B/183: R.Moody, P.Perry - Odwiedziny z zaświatów
DR RAYMOND MOODY & PAUL PERRY
ODWIEDZINY Z ZA
ŚWIATÓW
(Reunions: Visionary Encounters with Departed Loved Ones / wyd. orygin.: 1993)
Inne ksi
ążki R.Moody'ego wydane dotychczas w Polsce:
SPIS TRE
ŚCI:
Charakter wizji
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło – rys historyczny
Sposób odkrywania samego siebie
Tworzenie w
łe zastosowania wpatrywania się w zwierciadło
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-ind.htm (1 of 2) [07-May-11 6:19:42 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry - Odwiedziny z zaświatów
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-ind.htm (2 of 2) [07-May-11 6:19:42 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wprowadzenie
Jednym z najwi
ększych cierpień,
jakich doznaje natura ludzka,
jest cierpienie wywo
łane przez nową ideę.
Walter Bagehot
Ch
ęć ponownego połączenia się z ukochaną osobą, którą zabrała nam śmierć, należy do
najsilniejszych i najbardziej uporczywych pragnie
ń człowieka. To właśnie ono wywołuje w nas
poczucie opuszczenia, a zarazem ca
łą litanię pytań "co by było, gdyby", wyrzutów, że "gdyby tylko",
oraz rozpaczliwych b
łagań o jeszcze pięć minut, które moglibyśmy spędzić wspólnie z utraconym
bliskim.
Czasami pragnienie to zostaje zaspokojone dzi
ęki pojawieniu się zmarłego w postaci wizji czy też
zjawy, przy czym relacjonuj
ący podobne fakty utrzymują, że wyraźnie różnią się one od snów. Są to
chwile prze
żyte na jawie, chwile, w czasie których bardzo silnie i, jak się wydaje, nieomylnie
wyczuwa si
ę obecność zmarłej osoby. Epizod taki jest zazwyczaj bardzo sugestywny, a nawet
samopotwierdzaj
ący, gdyż pozostaje po nim głębokie przekonanie, że spotkanie odbyło się
naprawd
ę. W konsekwencji człowiek nabiera przeświadczenia, iż rzeczywiście istnieje życie po
śmierci.
Powszechno
ść występowania zjaw znalazła swoje odbicie w językach i kulturach ludowych na
ca
łym świecie na długo przed początkiem historii spisanej. Także i dziś wizjonerskie spotkania ze
zmar
łymi są zjawiskiem niezwykle powszechnym. W licznych artykułach publikowanych w
czasopismach medycznych i innych
źródłach naukowych stwierdza się, iż u znacznej liczby osób
pogr
ążonych w żałobie występują wizje tych, którzy odeszli. Badania naukowe sugerują na
przyk
ład, że aż 66 procent wdów widuje zjawy zmarłych mężów.
Wdowy wybrano jako podmiot powy
ższych badań z tego prostego powodu, że kobiety przeważnie
żyją dłużej od mężczyzn. Wdów jest zatem więcej i łatwiej prowadzić badania naukowe w tej
w
łaśnie grupie. Doświadczenia kliniczne wykazują, że widywanie zmarłych jest powszechne także i
w innych grupach osób osieroconych
– dzieci, rodziców, rodzeństwa oraz przyjaciół. Na przykład aż
75 procent rodziców, którzy utracili potomka, do
świadcza jakiegoś rodzaju wizji zmarłego dziecka w
ci
ągu pierwszego roku od jego śmierci. Większości rodziców zjawisko to przynosi ulgę i w
znacznym stopniu zmniejsza ból wywo
łany stratą.
Widzenie zjaw jest tak
że powszechne wśród ludzi, którzy przeżyli stan bliski śmierci. Opowiadają,
że kiedy wkraczali do królestwa światła, spotykali duchy zmarłych krewnych i przyjaciół. Podobne
prze
życia często powodują głębokie przemiany u tych osób, wywierając pozytywny wpływ na ich
dalsze
życie.
Gdyby mo
żna było odtworzyć przeżycia ze stanu bliskiego śmierci i wywołać je u ludzi cieszących
si
ę dobrym zdrowiem, wydaje się możliwe, iż te silnie odczuwane skutki można by wykorzystać w
terapii
łagodzenia żałoby. O tym, jak bardzo ta idea przemawia do łudzi, świadczy sukces filmu
Linia
życia, w którym studenci medycyny wzajemnie wywołują u siebie zatrzymanie akcji serca po
to, by do
świadczyć przeżyć ze stanu bliskiego śmierci. Taka metoda dostarczania informacji z
tamtego
świata to doskonały materiał na interesujący film, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie
powinien próbowa
ć takiego wyczynu.
Mimo to bardzo zaciekawi
ło mnie odtwarzanie przeżyć ze stanu bliskiego śmierci, zwłaszcza takich,
gdy kto
ś widział wtedy swoich utraconych bliskich. Choć widzenie zmarłych krewnych i przyjaciół
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (1 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
stanowi
ło tylko jeden z elementów większej całości, miałem wrażenie, że umożliwiając tego typu
wizje móg
łbym się dowiedzieć o wszelkich przeżyciach ze stanu bliskiego śmierci. Nie miałem
jednak poj
ęcia, jak to zrobić.
A
ż wreszcie wpadłem na rozwiązanie tego problemu – i to "wpadłem" w znaczeniu dosłownym.
Zdarzy
ło się to pewnego jesiennego dnia w 1987 roku. Wertowałem książki w antykwariacie w
ma
łym miasteczku w Georgii. Kiedy szedłem w stronę działu literatury, mieszczącego się w głębi
sklepu, z której
ś półki spadła książka i wylądowała u moich stóp.
Pochyli
łem się, żeby ją podnieść, i spojrzałem na tytuł. Było to Czytanie w szklanej kuli. Moją
pierwsz
ą reakcją była odraza. Wpatrywanie się w zwierciadło (co jest właściwszym określeniem dla
tego typu praktyk) zawsze by
ło kojarzone z naciąganiem i szalbierstwem – z Cyganką oszukującą
klientów albo wró
żbitą potrzebującym większej sumy pieniędzy, nim zacznie wyraźniej dostrzegać
swoje wizje w kryszta
łowej kuli. Byłbym natychmiast odłożył tę książkę z powrotem na półkę, gdyby
nie przypomnia
ła mi się rozmowa, jaką przeprowadziłem z doktorem Williamem Roiłem, pionierem
w dziedzinie bada
ń zjawisk paranormalnych. Doktor Roli stwierdził wówczas, że ludzie wpatrujący
si
ę w przejrzystą głębię lustra faktycznie mają wizje. Z czystej ciekawości przerzuciłem kilka stron,
a potem zacz
ąłem czytać pierwszy rozdział. Autor, Northcote Thomas, był poważnym naukowcem,
zajmuj
ącym się swą pracą z powołania. We wspomnianej książce omawiał niektóre metody
wpatrywania si
ę w zwierciadło i pokrótce objaśniał elementy psychologii tego zjawiska.
Zapewne najbardziej interesuj
ące było wprowadzenie, napisane przez wybitnego naukowca
Andrew Langa. Wyrazi
ł on przekonanie, że środowisko psychologów i naukowców będzie
oburzone, i
ż ktoś odważył się przeprowadzić racjonalną analizę zjawiska znanego jako
wpatrywanie si
ę w zwierciadło. I natychmiast oświadczył, że uważa taką reakcję za niesłuszną,
gdy
ż powstrzymuje ona dociekliwych ludzi przed badaniem tajemnic umysłu. Starał się też uciszyć
obawy, jakie mog
łyby powstać w środowisku lekarskim i naukowym. Stwierdził, co następuje:
"Badaj
ąc samo zjawisko wpatrywania się w zwierciadło, znajdujemy się na pograniczu królestwa
szarlatanerii, szalbierstwa,
ślepej łatwowierności, nieposkromionych nadziei oraz sztucznych obaw.
Nie ulega w
ątpliwości, że raz przekroczywszy tę granicę, nawet człowiek o umyśle najbardziej
wprawnym w naukach fizycznych cz
ęsto przestaje zachowywać się w sposób naukowy i traci
rozs
ądek... Tym można wytłumaczyć niechęć ludzi nauki do badania zjawisk, które w istocie są nie
bardziej odpychaj
ące niż marzenia na jawie czy we śnie. Są to zjawiska zachodzące w naturze
ludzkiej, przejawy ludzkich zdolno
ści, a jako takie zasługują na poznanie. Uchylanie się od badania
ich jest dowodem braku odwagi".
W miar
ę czytania tej książki stawałem się coraz bardziej podekscytowany możliwościami, jakie
niesie ze sob
ą wpatrywanie się w zwierciadło. Uprzednio badałem niektóre sposoby, jakie
stosowano w ró
żnych kulturach, by wywoływać i wykorzystywać odmienne stany świadomości. W
trakcie tych studiów natkn
ąłem się na wiele relacji z przywoływania przez żywych ludzi duchów
osób nie
żyjących. Najciekawsze są doświadczenia greckich wyroczni zmarłych, zwanych
psychomantea, do których udawano si
ę w celu zasięgnięcia porady uduchów. Z relacji
zachowanych z tamtych zamierzch
łych czasów wyraźnie wynika, że w trakcie takich spotkań ludzie
naprawd
ę zachowywali się tak, jakby widzieli zmarłych i nawiązywali z nimi bezpośredni kontakt.
Ksi
ążka Thomasa oraz dodatkowe badania, które przeprowadziłem, skłoniły mnie do wniosku, że
wizje zmar
łych bliskich osób są znacznie łatwiejsze do wywołania, niż sądziłem. Zacząłem
rozwa
żać liczne pytania, na które wpatrywanie się w zwierciadło mogło udzielić odpowiedzi:
Czy zjawisko to wyja
śnia, dlaczego tak wielu ludzi widzi duchy? Widzenie duchów lub zjaw
zdarza si
ę niezwykle często. Pewne bardzo staranne opracowania wykazały, że przynajmniej raz w
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (2 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
życiu widziała ducha aż jedna czwarta Amerykanów i w przybliżeniu jedna trzecia osób z niektórych
narodowo
ści europejskich.
Ludzie, którzy do
świadczają kontaktu ze zjawami, nie tylko widzą osoby zmarłe, ale także słyszą
ich g
łos, czują dotyk, a czasem nawet i zapach. Wszystkie tego typu spotkania niezwykle silnie
przypominaj
ą nam, że ci, których kochamy, tkwią głęboko w naszej podświadomości. W
rzeczywisto
ści tak głęboko, że bez wielkiego wysiłku możemy dojść do wniosku, iż nie powinniśmy
ponawia
ć prób porozumiewania się z nimi w taki czy inny sposób.
Carl Sagan, astronom z Cornell University i pisarz, przedstawi
ł niegdyś w czasopiśmie "Paradę"
w
łasne przeżycia:
"Kilkana
ście razy od śmierci matki ł ojca słyszałem ich głosy, wypowiadające normalnym tonem
moje imi
ę. Często zwracali się tak do mnie, kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Wciąż bardzo za
nimi t
ęsknię i zapewne dlatego wcale nie wydaje mi się dziwne, że mój umysł czasami wywołuje
klarowne przypomnienie brzmienia ich g
łosów".
Mnie te
ż nie wydaje się to dziwne. Choć zmarła osoba przestaje istnieć w sensie fizycznym, jej
duch nadal zajmuje znacz
ącą, ważną część naszego umysłu. Być może do nawiązania z nią
kontaktu jest nam potrzebny jedynie sposób dotarcia do naszej pod
świadomości. Pomyślałem, że
wpatrywanie si
ę w zwierciadło może być właśnie takim sposobem.
Czy wpatrywanie si
ę w zwierciadło pozwala na widzenie duchów w warunkach
laboratoryjnych? Jak ju
ż wcześniej wspomniałem, miliony ludzi mówią o tym, że kontaktowały się
ze zmar
łymi bliskimi w sposób spontaniczny, bez przygotowań i starań z ich strony. Te widzenia po
prostu nast
ępowały same z siebie, a doświadczające ich osoby, nie musiały wprowadzać się w
jaki
ś szczególny nastrój.
Ze wzgl
ędu na spontaniczną naturę tego zjawiska badanie widzenia zjaw polega przede wszystkim
na analizowaniu opowie
ści, historii przekazywanych przez ludzi, którzy widzieli duchy i zgadzają się
z w
łasnej woli ujawnić badaczom szczegóły swojego przeżycia.
Dawniej nie istnia
ły możliwości skłonienia zjaw do pojawiania się, a tym bardziej wywoływania ich w
warunkach laboratoryjnych. Jedyn
ą metodą badawczą było więc zbieranie opowieści o duchach i
analizowanie ich podobie
ństw, co budziło autentyczną frustrację u psychologów.
Zacz
ąłem się zastanawiać, czy wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli na wywoływanie zjaw w
warunkach kontrolowanych, w których uczony móg
łby obserwować osobę widzącą ducha? Z
pewno
ścią była to myśl niezwykle pociągająca.
Czy ponowne spotkania ze zmar
łymi bliskimi mogą pomóc ludziom przezwyciężyć ból po ich
utracie? Poniewa
ż żałoba należy do uczuć ludzkich najtrudniejszych do pokonania, problem ten
interesowa
ł mnie w sposób szczególny. Może wpatrując się w zwierciadło ludzie mogliby zobaczyć
zjawy swoich ukochanych zmar
łych, zjawy, które pomogłyby im wyleczyć się z bólu po rozłące?
Kiedy tak sta
łem w zakurzonym antykwariacie, poczułem nagle dreszczyk emocji na myśl o tym, że
kilka najbli
ższych lat spędzę na badaniach w niezwykle obiecującej dziedzinie. Czułem, że jeśli
w
łożę w to trochę uczciwej pracy i podejdę do badań bez uprzedzeń, uda mi się spowodować, aby
wpatrywanie si
ę w zwierciadło przestało być traktowane jako zjawisko z "pogranicza królestwa
szarlatanerii", jak to uj
ął Lang, i stało się dostępnym, w pełni docenianym obszarem psychologii.
Postanowi
łem poświęcić trochę czasu na rzetelne przebadanie tej zapomnianej sztuki. Przejrzałem
pó
łki bibliotek w poszukiwaniu dzieł historycznych i literackich wspominających o wpatrywaniu się w
zwierciad
ło.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (3 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Zdecydowa
łem się także poprowadzić nieformalne badania, w czasie których przeszedłem z
kilkoma osobami proces wpatrywania si
ę w zwierciadło. Wyniki były tak zaskakujące, że zacząłem
organizowa
ć seanse wpatrywania się w zwierciadło tak często, jak tylko mogłem, aby zebrać jak
najwi
ęcej przypadków. Wszystkie te seanse doprowadziły mnie do wniosku, że wpatrywanie się w
zwierciad
ło może być wykorzystywane jako:
Sposób bezpo
średniego dotarcia do naprawdę fascynującego, choć mało znanego wymiaru
naszego
życia psychicznego. Wiele procesów w umyśle człowieka zachodzi w podświadomości.
Mo
żliwe, że wpatrywanie się w zwierciadło powoduje, iż królestwo podświadomości staje się
dost
ępne i w pewnym sensie "widoczne".
Narz
ędzie, które pozwoli psychologom i psychiatrom zrozumieć świat wewnętrzny swoich
pacjentów. Stwarza ono szczególnie du
że możliwości w zakresie diagnostyki zahamowań
psychicznych i emocjonalnych i by
ć może – choć to twierdzenie budzi pewne wątpliwości –
diagnostyki równie
ż chorób psychicznych.
Narz
ędzie szkoleniowe, pozwalające wykładowcom psychologii ilustrować zdumiewające
mo
żliwości umysłu ludzkiego. Nie należy pomijać znaczenia zabawy w procesie kształcenia ani
te
ż w terapii. Zabawa z wpatrywaniem się w zwierciadło może rozbudzić utajone zainteresowania
studentów.
Środek pomagający rozbudzić twórcze możliwości. Pisarze, naukowcy, biznesmeni i inni ludzie
umieli wykorzysta
ć stan transu, wymagany przy wpatrywaniu się w zwierciadło, do przezwyciężenia
blokady swej kreatywno
ści. W dalszej części tej książki podam kilka przykładów twórczego
stosowania technik podobnych do wpatrywania si
ę w zwierciadło przez Thomasa Edisona,
Charlesa Dickensa, Kartezjusza i innych.
Klucz do zrozumienia kilku k
łopotliwych incydentów w historii. Badanie wpatrywania się w
zwierciad
ło rzuca także światło na świat starożytnych, którzy często podejmowali ważne decyzje po
konsultacji w przejrzystej g
łębi z duchami swych krewnych. Historia ujawnia wiele zastosowań
wpatrywania si
ę w zwierciadło. Jestem pewien, że po przeczytaniu tej książki skontaktują się ze
mn
ą historycy, podając przykłady, których tu nie opisałem. Zdarzenia te są czasem trudne do
wychwycenia przy pierwszym czytaniu. My
ślę, że przekazy o tych przypadkach są prawdziwe,
poniewa
ż wpatrywanie się w zwierciadło było w czasach starożytnych czymś tak powszechnym, że
nie zawsze nawet uwzgl
ędniano je w opisach. Uważano to za równie niepotrzebne, jak –
powiedzmy -obecnie niepotrzebne jest opisywanie procesu pos
ługiwania się telefonem.
Je
śli jesteś oczytany w historii, wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli ci prawdopodobnie ujrzeć w
nowym
świetle wiele starych tajemnic. Jest ono szczególnie przydatne w zrozumieniu świata
proroków i wizjonerów, którzy przez setki lat sterowali cywilizacjami.
Sposób badania sk
łonności gatunku ludzkiego do wiary w istoty z zaświatów i siły
nadprzyrodzone. Dzi
ęki zrozumieniu procesu wpatrywania się w zwierciadło można nie tylko
bada
ć świat zjawisk paranormalnych, ale także odtwarzać go w kontrolowanych warunkach
laboratoryjnych.
Takiego twierdzenia nikt jeszcze nie og
łosił. W istocie problem, jaki stwarzają dla nauki zjawiska
paranormalne, a zw
łaszcza widzenie zjaw, polega na tym, że uczeni nie potrafili wywołać ich w
laboratorium. Je
śli jakiegoś zjawiska nie da się odtworzyć w warunkach laboratoryjnych, nauka nie
mo
że go skutecznie przebadać. Ponadto, jeśli jakieś zjawisko nie może zostać odtworzone, nauka
cz
ęsto je odrzuca jako oszustwo.
Nie opowiadaj
ąc się ani za, ani też przeciw wartości takiego systemu myślenia, chciałbym tylko
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (4 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
podkre
ślić, że wpatrywanie się w zwierciadło pozwala ludziom zobaczyć duchy swoich zmarłych
krewnych w
łaściwie zawsze, kiedy tylko zechcą. Znaczy to, oczywiście, że ich przeżycia można
bada
ć w warunkach laboratoryjnych. Po raz pierwszy naukowcy mogą obserwować kogoś
"widz
ącego" ducha. Nie muszą już czekać na spontaniczne wystąpienie tego zdarzenia i próbować
bada
ć go po fakcie.
Mo
żliwość widzenia zjaw zmarłych bliskich osób jest tu zapewne największą korzyścią. Żałoba
niektórych ludzi po utracie kogo
ś ukochanego jest bezgraniczna. Wpatrywanie się w zwierciadło
pozwala osobie osieroconej zrozumie
ć aspekty swojej żałoby. Dla mnie jest to najbardziej
satysfakcjonuj
ąca właściwość tego zjawiska, jako że żałoba jest jedną z najsilniejszych dolegliwości
psychicznych.
ZDOLNO
ŚCI PARANORMALNE
Je
śli jesteś, Czytelniku, tak jak ja, miłośnikiem książek poświęconych zjawiskom paranormalnym, z
pewno
ścią czasem przerywasz czytanie i zastanawiasz się: "Czemu mnie się nie trafiają takie
prze
życia?" Daję ci do rąk kolejną książkę na temat tych zjawisk, ale jest w niej coś, co różni ją od
pozosta
łych. Otóż dzięki zastosowaniu opisanych tu technik duża część czytelników będzie mogła
prze
żyć wizjonerskie spotkanie z ukochaną osobą, którą zabrała śmierć. Zalecam jednak każdemu,
kto szuka wizjonerskiego spotkania za pomoc
ą tej metody, uprzednie przestudiowanie niniejszej
ksi
ążki w całości w celu dogłębnego zrozumienia procesu.
Chc
ę także podkreślić, że w tej pracy nie ma nic na temat mediów ani seansów spirytystycznych.
Media twierdz
ą, że posiadają pewną szczególną zdolność, która umożliwia im kontaktowanie się z
duchami zmar
łych w imieniu swoich klientów ł przekazywanie informacji w obie strony. Klient musi
przyj
ąć, że taka zdolność istnieje naprawdę i że medium. z którego usług korzysta, naprawdę ją
posiada. Mediumizm pozwala
– w najlepszym wypadku – na kontakt pośredni. W gruncie rzeczy
samo s
łowo "medium" sugeruje, że komunikowanie się zachodzi za pośrednictwem kogoś trzeciego.
Procedura opisana w tej ksi
ążce jest inna pod tym względem, że umożliwia zainteresowanym
bezpo
średnie spotkanie ze zjawą i osobistą ocenę, jak dalece realne było to przeżycie.
Jako istoty ludzkie odczuwamy ró
żne niepokoje. Istnieje jeden strach, którego nigdy nie pokonamy -
jest to nasz strach przed
śmiercią. To źródło naszego największego niepokoju wewnętrznego;
granica, której nigdy nie przekroczymy.
Jako spo
łeczność czujemy się wygodnie, umieszczając śmierć na odpowiednim miejscu.
Rozmie
ściliśmy cmentarze w taki sposób, aby śmierć usunąć sobie sprzed oczu. Oglądamy
filmowe horrory,
żeby przypominały nam o grozie śmierci. I nie rozmawiamy zbyt często o śmierci z
wyj
ątkiem sytuacji, kiedy jest to absolutnie konieczne.
Wszystkie te rygory maj
ą na celu przekonanie nas, że istnieje świat żywych oraz świat martwych i
że ci, którzy znajdują się w jednym z nich, nie mogą przedostać się do drugiego. Koniec, kropka.
Z moich do
świadczeń wynika, że istnieje jednak strefa pośrednia między tymi dwoma światami. Z
logicznego punktu widzenia w tym obszarze niczego nie ma. Jest to po prostu strefa pomi
ędzy
życiem a śmiercią.
Nie ulega w
ątpliwości, że w żywej świadomości występują określone zjawiska, sugerujące – jak się
wydaje
– nasze trwanie także po śmierci. Do zjawisk tych należą przeżycia ze stanów bliskich
śmierci, pojawianie się osób zmarłych oraz wyprawy szamanów do świata duchów. Są one
postrzegane jako stany przej
ściowe między życiem a śmiercią i na swój sposób mają do czynienia
z oboma tymi stanami, ale te
ż i z żadnym z nich. Krótko mówiąc, określają to, co można by nazwać
Królestwem Po
średnim.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (5 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Istnienia tego Królestwa Po
średniego nie da się dowieść naukowo. A jednak prawdą jest, że
znaczna cz
ęść ludzi, poważnie myślących i wrażliwych w osądach, doświadcza takich przeżyć,
które pozwalaj
ą im wierzyć, że to, co nazywamy śmiercią, jest zaledwie przejściem do innego
wymiaru
świadomości, zwanego życiem po śmierci.
Bior
ąc to pod uwagę, wywoływanie wizji poprzez wpatrywanie się w zwierciadło można z
pewno
ścią zaliczyć do metod wkraczania do Królestwa Pośredniego, i to wkraczania w sposób
bezpieczny.
Teraz wi
ęc opowiem o tym, co stało się moją życiową przygodą. Umożliwiłem wielu osobom udział
w wizjonerskich spotkaniach, nazwanych przyzywaniem zjaw. Widzieli swoich ukochanych
zmar
łych, rozmawiali z nimi i uświadamiali sobie istnienie Królestwa Pośredniego, o którym
przedtem mogli jedynie czyta
ć. Sam rozmawiałem ze swoją zmarłą babką, która wydawała mi się
tak realna jak ka
żdy inny, żywy człowiek. Odkryłem też nowe znaczenia w niektórych dziełach
klasyki literatury i nauki, a tak
że podróżowałem do tajemniczych starożytnych budowli, mających po
dwa tysi
ące lat, których zadaniem było umożliwienie ludziom kontaktu z ich zmarłymi krewnymi.
B
ędziesz zatem, Czytelniku, podążać śladem intrygującej tajemnicy.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (6 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Charakter wizji
Czasami fantazj
ą definiuję jako opowieść kogoś,
kogo w rzeczywisto
ści nigdy nie widziałem.
Michael Harner
W zbiorach literatury naukowej znajduj
ą się, głęboko zakopane, liczne studia poświęcone
spotkaniom ze zmar
łymi.
Pierwsze takie studium, o którego istnieniu wiem, to Spis halucynacji, przeprowadzony w 1894
roku. Autor tej fascynuj
ącej pracy Henry Sidgwick, członek Towarzystwa Badań Psychicznych w
Anglii, opracowa
ł odpowiedzi siedemnastu tysięcy respondentów na bardzo osobiste pytanie: "Czy
zdarzy
ło się, abyś kiedykolwiek, będąc przekonany, że nie śnisz, miał głębokie przeświadczenie, że
widzisz lub czujesz dotkni
ęcie żywej istoty lub nieruchomego obiektu albo też słyszysz jakiś głos; a
to wra
żenie, według twojej najlepszej wiedzy, nie zostało wywołane przez żaden zewnętrzny
czynnik materialny?"
Je
śli padła na to pytanie odpowiedź twierdząca, jeden z 410 ochotników pracujących przy tym
badaniu przeprowadza
ł bezpośrednią rozmowę z ankietowanym. Ponad 2000 osób udzieliło
odpowiedzi pozytywnej. Po odrzuceniu ewidentnych przypadków snów i majaków pozosta
ły 1684
osoby, które dozna
ły widzenia zjaw.
Widzenia te mia
ły, według relacji, łagodny przebieg i trwały krótko, przeważnie krócej niż minutę.
Wiele zjaw widziano w
środowisku podobnym do lustra. Przykładem może tu być spisana w 1885
roku relacja "pani W". Opowiada ona,
że zobaczyła odbicie w oknie górnej części postaci
m
ężczyzny o "bardzo bladej twarzy oraz ciemnych włosach i wąsach":
"Pewnego wieczoru oko
ło ósmej trzydzieści weszłam do salonu, żeby wziąć coś z kredensu, i
nagle, obróciwszy si
ę, zobaczyłam tę samą twarz w oknie, na tle zamkniętych okiennic. Ponownie
by
ła to tylko górna część postaci, która wydawała się nieco skulona. Światło dochodziło tylko z
korytarza oraz jadalni i nie pada
ło bezpośrednio na okno; widziałam jednak dokładnie rysy twarzy i
wyraz oczu... Za ka
żdym razem byłam w odległości około dwóch czy trzech metrów od tej postaci".
Ludzie, którzy spisywali opowiadane im prze
życia, nie potrafili ich wyjaśnić. Mieli jednak swoje
teorie na ten temat. Na przyk
ład, że zmarła osoba pozostawiła coś z siebie w określonym miejscu i
to co
ś komunikowało się w jakiś sposób z żywymi. Albo że te widzenia zjaw były tylko
halucynacjami. W ka
żdym razie Towarzystwo Badań Psychicznych doszło do wniosku, że nie ma
jednoznacznych dowodów "dzia
łania pośmiertnego".
Badacze stwierdzili,
że nie mają wyboru i muszą nazwać te widzenia "halucynacjami", nie
pozostawiaj
ą one bowiem żadnych materialnych śladów. Nie rozważali takiej możliwości, którą
pó
źniej wysunął Andrew Lang w dziele zatytułowanym Sny i duchy. "(Niektóre) halucynacje są
zwyk
łe i niezamierzone – pisał. – Ale pomiędzy nimi a marzeniami sennymi istnieje jakby
halucynacja na jawie, któr
ą niektórzy ludzie wywołują celowo. Taki charakter ma na przykład
wpatrywanie si
ę (w zwierciadło)".
WIZJONERSKIE PRZE
ŻYCIA
Wyrazisto
ść i sugestywność zjaw skłoniła mnie do uznania, że pasują one do kategorii przeżyć
paranormalnych, znanych jako wizje. Przyk
ładem może być tu wizja świętego Piotra, który ujrzał
Chrystusa na drodze do Damaszku, albo g
łosy aniołów, które usłyszała Joanna d'Arc i które w
ko
ńcu doprowadziły do przejęcia przez nią komendy nad armią francuską.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (1 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Takie wypadki nazywane s
ą wizjami spontanicznymi, co oznacza, że ludzie doświadczają ich bez
świadomego dążenia do tego. W jednej chwili wszystko jest normalnie, a moment później następuje
wizja.
Zdumiewaj
ąco dużo spontanicznych zjaw zmarłych widzi się w lustrach lub innych powierzchniach
rzucaj
ących odbicie. Ponadto wiele widuje się w nocy lub na takim tle jak pusta ściana, a także o
zmroku na wolnym powietrzu.
Pewna kobieta opowiedzia
ła mi na przykład, że widziała zjawę swojej babki wyłaniającą się z lustra
na ko
ńcu korytarza. Zdumiona obserwowała, jak zjawa szła w jej stronę, a potem znikła w
otwartych drzwiach jednego z pokoi. Inna kobieta powiedzia
ła mi, że patrzyła na kryształowy
żyrandol w swojej jadalni i w jednym ze zwisających z niego kryształów zobaczyła ludzi zajętych
rozmow
ą.
Tego typu wizje przytrafia
ły się bardzo różnym osobom. Abraham Lincoln, na przykład, w czasie
pobytu w domu w Springfield (stan Illinois) zobaczy
ł w lustrze swoje odbicie podwójnie: jedno
przedstawia
ło go leżącego na sofie, a drugie było blade i mizerne, jakby osoby martwej lub
umieraj
ącej.
Dla mnie dziwne s
ą nie wizje, które miał prezydent Lincoln, ale fakt, że mówił o nich. Gdyby
obecnie prezydent Stanów Zjednoczonych zacz
ął mówić o takich przeżyciach, z pewnością
musia
łby się pożegnać ze swoją karierą polityczną. Prezydent Lincoln mówił jednak o swoich snach
i wizjach bez skr
ępowania.
Anatole France opowiada, jak jego cioteczna babka ujrza
ła lustrzaną wizję umierającego
Robespierre'a mniej wi
ęcej w tym samym czasie, kiedy został on postrzelony w szczękę. W nocy
27 lipca 1794 roku patrzy
ła w zwierciadło i nagle krzyknęła: "Widzę go! Widzę go! Jaki on blady! Z
ust p
łynie mu krew! Ma roztrzaskane zęby i szczękę! Chwała Bogu. Ten krwiożerczy potwór nie
b
ędzie już pił niczyjej krwi prócz własnej". A potem zemdlała.
Czasami relacjonowano te
ż zbiorowe wizje zmarłych. Większość najlepszej dokumentacji tego typu
przypadków pochodzi od badaczy zjawisk paranormalnych, którzy s
ą bardzo skrupulatni w
zbieraniu informacji.
Jednym z takich badaczy by
ł sir Ernest Bennett, pierwszy sekretarz Towarzystwa Badań
Psychicznych w Anglii. Intrygowa
ł go niewyjaśniony charakter wielu zjawisk paranormalnych,
zw
łaszcza tych, które zdarzają się spontanicznie. Dużo pisywał do periodyków naukowych na temat
paranormalno
ści i starannie dokumentował poszczególne badania jej przejawów. Wśród opisanych
przez niego zdarze
ń są także przykłady wizji zbiorowych, czyli takich, kiedy więcej niż jeden
cz
łowiek widzi zjawę tej samej osoby w tym samym czasie. Oto jeden z podanych przez niego
przypadków, zwi
ązany z powierzchnią podobną do lustra:
"3 grudnia 1885 roku
5 kwietnia 1875 roku ojciec mojej
żony, kapitan Towns, zmarł w swojej rezydencji w Crankbrook,
niedaleko Sydney, w stanie Nowa Po
łudniowa Walia.
Mniej wi
ęcej sześć tygodni po jego śmierci moja żona weszła około dziewiątej wieczorem do jednej
z sypialni. Towarzyszy
ła jej młoda dama, panna Berthon. Kiedy weszły -a lampa gazowa paliła się
przez ca
ły czas – ze zdumieniem zobaczyły odbite w lśniącej powierzchni szafy ubraniowej oblicze
kapitana Townsa. By
ło go widać zaledwie do pasa -głowa, ramiona i tylko część rąk. Właściwie
wygl
ądał jak zwykły portret robiony do medalionu, tyle że normalnych rozmiarów. Jego twarz była
mizerna i blada, taka jak przed
śmiercią. I miał na sobie szare flanelowe okrycie, w którym
zazwyczaj sypia
ł. Zdziwione i na wpół przerażone tym, co zobaczyły, obie panie pomyślały w
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (2 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
pierwszej chwili,
że w pokoju zapewne wisi jego portret i że ukazało się im odbicie. Ale nie było tam
takiego obrazu.
Kiedy tak sta
ły patrząc i dziwiąc się, do pokoju weszła siostra mojej żony, panna Towns, i zanim
żona ze swoją towarzyszką zdążyły zareagować, wykrzyknęła: – Wielkie nieba! Widzicie tatusia? –
Akurat przechodzi
ła tamtędy jedna z pokojówek. Zawołano ją i spytano, czy coś widzi, a ona
odpowiedzia
ła natychmiast: – Och, panienko! To pan! – Wtedy posłano po Grahama, starego
kamerdynera kapitana Townsa, i on te
ż od razu wykrzyknął: – Och, niech Bóg nas ma w opiece!
Pani Lett, to
ż to kapitan! – Wezwano też majordoma, a potem jeszcze panią Crane, pielęgniarkę
mojej
żony, i oboje powiedzieli, co widzą. W końcu posłano po panią Towns, która – widząc zjawę –
zbli
żyła się z wyciągniętą ręką, ale w miarę jak przesuwała dłonią po powierzchni szafy, postać
stopniowo znika
ła i nie pojawiła się już nigdy więcej, choć przez długi czas po tym wydarzeniu w
pokoju ci
ągle ktoś przebywał".
ODMIENIENI POD WP
ŁYWEM WIZJI
To o
świadczenie zostało podpisane przez C.E.W. Letta, zięcia kapitana, i występowało łącznie ze
z
łożonymi pod przysięgą oraz podpisanymi oświadczeniami pozostałych świadków.
W tym wypadku Bennett nie zaj
ął się zbadaniem wpływu tego wizjonerskiego przeżycia na ludzi,
którzy zobaczyli zjaw
ę, ale przypuszczam, że efekt musiał być ogromny. Wielu ludzi, z którymi
pracowa
łem, twierdzi, że takie wizje prowadzą do złagodzenia lub nawet ukojenia żalu. Ludziom,
którym u
łatwiłem widzenie, pomagało to przede wszystkim uleczyć ich smutek bądź poprawić
stosunki ze zmar
łym. Przeżycie spotkania ze zjawą nie należy do przerażających ani
niepokoj
ących. Wydaje mi się to fascynujące, jako że filmy i książki nauczyły nas wszystkich bać
si
ę duchów. Od najdawniejszych czasów zresztą tego rodzaju historie są tematem przerażających
opowie
ści o duchach, które powracają ze świata zmarłych, aby "dobrać się" do żywych, ale prawda
o widzeniu zjaw jest zupe
łnie inna. Badacze, którzy zajmują się tym problemem, odkryli, że
zwi
ązane z nim przeżycia nie są straszne. Zdumiewające, na to zgoda, ale osoba, która widzi
ducha, wcale nie umiera ze strachu. Typowy dla widze
ń jest poniższy opis spontanicznej wizji
lustrzanej, która nast
ąpiła w chwili, gdy wdowa przypadkowo wpatrywała się w podobną do lustra
szyb
ę okna pokoju hotelowego. Na zewnątrz było ciemno, a w szybie odbijało się słabe światło z
pokoju, tworz
ąc przejrzystą głębię w jej lśniącej powierzchni.
"Przytrafi
ło mi się to wkrótce po śmierci mojego męża, który zginął w wypadku samochodowym.
By
ło już nad ranem, leżałam w łóżku, wpatrując się w okno. Nadal panowały ciemności; nie mogłam
wi
ęc wyglądać na zewnątrz. Okno było jakby czarnym kwadratem. Nie przypominam sobie, abym
wówczas rozmy
ślała o czymś szczególnym; po prostu patrzyłam w okno.
Nagle dostrzeg
łam biegnącego ku mnie mężczyznę. Miał na sobie strój kąpielowy, a jego włosy
by
ły mokre, zupełnie jakby biegł z plaży. Poczułam dreszczyk emocji, ponieważ rozpoznałam w tym
m
ężczyźnie mojego zmarłego męża! Biegł wprost ku mnie i uśmiechał się. Czułam jego zapach i
wiedzia
łam, że gdybym wyciągnęła rękę, mogłabym dotknąć jego wilgotnych włosów.
– Tutaj jest wspaniale – powiedział. Uśmiechał się radośnie i to napełniło mnie szczęściem.
Opowiedziane tu prze
życie pomogło mi pokonać smutek, ponieważ martwiłam się, że musiało go
bardzo bole
ć, kiedy uderzył go samochód".
W tym przypadku
żona mogła "zamknąć koło", ponieważ zobaczyła, iż jej mąż nie cierpi w życiu
pozagrobowym. Jej widzenie, jak wiele innych, wywar
ło na nią pozytywny wpływ, gdyż pozwoliło jej
pokona
ć żal. Pozostaje jedynie przyjąć, że planowane widzenia powinny przynosić jeszcze bardziej
pozytywne efekty.
NATURALNA WI
ĘŹ
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (3 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wizje wyst
ępują w bardzo różnych formach i jest wiele sposobów ich wywoływania, a mimo to
nale
żą do najbardziej niezwykłych zjawisk umysłu ludzkiego. Bardziej niezwykłe jest być może
jedynie to,
że są one tak rzadko badane przez psychologów.
Wielu z nas wychowa
ło się na opowieściach o wizjach biblijnych. Kto spośród osób znających Biblię
nie zdumiewa
ł się, czytając o kręgach ezechielowych lub drabinie Jakuba albo wręcz zapoznając
si
ę z całą Księgą Apokalipsy? Nic dziwnego, że wielu z nas uważa tych starożytnych wizjonerów za
jednostki nieprzeci
ętne, obdarzone rzadką i tajemniczą mocą obcowania z istotą boską.
Wspó
łcześnie wielu ludzi ma skłonności do przypisywania wizjom cech patologicznych. Wychodzą
oni z za
łożenia, że osoby, które mówią że mają wizje, są schizofrenikami, bredzą lub wręcz – że są
to socjopaci. Taka postawa ulega obecnie zmianie, odk
ąd coraz więcej badań demograficznych
wskazuje,
że przeżycia wizjonerskie są zjawiskiem rozpowszechnionym w normalnych
spo
łecznościach. Całe rzesze ludzi miewały wizje, ale ci, którym się to zdarzyło, po prostu
niech
ętnie przyznawali się z obawy, że mogą zostać uznani za nienormalnych.
Poniewa
ż wizje osób zmarłych są jedną z form przeżyć wizjonerskich, musimy przyjrzeć się
niektórym powszechnie spotykanym rodzajom wizji, zw
łaszcza tym, które można wywołać znanymi
metodami. Odnosi si
ę to do czterech z nich: pareidolii, inkubacji snów, hipnagogii oraz wizji
zwierciadlanych.
Osnute tajemnic
ą wizje pareidolii
Tak powszechne zjawisko, jakim jest widzenie twarzy w chmurach, mo
że służyć za przykład
z
łudzenia optycznego, znanego jako pareidolia. Zaliczane jest do złudzeń, ponieważ występuje w
tym wypadku bodziec zewn
ętrzny – chmura -który wzbogacony wskutek interpretacji prowadzi do
powstania maj
ącego znaczenie obrazu na niebie.
Je
śli wpatrując się w chmury wskażę portret Jerzego Waszyngtona, stojąca obok mnie osoba
najprawdopodobniej zobaczy ten sam obraz. Szczególn
ą, wyróżniającą pareidolię cechą jest to, że
z
łudzenia nie znikają, kiedy patrzymy na nie.
Poniewa
ż tego typu złudzenia wzrokowe wywoływane są przez czynnik zewnętrzny, mogą być
pokazywane innym. Ca
ła grupa ludzi może więc uzgodnić, co przedstawia dany obraz. Wyjaśnia to
przyczyn
ę niektórych złudzeń grupowych, podczas których wiele osób dostrzega nagle twarz
Chrystusa na murze ko
ścioła lub też Matkę Boską na ściance zbiornika ropy naftowej. Wystarczy,
że ktoś patrząc na jakiś wzór dostrzeże zarys twarzy Chrystusa – lub kogokolwiek innego – a
znajd
ą się ludzie, którzy od razu zobaczą to samo.
A je
śli już obraz taki zostanie dostrzeżony, praktycznie nie ma możliwości przekonania ludzi, że
wzór ten naprawd
ę istniał tu od dawna. Ci, którzy dobrze znają dane miejsce, odnoszą wrażenie,
jakby ta wizja pojawi
ła się nagle, znikąd. "Przejeżdżałem obok tego zbiornika na ropę niemal
codziennie od dwudziestu lat
– twierdziłby taki wizjoner. – Gdyby Matka Boska była tu wcześniej, z
ca
łą pewnością zauważyłbym ją. Wiem, że pojawiła się dopiero teraz".
Cz
ęsto gdy rozejdzie się wieść o takim objawieniu, zaczynają masowo przybywać pielgrzymi.
Ludzie odwiedzaj
ący miejsce objawienia zazwyczaj odnoszą się do niego z pełnym szacunkiem,
niezale
żnie od tego, czy wierzą w łaskę boską, czy też nie. Choć sceptycy zapewne podchodzą z
rezerw
ą.
Podobne twory wyobra
źni dotyczą nie tylko tematyki religijnej. Na niektórych terenach pustyni
egipskiej wyst
ępują złoża sody i skamieniała roślinność, które wyglądają jak skalny las. Podróżni
przeje
żdżający przez tę okolicę opowiadają, że widzieli tam zwłoki zmumifikowanych gigantów lub
olbrzymie
żaglowce.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (4 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Pareidolia stanowi podstaw
ę różnych wróżb. Hawajscy kahunowie czasami zadawali sobie pytania,
a nast
ępnie wpatrywali się w chmury, oczekując, że ułożą się one we wzór, który będą mogli
zinterpretowa
ć jako odpowiedź. Kapnomancja, czyli wróżenie z dymu, jest nadal praktykowana
przez niektórych rdzennych mieszka
ńców Ameryki Środkowej. W średniowiecznej Europie była
zwyczajowo uprawiana przez matrony i dziewice. Tak
że wróżenie z fusów od herbaty opiera się na
nadawaniu znaczenia obrazom powstaj
ącym z układu listków herbacianych.
Od czasu do czasu pareidolia stawa
ła się przyczyną widzenia zjaw zmarłych bliskich. Weźmy na
przyk
ład przeżycie generała George'a Pattona, który w czasie pobytu na polu walki we Francji miał
zdumiewaj
ącą wizję swoich przodków. Wspomniał o tym epizodzie w pamiętnikach spisanych przez
jego siostrze
ńca, Freda Ayera juniora, zatytułowanych Zanim wyblakną kolory.
"
– Jestem przekonany, że przodkowie zawsze nam towarzyszą. Obserwują nas. I oczekują od nas
bardzo wiele.
– Co przez to rozumiesz? – spytałem.
– No cóż, to coś takiego, o czym albo się wie, albo nie. Ale czasami można nawet dostrzec. Kiedyś
we Francji przygwo
ździł nas niemiecki ostrzał, zwłaszcza ciężkiej broni maszynowej. Leżałem na
ziemi,
śmiertelnie przerażony, i bałem się unieść głowę. Ale w końcu odważyłem się i spojrzałem w
chmury, pod
świetlone na czerwono tuż przed zachodem słońca. I wtedy dostrzegłem, najzupełniej
wyra
źnie, ich głowy: głowy mojego dziadka i jego braci. Nie poruszali ustami; nie odzywali się do
mnie. Patrzyli tylko, nie tyle z gniewem, ile raczej nieszcz
ęśliwi i naburmuszeni. W ich oczach
mog
łem wyraźnie odczytać wyrzut: Georgie, Georgie, rozczarowujesz nas, leżąc tak plackiem.
Pami
ętaj, że wielu Pattonów zginęło, ale nigdy nie było wśród nas tchórza.
Zerwa
łem się więc, złapałem karabin i wydałem rozkazy. I w końcu pułkownik George i inni nadal
znajdowali si
ę w tym samym miejscu, ale już uśmiechnięci. Oczywiście wygraliśmy tę bitwę".
A skoro ju
ż jesteśmy przy generale George'u Pattonie, z pewnością jednym z najbardziej
powa
żanych i odnoszących największe sukcesy generałów w historii amerykańskiej wojskowości,
warto zauwa
żyć, że wierzył on głęboko w istnienie duchów. Częściowo wiara ta była skutkiem
cz
ęstych wizyt, jakie składał mu na polu walki jego zmarły ojciec. Według tego, co powiedział
Ayerowi: "Ojciec mia
ł zwyczaj przychodzić wieczorem do mojego namiotu, siadać i rozmawiać ze
mn
ą. Zapewniał mnie, że sobie poradzę i będę odważny w bitwie, która miała się rozegrać
nast
ępnego dnia. Był zupełnie realny, zupełnie tak samo, jak wtedy, kiedy widywałem go w jego
gabinecie w domu w Lak
ę Yineyard".
Leczenie inkubacj
ą snów
Wszyscy znamy kaduceusza, tajemniczy emblemat zawodu lekarskiego. Owini
ęte wokół
uskrzydlonej laski dwa w
ęże spoglądają na nas z drzwi karetek pogotowia, ze ścian szpitalnych i
wywieszek na drzwiach gabinetów lekarskich. A jednak tylko nieliczni znaj
ą pochodzenie tego
symbolu. Aby je pozna
ć, musimy cofnąć się do czasów starożytnej Grecji, do świątyń Asklepiosa, w
których nast
ępowała inkubacja snów.
Asklepios by
ł autentyczną postacią, szanowanym lekarzem, który po śmierci uzyskał status boski.
W ca
łym kraju na jego cześć powstawały sanktuaria. Było ich łącznie trzysta, a najsłynniejsze
mie
ściło się w Epidauros. Funkcjonowały one jako swoiste Kliniki Mayo, te świątynie inkubacji snów.
Do celów leczniczych wywo
ływano w tych świątyniach fantastyczne przeżycia wizjonerskie. Jeśli
dotkn
ęła kogoś nieznośna choroba lub taka, której żaden uzdrowiciel nie potrafił uleczyć, należało
uda
ć się do świątyni Asklepiosa. Pacjenci przeżywali tam sny i wizje, które miały leczyć ich
dolegliwo
ści. Przy odrobinie szczęścia mogli nawet skonsultować się w takim śnie z samym
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (5 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
legendarnym lekarzem.
