Rodzina z problemem alkoholowym
Wanda Sztander
Za rodzinę z problemem alkoholowym uważa się rodzinę, w której choćby
jedna osoba pije w sposób przynoszący szkodę. Głównie dotyczy to rodzin, w których
ktoś jest uzależniony od alkoholu. Człowiek pijący w sposób uzależniony lub
nadmierny dostarcza wszystkim innym problemów życiowych, finansowych i
emocjonalnych, co sprawia, że cała rodzina boryka się z szeroko rozumianym
“problemem alkoholowym”.
Można powiedzieć, że problemy związane z alkoholem ma nie tylko ten kto pije, bo
nikt nie pije w próżni społecznej. Mają je wszyscy, którzy pozostają w więzi z
alkoholikiem. Ci, którzy go kochają i chcą o niego dbać, którzy są od niego zależni
finansowo lub emocjonalnie, którzy żyją z nim w jakiejkolwiek wspólnocie. Ponieważ
choroba obejmuje całą rodzinę, więc także tych jej członków, którzy nie piją, można
pracę nad rozwiązaniem problemu rozpocząć od nieuzależnionych członków rodzin.
Zmiany systememowe potrafią doprowadzić do zmian w "poszczególnych elmentach",
czyli ludziach, co wiele zmienia w sprawie alkoholu.
Rodzinę stanowi grupa społeczna zależna od siebie w zaspokajaniu swoich potrzeb
uczuciowych, społecznych i duchowych. Jest ona wspólnotą. Oznacza to, że ludzi
łączą cele, które chcą oni razem osiągać poprzez środki dostosowane zarówno do
celów, jak i do ludzi, którzy je realizują. Takie widzenie sprawy oznacza, że życie w
rodzinie nieść musi wiele różnych problemów, bo często trudno o zgodność tego, co
niosą cele i co mogą ludzie. Także tego, jak różni ludzie chcieliby realizować te same
cele.
Nie ma rodzin bez problemów. W różnych fazach ludzkiego życia i życia rodzinnego
dylematy co do celów i środków przybierają różne rozmiary, z dramatami ludzi
włącznie, ponieważ cele jak i środki użyte do osiągnięcia ich mogą się wielce różnić w
podejściu różnych ludzi. Nie ma rodziny bez konfliktów. Rzecz w tym, by konflikty
rozwiązywać konstruktywnie a sprzeczności w miarę możliwości godzić.
Rodzina z problemem alkoholowym ma szczególny rodzaj problemu, lecz ważne jest
to, by podkreślić, że nie jest on ani lepszy, ani gorszy niż problemy innych rodzin, a
nawet nie można powiedzieć, że jest on większy czy mniejszy niż inne.
Psychologowie wymieniją cztery cechy zdrowej psychologicznie rodziny:
* Pozytywna tożsamość i autonomia poszczególnych członków rodziny.
* Otwarte i skuteczne komunikowanie się.
* Wzajemność.
* Połączenie ze światem zewnętrznym.
Terminy te brzmią może trochę sztucznie i uczenie, namawiam jednak by je"oswoić" i
spróbować zrozumieć, ponieważ wyjaśniają one wiele z reguł stanowiących o tym, czy
rodzina jest dobrą, szczęśliwą rodziną, czy też nie.
Interesujące, jak owe cechy mogą występować w rodzinie z problemem alkoholowym.
Przyjrzyjmy się znaczeniu każdej z nich.
Pozytywna tożsamość
Pozytywna tożsamość oznacza w skrócie akceptację siebie samego i generalne
poczucie “jestem w porządku”, nawet jeśli niektóre czyny zasługują na krytykę.
Jestem w porządku, ponieważ mam prawo dopuszczać się błędów poszukując
lepszych sposobów życia. Mam swoje ograniczenia i słabości Niektóre z nich
akceptuję, inne stanowią dla mnie wyzwanie.do zmiany. Ostatecznie akceptuję siebie
wraz z moimi ograniczeniami, i dobrymi, silnymi stronami. Jestem tak samo ważna,
jak inni ludzie, a moje potrzeby i pragnienia nie są gorsze ani mniej ważne niż
pragnienia i potrzeby innych. Akceptuję siebie jako kobietę (mężczyznę) i pozwalam
sobie czerpać siłę i radość z faktu, że jestem istotą płciową. Lubię siebie i zasługuję na
miłość. Mam prawo zaopiekować się sobą, gdy cierpię i poświęcać sobie więcej
uwagi, gdy tego potrzebuję. Nie ma powodu, bym traktowała siebie gorzej niż swoich
najbliższych. Ostatecznie to z sobą samą będę obcować do końca swoich dni i z tego
punktu widzenia jestem dla siebie osobą najważniejszą. Pozytywna tożsamość oznacza
poczucie, iż zasługuję na uwagę i szacunek innych ludzi, oraz że mam prawo zarówno
dawać, jak i brać. To wszystko nie zwalnia mnie od uwagi, jaką poświęcam
odpowiedzi na pytanie: Jak żyć? i od odpowiedzialności za realizację poznanej
odpowiedzi.
