Gardner Laurence Ukryte dzieje Jezusa i św Graala

background image

Sir Laurence Gardner

"UKRYTE DZIEJE JEZUSA I ŚWIĘTEGO GRAALA"
Część pierwsza ................................................................................................................................. 2
Część druga ...................................................................................................................................... 10
Część trzecia ..................................................................................................................................... 19

"GWIEZDNY OGIEŃ – ZŁOTO BOGÓW"
Część pierwsza ................................................................................................................................. 29
Część druga ...................................................................................................................................... 37
Część trzecia ..................................................................................................................................... 46

"W KRÓLESTWIE
WŁADCÓW PIERŚCIENIA"
Część pierwsza ................................................................................................................................. 55
Część druga ....................................................................................................................................... 65

Sir Laurence Gardner, Kt St Gm, KCD, jest znanym na całym świecie genealogiem rodzin

królewskich i rycerskich. Piastuje stanowisko Brytyjskiego Wielkiego Przeora Kościoła Uświęconej
Rodziny Świętego Kolumby i nosi tytuł Chevalier Labhran de Saint Germain. Jest również Głównym
Attache Europejskiej Rady Książąt, konstytucyjnego ciała doradczego założonego w roku 1946.
Formalnie należy do Szlacheckiej Straży Domowej Królewskiego Domu Stuartów założonej w roku
1692 w St Germain-en-Laye i jest Królewskim Historiografem Jakobitów.

MATERIAŁ UZUPEŁNIAJĄCY David Hudson
"Tajemniczy biały proszek" .............................................................................................................. 75

background image

UKRYTE DZIEJE JEZUSA I ŚWIĘTEGO GRAALA – CZĘŚĆ PIERWSZA

Wcale nie planowałem napisania książki Bloodline ofthe Hoty Grail (Krew z krwi Jezusa

1

). Jest ona

dziełem przypadku, a nie zamysłu. Powstała w rezultacie pełnienia przeze mnie przez ostatnie 10 lat
funkcji historyka i genealoga 33 rodzin królewskich. Jest wynikiem dokumentowania przeze mnie we
wczesnym okresie mojej działalności w powyższym charakterze dziejów tych rodzin oraz ich
szlachetnych odgałęzień, a także studiowania rycerskich archiwów rodzin tych szlachetnie urodzonych
suwerenów.

Moja praca polegała między innymi na gromadzeniu chronologicznych zapisów spraw, które te

rodziny znały, ale nie zawsze dostatecznie szczegółowo. Z tego tez względu znacznie mniej czasu
poświęciłem w Brytanii i Europie studiowaniu biblijnego aspektu zagadnienia, o którym będzie tu
mowa, a także dlatego, ze większość tego materiału jest w Europie dobrze znana. Kiedy ukazała się
moja książka, dla większości tych ludzi nie była ona zaskoczeniem, ponieważ nigdy nie było dla nich
tajemnicą, ze Jezus był żonaty i miał potomków, gdyż było to zapisane w ich rodzinnych archiwach, z
których część stanowi własność publiczną. Opublikowane pisma Mary, Królowej Szkotów

2

, mówią o

tym bardzo obszernie. Pisma króla Anglii, Jakuba II

3

, również zawierają obszerne fragmenty

poświęcone tej sprawie.

Dopasowując mozolnie szczegół do szczegółu, pokolenie po pokoleniu, dokonaliśmy kompilacji

czegoś, co może być użyteczne dla przyszłych pokoleń, czegoś, co w chwili gdy zaczynaliśmy pracę,
było zamknięte w skrzyniach i szafach. Byłem osobą, której dane było usłyszeć: “Niech pan spojrzy, tu
jest napisane, że otwierano to po raz ostatni w roku 1732!" Tak więc dotarliśmy do bardzo, bardzo
starych dokumentów, i to me tylko otwieranych po raz ostatni w tysiąc siedemset którymś roku, ale
rzeczywiście spisanych setki lat wcześniej.

Książka ta powstała przypadkiem. W pewnym okresie, jakieś 10 do 12 lat temu rozpocząłem pracę

na zlecenie różnych rodzin mającą na celu spisanie ich genealogu. W czasie jej wykonywania okazało
się, ze zaczynają się one ze sobą zbiegać. Stało się to wręcz oczywiste, lecz dojście do tego zajęło mi
sporo czasu, ponieważ kiedy spisuje się genealogię, pracę wykonuje się do tym, składa się
poszczególne elementy cofając w czasie, aż w końcu piramida uformowana z dużej ilości danych
dotyczących różnych linii genealogicznych, zaczyna schodzić się w jej wierzchołku.

Nagle zdałem sobie sprawę, co ten punkt zbieżności oznacza i powiedziałem: “No, no, czy macie

pojęcie, co ja tu znalazłem?" W odpowiedzi usłyszałem: “Och, nic wielkiego. Ojca tego to a tego i nic
więcej". A ja im na to: “O nie, odkryłem, że to pochodzi z Domu Judy z okresu pierwszego stulecia".
“Tak, wiemy o tym" – odparli – “nam chodziło jednak o to, abyś..." Ja zaś na to: “Otóż są na świecie
miliony ludzi, którzy nic nie wiedzą na ten temat, odwróćmy więc tę piramidę do góry nogami i
zamieńmy jaw książkę!" I tak oto doszło do napisania tej książki.

Co więcej, od 6 lat pełnię funkcję Wielkiego Brytyjskiego Przeora Kościoła Uświęconej Rodziny

Świętego Kolumby

4

, który jest siedzibą Królewskiego Kościoła Celtyckiego

5

. Dzięki temu miałem

dostęp do pism Kościoła Celtyckiego pochodzących z 37 roku n.e. Za sprawą osobistych kontaktów z
zakonami rycerskimi miałem również dostęp do dokumentów Templariuszy, tych, które przywieźli oni
do Europy w roku 1128 i przedstawili hierarchom Kościoła Rzymskokatolickiego, śmiertelnie ich tym
przerażając, gdyż odnosiły się one do rodowodów i genealogii, do czego wrócimy później.

Tak więc wyruszamy na poszukiwanie przemierzając minione stulecia. Niektórzy nazywają je

nawet poszukiwaniem ostatecznym. Kościół Chrześcijański potępił je jako herezję. Chodzi tu
oczywiście o poszukiwanie Świętego Graala

6

.

Definicja herezji podawana we wszystkich słownikach brzmi następująco: “poglądy przeciwne w

stosunku do ortodoksyjnych dogmatów chrześcijańskich biskupów" W świetle tej definicji wszystkie
inne poszukiwania, w których mieści się większość współczesnych naukowych i medycznych
dociekań, to również herezja Słowo “herezja" to nic innego jak obraźliwa etykietka stosowana przez
lękliwą hierarchię kościelną, która od wieków stara się rządzie ludźmi za pomocą strachu przed
nieznanym Tak więc herezją są wszystkie te aspekty filozofii i badań, które usiłują poznać to, co
nieznane, i które znajdują czasami rozwiązania będące w całkowitej sprzeczności z doktryną Kościoła.

Wszelkie poszukiwania są z natury pasjonujące Historia i poszukiwania historyczne mają charakter

pouczający, lecz odkrycia z nich wynikające będą bezużyteczne, dopóki me znajdziemy dla nich
współczesnych zastosowań, jak to ma miejsce w nauce i medycynie, które staną się zalążkiem lepszej
przyszłości.

2

background image

Historia jest niczym więcej jak zapisem doświadczeń, zazwyczaj tych, którym udało się wyjść z

nich zwycięsko Uczenie się na doświadczeniach starszych pokoleń jest sprawą zdrowego rozsądku
To właśnie to doświadczenie jest fundamentem, na którym spoczywają moralne, kulturowe, polityczne
i społeczne klucze do przyszłości, i w tym kontekście Święty Graal podtrzymuje to, co zwykliśmy
nazywać “Mesjanistycznym Posłannictwem" Jest to posłannictwo społecznej działalności ustanowionej
przez Jezusa, kiedy obmywał stopy swoich apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy Oznacza to
obowiązek świadczenia i uzyskiwania usług, określa zasadę, zgodnie z którą ci, którzy w drodze
wyboru znaleźli się na pozycjach dających im władzę i wpływy, winni zawsze być świadomi swoich
obowiązków jako przedstawiciele społeczeństwa, tego ze winni mu służyć, a nie stawiać władzy nad
mm Posłannictwo to stanowi podstawę rządów demokratycznych Określa się je jako rządy ludzi dla
ludzi Bez zastosowania Posłannictwa Graala mamy do czynienia jedynie z – niestety zbyt popularnymi
– rządami ludzi To me jest demokratyczny sposób rządzenia.

W trakcie naszej wyprawy będziemy omawiać wiele spraw, które są nam dokładnie znane lecz

przyjrzymy się im pod trochę innym kątem niż ten, do którego przywykliśmy Właśnie z tego względu
może się wydawać ze wstąpiliśmy na zupełnie nowy teren, lecz w rzeczywistości jest to teren, który
istniał JUŻ wcześniej, lecz został przykryty kobiercem tajemnicy przez tych, którzy kierują się w swoim
działaniu partykularnymi interesami Tylko wtedy, kiedy uda się nam zdjąć tę zasłonę tajemnicy, nasze
poszukiwania Świętego Graala zakończą się sukcesem.

Nasze poszukiwania rozpoczniemy w Ziemi Świętej, w Judei w czasach Jezusa, gdzie spędzimy

dużo czasu Nie ruszymy się stamtąd, dopóki me ustalimy obrazu który stał się zalążkiem wydarzeń,
które następowały przez kolejne 2000 lat.

Później ruszymy do średniowiecznej Europy gdzie tajemnica Graala zaprowadzi nas do Brytanii

króla Ar tura, a stamtąd do Stanów Zjednoczonych Ameryki, której założyciele byli jednymi z
największych rzeczników Posłannictwa Świętego Graala Dostojni obywatele Stanów Zjednoczonych
tacy jak Jerzy Waszyngton, John Adams, Benjamin Franklin, Charles Thompson, Thomas Jefferson
byli me mniejszymi orędownikami Świętego Graala niż kroi Artur, sir Lancelot czy Galahad.

To, że Jezus miał potomków, może dla wielu okazać się nie lada niespodzianką. Należy jednak

wiedzieć, że fakt ten był szeroko znany w Brytanii i Europie aż do schyłku średniowiecza.

Książka Bloodline of the Holy Grail (Krew z krwi Jezusa) została określona jako “księga zstąpienia

mesjasza" Tak nazwał ją pewien dziennikarz radiowy i jest to trafne określenie, jako ze jej podtytuł
brzmi The Hidden Lineage of Jesus Revealed (Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa) Podtytuł
ten wskazuje oczywiście na to, ze Jezus miał dzieci i co za tym idzie, był żonaty Zatem był żonaty czy
nie? Miał dzieci czy nie? Jeśli tak, to co się z nimi stało? Czy jego potomkowie nadal żyją? Odpowiedz
na te wszystkie pytania brzmi tak Przyjrzymy się dokładnie wyłaniającej się przed naszymi oczami linii
rodowej Pójdziemy jej tropem, tropem jej dziejów, przemierzając stulecie po stuleciu, tropem dziejów
mężnej królewskiej dynastii, dziedziców Jezusa, którzy walczyli z wszelkimi przeciwnościami, jakie
napotykali przez stulecia w swoim dziele zachowania do dzisiejszego dnia Królewskiego
Mesjanistycznego Posłannictwa.

Historia, którą przesiedzimy, to opowieść o charakterze spiskowym – historia uzurpatorów

królewskich, procesów i oskarżeń, morderstw oraz bezpodstawnego skrywania informacji przed ludźmi
Zachodniego Świata Jest to historia o złych i dobrych rządach, a także o tym, jak patriarchalny system
władzy ludu został zastąpiony przez dogmatyczną tyranię i dyktatorskie panowanie nad licznymi
krajami To owoc przemożnej chęci dokonania odkrycia, spojrzenia na minione wieki ze wzrokiem
zwróconym ku przyszłości To historia, którą kiedyś napisano, ale nikt jej me wyraził mową.

Zacznijmy od najoczywistszego z pytań czym jest Święty Graal?

W jaki sposób wiąże się on z

potomkami, spadkobiercami Jezusa?

To, ze Jezus miał potomków, może dla wielu okazać się me lada

niespodzianką Należy jednak wiedzieć, ze fakt ten był szeroko znany w Brytanii i Europie aż do
schyłku średniowiecza.

W okresie średniowiecza mesjanistyczną linię zstępującą określało francuskie słowo Sangreal

Pochodzi ono od słów Sang Real oznaczających “krew królewska Była mą krew królewska Judei, krew
rodu dawidowego, która płynęła w żyłach Jezusa i jego potomków W angielskim tłumaczeniu
określenie Sangréal stało się "San Gréal" podobnie jak w nazwie “San" Francisco. Zapisane w
pełniejszej formie stało się “Saint Grailem" z "Saint" w znaczeniu oczywiście "Holy" (święty), a z
czasem w wyniku naturalnego procesu lingwistycznej transformacji uzyskało romantyczną formę w
postaci “Holy Grail"

7

, która prze trwała do naszych czasów.

3

background image

W okresie średniowiecza w Brytanii i Europie powstał cały szereg rycerskich zakonów o

charakterze wojskowym związanych z Krwią Królewską Mesjasza (niejako spowinowaconych z nim –
przyp. tłum) Należały do nich Zakon Królestwa Syjonu Zakon Rycerzy Świętego Grobu i cieszący się
największym prestiżem Królewski Zakon Sangreal Rycerzy Świętego Graala Był to dynastyczny zakon
szkockiej rodziny królewskiej Stuartów.

W znaczeniu symbolicznym Graal jest często przed stawiany jako kielich zawierający krew

Chrystusa lub jako winorośl Wino powstaje z winogron i właśnie kielich i wino stanowią w tradycji
Graala podstawę komunii, mszy, eucharystii – ich symbol. Święty Kielich, zawiera wino reprezentujące
odradzającą się w nieskończoność krew Jezusa.

Jest zupełnie oczywiste, że zachowując starożytny zwyczaj komunii Kościół Chrześcijański

postanowił dla swojej wygody pomijać w swoich naukach jego prawdziwe znaczenie i pochodzenie.
Bardzo niewielu ludzi zastanawia się nad rzeczywistym znaczeniem sakramentu kielicha i wina i
jednocześnie sądzi, że wywodzi się on z odpowiednich ustępów ewangelii nawiązujących do Ostatniej
Wieczerzy. W rzeczywistości obrazuje on wiecznie odradzającą się krew Jezusa. W jaki sposób krew
Jezusa lub kogokolwiek innego może odradzać się w nieskończoność? Odpowiedź jest prosta –
poprzez rodzinę i dziedziczenie.

Dlaczego zatem hierarchowie kościoła postanowili ignorować symbolikę związaną z linią krwi

(pokrewieństwem) w sakramencie Graala? Sam sakrament zachowali, czemu jednak posunęli się do
przypisania podaniu o Graalu i jego symbolice miana herezji?

Jak wiadomo, każdy rząd i każdy kościół nauczają takiej formy historii i dogmatów, jakie są im

wygodne do realizacji ich własnych interesów. Biorąc to pod uwagę musimy pamiętać, że my wszyscy
jesteśmy uwarunkowywani na przyjęcie bardzo selektywnych nauk. Uczy się nas tego, co powinniśmy
wiedzieć, i mówi się nam to, w co powinniśmy wierzyć. W ten oto sposób uczymy się głównie historii
politycznej i religijnej, którą państwowa i klerykalna propaganda podaje nam zwykle jako absolutny
dogmat – naukę, której nie wolno krytykować pod groźbą narażenia się na prześladowanie.

Jeśli chodzi o stosunek Kościoła do symboliki kielicha i wina, od początku było wiadomo, że biskupi

muszą na nowo ją zinterpretować, ponieważ wskazywała ona, że Jezus miał potomków, czyli połączył
się cieleśnie z kobietą.

I nie był to jedyny sakrament i zwyczajowy rytuał, który uległ wtórnej interpretacji. Przeinaczono

nawet ewangelie. Zrobiono to, aby dopasować je do poglądu, że Kościół Rzymskokatolicki został
ustanowiony wyłącznie przez osobników płci męskiej, podobnie jak współczesny producent filmowy
selekcjonuje i dobiera taśmy, tak aby otrzymać pożądany rezultat, który jest zgodny z jego interesem.

Wszyscy znamy ewangelie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, a co z pozostałymi. Co z

ewangeliami Filipa, Tomasza, Marii i Marii Magdaleny? Co z całym szeregiem prawd wiary, aktów i
listów, które nie zostały zaaprobowane przez synody Kościoła w okresie weryfikacji Nowego
Testamentu. Z jakiego powodu odrzucono je podczas tej selekcji?

Przy doborze prawd wiary do Nowego Testamentu kierowano się dwoma kryteriami, które w roku

397 określił synod w Kartaginie. Pierwsze kryterium mówiło, że Nowy Testament musi składać się z
pism podpisanych imionami bezpośrednich apostołów Jezusa. Marek nie był jednak apostołem
Jezusa i jak nam wiadomo, również Łukasz. Byli to koledzy późniejszego świętego Pawła. Z drugiej
strony Tomasz był jednym z dwunastki apostołów, a mimo to ewangelia podpisana jego mieniem
został odrzucona. Co więcej, została nie tylko odrzucona, ale razem z wieloma innymi prawdami wiary
i tekstami skazana na zniszczenie.

Tak więc w całym średniowiecznym świecie Ewangelia według św. Tomasza oraz wiele innych

ksiąg były w V wieku palone i ukrywane. Dopiero w ostatnich latach udało się odkopać niektóre z tych
manuskryptów. Wśród nich największym odkryciem było to, którego dokonano w roku 1945 w Nag
Hammadi w Egipcie, gdzie znaleziono zakopane 1500 lat wcześniej dokumenty

8

.

Chociaż ksiąg tych nie odnaleziono aż do naszego stulecia, były one otwarcie używane przez

pierwszych chrześcijan. O niektórych z nich, tych, które już wymieniłem, oraz Ewangelii Prawdy,
Ewangelii Egipcjan i innych, liczne wzmianki znaleźć można w pismach wczesnochrześcijańskich
kronikarzy kościelnych. Klemens z Aleksandrii, Ireneusz z Lyonu, Origen z Aleksandrii – wszyscy oni
wspominają o nich w swoich pismach.

Dlaczego więc ewangelie według św. Marka i Łukasza zostały zaakceptowane, mimo iż ci dwaj nie

byli apostołami Jezusa? Ponieważ obaj w rzeczy samej byli nimi i ojcowie wczesnochrześcijańskiego
kościoła wiedzieli o tym. W tamtych czasach, przed zafałszowaniem Nowego Testamentu, wiedziano

4

background image

dobrze, że Jezus przeżył ukrzyżowanie. We wczesnych ewangeliach nie było mowy o
Zmartwychwstaniu. Dodano to do nich później.

Dlaczego odrzucono ewangelie innych apostołów? Ponieważ było jeszcze drugie kryterium,

znacznie ważniejsze, według którego dokonano właściwej selekcji. Było to kryterium płci, w myśl
którego odrzucano wszystko, co podtrzymywało status kobiety w Kościele lub społeczeństwie.

Właśnie na tej regule został zbudowany kościelny system praw i zasad. Powiedziane jest: “Nie

pozwalamy, by nasze kobiety nauczały w Kościele, wolno im tylko modlić się i słuchać tych, co
nauczają. A jest tak, ponieważ głową kobiety jest mężczyzna, a czyż przystoi, by ciało nauczało
głowę?"

Była to oczywista bzdura, lecz właśnie za jej sprawą odrzucono wiele ewangelii, gdyż zawierały

one dane świadczące o tym, że w służbie Jezusa uczestniczyło wiele kobiet. Maria Magdalena, Marta,
Salome, Maria żona Kleofasa, Joanna byty nie tylko służebnicami, ale również kapłankami
prowadzącymi godne naśladowania szkoły wiary w tradycji nazareńskiej.

W liście do Rzymian Paweł wspomina o swoich służebnicach: Febe, którą zwie siostrą Kościoła,

Julii i Prysce. Nowy Testament żyje imionami służebnic, lecz Kościół zignorował je wszystkie. Kiedy
stanowiono zasady zawodu duchownego, powiedziano: “Nie wolno kobiecie w Kościele głosić nauk
ani też rościć jakichkolwiek pretensji do którejkolwiek z męskich funkcji". Lecz przecież to sam Kościół
określił, co jest męską funkcją.

Kościół tak bardzo bał się kobiet, że wprowadził obowiązujący księży celibat, który w roku 1138 stał

się prawem. Ta zasada nigdy nie była tym, czym wydaje się być przy pobieżnym spojrzeniu. Ktoś, kto
ją czyta, kto studiuje historię, widzi wyraźnie, że to nie seksualna aktywność była powodem troski
Kościoła. Konkretną przyczyną sankcjonującą wprowadzenie tego prawa były stosunki intymne księży
z kobietami. Dlaczego? Ponieważ kobiety stają się żonami, kochankami. Szczególną własnością
macierzyństwa jest przekazywanie linii krwi. Właśnie to niepokoiło Kościół: temat tabu –
macierzyństwo, genealogia. Ta sprawa musiała być całkowicie odseparowana od pożądanego
wizerunku postaci Jezusa.

Lecz to wcale nie Biblia głosiła takie zasady. Święty Paweł stwierdza w swoim liście do

Tymoteusza, że biskup winien mieć jedną żonę i dzieci, że mężczyzna z doświadczeniami
pochodzącymi z jego własnej rodziny ma znacznie lepsze kwalifikacje do zajmowania się sprawami
Kościoła (3,2 Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony... 3,4 ...dobrze rządzący
własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. 3,5 Jeśli bowiem ktoś nie umie
stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? – Pierwszy List do
Tymoteusza). Chociaż władze Kościoła Rzymskokatolickiego podtrzymują nauki Świętego Pawła,
zdecydowały się na kompletne pominięcie tej jednoznacznej dyrektywy w celu zachowania własnych
interesów, tak aby cywilny status Jezusa można było ze strategicznych względów zignorować.

Rzecz w tym, że celibat kościelny oraz wizerunek nieżonatego Jezusa stały w opozycji do innych

opisów tamtych czasów. Było to przedmiotem otwartych publicznych sprzeciwów, dopóki nie
ogłoszono, że mówienie prawdy na ten temat jest herezją podlegającą karze. Stało się to zaledwie
450 lat temu, w roku 1547, w którym w Anglii zmarł król Henryk VIII.

Nie tylko chrześcijański Nowy Testament cierpi z powodu restrykcji płciowych. Podobnemu

procesowi edytorskiemu poddano żydowskiego pochodzenia Stary Testament, dzięki czemu stał się
on wygodny i pasujący do chrześcijańskiej Biblii. Jest to szczególnie widoczne za sprawą kilku
wyjątków, którym udało się ujść uwadze cenzorów.

Księga Jozuego i II Księga Samuela odwołują się do znacznie starszej Księgi Jaszera

9

. W obu

księgach znajdujemy stwierdzenie, że jest ona bardzo ważna. Lecz gdzie ona jest? Nie ma jej w Biblii.
Podobnie jak wiele innych ksiąg została z rozmysłem pominięta. Czy jeszcze istnieje? Otóż tak.
Mierzący 9 stóp (2,7 m) długości hebrajski zwój Księgi Jaszera istnieje. Od dawna jest to historycznie
bardzo ważny dokument. Był on skarbem dworu cesarza Karola Wielkiego, zaś jej przekład był
bezpośrednią przyczyną założenia w roku 800 Uniwersytetu Paryskiego, to znaczy sto lat przed
nadaniem Staremu Testamentowi formy, w jakiej znamy go dzisiaj.

Jaszer był opiekunem laski Mojżesza. Jego zapiski mają ogromne znaczenie i dotyczą pobytu

Izraelitów w Egipcie aż do exodusu do ziemi kananejskiej. Opisane przez niego dzieje różnią się
znacznie od wersji, którą znamy dzisiaj. Według niego to nie Mojżesz był duchowym przywódcą
plemion, które przeszły przez Morze Czerwone do góry Synaj, ale Miriam

10

.

W owych czasach Żydzi nie słyszeli o Jahwe i czcili boginię Aszirat

11

, zaś ich duchowymi

przywódcami były głównie kobiety. Miriam stała się według Księgi Jaszera (Sprawiedliwego) dla

5

background image

Mojżesza tak dużą przeszkodą w jego dążeniu do ustanowienia męskiej dominacji, że musiał ją
uwięzić. Jednak Naród Żydowski powstał zbrojnie przeciwko niemu w obronie Miriam. Tego nie ma w
Biblii.

Przejdźmy teraz do momentu narodzin wiary chrześcijańskiej. Weźmy ewangelie, przyjrzyjmy się

im i sprawdźmy, co one w rzeczywistości nam mówią, nie bacząc na to, co nam się wydaje, że mówią,
a co jest swego rodzaju nawykiem myślowym wpojonym nam w szkole i kościele. Czy wykładnia nauk
zawsze jest właściwa? Czy zgadza się z tym, co zostało zapisane? To zadziwiające, jak wiele rzeczy,
które wydają się nam znane, wpojono nam w szkolnych ławkach z pomocą obrazkowych historyjek nie
zawsze opartych na oryginalnych tekstach.

Historia narodzin (Jezusa) jest bardzo dobrym tego przykładem. Powszechnie uważa się – mówią

nam o tym również pocztówki bożonarodzeniowe – że Jezus urodził się w stajni. Ewangelie tego nie
mówią. W żadne] z autoryzowanych ewangelii nie ma najdrobniejszej wzmianki o stajni. W
ewangeliach Marka i Jana w ogóle nie ma mowy o narodzinach Jezusa, zaś Mateusz oświadcza
wprost, że urodził się on w domu.

Skąd więc wzięła się stajnia? Po prostu z błędnej interpretacji ewangelii Łukasza, w której jest

mowa, ze Jezus został położony w żłobie – nie urodzony, ale położony! Żłób był w owych czasach i
nadal jest dzisiaj niczym innym jak zwierzęcym karmnikiem. Wystarczy jednak zajrzeć do historii
społecznej tamtych czasów, aby dowiedzieć się, że używanie żłobu w charakterze kołyski dla
niemowląt było wówczas rzeczą powszechną i były one w takim przypadku wnoszone do wnętrza
domu.

Dlaczego więc przyjęto, że ten konkretny żłób stał w stajni? Otóż dlatego, że angielski przekład

ewangelii Łukasza mówi nam, ze w zajeździe nie było miejsca. Zatem musiało być w stajni! Co
ciekawe, inne wcześniejsze od angielskiego przekłady ewangelii Łukasza nic nie mówią na temat
jakiegokolwiek zajazdu. W rękopisie ewangelii Łukasza nie ma mowy o braku miejsca w zajeździe. W
rzeczywistości w tamtych czasach w ogóle nie było na Wschodzie żadnych zajazdów. Nawet teraz jest
ich tam niewiele. Ludzie zatrzymywali się w tamtych czasach w prywatnych domach – był to popularny
wówczas zwyczaj. Nazywało się to gościnnością rodziny. Domy były otwarte dla podróżnych.