G
łówne centrum uzdrowicielskie w Epidauros mogło u-dzielić schronienia i nakarmić ogromne
rzesze ludzi, którzy zawsze czekali na swoj
ą kolej. Centralną budowlą kompleksu świątynnego był
olbrzymi gmach, abaton, otoczony dziedzi
ńcem. Kiedy nadchodziła ich kolej, pielgrzymi wchodzili
na teren dziedzi
ńca i spali tak długo, aż nawiedził ich bardzo szczególny sen, taki, w którym zjawiał
si
ę Asklepios w swojej futrzanej czapie, z kaduceuszem w dłoni, i zapraszał ich do abatonu.
Wtedy pacjent móg
ł wejść do świątyni, rozległej sali wypełnionej wąskimi łóżkami, nazywanymi
klini.
Łóżka te wyglądały jak sofy z epoki wiktoriańskiej, z jednego końca uniesione pod kątem około
45 stopni, tak by g
łowa i tułów spoczywały nieco wyżej niż biodra i nogi. To od tych greckich klini
wywodzi si
ę współczesny termin "klinika".
Wierzono,
że Asklepios zjawiał się w nocy osobiście w abatonie. Troskliwie opiekował się chorymi i
mówi
ł, jak ich leczyć, a ponoć zawsze robił to wszystko w futrzanej czapie i z kaduceuszem w dłoni.
W wielu odnotowanych przypadkach jego zalecenia i metody leczenia spowodowa
ły wyzdrowienie
pacjentów.
Wdzi
ęczni pacjenci płacili kamieniarzom, aby wykuli na kolumnach informacje o ich chorobie, wizji i
ozdrowieniu, by inni mogli dowiedzie
ć się o tych cudach. Nawet dziś, po więcej niż dwóch tysiącach
lat, opisy klinicznych przypadków, które si
ę zachowały, stanowią fascynującą lekturę:
M
ężczyzna, który miał sparaliżowane palce u ręki, z wyjątkiem jednego, przybył do boga jako
pacjent. Patrz
ąc na wota w świątyni wyraził niewiarę w skuteczność leczenia i kpił z inskrypcji. Ale
podczas snu mia
ł wizję. Wydawało mu się, że kiedy grał w kości pod murem świątyni i nadeszła
w
łaśnie jego kolej, pojawił się bóg, pochylił szybko nad jego dłonią i rozprostował mu palce. Kiedy
bóg odszed
ł na bok, pacjentowi wydało się, że opuścił dłoń i zaczął rozprostowywać palce, jeden
po drugim. Kiedy wyprostowa
ł już wszystkie, bóg spytał go, czy nadal nie dowierza inskrypcjom na
kolumnach w
świątyni. Pacjent odparł, że już nie będzie w nie wątpił. "Ponieważ przedtem nie
dowierza
łeś opisom leczenia, które wcale nie są niewiarygodne, odtąd powinieneś nazywać się
Niedowiarkiem"
– stwierdził bóg. O świcie pacjent opuścił świątynię zdrowy.
Ambrozja z Aten,
ślepa na jedno oko. Przybyła do boga jako pacjentka. Początkowo krążyła po
świątyni, wyśmiewała niektóre opisy uzdrowienia jako niewiarygodne i niemożliwe. Bo jak niby
kulawy czy
ślepy mógł zostać uleczony tylko dlatego, że miał sen? A gdy zasnęła, przeżyła wizję.
Wyda
ło się jej, że bóg stanął przy niej i powiedział, że uzdrowi ją, ale będzie musiała mu zapłacić,
ofiarowuj
ąc świątyni świnię ze srebra dla upamiętnienia swej ignorancji. Powiedziawszy to, rozciął
ga
łkę jej chorego oka i wlał do środka jakieś lekarstwo. Kiedy nadszedł dzień, kobieta opuściła
świątynię zdrowa.
Pewien m
ężczyzna śnił, że zmarł dźgnięty mieczem w brzuch przez Asklepiosa; za pomocą
naci
ęcia mężczyzna ten został wyleczony z wrzodu, który miał w brzuchu.
Pandarus z Tesalii. ze znamieniem na czole. We
śnie miał wizję: wydawało mu się, że bóg
obwi
ązał mu opaską czoło w miejscu, gdzie miał znamię, po czym nakazał mu z chwilą
opuszczenia abatonu zdj
ąć opaskę i złożyć ją w ofierze świątyni. Kiedy nadszedł dzień, mężczyzna
wsta
ł, zdjął opaskę i zobaczył swoją twarz wolną od znamienia. Podarował świątyni opaskę;
znajdowa
ło się na niej znamię, które poprzednio miał na czole.
Inkubacja snów nie by
ła wyłącznie greckim wynalazkiem. Istnieją przekazy na jej temat w wielu
rozsianych po ca
łym świecie kulturach, takich jak starożytnego Egiptu, Mezopotamii, Kanaanu czy
Izraela. Najlepszym biblijnym przyk
ładem jest sen Salomona w świątyni na wzgórzu Gibeonu, do
której uda
ł się, aby złożyć Bogu ofiarę. To tam "ukazał się Pan Salomonowi w nocy", pytając, co
móg
łby dać synowi Dawida.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (6 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
"Daj zatem s
łudze twemu rozumne serce, abym mógł sądzić lud twój, abym mógł rozróżnić między
dobrem a z
łem; któż bowiem jest w stanie sądzić twój tak wielki naród?"
To z tego spotkania we
śnie z Bogiem wynikła mądrość Salomona, który rządził całym Izraelem.
Rytua
ł inkubacji snów był niezwykle istotny w Japonii, gdzie przetrwał aż do XV wieku. Pielgrzymi,
dr
ęczeni problemami, których nie byli w stanie rozwiązać, udawali się do świętego miejsca w
nadziei,
że dany im będzie przez boga sen podpowiadający rozwiązanie problemu.
Przetrwa
ło wiele relacji z takich wizji sennych i są one identyczne co do formy z tymi, które
zachowa
ły się w Grecji. We śnie petenta pojawiają się jakieś istoty i uzdrawiają tak jak w abatonie;
stosowana przez nie kuracja mo
że także obejmować swoisty zabieg chirurgiczny.
W Japonii rytua
ł ten sięga bardzo odległych czasów, bo IV lub V wieku n.e. Uprawniony do
nawi
ązywania kontaktu z innym wymiarem był wówczas jedynie cesarz i inkubacja stanowiła ważny
aspekt jego duchowych zobowi
ązań. W pałacu cesarskim znajdowała się sala do inkubacji i
specjalne
łoże, zwane kamudoko.
Nawet obecnie wymagane jest, aby podczas ceremonii konsekracji nowego cesarza znajdowa
ło się
łoże zwane shinza, identyczne co do kształtu z klini Asklepiosa. Cesarz nie używa łoża w czasie
uroczysto
ści, a zatem pierwotna funkcja tego sprzętu została już zapomniana. Ale nie ulega
w
ątpliwości, że w starożytnych czasach łoże było niezbędne w czasie tej ceremonii właśnie do
inkubacji snów.
Rzecznicy wspó
łczesnej psychologii głębi zapewne przekonywaliby, że te wizje stanowiły epizody z
zakresu wewn
ętrznej łączności duchowej śpiącego z wyższymi poziomami jego świadomości, ale
nie da si
ę w pełni zrozumieć wielu zagadek wiążących się z inkubacją snów.
Osoby prze
żywające to zjawisko bardzo wyraźnie odróżniają owe nawiedzenia od zwykłych snów.
W rzeczywisto
ści w relacjach ze starożytnej Grecji wielu śniących twierdziło, że ich wizje
nast
ępowały w stanie pośrednim między snem a czuwaniem. To prowadzi nas do kolejnego
fascynuj
ącego typu stanu wizjonerskiego, który pewni ludzie mogą osiągać celowo.
Senna rzeczywisto
ść hipnagogii
Hipnagogia tradycyjnie uwa
żana jest za "stan częściowego uśpienia", stan pomiędzy normalną
świadomością czuwania a snem. Osoba znajdująca się w stanie hipnagogii widzi to, co podsuwa jej
pod
świadomość. Czasami mogą to być po prostu jaskrawe blaski kolorów lub też bardzo ostre
sekwencje senne. Innym razem te wyra
źniejsze niż w rzeczywistości obrazy mają niezwykle wielkie
znaczenie.
Stan hipnagogii osi
ąga się, kiedy znajdująca się w nim osoba chodzi i wykonuje normalnie swoje
czynno
ści. Hipnagogia chodząca była wykorzystywana do wyjaśniania rzekomego widzenia
"ludków" w Irlandii i "wró
żek" w innych częściach świata. Wyjaśnia także dziwaczne zjawisko,
znane jako "znikaj
ący człowiek", kiedy to jakaś osoba widzi w nocy idącego ulicą w jej stronę
kogo
ś, kto nagle znika.
S
łynny angielski pisarz Charles Dickens pozostawił relację z takiego właśnie przeżycia.
Opowiedzia
ł swojemu znajomemu, że szedł pewnej nocy jedną z ulic Londynu, kiedy nagle usłyszał
odg
łos biegnącego z tyłu konia. Odwrócił się i zobaczył człowieka usiłującego opanować
wierzchowca, który poniós
ł. Dickens schronił się w bramie, aby ustąpić drogi. Kiedy jednak wyjrzał z
bramy na ulic
ę, nie dostrzegł ani konia, ani jeźdźca. Nie było nikogo.
Znaczna liczba normalnych ludzi prze
żywa bardzo wyraźne obrazy we śnie. Czasami przybierają
one posta
ć kolorowych wyobrażeń, czasami zaś wydarzeń surrealistycznie zniekształconych.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (7 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Stany hipnagogiczne by
ły wykorzystywane przez niektórych genialnych twórców do rozwiązywania
najró
żniejszych problemów. Do tych, którzy wykorzystywali tę technikę w procesie twórczym,
nale
żał Thomas Edison – szukając rozwiązania jakiegoś problemu, często zapadał on w biurze w
drzemk
ę.
K
łopotliwe było dla niego jedynie to, że bardzo łatwo przechodzi się ze stanu hipnagogii w głęboki
sen. A
śpiąc, człowiek zapomina przeżyte wizje. Aby poradzić sobie z tym problemem, Edison
drzema
ł trzymając w dłoniach stalowe kulki. Po obu bokach swojego krzesła umieścił metalowe
miednice. Kiedy zaczyna
ł zapadać w głęboki sen, kulki wysuwały mu się z dłoni i z hałasem
uderza
ły o miednice. Wtedy budził się, zachowując w pamięci swoje przeżycia ze stanu hipnagogii.
Moje w
łasne doświadczenia z wpatrywaniem się w zwierciadło
Po przeprowadzeniu kilku seansów wpatrywania si
ę w zwierciadło, w czasie których wywoływano
zjawy, zdecydowa
łem się spróbować tego na sobie samym. W efekcie nastąpiło osobiste
spotkanie, które ca
łkowicie zmieniło moje spojrzenie na życie.
Na pocz
ątku stanąłem wobec swoistego dylematu. Nie wiedziałem, czy powinienem uczestniczyć
jako podmiot w tych badaniach. Wyst
ępowanie w roli uczestnika eksperymentu i przeżycie widzenia
mog
ło bowiem spowodować, że utraciłbym zdolność do obiektywnych ocen. Ograniczając zaś swój
udzia
ł tylko do roli badacza, mogłem oceniać relacje innych z bardziej neutralnej pozycji.
Z drugiej strony pokusa do
świadczenia tych wrażeń osobiście była bardzo silna, ponieważ od
dziecka fascynowa
ło mnie wszystko, co wiązało się ze świadomością, i zawsze bardzo chciałem
wiedzie
ć, jak to jest, kiedy widzi się zjawę.
Po wys
łuchaniu relacji kilku uczestników moich seansów uległem pokusie i sam się wybrałem w
podró
ż do Królestwa Pośredniego.
Najbardziej niepokoj
ącą cechą obserwowanych przeze mnie spotkań ze zjawami było to, że ich
uczestnicy nabierali prze
świadczenia, iż wizjonerskie odwiedziny są zjawiskiem rzeczywistym, a nie
wytworami fantazji. By
ło to tym bardziej zdumiewające, że do moich eksperymentów celowo
wybiera
łem ludzi bardzo solidnych i rozsądnych. Zakładałem, że nikt z nich nie uzna, iż jego
spotkanie by
ło rzeczywiste. Oczekiwałem, że stwierdzą, iż wizja przypominała marzenia senne –
ale okaza
ło się coś zupełnie odwrotnego. Jeden po drugim uczestnicy wizjonerskich spotkań
uparcie twierdzili,
że naprawdę obcowali ze swoimi zmarłymi krewnymi. "Wiem, że to była moja
matka"
– powiedział jeden z nich. Dosłownie wszyscy opisywali swoje przeżycia jako
"najprawdziwsze z prawdziwych".
By
łem przekonany, że jeśli sam zobaczę zjawę, moje odczucia będą inne. Jeśli sam przeżyję coś
takiego
– myślałem – nie dam się tumanić twierdzeniami, że to coś realnego.
Na obiekt moich wizji wybra
łem babkę ze strony matki. Urodziłem się w czasie II wojny światowej, a
w dniu moich urodzin ojciec zosta
ł wysłany za ocean. Nie wracał przez osiemnaście miesięcy,
wskutek czego matka mojej matki przej
ęła na siebie wiele obowiązków rodzicielskich. Robiła to
doskonale i zawsze uwa
żałem, że była cudowną, kochaną, mądrą i wyrozumiałą osobą, która
wywar
ła wielki wpływ na moje życie. Po jej śmierci często mi jej brakowało i niejednokrotnie miałem
ochot
ę ponownie spotkać się z nią – niezależnie od tego, jaką postać przybrała obecnie.
Pewnego dnia przez wiele godzin przygotowywa
łem się do wizjonerskiego kontaktu.
Przypomnia
łem sobie mnóstwo związanych z nią wspomnień i wpatrywałem się w jej fotografię,
przywo
łując silne poczucie ciepłej dobroci mojej babki.
Nast
ępnie udałem się do miejsca, które nazywałem kabiną widzeń, i w przymglonym świetle
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (8 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zacz
ąłem się wpatrywać w wielkie lustro, ustawione w taki sposób, że spoglądałem jakby w
trójwymiarow
ą głębię. Siedziałem tak przez co najmniej godzinę, ale nie poczułem ani śladu jej
obecno
ści. W końcu zrezygnowałem i uznałem, że jestem w jakiś sposób uodporniony na
wizjonerskie spotkania.
Pó
źniej, kiedy już otrząsnąłem się z tego przeżycia, miałem spotkanie, które zaliczam do
najbardziej wstrz
ąsających zdarzeń w moim życiu. Było to coś takiego, co niemal całkowicie
zmieni
ło moje pojmowanie rzeczywistości. Teraz rozumiem uczucia wyrażane przez wielu z tych,
którzy widzieli zjawy, i wiem, co maj
ą na myśli mówiąc, że nie są już tacy sami jak dawniej.
Do
świadczenia te mają w sobie coś niewypowiedzianego, co powoduje, że trudno ująć je w słowa.
Mimo to pragn
ę opisać mój własny kontakt wizjonerski, ponieważ wydaje mi się ważny, jako
przekaz "z pierwszej r
ęki":
Siedzia
łem sam w pokoju, kiedy nagle najzupełniej normalnie weszła jakaś kobieta. Od pierwszego
wejrzenia wyda
ła mi się znajoma, ale nastąpiło to tak szybko, że potrzebowałem chwili, aby zebrać
my
śli i uprzejmie ją przywitać. W ciągu niespełna minuty uświadomiłem sobie, że tą osobą była
moja babka ze strony ojca, która umar
ła kilka lat wcześniej. Pamiętam, że uniosłem ze zdumienia
d
łonie do twarzy i wykrzyknąłem: "Babciu!"
Patrzy
łem jej prosto w oczy, przejęty grozą pod wpływem tego, co widziałem. Bardzo uprzejmie i
ciep
ło oznajmiła mi, kim jest, używając przy tym takiego zdrobnienia mojego imienia, którym jedynie
ona mnie nazywa
ła, gdy byłem dzieckiem. Kiedy zdałem sobie sprawę, kim jest ta kobieta, do
g
łowy napłynęło mi natychmiast mnóstwo związanych z nią wspomnień. Nie wszystkie były dobre.
W gruncie rzeczy wiele by
ło zdecydowanie nieprzyjemnych. O ile moje wspomnienia o babce ze
strony matki s
ą pozytywne, o tyle z matką ojca było zupełnie inaczej.
Jednym ze wspomnie
ń, które mi się wówczas nasunęły, były jej irytujące oświadczenia: "To moje
ostatnie Bo
że Narodzenie!" Mówiła tak każdego roku przed świętami przez co najmniej dwadzieścia
lat.
Nieustannie ostrzega
ła mnie też, kiedy byłem mały, że pójdę do piekła, jeśli będę naruszał
którykolwiek z licznych zakazów boskich, naturalnie w takiej formie, w jakiej ona je interpretowa
ła. A
kiedy
ś wymyła mi usta mydłem za wypowiedzenie słowa którego ona nie aprobowała. Innym
razem, kiedy by
łem jeszcze mały, całkiem poważnie poinformowała mnie, że to grzech latać
samolotem. By
ła z natury zrzędliwa i do wszystkiego nastawiona negatywnie.
Kiedy jednak wpatrywa
łem się w oczy tej zjawy, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że nastąpiła
w niej pozytywna przemiana. Sta
ła przede mną i czułem płynące od niej ciepło oraz miłość, jakąś
empati
ę i współczucie, których zrozumienie przekraczało moje możliwości. Była zdecydowanie w
dobrym humorze, roztacza
ła szczególną aurę cichej radości i spokoju.
Nie rozpozna
łem jej w pierwszej chwili dlatego, że wyglądała bez porównania młodziej niż w chwili
śmierci; w rzeczywistości nawet młodziej niż wtedy, kiedy się urodziłem. Nie przypominam sobie,
abym kiedykolwiek widzia
ł jej fotografie z okresu, kiedy była w tym samym wieku co, jak mi się
wydawa
ło, w czasie naszego spotkania. Ale nie jest to istotne, ponieważ nie tylko po wyglądzie j ą
rozpozna
łem. Miałem wrażenie, że znam tę kobietę raczej dzięki jej wykluczającej pomyłkę
obecno
ści i licznym wspomnieniom, które wymienialiśmy i omawialiśmy szczegółowo. Krótko
mówi
ąc, ta kobieta na pewno była moją zmarłą babką. Rozpoznałbym ją wszędzie.
Chc
ę z naciskiem podkreślić, że to spotkanie wydało mi się absolutnie naturalne. Tak jak w
przypadku innych osób, które eksperymentowa
ły z wywoływaniem zjaw, również moje spotkanie z
babk
ą nie miało pod żadnym względem charakteru niesamowitego czy dziwnego. Było to
najnaturalniejsze i najmilsze spotkanie, jakie mia
łem z nią kiedykolwiek.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (9 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Spotkanie skupia
ło się wyłącznie na kwestii naszych stosunków. Przez cały czas zdumiewał mnie
fakt przebywania w obecno
ści kogoś, kto zmarł, ale jednocześnie w żaden sposób nie
przeszkadza
ło to w naszej rozmowie. Stała tuż przede mną i niezależnie od tego, jak bardzo
czu
łem się zaskoczony, po prostu zaakceptowałem jej obecność i rozmawiałem z nią.
Dyskutowali
śmy o dawnych czasach, o poszczególnych wydarzeniach z mojego dzieciństwa.
Przypomnia
ła mi o kilku incydentach, których nie pamiętałem. Ujawniła także pewną bardzo
osobist
ą sprawę – dotyczącą sytuacji mojej rodziny -która była dla mnie ogromnym zaskoczeniem,
ale po retrospekcji uzna
łem, że bardzo wiele wyjaśnia. Osoby, których to dotyczy, nadal żyją
dlatego postanowi
łem zachować tę wiadomość dla siebie. Powiem tylko, że dowiedziałem się
czego
ś, co ma dla mnie bardzo istotne znaczenie, i czuję się o wiele lepiej po usłyszeniu tego od
niej.
Napisa
łem "usłyszeniu", mając na myśli niemal dokładne znaczenie tego słowa. Jedyną różnicę
stanowi
ło to, że w porównaniu z okresem przed śmiercią jej głos był nieco bardziej szorstki, jakby z
megafonu, dzi
ęki czemu wydawał się wyraźniejszy i donośniejszy. Inni, którzy przeżywali podobne
spotkania wcze
śniej niż ja, mówili o porozumiewaniu się telepatycznym, bezpośrednio "z umysłu do
umys
łu". W moim przypadku było podobnie. Choć przez większość czasu rozmawialiśmy za
pomoc
ą słów, niekiedy zdawałem sobie sprawę, że czytam w jej myślach, i mogłem stwierdzić, że
to samo odnosi
ło się do niej.
W
żadnym wypadku nie wyglądała na "ducha" ani nie była przezroczysta. Pod każdym względem
robi
ła wrażenie autentycznej osoby, z krwi i kości. Jej wygląd nie różnił się od wyglądu innych ludzi,
z jednym tylko wyj
ątkiem: otóż otaczało ją coś, co wyglądało jak światło czy załamanie przestrzeni,
jakby by
ła odseparowana lub odcięta od materialnego otoczenia.
Z jakiego
ś powodu nie pozwalała mi się jednak dotknąć. Trzy lub cztery razy sięgałem ku niej, aby
j
ą uściskać, ale za każdym razem unosiła ręce i powstrzymywała mnie gestem. Tak uparcie nie
chcia
ła, abym jej dotykał, że uszanowałem to życzenie.
Nie mam poj
ęcia, ile trwało nasze spotkanie. Miałem wrażenie, iż przez długi czas, ale byłem tak
zaabsorbowany,
że nie spojrzałem nawet na zegar. Biorąc pod uwagę myśli i u-czucia, jakie
wymienili
śmy, musiało trwać kilka godzin, ale wydaje mi się, że zapewne było krótsze, jeśli
rozpatrywa
ć je w kategoriach tego, co uznajemy za czas "rzeczywisty".
A jak si
ę skończyło? Pozostawałem pod tak silnym wrażeniem, że po prostu powiedziałem jej "do
widzenia". Uzgodnili
śmy, że znowu się zobaczymy, i po prostu wyszedłem z pokoju. Kiedy
wróci
łem, nie było po niej śladu. Zjawa mojej babki znikła.
Wydarzenie to uzdrowi
ło nasze stosunki. Po raz pierwszy w życiu doceniłem jej poczucie humoru i
zda
łem sobie sprawę, co przeszła za życia. Kocham ją teraz jak nigdy przed tym spotkaniem.
Pod wp
ływem tego przejścia nabrałem też trwałego przeświadczenia, że to, co nazywamy śmiercią,
nie jest ko
ńcem życia.
Zdaj
ę sobie sprawę, dlaczego ludzie zakładają, że kontakty ze zjawami to halucynacje. Jako
weteran w dziedzinie odmiennych stanów
świadomości mogę jednak powiedzieć, że moje
pojednanie z wizj
ą babki było w zupełności spójne z rzeczywistością postrzeganą przeze mnie
przez ca
łe życie w stanie czuwania. Gdybym chciał pomniejszać znaczenie tego spotkania,
traktuj
ąc je jako halucynację, musiałbym chyba uznać za halucynację i całą resztę mojego życia.
"POTRZEBA SPOTKANIA" JAKO POWÓD WIDZENIA
Moje spotkanie pozwoli
ło mi zrozumieć, dlaczego ludzie pragnący zobaczyć zjawę niekoniecznie
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (10 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
widz
ą tę, o którą im chodziło. Na podstawie własnego doświadczenia wierzę, że widzi się tę osobę,
z któr
ą spotkanie jest potrzebne.
W moim przypadku kontakty z babk
ą ze strony matki układały się pozytywnie, podczas gdy z babką
ze strony ojca miewali
śmy pewne nieporozumienia. Ogólnie większe korzyści płyną zapewne z
pojednania z lud
źmi, do których ma się żal czy pretensje.
Dla wielu uczestników eksperymentów osoba, któr
ą pragną zobaczyć, jest też osobą, z którą
spotkanie jest potrzebne. W tym wypadku eksperyment przebiega zgodnie z planem. Je
śli jednak
tak nie jest, potrzeba mo
że przeważyć.
Ponadto jeden szczegó
ł mojego przeżycia powoduje, iż jestem winien publiczne przeprosiny
dawnej kole
żance, doktor Elisabeth Kubler-Ross. W 1977 roku Elisabeth opowiedziała mi o swoim
spotkaniu ze zmar
łą znajomą. Na ile sobie przypominam, było to tak, że Elisabeth szła pewnego
dnia korytarzem w kierunku swojego gabinetu, kiedy nagle dostrzeg
ła jakąś kobietę stojącą obok.
Obie panie zacz
ęły rozmawiać i Elisabeth zaprowadziła tę drugą do swojego gabinetu. Po chwili
pochyli
ła się ku niej i z ogromnym zdumieniem stwierdziła: "Ja panią skądś znam!" W kobiecie tej
rozpozna
ła panią Schwartz, pacjentkę, z którą bardzo się zżyła przed jej śmiercią kilka miesięcy
wcze
śniej. Pani Schwartz przedstawiła się jej i obie kobiety rozmawiały przez pewien czas.
Kiedy Elisabeth opowiedzia
ła mi tę historię, pamiętam, że głośno zaprotestowałem: "Daj spokój!
Je
śli to był ktoś, kogo tak dobrze znałaś, jak mogłaś nie rozpoznać jej już na samym początku?"
Teraz, po tych wszystkich latach, mog
ę powiedzieć, że rozumiem, dlaczego tak się stało. Wiem
zarówno z w
łasnego doświadczenia, jak i doświadczeń innych osób, że zmarli, którzy wracają w
postaci zjawy, nie wygl
ądają dokładnie tak samo jak przed śmiercią. Co dziwne – choć zapewne nie
tak bardzo, jak mog
łoby się wydawać – robią wrażenie młodszych i mniej przygnębionych, ale
mimo to mo
żna ich rozpoznać.
Wyniki moich w
łasnych przeżyć i wczesnych doświadczeń sugerują, że wpatrywanie się w
zwierciad
ło stanowi naturalne ogniwo pomiędzy spontanicznym pojawianiem się a wywoływaniem
zjaw zmar
łych.
Dalsze badania przekona
ły mnie, że wpatrywanie się w zwierciadło było stosowane w dawnych
czasach i dawa
ło zdumiewające rezultaty. To właśnie dowody historyczne spowodowały, że
zainteresowa
łem się tym jeszcze bardziej.
T
ĘPIENIE PRAKTYK WPATRYWANIA SIĘ W ZWIERCIADŁO
W trakcie moich poszukiwa
ń naukowych uświadomiłem sobie, iż wpatrywanie się w zwierciadło
by
ło przez wieki okładane takimi zakazami i tak zniesławiane, że do czasów obecnych przetrwało
jedynie jako pozosta
łość po istotnym elemencie rzeczywistości społecznej, jakim niegdyś było. Jest
echem odleg
łej przeszłości, zdławionym przez tych, którzy okrzyknęli je przesądem, zamiast
spróbowa
ć zrozumieć jego znaczenie i potęgę.
Niewdzi
ęczną istotę wpatrywania się w zwierciadło doskonale obrazuje tragiczna opowieść o
Kennecie Mac-Kenzie.
Żył on w Szkocji w XV wieku i był uznawany za tak biegłego w tej sztuce, że
miejscowa królowa (a by
ło ich wiele w społeczeństwie feudalnym) najęła go do szpiegowania
swojego m
ęża, który udał się na kontynent europejski w odwiedziny. MacKenzie wpatrywał się w
swoje zwierciad
ło i zobaczył, jak śledzony uwodzi beztrosko inną kobietę.
To, co zobaczy
ł, okazało się prawdą, ale MacKenzie popełnił błąd mówiąc o tym królowej.
Zdenerwowa
ła się bowiem tak bardzo na wieść o wizji, że kazała wrzucić MacKenziego głową w dół
do beczki z wrz
ącą smołą.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (11 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Tak w
łaśnie traktowano tych, którzy praktykowali wpatrywanie się w zwierciadło.
Prowadz
ąc badania ustaliłem co najmniej siedem przyczyn tępienia praktyki wpatrywania się w
zwierciad
ło. Wymienię te przyczyny i przeanalizuję, starając się określić, czy są one uzasadnione, z
indywidualnego b
ądź też zbiorowego punktu widzenia.
Strach przed pod
świadomością
Wydaje si
ę, że są takie obszary umysłu, z których istnienia w normalnych okolicznościach nie
zdajemy sobie sprawy. Freud, Jung i inni pionierzy psychologii wyznaczyli szereg takich obszarów,
a ich nast
ępcy zapewne będą kontynuować tę pracę. Na wyjaśnienie czeka jeszcze bardzo wiele
tajemnic umys
łu ludzkiego.
Jedno, co wiemy z ca
łą pewnością, to że na ogół pojawia się niepokój, kiedy zagraża nam, iż z
pod
świadomości do świadomości przedostanie się jakaś nieprzyjemna myśl, przykre wspomnienie
lub impuls. Freud nazwa
ł to powszechnie występujące odczucie niepokojem sygnalnym.
Niektórzy ludzie unikaj
ą wpatrywania się w zwierciadło między innymi ze strachu, że treści zawarte
w pod
świadomości mogą przy tej okazji nagle wtargnąć do świadomości. A ludzie boją się, że jeśli
te nie u
świadamiane sobie dotąd wspomnienia czy uczucia wyjdą na jaw, stanie się coś okropnego.
Niektórzy obawiaj
ą się, że te emocje ich zdominują lub że utracą oni kontrolę nad sobą albo też
nieodwracalnie si
ę skompromitują.
Nie u
świadamiane sobie wcześniej myśli faktycznie ujawniają się w trakcie wpatrywania się w
zwierciad
ło, ale ich pojawienie się wcale nie jest takim strasznym przeżyciem, jak to sobie niektórzy
wyobra
żają. Zazwyczaj mają one korzystny skutek, przyczyniają się do naszego rozwoju
wewn
ętrznego.
Cho
ć niektórzy potępiają wpatrywanie się w zwierciadło jako czynność, która przywołuje groźne
my
śli czy odruchy, moje doświadczenie przekonuje, że raczej należałoby je za to chwalić. Dobrą
ilustracj
ą mojego stanowiska może być o-powieść klasyka badań w tej dziedzinie W. R. Hallidaya,
zrelacjonowana w jego ksi
ążce z 1913 roku zatytułowanej Greckie wróżby. Jest to jedyna relacja,
któr
ą odnalazłem w trakcie siedmiu lat pilnych badań, mówiąca o niekorzystnym zjawisku
psychicznym zwi
ązanym z wpatrywaniem się w zwierciadło.
Halliday w swojej pracy nazywa wpatrywanie si
ę w zwierciadło "szalbierstwem" i oświadcza, że
"prowadzi
ło do poważnych, nieraz tragicznych skutków wśród osób o niskim poziomie
wykszta
łcenia, które nie mają wystarczających możliwości uświadomienia sobie tego faktu. "The
Manchester Guardian" z 28 pa
ździernika 1909 roku opublikował sprawozdanie ze śledztwa
przeprowadzonego przez koronera w sprawie
żony listonosza z Cardiff, która popełniła
samobójstwo, truj
ąc się gazem. Jej ojczym złożył zeznanie, że tydzień wcześniej wróciła ona do
domu po wizycie u wró
żbity i powiedziała: "Kiedy poprosił, abym spojrzała w kryształową kulę,
zobaczy
łam siebie, siedzącą na krześle i świadomie wdychającą gaz"".
Halliday wyci
ąga z tej smutnej opowieści jednoznaczny wniosek, że należałoby zabronić
wpatrywania si
ę w zwierciadło. Ja natomiast jestem przekonany, iż większość psychiatrów
uzna
łaby, że – wbrew temu, co sugeruje Halliday -to nie wizja, jaką zobaczyła w kryształowej kuli,
popchn
ęła ową kobietę do samobójstwa. W rzeczywistości bowiem przeważnie związek
przyczynowy jest odwrotny: jej wizja, a najprawdopodobniej tak
że wizyta u wróżbity były skutkami
depresji prze
żywanej przez tę kobietę. Żona listonosza zapewne była na granicy popełnienia
samobójstwa przed pój
ściem do wróżbity. To, co zobaczyła w kryształowej kuli, było jedynie
odbiciem my
śli tkwiących w jej podświadomości.
Z relacji zacytowanej przez Hallidaya mo
żna więc wyciągnąć wniosek, że wpatrywanie się w
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (12 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zwierciad
ło daje pewne możliwości jako metoda wykrywania i diagnozowania zaburzeń
psychicznych i emocjonalnych, w tym wypadku -depresji.
Powody teologiczne
Przez wieki duchowni zakazywali wpatrywania si
ę w zwierciadło, uważając, że wyzwala to działanie
si
ł nieczystych.
Liczne rady i instytucje ko
ścielne utwierdzały to przekonanie. Już w V wieku synod zwołany przez
św. Patryka uznał, że każdy chrześcijanin, który wierzy w możliwość zobaczenia w lustrze ducha,
powinien zosta
ć obłożony klątwą i wykluczony z Kościoła, póki nie odwoła swoich poglądów i nie
odprawi pokuty.
W IX wieku we Francji arcybiskup Hinmarus pot
ępił hydromancję, czyli wpatrywanie się w wodę w
celu wywo
łania wizji. W 1398 roku wędrowni wróżbici wpatrujący się w zwierciadło, zwani speculari,
zostali przez parysk
ą Katedrę Teologii obwołani sługami szatana.
Inkwizytorzy rzymscy osadzili w wi
ęzieniu hrabiego Cagliostro, zarzucając mu niedozwolone
praktyki, w tym zw
łaszcza wpatrywanie się w zwierciadło. Tego typu zarzuty stawia się także we
wspó
łczesnym świecie. Według relacji prasowych z 1979 roku dwie kobiety zostały wykluczone z
Ko
ścioła baptystów w miejscowości Independence (stan Missouri), ponieważ przepowiadały
przysz
łość, posługując się kryształową kulą.
Trwa
łość instytucji religijnych zależy w znacznym stopniu od wpajania rygorystycznych poglądów
ideologicznych na temat cia
ła umysłu i ducha swoich wyznawców. Wyraża się to w zniechęcaniu
ich do samodzielnego szukania prze
żyć duchowych, najczęściej z obawy, że psychiczny pionier w
danej kongregacji, który b
ędzie badał ukryte rejony własnego "ja", może dokonać odkryć trudnych
do pogodzenia z oficjalnymi doktrynami.
Je
śli chodzi o przestrzeganie członków wspólnot religijnych przed kuszącymi nas z lustra siłami
diabelskimi, to podejrzewam,
że jest ono próbą utrzymywania strachem jedności ideologicznej lub
zamaskowanym przejawem tych samych obaw przed pod
świadomością, które omawiałem
wcze
śniej.
Jestem pewien,
że nie do mnie będzie należeć ostatnie słowo na temat diabłów. I z głębokim
przekonaniem twierdz
ę, że nie mam najmniejszego zamiaru okazywać lekceważenia poważnym
my
ślicielom, którzy wierzą w istnienie obiektywnego zła. W odniesieniu do kwestii szczególnej, jaką
jest tu wpatrywanie si
ę w zwierciadło, mogę tylko powiedzieć, że powstaje istotna teologiczna
anomalia, kiedy w
ładze Kościoła wiążą podobne praktyki z działaniem demonów, ponieważ co
najmniej jedna z naj
świętszych postaci biblijnych najprawdopodobniej stosowała pewną formę
wpatrywania si
ę w zwierciadło w celu nawiązania kontaktu z Duchem Świętym. Otóż Józef
wpatrywa
ł się w srebrny kubek, który wszędzie ze sobą woził.
Jest jednak tak
że co najmniej pięć fragmentów w Biblii, w których potępia się wywoływanie duchów,
przy czym w trzech przypadkach wypowiedziane na ten temat s
łowa są przypisywane samemu
Bogu. S
ą to:
"Nie b
ędziecie się zwracać do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo
staniecie si
ę przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym".
– Trzecia Księga Mojżeszowa, 19:31
"(I przemówi
ł Pan...) Kto zaś zwróci się do wywoływaczy duchów i do wróżbitów, (...) to zwrócę
swoje oblicze przeciwko takiemu i wytrac
ę go spośród jego ludu".
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (13 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
– Trzecia Księga Mojżeszowa, 20:6
"A je
żeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć.
Ukamienuj
ą ich, krew ich spadnie na nich".
– Trzecia Księga Mojżeszowa, 20:27
Nie ma w
ątpliwości co do znaczenia tych fragmentów. Czytając je jednak w kontekście całych
dwóch rozdzia
łów, z których zostały wybrane, mniej dotkliwie odczuwam fakt, że pogwałciłem słowo
Bo
że, niż to, iż odkryłem kolejny z tych obszarów, gdzie starożytne wartości kolidują ze
wspó
łczesnością. Tak bowiem przedstawiają się te same fragmenty w szerszym kontekście:
"I przemówi
ł Pan do Mojżesza: ...Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem. Twojego
pola nie b
ędziesz obsiewał dwojakim gatunkiem ziarna i nie wdziewaj na siebie szaty zrobionej z
dwóch rodzajów prz
ędzy... Nie będziecie strzygli włosów dookoła waszej głowy, ani nie podcinaj
ko
ńca twojej brody... Nie będziecie... czynić nacięć na ciele swoim ani nakłuwać napisów na skórze
swojej; Jam jest Pan... Nie b
ędziecie zwracać się do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie
wypytujcie ich, bo staniecie si
ę przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym... Nie
czy
ńcie nikomu krzywdy w sądzie ani co się tyczy miary, ani wagi, ani objętości. Będziecie mieli
wagi rzetelne, odwa
żniki rzetelne, efę rzetelną, hin rzetelny... Kto zaś zwróci się do wywoływaczy
duchów i do wró
żbitów, by naśladować go w cudzołóstwie, to zwrócę swoje oblicze przeciwko
takiemu i wytrac
ę go spośród jego ludu... Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego,
poniesie
śmierć, zarówno cudzołożnik, jak i cudzołożnica".
I tak dalej. Kiedy fundamentali
ści wyciągają biblijne obiekcje co do "duchów i zjaw", natychmiast
si
ęgam po Biblię i odczytuję we właściwym kontekście te fragmenty, na które się powołują. Życie
wedle nauk cho
ćby tylko w tym zakresie, jaki zacytowałem, oznaczałoby, że prawdziwi ich
wyznawcy nie mog
ą nosić ubrań wykonanych z mieszanych włókien, obcinać włosów, golić bród,
mie
ć tatuażu, sadzić więcej niż jeden gatunek roślin na jednym polu i tym podobne.
WPATRUJ
ĄCY SIĘ W ZWIERCIADŁO JAKO SZARLATANI
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło kojarzono z sofizmatyką oraz oszustwami i zapisy historyczne nie
pozostawiaj
ą wątpliwości, że częściowo było to uzasadnione. Wiadomo, że niektórzy samozwańczy
wró
żbici czytający z lustra świadomie okłamywali ludzi, czerpiąc z tego korzyści osobiste.
Znajduje to swoje odbicie tak
że w literaturze popularnej. Kto z nas nie zna fałszywego wróżbity z
Czarnoksi
ężnika z Oz, który za pomocą umieszczonych za kulisami specjalnych urządzeń
wydobywa
ł parę, łomot i odgłosy gniewu? "Jestem czarnoksiężnikiem" – wykrzykiwał ten zwykły
śmiertelnik, wywołując swój obraz, wielki i przerażający, na olbrzymim ekranie kinowym.
Troch
ę to przypomina sprawę katolickiego biskupa Hipolita. Według słów uznanego naukowca, E.
R. Doddsa
– "Hipolit w swoim zbiorze przyrządów do sztuczek magicznych miał także urządzenie,
które mog
ło być stosowane do wywoływania fałszywych efektów wzrokowych i słuchowych: kocioł
wody ze szklanym dnem umieszczony nad ma
łym świetlikiem. Osoba wpatrująca się w ten kocioł
widzia
ła (a zapewne i słyszała) w jego głębi demony, którymi w rzeczywistości byli pomocnicy
magika znajduj
ący się w pomieszczeniu poniżej".
Ze wzgl
ędu na podobne nadużycia społeczeństwo uważało za słuszne ustanowienie praw
chroni
ących ludzi przed pozbawionymi skrupułów wróżbitami, ale nie może to usprawiedliwiać
powszechnego zakazu wpatrywania si
ę w zwierciadło.
W rzeczywisto
ści fakt, że opinia publiczna jest błędnie poinformowana co do istoty wizji
zwierciadlanych, powoduje, i
ż tym łatwiej szarlatanom oszukiwać swoje ofiary. Mogą bowiem
przypisywa
ć sobie posiadanie niezwykłej mocy stosując prostą sztuczkę, jaką jest "wywoływanie"
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (14 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
tych zjawisk.
Mnie tak
że zdarzało się, że przychodzili do mnie ludzie, którzy uważali wpatrywanie się w
zwierciad
ło za oszustwo. Mieli jednak tyle odwagi, by spróbować, i w końcu przekonywali się, że ich
wysi
łki prowadziły do sukcesu.
Na przyk
ład po wykładzie, jaki wygłosiłem na ten temat w Seattle, pewien sceptycznie nastawiony
lekarz o
świadczył, że wizje zwierciadlane to po prostu efekt sugestii. Dawał do zrozumienia, że
"w
łaściwie myślący" ludzie nie mogli doświadczać takich wizji. Skłoniłem go do towarzyszenia mi w
drodze do hotelu, zaprosi
łem do pokoju, zasłoniłem okna i przyciemniłem światło. Posadziłem go
pod takim k
ątem do lustra w pokoju, aby uzyskał wyraźną głębię obrazu, nakłoniłem do rozluźnienia
si
ę i wpatrzenia w zwierciadło. Po kilku minutach stwierdził, że w zwierciadle dostrzega chmury, a
chwil
ę później – że pojawiły się figury geometryczne. Kiedy zaczęły się pojawiać twarze, przerwał
sesj
ę.
– Rozumiem, o czym pan mówił – powiedział, wstrząśnięty przeżyciem. – To się sprawdza.
Konflikty z nowoczesn
ą techniką
We wspó
łczesnym świecie nasze życie codzienne jest tak silnie zintegrowane z wytworami techniki,
że większość z nas prawdopodobnie nie przetrwałaby bez otaczających nas maszyn.
To uzale
żnienie od techniki spowodowało takie przyspieszenie tempa życia, jakie byłoby
niewyobra
żalne sto lat temu. Szybsze tempo życia zniechęciło w efekcie ludzi do korzystania z
rado
ści przebywania w innych stanach świadomości, co w wielu wypadkach wymaga uspokojenia
si
ę i myślenia w sposób odmienny od tego, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.
Wytwory techniki przej
ęły niektóre funkcje poprzednio spełniane przez wpatrywanie się w
zwierciad
ło. Urządzenia, takie jak telewizor czy telefon, oraz niektóre zawody, takie jak psychiatra,
pozbawi
ły ludzi woli i potrzeby sięgania w głąb swojej podświadomości w celu zarówno wejrzenia w
ni
ą, jak i rozrywki.
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło wymaga od nas innego nastawienia psychicznego niż to, jakie
narzuca nam obecne
życie codzienne. Dlatego też przygotowanie do eksperymentu obejmuje
zwolnienie tempa
życia i właściwie próbę wejścia, o ile to możliwe, w inny wymiar czasu.
Stworzy
łem otoczenie pozwalające ludziom na oderwanie się od dwudziestego wieku i cofnięcie do
okresu, kiedy czas bieg
ł wolniej, w tempie bliższym odmiennym stanom świadomości, które
usi
łujemy wzbudzić. Będziesz musiał zrobić to samo we własnym otoczeniu, aby we właściwy
sposób wywo
łać zjawę.
WPATRYWANIE SI
Ę W ZWIERCIADŁO JAKO METODA NIENAUKOWA
Metoda naukowa to wyspecjalizowany sposób przeprowadzania obserwacji, my
ślenia i wyciągania
wniosków, który w znacznym stopniu zale
ży od mobilizacji, koncentracji i krytycznego, jak też
refleksyjnego stanu umys
łu.
Poniewa
ż znaczna część naszego otoczenia we współczesnym świecie jest efektem stosowania
metod naukowych, nie ma nic dziwnego w tym,
że myślenie naukowe zostało oficjalnie
usankcjonowane. Wielu ludzi uwa
ża wszelkie inne metody myślenia za wadliwe w jakiś sposób i
budz
ące wątpliwości.
Mo
żna przytoczyć wiele argumentów w obronie takiego stanowiska; rzut oka za siebie, na historię,
wystarczy bowiem, aby
śmy poczuli się głęboko wdzięczni za to, że pojawiła się myśl naukowa.
Jednak
że współczesny naukowy sposób widzenia, oparty na myśli krytycznej, odnosi się
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (15 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
pogardliwie do odmiennych stanów
świadomości. Większość naukowców wierzy, że stan krytyczno-
refleksyjnego czuwania jest sprzymierzony z prawd
ą, podczas gdy inne stany świadomości są
"nierzeczywiste", "oszuka
ńcze", a nawet "iluzoryczne" lub "halucynacyjne". Ponieważ wpatrywanie
si
ę w zwierciadło oparte jest na stanie czuwania hipnagogicznego, naukowcy przeważnie odrzucają
je niejako z za
łożenia.
Bli
ższa analiza postępu naukowego ujawnia jednak, że w niezliczonych przypadkach uczeni
czerpali inspiracj
ę właśnie ze stanu hipnagogicznego. Do grona tych uczonych należą: Thomas
Edison, Kekule i Kartezjusz. Ten ostatni stworzy
ł to, co obecnie nazywa się metodą naukową, za
pomoc
ą której przeprowadza się wszystkie udane eksperymenty naukowe -właśnie w wyniku serii
snów na jawie! Sny Kartezjusza to cudowny przyk
ład współdziałania intelektu interpretacyjnego
wspó
łdziałającego z tym, co oferuje podświadomość.
W pierwszym
śnie wiatr tańczył wokół Kartezjusza, który brnął przed siebie ulicą, starając się
dotrze
ć do kościoła, aby odmówić modlitwę. Nagle Kartezjusz zauważa, że minął nie pozdrowiwszy
znajomego, i usi
łuje zawrócić, ale wiatr mu to uniemożliwia. Potem widzi następnego człowieka,
stoj
ącego przed kościołem, który mówi mu, że inny z jego znajomych oczekuje go w kościele, aby
da
ć mu melon. Kartezjusz budzi się i dochodzi do wniosku, że sen był dziełem demona zła. Modli
si
ę do Boga o opiekę i ponownie zasypia.
W drugim
śnie słyszy głośny dźwięk, który rozpoznaje jako uderzenie pioruna. Natychmiast
rozbudzony, widzi w pokoju tysi
ące iskierek.
W trzecim
śnie znajduje na swoim stole słownik, a obok niego tomik poezji, zatytułowany Corpus
Poetarum. Otwiera zbiorek i czyta s
łowa: "Jaką ścieżką powinienem podążać przez życie?"
Nieznany m
ężczyzna ofiarowuje mu wersety, które zaczynają się od słów "tak" i "nie".
