O MAŁŻEŃSTWIE
FOR THE LOVE OF MARRIAGE
John M Drescher
- C
o to jest małżeństwo?
- C
o zapewnia trwałość małżeństwa?
- D
laczego podobają mi się osoby
‘kontrastowe’?
- J
ak można nauczyć się rozmawiać o
ważnych rzeczach?
Wspaniałe porady znanego pastora, który
przez wiele lat służył pomocą wielu mał-
żeństwom. Fragmenty tej książki drukował
Reader’s Digest, jak również liczne inne
periodyki, a prace Dresch
er’a sprzedano w
ilo
ści ponad 500,000 egzemplarzy w po-
nad 20 językach. Ta książka to jego prze-
myślenia na temat małżeństwa po latach
doświadczenia i konsultowania, a zawarte
w niej pomocne rady i praktyczne anegdo-
ty dodają tej książce ciepła i zachęty.
Dedykacja
Naszym pięciorgu dzieciom, ich współ-
małżonkom i naszym wnukom którzy są w
moich myślach kiedy piszę o wszystkim co
jest dla mnie ważne
O autorze:
John M Drescher, (1929-2014) Quakertown, Pensylwania, pisarz, redaktor, pastor,
wykładowca i konsultant małżeński i rodzinny. Mąż Betty Keener, ojciec pięciorga dorosłych
dzieci
i dziadek trzynaściorga wnuków.
Napisał 37 książek, z których co najmniej 12 porusza sprawę małżeństwa, relacji
rodzice-dzieci.
Siedem rzeczy potrzebnym dzieciom
wydana w 20 językach.
Gdybym teraz zakładał rodzinę wydrukowana w Reader’s Digest
Pozostałe: Twoje dziecko ma 6-12 lat
Medytacje młodych małżonków
Uczynki duchowe
Gdybym teraz zaczynał jako pastor
Teraz
jest czas by kochać
Inwokacje i błogosławieństwa Pisma Świętego
Rodzice
– przekazywanie płomienia wiary
John M Drescher pisał dla ponad 100 periodyków, prowadził seminaria, rekolekcje i wykłady,
często na temat rodziny i odnowy duchowej.
Spis treści
O książce
I Sztuka małżeństwa……………………………… 5
1. Odsłona pierwsza
2. Na dobre czy na złe
3. Ważność podobieństw
4. Dodatkowe podobieństwa
5. "Przeciwności" przyciągają
6. Więcej przykładów
7. Różnice łączą lub dzielą
8. Dramatyczne różnice
9. Czas rozczarowania
10. Nierealne oczekiwania
11. Małżeński ‘dołek’
12. Z nadzieją w przyszłość
13. Od nowa to samo
II Buduj na zaangażowaniu……………………… 16
1.
Zaangażowanie najważniejsze
2.
Zaangażowanie i trwałość
3.
Zaangażowanie jako bezpieczeństwo
4.
Miłość to zaangażowanie a nie uczucie
5.
Świętość zaangażowania
III Kontynuuj narzeczeństwo…………………….. 20
1.
Ciąg dalszy romansu
2.
Trwanie w miłości
3.
Cechy miłości
4.
Strzeż się narcyzmu
5.
Ucz się kochać
6.
Z korzyścią dla dzieci
7. Nowe odkrycia
IV Razem spędzajcie czas………………………… 27
1.
Miłość = czas
2. Przymierze z czasem
3.
Sprawdź co się liczy
4.
Uważaj na złodziei
5.
Dbaj o rodzinę
V Nie zapominajcie o rozmowach
………………. 31
1. Zaangażowanie w komunikację
2. Rozmawiamy zawsze
3. Najlepszy psychiatra
4. Sprawdzian z komunikacji
5. Porozmawiaj o osobach
6. Porozmawiaj o rzeczach
7. Trudność w rozmowach o osobach
8. Jak rozmawiać
9. Język miłości
10. Konflikt to normalna rzecz
VI
Więcej dobrego niż złego……………………… 42
1.
Podkreślaj plusy
2.
Różnice między nami
3.
Ucz się zapewniania
4. Pomagaj sobie humorem
5.
Łatwo żyć z moim mężem
6.
Łatwo żyć z moją żoną
7.
Miłość, szacunek i oddanie
VII Rozkoszuj się pięknem seksu…………………. 49
1.
Seks termometrem czułości
2.
Intymność
3.
Rozwijanie intymności
4.
Sukces w życiu seksualnym
5.
Seks wyrażający jedność
6.
Cierpliwość i doświadczenie
7.
Wierność zobowiązuje
VIII Wierność w drobnych rzeczach………………. 56
1.
Nie usiłuj zmieniać współmałżonka
2. Co zostaje
w pamięci
3. Przenoszenie skarbów
4.
Udział dwojga
5.
Wpływ na dzieci
6. Oczekiwanie na najlepsze
IX
Bądźcie uczciwi w sprawach finansowych…. 61
1.
Pieniądz odsłania nas
2.
Ważne zobowiązanie
3.
Życie to nie tylko rzeczy materialne
4.
Przegląd zawsze dobry
5.
Świadectwo osobiste
X Utrzymujcie silny trójkąt………………………… 64
1.
Trójkąt w małżeństwie
2. Święte przyrzeczenie
3. Niebezpieczeństwo zaniechania
4. Pismo św. o rozwodzie
5. Problem rozwodu
6. I co dalej?
7. Poczucie stałości i siły
8. Bóg a waszym domu
9. Dzieci i łaska życia
XI Nigdy nie jest za późno…………………………. 72
1.
I od początku
2.
Zmiana zawsze możliwa
3.
Kochać znaczy wybaczać
4.
Budowa wspaniałego domu
O ksi
ążce
Zawarcie małżeństwa nie jest trudne i miliony osób robią to każdego dnia. Każda z tych par
ma nadzieję na małżeńskie szczęście i mówi, że ich życie będzie jak w przysłowiowej bajce.
Sam ślub nie gwarantuje niczego, i jak wszyscy wiemy, małżeństwo dobre i szczęśliwe to
coś więcej niż akt ślubu czy piękna ceremonia w kościele. Akt ślubu to tylko papierkowe
pozwolenie, a szczęśliwe małżeństwo jest dla tych, którzy przyrzekają razem przejść przez
życie pełne jałowych dolin lub pięknych wyżyn.
Małżeństwo to wzajemne relacje ‘w toku’, a kochające się, żywe i doskonalące się mał-
żeństwo to jak powołanie. Żeby było ono dojrzałe potrzebny jest czas, ciężka praca i ciągła
współpraca obu partnerów zobowiązujących się do dawania, troski, kochania, słuchania,
przeb
aczania i zachęcania do samej śmierci. Dobre małżeństwo wymaga stałej obserwacji,
dostosowania się i pielęgnacji.
Po złożeniu przysięgi małżeńskiej zaczynają się pojawiać trudności i różnice, a para która
podda się od razu nie ma szans na szczęśliwe małżeństwo, ponieważ jest ono zarezerwo-
wane dla tych, którzy zdają sobie sprawę z ważności bycia razem w kłopotach i szczęściu,
na dobre i na złe, w doświadczeniu tego czego mogą się spodziewać i tego co wyskoczy
niespodziewanie.
Nie ma żadnej formułki gwarantującej idealne małżeństwo, gdyż nie było chyba nigdy
idealnego partnera, zaś są szczęśliwe i zadowalające małżeństwa, które też nie stają się
takimi same
, lecz są wynikiem wspólnego poświęcenia i zaangażowania. Małżeństwa te
wyrastają z zaangażowania w miłość, troskę za drugą osobę, spodziewania się tego co
najlepsze oraz z życia według przykazań Boga Stwórcy.
Wiele pomysłów zawartych w książce powstało z setek spotkań i wykładów jakie prze-
prowadziłem w ciągu wielu lat. Próbowałem wiele z nich na tysiącach małżonków podczas
spotkań, jak również podczas konsultacji przedmałżeńskich.
Pomysły te spotykają się z dużym zainteresowaniem gdziekolwiek mamy szansę ich
przedstawienia. Często byłem pytany: dlaczego nie zbierzesz swoich pomysłów by je wydać
w formie
książki by pomóc innym, lub: podziel się nimi z tymi, którzy nie mogą wziąć udziału
w twoich prelekcjach z braku czasu lub pieniędzy.
Czasami rodzice mówili: czy nie myślisz, że młodzi winni wiedzieć to wszystko zanim wezmą
ślub. Zgadzam się, powinni to wiedzieć.
Jestem przekonany, że młodym trudno uwierzyć w słuszność tych pomysłów przed ślubem,
ale byliby lepiej przygotowani do życia małżeńskiego gdyby choć je przemyśleli.
Na końcu każdego podrozdziału są pytania do przedyskutowania dla par i grup. Dyskusje
takie pozwalają na odkrycie nadziei, jako że wiele par myśli, że ich problemów nie mają inni,
przez co czują jakby beznadziejną sytuację.
Kiedy rozmawiamy w grupach, dowiadujemy się, że nasze problemy nie są unikalne i zauwa-
żamy możliwości ich rozwiązania. Jednego wieczoru po dyskusji na temat różnic i proble-
mów z nich wynikających, poprosiłem o pytania i własne obserwacje. Jeden około czterdzie-
stoletni małżonek zapytał z wielką ulgą: czy myślisz inni przechodzili przez takie same pro-
blemy? Członkowie grupy wybuchnęli śmiechem bo przekonali się, że wszyscy mieli takie
same lub podobne kłopoty.
Zaczęli opowiadać o swoich doświadczeniach, przez co dostali zastrzyk odnowionej nadziei i
przekonali się, że jeśli inni mogli pokonać swoje trudności i udoskonalić swoje małżeństwa,
mogą zrobić to samo. Chciałbym by te doświadczenia były waszymi kiedy czytacie tą książkę
i o niej rozmawiacie.
Jes
tem żonaty od ponad 40 lat i chcę się podzielić z wami moimi niekiedy trudnymi, a niekie-
dy szczęśliwymi lekcjami przeżytymi z Betty. Przyznaję, że ciągle się uczymy. Przyrzekam
ostrzec was przed klęską nieudanego małżeństwa, chciałbym żebyście doświadczyli głęboką
radość i zadowolenie ze szczęścia małżeńskiego.
Betty i ja nie przestajemy
mówić do siebie o naszej miłości, głębszej niż mogliśmy sobie wyo-
brazić na początku naszych wspólnych lat. Nasze małżeństwo nie zawsze było łatwe, ale
wierzymy, że różnice między nami i trudności pomogły nam zachować miłość wtedy, kiedy
zdecydowaliśmy się na życie razem. Chcę opowiedzieć o tych trudnych do zniesienia chwi-
lach z nadzieją, że ktoś gdzieś będzie mógł doświadczyć szczęśliwego pożycia
małżeńskiego.
John M Drescher
I
Sztuka małżeństwa
1.
Odsłona pierwsza
‘Jak piękna jesteś, kochana, jak bardzo piękna!...
Cała jesteś piękna, kochana, nie ma na tobie żadnej skazy.’ Pieśń Salomona 4:1,7
Wiele lat temu w Anglii, dziesięcioletni William Montage Dyke po wypadku stracił wzrok i
mimo
swojego kalectwa studia skończył z wyróżnieniem. W czasie studiów spotykał się z
piękną dziewczyną i póżniej zdecydowali się na małżeństwo. Oczywiście William nigdy nie
widział swojej narzeczonej.
Kilka miesięcy przed ślubem doświadczony chirurg OCZNY zbadał oczy Williama i przepro-
wadził operację. W dniu ślubu ojciec zaprowadził Wiliama z bandażami na oczach do koś-
cioła. Jennifer, panna młoda, weszła do kościoła trzymając pod rękę swojego siwego ojca.
Kiedy podeszli do ołtarza w takt marsza weselnego Lohengrin’a, Jennifer była bardzo zasko-
czona, gdyż obok Williama zobaczyła chirurga przecinającego bandaże jej wybranka. Willam
doznał szoku, i z widoczną radością szedł w kierunku Jennifer.
Trudno wyobrazić sobie dramatyczny moment, kiedy pan młody pierwszy raz zobaczył
swoją przyszłą żonę przed ołtarzem! Myślę, że coś bardzo podobnego ma miejsce przed
każdym ślubem, przecież większość z nich widzi się wiele razy wcześniej. Ale częścią tego
dramatu jest fakt, że nieważne jak dobrze pary te myślą że się znają, nieważne jak piękne
panny młode i jacy przystojni panowie młodzi mogą być, na wiele rzeczy są jednak ślepi.
Tylko kiedy wejdziemy w intymność małżeństwa, otwierają się nam oczy i postrzegamy się
inaczej. Wiele lat temu Alexander Pope powiedział: Śnimy w narzeczeństwie, budzimy się w
małżeństwie. Potrzebujemy dużo czasu żeby zobaczyć się takimi jakimi naprawdę jesteśmy,
zrozumieć się i pokochać tak, jak zamierzył dla nas Bóg i jak pragniemy sami.
To właśnie jest bardzo ekscytujące, żeby zdać sobie sprawę, że potrzebujemy wielu lat
życia i miłości żeby nauczyć się jak osiągnąć małżeńskie szczęście. Dobre małżeństwo daje
niewyobrażalną radość, niewyobrażalną głębię miłości, nieplanowanych doświadczeń i prób,
które pozwolą współmałżonkom połączyć się w nierozerwalną jedność.
W Pieśni Miłosnej Salomona (Stary Testament) pan młody wychwala piękno swojej narze-
czonej
. W jego oczach wygląda pięknie, nie ma żadnej skazy, i to właśnie stanowi obraz
pełnej miłości. Ale lepszym jej obrazem jest dostrzeżenie faktu, że ta druga osoba nie jest
cała idealna, ale mimo to zaczynamy ją kochać bardziej niż w dniu ślubu. I to jest sztuką w
małżeństwie.
Do przemyślenia:
-
kiedyś zapytałem grupę składającą się z rozwiedzionych osób: co myślicie, jak dobrze
znaliście swojego partnera do ślubu? Czterdziestolatek odpowiedział: myślę, że w około
siedmiu procentach.
-
zastanów się jak dobrze znałaś/znałeś swojego partnera do dnia ślubu. Jaką rolę odgrywa
teraz fakt, że nauczyliście się poznać siebie lepiej?
2. Na
dobre czy złe
Grupa producentów filmowych zrobiła listę najbardziej dramatycznych dźwięków filmo-
wych: 1.
pierwszy krzyk noworodka, 2. głos syren, 3. uderzenie bałwanów morskich o skałę,
4. szum pożaru lasu, 5. dźwięk urządzenia przeciwmgielnego, 6. powolne kapanie wody, 7.
galopujące konie, 8. gwizd pociągu, 9. wycie psa i 10. ‘Marsz Weselny’.
Wszyscy uznali, że z tej dziesiątki jeden dźwięk powoduje najwięcej emocji, przynosi silne
uczucia
– smutku, zazdrości, przykrości, bólu, łez oraz wielkiej radości, ‘Marsz Weselny’.
Kiedy dwoje ludzi staje przed ołtarzem żeby ‘stać się jednym’ w małżeństwie, wchodzą w
jeden z najbardziej emocjonalnych związków człowiek może doświadczyć. Dwie zupełnie
różne osoby decydują się żyć razem, konsumują pierworodne zamierzenie Boga – ‘dwa ciała
stają się jednym’.
Być może utwór ten powoduje najwięcej emocji ponieważ wiemy, że małżeństwo, bardziej
niż każdy inny związek uczyni nas albo zgorzkniałymi albo lepszymi. Niekiedy okazuje się,
że poprzez intymność wychodzi z nich zły charakter czy poczucie zagrożenia, i w tym wypa-
dku ma miejsce lekceważenie danej osoby. Czasem okazuje się, że po latach partnerzy
znają się nawet mniej niż na początku ich wspólnej drogi.
I przeciwnie, niektórzy małżonkowie poprzez wzajemną bliskość wyzwalają w sobie naj-
lepsze cechy, daje się zauważyć, że stają się lepszymi osobami w porównaniu z tym jakimi
byli w stanie wolnym.
Na to jakimi się staniemy – zgorzkniałymi czy lepszymi, nie wpływa ilość problemów, różnic
czy przystosowań w małżeństwie, jako że wszystkie one mają ich wiele. Ważne jest jak sobie
z nimi radzą: jeżeli dobrze, ich współżycie staje się lepsze, jeśli żle – oddalają się od siebie.
W szczęśliwym małżeństwie każdy z partnerów próbuje zaradzić problemom w miły i
otwarty sposób, razem szukają rozwiązań a nie oskarżają się wzajemnie lub po prostu
ucie
kają.
Będziemy zadowoleni z małżeństwa kiedy pozbędziemy się egoizmu i będziemy odczuwać
potrzebę bycia razem. Takie dojrzewanie jest stopniowe, nie staje się w krótkim czasie, to
jest przestanie myśleć o sobie i troska o tą drugą osobę. Rodzimy się jako przedstawiciele
dwóch różnych płci, i dorastamy by stać się dorosłymi mężczyznami i kobietami, mężami i
żonami.
Kiedy dorastamy razem, bardziej poznajemy i rozumiemy siebie samych: dlaczego taki
jestem? dlaczego tak reaguję? kim jestem? To właśnie dorastanie jako osoby wzbogaca
nasze małżeństwo.
Potrzebujemy również zrozumieć prawdziwą miłość, że to nie jest coś co na nas spada
nagle i zostaje na zawsze. Możemy być zauroczeni, ale nigdy nie zakochujemy się od
pierwszego spojrzenia, gdyż miłość jest jak roślinka, ciągle nawożona i uprawiana rośnie i
rozwija się by stać się pięknym kwiatem. W przeciwnym wypadku schnie i umiera, bez
względu na jakość ziemi w której rośnie, z jakiego wykiełkowała nasionka, czy jak dobrze
była zasadzona.
Jeżeli twój partner jest przystojny a partnerka piękna w wieku 25 lat, to nie twoja zasługa.
Ale jeżeli tak jest w wieku lat 55, to najprawdopodobniej masz w tym swój udział.
Więc jak to zrobić żeby stać się lepszym, zadowolonym partnerem a nie zgorzkniałym?
Do prze
myślenia:
-
Co jest niezbędne w małżeństwie by być stać się lepszym partnerem?
3. Podobieństwa są ważne
Wszyscy wiemy, że nie przetrwają małżeństwa którym przepowiedzieliśmy rozstanie.
Dlaczego tak powiedzieliśmy? Dlaczego tak to odczuliśmy? Czy po prostu wiedzieliśmy, że
partnerzy za bardzo różnią się od siebie, nie pasują do siebie?
Dlaczego dana osoba wybiera sobie takiego a nie innego partnera życiowego? Czy
zaślubiamy się z miłości? Czy jest nadzieja dla partnerów którzy nie mają ze sobą nic
wspólnego?
Małżeństwo nie przetrwa jeżeli nie będziemy nad nim pracować wspólnie. Jest prawdą, że
im więcej mają podobnego w pewnych dziedzinach, tym większą nadzieję mają na przetrwa-
nie już na starcie. Popatrzmy na podobieństwa socjologiczne.
Ważne jest podobne wychowanie religijne. Wiele par ma problemy z powodu niedostrzega-
nia różnic wyznaniowych, jak również braku woli do osiągnięcia szczerego kompromisu.
W małżeństwach mieszanych jest pięć razy więcej rozwodów w porównaniu do tych o
podobnej lu
b takiej samej religii. W tym przypadku partnerzy po ślubie przestają praktykować
swoje religie. Oczywiście, niektóre radzą sobie z tym problemem jeśli nad nim pracują w
sposób konstruktywny
w celu osiągnięcia kompromisu.
Kiedy pojawiają się dzieci, różnice religijne wzmagają się. Wiele osób jest zdania, że upo-
rają się z tym problemem po ślubie, ale wtedy zazwyczaj okazuje się, że różnice między nimi
są zbyt duże, a rozwiązanie go staje się zbyt trudne i irytujące.
Partner podchodzący poważnie do swojej religii, stara się załatwić problem wiary przed
ślubem zdając sobie sprawę z faktu, że z wiekiem stajemy się bardziej religijni.
Dużą rolę odgrywają tu również nasze poglądy na sprawy finansowe, nie możemy liczyć na
to, że wszystko się ułoży bo miłość wszystko pokona, ale to nie jest takie proste. Prawie
połowa małżeństw zgadza się jak zarabiać, wydawać i oszczędzać, podczas gdy pozostali
nie mogą porozumieć się w tej kwestii. Wtedy różnice stają się większe a chęć przystoso-
wania do sytuacji maleje.
Potwierdza się, że duży procent małżeństw występujących o
rozwód ma problemy finansowe.
Laura pochodziła z rodziny, którą stać było niemal na wszystko. Na studiach poznała
Toma, który był raczej biedny. Zakochali się w sobie i wzięli ślub na pierwszym roku studiów.
Rodzice Laury zawsze opłacali rachunki i dbali o sprawy finansowe na tyle, Ze ona nie miała
pojęcia jakie były ceny i nie umiała oszczędzać. Przed ślubem rozmawiali o sprawach finan-
sowych i zdecydowali, że będą starać się utrzymać bez korzystania z pomocy rodziców.
Po kilku miesiącach zaczęli odczuwać pewne trudności finansowe i potrzebowali podjąć
decyzję czy jedno z nich nie będzie musiało przerwać na rok naukę i podjąć pracę. Laura,
która nie musiała martwić się o pieniądze przed ślubem, denerwowała Toma kupując mu
rzeczy według niego niepotrzebne. Któregoś dnia odwiedzili ich rodzice Laury, zauważyli że
brakowało im mebli oraz dowiedzieli się o ich raczej trudnej sytuacji finansowej i w niespełna
sześć miesięcy Tom i Laura byli tym zupełnie zestresowani.
Z tego wniosek, że podobne wychowanie i pochodzenie zwiększa możliwość przystosowa-
nia się w małżeństwie. Tak było kilka pokoleń temu, kiedy to związki małżeńskie były zawie-
rane wśród sąsiadów, dzisiaj zdarza się to bardzo rzadko, jako że jesteśmy bardziej mobilni,
przeprowadzamy się do innej społeczności czy innego kraju z powodu nauki, pracy czy
podróży. W wyniku tego wielu z nas poślubia partnera z zupełnie innego środowiska niż
nasze.
Zanim zdecydujemy się na poślubienie osoby z innego środowiska czy innej rasy, win-
niśmy spróbować mieszkać przez jakiś czas w tej właśnie społeczności, co będzie jednym ze
sposobów jej zrozumienia, co oszczędzi nam kłopotów które z pewnością wyjdą po ślubie.
Do przemyślenia:
Czy dostrzegasz ja
kieś podobieństwa czy różnice między wami w omawianych tu sprawach?
4.
Dodatkowe podobieństwa
Zdarza się, że niektóre różnice między partnerami są oczywiste, ale pozostałe mogą
pojawić się w różnych sytuacjach codziennego życia.
Problemem mogą być za duże różnice w poziomie edukacji i samego trybu życia. Opiekun
duchowy na jednym z uniwersytetów zwrócił uwagę na fakt, że poziom edukacji między
partnerami jest jednym z najczęstszych powodów ich rozstań. Wielu przypadkach to kobieta
pracuje podczas gd
y mężczyzna kształci się, czyli obydwoje ciężko pracują i nie mają czasu
dla siebie, myślą o przyszłości kiedy będą mogli prowadzić szczęśliwe i radosne życie. Ale w
chwili kiedy mężczyzna kończy swoje studia, nagle okazuje się, że już niewiele ich łączy i nie
bardzo mają o czym rozmawiać. Małżonek rozwinął swój świat intelektualny, podczas gdy
żona zatrzymała się na pewnym niższym poziomie umysłowym, i różnice między nimi pogłę-
biają się, a tym samym oddalają się od siebie.
Dalsze różnice to wiek i odrębne zainteresowania. Po latach konsultowania dochodzę do
wniosku, że bardzo ważne są wspólne zainteresowania, kiedy to partnerzy mogą spędzać ze
sobą dodatkowy czas, przez co pozostają razem, gdy zaś interesują się czymś innym, nie-
wiele mają wspólnego i ten dodatkowy czas spędzają osobno i nie widzą potrzeby by anga-
żować się w zainteresowania partnera, a tym samym nie wnoszą w swój związek żadnej
dodatkowej radości.
W przypadku gdy para odkrywa niewiele
wspólnych zainteresowań, powinni odkryć coś np.
hobby, któremu będą mogli poświęcać razem więcej czasu i wtedy będą zadowoleni z ich
choć małego sukcesu.
Pamiętam taką parę – żadnych wspólnych zainteresowań. Kiedy wychowywali dzieci, właś-
ciwie żyli obok siebie, ale kiedy przeszli na emeryturę mieli trudności z przebywaniem razem
przez 24 godziny, i wtedy znaleźli coś czym mogli zainteresować się razem i to otworzyło
przed nimi nowe ale wspólne doświadczenia.
Wydawało się, że dalsze życie spędzą w jednym domu ale samotnie, ale to wspólne zain-
ter
esowanie odmieniło ich życie i stało się ono radośniejsze i ekscytujące.
To jest właśnie ta wielka okazja w małżeństwie, że niektórzy żyją w jedności z powodu
wykonywania wspólnych zajęć, inni odkrywają w sobie jedność duchową, oddają się Bogu i
pomagaj
ą innym.
Poślubienie partnera dużo młodszego lub dużo starszego, lub o zupełnie innych zainte-
resowaniach, nie czyni małżeństwa niemożliwym do spełnienia, ale trudnym. Im więcej
podobieństw między partnerami, tym łatwiejszy start życiowy i tym większa szansa na
satysfakcję. Należy pamiętać, że różnice oddalają kochanków od siebie, stają się widoczne i
jeszcze pogłębiają się po ślubie.
Do przemyślenia:
Czy w swoim związku widzisz takie lub podobne różnice? Czy możesz dać przykłady innych
podobieństw równie ważnych w osiągnięciu satysfakcjonującego małżeństwa?
5.
Ale… przeciwności przyciągają
Donna i Bob mieli wiele podobieństw, przez co mieli również dobry start. Ale okazało się,
że cechował ich zupełnie inny temperament, co przysporzyło im kłopoty. Bob określił to w ten
sposób:
przed ślubem myśleliśmy że jesteśmy do siebie podobni, przeznaczeni dla siebie,
ale póżniej okazało się, że jesteśmy zupełnie inni. Jak więc mogliśmy wierzyć że pasujemy
do siebie?
Wiele razy rozmawiali o swoim wychowaniu
religijnym, poglądach na sprawy finansowe, i o
zainteresowaniach kulturowych, ale największą pomocą była rozmowa o ich wizerunku psy-
chologicznym. Zauważyli że właśnie to było podstawą ich problemów, co mogło w dużej
mierze zadecydować o przyszłości ich małżeństwa. Donna wyznała: często czuliśmy że nie
jesteśmy dla siebie, ale doznaliśmy wielkiej ulgi dowiadując się, że często dobierają się
partnerzy o innym temperamencie, ale w końcu Bóg nas tak stworzył, byśmy mogli dorastać
razem i stawać się lepszymi ludżmi niż moglibyśmy być gdybyśmy żyli sami.
Okazuje się, że różnice psychologiczne są równie ważne jak socjologiczne. Przez lata
moich konsultacji dowiedziałem się jak wielką wartość ma zrozumienie tych różnic w poko-
nyw
aniu trudności małżeńskich.
K
iedykolwiek słyszę określenie ‘niezgodność’, wzrasta we mnie dziwna niechęć, szczegól-
nie w przypadku dwojga ludzi niezdolnych do
kompromisów i myślę, że czasami jest ono
używane jako pretekst do separacji, jakby nagle usłyszeli że w ich związku występuje
‘niezgodność’.
Kto wobec czego jest ‘zgodny’, czy to ma znaczyć, że partnerzy muszą zgadzać się pod
względem spojrzenia na świat, zawsze zgadzać się ze sobą, odznaczać się tym samym
poziomem intelektualnym, mieć ten sam temperament i tylko kochać się bez najmniejszych
problemów?
W książce ‘Rozumieć się wzajemnie’ , Paul Tournier powiedział: tak zwana niezgodność
emocjonalna jest mitem wymyślonym przez prawników z braku argumentów na rozwód.
Podobnie jak pretekst do
ukrywania swoich uczuć. Nie wierzę w niezgodność i nie ma nie-
zgodności emocjonalnej. Oczywiście występują nieporozumienia i błędy, ale one mogą być
naprawione wspólnie’.
Urban Steinmetz, małżeński terapeuta z Escabana, Michigan, powiedział: nigdy nie
spotkałem zupełnie zgodnej pary’, zaś Cecil G Osborne w ‘Rozumieniu partnera’ powiedział,
że ‘niezgodność’ winna być tylko podstawowym założeniem. Co Tournier, Steinmetz i
Osborne mieli na myśli?
Czy tylko zgodni partnerzy powinni zawierać związek małżeński? Zgadzam się z tym kiedy
mówimy tylko o czynnikach socjologicznych takich jak wychowanie kulturowe, wiek, wierze-
nia religijne, poglądy ekonomiczne i poziom edukacji. Konsultanci są zgodni w opinii, że
kiedy partnerzy różnią się w tych dziedzinach, te różnice pogłębiają się po ślubie i prowadzą
do prawdziwych problemów w ich przystosowaniu się i osiągnięciu porozumienia.
Ale jeśli mówimy o zgodności pod względem psychologicznym, odpowiedź na to pytanie
musi być – nie! Prawie bez wyjątku ludzie żenią się mimo różnic w temperamencie i wize-
runku psychologicznym
. Przeciwności są atrakcyjne, a małżeństwo między osobami o takich
samych cechach psychologiczny
ch prowadziło by do zaniku możliwości dorastania i groziło-
by straszną nudą.
Badania przeprowadzone przez Dr Joseph’a Wheelwright’a z San Francisco pokazały, że
większość z nas poślubia zupełne przeciwności pod względem temperamentu i nawet powie-
dział, że ‘ludzie poślubiają tych, których nigdy nie chcieliby mieć za przyjaciół’.
W narzeczeństwie czy nawet po ślubie bardzo rzadko lub wcale nie myślimy o tym, że
zazwyczaj szukamy partnera silnego w tych sprawach
w których sami jesteśmy słabi. Tak
byliśmy stworzeni przez Boga. Bezwiednie szukamy kogoś, kto ma coś czego sami nie
mamy a chcielibyśmy mieć. I to jest właśnie tym co nazywam uzupełnianiem się, lub przycią-
ganiem przeciwności.
Tak naprawdę chęć posiadania tego co posiada inna osoba jest na tyle silna, że można z
całą pewnością powiedzieć iż zawieramy związek małżeński nie z miłości ale dla spełnienia
się jako osoby.
Do przem
yślenia:
Czy zgadzasz się, że ‘niezgodność’ w małżeństwie jest mitem, i że przyciągamy do siebie
osoby o odwrotnym temperamencie przynajmniej w głównych sprawach?
6.W
ięcej przykładów
Co to wszystko znaczy w praktyce?
To znaczy, że np. osoba aktywna fizycznie wybiera
kogoś pasywnego, ale… różnice w poziomie energii fizycznej mogą sprawiać problemy: ktoś
kogo energia rozpiera będzie musiał zwolnić dla drugiej osoby, albo pasywna osoba może
irytować się gdyż czuje się, wbrew swojej woli, wręcz popychana czy ciągnięta przez
partnera.
Ktoś ekstrawertyczny wybiera osobę introwertyczną, impulsywny wybiera spokojną, gaduła
wybiera małomówną (przecież nie mogą mówić jednocześnie!), perfekcjonista wybiera pra-
wie bałaganiarza.
Ostatnio kobieta powiedziała mi o jej mężu, który wszystko analizował, podczas gdy ona
nie przejmowała się analizowaniem niczego. I tak osoba nieobowiązkowa zwykle wybiera
kogoś kto dotrzymuje terminów i uzgodnień. Ktoś punktualny wybiera partnera którego
najlepiej opisał mi załamany małżonek: muszę wierzyć w ponowne zmartwychwstanie,
ponieważ żona nigdy nie zdąży na pierwsze’.
Jest też partner, który kładzie się spać o 8 i wstaje razem ze słoneczkiem. On wybiera
zazwyczaj nocnego Marka wstającego z łóżka około południa i jest aktywna o północy, ale
jest mu trudno wstawać około 10 czy 11. Sknera zwykle wybiera partnera rozrzutnego.
Tą listę można by wydłużać: domowe czyściochy wybierają bałaganiarzy, zapaleni myśliwi
wybierają kobiety-poetki, przyjaźni samotników i odwrotnie: towarzyscy wybierają zamknię-
tych w sobie, racjonalni wybierają sentymentalistów, i praktyczni wybierają marzycieli.
Z tego wynika, że przyciągamy partnerów o przeciwnych temperamentach, gdyż jesteśmy
zafascynowani tym, który zrobi to czego sami nie potrafimy, tym który wykazuje cechy któ-
rych sami nie posiadamy
, mocnych w sprawach w których sami jesteśmy słabi, a co dziwne,
nie myślimy o tym nawet przez chwilę.
Widać z tego jak bardzo pragniemy doskonałości. Bóg stworzył nas w ten sposób, byśmy
mogli
uzupełniać się wzajemnie. Jedno uzupełnia to czego drugiemu brakuje, przez co
obydwoje stają się silniejsi. Nasuwa się tu wniosek, że małżeństwo, bardziej niż inny rodzaj
partnerstwa, daje więcej możliwości doskonalenia osobowości gdy zaakceptujemy nasze
r
óżnice i pójdziemy na kompromis. Małżonkowie doceniają i poprawiają się wzajemnie i
mają wiele okazji do rozwoju personalnego i zapewnienia sobie szczęścia.
Różnice psychologiczne dają nam poczucie przynależności, zwłaszcza kiedy je docenimy,
co daje m
ożliwość dorastania razem, zżycia się, stąd określenie ona/on należy do mnie.
Po którymś spotkaniu podeszli do mnie starsi wiekiem małżonkowie, on z ramieniem
obejmującym żonę powiedział z głęboką miłością: ona należy do mnie, na co ona odwzajem-
niła się i obejmując go z miłością powiedziała: tak, on należy do mnie.
Co dawało im to poczucie posiadania partnera? Na pewno nie to że byli podobni do siebie,
bo pod względem temperamentu byli różni, ale z biegiem lat nauczyli się akceptować siebie i
dopaso
wywać, doceniać cechy drugiej osoby. To właśnie dało im poczucie posiadania, za
czym tęsknimy wszyscy.
Do przemyślenia: Jakie różnice w temperamencie widzicie w sobie teraz?
7.
Różnice łączą lub dzielą
Nie ma małżeństwa które nie mogłoby zakończyć się fiaskiem, ponieważ jakieś elementy
konfliktu występują w każdym z nich. Ale z drugiej strony niewiele jest takich, które mogłyby
zakończyć się sukcesem, gdyby chcieli tego oboje partnerzy.
Wkrótce po ślubie różnice między partnerami raczej ich od siebie odpychają niż przycią-
gają, i to co nas się przedtem podobało zaczyna przeszkadzać, to co nas łączyło zaczyna
nas dzielić. Staje się tak dlatego, że ani nie rozumiemy tych różnic ani nie zdajemy sobie
sprawy z ich wartości, i wtedy wkracza oziębłość niszcząca nasz związek. Zamiast uznania
ich jako środka do wzbogacenia i wzmocnienia związku, zaczynamy mówić: jesteś inny ode
mnie lub
między nami występuje niezgodność.
To jakby potwierdzało znane przysłowie co nas przyciąga przed ślubem, odpycha nas po
ślubie. Zgadza się ale tylko w przypadku gdy nie pozwalamy partnerowi być tym kim był. I
jeżeli nie widzimy różnic raczej jako dodatku niż jako przeszkody, oraz jeżeli nie widzimy że
potrzebujemy właśnie tego partnera z jego czy jej wadami po to, by one wzmocniły nasz
związek, i kiedy nie nauczymy się podkreślać w każdym z nas silnej strony zamiast poko-
nywać nasze słabości.
Mój przyjaciel, Dr Abraham Schmidt, psycholog i konsultant rodzinny, kiedyś powiedział mi,
że kiedy przychodzą do niego małżonkowie i mówią o swojej ‘niezgodności’, pyta ich co ich
najpierw do siebie przyciągało. Okazuje się, że są to właśnie te rzeczy, które teraz ich odpy-
chają od siebie. Małżonek mówił: podobała mi się jej żywiołowość i beztroska, nie przejmo-
wała się drobnostkami i dobrze czuła się w grupie, ja natomiast byłem raczej wstydliwy’.
Teraz jego zarzutem wobec niej jest to, że nic nie robi, jest roztrzepana, przesiaduje u
sąsiadów, działa w grupach i zapomina o swojej rodzinie, nawet nie sprząta.
Co kobieta mówi o swoim m
ężu? Podobała jej się jego drobiazgowość, spokój, dbałość o
swój wygląd, ubiór i czystość auta. ‘Był delikatny i uprzejmy’. Teraz trudno jest jej żyć z nim
bo
‘martwi się o wygląd domu, że łóżka nie posłane i w kuchni są naczynia nie pozmywane.
Martwi się bardziej o rzeczy niż o ludzi’.
Każde z nich potrzebowało tego wybranego partnera w celu uzupełnienia swoich słabości,
ale zamiast dzielenia się własnymi mocnymi punktami, zaczęli walczyć ze sobą o to co ich
kiedyś przyciągało. Mężczyzna lubi zadbane kobiety, ale po ślubie narzeka, że pół dnia myśli
co na siebie założyć.
Wyobraźmy sobie opanowanego, starannie dobierającego słowa mężczyznę, który
poślubia kobietę gadatliwą i wybuchową. Kiedy ktoś zadaje mu pytanie, nie ma szansy na
udzielenie odpowiedz
i, bo podczas gdy on nad nią się zastanawia, ona wyskakuje z gotową
odpowiedzią.
Czym to skutkuje
jeśli taka sytuacja ciągle się powtarza? Małżonek zaczyna mieć wątpli-
wości, może nawet boi się brać udział w rozmowie? Nie lubi kiedy żona za niego odpowiada
nie zauważając jego konsternacji.
Albo wyobraźmy sobie kobietę raczej stroniącą od rozmów i towarzystwa, która jest zdolna
zrobić wszystko kiedy ponaglona nabiera pewności siebie i przejmuje odpowiedzialność. Jej
mąż jest bardzo kompetentny ale nieco agresywny, który jej brak pewności siebie uważa za
wadę, nie rozumie, że ona potrzebuje wsparcia bardziej niż krytyki. Jego zachowanie powo-
duje jej stopniowe oddalanie się od niego.
Do przemyślenia
Które sprawy wolisz raczej przemilczeć niż przedyskutować z partnerem?
8.
Różnice bywają dramatyczne
Para małżonków przychodzi na konsultację. Są na etapie rozejścia się. On mówi, że zanim
się pobrali, podobała mu się narzeczonej osobowość, była troskliwa, kochająca i umiała
słuchać, miała silne poglądy, lubił jej pewność siebie. Teraz widzi w niej teściową, zamar-
twiającą się o wszystko, odporną na uwagi, upierającą się przy swoim bez uwzględniania
jego opinii.
J
ej podobała się jego niefrasobliwość, spokój i opanowanie. ‘Podobał mi się jego spokojny
c
harakter, jako kontrast do mojego ojca, który szybko wpadał w złość’. Teraz narzeka, że jej
mąż nie zauważa tego co powinno być zrobione w domu, dzieci mogą się źle zachowywać
bo też tego nie zauważa, i jest tak niefrasobliwy, że to ona musi przejąć całkowitą odpowie-
dzialność za dom.
Ekstrawertycy
– kochający i żyjący dla innych, wybierają introwertyków szukających ciszy i
spokoju. Carl Jung wykazał, że rozsądek i sentymentalizm leżą na przeciwnych biegunach,
tak jak intuicja i rzeczywistość. W ten sposób racjonalny mężczyzna instynktownie wybiera
uczuciową kobietę, co początkowo stanowi wzajemne uzupełnianie się, lecz później będzie
chciał by żona bardziej zwracała uwagę na obiektywne dowody, będzie go irytowało to, że
nie słucha jego opinii, będzie chciał ją przekonać jak nieracjonalne są jej wybuchy uczucio-
wości. Ona ma żal, że jego racjonalne podejście do życia pozbawia ich związek z tak
potrzebnych ciepła i serdeczności.
Osobowości mogą się różnić, ale, na dodatek, kobiety i mężczyźni widzą życie w inny
sposób. Wielu mężczyzn lubi przekazywanie pomysłów, planów i programów, podczas gdy
większość kobiet lubi rozmawiać o uczuciach i emocjach. Niektórzy badacze uważają, że
kobiety i mężczyźni używają nawet innego języka.
Kobieta może pomóc mężowi by stał się bardziej wrażliwy, by mógł lepiej i otwarcie
wyrażać swoje uczucia. Podczas gdy kobieta lepiej wyraża uczucia w słowach, mężczyzna
raczej w czynach, kobiety zauważają szczegóły, pamiętają wszystko co dotyczy danego
dnia, szczegóły ubioru i wygląd osób, mężczyźni przywołują wydarzenia w bardziej ogólny
sposób, raczej z niecierpliwością odnoszą się do szczegółów. Jeśli każdy z partnerów
chciałby poświęcić nieco czasu by wysłuchać drugiego, nauczyliby się od siebie więcej i
lepiej zrozumie
liby życie. Poświęcenie czasu na wzajemne zrozumienie buduje wzajemne
porozumienie, dowartościowanie i wspólne relacje.
Dopóki nie zdamy sobie sprawy z roli jaką różnice psychologiczne odgrywają w naszym
małżeństwie, dopóty, mimo, że ich potrzebujemy, będą one oddalały nas od siebie zamiast
do siebie przybliżać.
Ponieważ różnimy się pod względem myślenia i zachowania, próbujemy zmienić partnera:
chcielibyśmy by partner czy partnerka byli bardziej podobni do nas. Zamiast zaakceptowa-
nia, kochania i po
magania sobie by stać się lepszymi, nastawiamy się na przeobrażenie w
kogoś kim nie jesteśmy. Kiedy dostrzeżemy początek tego procesu, reagujemy jednakowo w
sposób negatywny -
bronimy się, zamykamy się w sobie i nawet ze sobą nie rozmawiamy.
Tylko kied
y jesteśmy zaakceptowani i kochani, możemy zechcieć się zmienić. Czasem
zmienimy zachowanie partnera poprzez utyskiwanie, ale bardzo rzadko taka zmiana w
zachowaniu przyniesie zmiany charakteru albo polepszy nasze wzajemne relacje. Jest to
zmiana wymuszona
i jako taka przyniesie żal, wzrastającą gorycz i dystans.
Konsultant małżeński Ira J Tanner napisał: każdy zamiar prowadzący do zmiany w
partnerze według naszej fantazji jest bezczelnością i obelgą. To tylko przyczynia się do
podziału i złości, jak również zwiększenia poczucia samotności.
Jeśli nie chcemy by nasze małżeństwo było fiaskiem, nie powinniśmy nawet o tym myśleć
bo to nie zdaje egzaminu. Kiedy chcemy zmieniać zamiast akceptować, wychodzi z nas to co
najgorsze, a dodatkowo doznajemy poczuc
ia winy, co prowadzi do zrażenia się do siebie i
końca komunikacji.
