Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
1
. Zamach majowy i jego następstwa
2. W cieniu Marszałka. Polska w latach 1928–1935
3. Polska po śmierci Piłsudskiego
4. Od Locarno do Monachium. Polska polityka zagraniczna w latach 1926–1938
5. Rok 1939 — ostatnie miesiące pokoju
1
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
1. Zamach majowy i jego następstwa
W dniu 12 maja 1926 roku Pierwszy Marszałek Polski — Józef Piłsudski — rozpoczął akcję,
która przeszła do historii pod nazwą „przewrót majowy”. Skoncentrowane pod
Rembertowem, oddane Marszałkowi oddziały, ruszyły na Warszawę. Tego też dnia doszło
do historycznej, a równocześnie dramatycznej rozmowy pomiędzy Piłsudskim a prezydentem
Stanisławem Wojciechowskim na moście Poniatowskiego. W efekcie tych wydarzeń i
kilkudniowych walk w stolicy zarówno prezydent, jak i powołany dwa dni wcześniej gabinet
z Wincentym Witosem na czele, podali się do dymisji. Polska weszła w nową epokę
polityczną, określoną nieco później mianem sanacji.
Majowe wydarzenia miały na tyle wstrząsający przebieg (zginęło 379 osób — 164 cywilów,
215 żołnierzy, a ponad 900 osób zostało rannych) i wydźwięk polityczny, że niezbędne
wydaje się podjęcie próby wskazania powodów, które skłoniły Józefa Piłsudskiego do
podjęcia tak dramatycznych decyzji.
Bezdyskusyjne jest stwierdzenie, że wiosną 1926 roku sytuacja Rzeczpospolitej była zła.
Poważnym problemem była „wojna celna” z Niemcami, która rozpoczęta się rok wcześniej.
W Polsce pojawiły się ponownie zjawiska budzące ogromne zaniepokojenie, a nawet panikę
— inflacja i bezrobocie. Stało się to jednym z powodów upadku gabinetu Władysława
Grabskiego. Innym objawem kryzysu politycznego były porażki polskiej dyplomacji na forum
międzynarodowym.
Parafowane w październiku w Locarno i podpisane w grudniu 1925 roku w Londynie
porozumienia pomiędzy mocarstwami zachodnimi, stanowiły ostateczne fiasko polskiej
polityki bezpieczeństwa, budowanej od kilku lat. Okazało się bowiem, że „strategiczny
sojusznik” Rzeczpospolitej — Francja — w imię własnych interesów zaakceptowała
polityczne rozwiązania bezpośrednio godzące w sojusz polsko-francuski z roku 1921.
Podpisane układy uderzały też w polskie poczucie bezpieczeństwa własnego, szczególnie
w trwałość polskiej granicy zachodniej i integralność terytorialną.
Na to wszystko nakładał się poważny kryzys polskiego parlamentaryzmu. Po upadku rządu
Grabskiego do życia powołano nowy gabinet, na którego czele stanął Aleksander Skrzyński
— sprawujący wcześniej urząd ministra spraw zagranicznych. Można zatem przyjąć, że
jeszcze przed majem 1926 roku pojawił się w Polsce efekt „tych samych twarzy”, który
z pewnością nie budził wśród Polaków entuzjazmu. Powołanie 10 maja drugiego gabinetu
2
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Chjeno-Piasta zdawało się potwierdzać obawy związane z rozpoczęciem kolejnego cyklu
rządów, znanego od 1923 roku, skompromitowanego w oczach narodu. Pesymizm
potęgował z pewnością fakt, że w świetle konstytucji marcowej nie istniał żaden polityczno-
prawny instrument, który umożliwiał zmianę dotychczasowego układu władzy. Te symptomy
niedowładu instytucji państwa można by mnożyć. Na pewno odegrały one istotną rolę w
podjęciu działań przez Marszałka, należy jednak w tym miejscu uwzględnić także zmiany
zachodzące od 1923 roku w wojsku, by ten obraz dopełnić.
Jeszcze w 1923 roku wszystko wskazywało na to, że Piłsudski nie odejdzie z życia
polityczno-wojskowego Polski. Mimo że wydawało się, iż porozumienie z premierem
Sikorskim było bliskie osiągnięcia, wkrótce doszło do zaostrzenia stanowisk. Ostatecznie
Marszałek zrezygnował z członkostwa w Głównej Radzie Wojennej, którą wkrótce
rozwiązano. Od tego czasu Marszałek pozostawał na uboczu wydarzeń politycznych — nie
oznaczało to jednak całkowitego wycofania się z życia politycznego. W swoim domu w
Sulejówku przyjmował wielu oficerów, oddał się też publicystyce i działalności wykładowej.
Warto przy tym zauważyć, że coraz częściej publiczne wypowiedzi Piłsudskiego były bardziej
napastliwe i obraźliwe.
Podczas realizacji reformy Grabskiego, w ramach oszczędności budżetowych, doszło do
redukcji w armii, które dotykały w znacznym stopniu „piłsudczyków”. To zjawisko
charakterystyczne dla wcześniejszych rządów Chjeno-Piasta. Coraz częściej podnosiły się
głosy o rosnącym upolitycznieniu wojska — jeden z głównych punktów sporu dotyczył kwestii
naczelnego dowództwa, które wg konstytucji z 1921 roku miało pozostawać w rękach
cywilnych, co Piłsudski nazywał „horrendalną bzdurą”. Sytuacja zaogniła się na przełomie lat
1925/1926. Niemal równocześnie z dymisją rządu Grabskiego, w Sulejówku odbył się zjazd
oficerów — zwolenników Marszałka, podczas którego padły z ust gen. Gustawa Orlicz-
Dreszera znaczące słowa o wiernych sercach i szablach. W lutym 1926 roku Piłsudski
w wywiadzie bardzo ostro odniósł się do planów reformy wojskowej (tu znowu padły
obelżywe słowa). W wojsku dawało się odczuć napięcie, jak nigdy dotąd. Atmosferę
podgrzewały pogłoski o planowanych zamachach na Marszałka i — nieco później —
o ostrzelaniu jego domu w Sulejówku. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że ministrem
spraw wojskowych był w tym czasie zdeklarowany „piłsudczyk”, gen. Żeligowski. W wyniku
jego polityki zaczęły wyrównywać się w ministerstwie i w najwyższych kręgach dowódczych
proporcje pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami Marszałka. W tych okolicznościach
powołanie gabinetu Witosa wydawało się iskrą, która mogła spowodować wybuch.
Pozostawianie Żeligowskiego na stanowisku ministra spraw wojskowych (co miało stanowić
swoisty „ukłon” wobec Piłsudskiego) okazało się dla kół rządowych posunięciem
3
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
samobójczym. To właśnie Żeligowski wydał rozkaz koncentracji w Rembertowie oddziałów
znanych z sympatii propiłsudczykowskich, by następnie 12 maja przekazać władzę
Marszałkowi.
Po zamachu Piłsudski nie zdecydował się na rządy dyktatorskie. W takiej sytuacji, na mocy
porządku polityczno-prawnego, władza w Rzeczpospolitej po dymisji prezydenta trafiła do
marszałka Sejmu, Macieja Rataja. Misję formowania nowego rządu powierzył on
związanemu z Marszałkiem Kazimierzowi Bartlowi. Pozostawała jeszcze sprawa wyboru
nowego prezydenta. W ostatnim dniu maja odbyło się głosowanie w Zgromadzeniu
Narodowym. Naprzeciw siebie stanęli Piłsudski (lansowany przez lewicę, która w większości
poparła zamach) i kandydat endecji, Adolf Bniński. Głosy centrum (głównie PSL „Piast”)
i części prawicy (Narodowa Partia Robotnicza i chadecja) uległy rozbiciu. Wybory wygrał
z miażdżącą przewagą Józef Piłsudski. Marszałek jednak urzędu nie przyjął. Wyjaśniał, że
w ramach konstytucji marcowej urząd prezydenta posiada zbyt małe kompetencje.
Następnego dnia Zgromadzenie głosowało ponownie i wybrało (drugiego dnia głosowania)
w stosunku 281 do 220 kandydata proponowanego przez Piłsudskiego, Ignacego
Mościckiego — wybitnego chemika. Wkrótce Marszałek (współpracując z premierem
Bartlem) wystąpił z inicjatywą poszerzenia uprawnień prezydenta i zgłosił 16 lipca projekt
nowelizacji konstytucji, zmierzający w stronę powiększenia uprawnień prezydenta między
innymi o prawo do rozwiązywania parlamentu oraz wydawania dekretów z mocą ustawy.
Wytworzyła się wówczas paradoksalna sytuacja — rozwiązania takie zgodne były
z postulatami prawicy niechętnej Piłsudskiemu, natomiast spotkały się z ostrą krytyką ze
strony lewicy, popierającej dotychczas Marszałka. Ostatecznie 2 sierpnia 1926 roku Sejm
przyjął poprawkę, stwarzając tym samym nową sytuację polityczno-prawną. Po tym
głosowaniu okazało się też, że w Polsce brak było czytelnego układu w parlamencie, co
jednak było korzystne dla nowej władzy. Równolegle z wprowadzaniem zmian politycznych
przystąpiono do przekształceń w wojsku. W sierpniu wprowadzono ustawę o utworzeniu
Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych (GISZ), na czele którego stanął Piłsudski. GISZ
formalnie podlegał prezydentowi, w praktyce jednak był w Rzeczpospolitej zupełnie
niezależny. W ten sposób dokonało się marzenie Marszałka o całkowitym oddzieleniu wojska
od polityki.
W październiku, wobec ustąpienia rządu Kazimierza Bartla, powstał nowy rząd, na czele
którego stanął Piłsudski. Marszałek objął również kierownictwo w resorcie obrony.
Częściowo konserwatywny skład nowego rządu wpływał na kierunek, w którym nowe kręgi
władzy zaczęły zmierzać. Inne działania Marszałka i jego współpracowników potwierdzały
ten trend polityczny. Wobec takiego rozwoju wypadków doszło na prawicy do wzmożonych
4
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
działań konsolidujących. Ich ukoronowaniem było utworzenie w grudniu 1926 roku,
z inicjatywy Romana Dmowskiego, Obozu Wielkiej Polski, stanowiącego przede wszystkim
polityczną emanację endecji — mimo że ugrupowanie współpracowało z innymi
stronnictwami politycznymi. W owym czasie wśród partii politycznych panowało (z reguły)
spore zamieszanie. Na tym tle w rządzie nierzadko dochodziło do rozłamów. Sytuacja miała
się jednak wkrótce zmienić w związku z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi. Po
uchwaleniu budżetu wiosną 1927 roku, zaczął się konflikt władzy wykonawczej z istniejącym
parlamentem i prawdopodobnie dlatego w listopadzie tego roku po wygaśnięciu kadencji
prezydent rozwiązał Sejm i Senat. Nowe wybory miały się odbyć w marcu następnego roku.
