliwa i była dokładnie w tym miejscu, w którym powinna
być. Coś ścisnęło mnie za serce, gdy pomyślałem, że nigdy nie
będę mógł tego doświadczyć z Royal.
W następnym tygodniu wreszcie udało mi się znaleźć dom
moich marzeń. Był nieco dalej od baru, niż zakładałem, zaledwie
parę przecznic od parku Phil Milstein i rzeki Platte. Był to duży
dom rodzinny. Budynek był bardzo przestronny, a na tyłach miał
spory ogród z tarasem i jacuzzi. Miał też garaż na dwa samochody
i pokój gier, łącznie z maszyną do robienia popcornu. W domu
znajdowała się też imponująca kuchnia, co było dość zabawne,
biorąc pod uwagę fakt, że nie miałem ani jednego garnka. Było też
więcej pokoi, niż potrzebował samotny facet bez rodziny. Ale z
miejsca go pokochałem. Czułem, że to jest to, ale najbardziej
podobała mi się myśl, że będę musiał kupić kosiarkę, by ściąć
trawnik, który będzie należał do mnie.
Powiedziałem agentce, z którą współpracowałem, seksownej
blondynce, bardziej zainteresowanej tym, by zaciągnąć mnie do
łóżka niż swoją prowizją, by przyjęła propozycję. Stwierdziła, że
oferta była na rynku wystarczająco długo, by wynegocjować
lepszą cenę, ale nie chciałem ryzykować ani grać w żadne gierki.
Chciałem mieć ten dom. Chciałem żyć tu i teraz. Powtórzyłem jej
swoje życzenie i odmówiłem, gdy zaproponowała pożegnalnego
drinka po tym, gdy właściciele się zgodzili. W końcu będę musiał
wyzwolić się z mgły, którą roztoczyła wokół mnie Royal, kiedy
inne panie będą okazywały mi swoje zainteresowanie, ale jeszcze
nie byłem na to gotowy.
Kiedy poszedłem do baru na swoją zmianę, byłem nieco
skołowany. Nie mogłem uwierzyć, że właśnie kupiłem dom.
Pierwszy raz, odkąd zacząłem pracować dla Rome’a,
potrzebowałem się napić przed pracą, a nie po pracy. Dixie aż
zapiszczała z radości, a Church kiwnął głową, co u niego było
najwyraźniej wyrazem aprobaty. Darcy nie odzywała się wiele od
afery z Avett i Jaredem, ale zdobyła się na uśmiech i uścisnęła
mnie. Powiedziała, że Brite będzie ze mnie dumny, gdy się o tym
dowie, i muszę przyznać, że spodobała mi się myśl, że były
komandos może być ze mnie dumny. Był dla jak mnie ojciec, więc
jakakolwiek aprobata z jego strony była zawsze mile widziana.
Czas szybko płynął. Przede wszystkim dlatego, że myślałem
o tym, jak bardzo zmieniło się moje życie w porównaniu z tym
samym okresem w zeszłym roku. Wtedy stale towarzyszyły mi
piękne dziewczęta, ale tylko po zmroku, ponieważ za dnia nie
mogłem spojrzeć im w twarz. Robiłem, co mogłem, by nie
wpakować się w kłopoty i udowodnić Rome’owi, że może mi
zaufać. Wylądowałem na tylnym siedzeniu radiowozu za coś,
czego nie zrobiłem, i byłem gotów pójść za kratki, ponieważ
sądziłem, że na to zasłużyłem.
W tym roku moja rodzina była szczęśliwa, zdrowa i właśnie
miała się powiększyć. Nie musiałem się dłużej zastanawiać, czy
Rome mi ufa. Była to część mojego życia. Miałem dom, pracę,
która dawała mi satysfakcję, była ekscytująca i miała spory
potencjał. Ale najważniejsze było to, że przestałem się martwić,
czy zasłużyłem na wszystko, co mnie spotkało. Niezależnie od
tego, czy zmieniłem się na tyle, by na to wszystko zasłużyć, nie
zamierzałem tego roztrwonić jak dawniej. Nigdy więcej nie pójdę
do więzienia. Zrozumiałem też, że wystarczy mi jedna
dziewczyna. Tylko jej pragnąłem, tylko o niej cały czas myślałem.
O niej śniłem, to na jej punkcie miałem obsesję. Była jedyną
dziewczyną, którą naprawdę pokochałem, i nie zanosiło się na to,
by ktokolwiek miał ją w najbliższym czasie zastąpić. Pewnie z
czasem pojawią się inne dziewczęta, ale moje serce będzie już na
zawsze należało do Royal. Wiedziałem też, że nie mam go jak
odzyskać. W jej rękach i tak było bezpieczniejsze. Nigdy się nim
specjalnie nie przejmowałem.
Dixie krzyknęła, że musi coś załatwić, i zniknęła na godzinę
przed zamknięciem baru. Nowy barman doskonale sobie radził i
zdałem sobie sprawę, że coraz mniej czasu będę spędzał za barem.
Lubiłem to zajęcie. Lubiłem przepływ ludzi i poczucie wolności.
Lubiłem słuchać ludzkich historii i dramatów. Dzięki temu
rozumiałem, że moja historia nie była wcale wyjątkowa. Nie
żartowałem, mówiąc Ayden, że pieniądze z farmy starczą nie tylko
na moje interesy z Rome’em, ale też pozwolą mi rozejrzeć się za
własną knajpą. Podobało mi się miejsce, które odnowił Rome, ale
spodobała mi się też tajemnicza, wyjątkowa atmosfera lokalu, do
którego zabrałem Royal. Było wiele różnych opcji i nagle chciałem
ich wszystkich spróbować.
Dixie wróciła cała w skowronkach. Church zapytał ją, czy
rozmawiała z jakimś facetem, ale przewróciła tylko oczami i
kazała mu pilnować własnego interesu. Nie wiem, co się między
nimi działo, ale doszedłem do wniosku, że sami do tego dojdą.
Dixie była uroczą i delikatną osóbką. Church wydawał się wykuty
z żelaza i betonu. To była dziwna mieszanka, ale nie takie pary
kończyły na ślubnym kobiercu, więc nic nie mówiłem.
Kiedy wsiadłem do novy, żeby przejechać kilka przecznic do
mojego starego mieszkania, byłem wykończony. Moje życie
zmieniało się w szybkim tempie i posuwało się w dobrym
kierunku, ale świadomość tego, że byłem sam, nie dawała mi
spokoju. Byłem dumny, że udało mi się podjąć tyle dobrych
kroków, ale byłem też zdruzgotany tym, że nie prowadziły one do
osoby, której pragnąłem.
Wsunąłem klucze do drzwi z pełną świadomością, że dni,
gdy wracałem do tej nory, były już policzone. Roześmiałem się na
myśl, że będę musiał porwać którąś z dziewcząt, by pomogła mi
wybrać meble do domu. Nie miałem ich nawet tyle, by wypełnić
choćby jeden pokój w moim nowym lokum.
Po chwili zorientowałem się, że nie jestem sam. Światła były
zgaszone, tak jak je zostawiłem, poza światłem z łazienki, które
rzucało delikatny strumień na moje łóżko, w którym zdecydowanie
ktoś był. Rzuciłem klucze na stolik i podszedłem do łóżka. Wbiłem
wzrok w czekoladową, wpatrzoną we mnie parę oczu.
Była naga. Siedziała na kolanach i patrzyła na mnie tak,
jakbym znał wszystkie odpowiedzi. Rozpuszczone kasztanowe
włosy sięgały jej do pasa, zakrywając różowe sutki, które od razu
stanęły na baczność, gdy się do niej zbliżyłem. Dopiero kiedy
dotknąłem kolanami materaca, zauważyłem na jej szczupłych
nadgarstkach błyszczące metalowe kajdanki. Serce zaczęło mi
mocniej bić i musiałem parę razy zamrugać, żeby upewnić się, czy
nie śnię.
Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę.
Powinienem ją zapytać, czemu tu była po tak długim czasie.
Powinienem się dowiedzieć, co to wszystko miało znaczyć.
Zamiast tego wyciągnąłem rękę i odgarnąłem jej włosy za ramię,
żeby nacieszyć się jej widokiem. Była taka piękna. Chwyciłem za
łańcuch od kajdanek i przyciągnąłem ją do siebie. Przyczołgała się
do mnie bez słowa.
– Kupiłem ci dzisiaj dom. – Prawda tych słów aż zabrzęczała
mi w uszach. Rozchyliła usta ze zdziwienia.
– O czym ty mówisz?
Znowu pociągnąłem za kajdanki, by mogła zarzucić ręce na
moją szyję. Wszystkie jej krągłości przylgnęły do mnie, a ja
wreszcie poczułem się spełniony. Była tym, czego mi brakowało,
by być kompletnym mężczyzną. Całym.
