Franciszek Klimek
Wiersze o kotach
Powiem najkrócej w czym rzeczy istota,
bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to,
by człowiek miał kota,
tylko,
by kot miał człowieka.
Co ma pies, co ma kot
Rzecz o wyższości.
Pies ma wiernie służyć panu,
pies ma biegać wzdłuż parkanu,
pies ma szczekać na obcego,
pies ma wciąż udawać złego.
Pies ma leżeć, gdy mu każą,
pies ma być przyboczną strażą,
pies ma też zaganiać owce,
by nie zeszły na manowce.
A k o t ?
A kot patrzy na to z boku,
bo kot ma mieć święty spokój.
Dlaczego?
Bo k o t – jak wiemy z historii,
już w Egipcie chodził w glorii,
więc nie dziwne to nikomu,
że jest najważniejszy w domu.
Jako taki – jasna sprawa,
że ma odpowiednie prawa,
a pies, chociaż na to psioczy,
przecież wyżej nie podskoczy.
Więc choć złości sprawa go ta,
pocieszyć go nie potrafię;
musi uznać wyższość kota
zwłaszcza, gdy kot jest na szafie.
Czarno na białym
Mama chciała wyjaśnić
swoim dzieciom małym,
co może znaczyć zdanie
jest czarno na białym.
Sprawa trudna, lecz Zosia
zgrabnie na trop wpada:
– Wiem! To jest nasza kotka
i kocur sąsiada!
– Bo on ma futro czarne,
a kotka ma białe,
było czarno na białym,
będziemy mieć małe!
I to jest właśnie prawda
znana od stuleci:
Jak coś trudno wyjaśnić,
trzeba spytać dzieci.
Czego potrzeba kotu
Kotu potrzeba niewiele:
Pogłaskać go tylko w niedzielę,
w poniedziałek, wtorek i w środę
leciutko podrapać go w brodę,
w czwartek, w piątek i w sobotę
pobawić się trochę z kotem
i w niedzielę – znów niewiele.
A jeśli ci się uda
pokochać go troszeczkę
i tym co mu smakuje
napełnisz mu miseczkę
i mocno postanowisz
nie oddać go nikomu
i zgodzisz się by czasem
porządził trochę w domu,
to zauważysz potem
(to zresztą przyjdzie z wiekiem),
że będąc bliżej z kotem,
jesteś bardziej człowiekiem.
Do niej
Przyznaję, nie jesteś pierwsza,
choć pewnie tak byś wolała.
Już wcześniej w podobnych wierszach
inna swe imię widziała.
Inna tuliła się do mnie,
(tak się to zwykle zaczyna)
i przyznam nie całkiem skromnie,
że też nie była jedyna.
I chociaż w serduszku masz łezki,
bo w świecie żyjemy dość wrednym,
jesteście jak słone orzeszki:
Nie można poprzestać na jednym.
Więc kiedyś, choć słaby i siwy,
znów jakąś podobną uwiodę,
bo jestem po prostu wrażliwy
na taką, jak twoja urodę.
Całując dziś łepek twój śliczny
mam jednak wahania co chwilę,
bo brat twój jest identyczny
i czasem niestety się mylę.
Tak samo przytulny i miły,
tak samo cieplutki ma brzuszek,
tak samo jak ty urokliwy
czarny, puszysty kłębuszek.
Gdy czarny kot
Spytał mnie raz przy kawie pewien człek ciekawy,
co znaczy, kiedy drogę czarny kot przebiega;
bo on w takim przypadku ma pewne obawy,
podobnie – jego babka, ciotka i kolega.
Ja na to odpowiedzieć potrafię i mogę;
ta wiadomość zapewne i innych ucieszy:
Otóż, kiedy kot czarny przebiega wam drogę,
to z pewnością oznacza, że gdzieś mu się spieszy.
I cóż z tego
Kotu, który się zgubił
I cóż z tego,
że chodzisz własnymi drogami –
i cóż z tego, że robisz, co chcesz,
skoro pewnie tęsknisz za nami,
a my za tobą oczywiście też.
Pokręciły ci się te drogi,
gdy cię zmylił jakiś zapach, jakiś ślad –
i cóż z tego,
że masz bardzo szybkie nogi,
gdy dla kota zbyt duży jest świat.
I te drogi już nie twoje własne,
domy obce, a bramy zamknięte,
dźwięki dziwne, nieznane i straszne,
a w piwnicach zły pomruk: – z a j ę t e!
Może jakoś dożyjesz jesieni,
może ktoś ci z litości coś rzuci,
ale jeśli się los nie odmieni,
to do domu już nigdy nie wrócisz.