Kiedy urywa się komunikacja i wkracza chłód, ukrycie zaczynamy marzyć o kimś kogo
chcielibyśmy mieć, wobec czego ignorujemy swojego partnera. Zamiast myśleć o życiu
zaczynamy fantazjowa
ć i zamiast dawać miłość partnerowi, zakochujemy się w wytworze
własnej fantazji (może z serialu telewizyjnego lub kolegi/koleżanki z pracy). To z kolei
prowadzi do rozwodu i nowego związku, przy czym nowy partner okaże się taki sam jak
poprzedni. W taki
właśnie sposób zamiast zmierzyć się z problemem, będziemy uciekać od
niego.
Do przemyślenia:
Czy zgodzisz się z twierdzeniem, że jedną z największych pokus w małżeństwie jest wola
zmiany partnera w kogoś innego? Możesz podać przykłady?
9.
Początek rozczarowania
‘Osiemnaście miesięcy po wspaniałym ślubie wpadliśmy w dołek, którego nawet sobie nie
wyobrażałam. Nigdy nie czułam się tak zraniona Czasem myślałam, że kocham Jima, cza-
sem byłam pewna, że nigdy nie mogłabym go kochać. W najgorszych chwilach myślałam, że
nigdy go nie kochałam’.
Z ust młodej kobiety brzmi to jak ból i szok. Ale prawdą jest, że w każdym małżeństwie do
pewnego stopnia jest podobnie. Niektórzy mówią o tym jako o okresie desperacji, inni o okre-
sie rozczarowania. Młoda kobieta opisała to jako ‘dołek’.
Bez względu na to jak to nazwiemy, zdarza się niemal w każdym małżeństwie. Ostatnio
widziałem książkę, która zaczynała się słowami: nie czytaj jeśli czujesz, że twoje małżeństwo
było wielkim błędem.
Przed ślubem wiele par myśli, że ich małżeństwo będzie pasmem radości i miłości, zresztą
tak jak mówią piosenki i powieści – dające wrażenie, że małżeństwo to samo szczęście.
Przysięga małżeńska jest bardziej prawdziwa: czy bierzesz ją/go na lepsze i gorsze? To
‘gorsze’ jest znowu bardziej prawdziwe i nie romantyczne. Dlaczego? Bo każdy z nas ma
ciemną stronę i wady. Ktoś kiedyś powiedział że to co wyglądało pięknie w świetle księżyca,
wygląda inaczej w świetle słońca. Czyli problemem nie są wady ale co z nimi robimy.
Jeśli nasz partner nie przypomina znanych nam postaci z reklam, seriali telewizyjnych i
filmów, stajemy się niezadowoleni z niego nie wiedząc nawet dlaczego.
Małżeństwo jest poważną sprawą, a jej powaga polega na tym, że nikt z nas nie jest
idealny. Im wcz
eśniej przyznamy się do swoich błędów i zaakceptujemy je, tym lepiej. Im
wcześniej zaczniemy pracować nad nimi zamiast zmieniać partnera, tym wcześniej zmienimy
się na lepsze.
H G Wells napisał: w każdym małżeństwie może nadejść dzień kiedy partnerzy muszą
stanąć twarzą w twarz rozczarowani, odarci z ostatniego kawałka radości – zupełnie
przezro
czyści.
Z powodu wielu posiadanych przez nas fałszywych obrazów małżeństwa, zdarza się, że
decydujemy się na ten krok ze złych powodów. Kiedy doświadczenia wyniesione z
małżeństwa przez młodą kobietę po osiemnastu miesiącach były tak bardzo niezgodne z jej
wyobrażeniami, że jej pierwszą myślą był rozwód. ‘Wszystko na nic – pomyślała – to był błąd
i najlepiej z tym skończyć’.
Prawdą jest, że każde małżeństwo może wpaść w ‘dołek’ po trzech miesiącach czy po
trzech latach, choć najczęściej zdarza się on w pierwszych pięciu latach. I ponieważ jest to
tak powszechne zjawisko, lepiej jest je uznać za fakt i próbować powstrzymać niż udawać że
się nie widzi i uciekać. Ci którzy zorientują się w czasie i zaczną pracować nad ‘dołkiem’
wzmocnią swoje małżeństwo i będzie ono miało większą szansę na przetrwanie.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że każde małżeństwo może wpaść w ‘dołek’? Rozważ swoje
doświadczenie.
10.Nierealne oczekiwania
Intymność małżeńska wyzwala w nas te słabości i wady, których nie zauważamy wcześniej
i odkrywamy, że każdy z nas ma również jakąś ciemną stronę. Czasem wychodzimy też z
jakimiś nawet nierozsądnymi żądaniami, takimi, którymi moglibyśmy odstraszyć najbliższych
przyjaciół.
Spotykamy tu dwa nie
bezpieczeństwa. Pierwsze to za wysokie oczekiwania dochodzące
nawet do ideału, ponieważ ciągle tkwi w nas pewien mit z czasów przedmałżeńskich - mit
zupełnej zgodności, idealnego partnerstwa i modelu idealnego małżeństwa. Im wcześniej
pozbędziemy się tych fantazji, tym lepiej.
Drugie to nasze zbyt niskie oczekiwania, kiedy nie widzimy nic dobrego w partnerze
(dotyczy to obu partnerów), w wyniku czego nie spodziewamy się i nie zachęcamy do stania
się lepszymi. Wtedy mają miejsce krytyczne uwagi i złe spojrzenia, koncentrujemy się na
wadach a zapominamy o zaletach partnera.
Wybieramy tę czy inną osobę dlatego, że ona nas rozumie, a wiemy to na podstawie
rozmów z partnerem i słuchania tego co ma nam do powiedzenia. Ale zdarza się, że po
ślubie przestajemy ze sobą rozmawiać i słuchać jedno drugiego.
Czasem przestajemy rozmawiać ze sobą z obawy, że zrobimy przykrość sobie lub drugiej
stronie. Czasem ktoś się zastanawia: czy będzie mnie kochał/kochała jeśli powiem co czuję i
myślę? Kiedy obawiamy się czy partner zrozumie nas czy może się obrazi, znaczy to, że
brakuje nam odwagi i pewności siebie, wolimy nie rozmawiać ze sobą o istotnych sprawach.
Wtedy
stajemy na drodze do małżeńskiego fiaska.
Powiedzieliśmy wcześniej, że większość z nas chce zmieniać partnera zaraz po ślubie, a
walczymy z tym, co nam się wcześniej u niego podobało. Ale kiedy to partner chce nas
zmienić, sprzeciwiamy się temu.
I czujemy się nie zaakceptowanymi takimi jacy jesteśmy. Pamiętajmy, że kiedy usiłujemy
zmieniać drugą osobę, wbijamy klin w nasze relacje, niszczymy kogoś ego. Kiedy nie czu-
jemy się zaakceptowani, przestajemy kochać, protestujemy i niszczymy miłość.
Następne poważne zagrożenie dla małżeństwa to przyjście na świat pierwszego dziecka.
To jakby egzamin dla małżonków, sprawdzian czy nadal małżonkowie będą najważniejsi dla
siebie czy dla dziecka. Czy rodzic zda sobie sprawę z faktu, że obowiązki rodzicielskie
przeminą, a partnerstwo między rodzicami powinno mieć charakter stały?
Czy rodzice zrozumieją, że tylko kiedy będą oddani sobie, będą mogli zapewnić dzieciom
podstawowe
potrzeby bezpieczeństwa, akceptacji i miłości? Kiedy relacje między rodzicami
nie polegają na wzajemnej miłości, dziecko również nie będzie czuć się kochane, bez wzglę-
du na bezpieczeństwo zapewnione mu pod względem fizycznym, umysłowym i intelektu-
alnym.
Kiedy pojawia się dziecko, niebezpiecznym jest fakt, że partnerka będzie się bardziej
interesować nim niż partnerem, któremu nie będzie się to podobało. Wtedy pojawia się
dystans między partnerami, zanika jedność niezbędna do pokonania trosk rodzicielskich, jak
również wzajemnego wsparcia w przyszłości, kiedy dzieci opuszczą dom rodzinny.
Pismo Święte zwraca uwagę na te relacje i mówi, że jedność rodziców musi być podtrzy-
mywana, co wynika z faktu, że poświęca ono bardzo mało miejsca wychowaniu dzieci.
Nawet tam gdzie to jest wspomniane, zawsze jest poprzedzane przez obszerny tekst o
wzajemnych relacjach rodz
iców. Pamiętajmy: partnerstwo jest stałe, rodzicielstwo przemija.
Dbajmy o partnerstwo, a rodzicielstwo będzie łatwiejsze.
Po złożeniu sobie ślubnych przyrzeczeń zapominamy o wzajemnych uprzejmościach, a
przecież dbaliśmy o nie wcześniej, to samo odnosi się do czułych słówek i gestów, dobroci i
wzajemnej troski, a przecież te właśnie cechy są niezbędne do podtrzymywania miłości po
ślubie.
Wcześniej wspomniałem o ‘dołku’ małżeńskim, który nastąpi zawsze kiedy nie będziemy
mieć czasu dla siebie, a przecież zapewnialiśmy go sobie w narzeczeństwie, rozmawialiśmy,
chodziliśmy na wspólne spacery… W małżeństwie nic nie zastąpi razem spędzanego czasu,
tak jak pieniądze na koncie, duży dom czy inne dobra materialne nie zastąpią miłości i
słuchania partnera.
Kiedyś pomagałem małżonkom obydwoje po pięćdziesiątce. Powiedzieli, że ich dom był
szczęśliwy przez ponad 25 lat, mieli bardzo dobre relacje, razem wychowywali dzieci, razem
prowadzili firmę, ale kiedy zaczęła naprawdę prosperować, zwiększył się ich apetyt na
rzeczy materialne. On mówił: problem pojawił się kiedy wybudowaliśmy trzeci dom, większy
od poprzednich, nasze zainteresowania zaczęły się różnić, ja chodziłem na golf, żona do
klubu pań. Nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Dwoje prawie obcych ludzi pod jednym
dachem.
Do przemyślenia:
Z jakimi nierealnymi oczekiwaniami wstąpiłaś/eś w związek małżeński? Zrób ich listę.
11.
‘Dołek’ małżeński – co dalej?
Catherine Johnson w książce ‘Szczęśliwy w miłości’ pokazała wyniki badań przeprowa-
dzonych wśród małżeństw o stażu od 7 do 55 lat. Okazało się, że ponad 25% z nich myślało
o rozwodzie, niektórzy teraz są szczęśliwi, a przecież spakowali się i odeszli.
Ale ich małżeństwa przetrwały i nawet wzmocniły się tylko dlatego, że chcieli się zmienić,
przysto
sować i, jak osoby dorosłe, pracować nad swoim związkiem.
Co decydu
je o tym czy nasz związek jest sukcesem czy fiaskiem? Pierwszym symptomem
są trudności w komunikowaniu. Czasem zanika zupełnie, kiedy partnerzy nie rozmawiają ze
sobą przez kilka dni, inni rozmawiają ale tylko o koniecznych sprawach, bo przecież razem
mieszkają, głownie sprawy typu ‘co’ powinno/nie powinno być zrobione.
Następnym wskaźnikiem ‘dołka’ jest kiedy miłość przychodzi i odchodzi – jednego dnia
jesteśmy pewni, że kochamy, innego czujemy, że nie kochaliśmy od początku. Może nam się
wydawać, że nigdy się nie zakochamy oraz że to wcale nie była prawdziwa miłość.
Będąc w ‘dołku’ przyjmujemy, że ta druga osoba jest, oraz że każde z nas pójdzie w swoją
drogę, po prostu żyjemy w tym samym domu nie zwracając uwagi na partnera.
‘Dołek’ małżeński to czas samotności, gdyż różnice których nie potrafimy zrozumieć
oddalają nas od siebie, i czujemy że mamy bardzo mało wspólnego.
Przyjmujemy, że nasz związek cechuje ‘niezgodność’, a nie widzimy, że odwrotny tempe-
rament partnera może być wielkim plusem, czujemy też, że jesteśmy tak ‘niezgodni’, że nie
ma dla nas nadziei, zaczynamy chodzić swoimi drogami, komunikujemy się tylko kiedy
musimy, przesiadujemy w swoich kątach domu, wykonujemy tylko prace dla nas samych,
czytamy swoje gazety i periodyki. Małżeństwo staje się bardzo przykre.
Młoda kobieta powiedziała mi kiedyś: gdybym była mężatką, nie byłabym taka samotna’,
na co ja odpowiedziałem: niektórzy najbardziej samotni ludzie jakich poznałem byli
małżonkami. Nie ma gorszej samotności niż ta którą czują ludzie żyjący pod wspólnym
dachem ale obok siebie.
‘Dołek’ to okres ogromnych wątpliwości, kiedy zaczynamy się zastanawiać czy moglibyśmy
wybrać lepiej gdybyśmy mieli jeszcze jedną szansę. Rozglądamy się dookoła i widzimy pary
które wydają się szczęśliwe. Czasami żałujemy, że nie wybraliśmy kogoś innego. Możemy
spotkać kogoś w pracy, kto przeżywa to samo co my, więc dzielimy się z nim naszą samot-
nością i czujemy, że ten ktoś nam się podoba.
To jest właśnie moment, kiedy rozpada się wiele małżeństw. Zwykle, nie zawsze, dzieje się
to w pierwszych dwóch latach związku, choć najwięcej rozwodów ma miejsce po dwu i pół
latach małżeństwa.
Potwierdza to fakt, że myślimy nasza miłość odeszła, i organizujemy rozwód. Nie zdajemy
sobie sprawy, że ona jeszcze jest, ale dla tych, którzy rozumieją sytuację i mobilizują się do
dalszej pracy nad swoim związkiem by był lepszy i silniejszy.
Często widzi się rozwód jako rozwiązanie i radośnie wkracza się w następny związek
wierząc, że teraz na pewno będziemy lepiej zrozumiani. Jednakże nowy partner zwykle ma
te same cechy co poprzedni. Ten nowy związek będzie wymagał tyle zrozumienia i wkładu
każdego partnera, ile potrzebował pierwszy.
W czas
ie ‘dołka’ narastają problemy seksualne. On narzeka, że ona stała się zimna, ona
że nie czuje miłości. Doświadczeni konsultanci i lekarze coraz częściej uważają, że relacje
seksualne małżonków świadczą o stanie ich związku, ale nie są jeszcze tego bardzo pewni.
Dr Popenoe powiedział: ‘Bez wątpienia problem seksu rozwiązuje się sam kiedy nie myśli
się o tym lecz o innych składowych częściach ich związku: wspólne zajęcia, wzajemny
szacunek i radość oraz pracą nad swoimi niedociągnięciami, w wyniku czego seks staje się
radością życia’.
Do przemyślenia:
Czy znasz inne
symptomy ‘dołka’ małżeńskiego?
12.Oznaki nadziei
Bardzo obolałe są osoby w ‘dołku’, gdyż nigdy przedtem nie były zranione. Trzeba zapa-
miętać, że tak długo jak jesteśmy zranieni, czujemy, a kiedy czujemy, jest w nas iskra
nadziei, bo miłość umiera kiedy już nie czujemy bólu.
Jedną z przykrych rzeczy o ‘dołku’ jest to, że wiele osób jest przekonanych, że nie mają
szansy na lepsze życie, więc żyją w swoich ‘dołkach’. Jest wiele anegdot i żartów o mał-
żeństwie jako raczej przykrej rzeczy, o pułapce, o więzieniu z którego nie można się wydo-
stać, a być w związku znaczy żyć ‘na pół gwizdka’.
Wiele par tkwi w ‘dołku’, i tak długo jak mają dzieci do wychowania i nadzieję na poprawę
finansową, będą mogli dużo znieść. Ale ja słyszałem również o ‘dołkach’ nawet po 20 latach,
ich ilość wzrasta znowu w przedziale 20 do 25 lat stażu. Dlaczego? Czy coś się nagle stało?
Nie, nic nie stało się nagle, tylko para żyła w ‘dołku’ przez wiele lat, teraz dzieci dla których
utrzymywali gniazdo rodzinne odeszły. Często będąc w wieku około 45 lat, nie widzimy już
możliwości awansu zawodowego, a więc rzecz której poświęcaliśmy się poza domem
odchodzi, i wtedy właśnie partnerzy mówią ‘nie mam zamiaru dłużej tak żyć’.
W czasach gdy rozwód jest szeroko akceptowany, kiedy jest mniej nacisku na trwałość
małżeństwa niż było w poprzednich pokoleniach, godzimy się na rozwód. Ale rozwód nie
występuje nagle, partnerzy po prostu nie żyli dla siebie przez dosyć długo, wpadli w ‘dołek’ i
z niego nie wyszli.
Wiele szczęśliwych małżeństw przechodzi przez trzy etapy. Pierwszy to wzajemna radość,
etap miodowego miesiąca, radość należenia do siebie na co dzień. Na tym etapie mamy
jedno niebezpieczeństwo – oczekiwanie od partnera gwarancji przeżywania tego co tylko
Bóg może nam dać – bezgraniczny zachwyt. Tu powinniśmy pomyśleć o naszym pewnym
ograniczeniu.
Ruel L Howe w swojej książce ‘Sex i religia dzisiaj’ napisał: wiele problemów i
nieszczęścia w małżeństwie spowodowanych jest tym, że nie możemy zaakceptować naszej
ograniczoności i jej znaczenia, za to spodziewamy się ideałów i czynów możliwych tylko dla
Boga’. Stare przysłowie mówi: wieczna miłość trwa dwa lata, a nieśmiertelność pięć – chyba,
że o nią zadbasz. Stąd wniosek, że małżeństwo potrzebuje drugiego etapu.
Etap drugi można nazwać dostosowywaniem się, czas kiedy dostrzegamy dzielące nas
różnice, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Teraz mamy nauczyć się żyć razem i
kochać się bez względu na nie. W narzeczeństwie podkreślamy te różnice, później stają się
one dramatyczne. Dowiadujemy się, że małżeństwo to nie związek polegający głównie na
radości, to dwoje ludzi wchodzących w układ partnerski wymagający dużo ciężkiej pracy,
planowania i dzielenia się wszystkim, zrozumienia, że małżeństwo działa kiedy my działamy.
To nie prezent wręczony na ślubie, to coś co wspólnie tworzymy w trudnych dniach z dużym
wysiłkiem. W końcu możemy żyć na dwóch biegunach jeśli się nie dostosujemy, bo dobre
małżeństwo to cel do którego dążymy a nie podarowany nam automatyczny przywilej.
Ponieważ dostosowanie się często bywa bolesne, wiele par nie ma szans dotrwania do
tego etapu, chyba że jesteśmy wystarczająco dojrzali i zdeterminowani rozwijać się i zmie-
niać, a wtedy proces zgrania się może być przyjemnością.
Badania wykazują, że romantyczne wyobrażenia z czasu narzeczeństwa i miesiąca mio-
dowego trwają najdłużej około roku. Związek staje się trwały kiedy te wyobrażenia zamienią
się na prawdziwą miłość małżeńską. Symptomami jej są: akceptowanie drugiej osoby taką
jaką jest, wola czynienia jej szczęśliwą, wola pracy nad różnicami, koncentracja na budowa-
niu związku a nie własnego ego, nauczenia się używania ‘my’ zamiast ‘ja’, poczucie stania
się wspólnikami w sprawie, oraz dążenie do osiągnięcia wspólnego, ustalonego wcześniej
stylu życia.
Trzeci etap to
czas zadowolenia ze związku, kiedy staje się on solidny i satysfakcjonujący i
występuje radość inna niż w miodowym miesiącu.
Na tym etapie znamy się bardzo dobrze, kochamy się, odczuwamy głęboki sens należenia
do drugiej osoby, mamy pewność że umiemy wspólnie poradzić sobie z problemami, oraz że
jesteśmy silni w naszym związku.
Wiele osób wchodzi w związek w przekonaniu, że będą tak szczęśliwi jak w narzeczeńs-
twie, al
e ono nie może nigdy być modelem dla naszego związku. Zresztą – kto mógłby
prowadzić tak nerwowe i niepewne życie, ciągle starając się zwracać na siebie uwagę?
Pamiętajmy – prawdziwa i głęboka miłość istnieje tylko w atmosferze spokoju w związku i
zadowolenia.
Do przemyślenia:
Czy znasz pary, które rozwiodły się po 20 lub 25 latach małżeństwa? Co według ciebie
mogło się stać?
13.Od nowa to samo
Po ukazaniu się naszej książki ‘Gdybyśmy znowu brali ślub’, Betty i ja występowaliśmy w
programach zorganizo
wanych przez telewizję ogólnokrajową – każdego dnia w ciągu 2 ty-
godni inne miasto. Wszędzie spotkaliśmy się z dużym zainteresowaniem problemami mał-
żeństwa i rodziny takich jak dramatyczny wzrost ilości rozwodów, nieznana dotąd wzrasta-
jąca liczba rodzin tylko z matką lub ojcem, wpływ tych zjawisk na dzieci i przemoc w rodzi-
nach, jak również ogólny rozkład rodzin i wartości społecznych.
W czasie tych programów i po nich dowiedzieliśmy się, że rozmawialiśmy z osobami, które
nie wyobrażały sobie życia z tym samym partnerem dłużej niż 30 lat, nawet okazało się, że
żadna z nich nie była w związku z pierwszym partnerem.
Jeden z rozmówców szczerze wyznał to co zdarza się najczęściej: to moje czwarte
małżeństwo, i jak wariat poślubiłem za każdym razem ten sam typ kobiety’.
Oczywiście, tak jest zawsze, ale dlaczego? Dla niego atrakcyjnymi były kobiety mające
coś czego jemu brakowało, które potrafiły robić to czego on nie potrafił. Ogólnie mówiąc,
dobierał sobie przeciwności gdyż chciał, by te osoby uzupełniały go.
Kiedy rozwiedziona osoba ponownie wchodzi w związek wybiera sobie takiego samego
partnera jak poprzedni, ponieważ potrzebny jej jest partner o takiej samej charakterystyce.
Jeśli tego nie rozumie i nie zdecyduje się na dostosowanie się i zgranie w związku, każdy
następny okaże się tak samo niezadowalający jak poprzednie, a nawet bardziej.
Wiele rozwiedzionych i w nowych związkach par przyznaje szczerze i uczciwie, że praw-
dopodobnie byłoby dużo łatwiej, gdyby włożyli więcej pracy w pierwszy związek zamiast
rozstania się z pierwszą miłością. Zaczynanie wszystkiego od nowa nie było najlepszym
rozwiązaniem którego oczekiwali. W filmie ‘Dziwna para’, dwaj mężczyźni nie potrafiący żyć
ze swoimi żonami, decydują się na życie razem. Każdy z nich przynosi te same wady i
dziwactwa
, jakie wniósł do małżeństwa. Kiedy decydują się w końcu na rozłąkę, jest to z
tego samego powodu jak ich rozwód. Żaden z nich nie chciał zmienić się by ich relacje były
lepsze.
Do przemyślenia:
W Stanach Zjednoczonyc
h jest więcej rozwodów niż w innych krajach. Jaki według ciebie
jest powód tego? Oczekiwania? Założenia? Brak przygotowania? Czysty egoizm? Może inne
powody?
II Buduj na zaangażowaniu
1.
Zaangażowanie najważniejsze
Ostatniego lata odwiedziliśmy przyjaciół ze studiów, rozmawialiśmy o wszystkim co się
wydarzyło w naszym życiu od tamtych czasów, o naszych rodzinach i naszych związkach.
John i Ellen powiedzieli nam, że co najmniej dwa razy w tygodniu powtarzali sobie tekst
przysięgi małżeńskiej, złożonej 30 lat temu.
‘Dwa razy w tygodniu?’ – spytaliśmy.
‘Tak’ – odpowiedzieli – zapamiętaliśmy słowa naszej przysięgi, więc dlaczego nie mogli-
byśmy ich używać póżniej?’ Wiedzieliśmy, że niektórzy odnawiają śluby w każdą rocznicę,
ale dwa razy w tygodni
u? To zupełnie coś nowego.
Kiedy przemyśleliśmy i porozmawialiśmy o tym, odkryliśmy sekret ich szczęśliwego
małżeństwa i życia. John i Ellen mieli problemy jak każda inna para z tą różnicą, że byli
całkowicie zaangażowani w swój związek, a przez powtarzanie przysięgi małżeńskiej
przypominali sobie o swoim zaangażowaniu, co pomogło im w pokonywaniu problemów i
dodawało im więcej radości.
Jacob i Amanda Friesen mieszkają w Mountain Lake, Minnesota. Któregoś dnia Jacob
zadzwonił i zaprosił mnie do ich domu. ‘Może o mnie zapomnisz, ale mojej żony nie zapom-
nisz nigdy’ – przyrzekł.
Pobrali się w roku 1936. Kilka lat póżniej Amanda zachorowała na reumatyzm, który
usztywnił jej wszystkie stawy. Nie mogła się schylić, pożniej przez wiele lat leżała w łóżku,
mogła tylko poruszać oczami i ustami, żyli z tym przez ponad 40 lat. Amanda widzi osoby i
czyta poprzez
szkła pryzmatowe. Jacob sam zrobił jej łóżko, które przy pomocy prądu
zmieniało swoją pozycję od poziomej do pionowej.
Wyznali nam, że w ich małżeństwie było wielkie zaangażowanie, bo pobrali się z woli
Boga, a ich wzajemne oddanie do siebie i Boga wzmocniło ich wieloletni związek. Jego
całkowite zaangażowanie dawało mu poczucie szczęścia, czyniło go dobrym i wrażliwym,
spełniającym wszystkie potrzeby Amandy. Podobnie Amanda, całkowicie oddana mężowi i
Bogu, była szczęśliwa, kochająca, silnego charakteru, interesującą się wieloma rzeczami i
osobami oraz sprawami ewangelizacji mimo, że była przykuta do łóżka.
Powiedzieli mi, że we wszystkich dyskusjach o małżeństwie brakowało jednego wyrazu –
zaangażowania, z którego wywodzą się wszystkie pozostałe składniki szczęśliwego związku:
siła, miłość i wierność.
Po wszystkich latach małżeństwa i pracy jako konsultant rodzinny, razem z Betty
doszliśmy do następującego wniosku: gdybyśmy pobierali się teraz, więcej uwagi poświęca-
libyśmy zaangażowaniu, chociaż przyznajemy, że nasze dotychczasowe oddanie Bogu i
sobie, oraz nasze odczucie stałości związku pomogło nam pokonać trudności i wzmocnić
wzajemną miłość.
Do przemyślenia:
Czy znasz kogoś o podobnym zaangażowaniu? Czy zgadzasz się z opinią, że to właśnie ono
Najważniejszym elementem trwałego związku?
2.
Zaangażowanie w trwałość
‘Kochanie kogoś’, powiedział Erich Fromm w ‘Sztuce miłości’, ‘to nie tylko silne uczucie,
ale decyzja, osąd i obietnica’. Wielką rolę w małżeństwie odgrywają stałość i słowa Ewan-
gelii:
kogo Bóg złączył, niech nikt nie waży się rozłączyć’.
Nasza córka i jej narzeczony napisali teksty swoich przysiąg małżeńskich, i byliśmy
zupełnie zaskoczeni powagą ich zaangażowania kiedy powiedzieli ‘nigdy nie będziemy
nawet myśleć o rozwodzie’. Wydaje mi się, że powiedzieć to znaczy osłabić małżeństwo na
starcie. Ale z kolei rozważać rozwód znaczy odmawiać świętości małżeństwu i naukom
płynącym z Ewangelii.
Joseph Bayly w periodyku Eternity
napisał: Musimy jakoś odbudować świętość przysięgi
małżeńskiej. Może powinniśmy wprowadzić dwie ceremonie ślubne: jedna dla tych, którzy
całkowicie odrzucają rozwód i zawarcie następnego małżeństwa, drugie dla tych, którzy
uważają je za opcje wyjścia jeśli ‘coś nie wyjdzie’. Chciałbym, by ta druga miała miejsce tylko
w urzędach świeckich’.
Walon Ward w artykule
‘Powaga małżeństw’a zadeklarował: Jednym z najważniejszych
czynników wpływających na małżeństwo wydaje się być opinia, że jego fundamentem jest
miłość, zamiast zaangażowania. Większość partnerów rozumie miłość jako coś emocjonal-
nego i niestałego, a więc zakochują się, biorą ślub, odkochują się i rozwodzą.
Hudson i Mary Landis po
dkreślali, że zaangażowanie w stałość jest jedynym logicznym
punktem wyjścia do zbudowania szczęśliwego małżeństwa. W ‘Budowaniu szczęśliwego
małżeństwa’ powiedzieli, że ci którzy pobierają się uwzględniając możliwość rozwodu, od
razu zdążają w jego kierunku. Dobra współpraca w związku nie jest możliwa kiedy wytycza-
my mu granicę jego trwania. Wola sukcesu jest w wielu przypadkach motywowana właśnie
zaangażowaniem w trwałość związku.
Bez niego nawet drobne kłopoty oddalają partnerów od siebie. Nawet ci, którzy byli w
związku przez kilka lat wiedzą, że on się nie uda jeżeli myślimy, że będziemy razem do
czasu kiedy będziemy się kochać, a powinniśmy myśleć, że będziemy się kochać tak długo
jak będziemy żyć.
Czy jest coś ważniejszego dla dwóch ludzkich dusz
Niż czuć że jest się złączonym na całe życie –
Dodawać sobie sił podczas każdej pracy
Zwierzać się sobie kiedy dokucza ból
Być z sobą w cichej i nie do wypowiedzenia pamięci
W chwili ostatniego pożegnania
George Eliot
Richard C Halverson, Kapelan Senatu
, kiedyś powiedział jak zaangażowanie pogłębiało
intymność i miłość między nim I jego żoną: jeśli przysięga małżeńska jest traktowana
poważnie, to bez względu na to jak trudny jest proces docierania się, problemy pogłębiają
intymność i dojrzałą miłość. To właśnie jest jedyną prawdą w przetrwaniu nie pozbawionego
ich związku.
Dan Augsburger w
‘Dobrych małżeństwach’ określił to następująco: Często w poradnic-
twie przedmałżeńskim chciałbym, bym mógł w odpowiedni sposób powiedzieć komunikować
tym młodym osobom wchodzącymi we wspólne życie, jak niewyobrażalne szczęście jest
udostępnione tym partnerom, którzy honorują przysięgę małżeńską, bez względu na to jak
trudne ono się wydaje. Wyrazem, który najlepiej opisuje to co czuję jako małżonek, jest
bezpieczeństwo, i jest ono wynikiem możliwości wspólnego pokonywania problemów i nie-
porozumień, uczenia się wybaczania i proszenia o wybaczenie. To jest wynik walki – walki
pogłębiającej intymność i dojrzałą miłość.
Do
przemyślenia:
Czy pary małżeńskie które znasz poważnie traktują przysięgę małżeńską, czy też rozważają
rozwód jako drogę wyjścia?
3.
Zaangażowanie to bezpieczeństwo
Przyjaciel właśnie wrócił z Europy, dokąd wyjechał by przewodniczyć w uroczystości
ślubu. Opowiedział mi o bardzo znaczącym oświadczeniu składanym podczas tradycyjnego
chrześcijańskiego ślubu w Niemczech: jeśli ktoś będzie utrudniał temu związkowi, ten
ściągnie na siebie gniew Boga. Jest on zadaniem do wykonania w celu pogłębiania trwałości,
ostateczności i powagi małżeństwa.
Małżeństwo musi cechować się bezpieczeństwem po to, by wzrastało w nim poczucie
stałości i miłości. Ta zależność jest najważniejsza w pogłębianiu miłości i zrozumienia. Ci
którzy rozpoczynają związek bez zamiaru jego stałości, patrzą na małżeństwo inaczej niż ci,
którzy nie myślą o nim jako chwilowym związku.
Kiedy zapytano Jezusa o znaczeniu małżeństwa oraz czy może być rozwiązane, nawiązał
do tego co jest powiedziane w Księdze Rodzaju 2, o czym mówi się podczas każdej znaczą-
cej dyskusji na temat małżeństwa, a więc co Jezus powiedział?
Po pierwsze
– wskazał kto może zawrzeć małżeństwo - kobieta i mężczyzna.
Po drugie
– głównym jego celem jest stanie się jednym ciałem. To mówi o związku kobiety i
mężczyzny, ich wyjątkowej intymności w sferze ciała, umysłu i ducha, co znaczy, że należy
dbać o ciało partnera jak o swoje i stworzyć najbliższy człowiekowi kontakt, bliższy od relacji
rodzica z dzieckiem.
Po trzecie
– powiedział o trwałości małżeństwa: kiedy młodzi podają sobie ręce i wszyscy
zebrani słyszą słowa: kogo Bóg złączył, niech nikt nie rozłącza, jako przypomnienie tego co
oznajmił światu, że nikt nie powinien utrudniać im w spełnieniu swojego zaangażowania.
Słowa te są wyrażnym ostrzeżeniem dla tego partnera, który chciałby stworzyć jakikolwiek
związek poza małżeński, a zarazem przypomnieniem by ani matki ani ojcowie nie ingerowali
w związki swoich dzieci, oraz by przyjaciele nie wtrącali się i nie powodowali niezgody mię-
dzy tymi, którzy zdecydo
wali się razem iść przez życie. Małżeństwo oznacza, co podkreślam
podczas ceremonii ślubnych, że małżonkowie przestają myśleć o możliwości następnego
związku oraz szukaniu innych partnerów.
Chrześcijański pogląd na instytucję małżeństwa wychodzi poza granice prawne i społecz-
ne; jest umową zawartą przed Bogiem i wobec społeczności chrześcijańskiej, a jako taka jest
trudnym do wykonania przyrzeczeniem, be
zwarunkową umową, trwalszą niż jakakolwiek
umowa prawna
czy społeczna.
Ten chrześcijański pogląd jest odpowiedzią na zamierzenie Boga, że małżeństwo ma być
nierozerwalne
, wzywa Boga nie tylko jako świadka, ale tego który łączy partnerów, ci zaś
przyrzekają sobie wzajemną i dozgonną wierność.
Wobec powyższego, chrześcijan łączy najważniejszy zamiar – małżeństwo, kiedy part-
nerstwo staje się czymś więcej niż umową między małżonkami do dotrzymania stałego
związku. Znaczy to, że relacje między małżonkami są elementem zawierzenia się Bogu.
Zalecanie tej umowy w sprawie nierozerwalności i zobowiązania wobec siebie i Boga
może wydawać się dziwne i staro modne w czasach gdy instytucja małżeństwa jest lekce-
ważona i rozwód łatwy do otrzymania. Nasze życie i doświadczenia, jak również Pismo
Święte mówią, że zobowiązanie do trwałości małżeństwa jest najlepszym punktem wyjścio-
wym do zbudowania szczęśliwego związku.
Dr Alfred Kinsey zbadał 6.000 historii małżeńskich oraz prawie 3.000 historii rozwodo-
wych
. Okazało się, że nie ma nic ważniejszego w budowaniu trwałego związku niż przy-
rzeczenie partnerów
, że będą ze sobą do końca życia. Ostatnie badania drugich małżeństw
pokazują, że 65 procent z nich kończy się fiaskiem, a jeżeli są bezdzietni rozwodzi się ich 75
procent.
Podsumowując - zawrzeć związek małżeński po chrześcijańsku znaczy poświęcić się
jedno drugiemu do końca życia, mając za świadków Boga i swoich najbliższych.
Do przemyślenia:
Jak mógłbyś opisać małżeństwo chrześcijańskie i co ono znaczy?
4.
Miłość to zobowiązanie a nie uczucie
Związek który opiera się na uczuciach wyrażających miłość, rozpadnie się i skończy.
Kiedy urodziło nam się pierwsze dziecko po dwóch latach małżeństwa, skończyły się spo-
kojne noce
, ta naprawdę wszystkie dzieci dokuczały nam nocami, musieliśmy wstawać o
różnych godzinach by je nakarmić, a robiliśmy to nie dlatego, że dobrze było wstawać i tracić
sen, ale dlatego, że robiliśmy to z miłości.
I jeszcze jedno
– jeśli czekamy na pozytywne uczucia zanim okażemy partnerowi swoją
miłość, obawiam się, że nie będziemy zdolni okazywać ją tak często jak powinniśmy, wobec
czego musimy wnieść się ponad nasze własne zachcianki i wziąć pod uwagę jego/jej
potrzeby, i w ten sposób wszystko co robimy, robimy z miłości.
Teraz już wiemy, że miłość nie jest tylko uczuciem, ale zaangażowaniem, że jest ona
powodem wszys
tkich naszych postępowań.
Możemy zniszczyć miłość kiedy tylko myślimy o sobie i swojej satysfakcji: co będę z tego
miał?, a powinniśmy raczej pytać co mogę zrobić dla ciebie?, ponieważ własna satysfakcja
nie może być celem związku i wtedy okazuje się, że nie dbamy o dobro partnera. To jest
charakterystyczne u młodych ludzi poszukujących swojej niezależności raczej niż dojrzałego
człowieka który wie o znaczeniu i potrzebie niezależności.
Jedną z najlepszych rzeczy, którą możemy dać dziecku jest głębokie poczucie, że rodzice
naprawdę należą do siebie bez względu na sytuację w jakiej się znajdują. Dziecko które nie
czuje takiego bezpieczeństwa jest zupełnie ’jak rozbitek na morzu’ i ma trudności w poczuciu
stałości rodziny, przez co nie będzie w stanie dostosować się do życia oraz w przyszłości
zbudować trwały związek.
Kiedy dzieci dorastały, czasem musieliśmy być osobno z powodu pracy i podróży, ale
często mówiliśmy o tym dzieciom przed wyjazdem. Zdarzało się, że podczas naszej nieobec-
ności jedno z nich dostawało wysokiej temperatury, czego nie mogliśmy zrozumieć, aż w
końcu lekarz określił to jako ‘tatusiową ‘ chorobę, wobec czego zdecydowaliśmy przestać
mówić o moich wyjazdach, a za to spędzać więcej czasu razem z całą rodziną, I okazało się,
że choroba już nie powracała.
Ktoś bardzo mądry napisał te słowa, o których zawsze powinniśmy pamiętać: Ogromne
doświadczenie ludzkości usprawiedliwiałoby powiedzenie każdej parze z zamiarem zrobienia
kariery w miłości – trzymajcie się razem, nawet kiedy gaśnie światło reflektorów i wasza
droga staje się ciemna i trudna do przebycia, trzymajcie się razem nawet kiedy sprawia wam
to ból’.
Czy miłość jest uczuciem? Oczywiście! Ale miłość która trwa całe życie to więcej niż
uczucie, to miłość zbudowana na zobowiązaniu wypowiedzianym w czasie ślubu – żyć
razem do końca, a nie żyć dokąd się kochamy.
Do przemyślenia”
Jak rozumiesz różnicę między miłością jako uczucie a miłością jako całkowite
zaangażowanie?
5.
Świętość zaangażowania
Wiele lat temu ant
ropolog Margaret Mead szczerze wyznała: ‘Najpoważniejszą rzeczą
która się zdarza jest … to, że ludzie wchodzą w związek małżeński myśląc, że może on być
rozwiązany’. I to właśnie jest przeszkodą w rozpracowaniu problemów w małżeństwie.
Stopień zaangażowania wobec siebie jest spoiwem łączącym partnerów w trudnych chwi-
lach, i jeżeli angażujemy się na stałe, poradzimy sobie z kłopotami finansowymi, zdrowotny-
mi i wszystkimi innymi. Kiedy nasze zaangażowanie jest większe niż problemy, mogą one
być pokonane lub przetrzymane, ale jeżeli ono jest słabe, to nawet małe kłopoty i nieporozu-
mienia będą oddalały nas od siebie, bo nie będziemy mieli woli do ich rozwiązywania.
Ale jeśli nawet napotykamy trudności, to nie znaczy, że nasz związek jest przegrany.
N
owożeńcy żyjący w atmosferze romansu i piękna martwią się, że ich pierwsza kłótnia
oznacza koniec małżeństwa, podczas gdy naprawdę mogłaby być początkiem jedności
zbudowanej na walce, łzach i wspólnych rozmowach.
Najszczęśliwszymi małżeństwami nie są te, które mają najmniej problemów, ale te, w
których zaangażowanie obu partnerów przewyższa je. Jeśli jest ono silne, żadna choroba nie
dotknie ich miłości, żadne niepowodzenie nie zniszczy jej podstaw, żadne kłopoty nie odstra-
szą jej ducha i silnego wsparcia, żadna chwilowa separacja nie zmniejszy niezachwianej
wierności.
Jedna z najlepszych definicji miłości pochodzi od kogoś kto ma wieloletni staż małżeński:
‘miłość jest wszystkim tym, przez co przeszliście razem’. I podobnie jak diament, który jest
niczym więcej niż kawałkiem czarnego węgla spojonego pod wpływem ogromnego ciśnienia,
tak głęboka miłość małżeńska jest najcenniejszą rzeczą, której wartość wzrasta z każdym
dniem i z każdym rokiem życia razem.
Dr Richard C Cabot napi
sał: ‘wydaje mi się, że najlepsze w małżeństwie jest to, że trwa
tak długo. Z wielu wspólnych lat tworzymy jedno życie. To czego brakuje we wszystkich
chwilowych to czas dojrzewania, gromadzenia, zbiorów i radości, oraz głębokiej a ciężko
zdobytej prawdy o
małżeństwie.
Całe lata miłości i lojalności potrzebne są do zrozumienia i satysfakcji danych przez Boga
tym, którzy decydują się na wspólne życie ‘aż do śmierci’.
Do przemyślenia:
Co tobie pomaga w zaangażowaniu w twoje małżeństwo? Co dało ci zaangażowanie?
III Kontynuuj narzeczeństwo
1.Romans trwa dalej
William Jennings Bryan pozował do portretu, kiedy w pewnym momencie malujący go
artysta spytał: dlaczego nosisz takie długie włosy? - na co odpowiedział: kiedy umawiałem
się z panią Bryan, nie podobały jej się moje odstające uszy, więc żeby ją zadowolić zapuś-
ciłem włosy.
Ale
– powiedział artysta – to było wiele lat temu. Nie myślałeś o obcięciu włosów? Wtedy
William odpowiedział ze zdumieniem: Dlaczego? Przecież nasz romans jeszcze trwa!
Miłość która trwa nie jest miłością, która doprowadziła nas do ołtarza, ale tą którą
codziennie okazujemy i której doznajemy. Jeśli dobroć, szacunek oraz miłość wyrażana
słowami i czynami byłyby konieczna do pielęgnowania miłości w narzeczeństwie, to samo
jest konieczne w celu dojścia do dojrzałej miłości małżeńskiej.
Wiemy z doświadczenia, że kiedy odnosimy się do siebie uprzejmie i z szacunkiem, tak
jak było to w okresie narzeczeństwa, nasze małżeństwo na tym wiele korzysta. Drobne
upominki,
buziaki na powitanie i pożegnanie, słowa kocham cię i dziękuję, pomagają w
utrzymaniu
małżeństwa.
Ale z drugiej strony, nasz związek rozleci się jeśli zapomnimy o tych wszystkich grzecz-
nościach mimo, że był on dobry na początku, bo po prostu nie będziemy go pielęgnować.
Odkryjemy wkrótce, że jeśli zaniechamy okazji wyrażania miłości i dzielenia się nią, związek
będzie zbliżał się do końca.
Szekspir napisał:
Nie kochają ci
Którzy nie okazują sobie miłości.