– Kupiłem dziś dom. Ale potrzebuję ciebie, żeby był
prawdziwy, Royal. – Pochyliłem czoło, opierając się o jej głowę.
Nie powinienem jej tego mówić, dopóki nie dowiem się, po co
przyszła, jeśli to miało być równie ważne dla niej, jak dla mnie.
Jeśli znowu mnie opuści, nie przeżyję tego. – O co chodzi z tym
sprzętem?
Metal wokół jej nadgarstków był twardy i zimny.
– Cóż, wpadłam na genialny pomysł, by pokazać ci, że ci
ufam, że potrzebuję cię bardziej niż prawdy. Pomyślałam, że jeśli
się rozbiorę i przykuję do twojego łóżka, pokażę, że wierzę, iż
chcesz mojego dobra, a przy okazji spełnię jedną z twoich
ukrytych fantazji. Zapomniałam tylko, że nie masz zagłówka, i to
takiego, do którego mogłabym się przykuć.
– Nikt nie ma takich zagłówków, chyba że w filmach.
Przewróciła oczami i uśmiechnęła się. Już było po mnie. Nie
mogłem jej pozwolić znowu odejść, nawet jeśli by tego chciała, ale
musiałem wiedzieć, czemu tu była.
– Musimy porozmawiać o tym, dlaczego zmieniłaś zdanie,
Royal.
Uniosła brwi, a w jej ciemnych oczach pojawiły się wesołe
iskierki.
– Wiem. Ale jestem naga, mam na sobie kajdanki i bardzo za
tobą tęskniłam, Asa. – Odwróciła lekko głowę, całując mnie w
usta. – Poza tym kupiłeś mi dom. Chyba powinnam ci
podziękować w sposób, który na zawsze zapamiętasz.
Zdrowy rozsądek podpowiadał mi, bym dowiedział się,
dokąd to wszystko zmierza, przypomniał jej, że miałem sekret,
którego nigdy nie będę mógł jej zdradzić, ale znowu mnie
pocałowała. Mój wewnętrzny instynkt krzyczał, bym posiadł,
zaznaczył i wziął ją na zawsze. Ale zdrowy rozsądek nigdy nie był
moją najmocniejszą stroną.
Jęknąłem i przewróciłem ją na łóżko.
ROYAL
Ostatnie tygodnie spędziłam na balansowaniu między
ogromną miłością, jaką czułam do tego mężczyzny, a palącym
pragnieniem, by dowiedzieć się, co przede mną ukrywał. Jednego
dnia byłam przekonana, że cokolwiek to było, nie miało żadnego
znaczenia, ponieważ pragnęłam go bardziej niż czegokolwiek
innego. Kolejnego dnia umierałam z ciekawości, co przede mną
ukrywał, i wiedziałam, że nie będę potrafiła odpuścić. Czułam się
tak, jakbym znalazła się w środku konkursu na przeciąganie liny
między moją głową a rozumem, i żadna ze stron nie wygrywała.
Matka cały czas mi mówiła, bym o nim zapomniała. Dom
kazał mi o niego walczyć, a ja nie wiedziałam, co powinnam
zrobić. Czułam się samotna i bardzo za nim tęskniłam, ale dopiero
dzisiaj, kiedy zadzwoniła do mnie Ayden z wiadomością, że Asa
kupił dom i że nigdy by tego nie zrobił, gdyby nie chodziło o mnie,
zrozumiałam, że kocham go na tyle mocno, by pozwolić, by mnie
okłamał. Ayden dała mi też do zrozumienia, że jeśli się nad tym
zastanowię, zrozumiem, dlaczego był tak uparty, i to nie dawało mi
spokoju. Kiedy w końcu poszczególne części układanki wskoczyły
na swoje miejsce, musiałam się zastanowić, czy rzeczywiście chcę
poznać prawdę. Kochałam go i kochałam moją matkę, i miałam
wrażenie, że zaglądanie do tej konkretnej puszki Pandory, na
zawsze zmieni to, co do nich czułam. Poza tym mimo że Ayden nie
puściła pary, dała mi jasno do zrozumienia, że granice, które były
niewybaczalne, niezależnie od tego, jak bardzo ich kochałam, nie
zostały przekroczone. Wiedziałam, że to, co wydarzyło się między
dwojgiem najbliższych mi ludzi, nie było ładne, ale byłam gotowa
porzucić temat, jeśli mogłam zachować ich oboje.
Jeden sekret nie wystarczał, bym zrezygnowała z miłości,
która zdarza się raz w życiu. Ayden jeszcze bardziej mnie
uspokoiła, mówiąc, że jedynym powodem, dla którego Asa coś
przede mną ukrywał, była chęć, by mnie chronić… tak jak zrobił
to parę miesięcy wcześniej, gdy znalazłam się na równi pochyłej, a
on powstrzymał mój upadek. Nie okłamywał mnie po to, by mnie
skrzywdzić, wręcz przeciwnie. I chociaż zachowywał się
tajemniczo i skrycie, zawsze był przy mnie, by mnie złapać.
Musiałam mu zaufać i musiałam mu to pokazać. Dlatego
teraz leżałam przed nim naga i skuta kajdankami. Powinnam się
czuć niepewnie, ale tak nie było. Czułam, że tak musi być i że
jestem dokładnie w tym miejscu, w którym powinnam.
Wiedziałam, że potrzebny będzie wielki gest, coś więcej niż
słowa, by pokazać mu, że zależy mi na nim bardziej niż na
prawdzie i tylko to przyszło mi do głowy. Poza tym od początku
chodziły mu po głowie te kajdanki. Zadzwoniłam więc do Dixie i
poprosiłam, by powiadomiła mnie, kiedy skończą pracę,
zaparkowałam za rogiem i wślizgnęłam się do środka przy użyciu
klucza, który przemyciła mi Cora. Było coś niezwykle
podniecającego w tym, że mogłam się rozebrać i skuć kajdankami
dla takiego faceta, jak Asa. Powinnam być przerażona, że
zawierzam mu swoje ciało i duszę, ale jak tylko otworzył usta i
powiedział, że kupił dla mnie dom, wiedziałam, że zrobiłam
dobrze. Żaden sekret nie był ważniejszy od mężczyzny, który
mówił ci, że potrzebuje cię, by stworzyć dom.
Przygniótł mnie swoim ciężarem i po raz pierwszy od dwóch
miesięcy poczułam się mocno przytwierdzona do ziemi, zamiast
fruwać w powietrzu zawieszona między pożądaniem a zdrowym
rozsądkiem. Tu było moje miejsce, z nim, pod nim, w nim. Dzięki
niemu czułam się prawdziwa.
– I jak się czujesz skuta kajdankami dla odmiany?
Zdjął moje ręce ze swojej szyi i rozciągnął je nad moją
głową. Wbiłam w niego sutki i przylgnęłam do niego każdym
skrawkiem swojego ciała. Jego oczy zalśniły blaskiem, który
rozświetlił cały pokój, a jego wzrok sprawił, że pokryłam się
rumieńcem.
– Biorąc pod uwagę okoliczności, nie jest tak źle.
Pociągnęłam lekko za metal i wyczułam jego reakcję w
miejscu, gdzie nasze ciała się stykały.
– Na tobie wyglądają o niebo lepiej niż na mnie. – Wyczułam
w jego głosie sarkazm, kiedy nachylił głowę i pocałował mnie w
usta.
Minęło wiele czasu, odkąd się całowaliśmy. Nie licząc
pocałunków na pożegnanie. Tęskniłam za tym niemal tak samo,
jak tęskniłam za nim. Jego język splótł się z moim, a dłonie
przesunęły się po moim boku i chwyciły za moje pośladki. Pożerał
mnie ustami i nawet nie zauważyłam, kiedy przesunął nas na skraj
łóżka. Uniósł głowę i pocałował moje powieki, czubek nosa i
sutki, które sterczały i domagały się uwagi.
Niemal wyskoczyłam ze skóry, kiedy dotknął językiem
pierwszego sutka. Czułam, jak w miejscu, w którym mnie dotykał,
przeszywał mnie prąd. Podniosłam rękę, żeby przejechać nią po
jego włosach, ale obie moje ręce podniosły się do góry, wpychając
moje ciało głębiej w jego usta. Roześmiał się, gdy mruknęłam coś
sfrustrowanym głosem, a ja uniosłam brwi, gdy zsunął się z łóżka i
uklęknął między moimi nogami.
Posłał mi lekki uśmieszek, podniósł jedną nogę i położył ją
sobie na ramieniu. Wzdrygnęłam się, wpatrując się w jego
przystojną twarz, bo doskonale wiedziałam, co zamierza zrobić.