Jeszcze zimą – skostniały, skulony,
zamarzniętą posilisz się grudką,
poczym – uśniesz. Do końca zdziwiony,
że to życie twe trwało tak krótko...
Jak pies z kotem
Tarek i Czarek
w jednym spali domu
Pies na dywanie
kot na jego grzbiecier
Nie przeszkadzało to u nas nikomu,
bo takie rzeczy bywają na świecie.
Ostatnio jednak
w narodowej szopce
była debata
i stwierdzono potem,
że zachowanie takie jest nam obce,
bo przyzwoity pies nie sypia z kotem.
Zaczęto głośno dyskutować o tym,
a nawet była debata publiczna,
nic nie mówiły tylko psy i koty
bo sprawa była chyba polityczna.
Jednak słuchając tych debat uważnie
pies Tarek który właśnie się obudził
uznał, że sprawa wygląda poważnie
i chyba trzeba brać tu przykład z ludzi.
Więc choć dotychczas leżeli w spokoju
wciąż na tym samym wspólnym legowisku,
dziś, przekazawszy sobie znak pokoju,
jeden drugiemu dał zaraz po pysku.
Jestem za
Ktoś mnie zapytał z miną złą,
co ja to mam przeciwko psom.
Ktoś inny gromy na mnie miota,
że ponad psy - wywyższam kota.
Sprawa dość trudna, bo w istocie,
trochę mi bliższe sprawy kocie,
lecz jakże – mając w domu psa,
mógłbym być p r z e c i w?
Jestem ZA!
Za psem bezpańskim i domowym,
za psem z hodowli i z azylu,
za zwykłym kundlem i rasowym
i za Szarikiem z „demobilu”.
Doceniam, lubię, karmię, głaszczę,
i myślę, że mu to wystarczy
a nagle on otwiera paszczę
i – dobrze jeśli tylko warczy.
Z kotem to nigdy się nie zdarzy,
kot nawet o tym nie zamarzy,
więc czasem – przyznać jestem skłonny –
jestem ZA kotem.
Bo b e z b r o n n y.
Kocie mamy
K o t y. Blisko człowieka, a przecież
jakże często ich los łzy wyciska.
Dobrze chociaż, że są na tym świecie
Wysłanniczki świętego Franciszka.
Strudzone własnym ciężkim życiem,
oszczędzające na jedzeniu,
wychodzą wieczór, aby skrycie
ulżyć kociętom w ich cierpieniu.
Od ust odjęte resztki jadła,
kupione za ostatnie grosze,
zaniosą kotce, by nie padła
– wzruszone małych kociąt losem.
Sercami otwierają bramy
człowieczych sumień – gdy zamknięte –
anonimowe Kocie Mamy,
niedocenione Kocie Święte.
Nie znajdą miejsca na pomnikach,
i c h na cokołach nie ujrzycie
w piwnicach, szopach i śmietnikach
ratują smutne kocie życie.
Z całego serca je pozdrawiam;
życzenia składam im najszczersze
i im to własny pomnik stawiam
moim serdecznym dla nich wierszem.
Kocur nie wraca
Kocur nie wraca
ranki i wieczory
i pan Kowalski
zaczyna być chory .
Zresztą - nie może
przecież być inaczej,
gdy – zamiast kota ,
ciśnienie mu skacze .
Pani Kowalska
też słabo się czuje,
tam i z powrotem
wzdłuż domu wędruje,
zagląda nawet
do okien sąsiada -
- Tu go nie było –
sąsiad odpowiada.
- Ale on pewnie
wróci. Bez obawy .
Kocury lubią
dalekie wyprawy .
- A jak nie wróci ?
Jak gdzieś tam zostanie ?
Sąsiad bez serca :
- To nic się nie stanie .
Bez kota można
też żyć - jak widzicie .
- Bez kota można.
Lecz co to za życie
Kot na stole
Ileż to było oburzenia,
słów, które tu przemilczeć wolę
i - trochę racji bez wątpienia :
„ - Jak to tak można ! Kot na stole ?!”
Patrząc z oddali, to faktycznie
tak postępować nie wypada :
po pierwsze, to niehigienicznie,
bowiem na stole człowiek jada,
po drugie – nawet gdy nie jada
bo stół przez kota jest zajęty,
to gość przed ludźmi nas obgada
tak, że nam wszystkim pójdzie w pięty.
Ciotka uznała, że najprościej
powiedzieć tym udomowionym,
że kiedy się zjawiają goście,
kotom na stoły wstęp wzbroniony.