Wierzę, że miłość nie dojrzeje jeżeli nie będziemy mówić o niej i dzielić się nią. Niekiedy po-
trzebujemy nauczyć się kochać od nowa, żeby odnowić i kontynuować etap narzeczeństwa.
Charles L Allen w swej niezbyt obszernej a pięknej książce ‘Cud miłości’ mówił o mężczy-
źnie mającym bardzo dziwny zwyczaj: każdego dnia kiedy wrócił do domu brał prysznic i
przebierał się w eleganckie ubranie, wychodził z domu, wsiadał do auta i odjeżdżał.
Po krótkim czasie wracał i nie wchodził tylko dzwonił do drzwi. Gdy przywitała go żona,
siad
ali w salonie by odbyć krótką rozmowę, po czym wychodzili na kolację lub do kina czy
teatru. Kiedy wracali, podjeżdżał pod drzwi wejściowe, odprowadzał do nich żonę, całował na
pożegnanie, parkował auto w garażu i wchodził do domu tylnymi drzwiami.
Naz
wiesz to czystym romantyzmem? Kiedy rozmawiałem z kandydatami do małżeństwa i
małżonkami o długim stażu, okazało się, że wszyscy potrzebujemy romantyzmu, ale… dużo
mniej jako narzeczeni, a dużo więcej jako małżonkowie.
Z doświadczenia jako konsultant/terapeuta jestem gotów przyrzec – a nawet udzielić
gwarancji
–że twoje małżeństwo będzie wspaniałe kiedy będziesz kontynuował stosować 50
procent swojej dobroci okazywanej w narzeczeństwie. Niektóre pary patrzą na mnie wtedy
bardzo dziwnie, a ja znowu powta
rzam moją gwarancję. Oczywiście zaręczone pary nie mają
problemu z praktykowaniem uprzejmości i dobroci, ale ci z nas, którzy już są w związkach
wiedzą jak łatwo jest zboczyć z trasy .
Jest nam tak trudno dostosować się do czasu jak staremu dziwakowi, który zabrał żonę do
lekarza ponieważ wpadła w depresję. Po kilku minutach rozmowy, lekarz poprosił go do
gabinetu i powiedział: Chcę panu powiedzieć co jest potrzebne pana żonie. Potrzebuje ona
mocnego i kochającego uścisku oraz pocałunku co najmniej trzy razy dziennie.
Dziwak zastanowił się przez chwilę i odpowiedział: Dziękuję doktorze, i myślę, że będę
mógł ją przywozić do pana w poniedziałek i środę, ale nie będę mógł w piątek.
Głównym powodem dlaczego wiele małżeństw nie osiąga zadowolenia w związku jest to,
że partnerzy zapominają lub odmawiają praktykowania tych właśnie drobnych rzeczy z
których zbudowana jest miłość.
Do przemyślenia:
Co myślisz o mojej gwarancji dotyczącej 50 procent zwykłych grzeczności świadczonych w
narzeczeństwie, gdyby były one kontynuowane – czy twoje małżeństwo byłoby lepsze?
2.
Trwanie w miłości
Zaproszony byłem na kolację przez parę, z którymi chodziłem do college. Ich dzieci były
prawie dorosłe oraz dwudziestolatki. Obecna była ich córka z młodym mężczyzną, którego
miała wkrótce poślubić.
W ciągu kolacji kącikiem oka zauważyłem, że często trzymali się za ręce, i kiedy ona
mówiła, on patrzył jej w oczy. Kilka razy wyciągali rękę żeby dotknąć ramienia drugiego,
ciepło reagowali na siebie kiedy mówili.
Kied
y odeszli od stołu i podeszli do okna pocałowali się i uśmiechali do siebie. W kuchni
rozmawiali i śmiali się cały czas podczas zmywania. Widać było, że żyją tylko dla siebie.
Niewiele małżeństw skończyłoby fiaskiem gdyby nawet mała część ich romantyzmu
okazywanego przed ślubem byłaby kontynuowana po ślubie. Małżeństwo nie tylko by
przetrwało, ale lśniło by zadowoleniem i szczęściem.
Terapeuta małżeński Jerome Folkman proponuje tę regułę na szczęśliwe małżeństwo:
weżcie ślub i natychmiast o nim zapomnijcie, zachowujcie się tak, jakbyście ślubu nie mieli,
bądźcie tylko kochankami.
Lewis Evely w ‘Kochankach w małżeństwie’ powiedział, że pierwszą zasadą dla mał-
żonków winno być: żyjcie. Powiedział również, że niewielu z nas stosuje tę zasadę, i według
niego d
omu nie niszczą sprzeczki, nieprzewidziane kłopoty, kryzys finansowy czy nawet
zdrada. Dom niszczy
rutyna i nuda. Kiedy, nie zdając sobie nawet sprawy, przestajecie
patrzeć na siebie, rozmawiać ze sobą czy nawet kłócić się, małżeństwo jest w niebezpie-
czeństwie.
Trwanie w miłości wymaga kilku rzeczy, przede wszystkim wspólnego planowania czasu.
Robiliśmy to przed ślubem, kiedy myśleliśmy że mamy przed sobą mnóstwo czasu. Ale
póżniej szczególnie kobiety narzekają, że nie spędzamy razem czasu. Kochać znaczy
pomagać jedno drugiemu dorastać poprzez słuchanie co mówi druga osoba, rozumienie tego
oraz udzielanie sobie wsparcia.
Częścią składową miłości małżeńskiej jest zachowanie swojej atrakcyjności fizycznej.
Potrzebuję widzieć partnera jako osobę piękną. Oczywiście podkreślam znaczenie wew-
nętrznego piękna, ale jednocześnie, musimy zwracać uwagę na wygląd zewnętrzny, tak jak
robiliśmy to w narzeczeństwie. Potrzebujemy również chronić i dbać o naszą atrakcyjność
ducha i wyglądu, czyli o to, co przede wszystkim zwróciło naszą uwagę na drugą osobę.
Przygnębiające jest kiedy małżonkowie nie dbają o swoją odzież i wagę, a nawet o
higienę, gdyż higiena osobista są częścią atrakcyjności, a są tak samo ważne po jak i przed
ślubem.
Uprze
jmość względem siebie również świadczy o miłości. Księżna Clarina de Forceville
powiedziała kiedyś: Jeśli miłość jest fundamentem małżeństwa, to uprzejmość i dobre ma-
niery są jego ścianami i dachem. Uprzejmość wzmaga szacunek i miłość, łączy partnerów i
p
rzynosi dbałość i porozumienie. Małżeństwo to przyjaźń, która rozwija się na wzajemnej
dbałości, a ta z kolei zachęca do wzajemnej uprzejmości.
Małżeństwo w którym nie ma czasu na kurtuazję staje się ordynarne, małżeństwo bez
czasu na komplementy znaj
dzie póżniej czas na narzekania, małżeństwo nie mające czasu
na miłe słowa znajdzie czas póżniej na obelgi.
Henry Drummond zdefiniował kurtuazję jako miłość w drobnych rzeczach, czyli miłość
mówi
proszę ponieważ ma szacunek dla drugiej osoby, mówi dziękuję ponieważ wyraża
wdzięczność, mówi przepraszam ponieważ docenia godność partnera.
Miłość mnoży i akceptuje drobne gesty dobroci, ponieważ czuje potrzebę współzależności.
Bez kurtuazji miłość traci swoje piękno. Miłość małżeńska rozwija się kiedy dba się o nią i
docenia. Im bliższe są wzajemne relacje, tym więcej bólu można zadać spojrzeniem, tonem
głosu, gestem czy bezmyślnym słowem, i tym samym więcej godności można podarować
miłym słowem i gestem.
Do przemyślenia:
Czy możesz wymienić pięć rzeczy które są konieczne do trwania w miłości?
3.
Cechy miłości
John A Redhead junior k
iedyś tak powiedział o pewnych małżonkach których odwiedził:
atmosfera przygnębienia w domu była tak twarda, że można było kroić ją nożem. Obydwoje
powiedzieli mi, że ciężko im bo nie mogą się dogadać i chcielibyśmy zobaczyć czy mógłbyś
nam pomóc.
Widziałem, że sytuacja przerosła moje możliwości, wobec czego zwróciłem się
do Boga o
pomoc i dostałem ją. Nigdy przedtem nie myślałem o słowach świętego Pawła o
miłości odnoszącej się do małżeństwa ale poprosiłem ich o Pismo Święte, otworzyłem je na
Pierwszym Liście do Koryntian i głośno go przeczytałem.
Tekst mówił sam za siebie i wydawało mi się, że obydwoje wysłuchali go. Znaleźli w nim
siebie jak w lustrze i pomogło im to w zrozumieniu gdzie był ich błąd. Pochyliliśmy się razem
w modlitwie, poprosiliśmy Boga o taką miłość jak w przeczytanym wspólnie tekście. Po
chwili wyszedłem. Kiedy zobaczyłem ich następnym razem byli uśmiechnięci. Przekonałem
się, że ten tekst daje najlepszy opis jaki znam chrześcijańskiej miłości małżeńskiej, a od nas
zależy czy zastanowimy się nad nim.
Rozważmy w skrócie 15 cech charakteryzujących prawdziwą miłość. Nie mam tu na myśli
samego uczucia, ponieważ miłość przede wszystkim jest naszym sposobem reakcji na dru-
giego człowieka. Gdybyśmy zastosowali się do prawdziwości tego tekstu, bardzo mało
byłoby potrzebne do osiągnięcia małżeńskiego szczęścia.
MIŁOŚĆ JEST CIERPLIWA. Cierpliwość jest bezcenna, a wiele naszych przykrych
doświadczeń spowodowanych jest irytacją słowną lub niecierpliwym zachowaniem zarówno
naszym jak i drugiej osoby. Gerald Kennedy powiedział: kiedy człowiek się starzeje, docho-
dzi do wniosku, że więcej żyć jest zniszczonych przez niecierpliwość niż przez inne grzechy.
Cierpliwość dodaje nam chęci do wytrwania w cierpieniu niż zadawania cierpienia innym.
To jest tak jeśli chcemy by inni byli bardziej cierpliwi w stosunku do nas, uczymy się cierpli-
wości w stosunku do nich. Cierpliwość pozwala nam na zapobiec własnym nieprzemyślanym
słowom i czynom.
MIŁOŚĆ JEST ŁASKAWA. Dobroć oznacza, że wiemy jak czuje się druga osoba, a
zwrócenie uwagi na jej uczucia i nasza na nie reakcja pomaga drugiej osobie poczuć się
lepiej.
Joseph Joubert zwrócił uwagę na to, że dobroć to kochanie kogoś bardziej niż na to
zasługuje. Dobroć to również miłość wyrażająca się w drobnych rzeczach, to myślenie i
mówienie o innych w najbardziej pozytywny sposób.
W ‘Księdze Przysłów’ bogobojna żona i matka jest chwalona ponieważ prawo dobroci
jest w jej języku.
Beth Robertson napisał piękny krótki wiersz:
Kiedy myślę o wspaniałych tych których znam
Jestem zaskoczony jak często okazuje się
Że główną cechą która je nimi czyni
Jest to jak dobrzy oni są.
MIŁOŚĆ NIE ZNA ZAZDROŚCI. U podstaw zazdrości leży egoizm, a ponieważ prawdzi-
wa miłość nie jest samolubna, nie jest zazdrosna. Miłość nie pożąda uznania czy stanowiska
innej osoby. Ponieważ miłość to nie szukanie siebie na głównej scenie, ale dbanie o dobro
drugi
ej osoby, więc nie ma powodu do zazdrości.
MIŁOŚĆ NIE JEST CHEŁPLIWA. Nie chwali się ani jej dobrocią ani jej wielkością, nie
bierze udziału w paradzie, ale widzi dodatnie cechy w drugiej osobie, mówi o niej a nie
chwali się z jej sukcesów, nie mówi: spójrz co osiągnąłem.
MIŁOŚĆ JEST UPRZEJMA. To jest zadziwiające jak szybko po ślubie pozwalamy sobie
na nieuprzejme zwracanie się do siebie, podczas gdy prawdziwa miłość jest uprzejma i
traktuje drugiego jako kogoś ważnego, wartego największej uprzejmości, i taka miłość mówi
dziękuję i proszę tak do członków rodziny jak i do współpracowników, partnerów w biznesie
czy przyjaciół.
MIŁOŚĆ NIE SZUKA SWEGO. Miłość jest altruistyczna i nie upiera się przy swoim. Ci
którzy uważają się za najważniejszych nie są gotowi do małżeństwa. Zabiera nas w inną
drogę i nie mówi o ‘prawach’, ale chce pomóc zrealizować swoją radość, a w osiągnięciu
tego człowiek znajduje swoje przeznaczenie.
MIŁOŚĆ NIE UNOSI SIĘ GNIEWEM. Nie jest obrażliwa i nie pamięta bólu i obelg. Henry
Drummond w ‘Pax Vobiscum’ powiedział: Jest choroba o nazwie ‘obrażliwość’, która jest
największym siewcą niepokoju na świecie. Kiedy staje się chorobą chroniczna trawi wnętrze,
jest miłością egocentryczną najwyższego stopnia.
MIŁOŚĆ NIE PAMIĘTA ZŁEGO. Osoba podejrzliwa myśląca o najgorszych rzeczach
wnosi problemy do każdego związku. Miłość wierzy we wszystko co najlepsze a nie wierzy w
plotki, i z tego powodu okazuje tylko to co najlepsze w kochającym i kochanym partnerze.
MIŁOŚĆ WSPÓŁWESELI SIĘ Z PRAWDĄ. Jest szczęśliwa kiedy przeważa w niej pra-
wda, kiedy zło jest naprawione, i kiedy związek zostaje odnowiony. Odmawia powtarzania
się wszystkiego co złe, i przeciwnie, raduje się wskazując dobro w drugiej osobie i sytuacji.
MIŁOŚĆ ZNIESIE WSZYSTKO. Okazuje jej prawdziwość kiedy ugina się pod ciężarem
trudności i pomaga znosić je, a nie wskazuje winnego i nie krytykuje go. Nawet więcej, nie
zauważa słabości, niepowodzeń i wad w drugim człowieku, a pomaga znosić je wspólnie.
MIŁOŚĆ WSZYSTKIEMU WIERZY. Zakłada, że każdy jest motywowany przez najlepsze
zamiary, nawet kiedy jego zachowanie jest trudne do zrozumienia.
MIŁOŚĆ WE WSZYTKIM POKŁADA NADZIEJĘ. Ciągle wierzy w kogoś, w kogo wszyscy
wątpią. Zawsze widzi potencjał w osobach i zawsze zna sposób by dodać nadziei temu który
zawiódł, jak również ułatwia powroty.
MIŁOŚĆ WSZYSTKO PRZETRZYMA. Wytrzymałość jej jest nieograniczona. Nawet kiedy
inni rezygnują, ona trzyma się swego, nieważne jak ciemna jest noc, zawsze wygląda na świt
i inne możliwości. Prawdziwa miłość nigdy nie kończy się i nie zawodzi. Czy zakończyłoby
się małżeństwo gdyby partnerzy żyli w zgodzie z jej standardami? Przypuśćmy, że każdy z
nas zadawał sobie pytanie: co zrobiłaby w tym przypadku miłość? Miłość pokazana w Piśmie
Świętym nie jest uczuciem ale reakcją. Prawdziwa miłość zawsze chce się dowiedzieć co
miłość zrobiłaby w każdym momencie życia.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że miłość jest czymś o czym możemy sami stanowić? Czy są
jaki
eś trudności w tej kwestii?
4.
Wystrzegaj się samouwielbienia
Z greckiej mitologii znamy przystojnego młodego mężczyznę o imieniu Narcyz, który
pewnego dnia kiedy zobaczył swoje odbicie w wodzie tak się sobą zachwycił, że ciągle
podziwiał swoją twarz.
Od tego mitu pochodzi wyraz ‘narcystyczny’, znaczący wyjątkowe samouwielbienie.
Tygodnik ‘Time’ przedstawił kiedyś taką opinię: Jedynym problemem w diagnozowaniu
patologicznego narcyzmu jest fakt, że cała kultura poszła w tym właśnie kierunku.
Pam
iętamy bestseller ‘Szukanie nr 1’ i jego główny wątek musisz spędzać czas koncen-
trując się na osiągnięciu własnego szczęścia.
Ta narcystyczna obsesja osiągnięcia samo-zadowolenia i własnej satysfakcji przedostała
się również do małżeństwa, gdzie obydwoje partnerzy tkwią w poszukiwaniu tego Numeru
Jeden, i to przyniosło wewnętrzny chaos, ponieważ nie można osiągnąć szczęśliwego
związku z taką egocentrycznością. Nie ma czemu się dziwić temu, że w wielu miejscach
ilość rozwodów jest równa a nawet przewyższa ilość zawieranych małżeństw w ciągu roku.
Konsultant małżeński Wylong Ward napisał: Egoizm powoduje dbanie tylko o siebie i
zanik
wrażliwości wobec partnera, a tym samym nie troszczenie się o trwałość małżeństwa.
Konsultowałem setki par w ciągu siedmiu lat pracy jako terapeuta, prowadzący pogadanki
i wykłady, spotkałem się z większością problemów małżeńskich, ale kiedy dzisiaj patrzę na
małżeństwa, widzę jeden problem, który wydaje mi się ważniejszy od innych, który wpływa
na całą naszą kulturę, nie tylko na małżeństwo. Jest nim samolubność widoczna wszędzie
przez osoby domagające się spełnienia ich potrzeb, co wyraża się na przykład wyrzucaniem
śmieci z auta czy też zaspokojenia ich własnych apetytów, nie zważając na efekt tych
działań na innych. Hasłem tej epidemii narcystycznej jest ‘mam do tego prawo’.
Ward wykazuje, że jest to zainteresowanie się wyłącznie sobą, i dodaje więcej haseł:
muszę być sobą, samo-realizacja, rób co chcesz, dbaj o Numer Jeden, co będę miał z tego?,
nawet w odni
esieniu do religii występuje pytanie co mogą dla mnie zrobić Jezus i kościół?
W ‘Żródłach indiańskiej mądrości’ czytamy:
Słońce i księżyc nie odbijają się w mętnej wodzie
Dlatego Wszechmocny nie może być dostrzeżony
W sercu które ma obsesj
ę ‘Ja i Mój’.
Ktoś inny zaś mówi dosadnie: głównym powodem kłopotów w rodzinie amerykańskiej jest to,
że zbyt wiele żon i małżonków stawia swoją rodzinę na drugim miejscu. Na pierwszy stawiają
przede wszystkim siebie samych, ich rozwój osobisty, spełnienie i wszystko inne zawarte w
powiedzeniu ‘najpierw ja’.
Prawdziwym celem małżeństwa jest wspólna satysfakcja i spełnienie. Obydwoje partne-
rzy mają potrzeby, ale najważniejszym w szczęśliwym małżeństwie jest ich wspólny wkład,
zaś ich korzyści winny być drugoplanowe. Jezus powiedział: daj a będziesz miał dane’.
Badanie małżeństw o ponad 50-letnim stażu dało zaskakujące wyniki. Na pytanie: co
miało wpływ na wasze długie i szczęśliwe małżeństwo?, nie było odpowiedzi ‘musiałem dbać
o siebie’, nie było też ‘dbałem tylko o rozwój osobisty’, nikt nie wspomniał o własnej niezależ-
ności.
Jak odpowiedzieli? Mówili o zaangażowaniu wobec siebie i ich związku bez względu na
występujące problemy, oraz o tym, że próbowali żyć dla siebie, stawiali partnera na pierw-
szym miejscu.
E Stanley Jones napisał: człowiek sam w swoich rękach ma problemy i doznaje bólu, ale
w rękach Boga doświadcza siły i możliwości.
Małżeństwo rozwija się kiedy partnerzy zaspokajają potrzeby drugiego. Oczywiście nie
możemy spełniać ich całkowicie, ale doznajemy szczęścia kiedy zrobiliśmy coś dla partnera.
Henry Drummond napisał: nie ma szczęścia w posiadaniu i dostawaniu, lecz tylko w
dawaniu.
W naszych narcystycznych czasach wydaje się dziwne to co mówi Pismo Święte: miłość
nie jest egoistyczna’ oraz ‘myśl o drugiej osobie lepiej niż o sobie samym’.
Do przemyślenia:
Czy myślisz, że obecne pokolenie jest bardziej egoistyczne niż poprzednie? Dlaczego
tak/nie?
5.
Uczmy się nieustannie kochać
Niemiecki periodyk medyczny
podał wyniki badania zorganizowanego przez firmę
ubezpieczeniową. Okazało się, że małżonek żegnający się z żoną przed wyjściem do pracy
będzie prawdopodobnie żył o pięć lat dłużej, zarobi o 20 procent więcej, straci do 50 procent
dni na zwolnieniu chorobow
ym, oraz będzie miał dużo mniejszą szansę na uczestniczenie w
wypadku drogowym, niż małżonek który tego nie robi.
Moja żona Betty zna to wszystko. Któregoś ranka spieszyłem się i wybiegłem z domu,
kiedy ona pospieszyła za mną. Zapytałem: chcesz coś? Betty objęła mnie, pocałowała i
powiedziała: chcę byś dłużej żył.
Przekonaliśmy się, że małżeństwo przechodzi przez wzloty i upadki, chwile serdeczności
i bliskości oraz napięcia i jest nierealne spodziewać się by trwało niezmiennie w szczęściu i
rad
ości. Prawdziwe życie jest inne, ale najważniejszym jest by nauczyć się radzić sobie
wspólnie w chwilach trudnych.
Za często odpowiedzią na pojawiające się kłopoty jest ucieczka. Kiedy spotykamy się z
nimi, próbujemy sposobów na wyjście z sytuacji raczej niż radzić sobie z nimi, jako że jest
taka moda na omijanie trudności, moda komfortyzmu na przykład tabletki przeciw bólowi
każdego rodzaju. Zapomnieliśmy o tym, że ból może dać nam inny punkt widzenia i odwagę,
jak również okazanie współczucia drugiej osobie.
Możliwym jest kochać nawet w złych momentach, ponieważ miłość to nie szybki zastrzyk
po którym zaraz się poprawi, ani też nie jakaś niespodziewana kula światła uderzająca w
nas, po której wszystko się rozjaśni, ani też strzała Amora którą należy tylko przyjąć. Miłości
trzeba się nauczyć.
Czasem podczas mojego poradnictwa słyszałem, że w naszym małżeństwie już nic nie
zostało, nie ma wzajemnej miłości bo ta już odeszła, i jedynym wyjściem jest rozwód, wobec
czego potrzebują mojej zgody na separację.
Do takich partnerów mogłem tylko powiedzieć: kiedyś kochaliście się, prawda?
Odpowiadają tak, ale to już przeszło.
Wtedy moja rada była: zostało wam tylko jedno – nauczcie się znowu kochać. Zwykle byli
bardzo nią zdziwieni, gdyż oczekiwali zupełnie innej odpowiedzi, zaaprobować rozwód.
Nauczyć się kochać? Jak? – pytali zdziwieni. Zwyczajnie, by było tak samo jak na po-
czątku - odpowiadałem – zachowujcie się tak jak kiedyś gdy budowaliście wasz związek,
czyli kontynuujcie wasz
e narzeczeństwo.
Nasze małżeństwo było w rozsypce – napisała kobieta. Nie kochałam Roberta. I wtedy
zadałam sobie pytanie: jak bym się zachowywała gdybym go kochała? Zaczęłam poznawać
co lubi a czego nie lubi, przygotowywałam jego ulubione dania, zainteresowałam się jego
hobby, zaczęłam robić drobne niespodzianki, okazywać swą miłość przy każdej okazji, i
teraz bardzo go kocham.
Moją największą nagrodą było kiedy nasz nastolatek powiedział: mamo, jestem szczęś-
ciarzem. Dlaczego? -
zapytałam. Dlatego że ty i tata kochacie się. Dziwiłabyś się gdybyś
wiedziała ile dzieciaków ma rodziców, którzy kłócą się i walczą ze sobą cały czas.
Miłość jest zarówno owocem związku jak i jego podstawą. George E Sweazey w książce
‘Święte małżeństwo’ napisał: Małżeństwo nie jest wynikiem miłości ale okazją do miłości.
Ludzie pobierają się żeby dowiedzieć się co to jest miłość. To nie przeznaczenie czyni nas
ukochanymi, tylko życie, to trudy pokonywane wspólnie, to pochylanie się nad łóżkiem
chorego i zapobiegli
wość w sprawach finansowych, to tysiące buziaków na dobranoc i
uśmiechów na dzień dobry, to wakacje nad morzem i rozmowy w ciemności, oraz uczenie
się wzajemnego szacunku.
Do przemyślenia”
Według ciebie, dlaczego partnerzy często rezygnują ze związku?
6.
Korzyści dla dzieci
Dzieci są kochane przez rodziców będących w szczęśliwym związku i okazujących sobie
wzajemną miłość. Nasz przyjaciel, nauczyciel z Kanady, zapytał kiedyś swoich uczniów
przed dniem ojca: kim jest dla ciebie tata i dlaczego go kochasz?
Otrzymał wiele różnych odpowiedzi, niektóre intrygujące na przykład: tata jest moim
ojcem i narzeczonym mojej mamy. Kocham go bo mnie przytula i całuje. Mama też kocha
tatę. Jak szczęśliwe jest dziecko które wyczuwa miłość między rodzicami! Pod jej wpływem
odnosi wielkie korzyści. Ale kiedy miłość między nimi nie jest ani widziana ani odczuwalna,
dziecko nie będzie miało żadnej możliwości odrobić tej straty w przyszłości.
Psychiatra Justin S Greek powiedział: w mojej 25-letniej praktyce nie spotkałem dziecka
z problemami emocjonalnymi, którego rodzice kochali się, i których miłość przechodziła na
nie.
Kiedy myślę o swoim doświadczeniu rodzinnej bliskości, zdaję sobie sprawę jak bardzo
wpłynęła ona na moje wszystkie relacje. Dzieci czuły naszą radość i miłość do nich kiedy
wyczuwały naszą wzajemną miłość, lubiły chodzić z nami na spacery kiedy trzymaliśmy się
za ręce. Kiedy dorastały, często mówiły: chcemy byście wyszli gdzieś razem, zajmiemy się
domem.
Przekonywaliśmy się wiele razy, że kiedy widziały i czuły naszą rodzicielską miłość,
były bardzo zadowolone.
Do chwili obecnej dzieci pamiętają ze szczegółami czas kiedy mówiły: tata, mamy taki
plan
– idź na górę i zadzwoń do mamy w kuchni, umów się z nią na przyjęcie które zorgani-
zuj
emy w przyszłym miesiącu’. Mówią również o tym jak były podekscytowane kiedy podsłu-
chiwały naszą rozmowę, a nawet pomogły nam odnośnie naszych ubrań na tą specjalną
okazję.
Do przemyślenia:
Czy możesz przypomnieć sobie czas kiedy czułeś/Aś miłość między twoimi rodzicami? Jak
się wtedy czułeś/aś?
7.Nowe odkrycia
Tak, gdybyśmy brali ślub teraz, kontynuowalibyśmy narzeczeństwo. Traktowalibyśmy
nasz związek jakby to była najważniejsza rzecz w naszym życiu – wielka przygoda razem.
Teraz wiemy, że razem spędzony czas na wspólnym wykonywaniu różnych rzeczy wyra-
żających naszą miłość, nie był czasem straconym, ale chwilami, które rozmnożyły wszystko
to co jest dobre w życiu.
Teraz wiemy, że kiedy bawimy się w romantyzm, wzbogacamy nasze uczucie miłości,
kiedy oddajemy się wspólnym zainteresowaniom i cieszymy się z nich, one wzmacniają
nasze więzi, kiedy nasze dzieci widzą nas jako kochanków, nasze relacje z nimi stają się
najlepsze z najlepszych. Zdajemy sobie sprawę, że tylko kiedy dzieci widzą naszą głęboką
miłość do siebie, zrozumieją znaczenie prawdziwej miłości, a tym samym znaczenie miłości
Boga.
Wiemy, że kiedy kontynuujemy narzeczeństwo, ciągle odkrywamy coś nowego o swoim
życiu i swojej osobowości. Żaden diament nie może się równać z nagłym odkryciem, że tak
bardzo troszczymy się o siebie, czasami nauczymy się tego przez jakiś kryzys.
Przyjaciel powiedział nam kiedyś jak niepewnie czuł się na początku swojego małżeńs-
twa, czasem czuł się niepewny uczuć żony. Któregoś wieczoru spawał coś w piwnicy, kiedy
w pewnej chwili spawalnica zaczepiła o kabel powodując hałas i błysk. Światło zgasło i w
zupełnych ciemnościach poszedł do garażu sprawdzić korki.
Kiedy wrócił, zobaczył żonę siedzącą na stopniach do piwnicy. Bardzo płakała. Pobiegła
do piwnicy kiedy usłyszała hałas, ale że było ciemno, wołała go, lecz nie było odpowiedzi. W
tym momencie -
powiedział – przestałem wątpić w jej miłość do mnie, i od tamtego czasu
nigdy w nią nie zwątpiłem.
Żaden kamień nie jest tak drogocenny jak kochająca dobroć, miłe słowo, uśmiech, wyba-
czenie czy ochocza pomoc. Najszczęśliwszym partnerem nie jest ten, który poślubił najlep-
szą z możliwych osób, ale ten, który potrafi wydobyć z niej to co najlepsze.
Wszyscy czujemy się dowartościowani kiedy jesteśmy chwaleni, i tak samo czujemy się w
naszym związku kiedy doceniamy się wzajemnie. Kiedy słyszymy ‘pięknie wyglądasz w tej
sukience’, lubimy nosić ją często. Betty mówi, że pamięta kiedy jej powiedziałem, że ‘cieszę
się jak dbasz o siebie, byłaś najatrakcyjniejszą kobietą na przyjęciu, twoje oczy lśniły i wy-
glądałaś rozpromieniona rozmawiając z gośćmi’.
Pamiętam swój niezbyt pomyślny czas w pracy, kiedy Betty dostałem od niej zastrzyk
którego potrzebowałem mówiąc: ‘John, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielkie zaufanie
mają ludzie do ciebie’. Właśnie potrzebowałem takiego zapewnienia, w końcu kto mógłby to
zrobić lepiej niż kochający mąż czy żona?
W naszym małżeństwie każdy komplement dany w odpowiedniej chwili często
powstrzyma
ł nas przed zwątpieniem czy nawet załamaniem.
Kiedy angażujemy się w szczęście drugiej osoby, rozmnażamy je, kiedy postanawiamy
wyrażać nasze uczucie dobrym słowem i czynem, cieszymy się, kiedy decydujemy się na
wzajemny szacunek, stajemy się szanowani, kiedy uznajemy się nawzajem, otrzymujemy
uznanie, a kiedy zapomnimy się w naszej miłości, piękniejemy.
Do przemyślenia:
Co moglibyście zrobić jako para by wzrastać w miłości? Wymieńcie szczegółowo wszystko
Do czego chcecie się zobowiązać
IV. Spędzajcie razem czas
1.M
iłość = czas
Kiedy silny huragan przeszedł przez Kansas, zerwany został dach domu i na domiar
złego małżonkowie śpiący w łóżku wylądowali z łóżkiem na zewnątrz. Kobieta popłakiwała,
mężczyzna chcąc ją pocieszyć powiedział: Nie martw się i nie płacz, poradzimy sobie.
Odpowiedziała: Nie płaczę ze smutku ale z radości, pierwszy raz od 20 lat jesteśmy razem
poza domem!
Miłość to czas! Miłość to czas spędzony wspólnie – bycie ze sobą, wspólne wykonywanie
rzeczy dla siebie i jedno dla drugiego, wspólny relaks.
Z powodu mojej pracy i podróży często byliśmy osobno. Kiedy byliśmy razem, bardzo
dobrze spędzaliśmy czas, ale to nie wystarczało. Każda para potrzebuje specjalnego czasu
potrzebnego do przedyskutowania różnych rodzinnych spraw i niekiedy kłopotów, a jeśli nie
znajdziemy tego czasu, problemy staną się większe i staną się poważną przeszkodą, a
wtedy łatwo będzie stać się obcymi w jednej rodzinie.
Dawno temu byliśmy rozdzieleni na długi czas, ale kiedy byliśmy już razem, zrobiliśmy
listę 10 rzeczy potrzebujących omówienia, dotyczyły one naszych wzajemnych relacji.
W ciągu następnych kilku dni każde z nas spisało swoje myśli, troski i problemy
dotyczące każdej z rzeczy. Napisaliśmy nie tylko co o nich myślimy, ale również co czuliśmy,
by rozwiązać te sprawy. Potem spędziliśmy cały dzień na odczytanie naszych notatek, po
każdym punkcie omawialiśmy wszystko łącznie z naszymi uczuciami, uzgodnieniami, róż-
nicami i sposobem dojścia do porozumienia. Kiedy skończyliśmy, byliśmy z siebie zadowo-
leni i przechodziliśmy do następnego punktu.
Nigdy nie zapomnimy czasu, kiedy pomagaliśmy sobie wzajemnie w omówieniu naszych
uczuć. Regularnie jeździliśmy do domku w górach w celu odnowienia naszych wzajemnych
relacji. Rano zwykle r
ozmawialiśmy, po południu chodziliśmy na spacery.
Przed ślubem spędzaliśmy ze sobą tak dużo czasu jak to było możliwe. Jakoś wiedzie-
liśmy, że nasze relacje nie zacieśniałyby się a nawet nie byłyby możliwe, nie moglibyśmy się
porozumieć bez czasu regularnie spędzanego razem.
Odkryliśmy, że po ślubie wydarzyło się coś dziwnego. Przewidywaliśmy, że byliśmy
razem i zawsze będziemy razem, a więc nie planowaliśmy wspólnie spędzanego czasu, ani
tez nie byliśmy automatycznie razem bo wzięliśmy ślub. Chodziliśmy swoimi drogami, a
często chwile spędzane razem były kiedy byliśmy nieco poirytowani lub zmęczeni. Najlepiej
było kiedy zajmowaliśmy się swoimi sprawami.
Nie ma się co dziwić, że małżeństwo ‘wysycha’. Dobre nie przetrwa na resztkach czy
odpa
dkach czasu, nie rozwija się na ‘zmęczonym’ czasie kiedy wracamy do domu. Znaczące
komunikowanie jakże ważne w związku, rozlatuje się kiedy nie ma na nie czasu. Gdy nie
zadbamy, rzeczy ważne zostaną zastąpione mniej ważnymi i związek zaczyna szwankować.
Porozumiewanie się, tak ważne w związku, jest prawie uniemożliwione kiedy rozmawia-
my tylko w pośpiechu lub o póżnej porze. Jeśli nie postaramy się, ten najbardziej odpowiedni
czas na rozmowy czy dyskusje zabrany zostanie na inne, mniej ważne cele.
Miłość ma to do siebie, że lubi wzrastać, rozwijać się i pogłębiać, nigdy nie pozostaje na
tym samym etapie, jest inna między dziećmi, inna między nastolatkami, potem młodymi
ludżmi, i wreszcie inna między dorosłymi w wieku około 30 lat. Sami bez przerwy zmieniamy
się, więc potrzebujemy czasu na rozmowy z naszym najlepszym przyjacielem.
Bycie małżeństwem i mieszkanie razem nie gwarantuje niczego, przede wszystkim nie
zagwarantuje tego, że nie będziemy samotni i dobrze poznamy partnera. Należy pamiętać,
że najbardziej samotnymi których znamy są osoby w związku małżeńskim.
Poznajemy się najbardziej i doświadczamy wspólnoty kiedy potrafimy odczytać myśli
partnera (porozumiewanie się bez słów) i cieszyć się jego obecnością i radością.
Do przemyślenia:
Co jest powodem sytuacji, według ciebie, że małżonkowie spędzają ze sobą coraz mniej
czasu?
2.Porozumienie w sprawie czasu
Słyszałem wymówkę, nawet często jej używałem na początku małżeństwa, że nie liczy
się długość ale jakość czasu spędzonego razem. To prawda, ale tylko częściowa. Wierzę, że
Lewis P Bird mia
ł rację kiedy powiedział: Narzeczeństwo nigdy nie tolerowało by takiego
stanu rzeczy, a tym bardziej nie odpowiadał by on życiu rodzinnemu.
Podczas gdy to powiedzenie o ilości i jakości czasu stało się niemal wyrocznią wśród
wielu profesjonalistów zbyt zajętych pracą kosztem spędzania czasu w domu, okazało się
tylko uproszczeniem. Pozwala im na branie udziału we wszelkiego rodzaju spotkaniach i
naradach, działalności na rzecz parafii, wieczorów w pracy oraz innych zajęciach, niż na
Spędzaniu czasu z rodziną.
Dzielenie się marzeniami, stresem, pytaniami, planami i wspomnieniami potrzebuje
czasu. Kiedy poświęcamy jego ilość dla jakości w relacjach rodzinnych, zwykle tracimy i
jedn
o i drugie, robimy zawód tym których kochamy, którzy potrzebują naszej obecności i
troski.
Ciągle słyszę, że małżonkowie o krótkim 6-cio miesięcznym stażu mają jeden duży
problem
– nie mają czasu dla siebie. Wchodzą w rutynę pozbawiającą ich czasu niezbędne-
go do budowania ich związku, i jeżeli tego nie poprawią, zrujnują go.
Jakoś znajdujemy czas dla siebie w narzeczeństwie dlatego, że zdajemy sobie sprawę z
jego potrzeby w celu wzajemnego poznania się i wspólnej radości, zaś po ślubie stajemy się
bardzo zajęci wieloma rzeczami i zakładamy, że nasze uczucie samo będzie żywe i będzie
się wzbogacało.
Jeśli chcemy by nasz związek dojrzewał musimy poświęcić mu nasz czas. To nasza
inwestycja na przyszłość, ten czas spędzony razem każdego dnia na dawaniu go i braniu
odnawia sens miłości i wspólnoty. Od początku małżeństwa potrzebujemy tego porozumienia
w sprawie czasu. Będą jakieś pilne przypadki, ale pomimo ich, trzeba przestrzegać go i
spędzać czas razem.
Kiedy pomagam parom narzecze
ńskim i małżeńskim, rozmawiam z nimi o tym czasie,
bo wierzę, że jeśli go nie będzie, damy się złapać na odczuwaniu złości, braku przyjaźni i
podejrzeń. Badania wyrażnie pokazują, że małżonkowie spędzający więcej czasu w domu z
rodziną zamiast w pracy osiągają dużo więcej od tych, którzy spędzają więcej czasu poza
domem. Nawet więcej – przebywanie z najbliższymi zmniejsza szansę niepowodzeń w życiu
zawodowym.
Czas jest potrzebny do budowania dobrych relacji, a kiedy są one dobre w małżeństwie,
są w stanie przechodzić na nasze każde inne relacje, a tym samym naszą odpowiedzialność.
Jedną z widocznych oznak rozkładającego się życia małżeńskiego jest ilość czasu spędza-
nego przez partnerów osobno.
Powinniśmy ciągle sprawdzać na co poświęcamy swój czas, czy to dodatkowe godziny
w pracy, oglądanie telewizji, zakupy, spotkania, wyjazdy służbowe czy inne, bo jeśli tego nie
zrobimy
, znajdziemy się w świecie innym niż nasz partner, stracimy to wszystko czego
oczekiwaliśmy – czas spędzany razem.
Wi
elkimi budowniczymi wspólnoty małżeńskiej są wszelkiego rodzaju spotkania i uro-
czystości rodzinne i kościelne, kiedy odczuwamy dodatkową porcję wspaniałych emocji na
skutek bliskości, miłości i przynależności. Małżonkowie powinni częściej organizować sobie
kolacje i wieczory we dwoje w celu odczuwania wzajemnej radości z bycia ze sobą.
Chodzenie razem do kościoła, czytanie Pisma Świętego oraz wspólne modlitwy budują
intymność, powinniśmy ustalić kiedy będą odbywały się te czynności i przyjąć je za stałe, bo
jeśli nie będziemy się do tego stosować i pozwolimy na odejście od nich, nie pomożemy na-
szemu małżeństwu.
Zupełnie nieformalny, nie planowany czas, często wynikający z normalnego życia z ro-
dziną, wzbogaci nas i pomoże zbudować codzienną miłość i przyjaźń. Przypominam powód
dla którego wiele scen w literaturze odbywa się przy stole. Jest to mebel wokół którego
skupia się życie rodzinne, szczególnie wspólne posiłki i rozmowy, na które nie należy żało-
wać własnego czasu. Szkoda, że wiele rodzin spożywa posiłki w pośpiechu nie znajdując na
nie czasu tak pożytecznego dla wszystkich członków rodziny.
Małżonkowie winni poświęcać czas wspólnym zainteresowaniom, projektom czy zaba-
wom. Znane jest powiedzenie
– rodzina która modli się razem, zostaje razem – ale prawdą
jest również inne – rodzina która bawi się razem, zostaje razem.
Kiedy spędzamy ze sobą dużo czasu, przekonujemy się jak bardzo tęsknimy za rodziną
kiedy jesteśmy poza domem.
Do przemyślenia:
Czy myślisz, że ważne jest spędzanie czasu razem zarówno pod względem jego ilości jak i
jakości?
3.
Sprawdź priorytety
Jedna z moich dobrych przyjaciółek powiedziała kiedyś: Jedną wspaniałą rzeczą którą
Jim wniósł do naszego małżeństwa jest to, że uważa rodzinę ważniejszą od swojej pracy.
Kocha pracę i ma jej dużo, ale wie kiedy ją odłożyć by spędzić czas ze mną i dziećmi. Co
jest ważne według mnie, to Jim jest dobrym nauczycielem.
Jim jest tak naprawdę dobry we wszystkim ponieważ dba o swój związek. Człowiek który
jest szczęśliwy w domu jest zwykle bardzo dobrym i obowiązkowym pracownikiem. Wiem
również, że Jim i jego rodzina są zawsze gotowi do świadczenia usług dla innych. Jakoś tak
jest, że jeśli nasza rodzina jest w porządku, znajdujemy czas zarówno dla Boga, na pracę jak
i na pomoc innym. Wayne Oats powiedział: to dosyć dziwne, ale znalezienie czasu dla dru-
giej osoby podnosi naszą wydajność we wszystkich sprawach, które używamy jako wymówki
spowodowane brakiem czasu.
Thomas W Klewin, po dyskusji na temat wszystkim znany
– poświęcenie swojej energii
innym a tylko jej resztki partnerowi, napisał: w narzeczeństwie stosujemy nasze najlepsze
emocje, uczucia i kondycję fizyczną dla siebie. Zapytajmy się wobec tego – dlaczego nie
możemy tego robić w małżeństwie, kiedy jesteśmy sobie dużo bliżsi?
Bardzo często sprawdzam swoje priorytety, a co najważniejsze, zmieniają się zależnie
od tego jak korzystam z czasu, z kim, oraz jakie korzyści przyniesie to co chcę zrobić.
Wielu z nas
mamy 3 kategorie zobowiązań: lojalność wobec Boga, wobec rodziny i
wobec pracy.
Kiedy za najważniejsze z nich uznamy to wobec Boga, nasze relacje będą szczęśliwe.
Kiedy pracę uznamy za mniej ważną od rodziny, nasze relacje będą zdrowsze, praca bar-
dziej satysfakcjonująca, zaś kiedy praca zadowala a rodzina rozpada się, praca przestaje
interesować. Kiedy wszystko jest dobrze w domu, jest dobrze w pracy.