– Asa … – Nie bardzo wiedziałam, co mu chcę powiedzieć,
ale najwyraźniej jego imię wystarczyło, by wyrazić wszystkie
emocje, które czułam.
– Wiem, Red. Wierz mi, wiem. – Po czym jego głowa
zniknęła między moimi nogami, a ja straciłam zdolność logicznego
myślenia.
Nie mogłam się powstrzymać, by nie wsunąć mu skutych
kajdankami rąk we włosy. Wygięłam ciało w łuk, jak tylko dotknął
językiem mojej wrażliwej szparki. Roześmiał się, a ciepły
podmuch powietrza sprawił, że każdy mięsień w moim ciele zaczął
drżeć. Puścił mój tyłek i zaczął łaskotać delikatną skórę na moim
udzie. Podwójna pieszczota sprawiła, że zaczęło brakować mi
tchu, a krew szybciej krążyła w żyłach.
Kiedy dotknął zębami łechtaczki i wsunął palce w wilgotną
szparkę, niemal zsunęłam się z łóżka. Krzyknęłam jego imię i
zaczęłam walić głową w materac, myśląc, że oszaleję.
Pieścił mnie językiem, pieścił mnie palcem i nie przestał
nawet wtedy, gdy szarpałam go za włosy jak dzikuska,
pobrzękując kajdankami. Powiedziałam mu, że jestem blisko, ale
to go jeszcze bardziej zachęciło. Nie zaprzestał swoich słodkich
tortur nawet po tym, jak rozpadłam się pod nim na drobne kawałki.
Dyszałam wykończona i powiedziałam, że teraz moja kolej, ale on
tylko wysunął palce, uniósł mnie wyżej i zaczął wszystko od nowa.
Gdyby można było umrzeć z rozkoszy, byłam pewna, że
właśnie stoję w obliczu śmierci. Dopiero po dwóch kolejnych
orgazmach, jednemu dzięki jego ustom, a drugiemu dzięki jego
zwinnym palcom i ustom pieszczącym moje sutki, w końcu mnie
puścił. Kiedy stanął na nogi i zaczął zdejmować własne ubranie,
byłam nieprzytomna. Miałam ochotę dotykać i pieścić każdy
mięsień, który ukazał się moim oczom, gdy rzucił na podłogę
koszulę. To było dość trudne w kajdankach, ale patrzył na moje
ręce, gdy dotykałam jego mięśni brzucha i pomagałam mu odpiąć
pasek w taki sposób, że czułam, że wysiłek nie poszedł na marne.
– Nikt inny nie daje mi tego co ty, Royal. – W jego głosie
słychać było pożądanie i słodki południowy akcent. Zerknęłam na
niego spod rzęs, uwalniając z dżinsów jego sterczącego członka. –
To ty sprawiłaś, że druga szansa, którą otrzymałem, jest warta
tego, by żyć.
Zamrugałam i zacisnęłam dłoń na jego członku. Muszę
przyznać, że było coś wyjątkowo seksownego w widoku srebrnych
obręczy brzęczących na moich nadgarstkach, gdy przesuwałam
rękoma w górę i w dół. Czułam krew płynącą w jego
napęczniałych żyłach, kiedy przyglądał mi się uważnym
wzrokiem.
– Troszczyłeś się o mnie, gdy ja przestałam troszczyć się o
siebie. Zawsze rzucałeś mi wyzwania i nigdy nie traktowałeś jak
ładne trofeum i nic więcej. Zawsze mnie ceniłeś, Asa, i było to dla
mnie szalenie ważne. – Uśmiechnęłam się i lekko zacisnęłam dłoń.
– Ale niektóre z twoich gierek są całkiem zabawne, więc nigdy się
nie zmieniaj.
Głośno wciągnął powietrze, co sprawiło, że jego mięśnie
brzucha zabawnie się skurczyły, kiedy nachyliłam się i
przesunęłam czubkiem języka po jego twardym i gorącym
członku. Jęknął i wsunął mi palce we włosy, kiedy wzięłam go do
ust. Ssałam jego członka i pieściłam językiem napletek. Wyjęczał
moje imię, gdy wsunęłam go na tyle głęboko, że złote włoski
połaskotały mnie w nos. Miał mocny, piżmowy smak, a ja
chciałam dać mu taką samą rozkosz, jaką on dał mi.
Mocniej zacisnął palce i zaczął się poruszać, gdy dotknął
napletkiem mojego gardła. Ostrożnie dotknęłam go zębami i
zmusiłam, by rozsunął nogi na tyle, bym mogła objąć rękoma jego
jądra. Łaskotałam go z zewnątrz, tak samo jak on łaskotał mnie od
wewnątrz, ale w końcu odsunął się ode mnie i bezceremonialnie
pchnął na łóżko.
Rozchylił moje nogi, zarzucił sobie moje ręce na szyję i
wszedł we mnie z zadowolonym westchnieniem. Patrzył na mnie,
jakbym była jedyną dziewczyną na świecie, dotykając ustami
mojego ucha, kiedy zaczął poruszać się we mnie w szybkim
tempie.
– Brakowało mi tego. I chociaż uwielbiam twoje śliczne
usteczka, o wiele bardziej lubię być w tobie.
Miło to słyszeć.
Westchnęłam, gdy ugryzł mnie w płatek ucha i wolną ręką
zaczął pieścić i ciągnąć moje nadwrażliwe sutki, na granicy bólu.
Sposób, w jaki się poruszał, siła, z jaką mnie wziął, sprawiła, że
stało się jasne, iż nie chodziło tylko o seks na zgodę ani o ponowne
połączenie po miesiącach rozłąki. Asa chciał zaznaczyć swój teren,
sprawić, że będę jego, i dawał to do zrozumienia każdym kolejnym
ruchem bioder, każdym ugryzieniem w szyję. Chciał mi
powiedzieć, że to było to, a moje serce i ciało nie posiadało się z
radości.
Poczułam, jak moje wewnętrzne ściany zaciskają się wokół
niego, próbując go przytrzymać, kiedy się poruszał. Czułam, że
znowu jestem wilgotna, czułam każde najlżejsze drgnięcie.
Automatycznie uniosłam do góry biodra, próbując dorównać jego
tempu. Wypełniał mnie emocjami i imponującą erekcją. To było
tak cudowne, że nie byłam pewna, czy uda mi się przetrwać. Nie
miałam go jednak zamiaru prosić, by przestał albo zwolnił tempo.
Podobała mi się jego szorstkość. Podobało mi się to, że oprócz
przyjemności odczuwałam też lekki dyskomfort. Zrozumiałam, że
Asa nigdy nie będzie taki jak każdy inny facet i że związek z nim
oznaczał, że zawsze będę musiała być gotowa na niespodzianki.
Nie był mężczyzną łatwym do kochania, ale szczerze mówiąc, to
mi się w nim najbardziej podobało. Nikt inny nie spełni moich
fantazji tak jak on. Udowodnił to, zanurzając rękę w moich
włosach na karku i szarpiąc je niezbyt delikatnym ruchem.
Nie mogłam użyć rąk, więc musiałam go zatrzymać
wzrokiem. Nie odwróciłam oczu, patrzyłam na wszystko.
Widziałam, jak pożądanie i namiętność sprawiły, że jego oczy
zaszły mgłą. Widziałam, jak mnie obserwuje. Widziałam, jaki był
zadowolony, gdy zauważył, że raz jeszcze byłam gotowa skoczyć
w przepaść, w którą tylko on potrafił mnie strącić. Widziałam
miłość, która lśniła wokół niego, gdy szczytowałam, a potem
widziałam, jak sekundę później zatonął w mojej własnej miłości.
Upadł na mnie z głośnym jękiem, zanurzając twarz w zagłębieniu
mojej szyi, na której były ślady jego zębów.
Ze śmiechem zabrzęczałam kajdankami nad jego głową.
– Chyba jestem gotowa, by cię dotknąć.
Wysunął się ze mnie i oboje próbowaliśmy złapać oddech.
Przeturlał się na bok, siadając obok mnie. Przejechał rękoma po
włosach i uśmiechnął od ucha do ucha.
– Nie wytrzymałbym ani chwili, gdybyś miała wolne ręce,
Red. Gdzie są kluczyki?
Położyłam je w takim miejscu, w którym nie mogłam ich
zgubić ani zapomnieć. I chociaż zabawy z Asą były fajne, nie
chciałam, by ktokolwiek wiedział, że moje kajdanki służyły nie
tylko do łapania przestępców. Skierowałam go do kieszonki w
torebce, w której schowałam kluczyki, i po chwili byłam wolna. W
miejscu, w którym były kajdanki, skóra od razu zaczęła mnie
łaskotać, gdy wróciło krążenie. Asa pocałował mnie w nadgarstki,
gdzie pulsowało moje tętno. Serce mi się ścisnęło, a on uśmiechnął
się, dotykając mojej skóry, i zrozumiałam, że wyczuwa mój puls.