W takiej sytuacji większość stronnictw rozpoczęła intensywne przygotowania przedwyborcze.
Piłsudczycy powołali do życia Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem z Walerym Sławkiem
na czele — platformę polityczną o szerszym niż partia polityczna zapleczu społecznym.
BBWR zaczął się bardzo dynamicznie rozwijać, na co złożyło się kilka czynników.
Niewątpliwie głównym był autorytet Marszałka, ale nie bez znaczenia była też atrakcyjna, bo
szeroka, propozycja polityczna Bloku. Na przełomie1926–1927 roku nareszcie nastąpiło
ożywienie gospodarcze — był to rezultat działań sanacji. Wskaźniki koniunkturalne
przekroczyły 20%, nastąpił wzrost produkcji. Rozpoczęta w tym samym roku reforma
stabilizacyjna również wpłynęła na uporządkowanie finansowo-przemysłowej kondycji
Rzeczpospolitej. W ślad za koniunkturą polityczną pojawiły się nowe możliwości realizacji
celów polityczno-ekonomicznych, które budziły żywe reakcje społeczne. W latach
1926–1928 nabrała tempa realizacja reformy rolnej oraz znacznie spadło bezrobocie.
Działania pomajowych rządów zyskały szerokie społeczne poparcie.
5
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
2. W cieniu Marszałka. Polska w latach 1928–1935
Marcowe wybory z 1928 roku cieszyły się dużą frekwencją — udział w nich wzięło blisko
80% uprawnionych. Wyniki jednak nie były w pełni satysfakcjonujące dla kół rządowych.
Wprawdzie BBWR osiągnął najwyższy wynik (27,6% głosów), jednak wobec konsolidującej
się opozycji antyrządowej nie posiadał właściwie większych szans na stworzenie stabilnej
koalicji parlamentarnej. Dobitnym dowodem potwierdzającym ten fakt stała się pierwsza
sesja nowego parlamentu. Marszałek Piłsudski, otwierając 27 marca obrady Sejmu, został
obrzucony inwektywami i wygwizdany. Zdecydował się na posunięcie kontrowersyjne —
wezwano na salę policję, która usunęła część posłów-elektów. Mimo to prawo nie zostało
naruszone, bowiem stało się to jeszcze przed złożeniem przez posłów przysięgi. Podobną
porażkę sanacja poniosła w kwestii wyboru marszałka niższej izby. Lansowany przez
Piłsudskiego Bartel przegrał wprawdzie z Ignacym Daszyńskim (znajdującym się już wtedy
w ostrej opozycji do rządu), ale w czerwcu po zamknięciu pierwszej sesji nowego parlamentu
został kolejnym (po Piłsudskim) premierem.
W połowie roku 1928 pomiędzy parlamentem a rządem i Marszałkiem istniał już stan wojny.
W lipcu w wywiadzie prasowym Piłsudski, mówiąc o posłach, używał słów „dalekich od
kurtuazji”, posunął się też do słabo zawoalowanych gróźb. Konflikt pomiędzy rządem
a parlamentem wszedł w nową, bardzo ostrą fazę na przełomie lat 1928–1929, w związku
z tzw. sprawą Gabriela Czechowicza. W styczniu 1929 roku stanął on przed Trybunałem
Stanu za budżetowe malwersacje (Czechowicz był ministrem finansów), ponieważ aż
8 milionów złotych przeznaczył na kampanię wyborczą BBWR. Dowody były niepodważalne
— minister ustąpił. Sprawa ta wywołała furię Piłsudskiego, który ponownie użył bardzo
mocnych słów, między innymi nazywając posłów „zafajdanymi małpami”. Sprawa
Czechowicza miała jeszcze inne reperkusje — w nieprzyjaznej dla rządu atmosferze Bartel
zdecydował się na ustąpienie. Od tej pory jego drogi z Piłsudskim zaczęły się rozchodzić. Na
czele nowego rządu stanął płk Kazimierz Świtalski, a wszyscy członkowie gabinetu byli
związani z wojskowymi kręgami wywodzącymi się spod znaku Marszałka. Gabinet ten rychło
zyskał nazwę „rządu pułkowników”.
Wobec takiego rozwoju sytuacji nastąpiła dalsza konsolidacja opozycji. Jesienią 1929 roku
„Piast”, Narodowa Partia Robotnicza, ugrupowania chadeckie, PPS, SL, PSL „Wyzwolenie”
powołały do życia blok polityczny, który przeszedł do historii pod nazwą Centrolewu.
W październiku opozycja przystąpiła do ofensywy politycznej. Na forum sejmowym
zgłoszono wniosek o wotum nieufności wobec rządu Świtalskiego. Ostatniego dnia
6
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
października zebrała się sesja budżetowa, jednak marszałek Sejmu odmówił jej otwarcia
wobec prowokacyjnego zachowania kół oficerskich. Konflikt wszedł w nową fazę. Prezydent
Mościcki podjął próbę stłumienia tych działań, ogłaszając trzydziestodniową przerwę
w obradach parlamentu. Niewiele to jednak zmieniło i ostatecznie na początku grudnia
wniosek o wotum nieufności wobec rządu przeszedł. Gabinet Świtalskiego podał się do
dymisji, a na jego miejsce powołano kolejny rząd pod kierownictwem Kazimierza Bartla.
Gabinet ten przetrwał niespełna trzy miesiące, bowiem już w marcu 1930 roku zastąpił go
nowy rząd, którego premierem został Walery Sławek. Na przełomie wiosny i lata doszło do
wzrostu napięcia pomiędzy parlamentem a rządem i prezydentem. Coraz częściej Mościcki
uciekał się do metody odraczania posiedzeń Sejmu. Z całą też mocą wróciła nierozwiązana
afera Czechowicza. Wobec tych wydarzeń nastąpiła radykalizacja postaw działaczy
Centrolewu — pojawiły się nawet głosy o chęci obalenia dyktatury Piłsudskiego, żądania
przestrzegania konstytucji i przywrócenia demokracji. Spotkaniem zapowiadającym
bezpośrednią konfrontację stał się Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu, który z inicjatywy
Centrolewu odbył się w czerwcu 1930 roku w Krakowie. Ponowiono tam wcześniejsze
postulaty, natomiast jako metodę nacisku na rząd rozważano ogłoszenie wezwania do
strajku generalnego. W tej sytuacji Piłsudski podjął zdecydowaną kontrakcję. Pod koniec
sierpnia — już jako premier — zażądał od prezydenta rozwiązania parlamentu, co stało się
faktem 29 tego miesiąca. Bezpośrednią konsekwencją tego kroku było ogłoszenie rozpisania
kolejnych wyborów na jesień. Reakcją na posunięcia władzy wykonawczej było zawiązanie
przez opozycję wyborczego bloku o nazwie Związek Obrony Prawa i Wolności Ludu, który
nawiązywał nie tylko nazwą do programu z krakowskiego zjazdu. Piłsudski nie pozwolił na
okrzepnięcie nowej formacji. Tego samego dnia z polecenia ministra spraw wewnętrznych,
gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego rozpoczęły się aresztowania byłych posłów partii
opozycyjnych. Aresztowanych osadzono w twierdzy w Brześciu Litewskim, gdzie panowały
bardzo surowe warunki.
W takich warunkach kampania wyborcza daleka była od normalności. Nierzadko dochodziło
do pobić, nielegalnych zatrzymań, zginęło nawet kilka osób. Dodatkowy wpływ na
przedwyborczą atmosferę miała sytuacja w Galicji (Małopolsce) Wschodniej. Wobec
wzmożonej aktywności terrorystycznej na tym terenie, podejmowanej z ramienia Ukraińskiej
Organizacji Wojskowej, władze centralne zdecydowały się na zastosowanie drakońskich
środków. We wrześniu 1930 roku do Galicji skierowane zostały duże ilości wojska i policji,
które przeprowadziły brutalną i niekiedy krwawą pacyfikację. Przy okazji warto zauważyć, że
ukraińskie protesty kierowane w roku następnym do Ligi Narodów, nadszarpnęły poważnie
pozycję polskiej dyplomacji. Co prawda ostatecznie rezolucja Ligi z roku 1932 nie obarczała
państwa polskiego za pacyfikację, stwierdzono bowiem, że była to reakcja sprowokowana
7
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
przez Ukraińców, jednak po raz kolejny strona polska przekonała się o niebezpieczeństwach
płynących z ratyfikowania traktatu o ochronie mniejszości.
Cała sprawa pacyfikacji została jednak w listopadzie 1930 roku przesłonięta kwestią
wyborów parlamentarnych. Głosowano w ciągu dwóch dni — 16 i 23 listopada. Do urn
wyborczych poszło 3/4 uprawnionych do głosowania. Frekwencja była tylko nieco niższa niż
w wyborach sprzed dwóch lat — co można określić jako swoistą porażkę opozycji. Te
wybory dały bezprecedensowy sukces BBWR-owi. Blok uzyskał 55,6% mandatów w Sejmie,
w Senacie natomiast zebrał 75 na 111 mandatów. Mimo tych wyników, koła sanacyjne nie
były w pełni usatysfakcjonowane. Układ parlamentarny dawał wprawdzie Blokowi możliwość
utworzenia stabilnego i samodzielnego rządu, jednak nie pozwalał na bezproblemową
zmianę konstytucji (bowiem Blok nie posiadał pewnej większości, tj. 2/3 w Zgromadzeniu
Narodowym). Przed pierwszą sesją nowego parlamentu (9 grudnia) Piłsudski podał swój
gabinet do dymisji. Na czele nowego rządu stanął Walery Sławek, co było posunięciem
naturalnym zważywszy na to, iż kierował on największym klubem parlamentarnym.
Nowy parlament wybrał na marszałka Sejmu Kazimierza Świtalskiego, marszałkiem Senatu
został natomiast Władysław Raczkiewicz. Obsadzenie tych urzędów — przede wszystkim
pierwszego — stanowiło ukoronowanie sukcesów sanacji w starciu z wcześniejszą opozycją
parlamentarną.
Objęcie przez Sławka urzędu premiera umacniało stanowisko senatorów, tym bardziej, że
w parlamencie zabrakło przedstawicieli opozycji, których aresztowania odsunęły od życia
politycznego. Kręgi opozycyjne próbowały wzmocnić swoją pozycję, podejmując kolejną
próbę konsolidacji sił. W marcu 1931 roku stronnictwa i partie chłopskie powołały do życia
Stronnictwo Chłopskie. Dwa miesiące później akcja PPS doprowadziła do wzmocnienia
dyscypliny wewnątrz partii. Podkreślano także mocno opozycyjność wobec istniejącego
układu władzy.
