Ks. Isakowicz-Zaleski: Unia ma dziś wymiar
antychrześcijański
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski / Źródło:
Autor:
Dodano dzisiaj 08:30 32 3
Powołania kapłańskie na Zachodzie to w większości tradycjonaliści – lefebryści, bądź przedstawiciele Bractwa św. Piotra.
„Zwyczajne” seminaria świecą wręcz pustkami. Od lat kraje zachodnie ewangelizują kapłani spoza ich granic. Za pontyfikatu Jana
Pawła II byli to Polacy, dziś są to przedstawiciele trzeciego świata – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Gdy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej powszechne było twierdzenie, że Polska ma tchnąć we Wspólnotę nowego ducha,
dzięki nam ta Unia ma na nowo stać się chrześcijańska. Czy równe piętnaście lat po akcesji nie odnosi ksiądz wrażenia,
że poszło to raczej w drugą stronę?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Przede wszystkim pamiętam słowa św. Jana Pawła II, jeszcze sprzed referendum akcesyjnego.
Papież mówił „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”. Wypowiedź ta była zachętą dla polskiego społeczeństwa, by nie bało się
wejścia w te struktury. Piętnaście lat po przystąpieniu do Unii, osobiście mam względem naszego członkostwa mieszane odczucia.
Dlaczego?
Z jednej strony powstanie Unii Europejskiej jest rzeczą bardzo pozytywną. Z drugiej strony Unia staje się coraz bardziej lewicowa i co
gorsza nietolerancyjna wobec niepoprawnych poglądów. Gdyby współpraca w ramach Wspólnoty opierała się na kwestiach tylko
ekonomicznych, bezpieczeństwie, czy sprawach politycznych, to jeszcze byłoby do zaakceptowania. Tu jednak coraz mocniej wchodzi
ideologia. To jest już tak szeroka gama wszelakich zakazów i nakazów, że otwartym jest pytanie, jak daleko w tym się Unia posunie.
Oczywiście pozytywy, jak możliwość współpracy, troska o wspólne bezpieczeństwo są nie do przecenienia. Ale ideologia jest
nie do przyjęcia. Mówiąc w skrócie – Unia jako szeroka współpraca ekonomiczna, gospodarcza – tak. Jako ideologia – absolutnie nie!
A czy nie jest troszeczkę tak, że za lewicowy skręt w Unii Europejskiej odpowiada odejście od korzeni formacji tzw.
prawicowych, chadeckich, które zatraciły swój charakter, czy polityczna poprawność oraz kryzys w samym Kościele
katolickim?
Ta ideologia, która dominuje dziś w Unii Europejskiej jest wręcz antychrześcijańska. I partie, które mają co prawda w swych nazwach
słowo „chrześcijańska”, z chrześcijaństwem nie mają nic wspólnego. A największym złem jest „poprawność polityczna”. Trudno jest
zdefiniować pewne zjawiska, gdy o pewnych rzeczach w ogóle nie można mówić. Byłem dwa tygodnie we Francji, gdzie spędzałem
święta z tamtejszymi chrześcijanami. Oni mówią wprost, że ta polityka jest wyraźnie dyskryminacyjna wobec chrześcijan.
W czym to się przejawia?
W tym, że do wszelkich form chrześcijańskiej aktywności religijnej podchodzi się tam wrogo. Modlić na ulicy bez przeszkód mogą się
muzułmanie. A chrześcijanom utrudnia się nawet prowadzenie procesji. Jest ukuty termin „mowa nienawiści”, za którym kryje się
po prostu cenzura. Znajomy ksiądz miał wygłosić wykład na katolickim uniwersytecie. Rektor uczelni powiedział, że może
powiedzieć wszystko. Pod warunkiem, że nie naruszy „politycznej poprawności”. Gdy ów kapłan zapytał się, co jest naruszeniem
owej poprawności, otrzymał listę. I ku swojemu zaskoczeniu uznał, że to gorsza cenzura, niż w Polsce za komuny. W katolickim
uniwersytecie!
Skoro o Francji. W Wielkim Tygodniu wszystkimi chyba wstrząsnął pożar katedry Notre Dame w Paryżu. Niektórzy
dopatrywali się w tym symbolu…
Ja katedrę Notre Dame podziwiałem dosłownie na kilka godzin przed tym tragicznym wydarzeniem, byłem tam. Dla mnie
symbolicznym obrazkiem jest widok modlących się Francuzów. To w Paryżu bardzo rzadki widok, bo ja ktoś się tam modli, to raczej
muzułmanie. Ale też rzecz bardzo charakterystyczna – modlą się tradycjonaliści. Albo lefebryści, nie uznający papieża, albo
przedstawiciele uznającego papieża, bardzo konserwatywnego Bractwa Św. Piotra. Co ciekawe – powołania kapłańskie na Zachodzie
to w większości właśnie tradycjonaliści. „Zwyczajne” seminaria świecą wręcz pustkami. Od lat kraje zachodnie ewangelizują kapłani
spoza ich granic. Za pontyfikatu św. Jana Pawła II byli to często Polacy. A dziś księża z trzeciego świata. I właśnie katoliccy kapłani
z zewnątrz i tradycjonaliści są w Europie nadzieją na powrót do tradycyjnych wartości.
/ Źródło:
/ pha
© ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych
.