– A więc jesteśmy razem, Royal. Ty i ja na zawsze, nigdy
więcej nie pozwolę ci odejść.
Przesunęłam palcem po jego łuku brwiowym.
– Masz jeden sekret, Asa. Cała reszta należy do mnie. Nie
chcę o tym mówić, ponieważ ci ufam i wierzę, że nie ukrywałbyś
czegoś, o czym musiałabym wiedzieć, żeby nam się udało. Nie
zapytam cię o to, ale cała reszta jest moja.
Był mężczyzną z przeszłością. Ale był też mężczyzną, przed
którym malowała się obiecująca przyszłość. Miał mnóstwo do
zaoferowania i musiałam wiedzieć, czy jest gotowy, by się tym ze
mną podzielić. Nie obchodziło mnie to, czy wydam mu się chciwa,
czy nierozsądna, ale chciałam mieć wszystko.
– Możesz mieć wszystko, co mam, z wyjątkiem tego
jednego.
Przesunęłam palcem po jego nosie i dotknęłam paznokciem
jego ust. Nie musiał wiedzieć, że domyślałam się, co to był za
sekret. Nie chciałam znać szczegółów, chciałam tylko jego.
– A więc jesteśmy razem, ty i ja na zawsze.
Położył się na plecy, przyciągając mnie na siebie, a ja
przywarłam do jego twardej klatki piersiowej.
– Policjantka i przestępca, kto by się spodziewał, co?
Wyczułam pod sobą jego mocno bijące serce.
– Od razu o tym wiedziałam, ale musiało minąć trochę czasu,
zanim ty to dostrzegłeś. Poza tym jesteś nawróconym przestępcą.
Zachichotał i zaplótł palce w długie kosmyki moich włosów,
które oplatały nas oboje.
– Ukradłem ci serce, prawda?
Potarłam policzek o jego twarde jak skała mięśnie, które
okazały się zaskakująco dobrą poduszką.
– Najpierw ja ukradłam twoje, Asa.
Przymknęłam oczy, podczas gdy on cały czas mnie pieścił i
przesuwał ręką wzdłuż kręgosłupa.
– Nie mogłaś zabrać czegoś, co już do ciebie należało, Royal.
O rety, czułam, że łzy napływają mi do oczu.
– Zawsze wiesz, co powiedzieć. – Moja poduszka roześmiała
się i poruszyła.
– Staram się. Lubisz kupować meble?
Prawie spałam i czułam się lepiej niż kiedykolwiek. Lekko
go uścisnęłam i odwróciłam głowę, by dotknąć ustami jego piersi.
– Co tylko chcesz, Asa.
Ponieważ jeśli on był gotowy oddać mi wszystko, co miał,
mogłam mu jedynie odpłacić tym samym.
EPILOG
Sześć miesięcy później…
Mieszkanie pod jednym dachem z policjantką było ciekawym
doświadczeniem. Przyzwyczaiłem się do widoku kamizelki
kuloodpornej w szafie wśród jedwabiu i koronek. Nie wzdrygałem
się już na widok pistoletów porzuconych w różnych kątach domu i
przestałem się budzić, gdy wstawała bladym świtem lub wracała w
środku nocy. Ale wciąż nie wiedziałem, jak sobie poradzić z
emocjonalną huśtawką, którą fundowała jej praca. Czasami
wracałem wieczorem do domu i ledwo udawało mi się przekroczyć
próg, gdy rzucała się na mnie naładowana adrenaliną, chcąc dać
upust nagromadzonej energii. Kiedy indziej wracała do domu i nie
mogła na mnie patrzeć. W takie dni znajdowałem ją skuloną pod
prysznicem i musiałem ją stamtąd wyciągać i tulić, dopóki nie
doszła do siebie. Dość szybko domyśliłem się, że w takie dni
złoczyńcy byli górą. Na szczęście dni, w które na mnie napadała i
rozbierała, zdarzały się częściej, więc nauczyłem się kochać ją w
każdej sytuacji. Nadal uważałem, że jej praca jest do bani, ale ona
ją uwielbiała, więc najczęściej trzymałem język za zębami.
Dom bardzo ciężko pracował i, kiedy wrócił do służby,
korzystał z pomocy utalentowanego rehabilitanta, który okazał się
pomocny również w innych sprawach. O dziwo, Royal zapytała
go, czy nie będzie miał nic przeciwko, jeśli po jego powrocie
zostanie przy Barretcie. Czuła, że dotąd za bardzo polegała na
Domie w pracy, a mając u boku innego partnera, mogła być taką
policjantką, jaką zawsze chciała być. Poza tym powiedziała mu, że
nie zniosłaby, gdyby ktoś znowu przystawił mu lufę do głowy, a
Dom, będąc wspaniałym przyjacielem i cudownym mężczyzną,
przyjął to wszystko ze zrozumieniem. Chciał jedynie, by Royal
wykorzystywała swój potencjał, i to właśnie robiła.
Wrzuciłem kluczyki do eleganckiej ceramicznej miski, którą
wybrała Royal. I chociaż mieliśmy już miejsce na klucze, wciąż
biegałem po całym mieście, żeby wpuścić ją do samochodu,
ponieważ regularnie zatrzaskiwała lub gubiła kluczyki. To było
słodkie i za każdym razem ogromnie mi dziękowała, wywołując na
mojej twarzy uśmiech. Moja seksowna policjantka miała skłonność
do pakowania się w kłopoty, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
Dzisiejszego wieczoru to ja późno wracałem. Robiłem tyle
rzeczy naraz, że czasami trudno było to wszystko ogarnąć. Interes,
w który zainwestowaliśmy z Rome’em, szedł jak burza. Nasz
początkowy wkład podwoił się w ciągu kilku miesięcy. Byłem
dumny, że udało nam się tchnąć nowe życie w upadający biznes.
Raz w tygodniu wciąż pracowałem za barem, ponieważ trudno mi
było się z tym rozstać. Bar był dla mnie jak dom, i to w chwili, gdy
potrzebowałem miejsca, w którym dobrze bym się czuł, i nie
mogłem tak po prostu odejść. Zazwyczaj pracowałem w środę lub
w czwartek, żeby móc obserwować dalsze potyczki między Dixie a
Churchem. To było jak reality show na żywo i w kolorze, ale o
wiele bardziej zabawne. Dixie zaczęła ostatnio umawiać się przez
Internet, a Church miał na ten temat nie najlepszą opinię. Nie
rozumiałem, czemu nie zaciągnie jej po prostu do łóżka, kładąc
kres ich wspólnemu cierpieniu, ale nie miał zamiaru się tłumaczyć.
Znalazłem też niewielki lokal w LoDo, który zamierzałem
przerobić na starodawną palarnię cygar. W lokalu mogło się
zmieścić co najwyżej pięćdziesiąt osób, ale był położony
wystarczająco na uboczu, by stać się wyjątkowym miejscem,
chętnie odwiedzanym przez trendsetterów. Ponieważ tak wiele
zawdzięczałem Rome’owi, zapytałem go, czy chce zostać moim
wspólnikiem, i byłem zaskoczony, gdy odmówił. Kiedy
powiedziałem o tym Royal, jedynie się uśmiechnęła i powiedziała,
że to było moje miejsce. Rome chciał, żebym miał coś tylko dla
siebie, niezależnie od tego, czy mi się uda, czy nie. W ten sposób
pokazywał, że się o mnie troszczy. Dziś wieczorem rozmawiałem
więc z Zebem, ponieważ wreszcie podpisałem umowę najmu i
chciałem, by zajął się urządzeniem wnętrza. Planowanie zajęło
nam więcej, niż myślałem, więc gdy wróciłem do domu, starałem
się być cicho, na wypadek gdyby Royal już spała.
Światła były zgaszone, kiedy poszedłem do kuchni i nalałem
sobie drinka ze swojej kolekcji. Szklane przesuwane drzwi, które
prowadziły na taras na tyłach domu, były lekko uchylone i na
zewnątrz słychać było Toma Petty’ego. Royal wciąż lubiła swój
cukierkowy pop, ale gdy była w łagodniejszym nastroju i musiała
odreagować po długim dniu, przerzucała się na klasyków, których
muszę przyznać, zdecydowanie preferowałem.
