POZNAŃSKIE TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ NAUK
PRACE KOMISJI FILOLOGICZNEJ
TOM XII ZESZYT 3
W I T O L D K L I N G E R
ARRIANA FLAVIUSA Z NIKOMEDII
ś
E G L U G A D O O K O Ł A P O N T U
EUKSYŃSKIEGO (MORZA CZARNEGO)
P O Z N A Ń
NAKŁADEM POZNAŃSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAU
K
Z ZASIŁKU WYDZIAŁU NAUKI MINISTERSTWA OŚWIATY
SKŁAD
GŁÓWNY:
PAŃSTWOWE
ZAKŁADY
WYDAWNICTW SZKOLNYCH
nnnnn
1 9 4 8
ODBITO W DRUKARNI UNIWERSYTETU POZNAŃSKIEGO K-55791
m
mmmm
I.
WSTĘP
Zanim podam we własnym przekładzie z języka greckiego
poświęcony cesarzowi Hadrianowi opis wybrzeŜy Morza Czar-
nego, nie zupełnie słusznie, jak zobaczymy poniŜej, nazwany
„śeglugą” dokoła tego morza, uwaŜam za niezbędne dla orien-
tacji czytelników podać nieco szczegółów objaśniających, doty-
czących osoby adresata, samego autora, wreszcie, jego dzieła.
Adresat pisma – to cesarz Hadrian, który rządził imperium
Rzymskim w latach 117-139 po Chr., następca i adoptowany syn
Trajana, będący zresztą jego jaskrawym przeciwstawieniem za-
równo w dziedzinie polityki zagranicznej, wracającej po woj-
nach poprzedniego panowania do pokojowego hasła cesarza Au-
gusta: „fines imperii non promovere”, jak i w róŜnych dziedzinach
Ŝ
ycia prywatnego, w czysto osobistych skłonnościach i upodoba-
niach: po przedstawicielu rzymskiej tradycji narodowej na tron
wstępuje człowiek, naw skroś przepojony romantycznym umiło-
waniem Hellady, który nie tylko nosi grecką brodę, chętnie roz-
mawia i nawet publicznie przemawia po grecku, otacza się filozo-
fami, mówcami, uczonymi i artystami greckimi, ale takŜe prze-
prowadza na praktyce równouprawnienie Greków i Rzymian
w państwie Rzymskim przez dopuszczenie pierwszych do naj-
wyŜszych godności i urzędów, piastowanych dawniej wyłącznie
przez drugich. Zwolennik pokoju, niezbędnego dla wyczerpa-
nego wojnami Trajana państwa, Hadrian nie był jednak pacy-
fistą za wszelką cenę, będąc raczej stronnikiem pogotowia zbroj-
nego, – i istotnie zrobił bardzo wiele dla podniesienia sprawności
bojowej armii rzymskiej oraz wzmocnienia i udoskonalenia linii
obronnych rzymskiego pogranicza, które ciągle z ogromnym na-
kładem czasu, sił i energii osobiście objeŜdŜał i oglądał. Natura
wraŜliwa, pełna jakiegoś nerwowego niepokoju, miał on w sobie
coś z turysty i „poŜeracza kilometrów” z doby przedwojennej,
– i w dwóch wielkich podróŜach inspekcyjnych, które wypeł-
niły sobą lata całe (121–125, 129–134 po Chr.), zdołał on oso-
biście objechać swe olbrzymie państwo, (przy tym jego połać
mmmmm
1
402
Witold Klinger
[2]
wschodnią nawet dwukrotnie), nie tylko odświeŜając w sobie
wspomnienia jej wielkiej przeszłości dziejowej, zwłaszcza w ta-
kich krajach jak Troada, M. Azja, Egipt, Grecja i ulubione mu
Ateny, ale takŜe przyczyniając się do podniesienia na wyŜszy po-
ziom Ŝycia współczesnego przez zakładanie miast i portów, od-
budowę lub wykańczanie dawniej zaczętych świątyń starych,
wreszcie wznoszenie zupełnie nowych. Tylko wiek i związane
z nim niedomagania, które zaczęły się u niego dość wcześnie,
połoŜyły kres tej niezmordowanej pasji podróŜniczej, zmusza-
jąc go do odpoczynku i wywczasów w Rzymie i jego uzdrowi-
skach, zwłaszcza w słynnej willi własnej w okolicy Tibur – dziś
Tivoli – gdzie pojedyncze gmachy i partie parku w kopiach
i naśladowaniach stawiały mu przed oczyma cuda sztuki lub
natury, oglądane i podziwiane za lepszych dni Ŝywota.
Autor dzieła to jeden z najwybitniejszych literatów II-go
wieku, przedstawiciel rodziny greckiej, która jeszcze za dynastii
Flawiuszów obywatelstwo rzymskie otrzymała: stąd jego na-
zwisko rodowe Flavius obok imienia osobistego Arrianos. Uro-
dzony w stolicy prowincji Bitynii, w Nikomedii, w młodości był
uczniem i admiratorem wpływowego stoika Epikteta i w dwóch
dziełach, a mianowicie w „Przemówieniach” (Diatribai) i „Pod-
ręczniku” (Encheiridion) Epikteta, zachował nam naukę i utrwa-
lił oblicze duchowe umiłowanego mistrza, który sam nic nie
pisał, poprzestając na nauczaniu ustnym, – później jednak po-
rzucił spekulację filozoficzną dla Ŝycia czynnego i wstąpiwszy
do rzymskiej słuŜby państwowej, szybko robił karierę: konsulat,
otrzymany w roku 130, toruje mu drogę do wysokich godności
wojskowo-administracyjnych, – i w ciągu siedmiu lat widzimy
go w roli namiestnika cesarskiego (legatus Augusti pro praeture)
prowincji Kappadocji nadmorskiej, której broni przed napa-
dami dzikich Alanów. To jednak stanowi juŜ szczyt osiągnięć
słuŜbowych pisarza, którego widzimy później juŜ tylko na za-
szczytnym, co prawda, lecz znaczenia politycznego pozbawio-
nym stanowisko archonta Aten. Zmęczony Ŝyciem, wraca i on
do zacisza domowego i wśród ulubionych zajęć literackich koń-
czy swe pracowite i nie pozbawione sławy Ŝycie za rządów Marka
Aureliusza. Z punktu widzenia literackiego, będąc przedstawi-
cielem tego tryumfującego attycyzmu, który przywrócił prozie
greckiej nieznaną aleksandryjczykom kunsztowność za pomocą
wiernego i pracowitego naśladowania prozaików attyckich V-go
nmmmn
[3]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
403
i IV-go w., Arrian bierze sobie za wzór Ateńczyka Ksenofonta,
w którego niezwykłych kolejach Ŝyciowych upatruje pewne
podobieństwo do własnych: jak Ksenofont porzucił Sokratesa
i jego filozofię dla kariery wojskowej w słuŜbie Cyrusa Młod-
szego, tak samo Arrian z otoczenia Epikteta trafił wprost do
rzymskiej słuŜby państwowej, – i uwaŜając siebie za nowego
Ksenofonta, idzie za nim wiernie nie tylko w języku i stylu, ale
nawet w wyborze tematów i nazw dla swoich dzieł: wszak kse-
nofontowym „Wspomnieniom o Sokratesie” odpowiadają u Ar-
riana dwa wymienione juŜ utwory, które Epiktetowi są poświę-
cone: ksenofontowej zaś „Wyprawie Cyrusa” (Kyru Anabasis)
odpowiada u Arriana „Wyprawa Aleksandra”, podzielona dla
powiększenia podobieństwa na taką samą ilość ksiąg (7). NaleŜy
takŜe podnieść, Ŝe doprowadziwszy do wirtuozostwa odtwarzanie
starej mowy attyckiej, Arrian pozwala sobie niekiedy na uŜywa-
nie poza mową attycką innych takŜe manier pisarskich: pismo np.
o Indii ubiera on w szatę tej samej starej prozy jońskiej, jakiej
z takim powodzeniem do tematów historyczno-geograficznych
uŜył niegdyś Herodot i jaka teraz stała się formą kanoniczną dla
utworów o treści pokrewnej. Co więcej, swoje dzieła o Epik-
tecie pisze on zaniedbaną, szeroko uŜywaną, „powszechną”
prozą hellenistyczną, zwaną „koiné”: taki mistrz słowa jak on,
mógł sobie pozwolić na podobną zachciankę literacką, która, nie
szkodząc jego ustalonej sławie, jako attycysty, rzucała nieocze-
kiwane światło na jego stylistyczną giętkość i wielostronność.