Kiedy Kartezjusz budzi si
ę, dochodzi do wniosku, że te trzy sny były inspirowane przez Ducha
Świętego. Dwa pierwsze stanowiły ostrzeżenie w kwestii jego sposobu życia aż do tamtego dnia, to
znaczy do 10 listopada 1619 roku. Trzeci by
ł symbolem zachęcającym do podjęcia misji, jaką miało
sta
ć się skierowanie nauk na ścieżkę wiedzy.
Teraz mo
żna już zrozumieć, co miał na myśli Kartezjusz, kiedy napisał: "Pewnego dnia
postanowi
łem potraktować także i siebie jako obiekt badań". Dla Kartezjusza metoda naukowa
sta
ła się "naturalnym światłem rozsądku".
WPATRYWANIE SI
Ę W ZWIERCIADŁO A RZECZYWISTOŚĆ "OFICJALNA"
Cho
ć zgadzamy się z poglądem, że każdy ma swoją własną, odrębną rzeczywistość, prawdą jest i
to,
że istnieje "oficjalnie uznana" koncepcja rzeczywistości.
Wielcy filozofowie i naukowcy, których my
śli ukształtowały współczesny pogląd na świat, wytyczyli
wyra
źną granicę między tym, co "realne" i co "nierealne". Granica ta sprawdza się w większości,
jednak
że problemy powstają wówczas, gdy coś poza nią wykracza. Sny chociażby są przez wielu
my
ślicieli uważane za klasyczny przykład czegoś nierealnego. Także dzieci w procesie wychowania
uczy si
ę, że sny są nierealne.
Moim zdaniem niektórych ludzi zdumiewaj
ą takie zjawiska, jak wpatrywanie się w zwierciadło,
poniewa
ż podają one w wątpliwość zakorzenione w naszej kulturze pojęcie tego, co jest realne, a
co nie. Faktycznie czasami ludzie, którzy maj
ą wizje, czują się zaskoczeni tym, co się dzieje. Ale
kiedy my
ślą o tym, odnajduj ą wartości w obrazach, które widzieli. Podobnie jak w przypadku snów,
równie
ż wizje zwierciadlane mają swoje głębokie znaczenie.
Ka
żdy ma własną, niepowtarzalną rzeczywistość. Z mojego punktu widzenia wizje zwierciadlane
nie s
ą "nierealne". Są one raczej środkiem pozwalającym skuteczniej poznawać prawdziwą
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (16 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
rzeczywisto
ść.
Bulwarowa gra
Obecnie wpatrywanie si
ę w zwierciadło traktowane jest jako zabawa salonowa lub jedna z atrakcji
weso
łego miasteczka bądź nędznych uliczek. A przecież jest to cenne narzędzie terapeutyczne w
pokonywaniu smutku i osi
ąganiu wyższych szczebli poznania samego siebie. A nawet traktowane
tylko jako sposób sp
ędzania wolnego czasu wpatrywanie się w zwierciadło jest pełnoprawną formą
rekreacji i fascynuj
ących ćwiczeń.
Wierz
ę, że doskonaląc sztukę wpatrywania się w zwierciadło, można zdemokratyzować proces
wizjonerski. Nie b
ędą już potrzebne długie godziny terapii w celu rozpoznania problemów
psychologicznych, które wynikaj
ą z podświadomości. Do najgłębszych emocji człowieka może
bowiem dotrze
ć terapeuta biegły w sztuce wpatrywania się w zwierciadło.
OSTRZE
ŻENIE DLA DOCIEKLIWYCH
Je
śli planujesz, Czytelniku, zgłębianie tego zagadnienia, ostrzegam cię, żebyś był przygotowany na
zetkni
ęcie się z gniewnymi reakcjami ze strony twojego otoczenia. Reakcja taka była dla mnie
absolutnym zaskoczeniem. Ludzie bowiem cz
ęsto chwalą mnie za odwagę, jakiej ich zdaniem
wymaga
ło badanie i pisanie na temat przeżyć w stanie bliskim śmierci, nigdy też nie byłem
lekcewa
żony przez sceptycznych naukowców ani lekarzy i nie dokuczano mi tak bardzo za
badania, które prowadzi
łem wcześniej.
Sprawa wygl
ąda jednak zupełnie inaczej w przypadku moich obecnych badań. Kiedy powiedziałem
pewnemu psychologowi o planach przeprowadzenia tych bada
ń, oświadczył: "To będzie koniec
twojej kariery!" Pewna znajoma intelektualistka scharakteryzowa
ła mój projekt jako "głupi i
śmieszny" i nawet zabroniła mi mówić na ten temat w jej obecności.
Najbardziej z
łowieszcza reakcja nastąpiła w grudniu 1991 roku, kiedy zabrano mnie do szpitala z
powodu niezwykle wysokiego poziomu tyroksyny, w stanie zwanym hipertyroksynizmem.
Nadal nie potrafi
ę zrozumieć, dlaczego mi się to przytrafiło. Brałem pastylki z tyroksyną od 1985
roku, kiedy ustalono,
że mój organizm nie wytwarza wystarczających ilości tego ważnego hormonu.
Z jakiego
ś powodu dawka okazała się nagle zbyt duża i zacząłem majaczyć.
Zatrzymano mnie w szpitalu, aby lekarze mogli ustali
ć odpowiednią dla mnie dawkę syntyroksyny,
czyli syntetycznej formy tyroksyny.
W czasie pobytu w szpitalu pope
łniłem błąd, spytałem bowiem lekarza, czy mógłby zrobić fotokopię
streszczenia wypowiedzi, któr
ą przygotowałem na temat wpatrywania się w zwierciadło.
Zamierza
łem przedstawić wyniki moich badań członkom międzynarodowego instytutu oświatowego,
musia
łem więc wysłać im fotokopię mojego przemówienia, aby mogli je przygotować do
szykowanego do druku biuletynu z konferencji.
Kiedy lekarz wróci
ł, oświadczył mi oschłym tonem, że zrobił fotokopię również dla siebie.
Powiedzia
ł, że jest to dla niego żywy dowód, iż "sięgnąłem dna". Pomimo że wiedział o przebytym
przeze mnie hipertroksynizmie. postawi
ł diagnozę, iż cierpię na chorobę maniakalno-depresyjną, i
zaleci, mi branie litu!
Odmówi
łem przyjmowania nowego leku i symptomy choroby ustąpiły po kilku dniach, kiedy poziom
tyroksyny wróci] do normy. Kilka miesi
ęcy później, kiedy wygłosiłem swoje przemówienie do
wychowawców, zosta
ło ono bardzo dobrze przyjęte.
To zdarzenie u
świadomiło mi wprost, że fundamentaliści te ludzie, którzy zawsze żywią obawy i
odraz
ę, gdy chodzi o koncepcje takie jak wpatrywanie się w zwierciadło. Fundamentaliści
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (17 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
wszelkiego rodzaju, czy to chrze
ścijanie, czy Żydzi, psychiatrzy czy psychologowie, to ludzie o
sparali
żowanej percepcji, obsesyjnie upierający się przy nieelastycznym systemie wyznawanych
warto
ści. Protestują przeciwko nowym ideom i wynalazkom, które kolidują z ich sztywnymi
przekonaniami. Fundamentali
ści religijni sięgają wtedy po starą śpiewkę: "To dzieło szatana!"
Fundamentali
ści psychologii mają także swój niezmienny argument: "Nigdy tego nie widziałem,
wi
ęc to nie może być prawda".
Wydaje mi si
ę zupełnie oczywiste, że u podłoża takiej postawy leży brak poczucia bezpieczeństwa.
Zamiast mie
ć otwarte głowy i pragnąć poznania odpowiedzi na to, co nieznane, fundamentaliści -
jak mo
żna sądzić – żarliwie bronią się przed wątpliwościami i niepewnością. Nie przyjmują do
wiadomo
ści, że na temat pewnych aspektów psychologii człowieka wiemy bardzo mało. I z
pewno
ścią nie życzą sobie, aby ludzie wiedzieli, jak wspaniale mogą się bawić psychologią,
zw
łaszcza czymś takim jak wpatrywanie się w zwierciadło, co umożliwia im rozwiązywanie
w
łasnych problemów w przyjemny sposób i samodzielnie.
MIECZ OBOSIECZNY
Mog
łoby się wydawać, że moje prace nad wywoływaniem zjaw są doceniane przez gorących
zwolenników praktyk z zakresu paranormalno
ści. Ale to niezupełnie prawda. Wielu z nich wyrażało
zaniepokojenie moj
ą pracą. Być może wyczuwali, że badania które mogły potwierdzić poglądy na
temat zjaw, jednocze
śnie niosą w sobie groźbę ich zaprzeczenia. Taka postawa jest nieuczciwa.
My, zwolennicy badania paranormalno
ści, musimy liczyć się z ewentualnością, że pielęgnowane
przez nas doktryny okultystyczne zostan
ą sprawdzone eksperymentalnie w celu uzyskania
odpowiedzi na pytanie, czy zjawy zmar
łych mogą być rejestrowane w warunkach laboratoryjnych.
Jest ca
łe mnóstwo naukowców, którzy wolą, żeby odmienne stany psychiczne nie były badane. Ci
ludzie, których Aldous Huxley nazwa
ł "głosicielami potwornych konsekwencji", twierdzą, że jeśli
nadamy cho
ćby cień wiarygodności takim praktykom jak na przykład wpatrywanie się w zwierciadło,
wywo
łamy poważne ryzyko odrodzenia się całej gamy magicznego myślenia, które może
spowodowa
ć gigantyczny krok wstecz, ku średniowieczu.
Nie ma
żadnego powodu, aby miało się tak stać. Jeśli chodzi o podobnie kompleksowe,
fascynuj
ące i budzące niepokój zjawisko jak wpatrywanie się w zwierciadło, zadowalająca wydaje
si
ę jedynie w pełni szczera i uczciwa analiza. Poza tym dalsze badania przekonały mnie, że
stosowanie w czasach historycznych wpatrywania si
ę w zwierciadło dawało zaskakujące rezultaty.
Nie co innego, lecz te w
łaśnie historyczne świadectwa spowodowały, że zagadnienie to
zainteresowa
ło mnie jeszcze bardziej.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (18 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło – rys historyczny
Poznaj siebie.
Staro
żytny aforyzm ze świątyni w Delfach
Mieszka
ńcy starożytnej Grecji byli odważnymi i utalentowanymi podróżnikami po Królestwie
Po
średnim, ale tylko nieliczni wykazali się większą pomysłowością niż mądry i wielbiony Salmoksis.
By
ł on człowiekiem, który wywołał pośmiertną zjawę... samego siebie!
Salmoksis
żył przed 500 rokiem p.n.e. w Tracji. Z nie znanych nam powodów jako młody człowiek
popad
ł w niewolę. A jako niewolnik miał to szczęście, że trafił do służby u Pitagorasa. Ten wielki
my
śliciel starożytnej Grecji twierdził, że liczby są zasadniczym i pierwiastkami Wszechświata. I
wierzy
ł w życie pozagrobowe.
Najwyra
źniej spędzał dużo czasu na rozmowach o tym ze swoim niewolnikiem. Kiedy bowiem
Salmoksis zosta
ł wyzwolony, także zdecydowanie wierzył w życie pośmiertne.
Salmoksis opu
ścił Trację na kilka lat, po czym wrócił, ale już jako bogacz. Zaraz po powrocie
zbudowa
ł amfiteatr. Przeznaczył go na miejsce dyskusji nad zagadnieniami związanymi z
parapsychologi
ą. Ponieważ Salmoksis potrafił wspaniale dramatyzować swoje prezentacje, nie
w
ątpię, że był to swoisty teatr umysłu.
Wyg
łaszał tam mowy o życiu po śmierci. Zapewniał swoich słuchaczy, że nie ma powodu obawiać
si
ę umierania. Po śmierci trwa życie – mówił – przedstawiając argumenty przekonujące o istnieniu
duszy.
Lud Tracji kocha
ł Salmoksisa, a ten kochał swoich rodaków. Stał się wielkim ich dobroczyńcą.
Gdziekolwiek jecha
ł, rozpoznawano go, i nie ma żadnej wzmianki w źródłach historycznych, w
której okre
ślono by tego człowieka jakimś nieprzychylnym słowem.
Wyg
łaszał mowy o życiu po śmierci przez wiele lat. I przez cały czas kopał podziemną komnatę.
W
łaściwie było to coś więcej niż komnata, raczej podziemny dom. Zapewne zbudował swoją
siedzib
ę przy podziemnym źródle i zaopatrzył ją w kurczęta, wielkie zbiorniki oliwy, a także
wspania
ły zbiór cennych papirusów oraz kaganki, żeby mieć przy czym czytać.
Kiedy podziemny dom by
ł już gotowy, Salmoksis na oczach licznych świadków zamknął się w nim.
Musia
ło to odbyć się niezwykle uroczyście. Choć nie ma żadnego sprawozdania z tego
wydarzenia., domy
ślam się, że Salmoksis przemawiał na temat życia po śmierci, a potem wszedł
do wykonanej przez siebie samego miniatury Podziemi, dok
ąd -jak wierzyli Grecy – udawali się
zmarli. Ku przera
żeniu i żałości tłumu wejście zostało zasłonięte kamienną płytą. Zupełnie jakby ich
wielki przyjaciel zmar
ł.
Salmoksis przebywa
ł w podziemiach przez długi czas. Według relacji Herodota mógł tam spędzić
nawet i trzy lata.
Na powierzchni ludzie martwili si
ę o niego. Płakali i wyczekiwali go. Niektórzy dzień po dniu chodzili
do jego teatru i prosili bogów o powrót Salmoksisa. My
ślę, że scena tych wydarzeń przypominała
tasiemcow
ą telepowieść: "Czy on żyje? Czy to możliwe, aby pozostawał w podziemiach tak długo?
– zapewne się dopytywali. – Czy zobaczymy go jeszcze kiedyś? Myślisz, że on tam jeszcze żyje?"
Rozpaczali po nim. jakby naprawd
ę umarł. I w gruncie rzeczy wielkim odkryciem Salmoksisa było
to,
że rozłąka jest śmiercią.
W ko
ńcu po trzech latach zjawił się ponownie. Wyszedł z podziemi ku radości obywateli Tracji i
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (1 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
znowu w
łączył się w tok życia.
Herodot, pierwszy znany historyk, opisa
ł to wydarzenie, przypominające historię Łazarza, i
zinterpretowa
ł je następująco: "I tak oto udowodnił im prawdziwość słów swoich. Śmierć nie jest
powodem do rozpaczy".
Kiedy analizujemy to stwierdzenie z racjonalnego punktu widzenia, wydaje si
ę ono całkowicie
absurdalne. Ale kiedy podejdziemy do niego emocjonalnie, okazuje si
ę prawdziwe. Salmoksis
faktycznie udowodni
ł, że "śmierć nie jest powodem do rozpaczy".
Świadkowie "społecznej śmierci Salmoksisa" odczuwali żałobę zupełnie tak samo, jak gdyby umarł
naprawd
ę. Niektórzy zapewne zaprzeczali, że naprawdę od nich odszedł; inni czuli gniew z powodu
utraty dobrego przyjaciela. Jeszcze inni, by
ć może, składali jakieś obietnice bogom w zamian za
przywrócenie go z Podziemi.
Kiedy powróci
ł, ich żal i niepokój ustąpiły. Po tak kojącym przeżyciu mieszkańcy Tracji nie mogli już
by
ć przekonani, że śmierć jest powodem do zmartwienia.
Salmoksis dokona
ł zamknięcia cyklu żałoby dla mieszkańców Tracji. Zrobił to samo, co można
osi
ągnąć poprzez wpatrywanie się w zwierciadło, tyle że w inny sposób. Przeszedł przez strefę
po
średnią,, jaka istnieje pomiędzy życiem a śmiercią.
Owocne podró
że wewnętrzne
Staro
żytna kultura stanowiła żyzny grunt dla tego rodzaju wypraw wewnętrznych. Z historycznych
zapisów wyra
źnie wynika, że Grecy akceptowali założenie, iż w określonych warunkach można
wywo
ływać duchy zmarłych, a nawet obcować z nimi.
W tym celu stawiano psychomantea, wyrocznie zmar
łych, w których można było przekraczać
granic
ę między naszym światem i tym drugim.
Z drugiej strony Homer da
ł nam obrazowy opis ceremonii przywoływania zmarłych, która nie
wymaga
ła skomplikowanych sprzętów i rytuałów, jakimi posługiwano się w wyroczniach zmarłych.
Zgodnie z zaleceniami udzielonymi mu przez bogini
ę Kirke, Odyseusz popłynął do wyroczni, która
by
ła przeznaczona do spotkań z duchami. Dzielny podróżnik wykopał tam płytki dół. który napełnił
krwi
ą zwierząt ofiarnych, jałówki i barana, po czym wpatrzony w ów zbiornik, porozumiewał się z
duchami.
"Zacz
ęły wychodzić z Erebu dusze umarłych. Młode kobiety i pacholęta, i starcy, którzy wiele
wycierpieli, panny nieletnie nosz
ące w sercu świeży ból, rzesze mężów poległych w boju Aresa od
mieczów spi
żowych, a mających na sobie zbroje zbroczone – wielki tłum kroczył w stronę rowu z
nies
łychanym lamentem: zielony lęk mnie zdjął".
W trakcie tego spotkania z duchami Odyseusz przeprowadzi
ł rozmowę ze swoją matką, która – o
czym nie wiedzia
ł – zmarła w odległej krainie. Odyseusz poddał myśl, że jej śmierć była gwałtowna
lub mo
że spowodowana długotrwałą chorobą, ale matka zaprzeczyła. "Nie zabiła mnie w pokoju
niechybna
łucznica swoimi cichymi strzałami ani nie przyszła na mnie jakaś choroba, która
zabójczym wycie
ńczeniem wypędza duszę z ciała – odparła matka – ale tęsknota za tobą, myśl o
tobie, mój jasny Odysie, twoja czu
łość zabrała mi słodkie jak miód życie.
Tak mówi
ła, a moje myśli walczyły z pragnieniem, by uścisnąć duszę mojej matki nieboszczki.
Trzykro
ć biegiem do niej, gnany popędem serca, trzykroć umykało mi z rąk coś, co było podobne
do cienia lub snu"
ˇ.
Domy
ślam się, że to krew stworzyła odblaskową powierzchnię, w której Odyseusz widział lustrzane
wizje zmar
łych. W czasach Homera czytelnicy wiedzieli o takich praktykach i rozumieli to, co
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (2 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Odyseusz robi
ł. Poeta Homer, który opowiedział heroiczną historię Odyseusza, nie musiał
wyja
śniać swoim ówczesnym czytelnikom procesu wpatrywania się w zwierciadło ani trochę
bardziej szczegó
łowo niż współczesny pisarz swoim obecnym czytelnikom – oglądania telewizji.
Wykopaliska wyroczni zmar
łych
Znacz
ące jest to, że Homer kazał temu zdarzeniu rozegrać się nad rzeką Acheron, w pobliżu
"grodu Kimeryjczyków". Herodot pisa
ł o wyroczni zmarłych, która najwyraźniej mieściła się w tym
samym miejscu. Instytucja ta, znana jako psychomanteum, znajdowa
ła się w mieście Efyra w
Epirze, w zachodniej Grecji.
Strabon, staro
żytny grecki geograf, także twierdził, że Kimeryjczycy sprawowali pieczę nad
wyroczni
ą zmarłych. Jego zdaniem mieszkali oni w podziemnych glinianych siedzibach,
po
łączonych tunelami. Według pradawnego zwyczaju ci, którzy mieszkali w bezpośrednim
s
ąsiedztwie wyroczni, nigdy nie wychodzili na światło dzienne, lecz opuszczali swoje siedziby
wy
łącznie nocą. Homer musiał widocznie uważać ich zajęcie za ponure, ponieważ użalał się nad
nimi, mówi
ąc: "Ohydna noc na zawsze rozpościera się nad tymi nieszczęsnymi śmiertelnikami".
W ko
ńcu lat pięćdziesiątych naszego stulecia Sotiris Dakaris, grecki archeolog, zlokalizował i zaczął
ods
łaniać wykopalisko. Okazało się, że wyrocznia była skomplikowaną budowlą podziemną,
labiryntem przej
ść i sal, prowadzących w końcu do długiej, obszernej komnaty, w której ukazywały
si
ę zjawy.
W tej w
łaśnie komnacie Dakaris odnalazł resztki ogromnego brązowego kotła, otoczonego
balustrad
ą. Uznał, iż balustrada ta miała powstrzymywać osoby odwiedzające wyrocznię przed
nadmiernym zbli
żaniem się do kotła, i wyciągnął wniosek, że kapłani prowadzący wyrocznię
chowali si
ę w tym kotle i występowali w roli duchów osób, które goście spodziewali się zobaczyć.
Ja interpretuj
ę to odmiennie.
Zwyczaj u
żywania kotłów, mis, miseczek, filiżanek i innych naczyń wypełnionych płynem jako
zwierciad
ła do wpatrywania się jest starożytną praktyką, rozpowszechnioną w wielu kulturach. Jeśli
naczynia te wykonano z metalu, mo
żna je było wypolerować, tak że przy wpatrywaniu się dawały
jeszcze lepszy efekt.
Zgaduj
ę, że środek kotła był zapewne wypolerowany, a zjawy mogły się ukazywać w odblaskowej
powierzchni wype
łnionego wodą naczynia. Okrągły kształt umożliwiał kilku ludziom otoczenie go i
równoczesne wpatrywanie si
ę w jego głębię. Duże rozmiary kotła pozwalały na widzenie zjaw
wielkich, ludzkich rozmiarów, jako
że rozmiar wizji są bezpośrednio zależne od rozmiarów
zwierciad
ła.
Phillipp Yandenberg pisa
ł o gruntownych i długotrwałych przygotowaniach, jakim poddawano ludzi
udaj
ących się do wyroczni. Byli, praktycznie biorąc, więzieni przez miesiąc w podziemiach i
prowadzani przez ciemne korytarze i sale, zanim pozwolono im wej
ść do komnaty zjaw, gdzie ich
d
ługotrwałą samotność w ciemności przerywało migoczące światło ognia, rzucającego tajemnicze
cienie na
ściany. Te długotrwałe przygotowania ludzi udających się do komnat}'' zjaw są, moim
zdaniem, kolejnym dowodem,
że kotła nie wypełniali oszukańczy kapłani.
Po wpatrywaniu si
ę w kocioł i zapewne przeżyciu spotkania ze zjawami osoby odwiedzające
wyroczni
ę były okadzane siarką, tradycyjnie stosowaną do oczyszczenia tych, którzy mieli kontakt
ze zmar
łymi. Następnie wyprowadzano gości na zewnątrz, na światło dzienne, i dalej do rzeki na
rytualn
ą kąpiel.
Wp
ływ na platona
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (3 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Je
śli relacja Yandenberga jest prawdziwa, może nasuwać ekscytujące domniemanie: czy nie jest
mo
żliwe, że Platońska urzekająca alegoria jaskini stanowi parodię wyroczni zmarłych w Efyrze? W
Rzeczypospolitej ten staro
żytny filozof pisał o ograniczeniach wiedzy ludzkiej i o naszej ogólnej
nieznajomo
ści realnego świata. Posłużyć się alegorią, aby uświadomić nam, że to jest tak,
jakby
śmy żyli w jaskini i nie wiedzieli, jakie cuda leżą tuż nad nami, na powierzchni ziemi.
Wyrocznia w Efyrze dostarcza wielu podobnych wyobra
żeń. Ludzi więzi się w podziemnych
jaskiniach, migocz
ący ogień rzuca cienie na ściany, obsługa robi, co może, aby przekonać swoich
klientów,
że cienie są rzeczywiste, a kiedy w końcu więźniów się uwalnia, najpierw prowadzi się ich
na powierzchni
ę ziemi, a następnie do wody.
Platon by
ł znakomitym parodystą, a swój talent demonstrował zwłaszcza w dialogach. Pisał nawet
paszkwile na swoich kolegów filozofów, spo
śród których część znana jest dzisiaj wyłącznie dzięki
karykaturom Platona.
Wyrocznia zmar
łych w Efyrze najwyraźniej funkcjonowała za życia Platona i choć znajdowała się na
odludziu, istnieje mnóstwo dowodów,
że zjeżdżały tam wielkie tłumy. Nie ma powodu sądzić, że
kto
ś tak dobrze poinformowany jak Platon nic nie wiedział o wyroczni. Nie można też wątpić, że tak
popularna atrakcja by
ła wodą na jego młyn.
Czy mog
ło być tak, że to o wyroczni zmarłych w Efyrze pisał Platon w Księdze VII
Rzeczypospolitej? Prosz
ę rozważyć ten fragment:
"Nast
ępnie przyrodzone nasze zdolności, ze względu na zdatność i niezdatność nabycia wiedzy,
przyrównaj do takiego oto stanu.
Wystaw sobie tedy ludzi jakoby w podziemnym, do skaty podobnym mieszkaniu, maj
ącym rozwarte
ku
światłu wejście, ciągnące się bez przerwy wzdłuż całej jaskini; tutaj przebywają oni od swego
dzieci
ęctwa z więzami na nogach i szyjach, tak iż się z miejsca nie ruszają i tylko przed siebie
patrz
ą, a z powodu więzów niezdolni głowy obrócić; światło zaś przybywa im od ognia gorejącego z
góry, daleko poza nimi; a pomi
ędzy tym ogniem a spętanymi wiedzie droga na wysokości; wzdłuż
tej
że wyobraź sobie murek wybudowany na wzór parapetu, który kuglarze ustawiają przed widzami,
a ponad którym pokazuj
ą swe dziwy".
Przypuszczam,
że ta budząca dreszcz grozy alegoria jest w pewnym stopniu parodią wyroczni
zmar
łych w Efyrze. Dwie sytuacje są wyraźnie zbieżne w kilku punktach. W obu dziwni mieszkańcy
podziemnego
świata nigdy nie widzą światła dziennego. Anonimowi pomocnicy nakłaniają więźniów
do uwierzenia,
że cienie rzucane przez migoczący ogień na ścianę jaskini są rzeczywiste.
Uwi
ęzieni są w końcu wypuszczani na wolność i prowadzeni najpierw na światło słoneczne, a
nast
ępnie do wody.
S
ą także wzmianki w tekście sugerujące, że Platon napisał satyrę na wyrocznię zmarłych. W
pocz
ątkowej części Rzeczypospolitej Sokrates zapewne robi aluzję do wysłania przez Periandra
delegacji do Efyry, w celu przywo
łania jego żony z Podziemi. Dialog zaczyna się od próby
zdefiniowania sprawiedliwo
ści jako oddawania innym tego, co się od nich otrzymało. Sokrates
obala t
ę definicję, mówiąc, że musiał ją zaproponować Periander lub ktoś taki jak on. Jest tu
zawarta zupe
łnie wyraźna ironia: Periander był człowiekiem zdecydowanie nieuczciwym, który
przeszed
ł wszelkie granice wzywając żonę ze świata zmarłych po to, aby być w stanie oddać coś
przyjacielowi, który powierzy
ł mu to pod opiekę.
Wi
ększość analiz tej alegorii koncentruje się na położeniu więźniów, ale Sokrates wspomina także
innych mieszka
ńców jaskini – to znaczy pomocników, którzy wytwarzają cienie w celu oszukania
wi
ęźniów. Myślę, że ci pomocnicy to właśnie przewodnicy, którzy prowadzali odwiedzających po
zakamarkach wyroczni w czasie poszukiwania przez nich wizji, podczas gdy wi
ęźniami są właśnie
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (4 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
ludzie odwiedzaj
ący wyrocznię. Możliwe, że tymi przewodnikami byli Kimeryjczycy, którzy
zwyczajowo przebywali zawsze w ciemno
ściach.
Podejrzewam,
że pisząc ten słynny mit Platon miał na myśli wyrocznię zmarłych w Efyrze. Niestety
wiele w
ątpliwości pozostaje bez odpowiedzi z powodu nieszczęśliwych wydarzeń, które przytrafiły
si
ę Efyrze.
W 280 roku p.n.e. Pyrrus, król Epiru, wyruszy
ł na czele armii liczącej dwadzieścia pięć tysięcy ludzi
na bohatersk
ą wyprawę i pokonał armię Rzymian. Rok później znów pokonał Rzymian, ale stracił w
tej wojnie tak wielu
żołnierzy, że jego armia została niemal wybita. "Jeszcze jedno zwycięstwo -
zauwa
żył wówczas – i będziemy pokonani". Stąd właśnie wywodzi się określenie "pyrrusowe
zwyci
ęstwo'", oznaczające, że nawet wygrywając, można stracić.
Odwa
żne zwycięstwa Pyrrusa były taką zniewagą dla Rzymian, że sto lat później najechali oni na
Epir i zniszczyli siedemdziesi
ąt miast. Wśród nich znalazła się i Eiyra. Choć ruiny wyroczni istnieją
do dzi
ś, relacje z wydarzeń, jakie miały tam miejsce, przepadły. Dla nas, ludzi dwudziestego
stulecia, pozosta
ły ruiny i nieliczne źródła historyczne, literackie oraz antropologiczne – wszystkie
bardzo interesuj
ące, ale będące zaledwie echem przeszłości.
Przewodnik podró
żnika po królestwie pośrednim
Ci, których wci
ągnie ten temat, mogą zechcieć odwiedzić wyrocznię zmarłych w Efyrze. Nawet dziś
le
ży ona na uboczu, w górzystym rejonie Grecji. W czasach starożytnych podróże do wyroczni
zmar
łych były niewyobrażalnie męczące. Z założenia chodziło o ciężką próbę, tak długa podróż
bowiem z pewno
ścią zwiększała emocje związane z oczekiwaniem na wizje.
Moja
żona i ja mieliśmy ogromne trudności z odnalezieniem wyroczni zmarłych, kiedy w marcu
1993 roku odwiedzili
śmy Grecję, żeby spędzić dzień w najstarszym w dziejach naszej cywilizacji
psychomanteum.
Aby dosta
ć się tam z Aten, najpierw polecieliśmy na północ, do miasta loannina. Spędziliśmy tam
noc, a z rana pojechali
śmy autobusem do Prevezy. Jazda trwała dwie godziny, po czym
natychmiast przesiedli
śmy się do autobusu jadącego do małego miasteczka Kanaliki.
Wyprawy autobusem w ten rejon nie sad
ła ludzi lękliwych. Znaczna część drogi wiedzie wąskimi
serpentynami, a pasa
żerowie widzą przez okna przepaście sprawiające wrażenie bezdennych.
Ale taka podró
ż to nie tylko strach. Można też zobaczyć piękne krajobrazy i barwne sceny z życia
greckich wsi.
Po dotarciu na koniec do miasteczka Kanaliki wzi
ęliśmy taksówkę do necromanteionu, jak
nazywaj
ą go miejscowi. Znajduje się on jakieś sześć kilometrów za miastem., na szczycie
wysokiego wzgórza, poni
żej kaplicy bizantyńskiej zbudowanej w średniowieczu, być może po to, by
budowla chrze
ścijańska zasłoniła wyrocznię. Wyrocznia pozostawała ukryta przez setki lat.
Ostatnio odkopano j
ą i większość ruin jest teraz wyraźnie widoczna.
Kierowca podwióz
ł nas tuż pod bramę stalowego ogrodzenia, które otacza starożytne ruiny.
Poprosili
śmy go, aby wrócił po nas, co okazało się doskonałym pomysłem, ponieważ nie ma tam
telefonu.
Nie by
ło żadnych innych zwiedzających. Byliśmy z żoną zupełnie sami w miejscu uwiecznionym
przez Odyseusza i Orfeusza, odwiedzanym przez tysi
ące ludzi pragnących ujrzeć swoich
utraconych bliskich. Z b
łogosławieństwem Sokratesa., pełnego humoru dżentelmena, który od
blisko dwudziestu pi
ęciu lat opiekował się wyrocznią., mogliśmy swobodnie wędrować wśród
szcz
ątków dawnej wyroczni.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (5 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Pozbawiona dachu, ukazywa
ła labirynt korytarzy i izb, po których krążyli przed wiekami petenci
czekaj
ący na wprowadzenie do komnaty zjaw. Wszystkie pomieszczenia wyroczni są nadal
widoczne. Usiedli
śmy w części mieszkalnej kapłanów – zwanych psychopompami – którzy
zarz
ądzali tym przybytkiem. Ich pokoje byty wielkie, według standardów starożytnych, a jednak
mierzy
ły nie więcej niż trzy metry na trzy. Opuściwszy siedzibę kapłanów i wędrując po labiryncie
korytarzy, usi
łowałem sobie wyobrazić, jak to miejsce mogło wyglądać dwa tysiące lat temu, kiedy
by
ło ciemne jak jaskinia i przesycone pełnym grozy wyczekiwaniem. Co robili ludzie w czasie
sp
ędzanych tu długich tygodni? O czym myśleli i rozmawiali? Mimo że lubię być sam, wzdragałem
si
ę na myśl o tak długotrwałym i otępiającym wyczekiwaniu.
Pokoje, w których sypiali klienci wyroczni, by
ły łatwe do odnalezienia. Tak samo jak komnata zjaw.
By
ło to największe pomieszczenie w labiryncie, o wysokich ścianach, przestronne. Mogłem sobie
bez trudu wyobrazi
ć, jakim wstrząsem dla zmysłów musiało być znalezienie się tam po spędzeniu
blisko miesi
ąca w mroku. W tej majestatycznej komnacie pochodnie rzucały na ściany migotliwe
blaski, kiedy ubrani w togi kap
łani podprowadzali swoich klientów do wielkiego wypolerowanego
kot
ła. Ustawiwszy ich wokół, polecali im wpatrywać się w lśniący metal, aż ujrzą wizję osoby, którą
pragn
ęli zobaczyć.
Stoj
ąc pośrodku tej komnaty, tam gdzie musiał znajdować się kocioł, mogłem sobie wyobrazić,
czego
świadkami byli kapłani, kiedy klienci, jeden po drugim, dostrzegali swoje wizje. Na podstawie
moich do
świadczeń z pracy we własnym psychomanteum, oddalonym o tysiące kilometrów od tego
miejsca, wiedzia
łem, jaka radość i zaskoczenie malują się na twarzach ludzi na widok magicznych
wizji, zna
łem okrzyki zachwytu, gdy krewni i najdrożsi powracali jeszcze na chwilę. Patrząc z góry
na ruiny u
świadomiłem sobie, jakim wyczynem architektonicznym musiało być to psychomanteum
dla staro
żytnych specjalistów. Zbudowali je z wielką starannością, tak bardzo dokładnie, że
przetrwa
ło do dziś i świadczy o ogromnym znaczeniu, jakie przypisywano w tej kulturze
wywo
ływaniu duchów zmarłych ludzi.
Od religii do królowej el
żbiety
Poniewa
ż zachowały się tylko nieliczne relacje na temat wpatrywania się w zwierciadło, niemożliwe
jest napisanie na ten temat szkicu historycznego, w którym nie by
łoby luk. Inaczej niż w przypadku
takich dziedzin jak chemia lub filozofia, nie istnieje tu ci
ągła tradycja, sięgająca setek lat wstecz,
Praktyka wpatrywania si
ę w zwierciadło zdaje się pojawiać cyklicznie to tu, to tam, po czym niknie z
pola widzenia, przypominaj
ąc raczej rozproszone wybuchy niż nieprzerwaną linię przekazu. Mimo
wszystko, je
śli już się pojawia, często prowadzi do interesujących skutków.
Mog
ę co najwyżej przedstawić serię krótkich epizodów, gdy wpatrywanie się w zwierciadło odegrało
rol
ę w historii ludzkości. Te epizody zostały zaczerpnięte z literatury, mitów, religii, polityki i życia
codziennego. Cho
ć w tym rysie historycznym pojawią się luki obejmujące setki lat, wskaże on
wyra
źnie, że praktyka wpatrywania się w zwierciadło w celu wywołania duchów odgrywała ważną
rol
ę w życiu ludzkim od najwcześniejszego okresu historii człowieka. Ta rola była tak ważna, że ani
Ko
ściół, ani państwo nie byty w stanie stłumić owych praktyk.
Ju
ż w Starym Testamencie, w Pierwszej Księdze Samuela, znajdujemy wzmianki o wróżbach. Król
Saul nakazuje wyp
ędzenie wszystkich mediów i spirytystów z Izraela, jak też domaga się kary
śmierci dla każdego, kto odważy się wywoływać duchy. Ale kiedy sam potrzebuje porady zmarłego
króla Samuela, udaje si
ę w przebraniu do pewnej kobiety w En-Dor, znanej jako medium, która
niech
ętnie ulega jego namowom i przywołuje ducha Samuela. En-Dor znaczy "fontanna z Dor".
Wioska le
ży na górze podziurawionej jak sito licznymi jaskiniami. Zarówno jaskinie, jak i fontanny –
o czym si
ę wkrótce przekonamy – mają związek z wywoływaniem duchów.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (6 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Duch Samuela najwyra
źniej wyjawia kobiecie, kim jest Saul, ponieważ ta zupełnie niespodziewanie
nydaje przejmuj
ący krzyk i zwraca się do króla ze słowami:
"
– Dlaczego mnie oszukałeś? Wszak ty jesteś Saul!"
Dopiero po zapewnieniu,
że nie stanie się jej żadna krzywda, kobieta ujawnia Saulowi obecność
Samuela. Zobaczywszy zmar
łego króla, Saul pada na ziemię i zwraca się do niego:
"
– Jestem w ciężkiej niedoli – mówi. – Filistyńczycy wojują ze mną, a Bóg odstąpił ode mnie i już
nie daje mi odpowiedzi ani przez proroków, ani przez sny; przywo
łałem więc ciebie, abyś mi
oznajmi
ł, co mam czynić".
W odpowiedzi Samuel wyg
łasza przerażające proroctwo, które się spełnia: "– Dlaczego tedy pytasz
mnie, skoro Pan odst
ąpił od ciebie i stał się twoim wrogiem? Pan uczynił ci, jak zapowiedział przeze
mnie: Pan wydar
ł władzę królewską z twojej ręki i dał ją innemu, Dawidowi. Ponieważ nic
us
łuchałeś głosu Pańskiego i nie wywarłeś zapalczywego gniewu Pana na Amaleku, dlatego
uczyni
ł ci to Pan w dniu dzisiejszym. Nadto wyda Pan Izraela wraz z tobą w ręce Filistyń-czyków i
jutro b
ędziesz ty i twoi synowie ze mną. Również i obóz izraelski wyda Pan w ręce Filistyńczyków"ˇ.
Jakiego rodzaju medium u
żywa kobieta do wywołania ducha Samuela? Choć w Biblii nie mówi się
wyra
źnie o tym, jaką metodę zastosowała, być może użyła czegoś w rodzaju zwierciadła, jakiegoś
l
śniącego obiektu, który mógł ukazać lustrzany obraz zjawy. Być może to w przejrzystej głębi
takiego odbicia nast
ąpiło spełnienie bolesnego pragnienia króla Saula, by spotkać zjawę.
To do u
żywania przez Józefa srebrnej czary jako zwierciadła nawiązywał jego sługa, gdy mówił:
"Czy
ż nie jest to jedno, w czym mój pan pije i w czym faktycznie wróży?" W dalszym wersie Józef
wychwala
ł swe talenty, stwierdzając: "Czyż nie wiesz, że człowiek taki jak ja może naprawdę
wró
żyć?"
Antropolodzy i inni badacze, którzy poznawali kultury plemienne, opisuj
ą metody konsultowania się
z duchami podobne do opisanych w Starym Testamencie.
Tradycja szama
ńska
Na przyk
ład na Syberii tunguscy szamani stosowali miedziane zwierciadła, aby "umiejscawiać
duchy". W ich j
ęzyku słowo zwierciadło" wywodzi się ze słowa "dusza" lub "duch", toteż zwierciadło
by
ło uznawane za miejsce pojawiania się duchów. Szamani ci twierdzili, że wpatrując się w
zwierciad
ło, potrafią zobaczyć duchy zmarłych ludzi. Zresztą słowo "szaman" pochodzi właśnie z
j
ęzyka Tunguzów. Zadaniem szamana było rozwiązywanie problemów, które wyłaniały się w życiu
codziennym ca
łej społeczności, jak też poszczególnych osób. Swego czasu Malgasze z
Madagaskaru wywo
ływali duchy zmarłych podczas zawiłych ceremonii grupowych. Do obyczajów
tego ludu nale
żały rozmowy o widzianych zjawach swoich zmarłych bliskich, jak też otwarte
dyskusje o kontaktach z tymi duchami. Szamani plemienni rozpoczynali takie ceremonie,
nawi
ązując kontakt z duchami poprzez zwierciadło.
Podobnie jak we fragmencie eposu Homera, w którym opisana jest wizja Odyseusza, krew s
łużyła
jako medium do wpatrywania si
ę Indianom z plemienia Paunisów w Ameryce Północnej.
Stosowana przez nich metoda wpatrywania si
ę w zwierciadło była podobna do greckiej. Kiedy
cz
łonek plemienia zabił borsuka, starszyzna plemienna przetrzymywała zwierzę do nocy, po czym
obdzierano je ze skóry. Krew zlewano do misy i przy
świetle księżyca ustawiano wokół niej dzieci,
aby wpatrywa
ły się w swoje odbicia w tak powstałym zwierciadle. Jeśli ujrzały siebie z siwymi
w
łosami, oznaczało to długie życie; jeśli obraz był ciemny i niewyraźny, dziecko miało zachorować i
umrze
ć; jeśli nie ukazywało się żadne odbicie, dziecko miało pewnego dnia zginąć z ręki wroga.
Afrykanie z Fezu do wypatrywania wizji u
żywali naczynia z wodą. We współczesnym Egipcie używa
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (7 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
si
ę zbiorniczka z atramentem – niemal tak samo, jak Odyseusz posługiwał się krwią. Dee Halde,
podró
żnik, który na początku XVIII wieku pojechał do Chin, napisał później, że taoistyczni wróżbici
obserwowali w kot
łach z wodą wydarzenia zachodzące w całym imperium. Zulusi z Afryki czcili
nale
żące do ich wodza naczynie, które po napełnieniu wodą służyło do wróżb. Szamani na północy
strefy równikowej w Afryce rozpoznawali choroby pacjentów, wpatruj
ąc się w kociołek z wodą.
Do najbardziej intryguj
ących należy praktyka wpatrywania się w zwierciadło uprawiana przez
plemi
ę Nkomi z Przylądka Lopez. Otóż stosuje sieje w czasie rytualnego przyjmowania chłopca do
grona m
ężczyzn, a przebiega to w następujący sposób: po długim poście nowicjusza zamyka się w
sza
łasie. W jednym końcu szałasu stoi drewniana statua. Pod nią umieszcza się kości człowieka
zmar
łego dawno temu, przed statuą zaś ustawia się zwierciadło.
Nowicjusz ma za zadanie tak d
ługo wpatrywać się w zwierciadło, aż zobaczy w nim twarz
cz
łowieka. Następnie musi opisać swoją wizję. Jeżeli trafnie opisze zmarłego, którego kości
umieszczono pod statu
ą, zostaje dopuszczony do kolejnego etapu ceremonii.
W najnowszej ksi
ążce na temat leczniczych właściwości roślin Richard Evans Schultes oraz Albert
Hoffman
– chemik, który odkrył LSD – opisują plemię Bwiti z Afryki Zachodniej, które utrzymuje
kontakt ze zmar
łymi krewnymi stosując w tym celu pewne ziele i zwierciadło. Członkowie tego
plemienia zjadaj
ą duże ilości rośliny zwanej iboga, po czym wpatrują się w zwierciadło.
Cz
łonkowie tego plemienia powiedzieli antropologom, że kombinacja rośliny i zwierciadła "otwiera
g
łowę", wskutek czego ich dusze mogą przenieść się do "ziemi zmarłych". Jeden z praktykujących
ten rytua
ł napisał krótki wiersz o swoich przeżyciach, w którym możliwie najlepiej wyraża słowami
to, co si
ę wówczas z nim działo:
Czu
łem się tak, jakbym został przeniesiony daleko,
w g
łęboką puszczę,
a
ż doszedłem do bariery z czarnego żelaza.
Przy tej barierze, niezdolny do jej przekroczenia,
Dostrzeg
łem tłum czarnych ludzi
Równie
ż nie mogących jej przestąpić.
W dali... by
ło bardzo jasno.
Powietrze mieni
ło się kolorami...
Nagle mój ojciec zst
ąpił z góry
w postaci ptaka.
Nada
ł mi wówczas imię Eboka
I umo
żliwił lot za nim
ponad
żelazną barierą.
Zwierciad
ło Ala ad-Aina, nimfy Numy
Temat duchów wywo
ływanych ze zwierciadeł pobudzał także wyobraźnię literacką przedstawiciel i
kultur innych ni
ż grecka. Wydaje mi się zupełnie oczywiste, że kilka spośród opowieści w Księdze
tysi
ąca i jednej nocy zawiera opisy wizji lustrzanych. Na przykład historia Ala ad-Dina i jego lampy
mówi w
łaśnie o przyzywaniu duchów. Odmiennie niż w tej pracy, w historii Ala ad-Dina mamy do
czynienia nie z duszami zmar
łych, lecz z duchami innego rodzaju – dżinnami. Te złowieszcze
stwory mog
ły spełniać życzenia osób, którym udało sieje uwolnić, pocierając lampę, gdzie byty
uwi
ęzione.
W Ksi
ędze tysiąca i jednej nocy osobą, która dokonała tego jako pierwsza, jest matka Ala ad-Dina,
która polerowa
ła lampę piaskiem, by jej przywrócić blask i móc j ą sprzedać. W trakcie tej czynności
z lampy wydosta
ł się gigantyczny dżinn, "o przerażającym wyglądzie i wielkiej postaci".
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (8 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
"
– Powiedz, czego chcesz ode mnie – zagrzmiał. – Jestem twym sługą i sługą tego, w którego
posiadaniu znajduje si
ę lampa".
Matka Ala ad-Dina by
ła tak przerażona, że błagała swego syna: "Proszę cię, mój chłopcze – na
mleko, które z mej piersi ssa
łeś – wyrzuć tę lampę i ten pierścień., bo one nas wpędzą w wielką
bied
ę!"ˇ
To oczywiste,
że polerując metalową lampę, matka Ala ad-Dina spowodowała powstanie
odblaskowej powierzchni, w której d
żinn mógł być widziany jako wizja lustrzana. Następnie wizja ta
pozornie opu
ściła powierzchnię odblaskową i pojawiła się xv świecie materialnym.
W dawnych czasach metalowych lamp u
żywano również do wróżb; praktyki takie nazywano
larnpadornancj
ą. Mam przywiezioną z Indii starą brązową lampę na tłuszcz wielorybi i rozumiem
przyczyny, które spowodowa
ły powstanie takiej tradycji. Odkryłem bowiem, że po wypolerowaniu
staj
ę się ona doskonałym zwierciadłem, świetnie nadającym się do wpatrywania.
Wszystko to ka
że mi uwierzyć, że obraz dżinna wydostającego się z butelki najprawdopodobniej
pochodzi
ł z wpatrywania się w zwierciadło.
Istoty zwane nimfami pojawi
ły się w rzymskich mitach przy opowieści o Numie, drugim królu
Rzymu. Podobnie jak wszyscy Rzymianie, wierzy
ł on we wróżki wodne, które wyłaniały się z
krystalicznie czystej wody w fontannach.
