Billy Graham
SIEDEM GŁÓWNYCH
GRZECHÓW
Poznań 2002
2
Tytuł oryginału: „THE SEVEN DEADLY SINS”
Tłumaczyli z angielskiego: Ruth Kowalczuk i Krzysztof Bednarczyk
Wydanie poprzednie ukazało się nakładem
Wydawnictwa „Słowo Prawdy” w 1962 r.
Redakcja: Adam Ciorga
„Biblioteka Białego Kruka”, tom 2
Ukazało się:
Billy Graham, Siedem głównych grzechów
W przygotowaniu:
Billy Graham, Tajemnica szczęścia
Henry H. Halley, Przewodnik Biblijny
Krzysztof Bednarczyk, O katolickości kultury polskiej
3
WSTĘP
Po pewnym porannym nabożeństwie, w czasie którego kaznodzieja
ostro napiętnował grzech, podszedł do niego jeden z członków parafii i
powiedział:
„Proszę nie mówić tak otwarcie o grzechu, bo słuchają tego nasi
chłopcy i dziewczęta i przez to łatwiej staną się grzesznikami. Czy nie
można tego nazywać raczej omyłkami, zamiast tak wprost mówić o grze-
chu”.
Kaznodzieja podszedł do półki z lekarstwami, wyjął butelkę strychni-
ny z napisem TRUCIZNA i rzekł: „Rozumiem, czego chcecie ode mnie;
chcecie, bym zmienił etykietkę. Na przykład: zamiast napisu TRUCIZNA,
abym nakleił łagodniejszy, np. CUKIEREK. Czy nie widzicie, jakie nie-
bezpieczeństwo kryje takie postępowanie? Im łagodniejszy będzie napis
na butelce, tym większa groźba zażycia trucizny”.
W ciągu ostatnich lat nalepialiśmy łagodne etykietki na grzech. Na-
zywaliśmy go błędem, negatywnym działaniem, brakiem nieomylności
Już najwyższy czas na butelkę z trucizną przyłożyć napis TRUCIZNA i
mówić o nim tak otwarcie, jak to czyni Biblia.
Grzegorz Wielki przy końcu VI wieku podzielił wszystkie grzechy na
siedem grup. Stwierdził, że każdy grzech, który człowiek popełnił, da się
określić jednym z następujących siedmiu słów: Pycha, Gniew, Zawiść,
Nieczystość, Obżarstwo, Lenistwo i Chciwość. Przez wieki nazywano te
grzechy: „siedmioma grzechami głównymi”. Grzechy te w Biblii nigdzie
nie są wspomniane łącznie, a jednak każdy z nich oddzielnie jest potępio-
ny w wielu miejscach. Tomasz z Akwinu i większość wielkich teologów
zgodziła się z Grzegorzem Wielkim i nauka o siedmiu grzechach głów-
nych została uznana za część teologii moralnej.
Grzechy te stanowiły również temat dla poetów. Schemat dantejskiego
czyśćca zgadza się z kolejnością siedmiu grzechów głównych. Roztrząsa-
ne są one również w całości w „Opowieściach Kanterberyjskich” Chance-
ra i w „Doktorze Fauście” Marlowe'a.
Poniższe rozdziały, z drobnymi zmianami wydawniczymi, posiadają
tę samą postać, jak w kolejnych odczytach radiowych, zatytułowanych
„Godzina decyzji”.
4
PYCHA
Pierwszym z siedmiu głównych grzechów jest pycha. W istocie wy-
stępuje też ona najpierw, jak to czytamy w Księdze Przypowieści 16,18:
„Pycha chodzi przed upadkiem”. Pycha jest więc moralnym i umysłowym
stanem poprzedzającym wszystkie inne grzechy. Grzech w ogóle jest ego-
izmem w tej, czy innej postaci, a pycha polega właśnie na fałszywej oce-
nie siebie samego, na samozadowoleniu, na świadomości górowania nad
innymi. Pismo Święte w Księdze Przypowieści 16,5 mówi, że „Każdy
pyszałek jest ohydą dla Pana; z pewnością nie ujdzie on pomsty”, a w
rozdziale 29,23: „Pycha przywodzi człowieka do upadku, lecz pokorny
duchem dostępuje czci”.
Pycha, której Bóg nienawidzi, nie jest jakimś uzasadnionym poczu-
ciem własnej godności, lecz fałszywą oceną siebie samego, nie stojącą w
żadnej proporcji do faktycznej wartości człowieka. Jest to odpychające
sobkostwo, wstrętne dla Boga i dla ludzi; jest to oburzająca zarozumia-
łość, pyszniąca się przed ludźmi i nadymająca się w obliczu Wszechmo-
gącego. Tego Bóg nienawidzi. Jest to dla Niego obrzydliwością. Bóg
mówi w Psalmie 101,5: „Nie ścierpię oczu wyniosłych i serca nadętego”.
Bóg nie może znieść pychy, nienawidzi jej.
Pycha może przybierać rozmaite formy. Wszystkie one pochodzą ze
złego serca ludzkiego. Jednych opanowuje duma z powodu ich wyglądu
zewnętrznego, innych z powodu ich rasy, innych z powodu interesów, czy
pozycji towarzyskiej. Innymi słowy, możemy mieć do czynienia z pychą
ducha, pychą umysłu, pychą dóbr materialnych i pychą społeczną. Naj-
gorszą ze wszystkich jest pycha ducha. Była tym grzechem, który spowo-
dował upadek szatana i tam właśnie grzech miał swój początek.
„O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! – czyta-
my w Księdze Izajasza 14,12-15 – Powalony jesteś na ziemię, pogromco
narodów! A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa,
swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na naj-
dalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyż-
szym. A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści”.
Tutaj szatan pięć razy mówi o sobie: „Ja ponad Boga”. To właśnie py-
cha jego serca była pierwszym grzechem, popełnionym kiedykolwiek we
wszechświecie. W chwili, kiedy zaczynamy odczuwać, podobnie jak sza-
5
tan, samozadowolenie, samowystarczalność – jesteśmy na niebezpiecznej
drodze.
Pycha ducha, ponieważ polega na własnej wartości, a nie na łasce Bo-
żej, podpada pod sąd Boży. Ona wzbudza w nas pogardę dla innych, a
tymczasem nas samych czyni godnymi pogardy. Razem z faryzeuszami
mówi: „Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści,
cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik” (Łk 18,11). Jest to wstrętne sta-
nowisko, pełne wyniosłości i złości. Bóg brzydzi się pychą ducha, ponie-
waż ona mniema, że jest dobra według swojej własnej miary, jak tramp,
który dumnie kroczy w brudnych łachmanach, sądząc, że jest ubrany naj-
lepiej ze wszystkich. Pycha ducha mogłaby być śmieszna, gdyby nie była
tak tragiczna. Bóg wystosował poważne ostrzeżenie dla naśladowców
faryzeuszy. W Liście św. Jakuba 4,6 mówi On: „Bóg się pysznym prze-
ciwstawia, a pokornym łaskę daje”.
Są ludzie, którzy pysznią się swoją sprawiedliwością i sumiennością,
myśląc, że są lepsi od innych. Nie czynią tego lub tamtego, trzymają się
litery prawa, a dawno już zapomnieli o duchu prawa. Są winni duchowej
pychy. Inni znów uważają siebie za czystych, a drugich za nieczystych.
Zapomnieli, że nie istnieje taka rzecz, jak absolutnie czysty Kościół. Jezus
uczył, że pszenica i kąkol będą rosły razem, aż do końca. Mamy jeszcze
wielu faryzeuszy, którzy chodzą i próbują odłączyć kąkol od pszenicy.
Chcą dokonać tego, co według słów Jezusa nie może być wykonane, aż do
chwili Jego powtórnego przyjścia. Wielu jest takich, którzy zajmują się
gorliwie wyciąganiem źdźbła z oka bliźniego, a nie widzą belki we wła-
snym oku – dumni, wyniośli, pogardliwie spoglądający na innych ludzi,
tracą czas na krytykowanie bliźnich i plotki – oto jest najgorszy rodzaj
pychy.
Innym rodzajem pychy jest pycha umysłu. Do tych, którzy cierpią na
ten rodzaj duchowego złudzenia, Pismo Święte mówi w 1 Liście do Ko-
ryntian 8,1-2: „Poznanie nadyma, ale miłość buduje. Jeśli kto mniema, że
coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać”. Ten rodzaj pychy
objawia się w arogancji w stosunku do prostaków, niewykształconych,
uciśnionych. Zapomina, że zdolności umysłowe zostały nam dane przez
Boga, a osiągnięta wiedza jest wynikiem pracy innych ludzi. Czyż więc
mogą one być pretekstem do intelektualnego zuchwalstwa? Apostoł Paweł
radzi w Liście do Rzymian 12,16: „nie bądźcie wyniośli, lecz się do ni-
skich skłaniajcie”.
Pewnego razu filozof Platon gościł u siebie w pokoju przyjaciół. W
pokoju tym stało wspaniale zdobione łoże. Jeden z przyjaciół wszedł, jak
zwykle, bardzo brudny i siadając na wspaniale zasłanym łożu, rzekł:
6
„Depczę dumę Platona”. Na to Platon odpowiedział łagodnie, ale z god-
nością: „Raczej własną, przyjacielu”.
Pycha umysłu jest bardzo często wrogiem Ewangelii Chrystusowej,
ponieważ w miejsce zaufania do Boga daje człowiekowi zaufanie w siebie
samego. W Piśmie Świętym czytamy (Prz 3,5): „Zaufaj Panu z całego
swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie”. Nie taka jest pycha
umysłu. „Początkiem mądrości jest bojaźń Pana” – mówi Psalmista w
Psalmie 111,10.
Prawdziwa religia, wbrew pojęciom niektórych ludzi, raczej rozszerzy
swój umysł, aniżeli go rozproszy. Apostoł Paweł, który sam był uczonym,
powiedział w Liście do Rzymian 12,2: „...ale się przemieńcie przez od-
nowienie umysłu swego”. Ten rodzaj pychy intelektu, który prowadzi do
nietolerancji i bigoterii jest znienawidzony przez Boga. Bóg się nim brzy-
dzi. „Gdy widzisz człowieka mającego się za mędrca, to więcej nadziei
jest dla głupca niż dla niego” – czytamy w Księdze Przypowieści 26,12.
Jeszcze innym przejawem pychy jest pycha z rzeczy materialnych.
Dobra materialne, tak jak inne błogosławieństwa pochodzą od Boga. Bóg
powiedział w 5 Księdze Mojżeszowej 8,18: „Pamiętaj, że to Pan, Bóg
twój, daje ci siłę do zdobywania bogactwa”, a Dawid mówi w 1 Księdze
Kronik 29,12: „Od ciebie pochodzi bogactwo i chwała, Ty władasz nad
wszystkim, w twojej ręce jest siła i moc, w twojej ręce jest to, aby uczynić
kogoś wielkim i mocnym”.
Pycha z dóbr materialnych osadza na tronie własne ja zamiast Boga.
Sprawy drugorzędne podnosi do rangi najważniejszych i wykoleja życie
ze zrównoważonego biegu, narusza równowagę życia. Człowiek zaczyna
skupiać swoją uwagę na tym, co posiada, zamiast na tym, czym jest w
oczach Bożych, a jego dusza zaczyna więdnąć. Pycha z dóbr materialnych
chce doprowadzić człowieka do chciwości i pożądliwości. Żądza pienię-
dzy może stać się czymś ważniejszym nawet, niż pragnienie wody. Psalm
62,12 ostrzega: „Jeden raz przemówił Bóg, A dwa razy to usłyszałem, Że
moc należy do Boga” i znowu w 1 Liście św. Pawła do Tymoteusza 6,9
czytamy: „A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i
w liczne bezsensowne pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i za-
tracenie”.
Wszystkie posiadane przez ciebie dobra materialne pochodzą od Bo-
ga. Czas, w którym możesz się z nich cieszyć, też pochodzi od Boga.
Skąd więc bierze się cała nieuzasadniona pycha z ludzkich bogactw? W
Liście św. Jakuba 1,17 czytamy: „Wszelki datek dobry i wszelki dar do-
skonały zstępuje z góry”. Nie posiadasz niczego, co by ci nie było dane od
Boga. On dał ci siłę do pracy, rozum do myślenia, ojczyznę, w której
masz pełne szanse życiowe. Wszystko to otrzymałeś od Boga.
7
Dalej istnieje jeszcze pycha społeczna. Ta objawia się w rasowej, kla-
sowej i kastowej nietolerancji. Pewien świecki mąż stanu powiedział, że
jeden maleńki atom zrówna nas wszystkich. Bóg nie czyni między ludźmi
takich różnic, jakie ludzie czynią między sobą.