W podanym niŜej tekście utworu nazywa on wspomnianego
ucznia Sokratesa Ksenofontem Starszym, co według mnie wska-
zuje niedwuznacznie, Ŝe sam siebie uwaŜał za Ksenofonta
Młodszego.
Pismo, do którego wreszcie dochodzę, pozostaje w ścisłym
związku z działalnością Arriana w Kappadocji nadmorskiej,
jako naczelnego wodza rzymskich sił zbrojnych, morskich i lądo-
wych, które znajdowały się tam za czasów Hadrianowego pogo-
towia zbrojnego, jako taki właśnie, miał on dość powodów, aby
zainteresować się drogami morskimi, które do tych terenów pro-
wadziły, i o stanie ich informować swą władzę naczelną. Jego
o nich sprawozdanie, pisane, jak juŜ powiedziałem, wzorową mową
attycką i zamknięte w 23 rozdziałach, składa się z 3 części
odmiennych.
1*
404
Witold Klinger
[4]
Część I rozdziałów liczy jedenaście i zawiera „itinerarium”
od miasta Trapezuntu w M. Azji w kierunku wschodnim aŜ do
miasta Sebastopola w Kolchidzie, dawniej zwanego Dioskuriadą
i stanowiącego ówczesną granicę państwa Rzymskiego.
Część II, która wypełnia następne 6 rozdziałów (12–17), za-
wiera podobne „itinerarium” od trackiego Bosforu i Byzantion
równieŜ w kierunku wschodnim aŜ do wspomnianego juŜ Tra-
pezuntu.
Część III wreszcie, która zawiera pozostałą resztę utworu
(18–25), mieści opis przybrzeŜnych szlaków morskich od
Sebastopola–Dioskuriady
do
Bosforu
kimmeryjskiego
(cieś-
nina Kerczeńska na Krymie) i dalej dokoła Morza Czarnego
aŜ do Bosforu trackiego. KaŜda z tych trzech części ma
charakter odrębny i odmienną wartość historyczną. Najcen-
niejsza jest część pierwsza, oparta na autopsji, tj. na własnych
obserwacjach autora, który sam odbył podróŜ morską na czele
floty rzymskiej od Trapezuntu do ówczesnego Sebastopola. Taką
wartość miała ona niewątpliwie w rozumieniu samego pisarza,
– i dlatego od niej właśnie rozpoczyna on swój opis wybrzeŜy
czarnomorskich, – i tym się chyba tłumaczy ta dziwna na
pierwszy rzut oka okoliczność, Ŝe nie kładzie on na pierwszym
miejscu swej relacji tego Bosforu trackiego, który uwaŜany był
przez Greków za „wrota” lub według innego wyraŜenia za
„paszczę” albo „gardziel” Pontu, lecz właśnie wspomniany Trape-
zunt. Na drugim co do wartości miejscu trzeba, jak sądzę, wymie-
nić następną część relacji, opisującą drogę od Byzantion do Tra-
pezuntu. Tę samą drogę, tylko w odwrotnym kierunku, tj. od Tra-
pezuntu do Byzantion, odbyli pod wodzą Ksenofonta, wyrwawszy
się z perskich obieŜy, greccy najemnicy Cyrusa Młodszego, aby
w końcu wstąpić na słuŜbę królika trackiego Seutesa, jak to
w końcowych rozdziałach swej „Anabazy” przedstawił Kseno-
font. JuŜ od razu nasuwa się przypuszczenie, Ŝe Arrian w tej
części swej relacji oparł się na swym pisarzu ulubionym, jako
na źródle podstawowym, uzupełniając je tylko tu i ówdzie, nie-
którymi szczegółami, z innych źródeł zaczerpniętymi, – i istotnie
widzimy tu nie tylko szereg tych samych, co u Ksenofonta, nazw
geograficznych, ale, co więcej, otwarte powoływanie się na po-
wagę tego historyka (rozdziały 12, 13, 16). – Stoimy więc i tutaj
na gruncie dostatecznie pewnym, bo zarówno wojujący tu nie-
mmmmm
[5]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
405
gdyś Ksonofont, jak i urodzony w Bitynii Arrian posiadali dobrą
znajomość kraju i ludzi.
Ostatnie wreszcie, co do wiarygodności, miejsce musimy wy-
znaczyć trzeciej, czyli końcowej części opisu, sporządzonej, jak
poświadcza sam autor, z powodu śmierci Kotysa, króla Bosforu
Kimmeryjskiego, w przewidywaniu, Ŝe cesarz moŜe powziąć za-
miar wyprawy morskiej celem uporządkowania spraw tej części
wybrzeŜa (patrz rozdz. 17). W tego rodzaju naprędce robionych
notatkach Arrian musiał z konieczności opierać się na materiale,
jaki mógł mieć pod ręką, informując się u odwiedzających pół-
nocne i północno-zachodnie wybrzeŜe Morza Czarnego Ŝeglarzy
i kupców, wiarygodność których mogła być bardzo róŜna. Nie
przynosząc zatem powaŜnego pomnoŜenia naszej wiedzy histo-
ryczno-geograficznej o tych terenach, końcowa część pisma
Arriana nie jest mimo to całkowicie bezwartościowa, gdyŜ roz-
szerza ona naszą znajomość mitologii greckiej, dostarczając wiele
zupełnie nowych, z innych źródeł nieznanych odmian podań
o Achillesie i Patroklu, Jazonie i Medei i w ogóle Argonautach.
Na zakończenie kilka słów o czasie powstania utworu oraz
o jego treści. PoniewaŜ Arrian w roku 130 otrzymał konsulat
a następnie przez 7 lat był namiestnikiem cesarskim w Kappa-
dokii nadmorskiej, utwór ten, ściśle związany z jego działal-
nością administracyjno-wojskową w tej prowincji, naleŜy juŜ
do ostatnich lat panowania Adriana, kiedy ten, po odbyciu swej
drugiej podróŜy wschodniej, coraz bardziej zapadając na zdro-
wiu, odpoczywał i leczył się bądź w Rzymie, bądź teŜ w swych
podmiejskich willach. Oddalonemu, ale Wschodem zawsze inte-
tesującemu się monarsze wysyłał Arrian sprawozdania ze swej
działalności, pisane juŜ to po grecku, jak właśnie niŜej w prze-
kładzie polskim podane, juŜ to po łacinie, jak zdaje się wynikać
z paru wzmianek w tymŜe utworze (patrz rozdz. 6–10). Z zacho-
wanego sprawozdania greckiego dowiadujemy się wiele cieka-
wych szczegółów o organizacji wypraw morskich owej doby.
W podróŜy np. z Trapezuntu do Sebastopola eskadra rzymska,
pędzona bądź wiosłami, bądź wiatrów podmuchem, płynęła nie
wprost przez morze po linii najbliŜszej, lecz drogą okolną, wzdłuŜ
wybrzeŜa, zawsze gotowa ratować się przed burzą czy to przez
zachodzenie po drodze do spotykanych portów, czy teŜ wycią-
ganie okrętów na niskie i piaszczyste brzegi. W obozach i stano-
wiskach rzymskich, jakie trafiały się po drodze, wódz przede
nnnnnn
406
Witold Klinger
[6]
wszystkim wypłaca Ŝołd Ŝołnierzom, potem dokonywa przeglądu
wojsk i bada stopień ich wyszkolenia, wreszcie znajomi się bli-
Ŝ
ej z ich Ŝyciem codziennym, odwiedzając chorych w szpitalach
i przypatrując się nawet wypiekowi chleba. Przy tym dba on
nie tylko o utrzymanie w porządku dawnych linii obrony, lecz
i o dalszą i bardziej celową rozbudowę systemu fortyfikacji.