Wziąłem drinka i otworzyłem drzwi. Mój wzrok od razu padł
na stojące po drugiej stronie krzesła. Siedziała w ciemnościach, na
chłodzie. Była pierwsza połowa lutego i na ziemi wciąż leżał
śnieg, ale wcale się nie zdziwiłem, widząc, że miała na sobie
jedynie moją flanelową koszulę i botki. Mogę się założyć, że jak
tylko przekroczyła próg domu, zdjęła majtki. Ale nie miałem
zamiaru narzekać. W ręku trzymała piwo, a na jej twarzy malował
się uśmiech. Pomyślałem, że ten dom i chwile spędzone na jego
tworzeniu nic bez niej nie znaczyły.
– Czekałaś na mnie?
Podszedłem do krzesła, na którym siedziała, i podniosłem ją
do góry, by ją pocałować. Smakowała powietrzem i zimnym
piwem. Smakowała jak niebo i piekło, wszystko razem. Zająłem
jej miejsce i posadziłem ją na swoich kolanach, plecami do swojej
klatki piersiowej.
Podniosła piwo do ust i przytuliła się do mnie. Westchnąłem
z zadowoleniem i objąłem ją w pasie.
– Tak. Nie chciałam iść sama do łóżka.
Wtuliłem nos w jej miękkie włosy i powiedziałem:
– Mogłaś zadzwonić, wróciłbym wcześniej.
Dotknęła mojej ręki, a ja odstawiłem szklankę na ziemię,
ponieważ ona była o wiele bardziej interesująca.
– Rozmawiałam z Ayden i straciłam poczucie czasu.
Pomyślałam, że niedługo wrócisz i poczekam tu na ciebie.
– Na wpół naga.
Roześmiała się i uniosła do góry rękę, by objąć mnie za
szyję.
– Oczywiście.
– Jak im idzie podróż z Austin?
Ayden nie chciała lecieć samolotem, ponieważ była w
zaawansowanej ciąży, mimo że lekarz powiedział jej, że nie ma się
czego obawiać. Uparła się, że nie będzie ryzykować życia swojej
córeczki, więc zdecydowali się z Jetem na karkołomną podróż w
trudnych warunkach pogodowych, żeby zdążyć na ślub Rome’a i
Cory w przyszłym tygodniu.
– Wszystko w porządku. To Jet jest tym, który cierpi. Jak
każdy facet uparł się, by jechać bez przerwy, ale mając u boku
żonę w szóstym miesiącu ciąży i dziecko, które naciska na jej
pęcherz, to niemożliwe. Mówiła, że za każdym razem, gdy prosi
go, by się zatrzymał, bo musi skorzystać z toalety, wygląda tak,
jakby miał dostać zawału. Chociaż znając twoją siostrę, pewnie
robi to celowo, co parę kilometrów, tylko po to, by go
zdenerwować.
– Bardzo możliwe. Nie mogę się doczekać, kiedy przyjadą. –
Często rozmawiałem z Ayden przez Skype’a, więc widziałem, jak
ciąża zmieniła ją fizycznie. Ale chciałem na własne oczy zobaczyć,
jak sobie z tym radzi. Chciałem też położyć rękę na jej brzuchu, w
którym była moja siostrzenica.
– Ja też. – Zamilkła na chwilę, po czym zapytała cicho. – Czy
ty myślisz czasami o małżeństwie i dzieciach?
Wyjąłem jej piwo z ręki, postawiłem obok mojej szklanki z
whisky i położyłem jej ręce na biodrach, żeby ją odwrócić. Teraz
siedziała na mnie okrakiem, wpatrując się we mnie w
ciemnościach.
– Czy myślę o małżeństwie w ogóle, czy z tobą, Royal?
Położyła ręce na moich ramionach, a jej kasztanowe włosy
zmysłowo przesunęły się po mojej dłoni.
– Ayden za parę tygodni urodzi, Rome i Cora za tydzień biorą
ślub, Rule i Shaw cieszą się rodzinnym szczęściem, a Santa od
razu powiedziała tak, gdy Nash poprosił ją o rękę w czasie świąt.
Wokół nas same dzieci i śluby, a ty nic o tym nie mówisz.
Zastanawiałam się tylko, czy jest to nam pisane.
Wysunąłem rękę z jej włosów i ująłem ją za brodę, żeby nie
mogła odwrócić wzroku.
– Chcesz wziąć ślub, Royal?
Przewróciła oczami, jakby było to najgłupsze pytanie, jakie
kiedykolwiek słyszała.
– Oczywiście. Kiedyś.
Pokiwałem głową i nachyliłem się, by lekko ją pocałować.
– No to kiedyś się pobierzemy.
Jęknęła, a jej usta otworzyły się w komiczny sposób.
Przyciągnąłem ją do siebie, żeby wyszeptać jej do ucha:
– A chcesz mieć ze mną dzieci?
Zadrżała, gdy moje ręce wsunęły się pod koszulę i dotknęły
jej nagich ud.
– Oczywiście – wyszeptała mi do ucha, nachylając się do
przodu, by być bliżej mnie.
– To daj mi znać, kiedy będziesz gotowa, a wskoczę na
pokład. – Będzie niesamowitą mamą. Moje zdolności ojcowskie
nie były tak oczywiste, ale pewnie coś wymyślę. Nie miałem
zamiaru rezygnować z rodziny z tą fascynującą, zabawną,
cudowną kobietą.
Przesunąłem rękoma po ciepłej, nagiej skórze, która już była
wilgotna, gotowa na to, co chciałem z nią zrobić. Uniosła do góry
brwi i odchyliła się, by zająć się moim paskiem.
– Chciałaś zrobić show dla sąsiadów? – Nie mogłem
powstrzymać się od uśmiechu, kiedy uwolniła mojego sztywnego
członka i zaczęła go pieścić.
– Dlatego właśnie zgasiłam światło. – Uśmiechnęła się do
mnie i cały mój świat zamknął się w tym maleńkim uśmiechu.
Mruknąłem w odpowiedzi, ponieważ uniosła się i wsunęła na
mnie, obejmując mnie ciasno swoim pulsującym ciałem. Czułem,
jak się rozciąga, żeby mnie objąć, a moje oczy delektowały się jej
widokiem. Ręką, którą pieściłem jej udo i wrażliwą skórę,
dotknąłem jej mokrej szparki i wrażliwego źródła pożądania.
Wypowiedziała moje imię i zaczęła się poruszać. Byliśmy
niemal całkowicie ubrani. Gdyby jakiś ciekawski sąsiad
zainteresował się tym, co się dzieje, zobaczyłby jedynie kawałek
jej niesamowitego tyłka za każdym razem, gdy unosiła się do góry.
Objęła mnie za szyję i nachyliła się, a nasze głowy się stykały.
Czułem smak jej ust na swoich ustach. Za każdym razem, gdy
jęczałem z rozkoszy, czuła na sobie mój oddech. Bezlitośnie
pocierałem jej łechtaczkę, kiedy jej ciało poruszało się w szybkim
tempie. Była piękna. Jej ruchy były piękne, a gdy szczytowała z
moim imieniem na ustach, było to tak cudowne, że po krótkiej
chwili dołączyłem do niej.
Oboje dyszeliśmy, próbując złapać oddech, a ja zacisnąłem
ręce na jej pośladkach. Potarła policzkiem o mój policzek i
westchnęła, mówiąc:
– Żyję dla takich chwil z tobą, Asa.
Podniosłem ją i zaniosłem do domu, do naszego domu, i
pomyślałem, że Ayden miała rację. Gdy pozwoliło się kochać i być
kochanym, zaczynało się naprawdę żyć. Może i wróciłem kiedyś z
krainy umarłych, ale nie zacząłem naprawdę żyć, dopóki nie
pozwoliłem sobie pokochać Royal.
– Cora zawsze mi powtarza, że jestem jej bohaterem, więc
chciałem tak wyglądać w dniu naszego ślubu – mruknął Rome,
gdy zapytałem go, jakie to uczucie mieć na sobie galowy mundur
po tak długiej przerwie.
Wszyscy staliśmy z tyłu kościoła, czekając, aż całe to
przedstawienie się zacznie. Myślę, że wszyscy byli zaskoczeni, że
Cora uparła się na tradycyjny ślub, ale według Rome’a, jego
księżniczka zawsze chciała mieć ślub jak z bajki i on zamierzał
spełnić jej życzenie.
Początkowo byłem zdumiony, gdy poprosił mnie, bym został
jednym z jego świadków. Oczywiście Cora chciała, żeby Royal
była jej druhną, więc ktoś musiał jej towarzyszyć w drodze do
ołtarza. Rome posłał mi twarde spojrzenie i stwierdził, że to było
moje miejsce, tak samo jak Rule’a, Jeta, Nasha i Rowdy’ego, więc
o nic więcej nie pytałem.