Dziś jest bardzo niewielu ludzi, którzy naprawdę wierzą w wyższość
rasy. Idea wyższej rasy jest niezgodna z Pismem Świętym, niebiblijna,
niechrześcijańska. W czasie podróży po Niemczech wiele słyszałem o
Hitlerze, który wierzył w wyższość rasy. Jego idea podważyła świat i
zniszczyła wielki naród.
Jak wielu ludzi posiada pychę społeczną, którą można nazwać
grzeszną? Ciekawe, że na wielkich uroczystościach państwowych najbar-
dziej błyszczą od złotych naszywek, lampasów i ozdób ambasadorowie
maleńkich państw, podczas gdy reprezentanci wielkich narodów występu-
ją skromnie. Zebra jest bardziej jaskrawa i barwna niż koń roboczy, jed-
nak bardziej lubimy skromnego konia, który nam najlepiej służy.
Tak, według Biblii, pycha jest grzechem. Każdy rodzaj pychy jest
przeszkodą na drodze do Królestwa Bożego. Największą przeszkodą,
odciągającą ludzi od Królestwa Bożego, będzie grzech pychy. Bóg nie-
nawidzi pychy.
Cóż więc masz z nią począć? Wyznaj swoją pychę. Upokorz się w
oczach Bożych. Przyjdź pod krzyż Chrystusa i „Takiego bądźcie wzglę-
dem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie” (Flp 2,5). Nikt
nie może wejść do Królestwa dumnie. Nikt nie może przyjść do Boga z
pychą w swym sercu i zostać przyjętym. Możesz przystąpić do Boga tylko
wtedy, kiedy upokorzysz się, wyznasz swój grzech i przyjmiesz Jezusa
Chrystusa jako osobistego Zbawiciela.
8
GNIEW
Gniew jest jednym z najbardziej niszczycielskich grzechów ludzkich.
Jest to jedyny grzech, do którego popełnienia zdolny jest każdy człowiek.
Nawet maleńkie dziecko miewa napady złości i nie je obiadu. Chłopczyk
w napadzie złego usposobienia demoluje mieszkanie. Żona traci cierpli-
wość i dostaje bólów głowy. Mąż gniewa się i traci apetyt. Wszystkich
członków rodziny zatruwa jad złości. Żaden człowiek od urodzenia nie
jest wolny od tej choroby ludzkiej natury.
Gniew powoduje wyrzuty w sercu, niezgodę w domu, rozdrażnienie w
społeczeństwie i zamieszanie w państwie. Częste silne napady gniewu
powodują rozbicie domu. Jadowita złość może zająć miejsce rozsądku i
wprowadzić zamieszanie do interesów handlowych. Ostry nóż oburzenia,
wyostrzony na osełce gniewu, często niszczy przyjaźń.
Gniew jest zwalczany przez kościół i potępiony przez Pismo Święte.
Gniew zabija, rani, napada, powoduje u swych ofiar fizyczne i moralne
szkody. Jak strzelba nabita wielkim ładunkiem, często porazi swym od-
rzutem tego, który ją dzierży, wyrządzając jednakową szkodę skrzywdzo-
nemu i krzywdzicielowi.
Ponieważ gniew przyniósł światu tak wiele nieszczęść i zamieszania,
Bóg brzydzi się nim. W Psalmie 37,8 czytamy: „Zaprzestań gniewu i za-
niechaj zapalczywości! Nie gniewaj się, gdyż to wiedzie do złego”. Jezus
potępił go w zdecydowanych słowach i przyrównał gniew do strasznego
grzechu morderstwa. „A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na
brata swego, pójdzie pod sąd – powiedział w Ewangelii św. Mateusza
5,22 – ... a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny”. Mądry Sa-
lomon w Księdze Przypowieści 16,32 powiada: „Więcej wart jest cierpli-
wy niż bohater, a ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż
zdobywca miasta”. Również w Liście św. Jakuba 1,19 Biblia mówi: „A
niech każdy człowiek będzie skory do słuchania, nieskory do mówienia,
nieskory do gniewu”.
Gniew jest wstrętnym grzechem, ponieważ zdradza w człowieku natu-
rę zwierzęcia. Niektórzy ludzie są tak długo sympatyczni, mili i przyjem-
ni, dopóki nie opanuje ich wściekłość, a wtedy zmieniają się w odpycha-
jące, nierozumne stworzenia, podobne bardziej dzikim bestiom niż cywi-
lizowanym ludziom. Doktorzy powiadają, że organizm musi produkować
9
większą ilość specjalnych substancji, aby uspokoić system nerwowy, gdy
uczucia człowieka są zbyt wzburzone. Osoba o gwałtownym usposobieniu
zużyje tę dodatkową dawkę energii do podsycania swej pasji zamiast do
ugaszania ognia.
Gniew nie tylko wyzwala zwierzęcą naturę człowieka, ale też stanowi
przeszkodę w składaniu chrześcijańskiego świadectwa. Piotr, rozgniewa-
ny na żołnierzy rzymskich, dobywa miecza i odcina ucho jednemu ze
sług. Ale Jezus skarcił go za ten gniew. „Wszyscy bowiem, którzy miecza
dobywają, od miecza giną” – mówi w Ewangelii św. Mateusza 26,52.
Wiele chrześcijańskich świadectw zostało zniweczonych przez gniew
cielesny.
Pewna wierząca niewiasta bardzo pragnęła, aby jej mąż poznał Chry-
stusa. Gdy jednak kaznodzieja rozmawiał z jej mężem o jego duszy, za-
dziwił się, gdy usłyszał od niego: „Nie jestem człowiekiem specjalnie
niereligijnym, lecz jeśli chrześcijaństwo ma uczynić mnie tak popędliwym
i skorym do gniewu jak moją żonę, wolałbym nie mieć z nim nic wspól-
nego”. Kaznodzieja powtórzył dokładnie słowa męża tej niewieście. Ona
nie zdawała sobie sprawy, że do tego stopnia nie potrafi nad sobą pano-
wać. Uklękła razem z kaznodzieją do modlitwy i we łzach wylała swoje
serce przed Bogiem. W kilka dni później, gdy mąż jej powracał z połowu
ryb, zaczepił wędką kosztowną lampę i strzaskał ją na kawałki. Przerażo-
ny stał, zatykając uszy w oczekiwaniu następnego hałasu – wybuchu
gniewu swojej żony. Ale czekał nadaremnie. Podniósłszy oczy, zobaczył
uśmiechniętą żonę i usłyszał jej głos: „Nie martw się, mój drogi, takie
wypadki zdarzają się w najlepszych rodzinach”.
– To znaczy, że nie gniewasz się na mnie? – zapytał.
– Nie, mój drogi, to już należy do przeszłości. Przykro mi, że bywa-
łam tak niecierpliwa dotychczas, ale obecnie Bóg pomaga mi utrzymać
panowanie nad sobą”.
W kilka tygodni później jej mąż przyłączył się do tego Kościoła, do
którego należała jego żona. Świadectwo jej zastało wzmocnione przez to,
że Duch Boży pomógł jej zapanować nad swym gniewem.
Gniew sprawia również, że ludzie tracą radość życia. „Czemu się
gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze?” – mówi Bóg do Kaina, w
którym gniew wyrugował radość (1 Mjż 4,6). Najgorsze jest to, że, tracąc
panowanie nad sobą, tracimy również przy tym i inne rzeczy. Tracąc pa-
nowanie, tracimy przyzwoity język, tracimy dobrą opinię, tracimy przy-
jaźń, tracimy szansę życiową, traci się skuteczność świadczenia.
Gniew jest ojcem morderstwa. Przed zabiciem Abla Kain był owład-
nięty gniewem. To gniew odwodzi kurek pistoletu zabójcy. Gniew przy-
gotowuje trucicielowi truciznę i ostrzy sztylet mordercy. To on wznieca
10
ogień pasji, rozdmuchuje płomień zawiści, a duszę pozostawia nagą i
spustoszoną. Oczywiście, mowa tu o gniewie bezrozumnym, niesprawie-
dliwym, takim, który wprawia w szał, chłosta niewinnych, wprowadza zło
i niezgodę do domu i w społeczeństwo. Bóg nienawidzi takiego gniewu.
Bardzo wielu z nas jest winnych tego trującego grzechu. Choć, pra-
gnąc się usprawiedliwić, zwalamy winę na usposobienie za nasz nieopa-
nowany gniew, to jednak w głębi coś nam mówi, że to nieprawda. Czuje-
my, że zasmuciliśmy Ducha Bożego, gdy włada nami, opanowuje nas
duch gniewu.
Cóż zatem możemy począć z tym grzechem usposobienia? Czy wiara
chrześcijańska daje na to odpowiedź? Czy Chrystus może uspokoić burz-
liwe morze gniewu, jak dawno temu uciszał Morze Galilejskie? Gdyby
nie było sposobu przezwyciężenia gniewu, gdyby nie było metody opa-
nowania go, Bóg nigdy by nie powiedział w Psalmie 37,8: „Zaprzestań
gniewu i zaniechaj zapalczywości”. Bóg nigdy nie wymaga działania
niemożliwego do osiągnięcia. W Chrystusie istnieje zwycięstwo nad
grzesznym gniewem. Nawet Plutarch powiedział: „Stwierdziłem, że
gniew nie jest chorobą nieuleczalną, jeśli ktoś pragnie uzdrowienia”.
A więc pierwszym krokiem do przezwyciężenia nieuzasadnionego
gniewu jest chęć pozbycia się go. Powinna wystąpić do przodu wola i
oznajmić: „Muszę coś począć ze swoim gwałtownym usposobieniem”.
Oznacza to, że zaprzestałeś już usprawiedliwiania się słowami: „Cała
moja rodzina jest gwałtownego usposobienia, odziedziczyłem to po mat-
ce” lub „Każdy od czasu do czasu traci panowanie nad sobą, czy jest w
tym coś złego?” Musisz go uznać za brzydki, jadowity grzech, zarówno w
oczach Bożych, jak i w twoim własnym przeświadczeniu.
Po drugie musimy wyznać ten zły gniew Bogu i prosić go o przeba-
czenie za napady gniewu i niespokojne usposobienie. Jeżeli gniew jest
grzechem, jeżeli złość na brata bez powodu pociąga za sobą sąd Boży –
powinniśmy znienawidzieć ten grzech, pogardzać nim i szukać Boskich
dróg przezwyciężenia go. W 1 Liście św. Jana 1,9 czytamy: „Jeśli wyzna-
jemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grze-
chy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości”.
Każdy wie, że krewkie, gwałtowne usposobienie jest nieprawe i nie-
chrześcijańskie. Bóg w swej miłości i łasce obiecał przebaczać nam grze-
chy i oczyszczać nas z nich. Nie oznacza to, że ludzie mają stać się sła-
bymi, bezwolnymi istotami bez odwagi i ducha, lecz nasze usposobienie,
które służyło gniewowi, obecnie staje się narzędziem błogosławieństw.
Język, który dopuszczał się niegdyś profanacji, staje się narzędziem czci.
Dłonie, które zadawały ból, stają się narzędziami uzdrowienia. Stopy,
depczące ścieżki gwałtu, poruszają się po drodze miłości i usługiwania.
11
Dzikie konie namiętności, opanowane przez Ducha, stają się teraz służą-
cymi nie panami. To właśnie miał na myśli Jezus mówiąc: „Błogosławieni
cisi” (Mt 5,5). Przypomnijmy sobie Piotra przed zmartwychwstaniem i po
zesłaniu Ducha Świętego. W obozie nieprzyjaciół przysięgał, że nie zna
swego Pana, płonie gniewem na żołnierzy, którzy uwięzili Chrystusa.
Jego złość była marnym świadectwem ucznia Pokornego Galilejczyka.
Lecz kiedy w Zielone Świątki Duch Boży wszedł do jego serca, potrafił
on opanować swoje usposobienie. Nigdy już nie użył swego języka dla
zniewagi. Nigdy nie użył swoich rąk dla zadawania gwałtu. Nigdy nie
podniósł głosu w zaparciu się swego Pana. Nigdy noga jego nie postała w
obozie wroga. Nie pozbył się on swego usposobienia, ale zwrócił je w
odpowiednim kierunku, dla odpowiednich celów. Usposobieniem jego
kierował Duch Boży. Nawrócenie do Chrystusa nie uczyniło go człowie-
kiem słabszym, lecz mocniejszym. Nigdy już nie gniewał się w sposób
grzeszny.
Ty też możesz stać się człowiekiem łagodnego serca. Słowo „łagod-
nego serca” oznacza tutaj, że będzie nim kierował Duch Boży. Jak daw-
niej nieokiełznana dzika siła, tak teraz Duch Boży może zapanować nad
twoim językiem i namiętnościami twej duszy, jeśli swe serce i życie pod-
dasz Jezusowi Chrystusowi.