O twierdzy np. nad rzeką Fasis, która dawniej otoczona była
tylko okopami ziemnymi, niedawno zaś otrzymała mury z cegły
palonej i nawet machiny wojenne, Arrian komunikuje, Ŝe sam
on przedłuŜył owe mury aŜ do rzeki, otaczając nimi port oraz
osadę wysłuŜonych Ŝołnierzy i kupców. Śledzi on takŜe za punk-
tualną wypłatą nałoŜonych na podbite plemiona danin: o rozbój-
niczym np. plemieniu Sanniów, które zwykle w czasie właści-
wym danin nie dostarczyło, pisze Arrian nie bez przechwałki,
Ŝ
e na przyszłość spóźniać się ono nie będzie: w przeciwnym razie
„wypędzimy ich stąd zupełnie” (rozdz. 2). Stoi on takŜe na
straŜy naleŜnej cesarzowi czci religijnej: o dostawionym do
Trapezuntu posągu cesarza pisze on np., Ŝe nie jest on ani piękny,
ani do władcy podobny, i domaga się dostarczenia mu innej,
godnej cesarza podobizny (rozdz. 1) oraz przypomina, Ŝe zamiary
jego były wykonane dokładnie. O samym Trapezuncie cesa-
rzowi donosi, Ŝe planowany przezeń port juŜ się tworzy (rozdz.
16). Niekiedy w nadmiarze gorliwości stara się on nawet od-
gadnąć zamiary władcy i je uprzedzić: jak juŜ wspomniałem, na
samą wieść o zgonie króla Bosporańskiego Kotysa sporządza on
opis północnego wybrzeŜa morza Czarnego w przewidywaniu,
Ŝ
e cesarz w tych warunkach podejmie wyprawę zbrojną na te
obszary. Po informacjach powyŜszych mamy chyba prawo
twierdzić, Ŝe dzięki utworowi Arriana otrzymujemy moŜność
głębokiego wglądu w normalne funkcjonowanie rzymskiej ma-
chiny wojskowo-administracyjnej w okresie zapoczątkowanego
przez Hadriana pokoju zbrojnego.
Podniósłszy powyŜej w piśmie Arriana wiele ustępów Ŝy-
wych i pełnych do dziś głębokiego interesu, nie chcę przez to
bynajmniej twierdzić, Ŝe niema w nim wcale ustępów, Ŝe tak po-
wiem, martwych, tj. bezbarwnych, szarych i nuŜących nawet
cierpliwego czytelnika. Przeciwnie, winienem stwierdzić na za-
kończenie, Ŝe niemało jest w piśmie ustępów, gdzie zaczerpnięty
zapewne z dzienników okrętowych materiał faktyczny podany
MMMMM
[7]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
407
jest przez autora w formie zupełnie surowej i gdzie rzeczowość
przedstawienia przechodzi juŜ w niezaprzeczoną suchość. Spo-
tykamy przecieŜ nierzadko rozdziały, wypełnione prawie cał-
kowicie szeregami nazw – grodów, portów, targowisk, gór i ujść
rzek, – obok których prowadził niegdyś zwykły szlak morski,
– oraz szeregami cyfr, oznaczających dzielące podane punkty
odległości. Nie wiem, czy ze stanowiska geografii współczesnej
cyfry te mają jakiekolwiek znaczenie, sądzę natomiast, Ŝe nazwy
geograficzne, wśród których obok greckich znajdujemy wiele
obcych, zawierają materiał językowy, który w rękach fachowca
przyczynić się moŜe do odtworzenia mapy etnograficznej opisy-
wanej tu części świata staroŜytnego.
II.
ARRIANA FLAVIUSA Z NIKOMEDII śEGLUGA
DOOKOŁA PONTU EUKSYŃSKIEGO (MORZA CZARNEGO)
Samowładcy i Cesarzowi Trajanowi
Hadrianowi Augustowi radości Ŝyczy
Arrian.
§
ll
1
ll
Przybyliśmy da Trapezuntu, grodu, jak twierdzi ów sławny
Ksenofont, helleńskiego, załoŜonej przy morzu kolonii Sy-
nopejczyków (Anab. IV, 8, 22), i morze (tj. Euksyn) z rado-
ś
cią ujrzeliśmy i to z tego samego miejsca, co i Ksenofont
i Ty
1
). Ołtarze juŜ są wzniesione, co prawda z kamienia
dzikiego, a stąd litery na nim niezbyt są wyraźne, napis zaś
grecki, jako przez barbarzyńców ryty, teŜ wypadł błędnie.
Postanowiłem więc wznieść ołtarze z kamienia białego
i wyryć napis o charakterach czytelnych. Posąg Twój co
do postawy umieszczony jest pięknie, gdyŜ wskazuje na
morze, co do wykonania jednak, – nie jest ani podobny,
ani w ogóle piękny. Przyślij mi więc posąg, godny nazy-
wać się Twoim i w tej samej postawie, bo miejsce to naj-
bardziej jest odpowiednie do wiecznej Twej chwały.
§
ll
2
ll
Zbudowana jest tu takŜe świątynia z kamienia czworokąt-
nego, bynajmniej nie licha. Natomiast posąg Hermesa nie
jest godny ani świątyni, ani miejsca tego. Jeśli Twoja
łaska, przyślij mi podobiznę Hermesa, wysokości mniej wię-
cej stóp pięciu – taki właśnie wydaje mi się być odpo-
wiednim do rozmiaru świątyni, – i drugi posąg, Filesiosa,
stóp czterech: nie będzie on bowiem niewłaściwym ucze-
stnikiem ołtarzy i świątyni swego dziada, – i z ludzi jeden,
wchodząc, będzie składał ofiarę Hermesowi drugi – File-
mmmmm
________
1
) To jest ze szczytu góry Theches, gdzie Ŝołnierze Kyrosa powitali je
okrzykiem: „Thalatta! Thalatta! (patrz Anab. IV. 7. 25.)
[9]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
409
niosowi
2
), inny jeszcze – im obu. Jedni zaś i drudzy będą
czynić rzecz miłą zarówno Hermesowi, jak i Filesiosowi:
Hermesowi, świadcząc cześć jego potomkowi, Filesiosowi
czyniąc to samo jego przodkowi. Ja przynajmniej złoŜyłem
tu w ofierze byka, nie sposobem Ksenofonta, który w por-
cie Kalpes (Anab. VI 4, 1–6) w braku bydlęcia ofiarnego
wyprzągł z wozu jakiegoś woła (Anab. VI 4, 22), lecz dzięki
mieszkańcom Trapezuntu, którzy sami dostarczyli mi bydlę
wcale szlachetne. W tymŜe miejscu badaliśmy wnętrzności
i zleliśmy na nie obiatę. Komu zaś pierwszemu Ŝyczyliśmy
w modlitwach szczęścia, to nie jest tajnym dla Ciebie,
który dobrze znasz mój charakter i masz zupełną świado-
mość, Ŝe zasługujesz na to, by za szczęście Twoje modlili
się wszyscy, nawet ci, którzy mniej ode mnie dobra od
Ciebie doznali.
§
ll
3
ll
Wyruszywszy z Trapezuntu, w dniu pierwszym zawinę-
liśmy do portu Hyssos i ćwiczyliśmy tam Ŝołnierzy pieszych.