Gwoli ścisłości należy również stwierdzić, ze w tamtych czasach nie było również stajen. W

rzeczywistości “stable"

12

(“stajnia") jest angielskim słowem i określa miejsce, w którym trzyma się

konie, i to konie jakiejś szczególnej stajni. Któż, u licha, jeździł w Judei na koniach? Na wołach,
wielbłądach, owszem. Konia mógł mieć co najwyżej jakiś rzymski oficer. Nawet woły i muły, jeśli już je
trzymano pod dachem, to pod czymś w rodzaju wiaty, zadaszenia, a nie stajni, jakie znamy.

Jeśli chodzi o ten mityczny zajazd, tekst grecki wcale nie mówi, że nie było w nim miejsca. Jak

zostało powiedziane w ewangelii Mateusza, Jezus urodził się w domu i, co zostało tam właściwie
przetłumaczone, został położony w żłobie, karmniku dla zwierząt, ponieważ nie było kołyski. Będąc
przy narodzinach Jezusa, warto przyjrzeć się dokładnie chronologii, co jak sądzę, może być ważne,
ponieważ ewangelie, dwie ewangelie, które mówią o narodzinach Jezusa, podają zupełnie inne daty
tego wydarzenia.

Według ewangelii Mateusza Jezus urodził się w czasie panowania króla Heroda – Heroda

Wielkiego – który po naradzie z magami zarządził rzeź niemowląt. Jak wiadomo, Herod zmarł w 4 roku
przed Chrystusem (przed naszą erą), podczas gdy ewangelia Mateusza podaje, że Jezus urodził się
przed jego śmiercią. I właśnie dlatego większość popularnych wersji Biblii przyjmuje, że Jezus urodził
się w 5 roku p.n.e., czyli rok przed śmiercią Heroda... i wszystko wydaje się już być w porządku.

Lecz u Łukasza jest zupełnie inaczej. Łukasz nie opowiada nam o królu Herodzie ani niczym

podobnym. Twierdzi on, że Jezus urodził się w czasach, gdy Kwiryniusz był gubernatorem Syrii,
dokładnie w roku, w którym cesarz August (Oktawian) zarządził spis powszechny. I aby wziąć w nim
udział, Józef i Maria udali się do Betlejem.

Znajdujemy tu dwie istotne informacje, o których jest mowa również w żydowskich annałach

pochodzących z pierwszego stulecia naszej ery. Kwiryniusz został wyznaczony na gubernatora Syrii w
6 roku n.e. (po narodzeniu Chrystusa). Był to rok, w którym przeprowadził on na mocy zarządzenia
cesarza Augusta spis ludności. Według Łukasza był to pierwszy i jedyny spis ludności wykonany w
tym regionie.

Tak więc Jezus musiał urodzić się pomiędzy 4 rokiem p.n.e. a 5 rokiem n.e. Czy to jakiś błąd?

Niekoniecznie, ponieważ na podstawie sposobu, w jaki to zostało oryginalnie przedstawione, mamy
do czynienia z dwoma różnymi urodzinami.

6

background image

Obie ewangelie mówią prawdę. Chodzi tu o datę fizycznych urodzin Jezusa oraz datę jego urodzin

społecznych. W owym czasie obie daty byty określane jako pierwsze i drugie narodziny i stosowało się
je w przypadku ludzi z pewnych grup społecznych, zwłaszcza dziedziców tronu.

Drugie urodziny chłopców były obchodzone w formie rytuału powtórnego urodzenia. Miał on

charakter bardzo fizyczny: owijano chłopców w powijaki i rodzili się oni na nowo z matczynego łona. W
przypadku chłopców rytuał ten odbywał się po ukończeniu przez nich dwunastego roku życia.

Wiemy zatem, że w roku 6 n.e. Jezus miał 12 lat, a to oznacza, że urodził się w 7 roku p.n.e., co

dokładnie zgadza się z opisem Mateusza mówiącym, że urodził się on pod koniec panowania króla
Heroda.

I oto dochodzimy do czegoś, co wydaje się być kolejną niezgodnością, ponieważ Łukasz w dalszej

części swojej ewangelii mówi, że kiedy Jezus miał 12 lat, jego rodzice, Maria i Józef, zabrali go na
jeden dzień do Jerozolimy. Po jej opuszczeniu udali się w towarzystwie przyjaciół w całodniową
podróż powrotną do domu, w trakcie której zauważyli, że nie ma go z nimi. Wrócili do Jerozolimy i
znaleźli go w świątyni dyskutującego z nauczycielami o sprawach swojego Ojca. Cóż to za rodzice,
którzy wędrując przez cały dzień przez pustynię nie widzą, że w ich grupie nie ma ich
dwunastoletniego syna?

Rzecz w tym, że sens tego akapitu gdzieś się zagubił. Między określeniami “dwunastoletni syn" i

“syn w dwunastym roku życia" była ogromna różnica. Kiedy syn po ukończeniu pierwszych dwunastu
lat życia, to znaczy na swoje trzynaste urodziny, był wprowadzany w czasie ceremonii drugich
narodzin do społeczności, traktowano go tak, jakby wkraczał w pierwszy rok życia. Takie są korzenie
współczesnego prawa żydowskiego. Kolejna inicjacja miała miejsce w dziewiątym roku, kiedy kończył
21 lat, co leży również u podstaw współczesnego prawa do pewnych przywilejów po osiągnięciu 21
roku życia. Potem następowały kolejne wtajemniczania. Następny wielki sprawdzian miał miejsce w
dwunastym roku, to znaczy w wieku 24 lat, a dokładniej w dniu dwudziestych czwartych urodzin. Kiedy
Jezus został w świątyni w wieku dwunastu lat, w rzeczywistości miał już 24 lata, przeto nic dziwnego,
że rodzice nie spodziewali się po nim, iż będzie się trzymał blisko nich w czasie podróży przez
pustynię!

Jego dyskusja z nauczycielami dotyczyła jego kolejnej inicjacji. Musiał przedyskutować tę sprawę z

duchowym ojcem, ojcem społeczności, co też uczynił. To były sprawy tego ojca, o których dyskutował.
Wiemy, kim był ów ojciec. Otóż ojcem duchowym społeczności był w tym czasie esseńczyk

13

Symeon

i jeśli cofniemy się w ewangelii Łukasza o kilka wersetów, zobaczymy, że to właśnie o niego chodziło,
o sprawiedliwego i pobożnego Symeona, który zalegalizował Jezusa wobec prawa.

Czy możemy zatem wierzyć ewangeliom? Jak z tego widać, tak, możemy wierzyć im, ale tylko do

pewnego stopnia, to znaczy w samą ich treść. Nie możemy jednak ufać ich przeinaczeniom i
zniekształceniom, które wpajali w nas ludzie nie rozumiejący tego, czego nauczają.

Obecne anglojęzyczne ewangelie sięgają czasów tak zwanej Autoryzowanej Biblii opracowanej na

zlecenie króla Anglii Jakuba I (z dynastii Stuartów) na początku XVII wieku.

14

Została ona

opublikowana i wydana drukiem kilka lat przed odpłynięciem pierwszych Pilgrim Fathers

15

oraz 165 lat

przed ogłoszeniem Amerykańskiej Deklaracji Niepodległości.

Ewangelie wczesnochrześcijańskiego kościoła były napisane w II i III wieku greką i razem z innymi

tekstami zostały w IV wieku przetłumaczone na łacinę jako Biblia. Wszystko to działo się ponad tysiąc
lat przed pierwszym angielskim przekładem.

Tłumaczenie Biblii było w owych czasach przedsięwzięciem ryzykownym. Czternastowieczny

reformator John Wycliff został ogłoszony heretykiem za przełożenie jej na język angielski. W rezultacie
jego książki spalono. Kolejną ofiarą był William Tyndale, który za przekład Biblii na angielski został na
początku XVI wieku uduszony w Belgii, po czym jego ciało na wszelki wypadek spalono. Nieco później
kolejnego przekładu dokonał jego uczeń, Miles Coverdale, który miał więcej szczęścia, bowiem
Kościół był już w tym czasie podzielony. Jego wersja została przyjęta przez Kościół Protestancki, co
nie przeszkadzało jednak Rzymowi traktować go jako heretyka.

Chodziło o to, że dopóki drukowany tekst pozostawał niejasny (nie była to zwykła łacina, lecz

koszmarna forma łaciny kościelnej) i tylko księża potrafili go zrozumieć, mogli oni nauczać, czego tylko
chcieli. Przełożenie Biblii na inne języki sprawiało, że również inni ludzie mogli ją przeczytać i
zrozumiawszy zawarte w niej przekazy, zacząć zadawać kłopotliwe dla Kościoła pytania, a nawet
podważać jego nauki.
Przypisy:

7

background image

1. Laurence Gardner, Krew z krwi Jezusa – Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa (Bloodline

ofthe Holy Grail: The Hidden Lineage ofJesus Revealed), przekład Paweł Korombel, Wydawnictwo Da
Capo, Warszawa, 1998.

2. Chodzi tu o Mary, Królową Szkotów, katoliczkę, wnuczkę Henryka VIII, która od roku 1568 była

przez 19 lat nie chcianym więźniem królowej Elżbiety I i po procesie o zdradę stanu ścięta w roku
1586. – Przyp. tłum.

3. Król Anglii w latach 1685-1688, ostatni król z dynastii Stuartów, również katolik. – Przyp. tłum.
4. Inaczej Kolumban, święty, 521-597, irlandzki misjonarz, założyciel misji na wyspie łona,

schrystianizował pomocną Szkocję. – Przyp. tłum.

5. Kościół Celtycki – wczesnochrześcijański kościół na Wyspach Brytyjskich założony w drugim lub

trzecim wieku o charakterze bardzo ascetycznym, zasłużony w nawracaniu Anglo-Saksonów w
siódmym wieku, przetrwał w Walii do 11 wieku, a w Szkocji i Irlandii do 12 wieku. – Przyp. tłum.

6. Jak podaje Almerican Hentage Dictionary, “Graal, z angielska Grail, to puchar, naczynie, którego

Jezus używał w czasie Ostatniej Wieczerzy, który stał się później celem wielu wypraw
poszukiwawczych. Z kolei Encyklopedia Britannica podaje: “Grail, zwany również Świętym Graalem,
obiekt legendarnych poszukiwań rycerzy czasów króla Artura, nazwa niewątpliwie pochodząca od
naczynia o szerokim wejściu lub płytkiego, jednakowoż dokładne jej pochodzenie nie Jest znane.
Legenda Graala powstała w wyniku inspiracji klasyczne] i celtyckie] mitologii... Pierwszym tekstem
przywiązującym do tego naczynia symbolikę chrześcijańską, jako tajemniczego, świętego obiektu
podał Chrétien de Troyes w swym nie dokończonym dwunastowiecznym romansie Perceval, or Le
Conte du Graal (Percewal z Walii), w którym występuje postać naiwnego prowincjonalnego rycerza
Percewala, którego podstawową zaletą jest niewinność..." Natomiast w Słowniku Mitów i Tradycji
Kultury Władysława Kopalińskiego czytamy: “Graal to sławny talizman przedstawiany jako kamień,
talizman (do którego biblijny Józef z Arymatei miał zebrać krew Chrystusa, spływającą z grota lancy),
będący tematem przewodnim licznych legend..." – Przyp. tłum.

7. W języku angielskim istnieją dwa odpowiedniki polskiego słowa “święty": “saint", który jest

rzeczownikiem, i “hoły", który jest przymiotnikiem. Pierwsze z nich, “saint", oznacza osobę formalnie
uznaną przez kościół za świętą, zaś w potocznym znaczeniu osobę o niepodważalnych zaletach i
cnotach, podczas gdy drugie, “holy", jest przede wszystkim przymiotnikiem określającym przymioty
osób lub rzeczy świętych. – Przyp. tłum.

8. W roku 1945 w Nag Hammadi położonym między Bahgura i Hiw znaleziono zbiór papirusów

składający się z 13 rękopisów pism gnostycz-nych oraz komentarzy spisanych w III wieku. – Przyp.
tłum.

9. Chodzi o tak zwaną Księgę Sprawiedliwego według Biblii Tysiąclecia lub Księgę Jaszera według

innych wydań. W Księdze Jozuego jest do niej odwołanie (Jozue 10:13) "I zatrzymało się słońce, i
stanął księżyc, aż pomścił się lud nad wrogami swymi. Czyż nie jest napisane w Księdze
Sprawiedliwego:..."

10. Przybrana siostra Mojżesza. – Przyp. tłum.
11. Ugarycka bogini, żona najwyższego boga panteonu Ela (u Hebrajczyków Aszera, u

Akadyjczyków Aszratum). Jej pełne imię brzmiało prawdopodobnie “Ta Która Chodzi Po Morzu" –
Przyp. tłum.

12. Słowo “stable" ma w języku angielskim aż trzy znaczenia: stabilny, stajnia, stado koni. – Przyp.

tłum.

13. Esseńczycy byli ascetyczną sektą żydowską, która istniała w starożytnej Palestynie w okresie

od II wieku p.n.e. do końca I wieku n.e. – Przyp. tłum.

14. Pierwszego przekładu Biblii na język angielski dokonał John Wycliffe (1380-1382). 150 lat

później kolejnego przekładu podjął się William Tyndale. Jego dzieło dokończył Miles Coverdale.
Pierwszą Biblią wydaną po angielsku w Anglii była Biblia Mateusza (1537) stanowiąca zestawienie
tekstów Tyndale'a i Coverdale'a autorstwa niejakiego Rogersa piszącego pod pseudonimem Mateusz.
Wielka Biblia, opublikowana w roku 1539 i wznowiona w roku 1568 jako Biblia biskupia, była pierwszą
oficjalną Biblią w języku angielskim. Kolejna Biblia wydana po angielsku zwana genewską została
przetłumaczona przez emigrantów i wydana w roku 1560 w Genewie i Londynie. Najsłynniejszą datą
w dziejach angielskich przekładów Biblii jest rok 1611, kiedy to po raz pierwszy ukazała się Wersja
Autoryzowana (Authorized Version), zwana czasem Biblią króla Jakuba. Nad jej poszczególnymi
częściami pracowało 6 grup tłumaczy. W dalszym etapie prac po dwóch członków z każdej grupy

8

background image

utworzyło komisję redakcyjną. Ten najsłynniejszy angielski przekład stał się i jest nadal dla Anglików
najbardziej autorytatywnym i najulubieńszym przekładem, nawet jeśli nie zawsze jest należycie
rozumiany. Nowe odkrycia naukowe wykazały konieczność ponownego zredagowania Authorized
Version z 1611 roku. Miało to miejsce pod koniec XIX wieku – powstała wtedy tzw. Wersja poprawiona
(1881-1895). – Przyp. red.

15. Mianem Pilgrim Fathers – najczęściej spotykane polskie tłumaczenie tej nazwy to Ojcowie

Założyciele – określa się grupę pierwszych 102 angielskich osadników zamieszkałych w Ameryce w
Nowej Anglii, wśród których znajdowało się 35 członków Angielskiego Kościoła Separatystycznego
(radykalna frakcja purytanów), którzy jeszcze przed odpłynięciem do Nowego Świata zbiegli do
Holandii uciekając przed prześladowaniami religijnymi w swoim kraju. Statek, na którym płynęli, nosił
nazwę MayfIower. – Przyp. tłum.

16. Jakobitami nazywano po roku 1688 zwolenników Jakuba II i pretendentów do tronu Anglii z

dynastii Stuartów.

9

background image

UKRYTE DZIEJE JEZUSA I ŚWIĘTEGO GRAALA – CZĘŚĆ DRUGA

Pierwsza możliwa do zaakceptowania anglojęzyczna Biblia została opracowana na zlecenie króla

Szkotów Jakuba VI (Stuarta

1

) i zarazem króla Anglii Jakuba I

2

dopiero w początku siedemnastego

wieku. Była to tak zwana Autoryzowana Wersja, na której bazowała większość kolejnych
anglojęzycznych Biblii. Ale nawet ta wersja nie była bezpośrednim tłumaczeniem oryginału. Większość
jej tekstu to tłumaczenie z greki, a część z łaciny, co więcej, niektóre jej fragmenty pochodziły z
innych, wcześniejszych, nielegalnych przekładów.

W opracowaniu Nowego Testamentu tłumacze króla Jakuba I usiłowali pogodzić protestantów z

katolikami. Był to jedyny sposób stworzenia ogólnie akceptowalnego tekstu, lecz ich wysiłki nie były w
pełni udane. Katolicy uważali, że tłumacze wzięli stronę protestantów i starali się przeciwstawiać
królowi Jakubowi na forum parlamentu, zaś protestanci twierdzili, że tłumacze byli w zmowie z
katolikami.

Nawiasem mówiąc Biblia ta przetrwała, zaś j ej tłumacze usiłowali osiągnąć coś, co nazwa się

“polityczną poprawnością". Dziś wiemy, co to znaczy, i jak widać, funkcjonowało to również w tamtych
czasach. W całym tekśde można znaleźć liczne przykłady zastosowania tej zasady -jednym z nich
może być przekład tekstu mówiącego o grupie ludzi zwanych “niebiańskimi żołnierzami". To
określenie im się nie podobało i zamienili je na “niebiańską armię". Ale zjawił się ktoś jeszcze i
stwierdził: “Nie, to nie tak, to sugeruje, że tu chodzi o uzbrojoną jednostkę, a to nie jest politycznie w
porządku". Przeto wykreślono to sformułowanie i zastosowano od dawna nie używane w języku
angielskim słowo “host" (“heavenly host"

3

). Nikt nie wie co to takiego “niebiańskie zastępy". To

niezwykłe jak wiele niezrozumiałych, starych, nie używanych słów wprowadzono z powrotem do
obiegu, aby zapewnić Biblii króla Jakuba polityczną poprawność, tyle że nikt tych słów nie rozumiał. W
tym samym czasie William Szekspir uprawiał ten sam proceder w swoich sztukach.

Jeśli zajrzymy do odpowiednich książek, tych, które napisano przed królem Jakubem i Szekspirem,

a potem do tych, które ukazały się po Jakubie i Szekspirze, bez trudu można się zorientować, że
zasób słów języka angielskiego zwiększył się o ponad 50 procent w wyniku przyjęcia słów
wymyślonych bądź wydobytych z zapomnienia. Problem polegał na tym, że nikt, łącznie z twórcami
słowników, nie wiedział, co większość z nich znaczy. Trzeba je było jakoś zdefiniować i “niebiańskie
zastępy" określono jako “niebiańskie mnóstwo ludzi"!

Tak więc, aczkolwiek dostojnie poetycki, język Autoryzowanej Biblii Angielskiej jest zupełnie

niepodobny do żadnego z języków, jakimi kiedykolwiek mówiono w Anglii lub gdzie indziej. Nie ma on
żadnego związku z greką lub łaciną, z których jej tekst był tłumaczony. Z pewnością nie był to język,
którym posługiwał się Bóg, jak oświadczyli mi sami księża, lecz to właśnie z tej kanonicznej
interpretacji wywodzą się wszystkie pozostałe anglojęzyczne Biblie w całej różnorodności ich form.
Mimo wszystkich jej błędów, przepięknej stylistyki wersetów i wszystkich nowych stów, wersja ta wciąż
jest najbliższa oryginalnym greckim rękopisom spośród wszystkich anglojęzycznych wersji Biblii.
Wszystkie inne tłumaczenia, Wersja Standardowa, Nowa Wersja, wersje Poprawione, Nowoczesna
Wersja Angielska są mocno przekłamane i nie stanowią materiału odpowiedniego do studiów,
ponieważ stworzono je w konkretnych celach.

Oto jeden z najbardziej wyrazistych przykładów w tej materii. Zajrzyjmy do Biblii wydawanej

obecnie w Papui i Nowej Gwinei, gdzie żyją plemiona, które nie zetknęły się nigdy w codziennym życiu
z innym zwierzęciem niż świnia. W obecnym wydaniu ich Biblii wszystkie zwierzęta występujące w
normalnej Biblii, bez względu na to, czy był to wół, lew, osioł, owca, czy jeszcze inne zwierzę, są
świnią! Nawet Jezus tradycyjnie określany jako “Baranek Boży" w ich Biblii nazwany jest “Świnią
Bożą"!

Tak więc, aby móc pokładać wiarę w treści zawarte w ewangeliach, musimy wrócić do oryginalnych

greckich rękopisów wraz z występującymi w nich wtrętami w postaci słów i wyrażeń hebrajskich i
aramejskich. Kiedy to zrobimy, odkryjemy, że już w rodowodzie Jezusa duża część istotnych danych
została źle zinterpretowana, błędnie zrozumiana, błędnie przetłumaczona lub po prostu pominięta.
Czasami przyczyną tego był brak odpowiednich słów w językach, na które je tłumaczono.

Wszystkich nas uczono, że ojciec Jezusa, Józef, był stolarzem. “Czemu nie? Przecież tak mówią

ewangelie". Rzecz w tym, że w oryginalnych ewangeliach nie ma o tym mowy. Najlepsze tłumaczenie
podaje, że Józef był “Mistrzem Rzemiosła" lub “Mistrzem Sztuk". Słowo “stolarz" było uproszczonym
wyobrażeniem tłumacza na temat znaczenia słowa “craftsman" (rzemieślnik, mistrz w zawodzie).
Każdy, kto zetknął się z współczesną masonerią, z miejsca rozpozna znaczenie słowa “the Craft"

10

background image

(sztuka). Nie ma ono nic wspólnego ze stolarką. Tekst po prostu informował, że Józef był mistrzem,
człowiekiem wykształconym.

Inny przykład dotyczy konceptu Niepokalanego Poczęcia. Nasze anglojęzyczne ewangelie mówią

nam, że matka Jezusa Maria była dziewicą.

4

Powtarzają to nieustannie. Zastanówmy się więc nad

znaczeniem słowa “dziewica". Rozumiemy, że jest to kobieta, która nie odbyła jeszcze stosunku
seksualnego z mężczyzną. Ustęp dotyczący tej sprawy nie był tłumaczony z greki, lecz z łaciny.
Tłumaczenie było łatwe, ponieważ w łacinie określano ją słowem “virgo", czyli Maria była “virgo". Ale
to wcale nie znaczyło wtedy tego, co dziś kryje się pod słowem “dziewica". “Virgo" w znaczeniu
łacińskim to po prostu “młoda kobieta". Aby znaczenie było identyczne z tym, jakie się temu słowu
przypisuje dziś, jej łacińskie określenie musiałoby brzmieć “virgo intacta", co tłumaczy się jako
“nietknięta młoda kobieta".

Przyjrzyjmy się raz jeszcze tekstowi łacińskiemu, aby zobaczyć, dlaczego nazwano ją “virgo" –

młoda kobieta. Być może chodziło o coś, co było prawdą, a co my wypaczyliśmy później. Otóż okazuje
się, że słowem, które przetłumaczono na “virgo", było starohebrajskie “almah", które znaczyło właśnie
“młoda kobieta". Nie miało ono żadnego seksualnego podtekstu. Gdyby Maria była fizycznie
rzeczywiście “virgo intacta", w oryginale użyto by wówczas hebrajskiego słowa “bethula", a nie
“almah".

Czy to znaczy, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez ewangelie? Otóż nie, zostaliśmy

wprowadzeni w błąd przez angielskie tłumaczenie ewangelii. Zostaliśmy również wprowadzeni w błąd
przez kościelny establishment, który zrobił wszystko, co było w jego mocy, aby pozbawić kobiety
występujące w ewangelii wszelkich normalnych cech ich płci. Najważniejsze kobiety Nowego
Testamentu są dziewicami, ladacznicami

5

bądź wdowami, nigdy zaś przyjaciółkami, żonami lub

matkami, a już z pewnością nie osobami duchownymi lub świętymi siostrami (siostrami w Chrystusie).

Poza tym ewangelie mówią nam, i to kilkakrotnie, że rodowód Jezusa wywodzi się od króla Dawida

poprzez jego ojca Józefa. Nawet święty Paweł mówi o tym w swoim Liście do Hebrajczyków. Mimo to
naucza się nas, że ojciec Jezusa był człowiekiem prostym, stolarzem, zaś jego matka była dziewicą, z
których to określeń żadne nie znajduje potwierdzenia w tekście oryginalnym. Wynika z tego, że aby
wydobyć z ewangelii to co najlepsze, należy przeczytać je w tym języku, w jakim zostały napisane, a
nie interpretować ich treści z punktu widzenia współczesnych języków.

Nie wiadomo, kiedy dokładnie napisano pierwsze cztery ewangelie. Wiemy jedynie, że po raz

pierwszy opublikowano je w różnych etapach w drugiej połowie pierwszego wieku naszej ery.
Wszystkie zgodnie twierdzą, że Jezus był Nazareńczykiem (a nie Nazaretańczykiem). Potwierdzają to
również roczniki rzymskie, poza tym kroniki żydowskie z pierwszego wieku naszej ery oraz Dzieje
Apostolskie stwierdzają, że brat Jezusa, Jakub, i święty Paweł byli przywódcami sekty
nazareńczyków.

Określenie “nazareński" jest bardzo istotne w historii Świętego Graala, ponieważ narosło wokół

niego nieporozumienie, w wyniku którego zapanowało przekonanie, że Jezus pochodzi z Nazaretu.
Przez ostatnie 400 lat anglojęzyczne ewangelie powtarzają ten błąd mylnie tłumacząc “Jezus
nazareńczyk" na “Jezus Nazaretańczyk". Nie ma żadnego związku między Nazaretem i
nazareńczykami. W rzeczy samej osiedle o nazwie Nazaret zostało założone w latach
sześćdziesiątych pierwszego wieku n.e., czyli około 30 lat po ukrzyżowaniu Jezusa, co oznacza, że
nikt, zwłaszcza w pierwszych latach jego życia, nie mógł stamtąd pochodzić, bo po prostu Nazaretu
jeszcze nie było!

Nazareńczycy byli liberalną żydowską sektą sprzeciwiającą się zasadom ostrego hebrajskiego

obrządku saduceuszy i faryzeuszy. Kultura i język nazareńczyków pozostawały pod silnymi wpływami
filozofów starożytnej Grecji, poza tym ich sekta głosiła równość mężczyzn i kobiet. Dokumenty
pochodzące z tamtych czasów nie odnoszą się do Nazaretu, lecz do społeczności nazareńczyków. W
społeczności tej byli zarówno duchowni męskiego, jak i żeńskiego rodzaju i różniła się ona znacznie
od zdominowanej przez mężczyzn społeczności żydowskiej i tego, czego wymagał w późniejszym
czasie zdominowany przez mężczyzn Kościół Rzymskokatolicki.

Należy pamiętać, że Jezus nie był chrześcijaninem – był nazareńczykiem, pozostającym pod

zachodnimi wpływami Żydem. Ruch chrześcijański został założony przez kogoś innego na podstawie
jego (Jezusa) misji. Słowo “chrześcijanin" zostało po raz pierwszy zapisane i użyte w roku 44 n.e. w
Antiochii w Syrii.

W świecie arabskim słowem, którego używa się dzisiaj, tak jak i w tamtych czasach, na określanie

Jezusa i jego wyznawców, jest Nazara. Potwierdzają to zapisy Koranu: Jezus jest Nazara; jego

11

background image

wyznawcy są Nazara. Słowo to oznacza “podtrzymujący" lub “strażnicy". Jego pełne brzmienie to
“Nazrie ha-Brit" i oznacza ono “podtrzymujący przymierze". Przy okazji mamy tu brytyjski aspekt,
ponieważ słowo Brit jest źródłosłowem nazwy Brytania, zaś słowa Brit-ain znaczą “kraj przymierza" lub
“kraj ugody".