Odwrotnością tej postawy jest egomania z jednej strony, albo niepewność i
nieakceptacja siebie z drugiej strony. Te dwa bieguny stanowiące odwrotność
harmonii pomiędzy “ja i inni” paradoksalnie łączą się ze sobą i przez to właśnie są też
odwrotnością pozytywnej tożsamości. Niepewność i lęk każą wywyższać się nad
innych, zaś nieuszanowanie siebie pozwala na nieszanowanie innych ludzi. Niechęć i
karanie siebie łączy się z urazą i agresją do innych. Głęboka życzliwość dla innych
ludzi jest nie do osiągnięcia bez życzliwości dla siebie samego. Dobre relacje z drugim
człowiekiem - także w małżeństwie i rodzinie, można budować dopiero wtedy, gdy
człowiek wie, kim jest. Skąd mam wiedzieć, jak poradzić sobie z tobą, gdy nie wiem
jak radzić sobie z samym sobą?
W r o d z i n i e z p r o b l e m e m a l k o h o l o w y m trudno o akceptację siebie i
pozytywną tożsamość. Już raczej wszyscy mają pretensje do siebie samych i do siebie
nawzajem. Zarówno alkoholicy, jak ich rodzina czy współmałżonkowie, a nawet
dorastające dzieci, związane są węzłami krzywdy i winy, urazy, agresji oraz poczucia,
że nikt nie jest w porządku.
Wraz z oskarżeniami, poczuciem winy i nieadekwatności (nie jest dobrym mężem, ale
to przeze mnie, ja nie umiem być dobrą żoną) pojawiają się inne trudne, przykre
uczucia. Emocjonalna atmosfera rodziny alkoholowej ogniskuje się wokół wstydu,
żalu, złości, lęku, poczucia winy i krzywdy. Inni ludzie i inne rodziny także
przeżywają te wszystkie stany, jednak rzadko kiedy w tak nasilonym połączeniu i
chaosie jak ma to miejsce w rodzinie z problemem alkoholowym. Złość zamienia się
w żal, żal w poczucie winy, wina w lęk, a lęk w poczucie krzywdy. Taka lub podobna
kombinacja destrukcyjnych połączeń emocjonalnych mało sprzyja akceptowaniu
siebie i realistycznemu widzeniu swoich problemów.
Autonomia
Autonomia jest obok akceptacji siebie drugą ważną cechą osób, które z powodzeniem
budują swoją wspólnotę. Autonomia stanowi w pewnym sensie przeciwieństwo
wpólnoty, lecz godzenie sprzeczności jest wielką sztuką życia. Autonomia oznacza
prawo jednostki do niepowtarzalnego kształtu własnej osoby i prawo do budowania
osobistej wersji swojego życia. Dojrzała wspólnota to wspólnota autonomicznych
osób, a więc wspólnota oparta na wyborze, a nie na niewolnictwie. Jeżeli moje związki
z ludźmi opierają się na poczuciu, iż coś “muszę” jestem bliska niewoli. Jeśli opierają
się na poczuciu “decyduję się” i “wybieram”, jestem bliska autonomii. Aby jednak
trafnie i klarownie odczytywać tego typu stany, potrzeba w miarę jasnej orientacji co
do granic swojego ja i tego co mną jest, a co nie jest. Trzeba rozeznania co jest moim
lękiem, a co cudzym lękiem. Co jest moim zadaniem, a co nie jest moim zadaniem. Co
podlega mojemu wpływowi a co nie.
W r o d z i n i e z p r o b l e m e m a l k o h o l o w y m obszary psychologiczne
poszczególnych osób przenikają się, zaś granice są chaotyczne i niejasne. W miejsce
odpowiedzialności jest albo jej odrzucenie albo nadmierna odpowiedzialność, co
oznacza traktowanie innego, dorosłego człowieka jak dziecka lub osoby
ubezwłasnowolnionej. Ludzie wchodzą wzajemnie w swoje psychologiczne terytoria
wiecznie robiąc coś “za kogoś”, odpowiadając “za kogoś” lub myśląc “za kogoś”.