Kiedy czytamy komentarz
świętego Augustyna, staje się dla nas zupełnie oczywiste, że Egeria to
byt lustrzany. W swym dziele O pa
ństwie Bożym św. Augustyn napisał: "Bo i sam Numa, do
którego nie pos
łano żadnego proroka Bożego i żadnego świętego anioła, zmuszony został do
uprawiania hydro-mancji, by w wodzie zobaczy
ć obrazy bogów lub raczej mamidła demonów i
us
łyszeć od nich, co powinien ustanowić i czego przestrzegać w dziedzinie religijnych obrzędów i
ofiar".
Celtyckie mity o wpatrywaniu si
ę w zwierciadło
Celtycki manuskrypt z dwunastego wieku opowiada o wydarzeniu z
życia Lludda, jednego z
pierwszych królów Brytanii, kiedy to wykorzystano wpatrywanie si
ę w kocioł w celu ujęcia
k
łopotliwych smoków. Smoki te wydawały tak przeraźliwe odgłosy, że "mężczyźni bledli i tracili siłę,
kobiety roni
ły, chłopcy i dziewczęta odchodzili od zmysłów, a wszystkie zwierzęta oraz drzewa,
ziemia, wody stawa
ły się jałowe". Tak więc smoki te zagrażały przyszłości królestwa Lludda i
w
ładca musiał znaleźć sposób, by się ich pozbyć. W tym celu odbył naradę ze swoim bratem,
królem Francji, który powiedzia
ł, że można by wyczarować smoki w kadzi z winem miodowym i
uwi
ęzić je w jedwabnej materii.
"
– Natychmiast owiń wokół nich materię – powiedział brat Lludda – i zakop je w kamiennej skrzyni, i
pokryj j
ą ziemią, w miejscu, jakie uznasz za najbezpieczniejsze w swoim królestwie".
Lludd post
ąpił zgodnie z tą sugestią: okrył beczkę wina miodowego jedwabną tkaniną I wpatrywał
si
ę w nią, póki nie ukazały się zjawy smoków. Kiedy w końcu zostały zawinięte w jedwab, Lludd je
zakopa
ł.
Opowie
ść o Lluddzie stanowi jedno z ogniw w ciągnącym się przez wieki łańcuchu historii
wpatrywania si
ę w kocioł, które pojawia się jako kluczowa scena w Makbecie Szekspira. kiedy to
trzy czarownice gotuj
ą według starej receptury wywar i z jego wrzących oparów wywołują zjawy.
W
źródłach średniowiecznych można znaleźć opisy rytuałów wywoływania duchów, które ujawniały
zainteresowanym informacje, jakich nie da
ło się zdobyć w inny sposób. W roli wróżbitów
wyst
ępowali młodzi chłopcy; to im duchy przekazywały wieści. Procedury przywoływania duchów
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (9 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zmar
łych włączano czasami do zbiorów materiałów medycznych, co pozwala przypuszczać, że
stosowali je równie
ż lekarze. Można się zastanawiać, czy nie sirużyło to czasem kojeniu żałoby.
Niektóre z tych technik pojawiaj
ą się we wspaniałej tragedii Goethego, poświęconej legendarnemu
doktorowi Faustowi. W trakcie opowie
ści poznajemy metody upatrywania się w zwierciadło. Są to
metody s
łużące do wykrywania złodziei, podróży poza ciałem, rozpoznawania chorób, a nawet
przyzywania dziewi
ęciu duchów powietrza poprzez wpatrywanie się w szklankę napełnioną wodą
źródlaną.
Swego rodzaju doktor Faust
żył w osiemnastym wieku pod postacią hrabiego Cagliostro. Stał się
mi
ędzynarodową sensacją ucząc ludzi, jak wpatrywać się w dające odbicie powierzchnie i widzieć
obrazy. Jeden z pisarzy pozostawi
ł relację o duchu Cagliostra, o tym, jak pojawił się i prowadził z
nim rozmow
ę w "kryształach i pod szklanymi dzwonami".
Wró
żbita zwany 007
Zapewne do najbardziej fascynuj
ących opowieści o magicznych sztuczkach należy historia Johna
Dee, znanego angielskiego uczonego i wynalazcy z czasów el
żbietańskich, urodzonego w 1527
roku.
Ślubował on poświęcić swoje życie nauce i studiował całymi dniami, codziennie, przez cały
okres m
łodzieńczy. Jego trud przyniósł efekty. Mając zaledwie dwadzieścia kilka lat wykładał już na
licznych uniwersytetach, zw
łaszcza we Francji, gdzie szanowano jego dziwactwa.
By
ł także pełnym poświęcenia wynalazcą, którego prace czasem jego samego wpędzały w kłopoty.
Kiedy uczniowie wystawiali komedie Arystofanesa, Dee postanowi
ł uatrakcyjnić spektakl, budując
aparatur
ę do specjalnych efektów – gigantycznego insekta, który wyglądał, jakby latał.
Owad rozbawi
ł większość ludzi, którzy go widzieli, a niektórych nawet wystraszył. Kiedy bowiem
uruchomiono aparatur
ę, co bardziej zabobonni spośród widzów zerwali się na nogi z okrzykiem:
"Czarodziej!"
Oskar
żenia o uprawianie czarów towarzyszyły Johnowi Dee przez całe życie. Pewnego razu tak
bardzo zniecierpliwi
ły go prześladowania, że poprosił, aby go osądzono w celu załatwienia tego
problemu raz na zawsze. Jak napisa
ł w swojej petycji do króla, proces zniechęciłby tych "chorych
umys
łowo. bezmyślnych, złośliwych i godnych pogardy prostaków'', którzy zatruwali mu życie.
Doda
ł nawet, iż chętnie zgodzi się na ukamienowanie, jeśli ktoś udowodni mu, że istotnie jest
czarodziejem czy te
ż "wywołującym diabły".
Maj
ąc dwadzieścia kilka lat, Dee był już uczonym o międzynarodowej sławie i ekspertem w
dziedzinie technik i sprz
ętu nawigacyjnego. Napisał jeden z klasycznych podręczników do
matematyki i wynalaz
ł przyrząd pomagający żeglarzom odczytywać mapy.
Dla królowej El
żbiety pracował jako swego rodzaju prywatny wywiadowca. Jak mówiono, królowa
by
ła zafascynowana jego oczami, wobec czego nadała mu przydomek "Oczy". W nawiązaniu do
tego. podpisuj
ąc tajne raporty dla niej Dee stawiał obok siebie dwa kółka, co miało przedstawiać
oczy, a nad nimi i z boku znak przypominaj
ący siódemkę, zapewne jego szczęśliwą liczbę. W
rezultacie podpis wygl
ądał jak "007", czyli numer ewidencyjny Jamesa Bonda, również pracownika
królewskich tajnych s
łużb.
Badaj
ąc przedmioty przywiezione z Meksyku przez Hiszpanów, Dee znalazł zwierciadło z
obsydianu, które najwyra
źniej służyło Aztekom do wróżenia. Ze zdumieniem odkrył, że dostrzega w
nim wizje, l wkrótce zacz
ął wykorzystywać to odkrycie w swojej pracy dla królowej, która nawet
uda
ła się pewnego dnia z wizytą do jego domu. aby zobaczyć owo niezwykłe zwierciadło.
Jego siedziba by
ła właściwie połączeniem muzeum, biblioteki i ośrodka badań nad świadomością.
Mia
ł tam wiele najróżniejszych interesujących przedmiotów oraz księgozbiór, jeden z najlepszych w
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (10 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
kraju. Pomimo swoich powi
ązań 7. dworem i -wysokiej pozycji w świecie akademickim, nadal przez
niewykszta
łconych mieszkańców Londynu uważany był za czarodzieja. Pewnego razu ci zabobonni
ludzie zostali podjudzeni przez zazdrosnych cz
łonków dworu królewskiego do rozruchów przeciw
Johnowi Dee. Zaatakowali i spalili jego dom, w czasie gdy w
łaściciel przebywał w podróży poza
granicami kraju. W jednym z opisów tego wydarzenia znajduje si
ę informacja, że Dee z oddali, za
pomoc
ą obsydianowego zwierciadła, obserwował swoje płonące księgi. Podobno przyjął to ze
stoickim spokojem; zreszt
ą i tak nie był w stanie nic zrobić.
W domu, który zosta
ł zniszczony, Dee miał specjalną komnatę służącą do wywoływania wizji
zwierciadlanych. Skrupulatnie opisywa
ł swoje wizje w szczegółowym i obszernym manuskrypcie, z
którego do dzi
ś zachowała się tylko część. Opisuje w nim duchy, które najpierw pojawiały się w
zwierciadle, a potem jak gdyby wychodzi
ły zeń i przebywały w komnacie.
Jeden z tych duchów, m
łodej kobiety o imieniu Madimi, pojawiał się regularnie i jakby krążył po
pokoju. Dee pisa
ł również, że "przybysze" odzywali się, a nawet prowadzili z nim rozmowy. Na
przyk
ład jedna z tych istot – zwanych przez Dee aniołami – wygłosiła następującą ponadczasowo
s
łuszną sentencję: "Ignorancja była nagością, przez którą znosiłeś pierwsze cierpienia, a pierwszą
plag
ą, która nawiedziła człowieka, był głód wiedzy... głód wiedzy przeszkadza ci zdobywać wiedzę
o sobie samym".
Uczeni dawno odrzucili relacje Johna Dee, uznaj
ąc je za nieprawdziwe, ale ja uważam, że
wywo
ływał on mądrość i byty z głębin swojej podświadomości.
Dee nie s
ądził jednak, że tak było. Ten wielki naukowiec usiłował wykorzystać wszystko, co było w
jego mocy, aby dotrze
ć do Boga. Miał nadzieję, że dzięki kontaktom z aniołami uda mu się na nowo
po
łączyć katolików i protestantów w jednej wierze chrześcijańskiej, wierze powszechnej miłości.
Pomimo ostrze
żeń ze strony przywódców obu Kościołów, że ryzykuje postawienie go pod sąd jako
heretyka, Dee nadal publikowa
ł swoje konwersacje z aniołami.
Jego wiara w to,
że za pośrednictwem obsydianowego zwierciadła rozmawia z aniołami, nie
zyska
ła mu przychylności na dworze. Jakub I, który w 1603 roku odziedziczył koronę po Elżbiecie,
by
ł bardzo wyczulony na wszystko, co "pachniało czarami". Ponieważ Dee był lojalnym sługą
królowej El
żbiety, nowy kroi oddalił wprawdzie zarzuty o uprawianie przez Dee wróżbiarstwa,
wysuwane przez niektórych przedstawicieli kleru, ale pozby
ł się go z dworu królewskiego.
Skazany na ostracyzm przez pozosta
łych uczonych, Dee zmarł w 1608 roku. Ostatnie dni spędził
pod opiek
ą córki, która musiała czasami sprzedawać jego cenne księgi, aby zdobyć pieniądze na
jedzenie.
Po jego
śmierci starannie przygotowany manuskrypt zawierający opis badań wpatrywania się w
zwierciad
ło zaginął na długie lata. Odnalazł się w końcu w sklepie rybnym w Londynie, gdzie
u
żywano wyrywanych z niego kartek do pakowania ryb. Zapewne nic by się z tego manuskryptu nie
uchowa
ło, gdyby jeden z uczonych nie przeczytał przypadkowo zapisków na papierze, w który była
zawini
ęta kupiona przez niego ryba.
Prezydenckie wizje zwierciadlane
Tak
że jeden z prezydentów czerpał wiedzę z wizji zwierciadlanych. W nocy decydującej o wynikach
wyborów w 1860 roku Abraham Lincoln le
żał wyczerpany na sofie. Nagle w pobliskim lustrze
dostrzeg
ł dziwne, podwójne odbicie siebie samego: jedno takie, jak wyglądał naprawdę, i drugie, na
którym by
ł blady i przypominał ducha.
Lincoln powiedzia
ł o tym swojej żonie. Mary. Pierwsza Dama zinterpretowała tę wizję następująco:
powiedzia
ła, że zostanie wybrany na drugą kadencję, ale umrze przed jej zakończeniem. Wizja
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (11 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zwierciadlana prezydenta i jej interpretacja okaza
ły się prorocze.
Zdumiewaj
ące, jeśli weźmie się pod uwagę powszechność chęci ponownego spotkania się z
bliskimi zmar
łymi, że umiejętności wpatrywania się w lustro niemal zaginęły. Jednym z powodów
tego stanu rzeczy jest zapewne to,
że ci, którzy praktykują tę działalność, zachowują w tajemnicy
stosowane techniki.
Fakt,
że po wywoływaniu duchów w Efyrze następowało okadzenie i rytualna kąpiel., świadczy, iż
pomocnicy, kimkolwiek byli, zdawali sobie spraw
ę z niezbędności tych rytuałów dla ułatwienia
osobom wywo
łującym zjawy powrotu do rzeczywistości. Ujmujący gest kobiety z En-Dor, która
zaprosi
ła Saula na poczęstunek, zanim wyszedł, świadczy, że i ona rozumiała potrzebę wsparcia
po takim prze
życiu.
Stosowano tak
że represje na tle religijnym. Organizacje religijne o surowej doktrynie zniechęcały
ludzi do szukania osobistych prze
żyć w królestwie duchów. Ponieważ wpatrywanie się w
zwierciad
ło daje ludziom dostęp do ich duchowego wszechświata, przywódcy różnych religii (nie
tylko chrze
ścijaństwa, ale i innych religii państwowych) zepchnęli te praktyki do podziemia. Wiele
religii dawa
ło wyraz pełnemu miłosierdzia zainteresowaniu losem człowieka, paląc na stosie lub w
inny sposób eliminuj
ąc tych, którzy naruszali zakazy.
Wa
żne jest również, aby zauważyć, że każda społeczność surowo traktuje tych, którzy łamią
konsens. Niewiele jest zasad dotycz
ących życia człowieka, czy to poznawczych, czy społecznych,
które by
łyby świętsze niż wyobrażenie, że istnieje nie do pokonania przepaść między światem
żywych a królestwem zmarłych. Ci, którzy przekraczają tę granicę, narażają się na surową krytykę.
Fa
łszywa historia
Bardzo prawdopodobne,
że jakieś fałszerstwa zapisano jako fakt i nagłośniono po to, by trzymać
ludzi z dala od miejsc, w których by
ły przywoływane duchy zmarłych. Lub, być może., chętni do tej
praktyki nie potrafili rozpracowa
ć technik i próbowali je tylko naśladować. Można znaleźć wzmiankę
o tym w jednym z fragmentów pracy Hipolita, biskupa Rzymu z II wieku, który tak oto pisa
ł w celu
pot
ępienia różnych okultystycznych "herezji":
"Ale te
ż nie powinienem przemilczeć łotrostw tych czarowników, które polegają na wróżeniu za
pomoc
ą kotła. W celu stworzenia bowiem zamkniętej komnaty i pomazania sufitu cyjaniną
(ciemnoniebiesk
ą farbą) stosują pewne naczynia z cyjaniną i wznoszą je do góry. Kocioł pełen
wody umieszczaj
ą wszakże na środku podłogi i padające na niego sine odbicie ma przedstawiać
widok niebios. Ale pod
łoga też ma pewien ukryty otwór, na którym stawia się kocioł, uprzednio
wyposa
żony w kryształowe dno, podczas gdy on sam zrobiony jest z kamienia. Pod nim jednakże,
niewidoczne dla obserwatorów, znajduje si
ę pomieszczenie, gdzie zbierają się wspólnicy,
przybieraj
ąc postacie bogów i demonów, których magik chce przedstawić".
Z wielu powodów niektórzy ludzie
– zwłaszcza przedstawiciele władz i medycyny – chcieli zdławić
praktyki wpatrywania si
ę w zwierciadło. Powody te sięgają od zagorzałego fundamentalizmu po
strach przed zabobonami.
Nie twierdz
ę, że wszyscy, którzy praktykują wpatrywanie się w zwierciadło, zawsze byli w pełni
uczciwi i mieli wy
łącznie dobre intencje. W tej dziedzinie wystąpiło tyle samo oszustw, co i w każdej
innej
– od medycyny po hydraulikę.
Czy mamy jednak odrzuca
ć coś pożytecznego tylko z tego powodu, że nieliczni wykorzystują to w
sposób nieuczciwy albo
że nie jest zgodne z poglądami większości? Nie sądzę. Historia pokazuje
zarówno zalety wpatrywania si
ę w zwierciadło, jak i jego wady. Dowiodła także woli niektórych do
walki w obronie tego, w co wierz
ą.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (12 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Przychodzi mi tu na my
śl nieugięty i ze stoickim spokojem znoszący swój los John Dee. Stawił
czo
ło obywatelom Anglii, gdy sam wezwał do sądzenia go za czary. Był nawet więziony przez
sze
ść miesięcy za "lubieżne, diabelskie praktyki magiczne". A mimo to nadal spędzał czas
wpatruj
ąc się w swoje obsydianowe zwierciadło i dzielnie spisując relacje na temat duchów, które
ujrza
ł w jego przejrzystej głębi.
Mo
żna by się zastanawiać, dlaczego tak wielki umysł z czasów elżbietańskiej Anglii narażał w ten
sposób swoj
ą reputację. Czyż jego życie nie było wskutek tego o wiele trudniejsze? Było. Ale on
poszukiwa
ł wiedzy absolutnej i chciał wiedzieć jak najwięcej o sobie samym i otaczającym go
świecie. Śmieszność z pewnością znaczyła niewiele dla człowieka, który napisał w swoim
dzienniku: "Mog
ę i muszę wyznać przede wszystkim, w imię prawdy i szczerości, że cel ostateczny,
do jakiego d
ążę, to nie zaspokojenie ciekawości, lecz czynienie dobra".
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (13 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wspó
łczesne psychomanteum
Ci, którzy
śnią za dnia, są świadomi
wielu rzeczy umykaj
ących uwadze tych,
którzy
śnią jedynie nocą.
Edgar AJlan Poe
Po zbadaniu, jak
ą rolę wpatrywanie się w zwierciadło odegrało w historii, zdecydowałem się
spróbowa
ć doprowadzić do spotkania ze zjawami zmarłych w sposób bardzo podobny do tego, jaki
stosowali Grecy.
Wymy
śliłem procedurę, dzięki której, według mnie, zjawy zmarłych można było wywoływać wśród
żywych ludzi. Ale czy procedura ta była bezpieczna? Skonsultowałem się z doktorem Williamem
Rollem, jednym z czo
łowych w świecie ekspertów w dziedzinie zjaw zmarłych, który poinformował
mnie,
że ani razu nie zdarzyło mu się. aby kogokolwiek spotkała krzywda ze strony zjawy. W
rzeczywisto
ści, przeciwnie niż się to przedstawia w filmach i książkach grozy, odkrył, iż takie
prze
życia są korzystne i łagodzą rozpacz lub nawet powodują, że zupełnie mija.
Pierwszym moim zadaniem sta
ło się stworzenie odpowiedniego otoczenia, w którym mógłbym
prowadzi
ć swój eksperyment. W tym celu przemieniłem pomieszczenie na górze starego młyna w
Alabamie w nowoczesne psychomanteum. By
ła to uwspółcześniona wersja wyroczni zmarłych
istniej
ących w starożytnej Grecji, chodziło mi bowiem o osiągnięcie tego samego efektu, to znaczy
umo
żliwienia ludziom widzenia zjaw zmarłych.
Urz
ądziłem pokój, który miał służyć za izbę zjaw. W jednym końcu powiesiłem na ścianie lustro o
wymiarach: sto dwadzie
ścia centymetrów długości i sto pięć centymetrów szerokości. Dolna
kraw
ędź lustra znajdowała się metr nad podłogą.
Przygotowa
łem też wygodny głęboki fotel, któremu obciąłem nogi, wskutek czego zagłówek znalazł
si
ę również na wysokości około metra nad podłogą. Fotel został ustawiony w odległości około metra
od lustra i lekko odchylony do ty
łu. Chodziło mi przy tym o wygodę, ale i o to, by wpatrujący się w
zwierciad
ło nie mógł widzieć własnego odbicia. W efekcie odchylenia fotela powstało wrażenie
przejrzystej g
łębi w lustrze, które odbijało jedynie ciemności panujące za wpatrującą się osobą. W
ten sposób otrzyma
łem krystalicznie przejrzysty mrok.
Ten przejrzysty mrok gwarantowa
ła czarna aksamitna zasłona, zwieszająca się z sufitu i
udrapowana wokó
ł fotela. Odpowiednio zakrzywiony pręt, na którym wisiała, powodował, że
draperia otacza
ła fotel i lustro, dzięki czemu powstała osłonięta jakby grota czy komnata. Wewnątrz
tej komnaty widze
ń, bezpośrednio za fotelem, ustawiłem małą lampkę ze szkła witrażowego, z
pi
ętnastowatową żarówką. Kiedy w pokoju gasiło się lampy, a zewnętrzne światło nie mogło
przedosta
ć się przez żaluzje i grube kotary, jedynie ta maleńka lampka rozjaśniała pomieszczenie.
Ten prosty pokój z przy
ćmionym światłem, ciemne otoczenie i przejrzysta głębia lustra tworzyły
idealne warunki do wpatrywania si
ę w zwierciadło. Byłem gotów do doświadczalnego sprawdzenia
moich teorii.
Wst
ępne badania
Pytanie, jakie zada
łem sobie na wstępie, było proste: Czy istnieje metoda umożliwiająca widzenie
zjaw zmar
łych bliskich osób przez normalnych, zdrowych ludzi? Aby otrzymać odpowiedź na to
łatwe pytanie, wybrałem dziesięć osób, które miały ochotę poświęcić na ten eksperyment tyle
czasu, ile by
ło potrzeba.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (1 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Jak w wi
ększości badań tego rodzaju, przyjąłem następujące kryteria doboru kandydatów:
– musieli to być ludzie dojrzali, interesujący się zagadnieniami świadomości człowieka;
– musieli być zrównoważeni emocjonalnie, dociekliwi i umiejący wyrazić swoje myśli;
– żaden z kandydatów nie mógł mieć zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych (to dlatego, by
zmniejszy
ć prawdopodobieństwo, że eksperyment mógłby spowodować szkodliwą reakcję);
– żaden z kandydatów nie mógł być zwolennikiem okultyzmu. ponieważ takie skłonności mogłyby
skomplikowa
ć analizę wyników.
Skontaktowa
łem się z licznymi osobami, o których wiedziałem, że spełniają powyższe kryteria. Byli
w
śród nich prawnicy, psychologowie, lekarze, studenci z ostatnich lat i ludzie innych profesji.
Wszystkim kandydatom wyja
śniłem szczegółowo istotę eksperymentu. Powiedziałem im, że
b
ędziemy próbowali wywołać zjawy zmarłych osób, z którymi byli blisko związani i które chcieliby
ponownie zobaczy
ć. Poprosiłem ich następnie, aby wybrali kilka pamiątek, przedmiotów należących
niegdy
ś do zmarłych i mocno z nimi związanych. Mieli przynieść te przedmioty ze sobą do
psychomanteum w dniu wywo
ływania przez nich zjaw.
Potem u
łożyłem harmonogram sesji, tak by mieć pewność, że będę pracował tylko z jedną osobą
na raz. Ka
żdą z osób uczestniczących prosiłem, aby w wyznaczonym dniu przybyła o dziesiątej
rano i przynios
ła ze sobą pamiątki, a nawet album z fotografiami, jeśli to możliwe. Prosiłem także,
aby uczestnicy eksperymentu przychodzili w swobodnych, lu
źnych ubraniach i wygodnych butach.
Uzgodnili
śmy, że mogą zjeść lekkie śniadanie, ale prosiłem, aby powstrzymali się od picia kawy,
herbaty lub innych napojów zawieraj
ących kofeinę.
Po przybyciu na miejsce kandydat szed
ł ze mną na rozluźniający spacer po okolicy. W czasie
przechadzki rozwa
żaliśmy, dlaczego dana osoba chciała zobaczyć określonego zmarłego.
Uprzedza
łem też uczestnika eksperymentu, że nie ma żadnej gwarancji, iż zjawa się ukaże. To
naturalnie by
ło prawdą. Nie mogłem obiecać, że zjawa się ukaże, ale miałem też głębsze powody,
by tak mówi
ć. Chciałem usunąć wszelkie napięcie wywołane uczestnictwem w eksperymencie.
Mog
ło ono bowiem spowodować niepokój i zmniejszyć szansę widzenia zjawy.
Po spacerze jedli
śmy lekki lunch, na który składała się zupa, sałatka, jakiś owoc oraz sok owocowy
lub bezkofeinowy napój gazowany. Nast
ępnie zasiadaliśmy do trwającej dłuższy czas rozmowy, w
czasie której szczegó
łowo mówiliśmy o wszystkim, co wiązało się ze zmarłą osobą i stosunkami
łączącymi zmarłego z uczestnikiem eksperymentu. Rozważaliśmy sprawy takie, jak charakter
zmar
łego, jego wygląd, zwyczaje – dosłownie wszelkie aspekty osobowości.
Zazwyczaj uczestnik eksperymentu przynosi
ł ważne i wzruszające pamiątki. W czasie naszej
konwersacji przedmioty te le
żały przed nami i mój rozmówca często ich dotykał. Niektóre z nich
by
ły naprawdę poruszające. Jeden z panów przyniósł sprzęt do łowienia ryb, należący niegdyś do
jego ojca. Pewna kobieta przyjecha
ła z kapeluszem swojej zmarłej siostry. Przedmioty te służyły
jako rozbudzaj
ące wspomnienia, namacalne pamiątki po zmarłych.
Zanim niektórzy z uczestników wchodzili do komnaty zjaw, poleca
łem, by położyli się na łóżku
skonstruowanym przez jednego z moich pracowników.
Łóżko to, pozwalające na spoczywanie w
pozycji pó
łleżącej, wyposażone w głośniki, pomaga wraz z muzyką w doznaniu uczucia głębokiego
relaksu. U
żywała tego łóżka mniej więcej polowa osób.
Przygotowania trwa
ły aż do zmierzchu. Wtedy uczestnika eksperymentu wprowadzano do
pomieszczenia, w którym mia
ł wpatrywać się w zwierciadło, włączano małą lampkę, a pozostałe
światła w pokoju gaszono. Osoba uczestnicząca w eksperymencie otrzymywała polecenie
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (2 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
wpatrywania si
ę intensywnie w lustro i rozluźnienia się. oczyszczenia swoich myśli ze wszystkiego
prócz wspomnie
ń o zmarłej osobie. Mogła pozostawać w tym pomieszczeniu tak długo, jak tylko
chcia
ła, ale prosiłem, aby nie miała przy sobie zegarka, pokusa zerkania nań jest bowiem bardzo
silna.
Przez ca
ły czas w sąsiednim pokoju siedział mój asystent, gotów służyć pomocą, gdyby to się
okaza
ło potrzebne. Kiedy uczestnik eksperymentu wychodził, przeprowadzaliśmy szczegółową
dyskusj
ę, w czasie której opowiadał, co mu się przytrafiło. Umożliwialiśmy mu analizowanie
wszystkich swoich uczu
ć i omawianie przeżycia tak długo, aż poczuł, że nie ma już zupełnie nic do
dodania. Czasami relacjonowanie odczu
ć trwało ponad godzinę. Zwracałem szczególną uwagę na
to, aby nie przeszkadza
ć ani nie ponaglać. Rozmowa kończyła się dopiero wtedy, kiedy sam
uczestnik eksperymentu uzna
ł, że jest skończona.
"Zobaczy
łem autentyczną osobę"
Typowym przypadkiem by
ł mężczyzna, który chciał zobaczyć swoją zmarłą matkę. Przyszedł do
mnie po wys
łuchaniu pogadanki o możliwościach wynikających z wpatrywania się w zwierciadło,
któr
ą wygłosiłem w New Jersey.
Powiedzia
ł mi, że jego matka zmarła przed rokiem i że bardzo za nią tęskni. Ojciec osierocił go we
wczesnym dzieci
ństwie i matka wychowywała syna samotnie. Wskutek tego łączyła go z matką
niezwykle silna wi
ęź i po jej śmierci głęboko rozpaczał.
Zapyta
łem o jego życie. Miał czterdzieści parę lat i pracował na wysokim stanowisku w
renomowanej firmie bieg
łych księgowych w Nowym Jorku. Nigdy nic był leczony z powodu
jakichkolwiek zaburze
ń psychicznych.
Pomy
ślałem, że idealnie nadawał się na uczestnika mojego eksperymentu badawczego. Nie tylko
by
ł chętny i rozumiał, o co w tym chodzi, ale też spełniał kryteria, jakie ustaliłem dla kandydatów do
moich bada
ń.
Czu
łem się poruszony, kiedy zaproponował, że przyjedzie i spędzi dzień u mnie. Kiedy zjawił się na
swoj
ą sesję, postępowaliśmy zgodnie z programem, który wcześniej tu o-pisałem. Rano poszliśmy
na spacer i rozmawiali
śmy o tym, dlaczego chce zobaczyć swoją zmarłą matkę. Zawsze uważałem
podobne
ćwiczenie za niezwykle skuteczny środek wyzwalania myśli danej osoby. Jest nawet
grupa psychologów, którzy spacer i bieganie traktuj
ą jako stały element terapii. Podobnie było w
przypadku tego pana. Podczas spaceru zacz
ął opowiadać o swojej matce. I kiedy mówił o jej
po
święceniu jako osoby samotnic wychowującej dziecko, wyraźnie widziałem, że wspomnienia te
bardzo go wzruszy
ły.
– Pod koniec życia była bardzo chora – rzekł. – Sądzę, że chcę ją ponownie zobaczyć między
innymi dlatego, i
ż pragnąłbym się przekonać, czy jest szczęśliwa tam, gdzie się teraz znajduje.
Po lunchu obejrzeli
śmy album z fotografiami jego i matki, przyglądając się temu, jak oboje starzeli
si
ę z upływem lat. Na wczesnych zdjęciach widać było krzepką, szczęśliwą kobietę, ale pod koniec
albumu sta
ło się widoczne, jak bardzo wyniszczyły ją życie i choroba. Na niektórych fotografiach
twarz m
ężczyzny była przytulona do twarzy matki. Choć uśmiechał się, można było Łatwo dostrzec,
że pogarszający się stan jej zdrowia bardzo go martwi.
Ogl
ądaliśmy też pamiątki, które przywiózł ze sobą. Był to sweter, który nosiła pod koniec życia, a
tak
że kapelusz z jej młodych lat.
– Ubrania mają swoją pamięć – powiedział mężczyzna, wyjaśniając, dlaczego wybrał właśnie to. –
Chcia
łem wziąć ze sobą coś, co by mi przypominało, jak się czuła, a nawet jak się poruszała.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (3 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wieczorem zaprowadzi
łem go do izby zjaw i wyjaśniłem mu całą procedurę. Następnie zostawiłem
go samego. Mniej wi
ęcej godzinę później wyszedł. Uśmiechał się, a po policzkach spływały mu łzy.
By
ł uszczęśliwiony tym przeżyciem, jak mówił. Usiedliśmy w moim biurze i opowiedział mi, co
zobaczy
ł:
"Nie ulega najmniejszej w
ątpliwości, że osoba, którą zobaczyłem w lustrze, była moją matką! Nie
wiem, sk
ąd przyszła, ale jestem pewien, że widziałem autentyczną osobę. Patrzyła na mnie z
lustra. Nie potrafi
ę powiedzieć, w co była ubrana, ale wiem, że miała siedemdziesiąt kilka lat, była
mniej wi
ęcej w tym samym wieku, w jakim umarła. Wyglądała jednak na zdrowszą i szczęśliwszą
ni
ż pod koniec życia.
Nie porusza
ła ustami, ale mimo to mówiła do mnie i wyraźnie słyszałem jej słowa. Powiedziała: –
Jest mi tu doskonale.
– Czułem mrowienie w dłoniach i przyspieszone bicie serca. Potem
zdecydowa
łem się powiedzieć coś do niej. – Cieszę się, że cię widzę – odezwałem się. – I ja też –
odpar
ła. I to wszystko. Po prostu znikła".
Prze
życie to pomogło mu odzyskać spokój ducha po śmierci matki,
– Po tym, co zobaczyłem i usłyszałem, wiem, że już nie cierpi, tak jak w swoich ostatnich dniach –
powiedzia
ł. – Już samo to spowodowało ustąpienie wielkiego napięcia, w jakim żyłem.
Uczestnik tego eksperymentu by
ł pewien, że jego matka naprawdę pojawiła się w lustrze, choć nie
potrafi
ł powiedzieć, skąd przybył jej obraz. Mogła to być jakaś forma jego pamięci lub też naprawdę
duch jego matki, jak powiedzia
ł. Ale jakakolwiek była odpowiedź na to pytanie, nie umiał jej udzielić.
– Nie rozumiem dokładnie przyczyny, ale wiem., że naprawdę widziałem moją matkę.
Zadziwiaj
ące rezultaty
Jeszcze zanim pierwszy uczestnik eksperymentu uko
ńczył swoją sesję, zakładałem, że tylko
niewielka cz
ęść – może jeden na dziesięciu – będzie miała wizje. Sądziłem też, że wszyscy
uczestnicy b
ędą wątpili w "rzeczywisty" charakter spotkania i nie będą pewni, czy to, co przeżyli,
by
ło czymś "realnym", czy też jedynie dokonało się w ,.ich umysłach".
Wyniki do
świadczeń okazały się jednak diametralnie różne od tego, co początkowo przewidywałem.
Ju
ż po przeprowadzeniu dziesięciu osób przez proces ułatwiania wizji zdałem sobie sprawę, że
mo
żliwe jest powszechne powielanie doświadczeń ludzi w zakresie widzenia duchów osób
zmar
łych. Spośród dziesięciorga uczestników, którzy przy mojej pomocy przeszli przez cały proces,
pi
ęcioro zobaczyło wizje swoich zmarłych krewnych. Później, po udoskonaleniu sprzętu i techniki
u
łatwiania wizji, osiągałem nawet lepsze wyniki. A jednak ciągle wracam myślami do wczesnych
bada
ń i podziwiam te pierwsze przypadki.
"Przeka
ż mojej mamie, że mam się dobrze"
Jednym z moich ulubionych uczestników na tym wczesnym etapie bada
ń był lekarz z Zachodniego
Wybrze
ża, który przyjechał, aby spotkać się ze swoją zmarłą ciotką. Zamiast tego nastąpiło
zupe
łnie nieoczekiwane spotkanie z jego nieżyjącym siostrzeńcem. Spotkanie postawiło go w
bardzo niezr
ęcznej sytuacji. Choć było jedynie przeżyciem słuchowym, uczestnik eksperymentu
mia
ł głębokie przeświadczenie, że rozmawiał z chłopcem. Oto jak opowiadał o swoim przeżyciu:
"W
łaściwie wcale nie planowałem spotkania z moim siostrzeńcem w tym pokoju zjaw. Przebywałem
tam, jak mi si
ę wydawało, dość długo. Kiedy tak siedziałem usiłując na siłę wywołać wizję, nie
przychodzi
ło nic. co mógłbym uznać za znaczące. Aż nagle przestałem się wysilać, po prostu
siad
łem wygodnie i rozluźnHem się. Cóż, najwyraźniej nie jestem w stanie przeżyć wizji,
pomy
ślałem.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (4 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
I w
łaśnie w tej samej chwili bardzo silnie poczułem obecność mojego siostrzeńca, który popełnił
samobójstwo. By
łem bardzo z nim zżyty, nosił zresztą to samo imię co mój ojciec i ja.
No wi
ęc miałem to bardzo silne wrażenie jego obecności i bardzo wyraźnie słyszałem jego głos.
Mówi
ł do mnie. Pozdrowił mnie i prosił o przekazanie prostej wiadomości. Powiedział: – Przekaż
mojej mamie,
że mam się dobrze i bardzo ją kocham.
By
ło to silne przeżycie. Wiem, że był przy mnie. Nic nie widziałem., ale bardzo wyraźnie go czułem,
jego obecno
ść w pobliżu. Ten głos, to coś zupełnie innego niż usłyszenie własnych myśli, nic jest
te
ż dokładnie tym samym, co normalne słyszenie głosu. To jakby mówienie do psychiki. Nie potrafię
precyzyjnie stwierdzi
ć, co to takiego, ale umiem powiedzieć, czym nie jest. To taka szczególna
forma porozumienia. Jestem pewien,
że porozumiewałem się z siostrzeńcem".
To wizjonerskie spotkanie stworzy
ło dylemat interpersonalny dla lekarza. Był zupełnie pewien, że
naprawd
ę obcował ze swoim zmarłym siostrzeńcem. Czuł się także zobowiązany postąpić zgodnie
z tym, co obieca
ł, to znaczy przekazać siostrze wiadomość podaną mu przez chłopca. Nie był
jednak pewien, jak siostra zareaguje na to i czy nie pomy
śli, że zwariował.
Powiedzia
ł mi wówczas, że postanowił przekazać siostrze wiadomość w sposób okrężny: mówiąc
jej,
że miał bardzo
sugestywny sen. Kiedy rozmawia
łem z nim osiem miesięcy później, był już zdecydowany
powiedzie
ć siostrze całą prawdę o tym, jak doszło do spotkania z jej synem. Okazało się, że
przyj
ęła jego przeżycie z pełnym zrozumieniem.
"On mnie przytuli
ł"
Pewna kobieta przysz
ła, żeby zobaczyć swojego dziadka. Przyniosła album z fotografiami i,
przegl
ądając go, otwarcie opowiadała o swojej miłości do dziadka. Choć weszła do izby zjaw
oczekuj
ąc, że ujrzy swojego dziadka, żadne z nas nie było przygotowane na to, co się wydarzyło.
Nic tylko widzia
ła go i rozmawiała z nim. ale dziadek wyszedł z lustra i pocieszał ją, kiedy zaczęła
p
łakać.
"By
łam taka szczęśliwa, kiedy go zobaczyłam, że zaczęłam płakać. Przez łzy nadal widziałam go w
lustrze. A potem odnios
łam wrażenie, że się do mnie zbliżył, i musiał chyba wyjść z lustra,
poniewa
ż następnie poczułam, że obejmuje mnie i przytula. Miałam wrażenie, jakby mówił: –
Wszystko dobrze, nie p
łacz.
Zanim to zrozumia
łam, już go nie było. Ale nadal czuję jego dotyk. Czuję też ciepło, jakby ktoś mnie
przytula
ł.
To cudownie,
że mogłam znowu go zobaczyć. Wyglądał" na szczęśliwego, to dobrze. Mimo że
t
ęsknię za nim, cieszę się, bo wiem, że mu dobrze, tam gdzie jest".
Zaskoczy
ło mnie to, że czuła, jak dziadek ją obejmuje, choć dotykowe spotkania z duchami są
zjawiskiem do
ść szeroko występującym w badaniach parapsychologicznych. W jednym z badań 13
procent kontaktów ze zmar
łymi miało charakter dotykowy, to znaczy uczestnicząca w nich osoba
odnosi
ła wrażenie, że była dotykana przez ducha. Jest to typowe u wdów, które czują dotyk
zmar
łych mężów, często kiedy leżą w łóżku w nocy lub nad ranem. Choć znałem publikowane w
literaturze naukowej wyniki bada
ń na temat "czucia" duchów, nie oczekiwałem, że przytrafi się to
uczestniczce mojego eksperymentu. Przytrafi
ło się to zresztą nie tylko jej, ale także i innym.
"
Żyjesz tak, jak trzeba"
Przyk
ładem kontaktu słuchowego może być przeżycie pewnej kobiety z Ameryki Południowej, która
przyjecha
ła do mojego psychomanteum w nadziei na ujrzenie zjawy męża, który umarł na atak
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (5 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
serca przed rokiem, w wieku czterdziestu kilku lat.
Rankiem w dniu swojej
śmierci zgłosił się do szpitala z silnym bólem w klatce piersiowej. Lekarze
zrobili mu ró
żne podstawowe badania, ale nie dostrzegli żadnej nieprawidłowości w pracy serca.
Wypisali go wi
ęc ze szpitala i wrócił do domu. Parę godzin później szykował się wraz z rodziną do
obiadu, kiedy nagle z
łapał się za pierś i upadł martwy na podłogę.
Żona nie była przygotowana psychicznie na śmierć męża. Nagle znalazła się w roli jedynego
żywiciela czwórki dzieci.
Rozmawiali
śmy o tym, czego spodziewa się po spotkaniu. Głównym problemem, jak mówiła, było
upewnienie si
ę, czy jej mężowi jest dobrze w życiu pozagrobowym. Chciała też wiedzieć, czy
akceptuje to, jak ona radzi sobie ze sprawami rodzinnymi. Jej
życie wypełniło się napięciem, jako
samotna matka mia
ła bowiem mnóstwo zajęć. Napięcie wykrzywiało jej twarz, kiedy opowiadała o
swoim
życiu po utracie męża.
– Nigdy nie wiem, czy postępuję słusznie, ale nie mam czasu zastanawiać się nad tym – mówiła. –
Nie umiem si
ę też odprężyć. Chodziłam do różnych poradni i lekarzy, ale nie potrafili mi pomóc.
Po przej
ściu przez zwykłą procedurę zaprowadziłem ją do izby zjaw. A oto jej własne słowa na
temat tego, co si
ę zdarzyło:
"Zobaczy
łam chmury i światła, i jakiś ruch z jednej strony lustra na drugą. W tych chmurach
pojawia
ły się światła, które zmieniały kolory. Przez moment myślałam, że go zobaczę. Ale to nie
by
ło w ten sposób.
Zamiast tego nagle poczu
łam jego obecność. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że stoi tuż przy
mnie. I wtedy us
łyszałam, że mówi. Powiedział: – Rób lak dalej, żyjesz tak, jak trzeba, i dobrze
wychowujesz dzieciaki.
A potem ogl
ądaliśmy w zwierciadle wspomnienia z naszego wspólnego życia. Przeżywaliśmy je
jeszcze raz. Na przyk
ład widziałam nas w sali porodowej, kiedy towarzyszył mi przy porodzie
jednego z naszych dzieci. Czu
łam się taka szczęśliwa, że był ze mną, kiedy to się działo, i teraz
prze
żywałam tamta scenę zupełnie tak. jakbyśmy ją jeszcze raz przeżywali. Widziałam też wiele
innych rzeczy, które robili
śmy wspólnie, i patrząc na nie teraz, czułam się równie szczęśliwa jak
dawniej, kiedy byli
śmy razem.
Czy by
łam przestraszona? Absolutnie nie. Wprost przeciwnie, czułam się tak odprężona jak nigdy
od czasu, gdy umar
ł. Wiedziałam, że nie zdarzy się nic złego. Byłam razem z mężem, więc co
z
łego mogło mi się przytrafić?
Mia
łam wrażenie, że był z nami przez cały ubiegły rok. Wiedziałam, że umarł, ponieważ widziałam
to, ale naprawd
ę czułam się tak. jakby był z nami. Nigdy jednak nie odczuwałam jego obecności tak
silnie jak tutaj. Prze
żywaliśmy ponownie te same chwile co wtedy, gdy jeszcze żył.
Teraz chcia
łabym powtórzyć to jeszcze raz. Czułam go blisko, ale chciałabym następnym razem w
izbie zjaw sprawdzi
ć. czy mogę go faktycznie zobaczyć".
Nast
ępnego dnia próbowała ponownie wywołać wizję. Była nawet swobodniejsza w stosowaniu
ustalonych technik i efekty by
ły o wiele lepsze niż poprzedniego dnia. Tym razem zupełnie wyraźnie
s
łyszała głos męża. Choć nie widziała go, czuła, że stał tuż przy niej.
"Zobaczy
łam kolejne sceny z naszego wspólnego życia, ale tym razem było inaczej. Widziałam
co
ś, jakby na moment pojawił się jego obraz w lustrze, bardzo wyraźnie natomiast słyszałam, że
mówi
ł do mnie. Zupełnie jakby był w pokoju i kiedy ja pomyślałam jakieś pytanie, on mi natychmiast
odpowiada
ł.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (6 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
By
ło mu żal mnie, że mam takie ciężkie życie. Ale powiedział, że właśnie to muszę teraz robić i że
nie powinnam wszystkiego tak bardzo prze
żywać.
By
łam ogromnie zadowolona. Chciałam go przytulić, ale wiedziałam, że to niemożliwe. Ale i tak
cudowna jest
świadomość, że on jest z nami, kiedy go potrzebujemy".
Uczestniczka obu tych eksperymentów odczu
ła natychmiast ulgę, znacznie osłabło napięcie, które
przedtem bruzdami
żłobiło jej twarz. Uśmiechała się radośnie, choć przed sesjami uśmiech w ogóle
nie go
ścił na jej twarzy.
W jej przypadku wizje spowodowa
ły dwa skutki. Po pierwsze, przekonała się, że mąż już nie cierpi i
pozytywnie odnosi si
ę do miejsca, w którym przebywa. – Wiem, że jest mu dobrze – powiedziała. –
Zapewni
ł mnie o tym w czasie naszego spotkania. – Świadomość tego była dla niej bardzo ważna,
zw
łaszcza że zmarł nagle i w bólach. Przeżycie, jakie miała w izbie zjaw, zaspokoiło więc jej
pragnienie, by cierpienia m
ęża znalazły swój kres.
Kontakt z m
ężem potwierdził również, że postępowała słusznie jako matka. Od jego śmierci ta
kobieta prócz obowi
ązku wychowania czwórki dzieci pracowała na dwóch posadach. Dźwigała ten
straszny ci
ężar, jakim jest rola samotnej matki. cały czas zastanawiając się. czyjej postępowanie
znalaz
łoby aprobatę w oczach męża. Teraz wiedziała, że tak. W czasie obu sesji mąż wyraził
przekonanie,
że wychowuje dzieci najlepiej, jak może, i w taki sposób, jaki on w pełni akceptuje.
– Teraz mogę być pewna tego. co wcześniej budziło moje wątpliwości – powiedziała mi. – Wiem, że
jest ze mn
ą i przez cały czas stara się mi pomóc.
Ta uczestniczka eksperymentu opu
ściła psychomanteum czując ogromną ulgę. Pod wieloma
wzgl
ędami bolesny poprzedni rok jej życia zakończył się dla niej. Była rozluźniona i pewna siebie,
gotowa stawi
ć czoło przyszłości.
– Czuję się pokrzepiona i mam wrażenie, że już potrafię żyć z inną wizją przyszłości – powiedziała.
– l nie muszę się już martwić.
"Czuj
ę się dobrze i kocham cię"
Inny uczestnik, chirurg, d
ążył do spotkania z matką, która zmarła w 1968 roku. Czuł, że jest winien
matce ogromn
ą wdzięczność za swe powodzenie w życiu. Bardzo za nią tęsknił i często
zastanawia
ł się, jak wyglądałoby jego życic, gdyby matka nie umarła. Chcąc po prostu jeszcze raz
j
ą zobaczyć, wszedł do izby zjaw. Po wyjściu powiedział:
"Wszed
łem do kabiny lekko zaniepokojony, nie wiedząc dokładnie, czy mi to zrobi dobrze.
Siedzia
łem tam dość długo, usiłując rozluźnić się psychicznie i osiągnąć właściwy stan. W końcu
odpr
ężyłem się tak bardzo, że jak sądzę, zacząłem zapadać w drzemkę.
