OSOBY DRAMATU
TRISTAN – siostrzeniec Marka
MAREK – król Konwalii
FORCYN – wróżbita
CHÓR KORNWALIJSKICH BARONÓW
IZOLDA – żona Marka (osoba niema)
Rzecz dzieje się w sali radnej nieopodal sypialni królewskiej w pałacu
królewskim w Kornwalii
[PARODOS]
CHÓR
Król Marek, pan nasz, co ziemią tą włada,
On przebaczył Tristanowi.
Zapomniał chyba czym była ta zdrada.
Wspólną sypialnię odnowił.
Do komnat króla pośród zaufanych
Tristan dziś może już wchodzić,
I nie dostrzega w nim król myśli zdradnych
Z czym nie damy się pogodzić.
Jednakże kto zdoła ukryć swą miłość?
Marek przebaczył im po grób,
Ale dobroć jego rozpala w nas złość;
Zawiązaliśmy taki ślub:
Jeżeli król nie wypędzi siostrzeńca
Poza królestwa granice,
Zmuszeni do warowni sie cofnięcia,
by z nim wojować, szlachcice.
Lecz otóż widzę, jak do nas tu zdąża
Marek, co ziemią tą włada;
Tristana zbrodnia go w myślach pogrąża,
Ważne on plany waży i układa.
Widno, że zbadać chciałby nasze zdanie,
Skoro tu starców wezwał na zebranie.
[EPEJSÓDION I]
Wchodzi Marek
Filip Witecki
CHÓR
Królu, miłuj nas, nienawidź, jak wola,
Lecz żądamy, byś wypędził Tristana.
On kocha królową, widzi to każdy,
Ale my nie ścierpimy tego dłużej!
Nie, królu, nie ścierpimy; wiemy bowiem,
Że ta nowina, osobliwa niegdyś,
Nie może cię już dzisiaj zaskakiwać
I że godzisz się Panie, na ich zbrodnię.
Co poczniesz? Rozważ to i postanów sam.
Co do nas, jeśli nie wygnasz siostrzeńca,
Zamkniemy się z wojskiem naszych w baroniach
I ściągniemy sąsiady z twego dworu,
Nie ścierpimy bowiem, by tu zostali.
Taki wybór ci dajemy, wybieraj!
MAREK
Panowie, wierzyłem raz w szpetne słowa,
Które mówiliście o mym Tristanie,
I żałowałem tedy, że wierzyłem.
Ale wy jesteście wierni lennicy
I nie chcę tracić usług swoich ludzi.
Radźcie tedy, a proszę was o to,
Albowiem jesteście mi winni radę.
Wiecie, że unikam wszelkiej przemocy.
PRZEWODNICZĄCY CHÓRU
Zatem, panie, wezwij karła Frocyna.
Jemu nie ufasz, przez spotkanie w sadzie.
Wszelako, Żali nie wyczytał w gwiazdach,
Że królowa przyjdzie tego wieczora?
On wie dużo rzeczy, jemu zaufaj.
Wchodzi Frocyn
FROCYN
Panie, każ siostrzeńcowi, aby jutro,
Wraz ze świtem, wyruszył do Karduel
Zanieść królowi Arturowi pismo,
Przepięknie opieczętowane woskiem.
Królu, Tristan wpodle twego łoża śpi.
Wyjdź z komnaty w godzinę pierwszego snu,
A przysięgam na Rzym i boskie prawa,
Iż jeśli kocha Izoldę szalenie,
Rozmawiać z nią zapragnie nim wyjedzie;
Ale jeżeli tak przybędzie do niej,
Byśmy ty i ja nie wiedzieli o tym,
Ja wówczas cię panie proszę – zabij mnie.
Filip Witecki
Co się tyczy reszty, jak być powinno,
Pozwól mi działać wedle mojej głowy
I strzeż się jeno wspomnieć Tristanowi
O poselstwie przed godziną spoczynku.
MAREK
Zgoda, Frocynie, tak niechże się stanie!
Wychodzi Frocyn
[STASIMON I]
CHÓR
Wówczas karzeł Frocyn czynem chwalebnym
Wierność królowi okazał.
Wyszedł z zamku szczęśliwy, krokiem pewnym,
Dowiedzie, że Tristan zdradzał.
Tymczasem zbliża się siostrzeniec Tristan.
By z tobą, się królu spotkać.
Zważ Marku na Frocyna sławetny plan.
By zdrajcę z poselstwem wysłać.