Wierzę, że relacje małżeńskie muszą zajmować drugie miejsce po Bogu. Wiemy, że jeśli
chcemy
spędzać razem czas, trzeba go zaplanować. Każdy ma taką samą ilość godzin w
tygodniu, i tak jak planujemy wydatki, musimy zaplanować czas na wszystko co jest ważne.
Przypuśćmy, że przeznaczamy 60 godzin na pracę i dojazdy i 56 na sen, zostaje nam 42
godzi
ny tygodniowo na wszystko inne. Jak je spędzimy? Bez planu i myślenia stracimy dużo
czasu, nawet będziemy robić wszystko inne a nie spędzać go z rodziną. Dlatego musimy
pomyśleć o zaplanowaniu go.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z moimi priorytetami: Bóg, rodzina, praca? Wymień pięć twoich priorytetów
dotyczących czasu.
4.
Strzeż się złodziei
Mój przyjaciel, też pastor, miał dużo zajęć w kościele: każdego kto zechciał – wysłuchał,
wobec czego stopniowo zaniedbywał swoją żonę, z którą spędzał niewiele czasu. Prosiła go
i upominała by znalazł czas dla nich obojga.
W końcu któregoś dnia miała tego dosyć i odeszła od męża. Zszokowany pastor przy-
szedł się wyżalić. Po raz pierwszy usłyszał co zdenerwowana żona miała mu do powiedzenia
o swoich uczuc
iach i frustracji, widziała, że miał czas dla wszystkich poza nią. Miała dosyć
takiego małżeństwa.
W ciągu następnych tygodni coś się wydarzyło: zadzwonił do niej i umówił się z nią. Po
relaksującym wieczorze poczuli się lepiej. Zadzwoniła do mnie i wyraziła zdziwienie, powie-
działa ile to dla niej znaczyło.
Tydzień póżniej zaplanowali 30-dniowy wyjazd razem, co zupełnie zmieniło ich życie.
Nauczyli się być ze sobą serdeczni, cieszyli się ze swojej obecności. Teraz są szczęśliwi
znowu, nauczy
li się zasady, że miłość = czas.
Charcie Shedd i jego żona porozumieli się co do zarządzania czasem, ich plan składał
się z dwóch części: codziennie będą spędzać co najmniej 15 minut razem i będą rozmawiać
o wszystkich wewnętrznych problemach, oraz raz w tygodniu razem będą spędzać wieczór.
Okazało się, że im więcej czasu spędzają razem, tym więcej chcą go mieć dla siebie.
Wiele małżeństw nie zostało by zawartych gdyby podczas narzeczeństwa nie dbali o
wspólnie spędzony czas. Jednym z głównych powodów oddalania się od siebie małżonków
jest to, że wyobrażają sobie jakoś to małżeństwo się dotrze, a na to nie potrzeba czasu
razem.
Strzeżcie się rabusiów, którzy okradają was z czasu, tak prawdziwych jak ci, którzy
włamują się do waszego domu – zapukają do drzwi i kradną wasze skarby. Takim rabusiem
jest telewizja
– okrada was z czasu, mecze golfowe, wszystkiego rodzaju spotkania, imprezy
sportowe
– okradają was z czasu przeznaczonego dla rodziny. Ale kiedy zaplanujemy ten
czas, powinniśmy zaplanować również czas spędzany razem.
Planowanie takie jest oznaką naszej dojrzałości, że wyrośliśmy z etapu młodzieńczego,
który zwykle podporządkowuje się naciskom rówieśników. Częścią dojrzewania jest częścio-
we oddalenie się od nich tak, by zajmowali w naszym życiu drugie miejsce po małżeństwie, i
oddanie się procesowi planowania naszego związku na przyszłość.
To może być wspólna kolacja poza domem, co tydzień. Oznacza to przeznaczenie
pewnego czasu tylko dla siebie, żeby o sobie porozmawiać. Tajemnicą jest by znaleźć ten
czas regularnie, ustalić co i kiedy będziemy robić, zamiast czekania na wspólne wakacje lub
wolny dzień by robić coś wspólnie.
Nawet pół godziny lub krócej znaczy lepiej niż nic. Nawet jest to mniej skomplikowane i
tańsze od spędzania czasu na fotelu u psychiatry lub z prawnikiem w sądzie. Betty i ja lubi-
my proste rzeczy, takie jak długie spacery w najbliższym otoczeniu w ciągu długich letnich
wieczorów, spacer w parku, co nie tylko jest relaksujące lecz dobre bo możemy całkowicie
oddać się naszym rozmowom.
Kilka tygodni temu
zauważyliśmy, że nasze auto nie działało tak jak potrzeba. Byliśmy
bardzo zajęci i nie mieliśmy czasu na sprawdzenie go w garażu, odkładaliśmy to z dnia na
dzień. Któregoś dnia auto nie chciało zapalić, w końcu z wielkim wysiłkiem i stratą czasu
dostarczyliśmy je do garażu. Zostało naprawione, ale wiem, że gdybyśmy od razu zauważyli
co s
ię stało, zaradzilibyśmy temu sami w kilka minut. Ponieważ odkładaliśmy to, problemy
narosły i musieliśmy wszystko inne zostawić i straciliśmy niepotrzebnie czas.
To było dokładnie tak jak się dzieje w małżeństwie: kiedy zaniechaliśmy rozmów o wspól-
nych sprawach, sprawy przekształciły się w problemy, którym trudniej było zaradzić, co
wpłynęło na nasze wzajemne relacje. Nie znaleźliśmy czasu wcześniej, musieliśmy pokonać
je później.
Przed ślubem wszystko planowaliśmy: kiedy i dokąd pójdziemy, planowaliśmy również
czas razem. Gdybyśmy to samo robili po ślubie, byłoby lepiej, spędzalibyśmy dzień lub dwa
razem, przez co nasza miłość mogłaby dojrzewać.
Czasem potrzebujemy czasu na poważne rozmowy o nas samych, o wydarzeniach nas
łączących, na słuchanie naszych trosk, ale potrzebujemy też czasu na wspólne zabawy.
Rodziny które nie mają czasu na zabawę tracą wiele wspomnień.
Nauczyliśmy się, że im więcej czasu spędzamy razem, tym większa jest nasza radość z
bycia ze sobą, szczególnie kiedy ten czas spędzaliśmy na wesoło i blisko siebie. Jedno z
badań przeprowadzonych wśród studentów wykazało, że ‘nic nie pomaga kursowi z miłości
tak bardzo jak komunikowanie: poziom zadowolenia w związku zależy od ilości czasu spę-
dzonego razem na rozmowach’.
Strzegąc czas razem spędzany odkryliśmy również, że kiedy musimy być osobno, mamy
ws
pólne dobre wspomnienia i nie możemy się doczekać kiedy znowu będziemy razem.
Do przemyślenia:
Kim są złodzieje okradający was z czasu spędzanego razem?
5.Dokarmianie rodziny
Szczęśliwe są dzieci, których rodzice mają czas dla siebie, bo wszystkie dzieci bez
względu na wiek lubią czuć ich bliskość. Można to zauważyć patrząc na dwulatka pragnące-
go się wcisnąć między siedzących obok siebie rodziców. Lubią kiedy rodzice wyrażają swoją
wzajemną miłość. Kiedy nasze dzieci były starsze, chciały byśmy siedzieli obok siebie, a nie
byli rozdzielani przez jedno z nich.
Nie wiem jak, ale i najmłodsze dziecko i dorastający nastolatek wiedzą, że rodzice mają
dla nich czas jeśli mają czas dla siebie. I odwrotnie, dzieci rzadko widzące serdeczną więź
między rodzicami wyczuwają chłód i obcość. Jest prawdą, że ważnym sposobem budowy i
dokarmiania ciepłych relacji z dziećmi jest budowanie ich między partnerami.
Kiedy dzieci były małe, ustanowiliśmy piątkowy wieczór czasem rodzinnym, ponieważ w
sobotę nie szły do szkoły i nie musiały odrabiać lekcji, godzinę trwająca kolacja była regułą.
Żeby było bardziej szczególnie, nie prosiliśmy ich by przebierały się po piątkowych lekcjach,
kładliśmy na stole obrus, jedliśmy z najlepszego serwisu, pamiętając o ulubionym stroiku na
środku stołu. Jedliśmy nasze ulubione dania, a deser jedliśmy przy świecach.
Albo wyznaczymy sobie czas jaki spędzimy miło z dziećmi kiedy są małe, albo one będą
domagać się czasu dla siebie wyrażającego się złością i buntem kiedy będą starsze.
Od samego początku małżeństwa, partnerzy potrzebują spędzać czas razem dla ich
wspólnego dobra, dla dobra dzieci i dla niebios.
Do przemyślenia:
Czy jest możliwe byście razem spisali umowę o czasie spędzonym razem – wspólny czas
poza domem raz w
tygodniu, jak również czas na rozmowy i dyskusje dotyczące was, dzieci i
domu o wszystkim co się w nim dzieje, jakie są wasze odczucia, oraz czas na wspólną
modlitwę.
V. Nigdy nie zapominajcie o komunikowaniu się
1. Zobowiązanie do porozumiewania się
‘Nie możemy rozmawiać ze sobą’.
‘Kiedy próbujemy rozmawiać, zawsze kończy się to sprzeczką’.
‘Nie mogę do niego dotrzeć’.
‘Ona mnie nie rozumie’.
Wszyscy małżonkowie, najprawdopodobniej, myśleli lub powiedzieli te zdania. W 90
pr
ocentach wszystkich małżeńskich problemów, głównym jest porozumiewanie się, a w
pozostałych 10 procentach często bezpośrednie lub pośrednie problemy są spowodowane
niezdolnością do komunikowania się małżonków.
To jest wielka prawda, znam to ze swojego
doświadczenia, a co więcej, z konsultowania
wielu małżonków, z wniosków wielu badań naukowych, wierzę, że każde małżeństwo po-
winno zawrzeć ważne porozumienie - przyrzeczenie stałego komunikowania się ze sobą.
Kiedy z Betty spoglądamy w przeszłość, zdajemy sobie sprawę, że kiedy zawarliśmy ślub,
byliśmy pewni, że będziemy się porozumiewać. W końcu chcieliśmy mieć czas dla siebie w
narzeczeństwie by rozmawiać o sobie i wyrażać swoje najgłębsze uczucia, i wtedy potrafi-
liśmy tak się zorganizować, by jak najwięcej czasu spędzać razem. Wydawało nam się, że z
porozumiewaniem się nie będziemy mieć żadnych problemów po ślubie, bo przecież pozna-
waliśmy się coraz bardziej.
Później okazało się, że spodziewaliśmy się za dużo. Popełniliśmy błąd, a mianowicie nie
przyrzekliśmy sobie do końca, że zawsze będziemy się komunikować. I w końcu staliśmy się
przypadkiem statystycznym mówiącym o zmniejszającej się zdolności do komunikowania się
po ślubie. Dlaczego tak się stało? Nie dlatego, że tak zaplanowaliśmy, przyznaliśmy się, że
czasem brak było porozumiewania się ze sobą bo na przykład nie chcieliśmy ranić siebie
wzajemnie czy ranić uczuć drugiej osoby, myśleliśmy, że nasze problemy rozwiążą się
same.
Jednak problemy nie znikają tylko dlatego, że ich nie zauważamy, a nawet odwrotnie –
narastają, przez co stają się powodem irytacji, która z kolei wprowadza niechęć do partnera
oraz niszczy miłość. Cienkie strużki stają się ogromnymi wodospadami, wątpliwość pokazuje
się w zakamarkach naszych dusz, bo przez ukrywanie tego co myślimy i co czujemy osłabia
jedność małżeńską. Tylko kiedy żyjemy w sposób otwarty i szczery doznajemy zagojenia się
wewnętrznych ran, pomocy i szczęścia. Tylko kiedy wyrażamy swoje myśli i uczucia okazuje
się, że ‘problem przedyskutowany zmniejsza się o połowę’. Pamiętajmy, że drobne rzeczy,
którymi się nie zajmujemy, mnożą się tak bardzo, że rujnują wzajemne relacje.
Kiedy pojawiają się dzieci zmieniają się wspólne rozmowy, gdyż każde z rodziców widzi
drugiego oddającego swój czas dziecku, co powoduje trochę zazdrości. Obydwoje obawiają
się nawet o tym wspomnieć, przez co stopniowo zanikają ich wspólne rozmowy, i to jest
właśnie moment by zatrzymać się, zastanowić i zacząć od nowa rozmawiać ze sobą.
Kiedyś przyjaciele pozwolili nam na tydzień zamieszkać w ich domku nad jeziorem.
Podczas gdy dzieci bawiły się w wodzie i budowały zamki z piasku, my mieliśmy okazję
budować swoje zamki.
Prawdziwe komunikowanie małżeńskie ma miejsce wtedy, kiedy dzielimy się swoimi
głębokimi uczuciami otwarcie i uczciwie, bo wtedy darujemy partnerowi najlepszy prezent
jaki możemy dać – nas samych.
Przejście do tego głębszego poziomu komunikowania jest dosyć trudne, ponieważ w grę
wchodzą ryzyko i zaufanie. Jak ona przyjmie to co chcę powiedzieć? Czy mnie zrozumie?
Czy mnie zaakceptuje kiedy obnażę swoje myśli i uczucia? Nastolatkowi otwierają się do
rodziców tylko do momentu w którym czują się przez nich kochani i akceptowani. Ale to nie
tylko odnosi się w stosunku do nastolatków, ale do nas wszystkich. Potrzebujemy zaufania
by powiedzieć drugiej osobie co czujemy i jakie mamy potrzeby.
Brak komunikowania się powoduje wszelkiego rodzaju nieporozumienia. Któregoś dnia
kiedy byliśmy już małżeństwem kilka lat, powiedziałem Betty bez żadnego wyjaśnienia:
dlaczego od dzisiaj nie zajmiesz się książeczką czekową? Betty zajęła się naszymi rachun-
kami rodzinnymi, ale nie zdawałem sobie sprawy, że robiła to z pewnym sprzeciwem.
Po kilku latach braliśmy udział w seminarium na temat małżeństwa i wyraziłem wtedy
opinię, że często jedna strona może wykonywać coś lepiej od drugiej, a kiedy rozpoznamy jej
umiejętności, potrafimy się uzupełniać. Żeby to zobrazować powiedziałem: Betty jest lepszą
księgową ode mnie, więc ona się tym zajmuje. Mnie to nie wychodziło, bo robiłem błędy, jej
się wszystko zgadza.
Wtedy ku mojemu zdziwieniu Betty powiedziała: Teraz mi to mówisz! Mnie nie podobało
się kiedy mnie tym obarczyłeś bez żadnych wyjaśnień. Muszę o tym powiedzieć teraz. Wiele
razy Betty przypominała jak jakiekolwiek wyjaśnienie zamieniło by jej sprzeciw w zrozumie-
nie, i zajmowanie się rachunkami było by przyjemnością.
Często przed zaśnięciem trzymamy się za ręce, ale były czasy kiedy nie czuliśmy się na
tyle przyjaźni by to robić co wieczór teraz bardzo nam się podoba ten zwyczaj i stanowi dla
nas ostateczne w danym dniu okazanie sobie miłości.
Niewiele może być ważniejsze dla małżonków niż wiedza jak dzielić się miłością i troską o
siebie
, którzy bez skrępowania wyrażają swoje uczucia, pomysły i oczekiwania wiedząc, że
bez względu na sposób w jaki je wyrażamy, każde z nas będzie kochane i akceptowane.
Do przemyślenia:
Dlaczego, według ciebie, wiele małżeństw po ślubie mają trudności w porozumiewaniu się?
2. Rozmawiamy ze sobą zawsze
Wallace Denton w książce ‘Problemy w rodzinie i ich rozwiązywanie’ napisał: za dziesięć
lat nie będziecie tego dobrze pamiętać… ale jeśli coś sobie przypomnicie, niech będzie to:
stopień zadowolenia lub fiaska z waszego związku zależy od waszej zdolności komunikowa-
nia się, rozumienia się i bycia zrozumianym.
Komunikujemy się zawsze, setki informacji wymienianych jest w ciągu minuty między
osobami aktywnymi w tym zakresie, a wszystko co robimy, każde spojrzenie, ton głosu, a
nawet cisza jest poroz
umiewaniem się.
Mimo, że koncentrujemy się na słownej komunikacji, wiemy, że słowa są tylko częścią
komunikowania. Jeden z ekspertów sugeruje, że tylko w 7 procentach odbywa się to słowa-
mi, prawie 50 procent to język ciała czyli nasza mimika, dotyk i gesty, które mówią o naszych
uczuciach.
W słownej komunikacji głównym czynnikiem jest ton głosu. Wiele nieporozumień powstaje
z tego powodu. Dawno temu przekonaliśmy się, że dzieci bardziej zwracają uwagę na ton
głosu niż treść słów, ponieważ dla nich ważniejsze jest jak coś jest powiedziane niż o czym
się mówi.
Ale to nie odnosi się tylko do dzieci a do wszystkich, i to bardziej niż nam się wydaje.
Łatwo jest partnerom przybrać taki ton ich głosu, by oddalić się od siebie raczej niż zbliżyć
do siebie.
W swojej pracy przekonałem się wiele razy, że wstępujemy w związek z naszymi ‘prze-
ciwnościami’ jeśli chodzi o sposób komunikowania się. Młoda kobieta poślubia partnera
mówiącego mniej niż ona. Cieszy się z jego towarzystwa bo lubi mówić, a ma kogoś kto jej
wysłucha. Ona mu się podoba bo jest interesująca, a nie będąc bardzo rozmownym potrze-
buje kogoś kto docenia go jako człowieka i uzupełnia go.
Po ślubie sytuacja trochę się zmienia i często kobieta mówi: nie rozmawia ze mną, a jej
mąż żali się: ona zawsze coś gada. Okazuje się, że sposób ich komunikowania się w
narzeczeństwie, który tak im odpowiadał, dla którego wybrali się i pokochali, stał się źródłem
wzajemnej irytacji walki.
(To ma miejsce również w innych dziedzinach.) Ona nierealnie
spodziewa się, że małżeństwo go odmieni i nagle stanie się innym człowiekiem, bardziej
rozmownym. Jego złości jej zachowanie, które go oczarowało i dla którego ją wybrał.
Powinniśmy zdać sobie sprawę, że każdy z nas jest inny, ma inną osobowość, i że jest
wiele sposobów do komunikowania swojej miłości: przez dotyk drobne upominki, w ciszy
spędzone chwile razem, dotknięcie, czy spojrzenie głęboko w oczy. Nieznaczna lub uboga
komunikacja powoduje raniącą serce samotność. Małżeństwa rozpadają się nie z powodu
nadmiaru rozmów a braku dzielenia się uczuciami i myślami.
Od pierwszego dnia małżeństwa uważaj na rzeczy które ograniczają możliwość komuni-
kowania się. Początkowo mogą porozumiewać się nie w takim stopniu jak należy z różnych
powodów, na przy
kład jedno nie chce zranić drugiego, więc obydwoje zaczynają ukrywać
swoje uczucia i drobne przykrości. Pamiętaj: miłość poradzi sobie ze wszystkim co jest
widoczne, a nie z tym co ukryte.
Strzeżcie się tego, co okrada was z możliwości komunikowania – złodziei czasu, wszyst-
kich dodatkowych prac, oglądania telewizji i setki innych rzeczy z natury dobrych, ale jednak
złodziei.
Strzeżcie się takich niszczycieli jak sarkazm, wyśmiewanie się i żartowanie z kogoś,
przestańcie używać słów: ty zawsze… i ty nigdy…, gdyż one zatruwają relacje i nie są
prawdziwe.
Nie mówcie również o przeszłych niepowodzeniach. Kiedyś mężczyzna mówił
przyjacielowi
o swojej żonie: kiedy zaczynam coś mówić, ona staje się historyczką.
Histeryczką – powiedział przyjaciel. Nie, historyczka, bo wyciąga wszystko co kiedykolwiek
zrobiłem lub powiedziałem. Tak więc wskrzeszanie przeszłości jako odwet może spowodo-
wać zaprzestanie wszelkiej komunikacji.
Uważajcie by nie wyobrażać sobie, że ponieważ kochaliście się i byliście tak blisko, zna-
cie się bardzo dobrze i wiecie co druga osoba czuje. To nie jest oczywistą prawdą. Różnimy
się doświadczeniami, poziomem intelektualnym, poglądami i sposobem reakcji.
Musimy okazyw
ać to co czujemy jeśli chcemy być zrozumiani, ale również jest błędem
mówić on/ona nie wie co czuję, jeśli nigdy o tym nie mówiłeś.
Co jest potrzebne by komunikować się w sposób kochający i dojrzały? Przede wszystkim
słuchanie, wysłuchanie tego co ma druga osoba do powiedzenia, rozumienie jej uczuć i
identyfikowanie
się z nią. Potrzebne są również zaufanie, pewność siebie, akceptacja i
miłość. Możemy to robić tylko wtedy, gdy będziemy pewni, że w dalszym ciągu będziemy
kochani i akceptowani.
Żeby naprawdę komunikować się w małżeństwie, musimy osiągnąć taką głębię intym-
ności, żebyśmy mogli powiedzieć wszystko o naszych obawach i niepowodzeniach, jak
również radościach, przyjemnościach. Prawdziwe porozumienie to zdarcie z siebie wszelkich
zasłon i bycie sobą.
W dobrym małżeństwie musi występować dobre porozumiewanie się, ponieważ pomaga
ono w zaniechaniu nieodpowiedniego zachowania niszczącego szczerość, otwartość i
wolność wypowiedzi, zamiast utrwalać akceptację, zaufanie i pewność siebie.
Do przemyślenia:
Zgadzasz się czy nie - z poglądem, że możemy porozumiewać się tylko kiedy mamy
pewność, że będziemy kochani i akceptowani?
3.Najlepsi psychiatrzy
Pewnego wieczoru przy kuchennym stole siedzieli kobieta i mężczyzna. Ich sprawa
rozwodowa była w toku, siedzieli razem ponieważ mieli zadecydować o podziale mebli i
sprzętu domowego. W pewnym momencie ich rozmowa przeniosła się na inne tematy i po
kilku godzinach dyskusji mężczyzna powiedział: dlaczego nie mogliśmy tak rozmawiać
wcześniej?
Co powoduje wrogość, separację i rozwód? Brak pieniędzy? Niezgodność pod względem
seksualnym? Różnice charakteru? Niemożliwość porozumienia i jakieś podobne rzeczy – są
one tylko symptomami problemu. Problemem numer jeden jest problem w komunikowaniu
się małżonków.
Niezdolność w tej kwestii wykazuje, do pewnego stopnia, 85 procent ze stu par uczestni-
czących w konsultacjach małżeńskich. W wielu przypadkach jest to ich jedyny problem i
stanowi podstawę pozostałych problemów. Przede wszystkim partnerzy z tymi trudnościami
nie szukają pomocy u konsultantów lecz od razu udają się do sądu po rozwód.
Jakkolwiek brak komunikowania się jest najbardziej powszechnym problemem, a w końcu
nie ma małżeństwa bez takich trudności, jest on jednym z najłatwiejszych do rozwiązania,
oczywiście jeśli partnerzy chcą naprawdę mieć dobry związek.
Uczymy się komunikowania z dwóch powodów: pierwszy – ta zdolność jest darem od
Boga i drugie
– każdy z nas ma głębokie pragnienie komunikowania się. Oznacza ono nic
więcej jak dzielenia się swoimi myślami z innymi, chcemy wyrazić nasze najgłębsze nadzie-
je, obawy i radości tak, by inni je usłyszeli i zrozumieli. Jednym z największych pragnień jest
dawanie i przyjmowanie miłości bez żadnych zastrzeżeń.
Małżonkowie powinni być dla siebie najlepszymi terapeutami. Dlaczego? Ponieważ po
pierwsze
– łączy ich miłość, i po drugie – potrzeby psychologiczne to nic innego jak powie-
dzenie otwarcie drugiej osobie o naszych uczuciach i emocjach.
Poprzez komunikowanie naszych myśli i obaw pozbywamy się napięcia i doznajemy ulgi.
Potr
zebujemy się wzajemnie jako słuchaczy do wyjaśnienia swoich uczuć, myśli, pomysłów i
planów, a szczera rozmowa powoduje, że pozbywamy się poczucia samotności i redukujemy
ważność problemów. Kto powinien nam w tym pomóc bardziej niż partner?
Bez względu na obecny sposób komunikowania małżonków, po dziesięciu latach będą
mogli robić to dużo lepiej niż można to sobie wyobrazić. Bez szczerych rozmów nawet
najwięksi kochankowie i najlepsze małżeństwa na świecie toną w mierności lub rozwodzie.
Gdy brakuje kom
unikacji zaczynają się nieporozumienia i niechęci, a tym samym następuje
oddalanie się partnerów od siebie.
Przed ślubem poznawaliśmy się poprzez rozmowy, mieliśmy czas by być razem, chodzi-
liśmy do różnych miejsc, mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy i znajdowaliśmy wiele
rzeczy, które mogliśmy robić razem. Nie była to zawsze komunikacja słowna: patrzyliśmy
sobie w oczy, trzymaliśmy się za ręce, dawaliśmy sobie drobne upominki, wymienialiśmy
między sobą kochające spojrzenia… Ostatecznie poprzez nie poznaliśmy się tak dobrze, że
zgodziliśmy się na ślub i spędzenie reszty życia na poznanie się w jeszcze głębszym
stopniu.
Po krótkim czasie, to czego najbardziej chcieliśmy, zanika z powodu ustania wspólnych
rozmów. Dobre małżeństwa to nie jakiś cudowny wynik pasji i zasady lojalności rodzinnej,
ale wzajemnego zobowiązania i umiejętności komunikowania.
Jeśli małżonkowie nie chcą doświadczyć rozczarowania, muszą postanowić, że będą
mieli czas
i postarają się porozumiewać między sobą. W tym celu będą mówić sobie o
wszystkich swoich potrzebach i zwierzać się sobie w kochający sposób.
Do przemyślenia:
Podaj przykłady najlepszych sposobów komunikowania się między sobą.
4.Komunikacja prawdziwym sprawdzianem
Tato, co to jest monolog?
– zapytał Alex, na co ojciec odpowiedział: to rozmowa między
żoną i mężem, synu. Ale – dodał Alex – mój nauczyciel powiedział, że to jest dialog. Ale
chyba on nie jest żonaty – odpowiedział ojciec.
Wszystkie dowcipy o małżeństwie są o ludziach, którzy żyją w ‘dołku’, nie umiejący się
porozumieć ani zrozumieć.
Kiedy nie umiemy porozumiewać się w interesach, świadczy to o naszej niekompetencji,
utracie zysku i fiasko dla firmy. W stosunkach międzynarodowych, brak lub nieudolność
komunikowania buduje brak zaufani
a, podejrzenia i może prowadzić do wojny.
Gdy ma to miejsce w małżeństwie, występują niezadowolenie, brak szczęścia, sprzeciw i
rozczarowanie, a one prowadzą do rozwodu. Poziom naszego komunikowania świadczy o
poziomie naszego życia. Rozpad rodziny występuje właśnie gdy zanikają rozmowy.
Jeśli nie potrafimy zrozumieć się, nie zaspokoimy swoich potrzeb, a więc dzielenie się
swoimi myślami, uczuciami i oczekiwaniami musi występować na co dzień, gdyż jest to
najważniejsze w związku.
Porozumiewa
my się poprzez słowa i czyny, wyrażamy się poprzez nasze poglądy, gesty i
nawet ciszę. Prawdziwe ich znaczenie może być ukryte w słowach i naszym poglądom na
życie. Trzeba pamiętać, że zawsze coś wyrażamy, na przykład kobieta która mówi ‘ nie
mogę dogadać się z mężem, nie rozmawia ze mną’ , powinna zrozumieć, że być może jej
mąż porozumiewa się właśnie ciszą.
Inna kobieta powiedziała przyjaciółce: czy słyszałaś o kamiennej twarzy? Tak, słyszałam
– odpowiedziała . Druga dodała: a ja wyszłam za nią za mąż. Powstaje pytanie: dlaczego
małżonek przestał mówić?
Poznawaliśmy się poprzez rozmowy, dlaczego więc zapadła cisza? Nawet dobra intym-
ność nie zapewnia dobrej komunikacji, ponieważ nawet długi staż i rozmowy nie zapewniają
prawdziwego zrozumienia i
poznania się.
Często podczas konsultacji partnerów o wieloletnim stażu słyszałem taki komentarz: nie
miałam pojęcia, że tak to czujesz, lub mówiłem ci o tym milion razy. Świadczy to o tym, że
nie mogli się dogadać, zamykali się na siebie.
Kiedy
jest odpowiednia komunikacja, świadczy to o ciągłym i zamierzonym wysiłku po
obu stronach by się dogadać, to nie występuje ot tak sobie.
Porozumiewanie się bez słów może być pozytywne lub negatywne. Czułe dotknięcie
może mówić o miłości, podobnie jak słowa. Wiele mogą również powiedzieć czułe spojrze-
nia lub drobny upominek.
Bonaro W Overstreet w artykule ‘Dojrzewanie – razem czy osobno’ powiedziała: dla
niektórych mężczyzn, czułe, romantyczne słowa, nie pasują do ich wyobrażenia o małżeńs-
kiej m
ęskości. Mądra jest żona, która zadowala się zwierzeniami męża dotyczącymi jego
interesów,
kiedy zaprosi ją na służbowe spotkanie, pójdzie z nią na spacer, czule na nią
spojrzy przy stole nie zwracając uwagi na paplaninę dzieci, cierpliwie spędza godziny na
wyrywaniu chwastów w ogrodzie czy usuwaniu śniegu.
Ale z drugiej strony, komunikacja słowna zawsze będzie ważna. Rozmowa jest spraw-
dzianem prawdziwej miłości, to samo można powiedzieć o słuchaniu, szczególnie gdy słucha
się używając trzeciego ucha.
Trzecie ucho pomaga usłyszeć co druga osoba naprawdę chce powiedzieć słowami, na
przykład kiedy żona mówi miałam naprawdę pracowity dzień. Co zjesz na kolację? , być
może chce by ją zaprosił do restauracji, i wtedy mąż powinien odgadnąć ukryte przez nią
życzenie.
Kiedy mówimy o komunikacji, nie mówimy tylko jak ona pomoże czy polepszy nasze
małżeństwo, ale mówimy o jego sednie. Albo się komunikujemy, albo się rozchodzimy. Im
więcej partnerzy dyskutują i wyczuwają swoje uczucia, tym większa będzie ich wzajemna
więż.
Jeżeli małżonkowie starają się znaleźć czas na rozmowę i podzielenia się uczuciami, ich
problemy będą się zmniejszać i znikać, ponieważ umieją stworzyć głęboką więź zabezpie-
czającą ich przed narastającymi kłopotami i chroniącą ich dojrzałe i szczęśliwe małżeństwo.
Do przemyślenia:
Dlaczego słuchanie trzecim uchem jest tak ważne?
Jakie negatywne punkty możesz napotkać czytając między wierszami tego, co mówi druga
osoba?
5.Komunikacja
typu ‘co’
W komedii Charlesa Shultza, Lucy krzyczy do Linusa:
ty półgłupku, a Linus odpowiada:
jak mnie nazwałaś, głupek? Lucy odpowiada: nie nazwałam cię głupkiem tylko półgłupkiem.
Z brodą opartą na dłoniach i łokciami o ścianę Lucy mruczy: i to właśnie powoduje tak wiele
kłopotów między ludżmi… nie ma prawdziwego zrozumienia.
Celem małżeństwa powinno być osiągnięcie głębszego poziomu porozumiewania i zro-
zumienia, od miernego do znaczącego. To nie tylko jest ważne by przekazywać sobie myśli i
uczucia względem różnych spraw, ale by przekazywać drugiej osobie swoje uczucia i myśli,
czyli z poziomu ‘jak’ do poziomu ‘kto’.
Co mam na myśli? Weżmy pod uwagę parę o typowym poziomie komunikacji ‘co’. Byłem
zadowolony kiedy Phil i Jane przyszli na konsultacje, ponieważ wiem jak trudno im było to
zrobić, ponieważ zwykle są przekonani, że dla nich nie ma ratunku, bo nie mogą przebić się
do innego poziomu komunikacji, martwią się, że mogą być poproszeni by rozmawiać ze sobą
w obecności trzeciej osoby lub całej grupy.
Phil i Jane mieszkają razem, a rozmawiają ze sobą tylko o tych rzeczach, które wymagają
naprawy i dotyczą domu. Tak więc kiedy Phil wraca do domu, Jane składa raport w rodzaju:
Phil, trzeba zapłacić rachunek za prąd…. Sarah nie zachowywała się dobrze… potrzebuję
pieniędzy jeśli mam zrobić zakupy…. trzeba kupić dzieciom nowe ubrania zanim zacznie się
szkoła…
A Phil? On mówi:
Kiedy jutro będziesz jechać autem, zatrzymaj się na stacji i kup ben-
zynę… Jeśli mamy zdążyć na dwunastą, lepiej przygotuj dzieci na jedenastą… w piątek
w
rócę póżniej…
Komunikacja między Jane i Philem to nic innego jak wydawanie instrukcji. Weźmy inny
przykład – Jim i Barb przyszli na konsultacje. Są towarzyscy, mogą uważać się nawet za
dobrych komunikatorów i otwartych na wszystko. Barb mówi:
myśleliśmy że jesteśmy dobrzy
w rozmowach, rozmawialiśmy o wielu rzeczach – o książkach, podróżach, pracy, co usłysze-
liśmy, o kazaniach w kościele, jak również o naszych poglądach.
Jim mówił bardzo podobnie: zawsze mieliśmy o czym rozmawiać i robiliśmy to otwarcie,
spotykamy się w grupie znajomych w naszym domu i nigdy nie brakuje nam tematów do
rozmów.
Ale w czasie konsultacji, kiedy dyskusja zeszła do tematu uczuć i osobistych różnic i
wewnętrznych pojedynków, przed Jimem i Barb otworzył się nowy świat. Kiedy inni z grupy
zaczęli mówić o konfliktach wewnętrznych i wzajemnych relacjach, poczuli się odtrąceni.
Kiedy zaczęli mówić o swoich uczuciach, było to coś w rodzaju ‘nie wiedziałem, że tak to
odczuwałes… nigdy mi nie powiedziałaś, że ci to przeszkadza… byli bardzo zdziwieni kiedy
okazało się jak mało wiedzieli o swoich odczuciach, celach, obawach i oczekiwaniach.
Jim i Barb są ludżmi, którzy potrafią rozmawiać z innymi o wszystkim, często elokwentnie
i ciekawie, ale tak długo, jeśli nie było to o sprawach dotyczących ich samych. Rzadko dzielili
się myślami. Mają przyjaciół z którymi mogą rozmawiać na wiele tematów, ale nigdy nie
odsłaniają swojego wnętrza ani do przyjaciół, ani do siebie.
Taki rodzaj komunikacji stanowi tylko relacje
bardzo powierzchowne. Mimo, że są roz-
mowni, między sobą wymieniają się tylko informacjami: mówią to co wiedzą na podstawie
tego co usłyszeli, przeczytali lub widzieli, ale nie wyrażają nic o sobie i kim są naprawdę.
Większość komunikacji informacyjnej to tak jakby słuchanie płyty o tym co zapamiętali lub
ich opinią o wydarzeniach czy ludziach. Ale to już jeden stopień dalej w rozmowach informa-
cyjnych -
mówienie o tym co myślimy. Mimo to, taka komunikacja w dalszym stopniu jest
powierzchowną i sztuczna, mało znaczy ponieważ nie pokazuje naszego wnętrza – kim
jesteśmy i co się w nas dzieje, co nas cieszy a co smuci.
Komunikatorzy stosujący ‘co’ przekazują co myślą lub słyszą, a nie ‘kto’ czyli kim są i jak
czują. Czy myślisz, że jest wiele małżeństw na poziomie ‘co’?- zapytała mnie kiedyś kobieta
na spotkaniu. Odpowiedziałem: na nieszczęście – tak. Osoby zajmujące się naturą człowieka
są pewni, że miłość występuje tylko wtedy, kiedy potrafimy odsłonić swoje wnętrze. Oznacza
to, że wiele osób nie doświadcza dojrzałej miłości, takiej jaką zaoferował nam Bóg, takiej,
która przynosi radość poznania.
Do przemyślenia:
Mimo, że komunikacja z ‘co’ jest potrzebna w pracy i w życiu, czy wierzysz, że dojrzewanie
razem możliwe jest na tym poziomie?
6.Komunikacj
a typu ‘kto’
Przekazywanie tego kim jesteśmy to pokazanie i podzielenie się z innymi naszą osobo-
wością. Przekazanie tego kim dokładnie jesteśmy, co niewątpliwie różni się od innych
przekazów.
To znaczy więcej niż wspomnieć o swoich uczuciach – czy czuję się dobrze czy źle,
jestem szczęśliwy czy smutny, gdyż możemy je zauważyć na etapie bliskiej przyjaźni i
małżeństwa bez żadnego wysiłku.
Żeby wejść na poziom ‘kto’, znaczy dojść do momentu kiedy zaczynam mówić partnerowi
o moich głębokich uczuciach - obawach, niechęciach, frustracji, nienawiści, przykrości,
złości, miłości, radości, zadowolenia, dumy, pokusy i oczekiwaniach – wszystkim co należy
wyłącznie do mnie.
O małżeństwie Bóg powiedział, że mamy stać się ‘jednym ciałem’, niewątpliwie to znaczy
więcej niż związek seksualny. To jest odkrycie samego siebie innej osobie, żeby pokazać
kim naprawdę jesteśmy. Przestajemy odgrywać rolę, zdzieramy maskę i ochronną zbroję, a
stajemy zupełnie ‘nago’ naprzeciw siebie by się zupełnie odsłonić.
Na tym poziomie zaczyna się wielka przygoda – dojrzewania razem. Zaczynamy rozu-
mieć nie tylko to co robimy ale dlaczego to robimy. Małżeństwo daje człowiekowi możliwość
dojrzewania wzajemnych relacji ale tylko wtedy, kiedy nauczymy się porozumiewać w typie
‘kto’ o głębokich uczuciach i dzielić się sobą całkowicie.
Eric Fromm w ‘Sztuce kochania’ napisał: miłość jest możliwa tylko w przypadku gdy dwie
osoby porozumiewają się ze środka ich istnienia.
W notatkach mojej żony znalazłem kiedyś jakże pomocne zdania: kochać Boga znaczy
pozwolić Mu kochać mnnie. Pozwolić Bogu mnie kochać to pozwolić Mu poznać mnie.
Pozwolić Bogu poznać mnie to otworzyć się na Jego pomoc. Otwarcie się na Boga powoduje
niewiarygodne doświadczenie kochania samego siebie. Jestem kochana przez Boga!
Odnosząc to do małżeństwa możemy powiedzieć, że kochać małżonka to pozwolić mu
poznać się naprawdę. Pozwolić poznać się naprawdę to otworzyć się, co prowadzi do nie-
wiarygodnego doświadczenia poznania i pokochania siebie samego. Kiedy odsłaniam się,
odczuwam ulgę, i coraz bardziej chcę doświadczać wzbogacające poznanie pełnego odsło-
nięcia się, odczuwam również coraz większe możliwości w osiągnięciu jedności i należenia
do partnera.
Narzeczeni myślący o związku małżeńskim wiedzą o sobie bardzo mało, ale to co o
sobie wiedzą podoba im się i chcą poznać się lepiej.
Paul Tournier w ‘Zrozumieć się wzajemnie’ powiedział: W takiej przygodzie udoskonala
się każdy z partnerów. Jest zdolny do przekroczenia naturalnych odruchów własnej osobo-
wości i płci. Występuje zupełna wymiana. Każdy z nich daje partnerowi część własnej oso-
bowości oraz tej której mu brak. Nieważne czy to miłość męska czy żeńska, ale głębsza w
której każdy jej aspekt nie jest osiągany do chwili, kiedy są pewni, że nic przed sobą nie
ukrywają.
Komunikacja to poznanie i zrozumienie głębszych poziomów osobowości partnera, oraz
chęć dzielenia się w taki sposób, by pokazać mu swoje uczucia bezpiecznie i bez
skrępowania. Obawa odrzucenia, potępienia czy obcości zmusza nas do zakładania maski i
trzymania uczuć zawsze w ukryciu.
Kiedy zawieramy związek małżeński, mamy mieszane uczucia. Kochamy się, co oznacza
że znamy się i dbamy o partnera, i chcemy poznać go bardziej.
Zawieramy związek małżeński myśląc również, że nasz partner nie pokocha nas jeśli
przyznamy się do naszych obaw i powiemy mu o swoich uczuciach. Chcemy by nas pozna-
no, ale nie chcemy by znano nas za dobrze bo możemy być odrzuceni czy nie zaakcepto-
wani, lub też stracimy zaufanie partnera.
Ale kiedy jesteśmy kochani, kiedy jesteśmy częścią intymności małżeńskiej, jesteśmy
zdolni przejść od typu ‘co’ do typu ‘kto’, jesteśmy zdolni do głębokiego zrozumienia siebie,
naszych problemów i możliwości. Komunikacja typu ‘kto’ charakteryzuje się nieograniczo-
nymi możliwościami dla małżonków do dojrzewania razem w każdym aspekcie życia. Jest
nieograniczoną nadzieją małżonków.
Do przemyślenia:
Co pomogło ci przejść do najgłębszego poziomu komunikacji typu ‘kto’?
7.Dlaczego poziom typu
‘kto’ jest tak trudny
Niewielu z nas jest przygotowanych do komunikacji na tym poziomie. Wielu rodziców nie
znajduje czasu na otwarte rozmowy z dziećmi na tematy bliskie sercu. Niewielu z nich usi-
łuje, albo nawet nie wie jak rozmawiać o uczuciach, przemyśleniach czy reakcjach.
Mówi się dzieciom, że nie powinny się złościć, nie powinny płakać, nie powinny pokazy-
wać innym tego co czują w danej chwili. A więc uczą się jak powstrzymywać łzy i innego
rodzaju emocje dzieciństwa. Dorastamy ukrywając uczucia, obawiając się pokazania jacy
naprawdę jesteśmy.
W życiu jesteśmy identyfikowani poprzez nasze zawody, dyplomy, status materialny,
czyimi jesteśmy dziećmi czy z kim jesteśmy w związku. Każda z tych identyfikacji mówi tylko
o jednym: o tym co po
siadamy, ale nie mówi o tym kim jesteśmy.
Do komunikacji na poziomie ‘kto’ nie przygotowuje nas szkoła. Grecki nauczyciel Sokra-
tes dawno temu podkreślał swoim uczniom, że najważniejszym jest ‘poznanie samego
siebie’. Tymczasem szkoła koncentruje się na ‘co’. Można przejść od przedszkola do wyż-
szej uczelni bez zrozumienia siebie, ale można zdobyć po drodze nadmiar wiedzy i infor-
macji poprzez instrukcje.
Główny nacisk kładziemy na poznanie faktów a nie siebie, i dlatego wielu nauczycieli nie
rozumie ani siebie samych ani swoich uczniów, co prowadzi do najdziwniejszych wymogów,
reakcji i odpowiedzi ze strony zarówno nauczycieli jak i uczniów. W dokładnie i wysoko
zorganizowanym systemie edukacji, nastawionym na masowe poznawanie faktów, nie ma
miejsca na
to, by uczniowie rozwijali zrozumienie siebie samych. Cała ta struktura edukacji
opiera się na ‘co’ zamiast ‘dlaczego’.