Ta bowiem kohorta, jak sam wiesz, składa się z piechoty,
i jezdnych ma dwudziestu tylko dla obsługi, ale i tym wy-
padło miotać oszczepy. Stąd poczęliśmy płynąć dalej, z po-
czątku posługując się podmuchami, wiejącymi od świtu
z rzek, i jednocześnie wiosłami: chłodzące bowiem są te
podmuchy, jak świadczy takŜe Homer (Odyss. V. 469), lecz
nie wystarczają one tym, którzy pragną Ŝeglować śpiesznie.
Następnie ogarnęła nas cisza morska taka, iŜ posługiwaliśmy
się tylko wiosłami. Potem chmura, wniósłszy się prze-
waŜnie od strony Euru, wybuchła deszczem i wicher przy-niosła
nagły i nam wręcz przeciwny, który o mało nas nie
zgubił. Pobruździł on bowiem stopniowo morze tak dalece,
iŜ nie tylko poprzez wiosła, lecz i poprzez części, od nich
wolne z obu stron wiele wlewało się
wody zgodnie z wier-
szem tragedii:
Więc jedną wylewamy, inna wdziera się.
Jednak falowanie to nie było bocznym, i dlatego przemo-
___
MM
2
) Dla czczonego w Trapezuncie razem z Hermesem bóstwa Philesios, znanego
wyłącznie z podanego wyŜej ustępu Arriana trudno dać jakieś bliŜsze określenie:
artykuł Johanny Schmidt pt. „Philesios” w Wissowy – Krolla „Realencyklopädie” (t.
XIX, 2, 2155) nie przyniósł nowego materiału i ogranicza się do przypomnienia, Ŝe
w Didymie koło Miletu wyraz ten stanowił epitet boga Apollona.
410
Witold Klinger
[10]
mogliśmy je wiosłowaniem, choć z trudem niemałym i wy-
cierpiawszy wiele, przybyliśmy do Aten.
§
ll
4
ll
Jest bowiem i na Morzu Czarnym miejsce tak zwane. Jest
tam równieŜ grecka świątynia Ateny, skąd prawdopo-
dobnie nazwa ta miejscu się dostała. Jest tam wreszcie
i straŜnica opuszczona, i przystań, zdolna w porze lata po-
mieścić okrętów ilość niewielką i dać im osłonę od wiatru
południowego i wschodniego. Mogłaby takŜe zabezpieczyć
je od wiatru północnego, tylko nie od tego, co zwie się
„aparktios” oraz tego, co na Morzu Czarnym nazywa się
„thraiskios”, w Helladzie zaś „skiron”
3
). Pod noc zasko-
czyły nas srogie grzmoty i błyskawice, powiew zaś nie był
wciąŜ ten sam, lecz zmienił się na południowy, a niebawem
na tzw. „libijski”, – i przystań nie była juŜ dla okrętów
bezpieczna. Zanim więc ostatecznie rozsroŜyło się morze,
wszystkie te okręty, które mogło pomieścić samo to miej-
sce, zwane Atenami, na ląd wyciągnęliśmy, oprócz trójrzę-
dowca: ten bowiem, zakotwiczony pod osłoną jednej skały,
bujał na fali bezpiecznie.
§
ll
5
ll
Większość natomiast okrętów postanowiłem wystać na wy-
brzeŜe pobliskie celem wyciągnięcia ich na ląd. I istotnie
tam wyciągnięte zostały, nieuszkodzone wszystkie za wy-
jątkiem jednego. Ten, gdy przy lądowaniu przedwcześnie
zawracał, fala, podchwyciwszy go z boku, wyniosła na
brzeg i strzaskała. Ca prawda, ocalone zostało wszystko:
nie tylko Ŝagle, wyposaŜenie okrętowe i ludzie, lecz nawet
gwoździe. TakŜe i wosk (smoła?) został zeskrobany, tak iŜ
do zbudowania statku nie braknie nic oprócz drzewa bu-
dulcowego, którego, jak wiesz, przy Morzu Czarnym obfi-
tość jest wielka. Burza ta trwała przez dwa dni, i koniecz-
nym było tam pozostać. Niepodobieństwem było bowiem
___
mmmmm
3
) Mamy tu naturalne u narodu Ŝeglarskiego jak Grecy, daleko posunięte
zróŜnicowanie wiatrów, w naszym języku do oddania nie łatwe. O nazwie „aparktios”
u Arystotelesa (De mundo C. 4, 13) czytamy, Ŝe „z wiatrów północnych (tôn boreôn)
aparktios nazywa się ten, który od bieguna na południe wieje.” Z Jana zaś z Damaszku
(Vol. I p. 169. c) dowiadujemy się, Ŝe „thraiskios” zajmuje środek między wiatrem
„aparktios” i zwanym „argestos”.
[11]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
411
nam owe Ateny, co na Morzu są Czarnym, ominąć, niby
jaką przystań pustą i bez nazwy.
§
ll
6
ll
Stąd wyruszywszy o świcie, doświadczyliśmy fali bocznej.
Z postępem dnia jednak słaby wiatr północny morze wy-
równał i do spokoju doprowadził. Przed południem, zro-
biwszy więcej, niŜ 500 stadiów drogi, przybyliśmy do Apsa-
ros, gdzie osiedlone są 5 naszych kohort. Wojsku wypłaci-
łem Ŝołd. Obejrzałem uzbrojenie, mury i wał, chorych i wy-
piek chleba, – jaki zaś o tym miałem sąd, wypisane jest
w doniesieniu łacińskim. O miejscowości Apsaros mówią, Ŝe
w staroŜytności nazywała się ona Apsyrtos, gdyŜ tam z ręki
Medei zginął Apsyrtos, i grób Apsyrtosa wskazują. Później
zniekształcona została nazwa przez okolicznych barbarzyń-
ców, jak wiele teŜ innych nazw zepsuciu uległo. PrzecieŜ
o mieście Tyana w Kappadocji mówią Thoana, a to z tej
racji, Ŝe otrzymało ono swą nazwę od króla Taurów Tho-
anta, który, ścigając Orestesa i Pyladesa, aŜ do tej krainy,
jak twierdzą, dotarł i tutaj z choroby zmarł.
§
ll
7
ll
Rzeki w Ŝegludze od Trapezuntu minęliśmy następujące. –
Hyssos, od którego otrzymał swą nazwę port Hyssos, odda-
lony od Trapezuntu o stadiów 180, – Ofis (= wąŜ), odległy
od portu Hyssos o stadiów mniej więcej 90 i oddziela-
jący kraj Kolchów od ziemi Thiannickiej. Dalej rzeka
Psychros (= chłodna), odległa od Ofisu o jakie stadiów 30.
Dalej jeszcze rzeka Kalos (= piękna), która od poprzedniej
jest
takŜe o 30 stadiów odległa. Sąsiaduje z nią rzeka Rizios,
odległa od Pięknej o stadiów 120. Od tej znów rzeki o sta-
diów 30 jest inna rzeka Askuros, o 60 zaś od Askurosa sta-
diów rzeka Adienos. Stąd do Aten wyŜej wspomnianych
jest stadiów 180. Z Atenami tymi sąsiaduje rzeka Zagatis,
odległa od nich o stadiów najwyŜej 7. – Z Aten tych wyru-
szywszy, minęliśmy miasto Prytanis, gdzie znajduje się pa-
łac króla Anchialosa, odległy od Aten o stadiów 40. Z Pry-
tanisem znów sąsiaduje rzeka Pyksites, odległa o stadiów
90. Od rzeki zaś Pyksites do rzeki Archabis – dalsze 90. Od
Archabisa zaś do Apsarosa jest ich 60. Od Apsarosa odpły-
nąwszy, minęliśmy w nocy rzekę Akampsis, o 15 stadiów
od Apsarosa oddaloną. Od tego znów o 75 stadiów odległa
jest rzeka Bathys (= głęboka), od Bathysa zaś o stadiów 90
mmm
412
Witold Klinger
[12]
Rzeka Akinases. RównieŜ o 90 stadiów od Akinasesa jest
rzeka Isis. Z nich spławne są Akampsis i Isis: one to o świ-
cie powiewy wydają silne. Od Isisu odpłynąwszy, minę-
liśmy rzekę Mogros. Między Mogrosem i Isisem stadiów
jest 90. Rzeka ostatnia jest teŜ spławna.