Pozwalają też, by ktoś inny za nich myślał, planował i wykonywał. By ktoś inny
wiedział, czego chcą lub co jest dla nich dobre. Przeżywają intensywnie czyjeś życie
zamiast swojego, chcąc za kogoś i martwiąc się za kogoś. Mogą też oddawać swoje
pole psychologiczne we władanie innych osób pytając: Powiedz mi, co mam robić?
Przecież znasz mnie lepiej niż ja sam. Najlepiej załatw to za mnie. Zamęt i niejasność
granic nie sprzyjają budowaniu dojrzałych związków. O spotkaniu się dwóch osób
można mówić tylko wtedy, gdy są one wystarczająco odrębne.
Otwarta komunikacja
Otwarte i skuteczne komunikowanie się to sytuacja, w której członkowie rodziny są w
stanie rozmawiać w sposób nie zagrażający o wszystkich istotnych sprawach swego
życia. Oznacza to, że potrafią o nich zarówno mówić jak też, że potrafią tego słuchać.
Jest wiele powodów, dla których ludzie nie mówią wzajemnie sobie o różnych
sprawach i nie słuchają się nawajem. Może dziać się tak ze strachu przed odrzuceniem
i agresją (nie wolno mu tego powiedzieć, bo on na mnie nakrzyczy); z lęku, by nie
urazić drugiej osoby (nie można jej tego mówić, bo będzie jej przykro); z lęku by nie
odsłonić jakichś postaw czy myśli, których się w sobie nie akceptuje (no jak to
powiem? Okaże się wtedy, że go podejrzewam...); z poczucia beznadziejności (to nic
nie da), wreszcie z obawy, by nie nazwać trudnych rzeczy po imieniu, ufając, że
dopóki się ich nie nazwie, to nie istnieją. Najtrudniejsze bywa komunikowanie uczuć.
Mówienie o głębszych obawach, słabościach i pragnieniach. Wielu z nas boi się
odsłonić swoje słabe strony, by nie zostać zranionym. Boi się poprosić, by nie doznać
odmowy, pokazać, że coś jest ważne, by nie zostało odebrane. Są też rodziny, w
których nie wolno okazywać złości i siły, bowiem jest to zbyt zagrażające dla innych.
Usunięte z rodzinnej przestrzeni uczucia i sprawy powodują, że powstaje obszar
“tabu”, martwa strefa, której się nie dotyka. W zależności od tego, jak jest ona duża,
jak wiele obejmuje spraw, zaburza w większym lub mniejszym stopniu
porozumiewanie się w rodzinie.
W r o d z i n i e z p r o b l e m e m a l k o h o l o w y m obszarem martwym są uczucia
i przeżycia związane z alkoholem, a nawet sam fakt picia czy upijania się. Zawsze
raczej "tata źle się czuje” i “mama jest zmęczona”, niż ktoś się po prostu upił. Wstyd i
lęk każą kłamać nawet przed sobą, obawa zaś przed tym, by nie zepsuć relacji pijącego
rodzica z dziećmi zamyka w tym przedmiocie usta dorosłym. Znam ojca, który w
dobrym związku i z miłością spędzał wiele czasu ze swoim aktualnie 16-letnim
synem. Wyjeżdżali na wakacje, biwakowali w wyprawach na ryby. Nigdy, ani razu nie
padło między nimi stwierdzenie, że matka pije. Chłopiec, gdy miał 6 - 8 lat, pytał
tylko co rano: Jak mama się dzisiaj czuje, czy znów jest chora ? Potem przestał pytać.