Często nasze życie religijne nie pozwala na dzielenie się w zakresie osobowości i samo-
zrozumienia, serca wielu z nas z
nają nakazy i zakazy, ale nie znają istoty istnienia. Właśnie
istnienie winno być sednem religii. Zamiast tego mamy mówione jak nie powinniśmy czuć w
jakiś sposób, nie reagować w jakiś sposób, nie robić pewnych rzeczy, zamiast pomóc nam
rozumieć siebie. Zbyt często religia mówi nam czego nie robić, o czym nie myśleć i czuć, ale
nie pomaga nam zrozumieć dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy, zaniedbuje pokazywanie nam
jak stosować wiedzę religijną by stać się takimi, jakimi chciałby nas widzieć Bóg.
Studiowa
nie Pisma Świętego pozwala nam w zrozumieniu siebie, ponieważ zawiera
olbrzymią ilość psychologii i socjologii. Sama nauka religii także opiera się na przyswajaniu
faktów, zakazów i ostrzeżeń, zamiast odkrycia i opanowania tego, co Bóg o nas mówi – o
ludzi
ach wartościowych, posiadających przez Boga dane uczucia i umiejętności. Jednym z
powodów dlaczego my jako małżonkowie/małżonki potrzebujemy wiele pracy by
komunikować się na poziomie ‘kto’, czyli otwierać się na drugą osobę i pokazywać jacy
naprawdę jesteśmy, jest to, że od urodzenia spotykamy się z przeszkodami utrudniającymi
ten poziom komunikacji.
Kobieta w wieku około 30 lat przyszła na konsultacje, była bardzo onieśmielona, pewna
że nie ma sensu zaczynać od nowa. Powiedziała: jestem zupełnie odrętwiała i tak zraniona,
że nie wiem czy chcę nawet spróbować robić cokolwiek by nasze małżeństwo było sukce-
sem.
Dodała również, że nie komunikują się ze sobą. Próbowałem ją przekonać i zachęcać,
udzieliłem jej kilka rad.
Następnego dnia przyszedł do mnie jej mąż i podzielił się ze mną swoim wielkim rozcza-
rowaniem. Powiedział: tak, żona prosiła bym cię zapytał jak mamy zaczynać od nowa. I
wtedy wyczułem, że to ma sens i daje nam nadzieję.
Do przemyślenia:
Jak myślisz: dlaczego komunikacja na poziomie ‘kto’ jest tak trudna?
8.Podstawy komunikacji
Paul Tournier we ‘Wzajemnym rozumieniu’ powiedział o jego znajomości z Amerykani-
nem, chirurgiem z Nowego Jorku. Lubili się ale mieli trudności w rozumieniu jeden drugiego
ponieważ Tournier znał niewiele angielskiego a chirurg niewiele francuskiego, ale mimo to
starali się porozumieć.
Nie ulega wątpliwości, że lepsza umiejętność komunikacji polepszyłaby sposób w jaki
słuchamy nasze dzieci, zmieniłaby system szkolnictwa i nawet polepszyłaby nasze podejście
do wiary. Kilka sugestii może pomóc małżonkom porozumiewać się lepiej.
Przede wszystkim musimy naprawdę być otwarci. Turnier wykazał, że kiedy słucha się
rozmów wielu partnerów, w przeważającej części są one jakby rozmowami głuchych, gdyż
każdy z nich przedstawia swoje opinie i pomysły, wyrazy pomocne w usprawiedliwianiu się, a
wszystko to po to, by pokazać siebie z najlepszej strony a oskarżyć lub obwinić drugą osobę,
przez co w t
en sposób demonstrują brak ochoty zrozumienia drugiego.
Po pierwsze
– każdy z nas potrzebuje zdecydować czy naprawdę chcemy przejść do
wyższego poziomu komunikowania. Na skutek przeszłych doświadczeń lub osobistych
uprzedzeń możemy wierzyć, że niemożliwe jest dzielenie się swoją duszą czyli swoimi
najskrytszymi myślami, słabościami, błędami, ambicjami i poglądami. Musimy to między sobą
ustalić i określić czy chcemy tego czy nie. Będziemy musieli czasem pokazać swój słaby
punkt, a czasem nawet za to zapłacić.
Trudno jest obnażyć się zupełnie, a szczególnie pokazać swoje wady drugiej osobie,
której miłości i szacunku potrzebujemy ponad wszystko. Ale należy pamiętać, że odważne
‘wywnętrzenie się’ zasługuje i sprowokuje to samo od partnera. To właśnie jest najradoś-
n
iejszym doświadczeniem, podobnym do tego, że Bóg kocha nas takich jakimi jesteśmy.
Wtedy zaczynamy dzielić się wszystkim zamiast obwiniać się wzajemnie. A więc, dlaczego
nie spróbować zrozumieć się i zrozumieć dlaczego nasz partner jest taki a nie inny.
Po drugie
– trzeba zacząć to powoli, krok po kroku, czekając na moment kiedy jesteśmy
naprawdę bardzo blisko, gdyż odpowiedni czas odgrywa tu ogromną role. Melodie Davis
napisała: pierwsza bańka pękła dzień po ślubie podczas ośmiogodzinnej podróży autem do
miejsca, gdzie mieliśmy spędzić nasz miodowy miesiąc. Załamałam męża zupełnie gdy
ostrzegłam go, że będę chciała mieć trochę czasu dla siebie, i że nie wiem jak to będzie
bycie z kimś przez 24 godziny na okrągło.
Okazało się, że to nie była żadna rewelacja dla męża. Przyznał, że to nie były zbyt zachę-
cające słowa na początek miodowego miesiąca, ale potem razem doszliśmy do wniosku, że
powiedziałam to w niezbyt odpowiednim czasie, nawet pośmialiśmy się z tego. Ja tak bardzo
chciałam mieć szczery i otwarty związek, że zapomniałam zupełnie o tym ważnym elemencie
– czasie.
Czasem można wybuchnąć ze swoimi negatywnymi emocjami, jeśli jesteśmy pewni, że
nasz partner przyjmie to dobrze. Przyjaciel pastor powiedział mi kiedyś, że nie mógł w pełni
wyrazić swoich uczuć żonie do czasu, gdy nauczył się sposobu wyrażania gniewu i złości.
Jego żona była silną i kochającą osobą na tyle, by zaakceptować jego złość, a potem otrzy-
mać pełniejszą dawkę miłości. Im więcej pokażemy się drugiej osobie, tym bardziej będzie-
my wiedzieć kiedy i czym możemy się dzielić.
Taki rodzaj głębokiego dawania i brania potrzebuje dużo dyskrecji, ponieważ po to by był
kojący, musi pomóc w gojeniu a nie w bólu. I właśnie miłość jest podstawą takiego zaanga-
żowania i komunikacji.
Musimy pamiętać, że uczucia jako takie nie są złe, gdyż nie znają moralności. Czasem
pomyślimy, że nie powinniśmy czuć w taki sposób, ale nic na to nie poradzimy, wobec czego
najlepiej jest kiedy akceptujemy nasze uczucia i wyrażamy je, a wtedy jesteśmy gotowi
zapytać dlaczego właśnie tak czujemy i odpowiedzieć na nie.
Po trzecie
– musimy włożyć trochę wysiłku. Komunikacja nie jest czymś co robimy tylko
raz na zawsze,
godzinę w tygodniu, lub kilka razy w roku. Musimy przeznaczyć na nią czas
codziennie by przedyskutować nasze uczucia, oczekiwania i wewnętrzne walki. Im więcej się
wywnętrznimy w związku, tym bardziej doznamy ukojenia. Życie razem w ten sposób nie
rozwiąże naszych wspólnych problemów, ale będzie początkiem ich rozwiązania, a na
pewno zapewni znaczącą komunikację.
Kiedy doświadczyliśmy dzielenia się i wzajemnego zrozumienia, będziemy chcieli czegoś
więcej, a nic nie pomoże otworzyć się bardziej niż wyczucie, że mój partner chce mnie
zrozumieć.
Jeśli będziemy porozumiewać się na poziomie ‘kto’ na co dzień, odczujemy głęboki sens
jedności i przeżycia nowego zrozumienia. Jeśli tylko zaczniemy ukrywać coś przed
partnerem, zgadzamy się na brak otwartości i prawdziwej jedności, tak potrzebnych w
dobrym małżeństwie. Wchodzimy wtedy w etap małżeńskiej frustracji, obaw i fiaska.
Przez wieki Pismo Święte przypomina nam: wyznajcie sobie wasze błędy i módlcie się za
siebie wzajemnie, a będziecie wyleczeni (James 5:19). Myślę, że zaczynamy rozumieć co to
znaczy.
Do przemyślenia:
Przemyśl niezbędne składniki otwartej komunikacji i zrób listę dodatkowych jej składników,
które okazały się pomocne w twoim życiu.
9.
Nasze różne języki miłości
Gary Chapman, konsultant małżeński i rodzinny w Winston-Salem, Północna Karolina,
opisał pięć głównych języków miłości.* Powiedział, że każdy z nas je potrzebuje, ale ma
jeden główny taki, który czyni nas szczególnie kochanymi.
Większość z nas wyraża miłość w sposób który czujemy potrzebę bycia kochanymi
raczej niż w sposób który czuje nasz partner, a ponieważ każdy z małżonków zna inny język
miłości, starając się dotrzeć do partnera zastanawiamy się dlaczego nie reaguje tak, jak
sobie tego życzymy, nie zdając sobie sprawy z faktu, że nasze języki miłości różnią się od
siebie.
Pierwszy język miłości o którym mówił Chapman to słowa. Wydaje się naturalny, ale tylko
mały procent całkowitej komunikacji jest słowny. Ważne są również język ciała i ton głosu.
Słowa stanowią podstawowy język dla wielu z nas. Kiedy ktoś mówi ‘kocham cię’, ‘jesteś
najlepszym kucharzem’ czy ‘jesteś najlepszym zaopatrzeniowcem’, odbiorca tych słów czuje
się kochany i dla niego słowa są głównym językiem miłości.
Drugi język miłości to upominki, mówią one, że partner mnie kocha, dba o mnie, myśli o
mnie na tyle by poświęcić czas by w ten sposób wyrazić swoją miłość. Odbiorca przyjmując
upominek odczuwa miłość i troskę partnera. Nie jest ważna wielkość upominku. Charles
Shedd powiedział, że może to być róża w butelce, kartka czy list, każdy z nich mówi o
miłości.
Trzeci to czyn. Osoba dla
której jest podstawowym językiem myśli: mówisz, że mnie
kochasz, ale chciałbym zobaczyć kiedy coś robisz, na przykład gdybyś mi pomógł w zmy-
waniu, sprzątaniu, czy gdybyś przyrządził specjalny posiłek, wtedy wiedziałabym, że mnie
kochasz.
Pamiętam pewną parę przed pięćdziesiątką, przyszli do mnie po poradę. On w czasie
rozmowy powiedział: żona chce bym wyraził jej swoją miłość, ja chcę by posprzątała dom.
Ona odpowiedziała: on i tak tego nie docenia. On na to: upłynęło dużo czasu od jakiegoś
specjalne
go posiłku. Ona skomentowała: nigdy nawet nie podziękuje kiedy coś przygotuję.
On chciał czynu który potwierdzałby jej miłość, ona chciała okazania docenienia i miłości.
Innym razem kobieta porozmawiać na temat mojego artykułu, w którym zasugerowałem,
że tak długo jak w związku jest jedna rzecz możliwa do zrobienia by odbudować miłość,
warto ją zrobić. Powiedziała mi, że spędziła większość dnia na przygotowaniu specjalnej
kolacji, ale kiedy mąż wrócił z pracy, zjadł bez słowa podziękowania. Następnego dnia
przysłał jej dwanaście róż, ale przyznała, że była tak wściekła, że odmówiła ich przyjęcia.
Co się stało? Ona chciała tylko kilka słów miłości, a jej mąż chciał wyrazić jego miłość
upominkiem
– różami, czyli gdzieś po drodze się wyminęli.
Czwarty to czas. Dla osoby dla której jest on głównym językiem miłości oznacza to czas
niepodzielnej, wyłącznej uwagi. To nie jest zwykłe siedzenie z partnerem w tym samym
pokoju
i oglądanie telewizji, ale to czas patrzenia sobie w oczy, robienia czegoś innego niż
rutynowe zajęcia, na przykład spacer i trzymanie się za ręce.
Czas jest bardzo ważny, ponieważ stanowi powód wielu narzekań głównie kobiet.
Przypomnijmy: gdyby małżonkowie naprawdę spędzali ze sobą tak mało czasu zanim się
pobrali, nigdy by d
o ich małżeństwa nie doszło.
Piąty język miłości to dotyk. Od zawsze był językiem miłości, wystarczy pomyśleć o czu-
łym dotknięciu, pocałunku i uścisku.
Gary Chapman omawiając je podkreślał, że wszyscy potrzebujemy wyrazić swoją miłość
nie tylko
tak by czuć się kochanym, ale również by druga osoba czuła się kochana.
Spróbujcie! To dobra porada by okazywać sobie miłość do partnera, naszych dzieci i innych.
Do przemyślenia:
Jaki jest twój podstawowy język miłości? Twojego partnera? Jak próbowałeś wyrazić swoją
miłość?
*Jestem wdzięczny Gary Chapmanowi za jego artykuł ‘Jak powiedzieć że cię kocham’
opublikowany w ‘Christian Herald w czerwcu 1987 str. 21,22,24. Klasyfikacja należy do
Chapmana, rozwinięcie jest moje.
10.Konflikt to normalna rzecz
David i Vera Mace przedstawiają interesującą i pełną nadziei opinię o konfliktach mał-
żeńskich. Na początku widzieliśmy je jako coś złego i staraliśmy się ich unikać. Później
zaczęliśmy pokonywać je odważnie, przez co doszliśmy do wniosku, że konflikty małżeńskie
tak naprawdę pomagały nam dorastać i stały się one okazjami do pogłębiania rozumienia się
wzajemnie i zrozumienia każdego z nas, a to z kolei zmieniło nasz związek na lepszy.
Zasadnicza różnica nastąpiła kiedy zrozumieliśmy pozytywną funkcję złości w naszych
konfliktach. Początkowo złość uważaliśmy za grzech lub co najmniej niepożądaną emocję.
Ale
dowiedzieliśmy się również, że jest ona systemem obronnym każdego z nas, i tylko
miłość i złość występują razem w kształtowaniu równowagi w małżeństwie.
Konflikty występują w każdym małżeństwie, ale musimy zrozumieć, że mogą być
początkiem czegoś twórczego, a w jego wyniku dorastamy i pogłębiamy naszą miłość.
Evelyn Millis Duvall w poradniku ‘Budowanie małżeństwa’ dała dobre rady jak kłócić się w
sposób konstruktywny.
Jeśli musisz się kłócić, powinieneś wiedzieć, że są dwa rodzaje
kłótni: negatywna, czasem ryzykowna lub wręcz szkodliwa, i pozytywna. Kłócisz się w spo-
sób pozytywny jeżeli twój związek na skutek jej staje się silniejszy niż był wcześniej. Jest
kilka sposobów kłótni pozytywnych:
1.
Zaakceptuj konflikt bez żadnego wstydu i udawania. Pamiętaj, że jest on czymś
normalnym
. Oboje jesteście tylko ludźmi, więc nie martwcie się kiedy od czasu do
czasu wystąpią różnice między wami.
2. Spróbuj o
dgadnąć co partnerowi przeszkadza, jak daną rzecz odczuwa i dlaczego,
bądź opanowany gdy będziesz starał się by powiedział ci o tym.
3.
Odpowiedz na pytanie co przeszkadza tobie, dlaczego to cię denerwuje (np. Andrew
nie znosił kiedy jego żona zaciskała swoje usta, bo miał ciotkę, bardzo dominującą
kobietą, która robiła to w taki sam sposób, nie czuł się dobrze jako dziecko przy niej)
4.
Spróbuj rozładować sytuację pamiętając, że nie każda z nich przerodzi się w
problem. Próbując zrozumieć się wzajemnie przemyśl co można zrobić by w dogodny
sposób rozwiązać dany kłopot. Nie pozwól by sytuacja narastała dzień po dniu,
pora
dź sobie z nią kiedy się pokaże.
5.
Spróbuj uzgodnić następny krok w wyjściu z danej sytuacji tak szybko jak tylko
możliwe.
6.
Rób co możesz by pomóc partnerowi wyjść z sytuacji pozytywnie, by mógł poczuć się
silniejszy, by odczuł, że go kochasz bez względu na wszystko. Spróbuj nie
przygadywać mu, skoncentruj się na problemie a nie na niedociągnięciach partnera.
7.
Bądź cierpliwy, poświęć trochę czasu na rozwiązanie problemu. Nie spodziewaj się
cudów, znajdź czas na wspólną rozmowę.
8.
Kiedy sytuacja przerośnie cię, postaraj się o fachową pomoc.
Do przemyślenia:
W jaki sposób widzisz problemy?- jako
coś złego co należy raczej omijać, czy jako coś
twórczego powo
dującego dorastanie/dojrzewanie?
VI Więcej dobrego niż złego
1.
Powiększaj plusy – zmniejszaj minusy
Kobieta rzuciła mi na biurko gazetę z działem ‘Droga Abby’. Przeczytaj, to zupełnie jak o
moim mężu – powiedziała. Przeczytałem, było to napisane przez kobietę która opisywała
swojego męża jako pracoholika który nie miał czasu dla żony, mężczyznę nie potrafiącego
wyrazić swojej miłości w słowach, który ogólnie mówiąc nie był osobą kochającą i czułą.
-
Taki jest twój mąż? – zapytałem.
-
Dokładnie – odpowiedziała.
-
Ponieważ nie ma tu twojego męża bym mógł z nim porozmawiać, odpowiedz mi na kilka
pytań. Po pierwsze – czy twój mąż jest ci wierny?
-
Tak, nie mam powodów by wątpić w jego wierność – odpowiedziała.
-
Jak odnosi się do dzieci? – zapytałem.
-
Dzieci go lubią. Odnosi się do nich raczej dobrze.
-
Jedno więcej pytanie: czy dba o dom?
-
To właśnie jest problem. Cały czas pracuje.
Rozmawialiśmy przez chwilę o mężu, po czym powiedziałem: Nie chcę bronić twojego
męża, ale muszę ci powiedzieć, że wiele kobiet byłoby wdzięcznych za dbającego męża,
który ma dobre relacje z dziećmi. To jest podstawą do zbudowania dobrego małżeństwa,
powinnaś to docenić.
Rozmawialiśmy o tym jak może wpłynąć na niego by ich związek stał się bardziej czuły i
ko
chający, oraz jak może zaplanować specjalny czas do spędzenia razem. Kiedy wychodziła
z pokoju
zatrzymała się w drzwiach: cieszę się że pokazałeś mi plusy mojego męża.
Wkrótce po ślubie zauważamy u partnera raczej wady niż zalety, i na nich się koncen-
trujemy,
a przecież nikt z nas nie jest idealny.
W przysiędze małżeńskiej mówimy, że będziemy znosić swoje słabości i niedociągnię-
cia.
Najbardziej warte zapamiętania pytanie z ceremonii ślubnej to: czy bierzesz go/ją na
dobre i na złe? Przysięga małżeńska jest bardzo prawdziwa.
Po ślubie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że każde z nas miało (i nadal ma) swoje
plusy i minusy. Mamy swoją lepszą i gorszą stronę. Ta gorsza strona nie wydaje się tak nie
romantyczna, denerwująca a czasami wręcz nie do zniesienia.
Jak już wspomniałem, przyciągamy do siebie osoby o zupełnie przeciwnej charaktery-
styce: wstydliwa osoba przyciąga kogoś z poczuciem humoru, kto jest ‘duszą towarzystwa’,
czuje się dobrze w każdej sytuacji. Podobało nam się kiedy mogliśmy się śmiać, miło
spędzaliśmy czas, przyjemnością było przebywanie z przyjaciółmi, mogliśmy wspominać
wesołe chwile.
Potem byliśmy zaskoczeni, że w małżeństwie było trochę inaczej. Dusza towarzystwa
zaczęła nas denerwować kiedy nie mieliśmy nic do powiedzenia i milczeliśmy. Ale kiedy
zdaliśmy sobie sprawę a faktu, że w partnerze zaczęło irytować nas to co wcześniej uzna-
liśmy za plus, mogliśmy poradzić sobie z różnicami między nami.
Żeby być szczęśliwymi, musimy podkreślać właśnie te plusy dla których wybraliśmy
partnera, a minimalizować minusy, co nie znaczy by odmawiać pomocy w zmniejszaniu roli
naszych wad. Oznacza to, że mamy na nie nie zwracać uwagi tak, by nie koncentrować się
na nich, bo w końcu żadne z nas nie zmieni się jeśli nie poczujemy się kochani i akceptowani
takimi jakimi jesteśmy.
Kiedy będziemy podkreślać plusy partnera, zaczniemy widzieć go, bez względu na jego
wady, lepszym niż o nim myśleliśmy, że posiada plusy których potrzebujemy i które
doceniamy.
C S L
ewis w ‘Listach do Malcolma’ napisał: Nic co jest dla nas dobre cały czas, może być
prawdziwe obiektywnie. Prawda ma zazwyczaj ostre rogi i krawędzie. Wymarzone meble to
takie, o które nigdy się nie potkniesz i nie rozbijesz kolana. Znamy szczęśliwe małżeństwa,
ale jak bardzo nasze żony różnią się od tych kobiet, o których marzyliśmy w młodości, w
mniejszym stopniu odpowiadają naszym wcześniejszym życzeniom, ale z tego powodu,
między innymi, są bez porównania lepsze.
Do przemyślenia:
W jaki sposób możesz skoncentrować się na plusach partnera? W poradnictwie przedmał-
żeńskim proszę by każdy z partnerów zrobił listę rzeczy, które najbardziej podobają się im u
niego, potem rozmawiamy o nich. Na koniec mówię im: teraz oprawcie te listy w ramki,
powieście w widocznym miejscu, gdyż po ślubie zapominamy o nich.
Zrób listę charakterystyk podobających ci się u twojego partnera.
2.
Różnimy się od siebie
Jedna z profesjonalnych konsultantek małżeńskich tak opisała jej własne doświadczenia:
w najgorszej chwili nas
zego związku wróciłam do moich pamiętników pisanych w czasie
narzeczeństwa. Okazało się, że wszystko to co napisałam, co zachwycało mnie w Gary’m,
było prawdą. Ale pozwoliłam sobie na zwracanie większej uwagi na jego wady które zauwa-
żyłam. To właśnie przyczyniło się do tego złego etapu. Zauważyła, że przez koncentrowanie
się na plusach partnera, ich małżeństwo zmieniło się na lepsze.
Należy przyznać, że niektóre minusy prawdopodobnie nie zmienią się bardzo, np. gaduła
wybierze sobie partnera mniej m
ówiącego, ale po ślubie gaduła będzie chciała by jej partner
stał się bardziej rozmowny. Zapomnij o tym, nigdy tak się nie stanie!
Wielu z nas wybiera na
partnera kogoś kto ma takie cechy charakteru, jakich sami nie
mamy. Ale po ślubie musimy akceptować je, akceptować jego temperament i charakter, a
wtedy okaże się, że one pomagają nam stać się lepszymi i dojrzałymi.
Każdy z partnerów ma pewne cechy, które wnosi do małżeństwa, i im bardziej je rozpoz-
namy i uznamy, tym będzie ono szczęśliwsze. Poślubienie kogoś identycznego z nami nie
oznacza, że jedno z nas nie może czegoś robić lepiej od drugiego, ponieważ małżeństwo
wzmacnia się poprzez akceptowanie i zachęcanie do okazywania umiejętności dwojga
partnerów. Badania wykazują, że w mocnych związkach partnerzy nauczyli się eksponować
plusy partnera, i tym samym im częściej to robimy, tym większe nasze zadowolenie.
Najlepiej jest kiedy nie porównujemy naszego związku z innymi. Każdy z nas różni się
pochodzeniem społecznym, ma inne opinie i oczekiwania. Celem małżeństwa – powiedział
Richard Dobbs
– nie jest to by myśleć podobnie, ale by myśleć wspólnie. Różnić się nie
znaczy być lepszym czy gorszym od partnera.
W jednym związku kobieta całkowicie zajmuje się autem i strzyżeniem trawnika, a jej
mąż sprawami finansowymi. Wszystko jest dobrze gdyż każde z nich robi to czym się intere-
suje. W przypadku innego związku jest wszystko odwrotnie, ale trzeba pamiętać, że jesteś-
my najszczęśliwszymi kiedy pozwalamy każdemu z partnerów wykonywać to do czego jest
zdolny i co daje mu satysfakcję. Kiedy porównujemy nasz związek z innym, lub kiedy myśli-
my, że jest jakiś wzorzec, nie zauważamy naszych umiejętności i rujnujemy go.
Kiedy rozpoznajemy pewne szczególne
umiejętności u siebie i partnera w narzeczeńs-
twie i po ślubie, po jakimś czasie odkryjemy również inne. Po wielu latach małżeństwa
przekonaliśmy się, że jedno z nas jest lepszym księgowym, podczas gdy drugie lepszym
ogrodnikiem, co pozwoliło nam na przypisanie sobie tych właśnie czynności. W ten sposób
doceniliśmy drugą osobę, jej zainteresowania i umiejętności.
Musimy nauczyć się wzajemnie doceniać różnice w osobowości i poglądach. Patrzenie
na sprawy pod innym kątem może być bardzo pomocne, ponieważ mamy wtedy szerszą
perspektywę. Kiedy partnerzy potrafią to zrozumieć, wspomagają się a nie walczą ze sobą.
Małżeństwo to coś w czym mamy się uzupełniać, co wskazuje na łączeniu dwóch inności
tak, by obie stały się lepsze. Kiedy zaakceptujemy i docenimy to kim jest nasz partner, sta-
jemy się lepsi niż kim bylibyśmy gdybyśmy byli sami.
Do przemyślenia:
W jaki sposób uzupełniacie się wzajemnie?
3.
Można nauczyć się zapewniania
Zbyt często jesteśmy jak ten stary farmer z Vermontu, który siedział na progu swojego
domu strugał coś kozikiem, jego żona obok niego na bujanym fotelu robiła na drutach. Po
chwili ciszy powiedział: Wiesz Sarah, ty tyle dla mnie znaczysz, że czasem trudno mi
wytrzymać by ci o tym nie powiedzieć!. I to właśnie zapewnienie i pochwała rozwijają miłość,
tak jak woda powoduje
rozchylanie się płatków kwiatka.
Zapewnianie jest podstawowym składnikiem udanego małżeństwa. Przekonaliśmy się,
że krytykowanie partnera pod wpływem impulsu powodowane jest poczuciem winy, poczu-
uciem niższości lub zazdrością. Umiejętność sprawiania komplementów, doceniania, akcep-
towania i zauważania tego co dobre w partnerze wskazuje na naszą dojrzałość, czucie się
pewnym w związku i zrozumienie. Można być pewnym, że osoba taka jest zdolna do przy-
znania się do błędu.
Niewielu z
nas potrafi pozytywnie reagować na negatywną krytykę, gdyż ta może
zmienić naszą reakcję ale nie pomoże w zmianie naszego nastawienia do sprawy. Jest tak,
że stajemy się bardziej troskliwi, rozsądni i hojni, a więc tacy jakimi chcemy być, kiedy ktoś
zauw
aża i podkreśla nasze plusy.
Wobec powyższego, kiedy robimy to wobec partnera, nie tylko pomagamy mu stać się
lepszym człowiekiem, ale również dowartościujemy siebie i wzmacniamy nasze relacje, a
tym samym wprowadzamy nasz związek na drogę do szczęścia.
To samo odnosi się do naszych dzieci: dziecko ciągle krytykowane będzie krytykowało
innych, a co ważniejsze, utraci pewność siebie, nie będzie czuło się bezpiecznie, będzie na
wiele sposobów atakowało innych, nie będzie myślało o sobie dobrze.
Kiedy jako rodzice podkreślamy plusy i minimalizujemy wady dziecka, nabiera pewności
siebie i uczy się akceptacji innych, co jest bardzo ważne w życiu. Zachowanie rodziców
względem siebie przenosi się na ich zachowanie względem dziecka.
Kiedyś byliśmy na wspaniałym ślubie, kiedy pod koniec ceremonii państwo młodzi
poprosili zebranych gości o radę: niektórzy z was są małżeństwem od wielu lat, wiecie co
jest ważne by osiągnąć szczęście i sukces w małżeństwie. My właśnie zaczynamy. Czy
moglibyście udzielić nam rady?
Wśród wielu wypowiedzi była wypowiedż babci, która powiedziała: jestem pewna, że wa-
sze małżeństwo będzie szczęśliwe, jeżeli codziennie będziecie sobie okazywać to, co podo-
ba się wam w drugiej osobie.
Do przemyślenia:
O których twoich cechach czy
umiejętnościach jesteś najbardziej zapewniana/y?
4.Humor pomaga
Norman Cousins, znany redaktor, filozof i mówca, narzekał na silny ból stawów, który
lekarz zdiagnozował to jako ciężką chorobę, o której niestety niewiele wiadomo. Kiedy wy-
p
isał się ze szpitala i wprowadził się do hotelu. Przeczytał kiedyś o wpływie negatywnych
emocji na równowagę chemiczną organizmu człowieka. Zaczął oglądać komedie telewizyjne
i stare odcinki ‘ukrytej kamery’, stosował określoną dietę, i wkrótce stan jego zdrowia polep-
szył się.
Przekonał się, że jedna minuta śmiechu zapewniała mu dwie godziny pozbawionego bólu
snu.
Dziesięć lat póżniej poczuł się zupełnie jak przed chorobą.
Podobnie wiele małżeństw mogłoby uwolnić się od negatywnych emocji, gdyby zaczęli
stosować terapię humoru. Małżonkowie podchodzą do swojego związku zbyt serio, zapomi-
nając że bardzo ważne jest wykorzystywanie daru umiejętności śmiania się z samego siebie.
Studenci uczący się o osobowości podkreślają jak ważny jest humor w pokonywaniu stresu,
rozwiązywaniu konfliktów, w motywacji i dodawaniu energii, przez co osiąga się kreatywny i
ugodowy stan umysłu. Poczucie humoru wpływa na lepsze dostosowanie się do kłopotów
codziennego życia, pomaga w przetrwaniu w trudnych warunkach, pomaga w unikaniu i
pokonywaniu stresu.
Urodzony w Danii pianista Victor Borge powiedział kiedyś: śmiech łączy dwoje ludzi.
Angielski XIX-
wieczny powieściopisarz William Makepeace Thackeray napisał: porządny
śmiech to slońce w domu. Dr Harley Mindness, psycholog z Uniwersytetu Antioch w książce
‘Śmiech i wolność’ napisał: humor rozwija świadomość i poszerza horyzonty.
Właśnie o tej świadomości opowiedziała ostatnio kobieta wybrana na ‘nauczyciela roku’,
kiedy w
dniu jej osiemnastej rocznicy ślubu przysłała sobie czerwoną różę z bilecikiem na
którym były słowa ‘kocham cię’ podpisane ‘Jim’. Jej mąż, Jim, był zupełnie zaskoczony
rachunkiem który otrzymał z kwiaciarni, oraz tym, że pamiętał o ich rocznicy.
Wiele razy potrafimy być na tyle poważni, że nie mamy ochoty na rozmowy. Kiedyś
zapytał mnie pewien małżonek: gdzie jest ta szczęśliwa kobieta z którą się ożeniłem?
Dlaczego po ślubie kobieta staje się starą gderą? Jednym z tego powodów z pewnością jest
pozbycie się humoru.
Jeden
z psychologów napisał: zanik umiejętności znajdowania humoru w życiu jest
oznaką niedomagań psychicznych. Każde małżeństwo doświadcza chwile trudne, ale one
dają okazję do pokazania, że nasze szczęście nie zależy od okoliczności, ale od nas sa-
mych. Tę prawdę winni okazywać szczególnie chrześcijanie.
Oto co powiedział mi kiedyś przyjaciel: na początku naszego małżeństwa siedzieliśmy
przy kolacji. Była to pierwsza próba kulinarna tego dania przygotowana przez Mary. W
pewnej chwili zauważyła, że zacząłem dokarmiać nim naszego psa i była załamana. Póżniej
powiedziała mi o tym otwarcie i była bardzo zdenerwowana. Wtedy powiedziałem: Mary, ja
się obawiałem, że nawet pies nie chciałby tego jeść, po czym razem parsknęliśmy
śmiechem.
W tamtym momencie
postanowiliśmy dyskutować na każdy temat. Obiecaliśmy sobie
szczerość i nie ukrywanie naszych myśli i uczuć. Uwierz nam lub nie, ale nadal jesteśmy
przyjaciółmi, po piętnastu latach.
Miłość ma poczucie humoru i nie da się z nami żyć jeśli do wszystkiego będziemy pod-
chodzić zbyt poważnie, łatwo będzie nas zranić. W miłości jest miejsce na śmiech jeśli nie
będziemy wyśmiewać się z partnera tak długo, jak będziemy śmiać się razem. Śmiech jak
również humor nigdy nie powinny mieć miejsca kosztem drugiej osoby. Bardzo dobre jest
opowiadanie dowcipów
lub powiedzenie czegoś w żartach. Dowcip może zranić, atakować
lub może być próbą usiłowania zmiany partnera na kogoś kim nie jest, wtedy pozostawia
blizny, szkodzi relacji, lub nawet ją niszczy.
Możemy wiele nauczyć się od aktora komediowego Boba Hope'a, który przez ponad
pięćdziesiąt lat zabawiał nas dowcipami o sobie samym, nie o innych. Nie ma czemu się
dziwić, że ludzie go kochali.
Wierze, że z pomocą Boga jak również partnera możemy stać się bardziej radośni, co
będzie prawdziwym owocem Ducha. Jedno z najlepszych świadectw o roli humoru w zdrowiu
i szczęściu jest zawarte w Przysłowiach 17:22: Serce wesołe oszczerstwa jako lekarstwo; ale
duch sfrasowany wysusza kości.
Do przemyślenia:
Czy two
ja skłonność do śmiechu zmalała czy zwiększyła się w trakcie małżeństwa?
5.Dlaczego jest mi dobrze z moim
mężem
Pytanie to często było zadawane kobietom w czasie wykładów i pogadanek. Poniżej
cytuję niektóre z ich odpowiedzi, które, być może, okażą się pomocne małżonkom w rozwa-
żaniu o szczęśliwym związku. Oczywiście zmieniłem imiona:
Martin i gotowanie:
W ciągu sześciu lat naszego małżeństwa Martin często chwalił moje
umiejętności kulinarne. Nigdy nie porównuje mnie z jego matką, która jest wspaniałą
kucharką. Poza tymi komplementami często mnie przytuli i pocałuje, przez co pokazuje, że
mnie docenia.
Frank i radość: z Frankiem dobrze się żyje, nie ma miejsca na nudę, jest szczęśliwy i
można się z nim pośmiać, co czyni go również dobrym ojcem.
Przede wszystkim uczciwość: jedną z najbardziej widocznych cech mojego męża jest
uczciwość. To cecha, której nie zauważyłam wcześniej, widzę ją od kiedy mieszkamy razem.
Zawsze dzieli się pracą w domu i pracą z dziećmi. Nie jest szczególnie wylewny, ale nie
uciekając od obowiązków domowych okazuje nam swoją miłość.
Lester słucha: Wiem, że mąż mnie kocha poprzez jego słowa i czyny. Najważniejsze, że
cierpliwie mnie wysłuchuje. Jest wrażliwy na moje potrzeby duchowe, intelektualne i
fizycz
ne. Zawsze jest gotowy do wysłuchania moich opinii i nie boi się przyznać do błędu.
Dennis który zachęca. W naszym ponad jedenastoletnim małżeństwie ciągle mieliśmy
kłopoty finansowe. Mieliśmy troje dzieci i ciągle brakowało na opłacenie rachunków. Była to
moja bitwa by jakoś to zorganizować. Dennis zawsze mnie pocieszał i przypominał, że
zamartwianie się pogarsza sytuację. I jakoś zawsze (z Bożą pomocą) gromadzimy pieniążki.
Dennis ma bardzo dobre podejście do spraw materialnych, co udziela się również mnie,
czuję, że moje życie jest w rękach Boga.
Wybaczanie pomaga:
mój mąż chętnie wybacza i zapomina, co bardzo ułatwia życie,
jest mi łatwiej iść do przodu kiedy zdaję sobie sprawę, że coś źle zrobiłam. Nie przypominam
sobie, by kiedykolwiek w ci
ągu naszego prawie dziewięcioletniego małżeństwa wypominał mi
lub nawet wspomniał coś co przeskrobałam. To jest cudowne – mieć męża który wybacza
zamiast wypominać.
Gotowy do komplementów:
mąż daje mi szczere komplementy, nie ma dnia by ich nie
było. Ja raczej nie chwalę się moimi umiejętnościami, więc cieszę się kiedy mąż je chwali, co
podnosi mnie na duchu.
Robert pomaga mi się odprężyć: łatwo jest być z Robertem, nazywa mnie Martą, bo
wiadomo, Marta zawsze była zajęta. Wtedy on mówi, zwolnij, siadaj i odpręż się, co nie jest
łatwe z czworgiem małych rozbrykanych dzieci, ale miło jest gdy to słyszę od niego. Cieszę
się, że docenia moje uczucia i moje opinie są dla niego ważne, pozwala mi je przewietrzyć i
traktuje je poważnie.
Docenia moje uczucia i opinie:
mogę wygadać się mężowi, choć czasem nie podoba mi
się jego reakcja, ale jestem wolna by powiedzieć mu to co czuję i myślę.
Nie wymusza niczego:
mąż nie jest wymagającym człowiekiem. Nie zrozum mnie źle –
lubi domowe posiłki, czyste ubrania, świeżą pościel, posprzątany dom, zadbane dzieci, i
żonę z której może być dumny, ale poza tym nie ma wymagań. Nigdy w ciągu ośmioletniego
małżeństwa nie próbował być panem i władcą, że chce czegoś specjalnego w życiu. Kiedy
pojawiały się dzieci i kupowaliśmy dom, ciągle mówił jak bardzo ważne jest wszystko co
robię dla niego i dzieci. Czułam, że chcę robić nawet więcej.
Paul nic nie wymusza na mnie:
on kocha mnie taką jaka jestem, choć wiem, że chciałby
niektóre rzeczy zmienić, ale nie upiera się przy tym. Akceptuje mnie, a ja chcę by był
zadowolony. Gdybym wiedziała, że chce mnie zmieniać, stawiałabym opór i źle bym się
czuła, traciłabym swoją wartość.
David nie zawiedzie:
jest z nim łatwo żyć ponieważ jest odpowiedzialny. Wiem, że mogę
na nim polegać, kiedy coś obieca – wykonuje. Posiadanie odpowiedzialnego męża nie
pozwala mi na zamartwianie się.
Znajduje czas na rozmowę: ponieważ dużo czasu spędzałam sama w domu, potrzebo-
wałam kogoś do rozmowy. Kiedy mąż wraca z pracy, mówi mi jak spędził dzień, i chce
usłyszeć o moim. Bardzo to lubię. Często słyszymy o kobietach które za dużo mówią, ale
szkoda mi mężczyzn którzy mówią za mało
Do przemyślenia dla kobiet:
Jak opisałabyś, w jednym akapicie, dlaczego łatwo jest żyć z twoim mężem.
6.Dlaczego jest mi dobrze
z moją żoną
Poprosiłem małżonków by odpowiedzieli na pytanie: dlaczego jest ci łatwo żyć z twoją
żoną. Otrzymałem następujące najbardziej typowe odpowiedzi:
Jest cierpliwa:
wykazuje dużo cierpliwości kiedy mnie jej zaczyna brakować, nauczyła
mnie tolerancji, kiedy mamy ‘pod górkę’ działam pochopnie i wtedy mnie hamuje i uspokaja.
Jestem pewien, że wiele razy pomogła mi uniknąć kłopotów.
Ma szerokie zainteresowania: m
imo, że jest matką czworga dzieci, obserwuje co się
dzieje w naszej społeczności i na świecie. Bardzo lubię kiedy mi to wszystko relacjonuje.
Kocha ks
iążki i ma ciekawe przemyśleniami.
Jest jak termostat: potrafi
wysłuchać mnie i dzieci oraz doradzić, w ten sposób utrzymuje
nas ‘pod stałą temperaturą’. Czasem mogę się zniechęcać, wtedy ona zawsze potrafi zoba-
czyć coś dobrego lub przewidzieć sytuację tak by było dobrze. Stan jej ducha nie tylko
pozwala na to by z nią żyło się łatwiej, ale również by życie było łatwiejsze.
Jest pełna radości: pierwszą rzeczą o której myślę to jej radość z dbania o dom. To
wspaniałe kiedy żyje się z kimś kto kocha uszczęśliwiać innych.
Kocha i troszczy się: moja żona lubi się dzielić, daje się innym. Jej troska i dbałość są
widoczne w jej stosunku do dzieci.
Jest łatwo żyć z taką osobą. Podziwiam ją za jej troskę i
miłość do dzieci.
Wytrzymuje z moją wybuchowością: wiele razy uspokajała mnie cierpliwością i zrozu-
mieniem. Kiedy jestem zmęczony i skory do narzekań, powstrzymuje mnie. Zawsze swoim
dobrym słowem dodaje mi otuchy.
Akceptuje mnie:
od kiedy poznaliśmy się, akceptuje mnie takiego jakim jestem, nieza-
leżnie od tego co zrobię czy powiem. Nie jestem raczej rozmowny i ona to akceptuje. To jest
wspaniałe wiedzieć, że mimo wszystko jest się kochanym i akceptowanym. Nie obawiam się,
że mogę być odrzucony, nawet jeśli nie zrobię malowania czy nie skończę jakiejś pracy, on a
i tak mnie kocha.
Przyjmuje innych:
moja żona chętnie przyjmuje przyjaciół, gości i nawet przypadkowych
wędrowców. Po prostu lubi robić coś dla innych.
Akceptuje:
Anna nie próbuje zmieniać mnie na jakiś ideał. Pozwala mi rozmawiać o moich
kłopotach ale nie usiłuje mnie przekonywać do swoich opinii. Akceptuje mnie i wysłucha bez
reprymendy, co pozwala mi przemyśleć wiele sytuacji. Potrzebuję tego.
Wydaje z głową: moja żona mądrze wydaje pieniądze.: zauważa okazje, nie kupuje
czegoś zbędnego, zna ceny artykułów spożywczych, garderoby i wszystkiego co potrzebuje
rodzina. Nie wiem jak poradziłbym sobie z długami gdybym miał rozrzutną żonę. Mogę jej
dziękować za jej troskę o nasze finanse.
Jest kochająca: na ścianie naszego domu jest tabliczka z napisem: miłość nie jest
miłością jeśli nie jest dawana innym. Nancy wie jak to robić. Nie zauważa moich wad i
spodziewa
się wszystkiego co najlepsze. Na początku małżeństwa walczyliśmy z małymi
drażliwymi kłopotami, ale nauczyliśmy się je rozwiązywać tylko dlatego, że żona wszystkich
darzy miłością.
Lubi być ze mną: kiedy pracuję do póżna czeka na mnie by razem zjeść kolację. Zamiast
narzekać że wracam póżno i dodaję jej pracy, a staje się to często, stara się organizować
miły wieczór.