Shaw i Ayden zabawiały R.J., pilnując, by nie wpychała
sobie do ust płatków róży, czekając na swoją rolę, czyli
dziewczynki z kwiatami. Uroczy jasnowłosy brzdąc był jednak o
wiele bardziej zainteresowany rozrzucaniem płatków niż tym, co
robiły kobiety, by odciągnąć jej uwagę. Cały czas patrzyła na
Rome’a z szerokim uśmiechem i pytała, czy już czas na ślub.
Olbrzymi mężczyzna spoglądał na swoją uroczą córeczkę i
powtarzał:
– Prawie.
Zaledwie parę miesięcy wcześniej Cora i Rome doczekali się
narodzin zdrowego chłopca. Tym razem sprzeciwili się ogólnej
modzie i nie dali dziecku imienia rozpoczynającego się na literę
„R” ani „C”. Mały Zowen spał spokojnie pod opieką rodziców
Rome’a i pod czujnym okiem swojego kuzyna. Synek Shaw i
Rule’a miał niewiele ponad roczek i był zafascynowany swoim
małym kuzynem. Shaw twierdziła, że im starszy się robił, tym
bardziej dawał o sobie znać jego charakter. Nie był dziki i
zbuntowany jak Rule, ani łagodny i introspektywny jak Shaw.
Shaw przysięgała, że z każdym dniem coraz bardziej przypominał
wujka Remy’ego i chyba wszystkim w klanie Archerów podobało
się to porównanie. Był słodkim brzdącem, zawsze uśmiechniętym,
skorym do zabawy i wydawał się w pełni zadowolony, otoczony
czułą miłością rodziców. Shaw śmiała się, mówiąc, że był
typowym synalkiem tatusia. Ry i Rule byli najlepszymi
przyjaciółmi, i nawet teraz Rule wychylał swoją ogoloną głowę z
tyłu kościoła, żeby sprawdzić, jak sobie radził jego mały chłopiec.
Ayden jęknęła, podnosząc się z miejsca, i podeszła do mnie.
Moja siostra zawsze była piękna, ale ciąża sprawiła, że wyglądała
wprost nieziemsko. Jej rysy złagodniały i było jej z tym do twarzy.
Wsunęła mi rękę pod ramię. Uśmiechnęła się, kiedy dotknąłem jej
brzucha.
– Jesteś na to gotowy?
Uniosłem brwi, ponieważ patrzyła przy tym na Royal, która
cicho rozprawiała o czymś z Santą.
– Masz na myśli dzisiejszy dzień czy pytasz, czy jestem
gotowy na coś takiego z nią?
Położyła rękę na mojej dłoni i spojrzała na mnie.
– Pytam o obie te rzeczy.
Miałem ją zaprowadzić pod ołtarz, razem z Royal, ponieważ
Jet będzie śpiewał It Must Be Love zespołu Madness, kiedy Cora
będzie szła do ołtarza.
– Jestem gotów.
Uśmiechnęła się, a ja poczułem ogromną radość. Jak na
dwoje dzieciaków z taką przeszłością, trzeba przyznać, że nam się
udało.
– Czy wszyscy są gotowi? – Brite nadzorował całą
uroczystość, więc gdy zadał to pytanie, wszyscy zamilkli, niczym
zastęp posłusznych żołnierzyków, a on i Rome ruszyli w stronę
ołtarza.
Kiedy muzyka zaczęła grać, Rule i Shaw wzięli się za ręce i
ruszyli w stronę brata Rule’a. Nikt się nie zdziwił, gdy w połowie
drogi Rule zatrzymał się i pocałował swoją piękną, jasnowłosą
żonę. Wszyscy westchnęli. Za nimi szli Nash i Santa. Widoczny na
palcu Santy kamień lśnił równie mocno jak uśmiech na jej twarzy,
kiedy spojrzała w purpurowe oczy ukochanego i oboje ruszyli
wzdłuż nawy eleganckim krokiem. Za nimi szli Rowdy i Salem,
nieco zbyt wyluzowani jak na tradycyjne czarne smokingi, które
mieliśmy na sobie, i proste, czarne sukienki bez ramiączek, które
wybrała dla druhen Cora. Salem roześmiała się, gdy zamiast wziąć
ją za rękę i iść obok niej, Rowdy przyciągnął ją przed siebie,
położył ręce na jej wciąż płaskim brzuchu i w ten sposób
zaprowadził ją pod udekorowany ołtarz.
Royal stanęła przy moim drugim boku i wzięła mnie pod
rękę. Mrugnęła do Ayden, po czym wspięła się na palce, żeby
pocałować mnie w policzek.
– Nasza kolej.
Czułem, że to był ten moment. Chwila, która komuś innemu
mogła wydawać się zwyczajna, nieistotna i nic nieznacząca, ale dla
mnie była wszystkim. Moje życie właśnie zatoczyło koło, i
gdybym nie był uważny, mógłbym to wszystko przeoczyć i
straciłbym te wszystkie cudowne rzeczy, które je wypełniały.
Rodzinę. Przyjaciół. Miłość. Poczucie więzi.
Zaprowadziłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu pod
ołtarz. Zauważyłem dumę w oczach Rome’a i aprobatę w
spojrzeniu Brite’a, gdy zająłem swoje miejsce obok mężczyzn,
którzy uratowali mi życie.
Nadeszła kolej na R.J., ale teraz, kiedy wszystkie oczy
zwróciły się w jej stronę, mała nie miała zamiaru się ruszyć, mimo
że Sayer próbowała ją do tego namówić. Zauważyłem, że jej dolna
warga zaczęła drżeć, i Rome też musiał to zauważyć, bo zrobił
kilka kroków do przodu, żeby go widziała. Wyciągnął do niej ręce
i kiedy Remy spojrzała na ojca, na jej twarzy znowu pojawił się
uśmiech. Ruszyła wzdłuż głównej nawy, rozrzucając wokół płatki
róż, jakby urodziła się po to, by to właśnie robić. Rome odchylił
głowę do tyłu i roześmiał się, kiedy jego córeczka zatrzymała się w
połowie drogi i wykonała zgrabny piruet, by nadać wydarzeniu
większą dramaturgię. Po tym występie zapomniała o kwiatach i
resztę drogi przebiegła, rzucając się prosto w ręce Rome’a, który
podniósł ją do góry, aż pisnęła z radości. Pocałował małą w
policzek i wrócił na swoje miejsce obok Brite’a.
Jet zaczął śpiewać i na końcu kościoła pojawili się Cora ze
swoim ojcem u boku. Joe również miał na sobie wojskowy mundur
marynarki wojennej, przez co jeszcze bardziej rzucała się w oczy
falbaniasta jasnoróżowa suknia ślubna, którą miała na sobie jego
córka. Oczywiście była punkówa nie zdecydowała się na białą
suknię. Cały kościół wstrzymał oddech, kiedy oboje ruszyli wzdłuż
nawy. Rome nie mógł oderwać oczu od kobiety, która pomogła mu
przepędzić jego demony.
– Mamusia ładnie wygląda.
Jeszcze jak. Różnokolorowe oczy Cory lśniły od łez, gdy
powolnym krokiem ruszyła w stronę czekającej na nią rodziny… i
nas wszystkich.
Kiedy Joe przekazał Corę Rome’owi, Rule przerwał pełną
napięcia ciszę, mówiąc teatralnym szeptem:
– Najwyższy czas. – To sprawiło, że cały kościół wybuchnął
śmiechem. Jet podszedł i pocałował Ayden w policzek, klepiąc ją
po brzuchu, po czym zajął swoje miejsce obok mnie.
Wymieniliśmy spojrzenia i skinąłem głową. Musiałem się sporo
natrudzić, by stanąć obok tych facetów, obok mężczyzny, który
kochał moją siostrę, gdy ja jeszcze tego nie potrafiłem. Nigdy mu
tego nie zapomnę.
Wszyscy byliśmy naznaczeni, niektórzy fizycznie, inni
emocjonalnie. Niektóre ślady miały z nami zostać już na zawsze,
niektóre zrobiliśmy sobie sami, próbując znaleźć się w miejscu, w
którym powinniśmy być. Nasze ślady nas określały, sprawiały, że
byliśmy różni i staliśmy się mężczyznami, którymi byliśmy dzisiaj.
Jedynym śladem, którego nikt z nas nie mógł kwestionować, tym
najważniejszym i najtrwalszym, który już na zawsze nas
naznaczył, była miłość do wspaniałych kobiet, które stały
naprzeciwko nas.
Zostaliśmy naznaczeni, i to w niesamowity i wieczny sposób.
Dzięki temu byliśmy lepsi. Naznaczeni mężczyźni. Nikt z nas nie
zamieniłby się na nic innego.
eh.