Łatwo tak radzić cioci z Gdańska,
problem nie w treści, tylko w mowie,
bo jeśli kotka jest birmańska
kto po birmańsku jej to powie ?
Kot polarny
Kot polarny
nie może być czarny,
nie może też być w łatki,
bo wystraszyłby sobą
małe polarne niedźwiadki.
Kot polarny
musi być biały jak śnieg ,
choć to trochę zimna uroda,
lecz na biegunie
przez ostatni wiek
taka właśnie obowiązuje moda.
Misiek wszystkie te warunki spełnia,
nawet chyba dobrze je rozumie
i dla niego cała szczęścia pełnia,
to wyciągnąć białe futro na biegunie.
Przed taką przyjemnością
nic go nie powstrzyma,
trzeba tylko zaznaczyć (to pewna nowinka)
że dla Miśka
biegun zimna się zaczyna
około pół metra od kominka .
Koty na głowie
W takich warunkach się nie da pracować
i każdy to samo wam powie,
gdy w domu dzieci, pies, teść i teściowa
i jeszcze dwa koty na głowie.
Z teściową można się jeszcze dogadać
i wtedy już teść się nie liczy,
na dzieci z biedą też znajdzie się rada,
psa można uwiązać na smyczy.
Lecz koty –
myśli ktoś, że te maleństwa
nie mogą przeszkadzać nikomu,
więc powiem krótko: takiego szaleństwa
jak żyję – nie było w tym domu.
Są wszędzie : w szafie, na biurku w szufladzie,
na półce, na komputerze,
w lodówce, w pralce, w kredensie, na ladzie,
na piętrze i na parterze .
Więc się nie dziwcie, że się wyprowadzę,
nim padnę złożony chorobą.
( Ale sekretu tu chyba nie zdradzę,
że koty zabieram ze sobą . . .)
Koty, kotki i kocięta
(piosenka)
Koty, kotki i kocięta
te na co dzień i od święta,
te wytworne i te skromne,
te domowe i bezdomne.
Koty znane i nieznane,
koty bliskie i dalekie,
powiadają: – jesteś panem,
ale bądźże też – człowiekiem!
Bo koty są dobre na wszystko:
na wszystko co życie nam niesie,
bo koty, to czułość i bliskość
na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą, gdy dzień już zbyt krótki
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to k o t – twój przyjaciel malutki
otuli cię ciepłym mruczeniem.
Koty szare, bure, białe,
długonogie, długowłose,
koty duże, koty małe,
koty w butach, koty bose,
koty bliskie i dalekie
te na płocie i pod płotem,
powiadają: – bądź c z ł o w i e k i e m,
jeśli nie możesz być kotem.
Bo koty, to czułość i bliskość
na zimę, na lato, na jesień,
bo koty są dobre na wszystko:
na wszystko, co życie ci niesie.
Kto nie lubi wody
Pewien d a l s z y znajomy
przeciętnej urody
powiada, że kot jego
nienawidzi wody.
Podobno, gdy niedawno
wpadł do kadzi z płynem,
to się przez dwa tygodnie
suszył za kominem.
Na sam widok prysznica
natychmiast ucieka,
nawet od zwykłej wanny
trzyma się z daleka.
Nie robi z tego sprawy,
to jest rzecz bezsporna,
ale gość jest ciekawy,
czy taka jest n o r m a?
Czasem człowiek niechcąco
jakieś głupstwo palnie:
powiedziałem, że wszystko
jest całkiem normalnie,
że atmosfera domu
kotu się udziela,
a zwierzak upodabnia
się do właściciela.
Znajomy się ucieszył,
że to nie choroba
bo tryb życia prowadzą
bardzo zdrowy obaj
a ja mam wątpliwości
(bo każdy mieć może)
czy ja mu postawiłem
właściwą diagnozę...
Naturalna kolej rzeczy
Może się ktoś obruszy po tym
co tutaj powiem,
lub zaprzeczy:
dom,
żona,
dzieci
oraz koty
to naturalna kolej rzeczy.
Lecz gdyby ktoś nadmiernie gderał
(jak środowiska poniektóre)
to ja nie będę się upierał;
k o t y –
przesunąć można w górę.
Nie patrz na mnie
Nie patrz na mnie takim wzrokiem,
moja kotko.
Ty to robisz z każdym rokiem
bardziej słodko,
a ja czuję się nieswojo,
bo choć cenię miłość twoją,
nie przesadzaj.
Jesteś przecież tylko kotką.
A więc to, że sypiasz ze mną
nic nie znaczy.