Czuję się potrzebny: okazuje mi, że mnie potrzebuje, na przykład docenia moje rady i lubi
gdy dyskutujemy nad problemami, chce znać moją opinię na dany temat. Tak się jakoś
dzieje, że im więcej ona potrzebuje mnie, tym bardziej potrzebuję jej. Nie wiem jak to robi,
ale ma swoje sposoby by każdy przy niej czuł się ważny.
Connie jest dyskretna:
nie lubi plotek, wiem, że jest ostrożna w rozmowach z innymi. Do-
trzymuje sekretów, jest wspaniale wiedzieć, że mogę podzielić się z nią najskrytszymi my-
ślami. Inni wyczuwają to samo, ponieważ wiele osób rozmawia z nią o swoich osobistych
problemach.
Do przemyślenia: Jak opisałbyś w jednym akapicie – co ułatwia ci życie z twoim partnerem?
7.
Miłość, szacunek i uległość
W rozmowach o miłości jest wiele sloganów. Każda pora roku przynosi nowe piosenki
miłosne o randkach, narzeczeństwie i małżeństwie. Nawet tradycyjna przysięga małżeńska
s
tała się bardzo zwyczajna na tyle, by zastanowić się czy osoby wymawiające jej słowa
rozumieją to przyrzeczenie - kochać na dobre i na złe, w bogactwie i biedzie, w zdrowiu i w
chorobie, do końca życia.
Nikt nie sugeruje by trzymać się jej tak długo jak trwa miłość, czy kiedy wszystko jest w
porządku, lub kiedy okaże się, że nasz partner nie ma żadnych wad. Wiemy, że miłość to nie
tylko uczucie. To sposób działania. Decydujemy się i przyrzekamy robić to co robiłaby miłość
w przypadku wspólnego życia. Ale często nie dotrzymujemy naszych zobowiązań dlatego, że
nie rozumiemy do końca co one znaczą.
Prawdziwe małżeństwo opisane jest dokładnie w Liście do Efezjan 5, mówi o czterech
cechach miłości.
Pierwsza
– powinniśmy kochać aż do punktu oddania za kogoś życia. Powinniśmy ko-
chać współmałżonka/ę tak jak Chrystus kochał kościół i oddał za nas wszystkich życie. Ten
język wydaje się dziwny w dobie egoizmu, kiedy wielu zawodowych doradców jak również
społeczeństwo mówią, że musimy być sobą, przede wszystkim powinniśmy zadbać o siebie.
Ale zawsze będzie prawdą, że małżeństwo nie będzie szczęśliwe, nie będzie trwało, jeśli nie
będzie w nim naszego poświęcenia.
Druga
– powinniśmy kochać się tak, by nasze życie razem było przepełnione czystą
miłością. Tak jak życie Chrystusa było czyste za nas, tak powinniśmy żyć uczciwie jedno dla
drugiego. Jeśli kochamy partnera naprawdę, nie pozwolimy na interesowanie się kimś
innym, lub nieczystymi książkami i filmami, gdyż prowadzą one do niedobrych myśli i
uczynków.
Kiedyś rozmawiała matka z synem, który miał wstąpić w związek małżeński. Powiedziała
mi, że upominała go: niech żona będzie zawsze dla ciebie najważniejsza. Bóg pozwolił by
twój ojciec starzał się razem ze mną, a w jego oczach jestem zawsze piękna.
Trzecia
– miłość powinna być pełna troski i dbałości o drugą osobę. Tak jak dbamy o
swoje ciało, powinniśmy dbać o zdrowie uczuciowe, duchowe i fizyczne partnera, o jego
dobro. Kiedy zranimy palec
, robimy wszystko by się zagoił, podobnie w przypadku partnera:
powinniśmy zrobić wszystko by był szczęśliwy.
Czwarta
– powinniśmy kochać tak, by utrzymać odrębność i zarazem jedność naszego
związku. Podczas ceremonii ślubnych którym przewodniczę wyjaśniam znaczenie małżeńs-
twa dla młodych jak również dla wszystkich obecnych: oznacza to, że należy zaniechać
poszukiwania innego partnera oraz innego, nowego związku. To właśnie ślubujemy w
obecności społeczności i przyjaciół zgromadzonych w kościele. Znalazłem/am już partnera
na stałe, ślubowałem jej/mu wspólne życie, i nie będę szukał innego partnera. Ta decyzja
jest niezmiernie ważna i odgrywa główną rolę w osiągnięciu szczęścia małżeńskiego.
Przypominam również, że Pismo Święte nakazuje współmałżonkom wzajemny respekt,
bez którego nie ma mow
y o miłości.
Na zakończenie ceremonii ślubnej mówię o tym wszystkim, czego dowiedziałem się
przez lata pracy jako doradca rodzinny: o wzajemnym stosunku współmałżonków, o tym, że
małżonkowie powinni wyrażać miłość do ich małżonek w sposób delikatny i troskliwy.
Małżonki zaś winne okazywać swoim mężom głęboki szacunek.
Po jednej z wielu sesji porad o chrześcijańskim znaczeniu małżeństwa, doszła do mnie
kobieta w wieku około 60 lat i powiedziała: wiem od dawna, że miłość to zobowiązanie, zna-
czy
ono, że kochamy się nawet kiedy nie mamy na to ochoty. Ale dzisiaj zrozumiałam jak
ważny jest wzajemny szacunek i że mogę okazać go nawet kiedy nie bardzo nań zasługuje.
Kiedy kochamy, okazujemy, że ta druga osoba zasługuje na miłość, kiedy szanujemy,
okazujemy, że zasługuje na szacunek, i właśnie podczas ceremonii ślubnej zobowiązujemy
się by to wszystko robić.
Pismo Święte zwraca się do małżonek i małżonków w Liście do Efezjan 5:21: bądźcie
ulegli względem siebie z czci do samego Chrystusa. To zdanie na pewno zaskoczyło
wszystkich kiedy usłyszeli to w czasach biblijnych. To było napisane w czasach kiedy kobiety
nie były warte więcej niż przedmioty, a mężczyźni rządzili społecznością. Ale te Boże słowa
mówiły, że mężczyźni winni wykazywać się uległością względem ich żon, a te z kolei winne
być uległe wobec swoich mężów.
To wszystko nie oznacza jakiegoś czołgania, rządzenia czy kontrolowania, a raczej
dążenie do tego co jest dobre dla obojga małżonków, ugodowość bez której małżeństwo nie
może istnieć. Oznacza to taką wzajemną miłość i szacunek, która jest zarazem miłością i
szacunkiem do Chrystusa jako głowy naszej rodziny.
Myślę, że tylko słabi są uparci, nie potrafią ustąpić i usiłują dominować. Silnymi są ci,
którzy wiedzą jakie znaczenie w małżeństwie ma wola uległości współmałżonków.
Do przemyślenia:
Czy według ciebie określenia: miłość, szacunek i uległość mają znaczenie pozytywne?
VII.R
ozkoszuj się pięknem seksu
1.
Seks jako wrażliwy termometr
Przed laty, na spotkan
iu z około tysiącem doradców małżeńskich, podzieliłem się z nimi
własną obserwacją, która wydawało się wpłynęła na ich wyobraźnię, ponieważ powiedzia-
łem: seks jest wrażliwym termometrem pokazującym temperaturę małżeństwa.
To moje oświadczenie jest przeciwnym temu co nam się wmawia o seksie w serialach
telewizyjnych, filmach, książkach i artykułach gazet. Mówią one, że jeśli twój seks w mał-
żeństwie jest dobry, twoje małżeństwo jest dobre.
Ja natomiast uważam, że jeśli inne aspekty twojego małżeństwa są dobre, seks będzie
ważny i znaczący, nawet ekscytujący. Znaczy to, że jeśli oboje z małżonków czują się
kochani, szanowani i akceptowani, z pewnością ich życie seksualne jest wspaniałe. Jeśli
porozumiewają się ze sobą we wszystkich sprawach, porozumiewają się również w spra-
wach seksu. I odwrotnie: jeśli nie czują wzajemnej miłości i akceptacji, nie porozumiewają się
w sprawach ich uczuć, wątpię czy kiedykolwiek będą mieć dobre doświadczenia seksualne.
Każdy z nas wnosi do życia seksualnego w małżeństwie sposób w jaki je rozumiemy.
Jeden z rysowników kreskówek przedstawił dwoje małżonków w łóżku z ‘dymkami’ w których
narysowani byli ich rodzice patrzący na młodych z poczuciem dezaprobaty. Niektórzy z nas
pochodzą z rodzin, w których seks jest tematem tabu, ignorowanym, uważanym za zbocze-
nie, lub nawet czynem karalnym. Partnerzy mogą to w sobie zmienić poprzez wspólne
szczere rozmowy o ich poglądach i uczuciach.
Pismo Święte opisuje stosunek płciowy jako ‘stawanie się jednym ciałem’. To nie jest
coś przypadkowy związek dwóch ciał. Każde z nas wnosi w to nie tylko swoje ciało, ale
również duszę i umysł. I kiedy dwoje ludzi oddaje się sobie w prywatności i świętości mał-
żeństwa, ich związek jest czymś więcej, to jest głębokie połączenie się duszy z duszą,
umysłu z umysłem i serca z sercem.
Stosunek płciowy to tajemnica zarezerwowana dla świętego i danego nam przez Boga
związku. Kiedy kobieta i mężczyzna opuszczają dom rodziców, zawierają związek małżeński
i stają się jednym ciałem, zobowiązują się do nie ukrywania przed partnerem nawet najdrob-
niejszej części ich umysłu, duszy, serca i ciała.
Połączenie się w jedno ciało jest tą wielką tajemnicą by być wybranym, zaakceptowa-
nym
, celebrowanym i powodem radości przez tych, którzy podjęli wzajemne zobowiązanie by
się dokładnie poznać. Właśnie poprzez ciało wyrażamy to kim jesteśmy jako równe sobie
jednostki zdolne do partnerstwa seksualnego.
Hebrajskim odpowiednikiem wyrażenia ‘stosunek płciowy’/’coitus’ jest ‘yada’, co znaczy
‘znać/wiedzieć’. O męskości i kobiecości dowiadujemy się więcej właśnie poprzez stosunek
płciowy , dostajemy więcej intymnej wiedzy o innych aspektach życia drugiej osoby. Pozwala
to na najgłębszą możliwie wiedzę o niej. Odkrywamy się tak głęboko, że możemy porozu-
miewać się na najgłębszych poziomach życia, na wszystkich jego poziomach.
I to czyni relacje między małżonkami bliższymi niż jakiekolwiek inne, bliższe niż rodzica
z dzieckiem. Właśnie dlatego ten akt jest chroniony i zarezerwowany tylko dla współmał-
żonków. Gdy ma miejsce poza małżeństwem to nic innego jak prostytucja, o czym Bóg
powiedział: nie cudzołóż, jak również daru który dałem tobie nie dawaj nikomu innemu. Jeśli
to zrobimy
lekceważymy go, niszczymy życie na najgłębszym poziomie jaki możemy poznać.
Seks
to siła. Smutne to kiedy niektórzy używają jej tak jak używa się pieniędzy i auto-
r
ytetu. Granie siłą seksu wynika z braku pewności siebie, niszczy małżeństwo kiedy partner
używa jej po to by ukarać lub zniszczyć drugą osobę, czyli kiedy staje się bronią lub nagrodą.
Seks nie jest tylko aktem w wyniku którego rodzi się dziecko, nie jest czymś czego
można się domagać według prawa, ani też nie jest czymś czego można zakazać lub
pożądać.
Przystosowanie s
eksualne i satysfakcja nie występują w małżeństwie automatycznie.
Najpierw współżycie seksualne może być nieco trudne, być może na skutek nadmiernych
oczekiwań. Wiadomo, że żaden duet nie jest idealny w czasie pierwszych ćwiczeń, ale staje
się taki poprzez cierpliwość, praktykę i harmonię.
Zadowolenie seksualne zależy od całego zespołu uczuć jakie żywimy do siebie. Jeśli
cieszymy się z bycia razem i z radością zaspokajamy potrzeby partnera na co dzień,
prawdopodobnie nasz seks będzie ciepły i silny. Poziom zadowolenia seksualnego świadczy
o komunikacji, trosce, uczciwości, radości i wolności obu partnerów.
Do przemyślenia:
Czy sądzisz, że partnerzy zadowalają się seksualnie jeżeli nie zadowalają się w innych
aspektach życia?
2.Z zamiarem
intymności
‘Rzekł też Pan Bóg: Nie dobrze być człowiekowi samemu; uczynię mu pomoc, która by
była przy nim (Księga Rodzaju 2:18).
Bóg stworzył nas byśmy czuli potrzebę intymności i chcieli jej. Jest ona bliskością w tak
głębokim sensie, że czujemy tak jakbyśmy należeli do siebie. Czujemy się akceptowani,
rozumiani i kochani. Intymność to rodzaj pogłębiającej się wrażliwości i jedności, a przecież
każdy z nas chce mieć właśnie takie relacje.
W Księdze Rodzaju 2 samotność występuje na pierwszym miejscu na liście problemów
życiowych. Bóg wiedział o tym i stworzył partnera dla Adama, takiego by mógł dzielić się z
nim wszystkim. Kiedy małżonkowie doświadczają takiej bliskości, odkrywają ją jako dar od
Boga, i poprzez intymność wzrasta ich rozumienie Boga.
Intymność wymaga czasu, co oznacza, że udzielamy pozwolenia partnerowi na wejście
do naszego świata wewnętrznego, na wyrażanie najskrytszych myśli. Intymność przynosi
dbałość o partnera i jego komfort, może też uwolnić nas od obaw, strachu i frustracji, które
nie pozwolą na osiągnięcie szczęścia.
Gibson Winter w
‘Miłości i konflikcie’ powiedział, że intymny związek scala wzajemną
troskę i wsparcie równych sobie partnerów. Dwie osoby stają razem z wzajemnej troski o
siebie.
Nie ważne są tu różnice w naszych zdolnościach, intelekcie, majątku czy stanowisku,
nie wolno pozwolić im by stały się powodem dominacji. Takie bariery mogą istnieć w innych
relacjach, ale nigdy w przyjaźni i małżeństwie, ponieważ wyjęte są zupełnie z relacji intym-
nych. Partne
rzy istnieją dla siebie poprzez wspólną miłość i troskę, pomagają sobie w
rozwiązywaniu problemów i chronią przed niebezpieczeństwem. Takie właśnie są cechy
intymnej relacji’.
Intymność jest niszczona przez egoizm, manipulacje i chęć sprawowania kontroli na
drugą osobą, które prowadzą do gniewu i obcości. Kiedy próbujemy ograniczać zamiast
uwalniać partnera, reagujemy odmową zamiast intymnością. Kiedy chcemy ustawić kogoś
zamiast pozwolić mu na otwarcie się, otrzymujemy reakcję negatywną i wrogość zamiast
zbliżania się do siebie z troską i miłością.
Jeśli doznaję samotności i braku intymności w małżeństwie, zaczynam się obawiać,
tracę cierpliwość i brak zaufania. Tym uczuciom jakby odosobnienia towarzyszą poczucie
odrzucenia i bycia niepotrzebn
ym. Samotność często prowadzi do ochoty związania się z
inną osobą lub inną grupą, które skore są nas zaakceptować. Jeśli znajdziemy choć
odrobinę akceptacji, stajemy się łatwym łupem danej osoby lub grupy, ponieważ wybierzemy
prawie każdy inny rodzaj warunków i relacji by nie być samotnym.
Tak więc małżeństwo w którym nie występuje intymność jest w niebezpieczeństwie. Kiedy
partnerzy czują samotność, mogą szybko wejść w inne, nieodpowiednie relacje, jak również
doświadczyć chorób, obaw i żalu.
Do
znajemy prawdziwej intymności tylko kiedy czujemy się bezpieczni w naszym zaanga-
żowaniu, tylko kiedy zaakceptujemy się w pełni, kiedy bierzemy partnera pod uwagę we
wszystkich myślach i planach, kiedy chcemy zrozumieć się wzajemnie nawet jeśli począt-
kowo
mamy inne opinie na dany temat, kiedy dzielimy się ze sobą tak zupełnie jak to
możliwe poprzez sposób w jaki odnosimy się do siebie i jak rozmawiamy ze sobą.
Zaangażowanie jest najważniejsze ponieważ intymność to więcej niż rozmowa. Intym-
ność to zaproszenie do dzielenia się swoją tajemnicą na najgłębszych poziomach. Intymność
potrzebuje pielęgnacji i zachęty. Partnerzy chcący intymności potrzebują kompletnego zaan-
gażowania w zakresie czynów, brania i dawania. Nagrodą intymności jest uczucie, że nie
jesteśmy samotni, mamy kogoś specjalnego do którego chcemy wracać, oraz że ten ktoś
chce wracać do nas.
Kiedy odczuwam intymność w małżeństwie, przekonuję się jak specjalna jest dla mnie ta
druga osoba. Zaczynam odczuwać wolność do otworzenia moich najgłębszych myśli i uczuć.
Ktoś kto dba o mnie akceptuje mnie i wspiera mnie bez osądzania, a wtedy taka intymność
warta jest dużo więcej niż bezbronność którą ryzykujemy w celu jej osiągnięcia.
Znajomość skrytych zakątków partnera odnoszących się do jego życia, myśli i uczuć
tworzy nierozrywalną więź i wtedy jesteśmy pewni wzajemnej miłości, wspólnego bezpie-
czeństwa bez względu na problemy z jakimi możemy się spotkać. Stajemy się osobą ‘do
której można się zwrócić wiedząc, że bycie z nią to jakby oczekiwany powrót do domu’.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że prawdziwa intymność jest możliwa tylko w przypadku
zupełnego zaangażowania i akceptacji?
3.
Pogłębianie intymności
‘Przetoż przyjmujcie jedni drugich, jako i Chrystus przyjął nas do chwały Bożej
.
– List do
Rzymian 15:7.
Jak możemy pogłębiać intymność? Jak możemy spełniać to nasze dążenie do głębszego
poznania partnera którego kochamy? Nauczyliśmy się tego, że wzajemne poznanie i akcep-
tacja jest możliwa poprzez wzrastanie w intymności w czasie narzeczeństwa. Jak więc
osiągnąć nieograniczone możliwości w każdym sposobie okazywania sobie miłości w
małżeństwie?
Intymne relacje rozwijamy poprzez
szczere i z miłością dzielenie się uczuciami. Możemy
poddać się pokusie skrywania szczerych uczuć ponieważ obawiamy się, że nasz partner
przestanie nas kochać i akceptować, a wtedy z pewnością nasz związek nie przetrwa.
Ukrywać coś znaczy stwarzanie fałszywego obrazu, braku intymności i wprowadzanie
braku zaufania. Ale nie tylko to
, gdyż jeśli nie ujawnimy swoich uczuć, zużyjemy swoją
energię na chronienie samego siebie zamiast odkrywanie się. Nie będziemy mogli dzielić się
naszymi największymi darami i miłością. Tylko kiedy otworzymy nasze serca, uczciwie i z
troską, będziemy zdolni do określenia czym chcemy się dzielić, oraz w których sprawach
potrzebujemy negocjować i dojrzewać.
Pogłębiamy intymność kiedy jesteśmy ze sobą blisko fizycznie, ponieważ wiemy, że
dotyk może koić, zapewniać i okazywać troskę. Dotyk jest pomocny w zdrowiu fizycznym i
uczuciowym. Kochający dotyk może prowadzić do pełnego aktu seksualnego, gdyż bez
takiego dotyku relacje seksualne tracą na znaczeniu.
Można pogłębić intymność poprzez czułe patrzenie sobie w oczy, a więc, dlaczego nie
podjąć takiego zobowiązania na co dzień? Z pewnością będzie jakiś jego wynik. Dodam, że
ten punkt stał się podstawową częścią programu w zakresie doradztwa małżeńskiego.
Kiedyś para małżonków opisali ich głębokie duchowe doświadczenie kiedy modlili się za
siebie patr
ząc sobie w oczy.
Aby zbudować wzajemną intymność musimy się zobowiązać stosować wszystkie zmysły:
dotyk, wzrok, mimikę twarzy i mowę, każdy w serdeczny i odpowiedzialny sposób.
Intymność zwiększa się kiedy eksperymentujemy pomysły, dzielimy się pięknem, two-
rzeniem razem, radością, wspólną pracą, radzeniem sobie z problemami, z bólem i wolą
pokonania dzielących nas różnic. Dojrzewamy kiedy zobowiązujemy się do osiągnięcia
wspólnych celów i kiedy przyrzekamy sobie przyznać się do swoich obaw wewnętrznych,
pokus i radości, rozpaczy oraz szczęścia, kiedy mówimy co nas boli i cieszy w naszych
relacjach.
I tutaj małe ostrzeżenie: taka intymność potrzebuje świętego koła prywatności której
partnerzy muszą przestrzegać. Nikt inny nie ma prawa wchodzić wewnątrz tego koła, jak
również nie wolno dzielić się nawet skrawkiem naszej intymnej wiedzy z nikim innym.
Znane są opowiadania smutnych historii tych, którzy opowiadali o niedociągnięciach
męża lub żony w roli kochanka/i. To jest demoralizujące i ubliżające. Wiadomo, że czasem
rozmawia się o problemach małżeńskich z zawodowym doradcą rodzinnym w określonym
celu, ale należy pamiętać, że nie należy opowiadać o nawet najmniejszych szczegółach
intymnych relacji by ich nie zniszczyć. Intymność wymaga pewności siebie i zaufania.
Wiele małżeństw niewiele cieszy się intymnością duchową, która jest podstawą praw-
dziwej intymności. Psychiatra Paul Tournier w ‘Dobrych małżeństwach’ opisuje poziom
intymności którego doznał z żoną Nelly po raczej trudnych latach, kiedy zaczęli wspólne
modlitwy. Czytanie Pisma Świętego razem i zachęta duchowa zmieniły ich w rodzaj
wzajemnych spowiedników, przez co doznali zagojenia ran i wspólnej radości.
Intymność małżeńska jest nieograniczona, bo kiedy otwieramy nasze serca, odsłaniamy
swoje myśli, dajemy swoje ciało i uwalniamy swoje dusze, stajemy twarzą w twarz z prawdą,
tak jak powiedział to filozof Erazm z Rotterdamu: ślub umysłów jest ważniejszy od ślubu ciał’.
Do przemyślenia:
Co według ciebie jest najważniejsze w budowaniu lub burzeniu intymności?
4.Co to jest sukces seksualny?
Osiągnięcie go jest dążeniem wielu osób, ale… czy wiedzą co to jest? Standardy w
zakresie seksu przedstawiane s
ą przez reklamy, afery opisywane w gazetach, literaturę o
wszelkiego rodzaju skandalach, filmy, teatr
i telewizję. Większość tych standardów to fan-
tazje,
nieprawdy i niewierność, a one nie zapewnią znaczącego seksu.
Nawet wszelka informacja na temat seksu pochodząca od tzw. ekspertów często oparta
jest na zwierz
eniach osób mających za sobą niezadowalające doświadczenia, chore mał-
żeństwa i nieudane związki.
Podkreślanie tego co jest negatywne odwraca uwagę od tego co jest niezbędne w uzys-
kaniu zadowolenia,
spełnienia i znaczącego życia seksualnego. Więcej uwagi winno być
poświęcone na osiągnięciu kochającej relacji w innych sferach życia, jeśli chcemy osiągnąć
sukces seksualny pełny przyjemności i celu, taki jaki otrzymaliśmy od Boga.
David R Mace w bardzo dobrej książce ‘Kogo Bóg złączył’ napisał: często mówimy o
stosunku płciowym jako o uprawianiu miłości, ale to nie jest prawdą. Spotkanie dwóch ciał
nie czyni miłości, ale wyraża i wzbogaca miłość już istniejącą, a jakość tego spotkania zależy
od jakości miłości którą wyraża’.
Kiedy seks przesta
je być satysfakcjonujący, problemem nie jest on sam. Problemy z
seksem pojawiają się często kiedy partnerzy napotykają inne problemy, które potrzebują ich
uwagi.
Seks jest bardzo ważny w małżeństwie i kochający się partnerzy prowadzą zadowalające
i
znaczące życie seksualne. Oczywiście można uprawiać seks bez miłości, ale bogactwo
które łączy ciała i dusze w jedność występuje tylko w wyniku głębokiego zaufania, szacunku,
podziwu i wolności, a więc wszystkiego tego co charakteryzuje prawdziwą miłość.
Pismo Święte uważa obcowanie seksualne jako bardzo ważny symbol współżycia na
wielu poziomach. Problemy seksualne są zwykle symptomem problemu mającego miejsce w
innych sferach małżeństwa. Przystosowanie się partnerów pod względem seksualnym nie
jest t
rudne jeśli obydwoje chcą być zadowoleni i jeśli partnerzy rozumieją się, zwykle docho-
dzi do satysfakcjonującego rozwiązania.
Znany socjolog John L Thomas
, autor wielu opracowań na temat małżeństwa, tak wyraził
się o seksie i małżeństwie: W przypadku relacji międzyludzkich należy zajmować się ich
całością a nie tylko ich fragmentem. Jeśli ktoś nie wie wiele o życiu lub nie zna jego znacze-
nia i ważności, prawdopodobnie nie zdobędzie tej wiedzy myśląc tylko o jednym aspekcie
życia, i wtedy wszystko łącznie z seksem będzie monotonne i nudne’.
Zadowolenie seksualne nie oznacza porównania go z tym wszystkim co czytamy w
książkach ani z tym co możemy zobaczyć w filmach, ponieważ ono jest następstwem czuło-
ści i wolności w sferze uczuć jakie żywimy względem partnera. Oznacza ono wzajemną
radość i spełnianie potrzeb partnera pod każdym względem. Poziom wzajemnej satysfakcji
jest odzwierciedleniem poziomu wzajemnej komunikacji z uwzględnieniem troski, uczciwości,
radości i wolności występujących w naszym związku.
Do przemyślenia:
Jakie wyobrażenia i oczekiwania związane z sukcesem seksualnym wniosłaś/eś do swojego
małżeństwa?
5.
Jedność wyrażona seksem
Współżycie seksualne małżonków w dużym stopniu świadczy o stanie ich małżeństwa.
Jedność której doświadczają w intymności seksualnej świadczy o jedności, którą osiągają w
innych sferach ich związku. Ich szczerość i uczciwość w sprawach seksualnych świadczy o
szczerości i uczciwości w ich związku. Sposób w jaki przekazują sobie uczucia podczas
seksu świadczą o sposobie przekazywania uczuć we wszystkich pozostałych sferach ich
związku.
Miłość której doznajemy w czasie stosunku jest następstwem miłości odczuwanej i
wyrażanej przez nas na co dzień. Radość której doświadczamy w tej najbardziej intymnej
chwili jest wynikiem radości którą znajdujemy w partnerze na co dzień. Zadowolenie seksu-
alne świadczy o ogólnym zadowoleniu przebywania z partnerem.
Z powyższego wynika, że jeśli chcemy jedności, szczerości, zaufania, miłości i radości w
tej intym
nej chwili, musimy nauczyć się okazywać te uczucia w związku cały czas. Wtedy
poczucie intymności rośnie i potwierdza nasze uczucia.
Celem małżeństwa nie jest pasja i rozkosz. W dużym stopniu składają się na nieco-
dzienne obowiązki, a więc jedynym sposobem na szczęśliwe życie jest wspólne wykony-
wanie prac domowych i obowiązków, i te właśnie będą źródłem intymności seksualnej.
Powinniśmy pamiętać, że seks jest dziełem Boga, a więc jest dobry, czysty i odpowiedni
w związku małżeńskim, a więc powinniśmy umieć rozmawiać o nim otwarcie i szczerze, bez
obaw, niepewności i poczucia winy. W przeciwnym wypadku ucierpią nasze relacje z
partnerem. Powinniśmy chcieć by nasz seks był radosny i zadowalający, by robić i mówić to
co nam sprawia przyjemność.
Gdybyśmy od nowa wstępowali w związek małżeński, wiedzielibyśmy, że seks jest
naturalnym sposobem wyrażania wzajemnej miłości i zaspokajania potrzeb. Dozowanie lub
zaniechanie seksu w celu rewanżu czy sprawowania kontroli nad partnerem jest wielkim
błędem i niesie poważne konsekwencje: buduje wrogość i niszczy małżeństwo.
Pismo Święte mówi o tym bardzo prosto: Mąż niech żonie powinną chęć oddaje, także
też i żona mężowi. Nie oszukiwajcie jeden drugiego; chybaby z spólnego zezwolenia do
czasu, abyście się uwolnili do postu i do modlitwy; a zasię wespół się schodźcie, aby was
szatan nie kusił dla waszej niepowściągliwości. (List do Koryntian 1 – 7:3,5)
To jest bardzo proste: nie powinniśmy odmawiać sobie wzajemnie aktu miłości, gdyż
jego brak nie
tylko podważa wzajemne zaufanie i przyjaźń, ale również może stanowić
pokusę to zdrady małżeńskiej.
Współmałżonkowie muszą porozumiewać się by móc się rozumieć i zadowalać. Muszą
wyrażać swoje uczucia i potrzeby, powiedzieć co sprawia im przyjemność. Im większa
otwartość w wyrażaniu miłości, uczuć i potrzeb, tym większa radość i zadowolenie
seksualne.
Kiedy rozmawiam z kandydatami do małżeństwa o przystosowaniu seksualnym, zawsze
podkreślam to, że mogliby uniknąć wielu problemów w przyszłości, gdyby byli ze sobą
szczerzy od samego początku i powiedzieli sobie co ich zadowala.
To dziwne, że o tych sprawach nie rozmawiamy na początku, a myślimy że wiemy o nich
i o sobie wszystko, a potem jesteśmy rozczarowani tym, że partner nie zaspokaja naszych
potrzeb.
W końcu jesteśmy istotami różniącymi się pod względem seksualnym, wobec tego skąd
mamy wiedzieć o potrzebach drogiej osoby jeśli jej o tym nie powiemy? Małżonek wie bardzo
mało co przynosi rozkosz jego małżonce jeśli ona mu nie powie. To samo odnosi się do
małżonki.
Umiejętność komunikowania w sposób szczery i otwarty o sprawach najbardziej intym-
nych ułatwia przystosowanie do małżeństwa, a uczucie bliskości i jedności zapewnia szczę-
śliwe i zadowalające życie seksualne partnerów.
Co jest dozwolone w seksie małżeńskim? Wszystko co cieszy obojga partnerów, co
zaspokaja ich najgłębsze potrzeby. Kiedy jedno z nich nie odczuwa zadowolenia lub czuje
się upokarzane, seks przestaje być doświadczeniem danym nam przez Boga i przestaje być
takim jakiego oczekiwaliśmy.
Do przemyślenia:
Gdybyś wstępował/a w związek małżeński jeszcze raz – jakich porad o seksie udzieliłbyś
nowym małżonkom?
6.
Cierpliwość i praktyka
Pierwsze próby odbycia stosunku płciowego rzadko są satysfakcjonujące. Niektórzy mówią,
że zadowolenia doświadcza mniej niż 50 procent par. Dziesięć procent z nich potrzebuje
dwadzieścia lat lub więcej. Bez względu na to czy seksualne zadowolenie partnerów wzra-
sta, ich miłość, uczciwość i wzajemna dbałość pozwala im na osiągnięcie wewnętrznego
poczucia przyjemności i jedności.
Żadna ilość wiedzy na temat seksu nie uczyni go satysfakcjonującym bez wzajemnej
miłości. Satysfakcję zapewniają w większym stopniu dobroć, uprzejmość, szczerość i
rozwaga niż umiejętności i wiedza.
Jeśli uważamy seks za źródło szczęścia i przyjemności, należy pamiętać, że spełniając
potrzeby partnera robimy to
z radością, a wtedy nasze własne potrzeby zostaną zaspoko-
jone. Kiedy znajdujemy spełnienie wiemy, że seks jest dobry, a tym samym wzmacniamy
naszą miłość i jedność.
Jeden z publicystów określa intymność seksualną bez intymności między partnerami jako
uzyskanie dyplomu wyższej uczelni bez studiowania. Jak można wyrazić miłość w łóżku jeśli
nie okazujemy jej sobie w codziennym życiu? Związek i jedność seksualna są wzmacniane
poprzez czułe pocałunki, słowa, uściski i dotykanie w ciągu dnia, gdyż kiedy kochamy kogoś,
chcemy by był zadowolony. Kiedy dbamy o kogoś, pilnujemy by było mu dobrze. Kiedy
jesteśmy częścią prawdziwego i pełnego zaufania związku, czujemy się wolni robić wszystko
to co zapewnia największe zadowolenie i radość. Harry Stack Sullivan dawno temu powie-
dział: miłość jest wtedy, kiedy zadowolenie i bezpieczeństwo drugiej osoby stają się tak
samo ważne jak moje zadowolenie i bezpieczeństwo.
Nie można ignorować kwestii seksu w małżeństwie jeśli mówimy o szczęśliwym związku.
Partnerzy mogą się nie zgadzać w innych sprawach i być szczęśliwymi, ale ponieważ nasza
budowa biologiczna pozwala nam być na bycie razem, musimy albo poradzić sobie jakoś z
innymi problemami i trudnościami, albo trwanie w niezadowalającym i nieszczęśliwym
związku.
Nie pozwalajmy by coś tak ważnego jak seks odbywał się w pośpiechu lub kiedy jesteśmy
zmęczeni, gdyż by był satysfakcjonujący wymaga dużo czasu po to by partnerzy mogli
relaksować się w swoich ramionach. Nie wolno doprowadzić do tego byśmy tak bardzo
interesowali
się życiem że nie mamy czasu na miłość.
Dla każdego związku seks ma określone i specjalne znaczenie. Intymność seksualna
p
owstaje z miłości i ją utrwala, dlatego kluczem do małżeńskiego szczęścia jest radość z
zadowalającego seksu.
Do przemyślenia:
Jak partnerzy mogą sobie poradzić z powszechną opinią, że satysfakcja seksualna
występuje automatycznie?
7.Przykazanie wierno
ści
George E Sweazy w ‘Świętym małżeństwie’ napisał: oddawanie się cielesne partnerów
jest zamierzone przez Boga oraz ich budowę biologiczną tak, by oddawać się sobie całko-
wicie, gdyż bez tego małżeństwo staje się nieuczciwym symbolem,, trwaniu w kłamstwie.
Ktoś nie może się oddać w tak całkowity sposób więcej niż jednej osobie i przez jakiś
określony czas. To zaangażowanie musi być całkowite.
Przykazanie wierności wynika ze standardu monogamii nauczanej w Księdze Rodzaju
jak również w wielu miejscach Pisma Świętego. Ta głęboka i intymna jedność wyłącza
zupełnie trzecią osobę.
Tradycyjna przysięga małżeńska jest absolutna. Ślub ma miejsce między kobietą i męż-
czyzną, a więc tylko dwojga osobami, przyrzekającymi sobie wspólne życie do śmierci, a tym
samym wykluczenie ze swego związku innych.
Edith Dean powiedziała: małżeństwo ustanowione przez Stwórcę, podtrzymane przez
Jezusa i nauczane przez duchownych, ma być monogamiczne. Jest najbardziej osobistą
relacją międzyludzką, w którą zaangażowane są kobieta i mężczyzna zdecydowani na
stworzenie najszlachetniejszej i najlepszej z możliwych relacji. Rodzina stworzona z
kochających się kobiety i mężczyzny oraz dzieci poczęte z ich związku jest pierwszą i
najstarszą, jak również najświętszą i najważniejszą instytucją znaną człowiekowi.
Przypomnijmy sobie
– kiedy Jezus mówił o małżeństwie, rozpoczynał nie od samego
wydarzenia, ale od podejścia do niego i myśli: …
Słyszeliście, iż rzeczono starym: nie
będziesz cudzołożył; aleć Ja wam powiadam: iż każdy, który patrzy na niewiastę, aby jej
pożądał, już z nią cudzołóstwo popełnił w sercu swojem
.(
Mateusz 5:27-28).
Jezus, który tak dobrze znał ludzką naturę, podkreślił, że oprócz zdrady fizycznej jest
zdrada w myślach. Pożądanie – zdrada w myślach jest złe gdyż przygotowuje do samej
zdrady fizycznej.
Musimy pilnować się, ponieważ pożądanie jest propagowane wszędzie: w gazetach,
książkach, ubiorach i nagości, rozmowach i obsesji na temat seksu i niewierności. Seriale
telewizyjne pok
azujące niewierność są pokazywane na co dzień. Ludzie którzy nie pozwo-
liliby na czasopisma pornograficzne w swoich domach, pozwalają im wejść w subtelny Spo-
sób do ich domów przez telewizję. Wiem, że osoby mające na celu wierność małżeńską
odrzucają takie programy.
Pismo Święte zawiera podstawowe prawdy. Pierwsza – Bóg ustanowił małżeństwo jako
związek na stałe a nie na chwilę. Dobre współżycie seksualne nie istnieje poza związkiem
między jedną kobietą i jednym mężczyzną na całe życie. Eros to miłość w której jest jej
przedmiot z pasją mówiący: zadowalaj mnie! Agape to miłość ustanowiona przez Boga w
której tylko jedna osoba jest przedmiotem naszej najgłębszej miłości, i która stara się chronić
i zadowalać drugą osobę.
Druga
– musimy pilnować się by nie dopuszczać się zdrady ani myślą ani uczynkiem,
odmawiać fantazjowania o innej osobie, gdyż w przeciwnym wypadku szkodzimy swojemu
lub innemu związkowi. To wymaga lojalności w każdej sferze małżeństwa. Mamy być lojalni
w stosunku do partnera bardzie
j niż do rodziny i przyjaciół, swoją lojalność mamy wyrażać
tak jak w stosunku do posiadanych przez nas pieniędzy i innych rzeczy. Jesteśmy lojalni w
sposobie w jaki rozmawiamy o partnerze z innymi, jak również w ilości czasu który sobie
wspólnie przeznaczamy.
Zamiarem Jezusa nie było to, że nie powinniśmy podziwiać piękna drugiej osoby, ani też
nie powinniśmy odmawiać sobie odczuć seksualnych. Być wiernym partnerowi nie oznacza
też by nie zwracać uwagi na osoby przeciwnej płci. Docenianie kobiecości przez mężczyznę
może wzbogacać jego czułe relacje z małżonką, i tak samo kobieta doceniająca męskość
może poprawić swoje relacje z małżonkiem. Złym jest kiedy zastanawiamy się jakby to
było…, kiedy zaczynamy mieć fantazje seksualne z udziałem osoby trzeciej, co niewątpliwie
jest pierwszym krokiem do zdrady fizycznej.
Trzecia
– seks przedmałżeński i pozamałżeński są nie tylko niezadowalające, są wręcz
złe. W Dziesięciu Przykazaniach ‘Nie cudzołóż’ występuje obok ‘nie zabijaj’, ponieważ
zamiarem Boga by
ła ochrona całej osobowości człowieka jako części związku małżeńskiego.
Sam pomysł niewierności jest odrażający i odległy w umysłach kochanków, poza tym niszczy
wszystko co jest dobre: bezpieczeństwo, akceptację i miłość. Nowy Testament mówi bardzo
wyrażnie: ‘Azaż nie wiecie, iż niesprawiedliwi królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie mylcie
się: ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani pieszczotliwi, ani
samcołożnicy; Ani złodzieje, ani łakomcy, ani pijanicy, ani złorzeczący, ani ździercy
kró
lestwa Bożego nie odziedziczą
.
(1 List do Koryntian 6:9, 10).
‘Uczciwe jest małżeństwo między wszystkimi i łoże niepokalane; ale wszeteczników i
cudzołożników Bóg będzie sądził
.
(List do Hebrajczyków 13:4).
Wszystko to może wydawać się staroświeckie względem obecnej wolności seksualnej,
ale czas udowodnił, że życie i małżeństwo będą udane jeśli zachowa się wierność wobec
współmałżonka. Małżeństwo musi zawierać przykazanie wierności.
Do przemyślenia:
Czy osoby prowadzące rozwiązły tryb życia są niezdolne do znalezienia satysfakcji w życiu
seksualnym? Czy ich ciągłe poszukiwania partnerów mają coś wspólnego z faktem, że
satysfakcja seksualna ma miejsce tylko w związkach odznaczających się wiernością?
VIII. Bądź uczciwy w drobnych rzeczach
1.Nie
próbuj zmieniać swojego partnera
Po powrocie z miodowego miesiąca młody małżonek spytał swoją żonę: kochanie,
przeszkadzało by ci gdybym wskazał kilka twoich wad?
Oczywiście, że nie, kochanie – odpowiedziała – jeśli to te, przez które nie złapałam lepszego
męża.
Kiedyś na ostatnim spotkaniu z grupą małżonków zadałem pytanie: czego nauczyliście
się na tych spotkaniach? Jedna z kobiet, ze łzami w oczach powiedziała: nauczyłam się tego
bym przestała usiłować zmieniać Billa. Próbowałam zrobić to przez dwadzieścia lat, ale mi
się nie udało. Wiem, że mam go kochać i akceptować jakim jest’.
Jeżeli ta kobieta dostała lekcję, jest na dobrej drodze do szczęśliwego małżeństwa. Jej
mąż, siedząc obok niej, okazał się być miłą osobą, lubianą przez wszystkich. Ale walczyli ze
sobą ponieważ, w ich przypadku, żona wolała raczej zmieniać go niż kochać i akceptować.
Jedną z głównych pokus występujących u wielu małżeństw na początkowym ich etapie
jest usiłowanie i próba zmiany partnera na takiego jakiego chcielibyśmy by był, czyli uda-
wanie bycia jego ponownym kreatorem. Naszym celem jest przerobienie go na takiego, który
odpowiada naszym wyobrażeniom. Czasami ta próba zaczyna się już w okresie narzeczeńs-
twa
, czasem zaraz po ślubie, ale należy pamiętać, że zawsze prowadzi ona do kłopotu i
reakcji partnera w formie oporu, a nawet wrogości. Płeć przeciwna staje się przeciwnikiem
płci. Kiedy próbujemy zmieniać partnera zamiast akceptować go jakim jest, mówimy do
niego: nie odpowiadasz mi. I z drugiej strony - k
iedy czujemy, że ktoś chce nas zmieniać,
odpowiadamy sprzeciwem i uporem, a nasze
współżycie staje się niekończącym się poje-
dynkiem zamiast radosnym duetem.
W naszym związku, Betty i ja, mieliśmy jeden problem, a dotyczył on stawiania się na
okr
eślony czas na wcześniej umówione spotkania. Od początku wiedzieliśmy, że jedno z nas
jest punktualne, drugie zaś funkcjonuje tak jakby czas nie grał roli. Między nami ciągle były
nieporozumienia i to zazwyczaj wtedy, kiedy winniśmy czuć się bardzo dobrze, gdyż jecha-
liśmy na jakieś spotkania zawodowe, konsultacje, do kościoła na pogadanki o małżeństwie,
właśnie wtedy spóźnialiśmy się. To nie prowadziło do niczego dobrego!
Pracowaliśmy nad tym problemem, w końcu udało nam się w pewnym stopniu pokonać
te nieporozumienia. Doszliśmy do wniosku, że mamy zbyt dużo spotkań oraz dotrzymywanie
ich terminów stało się dla nas uciążliwe, i nie pozwolimy by były one powodem kłopotów.