[EPEJSÓDION II]
Wchodzi Tristan
MAREK
Miły siostrzeńcze, uczyń moją wolę:
Pojedziesz, aż do królestwa Karduel,
I dasz królowi Arturowi pismo.
Pozdrów go również Tristanie, ode mnie,
Ale nie baw tam dłużej niż jeden dzień.
TRISTAN
Zgodnie z twoją wolą, zaniosę jutro.
MAREK
Tak, wyruszysz jutro, zanim dzień wstanie.
Marek i Tristan rozchodzą się
[STASIMON II]
CHÓR
Nadszedł czas podstępu. Już środek nocy.
Filip Witecki
W komnacie naszego pana,
Użyje swojej sztuki, karzeł Frocyn,
By zdemaskować Tristana.
Król Marek przystał na plan frocynowy
I w godzinę pierwszego snu.
Do wyjścia z komnaty będzie gotowy
By dowieść Tristana grzechu.
Od łoża króla do łoża siostrzeńca,
Długość włóczni tylko jedną.
Straszliwe pragnienie chwyci straceńca,
Aby złączyć się z królową.
Marek ci ufał, lecz ty go zdradziłeś.
Tristanie, głowo w wieńcu chwał!
Występną miłością się pokalałeś!
Przecie swym synem on cię zwał!
Bogdajbym cię, o, bogdaj
nigdy nie był obaczył!
[EPEJSÓDION III]
Wchodzi Marek i Frocyn
FROCYN
Idźcie, strażnicy do sypialni króla.
Wychodzi dwóch strażników
FROCYN
Dziś królu, zdemaskujemy Tristana.
Zdradzi go mąka, którą rozsypałem.
Jednak jeżeli nie zdybiesz ich społem,
Rozkaż Panie, mnie za kłamstwo powiesić.
MAREK
Każe, jeśli kłamstwem będą twe słowa.
FROCYN
Lecz już strażnicy wracają nie sami.
Wchodzą Tristan i Izolda prowadzeni przez dwóch strażników
STRAŻNIK
Panie, Tristan zbliżył się do Izoldy,
Krew z jego rany była na twym łożu.
MAREK
Filip Witecki
Tristanie na nic Ci zdadzą się słowa;
Tyś mnie, króla zdradził, umrzesz więc jutro.
TRISTAN
Pokornie cię proszę, odpuść mi, panie;
W imię Boga, który cierpiał za ludzi,
Panie, zlituj się nad nami biednymi!
CHÓR
Panie nasz, on cię pohańbił, pomścij się!
TRISTAN
Miły wuju, błagam cię, nie dla siebie;
Cóż mi znaczy umrzeć z rąk twoich Panie?
Ale z obawy pogniewania ciebie,
Nie sprzedam drogo tej zniewagi tchórzom,
Którzy bez twojej ochrony, się ciała
Mego nie ośmieliliby dotknąć.
Ale, poprzez cześć i miłość dla ciebie,
Oto się zdaję na twą łaskę, królu;
Uczyń ze mną wedle własnej ochoty.
Panie, masz mnie, ale oszczędź królową!
Litości dla królowej, jeśli bowiem
Jest w twoim pałacu człowiek dość śmiały,
Aby podtrzymywać okrutne kłamstwo,
Iż ją kochałem występną miłością,
Gotów jestem jemu stanąć do oczu.
Królu, łaski dla niej w imię Chrystusa!
Wszyscy rozchodzą się, zostaje chór.
[EKSODOS]
CHÓR
Gdyby wiedział, że nie będzie mu wolno
Walczyć o grzech niegodziwy,
Raczej dałby się rozszarpać na drobno,
Niż ścierpieć, wyrok prawdziwy.
Ale dobrze wiedział żołnierz potężny,
Że na ziemi udeptanej
Nie pokona go żaden baron mężny.
Żył on w wierze nadaremnej.
Czyż przysięgał, że królowej nie kochał
Występnie – miłością grzeszną,
Kiedy cały zamek wie, iż w grzechu trwał?
Słowa jego prawdy sprzeczną.
Filip Witecki
Wszak uczynkiem swoim postępku dowiódł;
Sąd go spotkał sprawiedliwy.
Ludzie widzą uczynek, a serca Bóg
I on sędzią jest prawdziwym.
Ustanowił tedy, że każdy winny
Dozna kary sprawiedliwej,
I On sam wydał wyrok sprawiedliwy.
Na Tristana duszy grzesznej...
Gdyby mógł przewidzieć, co się wydarzy,
Pozabijałby nas wcześniej.
Ach, dzięki Boże, że stałeś na straży!
Filip Witecki