§
ll
8
ll
Stąd przypłynęliśmy do rzeki Fasis, od Mogrosa oddalonej
o stadiów 90 i ze wszystkich rzek, które poznałem, dostar-
czającej wody najlŜejszej i barwą swą się najbardziej wy-
róŜniającej. Wszak lekkość jej moŜe kaŜdy za pomocą wagi
ocenić, przede wszystkim zaś z tego, Ŝe pływa ona po po-
wierzchni morza i nie miesza się z nim, niby ów Titaresios,
o którym mówi Homer (Il. II 754), Ŝe spływa on po po-
wierzchni rzeki Peneios, „jak oliwa unosząca się górą”. Była
bowiem i teraz moŜność przy zanurzaniu butelki w war-
stwę górną wyciągać wodę słodką, przy zanurzaniu zaś do
głębi wodą słoną. Co prawda, całe Morze Czarne zawiera
wodę o wiele słodszą, niŜ morze zewnętrzne, przyczyną zaś
tego są rzeki, w swej ilości i wielkości niezmierzone. Do-
wodem jej słodyczy, jeŜeli rzeczy dostępne zmysłom do-
wodów potrzebują, jest to, Ŝe ludzie, mieszkający przy tym
morzu, wszystkie swe stada do morza pędzą i z niego napa-
wają. Stada te piją z jawną przyjemnością, i napój ten, jak
wciąŜ się o tym mówi, jest od wody słodkiej poŜyteczniej-
szy. Kolor Fasisu jest kolorem wody, zabarwionej ołowiem
lub cyną, gdy zaś się woda ta ustoi, staje się czystszą. Ci,
co wpływają na Fasis, nie mają zwyczaju przywozić ze
sobą wody, lecz, skoro tylko wejdą w koryto rzeki, na okrę-
tach pada rozkaz wylania posiadanej wody, w przeciwnym
bowiem razie ci, co to zaniedbali uczynić, nie będą mieli,
jak się wciąŜ powtarza, Ŝeglugi pomyślnej. Woda Fasisu nie
psuje się i pozostaje czystą przez więcej niŜ 10 lat, stając
się nieco słodsza.
§
ll
9
ll
Po lewej ręce wpływających na Fasis umieszczony jest idol
bogini Fasianów. Wnosząc z wyglądu, jest to prawdopo-
dobnie bogini Rea, ma bowiem brzękadła w ręku, pod tro-
nem zaś wyobraŜenia lwów, niby ów w świątyni „Macierzy
bogów” w Atenach posąg Fidiasza. Tam pokazują równieŜ
kotwicę (okrętu) Argo: zrobiona z Ŝelaza, nie wydawała mi
się staroŜytną, jednak wielkość jej nie jest na miarę ko-
mmmmmm
[13]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
413
twic dzisiejszych, i kształt jej ma w sobie coś odmiennego.
Mimo to, na mój sąd, jest ona od owych czasów młodsza.
Pokazują tam jednak odłamy innej, kamiennej kotwicy,
tak iŜ moŜna przypuszczać, Ŝe to raczej są pozostałości ko-
twicy Argo. Nic innego nie przypomina tu podania o Ja-
zonie. Za to twierdza, gdzie przybywa 400 Ŝołnierzy doboro-
wych, wydała mi się być bardzo mocną dzięki przyrodzonym
właściwościom miejsca i nadto załoŜoną w miejscu, dla bez-
pieczeństwa
przypływających
tutaj
najodpowiedniejszym.
Otacza ją bowiem fosa podwójna, a kaŜda z nich szeroka.
Dawniej były tu jeszcze wały z ziemi, i stały na nich wieŜe
z drzewa, obecnie jednak wzniesione są mury i wieŜe,
wszystko z cegły palonej. Te utwierdzone są mocno, mają
na sobie machiny i, mówiąc krótko, zaopatrzone są we
wszystko, aby nie zbliŜył się nawet do nich nikt z barba-
rzyńców i aby stróŜująca załoga nie znalazła się w niebez-
pieczeństwie oblęŜenia. PoniewaŜ jednak bezpieczeństwo
naleŜy się i przystani dla okrętów i wszystkim tym, co poza
fortecą osiedlili się zarówno z wysłuŜonych Ŝołnierzy jak
i innych ludzi, a zwłaszcza kupców, postanowiłem od tego
podwójnego rowu, który otacza twierdzę, przeprowadzić aŜ
do rzeki rów inny, który ogarnia i stanowisko okrętów
i poza twierdzą znajdujące się domy.
§
n
10
n
Po Fasisie minęliśmy spławną rzekę Charieis (= wdzię-
czna), stadiów zaś jest między nimi 90. Po tym Charieisie,
zrobiwszy dalszych stadiów 90, wpłynęliśmy do rzeki Cho-
bos, gdzieśmy się zatrzymali. A po cośmy się zatrzymali
i cośmy tam dokonali, wyjaśni sprawozdanie łacińskie. Po
Chobosie minęliśmy spławną rzekę Singames, odległą odeń
mniej więcej na stadiów 210. Sąsiaduje z Singamesem rzeka
Tarsuras, gdyŜ stadiów między nimi jest 120. Od Tarsurasa
zaś o stadiów 150 jest rzeka Hippos (= koń), od Hipposa
zaś rzeka Astelefos o stadiów 30. Minąwszy zaś po wyru-
szeniu z Chobosu Astelefos, przybyliśmy przed południem
do Sebastopola, stadiów zrobiwszy od Astelefosa 120, tak iŜ
moŜna było tego samego dnia wypłacić Ŝołnierzom Ŝołd
i obejrzeć konie, uzbrojenie i jeźdźców, wskakujących na
konie, takŜe chorych i wypiek chleba, wreszcie obejść do-
koła wały i fosę. Stadiów zaś jest od Chobosa do Sebasto-
mmmmm
414
Witold Klinger
[14]
pola 630, od Trapezuntu zaś do Sebastopola 2260. Sebastopol
dawniej zwał się Dioskuriadą i był kolonią Milezjan.
§
n
11
n
W Ŝegludze naszej minęliśmy plemiona następujące. –
Z Trapezuntyjczykami, jak poświadcza takŜe Ksenofont,
mają wspólne granice Kolchowie. I tych z nich, których on
podaje za najbitniejszych i najbardziej Trapezuntyjczy-
kom wrogich nazywa on Drylami, mnie zaś się zdaje, Ŝe są
to Sannowie. Ci bowiem i dziś są jeszcze bardzo bitni i Tra-
pezuntyjczykom
wrodzy,
miejsce
zamieszkują
obronne
i naród stanowią niemający królów. Dawniej podlegali oni
daninom na rzecz Rzymu, w tych jednak z powodu swych
rozbojów nie są dość dokładni. Teraz jednak, jeśli bóg da,
będą dokładni, bo inaczej precz ich wygnamy. Z nimi gra-
niczą Makronowie i Heniochowie, królem zaś ich jest An-
chialos. Makronów i Heniochów sąsiadami są Zydryci, któ-
rzy są poddanymi Farasmana, Zydrytów znów sąsiadami
są Lazowie, królem zaś Lazów jest Malassas, który władzę
królewską od ciebie posiada. Lazów dalej sąsiadami są
Apsilowie: królem ich jest Julian, ten zaś otrzymał wła-
dzę królewską od ojca Twego (tj. Trajana). Z Apsilami znów
się stykają Abaskowie, królem zaś Abasków jest Resmagas:
ten takŜe ma swe królestwo od Ciebie. Z Abaskami wresz-
cie graniczą Sanigowie, gdzie właśnie załoŜony jest ów Se-
bastopol: król Sanigów Spadagas od Ciebie swe królestwo
posiada. Do Apsarosu więc płynęliśmy na wschód Morza
Czarnego stroną prawą. Apsaros zaś wydał mi się być kre-
sem długości Morza Czarnego, – kresem najdalszym: od
tego bowiem punktu Ŝegluga odbywała się juŜ w kierunku
północnym aŜ do rzeki Chobos i nawet poza Chobos do
Singamesa. Od Singamesa zaś zawróciliśmy się na lewą
stronę morza aŜ do rzeki Hippos. Płynąc znów od Hipposa
w kierunku Astelefosa i Dioskuriady, ujrzeliśmy góry Kau-
kazu, wysokością zbliŜające się do Alp Celtyckich. Ukazał
się teŜ i szczyt Kaukazu, zwany Strobilos, gdzie zgodnie
z mitem na rozkaz Zeusa został zawieszony Prometeusz.