Zdecydowaliśmy, że razem wypracujemy jakieś wyjście, pomożemy sobie we wcześniejszym
przygotowaniu się do wyjazdów tak, by uniknąć korków na drodze.
Kiedyś podekscytowana panna młoda zapytała pastora jak uniknąć nerwów w czasie
ceremonii ślubnej, dostała następującą odpowiedź: kiedy wejdziesz do świątyni, patrz na dół,
nie patrz
na ludzi wewnątrz, skoncentruj się na drodze do ołtarza. Kiedy będziesz w połowie
drogi, podnieś oczy tak by widzieć ołtarz. Patrz na ołtarz do chwili kiedy znajdziesz się przed
nim. W końcu podnieś oczy tak, by zobaczyć pana młodego.
Nadszed
ł dzień ślubu, kościół był pełen gości, słychać było ‘Marsz weselny’. Drzwi koś-
cioła otworzyły się, a w nich ukazała się piękna panna młoda, wydawała się opanowana.
Jednakże zebrani zaczęli zastanawiać się co szeptała do siebie po drodze do ołtarza, a było
to: droga zmiana
– ołtarz zmiana – on – droga zmiana – ołtarz zmiana – on… Wiem, że
wiele panien młodych przystępuje do ślubu z intencją właśnie zmian, ale partnera, co tak
naprawdę jest bardzo trudne i rzadko przynosi rezultaty.
Nauczenie się kochać i akceptować partnera to największe zadanie przed nami, ale
jedyne które daje największa nagrodę.
Do przemyślenia:
W jakich kwestiach toczyłeś walkę lub próbowałeś zmienić partnera na swój sposób?
2.
To co zapamiętamy
Pewnego dnia zepsuł się telewizor naszych sąsiadów. Kręcili pokrętłami, sprawdzili
bezpieczniki. Nawet jedno z nich lekko kopnęło telewizor myśląc, że to pomoże. W końcu
wezwali mecha
nika i ten zauważył, że aparat nie był podłączony do sieci. Nikt nawet nie
pomyślał żeby sprawdzić tak oczywistą rzecz!
Mecha
nik oświadczył: Kiedy coś przestaje działać, sprawdźcie te najprostsze i najdrob-
niejsze rzeczy. Dziewięćdziesiąt pięć procent problemów tkwi w drobnych rzeczach.
Sami przekonaliśmy się o znaczeniu drobnych rzeczy, które mogą albo scalić, albo
zepsuć małżeństwo. Wydaje się dziwne, że mamy wystarczającą ilość determinacji by
poradzić sobie z dużymi problemami jak kłopoty finansowe, wypadki czy nawet śmierć, ale
kiedy związek przechodzi trudny okres, można być pewnym, że występuje brak małych
czułości, czynów i słów. Należy pamiętać, że drobne uczynki i przemyślane czułe słowa
wzbogacają miłość i potęgują radość, a kiedy zanikają zaczyna wstępować chłód. Zanied-
bywanie miłości powoduje spiętrzanie się problemów i może być fatalne dla małżeństwa.
Kiedy myślimy o naszym małżeństwie, nie pamiętamy wielkich rzeczy z którymi
musieliśmy sobie poradzić, ale pamiętamy słowa zachęty w trudnym wtedy czasie, w
chwilach relaksu kiedy podróżowaliśmy razem do jakiegoś spokojnego miejsca, pamiętamy
też dawane sobie kartki i drobne upominki.
Stworzyliśmy również pewien rytuał rodzinny związany z pewnym pucharkiem, który
nazwaliśmy ‘pucharkiem rodzinnym’. Szukaliśmy go długo, w końcu jeden z naszych przyja-
ciół wiedząc o naszych poszukiwaniach podarował nam wysoki kielich taki jak ten do komunii
świętej. Nie używamy go na co dzień, ale do pewnej ceremonii w której występuje on jako
symbol jedności rodzinnej. Kiedy siedzieliśmy dookoła stołu, pucharek przechodził z rąk do
rąk, każde z nas – dzieci i rodziców – piliśmy z niego. W ten sposób wzmacnialiśmy naszą
miłość i docenialiśmy się wszyscy. Podawanie pucharku było małym ale symbolicznym
aktem, pomogło nam w budowaniu i wzmacnianiu troskliwych relacji rodzinnych, jak również
w tworzeniu poczucia wspólnoty.
Pamiętamy dobrze kiedy siedząc przy stole trzymaliśmy się za ręce, modliliśmy się za
siebie, dziękowaliśmy Bogu za jego łaski. Pamiętamy długie wspólne spacery, miłe podróże
autem, modlitwy za bezpieczną jazdę dla nas i innych, jak również za szczęśliwy razem
spędzony czas. To są właśnie te drobne rzeczy które stały się ważne i godne zapamiętania.
Staram się pamiętać by codziennie się modlić Boże, spraw bym stał się wielki w drob-
nych rzeczach.
One są ważne w życiu naszym i tych, których kochamy, dają nam albo smu-
tek albo radość.
Pomyślmy o wszystkich drobiazgach które pamiętamy: przepraszam, proszę, czy mogę
pomóc, dziękuję, gdyż są one jak pieśni miłosne napisane do pięknej muzyki i mogące być
wykonywane przez wszys
tkich. Artyzm, piękno i umysł mogą być podziwiane, ale one nie
potrafią wysuszyć łzy ani ukoić złamanej duszy. Może to zrobić tylko okazywanie dobroci.
William Hordern zastanawiał się dlaczego znaki interpunkcyjne w telegrafie przekazywa-
ne były słownie zamiast po prostu symbolu graficznego jak kropka, przecinek czy znak
zapytania. Pewna kobieta podróżując po Europie wysłała mężowi następujący telegram:
znalazłam piękną bransoletkę. Cena 75 tysięcy dolarów. Mam ją kupić?
Mąż szybko odpowiedział: nie, za droga. Telegrafista przesyłając wiadomość pominął
symbol przecinka, więc kobieta przeczytała: nie za droga, wobec czego kupiła bransoletkę.
Jej mąż podał do sądu firmę telegraficzną i wygrał.
Przecinek wydaje się czymś bardzo małym by być ważnym, ale pokazuje prawdę o drob-
nych rzeczach, które mogą robić wielką różnicę w życiu. I to jest prawda, że życie składa się
z wielu małych rzeczy.
Do przemyślenia:
Czy pamiętasz jakieś drobne rzeczy z dzieciństwa, które wpłynęły na twoje życie?
3.Przenoszone skarby
Thomas Carlyle, satyryczny autor i filozof, miał trudności w wyrażaniu miłości swojej żonie
Jane. W zasadzie to miał dla niej bardzo mało czasu. Po jej śmierci w roku 1866 pogrążony
w smutku przeglądał jej rzeczy osobiste kiedy znalazł jej pamiętnik. Usiadł i zaczął czytać,
zauważył że atrament na jego stronach były jakby wyblakły w wielu miejscach, co go zacie-
kawiło.
Oh, gdybyś tylko powiedział mi coś miłego, okazał mi że doceniasz wszystko co dla
ciebie robię, jestem bardzo spragniona ciepłego słowa od ciebie’.
Padał deszcz kiedy geniusz literacki odwiedził grób jego żony. Ukląkł na przemokniętej
ziemi i szepnął: Jane, powiedziałbym ci gdybym tylko wiedział. Pochłonięty swoimi zainte-
resowaniami i pracą, Carlyle nie komunikował się z głodną emocjonalnie żoną językiem
miłości i doceniania.
Kiedy nie odczuwamy że jesteśmy doceniani, nawet największy wysiłek staje się nie-
ważny. Życie bez czułości i uczucia staje się ciężkie, bez ducha wzajemnej pomocy staje się
samotne. N
awet trochę pomocy w jakiejś sprawie może zmienić ciężką pracę w trwałą
miłość.
Kiedy znajdujemy czas dla drugiej osoby, cały pozostały czas zmienia się na bardziej
korzystny. Jeśli chcemy mieć radosne i znaczące życie razem, musimy dbać o drobne
r
zeczy i nie oczekiwać na wielkie okazje by okazać nasze przywiązanie i miłość.
Pismo Święte mówi: Kto wierny jest w małem, i w wielu wiernym jest; a kto w małem
niesprawiedliwy, i w wielu niesprawiedliwym jest
(Św. Łukasz 16:10).
Kiedy nagle małżeństwo rozpada się, wcale to nie jest nagłe, gdyż pod powierzchnią
partnerzy nie przywiązywali wagi do drobnych rzeczy przez dłuższy okres.
Robert E Goodrich w swojej książce „O czym to jest?” wyjaśnia w jaki sposób huragan
staje się niszczycielskim i morderczym żywiołem. W jaki sposób silne burze powodują
zniszczenia i śmierć? Zauważmy, że w wiadomościach słyszymy: huragan był poprzedzony
gwałtowną ulewą. To właśnie jest tajemnicą huraganów – gwałtowny deszcz.
Przed silnym wiatrem zawsze występuje kilkugodzinny deszcz. Miliony kropli deszczu
uderzają w ziemię, a kiedy już jest ona zmiękczona, zaczynają się silne wiatry. Ogromne
drzewa, którym nic by się nie stało w czasie zwykłego deszczu, są wyrywane. To samo z
budynkami: wytrzymałyby silniejsze wiatry, ale ziemia dookoła ich nie byłaby tak zmięk-
czona.
A więc huragan to jak przypowieść. Kiedy rozpada się małżeństwo, jego rozpad poprze-
dzony jest innymi rzeczami, drobnymi, z którymi nie poradziliśmy sobie. To powoduje rozkład
ziemi na której
zbudowane są silne relacje. Kiedy nadchodzą jakieś trudności czy kataklizm,
małżeństwo rozpada się.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że nie ma nagłego rozkładu małżeństwa? Dlaczego?
4.Nas dwoje
Zarówno kiedy małżeństwo jest szczęśliwe, oraz kiedy się kończy, mają w tym udział
obydwoje partnerzy.
Moje doświadczenie jako konsultanta rodzinnego ciągle potwierdza fakt,
że separacja lub rozwód nie są z winy jednego z partnerów, bez względu na to jak bardzo
druga osoba wydaje się być niewinna.
Małżonek może wydawać się ofiarą kiedy jego żona znajduje sobie adoratora, ale to nie
musi być prawdą. Być może właśnie on nie znajduje czasu dla niej, nie rozmawia z nią, staje
się oschły i obojętny, przez co przyczynia się do rozkładu związku. I wtedy kobieta szuka
sobie kogoś bliskiego.
Małżonek może oczekiwać, że jego żona będzie czuła i zawsze gotowa na seks bez
okazywania jej czułości i miłości, a nawet bez poświęcania jej swojego czasu. Jeśli ona
spotka kogoś nowego kto będzie spędzał z nią czas i zwracał na nią uwagę, będzie jej się
podobał, skieruje swoje uczucia na niego. Wtedy być może jej małżonek będzie uważany za
niewinnego i ofiarę, ale to nie będzie prawdziwe.
Małżonka również może być uważana za ofiarę kiedy jej mąż zaczyna się spotykać z
inną kobietą. Ale jeżeli przestaje kochać się z mężem, staje się oschła i nie reaguje na niego,
nie pozostaje bez winy. Kiedy inna kobieta uśmiecha się miło do jej małżonka, pozwoli mu
zwierzyć się z problemów, ten bardzo łatwo stanie się zauroczony nią dlatego, że brakuje mu
zainteresowania i akceptacji żony.
Niekiedy małżonkowie rzucają na siebie wszelkiego rodzaju groźby, które są jak małe
sztylety i
zostawiają otwarte i trudno-gojące się rany. Pewien mężczyzna tak był zdener-
wowan
y, że zdjął z palca obrączkę i rzucił ją w kąt pokoju. Pewna kobieta groziła mężowi
rozwodem kiedy nie otrzymała tego co chciała. Takie zachowanie jest nie tylko niedojrzałe a
zarazem grożne, ponieważ łamie ducha związku, rani partnera i zazwyczaj kończy z zasadą
wierności. Nawet jeśli póżniej pogodzą się, blizny zostają, a te z kolei mogą prowadzić do
separacji.
Nie mówię by wybaczać niewierność, ale mówię, że kiedy małżeństwo zbliża się ku
końcowi, wina leży prawdopodobnie po obu stronach. Wtedy należy się upokorzyć, przyznać
do błędów i obiecać poprawę. Jestem pewien, że jeśli twoje serce zaczyna bić mocniej na
widok innej osoby spoza związku, wiadomo, że ten związek nie jest w porządku.
Każde małżeństwo przechodzi jakiś ‘dołek’, i właśnie wtedy może nam pomóc Bóg i
nasze zdecydowanie do trwania w tym związku. Przypomnijmy sobie, że nasz ślub odbył się
w obecności Boga.
Małżonkowie muszą się porozumiewać nieustannie, modlić się i przebywać razem.
Musimy być lojalni wobec siebie, wobec rodziny, wobec swoich zawodowych obowiązków
oraz wobec Boga. Jeżeli zignorujemy jeden z tych elementów, nasz związek, nawet naj-
lepszy, ogarnia chaos.
To właśnie są elementy niezgody, dysharmonii, obecne w każdym małżeństwie. Ale
wszystkie małżeństwa mogą być szczęśliwe jeśli małżonkowie o nie dbają.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że zarówno za szczęście małżeńskie jak i rozkład małżeństwa
odpowiedzialni są obydwoje partnerzy?
5.
Wpływ na dzieci
Drobne gesty i słowa świadczące o naszej miłości do partnera a okazywane na co dzień
w obecności dzieci, demonstrują im czym jest prawdziwa miłość. Bardzo niedawno córka
powiedziała nam jakie miała uczucia do naszej rodziny kiedy dawno temu zobaczyła, że
rankiem przyniosłem z ogrodu różę i podarowałem ją matce. W końcu to nie było nic
wielkiego, ale był to dar miłości. Wiemy, że miłość okazywana sobie przez rodziców w
obecności dzieci ma wpływ zarówno na nie jak i na wszystkich obecnych.
To samo odnosi się do drobnych rzeczy które robimy dla dzieci i słowa które do nich
kierujemy, ponieważ w ten sposób przygotowujemy je do miłości i ich przyszłych relacji. Jeśli
czekamy na wielkie okazje by okazywać sobie miłość, lub ‘kiedy mamy czas’, należy pamię-
tać, że życie toczy się nieustannie i być może zabraknie tych specjalnych i innych okazji.
Czas się nie wróci.
Spróbujcie nie przepuszczać okazji demonstrowania miłości, nie czekajcie na moment
kiedy będziecie mieć pieniądze czy jakiś specjalny ‘wypad’. Idźcie do parku, pospacerujcie,
pobiegajcie, zróbcie coś razem. Nie czekajcie na coś specjalnego jak wakacje, ale znajdźcie
czas by spędzić go razem, wykonujcie różne codzienne prace domowe razem.
Nie czekajcie na urodziny, rocznice i Boże Narodzenie by wyrazić swoją miłość czy to że
cieszycie się z bycia ze sobą (dzięki Bogu), znajdźcie jak najwięcej okazji by powiedzieć
‘jesteś dla mnie bardzo ważny’.
M A Kelly napisał: Drobne dawki dobroci i drobne grzeczności wyświadczane sobie na co
dzień bardziej wzbogacają nasz charakter niż nasz talent i osiągnięcia.
Podobnie napisała Julie Carey:
Drobne uczynki dobroci
Drobne słowa miłości
Dają nam szczęście na ziemi
Tak jak w niebie.
Przekonałem się, że kiedy miałem zaległości w wyrażaniu miłości, nie doceniałem nic
dobr
ego co mnie spotkało, czyli kiedy zapominałem o drobnych rzeczach, czułem pustkę
kiedy zrobiłem coś dobrego.
Jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że sposób w jaki wyrażamy miłość, szacu-
nek i wierność nabywa się w praktykowaniu go na co dzień.
Do przemyślenia:
Jakie drobne rzeczy mógłbyś przyrzec sobie wykonywać dla współmałżonka/ki?
6. Szukajmy tego co najlepsze
Nasza znajoma opowiedziała nam o dyskusji na spotkaniu kobiet w jej domu. Jej
tematem byli mężowie. Jedna po drugiej wyrażała negatywne opinie. W końcu gospodyni
jako prowadząca spotkanie powiedziała: z tego co mówicie wyciągam jeden wniosek –
chcecie pozbyć się waszych małżonków, podczas gdy ja staram się robić wszystko by mój
mąż został przy mnie. Czyżby jej podejście do sprawy było powodem trwania w szczęśliwym
związku?
Żeby widzieć w drugiej osobie to co najlepsze musimy pamiętać, że wszyscy mamy
jakieś wady, przy czym najważniejszym nie jest to że mamy wady, ale co z nimi robimy.
Grupa kobiet i mężczyzn chcących uzyskać pomoc w ich małżeństwach spotykała się raz
w tygodniu przez okres pięciu tygodni na szkoleniu. Na pierwszym spotkaniu zaproponowa-
łem by w ciągu tego okresu każdy z jego uczestników napisał dziennie jedną cechę która
podoba mu/jej się u partnera. Myślałem, że będzie to bardzo interesujące zobaczyć ile osób
będzie mogło znaleźć co najmniej trzydzieści rzeczy czy cech które podziwiają.
W czasie drugiego spotkania zapytałem o te listy, po czym nastąpiła chwila ciszy i tylko
jedna z kobiet przyzna
ła się, że już ma jedną rzecz.
Ta cisza i odpowiedź tylko jednego uczestnika spotkania dała mi dużo do myślenia,
wiedziałem już dlaczego zgłosili swoje uczestnictwo w szkoleniu. To pozwoliło mi przypusz-
czać, że prawie nikt ze zgromadzonych nie był przyzwyczajony do poszukiwania tego co
najlepsze u partnera.
Wszyscy musimy się nauczyć kochać naszego partnera, a nie jakiegoś innego, który jest
w naszych wyobrażeniach. Nie pomożemy naszemu związkowi jeśli chcemy grać w nim rolę
misjonarza. Uważam, że to jest bardzo obraźliwe usiłowanie zrobienia z kogoś zupełnie inną
osobę niż jest, czasem jest wręcz niemożliwe by pokonać w sobie wręcz wstręt czy niechęć
do drugiej osoby. Ale to może okazać się możliwe jeśli przeżyjemy upór partnera na jaki
natraf
imy kiedy będziemy chcieli go zmieniać.
Pewna kobieta opisała mi jak było jej trudno i jaka była nieszczęśliwa kiedy domagała
się, upominała i narzekała. Była niezadowolona z jej męża dlatego, że, jak potem zdała sobie
sprawę, za dużo myślała o sobie. Ale kiedy z Boga pomocą zaczęła myśleć inaczej, odkryła
w sobie brak czterech elementów harmonijnego życia: akceptacji, admiracji, przystosowania i
dowartościowania przez nią jej męża. To samo z pewnością można odnieść do mężczyzn!
Przekonałem się, że krytycyzm rzadko, jeśli kiedykolwiek, może przysłużyć się dobrze.
Czasem potrzebny jest pozytywny krytycyzm, na przykład powiedzenie co czuję kiedy
obserwuję zachowanie męża, ale ma to być bez szydzenia i krytykowania. Ataki osobiste
pozostawiają głębokie rany, czasem niemożliwe do zagojenia.
Wiem z doświadczenia, że bardzo pomocne jest tu poczucie humoru, gdyż kiedy może-
my śmiać się z samych siebie, nasz związek staje się bezpieczny, oraz czuły dotyk, który
pomoże łatwiej przejść przez trudy dnia codziennego i drobne nieporozumienia.
Kiedy będziemy potrafili szukać w partnerze tego co dobre, wyjdzie z nas to co najlep-
sze, a wtedy będziemy bardziej zadowoleni z naszego związku.
Do przemyślenia:
Czego byś się dowiedział/a gdybyś zrobiła listę najlepszych cech które zauważasz u
partnera? Spróbuj
– jedna cecha dziennie przez następne trzydzieści dni.
IX Bądźcie uczciwi w sprawach finansowych
1.
Pieniądze odsłaniają nas
We wczesnym etapie naszego małżeństwa podjęliśmy bardzo ważną decyzję. Kiedy
odwiedził nas jakiś domokrążca, zgodziliśmy się na kupno czegoś.
Kiedy wyszedł, byłem pewien, że żona chciała to mieć, ona myślała, że to ja. Wtedy
przyrzekliśmy sobie, że nigdy nie zakupimy niczego bez wcześniejszego uzgodnienia i
zaplanowania
takiego ekstra wydatku. To oszczędziło nam wielu kłopotów finansowych i
niesnasek w przyszłości i w ten sposób ominęły nas impulsywne zakupy. Zdecydowaliśmy,
że jeżeli nie możemy zaczekać z kupnem czegoś, lub nawet przedyskutować tego, to
widocznie ta rzecz nie jest nam potrzebna.
Sprawy finansowe są na trzecim miejscu na liście problemów małżeńskich, po chęci
wspólnego spędzenia czasu i po sposobie porozumiewania się. Ślubowanie sobie życia
razem ‘w bogactwie i biedzie’ jest jednym z najtrudniejszych do przestrzegania.
Instytucje doradztwa rodzinnego wskazują na wyrażny wzrost ilości konfliktów pomiędzy
małżonkami w sprawach finansowych. Nie dotyczą one tylko osób o niskich dochodach, ale
według Carol Weaverling z Wichita (Kansas): większość naszych rodzin stać na podstawowe
potrzeby by prowadzić wygodne życie, ale problemem jest zarządzanie ich finansami.
Na początku potrzebujemy dostosować się wzajemnie w tej sprawie ponieważ pocho-
dzimy z rodzin o różnym statusie materialnym. Problemy finansowe mogą pojawić się gdy
napotykamy inne problemy.
Małżonkowie którzy w bardzo wczesnym etapie ich związku stają się zadłużeni będą
odczuwać niepokój i brak poczucia bezpieczeństwa, i odwrotnie: lepiej będzie się żyło
małzonkom, którzy mają minimalne zadłużenia ponieważ rozpoczęli od zakupów do ich
wspólnego domu na mniejszą skalę. Ci którzy nie czują się pewni siebie mogą szukać
uznania poprzez kupowanie wszystkiego co modne, drogie i
robi wrażenie.
Najlepiej pod względem finansowym wychodzą ci małżonkowie, którzy od początku
zaniechają czynienia zakupów dla domu tak jak sami robili to przed ślubem, a zaczęli roz-
mawiać o wspólnych zakupach i wspólnych, przemyślanych wydatkach. Czasami oczeki-
wania nowych małżonków są jakby z seriali telewizyjnych: sportowe auto dla każdego z nich,
sprzęt do nart wodnych, ‘wypasione’ stereo i telewizory, oraz oczywiście wspólny dom z
ogromną i trudną do spłacenia pożyczką. Potwierdzają to doradcy finansowi którzy mówią,
że najbardziej zdradliwą pułapką finansową jest poziom życia przekraczający łączny dochód
czy możliwości finansowe.
Wieki temu opisał to Chryzostom jako ‘bycie przygwożdżonym do rzeczy materialnych’,
p
oprzednie pokolenia nazywały to ‘dotrzymywaniem poziomem Kowalskim’, natomiast Pismo
Święte nazywa to chciwością i błędną wiarą iż ilość posiadanych rzeczy świadczy o wartości
życia.
Jestem pewien, że oszczędzimy sobie wiele zmartwień jeśli uwierzymy w to co powie-
dział Jezus – prawdziwe szczęśliwe życie nie składa się z posiadania nadmiaru pieniędzy i
rzeczy materialnych. Tak naprawdę, jeśli spróbujemy zadowalać się poprzez nabywanie
więcej i więcej, lub jeśli uwierzymy w to, że wzrost dochodów rozwiąże nasze problemy, już
jesteśmy w kłopocie.
Do przemyślenia:
Jak podobn
e lub jak różne jest twoje i partnera podejście do spraw finansowych ze względu
na pochodzenie, znaczenie pieniędzy i sposób ich wydawania?
2.
Zobowiązania ‘wyższe’
Jako chrześcijanie wierzymy że nasze zobowiązania wobec Boga odnoszą się również
do pieniędzy. Jest to jakby oznaką, że Bóg nie kontroluje naszego życia jeżeli nie pokażemy
mu naszego konta bankowego. Jeśli uznamy Boga za właściciela naszego czasu, zdolności,
sił witalnych i wszystkich posiadanych rzeczy materialnych, nie mamy również wpływu na to
ile zarabiamy, ile wydajemy, ile ile dajemy i ile pożytkujemy tego co posiadamy.
Wspólne szczęście małżonków nie zależy od wielkości ich dochodu. Najbardziej szczęś-
liwy czas jest wtedy kiedy przechodzą przez trudny okres by jakoś przeżyć.
Często łatwiej jest jednemu z nich podejmować decyzje finansowe, zarządzać budżetem i
wydawaniem pieniędzy, co może okazać się bardzo pomocne w małżeństwie. Ale również
jest bardzo ważne by właśnie on nie starał się być zarządcą finansowym rodziny kosztem
całkowitego pozbycia się odpowiedzialności przez drugą osobę. Jest to ważne szczególnie w
przypadku jego choroby czy nawet śmierci, kiedy okaże się, że nie jest w stanie zarządzać
finansami rodziny. Dlatego najlepiej jest gdy małżonkowie dzielą się zarządzaniem finansami
i wspólnie podejmują decyzje.
W celu osiągnięcia szczęścia w sprawach finansowych małżonkowie powinni zawrzeć
umowę – jeśli nie spisaną to zrozumianą – która ustali zasady w kwestii zarabiania, oszczę-
dzania i wydawania wspólnyc
h pieniędzy, a przede wszystkim jak będą się wystrzegać
dokonywania nieprzemyślanych zakupów, co stanowi poważny problem w wielu niezbyt
szczęśliwych związkach.
Bardzo ważnym jest posiadanie wspólnego planu wydatkowania. Dr Milton Huber prze-
prowadzi
ł badania wśród stu nniebezpiecznie zadłużonych małżeństw z Michigan i okazało
się, że żadne z nich nie miało tego porozumienia który z małżonków i w jakim zakresie był
odpowiedzialny za finanse rodziny. Prawie jedna trzecia z nich na pytanie kto jest odpowie-
dzialny dała sprzeczne odpowiedzi.
I odwrotnie
– badania wśród współmałżonków nieobciążonych kredytami wykazały, że
było oczywiste kto z nich zarządzał finansami, płacił rachunki, dbał o budżet itd.
Różnica między małżeństwami zgodnymi i mającymi problemy finansowe zależy od tego
czy osiągnęli porozumienie w sprawach finansowych czyli robili przemyślane zakupy i
trzymali się w granicach ich dochodu.
Moja ostatnia uwaga być może okaże się pomocna: mądre jest by nie zaczynać finan-
sowo
w miejscu, do którego doszli nasi rodzice, gdyż jest to niebezpieczne. Równie ważne
jest by nie czynić wielkich zakupów na bardzo wczesnym etapie małżeństwa nawet ze
względu na różne upodobania współmałżonków, gdyż dopiero po pewnym czasie dowiedzą
się co im się podoba.
Do przemyślenia:
Według ciebie – kiedy najczęściej małżeństwa wpadają w kłopoty finansowe?
2.
Życie nie jest rzeczą
Pewnego razu na konsultacje przyszli małżonkowie i powiedzieli, że po wybudowaniu ich
trzeciego domu, z których każdy był większy niż poprzedni, zorientowali się że ich małżeńs-
two przeżywało kryzys. Wiele osób rozsądnie lub nierozsądnie przedkłada pieniądze i po-
siadłości nad ich związek i tkwi w nieszczęśliwych małżeństwach. Pismo Święte mówi:
lepszy jest pokarm z jarz
yny, gdzie jest miłość, niżeli z karmnego wołu, gdzie jest nienawiść
(Księga Przysłów 15:17)
Nieporozumienia na tle finansowym występują jako jedne z najczęstszych powodów
kłopotów w małżeństwie, i co wydaje się dziwnym, są one najczęściej występującymi
konfliktami w małżeństwach o najwyższych dochodach.
Prawdą jest, że dobre, szczęśliwe małżeństwo nie zależy od ilości posiadanych rzeczy
materialnych
– większego i piękniejszego domu, nowego auta czy najmodniejszych ubrań.
Niewielu z nas jest zad
owolonych z zarobków bez względu na nasz zawód, a prawie każdy z
nas wydaje się myśleć, że nie mielibyśmy problemów gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, co
oczywiście nie jest prawdą.
Robertr Hastings
uważa, że zarządzanie budżetem rodzinnym nie jest sztuką lecz sto-
sunkiem człowieka do pieniądza, czyli łączy się z uczuciami. Tak więc zarządzanie pieniędz-
mi to nic innego jak kontrolowanie uczuć, zarządzanie właśnie nimi. Z tego nasuwa się jeden
wniosek: jeśli chcemy kontrolować nasze pieniądze, musimy nauczyć się kontrolować nasze
uczucia, czyli brak dyscypliny nad pieniędzmi świadczy o tym, że jesteśmy niezdyscyplino-
wani jako osoby.
Dewitt L Miller w książce ‘Jeśli dwoje mają być jednym’ napisał: warto zauważyć, że
partnerzy prowadzący właściwą księgowość, prawie zawsze wydają mniej ale mądrzej niż ci,
którzy jej nie
prowadzą.
Pieniądz, jak ogień, jest wiernym sługą, ale może być także wielkim zagrożeniem, dla-
tego musimy umieć je opanowac.
Im bardziej partnerzy potrafią być otwarci w tej kwestii, tym częściej doznają zrozumienia
i współpracy. To samo odnosi się do dzieci – powinny być tego uczone by stać się odpowie-
dzialnymi i zaradnymi.
Na początku naszego związku nasze dochody były niskie, utrzymywaliśmy się z pensji
pastora.
Ale zrobiliśmy kilka rzeczy z których jesteśmy dumni teraz: nie tylko próbowaliśmy
dawać na dzieła Boże, ale nauczyliśmy nasze dzieci by z każdego centa umiały poświęcać
coś w rodzaju dziesięciny. Doszliśmy nawet do tego, że kiedy miały dwanaście lat, dawa-
liśmy im skromne kieszonkowe, które wydawali na ubrania. Oczywiście dostawali od nas
większe rzeczy jak płaszcze czy buty na Boże Narodzenie i urodziny, ale dzieci nauczyły się
tego, że jeśli przekroczyły ich kieszonkowe, znaczyło to że odliczało im się od następnego
kieszonkowego. To była podstawowa lekcja mądrego wydawania pieniędzy i odpowie-
dzialności za ich własny wybór. Przyznam, że na pewno zrobilibyśmy to od nowa.
Jeden z nastolatków ciągle się dąsał gdyż czuł, że rodzice byli skąpi i nie kupowali mu
tego wszystkiego co dostawali jego rówieśnicy i koledzy. Któregoś dnia rodzice usiedli z nim i
powiedzieli mu jaki jest ich wspólny dochód oraz ile z tego potrzebowali na rachunki.
Młodzieniec tak skomentował ich rozmowę: nie miałem pojęcia, że musicie myśleć o tylu
rzeczach, ale powiem wam, że jesteście dobrymi księgowymi.
Tak więc zaplanowanie wydatków i uzgodnienie ich z rodziną pomaga uniknąć wielu
problemów.
Do przemyślenia:
Czy zgadzasz się z opinią, że dochód małżonków w niewielkim stopniu wpływa na
niezadowolenie i nieporozumienia wewnątrz rodziny?
3.
Rozwaga zawsze się przyda
Nauczyliśmy się, że kiedy od czasu do czasu rozważaliśmy możliwość zmian w budże-
cie rodzinnym
– dochód i wydatki, oszczędności i to co możemy przeznaczyć na inne cele.
Gdybyśmy tego nie robili, nawet najlepszy plan mógłby się rozlecieć w przypadku utraty
zarobku, wzrastających kosztów utrzymania i ciągłych zmian kiedy dzieci dorastają i przy-
chodzą następne. Dzieje się tak dlatego, że okoliczności ciągle się zmieniają.
Kiedy pieniądze stają się powodem niezgody, najprawdopodobniej są też inne czynniki
wpływające na ten stan rzeczy, gdyż pieniądze bowiem mogą być tylko powodem do uwol-
nienia narastającej niechęci. Ale z drugiej strony pieniądze mogą również być sposobem na
osiągnięcie zadowolenia z życia razem i wspólnego korzystania z rzeczy materialnych.
Poniższe liczby mogą wydać się nieprawdziwe, ale postarajmy się je rozważyć. Doradcy
finansowi, którzy pomogli wielu rodzinom,
są przekonani, że na własny dom nie powinniśmy
wydawać więcej niż sumę dwóch i pół rocznych dochodów. To znaczy, że powinni oszczę-
dzić połowę rocznych dochodów, ubezpieczyć się na sumę dochodów z dwóch lat i dopiero
starać się o nowy dom. Pożyczka na dom winna być przemyślana i do takiej wartości, na
jaką nas stać. Cieszmy się z każdego zaoszczędzonego grosza i starajmy się przeznaczyć
pewną część na cele charytatywne.
Do przemyślenia:
Jakie znasz sposoby zabezpieczenia domu tak, by spłacanie pożyczki nie okazało się
bardzo dotkliwe.
4.
Świadectwo osobiste
Podczas konsultacji małżeńskich otwarcie mówiłem o naszym wspólnym życiu, jak
również o podstawowych zasadach wypracowanych w czasie naszego związku, których
staraliśmy się przestrzegać. Może nasz wybór nie będzie mógł pomóc wszystkim, ale
powiem to otwarcie
– cieszę się, że te zasady mogliśmy wypracować i stosować.
Pierwsza zasada
– naszym celem było proste, zwyczajne życie. Znajomy psycholog
powiedział mi kiedyś, że najlepsi psycholodzy nie konsultują w sprawach osobistych i
rodzinnych, ale są angażowani przez wielkie firmy w celu doradzania im jak należy zapa-
kować i eksponować w sklepach produkty by cieszyły się powodzeniem u konsumentów. I
podobnie
– nie ma nikogo kto by zarabiał doradzając zwykłym ludziom jak ustrzec się przed
nieprzemyślanymi zakupami albo jak stać się odpornym na kupowanie czegoś co nie jest
niezbędne. Dla mnie sklepy to miejsca pokazujące rzeczy bez których mogę się obejść.
Druga zasada
– postanowiliśmy przeznaczać minimum dziesięć procent naszego
dochodu na kongregacje religijne do których należymy. Podczas gdy nasze dochody nigdy
nie osiągnęły średnich dochodów na rodzinę bez względu na to gdzie mieszkaliśmy,
postaraliśmy się by stopniowo zwiększać te datki przekraczając owe dziesięć procent. Dało
nam
to ogromną korzyść: teraz jest nam łatwiej dawać pieniądze niż wydawać je na własne
potrzeby.
Inna korzyść pochodzi prosto od Boga: w naszym ponad czterdziestoletnim
małżeństwie nigdy nie spóźniliśmy się z płaceniem rachunków.
Trzecia zasada
– uzgodniliśmy by nigdy nie kupować czegoś co od chwili zakupu traci na
wartości, chyba że mamy na to gotówkę. Oznaczało to, że nie mieliśmy auta w pierwszym
roku małżeństwa kiedy mieliśmy po 25 lat. Wtedy – jak dawno temu! – kupiliśmy pierwsze
auto za 250 dolarów, które służyło nam przez wszystkie lata studiów. Było to bardzo ważne
ponieważ kupowaliśmy tylko to na co mieliśmy gotówkę, a pożyczkę wzięliśmy tylko na dom i
edukację, co być może wydaje się niemożliwe, ale dla nas było to dobre i nie powodowało
trudności finansowych.
Czwarta zasada
– jak wyjaśniłem wcześniej – uzgodniliśmy na początku naszego mał-
żeństwa, że każdy zakup o wartości powyżej 50 dolarów będzie przez nas przedyskutowany.
Okazało się to bardzo ważne gdyż pozwalało nam na planowanie i ustalanie wydatków, i
oczywiście pomogło nam zbudować wzajemne zaufanie, jedność i bezpieczeństwo.
Piąta zasada – mimo, że posiadaliśmy kilka kart kredytowych, które miały nam przede
wszystkim służyć w razie jakiejś nieprzewidzianej potrzeby i w podróżach, ale uzgodniliśmy,
że jeżeli mielibyśmy płacić odsetki od wydanych sum, lepiej je zniszczyć.
Podczas gdy niełatwo jest wielu partnerom wyperswadować stosować te zasady, może-
my potwierdzić, że stosowanie się do nich naprawdę wzbogaciło nasze życie, uwolniły nas
od problemów finansowych z którymi spotyka się dosyć często, narażając ich na dodatkowy i
zbędny stres.
Do przemyślenia:
Jakie porozumienie jesteś gotowy/a zawrzeć z partnerem w sprawach finansowych odnośnie
dochodów, dawania, oszczędzania i wydatków?
X Utrzymujcie silny trójkąt
1.
Trójkąt w małżeństwie
‘Jeśli domu sam Pan nie zbuduje próżno człowiek o nim się frasuje (Psalm 127:1).
‘Potrójna lina nie da się szybko rozerwać’ (Księga Salomona 4:12).
Wiele było przeprowadzonych wśród małżonków badań umożliwiających określenie
czynników wpływających na trwałość ich związków. Jest ogólna zgoda co do jednego z nich,
najważniejszego, a jest nim szczęśliwe małżeństwo ich rodziców. Sami nie mamy, niestety,
na to wpływu, ale możemy zobowiązać się do stworzenia własnego, szczęśliwego związku, i
możemy wiele zrobić w tym zakresie bez względu na pochodzenie rodzinne.
Drugim ważnym czynnikiem wpływającym na trwałość związku jest wspólna aktywność
religijna. Tylko znikomy procent
małżeństw religijnych nie przetrwał, a jednym z głównych
powodów tego było mniemanie, że małżeństwo ma trwać na zawsze.
Wyobraźmy sobie małżeństwo jako trójkąt z Bogiem na jego szczycie i małżonkami w
pozostałych kątach. Im bliżej dojdą małżonkowie do szczytu, tym bardziej zbliżą się do
siebie.
Dodatkowo
– jeśli życie ma nas czegoś nauczyć, to tego, że potrzebujemy postawić
przed nami jakiś wyższy cel, to szczególnie odnosi się do małżeństwa.
Najważniejsze są wspólne modlitwy. Chrystus przyrzekł nam, że ‘jeśli obydwoje będzie-
cie zgodni w modlitwie, mój Ojciec niebieski zapewni
zgodę między wami’, co jest wezwa-
niem do modlitwy każdego chrześcijańskiego małżeństwa.
Chicago Catholic
przeprowadził badania z których okazało się, że średnio połowa
wszystkich małżeństw skończyła się rozwodem, ale wśród współmałżonków chodzących
razem do kościoła było tylko 1 na 50, i co więcej – wśród partnerów modlących się wspólnie
był 1 rozwód na 1,150 małżeństw.
Leland Foster Wood napisał: małżeństwo które modli się razem jest silniejsze i lepiej się
rozumie, a dla domu zdobywa więcej siły i szacunku.
Partnerzy którzy oddają się wierze poprzez wspólne czytanie Pisma Świętego podtrzy-
mu
ją swoje życie duchowe dokładnie tak jak pokarm podtrzymuje życie fizyczne, gdyż
niemożliwy jest rozwój duchowy bez poznania Biblii, która powinna być naszym przewodni-
kiem życiowym.
Partnerzy którzy poważnie podchodzą do religii wiedzą jak ważne jest wspólne i regu-
larne chodzenie do kościoła i uczestnictwo w jego życiu, ponieważ wszyscy potrzebujemy
uczestnictwa w Bożej wspólnocie. Nie możemy spodziewać się daru szczęścia i zadowolenia
bez uczestnictwa w życiu religijnej wspólnoty. Dane statystyczne wyraźnie wskazują że
aktywność religijna bardzo pomaga w utrwalaniu małżeństwa.
To wszystko bardzo korzystnie wpływa na związek, bo nawet siedzenie obok siebie w
kościele przyczynia się do odczuwania jedności między nimi. Oczywiście można uczestni-
czyć w liturgii osobno, ale czy to nie jest jakby obydwoje siadali do kolacji każde w oddziel-
nym pokoju? To nie świadczyłoby o szczęśliwym związku.
Najważniejszym jest by charakteryzował się on jednością duchową i dlatego uparłem
się byśmy przed ślubem należeli do tej samej kongregacji i w ten sposób w przyszłości
uniknęliśmy wielu nieporozumień i trudności.
Wiele razy widziałem kiedy narzeczeni modlili się i czytali Pismo Święte razem,
uczęszczali razem do kościoła, a po ślubie zaniechali tego zwyczaju, przynajmniej na
zasadzie regularności.
Więc co należy zrobić? Należy przyrzec sobie robić to wszystko razem i regularnie, gdyż
w przeciwnym wypadku życie duchowe zepchnięte będzie z pierwszego miejsca na drugie,
trzecie, czwarte lub przestanie istnie
ć.
Z drugiej strony, j
eśli sobie to wszystko przyrzekniemy i zachowamy na pierwszym
miejscu, otrzymamy błogosławieństwo Boże a tym samym doznamy szczęścia małżeńskiego
i rodzinnego.
Paul Tournier, znany francuski lekarz i konsultant społeczny, w swojej książce ‘Dobre
małżeństwo’ opisał jak wraz z żoną Nelly nauczyli się żyć w jedności duchowej. W rozdziale
‘Duchowość podstawą sukcesu małżeńskiego’ napisał: przez ponad 40 lat kontynuowaliśmy
nasze co najmniej raz w tygodniu spotkania w trójkącie: Bóg, Nelly i ja.
W Starym Testamencie Joshua dał nam przykład podjęcia zobowiązania wobec Boga i
powiedział: Ja i mój dom będziemy zawsze służyć Bogu.
Do przemyślenia:
Czy jako narzeczeni podjęliście jakieś zobowiązania odnośnie życia duchowego? Które z
nich spełniliście a które nie?
2.
Święte przymierze
Ponad sto lat temu szkocki pisarz George Macdonald powiedział do żony: najdroższa,
jeśli Boga kocham więcej, znaczy to, że ciebie kocham tak jak powinnaś być kochana. Ja
wiem, że to jest cała prawda.
Nasze relacje z Bogiem zawarłem na końcu niniejszej książki nie dlatego, że są one
najmniej ważne ze wszystkich tu omawianych, ale dlatego, że są one podstawą wszystkich
pozostałych relacji.
Podczas ceremonii ślubnej Księżniczki Elżbiety i Filipa, arcybiskup Canterbury Geoffrey
Fisher zwrócił się do nich następującymi słowami: wiecznie żujący Chrystus jest tutaj by was
pobłogosławić. Im bliżej będziecie jego, tym bliżej będziecie z sobą.
Betty i ja przekonaliśmy się o tym. Zawarliśmy nasz związek wierząc, że złączył nas
Bóg, i wobec tego on jest naszą pierwszą powinnością, my wobec siebie drugą. I naprawdę
doznaliśmy szczęścia w takim stopniu, w jakim spełnialiśmy nasze powinności wobec niego.
Nasze zobowiązanie wiernej służby Bogu i nasze wzajemne chrześcijańskie porozu-
mienie pomogły nam w wyborze miejsc w których żyliśmy, w zarządzaniu pieniędzmi, we
wzajemnych relacjach z prawdziwym oddaniem. Oczywiście czasem nam coś nie wycho-
dziło, nie zawsze przestrzegaliśmy zasady ważności naszych zobowiązań, ale nasze pod-
stawowe zobowiązanie pomogło nam w przetrwaniu w kłopotach, jak również w odnalezieniu
wybaczenia i wiary.
