16 Moody Raymond Odwiedziny z zaswiatow

background image

B/183: R.Moody, P.Perry - Odwiedziny z zaświatów

Powrót do spisu KIPPIN

PRZEDRUK

DR RAYMOND MOODY & PAUL PERRY

ODWIEDZINY Z ZA

ŚWIATÓW

(Reunions: Visionary Encounters with Departed Loved Ones / wyd. orygin.: 1993)

Inne ksi

ążki R.Moody'ego wydane dotychczas w Polsce:

SPIS TRE

ŚCI:

Wprowadzenie

Charakter wizji
Wpatrywanie si

ę w zwierciadło – rys historyczny

Wspó

łczesne psychomanteum

Teatr Umys

łu

Sposób odkrywania samego siebie
Tworzenie w

łasnego psychomanteum

Przysz

łe zastosowania wpatrywania się w zwierciadło

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-ind.htm (1 of 2) [07-May-11 6:19:42 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry - Odwiedziny z zaświatów

Bibliografia
Dr Raymond Moody

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-ind.htm (2 of 2) [07-May-11 6:19:42 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Spis Tre

ści / Dalej

Wprowadzenie

Jednym z najwi

ększych cierpień,

jakich doznaje natura ludzka,

jest cierpienie wywo

łane przez nową ideę.

Walter Bagehot

Ch

ęć ponownego połączenia się z ukochaną osobą, którą zabrała nam śmierć, należy do

najsilniejszych i najbardziej uporczywych pragnie

ń człowieka. To właśnie ono wywołuje w nas

poczucie opuszczenia, a zarazem ca

łą litanię pytań "co by było, gdyby", wyrzutów, że "gdyby tylko",

oraz rozpaczliwych b

łagań o jeszcze pięć minut, które moglibyśmy spędzić wspólnie z utraconym

bliskim.

Czasami pragnienie to zostaje zaspokojone dzi

ęki pojawieniu się zmarłego w postaci wizji czy też

zjawy, przy czym relacjonuj

ący podobne fakty utrzymują, że wyraźnie różnią się one od snów. Są to

chwile prze

żyte na jawie, chwile, w czasie których bardzo silnie i, jak się wydaje, nieomylnie

wyczuwa si

ę obecność zmarłej osoby. Epizod taki jest zazwyczaj bardzo sugestywny, a nawet

samopotwierdzaj

ący, gdyż pozostaje po nim głębokie przekonanie, że spotkanie odbyło się

naprawd

ę. W konsekwencji człowiek nabiera przeświadczenia, iż rzeczywiście istnieje życie po

śmierci.
Powszechno

ść występowania zjaw znalazła swoje odbicie w językach i kulturach ludowych na

ca

łym świecie na długo przed początkiem historii spisanej. Także i dziś wizjonerskie spotkania ze

zmar

łymi są zjawiskiem niezwykle powszechnym. W licznych artykułach publikowanych w

czasopismach medycznych i innych

źródłach naukowych stwierdza się, iż u znacznej liczby osób

pogr

ążonych w żałobie występują wizje tych, którzy odeszli. Badania naukowe sugerują na

przyk

ład, że aż 66 procent wdów widuje zjawy zmarłych mężów.

Wdowy wybrano jako podmiot powy

ższych badań z tego prostego powodu, że kobiety przeważnie

żyją dłużej od mężczyzn. Wdów jest zatem więcej i łatwiej prowadzić badania naukowe w tej
w

łaśnie grupie. Doświadczenia kliniczne wykazują, że widywanie zmarłych jest powszechne także i

w innych grupach osób osieroconych

– dzieci, rodziców, rodzeństwa oraz przyjaciół. Na przykład aż

75 procent rodziców, którzy utracili potomka, do

świadcza jakiegoś rodzaju wizji zmarłego dziecka w

ci

ągu pierwszego roku od jego śmierci. Większości rodziców zjawisko to przynosi ulgę i w

znacznym stopniu zmniejsza ból wywo

łany stratą.

Widzenie zjaw jest tak

że powszechne wśród ludzi, którzy przeżyli stan bliski śmierci. Opowiadają,

że kiedy wkraczali do królestwa światła, spotykali duchy zmarłych krewnych i przyjaciół. Podobne
prze

życia często powodują głębokie przemiany u tych osób, wywierając pozytywny wpływ na ich

dalsze

życie.

Gdyby mo

żna było odtworzyć przeżycia ze stanu bliskiego śmierci i wywołać je u ludzi cieszących

si

ę dobrym zdrowiem, wydaje się możliwe, iż te silnie odczuwane skutki można by wykorzystać w

terapii

łagodzenia żałoby. O tym, jak bardzo ta idea przemawia do łudzi, świadczy sukces filmu

Linia

życia, w którym studenci medycyny wzajemnie wywołują u siebie zatrzymanie akcji serca po

to, by do

świadczyć przeżyć ze stanu bliskiego śmierci. Taka metoda dostarczania informacji z

tamtego

świata to doskonały materiał na interesujący film, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie

powinien próbowa

ć takiego wyczynu.

Mimo to bardzo zaciekawi

ło mnie odtwarzanie przeżyć ze stanu bliskiego śmierci, zwłaszcza takich,

gdy kto

ś widział wtedy swoich utraconych bliskich. Choć widzenie zmarłych krewnych i przyjaciół

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (1 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

stanowi

ło tylko jeden z elementów większej całości, miałem wrażenie, że umożliwiając tego typu

wizje móg

łbym się dowiedzieć o wszelkich przeżyciach ze stanu bliskiego śmierci. Nie miałem

jednak poj

ęcia, jak to zrobić.

A

ż wreszcie wpadłem na rozwiązanie tego problemu – i to "wpadłem" w znaczeniu dosłownym.

Zdarzy

ło się to pewnego jesiennego dnia w 1987 roku. Wertowałem książki w antykwariacie w

ma

łym miasteczku w Georgii. Kiedy szedłem w stronę działu literatury, mieszczącego się w głębi

sklepu, z której

ś półki spadła książka i wylądowała u moich stóp.

Pochyli

łem się, żeby ją podnieść, i spojrzałem na tytuł. Było to Czytanie w szklanej kuli. Moją

pierwsz

ą reakcją była odraza. Wpatrywanie się w zwierciadło (co jest właściwszym określeniem dla

tego typu praktyk) zawsze by

ło kojarzone z naciąganiem i szalbierstwem – z Cyganką oszukującą

klientów albo wró

żbitą potrzebującym większej sumy pieniędzy, nim zacznie wyraźniej dostrzegać

swoje wizje w kryszta

łowej kuli. Byłbym natychmiast odłożył tę książkę z powrotem na półkę, gdyby

nie przypomnia

ła mi się rozmowa, jaką przeprowadziłem z doktorem Williamem Roiłem, pionierem

w dziedzinie bada

ń zjawisk paranormalnych. Doktor Roli stwierdził wówczas, że ludzie wpatrujący

si

ę w przejrzystą głębię lustra faktycznie mają wizje. Z czystej ciekawości przerzuciłem kilka stron,

a potem zacz

ąłem czytać pierwszy rozdział. Autor, Northcote Thomas, był poważnym naukowcem,

zajmuj

ącym się swą pracą z powołania. We wspomnianej książce omawiał niektóre metody

wpatrywania si

ę w zwierciadło i pokrótce objaśniał elementy psychologii tego zjawiska.

Zapewne najbardziej interesuj

ące było wprowadzenie, napisane przez wybitnego naukowca

Andrew Langa. Wyrazi

ł on przekonanie, że środowisko psychologów i naukowców będzie

oburzone, i

ż ktoś odważył się przeprowadzić racjonalną analizę zjawiska znanego jako

wpatrywanie si

ę w zwierciadło. I natychmiast oświadczył, że uważa taką reakcję za niesłuszną,

gdy

ż powstrzymuje ona dociekliwych ludzi przed badaniem tajemnic umysłu. Starał się też uciszyć

obawy, jakie mog

łyby powstać w środowisku lekarskim i naukowym. Stwierdził, co następuje:

"Badaj

ąc samo zjawisko wpatrywania się w zwierciadło, znajdujemy się na pograniczu królestwa

szarlatanerii, szalbierstwa,

ślepej łatwowierności, nieposkromionych nadziei oraz sztucznych obaw.

Nie ulega w

ątpliwości, że raz przekroczywszy tę granicę, nawet człowiek o umyśle najbardziej

wprawnym w naukach fizycznych cz

ęsto przestaje zachowywać się w sposób naukowy i traci

rozs

ądek... Tym można wytłumaczyć niechęć ludzi nauki do badania zjawisk, które w istocie są nie

bardziej odpychaj

ące niż marzenia na jawie czy we śnie. Są to zjawiska zachodzące w naturze

ludzkiej, przejawy ludzkich zdolno

ści, a jako takie zasługują na poznanie. Uchylanie się od badania

ich jest dowodem braku odwagi".

W miar

ę czytania tej książki stawałem się coraz bardziej podekscytowany możliwościami, jakie

niesie ze sob

ą wpatrywanie się w zwierciadło. Uprzednio badałem niektóre sposoby, jakie

stosowano w ró

żnych kulturach, by wywoływać i wykorzystywać odmienne stany świadomości. W

trakcie tych studiów natkn

ąłem się na wiele relacji z przywoływania przez żywych ludzi duchów

osób nie

żyjących. Najciekawsze są doświadczenia greckich wyroczni zmarłych, zwanych

psychomantea, do których udawano si

ę w celu zasięgnięcia porady uduchów. Z relacji

zachowanych z tamtych zamierzch

łych czasów wyraźnie wynika, że w trakcie takich spotkań ludzie

naprawd

ę zachowywali się tak, jakby widzieli zmarłych i nawiązywali z nimi bezpośredni kontakt.

Ksi

ążka Thomasa oraz dodatkowe badania, które przeprowadziłem, skłoniły mnie do wniosku, że

wizje zmar

łych bliskich osób są znacznie łatwiejsze do wywołania, niż sądziłem. Zacząłem

rozwa

żać liczne pytania, na które wpatrywanie się w zwierciadło mogło udzielić odpowiedzi:

Czy zjawisko to wyja

śnia, dlaczego tak wielu ludzi widzi duchy? Widzenie duchów lub zjaw

zdarza si

ę niezwykle często. Pewne bardzo staranne opracowania wykazały, że przynajmniej raz w

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (2 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

życiu widziała ducha aż jedna czwarta Amerykanów i w przybliżeniu jedna trzecia osób z niektórych
narodowo

ści europejskich.

Ludzie, którzy do

świadczają kontaktu ze zjawami, nie tylko widzą osoby zmarłe, ale także słyszą

ich g

łos, czują dotyk, a czasem nawet i zapach. Wszystkie tego typu spotkania niezwykle silnie

przypominaj

ą nam, że ci, których kochamy, tkwią głęboko w naszej podświadomości. W

rzeczywisto

ści tak głęboko, że bez wielkiego wysiłku możemy dojść do wniosku, iż nie powinniśmy

ponawia

ć prób porozumiewania się z nimi w taki czy inny sposób.

Carl Sagan, astronom z Cornell University i pisarz, przedstawi

ł niegdyś w czasopiśmie "Paradę"

w

łasne przeżycia:

"Kilkana

ście razy od śmierci matki ł ojca słyszałem ich głosy, wypowiadające normalnym tonem

moje imi

ę. Często zwracali się tak do mnie, kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Wciąż bardzo za

nimi t

ęsknię i zapewne dlatego wcale nie wydaje mi się dziwne, że mój umysł czasami wywołuje

klarowne przypomnienie brzmienia ich g

łosów".

Mnie te

ż nie wydaje się to dziwne. Choć zmarła osoba przestaje istnieć w sensie fizycznym, jej

duch nadal zajmuje znacz

ącą, ważną część naszego umysłu. Być może do nawiązania z nią

kontaktu jest nam potrzebny jedynie sposób dotarcia do naszej pod

świadomości. Pomyślałem, że

wpatrywanie si

ę w zwierciadło może być właśnie takim sposobem.

Czy wpatrywanie si

ę w zwierciadło pozwala na widzenie duchów w warunkach

laboratoryjnych? Jak ju

ż wcześniej wspomniałem, miliony ludzi mówią o tym, że kontaktowały się

ze zmar

łymi bliskimi w sposób spontaniczny, bez przygotowań i starań z ich strony. Te widzenia po

prostu nast

ępowały same z siebie, a doświadczające ich osoby, nie musiały wprowadzać się w

jaki

ś szczególny nastrój.

Ze wzgl

ędu na spontaniczną naturę tego zjawiska badanie widzenia zjaw polega przede wszystkim

na analizowaniu opowie

ści, historii przekazywanych przez ludzi, którzy widzieli duchy i zgadzają się

z w

łasnej woli ujawnić badaczom szczegóły swojego przeżycia.

Dawniej nie istnia

ły możliwości skłonienia zjaw do pojawiania się, a tym bardziej wywoływania ich w

warunkach laboratoryjnych. Jedyn

ą metodą badawczą było więc zbieranie opowieści o duchach i

analizowanie ich podobie

ństw, co budziło autentyczną frustrację u psychologów.

Zacz

ąłem się zastanawiać, czy wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli na wywoływanie zjaw w

warunkach kontrolowanych, w których uczony móg

łby obserwować osobę widzącą ducha? Z

pewno

ścią była to myśl niezwykle pociągająca.

Czy ponowne spotkania ze zmar

łymi bliskimi mogą pomóc ludziom przezwyciężyć ból po ich

utracie? Poniewa

ż żałoba należy do uczuć ludzkich najtrudniejszych do pokonania, problem ten

interesowa

ł mnie w sposób szczególny. Może wpatrując się w zwierciadło ludzie mogliby zobaczyć

zjawy swoich ukochanych zmar

łych, zjawy, które pomogłyby im wyleczyć się z bólu po rozłące?

Kiedy tak sta

łem w zakurzonym antykwariacie, poczułem nagle dreszczyk emocji na myśl o tym, że

kilka najbli

ższych lat spędzę na badaniach w niezwykle obiecującej dziedzinie. Czułem, że jeśli

w

łożę w to trochę uczciwej pracy i podejdę do badań bez uprzedzeń, uda mi się spowodować, aby

wpatrywanie si

ę w zwierciadło przestało być traktowane jako zjawisko z "pogranicza królestwa

szarlatanerii", jak to uj

ął Lang, i stało się dostępnym, w pełni docenianym obszarem psychologii.

Postanowi

łem poświęcić trochę czasu na rzetelne przebadanie tej zapomnianej sztuki. Przejrzałem

łki bibliotek w poszukiwaniu dzieł historycznych i literackich wspominających o wpatrywaniu się w

zwierciad

ło.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (3 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Zdecydowa

łem się także poprowadzić nieformalne badania, w czasie których przeszedłem z

kilkoma osobami proces wpatrywania si

ę w zwierciadło. Wyniki były tak zaskakujące, że zacząłem

organizowa

ć seanse wpatrywania się w zwierciadło tak często, jak tylko mogłem, aby zebrać jak

najwi

ęcej przypadków. Wszystkie te seanse doprowadziły mnie do wniosku, że wpatrywanie się w

zwierciad

ło może być wykorzystywane jako:

Sposób bezpo

średniego dotarcia do naprawdę fascynującego, choć mało znanego wymiaru

naszego

życia psychicznego. Wiele procesów w umyśle człowieka zachodzi w podświadomości.

Mo

żliwe, że wpatrywanie się w zwierciadło powoduje, iż królestwo podświadomości staje się

dost

ępne i w pewnym sensie "widoczne".

Narz

ędzie, które pozwoli psychologom i psychiatrom zrozumieć świat wewnętrzny swoich

pacjentów. Stwarza ono szczególnie du

że możliwości w zakresie diagnostyki zahamowań

psychicznych i emocjonalnych i by

ć może – choć to twierdzenie budzi pewne wątpliwości –

diagnostyki równie

ż chorób psychicznych.

Narz

ędzie szkoleniowe, pozwalające wykładowcom psychologii ilustrować zdumiewające

mo

żliwości umysłu ludzkiego. Nie należy pomijać znaczenia zabawy w procesie kształcenia ani

te

ż w terapii. Zabawa z wpatrywaniem się w zwierciadło może rozbudzić utajone zainteresowania

studentów.

Środek pomagający rozbudzić twórcze możliwości. Pisarze, naukowcy, biznesmeni i inni ludzie
umieli wykorzysta

ć stan transu, wymagany przy wpatrywaniu się w zwierciadło, do przezwyciężenia

blokady swej kreatywno

ści. W dalszej części tej książki podam kilka przykładów twórczego

stosowania technik podobnych do wpatrywania si

ę w zwierciadło przez Thomasa Edisona,

Charlesa Dickensa, Kartezjusza i innych.

Klucz do zrozumienia kilku k

łopotliwych incydentów w historii. Badanie wpatrywania się w

zwierciad

ło rzuca także światło na świat starożytnych, którzy często podejmowali ważne decyzje po

konsultacji w przejrzystej g

łębi z duchami swych krewnych. Historia ujawnia wiele zastosowań

wpatrywania si

ę w zwierciadło. Jestem pewien, że po przeczytaniu tej książki skontaktują się ze

mn

ą historycy, podając przykłady, których tu nie opisałem. Zdarzenia te są czasem trudne do

wychwycenia przy pierwszym czytaniu. My

ślę, że przekazy o tych przypadkach są prawdziwe,

poniewa

ż wpatrywanie się w zwierciadło było w czasach starożytnych czymś tak powszechnym, że

nie zawsze nawet uwzgl

ędniano je w opisach. Uważano to za równie niepotrzebne, jak –

powiedzmy -obecnie niepotrzebne jest opisywanie procesu pos

ługiwania się telefonem.

Je

śli jesteś oczytany w historii, wpatrywanie się w zwierciadło pozwoli ci prawdopodobnie ujrzeć w

nowym

świetle wiele starych tajemnic. Jest ono szczególnie przydatne w zrozumieniu świata

proroków i wizjonerów, którzy przez setki lat sterowali cywilizacjami.

Sposób badania sk

łonności gatunku ludzkiego do wiary w istoty z zaświatów i siły

nadprzyrodzone. Dzi

ęki zrozumieniu procesu wpatrywania się w zwierciadło można nie tylko

bada

ć świat zjawisk paranormalnych, ale także odtwarzać go w kontrolowanych warunkach

laboratoryjnych.

Takiego twierdzenia nikt jeszcze nie og

łosił. W istocie problem, jaki stwarzają dla nauki zjawiska

paranormalne, a zw

łaszcza widzenie zjaw, polega na tym, że uczeni nie potrafili wywołać ich w

laboratorium. Je

śli jakiegoś zjawiska nie da się odtworzyć w warunkach laboratoryjnych, nauka nie

mo

że go skutecznie przebadać. Ponadto, jeśli jakieś zjawisko nie może zostać odtworzone, nauka

cz

ęsto je odrzuca jako oszustwo.

Nie opowiadaj

ąc się ani za, ani też przeciw wartości takiego systemu myślenia, chciałbym tylko

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (4 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

podkre

ślić, że wpatrywanie się w zwierciadło pozwala ludziom zobaczyć duchy swoich zmarłych

krewnych w

łaściwie zawsze, kiedy tylko zechcą. Znaczy to, oczywiście, że ich przeżycia można

bada

ć w warunkach laboratoryjnych. Po raz pierwszy naukowcy mogą obserwować kogoś

"widz

ącego" ducha. Nie muszą już czekać na spontaniczne wystąpienie tego zdarzenia i próbować

bada

ć go po fakcie.

Mo

żliwość widzenia zjaw zmarłych bliskich osób jest tu zapewne największą korzyścią. Żałoba

niektórych ludzi po utracie kogo

ś ukochanego jest bezgraniczna. Wpatrywanie się w zwierciadło

pozwala osobie osieroconej zrozumie

ć aspekty swojej żałoby. Dla mnie jest to najbardziej

satysfakcjonuj

ąca właściwość tego zjawiska, jako że żałoba jest jedną z najsilniejszych dolegliwości

psychicznych.

ZDOLNO

ŚCI PARANORMALNE

Je

śli jesteś, Czytelniku, tak jak ja, miłośnikiem książek poświęconych zjawiskom paranormalnym, z

pewno

ścią czasem przerywasz czytanie i zastanawiasz się: "Czemu mnie się nie trafiają takie

prze

życia?" Daję ci do rąk kolejną książkę na temat tych zjawisk, ale jest w niej coś, co różni ją od

pozosta

łych. Otóż dzięki zastosowaniu opisanych tu technik duża część czytelników będzie mogła

prze

żyć wizjonerskie spotkanie z ukochaną osobą, którą zabrała śmierć. Zalecam jednak każdemu,

kto szuka wizjonerskiego spotkania za pomoc

ą tej metody, uprzednie przestudiowanie niniejszej

ksi

ążki w całości w celu dogłębnego zrozumienia procesu.

Chc

ę także podkreślić, że w tej pracy nie ma nic na temat mediów ani seansów spirytystycznych.

Media twierdz

ą, że posiadają pewną szczególną zdolność, która umożliwia im kontaktowanie się z

duchami zmar

łych w imieniu swoich klientów ł przekazywanie informacji w obie strony. Klient musi

przyj

ąć, że taka zdolność istnieje naprawdę i że medium. z którego usług korzysta, naprawdę ją

posiada. Mediumizm pozwala

– w najlepszym wypadku – na kontakt pośredni. W gruncie rzeczy

samo s

łowo "medium" sugeruje, że komunikowanie się zachodzi za pośrednictwem kogoś trzeciego.

Procedura opisana w tej ksi

ążce jest inna pod tym względem, że umożliwia zainteresowanym

bezpo

średnie spotkanie ze zjawą i osobistą ocenę, jak dalece realne było to przeżycie.

Jako istoty ludzkie odczuwamy ró

żne niepokoje. Istnieje jeden strach, którego nigdy nie pokonamy -

jest to nasz strach przed

śmiercią. To źródło naszego największego niepokoju wewnętrznego;

granica, której nigdy nie przekroczymy.

Jako spo

łeczność czujemy się wygodnie, umieszczając śmierć na odpowiednim miejscu.

Rozmie

ściliśmy cmentarze w taki sposób, aby śmierć usunąć sobie sprzed oczu. Oglądamy

filmowe horrory,

żeby przypominały nam o grozie śmierci. I nie rozmawiamy zbyt często o śmierci z

wyj

ątkiem sytuacji, kiedy jest to absolutnie konieczne.

Wszystkie te rygory maj

ą na celu przekonanie nas, że istnieje świat żywych oraz świat martwych i

że ci, którzy znajdują się w jednym z nich, nie mogą przedostać się do drugiego. Koniec, kropka.
Z moich do

świadczeń wynika, że istnieje jednak strefa pośrednia między tymi dwoma światami. Z

logicznego punktu widzenia w tym obszarze niczego nie ma. Jest to po prostu strefa pomi

ędzy

życiem a śmiercią.
Nie ulega w

ątpliwości, że w żywej świadomości występują określone zjawiska, sugerujące – jak się

wydaje

– nasze trwanie także po śmierci. Do zjawisk tych należą przeżycia ze stanów bliskich

śmierci, pojawianie się osób zmarłych oraz wyprawy szamanów do świata duchów. Są one
postrzegane jako stany przej

ściowe między życiem a śmiercią i na swój sposób mają do czynienia

z oboma tymi stanami, ale te

ż i z żadnym z nich. Krótko mówiąc, określają to, co można by nazwać

Królestwem Po

średnim.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (5 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Istnienia tego Królestwa Po

średniego nie da się dowieść naukowo. A jednak prawdą jest, że

znaczna cz

ęść ludzi, poważnie myślących i wrażliwych w osądach, doświadcza takich przeżyć,

które pozwalaj

ą im wierzyć, że to, co nazywamy śmiercią, jest zaledwie przejściem do innego

wymiaru

świadomości, zwanego życiem po śmierci.

Bior

ąc to pod uwagę, wywoływanie wizji poprzez wpatrywanie się w zwierciadło można z

pewno

ścią zaliczyć do metod wkraczania do Królestwa Pośredniego, i to wkraczania w sposób

bezpieczny.

Teraz wi

ęc opowiem o tym, co stało się moją życiową przygodą. Umożliwiłem wielu osobom udział

w wizjonerskich spotkaniach, nazwanych przyzywaniem zjaw. Widzieli swoich ukochanych
zmar

łych, rozmawiali z nimi i uświadamiali sobie istnienie Królestwa Pośredniego, o którym

przedtem mogli jedynie czyta

ć. Sam rozmawiałem ze swoją zmarłą babką, która wydawała mi się

tak realna jak ka

żdy inny, żywy człowiek. Odkryłem też nowe znaczenia w niektórych dziełach

klasyki literatury i nauki, a tak

że podróżowałem do tajemniczych starożytnych budowli, mających po

dwa tysi

ące lat, których zadaniem było umożliwienie ludziom kontaktu z ich zmarłymi krewnymi.

B

ędziesz zatem, Czytelniku, podążać śladem intrygującej tajemnicy.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-00.htm (6 of 6) [07-May-11 6:19:44 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Charakter wizji

Czasami fantazj

ą definiuję jako opowieść kogoś,

kogo w rzeczywisto

ści nigdy nie widziałem.

Michael Harner

W zbiorach literatury naukowej znajduj

ą się, głęboko zakopane, liczne studia poświęcone

spotkaniom ze zmar

łymi.

Pierwsze takie studium, o którego istnieniu wiem, to Spis halucynacji, przeprowadzony w 1894
roku. Autor tej fascynuj

ącej pracy Henry Sidgwick, członek Towarzystwa Badań Psychicznych w

Anglii, opracowa

ł odpowiedzi siedemnastu tysięcy respondentów na bardzo osobiste pytanie: "Czy

zdarzy

ło się, abyś kiedykolwiek, będąc przekonany, że nie śnisz, miał głębokie przeświadczenie, że

widzisz lub czujesz dotkni

ęcie żywej istoty lub nieruchomego obiektu albo też słyszysz jakiś głos; a

to wra

żenie, według twojej najlepszej wiedzy, nie zostało wywołane przez żaden zewnętrzny

czynnik materialny?"

Je

śli padła na to pytanie odpowiedź twierdząca, jeden z 410 ochotników pracujących przy tym

badaniu przeprowadza

ł bezpośrednią rozmowę z ankietowanym. Ponad 2000 osób udzieliło

odpowiedzi pozytywnej. Po odrzuceniu ewidentnych przypadków snów i majaków pozosta

ły 1684

osoby, które dozna

ły widzenia zjaw.

Widzenia te mia

ły, według relacji, łagodny przebieg i trwały krótko, przeważnie krócej niż minutę.

Wiele zjaw widziano w

środowisku podobnym do lustra. Przykładem może tu być spisana w 1885

roku relacja "pani W". Opowiada ona,

że zobaczyła odbicie w oknie górnej części postaci

m

ężczyzny o "bardzo bladej twarzy oraz ciemnych włosach i wąsach":

"Pewnego wieczoru oko

ło ósmej trzydzieści weszłam do salonu, żeby wziąć coś z kredensu, i

nagle, obróciwszy si

ę, zobaczyłam tę samą twarz w oknie, na tle zamkniętych okiennic. Ponownie

by

ła to tylko górna część postaci, która wydawała się nieco skulona. Światło dochodziło tylko z

korytarza oraz jadalni i nie pada

ło bezpośrednio na okno; widziałam jednak dokładnie rysy twarzy i

wyraz oczu... Za ka

żdym razem byłam w odległości około dwóch czy trzech metrów od tej postaci".

Ludzie, którzy spisywali opowiadane im prze

życia, nie potrafili ich wyjaśnić. Mieli jednak swoje

teorie na ten temat. Na przyk

ład, że zmarła osoba pozostawiła coś z siebie w określonym miejscu i

to co

ś komunikowało się w jakiś sposób z żywymi. Albo że te widzenia zjaw były tylko

halucynacjami. W ka

żdym razie Towarzystwo Badań Psychicznych doszło do wniosku, że nie ma

jednoznacznych dowodów "dzia

łania pośmiertnego".

Badacze stwierdzili,

że nie mają wyboru i muszą nazwać te widzenia "halucynacjami", nie

pozostawiaj

ą one bowiem żadnych materialnych śladów. Nie rozważali takiej możliwości, którą

źniej wysunął Andrew Lang w dziele zatytułowanym Sny i duchy. "(Niektóre) halucynacje są

zwyk

łe i niezamierzone – pisał. – Ale pomiędzy nimi a marzeniami sennymi istnieje jakby

halucynacja na jawie, któr

ą niektórzy ludzie wywołują celowo. Taki charakter ma na przykład

wpatrywanie si

ę (w zwierciadło)".

WIZJONERSKIE PRZE

ŻYCIA

Wyrazisto

ść i sugestywność zjaw skłoniła mnie do uznania, że pasują one do kategorii przeżyć

paranormalnych, znanych jako wizje. Przyk

ładem może być tu wizja świętego Piotra, który ujrzał

Chrystusa na drodze do Damaszku, albo g

łosy aniołów, które usłyszała Joanna d'Arc i które w

ko

ńcu doprowadziły do przejęcia przez nią komendy nad armią francuską.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (1 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Takie wypadki nazywane s

ą wizjami spontanicznymi, co oznacza, że ludzie doświadczają ich bez

świadomego dążenia do tego. W jednej chwili wszystko jest normalnie, a moment później następuje
wizja.

Zdumiewaj

ąco dużo spontanicznych zjaw zmarłych widzi się w lustrach lub innych powierzchniach

rzucaj

ących odbicie. Ponadto wiele widuje się w nocy lub na takim tle jak pusta ściana, a także o

zmroku na wolnym powietrzu.

Pewna kobieta opowiedzia

ła mi na przykład, że widziała zjawę swojej babki wyłaniającą się z lustra

na ko

ńcu korytarza. Zdumiona obserwowała, jak zjawa szła w jej stronę, a potem znikła w

otwartych drzwiach jednego z pokoi. Inna kobieta powiedzia

ła mi, że patrzyła na kryształowy

żyrandol w swojej jadalni i w jednym ze zwisających z niego kryształów zobaczyła ludzi zajętych
rozmow

ą.

Tego typu wizje przytrafia

ły się bardzo różnym osobom. Abraham Lincoln, na przykład, w czasie

pobytu w domu w Springfield (stan Illinois) zobaczy

ł w lustrze swoje odbicie podwójnie: jedno

przedstawia

ło go leżącego na sofie, a drugie było blade i mizerne, jakby osoby martwej lub

umieraj

ącej.

Dla mnie dziwne s

ą nie wizje, które miał prezydent Lincoln, ale fakt, że mówił o nich. Gdyby

obecnie prezydent Stanów Zjednoczonych zacz

ął mówić o takich przeżyciach, z pewnością

musia

łby się pożegnać ze swoją karierą polityczną. Prezydent Lincoln mówił jednak o swoich snach

i wizjach bez skr

ępowania.

Anatole France opowiada, jak jego cioteczna babka ujrza

ła lustrzaną wizję umierającego

Robespierre'a mniej wi

ęcej w tym samym czasie, kiedy został on postrzelony w szczękę. W nocy

27 lipca 1794 roku patrzy

ła w zwierciadło i nagle krzyknęła: "Widzę go! Widzę go! Jaki on blady! Z

ust p

łynie mu krew! Ma roztrzaskane zęby i szczękę! Chwała Bogu. Ten krwiożerczy potwór nie

b

ędzie już pił niczyjej krwi prócz własnej". A potem zemdlała.

Czasami relacjonowano te

ż zbiorowe wizje zmarłych. Większość najlepszej dokumentacji tego typu

przypadków pochodzi od badaczy zjawisk paranormalnych, którzy s

ą bardzo skrupulatni w

zbieraniu informacji.

Jednym z takich badaczy by

ł sir Ernest Bennett, pierwszy sekretarz Towarzystwa Badań

Psychicznych w Anglii. Intrygowa

ł go niewyjaśniony charakter wielu zjawisk paranormalnych,

zw

łaszcza tych, które zdarzają się spontanicznie. Dużo pisywał do periodyków naukowych na temat

paranormalno

ści i starannie dokumentował poszczególne badania jej przejawów. Wśród opisanych

przez niego zdarze

ń są także przykłady wizji zbiorowych, czyli takich, kiedy więcej niż jeden

cz

łowiek widzi zjawę tej samej osoby w tym samym czasie. Oto jeden z podanych przez niego

przypadków, zwi

ązany z powierzchnią podobną do lustra:

"3 grudnia 1885 roku

5 kwietnia 1875 roku ojciec mojej

żony, kapitan Towns, zmarł w swojej rezydencji w Crankbrook,

niedaleko Sydney, w stanie Nowa Po

łudniowa Walia.

Mniej wi

ęcej sześć tygodni po jego śmierci moja żona weszła około dziewiątej wieczorem do jednej

z sypialni. Towarzyszy

ła jej młoda dama, panna Berthon. Kiedy weszły -a lampa gazowa paliła się

przez ca

ły czas – ze zdumieniem zobaczyły odbite w lśniącej powierzchni szafy ubraniowej oblicze

kapitana Townsa. By

ło go widać zaledwie do pasa -głowa, ramiona i tylko część rąk. Właściwie

wygl

ądał jak zwykły portret robiony do medalionu, tyle że normalnych rozmiarów. Jego twarz była

mizerna i blada, taka jak przed

śmiercią. I miał na sobie szare flanelowe okrycie, w którym

zazwyczaj sypia

ł. Zdziwione i na wpół przerażone tym, co zobaczyły, obie panie pomyślały w

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (2 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

pierwszej chwili,

że w pokoju zapewne wisi jego portret i że ukazało się im odbicie. Ale nie było tam

takiego obrazu.

Kiedy tak sta

ły patrząc i dziwiąc się, do pokoju weszła siostra mojej żony, panna Towns, i zanim

żona ze swoją towarzyszką zdążyły zareagować, wykrzyknęła: – Wielkie nieba! Widzicie tatusia? –
Akurat przechodzi

ła tamtędy jedna z pokojówek. Zawołano ją i spytano, czy coś widzi, a ona

odpowiedzia

ła natychmiast: – Och, panienko! To pan! – Wtedy posłano po Grahama, starego

kamerdynera kapitana Townsa, i on te

ż od razu wykrzyknął: – Och, niech Bóg nas ma w opiece!

Pani Lett, to

ż to kapitan! – Wezwano też majordoma, a potem jeszcze panią Crane, pielęgniarkę

mojej

żony, i oboje powiedzieli, co widzą. W końcu posłano po panią Towns, która – widząc zjawę –

zbli

żyła się z wyciągniętą ręką, ale w miarę jak przesuwała dłonią po powierzchni szafy, postać

stopniowo znika

ła i nie pojawiła się już nigdy więcej, choć przez długi czas po tym wydarzeniu w

pokoju ci

ągle ktoś przebywał".

ODMIENIENI POD WP

ŁYWEM WIZJI

To o

świadczenie zostało podpisane przez C.E.W. Letta, zięcia kapitana, i występowało łącznie ze

z

łożonymi pod przysięgą oraz podpisanymi oświadczeniami pozostałych świadków.

W tym wypadku Bennett nie zaj

ął się zbadaniem wpływu tego wizjonerskiego przeżycia na ludzi,

którzy zobaczyli zjaw

ę, ale przypuszczam, że efekt musiał być ogromny. Wielu ludzi, z którymi

pracowa

łem, twierdzi, że takie wizje prowadzą do złagodzenia lub nawet ukojenia żalu. Ludziom,

którym u

łatwiłem widzenie, pomagało to przede wszystkim uleczyć ich smutek bądź poprawić

stosunki ze zmar

łym. Przeżycie spotkania ze zjawą nie należy do przerażających ani

niepokoj

ących. Wydaje mi się to fascynujące, jako że filmy i książki nauczyły nas wszystkich bać

si

ę duchów. Od najdawniejszych czasów zresztą tego rodzaju historie są tematem przerażających

opowie

ści o duchach, które powracają ze świata zmarłych, aby "dobrać się" do żywych, ale prawda

o widzeniu zjaw jest zupe

łnie inna. Badacze, którzy zajmują się tym problemem, odkryli, że

zwi

ązane z nim przeżycia nie są straszne. Zdumiewające, na to zgoda, ale osoba, która widzi

ducha, wcale nie umiera ze strachu. Typowy dla widze

ń jest poniższy opis spontanicznej wizji

lustrzanej, która nast

ąpiła w chwili, gdy wdowa przypadkowo wpatrywała się w podobną do lustra

szyb

ę okna pokoju hotelowego. Na zewnątrz było ciemno, a w szybie odbijało się słabe światło z

pokoju, tworz

ąc przejrzystą głębię w jej lśniącej powierzchni.

"Przytrafi

ło mi się to wkrótce po śmierci mojego męża, który zginął w wypadku samochodowym.

By

ło już nad ranem, leżałam w łóżku, wpatrując się w okno. Nadal panowały ciemności; nie mogłam

wi

ęc wyglądać na zewnątrz. Okno było jakby czarnym kwadratem. Nie przypominam sobie, abym

wówczas rozmy

ślała o czymś szczególnym; po prostu patrzyłam w okno.

Nagle dostrzeg

łam biegnącego ku mnie mężczyznę. Miał na sobie strój kąpielowy, a jego włosy

by

ły mokre, zupełnie jakby biegł z plaży. Poczułam dreszczyk emocji, ponieważ rozpoznałam w tym

m

ężczyźnie mojego zmarłego męża! Biegł wprost ku mnie i uśmiechał się. Czułam jego zapach i

wiedzia

łam, że gdybym wyciągnęła rękę, mogłabym dotknąć jego wilgotnych włosów.

– Tutaj jest wspaniale – powiedział. Uśmiechał się radośnie i to napełniło mnie szczęściem.
Opowiedziane tu prze

życie pomogło mi pokonać smutek, ponieważ martwiłam się, że musiało go

bardzo bole

ć, kiedy uderzył go samochód".

W tym przypadku

żona mogła "zamknąć koło", ponieważ zobaczyła, iż jej mąż nie cierpi w życiu

pozagrobowym. Jej widzenie, jak wiele innych, wywar

ło na nią pozytywny wpływ, gdyż pozwoliło jej

pokona

ć żal. Pozostaje jedynie przyjąć, że planowane widzenia powinny przynosić jeszcze bardziej

pozytywne efekty.

NATURALNA WI

ĘŹ

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (3 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wizje wyst

ępują w bardzo różnych formach i jest wiele sposobów ich wywoływania, a mimo to

nale

żą do najbardziej niezwykłych zjawisk umysłu ludzkiego. Bardziej niezwykłe jest być może

jedynie to,

że są one tak rzadko badane przez psychologów.

Wielu z nas wychowa

ło się na opowieściach o wizjach biblijnych. Kto spośród osób znających Biblię

nie zdumiewa

ł się, czytając o kręgach ezechielowych lub drabinie Jakuba albo wręcz zapoznając

si

ę z całą Księgą Apokalipsy? Nic dziwnego, że wielu z nas uważa tych starożytnych wizjonerów za

jednostki nieprzeci

ętne, obdarzone rzadką i tajemniczą mocą obcowania z istotą boską.

Wspó

łcześnie wielu ludzi ma skłonności do przypisywania wizjom cech patologicznych. Wychodzą

oni z za

łożenia, że osoby, które mówią że mają wizje, są schizofrenikami, bredzą lub wręcz – że są

to socjopaci. Taka postawa ulega obecnie zmianie, odk

ąd coraz więcej badań demograficznych

wskazuje,

że przeżycia wizjonerskie są zjawiskiem rozpowszechnionym w normalnych

spo

łecznościach. Całe rzesze ludzi miewały wizje, ale ci, którym się to zdarzyło, po prostu

niech

ętnie przyznawali się z obawy, że mogą zostać uznani za nienormalnych.

Poniewa

ż wizje osób zmarłych są jedną z form przeżyć wizjonerskich, musimy przyjrzeć się

niektórym powszechnie spotykanym rodzajom wizji, zw

łaszcza tym, które można wywołać znanymi

metodami. Odnosi si

ę to do czterech z nich: pareidolii, inkubacji snów, hipnagogii oraz wizji

zwierciadlanych.

Osnute tajemnic

ą wizje pareidolii

Tak powszechne zjawisko, jakim jest widzenie twarzy w chmurach, mo

że służyć za przykład

z

łudzenia optycznego, znanego jako pareidolia. Zaliczane jest do złudzeń, ponieważ występuje w

tym wypadku bodziec zewn

ętrzny – chmura -który wzbogacony wskutek interpretacji prowadzi do

powstania maj

ącego znaczenie obrazu na niebie.

Je

śli wpatrując się w chmury wskażę portret Jerzego Waszyngtona, stojąca obok mnie osoba

najprawdopodobniej zobaczy ten sam obraz. Szczególn

ą, wyróżniającą pareidolię cechą jest to, że

z

łudzenia nie znikają, kiedy patrzymy na nie.

Poniewa

ż tego typu złudzenia wzrokowe wywoływane są przez czynnik zewnętrzny, mogą być

pokazywane innym. Ca

ła grupa ludzi może więc uzgodnić, co przedstawia dany obraz. Wyjaśnia to

przyczyn

ę niektórych złudzeń grupowych, podczas których wiele osób dostrzega nagle twarz

Chrystusa na murze ko

ścioła lub też Matkę Boską na ściance zbiornika ropy naftowej. Wystarczy,

że ktoś patrząc na jakiś wzór dostrzeże zarys twarzy Chrystusa – lub kogokolwiek innego – a
znajd

ą się ludzie, którzy od razu zobaczą to samo.

A je

śli już obraz taki zostanie dostrzeżony, praktycznie nie ma możliwości przekonania ludzi, że

wzór ten naprawd

ę istniał tu od dawna. Ci, którzy dobrze znają dane miejsce, odnoszą wrażenie,

jakby ta wizja pojawi

ła się nagle, znikąd. "Przejeżdżałem obok tego zbiornika na ropę niemal

codziennie od dwudziestu lat

– twierdziłby taki wizjoner. – Gdyby Matka Boska była tu wcześniej, z

ca

łą pewnością zauważyłbym ją. Wiem, że pojawiła się dopiero teraz".

Cz

ęsto gdy rozejdzie się wieść o takim objawieniu, zaczynają masowo przybywać pielgrzymi.

Ludzie odwiedzaj

ący miejsce objawienia zazwyczaj odnoszą się do niego z pełnym szacunkiem,

niezale

żnie od tego, czy wierzą w łaskę boską, czy też nie. Choć sceptycy zapewne podchodzą z

rezerw

ą.

Podobne twory wyobra

źni dotyczą nie tylko tematyki religijnej. Na niektórych terenach pustyni

egipskiej wyst

ępują złoża sody i skamieniała roślinność, które wyglądają jak skalny las. Podróżni

przeje

żdżający przez tę okolicę opowiadają, że widzieli tam zwłoki zmumifikowanych gigantów lub

olbrzymie

żaglowce.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (4 of 18) [07-May-11 6:19:49 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Pareidolia stanowi podstaw

ę różnych wróżb. Hawajscy kahunowie czasami zadawali sobie pytania,

a nast

ępnie wpatrywali się w chmury, oczekując, że ułożą się one we wzór, który będą mogli

zinterpretowa

ć jako odpowiedź. Kapnomancja, czyli wróżenie z dymu, jest nadal praktykowana

przez niektórych rdzennych mieszka

ńców Ameryki Środkowej. W średniowiecznej Europie była

zwyczajowo uprawiana przez matrony i dziewice. Tak

że wróżenie z fusów od herbaty opiera się na

nadawaniu znaczenia obrazom powstaj

ącym z układu listków herbacianych.

Od czasu do czasu pareidolia stawa

ła się przyczyną widzenia zjaw zmarłych bliskich. Weźmy na

przyk

ład przeżycie generała George'a Pattona, który w czasie pobytu na polu walki we Francji miał

zdumiewaj

ącą wizję swoich przodków. Wspomniał o tym epizodzie w pamiętnikach spisanych przez

jego siostrze

ńca, Freda Ayera juniora, zatytułowanych Zanim wyblakną kolory.

"

– Jestem przekonany, że przodkowie zawsze nam towarzyszą. Obserwują nas. I oczekują od nas

bardzo wiele.

– Co przez to rozumiesz? – spytałem.
– No cóż, to coś takiego, o czym albo się wie, albo nie. Ale czasami można nawet dostrzec. Kiedyś
we Francji przygwo

ździł nas niemiecki ostrzał, zwłaszcza ciężkiej broni maszynowej. Leżałem na

ziemi,

śmiertelnie przerażony, i bałem się unieść głowę. Ale w końcu odważyłem się i spojrzałem w

chmury, pod

świetlone na czerwono tuż przed zachodem słońca. I wtedy dostrzegłem, najzupełniej

wyra

źnie, ich głowy: głowy mojego dziadka i jego braci. Nie poruszali ustami; nie odzywali się do

mnie. Patrzyli tylko, nie tyle z gniewem, ile raczej nieszcz

ęśliwi i naburmuszeni. W ich oczach

mog

łem wyraźnie odczytać wyrzut: Georgie, Georgie, rozczarowujesz nas, leżąc tak plackiem.

Pami

ętaj, że wielu Pattonów zginęło, ale nigdy nie było wśród nas tchórza.

Zerwa

łem się więc, złapałem karabin i wydałem rozkazy. I w końcu pułkownik George i inni nadal

znajdowali si

ę w tym samym miejscu, ale już uśmiechnięci. Oczywiście wygraliśmy tę bitwę".

A skoro ju

ż jesteśmy przy generale George'u Pattonie, z pewnością jednym z najbardziej

powa

żanych i odnoszących największe sukcesy generałów w historii amerykańskiej wojskowości,

warto zauwa

żyć, że wierzył on głęboko w istnienie duchów. Częściowo wiara ta była skutkiem

cz

ęstych wizyt, jakie składał mu na polu walki jego zmarły ojciec. Według tego, co powiedział

Ayerowi: "Ojciec mia

ł zwyczaj przychodzić wieczorem do mojego namiotu, siadać i rozmawiać ze

mn

ą. Zapewniał mnie, że sobie poradzę i będę odważny w bitwie, która miała się rozegrać

nast

ępnego dnia. Był zupełnie realny, zupełnie tak samo, jak wtedy, kiedy widywałem go w jego

gabinecie w domu w Lak

ę Yineyard".

Leczenie inkubacj

ą snów

Wszyscy znamy kaduceusza, tajemniczy emblemat zawodu lekarskiego. Owini

ęte wokół

uskrzydlonej laski dwa w

ęże spoglądają na nas z drzwi karetek pogotowia, ze ścian szpitalnych i

wywieszek na drzwiach gabinetów lekarskich. A jednak tylko nieliczni znaj

ą pochodzenie tego

symbolu. Aby je pozna

ć, musimy cofnąć się do czasów starożytnej Grecji, do świątyń Asklepiosa, w

których nast

ępowała inkubacja snów.

Asklepios by

ł autentyczną postacią, szanowanym lekarzem, który po śmierci uzyskał status boski.

W ca

łym kraju na jego cześć powstawały sanktuaria. Było ich łącznie trzysta, a najsłynniejsze

mie

ściło się w Epidauros. Funkcjonowały one jako swoiste Kliniki Mayo, te świątynie inkubacji snów.

Do celów leczniczych wywo

ływano w tych świątyniach fantastyczne przeżycia wizjonerskie. Jeśli

dotkn

ęła kogoś nieznośna choroba lub taka, której żaden uzdrowiciel nie potrafił uleczyć, należało

uda

ć się do świątyni Asklepiosa. Pacjenci przeżywali tam sny i wizje, które miały leczyć ich

dolegliwo

ści. Przy odrobinie szczęścia mogli nawet skonsultować się w takim śnie z samym

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (5 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

legendarnym lekarzem.