W czasach Jezusa nazareńczycy mieszkali w Galilei oraz w tajemniczym miejscu określanym w

Biblii jako “Puszcza"

6

. W rzeczywistości Puszcza była dokładnie określonym miejscem. Były to przede

wszystkim ziemie wokół Qumran ciągnące się aż do Mird i innych miejsc. To właśnie tam zostały
stworzone, a następnie odkryte w roku 1948 tak zwane Zwoje znad Martwego Morza

7

.

Jakiś czas po ukrzyżowaniu Piotr i jego przyjaciel Paweł wyruszyli do Antiochii, a następnie do

Rzymu, gdzie założyli ruch, który stał się chrześcijaństwem. Z kolei w innych annałach zapisano, że
Jezus, jego brat Jakub i większość pozostałych apostołów kontynuowali działalność ruchu
nazareńskiego i przenieśli się do Europy. Ruch ten stał się Kościołem Celtyckim. Zgodnie z
udokumentowanymi zapisami Kościoła Celtyckiego w roku 37 n.e., czyli cztery lata po ukrzyżowaniu,
ruch nazareński przekształcił się formalnie w Kościół Jezusowy. Kościół Rzymskokatolicki został
stworzony 300 lat później, po 3 wiekach od stracenia Piotra i Pawła.

Kościół Celtycki, którego korzenie tkwiły w ruchu nazareńskim, stał przez wiele stuleci w opozycji

do Kościoła Rzymskokatolickiego. Różnica między nimi była prosta – wiara nazareńska opierała się
na naukach samego Jezusa. Ich sednem były zasady moralne, wzorce zachowań, praktyka
społeczna, prawo i sprawiedliwość wywodzące się ze Starego Testamentu i połączone z liberalnym
przekazem równości. Rzymska chrześcijańskość była “kościelnością". Nie było w niej ważne, czego
nauczał Jezus. Kościół ten uczynił religie z samego Jezusa. Krótko mówiąc Kościół Nazareński był
prawdziwie społecznym kościołem, podczas gdy Kościół Rzymskokatolicki kościołem cesarzy i
papieży – hybrydą ruchu imperialnego.

Poza oczywistymi niezrozumieniami, błędnymi interpretacjami i chybionymi tłumaczenia

kanoniczne ewangelie cierpią z powodu wielu rozmyślnie wprowadzonych poprawek. Pewne
oryginalne akapity zostały zmienione, inne usunięte, a jeszcze inne dodano tak, aby zadowolić
partykularny interes kościoła. Większość z tych poprawek wprowadzono w czwartym wieku, kiedy
dokonywano przekładu na łacinę z oryginalnych greckich i semickich tekstów.

Nawet jeszcze wcześniej, około roku 195 n.e., czyli 1800 lat temu, biskup Klemens z Aleksandrii

dokonał pierwszej znaczącej poprawki tekstu ewangelii. Usunął on istotną część z ewangelii Marka
napisanej około sto lat wcześniej i uzasadnił swój czyn w liście: “Bo gdyby one nawet mówiły coś, co
jest prawdą, ten, który kocha Prawdę, nie... zgodziłby się z nimi... Albowiem nie wszystkie prawdy
będą ogłoszone wszystkim ludziom". Interesujące. Chodziło mu o to, że nawet w tym wczesnym
okresie istniały już rozbieżności między tym, co napisali twórcy ewangelii, a tym, czego chcieli
nauczać biskupi.

Tej usuniętej przez biskupa Klemensa części do dziś brak w ewangelii Marka. Ale jeśli porównamy

Marka z wersją jego ewangelii, jaką znamy dzisiaj, okaże się, że nawet bez tej usuniętej części jest
ona znacznie dłuższa od oryginalnej! Jedna z dodatkowych jej części opisuje proces
zmartwychwstania i składa się z 12 pełnych wersetów umieszczonych pod jej koniec, rozdział 16.

Obecnie wiadomo, że wszystko, co dotyczy wydarzeń po ukrzyżowaniu, zostało dodane przez

biskupów Kościoła lub ich skrybów około czwartego wieku. Chociaż watykańskie archiwa potwierdzają
to, większość ludzi ma utrudniony do nich dostęp, a nawet jeśli im się to uda, to okazuje się, że stara
greka jest bardzo trudna do zrozumienia.

Co znajdowało się w tej części ewangelii Marka, którą Klemens postanowił usunąć? Była to część

dotycząca wskrzeszenia Łazarza. W oryginalnym tekście ewangelii Marka Łazarz został
przedstawiony jako osoba ekskomunikowana-jednostka w stanie śmierci duchowej w wyniku wyklęcia,
a nie w stanie śmierci fizycznej. Opisana była nawet scena, w której Jezus i Łazarz nawołują się
nawzajem przed otwarciem grobu. Ten opis kolidował z chęcią biskupa do przedstawienia
podniesienia Łazarza jako cudu, a nie zwykłego uwolnienia go ze stanu ekskomuniki. Co więcej, to
ustawiało w pewien sposób scenę ukrzyżowania samego Jezusa, którego zmartwychwstanie z
duchowej śmierci podobnie jak w przypadku Łazarza również nastąpiło w podobnym trzydniowym
trybie.

W wyniku wyroku Jezus został podniesiony (uwolniony lub zmartwychwstały) ze stanu śmierci

zgodnie z obowiązującym prawem trzeciego dnia. Jednak w przypadku Łazarza Jezus pogwałcił
prawo przez podniesienie swojego przyjaciela po trzydniowym okresie symbolicznej choroby. W
oczach rady starszych prawna śmierć Łazarza oznaczała w tym momencie śmierć fizyczną. Łazarzowi

12

background image

groziło w tej sytuacji wpakowanie do worka i pogrzebanie żywcem. Jego zbrodnia polegała na tym, że
poprowadził zbuntowanych ludzi do zabezpieczenia wodociągu, którego bieg zmieniono puszczając
wodę poprzez nowy rzymski akwedukt w Jerozolimie. Jezus dokonał uwolnienia nie mając do tego
uprawnienia (nie był kapłanem, którym przysługiwało to prawo). Potem Herod-Antypas Galilejski
zmusił najwyższego kapłana Jerozolimy do złagodzenia swojego wyroku na korzyść Jezusa i właśnie
to było potraktowane jako niezwykły cud!

Było jednak jeszcze coś więcej, co spowodowało usunięcie części ewangelii Marka. Otóż w opisie

przypadku Łazarza Marek stwierdził wyraźnie, że Jezus i Maria Magdalena byli w rzeczywistości
mężem i żoną. Historia o Łazarzu w ewangelii Jana zawiera dosyć dziwne zdanie, które mówi, że
Marta przybywa od grobu Łazarza, aby pozdrowić Jezusa, podczas gdy jej siostra, Maria Magdalena,
pozostaje w domu i czeka na wezwanie Jezusa. Natomiast w oryginalnym tekście Marka, jest mowa,
że Maria Magdalena w rzeczywistości wyszła z domu z Martą i po upomnieniu przez uczniów Jezusa
została odesłana z powrotem do domu, gdzie miała czekać na jego wezwanie. Była to szczególna
zasada prawa judaistycznego, zgodnie z którą żonie w czasie uroczystości żałobnych nie wolno było
wyjść z domu, dopóki nie zezwoli jej na to mąż.

Jest wiele informacji, już pozabiblijnych, dowodzących, że Jezus i Maria Magdalena byli mężem i

żoną, lecz czy w samych ewangeliach jest coś na ten temat, coś, co uszło uwadze redaktorów i
potwierdza to przypuszczenie? Otóż jest kilka szczegółów potwierdzających ten fakt.

Jest w ewangeliach siedem list kobiet, które cały czas kręcą się wokół Jezusa. Na listach tych znaj

duj e się oczywiście matka Jezusa, lecz na sześciu z nich imię Marii Magdaleny znajduje się na
pierwszym miejscu, nawet przed jego matką. Studiując inne listy z tego okresu można zauważyć, że
nazwisko “First Lady" (“Pierwszej Damy") było zawsze umieszczane na pierwszym miejscu. Zwrot
“First Lady" jest do dziś stosowany w Ameryce. Była to zawsze kobieta najstarsza rangą i zawsze
wymieniano ją na pierwszym miejscu. I Królowa Mesjasza, Maria Magdalena, powinna być
wymieniana na pierwszym miejscu, co faktycznie miało miejsce.

Ale czy małżeństwo to jest opisane w ewangeliach? Otóż jest. Wielu ludzi sugerowało, że ślub w

Kanie był ślubem Jezusa i Marii Magdaleny. Nie była to ceremonia ślubna jako taka, aczkolwiek w
ewangeliach jest mowa o ślubie. Ślub jest zupełnie odrębnym namaszczeniem w Betanii. U Łukasza
mamy pierwsze namaszczenie Jezusa przez Marię, dwa i pół roku przed drugim namaszczeniem. U
niewielu ludzi zdarza się, aby były to dwa wydarzenia, a w tym wypadku są to wydarzenia odległe od
siebie w czasie o dwa i pół roku.

Czytelników z pierwszego stulecia naszej ery wcale nie zdziwiłaby dwuetapowa ceremonia

zaślubin następcy tronu. Jezus był, jak wszystkim wiadomo, “Mesjaszem", co po prostu oznacza
“Namaszczony". Tak naprawdę wszyscy wyżsi kapłani i królowie z rodu Dawida byli Mesjaszami.
Jezus nie był tu wyjątkiem. Chociaż nie miał święceń kapłańskich, zyskał prawo to tytułu Mesjasza z
uwagi na to, że był potomkiem króla Dawida i pochodził z rodu królewskiego, lecz nie nadano mu tego
tytułu, dopóki nie został fizycznie namaszczony przez Marię Magdalenę, z racji je] uprawnień jako
wyższej kapłanki– nie długo przed ukrzyżowaniem.

Słowo “Mesjasz" pochodzi od żydowskiego czasownika “namaszczać", który wywodzi się z kolei od

staroegipskiego słowa “messeh", czyli “święty krokodyl". To właśnie sadłem messeha siostry-panny
młode faraonów namaszczały swoich mężów w czasie zaślubin. Ten egipski zwyczaj ma swoje źródło
w królewskich obyczajach starożytnej Mezopotamii.

W Pieśni nad Pieśniami Starego Testamentu znajdujemy również namaszczanie króla podczas

zaślubin. Mówi się, że olejem używanym w Judei był wonny olejek ze spikanardu

8

(Nardostachysjatamansi) -bardzo drogi olejek z korzenia krzewu rosnącego w Himalajach. Rytuał
namaszczania miał zawsze miejsce wtedy, gdy mąż / król zasiadał do stołu. W Nowym Testamencie
namaszczenie Jezusa przez Marię Magdalenę rzeczywiście odbyło się w chwili, gdy zasiadł on do
stołu, i to ślubnym olejkiem nardowym. Następnie Maria omiotła jego stopy swoimi włosami i przy
pierwszym namaszczeniu dwuczęściowych zaślubin zapłakała. Wszystkie te fakty świadczą, że
chodziło o małżeńskie namaszczenie następcy tronu.

Inne namaszczenia Mesjaszy, w czasie koronacji lub uzyskiwania wyższych święceń kapłańskich,

były zawsze dokonywane przez mężczyzn, Wysokiego Zadoka

9

lub najwyższych kapłanów. Przy tych

okazjach stosowano olej z oliwek zmieszany z cynamonem i innymi korzennymi przyprawami – nigdy
nie stosowano do tego olejku nardowego.

Olejek nardowy miał wyrażać prerogatywy żony Mesjasza, którą musiała być Maria, siostra

świętego zakonu. Matka Jezusa również była Marią i Marią miała być także jego żona, jeśli nie z

13

background image

imienia, to przynajmniej tytularnie. Niektóre zakony do dzisiaj kontynuują tradycję dodawania tytułu
“Maria" do chrzestnych imion swoich mniszek, na przykład siostra Maria Teresa czy siostra Maria
Luiza.

Śluby Mesjaszy były zawsze dwuetapowe. Według Łukasza pierwszy etap namaszczenia był

aktem zobowiązania do wejścia w związek małżeński (zaręczyny), natomiast drugi, opisany przez
Mateusza, Marka i Jana, był już właściwym aktem zawarcia małżeństwa. W przypadku Jezusa i Marii
drugie namaszczenie w Betanii miało duże znaczenie i właśnie tu zaczyna się historia Graala, bowiem
jak podają księgi praw żydowskich oraz Józef Flawiusz

10

w dziele Dawne dzieje Izraela, druga część

ceremonii ślubnej następowała dopiero po stwierdzeniu, że żona jest już w trzecim miesiącu ciąży.

Kontynuatorzy dynastii, tacy jak Jezus, mieli obowiązek przedłużenia dynastii. Małżeństwo było

istotnym elementem tego obowiązku, zaś prawo chroniło ich przed małżeństwem z kobietą, która
mogłaby się okazać bezpłodna bądź miała częste poronienia. Z tego też względu ta ochrona prawna
wyrażała się zasadą trzymiesięcznej ciąży, gdyż poronienia rzadko zdarzają się w późniejszym
okresie ciąży. Uważano, że kiedy żona przeszła już bezpiecznie przez ten okres, można bez
zbytniego ryzyka potwierdzić kontrakt ślubny. Podczas namaszczania męża na tym etapie, o żonie
Mesjasza mówiło się, że namaszcza go na pogrzeb. Potwierdzenie tego znajdujemy w ewangeliach.
Od tego dnia żona nosiła zawieszone na szyi naczynie z olejkiem nardowym aż do końca życia
swojego męża. Po raz drugi używała go w chwili złożenia męża do grobu.

Właśnie dlatego Maria Magdalena poszłaby do grobu, co też zrobiła, w Szabat po ukrzyżowaniu. W

związku z drugim namaszczeniem w Betanii ewangelie przytaczają słowa Jezusa: “Gdziekolwiek po
całym świecie głosić będą tę ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła".

W słynnej interpretacji tego wydarzenia renesansowy artysta Angelico Fra

11

przedstawia Jezusa

koronującego Marię Magdalenę. Pomijając to, że Angelico Fra był wykształconym, piętnastowiecznym
dominikaninem, czy władze Kościoła Chrześcijańskiego honorowały jednak Marię Magdalenę i mówiły
o tym akcie jako czynionym “na jej pamiątkę"? Niestety nie. Całkowicie zignorowały dyrektywę
samego Jezusa i ogłosiły Marię jako jawnogrzesznicę.

W kościele ezoterycznym oraz wśród Templariuszy Maria Magdalena zawsze była traktowana jako

święta i jako taka do dziś jest czczona przez wielu, zaś najbardziej interesującą częścią tego kultu,
zwłaszcza mając na uwadze sprawę Graala, jest to, że podaje się ją jako patronkę hodowców
winorośli, strażniczkę winorośli, strażniczkę Świętego Graala, strażniczkę świętej krwi.

W ewangeliach jest wiele rzeczy, których nie podejrzewamy, że tam są, ponieważ nikt nas nigdy

nie zachęcał do ich uważnego studiowania. Ostatnimi laty dużą pomocą w tym względzie okazały się
Zwoje znad Morza Martwego oraz doniosłe badania australijskiej teolog, dr Barbary Thiering.

Badania Zwojów znad Morza Martwego udostępniły nam nową wiedzę na temat ówczesnego

żargonu i zyskaliśmy dzięki nim olbrzymi zasób wiedzy na ten temat. Określają one nam społeczne
instytucje Mesjasza Izraela. Mówią o dwunastu apostołach-delegatach, którzy byli na stałe
oddelegowani do przewodniczenia pewnym działom działalności rządu i pewnym rytuałom. Prowadzi
to do lepszego poznania samych apostołów. Znamy obecnie nie tylko ich imiona – znaliśmy je zawsze
– ale potrafimy teraz zrozumieć, kim byli, jakie były ich rodziny, jakie mieli obowiązki i jaka była ich
pozycja.

Studiując obecnie ewangelie zrozumieliśmy, że są w nich alegorie, słowa, których dotychczas nie

rozumieliśmy. Wiemy obecnie, że kapłanów chrzcicieli nazywano “rybiarzami"; wiemy, że tych, którzy
pomagali im przy wciąganiu chrzczonych do łodzi przy pomocy wielkich sieci nazywano “rybakami", a
także i to, że samych kandydatów do chrztu nazywano “rybami". Apostołowie Jakub i Jan byli
wyświęconymi “rybiarzami". Bracia Piotr i Andrzej byli “rybakami" i Jezus przyrzekł im kapłaństwo w
nowej służbie, mówiąc: “Uczynię was «rybiarzami» ludzi".

Wiemy obecnie, że był to specyficzny żargon czasów ewangelicznych i że byłby on z łatwością

zrozumiały dla każdego, kto żył w pierwszym wieku n.e. i wcześniej. Znaczenie tych specyficznych
wyrażeń zatraciło się w późniejszych interpretacjach. Na przykład naszych teatralnych mecenasów
nazywamy obecnie “aniołami"

12

, zaś największe osobistości ze świata rozrywki “gwiazdami" (“stars").

Jak zrozumiałby czytelnik odległy w czasie o 2000 lat i pochodzący z innej kultury słowa: “Anioł
poszedł porozmawiać z gwiazdami"? Ewangelie pełne są takich żargonowych wyrażeń. “Biedacy",
“trędowaci", “zastępy", “ślepi" – żadne z tych słów nie znaczyło tego, co się im dziś przypisuje.
Definicje słów takich jak “chmury", “owce", “ryby", “bochenki" oraz wielu innych były związane z
ludźmi, podobnie jak dziś słowo “gwiazda".

14

background image

Kiedy pisano w pierwszym wieku naszej ery ewangelie, wprowadzono je w środowisko

kontrolowane przez Rzym, przeto ich treść musiała być ukryta przed rzymską cenzurą. Informacje te
często miały charakter polityczny, przez co były zawoalowane, zakodowane. Miejsca, w których
występowały ważne informacje, często poprzedzały słowa: “To jest dla tych, którzy potrafią słuchać" –
czyli dla tych, którzy rozumieją szyfr. Nie różniły się one niczym od informacji przekazywanych między
członkami prześladowanych grup w całej historii ludzkości. W dokumentach przekazywanych między
Żydami w Niemczech w latach trzydziestych i czterdziestych również stosowano kodowanie.

Dzięki dzisiejszej wiedzy dotyczącej tej piśmienniczej krypto-logii potrafimy obecnie z dużą

dokładnością określić datę i miejsce danego wydarzenia. Potrafimy odkodować wiele ukrytych
znaczeń znajdujących się w ewangeliach, tak że nawet cuda zyskują zupełnie inne znaczenie.
Czyniąc to, wcale nie umniejszamy znaczenia takich postaci jak Jezus i z całą powagą stwierdzam, że
był on postacią szczególną, obdarzoną niezwykłą mocą, niemniej ewangelie opisują pewne związane
z nim zdarzenia jako “cuda". Nie chodziło tu wcale o to, że były one rzeczywiście cudownymi,
ponadnaturalnymi wydarzeniami, lecz że w świetle wówczas panujących obyczajów i warunków
politycznych były bezprecedensowymi aktami, które skutecznie omijały prawo.

Wiemy jeszcze wiele innych rzeczy. Wiemy, dlaczego poszczególne ewangelie nie zgadzają się ze

sobą. Na przykład w ewangelii Marka czytamy, że Jezus został ukrzyżowany w trzeciej godzinie,
podczas gdy w ewangelii Jana to samo wydarzenie dzieje się w szóstej godzinie. Ten szczegół
wydaje się z pozoru niezbyt ważny, lecz jak zobaczymy później, ta trzygodzinna różnica w czasie była
bardzo istotna dla dalszych wydarzeń.

Przyjrzyjmy się wydarzeniom związanym z wodą i winem w Kanie, przyjrzyjmy się dokładnie, co

Biblia mówi na ten temat, wbrew temu, co się nam wydaje, że wiemy. Temu, co kiedyś było zupełnie
zrozumiałą sprawą, nadaje się obecnie ponadnaturalny charakter. Ślub w Kanie opisany jest tylko w
jednej z czterech ewangelii, w ewangelii Jana. Jeśli był to, jak twierdzi Kościół, cud i jeśli przypisuje
mu on tak duże znaczenie, to dlaczego tak doniosłe wydarzenie nie znalazło się w pozostałych trzech
ewangeliach? Ewangelia wcale nie mówi, jak to często słyszymy z ambon, że “skończyło się im wino".
Ewangelia mówi: “A kiedy zapragnęli wina, matka Jezusa powiedziała: «0ni nie mają wina»".

Ewangelia mówi nam, że osobą odpowiedzialną był gospodarz wesela / uczty. Informacja ta

determinuje fakt, że nie była to ceremonia zaślubin, lecz przedślubna uczta zaręczynowa. Wino pite w
czasie ceremonii zaręczyn było podawane tylko kapłanom i Żydom żyjącym w celibacie, nie pili go
żonaci mężczyźni, nowicjusze i inni, którzy byli traktowani jako nie posiadający święceń. Tym wolno
było pić tylko wodę – jak podaje Jan, stanowiło to rytuał oczyszczenia.

Kiedy nadszedł czas tego rytuału, Maria, najwidoczniej niezbyt szczęśliwa z powodu dyskryminacji,

chcąc skierować uwagę Jezusa na gości bez święceń, powiedziała: “Oni nie mają wina" . Nie będąc
jeszcze namaszczonym Mesjaszem, Jezus odrzekł: “Moja godzina jeszcze nie nadeszła"

14

. W ten

sposób Maria wywarła presję na Jezusa, który złamał zwyczaj i odrzucił wodę. Wino dla wszystkich!
Gospodarz uczty nie uczynił żadnej uwagi na temat cudu, po prostu wyraził zdziwienie, że wino
pojawiło się na tym etapie ceremonii.

Często pada przypuszczenie, że ślub w Kanie Galilejskiej był ślubem samego Jezusa, ponieważ

zarówno on, jak i jego matka mieli prawo do wydawania poleceń, co nie było przywilejem zwykłych
gości. Ucztę tę można datować na lato 30 roku n.e. w miesiącu będącym odpowiednikiem czerwca.
Pierwsze zaślubiny zawsze odbywały się w miesiącu Pokuty (wrzesień), zaś związane z nimi uczty
zaręczynowe były wydawane trzy miesiące wcześniej. W naszym przypadku więc, pierwsze
małżeńskie namaszczenie Jezusa przez Marię Magdalenę odbyło się w miesiącu Pokuty (wrzesień) w
30 roku n.e., trzy miesiące po ceremonii w Kanie Galilejskiej, która zdaje się być ich ucztą
zaręczynową.

Ewangelie opowiadają historie, które mimo iż nie zawsze są zgodne ze sobą, można także

prześledzić na podstawie informacji pozabiblijnych. Opis działalności Jezusa aż do chwili jego
ukrzyżowania można znaleźć w różnych zapiskach pochodzących z tamtego okresu. W oficjalnych
rocznikach Imperium Rzymskiego jest wzmianka na temat procesu pod przewodnictwem Piłata oraz o
ukrzyżowaniu. Możemy na podstawie tej chronologicznie spisanej kroniki rzymskich gubernatorów
ściśle określić datę ukrzyżowania na Paschę w marcu 33 roku n.e. Drugie namaszczenie w Betanii
miało miejsce w tygodniu poprzedzającym ukrzyżowanie. Wiemy, że Maria Magdalena musiała być już
zgodnie z prawem od trzech miesięcy brzemienna, co oznaczało, że winna była urodzić we wrześniu
roku 33 n.e., ale do tego wrócimy później.

Traktując ewangelie dosłownie, tak jak zostały napisane, widzimy Jezusa jako dziedzicznego

władcę, wyzwoliciela starającego się zjednoczyć ludzi z tamtych terenów przeciwko uciskowi Rzymu.

15

background image

W tym czasie Judea miała status podobny do tego, jaki Francja miała pod niemiecką okupacja w
czasie drugiej wojny światowej. Władze były pod nadzorem wojsk okupacyjnych i częste były przejawy
sprzeciwu przeciwko temu stanowi rzeczy.

Jezus był oczekiwany, spodziewany, i pod koniec historii staje się namaszczonym Mesjaszem. W

Dawnych dziejach Izraela Józefa Flawiusza pochodzących z pierwszego wieku naszej ery Jezus
nazywany jest “mądrym człowiekiem", “nauczycielem" i “królem". Nie ma tam nic na temat jego
boskości.

Zwoje znad Morza Martwego określają Mesjasza Izraela jako Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych

Izraela, przeto nie będzie zaskoczeniem fakt, że apostołowie byli uzbrojeni. Z chwilą ich zwerbowania
Jezus sprawdzał, czy każdy ma miecz. Pod sam koniec całej historii (Ewangelia według św. Jana,
Pojmanie Jezusa) Piotr zwraca swój miecz przeciwko Malchosowi, zaś Jezus powiada: “Nie
przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz".

W Jerozolimie było wielu wysoko postawionych Żydów zajmujących wysokie stanowiska, których

trwałość gwarantowały obce (rzymskie) wojska i którzy nie mieli nic przeciwko temu. Poza tym
żydowskie grupy miały charakter sekciarski i nie chciały dzielić swojego boga Jahwe z nikim innym, a
zwłaszcza z nieczystymi gojami. Dla faryzeuszy i saduceuszy Żydzi byli narodem wybranym przez
Boga – On należał do nich, a oni do Niego. Byli jednak oprócz tego inni Żydzi, na przykład
nazareńczycy i esseńczycy, którzy pozostawali pod wpływami bardziej liberalnej, zachodniej doktryny.
Misja Jezusa nie udała się i powstał rozłam nie do pokonania. Goje, czyli innowiercy, to we
współczesnym języku nieżydowskie rasy, zwłaszcza arabskie, między którymi po dziś dzień istnieje
nieprzezwyciężony rozdźwięk.

Wyrok wydał rzymski gubernator Poncjusz Piłat, lecz w rzeczywistości Jezus został wcześniej

wyklęty i ekskomunikowany przez Sanhedryn

15

. Aby zrzucić z siebie odpowiedzialność, pokierowano

sprawą tak, aby Jezus został skazany przez rzymskiego gubernatora, który już wcześniej skazał
innych więźniów za udział w powstaniu przeciwko niemu.

Według najwyższego sędziego i naczelnego prokuratora Izraela Sanhedryn nie miał prawa

obradować nocą lub w czasie Paschy, co stanowiło dla niego doskonałą okazję, aby umyć ręce od tej
sprawy i móc oświadczyć: “Przykro nam, ale nie możemy tego zrobić. To Ty, Rzymski Gubernatorze,
musisz to zrobić".

Jeśli chodzi o śmierć Jezusa na krzyżu, jest oczywiste, ze chodziło wyłącznie o śmierć duchową, a

nie śmierć fizyczną, co określała zasada trzech dni i co wszyscy czytelnicy żyjący w pierwszym wieku
zrozumieliby bez najmniejszych wątpliwości. Z chwilą umieszczenia go na krzyżu Jezus stał się z
miejsca w świetle prawa osobą martwą. Został oskarżony, skazany i przygotowany na śmierć. Dzisiaj
taki stan nazywamy “ekskomuniką". Nominalnie przez trzy dni pozostawałby chory, po czym
czwartego dnia nadeszłaby śmierć fizyczna. Tego dnia zostałby pochowany, zakopany żywcem, lecz
w czasie trzech pierwszych mógł być podniesiony, wskrzeszony. W rzeczy samej przewidział, że tak
się stanie.