Również w maju Walery Sławek zrezygnował z funkcji szefa rządu, decydując się na
podjęcie działań w komisji konstytucyjnej. Prace nad nową ustawą zasadniczą weszły
bowiem w nowe stadium i Piłsudski chciał mieć pewnego i zaufanego człowieka, który by
nimi kierował. Na czele nowego rządu stanął Aleksander Prystor. Sam skład gabinetu nie
uległ głębokim zmianom — na dotychczasowych stanowiskach (poza dwoma wyjątkami)
pozostali wszyscy ministrowie z rządu Sławka. Nie uległa też istotnym zmianom polityka
nowego rządu.
8
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Głównym zadaniem obu ekip było podjęcie działań na rzecz zmniejszenia negatywnych
skutków kryzysu światowego, jaki od jesieni 1929 roku przetaczał się przez świat. O tym, jak
trudne było to dzieło oraz o tym, w jakim stanie znajdowała się młoda przecież gospodarka
polska może świadczyć fakt, że Rzeczpospolita zaczęła wychodzić z kryzysu dopiero na
początku roku 1935, podczas gdy bardziej stabilne kraje zachodnie miały już za sobą
najcięższe chwile w roku 1933. Skutki Wielkiego Kryzysu w Polsce były porażające.
Zrujnowane spadającymi cenami żywności (nawet o 70%) rolnictwo znalazło się w tak
głębokiej zapaści, że w niektórych częściach kraju pojawiło się widmo głodu. Drastycznie
wzrosła także liczba bezrobotnych na wsi. Wiele gospodarstw zbankrutowało.
Podobnie wyglądała sytuacja w produkcji, która poniosła straty procentowo porównywalne do
rolnictwa. Oba te sektory stanowiły wówczas w Polsce ciąg naczyń połączonych —
ubożejącej wsi nie stać było na zakupy towarów produkowanych przez miasto. Takie
zjawisko powodowało z kolei redukcję produkcji (o blisko 70% w stosunku do czasów sprzed
kryzysu) i dramatyczny wzrost bezrobocia na wsi.
Panująca sytuacja odbijała się fatalnie na kondycji polskich finansów. Kolejne rządy, stojąc
przed takimi wyzwaniami, decydowały się na politykę deflacyjną (zmniejszenie ilości
pieniądza w obiegu), co z jednej strony stabilizowało sytuację finansową, z drugiej jednak
bardzo utrudniało (a właściwie uniemożliwiało) podejmowanie poważniejszych kroków na
rzecz napędzenia koniunktury.
Innym niekorzystnym zjawiskiem w polskiej ekonomii czasów kryzysu było pojawienie się
silnych tendencji kartelizacji w przemyśle i monopolizacji poszczególnych branż. Wobec
działań tworzących się silnych grup kapitałowo-przemysłowych rynek był właściwie bezsilny
— dyktowały one bowiem nierzadko wielkość podaży oraz ceny, stwarzając sztuczne bariery
dla prób powrotu do normalności.
Rząd polski podjął zdecydowane działania w kwestiach ekonomicznych na przełomie lat
1932–1933. Dzięki reformom tego okresu udało się ograniczyć negatywne oddziaływanie
zjawisk monopolistycznych oraz usprawnić sektor robót publicznych, dając w ten sposób
źródło utrzymania przynajmniej części bezrobotnych. Ruszyła również pomoc dla wsi,
realizowana głównie w postaci umarzania długów gospodarstw rolnych. Mimo iż efekty tych
działań były widoczne, rozmiary kryzysu przerosły jednak w latach 1933–1934 możliwości
rządu i polskiej gospodarki. Dopiero na początku roku 1935 pojawiły się oznaki wychodzenia
z zapaści.
9
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Rzeczywistość polityczną roku 1931 zdominowały wydarzenia związane z osadzonymi
w Brześciu Litewskim politykami opozycji. Na jesieni (październik), a więc rok po ich
zatrzymaniu, odbył się proces. Łącznie na ławie oskarżonych zasiadło jedenaście osób
z PSL i PPS. Proces ciągnął się do początków roku 1932 i zakończył wyrokami od półtora do
trzech lat więzienia. Głównym zarzutem było oskarżenie o próbę przejęcia władzy przemocą,
czyli w praktyce o zamach stanu. Wprawdzie groźba strajku powszechnego stwarzała spore
zagrożenie dla stabilności państwa, jednak interpretacja prawna działań podejmowanych w
latach 1929–1930 została przez opozycję znacznie przejaskrawiona. Nie może zatem dziwić,
że wyniki procesu, jak i sam jego przebieg spotkały się ostrą krytyką tak w kraju, jak
zagranicą. Rok i kilka miesięcy po pierwszej rozprawie Sąd Najwyższy (po dwóch
wcześniejszych apelacjach) ostatecznie zatwierdził wyrok sądu pierwszej instancji,
podkreślając przy tym jego zasadność. Osądzonym zaproponowano alternatywę: odbycie
wyroku lub emigracja. Tę pierwszą opcję wybrało pięciu ze skazanych, pozostali zaś
zdecydowali się na opuszczenie kraju. W taki sposób ruch ludowy w kraju poniósł ogromną
stratę — wśród przymusowych emigrantów znalazł się między innymi Wincenty Witos.
Zaostrzająca się w kraju sytuacja polityczna i gospodarcza powodowała wzrost napięcia
społecznego. Przez Rzeczpospolitą przetaczały się fale strajków i masowych protestów.
Uaktywniły się wreszcie (wydawało się wcześniej spacyfikowane) radykalne ruchy
ukraińskie. W Galicji Wschodniej znów dochodziło do aktów terroru i zamachów. Działalność
tych kół, z Ukraińską Wojskową Organizacją (UWO) na czele, nie ograniczała się zresztą do
samej Galicji. Najgłośniejszym zamachem z tego czasu było zabójstwo wiceprezesa BBWR,
Tadeusza Hołówki (notabene propagatora polsko-ukraińskiego zbliżenia). W latach
1931–1932 wzrosła też aktywność komunistów — rodzimych z Komunistycznej Partii Polski
oraz tych z agentur moskiewskich. Działalność ta nieco ucichła po podpisaniu polsko-
sowieckiego układu o nieagresji, ale wciąż tliło się zagrożenie dla stabilności państwa.
Rok 1933, poza istotnymi wydarzeniami w polityce zagranicznej Rzeczpospolitej, zaznaczył
się też poważną dyskusją na temat prezydentury w Polsce. W tym bowiem roku wygasała
siedmioletnia kadencja prezydenta Mościckiego i otwierała się kwestia kolejnych wyborów.
Opozycja lansowała kandydaturę Ignacego Jana Paderewskiego, która ostatecznie nie
została zgłoszona. W obozie rządowym również nie obyło się bez dylematów. Piłsudski
uważał, że kolejnym prezydentem powinien zostać Walery Sławek. Jednak wobec
stanowiska części obozu uległ argumentacji zakładającej, że Mościcki powinien rozpocząć
następną kadencję, a Sławek miał zostać prezydentem po uchwaleniu nowej konstytucji, co
— jak się spodziewano — miało wkrótce nastąpić. Wobec takiego rozwoju sytuacji w maju
1933 roku Zgromadzenie Narodowe wybrało Ignacego Mościckiego na następną kadencję.
10
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Podczas głosowania nie miał on zresztą kontrkandydata. Sanacja nie wystawiła Sławka,
natomiast opozycja parlamentarna całkowicie zbojkotowała wybory prezydenckie. Zgodnie
ze zwyczajem politycznym gabinet Prystora podał się do dymisji, a prezydent powierzył misję
tworzenia nowego rządu Januszowi Jędrzejowiczowi (10 maja). Oczywiście nie oznaczało to
jakiejkolwiek zmiany w politycznym kursie rządu.
Podobną uwagę można zresztą odnieść do następnego gabinetu, którego premierem był
profesor Leon Kozłowski (maj 1934 r.). Sam skład obu gabinetów nie różnił się istotnie od
rządów poprzednich. Jędrzejewicz, obejmując urząd, wymienił jednego ministra, natomiast
Kozłowski — dwóch. Dopiero później — co trzeba podkreślić — dokonała się kolejna
zmiana. Marian Zyndram-Kościałkowski przejął tekę ministra spraw wewnętrznych po
zabójstwie dotychczasowego ministra, Bronisława Pierackiego. Ten ostatni zginął w
zamachu przygotowanym przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Jednym ze
współorganizatorów i uczestników tego zdarzenia był Stepan Bandera, kierujący w kraju
OUN i UWO — po procesie skazany na karę więzienia.
Opozycja osłabiona aresztowaniami (rok 1930) nie zdołała wrócić do poprzedniej kondycji.
Najgłębsze podziały zachodziły wśród narodowej demokracji. Co prawda szeregi Obozu
Wielkiej Polski zwiększały się wraz z radykalizacją nastrojów społecznych, wywoływanych
kryzysem ekonomicznym, ale możliwości oddziaływania politycznego zostały skutecznie
ograniczone. W takiej sytuacji ruch narodowy zaczął się szybko radykalizować, akcentując
coraz silniej postawy skrajne: szowinizm, rasizm i przede wszystkim antysemityzm. Ponadto
na początku doszło do rozłamu w Związku Młodych Narodowców. Wyłamał się wówczas z
niego Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), który kilka miesięcy później podzielił się na ONR-
ABC i ONR-Falangę. Te organizacje, w szczególności Falanga, głosiły programy skrajne —
widoczna też była w nich silna fascynacja faszyzmem i nazizmem.
W pierwszej połowie lat trzydziestych w pozostałych ugrupowaniach opozycyjnych pojawiły
się podobne tendencje. Z jednej strony organizacje przeżywały wyraźne osłabienie i były
spychane na margines życia politycznego, z drugiej zaś radykalizowały się, odchodząc od
programów centrowych. Ten pierwszy los spotkał między innymi chadecję, podczas gdy
w lewo przesunęły się tendencje w ruchu ludowym i socjalistycznym.
Ostatni rok życia Marszałka Piłsudskiego to między innymi wytężone prace nad nową ustawą
zasadniczą. Prace komisji konstytucyjnej, którą — jak wspomniano wcześniej — kierował
Walery Sławek, weszły w fazę ostateczną, począwszy od stycznia 1934 roku. Wówczas to,
mimo bojkotu opozycji w parlamencie, uchwalono przyjęcie projektu (tez) nowej konstytucji.
11
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Przy okazji warto zauważyć, że właśnie bojkot głosowania w tej sprawie okazał się
politycznym błędem opozycji, która nie dostrzegła powagi sytuacji. Po roku dalszych prac,
24 marca, kompleksowy już projekt — wraz z poprawkami — poddano pod głosowanie.
Został on przyjęty większością 260 głosów (większość wymagana wynosiła 11 do 20).
