„Jeszcze jeden miś”
Edyta Grabowska – Gwardiak
Zbliżały się urodziny Marysi. Ela, jako najbliższa sąsiadka i jednocześnie najlepsza przyjaciółka, była
na nie już od dawna zaproszona. Od kilku dni próbowała więc rozwiązad bardzo poważny problem, a
mianowicie: co powinna jej podarowad? Musi to byd prezent niezwykły, oryginalny i piękny, bo na
taki właśnie zasługuje Marysia, osoba wyjątkowa. Ela rozważała różne możliwości i im bliżej było do
dnia, w którym miało się odbyd urodzinowe przyjęcie, tym pomysły Eli coraz mniej jej samej się
podobały. Książka wydawała się byd zbyt łatwym wyjściem, słodycze też. Może sama coś dla niej
upieczesz? - zaproponowała mama. A może kupisz album do fotografii. - próbowali pomóc siostrze
bliźniacy.
Ela odrzucała jednak kolejne propozycje i pomysły. Wiedziałem jak mogę jej pomóc, ale nie
wiedziałem, jak w praktyce to zrobid. Jestem przecież pluszowym misiem i nie umiem mówid.
Zacząłem więc intensywnie myśled. I wymyśliłem...
Kiedy Ela, bardzo zmartwiona brakiem oryginalnego pomysłu, przechodziła właśnie obok półki,
na której siedziałem udało mi się nagle z niej spaśd. I to wprost pod jej nogi. Podniosła mnie
odruchowo i zrobiła gest jakby zamierzała postawid mnie tam z powrotem, ale jej nieobecne dotąd
spojrzenie nagle się na mnie zatrzymało. Przyglądała mi się tak uważnie jakby zobaczyła mnie po raz
pierwszy. I właśnie o to chodziło.
- Przecież to oczywiste! Bumku, jesteś genialny! - zawołała nareszcie wesołym głosem Ela. Potem
szybko się ubrała, schowała mnie jak zwykle do kieszeni i poszliśmy do sklepu z zabawkami, jak się już
na pewno zorientowaliście. A właściwie do kilku sklepów, bo Ela poszukiwała misia
podobnego do mnie. Znaleźliśmy go dopiero w szóstym, dokładnie obejrzanym przez nas sklepie.
Siedział samotnie boku półki pełnej kolorowych miśków. Podobnie jak ja nie był szczególnie ładny i
też miał jedno uszko większe od drugiego. Nie był jednak bury jak ja, ale brązowy.
Ela stanowczym ruchem zdjęła go z półki, zapłaciła w kasie, schowała go do drugiej wolnej kieszeni i
ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Misiek był nieśmiały i trochę zaniepokojony nagłą zmianą swojej sytuacji. Wieczorem, kiedy
zadowolona z siebie Ela szybko i smacznie zasnęła, opowiedziałem mu o naszej rodzinie, o tym jak się
w niej znalazłem i jaki tu jestem szczęśliwy. Opowiedziałem też o Marysi i rodzinie
paostwa Majów, z którą wkrótce zamieszka. Dodałem, że bardzo się cieszę, iż będziemy sąsiadami.
Miałem nadzieję, że szybko się zaprzyjaźnimy.
W dniu urodzin Marysi brązowy miś, z elegancką białą kokardą przy szyi, znalazł się po południu w
rękach nowej właścicielki. Ela wręczając go zdumionej przyjaciółce wyraziła nadzieję, że
podobieostwo nasze, czyli miśków zacieśni jeszcze bardziej przyjaźo ich, czyli dziewczynek.
Byłem pewien, że tak właśnie się stanie. Ten niezwykły prezent bardzo spodobał się wszystkim
gościom obecnym na przyjęciu. Oglądali go i przytulali, tak jak kiedyś mnie. Urodzinowy miś otrzymał
szybko imię. Marysia, ku mojej wielkiej radości, nazwała go Drumek co było skrótem od określenia
drugi Bumek. Ela i ja byliśmy bardzo dumni, a nowy miś zadowolony z imienia.
Powiedział mi potem, że jestem dla niego trochę jak starszy brat i dlatego cieszy się, że mamy w
pewnym sensie wspólne imię. Czy możecie sobie wyobrazid jak byłem szczęśliwy kiedy to usłyszałem!
Nigdy nie przypuszczałem, że taka radośd mnie kiedyś spotka. Mam teraz nie tylko Elę
i jej wspaniałą rodzinę, ale i młodszego brata. Taki brat to przecież nie tylko radośd, to także
przyjemny obowiązek. Postanowiłem więc, że będę się nim opiekował, tłumaczył wszystko czego nie
wie albo nie rozumie i zawsze będę dla niego dobry.
Tak oto dzięki rocznicy urodzin i dzięki temu, że we właściwym momencie spadłem z półki, Marysia i
ja mamy teraz nowego przyjaciela. Jak to dobrze, że Ela umiała trafnie odgadnąd mój pomysł na
prezent kiedy tak sprytnie, chociaż ryzykownie, sobie z tej półki skoczyłem.