W tym stanie wpatruj
ąc się w lustro, dostrzegłem przesuwającą się przez nie jakby mglistą smugę.
Nast
ępnie z tej mgły uformowała się postać i usiadła na jakiejś sofie.
Najpierw zobaczy
łem jedynie zarys postaci, nie widziałem żadnych szczegółów. Potem, może
minut
ę później, zaczęty się pojawiać pewne rysy tej postaci. I to nie od razu. Było to raczej jak
obrazy komputerowe, które widuje si
ę w telewizji. Twarz jakby wypełniała się od góry do dołu, a po
jakim
ś czasie wiedziałem: to moja matka.
– Jak się masz? – spytałem.
Jej usta nie poruszy
ły się, ale porozumiewaliśmy się psychicznie i w ten sposób mi odpowiedziała:
– Czuję się dobrze i kocham cię.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (7 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Zada
łem jej następne pytanie: – Czy miałaś bolesną śmierć?
– Wcale nie – usłyszałem, jak mówi. – Przejście do śmierci było łatwe.
Pocz
ątkowo werbalizowałem moje pytania, mówiłem je na głos. Ale nim zdążyłem wyrazić w
s
łowach kilka następnych pytań, napływała już odpowiedź. Nie było słychać słów; po prostu
wiedzia
łem, co ona mówi.
Zada
łem jej następne pytania, już tylko w myślach:
– Co sądzisz o kobiecie, którą zamierzam poślubić?
– To bardzo dobry wybór – odpowiedziała. – Powinieneś bardzo się starać kontynuować ten
zwi
ązek i nie postępować tak jak dawniej. Staraj się być bardziej wyrozumiały.
Zada
łem jej może dziesięć pytań, po czym nagle znikła i nie mogłem już z nią rozmawiać. Starałem
si
ę ściągnąć ją z powrotem, ale było we mnie tyle emocji, że nie mogłem tego zrobić. Zanim
wszystko si
ę skończyło, ogarnęło mnie wielkie wzruszenie".
Zdumienie wynikami
Te pierwsze przypadki zdumia
ły mnie. Choć każdego roku miliony ludzi widują zjawy swoich
zmar
łych, badacze zawsze utrzymywali, że wizje te następują spontanicznie i nie można ich
wywo
łać. Wizjonerskie spotkania następują niezależnie od czyjejkolwiek woli – twierdziła większość
uczonych.
My
ślałem, że to prawda, ale miałem pewne wątpliwości. A teraz udało mi się wywołać wizje w
warunkach klinicznych.
Jak staro
żytni Grecy, urządziłem psychomanteum, do którego mogli przychodzić ludzie, aby
porozumie
ć się z duchami zmarłych. Było oczywiste, że po odpowiednich przygotowaniach ludzie,
stosuj
ąc te techniki, mogli widzieć zjawy zmarłych bliskich im osób.
Uzna
łem to za emocjonujące i użyteczne odkrycie. Ludzie, których smuci utrata ukochanej osoby,
mogli bardziej bezpo
średnio pokonywać swój ból. Zamiast opowiadać psychoterapeucie, co czują w
zwi
ązku z utratą partnera czy dziecka, mogli rozmawiać bezpośrednio z tą ukochaną osobą.
Dzi
ęki badaniom nad stanami bliskimi śmierci wiem, że zobaczenie zmarłej ukochanej osoby może
by
ć niezwykle skutecznym środkiem terapeutycznym. Kontakt ze zmarłymi krewnymi to jeden z
elementów prze
żyć w stanie bliskim śmierci, które powodują, że nie jest to doznanie przerażające
czy powoduj
ące uraz. Jak świadczą badania naukowe, doznania ze stanów bliskich śmierci
powoduj
ą zmianę w życiu ludzi w ten sposób, że mniej obawiają się oni śmierci. A mniej się boją
mi
ędzy innymi dlatego, że widzą zmarłych krewnych, którzy są szczęśliwi w życiu pośmiertnym.
Łagodzenie rozpaczy następuje zarówno na skutek widzenia zjawy, jak też odczuć w stanie bliskim
śmierci i pod tym względem oba przeżycia są podobne. Wizjonerskie spotkania ze zmarłymi
bliskimi osobami nie s
ą przerażające. Wręcz przeciwnie, są to raczej pozytywne doznania, które
daj
ą ludziom nadzieję i poczucie, że zmarły miewa się dobrze, jest szczęśliwy– i duchem pozostaje
przy nich.
Ma przyk
ład pewien mężczyzna z Pensylwanii utracił w wypadku swoją ukochaną córkę. Poszła
pop
ływać w jeziorze z grupką przyjaciół i utonęła. Mężczyzna ów udał się nad jezioro i czekał, aż
nurkowie wydob
ędą jej ciało. Następnie towarzyszył jej w drodze do kostnicy i poczynił wszystkie
przygotowania do pogrzebu.
Dwa dni pó
źniej, kiedy właśnie miała zostać pochowana, mężczyzna wiązał akurat przed lustrem
krawat, gdy nagle obok niego wy
łoniła się zjawa zmarłej córki. Była nadal ubrana w kostium
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (8 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
k
ąpielowy i ociekała wodą, zupełnie jakby dopiero co została wydobyta z jeziora. Stanęła obok ojca
i po
łożyła mu rękę na ramieniu. Następnie pocałowała go w policzek, powiedziała: "Do widzenia" i
znik
ła.
Histori
ę tę opowiedziała mi druga córka tego mężczyzny, która uparcie twierdziła, że kiedy jej ojciec
wyszed
ł z łazienki i opowiedział rodzinie o tym niezwykłym przeżyciu, na jego ramieniu i policzku
widoczny by
ł wilgotny ślad.
– Opowiadał tę historię aż do śmierci – powiedziała ta kobieta. – Ludzie pytali, czy to zdarzenie nie
wywo
łało w nim trwogi, ale zaprzeczał. Był bardzo szczęśliwy, że zobaczył ją jeszcze raz.
Podekscytowany mo
żliwościami, jakie stwarzało wpatrywanie się w zwierciadło, zdecydowałem się
poprowadzi
ć dalsze badania w tej dziedzinie.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (9 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Teatr Umys
łu
Badaj to, za co jeste
ś wyszydzany,
że chcesz badać.
Źródło nieznane
Wiosn
ą 1990 roku, zdając sobie sprawę, że jest mi potrzebne specjalne pomieszczenie, w którym
móg
łbym prowadzić dalsze badania nad wpatrywaniem się w zwierciadło, zdecydowałem się, jak
ju
ż wspomniałem, zamienić stary młyn na odpowiednie do tego celu pomieszczenie. Nazwałem je
Teatrem Umys
łu. W tym teatrze połączyłem całą gamę elementów – malarstwo, muzykę, zabawę,
relaks, twórcz
ą aktywność, ćwiczenia fizyczne, obcowanie z naturą, stany hipnagogiczne, złudzenia
wzrokowe, stymulacj
ę intelektualną i humor – tak by tworzyły atmosferę w naturalny sposób
sprzyjaj
ącą powstawaniu odmiennych stanów świadomości.
Teatr ten jest tak ró
żnorodny, że jednocześnie pełni funkcję świątyni, salonu wróżbity, ośrodka
ucieczki duchowej, muzeum sztuki, szko
ły, biblioteki i miejsca rozrywki. Na dodatek przywodzi na
my
śl niektóre z dawno zapomnianych instytucji świata starożytnego, takich jak greckie wyrocznie
zmar
łych, świątynie inkubacji snów Asklcpiosa oraz Museion, czyli prawzór naszych muzeów, gdzie
ludzie szli szuka
ć inspiracji u muz. Wszystko to zostało połączone w taki sposób, aby stworzyć
otoczenie, w którym mo
że dojść do wizjonerskich spotkań.
CZYNNIKI UMO
ŻLIWIAJĄCE OSIĄGNIĘCIE ODMIENNYCH STANÓW ŚWIADOMOŚCI
Moja strategia zak
ładała włączenie możliwie największej liczby czynników, o których wiadomo, że
u
łatwiają przejście do odmiennych stanów rzeczywistości. Ogólnym celem Teatru Umysłu jest
kszta
łcenie, rozrywka, rozwój duchowy i terapia prowadząca do łagodzenia żalu poprzez odmienne
stany
świadomości. Oto czynniki sprzyjające osiąganiu tych stanów:
Pi
ękno przyrody
Cuda przyrody mog
ą spowodować mistyczne i inne przeżycia duchowe. Piękno przyrody rozbudza
bardzo silne emocje gdzie
ś głęboko wewnątrz istoty ludzkiej.
Aby zapewni
ć potężną dawkę kontaktu z przyrodą, Teatr Umysłu mieści się w dawnym młynie nad
strumieniem, w odosobnionym wiejskim zak
ątku Alabamy. Liczne dzikie zwierzęta przychodzą nad
strumie
ń, którego brzegi widać z okien salonu, a bujna zielona puszcza izoluje od cywilizacji, jest
równie
ż dla przebywających tu osób miejscem spacerów i zbliżenia z naturą.
Zmiana poczucia czasu
Ludzie, którzy prze
żywają odmienne stany świadomości, często opowiadają, że w trakcie tych
dozna
ń mają zaburzenia poczucia czasu. Aby pomóc uczestnikom sesji zagubić się w czasie,
prosz
ę ich. aby nie nosili zegarków. Dbam także o to, aby żadne zegary– nie znalazły się w zasięgu
ich wzroku. Niekiedy ustawiam na podwórzu zegar s
łoneczny jako subtelne przypomnienie
prymitywniejszych metod okre
ślania czasu.
Nie tylko czasomierze s
ą tu anachroniczne, ale i cały wystrój. Wszędzie znajdują się staroświeckie
meble, a ogromna kolekcja dziewi
ętnastowiecznych kart stereoskopowych jest swoistym oknem na
dawno minion
ą przeszłość.
Wszystko to,
łącznie z młynem, który został zbudowany w 1839 roku, powoduje dezorientację
świadomości i podświadomości i popycha człowieka ku wcześniejszej epoce.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (1 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Uczestnicy sesji mówi
ą.., że czują się, jakby żyli w przeszłości. Niektórzy z nich utrzymują,, iż jest
to tak, jakby zostali przeniesieni przez zegar czasu z ery techniki do epoki o jakie
ś sto lat
wcze
śniejszej.
Sztuka a odmienne stany
świadomości
Wszelkiego rodzaju dzie
ła sztuki mogą także wywoływać odmienne stany świadomości. Pewna
w
łoska lekarka, psychiatra, rozpoznała zjawisko, które nazwała "syndromem Stendhala". To dziwne
schorzenie jest podobne do za
łamania nerwowego i następuje wówczas, gdy ludzie mają do
czynienia z wybitnymi dzie
łami sztuki. Syndrom Stendhala najczęściej daje się zaobserwować we
Florencji, we W
łoszech, i dotyczy przede wszystkim turystów z krajów o silnym etosie pracy. Kiedy
dotr
ą do Florencji, budzą się w nich niezwykłe emocje na widok wspaniałych dzieł sztuki w tym
mie
ście. Niektórzy przechodzą lekkie załamanie nerwowe. Po kilku dniach leczenia powracają do
zdrowia. Najwyra
źniej piękno dziel sztuki oglądanych po ciężkiej pracy, pozbawionej wrażeń
wy
ższego rzędu, powoduje wystąpienie swoistego przeładowania umysłu.
Odmienne stany
świadomości odnotował także u muzyków pianista koncertowy Erik Pigani. Wiciu
s
ławnych muzyków; z którymi osobiście rozmawiał, doznawało niezwykłych przeżyć w czasie
wykonywania wspania
łych utworów muzycznych. Niektórzy opowiadali, że mieli takie uczucie, jakby
sk
ąpani byli w blasku.
Pigani zainteresowa
ł się odmiennymi stanami świadomości wśród muzyków, gdy sam doznał
wra
żenia w czasie koncertu, że oto nagle unosi się nad scenę i obserwuje własny występ.
Wszystko to przekonuje mnie,
że sztuka i muzyka stymulują liczne odmienne stany świadomości,
takie jak na przyk
ład doznania pozacielesne.
Podj
ąłem więc próbę wykorzystania sztuki jako czynnika powodującego powstawanie odmiennych
stanów
świadomości w Teatrze Umysłu. W całym budynku poumieszczano prowokujące i niezwykłe
obrazy oraz rysunki. Albumy sztuki znajduj
ą się w widocznych miejscach w poczekalniach, gdzie
uczestników eksperymentu nak
łania się, by uważnie je oglądali.
Dziel
ą sztuki i dekoracje wybrano nie tylko ze względu na ich piękno, ale także po to, by -
wywo
ływały zaskoczenie, szok lub uczucie bezsensu. W ogóle przedmioty w Teatrze nie są do
siebie dopasowane, poniewa
ż dopasowanie rzeczy -wywołuje poczucie jednostajności, stabilności i
przewidywalno
ści. Na przykład każde naczynie porcelanowe używane do posiłków jest inne. Talerz
mo
że być ze zwykłego, taniego kompletu, podczas gdy ceramiczna filiżanka przypomina kiść
wielkich niebieskich winogron. W salonie wysoki drewniany Indianin stoi obok witra
żowej lampy.
Obrazki s
ą także bardzo różne., poczynając od anielskich plakatów Maxfielda Parrisha po
klasyczne scenki z kreskówek o Kaczorze Donaldzie. W efekcie umys
ły klientów absorbują
nieustannie nowe bod
źce, powodując stan ciągłego zdumienia.
Stymulacja poprzez wiedz
ę i humor
Mam ogromna bibliotek
ę obejmującą prócz książek również inne materiały na temat odmiennych
stanów
świadomości. zjawisk paranormalnych i spirytyzmu. Ponieważ wiedza zawsze była ważnym
kana
łem, za pomocą którego ludzie szukali porady duchowej i oświecenia, zachęcam uczestników
sesji do wertowania ksi
ążek.
Dbam jednak o to. aby intelektualne aspekty naszego programu nie dominowa
ły nad elementami
zabawy. Humor bowiem ma silny zwi
ązek z nastrojem twórczym. Sama wesołość może być
uznawana za odmienny stan
świadomości, gdyż radosne uczucia, jakie ze sobą niesie, mają skutek
odurzaj
ący l bezpośrednio rozluźniają szkieletowe mięśnie ciała.
Bezsensowno
ść humoru często prowadzi do nowego wejrzenia w głąb, a nawet lepszego
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (2 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zrozumienia samego siebie. Humor pomaga tak
że uczestnikowi sesji odprężyć się przed
czekaj
ącymi go przeżyciami, czyli widzeniem ze zmarłą bliską osobą.
Rozbudzanie zmys
łu zabawy
Niektórzy ludzie traktuj
ą zabawę jako etap rozwoju, który przechodzimy, zanim staniemy się dorośli.
Wielu doros
łych ludzi zapomniało, jak można się bawić, a zamiast tego wypracowało sobie
śmiertelnie poważne podejście do życia.
Tacy ludzie cz
ęsto mają problemy z przejściem do odmiennych stanów świadomości. Nie potrafią
dostrzec,
że istnieje wyraźna więź między zabawą a zjawiskami paranormalnymi. Odkryłem jednak,
że parapsychologia i paranormalność są przynajmniej równie blisko spokrewnione z królestwem
zabawy, humoru i rozrywki, jak i z królestwem bada
ń naukowych.
G
łosząc ową tezę, nie zamierzam wcale ośmieszać czy pomniejszać znaczenia parapsychologii.
Przeciwnie: uwa
żam, że przyjmując takie podejście, można wzbogacić badania
parapsychologiczne. Pomimo sk
łonności niektórych bardzo poważnie nastawionych osób do
pomniejszania znaczenia humoru. zabawy i rozrywki dziedziny te nale
żą do najważniejszych dla
cz
łowieka. Co więcej, twórcza zabawa stanowi jedno z ważnych źródeł odkryć.
Moim zdaniem powi
ązanie między parapsychologią i rozrywką wyzwala tę dziedzinę w nowy
sposób, potencjalnie umo
żliwiając jej bardziej eleganckie odgrywanie istotnej roli w sprawach
ludzkich. Ró
żnorodne dzieła sztuki, które są jednocześnie jakąś formą rozrywki – czy to poezja, czy
muzyka, malarstwo, rze
źba lub dramaturgia – od dawna służą do ukazywania, ale też rozwoju życia
duchowego ludzi.
W gruncie rzeczy parapsychologia jest systematycznym badaniem zjawisk paranormalnych.
Parapsychologia, tak jak i sztuka, mo
że wywierać potężne i krzepiące skutki, silnie rozbudzając
uczucia grozy, zdumienia, nadziel i ciekawo
ści oraz pomagając nam zrozumieć niepojęty charakter
wszech
świata, w którym żyjemy.
Pod
świadome założenie, że badanie zjawisk paranormalnych jest zabawą, może wyjaśnić,
dlaczego fundamentali
ści gardzą tym polem badawczym. Ponadto dziedziny, które mają posmak
zabawy czy humoru, nie nale
żą do ich mocnych stron.
W wyniku mojego przekonania,
że zabawa jest silnie powiązana z paranormalnością,
wprowadzi
łem ją w subtelny sposób do procesu wpatrywania się w zwierciadło. W salonie, w
którym odbywaj
ą się pierwsze sesje mające "oswoić" uczestników, siedzi się w wielkich
hamakowatych fotelach zwisaj
ących z sufitu. Jeśli uczestnikom nie jest w nich wygodnie, mogą
siedzie
ć na wypełnionych grochem poduszkach, leżących na pod todze.
W zasi
ęgu ich rąk są rozrzucone zabawki, które u dorosłych owywołują podobne reakcje jak u
dzieci. S
ą wśród tych zabawek kalejdoskopy, zestawy do sztuk magicznych, układanki, książki z
kolorowymi obrazkami i Inne przedmioty.
W ca
łym budynku jest także wiele luster, które symbolizują dążenie do zrozumienia samego siebie.
Jednocze
śnie lustra często występują jako element zabobonów, toteż ich widok wywołuje oddźwięk
w ni
ższych poziomach umysłu.
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło może sprzyjać wnikaniu we własną duszę i zrozumieniu samego
siebie. Mam w swoim Teatrze Umys
łu kilka normalnych luster, a także cały zestaw luster z ..
gabinetów
śmiechu", pozwalających ludziom widzieć swoje sylwetki zniekształcone, dzięki czemu
jeszcze bardziej odrywaj
ą się od nawyku normalnego postrzegania rzeczywistości.
DROGA DO PSYCHIKI
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (3 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Zamierzonym efektem tych ró
żnych elementów nie jest wprowadzanie uczestników na siłę we
frywolny czy weso
ły nastrój, ale otwarcie drogi do ich własnej psychiki, pozwolenie im na badanie
innych wymiarów ich umys
łów poprzez bezpieczne wyzbywanie się niektórych najdłużej trwających
zahamowa
ń. Jak opowiadał jeden z uczestników, relacjonując swoje przeżycia:
– Było to jakby przekraczanie bariery czasu i wchodzenie w inny świat. Miałem wrażenie, że czas
sta
ł się nierzeczywisty.
Stworzenie Teatru Umys
łu, z jego naciskiem na sztukę, antyki, naturę, rozrywkę i zabaw)', wpłynęło
nie tylko na zwi
ększenie się ilości wizji, jakie przeżywano, ale też na ich lepszą jakość. Ten sukces
u
świadomił mi potężną rolę, którą nastrój odgrywa w medycynie, zwłaszcza w dziedzinie tak zawiłej
jak psychologia cz
łowieka.
W przypadku wpatrywania si
ę w zwierciadło odpowiedni nastrój kształtuje się pod wpływem
otoczenia, w jakim si
ę ten proces odbywa. Otoczenie to można uważać za rytualne, ponieważ
narzuca zachowanie, które prowadzi do g
łębokiego rozluźnienia.
Dopiero tak rozlu
źnionego uczestnika sesji można zaprowadzić do izby zjaw, gdzie wpatruje się w
zwierciad
ło, w którym pojawiają się wizje.
Prowadz
ę badania nad wpatrywaniem się w zwierciadło w Teatrze Umysłu od 1990 roku. W tym
czasie obserwowa
łem bezpośrednio ponad trzysta osób oraz wysłuchałem ich relacji z tego
prze
życia.
Wielokrotnie uczestnicy wpatrywali si
ę w zwierciadło po to, by wywołać wizję ukochanej osoby,
która zmar
ła, i na tym zagadnieniu koncentruję się w tej książce. Innym moim gościom wpatrywanie
si
ę w zwierciadło pomagało pogłębiać zrozumienie samego siebie, stanowiące element procesu
psychoterapii innowacyjnej.
Te inne zastosowania wpatrywania si
ę w zwierciadło o-nówię w dalszej części książki. Teraz
ogranicz
ę się do zrelacjonowania niektórych bardziej zaskakujących odkryć, które wiążą się ze
spotkaniami z wizjami zmar
łych.
Wielu uczestników sesji widzi inn
ą zmarłą osobę niż ta, którą spodziewali się zobaczyć.
Wszyscy byli przygotowani na zobaczenie konkretnej osoby. A jednak oko
ło jednej czwartej z nich
widzia
ło kogoś innego.
Wizje jawi
ły się nie tylko w zwierciadle. Mniej więcej w dziesięciu procentach przypadków
uczestnikom sesji wydawa
ło się, że wizje wychodzą z lustra i przebywają w pobliżu. Uczestnicy
sesji cz
ęsto mówili, że zjawy ich "dotykały", lub czuli, że stały tuż obok. Należało oczekiwać, że to
si
ę zdarzy, ponieważ doktor Dcc pisał o zjawach wyłaniających się z jego zwierciadła. W jednym
przypadku wszak
że zjawa zmarłej osoby jednoznacznie zabroniła uczestnikowi spotkania
dotkni
ęcia jej.
"Wyszed
ł wprost z lustra"
Przyk
ład obu tych zjawisk, to znaczy spotkania osoby nie oczekiwanej oraz zjawy wychodzącej z
lustra, zwi
ązany jest z pewnym biznesmenem, który sam określił siebie jako "zainteresowanego
sceptyka". Przyjecha
ł do Teatru Umysłu, aby podjąć próbę spotkania ze swym ojcem, który umarł,
kiedy uczestnik sesji mia
ł zaledwie dwanaście lat. Bardzo podziwiał ojca i powiedział, że dopiero
dwadzie
ścia lat temu pokonał u-czucie osamotnienia, jakie zrodziło się w nim po śmierci rodzica.
Sp
ędziliśmy cały dzień na przygotowaniach do tego spotkania, przeglądając fotografie rodzinne i
patrz
ąc na zdjęcia mebli, jakie wykonał ojciec. Wspominaliśmy także mik przeżycia z dzieciństwa,
spacery po parku i wyprawy do domu babki na wsi. Wieczorem wszed
ł do izby zjaw. Kiedy wyszedł,
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (4 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
mia
ł do opowiedzenia zdumiewającą historię:
"Siedzia
łem w izbie przez pewien czas, nim złapałem, o co chodzi. Zgodnie z tym, co pan mówił,
je
śli próbuje się wywołać wizję lub siedzi cały czas zastanawiając się, czy dojdzie do niej, to nic się
nie dzieje. Ju
ż zamierzałem wstać i wyjść, ale pomyślałem: Posiedzę jeszcze chwilkę, i rozluźniłem
si
ę. Myślę, że wszystko zaczęło się właśnie wskutek tego rozluźnienia; w każdym razie rozpoczęło
si
ę mniej więcej wtedy, gdy przestałem się martwić, czy mi się uda.
Zobaczy
łem mgłę i, mówiąc szczerze, przez moment wydawało mi się, że będziemy musieli
zadzwoni
ć po straż pożarną, ponieważ miałem wrażenie, że to dym. W końcu zrozumiałem, że
widz
ę go w lustrze, ale przedtem przez moment myślałem,, że to pożar. A potem zobaczyłem
kolory, ca
łe lustro wypełniły kolorowe plamy, później zaś zacząłem widzieć sceny. Niektóre byty z
mojego dzieci
ństwa. Bardzo realistyczne, trójwymiarowe sceny otaczały mnie dokoła. Niektóre z
nich rozpoznawa
łem, pochodziły z mojego życia, ale innych nie.
Jedna z nich pokazywa
ła mojego ojca dawno temu, siedzącego na stopniach ganku. Pamiętałem
to, wi
ęc chodziło pc prostu o wspomnienie, ale wspomnienie bardzo wyraźne, tuż przede mną.
Mog
łem go niemal dotknąć. Ale nie czułem obecności ojca; była to po prostu projekcja obrazu z
mojej pami
ęci
By
ły także sceny z miejsc, w których nigdy nie byłem i których nie widziałem. Bardzo pięknych
miejsc. Nie wiem, gdzie one mog
ą być ani co to było, ale miałem wrażenie, że te sceny były
wsz
ędzie wokół mnie, a zatem – że byłem w lustrze.
Od momentu, gdy wszed
łem do lustra, czułem się odświeżony, jakby to było jakieś nowe ja.
Wiedzia
łem, że ktoś tam ze mną jest, ale nie miałem pojęcia kto. Następnie zobaczyłem kształt,
posta
ć tworzącą się w lustrze. Widziałem ją wyłaniającą się po kawałku. Wyglądało, jakby
porusza
ła się w stronę światła.
To, co teraz powiem, mo
że zabrzmieć dziwnie, ale miałem wrażenie, że to ja byłem tym w lustrze, a
on by
ł osobą wychodzącą z izby zjaw.
M
ężczyzna, który się wyłaniał, zdecydowanie był w izbie zjaw. Przez chwilę wydawało mi się, że
jestem w lustrze, ale potem tak
że i ja wróciłem do izby i ten mężczyzna, mniej więcej mojego
wzrostu, by
ł tam ze mną. Jego ruchy miały charakter ciągły. Poruszał się w stronę światła, prosto z
lustra do izby zjaw, p
łynnym ruchem. Po prostu wyszedł. To ja byłem tym, który przenosił się do
lustra i z powrotem przez chwile, zanim wreszcie pozosta
łem w pokoju i ponownie siedziałem w
fotelu.
Musia
łem chyba podskoczyć z wrażenia, kiedy dostrzegłem, kim jest ten mężczyzna. Okazało się,
że to mój dawny wspólnik. Był o jakieś dwa lata młodszy ode mnie i pracowaliśmy razem przez
pi
ętnaście lat. Aż kiedyś jego żona przyszła do domu i znalazła go martwego pod prysznicem.
Zmar
ł na atak serca.
By
ł wówczas całkiem młody, miał trzydzieści osiem lat osieroci] czwórkę dzieci.
To zabawne, ale w czasie kiedy pracowali
śmy razem, nie uważałem go za przyjaciela. Po prostu
byli
śmy wspólnikami w przedsiębiorstwie. Ale kiedy umarł, całkiem się rozkleiłem. Żona później
powiedzia
ła mi, że moi bliscy obawiali się, czy nie trzeba będzie mnie oddać na jakiś czas do
szpitala.
W ka
żdym razie kiedy przyszedł do izby zjaw, widziałem go całkiem wyraźnie. Stał jakieś pół metra
ode mnie. By
łem tak zdumiony, że nie wiedziałem, co mam robić. On tu stał, tuż obok. Dorównywał
mi wzrostem, a ja widzia
łem go od pasa w górę. Był w pełni ukształtowany i wcale nie
przezroczysty. Porusza
ł się, a kiedy to robił, widziałem, że jego głowa i ramiona przesuwają się
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (5 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
swobodnie w dowolnym kierunku.
Wygl
ądał tak jak przed śmiercią, a może trochę młodziej. Robił takie wrażenie, jakby wszystkie
skazy znik
ły, i był bardzo ożywiony.
By
ł zadowolony ze spotkania ze mną. Ja byłem zaskoczony, ale on wcale nie wyglądał na
zdziwionego. Mia
łem wrażenie, że wiedział, co się dzieje. Chciał mnie uspokoić. Mówił mi, żebym
si
ę nie martwił, że jest mu dobrze. Wiem, że miał na myśli to, że znowu będziemy razem. Jego
żona też już nie żyje, a on przesłał mi myśl, że jest razem z nim, ale z jakiegoś powodu nie mogłem
jej zobaczy
ć.
Nie s
łyszałem żadnych słów ani żadnego hałasu. Ta cała wymiana zdań odbywała się w myślach,
nie by
ło potrzeby używania słów.
Zada
łem mu kilka pytań. Chciałem się czegoś dowiedzieć o jego córce, która mnie zawsze bardzo
martwi
ła. Utrzymywałem kontakty z pozostałą trójką jego dzieci i pomagałem im. Ale miałem
problem z jego drug
ą córką. Wyciągnąłem do niej rękę, ale ona z jakiegoś powodu obwiniała mnie
o
śmierć swojego ojca. Kiedy dorosła, powiedziała mi, że za dużo pracowaliśmy. Spytałem go więc,
co mam robi
ć, a on dał mi absolutnie uspokajającą odpowiedź na to, o co pytałem, i to mi wyjaśniło
pewne sprawy.
Kiedy nadszed
ł koniec spotkania, po prostu szybko znikł, aja wstałem z fotela. Drżałem lekko, kiedy
wychodzi
łem, ponieważ bytem bardzo podekscytowany. Czułem, że to był on. Jeśli o mnie chodzi,
wygl
ądało to zupełnie tak, jakby tu był.
Nie mia
łem żadnego doznania, że był tu mój ojciec, ale mój wspólnik był z pewnością. Nie
wiedzia
łem, co mam robić, jak się zachować. Ate czuję, że zawarłem pokój z moim wspólnikiem'".
M
ężczyzna ten upierał się, że zjawa nie była zjawą, że to naprawdę byt jego wspólnik. Opierał to
przekonanie na informacjach, jakie uzyska
ł w czasie tej wizji. Były to odpowiedzi na pytania, które
go trapi
ły od lat. A po trwającym kilka minut spotkaniu ze zjawą wspólnika wreszcie je poznał.
– Nadal chciałbym zobaczyć mojego ojca – powiedział. -Ale najwyraźniej potrzeba zobaczenia
dawnego wspólnika by
ła o wiele silniejsza, niż przypuszczałem.
Jakie
ś pół roku później ten sam mężczyzna powiedział mi, że przeżycie w moim psychomanteum
nadal ma na niego wielki wp
ływ. Powtórzył swoje oświadczenie, że umożliwiło mu ono zawarcie
pokoju ze zmar
łym wspólnikiem, i powiedział, że wyzbył się zmartwień związanych z jego rodziną.
Nadal, jak mówi
ł, często myślał o wizycie w psychomanteum i był zupełnie pewien, że naprawdę
tamtego dnia przebywa
ł w towarzystwie swojego przyjaciela.
Dochodzi
ło do konwersacji. Ani razu w czasie moich badań nie przeszło mi przez myśl, że
uczestnicy eksperymentu mogliby porozumiewa
ć się ze zjawami, które spotykali w
psychomanteum. A jednak niemal w po
łowie przypadków mówiono o złożonych komunikatach. Od
kilku s
łów wsparcia i zapewnienia o miłości po długie i pełne zaangażowania przekazy, a nawet
rozmow
ę.
W oko
ło 15 procentach przypadków uczestnicy sesji stwierdzali, że słyszeli glos zmarłej osoby. Nie
chc
ę przez to powiedzieć, że słyszeli go w taki sposób, jak słyszy się własne myśli. Chodzi o to, że
s
łyszeli ten głos tak, jakby naprawdę był słyszalny. Inni mówili o porozumiewaniu się w sposób
przypominaj
ący telepatię, jakby uczestnik i zjawa natychmiast rozumieli wzajemnie swoje myśli i
uczucia, bez potrzeby wyra
żania ich słowami.
Wizje pojawiaj
ą się później. W przybliżeniu 25 procent tych, którzy dążyli do spotkania ze zmarłą
blisk
ą osobą, widziało się z nią dopiero po opuszczeniu psychomanteum. Oznacza to, że mieli wizję
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (6 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
dopiero po powrocie do pokoju w hotelu lub do domu czy
– jak w moim przypadku – kiedy
wszed
łem do innego pomieszczenia. Zazwyczaj do takiego spotkania dochodzi w ciągu dwudziestu
czterech godzin.
"U
świadomiłam sobie, że mam wizję"
Na przyk
ład jedna ze znanych dziennikarek, osoba sześćdziesięciokilkuletnia, przyszła do Teatru
Umys
łu w nadziei, że spotka się tam ze swoim synem, który mniej więcej przed rokiem popełnił
samobójstwo.
Jak wynika z jej niezwyk
łej relacji, nic się nie działo przez kilka godzin, do czasu, aż opuściła
psychomanteum:
"Zobaczy
łam zjawę mojego syna kilka godzin po wyjściu z izby zjaw i do dziś widzę ją równie
wyra
źnie, jak ten dzbanek do kawy, na który w tej chwili patrzę. Widzę tę twarz. Gdybym była
malark
ą, namalowałabym ją.
Kiedy wróci
łam do hotelu, w którym się zatrzymałam, przeprowadziłam kilka rozmów
telefonicznych. Czu
łam się bardzo podekscytowana po całym dniu spędzonym w Teatrze Umysłu i
chcia
łam zadzwonić do domu. Potem położyłam się do łóżka i mocno zasnęłam.
Nie wiem dok
ładnie, która była godzina, kiedy się obudziłam, ale wiem, że wyraźnie czułam czyjąś
obecno
ść w pokoju, między odbiornikiem telewizyjnym a toaletką.
Najpierw by
ł zupełnie pozbawiony wyrazu i wpatrywał się we mnie. Byłam tak przerażona, że serce
wali
ło mi ze sto razy na sekundę. Cieszę się, że leżałam w łożu królewskich rozmiarów, bo chyba
spad
łabym na podłogę, taka byłam przerażona.
Przez g
łowę przeleciała mi myśl: O Boże, musi być jakieś inne wejście do pokoju! – tak bardzo był
prawdziwy, kiedy tam sta
ł.
To nie by
ł sen. Byłam absolutnie rozbudzona. Widziałam go wyraźnie, całe jego ciało z wyjątkiem
stóp. Patrzy
łam na niego, a on na mnie. Nie wiem, jak długo to trwało, ale wystarczająco długo,
żebym zdążyła się przestraszyć, a nie należę do strachliwych.
Potem nagle u
świadomiłam sobie, że mam wizję, że to mój syn. Początkowo nie poznałam go, ale
kiedy pozbiera
łam myśli, zdałam sobie sprawę, że to był on. W gruncie rzeczy dokładnie
przypomina
ł siebie, tak jak wyglądał dziesięć lat wcześniej.
Po tym wszystkim poczu
łam się bardzo spokojna. Nabrałam pewności, że mojemu synowi jest
dobrze i
że mnie kocha. Był to dla mnie punkt zwrotny. To było naprawdę cudowne przeżycie".
Spotkania s
ą uznawane za "rzeczywiste". Ku mojemu zdumieniu okazało się, że wizjonerskie
spotkania by
ły odbierane jako wydarzenia rzeczywiste, a nie fantazje lub sny. Jak dotąd niemal
wszyscy uczestnicy zapewniali mnie,
że ich spotkania byty absolutnie realne i że naprawdę
znajdowali si
ę w obecności swoich ukochanych, których zabrała im śmierć.
Osoby, które prze
żyty takie spotkania, na długo pozostają pod ich wrażeniem. Choć
uczestnicy sesji poddaj
ą się temu doświadczeniu w warunkach klinicznych, myślę, że staje się ono
dla nich pozytywnym doznaniem duchowym, które ma wp
ływ na ich dalszy los. Istnieją wszelkie
tego przes
łanki:
– Dochodzi do zjawiska paranormalnego, które podważa fundamenty poczucia rzeczywistości
uczestnika spotkania.
– Jest to pozytywne przeżycie, reakcja na głęboką potrzebę duchową.
– Zmienia pogląd uczestniczącej osoby na znaczenie życia.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (7 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Moje obserwacje i intuicja podpowiadaj
ą mi, że zmiany, jakie następują u osób, które wpatrują się w
zwierciad
ło, są podobne do tych. jakie zachodzą u ludzi, którzy przeżyli stan bliski śmierci. Stają się
oni lepsi, bardziej wyrozumiali i mniej obawiaj
ą się śmierci.
"Czu
łam się taka szczęśliwa, że chciałam krzyknąć z radości"
"Realno
ść" tych przeżyć i głębię uczuć, jakie wyzwalają, ilustruje wypowiedź
dwudziestosze
ścioletniej kobiety, która przyszła spotkać się ze swój ą ulubioną ciotką Betty. Razem
z reszt
ą rodziny martwiła się, że ciotka, która umarła w samotności, i mogła cierpieć, nie będąc w
stanie wezwa
ć pomocy w swoich ostatnich godzinach. Także i ta kobieta przeniosła się do lustra w
czasie prze
żywanej wizji.
"Pocz
ątkowo, siedząc tam (w izbie zjaw), byłam zdenerwowana, ale szybko się opanowałam.
W
łaściwie nie oczekiwałam, że mi się to przydarzy. Wie pan, to są takie rzeczy, które zawsze
przydarzaj
ą się komuś innemu. Ale to naprawdę zaczęło się od razu. Wizje, jeśli to właśnie były
one, wydawa
ły się tak wyraźne jak rzeczywistość. Nie było w nich nic nierealnego, ale to z całą
pewno
ścią bardzo trudno wytłumaczyć.
Zobaczy
łam wizję najpierw w lustrze, to znaczy najpierw jakieś kolorowe wzory i małe błyszczące
iskierki czy plamki
światła. Zobaczyłam gęstą mgłę, jak nadciąga i wypełnia całe lustro, zupełnie
jakby za oknem k
łębiła się chmura, a po tej mgle pojawiło się ostre światło. Zobaczyłam to światło
gdzie
ś daleko i małe, krótkotrwałe scenki, a potem moją uwagę przyciągnęła ścieżka i wiedziałam,
że mam nią pójść, w każdym razie dokądś w tym kierunku.
Ruszy
łam tą drogą. Nie mogę powiedzieć, że weszłam w lustro, ponieważ nie zauważyłam
momentu przechodzenia przez nie, ale wiem z ca
łą pewnością, że byłam w innym wymiarze.
Światło i różne sceny rozgrywające się wokół mnie – ale nie zwracałam na nie uwagi, ponieważ
wiedzia
łam, że muszę iść tą ścieżką.
Sz
łam nią i zobaczyłam troje ludzi stojących po mojej lewej stronie, podeszłam więc do nich bliżej i
wtedy zobaczy
łam, że to była moja babcia oraz moja ulubiona ciocia Betty i jeszcze ktoś trzeci,
kogo nie rozpozna
łam, ale z pewnością była to jakaś kobieta.
Ciocia Betty w jaki
ś sposób wskazała mi, że tą trzecią osobą była moja prababka Harriet, i wtedy
pozna
łam ją, ponieważ widziałam jej fotografie. Ale ona wcale nie wyglądała jak ze zdjęcia.
Wygl
ądała o wiele żywiej niż na fotografiach, które widziałam, albo niż potrafiłam sobie wyobrazić. I
robi
ła wrażenie zupełnie młodej, choć była bardzo stara, kiedy umarła. Odkąd byłam małą
dziewczynk
ą, pamiętam, że zawsze w rodzinie opowiadano o niej różne historie. Ta kobieta miała
naprawd
ę silną osobowość.
Czu
łam się taka szczęśliwa, że chciałam krzyknąć z radości. Tak mi było dobrze, że widziałam
Betty i moj
ą babkę. Wydawało się, że one obie tak dużo rozumiały, jeśli pojmuje pan, co chcę przez
to powiedzie
ć. Jakby wiedziały o wiele więcej niż wtedy, kiedy żyły.
Przez ca
łe to spotkanie rozpierała mnie radość. Byłam taka szczęśliwa. Nie miałam najmniejszej
w
ątpliwości, że one tam są i że je widzę, i to spotkanie było tak realne jak wszystkie inne spotkania.
Nie mog
łam tylko dosięgnąć ich z miejsca, w którym stałam.
Powiedzia
ły mi, że wszystko jest w porządku i mają się dobrze. To dla mnie ogromna ulga. Teraz
ju
ż mogę powiedzieć, że nie martwię się o ciotkę. Była naprawdę odprężona i spokojna.
Gdybym tylko potrafi
ła opisać panu to światło. Nigdy przedtem nie widziałam czegoś takiego. Nie
wesz
łam w to światło. Widziałam wszystko z pewnej odległości. Nie słyszałam leż żadnych głosów,
po prostu wiedzia
łam, co starały się mi powiedzieć. Przypominało mi to, co kiedyś słyszałam o
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (8 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
czytaniu z my
śli.
Rozmawia
łam też krótką chwilę z babcią. Byłam jedną z jej pierwszych wnuczek, więc łączyła nas
szczególna wi
ęź. Babcia też powiedziała, że ma się dobrze. Było to po prostu radosne spotkanie.
One wszystkie wygl
ądały jak normalni ludzie. Widziałam je wyraźnie, blisko, ale nie tuż obok.
Wiedzia
łam, że nie mogę z nimi zostać, ale uświadomiłam sobie, że one nadal żyją i że kiedyś
spotkam je znowu. Nie widzia
łam ich stóp, tylko sylwetki od kolan w górę.
To spotkanie nie trwa
ło bardzo długo. A potem po prostu wróciłam do fotela, a wizje w lustrze
bardzo szybko znik
ły. Z pewnością dat mi pan bardzo dużo do myślenia. Nigdy nie uwierzyłabym w
co
ś takiego. A jednak nie ulega wątpliwości. że to było rzeczywiste. Stały przede mną i to na pewno
by
ły one".
Czterna
ście miesięcy po wizycie ta sama kobieta powiedziała mi, że później miała jeszcze dwie
krótkie wizje swojej ciotki Betty.
Żadna z nich nie była tak wyraźna, jak ta, którą przeżyła w
psychomanteum, ale w obu przypadkach czu
ła obecność ciotki. Jej wizyta w psychomanteum i to,
co dzia
ło się potem, zmieniły jej nastawienie do zjawisk paranormalnych. O ile dawniej wątpiła w
życie pozagrobowe, o tyle obecnie jest przekonana, że po śmierci życie trwa nadal.
Czy te przemiany s
ą trwałe? Nie wiem; jeszcze przez kilka lat będę musiał obserwować ludzi,
którzy wpatrywali si
ę w lustro, żeby móc odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko stwierdzić, że
skuteczne wywo
łanie wizji prowadzi przynajmniej do krótkotrwałych zmian osobowości.
RÓ
ŻNORODNOŚĆ PRZEŻYĆ
Moje analizy ró
żnych zjawisk i procentowe obliczenia częstotliwości wizji możliwe były do
wykonania stopniowo, w miar
ę jak do psychomanteum przychodzili klienci. Zapamiętałem to jako
okres nieustannych, nabrzmia
łych wspomnieniami spotkań z ludźmi wrażliwymi i osiągającymi swój
cel.
Fascynuj
ące było obserwowanie rozsądnych ludzi relacjonujących na świeżo, bezpośrednio
wra
żenia z tego, co wydawało im się autentycznym wydarzeniem o niezwykłym charakterze.
Przegl
ądam ich notatki teraz i czuję, że są to niezapomniane opowieści.
"Oni na kogo
ś czekali"
Jednym z pierwszych uczestników mojego eksperymentu by
ł siedemdziesięciokilkuletni
m
ężczyzna, który przez długi czas i z dużym powodzeniem robił karierę w psychoterapii.
Wspominam o tym,
żeby podkreślić, że człowiek ten do głębi i od dawna rozumiał umysł ludzki.
Przygotowywali
śmy się przez cały dzień, mając nadzieję, że uda mu się może spotkać z ojcem,
który zmar
ł przed trzydziestu laty. Patrzyliśmy razem na wyblakłe fotografie i przeglądaliśmy stare
dokumenty. Rozmawiali
śmy o miłych i tych nieco mniej przyjemnych wspomnieniach o jego ojcu.
Przed zmierzchem zaprowadzi
łem go do izby zjaw. Kiedy wyszedł stamtąd, mniej więcej półtorej
godziny pó
źniej, był wyraźnie wzruszony, ale szczęśliwy po tej swojej zdumiewającej podróży do
Królestwa Po
średniego.
"Min
ął pewien czas, nim to się zaczęło, ale nie wiem jak długi. W pewnej chwili wydało mi się, że w
lustrze zaczyna si
ę kłębić mgła, jakby wirował delikatny pył. A potem to znikło i zobaczyłem
przep
ływające wokół jakieś kształty, jakby wzory geometryczne. Poczułem lekkie drgnięcie czy
wstrz
ąs, zawrót głowy, trochę tak, jakby miało mi się zakręcić w głowie, ale nic się nie stało.
Ruszy
łem przed siebie, ale nie poruszałem się chwiejnym krokiem, tylko gładko, niemal jakbym się
przesuwa
ł. Wszedłem wprost do lustra i sunąłem przed siebie.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (9 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wkrótce dostrzeg
łem coś w ciemności, w oddali. To znaczy nie panowała zupełna ciemność.
Wszystko by
ło podświetlone, ale w dali widziałem miejsce wyraźnie jaśniejsze od innych, które w
porównaniu z nim wydawa
ły się ciemne. Poruszałem się przez ten nie tak jasny obszar w stronę
najja
śniejszego miejsca, a w miarę jak się zbliżałem, zacząłem dostrzegać, że była to jakaś
budowla. Nie potrafi
ę powiedzieć, co to było. Widziałem wszystko wyraźnie, ale nie umiem opisać
s
łowami.
By
ła to jakby platforma czy scena. Pomyślałem o peronie na stacji kolejowej, gdzie oczekuje się
kogo
ś, kto ma przyjechać pociągiem; peronie zalanym ciepłym, jasnym żółtawo-białym światłem.
Nadal zbli
żałem się w tamtą stronę, usiłując zobaczyć, co to jest, i zastanawiając się, co u licha się
dzieje, a
ż wreszcie zobaczyłem dwoje ludzi na owej platformie, wpatrujących się w dal, jakby na
kogo
ś czekali. A kiedy zbliżyłem się do nich, rozpoznałem moich kuzynów, z którymi byłem bardzo
zwi
ązany, Harry'ego i Ruth.
Zupe
łnie niespodziewanie zacząłem wchodzić czy raczej czułem, że wchodzę na platformę, a oni w
tym samym momencie rozpromienili si
ę i podeszli do mnie, ale na pewną odległość. Nie wiem, jak
to wyrazi
ć, ale przez cały czas jakaś barykada czy tarcza dzieliła ich i mnie. Nie widziałem niczego
takiego, ale "wyczuwa
łem jakąś przeszkodę. Miałem wrażenie, że nie powinienem przechodzić nad
ni
ą czy przez nią, tak samo zresztą jak i oni.
Oboje natychmiast mnie poznali. Kiedy ich zobaczy
łem, wyglądali tak, jakby czekali na kogoś, i
wydaje si
ę, że czekali na mnie. Nie powiedzieli mi "cześć", ale z całą pewnością przywitali się ze
mn
ą. Doskonale wiedzieli, że tam jestem.
Czu
łem się taki radosny. Wyglądali o wiele młodziej niż wtedy, kiedy umarli, raczej byli tacy, jak za
naszych m
łodych lat, kiedy wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Dostrzegłem jednak różnicę. Wyglądali
troch
ę inaczej, można powiedzieć, że zdrowiej, a może raczej jakby mieli w sobie mnóstwo energii
albo
żywotności.