§
n
12
n
Droga od Bosforu trackiego aŜdo miasta Trapezuntu przed-
stawia się następująco: – Około Bosforu trackiego i ujścia
Morza Czarnego, w prawej połaci Azji, naleŜącej do
mmmmmmmm
[15]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
415
szczepu Bitynów, leŜy miejsce, zwane świętym, gdzie
wznosi się świątynia Zeusa, zwanego Wietrznym. Miejsce
to jest punktem wyjścia dla tych, co na Morze Czarne
płyną. Gdy zaś się na nie raz wpłynie, to dla tego, kto po
prawej ręce ma Azję, opływa zaś przyległą część siedzą-
cego nad morzem szczepu Bitynów, Ŝegluga tak się przed-
stawia. Świątynia Zeusa Wietrznego od Byzantion odległa
jest na stadiów 120. Znajduje się tam tak zwane ujście
Morza Czarnego, przez które wylewa się ono do swego
przedmorza (Propontydy). O tym mówię Ci, jako świado-
memu rzeczy. Po prawej ręce tych, co od świątyni płyną,
znajduje się rzeka Rebas, odległa od świątyni Zeusa o sta-
diów 90. Następnie potem tak zwany szczyt Czarny, –
odległy o stadiów 150, Od szczytu zaś Czarnego do rzeki
Artanes, gdzie jest przystań dla drobnych statków przy
ś
wiątyni Afrodyty, stadiów jest znowu 150, od Artanesa
do rzeki Psillis stadiów znów 150, i statki małe mogą
tu
stać
na
kotwicy
przy
skale
wysokiej
niedaleko
od ujścia rzeki. Stad do portu Kalpes stadiów jest 210.
A jakie to jest miejsce ów port Kalpes i jaka tam jest
przystań, a takŜe, Ŝe jest tu źródło wody czystej, a nad mo-
rzem w zwierza dzikiego bogaty las drzew, nadających się na
budowę okrętów, o tym powiedział juŜ Ksenofont starszy.
(Anab. VI 4, 5—6).
§
n
13
n
Od portu Kalpes do miejscowości Roê stadiów jest 20:
przystań to dla małych statków. Od Roê do Apollonii,
drobnej wyspy, od lądu nie bardzo odległej, znowu sta-
diów 20: jest tu port pod zasłoną wyspy. Stąd do Chelai –
stadiów 20. Od Chelai jest stadiów 180 do miejsca, gdzie
rzeka Sangarios wpada do morza. Stąd do ujścia rzeki Hy-
pias znowu 180. Od rzeki Hypias do targowiska Lillion sta-
diów jest 100, a od Lillion do Elaion – 60. Stąd do Kales,
innego targowiska, – 120. Od Kales do rzeki Lykos
(= wilk) – 80. Od rzeki Lykos do Heraklei doryckiej,
grodu helleńskiego, kolonii Megarskiej, (Anab. VI, 2, 2)
stadiów jest 20: w Heraklei jest przystań dla okrę-
tów. Z Heraklei do tak zwanego Metroon (świątyni „Macie-
rzy bogów”) – stadiów 80. Stąd do świątyni Posejdona
– 40. Stąd do Tyndarydów – 45, zaś 15 do Nymphaion
mmmmmm
416
Witold Klinger
[16]
(świątyni nimf). Z Nimphaion zaś do rzeki Oksinas – 30.
Od Oksinasa do Sandaraki – 90: Sandaraka to przystań
dla małych statków. Stąd do Krenid – 60, z Krenid zaś do
targowiska Psylla (= pchła) – 30. Stąd do Tios, grodu hel-
leńskiego, dokładniej zaś jońskiego, który jest takŜe załoŜoną
nad morzem kolonią Milezjan, – stadiów 90. Z Tiosu do
rzeki Billaios – stadiów jest 20. Od ostatniej rzeki do rzeki
Parthenios (= dziewicza) stadiów jest sto. AŜ do tego
miejsca
zamieszkują
Bitynowie
z
Tracji,
o
których
w piśmie swym wspomniał Ksenofont, Ŝe są oni ze wszyst-
kich ludów Azji najbardziej waleczni i Ŝe w ziemi ich wła-
ś
nie wojsko helleńskie najwięcej klęsk poniosło, kiedy to
Arkadowie oddzielili się od oddziału Cheirisofosa i Kseno-
fonta (Anab. VI 4, 2).
§
n
14
n
Od tego miejsca poczyna się juŜ Paflagonia. Od rzeki Par-
thenios do miasta helleńskiego Amastrydy, przystani okrę-
towej, stadiów jest 90. Stąd do Erythinoi – stadiów 60.
Z Erythinoi do Kromny – dalsze 60. Stąd do Kytoros sta-
diów 90, w Kytoros zaś jest przystań dla okrętów. Z Kytoros
do Aigialoi stadiów jest 60, zaś do Thymena – 90, do Ka-
rambis znów 120. Stąd do Zefyrion – 60. Z Zefyrion zaś
do Abonuteichos, miasteczka małego, stadiów 120: przystań
to dla okrętów niepewna, lecz, jeśli nie naścignie ich wielka
burza, mogą one sobie bujać bez szkody. Z Abonuteichos
do Aiginety jest dalsze stadiów 150. Stąd do targowiska
Kinolis dalsze stadiów 60. RównieŜ i w Kinolis mogą sobie
bujać okręty w porze lata. Z Kinolis zaś do Stefany sta-
diów jest 180: przystań to dla okrętów pewna. Ze Stefany
do Potamoi (= rzeki) stadiów 150. Stąd do szczytu zwa-
nego Cienkim (= Leptê) – 120. Od szczytu Cienkiego do
Armeny stadiów jest 60: port w miejscu tym samym (Anab.
VI l, 15). O tej Armenie wspomina takŜe Ksenofont. Stąd do
Synopy stadiów 40: Synopejczycy to wychodźcy z Miletu.
Z Synopy do Karusy stadiów 150: huśtają się tu okręty.
Stąd do Zagora dalsze 150. Stąd zaś do rzeki Halys stadiów
jest 300.
§
n
15
n
Rzeka ta była niegdyś granicą między królestwem Kroisosa
i Persów, dzisiaj zaś płynie cała pod panowaniem Rzymian,
nie z południa jednak, jak mówi Herodot, lecz od strony
mmmmm
[17]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
417
wschodzącego słońca: to miejsce zaś, gdzie wpada ona do
morza, oddziela uprawne pola Synopejczyków od pól Ami-
senów. Od rzeki zaś Halys do miejscowości Naustathmon,
gdzie jest takŜe jezioro, stadiów jest 90. Stąd do innego
jeziora zwanego Konopion (= mały komar), dalszych
stadiów 50. Z Konopion do Euseny – stadiów 120. Stąd do
Amisos jest ich 160: Amisos to gród grecki, kolonia ateń-
ska, przy morzu leŜąca. Z Amisos do portu Ankôn (= ło-
kieć), gdzie do morza wpada rzeka Iris – stadiów 160. Od
ujścia tej rzeki do świątyni Heraklesa stadiów jest 360:
jest tam przystań dla okrętów. Stąd do rzeki Termodontu
stadiów jest 40: jest to ów Thermodont, gdzie według po-
dania mieszkały Amazonki (Anab. V 6, 9).