Podniesienia i wskrzeszenia mógł dokonać jedynie (wyłączając przypadek, kiedy to Jezus sam

pogwałcił prawo, co było właśnie cudem!) Najwyższy Kapłan lub Ojciec Społeczności. Najwyższym
Kapłanem był wtedy Józef Kajfasz, który wyklął Jezusa, i dlatego podniesienia musiał dokonać
patriarcha, Ojciec Społeczności. Jest w ewangelii rozmowa między wiszącym na krzyżu Jezusem i
Ojcem, której kulminacją są słowa: “Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego". Jak wiemy z zapisów
historycznych, w tym czasie Ojcem Społeczności był mędrzec Magi apostoł Szymon Zelota .

Uczono nas, że fizyczna śmierć Jezusa została potwierdzona przez krew i wodę, która wypłynęła z

jego ciała, kiedy został przebity włócznią. W rzeczywistości ustęp ten został błędnie przetłumaczony.
Słowa oryginału nie znaczą “przebity', ale “ukłuty" lub “zadrapany". Słowa te przetłumaczono na
łaciński czasownik “otworzyć", a ten na angielskie słowo “przebity".

To nie były prymitywne czasy, ale czasy, w których byli już lekarze, ludzie zajmujący się medycyną;

były nawet swego rodzaju szpitale. I tak jak dziś, tak i wtedy testem na sprawdzenie istnienia
odruchów było zadrapanie lub ukłucie skóry ostrym narzędziem.

W moim posiadaniu znajduje się list od chirurga z Brytyjskiej Rady Medycznej, w którym stwierdza

on, “że z punktu widzenia medycyny wypływ wody jest niewytłumaczalny. Krew wypływająca z rany
kłutej jest dowodem życia, a nie śmierci. Należałoby wykonać bardzo dużą, ciętą ranę, aby
spowodować wypłynięcie kropli krwi z martwego ciała, a to dlatego, że nie ma już akcji naczyniowej".

Zobaczmy, co dokładnie mówią ewangelie na ten temat. Józef z Arymatei zdjął ciało Jezusa z

krzyża. Gwoli ścisłości wyrazem, który przetłumaczono na angielskie “body" (ciało), było greckie słowo

16

background image

“soma" oznaczające “żywe ciało". Gdyby chodziło o “martwe ciało", czyli “zwłoki", użyto by słowa
“ptoma".

Jezus przeżył ukrzyżowanie i jest to wyraźnie widoczne w innych księgach. Nawet Koran mówi o

tym otwarcie.

W piątkowe popołudnie, kiedy Jezus wisiał na krzyżu, wypadało trzygodzinne przesunięcie czasu

do przodu. Czas odmierzany był wtedy za pomocą zegarów słonecznych przez kapłanów, którzy
odznaczali upływ godzin poprzez mierzony czas sesji modlitewnych. Chodziło w tym o to, że były
godziny dzienne i godziny nocne. Dziś mamy dwudziestoczterogodzinną dobę. W ewangelii Jana
Jezus mówi: “Czyż dzień nie ma dwunastu godzin?" Tak, było dwanaście godzin dnia i dwanaście
godzin nocy, zaś dzień zaczynał się o wschodzie słońca. Od czasu do czasu początek dnia ulegał
zmianie, w związku z czym ulegał jej również początek nocy. W marcu, jak wiadomo, początek dnia
wypadałby około szóstej rano.

Wiemy, że Józef z Arymatei negocjował z Poncjuszem Piłatem w sprawie zdjęcia Jezusa z krzyża

po jego kilkugodzinnym wiszeniu na nim. Ewangelie nie są w tym miejscu zgodne co do kolejności
zdarzeń – niektóre podają czas przed jego zmianą, inne czas po jego zmianie. Jest jednak pewne, że
z czasu dnia znikają trzy godziny i przechodzą do czasu nocnego. Godziny dnia zostają zastąpione
godzinami nocy. Jak mówią ewangelie, kraj pogrążył się w ciemności na trzy godziny. Dziś te trzy
nocne godziny dodalibyśmy bez wahania do godzin dziennych.

Te trzy godziny stanowiły jednak najistotniejszy punkt każdego z następnych wydarzeń, ponieważ

hebrajscy lunarzyści

17

dokonywali zmian czasu w ciągu dnia, zaś solarzyści

18

, których frakcją byli

esseńczycy i mędrcy Magi, nie dokonywali zmian przed północą, co oznacza, że według czasu
ewangelii, który odnosi się do czasu hebrajskiego, Jezus został ukrzyżowany w trzeciej godzinie, zaś
według czasu solarnego (słonecznego) został ukrzyżowany w szóstej godzinie.

Tego wieczora Żydzi rozpoczęli Szabat o dziewiątej godzinie starego czasu, zaś esseńczycy i Magi

mieli jeszcze do jego rozpoczęcia trzy godziny. To właśnie te trzy godziny umożliwiły im
przeprowadzenie działań w sprawie Jezusa i na jego rzecz, ponieważ w ciągu tych trzech godzin nikt
inny nie mógł podjąć się jakiejkolwiek pracy fizycznej.

Tak więc doszliśmy do jednego z najbardziej błędnie zinterpretowanych elementów Biblii i od tego

miejsca zaczniemy posuwać się do przodu, do okresu nie opisanego w Biblii, aby opowiedzieć, jak
przebiegł poród dziecka Jezusa i Marii Magdaleny we wrześniu 33 roku n.e. Jednym z najbłędniej
rozumianych ustępów Biblii jest sprawa Wniebowstąpienia i omawiając ten temat rozważymy
narodziny trojga dzieci Jezusa i ich potomków.
Przypisy:

1. Istnieją dwie pisownie tego nazwiska. Obecnie nazwisko te] rodziny królewskie) pisze się jako

Stuart, jednak pierwotnie pisało się Stewart.

2. Król Szkotów Jakub VI (panował w latach 1567-1625) i król Anglii Jakub I (panował w latach

1603-1625) to jedna i ta sama osoba, pierwszy król z dynastii Stuartów na tronie angielskim,
zwolennik absolutyzmu, zaś jego konflikty z parlamentem stanowiły powód do buntu przeciwko jego
sukcesorowi, Karolowi I. – Przyp. tłum.

3. Niebiańskie zastępy lub niebiański gospodarz, bądź niebiańska hostia – Przyp. tłum.
4. Nie tyko anglojęzyczne, polskojęzyczne również – Przyp. tłum.
5. Autor używa tutaj bardziej wulgarnego określenia, lecz ze względu na to, ze nasze życie

publiczne jest już i tak przeładowane wulgaryzmami, pozwalam sobie trochę je złagodzić – Przyp.
tłum.

6. “Głos wołającego na Puszczy" – chodzi tu jednak raczej o pustkowie a nie teren porośnięty

lasami. – Przyp. tłum.

7 Zwoje znad Martwego Morza to starożytne rękopisy wykonane na skórze, papirusie i miedzi

odkryte w pustynnych grotach i starożytnych ruinach znajdujących się na pustkowiach Judei. Jest to
jedno z ważniejszych odkryć współczesne] archeologu. Odkrycie ich pozwoliło na ustalenie daty
ustabilizowane) żydowskie] Biblii na nie później niż 70 rok n.e, zrekonstruowanie historii Palestyny w
okresie pomiędzy 4 wiekiem p.n.e. a rokiem 135 n.e. oraz rzuciło nowe światło na powstanie
chrześcijaństwa i rabinicznego judaizmu, jak również na zależności między wczesnochrześcijańskimi i
żydowskimi tradycjami. – Przyp. tłum.

8 Chodzi tu o olejek nardowy. – Przyp. tłum

17

background image

9. Zadok byt jednym z kapłanów popierających króla Salomona w jego walce o tron. – Przyp. tłum.
10. Josef Ben Matatia, żydowski kapłan, nauczyciel i historyk, autor wartościowych pozycji

opisujących dzieje Żydów. Jego główne dzieła to Dzieje wojny żydowskie] przeciwko Rzymianom,
Dawne dzieje Izraela oraz Przeciwko Aplonowi – Przyp. tłum.

11. Guldo di Piętro, zwany również II Beato lub Fra Giovanm da Fiesole, jeden z największych

włoskich malarzy XV wieku; większość jego prac to freski, które wykonał w Klasztorze San Marco we
Florencji oraz w kaplicy papieskie] (tzw. Capella Niccolina) i prywatnych apartamentach papieskich w
pałacu watykańskim, a także malowidła nadrzwiowe w sanktuarium Kościoła Santissima Annunziata
we Florencji. – Przyp. tłum

12 Bardzo popularne w języku angielskim określenie mecenasa teatralnego brzmi “angel" – Przyp.

tłum.

13. Brzmienie tego zdania w wersji autora artykułu jest podobne do brzmienia: “Wina nie mają" –

które występuje w polskojęzyczne) wersji Biblii wydanej w roku 1982 przez Tnę British and Foreign
Bibie Society, natomiast Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu opracowane przez Zespół
Biblistów Polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich i wydane przez Wydawnictwo Pallottinum w
roku 1980, opatrzone wstępem kardynała Wyszyńskiego, podaje ten tekst w brzmieniu: “Nie mają już
wina". – Przyp. tłum

14. Odpowiednie teksty z wyże) cytowanych Biblii brzmią: “Jeszcze me nadeszła moja godzina" i

“Czyż jeszcze me nadeszła godzina moja?" – Przyp. tłum.

15. Synedrion, żydowska instytucja religijna i sądownicza w starożytne) Judei; sanhedryn składał

się z 71 członków, głównie arystokracji saducejskie); od czasu Machabeuszów w skład sanhedrynu
wchodzili także faryzeusze.

16. Szymon Zelota lub Kananejczyk, jeden z 12 apostołów. Chociaż me wiadomo mc pewnego o

jego życiu, sądzi się, ze był jednym z Zelotów, czyli członkiem ruchu wolnościowego w Palestynie
wymierzonego przeciwko panowaniu Rzymu, które było nie do pogodzenia z monoteistyczną religią
żydowską. – Przyp. tłum.

17. Przypuszczalnie chodzi o astronomów opierających swoje obliczenia na obserwacji Księżyca –

Przyp. tłum.

18. Przypuszczalnie chodzi o astronomów opierających swoje obliczenia na obserwacji Słońca. –

Przyp. tłum.

18

background image

UKRYTE DZIEJE JEZUSA I ŚWIĘTEGO GRAALA – CZĘŚĆ TRZECIA

Na podstawie chronologii Ewangelii wiadomo nam, że drugie małżeńskie namaszczenie Jezusa

przez Marię Magdalenę w Betanii miało miejsce w tygodniu poprzedzającym ukrzyżowanie. Wiemy
również, że Maria była wtedy w trzecim miesiącu ciąży i w związku z tym powinna była urodzić we
wrześniu.

Co zatem mówią nam Ewangelie na temat wydarzeń, które miały miejsce we wrześniu roku

pańskiego 33? W rzeczy samej nic, niemniej sprawa ta została podjęta w Dziejach Apostolskich, gdzie
podane są szczegóły wrześniowego wydarzenia, które znamy jako “Wniebowstąpienie".

W Dziejach Apostolskich nie ma jednak mowy o jednej rzeczy, to jest o “Wniebowstąpieniu".

Nazwa ta została nadana temu rytuałowi trzy wieki później, kiedy Kościół Rzymskokatolicki ustalał
swoje doktryny. Oto, jak brzmią dosłownie stosowne słowa tekstu: “I gdy to powiedział, a oni patrzyli,
został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu". Dalej mówi się, że “mężowie w białych
szatach" rzekli do uczniów: “...czemu stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus... tak przyjdzie, jak go
widzieliście idącego". Nieco dalej w Dziejach mówi się, że “niebo" musi przyjąć Jezusa aż do czasu
jego “powrotu"

1

.

Wiedząc, że był to właśnie miesiąc, w którym Maria Magdalena spodziewała się dziecka,

zastanówmy się zatem, czy istnieje jakiś związek między połogiem Marii a tak zwanym
“Wniebowstąpieniem"? Otóż istnieje i wynika on z istoty czasu powrotu.

Istniały zasady nie tylko rządzące ceremonią zaślubin sukcesorów rodów mesjanistycznych, ale

również rządzące samym małżeństwem. Zasady dynastycznych więzów małżeńskich różniły się od
obowiązujących w przeciętnej rodzinie, zaś rodzice mesjanistyczni byli formalnie rozdzielani na czas
porodu. Nawet zbliżenia między dynastycznym mężem i żoną były dozwolone jedynie w grudniu, tak
aby urodziny następców zawsze wypadały we wrześniu, miesiącu Atonement, najświętszym miesiącu
żydowskiego kalendarza.

To właśnie tę zasadę złamali rodzice Jezusa (Józef i Maria) i było to przyczyną, dla której Żydzi nie

byli zgodni co do tego, czy Jezus jest ich prawdziwym Mesjaszem.

Kiedy dynastyczne dziecko było poczęte w niewłaściwej porze roku, matka bywała zazwyczaj

umieszczana na czas porodu pod klasztornym nadzorem, aby uniknąć publicznego zawstydzenia.
Nazywało się to “oddaleniem prywatnym / potajemnym" i święty Mateusz całkiem wyraźnie podaje, że
kiedy odkryto ciążę Marii, “Józef, jej mąż, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej
na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie".

W tym przypadku na urodzenie została udzielona dyspensa przez archanioła Simeona, który

piastował wówczas stanowisko “Gabriela" będąc anielskim kapłanem dyżurnym. Zarówno Zwoje znad
Morza Martwego, jak i Księga Enocha (która została usunięta ze Starego Testamentu) definiują
“archaniołów" (lub głównych ambasadorów) jako starszych kapłanów w Qumran noszących
tradycyjnie tytuły “Michał", “Gabriel", “Rafael", “Sariel" etc.

W przypadku Jezusa i Marii Magdaleny wszelkie zasady więzów małżeńskich zostały zachowane i

ich pierwsze dziecko zostało poczęte w grudniu roku pańskiego 32 i urodzone we wrześniu roku 33.

Z chwilą urodzenia się dynastycznego dziecka rodzice byli rozdzielani na sześć lat, jeśli to był

chłopiec, i na trzy lata, jeśli urodziła się dziewczynka. Ich małżeństwo było restytuowane dopiero po
tym czasie. W międzyczasie matka z dzieckiem udawała się do odpowiednika klasztoru, zaś o
małżonku mówiło się, że wstępuje do “Królestwa Niebios". To Królestwo Niebios było w rzeczywistości
Esseńskim Nadrzędnym Klasztorem w Mird nad Morzem Martwym, zaś ceremonia wstępowania była
prowadzona przez anielskich kapłanów pod nadzorem wyznaczonego przywódcy pielgrzymów.

W Księdze Wyjścia Starego Testamentu izraelskich pielgrzymów prowadził do Ziemi Świętej

“obłok". Kontynuując tę tradycję kapłan, przywódca pielgrzymów, nosił od tamtego czasu tytuł “Obłok".

Jeśli przeczytamy teraz Dzieje Apostolskie zgodnie z intencją autorów, zobaczymy, że Jezus został

wzięty przez “Obłok" (czyli wodza pielgrzymów) do Królestwa Niebieskiego (czyli do Nadrzędnego
Klasztoru w Mird), zaś człowiek w bieli (anielski kapłan) powiedział, że Jezus powróci, kiedy nadejdzie
czas restytucji (kiedy przywrócone zostanie fizyczne małżeństwo).

Jeśli rzucimy teraz okiem na List św. Pawła do Hebrajczyków, zauważymy, że wyjaśnia on bardziej

szczegółowo wydarzenie noszące nazwę Wniebowstąpienia. Św. Paweł opowiada, jak Jezus został
przyjęty do Kapłaństwa Niebiańskiego, ponieważ w rzeczy samej nie miał uprawnień do tak
uświęconego tytułu. Tłumaczy on, że Jezus urodził się (poprzez ojca Józefa) w żydowskiej linii

19

background image

Dawida, linii, która miała prawo do tytułu królewskiego, lecz nie miała prawa do kapłaństwa, ponieważ
to ostatnie było wyłącznym przywilejem rodu Aarona i Lewiego.

Paweł powiada, że udzielono jednak specjalnej dyspensy, i dodaje, że “skoro bowiem zmienia się

kapłaństwo, musi nastąpić zmiana zakonu" (zakon = prawo). Jako wynik tej zmiany zakonu (prawa)
Jezus miał prawo wejścia do Królestwa Niebieskiego według kapłańskiego porządku Melchizedeka.

Tak więc we wrześniu roku pańskiego 33

2

rodzi się pierwsze dziecko, zaś Jezus zgodnie z prawem

wstępuje do Królestwa Niebieskiego. Nie ma żadnej wzmianki na temat męskiej płci tego dziecka (są
natomiast w przypadku kolejnych dwóch narodzin) i widząc, że Jezus wraca trzy lata później, w roku
36, wiemy, że Maria urodziła dziewczynkę.

Śledząc chronologię Dziejów Apostolskich widzimy, że we wrześniu roku 37 rodzi się drugie

dziecko, a następnie kolejne w roku 44. Okres, jaki upływa między tymi dwoma urodzinami a drugą
restytucją (małżeństwa) w roku 43, wynosi sześć lat, co wskazuje, że drugie dziecko było chłopcem.
Fakt ten potwierdzają również użyte słowa kryptologiczne – takich samych użyto w stosunku do
dziecka z roku 44, co oznacza, że trzecie dziecko również było chłopcem.

Zgodnie z tym, co znajdujemy w Zwojach znad Morza Martwego, wszystko, co ma charakter

kryptologiczny w Nowym Testamencie, zostało ustalone z góry przez inny termin, który wyjaśnia, że
dany termin oznacza coś ukrytego zgodnie z zasadą: “To jest dla tych z uszami do słuchania". Kiedy
już się zrozumie te kody i alegorie, łatwiej jest rozumieć inne przekazy, bowiem ich znaczenie nie
zmienia się. Znaczą dokładnie to samo za każdym razem, kiedy zostają użyte – inaczej mówiąc,
zawsze są używane, kiedy chodzi o to samo.

I tak na przykład Ewangelie wyjaśniają, dlaczego Jezus był nazywany “Słowem Boga": “A słowo

ciałem się stało i mieszkało między nami... w pełni gracji i prawdy". Jan bardzo długo wyjaśnia
znaczenie tego wyrażenia, zaś kolejne przykłady cytatów brzmią następująco: “Słowo Boga stało nad
jeziorem" i “Słowo Boga było w Samarii".

Przesłania dotyczące żyzności i nowego życia są sformułowane w Przypowieści o siewcy, którego

ziarno “wydało plon". I stąd, ilekroć jest mowa, że “Słowo Boga plon wydało" oraz “to jest dla tych z
uszami do słuchania", oznacza to, że Jezus miał syna. Są dwa takie wyrażenia w “Dziejach
Apostolskich" i przypadają one dokładnie na rok 37 i 44.

Przypuszczalnie najgorzej zinterpretowaną księgą Nowego Testamentu jest Apokalipsa św. Jana

(inaczej Objawienie św. Jana). Chodzi tu o błędną interpretację przez Kościół a nie błędy w samej
księdze. Księga ta jest niepodobna do pozostałych. Jest wypełniona okropnymi, nadprzyrodzonymi
podtekstami, zaś jej bezpośredni charakter wyobrażeniowy został skażony przez Kościół, który
przeobraził jej tekst w pewien rodzaj ostrzeżenia, przepowiedni katastrofy! Lecz księga ta nie ma w
tytule słowa “Przepowiednia" lub “Ostrzeżenie". Nazywa się “Objawienie"

3

.

Cóż zatem ta księga objawia? Chronologicznie opisane tam wydarzenia następują po tych, jakie

opisane są w Dziejach Apostolskich, czyli księga Objawienia św. Jana jest w rzeczywistości
kontynuacją historii Jezusa, Marii Magdaleny i ich synów, w szczególności starszego syna, Jezusa
Justusa. Podaje ona szczegóły jego życia i małżeństwa wraz z urodzinami jego syna. Ta błędnie
interpretowana przez Kościół księga Nowego Testamentu nie jest ani ostrzeżeniem, ani pełną grozy
przepowiednią. Jest dokładnie tym, co mówi jej tytuł: objawieniem (lub raczej: ujawnieniem – przyp.
tłum.).

Jak już wcześniej zauważyliśmy, wyświęceni księża w tamtych czasach nosili przydomek

“rybiarzy", ich pomocników nazywano z kolei “rybakami", zaś kandydatów do chrztu – “rybami". Po
wstąpieniu do Królestwa Niebieskiego Jezus stał się wyświęconym “rybiarzem", lecz do chwili
wstąpienia tam (jak wyjaśnia św. Paweł) nie posiadał tytułu kapłańskiego. W trakcie rytuału
wyświęcania prowadzący ceremoniał kapłani z sanktuarium, Lewici, podawali kandydatom pięć
bochenków chleba i dwie ryby. Prawo w tej mierze było bardzo rygorystyczne. Kandydat musiał być
obrzezanym Żydem. Innowiercy i nie obrzezani samarytanie nie mogli w żadnym wypadku dostąpić
tego zaszczytu.

I to właśnie był ten szczególny kapłański rytuał, który Jezus pogwałcił w czasie tak zwanego

“nakarmienia pięciu tysięcy"

4

, ponieważ w ten sposób dał dostęp do swojej nowej, liberalnej posługi

ofiarowując bochenki chleba nie uświęconemu zgromadzeniu ludzi. Poza tym, z uwagi na to, że stał
się “rybiarzem", o Jezusie mówiono również jako o “Chrystusie" – jest to grecka definicja i znaczy
“Król". Wymawiając słowa Jezus Chrystus faktycznie mówimy Jezus Król, zaś jego królewskie
pochodzenie wywodziło się z Królewskiego Domu Judy (Domu Dawidowego), jak to wielokrotnie
podkreślają ewangelie oraz listy świętego Pawła.

20

background image

Tak więc poczynając od roku 33 n.e. Jezus wyłania się w podwójnej roli: jako “Kapłan Chrystus", a

jeszcze częściej jako “Rybiarski Król" (“Fisher King"). Definicja ta, jak zobaczymy, miała przerodzić się
w dziedziczny i dynastyczny urząd potomków Jezusa i następni “Rybiarscy Królowie" byli
dominującymi postaciami w historii linii krwi Graala.

Przed urodzeniem drugiego syna w roku 44 Maria Magdalena została wydalona z Judei w związku

z zaangażowaniem się jej w powstanie o charakterze politycznym. Wraz z Filipem, Łazarzem i kilkoma
innymi wiernymi przyjaciółmi udała się (w myśl umowy z królem Herodem Agryppą II) do posiadłości
Herodów w pobliżu Lionu w kraju Gaul (który stał się później Francją).

Od najwcześniejszych czasów przez średniowiecze aż do renesansu jej emigracja z Judei była

portretowana w rękopisach luminarzy i podobnych im dziełach sztuki. Jej życie i praca we Francji, a w
szczególności w Langwedocji, została opisana nie tylko w pracach dotyczących historii europejskiej,
ale nawet w liturgii rzymskokatolickiej, dopóki Watykan nie usunął jej stamtąd.

Deportacja Mary Magdaleny jest opisana w Apokalipsie św. Jana (inaczej Objawieniu św. Jana),

która podaje, że była ona w tym czasie w ciąży. Opowiada ona również, jak rzymskie władze oskarżyły
ją, jej syna i jego następców: “A jest brzemienna. I woła cierpiąc bóle i męki rodzenia... Oto wielki
smok barwy ognia mający siedem głów i dziesięć rogów – a na głowach jego siedem diademów... I
stanął smok przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby, skoro porodzi, pożreć jej dziecię. I porodziła syna
– Mężczyznę... A niewiasta zbiegła na pustynię... I rozgniewał się smok na niewiastę i odszedł
rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo
Jezusa". (Apokalipsa św. Jana, 12,1-18).

Jest powiedziane, że to do kraju Gaul (Francji) Maria zaniosła Sangreal (Krew Królewską,

Świętego Graala), i to właśnie w Gauł potomkowie sławnej linii Jezusa i Marii, “Rybiarscy Królowie",
rozkwitali przez 300 lat.

Odwiecznym mottem Rybiarskich Króli było “W Sile". Wywodziło się ono od imieniem ich przodka,

Boaza (pradziadka króla Dawida), które znaczyło “W Sile". Po przetłumaczeniu na łacinę brzmiało ono
“In Forte" (Głośno), co później zostało zniekształcone na “Anfortas", które stało się imieniem
Rybiarskiego Króla w romansie mówiącym o Graalu

5

.

Możemy obecnie powrócić do tradycyjnej symboliki Graala jako kielicha napełnionego krwią

Jezusa. Możemy również zastanowić się nad graficzną symboliką stworzoną na długo przed Wiekami
Ciemnoty, około 3500 lat p.n.e. Kiedy tego dokonamy, zauważymy, że kielich lub puchar jest
najstarszym symbolem kobiety. Jego reprezentacją było Święte Naczynie – macica.

Tak więc uciekając do Francji, Maria Magdalena przeniosła Sangreal w Uświęconym Kielichu

swojej macicy, tak jak to opisuje Księga Objawienia. Imię tego drugiego syna było Józef.

Równoważnym tradycyjnym symbolem mężczyzny było ostrze rogu przedstawiane zazwyczaj w

postaci miecza lub jednorożca. W Starym Testamencie w Pieśni nad Pieśniami oraz w Księdze
Psalmów płodny jednorożec symbolizuje królewski ród Judy i właśnie z tego względu katarowie z
Prowansji używali tej mistycznej bestii jako symbolu linii krwi Graala.

6

Maria Magdalena zmarła w Prowansji w roku 63 n.e. W tym samym roku Józef z Arymatei

zbudował sławną kaplicę w Glastonbury w Anglii jako pomnik Mesjanistycznej Królowej. Był to
pierwszy “nie podziemny" kościół chrześcijański na świecie, zaś w następnym roku syn Marii, Jezus
Justus, poświęcił go swojej matce. Jezus Młodszy był już przedtem w Anglii z Józefem, w wieku
dwunastu lat, w roku 49. To właśnie to wydarzenie zainspirowało sławną pieśń Williama Blake'a,
Jeruzalem; “I te stopy w starożytności, stąpały po zieleni Anglii gór".

7

Kim był Józef z Arymatei, człowiek, który przejął kontrolę nad biegiem wypadków w czasie

ukrzyżowania? I dlaczego matka Jezusa, jego żona i reszta rodziny zaakceptowała interwencję Józefa
bez zadawania jakichkolwiek pytań?

Dopiero w roku 900 n.e. Kościół Rzymski zdecydował się wydać oświadczenie, że Józef z Arymatei

był wujem matki Jezusa, Marii. Od tego czasu obrazy zaczęły ukazywać go w chwili ukrzyżowania
jako stosunkowo starego człowieka, kiedy matka Maria miała już ponad pięćdziesiąt lat. Dokumenty
historyczne dotyczące Józefa sprzed oświadczenia Rzymu przedstawiają go jako znacznie młodszego
człowieka. Podają one, że zmarł on w wieku 80 lat 27 lipca 82 roku n.e., czyli w chwili ukrzyżowania
Jezusa musiał mieć 32 lata.