Playlista Asy i Royal
To nie było łatwe zadanie. Asa lubi bardzo różne rzeczy, więc
jego muzyczny gust, który odzwierciadla jego osobowość, jest
zróżnicowany. Royal jest pełną energii optymistką, wiedziałam,
więc że powinna jej towarzyszyć popowa ścieżka dźwiękowa –
której ja osobiście nie słucham. W drodze kompromisu słucha więc
starych popowych piosenek. Są dość naiwne, ale wpadające w
ucho i zabawne, co idealnie pasuje do jej osobowości, chociaż
dzisiaj już ich w radiu nie słychać (muszę jednak przyznać, że
mam słabość do Eminema, tylko nikomu nie mówcie!). Lista jest
interesująca, ale idealnie pasuje i myślę, że to dobry sposób, by się
pożegnać.
Tom Petty – You Got Lucky, Even the Losers
Shooter Jennings – A Hard Lesson to Learn
Diamond Rugs – Blue Mountains
Britney Spears – Toxic
Caitlin Cary w/ Whiskeytown – The Battle and the War
U2 – With or Without You
Jason Isbell – Streetlights
Dirty River Boys – Riverbed Wildflowers
Raconteurs – Salute Your Solution
Funeral – Party Finale
Black Rebel Motorcycle Club – Devil’s Waitin
One Direction – Better Than Words
Justin Timberlake – SexyBack
Pink – Trouble
Eagles of Death Metal – I Want You So Hard
George Thorogood – Who Do You Love?
Them Crooked Vultures – No One Loves Me & Neither Do I
The Killers – All These Things I’ve Done
The Duke Spirit – Love Is an Unfamiliar Name
Christina Aguilera – Dirrty
Guns N’ Roses – Civil War
Eminem – Berzerk
American Aquarium – Northern Lights
Band of Horses – The Funeral
Slobberbone – To Love Somebody
Black Angels – You’re Mine, Love Me Forever
Seawolf – O Maria!
Morningwood – Best of Me
Madness – It Must Be Love
Podziękowania
Zanim przejdę do typowych podziękowań, powinnam
najpierw podziękować innym autorom, którzy pomogli mi stworzyć
Naznaczonych Mężczyzn od początku do końca. Pisanie to moja
radość i pasja, ale też praca, która bez wątpienia przynosi
olbrzymie korzyści. Ale ma swoje plusy i minusy, i w ciągu
ostatnich lat istniało całkiem realne ryzyko, że albo to rzucę, albo
skończę w szpitalu psychiatrycznym, gdyby nie te cudowne i
niezwykle utalentowane kobiety:
Jennifer Armentrout jest moją bohaterką. Chciałabym nią
być, gdy dorosnę, i w każdej chwili mogę z nią spłodzić jakąś
książkę.
Cora Carmack zawsze mnie rozśmiesza. Warto pamiętać, że
to ma być zabawa, a ona nie daje mi o tym zapomnieć.
Monica Murphy, moja najbliższa przyjaciółka.
Sophie Jordan jest mistrzynią kreacji. Jest genialna i ma
mnóstwo pomysłów. Jest doskonałym przykładem tego, że można
się stale rozwijać, zmieniać i nie bać się nowych rzeczy.
Tiffany King jest prawdopodobnie najsympatyczniejszą istotą
na ziemi. Jest idealnym przykładem na to, że lepiej jest się
wspierać niż konkurować. Uwielbiam ją i jej poglądy na życie.
Kristen Proby to klasyka. Uwielbiam ją, jest wspaniałą
pisarką i idealnym przykładem, jak należy profesjonalnie i
rozsądnie postępować w tym biznesie i w życiu. Jesteśmy różne, ale
cieszę się, że odwzajemnia moje uczucia.
Lisa Desrochers była pierwszą pisarką, która powiedziała
mi, że mam w sobie coś szczególnego. Była dla mnie bardzo miła,
a jej entuzjazm był zaraźliwy. Jest genialna, a jej spojrzenie na
romans jest tak świeże i inne, że trudno nie podziwiać wszystkiego,
co ją wyróżnia.
KA Tucker jest koleżanką z agencji i wspaniałą pisarką.
Serio, za każdym razem jej zazdroszczę. Zawsze gdy czytam którąś
z jej książek, chcę być lepszą pisarką. Poza tym jest urocza i kiedy
jestem z nią w tym samym pomieszczeniu, mam ochotę ją
schrupać.
Kimberly Knight była moją pierwszą przyjaciółką pisarką.
Teraz jest przede wszystkim przyjaciółką, a przy okazji pisarką.
Uwielbiam ją i cieszę się, że jest częścią mojego świata, nie tylko
tego książkowego.
Ponieważ jest to koniec serii, muszę przede wszystkim
podziękować moim cudownym czytelnikom, którzy pokochali ten
cykl, tak samo jak ja. Czy po Buntowniku byłoby coś więcej, gdyby
nie wy? Nie wiem. Cieszę się, że moja banda odmieńców znalazła
miejsce w waszych sercach, tak jak ich pomysłodawczyni. Bez was
nie dałabym rady. Nie dawałbym z siebie wszystkiego przy każdej
kolejnej książce, gdybym nie obiecała, że was nie zawiodę. To, że
mogę dzielić się moją miłością i pasją z tyloma osobami, jest dla
mnie prawdziwym błogosławieństwem.
Dla autorów najważniejsi są zawsze czytelnicy. Chcemy wam
sprawić przyjemność. Chcemy, żebyście się zakochali. Chcemy was
zaskakiwać. Chcemy wami wstrząsnąć. Chcemy was rozzłościć.
Chcemy, by opadły wam szczęki. Chcemy, żebyście przy nas byli,
gdy będziemy próbować czegoś nowego. Ale przede wszystkim
chcemy wam podziękować za to, że daliście nam szansę, by nasze
historie mogły błyszczeć pełnym blaskiem.
Dziękuję wam za milion różnych rzeczy.
To samo dotyczy blogerów, którzy również przyczynili się do
tego, że moi chłopcy ujrzeli światło dzienne. Chciałam
podziękować wszystkim, którzy śledzili moją karierę – w ramach
tej serii, i co najważniejsze – poza nią. Wiem, że bycie blogerem
bywa niewdzięczne, ale wiedzcie, że jestem wdzięczna za wasze
wsparcie i promocję. Do licha, gdyby nie blogerzy, Karen,
Michelle i Rosette nie pomogłyby mi przy mojej pierwszej
blogowej trasie i promocji. Denise nie powiedziałaby: „Słuchaj,
musisz mieć stronę na Facebooku i Twitterze”. A Mel: „Powinnaś
mieć stronę dla fanów i ja pomogę ci się tym zająć”, albo Mich,
która mówiła: „Będziesz gwiazdą i chcę mieć z tobą wywiad,
nawet jeśli nikt nie wie, kim jesteś”, albo Lisa: „Zrobimy wywiad
osobowościowy – och, nie wiesz, co to jest, zaraz ci wszystko
wytłumaczę”. Poza tym, to dzięki blogerom pasjonatom mogłam
się z Wami spotkać. Odgrywacie tak ważną rolę w szerzeniu
miłości do książek, że nie jestem w stanie wyrazić mojej
wdzięczności. Zawsze powtarzam, że nie będę wymieniać nikogo z
imienia i nazwiska, bo wszystkich blogerów, którzy mnie
wspierają, cenię tak samo. Szczególnie tych, którzy są ze mną od
pierwszego dnia. Dziękuję za to, że we mnie nie wątpicie i
wierzycie, że nie jestem tylko sezonową gwiazdką. To wiele dla
mnie znaczy.
Praca nad Asą wymagała ode mnie dużego wysiłku. To
skomplikowany facet o trudnej przeszłości i doprowadzenie go do
miejsca, w którym zrozumiałby, że zasługuje nie tylko na miłość,
ale również na to, by być lepszym człowiekiem, nie było łatwe. Dał
mi nieźle w kość i chciałam mieć pewność, że nie tylko on, ale i
reszta ekipy dostanie taką historię, na jaką zasługuje. Nie udałoby
mi się to bez Vilmy Gonzales (dobrego ducha książki) i Denise
Tung (mojej mistrzyni). Potrzebowałam ich obu, by uczynić tę
historię interesującą i skierować się we właściwą stronę, gdy się
zgubiłam. Na samą myśl, że to koniec serii, dostaję gęsiej skórki.
Zamiast jednak odczuwać smutek, że to już koniec, czuję, że
zrobiłam to, co należało tak, by wszyscy znaleźli się w tym miejscu,
w którym powinni. Teraz cieszę się na myśl, że przejdę do kolejnej
rzeczy. Po drodze zawarłam wiele ważnych, cennych,
interesujących i wspaniałych książkowych przyjaźni. Te dwie panie
zajmują jednak na tej liście szczególne miejsce. Kocham je jak
nikogo na świecie.