Następnego dnia miała miejsce uroczysta msza, w której udział wzięli parlamentarzyści
i bezpośrednio po nabożeństwie odbył się wiec na Starym Mieście, który zgromadził
ogromne rzesze ludności. Miesiąc później — 23 kwietnia 1935 roku, nastąpiło uroczyste
podpisanie nowej konstytucji przez prezydenta Mościckiego.
Nowa ustawa zasadnicza znacznie zmieniała ustrój Polski i jej system polityczny. Przede
wszystkim punkt ciężkości władzy został przesunięty w kierunku filaru wykonawczego, czyli
prezydenta i rządu. W nowej rzeczywistości politycznej prezydent odpowiedzialny był przed
„Bogiem i historią”, co w praktyce oznaczało w istniejącym układzie politycznym jego
nieusuwalność. Mandat dzierżony przez głowę państwa został w konstytucji kwietniowej
dodatkowo wzmocniony poprzez zmianę trybu wybierania prezydenta. Od tej pory bowiem
urząd ten był obsadzany w drodze wyborów powszechnych, a nie jak do tej pory
w głosowaniu Zgromadzenia Narodowego. Prezydent miał być wybierany na kadencję
siedmioletnią, a po jej wygaśnięciu miał prawo wskazania jednego z kandydatów. Ponadto,
gdy nie mógł on sprawować urzędu, miał prawo wyznaczenia swojego następcy. Ta
prerogatywa miała okazać się szczególnie ważna w tragicznym dla Polski wrześniu
1939 roku. Prezydent, oprócz bycia rzeczywistym kierownikiem wszystkich najwyższych
urzędów w kraju, był też zwierzchnikiem politycznym sił zbrojnych w czasie pokoju. On też
mianował Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych w czasie pokoju i Wodza Naczelnego
w czasie wojny. Miał też wreszcie prawo do nominowania 1/3 składu Senatu. Rola Senatu
została podniesiona — w przypadku konieczności zastępstwa prezydenta to właśnie
marszałek izby wyższej, a nie jak do tej pory Sejmu, przejmował tymczasowo jego
uprawnienia. W odniesieniu do obu izb parlamentu prezydentowi przysługiwało prawo ich
rozwiązywania.
Tego samego dnia, gdy prezydent podpisywał nową konstytucję, konsylium lekarskie
stwierdziło u Marszałka Piłsudskiego raka wątroby i żołądka. W ciągu kilku następnych dni
nastąpiło gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia. 11 maja doszło do rozległego wylewu
i krwotoku wewnętrznego. Następnego dnia — 12 maja 1935 roku — o godzinie 8.45
Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski zmarł. Jego zwłoki przewieziono do Krakowa na
otwartej platformie pociągiem i złożono na Wawelu. Serce Piłsudskiego, na kategoryczne
żądanie Marszałka, spoczęło w jego rodzinnym Wilnie. Na trasie przejazdu żałobnego
pociągu gromadziły się setki tysięcy ludzi, którzy w ten sposób żegnali człowieka
12
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
kontrowersyjnego, lecz niewątpliwie wielkiego. W kraju wyczuwało się atmosferę zagubienia
i lęku. Nie można odmówić słuszności słowom prezydenta Mościckiego, który podczas
pogrzebu tak kończył bilans życia Marszałka: „Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek
świata”.
13
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
3. Polska po śmierci Piłsudskiego
Piłsudski, umierając, nie zostawił właściwie żadnego „testamentu politycznego” ani
dokładniejszych wskazówek. Wprawdzie istniały wcześniejsze ustalenia, dotyczące choćby
prezydentury, ale wobec ich nieformalnego charakteru stały się właśnie kością niezgody w
obozie władzy. Najmniej kontrowersji wzbudzała kwestia organizacji władz wojskowych. Tu
bez większych wahań przeszła kandydatura Edwarda Rydza-Śmigłego, który objął funkcję
GISZ. Wysunięto, co prawda, kontrkandydata w postaci gen. Kazimierza Sosnkowskiego,
jednak głównym argumentem przeciwko niemu było to, iż od maja 1926 roku znajdował się
„w niełasce u Marszałka”. Takie postawienie sprawy było przesądziło o wyborze.
Problem obsady fotela prezydenckiego był zdecydowanie trudniejszy. Przypomnijmy, że
jeszcze w 1933 roku Piłsudski zamierzał powołać na ten urząd Sławka, a odejście od tego
zamiaru miało jedynie charakter przejściowy — do czasu uchwalenia nowej konstytucji.
W chwili śmierci Marszałka ten dokument już funkcjonował. Początkowo zdawało się, że
wola Piłsudskiego zostanie uszanowana, jednak w sierpniu warszawskie radio i zaraz potem
krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” ogłosiły wywiad z Mościckim, w którym nie
potwierdził on rezygnacji z pełnionej funkcji przed upływem pełnej kadencji — a więc przed
rokiem 1940! Wówczas zaczęła się umacniać postawa Mościckiego, zakładająca, że
prezydentura w rękach Sławka opierałaby się na poparciu bardzo wąskiej grupy
i prowadziłaby najpewniej do ostrego konfliktu z parlamentem. Nawet wśród samych
piłsudczyków, wielu niechętnie patrzyło na koncepcje głoszone przez Sławka. Utwardzające
się stanowisko prezydenta wzmacniane było przez rosnący zastęp jego zwolenników, wśród
których bardzo istotną rolę odgrywał Eugeniusz Kwiatkowski, związany od lat z Mościckim
(jeszcze z czasów akademickich) i w latach 1926–1930 niegasnąca gwiazda w ministerstwie
przemysłu i handlu. Po 1930 roku Kwiatkowski był w niełasce Piłsudskiego, co zarówno on,
jak i prezydent przypisywali (nie do końca słusznie) podszeptom najbliższych
współpracowników Marszałka (w tym Sławka). Sam Sławek w obliczu nadchodzących
wyborów parlamentarnych, przewidzianych na wrzesień, zachowywał się bardzo
powściągliwie, jednak grupa piłsudczyków z Prystorem, Jędrzejewiczem i Beckiem na czele
usiłowała podjąć zdecydowaną ofensywę. Sławek jednak stanowczo odrzucał możliwość
takich działań, twierdząc, że prowadziłyby one bezpośrednio do destabilizacji państwa.
W takiej sytuacji doszło do wyborów (8 i 15 września), których wyniki okazały się dotkliwą
porażką sanacji. Przede wszystkim uderzająco niska była frekwencja wyborcza.
W głosowaniu udział wzięło zaledwie 45,9% (wg innych danych 46,5%) uprawnionych.
14
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
W samej Warszawie frekwencja nie osiągnęła 30%. Mimo tej niskiej reprezentatywności
nowego parlamentu jego skład zaznaczył się ogromną przewagą posłów i senatorów BBWR.
Znalazło to swoje odbicie w obsadzeniu najwyższych funkcji w parlamencie. Na początku
października na pierwszej sesji na marszałka Sejmu wybrano Stanisława Cara, a na Senatu
— Prystora.
Bezpośrednio po wyborach Sławek kategorycznie zażądał do Mościckiego wykonania woli
zmarłego Marszałka, prezydent jednak odmówił. Wobec tego Sławkowi nie pozostawało nic
innego, jak złożyć na ręce prezydenta swoją dymisję z funkcji szefa rządu, co nastąpiło
12 października. Mościcki dymisji nie przyjął, zażądał natomiast od Sławka włączenia do
rządu Kwiatkowskiego, co spotkało się z ostrym oporem premiera, który zarzucił
prezydentowi działania niekonstytucyjne. Po krótkim przesileniu rządowym prezydent przyjął
dymisję Sławka i na nowego szefa rządu powołał Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego.
W skład gabinetu z teką ministra skarbu i wicepremiera wszedł Eugeniusz Kwiatkowski. Ten
rząd, w odróżnieniu od poprzednich, charakteryzował się umiejscowieniem na pozycjach
centrowych — wielu jego członków było silnie powiązanych z kręgami lewicy, przez co
powołanie tego gabinetu postrzegano jako próbę „pogodzenia się władzy ze
społeczeństwem”. O tym, że działania tego typu nie mogły być skuteczne rząd i prezydent
przekonali się dość szybko. Przez cały rok 1935 trwały zamieszki oraz wybuchały strajki
(zwane „pełzającymi”), natomiast wiosna i lato roku następnego przyniosły zdecydowane
wystąpienia społeczne, w których w starciach z policją padło kilkadziesiąt osób.
Radykalizacja postaw spowodowana kryzysem ekonomicznym (choć jak wspomniano
wcześniej, w 1935 roku pojawiły się pierwsze jaskółki wychodzenia z zapaści) miała nie tylko
charakter socjalny. Znacznej intensyfikacji uległy też nastroje w organizacjach endeckich —
przede wszystkim w ONR.
Powołanie gabinetu Zyndrama-Kościałkowskiego stało się bezpośrednią przyczyną
pojawienia się zjawiska głębokiej dekompozycji w obozie sanacyjnym. Z jednej strony
występowała grupa skupiona wokół prezydenta, zwana „Zamkiem”, gdzie ogromną rolę
odgrywał Kwiatkowski. Po stronie drugiej uplasował się obóz Głównego Inspektora Sił
Zbrojnych (Rydz-Śmigły), w którym znaczącą rolę odgrywał Wojciech Stpiczyński — poseł
i szara eminencja polityczna w tej frakcji. Obóz GISZ-u poczuł się urażony i poważnie
zaniepokojony mianowaniem bez porozumienia z nim rządu Kościałkowskiego i potraktował
tę akcję jako krok do eliminacji własnych wpływów w polityce. Trzecią stronę w konflikcie
reprezentował Józef Beck, od 1932 roku niekwestionowany kierownik polskiej polityki
zagranicznej. Postawa, jaką w tym czasie zachowywał Beck, była nad wyraz ciekawa.
Wszedł on wcześniej w konflikt z prezydentem, ponieważ opowiedział się po stronie Sławka
15
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
w sporze dotyczącym prezydentury. Wobec niezwykle silnej pozycji w ministerstwie spraw
zagranicznych, naturalne wydawało się pozostawienie właśnie jemu tego resortu w gabinecie
Kościałkowskiego. Beck jednak zgłosił dymisję, która poważnie przestraszyła nowego
premiera i prezydenta. Nie została ona przyjęta. Ponadto Beck nie zaakceptował stanowiska
Sławka i jego wycofania się ze starań o wykonanie woli Marszałka. Ostatecznie minister
spraw zagranicznych zdecydował się pozostać w resorcie spraw zagranicznych, zajmował
jednak pozycję niejako autonomiczną. Paradoksalnie, powód dekompozycji sanacji —
gabinet Zyndrama-Kościałkowskiego, stał się powodem porozumienia w tym obozie. Jeszcze
w grudniu 1935 roku zawarte zostało pomiędzy „Zamkiem” a GISZ-em porozumienie
zakładające konieczność dymisji tego rządu. Do ofensywy przystąpiono wiosną roku
następnego, co ostatecznie doprowadziło do utworzenia w maju 1936 roku nowego rządu
z Felicjanem Sławojem-Składkowskim na czele. Beck zachował w tym gabinecie tekę
ministra spraw zagranicznych, Kwiatkowski — mimo swojego niezadowolenia (liczył na
stanowisko premiera) pozostał wicepremierem i szefem skarbu. Rząd Składkowskiego miał
mieć charakter tymczasowy, okazał się jednak niezwykle trwały — bowiem stał się ostatnim
rządem II Rzeczpospolitej.