Józef z Arymatei był w rzeczywistości nikim innym jak bratem Jezusa Jakubem, zaś tytuł, jakim się

go obdarza, nie ma nic wspólnego z nazwą jakiegokolwiek miejsca. Arymatea nigdy nie istniała. Nie

21

background image

powinno więc dziwić, że to właśnie on negocjował z Piłatem sprawę umieszczenia Jezusa w swoim
własnym grobie rodzinnym.

Rodowy przydomek “Arymatea" wziął się z angielskiego zniekształcenia grecko-hebrajskiego

terminu ha Rama Theo – “Boska Wysokość" lub “Królewska Wysokość", jak to dziś mówimy.
Ponieważ Jezus był najstarszym mesjanistycznym potomkiem – Chrystusem, Kristosem lub po prostu
królem – jego młodszy brat był księciem krwi królewskiej, Królewską Wysokością, Rama-Theo. W
nazareriskiej hierarchii książę krwi królewskiej zawsze posiadał patriarchalny tytuł “Józefa" – podobnie
jak Jezus był tytularnie “Dawidem", a jego żona “Marią".

Na początku V wieku potomkowie Jezusa i Marii skoligacili się poprzez małżeństwo z Frankami

sigambryjskimi. Z tego związku wyłoniła się nowa rodzina “panująca", która zapoczątkowała dynastię
Merowingów. Merowingowie założyli królestwo Francji i wprowadzili dobrze znany “fleur-de-lys" (kwiat
lilii – starożytny, żydowski symbol obrzezania) jako symbol królów francuskich.

Z Merowingów wyłoniła się kolejna linia, która założyła niezależne żydowskie królestwo w

południowej Francji, Królestwo Septimanii, znanej obecnie jako Langwedocja. Pierwsi książęta Tuluzy,
Akwitanii i Prowansji wywodzili się z mesjanistycz-nej linii krwi Świętego Graala. Septimania otrzymała
Królewski Dom Dawidowy w roku 768, zaś jej książę Bernard poślubił później córkę cesarza
Charlemagne (Karola Wielkiego).

Spośród “Rybiarskich Króli" wyłoniła się również kolejna linia sukcesji w Gaul. Podczas gdy

Merowingowie kontynuowali patrymonialną “męską" linię dziedzictwa Jezusa, druga linia przedłużała
matriarchalne dziedzictwo Marii Magdaleny w “żeńskiej" linii. Były to dynastyczne królowe Avallonu w
Burgundii, z domu del Acqs – co znaczy “wody" – tytuł nadany Marii Magdalenie wcześniej, kiedy
udała się morzem do Prowansji.

Ci z nas, którym nie są obce tradycje arturiańskie i św. Graala, zorientowali się w tej chwili w

ostatecznej doniosłości tej mesjanistycznej rodziny Rybiarskich Królów, królowych Avallonu i domu del
Acqs (przekształconego w arturiańskim romansie na “du Lac").

Potomkowie Jezusa stanowili potężne zagrożenie dla Kościoła Rzymskokatolickiego, ponieważ byli

dynastycznymi przywódcami Kościoła Nazareńskiego. W rzeczywistości Kościół Rzymskokatolicki nie
powinien był nigdy powstać, ponieważ nie był on niczym innym jak ruchem “hybrydowym" złożonym z
najróżniejszych doktryn pogańskich przyklejonych do podstawowej żydowskiej bazy.

Jezus urodził się w 7 roku p.n.e. i jego urodziny przypadają na dzień będący odpowiednikiem l

marca, z “oficjalnymi" urodzinami w dniu 15 września, aby zadowolić wymagania dynastyczne. W
chwili ustanawiania zasad Kościoła Rzymskokatolickiego w czwartym stuleciu naszej ery cesarz
Konstantyn zignorował jednak obie daty i zamiast nich ustanowił 25 grudnia jako dzień Bożego
Narodzenia, tak aby zbiegało się ono z pogańskim Świętem Słońca.

Później, na Synodzie w Whitby, w roku 664, biskupi przejęli celtyckie święto Eostre, bogini wiosny i

urodzaju, i przywiązali do niego nowe, chrześcijańskie znaczenie. Czyniąc to zmienili datę celtyckiego
święta, by oddzielić ją od tradycji żydowskiej Paschy.

8

Chrześcijaństwo ewoluowało, jak wiadomo, jako “religia kompozytowa", zupełnie niepodobnie do

innych. Gdyby Jezus miał być jego żywym katalizatorem, wówczas chrześcijaństwo bazowałoby na
jego naukach – moralnych i społecznych zasadach uczciwego, tolerancyjnego kapłaństwa z ludźmi w
charakterze udziałowców tej religii.

Ortodoksyjne chrześcijaństwo nie jest zbudowane na podstawie nauk Jezusa, bazuje ono na

naukach Kościoła Rzymskiego, które różnią się całkowicie od nauk Jezusa. Istnieje cały szereg
przyczyn takiego stanu rzeczy, z których najważniejszą jest to, że nauki Jezusa zostały z rozmysłem
zepchnięte na bok na rzecz nauk Piotra i Pawła, które nie były uznawane przez Kościół Nazareński
jako legalne dziedzictwo Jezusa i jego brata Jakuba.

Papieże i kardynałowie mogli rządzić niepodzielnie jedynie poprzez usunięcie Jezusa z czołowego

miejsca. Konstantyn orzekł, że to “on sam" jest “Zbawicielem Mesjaszem" a nie Jezus! Jeśli chodzi o
biskupów Rzymu (papieży), to przydzielono im apostolskie dziedzictwo świętego Piotra, nie będącego
spadkobiercą Jezusa i jego braci, co zachował Kościół Nazareński.

Jedynym sposobem, przy pomocy którego Kościół Rzymski mógł zapobiec wpływom potomków

Marii Magdaleny, było zdyskredytowanie jej samej i zaprzeczenie, że była żoną Jezusa. Ale co z
bratem Jezusa Jakubem? On' również miał potomków, mieli ich również jego pozostali bracia, Simon,
Joses i Jude. Kościołowi nie udało się uciec od ewangelicznego stwierdzenia, że Jezus był

22

background image

Błogosławionej Matki Maryi “pierworodnym synem", przeto macierzyństwo samej Marii też musiało
zostać ukryte.

W wyniku tej opcji Matka Maria została przedstawiona jako dziewica, zaś Maria Magdalena jako

ladacznica, o czym nie wspominają oryginalne Ewangelie. Następnie, w celu umocnienia pozycji Marii,
zaczęto głosić, że jej własna matka, Anna, urodziła ją w sposób “bezgrzeszny"!

Z upływem czasu te wyrachowane doktryny zaczęły odnosić skutek. Na samym początku jednak

trzeba było czegoś więcej, aby scementować te idee, ponieważ kobiety z ruchu nazareńskiego, takie
jak Maria Magdalena, Marta, Maria żona Kleofasa i Salome, które prowadziły szkoły i misje w całym
śródziemnomorskim świecie, miały znaczne wpływy w Kościele Celtyckim. Wszystkie one były
uczennicami Jezusa i bliskimi przyjaciółkami jego matki, Marii, której towarzyszyły w chwili jego
ukrzyżowania, co potwierdzają Ewangelie.

Jedyną drogą ocalenia dla kościoła było usunięcie kobiet, i to nie tylko usunięcie ich ze stanowisk

kościelnych, ale odmówienie im także jakichkolwiek praw w społeczeństwie. Tak więc Kościół ogłosił,
że wszystkie kobiety są heretyczkami i czarownicami!

W dziele tym biskupów wspomagały słowa Piotra i Pawła. Opierając się na ich naukach Kościół

Rzymskokatolicki mógł przyjąć ideę absolutnego seksizmu. W Liście do Tymoteusza Paweł napisał:
“Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w
cichości". (Pierwszy List do Tymoteusza, 2,12). W Ewangelii według św. Filipa (w apokryfach) cytuje
się nawet następującą wypowiedź Piotra: “Kobiety nie są warte życia". Biskupi cytowali nawet słowa
Księgi Rodzaju, kiedy to Bóg mówi do Ewy na temat Adama tymi słowy: “...on zaś będzie panował nad
tobą" (Księga Rodzaju, 3,16).

Ojciec Kościoła Tertulian podsumowuje całość poglądów kościoła, kiedy mówi o uczennicach Marii

Magdaleny: “Te heretyckie kobiety! Jak one śmią! Są na tyle bezwstydne, by nauczać, by angażować
się w dyskusje i spory, by chrzcić... Nie wolno kobiecie przemawiać w kościele... ani pretendować... do
udziału w jakichkolwiek męskich funkcjach – a już na pewno nie mogą być kapłankami".

Następnie, jako ukoronowanie wszystkiego, pojawia się najbardziej zadziwiający dokument

Kościoła Rzymskokatolickiego, Apostolski Porządek (The Apostolic Order). Dokument ten został
pomyślany jako “wyimaginowana" dyskusja tocząca się między apostołami po Ostatniej Wieczerzy. W
przeciwieństwie do Ewangelii dokument ten sugeruje udział Marii Magdaleny w Ostatniej Wieczerzy i
wszyscy zgadzają się, że powodem, dla którego Jezus nie przekazał przy stole Marii ani kropli wina
było to, że zauważył, iż się ona śmieje!

Na podstawie tego osobliwego, fikcyjnego dokumentu biskupi postanowili, że mimo iż Maria być

może była towarzyszką Jezusa, kobietom nie należy się żadne miejsce w Kościele, ponieważ nie są
one poważne! Postawa seksistowska przetrwała w Kościele do dzisiaj. Dlaczego? Ponieważ należało
zdyskredytować Marię Magdalenę i pozbawić uznania, tak aby można było ignorować jej
spadkobierców. Ale czasy zmieniają się i przynajmniej w Kościele Anglikańskim kobietom przywraca
się prawo do stanu kapłańskiego.

Mimo zakusów seksistów, mesjanistyczni dziedzice utrzymali swoją pozycje społeczną poza

establishmentem Kościoła Rzymskokatolickiego. Utworzyli własne kościoły, Kościół Nazareński i
Kościół Celtycki, i założyli własne królestwa w Brytanii i Europie. Stali się zagrożeniem dla Kościoła
Rzymskokatolickiego i figuranckich monarchów oraz rządów przezeń animowanych. To właśnie z ich
powodu utworzono brutalną inkwizycję, jako że podtrzymywali oni moralne i społeczne zasady, które
stały w opozycji do doktryny Kościoła Rzymskokatolickiego.

Stało się to bardzo wyraźne w Wieku Rycerskości, w którym kultywowano szacunek dla kobiet,

czego przykładem mogą być templariusze, których zakonna przysięga odzwierciedlała szacunek dla
“Matki Graala", Królowej Marii Magdaleny.

W okresie poprzedzającym średniowiecze historie poszczególnych członków tego rodu były dobrze

znane. Lecz kiedy Kościół rozpoczął swoje rządy i zaczął wysuwać oskarżenia (Wielka Inkwizycja),
cały dorobek nazareński musiał zejść do podziemia.

Po co jednak komu była potrzebna rządna odwetu Inkwizycja? Kiedy zakon templariuszy wrócił do

Europy, nie tylko przywiózł ze sobą dokumenty, które poddawały w wątpliwość nauki Kościoła, lecz
zaczął zakładać własne kościoły cysterskie przeciwstawiające się Rzymowi. Nie były to byle jakie
kapliczki, ale największe religijne pomniki, jakie kiedykolwiek wystrzeliły ku niebu zachodniego świata,
na przykład katedra Notre Dame we Francji.

23

background image

Wbrew ich dzisiejszemu obliczu te wywierające olbrzymie wrażenie gotyckie katedry nie miały nic

wspólnego z oficjalnym Kościołem Rzymskokatolickim. Zostały ufundowane i zbudowane przez
templariuszy i były dedykowane Marii Magdalenie – Notre Dame, Naszej Pani – którą nazywali
“Graalem świata".

Tego rodzaju działalność pozostawała oczywiście w sprzeczności z wszystkimi dogmatami

Kościoła Rzymskokatolickiego i biskupi przemianowali je, poświęcając je Marii, matce Jezusa. Czyniąc
to wydali nakaz ścisłego przestrzegania sposobu przedstawiania na artystycznych portretach Matki
Marii, Madonny. Musiała być odziana w szaty w kolorze “wyłącznie białym i niebieskim", tak aby nie
wywołać przeświadczenia, że przyznano jej prawo do piastowania jakichkolwiek stanowisk w
wyłącznie męskim stanie kapłańskim.

Z drugiej strony Maria Magdalena była portretowana (przez największych artystów świata) w

czerwonej pelerynie (mantyli), podobnej do tych, jakie noszą kardynałowie, lub w czarnej szacie
wyższej kapłanki nazareńskiej, i Kościół nic nie mógł na to poradzić. Biskupi twierdzili jedynie, że jest
to praktyka grzeszna i heretycka, jako że Maria Magdalena była poza ich jurysdykcją, gdyż zgodnie ze
swoimi intencjami postanowili ignorować ją i jej następców.

Było to w czasie, kiedy tradycja Graala została ogłoszona przez Watykan jako herezja.

Pochodzące z VI wieku pisma Merlina zostały potępione przez Radę Ekumeniczną, zaś oryginalny
Kościół Nazareński stał się “nurtem podziemnym" wspomaganym przez tak znaczących sponsorów,
jak Leonardo da Vinci i Sandro Botticelli.

W tamtych czasach Kościół kontrolował większość literatury wydawanej na użytek ogólny i dlatego

w celu uniknięcia represji ze strony jego cenzury wszelkie wzmianki o Graalu były czynione w postaci
alegorii. Wiadomości przekazywane były w postaci tajnych znaków wodnych, ezoterycznych pism, kart
Taro-ta i symbolicznych dzieł sztuki.

Dlaczego tradycja Graala i pisma Merlina stanowiły taki problem dla Kościoła

Rzymskokatolickiego? Otóż, dlatego że między wierszami tych tekstów o charakterze przygodowym
przemycana była historia rodowodu Graala – rodu, który został usunięty z należnej mu dynastycznej
pozycji przez papieży i biskupów rzymskich, którzy zdecydowali się na rządy w drodze “sukcesji
apostolskiej".

Twierdzono, że to apostolskie dziedzictwo wywodzi się od pierwszego biskupa, świętego Piotra (ta

wersja obowiązuje do dzisiaj). Jeśli ktoś przejrzy Konstytucje Apostolskie Kościoła
Rzymskokatolickiego, dojdzie do wniosku, że nie jest to prawda, bowiem Piotr nigdy nie był biskupem
Rzymu ani jakiegokolwiek innego miasta!

Watykańskie Konstytucje zawierają zapis mówiący, że pierwszym biskupem Rzymu był książę

Brytanii, Linus, syn Caractacusa Pendragona. Został tam osadzony przez św. Pawła w roku 58 n.e.,
jeszcze za życia Piotra.

Od początku XII wieku potężni wówczas templariusze i ich katedry stanowili poważne zagrożenie

dla “wyłącznie męskiego" Kościoła, dlatego że uświadamiali całej społeczności spuściznę, jaka została
po Jezusie i Marii Magdalenie.

Kardynałowie zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli pozwolą na to, aby potomkowie mesjaszowego

rodu doszli do głosu, ich gmach runie. Należało zatem ich zniszczyć! I utworzono wówczas brutalną
inkwizycję, która oskarżała wszystkich, którzy wyłamywali się z zasad ustanowionych przez biskupów.

Wszystko zaczęło się w roku 1208, kiedy to papież Innocenty III wysłał 30000 żołnierzy do

Langwedocji w południowej Francji, która była siedliskiem katarów (czystych), o których mówiono, że
są strażnikami wielkiego, świętego skarbu – tajemnicy, która może przewrócić do góry nogami
ortodoksyjne chrześcijaństwo. Krucjata papieska, zwana także “krucjatą przeciwko albigensom",
trwała 36 lat. W jej trakcie wyrżnięto dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi, ale skarbu nie znaleziono.

9

Główny okres działalności inkwizycji przypada na pontyfikat papieża Grzegorza IX, kiedy to w roku

1231 miała miejsce masakra wszystkich, którzy popierali “herezję Graala". W roku 1252 wydano
oficjalne zezwolenie na torturowanie ofiar oraz wykonywanie egzekucji poprzez palenie na stosie.

“Herezja" była bardzo wygodnym oskarżeniem, ponieważ tylko Kościół mógł definiować, co to

słowo znaczy. Ofiary były torturowane aż do momentu przyznania się do jej popełnienia, a następnie
były tracone. Jeśli nie chciały się przyznać, tortury kontynuowano, w konsekwencji czego i tak
umierały. Jedną ze stosowanych wówczas form tortur było rozciąganie ofiary, a następnie pieczenie
jej żywcem nad ogniem, kawałek po kawałku, kończyna po kończynie.

24

background image

Te barbarzyńskie oskarżenia i kary były utrzymywane w mocy przez ponad 400 lat i działanie ich

rozciągnięto na żydowskich, muzułmańskich i protestanckich odszczepieńców. Inkwizycja nigdy nie
została formalnie zniesiona. Nie dalej jak w roku 1965 jej nazwę zmieniono na “Święta Kongregacja".
Jej prerogatywy są wciąż w mocy.

Nie złamany przez inkwizycję ruch nazareński prowadził nadal swoją działalność i historia linii krwi

była kontynuowana w literaturze w takich dziełach jak Grand Saint Grail (Wielki Święty Graal) oraz
High History ofHoly Grail (Dostojna historia świętego Graala). Dzieła te były sponsorowane głównie
przez francuskie, wierne Graalowi, dwory (dwór Szampanii, Anjou i inne), jak również przez
templariuszy. Arturiańskie romanse stały się na tym etapie popularnym nośnikiem tradycji Graala.

Właśnie z tych przyczyn templariusze stali się w roku 1307 celem inkwizycji, kiedy zausznicy

papieża Klemensa V i króla Francji Filipa IV skierowali przeciwko nim swoje ostrze. Papieskie armie
przetrząsały Europę w poszukiwaniu ich dokumentów i skarbów, lecz podobnie jak w przypadku
katarów, nic nie znaleziono, co nie przeszkadzało poddawać templariuszy torturom. Wielu z nich
zginęło, zaś ich towarzysze zbiegli do krajów położonych z dala od władzy papieskiej.

Lecz ich skarb nie przepadł. W czasie gdy watykańscy emisariusze przeczesywali Europę,

dokumenty spoczywały zamknięte w zbiorach Skarbca Sali Kapitulnej w Paryżu. Znajdowały się pod
opieką Wielkiego Zakonu Rycerzy Templariuszy pod wezwaniem św. Antoniego (Templar Grand
Knights of St Anthony), który zwano też “Opiekuńczą Księżną Królewskiej Tajemnicy". Zakon ten
załadował pewnej nocy w porcie La Rochelle skarb na 18 należących do niego galeonów, i wyruszył z
mm o świcie do Szkocji, gdzie został serdecznie powitany przez władcę Szkocji, Roberta I Bruce, który
został ekskomunikowany wraz z całym narodem szkockim przez papieża za przeciwstawienie się
katolickiemu królowi Anglii, Edwardowi. Templariusze pozostali razem ze swoimi skarbami w Szkocji i
walczyli u boku Roberta w bitwie pod Bannockburn w roku 1314 w obronie niepodległości Szkocji i o
jej uniezależnienie od Anglii Plantagenetów.

10

W wyniku zwycięstwa pod Bannockburn Bruce i templariusze z zakonu pod wezwaniem św.

Antoniego założyli w roku 1317 Zakon Starszych Braci Różanego Krzyża i od tej chwili królowie
Szkocji posiadają dziedzicznie tytuł Wielkich Mistrzów, zaś każdy król z dynastii Stewartów (Stuartów)
był uhonorowany tytułem Wielkiego Opata “Księcia Saint Germain".

Dlaczego więc król Artur, celtycki wódz z VI wieku, był osobą tak ważną dla templariuszy oraz

dworów europejskich wiernych tradycji Graala? Otóż, dlatego że była to postać wyjątkowa o
“podwójnym" pochodzeniu w linii mesjanistycznej.

Król Artur nie był postacią mityczną, jak wielu sądzi. W żadnym wypadku. Lecz szukano go

zazwyczaj nie tam, gdzie trzeba. Badacze zmyleni fikcyjną lokalizacją podawaną w romansach,
bezowocnie przeszukiwali archiwa i kroniki Brytanii, Walii i zachodniej Anglii. Informacje o Arturze
znajdują się jednak w szkockich i irlandzkich annałach. Był on “dostojnym królem Celtyckiej Wyspy" i
w rzeczywistości suwerenem, dowódcą brytyjskich oddziałów pod koniec VI wieku.

Artur urodził się w roku 559 i zmarł w 603. Jego matką była Ygerna del Acqs, córka królowej

Avallonu, Viviane, która pochodziła od Jezusa i Marii Magdaleny. Jego ojcem był król Aedan z
Dalriady (wyżyna szkocka nosząca obecnie nazwę Argyll od nazwy klanu Campbell of Argyle, byłego
hrabstwa w zachodniej Szkocji) będący brytyjskim Pendragonem (“Head Dragon" – “Główny Smok"
lub “Król Królów") pochodzącym od Jakuba, brata Jezusa. Właśnie z tego powodu historie Artura i
Józefa z Arymatei są tak mocno ze sobą związane w romansach osnutych na legendzie Graala.

I rzeczywiście, zapisy koronacyjne szkockiego króla Kennetha Mac-Alpina

11

, potomka Aedana

Pendragona, mówią, że pochodzi on z dynastii królowych Avallonu.

Dziedzictwo po ojcu, królu Aedanie, wywodzi się w prostej linii z najstarszego domu Camulot

(Angielski Królewski Dwór Colchester) od pierwszego Pendragona, króla Cymbehne'a, który jest
dobrze znany badaczom zajmującym się twórczością Szekspira.

W owym czasie potomkowie rodu mesjaszy założyli królestwa w Walii w rejonie Strathciyde i Gór

Kambryjskich. Ojciec Artura, król Szkotów Aedan, był pierwszym królem brytyjskim osadzonym na
tronie według rytuału kościelnego. Został on w roku 574 koronowany i namaszczony przez świętego
Kolumbę z Kościoła Celtyckiego. Doprowadziło to oczywiście biskupów Kościoła Rzymskiego do
wściekłości, ponieważ uważali oni, że wyznaczanie królów jest wyłącznie ich przywilejem, zaś ich
koronowanie należy wyłącznie do papieża!

Koronacja ta stała się bezpośrednią przyczyną wysłania w roku 597 z Rzymu św. Augustyna,

którego zadaniem było rozmontowanie Kościoła Celtyckiego. Trzy lata później ogłosił się on

25

background image

arcybiskupem Canterbury, lecz jego misja nie powiodła się i nazereńska tradycja utrzymała się w
Szkocji, Walii, Irlandii oraz pomocnej Anglii.

Należy pamiętać, że monarchowie z linii Graala nigdy nie byli zarządcami ziem. Tak jak i Jezus,

byli oni wyznaczonymi “Strażnikami" ludzi. Merowingowie z Gauł (Francji) byli na przykład królami
Franków – nigdy królami Francji. Król Aedan, Robert I Bruce i ich sukcesorzy w linii Stewartów byli
królami Szkotów – nigdy królami Szkocji.

Kościół Rzymskokatolicki nie mógł pogodzić się ze “społecznym" aspektem nazareńskiej tradycji,

ponieważ biskupi woleli być nadrzędni w stosunku do “terytorialnych królów", zaś najstarszym rangą
duchowym mistrzem ludzi miał być papież. Kościół Rzymskokatolicki mógł rządzić jedynie utrzymując
kontrolę duchową i z tego względu każdy dynastyczny następca z linii Graala spotykał się ze
wściekłymi atakami machiny papieskiej.

W roku 751 biskupom udało się odsunąć od władzy w Gaul dynastię Merowingów i ustanowić nowy

zwyczaj, zgodnie z którym królowie z linii Karolingów (z której pochodził Karol Wielki) musieli być
zatwierdzani i koronowani przez papieża. Kościołowi nigdy jednak nie udało się usunąć ze Szkocji linii
wywodzących się od Jezusa, mimo iż celtyckie królestwa Anglii zniknęły w wyniku germańskich i
anglosaksońskich najazdów z VI wieku.

Nawet w średniowieczu, wiele lat po normandzkim najeździe na Anglię, Kościół Nazareński i

pielęgnowany przezeń kult Marii Magdaleny był obecny w Europie. Walkę o prawa kobiet
podtrzymywały celtyckie organizacje i stanowiło to olbrzymi problem dla wyłącznie męskiego
kapłaństwa ortodoksyjnego chrześcijaństwa.

U podstaw działania monarchów z linii Graala zawsze leżała zasada służby zgodnie z tradycją

ustanowioną przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy to obmywał on stopy swoich
apostołów. Tak więc prawdziwi królowie Graala byli zawsze strażnikami swoich domen, nigdy zaś ich
rządcami.

Ten kluczowy aspekt tradycji Graala zawsze istniał w samym sercu wszelkich opowieści

opiekuńczych i ludowych na ten temat. Nigdy nie zdarzyło się, aby jakiś odważny kardynał czy też
biskup jechał z pomocą komuś, kto był uciskany, lub młodej kobiecie w niebezpieczeństwie. Tego
rodzaju działalność była zawsze domeną książąt Graala i rycerzy spod tego znaku.

W prawach Graala postęp oznacza wyższą jakość, wiedzę o strukturze społecznej, ale nade

wszystko – demokrację. Bez względu na zrozumienie należą one zarówno do przywódców, jak i tych,
którzy za nimi idą. Są one również częścią składową krainy i środowiska, wymagają, aby wszystko
było “jednością" we wspólnej, zunifikowanej Posłudze.

Poprzez wieki rządy miały równie wielkie jak Kościół trudności w konfrontacji z mesjanistycznym,

społecznym prawem i trwa to do dzisiaj. Prezydenci i premierzy są “wybierani" przez ludzi, których
mają reprezentować. Lecz czy jest tak naprawdę? Otóż, wcale nie. Zawsze są oni związani z jakąś
partią polityczną i osiągają swoją pozycję poprzez uzyskanie większości głosów swojej partii. Lecz nie
wszyscy głosują, poza tym często jest więcej niż jedna partii, na które można głosować. W rezultacie
zwykle ponad połowa społeczeństwa nie jest reprezentowana przez partię polityczną, która jest akurat
u władzy. Tak więc, mimo iż system głosowania jest demokratyczny, nie jest zachowana zasada
demokracji. W wyniku wyborów nie mamy “rządów ludzi dla ludzi" lecz “rządy ludzi nad ludźmi".

Jezus stał przed bardzo podobną sytuacją w I wieku. W owych czasach Jerozolima i Judea

znajdowały się pod rzymską okupacją. Był król Herod i gubernator Poncjusz Piłat, obaj mianowani
przez Rzym. A kto reprezentował ludzi? Ludzie nie byli Rzymianami, byli to Żydzi Ziemi Świętej –
faryzeusze, saduceusze, esseńczycy i inni. Nie mówiąc już o znacznej liczbie samarytan i
innowierców (nie-żydów, Arabów). Kto ich reprezentował? Otóż, “nikt" – aż do chwili, kiedy stało się to
misją Jezusa.