G

łówne centrum uzdrowicielskie w Epidauros mogło u-dzielić schronienia i nakarmić ogromne

rzesze ludzi, którzy zawsze czekali na swoj

ą kolej. Centralną budowlą kompleksu świątynnego był

olbrzymi gmach, abaton, otoczony dziedzi

ńcem. Kiedy nadchodziła ich kolej, pielgrzymi wchodzili

na teren dziedzi

ńca i spali tak długo, aż nawiedził ich bardzo szczególny sen, taki, w którym zjawiał

si

ę Asklepios w swojej futrzanej czapie, z kaduceuszem w dłoni, i zapraszał ich do abatonu.

Wtedy pacjent móg

ł wejść do świątyni, rozległej sali wypełnionej wąskimi łóżkami, nazywanymi

klini.

Łóżka te wyglądały jak sofy z epoki wiktoriańskiej, z jednego końca uniesione pod kątem około

45 stopni, tak by g

łowa i tułów spoczywały nieco wyżej niż biodra i nogi. To od tych greckich klini

wywodzi si

ę współczesny termin "klinika".

Wierzono,

że Asklepios zjawiał się w nocy osobiście w abatonie. Troskliwie opiekował się chorymi i

mówi

ł, jak ich leczyć, a ponoć zawsze robił to wszystko w futrzanej czapie i z kaduceuszem w dłoni.

W wielu odnotowanych przypadkach jego zalecenia i metody leczenia spowodowa

ły wyzdrowienie

pacjentów.

Wdzi

ęczni pacjenci płacili kamieniarzom, aby wykuli na kolumnach informacje o ich chorobie, wizji i

ozdrowieniu, by inni mogli dowiedzie

ć się o tych cudach. Nawet dziś, po więcej niż dwóch tysiącach

lat, opisy klinicznych przypadków, które si

ę zachowały, stanowią fascynującą lekturę:

M

ężczyzna, który miał sparaliżowane palce u ręki, z wyjątkiem jednego, przybył do boga jako

pacjent. Patrz

ąc na wota w świątyni wyraził niewiarę w skuteczność leczenia i kpił z inskrypcji. Ale

podczas snu mia

ł wizję. Wydawało mu się, że kiedy grał w kości pod murem świątyni i nadeszła

w

łaśnie jego kolej, pojawił się bóg, pochylił szybko nad jego dłonią i rozprostował mu palce. Kiedy

bóg odszed

ł na bok, pacjentowi wydało się, że opuścił dłoń i zaczął rozprostowywać palce, jeden

po drugim. Kiedy wyprostowa

ł już wszystkie, bóg spytał go, czy nadal nie dowierza inskrypcjom na

kolumnach w

świątyni. Pacjent odparł, że już nie będzie w nie wątpił. "Ponieważ przedtem nie

dowierza

łeś opisom leczenia, które wcale nie są niewiarygodne, odtąd powinieneś nazywać się

Niedowiarkiem"

– stwierdził bóg. O świcie pacjent opuścił świątynię zdrowy.

Ambrozja z Aten,

ślepa na jedno oko. Przybyła do boga jako pacjentka. Początkowo krążyła po

świątyni, wyśmiewała niektóre opisy uzdrowienia jako niewiarygodne i niemożliwe. Bo jak niby
kulawy czy

ślepy mógł zostać uleczony tylko dlatego, że miał sen? A gdy zasnęła, przeżyła wizję.

Wyda

ło się jej, że bóg stanął przy niej i powiedział, że uzdrowi ją, ale będzie musiała mu zapłacić,

ofiarowuj

ąc świątyni świnię ze srebra dla upamiętnienia swej ignorancji. Powiedziawszy to, rozciął

ga

łkę jej chorego oka i wlał do środka jakieś lekarstwo. Kiedy nadszedł dzień, kobieta opuściła

świątynię zdrowa.
Pewien m

ężczyzna śnił, że zmarł dźgnięty mieczem w brzuch przez Asklepiosa; za pomocą

naci

ęcia mężczyzna ten został wyleczony z wrzodu, który miał w brzuchu.

Pandarus z Tesalii. ze znamieniem na czole. We

śnie miał wizję: wydawało mu się, że bóg

obwi

ązał mu opaską czoło w miejscu, gdzie miał znamię, po czym nakazał mu z chwilą

opuszczenia abatonu zdj

ąć opaskę i złożyć ją w ofierze świątyni. Kiedy nadszedł dzień, mężczyzna

wsta

ł, zdjął opaskę i zobaczył swoją twarz wolną od znamienia. Podarował świątyni opaskę;

znajdowa

ło się na niej znamię, które poprzednio miał na czole.

Inkubacja snów nie by

ła wyłącznie greckim wynalazkiem. Istnieją przekazy na jej temat w wielu

rozsianych po ca

łym świecie kulturach, takich jak starożytnego Egiptu, Mezopotamii, Kanaanu czy

Izraela. Najlepszym biblijnym przyk

ładem jest sen Salomona w świątyni na wzgórzu Gibeonu, do

której uda

ł się, aby złożyć Bogu ofiarę. To tam "ukazał się Pan Salomonowi w nocy", pytając, co

móg

łby dać synowi Dawida.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (6 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

"Daj zatem s

łudze twemu rozumne serce, abym mógł sądzić lud twój, abym mógł rozróżnić między

dobrem a z

łem; któż bowiem jest w stanie sądzić twój tak wielki naród?"

To z tego spotkania we

śnie z Bogiem wynikła mądrość Salomona, który rządził całym Izraelem.

Rytua

ł inkubacji snów był niezwykle istotny w Japonii, gdzie przetrwał aż do XV wieku. Pielgrzymi,

dr

ęczeni problemami, których nie byli w stanie rozwiązać, udawali się do świętego miejsca w

nadziei,

że dany im będzie przez boga sen podpowiadający rozwiązanie problemu.

Przetrwa

ło wiele relacji z takich wizji sennych i są one identyczne co do formy z tymi, które

zachowa

ły się w Grecji. We śnie petenta pojawiają się jakieś istoty i uzdrawiają tak jak w abatonie;

stosowana przez nie kuracja mo

że także obejmować swoisty zabieg chirurgiczny.

W Japonii rytua

ł ten sięga bardzo odległych czasów, bo IV lub V wieku n.e. Uprawniony do

nawi

ązywania kontaktu z innym wymiarem był wówczas jedynie cesarz i inkubacja stanowiła ważny

aspekt jego duchowych zobowi

ązań. W pałacu cesarskim znajdowała się sala do inkubacji i

specjalne

łoże, zwane kamudoko.

Nawet obecnie wymagane jest, aby podczas ceremonii konsekracji nowego cesarza znajdowa

ło się

łoże zwane shinza, identyczne co do kształtu z klini Asklepiosa. Cesarz nie używa łoża w czasie
uroczysto

ści, a zatem pierwotna funkcja tego sprzętu została już zapomniana. Ale nie ulega

w

ątpliwości, że w starożytnych czasach łoże było niezbędne w czasie tej ceremonii właśnie do

inkubacji snów.

Rzecznicy wspó

łczesnej psychologii głębi zapewne przekonywaliby, że te wizje stanowiły epizody z

zakresu wewn

ętrznej łączności duchowej śpiącego z wyższymi poziomami jego świadomości, ale

nie da si

ę w pełni zrozumieć wielu zagadek wiążących się z inkubacją snów.

Osoby prze

żywające to zjawisko bardzo wyraźnie odróżniają owe nawiedzenia od zwykłych snów.

W rzeczywisto

ści w relacjach ze starożytnej Grecji wielu śniących twierdziło, że ich wizje

nast

ępowały w stanie pośrednim między snem a czuwaniem. To prowadzi nas do kolejnego

fascynuj

ącego typu stanu wizjonerskiego, który pewni ludzie mogą osiągać celowo.

Senna rzeczywisto

ść hipnagogii

Hipnagogia tradycyjnie uwa

żana jest za "stan częściowego uśpienia", stan pomiędzy normalną

świadomością czuwania a snem. Osoba znajdująca się w stanie hipnagogii widzi to, co podsuwa jej
pod

świadomość. Czasami mogą to być po prostu jaskrawe blaski kolorów lub też bardzo ostre

sekwencje senne. Innym razem te wyra

źniejsze niż w rzeczywistości obrazy mają niezwykle wielkie

znaczenie.

Stan hipnagogii osi

ąga się, kiedy znajdująca się w nim osoba chodzi i wykonuje normalnie swoje

czynno

ści. Hipnagogia chodząca była wykorzystywana do wyjaśniania rzekomego widzenia

"ludków" w Irlandii i "wró

żek" w innych częściach świata. Wyjaśnia także dziwaczne zjawisko,

znane jako "znikaj

ący człowiek", kiedy to jakaś osoba widzi w nocy idącego ulicą w jej stronę

kogo

ś, kto nagle znika.

S

łynny angielski pisarz Charles Dickens pozostawił relację z takiego właśnie przeżycia.

Opowiedzia

ł swojemu znajomemu, że szedł pewnej nocy jedną z ulic Londynu, kiedy nagle usłyszał

odg

łos biegnącego z tyłu konia. Odwrócił się i zobaczył człowieka usiłującego opanować

wierzchowca, który poniós

ł. Dickens schronił się w bramie, aby ustąpić drogi. Kiedy jednak wyjrzał z

bramy na ulic

ę, nie dostrzegł ani konia, ani jeźdźca. Nie było nikogo.

Znaczna liczba normalnych ludzi prze

żywa bardzo wyraźne obrazy we śnie. Czasami przybierają

one posta

ć kolorowych wyobrażeń, czasami zaś wydarzeń surrealistycznie zniekształconych.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (7 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Stany hipnagogiczne by

ły wykorzystywane przez niektórych genialnych twórców do rozwiązywania

najró

żniejszych problemów. Do tych, którzy wykorzystywali tę technikę w procesie twórczym,

nale

żał Thomas Edison – szukając rozwiązania jakiegoś problemu, często zapadał on w biurze w

drzemk

ę.

K

łopotliwe było dla niego jedynie to, że bardzo łatwo przechodzi się ze stanu hipnagogii w głęboki

sen. A

śpiąc, człowiek zapomina przeżyte wizje. Aby poradzić sobie z tym problemem, Edison

drzema

ł trzymając w dłoniach stalowe kulki. Po obu bokach swojego krzesła umieścił metalowe

miednice. Kiedy zaczyna

ł zapadać w głęboki sen, kulki wysuwały mu się z dłoni i z hałasem

uderza

ły o miednice. Wtedy budził się, zachowując w pamięci swoje przeżycia ze stanu hipnagogii.

Moje w

łasne doświadczenia z wpatrywaniem się w zwierciadło

Po przeprowadzeniu kilku seansów wpatrywania si

ę w zwierciadło, w czasie których wywoływano

zjawy, zdecydowa

łem się spróbować tego na sobie samym. W efekcie nastąpiło osobiste

spotkanie, które ca

łkowicie zmieniło moje spojrzenie na życie.

Na pocz

ątku stanąłem wobec swoistego dylematu. Nie wiedziałem, czy powinienem uczestniczyć

jako podmiot w tych badaniach. Wyst

ępowanie w roli uczestnika eksperymentu i przeżycie widzenia

mog

ło bowiem spowodować, że utraciłbym zdolność do obiektywnych ocen. Ograniczając zaś swój

udzia

ł tylko do roli badacza, mogłem oceniać relacje innych z bardziej neutralnej pozycji.

Z drugiej strony pokusa do

świadczenia tych wrażeń osobiście była bardzo silna, ponieważ od

dziecka fascynowa

ło mnie wszystko, co wiązało się ze świadomością, i zawsze bardzo chciałem

wiedzie

ć, jak to jest, kiedy widzi się zjawę.

Po wys

łuchaniu relacji kilku uczestników moich seansów uległem pokusie i sam się wybrałem w

podró

ż do Królestwa Pośredniego.

Najbardziej niepokoj

ącą cechą obserwowanych przeze mnie spotkań ze zjawami było to, że ich

uczestnicy nabierali prze

świadczenia, iż wizjonerskie odwiedziny są zjawiskiem rzeczywistym, a nie

wytworami fantazji. By

ło to tym bardziej zdumiewające, że do moich eksperymentów celowo

wybiera

łem ludzi bardzo solidnych i rozsądnych. Zakładałem, że nikt z nich nie uzna, iż jego

spotkanie by

ło rzeczywiste. Oczekiwałem, że stwierdzą, iż wizja przypominała marzenia senne –

ale okaza

ło się coś zupełnie odwrotnego. Jeden po drugim uczestnicy wizjonerskich spotkań

uparcie twierdzili,

że naprawdę obcowali ze swoimi zmarłymi krewnymi. "Wiem, że to była moja

matka"

– powiedział jeden z nich. Dosłownie wszyscy opisywali swoje przeżycia jako

"najprawdziwsze z prawdziwych".

By

łem przekonany, że jeśli sam zobaczę zjawę, moje odczucia będą inne. Jeśli sam przeżyję coś

takiego

– myślałem – nie dam się tumanić twierdzeniami, że to coś realnego.

Na obiekt moich wizji wybra

łem babkę ze strony matki. Urodziłem się w czasie II wojny światowej, a

w dniu moich urodzin ojciec zosta

ł wysłany za ocean. Nie wracał przez osiemnaście miesięcy,

wskutek czego matka mojej matki przej

ęła na siebie wiele obowiązków rodzicielskich. Robiła to

doskonale i zawsze uwa

żałem, że była cudowną, kochaną, mądrą i wyrozumiałą osobą, która

wywar

ła wielki wpływ na moje życie. Po jej śmierci często mi jej brakowało i niejednokrotnie miałem

ochot

ę ponownie spotkać się z nią – niezależnie od tego, jaką postać przybrała obecnie.

Pewnego dnia przez wiele godzin przygotowywa

łem się do wizjonerskiego kontaktu.

Przypomnia

łem sobie mnóstwo związanych z nią wspomnień i wpatrywałem się w jej fotografię,

przywo

łując silne poczucie ciepłej dobroci mojej babki.

Nast

ępnie udałem się do miejsca, które nazywałem kabiną widzeń, i w przymglonym świetle

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (8 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zacz

ąłem się wpatrywać w wielkie lustro, ustawione w taki sposób, że spoglądałem jakby w

trójwymiarow

ą głębię. Siedziałem tak przez co najmniej godzinę, ale nie poczułem ani śladu jej

obecno

ści. W końcu zrezygnowałem i uznałem, że jestem w jakiś sposób uodporniony na

wizjonerskie spotkania.

źniej, kiedy już otrząsnąłem się z tego przeżycia, miałem spotkanie, które zaliczam do

najbardziej wstrz

ąsających zdarzeń w moim życiu. Było to coś takiego, co niemal całkowicie

zmieni

ło moje pojmowanie rzeczywistości. Teraz rozumiem uczucia wyrażane przez wielu z tych,

którzy widzieli zjawy, i wiem, co maj

ą na myśli mówiąc, że nie są już tacy sami jak dawniej.

Do

świadczenia te mają w sobie coś niewypowiedzianego, co powoduje, że trudno ująć je w słowa.

Mimo to pragn

ę opisać mój własny kontakt wizjonerski, ponieważ wydaje mi się ważny, jako

przekaz "z pierwszej r

ęki":

Siedzia

łem sam w pokoju, kiedy nagle najzupełniej normalnie weszła jakaś kobieta. Od pierwszego

wejrzenia wyda

ła mi się znajoma, ale nastąpiło to tak szybko, że potrzebowałem chwili, aby zebrać

my

śli i uprzejmie ją przywitać. W ciągu niespełna minuty uświadomiłem sobie, że tą osobą była

moja babka ze strony ojca, która umar

ła kilka lat wcześniej. Pamiętam, że uniosłem ze zdumienia

d

łonie do twarzy i wykrzyknąłem: "Babciu!"

Patrzy

łem jej prosto w oczy, przejęty grozą pod wpływem tego, co widziałem. Bardzo uprzejmie i

ciep

ło oznajmiła mi, kim jest, używając przy tym takiego zdrobnienia mojego imienia, którym jedynie

ona mnie nazywa

ła, gdy byłem dzieckiem. Kiedy zdałem sobie sprawę, kim jest ta kobieta, do

g

łowy napłynęło mi natychmiast mnóstwo związanych z nią wspomnień. Nie wszystkie były dobre.

W gruncie rzeczy wiele by

ło zdecydowanie nieprzyjemnych. O ile moje wspomnienia o babce ze

strony matki s

ą pozytywne, o tyle z matką ojca było zupełnie inaczej.

Jednym ze wspomnie

ń, które mi się wówczas nasunęły, były jej irytujące oświadczenia: "To moje

ostatnie Bo

że Narodzenie!" Mówiła tak każdego roku przed świętami przez co najmniej dwadzieścia

lat.

Nieustannie ostrzega

ła mnie też, kiedy byłem mały, że pójdę do piekła, jeśli będę naruszał

którykolwiek z licznych zakazów boskich, naturalnie w takiej formie, w jakiej ona je interpretowa

ła. A

kiedy

ś wymyła mi usta mydłem za wypowiedzenie słowa którego ona nie aprobowała. Innym

razem, kiedy by

łem jeszcze mały, całkiem poważnie poinformowała mnie, że to grzech latać

samolotem. By

ła z natury zrzędliwa i do wszystkiego nastawiona negatywnie.

Kiedy jednak wpatrywa

łem się w oczy tej zjawy, bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że nastąpiła

w niej pozytywna przemiana. Sta

ła przede mną i czułem płynące od niej ciepło oraz miłość, jakąś

empati

ę i współczucie, których zrozumienie przekraczało moje możliwości. Była zdecydowanie w

dobrym humorze, roztacza

ła szczególną aurę cichej radości i spokoju.

Nie rozpozna

łem jej w pierwszej chwili dlatego, że wyglądała bez porównania młodziej niż w chwili

śmierci; w rzeczywistości nawet młodziej niż wtedy, kiedy się urodziłem. Nie przypominam sobie,
abym kiedykolwiek widzia

ł jej fotografie z okresu, kiedy była w tym samym wieku co, jak mi się

wydawa

ło, w czasie naszego spotkania. Ale nie jest to istotne, ponieważ nie tylko po wyglądzie j ą

rozpozna

łem. Miałem wrażenie, że znam tę kobietę raczej dzięki jej wykluczającej pomyłkę

obecno

ści i licznym wspomnieniom, które wymienialiśmy i omawialiśmy szczegółowo. Krótko

mówi

ąc, ta kobieta na pewno była moją zmarłą babką. Rozpoznałbym ją wszędzie.

Chc

ę z naciskiem podkreślić, że to spotkanie wydało mi się absolutnie naturalne. Tak jak w

przypadku innych osób, które eksperymentowa

ły z wywoływaniem zjaw, również moje spotkanie z

babk

ą nie miało pod żadnym względem charakteru niesamowitego czy dziwnego. Było to

najnaturalniejsze i najmilsze spotkanie, jakie mia

łem z nią kiedykolwiek.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (9 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Spotkanie skupia

ło się wyłącznie na kwestii naszych stosunków. Przez cały czas zdumiewał mnie

fakt przebywania w obecno

ści kogoś, kto zmarł, ale jednocześnie w żaden sposób nie

przeszkadza

ło to w naszej rozmowie. Stała tuż przede mną i niezależnie od tego, jak bardzo

czu

łem się zaskoczony, po prostu zaakceptowałem jej obecność i rozmawiałem z nią.

Dyskutowali

śmy o dawnych czasach, o poszczególnych wydarzeniach z mojego dzieciństwa.

Przypomnia

ła mi o kilku incydentach, których nie pamiętałem. Ujawniła także pewną bardzo

osobist

ą sprawę – dotyczącą sytuacji mojej rodziny -która była dla mnie ogromnym zaskoczeniem,

ale po retrospekcji uzna

łem, że bardzo wiele wyjaśnia. Osoby, których to dotyczy, nadal żyją

dlatego postanowi

łem zachować tę wiadomość dla siebie. Powiem tylko, że dowiedziałem się

czego

ś, co ma dla mnie bardzo istotne znaczenie, i czuję się o wiele lepiej po usłyszeniu tego od

niej.

Napisa

łem "usłyszeniu", mając na myśli niemal dokładne znaczenie tego słowa. Jedyną różnicę

stanowi

ło to, że w porównaniu z okresem przed śmiercią jej głos był nieco bardziej szorstki, jakby z

megafonu, dzi

ęki czemu wydawał się wyraźniejszy i donośniejszy. Inni, którzy przeżywali podobne

spotkania wcze

śniej niż ja, mówili o porozumiewaniu się telepatycznym, bezpośrednio "z umysłu do

umys

łu". W moim przypadku było podobnie. Choć przez większość czasu rozmawialiśmy za

pomoc

ą słów, niekiedy zdawałem sobie sprawę, że czytam w jej myślach, i mogłem stwierdzić, że

to samo odnosi

ło się do niej.

W

żadnym wypadku nie wyglądała na "ducha" ani nie była przezroczysta. Pod każdym względem

robi

ła wrażenie autentycznej osoby, z krwi i kości. Jej wygląd nie różnił się od wyglądu innych ludzi,

z jednym tylko wyj

ątkiem: otóż otaczało ją coś, co wyglądało jak światło czy załamanie przestrzeni,

jakby by

ła odseparowana lub odcięta od materialnego otoczenia.

Z jakiego

ś powodu nie pozwalała mi się jednak dotknąć. Trzy lub cztery razy sięgałem ku niej, aby

j

ą uściskać, ale za każdym razem unosiła ręce i powstrzymywała mnie gestem. Tak uparcie nie

chcia

ła, abym jej dotykał, że uszanowałem to życzenie.

Nie mam poj

ęcia, ile trwało nasze spotkanie. Miałem wrażenie, iż przez długi czas, ale byłem tak

zaabsorbowany,

że nie spojrzałem nawet na zegar. Biorąc pod uwagę myśli i u-czucia, jakie

wymienili

śmy, musiało trwać kilka godzin, ale wydaje mi się, że zapewne było krótsze, jeśli

rozpatrywa

ć je w kategoriach tego, co uznajemy za czas "rzeczywisty".

A jak si

ę skończyło? Pozostawałem pod tak silnym wrażeniem, że po prostu powiedziałem jej "do

widzenia". Uzgodnili

śmy, że znowu się zobaczymy, i po prostu wyszedłem z pokoju. Kiedy

wróci

łem, nie było po niej śladu. Zjawa mojej babki znikła.

Wydarzenie to uzdrowi

ło nasze stosunki. Po raz pierwszy w życiu doceniłem jej poczucie humoru i

zda

łem sobie sprawę, co przeszła za życia. Kocham ją teraz jak nigdy przed tym spotkaniem.

Pod wp

ływem tego przejścia nabrałem też trwałego przeświadczenia, że to, co nazywamy śmiercią,

nie jest ko

ńcem życia.

Zdaj

ę sobie sprawę, dlaczego ludzie zakładają, że kontakty ze zjawami to halucynacje. Jako

weteran w dziedzinie odmiennych stanów

świadomości mogę jednak powiedzieć, że moje

pojednanie z wizj

ą babki było w zupełności spójne z rzeczywistością postrzeganą przeze mnie

przez ca

łe życie w stanie czuwania. Gdybym chciał pomniejszać znaczenie tego spotkania,

traktuj

ąc je jako halucynację, musiałbym chyba uznać za halucynację i całą resztę mojego życia.

"POTRZEBA SPOTKANIA" JAKO POWÓD WIDZENIA

Moje spotkanie pozwoli

ło mi zrozumieć, dlaczego ludzie pragnący zobaczyć zjawę niekoniecznie

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (10 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

widz

ą tę, o którą im chodziło. Na podstawie własnego doświadczenia wierzę, że widzi się tę osobę,

z któr

ą spotkanie jest potrzebne.

W moim przypadku kontakty z babk

ą ze strony matki układały się pozytywnie, podczas gdy z babką

ze strony ojca miewali

śmy pewne nieporozumienia. Ogólnie większe korzyści płyną zapewne z

pojednania z lud

źmi, do których ma się żal czy pretensje.

Dla wielu uczestników eksperymentów osoba, któr

ą pragną zobaczyć, jest też osobą, z którą

spotkanie jest potrzebne. W tym wypadku eksperyment przebiega zgodnie z planem. Je

śli jednak

tak nie jest, potrzeba mo

że przeważyć.

Ponadto jeden szczegó

ł mojego przeżycia powoduje, iż jestem winien publiczne przeprosiny

dawnej kole

żance, doktor Elisabeth Kubler-Ross. W 1977 roku Elisabeth opowiedziała mi o swoim

spotkaniu ze zmar

łą znajomą. Na ile sobie przypominam, było to tak, że Elisabeth szła pewnego

dnia korytarzem w kierunku swojego gabinetu, kiedy nagle dostrzeg

ła jakąś kobietę stojącą obok.

Obie panie zacz

ęły rozmawiać i Elisabeth zaprowadziła tę drugą do swojego gabinetu. Po chwili

pochyli

ła się ku niej i z ogromnym zdumieniem stwierdziła: "Ja panią skądś znam!" W kobiecie tej

rozpozna

ła panią Schwartz, pacjentkę, z którą bardzo się zżyła przed jej śmiercią kilka miesięcy

wcze

śniej. Pani Schwartz przedstawiła się jej i obie kobiety rozmawiały przez pewien czas.

Kiedy Elisabeth opowiedzia

ła mi tę historię, pamiętam, że głośno zaprotestowałem: "Daj spokój!

Je

śli to był ktoś, kogo tak dobrze znałaś, jak mogłaś nie rozpoznać jej już na samym początku?"

Teraz, po tych wszystkich latach, mog

ę powiedzieć, że rozumiem, dlaczego tak się stało. Wiem

zarówno z w

łasnego doświadczenia, jak i doświadczeń innych osób, że zmarli, którzy wracają w

postaci zjawy, nie wygl

ądają dokładnie tak samo jak przed śmiercią. Co dziwne – choć zapewne nie

tak bardzo, jak mog

łoby się wydawać – robią wrażenie młodszych i mniej przygnębionych, ale

mimo to mo

żna ich rozpoznać.

Wyniki moich w

łasnych przeżyć i wczesnych doświadczeń sugerują, że wpatrywanie się w

zwierciad

ło stanowi naturalne ogniwo pomiędzy spontanicznym pojawianiem się a wywoływaniem

zjaw zmar

łych.

Dalsze badania przekona

ły mnie, że wpatrywanie się w zwierciadło było stosowane w dawnych

czasach i dawa

ło zdumiewające rezultaty. To właśnie dowody historyczne spowodowały, że

zainteresowa

łem się tym jeszcze bardziej.

T

ĘPIENIE PRAKTYK WPATRYWANIA SIĘ W ZWIERCIADŁO

W trakcie moich poszukiwa

ń naukowych uświadomiłem sobie, iż wpatrywanie się w zwierciadło

by

ło przez wieki okładane takimi zakazami i tak zniesławiane, że do czasów obecnych przetrwało

jedynie jako pozosta

łość po istotnym elemencie rzeczywistości społecznej, jakim niegdyś było. Jest

echem odleg

łej przeszłości, zdławionym przez tych, którzy okrzyknęli je przesądem, zamiast

spróbowa

ć zrozumieć jego znaczenie i potęgę.

Niewdzi

ęczną istotę wpatrywania się w zwierciadło doskonale obrazuje tragiczna opowieść o

Kennecie Mac-Kenzie.

Żył on w Szkocji w XV wieku i był uznawany za tak biegłego w tej sztuce, że

miejscowa królowa (a by

ło ich wiele w społeczeństwie feudalnym) najęła go do szpiegowania

swojego m

ęża, który udał się na kontynent europejski w odwiedziny. MacKenzie wpatrywał się w

swoje zwierciad

ło i zobaczył, jak śledzony uwodzi beztrosko inną kobietę.

To, co zobaczy

ł, okazało się prawdą, ale MacKenzie popełnił błąd mówiąc o tym królowej.

Zdenerwowa

ła się bowiem tak bardzo na wieść o wizji, że kazała wrzucić MacKenziego głową w dół

do beczki z wrz

ącą smołą.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (11 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Tak w

łaśnie traktowano tych, którzy praktykowali wpatrywanie się w zwierciadło.

Prowadz

ąc badania ustaliłem co najmniej siedem przyczyn tępienia praktyki wpatrywania się w

zwierciad

ło. Wymienię te przyczyny i przeanalizuję, starając się określić, czy są one uzasadnione, z

indywidualnego b

ądź też zbiorowego punktu widzenia.

Strach przed pod

świadomością

Wydaje si

ę, że są takie obszary umysłu, z których istnienia w normalnych okolicznościach nie

zdajemy sobie sprawy. Freud, Jung i inni pionierzy psychologii wyznaczyli szereg takich obszarów,
a ich nast

ępcy zapewne będą kontynuować tę pracę. Na wyjaśnienie czeka jeszcze bardzo wiele

tajemnic umys

łu ludzkiego.

Jedno, co wiemy z ca

łą pewnością, to że na ogół pojawia się niepokój, kiedy zagraża nam, iż z

pod

świadomości do świadomości przedostanie się jakaś nieprzyjemna myśl, przykre wspomnienie

lub impuls. Freud nazwa

ł to powszechnie występujące odczucie niepokojem sygnalnym.

Niektórzy ludzie unikaj

ą wpatrywania się w zwierciadło między innymi ze strachu, że treści zawarte

w pod

świadomości mogą przy tej okazji nagle wtargnąć do świadomości. A ludzie boją się, że jeśli

te nie u

świadamiane sobie dotąd wspomnienia czy uczucia wyjdą na jaw, stanie się coś okropnego.

Niektórzy obawiaj

ą się, że te emocje ich zdominują lub że utracą oni kontrolę nad sobą albo też

nieodwracalnie si

ę skompromitują.

Nie u

świadamiane sobie wcześniej myśli faktycznie ujawniają się w trakcie wpatrywania się w

zwierciad

ło, ale ich pojawienie się wcale nie jest takim strasznym przeżyciem, jak to sobie niektórzy

wyobra

żają. Zazwyczaj mają one korzystny skutek, przyczyniają się do naszego rozwoju

wewn

ętrznego.

Cho

ć niektórzy potępiają wpatrywanie się w zwierciadło jako czynność, która przywołuje groźne

my

śli czy odruchy, moje doświadczenie przekonuje, że raczej należałoby je za to chwalić. Dobrą

ilustracj

ą mojego stanowiska może być o-powieść klasyka badań w tej dziedzinie W. R. Hallidaya,

zrelacjonowana w jego ksi

ążce z 1913 roku zatytułowanej Greckie wróżby. Jest to jedyna relacja,

któr

ą odnalazłem w trakcie siedmiu lat pilnych badań, mówiąca o niekorzystnym zjawisku

psychicznym zwi

ązanym z wpatrywaniem się w zwierciadło.

Halliday w swojej pracy nazywa wpatrywanie si

ę w zwierciadło "szalbierstwem" i oświadcza, że

"prowadzi

ło do poważnych, nieraz tragicznych skutków wśród osób o niskim poziomie

wykszta

łcenia, które nie mają wystarczających możliwości uświadomienia sobie tego faktu. "The

Manchester Guardian" z 28 pa

ździernika 1909 roku opublikował sprawozdanie ze śledztwa

przeprowadzonego przez koronera w sprawie

żony listonosza z Cardiff, która popełniła

samobójstwo, truj

ąc się gazem. Jej ojczym złożył zeznanie, że tydzień wcześniej wróciła ona do

domu po wizycie u wró

żbity i powiedziała: "Kiedy poprosił, abym spojrzała w kryształową kulę,

zobaczy

łam siebie, siedzącą na krześle i świadomie wdychającą gaz"".

Halliday wyci

ąga z tej smutnej opowieści jednoznaczny wniosek, że należałoby zabronić

wpatrywania si

ę w zwierciadło. Ja natomiast jestem przekonany, iż większość psychiatrów

uzna

łaby, że – wbrew temu, co sugeruje Halliday -to nie wizja, jaką zobaczyła w kryształowej kuli,

popchn

ęła ową kobietę do samobójstwa. W rzeczywistości bowiem przeważnie związek

przyczynowy jest odwrotny: jej wizja, a najprawdopodobniej tak

że wizyta u wróżbity były skutkami

depresji prze

żywanej przez tę kobietę. Żona listonosza zapewne była na granicy popełnienia

samobójstwa przed pój

ściem do wróżbity. To, co zobaczyła w kryształowej kuli, było jedynie

odbiciem my

śli tkwiących w jej podświadomości.

Z relacji zacytowanej przez Hallidaya mo

żna więc wyciągnąć wniosek, że wpatrywanie się w

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (12 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zwierciad

ło daje pewne możliwości jako metoda wykrywania i diagnozowania zaburzeń

psychicznych i emocjonalnych, w tym wypadku -depresji.


Powody teologiczne

Przez wieki duchowni zakazywali wpatrywania si

ę w zwierciadło, uważając, że wyzwala to działanie

si

ł nieczystych.

Liczne rady i instytucje ko

ścielne utwierdzały to przekonanie. Już w V wieku synod zwołany przez

św. Patryka uznał, że każdy chrześcijanin, który wierzy w możliwość zobaczenia w lustrze ducha,
powinien zosta

ć obłożony klątwą i wykluczony z Kościoła, póki nie odwoła swoich poglądów i nie

odprawi pokuty.

W IX wieku we Francji arcybiskup Hinmarus pot

ępił hydromancję, czyli wpatrywanie się w wodę w

celu wywo

łania wizji. W 1398 roku wędrowni wróżbici wpatrujący się w zwierciadło, zwani speculari,

zostali przez parysk

ą Katedrę Teologii obwołani sługami szatana.

Inkwizytorzy rzymscy osadzili w wi

ęzieniu hrabiego Cagliostro, zarzucając mu niedozwolone

praktyki, w tym zw

łaszcza wpatrywanie się w zwierciadło. Tego typu zarzuty stawia się także we

wspó

łczesnym świecie. Według relacji prasowych z 1979 roku dwie kobiety zostały wykluczone z

Ko

ścioła baptystów w miejscowości Independence (stan Missouri), ponieważ przepowiadały

przysz

łość, posługując się kryształową kulą.

Trwa

łość instytucji religijnych zależy w znacznym stopniu od wpajania rygorystycznych poglądów

ideologicznych na temat cia

ła umysłu i ducha swoich wyznawców. Wyraża się to w zniechęcaniu

ich do samodzielnego szukania prze

żyć duchowych, najczęściej z obawy, że psychiczny pionier w

danej kongregacji, który b

ędzie badał ukryte rejony własnego "ja", może dokonać odkryć trudnych

do pogodzenia z oficjalnymi doktrynami.

Je

śli chodzi o przestrzeganie członków wspólnot religijnych przed kuszącymi nas z lustra siłami

diabelskimi, to podejrzewam,

że jest ono próbą utrzymywania strachem jedności ideologicznej lub

zamaskowanym przejawem tych samych obaw przed pod

świadomością, które omawiałem

wcze

śniej.

Jestem pewien,

że nie do mnie będzie należeć ostatnie słowo na temat diabłów. I z głębokim

przekonaniem twierdz

ę, że nie mam najmniejszego zamiaru okazywać lekceważenia poważnym

my

ślicielom, którzy wierzą w istnienie obiektywnego zła. W odniesieniu do kwestii szczególnej, jaką

jest tu wpatrywanie si

ę w zwierciadło, mogę tylko powiedzieć, że powstaje istotna teologiczna

anomalia, kiedy w

ładze Kościoła wiążą podobne praktyki z działaniem demonów, ponieważ co

najmniej jedna z naj

świętszych postaci biblijnych najprawdopodobniej stosowała pewną formę

wpatrywania si

ę w zwierciadło w celu nawiązania kontaktu z Duchem Świętym. Otóż Józef

wpatrywa

ł się w srebrny kubek, który wszędzie ze sobą woził.

Jest jednak tak

że co najmniej pięć fragmentów w Biblii, w których potępia się wywoływanie duchów,

przy czym w trzech przypadkach wypowiedziane na ten temat s

łowa są przypisywane samemu

Bogu. S

ą to:

"Nie b

ędziecie się zwracać do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie wypytujcie ich, bo

staniecie si

ę przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym".

– Trzecia Księga Mojżeszowa, 19:31

"(I przemówi

ł Pan...) Kto zaś zwróci się do wywoływaczy duchów i do wróżbitów, (...) to zwrócę

swoje oblicze przeciwko takiemu i wytrac

ę go spośród jego ludu".

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (13 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

– Trzecia Księga Mojżeszowa, 20:6

"A je

żeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć.

Ukamienuj

ą ich, krew ich spadnie na nich".

– Trzecia Księga Mojżeszowa, 20:27

Nie ma w

ątpliwości co do znaczenia tych fragmentów. Czytając je jednak w kontekście całych

dwóch rozdzia

łów, z których zostały wybrane, mniej dotkliwie odczuwam fakt, że pogwałciłem słowo

Bo

że, niż to, iż odkryłem kolejny z tych obszarów, gdzie starożytne wartości kolidują ze

wspó

łczesnością. Tak bowiem przedstawiają się te same fragmenty w szerszym kontekście:

"I przemówi

ł Pan do Mojżesza: ...Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem. Twojego

pola nie b

ędziesz obsiewał dwojakim gatunkiem ziarna i nie wdziewaj na siebie szaty zrobionej z

dwóch rodzajów prz

ędzy... Nie będziecie strzygli włosów dookoła waszej głowy, ani nie podcinaj

ko

ńca twojej brody... Nie będziecie... czynić nacięć na ciele swoim ani nakłuwać napisów na skórze

swojej; Jam jest Pan... Nie b

ędziecie zwracać się do wywoływaczy duchów ani do wróżbitów. Nie

wypytujcie ich, bo staniecie si

ę przez nich nieczystymi; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym... Nie

czy

ńcie nikomu krzywdy w sądzie ani co się tyczy miary, ani wagi, ani objętości. Będziecie mieli

wagi rzetelne, odwa

żniki rzetelne, efę rzetelną, hin rzetelny... Kto zaś zwróci się do wywoływaczy

duchów i do wró

żbitów, by naśladować go w cudzołóstwie, to zwrócę swoje oblicze przeciwko

takiemu i wytrac

ę go spośród jego ludu... Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego,

poniesie

śmierć, zarówno cudzołożnik, jak i cudzołożnica".

I tak dalej. Kiedy fundamentali

ści wyciągają biblijne obiekcje co do "duchów i zjaw", natychmiast

si

ęgam po Biblię i odczytuję we właściwym kontekście te fragmenty, na które się powołują. Życie

wedle nauk cho

ćby tylko w tym zakresie, jaki zacytowałem, oznaczałoby, że prawdziwi ich

wyznawcy nie mog

ą nosić ubrań wykonanych z mieszanych włókien, obcinać włosów, golić bród,

mie

ć tatuażu, sadzić więcej niż jeden gatunek roślin na jednym polu i tym podobne.

WPATRUJ

ĄCY SIĘ W ZWIERCIADŁO JAKO SZARLATANI

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło kojarzono z sofizmatyką oraz oszustwami i zapisy historyczne nie

pozostawiaj

ą wątpliwości, że częściowo było to uzasadnione. Wiadomo, że niektórzy samozwańczy

wró

żbici czytający z lustra świadomie okłamywali ludzi, czerpiąc z tego korzyści osobiste.

Znajduje to swoje odbicie tak

że w literaturze popularnej. Kto z nas nie zna fałszywego wróżbity z

Czarnoksi

ężnika z Oz, który za pomocą umieszczonych za kulisami specjalnych urządzeń

wydobywa

ł parę, łomot i odgłosy gniewu? "Jestem czarnoksiężnikiem" – wykrzykiwał ten zwykły

śmiertelnik, wywołując swój obraz, wielki i przerażający, na olbrzymim ekranie kinowym.
Troch

ę to przypomina sprawę katolickiego biskupa Hipolita. Według słów uznanego naukowca, E.

R. Doddsa

– "Hipolit w swoim zbiorze przyrządów do sztuczek magicznych miał także urządzenie,

które mog

ło być stosowane do wywoływania fałszywych efektów wzrokowych i słuchowych: kocioł

wody ze szklanym dnem umieszczony nad ma

łym świetlikiem. Osoba wpatrująca się w ten kocioł

widzia

ła (a zapewne i słyszała) w jego głębi demony, którymi w rzeczywistości byli pomocnicy

magika znajduj

ący się w pomieszczeniu poniżej".

Ze wzgl

ędu na podobne nadużycia społeczeństwo uważało za słuszne ustanowienie praw

chroni

ących ludzi przed pozbawionymi skrupułów wróżbitami, ale nie może to usprawiedliwiać

powszechnego zakazu wpatrywania si

ę w zwierciadło.

W rzeczywisto

ści fakt, że opinia publiczna jest błędnie poinformowana co do istoty wizji

zwierciadlanych, powoduje, i

ż tym łatwiej szarlatanom oszukiwać swoje ofiary. Mogą bowiem

przypisywa

ć sobie posiadanie niezwykłej mocy stosując prostą sztuczkę, jaką jest "wywoływanie"

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (14 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

tych zjawisk.

Mnie tak

że zdarzało się, że przychodzili do mnie ludzie, którzy uważali wpatrywanie się w

zwierciad

ło za oszustwo. Mieli jednak tyle odwagi, by spróbować, i w końcu przekonywali się, że ich

wysi

łki prowadziły do sukcesu.

Na przyk

ład po wykładzie, jaki wygłosiłem na ten temat w Seattle, pewien sceptycznie nastawiony

lekarz o

świadczył, że wizje zwierciadlane to po prostu efekt sugestii. Dawał do zrozumienia, że

"w

łaściwie myślący" ludzie nie mogli doświadczać takich wizji. Skłoniłem go do towarzyszenia mi w

drodze do hotelu, zaprosi

łem do pokoju, zasłoniłem okna i przyciemniłem światło. Posadziłem go

pod takim k

ątem do lustra w pokoju, aby uzyskał wyraźną głębię obrazu, nakłoniłem do rozluźnienia

si

ę i wpatrzenia w zwierciadło. Po kilku minutach stwierdził, że w zwierciadle dostrzega chmury, a

chwil

ę później – że pojawiły się figury geometryczne. Kiedy zaczęły się pojawiać twarze, przerwał

sesj

ę.

– Rozumiem, o czym pan mówił – powiedział, wstrząśnięty przeżyciem. – To się sprawdza.
Konflikty z nowoczesn

ą techniką

We wspó

łczesnym świecie nasze życie codzienne jest tak silnie zintegrowane z wytworami techniki,

że większość z nas prawdopodobnie nie przetrwałaby bez otaczających nas maszyn.
To uzale

żnienie od techniki spowodowało takie przyspieszenie tempa życia, jakie byłoby

niewyobra

żalne sto lat temu. Szybsze tempo życia zniechęciło w efekcie ludzi do korzystania z

rado

ści przebywania w innych stanach świadomości, co w wielu wypadkach wymaga uspokojenia

si

ę i myślenia w sposób odmienny od tego, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni.

Wytwory techniki przej

ęły niektóre funkcje poprzednio spełniane przez wpatrywanie się w

zwierciad

ło. Urządzenia, takie jak telewizor czy telefon, oraz niektóre zawody, takie jak psychiatra,

pozbawi

ły ludzi woli i potrzeby sięgania w głąb swojej podświadomości w celu zarówno wejrzenia w

ni

ą, jak i rozrywki.

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło wymaga od nas innego nastawienia psychicznego niż to, jakie

narzuca nam obecne

życie codzienne. Dlatego też przygotowanie do eksperymentu obejmuje

zwolnienie tempa

życia i właściwie próbę wejścia, o ile to możliwe, w inny wymiar czasu.

Stworzy

łem otoczenie pozwalające ludziom na oderwanie się od dwudziestego wieku i cofnięcie do

okresu, kiedy czas bieg

ł wolniej, w tempie bliższym odmiennym stanom świadomości, które

usi

łujemy wzbudzić. Będziesz musiał zrobić to samo we własnym otoczeniu, aby we właściwy

sposób wywo

łać zjawę.

WPATRYWANIE SI

Ę W ZWIERCIADŁO JAKO METODA NIENAUKOWA

Metoda naukowa to wyspecjalizowany sposób przeprowadzania obserwacji, my

ślenia i wyciągania

wniosków, który w znacznym stopniu zale

ży od mobilizacji, koncentracji i krytycznego, jak też

refleksyjnego stanu umys

łu.

Poniewa

ż znaczna część naszego otoczenia we współczesnym świecie jest efektem stosowania

metod naukowych, nie ma nic dziwnego w tym,

że myślenie naukowe zostało oficjalnie

usankcjonowane. Wielu ludzi uwa

ża wszelkie inne metody myślenia za wadliwe w jakiś sposób i

budz

ące wątpliwości.

Mo

żna przytoczyć wiele argumentów w obronie takiego stanowiska; rzut oka za siebie, na historię,

wystarczy bowiem, aby

śmy poczuli się głęboko wdzięczni za to, że pojawiła się myśl naukowa.

Jednak

że współczesny naukowy sposób widzenia, oparty na myśli krytycznej, odnosi się

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (15 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

pogardliwie do odmiennych stanów

świadomości. Większość naukowców wierzy, że stan krytyczno-

refleksyjnego czuwania jest sprzymierzony z prawd

ą, podczas gdy inne stany świadomości są

"nierzeczywiste", "oszuka

ńcze", a nawet "iluzoryczne" lub "halucynacyjne". Ponieważ wpatrywanie

si

ę w zwierciadło oparte jest na stanie czuwania hipnagogicznego, naukowcy przeważnie odrzucają

je niejako z za

łożenia.

Bli

ższa analiza postępu naukowego ujawnia jednak, że w niezliczonych przypadkach uczeni

czerpali inspiracj

ę właśnie ze stanu hipnagogicznego. Do grona tych uczonych należą: Thomas

Edison, Kekule i Kartezjusz. Ten ostatni stworzy

ł to, co obecnie nazywa się metodą naukową, za

pomoc

ą której przeprowadza się wszystkie udane eksperymenty naukowe -właśnie w wyniku serii

snów na jawie! Sny Kartezjusza to cudowny przyk

ład współdziałania intelektu interpretacyjnego

wspó

łdziałającego z tym, co oferuje podświadomość.

W pierwszym

śnie wiatr tańczył wokół Kartezjusza, który brnął przed siebie ulicą, starając się

dotrze

ć do kościoła, aby odmówić modlitwę. Nagle Kartezjusz zauważa, że minął nie pozdrowiwszy

znajomego, i usi

łuje zawrócić, ale wiatr mu to uniemożliwia. Potem widzi następnego człowieka,

stoj

ącego przed kościołem, który mówi mu, że inny z jego znajomych oczekuje go w kościele, aby

da

ć mu melon. Kartezjusz budzi się i dochodzi do wniosku, że sen był dziełem demona zła. Modli

si

ę do Boga o opiekę i ponownie zasypia.

W drugim

śnie słyszy głośny dźwięk, który rozpoznaje jako uderzenie pioruna. Natychmiast

rozbudzony, widzi w pokoju tysi

ące iskierek.

W trzecim

śnie znajduje na swoim stole słownik, a obok niego tomik poezji, zatytułowany Corpus

Poetarum. Otwiera zbiorek i czyta s

łowa: "Jaką ścieżką powinienem podążać przez życie?"

Nieznany m

ężczyzna ofiarowuje mu wersety, które zaczynają się od słów "tak" i "nie".