Ostatnim krokiem do zgody w obozie sanacyjnym było mianowanie przez prezydenta
Edwarda Rydza-Śmigłego II Marszałkiem Polski, co nastąpiło uroczyście 11 listopada
1936 roku. Oprócz buławy Rydz otrzymał również specjalnym okólnikiem prezydenckim
miejsce drugiej, po prezydencie, osoby w państwie. W ten sposób udało się zintegrować
system władzy.
Polaryzacja światka politycznego postępowała jednak dalej. W Szwajcarii, w Morges,
w lutym 1936 roku środowiska emigracyjnej opozycji z Witosem, Korfantym, Paderewskim
i Sikorskim na czele, powołały do życia ośrodek lansujący hasła powrotu do demokracji
w Polsce oraz powrotu do polityki silnego sojuszu z Francją.
Na aktywizację sił narodowych i lewicy obóz rządzący odpowiedział utworzeniem w lutym
1937 roku Obozu Zjednoczenia Narodowego OZN (zwanego potocznie Ozonem). Hasła
głoszone w Ozonie zawierały wiele elementów populizmu, silnie też zaznaczały się akcenty
nacjonalistyczne (mimo deklarowanej woli szerzenia pokojowego współżycia różnych
narodowości).
Utworzenie Ozonu i działalność Frontu Morges doprowadziły do konsolidacji części chadecji
i sił narodowych, które w październiku 1937 roku utworzyły Stronnictwo Pracy.
W środowiskach radykalnej lewicy zapanowało w tym czasie poważne zamieszanie. Oto
16
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
bowiem od 1937 roku w Komunistycznej Partii Polski doszło do wielu aresztowań
dokonywanych przez funkcjonariuszy NKWD, a w roku następnym, decyzją Kominternu,
partia została rozwiązana. W ciągu następnych dwóch lat KPP uległa właściwie likwidacji.
Jak już wielokrotnie wspominano, na początku drugiej połowy lat 30. Polska zaczęła powoli
wydobywać się z kryzysu ekonomicznego. W roku 1936 z inicjatywy ministra Kwiatkowskiego
doszło do opracowania rządowego planu inwestycyjnego, którego jednym z głównych
założeń było wpompowanie w polską gospodarkę ponad 1,5 miliarda złotych w ciągu
najbliższych czterech lat. Na początku następnego roku z inicjatywy rządu przystąpiono do
realizacji pierwszego etapu inwestycji, który dotyczył utworzenia Centralnego Okręgu
Przemysłowego (COP) w widłach Wisły i Sanu. Inwestycje postępowały bardzo szybko,
z czym związana była między innymi pożyczka francuska, wynegocjowana przez stronę
polską w tym samym roku. Plan, przyjęty w 1936 roku na cztery lata, zrealizowano znacznie
wcześniej — bowiem już na przełomie lat 1938–1939. W takiej sytuacji rząd przedstawił
projekt kolejnego, tym razem piętnastoletniego, planu gospodarczego. Został on podzielony
na kolejne trzylatki, a jego głównym założeniem była konieczność doprowadzenia do zatarcia
różnic pomiędzy nierównomiernie rozwiniętym regionami Rzeczpospolitej (Polska „A”
i Polska „B”).
Sytuacja w rolnictwie wyglądała gorzej, bowiem znacznie wolniej wychodziło ono z kryzysu.
Na słabe tempo rozwoju wsi polskiej nałożyły się trudności wynikające z ogólnoświatowej
recesji w rolnictwie, która pojawiła się na początku 1938 roku. Taka sytuacja powodowała, że
rolnicy polscy, dysponując niskimi kapitałami, nie byli w stanie sprostać rygorom reformy
rolnej, przez co uległa ona znacznemu spowolnieniu.
Mimo tych i innych trudności, końcówka lat trzydziestych zapowiadała utrwalenie
pozytywnych trendów w polskiej gospodarce i kontynuację procesu wyrównywania przepaści
rozwojowej w stosunku do państw Europy Zachodniej. Niestety wybuch wojny miał na
zawsze zniweczyć stającą przez Rzeczpospolitą szansę.
17
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
4. Od Locarno do Monachium.
Polska polityka zagraniczna w latach 1926–1938
Międzynarodowa sytuacja Polski, jaka wyłoniła się po październiku 1925 roku, była jedną
z przyczyn upadku rządu Grabskiego i spadku zaufania do istniejącego układu władzy.
Można zatem wyciągnąć wniosek, iż Locarno było pośrednio jednym z powodów zamachu
majowego. Po przejęciu władzy przez Marszałka Piłsudskiego nie ulegało wątpliwości, że
istniała pilna konieczność kompleksowej przebudowy założeń polskiej polityki zagranicznej.
Fakt, że to Marszałek stawał się rzeczywistym kierownikiem polityki państwa, dawał
pewność, że międzynarodowa aktywność Rzeczpospolitej zmierzać będzie w stronę
uniezależnienia się od wpływów francuskich. Jeszcze na początku lat dwudziestych
ówczesny Naczelnik Państwa wyrażał głęboką nieufność wobec Francji, dostrzegając, że
w polityce zagranicznej powodowała się ona przede wszystkim własnym interesem
narodowym, sojusz z Polską traktując w kategoriach koniunkturalnych. Locarno było
dobitnym potwierdzeniem tych obaw.
Sam zamach majowy nie wywołał zagranicą większych reperkusji, można nawet przyjąć, że
w większości stolic europejskich przyjęto go z pewnym zadowoleniem. Liczono na to, iż
polityka państwa polskiego stanie się stabilniejsza i przez to bardziej czytelna. Piłsudski za
swoją zasługę mógł uznać podniesienie międzynarodowej pozycji Polski, które zostało
osiągnięte poprzez przyznanie Rzeczpospolitej (jako jednemu z dwóch państw — obok
Hiszpanii) statusu „półstałego” członka Rady Ligi Narodów. Oznaczało to, że Polska mogła
ubiegać się o reelekcję do tego „elitarnego klubu” bezpośrednio po wygaśnięciu trzyletniej
kadencji, bez obowiązku trzyletniej pauzy. W wyniku tego Rzeczpospolita przez kilka
najbliższych kadencji pozostawała wśród członków Rady. Oczywiście nie wolno zapominać,
że strona polska domagała się członkostwa stałego, które zostało przyznane nowo przyjętym
Niemcom, jednak w istniejącej wówczas rzeczywistości politycznej były to ambicje nie do
zrealizowania. Nie należy osądzać polskich aspiracji w kategoriach „chciejstwa”.
W żywotnym interesie państwa polskiego było uczestnictwo w Radzie, w której decyzje
zapadały jednomyślnie. Bez polskiej obecności w tej instytucji mogło tam dojść do przyjęcia
rezolucji niekorzystnej dla państwa polskiego. Stąd ocenić trzeba osiągnięcie przez Polskę
statusu członka „półstałego” jako sukces.
Korzystną sytuację międzynarodową Polski z roku 1926 zaciemniały przedłużająca się wojna
celna z Niemcami oraz wiosenne zbliżenie niemiecko-sowieckie, które zaowocowało
18
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
podpisaniem układu o neutralności i przyjaźni. Przełożyło się to na zaostrzenie się kursu
antypolskiego w polityce sowieckiej i niemieckiej. Związek Sowiecki był jednym z nielicznych
krajów, w których zamach majowy wywołał nagonkę antypolską. Ociepleniu też uległy
stosunki sowiecko-litewskie, którym towarzyszyła wybitnie antypolska retoryka i atmosfera.
Wprawdzie późną wiosną podjęto wstępne negocjacje obliczone na poprawienie relacji
polsko-radzieckich, jednak zabójstwo sowieckiego posła w Warszawie (którego zresztą
dokonał rosyjski emigrant) w czerwcu 1926 roku spowodowało zerwanie rozmów.
Również stanowisko władz litewskich (będących pod wpływem ZSRS) doprowadziło do
ostrego starcia dyplomatycznego pomiędzy Kownem a Warszawą. W 1927 roku na Litwie
doszło do szykanowania mieszkających tam Polaków, wydarzenia te spowodowały, że rząd
polski przeszedł do ofensywy dyplomatycznej. Po zapewnieniu sobie przychylności Ligi
Narodów, Warszawa wywarła silną presję na rząd litewski. W grudniu 1927 roku Piłsudski
w rozmowie z prezydentem Augustinasem Voldemarasem zażądał określenia: czy Litwa
chce z Polską pokoju, czy wojny? Stronie litewskiej nie pozostawało nic innego niż
zapewnienie o woli pokoju, co dyplomacja polska zręcznie wykorzystała na forum Ligi.
Organizacja ta w rezolucji nakazała obu stronom konfliktu nawiązanie „normalnych
stosunków”, jednak jeszcze długo (pomimo pozorów) dalekie były one od normalności.
Również Niemcy, upojone sukcesem polityki Gustawa Stresemanna, prowadziły
prowokacyjną politykę wobec państwa polskiego. Na początku 1927 roku niemiecki minister
spraw zagranicznych, powołując się na art. 19 Paktu Ligi oraz na locarneńskie
postanowienia, podkreślił „niemiecki charakter Pomorza” i zapowiedział dążenie do rewizji
traktatu wersalskiego. Co więcej, tzw. „plan Younga” — przyjęty w 1928 roku amerykański
projekt rozłożenia niemieckich reparacji na raty, przyniósł w Polsce wzrost zaniepokojenia.
Oznaczało to bowiem dla Niemiec szansę na przyśpieszenie rozwoju gospodarczego
i możliwość kierowania większych funduszy na zbrojenia, które — choć zakazane — były
w Rzeszy realizowane na dużą skalę, co w Europie było tajemnicą poliszynela. Do pewnego
stopnia sytuację tę łagodziła francuska pożyczka stabilizacyjna wynegocjowana przez Polskę
rok wcześniej, jednak była to mała pociecha. Tym bardziej, że właśnie w 1928 roku pojawiły
się pierwsze sygnały o planowanej zmianie francuskiej doktryny obronnej. W tym właśnie
czasie francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło uchwałę budżetową, zakładającą
w ciągu kilku następnych lat budowę pasa potężnych umocnień na granicy z Niemcami, tzw.
„linii Maginota”.