Taki był początek systemu Graala, nie związanej z żadną partią królewskiej służby, systemu

powielanego przez mesjanistycznych dynastów w ich nie kończącej się roli “wspólnych ojców" ludzi.
System Graala bazuje na zasadach wolności, braterstwa i równości i uwidocznił się szczególnie w
rewolucji amerykańskiej i francuskiej, które pozbawiały władzy despotyczną arystokrację. Lecz co
zastąpiło ideały, które przyświecały tym rewolucjom? Zastąpił )e system partii politycznych i w
większości przypadków nie reprezentatywne składy rządów.

Poczynając od średniowiecza, w Europie i Wielkiej Brytanii powstał cały szereg zakonów

kawalerskich i wojskowych w szczególny sposób związanych z linią królewską mesjaszy. Był wśród
nich Zakon Królestwa Syjonu, Zakon Świętego Grobu, lecz najważniejszym, cieszącym się
największym poważaniem, był Królewski Zakon Sangreal – Rycerzy Świętego Graala. Był to

26

background image

dynastyczny zakon Szkockiego Domu Królewskiego Stewartów, domu, który w XIV wieku wprowadził
jednorożca katarów jako królewski symbol Szkocji. Wkrótce potem założono Zakon Jednorożca,
którego graalowskie motto głosiło: “Wszystko w jedności".

Podobnie jak król Artur, również królowie z dynastii Stewartów szczycili się podwójnym

pochodzeniem: od Jezusa i jego brata Jakuba. Od lat siedemdziesiątych XIV wieku stali się
najstarszym domem szczycącym się mesjanistycznym pochodzeniem i byli najdłużej w Europie
panującą dynastią, która utrzymywała koronę przez 317 lat, dopóki nie została w roku 1688
zdetronizowana przez Kościół Anglikański. Zdetronizowano ich, ponieważ w myśl zasad Graala
utrzymywali swoją przynależność do Boga i narodu, a nie do parlamentu, Kościoła i arystokracji.

Obecnie najstarszym legalnym spadkobiercą tej linii jest HRH książę Michael Stewart, hrabia

Albany, którego książka The Forgotten Monarchy of Scotland (Zapomniana monarchia Szkocji) ma się
ukazać w roku 1998 nakładem wydawnictwa Element Books.

Przejdźmy obecnie do pytania, które często jest mi zadawane od chwili opublikowania Bloodline of

the Holy Grail (Krew z krwi Jezusa). Pytanie to brzmi: Dlaczego te wszystkie informacje ujrzały światło
dzienne właśnie teraz?

W rzeczy samej informacje te nigdy nie były ukrywane przez tych, których dotyczą. Były one

tłumione z zewnątrz – przez tych, którzy starają się zaspokajać swoje własne interesy, zamiast służyć
społeczeństwu, które powinni reprezentować.

Żyjemy obecnie w okresie “pytań", jako że coraz więcej ludzi rozczarowuje się wpajanymi nam

przez rządzących dogmatami. Żyjemy w epoce komunikacji satelitarnej, podróży z prędkościami
przekraczającymi barierę dźwięku, komputerów i Internetu, dzięki czemu świat stał się znacznie
mniejszy, niż wydawał się przedtem. W takim środowisku wiadomości przemieszczają się znacznie
szybciej i znacznie trudniej jest stłamsić prawdę.

Jest to również okres, w którym cała tkanka “zdominowanego przez mężczyzn" kościoła i rządów

jest poddawana w wątpliwość i panuje ogólne odczucie, że stare metody kontroli dusz i zarządzania
terytoriami nie działają. Coraz więcej ludzi poszukuje oryginalnych, nie zafałszowanych korzeni swojej
wiary oraz swojego miejsca w społeczeństwie.

Poszukują bardziej efektywnych metod administrowania, które pozwolą na przeciwstawienie się

wyraźnie widocznemu moralnemu i społecznemu upadkowi. De facto, szukają oni Świętego Graala.

Poszukiwanie nowego oświecenia potęguje zbliżanie się nowego tysiąclecia. Panuje powszechne

przekonanie, że winno ono przynieść ze sobą nowy renesans, erę odrodzenia, w której zasady praw
Graala zostaną ujawnione i wdrożone w życie, erę zasad wolności, braterstwa i równości.

Tradycja Graala głosi, że rana “Rybiarskiego Króla" musi zostać uleczona, jeśli to duchowe

pogorzelisko ma znowu rozkwitnąć. Skoro zatem obdarzono mnie przywilejem dostępu w kilku
ostatnich latach do archiwów templariuszy, Kościoła Celtyckiego oraz królewskich domów
europejskich wywodzących się z mesjanistycznej linii Świętego Graala, nadszedł czas, abym wniósł
swój wkład w próbę uleczenia rany Rybiarskiego Króla. Owocem tych starań jest moja książka
Bloodline of the Holy Grail (Krew z krwi Jezusa).
Przypisy:

1 Zarówno polski tekst Biblii wydane] w roku 1982 przez Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo

Biblijne, jaki i wydanej przez Wydawnictwo Pallottinum w roku 1980 wyraźnie zaznaczają, ze Jezus
udał się do nieba – przyp. tłum.

2 Chrześcijańskie kraje anglojęzyczne używają zamiast naszego skrótu n.e. (naszej ery) skrótu

A.D. (Anno Domini) – przyp. tłum.

3. Jeśli angielski tytuł tej księgi jest właściwy “Revelation", to po polsku powinien on raczej brzmieć

“Ujawnienie" – przyp. tłum.

4. W polskiej wersji nazywa się to “Pierwsze rozmnożenie chleba" – przyp. tłum.
5 Prawdopodobnie chodzi o poemat Perceval, or Le Conte du Graal (Percewal z Walii) autorstwa

Chretiena de Troyesa – przyp. tłum.

6. Katarowie byli członkami jednej z wielu sekt dualistycznych znanych pod takimi nazwami, jak

albigensi, bogomolcy itd. W walce z katarami rozwinęła się ostatecznie inkwizycja, zaś krucjaty, które
wysyłał przeciw nim papież Innocenty III, zrujnowały doszczętnie kulturę prowansalską. – Przyp. tłum

27

background image

7. Do słów tej pieśni Milton Pany napisał później, w 1916 roku, muzykę i stała się ona niemal

drugim narodowym hymnem angielskim podczas i po pierwsze] wojnie światowej. – Przyp. tłum.

8. Synod w Whitby to zjazd Kościoła Chrześcijańskiego Królestwa Anglosaksońskiego

Noorthumbrn, który odbył się w latach 663-664 l którego celem było zdecydowanie się na obrządek
celtycki lub rzymski. Szalę na rzecz obrządku rzymskiego przeważył król Oswiu, ponieważ uważał, ze
Rzym idzie za wskazaniami świętego Piotra, który jest strażnikiem kluczy do Królestwa Niebieskiego.
Decyzja ta spowodowała akceptację obrządku rzymskiego w pozostałej części Anglii i zbliżyła Kościół
Angielski z Kontynentem (Europą).

9. Albigensi byli mieszczącą się w Langwedocji sektą chrześcijańską, która wyróżniała się

pobożnością i cnotami w wieku rozwiązłości Oskarżeni o manicheizm (system religijno-filozoficzny
utworzony w Persji w III w n.e. przez Marnego, który uznawał za podstawę bytu dwa przeciwstawne
pierwiastki: światło i dobro oraz ciemność i zło; rozpowszechnił się w Azji, północne] Afryce i
południowej Europie) zostali bezlitośnie wytępieni, najpierw przez tę krucjatę, a później przez
inkwizycję. – Przyp. tłum.

10. Bitwa ta odbyła się 23-24 czerwca 1314 roku i była przełomowa dla Szkocji. Dowodzeni przez

Roberta I Bruce'a Szkoci pokonali Anglików, na których czele stał Edwarda II, i odzyskali
niepodległość. – Przyp. tłum

11. Kenneth MacAlpin, pierwszy król zjednoczonych Szkotów i Piktów Uważa się, ze to on

dostarczył Skałę Przeznaczenia (Stone of Scone), na które) aż do roku 1651 byli koronowani wszyscy
szkoccy królowie. – Przyp. tłum.

28

background image

GWIEZDNY OGIEŃ – ZŁOTO BOGÓW – CZĘŚĆ PIERWSZA

Minęły już prawie dwa lata od wydania mojej książki Bloodline ofthe Holy Grail (Krew z krwi

Jezusa

1

). Tych, którzy jej nie czytali (ani trzyczęściowego artykułu, który ukazał się w poprzednich

numerach Nexusa

2

) wyjaśniam, że chodziło tam o badania mesjanistycznej linii krwi Jezusa, która

istnieje do dzisiaj. Mowa tam była również o ewangeliach Nowego Testamentu w odniesieniu do
materiałów historycznych pochodzących z tamtych czasów z “pierwszej ręki" wymienianych zarówno
w chrześcijańskich, jak i żydowskich archiwach. W ich kontekście omówione zostało także, w jaki
sposób Kościół Rzymskokatolicki zniekształcił najwcześniejsze przekazy, tak aby mogły one służyć
jego politycznym celom.

Pomijając kontrowersyjną doktrynę głoszącą, że Jezusa zrodziła dziewica i że był on “jedynym i

tylko jedynym" synem Boga (definicje te nie istniały w oryginalnych, przedrzymskich tekstach),
zawarte w Nowym Testamencie ewangelie Mateusza i Łukasza podają rodowód Jezusa, wywodząc
go z rodu Dawida Izraelskiego, rodu królów Izraela. Doprowadziło to do pytania, które zadawałem
sobie częściej od innych. A brzmi ono (w różnych formach) następująco: Co było takiego niezwykłego
w tej szczególnej linii krwi?

Zważywszy na to, że dynastyczni spadkobiercy Jezusa wyraźnie zaznaczyli swoją obecność w

ciągu ostatnich 2000 lat w sprawach dotyczących królów i polityki – rodzina ta niezmiennie popierała
demokrację konstytucyjną przeciwstawiając ją kontroli hierarchii kościelnej. Jej status wynika z tego,
że Jezus był w prostej linii potomkiem króla Dawida.

Co uczyniło linię krwi Dawida tak ważną i tak różną od pozostałych? Właśnie to pytanie skierowało

mnie na drogę, która zaowocowała kolejną książką, Genesis of the Grail Kings (Potomkowie Dawida i
Jezusa

3

) przedstawiającą historię linii mesjanistycznej od samego jej początku.

Biblia podaje, że wywodzi się ona od Adama i Ewy, których trzeci syn. Set, założył ród, który

poprzez Matuzalema i Noego dochodzi ostatecznie do Abrahama, Wielkiego Patriarchy Narodu
Żydowskiego. Mówi ona, że Abraham poprowadził swoją rodzinę z Mezopotamii (obecnie Irak) na
zachód do Kanaanu (Palestyny), skąd część jego potomków przeniosła się do Egiptu. Po kilku
pokoleniach wrócili oni do Kanaan, gdzie ostatecznie Dawid Betlejemski został królem nowo
powstałego Królestwa Izraela.

Jeśli przyjrzymy się tej historii, tak jak jest ona przedstawiana w księgach Starego Testamentu,

ujrzymy fascynującą opowieść, ale nie zobaczymy niczego, co by wyjaśniało, dlaczego ród Dawida
jest szczególny. W rzeczywistości sprawa wygląda wręcz odwrotnie. Jego przodkowie przedstawiani
są jako włóczykije poszukujący nowych terytoriów, którzy nic nie znaczyli, aż do czasu nastania króla
Dawida. Biblijna historia tego rodu pod żadnym względem nie przypomina dziejów innych
współczesnych mu rodów, na przykład faraonów Starożytnego Egiptu. Ich znaczenie, jak się nam
mówi, opiera się na tym, że (od czasów Abrahama) są oni uważani za “wybrańców Boga". Ale nawet
to określenie nas nie zadowala, ponieważ ich Bóg, jak podaje Biblia, prowadził ich przez kolejne klęski
głodu, wojny i inne nie kończące się udręki. Co więcej, biorąc to wszystko pod uwagę. Hebrajczycy
tamtych czasów sprawiają wrażenie niezbyt bystrych!

Tak więc mamy do wyboru dwie możliwości: albo Dawid wcale nie był potomkiem Abrahama i

został, po prostu, dopisany do tej listy przez późniejszych autorów, albo przedstawiono nam mocno
zniekształconą historię początków tej rodziny – wersję stworzoną w celu podtrzymania tworzącej się
żydowskiej wiary, która nie była odzwierciedleniem prawdy historycznej.

Zastanawiając się nad tą sprawą przypomniały mi się moje doświadczenia z badaniem Nowego

Testamentu. Znane nam od stuleci teksty ewangelii mają niewiele wspólnego z relacjami
pochodzącymi z pierwszej ręki z czasów, w których rozgrywały się opisywane wydarzenia. Nowy
Testament, jak już wiemy, został poddany w IV wieku przez biskupów kompilacji, w taki sposób, aby
wspierał nowo narodzoną wiarę chrześcijańską. Czyżby żydowscy skrybowie zrobili wcześniej to
samo?

Było oczywiste, że aby to stwierdzić, będę musiał dotrzeć do starszych tekstów. Problem polegał

na tym, że najwcześniejsze pisma hebrajskie (które zostały zinterpretowane wiele stuleci później) były
spisane między VI i I wiekiem przed naszą erą, przeto jest mało prawdopodobne, aby były
wiarygodne, jeśli chodzi o wydarzenia, które miały miejsce tysiące lat wcześniej. Stało się niemal
pewne, że ta sprawa tak właśnie się ma, bowiem kiedy pisano te księgi po raz pierwszy, ich zadaniem
było przekazanie historii, która podtrzymywała zasady wiary żydowskiej – wiary, która wyłoniła się
dopiero w następnych pokoleniach.

29

background image

Zważywszy że pierwsza grupa tych ksiąg napisana została w czasach, kiedy Żydzi znajdowali się

w babilońskiej niewoli, to znaczy w VI wieku przed naszą erą, jest oczywiste, że to właśnie w księgach
babilońskich należy szukać oryginalnych zapisów z tamtych czasów. Niezaprzeczalnym faktem jest to,
że całość patriarchalnej historii Starego Testamentu, począwszy od Adama, przez około 19 kolejnych
pokoleń, aż do Abrahama, to dzieje mezopotamskie. A dokładniej, historia ta zaczyna się w czasach
Sumerów zamieszkujących południowe tereny Mezopotamii, gdzie znajdowała się porośnięta trawą
delta Eufratu, którą ich starożytni przodkowie nazywali Edenem.

W czasie badań prowadzonych podczas pracy nad książką Bloodline ofthe Holy Grail (Krew z krwi

Jezusa) odkryłem, że dobrym źródłem informacji przedstawiającym kulisy wydarzeń są różne
ewangelie i teksty, które nie zostały włączone do kanonicznego Nowego Testamentu. Pomyślałem
także, że niektóre z nich mogą odnosić się do Starego Testamentu. Na przykład księgi Henocha i
Jubileuszy należą do tych, które nie zostały doń włączone.

Kolejną księgą, do której jest wiele odnośników w Starym Testamencie, w księgach Jozuego i

Samuela, jest Księga Jaszara

4

(10.13). Pomimo jej bezspornego znaczenia nie została ona

ostatecznie włączona do Starego Testamentu.

Jeszcze dwie inne prace są cytowane w Biblii. Księga Liczb powołuje się na Księgę Wojen

Jehowy

5

(21.14), zaś Księga Izajasza odsyła nas do Księgi Jehowy

6

(34.16).

Co to za księgi? Gdzie one są? Są wymieniane w Starym Testamencie (co oznacza, że go

poprzedzają) i wszystkie są cytowane z racji ich wagi. Dlaczego redaktorzy uznali za konieczne
usunięcie ich w czasie selekcji?

W trakcie szukania odpowiedzi na to pytanie oraz analizy zawartości Starego Testamentu przed

jego wypaczeniem okazało się, że w anglojęzycznych bibliach słowa “Pan" używa się w ogólnym
kontekście, podczas gdy w tekstach wcześniejszych występuje wyraźne zróżnicowanie między
“Jehowa" i “Pan".

Często zastanawiano się, dlaczego biblijny Bóg Hebrajczyków prowadził ich poddając ich próbom i

cierpieniom, sprowadzając na nich powodzie i katastrofy, a (od czasu do czasu) ukazywał zupełnie
odmienne, pełne litości oblicze. Odpowiedź na ten dylemat brzmi następująco: chociaż obecnie obie
religie, żydowska i chrześcijańska, uznają “jednego i jedynego Boga", początkowo występowała
znaczna różnica między Jehową i Panem. Były to w rzeczywistości dwa różne bóstwa. Bóg, którego
zastępczo (ponieważ jego imię było niewymawialne) nazywano Jehową, był tradycyjnie bogiem burz,
gniewu i zemsty, natomiast bóg, którego zwano Panem, był bogiem żyzności, płodności i mądrości.

Jak zatem nazywano Pana we wczesnych rękopisach? Określano go, po prostu, dominującym

hebrajskim słowem “Adon" odpowiadającym znaczeniowo słowu “Pan". Z kolei Jehowy nie nazywano
na początku żadnym konkretnym imieniem i nawet Biblia powiada, że Bóg Abrahama nazywany był
“El Szaddai", co znaczy “Wyniosła Góra".

Zastępcza nazwa, Jehowa, pochodzi od oryginalnego hebrajskiego tetragramu, to jest czterech

hebrajskich liter, YHWH, które oznaczają “Jestem tym, który jest" – podobno tym słowem Bóg zwrócił
się do Mojżesza na górze Synaj, setki lat po Abrahamie. “Jehowa" nie był więc imieniem, zaś wczesne
manuskrypty mówią po prostu o “El Szaddai", a o jego odpowiedniku o przeciwnym charakterze –
“Adon".

Wśród Kananejczyków bogowie ci nosili odpowiednio imiona “El Eljon" (“Alijan") i “Baal", które

miały dokładnie takie same znaczenia (“Wyniosła Góra" i “Pan").

W naszych współczesnych bibliach określenia “Bóg" i “Pan" używane są wymiennie, jak gdyby

dotyczyły jednej i tej samej postaci, lecz początkowo wcale tak nie było. Jeden z nich był bogiem
mściwym (nienawidzącym ludzi), a drugi bogiem o charakterze socjalnym (podporą ludzi), i każdy z
nich miał żony, synów i córki. Stare pisma mówią, że przez cały patriarchalny okres Izraelici
pasjonowali się czczeniem Adona, Pana, lecz przy każdej okazji El Szaddai (bóg burzy, Jehowa) brał
odwet w postaci powodzi, burz, głodu i destrukcji. Nawet przy samym końcu (około roku 600 p.n.e.)
Biblia podaje, że Jerozolima została zniszczona z rozkazu Jehowy, zaś dziesiątki tysięcy Żydów
dostały się do babilońskiej niewoli, dlatego że ich król (potomek króla Dawida) wzniósł ołtarze na
cześć Baala, czyli Adona.

To właśnie w czasie tej niewoli Izraelici osłabli i ostatecznie dali za wygraną. Zdecydowali poddać

się “Bogu Gniewu" i stworzyli nową religię z najzwyklejszego strachu przed jego karą. Właśnie w tym
czasie po raz pierwszy pojawiło się imię Jehowa – było to zaledwie 500 lat przed Jezusem.

30

background image

Konsekwentnie Kościół Chrześcijański przyjął również Jehowę nazywając go po prostu “Bogiem",

zaś wszystkie społeczne aspekty Adona zostały odrzucone. Obie religie zaczęły od tego momentu
opierać się na wierze w strach, obawie przed karą. Nawet jeszcze dziś ich wyznawcy określani są jako
żyjący w “bojaźni bożej".

Gdzież zatem jesteśmy? Otóż wiemy, że w ramach całego panteonu bogów i bogiń (z których wiele

ma swoje odnośniki w Biblii) istniało dwóch głównych przeciwstawnych bogów. W różnych religiach
znani oni byli pod nazwami El Eljon i Baal, El Szaddai i Adon, Aryman i Mazda (Ormuzd), Jehowa i
Pan, Bóg i Ojciec – wszystko to są nazwy o charakterze tytularnym, nie ich nazwy własne.

Kim więc w rzeczywistości byli ci bogowie? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie musimy

szukać zbyt daleko, wystarczy tylko sprawdzić miejsce, w którym ci bogowie działali. Starokananejskie
teksty (odkryte w Syrii w latach dwudziestych) powiadają, że ich dwory znajdowały się w dolinach
Tygrysu i Eufratu, w Mezopotamii, w sumeryjskiej delcie położonej nad Zatoką Perską zwanej Eden.

Jak zatem starożytni Sumerowie nazywali tych dwóch bogów? Jakie mieli imiona? Jesteśmy w

stanie śledzić sumeryjskie teksty wstecz aż do 3 700 lat p.n.e. Wszystkie one mówią, że interesujący
nas bogowie byli braćmi. W Sumerze bóg burz, który ostatecznie stał się znany pod imieniem Jehowy,
nazywany był “Enlil" lub “Ilu-kur-gal" (co znaczyło “Władca Gór"), zaś jego brat, który stał się Adonem,
nazywany był “Enki". Imię to ma duże znaczenie w naszej historii, ponieważ “Enki" znaczy “archetyp"
(pierwowzór, prototyp).

To właśnie te wczesne syryjskie manuskrypty powiadają nam, że to Enlil sprowadził Potop, a także

zniszczył Ur i Babilon, to on cały czas sprzeciwiał się kształceniu i oświeceniu rodzaju ludzkiego.
Wczesnosumeryjskie teksty podają także, że to Enlil zrównał z ziemią Sodomę i Gomorę nad
Martwym Morzem i wcale nie dlatego, że były to siedliska nieprawości, jak się nas uczy, ale dlatego że
były to ośrodki mądrości i nauczania.

Z kolei Enki był tym, który mimo sprzeciwu swojego brata, obdarował Sumerów dostępem do

Drzewa Wiedzy i Drzewa Życia. To właśnie on opracował strategię ucieczki przed Potopem i
przekazał Tablice Przeznaczenia, które przetrwały czas – tablice praw naukowych, które stały się
fundamentem pierwszych szkół tajemnic w Egipcie.

W wielu księgach jest mowa o hermetycznej szkole Tutmosisa III, który panował w Egipcie około

roku 1450 p.n.e. Nie jest jednak powszechnie wiadome, że szkoła, którą odziedziczył, była z
Królewskiego Dworu Smoka i została założona przez kapłanów Mendes około roku 2200 p.n.e., a
następnie ratyfikowana przez pochodzącą z dwunastej dynastii królową Sobeknefru.

Ten królewsko-kapłański zakon przeszedł z Egiptu do królów Jerozolimy; do czarnomorskich

książąt Scytii i na Bałkany – w szczególności do węgierskiego domu królewskiego, wywodzący się z
którego król Sigizmund (Zygmunt) restytuował 600 lat temu dwór. Dziś istnieje on pod postacią
Królewskiego Dworu Smoczej Monarchii i po 4000 lat jest to najstarszy monarszy dwór na świecie.

Jakie były jednak najwcześniejsze cele i ambicje zakonu – jeszcze w czasach faraonów? Chodziło

o zachowanie i rozwinięcie alchemicznej mocy Królewskiej Krwi Pana Enki, Archetypu (Pierwowzoru).

Królowie wczesnej sukcesji (którzy panowali w Sumerze i Egipcie, zanim stali się królami Izraela)

byli namaszczani w chwili koronacji tłuszczem smoka (świętego krokodyla). Ta święta bestia nosiła w
Egipcie nazwę Messeh (od której pochodzi hebrajskie słowo oznaczające “namaszczać"), zaś królów
tej dynastycznej sukcesji zawsze nazywano “Smokami" lub “Mesjaszami" (czyli “Namaszczonymi").

W czasach wojen, kiedy łączyły się armie kilku królestw, wybierano naczelnego dowódcę i

nazywano go “Wielkim Smokiem" (“Królem Królów") lub “Pendrago-nem" od starej celtyckiej formy tej
nazwy.

Jedną z bardziej interesujących rzeczy pochodzących z archiwów Smoczego Dworu jest

źródłosłów słowa “monarchia". Wywodzi się ono z początków kultury sumeryjskiej, gdzie słowa
“monarchia" (“kingship") i “pokrewieństwo" (“kinship") miały to samo znaczenie, przy czym słowo “kin"
oznacza “najbliższy w krwi", czyli krewny. Oryginalną formą słowa “kinship" było “kainship", zaś
pierwszym królem z mesjanistycznej, smoczej sukcesji był biblijny Kain, głowa królewskiego
sumeryjskiego domu Kish.

Ustaliwszy to, z miejsca dostrzegamy pierwszą anomalię w tradycyjnie podawanej Genesis

(Księdze Rodzaju), ponieważ historycznie linia Dawida i Jezusa wcale nie wywodzi się od Seta, syna
Adama i Ewy. Pochodzi ona od syna Ewy Kaina, którego odnotowani sukcesorzy (aczkolwiek w Biblii
poświęca się im bardzo mało miejsca) byli pierwszymi królami (lub inaczej Kainami) Mezopotamii i
Egiptu.

31

background image

Mając to na względzie, ponowna lektura Biblii ujawnia dwa kolejne ważne fakty. Wszyscy sądzimy,

że Kain był pierwszym synem Adama i Ewy, lecz tak nie było. Nawet Księga Rodzaju mówi nam, że
nie był nim, co znajduje potwierdzenie w stwierdzeniu Ewy, kiedy oświadcza ona Adamowi, że ojcem
Kaina jest Pan. Kim był ten “Pan"? Pan to Adon, zaś Adon to Enki. Nawet dane pochodzące spoza
Biblii, hebrajskiego Talmudu i Midrasz, wyraźnie stwierdzają, że Kain nie był synem Adama.

Czego jeszcze błędnie uczono nas na temat tego okresu historii? Księga Rodzaju (w formie

anglojęzycznej) powiada nam, że Kain “uprawiał rolę" (tekst polskojęzycznej wersji Biblii brzmi
identycznie – Księga Rodzaju 4.3). Jednak oryginalne teksty wcale tego nie mówią. Podają one, że
“miał on zwierzchnictwo nad Ziemią", co znaczy zupełnie co innego, biorąc pod uwagę jego królewski
status.

Wydaje się, że interpretatorzy Biblii mieli nieustające kłopoty ze słowem “Ziemia", często tłumacząc

je jako “grunt", “glina" lub “pył". Pierwotne teksty odnosiły się jednak do “Ziemi". Nawet jeśli chodzi o
Adama i Ewę tłumacze wszystko poplątali. Biblia mówi: “Stworzył mężczyznę i kobietę i nazwał ich
imieniem Adam". Starsze zapiski używają pełniejszej nazwy: “Adama", co oznacza “Ziemi", lecz nie
znaczy, że stworzył ich z ziemi, a jedynie, że byli “Ziemi" lub, jak to bardzo precyzyjnie tłumaczy
Anchor Hebrew Bibie, byli oni “ziemscy, śmiertelni".

