background image

24 grudnia 2003

Trzymaj się Saddam

Poczułem się, jakby nagle zgasło słońce. I tak właśnie się stało - zupełnie jak przed 50 laty, 

gdy   odszedł   wielki   językoznawca   i   geniusz   narodów.   Zgasło   słońce   postępowej   ludzkości. 
Natchnienie walczących o pokój intelektualistów i idealistycznej młodzieży, symbol bohaterskiego 
oporu   przeciwko   amerykańskiemu   imperializmowi   i   przeciwko   stanowiącemu   największe 
zagrożenie dla demokracji na świecie prezydentowi Bushowi (tak mówi o Bushu George Soros, a 
przecież ktoś, komu Adam Michnik w asyście prezydenta Kwaśniewskiego i ministra Geremka nie 
tak dawno wręczał ordery, przyrównując go w laudacji do słonia z dwoma trąbami, nie może nie 
mieć racji), słowem - Saddam Husajn, demokratyczny przywódca wolnego Iraku, dostał się w ręce 
amerykańskich siepaczy. Płacz w Berlinie, zgrzytanie zębów w Paryżu i tylko w Bagdadzie, nie 
rozumieć czemu, wybuch spontanicznej radości. Takie niewdzięczne dla swych dobrodziejów oraz 
podatne na ogłupiającą propagandę imperialistów bywają społeczeństwa... Na szczęście pokojowi 
aktywiści z al-Kaidy już się wzięli za odbudowę morale oraz należytej świadomości Irakijczyków i 
odkładając   w   tej   sytuacji   na   dalszy   plan   zamachy   na   okupantów,   wzięli   się   za   masakrowanie 
krnąbrnej ludności cywilnej.

Przy   okazji   cały   świat   mógł   zobaczyć,   że   karabinek   automatyczny   AK-47   stanowi   w 

okupowanym   przez   Amerykę   Iraku   artefakt   równie   pospolity  jak  w   Anglii   stojak   na   parasole. 
Bardzo proszę zapalonych aktywistów pokojowych i sprzyjających im dziennikarzy, którzy od tylu 
miesięcy codziennie wywodzą mi o irackim oporze wobec okupacji, o wyjaśnienie, jak to możliwe, 
że w kraju tak nasyconym bronią palną nikt do okupantów nie strzela? Że wszystkie te karabiny 
leżały   sobie   spokojnie   w   naoliwionych   szmatach,   czekając   na   okazję   raczej   karnawałowej   niż 
bojowej natury, a cały ciężar walki z okupantem spadł na nielicznych i działających w najgłębszym 
ukryciu podkładaczy bomb? Bardzo proszę, żeby to szybko i przekonująco wyjaśniono, bo jeszcze 
sobie pomyślę, że zamiast z narodowowyzwoleńczym ruchem oporu mamy w Iraku do czynienia z 
bandą najemników i fanatyków, którzy zjechali się, korzystając z zamieszania, z różnych stron 
świata i których cele nie mają żadnego związku z interesami i racjami irackiego społeczeństwa. 
Oczywiście, każdy wie i rozumie, że Irakijczykom jak najbardziej zależy na tym, aby ich życie 
codzienne nigdy nie wróciło do normy, aby wydobycie ropy naftowej nie zostało wznowione, w 
mieszkaniach nie było prądu, a w sklepach  i żywności - stąd sabotaże i zamachy wymierzone w 
infrastrukturę po prostu muszą się tam cieszyć masowym poparciem. Każdy wie, bo to logiczne, ale 
mimo wszystko prosiłbym obrońców pokoju o precyzyjne wyjaśnienia, żeby już nie było żadnych 
wątpliwości.

Sam Husajn, skoro wspomnieliśmy o tym, jak powszechny jest w Iraku dostęp do broni 

palnej, też był uzbrojony. Miał przy sobie pistolet i amunicję. Nic nie czytałem, żeby pistolet był 
niesprawny albo amunicja zleżała. Mimo to przywódca demokratycznego Iraku nie zrobił z niej 
użytku. Nie próbował strzelać do amerykańskich komandosów jak Salvador Allende ani strzelić 
sobie   samemu   w   łeb,   by  tym   sposobem   zyskać   sobie   nieśmiertelność   w   legendzie   i,   kto   wie, 
dołączyć na koszulkach oraz znaczkach do Che Gueavary i przewodniczącego Mao. Przeciwnie. 
Jego reakcją na pojawienie się Amerykanów było cytowane przez wszystkie gazety „nie strzelaj, 
jestem   Saddam   Husajn”.   Mógłby   ktoś   małego   ducha   zarzucać   Saddamowi,   że   zachował   się 
niegodnie. Że skoro bez zmrużenia oka posyłał setki tysięcy żołnierzy pod amerykańskie czołgi, 
skoro oczekiwał, że dla obrony jego władzy będą ginąć masowo w walce z przewyższającym ich 
uzbrojeniem o całą epokę przeciwnikiem i skoro parę tysięcy - (nie licząc wojen poprzednich) 
rzeczywiście poległo, to strzelić sobie w łeb stanowiłoby z jego strony minimum przyzwoitości. Ale 
- oczywiście - to nie byłoby trafne stwierdzenie. Saddam po prostu udowodnił, że jest w swej walce 
o   pokój   konsekwentny.   Pokój   i   negocjacje,   jak   wiadomo,   zawsze   są   lepsze   od   walki,   a   już 
zwłaszcza lepsze są wtedy, kiedy zagrożona jest nie niczyja inna, tylko nasza własna d... Każdy 
zachodnioeuropejski pacyfista postępowanie Saddama zrozumie i poprze. I jestem gotów postawić 
duże pieniądze, że tak, jak zatrzymanie Husajna nie powstrzyma mordujących w Iraku zbrodniarzy, 
tak i niepostępowa część ludzkości nie powiedziała jeszcze w jego obronie ostatniego słowa.


Document Outline