Kiedy Kartezjusz budzi si

ę, dochodzi do wniosku, że te trzy sny były inspirowane przez Ducha

Świętego. Dwa pierwsze stanowiły ostrzeżenie w kwestii jego sposobu życia aż do tamtego dnia, to
znaczy do 10 listopada 1619 roku. Trzeci by

ł symbolem zachęcającym do podjęcia misji, jaką miało

sta

ć się skierowanie nauk na ścieżkę wiedzy.

Teraz mo

żna już zrozumieć, co miał na myśli Kartezjusz, kiedy napisał: "Pewnego dnia

postanowi

łem potraktować także i siebie jako obiekt badań". Dla Kartezjusza metoda naukowa

sta

ła się "naturalnym światłem rozsądku".

WPATRYWANIE SI

Ę W ZWIERCIADŁO A RZECZYWISTOŚĆ "OFICJALNA"

Cho

ć zgadzamy się z poglądem, że każdy ma swoją własną, odrębną rzeczywistość, prawdą jest i

to,

że istnieje "oficjalnie uznana" koncepcja rzeczywistości.

Wielcy filozofowie i naukowcy, których my

śli ukształtowały współczesny pogląd na świat, wytyczyli

wyra

źną granicę między tym, co "realne" i co "nierealne". Granica ta sprawdza się w większości,

jednak

że problemy powstają wówczas, gdy coś poza nią wykracza. Sny chociażby są przez wielu

my

ślicieli uważane za klasyczny przykład czegoś nierealnego. Także dzieci w procesie wychowania

uczy si

ę, że sny są nierealne.

Moim zdaniem niektórych ludzi zdumiewaj

ą takie zjawiska, jak wpatrywanie się w zwierciadło,

poniewa

ż podają one w wątpliwość zakorzenione w naszej kulturze pojęcie tego, co jest realne, a

co nie. Faktycznie czasami ludzie, którzy maj

ą wizje, czują się zaskoczeni tym, co się dzieje. Ale

kiedy my

ślą o tym, odnajduj ą wartości w obrazach, które widzieli. Podobnie jak w przypadku snów,

równie

ż wizje zwierciadlane mają swoje głębokie znaczenie.

Ka

żdy ma własną, niepowtarzalną rzeczywistość. Z mojego punktu widzenia wizje zwierciadlane

nie s

ą "nierealne". Są one raczej środkiem pozwalającym skuteczniej poznawać prawdziwą

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (16 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

rzeczywisto

ść.

Bulwarowa gra

Obecnie wpatrywanie si

ę w zwierciadło traktowane jest jako zabawa salonowa lub jedna z atrakcji

weso

łego miasteczka bądź nędznych uliczek. A przecież jest to cenne narzędzie terapeutyczne w

pokonywaniu smutku i osi

ąganiu wyższych szczebli poznania samego siebie. A nawet traktowane

tylko jako sposób sp

ędzania wolnego czasu wpatrywanie się w zwierciadło jest pełnoprawną formą

rekreacji i fascynuj

ących ćwiczeń.

Wierz

ę, że doskonaląc sztukę wpatrywania się w zwierciadło, można zdemokratyzować proces

wizjonerski. Nie b

ędą już potrzebne długie godziny terapii w celu rozpoznania problemów

psychologicznych, które wynikaj

ą z podświadomości. Do najgłębszych emocji człowieka może

bowiem dotrze

ć terapeuta biegły w sztuce wpatrywania się w zwierciadło.

OSTRZE

ŻENIE DLA DOCIEKLIWYCH

Je

śli planujesz, Czytelniku, zgłębianie tego zagadnienia, ostrzegam cię, żebyś był przygotowany na

zetkni

ęcie się z gniewnymi reakcjami ze strony twojego otoczenia. Reakcja taka była dla mnie

absolutnym zaskoczeniem. Ludzie bowiem cz

ęsto chwalą mnie za odwagę, jakiej ich zdaniem

wymaga

ło badanie i pisanie na temat przeżyć w stanie bliskim śmierci, nigdy też nie byłem

lekcewa

żony przez sceptycznych naukowców ani lekarzy i nie dokuczano mi tak bardzo za

badania, które prowadzi

łem wcześniej.

Sprawa wygl

ąda jednak zupełnie inaczej w przypadku moich obecnych badań. Kiedy powiedziałem

pewnemu psychologowi o planach przeprowadzenia tych bada

ń, oświadczył: "To będzie koniec

twojej kariery!" Pewna znajoma intelektualistka scharakteryzowa

ła mój projekt jako "głupi i

śmieszny" i nawet zabroniła mi mówić na ten temat w jej obecności.
Najbardziej z

łowieszcza reakcja nastąpiła w grudniu 1991 roku, kiedy zabrano mnie do szpitala z

powodu niezwykle wysokiego poziomu tyroksyny, w stanie zwanym hipertyroksynizmem.

Nadal nie potrafi

ę zrozumieć, dlaczego mi się to przytrafiło. Brałem pastylki z tyroksyną od 1985

roku, kiedy ustalono,

że mój organizm nie wytwarza wystarczających ilości tego ważnego hormonu.

Z jakiego

ś powodu dawka okazała się nagle zbyt duża i zacząłem majaczyć.

Zatrzymano mnie w szpitalu, aby lekarze mogli ustali

ć odpowiednią dla mnie dawkę syntyroksyny,

czyli syntetycznej formy tyroksyny.

W czasie pobytu w szpitalu pope

łniłem błąd, spytałem bowiem lekarza, czy mógłby zrobić fotokopię

streszczenia wypowiedzi, któr

ą przygotowałem na temat wpatrywania się w zwierciadło.

Zamierza

łem przedstawić wyniki moich badań członkom międzynarodowego instytutu oświatowego,

musia

łem więc wysłać im fotokopię mojego przemówienia, aby mogli je przygotować do

szykowanego do druku biuletynu z konferencji.

Kiedy lekarz wróci

ł, oświadczył mi oschłym tonem, że zrobił fotokopię również dla siebie.

Powiedzia

ł, że jest to dla niego żywy dowód, iż "sięgnąłem dna". Pomimo że wiedział o przebytym

przeze mnie hipertroksynizmie. postawi

ł diagnozę, iż cierpię na chorobę maniakalno-depresyjną, i

zaleci, mi branie litu!

Odmówi

łem przyjmowania nowego leku i symptomy choroby ustąpiły po kilku dniach, kiedy poziom

tyroksyny wróci] do normy. Kilka miesi

ęcy później, kiedy wygłosiłem swoje przemówienie do

wychowawców, zosta

ło ono bardzo dobrze przyjęte.

To zdarzenie u

świadomiło mi wprost, że fundamentaliści te ludzie, którzy zawsze żywią obawy i

odraz

ę, gdy chodzi o koncepcje takie jak wpatrywanie się w zwierciadło. Fundamentaliści

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (17 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

wszelkiego rodzaju, czy to chrze

ścijanie, czy Żydzi, psychiatrzy czy psychologowie, to ludzie o

sparali

żowanej percepcji, obsesyjnie upierający się przy nieelastycznym systemie wyznawanych

warto

ści. Protestują przeciwko nowym ideom i wynalazkom, które kolidują z ich sztywnymi

przekonaniami. Fundamentali

ści religijni sięgają wtedy po starą śpiewkę: "To dzieło szatana!"

Fundamentali

ści psychologii mają także swój niezmienny argument: "Nigdy tego nie widziałem,

wi

ęc to nie może być prawda".

Wydaje mi si

ę zupełnie oczywiste, że u podłoża takiej postawy leży brak poczucia bezpieczeństwa.

Zamiast mie

ć otwarte głowy i pragnąć poznania odpowiedzi na to, co nieznane, fundamentaliści -

jak mo

żna sądzić – żarliwie bronią się przed wątpliwościami i niepewnością. Nie przyjmują do

wiadomo

ści, że na temat pewnych aspektów psychologii człowieka wiemy bardzo mało. I z

pewno

ścią nie życzą sobie, aby ludzie wiedzieli, jak wspaniale mogą się bawić psychologią,

zw

łaszcza czymś takim jak wpatrywanie się w zwierciadło, co umożliwia im rozwiązywanie

w

łasnych problemów w przyjemny sposób i samodzielnie.

MIECZ OBOSIECZNY

Mog

łoby się wydawać, że moje prace nad wywoływaniem zjaw są doceniane przez gorących

zwolenników praktyk z zakresu paranormalno

ści. Ale to niezupełnie prawda. Wielu z nich wyrażało

zaniepokojenie moj

ą pracą. Być może wyczuwali, że badania które mogły potwierdzić poglądy na

temat zjaw, jednocze

śnie niosą w sobie groźbę ich zaprzeczenia. Taka postawa jest nieuczciwa.

My, zwolennicy badania paranormalno

ści, musimy liczyć się z ewentualnością, że pielęgnowane

przez nas doktryny okultystyczne zostan

ą sprawdzone eksperymentalnie w celu uzyskania

odpowiedzi na pytanie, czy zjawy zmar

łych mogą być rejestrowane w warunkach laboratoryjnych.

Jest ca

łe mnóstwo naukowców, którzy wolą, żeby odmienne stany psychiczne nie były badane. Ci

ludzie, których Aldous Huxley nazwa

ł "głosicielami potwornych konsekwencji", twierdzą, że jeśli

nadamy cho

ćby cień wiarygodności takim praktykom jak na przykład wpatrywanie się w zwierciadło,

wywo

łamy poważne ryzyko odrodzenia się całej gamy magicznego myślenia, które może

spowodowa

ć gigantyczny krok wstecz, ku średniowieczu.

Nie ma

żadnego powodu, aby miało się tak stać. Jeśli chodzi o podobnie kompleksowe,

fascynuj

ące i budzące niepokój zjawisko jak wpatrywanie się w zwierciadło, zadowalająca wydaje

si

ę jedynie w pełni szczera i uczciwa analiza. Poza tym dalsze badania przekonały mnie, że

stosowanie w czasach historycznych wpatrywania si

ę w zwierciadło dawało zaskakujące rezultaty.

Nie co innego, lecz te w

łaśnie historyczne świadectwa spowodowały, że zagadnienie to

zainteresowa

ło mnie jeszcze bardziej.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-01.htm (18 of 18) [07-May-11 6:19:50 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło – rys historyczny

Poznaj siebie.

Staro

żytny aforyzm ze świątyni w Delfach

Mieszka

ńcy starożytnej Grecji byli odważnymi i utalentowanymi podróżnikami po Królestwie

Po

średnim, ale tylko nieliczni wykazali się większą pomysłowością niż mądry i wielbiony Salmoksis.

By

ł on człowiekiem, który wywołał pośmiertną zjawę... samego siebie!

Salmoksis

żył przed 500 rokiem p.n.e. w Tracji. Z nie znanych nam powodów jako młody człowiek

popad

ł w niewolę. A jako niewolnik miał to szczęście, że trafił do służby u Pitagorasa. Ten wielki

my

śliciel starożytnej Grecji twierdził, że liczby są zasadniczym i pierwiastkami Wszechświata. I

wierzy

ł w życie pozagrobowe.

Najwyra

źniej spędzał dużo czasu na rozmowach o tym ze swoim niewolnikiem. Kiedy bowiem

Salmoksis zosta

ł wyzwolony, także zdecydowanie wierzył w życie pośmiertne.

Salmoksis opu

ścił Trację na kilka lat, po czym wrócił, ale już jako bogacz. Zaraz po powrocie

zbudowa

ł amfiteatr. Przeznaczył go na miejsce dyskusji nad zagadnieniami związanymi z

parapsychologi

ą. Ponieważ Salmoksis potrafił wspaniale dramatyzować swoje prezentacje, nie

w

ątpię, że był to swoisty teatr umysłu.

Wyg

łaszał tam mowy o życiu po śmierci. Zapewniał swoich słuchaczy, że nie ma powodu obawiać

si

ę umierania. Po śmierci trwa życie – mówił – przedstawiając argumenty przekonujące o istnieniu

duszy.

Lud Tracji kocha

ł Salmoksisa, a ten kochał swoich rodaków. Stał się wielkim ich dobroczyńcą.

Gdziekolwiek jecha

ł, rozpoznawano go, i nie ma żadnej wzmianki w źródłach historycznych, w

której okre

ślono by tego człowieka jakimś nieprzychylnym słowem.

Wyg

łaszał mowy o życiu po śmierci przez wiele lat. I przez cały czas kopał podziemną komnatę.

W

łaściwie było to coś więcej niż komnata, raczej podziemny dom. Zapewne zbudował swoją

siedzib

ę przy podziemnym źródle i zaopatrzył ją w kurczęta, wielkie zbiorniki oliwy, a także

wspania

ły zbiór cennych papirusów oraz kaganki, żeby mieć przy czym czytać.

Kiedy podziemny dom by

ł już gotowy, Salmoksis na oczach licznych świadków zamknął się w nim.

Musia

ło to odbyć się niezwykle uroczyście. Choć nie ma żadnego sprawozdania z tego

wydarzenia., domy

ślam się, że Salmoksis przemawiał na temat życia po śmierci, a potem wszedł

do wykonanej przez siebie samego miniatury Podziemi, dok

ąd -jak wierzyli Grecy – udawali się

zmarli. Ku przera

żeniu i żałości tłumu wejście zostało zasłonięte kamienną płytą. Zupełnie jakby ich

wielki przyjaciel zmar

ł.

Salmoksis przebywa

ł w podziemiach przez długi czas. Według relacji Herodota mógł tam spędzić

nawet i trzy lata.

Na powierzchni ludzie martwili si

ę o niego. Płakali i wyczekiwali go. Niektórzy dzień po dniu chodzili

do jego teatru i prosili bogów o powrót Salmoksisa. My

ślę, że scena tych wydarzeń przypominała

tasiemcow

ą telepowieść: "Czy on żyje? Czy to możliwe, aby pozostawał w podziemiach tak długo?

– zapewne się dopytywali. – Czy zobaczymy go jeszcze kiedyś? Myślisz, że on tam jeszcze żyje?"
Rozpaczali po nim. jakby naprawd

ę umarł. I w gruncie rzeczy wielkim odkryciem Salmoksisa było

to,

że rozłąka jest śmiercią.

W ko

ńcu po trzech latach zjawił się ponownie. Wyszedł z podziemi ku radości obywateli Tracji i

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (1 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

znowu w

łączył się w tok życia.

Herodot, pierwszy znany historyk, opisa

ł to wydarzenie, przypominające historię Łazarza, i

zinterpretowa

ł je następująco: "I tak oto udowodnił im prawdziwość słów swoich. Śmierć nie jest

powodem do rozpaczy".

Kiedy analizujemy to stwierdzenie z racjonalnego punktu widzenia, wydaje si

ę ono całkowicie

absurdalne. Ale kiedy podejdziemy do niego emocjonalnie, okazuje si

ę prawdziwe. Salmoksis

faktycznie udowodni

ł, że "śmierć nie jest powodem do rozpaczy".

Świadkowie "społecznej śmierci Salmoksisa" odczuwali żałobę zupełnie tak samo, jak gdyby umarł
naprawd

ę. Niektórzy zapewne zaprzeczali, że naprawdę od nich odszedł; inni czuli gniew z powodu

utraty dobrego przyjaciela. Jeszcze inni, by

ć może, składali jakieś obietnice bogom w zamian za

przywrócenie go z Podziemi.

Kiedy powróci

ł, ich żal i niepokój ustąpiły. Po tak kojącym przeżyciu mieszkańcy Tracji nie mogli już

by

ć przekonani, że śmierć jest powodem do zmartwienia.

Salmoksis dokona

ł zamknięcia cyklu żałoby dla mieszkańców Tracji. Zrobił to samo, co można

osi

ągnąć poprzez wpatrywanie się w zwierciadło, tyle że w inny sposób. Przeszedł przez strefę

po

średnią,, jaka istnieje pomiędzy życiem a śmiercią.

Owocne podró

że wewnętrzne

Staro

żytna kultura stanowiła żyzny grunt dla tego rodzaju wypraw wewnętrznych. Z historycznych

zapisów wyra

źnie wynika, że Grecy akceptowali założenie, iż w określonych warunkach można

wywo

ływać duchy zmarłych, a nawet obcować z nimi.

W tym celu stawiano psychomantea, wyrocznie zmar

łych, w których można było przekraczać

granic

ę między naszym światem i tym drugim.

Z drugiej strony Homer da

ł nam obrazowy opis ceremonii przywoływania zmarłych, która nie

wymaga

ła skomplikowanych sprzętów i rytuałów, jakimi posługiwano się w wyroczniach zmarłych.

Zgodnie z zaleceniami udzielonymi mu przez bogini

ę Kirke, Odyseusz popłynął do wyroczni, która

by

ła przeznaczona do spotkań z duchami. Dzielny podróżnik wykopał tam płytki dół. który napełnił

krwi

ą zwierząt ofiarnych, jałówki i barana, po czym wpatrzony w ów zbiornik, porozumiewał się z

duchami.

"Zacz

ęły wychodzić z Erebu dusze umarłych. Młode kobiety i pacholęta, i starcy, którzy wiele

wycierpieli, panny nieletnie nosz

ące w sercu świeży ból, rzesze mężów poległych w boju Aresa od

mieczów spi

żowych, a mających na sobie zbroje zbroczone – wielki tłum kroczył w stronę rowu z

nies

łychanym lamentem: zielony lęk mnie zdjął".

W trakcie tego spotkania z duchami Odyseusz przeprowadzi

ł rozmowę ze swoją matką, która – o

czym nie wiedzia

ł – zmarła w odległej krainie. Odyseusz poddał myśl, że jej śmierć była gwałtowna

lub mo

że spowodowana długotrwałą chorobą, ale matka zaprzeczyła. "Nie zabiła mnie w pokoju

niechybna

łucznica swoimi cichymi strzałami ani nie przyszła na mnie jakaś choroba, która

zabójczym wycie

ńczeniem wypędza duszę z ciała – odparła matka – ale tęsknota za tobą, myśl o

tobie, mój jasny Odysie, twoja czu

łość zabrała mi słodkie jak miód życie.

Tak mówi

ła, a moje myśli walczyły z pragnieniem, by uścisnąć duszę mojej matki nieboszczki.

Trzykro

ć biegiem do niej, gnany popędem serca, trzykroć umykało mi z rąk coś, co było podobne

do cienia lub snu"

ˇ.

Domy

ślam się, że to krew stworzyła odblaskową powierzchnię, w której Odyseusz widział lustrzane

wizje zmar

łych. W czasach Homera czytelnicy wiedzieli o takich praktykach i rozumieli to, co

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (2 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Odyseusz robi

ł. Poeta Homer, który opowiedział heroiczną historię Odyseusza, nie musiał

wyja

śniać swoim ówczesnym czytelnikom procesu wpatrywania się w zwierciadło ani trochę

bardziej szczegó

łowo niż współczesny pisarz swoim obecnym czytelnikom – oglądania telewizji.

Wykopaliska wyroczni zmar

łych

Znacz

ące jest to, że Homer kazał temu zdarzeniu rozegrać się nad rzeką Acheron, w pobliżu

"grodu Kimeryjczyków". Herodot pisa

ł o wyroczni zmarłych, która najwyraźniej mieściła się w tym

samym miejscu. Instytucja ta, znana jako psychomanteum, znajdowa

ła się w mieście Efyra w

Epirze, w zachodniej Grecji.

Strabon, staro

żytny grecki geograf, także twierdził, że Kimeryjczycy sprawowali pieczę nad

wyroczni

ą zmarłych. Jego zdaniem mieszkali oni w podziemnych glinianych siedzibach,

po

łączonych tunelami. Według pradawnego zwyczaju ci, którzy mieszkali w bezpośrednim

s

ąsiedztwie wyroczni, nigdy nie wychodzili na światło dzienne, lecz opuszczali swoje siedziby

wy

łącznie nocą. Homer musiał widocznie uważać ich zajęcie za ponure, ponieważ użalał się nad

nimi, mówi

ąc: "Ohydna noc na zawsze rozpościera się nad tymi nieszczęsnymi śmiertelnikami".

W ko

ńcu lat pięćdziesiątych naszego stulecia Sotiris Dakaris, grecki archeolog, zlokalizował i zaczął

ods

łaniać wykopalisko. Okazało się, że wyrocznia była skomplikowaną budowlą podziemną,

labiryntem przej

ść i sal, prowadzących w końcu do długiej, obszernej komnaty, w której ukazywały

si

ę zjawy.

W tej w

łaśnie komnacie Dakaris odnalazł resztki ogromnego brązowego kotła, otoczonego

balustrad

ą. Uznał, iż balustrada ta miała powstrzymywać osoby odwiedzające wyrocznię przed

nadmiernym zbli

żaniem się do kotła, i wyciągnął wniosek, że kapłani prowadzący wyrocznię

chowali si

ę w tym kotle i występowali w roli duchów osób, które goście spodziewali się zobaczyć.

Ja interpretuj

ę to odmiennie.

Zwyczaj u

żywania kotłów, mis, miseczek, filiżanek i innych naczyń wypełnionych płynem jako

zwierciad

ła do wpatrywania się jest starożytną praktyką, rozpowszechnioną w wielu kulturach. Jeśli

naczynia te wykonano z metalu, mo

żna je było wypolerować, tak że przy wpatrywaniu się dawały

jeszcze lepszy efekt.

Zgaduj

ę, że środek kotła był zapewne wypolerowany, a zjawy mogły się ukazywać w odblaskowej

powierzchni wype

łnionego wodą naczynia. Okrągły kształt umożliwiał kilku ludziom otoczenie go i

równoczesne wpatrywanie si

ę w jego głębię. Duże rozmiary kotła pozwalały na widzenie zjaw

wielkich, ludzkich rozmiarów, jako

że rozmiar wizji są bezpośrednio zależne od rozmiarów

zwierciad

ła.

Phillipp Yandenberg pisa

ł o gruntownych i długotrwałych przygotowaniach, jakim poddawano ludzi

udaj

ących się do wyroczni. Byli, praktycznie biorąc, więzieni przez miesiąc w podziemiach i

prowadzani przez ciemne korytarze i sale, zanim pozwolono im wej

ść do komnaty zjaw, gdzie ich

d

ługotrwałą samotność w ciemności przerywało migoczące światło ognia, rzucającego tajemnicze

cienie na

ściany. Te długotrwałe przygotowania ludzi udających się do komnat}'' zjaw są, moim

zdaniem, kolejnym dowodem,

że kotła nie wypełniali oszukańczy kapłani.

Po wpatrywaniu si

ę w kocioł i zapewne przeżyciu spotkania ze zjawami osoby odwiedzające

wyroczni

ę były okadzane siarką, tradycyjnie stosowaną do oczyszczenia tych, którzy mieli kontakt

ze zmar

łymi. Następnie wyprowadzano gości na zewnątrz, na światło dzienne, i dalej do rzeki na

rytualn

ą kąpiel.

Wp

ływ na platona

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (3 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Je

śli relacja Yandenberga jest prawdziwa, może nasuwać ekscytujące domniemanie: czy nie jest

mo

żliwe, że Platońska urzekająca alegoria jaskini stanowi parodię wyroczni zmarłych w Efyrze? W

Rzeczypospolitej ten staro

żytny filozof pisał o ograniczeniach wiedzy ludzkiej i o naszej ogólnej

nieznajomo

ści realnego świata. Posłużyć się alegorią, aby uświadomić nam, że to jest tak,

jakby

śmy żyli w jaskini i nie wiedzieli, jakie cuda leżą tuż nad nami, na powierzchni ziemi.

Wyrocznia w Efyrze dostarcza wielu podobnych wyobra

żeń. Ludzi więzi się w podziemnych

jaskiniach, migocz

ący ogień rzuca cienie na ściany, obsługa robi, co może, aby przekonać swoich

klientów,

że cienie są rzeczywiste, a kiedy w końcu więźniów się uwalnia, najpierw prowadzi się ich

na powierzchni

ę ziemi, a następnie do wody.

Platon by

ł znakomitym parodystą, a swój talent demonstrował zwłaszcza w dialogach. Pisał nawet

paszkwile na swoich kolegów filozofów, spo

śród których część znana jest dzisiaj wyłącznie dzięki

karykaturom Platona.

Wyrocznia zmar

łych w Efyrze najwyraźniej funkcjonowała za życia Platona i choć znajdowała się na

odludziu, istnieje mnóstwo dowodów,

że zjeżdżały tam wielkie tłumy. Nie ma powodu sądzić, że

kto

ś tak dobrze poinformowany jak Platon nic nie wiedział o wyroczni. Nie można też wątpić, że tak

popularna atrakcja by

ła wodą na jego młyn.

Czy mog

ło być tak, że to o wyroczni zmarłych w Efyrze pisał Platon w Księdze VII

Rzeczypospolitej? Prosz

ę rozważyć ten fragment:

"Nast

ępnie przyrodzone nasze zdolności, ze względu na zdatność i niezdatność nabycia wiedzy,

przyrównaj do takiego oto stanu.

Wystaw sobie tedy ludzi jakoby w podziemnym, do skaty podobnym mieszkaniu, maj

ącym rozwarte

ku

światłu wejście, ciągnące się bez przerwy wzdłuż całej jaskini; tutaj przebywają oni od swego

dzieci

ęctwa z więzami na nogach i szyjach, tak iż się z miejsca nie ruszają i tylko przed siebie

patrz

ą, a z powodu więzów niezdolni głowy obrócić; światło zaś przybywa im od ognia gorejącego z

góry, daleko poza nimi; a pomi

ędzy tym ogniem a spętanymi wiedzie droga na wysokości; wzdłuż

tej

że wyobraź sobie murek wybudowany na wzór parapetu, który kuglarze ustawiają przed widzami,

a ponad którym pokazuj

ą swe dziwy".

Przypuszczam,

że ta budząca dreszcz grozy alegoria jest w pewnym stopniu parodią wyroczni

zmar

łych w Efyrze. Dwie sytuacje są wyraźnie zbieżne w kilku punktach. W obu dziwni mieszkańcy

podziemnego

świata nigdy nie widzą światła dziennego. Anonimowi pomocnicy nakłaniają więźniów

do uwierzenia,

że cienie rzucane przez migoczący ogień na ścianę jaskini są rzeczywiste.

Uwi

ęzieni są w końcu wypuszczani na wolność i prowadzeni najpierw na światło słoneczne, a

nast

ępnie do wody.

S

ą także wzmianki w tekście sugerujące, że Platon napisał satyrę na wyrocznię zmarłych. W

pocz

ątkowej części Rzeczypospolitej Sokrates zapewne robi aluzję do wysłania przez Periandra

delegacji do Efyry, w celu przywo

łania jego żony z Podziemi. Dialog zaczyna się od próby

zdefiniowania sprawiedliwo

ści jako oddawania innym tego, co się od nich otrzymało. Sokrates

obala t

ę definicję, mówiąc, że musiał ją zaproponować Periander lub ktoś taki jak on. Jest tu

zawarta zupe

łnie wyraźna ironia: Periander był człowiekiem zdecydowanie nieuczciwym, który

przeszed

ł wszelkie granice wzywając żonę ze świata zmarłych po to, aby być w stanie oddać coś

przyjacielowi, który powierzy

ł mu to pod opiekę.

Wi

ększość analiz tej alegorii koncentruje się na położeniu więźniów, ale Sokrates wspomina także

innych mieszka

ńców jaskini – to znaczy pomocników, którzy wytwarzają cienie w celu oszukania

wi

ęźniów. Myślę, że ci pomocnicy to właśnie przewodnicy, którzy prowadzali odwiedzających po

zakamarkach wyroczni w czasie poszukiwania przez nich wizji, podczas gdy wi

ęźniami są właśnie

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (4 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

ludzie odwiedzaj

ący wyrocznię. Możliwe, że tymi przewodnikami byli Kimeryjczycy, którzy

zwyczajowo przebywali zawsze w ciemno

ściach.

Podejrzewam,

że pisząc ten słynny mit Platon miał na myśli wyrocznię zmarłych w Efyrze. Niestety

wiele w

ątpliwości pozostaje bez odpowiedzi z powodu nieszczęśliwych wydarzeń, które przytrafiły

si

ę Efyrze.

W 280 roku p.n.e. Pyrrus, król Epiru, wyruszy

ł na czele armii liczącej dwadzieścia pięć tysięcy ludzi

na bohatersk

ą wyprawę i pokonał armię Rzymian. Rok później znów pokonał Rzymian, ale stracił w

tej wojnie tak wielu

żołnierzy, że jego armia została niemal wybita. "Jeszcze jedno zwycięstwo -

zauwa

żył wówczas – i będziemy pokonani". Stąd właśnie wywodzi się określenie "pyrrusowe

zwyci

ęstwo'", oznaczające, że nawet wygrywając, można stracić.

Odwa

żne zwycięstwa Pyrrusa były taką zniewagą dla Rzymian, że sto lat później najechali oni na

Epir i zniszczyli siedemdziesi

ąt miast. Wśród nich znalazła się i Eiyra. Choć ruiny wyroczni istnieją

do dzi

ś, relacje z wydarzeń, jakie miały tam miejsce, przepadły. Dla nas, ludzi dwudziestego

stulecia, pozosta

ły ruiny i nieliczne źródła historyczne, literackie oraz antropologiczne – wszystkie

bardzo interesuj

ące, ale będące zaledwie echem przeszłości.

Przewodnik podró

żnika po królestwie pośrednim

Ci, których wci

ągnie ten temat, mogą zechcieć odwiedzić wyrocznię zmarłych w Efyrze. Nawet dziś

le

ży ona na uboczu, w górzystym rejonie Grecji. W czasach starożytnych podróże do wyroczni

zmar

łych były niewyobrażalnie męczące. Z założenia chodziło o ciężką próbę, tak długa podróż

bowiem z pewno

ścią zwiększała emocje związane z oczekiwaniem na wizje.

Moja

żona i ja mieliśmy ogromne trudności z odnalezieniem wyroczni zmarłych, kiedy w marcu

1993 roku odwiedzili

śmy Grecję, żeby spędzić dzień w najstarszym w dziejach naszej cywilizacji

psychomanteum.

Aby dosta

ć się tam z Aten, najpierw polecieliśmy na północ, do miasta loannina. Spędziliśmy tam

noc, a z rana pojechali

śmy autobusem do Prevezy. Jazda trwała dwie godziny, po czym

natychmiast przesiedli

śmy się do autobusu jadącego do małego miasteczka Kanaliki.

Wyprawy autobusem w ten rejon nie sad

ła ludzi lękliwych. Znaczna część drogi wiedzie wąskimi

serpentynami, a pasa

żerowie widzą przez okna przepaście sprawiające wrażenie bezdennych.

Ale taka podró

ż to nie tylko strach. Można też zobaczyć piękne krajobrazy i barwne sceny z życia

greckich wsi.

Po dotarciu na koniec do miasteczka Kanaliki wzi

ęliśmy taksówkę do necromanteionu, jak

nazywaj

ą go miejscowi. Znajduje się on jakieś sześć kilometrów za miastem., na szczycie

wysokiego wzgórza, poni

żej kaplicy bizantyńskiej zbudowanej w średniowieczu, być może po to, by

budowla chrze

ścijańska zasłoniła wyrocznię. Wyrocznia pozostawała ukryta przez setki lat.

Ostatnio odkopano j

ą i większość ruin jest teraz wyraźnie widoczna.

Kierowca podwióz

ł nas tuż pod bramę stalowego ogrodzenia, które otacza starożytne ruiny.

Poprosili

śmy go, aby wrócił po nas, co okazało się doskonałym pomysłem, ponieważ nie ma tam

telefonu.

Nie by

ło żadnych innych zwiedzających. Byliśmy z żoną zupełnie sami w miejscu uwiecznionym

przez Odyseusza i Orfeusza, odwiedzanym przez tysi

ące ludzi pragnących ujrzeć swoich

utraconych bliskich. Z b

łogosławieństwem Sokratesa., pełnego humoru dżentelmena, który od

blisko dwudziestu pi

ęciu lat opiekował się wyrocznią., mogliśmy swobodnie wędrować wśród

szcz

ątków dawnej wyroczni.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (5 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Pozbawiona dachu, ukazywa

ła labirynt korytarzy i izb, po których krążyli przed wiekami petenci

czekaj

ący na wprowadzenie do komnaty zjaw. Wszystkie pomieszczenia wyroczni są nadal

widoczne. Usiedli

śmy w części mieszkalnej kapłanów – zwanych psychopompami – którzy

zarz

ądzali tym przybytkiem. Ich pokoje byty wielkie, według standardów starożytnych, a jednak

mierzy

ły nie więcej niż trzy metry na trzy. Opuściwszy siedzibę kapłanów i wędrując po labiryncie

korytarzy, usi

łowałem sobie wyobrazić, jak to miejsce mogło wyglądać dwa tysiące lat temu, kiedy

by

ło ciemne jak jaskinia i przesycone pełnym grozy wyczekiwaniem. Co robili ludzie w czasie

sp

ędzanych tu długich tygodni? O czym myśleli i rozmawiali? Mimo że lubię być sam, wzdragałem

si

ę na myśl o tak długotrwałym i otępiającym wyczekiwaniu.

Pokoje, w których sypiali klienci wyroczni, by

ły łatwe do odnalezienia. Tak samo jak komnata zjaw.

By

ło to największe pomieszczenie w labiryncie, o wysokich ścianach, przestronne. Mogłem sobie

bez trudu wyobrazi

ć, jakim wstrząsem dla zmysłów musiało być znalezienie się tam po spędzeniu

blisko miesi

ąca w mroku. W tej majestatycznej komnacie pochodnie rzucały na ściany migotliwe

blaski, kiedy ubrani w togi kap

łani podprowadzali swoich klientów do wielkiego wypolerowanego

kot

ła. Ustawiwszy ich wokół, polecali im wpatrywać się w lśniący metal, aż ujrzą wizję osoby, którą

pragn

ęli zobaczyć.

Stoj

ąc pośrodku tej komnaty, tam gdzie musiał znajdować się kocioł, mogłem sobie wyobrazić,

czego

świadkami byli kapłani, kiedy klienci, jeden po drugim, dostrzegali swoje wizje. Na podstawie

moich do

świadczeń z pracy we własnym psychomanteum, oddalonym o tysiące kilometrów od tego

miejsca, wiedzia

łem, jaka radość i zaskoczenie malują się na twarzach ludzi na widok magicznych

wizji, zna

łem okrzyki zachwytu, gdy krewni i najdrożsi powracali jeszcze na chwilę. Patrząc z góry

na ruiny u

świadomiłem sobie, jakim wyczynem architektonicznym musiało być to psychomanteum

dla staro

żytnych specjalistów. Zbudowali je z wielką starannością, tak bardzo dokładnie, że

przetrwa

ło do dziś i świadczy o ogromnym znaczeniu, jakie przypisywano w tej kulturze

wywo

ływaniu duchów zmarłych ludzi.

Od religii do królowej el

żbiety

Poniewa

ż zachowały się tylko nieliczne relacje na temat wpatrywania się w zwierciadło, niemożliwe

jest napisanie na ten temat szkicu historycznego, w którym nie by

łoby luk. Inaczej niż w przypadku

takich dziedzin jak chemia lub filozofia, nie istnieje tu ci

ągła tradycja, sięgająca setek lat wstecz,

Praktyka wpatrywania si

ę w zwierciadło zdaje się pojawiać cyklicznie to tu, to tam, po czym niknie z

pola widzenia, przypominaj

ąc raczej rozproszone wybuchy niż nieprzerwaną linię przekazu. Mimo

wszystko, je

śli już się pojawia, często prowadzi do interesujących skutków.

Mog

ę co najwyżej przedstawić serię krótkich epizodów, gdy wpatrywanie się w zwierciadło odegrało

rol

ę w historii ludzkości. Te epizody zostały zaczerpnięte z literatury, mitów, religii, polityki i życia

codziennego. Cho

ć w tym rysie historycznym pojawią się luki obejmujące setki lat, wskaże on

wyra

źnie, że praktyka wpatrywania się w zwierciadło w celu wywołania duchów odgrywała ważną

rol

ę w życiu ludzkim od najwcześniejszego okresu historii człowieka. Ta rola była tak ważna, że ani

Ko

ściół, ani państwo nie byty w stanie stłumić owych praktyk.

Ju

ż w Starym Testamencie, w Pierwszej Księdze Samuela, znajdujemy wzmianki o wróżbach. Król

Saul nakazuje wyp

ędzenie wszystkich mediów i spirytystów z Izraela, jak też domaga się kary

śmierci dla każdego, kto odważy się wywoływać duchy. Ale kiedy sam potrzebuje porady zmarłego
króla Samuela, udaje si

ę w przebraniu do pewnej kobiety w En-Dor, znanej jako medium, która

niech

ętnie ulega jego namowom i przywołuje ducha Samuela. En-Dor znaczy "fontanna z Dor".

Wioska le

ży na górze podziurawionej jak sito licznymi jaskiniami. Zarówno jaskinie, jak i fontanny –

o czym si

ę wkrótce przekonamy – mają związek z wywoływaniem duchów.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (6 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Duch Samuela najwyra

źniej wyjawia kobiecie, kim jest Saul, ponieważ ta zupełnie niespodziewanie

nydaje przejmuj

ący krzyk i zwraca się do króla ze słowami:

"

– Dlaczego mnie oszukałeś? Wszak ty jesteś Saul!"

Dopiero po zapewnieniu,

że nie stanie się jej żadna krzywda, kobieta ujawnia Saulowi obecność

Samuela. Zobaczywszy zmar

łego króla, Saul pada na ziemię i zwraca się do niego:

"

– Jestem w ciężkiej niedoli – mówi. – Filistyńczycy wojują ze mną, a Bóg odstąpił ode mnie i już

nie daje mi odpowiedzi ani przez proroków, ani przez sny; przywo

łałem więc ciebie, abyś mi

oznajmi

ł, co mam czynić".

W odpowiedzi Samuel wyg

łasza przerażające proroctwo, które się spełnia: "– Dlaczego tedy pytasz

mnie, skoro Pan odst

ąpił od ciebie i stał się twoim wrogiem? Pan uczynił ci, jak zapowiedział przeze

mnie: Pan wydar

ł władzę królewską z twojej ręki i dał ją innemu, Dawidowi. Ponieważ nic

us

łuchałeś głosu Pańskiego i nie wywarłeś zapalczywego gniewu Pana na Amaleku, dlatego

uczyni

ł ci to Pan w dniu dzisiejszym. Nadto wyda Pan Izraela wraz z tobą w ręce Filistyń-czyków i

jutro b

ędziesz ty i twoi synowie ze mną. Również i obóz izraelski wyda Pan w ręce Filistyńczyków"ˇ.

Jakiego rodzaju medium u

żywa kobieta do wywołania ducha Samuela? Choć w Biblii nie mówi się

wyra

źnie o tym, jaką metodę zastosowała, być może użyła czegoś w rodzaju zwierciadła, jakiegoś

l

śniącego obiektu, który mógł ukazać lustrzany obraz zjawy. Być może to w przejrzystej głębi

takiego odbicia nast

ąpiło spełnienie bolesnego pragnienia króla Saula, by spotkać zjawę.

To do u

żywania przez Józefa srebrnej czary jako zwierciadła nawiązywał jego sługa, gdy mówił:

"Czy

ż nie jest to jedno, w czym mój pan pije i w czym faktycznie wróży?" W dalszym wersie Józef

wychwala

ł swe talenty, stwierdzając: "Czyż nie wiesz, że człowiek taki jak ja może naprawdę

wró

żyć?"

Antropolodzy i inni badacze, którzy poznawali kultury plemienne, opisuj

ą metody konsultowania się

z duchami podobne do opisanych w Starym Testamencie.

Tradycja szama

ńska

Na przyk

ład na Syberii tunguscy szamani stosowali miedziane zwierciadła, aby "umiejscawiać

duchy". W ich j

ęzyku słowo zwierciadło" wywodzi się ze słowa "dusza" lub "duch", toteż zwierciadło

by

ło uznawane za miejsce pojawiania się duchów. Szamani ci twierdzili, że wpatrując się w

zwierciad

ło, potrafią zobaczyć duchy zmarłych ludzi. Zresztą słowo "szaman" pochodzi właśnie z

j

ęzyka Tunguzów. Zadaniem szamana było rozwiązywanie problemów, które wyłaniały się w życiu

codziennym ca

łej społeczności, jak też poszczególnych osób. Swego czasu Malgasze z

Madagaskaru wywo

ływali duchy zmarłych podczas zawiłych ceremonii grupowych. Do obyczajów

tego ludu nale

żały rozmowy o widzianych zjawach swoich zmarłych bliskich, jak też otwarte

dyskusje o kontaktach z tymi duchami. Szamani plemienni rozpoczynali takie ceremonie,
nawi

ązując kontakt z duchami poprzez zwierciadło.

Podobnie jak we fragmencie eposu Homera, w którym opisana jest wizja Odyseusza, krew s

łużyła

jako medium do wpatrywania si

ę Indianom z plemienia Paunisów w Ameryce Północnej.

Stosowana przez nich metoda wpatrywania si

ę w zwierciadło była podobna do greckiej. Kiedy

cz

łonek plemienia zabił borsuka, starszyzna plemienna przetrzymywała zwierzę do nocy, po czym

obdzierano je ze skóry. Krew zlewano do misy i przy

świetle księżyca ustawiano wokół niej dzieci,

aby wpatrywa

ły się w swoje odbicia w tak powstałym zwierciadle. Jeśli ujrzały siebie z siwymi

w

łosami, oznaczało to długie życie; jeśli obraz był ciemny i niewyraźny, dziecko miało zachorować i

umrze

ć; jeśli nie ukazywało się żadne odbicie, dziecko miało pewnego dnia zginąć z ręki wroga.

Afrykanie z Fezu do wypatrywania wizji u

żywali naczynia z wodą. We współczesnym Egipcie używa

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (7 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

si

ę zbiorniczka z atramentem – niemal tak samo, jak Odyseusz posługiwał się krwią. Dee Halde,

podró

żnik, który na początku XVIII wieku pojechał do Chin, napisał później, że taoistyczni wróżbici

obserwowali w kot

łach z wodą wydarzenia zachodzące w całym imperium. Zulusi z Afryki czcili

nale

żące do ich wodza naczynie, które po napełnieniu wodą służyło do wróżb. Szamani na północy

strefy równikowej w Afryce rozpoznawali choroby pacjentów, wpatruj

ąc się w kociołek z wodą.

Do najbardziej intryguj

ących należy praktyka wpatrywania się w zwierciadło uprawiana przez

plemi

ę Nkomi z Przylądka Lopez. Otóż stosuje sieje w czasie rytualnego przyjmowania chłopca do

grona m

ężczyzn, a przebiega to w następujący sposób: po długim poście nowicjusza zamyka się w

sza

łasie. W jednym końcu szałasu stoi drewniana statua. Pod nią umieszcza się kości człowieka

zmar

łego dawno temu, przed statuą zaś ustawia się zwierciadło.

Nowicjusz ma za zadanie tak d

ługo wpatrywać się w zwierciadło, aż zobaczy w nim twarz

cz

łowieka. Następnie musi opisać swoją wizję. Jeżeli trafnie opisze zmarłego, którego kości

umieszczono pod statu

ą, zostaje dopuszczony do kolejnego etapu ceremonii.

W najnowszej ksi

ążce na temat leczniczych właściwości roślin Richard Evans Schultes oraz Albert

Hoffman

– chemik, który odkrył LSD – opisują plemię Bwiti z Afryki Zachodniej, które utrzymuje

kontakt ze zmar

łymi krewnymi stosując w tym celu pewne ziele i zwierciadło. Członkowie tego

plemienia zjadaj

ą duże ilości rośliny zwanej iboga, po czym wpatrują się w zwierciadło.

Cz

łonkowie tego plemienia powiedzieli antropologom, że kombinacja rośliny i zwierciadła "otwiera

g

łowę", wskutek czego ich dusze mogą przenieść się do "ziemi zmarłych". Jeden z praktykujących

ten rytua

ł napisał krótki wiersz o swoich przeżyciach, w którym możliwie najlepiej wyraża słowami

to, co si

ę wówczas z nim działo:

Czu

łem się tak, jakbym został przeniesiony daleko,

w g

łęboką puszczę,

a

ż doszedłem do bariery z czarnego żelaza.

Przy tej barierze, niezdolny do jej przekroczenia,

Dostrzeg

łem tłum czarnych ludzi

Równie

ż nie mogących jej przestąpić.

W dali... by

ło bardzo jasno.

Powietrze mieni

ło się kolorami...

Nagle mój ojciec zst

ąpił z góry

w postaci ptaka.

Nada

ł mi wówczas imię Eboka

I umo

żliwił lot za nim

ponad

żelazną barierą.


Zwierciad

ło Ala ad-Aina, nimfy Numy

Temat duchów wywo

ływanych ze zwierciadeł pobudzał także wyobraźnię literacką przedstawiciel i

kultur innych ni

ż grecka. Wydaje mi się zupełnie oczywiste, że kilka spośród opowieści w Księdze

tysi

ąca i jednej nocy zawiera opisy wizji lustrzanych. Na przykład historia Ala ad-Dina i jego lampy

mówi w

łaśnie o przyzywaniu duchów. Odmiennie niż w tej pracy, w historii Ala ad-Dina mamy do

czynienia nie z duszami zmar

łych, lecz z duchami innego rodzaju – dżinnami. Te złowieszcze

stwory mog

ły spełniać życzenia osób, którym udało sieje uwolnić, pocierając lampę, gdzie byty

uwi

ęzione.

W Ksi

ędze tysiąca i jednej nocy osobą, która dokonała tego jako pierwsza, jest matka Ala ad-Dina,

która polerowa

ła lampę piaskiem, by jej przywrócić blask i móc j ą sprzedać. W trakcie tej czynności

z lampy wydosta

ł się gigantyczny dżinn, "o przerażającym wyglądzie i wielkiej postaci".

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (8 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

"

– Powiedz, czego chcesz ode mnie – zagrzmiał. – Jestem twym sługą i sługą tego, w którego

posiadaniu znajduje si

ę lampa".

Matka Ala ad-Dina by

ła tak przerażona, że błagała swego syna: "Proszę cię, mój chłopcze – na

mleko, które z mej piersi ssa

łeś – wyrzuć tę lampę i ten pierścień., bo one nas wpędzą w wielką

bied

ę!"ˇ

To oczywiste,

że polerując metalową lampę, matka Ala ad-Dina spowodowała powstanie

odblaskowej powierzchni, w której d

żinn mógł być widziany jako wizja lustrzana. Następnie wizja ta

pozornie opu

ściła powierzchnię odblaskową i pojawiła się xv świecie materialnym.

W dawnych czasach metalowych lamp u

żywano również do wróżb; praktyki takie nazywano

larnpadornancj

ą. Mam przywiezioną z Indii starą brązową lampę na tłuszcz wielorybi i rozumiem

przyczyny, które spowodowa

ły powstanie takiej tradycji. Odkryłem bowiem, że po wypolerowaniu

staj

ę się ona doskonałym zwierciadłem, świetnie nadającym się do wpatrywania.

Wszystko to ka

że mi uwierzyć, że obraz dżinna wydostającego się z butelki najprawdopodobniej

pochodzi

ł z wpatrywania się w zwierciadło.

Istoty zwane nimfami pojawi

ły się w rzymskich mitach przy opowieści o Numie, drugim królu

Rzymu. Podobnie jak wszyscy Rzymianie, wierzy

ł on we wróżki wodne, które wyłaniały się z

krystalicznie czystej wody w fontannach.