Martwym polem są nie tylko fakty dotyczące nadużywania alkoholu, ale też uczucia
związane z tą sprawą. Domownicy obawiają się tego, co będzie, gdy alkoholik
przyjdzie pijany, lecz nie rozmawiają o tym. Irytują się i zaprzeczają, jeśli ich o to
spytać. Wstyd nie pozwala mówić o tym, co zdarzyło się wczoraj i kto jak czuł się z
tym wszystkim. Owszem, są awantury. Lecz desperacja, awantura, epitety i pełne
pretensji zarzuty, chociaż pozwalają upuścić wiele z wewnętrznego napięcia, nie są
rozmową. Atak rodzi kontratak. Natomiast wszyscy żyjący blisko z osobą uzależnioną
wiedzą, że otwarta i życzliwa rozmowa z alkoholikiem jest niemożliwa. Jego system
iluzji i zaprzeczania, rodzaj wewnętrznego zakłamania, w którym żyje, nie dają
przystępu do wewnątrz ani faktom, ani ludzkim słowom. Atmosfera w rodzinie z
problemem alkoholowym przypomina burzę albo ciszę przed burzą. Napięcie i
rozładowanie, od których można uciec wychodząc z domu albo izolując się
słuchawkami na uszach, lekturą, którą się bardziej “ćpa” niż czyta, światem własnych
marzeń lub nerwowym zajmowaniem się czymś, co wcale nie wymaga tyle energii i
wysiłku – sprzątaniem, czyszczeniem, układaniem w szafie, dzierganiem – pozwala
jednak znaleźć ukojenie. W tej atmosferze trudno odważyć się, a jeśli zbierze się na
odwagę, trudno się przebić do mamy z kłopotami szkolnymi. Wiadomo, że są większe
sprawy i mama ma większe zmartwienia. Trudno podejść do syna i spytać co u niego,
bo może napomknąć coś o przykrych wydarzeniach wczorajszego dnia. Matce nie
można powiedzieć, że nie ma się już siły, bo przecież przestrzegała, by nie wychodzić
za niego za mąż. Wstyd koleżance powiedzieć, że nie ma się już ani grosza, przecież
ona wie, że mąż nieźle zarabia. I tak dalej. Martwe pole komunikacji związanej z
piciem i jego skutkami paraliżuje otwartą i szczerą wymianę myśli z innymi ludźmi.
Sprawia, że ludzie są bardzo samotni, przez co ciężar życia zwiększa się wielokrotnie.
Wzajemność
Wzajemność oznacza, że ludzie na przemian jedno drugiemu są w stanie dawać
oparcie, uwagę, podtrzymanie i energię. Role w rodzinie charakteryzują się pewną
stałością. Matka przez wiele lat jest matką, a dziecko dzieckiem, toteż kierunek
wsparcia między nimi jest stały, dopóki dziecko nie stanie się dorosłe. Lecz wszyscy
wiemy, że jest wiele chwil i sytuacji, w których dorosłej i silnej osobie trzeba wsparcia
i pomocy i dobrze jest, gdy inni, nawet mniejsi, mogą jej to dać. Wiemy też, że jest to
możliwe. Gdy ktoś wskutek okoliczności lub utraty sił wypada ze swojej roli,lub nie
wypełnia swojego zadania, jego aktywność przejmują inni. W zdrowej
psychologicznie rodzinie takie “świadczenia” dzieją się naprzemiennie i są wzajemne.
Dzisiaj ja oprę się na tobie, jutro zaś dam oparcie tobie. Dzisiaj ja ciebie pocieszę,
jutro ty mnie. Obdarzę cię maksymalnią uwagą i wyrozumiałością w twoich
humorach, bo wielokrotnie doświadczyłam twojej mądrej wyrozumiałości w moich
chandrach.
W r o d z i n i e z p r o b l e m e m a l k o h o l o w y m brak jest wzajemności. Poprzez
fakt, że alkoholik permanentnie nie wypełnia swojej roli: współmałżonka, rodzica i
partnera życiowego, poprzez fakt, że umowy z nią czy z nim są nie spełniane a terminy
nie dotrzymywane, wsparcie, energia i uwaga przepływają w jedną stronę. To
alkoholikowi trzeba dawać wsparcie, łatać jego niedociągnięcia, uważać na jego
posunięcia, zabezpieczać jego zamierzenia. Ze strony osoby uzależnionej nie można
liczyć na to samo albo można liczyć w niewielkim tylko wymiarze. Jeśli brak
wzajemności trwa całe lata i dotyczy wielu istotnych dziedzin życia, w rodzinie
powstaje atmosfera urazy. To uraza sprawia, że pytanie: “która godzina?” może
wywołać awanturę z ciężkim pobiciem.
Otwartość
Otwartość to połączenie ze światem. Połączenie ze światem zewnętrznym oznacza, że
rodzina nie jest zamknięta. Jest raczej jak żywa komórka z półprzpuszczalną błoną.
Istnieje wymiana. Przychodzą ludzie i wychodzi się do ludzi. Wnikają idee, poglądy,
informacje, które w rodzinie się przetwarza, jedne pozostawia, inne usuwa jako
nieprzydatne lub niechciane. Wychodzi się ze swoimi trudnymi sprawami do innych
ludzi, by łatwiej znaleźć właściwy dystans do tego, co nadmiernie emocjonuje.
Rodzina jest raczej okiem w sieci społecznych powiązań niż izolowanym fragmentem
układanki.