§
n
16
n
Od Thermodontu znów do rzeki Beris jest stadiów 90. Stąd
do rzeki Thoaris stadiów 60. Od rzeki Thoaris do Oinoy
– 30. Od Oinoy do rzeki Figamuntu – 40, Stąd do straŜ-
nicy Fadisanes – 150. Stąd do miasta Polemonion stadiów
– 10. Z Polemonion do szczytu, zwanego Jazonowym, sta-
diów 130. Stąd do wyspy Kilikijczyków – 15. Z wyspy zaś
tej do miejscowości Boon
– 75. A w tym Boon jest przy-
stań dla okrętów. Stąd do miasta Kotyora stadiów jest 90.
O mieście tym wspomina Ksenofont mówiąc, Ŝe jest ono ko-
lonią Synopejczyków (Anab. V 5, 3–4), dziś to wieś jest
tylko i to niewielka. Z Kotyora do rzeki Melanthios stadiów
jest około 60. Stąd do innej rzeki, zwanej Farmatenos, sta-
diów jest 150. Stąd do Farnakii jest ich 120: ta Farnakia
niegdyś nazywała się Kerasunt, była zaś takŜe kolonią
Synopejczyków. Stąd do wyspy Aretiady – 30. Stąd do
Zefyrion – 120: przystań to okrętowa. Z Zefyrion zaś do
Tripolis – 90. Stąd do Argyria („sreberko”) – sta-
diów 20. Z Argyria zaś do Filokalii – 90. Stąd do miejsca
Koralla – 100. Z tego zaś miejsca do góry Świętej – 130.
Od góry Świętej do Kordyli – 40: przystań to dla okrętów.
Z Kordyli zaś do Hermonassy – 45. Tu teŜ jest przystań.
Z Hermonassy zaś do Trapezuntu stadiów jest – 60. Tutaj
Ty tworzysz port, poprzednio bowiem była przystań dobra,
by w porze lata kołysały się na kotwicy (okręty).
§
n
17
n
Odległości od Trapezuntu do Dioskuriady juŜ poprzednio
zostały podane, wymierzone według rzek. Dają one razem
2
nnnnnn
418
Witold Klinger
[18]
na przestrzeni od Trapezuntu do Dioskuriady, zwanej dziś
Sebastopolem 2260 stadiów. Odległość więc dla tych, co
płyną z Byzantion na prawo w kierunku Dioskuriady, wa-
rownego obozu, na którym dla tych, co w Morza Czarnego
prawą stronę płyną, państwo Rzymskie się kończy, wynosi
tyle. Skoro tylko dowiedziałem się, o śmierci tego Ko-
tysa, który nosił tytuł króla Bosforu Kimmeryjskiego,
zaraz zatroszczyłem się o to, aby przedstawić Ci jasno takŜe
drogę morską do tego Bosforu, byś miał moŜność, jeŜeli co
do tego Bosforu zamiar jaki poweźmiesz, wyprawę tę nie
na ślepo obmyśleć.
§
n
18
n
Dla tych więc, co wyruszają z Dioskuriady, pierwsza przy-
stań mogłaby być w miejscowości Pityunt, odległej o sta-
diów 350. Stąd jest stadiów 150 do Nityki, gdzie niegdyś
przebywało plemię scytyjskie, o którym wspomina historyk
Herodot, jako o jedzących wszy (Herod. IV 109): pogłoska ta
o nich utrzymuje się aŜ do dziś. Z Nityki do rzeki Abaskos
stadiów jest 90. Od rzeki tej do rzeki Borgys stadiów jest
120. Od Borgysa zaś, gdzie wznosi się szczyt Heraklesowy,
do rzeki Nesis stadiów jest 60. Od tej znów rzeki do Ma-
saityki stadiów 90. Stąd do rzeki Achajuntu, która stanowi
granicę plemion Zylchów i Sanigów – stadiów jest 60.
Królem Zylchów jest Stachemfaks, który władzę swą od
Ciebie otrzymał. Z Achajuntu do szczytu Heraklesowego
stadiów jest 150. Stąd zaś do szczytu, który jest zasłoną tak
przed Boreaszem, jak wiatrem, zwanym „thraiskios”, jest
takŜe 180. Stąd do tak zwanej starej Lazyki jest stadiów 120.
Stąd do starej Achai – stadiów 150. Stąd do portu Pagrai
stadiów jest 350. Z portu zaś Pagrai do zatoki Świętej (Hie-
ron) – stadiów 180. Stąd do Syndyki – stadiów 300.
§
n
19
n
Z Syndyki do Bosforu, zwanego Kimmeryjskim, i do mia-
sta w nim Pantikapaion jest stadiów 540. Stąd do rzeki Ta-
nais (= Don), która, jak mówią, od Azji Europę oddziela,
stadiów 60. Wypływa ona z jeziora Meotyckiego, wpada zaś
do morza, zwanego Pontem Euksyńskim. Aischylos jednak
w „Prometeuszu wyzwolonym” granicą między Europą
a Azją czyni Fasis: przynajmniej Tytani u niego do Pro-
meteusza tak przemawiają:
[19]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
419
Przybywamy więc dziś, Prometeju, by raz
Twe zmagania i znój i łańcuchów Twych ból
Móc źrenicą swą własną oglądać.
Poczym wyliczają wszystkie kraje, które zwędrowali:
Tu wielkiego Fasisu jest bieg, to dwóch ziem
Europejskiej, azyjskiej granica i kres.
Opłynięcie zaś dokoła jeziora Meotyckiego daje w przybli-
Ŝ
eniu 9000 stadiów. Od Pantikapaion znów do nadmorskiej
wsi Kazeka jest stadiów 420. Stąd do opuszczonego miasta
Teodozji stadiów jest 280. Był to dawniej gród helleński,
a ściślej joński, kolonia Milezjan. W wielu pismach są o nim
wzmianki. Stąd do portu Scytów Taurydzkich, zresztą
opuszczonego, stadiów jest 200. Stąd do miejsca Lampas
(= Pochodnia) w Taurydzie stadiów jest 600. Z Lampas do
portu Symbolon równieŜ taurydzkiego stadiów jest 520.
Stąd do Chersonesu taurydzkiego stadiów jest 180. Z Cher-
sonesu zaś tego do Karkinikis stadiów jest 600. Z Karkinikis
znów do portu Kalos (== piękny), który równieŜ jest włas-
nością Scytów, jest ich jeszcze 700.
§
n
20
n
Od portu Kalos do Tamyraki stadiów jest 300. Wewnątrz
tej Tamyraki znajduje się jezioro niewielkie. Od ujścia
tego jeziora do miejscowości Eiones (= Brzegi) stadiów jest
380. Stąd do rzeki Borystenes (= Dniepr) stadiów jest 150.
Przed płynącymi w górę Borystenesa wznosi się warowny
gród grecki, zwany Olbia (= szczęśliwy). Od Borystenesa
do wyspy małej, pustej i bezimiennej, stadiów jest 60. Stąd
do Odessos, przystani okrętowej, stadiów jest 80. Od
Odessos odrębny, o stadiów 250 oddalony jest port Istria-
nów (tj. ludności naddunajskiej). Niedaleko stąd jest port
Isiaków, a stadiów jest do niego 50. Stąd do tego ujścia Istru
(= Dunaju), który zwie się Gołym (Psilos), jest stadiów
1200: pośrodku leŜą pustynie, nazwy nie mające.