Można by jeszcze wiele mówić na temat historii Adama i Ewy i o tym, jak powstali oni w wyniku

klinicznego klonowania. Pisarze, tacy jak na przykład Zecharia Sitchin, napisali wiele na ten temat,
zaś moja nowa książka porusza ten temat jeszcze dogłębniej. Nie będę snuł obecnie rozważań w tej
sprawie, ponieważ chcę przejść bezpośrednio do alchemii Mesjanistycznej Linii Krwi Smoczych
Królów Ziemi. Dodam jedynie, że sumeiyjskie zapisy głoszą, iż około 6 000 lat temu Adam i Ewa
(znani wówczas pod imionami “Atabba" i “Awa", zaś łącznie jako “Adama") byli wychowywani przez
Enki i jego siostrę-żonę Nin-khursag w celu królowania w Domu Shimti. W języku sumeryjskim słowo
Shi-im-ti oznacza “oddech-wiatr-życie".

Adam z całą pewnością nie był pierwszym człowiekiem na Ziemi, lecz był pierwszym z

alchemicznie pomyślanego rodu królewskiego. Nin-khursag zwana była “Panią Zarodka" lub “Panią
Życia" i była zastępczą matką Attaba i Awa, którzy zostali stworzeni z ludzkiego jaja zapłodnionego
przez Pana Enki.

Właśnie dlatego, że Nin-khursag nosiła tytuł “Pani Życia", Hebrajczycy nadali później Awie (Ewie)

ten sam tytuł. I rzeczywiście imię Awa (lub Ewa) znaczyło później “Życie". Jest tu jeszcze jedna
interesująca paralela, która wynika z różnicy znaczeń między podobnie brzmiącymi wyrażeniami w
języku sumeryjskim. Otóż “Pani Życia" brzmi po sumeryjsku Nin-ti (przy czym Nin znaczy “Pani", zaś
“ti" – “Życie"), zaś inne sumeryjskie słowo, “ti" (z dłużej wymawianym “i"), oznacza żebro. Stąd też
wzięło się pomieszanie przez Hebrajczyków znaczeń tych dwóch stów – “ti" i “ti" – czego
konsekwencją było powiązanie Ewy z żebrem Adama.

Zarówno Enki, jak i Nin-khursag (wraz z ich bratem Emilem, późniejszym Jehową) należeli do

panteonu bogów i bogiń, który nazywano Anunnaki, czyli “Niebo zstąpiło na Ziemię". W Psalmie 82
jest wzmianka o Wielkim Zgromadzeniu Anunnaki (w późniejszym czasie zwanym Dworem Elohima),
podczas którego Jehowa próbuje przejąć władzę nad pozostałymi bogami.

Zgodnie z tradycją Smoka ważność Kaina polegała na tym, że był on bezpośrednim dziełem Enki i

Awy (Ewy), w związku z czym jego krew była w trzech czwartych krwią Anunnaki. Jego przyrodni
bracia Hevel i Satanael (bardziej znani pod imionami Abel i Set) mieli mniej niż połowę krwi Anunnaki,
ponieważ byli synami Atabba i Awa (Adama i Ewy).

Krew (pochodzenie) Kaina była tak bardzo nadrzędna, że mówiono, iż krew jego brata, Abla, była

w porównaniu z nią “Ziemska". Kain, jak mówią starożytne teksty, “wznosił się wysoko ponad Ablem",
tak że krew jego brata wsiąkła w ziemię. Niestety to oryginalne określenie zostało błędnie
przetłumaczone i włączone do współczesnej Biblii w postaci: “Kain wzniósł się ponad Abla i rozlał jego
krew po ziemi". Znaczenie tego, jak widać, jest zupełnie inne.

Możemy teraz przenieść się bliżej współczesności i rozważyć sprawę najstarszego “Grant of Arms"

(dar szlachectwa, uszlachcenie, nadanie herbu) w dziejach monarchów – uszlachcenia, które
wyznacza Mesjanistyczną Krew Smoka na wsze czasy. Sumerowie określali to insygnium słowem
Gra-al. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Jednak z Biblii znamy to jako “Znamię Kaina" (“Dał też Pan
znamię Kainowi..." – Księga Rodzaju, 4.15).

Znamię to Kościół przedstawia nam jako swego rodzaju przekleństwo. Lecz wiedząc już to, co

wiemy, Biblia faktycznie tego nie mówi. Mówi ona, że w wyniku wdania się w spór z Jehową dotyczący

32

background image

posłuszeństwa Kain obawiał się o swoje życie. Podaje się nam, że Pan naznaczył Kaina znamieniem i
zaprzysiągł siedmiokrotną zemstę jego nieprzyjaciołom.

Nikt nie potrafił nigdy wytłumaczyć, dlaczego Jehowa miałby chronić Kaina, który się mu

sprzeciwiał. W rzeczywistości to nie było postanowienie Jehowy. To nie on był protektorem Kaina. Jest
powiedziane, że “znamię" nadane zostało Kainowi przez Pana (Adon, Enki), który był jego ojcem.

Mało kto zastanawiał się kiedykolwiek, kim są nieprzyjaciele Kaina, o których mówi Księga

Rodzaju. Któż to mógł być? Skąd się wzięli? Według Biblii na Ziemi byli w owym czasie tylko Adam i
Ewa oraz ich synowie Kain i Abel, przy czym Kain miał niebawem zabić Abla. Jeśli uznamy ten tekst
za prawdziwy, to będziemy musieli stwierdzić, że nie było wówczas nikogo, kto mógłby być
nieprzyjacielem Kaina!

Czymże więc był ten sumeryjski Gra-al, który Biblia zwie “Znamieniem Kaina"? Był to pełen

godności herb w postaci “Pucharu Wody" lub Rosi-Crucis (“Puchar Rosy"), który istnieje we
wszystkich zapiskach (włącznie z egipskimi, fenickimi i hebrajskimi annałami) w postaci zwróconego
ku górze czerwonego krzyża umieszczonego w środku koła. Na przestrzeni wieków znak ten ulegał
różnym modyfikacjom i upiększeniom, lecz jego istota pozostała nie zmieniona i uznaje się go za
oryginalny symbol Świętego Graala.

Kolejna nieprawidłowość zawarta w Księdze Rodzaju znajduje się w miejscu, w którym mówi ona,

że Kain znalazł sobie żonę. Należy zatem zapytać, kim byli jej rodzice, skoro Adam i Ewa byli
wówczas jedyną żyjącą parą? Nie wdając się w wyjaśnienie tej niedorzeczności Księga Rodzaju
przechodzi do wyliczania imion potomków Kaina!

To oznacza, że pewne bardzo ważne informacje zostały usunięte ze Starego Testamentu. Jest

oczywiste, że w tamtych czasach na Ziemi było już wielu ludzi i ich dzieje znaleźć można w źródłach
pozabiblijnych. Pomijając teksty sumeryjskie, znacznie więcej informacji na ten temat znaleźć można
nawet w tekstach hebrajskich i wczesnochrześcijańskich.

W celu przedłużenia linii Kaina został on ożeniony ze swoją siostrą przyrodnią – księżniczką

czystej krwi Anunnaki, Luluwą. Jej ojcem był Enki, zaś matką Lilith, wnuczka Enlila. Biblia nie podaje
imienia żony Kaina, niemniej podaje imię ich młodszego syna, Henocha, z kolei teksty sumeryjskie
podają imię ich starszego syna, dziedzica tronu, Atuna, który jest bardziej znany pod imieniem Etana,
król Kish.

O Etanie mówi się, że “przechadzał się z bogami" i był karmiony z “Rośliny Narodzin" (lub “Drzewa

Życia", jak podaje Księga Rodzaju). Od tej chwili królowie tej linii byli określani jako gałęzie Drzewa,
przy czym starożytnym odpowiednikiem słowa “gałąź" było słowo klone (“klon"). Później owa
“Roślina" lub “Drzewo" zostało przedefiniowane na “Winorośl" i stąd Gra-al. W ten sposób Winorośl i
Mesjanistyczna Linia Krwi (rodowód) zespoliły się w jedno pojęcie w literaturze kolejnych stuleci.

Poprzez tworzenie odpowiednich związków ta królewska linia była tak kształtowana, aby móc

pełnić przywódczą rolę. Jej sukcesorzy zawsze przewyższali sobie współczesnych pod względem
wiedzy, kultury, świadomości, mądrości i intuicji. Aby zachować czystość krwi, zawsze zawierali
małżeństwa ze ściśle spokrewnionymi ze sobą partnerami.

Wiedziano, że dominujący gen dziedzictwa jest przenoszony z krwią matki. Dziś nazywamy to

“mitochondrialnym DNA". W ten oto sposób zrodziła się tradycja, którą odziedziczyli ich królewscy
spadkobiercy w Egipcie i późniejsi władcy celtyccy. Prawdziwy status królewski był utrzymywany i
przekazywany poprzez kobietę i z tego względu królewskie małżeństwa były strategicznie zawierane z
przyrodnimi maternalnymi siostrami (wspólna matka) lub ciotecznymi kuzynami.

Dotarłszy do miejsca, w którym po raz pierwszy padła nazwa Drzewo Życia, to znaczy do około 3

500 roku p.n.e., zaczniemy teraz poznawać zasady, przy pomocy których ród królewski od jego
prapoczątków odżywiany był doustnie składnikami pochodzącymi z ludzkiego ciała. Praktyka ta była
kontynuowana przez ponad 1000 lat, aż do chwili gdy program żywienia zyskał postać w pełni
naukową i alchemiczną.

Zanim zagłębimy się w szczegóły królewskiej diety, warto zastanowić się, dlaczego tak ważna,

pochodząca od Kaina, linia krwi królewskiej została ze względów strategicznych zignorowana przez
Hebrajczyków i Kościół Katolicki na rzecz równoległej, młodszej linii wywodzącej się od syna Adama,
Seta. Dlaczego bojaźliwi uczniowie EnhIa-Jehowy ostatecznie odżegnali się od dynastii Kaina?

Księga Rodzaju Starego Testamentu podaje rodowody pochodzące od Kaina i jego przyrodniego

brata Seta. Warto jednak zauważyć, że imiona figurujące na tych listach w pierwszych pokoleniach są

33

background image

bardzo podobne, mimo iż podawane są w innym porządku: Henoch – Enosz, Irad – Jered, Machujael
– Mahalaleel, Metuszael – Metuszelach i Lamek – Lamek.

Biorąc to pod uwagę, często wysuwano przypuszczenie, że linia pochodząca od Seta aż do

Noego, syna Lameka, była (niezbyt zręcznie) zakamuflowana przez kompilatorów Biblii w celu ukrycia,
że w rzeczywistości pochodziła ona aż do czasów Noego od Kaina. Jeśli rzeczywiście tak było,
wówczas w czasie życia Noego musiało wydarzyć się coś, co spowodowało konieczność ukrycia
przez późniejszych historiografów rzeczywistego pochodzenia jego przodków. Odpowiedzi na to
należy szukać w samej Biblii.

W tym momencie historii rodziny mściwy Jehowa najwidoczniej ostrzegł Noego i jego synów przed

spożywaniem krwi – edykt ten stał się bardzo ważny i zaważył na późniejszym stylu życia żydów. Od
dawna żydowskim zwyczajem jest wieszanie mięsa, aby ściekła z niego krew, zanim zostanie ono
ugotowane i zjedzone.

Natomiast w tradycji chrześcijańskiej, wręcz przeciwnie, symboliczne spożywanie krwi jest bardzo

ważne. Zwyczajem chrześcijan jest przyjmowanie sakramentu Komunii, w czasie którego pite jest
wino z poświęconego kielicha symbolizujące krew Jezusa, życiodajną krew Mesjanistycznej Winorośli.

Być może ten chrześcijański zwyczaj jest nawrotem do odległego, pochodzącego jeszcze z czasów

sprzed Noego, rytuału, któremu sprzeciwił się Jehowa? Jeśli tak rzeczywiście jest, to być może kielich
będący symbolem kobiety odnoszącym się od zarania dziejów do macicy, odnosił się również do
ekstraktu z krwi menstruacyjnej? Odpowiedź na te pytania brzmi: “Tak". Taki był właśnie ten zwyczaj,
lecz nie był on aż tak podejrzany (odpychający), jak to się może wydawać. Kto z nas wie lub stara się
dociec, skąd biorą się spożywane dziś leki oraz różne suplementy. Co więcej, ci, którzy to wiedzą,
niechętnie o tym mówią. I tak na przykład hormon Premarin wytwarzany jest z moczu klaczy, a
niektóre hormony wzrostu z Escherichia coli (pałeczka okrężnicy), bakterii znajdującej się w kale.

Ekstrakt krwi, o który chodzi, nie pochodził pierwotnie z ludzkiej krwi, lecz z poświęconej

księżycowej esencji Anunnaki, to znaczy od Nin-khursag, siostry Enki, zwanej Panią Życia. Uważano
go za najpotężniejszą siłę życiową i nazywano “Gwiezdnym Ogniem". Królewska linia została
zrodzona z łona Nin-khursag i to właśnie jej krwią, boskim Gwiezdnym Ogniem, dokarmiano
dodatkowo Smoczy ród.

W Starożytnym Egipcie Nin-khursag była czczona pod postacią Izis i pod obydwoma imionami była

ona matką mesjanistycznej linii (rodu), ponieważ to jej gen był twórcą “Początku", “Gene-Izis", lub –
jak określali to Grecy – Genesis.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że edykt zabraniający spożywania krwi nie pochodził od Enki

Mądrego, lecz Enlila-Jehowy – Boga Gniewu, który zesłał Potop, spustoszył Ur i Babilon oraz usiłował
zmylić Adama, mówiąc, że umrze, jeśli spróbuje zjeść owoc z Drzewa Wiedzy. Nie był to bóg
kochający ludzi i sumeryjskie teksty mówią to jasno. Ponieważ zabronił on spożywania krwi, należy
sądzić, że nie był to edykt mający na celu dobro Noego i jego następców, ale raczej ich szkodę.

W ścisłej recepturze Gwiezdnego Ognia znajdowała się księżycowa esencja Bogini, lecz nawet w

warunkach naszego ziemskiego środowiska wydzielina menstruacyjna zawiera w sobie
najwartościowsze endokrynologiczne składniki, w szczególności pochodzące z szyszynki i przysadki
mózgowej. To właśnie szyszynka była zawsze łączona bezpośrednio z Drzewem Życia, gdyż
uważano, że ten maleńki gruczoł wydziela substancję zapewniającą długie aktywne życie zwaną
somą lub według Greków – ambrozją.

W kręgach mistycznych menstruacyjnej “flow-er" (“ta, która płynie") od dawna przypisuje się nazwę

“flower" (“kwiat") i przedstawia się ją symbolicznie jako kwiat lilii lub lotosu. W rzeczywistości definicja
“flow-er" stanowi rdzeń współczesnego słowa “flower". W starożytnym Sumerze najważniejsze kobiety
z rodu Smoka traktowano jak lilie i nadawano im takie imiona, jak Liii, Luluwa, Lilith, Lilutu czy Lillette.

W wyobrażeniach malarskich Mesjanistyczny Smok zdradzał niewielkie podobieństwo do

uskrzydlonej, dyszącej ogniem bestii z późniejszej zachodniej mitologii. Był to zasadniczo wąż o
olbrzymich szczękach posiadający cztery nogi, podobny do krokodyla lub warana. Był to święty
Messeh, który nosił imię “Draco". Draco był symbolem boskości egipskich faraonów, egipskiego
lecznictwa, esseńczyków z Qumran, a także Bistea Neptunisem (wężem morskim) europejskich
następców rybiarskich królów z dynastii Merowingów.

W starych hebrajskich Bibliach wszystkie odniesienia do węży czynione są za pomocą słowa

nahash (od źródło-słowu NHSH), lecz nie odnosi się ono do węży, jakie znamy, to znaczy jadowitych
gadów, lecz do węży w ich tradycyjnym znaczeniu, symboli mądrości i oświecenia, bowiem słowo
nahash jest czasownikiem określającym czynność rozszyfrowywania, wynajdywania.

34

background image

Węże, w tej lub innej formie, zawsze były wiązane z mądrością i uzdrawianiem i zwyczajowo

Drzewa Życia i Wiedzy są z nimi łączone. W insygniach wielu stowarzyszeń medycznych do dzisiaj
znajduje się wąż owinięty wokół Drzewa Narodzin (Drzewa Życia). Wizerunek ten przedstawiany jest
na wielu reliefach starożytnego Sumeru jako symbol Enki.

Warto również podkreślić, że innym pospolitym symbolem medycznej profesji są dwa węże wijące

się wokół uskrzydlonej laski Hermesa. W tym przypadku również przekazywana jest prawdziwa
symbolika Gwiezdnego Ognia, zaś pochodzenia tego symbolu można doszukiwać się w początkach
szkół tajemnic i instytucji gnostycznych

8

.

Starożytne teksty wyjaśniaj ą, że laska i bliźniacze węże symbolizują rdzeń kręgowy i sprzężony ze

zmysłami system nerwowy. Dwa górne skrzydła symbolizują dwuczłonową strukturę mózgu. Między
skrzydłami, na zwieńczeniu kolumny rdzenia, znajduje się małe wybrzuszenie, które reprezentuje
szyszynkę.

Kombinację centralnie położonego symbolu szyszynki i bocznych skrzydeł przez długi czas

nazywano “Łabędziem", który w tradycyjnej symbolice Graala (tak jak w niektórych kręgach
jogistycznych) oznacza w pełni oświeconą istotę. Chodzi tu o stan świadomości osiąganej przez
średniowiecznych Rycerzy Łabędzia uosabianych przez takie postacie, jak Perceval i Lohengrin.

Tym, którzy nie znają funkcji szyszynki i pozostałych gruczołów dokrewnych, wyjaśniam, że

szyszynka jest bardzo małym gruczołem w kształcie stożka wielkości ziarenka kukurydzy. Położona
jest ona w centralnej części mózgu na zewnątrz półkul mózgowych i nie jest jego częścią.

Według siedemnastowiecznego francuskiego uczonego, Renę Descartesa (Kartezjusz), szyszynka

jest siedliskiem ducha – miejscem, w którym ciało i rozum łączą się ze sobą. Starożytni Grecy
traktowali ją podobnie, zaś Herofilos opisał ją w IV wieku p.n.e. jako organ regulujący przepływ myśli.
Gruczoł ten od dawna intryguje badaczy ludzkiego ciała, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych
części mózgu nie jest zdublowany.

W czasach starożytnego Sumeru kapłani Anu (ojca Enhia i Enki) rozwijali i doskonalili

wielokierunkową wiedzę medyczną dotyczącą substancji ożywionych, z menstruacyjnym Gwiezdnym
Ogniem jako źródłem istotnych składników włącznie. Na początku była to czysta księżycowa esencja
Anunnaki zwana “Złotem Bogów" podawana wyłącznie królom i królowym z rodu Smoka. Później, w
Egipcie i krajach śródziemnomorskich, menstrualny “Gwiezdny Ogień" był zbierany od świętych
dziewic-kapłanek, które czczono jako “Szkarłatne Kobiety". Wydaje się, że słowo “rytualny" ma swoje
źródło w tych praktykach i pochodzi od słowa ritu, które określało świętą ceremonię “Czerwonego
Złota".

Wydzieliny gruczołów dokrewnych są, oczywiście, do dzisiaj używane w terapii, lecz ich składniki,

takie jak melatonina i serotonina, są uzyskiwane z gruczołów martwych zwierząt i wykazują brak
bardzo ważnych elementów, które są obecne jedynie w wydzielinach gruczołów żywych ludzi.

W symbolice ognia starożytnej alchemii “czerwień" jest synonimem metalicznego “złota". W

niektórych tradycjach (na przykład hinduskiej) “czerwień" identyfikuje się z “czernią". Stąd bogini Kali
jest zarówno “czerwona", jak i “czarna". Kali pochodzi jednak od Sumerów, którzy twierdzili, że jest
ona Kalimath, siostrą żony Kaina, Luluwy.

Kali była główną księżniczką Domu Smoka i za sprawą jej związku z Gwiezdnym Ogniem stała się

boginią czasu, pór roku, okresów i cykli. Z tego też względu imię jej stało się rdzeniem słowa
kalendarz (kalindar) oznaczającego podział na pory roku.

Jak z tego wynika, na początku metale alchemików nie były zwykłymi metalami, lecz żywymi

esencjami, zaś starożytne misteria nie miały charakteru metafizycznego, ale czysto fizyczny.
Pochodzenie słowa “sekret" wynika z ukrytej wiedzy o wydzielinach (sekrecjach) gruczołów
dokrewnych. Ritu (“czerwień" lub “czerń") oznaczało prawdę. Pochodzi od niego nie tylko słowo
“rytualny", ale również “rite" (“obrządek"), “root" (“korzeń") i “red" (“czerwień"). Powiadano, że ritu
objawia się w formie materii fizycznej najczystszego i najszlachetniejszego ze wszystkich metali –
złota. Stąd też złoto uważane było za “ostateczną prawdę".

Podobnie jak ze słowem “sekret" ma się sprawa z innymi słowami. W starożytnym Egipcie słowo

Amen było używane do podkreślania czegoś ukrytego lub zatajonego. Słowo “occult" (“okultystyczny",
“tajemny") znaczyło dokładnie to samo, niemniej dziś na zakończenie modlitw używamy słowa
Amen", podczas gdy słowo “okultyzm" kojarzy się z czymś złowrogim. W rzeczywistości oba one są
związane ze słowem “sekret" i wszystkie one były w pewnych okresach związane z mistyczną nauką o
sekrecjach,

35

background image

Ponieważ Kali była związana z “czernią" (będąc “czarną i piękną"), od jej imienia wywodzi się

również angielskie słowo “coal" (“węgiel"), znaczące “ten, który jest czarny", tyle że poprzez pośrednie
słowo kol. W hebrajskiej tradycji Bath-Kol (odpowiedniczka Kali) zwana była “Córą Głosu", zaś głos
był związany z okresem dojrzewania kobiety. Tak więc łono było związane z głosem i uważano, że
Gwiezdny Ogień jest “Słowem Łona" mającym charakter wyroczni. Przeto łono nazywano “utterer"
(“przepowiadacz") lub “uterus" (“macica").

Nazwa “Szkarłatne Kobiety" jest pochodną ich bezpośredniego związku ze źródłem Gwiezdnego

Ognia. W Grecji zwano je hierodulami (“Święte Kobiety"). W późniejszym czasie słowo to
przekształcono (poprzez średniowieczny francuski na angielski) na “harlot" (“prostytutka", “dziwka",
“kurwa"). W jeżyku wczesnogermańskim były one zwane Horesami i z czasem słowo to zostało
zangielszczone na “whores" (“kurwy"). Początkowo słowo to oznaczało jednak “Ukochane". Jak
podkreślają dobre słowniki etymologiczne, słowa te były opisami wielkiej czci i w żadnym wypadku nie
były odpowiednikami takich stów, jak “prostytutka" i “cudzołożnica". Ich obecne potoczne znaczenie
jest wynikiem ukartowanych działań średniowiecznego Kościoła Rzymskokatolickiego mających na
celu zdeprecjonowanie szlachetnego statusu tych świętych kapłanek.

Wycofanie z życia publicznego wiedzy o prawdziwej tradycji Gwiezdnego Ognia nastąpiło, kiedy

wiedza wczesnych adeptów i późniejszych gnostyków (prawdziwych przedchrześcijańskich
chrześcijan) została zdeformowana przez fałszerzy historycznego chrześcijaństwa. Pewien zasób
oryginalnej gnosis (wiedzy o sprawach duchowych) jest zachowany w talmudycznej i rabinicznej
tradycji, lecz żydzi i chrześcijanie głównego nurtu tych religii uczynili, ogólnie mówiąc, wszystko, aby
zniekształcić wszelkie pozostałości tej starożytnej sztuki.

Oprócz bycia “Złotem Bogów" esencja menstruacyjna Anunnaki zwana była również “Wehikułem

Światła" i stawiana na równi z mistycznymi “Wodami Kreacji" – przepływem nieskończonej wiedzy.
Dlatego Rosi-Crucis (Puchar Rosy lub Puchar Wód identyfikowany z czerwonym krzyżem wewnątrz
koła) stał się Znamieniem Kaina i późniejszym herbem Jego królewskiego rodu.

Mówiono, że Światło pozostaje w osobie duchowo nie rozbudzonej w stanie uśpienia i że można je

pobudzić i umotywować przy pomocy duchowej energii własnej woli oraz poprzez stałe sprawdzanie
samego siebie. Nie jest to jednak jakikolwiek proces umysłowy, ale prawdziwie wolna od myśli
świadomość – bezcielesna forma czystego Bytu.
Przypisy:

1. Laurence Gardner, Krew z krwi Jezusa – Święty Graal i tajemnica potomków Jezusa, przekład

Pawet Korombel, Wydawnictwo Da Capo, Warszawa, 1998. – Przyp. red.

2. W polskiej edycji Nexusa artykuł ten ukazał się w poprzednich trzech numerach: 4 (2/1999), 5

(3/1999) i 6 (4/1999). – Przyp. red.

3. Laurence Gardner, Genesis of the Grail Kings: The Pendragon Legacy of Adam And Eve

(Potomkowie Dawida i Jezusa), przekład Grażyna Gasparska, Wydawnictwo Amber, Warszawa, 1999.

4. W Piśmie Świętym Starego t Nowego Testamentu w przekładzie z jeżyków oryginalnych (Biblii

Tysiąclecia) nosi ona nazwę Księgi Sprawiedliwego, natomiast w Piśmie Świętym w Przekładzie
Nowego Świata (Biblia Świadków Jehowy) Księgi Jaszara. – Przyp. red.

5. W “Biblii Tysiąclecia" nosi ona nazwę Księgi “Wojen Pana", natomiast w Biblii Świadków Jehowy

Księgi Wojen Jehowy. – Przyp. red.

6. W “Biblii Tysiąclecia" nosi ona nazwę Księgi Pańskiej, natomiast w “Biblii Świadków Jehowy"

Księgi Jehowy. – Przyp. red.

7. W przypisach do polskojęzycznej wersji Biblii jest taka próba: “Owo znamię było czymś co

chroniło Kaina – może cechą przynależności do szczepu, który stosuje prawo krwawej zemsty za
zabicie swego członka". – Przyp. tłum.

8. Gnostycyzm to religijno-filozficzny kierunek powstały w pierwszych wiekach chrześcijaństwa na

wschodzie Cesarstwa Rzymskiego łączący elementy chrześcijaństwa, filozofii hellenistycznej i religii
wschodnich. – Przyp. tłum.

36

background image

GWIEZDNY OGIEŃ – ZŁOTO BOGÓW – CZĘŚĆ DRUGA

Tym, co stanowiło kluczowy problem dla EnIiIa-Jehowy, była koncepcja “istoty" lub

“samokompletności". Z kolei jego brat Enki wiedział, że ludzie, którzy spożywali owoc Drzewa Wiedzy
(mądrości Anunnaki) oraz Rośliny Narodzin (Gwiezdnego Ognia), mogą stać się niemal równi bogom.
Jehowa doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Księga Rodzaju mówi, że kiedy Adam zerwał owoc z
Drzewa, Jehowa rzekł: “Oto człowiek stał się taki jak My..." (Księga Rodzaju, 3.21).

Enki Mądry, Strażnik Drzewa Wiedzy, również miał inne imię w tradycji hebrajskiej. Nazywano go

Samael (Sama-El), ponieważ został mianowany Panem Sama w północnej Mezopotamii. Nauki
wczesnych szkół wiedzy tajemnej wyrażały się bardzo zdecydowanie na temat Drzew Życia i Wiedzy i
było to dokładne powtórzenie nauk samego Enki. Było tam powiedziane:

Niczego nie można zdobyć tylko pragnieniem lub zrzucaniem odpowiedzialności na wyższe

autorytety. Wiara jest aktem “uwierzenia", bo “żyć" znaczy “wierzyć"...