Zrozumia
łem, iż chcą mi powiedzieć, że jest im dobrze i że ucieszyli się ze spotkania ze mną, jak
te
ż że pewnego dnia znowu będziemy razem. Nie słyszałem jednak żadnych słów. Było to jedynie
porozumiewanie si
ę za pomocą myśli.
Czu
łem się szczęśliwy i wiedziałem, że oni odczuwają to samo. A potem nagle pociągnęło mnie do
ty
łu i zobaczyłem, jak zostają w dali, po chwili zaś poczułem, że siedzę znowu w fotelu".
Kiedy spyta
łem go, jak odbiera to spotkanie, powiedział, że w-niczym nie przypominało snu.
Wydawa
ło mu się zupełnie rzeczywiste i był przekonany, że przebywał razem ze swymi kuzynami.
Co najmniej dwa razy wspomnia
ł przy tym, że kiedy ich ujrzał, wyglądali tak, jakby na niego czekali.
Ta opowie
ść ma smutne zakończenie. Kilka miesięcy później znajomy tego mężczyzny
skontaktowa
ł się ze mną, by mnie poinformować, że ów mężczyzna zginął w wypadku
samochodowym. Kiedy szykuj
ąc notatki do tej książki wyjąłem zapiski na temat jego przypadku,
zacz
ąłem się zastanawiać, czy wizja oczekujących go kuzynów nie była swego rodzaju
zapowiedzi
ą jego śmierci.
"Widzia
łam go tuż przed sobą"
Czterdziestokilkuletnia kobieta, która chcia
ła zobaczyć swojego zmarłego ojca, opowiadała o
spotkaniu stanowi
ącym typowy przykład eksperymentu poza lustrem, kiedy postać, jak się zdaje,
wylania si
ę ze zwierciadła i wchodzi do izby zjaw:
"Kiedy tam wesz
łam, byłam trochę przestraszona. Nie wiem dlaczego, ponieważ od ponad
miesi
ąca czekałam na to wydarzenie, może więc było to pod wpływem uczucia, że w końcu
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (10 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
nadszed
ł ów dzień.
Kiedy w gabinecie przegl
ądaliśmy pamiątki po tacie, czułam, jak ogarnia mnie coraz silniej
przekonanie, a nawet mog
ę powiedzieć: pewność, że go zobaczę. To było tak, jakbym wiedziała,
że on tam będzie. Kiedy pokazywałam panu pudełko na biżuterię, które zrobił dla mnie na urodziny,
czu
łam, że to zupełnie pewne.
Ale wej
ście do izby zjaw spowodowało, że byłam nieco przestraszona. To, co miałam zrobić, było
dla mnie troch
ę dziwne. Ludzie z mojej pracy nigdy by nie uwierzyli, że zrobiłam coś takiego. Samej
mi trudno w to uwierzy
ć, tyle że mam tak dużo spraw do wyjaśnienia z ojcem, że niemal cały czas
my
ślałam o nim, odkąd umarł.
Ale kiedy ju
ż weszłam do pokoju, myślę, że całkiem niedługo zaczęłam widzieć różne rzeczy.
Najpierw widzia
łam kolory i ładne chmury, a potem co pewien czas przelatywały mi przed oczami
minione sceny.
Pami
ętam, że widziałam wtedy małą wioskę, która wyglądała jak angielska, a może francuska, ale
by
ła stara, było to bardzo stare miejsce. Miałam wrażenie, jakbym zaglądała w przeszłość.
Tamtejsi ludzie mieli na sobie staromodne stroje. S
ądzę, że średniowieczne lub jeszcze
wcze
śniejsze. Widziałam jednego mężczyznę przechodzącego tuż obok mnie. tuż przed moimi
oczami. Pogania
ł stado krów i miał zmartwiony wyraz twarzy. Nie mam pojęcia, skąd się to wzięło.
Nie jestem dziewczyn
ą ze wsi.
Wszystkie te scenki miga
ły mi pośpiesznie, ale kiedy w lustrze pojawił się mój ojciec, było to
zupe
łnie co innego. Mię przeleciał przez obraz jak tamci. Po prostu nagle zjawił się i zaczęłam
patrze
ć bezpośrednio na jego twarz.
Mówi
ł do mnie i jak zwykle był zabawny. Zapytał: – Czemu, u licha, chcesz ze mną rozmawiać,
dziewczyno?
Nie mog
ę powiedzieć, że słyszałam głos, tak jak słyszę rozmowę z panem, ale było to głośniejsze
ni
ż myśli. Nie mogę też powiedzieć, że potrzebowaliśmy słów. Potrafię tylko powiedzieć, co
próbowa
ł mi przekazać.
Zawsze by
ł opryskliwy, ale w bardzo zabawny sposób. Zawsze żartował albo miał coś zabawnego
do powiedzenia. By
ło to więc pytanie w jego stylu.
By
ł radośnie uśmiechnięty, kiedy go zobaczyłam. Niezależnie od tego, jak niewiarygodnie to
zabrzmi, by
ł ze mną w tym pokoju; wiem. że tu był.
Wygl
ądało tak, jakby stał jakiś metr ode mnie, ale potem się zbliżył. Nie widziałam go w lustrze;
widzia
łam go tuż przed sobą.
Przeprowadzili
śmy bardzo osobistą rozmowę, głównie o matce, ale mówiliśmy też i o innych
sprawach rodzinnych. Wydawa
ło się to najnaturalniejsze w świecie, przypominało jedną z tych
rozmów, które zazwyczaj prowadzili
śmy w salonie, gdy byłam młodą dziewczyną, a nawet i wtedy,
kiedy wysz
łam już za mąż. Tyle że teraz on nie żyje!
Widzia
łam jedynie jego głowę, klatkę piersiową, aż do pasa. Nie pojawiła się cała jego postać, ale
widzia
łam go równie wyraźnie, jak teraz pana. Czułam jednak, że było coś między nami, jakaś
energia czy co
ś takiego. Mówię o tym, ponieważ bałam się, że jeśli wyciągnęłabym rękę, aby go
dotkn
ąć, on by zniknął.
Siedzia
łam bez ruchu przez długi czas, tocząc z nim rozmowę. Wydawał się trochę rozbawiony,
jakby my
ślał, że jestem niecierpliwa domagając się rozmowy z nim już teraz, nie czekając na
śmierć. To była zmiana, ponieważ przedtem zawsze ja byłam tą cierpliwą, a on chciał, żeby
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (11 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
wszystko by
ło natychmiast, i ciągle pośpieszał. Kiedy myślę o tym, dochodzę do wniosku, że może
droczy
ł się ze mną za to, że byłam niecierpliwa, tak jak ja przedtem się droczyłam z nim.
Rozmawiali
śmy bardzo długo, może z pół godziny. Ale to tak szybko minęło.
Oto co mi powiedzia
ł na koniec: – A teraz już idź i ciesz się życiem. – Zrobiło mi się tak wspaniale,
kiedy to powiedzia
ł. Poczułam gwałtowny przypływ ulgi i optymizmu. Nie sądzę, abym od chwili
jego
śmierci czuła się tak dobrze. To było tak, jakby coś się w tym momencie zamknęło. I minął cały
ból po jego
śmierci. A zaraz potem zniknął i pozostało już tylko lustro".
Pod pewnym wzgl
ędem relacja tej kobiety bardzo przypomina opis wywoływanej wizji, który mi
przedstawi
ła inna. pięćdziesięcioparoletnia kobieta. Proszę zwrócić uwagę na podobieństwa:
"Mama wysz
ła z lustra"
Zobaczy
łam wizję mojej mamy wiele lat temu, jeszcze zanim próbowałam wpatrywać się w
zwierciad
ło. Matka popełniła samobójstwo w 1975 roku. Mój dziadek, jej ojciec, był pastorem,
wychowano mnie wi
ęc w przekonaniu, że samobójstwo to absolutnie niewybaczalny grzech. Kiedy
zatem matka zmar
ła, byłam bardzo przygnębiona tym, że ją utraciłam, ale jeszcze bardziej faktem,
że utraciłam ją na zawsze.
Kiedy wchodzi
łam na nabożeństwo w domu pogrzebowym. byłam naprawdę głęboko zrozpaczona.
Ale jaki
ś cichy głos – nazywam to cichym głosem Boga – przemówił do mnie i spojrzałam w górę,
na prawo, w stron
ę sufitu. Zobaczyłam tam wizję mojej matki i Chrystusa, trzymających się za ręce i
odchodz
ących ode mnie. Była to wizja kolorowa, zupełnie naturalna. Oboje oglądali się przez
rami
ę, po czym uśmiechnęli się do mnie i znikli.
Od tego zacz
ęły się moje poszukiwania duchowe. W tym momencie zdałam sobie bowiem sprawę,
że mówiono mi wiele rzeczy, które są nieprawdą.
Nieca
ły rok później został zabity mój mąż, Bili. Byliśmy małżeństwem od dziesięciu la;. Po jego
śmierci wpadłam w głęboką depresję. Od tego czasu wędruję po ścieżkach spirytyzmu.
Przez d
ługie okresy medytowałam i starałam się osiągnąć odpowiednio głęboki stopień medytacji,
aby móc porozumie
ć się z mężem. Tak więc nie byłam ani trochę zaniepokojona, wchodząc do izby
zjaw.
Nie wiem, jak d
ługo tam przebywałam, zanim coś zaczęło się dziać, może dziesięć lub piętnaście
minut, a mo
że krócej. Ale po pewnym czasie przestałam widzieć lustro, a w zamian zobaczyłam
mam
ę.
Najpierw widzia
łam ją z dużej odległości i dostrzegałam jedynie jej twarz. Potem, w miarę jak się
zbli
żała, coraz bardziej przypominała ducha, ale nie w niepokojący sposób. Nie była taka jasna i nie
tak rzeczywista. Ponadto otacza
ł ją jakby dym.
U
śmiechnęła się i nazwala mnie Ptaszynką, czyli tak, jak zwracała się do mnie. kiedy byłam młoda.
– Ptaszynko – powiedziała – przyszłam się z tobą zobaczyć, bo Bili nie mógł. Jestem trochę
bardziej zaawansowana, a on musi si
ę jeszcze dużo nauczyć. Studiuje. Ale wszystko jest u niego w
porz
ądku, kocha cię i ma się dobrze.
W tym momencie odnios
łam wrażenie, że matka wyszła z lustra. Odebrałam to tak, jakby była tuż
przy mnie. I mia
ła cudowny wyraz twarzy. Promieniała.
Zrobi
ło mi się bardzo ciepło, nie wiem, czy dlatego, że byłam tak bardzo podekscytowana, czy to
wskutek otaczaj
ącej ją energii. Jej głos brzmiał inaczej niż nasze, kiedy rozmawiamy. Przez długie
lata pracowa
łam jako telefonistka w spółce prowadzącej połączenia międzynarodowe. Kiedy łapało
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (12 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
si
ę sygnał z satelity, dźwięk miał inną jakość. I tak chyba mogłabym najlepiej opisać głos matki.
To, co si
ę zdarzyło, nie jest wytworem mojej wyobraźni. Było to najzupełniej realne i pełne
szlachetnej prostoty.
Najzabawniejsze jest,
że mama była tak blisko, iż mogłabym jej dotknąć. Nie wiem, co by się stało,
gdybym spróbowa
ła to zrobić. Byłam tak oczarowana i tak bardzo skupiałam się na tym, co miała
do powiedzenia, i na kontakcie wzrokowym,
że nie pomyślałam o wyć Jagnięciu do niej ręki. Żałuję
teraz,
że tego nie zrobiłam; ciekawe, co by się wówczas stało.
Nie wydaje mi si
ę, abym mówiła do niej na glos. Sądzę, że po prostu mówiłam w myślach, ale
naprawd
ę nie jestem pewna. Odpowiadała mi tak szybko, że nie sądzę, abym miała czas mówić.
Przewa
żnie zresztą ona mówiła do mnie. Czułam się trochę jak w stanie oszołomienia, byłam
zdumiona i wpatrzona we wszystko, co si
ę dzieje.
Sp
ędziłam w izbie zjaw może trzydzieści albo czterdzieści minut. Kiedy spotkanie dobiegło końca,
ca
ła scena zamgliła się i matka znikła".
To prze
życie zmieniło na lepsze los tej kobiety. Odprężyła się i stała się swobodniejsza. W chwilach
napi
ęcia, kiedy medytuje, zdarza się jej widywać matkę. .^Zazwyczaj widzę mamę wtedy, kiedy
mam jakie
ś trudne problemy. Pociesza mnie, mówiąc: – W porządku. – Albo: – Wszystko będzie
dobrze. -Ciesz
ę się, że jest w pobliżu".
"Oni wszyscy wygl
ądali na pełnych życia"
M
łody mężczyzna, dwudziestosześcioletni, usiłował dotknąć otaczających go zjaw zmarłych
krewnych. Przyszed
ł do psychomanteum w nadziei, że zobaczy siostrę, która umarła. Oto jego
historia, tak jak j
ą opowiedział:
"Siedzia
łem tam i nagle wydało mi się, że tych troje ludzi weszło wprost do pokoju i znalazło się
wokó
ł mnie. Wyglądało, jakby wyszli z lustra, ale czułem, że coś takiego nie mogło się zdarzyć,
by
łem więc bardzo zaskoczony. Nie wiedziałem, co się dzieje.
Przez moment my
ślałem, że to pan stroi sobie ze mnie żarty. Wyciągnąłem więc szybko rękę
usi
łując dotknąć ich, ale moja dłoń trafiła w zasłonę.
Nadal ich widzia
łem. Przyjrzałem się całej trójce. Była tani moja siostra Jill, ale też jeszcze dwie
osoby, mój przyjaciel Todd i mój dziadek. Wszyscy wygl
ądali jak żywi, kiedy tak stali, patrząc na
mnie.
Nie s
łyszałem żadnych głosów ani właściwie nie porozumiewałem się z nimi. To się działo tak
szybko, a ja by
łem taki zszokowany. Nie powiedzieli nic, ale wyglądali tak dobrze; miałem wrażenie,
i
ż usiłują mi przekazać, że mają się doskonale.
Światło wokół nich było inne, nie takie jak zwykłe. Byli podświetleni. Wydawali się bardzo
szcz
ęśliwi. To było zupełnie rzeczywiste. Czułem ich obecność. Jakby byli tam, w pokoju, razem ze
mn
ą".
– Ten mężczyzna mógłby pewnie zrozumieć niepowodzenie Odyseusza, który próbował objąć
swoj
ą matkę. Od tego czasu zastanawia się, jaki przebieg miałoby to spotkanie, gdyby nie próbował
dotkn
ąć zjaw. Planuje teraz powtórzyć doświadczenie, tym razem już pozwalając wizjom działać po
swojemu.
WIZJE "NA WYNOS"
Czterdziestoczteroletnia kobieta przysz
ła do psychomanteum, żeby zobaczyć się ze swoim mężem,
który zmar
ł przed dwoma laty. Przygotowywaliśmy się przez cały dzień, rozmawiając o ich związku.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (13 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wieczorem wesz
ła do izby zjaw. Po godzinie wyszła rozczarowana, mówiąc, że widziała tylko
jakie
ś niewyraźne zarysy kogoś, chyba mężczyzny. Nie doszło do żadnej rozmowy, a obraz zniknął
bardzo szybko.
W tej historii interesuj
ące jest jednakże nie to, co przydarzyło się uczestniczce w izbie zjaw.
Podobnie jak kilka innych osób, mia
ła wizję "na wynos", ukazującą się później.
A oto jej opowie
ść:
"Kiedy tam by
łam, myślałam, że widzę coś z prawej strony w zwierciadle. Spojrzałam na lustro i
stara
łam się skoncentrować, ale obraz zniknął. Potem zaczęłam się wpatrywać ponownie i
zobaczy
łam coś, co wyglądało jak tamta postać, koło mojego prawego ramienia. Kiedy się
odwróci
łam, żeby sprawdzić, znowu znikło. Przypominało jakąś osobę, ale nie umiem powiedzieć,
kto to móg
ł być.
A potem zobaczy
łam inny obraz. Wiem, że to był mężczyzna, ale zupełnie mi nie znany. Właściwie
w pierwszej chwili pomy
ślałam, że to pan przyszedł sprawdzić, co ze mną.
Ten m
ężczyzna był jednocześnie w lustrze i na zewnątrz niego. Wyłonił się i dlatego obejrzałam się
za siebie, w prawo. To nie przypomina
ło odbicia. Była to autentyczna postać wychodząca z lustra,
ale kiedy ponownie si
ę obejrzałam, ten ktoś znikł.
Wtedy zrezygnowa
łam. Zeszłam na dół i czułam się naprawdę rozczarowana, bo myślałam, że nic
z tego nie b
ędzie.
Nast
ępnie poszłam do domu. Już pierwszej nocy miałam niejasne uczucie, że ktoś jest w pobliżu.
K
ładłam się do łóżka i wydawało mi się, że ktoś jest w pokoju. Obudziłam się i nadal czułam, że
kto
ś ze mną jest, ale nie potrafiłam stwierdzić – kto.
Drugiej nocy obudzi
łam się pod wrażeniem, że w pokoju jest obecny mój ojciec. Mogę powiedzieć
tyle,
że próbował powiedzieć coś do mnie, ale nie zrozumiałam, co to miało być. Byłam tak
rozbudzona,
że nie potrafiłam zasnąć.
Nast
ępnej nocy znowu to samo. To była już trzecia z rzędu noc, kiedy zasypiałam i budziłam się z
uczuciem,,
że ktoś jest w pokoju. Tym razem obudziłam się i poczułam zapach wody po goleniu,
jakiej u
żywał mój ojciec.
Czu
łam się całkiem rozbudzona i to mi się nie śniło; było to coś bardzo konkretnego, tu i teraz.
Popatrzy
łam – mój ojciec stał przy drzwiach sypialni. Leżałam w łóżku, wstałam więc i podeszłam
do niego. Zatrzyma
łam się w odległości jakichś czterech kroków. Wyglądał zupełnie jak mój tata,
ale nie robi
ł wrażenia człowieka tak schorowanego, jak tatuś był tuż przed śmiercią. Widziałam całą
jego sylwetk
ę; była pełniejsza, niż kiedy umarł. Wyglądał tak, jakby wszystko było cudownie.
Nie s
łyszałam jego głosu, ale zrozumiałam, co mówił. Nie chciał, żebym się martwiła. Wyraźnie
odnios
łam wrażenie, że mówi mi, iż wszystko jest w porządku.
By
łam bardzo przygnębiona, ponieważ tata umarł w samotności. Nie było przy nim nikogo i z jego
śmiercią wiązało się wiele problemów, takich jak pytanie, czy miał dosyć tlenu, żeby przetrzymać
noc. Bardzo mnie to gn
ębiło, ponieważ jestem jego jedynym dzieckiem, a mama i tata żyli w
separacji.
Ale widz
ąc go tej nocy naprawdę nabrałam przekonania, że wszystko było w porządku, jakby mówił
mi,
że nie muszę się o niego martwić i że jest mu dobrze. Po prostu znałam jego myśli, a on znał
moje.
A potem zwyczajnie odszed
ł. Przez długi czas nie mogłam zasnąć. Wydawało mi się, że naprawdę
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (14 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
by
ł u mnie, i nie chciałam stracić tego uczucia".
Ta kobieta by
ła trochę zakłopotana swoim przeżyciem. Szykowała się na spotkanie z mężem, a
zamiast niego zobaczy
ła zjawę ojca. Teraz zdaje sobie sprawę, że być może wpatrywanie się w
zwierciad
ło nie pozwala na dokonywanie wyboru.
– To tak, jakbym miała przed oczami wielką patelnię, zrobiła w niej mały otwór i oświadczyła: "Chcę
zobaczy
ć męża" – powiedziała. – A jest tak, że muszę ten otwór zostawić dla każdego, kto zechce
przyj
ść do mnie.
Od czasu do
świadczenia z wpatrywaniem się w zwierciadło ta kobieta odzyskała spokój, jeśli
chodzi o ojca. Nie czuje si
ę już winna i niespokojna, kiedy myśli o jego śmierci. – Teraz myśli o nim
s
ą miłe – powiedziała. – Czuję się z nim naprawdę związana.
Podobne prze
życie,, przypominające inkubację snów, okazało się dość typowe dla osób. które
odwiedza
ły psychomanteum.
Zdarza si
ę zwłaszcza tym, którzy przeżyli mało bądź całkiem nic w izbie zjaw. Te osoby przeżywają
niespodziewane odwiedziny po powrocie do domu.
"Przy
łóżku stała jane"
Kolejna "wizja na wynos" przydarzy
ła się mężczyźnie pod sześćdziesiątkę, który przed pięciu laty
utraci
ł w tragicznych okolicznościach córkę. Przyszedł do mnie, ponieważ nie mógł się uporać z
rozpacz
ą po jej śmierci.
Nie zobaczy
ł córki w izbie zjaw. Jednakże dwa dni później zadzwonił do mnie i opowiedział o
fascynuj
ącym spotkaniu, które przeżył poprzedniego wieczora.
"Po
łożyłem się spać około jedenastej trzydzieści, tuż po wieczornych wiadomościach, i zasnąłem
niemal natychmiast po przy
łożeniu głowy do poduszki. Następne, co pamiętam, to że obudziłem się
i usiad
łem wyprostowany w łóżku. Miałem wrażenie takie samo jak wówczas, kiedy Jane wracała z
college'u, zjawia
ła się późno w domu i wchodziła do naszego pokoju. Zupełnie tak, jakby wróciła
w
łaśnie z zajęć i wpadła powiedzieć: – Cześć!
Wygl
ądała cudownie. Promieniała, była ślicznie oświetlona. Szczęśliwa i ożywiona. Mówiła mi: –
Musisz si
ę uspokoić. Uspokój się na chwilkę.
Nie s
łyszałem jej głosu, żadnego dźwięku. Ale kierowała te myśli do mnie, a były one tak silne, że
czu
łem, jakby to były moje własne myśli,
Przez zas
łony przenikało światło z ulicy i widziałem ją bardzo dobrze. I muszę panu powiedzieć, że
by
łem całkiem rozbudzony przez cały ten czas. A pan wie, że nie należę do tych, co to wymyślają
niestworzone historie.
To by
ła moja córka. Mówiła mi, że wszystko jest w porządku i czuje się doskonale. Przyszło mi do
g
łowy, a może to ona mi powiedziała, że śmierć nie jest wcale czymś takim, jak myślałem. Była
szcz
ęśliwa i roześmiana. Powtarzała: -Bądź spokojny. Nie mogę tu długo zostać, ale nie ma
powodu do zmartwienia. Jest mi doskonale.
I to wszystko. Powiedzia
ła: – Do widzenia – i znikła".
Wed
ług zegara całe to przeżycie trwało cztery minuty, a kiedy dziewczyna znikła, zrobiła to tak
b
łyskawicznie, .jakby ktoś przekręcił wyłącznik".
M
ężczyzna jest przekonany, że to, co widział, nie było zjawą, że to naprawdę była jego córka. W
rezultacie tego spotkania ból po jej utracie w znacznym stopniu z
łagodniał. -To nie był sen, lecz
takie prze
życie, jak spotkanie każdego innego człowieka – powiedział. – Nie wątpię, że pewnego
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (15 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
dnia znowu si
ę z nią spotkam.
ZJAWY W RÓ
ŻNYCH POSTACIACH
Ze wzgl
ędu na podobne zdarzenia przyjąłem zasadę informowania gości odwiedzających
psychomanteum,
że być może przeżyją wizje dopiero po powrocie do domu.
W gruncie rzeczy przy ka
żdym nowym gościu w Teatrze Umysłu uczę się czegoś nowego na temat
wywo
ływania zjaw osób zmarłych i odpowiednio przystosowuję całą procedurę.
Wyja
śniam także tym, którzy pragną zobaczyć zjawy, że spontaniczne wizje występują w licznych
formach i mog
ą oddziaływać na wszelkie zmysły. Większość z nich jest wizualna, gdy naprawdę
widzi si
ę zjawę zmarłego. Znaczna część to odczucia słuchowe (według jednego z badań – 27
procent), a tu
ż za nimi lokują się dotykowe (13 procent).
Nast
ępne trzy przykłady opisują przeżycia słuchowe.
"Jest zbyt zawstydzony, aby rozmawia
ć"
Pewna dobiegaj
ąca czterdziestki lekarka psychiatra przyszła do psychomanteum w nadziei, że
zobaczy swojego ojca, który w ostatnich latach
życia bardzo agresywnie odnosił się do członków
swojej rodziny i nieustannie mia
ł do nich jakieś pretensje.
W celu rozbudzenia wspomnie
ń przyniosła zrobiony przez jej ojca drewniany przedmiot i kilka zdjęć
rodzinnych. Ojciec umar
ł trzy lata temu, ale kilka lat przed jego śmiercią stosunki między nimi stały
si
ę bardzo napięte i pełne konfliktów. Biorąc pod uwagę charakter ich ostatnich kontaktów, wyniki
jej sesji wpatrywania si
ę w zwierciadło są intrygujące:
"Siedzia
łam tam dość długo, zanim cokolwiek zaczęło się dziać. Potem dostrzegłam w lustrze
ró
żne obrazy, kształty i kolory, głównie wzory, A później, po jakimś czasie, ze zdumieniem
us
łyszałam nagle mówiącą, do mnie babcię. Wyraźnie był to jej głos, którego nie słyszałam przez
wiele lat, od jej
śmierci.
– Babciu, to ty? – spytałam.
– Tak – odpowiedziała. A potem dodała: – Jestem tu z Howardem i Kathleen (zmarłymi ciotką i
wujem), a jest tu równie
ż twój ojciec.
– Czy może podejść, żeby porozmawiać ze mną?
– Nie – odparła. – Jest zbyt zawstydzony, aby rozmawiać.
Wierz
ę, że mój ojciec był zawstydzony z powodu oziębłego stosunku do swoich dzieci przez
ostatnie osiem lat
życia. Myślę też, że miał jakieś paranoiczne podejrzenia wobec swoich bliskich,
podejrzenia zupe
łnie bezpodstawne. Wydawało mu się chyba, że chcieliśmy się go pozbyć.
Z rozmowy z babci
ą odniosłam wrażenie, że ojciec teraz już wie, iż wcale nie byliśmy tacy, jak
przypuszcza
ł. Możliwe też, że wstydzi się swojego postępowania i pewnych rzeczy, które
powiedzia
ł, a były one naprawdę straszne.
Je
śli zaś chodzi o samo przeżycie: Słyszałam, jak liczni schizofrenicy, moi pacjenci, mówili o
g
łosach, ale oni najczęściej mówią o głosach, które wydają im polecenia lub krytykują ich, albo po
prostu o jakich
ś pomrukach i łoskocie.
Glos mojej babki w niczym tego nie przypomina
ł. Brzmiał dokładnie tak, jak jej głos. Zupełnie jakby
sta
ła blisko mnie. Było to jednak dziwne. Wcale się jej nie spodziewałam, a mimo to miałam
wra
żenie, że znajduje się w izbie zjaw, tuż przy mnie".
"Czu
łem się zupełnie tak, jakby tu była"
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (16 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Kolejnym go
ściem w mojej wyroczni zmarłych, który słyszał głosy z zaświatów, był
dwudziestokilkuletni m
ężczyzna, który przyjechał zobaczyć się ze swoją przyjaciółką, zmarłą
tragicznie, gdy oboje byli nastolatkami. Cho
ć nie widział dziewczyny, przeżycie i tak było dla niego
satysfakcjonuj
ące.
"Jak s
ądzę, nie więcej niż po pięciu minutach zacząłem słyszeć głos tej przyjaciółki, która utonęła w
czasie przeja
żdżki łodzią. Miałem wrażenie, że ona po prostu mówi do mnie. Nie chodzi mi o moje
my
śli, marzenia na jawie czy wyobrażenia. Nigdy przedtem nie słyszałem czegoś takiego.
Po prostu rozmawia
ła ze mną, powiedziała, że tu, gdzie przebywa, jest cudownie. Słyszałem każde
jej s
łowo bardzo wyraźnie, każde z osobna. Brzmiało to trochę specyficznie, jakby z echem, albo
raczej tak, jakby mówi
ła przez metalową tubę. Ale z całą pewnością był to jej głos.
Czu
łem wielki żal po jej śmierci. Zresztą nie tylko ja, wszyscy nasi przyjaciele. Przedtem nikt
spo
śród moich kolegów czy z rodziny nie umarł, było to więc moje pienvsze zetknięcie ze śmiercią.
Żałowałem, że nie mogłem pożegnać się z nią ani powiedzieć, jak mi na niej zależało.
Dozna
łem więc cudownego przeżycia. Poczułem radość, zupełnie tak jak po spotkaniu z nią. Nie
widzia
łem jej, ale czułem się tak, jakby ona tu była".
"Mia
łyśmy bezpośredni kontakt emocjonalny"
Szczególnie ekscytuj
ące stało się dla mnie wywoływanie wizji z następną uczestniczką, ponieważ
by
ła ona pierwszą osobą spośród tych, z którymi pracowałem, mającą doświadczenia ze stanu
bliskiego
śmierci. Opowiedziała mi smutną historię. Zaledwie kilka miesięcy po tym, jak jej młodsza
siostra zgin
ęła w wypadku samochodowym,, ona sama przeszła bardzo ciężki wypadek
samochodowy, w którym otar
ła się o śmierć. W efekcie tego wypadku miała przeżycia ze stanu
bliskiego
śmierci i widziała wówczas swoją zmarłą siostrę. Spotkanie nastąpiło, kiedy opuściła
swoje cia
ło, i doprowadziło do głębokiego przeżycia emocjonalnego o takim charakterze, jakiego
nigdy przedtem nie dozna
ła. – Odkryłam – opisywała tamto zdarzenie – że ciało właściwie
powstrzymuje uczucia. Kiedy wydosta
łam się ze swojego ciała, moje emocje stały się niczym nie
skr
ępowane. Kiedy wydostałam się ze swojego ciała, było zupełnie tak, jakby moje uczucia wyszły
naprzeciw jej uczuciom. Mia
łyśmy bezpośredni kontakt emocjonalny.
Zaintrygowa
ła mnie możliwość wywołania wizji w przypadku tej kobiety, ponieważ pozwoliłoby mi to
porówna
ć efekty wpatrywania się w zwierciadło z przeżyciami ze stanu bliskiego śmierci. A oto opis
wywo
łanej wizji, jaki mi przekazała:
"Najpierw czu
łam, że lustro się unosi. Unosiło się tak przez jakiś czas. Następnie zobaczyłam
wychodz
ące z niego obrazy w formie jakichś kształtów i błysków światła. A potem dostrzegłam
czerwone
światło z zieloną mgiełką w środku. I wtedy usłyszałam moją młodszą siostrzyczkę,
mówi
ącą: -Jestem tu.
– Chciałabym cię zobaczyć – powiedziałam w myślach. A ona odparła: – No to jestem.
Próbowa
łam się rozluźnić, ale nie udawało mi się jej zobaczyć. Za to czułam ją! Czułam, jak
poca
łowała mnie w policzek w taki sam sposób jak wtedy, kiedy jeszcze żyła. I znowu usłyszałam,
że mówi: – Jestem tu.
Nie widzia
łam jej, ale wiedziałam, że jest w pobliżu. Czułam bijącą od niej miłość. I mignęła mi mata
scenka. Zobaczy
łam nas, jak siedzimy w jej pokoju i słuchamy płyt. W tym momencie wyraźnie
czu
łam miłość, ten sam rodzaj miłości, jaki odczuwałam wtedy, kiedy to wszystko działo się
naprawd
ę".
Poprosi
łem tę uczestniczkę, aby porównała wizję wywołaną w procesie wpatrywania się w
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (17 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zwierciad
ło ze swoimi przeżyciami ze stanu bliskiego śmierci. Otóż w stanie bliskim śmierci widziała
swoj
ą siostrę, podczas gdy w izbie zjaw jedynie słyszała ją i czuła jej obecność. Ale pod względem
emocjonalnym ró
żnica była niewielka, jak mówiła. – To było zupełnie tak. jakbym słyszała
autentyczny g
łos – wspominała. – Słyszałam, jak mówiła. Jakby pochylała się nade mną i szeptała
do mojego ucha.
DLA
ŻAŁOBY I WIEDZY
Termin "psychomanteum"' rozumiany dos
łownie sugeruje, że duchy zmarłych wywołuje się do
wró
żb – aby można im było zadawać pytania o przyszłość lub poznawać to, co jest ukryte przed
oczami cz
łowieka. Puryści mogą stawiać zarzut, że to, co stworzyłem do celów moich badań, nie
jest psychomanteum, poniewa
ż naszym celem nie było wywoływanie duchów, by nam wróżyły.
Ludzie przychodzili tu (i nadal przychodz
ą) raczej w nadziei na zaspokojenie swojej tęsknoty za
towarzystwem osób. które zabra
ła im śmierć. Niezależnie jednak od różnicy w przeznaczeniu
tamtych staro
żytnych instytucji i tej współczesnej, którą zbudowałem, podejrzewam, że są podobne,
je
śli chodzi o ich działanie.
Dzi
ęki mojej pracy nad wywoływanymi wizjami uświadomiłem sobie rolę, jaką żałoba odgrywa w
życiu człowieka. Grecki historyk Plutarch opowiada wzruszającą historię, która ilustruje mój punkt
widzenia. Wybitny i zamo
żny człowiek, Elizjusz, był opętany myślą, że zapewne jego młodszy syn,
który zmar
ł, został otruty. W swojej udręce Elizjusz udał się do miejsca, które znajduje się w
obecnych po
łudniowych Włoszech, do tamtejszego psychomanteum, które najwyraźniej służyło
inkubacji snów. Po dope
łnieniu określonego rytuału Elizjusz zasnął i miał wizję. Pojawił się jego
ojciec, zbli
żając się do niego. Elizjusz opowiedział ojcu wszystko, co się zdarzyło, i błagał go, aby
wykry
ł przyczynę śmierci chłopca. Ojcu Elizjusza towarzyszył młody mężczyzna. Tak jak zdarzyło
si
ę w kilku przypadkach w moim psychomanteum, Elizjusz pierwotnie nie rozpoznał młodzieńca,
który -jak si
ę okazało – był jego synem. Kiedy go wreszcie rozpoznał, syn powiedział mu, że umarł
z przyczyn naturalnych.
Wierz
ę, że nasze powody zainteresowania spotkaniami wizjonerskimi nie różnią się od tych,
którymi kierowali si
ę starożytni Grecy. Jestem pewien, że wówczas, podobnie jak i obecnie,
wi
ększość ludzi szukała w psychomanteum nie wiedzy, ale przygody, ukojenia, spełnienia życzeń,
a nawet pocieszenia.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (18 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Sposób odkrywania samego siebie
Wydawa
ło mi się jakbym szedł
przez
świat duchów
i czu
ł się cieniem snu.
Aleksy To
łstoj
Wspó
łcześnie refleksja i medytacja znalazły się w tyle za techniką. Szybkie tempo życia
spowodowa
ło, że całkiem realnie utraciliśmy kontakt z samymi sobą. Walka o przetrwanie
doprowadzi
ła ludzi do stanu, w którym mają kłopoty z poznaniem własnych uczuć. Może im w tym
dopomóc wpatrywanie si
ę w lustro. Wizje zwierciadlane, powstające z tego rodzaju dowolnego
wpatrywania si
ę (a nie wywoływania zjaw), czasami prowadzą do wejrzenia w tę głęboką studnię
wewn
ętrzną, znaną jako podświadomość.
Wyczuwa
łam ogromny strach"
Czterdziestoczteroletnia kobieta, której pokaza
łem metodę wpatrywania się w lustro, zaczęła
samodzielnie eksperymentowa
ć. Przez całe lata drogą tradycyjnej psychoterapii szukała klucza do
w
łasnego dylematu psychologicznego. Po kilku sesjach wpatrywania się w lustro odkryła
wspomnienie, które doprowadzi
ło ją do znaczącego postępu w zrozumieniu samej siebie. Oto jej
historia:
"Kiedy próbowa
łam wpatrywać się w lustro, odkryłam, że narastają we mnie jakieś silne uczucia.
Sta
ło się oczywiste, że dostosowywałam się do jakichś uczuć, które blokowałam w świadomości.
Wyczuwa
łam ogromny strach, ale nie byłam pewna przed czym. Czasami dosłownie przerywałam
sesj
ę, ponieważ bałam się tego, co miałam zobaczyć.
Odkry
łam wreszcie, że był to strach przed samodzielnością i dbaniem o siebie. A także przeraźliwie
ba
łam się porażki.
Widzia
łam różne twarze i różne sytuacje. Każda z nich pokazywała, jak bardzo zżera mnie strach.
W czasie jednej z sesji zobaczy
łam, w jaki sposób odnoszę się do ludzi. To wszystko zaczęło się w
moim dzieci
ństwie i miało związek z tym, że byłam najstarsza i musiałam opiekować się
pozosta
łym^ dziećmi w rodzinie.
Zobaczy
łam siebie przed urodzeniem się moich braci, kiedy byłam oczkiem w głowie dla
wszystkich. Potem pojawili si
ę moi bracia i to wszystko się skończyło. Ludzie zaczęli zwracać
uwag
ę na nich, a nie na mnie. Aby pozyskać uwagę ojca i pochwałę z jego ust, stałam się
opieku
ńcza. W jednym z obrazów widziałam siebie kąpiącą braci, podczas gdy rodzice siedzieli w
salonie.
Aby przystosowa
ć się, zawsze stawiałam siebie na drugim miejscu w stosunkach z mężczyznami.
Gdy trzeba by
ło ratować nasz związek, to ja dokładałam wszelkich starań. Widziałam sytuacje,
kiedy robi
łam rzeczy, których nie chciałam; robiłam je tylko po to, aby sprawić przyjemność
m
ężczyznom w moim życiu.
A potem zobaczy
łam wydarzenie, które miało nadejść w mojej rodzinie. Moja cioteczna babka
ko
ńczyła dziewięćdziesiąt lat, a matka i brat planowali przyjęcie w weekend dla niej. W zwierciadle
zobaczy
łam, jak włączam się w to, przejmując odpowiedzialność. Zobaczyłam siebie, jak dzwonię
do mamy i taty i mówi
ę im. że przywiozę obiad na piątek.
Te obrazy wywo
łały uczucie bólu. Zdałam sobie sprawę, że w moich związkach rodzinnych ci tak
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (1 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zwani przyjaciele i krewni nie przychodzili do mnie dla przyjemno
ści; przychodzili, żebym im w
czym
ś pomogła. Dzięki wpatrywaniu się w zwierciadło uświadomiłam sobie, że zostałam zanadto
obci
ążona, że nie czerpałam żadnej radości z życia".
Ta kobieta wiele zmieni
ła w swoim postępowaniu po przeżyciach wizjonerskich. Przestała
dobrowolnie bra
ć na siebie obowiązki, które nie sprawiały jej przyjemności. Zamiast obciążać się z
w
łasnej woli odpowiedzialnością za zjazdy rodzinne, czerpie z nich przyjemność i pozwala innym je
organizowa
ć. To samo nastąpiło w jej stosunkach z dziećmi, za które wielokrotnie podejmowała
decyzje. Obecnie pozwala im pope
łniać błędy, nie angażując się nadmiernie. – Teraz zamiast
mówi
ć im, co mają zrobić, po prostu rzucam pewne sugestie i nie wtrącam się więcej – jak
powiedzia
ła.
Wizje symboliczne
Ostatnie opisane prze
życie należało do "rzeczywistych", a nie do symbolicznych wyobrażeń. Jest to
o wiele
łatwiejsze dla doznającej osoby, nie stawia bowiem wymagań w zakresie interpretacji.
Symboliczne wizje, pojawiaj
ące się w trakcie wpatrywania się w zwierciadło, są trudniejsze do
wyja
śnienia. Jednakże kiedy już się tego dokona, mogą dać tyle samo satysfakcji co wizje nie
maj
ące treści symbolicznej. Czasami nawet więcej niż wizje, "realne", pozwalają bowiem danej
osobie mówi
ć o szerokim wachlarzu spraw z jej życia, które być może wiążą się z tymi symbolami.
Jak b
ędzie można się przekonać, następna wizja zwierciadlana jest pełna treści symbolicznej:
"Bardzo boj
ę się węży. Kilka razy w trakcie wpatrywania się przeze mnie w zwierciadło pojawiał się
w
ąż.
W czasie jednej z wizji dom, w którym si
ę wychowywałam, został zaatakowany przez węża, niemal
tak wielkiego jak sam ten dom. W
ąż unosił się, syczał i wydawał język, jakby zamierzał ukąsić. Tuż
za tym w
ężem pojawił się drugi, równie wielki. Ale inny od tego pierwszego. Był niebieski, miał
cudowne, niebieskie oczy i u
śmiechał się.
Patrz
ąc na niego pomyślałam: Czy on nie jest cudowny? Ale zaraz poczułam strach i uciekłam. Nie
ufa
łam mu".
Omawiali
śmy tę wizję po jej skończeniu. Po zdumiewająco krótkim namyśle kobieta stwierdziła, że
obrazy, które widzia
ła w zwierciadle, wiążą się z zaufaniem.
– To prawie tak jak z moim strachem, że ludzie robią dobre wrażenie, a potem się okazuje, że
zwracaj
ą się przeciwko mnie – powiedziała, nawiązując do różnych osobowości węży. – Nie ufam
ludziom. My
ślę, że są tacy, jak mi się wydaje, a potem okazuje się, że są zupełnie inni. I czuję się
oszukana.
"Widzia
łam pawia"
Inna symboliczna wizja zwierciadlana pojawi
ła się kobiecie, którą interesowało wpatrywanie się w
zwierciad
ło, ponieważ chciała "zobaczyć, co z niego wyjdzie". Z przyjemnością pomogłem jej,
poniewa
ż intrygują mnie wizje, jakie miewają ludzie, kiedy nie szukają czegoś konkretnego. Coś
takiego daje doskona
łe możliwości oceny wyników wpatrywania się w lustro u normalnych ludzi,
których po prostu interesuje poznawanie samych siebie.
Ta kobieta by
ła dwudziestotrzyletnią absolwentką jednego z uniwersytetów na Południu. Twierdziła,
że nie była chowana bardzo religijnie i nie interesowała się szczególnie tymi zagadnieniami.
Odnosz
ę jednak wrażenie, że poszukiwała jakiegoś rodzaju uduchowienia. Przekonanie to zrodziło
si
ę we mnie na podstawie jej relacji z wizji zwierciadlanej. A oto ta relacja:
"Usiad
łam (w izbie zjaw) i przez jakieś pięć minut oddychałam głęboko i rozluźniałam się. Potem
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (2 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
widzia
łam jedynie ramę i panującą w głębi lustra nieprzeniknioną czerń. Wpatrywałam się w nią
przez pewien czas, a potem zacz
ęły tańczyć w niej cienie. Te cienie wyszły następnie z lustra i
ta
ńczyły ze mną w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam!
Chwil
ę później obraz w lustrze stał się szary i zamglony. A następnie lustro zaczęło się dzielić na
segmenty. Cz
ęść z nich odsuwała się ode mnie, a część zbliżała. Potem przestałam widzieć ramę i
u
świadomiłam sobie, że lustro mnie pochłonęło. Byłam wewnątrz zwierciadła!
Pó
źniej zobaczyłam pawia. Stał do mnie tyłem, a potem odwrócił się i oszołomiły mnie kolory.
Uniós
ł i rozłożył ogon. Był ogromny!
Wydawa
ło mi się, że ma ludzką twarz, choć nie widziałam dokładnie, jak ta jego twarz wygląda. A
potem za tym pawiem dostrzeg
łam coś jeszcze. Jakby jakąś czarnoskórą postać na ołtarzu
ofiarnym. Osoba ta le
żała wyciągnięta, jej ręce i głowa zwisały po bokach i wydawało mi się, że jest
martwa. To by
ł mężczyzna, twarz miał zwróconą w moją stronę, ale zakrywały ją włosy, nie mogłam
wi
ęc zobaczyć rysów.
A potem lustro ponownie wróci
ło do mnie. Widziałam jedynie wielki trójkąt, taki jak dzwon
przyzywaj
ący na posiłki, oraz mały kawałek metalu, jakiego używa się, aby uderzać w ten dzwon. I
ten dzwon zacz
ął dzwonić; dzwonił tak chyba przez kilka minut, powoli jak dzwon kościelny. Było to
tak odpr
ężające, że niewiele brakowało, a zapadłabym w sen.
Zanim jednak do tego dosz
ło, nagle zorientowałam się, że tańczę z Jezusem Chrystusem! A kiedy
rozejrza
łam się, zobaczyłam, że tańczę na Ostatniej Wieczerzy! Tańczyliśmy wokół stołu, a potem
przysz
ła jakaś czarnoskóra kobieta i wyprowadziła mnie".
Podobnie jak wielu innych, ta uczestniczka równie
ż uznała wpatrywanie się w zwierciadło za jedno
z najbardziej odpr
ężających przeżyć. I choć powiedziała mi, że nie rozumie znaczenia swej wizji,
my
ślę, że ona właśnie wtedy usiłowała uporać się z rolą, jaką odgrywa religia w jej życiu. Paw, na
przyk
ład, jest starożytnym symbolem Chrystusa. Jej opis, że był "ogromny" i przejmująco piękny,
jest sympatyczny i sugeruje mi, i
ż dziewczynę tę pociąga pełne miłości przesłanie chrześcijaństwa,
b
ędące podłożem doktryny, którą ta uczestniczka sesji dotychczas odrzucała. Ponadto fakt, że
widzia
ła obraz Chrystusa jako postaci religijnej, z którą mogła tańczyć, świadczy o tym, że wierzy w
jego dobro
ć i serdeczność.
Czarna osoba na o
łtarzu może oznaczać prześladowania. Ponieważ osoba ta pojawiła się łącznie z
wyobra
żeniem pawia– -Chrystusa, pozwalam sobie snuć przypuszczenie, że ten czarny człowiek
przedstawia jak
ąś formę prześladowania chrześcijaństwa. Natomiast czarna kobieta, która
wyprowadzi
ła ją z Ostatniej Wieczerzy, była zapewne jej nianią z czasów dzieciństwa.
Ta m
łoda kobieta najprawdopodobniej szuka więcej uduchowienia w swoim życiu i pociąga ją
motyw dobroci w religii chrze
ścijańskiej.
Ostatnie dwa przyk
łady stanowią ilustrację, w jaki sposób wpatrywanie się w zwierciadło pozwala
ujawni
ć się podświadomości, myślom i uczuciom, które tkwią tuż pod powierzchnią. Zwykła
psychoterapia prowadzi do tego samego. Jedn
ą z zalet wpatrywania się w zwierciadło jest jednakże
to, i
ż – jak się wydaje – do osiągnięcia tego celu potrzeba mniej czasu i zazwyczaj uzyskuje się
bardziej wizualn
ą demonstrację tego, co dzieje się w wewnętrznych sferach naszego umysłu.
Wpatrywanie si
ę w podświadomość
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło może także pomóc psychoterapeutom odkryć, co się dzieje w
pod
świadomości osób szukających u nich pomocy.