W r o d z i n i e z p r o b l e m e m a l k o h o l o w y m ludzie zamykają się przed
innymi. Nie wywleka się brudów, a nie ma się czym specjalnie pochwalić. Ponieważ
przestaje się zapraszać ludzi do siebie przez wstyd, co mogą zastać w domu, przestaje
się też ich odwiedzać, by nie prowokować zaproszeń i dopytywania się. Lub
odwrotnie: przestaje się odwiedzać innych w celach towarzyskich ze względu na
niebezpieczeństwo upicia się osoby uzależnionej, toteż nie ma okazji do rewanżu.
Dzieci nie zapraszają kolegów, a że w tej sprawie także obowiązuje pewna wymiana,
wychodzą najdalej na ulicę. Rodzina izoluje się. Zostają samotni, nie kontaktujący się
ze sobą ludzie w izolowanej rodzinie. Bardzo trudno wyjść z tego zaklętego kręgu, by
sięgnąć po oparcie czy po prostu zwrócić się o pomoc. To zaś sprzyja zarówno
chorobie alkoholowej, jak i dysfunkcji całego systemu rodzinnego.
Fazy przystosowania do życia w rodzinie z problemem alkoholowym
Wobec frustracji i zamętu, jakie wynikają z opisanych powyżej dysfunkcji , rodzina
musi sprostać wynikłym stąd sytuacjom i czyni to głównie poprzez pewien rodzaj
przystosowana. Przystosowanie to jest naturalnie kosztowne z punktu widzenia
zdrowia poszczegóknych członków tej rodziny. Wydaje się jednak, że aby przetrwać
jako rodzina (nie rozwodząc się natychmiast po ślubie) ludzie muszą przebyć
względnie typową drogę. Wymienia się następujące fazy przystosowania:
FAZA 1
Pojawiają się incydenty nadmiernego picia i chociaż są sporadyczne, tworzą napięcia
w układzie małżeńskim. Rodzina (najczęściej żona) podejmuje próby interwencji, ale
wobec oporu osoby pijącej nie odgrywają one większej roli. Rozwija się system
wymówek, usprawiedliwień oraz obietnic, które są coraz częściej niedotrzymywane.
Dominującą postawą wszystkich domowników jest zaprzeczanie obecności problemu
alkoholowego, przy równoczesnym gorączkowym poszukiwaniu "powodów picia" w
sytuacji domowej, zawodowej, lub historii życia osoby pijącej.
FAZA 2
Wraz z nasilaniem się incydentów alkoholowych rośnie izolacja rodziny. Coraz więcej
myśli, energii i aktywności jej członków koncentruje się wokół picia. Wzrasta napięcie
i nabrzmiewają pretensje. Wyraźnie pogarszają się relacje małżeńskie. Pojawiają
zaburzenia emocjonalne u dzieci. Podejmowane są próby utrzymania struktury życia
rodzinnego w nie zmienionej postaci i zaprzeczanie, jakoby istniał poważny problem
alkoholowy.
FAZA 3
Rodzina zaczyna rezygnować z próby sprawowania kontroli nad zachowaniami
alkoholowymi i piciem osoby uzależnionej (w tym nad ilością wypijanego alkholu).
Jej członkowie zajmują się przede wszystkim doraźnym zmniejszaniem kosztów picia.
Rozwijają się rozliczne symptomy zaburzeń dzecięcych (zaburzenia snu, łaknienia,
zaburzenia emocjonalne, zaburzenia zachowania, trudności uczenia się itp), lub
utrwalają się u dzieci patologiczne wzory przystosowania. Rodzina przeżywa chaos i
dezorganizację, lecz powoli kończą się złudzenia co do "poprawy" alkoholika.
FAZA 4
Żona (lub ktoś inny z rodziny) całkowicie podejmuje kierowanie życiem rodzinnym
traktując alkoholika jak krnąbrne, duże dziecko. Litość i uczucia opiekuńcze
stopniowo zastępują przeżywane poprzednio pretensje i wrogość. Rodzina staje się
trochę bardziej stabilna i zorganizowana w taki sposób, by zmniejszyć szkody
związane z piciem. Dzieci są już duże i mogą (każde na swój sposób) włączyć się do
tego zadania.
FAZA 5
(Jeśli do niej dojdzie). Rodzina odseparowuje się od nadal pijącego alkoholika.
Następuje fizyczne lub/i prawne rozstanie. Może także do tego dojść przez
opuszczenie domu przez alkoholika. Postępowanie żony jest skoncentrowane na
rozwiązywaniu problemów bytowych i emocjonalnych związanych z determinacją pod
hasłem “uratować siebie”. Faza ta może sprzyjać rekonstrukcji psychicznej członków
rodziny w tym wybaczniu i poszukiwaniu nowych jakości życia
FAZA 6
O ile alkoholik żyje i podejmie abstynencję, może pojawić się faza włączenia go z
powrotem do rodiny. Oznacza to nowe wyzwania i trudne poszukiwanie nowych
wzorców życiowych dla wszystkich członków rodziny.