Kiedy czytamy komentarz

świętego Augustyna, staje się dla nas zupełnie oczywiste, że Egeria to

byt lustrzany. W swym dziele O pa

ństwie Bożym św. Augustyn napisał: "Bo i sam Numa, do

którego nie pos

łano żadnego proroka Bożego i żadnego świętego anioła, zmuszony został do

uprawiania hydro-mancji, by w wodzie zobaczy

ć obrazy bogów lub raczej mamidła demonów i

us

łyszeć od nich, co powinien ustanowić i czego przestrzegać w dziedzinie religijnych obrzędów i

ofiar".

Celtyckie mity o wpatrywaniu si

ę w zwierciadło

Celtycki manuskrypt z dwunastego wieku opowiada o wydarzeniu z

życia Lludda, jednego z

pierwszych królów Brytanii, kiedy to wykorzystano wpatrywanie si

ę w kocioł w celu ujęcia

k

łopotliwych smoków. Smoki te wydawały tak przeraźliwe odgłosy, że "mężczyźni bledli i tracili siłę,

kobiety roni

ły, chłopcy i dziewczęta odchodzili od zmysłów, a wszystkie zwierzęta oraz drzewa,

ziemia, wody stawa

ły się jałowe". Tak więc smoki te zagrażały przyszłości królestwa Lludda i

w

ładca musiał znaleźć sposób, by się ich pozbyć. W tym celu odbył naradę ze swoim bratem,

królem Francji, który powiedzia

ł, że można by wyczarować smoki w kadzi z winem miodowym i

uwi

ęzić je w jedwabnej materii.

"

– Natychmiast owiń wokół nich materię – powiedział brat Lludda – i zakop je w kamiennej skrzyni, i

pokryj j

ą ziemią, w miejscu, jakie uznasz za najbezpieczniejsze w swoim królestwie".

Lludd post

ąpił zgodnie z tą sugestią: okrył beczkę wina miodowego jedwabną tkaniną I wpatrywał

si

ę w nią, póki nie ukazały się zjawy smoków. Kiedy w końcu zostały zawinięte w jedwab, Lludd je

zakopa

ł.

Opowie

ść o Lluddzie stanowi jedno z ogniw w ciągnącym się przez wieki łańcuchu historii

wpatrywania si

ę w kocioł, które pojawia się jako kluczowa scena w Makbecie Szekspira. kiedy to

trzy czarownice gotuj

ą według starej receptury wywar i z jego wrzących oparów wywołują zjawy.

W

źródłach średniowiecznych można znaleźć opisy rytuałów wywoływania duchów, które ujawniały

zainteresowanym informacje, jakich nie da

ło się zdobyć w inny sposób. W roli wróżbitów

wyst

ępowali młodzi chłopcy; to im duchy przekazywały wieści. Procedury przywoływania duchów

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (9 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zmar

łych włączano czasami do zbiorów materiałów medycznych, co pozwala przypuszczać, że

stosowali je równie

ż lekarze. Można się zastanawiać, czy nie sirużyło to czasem kojeniu żałoby.

Niektóre z tych technik pojawiaj

ą się we wspaniałej tragedii Goethego, poświęconej legendarnemu

doktorowi Faustowi. W trakcie opowie

ści poznajemy metody upatrywania się w zwierciadło. Są to

metody s

łużące do wykrywania złodziei, podróży poza ciałem, rozpoznawania chorób, a nawet

przyzywania dziewi

ęciu duchów powietrza poprzez wpatrywanie się w szklankę napełnioną wodą

źródlaną.
Swego rodzaju doktor Faust

żył w osiemnastym wieku pod postacią hrabiego Cagliostro. Stał się

mi

ędzynarodową sensacją ucząc ludzi, jak wpatrywać się w dające odbicie powierzchnie i widzieć

obrazy. Jeden z pisarzy pozostawi

ł relację o duchu Cagliostra, o tym, jak pojawił się i prowadził z

nim rozmow

ę w "kryształach i pod szklanymi dzwonami".

Wró

żbita zwany 007

Zapewne do najbardziej fascynuj

ących opowieści o magicznych sztuczkach należy historia Johna

Dee, znanego angielskiego uczonego i wynalazcy z czasów el

żbietańskich, urodzonego w 1527

roku.

Ślubował on poświęcić swoje życie nauce i studiował całymi dniami, codziennie, przez cały

okres m

łodzieńczy. Jego trud przyniósł efekty. Mając zaledwie dwadzieścia kilka lat wykładał już na

licznych uniwersytetach, zw

łaszcza we Francji, gdzie szanowano jego dziwactwa.

By

ł także pełnym poświęcenia wynalazcą, którego prace czasem jego samego wpędzały w kłopoty.

Kiedy uczniowie wystawiali komedie Arystofanesa, Dee postanowi

ł uatrakcyjnić spektakl, budując

aparatur

ę do specjalnych efektów – gigantycznego insekta, który wyglądał, jakby latał.

Owad rozbawi

ł większość ludzi, którzy go widzieli, a niektórych nawet wystraszył. Kiedy bowiem

uruchomiono aparatur

ę, co bardziej zabobonni spośród widzów zerwali się na nogi z okrzykiem:

"Czarodziej!"

Oskar

żenia o uprawianie czarów towarzyszyły Johnowi Dee przez całe życie. Pewnego razu tak

bardzo zniecierpliwi

ły go prześladowania, że poprosił, aby go osądzono w celu załatwienia tego

problemu raz na zawsze. Jak napisa

ł w swojej petycji do króla, proces zniechęciłby tych "chorych

umys

łowo. bezmyślnych, złośliwych i godnych pogardy prostaków'', którzy zatruwali mu życie.

Doda

ł nawet, iż chętnie zgodzi się na ukamienowanie, jeśli ktoś udowodni mu, że istotnie jest

czarodziejem czy te

ż "wywołującym diabły".

Maj

ąc dwadzieścia kilka lat, Dee był już uczonym o międzynarodowej sławie i ekspertem w

dziedzinie technik i sprz

ętu nawigacyjnego. Napisał jeden z klasycznych podręczników do

matematyki i wynalaz

ł przyrząd pomagający żeglarzom odczytywać mapy.

Dla królowej El

żbiety pracował jako swego rodzaju prywatny wywiadowca. Jak mówiono, królowa

by

ła zafascynowana jego oczami, wobec czego nadała mu przydomek "Oczy". W nawiązaniu do

tego. podpisuj

ąc tajne raporty dla niej Dee stawiał obok siebie dwa kółka, co miało przedstawiać

oczy, a nad nimi i z boku znak przypominaj

ący siódemkę, zapewne jego szczęśliwą liczbę. W

rezultacie podpis wygl

ądał jak "007", czyli numer ewidencyjny Jamesa Bonda, również pracownika

królewskich tajnych s

łużb.

Badaj

ąc przedmioty przywiezione z Meksyku przez Hiszpanów, Dee znalazł zwierciadło z

obsydianu, które najwyra

źniej służyło Aztekom do wróżenia. Ze zdumieniem odkrył, że dostrzega w

nim wizje, l wkrótce zacz

ął wykorzystywać to odkrycie w swojej pracy dla królowej, która nawet

uda

ła się pewnego dnia z wizytą do jego domu. aby zobaczyć owo niezwykłe zwierciadło.

Jego siedziba by

ła właściwie połączeniem muzeum, biblioteki i ośrodka badań nad świadomością.

Mia

ł tam wiele najróżniejszych interesujących przedmiotów oraz księgozbiór, jeden z najlepszych w

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (10 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

kraju. Pomimo swoich powi

ązań 7. dworem i -wysokiej pozycji w świecie akademickim, nadal przez

niewykszta

łconych mieszkańców Londynu uważany był za czarodzieja. Pewnego razu ci zabobonni

ludzie zostali podjudzeni przez zazdrosnych cz

łonków dworu królewskiego do rozruchów przeciw

Johnowi Dee. Zaatakowali i spalili jego dom, w czasie gdy w

łaściciel przebywał w podróży poza

granicami kraju. W jednym z opisów tego wydarzenia znajduje si

ę informacja, że Dee z oddali, za

pomoc

ą obsydianowego zwierciadła, obserwował swoje płonące księgi. Podobno przyjął to ze

stoickim spokojem; zreszt

ą i tak nie był w stanie nic zrobić.

W domu, który zosta

ł zniszczony, Dee miał specjalną komnatę służącą do wywoływania wizji

zwierciadlanych. Skrupulatnie opisywa

ł swoje wizje w szczegółowym i obszernym manuskrypcie, z

którego do dzi

ś zachowała się tylko część. Opisuje w nim duchy, które najpierw pojawiały się w

zwierciadle, a potem jak gdyby wychodzi

ły zeń i przebywały w komnacie.

Jeden z tych duchów, m

łodej kobiety o imieniu Madimi, pojawiał się regularnie i jakby krążył po

pokoju. Dee pisa

ł również, że "przybysze" odzywali się, a nawet prowadzili z nim rozmowy. Na

przyk

ład jedna z tych istot – zwanych przez Dee aniołami – wygłosiła następującą ponadczasowo

s

łuszną sentencję: "Ignorancja była nagością, przez którą znosiłeś pierwsze cierpienia, a pierwszą

plag

ą, która nawiedziła człowieka, był głód wiedzy... głód wiedzy przeszkadza ci zdobywać wiedzę

o sobie samym".

Uczeni dawno odrzucili relacje Johna Dee, uznaj

ąc je za nieprawdziwe, ale ja uważam, że

wywo

ływał on mądrość i byty z głębin swojej podświadomości.

Dee nie s

ądził jednak, że tak było. Ten wielki naukowiec usiłował wykorzystać wszystko, co było w

jego mocy, aby dotrze

ć do Boga. Miał nadzieję, że dzięki kontaktom z aniołami uda mu się na nowo

po

łączyć katolików i protestantów w jednej wierze chrześcijańskiej, wierze powszechnej miłości.

Pomimo ostrze

żeń ze strony przywódców obu Kościołów, że ryzykuje postawienie go pod sąd jako

heretyka, Dee nadal publikowa

ł swoje konwersacje z aniołami.

Jego wiara w to,

że za pośrednictwem obsydianowego zwierciadła rozmawia z aniołami, nie

zyska

ła mu przychylności na dworze. Jakub I, który w 1603 roku odziedziczył koronę po Elżbiecie,

by

ł bardzo wyczulony na wszystko, co "pachniało czarami". Ponieważ Dee był lojalnym sługą

królowej El

żbiety, nowy kroi oddalił wprawdzie zarzuty o uprawianie przez Dee wróżbiarstwa,

wysuwane przez niektórych przedstawicieli kleru, ale pozby

ł się go z dworu królewskiego.

Skazany na ostracyzm przez pozosta

łych uczonych, Dee zmarł w 1608 roku. Ostatnie dni spędził

pod opiek

ą córki, która musiała czasami sprzedawać jego cenne księgi, aby zdobyć pieniądze na

jedzenie.

Po jego

śmierci starannie przygotowany manuskrypt zawierający opis badań wpatrywania się w

zwierciad

ło zaginął na długie lata. Odnalazł się w końcu w sklepie rybnym w Londynie, gdzie

u

żywano wyrywanych z niego kartek do pakowania ryb. Zapewne nic by się z tego manuskryptu nie

uchowa

ło, gdyby jeden z uczonych nie przeczytał przypadkowo zapisków na papierze, w który była

zawini

ęta kupiona przez niego ryba.

Prezydenckie wizje zwierciadlane

Tak

że jeden z prezydentów czerpał wiedzę z wizji zwierciadlanych. W nocy decydującej o wynikach

wyborów w 1860 roku Abraham Lincoln le

żał wyczerpany na sofie. Nagle w pobliskim lustrze

dostrzeg

ł dziwne, podwójne odbicie siebie samego: jedno takie, jak wyglądał naprawdę, i drugie, na

którym by

ł blady i przypominał ducha.

Lincoln powiedzia

ł o tym swojej żonie. Mary. Pierwsza Dama zinterpretowała tę wizję następująco:

powiedzia

ła, że zostanie wybrany na drugą kadencję, ale umrze przed jej zakończeniem. Wizja

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (11 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zwierciadlana prezydenta i jej interpretacja okaza

ły się prorocze.

Zdumiewaj

ące, jeśli weźmie się pod uwagę powszechność chęci ponownego spotkania się z

bliskimi zmar

łymi, że umiejętności wpatrywania się w lustro niemal zaginęły. Jednym z powodów

tego stanu rzeczy jest zapewne to,

że ci, którzy praktykują tę działalność, zachowują w tajemnicy

stosowane techniki.

Fakt,

że po wywoływaniu duchów w Efyrze następowało okadzenie i rytualna kąpiel., świadczy, iż

pomocnicy, kimkolwiek byli, zdawali sobie spraw

ę z niezbędności tych rytuałów dla ułatwienia

osobom wywo

łującym zjawy powrotu do rzeczywistości. Ujmujący gest kobiety z En-Dor, która

zaprosi

ła Saula na poczęstunek, zanim wyszedł, świadczy, że i ona rozumiała potrzebę wsparcia

po takim prze

życiu.

Stosowano tak

że represje na tle religijnym. Organizacje religijne o surowej doktrynie zniechęcały

ludzi do szukania osobistych prze

żyć w królestwie duchów. Ponieważ wpatrywanie się w

zwierciad

ło daje ludziom dostęp do ich duchowego wszechświata, przywódcy różnych religii (nie

tylko chrze

ścijaństwa, ale i innych religii państwowych) zepchnęli te praktyki do podziemia. Wiele

religii dawa

ło wyraz pełnemu miłosierdzia zainteresowaniu losem człowieka, paląc na stosie lub w

inny sposób eliminuj

ąc tych, którzy naruszali zakazy.

Wa

żne jest również, aby zauważyć, że każda społeczność surowo traktuje tych, którzy łamią

konsens. Niewiele jest zasad dotycz

ących życia człowieka, czy to poznawczych, czy społecznych,

które by

łyby świętsze niż wyobrażenie, że istnieje nie do pokonania przepaść między światem

żywych a królestwem zmarłych. Ci, którzy przekraczają tę granicę, narażają się na surową krytykę.
Fa

łszywa historia

Bardzo prawdopodobne,

że jakieś fałszerstwa zapisano jako fakt i nagłośniono po to, by trzymać

ludzi z dala od miejsc, w których by

ły przywoływane duchy zmarłych. Lub, być może., chętni do tej

praktyki nie potrafili rozpracowa

ć technik i próbowali je tylko naśladować. Można znaleźć wzmiankę

o tym w jednym z fragmentów pracy Hipolita, biskupa Rzymu z II wieku, który tak oto pisa

ł w celu

pot

ępienia różnych okultystycznych "herezji":

"Ale te

ż nie powinienem przemilczeć łotrostw tych czarowników, które polegają na wróżeniu za

pomoc

ą kotła. W celu stworzenia bowiem zamkniętej komnaty i pomazania sufitu cyjaniną

(ciemnoniebiesk

ą farbą) stosują pewne naczynia z cyjaniną i wznoszą je do góry. Kocioł pełen

wody umieszczaj

ą wszakże na środku podłogi i padające na niego sine odbicie ma przedstawiać

widok niebios. Ale pod

łoga też ma pewien ukryty otwór, na którym stawia się kocioł, uprzednio

wyposa

żony w kryształowe dno, podczas gdy on sam zrobiony jest z kamienia. Pod nim jednakże,

niewidoczne dla obserwatorów, znajduje si

ę pomieszczenie, gdzie zbierają się wspólnicy,

przybieraj

ąc postacie bogów i demonów, których magik chce przedstawić".

Z wielu powodów niektórzy ludzie

– zwłaszcza przedstawiciele władz i medycyny – chcieli zdławić

praktyki wpatrywania si

ę w zwierciadło. Powody te sięgają od zagorzałego fundamentalizmu po

strach przed zabobonami.

Nie twierdz

ę, że wszyscy, którzy praktykują wpatrywanie się w zwierciadło, zawsze byli w pełni

uczciwi i mieli wy

łącznie dobre intencje. W tej dziedzinie wystąpiło tyle samo oszustw, co i w każdej

innej

– od medycyny po hydraulikę.

Czy mamy jednak odrzuca

ć coś pożytecznego tylko z tego powodu, że nieliczni wykorzystują to w

sposób nieuczciwy albo

że nie jest zgodne z poglądami większości? Nie sądzę. Historia pokazuje

zarówno zalety wpatrywania si

ę w zwierciadło, jak i jego wady. Dowiodła także woli niektórych do

walki w obronie tego, w co wierz

ą.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (12 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Przychodzi mi tu na my

śl nieugięty i ze stoickim spokojem znoszący swój los John Dee. Stawił

czo

ło obywatelom Anglii, gdy sam wezwał do sądzenia go za czary. Był nawet więziony przez

sze

ść miesięcy za "lubieżne, diabelskie praktyki magiczne". A mimo to nadal spędzał czas

wpatruj

ąc się w swoje obsydianowe zwierciadło i dzielnie spisując relacje na temat duchów, które

ujrza

ł w jego przejrzystej głębi.

Mo

żna by się zastanawiać, dlaczego tak wielki umysł z czasów elżbietańskiej Anglii narażał w ten

sposób swoj

ą reputację. Czyż jego życie nie było wskutek tego o wiele trudniejsze? Było. Ale on

poszukiwa

ł wiedzy absolutnej i chciał wiedzieć jak najwięcej o sobie samym i otaczającym go

świecie. Śmieszność z pewnością znaczyła niewiele dla człowieka, który napisał w swoim
dzienniku: "Mog

ę i muszę wyznać przede wszystkim, w imię prawdy i szczerości, że cel ostateczny,

do jakiego d

ążę, to nie zaspokojenie ciekawości, lecz czynienie dobra".

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-02.htm (13 of 13) [07-May-11 6:19:54 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Wspó

łczesne psychomanteum

Ci, którzy

śnią za dnia, są świadomi

wielu rzeczy umykaj

ących uwadze tych,

którzy

śnią jedynie nocą.

Edgar AJlan Poe

Po zbadaniu, jak

ą rolę wpatrywanie się w zwierciadło odegrało w historii, zdecydowałem się

spróbowa

ć doprowadzić do spotkania ze zjawami zmarłych w sposób bardzo podobny do tego, jaki

stosowali Grecy.

Wymy

śliłem procedurę, dzięki której, według mnie, zjawy zmarłych można było wywoływać wśród

żywych ludzi. Ale czy procedura ta była bezpieczna? Skonsultowałem się z doktorem Williamem
Rollem, jednym z czo

łowych w świecie ekspertów w dziedzinie zjaw zmarłych, który poinformował

mnie,

że ani razu nie zdarzyło mu się. aby kogokolwiek spotkała krzywda ze strony zjawy. W

rzeczywisto

ści, przeciwnie niż się to przedstawia w filmach i książkach grozy, odkrył, iż takie

prze

życia są korzystne i łagodzą rozpacz lub nawet powodują, że zupełnie mija.

Pierwszym moim zadaniem sta

ło się stworzenie odpowiedniego otoczenia, w którym mógłbym

prowadzi

ć swój eksperyment. W tym celu przemieniłem pomieszczenie na górze starego młyna w

Alabamie w nowoczesne psychomanteum. By

ła to uwspółcześniona wersja wyroczni zmarłych

istniej

ących w starożytnej Grecji, chodziło mi bowiem o osiągnięcie tego samego efektu, to znaczy

umo

żliwienia ludziom widzenia zjaw zmarłych.

Urz

ądziłem pokój, który miał służyć za izbę zjaw. W jednym końcu powiesiłem na ścianie lustro o

wymiarach: sto dwadzie

ścia centymetrów długości i sto pięć centymetrów szerokości. Dolna

kraw

ędź lustra znajdowała się metr nad podłogą.

Przygotowa

łem też wygodny głęboki fotel, któremu obciąłem nogi, wskutek czego zagłówek znalazł

si

ę również na wysokości około metra nad podłogą. Fotel został ustawiony w odległości około metra

od lustra i lekko odchylony do ty

łu. Chodziło mi przy tym o wygodę, ale i o to, by wpatrujący się w

zwierciad

ło nie mógł widzieć własnego odbicia. W efekcie odchylenia fotela powstało wrażenie

przejrzystej g

łębi w lustrze, które odbijało jedynie ciemności panujące za wpatrującą się osobą. W

ten sposób otrzyma

łem krystalicznie przejrzysty mrok.

Ten przejrzysty mrok gwarantowa

ła czarna aksamitna zasłona, zwieszająca się z sufitu i

udrapowana wokó

ł fotela. Odpowiednio zakrzywiony pręt, na którym wisiała, powodował, że

draperia otacza

ła fotel i lustro, dzięki czemu powstała osłonięta jakby grota czy komnata. Wewnątrz

tej komnaty widze

ń, bezpośrednio za fotelem, ustawiłem małą lampkę ze szkła witrażowego, z

pi

ętnastowatową żarówką. Kiedy w pokoju gasiło się lampy, a zewnętrzne światło nie mogło

przedosta

ć się przez żaluzje i grube kotary, jedynie ta maleńka lampka rozjaśniała pomieszczenie.

Ten prosty pokój z przy

ćmionym światłem, ciemne otoczenie i przejrzysta głębia lustra tworzyły

idealne warunki do wpatrywania si

ę w zwierciadło. Byłem gotów do doświadczalnego sprawdzenia

moich teorii.

Wst

ępne badania

Pytanie, jakie zada

łem sobie na wstępie, było proste: Czy istnieje metoda umożliwiająca widzenie

zjaw zmar

łych bliskich osób przez normalnych, zdrowych ludzi? Aby otrzymać odpowiedź na to

łatwe pytanie, wybrałem dziesięć osób, które miały ochotę poświęcić na ten eksperyment tyle
czasu, ile by

ło potrzeba.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (1 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Jak w wi

ększości badań tego rodzaju, przyjąłem następujące kryteria doboru kandydatów:

– musieli to być ludzie dojrzali, interesujący się zagadnieniami świadomości człowieka;
– musieli być zrównoważeni emocjonalnie, dociekliwi i umiejący wyrazić swoje myśli;
– żaden z kandydatów nie mógł mieć zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych (to dlatego, by
zmniejszy

ć prawdopodobieństwo, że eksperyment mógłby spowodować szkodliwą reakcję);

– żaden z kandydatów nie mógł być zwolennikiem okultyzmu. ponieważ takie skłonności mogłyby
skomplikowa

ć analizę wyników.

Skontaktowa

łem się z licznymi osobami, o których wiedziałem, że spełniają powyższe kryteria. Byli

w

śród nich prawnicy, psychologowie, lekarze, studenci z ostatnich lat i ludzie innych profesji.

Wszystkim kandydatom wyja

śniłem szczegółowo istotę eksperymentu. Powiedziałem im, że

b

ędziemy próbowali wywołać zjawy zmarłych osób, z którymi byli blisko związani i które chcieliby

ponownie zobaczy

ć. Poprosiłem ich następnie, aby wybrali kilka pamiątek, przedmiotów należących

niegdy

ś do zmarłych i mocno z nimi związanych. Mieli przynieść te przedmioty ze sobą do

psychomanteum w dniu wywo

ływania przez nich zjaw.

Potem u

łożyłem harmonogram sesji, tak by mieć pewność, że będę pracował tylko z jedną osobą

na raz. Ka

żdą z osób uczestniczących prosiłem, aby w wyznaczonym dniu przybyła o dziesiątej

rano i przynios

ła ze sobą pamiątki, a nawet album z fotografiami, jeśli to możliwe. Prosiłem także,

aby uczestnicy eksperymentu przychodzili w swobodnych, lu

źnych ubraniach i wygodnych butach.

Uzgodnili

śmy, że mogą zjeść lekkie śniadanie, ale prosiłem, aby powstrzymali się od picia kawy,

herbaty lub innych napojów zawieraj

ących kofeinę.

Po przybyciu na miejsce kandydat szed

ł ze mną na rozluźniający spacer po okolicy. W czasie

przechadzki rozwa

żaliśmy, dlaczego dana osoba chciała zobaczyć określonego zmarłego.

Uprzedza

łem też uczestnika eksperymentu, że nie ma żadnej gwarancji, iż zjawa się ukaże. To

naturalnie by

ło prawdą. Nie mogłem obiecać, że zjawa się ukaże, ale miałem też głębsze powody,

by tak mówi

ć. Chciałem usunąć wszelkie napięcie wywołane uczestnictwem w eksperymencie.

Mog

ło ono bowiem spowodować niepokój i zmniejszyć szansę widzenia zjawy.

Po spacerze jedli

śmy lekki lunch, na który składała się zupa, sałatka, jakiś owoc oraz sok owocowy

lub bezkofeinowy napój gazowany. Nast

ępnie zasiadaliśmy do trwającej dłuższy czas rozmowy, w

czasie której szczegó

łowo mówiliśmy o wszystkim, co wiązało się ze zmarłą osobą i stosunkami

łączącymi zmarłego z uczestnikiem eksperymentu. Rozważaliśmy sprawy takie, jak charakter
zmar

łego, jego wygląd, zwyczaje – dosłownie wszelkie aspekty osobowości.

Zazwyczaj uczestnik eksperymentu przynosi

ł ważne i wzruszające pamiątki. W czasie naszej

konwersacji przedmioty te le

żały przed nami i mój rozmówca często ich dotykał. Niektóre z nich

by

ły naprawdę poruszające. Jeden z panów przyniósł sprzęt do łowienia ryb, należący niegdyś do

jego ojca. Pewna kobieta przyjecha

ła z kapeluszem swojej zmarłej siostry. Przedmioty te służyły

jako rozbudzaj

ące wspomnienia, namacalne pamiątki po zmarłych.

Zanim niektórzy z uczestników wchodzili do komnaty zjaw, poleca

łem, by położyli się na łóżku

skonstruowanym przez jednego z moich pracowników.

Łóżko to, pozwalające na spoczywanie w

pozycji pó

łleżącej, wyposażone w głośniki, pomaga wraz z muzyką w doznaniu uczucia głębokiego

relaksu. U

żywała tego łóżka mniej więcej polowa osób.

Przygotowania trwa

ły aż do zmierzchu. Wtedy uczestnika eksperymentu wprowadzano do

pomieszczenia, w którym mia

ł wpatrywać się w zwierciadło, włączano małą lampkę, a pozostałe

światła w pokoju gaszono. Osoba uczestnicząca w eksperymencie otrzymywała polecenie

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (2 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

wpatrywania si

ę intensywnie w lustro i rozluźnienia się. oczyszczenia swoich myśli ze wszystkiego

prócz wspomnie

ń o zmarłej osobie. Mogła pozostawać w tym pomieszczeniu tak długo, jak tylko

chcia

ła, ale prosiłem, aby nie miała przy sobie zegarka, pokusa zerkania nań jest bowiem bardzo

silna.

Przez ca

ły czas w sąsiednim pokoju siedział mój asystent, gotów służyć pomocą, gdyby to się

okaza

ło potrzebne. Kiedy uczestnik eksperymentu wychodził, przeprowadzaliśmy szczegółową

dyskusj

ę, w czasie której opowiadał, co mu się przytrafiło. Umożliwialiśmy mu analizowanie

wszystkich swoich uczu

ć i omawianie przeżycia tak długo, aż poczuł, że nie ma już zupełnie nic do

dodania. Czasami relacjonowanie odczu

ć trwało ponad godzinę. Zwracałem szczególną uwagę na

to, aby nie przeszkadza

ć ani nie ponaglać. Rozmowa kończyła się dopiero wtedy, kiedy sam

uczestnik eksperymentu uzna

ł, że jest skończona.

"Zobaczy

łem autentyczną osobę"

Typowym przypadkiem by

ł mężczyzna, który chciał zobaczyć swoją zmarłą matkę. Przyszedł do

mnie po wys

łuchaniu pogadanki o możliwościach wynikających z wpatrywania się w zwierciadło,

któr

ą wygłosiłem w New Jersey.

Powiedzia

ł mi, że jego matka zmarła przed rokiem i że bardzo za nią tęskni. Ojciec osierocił go we

wczesnym dzieci

ństwie i matka wychowywała syna samotnie. Wskutek tego łączyła go z matką

niezwykle silna wi

ęź i po jej śmierci głęboko rozpaczał.

Zapyta

łem o jego życie. Miał czterdzieści parę lat i pracował na wysokim stanowisku w

renomowanej firmie bieg

łych księgowych w Nowym Jorku. Nigdy nic był leczony z powodu

jakichkolwiek zaburze

ń psychicznych.

Pomy

ślałem, że idealnie nadawał się na uczestnika mojego eksperymentu badawczego. Nie tylko

by

ł chętny i rozumiał, o co w tym chodzi, ale też spełniał kryteria, jakie ustaliłem dla kandydatów do

moich bada

ń.

Czu

łem się poruszony, kiedy zaproponował, że przyjedzie i spędzi dzień u mnie. Kiedy zjawił się na

swoj

ą sesję, postępowaliśmy zgodnie z programem, który wcześniej tu o-pisałem. Rano poszliśmy

na spacer i rozmawiali

śmy o tym, dlaczego chce zobaczyć swoją zmarłą matkę. Zawsze uważałem

podobne

ćwiczenie za niezwykle skuteczny środek wyzwalania myśli danej osoby. Jest nawet

grupa psychologów, którzy spacer i bieganie traktuj

ą jako stały element terapii. Podobnie było w

przypadku tego pana. Podczas spaceru zacz

ął opowiadać o swojej matce. I kiedy mówił o jej

po

święceniu jako osoby samotnic wychowującej dziecko, wyraźnie widziałem, że wspomnienia te

bardzo go wzruszy

ły.

– Pod koniec życia była bardzo chora – rzekł. – Sądzę, że chcę ją ponownie zobaczyć między
innymi dlatego, i

ż pragnąłbym się przekonać, czy jest szczęśliwa tam, gdzie się teraz znajduje.

Po lunchu obejrzeli

śmy album z fotografiami jego i matki, przyglądając się temu, jak oboje starzeli

si

ę z upływem lat. Na wczesnych zdjęciach widać było krzepką, szczęśliwą kobietę, ale pod koniec

albumu sta

ło się widoczne, jak bardzo wyniszczyły ją życie i choroba. Na niektórych fotografiach

twarz m

ężczyzny była przytulona do twarzy matki. Choć uśmiechał się, można było Łatwo dostrzec,

że pogarszający się stan jej zdrowia bardzo go martwi.
Ogl

ądaliśmy też pamiątki, które przywiózł ze sobą. Był to sweter, który nosiła pod koniec życia, a

tak

że kapelusz z jej młodych lat.

– Ubrania mają swoją pamięć – powiedział mężczyzna, wyjaśniając, dlaczego wybrał właśnie to. –
Chcia

łem wziąć ze sobą coś, co by mi przypominało, jak się czuła, a nawet jak się poruszała.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (3 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wieczorem zaprowadzi

łem go do izby zjaw i wyjaśniłem mu całą procedurę. Następnie zostawiłem

go samego. Mniej wi

ęcej godzinę później wyszedł. Uśmiechał się, a po policzkach spływały mu łzy.

By

ł uszczęśliwiony tym przeżyciem, jak mówił. Usiedliśmy w moim biurze i opowiedział mi, co

zobaczy

ł:

"Nie ulega najmniejszej w

ątpliwości, że osoba, którą zobaczyłem w lustrze, była moją matką! Nie

wiem, sk

ąd przyszła, ale jestem pewien, że widziałem autentyczną osobę. Patrzyła na mnie z

lustra. Nie potrafi

ę powiedzieć, w co była ubrana, ale wiem, że miała siedemdziesiąt kilka lat, była

mniej wi

ęcej w tym samym wieku, w jakim umarła. Wyglądała jednak na zdrowszą i szczęśliwszą

ni

ż pod koniec życia.

Nie porusza

ła ustami, ale mimo to mówiła do mnie i wyraźnie słyszałem jej słowa. Powiedziała: –

Jest mi tu doskonale.

– Czułem mrowienie w dłoniach i przyspieszone bicie serca. Potem

zdecydowa

łem się powiedzieć coś do niej. – Cieszę się, że cię widzę – odezwałem się. – I ja też –

odpar

ła. I to wszystko. Po prostu znikła".

Prze

życie to pomogło mu odzyskać spokój ducha po śmierci matki,

– Po tym, co zobaczyłem i usłyszałem, wiem, że już nie cierpi, tak jak w swoich ostatnich dniach –
powiedzia

ł. – Już samo to spowodowało ustąpienie wielkiego napięcia, w jakim żyłem.

Uczestnik tego eksperymentu by

ł pewien, że jego matka naprawdę pojawiła się w lustrze, choć nie

potrafi

ł powiedzieć, skąd przybył jej obraz. Mogła to być jakaś forma jego pamięci lub też naprawdę

duch jego matki, jak powiedzia

ł. Ale jakakolwiek była odpowiedź na to pytanie, nie umiał jej udzielić.

– Nie rozumiem dokładnie przyczyny, ale wiem., że naprawdę widziałem moją matkę.
Zadziwiaj

ące rezultaty

Jeszcze zanim pierwszy uczestnik eksperymentu uko

ńczył swoją sesję, zakładałem, że tylko

niewielka cz

ęść – może jeden na dziesięciu – będzie miała wizje. Sądziłem też, że wszyscy

uczestnicy b

ędą wątpili w "rzeczywisty" charakter spotkania i nie będą pewni, czy to, co przeżyli,

by

ło czymś "realnym", czy też jedynie dokonało się w ,.ich umysłach".

Wyniki do

świadczeń okazały się jednak diametralnie różne od tego, co początkowo przewidywałem.

Ju

ż po przeprowadzeniu dziesięciu osób przez proces ułatwiania wizji zdałem sobie sprawę, że

mo

żliwe jest powszechne powielanie doświadczeń ludzi w zakresie widzenia duchów osób

zmar

łych. Spośród dziesięciorga uczestników, którzy przy mojej pomocy przeszli przez cały proces,

pi

ęcioro zobaczyło wizje swoich zmarłych krewnych. Później, po udoskonaleniu sprzętu i techniki

u

łatwiania wizji, osiągałem nawet lepsze wyniki. A jednak ciągle wracam myślami do wczesnych

bada

ń i podziwiam te pierwsze przypadki.

"Przeka

ż mojej mamie, że mam się dobrze"

Jednym z moich ulubionych uczestników na tym wczesnym etapie bada

ń był lekarz z Zachodniego

Wybrze

ża, który przyjechał, aby spotkać się ze swoją zmarłą ciotką. Zamiast tego nastąpiło

zupe

łnie nieoczekiwane spotkanie z jego nieżyjącym siostrzeńcem. Spotkanie postawiło go w

bardzo niezr

ęcznej sytuacji. Choć było jedynie przeżyciem słuchowym, uczestnik eksperymentu

mia

ł głębokie przeświadczenie, że rozmawiał z chłopcem. Oto jak opowiadał o swoim przeżyciu:

"W

łaściwie wcale nie planowałem spotkania z moim siostrzeńcem w tym pokoju zjaw. Przebywałem

tam, jak mi si

ę wydawało, dość długo. Kiedy tak siedziałem usiłując na siłę wywołać wizję, nie

przychodzi

ło nic. co mógłbym uznać za znaczące. Aż nagle przestałem się wysilać, po prostu

siad

łem wygodnie i rozluźnHem się. Cóż, najwyraźniej nie jestem w stanie przeżyć wizji,

pomy

ślałem.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (4 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

I w

łaśnie w tej samej chwili bardzo silnie poczułem obecność mojego siostrzeńca, który popełnił

samobójstwo. By

łem bardzo z nim zżyty, nosił zresztą to samo imię co mój ojciec i ja.

No wi

ęc miałem to bardzo silne wrażenie jego obecności i bardzo wyraźnie słyszałem jego głos.

Mówi

ł do mnie. Pozdrowił mnie i prosił o przekazanie prostej wiadomości. Powiedział: – Przekaż

mojej mamie,

że mam się dobrze i bardzo ją kocham.

By

ło to silne przeżycie. Wiem, że był przy mnie. Nic nie widziałem., ale bardzo wyraźnie go czułem,

jego obecno

ść w pobliżu. Ten głos, to coś zupełnie innego niż usłyszenie własnych myśli, nic jest

te

ż dokładnie tym samym, co normalne słyszenie głosu. To jakby mówienie do psychiki. Nie potrafię

precyzyjnie stwierdzi

ć, co to takiego, ale umiem powiedzieć, czym nie jest. To taka szczególna

forma porozumienia. Jestem pewien,

że porozumiewałem się z siostrzeńcem".

To wizjonerskie spotkanie stworzy

ło dylemat interpersonalny dla lekarza. Był zupełnie pewien, że

naprawd

ę obcował ze swoim zmarłym siostrzeńcem. Czuł się także zobowiązany postąpić zgodnie

z tym, co obieca

ł, to znaczy przekazać siostrze wiadomość podaną mu przez chłopca. Nie był

jednak pewien, jak siostra zareaguje na to i czy nie pomy

śli, że zwariował.

Powiedzia

ł mi wówczas, że postanowił przekazać siostrze wiadomość w sposób okrężny: mówiąc

jej,

że miał bardzo

sugestywny sen. Kiedy rozmawia

łem z nim osiem miesięcy później, był już zdecydowany

powiedzie

ć siostrze całą prawdę o tym, jak doszło do spotkania z jej synem. Okazało się, że

przyj

ęła jego przeżycie z pełnym zrozumieniem.

"On mnie przytuli

ł"

Pewna kobieta przysz

ła, żeby zobaczyć swojego dziadka. Przyniosła album z fotografiami i,

przegl

ądając go, otwarcie opowiadała o swojej miłości do dziadka. Choć weszła do izby zjaw

oczekuj

ąc, że ujrzy swojego dziadka, żadne z nas nie było przygotowane na to, co się wydarzyło.

Nic tylko widzia

ła go i rozmawiała z nim. ale dziadek wyszedł z lustra i pocieszał ją, kiedy zaczęła

p

łakać.

"By

łam taka szczęśliwa, kiedy go zobaczyłam, że zaczęłam płakać. Przez łzy nadal widziałam go w

lustrze. A potem odnios

łam wrażenie, że się do mnie zbliżył, i musiał chyba wyjść z lustra,

poniewa

ż następnie poczułam, że obejmuje mnie i przytula. Miałam wrażenie, jakby mówił: –

Wszystko dobrze, nie p

łacz.

Zanim to zrozumia

łam, już go nie było. Ale nadal czuję jego dotyk. Czuję też ciepło, jakby ktoś mnie

przytula

ł.

To cudownie,

że mogłam znowu go zobaczyć. Wyglądał" na szczęśliwego, to dobrze. Mimo że

t

ęsknię za nim, cieszę się, bo wiem, że mu dobrze, tam gdzie jest".

Zaskoczy

ło mnie to, że czuła, jak dziadek ją obejmuje, choć dotykowe spotkania z duchami są

zjawiskiem do

ść szeroko występującym w badaniach parapsychologicznych. W jednym z badań 13

procent kontaktów ze zmar

łymi miało charakter dotykowy, to znaczy uczestnicząca w nich osoba

odnosi

ła wrażenie, że była dotykana przez ducha. Jest to typowe u wdów, które czują dotyk

zmar

łych mężów, często kiedy leżą w łóżku w nocy lub nad ranem. Choć znałem publikowane w

literaturze naukowej wyniki bada

ń na temat "czucia" duchów, nie oczekiwałem, że przytrafi się to

uczestniczce mojego eksperymentu. Przytrafi

ło się to zresztą nie tylko jej, ale także i innym.

"

Żyjesz tak, jak trzeba"

Przyk

ładem kontaktu słuchowego może być przeżycie pewnej kobiety z Ameryki Południowej, która

przyjecha

ła do mojego psychomanteum w nadziei na ujrzenie zjawy męża, który umarł na atak

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (5 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

serca przed rokiem, w wieku czterdziestu kilku lat.

Rankiem w dniu swojej

śmierci zgłosił się do szpitala z silnym bólem w klatce piersiowej. Lekarze

zrobili mu ró

żne podstawowe badania, ale nie dostrzegli żadnej nieprawidłowości w pracy serca.

Wypisali go wi

ęc ze szpitala i wrócił do domu. Parę godzin później szykował się wraz z rodziną do

obiadu, kiedy nagle z

łapał się za pierś i upadł martwy na podłogę.

Żona nie była przygotowana psychicznie na śmierć męża. Nagle znalazła się w roli jedynego

żywiciela czwórki dzieci.
Rozmawiali

śmy o tym, czego spodziewa się po spotkaniu. Głównym problemem, jak mówiła, było

upewnienie si

ę, czy jej mężowi jest dobrze w życiu pozagrobowym. Chciała też wiedzieć, czy

akceptuje to, jak ona radzi sobie ze sprawami rodzinnymi. Jej

życie wypełniło się napięciem, jako

samotna matka mia

ła bowiem mnóstwo zajęć. Napięcie wykrzywiało jej twarz, kiedy opowiadała o

swoim

życiu po utracie męża.

– Nigdy nie wiem, czy postępuję słusznie, ale nie mam czasu zastanawiać się nad tym – mówiła. –
Nie umiem si

ę też odprężyć. Chodziłam do różnych poradni i lekarzy, ale nie potrafili mi pomóc.

Po przej

ściu przez zwykłą procedurę zaprowadziłem ją do izby zjaw. A oto jej własne słowa na

temat tego, co si

ę zdarzyło:

"Zobaczy

łam chmury i światła, i jakiś ruch z jednej strony lustra na drugą. W tych chmurach

pojawia

ły się światła, które zmieniały kolory. Przez moment myślałam, że go zobaczę. Ale to nie

by

ło w ten sposób.

Zamiast tego nagle poczu

łam jego obecność. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że stoi tuż przy

mnie. I wtedy us

łyszałam, że mówi. Powiedział: – Rób lak dalej, żyjesz tak, jak trzeba, i dobrze

wychowujesz dzieciaki.

A potem ogl

ądaliśmy w zwierciadle wspomnienia z naszego wspólnego życia. Przeżywaliśmy je

jeszcze raz. Na przyk

ład widziałam nas w sali porodowej, kiedy towarzyszył mi przy porodzie

jednego z naszych dzieci. Czu

łam się taka szczęśliwa, że był ze mną, kiedy to się działo, i teraz

prze

żywałam tamta scenę zupełnie tak. jakbyśmy ją jeszcze raz przeżywali. Widziałam też wiele

innych rzeczy, które robili

śmy wspólnie, i patrząc na nie teraz, czułam się równie szczęśliwa jak

dawniej, kiedy byli

śmy razem.

Czy by

łam przestraszona? Absolutnie nie. Wprost przeciwnie, czułam się tak odprężona jak nigdy

od czasu, gdy umar

ł. Wiedziałam, że nie zdarzy się nic złego. Byłam razem z mężem, więc co

z

łego mogło mi się przytrafić?

Mia

łam wrażenie, że był z nami przez cały ubiegły rok. Wiedziałam, że umarł, ponieważ widziałam

to, ale naprawd

ę czułam się tak. jakby był z nami. Nigdy jednak nie odczuwałam jego obecności tak

silnie jak tutaj. Prze

żywaliśmy ponownie te same chwile co wtedy, gdy jeszcze żył.

Teraz chcia

łabym powtórzyć to jeszcze raz. Czułam go blisko, ale chciałabym następnym razem w

izbie zjaw sprawdzi

ć. czy mogę go faktycznie zobaczyć".

Nast

ępnego dnia próbowała ponownie wywołać wizję. Była nawet swobodniejsza w stosowaniu

ustalonych technik i efekty by

ły o wiele lepsze niż poprzedniego dnia. Tym razem zupełnie wyraźnie

s

łyszała głos męża. Choć nie widziała go, czuła, że stał tuż przy niej.

"Zobaczy

łam kolejne sceny z naszego wspólnego życia, ale tym razem było inaczej. Widziałam

co

ś, jakby na moment pojawił się jego obraz w lustrze, bardzo wyraźnie natomiast słyszałam, że

mówi

ł do mnie. Zupełnie jakby był w pokoju i kiedy ja pomyślałam jakieś pytanie, on mi natychmiast

odpowiada

ł.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (6 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

By

ło mu żal mnie, że mam takie ciężkie życie. Ale powiedział, że właśnie to muszę teraz robić i że

nie powinnam wszystkiego tak bardzo prze

żywać.

By

łam ogromnie zadowolona. Chciałam go przytulić, ale wiedziałam, że to niemożliwe. Ale i tak

cudowna jest

świadomość, że on jest z nami, kiedy go potrzebujemy".

Uczestniczka obu tych eksperymentów odczu

ła natychmiast ulgę, znacznie osłabło napięcie, które

przedtem bruzdami

żłobiło jej twarz. Uśmiechała się radośnie, choć przed sesjami uśmiech w ogóle

nie go

ścił na jej twarzy.

W jej przypadku wizje spowodowa

ły dwa skutki. Po pierwsze, przekonała się, że mąż już nie cierpi i

pozytywnie odnosi si

ę do miejsca, w którym przebywa. – Wiem, że jest mu dobrze – powiedziała. –

Zapewni

ł mnie o tym w czasie naszego spotkania. – Świadomość tego była dla niej bardzo ważna,

zw

łaszcza że zmarł nagle i w bólach. Przeżycie, jakie miała w izbie zjaw, zaspokoiło więc jej

pragnienie, by cierpienia m

ęża znalazły swój kres.

Kontakt z m

ężem potwierdził również, że postępowała słusznie jako matka. Od jego śmierci ta

kobieta prócz obowi

ązku wychowania czwórki dzieci pracowała na dwóch posadach. Dźwigała ten

straszny ci

ężar, jakim jest rola samotnej matki. cały czas zastanawiając się. czyjej postępowanie

znalaz

łoby aprobatę w oczach męża. Teraz wiedziała, że tak. W czasie obu sesji mąż wyraził

przekonanie,

że wychowuje dzieci najlepiej, jak może, i w taki sposób, jaki on w pełni akceptuje.

– Teraz mogę być pewna tego. co wcześniej budziło moje wątpliwości – powiedziała mi. – Wiem, że
jest ze mn

ą i przez cały czas stara się mi pomóc.

Ta uczestniczka eksperymentu opu

ściła psychomanteum czując ogromną ulgę. Pod wieloma

wzgl

ędami bolesny poprzedni rok jej życia zakończył się dla niej. Była rozluźniona i pewna siebie,

gotowa stawi

ć czoło przyszłości.

– Czuję się pokrzepiona i mam wrażenie, że już potrafię żyć z inną wizją przyszłości – powiedziała.

– l nie muszę się już martwić.
"Czuj

ę się dobrze i kocham cię"

Inny uczestnik, chirurg, d

ążył do spotkania z matką, która zmarła w 1968 roku. Czuł, że jest winien

matce ogromn

ą wdzięczność za swe powodzenie w życiu. Bardzo za nią tęsknił i często

zastanawia

ł się, jak wyglądałoby jego życic, gdyby matka nie umarła. Chcąc po prostu jeszcze raz

j

ą zobaczyć, wszedł do izby zjaw. Po wyjściu powiedział:

"Wszed

łem do kabiny lekko zaniepokojony, nie wiedząc dokładnie, czy mi to zrobi dobrze.

Siedzia

łem tam dość długo, usiłując rozluźnić się psychicznie i osiągnąć właściwy stan. W końcu

odpr

ężyłem się tak bardzo, że jak sądzę, zacząłem zapadać w drzemkę.

W tym stanie wpatruj

ąc się w lustro, dostrzegłem przesuwającą się przez nie jakby mglistą smugę.

Nast

ępnie z tej mgły uformowała się postać i usiadła na jakiejś sofie.