Znamy wiele małżeństw które doświadczyły wręcz owego życia lub jego poprawy poprzez
pozwolen
ie Bogu na przewodnictwo ich w dalszym życiu.
Dobre małżeństwo to nie przymierze między dwoma osobami, ale święte między trzema:
Bogiem, żoną i mężem. Bez tego podstawowego przymierza, każdy związek staje się
osłabiony.
Hazen G Werner napisał: miłość rodzinna i zrozumienie są pełne kiedy jest obecny jest
Bóg. Życie wszystkich członków rodziny zależy od życia z Bogiem.
Gdybyśmy zawierali związek małżeński teraz, ciągle troszczylibyśmy się o ten podsta-
wowy trójkąt, przyrzeklibyśmy sobie na samym początku to wszystko, co pozwoliłoby nam
utrzymać Boga w centrum naszego wspólnego domu.
Jak w większości małżeństw chrześcijańskich, przyjęliśmy, że po ślubie w sposób natu-
ralny będziemy się codziennie razem modlić i czytać Pismo Święte. Ale wkrótce okazało się,
że podobnie jak w innych małżeństwach, samo uważanie się za chrześcijan nie pomagało
nam w praktykowaniu naszych przyrzeczeń. Mimo, że modliliśmy się regularnie przed każ-
dym posiłkiem jak również w innych chwilach, rzadziej modliliśmy się razem.
Czasami nie robiliśmy tego z powodu braku czasu czy nieodpowiednim nim gospodaro-
waniem, ale wiedzieliśmy, że nie dostajemy tego wspaniałego błogosławieństwa obiecanego
przez Boga kiedy modlą się i proszą co najmniej dwie osoby. To co obiecał Bóg nie odnosi
się tylko do zbiorowych modlitw w świątyniach, ale również do współmałżonków.
Nauczyliśmy się, że małżenskie prośby do Boga i łaski od niego otrzymane są najważ-
niejsze. Modlitwy współmałżonków są jednym ze wspaniałych darów danych małżeństwu,
dziwne jak niewiele małżeństw je wykorzystuje.
Do przemyślenia:
Które miejsce w waszym małżeństwie zajmuje modlitwa i czytanie Pisma Świętego? Na
którym miejscu każde z was chciałoby je widzieć?
3.Grzech zaniedbania
Dlaczego nie wprowad
zamy nawyku odmawiania modlitw i czytania Bożego słowa?
Wydaje mi się, że najważniejszym tego powodem jest po prostu zaniedbanie. Czynności te
nie znajdują miejsca w naszych planach tak jak jedzenie i praca, i co więcej, wymagają one
prawdziwej szczerości i uczciwości. W końcu nie możemy prawdziwie modlić się gdy mamy
problem w naszym związku i być może z tego powodu Pismo Święte ostrzega przed
sprawianiem przykrości współmałżonkowi, bo ona wstrzymuje nas przed modlitwą.
Pewnego razu kiedy skończyłem swoją prelekcję, podeszła do mnie para małżonków. Z
uśmiechem poinformowali mnie, że wzięli udział w jednej z moich pogadanek w innym stanie
i powiedzieli:
kiedy przeczytaliśmy fragment Pisma Świętego mówiący – nigdy nie kładź się
do łóżka z uczuciem złości gdyż przez to pozwalasz diabłu w dokonywaniu swojego dzieła –
postanowiliśmy stosować się do tej zasady. To zupełnie odmieniło nasze małżeństwo i
pozwoliło nam odnowić się pod względem duchowym.
Nigdy nie kładż się do łóżka z uczuciem złości lub przykrości – mówi Pismo Święte. To
ma stanowić podstawową zasadę, instrukcję obowiązującą w małżeństwie i w rodzinie.
Pozwolenie na to by negatywne uczucia trwały przez noc powoduje wielkie szkody. Cechą
drobnych nieporozumień i niesnasków jest to, że mogą one przerodzić się w potężną złość i
utratę zaufania, te z kolei mogą odsunąć partnerów od siebie. Miłość może w większym
stopniu przetrwać ogromne problemy jeśli potrafi się podejść do nich ze szczerością i
otwartością niż drobne jeśli pozwoli się im wedrzeć i ukryć się na dłużej.
Jakie są inne powody tego, że tracimy nawyk wspólnej modlitwy i czytania Pisma
Świętego? Po prostu zapominamy o Bogu, wypychamy go z codziennego życia, gdyż mamy
na co dzień wbijane inne wartości do głowy i ono koncentruje się głównie wokół siły pano-
wania, wartości pieniądza i osobistej satysfakcji. I wiadomo, że duch egoizmu przeciwstawia
się duchowi religii.
Wiemy, że w każdym szczęśliwym małżeństwie kluczową rolę powinien odgrywać Bóg,
ponieważ on czyni nas lepszymi, gotowymi do dawania i daje nam wiele łask, nawet więcej
niż zasługujemy, między innymi jakże ważną w małżeństwie łaskę wybaczania. Małżeństwo
potrzebuje przebaczania, a to oznacza, że nie powinniśmy być sądzeni kiedy zasługujemy
na karę, i właśnie Bóg daje nam łaskę przebaczenia dla nas samych jak również dla drugiej
osoby.
Jestem przekonany, że małżeństwo potrzebuje uczestniczenia we wspólnocie religijnej,
ponieważ jeśli mamy mieć silną wiarę, potrzebujemy zarówno wsparcia i pomocy jej człon-
ków jako
Bożej rodziny jak również kościoła.
Bóg wie, że potrzebujemy wsparcia jego społeczności gdyż jesteśmy otoczeni przez
niebezpieczeństwa zagrażające małżeństwu.
Do przemyślenia:
Jak ważne jest – według ciebie – wyjaśnienie wszelkich nieporozumień przed położeniem się
do łóżka? Czy myślisz, że to jest możliwe?
4.
Pismo Święte a rozwód
Za każdym razem kiedy Jezus był pytany o sprawę małżeństwa i rozwodu, wracał do
Bożego aktu stworzenia mówiąc, że jeden mężczyzna i jedna kobieta łączą się na całe życie.
Powinniśmy przestrzegać tego prawa jako chrześcijanie i członkowie kościoła, gdyż jest
ono darem Bożym, i żadna inna organizacja czy instytucja nie jest w stanie przypominać o
tym wszystkim tym
, którzy zamierzają zawrzeć związek małżeński.
Idźmy dalej i powiedzmy, że jedynym związkiem seksualnym korzystnym dla całej ludz-
kości jest związek jednej kobiety i jednego mężczyzny na całe życie. Według Pisma Święte-
go jedynym powodem rozwodu może być niewierność, ale nawet wtedy zaleca ono to co
powiedział Bóg - szczerą skruchę i pojednanie, a wiadomo, że w rozwodzie nie ma miejsca
na pokorę, czułość i wybaczenie.
Każdy mąż i żona, jak również każda osoba myśląca poważnie o małżeństwie powinny
rozważyć i zapamiętać słowa zawarte w Nowym Testamencie: Tym zasię, którzy są w stanie
małżeńskim, rozkazuję nie ja, ale Pan, mówiąc: Żeby się żona od męża nie odłączała.
11 Ale jeźliby się też odłączyła, niechajże zostaje bez męża, albo niech się z mężem poje-
dna, a mąż żony niechaj nie opuszcza (List do Koryntian 1, 7:10,11).
W Ewangelii św. Mateusza Jezus powiedział: było powiedziane, że jeśli kto chce odejść
od
żony, niech da jej list rozwodowy. A ja wam powiadam: każdy kto oddala swoją żonę -
poza wypadki
em nierządu,, naraża ją na cudzołóstwo, a kto by oddaloną wziął za żonę
d
opuszcza się cudzołóstwa (św. Mateusz 5:31, 32).
Ponieważ Ewangelia św. Mateusza jest jedyną zawierającą wyjątkowy powód ‘nieczys-
tości małżeńskiej’, badacze Pisma Świętego uważają, że został on wymieniony dlatego, że
odpowiadał ówczesnym poglądom Żydów. Żadna z pozostałych Ewangelii nie porusza tej
kwestii.
Powiedziano też: jeśli ktoś zostawi żonę i poślubi inną kobietę popełnia cudzołóstwo, i
jeśli ona zostawi męża i poślubi innego popełnia cudzołóstwo (św. Marek 10:11, 12). Każdy
kto oddali
żonę i poślubi inną popełnia cudzołóstwo, i każdy kto poślubi oddaloną kobietę
popełnia cudzołóstwo (św. Łukasz 16:18).
Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę i zadali Mu pytanie:
czy wolno odd
alić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? On odpowiedział: czy nie czyta-
liście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: dlatego opuści
człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są
dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Odparli Mu:
czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowyi odprawić ją? Odpowiedział im: przez
wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od
początku tak nie było. A powiadam wam: kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierzą-
du
– a bierze inną, popełnia cudzołóstwo (św. Mateusz 19:3-9).
Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo
ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? Podobnie też i kobieta zamężna, na mocy Prawa,
związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc
prawo męża. Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współ-
żyje z innym mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od tego prawa, tak iż nie jest
cudzołożną, współżyjąc z innym mężczyzną
(List św. Pawła do Rzymian 7:1-3).
Nawet jeśli Pismo Święte uznaje rozwód, nie uznaje małżeństwa po nim. Z tego wynika,
że gdybyśmy to zrozumieli i głęboko wierzyli, jestem pewien, że byłoby dużo mniej szybkich
rozwodów.
Według prawa Bożego mężczyzna i kobieta złączeni są na całe życie. Nawet jeśli jedno z
nich jest chrześcijaninem, Pismo Święte przypomina, że nie powinien on inicjować separacji.
Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce
razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego
męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem
mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez
"brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte. Lecz
jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani
"siostra" w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. A skądże zresztą
możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz
twoją żonę?
(1 List św Pawła do Koryntians 7:12-16)
Zdaję sobie sprawę że zacytowane tu fragmenty Pisma Świętego opisują ideę Boga, po
prostu nie uwzględniają rozkładu małżeństwa. Ale to właśnie mówi Pismo Święte, ale musi-
my omówić tę sprawę przy innej okazji.
Mimo że w Stanach Zjednoczonych rozwody udzielane są z każdego możliwego powo-
du, i wielu konsultantów szybko doradza rozwód, ale jako chrześcijanie jesteśmy odpowie-
dzialni za przestrzeganie prawa Bożego jeśli chcemy być zbawieni mimo rozwodu.
Do przemyślenia:
Co mówi ci Pismo Święte o małżeństwie? O rozwodzie? O zawarciu nowego związku?
5.Problem rozwodu
Stare słowa przysięgi małżeńskiej ‘na dobre i złe aż do śmierci’ zostały zmienione na ‘na
czasy dobre i złe’, lub – jak powiedział kiedyś młody mężczyzna ‘nigdy tak jak nasi rodzice.
Przyrzekamy żyć razem tak długo jak długo się kochamy’. Natomiast ja skomentowałem to
tak:
daję ci sześć miesięcy, czasem nawet nie potrzeba ich kiedy zastanowisz się czy
kochasz czy nie’. Wiem, że kiedy nadejdzie to ‘złe’, tylko zobowiązanie bycia z sobą do
końca życia pozwoli na jego przetrwanie, gdyż tylko ci zdecydowani są być razem.
Wśród rozwiedzionych, 65 procent rozwodzi się ponownie, a jeśli mają dzieci – 75
procent z nich rozwodzi się po raz drugi. Ale statystyki nie mierzą samotności, poczucia winy
i rozpaczy, będących częścią procesu rozwodowego. Emocje których wtedy doświadczamy
są równe tym jakie przeżywamy w przypadku śmierci bliskiej osoby.
Wyniki badań opublikowane w New York Times pokazały, że osoby rozwiedzione cha-
rakteryzują się znacznie wyższą ilością problemów emocjonalnych, wypadków śmiertelnych,
samobójstw oraz zgonów
z powodu chorób serca i wątroby, raka, zapalenia płuc i nadciś-
nienia. Rozwód robi więcej szkód w zdrowiu fizycznym i emocjonalnym niż każdy inny stres,
łącznie ze śmiercią współmałżonka. Rozwód to jakby żywa śmierć, a socjologowie zwracają
uwagę na fakt, że zbyt mało uwagi poświęca się na jego wpływ na zdrowie rozwiedzionej
osoby.
Każda osoba rozważająca rozwód powinna przeczytać bardzo dobrą książkę ‘Przeciwko
rozwodowi’ autorstwa Diane Medved, znanego konsultanta i psychologa. Autorka przyznaje
się, że wcześniej podchodziła do rozwodu w sposób moralnie neutralny, zaś później uważała
go za najbardzi
ej szkodzący wszystkim tym, którym chciała pomóc.
Często ci ludzie płacząc opowiadali mi, że w ich wyobraźni widzą byłego współmałżonka
wracającego do domu lub przyznającego się do winy z powodu porzucenia przyjaciela.
Mówili, że czuli się tak jakby byli z korzeniami wyrwani z domu, jak czuli się kiedy dzielili się
dobytkiem, o dzieciach które traciły swoją niewinność i stawały się poplecznikami lub kozłami
ofiarnymi. Przeżywali żałobę po utracie pewnego etapu życia, którego nigdy nie mogli odbu-
dować, oraz o zniszczeniu własnej rodziny.
Kiedy zadawaliśmy jedno pytanie: czy moglibyście temu zaradzić? – odpowiadali
twierdząco.
Żyjemy w okresie jednorazowych małżeństw z wszelkiego rodzaju fantazjami wmawia-
nymi nam przez przemysł rozrywkowy, że rozwód otworzy przed nami nowe horyzonty, że
czekają na nas mądrzejsi, szczęśliwsi i bardziej kochający ludzie. Ale pamiętajmy, że za
każdym następnym razem zabieramy ze sobą nas samych, a większość wchodzących w
nowe związki zbyt późno dostrzega, że wszystko co mieli w pierwszym małżeństwie było
jednak najlepsze, stracili współmałżonka i dzieci, a rodziny nie da się odzyskać.
Medved podkreślała, że małżeństwo jest na zawsze, a nie do chwili kiedy kończy się
pasja. W czasach kiedy spodziewamy się natychmiastowej satysfakcji, zachęca małżonków
do ‘pracy nad przyszłością’ a nie myśleć tylko o teraźniejszości. Uważa, że rozwód jest
‘wstydliwym faktem’ i tak powinien być postrzegany.
W końcu wskazuje na kilka ostatnich dziesięcioleci które zainicjowały falę egoizmu
bardzo szkodzącemu rodzinie i małżeństwu. Co wcześniej uważane było za normalne
zachowanie,
teraz również uważane jest jako szczerość i uczciwość, a wyniki takiego
myślenia widoczne są wszędzie.
Jeden z kobiecych periodyków przep
rowadził ankietę wśród 350,000 czytelniczek i
okazało się, że 83,4 procent z nich nie dotrzymały przykazania wierności i w końcu zostały
rozwódkami.
Philip Blumstein i Pepper Schwartz napisali w ‘Amerykańskim małżeństwie’:
najczęściej rozpadają się związki małżonków, którzy uprawiali seks pozamałżeński i to bez
względu na to kiedy one miały miejsce – na początku ich związków czy po latach. Ta niby-
poligamia nawet dla ustabilizowanych związków jest poważnym występkiem.
Jeśli w małżeństwie ma występować miłość, i jeśli mamy mieć dobre, funkcjonalne
rodziny, my jako chrzescijanie musimy przywrócić i praktykować wszystkie te cnoty, które
zapewniają wierne, silne i szczęśliwe rodziny.
Do przemyślenia:
Jakim mitom
– według ciebie – ulegają osoby, kiedy występują o rozwód?
6.
Wyobraźmy sobie skutki
Nauczyłem się pytać osoby rozważające rozwód – i co dalej, niech sobie wyobrażą jakie
będzie ich życie po rozwodzie.
Wiadomo, że separacja i rozwód nigdy nie odnoszą się tylko do obu partnerów, a wyni-
kły z niego ból pozostaje na całe życie.
Wyobraźmy sobie więc co nas czeka po rozwodzie. Przede wszystkim zmienimy się
zupełnie, gdyż zakończenie tego podstawowego związku zostawia głębokie blizny, a rany nie
goją się nigdy.
Wyobr
aźmy sobie jak będziemy szczęsliwi. Badania przeprowadzone przez Judith
Wallerstein, dyrektora Centrum Rodziny w Corte Madera (Kalifornia) na przestrzeni
dziesięciu lat wśród 60 rozwiedzionych par dały proste ale smutne wyniki: tylko 10 procent z
nich uznało, że ich życie uległo poprawie.
Rozważmy samotność, która czeka nas po rozwodzie. Jest ona dużo częściej gorsza od
śmierci kogoś bliskiego, a jest jakby znakiem naszych czasów. Nawet jeśli małżonkowie żyją
osobno pod względem duchowym, dosięga ich potworna samotność, co powoduje, że
dziwnie się zachowują a nawet złośliwie, cały czas szukając towarzystwa i osoby która
mogłaby stać się im bliska.
Wyobraźmy sobie utratę i zniszczenie marzeń na skutek rozwodu. Złamane stają się nie
tylko przyrzeczenia, ale
również nadzieje i marzenia.
Przypomnijmy sobie szczęśliwsze czasy, kiedy kochaliśmy się. Pamięć o szczęściu w
przeszłości zawsze kieruje nasze myśli na możliwość podobnego szczęścia w przyszłości.
Jeśli małżonkowie potrafią wyobrazić sobie czytelny obraz możliwego związku, wiele razy
okazuje się, że pokonują wszelkie trudności i dostrzegają nadzieję.
Wyobraźmy sobie wpływ rozwodu na dzieci. Nie jest prawdą, że niektórzy doradcy
rodzinni zapewniają rodziców, że dziecko łatwo przystosuje się do sytuacji. Może tak jest w
przypadku niektórych dzieci, ale u większości pozostają blizny na całe życie. Z konfliktu
między rodzicami wynoszą one poczucie winy, myślą, że jest on częściowo powodem
separacji. Wiele z nich żyje później z poczuciem straty i braku czegoś bardzo ważnego,
czują, że zostały opuszczone i pozbawione miłości. Szczególnie dokucza im to podczas
ważnych okazji w ich życiu jak matura, ślub i spotkania rodzinne.
Ktoś może się nie zgadzać i myśleć że życie dzieci ze skłóconymi i nieszczęśliwymi
rodzicami jest złe, ale trzeba się zgodzić z opinią, że bardzo rzadko ich życie po rozwodzie
rodziców jest lepsze. Każda para rozważająca rozwód powinna pomyśleć o jego wpływie na
wplątane w ten proces ich dzieci i wnuki.
Wyobra
źmy sobie sytuacje jakie zapanują w rodzinach po obu stronach, kiedy każda z
nich jest głęboko zaangażowana w szczęście i nieszczęście, w emocjonalny i fizyczny skutek
separacji. Włączeni zostają również przyjaciele nie tylko w czasie trwania rozwodu, ale także
w pr
zyszłości.
Wyobraźmy sobie również co stanie się z naszym własnym światem – w pracy, w
sprawach religii, a także w relacjach z najbliższą społecznością. Uzyskanie rozwodu jest
łatwe z punktu widzenia prawa, ale trudne z punktu widzenia emocji, a jego skutki uboczne –
depresja, poczucie przegranej oraz obniżenie się własnej wartości – będą trwały całe życie.
Nawet partnerzy w szczęśliwym związku czasem także mogą pomyśleć o separacji i
rozwodzie, ale szczęścia nie osiągniemy przez omijanie problemów. Dojrzewamy my oraz
dojrzewa nasza miłość kiedy staramy się przezwyciężyć wspólne problemy.
Do przemyślenia:
Czy są inne dziedziny życia, czy inne osoby, o których powinniśmy pomyśleć zanim
podejmiemy decyzję o rozwodzie?
7.
Dla trwałości i siły
Zdajemy sobie sprawę z tego, że czynności takie jak uczęszczanie do kościoła, modlitwy
i czytanie Pisma Świętego nie gwarantują małżeńskiego sukcesu, ale wiemy też, że każdy z
nich pomaga w utrzymaniu jego trwałości. Kiedy jednak zwiększymy ich częstotliwość, nasze
życie zmieni się na lepsze. Betty i ja znamy to z doświadczenia.
Jesteśmy teraz pewniejsi niż kiedykolwiek, że Bóg nas złączył, ponieważ pozwoliliśmy
Mu nas prowadzić. Kiedy uznamy Go za przewodnika i idziemy Jego drogą, mamy podwójną
pewność, że należymy do Niego.
Modlimy się wspólnie w sprawie naszych planów i potrzeb, oraz w imieniu innych. Pozna-
liśmy radość dzielenia się Bożą siłą, nie czujemy się samotni na drodze duchowej ponieważ
wzajemnie się wspieramy bez względu na to czy jesteśmy razem czy osobno. To wszystko
jest darem Bożym dla tych, którzy pamiętają o życiu w trójkącie.
Przekonaliśmy się też, że podążanie drogą jaką wskazał nam Bóg jak żyć i jak kochać to
nie tylko patrzenie sobie w oczy, ale patrzenie i obs
erwowanie razem, służenie sobie nawza-
jem, pomoc w dźwiganiu trosk oraz spełnianie wzajemnych potrzeb oraz potrzeb naszych
najbliższych. Byliśmy najbardziej szczęśliwi kiedy złączyliśmy nasze dłonie w modlitwie i
kiedy służyliśmy pomocą innym.
Nigd
y dwie osoby nie mogą żyć tylko dla siebie, lecz ich życie nabiera wartości gdy mają
taki sam cel
– służyć innym w sprawie dużo ważniejszej.
Orin J Hutchinson Jr w artykule ‘Małżeństwo chrześcijańskie: nowe powołanie’ napisał:
małżeństwo może być czymś więcej niż wzajemnym zaspokojeniem potrzeb i poszukiwa-
niem radości. Z chrześcijańskiego punktu widzenia może ono być ‘środkiem końca’, ponie-
waż koniec jest ważniejszy od samego małżeństwa: jak obydwoje możecie zmienić świat?
Komu możecie pomóc? Czy możecie wykazać się troską o innych?
Mając taki przykład nasze dzieci będą wielką wartością dla świata. Pamiętajmy, że kiedy
zobaczą w nas brak egoizmu, staną się altruistami, a nasze domy będą dla nich punktem
wyjścia do służenia światu.
Tak,
przekonaliśmy się, że jeśli jesteśmy blisko Boga, jesteśmy blisko siebie, a kiedy
jesteśmy blisko siebie, jest nam łatwiej utrzymywać kontakt z Bogiem i innymi.
Do przemyślenia:
Jakie są niebezpieczeństwa prowadzenia samolubnego życia: spełnianie swoich potrzeb i
nie zwracanie uwagi na innych?
8.Z Bogiem w centrum rodziny
Legenda mówi, że dawniej w Grenlandii, kiedy ktoś pukał do drzwi, pytał: czy w tym
domu mieszka Bóg?
Niektórzy chrześcijanie przy stole zostawiali dodatkowe miejsce dla Chrystusa, przez co
zapraszali Go do siebie i przypominali sobie o tym, że Bóg należał do ich rodziny.
Po ślubie Dr G Campbell Morgan’a, młodzi małżonkowie zaszczyceni zostali wizytą jego
rodziców. Obejrzeli dom
, ojciec podziękował za gościnę ale wspomniał, że nie zauważył nic,
co by wskazywało, że to dom należący do chrześcijan. Dr Morgan był tak zaszokowany, że
póżniej napisał o tym i zgodził się z opinią ojca. Rzeczywiście nic nie wskazywało na to, że
on i jego żona byli chrześcijanami. Wtedy postanowili, że ich dom musi świadczyć o ich
wierze, że ściany i pokoje muszą wskazywać na ich łączność z Bogiem.
Nigdy nie zapomnę wrażenia jakie odniosłem kiedy ich odwiedziłem: w oknach były małe
świece, które, jak wyjaśnił mi mój przyjaciel, były świecami przyjaźni i paliły się w dzień i w
nocy. Dowiedziałem się, że od kiedy wprowadzili się do tego domu, został on znany właśnie
z powodu świec. Przez te świece poznali nawet wiele osób.
Chrześcijański sentyment jest dobry, ale on nie wystarcza. Niech wszystko w naszym
życiu i w naszych domach świadczy o naszej wierze w Boga.
Wartość żadnego spadku materialnego nie da się porównać z wartością łask spływają-
cych
na dom i rodzinę w których są miłość i wiara, gdyż one są ważne dla wieczności, i
rzadko
zostają niezauważane przez Boga.
Do przemyślenia:
W jaki sposób twój dom pokazuje, że jest chrześcijańskim?
9.Spadkobiercy razem z woli Boga
Jesteście spadkobiercami razem z woli Boga (1 Piotr 3:7). Dla mnie to zdanie jest jed-
nym z najpiękniejszych w literaturze kościelnej, ponieważ stanowi idealne podsumowanie
dyskusji na temat chrześcijańskiego małżeństwa – jakie jest i jakie może być.
Wola Boża czyli łaska oznacza, że błogosławieństwo większe od tego na jakie zasługu-
jemy. Dla małżonków oznacza ona wszystkie otrzymane korzyści i błogosławieństwa jeśli
żyjemy w miłości i wzajemnym szacunku. Tak naprawdę dostajemy więcej niż możemy się
spodziewać lub więcej niż jesteśmy warci, i to jest łaska.
To zdanie dotyczy naszej jedności, ponieważ jesteśmy spadkobiercami razem, czyli
otrzymujemy łaskę nie tylko osobno, ale razem, a nawet więcej gdyż dzielimy się nią., nasze
obawy stają się mniejsze, a błogosławieństwa mnożą się kiedy żyjemy dla Boga.
Oznacza to, że za nasze religijne życie małżeńskie nie odpowiada jedno z nas, to które
dba o praktykowanie modlitw, uczęszczanie do kościoła, czytanie Pisma Świętego i naukę
religii dzieci. Małżeństwo oznacza, że pracujemy razem w sprawach duchowych, oraz że
doświadczamy pełni łaski Bożej kiedy jesteśmy razem.
Jesteśmy spadkobiercami, którzy dziedziczą. Jeśli przyjmiemy Boga do małżeństwa,
dostaniemy
dużo więcej, i w ten sposób w 50 rocznicę ślubu będziemy bogatsi niż sobie
kiedykolwiek wyobrażamy.
Żyć razem jako spadkobiercy Bożej woli oznacza, że wzajemnie dbamy o swoje dusze.
Jeśli współmałżonkowie nie są oddani Bogu, oddalają się od Niego, ale jeśli jesteśmy Mu
oddani, to oddanie przenosi się na wszystkie nasze pozostałe sprawy.
Św. Augustyn widział cel małżeństwa jako ‘jedno prowadzące drugie do nieba’. To czy
jesteśmy bliżej Boga czy dalej zależy od tego czy pomagamy czy też hamujemy partnera.
Jako chrześcijanie jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za praktyki religijne w mał-
żeństwie. Nasze relacje małżeńskie splatają się ze zbawieniem w taki sam sposób w jaki
odnosimy się do siebie i do łaski Bożej.
Dr Clair Amstutz, doświadczony lekarz rodzinny, w swojej pięknej książce ‘Czy zamierzasz
wziąć ślub?’ napisała: Wreszcie powoli wzrasta przekonanie, że duchowa strona małżeństwa
jest ważniejsza od biologicznej. Jest ono powolne gdyż cała literatura na temat małżeństwa
przywiązywała więcej wagi do strony fizycznej ze szczególnym uwzględnieniem anatomii i
fizjologii, ja również miałam w tym swój udział. Myślałam, że dokonałam prawdziwego odkry-
cia kiedy spotkałam ludzi, którzy mając wspaniałe życie duchowe nie mieli problemów
wynikających z tzw. konfliktu osobowości.
Im bliżej jesteśmy Boga jako małżonkowie, tym bardziej chcemy sprawiać wzajemną
radość. Im bardziej jesteśmy otwarci na Boga, tym bardziej jesteśmy otwarci na siebie. Z
drugiej strony
– jeśli nie wykazujemy jedności i wzajemnej miłości, nie jesteśmy uczciwi
wobec Boga.
Bóg jest wspaniałym zbawcą, uzdrowicielem i pomocnikiem. My wierzący w Niego znamy
Jego
siłę zbawczą, czujemy Jego uzdrowicielską moc, znamy niewyobrażalną radość kiedy
razem klęczymy w modlitwie, gotowi do pokonania wszystkich przeszkód i służenia sobie.
Wiem, że to wielki przywilej móc żyć razem jako spadkobiercy z łaski życia!
Do prz
emyślenia:
Jakie specjalne łaski – według ciebie – mogą otrzymać współmałżonkowie chrześcijanie jako
‘spadkobiercy razem’?
XI Nigdy nie jest za późno
1.I od początku
Żadne małżeństwo nie jest wyjątkowe, wszystkie mają podobne lub takie same proble-
my, ale to czy są szczęśliwe czy nie - zależy od sposobu radzenia sobie z nimi, a nie od tego
czy je mamy.
W naszym ponad 40-
letnim małżeństwie musieliśmy zaczynać wiele razy. Były chwile
kiedy jakoś nie mogliśmy się porozumieć, rozmawialiśmy tylko o sprawach dotyczących
domu, czasami czuliśmy się samotni i niekochani, czasem myśleliśmy o naszej miłości,
zastanawialiśmy się czy byłoby nam lepiej gdybyśmy byli z kimś innym. W ciągu trudnych lat
kiedy wychowywaliśmy dzieci, kiedy mieliśmy z nimi kłopoty, czasem chcieliśmy obwiniać
siebie nawzajem.
Ale mimo tych wszystkich problemów, lub raczej z ich powodu,
byliśmy pewni, że są
drzwi do nowych początków, nowego zrozumienia i dojrzewania w miłości do tego stopnia,
że nie wyobrażaliśmy jej sobie na początku naszego związku.
W wielu dziedzinach naszego wspólnego życia przekroczyliśmy próg tej próby od po-
czątku, na przykład nasze dzieci dorosły i opuściły dom, więc niemożliwym byłoby zaczynać
od nowa i próbować je wychowywać, daliśmy bardzo dużo z siebie kiedy dorastały, a teraz
naszym zadaniem jest czekać by im pomóc kiedy o to poproszą. Sam fakt, że nie możemy
już poprawić swoich błędów z przeszłości czy opiekować się dziećmi pogrąża nas w pew-
nego rodzaju smutku, bo kto z nas nie myśli: gdybym miał przejść przez to jeszcze raz,
zrobiłbym to inaczej?
Ale małżeństwo to coś innego, gdyż tak długo jak oddychamy, mamy możliwość
zaczynania od nowa, m
ożemy realizować nasze pomysły i ideały. Każde małżeństwo może
być zmienione na lepsze jeśli chcą tego obydwoje partnerzy. Nie musimy tkwić w niezado-
walającym związku, zawsze możemy coś zmienić.
William J Lederere i Don D Jackson w książce ‘Małżeńskie miraże’ napisali: W naszym
kraju pojawił się mit, który mówi, że wszystkie problemy da się pokonać w pierwszych latach
małżeństwa. A potem obydwoje partnerzy siedzą sobie nic nie robiąc i życie toczy się dalej.
Ta teoria to fikcja, a świadczą o tym liczby rozwodów. Rozmowy z setkami współmałżonków
pokazują, że ci którzy godzą się na wspólne życie bez zadowolenia i nie robią nic w celu jego
poprawy, zmierzają w kierunku rozwodu, odejścia i nieszczęścia. Nieszczęście w małżeńs-
twie przybiera różne formy – od chorób do dwojga zawiedzionych.
Do przemyślenia:
Co zrobiłbyś inaczej gdybyś mógł zacząć od nowa? Czy bez względu na to w jakiej jesteś
sytuacji
– mógłbyś zacząć od punktu w jakim się znajdujesz?
2.
Zmiana zawsze możliwa
Być może znacie kobietę, która powiedziała doradcy rodzinnemu, że nie tylko chciała
skończyć z jej małżeństwem, ale również by jej mąż cierpiał tak jak to tylko możliwe.
Naprawdę chce mu pani dokuczyć? – zapytał doradca.
Tak, dokuczył mi tak bardzo, że chcę się zemścić – odpowiedziała.
Wobec tego zaproponuję ci inną strategię by mu dokuczyć. Rozwodem nic mu nie zrobisz,
może się nawet cieszyć, że uwolnił się od ciebie. Proponuję, byś przez miesiąc była miła
względem niego, przygotowywała jego ulubione dania, pomagała mu i mówiła miłe rzeczy. A
kiedy zacznie reagować pozytywnie, wtedy powiesz mu o rozwodzie. To go zniszczy.
Minął miesiąc czy nawet dłużej kiedy przez przypadek doradca ów spotkał tę samą
kobietę i zapytał: zrobiłaś tak jak mówiłem? Tak. Wystąpiłaś o rozwód? Nie – odpowiedziała
– jesteśmy bardzo zakochani.
Co z tego wynika? To, że szczęśliwe małżeństwo tworzą ci, którzy wierzą, że zawsze jest
czas na zmiany, oraz że zawsze można życie poprawić. W takim związku partnerzy chcą coś
zmieniać i dostosować się wzajemnie do swoich potrzeb i uczuć, współmałżonkowie uczą się
dawać i brać.
Andre
Maurois opisał to następująco: dobre małżeństwo to budynek który musi być
odbudowywany codziennie.
Ktoś może pomyśleć, że to straszne, ale myślący w ten sposób
nigdy nie doświadczyli radości ze wspólnej pracy, ani też nie odkryli pięknej posiadłości
stworzonej i zamierzonej dla nas przez Boga.
Wierzę, że małżeństwo to budynek odbudowywany każdego dnia, każdy z nas decyduje
jak ma on wyglądać. Czasem myślimy, że jego fundamenty są słabe i potrzebują wzmocnie-
nia, czasem trzeba coś w nim zmienić by stał się lepszy do zamieszkania, czasem trzeba
coś naprawić by się nie rozleciał. Wszystkie te czynności potrzebne są w małżeństwie.
Ale, tak jak murarz, nie tylko dokonujemy napraw. Wiemy ile możemy mieć radości jeśli
zaprojektujemy go sami, jak będzie nam w nim przyjemnie, gdzie mają być okna z najlep-
szymi widokami… To wszystko w małżeństwie jest możliwe.
Do przemyślenia:
Czy jesteś otwarty/a na zmiany?
3.
Kochać znaczy wybaczać
Najlepsza i najszczęśliwsza para
Znajdzie okazję na zrozumienie
I coś, czym żyje na co dzień
Wzruszyć się i być może wybaczyć.
William Cowper
Robert Louis Stevenson napisał: Poślubić znaczy oswoić wszystko rejestrującego anioła.
Tak proste słowa jak: pamiętasz kiedy powiedziałeś…? lub pamiętasz co zrobiłaś…? Są jak
dr
ut kolczasty i bardzo ranią, gdyż pamiętanie błędów partnera może zniszczyć każde mał-
żeństwo. Związek nie przetrwa jeśli nie ma woli wybaczenia i zapomnienia. Nie masz szans
na szczęście jeśli próbujesz ukrywać swoje uczucia i myśli, dlatego właśnie rozpada się tak
wiele małżeństw.
Szczerą prawdą jest to, że podstawą małżeństwa jest wybaczanie – napisał David R
Mace w książce ‘Kogo Bóg złączył’. Dwoje ludzi nie potrafiących wybaczać nie wytrzymają
we wspólnym życiu jako małżeństwo, i to jest przyczyną nieporadności sądów w orzekaniu
rozwodów. Prawo odnosi się do przestępstw i kary, która jest wyznaczana przez sąd odpo-
wiednio do przestępstwa. W szczególnych sprawach służy do utrzymania spokoju, ale jeśli
chodzi o małżeństwo zachowujące jeszcze jakiekolwiek formy relacji, musi się odbywać na
innych zasadach
– na żalu i wybaczeniu.
Wybaczenie nie jest jakimś tanim nic nie znaczącym gestem mającym na celu wymaza-
nie konfliktu, tak jakby on nie musiał być brany pod uwagę, gdyż to nie jest prawdziwe wyba-
czenie. Ma ono
być takie jak św. Paweł opisał w Liście do Koryntian 1 - 13:5: miłość nie czyni
nic nieprzystojnego, nie szuka swoich rzeczy, nie jest porywcza do gniewu, nie myśli złego.
Można to powiedzieć inaczej: miłość nie robi listy błędów – czyli – miłość wszystko
zmywa.
Odmowa wybaczenia jest jakby sprawowaniem kontroli, manipulowaniem drugiej osoby,
próba zmuszania jej do zaciskania pięści, jest przeciwna małżeństwu i prawdziwej miłości.
Szczęśliwe małżeństwo nie jest idealnym małżeństwem, gdyż nikt nie jest idealny.
Każdy robi błędy, uszkadza przedmioty, rani innych, wpada w kłopoty. Szczęśliwe małżeńs-
two tworzą dwie dojrzałe osoby umiejące wybaczyć i zapomnieć. Bez wybaczania nie będą
szczęśliwi, ale pełni smutku i żalu.
Jeśli na samym początku małżeństwa występuje jakaś trudna sytuacja, przynosi ona
korzyści emocjonalne, fizyczne i duchowe. Uczucie wrogości i niewybaczenia jest za duży do
zniesienia dla każdego z nas i nie przejdzie bez jakichś skutków ubocznych, ale może poka-
zać się w przyszłych relacjach, ponieważ zostanie w naszej psychice.
Kiedyś usłyszałem opinię jednego z doradców rodzinnych, że wątpi czy para cechująca
się wewnętrzną niechęcią będzie mogła obchodzic pięćdziesiątą rocznicę ślubu. Dwoje ludzi
naprawdę się męczy i to ma wpływ zarówno na ich relacje jak i na długość ich życia.
Nie będziemy mieć szczęśliwego małżeństwa jeśli będziemy mieć w sobie poczucie żalu,
lub jeśli pozwolimy niszczyć się przez wewnętrzną złość i niechęć. Przyznaję, że jest trudno
dyskutować o prawdziwych tkwiących w nas problemach i uczuciach, ale nie ma lepszego
rozwiązania kłopotów małżeńskich. Pytaniem nie jest tu czy kiedykolwiek będziemy na
siebie żli, ale czy będziemy mogli dać sobie radę z uczuciami i powodami tak szybko jak to
możliwe.
Czasem nieumiejętność wybaczania niszcząca małżeństwo powstaje poza nim, na
przykład osoby nie potrafiące wybaczyć swoim rodzicom lub innym przenoszą fakty z przesz-
łości na teraźniejszość. Konsultant Donald Hope opowiedział mi kiedyś o sesjach z Tomem,
młodym żonatym mężczyzną i ojcem. Donald i Tom nie mogli się porozumieć. Tom niena-
widził swojego ojca alkoholika tak bardzo, że trudno było mu pomóc, gdyż żadne słowa nie
mogły pomóc w pozbyciu się tej wściekłości, co z kolei przeniosło się na jego relacje z żoną,
dziećmi i kolegami w pracy.
Pewnego wieczoru pastor zasugerował, by wybaczył swojemu ojcu. Obaj uklękli i zaczęli
się modlić, po czym Tom się zmienił. Następnego dnia powiedział swojemu ojcu, że poprosił
Boga by pomógł wybaczyć mu, i chyba Bóg wysłuchał jego modlitwy.
Słysząc te słowa ojciec objął go i rozpłakał się, nastąpiła w nich zmiana. Tom zmienił się
nie tylko duchowo, ale stał się lepszym – delikatniejszym, dobrym i kochającym mężem i
oj
cem. Czego nie mogły zrobić konsultacje, zrobiło wybaczenie.
Największym grzechem nie jest to co nam zrobiono, ale to, że nie potrafimy wybaczyć
winowajcy.
Wybaczenie nie jest uczuciem, ale przyrzeczeniem, bo kiedy wybaczamy to przyrzekamy
- ni
gdy tego nie wypominać
-
starać się zrobić coś dobrego dla winowajcy
-
nie mówić nikomu o tym co się stało
-
nie myśleć o tym dłużej.
Poczujemy się lepiej kiedy zaczniemy myśleć pozytywnie o winowajcy, bo to tak jakby
powiedzieć ‘wybaczam ci’, przez to wstępujemy na drogę odbudowy zaufania i miłości. Nie
wybaczyć znaczy zniszczyć zarówno małżeństwo jak i najgłębszą miłość.
Do przemyślenia:
Małżeństwo nie może funkcjonować bez wybaczenia. Czy możesz wybaczyć i zapomnieć?
Jeśli nie możesz to dlaczego?
2.Budowanie
pięknego domu
Na pewno każde małżeństwo wymaga drobnych reperacji czy zmian, ale sama myśl
budowy domu jest bardzo ekscytująca, domu który sami zaprojektowaliśmy tak, by dobrze
nam się w nim żyło razem i by podobał się nam i naszym najbliższym. Małżeństwo jest
szczęśliwe kiedy, jak w pięknym domu, żyje się w nim radośnie i inni mogą wejść i wyjść w
spokoju.
Przekonaliśmy się, że to jest prawda, że romans narzeczeński jest niczym w porównaniu
z romansem małżeńskim pełnym prawdziwej głębokiej miłości dojrzewającej przez lata zro-
zumienia i akceptacji. Wiemy, że dom w którym żyjemy był zbudowany przez nas dwoje.
Oczywiście ma on pewne wady gdyż nie jesteśmy mistrzami i nie mamy odpowiedniej wie-
dzy, gdzieniegdzie widać, że nie używaliśmy odpowiednich narzędzi, ale jesteśmy w nim
szczęśliwi. Zaprojektowaliśmy nasze zakątki miłości i okna umieściliśmy tak by razem oglą-
dać świat. Najważniejsze – zbudowaliśmy go wspólnie i przez to czujemy się jego prawdzi-
wymi właścicielami.
Gdybyśmy teraz mieli szansę zaczynać nasze wspólne życie, zobowiązalibyśmy się
przeprowadzać pewne zmiany, dojrzewać, robić to wszystko co nakazał nam Bóg by nasze
małżeństwo było szczęśliwe. Pamiętalibyśmy o tym, że tak długo jak Bóg pozwala nam
oddychać, jest czas na początki czegoś nowego.
W końcowym akapicie tego poradnika chciałbym podzielić się z wami wierszem który
napisałem dla mojej żony Betty, a są w nim i zobowiązanie, i pochwała i modlitwa.
Mojej miłości
Najdroższa
Kocham C
ię taką samą miłością
Prawdziwą i głęboką
Płynącą z mojej wiary
Twoja
miłość i szacunek –
Większa od mojej
Wczesnej miłości
Kocham C
ię
Za T
woją stałość i siłę
Którą daje Twoje zrozumienie
W ciężkich chwilach i trudnościach
Za nadzieję którą podtrzymywałaś
Kiedy popełniałem błędy
I kiedy inni rezygnowali
Najdroższa
Niech Bóg da mi
Niewypowiedzianą a wyrażaną
Taką miłość do ciebie
Bym nie przestał Mu dziękować
Za Ciebie
Mój dar od Niego.
Do przemyślenia:
Pomyśl o małżeństwie jako twórca budynku, który ma być piękniejszy od tych jakie znamy.
Jaki dom budujesz? Opisz jego piękno, jak piękny chciałbyś/abyś by był? Czy potrzebuje
zmian lub napraw?