Każda z tych faz może trwać wiele lat. Czasem przystosowanie do życia w rodzinie
alkoholowej zatrzymuje się w fazie czwartej i tak już zostaje. Alkoholik orbituje na
obrzeżach rodziny, gdy inni jej członkowie łatają dziury w budżecie, porządku
życiowym, uczuciach itd. i można powiedzieć, że “jakoś sobie radzą”, chociaż trudno
tę sytuację uznać za zdrową i satysfakcjonującą.
Zespół cierpień i zaburzeń członków rodziny alkoholowej określa się pojęciem
współuzależnienia. Obejmuje on następujące objawy:
* Uporczywą koncentrację myśli i działań zorientowanych na alkoholika i jego picie
(myślenie o tym, czy alkoholik upije się czy nie, w jakim stanie wróci, co zrobi, jak
zachować się, gdy przyjdzie pijany), co oznacza, że osoba, która nie pije, także krąży
wokół alkoholu.
* Zgoda na coraz większe, niedopuszczalne przedtem koszty, jakie ponosi rodzina za
sprawą picia.
* Zaburzenia życia uczuciowego w postaci gwałtownych zmian nastroju (huśtawka
emocjonalna), czarnowidztwo, nastroje depresyjne, zamęt uczuciowy. Doprowadzają
często do sięgania po środki chemiczne zmieniające (poprawiające) nastrój, w tym po
alkohol.
* Zaburzenia psychosomatyczne i nerwice. Zaburzenia psychosomatyczne (bóle
głowy, mięśni, serca, żołądka itp) prowokują do sięgania po środki przeciwbólowe i
nasenne, co może także doprowadzić do uzależnienia.
* Pustka duchowa w postaci nerwowej koncentracji na szczegółach życia
codziennego, bez niezbędnego dystansu do spraw drobnych, który zyskujemy przez
zatrzymanie się i refleksję nad sensem życia oraz bytowaniem w świecie duchowym.
Wypływają stąd: rozpacz, desperacja i brak nadziei.
* Wspomaganie choroby alkoholowej przez zwolnienie alkoholika z
odpowiedzialności za skutki jego picia (kłamstwo w celu osłonięcia go, tuszowanie
wielu spraw, ochrona przed przykrościami, które mogą być konsekwencją tego, że
“narozrabiał” itp).
Współuzależnienie jest ceną, którą bliscy alkoholika płacą za życie w sytuacji
uporczywego stresu psychologicznego. Wywikłanie się ze skutków tej sytuacji wcale
nie jest proste, szczególnie, że nie da się wykonać tego wyłącznie własnymi siłami.
Trzeba zwrócić się do ludzi – najlepiej takich, którzy przeżywali podobne trudności i
problemy. Czasami trzeba sięgnąć po psychologiczną pomoc profesjonalną, bowiem
poziom desperacji, cierpienia i zaburzeń osiągnął stan wymagający interwencji
specjalistycznej. Istnieje pogląd, że każdy rok życia w rodzinie z problemem
alkoholowym wymaga miesiąca pracy własnej nad osobistymi problemami i dopiero ta
proporcja gwarantuje powrót do zdrowia i uzyskania pogody ducha.
Co dzieje się z dziećmi?
Dla wielu osób – z punktu widzenia destrukcyjnych zjawisk w rodzinie alkoholowej –
najbardziej interesujące jest to, co dzieje się z dziećmi.
Dzieci przeżywają zamęt i cierpienie podobnie jak dorośli. Można powiedzieć, że
pobierają nauki nie sprzyjające zdrowiu i pogodnemu życiu. Uczą się trzech rzeczy:
P o p i e r w s z e: Nie wolno opierać się na dorosłych. Wobec nie spełnionych
obietnic, nie realizowanych planów i niekonsekwencji rodziców, a także widocznego
zagubienia dorosłych, doświadczenie to prowadzi do braku oparcia i porządku. Może
prowadzić do przeświadczenia, że świat jest chaosem lub dżunglą. Chaos ani dżungla
nie sprzyjają poczuciu bezpieczeństwa niezbędnego do budowania się podstawowej
ufności wobec życia. Oznacza to często ucieczkę w fantazję, wewnętrzny świat
przeżyć i rzeczywistości oderwanej od "tu i teraz". O dzieciach tego typu mówi się
jako o “zagubionym dziecku”, “niewidocznym dziecku” czy “dziecku we mgle”. Są to
dzieci niekłopotliwe, lecz jednocześnie nieobecne. Te zaś, które decydują się szukać
oparcia na zewnątrz rodziny albo znajdą dobre i zdrowe oparcie w kimś dorosłym,
oferującym dobry i bezpieczny porządek świata (dziadkowie, dalsza rodzina), albo
znajdą oparcie w grupie wyznającej normy aspołeczne lub antyspołeczne, co stworzy
niebezpieczeństwo przesunięcia w kierunku marginesu społecznego.