Należy jednak pamiętać, że według nauki Biblii istnieje również
gniew słuszny i usprawiedliwiony. Nawet możemy grzeszyć, nie płonąc w
pewnych okolicznościach słusznym gniewem. Jest więc usprawiedliwiony
i zalecany w oczach Bożych rodzaj gniewu. Oto jego przykłady: Mamy
gniewać się, mamy płonąć słusznym oburzeniem na widok grzechu, ze-
psucia i niemoralności wokół nas. Mamy prawo do słusznego oburzenia
na widok plugawej literatury na stoiskach księgarskich. Mamy prawo
oburzać się na korupcję, łapownictwo spotykane nawet w wysokich urzę-
dach. Mamy oburzać się na zepsucie ogarniające miasta, na gangsterów na
naszych ulicach. Wszystko to są przedmioty usprawiedliwionego gniewu.
Istnieje jeszcze trzeci rodzaj gniewu – jest nim gniew Boży. Czytamy
o nim w Liście św. Pawła do Rzymian 1,18: „Albowiem gniew Boży z
nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi,
którzy przez nieprawość tłumią prawdę”; a w Liście do Kolosan 3,6: „Z
powodu których przychodzi gniew Boży”.
Grzech czai się w zasięgu Jego wzroku, świętość Boża wybucha
gniewem przeciwko grzechowi.
12
ZAZDROŚĆ
Zazdrość, zawiść potrafi zniszczyć reputację, rozbijać kościoły, po-
wodować morderstwa. Zawiść potrafi zmniejszyć krąg naszych przyjaciół,
zrujnować nasze interesy, skarlić nasze dusze. Opieszałość może stać się
złodziejem czasu, ale zazdrość staje się mordercą dusz. W księdze Joba
5,2 czytamy, że może ona zabić człowieka (potwierdza to nowoczesna
psychiatria): „Zaprawdę, głupiego zabija jego własny gniew, a prostaka
uśmierca zawiść”.
Znana jest grecka opowieść o człowieku, którego zabiła zazdrość. Je-
go współobywatele wznieśli pomnik ku czci zwycięzcy igrzysk olimpij-
skich, jednego spośród nich. Ale człowiek, o którym mowa, rywal czczo-
nego powszechnie atlety, był tak zawistny, że poprzysiągł sobie zburzyć
pomnik. Każdej nocy wychodził i w ciemności kuł podstawę pomnika,
aby osłabić jego fundament i spowodować upadek statuy. W końcu mu się
to udało. Pomnik upadł, ale na niego. Człowiek ten padł ofiarą swojej
własnej zazdrości.
Biblia, której rada jest mądrzejsza od porad najwybitniejszych psy-
chiatrów, mówi nam, abyśmy nie zazdrościli bogatym. W Psalmie 49,17
czytamy: „Nie bój się, gdy się ktoś bogaci, Gdy rośnie chwała domu je-
go”. Zazdroszcząc tym, którym lepiej wiedzie się niż nam, nie przyczy-
niamy sobie ani złotówki, a doprowadzamy do bankructwa nasze dusze.
Zazdrosny człowiek odczuwa w jakiś sposób powodzenie innych ludzi
jako swoje własne niepowodzenie, ich sukces jako swoją klęskę, czyjeś
błogosławieństwo jako swoje przekleństwo. Ironią tej sytuacji jest nieu-
nikniona klęska człowieka, który w swej duszy i umyśle taki obraz wypie-
lęgnuje. Jeszcze nie widziałem człowieka, który by w najmniejszym stop-
niu poprawił swój los przez zazdroszczenie innym ludziom. Natomiast
widziałem setki ludzi przez zawiść przeklętych.
Nie można mieć w pełni prawidłowej osobowości i morza nienawiści
w sercu równocześnie. W Księdze Przypowieści 14,30 powiedziano:
„Serce zdrowe jest żywotem ciała, ale zazdrość jest zgniłością w ko-
ściach”. Zawiść nie jest bronią defensywną. Jest to broń zaczepna, uży-
wana do ataku z zasadzki: rani dla samego ranienia i bije dla samego bi-
cia.
13
– Powiedz mi, dlaczego zazdrościsz tak odzienia tych, którzy prze-
chodzą obok ciebie? – pytała wierzba cierni. Cóż ci z tych ubrań?
– Najzupełniej nic – odpowiedziały ciernie – nie mam ochoty ubierać
się w nie. Chcę je jedynie podrzeć.
Zawistny człowiek jest podobny właśnie do tych cierni, dąży do szko-
dzenia innym bez żadnej korzyści dla siebie.
Zawiść należy do najobrzydliwszych grzechów ciała i w dodatku naj-
bardziej natrętnych. Mędrcy wszystkich wieków usilnie przed nią prze-
strzegali, przestrzegał przed nią sam Bóg.
„Kto się ostoi przed zazdrością?” – pyta Salomon w Księdze Przypo-
wieści 27,4. Apostoł Paweł w Liście do Galacjan 5,26 radzi: „Nie bądźmy
chciwi próżnej chwały, jedni drugich drażniąc, jedni drugim zazdrosz-
cząc”. Apostoł Jakub mówi: „Bo gdzie jest zazdrość i kłótliwość, tam
niepokój i wszelki zły czyn” (Jk 3,16).
Franciszek Bacon twierdzi: „Nie znajdzie wielu okazji do zazdrości
ten, kto własnych spraw pilnuje. Zawiść jest bowiem pasją włóczęgi,
przechadza się po ulicach, nie pozostaje w domu”.
Horacjusz powiedział, że „Sycylijczycy nie wynaleźli gorszej tortury
od zazdrości”.
Tenże sam Horacy w innym miejscu mówi, że „człowiek zazdrosny
usycha na widok cudzego powodzenia”.
Samuel Johnson pisze: „Zazdrość jest jedyną pasją, która nigdy nie
może spokojnie leżeć, wiecznie żądna irytacji”.
Petroniusz mówił, że „sęp, który karmi się naszą wątrobą, wyszarpuje
nam serce i nerwy, to nie ten, o którym piszą poeci, to są choroby naszej
duszy: zazdrość i rozwiązłość”.
Według Biblii, zawiść tkwi w samej istocie naszej natury. W Liście
św. Jakuba 4,5 czytamy: „Czyliż do zazdrości pożąda duch, który w nas
mieszka?” Kain zazdrościł Ablowi, i zamordował go, gdy ten znalazł ła-
skę Bożą. Zawiść nie potrzebuje żadnego usprawiedliwienia dla przepro-
wadzenia napaści. Wyrasta ona w nieodrodzonym sercu ludzkim sama od
siebie, tak jak chwast w ogrodzie pełnym kwiatów.
Bracia Józefa z zazdrości sprzedali go do niewoli egipskiej. Jednak
głód zmusił ich do uznania wyższości Józefa. Zawiść zubożyła ich życie,
a zamierzona krzywda nie dosięgła Józefa. Zawiść jest bronią podobną do
bumerangu, który mocniej uderza atakującego, niż atakowanego.
Haman, zazdroszcząc mądremu Mordochajowi, użył politycznej in-
trygi, by go zniszczyć. Był tak gorliwy w dążeniu do zguby przedmiotu
swojej zawiści, że zbudował szubienicę, na której Mordochaj miał zawi-
snąć. Ale jego tragiczna historia kończy się słowami: „Powiesili tedy Ha-
mana na szubienicy, jaką przygotował dla Mordochaja” (Est 7,10),
14
Jak wielu ludzi zginęło na szubienicach zawiści, które stawiali dla in-
nych ludzi! Spójrzcie wokół siebie! Iluż jest ludzi zawziętych na swoich
bliźnich, cynicznych w stosunku do Boga i religii, napastliwych wobec
sąsiadów? Pokażcie mi chociaż jednego zazdrosnego człowieka, który
równocześnie jest szczęśliwy. Z chwilą, gdy zaczął on stawiać szubienicę
zawiści, duchowo stał się martwym.
Dlaczego zawiść jest tak wielkim grzechem? Czy ostrzeżenie przed
nią jest tylko kaprysem Bożym? A może Bóg zakazał jej tylko dlatego,
aby uczynić nas nieszczęśliwymi? Z pewnością nie, Bóg pragnie naszego
pełnego i całkowitego szczęścia, tak jak powiedziane jest w 3 Liście św.
Jana: „Umiłowany! Modlę się o to, aby ci się we wszystkim dobrze po-
wodziło i abyś był zdrów tak, jak dobrze się ma dusza twoja” (1,2).
Zazdrość była jednym z grzechów Lucyfera, zanim zamieniono go w
szatana. Zazdrościł on Bogu pozycji i postanowił zdetronizować Go i
zasiąść na Jego miejscu. Dlatego Bóg nienawidzi zazdrości i zawiści.
Zazdrość była jednym z grzechów, które spowodowały śmierć Jezusa.
„Arcykapłani wydali go z zawiści” – pisze Ewangelista Marek 15,10.
Faryzeusze i saduceusze zazdrościli Chrystusowi tego, że darzono Go
zaufaniem. Zazdrościli tego, że wielkie tłumy ciągnęły, aby Go słuchać,
że ludzie uważali Go za bohatera. Zazdrość płonęła językami ognia w ich
sercach. Wspólnie naradzali się, jak Go zgładzić. Chociaż faryzeusze i
saduceusze nie żyli ze sobą w zgodzie i w wielu punktach mieli przeciwne
zdania, jednak zazdrość ich była tak wielka, że zjednoczyli swe siły prze-
ciwko Jezusowi. Zapomnieli o swych urazach, bo nie panowali nad swymi
sercami, pełnymi zazdrości. Zazdrość może przybrać różne postacie i
odmiany, lecz Bóg jednakowo je nienawidzi. Sama zaś zazdrość gubi tych
wszystkich, którzy nią grzeszą.
Zazdrość jest również dlatego zakazana, że niszczy zdrowie duchowe.
Jest ona niszczącym symptomem tego, co wszystkich nas dotyka, a co
nazywamy „grzechem pierworodnym”. Nie myślcie, że tylko wy posiada-
cie zazdrość w waszych sercach. Każdy ją posiada w większym lub
mniejszym stopniu. Nawet Paweł, wielki apostoł, który tak gwałtownie
przestrzegał chrześcijan przed zazdrością, posiadał jej kiedyś wielkie za-
soby w swoim sercu. Była to zawiść duchowa. Zazdrościł on nowej sekcie
chrześcijan i zawiść jego wybuchła jako gwałtowny gniew: niszczył ich
więc i prześladował na każdym miejscu. Aż pewnego razu w twarzy
chrześcijanina, zwanego Szczepanem, przy ukamienowaniu którego asy-
stował z urzędu, ujrzał światło, którego nigdy przedtem nie widział. To
samo światło zobaczył na drodze damasceńskiej – wówczas jego zazdrość
przemieniła się w wielką miłość i niepohamowaną radość. Zawzięty, cy-
15
niczny i zawistny Paweł znalazł w życiu nową podnietę, kiedy odwrócił
się od swojej zawiści i zaczął służyć Zbawicielowi.
Gdybyście znaleźli zarazki gruźlicy, grasujące w waszym ciele, nie
szczędzilibyście czasu, ani wysiłku, ani pieniędzy na pozbycie się ich. A
jednak wielu ludzi zarażonych śmiertelnym, obrzydliwym grzechem za-
wiści nic nie robi, aby mu przeciwdziałać. W oczach Bożych jest jedna-
kowo brzydki i śmiertelny jak otwarta niemoralność. Znajduje się wśród
siedemnastu cielesnych grzechów, wymienionych przez apostoła Pawła w
Liście do Galacjan obok cudzołóstwa, morderstwa, nierządu i pijaństwa.
Chociaż kazalnica zbyt rzadko ostrzega przed nim, jest on jednak bardziej
rozpowszechniony niż pozostałe wymienione grzechy. Występek ten,
który przeniknął nasze współczesne życie, nie jest potępiony przez prawo,
ale Bóg ostro go potępia. W Liście apostoła Jakuba 5,9 czytamy: „Nie
narzekajcie, bracia, jedni na drugich, abyście nie byli sądzeni; oto sędzia
już u drzwi stoi”.
Zawiść jest potępiona również dlatego, że zabija radość, szczęście i
zadowolenie duchowe. Jak długo w czyimś sercu przebywa zazdrość, nie
może być mowy o zadowoleniu i pogodzie ducha. Widziałem wielu ludzi,
których życie wypełniała gorycz, zawziętość, upór, chaos, pożądanie, a
nawet choroby fizyczne w wyniku zazdrości. Zazdrość pomniejsza efekty
pracy, a z całą pewnością może zniweczyć służbę człowieka dla Boga.
Jest przyczyną wielu zaburzeń wewnętrznych na skutek napięcia nerwo-
wego, które towarzyszy temu grzechowi.