Najpierw zobaczy

łem jedynie zarys postaci, nie widziałem żadnych szczegółów. Potem, może

minut

ę później, zaczęty się pojawiać pewne rysy tej postaci. I to nie od razu. Było to raczej jak

obrazy komputerowe, które widuje si

ę w telewizji. Twarz jakby wypełniała się od góry do dołu, a po

jakim

ś czasie wiedziałem: to moja matka.

– Jak się masz? – spytałem.
Jej usta nie poruszy

ły się, ale porozumiewaliśmy się psychicznie i w ten sposób mi odpowiedziała:

– Czuję się dobrze i kocham cię.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (7 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Zada

łem jej następne pytanie: – Czy miałaś bolesną śmierć?

– Wcale nie – usłyszałem, jak mówi. – Przejście do śmierci było łatwe.
Pocz

ątkowo werbalizowałem moje pytania, mówiłem je na głos. Ale nim zdążyłem wyrazić w

s

łowach kilka następnych pytań, napływała już odpowiedź. Nie było słychać słów; po prostu

wiedzia

łem, co ona mówi.

Zada

łem jej następne pytania, już tylko w myślach:

– Co sądzisz o kobiecie, którą zamierzam poślubić?
– To bardzo dobry wybór – odpowiedziała. – Powinieneś bardzo się starać kontynuować ten
zwi

ązek i nie postępować tak jak dawniej. Staraj się być bardziej wyrozumiały.

Zada

łem jej może dziesięć pytań, po czym nagle znikła i nie mogłem już z nią rozmawiać. Starałem

si

ę ściągnąć ją z powrotem, ale było we mnie tyle emocji, że nie mogłem tego zrobić. Zanim

wszystko si

ę skończyło, ogarnęło mnie wielkie wzruszenie".

Zdumienie wynikami

Te pierwsze przypadki zdumia

ły mnie. Choć każdego roku miliony ludzi widują zjawy swoich

zmar

łych, badacze zawsze utrzymywali, że wizje te następują spontanicznie i nie można ich

wywo

łać. Wizjonerskie spotkania następują niezależnie od czyjejkolwiek woli – twierdziła większość

uczonych.

My

ślałem, że to prawda, ale miałem pewne wątpliwości. A teraz udało mi się wywołać wizje w

warunkach klinicznych.

Jak staro

żytni Grecy, urządziłem psychomanteum, do którego mogli przychodzić ludzie, aby

porozumie

ć się z duchami zmarłych. Było oczywiste, że po odpowiednich przygotowaniach ludzie,

stosuj

ąc te techniki, mogli widzieć zjawy zmarłych bliskich im osób.

Uzna

łem to za emocjonujące i użyteczne odkrycie. Ludzie, których smuci utrata ukochanej osoby,

mogli bardziej bezpo

średnio pokonywać swój ból. Zamiast opowiadać psychoterapeucie, co czują w

zwi

ązku z utratą partnera czy dziecka, mogli rozmawiać bezpośrednio z tą ukochaną osobą.

Dzi

ęki badaniom nad stanami bliskimi śmierci wiem, że zobaczenie zmarłej ukochanej osoby może

by

ć niezwykle skutecznym środkiem terapeutycznym. Kontakt ze zmarłymi krewnymi to jeden z

elementów prze

żyć w stanie bliskim śmierci, które powodują, że nie jest to doznanie przerażające

czy powoduj

ące uraz. Jak świadczą badania naukowe, doznania ze stanów bliskich śmierci

powoduj

ą zmianę w życiu ludzi w ten sposób, że mniej obawiają się oni śmierci. A mniej się boją

mi

ędzy innymi dlatego, że widzą zmarłych krewnych, którzy są szczęśliwi w życiu pośmiertnym.

Łagodzenie rozpaczy następuje zarówno na skutek widzenia zjawy, jak też odczuć w stanie bliskim

śmierci i pod tym względem oba przeżycia są podobne. Wizjonerskie spotkania ze zmarłymi
bliskimi osobami nie s

ą przerażające. Wręcz przeciwnie, są to raczej pozytywne doznania, które

daj

ą ludziom nadzieję i poczucie, że zmarły miewa się dobrze, jest szczęśliwy– i duchem pozostaje

przy nich.

Ma przyk

ład pewien mężczyzna z Pensylwanii utracił w wypadku swoją ukochaną córkę. Poszła

pop

ływać w jeziorze z grupką przyjaciół i utonęła. Mężczyzna ów udał się nad jezioro i czekał, aż

nurkowie wydob

ędą jej ciało. Następnie towarzyszył jej w drodze do kostnicy i poczynił wszystkie

przygotowania do pogrzebu.

Dwa dni pó

źniej, kiedy właśnie miała zostać pochowana, mężczyzna wiązał akurat przed lustrem

krawat, gdy nagle obok niego wy

łoniła się zjawa zmarłej córki. Była nadal ubrana w kostium

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (8 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

k

ąpielowy i ociekała wodą, zupełnie jakby dopiero co została wydobyta z jeziora. Stanęła obok ojca

i po

łożyła mu rękę na ramieniu. Następnie pocałowała go w policzek, powiedziała: "Do widzenia" i

znik

ła.

Histori

ę tę opowiedziała mi druga córka tego mężczyzny, która uparcie twierdziła, że kiedy jej ojciec

wyszed

ł z łazienki i opowiedział rodzinie o tym niezwykłym przeżyciu, na jego ramieniu i policzku

widoczny by

ł wilgotny ślad.

– Opowiadał tę historię aż do śmierci – powiedziała ta kobieta. – Ludzie pytali, czy to zdarzenie nie
wywo

łało w nim trwogi, ale zaprzeczał. Był bardzo szczęśliwy, że zobaczył ją jeszcze raz.

Podekscytowany mo

żliwościami, jakie stwarzało wpatrywanie się w zwierciadło, zdecydowałem się

poprowadzi

ć dalsze badania w tej dziedzinie.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-03.htm (9 of 9) [07-May-11 6:19:57 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Teatr Umys

łu

Badaj to, za co jeste

ś wyszydzany,

że chcesz badać.

Źródło nieznane

Wiosn

ą 1990 roku, zdając sobie sprawę, że jest mi potrzebne specjalne pomieszczenie, w którym

móg

łbym prowadzić dalsze badania nad wpatrywaniem się w zwierciadło, zdecydowałem się, jak

ju

ż wspomniałem, zamienić stary młyn na odpowiednie do tego celu pomieszczenie. Nazwałem je

Teatrem Umys

łu. W tym teatrze połączyłem całą gamę elementów – malarstwo, muzykę, zabawę,

relaks, twórcz

ą aktywność, ćwiczenia fizyczne, obcowanie z naturą, stany hipnagogiczne, złudzenia

wzrokowe, stymulacj

ę intelektualną i humor – tak by tworzyły atmosferę w naturalny sposób

sprzyjaj

ącą powstawaniu odmiennych stanów świadomości.

Teatr ten jest tak ró

żnorodny, że jednocześnie pełni funkcję świątyni, salonu wróżbity, ośrodka

ucieczki duchowej, muzeum sztuki, szko

ły, biblioteki i miejsca rozrywki. Na dodatek przywodzi na

my

śl niektóre z dawno zapomnianych instytucji świata starożytnego, takich jak greckie wyrocznie

zmar

łych, świątynie inkubacji snów Asklcpiosa oraz Museion, czyli prawzór naszych muzeów, gdzie

ludzie szli szuka

ć inspiracji u muz. Wszystko to zostało połączone w taki sposób, aby stworzyć

otoczenie, w którym mo

że dojść do wizjonerskich spotkań.

CZYNNIKI UMO

ŻLIWIAJĄCE OSIĄGNIĘCIE ODMIENNYCH STANÓW ŚWIADOMOŚCI

Moja strategia zak

ładała włączenie możliwie największej liczby czynników, o których wiadomo, że

u

łatwiają przejście do odmiennych stanów rzeczywistości. Ogólnym celem Teatru Umysłu jest

kszta

łcenie, rozrywka, rozwój duchowy i terapia prowadząca do łagodzenia żalu poprzez odmienne

stany

świadomości. Oto czynniki sprzyjające osiąganiu tych stanów:

Pi

ękno przyrody

Cuda przyrody mog

ą spowodować mistyczne i inne przeżycia duchowe. Piękno przyrody rozbudza

bardzo silne emocje gdzie

ś głęboko wewnątrz istoty ludzkiej.

Aby zapewni

ć potężną dawkę kontaktu z przyrodą, Teatr Umysłu mieści się w dawnym młynie nad

strumieniem, w odosobnionym wiejskim zak

ątku Alabamy. Liczne dzikie zwierzęta przychodzą nad

strumie

ń, którego brzegi widać z okien salonu, a bujna zielona puszcza izoluje od cywilizacji, jest

równie

ż dla przebywających tu osób miejscem spacerów i zbliżenia z naturą.

Zmiana poczucia czasu

Ludzie, którzy prze

żywają odmienne stany świadomości, często opowiadają, że w trakcie tych

dozna

ń mają zaburzenia poczucia czasu. Aby pomóc uczestnikom sesji zagubić się w czasie,

prosz

ę ich. aby nie nosili zegarków. Dbam także o to, aby żadne zegary– nie znalazły się w zasięgu

ich wzroku. Niekiedy ustawiam na podwórzu zegar s

łoneczny jako subtelne przypomnienie

prymitywniejszych metod okre

ślania czasu.

Nie tylko czasomierze s

ą tu anachroniczne, ale i cały wystrój. Wszędzie znajdują się staroświeckie

meble, a ogromna kolekcja dziewi

ętnastowiecznych kart stereoskopowych jest swoistym oknem na

dawno minion

ą przeszłość.

Wszystko to,

łącznie z młynem, który został zbudowany w 1839 roku, powoduje dezorientację

świadomości i podświadomości i popycha człowieka ku wcześniejszej epoce.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (1 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Uczestnicy sesji mówi

ą.., że czują się, jakby żyli w przeszłości. Niektórzy z nich utrzymują,, iż jest

to tak, jakby zostali przeniesieni przez zegar czasu z ery techniki do epoki o jakie

ś sto lat

wcze

śniejszej.

Sztuka a odmienne stany

świadomości

Wszelkiego rodzaju dzie

ła sztuki mogą także wywoływać odmienne stany świadomości. Pewna

w

łoska lekarka, psychiatra, rozpoznała zjawisko, które nazwała "syndromem Stendhala". To dziwne

schorzenie jest podobne do za

łamania nerwowego i następuje wówczas, gdy ludzie mają do

czynienia z wybitnymi dzie

łami sztuki. Syndrom Stendhala najczęściej daje się zaobserwować we

Florencji, we W

łoszech, i dotyczy przede wszystkim turystów z krajów o silnym etosie pracy. Kiedy

dotr

ą do Florencji, budzą się w nich niezwykłe emocje na widok wspaniałych dzieł sztuki w tym

mie

ście. Niektórzy przechodzą lekkie załamanie nerwowe. Po kilku dniach leczenia powracają do

zdrowia. Najwyra

źniej piękno dziel sztuki oglądanych po ciężkiej pracy, pozbawionej wrażeń

wy

ższego rzędu, powoduje wystąpienie swoistego przeładowania umysłu.

Odmienne stany

świadomości odnotował także u muzyków pianista koncertowy Erik Pigani. Wiciu

s

ławnych muzyków; z którymi osobiście rozmawiał, doznawało niezwykłych przeżyć w czasie

wykonywania wspania

łych utworów muzycznych. Niektórzy opowiadali, że mieli takie uczucie, jakby

sk

ąpani byli w blasku.

Pigani zainteresowa

ł się odmiennymi stanami świadomości wśród muzyków, gdy sam doznał

wra

żenia w czasie koncertu, że oto nagle unosi się nad scenę i obserwuje własny występ.

Wszystko to przekonuje mnie,

że sztuka i muzyka stymulują liczne odmienne stany świadomości,

takie jak na przyk

ład doznania pozacielesne.

Podj

ąłem więc próbę wykorzystania sztuki jako czynnika powodującego powstawanie odmiennych

stanów

świadomości w Teatrze Umysłu. W całym budynku poumieszczano prowokujące i niezwykłe

obrazy oraz rysunki. Albumy sztuki znajduj

ą się w widocznych miejscach w poczekalniach, gdzie

uczestników eksperymentu nak

łania się, by uważnie je oglądali.

Dziel

ą sztuki i dekoracje wybrano nie tylko ze względu na ich piękno, ale także po to, by -

wywo

ływały zaskoczenie, szok lub uczucie bezsensu. W ogóle przedmioty w Teatrze nie są do

siebie dopasowane, poniewa

ż dopasowanie rzeczy -wywołuje poczucie jednostajności, stabilności i

przewidywalno

ści. Na przykład każde naczynie porcelanowe używane do posiłków jest inne. Talerz

mo

że być ze zwykłego, taniego kompletu, podczas gdy ceramiczna filiżanka przypomina kiść

wielkich niebieskich winogron. W salonie wysoki drewniany Indianin stoi obok witra

żowej lampy.

Obrazki s

ą także bardzo różne., poczynając od anielskich plakatów Maxfielda Parrisha po

klasyczne scenki z kreskówek o Kaczorze Donaldzie. W efekcie umys

ły klientów absorbują

nieustannie nowe bod

źce, powodując stan ciągłego zdumienia.

Stymulacja poprzez wiedz

ę i humor

Mam ogromna bibliotek

ę obejmującą prócz książek również inne materiały na temat odmiennych

stanów

świadomości. zjawisk paranormalnych i spirytyzmu. Ponieważ wiedza zawsze była ważnym

kana

łem, za pomocą którego ludzie szukali porady duchowej i oświecenia, zachęcam uczestników

sesji do wertowania ksi

ążek.

Dbam jednak o to. aby intelektualne aspekty naszego programu nie dominowa

ły nad elementami

zabawy. Humor bowiem ma silny zwi

ązek z nastrojem twórczym. Sama wesołość może być

uznawana za odmienny stan

świadomości, gdyż radosne uczucia, jakie ze sobą niesie, mają skutek

odurzaj

ący l bezpośrednio rozluźniają szkieletowe mięśnie ciała.

Bezsensowno

ść humoru często prowadzi do nowego wejrzenia w głąb, a nawet lepszego

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (2 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zrozumienia samego siebie. Humor pomaga tak

że uczestnikowi sesji odprężyć się przed

czekaj

ącymi go przeżyciami, czyli widzeniem ze zmarłą bliską osobą.

Rozbudzanie zmys

łu zabawy

Niektórzy ludzie traktuj

ą zabawę jako etap rozwoju, który przechodzimy, zanim staniemy się dorośli.

Wielu doros

łych ludzi zapomniało, jak można się bawić, a zamiast tego wypracowało sobie

śmiertelnie poważne podejście do życia.
Tacy ludzie cz

ęsto mają problemy z przejściem do odmiennych stanów świadomości. Nie potrafią

dostrzec,

że istnieje wyraźna więź między zabawą a zjawiskami paranormalnymi. Odkryłem jednak,

że parapsychologia i paranormalność są przynajmniej równie blisko spokrewnione z królestwem
zabawy, humoru i rozrywki, jak i z królestwem bada

ń naukowych.

G

łosząc ową tezę, nie zamierzam wcale ośmieszać czy pomniejszać znaczenia parapsychologii.

Przeciwnie: uwa

żam, że przyjmując takie podejście, można wzbogacić badania

parapsychologiczne. Pomimo sk

łonności niektórych bardzo poważnie nastawionych osób do

pomniejszania znaczenia humoru. zabawy i rozrywki dziedziny te nale

żą do najważniejszych dla

cz

łowieka. Co więcej, twórcza zabawa stanowi jedno z ważnych źródeł odkryć.

Moim zdaniem powi

ązanie między parapsychologią i rozrywką wyzwala tę dziedzinę w nowy

sposób, potencjalnie umo

żliwiając jej bardziej eleganckie odgrywanie istotnej roli w sprawach

ludzkich. Ró

żnorodne dzieła sztuki, które są jednocześnie jakąś formą rozrywki – czy to poezja, czy

muzyka, malarstwo, rze

źba lub dramaturgia – od dawna służą do ukazywania, ale też rozwoju życia

duchowego ludzi.

W gruncie rzeczy parapsychologia jest systematycznym badaniem zjawisk paranormalnych.
Parapsychologia, tak jak i sztuka, mo

że wywierać potężne i krzepiące skutki, silnie rozbudzając

uczucia grozy, zdumienia, nadziel i ciekawo

ści oraz pomagając nam zrozumieć niepojęty charakter

wszech

świata, w którym żyjemy.

Pod

świadome założenie, że badanie zjawisk paranormalnych jest zabawą, może wyjaśnić,

dlaczego fundamentali

ści gardzą tym polem badawczym. Ponadto dziedziny, które mają posmak

zabawy czy humoru, nie nale

żą do ich mocnych stron.

W wyniku mojego przekonania,

że zabawa jest silnie powiązana z paranormalnością,

wprowadzi

łem ją w subtelny sposób do procesu wpatrywania się w zwierciadło. W salonie, w

którym odbywaj

ą się pierwsze sesje mające "oswoić" uczestników, siedzi się w wielkich

hamakowatych fotelach zwisaj

ących z sufitu. Jeśli uczestnikom nie jest w nich wygodnie, mogą

siedzie

ć na wypełnionych grochem poduszkach, leżących na pod todze.

W zasi

ęgu ich rąk są rozrzucone zabawki, które u dorosłych owywołują podobne reakcje jak u

dzieci. S

ą wśród tych zabawek kalejdoskopy, zestawy do sztuk magicznych, układanki, książki z

kolorowymi obrazkami i Inne przedmioty.

W ca

łym budynku jest także wiele luster, które symbolizują dążenie do zrozumienia samego siebie.

Jednocze

śnie lustra często występują jako element zabobonów, toteż ich widok wywołuje oddźwięk

w ni

ższych poziomach umysłu.

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło może sprzyjać wnikaniu we własną duszę i zrozumieniu samego

siebie. Mam w swoim Teatrze Umys

łu kilka normalnych luster, a także cały zestaw luster z ..

gabinetów

śmiechu", pozwalających ludziom widzieć swoje sylwetki zniekształcone, dzięki czemu

jeszcze bardziej odrywaj

ą się od nawyku normalnego postrzegania rzeczywistości.

DROGA DO PSYCHIKI

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (3 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Zamierzonym efektem tych ró

żnych elementów nie jest wprowadzanie uczestników na siłę we

frywolny czy weso

ły nastrój, ale otwarcie drogi do ich własnej psychiki, pozwolenie im na badanie

innych wymiarów ich umys

łów poprzez bezpieczne wyzbywanie się niektórych najdłużej trwających

zahamowa

ń. Jak opowiadał jeden z uczestników, relacjonując swoje przeżycia:

– Było to jakby przekraczanie bariery czasu i wchodzenie w inny świat. Miałem wrażenie, że czas
sta

ł się nierzeczywisty.

Stworzenie Teatru Umys

łu, z jego naciskiem na sztukę, antyki, naturę, rozrywkę i zabaw)', wpłynęło

nie tylko na zwi

ększenie się ilości wizji, jakie przeżywano, ale też na ich lepszą jakość. Ten sukces

u

świadomił mi potężną rolę, którą nastrój odgrywa w medycynie, zwłaszcza w dziedzinie tak zawiłej

jak psychologia cz

łowieka.

W przypadku wpatrywania si

ę w zwierciadło odpowiedni nastrój kształtuje się pod wpływem

otoczenia, w jakim si

ę ten proces odbywa. Otoczenie to można uważać za rytualne, ponieważ

narzuca zachowanie, które prowadzi do g

łębokiego rozluźnienia.

Dopiero tak rozlu

źnionego uczestnika sesji można zaprowadzić do izby zjaw, gdzie wpatruje się w

zwierciad

ło, w którym pojawiają się wizje.

Prowadz

ę badania nad wpatrywaniem się w zwierciadło w Teatrze Umysłu od 1990 roku. W tym

czasie obserwowa

łem bezpośrednio ponad trzysta osób oraz wysłuchałem ich relacji z tego

prze

życia.

Wielokrotnie uczestnicy wpatrywali si

ę w zwierciadło po to, by wywołać wizję ukochanej osoby,

która zmar

ła, i na tym zagadnieniu koncentruję się w tej książce. Innym moim gościom wpatrywanie

si

ę w zwierciadło pomagało pogłębiać zrozumienie samego siebie, stanowiące element procesu

psychoterapii innowacyjnej.

Te inne zastosowania wpatrywania si

ę w zwierciadło o-nówię w dalszej części książki. Teraz

ogranicz

ę się do zrelacjonowania niektórych bardziej zaskakujących odkryć, które wiążą się ze

spotkaniami z wizjami zmar

łych.

Wielu uczestników sesji widzi inn

ą zmarłą osobę niż ta, którą spodziewali się zobaczyć.

Wszyscy byli przygotowani na zobaczenie konkretnej osoby. A jednak oko

ło jednej czwartej z nich

widzia

ło kogoś innego.

Wizje jawi

ły się nie tylko w zwierciadle. Mniej więcej w dziesięciu procentach przypadków

uczestnikom sesji wydawa

ło się, że wizje wychodzą z lustra i przebywają w pobliżu. Uczestnicy

sesji cz

ęsto mówili, że zjawy ich "dotykały", lub czuli, że stały tuż obok. Należało oczekiwać, że to

si

ę zdarzy, ponieważ doktor Dcc pisał o zjawach wyłaniających się z jego zwierciadła. W jednym

przypadku wszak

że zjawa zmarłej osoby jednoznacznie zabroniła uczestnikowi spotkania

dotkni

ęcia jej.

"Wyszed

ł wprost z lustra"

Przyk

ład obu tych zjawisk, to znaczy spotkania osoby nie oczekiwanej oraz zjawy wychodzącej z

lustra, zwi

ązany jest z pewnym biznesmenem, który sam określił siebie jako "zainteresowanego

sceptyka". Przyjecha

ł do Teatru Umysłu, aby podjąć próbę spotkania ze swym ojcem, który umarł,

kiedy uczestnik sesji mia

ł zaledwie dwanaście lat. Bardzo podziwiał ojca i powiedział, że dopiero

dwadzie

ścia lat temu pokonał u-czucie osamotnienia, jakie zrodziło się w nim po śmierci rodzica.

Sp

ędziliśmy cały dzień na przygotowaniach do tego spotkania, przeglądając fotografie rodzinne i

patrz

ąc na zdjęcia mebli, jakie wykonał ojciec. Wspominaliśmy także mik przeżycia z dzieciństwa,

spacery po parku i wyprawy do domu babki na wsi. Wieczorem wszed

ł do izby zjaw. Kiedy wyszedł,

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (4 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

mia

ł do opowiedzenia zdumiewającą historię:

"Siedzia

łem w izbie przez pewien czas, nim złapałem, o co chodzi. Zgodnie z tym, co pan mówił,

je

śli próbuje się wywołać wizję lub siedzi cały czas zastanawiając się, czy dojdzie do niej, to nic się

nie dzieje. Ju

ż zamierzałem wstać i wyjść, ale pomyślałem: Posiedzę jeszcze chwilkę, i rozluźniłem

si

ę. Myślę, że wszystko zaczęło się właśnie wskutek tego rozluźnienia; w każdym razie rozpoczęło

si

ę mniej więcej wtedy, gdy przestałem się martwić, czy mi się uda.

Zobaczy

łem mgłę i, mówiąc szczerze, przez moment wydawało mi się, że będziemy musieli

zadzwoni

ć po straż pożarną, ponieważ miałem wrażenie, że to dym. W końcu zrozumiałem, że

widz

ę go w lustrze, ale przedtem przez moment myślałem,, że to pożar. A potem zobaczyłem

kolory, ca

łe lustro wypełniły kolorowe plamy, później zaś zacząłem widzieć sceny. Niektóre byty z

mojego dzieci

ństwa. Bardzo realistyczne, trójwymiarowe sceny otaczały mnie dokoła. Niektóre z

nich rozpoznawa

łem, pochodziły z mojego życia, ale innych nie.

Jedna z nich pokazywa

ła mojego ojca dawno temu, siedzącego na stopniach ganku. Pamiętałem

to, wi

ęc chodziło pc prostu o wspomnienie, ale wspomnienie bardzo wyraźne, tuż przede mną.

Mog

łem go niemal dotknąć. Ale nie czułem obecności ojca; była to po prostu projekcja obrazu z

mojej pami

ęci

By

ły także sceny z miejsc, w których nigdy nie byłem i których nie widziałem. Bardzo pięknych

miejsc. Nie wiem, gdzie one mog

ą być ani co to było, ale miałem wrażenie, że te sceny były

wsz

ędzie wokół mnie, a zatem – że byłem w lustrze.

Od momentu, gdy wszed

łem do lustra, czułem się odświeżony, jakby to było jakieś nowe ja.

Wiedzia

łem, że ktoś tam ze mną jest, ale nie miałem pojęcia kto. Następnie zobaczyłem kształt,

posta

ć tworzącą się w lustrze. Widziałem ją wyłaniającą się po kawałku. Wyglądało, jakby

porusza

ła się w stronę światła.

To, co teraz powiem, mo

że zabrzmieć dziwnie, ale miałem wrażenie, że to ja byłem tym w lustrze, a

on by

ł osobą wychodzącą z izby zjaw.

M

ężczyzna, który się wyłaniał, zdecydowanie był w izbie zjaw. Przez chwilę wydawało mi się, że

jestem w lustrze, ale potem tak

że i ja wróciłem do izby i ten mężczyzna, mniej więcej mojego

wzrostu, by

ł tam ze mną. Jego ruchy miały charakter ciągły. Poruszał się w stronę światła, prosto z

lustra do izby zjaw, p

łynnym ruchem. Po prostu wyszedł. To ja byłem tym, który przenosił się do

lustra i z powrotem przez chwile, zanim wreszcie pozosta

łem w pokoju i ponownie siedziałem w

fotelu.

Musia

łem chyba podskoczyć z wrażenia, kiedy dostrzegłem, kim jest ten mężczyzna. Okazało się,

że to mój dawny wspólnik. Był o jakieś dwa lata młodszy ode mnie i pracowaliśmy razem przez
pi

ętnaście lat. Aż kiedyś jego żona przyszła do domu i znalazła go martwego pod prysznicem.

Zmar

ł na atak serca.

By

ł wówczas całkiem młody, miał trzydzieści osiem lat osieroci] czwórkę dzieci.

To zabawne, ale w czasie kiedy pracowali

śmy razem, nie uważałem go za przyjaciela. Po prostu

byli

śmy wspólnikami w przedsiębiorstwie. Ale kiedy umarł, całkiem się rozkleiłem. Żona później

powiedzia

ła mi, że moi bliscy obawiali się, czy nie trzeba będzie mnie oddać na jakiś czas do

szpitala.

W ka

żdym razie kiedy przyszedł do izby zjaw, widziałem go całkiem wyraźnie. Stał jakieś pół metra

ode mnie. By

łem tak zdumiony, że nie wiedziałem, co mam robić. On tu stał, tuż obok. Dorównywał

mi wzrostem, a ja widzia

łem go od pasa w górę. Był w pełni ukształtowany i wcale nie

przezroczysty. Porusza

ł się, a kiedy to robił, widziałem, że jego głowa i ramiona przesuwają się

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (5 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

swobodnie w dowolnym kierunku.

Wygl

ądał tak jak przed śmiercią, a może trochę młodziej. Robił takie wrażenie, jakby wszystkie

skazy znik

ły, i był bardzo ożywiony.

By

ł zadowolony ze spotkania ze mną. Ja byłem zaskoczony, ale on wcale nie wyglądał na

zdziwionego. Mia

łem wrażenie, że wiedział, co się dzieje. Chciał mnie uspokoić. Mówił mi, żebym

si

ę nie martwił, że jest mu dobrze. Wiem, że miał na myśli to, że znowu będziemy razem. Jego

żona też już nie żyje, a on przesłał mi myśl, że jest razem z nim, ale z jakiegoś powodu nie mogłem
jej zobaczy

ć.

Nie s

łyszałem żadnych słów ani żadnego hałasu. Ta cała wymiana zdań odbywała się w myślach,

nie by

ło potrzeby używania słów.

Zada

łem mu kilka pytań. Chciałem się czegoś dowiedzieć o jego córce, która mnie zawsze bardzo

martwi

ła. Utrzymywałem kontakty z pozostałą trójką jego dzieci i pomagałem im. Ale miałem

problem z jego drug

ą córką. Wyciągnąłem do niej rękę, ale ona z jakiegoś powodu obwiniała mnie

o

śmierć swojego ojca. Kiedy dorosła, powiedziała mi, że za dużo pracowaliśmy. Spytałem go więc,

co mam robi

ć, a on dał mi absolutnie uspokajającą odpowiedź na to, o co pytałem, i to mi wyjaśniło

pewne sprawy.

Kiedy nadszed

ł koniec spotkania, po prostu szybko znikł, aja wstałem z fotela. Drżałem lekko, kiedy

wychodzi

łem, ponieważ bytem bardzo podekscytowany. Czułem, że to był on. Jeśli o mnie chodzi,

wygl

ądało to zupełnie tak, jakby tu był.

Nie mia

łem żadnego doznania, że był tu mój ojciec, ale mój wspólnik był z pewnością. Nie

wiedzia

łem, co mam robić, jak się zachować. Ate czuję, że zawarłem pokój z moim wspólnikiem'".

M

ężczyzna ten upierał się, że zjawa nie była zjawą, że to naprawdę byt jego wspólnik. Opierał to

przekonanie na informacjach, jakie uzyska

ł w czasie tej wizji. Były to odpowiedzi na pytania, które

go trapi

ły od lat. A po trwającym kilka minut spotkaniu ze zjawą wspólnika wreszcie je poznał.

– Nadal chciałbym zobaczyć mojego ojca – powiedział. -Ale najwyraźniej potrzeba zobaczenia
dawnego wspólnika by

ła o wiele silniejsza, niż przypuszczałem.

Jakie

ś pół roku później ten sam mężczyzna powiedział mi, że przeżycie w moim psychomanteum

nadal ma na niego wielki wp

ływ. Powtórzył swoje oświadczenie, że umożliwiło mu ono zawarcie

pokoju ze zmar

łym wspólnikiem, i powiedział, że wyzbył się zmartwień związanych z jego rodziną.

Nadal, jak mówi

ł, często myślał o wizycie w psychomanteum i był zupełnie pewien, że naprawdę

tamtego dnia przebywa

ł w towarzystwie swojego przyjaciela.

Dochodzi

ło do konwersacji. Ani razu w czasie moich badań nie przeszło mi przez myśl, że

uczestnicy eksperymentu mogliby porozumiewa

ć się ze zjawami, które spotykali w

psychomanteum. A jednak niemal w po

łowie przypadków mówiono o złożonych komunikatach. Od

kilku s

łów wsparcia i zapewnienia o miłości po długie i pełne zaangażowania przekazy, a nawet

rozmow

ę.

W oko

ło 15 procentach przypadków uczestnicy sesji stwierdzali, że słyszeli glos zmarłej osoby. Nie

chc

ę przez to powiedzieć, że słyszeli go w taki sposób, jak słyszy się własne myśli. Chodzi o to, że

s

łyszeli ten głos tak, jakby naprawdę był słyszalny. Inni mówili o porozumiewaniu się w sposób

przypominaj

ący telepatię, jakby uczestnik i zjawa natychmiast rozumieli wzajemnie swoje myśli i

uczucia, bez potrzeby wyra

żania ich słowami.

Wizje pojawiaj

ą się później. W przybliżeniu 25 procent tych, którzy dążyli do spotkania ze zmarłą

blisk

ą osobą, widziało się z nią dopiero po opuszczeniu psychomanteum. Oznacza to, że mieli wizję

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (6 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

dopiero po powrocie do pokoju w hotelu lub do domu czy

– jak w moim przypadku – kiedy

wszed

łem do innego pomieszczenia. Zazwyczaj do takiego spotkania dochodzi w ciągu dwudziestu

czterech godzin.

"U

świadomiłam sobie, że mam wizję"

Na przyk

ład jedna ze znanych dziennikarek, osoba sześćdziesięciokilkuletnia, przyszła do Teatru

Umys

łu w nadziei, że spotka się tam ze swoim synem, który mniej więcej przed rokiem popełnił

samobójstwo.

Jak wynika z jej niezwyk

łej relacji, nic się nie działo przez kilka godzin, do czasu, aż opuściła

psychomanteum:

"Zobaczy

łam zjawę mojego syna kilka godzin po wyjściu z izby zjaw i do dziś widzę ją równie

wyra

źnie, jak ten dzbanek do kawy, na który w tej chwili patrzę. Widzę tę twarz. Gdybym była

malark

ą, namalowałabym ją.

Kiedy wróci

łam do hotelu, w którym się zatrzymałam, przeprowadziłam kilka rozmów

telefonicznych. Czu

łam się bardzo podekscytowana po całym dniu spędzonym w Teatrze Umysłu i

chcia

łam zadzwonić do domu. Potem położyłam się do łóżka i mocno zasnęłam.

Nie wiem dok

ładnie, która była godzina, kiedy się obudziłam, ale wiem, że wyraźnie czułam czyjąś

obecno

ść w pokoju, między odbiornikiem telewizyjnym a toaletką.

Najpierw by

ł zupełnie pozbawiony wyrazu i wpatrywał się we mnie. Byłam tak przerażona, że serce

wali

ło mi ze sto razy na sekundę. Cieszę się, że leżałam w łożu królewskich rozmiarów, bo chyba

spad

łabym na podłogę, taka byłam przerażona.

Przez g

łowę przeleciała mi myśl: O Boże, musi być jakieś inne wejście do pokoju! – tak bardzo był

prawdziwy, kiedy tam sta

ł.

To nie by

ł sen. Byłam absolutnie rozbudzona. Widziałam go wyraźnie, całe jego ciało z wyjątkiem

stóp. Patrzy

łam na niego, a on na mnie. Nie wiem, jak długo to trwało, ale wystarczająco długo,

żebym zdążyła się przestraszyć, a nie należę do strachliwych.
Potem nagle u

świadomiłam sobie, że mam wizję, że to mój syn. Początkowo nie poznałam go, ale

kiedy pozbiera

łam myśli, zdałam sobie sprawę, że to był on. W gruncie rzeczy dokładnie

przypomina

ł siebie, tak jak wyglądał dziesięć lat wcześniej.

Po tym wszystkim poczu

łam się bardzo spokojna. Nabrałam pewności, że mojemu synowi jest

dobrze i

że mnie kocha. Był to dla mnie punkt zwrotny. To było naprawdę cudowne przeżycie".

Spotkania s

ą uznawane za "rzeczywiste". Ku mojemu zdumieniu okazało się, że wizjonerskie

spotkania by

ły odbierane jako wydarzenia rzeczywiste, a nie fantazje lub sny. Jak dotąd niemal

wszyscy uczestnicy zapewniali mnie,

że ich spotkania byty absolutnie realne i że naprawdę

znajdowali si

ę w obecności swoich ukochanych, których zabrała im śmierć.

Osoby, które prze

żyty takie spotkania, na długo pozostają pod ich wrażeniem. Choć

uczestnicy sesji poddaj

ą się temu doświadczeniu w warunkach klinicznych, myślę, że staje się ono

dla nich pozytywnym doznaniem duchowym, które ma wp

ływ na ich dalszy los. Istnieją wszelkie

tego przes

łanki:

– Dochodzi do zjawiska paranormalnego, które podważa fundamenty poczucia rzeczywistości
uczestnika spotkania.

– Jest to pozytywne przeżycie, reakcja na głęboką potrzebę duchową.
– Zmienia pogląd uczestniczącej osoby na znaczenie życia.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (7 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Moje obserwacje i intuicja podpowiadaj

ą mi, że zmiany, jakie następują u osób, które wpatrują się w

zwierciad

ło, są podobne do tych. jakie zachodzą u ludzi, którzy przeżyli stan bliski śmierci. Stają się

oni lepsi, bardziej wyrozumiali i mniej obawiaj

ą się śmierci.

"Czu

łam się taka szczęśliwa, że chciałam krzyknąć z radości"

"Realno

ść" tych przeżyć i głębię uczuć, jakie wyzwalają, ilustruje wypowiedź

dwudziestosze

ścioletniej kobiety, która przyszła spotkać się ze swój ą ulubioną ciotką Betty. Razem

z reszt

ą rodziny martwiła się, że ciotka, która umarła w samotności, i mogła cierpieć, nie będąc w

stanie wezwa

ć pomocy w swoich ostatnich godzinach. Także i ta kobieta przeniosła się do lustra w

czasie prze

żywanej wizji.

"Pocz

ątkowo, siedząc tam (w izbie zjaw), byłam zdenerwowana, ale szybko się opanowałam.

W

łaściwie nie oczekiwałam, że mi się to przydarzy. Wie pan, to są takie rzeczy, które zawsze

przydarzaj

ą się komuś innemu. Ale to naprawdę zaczęło się od razu. Wizje, jeśli to właśnie były

one, wydawa

ły się tak wyraźne jak rzeczywistość. Nie było w nich nic nierealnego, ale to z całą

pewno

ścią bardzo trudno wytłumaczyć.

Zobaczy

łam wizję najpierw w lustrze, to znaczy najpierw jakieś kolorowe wzory i małe błyszczące

iskierki czy plamki

światła. Zobaczyłam gęstą mgłę, jak nadciąga i wypełnia całe lustro, zupełnie

jakby za oknem k

łębiła się chmura, a po tej mgle pojawiło się ostre światło. Zobaczyłam to światło

gdzie

ś daleko i małe, krótkotrwałe scenki, a potem moją uwagę przyciągnęła ścieżka i wiedziałam,

że mam nią pójść, w każdym razie dokądś w tym kierunku.
Ruszy

łam tą drogą. Nie mogę powiedzieć, że weszłam w lustro, ponieważ nie zauważyłam

momentu przechodzenia przez nie, ale wiem z ca

łą pewnością, że byłam w innym wymiarze.

Światło i różne sceny rozgrywające się wokół mnie – ale nie zwracałam na nie uwagi, ponieważ
wiedzia

łam, że muszę iść tą ścieżką.

Sz

łam nią i zobaczyłam troje ludzi stojących po mojej lewej stronie, podeszłam więc do nich bliżej i

wtedy zobaczy

łam, że to była moja babcia oraz moja ulubiona ciocia Betty i jeszcze ktoś trzeci,

kogo nie rozpozna

łam, ale z pewnością była to jakaś kobieta.

Ciocia Betty w jaki

ś sposób wskazała mi, że tą trzecią osobą była moja prababka Harriet, i wtedy

pozna

łam ją, ponieważ widziałam jej fotografie. Ale ona wcale nie wyglądała jak ze zdjęcia.

Wygl

ądała o wiele żywiej niż na fotografiach, które widziałam, albo niż potrafiłam sobie wyobrazić. I

robi

ła wrażenie zupełnie młodej, choć była bardzo stara, kiedy umarła. Odkąd byłam małą

dziewczynk

ą, pamiętam, że zawsze w rodzinie opowiadano o niej różne historie. Ta kobieta miała

naprawd

ę silną osobowość.

Czu

łam się taka szczęśliwa, że chciałam krzyknąć z radości. Tak mi było dobrze, że widziałam

Betty i moj

ą babkę. Wydawało się, że one obie tak dużo rozumiały, jeśli pojmuje pan, co chcę przez

to powiedzie

ć. Jakby wiedziały o wiele więcej niż wtedy, kiedy żyły.

Przez ca

łe to spotkanie rozpierała mnie radość. Byłam taka szczęśliwa. Nie miałam najmniejszej

w

ątpliwości, że one tam są i że je widzę, i to spotkanie było tak realne jak wszystkie inne spotkania.

Nie mog

łam tylko dosięgnąć ich z miejsca, w którym stałam.

Powiedzia

ły mi, że wszystko jest w porządku i mają się dobrze. To dla mnie ogromna ulga. Teraz

ju

ż mogę powiedzieć, że nie martwię się o ciotkę. Była naprawdę odprężona i spokojna.

Gdybym tylko potrafi

ła opisać panu to światło. Nigdy przedtem nie widziałam czegoś takiego. Nie

wesz

łam w to światło. Widziałam wszystko z pewnej odległości. Nie słyszałam leż żadnych głosów,

po prostu wiedzia

łam, co starały się mi powiedzieć. Przypominało mi to, co kiedyś słyszałam o

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (8 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

czytaniu z my

śli.

Rozmawia

łam też krótką chwilę z babcią. Byłam jedną z jej pierwszych wnuczek, więc łączyła nas

szczególna wi

ęź. Babcia też powiedziała, że ma się dobrze. Było to po prostu radosne spotkanie.

One wszystkie wygl

ądały jak normalni ludzie. Widziałam je wyraźnie, blisko, ale nie tuż obok.

Wiedzia

łam, że nie mogę z nimi zostać, ale uświadomiłam sobie, że one nadal żyją i że kiedyś

spotkam je znowu. Nie widzia

łam ich stóp, tylko sylwetki od kolan w górę.

To spotkanie nie trwa

ło bardzo długo. A potem po prostu wróciłam do fotela, a wizje w lustrze

bardzo szybko znik

ły. Z pewnością dat mi pan bardzo dużo do myślenia. Nigdy nie uwierzyłabym w

co

ś takiego. A jednak nie ulega wątpliwości. że to było rzeczywiste. Stały przede mną i to na pewno

by

ły one".

Czterna

ście miesięcy po wizycie ta sama kobieta powiedziała mi, że później miała jeszcze dwie

krótkie wizje swojej ciotki Betty.

Żadna z nich nie była tak wyraźna, jak ta, którą przeżyła w

psychomanteum, ale w obu przypadkach czu

ła obecność ciotki. Jej wizyta w psychomanteum i to,

co dzia

ło się potem, zmieniły jej nastawienie do zjawisk paranormalnych. O ile dawniej wątpiła w

życie pozagrobowe, o tyle obecnie jest przekonana, że po śmierci życie trwa nadal.
Czy te przemiany s

ą trwałe? Nie wiem; jeszcze przez kilka lat będę musiał obserwować ludzi,

którzy wpatrywali si

ę w lustro, żeby móc odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko stwierdzić, że

skuteczne wywo

łanie wizji prowadzi przynajmniej do krótkotrwałych zmian osobowości.

ŻNORODNOŚĆ PRZEŻYĆ

Moje analizy ró

żnych zjawisk i procentowe obliczenia częstotliwości wizji możliwe były do

wykonania stopniowo, w miar

ę jak do psychomanteum przychodzili klienci. Zapamiętałem to jako

okres nieustannych, nabrzmia

łych wspomnieniami spotkań z ludźmi wrażliwymi i osiągającymi swój

cel.

Fascynuj

ące było obserwowanie rozsądnych ludzi relacjonujących na świeżo, bezpośrednio

wra

żenia z tego, co wydawało im się autentycznym wydarzeniem o niezwykłym charakterze.

Przegl

ądam ich notatki teraz i czuję, że są to niezapomniane opowieści.

"Oni na kogo

ś czekali"

Jednym z pierwszych uczestników mojego eksperymentu by

ł siedemdziesięciokilkuletni

m

ężczyzna, który przez długi czas i z dużym powodzeniem robił karierę w psychoterapii.

Wspominam o tym,

żeby podkreślić, że człowiek ten do głębi i od dawna rozumiał umysł ludzki.

Przygotowywali

śmy się przez cały dzień, mając nadzieję, że uda mu się może spotkać z ojcem,

który zmar

ł przed trzydziestu laty. Patrzyliśmy razem na wyblakłe fotografie i przeglądaliśmy stare

dokumenty. Rozmawiali

śmy o miłych i tych nieco mniej przyjemnych wspomnieniach o jego ojcu.

Przed zmierzchem zaprowadzi

łem go do izby zjaw. Kiedy wyszedł stamtąd, mniej więcej półtorej

godziny pó

źniej, był wyraźnie wzruszony, ale szczęśliwy po tej swojej zdumiewającej podróży do

Królestwa Po

średniego.

"Min

ął pewien czas, nim to się zaczęło, ale nie wiem jak długi. W pewnej chwili wydało mi się, że w

lustrze zaczyna si

ę kłębić mgła, jakby wirował delikatny pył. A potem to znikło i zobaczyłem

przep

ływające wokół jakieś kształty, jakby wzory geometryczne. Poczułem lekkie drgnięcie czy

wstrz

ąs, zawrót głowy, trochę tak, jakby miało mi się zakręcić w głowie, ale nic się nie stało.

Ruszy

łem przed siebie, ale nie poruszałem się chwiejnym krokiem, tylko gładko, niemal jakbym się

przesuwa

ł. Wszedłem wprost do lustra i sunąłem przed siebie.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (9 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wkrótce dostrzeg

łem coś w ciemności, w oddali. To znaczy nie panowała zupełna ciemność.

Wszystko by

ło podświetlone, ale w dali widziałem miejsce wyraźnie jaśniejsze od innych, które w

porównaniu z nim wydawa

ły się ciemne. Poruszałem się przez ten nie tak jasny obszar w stronę

najja

śniejszego miejsca, a w miarę jak się zbliżałem, zacząłem dostrzegać, że była to jakaś

budowla. Nie potrafi

ę powiedzieć, co to było. Widziałem wszystko wyraźnie, ale nie umiem opisać

s

łowami.

By

ła to jakby platforma czy scena. Pomyślałem o peronie na stacji kolejowej, gdzie oczekuje się

kogo

ś, kto ma przyjechać pociągiem; peronie zalanym ciepłym, jasnym żółtawo-białym światłem.

Nadal zbli

żałem się w tamtą stronę, usiłując zobaczyć, co to jest, i zastanawiając się, co u licha się

dzieje, a

ż wreszcie zobaczyłem dwoje ludzi na owej platformie, wpatrujących się w dal, jakby na

kogo

ś czekali. A kiedy zbliżyłem się do nich, rozpoznałem moich kuzynów, z którymi byłem bardzo

zwi

ązany, Harry'ego i Ruth.

Zupe

łnie niespodziewanie zacząłem wchodzić czy raczej czułem, że wchodzę na platformę, a oni w

tym samym momencie rozpromienili si

ę i podeszli do mnie, ale na pewną odległość. Nie wiem, jak

to wyrazi

ć, ale przez cały czas jakaś barykada czy tarcza dzieliła ich i mnie. Nie widziałem niczego

takiego, ale "wyczuwa

łem jakąś przeszkodę. Miałem wrażenie, że nie powinienem przechodzić nad

ni

ą czy przez nią, tak samo zresztą jak i oni.

Oboje natychmiast mnie poznali. Kiedy ich zobaczy

łem, wyglądali tak, jakby czekali na kogoś, i

wydaje si

ę, że czekali na mnie. Nie powiedzieli mi "cześć", ale z całą pewnością przywitali się ze

mn

ą. Doskonale wiedzieli, że tam jestem.

Czu

łem się taki radosny. Wyglądali o wiele młodziej niż wtedy, kiedy umarli, raczej byli tacy, jak za

naszych m

łodych lat, kiedy wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Dostrzegłem jednak różnicę. Wyglądali

troch

ę inaczej, można powiedzieć, że zdrowiej, a może raczej jakby mieli w sobie mnóstwo energii

albo

żywotności.

Zrozumia

łem, iż chcą mi powiedzieć, że jest im dobrze i że ucieszyli się ze spotkania ze mną, jak

te

ż że pewnego dnia znowu będziemy razem. Nie słyszałem jednak żadnych słów. Było to jedynie

porozumiewanie si

ę za pomocą myśli.

Czu

łem się szczęśliwy i wiedziałem, że oni odczuwają to samo. A potem nagle pociągnęło mnie do

ty

łu i zobaczyłem, jak zostają w dali, po chwili zaś poczułem, że siedzę znowu w fotelu".