Freud wierzy
ł, a wiele osób podziela jego punkt widzenia, że sny są "królewską drogą do
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (3 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
pod
świadomości". Uważał, że sny ujawniają motywację kierującą odruchami i działaniami, których
nasza pod
świadomość wyrzeka się, gdy czuwamy.
Mam wra
żenie, że wizje zwierciadlane także są wskazówkami informującymi o tym, co tkwi w
naszej pod
świadomości. Ponieważ obrazy widziane w zwierciadle są w znacznym stopniu tworami
umys
łu osoby wpatrującej się, stanowią one coś, co można by nazwać testem projektywnym,
analogicznym do s
łynnych kart Rorschacha czy też testu z kleksami. Próba taka może być bardzo
pomocna przy ocenie stanu umys
łu pacjenta.
Ja sam wykorzystuj
ę wpatrywanie się w zwierciadło przez moich pacjentów do diagnozowania
licznych objawów,
łącznie z konkretnymi niepokojami, depresją i problemami małżeńskimi.
Aby to osi
ągnąć, proszę uczestnika sesji, aby przestrzegał określonej procedury, tak jak musieli
czyni
ć kapłani w świątyni inkubacji snów w starożytnej Grecji. Na dzień przed wpatrywaniem się w
zwierciad
ło proszę uczestnika o naszkicowanie, co go trapi. Jeśli na przykład ktoś martwi się o
swoje stosunki z matk
ą, proszę, aby myślał o swojej matce o różnych porach w ciągu dnia. W ten
sposób, kiedy w ko
ńcu dochodzi do wpatrywania się w zwierciadło, obrazy najprawdopodobniej
pojawi
ą się w nawiązaniu do wcześniejszych myśli uczestnika sesji. Podobnie jak w inkubacji snów,
obrazy, które si
ę pojawiają, są pełniejsze życia niż rzeczywistość i bardziej symboliczne niż zwykłe
my
śli.
Inaczej ni
ż to jest w przypadku snów – które opowiada się psychoterapeutom po kilku godzinach,
je
śli nie kilku dniach od chwili, kiedy pacjent je przeżywał, wskutek czego mogą być już nie w pełni
pami
ętane – wizje zwierciadlane mogą być wytwarzane przez uczestnika w czasie sesji, co
pozwala na dost
ęp do materiału zawartego w podświadomości i wykorzystanie go natychmiast.
Cz
łowiek z wyspy
Przyk
ładem zastosowania wpatrywania się w lustro jako narzędzia terapeutycznego może być
przypadek do
ść nieokrzesanego studenta ze wsi na Południu. Chłopak ten ochoczo przyznał się do
swych braków i okre
ślił swoich rodziców jako ludzi tego samego pokroju. Jego matka zajmowała się
domem, a ojciec by
ł agentem ubezpieczeniowym.
Kiedy odbywali
śmy sesję wpatrywania się w zwierciadło, mieszkał nadal u rodziców. Mówił o
swoich sprawach
życiowych obojętnym głosem, bez emocji. Ale pod koniec tej sesji gotów był
przyzna
ć, że faktycznie miał pewne problemy w domu. A oto co zobaczył:
"Widzia
łem grupę ludzi na plaży. Palili ognisko i gotowali coś, co przypominało rybę. Nie
przygl
ądałem się zbyt uważnie jedzeniu, bo nie interesowało mnie tak Jak tamci ludzie i samo
miejsce.
Byli
śmy na wyspie, i to nie bardzo dużej. Widziałem wzgórza za nami. Miałem wrażenie, że
móg
łbym obejść tę wyspę dokoła w bardzo krótkim czasie.
Byli
śmy ubrani w kolorowe stroje, zrobione z materiału, który wyglądał jak papier. Kiedy ludzie
przechodzili obok mnie, spódniczki, które mieli na sobie, szele
ściły jak bibułka. Kolory byty
niezwykle
żywe i ostro kontrastowały z intensywną zielenią drzew i czerwienią kwiatów.
W nast
ępnej scenie razem z grupą tych ludzi biegaliśmy po płyciźnie przy plaży, zbierając ryby,
które wyrzuci
ł przypływ. Byliśmy szczęśliwi. Na tej wyspie było też mnóstwo owoców, bardzo
s
łodkich i sycących.
W grupie panowa
ła atmosfera plemienna. Nie miałem wrażenia, że ktokolwiek jest moją mamą lub
moim tat
ą, wszyscy byliśmy równi i życzliwi dla siebie. Najdziwniejsze ze wszystkiego wydaje mi się
to,
że nie umiałem określić, jakiej jestem płci – męskiej czy żeńskiej. Byłem po prostu bardzo młody.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (4 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
By
ła tam jedna osoba, z którą czułem się blisko związany. Starzec plemienny, wesoła postać z
naprawd
ę dużym brzuchem i kręconymi czarnymi włosami. Był moją ostoją. Pamiętam, że
siedzia
łem z nim koło plaży, rozmawiałem i czułem się bardzo spokojny, ale nie pamiętam, o czym
mówili
śmy".
Zainteresowa
ło mnie to, że w swoim przeżyciu w trakcie wpatrywania się w zwierciadło student ów
mieszka
ł na wyspie i nie mógł dorosnąć. Kiedy wspomniałem o tym, zgodził się ze mną. Wydawało
si
ę to odbiciem jego rzeczywistego życia, w którym rodzice niepokoili się i odnosili z niechęcią do
mo
żliwości wypuszczenia syna "z gniazda" oraz poznawania przez niego czegoś, czego oni w
gruncie rzeczy nie rozumieli.
– Nieustannie próbują mnie wciągnąć z powrotem w bagno -
powiedzia
ł, mając na myśli, że usiłują trzymać go w domu, w roli dziecka.
W trakcie naszej rozmowy u
świadomiłem sobie, że starzec plemienny, z którym młodzieniec czuł
si
ę związany, nie był jego ojcem, przed nim bowiem uczestnik sesji nie odczuwał respektu. Nie
móg
ł to też być żaden z jego dziadków, ponieważ obaj umarli przed jego urodzeniem. Podczas
dyskusji na ten temat ch
łopak doszedł do wniosku, że starcem z plaży mógł być pewien miły
policjant z jego rodzinnej wioski, z którym by
ł w dzieciństwie zaprzyjaźniony.
Jedna sesja pomog
ła temu pacjentowi uświadomić sobie pewne problemy w jego życiu. Dzięki
wpatrywaniu si
ę w lustro byliśmy w stanie dotrzeć do sedna dylematu jego młodego życia. Chłopak
rozmawia
ł ze mną jeszcze kilkakrotnie o znaczeniu tego, co widział w krysztale, po czyni
zdecydowa
ł się wyprowadzić od rodziców i zacząć samodzielne życie.
Wpatrywanie si
ę jako narzędzie do demonstracji
Jako profesor psychologii uzna
łem wpatrywanie się w zwierciadło za bardzo skuteczny środek
demonstrowania studentom procesów psychicznych zachodz
ących w podświadomości. Celem tego
nie by
ło umożliwianie im spotkania ze zmarłymi krewnymi ani nawet badanie podświadomych
uczu
ć. Miało im to raczej pokazać, że podświadomość jest aktywna nawet wówczas, kiedy sądzą,
że tak nie jest.
Cz
ęsto organizowałem seanse grupowe i miewałem do czterdziestu studentów wpatrujących się
jednocze
śnie w zwierciadło. Taka grupowa demonstracja niemal zawsze zaczyna się od podejścia
sceptycznego. Dopiero w miar
ę rozwijania się sesji słyszę, jak studenci posapują ze zdumienia pod
wp
ływem tego, co widzą w powierzchni odblaskowej. Pod koniec zajęć większość studentów jest
oszo
łomiona tym. czego dokonali i co widzieli. Jeden ze studentów stwierdził, że czuł się tak, jakby
"mia
ł w głowie kamerę wideo". Inna studentka była zdumiona, że jej wspomnienia mogły pojawić się
jako "film trójwymiarowy".
Te grupowe seanse zawsze budzi
ły w studentach ciekawość, dostarczającą im energii na cały
semestr. Mimo
że sam jestem przyzwyczajony do wpatrywania się w tajemnicze zwierciadło, część
z tych sesji dawa
ła rezultaty, które zdumiewały nawet mnie, uświadamiając mi, jak wiele jeszcze nie
wiem o pod
świadomości.
W czasie jednej z demonstracji grupa uczestników wpatrywa
ła się w zwierciadło. Zaobserwowałem,
jak jeden z uczestników oddycha g
łęboko, aby się odprężyć. W miarę upływu czasu student ten
wpatrywa
ł się w zwierciadło coraz szerzej otwartymi oczami. Później opowiedział mi, co widział:
"Próbowa
łem na siłę wywołać wizję. Potem zniechęciłem się i rozluźniłem. I właśnie wtedy
poczu
łem nagle jakby odwrócenie sytuacji: przekręciło mnie o sto osiemdziesiąt stopni i to ja
siedzia
łem w lustrze, patrząc na miejsce, w którym byłem dotąd. Właściwie poczułem, że mnie coś
porywa, i oto by
łem w lustrze.
A potem przysz
ły wizje. Pamiętam, że widziałem pole, na którym znajdowało się całe mnóstwo
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (5 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
kowbojów i Indian. Widzia
łem barwy wojenne i kolory ubrań. Była to scena, w której Indianie i
kowboje
ścigali się po równinie, wokół mnie. Ja znajdowałem się "wewnątrz" tej sceny".
Sk
ąd wzięły się te obrazy z Dzikiego Zachodu? Nie było to tajemnicą dla tego uczestnika, któremu
si
ę ukazały. Jako dziecko był oczarowany "kulturą kowbojów" z Dzikiego Zachodu. Wszystkie
wspomnienia, jakie mia
ł z okresu dorastania, wiążą się z kapeluszem kowbojskim lub zatkniętym za
pas rewolwerem na kapiszony.
W
świetle jego fascynacji Dzikim Zachodem przeżycie to nabrało sensu. Zdumiał go fakt, że wizje
by
ły bardziej realistyczne niż sny i sprawiły mu więcej przyjemności. – Nie spałem, a znalazłem się
w samym centrum akcji
– stwierdził. – Sny nie dorównują temu.
W czasie tych demonstracji zdarza
ły się też inne zdumiewające sytuacje. W jednej grupie siedmioro
studentów opisa
ło tę samą wizję, oglądaną jednak z różnych stron. Nie umiem odpowiedzieć,
dlaczego siedem spo
śród trzydziestu osób zobaczyło mężczyznę w turbanie. Innym razem dwóch
studentów przy ró
żnych stolikach ujrzało w swoich zwierciadłach baletnicę. Kiedy indziej pewien
m
ężczyzna zobaczył ząb w stanie zapalnym. Gdy o tym powiedział, siedząca obok niego kobieta
j
ęknęła i wyjaśniła, że tego ranka wyrwano jej chory ząb.
W
żadnym z tych przypadków nie było podpowiadania ani wcześniejszych dyskusji, które mogłyby
doprowadzi
ć do tego rodzaju wizji.
Podobne demonstracje maj
ą tę wartość, że pozwalają dowieść studentom psychologii i innych
wydzia
łów, iż podświadomość nie jest jakąś abstrakcją, ale rzeczywistym poziomem umysłu
ludzkiego, gdzie kryj
ą się nasze najgłębsze myśli. Ucząc studentów, jak należy wpatrywać się w
zwierciad
ło, pomagam im zrozumieć tę trudną koncepcję. Jeden ze studentów ujął to następująco:
– Aż do tej pory nie wiedziałem, skąd biorą się te wyobrażenia. Zawsze zdawałem sobie sprawę, że
obrazy z pod
świadomości nie byty wymyślane. Ale teraz wiem, jak bardzo są one realistyczne.
Rzeka wiedzy
William James nazwa
ł podświadomość "rzeką zawsze przepływającą przez godziny czuwania
cz
łowieka". Ten opis budzi lęk, kiedy zdamy sobie sprawę, jak mało wiemy o zawartości tej rzeki.
By
ć może wpatrywanie się w zwierciadło, ze swoją potencjalną możliwością włączenia się do tej
niewidzialnej rzeki wiedzy, mo
że ujawnić nasze najgłębsze myśli i najbardziej zatarte wspomnienia.
Je
śli tak jest, to można stosować je jako narzędzie w badaniach psychologicznych; narzędzie
pozwalaj
ące na znaczne skrócenie czasu, jaki pacjent musi spędzić u analityka.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (6 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Tworzenie w
łasnego psychomanteum
Jezioro jest najwa
żniejszym i najbardziej
wyrazistym rysem krajobrazu. Jest to oko ziemi,
w którym widz, wpatruj
ąc się w nie,
odnajduje g
łębię własnej natury.
Henry David Thoreau
Wpatrywanie si
ę w zwierciadło jest formą poznawania samego siebie. I tak jak to jest w przypadku
poznawania czegokolwiek, aby wyprawa mog
ła się udać, trzeba być w odpowiednim nastroju i mieć
odpowiedni ekwipunek.
Mój specjalny wystrój pomieszczenia odtwarza wyposa
żenie historycznych psychomanteów. Od
czasów cz
łowieka pierwotnego jest oczywiste, że kontrola nad wizjami zależy od stworzenia
wyj
ątkowego środowiska, takiego, które całkiem oderwano od codzienności, by dramaturgię
pod
świadomości udało się wydobyć na powierzchnię.
To w
łaśnie ta potrzeba specjalnego wystroju skłoniła opiekunów psychomanteum w Efyrze do
stworzenia kompleksu podziemnego. W tym g
ąszczu grot i słabo oświetlonych pomieszczeń
uwidacznia
ła się podświadomość, kiedy osoby pragnące mieć wizje prowadzono w końcu do izby
zjaw i pozwalano im wpatrywa
ć się w wypolerowany kocioł pełen wody.
Dom, w którym John Dee kontaktowa
ł się z aniołami, posiadał specjalny pokój, który można
okre
ślić jako izbę zjaw. Był wygodny i słabo oświetlony, mieściły się w nim różne zwierciadła,
poczynaj
ąc od słynnego zwierciadła obsydianowego po zwykłe lustra. Izba Johna Dee była
podobna do wielu innych, znanych z wcze
śniejszych opisów. Wszyscy, którzy zajmowali się
wywo
ływaniem zjaw – we wszystkich kulturach: od czasów greckich po elżbietańską Anglię –
przeprowadzali swoje próby w starannie zaplanowanych i wyposa
żonych pomieszczeniach.
Architekci i wykonawcy tych wszystkich wn
ętrz wiedzieli o czymś, co i dla mnie stało się oczywiste.
Zdawali sobie spraw
ę, że tak nasycone pierwiastkiem duchowym i naładowane emocjonalnie
spotkania powinny nast
ępować w otoczeniu odpowiednio dobranym pod względem kryteriów
fizycznych, psychicznych i estetycznych. Powinno tak by
ć co najmniej z dwóch powodów:
– Jest odpowiednie i właściwe, aby osoba przechodząca transformatywne przeżycie duchowe
znajdowa
ła się w otoczeniu przyjemnym i podnoszącym na duchu;
– Cechy charakterystyczne otoczenia powinny być tak dobrane, aby rozbudzać odmienne stany
świadomości u przebywających w nim ludzi.
Oba te czynniki wykorzystywali Grecy, którzy budowali swoje wyrocznie w wyró
żniających się
miejscach, uwa
żanych również za takie, gdzie nasz świat styka się z sąsiednim. Na przykład
wyrocznia w Efyrze by
ła według wierzeń współczesnych umiejscowiona w pobliżu wejścia do
Hadesu.
W Efyrze wymagany efekt mi
ędzywymiarowości osiągano przez zharmonizowanie licznych
znanych metod odmiany
świadomości z pojedynczą, ujednoliconą przestrzenią. Już sama
podziemna lokalizacja wystarcza
ła do stworzenia atmosfery w dziwny sposób oddziałującej na
psychik
ę, W tym samym celu Nkomi używali metod pozbawiania czucia i izolacji jednostki, a kult
Bwiti stosowa
ł metodę pozbawiania snu i oszołomienia. We wszystkich trzech przypadkach
stosowano wpatrywanie si
ę w zwierciadło jako środek umożliwiający widzenie duchów.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (1 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Tworzenie nastroju
Przy projektowaniu mojego ostatniego psychomanteum zdecydowa
łem się na podejście
wielostronne, przywi
ązując szczególną wagę do ukazywania związku między zabawą a zjawiskami
paranormalnymi. Zach
ęcam do śmiechu, traktując go jako integralną część mojego programu, ale
nie wprowadzaj
ąc uczestników w nastrój frywolności czy nadmiernej wesołości. Moim celem jest
raczej umo
żliwienie im bezpiecznego i wygodnego odrzucenia pewnych swoich zahamowań i
zach
ęcenie ich w ten sposób do wejścia w odmienny stan świadomości. Oglądając komedie z kaset
wideo lub nawet czytaj
ąc wesołe książki, pacjenci nie żartują z doznania, jakie ich czeka, to znaczy
wywo
łania duchów swoich zmarłych krewnych. Nie. Działanie tych książek i filmów polega jedynie
na u
łatwieniu akceptacji tego, co ma się wydarzyć. W tym sensie dobry humor jest dla niektórych
ludzi furtk
ą do paranormalności.
Moja strategia opiera
ła się również na włączeniu do tego otoczenia możliwie największej liczby
czynników, o których wiadomo,
że ułatwiaj ą przejście do odmiennych stanów świadomości. Prócz
dobrego humoru czynniki te to tak
że: przyroda, zmiana poczucia czasu, sztuka i bodźce
intelektualne oraz, oczywi
ście, krystaliczne powierzchnie, takie jak lustra. Wspomniałem już we
wcze
śniejszym rozdziale, jak wykorzystałem wszystkie te elementy w Teatrze Umysłu. Ale jeśli
zastanawiacie si
ę, jak byście stworzyli nastrój niezbędny do wywoływania wizji, gdybyście chcieli
spróbowa
ć sami wpatrywać się w lustro, pozwólcie, że dokonam przeglądu tych składników i
podsun
ę wam kilka sugestii:
Przyroda. Poniewa
ż Teatr Umysłu znajduje się na wsi na dalekim Południu, nie mam problemu ze
stworzeniem dla swoich klientów relaksuj
ącego otoczenia. Wokół rozciągają się lasy i pola, po
których przyjemnie si
ę spaceruje. Strumień koło mojego młyna, zamienionego w psychomanteum,
pe
łen jest żółwi i węży, a ponadto daje kojący szum przepływającej wody.
W otoczeniu o charakterze bardziej miejskim trudno jest o kontakt z natur
ą. Jeśli mieszkacie w
takiej okolicy, mo
żecie próbować wykorzystać środki symulujące naturę. Większość sklepów
ekologicznych sprzedaje kasety magnetofonowe z nagraniami odg
łosów przyrody. Może to być na
przyk
ład szum fal uderzających o brzeg albo deszczu w tropikalnej dżungli. Słuchając tych kaset z
walkmana w czasie spaceru po parku lub nawet po ulicach miasta, odkry
łem, że pomagają one
osi
ągnąć stan głębokiego relaksu, jakiego szukam.
Zmiana poczucia czasu. Zawsze prosz
ę uczestników eksperymentu w Teatrze, aby nie mieli przy
sobie zegarków. Antyczne dekoracje, jakie ich otaczaj
ą, są również pozbawione zegarów. Ma to na
celu cofni
ęcie moich gości da wcześniejszej epoki, do czasów, kiedy człowiek nie był tak silnie
uzale
żniony od techniki. Otoczenie takie daje nam poczucie historii, przypomina o wcześniejszych
pokoleniach, które przychodzi
ły i odchodziły przed nami. Przypomina także o tym, że ludzie
doskonale radzili sobie przy wolniejszym tempie
życia.
Je
śli nie posiadacie starych mebli czy pokoju urządzonego w jakimś historycznym stylu, proponuję,
aby
ście wprowadzili się w nastrój przeglądając album ze starymi fotografiami lub ilustracjami życia
w dawnych czasach. Je
śli naprawdę chcecie cofnąć się w czasie, poszukajcie sklepu z antykami, w
którym b
ędzie przeglądarka stereoskopowa i karty do niej. Ta zapomniana metoda oglądania
fotografii mo
że być dla was oknem na dawno miniony świat.
Wa
żne jest także zasłonięcie tarcz zegarów, zarówno po to, by pogłębić wrażenie powrotu w
przesz
łość, jak też w celu wyłączenia współczesnego poczucia czasu. Jeśli konieczne jest
śledzenie przebiegu czasu, proponuję zastosowanie klepsydry, przyrządu archaicznego, ale
skutecznego.
Sztuka. Sztuka sama w sobie jest w stanie u wielu ludzi wywo
łać odmienny stan świadomości.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (2 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Wspomnia
łem wcześniej o syndromie Stendhala, czyli postaci załamania nerwowego
wyst
ępującego u osób mających do czynienia z wybitnymi dziełami sztuki. Mówiłem już także o
tym,
że niektórzy muzycy opowiadali o paranormalnych przeżyciach, łącznie z uczuciem
przebywania poza w
łasnym ciałem, w trakcie wykonywania wybitnych utworów.
Wobec tego wykorzysta
łem zarówno muzykę, jak i sztukę do otwierania umysłów ludzi na tę
odmienn
ą świadomość. w całym budynku można natknąć się na sztukę, i to nie tylko na tę "ładną".
Wybra
łem te dzieła, które są zaskakujące, szokujące, śmieszne, niepokojące – wszystko w celu
stymulowania umys
łu w taki sposób, do jakiego nie przywykł.
Nie jest trudno wywo
łać podobne efekty artystyczne w domu. Można to osiągnąć zmieniając
obrazy, jakie wisz
ą obecnie na ścianach. Lub, aby uniknąć związanych z tym kosztów, można po
prostu przegl
ądać albumy poświęcone sztuce i osiągnie się ten sam efekt. Łatwo jest zdobyć
albumy z dzie
łami Salvadora Dali, Maxa Ernsta i Pabla Picassa, a one u większości ludzi
oddzia
ływają stymulujące na głębię psychiki. Spostrzegłem także, iż szczególnie ożywczo działają
karykatury, zw
łaszcza prace Carla Barksa, artysty, który stworzył postać Scrooge'a, wuja Kaczora
Donalda.
Ukojenie za pomoc
ą piękna jest tylko jednym z powodów uzasadniających wykorzystanie sztuki w
czasie przygotowa
ń do wpatrywania się w zwierciadło. Ważne jest, aby być zdziwionym,
zaszokowanym, a nawet mie
ć poczucie przemieszczenia. Ponadto wzruszenia estetyczne są same
w sobie rodzajem odmiennej
świadomości. Chcemy w ten sposób osiągnąć efekt oryginalnej
stymulacji, która wywo
ła zaciekawienie światem percepcji.
Stymulacja intelektualna. Ch
ęć zdobycia wiedzy zawsze była ważnym kanałem, służącym
ludziom do poszukiwania kierunków rozwoju duchowego i o
świecenia. Jak już wcześniej
powiedzia
łem, mam w Teatrze Umysłu obszerną bibliotekę, pełną książek poświęconych
odmiennym stanom
świadomości, zjawiskom paranormalnym i spirytyzmowi.
Nie uwa
żam wcale, że jedynie książki mogą być źródłem stymulacji intelektualnej. Ponieważ
wpatrywanie si
ę w zwierciadło ma charakter wizualny, niektórzy ludzie wolą uzyskiwać stymulację
intelektualn
ą za pomocą środków wizualnych, zwłaszcza jeśli pozwalają one na pewną swobodę
my
śli.
Jedn
ą z metod jej osiągania jest patrzenie przez mikroskop. Zainstalowałem ostatnio łatwy w
obs
łudze mikroskop, dzięki czemu uczestnicy sesji mogą odbywać zdumiewające wyprawy w świat
mikroskali.
Pewne mo
żliwości stwarza także świat w makroskali. Jeden z astronomów powiedział mi ostatnio o
artykule opublikowanym w specjalistycznym czasopi
śmie na temat wielu uczonych, którzy doznają
prze
żyć pozacielesnych lub innych głębokich wewnętrznych wrażeń w czasie wpatrywania się
przez teleskop w rozleg
łe przestrzenie międzyplanetarne i międzygwiezdne.
Pami
ątki. I w końcu, jeśli zamierzacie zobaczyć kogoś ze swoich zmarłych bliskich, ważne jest,
aby
ście wywołali obraz tej osoby w swoim umyśle. Nie powinno to być trudne. Najskuteczniejszą
metod
ą, jaką znam, jest oglądanie fotografii. Album rodzinny, pełen wspomnień, porusza tak samo
świadomość, jak i podświadomość. Podobny efekt dają rodzinne filmy i kasety wideo.
Wspomnienia o zmar
łym bliskim można też wzbudzić za pomocą pamiątek. Bywali u mnie ludzie,
którzy przywozili ze sob
ą jakąś część odzieży, kojarzącą im się z danym człowiekiem. Przywozili
tak
że wędki, narzędzia stolarskie, szachy, fajki, szklanki, stare listy itp. Dowolny przedmiot
kojarz
ący się z daną osobą jest skutecznym środkiem przywołującym wspomnienia i
rozbudzaj
ącym uczucia.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (3 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Łączenie tych czynników
Czynniki te maj
ą służyć obniżaniu poziomu zahamowań, jakie ktoś może odczuwać wobec
wpatrywania si
ę w zwierciadło, jak też wprowadzeniu go w nastrój, który ułatwi przejście umysłu do
innego wymiaru.
Bardzo chcia
łbym móc wam podać szczegółowe wskazówki co do tego, ile czasu powinno się
sp
ędzać nad każdą z powyższych dyscyplin, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Dla niektórych
godzina sp
ędzona na łonie natury to już za dużo, podczas gdy pól godziny nad albumem z
fotografiami to zbyt ma
ło. Kiedy przeprowadzam sesję, w zasadzie potrafię ocenić, w zależności od
poziomu entuzjazmu uczestnika, kiedy nadszed
ł właściwy moment.
Rada dla tych z was, którzy próbuj
ą na własną rękę, jest prosta: nie dopuszczajcie do powstania
uczucia nudy. Je
śli macie wrażenie, że piętnaście minut oglądania dzieł sztuki wystarczy, to
znaczy,
że tak jest faktycznie. Jeśli macie ochotę spacerować przez godzinę, należy tak właśnie
zrobi
ć. To samo odnosi się do pamiątek. Jeśli po oglądaniu przez pół godziny starych fotografii
czujecie,
że macie dość, prawdopodobnie nie ma po co wpatrywać się w nie dłużej. Póki to. co
robicie, stymuluje was, a nie nudzi, tak d
ługo wszystko jest w porządku.
Stan umys
łu towarzyszący widzeniu zjaw jest trudny do uchwycenia. Wydaje się, że oczekiwanie w
napi
ęciu wyraźnie blokuje przeżycie. Z drugiej strony ciche i pełne wiary nastawienie, że wizje się
pojawi
ą, zwiększa prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie. Czynnikiem odgrywającym
g
łówną rolę jest tu zapewne stan rozluźnienia.
Kiedy ju
ż przejdziecie przez te wszystkie etapy i poczujecie się gotowi, możecie rozpocząć
wpatrywanie si
ę w zwierciadło.
Zwierciad
ło
Do wpatrywania si
ę stosowano wiele różnych przedmiotów. O kilku z nich wspomniałem już w tej
ksi
ążce – o kryształowych kulach, lustrach, wypolerowanym metalu, miskach lub kubeczkach
wype
łnionych wodą, atramentem, krwią lub winem, wypolerowanych lampach, wodach-jeziora itp.
Do wpatrywania si
ę może być wykorzystane niemal wszystko, co wytwarza przejrzystą głębię.
Dawniej ludzie uwa
żali, że wizje zwierciadlane powstają dzięki magicznej mocy zawartej w
zwierciadle. Przekonanie to utrzymuje si
ę także obecnie. Od czasu do czasu zdarza mi się słyszeć,
jak sprzedawca w sklepie z kryszta
łami informuje, że kule z kryształu kwarcu są odpowiedniejsze
do wpatrywania si
ę w nie, ponieważ mają w sobie magiczną moc.
W zasadzie ró
żne substancje używane jako media do wpatrywania się mogą "wywoływać różne
skojarzenia emocjonalne. St
ąd hydromancja, która była powszechną formą wpatrywania się w
zwierciad
ło przez całe wieki, przywołuje mitologię związaną z wodą, którą uznaje się za jeden z
najpowszechniejszych symboli pod
świadomości. Natomiast kryształ jest najbardziej powszechnym
symbolem pod
świadomego wyobrażenia samego siebie. A kamienie, czasami polerowane i
u
żywane do wpatrywania się w nie, wywołują podświadomy obraz trwałości. Są one także
powi
ązane z poszukiwaniami duchowymi i intelektualnymi ludzkości: mówi się, że Chrystus
zbudowa
ł swój Kościół na opoce, muzułmanie odwiedzają święty kamień w Mekce, kamień z
Rosetty by
ł kluczem, który otwierał tajemnice starożytnych języków, a John Dee mówił o swoim
obsydianowym zwierciadle jako o
świętym kamieniu.
W tym sensie wybranie okre
ślonego rodzaju zwierciadła może mieć pewne znaczenie. Istotnie,
zwierciad
ła często stawały się symbolem "własnej jaźni". Kenneth MacKenzie, szkocki wróżbita z
pi
ętnastego wieku, utrzymywał, że kryształ. w który się wpatrywał, został upuszczony na jego pierś
w czasie, kiedy spa
ł, John Dee twierdził, że otrzymał swój "pokazujący kamień" podczas wizyty,
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (4 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
jak
ą złożyły mu anioły. Wielu współczesnych wróżbitów w podobny sposób opowiada, jak zdobyli
swoje zwierciad
ła.
Zdarza si
ę, że przedmioty, które odbijają wewnętrzną istotę, zaczynamy traktować jako element tej
istoty. I im g
łębiej poszukuje się jaźni, tym bardziej prawdopodobne, że tak się właśnie stanie.
Przedmioty owe staj
ą się symbolem dążenia do poznania samego siebie. Jeszcze jednego dowodu
na to,
że kryształowa kula jest postrzegana jako symbol jaźni, dostarczyli nam satyrycy twierdząc,
i
ż kryształowa kula jest "zepsuta", jeśli odwiedzany przez nich wróżbita widzi obraz, który im się nie
podoba.
Ostatecznie jednak to umys
ł osoby wpatrującej się, a nie żadna substancja okultystyczna w
zwierciadle, jest podstaw
ą wizji. Kryształowe medium to w gruncie rzeczy zwierciadło duszy. To, że
nie zdajemy sobie w pe
łni z tego sprawy wpatrując się w zwierciadło., stanowi jeden z czynników,
który dodaje ca
łemu temu przeżyciu atmosfery niesamowitości. Procesy zachodzące w umyśle
zyskuj
ą aurę tajemniczości poprzez umieszczenie ich w określonej przestrzeni wewnątrz
zwierciad
ła.
Wzi
ąwszy to wszystko pod uwagę, myślę, że ważne jest, aby używać takiego zwierciadła, jakie
naprawd
ę uznacie za wygodne. Ja wybrałem lustra. Wam może bardziej odpowiadać inne medium
spo
śród tych, o jakich wspominałem. Nie ma znaczenia, którego z nich będziecie używać. Istotne
jest jedynie to, aby spe
łniało swoją rolę.
Czynno
ść wpatrywania się
Nale
ży stworzyć takie warunki, aby nikt nie przeszkadzał w czasie waszej sesji. Znajdźcie sobie
jakie
ś dogodne miejsce, wyłączcie telefon, możecie nawet -jeśli się to okaże potrzebne – wywiesić
na drzwiach hotelowy szyldzik: "Prosz
ę nie przeszkadzać". Ważne jest, abyście znaleźli sobie takie
miejsce, w którym b
ędziecie mogli się naprawdę odprężyć.
Istotna jest pozycja, w jakiej b
ędziecie prowadzić eksperyment. Usiądźcie na wygodnym krześle,
które zapewni wam oparcie dla g
łowy, nawet jeśli czujecie się głęboko rozluźnieni. Tak ustawcie
krzes
ło i zwierciadlane medium, abyście mogli wpatrywać się w nie pod wygodnym dla oczu kątem.
Zazwyczaj najlepsze jest przy
ćmione światło padające zza pleców, możecie jednak próbować
znale
źć jakiś inny, korzystniejszy dla was sposób oświetlenia pomieszczenia. Odkryłem, że bardzo
pomocne jest stosowanie
– zwłaszcza na początku – świec, naturalnych lub elektrycznych. Uważa
si
ę też, że najwłaściwszą porą do wpatrywania się w zwierciadło jest zmierzch, czyli pora, która -jak
si
ę wydaje – inspiruje u wielu ludzi odmienne stany świadomości. Później, kiedy dojdziecie do
pewnej wprawy, przekonacie si
ę, że wpatrywanie się w zwierciadło jest możliwe nawet przy jasnym
świetle.
Sama technika wpatrywania si
ę jest wyjątkowo prosta. Siedząc wygodnie, należy się rozluźnić i
wpatrywa
ć w przejrzystą głębię zwierciadła, nie usiłując dostrzec tam niczego. Niektórzy porównują
to do patrzenia w dal. Je
śli jest się odpowiednio rozluźnionym, ramiona stają się bardzo ciężkie, a w
koniuszkach palców czuje si
ę lekkie mrowienie, jakby pod wpływem prądu o niskim napięciu. To
uczucie mrowienia niemal zawsze sygnalizuje pocz
ątek stanu hipnagogicznego.
Na tym etapie zwierciad
ło najprawdopodobniej się zamgli. Niektórzy ludzie twierdzą, że przypomina
ono wówczas niebo w pochmurny dzie
ń. Inni mówią, że staje się po prostu ciemniejsze. Jakkolwiek
by to wygl
ądało, zmiana przejrzystości zwierciadła sygnalizuje, że wkrótce powinny się pojawić
wizje.
Pozwól im p
łynąć
Ludzie cz
ęsto pytają, czy gdy pojawią się wizje, lepiej jest zadać szczegółowe pytanie czy też
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (5 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
biernie obserwowa
ć, jak się przewijają przed oczami. Wyznaję generalną zasadę, że na początku
nie powinno si
ę kierować przeżyciem. Zamiast tego należy pozwolić wizjom swobodnie płynąć.
Próba sterowania obrazami stanowi dodatkowe utrudnienie, które zmniejsza prawdopodobie
ństwo,
że zobaczy się w zwierciadle jakikolwiek obraz. Kiedy nabierzecie doświadczenia we wpatrywaniu
si
ę w zwierciadło, wtedy zadawanie szczegółowych pytań waszemu umysłowi przed wejściem w
trans mo
że być bardzo pomocne, zwłaszcza jeśli celem jest badanie samego siebie lub próba
zrozumienia samego siebie. D
ążenie do kierowania obrazami, kiedy już zaczęły napływać,
zazwyczaj powoduje,
że nikną. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, ale przypuszczam, że
świadoma myśl o sterowaniu wyrywa uczestnika ze stanu hipnagogicznego, w jakim następują
wizje.
Jak d
ługo widzi się obrazy? Zazwyczaj krócej niż minutę, zwłaszcza jeśli ktoś nie potrafi utrzymać
stanu rozlu
źnienia. Niektórzy uczestnicy moich sesji potrafili przy pierwszym podejściu utrzymać
obrazy a
ż przez dziesięć minut. Im więcej wprawy osiąga się we wpatrywaniu w zwierciadło, tym
d
łużej widzi się w zwierciadle wizje.
Czasem mo
żna nic nie widzieć, ale słyszeć głos zmarłej osoby lub czuć jej dotyk. Niektórym zdarza
si
ę mieć wszelkie doznania związane z daną osobą lub miejscem, choć przy tym zupełnie nic nie
widz
ą. I jak wiecie już z lektury tej książki, możecie mieć uczucie wchodzenia w zwierciadło lub
obrazy mog
ą wychodzić z niego razem z wami. Jakkolwiek się zdarzy, początek i koniec
wizjonerskiego prze
życia są bardzo oczywiste.
Spisuj swoje prze
życia
Radz
ę zapisywać swoje przeżycia natychmiast po zakończeniu sesji. Spisujcie je możliwie
najszczegó
łowiej. Relacjonujcie wrażenia prowadzące do wizjonerskiego przeżycia, jak też to, co
pojawi
ło się wam w trakcie wizji i w jaki sposób wyszliście z transu.
Przechowywanie szczegó
łowych sprawozdań pozwoli wam wiedzieć, czego macie oczekiwać
nast
ępnym razem, kiedy będziecie wpatrywać się w zwierciadło. Pokaże także różnice między
poszczególnymi sesjami i ewentualnie umo
żliwi poznanie metody przeżywania jak najpełniejszych
dozna
ń.
Spisywanie prze
żyć pozwoli wam także je zapamiętać. Opisujcie charakter wizji, łącznie z tym,
kogo i co widzieli
ście bądź słyszeliście, a nawet – jak się czuliście wtedy, kiedy mieliście wizję.
B
ędziecie mogli dzięki temu odtworzyć później szczegółowy przebieg tego przeżycia.
Nie starajcie si
ę za bardzo
Je
śli wizje nie pojawią się w czasie sesji, należy rozpatrzyć, jakie czynniki mogły wywrzeć na to
wp
ływ.
Najcz
ęściej występującą przyczyną braku wizji są zbyt usilne starania. Uczestnicy sesji czasami
opowiadaj
ą, że wizje pojawiają się niespodziewanie wtedy, kiedy już zamierzają zrezygnować albo
przynajmniej zaczynaj
ą igrać z myślą., że zaraz zrezygnują.
Prowadzi
łem kiedyś zajęcia warsztatowe z grupą ośmiu osób; wszyscy, jak się okazało, byli
lecz
ącymi się z nałogu alkoholikami. Tylko dwaj z nich mieli jakieś wizje w czasie sesji wpatrywania
si
ę w zwierciadło. Za jedną z możliwych przyczyn tego niepowodzenia uczestnicy uznali to, że
alkoholicy s
ą "maniakami samokontroli", wskutek czego nie potrafią się odprężyć i uwolnić swoich
umys
łów. Zasugerowałem, aby następnym razem po prostu "poddali się", a później posiedzieli
jeszcze troch
ę dłużej, ponieważ sama myśl o wycofaniu się z eksperymentu może pomóc im się
rozlu
źnić.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (6 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Pod pewnymi wzgl
ędami stan umysłu konieczny do przeżyć wizjonerskich jest przeciwieństwem
tego, jaki jest nam potrzebny, kiedy
świadomie chcemy coś zrobić. Jednocześnie utrzymywanie
pozytywnego nastawienia,
że uda nam się zrealizować nasz zamiar, jest bardzo pomocne przy
wywo
ływaniu obrazów. Czynnikiem decydującym wydaje się rozluźnienie psychiczne.
Kolejn
ą powszechną przyczyną nieukazania się wizji jest rozproszenie uwagi. Może ono nastąpić
na przyk
ład pod wpływem jakiegoś hałasu z zewnątrz lub poczucia niewygody. Wystarczy również,
że jest zbyt gorąco w pokoju lub zbyt zimno albo dociera do nas za dużo odgłosów. Może mieć na
to wp
ływ także dieta. Niektórzy ludzie po prostu nie mogą przeżywać wizji po zjedzeniu
ci
ężkostrawnego posiłku. Zalecane jest jednak zjedzenie czegoś lekkiego, gdyż podnosi to poziom
cukru we krwi i uwalnia od koncentracji uwagi na uczuciu g
łodu. Ponadto tylko nieliczni ludzie
potrafi
ą skutecznie wpatrywać się w lustro po wypiciu napoju z zawartością kofeiny, jako że ten
powszechnie stosowany
środek stymulujący często wywołuje nadmierną nerwowość. Wykryto
tak
że związek między dietą o dużej zawartości potasu a skutecznością wywoływania wizji. Z drugiej
strony osoby, które spo
żywają duże ilości wapnia, przeważnie nic mają łatwości przeżywania
widze
ń. A zatem na dzień przed wpatrywaniem się w zwierciadło należy jeść więcej owoców i
warzyw, mniej natomiast produktów mlecznych.
Chc
ę także podkreślić, że ważnym elementem rozluźniania się są ćwiczenia fizyczne. Niech o tym
świadczy fakt, że nawet po lekkim treningu większość ludzi czuje się znacznie bardziej rozluźniona,
ma ni
ższe ciśnienie krwi i wolniejsze tempo pracy serca. Jeśli macie kłopoty z odprężaniem się i
uwolnieniem umys
łu w czasie wpatrywania się w zwierciadło, może to być skutkiem braku ćwiczeń
fizycznych. Trening jest bowiem jedn
ą z najlepszych znanych metod osiągania dogłębnego
rozlu
źnienia mięśni, które umożliwia wejście w stan wizjonerstwa. Oczywiście nim zaczniecie
realizowa
ć program ćwiczeń, skonsultujcie się ze swoim lekarzem.
Kolejnym czynnikiem, który powoduje,
że niektórzy ludzie nie mogą zobaczyć wizji, jest ból
fizyczny. Zw
łaszcza bóle kręgosłupa mogą utrudniać niektórym ludziom już choćby siedzenie w
wygodnej pozycji,
żeby nie wspomnieć o rozluźnieniu się i wpatrywaniu w zwierciadło. Jeśli
odczuwacie tak
ą dolegliwość, pamiętajcie, że nie stanie się nic złego, jeśli będziecie wpatrywać się
w zwierciad
ło w pozycji leżącej.
Czasami po to, aby prze
żyć udaną wizję, trzeba po prostu dużo czasu lub wielu prób. Może się
zdarzy
ć, że ktoś jest w pełni rozluźniony w czasie procesu wpatrywania się, a mimo to nie ma wizji.
Namawiam do wytrwa
łości i kilkakrotnego podejmowania próby. Z mojego doświadczenia wynika,
że zaledwie nieco ponad 50 procent próbujących osób ma wizję za pierwszym razem. Znaczna
cz
ęść pozostałych przeżywa to zjawisko przy drugiej, trzeciej, a nawet dopiero czwartej próbie.
Dlaczego ludzie próbuj
ą na nowo po pierwszym niepowodzeniu? Odpowiedzi na to pytanie należy
zapewne szuka
ć w innych przyjemnościach, jakie daje wpatrywanie się w zwierciadło. Wiele osób
twierdzi,
że przez całe swoje życie nie czuło podobnego rozluźnienia. Niektórzy wręcz wpatrują się
w zwierciad
ło głównie dla relaksu, traktując wizje jako interesujący produkt uboczny.
Starajcie si
ę, aby to było zabawne
Je
śli wszystko, co dotychczas powiedziałem, wydaje się bardziej zabawą niż nauką, to znaczy, że
osi
ągnąłem swój cel.
Gdzie
ś po drodze parapsychologia stała się abstrakcją, czymś wydumanym, i niemal straciła
powi
ązanie z duszą. Usiłuje być poważną nauką, więc często nie udaje się jej pocieszyć tych,
którzy odwo
łują się do niej, kiedy przeżywają jakąś stratę osobistą i smutek.
Jeden ze stylów uprawiania parapsychologii upodabnia j
ą do nauki. Ja twierdzę jednak, że
przypomina ona tak
że rozrywkę, humor i zabawę.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (7 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Cho
ć ludzie ponurzy pomniejszają znaczenie tych czynników, dobry humor i zabawa należą do
najwa
żniejszych w życiu człowieka. Ukojenie Jakie oferują, może być niezbędne do radzenia sobie
w
życiu, nie mówiąc już o tym, że twórcza zabawa jest ważnym źródłem odkryć.
Parapsychologia mo
że rozbudzić w nas wrażliwość na tajemniczą istotę wszechświata, w którym
żyjemy, i skłonić do nieustającego zaciekawienia świadomością., za pomocą której doświadczamy
tego wszech
świata.
W efekcie parapsychologia wykorzystuje okre
ślone metody lub techniki systematycznych badań,
tak by s
łużyły celom duchowym. Potrafi wzbudzić potężne uczucie grozy i zdumienia. Choć nie jest
w stanie da
ć bezspornych dowodów na istnienie życia po śmierci, pozwala nam mieć nadzieję.
Nie zamierzam sugerowa
ć, że parapsychologowie (a obejmuje to i was, jako że wpatrujecie się w
lustro) zadowalaj
ą się czymś, co nie jest w pełni prawdą. Musicie kochać prawdę tak głęboko jak
naukowcy, cho
ć nie możecie prowadzić równie systematycznych poszukiwań tej prawdy, jak robią
to profesjonalni badacze.
Odnajdywanie granic
Zamierzonym efektem wspó
łdziałania wszystkich tych elementów we wpatrywaniu się w zwierciadło
jest otwarcie przej
ścia dla umysłu do innych wymiarów . Dlatego przyjemne potwierdzenie stanowi
s
łuchanie relacji odwiedzających mnie gości, którzy porównują to do "wkraczania w inny świat".
Ludzie przestrzegaj
ący opracowanych przeze mnie technik systematycznie relacjonowali
wyst
ępowanie zdumiewających zjawisk, które tradycyjnie opisywano jako paranormalne. A jednak
wszystko to osi
ągnięto dzięki podejściu, które nie rości sobie żadnych pretensji do metafizycznego
statusu tych prze
żyć.
Zach
ęcam uczestników, aby samodzielnie decydowali o realności i znaczeniu swoich doznań. To w
tym
środowisku – które bez trudu możecie stworzyć we własnych domach – leży klucz do wypraw
ku najodleglejszym zakamarkom ludzkiej
świadomości.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (8 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Przysz
łe zastosowania wpatrywania się w zwierciadło
Pod
świadome życie ma okna
z perspektywy i drzwi wej
ściowe,
które niesko
ńczenie rozszerzają obszar świata prawdy.
William James
Nasuwa si
ę wiele potencjalnych zalet i zastosowań wpatrywania się w zwierciadło. Mogą one
doprowadzi
ć do lepszego zrozumienia zdolności i ograniczeń umysłu ludzkiego. Ale poza
implikacjami psychologicznymi wpatrywanie si
ę w zwierciadło może też prowadzić do głębszego
zrozumienia historii i literatury.
Przeanalizujmy najpierw rol
ę wpatrywania się w zwierciadło w psychologii człowieka.
Zapewne dla badaczy umys
łu najważniejsza jest możliwość otwarcia poprzez wpatrywanie się w
zwierciad
ło drogi prowadzącej do odmiennych stanów świadomości. Jeśli wywoływane wizje
zmar
łych okażą się identyczne z wizjami spontanicznymi, wtedy to powszechnie występujące
zjawisko, które od dawna liczne autorytety uwa
żały za paranormalne, stałoby się przynajmniej
dost
ępne badaczom w okolicznościach kontrolowanych.
Nie chodzi mi przy tym jedynie o zbieranie opowie
ści ludzi, którzy przeżyli coś takiego. Mam na
my
śli to. że wpatrywanie się w zwierciadło może w końcu dopomóc w poddaniu tych odmiennych
stanów
świadomości badaniom laboratoryjnym. Stanowiłoby to ogromny skok w rozwoju
psychologii. Oznacza
łoby, że uczestników seansu można by przesłuchać natychmiast po lub nawet
w czasie przebywania w odmiennym stanie
świadomości.
Mo
żna by w trakcie wizji stosować elektroencefalografy i tomografię komputerową, tak że nauka
by
łaby w stanie sporządzić wreszcie mapy metabolicznej aktywności mózgu w czasie podobnych
prze
żyć.