Rok 1930 przyniósł potwierdzenie obaw co do wartości sojuszu z Francją. III Republika
ogłosiła wówczas swoją nową doktrynę obronną, w myśl której siły francuskie miały być
19
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
w Europie używane wyłącznie do obrony. To dobitnie unaoczniało fakt, że budowanie
polskiej koncepcji bezpieczeństwa w oparciu o Francję pozbawione było racji bytu.
W takiej sytuacji przystąpiono w Warszawie do budowania zrębów nowej polityki
bezpieczeństwa Polski, co rzutowało na całą politykę zagraniczną. Zakładała ona ułożenie
poprawnych stosunków z oboma potężnymi sąsiadami Rzeczpospolitej — Niemcami
i Związkiem Sowieckim. Taka polityka możliwa była do zrealizowania w atmosferze końca lat
dwudziestych, gdy w całej polityce międzynarodowej zarysowało się głębokie odprężenie
(nie na długo — jak się miało okazać). W 1928 roku doszło do realizacji wspólnej koncepcji
francusko-amerykańskiej, obliczonej na zmniejszenie ryzyka wybuchu konfliktu zbrojnego.
Rok wcześniej Francja wystąpiła do rządu USA z propozycją zawarcia bilateralnego
porozumienia potępiającego użycie środków militarnych lub groźby ich zastosowania.
Amerykanie do tej inicjatywy odnieśli się z entuzjazmem, zaznaczając jednak, że podobna
inicjatywa spotka się z ich akceptacją, o ile pakt będzie miał charakter powszechny i obejmie
jak największą liczbę państw. Ostatecznie w sierpniu 1928 roku doszło do podpisania paktu,
którego sygnatariuszami stały się wszystkie państwa ligowe oraz Stany Zjednoczone.
Związek Sowiecki początkowo odniósł się do powyższej idei niechętnie, pozostając przy
tradycyjnym dla siebie stanowisku, które zakładało, że wszystkie inicjatywy państw
zachodnich posiadają wybitnie burżuazyjny charakter i w ten czy inny sposób wymierzone są
przeciwko Krajowi Rad. W ciągu 1928 roku sytuacja się zmieniała — ZSRS powoli wkraczał
na drogę wychodzenia z izolacji (biorąc na przykład udział w pracach Komisji
Przygotowawczej do Konferencji Rozbrojeniowej). We wrześniu wreszcie decydenci
sowieccy zdecydowali się na podpisanie Paktu Brianda–Kellogga. W tym miejscu warto
pokusić się o pobieżną ocenę tego nowego „systemu bezpieczeństwa”. Z uwagi na jego
radykalizm i szeroki zasięg (Pakt Ligi nie wykluczał wojny, jako narzędzia polityki), Pakt
Brianda–Kellogga był bez wątpienia sukcesem. Jednak jego deklaratywny charakter, jak też
całkowity brak sankcji wobec państwa odwołującego się do wojny, przesądzało o tym, że
nowa umowa nie pociągała za sobą żadnych następstw. Otwarcie powiedział o tym jeden
z ojców nowego porozumienia, Frank Kellogg — pakt miał trwać tak długo, póki go nie
złamie jedno z państw.
Pod koniec roku ZSRS wystąpił z inicjatywą skierowaną do Polski. Pakt Brianda–Kellogga
miał wejść w życie po ratyfikacji przez wszystkie państwa sygnujące. Komisarz spraw
zagranicznych, Maksym Litwinow, zaproponował w grudniu 1928 roku, aby Rzeczpospolita
i Związek Sowiecki podpisały osobny protokół, który po ratyfikacji zacząłby automatycznie je
obowiązywać. Dyplomacja polska odpowiedziała na tę inicjatywę z entuzjazmem,
rozszerzając sowiecką propozycję na inne państwa sąsiadujące z ZSRS — Estonię, Łotwę
20
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
i Rumunię. Fiaskiem zakończyły się próby pozyskania Litwy. Protokół Litwinowa podpisany
został w lutym 1929 roku.
Jesienią tego samego roku, udało się także sfinalizować polsko-niemiecką umowę
o wyrzeczeniu się wzajemnych roszczeń finansowych (dotyczyło to przede wszystkim
odszkodowań za nieruchomości poniemieckie na ziemiach przyznanych Polsce przez traktat
wersalski). Innym sygnałem, świadczącym o poprawie stosunków polsko-niemieckich, było
podniesienie statusu poselstwa niemieckiego w Warszawie do rangi ambasady. Pół roku
później, w marcu 1930 roku Polska i Niemcy zawarły umowę handlową, która ostatecznie
kończyła wojnę celną. Nie żył już wówczas mentor niemieckiej polityki zagranicznej i gwarant
stabilności politycznej w Rzeszy, Gustaw Stresemann. W parlamencie niemieckim panowało
spore zamieszanie, a kolejni kanclerze rządzili w oparciu o dekrety prezydenta Hindenburga
(sytuacja ta miała się zmienić dopiero po objęciu urzędu kanclerza przez Adolfa Hitlera).
Dodatkowo pozycję Niemiec osłabiał kryzys gospodarczy. Z kolei stanowisko sowieckie
w sprawie ułożenia stosunków z Polską zmieniało się w miarę eskalacji agresywnej polityki
Japonii na Dalekim Wschodzie. W 1931 roku Japonia dokonała agresji w Mandżurii, co
wzbudziło poważne zaniepokojenie na Kremlu — ten kierunek był również osią
zainteresowania sowieckiego.
Nowa polityka zagraniczna Rzeczpospolitej wymagała zdaniem Marszałka nowych ludzi.
Zdecydował się on postawić na osobę posiadającą już spore doświadczenie w relacjach
międzynarodowych — Józefa Becka. Miał on rozeznanie w polityce tak wewnętrznej, jak
zagranicznej i w grudniu 1930 roku mianowany został sekretarzem stanu w MSZ, tekę
ministra tego resortu objął dwa lata później. Beck znany był ze swojej dużej rezerwy wobec
polityki francuskiej, na co być może pewien wpływ miały jego osobiste doświadczenia z lat
1922–1923, kiedy to w Paryżu pełnił funkcję attaché ds. wojskowych.
Założeniem wiodącym nowej polityki było utrzymywanie równowagi pomiędzy Berlinem
i Moskwą. Co do „politycznych odległości” sam Piłsudski wypowiadał się, że stopień
zaangażowania politycznego Rzeczpospolitej musiał być proporcjonalny do odległości
geograficznej — stąd na pierwszy plan wysuwały się stosunki z sąsiadami, a stosunki
odległe (w wymiarze geograficznym) powinny być traktowane jako drugoplanowe.
Pierwsze rozmowy zaczęto prowadzić z Rosjanami. Wstępne negocjacje na temat polsko-
sowieckiego paktu o nieagresji podjęto już w styczniu 1930 roku. Jednak zgodnie
z przypuszczeniami Piłsudskiego i Becka, Moskwa okazała się negocjatorem niezwykle
trudnym. Tradycyjnie, dyplomacja sowiecka szermowała górnolotnymi hasłami, unikając
21
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
konkretów i wiążących zapisów. Sytuacja zmieniła się dopiero po wrześniu 1931 roku, gdy
Japonia rozpoczęła agresję w Mandżurii, stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla sowieckiej
polityki dalekowschodniej. Negocjacje ruszyły z miejsca i w efekcie w styczniu 1932 roku
parafowano pakt polsko-sowiecki. Dyplomacji polskiej udało się włączyć do negocjacji
Finlandię, Łotwę i Estonię, które pakty o nieagresji ze Związkiem Sowieckim podpisały
pomiędzy styczniem a majem 1932 roku. Polsko-sowiecki układ o nieagresji podpisany
został jako ostatni, 25 lipca. W grudniu został on ratyfikowany w brzmieniu sugerowanym
przez stronę polską, dzięki czemu uniknięto niejasnych sformułowań. W następnym roku
sygnatariusze paktów o nieagresji oraz Turcja, Afganistan, Rumunia i Persja podpisały
konwencję o określeniu napastnika.
Po osiągnięciu tego sukcesu dyplomacja polska przystąpiła do rozmów z Niemcami. Jak się
okazało, były one znacznie trudniejsze. Poczynając od roku 1928, Niemcy prowadziły
oszczerczą kampanię antypolską i mimo pewnego odprężenia w roku 1929, wzajemne
stosunki nie były najlepsze. Niemcy powoływali się na każde zdarzenie, na przykład
incydenty przygraniczne, by dyskredytować Polskę w opinii międzynarodowej i wysuwać
oskarżenia pod jej adresem. Wykorzystywano też sprawę traktowania mniejszości
niemieckiej w Polsce — strona niemiecka zdecydowanie wyprzedzała inne państwa, jeżeli
chodziło o liczbę skarg na Rzeczpospolitą, kierowanych na adres Ligi Narodów. Do
poważnego napięcia doszło pomiędzy Polską i senatem Miasta Gdańska, który usiłował
ograniczyć polskie prawa do reprezentowania miasta w polityce zagranicznej (chodziło
o kurtuazyjną wizytę brytyjskiego okrętu w porcie gdańskim). Twarde stanowisko strony
polskiej spowodowało, że senat Gdańska (z niemieckiego polecenia) wycofał się z tego
konfliktu. Wkrótce jednak napięcie polsko-niemieckie ujawniło się ponownie. Niespełna dwa
tygodnie po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza — 12 lutego 1933 roku, w wywiadzie
prasowym powiedział on o konieczności szybkiego „zwrócenia Niemcom korytarza
gdańskiego”. I znów w wyniku ostrej reakcji polskiej dyplomacji stanowisko niemieckie uległo
zmianie, a wypowiedź kanclerza złagodzono, twierdząc, iż korespondent prowadzący
wywiad przeinaczył jego słowa. W tej jednak sytuacji strona polska postanowiła przejąć
inicjatywę. Pod koniec lutego Marszałek podjął rozmowy sondażowe z Francją i Wielką
Brytanią na temat tzw. „wojny prewencyjnej”. Trudno powiedzieć, na ile plan polski był
bluffem, na ile zaś próbą rzeczywistego działania. Dość powiedzieć, że sprawa „wojny
prewencyjnej” wskazała na całkowity brak woli podjęcia zdecydowanej akcji ze strony
dawnych aliantów, przekonując polityków polskich o słuszności linii przyjętej w „polityce
równych odległości”. Polska podjęła na własną rękę kroki w stosunku do agresywnej polityki
niemieckiej i dlatego w Gdańsku i na Westerplatte wylądował dodatkowy batalion piechoty,
który wzmocnił tamtejszą załogę polską. Wobec protestów płynących z Londynu i Paryża,
22
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
dyplomacji polskiej nie pozostawało nic innego, jak nasilić akcję zmierzającą do ujęcia
w pokojowej formule stosunków z Niemcami. Do jesieni roku 1933 takie rozwiązanie było
niezmiernie trudne do realizacji, a to z uwagi na próby zmaterializowania włosko-brytyjskiej
koncepcji „Paktu Czterech”, który wzmacniałby pozycję Niemiec. W takiej sytuacji Berlin nie
był skłonny do kompromisu. Załamywanie się koncepcji Paktu i — później — wystąpienie
Niemiec z Ligi, spowodowały, że znalazła się one w politycznym osamotnieniu (tym bardziej,
że dobre stosunki niemiecko-sowieckie należały w tym czasie już do przeszłości). Wyraźnym
sygnałem świadczącym o zmianie stanowiska Berlina było coraz więcej pojednawczych
gestów, napływających z Gdańska. Na jesieni (listopad) 1933 roku Marszałek polecił
nawiązanie z Niemcami bezpośrednich rozmów, które poprowadzili ambasador Lipski
i minister Beck. Polska występowała z pozycji siły, przeciwstawiając jako alternatywę dla
paktu o nieagresji środki militarne. Berlin skwapliwie przyjął polską „propozycję” i 26 stycznia
1934 roku podpisany został polsko-niemiecki pakt o nieagresji.