Kiedy spyta

łem go, jak odbiera to spotkanie, powiedział, że w-niczym nie przypominało snu.

Wydawa

ło mu się zupełnie rzeczywiste i był przekonany, że przebywał razem ze swymi kuzynami.

Co najmniej dwa razy wspomnia

ł przy tym, że kiedy ich ujrzał, wyglądali tak, jakby na niego czekali.

Ta opowie

ść ma smutne zakończenie. Kilka miesięcy później znajomy tego mężczyzny

skontaktowa

ł się ze mną, by mnie poinformować, że ów mężczyzna zginął w wypadku

samochodowym. Kiedy szykuj

ąc notatki do tej książki wyjąłem zapiski na temat jego przypadku,

zacz

ąłem się zastanawiać, czy wizja oczekujących go kuzynów nie była swego rodzaju

zapowiedzi

ą jego śmierci.

"Widzia

łam go tuż przed sobą"

Czterdziestokilkuletnia kobieta, która chcia

ła zobaczyć swojego zmarłego ojca, opowiadała o

spotkaniu stanowi

ącym typowy przykład eksperymentu poza lustrem, kiedy postać, jak się zdaje,

wylania si

ę ze zwierciadła i wchodzi do izby zjaw:

"Kiedy tam wesz

łam, byłam trochę przestraszona. Nie wiem dlaczego, ponieważ od ponad

miesi

ąca czekałam na to wydarzenie, może więc było to pod wpływem uczucia, że w końcu

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (10 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

nadszed

ł ów dzień.

Kiedy w gabinecie przegl

ądaliśmy pamiątki po tacie, czułam, jak ogarnia mnie coraz silniej

przekonanie, a nawet mog

ę powiedzieć: pewność, że go zobaczę. To było tak, jakbym wiedziała,

że on tam będzie. Kiedy pokazywałam panu pudełko na biżuterię, które zrobił dla mnie na urodziny,
czu

łam, że to zupełnie pewne.

Ale wej

ście do izby zjaw spowodowało, że byłam nieco przestraszona. To, co miałam zrobić, było

dla mnie troch

ę dziwne. Ludzie z mojej pracy nigdy by nie uwierzyli, że zrobiłam coś takiego. Samej

mi trudno w to uwierzy

ć, tyle że mam tak dużo spraw do wyjaśnienia z ojcem, że niemal cały czas

my

ślałam o nim, odkąd umarł.

Ale kiedy ju

ż weszłam do pokoju, myślę, że całkiem niedługo zaczęłam widzieć różne rzeczy.

Najpierw widzia

łam kolory i ładne chmury, a potem co pewien czas przelatywały mi przed oczami

minione sceny.

Pami

ętam, że widziałam wtedy małą wioskę, która wyglądała jak angielska, a może francuska, ale

by

ła stara, było to bardzo stare miejsce. Miałam wrażenie, jakbym zaglądała w przeszłość.

Tamtejsi ludzie mieli na sobie staromodne stroje. S

ądzę, że średniowieczne lub jeszcze

wcze

śniejsze. Widziałam jednego mężczyznę przechodzącego tuż obok mnie. tuż przed moimi

oczami. Pogania

ł stado krów i miał zmartwiony wyraz twarzy. Nie mam pojęcia, skąd się to wzięło.

Nie jestem dziewczyn

ą ze wsi.

Wszystkie te scenki miga

ły mi pośpiesznie, ale kiedy w lustrze pojawił się mój ojciec, było to

zupe

łnie co innego. Mię przeleciał przez obraz jak tamci. Po prostu nagle zjawił się i zaczęłam

patrze

ć bezpośrednio na jego twarz.

Mówi

ł do mnie i jak zwykle był zabawny. Zapytał: – Czemu, u licha, chcesz ze mną rozmawiać,

dziewczyno?

Nie mog

ę powiedzieć, że słyszałam głos, tak jak słyszę rozmowę z panem, ale było to głośniejsze

ni

ż myśli. Nie mogę też powiedzieć, że potrzebowaliśmy słów. Potrafię tylko powiedzieć, co

próbowa

ł mi przekazać.

Zawsze by

ł opryskliwy, ale w bardzo zabawny sposób. Zawsze żartował albo miał coś zabawnego

do powiedzenia. By

ło to więc pytanie w jego stylu.

By

ł radośnie uśmiechnięty, kiedy go zobaczyłam. Niezależnie od tego, jak niewiarygodnie to

zabrzmi, by

ł ze mną w tym pokoju; wiem. że tu był.

Wygl

ądało tak, jakby stał jakiś metr ode mnie, ale potem się zbliżył. Nie widziałam go w lustrze;

widzia

łam go tuż przed sobą.

Przeprowadzili

śmy bardzo osobistą rozmowę, głównie o matce, ale mówiliśmy też i o innych

sprawach rodzinnych. Wydawa

ło się to najnaturalniejsze w świecie, przypominało jedną z tych

rozmów, które zazwyczaj prowadzili

śmy w salonie, gdy byłam młodą dziewczyną, a nawet i wtedy,

kiedy wysz

łam już za mąż. Tyle że teraz on nie żyje!

Widzia

łam jedynie jego głowę, klatkę piersiową, aż do pasa. Nie pojawiła się cała jego postać, ale

widzia

łam go równie wyraźnie, jak teraz pana. Czułam jednak, że było coś między nami, jakaś

energia czy co

ś takiego. Mówię o tym, ponieważ bałam się, że jeśli wyciągnęłabym rękę, aby go

dotkn

ąć, on by zniknął.

Siedzia

łam bez ruchu przez długi czas, tocząc z nim rozmowę. Wydawał się trochę rozbawiony,

jakby my

ślał, że jestem niecierpliwa domagając się rozmowy z nim już teraz, nie czekając na

śmierć. To była zmiana, ponieważ przedtem zawsze ja byłam tą cierpliwą, a on chciał, żeby

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (11 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

wszystko by

ło natychmiast, i ciągle pośpieszał. Kiedy myślę o tym, dochodzę do wniosku, że może

droczy

ł się ze mną za to, że byłam niecierpliwa, tak jak ja przedtem się droczyłam z nim.

Rozmawiali

śmy bardzo długo, może z pół godziny. Ale to tak szybko minęło.

Oto co mi powiedzia

ł na koniec: – A teraz już idź i ciesz się życiem. – Zrobiło mi się tak wspaniale,

kiedy to powiedzia

ł. Poczułam gwałtowny przypływ ulgi i optymizmu. Nie sądzę, abym od chwili

jego

śmierci czuła się tak dobrze. To było tak, jakby coś się w tym momencie zamknęło. I minął cały

ból po jego

śmierci. A zaraz potem zniknął i pozostało już tylko lustro".

Pod pewnym wzgl

ędem relacja tej kobiety bardzo przypomina opis wywoływanej wizji, który mi

przedstawi

ła inna. pięćdziesięcioparoletnia kobieta. Proszę zwrócić uwagę na podobieństwa:

"Mama wysz

ła z lustra"

Zobaczy

łam wizję mojej mamy wiele lat temu, jeszcze zanim próbowałam wpatrywać się w

zwierciad

ło. Matka popełniła samobójstwo w 1975 roku. Mój dziadek, jej ojciec, był pastorem,

wychowano mnie wi

ęc w przekonaniu, że samobójstwo to absolutnie niewybaczalny grzech. Kiedy

zatem matka zmar

ła, byłam bardzo przygnębiona tym, że ją utraciłam, ale jeszcze bardziej faktem,

że utraciłam ją na zawsze.
Kiedy wchodzi

łam na nabożeństwo w domu pogrzebowym. byłam naprawdę głęboko zrozpaczona.

Ale jaki

ś cichy głos – nazywam to cichym głosem Boga – przemówił do mnie i spojrzałam w górę,

na prawo, w stron

ę sufitu. Zobaczyłam tam wizję mojej matki i Chrystusa, trzymających się za ręce i

odchodz

ących ode mnie. Była to wizja kolorowa, zupełnie naturalna. Oboje oglądali się przez

rami

ę, po czym uśmiechnęli się do mnie i znikli.

Od tego zacz

ęły się moje poszukiwania duchowe. W tym momencie zdałam sobie bowiem sprawę,

że mówiono mi wiele rzeczy, które są nieprawdą.
Nieca

ły rok później został zabity mój mąż, Bili. Byliśmy małżeństwem od dziesięciu la;. Po jego

śmierci wpadłam w głęboką depresję. Od tego czasu wędruję po ścieżkach spirytyzmu.
Przez d

ługie okresy medytowałam i starałam się osiągnąć odpowiednio głęboki stopień medytacji,

aby móc porozumie

ć się z mężem. Tak więc nie byłam ani trochę zaniepokojona, wchodząc do izby

zjaw.

Nie wiem, jak d

ługo tam przebywałam, zanim coś zaczęło się dziać, może dziesięć lub piętnaście

minut, a mo

że krócej. Ale po pewnym czasie przestałam widzieć lustro, a w zamian zobaczyłam

mam

ę.

Najpierw widzia

łam ją z dużej odległości i dostrzegałam jedynie jej twarz. Potem, w miarę jak się

zbli

żała, coraz bardziej przypominała ducha, ale nie w niepokojący sposób. Nie była taka jasna i nie

tak rzeczywista. Ponadto otacza

ł ją jakby dym.

U

śmiechnęła się i nazwala mnie Ptaszynką, czyli tak, jak zwracała się do mnie. kiedy byłam młoda.

– Ptaszynko – powiedziała – przyszłam się z tobą zobaczyć, bo Bili nie mógł. Jestem trochę
bardziej zaawansowana, a on musi si

ę jeszcze dużo nauczyć. Studiuje. Ale wszystko jest u niego w

porz

ądku, kocha cię i ma się dobrze.

W tym momencie odnios

łam wrażenie, że matka wyszła z lustra. Odebrałam to tak, jakby była tuż

przy mnie. I mia

ła cudowny wyraz twarzy. Promieniała.

Zrobi

ło mi się bardzo ciepło, nie wiem, czy dlatego, że byłam tak bardzo podekscytowana, czy to

wskutek otaczaj

ącej ją energii. Jej głos brzmiał inaczej niż nasze, kiedy rozmawiamy. Przez długie

lata pracowa

łam jako telefonistka w spółce prowadzącej połączenia międzynarodowe. Kiedy łapało

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (12 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

si

ę sygnał z satelity, dźwięk miał inną jakość. I tak chyba mogłabym najlepiej opisać głos matki.

To, co si

ę zdarzyło, nie jest wytworem mojej wyobraźni. Było to najzupełniej realne i pełne

szlachetnej prostoty.

Najzabawniejsze jest,

że mama była tak blisko, iż mogłabym jej dotknąć. Nie wiem, co by się stało,

gdybym spróbowa

ła to zrobić. Byłam tak oczarowana i tak bardzo skupiałam się na tym, co miała

do powiedzenia, i na kontakcie wzrokowym,

że nie pomyślałam o wyć Jagnięciu do niej ręki. Żałuję

teraz,

że tego nie zrobiłam; ciekawe, co by się wówczas stało.

Nie wydaje mi si

ę, abym mówiła do niej na glos. Sądzę, że po prostu mówiłam w myślach, ale

naprawd

ę nie jestem pewna. Odpowiadała mi tak szybko, że nie sądzę, abym miała czas mówić.

Przewa

żnie zresztą ona mówiła do mnie. Czułam się trochę jak w stanie oszołomienia, byłam

zdumiona i wpatrzona we wszystko, co si

ę dzieje.

Sp

ędziłam w izbie zjaw może trzydzieści albo czterdzieści minut. Kiedy spotkanie dobiegło końca,

ca

ła scena zamgliła się i matka znikła".

To prze

życie zmieniło na lepsze los tej kobiety. Odprężyła się i stała się swobodniejsza. W chwilach

napi

ęcia, kiedy medytuje, zdarza się jej widywać matkę. .^Zazwyczaj widzę mamę wtedy, kiedy

mam jakie

ś trudne problemy. Pociesza mnie, mówiąc: – W porządku. – Albo: – Wszystko będzie

dobrze. -Ciesz

ę się, że jest w pobliżu".

"Oni wszyscy wygl

ądali na pełnych życia"

M

łody mężczyzna, dwudziestosześcioletni, usiłował dotknąć otaczających go zjaw zmarłych

krewnych. Przyszed

ł do psychomanteum w nadziei, że zobaczy siostrę, która umarła. Oto jego

historia, tak jak j

ą opowiedział:

"Siedzia

łem tam i nagle wydało mi się, że tych troje ludzi weszło wprost do pokoju i znalazło się

wokó

ł mnie. Wyglądało, jakby wyszli z lustra, ale czułem, że coś takiego nie mogło się zdarzyć,

by

łem więc bardzo zaskoczony. Nie wiedziałem, co się dzieje.

Przez moment my

ślałem, że to pan stroi sobie ze mnie żarty. Wyciągnąłem więc szybko rękę

usi

łując dotknąć ich, ale moja dłoń trafiła w zasłonę.

Nadal ich widzia

łem. Przyjrzałem się całej trójce. Była tani moja siostra Jill, ale też jeszcze dwie

osoby, mój przyjaciel Todd i mój dziadek. Wszyscy wygl

ądali jak żywi, kiedy tak stali, patrząc na

mnie.

Nie s

łyszałem żadnych głosów ani właściwie nie porozumiewałem się z nimi. To się działo tak

szybko, a ja by

łem taki zszokowany. Nie powiedzieli nic, ale wyglądali tak dobrze; miałem wrażenie,

i

ż usiłują mi przekazać, że mają się doskonale.

Światło wokół nich było inne, nie takie jak zwykłe. Byli podświetleni. Wydawali się bardzo
szcz

ęśliwi. To było zupełnie rzeczywiste. Czułem ich obecność. Jakby byli tam, w pokoju, razem ze

mn

ą".

– Ten mężczyzna mógłby pewnie zrozumieć niepowodzenie Odyseusza, który próbował objąć
swoj

ą matkę. Od tego czasu zastanawia się, jaki przebieg miałoby to spotkanie, gdyby nie próbował

dotkn

ąć zjaw. Planuje teraz powtórzyć doświadczenie, tym razem już pozwalając wizjom działać po

swojemu.

WIZJE "NA WYNOS"

Czterdziestoczteroletnia kobieta przysz

ła do psychomanteum, żeby zobaczyć się ze swoim mężem,

który zmar

ł przed dwoma laty. Przygotowywaliśmy się przez cały dzień, rozmawiając o ich związku.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (13 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wieczorem wesz

ła do izby zjaw. Po godzinie wyszła rozczarowana, mówiąc, że widziała tylko

jakie

ś niewyraźne zarysy kogoś, chyba mężczyzny. Nie doszło do żadnej rozmowy, a obraz zniknął

bardzo szybko.

W tej historii interesuj

ące jest jednakże nie to, co przydarzyło się uczestniczce w izbie zjaw.

Podobnie jak kilka innych osób, mia

ła wizję "na wynos", ukazującą się później.

A oto jej opowie

ść:

"Kiedy tam by

łam, myślałam, że widzę coś z prawej strony w zwierciadle. Spojrzałam na lustro i

stara

łam się skoncentrować, ale obraz zniknął. Potem zaczęłam się wpatrywać ponownie i

zobaczy

łam coś, co wyglądało jak tamta postać, koło mojego prawego ramienia. Kiedy się

odwróci

łam, żeby sprawdzić, znowu znikło. Przypominało jakąś osobę, ale nie umiem powiedzieć,

kto to móg

ł być.

A potem zobaczy

łam inny obraz. Wiem, że to był mężczyzna, ale zupełnie mi nie znany. Właściwie

w pierwszej chwili pomy

ślałam, że to pan przyszedł sprawdzić, co ze mną.

Ten m

ężczyzna był jednocześnie w lustrze i na zewnątrz niego. Wyłonił się i dlatego obejrzałam się

za siebie, w prawo. To nie przypomina

ło odbicia. Była to autentyczna postać wychodząca z lustra,

ale kiedy ponownie si

ę obejrzałam, ten ktoś znikł.

Wtedy zrezygnowa

łam. Zeszłam na dół i czułam się naprawdę rozczarowana, bo myślałam, że nic

z tego nie b

ędzie.

Nast

ępnie poszłam do domu. Już pierwszej nocy miałam niejasne uczucie, że ktoś jest w pobliżu.

K

ładłam się do łóżka i wydawało mi się, że ktoś jest w pokoju. Obudziłam się i nadal czułam, że

kto

ś ze mną jest, ale nie potrafiłam stwierdzić – kto.

Drugiej nocy obudzi

łam się pod wrażeniem, że w pokoju jest obecny mój ojciec. Mogę powiedzieć

tyle,

że próbował powiedzieć coś do mnie, ale nie zrozumiałam, co to miało być. Byłam tak

rozbudzona,

że nie potrafiłam zasnąć.

Nast

ępnej nocy znowu to samo. To była już trzecia z rzędu noc, kiedy zasypiałam i budziłam się z

uczuciem,,

że ktoś jest w pokoju. Tym razem obudziłam się i poczułam zapach wody po goleniu,

jakiej u

żywał mój ojciec.

Czu

łam się całkiem rozbudzona i to mi się nie śniło; było to coś bardzo konkretnego, tu i teraz.

Popatrzy

łam – mój ojciec stał przy drzwiach sypialni. Leżałam w łóżku, wstałam więc i podeszłam

do niego. Zatrzyma

łam się w odległości jakichś czterech kroków. Wyglądał zupełnie jak mój tata,

ale nie robi

ł wrażenia człowieka tak schorowanego, jak tatuś był tuż przed śmiercią. Widziałam całą

jego sylwetk

ę; była pełniejsza, niż kiedy umarł. Wyglądał tak, jakby wszystko było cudownie.

Nie s

łyszałam jego głosu, ale zrozumiałam, co mówił. Nie chciał, żebym się martwiła. Wyraźnie

odnios

łam wrażenie, że mówi mi, iż wszystko jest w porządku.

By

łam bardzo przygnębiona, ponieważ tata umarł w samotności. Nie było przy nim nikogo i z jego

śmiercią wiązało się wiele problemów, takich jak pytanie, czy miał dosyć tlenu, żeby przetrzymać
noc. Bardzo mnie to gn

ębiło, ponieważ jestem jego jedynym dzieckiem, a mama i tata żyli w

separacji.

Ale widz

ąc go tej nocy naprawdę nabrałam przekonania, że wszystko było w porządku, jakby mówił

mi,

że nie muszę się o niego martwić i że jest mu dobrze. Po prostu znałam jego myśli, a on znał

moje.

A potem zwyczajnie odszed

ł. Przez długi czas nie mogłam zasnąć. Wydawało mi się, że naprawdę

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (14 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

by

ł u mnie, i nie chciałam stracić tego uczucia".

Ta kobieta by

ła trochę zakłopotana swoim przeżyciem. Szykowała się na spotkanie z mężem, a

zamiast niego zobaczy

ła zjawę ojca. Teraz zdaje sobie sprawę, że być może wpatrywanie się w

zwierciad

ło nie pozwala na dokonywanie wyboru.

– To tak, jakbym miała przed oczami wielką patelnię, zrobiła w niej mały otwór i oświadczyła: "Chcę
zobaczy

ć męża" – powiedziała. – A jest tak, że muszę ten otwór zostawić dla każdego, kto zechce

przyj

ść do mnie.

Od czasu do

świadczenia z wpatrywaniem się w zwierciadło ta kobieta odzyskała spokój, jeśli

chodzi o ojca. Nie czuje si

ę już winna i niespokojna, kiedy myśli o jego śmierci. – Teraz myśli o nim

s

ą miłe – powiedziała. – Czuję się z nim naprawdę związana.

Podobne prze

życie,, przypominające inkubację snów, okazało się dość typowe dla osób. które

odwiedza

ły psychomanteum.

Zdarza si

ę zwłaszcza tym, którzy przeżyli mało bądź całkiem nic w izbie zjaw. Te osoby przeżywają

niespodziewane odwiedziny po powrocie do domu.

"Przy

łóżku stała jane"

Kolejna "wizja na wynos" przydarzy

ła się mężczyźnie pod sześćdziesiątkę, który przed pięciu laty

utraci

ł w tragicznych okolicznościach córkę. Przyszedł do mnie, ponieważ nie mógł się uporać z

rozpacz

ą po jej śmierci.

Nie zobaczy

ł córki w izbie zjaw. Jednakże dwa dni później zadzwonił do mnie i opowiedział o

fascynuj

ącym spotkaniu, które przeżył poprzedniego wieczora.

"Po

łożyłem się spać około jedenastej trzydzieści, tuż po wieczornych wiadomościach, i zasnąłem

niemal natychmiast po przy

łożeniu głowy do poduszki. Następne, co pamiętam, to że obudziłem się

i usiad

łem wyprostowany w łóżku. Miałem wrażenie takie samo jak wówczas, kiedy Jane wracała z

college'u, zjawia

ła się późno w domu i wchodziła do naszego pokoju. Zupełnie tak, jakby wróciła

w

łaśnie z zajęć i wpadła powiedzieć: – Cześć!

Wygl

ądała cudownie. Promieniała, była ślicznie oświetlona. Szczęśliwa i ożywiona. Mówiła mi: –

Musisz si

ę uspokoić. Uspokój się na chwilkę.

Nie s

łyszałem jej głosu, żadnego dźwięku. Ale kierowała te myśli do mnie, a były one tak silne, że

czu

łem, jakby to były moje własne myśli,

Przez zas

łony przenikało światło z ulicy i widziałem ją bardzo dobrze. I muszę panu powiedzieć, że

by

łem całkiem rozbudzony przez cały ten czas. A pan wie, że nie należę do tych, co to wymyślają

niestworzone historie.

To by

ła moja córka. Mówiła mi, że wszystko jest w porządku i czuje się doskonale. Przyszło mi do

g

łowy, a może to ona mi powiedziała, że śmierć nie jest wcale czymś takim, jak myślałem. Była

szcz

ęśliwa i roześmiana. Powtarzała: -Bądź spokojny. Nie mogę tu długo zostać, ale nie ma

powodu do zmartwienia. Jest mi doskonale.

I to wszystko. Powiedzia

ła: – Do widzenia – i znikła".

Wed

ług zegara całe to przeżycie trwało cztery minuty, a kiedy dziewczyna znikła, zrobiła to tak

b

łyskawicznie, .jakby ktoś przekręcił wyłącznik".

M

ężczyzna jest przekonany, że to, co widział, nie było zjawą, że to naprawdę była jego córka. W

rezultacie tego spotkania ból po jej utracie w znacznym stopniu z

łagodniał. -To nie był sen, lecz

takie prze

życie, jak spotkanie każdego innego człowieka – powiedział. – Nie wątpię, że pewnego

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (15 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

dnia znowu si

ę z nią spotkam.

ZJAWY W RÓ

ŻNYCH POSTACIACH

Ze wzgl

ędu na podobne zdarzenia przyjąłem zasadę informowania gości odwiedzających

psychomanteum,

że być może przeżyją wizje dopiero po powrocie do domu.

W gruncie rzeczy przy ka

żdym nowym gościu w Teatrze Umysłu uczę się czegoś nowego na temat

wywo

ływania zjaw osób zmarłych i odpowiednio przystosowuję całą procedurę.

Wyja

śniam także tym, którzy pragną zobaczyć zjawy, że spontaniczne wizje występują w licznych

formach i mog

ą oddziaływać na wszelkie zmysły. Większość z nich jest wizualna, gdy naprawdę

widzi si

ę zjawę zmarłego. Znaczna część to odczucia słuchowe (według jednego z badań – 27

procent), a tu

ż za nimi lokują się dotykowe (13 procent).

Nast

ępne trzy przykłady opisują przeżycia słuchowe.

"Jest zbyt zawstydzony, aby rozmawia

ć"

Pewna dobiegaj

ąca czterdziestki lekarka psychiatra przyszła do psychomanteum w nadziei, że

zobaczy swojego ojca, który w ostatnich latach

życia bardzo agresywnie odnosił się do członków

swojej rodziny i nieustannie mia

ł do nich jakieś pretensje.

W celu rozbudzenia wspomnie

ń przyniosła zrobiony przez jej ojca drewniany przedmiot i kilka zdjęć

rodzinnych. Ojciec umar

ł trzy lata temu, ale kilka lat przed jego śmiercią stosunki między nimi stały

si

ę bardzo napięte i pełne konfliktów. Biorąc pod uwagę charakter ich ostatnich kontaktów, wyniki

jej sesji wpatrywania si

ę w zwierciadło są intrygujące:

"Siedzia

łam tam dość długo, zanim cokolwiek zaczęło się dziać. Potem dostrzegłam w lustrze

żne obrazy, kształty i kolory, głównie wzory, A później, po jakimś czasie, ze zdumieniem

us

łyszałam nagle mówiącą, do mnie babcię. Wyraźnie był to jej głos, którego nie słyszałam przez

wiele lat, od jej

śmierci.

– Babciu, to ty? – spytałam.
– Tak – odpowiedziała. A potem dodała: – Jestem tu z Howardem i Kathleen (zmarłymi ciotką i
wujem), a jest tu równie

ż twój ojciec.

– Czy może podejść, żeby porozmawiać ze mną?
– Nie – odparła. – Jest zbyt zawstydzony, aby rozmawiać.
Wierz

ę, że mój ojciec był zawstydzony z powodu oziębłego stosunku do swoich dzieci przez

ostatnie osiem lat

życia. Myślę też, że miał jakieś paranoiczne podejrzenia wobec swoich bliskich,

podejrzenia zupe

łnie bezpodstawne. Wydawało mu się chyba, że chcieliśmy się go pozbyć.

Z rozmowy z babci

ą odniosłam wrażenie, że ojciec teraz już wie, iż wcale nie byliśmy tacy, jak

przypuszcza

ł. Możliwe też, że wstydzi się swojego postępowania i pewnych rzeczy, które

powiedzia

ł, a były one naprawdę straszne.

Je

śli zaś chodzi o samo przeżycie: Słyszałam, jak liczni schizofrenicy, moi pacjenci, mówili o

g

łosach, ale oni najczęściej mówią o głosach, które wydają im polecenia lub krytykują ich, albo po

prostu o jakich

ś pomrukach i łoskocie.

Glos mojej babki w niczym tego nie przypomina

ł. Brzmiał dokładnie tak, jak jej głos. Zupełnie jakby

sta

ła blisko mnie. Było to jednak dziwne. Wcale się jej nie spodziewałam, a mimo to miałam

wra

żenie, że znajduje się w izbie zjaw, tuż przy mnie".

"Czu

łem się zupełnie tak, jakby tu była"

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (16 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Kolejnym go

ściem w mojej wyroczni zmarłych, który słyszał głosy z zaświatów, był

dwudziestokilkuletni m

ężczyzna, który przyjechał zobaczyć się ze swoją przyjaciółką, zmarłą

tragicznie, gdy oboje byli nastolatkami. Cho

ć nie widział dziewczyny, przeżycie i tak było dla niego

satysfakcjonuj

ące.

"Jak s

ądzę, nie więcej niż po pięciu minutach zacząłem słyszeć głos tej przyjaciółki, która utonęła w

czasie przeja

żdżki łodzią. Miałem wrażenie, że ona po prostu mówi do mnie. Nie chodzi mi o moje

my

śli, marzenia na jawie czy wyobrażenia. Nigdy przedtem nie słyszałem czegoś takiego.

Po prostu rozmawia

ła ze mną, powiedziała, że tu, gdzie przebywa, jest cudownie. Słyszałem każde

jej s

łowo bardzo wyraźnie, każde z osobna. Brzmiało to trochę specyficznie, jakby z echem, albo

raczej tak, jakby mówi

ła przez metalową tubę. Ale z całą pewnością był to jej głos.

Czu

łem wielki żal po jej śmierci. Zresztą nie tylko ja, wszyscy nasi przyjaciele. Przedtem nikt

spo

śród moich kolegów czy z rodziny nie umarł, było to więc moje pienvsze zetknięcie ze śmiercią.

Żałowałem, że nie mogłem pożegnać się z nią ani powiedzieć, jak mi na niej zależało.
Dozna

łem więc cudownego przeżycia. Poczułem radość, zupełnie tak jak po spotkaniu z nią. Nie

widzia

łem jej, ale czułem się tak, jakby ona tu była".

"Mia

łyśmy bezpośredni kontakt emocjonalny"

Szczególnie ekscytuj

ące stało się dla mnie wywoływanie wizji z następną uczestniczką, ponieważ

by

ła ona pierwszą osobą spośród tych, z którymi pracowałem, mającą doświadczenia ze stanu

bliskiego

śmierci. Opowiedziała mi smutną historię. Zaledwie kilka miesięcy po tym, jak jej młodsza

siostra zgin

ęła w wypadku samochodowym,, ona sama przeszła bardzo ciężki wypadek

samochodowy, w którym otar

ła się o śmierć. W efekcie tego wypadku miała przeżycia ze stanu

bliskiego

śmierci i widziała wówczas swoją zmarłą siostrę. Spotkanie nastąpiło, kiedy opuściła

swoje cia

ło, i doprowadziło do głębokiego przeżycia emocjonalnego o takim charakterze, jakiego

nigdy przedtem nie dozna

ła. – Odkryłam – opisywała tamto zdarzenie – że ciało właściwie

powstrzymuje uczucia. Kiedy wydosta

łam się ze swojego ciała, moje emocje stały się niczym nie

skr

ępowane. Kiedy wydostałam się ze swojego ciała, było zupełnie tak, jakby moje uczucia wyszły

naprzeciw jej uczuciom. Mia

łyśmy bezpośredni kontakt emocjonalny.

Zaintrygowa

ła mnie możliwość wywołania wizji w przypadku tej kobiety, ponieważ pozwoliłoby mi to

porówna

ć efekty wpatrywania się w zwierciadło z przeżyciami ze stanu bliskiego śmierci. A oto opis

wywo

łanej wizji, jaki mi przekazała:

"Najpierw czu

łam, że lustro się unosi. Unosiło się tak przez jakiś czas. Następnie zobaczyłam

wychodz

ące z niego obrazy w formie jakichś kształtów i błysków światła. A potem dostrzegłam

czerwone

światło z zieloną mgiełką w środku. I wtedy usłyszałam moją młodszą siostrzyczkę,

mówi

ącą: -Jestem tu.

– Chciałabym cię zobaczyć – powiedziałam w myślach. A ona odparła: – No to jestem.
Próbowa

łam się rozluźnić, ale nie udawało mi się jej zobaczyć. Za to czułam ją! Czułam, jak

poca

łowała mnie w policzek w taki sam sposób jak wtedy, kiedy jeszcze żyła. I znowu usłyszałam,

że mówi: – Jestem tu.
Nie widzia

łam jej, ale wiedziałam, że jest w pobliżu. Czułam bijącą od niej miłość. I mignęła mi mata

scenka. Zobaczy

łam nas, jak siedzimy w jej pokoju i słuchamy płyt. W tym momencie wyraźnie

czu

łam miłość, ten sam rodzaj miłości, jaki odczuwałam wtedy, kiedy to wszystko działo się

naprawd

ę".

Poprosi

łem tę uczestniczkę, aby porównała wizję wywołaną w procesie wpatrywania się w

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (17 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zwierciad

ło ze swoimi przeżyciami ze stanu bliskiego śmierci. Otóż w stanie bliskim śmierci widziała

swoj

ą siostrę, podczas gdy w izbie zjaw jedynie słyszała ją i czuła jej obecność. Ale pod względem

emocjonalnym ró

żnica była niewielka, jak mówiła. – To było zupełnie tak. jakbym słyszała

autentyczny g

łos – wspominała. – Słyszałam, jak mówiła. Jakby pochylała się nade mną i szeptała

do mojego ucha.

DLA

ŻAŁOBY I WIEDZY

Termin "psychomanteum"' rozumiany dos

łownie sugeruje, że duchy zmarłych wywołuje się do

wró

żb – aby można im było zadawać pytania o przyszłość lub poznawać to, co jest ukryte przed

oczami cz

łowieka. Puryści mogą stawiać zarzut, że to, co stworzyłem do celów moich badań, nie

jest psychomanteum, poniewa

ż naszym celem nie było wywoływanie duchów, by nam wróżyły.

Ludzie przychodzili tu (i nadal przychodz

ą) raczej w nadziei na zaspokojenie swojej tęsknoty za

towarzystwem osób. które zabra

ła im śmierć. Niezależnie jednak od różnicy w przeznaczeniu

tamtych staro

żytnych instytucji i tej współczesnej, którą zbudowałem, podejrzewam, że są podobne,

je

śli chodzi o ich działanie.

Dzi

ęki mojej pracy nad wywoływanymi wizjami uświadomiłem sobie rolę, jaką żałoba odgrywa w

życiu człowieka. Grecki historyk Plutarch opowiada wzruszającą historię, która ilustruje mój punkt
widzenia. Wybitny i zamo

żny człowiek, Elizjusz, był opętany myślą, że zapewne jego młodszy syn,

który zmar

ł, został otruty. W swojej udręce Elizjusz udał się do miejsca, które znajduje się w

obecnych po

łudniowych Włoszech, do tamtejszego psychomanteum, które najwyraźniej służyło

inkubacji snów. Po dope

łnieniu określonego rytuału Elizjusz zasnął i miał wizję. Pojawił się jego

ojciec, zbli

żając się do niego. Elizjusz opowiedział ojcu wszystko, co się zdarzyło, i błagał go, aby

wykry

ł przyczynę śmierci chłopca. Ojcu Elizjusza towarzyszył młody mężczyzna. Tak jak zdarzyło

si

ę w kilku przypadkach w moim psychomanteum, Elizjusz pierwotnie nie rozpoznał młodzieńca,

który -jak si

ę okazało – był jego synem. Kiedy go wreszcie rozpoznał, syn powiedział mu, że umarł

z przyczyn naturalnych.

Wierz

ę, że nasze powody zainteresowania spotkaniami wizjonerskimi nie różnią się od tych,

którymi kierowali si

ę starożytni Grecy. Jestem pewien, że wówczas, podobnie jak i obecnie,

wi

ększość ludzi szukała w psychomanteum nie wiedzy, ale przygody, ukojenia, spełnienia życzeń,

a nawet pocieszenia.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (18 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Sposób odkrywania samego siebie

Wydawa

ło mi się jakbym szedł

przez

świat duchów

i czu

ł się cieniem snu.

Aleksy To

łstoj

Wspó

łcześnie refleksja i medytacja znalazły się w tyle za techniką. Szybkie tempo życia

spowodowa

ło, że całkiem realnie utraciliśmy kontakt z samymi sobą. Walka o przetrwanie

doprowadzi

ła ludzi do stanu, w którym mają kłopoty z poznaniem własnych uczuć. Może im w tym

dopomóc wpatrywanie si

ę w lustro. Wizje zwierciadlane, powstające z tego rodzaju dowolnego

wpatrywania si

ę (a nie wywoływania zjaw), czasami prowadzą do wejrzenia w tę głęboką studnię

wewn

ętrzną, znaną jako podświadomość.

Wyczuwa

łam ogromny strach"

Czterdziestoczteroletnia kobieta, której pokaza

łem metodę wpatrywania się w lustro, zaczęła

samodzielnie eksperymentowa

ć. Przez całe lata drogą tradycyjnej psychoterapii szukała klucza do

w

łasnego dylematu psychologicznego. Po kilku sesjach wpatrywania się w lustro odkryła

wspomnienie, które doprowadzi

ło ją do znaczącego postępu w zrozumieniu samej siebie. Oto jej

historia:

"Kiedy próbowa

łam wpatrywać się w lustro, odkryłam, że narastają we mnie jakieś silne uczucia.

Sta

ło się oczywiste, że dostosowywałam się do jakichś uczuć, które blokowałam w świadomości.

Wyczuwa

łam ogromny strach, ale nie byłam pewna przed czym. Czasami dosłownie przerywałam

sesj

ę, ponieważ bałam się tego, co miałam zobaczyć.

Odkry

łam wreszcie, że był to strach przed samodzielnością i dbaniem o siebie. A także przeraźliwie

ba

łam się porażki.

Widzia

łam różne twarze i różne sytuacje. Każda z nich pokazywała, jak bardzo zżera mnie strach.

W czasie jednej z sesji zobaczy

łam, w jaki sposób odnoszę się do ludzi. To wszystko zaczęło się w

moim dzieci

ństwie i miało związek z tym, że byłam najstarsza i musiałam opiekować się

pozosta

łym^ dziećmi w rodzinie.

Zobaczy

łam siebie przed urodzeniem się moich braci, kiedy byłam oczkiem w głowie dla

wszystkich. Potem pojawili si

ę moi bracia i to wszystko się skończyło. Ludzie zaczęli zwracać

uwag

ę na nich, a nie na mnie. Aby pozyskać uwagę ojca i pochwałę z jego ust, stałam się

opieku

ńcza. W jednym z obrazów widziałam siebie kąpiącą braci, podczas gdy rodzice siedzieli w

salonie.

Aby przystosowa

ć się, zawsze stawiałam siebie na drugim miejscu w stosunkach z mężczyznami.

Gdy trzeba by

ło ratować nasz związek, to ja dokładałam wszelkich starań. Widziałam sytuacje,

kiedy robi

łam rzeczy, których nie chciałam; robiłam je tylko po to, aby sprawić przyjemność

m

ężczyznom w moim życiu.

A potem zobaczy

łam wydarzenie, które miało nadejść w mojej rodzinie. Moja cioteczna babka

ko

ńczyła dziewięćdziesiąt lat, a matka i brat planowali przyjęcie w weekend dla niej. W zwierciadle

zobaczy

łam, jak włączam się w to, przejmując odpowiedzialność. Zobaczyłam siebie, jak dzwonię

do mamy i taty i mówi

ę im. że przywiozę obiad na piątek.

Te obrazy wywo

łały uczucie bólu. Zdałam sobie sprawę, że w moich związkach rodzinnych ci tak

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (1 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zwani przyjaciele i krewni nie przychodzili do mnie dla przyjemno

ści; przychodzili, żebym im w

czym

ś pomogła. Dzięki wpatrywaniu się w zwierciadło uświadomiłam sobie, że zostałam zanadto

obci

ążona, że nie czerpałam żadnej radości z życia".

Ta kobieta wiele zmieni

ła w swoim postępowaniu po przeżyciach wizjonerskich. Przestała

dobrowolnie bra

ć na siebie obowiązki, które nie sprawiały jej przyjemności. Zamiast obciążać się z

w

łasnej woli odpowiedzialnością za zjazdy rodzinne, czerpie z nich przyjemność i pozwala innym je

organizowa

ć. To samo nastąpiło w jej stosunkach z dziećmi, za które wielokrotnie podejmowała

decyzje. Obecnie pozwala im pope

łniać błędy, nie angażując się nadmiernie. – Teraz zamiast

mówi

ć im, co mają zrobić, po prostu rzucam pewne sugestie i nie wtrącam się więcej – jak

powiedzia

ła.

Wizje symboliczne

Ostatnie opisane prze

życie należało do "rzeczywistych", a nie do symbolicznych wyobrażeń. Jest to

o wiele

łatwiejsze dla doznającej osoby, nie stawia bowiem wymagań w zakresie interpretacji.

Symboliczne wizje, pojawiaj

ące się w trakcie wpatrywania się w zwierciadło, są trudniejsze do

wyja

śnienia. Jednakże kiedy już się tego dokona, mogą dać tyle samo satysfakcji co wizje nie

maj

ące treści symbolicznej. Czasami nawet więcej niż wizje, "realne", pozwalają bowiem danej

osobie mówi

ć o szerokim wachlarzu spraw z jej życia, które być może wiążą się z tymi symbolami.

Jak b

ędzie można się przekonać, następna wizja zwierciadlana jest pełna treści symbolicznej:

"Bardzo boj

ę się węży. Kilka razy w trakcie wpatrywania się przeze mnie w zwierciadło pojawiał się

w

ąż.

W czasie jednej z wizji dom, w którym si

ę wychowywałam, został zaatakowany przez węża, niemal

tak wielkiego jak sam ten dom. W

ąż unosił się, syczał i wydawał język, jakby zamierzał ukąsić. Tuż

za tym w

ężem pojawił się drugi, równie wielki. Ale inny od tego pierwszego. Był niebieski, miał

cudowne, niebieskie oczy i u

śmiechał się.

Patrz

ąc na niego pomyślałam: Czy on nie jest cudowny? Ale zaraz poczułam strach i uciekłam. Nie

ufa

łam mu".

Omawiali

śmy tę wizję po jej skończeniu. Po zdumiewająco krótkim namyśle kobieta stwierdziła, że

obrazy, które widzia

ła w zwierciadle, wiążą się z zaufaniem.

– To prawie tak jak z moim strachem, że ludzie robią dobre wrażenie, a potem się okazuje, że
zwracaj

ą się przeciwko mnie – powiedziała, nawiązując do różnych osobowości węży. – Nie ufam

ludziom. My

ślę, że są tacy, jak mi się wydaje, a potem okazuje się, że są zupełnie inni. I czuję się

oszukana.

"Widzia

łam pawia"

Inna symboliczna wizja zwierciadlana pojawi

ła się kobiecie, którą interesowało wpatrywanie się w

zwierciad

ło, ponieważ chciała "zobaczyć, co z niego wyjdzie". Z przyjemnością pomogłem jej,

poniewa

ż intrygują mnie wizje, jakie miewają ludzie, kiedy nie szukają czegoś konkretnego. Coś

takiego daje doskona

łe możliwości oceny wyników wpatrywania się w lustro u normalnych ludzi,

których po prostu interesuje poznawanie samych siebie.

Ta kobieta by

ła dwudziestotrzyletnią absolwentką jednego z uniwersytetów na Południu. Twierdziła,

że nie była chowana bardzo religijnie i nie interesowała się szczególnie tymi zagadnieniami.
Odnosz

ę jednak wrażenie, że poszukiwała jakiegoś rodzaju uduchowienia. Przekonanie to zrodziło

si

ę we mnie na podstawie jej relacji z wizji zwierciadlanej. A oto ta relacja:

"Usiad

łam (w izbie zjaw) i przez jakieś pięć minut oddychałam głęboko i rozluźniałam się. Potem

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (2 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

widzia

łam jedynie ramę i panującą w głębi lustra nieprzeniknioną czerń. Wpatrywałam się w nią

przez pewien czas, a potem zacz

ęły tańczyć w niej cienie. Te cienie wyszły następnie z lustra i

ta

ńczyły ze mną w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam!

Chwil

ę później obraz w lustrze stał się szary i zamglony. A następnie lustro zaczęło się dzielić na

segmenty. Cz

ęść z nich odsuwała się ode mnie, a część zbliżała. Potem przestałam widzieć ramę i

u

świadomiłam sobie, że lustro mnie pochłonęło. Byłam wewnątrz zwierciadła!

źniej zobaczyłam pawia. Stał do mnie tyłem, a potem odwrócił się i oszołomiły mnie kolory.

Uniós

ł i rozłożył ogon. Był ogromny!

Wydawa

ło mi się, że ma ludzką twarz, choć nie widziałam dokładnie, jak ta jego twarz wygląda. A

potem za tym pawiem dostrzeg

łam coś jeszcze. Jakby jakąś czarnoskórą postać na ołtarzu

ofiarnym. Osoba ta le

żała wyciągnięta, jej ręce i głowa zwisały po bokach i wydawało mi się, że jest

martwa. To by

ł mężczyzna, twarz miał zwróconą w moją stronę, ale zakrywały ją włosy, nie mogłam

wi

ęc zobaczyć rysów.

A potem lustro ponownie wróci

ło do mnie. Widziałam jedynie wielki trójkąt, taki jak dzwon

przyzywaj

ący na posiłki, oraz mały kawałek metalu, jakiego używa się, aby uderzać w ten dzwon. I

ten dzwon zacz

ął dzwonić; dzwonił tak chyba przez kilka minut, powoli jak dzwon kościelny. Było to

tak odpr

ężające, że niewiele brakowało, a zapadłabym w sen.

Zanim jednak do tego dosz

ło, nagle zorientowałam się, że tańczę z Jezusem Chrystusem! A kiedy

rozejrza

łam się, zobaczyłam, że tańczę na Ostatniej Wieczerzy! Tańczyliśmy wokół stołu, a potem

przysz

ła jakaś czarnoskóra kobieta i wyprowadziła mnie".

Podobnie jak wielu innych, ta uczestniczka równie

ż uznała wpatrywanie się w zwierciadło za jedno

z najbardziej odpr

ężających przeżyć. I choć powiedziała mi, że nie rozumie znaczenia swej wizji,

my

ślę, że ona właśnie wtedy usiłowała uporać się z rolą, jaką odgrywa religia w jej życiu. Paw, na

przyk

ład, jest starożytnym symbolem Chrystusa. Jej opis, że był "ogromny" i przejmująco piękny,

jest sympatyczny i sugeruje mi, i

ż dziewczynę tę pociąga pełne miłości przesłanie chrześcijaństwa,

b

ędące podłożem doktryny, którą ta uczestniczka sesji dotychczas odrzucała. Ponadto fakt, że

widzia

ła obraz Chrystusa jako postaci religijnej, z którą mogła tańczyć, świadczy o tym, że wierzy w

jego dobro

ć i serdeczność.

Czarna osoba na o

łtarzu może oznaczać prześladowania. Ponieważ osoba ta pojawiła się łącznie z

wyobra

żeniem pawia– -Chrystusa, pozwalam sobie snuć przypuszczenie, że ten czarny człowiek

przedstawia jak

ąś formę prześladowania chrześcijaństwa. Natomiast czarna kobieta, która

wyprowadzi

ła ją z Ostatniej Wieczerzy, była zapewne jej nianią z czasów dzieciństwa.

Ta m

łoda kobieta najprawdopodobniej szuka więcej uduchowienia w swoim życiu i pociąga ją

motyw dobroci w religii chrze

ścijańskiej.

Ostatnie dwa przyk

łady stanowią ilustrację, w jaki sposób wpatrywanie się w zwierciadło pozwala

ujawni

ć się podświadomości, myślom i uczuciom, które tkwią tuż pod powierzchnią. Zwykła

psychoterapia prowadzi do tego samego. Jedn

ą z zalet wpatrywania się w zwierciadło jest jednakże

to, i

ż – jak się wydaje – do osiągnięcia tego celu potrzeba mniej czasu i zazwyczaj uzyskuje się

bardziej wizualn

ą demonstrację tego, co dzieje się w wewnętrznych sferach naszego umysłu.

Wpatrywanie si

ę w podświadomość

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło może także pomóc psychoterapeutom odkryć, co się dzieje w

pod

świadomości osób szukających u nich pomocy.

Freud wierzy

ł, a wiele osób podziela jego punkt widzenia, że sny są "królewską drogą do

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (3 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

pod

świadomości". Uważał, że sny ujawniają motywację kierującą odruchami i działaniami, których

nasza pod

świadomość wyrzeka się, gdy czuwamy.

Mam wra

żenie, że wizje zwierciadlane także są wskazówkami informującymi o tym, co tkwi w

naszej pod

świadomości. Ponieważ obrazy widziane w zwierciadle są w znacznym stopniu tworami

umys

łu osoby wpatrującej się, stanowią one coś, co można by nazwać testem projektywnym,

analogicznym do s

łynnych kart Rorschacha czy też testu z kleksami. Próba taka może być bardzo

pomocna przy ocenie stanu umys

łu pacjenta.

Ja sam wykorzystuj

ę wpatrywanie się w zwierciadło przez moich pacjentów do diagnozowania

licznych objawów,

łącznie z konkretnymi niepokojami, depresją i problemami małżeńskimi.