P o d r u g i e: Nie mówić. To nauka prowadząca do izolacji, zamknięcia się i
samotności. Wstyd każe kłamać i nadzieja każe kłamać. Ostatecznie każdy chciałby
mieć wspaniałego ojca i kochającą matkę, dopóki jest więc nadzieja, podtrzymuje ona
iluzję. Poza tym istnieje silny nacisk, nie formułowany wprost, iż nie mówi się o tym,
co dzieje się w domu. Dlatego tak trudno rozmawiać z dziećmi z domów, w których
pije się nadmiernie o sprawach ich rodziny i alkoholu. Ten efekt sprawia, iż dzieci,
poprzez zamknięcie się dodatkowo mają utrudnioną możliwość oparcia w innych
ludziach.
P o t r z e c i e: Nie odczuwać. Niektóre uczucia są zbyt wielkie i za trudne, by im
sprostać. Cierpienie, lęk, wściekłość, upokorzenie. Wyjściem jest odseparować się od
nich i nie czuć. Także nadzieja i miłość mogłyby być wiele razy boleśnie zawiedzione
i zranione. Bezpieczniej jest więc tłumić je w zarodku, gdy tylko chcą się pojawić.
Efektem tego stanu rzeczy może być ogólne “zamrożenie”, pozorna bezuczuciowość
lub odwrotnie – rozregulowanie życia uczuciowego wraz z huśtawkami nastrojów i
nadmiernymi emocjami, tak jak rozregulowanie żołądka wskutek zjedzenia
niestrawnej potrawy.
*
Nie wszystko, co jest związane z alkoholem musi mieć dramatyczny wymiar. Często
alkoholik to ktoś otumaniony, znieczulony, pełen poczucia winy i nieobecny w
rodzinie. Lecz w niektórych rodzinach zdarzają się drastyczne rzeczy, takie jak
przemoc i seksualne wykorzystywanie dzieci. To ostatnie zdarza się częściej, niż nam
się wydaje. Jak wiele kobiet w gruncie rzeczy nie ma w doświadczniu żadnej próby
nadużycia (jakiejś formy molestowania)? Nadużycia seksualne nie muszą mieć
charakteru gwałtu i najczęściej nie mają takiego charakteru. Częściej są to uwiedzenia,
pieszczoty i zbliżenia dziejące się bez protestów dzieka, choć z pełnym poczuciem, że
są to “inne pieszczoty”. Dotyczy to ukochanych córeczek (wnuczek, siostrzenic) czy
innych, zaprzyjaźnionych. Często samym dzieciom (w większości chodzi o
dziewczynki – lecz nie tylko) sprawia to wstydliwą przyjemność, są to bowiem chwile
bliskości, intymności i seksualnego podniecenia. Dzieci czują się winne i to utrudnia
jakąkolwiek ingerencję w tym przedmiocie, z lęku i winy zachowują bowiem
milczenie. Ilekroć jednak dziecko zdradza niezrozumiałą niechęć do kogoś dorosłego,
objawia zmieszanie czy apatię,jakieś dziwaczne zachowanie, warto uważnym
wzrokiem objąć między innymi jego relacje z dorosłymi członkami rodziny czy
przyjaciółmi.
Agresja w rodzinie z problemem alkoholowym prowadzi nieraz do przemocy. Nie ma
wątpliwości, że jest w tej sprawie do zrobienia jedno: skutecznie bronić siebie i dzieci.
W niektórych rodzinach ukrywa się fakty przemocy, tak jak ukrywa się fakt
nadmiernego picia, co jest praktyką niezbyt mądrą i krótkowzroczną. We wszystkich
trudnych sprawach musimy mieć sojuszników, ponieważ z prawdziwie trudną sytuacją
nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami. Jeśli nikt nie wie o przemocy, trzeba, by się
ktoś dowiedział. Podobnie z nadmiernym piciem. Istnieją społeczne i prawne środki
obrony przed przemocą, trzeba mieć jednak jasną, wewnętrzną decyzję, by z nich
korzystać. Trzeba rozstać się z fałszywym wstydem i nie służącymi nikomu oporami
przed obdukcją, prokuratorem, policją i sąsiadami. Milczenie ofiary sprzyja przemocy.