To posunięcie władz polskich zaniepokoiło Moskwę. W konsekwencji — zgodnie z duchem
polityki równowagi — w tym samym roku pakt sowiecko-polski został przedłużony na
kolejnych dziesięć lat.
Na rok 1934 przypadła francuska próba realizacji koncepcji Paktu Wschodniego
(wschodniego Locarna), do którego przystąpić miały Niemcy, Czechosłowacja, Polska,
Związek Sowiecki i państwa bałtyckie. W tym czasie Polska liczyła jednak na realizację
wcześniejszych nadziei Piłsudskiego — zacieśnienia więzów z Wielką Brytanią i właśnie
o nią oparcia konstrukcji sojuszy obronnych Polski. Ponieważ Zjednoczone Królestwo nie
chciało angażować się w układy gwarancyjne na wschodzie, politycy polscy obawiali się, że
rząd Jego Królewskiej Mości niechętnie odniesie się do zacieśnienia kontaktów z Polską,
która pozostawała we wschodnioeuropejskim pakcie gwarancyjnym. Nakładała się na to
polska niechęć wobec traktatów multilateralnych, którą dobitnie wyrażał minister Beck,
podkreślając wyższość umów dwustronnych. Ponadto idea „wschodniego Locarno” była
trudna do zrealizowania przez Polskę, ponieważ nadal napięte były stosunki z Litwą
i Czechosłowacją.
Na to wszystko nakładała się skomplikowana sytuacja w Lidze Narodów, do której za
wszelką cenę po wyjściu Niemiec usiłowano zaprosić Związek Sowiecki. Wobec toczących
się rozmów strona polska zajęła stanowisko domagające się zdecydowanie przyjęcia przez
Sowietów wszystkich zobowiązań obejmujących Polskę — w tym postanowień traktatu
o ochronie mniejszości narodowych. Wobec oporu ZSRS i milczenia państw ligowych,
dyplomacja Rzeczpospolitej w 1934 roku zawiesiła wykonywanie „małego traktatu
23
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
wersalskiego”. Ostatecznie przyjąć należy, że rok 1935 był końcem kształtowania się
priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Był on również przełomowy dla całej polityki
europejskiej — rozpoczynał się appeasement.
24
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
5. Rok 1939 — ostatnie miesiące pokoju
W latach 1935–1937 nastąpił przełom w stosunkach Rzeczpospolitej z innymi państwami.
W zmieniającej się sytuacji w Europie przyjęty jeszcze za życia Marszałka kurs polityczny
ukazywał swoją słuszność. Mimo to, trudno było zapomnieć o słowach Piłsudskiego: „Nie
można wiecznie siedzieć na dwóch stołkach — wcześniej czy później z jednego się spadnie”.
Przy bezsilności i cichym przyzwoleniu Zachodu Hitler zdobywał przewagę, przeciągając do
swojego obozu nowe państwa. Najważniejszymi sprzymierzeńcami stali się Benito Mussolini
i nieco później Cesarstwo Japonii. Najmocniejszym akcentem nadchodzącej katastrofy miały
się okazać Anschluss Austrii oraz konferencja w Monachium (zajęcie Kraju Sudeckiego).
Tymczasem jednak Europa trwała w błogim samozadowoleniu — oto udało się uniknąć
wojny! O ile w czasie kryzysu austriackiego Polska nie zajęła właściwie żadnego stanowiska,
o tyle we wrześniu 1938 roku swoje stanowisko uzależniała od ewentualnej akcji Zachodu.
Sprawa konferencji w Monachium nie dotyczyła bezpośrednio Rzeczpospolitej, choć Adolf
Hitler wcześniej występował jako adwokat również sprawy polskiej i węgierskiej. W ostatniej
dekadzie września wobec słabnięcia pozycji Czechosłowacji, rząd polski, odnosząc się do
wcześniejszego swojego stanowiska (z maja), podjął decyzję o konieczności „wyrównania
linii” na Zaolziu. W dniu 30 września 1938 roku rząd Czechosłowacji otrzymał polskie
ultimatum, w którym domagano się cesji na rzecz Polski części Zaolzia i pewnych terenów
na Słowacji. Następnego dnia Czesi te żądania przyjęli i 2 października wojska polskie
wkroczyły do zachodniej części Cieszyńskiego. W ciągu następnego tygodnia zajęte zostały
pozostałe terytoria opisane w ultimatum.
Polska akcja spotkała się z potępieniem w Europie, choć to właśnie ona oddała strategiczną
część państwa czechosłowackiego III Rzeszy. Prasa europejska okrzyknęła Polskę „sępem
Europy”.
Wkrótce po zajęciu Kraju Sudeckiego okazało się, że nie był to koniec niemieckiego
programu ekspansji. Już pod koniec października w nieformalnej rozmowie z Józefem
Lipskim ambasadorem Polski w Berlinie, niemiecki minister spraw zagranicznych, Joachim
von Ribbentrop wyraził życzenie rozważenia przez rząd polski uregulowania kwestii Gdańska
i wydzielenia eksterytorialnej autostrady łączącej obie części Rzeszy. Takie koncepcje
zostały przez polskiego dyplomatę stanowczo odrzucone. Sprawa jednak wróciła na
początku stycznia 1939 roku. Wówczas już oficjalnie Niemcy zwróciły się do rządu polskiego
z propozycją przystąpienia do paktu skierowanego przeciwko Związkowi Sowieckiemu.
25
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
Ponownie podniesiono też kwestię Pomorza i Gdańska. Wobec twardej postawy Warszawy
akcja ta została zaprzestana, a jej wymowę zdezawuowano.
Dalsze kroki polityków niemieckich były jednoznaczne. 14 marca 1939 roku prezydent
Czechosłowacji, Emil Hacha otrzymał niemieckie ultimatum, którego przyjęcie oznaczało
w praktyce koniec państwa. Politycy czechosłowaccy, mając po Monachium jak najgorsze
doświadczenia, zdecydowali się na przyjęcie żądań i już następnego dnia wojska niemieckie
zajęły Pragę. Oddzielona Słowacja proklamowało quasi niepodległe państwo, na czele
którego stanął ksiądz Józef Tiso. Z terenów Czech i Moraw utworzono Protektorat. Tydzień
później Niemcy zajęli Kłajpedę, aktywizując w ten sposób kierunek bałtycki. W Europie
zapanowała głęboka konsternacja — okazało się bowiem, że brytyjski premier Neville
Chamberlain podczas rozmów w Monachium nie wywalczył wcale pokoju, a zyskał jedynie
odroczony wyrok na niepodległe państwo. Z sygnałów płynących z Berlina wnioskowano, że
możliwe były dwa scenariusze rozwoju dalszych wydarzeń — nacisk na Polskę bądź na
Rumunię. To drugie państwo, jako słabsze, wydawało się — przede wszystkim w Wielkiej
Brytanii — oczywistym celem polityki niemieckiej. Celem tym bardziej kuszącym, że właśnie
niedaleko Bukaresztu mieściło się trzecie co do poziomu wydobycia zagłębie roponośne
w Ploesti. A pamiętać należy, że w styczniu 1939 roku III Rzesza ogłosiła tzw. „plan Z” —
zapowiedź rozbudowy floty niemieckiej do poziomu Royal Navy w ciągu kilku najbliższych
lat. Niezależnie od opcji: rumuńskiej czy polskiej, jedyną rozsądną drogą mogło być
wspieranie stanowiska Rzeczpospolitej bądź to jako celu agresji, bądź to jako naturalnego
sprzymierzeńca Rumunii. Wydaje się zresztą, że wątek rumuński był swoistą „kaczką
dziennikarską” lub prowokacją wywiadu. Rzesza nie posiadała wówczas wspólnej z Rumunią
granicy — na jej drodze stały niepodległe Węgry.
Jeszcze przed zajęciem Kłajpedy Wielka Brytania zwróciła się do rządu polskiego
z propozycją utworzenia paktu gwarancyjnego, w którego skład oprócz Polski
i Zjednoczonego Królestwa weszłyby Francja i Związek Sowiecki. Polska odrzuciła takie
rozwiązania, podkreślając, że w tej sytuacji realne gwarancje stwarzać mogły jedynie układy
bilateralne. Wobec takiego stanowiska Warszawy 30 marca w Izbie Gmin premier rządu
brytyjskiego udzielił Polsce jednostronnych gwarancji, w których stwierdzano, iż Wielka
Brytania udzieli Rzeczpospolitej pomocy w razie jakiegokolwiek zagrożenia militarnego. Tego
samego dnia ambasador brytyjski w Warszawie, Horace Rumbold przekazał gwarancje
rządu Jego Królewskiej Mości na piśmie. Kilkanaście dni później z podobnymi
jednostronnymi gwarancjami wystąpiła Francja. Polska ze swojej strony wystosowała
podobne gwarancje wobec obu państw zachodnich. To spowodowało, iż Adolf Hitler odrzucił
dalszą grę pozorów. W przemówieniu wygłoszonym w Reichstagu w dniu 28 kwietnia
26
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
1939 roku oskarżył państwa zachodnie o podżeganie do wojny i w ostrej formie wypowiedział
polsko-niemiecki układ o nieagresji z 1934 roku.
Odpowiedzią Polski była mowa Józefa Becka z 5 maja. Polski minister spraw zagranicznych
w kategorycznych słowach zapowiedział, że „Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da” oraz,
że „drugiego Monachium nie będzie”. Według jego słów Rzeczpospolita nie zgodzi się na
żadne ustępstwa terytorialne. Takie postawienie spraw spotkało się entuzjastycznym
przyjęciem polskiego społeczeństwa. Kości zatem zostały rzucone — pytanie o wojnę nie
brzmiało już: czy? ale: kiedy?