Zawiść izoluje człowieka od społeczności z Bogiem. Jest wręcz nie-
możliwe, aby człowiek z zazdrością w sercu mógł być dopuszczony do
obcowania z Bogiem. Jeżeli dotychczas nie stałeś się chrześcijaninem i
nie oddałeś Chrystusowi swojego życia i serca, to właśnie zazdrość jest
wyrazem podstawowego grzechu, który rozdziela ciebie od twojego Boga.
Musisz żałować za grzechy i przyjąć Chrystusa jako Zbawiciela, zanim
będziesz mógł zdobyć nową naturę i odnieść zwycięstwo nad zawiścią.
Jeżeli jesteś chrześcijaninem i zazdrość jest w twoim sercu, oznacza to, że
nie obcujesz z Chrystusem i nie posiadasz tajemnicy zwycięskiego życia.
Ponieważ Bóg pogardza i brzydzi się zawiścią, więc nie będzie mógł da-
rzyć cię swym błogosławieństwem tak długo, dopóki będziesz lgnął do
niej.
Szekspir był bliski tej prawdy, pisząc: „Nie, siekiera brata ani w po-
łowie nie jest tak ostra, jak twoja zawiść”.
Drąży ona grunt duszy, pozostawiając na wyspie egoizmu człowieka,
który na to pozwala. W chemii ducha żaden grzech nie jest tak niszczy-
cielski, żaden nie potrafi tak szybko zniweczyć słodkiego obcowania
człowieka z Bogiem.
16
Zawiść izoluje człowieka od przyjaciół. Człowiek zawistny jest ska-
zany na samotne życie. W końcu staje się ona trądem duszy, który odłącza
od przyjaciół i od obcowania z Bogiem.
Winni tego grzechu będą osądzeni. Pismo święte ostrzega nas, że któ-
regoś dnia staniemy przed sądem Boga i zdamy rachunek ze wszystkich
tajemnych myśli zazdrości i zawiści, które znalazły przystań w naszym
sercu.
Wielu z nas pyta, jak pozbyć się tego niszczącego grzechu, który
ograbia moją duszę, zdrowie i szczęście?
Po pierwsze: wyznaj posiadanie tego grzechu. Lekarze twierdzą, że
dobrze rozpoznana choroba jest już w połowie uleczona. Nie oskarżaj
innych o twoje niepowodzenia. Dokonaj inwentarza duszy i podejmij
akcję pozbycia się grzechów, które ciebie osaczają. Przyznanie się do
błędu nie poniża, nie umniejsza. Odwrotnie, jeszcze zyskasz w oczach
bliźnich.
Po drugie: wyznaj swój grzech Bogu i żałuj zań. W 1 Liście św. Jana
1,9 czytamy, że „jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i spra-
wiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości”.
Wielu ludzi rozpoczęło drogę duchowej odnowy od otwartego wyznania
Bogu swych win. Wyznaj swe grzechy, żałuj ich, pokutuj za nie.
Po trzecie: otwórz swe serce odradzającej łasce Boga, a zazdrość nie
będzie mogła cię przezwyciężyć. Paweł poznał sekret zwycięstwa, mó-
wiąc w Liście do Filipian 4,13: „Wszystko mogę w tym, który mnie
wzmacnia, w Chrystusie”. Kiedy w twym życiu rozwinie się natura Chry-
stusowa, poznasz, że łatwiej pokonać stare skłonności, stare zawiści. Zro-
zumiesz pełne znaczenie słów: „Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa,
ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami” (Gal 5,24), i
że „owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość...” (Gal 5,
22).
Po czwarte: proś, aby Duch Święty wszedł do twego serca i dał ci
zwycięstwo. Można bowiem uważać siebie za „umarłych dla grzechu, a za
żyjących dla Boga” (Rz 6,11). „Owocem ducha jest miłość”, a gdzie w
całej pełni mieszka miłość, tam nie ma miejsca na zawiść.
Można odnieść całkowite i zupełne zwycięstwo przez zupełne podda-
nie się Chrystusowi.
17
NIECZYSTOŚĆ
Grzech nieczystości nie wydaje się na pierwszy rzut oka czymś
brzydkim lub niebezpiecznym. Raczej przychodzi w szacie piękna, har-
monii kształtów, przedmiotu marzeń. Niczego odrażającego w nim nie
widać. Szatan stroi swoją boginię rozkoszy w szaty anioła miłości, które-
go widok potrafi zwieść najsilniejszego. „Przecież to tylko naturalny po-
pęd – twierdzi racjonalista – a jako taki powinien pochodzić od Boga”.
Lecz co mówi Słowo Boże? W Księdze Przypowieści Salomona czytamy,
że „... kto cudzołoży z zamężną, jest pozbawiony rozumu, a kto chce sa-
mego siebie zgubić, niech tak robi. Ciosów i wstydu się doszuka, nie
zmaże swojej hańby” (6,32-33).
Bóg ma w nienawiści ten grzech nieczystości. Całe narody doprowa-
dza on do upadku. Od wieków rujnuje świątynie ogniska domowego. Za-
biera zdrowie i tłumi rozwój osobowości, wyjaławia i spłyca dusze tysię-
cy, tysięcy ludzi. On to zapełnia przytułki podrzutkami, on pozbawia do-
mu tysiące dzieci, on zabiera tysiącom młodych ludzi nadzieję jaśniejsze-
go jutra.
Nieczystość należy do najbardziej przewrotnych grzechów, gdyż od-
rzuca i wypacza najcenniejszy niemal dar Boży – miłość człowieka,
sprowadzając ją do poziomu zwierzęcego. Pomimo swej jawnej szkodli-
wości jest on jednym z najczęstszych podstępów szatana. Jego rubaszny
głos przez cały dzień napełnia nasze uszy pod postacią „tłustych kawa-
łów”, znaczących uwag lub jawnej wulgarności. On to stara się zwrócić
na siebie naszą uwagę na stronicach ilustrowanych tygodników, na ekra-
nach telewizorów, w nieskromnych scenach teatralnej sztuki.
Nieczystość jest bezwzględnie lepiej reklamowana, posiada lepszą
prasę, niż czystość. Podczas gdy czystość uchodzi za schludną, to nieczy-
stość za elegancką. Stanowi ona największy kredyt, jaki szatan kiedykol-
wiek otworzył przed ludzkością. Na giełdzie seksu chwilowa rozkosz
płacona jest z góry, za to skutek tego okrutnego grzechu trzeba spłacać z
dołu. Szatan niczego nie mówi o wyrzutach sumienia, bezwładzie, osa-
motnieniu i spustoszeniu duchowym, które towarzyszą krok w krok nie-
moralności. Niczego się nie mówi o zniszczonych domach, przyćmionych
egzystencjach, rozgorączkowanych mózgach i chorych organizmach, jako
skutkach nieczystego życia. Zapytajcie „shadow girls” w Londynie, tzw.
18
dziewcząt „B” w Nowym Orleanie, pospolitych prostytutek w Tokio, czy
nieczystość popłaca! Zapytajcie wielokrotne rozwódki, których nazwiska
ciągle afiszowane są w gazetach czy zmiana małżonka przyniosła jakąś
zmianę na lepsze w ich sercach, czy odzyskały wewnętrzny spokój! Arty-
kuł o pewnej znanej w całej Ameryce kobiecie, która właśnie po raz
czwarty wychodziła za maż, podaje, że „wyglądała ona rozbita, zmęczona
i zużyta”, blask naturalnego piękna, który promieniował z jej twarzy, ule-
ciał bezpowrotnie.
Robiła wrażenie zmęczonej i niezadowolonej z życia. Sztuczność ze-
wnętrznego wyglądu tych kobiet jest symbolem ich wewnętrznej pustki i
wstydu. Zapytajcie nieuleczalnie chorych w szpitalach i sanatoriach, któ-
rzy swoim ciałem płacą za złamanie siódmego przykazania, czy grzech
uszczęśliwia! Bezsilnie patrzą, jak z przesypującymi się ziarnkami piasku
ucieka czas, jak książka ich młodości dobiega ostatnich kartek. Oni wam
powiedzą, że „...zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23).
Grzech nieczystości jest jedną z najostrzejszych broni piekielnych dla
zniszczenia dusz ludzkich. Szatan korzysta z niej skutecznie od początku
stworzenia do dnia dzisiejszego.
Wydaje się, że nigdy nie traci ona swych właściwości: subtelnych na
początku, a niszczących na końcu. Jej piękno możne równać się jedynie z
jej jadowitością.
Znana pisarka amerykańska opublikowała artykuł pod tytułem – „Je-
stem chora na płeć”. Chciała przez to powiedzieć, że, narzucająca się na
każdym kroku płeć, przyprawia ją o chorobę.
„Czy patrzę na stoisko z gazetami, czy na ekran telewizora – wszędzie
jest przede wszystkim Ona”. Ale miliony Amerykanów widocznie nie
zgadzają się z autorką. Pewien wydawca czasopisma zwierzał mi się, że
musi zawsze na okładce dać coś ze seksu, aby po prostu sprzedać gazetę.
Według mnie „sex” jest prawdopodobnie największym grzechem Amery-
ki. On to uwikłał i obezwładnił naszą młodzież do tego stopnia, że, jak
wykazują statystyki ankietowe, 6 z 10 młodych kobiet szczyci się do-
świadczeniem płciowym przed pełnoletnością.
Na przestrzeni lat uczono nas, że moralność jest względna, humanizm
i behawioryzm wyśmiewają 10 przykazań i pojęcie Boga.
Uczono nas, że człowiek jest tylko zwierzęciem, zachęcano młodzież
do swobodnego wyrażania swych namiętności i uczuć. W młodzież aka-
demicką wpajano przeświadczenie, że nie jest złem dzisiaj, to co było
złem w poprzednim, purytańskim okresie. Grzech „szkarłatu” przekształ-
cił się w łagodny „róż”, a młodzież, próbującą żyć czystym życiem, wy-
śmiewano i wytykano nawet na terenie niektórych władz oświatowych.
19
Nie dziwnego, że kraj nasz, popadł w bezmyślne jarzmo niemoralno-
ści, która zagraża wprost samej strukturze naszego społeczeństwa.
Chciałbym przedstawić Wam trzy prawdy o grzechu nieczystości.
Po pierwsze: grzech nieczystości piętnuje. W czasach niewolnictwa
można było rozpoznać niewolnika po znaku jego pana. To samo dzieje się
z człowiekiem, który został opanowany przez grzech nieczystości: piętna
jego nie są do uniknięcia na takim człowieku. Zaczerwienione oczy i na-
brzmiałe policzki alkoholika, nerwowe drżenie narkomanów, nieczyste
spojrzenie rozpustnika, wyniosły wygląd pyszałka – wszystko to są znaki
wewnętrznej choroby. Niemoralność, która jest grzechem perwersji i nie-
naturalności, posiada właściwość nadawania nienaturalnego wyglądu tym,
którzy jej hołdują. Rozbiegane oczy, rumieniec zakłopotania, znaczące
spojrzenia – oto zewnętrzne oznaki nieczystości.
Ale znaki zewnętrzne są łagodne w porównaniu z piętnami wyciska-
nymi przez nieczystość na duszy, na osobowości człowieka. W płomie-
niach niepohamowanej żądzy powstają kompleksy winy i nieczystego
sumienia. W związku z praktykowaniem nieczystości wyrastają urazy
zdolne przestraszyć najwytrawniejszych naszych psychiatrów.
A najmocniej napiętnowana jest dusza. W Liście do Galacjan 5,19 Pi-
smo Święte mówi, że „jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszete-
czeństwo, nieczystość, rozpusta”. Pismo Święte mówi o podstępnym dzia-
łaniu grzechu. Uczy, że „nie ma, kto by dobrze czynił, nie ma ani jedne-
go” (Ps 14,3), że cały rodzaj ludzki jest splamiony chorobą grzechu. Pi-
smo Święte poucza również, że winni grzechu nieczystości nie odziedzi-
czą Królestwa Niebieskiego. Pan Jezus tłumaczył siódme przykazanie
„nie będziesz cudzołożył” w ten sposób, „że każdy kto patrzy na niewiastę
i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5,28).
Jezus mówi, że można stać się winnym tego grzechu przez myśl i słowo
tak samo, jak przez czyn.
Dziś mamy tysiące ludzi obarczonych winą, których dusze zostały
splamione grzechem nieczystości, którzy z powodu tego grzechu zostali
odłączeni od Boga.
Po drugie: grzech nieczystości oszukuje, zwodzi. Apostoł Paweł, pi-
sząc do Tytusa, mówi, że nawet on poznał podstępność niemoralności,
zanim poznał Jezusa Chrystusa: „Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni,
niesforni, błądzący, podatni pożądliwości i rozmaitym rozkoszom...” (Tt
3,3). Zdołał on zwieść królów, proroków, mędrców i świętych. Ani na
chwilę nie myśl, że ty jesteś bezpieczny przed jego trującym oddechem.