Niepewność ofiary buduje pewność agresora. Często trzeba przełamać swój lęk, by
zareagować. Jeśli to za trudne, trzeba znaleźć oparcie w innych ludziach, co zawsze
oznacza wyjście z izolacji i wyciągnięcie ręki. Wszędzie są tacy, którzy podadzą swoją
dłoń, choćby desperacja i brak nadziei kazały wątpić w taką możliwość.
Co jest do zrobienia?
* Zacznij uczyć się faktów o chorobie alkoholowej i o tym, jak współuzależnienie
dotyka członków rodzin osoby pijącej. To może zapoczątkować pracę nad sobą.
* Wyjdź do ludzi. Spróbuj się przełamać w tej sprawie i uwierzyć, że jest to krok
niezbędny w procesie zdrowienia całej rodziny. Wasza rodzina musi odbudowywać
połączenia i każdy z was musi zacząć od siebie. Poszukaj więc wspólnoty Al-Anon,
gdzie znajdziesz niezbędne ci wsparcie. Al-Anon jest wspólnotą członków i przyjaciół
ludzi uzależnionych, dzielącą się siłą i nadzieją. W twoim chaosie, samotności i
cierpieniu jest to ci niezbędne. Grupy Al-Anon spotykają się raz w tygodniu. Możesz
tam przyjść i być – nic nie mówiąc o sobie. Informacje o grupach znajdziesz w
ośrodkach i poradniach leczenia uzależnień lub w telefonie zaufania .
* Jeśli będzie cię już stać na to, zacznij mówić z dziećmi o problemie uzależnienia w
waszej rodzinie. Temat trzeba oswajać krok po kroku. Pamiętaj, wasze dzieci pobrały
skuteczną naukę, że o tym się nie mówi.
* Zacznij wytyczać granice swego terytorium i mówić “nie”. Jeśli trzeba, podejmij
skuteczną i zdecydowaną obronę siebie i swoich dzieci. Zrewiduj swoje poglądy w
kwestii czy współżycie seksualne jest obowiązkiem małżeńskim bez względu na
koszty, czy też nie. Może uznasz, że jesteś wolnym człowiekiem, który nie musi
gwałcić swoich zasad i swoich granic zarówno cielesnych jak i psychicznych..
* Buduj swoją pozytywną tożsamość. Zadbaj o swoje prawa, ich wyrażanie i obronę.
Jesteś nie mniej ważna i nie mniej warta niż inni. Zasługujesz na szacunek i miłość.
* Pozwól alkoholikowi ponosić w pełni konsekwencje jego picia. Przestań leczyć jego
kaca, kłamać, załatwiać zwolnienia, udawać, że nic się nie stało. Otwórz drzwi.
* Spróbuj metody interwencji wobec twojego pijącego alkoholika.
* Sięgając po wsparcie i pomoc innych ludzi zobacz, co może znaczyć w twojej
sytuacji być bardziej konstruktywnym rodzicem.
* Pracuj nad powstrzymaniem się od inwazji w cudze terytorium. Przestań myśleć za,
chcieć za, załatwiać za, żyć za kogoś. Można przeżyć tylko własne życie.
* Zwróć uwagę czy równowaga między autonomią i wspólnotą znajduje się w waszej
rodzinie we właściwym miejscu. Może komuś trzeba więcej autonomii i
samodzielności, a komuś innemu więcej wspólnoty? Zadbaj w tej kwestii o siebie.
* Ucz się stwarzać warunki otwartego i szczerego rozmawiania o ważnych sprawach
waszej rodziny. Być może najpierw ty sam, czy sama, musisz się tego nauczyć poza
rodziną.
* Badaj swoje uczucia, pragnienia, wartości i to, jak widzisz świat i innych ludzi.
Poznawaj siebie i sprawdzaj wartość swoich poglądów. Dbaj o lepszą jakość swojego
życia i lepszą jakość relacji z innymi ludźmi.
* Zmieniaj w swoim życiu to, co możliwe, nie poprzestając na użalaniu się nad sobą i
karmieniu się swoją ofiarnością. Być może nikomu ona nie służy w dobry sposób.
Pamiętaj równocześnie, że nie na wszystko masz wpływ.
* Być może część tych zadań jest za trudna, by podjąć je samodzielnie Jeśli tak jest,
poszukaj pomocy profesjonalnej. Znajdź kogoś, kto zna się na problemach
uzależnienia, a w szczególności na problemach rodzin alkoholowych.