§
n
21
n
W okolicy mniej więcej tego ujścia przed płynącymi wprost
na morze otwarte przy wietrze zwanym „aparktios” roz-
kłada się wyspa, którą jedni nazywają wyspą Achillesa, inni
jego „biegiem” (dromos), inni jeszcze wyspą Białą (Leukê)
ze względu na jej barwę. Opowiadają, Ŝe ją dla syna z mo-
2*
mmmm
420
Witold Klinger
[20]
rza wywiodła Tetyda i Ŝe na niej mieszka Achilles. Znaj-
duje się tam świątynia Achillesa i posąg roboty staroŜytnej.
Wyspa ta jest bezludna. Pasą się jednak na niej nieliczne
kozy, i te właśnie, jak mówią, wiozą w ofierze Achillesowi
wszyscy, co tu przybijają. Wiele teŜ innych ofiar złoŜonych
znajduje się
w tej świątyni: kielichów, pierścieni i kamieni
drogocennych. Wszystko to są dary, niesione Achillesowi
z wdzięczności, napisy zaś, w języku bądź rzymskim, bądź
greckim i w miarach coraz to innych układane, wychwa-
lają Achillesa. Znajdują się tam niekiedy pochwały Patro-
klosa, bo tego czczą razem z Achillesem ci wszyscy, którzy
chcą czynić rzecz miłą Achillesowi. Na wyspie tej mają
swój przytułek liczne ptaki, – mewy, czajki i wrony mor-
skie – w ilości niezmiernej. Ptaki te mają pieczę nad świą-
tynią Achillesa. Codziennie o świcie zlatują one do morza,
potem, zmoczywszy umyślnie skrzydła, z morza wlatują
znów do świątyni i skrapiają ją całą. Gdy zaś to uznają za
dostateczne, inne ptaki zamiatają posadzkę skrzydłami.
§
n
22
n
Niektórzy podają tutaj opowieści, jakoby ludzie, co przy-
bijali do wyspy, jedni juŜ płynąc do niej, przywozili na
okrętach umyślnie przygotowane bydlęta ofiarne i z tych
część zabijali w ofierze Achillesowi, część zaś wypuszczali
na wolność – inni znów zawijali tam z konieczności, zmu-
szeni przez burzę, – i ci od samego boga prosili na ofiarę
bydlęcia, zapytując w sprawie ofiar wyrocznię, czy wyjdzie
im na korzyść i poŜytek, jeŜeli złoŜą w ofierze to pasące się
tutaj bydlę, które oni sami w myśli swej wybiorą, składa-
jąc jednocześnie zapłatę, wydającą się im odpowiednią.
JeŜeli wyrocznia (była bowiem w tej świątyni takŜe wy-
rocznia) dawała odpowiedź odmowną, dodawali do zapłaty
coś nie coś; jeŜeli zaś wyrocznia znów odmawiała, dodawali
jeszcze więcej. Natomiast ze zgody wyroczni dowiadywali
się Ŝe zapłata jest wystarczająca, – i wnet potem samo
przed nimi stawało bydlę i nie uciekało więcej. W ten spo-
sób zniesiono w dar bohaterowi temu wiele srebra, jako za-
płaty za. bydło ofiarne.
§
n
23
n
TakŜe i we śnie ukazywał się Achilles bądź tym, co przybyli
juŜ do wyspy, bądź teŜ tym, co do niej płynęli, gdy byli
od niej niedaleko, i udzielał wskazówek, gdzie lepiej jest
mmmmmmm
[21]
Arriana Flaviusa dookoła Pontu Euksyńskiego
421
wylądować i kotwicę zarzucić. Inni znów opowiadają, Ŝe
i na jawie ukazał się im Achilles na szczycie masztu albo na
końcu rei,
– na podobieństwo Dioskurów, i w tym tylko
ustępuje Achilles Dioskurom, Ŝe ci wszędzie Ŝeglującym się
jawnie ukazują i ukazując się, przynoszą im ratunek on
zaś tylko zbliŜającym się juŜ do wyspy. Inni wreszcie mó-
wią, Ŝe we śnie widzieli takŜe Patroklosa. Te słuchy o wys-
pie Achillesowej zapisałem bądź ze słów tych, co sami do
niej przybijali, bądź teŜ tych, co je od innych słyszeli, –
i nie wydają mi się one nie zasługującymi na wiarę. Jestem
bowiem przeświadczony, Ŝe jeŜeli ktoś, to Achilles właśnie
jest herosem: dowodem dla mnie jest jego piękno, siła du-
cha i wczesne spośród ludzi odejście, – dalej, pieśń o nim
Homera i miłość jego do towarzysza tak gorąca i wierna, Ŝe
wolał on umrzeć wnet po swoim wybrańcu.
§
n
24
n
Od ujścia Istru (Dunaj), zwanego Gołym (Psilos), do
ujścia następnego stadiów jest 60. Stąd do ujścia, zwanego
Pięknym (Kalos), stadiów jest 40. Od Pięknego do czwartego
ujściu Dunaju, zwanego Narakon, stadiów jest 60. Stąd do
ujścia piątego stadiów jest 120. Stąd do miasta Istrii stadiów
500. Stąd do miasta Tomeus – stadiów 300. Z Tomeus do
miasta Kallatis – stadiów dalszych 300. Tu przystań jest dla
okrętów. Stąd do zatoki Karyjczyków stadiów jest 180. Zie-
mia dokoła zatoki takŜe nazywa się Karią. Z portu Karyj-
czyków do Tetrisiady stadiów 120. Stąd do Bizony, miejsca
pustego, stadiów 60. Z Bizony do Dionysopolis stadiów 80.
Stąd do Odessos, przystani okrętowej, stadiów jest 200.
Z Odessos zaś do przedgórzy Haimosu (Bałkan), które się-
gają aŜ do morza, stadiów 360: przystań okrętowa teŜ jest
tutaj. Z Haimosu do miasta Mesembrii, przystani okrętowej,
stadiów 90. Z Mesembrii do miasta Anchialos stadiów 70.
Z Anchialos do Apollonii – 180. Te wszystkie miasta są
greckie, załoŜone na ziemi Scytyjskiej, po lewej ręce tego,
kto wpływa na Morze Czarne. Z Apollonii do Chersonezu
– stadiów 60. Jest tu przystań dla okrętów. Z Chersonezu
do twierdzy Aulaion – stadiów 250. Stąd do urwiska Thy-
niady stadiów 120.
§
n
25
n
Od Thyniady do Salmydessos jest stadiów 200. O tej miej-
scowości wspomina Ksenofont starszy (Anab. VII 5, 12) i opo-
mmm
422
Witold Klinger
[22]
wiada, Ŝe do tej właśnie doszło wojsko helleńskie, któ-
remu on sam przewodził, kiedy z Seuthesem trackim po raz
ostatni na wojnę wyruszył. Wiele teŜ napisał on o tym, Ŝe
miejsce to portów jest pozbawione i Ŝe tu wyrzucane by-
wają burzą zmorzone okręty, tak iŜ Trakowie sąsiedni
o resztki ich między sobą walczą (Anab. VII 5, 12–14). Od
Salmydesu do Frygii stadiów jest 330. Stąd znów do skał
Kyanejskich (czarno-błękitnych) stadiów 320: to są te skały
Kyanejskie, o których poeci twierdzą, Ŝe niegdyś były one
ruchome i Ŝe między nimi pierwszy przepłynął ów okręt
Argo, co Jazona do Kolchidy dowiózł. Od skał Kyanejskich
do świętego obwodu Zeusa Wietrznego, gdzie znajduje się
gardziel Morza Czarnego, jest stadiów 40. Stąd do zatoki
Dafny, zwanej Szaloną, stadiów jest 40, od Dafny zaś do
Byzantion – 80. To są miejscowości po drodze z Bosforu
Kimmeryjskiego
do
Bosforu
Trackiego
i
do
miasta
Byzantion.