Poniewa
ż dotychczas niemożliwe było laboratoryjne badanie odmiennych stanów świadomości,
wielu sceptyków twierdzi
ło, że ci, którzy miewają przeżycia paranormalne, jak też osoby je
badaj
ące, mają skłonność do "przesadzania" w opisach tego, co się dzieje, a nawet że same
prze
życia są wymysłem ich uczestników. Rzecznicy takiej, wynikającej z niedoinformowania, opinii
rzadko uwzgl
ędniają fakt, że istnieją całe rzesze ludzi, którzy widują duchy, maj ą doświadczenia ze
stanu bliskiego
śmierci lub nawet przeżywają doznania pozacielesne. Choć mówimy dosłownie o
milionach ludzi zaliczaj
ących się do tych trzech kategorii, niektórzy cynicy nazywają ich kłamcami
lub szale
ńcami, przecząc temu, co dla zainteresowanych było realnym przeżyciem.
Zjawy "przywi
ązane do miejsca"
Dzi
ęki wywoływaniu zjaw w psychomanteach być może będziemy w stanie wyjaśnić także
wyst
ępowanie zjaw "przywiązanych do miejsca". Są to zjawy, które nawiedzają określone miejsce.
Czasami pojawiaj
ą się tam przez wieki, zwłaszcza jeśli okolica jest spokojna i nie dochodzi w niej
do wi
ększych zmian. Najsłynniejsze miejsca nawiedzone znajdują się w europejskich zamkach,
starych katedrach i ko
ściołach oraz na odludnych terenach. Zjawy .,przywiązane do miejsca" często
s
ą ofiarami morderstwa lub innej nagłej, brutalnej śmierci.
Przytocz
ę relację o typowych zjawach "przywiązanych do miejsca"; pochodzi ona z zapisków
Gardnera Murphy'ego i Herberta Klemme:
"3 pa
ździernika 1963 roku pani Coleen Buterbaugh, sekretarka Sama Dahla, dziekana
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (1 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Uniwersytetu Wesleya w Lincoln, w stanie Nebraska, zosta
ła poproszona przez dziekana Dahla o
zaniesienie pewnej wiadomo
ści profesorowi Martinowi (pseudonim) do jego gabinetu w pobliskim
budynku C.C. White Building. Oko
ło 8.50 rano pani Buterbaugh weszła do tego budynku i szybkim
krokiem przemierza
ła długi korytarz, słysząc dochodzące z pomieszczeń glosy studentów
zasiadaj
ących do ćwiczeń na różnych instrumentach, a zwłaszcza na marimbie. Wchodząc do
pierwszego z pomieszcze
ń biurowych, po kilku krokach stanęła jak wryta pod wpływem bardzo
intensywnego odoru
– zatęchłego, wręcz nie do zniesienia. Uniosła oczy i zobaczyła postać
czarnow
łosej kobiety w bluzce koszulowej i sięgającej kostek spódnicy, unoszącej prawą rękę ku
górnym pó
łkom po prawej stronie starego regału z nutami. Przytaczamy relację, złożoną nam przez
pani
ą Buterbaugh:
"Kiedy wesz
łam do pokoju, wszystko było zupełnie normalne. Po jakichś czterech krokach nagle
poczu
łam bardzo silny odór. Mówię o bardzo silnym odorze, mając na myśli coś takiego, co po
prostu osadza na miejscu i niemal dusi. Patrzy
łam na podłogę, tak jak to się często robi idąc przed
siebie, ale gdy tylko ten smród mnie zatrzyma
ł, poczułam, że w pokoju ktoś jest. W tym samym
momencie u
świadomiłam sobie, że nie słyszę dochodzącego z korytarza hałasu. Panowała martwa
cisza. Unios
łam oczy i coś przyciągnęło mój wzrok w stronę regału przy ścianie w sąsiednim
pokoju. Popatrzy
łam tam i zobaczyłam ją. Stała tyłem do mnie, sięgając prawą ręką ku jednej z
pó
łek, przy czym wyglądała, jakby zamarła w bezruchu. Absolutnie nie zdawała sobie sprawy z
mojej obecno
ści. Przez cały czas, kiedy na nią patrzyłam, nie poruszyła się. Nie była przezroczysta,
ale wiedzia
łam, że nie jest realną osobą. I kiedy tak patrzyłam, nagle znikła – nie tak fragmentami,
po kolei, tylko ca
łe jej ciało na raz.
A
ż do momentu jej zniknięcia nie czułam niczyjej innej obecności w tym gabinecie, ale gdy tylko
zacz
ęła niknąć, odniosłam znowu wrażenie, że nie jestem sama. Na lewo ode mnie stało biurko i
wyda
ło mi się, że siedział przy nim mężczyzna. Odwróciłam się w jego stronę, ale nie zobaczyłam
nikogo, cho
ć nadal wyczuwałam jego obecność. Nie mam pojęcia, kiedy uczucie, że jest obecny,
znik
ło, ponieważ spojrzałam w okno za jego biurkiem i tak się przestraszyłam, że opuściłam pokój.
Nie jestem pewna, czy wysz
łam z niego, czy też wybiegłam. Kiedy spojrzałam za tamto okno, nie
zobaczy
łam niczego współczesnego. Ulicy, która znajduje się niedaleko stąd, w ogóle nie było ani
nowego gmachu Willard House. I wtedy zda
łam sobie sprawę, że ci ludzie byli nie z mojej epoki, że
cofn
ęłam się w ich czasy"".
O co chodzi z tymi "przywi
ązanymi do miejsca" zjawami? Czemu te same duchy widziane są przez
wielu ró
żnych ludzi, nawet takich, którzy nie znają historii danego miejsca, ani nie wiedzą, że jest
ono "nawiedzone"?
Stosowanie metod wizji wywo
ływanych umożliwia poddanie tych spraw badaniom i uzyskanie
odpowiedzi, które od dawna wymyka
ły się naukowcom.
Wizje zbiorowe
Udoskonalenie obecnie stosowanej metody powinno umo
żliwić wywoływanie zbiorowych widzeń
jednocze
śnie u kilku uczestników usiłujących zobaczyć tę samą zmarłą osobę. Istnieją
udokumentowane przypadki zbiorowych zwierciadlanych wizji zmar
łych, a z relacji starożytnych
Greków wynika,
że zjawiska takie następowały w psychomanteach. Pozwala mi to mieć pewność,
że prowadzone w tym kierunku badania okażą się w końcu owocne,
Pozostawi
ę jednak ten kierunek badań innym. Tak się bowiem składa, że lepiej udają mi się
kontakty "sam na sam". Dlatego nie b
ędę prowadził badań nad zjawiskami zbiorowymi. Mam
nadziej
ę, że koledzy, którzy osiągają lepsze wyniki w prowadzeniu sesji grupowych, zajmą się tą
kwesti
ą. Sukces tego przedsięwzięcia może pomóc nam w poznaniu dynamiki zjawisk wizji
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (2 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
zbiorowych.
Przezwyci
ężanie bólu rozpaczy
Badania nad wywo
ływaniem zjaw mogą także rzucić pewne światło na psychologię żałoby.
Wiadomo,
że ludzi pogrążonych w otchłani rozpaczy absorbuje wizerunek zmarłej ukochanej
osoby. Zdarza si
ę, że noszą przy sobie jej fotografię i bardzo często się w nią wpatrują. Jeśli ktoś
wyja
śnia ukazywanie się zjaw zmarłych jako aspekt zdolności umysłu ludzkiego, wtedy badania nad
wpatrywaniem si
ę w zwierciadło mogą pomóc nam lepiej zrozumieć proces żałoby – a także
zmniejszy
ć ból rozpaczy.
U osób. które maj
ą spontaniczne wizje zmarłych bliskich, powszechne jest odczucie osłabienia
rozpaczy lub nawet ca
łkowitego jej ustąpienia. To samo mówią o skutkach spotkania ze zjawami
zmar
łych uczestnicy sesji w psychomanteum. Wielu spośród nich uważa, że to wydarzenie
pozwoli
ło im uzdrowić kontakty z utraconymi kochanymi osobami.
Psychologia historii
Ja sam planuj
ę kontynuować badania w trzech kierunkach. Jestem w trakcie wyszukiwania
materia
łów historycznych, które pomogą mi przeanalizować klasyczne wyrocznie zmarłych.
Zamierzam odwiedzi
ć te miejsca w nadziei, że dzięki temu lepiej zrozumiem otoczenie i metody
stosowane przez staro
żytnych w celu przywoływania zmarłych.
Na przyk
ład większość osób, które po raz pierwszy słyszą o szamanizmie, zakłada, że szamani to
oszu
ści, chorzy psychicznie lub tacy, co posiadają jakieś wyjątkowe zdolności, których większość z
nas nie ma. Czytali
śmy już, że szamani twierdzili, iż są w stanie za pomocą swoich magicznych
zwierciade
ł udawać się w podróże do świata duchów, gdzie widują się z duchami zmarłych. Jak już
jednak wiadomo z tej ksi
ążki, wewnętrzny świat tych dawnych praktyków plemiennych jest
dost
ępny dla nas wszystkich,
Te dawne rytua
ły stają się łatwiejsze do zrozumienia, jeśli ktoś jest zaznajomiony z wpatrywaniem
si
ę w zwierciadło. Owa wiedza rzuca światło na życie wielu jednostek, które wywarty wpływ na
histori
ę, a także ułatwia poznanie niektórych centralnych instytucji starożytnej Grecji.
Pomaga nam to równie
ż zrozumieć, w jaki sposób stany wizjonerskie mogą sprzyjać twórczości.
Obecnie jest zupe
łnie jasne, że Thomas Edison wykorzystywał stany hipnagogiczne do badania
swojej pod
świadomości w poszukiwaniu licznych wynalazków, które wpłynęły na rozwój
wspó
łczesnego człowieka. To samo można powiedzieć o innych wielkich uczonych, wynalazcach i
my
ślicielach. Fakt, że takie dziwy podświadomego umysłu przytrafiły się wielkim postaciom
historycznym, to wskazówka,
że mogły się także przytrafić w innych przypadkach; jest również
bardzo prawdopodobne, i
ż można będzie wywoływać je w przyszłości.
Smutna historia plemienia xhosa
Historia ukazuje nam równie
ż, jak to zjawisko może prowadzić do wydarzeń mrożących krew w
żyłach, kiedy nieoczekiwanie wybucha w kulturze nie przygotowanej do zrozumienia go. Może się
wyda
ć niepojęte, że niektórych ludzi ogarnia lak silna obsesja na tle wizji zwierciadlanych, iż
zaczynaj
ą one rządzić ich życiem. Przypadki takie zdarzały się jednak w historii, a jednym z
ostatnich by
ło zbiorowe samobójstwo plemienia Xhosa w Afryce Południowej.
Wiele dobrze udokumentowanych relacji z tej tragedii, która rozegra
ła się w XIX wieku, opisuje
spontaniczne pojawienie si
ę psychomanteum w prymitywnej kulturze plemienia. W efekcie doszło
do powszechnej obsesji na punkcie wpatrywania si
ę w zwierciadło, która doprowadziła do
nierealistycznych oczekiwa
ń i eskapizmu wśród najwyższej hierarchii plemienia.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (3 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Xhosa toczyli wojny z kolonistami europejskimi od 1778 roku, a w pierwszej po
łowie
dziewi
ętnastego wieku walczyli z Brytyjczykami. Broń z epoki kamiennej, jaką się posługiwali, nie
mog
ła uratować ich przed strzelbami Europejczyków, We wszystkich walkach ponosili więc klęski.
Najbardziej upokarzaj
ącą porażką była wojna rozpoczęta w 1850 roku i trwająca trzy lata, w której
zgin
ęło szesnaście tysięcy ludzi Xhosa.
Brytyjczyków samo zwyci
ęstwo jednak nie zadowoliło. Jeden z kolonialnych gubernatorów zmusił
kilku wodzów Xhosa do uca
łowania swojego buta, co miało być dowodem totalnej klęski tych
wojowników.
Jedynym
źródłem dumy, jakie im jeszcze pozostało, było ich bydło. Plemię to stanowili urodzeni
pasterze, którzy szanowali i cenili swoje stada. Zdarza
ło się nawet, że czczono je w czasie
specjalnych ceremonii. Byd
łu nadawano imiona i stanowiło ono popularny temat poezji i pieśni
plemienia. Xhosa identyfikowali si
ę ze swoimi ulubionymi zwierzętami, podobnie jak Amerykanie
identyfikuj
ą się ze swoimi samochodami. Różnica polegała jednak na tym, że życie plemienia było
zale
żne od stada. Bez krów ludowi Xhosa groziła śmierć.
Pewnego jesiennego wieczoru w 1856 roku m
łoda dziewczyna o imieniu Nongquase wbiegła bez
tchu do obozu i o powiedzia
ła, że zobaczyła dziesięciu obcych czarnoskórych ludzi w stawie koło
rzeki. Poniewa
ż wuj dziewczyny był najważniejszym szamanem i prorokiem plemienia, przypisano
tej wizji szczególne znaczenie.
Wuj uda
ł się natychmiast nad rzekę i zobaczył w stawie tych mężczyzn. Ze zdumieniem rozpoznał
w
śród nich swojego zmarłego brata. Rzecznik tej grupy powiedział, że przybywają w roli posłańców
z innego
świata, mając mu coś do przekazania. A potem zniknęli.
W ci
ągu następnych kilku tygodni wielokrotnie wysyłano Nongquase nad staw, gdzie prowadziła
rozmowy z istotami zwierciadlanymi, stoj
ąc po pas w wodzie. Wieść o cudzie rozniosła się po
okolicy i wkrótce m
łoda wróżka wraz ze swoim wujem uczyli innych wodzów plemienia Xhosa, jak
osi
ągnąć to doznanie. Niektórzy zaczęli sami mieć wizje.
W ko
ńcu nad staw przyszedł Kreli, król Xhosa, żeby osobiście przekonać się, co się tam dzieje.
Tak
że i on wkrótce przeżył spotkanie ze swoim zmarłym synem. Jak później mówił, było to tak
realistyczne, jakby jego syn zmartwychwsta
ł.
Prze
życie to bardzo głęboko poruszyło króla Kreli. Został zwolennikiem wróżenia ze stawu, nawet
kiedy og
łoszono proroctwo, że trzeba zabić bydło, aby przodkowie mogli zmartwychwstać.
Nie wszyscy zgadzali si
ę z tym proroctwem, zwłaszcza mieszkańcy odleglejszych części krainy
Xhosa, którzy poczuli si
ę zlekceważeni tym, że przodkowie pojawiają się w miejscu tak odległym od
ich wiosek. Dali do zrozumienia,
że chcą zobaczyć swoich zmarłych krewnych w pobliżu swych
siedzib.
I zdarzy
ło się to dziewięć miesięcy później. Jedenastoletnia córka miejscowego szamana zaczęła
widywa
ć byty zwierciadlane w stawie w pobliżu rodzinnej wioski. Twierdziła, że spotyka się z
duchem zmar
łego Xhosa, który był wielbiony przez swój lud. Duch przemówił do niej. Powiedział,
że przodkowie zmartwychwstaną, jeśli bydło zostanie zabite.
W takiej atmosferze rozpocz
ęło się masowe wybijanie stad. Wkrótce szczątki zabitych zwierząt
le
żały porozrzucane w całej okolicy. Brytyjscy urzędnicy kolonialni usiłowali powstrzymać to
szale
ństwo aresztując wizjonerów, ale było już za późno. Głód, jaki nastąpił wskutek rzezi,
zdziesi
ątkował plemię Xhosa, a przepowiednia, że powrócą zmarli, nie sprawdziła się.
W
ładze brytyjskie nie zrozumiały psychologicznych motywów zjawiska, które doprowadziło do
wybicia byd
ła. Ale my wiemy, że kombinacja wywoływania zjaw i niskiej samooceny sprowadziła
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (4 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
kl
ęskę na ten dawny lud.
Tarapaty, w jakie wpad
ło plemię Xhosa, powinny przypominać nam, że wpatrywanie się w
zwierciad
ło nie może stać się kultem. Głęboko przemyślana analiza tego procesu pozwoli utrzymać
do
świadczenia wizjonerskie na właściwym miejscu, traktować je jako sposób udzielania ludziom
pomocy i nie dopuszcza
ć, aby stały się sensem życia.
Odmienne stany
świadomości i historia
To oczywiste,
że odmienne stany świadomości mogą prowadzić do rozbudzenia zainteresowania
histori
ą, zainspirować nowe jej rozumienie lub nawet, jak w przypadku Arnolda Toynbee, skłonić
kogo
ś do napisania studium na ten temat.
W dziesi
ątym tomie swojej monumentalnej pracy A Study of History Toynbee poświęca rozdział
wydarzeniom inspiruj
ącym historyków do pisania swoich najlepszych prac. Większość historyków,
którymi si
ę Toynbee zajmuje, zainteresowała się historią pod wpływem wielkich wojen. Jednakże
on sam i Edward Gibbon nale
żą do chlubnych wyjątków, zainspirowały ich bowiem przeżycia
wizjonerskie. Dla Gibbona, który napisa
ł Zmierzch cesarstwa rzymskiego, mistyczny moment
nast
ąpił, kiedy siedział na stopniach Świątyni Jowisza, wsłuchując się w litanie odmawiane
monotonnym g
łosem przez bosonogich zakonników. Nagle nowoczesne miasto przemieniło się w
staro
żytne ruiny, po czym ponownie wróciło do stanu obecnego. Wizja fizycznego rozkładu skłoniła
Gibbona do prze
śledzenia upadku państwa, które było zapewne największym imperium w całej
historii. Podsumowuj
ąc przeżycie tego historyka, Toynbee pięknie opisuje istotę takich doznań:
"To rozbudzaj
ące wyobraźnię przeżycie było jedynym błyskiem inspiracji, jaki kiedykolwiek przytrafił
si
ę Gibbonowi. Bez niego ten cudowny geniusz mógłby nigdy nie rozkwitnąć, a to sławne nazwisko
by
ć może nie znalazłoby swojego miejsca w zapisie intelektualnej historii ludzkości. W kategoriach
chronologicznych samo to fizyczne wydarzenie, które poci
ągnęło za sobą tak doniosłe
konsekwencje, mog
ło trwać nie dłużej niż ułamek sekundy w skali mniej więcej trzydziestu sześciu
lat dojrza
łego życia intelektualnego tego historyka; jednakże jego uważna muza nie przeoczyła tej
ulotnej szansy zyskania dost
ępu do umysłu, który normalnie okazywał się nieprzenikniony dla jej
podszeptów dzi
ęki pancerzowi wrodzonego sceptycyzmu, który dodatkowo wzmacniał aż
nadmiernie dopasowany klimat intelektualny, panuj
ący na Zachodzie w dziewiętnastym wieku".
Nast
ępnie Toynbee opisuje własne doznanie wizjonerskie, które miało miejsce o zmierzchu, kiedy
siedzia
ł na zboczu wzgórza nad Spartą, po wyczerpującym dniu spędzonym na wędrówce. W
trakcie rozmy
ślań o mieście na rozciągającym się przed nim wzgórzu zaczął się w pewnym
momencie zastanawia
ć, czy było tu kiedykolwiek przedtem jakieś inne miasto. Przyszły mu do
g
łowy cytaty z Biblii mówiące, że "miasto postawione na wzgórzu nie może zostać ukryte" i "uniosę
swe oczy na wzgórza, z których nadejdzie moja pomoc".
Nagle, jak podaje Toynbee, opisuj
ąc siebie w trzeciej osobie
– "przyglądający się ujrzał tuż przed swoimi oczami na koronie urwiska, które zwisało nad odległym
brzegiem Eurotasu, tu
ż naprzeciw przypadkowo wytyczonych miejsc Sparty Pierwszej i Sparty
Drugiej, monument sygnalizuj
ący mu położenie prehelleńskiego odpowiednika frankońskiej czy
ottoma
ńskiej cytadeli, z której blanki murów obronnych wyglądał".
Wydaje si
ę, że Toynbee zajrzał – a nawet przeniósł się na moment – do przeszłości. Pielęgnował w
pami
ęci tę wizję, a nawet twierdzi, że być może nigdy nie stworzyłby swoich monumentalnych
Studiów nad histori
ą, gdyby nie to przeżycie. Jak napisał, mógł nie stworzyć tych tomów historii –
"gdyby 23 maja 1912 roku przed jego oczami nie rozci
ągnął się fizycznie synoptyczny widok ze
szczytu Mistry, co sta
ło się przeżyciem bardzo osobistym dla przyglądającego się temu widokowi".
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (5 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Niewykluczone,
że dałoby się zastosować wizje zwierciadlane do wyjaśnienia tego, jak historycy
badaj
ą i opisują historię. Wielu autorów zaabsorbowanych szczegółami dotyczącymi postaci
historycznych twierdzi,
że prześladuje ich nieustanna obecność opisywanych przez nich postaci.
Fakty takie podsuwaj
ą mi myśl, że biografowie mogliby składać wizyty historycznym osobistościom
w warunkach kontrolowanych, czyli w psychomanteum. Mo
żliwe, że współdziałanie czynników
świadomości i podświadomości pozwoliłoby wzbogacić rozumienie historii.
Na pierwszy rzut oka mo
że się to wydawać dziwaczne, ale relacja Toynbeego świadczy o wpływie
pod
świadomości i odmiennych stanów świadomości na sposób badania historii.
Nawet Toynbee z tym si
ę zgadza. Ujawnia wpływ pracy Carla Junga na jego własne studia nad
histori
ą, deklarując:
"C.G.Jung... otworzy
ł przede mną nowy wymiar Królestwa Życia. Budząca podziw sumienność, z
jak
ą Jung zbiera materiały o najróżniejszych sprawach do zilustrowania swoich tematów, umożliwiła
mi odnalezienie w
łasnej drogi do będącej terra incognita podświadomej otchłani psychiki, dzięki
przechodzeniu od tego, co wiadome, ku temu, co nieznane... Pojawienie si
ę, po podróży łodzią
podwodn
ą, przebłysku świadomego życia psychicznego, które było zanurzone w podświadomości,
by
ło równoważnikiem ponownego wyłonienia się..."
W ten sam sposób Toynbee wychwala Platona, twierdz
ąc, że filozof ten instruował przyszłych
historyków, aby brali to, o czym wiedz
ą, że jest prawdą, i wędrowali z tym przez świat wyobraźni.
Jak niezwykle wymownie napisa
ł:
"Platon nauczy
ł mnie na przykład nie wstydzić się korzystania z wyobraźni na równi z intelektem.
Nauczy
ł mnie, że kiedy w mojej podróży myślowej dotrę do górnej granicy atmosfery dostępnej dla
Rozs
ądku, mam nie wahać się przed tym, by moja wyobraźnia niosła mnie wyżej, ku stratosferze,
na skrzyd
łach mitu. Przykład Platona... dał mi odwagę potrzebną do rozstania się z towarzystwem
zachodnich "zeitgeistów" z pocz
ątków dwudziestego wieku, dla których wyrocznią były miary i wagi,
poniewa
ż w tych samooślepionych oczach jedyną rzeczywistością była ta, która dała się zmierzyć i
zwa
żyć".
Namawiam wszystkich historyków, zainteresowanych tak
ą możliwością, do podjęcia próby ujrzenia
wizji zwierciadlanej. Wyprawa ze
świata znanego ku nieznanemu z pewnością przyniosłaby
interesuj
ące rezultaty. Mogłaby również okazać się pożyteczna przy łączeniu luźnych wątków
wydarze
ń, które nie dają się rozwikłać za pomocą tradycyjnych metod badawczych.
Pod
świadomość jest wspaniałym narzędziem, umożliwiającym zrozumienie. W tym tajemniczym
regionie umys
łu problemy są rozwiązywane i wydarzenia wyjaśniane na długo przedtem, zanim
dotr
ą do świadomości. Po to, by móc zapukać do tych bogatych pokładów informacji w tak
dramatyczny sposób, wpatrywanie si
ę w zwierciadło z pewnością stanowi potencjalną możliwość
dla tych. którzy pragn
ą nawiązać kontakt z przeszłością.
Zwi
ązki z literaturą
A
ż do naszych czasów nikt nie potrafił do końca zrozumieć, jak to się stało, że w poszczególnych
kulturach mog
ły powstać tak fantastyczne opowieści. Ale w świetle obecnie posiadanej wiedzy jest
ca
łkiem oczywiste, że w wielu mitach, legendach, baśniach, zabobonach, praktykach religijnych,
wydarzeniach historycznych, a nawet podró
żach poszczególnych ludzi ważną rolę odgrywały
elementy wizji zwierciadlanych. Oto zestawienie tych elementów zawartych w wielu opowie
ściach:
Obecno
ść powierzchni lub przedmiotów odbijających. Kocioł Lludda, miedziana butla rybaka,
Odyseusza dó
ł wypełniony krwią, obsydianowe zwierciadło doktora Dee – wszystkie mają lśniące
powierzchnie, stwarzaj
ące możliwość wpatrywania się w zwierciadło.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (6 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Ta powierzchnia lub zwierciad
ło mogą być przedstawiane jako szczególne albo nawet magiczne.
Na przyk
ład Kenneth MacKenzie ze Szkocji przebudził się pewnego popołudnia z drzemki i znalazł
kryszta
ł leżący na jego piersi. Twierdził, że kamień został tam umieszczony przez anioły, i uważał
go za swoje najcenniejsze zwierciad
ło.
Mo
że okazać się potrzebny jakiś akt magiczny lub rytualny, aby nadać rangę i obudzić jego moc.
Mitologie pe
łne są takich przykładów. Jednym z najszerzej znanych jest zaklęcie wypowiadane
przez macoch
ę królewny Śnieżki: "Zwierciadełko, zwierciadełko, powiedz przecie, kto jest
najpi
ękniejszy w świecie?" – po to, by magiczne zwierciadło wyjawiło swoją opinię. Także Ala ad-
Din musia
ł potrzeć powierzchnię swojej lampy, aby z jej lśniącej, przejrzystej głębi wydostał się
d
żinn.
Rytua
ły zawsze odgrywały ważną rolę w wizjach zwierciadlanych. Nie ulega wątpliwości, że
oczyszczenie powierzchni spowoduje, i
ż zwierciadło stanie się bardziej lśniące, a zatem lepsze,
lecz celem rytua
łu w procesie wpatrywania się w zwierciadło jest także przygotowanie uczestnika
do wizji. Post
ępując zgodnie z pradawnym rytuałem, uczestnik jest przekonany, że zasłużył sobie
na wizj
ę.
Ze zwierciad
łem związany jest jakiegoś rodzaju byt. Niemal zawsze w zwierciadle jest obecny jakiś
duch
– zły lub dobry. Jest to uchwytne w mitach i literaturze, jak też w życiu. Miałem uczestników
sesji, do których zjawy wychodzi
ły ze zwierciadła.
W mitach najpopularniejszy jest byt w zwierciad
łach złych wróżek, byt taki jak ten, który udzielił
odpowiedzi,
że najpiękniejsza jest Śnieżka. Byt ten został natychmiast roztrzaskany, rozbity na
tysi
ące kawałeczków za wyznanie tej brutalnej prawdy. Także dżinn Ala ad-Dina wydobywa się z
lampy, podobnie jak smoki w celtyckiej opowie
ści Lludda.
Ludzie mog
ą wkroczyć do królestwa wewnątrz zwierciadła. Jak już wiemy z moich eksperymentów,
nie jest niczym niezwyk
łym, że istota ludzka wchodzi do królestwa zwierciadlanego.
Za pomoc
ą tego zjawiska można wyjaśnić fantastyczną wyprawę Alicji w książce Lewisa Carrolla
Co Alicja zobaczy
ła po drugiej stronie lustra. Pozwala to także wytłumaczyć przeżycie, jakiego
dozna
ł Odyseusz. kiedy wpatrywał się w świat duchów w rzucającym blaski zbiorniku krwi.
W literaturze przyk
łady takie wydają się udziwnieniem lub czymś niezrozumiałym. Jeśli jednak
rozumiemy,
że tego rodzaju przeniesienie jest elementem wpatrywania się w zwierciadło, staje się
oczywiste, i
ż podobne doświadczenia odegrały znaczącą rolę w literaturze.
Wymiana mi
ędzy światem zwykłych ludzi a krainą zamieszkaną przez byty zwierciadlane może być
niebezpieczna zarówno dla ludzi, jak i dla tych istot. Poniewa
ż po uwolnieniu z butli dżinn miał chęć
pope
łnić morderstwo, rybak musiał uciec się do sztuczki, aby umieścić go ponownie w butli.
Z drugiej strony, smoki w celtyckiej opowie
ści upijają się miodem pitnym i zostają uwięzione na
zewn
ątrz zwierciadła. Opowieść o nimfie Numy przedstawia coś pośredniego – nimfa zostaje
przemieniona w t
ę samą fontannę, z której wyszła.
W
życiu także zdarzało się, że osoby wpatrujące się w zwierciadło były narażone na
niebezpiecze
ństwo. Nie pochodziło ono ze strony wnętrza lustra, ale od otaczających je ludzi,
Johna Dee przez ca
łe jego długie życie prześladowały oskarżenia o uprawianie czarów. Cagliostro
by
ł przez niektórych uważany za szarlatana (zresztą bardzo prawdopodobne, że nim był). A biedny
Kenneth MacKenzie zosta
ł wrzucony głową w dół do beczki z wrzącą smołą za wyznanie królowej
prawdy ojej flirtuj
ącym mężu, którego zobaczył w swoim zwierciadle w towarzystwie innej kobiety.
W legendach wa
żną rolę odgrywają śmierć i żałoba. Podobnie jak w przypadku wywoływania wizji
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (7 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
w realnym
życiu, śmierć, żałoba i uczucie osierocenia ciążą na wielu opowieściach. Ala ad-Din
utraci
ł ojca, a Śnieżka – matkę. Odyseusz popłynął do Efyry tuż po śmierci swojego towarzysza
Elpenora. W trakcie wpatrywania si
ę w zbiornik z krwią odkrył, że jego matka, Antiklea, zmarła pod
jego nieobecno
ść. Jeszcze raz mit i rzeczywistość splotły się, ponieważ żałoba to jeden z istotnych
powodów,
że ludzie pragną doznać wizji zwierciadlanych. I podobnie jak to jest w przypadku
niektórych postaci mitycznych, ujrzenie zmar
łych bliskich przynosi ulgę także ludziom.
Uwaga jest skupiona na roz
łące małżeństwa, nieporozumieniach rodzinnych lub niepokojach
spo
łecznych. Odyseusz podróżuje do wyroczni zmarłych w Efyrze, aby ujrzeć, czy będzie mógł
wróci
ć do domu, do swojej żony Penelopy. Macocha królewny Śnieżki zazdrościła młodej
dziewczynie urody i usi
łowała ją zamordować. A w rodzinie Ala ad-Dina z całą pewnością doszło do
nieporozumie
ń z powodu siedzącego w lampie dżinna.
Rozwi
ązanie tajemnicy puszki pandory
Dzi
ęki wizjom zwierciadlanym można zapewne wyjaśnić jeden z najbardziej tajemniczych mitów, o
puszce Pandory.
W tej wersji legendy o Pandorze, która jest nam najlepiej znana, pierwsza kobieta na Ziemi otwiera
puszk
ę, z której wydostają się wszelkie możliwe plagi gnębiące ludzkość. Mówimy, że to była
puszka, opieraj
ąc się na wersji tej opowieści spisanej przez Erazma z Rotterdamu, uczonego z XIV
wieku.
Jednak
że we wcześniejszej wersji, autorstwa greckiego poety Hezjoda, Pandora nie posiadała
puszki. Wszystkie duchy wydosta
ły się raczej ze specjalnego rodzaju dzbana, zwanego pyxis. Było
to du
że naczynie, używane do różnych celów. A oto ta opowieść w wersji, w jakiej została
przedstawiona w Mitologii Bulfincha:
"Pierwsza kobieta mia
ła na imię Pandora. Została stworzona w niebiosach, a każdy bóg przyczynił
si
ę w jakiś sposób do udoskonalenia tego dzieła. Wenus dała jej urodę, Merkury dar
przekonywania, Apollo muzykalno
ść itd. Tak wyposażona, została przeniesiona na Ziemię i
przedstawiona Epimeteuszowi, który przyj
ął ją z radością, choć jego brat ostrzegał go przed
Jowiszem i prezentami od niego. Epimeteusz mia
ł w domu dzban, w którym przechowywał pewne
szkodliwe substancje, dla których nie znalaz
ł zastosowania, gdy przystosowywał człowieka do jego
nowej siedziby. Pandor
ę trawiła ciekawość, co też znajduje się w tym dzbanie; pewnego dnia
zsun
ęła więc przykrywę i zajrzała. Z dzbana wydostało się wówczas mnóstwo plag na
nieszcz
ęsnego człowieka – takich jak dokuczające jego ciału podagra, reumatyzm i kolka, czy
zawi
ść, złośliwość i mściwość dolegliwe dla jego umysłu. Wszystko to wydostało się i rozpełzło po
świecie. Pandora pośpiesznie zakryła naczynie, ale niestety cała zawartość dzbana umknęła z
wyj
ątkiem jednej rzeczy, która leżała na samym dnie. A była to nadzieja. Dzięki temu po dziś dzień,
niezale
żnie od tego, jakie zło nas spotyka, nadzieja nas nie opuszcza; i póki jej nie braknie, żadne
z
ło, żeby go było nie wiadomo jak dużo, nie jest w stanie do końca nas zniszczyć".
My
ślę, że opowieść o Pandorze jest mocno związana z wizjami zwierciadlanymi. Najpierw Pandora
uaktywni
ła dzban usuwając pokrywę, co jest wyraźnym nawiązaniem do rytualnego aktu nadania
znaczenia zwierciad
łu. Następnie występują tu byty, które wydostają się z pojemnika, kiedy został
on otwarty i gdy kobieta do niego zajrza
ła. Grecki termin, jakim te byty określano, to keres, małe
ha
łaśliwe i kłopotliwe duszki. Ich ucieczka przywodzi na myśl morderczo nastawionego dżin-na z
butli i smoki, które zak
łócają spokój w posiadłości Lludda.
Pandora cierpi z powodu dezaprobaty, jak
ą musieli znosić także ci, którzy wpatrywali się w
zwierciad
ło, i najwyraźniej jest przedstawiana w micie jako czarny charakter. Nieporozumienia, jakie
spowodowa
ło uniesienie przez nią pokrywy, są głównym tematem tej opowieści. Jej
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (8 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
niepos
łuszeństwo prowadzi do poważnego zamieszania na świecie i staje się przyczyną wszelkiego
z
ła oraz chorób, znanych ludzkości.
Jest równie
ż w tej historii ukryte powiązanie ze śmiercią., które zostałoby natychmiast wychwycone
przez czytelników w staro
żytności. Tym ogniwem łączącym jest sam dzban pyxis, czyli bardzo duży
pojemnik, cz
ęsto używany jako coś w rodzaju trumny, w której grzebano biedaków. Dzban należący
do m
ęża Pandory, Epimeteusza, był pod pewnym względem szczególny, ale pod jakim dokładnie,
tego nie wiadomo.
Zwi
ązek między opowieścią o Pandorze a wpatrywaniem się w zwierciadło nasuwa się jeszcze
wyra
źniej, jeśli wspomnieć rytuał praktykowany w starożytnym Rzymie setki lat po powstaniu
legendy o Pandorze. Jest to tak podobne do wpatrywania si
ę w dzban, iż nie potrafię powstrzymać
si
ę przed myślą, że istnieje związek pomiędzy greckim mitem a rzeczywistością.
Otó
ż starożytni Rzymianie mieli okrągły dół, zwany mundus. Zazwyczaj był on przykryty wielką
pokryw
ą z cennego niebieskiego kamienia, znanego obecnie lazurytu. Dół ten był wypełniony
ciecz
ą, najprawdopodobniej wodą lub winem. Trzykrotnie w roku, 24 sierpnia, 5 października i 6
listopada, pokryw
ę zdejmowano w trakcie rytuału, który miał związek z duchami.
Rzymski historyk Yarro twierdzi,
że "kiedy otwiera się mundus, otwiera się tym samym wrota dla
smutnych bogów Podziemia".
Mam wi
ęc nadzieję, że na swój sposób "otworzyłem" dzban Pandory. Ale z tego współczesnego
dzbana z pewno
ścią wydostaną się rzeczy dobre, takie jak nadzieja i zrozumienie.
Badacze mog
ą odkryć, że wizje zwierciadlane są źródłem wielu naszych wspaniałych mitów i
legend.
Śmiem twierdzić, że takiej możliwości nic brali pod uwagę ci, którzy badają pochodzenie
tych opowie
ści. Ale kiedy czytam literaturę starożytną., znajduję w niej coraz więcej wskazówek
świadczących o tym, że wizje zwierciadlane wywarły wpływ na opowieści, które wniosły wkład w
rozwój cywilizacji.
Cho
ć możliwe są liczne kierunki badań, interesują mnie głównie badania w warunkach klinicznych,
kiedy mog
ę blisko współpracować z ludźmi pragnącymi nawiązać kontakt z bliskimi im zmarłymi
osobami. To tu dochodzi do wymagaj
ących odwagi i zaskakujących przeżyć.
Kobieta, która przysz
ła na spotkanie z wizją swojego syna, podsumowała to lepiej, niż ja mógłbym
to uczyni
ć. Jej syn zmarł dwa lata przedtem, zanim kobieta przyszła do mojego psychomanteum.
Umar
ł na raka, z którym walczył przez kilka lat. Jego walka z chorobą była typowa: rak cofał się i
kiedy przypuszczano,
że został pokonany, następowało gwałtowne pogorszenie. W końcu po kilku
nawrotach ch
łopak się poddał.
Kobieta ogromnie t
ęskniła za synem. Przyszła do psychomanteum w nadziei, że zobaczy go
jeszcze raz i dowie si
ę, czy już nie cierpi.
Przez ca
ły dzień przygotowywaliśmy się do tego spotkania, a potem zaprowadziłem ją do izby zjaw.
Wizja, jakiej dozna
ła, była zadowalająca. Zobaczyła wiele "wizji wspomnień", żywych migawek z
jego dzieci
ństwa. Mówiła też o silnym wrażeniu, że syn był obecny razem z nią w izbie.
– Siedział tam ze mną– powiedziała, kiedy wyszła. – Siedzieliśmy razem i razem oglądaliśmy
wspomnienia z naszego
życia.
Po kilku dniach otrzyma
łem od niej niesamowity telefon. Otóż w kilka dni po wizycie w mojej klinice,
obudzi
ła się z głębokiego snu. Nie tak po prostu się obudziła, została "gwałtownie rozbudzona.
Znacznie przytomniejsza ni
ż normalnie".
W pokoju zobaczy
ła syna. Kiedy usiadła w łóżku, aby mu się przyjrzeć, dostrzegła, że ślady
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (9 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
spustosze
ń spowodowanych przez raka znikły. Robił wrażenie pełnego energii i szczęśliwego,
zupe
łnie tak jak przed chorobą.
Kobieta nie posiada
ła się z radości. Podniosła się z łóżka, stanęła przed synem i zaczęli
rozmawia
ć. Według jej oceny rozmawiali przez kilka minut, wystarczająco długo, aby mogła
dowiedzie
ć się, że już nie cierpi i jest szczęśliwy.
Rozmawiali o ró
żnych rzeczach, także o przemeblowaniu domu,, jakie zrobiła po śmierci syna.
Oprowadzi
ła go nawet po kilku pokojach, w których wprowadziła zmiany, żeby pokazać mu, co
zosta
ło zrobione.
W ko
ńcu uświadomiła sobie, co się dzieje. Rozmawiała ze zjawą swojego zmarłego syna.
– Nie mogłam uwierzyć, że to on – powiedziała mi. – Zapytałam więc, czy mogłabym go dotknąć.
Bez chwili wahania zjawa jej syna podesz
ła do niej i przytuliła ją. A potem, jak stwierdziła kobieta,
unios
ła ją do góry, aż nad swój ą głowę.
– Było to wszystko tak niezwykle realne, jakby naprawdę tu stał – powiedziała. – I czuję się tak,
jakbym mog
ła zapomnieć o śmierci syna i zacząć od nowa żyć przyszłością,
Zach
ęcony podobnymi wizjami, ja także zmierzam naprzód.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (10 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Bibliografia
Ayer, Fred. Before the Colors Fade. Boston: Houghton Mifflin, 1964.
Barrett, Sir William. Deathbed Visions: The Psychical Experiences of Dying. The Colin Wilson
Library of the Paranormal. Aquarian Press, 1986.
Belo, Jam. Trance in Bali. New York: Columbia University Press, 1960.
Bennett, E. Apparitions and Haunted Houses. London: Faber and Faber, 1939.
Besterman, Theodore. Collected Papers on the Paranormal. Garrett Publications, 1968.
– Crystal Gazing: A Study in the History, Distribution, Theory and Practice of Scrying. University
Books, 1965.
Bulfinch, Thomas. The Age of Fable or Beauties of Mythology. New York: A Mentor Book, 1962.
Bulgatz, Joseph. Ponzie Schemes, Invaders from Mars and More Extraordinary Popular Delusions
and the Madness of the Crowds. Harmony Books, 1992.
Burton, Richard F. (trans.) Adapted by Jack Zipes. The Arabian Nights. Penguin Books. 1991.
Czapkiewicz Andrzej i in. (przek
ład). Księga tysiąca i jednej nocy. Warszawa, PIW 1974.
Day, John. Aztec: The World of Moctezuma. Denver: Denver Museum of Natural History and
Roberts Rinehart Publishers, 1992.
Deacon, Richard. John Dee: Scientist, Geographer, Astrologer and Secret Agent to Elizabeth I. The
Garden City Press Limited, 1968.
Dee, Dr. John. A True & Faithful Relation of What Passed for Many Years Between Dr. John Dee
(A Mathematician of Great Fame in Queen Elizabeth and King James Their Reignes) and Some
Spirits etc. Redwood Burn Limited, Trowbridge & Esher, 1974.
Dumas, Francois Ribadeau (przek
ład na ang. Elisabeth Abbott). Cagliostro. George Allen and
Unwin Ltd., 1966.
Edelstein, Emma J. and Ludwig Edelstein. Asclepius: A Collection and Interpretation of the
Testimonies, t. I, II. Reprint Edition, Ayer Company Publishers, Inc., 1988.
Eliade, Mircea. Shamanism: Archaic Techniques of Ecstasy. Princeton, N.J.: Princeton University
Press, 1964.
French, Peter. John Dee: The World of an Elizabethan Magus. Dorset Press, 1972.
Gauld, Alan. The Founders of Psychical Research. Routledge & Kegan Paul, 1968.
von Goethe, Johann Wolfgang (przek
ład na ang. Abraham Hayward). Faust by Goethe. Hutchinson
& Co. Publishers Ltd.
Goldberg, Benjamin. The Mirror and Man. University Press of Virginia, 1985.
Harrison, Jam Ellen. Prolegomena to the Study of Greek Religion. Princeton, N.J.: Princeton
University Press, 1991.
Herodotus (przek
ład na ang. Aubrey de Selincourt). The Histories. Penguin Books, 1972. (Wyd.
polskie: Wikarjak Jan, Historia powszechna Herodota, Pozna
ń 1961).
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (1 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Homer (przek
ład Jana Parandowskiego). Odyseja. Warszawa, Czytelnik 1967.
Hultkrantz, Ake (przek
ład na ang. Monica Setterwall). The Religions of the American Indians.
University of California Press, 1967.
Jackson, Kenneth Hurlstone (przek
ład na ang.). A Celtic Miscellany. Penguin Books, 1951.
Kieckhefer, Richard. Magic in the Middle Ages. Cambridge, Anglia: Cambridge University Press,
1989.
King, Frank. Cagliostro: The Last of the Sorcerers. London: Jarrolds Publishers, 1929.
Lang, Andrew. The Making of Religion. AMS Press, 1968.
Leeds, Morton and Gardner Murphy. The Paranormal and the Normal: A Historical, Philosophical
and Theoretical Perspective. The Scarecrow Press. Inc., 1980.
Lindsay, Charles (zdj
ęcia i dzienniki) and Reimar Schefold (esej historyczny). Mentawai Shaman:
Keeper of the Rain Forest. An Aperture Book, 1991.
Loewe, Michael and Carmen Blacker (red.). Divination and Oracles. George Allen & Unwin, 1981.
MacKay, Charles. Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds. New York: Farrar
Straus Giroux, 1932.
MacKenzie, Alexander. The Prophecies of the Brahan Seer. Stirling: Eneas MacKay, 1909.
Mavromatis, Andreas. Hypnagogia: The Unique State of Consciousness Between Wakefulness and
Sleep. Routledge & Kegan Paul Ltd., 1987.
Mishlove, Jeffrey. Thinking Allowed. Council Oaks Books, 1992.
Morse, Melvin, M.D., with Paul Perry. Transformed by the Light: The Powerful Effect of Near-Death
Experiences on People's Lives. New York: Villard Books, 1992.
Panofsky, Dora and Erwin. Pandora's Box: The Changing Aspects of a Mythical Symbol. Princeton,
N.J.: Princeton University Press, 1991.
Parke, H.W. Greek Oracles. Hutchinson University Library, 1967.
Pausanias (przek
ład na ang. Peter Levi). Guide to Greece, t. I, II. Penguin Classics, 1971.
Platon. Rzeczpospolita. Nak
ładem Polskiej Akademji Umiejętności, Kraków 1929.
Rawcliffe, D.H. Occult and Supernatural Phenomena. Dover Publications, 1959.
Schultes, Richard Evans and Albert Hoffman. Plants of the Gods: Their Sacred, Healing and
Hallucinogenic Powers. Healing Arts Press, 1979.
Strabo (przek
ład na ang.: Horace Leonard Jones). The Geography of Strabo, t. II. Cambridge,
Mass.: Harvard University Press, Loeb Classical Library, 1917.
Thomas, Northcote W. Crystal Gazing: Its History and Practice, with a Discussion of the Evidence
for Telepathic Scrying. Dodge Publishing Company, 1905; Health Research, 1968.
Toynbee, Arnold. A Study of History. London and New York: Oxford University Press, 1935-1961.
Trowbridge, W.R.H. Cagliostro: Savant or Scoundrel? The True Role of This Splendid, Tragic
Figure. University Books (bez daty).
Vandenberg, Phillipp. The Mystery of the Oracles. Macmillan Publishing Company, Inc., 1979.
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (2 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów
Dr Raymond Moody
Dr Raymond A. Moody, autor bestsellerów
Życie po życiu oraz Refleksje nad życiem po życiu, w
których relacjonowa
ł doznania ludzi stojących u progu śmierci, w swoich najnowszych badaniach
idzie o wiele dalej: umo
żliwia żyjącym kontakt z ich najbliższymi, którzy już odeszli z tego świata.
Daleki od mistycyzmu i okultyzmu, swoje relacje przedstawia w sposób rzeczowy i przekonywaj
ący,
a przynajmniej zmuszaj
ący do zastanowienia. Nie koniec jednak na tym: postępując wedle
wskazówek autora ka
żdy z nas mógłby ujrzeć w zwierciadle wizje swoich zmarłych bliskich; a
kontakt taki, wed
ług obserwacji dra Moody'ego, przynosi pociechę i ukojenie...
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (3 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]