Lama Rinczen: "Kiedy bliscy odchodzą..."
Większość z nas spotkała się z naukami mówiącymi o tym, jak pomóc swym bliskim, którzy
umierają. Jednak gdy nadejdzie ta chwila, często stajemy bezradnie i w końcu nie wiemy, co tak
naprawdę trzeba zrobić. Postanowiliśmy więc zwrócić się do Lamy Rinczena i zadać mu
jeszcze raz to pytanie, które tak często powtarza się w rozmowach i listach: Co robić, kiedy
umrze nam ktoś bliski?
Lama Rinczen: Istnieje wiele nauk mówiących o tym, jak postępować, kiedy ktoś umiera w
naszej obecności. Jednak współcześnie w europejskich warunkach zdarza się to dość rzadko.
Najczęściej ludzie umierają w szpitalach i nie mamy wpływu na to, co dzieje się z nimi ani wokół
nich w tak ważnej chwili.
Kiedy dowiemy się już po fakcie, że ktoś z naszych bliskich nie żyje, to po pierwsze musimy
podjąć praktyczne działania związane z pogrzebaniem ciała, a jednocześnie rozpocząć także
starania o duchową pomoc dla zmarłej osoby, której świadomość jest teraz w stanie bardo. Nie
ma wielkiego znaczenia, czy ciało zostanie pogrzebane w ziemi czy też poddane kremacji.
Jedyną korzyścią przemawiającą za kremacją jest możliwość zawiezienia potem prochów do
różnych świętych miejsc. Rozsypanie ich tam stworzy pewne karmiczne związki, dzięki którym
łatwiej będzie temu komuś odrodzić się w takim miejscu i w takich warunkach, gdzie będzie
mógł praktykować Dharmę.
Co do pomocy duchowej, to najlepiej zwrócić się do odpowiednio wykwalifikowanych Lamów.
Można na przykład wysłać faks do Nepalu, prosząc Tengę Rinpoczego o modlitwy. W
klasztorze co jakiś czas odbywają się specjalne pudże w intencji zmarłych. Ponadto Rinpocze
sam przeprowadza ceremonie i praktyki mające na celu prowadzenie zmarłych, gdy tylko jest o
to proszony. Dobrym zwyczajem jest, aby przy okazji wyrażania takiej prośby złożyć jakąś
ofiarę w imieniu zmarłej osoby. Pozwala to nawiązać jej bliższą więź z Dharmą, a także
nagromadzić pewną zasługę. W naszych warunkach najprościej jest zadeklarować jakąś sumę,
a potem przesłać ją przez przyjaciół, którzy co roku jeżdżą zimą do Nepalu.
Również i w naszym Centrum w Grabniku przeprowadzamy co jakiś czas specjalne rytuały dla
zmarłych. W przypadku czyjejś śmierci można zatem prosić o zadedykowanie takiej pudży
konkretnej osobie.
1 / 2
Lama Rinczen: "Kiedy bliscy odchodzą..."
A co możemy zrobić my sami? Wskazane jest, aby w miarę możliwości przez kilka tygodni
(najlepiej siedem) nie ruszać rzeczy zmarłego, pozostawić jego pokój w takim stanie, w jakim go
znał i nie rozdawać jego rzeczy innym, chyba że przed śmiercią wyraźnie czymś
rozdysponował. W miejscu, gdzie zwykł mieszkać i przebywać dobrze jest ustawić posążki i
obrazki Buddów (o ile nie wywoła to oburzenia pozostałej części rodziny). W tych miejscach
możemy śpiewać na głos pudże i mantry rozmaitych Buddów. W tradycji Karma Kagju w tym
celu szczególnie stosuje się "Guru Jogę Czterech Pór Dnia" (tekst dostępny w Centrum
Bencien Karma Kamtzang w Grabniku). Jeśli ktoś ma do niej przekaz, może ją stosować.
Jednak każda inna praktyka dedykowana zmarłemu także będzie dobra: może to być pudża
Amitaby, Czenrezika, Dordże Sempa lub jakakolwiek nam znana.
Praktykę phoła zasadniczo stosuje się w sytuacji, gdy znajdujemy się bezpośrednio przy
umierającym lub sami właśnie umieramy. Taki jest jej sens. Jeśli jednak ktoś nie jest wprawny w
innych praktykach, a phołę zna dobrze, wówczas oczywiście śpiewanie tej pudży z intencją dla
zmarłych jest pożyteczne, nawet gdy jest się z dala od zmarłego i minęło już trochę czasu od
jego śmierci.
Podsumowując, o śmierci naszego bliskiego powinniśmy jak najszybciej powiadomić Lamę i
prosić go o modlitwy, a także sami modlić się w sposób, jaki jest najbliższy naszemu sercu.
tekst zamieszczony w biuletynie Mynsel nr 10 wrzesień 1999
2 / 2