Człowiek na to z innej strony
jednak patrzy.
Kot ma owszem duże prawa
i gdzie śpi, to jego sprawa,
ale tylko tak nasz związek
się tłumaczy.
W domu jest też jeszcze pani
i są dzieci,
jest i kocur, a w sąsiedztwie
drugi, trzeci,
gdybyś się tak, moja miła,
czasem do nich przytuliła,
ja bym wcale, mimo wszystko,
nie był przeciw.
Moja Kicia wysłuchała mnie uważnie
i nie wierzy, że ja mówię to poważnie.
A ja przyznam się wam szczerze,
sam w to też nie bardzo wierzę
i właściwie chyba tylko się z nią drażnię.
Bo niekiedy,
to się zwykle zdarza nocą,
ona sobie gdzieś wychodzi,
nie wiem po co.
Wtedy myślę tylko o tym,
by wróciła już z powrotem...
Zjawi się z lekkością ducha,
zacznie mruczeć mi do ucha,
aż uśniemy
i ja śnię, że jestem kotem.
On wróci
O kocie, który odszedł na zawsze
Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę;
patrz nisko
i – może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on w r ó c i...
Choć może w innym futerku.
Podróże z kotką
Pan czasem wyjeżdża służbowo,
co sprzyja domysłom i plotkom,
lecz panu wierzymy na słowo,
że pan podróżuje z kotką.
Niekiedy się podróż przedłuży,
(gdy w planach zdarzają się zmiany)
i czasem pan wraca z podróży
troszeczkę podrapany.
Nie bardzo widoczne te rany,
nie grozi mu też stan zapalny,
my takie objawy już znamy,
przy kotce – to efekt normalny.
A jeden fakt tylko zakłócił
sielankę na ogół pogodną:
ostatnio, gdy pan właśnie wrócił,
małżonka przyjęła go chłodno
I ledwo wejść zdążył do środka
usłyszał – po dniu pełnym wrażeń:
– Dzwoniła już ta twoja k o t k a,
że pomyliłeś bagaże...
W dobre ręce
Może to nie jest takie głupie,
może ja jednak się poświęcę
i ogłoszenie dam na słupie,
że oddam kota w dobre ręce.
W ręce łagodne, czułe, tkliwe
(bywają przecież takie rączki)
i – żeby były pieszczotliwe,
i może raczej bez obrączki.
Kotek przymilny jest i tani,
więc może któraś z pań się wzruszy,
tylko warunek – proszę pani:
– Ten kot beze mnie się nie ruszy!
W grudniu
czyli
Nie moja wina
Moje koty zachowuja sie przytomnie,
lecz pretensje niezbyt słuszne mają do mnie .
Bo nie dawno, może jeszcze miesiąc temu
wychodziły do ogródka bez problemu,
rozbiegane - nie ustając ni na chwilę
uganiały sie za wróblem lub motylem ,
wdrapywały sie na drzewa jak wiewiórki
albo nagle biegły z górki na pazurki.
Czasem w biegu próbowały świeżej trawki,
kiedy indziej wpadło któreś do sadzawki.
takie harce są zabawne i poznawcze
i zdawało się że tak już będzie zawsze.
A niestety nagle coś sie tu popsuło :
całe niebo ciemną chmurą się zasnuło,
z góry lecą dziwne białe mokre płatki,
trudno chodzić, bo okrutnie zimno w łapki ,
Niemożliwe jest biegane, skoki, pląsy,
mokry brzuszek, mokre uszy, sztywne wąsy. . .
i żal w oczach i żal w głosie aż mnie dobił :
- Prosze pana, czemu pan nam tak to zrobił ?
Takie slowa poruszyły mnie do głębi .
Przecież mnie też zima dręczy i mróz gnębi
i choć cierpię, bo ich losem się wzruszyłem -
jak powiedzieć, że JA tego nie zrobiłem ?
Albo – by ich w niepewności nie zostawić,
może powiem, że spróbuję to naprawić,
że tak zrobię i że mogą liczyć na to,
iż znów przyjdzie do ogródka ciepłe lato .
Życie
Ta niezwykła myśl nie jest od prawdy daleka;
towarzyszy nam zresztą od wielu już lat:
Ten, kto ratuje życie jednego człowieka,
ratuje całą ludzkość.
Ratuje cały świat.
A ja dodam, choć sprawi to trochę kłopotu,
bo będę to powtarzał być może zbyt często:
Ten, kto życie jednemu uratuje k o t u,
uratuje tym czynem swoje człowieczeństwo.