W połowie maja do Warszawy przybyły misje wojskowe: brytyjska i francuska. Efektem
wspólnych rozmów z Polakami była umowa podpisana 19 maja. Na jej mocy państwa
zachodnie zobowiązywały się do podjęcia działań lotniczych natychmiast po niemieckim
uderzeniu, armia francuska zaś miała przystąpić do generalnej ofensywy po piętnastu dniach
wojny. Efekty majowych rozmów pozostawiały jednak pewien dysonans — Polacy
dowiedzieli się wówczas, że nie mogą liczyć na wsparcie jednostek francuskich na własnym
terytorium. Podobnie rzecz się miała z Brytyjczykami. Angielskie siły powietrzne nie mogły
operować nad terenami Polski z uwagi na zbyt duży dystans, a Royal Navy nie mogła
wpłynąć na Morze Bałtyckie, ponieważ Niemcy kontrolowali cieśniny. Brytyjski korpus
ekspedycyjny był na tyle mały, że nie mógł odegrać roli znaczącej. Zresztą techniczne
możliwości jego przerzucenia do Polski właściwie były żadne.
Majowe rozmowy pociągały za sobą jeszcze jeden skutek. Zachodni sprzymierzeńcy —
głównie Francuzi — nie wierzyli w możliwości obronne armii polskiej. Stąd brał się wniosek
o konieczności znalezienia sprzymierzeńca, który wsparłby działania polskie na polskim
terenie. Jedynym „kandydatem” do takiej „misji” był Związek Sowiecki i Armia Czerwona.
W polskiej optyce był to sprzymierzeniec co najmniej kontrowersyjny.
Stalin od początku prowadził skomplikowaną grę. Jeszcze podczas kryzysu monachijskiego
usiłował poprzez propozycję udzielenia pomocy militarnej dla Czechosłowacji zlokalizować
konflikt na Zachodzie. Gdy się to nie powiodło, 10 marca 1939 roku Stalin, przemawiając na
XVIII Zjeździe partii, dał wyraźny sygnał, iż gotów jest współpracować ze stroną, która
zapewni ZSRS największe korzyści. Początkowo wiele wskazywało na to, iż partnerem
sowieckim staną się państwa zachodnie i nolens volens Polska. Jeszcze w maju rozpoczęły
się francusko-brytyjsko-sowieckie rokowania w sprawie paktu trójstronnego, zobowiązujące
sygnatariuszy do pomocy państwom sąsiadującym (czyli w praktyce sąsiadom ZSRS).
W pierwszej fazie projekt ten odłożono, jednak już na początku czerwca negocjatorzy
27
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
sowieccy zażądali prawa do obrony państw bałtyckich, nawet bez ich zgody. Nieco później
wręcz zażądano zgody na pomoc Armii Czerwonej nawet w wypadku „zagrożenia
pośredniego”. W praktyce oznaczałoby to zgodę na sowiecką interwencję wojskową w chwili
wybranej przez decydentów w Moskwie. Pod koniec lipca podpisano wreszcie pakt
trójstronny, na mocy którego Francja, Wieka Brytania i Związek Sowiecki zobowiązywały się
do pomocy jednemu z zaatakowanych sygnatariuszy lub „państwu, którego jeden z
sygnatariuszy zobowiązał się bronić”. Układ ten nigdy nie wszedł w życie — warunkiem tego
było podpisanie specjalnej konwencji wojskowej, czego nigdy nie zrobiono. Zapewne pewien
wpływ na to miało bardzo niechętne stanowisko polskiej dyplomacji z ministrem Beckiem na
czele. Innym, być może najważniejszym powodem upadku tej koncepcji, była nie do końca
szczera postawa Związku Sowieckiego. Przez cały bowiem czas dyplomacja sowiecka
wysyłała czytelne sygnały do Berlina. Pierwszym było wspomniane przemówienie Stalina z
10 marca, zapowiadające chęć współpracy „niezależnie od ustroju”. Nieco ponad miesiąc
później — 17 kwietnia — sowiecki ambasador w Berlinie oświadczył, że „stosunki sowiecko-
niemieckie mogą ulec normalizacji”. Na początku maja strona sowiecka wykonała ruch
bardzo czytelny — z funkcji komisarza spraw zagranicznych zwolniono Maksyma Litwinowa
— zwolennika współpracy z Francją i Wielką Brytanią, w dodatku pochodzenia żydowskiego.
Na jego miejsce powołał Stalin „Wielkorusa”, Wiaczesława Mołotowa. W połowie maja Kreml
uspokajał Niemców, zaniepokojonych rokowaniami francusko-brytyjsko-sowieckimi, że
ówczesne warunki nie dawały większych szans na osiągnięcie porozumienia. Na ostatnią
dekadę maja przypadły sowieckie propozycje podjęcia negocjacji na temat ewentualności
podpisania niemiecko-sowieckiego układu handlowego. III Rzesza odnosiła się do tych
inicjatyw z dużą nieufnością, tym bardziej, iż toczyły się rozmowy opisane powyżej. Jednak
rzeczywiście ocena sowiecka była trafna — przy istniejącej sytuacji niewiele wskazywało na
ich pozytywny finał. Jeszcze w kwietniu i maju strona polska wyrażała głęboką nieufność
wobec intencji sowieckich, natomiast styl negocjacji z lipca i sierpnia, gdy stronę sowiecką
reprezentował Kliment Woroszyłow, obawy te musiał jedynie powiększać. Związek Sowiecki
składał coraz to nowe żądania — na przykład przekazania Flocie Czerwonej łotewskich i
estońskich baz na Bałtyku. Oczywiście godziło to w suwerenność państw nadbałtyckich i
warunki takie nie mogły zostać zrealizowane — z czego w Moskwie zdawano sobie sprawę.
Sowieci żądali również swobodnego przemarszu dla Armii Czerwonej przez terytorium
Polski, co minister Beck stanowczo odrzucał. Moskwa prowadziła tę grę, myśląc
równocześnie o kierunku niemieckim. Na początku sierpnia z Berlina popłynęła subtelna
zachęta w stronę Moskwy — Ribbentrop zauważył, że nad Bałtykiem było wystarczająco
dużo miejsca, by interesy Niemiec i ZSRS nie musiały się zderzyć. W połowie sierpnia obie
strony na tyle dobrze rozpoznały swoje intencje, że można było przejść do konkretnych
rozmów. Minister Ribbentrop już 14 sierpnia zaproponował swoją krótką wizytę w Moskwie w
28
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
celu omówienia spraw interesujących oba państwa. W ciągu dwóch następnych dni Moskwa
wyraziła zgodę, wyznaczając termin „ku 18 sierpnia”. O tym, jak bardzo Niemcom zależało
na tej sprawie może świadczyć fakt, że 21 sierpnia Hitler w telegramie skierowanym
bezpośrednio do Stalina nalegał na zgodę i na jak najszybszy przyjazd Ribbentropa do
Moskwy. Zgodę taką wyrażono. Efektem tej gry stał się „układ Ribbentrop–Mołotow”, chociaż
naprawdę była to umowa pomiędzy Hitlerem a Stalinem (ten ostatni zresztą uczestniczył we
wszystkich najważniejszych spotkaniach). Podpisany 23 sierpnia układ stanowił oficjalny
pakt o nieagresji. Dokument wyglądał z pozoru podobnie do innych tego typu porozumień
podpisywanych przez ZSRS, jednak w kilku punktach bardzo się różnił. Inne porozumienia
gwarantowały ZSRS prawo do natychmiastowego wypowiedzenia układu w wypadku
napaści drugiego sygnatariusza na trzeciego. W pakcie Ribbentrop–Mołotow takiej klauzuli
zabrakło, co było furtką, pozwalającą na uderzenie Niemiec na Polskę. Tajny protokół do
tego układu nie pozostawiał już żadnych wątpliwości. Niemcy i ZSRS dzieliły się w Europie
Środkowej strefami wpływów. Sowiecka strefa obejmowała Finlandię, Estonię, Łotwę
i Besarabię na południu. Litwa wraz z Wileńszczyzną (która miała zostać włączona do
państwa litewskiego) miały się znaleźć w niemieckiej strefie wpływu. W odniesieniu do Polski
przewidywano podział jej terytoriów (rozbiór), którego rozgraniczenie miała wyznaczać
w przybliżeniu linia rzek: Narew–Wisła–San. Należy stwierdzić, że zawarcie tego
porozumienia oznaczało w praktyce rozpoczęcie wojny w ciągu kilku następnych dni.
I rzeczywiście, pierwotny termin wykonania Fall Weiss (czyli uderzenia na Polskę)
przewidziany był na 26 sierpnia. Jeszcze dnia poprzedniego w godzinach porannych Hitler
buńczucznie mówił o „żywotnych interesach Rzeszy” i niemieckiej determinacji ich
realizowania nawet środkami wojennymi, jednak kilka godzin później jego szyki zostały
pokrzyżowane przez zawarcie sojuszu polsko-brytyjskiego, który uzmysławiał, że Wielka
Brytania do wojny przystąpi. Poza tym Hitlera zaskoczyła postawa Włoch, które jakkolwiek
opowiedziały się po stronie Rzeszy, jednak stały na stanowisku, iż nie mogły w sposób
zdecydowany przystąpić do działań wojennych bez wydatnej pomocy niemieckiej. To już
pachniało „zdradą włoską” z I wojny światowej.
W tej sytuacji Hitler podjął decyzję o przesunięciu daty ataku na 1 września 1939 roku.
W tym miejscu można przytoczyć interesujące wydarzenie. Otóż rozkaz o przesunięciu daty
uderzenia dotarł do wszystkich jednostek niemieckich poza jedną, która z terenów Słowacji
weszła na terytorium Rzeczpospolitej właśnie 26 sierpnia, twierdząc, że wojna się
rozpoczęła. Została jednak szybko rozbrojona przez 21 Dywizję WP. Zwierzchnicy niemieccy
wyjaśniali ten „przykry incydent” niepoczytalnością dowódcy inkryminowanego oddziału.
29
Polska pod rządami Józefa Piłsudskiego i jego następców
30
Ostatnią próbę uratowania pokoju stanowiła propozycja podjęcia negocjacji z Niemcami,
zgłoszona przez Becka 30 sierpnia. Była to oczywista gra na czas — tym bardziej, że
wywiad polski dysponował dowodami, iż Sztab Generalny III Rzeszy byłby bardzo oporny
wobec operacji, gdyby ta miała się zacząć po 2 września. Hitler nie dał się zwieść polskiej
grze i w wieczornej odpowiedzi z 31 sierpnia wystosował warunki, które były absolutnie nie
do przyjęcia dla strony polskiej. Niemcy wykorzystali też propagandowo własną prowokację
opartą o sfingowany przez Abwehrę napad na radiostację w Gliwicach.
Następnego dnia rozpoczęła się II wojna światowa.