Nawet mądry Salomon, który z doświadczenia znał życie, oświadczył,
że tylko głupcy robią sobie żarty z grzechu (Prz 14,9).
20
Zbyt wielu ludzi nie docenia siły grzechu nieczystości. Samson igrał z
nią, robił sobie sport z tych igraszek, będąc przekonany, że panuje nad
nią, gdy tymczasem ona nad nim panowała i zrujnowała jego życie. Da-
wid, sługa Boży uległ jej subtelnemu czarowi i w chwili słabości został
zwiedziony przez przeważające siły nieczystości, aby potem przez lata
całe wspinać się na powrót do Boga po szczeblach pokuty. W przelotnej
chwili słabości pozbywano się domów, za przemijającą przyjemność za-
mieniano królestwa, wieczne dziedzictwo roztrwaniano za godzinę od-
stępstwa.
Nieczystość oszukuje tych, którzy przygarniają ją do swego serca.
Oszukuje już po zebraniu plonów swego posiewu. W Liście apostoła
Pawła do Galacjan czytamy: „Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie na-
śmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla
ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie...” (Gal 6,7-8).
Popełniona nieczystość pociąga za sobą wyrzuty. Ludzie prześlado-
wani przez wspomnienia zmarnowanych, wyniszczających lat nieczysto-
ści – to jedni z najnieszczęśliwszych, jakich znałem. Bóg chciałby im
przebaczyć, ale oni nie mogą i nie chcą przebaczyć sobie. Brzemię ich
grzechu narastało w ciągu lat i przyniosło w końcu swoje owoce wyrzu-
tów i potępienia.
Oni to siali swemu ciału i z ciała zebrali owoce skażenia. Ich nieczy-
stość zakpiła z nich, zwiodła ich i tak jak każdy inny fortel diabelski ode-
brała im wszystko, co dobre, nic nie dając w zamian. Szatan zawiera
umowy na twardych warunkach.
Po trzecie: wreszcie nieczystość potrafi zawładnąć człowiekiem. W
Liście do Rzymian 6,16 Pismo Święte mówi: „Czyż nie wiecie, że jeśli się
oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu
jesteście posłuszni”? Wielu ludzi opanowanych zostało przez nieczystość
tylko dlatego, że sami się jej oddali.
W czasie naszej pierwszej wielkiej ewangelizacji-krucjaty w Londynie
zdecydował się przyjąć Chrystusa pewien lekarz. Przed swoim nawróce-
niem był on opanowany przez zwierzęce namiętności. Jego gabinet pry-
watny był pełen rozpustnych i sugestywnych wydawnictw, książek i ilu-
stracji. Po swoim nawróceniu wszelka myśl o nieczystości stała się dla
niego wstrętna do tego stopnia, że zebrał wszystkie te fotografie, obrazy,
książki i wrzucił do Tamizy z jednego z londyńskich mostów. Przeżywszy
nawrócenie, oddał się na służbę nowemu panu – Chrystusowi. Obecnie
wszyscy szanują go jako jednego z najaktywniejszych chrześcijan-laików
w Londynie.
21
W żelaznym jarzmie nieczystości i niemoralności trzymanych jest ty-
siące ludzi. Grzech stał się ich panem, ponieważ oni słuchali go i oddali
mu się na służbę.
„Każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu” – mówi Pan Jezus (J
8,34). Wszyscy oni są świadomi, że złe jest to, co czynią, lecz są bezsilni,
by zerwać ze swą nieczystością. Ich grzech stracił już swoje ostrze rozko-
szy i zamienił się w rodzaj więzów. Stał się ich panem! Kiedyś oni mieli
grzech, dziś grzech posiada ich.
Czy jest jakaś nadzieja dla trzymanych w jarzmie nieczystości? O,
jest! Maria Magdalena, owa niewiasta przy studni Jakubowej, niewiasta
przyłapana na cudzołóstwie („jawnogrzesznica”) – wszystkie one mogą
zaświadczyć wspólnym głosem:
„Jest źródło, skąd na grzeszny świat
Przeczysta spływa krew,
By zatrzeć grzechu wszelki ślad,
Przejednać Boży gniew”.
Jest szkarłatne lekarstwo na purpurowy grzech.
Gdy faryzeusze przywiedli do Jezusa jawnogrzesznicę, żądali, aby ją
ukamienować. Jezus schyliwszy się pisał palcem po ziemi. Cokolwiek
pisał, a mogło to być także 10 przykazań, skłaniało ich do odwrotu jedne-
go po drugim. Jezus pozostał sam z niewiastą i spytał ją: „Nikt cię nie
potępił”?
– Nikt, Panie – odpowiedziała.
Wówczas Jezus powiedział jej: „I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już
nie grzesz” (J 8,3-11). Ta niewiasta symbolizuje wszystkich, trzymanych
w okowach nieczystości. Ona zgrzeszyła, to prawda, lecz przecież
„...wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rz 3,23). Chrystus może
tylko jedno uczynić z grzechem. On nie potępia, ani nie przebacza – on
odpuszcza grzechy. W Ewangelii św. Jana 3,17 czytamy, że „Bo nie po-
słał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz by świat był przez niego
zbawiony”. Gdy Chrystus umierał na krzyżu, On umarł również za grzech
nieczystości, tak samo jak za każdy inny grzech. Nieczystość jest jedynie
oznaką „grzechu pierworodnego”, o którym pisze Dawid, że jest w nim
poczęty i narodzony.
Każdy człowiek narodzony z niewiasty jest grzesznikiem. Jest tylko
jedno miejsce przebaczenia: u stóp krzyża. Tam przychodzimy przez na-
wrócenie i wiarę, aby przyjąć Chrystusa jako Zbawcę. Śmierć Syna Boże-
go stanowi jedyną płaszczyznę, na której Bóg może odpuścić grzechy.
22
Jeżeli zechcesz oddać swoje życie Jezusowi Chrystusowi, Bóg odpu-
ści Ci każdy grzech, który kiedykolwiek popełniłeś. On może nawet za-
pomnieć, że zgrzeszyłeś kiedykolwiek. Możesz zostać usprawiedliwiony
przed Jego Twarzą i oczyszczony od wszelkiej nieczystości. Więcej jesz-
cze – On daje zwycięstwo nad grzechem. Czyż nie On rzekł do niewiasty:
„Idź i więcej nie grzesz”? Wielu z nas powie: próbowaliśmy po tysiąc-
kroć, ale władza grzechu jest nie do przełamania. Tak, lecz Jezus dał nie-
wieście do zrozumienia, że On da jej zwycięstwo nad przyszłymi grze-
chami, gdyż On nigdy nie polecał niczego, do czego nie zapewniłby siły.
I ty również możesz postanowić przez Bożą łaskę, że nigdy więcej nie
popełnisz tego grzechu. Nie masz do tego w sobie samym siły, lecz Chry-
stus przyjdzie do twego serca i przyniesie ci siłę nadprzyrodzoną dla
oparcia się straszliwej pokusie nieczystości. Za ten grzech sądzi cię twoje
sumienie, straszą wspomnienia, potępia społeczeństwo, lecz Jezus Chry-
stus chce Cię zbawić. On może stać się twoim. Wyznaj swój grzech,
przyjmij Go i pozwól Mu oczyścić siebie, a uczyni cię nowym człowie-
kiem.
23
OBŻARSTWO
Znam człowieka, który waży prawie trzysta funtów (ok. 150 kg). Zja-
da on więcej, aniżeli ktokolwiek inny ze znanych mi ludzi. Niedawno
jadłem z nim śniadanie, podczas którego pochłaniał on cały tort.
Na moją uwagę, że powinien dążyć do zgubienia nieco wagi, roze-
śmiał się tylko i nałożył dodatkową porcję masła na kromkę chleba pod-
smażoną na tłuszczu. W ten sposób kopie on swój własny grób przy po-
mocy noża i widelca. Człowiek ten winien jest grzechu, który Pismo
Święte nazywa obżarstwem.
W ciągu pewnego czasu stopa życiowa w Ameryce stale się podnosiła.
Obecnie większość obywateli pędzi łatwiejsze życie, z większą ilością
wolnego czasu i dysponuje większą ilością jedzenia aniżeli jakiekolwiek
inne społeczeństwo w historii świata. W wyniku tego – wyrósł lepki mate-
rializm i kult wygodnictwa. Powstała filozofia prosperity i obfitości, gło-
sząca, że człowiek może żyć samym chlebem.
Apetyt stał się bogiem, a stoisko sklepowe jego ołtarzem. Jego wy-
znaniem wiary jest nasycenie, a wygoda jego niebem. W epoce rozwoju
ekonomicznego powstaje wzrastające niebezpieczeństwo grzechu nad-
miernego schlebiania naszym apetytom cielesnym, uleganie pokusie chao-
tycznego „obżerania się”, opilstwa i rozpusty.
Obżarstwo jest jednym z siedmiu grzechów głównych i zostało
umieszczone przez ojców kościoła w jednym szeregu z pychą, zazdrością
i nieczystością. Jest to grzech, który większość z nas popełnia, ale mało
kto wspomina o nim. Jest to jeden z przeważających grzechów wśród
chrześcijan. Pomimo że w naszych zbiorach praw nie ma żadnych para-
grafów, zabraniających obżarstwa, jest ono jednak ostro potępione w Pi-
śmie Świętym.
Wielu ludzi winnych obżarstwa skorych jest potępiać innych ludzi za
ich grzechy. Są oni gotowi wykryć najmniejszy cień nieczystości u innych
ludzi, lecz ślepi są na belkę braku wstrzemięźliwości u siebie samych. Jak
łatwo jest człowiekowi, który przeładowuje swoje ciało nadmiarem niepo-
trzebnych frykasów, popatrzeć wyniośle na bliźniego, który się upija i jak
starożytny faryzeusz powiedzieć:
„Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cu-
dzołożnicy albo też jak ten oto celnik” (Łk 18,11). Łatwo jest człowieko-
24
wi – niewolnikowi swego żołądka potępiać człowieka – niewolnika butel-
ki. Ale w oczach Bożych grzech jest tylko grzechem.
Obżarstwo, czyli zachłanność, czyli niepowściągliwość są potępione
w Piśmie Świętym na równi ze wszystkimi innymi grzechami.
W Liście do Filipian 3,19 czytamy: „Końcem ich jest zatracenie, bo-
giem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rze-
czach ziemskich” (tutaj obżarstwo zrównane jest z wulgarnym materiali-
zmem: „myślą o rzeczach ziemskich”).
Obżarstwo jest grzechem po pierwsze dlatego, że jest ucieleśnionym
wyrazem grubego materializmu. Ono wyśmiewa sprawiedliwych za ich
skromność, kpi z umiarkowania i powściągliwości. „Jedzmy, pijmy i we-
selmy się, bo jutro umrzemy” – woła obżarstwo. Nie pozostawia żadnego
miejsca dla Boga i nie ma żadnego względu dla wieczności. Żyje dla
chwili z hasłem: „Żyjemy tylko raz, więc żyjmy wesoło”.
Jezus dał nam klasyczny obraz człowieka, żyjącego tylko dla tego ży-
cia. W swym dobrobycie człowiek ten mówił: „Zburzę moje stodoły, a
większe zbuduję i zgromadzę tam wszystko zboże swoje i dobra swoje, I
powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat;
odpocznij, jedz, pij, wesel się” (Łk 12,18-19).
Jego filozofia mało się różniła od naszej dzisiejszej. Więcej wygód...
pij więcej... jedz więcej, ciesz się!
Filozofię tę słyszymy wokół siebie od rana do nocy. Nacisk kładzie
się na wygody, komfort, zaspokojenie apetytów. Widzimy ją w naszych
czasopismach. Na każdym kroku zachęca się nas do łatwiejszego życia,
do lepszego i obfitszego jedzenia z naciskiem na światowe rzeczy.
Umiarkowanie, abstynencja, dyscyplina wewnętrzna zostały zupełnie
zapomniane w pogoni za łatwością i obfitością. Pokolenie nasze, opano-
wane przez takie poglądy, stara się na próżno znaleźć drogę do szczęścia
przez „picie na zdrowie”, pogodzić drogę do dobrobytu z drogą do nieba.
Jak łatwo jest dzisiaj napełnić swój umysł plewami, swój żołądek omło-
tem, jak syn marnotrawny, a równocześnie zagłodzić swoją duszę. Bóg
powiedział, że „człowiek nie samym chlebem żyje, lecz że człowiek żyć
będzie wszystkim, co wychodzi z ust Pana” (5 Mjż 8,3).
Obżarstwo jest perwersją naturalnego apetytu danego przez Boga.