Nie miałabym też tyle frajdy ani kontaktów z czytelnikami,
gdyby nie Melissa Shank. To na wskroś dobry człowiek. Zarządza
moim życiem, gdy ja nie daję rady, i ułatwia mi podróże i kontakt z
ludźmi, którzy się naprawdę liczą… z moimi czytelnikami. Wkłada
dużo pracy w to, by zadbać o najdrobniejsze szczegóły i mieć przy
tym odrobinę frajdy. Kiedy proszę ją, by się czymś zajęła, mogę
mieć pewność, że tak właśnie będzie. Myślę, że w obecnych
czasach to rzadka cecha. Każdego dnia jestem wdzięczna za to, że
jest przy mnie. Jeśli chcecie skontaktować się ze mną lub z moimi
ludźmi… chodzi mi o tych, którzy lubią, to co robię, dołączcie do
naszej ekipy… Zawsze się dobrze bawimy i zachęcamy ludzi, by
szanowali innych.
https://www.facebook.com/groups/crownoverscrowd/
Ponieważ to już koniec, a ja zawsze poświęcam dużo miejsca
moim głównym ofiarom: mamie, tacie, babci, która przeczytała
wszystkie moje książki i trzyma je na specjalnej półce, dzięki czemu
serce mi rośnie; Mike’owi, który pomaga mi dźwigać ciężkie
rzeczy (nie zdawałam sobie sprawy, jakie to ważne, dopóki się nie
rozwiodłam!) i swoim psom… Myślę, że mogę to wreszcie
podsumować i powiedzieć, że nikt nie ma tyle szczęścia, co ja.
Otaczają mnie cudowne osoby. Mam szczęście, że otacza mnie
miłość i wsparcie na co dzień. Nie mogłabym prosić o nic więcej,
ale też nie zgodziłabym się na mniej niż to, co mają mi do
zaoferowania.
Muszę przyznać, że idea życia chwilą obecną, tu i teraz, by
nie przegapić tych wszystkich cudownych rzeczy, które się wokół
mnie dzieją, to ciągła walka. Za każdym razem, gdy odpuszczam,
robię krok w tył, ale jestem zdeterminowana, by czerpać nauki
płynące z tej książki i stosować je w swoim życiu. Nie jestem tylko
na arenie, jestem dokładnie tu i teraz.
A teraz do rzeczy… No tak, pisanie książki to ciężka praca,
ale też biznes, i niech nikt nie próbuje mówić, że jest inaczej.
Mam to szczęście, że wszyscy ludzie, z którymi pracuję w
wymiarze profesjonalnym i twórczym, są naprawdę cudowni…
Mówię poważnie.
Moja redaktorka Amanda jest charakterną i słodką osobą.
Dba o to, by do Waszych rąk trafiały tylko najlepsze książki, i
bardzo ciężko pracuje. Nigdy nie próbowała zmieniać tego, co
robię, i bardzo ją za to cenię. Z moimi książkami jest tak, że każdy
dostaje to, co widzi, nieco tylko ulepszone, by łatwiej i lepiej się
czytało. Amanda pozwala mi też robić różne rzeczy i przekraczać
granice, pozwalając na szalone… do licha, najczęściej wręcz mnie
do tego zachęca. Miałam sporo szczęścia, że to ona otworzyła
przed mną drzwi, bym mogła opowiadać historie po swojemu. Gdy
słyszę jej uwagi, gdy razem pracujemy, staję się nie tylko lepszą
pisarką, ale i lepszym człowiekiem.
Poza kulisami dużego wydawnictwa, które nieprzerwanie
pracuje nad tym, by wzbogacić świat o kolejne romanse i książki w
ogóle, pracuje cała armia kobiet. Kiedy byłam młodsza, mogłam
jedynie pomarzyć o takiej pracy, więc serce mi rośnie, gdy widzę
dziewczyny, które ją wykonują i robią to naprawdę dobrze.
Jessie i Alaina wykonują kawał dobrej roboty, zarządzając
nie tylko moimi interesami, ale i mną. Nie jestem najłatwiejszą
osobą do zarządzania, ale robią to bez zarzutu i sprawiają, że ta
część mojej pracy sprawia mi przyjemność. Mimo że sektor
wydawniczy to biznes, a sprzedaż i liczby mają znaczenie, cała
ekipa w HarperCollins daje mi do zrozumienia, że chodzi również
o mnie. Pisałam o tym wcześniej, ale powtórzę raz jeszcze: jestem
w miejscu, w którym powinnam być, i nie wyobrażam sobie, bym
mogła być gdziekolwiek indziej. Dziękuję drogie panie, że dałyście
mi szansę i mogę pracować tak ciężko, jak wy.
KP… och, nawet nie wiem, od czego zacząć pieśni
pochwalne na jej temat i jej niestrudzonego poświęcenia dla
klientów. Jest niesamowita. Koniec! Poważnie. Pokochałam ją,
zanim jej potrzebowałam, ale teraz kocham ją jeszcze bardziej.
Mój podziw dla tej kobiety graniczy z obsesją i cały czas jej
powtarzam, że powinna trzymać dla mnie miejsce w zespole
InkSlinger, ponieważ jeśli całe to pisanie nie wypali, będę dla niej
pracować. Jestem dumna, że jestem częścią ekipy utalentowanych i
nowatorskich autorów InkSlinger… Chcę, żebyście o tym
wiedzieli!
Tak się złożyło, że w Teksasie spotkałam grupę niesamowicie
wyluzowanych ludzi, których teraz nazywam ziomalami. Są
zabawni, mili i wszyscy mają ogromne serca, jak stan, w którym
mieszkają. Chciałabym więc szczególnie podziękować ludziom z
Lone Star, którzy zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy:
Renee Kennedy, Heather i Brad Self, Stephanie Higgins, KP
Simmons, Vilma Gonzales, cała rodzina Shank (Jake jest
najlepszym książkowym mężem na świecie, a Lizzy daje mi
nadzieję na przyszłość), Danielle Sanchez i Yesi Cavazos. Damaris
Cardinali jest moją dziewczyną ze Wschodniego Wybrzeża.
No dobrze, teraz specjalne podziękowania… naprawdę
szczególne… dla osoby, która zasługuje na ogromną wdzięczność,
większą, niż jestem w stanie wyrazić. Dla mojej agentki, Stacey.
Ona jest wszystkim. Jest moim systemem wsparcia. Partnerem w
interesach. Moim kapłanem. Moją matką. Stylistką.
Cheerleaderką. Moim głosem rozsądku. Moim partnerem
sparingowym. Odgrywa tyle różnych ról, że nie mogę jej
wystarczająco podziękować za to, że pomaga mi w karierze i w
życiu. To jej zawdzięczam kolejne książki po Buntowniku i
Naznaczonych Mężczyznach. Uwierzyła w chłopaków, gdy
wszyscy mówili: „Ta dziewczyna ma kłopoty z ortografią i chyba
nigdy w życiu nie widziała przecinka”. Zawsze wierzyła we mnie
bardziej niż inni i nigdy nie przestała wierzyć, że powinnam
zajmować się pisaniem książek i w ten sposób zarabiać na życie.
Zawsze powtarza, że przede wszystkim jest moją fanką, a dopiero
potem agentką. Stacey zawdzięczam niemal każdą okazję, która mi
się trafiła, odkąd to wszystko się zaczęło, i nigdy nie będę miała
dość słów ani czasu, by jej za to podziękować.
W ten sposób dotarliśmy do końca tej wspaniałej podróży.
Cieszyła mnie każda chwila, nawet te, których nienawidziłam.
Patrzę na to tak, jakbym zamknęła jedne drzwi i rzuciła się przez
otwarte okno, żeby zobaczyć, gdzie wyląduję. Mam tyle pomysłów,
że mam nadzieję, że będziecie mi w tym skoku towarzyszyć.
Jak zawsze, jestem do waszej dyspozycji, jeśli chcielibyście
mi coś powiedzieć lub usłyszeć coś ode mnie:
https://www.facebook.com/jay.crownover
https://www.facebook.com/AuthorJayCrownover?ref=hl
@jaycrownover
www.jaycrownover.com
http://jaycrownover.blogspot.com/
https://www.goodreads.com/Crownover
http://www.donaghyliterary.com/jay-crownover.
html
http://www.avonromance.com/author/jay-crownover
Dziękuję za wszystko
Jay
Pierwszym krokiem do tego, by gdziekolwiek dojść, jest
podjęcie decyzji, że nie chcemy zostać w miejscu.
J.P. Morgan
Przypisy
[1]
Bugsy Siegel – amerykański gangster żydowskiego
pochodzenia (przyp. tłum.).