Laura i Filon
sł. F. Karpiński
Już księżyc zeszedł ,psy się uśpiły
I coś tam klaszcze pod borem
Pewnie mnie czeka mój Filon miły
Pod umówionym jaworem Bis. 3,4
Nie będę sobie warkocz trefiła
Tylko włos zwiążę splątany
Bo bym się bardziej jeszcze spóźniła
A mój tam tęskni kochany
Wezmę z koszyka maliny moje
I tę plecionkę różową
Maliny będziem jedli oboje
Wieniec mu włożę na głowę
Prowadź mnie teraz ,miłości śmiała
Gdybyś mi skrzydła przypięła
Żebym najprędzej bór przeleciała
Potem Filona ścisnęła