Musimy utrwalić sobie w pamięci, że grzech nie jest tylko jawnym po-
gwałceniem praw, przestępstwem. Często jest odwróceniem lub naduży-
ciem naturalnych pragnień i pożądań. Miłość często wyradza się w rozpu-
stę. Poczucie własnej wartości wyradza się w wybujałą ambicję. Tak samo
normalne poczucie głodu, jeżeli jest zaspokajane przesadnie, także szko-
dzi działaniu umysłu, powoduje chorobę ciała i obezwładnia duszę – staje
25
się grzechem. „Gdyż pijak i żarłok ubożeją, a ospali chodzą w łachma-
nach” – czytamy w Przypowieściach Salomona 23,21.
Zaspokojenie naszego cielesnego apetytu nie może zajmować pierw-
szego miejsca w życiu. Pan Jezus powiedział: „nie mówcie: Co będziemy
jeść? albo: Co będziemy pić?... Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego
i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,
31,33).
Większość z nas lekceważy to ostrzeżenie Jezusa przez stawianie na
pierwszym miejscu naszych cielesnych apetytów. Zbyt wielu z nas spędza
swoje życie w pogoni za materialnymi korzyściami, wypierając zeń zu-
pełnie Chrystusa, a potem w ostatniej, szalonej, pospiesznej chwili życia
wołamy: „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu”. Pytam więc, czy jest
to uczciwe, czy jest to mądre czekać do ostatniej sekundy tego życia, aby
załatwiać najpilniejszą sprawę, najważniejszy interes – uregulować swój
stosunek do Boga? Z pewnością nie jest to uczciwe i poważnie wątpię w
prawdziwość takiego nawrócenia na śmiertelnym łożu.
Bóg może dać człowiekowi i na łożu śmierci sposobność do nawróce-
nia się od swoich grzechów, jeżeli człowiek nigdy nie był ostrzegany i
nigdy nie słyszał jasno wyłożonej drogi zbawienia. Ale dla człowieka –
który dobrowolnie odrzucił Chrystusa i trwa w swoich grzechach – nie-
wielka jest nadzieja na znalezienie pokoju z Bogiem w swoich ostatnich
godzinach. Pismo Święte ostrzega, że przyjdzie dzień, w którym człowiek
będzie Go szukał, ale nie znajdzie, będzie wołał do Niego, ale On nie
usłyszy.
Wielu ludzi nie uważa obżarstwa za ciężki grzech, a przecież on jest
potępiony w Piśmie Świętym od jego początku do końca. Siadając do
stołu, nie wykazujemy żadnej powściągliwości, żadnej własnej dyscypliny
i w ten sposób „wyjadamy” sobie drogę nie tylko do grobu, ale i do piekła
i zatracenia. Oczywiście, pod słowem „obżarstwo” rozumiemy nie tylko
samo przejadanie się. Należy tutaj także grzech opilstwa, rozpraszania się,
długiego wylegiwania się dzień po dniu dla przyjemności. Grzech ten
popełniają współmałżonkowie, nie stosujący wstrzemięźliwości i umiar-
kowania w stosunkach między sobą, w wyniku czego cierpią ich ciała i
dusze. Pismo Święte żąda, abyśmy we wszystkim wykazywali umiarko-
wanie i nie wolno nam bezcześcić żadnego z danych nam od Boga darów.
Obżarstwo jest esencją samolubstwa ludzkiego i podlega osądzeniu na
równi z każdym innym grzechem śmiertelnym. Bóg mówi w Księdze
Amosa 6,4.6: „[Biada tym, którzy] wylegują się na łożach z kości słonio-
wej i rozciągają się na swoich dywanach, zjadają jagnięta z trzody i cielę-
ta z obory... Piją wino z czasz ofiarnych i namaszczają się najlepszymi
olejami...”.
26
Trzy piąte ludzi żyje w niedostatku, nędzy i głodzie. Zbyt długo nie-
liczni uprzywilejowani wykorzystywali i lekceważyli miliony tych upo-
śledzonych lub nieuprzywilejowanych na świecie.
Nasze samolubstwo obróci się w końcu przeciw nam. Jeżeli nie zro-
bimy czegoś, dla tej olbrzymiej armii głodującej ludzkości, jeśli nie za-
czniemy dzielić się z nimi, Bóg zacznie swój sąd nad nami. Właśnie dziś
w epoce dobrobytu, napotykamy na każdym kroku wstrząsające przejawy
samolubstwa i chciwości. Kto wie, czy nie dlatego właśnie dopuścił Bóg
ten okres dobrobytu, abyśmy mogli podzielić się z potrzebującymi i cier-
piącymi i w ten sposób uchronić ich od zbłądzenia? Pod tym względem
tekst Pisma Świętego mówi sam za siebie: „Jeśli zaś ktoś posiada dobra
tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje,
jakże w nim może mieszkać miłość Boża?” (1 J 3,17).
Mamy świadczyć o Chrystusie nie tylko ustami, ale i rękami; rękami
napełnionymi pożywieniem dla głodnych, odzieniem dla nagich i wodą
dla pragnących. „Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i
prawdą” – mówi Pismo Święte w poprzednio cytowanym rozdziale
(wiersz 18). Hańba, o hańba, że w czasie, gdy głodujące miliony wahają
się pomiędzy miłością chrześcijaństwa a karbami materialnymi, my odda-
jemy się rozkoszom, obżarstwu i opilstwu. Oby Bóg obudził nas z naszej
grzesznej głupoty, zanim nie będzie za późno!
Obżarstwo jest grzechem, ponieważ bezcześci ciało, które jest świąty-
nią Ducha Świętego. Ciała nasze nie zostały stworzone po to, aby je wy-
niszczać i hańbić przez grzech sam – Bóg je stworzył jako mieszkanie
Jego Ducha.
Pismo Święte mówi: „Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świąty-
nią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie
należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie
tedy Boga w ciele waszym” (1 Kor 6,19-20).
Przed upadkiem Rzymu Rzymianie oddani byli obżarstwu, pijaństwu i
niemoralności. Kopali sobie groby własnymi zębami, zabijali się przez
nieopanowaną żądzę, za życia balsamowali się alkoholem. Wiadomo, że
na ich ucztach normalnym był widok biesiadnika podchodzącego do okna,
aby wyrzucić zawartość swego żołądka, a następnie powracającego do
stołu, aby dalej oddawać się obżarstwu. Żadna jednostka, żaden naród
oddany uciechom, pijaństwu i obżarstwu nie może oczekiwać na Boże
błogosławieństwo i uśmiech. Rzym upadł, gdyż przekarmiał swe ciało, a
zagłodził duszę. Miliony ludzi z nadmiernymi apetytami i chciwymi du-
szami potrafi, na wzór bezrozumnych zwierząt, które weszły w świeżą
koniczynę, odłożyć na bok rozsądek i umiarkowanie i jeść aż na śmierć.
W Piśmie Świętym znajdujemy takie zdanie: „Ta zaś, która prowadzi
27
rozwiązłe życie, już za życia umarła” (1 Tm 5,6). Życie niezrównoważone
nieuchronnie prowadzi do duchowego samobójstwa.
Fakt, że w okresie największego dobrobytu lekarze psychiatrzy, po-
radnie, księża i kaznodzieje nie mogą nadążyć w niesieniu pomocy zała-
manym psychicznie i nerwowo, wskazuje, że wprawdzie osiągnęliśmy
dobrobyt dla ciała, ale równocześnie zagładzamy dusze. Poziom kultury
materialnej nie idzie w parze z rozwojem kultury duchowej.
Dwie strony naszej natury domagają się swoich praw. Ciało wymaga
jedzenia, wody, powietrza i nie jest grzechem zaspokojenie jego wyma-
gań. Jeśli jednak zaniedbujemy przy tym naszą duszę – winni jesteśmy
grzechu obżarstwa.
Syn marnotrawny jest klasycznym przykładem tego pospolitego błędu
ludzkiego: stał się on ofiarą dóbr materialnych. Rezultat końcowy tego
stanu znajdujemy w słowach: „A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód
w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek” (Łk 15,14). Materializm
taki wyniszcza sam siebie tak samo, jak obżarstwo, pycha i nieczystość.
One nigdy nie potrafią nasycić, gdyż dotyczą tylko jednej strony naszej
natury. Dusza może znaleźć tylko w Bogu zaspokojenie i odpoczynek.
W łotrach po obu stronach krzyża Chrystusowego mamy obraz
wszystkiego, co w rodzaju ludzkim jest grzeszne i obrzydliwe. Żyli oni
samolubnie, chciwie i przestępczo. Ale jeden z nich wstrząśnięty i skru-
szony posiadał wiarę, przez którą zwrócił się do Jezusa i wyznał Go swym
Panem: „Jezu, wspomnij na mnie” – woła. A Chrystus zawsze jest gotów
zbawić. Nawet w czasie najwznioślejszego aktu odkupienia, zwrócił się
do niego ze słowami otuchy i pewności: „Dziś będziesz ze mną w raju”
(Łk 23,42-43).
Tysiące jest takich, którzy żyli samolubnie i grzesznie i nie wiedzą, co
począć z przeszłością i jak zmienić przyszły bieg swojego życia. Mogą
oni przyjść do krzyża przez wyznanie grzechów i wiarę i przyjąć Chrystu-
sa jako swojego Pana i Zbawcę. On chce przebaczyć przeszłość i dać siłę
do osobistej dyscypliny, umiarkowania i wstrzemięźliwości na przyszłe
dni.
Pewna pani, która rozmawiała ze mną przez telefon w okresie jednej
kampanii ewangelizacyjnej, powiedziała mi: „Mam grzech, który prześla-
duje mnie w dzień i w nocy. Nie mogę go zwyciężyć, chociaż próbowa-
łam tego tysiąckrotnie: Jestem winna grzechu obżarstwa”. Był to pierwszy
wypadek, aby ktoś zwrócił się do mnie z wyznaniem tego właśnie grze-
chu. Wielu spotkałem wyznających z uśmiechem, że się trochę przejedli,
ale nieliczni uważali to za grzech. Tylko Pismo Święte zajmuje szczegól-
ne stanowisko, twierdząc, że obżarstwo jest jednym z najgorszych grze-
chów, a kościół uznał je za grzech śmiertelny.
28
Niewiasta, o której wspomniałem, przyszła do krzyża i znalazła prze-
baczenie dla przeszłości i zwycięstwo nad obżarstwem. Również i ty mo-
żesz przyjąć Chrystusa, a On przekształci twoje życie i da ci siłę większą
od twojej siły, aby pomóc w zwyciężeniu grzechów nieumiarkowania,
obżarstwa i nadużywania darów Bożych. On może dać ci całkowite i
trwałe zwycięstwo.
29
LENISTWO
Niektórzy nauczyciele Pisma Świętego utrzymują, że grzech lenistwa
dotyczy raczej świata starożytnego aniżeli obecnej epoki. Jednak, szuka-
jąc poselstwa w mojej Biblii, doszedłem do wniosku, że jest to jeden z
największych grzechów dzisiejszej Ameryki. Słownik Webstera określa
lenistwo jako „wstręt, brak skłonności do działania lub pracy, ślamazar-
ność, gnuśność, niedbalstwo, opieszałość”. W języku teologicznym słowo
to oznacza pojęcie nie tylko lenistwa w sprawach duchowych, lecz apatii,
bezczynności w praktyce naszego chrześcijaństwa.
Pismo Święte ma wiele do powiedzenia na temat działania lenistwa,
które prowadzi do zaślepienia, śmierci i potępienia. W Księdze Przypo-
wieści Salomona 19,15 czytamy, że: „Lenistwo pogrąża w głęboki sen, a
człowiek gnuśny cierpi głód”. A w rozdziale 21,25 tej samej księgi czy-
tamy: „Pożądanie zabija leniwego, gdyż jego ręce nie chcą pracować”.
Pismo Święte wykazuje, że grzech lenistwa właściwy jest pewnemu
negatywnemu trybowi życia, zastałemu i bezczynnemu, sprawiającemu,
że człowiek jest niegodny stać się naśladowcą Chrystusa.
Lenistwo duchowe jest nie tylko grzechem przeciwko Bogu. Jest ono
także grzechem przeciwko tobie samemu. Jest ono miarą odległości po-
między tym, czym mógłbyś być, a tym, czym rzeczywiście jesteś, wska-
zuje na różnice pomiędzy twoją osobowością, a tą, którą mógłbyś się stać.
Lenistwo jest niszczycielem możliwości i mordercą dusz. Zabija ono
ukradkiem, podstępnie i milcząco, lecz jednak zabija.
Leniwy człowiek podobny jest do tratwy płynącej z prądem bez wy-
siłku i bez uwagi. Łatwa droga jest uznana powszechnie, a szeroka droga
jest drogą tłumów. Aby dążyć do zguby, nie trzeba ani trudu, ani siły, ani
męstwa. Dryfująca tratwa zawsze płynie z prądem w dół, nigdy w górę.