Aby to osi

ągnąć, proszę uczestnika sesji, aby przestrzegał określonej procedury, tak jak musieli

czyni

ć kapłani w świątyni inkubacji snów w starożytnej Grecji. Na dzień przed wpatrywaniem się w

zwierciad

ło proszę uczestnika o naszkicowanie, co go trapi. Jeśli na przykład ktoś martwi się o

swoje stosunki z matk

ą, proszę, aby myślał o swojej matce o różnych porach w ciągu dnia. W ten

sposób, kiedy w ko

ńcu dochodzi do wpatrywania się w zwierciadło, obrazy najprawdopodobniej

pojawi

ą się w nawiązaniu do wcześniejszych myśli uczestnika sesji. Podobnie jak w inkubacji snów,

obrazy, które si

ę pojawiają, są pełniejsze życia niż rzeczywistość i bardziej symboliczne niż zwykłe

my

śli.

Inaczej ni

ż to jest w przypadku snów – które opowiada się psychoterapeutom po kilku godzinach,

je

śli nie kilku dniach od chwili, kiedy pacjent je przeżywał, wskutek czego mogą być już nie w pełni

pami

ętane – wizje zwierciadlane mogą być wytwarzane przez uczestnika w czasie sesji, co

pozwala na dost

ęp do materiału zawartego w podświadomości i wykorzystanie go natychmiast.

Cz

łowiek z wyspy

Przyk

ładem zastosowania wpatrywania się w lustro jako narzędzia terapeutycznego może być

przypadek do

ść nieokrzesanego studenta ze wsi na Południu. Chłopak ten ochoczo przyznał się do

swych braków i okre

ślił swoich rodziców jako ludzi tego samego pokroju. Jego matka zajmowała się

domem, a ojciec by

ł agentem ubezpieczeniowym.

Kiedy odbywali

śmy sesję wpatrywania się w zwierciadło, mieszkał nadal u rodziców. Mówił o

swoich sprawach

życiowych obojętnym głosem, bez emocji. Ale pod koniec tej sesji gotów był

przyzna

ć, że faktycznie miał pewne problemy w domu. A oto co zobaczył:

"Widzia

łem grupę ludzi na plaży. Palili ognisko i gotowali coś, co przypominało rybę. Nie

przygl

ądałem się zbyt uważnie jedzeniu, bo nie interesowało mnie tak Jak tamci ludzie i samo

miejsce.

Byli

śmy na wyspie, i to nie bardzo dużej. Widziałem wzgórza za nami. Miałem wrażenie, że

móg

łbym obejść tę wyspę dokoła w bardzo krótkim czasie.

Byli

śmy ubrani w kolorowe stroje, zrobione z materiału, który wyglądał jak papier. Kiedy ludzie

przechodzili obok mnie, spódniczki, które mieli na sobie, szele

ściły jak bibułka. Kolory byty

niezwykle

żywe i ostro kontrastowały z intensywną zielenią drzew i czerwienią kwiatów.

W nast

ępnej scenie razem z grupą tych ludzi biegaliśmy po płyciźnie przy plaży, zbierając ryby,

które wyrzuci

ł przypływ. Byliśmy szczęśliwi. Na tej wyspie było też mnóstwo owoców, bardzo

s

łodkich i sycących.

W grupie panowa

ła atmosfera plemienna. Nie miałem wrażenia, że ktokolwiek jest moją mamą lub

moim tat

ą, wszyscy byliśmy równi i życzliwi dla siebie. Najdziwniejsze ze wszystkiego wydaje mi się

to,

że nie umiałem określić, jakiej jestem płci – męskiej czy żeńskiej. Byłem po prostu bardzo młody.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (4 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

By

ła tam jedna osoba, z którą czułem się blisko związany. Starzec plemienny, wesoła postać z

naprawd

ę dużym brzuchem i kręconymi czarnymi włosami. Był moją ostoją. Pamiętam, że

siedzia

łem z nim koło plaży, rozmawiałem i czułem się bardzo spokojny, ale nie pamiętam, o czym

mówili

śmy".

Zainteresowa

ło mnie to, że w swoim przeżyciu w trakcie wpatrywania się w zwierciadło student ów

mieszka

ł na wyspie i nie mógł dorosnąć. Kiedy wspomniałem o tym, zgodził się ze mną. Wydawało

si

ę to odbiciem jego rzeczywistego życia, w którym rodzice niepokoili się i odnosili z niechęcią do

mo

żliwości wypuszczenia syna "z gniazda" oraz poznawania przez niego czegoś, czego oni w

gruncie rzeczy nie rozumieli.

– Nieustannie próbują mnie wciągnąć z powrotem w bagno -

powiedzia

ł, mając na myśli, że usiłują trzymać go w domu, w roli dziecka.

W trakcie naszej rozmowy u

świadomiłem sobie, że starzec plemienny, z którym młodzieniec czuł

si

ę związany, nie był jego ojcem, przed nim bowiem uczestnik sesji nie odczuwał respektu. Nie

móg

ł to też być żaden z jego dziadków, ponieważ obaj umarli przed jego urodzeniem. Podczas

dyskusji na ten temat ch

łopak doszedł do wniosku, że starcem z plaży mógł być pewien miły

policjant z jego rodzinnej wioski, z którym by

ł w dzieciństwie zaprzyjaźniony.

Jedna sesja pomog

ła temu pacjentowi uświadomić sobie pewne problemy w jego życiu. Dzięki

wpatrywaniu si

ę w lustro byliśmy w stanie dotrzeć do sedna dylematu jego młodego życia. Chłopak

rozmawia

ł ze mną jeszcze kilkakrotnie o znaczeniu tego, co widział w krysztale, po czyni

zdecydowa

ł się wyprowadzić od rodziców i zacząć samodzielne życie.

Wpatrywanie si

ę jako narzędzie do demonstracji

Jako profesor psychologii uzna

łem wpatrywanie się w zwierciadło za bardzo skuteczny środek

demonstrowania studentom procesów psychicznych zachodz

ących w podświadomości. Celem tego

nie by

ło umożliwianie im spotkania ze zmarłymi krewnymi ani nawet badanie podświadomych

uczu

ć. Miało im to raczej pokazać, że podświadomość jest aktywna nawet wówczas, kiedy sądzą,

że tak nie jest.
Cz

ęsto organizowałem seanse grupowe i miewałem do czterdziestu studentów wpatrujących się

jednocze

śnie w zwierciadło. Taka grupowa demonstracja niemal zawsze zaczyna się od podejścia

sceptycznego. Dopiero w miar

ę rozwijania się sesji słyszę, jak studenci posapują ze zdumienia pod

wp

ływem tego, co widzą w powierzchni odblaskowej. Pod koniec zajęć większość studentów jest

oszo

łomiona tym. czego dokonali i co widzieli. Jeden ze studentów stwierdził, że czuł się tak, jakby

"mia

ł w głowie kamerę wideo". Inna studentka była zdumiona, że jej wspomnienia mogły pojawić się

jako "film trójwymiarowy".

Te grupowe seanse zawsze budzi

ły w studentach ciekawość, dostarczającą im energii na cały

semestr. Mimo

że sam jestem przyzwyczajony do wpatrywania się w tajemnicze zwierciadło, część

z tych sesji dawa

ła rezultaty, które zdumiewały nawet mnie, uświadamiając mi, jak wiele jeszcze nie

wiem o pod

świadomości.

W czasie jednej z demonstracji grupa uczestników wpatrywa

ła się w zwierciadło. Zaobserwowałem,

jak jeden z uczestników oddycha g

łęboko, aby się odprężyć. W miarę upływu czasu student ten

wpatrywa

ł się w zwierciadło coraz szerzej otwartymi oczami. Później opowiedział mi, co widział:

"Próbowa

łem na siłę wywołać wizję. Potem zniechęciłem się i rozluźniłem. I właśnie wtedy

poczu

łem nagle jakby odwrócenie sytuacji: przekręciło mnie o sto osiemdziesiąt stopni i to ja

siedzia

łem w lustrze, patrząc na miejsce, w którym byłem dotąd. Właściwie poczułem, że mnie coś

porywa, i oto by

łem w lustrze.

A potem przysz

ły wizje. Pamiętam, że widziałem pole, na którym znajdowało się całe mnóstwo

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (5 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

kowbojów i Indian. Widzia

łem barwy wojenne i kolory ubrań. Była to scena, w której Indianie i

kowboje

ścigali się po równinie, wokół mnie. Ja znajdowałem się "wewnątrz" tej sceny".

Sk

ąd wzięły się te obrazy z Dzikiego Zachodu? Nie było to tajemnicą dla tego uczestnika, któremu

si

ę ukazały. Jako dziecko był oczarowany "kulturą kowbojów" z Dzikiego Zachodu. Wszystkie

wspomnienia, jakie mia

ł z okresu dorastania, wiążą się z kapeluszem kowbojskim lub zatkniętym za

pas rewolwerem na kapiszony.

W

świetle jego fascynacji Dzikim Zachodem przeżycie to nabrało sensu. Zdumiał go fakt, że wizje

by

ły bardziej realistyczne niż sny i sprawiły mu więcej przyjemności. – Nie spałem, a znalazłem się

w samym centrum akcji

– stwierdził. – Sny nie dorównują temu.

W czasie tych demonstracji zdarza

ły się też inne zdumiewające sytuacje. W jednej grupie siedmioro

studentów opisa

ło tę samą wizję, oglądaną jednak z różnych stron. Nie umiem odpowiedzieć,

dlaczego siedem spo

śród trzydziestu osób zobaczyło mężczyznę w turbanie. Innym razem dwóch

studentów przy ró

żnych stolikach ujrzało w swoich zwierciadłach baletnicę. Kiedy indziej pewien

m

ężczyzna zobaczył ząb w stanie zapalnym. Gdy o tym powiedział, siedząca obok niego kobieta

j

ęknęła i wyjaśniła, że tego ranka wyrwano jej chory ząb.

W

żadnym z tych przypadków nie było podpowiadania ani wcześniejszych dyskusji, które mogłyby

doprowadzi

ć do tego rodzaju wizji.

Podobne demonstracje maj

ą tę wartość, że pozwalają dowieść studentom psychologii i innych

wydzia

łów, iż podświadomość nie jest jakąś abstrakcją, ale rzeczywistym poziomem umysłu

ludzkiego, gdzie kryj

ą się nasze najgłębsze myśli. Ucząc studentów, jak należy wpatrywać się w

zwierciad

ło, pomagam im zrozumieć tę trudną koncepcję. Jeden ze studentów ujął to następująco:

– Aż do tej pory nie wiedziałem, skąd biorą się te wyobrażenia. Zawsze zdawałem sobie sprawę, że
obrazy z pod

świadomości nie byty wymyślane. Ale teraz wiem, jak bardzo są one realistyczne.

Rzeka wiedzy

William James nazwa

ł podświadomość "rzeką zawsze przepływającą przez godziny czuwania

cz

łowieka". Ten opis budzi lęk, kiedy zdamy sobie sprawę, jak mało wiemy o zawartości tej rzeki.

By

ć może wpatrywanie się w zwierciadło, ze swoją potencjalną możliwością włączenia się do tej

niewidzialnej rzeki wiedzy, mo

że ujawnić nasze najgłębsze myśli i najbardziej zatarte wspomnienia.

Je

śli tak jest, to można stosować je jako narzędzie w badaniach psychologicznych; narzędzie

pozwalaj

ące na znaczne skrócenie czasu, jaki pacjent musi spędzić u analityka.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-05.htm (6 of 6) [07-May-11 6:20:05 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Tworzenie w

łasnego psychomanteum

Jezioro jest najwa

żniejszym i najbardziej

wyrazistym rysem krajobrazu. Jest to oko ziemi,

w którym widz, wpatruj

ąc się w nie,

odnajduje g

łębię własnej natury.

Henry David Thoreau

Wpatrywanie si

ę w zwierciadło jest formą poznawania samego siebie. I tak jak to jest w przypadku

poznawania czegokolwiek, aby wyprawa mog

ła się udać, trzeba być w odpowiednim nastroju i mieć

odpowiedni ekwipunek.

Mój specjalny wystrój pomieszczenia odtwarza wyposa

żenie historycznych psychomanteów. Od

czasów cz

łowieka pierwotnego jest oczywiste, że kontrola nad wizjami zależy od stworzenia

wyj

ątkowego środowiska, takiego, które całkiem oderwano od codzienności, by dramaturgię

pod

świadomości udało się wydobyć na powierzchnię.

To w

łaśnie ta potrzeba specjalnego wystroju skłoniła opiekunów psychomanteum w Efyrze do

stworzenia kompleksu podziemnego. W tym g

ąszczu grot i słabo oświetlonych pomieszczeń

uwidacznia

ła się podświadomość, kiedy osoby pragnące mieć wizje prowadzono w końcu do izby

zjaw i pozwalano im wpatrywa

ć się w wypolerowany kocioł pełen wody.

Dom, w którym John Dee kontaktowa

ł się z aniołami, posiadał specjalny pokój, który można

okre

ślić jako izbę zjaw. Był wygodny i słabo oświetlony, mieściły się w nim różne zwierciadła,

poczynaj

ąc od słynnego zwierciadła obsydianowego po zwykłe lustra. Izba Johna Dee była

podobna do wielu innych, znanych z wcze

śniejszych opisów. Wszyscy, którzy zajmowali się

wywo

ływaniem zjaw – we wszystkich kulturach: od czasów greckich po elżbietańską Anglię –

przeprowadzali swoje próby w starannie zaplanowanych i wyposa

żonych pomieszczeniach.

Architekci i wykonawcy tych wszystkich wn

ętrz wiedzieli o czymś, co i dla mnie stało się oczywiste.

Zdawali sobie spraw

ę, że tak nasycone pierwiastkiem duchowym i naładowane emocjonalnie

spotkania powinny nast

ępować w otoczeniu odpowiednio dobranym pod względem kryteriów

fizycznych, psychicznych i estetycznych. Powinno tak by

ć co najmniej z dwóch powodów:

– Jest odpowiednie i właściwe, aby osoba przechodząca transformatywne przeżycie duchowe
znajdowa

ła się w otoczeniu przyjemnym i podnoszącym na duchu;

– Cechy charakterystyczne otoczenia powinny być tak dobrane, aby rozbudzać odmienne stany

świadomości u przebywających w nim ludzi.
Oba te czynniki wykorzystywali Grecy, którzy budowali swoje wyrocznie w wyró

żniających się

miejscach, uwa

żanych również za takie, gdzie nasz świat styka się z sąsiednim. Na przykład

wyrocznia w Efyrze by

ła według wierzeń współczesnych umiejscowiona w pobliżu wejścia do

Hadesu.

W Efyrze wymagany efekt mi

ędzywymiarowości osiągano przez zharmonizowanie licznych

znanych metod odmiany

świadomości z pojedynczą, ujednoliconą przestrzenią. Już sama

podziemna lokalizacja wystarcza

ła do stworzenia atmosfery w dziwny sposób oddziałującej na

psychik

ę, W tym samym celu Nkomi używali metod pozbawiania czucia i izolacji jednostki, a kult

Bwiti stosowa

ł metodę pozbawiania snu i oszołomienia. We wszystkich trzech przypadkach

stosowano wpatrywanie si

ę w zwierciadło jako środek umożliwiający widzenie duchów.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (1 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Tworzenie nastroju

Przy projektowaniu mojego ostatniego psychomanteum zdecydowa

łem się na podejście

wielostronne, przywi

ązując szczególną wagę do ukazywania związku między zabawą a zjawiskami

paranormalnymi. Zach

ęcam do śmiechu, traktując go jako integralną część mojego programu, ale

nie wprowadzaj

ąc uczestników w nastrój frywolności czy nadmiernej wesołości. Moim celem jest

raczej umo

żliwienie im bezpiecznego i wygodnego odrzucenia pewnych swoich zahamowań i

zach

ęcenie ich w ten sposób do wejścia w odmienny stan świadomości. Oglądając komedie z kaset

wideo lub nawet czytaj

ąc wesołe książki, pacjenci nie żartują z doznania, jakie ich czeka, to znaczy

wywo

łania duchów swoich zmarłych krewnych. Nie. Działanie tych książek i filmów polega jedynie

na u

łatwieniu akceptacji tego, co ma się wydarzyć. W tym sensie dobry humor jest dla niektórych

ludzi furtk

ą do paranormalności.

Moja strategia opiera

ła się również na włączeniu do tego otoczenia możliwie największej liczby

czynników, o których wiadomo,

że ułatwiaj ą przejście do odmiennych stanów świadomości. Prócz

dobrego humoru czynniki te to tak

że: przyroda, zmiana poczucia czasu, sztuka i bodźce

intelektualne oraz, oczywi

ście, krystaliczne powierzchnie, takie jak lustra. Wspomniałem już we

wcze

śniejszym rozdziale, jak wykorzystałem wszystkie te elementy w Teatrze Umysłu. Ale jeśli

zastanawiacie si

ę, jak byście stworzyli nastrój niezbędny do wywoływania wizji, gdybyście chcieli

spróbowa

ć sami wpatrywać się w lustro, pozwólcie, że dokonam przeglądu tych składników i

podsun

ę wam kilka sugestii:

Przyroda. Poniewa

ż Teatr Umysłu znajduje się na wsi na dalekim Południu, nie mam problemu ze

stworzeniem dla swoich klientów relaksuj

ącego otoczenia. Wokół rozciągają się lasy i pola, po

których przyjemnie si

ę spaceruje. Strumień koło mojego młyna, zamienionego w psychomanteum,

pe

łen jest żółwi i węży, a ponadto daje kojący szum przepływającej wody.

W otoczeniu o charakterze bardziej miejskim trudno jest o kontakt z natur

ą. Jeśli mieszkacie w

takiej okolicy, mo

żecie próbować wykorzystać środki symulujące naturę. Większość sklepów

ekologicznych sprzedaje kasety magnetofonowe z nagraniami odg

łosów przyrody. Może to być na

przyk

ład szum fal uderzających o brzeg albo deszczu w tropikalnej dżungli. Słuchając tych kaset z

walkmana w czasie spaceru po parku lub nawet po ulicach miasta, odkry

łem, że pomagają one

osi

ągnąć stan głębokiego relaksu, jakiego szukam.

Zmiana poczucia czasu. Zawsze prosz

ę uczestników eksperymentu w Teatrze, aby nie mieli przy

sobie zegarków. Antyczne dekoracje, jakie ich otaczaj

ą, są również pozbawione zegarów. Ma to na

celu cofni

ęcie moich gości da wcześniejszej epoki, do czasów, kiedy człowiek nie był tak silnie

uzale

żniony od techniki. Otoczenie takie daje nam poczucie historii, przypomina o wcześniejszych

pokoleniach, które przychodzi

ły i odchodziły przed nami. Przypomina także o tym, że ludzie

doskonale radzili sobie przy wolniejszym tempie

życia.

Je

śli nie posiadacie starych mebli czy pokoju urządzonego w jakimś historycznym stylu, proponuję,

aby

ście wprowadzili się w nastrój przeglądając album ze starymi fotografiami lub ilustracjami życia

w dawnych czasach. Je

śli naprawdę chcecie cofnąć się w czasie, poszukajcie sklepu z antykami, w

którym b

ędzie przeglądarka stereoskopowa i karty do niej. Ta zapomniana metoda oglądania

fotografii mo

że być dla was oknem na dawno miniony świat.

Wa

żne jest także zasłonięcie tarcz zegarów, zarówno po to, by pogłębić wrażenie powrotu w

przesz

łość, jak też w celu wyłączenia współczesnego poczucia czasu. Jeśli konieczne jest

śledzenie przebiegu czasu, proponuję zastosowanie klepsydry, przyrządu archaicznego, ale
skutecznego.

Sztuka. Sztuka sama w sobie jest w stanie u wielu ludzi wywo

łać odmienny stan świadomości.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (2 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wspomnia

łem wcześniej o syndromie Stendhala, czyli postaci załamania nerwowego

wyst

ępującego u osób mających do czynienia z wybitnymi dziełami sztuki. Mówiłem już także o

tym,

że niektórzy muzycy opowiadali o paranormalnych przeżyciach, łącznie z uczuciem

przebywania poza w

łasnym ciałem, w trakcie wykonywania wybitnych utworów.

Wobec tego wykorzysta

łem zarówno muzykę, jak i sztukę do otwierania umysłów ludzi na tę

odmienn

ą świadomość. w całym budynku można natknąć się na sztukę, i to nie tylko na tę "ładną".

Wybra

łem te dzieła, które są zaskakujące, szokujące, śmieszne, niepokojące – wszystko w celu

stymulowania umys

łu w taki sposób, do jakiego nie przywykł.

Nie jest trudno wywo

łać podobne efekty artystyczne w domu. Można to osiągnąć zmieniając

obrazy, jakie wisz

ą obecnie na ścianach. Lub, aby uniknąć związanych z tym kosztów, można po

prostu przegl

ądać albumy poświęcone sztuce i osiągnie się ten sam efekt. Łatwo jest zdobyć

albumy z dzie

łami Salvadora Dali, Maxa Ernsta i Pabla Picassa, a one u większości ludzi

oddzia

ływają stymulujące na głębię psychiki. Spostrzegłem także, iż szczególnie ożywczo działają

karykatury, zw

łaszcza prace Carla Barksa, artysty, który stworzył postać Scrooge'a, wuja Kaczora

Donalda.

Ukojenie za pomoc

ą piękna jest tylko jednym z powodów uzasadniających wykorzystanie sztuki w

czasie przygotowa

ń do wpatrywania się w zwierciadło. Ważne jest, aby być zdziwionym,

zaszokowanym, a nawet mie

ć poczucie przemieszczenia. Ponadto wzruszenia estetyczne są same

w sobie rodzajem odmiennej

świadomości. Chcemy w ten sposób osiągnąć efekt oryginalnej

stymulacji, która wywo

ła zaciekawienie światem percepcji.

Stymulacja intelektualna. Ch

ęć zdobycia wiedzy zawsze była ważnym kanałem, służącym

ludziom do poszukiwania kierunków rozwoju duchowego i o

świecenia. Jak już wcześniej

powiedzia

łem, mam w Teatrze Umysłu obszerną bibliotekę, pełną książek poświęconych

odmiennym stanom

świadomości, zjawiskom paranormalnym i spirytyzmowi.

Nie uwa

żam wcale, że jedynie książki mogą być źródłem stymulacji intelektualnej. Ponieważ

wpatrywanie si

ę w zwierciadło ma charakter wizualny, niektórzy ludzie wolą uzyskiwać stymulację

intelektualn

ą za pomocą środków wizualnych, zwłaszcza jeśli pozwalają one na pewną swobodę

my

śli.

Jedn

ą z metod jej osiągania jest patrzenie przez mikroskop. Zainstalowałem ostatnio łatwy w

obs

łudze mikroskop, dzięki czemu uczestnicy sesji mogą odbywać zdumiewające wyprawy w świat

mikroskali.

Pewne mo

żliwości stwarza także świat w makroskali. Jeden z astronomów powiedział mi ostatnio o

artykule opublikowanym w specjalistycznym czasopi

śmie na temat wielu uczonych, którzy doznają

prze

żyć pozacielesnych lub innych głębokich wewnętrznych wrażeń w czasie wpatrywania się

przez teleskop w rozleg

łe przestrzenie międzyplanetarne i międzygwiezdne.

Pami

ątki. I w końcu, jeśli zamierzacie zobaczyć kogoś ze swoich zmarłych bliskich, ważne jest,

aby

ście wywołali obraz tej osoby w swoim umyśle. Nie powinno to być trudne. Najskuteczniejszą

metod

ą, jaką znam, jest oglądanie fotografii. Album rodzinny, pełen wspomnień, porusza tak samo

świadomość, jak i podświadomość. Podobny efekt dają rodzinne filmy i kasety wideo.
Wspomnienia o zmar

łym bliskim można też wzbudzić za pomocą pamiątek. Bywali u mnie ludzie,

którzy przywozili ze sob

ą jakąś część odzieży, kojarzącą im się z danym człowiekiem. Przywozili

tak

że wędki, narzędzia stolarskie, szachy, fajki, szklanki, stare listy itp. Dowolny przedmiot

kojarz

ący się z daną osobą jest skutecznym środkiem przywołującym wspomnienia i

rozbudzaj

ącym uczucia.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (3 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Łączenie tych czynników
Czynniki te maj

ą służyć obniżaniu poziomu zahamowań, jakie ktoś może odczuwać wobec

wpatrywania si

ę w zwierciadło, jak też wprowadzeniu go w nastrój, który ułatwi przejście umysłu do

innego wymiaru.

Bardzo chcia

łbym móc wam podać szczegółowe wskazówki co do tego, ile czasu powinno się

sp

ędzać nad każdą z powyższych dyscyplin, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Dla niektórych

godzina sp

ędzona na łonie natury to już za dużo, podczas gdy pól godziny nad albumem z

fotografiami to zbyt ma

ło. Kiedy przeprowadzam sesję, w zasadzie potrafię ocenić, w zależności od

poziomu entuzjazmu uczestnika, kiedy nadszed

ł właściwy moment.

Rada dla tych z was, którzy próbuj

ą na własną rękę, jest prosta: nie dopuszczajcie do powstania

uczucia nudy. Je

śli macie wrażenie, że piętnaście minut oglądania dzieł sztuki wystarczy, to

znaczy,

że tak jest faktycznie. Jeśli macie ochotę spacerować przez godzinę, należy tak właśnie

zrobi

ć. To samo odnosi się do pamiątek. Jeśli po oglądaniu przez pół godziny starych fotografii

czujecie,

że macie dość, prawdopodobnie nie ma po co wpatrywać się w nie dłużej. Póki to. co

robicie, stymuluje was, a nie nudzi, tak d

ługo wszystko jest w porządku.

Stan umys

łu towarzyszący widzeniu zjaw jest trudny do uchwycenia. Wydaje się, że oczekiwanie w

napi

ęciu wyraźnie blokuje przeżycie. Z drugiej strony ciche i pełne wiary nastawienie, że wizje się

pojawi

ą, zwiększa prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie. Czynnikiem odgrywającym

g

łówną rolę jest tu zapewne stan rozluźnienia.

Kiedy ju

ż przejdziecie przez te wszystkie etapy i poczujecie się gotowi, możecie rozpocząć

wpatrywanie si

ę w zwierciadło.

Zwierciad

ło

Do wpatrywania si

ę stosowano wiele różnych przedmiotów. O kilku z nich wspomniałem już w tej

ksi

ążce – o kryształowych kulach, lustrach, wypolerowanym metalu, miskach lub kubeczkach

wype

łnionych wodą, atramentem, krwią lub winem, wypolerowanych lampach, wodach-jeziora itp.

Do wpatrywania si

ę może być wykorzystane niemal wszystko, co wytwarza przejrzystą głębię.

Dawniej ludzie uwa

żali, że wizje zwierciadlane powstają dzięki magicznej mocy zawartej w

zwierciadle. Przekonanie to utrzymuje si

ę także obecnie. Od czasu do czasu zdarza mi się słyszeć,

jak sprzedawca w sklepie z kryszta

łami informuje, że kule z kryształu kwarcu są odpowiedniejsze

do wpatrywania si

ę w nie, ponieważ mają w sobie magiczną moc.

W zasadzie ró

żne substancje używane jako media do wpatrywania się mogą "wywoływać różne

skojarzenia emocjonalne. St

ąd hydromancja, która była powszechną formą wpatrywania się w

zwierciad

ło przez całe wieki, przywołuje mitologię związaną z wodą, którą uznaje się za jeden z

najpowszechniejszych symboli pod

świadomości. Natomiast kryształ jest najbardziej powszechnym

symbolem pod

świadomego wyobrażenia samego siebie. A kamienie, czasami polerowane i

u

żywane do wpatrywania się w nie, wywołują podświadomy obraz trwałości. Są one także

powi

ązane z poszukiwaniami duchowymi i intelektualnymi ludzkości: mówi się, że Chrystus

zbudowa

ł swój Kościół na opoce, muzułmanie odwiedzają święty kamień w Mekce, kamień z

Rosetty by

ł kluczem, który otwierał tajemnice starożytnych języków, a John Dee mówił o swoim

obsydianowym zwierciadle jako o

świętym kamieniu.

W tym sensie wybranie okre

ślonego rodzaju zwierciadła może mieć pewne znaczenie. Istotnie,

zwierciad

ła często stawały się symbolem "własnej jaźni". Kenneth MacKenzie, szkocki wróżbita z

pi

ętnastego wieku, utrzymywał, że kryształ. w który się wpatrywał, został upuszczony na jego pierś

w czasie, kiedy spa

ł, John Dee twierdził, że otrzymał swój "pokazujący kamień" podczas wizyty,

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (4 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

jak

ą złożyły mu anioły. Wielu współczesnych wróżbitów w podobny sposób opowiada, jak zdobyli

swoje zwierciad

ła.

Zdarza si

ę, że przedmioty, które odbijają wewnętrzną istotę, zaczynamy traktować jako element tej

istoty. I im g

łębiej poszukuje się jaźni, tym bardziej prawdopodobne, że tak się właśnie stanie.

Przedmioty owe staj

ą się symbolem dążenia do poznania samego siebie. Jeszcze jednego dowodu

na to,

że kryształowa kula jest postrzegana jako symbol jaźni, dostarczyli nam satyrycy twierdząc,

i

ż kryształowa kula jest "zepsuta", jeśli odwiedzany przez nich wróżbita widzi obraz, który im się nie

podoba.

Ostatecznie jednak to umys

ł osoby wpatrującej się, a nie żadna substancja okultystyczna w

zwierciadle, jest podstaw

ą wizji. Kryształowe medium to w gruncie rzeczy zwierciadło duszy. To, że

nie zdajemy sobie w pe

łni z tego sprawy wpatrując się w zwierciadło., stanowi jeden z czynników,

który dodaje ca

łemu temu przeżyciu atmosfery niesamowitości. Procesy zachodzące w umyśle

zyskuj

ą aurę tajemniczości poprzez umieszczenie ich w określonej przestrzeni wewnątrz

zwierciad

ła.

Wzi

ąwszy to wszystko pod uwagę, myślę, że ważne jest, aby używać takiego zwierciadła, jakie

naprawd

ę uznacie za wygodne. Ja wybrałem lustra. Wam może bardziej odpowiadać inne medium

spo

śród tych, o jakich wspominałem. Nie ma znaczenia, którego z nich będziecie używać. Istotne

jest jedynie to, aby spe

łniało swoją rolę.

Czynno

ść wpatrywania się

Nale

ży stworzyć takie warunki, aby nikt nie przeszkadzał w czasie waszej sesji. Znajdźcie sobie

jakie

ś dogodne miejsce, wyłączcie telefon, możecie nawet -jeśli się to okaże potrzebne – wywiesić

na drzwiach hotelowy szyldzik: "Prosz

ę nie przeszkadzać". Ważne jest, abyście znaleźli sobie takie

miejsce, w którym b

ędziecie mogli się naprawdę odprężyć.

Istotna jest pozycja, w jakiej b

ędziecie prowadzić eksperyment. Usiądźcie na wygodnym krześle,

które zapewni wam oparcie dla g

łowy, nawet jeśli czujecie się głęboko rozluźnieni. Tak ustawcie

krzes

ło i zwierciadlane medium, abyście mogli wpatrywać się w nie pod wygodnym dla oczu kątem.

Zazwyczaj najlepsze jest przy

ćmione światło padające zza pleców, możecie jednak próbować

znale

źć jakiś inny, korzystniejszy dla was sposób oświetlenia pomieszczenia. Odkryłem, że bardzo

pomocne jest stosowanie

– zwłaszcza na początku – świec, naturalnych lub elektrycznych. Uważa

si

ę też, że najwłaściwszą porą do wpatrywania się w zwierciadło jest zmierzch, czyli pora, która -jak

si

ę wydaje – inspiruje u wielu ludzi odmienne stany świadomości. Później, kiedy dojdziecie do

pewnej wprawy, przekonacie si

ę, że wpatrywanie się w zwierciadło jest możliwe nawet przy jasnym

świetle.
Sama technika wpatrywania si

ę jest wyjątkowo prosta. Siedząc wygodnie, należy się rozluźnić i

wpatrywa

ć w przejrzystą głębię zwierciadła, nie usiłując dostrzec tam niczego. Niektórzy porównują

to do patrzenia w dal. Je

śli jest się odpowiednio rozluźnionym, ramiona stają się bardzo ciężkie, a w

koniuszkach palców czuje si

ę lekkie mrowienie, jakby pod wpływem prądu o niskim napięciu. To

uczucie mrowienia niemal zawsze sygnalizuje pocz

ątek stanu hipnagogicznego.

Na tym etapie zwierciad

ło najprawdopodobniej się zamgli. Niektórzy ludzie twierdzą, że przypomina

ono wówczas niebo w pochmurny dzie

ń. Inni mówią, że staje się po prostu ciemniejsze. Jakkolwiek

by to wygl

ądało, zmiana przejrzystości zwierciadła sygnalizuje, że wkrótce powinny się pojawić

wizje.

Pozwól im p

łynąć

Ludzie cz

ęsto pytają, czy gdy pojawią się wizje, lepiej jest zadać szczegółowe pytanie czy też

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (5 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

biernie obserwowa

ć, jak się przewijają przed oczami. Wyznaję generalną zasadę, że na początku

nie powinno si

ę kierować przeżyciem. Zamiast tego należy pozwolić wizjom swobodnie płynąć.

Próba sterowania obrazami stanowi dodatkowe utrudnienie, które zmniejsza prawdopodobie

ństwo,

że zobaczy się w zwierciadle jakikolwiek obraz. Kiedy nabierzecie doświadczenia we wpatrywaniu
si

ę w zwierciadło, wtedy zadawanie szczegółowych pytań waszemu umysłowi przed wejściem w

trans mo

że być bardzo pomocne, zwłaszcza jeśli celem jest badanie samego siebie lub próba

zrozumienia samego siebie. D

ążenie do kierowania obrazami, kiedy już zaczęły napływać,

zazwyczaj powoduje,

że nikną. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, ale przypuszczam, że

świadoma myśl o sterowaniu wyrywa uczestnika ze stanu hipnagogicznego, w jakim następują
wizje.

Jak d

ługo widzi się obrazy? Zazwyczaj krócej niż minutę, zwłaszcza jeśli ktoś nie potrafi utrzymać

stanu rozlu

źnienia. Niektórzy uczestnicy moich sesji potrafili przy pierwszym podejściu utrzymać

obrazy a

ż przez dziesięć minut. Im więcej wprawy osiąga się we wpatrywaniu w zwierciadło, tym

d

łużej widzi się w zwierciadle wizje.

Czasem mo

żna nic nie widzieć, ale słyszeć głos zmarłej osoby lub czuć jej dotyk. Niektórym zdarza

si

ę mieć wszelkie doznania związane z daną osobą lub miejscem, choć przy tym zupełnie nic nie

widz

ą. I jak wiecie już z lektury tej książki, możecie mieć uczucie wchodzenia w zwierciadło lub

obrazy mog

ą wychodzić z niego razem z wami. Jakkolwiek się zdarzy, początek i koniec

wizjonerskiego prze

życia są bardzo oczywiste.

Spisuj swoje prze

życia

Radz

ę zapisywać swoje przeżycia natychmiast po zakończeniu sesji. Spisujcie je możliwie

najszczegó

łowiej. Relacjonujcie wrażenia prowadzące do wizjonerskiego przeżycia, jak też to, co

pojawi

ło się wam w trakcie wizji i w jaki sposób wyszliście z transu.

Przechowywanie szczegó

łowych sprawozdań pozwoli wam wiedzieć, czego macie oczekiwać

nast

ępnym razem, kiedy będziecie wpatrywać się w zwierciadło. Pokaże także różnice między

poszczególnymi sesjami i ewentualnie umo

żliwi poznanie metody przeżywania jak najpełniejszych

dozna

ń.

Spisywanie prze

żyć pozwoli wam także je zapamiętać. Opisujcie charakter wizji, łącznie z tym,

kogo i co widzieli

ście bądź słyszeliście, a nawet – jak się czuliście wtedy, kiedy mieliście wizję.

B

ędziecie mogli dzięki temu odtworzyć później szczegółowy przebieg tego przeżycia.

Nie starajcie si

ę za bardzo

Je

śli wizje nie pojawią się w czasie sesji, należy rozpatrzyć, jakie czynniki mogły wywrzeć na to

wp

ływ.

Najcz

ęściej występującą przyczyną braku wizji są zbyt usilne starania. Uczestnicy sesji czasami

opowiadaj

ą, że wizje pojawiają się niespodziewanie wtedy, kiedy już zamierzają zrezygnować albo

przynajmniej zaczynaj

ą igrać z myślą., że zaraz zrezygnują.

Prowadzi

łem kiedyś zajęcia warsztatowe z grupą ośmiu osób; wszyscy, jak się okazało, byli

lecz

ącymi się z nałogu alkoholikami. Tylko dwaj z nich mieli jakieś wizje w czasie sesji wpatrywania

si

ę w zwierciadło. Za jedną z możliwych przyczyn tego niepowodzenia uczestnicy uznali to, że

alkoholicy s

ą "maniakami samokontroli", wskutek czego nie potrafią się odprężyć i uwolnić swoich

umys

łów. Zasugerowałem, aby następnym razem po prostu "poddali się", a później posiedzieli

jeszcze troch

ę dłużej, ponieważ sama myśl o wycofaniu się z eksperymentu może pomóc im się

rozlu

źnić.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (6 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Pod pewnymi wzgl

ędami stan umysłu konieczny do przeżyć wizjonerskich jest przeciwieństwem

tego, jaki jest nam potrzebny, kiedy

świadomie chcemy coś zrobić. Jednocześnie utrzymywanie

pozytywnego nastawienia,

że uda nam się zrealizować nasz zamiar, jest bardzo pomocne przy

wywo

ływaniu obrazów. Czynnikiem decydującym wydaje się rozluźnienie psychiczne.

Kolejn

ą powszechną przyczyną nieukazania się wizji jest rozproszenie uwagi. Może ono nastąpić

na przyk

ład pod wpływem jakiegoś hałasu z zewnątrz lub poczucia niewygody. Wystarczy również,

że jest zbyt gorąco w pokoju lub zbyt zimno albo dociera do nas za dużo odgłosów. Może mieć na
to wp

ływ także dieta. Niektórzy ludzie po prostu nie mogą przeżywać wizji po zjedzeniu

ci

ężkostrawnego posiłku. Zalecane jest jednak zjedzenie czegoś lekkiego, gdyż podnosi to poziom

cukru we krwi i uwalnia od koncentracji uwagi na uczuciu g

łodu. Ponadto tylko nieliczni ludzie

potrafi

ą skutecznie wpatrywać się w lustro po wypiciu napoju z zawartością kofeiny, jako że ten

powszechnie stosowany

środek stymulujący często wywołuje nadmierną nerwowość. Wykryto

tak

że związek między dietą o dużej zawartości potasu a skutecznością wywoływania wizji. Z drugiej

strony osoby, które spo

żywają duże ilości wapnia, przeważnie nic mają łatwości przeżywania

widze

ń. A zatem na dzień przed wpatrywaniem się w zwierciadło należy jeść więcej owoców i

warzyw, mniej natomiast produktów mlecznych.

Chc

ę także podkreślić, że ważnym elementem rozluźniania się są ćwiczenia fizyczne. Niech o tym

świadczy fakt, że nawet po lekkim treningu większość ludzi czuje się znacznie bardziej rozluźniona,
ma ni

ższe ciśnienie krwi i wolniejsze tempo pracy serca. Jeśli macie kłopoty z odprężaniem się i

uwolnieniem umys

łu w czasie wpatrywania się w zwierciadło, może to być skutkiem braku ćwiczeń

fizycznych. Trening jest bowiem jedn

ą z najlepszych znanych metod osiągania dogłębnego

rozlu

źnienia mięśni, które umożliwia wejście w stan wizjonerstwa. Oczywiście nim zaczniecie

realizowa

ć program ćwiczeń, skonsultujcie się ze swoim lekarzem.

Kolejnym czynnikiem, który powoduje,

że niektórzy ludzie nie mogą zobaczyć wizji, jest ból

fizyczny. Zw

łaszcza bóle kręgosłupa mogą utrudniać niektórym ludziom już choćby siedzenie w

wygodnej pozycji,

żeby nie wspomnieć o rozluźnieniu się i wpatrywaniu w zwierciadło. Jeśli

odczuwacie tak

ą dolegliwość, pamiętajcie, że nie stanie się nic złego, jeśli będziecie wpatrywać się

w zwierciad

ło w pozycji leżącej.

Czasami po to, aby prze

żyć udaną wizję, trzeba po prostu dużo czasu lub wielu prób. Może się

zdarzy

ć, że ktoś jest w pełni rozluźniony w czasie procesu wpatrywania się, a mimo to nie ma wizji.

Namawiam do wytrwa

łości i kilkakrotnego podejmowania próby. Z mojego doświadczenia wynika,

że zaledwie nieco ponad 50 procent próbujących osób ma wizję za pierwszym razem. Znaczna
cz

ęść pozostałych przeżywa to zjawisko przy drugiej, trzeciej, a nawet dopiero czwartej próbie.

Dlaczego ludzie próbuj

ą na nowo po pierwszym niepowodzeniu? Odpowiedzi na to pytanie należy

zapewne szuka

ć w innych przyjemnościach, jakie daje wpatrywanie się w zwierciadło. Wiele osób

twierdzi,

że przez całe swoje życie nie czuło podobnego rozluźnienia. Niektórzy wręcz wpatrują się

w zwierciad

ło głównie dla relaksu, traktując wizje jako interesujący produkt uboczny.

Starajcie si

ę, aby to było zabawne

Je

śli wszystko, co dotychczas powiedziałem, wydaje się bardziej zabawą niż nauką, to znaczy, że

osi

ągnąłem swój cel.

Gdzie

ś po drodze parapsychologia stała się abstrakcją, czymś wydumanym, i niemal straciła

powi

ązanie z duszą. Usiłuje być poważną nauką, więc często nie udaje się jej pocieszyć tych,

którzy odwo

łują się do niej, kiedy przeżywają jakąś stratę osobistą i smutek.

Jeden ze stylów uprawiania parapsychologii upodabnia j

ą do nauki. Ja twierdzę jednak, że

przypomina ona tak

że rozrywkę, humor i zabawę.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (7 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Cho

ć ludzie ponurzy pomniejszają znaczenie tych czynników, dobry humor i zabawa należą do

najwa

żniejszych w życiu człowieka. Ukojenie Jakie oferują, może być niezbędne do radzenia sobie

w

życiu, nie mówiąc już o tym, że twórcza zabawa jest ważnym źródłem odkryć.

Parapsychologia mo

że rozbudzić w nas wrażliwość na tajemniczą istotę wszechświata, w którym

żyjemy, i skłonić do nieustającego zaciekawienia świadomością., za pomocą której doświadczamy
tego wszech

świata.

W efekcie parapsychologia wykorzystuje okre

ślone metody lub techniki systematycznych badań,

tak by s

łużyły celom duchowym. Potrafi wzbudzić potężne uczucie grozy i zdumienia. Choć nie jest

w stanie da

ć bezspornych dowodów na istnienie życia po śmierci, pozwala nam mieć nadzieję.

Nie zamierzam sugerowa

ć, że parapsychologowie (a obejmuje to i was, jako że wpatrujecie się w

lustro) zadowalaj

ą się czymś, co nie jest w pełni prawdą. Musicie kochać prawdę tak głęboko jak

naukowcy, cho

ć nie możecie prowadzić równie systematycznych poszukiwań tej prawdy, jak robią

to profesjonalni badacze.

Odnajdywanie granic

Zamierzonym efektem wspó

łdziałania wszystkich tych elementów we wpatrywaniu się w zwierciadło

jest otwarcie przej

ścia dla umysłu do innych wymiarów . Dlatego przyjemne potwierdzenie stanowi

s

łuchanie relacji odwiedzających mnie gości, którzy porównują to do "wkraczania w inny świat".

Ludzie przestrzegaj

ący opracowanych przeze mnie technik systematycznie relacjonowali

wyst

ępowanie zdumiewających zjawisk, które tradycyjnie opisywano jako paranormalne. A jednak

wszystko to osi

ągnięto dzięki podejściu, które nie rości sobie żadnych pretensji do metafizycznego

statusu tych prze

żyć.

Zach

ęcam uczestników, aby samodzielnie decydowali o realności i znaczeniu swoich doznań. To w

tym

środowisku – które bez trudu możecie stworzyć we własnych domach – leży klucz do wypraw

ku najodleglejszym zakamarkom ludzkiej

świadomości.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-06.htm (8 of 8) [07-May-11 6:20:07 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Przysz

łe zastosowania wpatrywania się w zwierciadło

Pod

świadome życie ma okna

z perspektywy i drzwi wej

ściowe,

które niesko

ńczenie rozszerzają obszar świata prawdy.

William James

Nasuwa si

ę wiele potencjalnych zalet i zastosowań wpatrywania się w zwierciadło. Mogą one

doprowadzi

ć do lepszego zrozumienia zdolności i ograniczeń umysłu ludzkiego. Ale poza

implikacjami psychologicznymi wpatrywanie si

ę w zwierciadło może też prowadzić do głębszego

zrozumienia historii i literatury.

Przeanalizujmy najpierw rol

ę wpatrywania się w zwierciadło w psychologii człowieka.

Zapewne dla badaczy umys

łu najważniejsza jest możliwość otwarcia poprzez wpatrywanie się w

zwierciad

ło drogi prowadzącej do odmiennych stanów świadomości. Jeśli wywoływane wizje

zmar

łych okażą się identyczne z wizjami spontanicznymi, wtedy to powszechnie występujące

zjawisko, które od dawna liczne autorytety uwa

żały za paranormalne, stałoby się przynajmniej

dost

ępne badaczom w okolicznościach kontrolowanych.

Nie chodzi mi przy tym jedynie o zbieranie opowie

ści ludzi, którzy przeżyli coś takiego. Mam na

my

śli to. że wpatrywanie się w zwierciadło może w końcu dopomóc w poddaniu tych odmiennych

stanów

świadomości badaniom laboratoryjnym. Stanowiłoby to ogromny skok w rozwoju

psychologii. Oznacza

łoby, że uczestników seansu można by przesłuchać natychmiast po lub nawet

w czasie przebywania w odmiennym stanie

świadomości.

Mo

żna by w trakcie wizji stosować elektroencefalografy i tomografię komputerową, tak że nauka

by

łaby w stanie sporządzić wreszcie mapy metabolicznej aktywności mózgu w czasie podobnych

prze

żyć.

Poniewa

ż dotychczas niemożliwe było laboratoryjne badanie odmiennych stanów świadomości,

wielu sceptyków twierdzi

ło, że ci, którzy miewają przeżycia paranormalne, jak też osoby je

badaj

ące, mają skłonność do "przesadzania" w opisach tego, co się dzieje, a nawet że same

prze

życia są wymysłem ich uczestników. Rzecznicy takiej, wynikającej z niedoinformowania, opinii

rzadko uwzgl

ędniają fakt, że istnieją całe rzesze ludzi, którzy widują duchy, maj ą doświadczenia ze

stanu bliskiego

śmierci lub nawet przeżywają doznania pozacielesne. Choć mówimy dosłownie o

milionach ludzi zaliczaj

ących się do tych trzech kategorii, niektórzy cynicy nazywają ich kłamcami

lub szale

ńcami, przecząc temu, co dla zainteresowanych było realnym przeżyciem.

Zjawy "przywi

ązane do miejsca"

Dzi

ęki wywoływaniu zjaw w psychomanteach być może będziemy w stanie wyjaśnić także

wyst

ępowanie zjaw "przywiązanych do miejsca". Są to zjawy, które nawiedzają określone miejsce.

Czasami pojawiaj

ą się tam przez wieki, zwłaszcza jeśli okolica jest spokojna i nie dochodzi w niej

do wi

ększych zmian. Najsłynniejsze miejsca nawiedzone znajdują się w europejskich zamkach,

starych katedrach i ko

ściołach oraz na odludnych terenach. Zjawy .,przywiązane do miejsca" często

s

ą ofiarami morderstwa lub innej nagłej, brutalnej śmierci.

Przytocz

ę relację o typowych zjawach "przywiązanych do miejsca"; pochodzi ona z zapisków

Gardnera Murphy'ego i Herberta Klemme:

"3 pa

ździernika 1963 roku pani Coleen Buterbaugh, sekretarka Sama Dahla, dziekana

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (1 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Uniwersytetu Wesleya w Lincoln, w stanie Nebraska, zosta

ła poproszona przez dziekana Dahla o

zaniesienie pewnej wiadomo

ści profesorowi Martinowi (pseudonim) do jego gabinetu w pobliskim

budynku C.C. White Building. Oko

ło 8.50 rano pani Buterbaugh weszła do tego budynku i szybkim

krokiem przemierza

ła długi korytarz, słysząc dochodzące z pomieszczeń glosy studentów

zasiadaj

ących do ćwiczeń na różnych instrumentach, a zwłaszcza na marimbie. Wchodząc do

pierwszego z pomieszcze

ń biurowych, po kilku krokach stanęła jak wryta pod wpływem bardzo

intensywnego odoru

– zatęchłego, wręcz nie do zniesienia. Uniosła oczy i zobaczyła postać

czarnow

łosej kobiety w bluzce koszulowej i sięgającej kostek spódnicy, unoszącej prawą rękę ku

górnym pó

łkom po prawej stronie starego regału z nutami. Przytaczamy relację, złożoną nam przez

pani

ą Buterbaugh:

"Kiedy wesz

łam do pokoju, wszystko było zupełnie normalne. Po jakichś czterech krokach nagle

poczu

łam bardzo silny odór. Mówię o bardzo silnym odorze, mając na myśli coś takiego, co po

prostu osadza na miejscu i niemal dusi. Patrzy

łam na podłogę, tak jak to się często robi idąc przed

siebie, ale gdy tylko ten smród mnie zatrzyma

ł, poczułam, że w pokoju ktoś jest. W tym samym

momencie u

świadomiłam sobie, że nie słyszę dochodzącego z korytarza hałasu. Panowała martwa

cisza. Unios

łam oczy i coś przyciągnęło mój wzrok w stronę regału przy ścianie w sąsiednim

pokoju. Popatrzy

łam tam i zobaczyłam ją. Stała tyłem do mnie, sięgając prawą ręką ku jednej z

łek, przy czym wyglądała, jakby zamarła w bezruchu. Absolutnie nie zdawała sobie sprawy z

mojej obecno

ści. Przez cały czas, kiedy na nią patrzyłam, nie poruszyła się. Nie była przezroczysta,

ale wiedzia

łam, że nie jest realną osobą. I kiedy tak patrzyłam, nagle znikła – nie tak fragmentami,

po kolei, tylko ca

łe jej ciało na raz.

A

ż do momentu jej zniknięcia nie czułam niczyjej innej obecności w tym gabinecie, ale gdy tylko

zacz

ęła niknąć, odniosłam znowu wrażenie, że nie jestem sama. Na lewo ode mnie stało biurko i

wyda

ło mi się, że siedział przy nim mężczyzna. Odwróciłam się w jego stronę, ale nie zobaczyłam

nikogo, cho

ć nadal wyczuwałam jego obecność. Nie mam pojęcia, kiedy uczucie, że jest obecny,

znik

ło, ponieważ spojrzałam w okno za jego biurkiem i tak się przestraszyłam, że opuściłam pokój.

Nie jestem pewna, czy wysz

łam z niego, czy też wybiegłam. Kiedy spojrzałam za tamto okno, nie

zobaczy

łam niczego współczesnego. Ulicy, która znajduje się niedaleko stąd, w ogóle nie było ani

nowego gmachu Willard House. I wtedy zda

łam sobie sprawę, że ci ludzie byli nie z mojej epoki, że

cofn

ęłam się w ich czasy"".

O co chodzi z tymi "przywi

ązanymi do miejsca" zjawami? Czemu te same duchy widziane są przez

wielu ró

żnych ludzi, nawet takich, którzy nie znają historii danego miejsca, ani nie wiedzą, że jest

ono "nawiedzone"?

Stosowanie metod wizji wywo

ływanych umożliwia poddanie tych spraw badaniom i uzyskanie

odpowiedzi, które od dawna wymyka

ły się naukowcom.

Wizje zbiorowe

Udoskonalenie obecnie stosowanej metody powinno umo

żliwić wywoływanie zbiorowych widzeń

jednocze

śnie u kilku uczestników usiłujących zobaczyć tę samą zmarłą osobę. Istnieją

udokumentowane przypadki zbiorowych zwierciadlanych wizji zmar

łych, a z relacji starożytnych

Greków wynika,

że zjawiska takie następowały w psychomanteach. Pozwala mi to mieć pewność,

że prowadzone w tym kierunku badania okażą się w końcu owocne,
Pozostawi

ę jednak ten kierunek badań innym. Tak się bowiem składa, że lepiej udają mi się

kontakty "sam na sam". Dlatego nie b

ędę prowadził badań nad zjawiskami zbiorowymi. Mam

nadziej

ę, że koledzy, którzy osiągają lepsze wyniki w prowadzeniu sesji grupowych, zajmą się tą

kwesti

ą. Sukces tego przedsięwzięcia może pomóc nam w poznaniu dynamiki zjawisk wizji

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (2 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

zbiorowych.

Przezwyci

ężanie bólu rozpaczy

Badania nad wywo

ływaniem zjaw mogą także rzucić pewne światło na psychologię żałoby.

Wiadomo,

że ludzi pogrążonych w otchłani rozpaczy absorbuje wizerunek zmarłej ukochanej

osoby. Zdarza si

ę, że noszą przy sobie jej fotografię i bardzo często się w nią wpatrują. Jeśli ktoś

wyja

śnia ukazywanie się zjaw zmarłych jako aspekt zdolności umysłu ludzkiego, wtedy badania nad

wpatrywaniem si

ę w zwierciadło mogą pomóc nam lepiej zrozumieć proces żałoby – a także

zmniejszy

ć ból rozpaczy.

U osób. które maj

ą spontaniczne wizje zmarłych bliskich, powszechne jest odczucie osłabienia

rozpaczy lub nawet ca

łkowitego jej ustąpienia. To samo mówią o skutkach spotkania ze zjawami

zmar

łych uczestnicy sesji w psychomanteum. Wielu spośród nich uważa, że to wydarzenie

pozwoli

ło im uzdrowić kontakty z utraconymi kochanymi osobami.

Psychologia historii

Ja sam planuj

ę kontynuować badania w trzech kierunkach. Jestem w trakcie wyszukiwania

materia

łów historycznych, które pomogą mi przeanalizować klasyczne wyrocznie zmarłych.

Zamierzam odwiedzi

ć te miejsca w nadziei, że dzięki temu lepiej zrozumiem otoczenie i metody

stosowane przez staro

żytnych w celu przywoływania zmarłych.

Na przyk

ład większość osób, które po raz pierwszy słyszą o szamanizmie, zakłada, że szamani to

oszu

ści, chorzy psychicznie lub tacy, co posiadają jakieś wyjątkowe zdolności, których większość z

nas nie ma. Czytali

śmy już, że szamani twierdzili, iż są w stanie za pomocą swoich magicznych

zwierciade

ł udawać się w podróże do świata duchów, gdzie widują się z duchami zmarłych. Jak już

jednak wiadomo z tej ksi

ążki, wewnętrzny świat tych dawnych praktyków plemiennych jest

dost

ępny dla nas wszystkich,

Te dawne rytua

ły stają się łatwiejsze do zrozumienia, jeśli ktoś jest zaznajomiony z wpatrywaniem

si

ę w zwierciadło. Owa wiedza rzuca światło na życie wielu jednostek, które wywarty wpływ na

histori

ę, a także ułatwia poznanie niektórych centralnych instytucji starożytnej Grecji.

Pomaga nam to równie

ż zrozumieć, w jaki sposób stany wizjonerskie mogą sprzyjać twórczości.

Obecnie jest zupe

łnie jasne, że Thomas Edison wykorzystywał stany hipnagogiczne do badania

swojej pod

świadomości w poszukiwaniu licznych wynalazków, które wpłynęły na rozwój

wspó

łczesnego człowieka. To samo można powiedzieć o innych wielkich uczonych, wynalazcach i

my

ślicielach. Fakt, że takie dziwy podświadomego umysłu przytrafiły się wielkim postaciom

historycznym, to wskazówka,

że mogły się także przytrafić w innych przypadkach; jest również

bardzo prawdopodobne, i

ż można będzie wywoływać je w przyszłości.

Smutna historia plemienia xhosa

Historia ukazuje nam równie

ż, jak to zjawisko może prowadzić do wydarzeń mrożących krew w

żyłach, kiedy nieoczekiwanie wybucha w kulturze nie przygotowanej do zrozumienia go. Może się
wyda

ć niepojęte, że niektórych ludzi ogarnia lak silna obsesja na tle wizji zwierciadlanych, iż

zaczynaj

ą one rządzić ich życiem. Przypadki takie zdarzały się jednak w historii, a jednym z

ostatnich by

ło zbiorowe samobójstwo plemienia Xhosa w Afryce Południowej.

Wiele dobrze udokumentowanych relacji z tej tragedii, która rozegra

ła się w XIX wieku, opisuje

spontaniczne pojawienie si

ę psychomanteum w prymitywnej kulturze plemienia. W efekcie doszło

do powszechnej obsesji na punkcie wpatrywania si

ę w zwierciadło, która doprowadziła do

nierealistycznych oczekiwa

ń i eskapizmu wśród najwyższej hierarchii plemienia.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (3 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Xhosa toczyli wojny z kolonistami europejskimi od 1778 roku, a w pierwszej po

łowie

dziewi

ętnastego wieku walczyli z Brytyjczykami. Broń z epoki kamiennej, jaką się posługiwali, nie

mog

ła uratować ich przed strzelbami Europejczyków, We wszystkich walkach ponosili więc klęski.

Najbardziej upokarzaj

ącą porażką była wojna rozpoczęta w 1850 roku i trwająca trzy lata, w której

zgin

ęło szesnaście tysięcy ludzi Xhosa.

Brytyjczyków samo zwyci

ęstwo jednak nie zadowoliło. Jeden z kolonialnych gubernatorów zmusił

kilku wodzów Xhosa do uca

łowania swojego buta, co miało być dowodem totalnej klęski tych

wojowników.

Jedynym

źródłem dumy, jakie im jeszcze pozostało, było ich bydło. Plemię to stanowili urodzeni

pasterze, którzy szanowali i cenili swoje stada. Zdarza

ło się nawet, że czczono je w czasie

specjalnych ceremonii. Byd

łu nadawano imiona i stanowiło ono popularny temat poezji i pieśni

plemienia. Xhosa identyfikowali si

ę ze swoimi ulubionymi zwierzętami, podobnie jak Amerykanie

identyfikuj

ą się ze swoimi samochodami. Różnica polegała jednak na tym, że życie plemienia było

zale

żne od stada. Bez krów ludowi Xhosa groziła śmierć.

Pewnego jesiennego wieczoru w 1856 roku m

łoda dziewczyna o imieniu Nongquase wbiegła bez

tchu do obozu i o powiedzia

ła, że zobaczyła dziesięciu obcych czarnoskórych ludzi w stawie koło

rzeki. Poniewa

ż wuj dziewczyny był najważniejszym szamanem i prorokiem plemienia, przypisano

tej wizji szczególne znaczenie.

Wuj uda

ł się natychmiast nad rzekę i zobaczył w stawie tych mężczyzn. Ze zdumieniem rozpoznał

w

śród nich swojego zmarłego brata. Rzecznik tej grupy powiedział, że przybywają w roli posłańców

z innego

świata, mając mu coś do przekazania. A potem zniknęli.

W ci

ągu następnych kilku tygodni wielokrotnie wysyłano Nongquase nad staw, gdzie prowadziła

rozmowy z istotami zwierciadlanymi, stoj

ąc po pas w wodzie. Wieść o cudzie rozniosła się po

okolicy i wkrótce m

łoda wróżka wraz ze swoim wujem uczyli innych wodzów plemienia Xhosa, jak

osi

ągnąć to doznanie. Niektórzy zaczęli sami mieć wizje.

W ko

ńcu nad staw przyszedł Kreli, król Xhosa, żeby osobiście przekonać się, co się tam dzieje.

Tak

że i on wkrótce przeżył spotkanie ze swoim zmarłym synem. Jak później mówił, było to tak

realistyczne, jakby jego syn zmartwychwsta

ł.

Prze

życie to bardzo głęboko poruszyło króla Kreli. Został zwolennikiem wróżenia ze stawu, nawet

kiedy og

łoszono proroctwo, że trzeba zabić bydło, aby przodkowie mogli zmartwychwstać.

Nie wszyscy zgadzali si

ę z tym proroctwem, zwłaszcza mieszkańcy odleglejszych części krainy

Xhosa, którzy poczuli si

ę zlekceważeni tym, że przodkowie pojawiają się w miejscu tak odległym od

ich wiosek. Dali do zrozumienia,

że chcą zobaczyć swoich zmarłych krewnych w pobliżu swych

siedzib.

I zdarzy

ło się to dziewięć miesięcy później. Jedenastoletnia córka miejscowego szamana zaczęła

widywa

ć byty zwierciadlane w stawie w pobliżu rodzinnej wioski. Twierdziła, że spotyka się z

duchem zmar

łego Xhosa, który był wielbiony przez swój lud. Duch przemówił do niej. Powiedział,

że przodkowie zmartwychwstaną, jeśli bydło zostanie zabite.
W takiej atmosferze rozpocz

ęło się masowe wybijanie stad. Wkrótce szczątki zabitych zwierząt

le

żały porozrzucane w całej okolicy. Brytyjscy urzędnicy kolonialni usiłowali powstrzymać to

szale

ństwo aresztując wizjonerów, ale było już za późno. Głód, jaki nastąpił wskutek rzezi,

zdziesi

ątkował plemię Xhosa, a przepowiednia, że powrócą zmarli, nie sprawdziła się.

W

ładze brytyjskie nie zrozumiały psychologicznych motywów zjawiska, które doprowadziło do

wybicia byd

ła. Ale my wiemy, że kombinacja wywoływania zjaw i niskiej samooceny sprowadziła

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (4 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

kl

ęskę na ten dawny lud.

Tarapaty, w jakie wpad

ło plemię Xhosa, powinny przypominać nam, że wpatrywanie się w

zwierciad

ło nie może stać się kultem. Głęboko przemyślana analiza tego procesu pozwoli utrzymać

do

świadczenia wizjonerskie na właściwym miejscu, traktować je jako sposób udzielania ludziom

pomocy i nie dopuszcza

ć, aby stały się sensem życia.

Odmienne stany

świadomości i historia

To oczywiste,

że odmienne stany świadomości mogą prowadzić do rozbudzenia zainteresowania

histori

ą, zainspirować nowe jej rozumienie lub nawet, jak w przypadku Arnolda Toynbee, skłonić

kogo

ś do napisania studium na ten temat.

W dziesi

ątym tomie swojej monumentalnej pracy A Study of History Toynbee poświęca rozdział

wydarzeniom inspiruj

ącym historyków do pisania swoich najlepszych prac. Większość historyków,

którymi si

ę Toynbee zajmuje, zainteresowała się historią pod wpływem wielkich wojen. Jednakże

on sam i Edward Gibbon nale

żą do chlubnych wyjątków, zainspirowały ich bowiem przeżycia

wizjonerskie. Dla Gibbona, który napisa

ł Zmierzch cesarstwa rzymskiego, mistyczny moment

nast

ąpił, kiedy siedział na stopniach Świątyni Jowisza, wsłuchując się w litanie odmawiane

monotonnym g

łosem przez bosonogich zakonników. Nagle nowoczesne miasto przemieniło się w

staro

żytne ruiny, po czym ponownie wróciło do stanu obecnego. Wizja fizycznego rozkładu skłoniła

Gibbona do prze

śledzenia upadku państwa, które było zapewne największym imperium w całej

historii. Podsumowuj

ąc przeżycie tego historyka, Toynbee pięknie opisuje istotę takich doznań:

"To rozbudzaj

ące wyobraźnię przeżycie było jedynym błyskiem inspiracji, jaki kiedykolwiek przytrafił

si

ę Gibbonowi. Bez niego ten cudowny geniusz mógłby nigdy nie rozkwitnąć, a to sławne nazwisko

by

ć może nie znalazłoby swojego miejsca w zapisie intelektualnej historii ludzkości. W kategoriach

chronologicznych samo to fizyczne wydarzenie, które poci

ągnęło za sobą tak doniosłe

konsekwencje, mog

ło trwać nie dłużej niż ułamek sekundy w skali mniej więcej trzydziestu sześciu

lat dojrza

łego życia intelektualnego tego historyka; jednakże jego uważna muza nie przeoczyła tej

ulotnej szansy zyskania dost

ępu do umysłu, który normalnie okazywał się nieprzenikniony dla jej

podszeptów dzi

ęki pancerzowi wrodzonego sceptycyzmu, który dodatkowo wzmacniał aż

nadmiernie dopasowany klimat intelektualny, panuj

ący na Zachodzie w dziewiętnastym wieku".

Nast

ępnie Toynbee opisuje własne doznanie wizjonerskie, które miało miejsce o zmierzchu, kiedy

siedzia

ł na zboczu wzgórza nad Spartą, po wyczerpującym dniu spędzonym na wędrówce. W

trakcie rozmy

ślań o mieście na rozciągającym się przed nim wzgórzu zaczął się w pewnym

momencie zastanawia

ć, czy było tu kiedykolwiek przedtem jakieś inne miasto. Przyszły mu do

g

łowy cytaty z Biblii mówiące, że "miasto postawione na wzgórzu nie może zostać ukryte" i "uniosę

swe oczy na wzgórza, z których nadejdzie moja pomoc".

Nagle, jak podaje Toynbee, opisuj

ąc siebie w trzeciej osobie

– "przyglądający się ujrzał tuż przed swoimi oczami na koronie urwiska, które zwisało nad odległym
brzegiem Eurotasu, tu

ż naprzeciw przypadkowo wytyczonych miejsc Sparty Pierwszej i Sparty

Drugiej, monument sygnalizuj

ący mu położenie prehelleńskiego odpowiednika frankońskiej czy

ottoma

ńskiej cytadeli, z której blanki murów obronnych wyglądał".

Wydaje si

ę, że Toynbee zajrzał – a nawet przeniósł się na moment – do przeszłości. Pielęgnował w

pami

ęci tę wizję, a nawet twierdzi, że być może nigdy nie stworzyłby swoich monumentalnych

Studiów nad histori

ą, gdyby nie to przeżycie. Jak napisał, mógł nie stworzyć tych tomów historii –

"gdyby 23 maja 1912 roku przed jego oczami nie rozci

ągnął się fizycznie synoptyczny widok ze

szczytu Mistry, co sta

ło się przeżyciem bardzo osobistym dla przyglądającego się temu widokowi".

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (5 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Niewykluczone,

że dałoby się zastosować wizje zwierciadlane do wyjaśnienia tego, jak historycy

badaj

ą i opisują historię. Wielu autorów zaabsorbowanych szczegółami dotyczącymi postaci

historycznych twierdzi,

że prześladuje ich nieustanna obecność opisywanych przez nich postaci.

Fakty takie podsuwaj

ą mi myśl, że biografowie mogliby składać wizyty historycznym osobistościom

w warunkach kontrolowanych, czyli w psychomanteum. Mo

żliwe, że współdziałanie czynników

świadomości i podświadomości pozwoliłoby wzbogacić rozumienie historii.
Na pierwszy rzut oka mo

że się to wydawać dziwaczne, ale relacja Toynbeego świadczy o wpływie

pod

świadomości i odmiennych stanów świadomości na sposób badania historii.

Nawet Toynbee z tym si

ę zgadza. Ujawnia wpływ pracy Carla Junga na jego własne studia nad

histori

ą, deklarując:

"C.G.Jung... otworzy

ł przede mną nowy wymiar Królestwa Życia. Budząca podziw sumienność, z

jak

ą Jung zbiera materiały o najróżniejszych sprawach do zilustrowania swoich tematów, umożliwiła

mi odnalezienie w

łasnej drogi do będącej terra incognita podświadomej otchłani psychiki, dzięki

przechodzeniu od tego, co wiadome, ku temu, co nieznane... Pojawienie si

ę, po podróży łodzią

podwodn

ą, przebłysku świadomego życia psychicznego, które było zanurzone w podświadomości,

by

ło równoważnikiem ponownego wyłonienia się..."

W ten sam sposób Toynbee wychwala Platona, twierdz

ąc, że filozof ten instruował przyszłych

historyków, aby brali to, o czym wiedz

ą, że jest prawdą, i wędrowali z tym przez świat wyobraźni.

Jak niezwykle wymownie napisa

ł:

"Platon nauczy

ł mnie na przykład nie wstydzić się korzystania z wyobraźni na równi z intelektem.

Nauczy

ł mnie, że kiedy w mojej podróży myślowej dotrę do górnej granicy atmosfery dostępnej dla

Rozs

ądku, mam nie wahać się przed tym, by moja wyobraźnia niosła mnie wyżej, ku stratosferze,

na skrzyd

łach mitu. Przykład Platona... dał mi odwagę potrzebną do rozstania się z towarzystwem

zachodnich "zeitgeistów" z pocz

ątków dwudziestego wieku, dla których wyrocznią były miary i wagi,

poniewa

ż w tych samooślepionych oczach jedyną rzeczywistością była ta, która dała się zmierzyć i

zwa

żyć".

Namawiam wszystkich historyków, zainteresowanych tak

ą możliwością, do podjęcia próby ujrzenia

wizji zwierciadlanej. Wyprawa ze

świata znanego ku nieznanemu z pewnością przyniosłaby

interesuj

ące rezultaty. Mogłaby również okazać się pożyteczna przy łączeniu luźnych wątków

wydarze

ń, które nie dają się rozwikłać za pomocą tradycyjnych metod badawczych.

Pod

świadomość jest wspaniałym narzędziem, umożliwiającym zrozumienie. W tym tajemniczym

regionie umys

łu problemy są rozwiązywane i wydarzenia wyjaśniane na długo przedtem, zanim

dotr

ą do świadomości. Po to, by móc zapukać do tych bogatych pokładów informacji w tak

dramatyczny sposób, wpatrywanie si

ę w zwierciadło z pewnością stanowi potencjalną możliwość

dla tych. którzy pragn

ą nawiązać kontakt z przeszłością.

Zwi

ązki z literaturą

A

ż do naszych czasów nikt nie potrafił do końca zrozumieć, jak to się stało, że w poszczególnych

kulturach mog

ły powstać tak fantastyczne opowieści. Ale w świetle obecnie posiadanej wiedzy jest

ca

łkiem oczywiste, że w wielu mitach, legendach, baśniach, zabobonach, praktykach religijnych,

wydarzeniach historycznych, a nawet podró

żach poszczególnych ludzi ważną rolę odgrywały

elementy wizji zwierciadlanych. Oto zestawienie tych elementów zawartych w wielu opowie

ściach:

Obecno

ść powierzchni lub przedmiotów odbijających. Kocioł Lludda, miedziana butla rybaka,

Odyseusza dó

ł wypełniony krwią, obsydianowe zwierciadło doktora Dee – wszystkie mają lśniące

powierzchnie, stwarzaj

ące możliwość wpatrywania się w zwierciadło.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (6 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Ta powierzchnia lub zwierciad

ło mogą być przedstawiane jako szczególne albo nawet magiczne.

Na przyk

ład Kenneth MacKenzie ze Szkocji przebudził się pewnego popołudnia z drzemki i znalazł

kryszta

ł leżący na jego piersi. Twierdził, że kamień został tam umieszczony przez anioły, i uważał

go za swoje najcenniejsze zwierciad

ło.

Mo

że okazać się potrzebny jakiś akt magiczny lub rytualny, aby nadać rangę i obudzić jego moc.

Mitologie pe

łne są takich przykładów. Jednym z najszerzej znanych jest zaklęcie wypowiadane

przez macoch

ę królewny Śnieżki: "Zwierciadełko, zwierciadełko, powiedz przecie, kto jest

najpi

ękniejszy w świecie?" – po to, by magiczne zwierciadło wyjawiło swoją opinię. Także Ala ad-

Din musia

ł potrzeć powierzchnię swojej lampy, aby z jej lśniącej, przejrzystej głębi wydostał się

d

żinn.

Rytua

ły zawsze odgrywały ważną rolę w wizjach zwierciadlanych. Nie ulega wątpliwości, że

oczyszczenie powierzchni spowoduje, i

ż zwierciadło stanie się bardziej lśniące, a zatem lepsze,

lecz celem rytua

łu w procesie wpatrywania się w zwierciadło jest także przygotowanie uczestnika

do wizji. Post

ępując zgodnie z pradawnym rytuałem, uczestnik jest przekonany, że zasłużył sobie

na wizj

ę.

Ze zwierciad

łem związany jest jakiegoś rodzaju byt. Niemal zawsze w zwierciadle jest obecny jakiś

duch

– zły lub dobry. Jest to uchwytne w mitach i literaturze, jak też w życiu. Miałem uczestników

sesji, do których zjawy wychodzi

ły ze zwierciadła.

W mitach najpopularniejszy jest byt w zwierciad

łach złych wróżek, byt taki jak ten, który udzielił

odpowiedzi,

że najpiękniejsza jest Śnieżka. Byt ten został natychmiast roztrzaskany, rozbity na

tysi

ące kawałeczków za wyznanie tej brutalnej prawdy. Także dżinn Ala ad-Dina wydobywa się z

lampy, podobnie jak smoki w celtyckiej opowie

ści Lludda.

Ludzie mog

ą wkroczyć do królestwa wewnątrz zwierciadła. Jak już wiemy z moich eksperymentów,

nie jest niczym niezwyk

łym, że istota ludzka wchodzi do królestwa zwierciadlanego.

Za pomoc

ą tego zjawiska można wyjaśnić fantastyczną wyprawę Alicji w książce Lewisa Carrolla

Co Alicja zobaczy

ła po drugiej stronie lustra. Pozwala to także wytłumaczyć przeżycie, jakiego

dozna

ł Odyseusz. kiedy wpatrywał się w świat duchów w rzucającym blaski zbiorniku krwi.

W literaturze przyk

łady takie wydają się udziwnieniem lub czymś niezrozumiałym. Jeśli jednak

rozumiemy,

że tego rodzaju przeniesienie jest elementem wpatrywania się w zwierciadło, staje się

oczywiste, i

ż podobne doświadczenia odegrały znaczącą rolę w literaturze.

Wymiana mi

ędzy światem zwykłych ludzi a krainą zamieszkaną przez byty zwierciadlane może być

niebezpieczna zarówno dla ludzi, jak i dla tych istot. Poniewa

ż po uwolnieniu z butli dżinn miał chęć

pope

łnić morderstwo, rybak musiał uciec się do sztuczki, aby umieścić go ponownie w butli.

Z drugiej strony, smoki w celtyckiej opowie

ści upijają się miodem pitnym i zostają uwięzione na

zewn

ątrz zwierciadła. Opowieść o nimfie Numy przedstawia coś pośredniego – nimfa zostaje

przemieniona w t

ę samą fontannę, z której wyszła.

W

życiu także zdarzało się, że osoby wpatrujące się w zwierciadło były narażone na

niebezpiecze

ństwo. Nie pochodziło ono ze strony wnętrza lustra, ale od otaczających je ludzi,

Johna Dee przez ca

łe jego długie życie prześladowały oskarżenia o uprawianie czarów. Cagliostro

by

ł przez niektórych uważany za szarlatana (zresztą bardzo prawdopodobne, że nim był). A biedny

Kenneth MacKenzie zosta

ł wrzucony głową w dół do beczki z wrzącą smołą za wyznanie królowej

prawdy ojej flirtuj

ącym mężu, którego zobaczył w swoim zwierciadle w towarzystwie innej kobiety.

W legendach wa

żną rolę odgrywają śmierć i żałoba. Podobnie jak w przypadku wywoływania wizji

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (7 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

w realnym

życiu, śmierć, żałoba i uczucie osierocenia ciążą na wielu opowieściach. Ala ad-Din

utraci

ł ojca, a Śnieżka – matkę. Odyseusz popłynął do Efyry tuż po śmierci swojego towarzysza

Elpenora. W trakcie wpatrywania si

ę w zbiornik z krwią odkrył, że jego matka, Antiklea, zmarła pod

jego nieobecno

ść. Jeszcze raz mit i rzeczywistość splotły się, ponieważ żałoba to jeden z istotnych

powodów,

że ludzie pragną doznać wizji zwierciadlanych. I podobnie jak to jest w przypadku

niektórych postaci mitycznych, ujrzenie zmar

łych bliskich przynosi ulgę także ludziom.

Uwaga jest skupiona na roz

łące małżeństwa, nieporozumieniach rodzinnych lub niepokojach

spo

łecznych. Odyseusz podróżuje do wyroczni zmarłych w Efyrze, aby ujrzeć, czy będzie mógł

wróci

ć do domu, do swojej żony Penelopy. Macocha królewny Śnieżki zazdrościła młodej

dziewczynie urody i usi

łowała ją zamordować. A w rodzinie Ala ad-Dina z całą pewnością doszło do

nieporozumie

ń z powodu siedzącego w lampie dżinna.

Rozwi

ązanie tajemnicy puszki pandory

Dzi

ęki wizjom zwierciadlanym można zapewne wyjaśnić jeden z najbardziej tajemniczych mitów, o

puszce Pandory.

W tej wersji legendy o Pandorze, która jest nam najlepiej znana, pierwsza kobieta na Ziemi otwiera
puszk

ę, z której wydostają się wszelkie możliwe plagi gnębiące ludzkość. Mówimy, że to była

puszka, opieraj

ąc się na wersji tej opowieści spisanej przez Erazma z Rotterdamu, uczonego z XIV

wieku.

Jednak

że we wcześniejszej wersji, autorstwa greckiego poety Hezjoda, Pandora nie posiadała

puszki. Wszystkie duchy wydosta

ły się raczej ze specjalnego rodzaju dzbana, zwanego pyxis. Było

to du

że naczynie, używane do różnych celów. A oto ta opowieść w wersji, w jakiej została

przedstawiona w Mitologii Bulfincha:

"Pierwsza kobieta mia

ła na imię Pandora. Została stworzona w niebiosach, a każdy bóg przyczynił

si

ę w jakiś sposób do udoskonalenia tego dzieła. Wenus dała jej urodę, Merkury dar

przekonywania, Apollo muzykalno

ść itd. Tak wyposażona, została przeniesiona na Ziemię i

przedstawiona Epimeteuszowi, który przyj

ął ją z radością, choć jego brat ostrzegał go przed

Jowiszem i prezentami od niego. Epimeteusz mia

ł w domu dzban, w którym przechowywał pewne

szkodliwe substancje, dla których nie znalaz

ł zastosowania, gdy przystosowywał człowieka do jego

nowej siedziby. Pandor

ę trawiła ciekawość, co też znajduje się w tym dzbanie; pewnego dnia

zsun

ęła więc przykrywę i zajrzała. Z dzbana wydostało się wówczas mnóstwo plag na

nieszcz

ęsnego człowieka – takich jak dokuczające jego ciału podagra, reumatyzm i kolka, czy

zawi

ść, złośliwość i mściwość dolegliwe dla jego umysłu. Wszystko to wydostało się i rozpełzło po

świecie. Pandora pośpiesznie zakryła naczynie, ale niestety cała zawartość dzbana umknęła z
wyj

ątkiem jednej rzeczy, która leżała na samym dnie. A była to nadzieja. Dzięki temu po dziś dzień,

niezale

żnie od tego, jakie zło nas spotyka, nadzieja nas nie opuszcza; i póki jej nie braknie, żadne

z

ło, żeby go było nie wiadomo jak dużo, nie jest w stanie do końca nas zniszczyć".

My

ślę, że opowieść o Pandorze jest mocno związana z wizjami zwierciadlanymi. Najpierw Pandora

uaktywni

ła dzban usuwając pokrywę, co jest wyraźnym nawiązaniem do rytualnego aktu nadania

znaczenia zwierciad

łu. Następnie występują tu byty, które wydostają się z pojemnika, kiedy został

on otwarty i gdy kobieta do niego zajrza

ła. Grecki termin, jakim te byty określano, to keres, małe

ha

łaśliwe i kłopotliwe duszki. Ich ucieczka przywodzi na myśl morderczo nastawionego dżin-na z

butli i smoki, które zak

łócają spokój w posiadłości Lludda.

Pandora cierpi z powodu dezaprobaty, jak

ą musieli znosić także ci, którzy wpatrywali się w

zwierciad

ło, i najwyraźniej jest przedstawiana w micie jako czarny charakter. Nieporozumienia, jakie

spowodowa

ło uniesienie przez nią pokrywy, są głównym tematem tej opowieści. Jej

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (8 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

niepos

łuszeństwo prowadzi do poważnego zamieszania na świecie i staje się przyczyną wszelkiego

z

ła oraz chorób, znanych ludzkości.

Jest równie

ż w tej historii ukryte powiązanie ze śmiercią., które zostałoby natychmiast wychwycone

przez czytelników w staro

żytności. Tym ogniwem łączącym jest sam dzban pyxis, czyli bardzo duży

pojemnik, cz

ęsto używany jako coś w rodzaju trumny, w której grzebano biedaków. Dzban należący

do m

ęża Pandory, Epimeteusza, był pod pewnym względem szczególny, ale pod jakim dokładnie,

tego nie wiadomo.

Zwi

ązek między opowieścią o Pandorze a wpatrywaniem się w zwierciadło nasuwa się jeszcze

wyra

źniej, jeśli wspomnieć rytuał praktykowany w starożytnym Rzymie setki lat po powstaniu

legendy o Pandorze. Jest to tak podobne do wpatrywania si

ę w dzban, iż nie potrafię powstrzymać

si

ę przed myślą, że istnieje związek pomiędzy greckim mitem a rzeczywistością.

Otó

ż starożytni Rzymianie mieli okrągły dół, zwany mundus. Zazwyczaj był on przykryty wielką

pokryw

ą z cennego niebieskiego kamienia, znanego obecnie lazurytu. Dół ten był wypełniony

ciecz

ą, najprawdopodobniej wodą lub winem. Trzykrotnie w roku, 24 sierpnia, 5 października i 6

listopada, pokryw

ę zdejmowano w trakcie rytuału, który miał związek z duchami.

Rzymski historyk Yarro twierdzi,

że "kiedy otwiera się mundus, otwiera się tym samym wrota dla

smutnych bogów Podziemia".

Mam wi

ęc nadzieję, że na swój sposób "otworzyłem" dzban Pandory. Ale z tego współczesnego

dzbana z pewno

ścią wydostaną się rzeczy dobre, takie jak nadzieja i zrozumienie.

Badacze mog

ą odkryć, że wizje zwierciadlane są źródłem wielu naszych wspaniałych mitów i

legend.

Śmiem twierdzić, że takiej możliwości nic brali pod uwagę ci, którzy badają pochodzenie

tych opowie

ści. Ale kiedy czytam literaturę starożytną., znajduję w niej coraz więcej wskazówek

świadczących o tym, że wizje zwierciadlane wywarły wpływ na opowieści, które wniosły wkład w
rozwój cywilizacji.

Cho

ć możliwe są liczne kierunki badań, interesują mnie głównie badania w warunkach klinicznych,

kiedy mog

ę blisko współpracować z ludźmi pragnącymi nawiązać kontakt z bliskimi im zmarłymi

osobami. To tu dochodzi do wymagaj

ących odwagi i zaskakujących przeżyć.

Kobieta, która przysz

ła na spotkanie z wizją swojego syna, podsumowała to lepiej, niż ja mógłbym

to uczyni

ć. Jej syn zmarł dwa lata przedtem, zanim kobieta przyszła do mojego psychomanteum.

Umar

ł na raka, z którym walczył przez kilka lat. Jego walka z chorobą była typowa: rak cofał się i

kiedy przypuszczano,

że został pokonany, następowało gwałtowne pogorszenie. W końcu po kilku

nawrotach ch

łopak się poddał.

Kobieta ogromnie t

ęskniła za synem. Przyszła do psychomanteum w nadziei, że zobaczy go

jeszcze raz i dowie si

ę, czy już nie cierpi.

Przez ca

ły dzień przygotowywaliśmy się do tego spotkania, a potem zaprowadziłem ją do izby zjaw.

Wizja, jakiej dozna

ła, była zadowalająca. Zobaczyła wiele "wizji wspomnień", żywych migawek z

jego dzieci

ństwa. Mówiła też o silnym wrażeniu, że syn był obecny razem z nią w izbie.

– Siedział tam ze mną– powiedziała, kiedy wyszła. – Siedzieliśmy razem i razem oglądaliśmy
wspomnienia z naszego

życia.

Po kilku dniach otrzyma

łem od niej niesamowity telefon. Otóż w kilka dni po wizycie w mojej klinice,

obudzi

ła się z głębokiego snu. Nie tak po prostu się obudziła, została "gwałtownie rozbudzona.

Znacznie przytomniejsza ni

ż normalnie".

W pokoju zobaczy

ła syna. Kiedy usiadła w łóżku, aby mu się przyjrzeć, dostrzegła, że ślady

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (9 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

spustosze

ń spowodowanych przez raka znikły. Robił wrażenie pełnego energii i szczęśliwego,

zupe

łnie tak jak przed chorobą.

Kobieta nie posiada

ła się z radości. Podniosła się z łóżka, stanęła przed synem i zaczęli

rozmawia

ć. Według jej oceny rozmawiali przez kilka minut, wystarczająco długo, aby mogła

dowiedzie

ć się, że już nie cierpi i jest szczęśliwy.

Rozmawiali o ró

żnych rzeczach, także o przemeblowaniu domu,, jakie zrobiła po śmierci syna.

Oprowadzi

ła go nawet po kilku pokojach, w których wprowadziła zmiany, żeby pokazać mu, co

zosta

ło zrobione.

W ko

ńcu uświadomiła sobie, co się dzieje. Rozmawiała ze zjawą swojego zmarłego syna.

– Nie mogłam uwierzyć, że to on – powiedziała mi. – Zapytałam więc, czy mogłabym go dotknąć.
Bez chwili wahania zjawa jej syna podesz

ła do niej i przytuliła ją. A potem, jak stwierdziła kobieta,

unios

ła ją do góry, aż nad swój ą głowę.

– Było to wszystko tak niezwykle realne, jakby naprawdę tu stał – powiedziała. – I czuję się tak,
jakbym mog

ła zapomnieć o śmierci syna i zacząć od nowa żyć przyszłością,

Zach

ęcony podobnymi wizjami, ja także zmierzam naprzód.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-07.htm (10 of 10) [07-May-11 6:20:10 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Wstecz / Spis Tre

ści

Bibliografia

Ayer, Fred. Before the Colors Fade. Boston: Houghton Mifflin, 1964.

Barrett, Sir William. Deathbed Visions: The Psychical Experiences of Dying. The Colin Wilson
Library of the Paranormal. Aquarian Press, 1986.

Belo, Jam. Trance in Bali. New York: Columbia University Press, 1960.

Bennett, E. Apparitions and Haunted Houses. London: Faber and Faber, 1939.

Besterman, Theodore. Collected Papers on the Paranormal. Garrett Publications, 1968.

– Crystal Gazing: A Study in the History, Distribution, Theory and Practice of Scrying. University
Books, 1965.

Bulfinch, Thomas. The Age of Fable or Beauties of Mythology. New York: A Mentor Book, 1962.

Bulgatz, Joseph. Ponzie Schemes, Invaders from Mars and More Extraordinary Popular Delusions
and the Madness of the Crowds. Harmony Books, 1992.

Burton, Richard F. (trans.) Adapted by Jack Zipes. The Arabian Nights. Penguin Books. 1991.

Czapkiewicz Andrzej i in. (przek

ład). Księga tysiąca i jednej nocy. Warszawa, PIW 1974.

Day, John. Aztec: The World of Moctezuma. Denver: Denver Museum of Natural History and
Roberts Rinehart Publishers, 1992.

Deacon, Richard. John Dee: Scientist, Geographer, Astrologer and Secret Agent to Elizabeth I. The
Garden City Press Limited, 1968.

Dee, Dr. John. A True & Faithful Relation of What Passed for Many Years Between Dr. John Dee
(A Mathematician of Great Fame in Queen Elizabeth and King James Their Reignes) and Some
Spirits etc. Redwood Burn Limited, Trowbridge & Esher, 1974.

Dumas, Francois Ribadeau (przek

ład na ang. Elisabeth Abbott). Cagliostro. George Allen and

Unwin Ltd., 1966.

Edelstein, Emma J. and Ludwig Edelstein. Asclepius: A Collection and Interpretation of the
Testimonies, t. I, II. Reprint Edition, Ayer Company Publishers, Inc., 1988.

Eliade, Mircea. Shamanism: Archaic Techniques of Ecstasy. Princeton, N.J.: Princeton University
Press, 1964.

French, Peter. John Dee: The World of an Elizabethan Magus. Dorset Press, 1972.

Gauld, Alan. The Founders of Psychical Research. Routledge & Kegan Paul, 1968.

von Goethe, Johann Wolfgang (przek

ład na ang. Abraham Hayward). Faust by Goethe. Hutchinson

& Co. Publishers Ltd.

Goldberg, Benjamin. The Mirror and Man. University Press of Virginia, 1985.

Harrison, Jam Ellen. Prolegomena to the Study of Greek Religion. Princeton, N.J.: Princeton
University Press, 1991.

Herodotus (przek

ład na ang. Aubrey de Selincourt). The Histories. Penguin Books, 1972. (Wyd.

polskie: Wikarjak Jan, Historia powszechna Herodota, Pozna

ń 1961).

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (1 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Homer (przek

ład Jana Parandowskiego). Odyseja. Warszawa, Czytelnik 1967.

Hultkrantz, Ake (przek

ład na ang. Monica Setterwall). The Religions of the American Indians.

University of California Press, 1967.

Jackson, Kenneth Hurlstone (przek

ład na ang.). A Celtic Miscellany. Penguin Books, 1951.

Kieckhefer, Richard. Magic in the Middle Ages. Cambridge, Anglia: Cambridge University Press,
1989.

King, Frank. Cagliostro: The Last of the Sorcerers. London: Jarrolds Publishers, 1929.

Lang, Andrew. The Making of Religion. AMS Press, 1968.

Leeds, Morton and Gardner Murphy. The Paranormal and the Normal: A Historical, Philosophical
and Theoretical Perspective. The Scarecrow Press. Inc., 1980.

Lindsay, Charles (zdj

ęcia i dzienniki) and Reimar Schefold (esej historyczny). Mentawai Shaman:

Keeper of the Rain Forest. An Aperture Book, 1991.

Loewe, Michael and Carmen Blacker (red.). Divination and Oracles. George Allen & Unwin, 1981.

MacKay, Charles. Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds. New York: Farrar
Straus Giroux, 1932.

MacKenzie, Alexander. The Prophecies of the Brahan Seer. Stirling: Eneas MacKay, 1909.

Mavromatis, Andreas. Hypnagogia: The Unique State of Consciousness Between Wakefulness and
Sleep. Routledge & Kegan Paul Ltd., 1987.

Mishlove, Jeffrey. Thinking Allowed. Council Oaks Books, 1992.

Morse, Melvin, M.D., with Paul Perry. Transformed by the Light: The Powerful Effect of Near-Death
Experiences on People's Lives. New York: Villard Books, 1992.

Panofsky, Dora and Erwin. Pandora's Box: The Changing Aspects of a Mythical Symbol. Princeton,
N.J.: Princeton University Press, 1991.

Parke, H.W. Greek Oracles. Hutchinson University Library, 1967.

Pausanias (przek

ład na ang. Peter Levi). Guide to Greece, t. I, II. Penguin Classics, 1971.

Platon. Rzeczpospolita. Nak

ładem Polskiej Akademji Umiejętności, Kraków 1929.

Rawcliffe, D.H. Occult and Supernatural Phenomena. Dover Publications, 1959.

Schultes, Richard Evans and Albert Hoffman. Plants of the Gods: Their Sacred, Healing and
Hallucinogenic Powers. Healing Arts Press, 1979.

Strabo (przek

ład na ang.: Horace Leonard Jones). The Geography of Strabo, t. II. Cambridge,

Mass.: Harvard University Press, Loeb Classical Library, 1917.

Thomas, Northcote W. Crystal Gazing: Its History and Practice, with a Discussion of the Evidence
for Telepathic Scrying. Dodge Publishing Company, 1905; Health Research, 1968.

Toynbee, Arnold. A Study of History. London and New York: Oxford University Press, 1935-1961.

Trowbridge, W.R.H. Cagliostro: Savant or Scoundrel? The True Role of This Splendid, Tragic
Figure. University Books (bez daty).

Vandenberg, Phillipp. The Mystery of the Oracles. Macmillan Publishing Company, Inc., 1979.

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (2 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]

background image

B/183: R.Moody, P.Perry – Odwiedziny z zaświatów

Dr Raymond Moody

Dr Raymond A. Moody, autor bestsellerów

Życie po życiu oraz Refleksje nad życiem po życiu, w

których relacjonowa

ł doznania ludzi stojących u progu śmierci, w swoich najnowszych badaniach

idzie o wiele dalej: umo

żliwia żyjącym kontakt z ich najbliższymi, którzy już odeszli z tego świata.

Daleki od mistycyzmu i okultyzmu, swoje relacje przedstawia w sposób rzeczowy i przekonywaj

ący,

a przynajmniej zmuszaj

ący do zastanowienia. Nie koniec jednak na tym: postępując wedle

wskazówek autora ka

żdy z nas mógłby ujrzeć w zwierciadle wizje swoich zmarłych bliskich; a

kontakt taki, wed

ług obserwacji dra Moody'ego, przynosi pociechę i ukojenie...

file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond%...Perry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-08.htm (3 of 3) [07-May-11 6:20:11 PM]


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Moody Raymond Odwiedziny z za wiat w
Moody Raymond A Perry Paul Odwiedziny z zaświatów
Odwiedziny z zaświatów, Moody Raymond A Perry Paul
Dr Raymond Moody & Paul Perry Odwiedziny z Zaświatów
Moody Raymond Refleksje nad Życiem po Życiu
Moody Raymond A W Stronę Światła compressed
13 Moody Raymond Kto sie smieje ostatni
Moody Raymond A Życie po Życiu compressed
ŻYCIE PO ŻYCIU, Moody Raymond A
Moody Raymond A Życie po życiu 02
Moody Raymond A Życie po Życiu
14 Moody Raymond Refleksje nad Zyciem po Zyciu
16 Ostrzeżenie z zaświatów
zaświadczenie lekarskie o stanu zdrowia - ( dot. osób przed 16-tym rokiem życia ), Miejski Zespól Or
Raymond Moody Kto się śmieje ostatni

więcej podobnych podstron