Dryfująca, leniwa dusza płynie nieuchronnie w kierunku wiecznego zatra-
cenia.
Wielu ludzi straciło życie w wypadkach samochodowych nie przez to,
że byli złymi kierowcami, ale przez to, że byli dobrymi, ale śpiącymi kie-
rowcami. Wielu ludzi przegrywa swoje duchowe walki nie przez to, że są
źli, ale dlatego, że są duchowo śpiący, leniwi i ociężali. List św. Pawła do
Efezjan wzywa: „Obudź się, który śpisz,... a zajaśnieje ci Chrystus”
(5,14).
30
Jest bardzo wielu ludzi, którzy stracili swe zdrowie nie w nieszczęśli-
wych wypadkach, ale przez zaniedbanie swego ciała. Byli właśnie zbyt
leniwi, aby troszczyć się o siebie.
Lenistwo zbiera swoje coroczne żniwa tysięcy umarłych na drogach,
tysięcy fizycznych wypadków i niezliczoną ilość cierpienia i nędzy w
całym świecie.
Grzech „nic nierobienia” – nazwany jest w Piśmie Świętym grzechem
niedbalstwa, który jest równie groźny, jak grzech czynnie popełniony. Nie
musisz czynić niczego, aby zginąć – po prostu bądź leniwy wobec własnej
duszy, po prostu nie rób nic. Jezus powiedział, że zginąć jest łatwo. To są
Jego słowa: „szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na
zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” (Mt 7,13).
W przypowieściach Jezusa o rozdanych talentach czytamy nie tylko o
nagrodzie dla wiernego sługi, ale i o sądzie dla leniwego. Jego kara za nie
robienie niczego była taka sama, jak dla popełniających przestępstwa:
cudzołóstwo, czy zabójstwo. Ewangelia Mateusza 25,26-30 ogłasza wy-
rok: „Sługo zły i leniwy!... Weźcie przeto od niego ten talent... A nieuży-
tecznego sługę wrzućcie w ciemności zewnętrzne; tam będzie płacz i
zgrzytanie zębów”. Niepożyteczny sługa na pozór nie uczynił niczego
złego. Po prostu był zbyt leniwy, aby sprostać odpowiedzialności, jaką na
niego włożono. Jego winą był właśnie grzech lenistwa, grzech „nic niero-
bienia”.
Głównym grzechem pięciu głupich panien nie była niemoralność,
kłamstwo, czy oszustwo. Nie, to było lenistwo. Po prostu zaniedbały zao-
patrzenia się w oliwę. Osądzone zostały nie za otwarty grzech, lecz za
lenistwo i niewierność. Gdy oblubieniec przyszedł, zatrzasnęły się drzwi
możliwości, a głos Boży rozległ się jak wyrok: „Nie znam was”! (Mt
25,12).
W każdej dziedzinie życia leniwy człowiek jest tym, który traci. Le-
niwy student, spędzający czas na wagarach, nigdy nie może spodziewać
się wyróżnienia. Dyplomy na ogół przyznaje się w nagrodę za wytężoną
pracę i pilną naukę, a nie za wrodzone zdolności, czy talenty. Odwrotnie,
uznanie wykładowców, profesorów przypada jednostkom chętnym do
pracy. W każdej dziedzinie życia, czy to w gospodarce, czy w szkole, czy
w sklepie – lenistwo jest osądzane, a pilność nagradzana.
Lenistwa jest czynnikiem zniszczenia w życiu codziennym. Za jego
sprawą giną ludzie, miasta padają pastwą płomieni, walą się domy. Ono to
powstrzymuje włóczęgę od porządnego życia, prostytutkę od czystości, a
złodzieja od uczciwości.
Ktoś trafnie wyraził się: „O zachodzie słońca męczy cię nie to, co zro-
biłeś, ale to, co pozostało niezrobione”. Słowo pociechy, które mogliśmy
31
powiedzieć przygnębionemu przyjacielowi, gest pomocy, który czyni
lżejszym czyjś ciężar, pieniądz włożony z miłością do ręki potrzebujące-
mu – oto sprawy zaniedbane, co powoduje wyrzuty sumienia w nas, a
pozbawia pomocy potrzebujących. Jeśli przez lenistwo zaniedbamy
uczynków miłosierdzia, w uszach naszych zabrzmią Jezusowe słowa są-
du: „Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie
nie uczyniliście” (Mt 25,45).
Tysiące ludzi jest leniwych w uczęszczaniu do kościoła. Lubią w nie-
dziele długo sypiać lub pójść na partię golfa. Inni wolą siedzieć w domu i
słuchać radia, usprawiedliwiając się, że i w ten sposób można usłyszeć
kazanie i nawet obserwować nabożeństwo w programie telewizyjnym. W
ten sposób chcą zrzucić z siebie obowiązki religijne.
Inni są leniwi w sprawach modlitwy. Paweł twierdzi, że powinniśmy
modlić się bez ustanku (1 Tes 5,17). Chce przez to powiedzieć, że stale
powinniśmy znajdować się w modlitewnym nastroju. Ponieważ jednak
jesteśmy leniwi pod tym względem, nasze życie duchowe jest zaniedbane,
a nasze źródła duchowe wysychają.
Zauważyłem, że dzień, w którym nie spędzę odpowiedniej ilości czasu
na porannej modlitwie, jest całkowicie nieudany, a kłopoty i problemy
spiętrzają się nierozwiązane. Większość z nas woli przespać kilka chwil
dłużej, aniżeli poświęcić 15 minut porannej modlitwie do Boga.
Pozwalamy każdej innej sprawie przeszkodzić w naszej audiencji u
Boga. Gdybyś miał wyznaczone posłuchanie u prezydenta Stanów Zjed-
noczonych lub u królowej angielskiej na daną godzinę, ręczę, że nie spóź-
niłbyś się ani minuty. Już wcześniej zarezerwowałbyś sobie czas i prze-
myślałbyś sobie, jak się ubierzesz i co powiesz tak znakomitej osobistości.
Ale na nasze spotkanie z Bogiem spóźniamy się bardzo często. Nie przy-
gotowujemy naszych umysłów przed czasem modlitwy. Zazwyczaj odda-
jemy Bogu czcze i bezmyślne momenty lub ostatnie chwile przed uda-
niem się na spoczynek, kiedy jesteśmy tak śpiący, że nie potrafimy skupić
umysłu na tym, co właśnie czynimy. Jesteśmy przez to winni grzechu
lenistwa.
Tysiące chrześcijan winni są grzechu lenistwa pod względem czytania
Pisma Świętego. Apostoł Piotr w 1 Liście 2,2 radzi: „... zapragnijcie nie
sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawie-
niu”. Przyczyna, dla której wielu chrześcijan nie wzrasta, leży właśnie w
tym, że nie czytają oni Biblii, a powodem nieczytania Biblii jest ich leni-
stwo. Psalmista śpiewa, że rozważał Zakon Boży we dnie i w nocy. W
rezultacie Boskie słowo stało się jak plaster miodu dla jego serca i duszy.
Wielu z nas dziwi się, dlaczego nie posiadają tej radości, głębi przeżyć
chrześcijańskich, jakie widzą u innych chrześcijan. Odpowiedź jest prosta
32
– dlatego, że nie czytają Słowa Bożego. Jesteście winni strasznego grze-
chu lenistwa, pozostawiliście niewykonane sprawy, które powinniście byli
wykonać.
Wielu znów jest winnych lenistwa w świadczeniu o Chrystusie. Jak
dawno temu mówiłeś jakiejś duszy o Chrystusie? Jak dawno temu zdoby-
łeś jakąś osobę dla zbawiennej znajomości Jezusa Chrystusa? Tak, wielkie
masy ludzi spotykasz codziennie, które potrzebują Zbawiciela, a jednak
ani jedno słowo nie wyszło z twoich ust w kierunku pozyskania ich dla
poznania Chrystusa. Jesteś więc winien grzechu lenistwa. Inni będą zgu-
bieni, ponieważ ty popełniłeś ten grzech.
Jeszcze inni przejawiają lenistwo w sposobie swego życia. Jest grze-
chem okazywać lenistwo w ubieraniu się, w rozmowie, w grzeczności na
codzień.
Grzech lenistwa obejmuje wiele dziedzin życia takich, jak niedbalstwo
w nawykach jazdy samochodem, zagrażających życiu innych ludzi, leni-
stwo w czystości osobistej, której wartość jest tuż za pobożnością, leni-
stwo w uśmiechu, który powinien być o każdej porze na twarzy chrześci-
jan, lenistwo w pomaganiu tym, którzy są w potrzebie w twoim sąsiedz-
twie, lenistwo w uczynkach miłosierdzia, przez co nieszczęśliwi i upośle-
dzeni pozbawieni są rzeczy potrzebnych do życia.
Wielu też jest leniwych w dawaniu składek na dzieło Boże. Gdyby
przeciętne przedsiębiorstwo prowadziło swoją księgowość w podobny
sposób, jak przeciętny chrześcijanin prowadzi księgowość swoich długów
wobec Boga i darów od Niego otrzymanych – zbankrutowałoby w prze-
ciągu kilku dni. Tysiące chrześcijan drzemie z zamkniętymi ustami w
czasie, gdy świat gwałtownie potrzebuje Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Pismo Święte ostrzega w Księdze Izajasza w rozdziale 56,10: „Wszyscy
jego strażnicy są ślepi, wszyscy są nierozumni, wszyscy oni, to nieme psy,
które nie umieją szczekać, tylko ziewają, leżą, lubią spać”. A w Liście do
Rzymian 12,11 ap. Paweł radzi: „W gorliwości nie ustawając, płomienni
duchem, Panu służcie”. Jest wiele sposobów, którymi można służyć Chry-
stusowi właśnie w twoich warunkach.
Nowy Testament wciąż przestrzega przed grzechem lenistwa: „Aby-
ście się nie stali ociężałymi, ale byli naśladowcami tych, którzy przez
wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice” (Hbr 6,12).
Marcin Luter pisał w jednym ze swych kazań: Pewnego razu szatan
obchodził jakieś uroczyste gody, w czasie których poszczególni jego wy-
słannicy mieli złożyć sprawozdania ze swych misji.
– Wypuściłem stado dzikich zwierząt pustyni na karawanę chrześcijan
i teraz kości ich bieleją w piaskach – chwalił się pierwszy.
– To i cóż z tego – rzekł Zły – ich wszystkich dusze zostały zbawione.
33
– Wzbudziłem wschodni wiatr przeciwko okrętowi wypełnionemu
chrześcijanami, tak, że wszyscy oni potonęli – mówi drugi.
– To cóż z tego? – rzekł Szatan – ich dusze zostały zbawione.
– Od dziesięciu lat próbowałem uczynić pewnego człowieka obojęt-
nym na los jego duszy i w końcu udało mi się to. On jest nasz – chwalił
się skromnie trzeci.
Na to szatan przyklasnął w dłonie, a wszystkie ciemne gwiazdy piekła
zawyły z radością. Grzech lenistwa i karygodne niedbalstwo duchowe
prawdopodobnie tak samo przyczyniły się do zaludnienia piekła, co
śmiertelne grzechy, o których mówiliśmy poprzednio. Wydaje się tak
nieszkodliwy, tak niewinny, a jednak jego jad jest bardziej trujący dla
ducha ludzkiego, niż bardziej ohydne grzechy, którym ludzie się oddają.
Najgorszym dziełem lenistwa jest okradanie człowieka z jego ducho-
wej wartości, jaką jest siła chrześcijańskiej decyzji. Przez głupotę i nie-
dbalstwo to duchowa senność czyni go niezdolnym do przyjęcia Chrystu-
sa. Człowiek taki może nawet argumentować na rzecz prawdy, znać dok-
tryny religii, ale jest niezdolny do pozytywnego działania. Dla niego jest
jasna droga, którą powinien iść, lecz lenistwo uczyniło jego wolę miękką i
pozbawioną decyzji.
Grzech ten musi być wyznany na równi z każdym innym. Jakub w
swoim Liście 4,17 zapewnia: „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni,
dopuszcza się grzechu”.
Wśród tłumu ludzi zgromadzonych wokół krzyża Chrystusa byli ci,
którzy popełniali grzech lenistwa. Nawet wówczas, gdy Syn Boży umie-
rał, „usiedli i pilnowali go”, pisze Ewangelia (Mt 27,36). Cóż za obojęt-
ność! Ale zanim Jezus oddał ostatnie tchnienie, spojrzał na wszystkich
wokół siebie, na łotrów, morderców, hazardzistów, obłudników, bezboż-
ników, niemoralnych, zarozumiałych, zazdrosnych, chciwych, żarłocz-
nych i leniwych, i powiedział: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czy-
nią” (Łk 23,34). W chwili tej Baranek Boży (dla każdego kto uwierzy)
gładził grzechy świata. Przez ten czyn odkupienia otworzył drzwi do raju.
Życie wieczne jest osiągalne dla każdego człowieka. Zbawiciel jest
tak blisko, jak twoja wola oddana Jemu w posłuszeństwo lub tak daleko,
jak daleko chciałbyś się oddalić od Niego. Twój własny, uparty, lecz le-
niwy duch, jest twoją największą przeszkodą dla wpuszczenia Go do twe-
go serca.
34
CHCIWOŚĆ
Łakomstwo, ściśle spokrewnione z chciwością, jest matką większej
ilości grzechów, aniżeli pozostałe grzechy główne. Rzeczywiście, w Pi-
śmie Świętym znajdujemy opinię: „korzeniem wszelkiego zła jest miłość
pieniędzy” (1 Tm 6,10). To właśnie ludzie wiedzeni chciwością rabowali,
napadali, pustoszyli, defraudowali, zabijali. Łakomstwo było pierwszym
grzechem, który podniósł swą jadowitą głowę w ogrodzie Eden. Czytamy
o tym w 1 Księdze Mojżeszowej 3,6: „gdy kobieta zobaczyła, że drzewo
to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania
dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła”. Ten grzech chciwo-
ści jest tak związany z naturą człowieka, jak jego oddech. Od dzieciństwa
do starości jest pobudką naszego działania i określa nasze nawyki.
Wycisnął on piętno na naszej nauce etyki. Takie określenia i terminy
jak „Samozachowanie jest pierwszym instynktem człowieka” lub „Samo-
obrona jest pierwszym prawem życia”, lub „Dbaj przede wszystkim o
siebie samego!” są tylko różnymi odmianami chciwości.
Ogród Eden był miejscem nieopisanego piękna, dopóki grzech chci-
wości nie wpełznął do niego. Potem stał się niedostępną knieją z mieczem
sądu zamykającym każdą drogę. Życie nie może być opromienione bla-
skiem szczęścia Edenu, ani człowiek nigdy nie może zaznać społeczności
z Bogiem, dopóki nie osiągnie zwycięstwa nad zaślepiającym grzechem
pożądania i samolubstwa. Żaden grzech nie potrafi tak doszczętnie ogra-
bić życia z jego piękna i blasku, jak grzech chciwości.
Weźcie Pismo Święte i kartka za kartką czytajcie o wszystkich cier-
pieniach i spustoszeniach, które ten śmiertelny grzech wyrządził na dro-
dze ludzkiej historii. To właśnie bezbożna, nienaturalna żądza osobistej
korzyści pchnęła króla Achaba do zajęcia winnicy Nabota, a następnie do
morderstwa, jako drogi osiągnięcia przedmiotu swego pożądania. Ale głos
Boży przychodzi do Achaba obiecując, że „w miejscu, gdzie psy lizały
krew Nabota, psy będą lizać również twoją własną krew” (1 Krl 21,19).
Chciwość wpierw żąda naszych dusz, a potem pieczętuje nasz los.
Achabowi nie śniło się nawet, że niewinne nasionko pożądania wyda w
jego sercu żniwo śmierci i sądu. Bracia Józefa siali drobne ziarenka chci-
wości i pożądania, sprzedając swego bogobojnego brata do niewoli, ale
35
nie przewidywali żniwa głodu i nędzy, które mieli zebrać po dojściu do
rozkwitu tego posiewu.
Bogaty człowiek, o którym mówił Jezus, zasiewał lany samolubstwa i
pożądania. Przyniosły one obfite plony. Lecz szybko on poznał bezuży-
teczność pełnych stodół i kieszeni przy próżnym sercu. Oto głos z nieba
woła do niego: „Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej...” (Łk 12,20).
Judasz powodowany chciwością sprzedał swego Pana za trzydzieści
sztuk srebra, ale doszedł do wniosku, że życie bez Niego nie ma żadnej
wartości. Porzucił więc bezwartościowe srebro pod nogi tym chciwcom, z
którymi ubijał swój nędzny interes i odszedł, aby się powiesić. Ale już na
długo przed tym, zanim życie opuściło ciało, jego dusza była martwa,
gdyż została zdławiona chciwością i pożądaniem.
Do wszystkich tych Achabów, Judaszów, głupich ludzi wszystkich
czasów, którzy żyją chciwie i samolubnie, zwraca się Jezus w Ewangelii
Łukasza 12,21: „Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a
nie jest w Bogu bogaty”.
Łakomstwo szuka w życiu czegoś więcej niż samego siebie. Ono po-
trafi rabować, oszukiwać, mordować, oczerniać, aby tylko osiągnąć swój
cel. Pismo Święte uczy, że przychodzimy na świat z grzechem chciwości:
„od najmłodszego do najstarszego wszyscy oni myślą o wyzysku” – czy-
tamy w księdze proroka Jeremiasza 6,13. Niemowlęta rodzą się z naturą
chciwą, samolubną, zagarniającą. I chociaż nie potrafią wyrazić swoich
pożądań słowami, mają inne sposoby zakomunikowania nam swoich pra-
gnień.
Niedawno byłem w pewnym domu i widziałem, jak matka, babka, go-
spodarz i ojciec biegali w zapamiętaniu po całym domu, szukając możli-
wości uczynienia zadość pragnieniom jedynego dziecka. Nawet duże
dzieci są z natury samolubne. „Co mi przyniosłeś Tatusiu?” – oto wołanie
znane zarówno w moim domu, jak i Waszym.
Tak długo jak Syn Marnotrawny śpiewał piosenkę: „Daj mi”, jego
udziałem była nędza, upokorzenie i głód, dopiero gdy zmienił swoją pieśń
na melodię: „Przebacz mi” – znalazł się w stanie społeczności wygody i
sytości.
Karol Kingsley powiedział: „Jeśli chcesz być biednym, myśl stale o
sobie, o tym, czego potrzebujesz, co lubisz, jaki szacunek ci się należy od
ludzi – wówczas nie będzie dla ciebie nic czystego. Czegokolwiek się
dotkniesz – zepsuje się. Z każdego dobra potrafisz wydobywać dla siebie
biedę. Będziesz rozbity w takim właśnie stopniu, jak to sobie obrałeś”.
Chciwość przedstawiona jest w Piśmie Świętym w towarzystwie in-
nych, bardziej jawnych, przewrotnych grzechów. W Liście św. Pawła do
Rzymian 1,29 czytamy: „Są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chci-
36
wości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady,
podstępu ...”, a w rozdziale 13,9 tego Listu pożądanie wymienione jest
razem z morderstwem, niemoralnością, kradzieżą i kłamstwem. Ten
grzech, który zagłuszył wzrost tak wielu ludzi i okazał się tak szkodliwy,
traktowany jest w Słowie Bożym jako najbardziej przewrotne i niszczące
ze wszystkich narzędzi w arsenale szatana.
Pismo Święte idzie tak daleko, że przestrzega nas, iż człowiek chciwy,
łakomy, pożądający nie może odziedziczyć Królestwa Bożego (1 Kor
6,10).
Pismo Święte uczy, że chciwość jest bałwochwalstwem. Sztuka srebra
może być tak bliska twoim oczom, że przesłoni ci słońce, a miłość pienię-
dzy tak potrafi wypełniać twoje serce, że wypchnie z niego Boga. W na-
szym zmaterializowanym świecie pasja konsumpcji dóbr materialnych
doprowadziła miliony ludzi do zapomnienia słów Pana Jezusa z Ewangelii
Marka 8,36: „cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na
duszy swej szkodę poniósł?” Jeżeli życie nasze ma okazać się pożytecz-
nym, jeżeli nasze księgi kasowe mają się zbilansować, to musi w nich
figurować coś więcej, niż same złotówki.
Miłość pieniędzy przeżera serca ludzkie, niszcząc ich szczęście i pod-
żega jednych przeciwko drugim. Pożądanie jednych krajów posiadania
ziemi drugich krajów już po tysiąckroć wywoływało wojny i wyniszcze-
nie niewinnej ludności. W ciągu wszystkich wieków możni pod pokrywką
takich samych żądań, rabowali dobra i uciskali osoby słabsze. Pracodaw-
cy od wieków wyzyskiwali robotników, chociaż sumienie mówiło im, że
płacą niewspółmiernie do wykonanej pracy.
To właśnie grzech chciwości był korzeniem niewolnictwa, cierpień,
nędzy i śmierci, które towarzyszyły tej skazie rodzaju ludzkiego.
Miłość pieniędzy jest przyczyną napadów rabunkowych, o których
czytamy codziennie w gazetach, ona prowadzi do morderstwa. To grzech
chciwości każe sprzedawcom dolewać wody do mleka lub wystawiać na
widok najpiękniejsze jabłka. To chciwość skłania adwokatów do kłam-
stwa, a giełdziarzy do oszukiwania klientów.
Starożytni Rzymianie-ojcowie mawiali do swych synów: „Zarabiaj
uczciwie pieniądze, jeżeli to możliwe, ale w każdym razie tylko zarabiaj”.
Wielki grzech Ameryki – to chciwość i pożądanie (łakomstwo). Tak
jesteśmy zajęci zdobywaniem pieniędzy, że nie mamy czasu dla Boga i
duchowych przeżyć. Wiele interesów jest załatwianych wyraźnie niepo-
trzebnie w niedzielę, ku obrazie Boskiej, aby tylko zdobyć kilka dolarów
dodatkowo. Ileż to razy, wzywając kogoś do pójścia do kościoła, słysza-
łem w odpowiedzi: „Muszę coś zrobić, lub coś załatwić”. Ludzie ci wła-
śnie nie mieli czasu dla Boga, gdyż zajęci byli robieniem pieniędzy. Ame-
37
rykanie nie zdają sobie sprawy, że w swojej pogoni za ułatwieniami, wy-
godą, luksusem i zarabianiem pieniędzy mogą wkrótce wszystko stracić w
nagłym i straszliwym zniszczeniu, jakiego świat dotychczas nie znał. Bła-
gam was, Amerykanie, obudźcie się, zanim nie jest za późno.
Grzech chciwości jest przyczyną gorączki graczy hazardowych, on
popędza ich wciąż dalej, zatwardzając ich serca, dopóki nie stracą wszyst-
kich pieniędzy, a w końcu swej duszy.
Pewnego razu grupa turystów, wędrująca przez Martwą Dolinę w Ka-
lifornii, znalazła szkielet człowieka, który zginął wśród lotnych piasków
pustynnych. W zaciśniętych palcach jego ręki tkwił kawałek miki z ziar-
nami pirytu, których złoty kolor omamił podróżnika. Uznał je za złoto.
Na, papierze znalezionym przy szkielecie odczytano napis: „Umieram
bogaty”. On myślał, że jest bogaty, lecz umarł z wyczerpania zagubiony,
samotny. Tak zwodnicze są właśnie bogactwa. Jeżeli nie mamy niczego
prócz pieniędzy, jesteśmy naprawdę biedni.
Jest wielu ludzi, którym wydaje się, że są bogaci, zabezpieczeni pod
względem materialnym, w istocie są biedni wobec Boga. Jednym z naj-
smutniejszych obrazów Nowego Testamentu jest scena z bogatym mło-
dzieńcem, który odszedł od Jezusa smutny, z kieszenią pełną pieniędzy,
lecz pustym sercem. Był zainteresowany życiem wiecznym, ale nie chciał
zapłacić odpowiedniej ceny.
Jest wielu ludzi, którzy sądzą, że grzech chciwości jest nieuleczalny i
dla człowieka raz opanowanego przez łakomstwo nie ma zbawienia. Na-
wet Jezus ostrzegał, że łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne,
aniżeli bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego (Mt 19,24). Pomimo
to jest możliwe być zbawionym człowiekowi, który stał się winien grze-
chu chciwości. Może nawet obecnie jesteś biednym człowiekiem, ale
chciwość i miłość pieniędzy tak zatwardziły twoje serce, że stałeś się
zgorzkniałym i zazdrosnym. Także i ty możesz być zbawiony, możesz
dojść do upamiętania się z tych grzechów, a wiara w Pana Jezusa Chry-
stusa i Jego krew mogą oczyścić cię z wszelkiej winy. Możesz znaleźć
cudowne, chwalebne i błogosławione przebaczenie u stóp krzyża – jakim-
kolwiek byłby twój grzech.
38
SPIS TREŚCI
Wstęp .......................................................................................................... 3
Pycha .......................................................................................................... 4
Gniew ......................................................................................................... 8
Zazdrość ................................................................................................... 12
Nieczystość ............................................................................................... 17
Obżarstwo ................................................................................................. 23
Lenistwo ................................................................................................... 29
Chciwość .................................................................................................. 34