1

a Wola jest ośrodkiem

decyzyjnym jaźni.

Sumeryjskie teksty podają, że syn Kaina, król Etana, spożywał z Rośliny Narodzin w celu

usynowienia swojego własnego syna i następcy, króla Baali, zaś Roślina Narodzin była bezpośrednio
wiązana z indywidualną długowiecznością oraz urzędem Kainowym lub inaczej królewskością. Sama
w sobie była związana z Gwiezdnym Ogniem i czynnościami szyszynki, zaś spożywanie z Rośliny
Narodzin było rytuałem przyjęcia Gwiezdnego Ognia – czystej żeńskiej esencji Anunnaki, Nektaru
Najwyższej Doskonałości.

W tym znaczeniu “flow-er" (kwiat lub lilia) Anunnaki była postrzegana jako posiadaczka czary,

przekazicielka Bogatego Pokarmu Macierzy. W tym wcieleniu zwano ją Różą Sharon (od słowa Sha
znaczącego “orbita" wraz ze słowami Ra i On odnoszącymi się do świątyni “Światłości"). Znaczenie tej
wysoko czczonej godności jest w pełni uwidocznione w Pieśni Salomona, w której mesjanistyczna
oblubienica zwraca się do króla następującymi słowy: “Jam narcyz Saronu lilia dolin" (Pieśń nad
Pieśniami, 2.1 – jest to tekst wg polskojęzycznej wersji Biblii, natomiast tekst podany przez autora
artykułu brzmi: “Jam róża Sharon i lilia dolin").

Odbiorca Gwiezdnego Ognia, król, był uważany za tego, który zakwalifikował się na to stanowiska

po osiągnięciu predestynującej do tego stanu oświeconej świadomości – stanu, w którym jego
uzdolnienia z poziomu mądrości i przywództwa wzniosły się na poziom królewskości zwany Malkű. To
właśnie z mezopotamskiego słowa Malku Hebrajczycy utworzyli swoje słowa Malchus (król) i Malkhut
(królestwo).

Dopiero w ostatnich czasach naukowcom udało się odkryć hormonalną wydzielinę szyszynki, którą

wyodrębniono ostatecznie w roku 1968. Jej zasadniczy składnik nazwano melatoniną, co oznacza
“nocny pracownik" (od greckich słów: “melos" – “czarny" i “tosos" – “praca"). Ci, u których
obserwujemy wysoki poziom melatoniny, silnie reagują na słońce, ponieważ ma ono wpływ na ich
poziom umysłowy, są oni zdecydowanie bardziej czynni nocą. Melatoniną nosi nazwę “hormonu
ciemności", jako że jest wytwarzana tylko nocą, w ciemności. Wystawienie się na działanie promieni
słonecznych powoduje zmniejszenie rozmiaru szyszynki i zmniejsza duchową świadomość, podczas
gdy ciemności i wysoka aktywność szyszynki zwiększają intuicyjną wiedzę i subtelne myślenie,
zmniejszając jednocześnie czynniki stresotwórcze.

Warto w tym miejscu zastanowić się, jak to się stało, że Kościół Chrześcijański ostatecznie

zniszczył prawdziwe znaczenie rytuału Gwiezdnego Ognia przenosząc go w obszar złowrogiej
legendy gotyckiej. Według dawnych tradycji władcy (posiadacze) Malkhut byli znani pod imieniem
Smoków lub inaczej Pendragonów, zaś głowa panująca zawsze zwana była Draco (co również znaczy
Smok).

Z racji ich cielesnych zalet, które zawdzięczali dodatkowej ilości melatoniny oraz innych

hormonalnych wydzielin, byli w rzeczy samej “Książętami Ciemności", a wyższy poziom świadomości,
wyższą od przeciętnej moc i długowieczność, uzyskiwali spożywając Gwiezdny Ogień wytwarzany z
miesiączkowej krwi królowych Anunnaki i kapłanek zwanych Szkarłatnymi Kobietami.

Jak podałem w Krew z krwi Jezusa, brutalni średniowieczni katoliccy inkwizytorzy zostali

skierowani przeciwko wszystkim – tak zwanym – heretykom, którzy wspierali w ten lub inny sposób
mesjanistyczną linię krwi (Sangreal) Smoczych Królów stojącą w opozycji do skorumpowanych
dogmatów biskupów. Wiele ich ofiar uznano za okultystów lub wiedźmy i oskarżono o wspieranie
starożytnego, heretyckiego kultu Smoka, Księcia Ciemności. Władcy Kościoła ogłosili, że są oni
wampirami.

37

background image

Już wcześniej wspomniałem o znaczeniu starożytnego Egipskiego Dworu Smoka, podkreślając, że

ten królewski Zakon działa od około 4000 lat do dzisiaj. W XV wieku dostojnym kanclerzem tego
Dworu (Zakonu) był książę Transylwanii-Wołoszczyzny Wład III, ten sam, który zbudował
bukareszteńską cytadelę. Wład zapadł jednak bardziej w ludzkiej pamięci jako hrabia Drakula, co
znaczy “syn Drakula". Drakul (Smok) było imieniem jego ojca, pod którym występował on w Zakonie
(Dworze) od roku 1431.

Wład był zwolennikiem ostrej dyscypliny, zaś karą za wykroczenia przeciwko państwu było

nadziewanie na pal. Metoda ta była kompatybilna z pozostałymi okropnymi karami stosowanymi w
tamtych czasach (gotowanie we wrzącym oleju, palenie na stosie, rozciąganie, ćwiartowanie etc.). Ta
szczególna kara obróciła się w końcu przeciwko jemu samemu w późniejszej gotyckiej powieści, która
mówiła, że on sam powinien być nadziany na drewniany pal.

Rzeczywistą przyczyną obaw ówczesnego establiszmentu przed Drakula nie było jednak brutalne

traktowanie przez niego swoich wrogów (tego rodzaju praktyki były na porządku dziennym), ale jego
rozległa wiedza alchemii i starożytnego rytuału Gwiezdnego Ognia. Ucząc się w Austriackiej Szkole
Salomona w Hermannstadzie zdobył dogłębną wiedzę na temat cielesnych efektów melatoniny i
serotoniny, które wpływają dodatnio na długość życia oraz świadomość.

Z rzymskich kronik jasno wynika, że należał do ludzi, których organizm wytwarzał dużo melatoniny,

a tacy ludzie, jak już wiemy, są uczuleni na słońce. Są aktywni nocą (melas tosos), z czego właśnie
bierze się ów transylwański mit i wydana w roku 1897 powieść Briana Stokera Dracula (Drakula), w
której Wład-Drakula został opisany jako wampir, Książę Ciemności, który wysysał krew dziewic!

Pomijając ten fakt, podstawą licznych wczesnych baśni i ludowych podań stały się tradycje Graala i

Smoka, z których wywodzi się koncepcja “fairies" (“wróżek") oznaczająca “fair folk" (“sprawiedliwy
lud"), której nazwa pochodzi od słów fee lub “fey" odnoszących się w szczególności do “fate" (“los"). W
świecie celtyckim mówiło się, że pewne rodziny królewskie noszą w sobie “fairy blood" (“krew
wróżów"), co oznaczało, że ich los, przeznaczenie, związane są z linią krwi Graala, zaś o
księżniczkach z tej linii występujących w historycznych romansach często mówi się jako o “elf-
maidens" (“elfowych pannach"). Był to lud desygnowany do pełnienia roli strażników ziemi, światła
gwiazd i lasów, którą Tolkien, autor słynnej książki Lord of the Rings (Władca pierścieni), przypisał z
kolei rasie elfów.

W języku południowej Europy, elf rodzaju żeńskiego nosił nazwę ylbi i między innymi od tego słowa

pochodzi nazwa miasta Albi, langwedockiego, średniowiecznego centrum gnostycznych katarów
(Czystych)

2

. Kiedy papież Innocenty III rozpoczął w roku 1208 swoją brutalną, trzydziestopięcioletnią

kampanię przeciwko katarom, nazwano ją “krucjatą przeciwko albigensom", bowiem została ona
wysłana przeciwko zwolennikom albi-genów (“elfiej krwi").

Melatonina wzmacnia system odpornościowy organizmu i prawdopodobieństwo zapadnięcia na

raka przez ludzi charakteryzujących się wysokim poziomem wydzielania hormonów przez szyszynkę
jest znacznie niższe. Wysoki poziom melatoniny zwiększa energię, wytrzymałość i fizyczną tolerancję i
zależy bezpośrednio od trybu snu, utrzymując ciało w stanie zrównoważonym przy pomocy
czynników, które oddziałują na nie poprzez układ krążenia. Jest to w rzeczywistości najefektywniejszy
przeciw-utleniacz organizmu, który posiada ponadto dodatnie własności mentalne i
przeciwstarzeniowe. Produkuje go szyszynka poprzez uaktywnienie chemicznego przekaźnika o
nazwie serotonina, która przekazuje odpowiednie impulsy poprzez pary chromosomów w momencie
podziału jądra komórki i chromosomów (proces ten nosi nazwę meiosis), aby mogły się one w końcu
połączyć z drugim zestawem w procesie zapłodnienia.

Żywica sosen była przez długi czas identyfikowana z wydzieliną szyszynki (stąd podobieństwo

nazw: pine – sosna i pineal – szyszynkowy) i była stosowana do produkcji kadzideł (kadzideł
kościelnych). Z drugiej strony tradycyjnym symbolem królewskości było złoto. Tak więc złoto, kadzidło
i mirra (żywica stosowana w charakterze środka uspokajającego i jednocześnie symbol śmierci) były
tradycyjnym symbolem królów-kapłanów z mes-janistycznej linii krwi.

W starożytności wyższy poziom wiedzy kojarzono ze słowem daath (od którego pochodzi

angielskie słowo death – śmierć). Jak doskonale wiemy, Nowy Testament podaje, że magi (mędrcy)
podarowali Jezusowi trzy rzeczy: mirrę, kadzidło i złoto – co było wyrazem uznania go jako dziedzica,
króla-kapłana, z linii Smoka.

Mistrzowie jogi sugerują, że szyszynka, którą zwą “trzecim okiem" lub “okiem mądrości", ma

olbrzymie znaczenie w procesie rozwijania świadomości, jako że jest ona ostatecznym źródłem
Oświecenia. Iluminiści oraz inni adepci spod znaku różokrzyżowców od dawna traktują szyszynkę jako

38

background image

tajemne ayin (starożytne słowo oznaczające oko). Pisownia tego słowa (a-y-i-n) jest dosyć istotna,
ponieważ pierwotnie słowo Kain (bez względu czy pisało się je na początku przez K, C, czy Q) pisano
nie tak jak obecnie (Kain lub Cain), ale “C-a-y-i-n". Imię Kain oznaczało w rzeczywistości w swoich
różnych formach “Jeden z [posiadaczy, kręgu] Wewnętrznego Oka". Od słowa Kayin pisanego przez K
wywodzi się słowo “King" (król), zaś od jego odmiany pisanej w postaci Qayin – słowo “Queen"
(królowa). Co ciekawe, ojciec Kaina, Enki-Samael, był sumeryjskim Panem Świętego Oka.

Mówi się, że prawdziwie uduchowiona osoba potrafi w sposób automatyczny postrzegać przy

pomocy trzeciego oka (subtelnego oka wnętrza), nie dając się mamić obrazom ukazywanym przez
zwykłe oczy, które ujawniają jedynie fizyczny obraz rzeczy zajmujących ściśle określone miejsce w
czasoprzestrzeni. Osoby potrafiące posługiwać się możliwościami stwarzanymi przez szyszynkę
potrafią przekraczać granice czasu i przestrzeni, przenikać do wymiaru, w którym nie ma
oddziaływania czasu i przestrzeni. Odkrycie tego wymiaru wcale nie jest zasługą współczesnej nauki,
bowiem znany jest on od tysięcy lat pod nazwą Poziomu Sharon lub Poziomu Orbity Światła.

Tak więc kainowi królowie Mezopotamii (pierwsi pen-dragoni

3

z mesjanistycznej linii krwi), będący

wysoko urodzonymi, jako że pochodzili od bogów Anunnaki, byli karmieni Gwiezdnym Ogniem
Anunnaki mającym na celu podnoszenie ich percepcji, świadomości i intuicji, tak by stali się mistrzami
wiedzy w niemal takim samym stopniu, jak bogowie. Jednocześnie wzmocnieniu ulegał poziom ich
wytrzymałości i system odpornościowy, tak że zapobiegające starzeniu własności regularnie
spożywanej melatoniny i serotoniny Anunnaki dawały im możliwość przeżycia większej ilości lat.
Wszystkie zapisy z tamtych czasów potwierdzają, że tak właśnie miała się sprawa z pochodzącymi z
królewskiej linii, którzy żyli setki lat. Biorąc to pod uwagę należy zrezygnować z nadmiernego
sceptycyzmu w kwestii długich okresów życia wczesnych patriarchów podanych w Księdze Rodzaju.

Oprócz Gwiezdnego Ognia, królowie należący do królewskiej linii krwi spożywali Mleko Bogini,

które zawierało, jak się wydaje, enzym sprzyjający długowieczności. Obecnie naukowcy zwą go
telomerazą. Jak ostatnio doniósł magazyn Science (Nauka), nr 279 z 16 stycznia 1998 roku, badania
prowadzone w Southwestern Medical Center (Zakład Medycyny) na Uniwersytecie Stanu Teksas
prowadzą do wniosku, że telomerazą posiada unikalne własności zapobiegające procesowi starzenia.

Komórki zdrowego ciała są zaprogramowane na wielokrotny podział w okresie życia organizmu,

przy czym ilość podziałów jest ograniczona, tak że w końcu organizm dochodzi do momentu, w którym
jego komórki nie mogą się już dzielić. Jest to najistotniejszy czynnik procesu starzenia. Zdolność do
podziału określają kapsle znajdujące się na końcach łańcucha DNA (podobnie jak metalowe lub
plastykowe skuwki na końcach sznurowadeł). Za każdym razem, gdy komórka ulega podziałowi, znika
pewna część telomeru. Kiedy telomery osiągają krytyczną długość, proces podziału ustaje. Wówczas
proces replikowania komórki zanika i następuje jej śmierć.

Prowadzone w laboratoriach na próbkach tkanek badania wykazały, że działanie genetycznym

enzymem telomerazy może zapobiec skracaniu się telomeru w czasie podziału komórki. W związku z
tym komórki mogą kontynuować proces podziału w okresie dłuższym od wynikającego z naturalnego
zaprogramowania (podobnie jak komórki rakowe, które mogą osiągnąć nieśmiertelność poprzez
wzbogacenie w telomerazę). Telomerazą nie występuje zazwyczaj w normalnych tkankach i oprócz
guzów złośliwych jest obecna jedynie w komórkach reprodukcyjnych. Wygląda więc na to, że gdzieś w
strukturze DNA zawarta jest genetyczna zdolność do produkowania tego przeciwstarzeniowego
enzymu, lecz potencjał jego wytwarzania został w jakiś sposób wyłączony i prawdopodobnie jest
zawarty w tych strukturach DNA, które naukowcy nazywają obecnie “złomowiskiem".

Kanoniczna Biblia mówi, że w czasie życia Noego i jego synów Jehowa wydał zakaz spożywania

krwi – w każdym bądź razie temu okresowi dziejów ludzkości tłumacze Starego Testamentu z VI
wieku p.n.e. przypisują wprowadzenie tego zakazu. Jest jednak mało prawdopodobne, że nastąpiło to
właśnie wtedy, ponieważ w tamtym czasie EnIiI-Jehowa nie mógł jeszcze mieć tak dużej przewagi nad
Enkim i Wielkim Zgromadzeniem Anunnaki.

Tym niemniej faktem jest, że od tamtego czasu wiek członków rodu patriarchów zaczął się

systematycznie skracać i od czasów Abrahama i Izaaka nie przekraczał już on normalnej długości. Z
kolei okresy życia królów Sumeru, potomków Kaina i Etany, pozostały długie.

Tym, co wiemy ponad wszelką wątpliwość, jest to, że bez względu na realia i chronologię wydania

tego zakazu, wprowadzenie głównej zmiany w praktyce Gwiezdnego Ognia nastąpiło około 1960 roku
p.n.e. To właśnie wtedy, jak podaje Biblia, Abraham przeniósł się wraz z rodziną z chaldejskiego Ur
(stolicy Sumeru) na północ do Haranu (w polskiej wersji Biblii – Charan), a następnie do Kanaanu.

39

background image

Pochodzące z tamtych czasów teksty mówią, że Ur zostało wówczas zdobyte przez króla

pobliskiego Elamu – tuż po roku 2000 p.n.e. – i chociaż miasto to zostało odbudowane, ośrodek
władzy przesunął się na pomoc, do Haranu w Królestwie Mari. Haran było nie tylko nazwą kwitnącego
miasta, ale również imieniem brata Abrahama (ojca Lota). Istniejące dokumenty (odnalezione w roku
1934) podają, że również inne miasta w Mezopotamii nosiły nazwy nadane im na cześć przodków
Abrahama – na przykład Terah (imię ojca Abrahama), Nahor (imię ojca Teraha), Serug (imię ojca
Nahora) czy Peleg (imię dziadka Seruga).

Pozostając w zgodzie ze wszystkimi sumeryjskimi dowodami opisującymi królewską linię

wywodzącą się od Kaina, ostatnio odkryte zapisy potwierdzają, że członkowie najbliższej rodziny
Abrahama (potomkowie Noego) byli wysokimi rangą dostojnikami tamtego regionu. Jest oczywiste, że
patriarchowie nie pochodzili z byle jakiej rodziny, lecz byli członkami potężnej dynastii. Co było
przyczyną, która położyła kres tej długotrwałej linii i zmusiła Abrahama do opuszczenia Mezopotamii i
przeniesienia się do Kanaanu?

Odpowiedź na to pytanie można znaleźć na glinianych tabliczkach datowanych na około 1960 rok

p.n.e. Podają one, że w tym czasie wszystko uległo zmianie na świętej ziemi Sumeru, który został
najechany ze wszystkich stron – przez Akadów z północy, Amorytów z Syrii i Elamitów z Persji. W
opisującym to tekście czytamy:

Gdy obalili, kiedy ład zniszczyli, wówczas niczym potop wszystko pochłonęli. Co z tobą będzie,

Sumerze! Czy cię zmienili? Świętą dynastię ze świątyni wygnali.

To właśnie na tym etapie dziejów Sumeru nastąpił upadek imperium i Abraham został zmuszony

do ucieczki na północ od Ur.

Co stało się jednak z Anunnaki, Wielkim Zgromadzeniem Bogów, które stanowiło o wszystkim? W

tekście tym czytamy dalej:

Ur zniszczone, przejmujący jest jego lament. Krew kraju wypełnia teraz jego dziury jak gorący brąz

formę. Ciała rozpuszczają się jak tłuszcz na słońcu. Nasza świątynia zniszczona. Dym całunem zasnuł
nasze miasta Bogowie opuścili nas jak migrujące ptaki.

W kategoriach historycznych ten kompletny upadek sumeryjskiego imperium nastąpił po założeniu

około roku 2000 p.n.e. Babilonu przez króla Ur-Babę. Tak więc historia o Wieży Babel i wynikający z
niej gniew Jehowy dokładnie pasuje do ram czasowych odejścia Anunnaki z Sumeru.

Księga Rodzaju podaje, ze ludzie, o których Jehowa mówił, ze są “bardzo dobrzy", zostali surowo

ukarani z powodu dziwnego wykroczenia, które wcześniej nim nie było. Polegało ono na tym, ze
wszyscy ludzie mówili tym samym językiem, którym był oczywiście język sumeryjski – pierwszy język
na Ziemi posiadający formę pisemną.

Z przyczyn, których Biblia nie podaje jasno, w Księdze Rodzaju czytamy, ze Jehowa me był

szczęśliwy z powodu Wieży Babel, przeto “zstąpił i pomieszał języki całej Ziemi".

4

Sumeryjskie dokumenty mówią prawie to samo, tyle ze pomieszanie języków jest w nich

wyjaśnione znacznie lepiej i przypisane hordom najeźdźców, którzy przybyli do tego regionu. Okazuje
się, ze najazd był wynikiem tarć wewnątrz Anunnaki, ponieważ po odejściu Anu z Wielkiego
Zgromadzenia przewodnictwo nad mm objął jego najstarszy syn EnIil-Jehowa. Ogłosił on, ze jest
panem całej Ziemi, pozostawiając swojemu bratu Enki-Samaelowi zwierzchność nad morzami. Enki
wcale me był szczęśliwy z powodu roszczeń swojego brata, ponieważ mimo iż był on starszy, jego
matka, Ki, była młodszą siostrą ich ojca Anu, podczas gdy matka Enki, Antu, była jego starszą siostrą.
Prawdziwe dziedziczenie, twierdził Enki, następuje w linii matriarchalnej, w związku z czym to on jest
pierworodnym synem, któremu należy się sukcesja:

— Jam jest Enki.. wielki brat bogów.
— jam jest ten, który został zrodzony jako pierwszy syn boskiego Anu.
W rezultacie Babilończycy oświadczyli, ze uznają Enki i jego syna Marduka, czego EnIil-Jehowa

nie mógł JUŻ znieść. Straciwszy popularność otworzył najeźdźcom bramy Sumeru. Kronikarze piszą,
ze przepełniony chęcią odwetu, sprowadził “wielką i okropną burzę", która spowodowała kompletne
zniszczenie całej kultury Sumeru, tak ze język sumeryjski przestał być językiem dominującym i
nastąpiło “wielkie pomieszanie języków".

Cały trud włożony w budowanie unikalnej cywilizacji został zniszczony jednym pociągnięciem

EnhIa-Jehowy, który me chciał się dzielić władzą ze swoim bratem Enki. Pochodzące z tamtego

40

background image

okresu zapisy potwierdzają, ze w tym momencie historii Sumeru Wielkie Zgromadzenie Anunnaki
opuściło swoją siedzibę l odeszło “jak migrujące ptaki".

Wszystko to zbiegło się w jednym czasie i ponieważ Gwiezdny Ogień Anunnaki nie był już

dostępny, zaistniała pilna potrzeba zmiany procedury wprowadzania na tron królewski. Należało
stworzyć substytut Gwiezdnego Ognia. Jak JUŻ wcześniej wspomniałem, kapłanki zwane
Szkarłatnymi Kobietami były specjalnie do tego celu przygotowywane, niemniej było oczywiste, ze
mimo starannego doboru partnerów ich esencja z biegiem pokoleń osłabnie.

Tak się złożyło, ze stworzenie bardziej trwałego i bardziej uniwersalnego substytutu me stanowiło

problemu, ponieważ była to prowincja dobrze wyszkolonych metalurgów, którym Enki nadał nazwę
Mistrzów Rzemiosła. Pierwszym z nich był Tu-bal-kain zwany Wulkanem – potomek Kaina w szóstej
generacji, o którym pamięć przetrwała do dziś w kręgach masonem.

Warto w tym miejscu zauważyć, ze znany z Nowego Testamentu ojciec Jezusa, Józef, był we

wczesnych wersjach ewangelii opisywany jako Mistrz Rzemiosła W Bibliach napisanych
nowoczesnym językiem angielskim Józefowi w wyniku błędnego tłumaczenia przypisuje się zawód
stolarza. Słowo “stolarz" zostało błędnie przetłumaczone z greckiego słowa ho-tekton, które w
rzeczywistości określa mistrza w rzemiośle, czyli alchemika-metalurga wyszkolonego według nauk
jego przodków.

Księga Wyjścia Starego Testamentu podaje, ze w czasach Mojżesza żył człowiek imieniem

Besaleel (syn Un Ben Hura), o którym mówi się, ze został obdarzony duchem Elohima w mądrości,
rozumieniu i wiedzy. Dowiadujemy się również, ze był on biegłym złotnikiem i Mistrzem Rzemiosła
oraz ze został mianowany kierownikiem zespołu, któremu zlecono budowę Arki Przymierza.

5

Tekst

Biblii podaje szczegółowo, jak Besaleel ma wykonać z czystego złota różne korony, pierścienie,
naczynia i lichtarze, a na końcu wymienia bez słowa komentarza coś, co nazywa się chlebem
pokładnym

6

przymierza.

Chociaż słowo “przymierze" kojarzy się obecnie z kontraktowymi ugodami, pierwotnie znaczyło

“jeść chleb z". Warto tu zauważyć, ze modlitwa Ojcze Nasz (która jest kopią jej egipskiego
odpowiednika) mówi “chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.. " Obecnie tym słowom
przypisuje się powszechnie ogólnikowe znaczenie, pierwotnie jednak była to konkretna prośba
dotycząca enigmatycznego chleba pokładnego – Złotego Chleba Besaleela.

Księga Lewicka (w języku polskim przyjęła ona nazwę Księgi Kapłańskiej) również wspomina o

chlebie pokładnym: “Następnie weźmiesz najczystszej mąki i upieczesz z niej dwanaście placków...
(24.5) Położysz na każdym stosie trochę czystego kadzidła... (24.7).

Użycie słowa “mąka" w anglojęzycznej wersji Biblii (polskojęzycznej również – przyp. tłum.) jest w

rzeczywistości błędem. Bardziej właściwe byłoby w tym miejscu słowo “proszek" lub “puder". Kroniki
szkół wiedzy tajemnej podają precyzyjniejszy opis mówiący, że chleb pokładny był wyrabiany z
białego proszku złota, co jest szczególnie istotne, ponieważ w Księdze Wyjścia mówi się, że Mojżesz
wziął złotego cielca, którego sporządzili Izraelici, i “spalił go w ogniu i starł na biały proch"

7

. W tym

przypadku tłumacze stosują właściwe słowo – “proch" – lecz jak wiadomo, palenie złota nie daje
prochu, a jedynie stopione złoto.

Czym więc był ten magiczny biały proch? Czy przy pomocy podgrzewania można zamienić

metaliczne złoto w biały pył, który można spożywać i to z pożytkiem? Oczywiście, że tak, i to właśnie
w tym momencie ma zastosowanie główna chemiczna formuła Mistrzów Rzemiosła: “Aby robić złoto,
należy brać złoto".

Złoto jest najszlachetniejszym z metali i zawsze było symbolem prawdy. Poprzez regularne

zażywanie Gwiezdnego Ognia Anunnaki (Złota Bogów) ci, którzy je spożywali, przechodzili na wyższe
poziomy świadomości i sumienia za sprawą wchłanianej przez nich melatoniny i serotoniny. Była to
dziedzina wyższego oświecenia, którą zwano Równiną Sharon

8

, zaś złoto Gwiezdnego Ognia było

traktowane jako ostateczna droga ku Światłości. W ten sposób ciężki, przyziemny człowiek (ołów)
mógł wznieść się na wyższy poziom świadomości (postrzegany jako złoto). Ten pogląd stał podstawą
całej późniejszej tradycji alchemicznej.

Chleb pokładny lub, jak nazywali go Egipcjanie, pożywienie scheffa stanowił tradycyjne

wtajemniczenie izraelskich i egipskich mesjaszy (królów), jako że pierwsi faraonowie byli w pełni
wyświęconymi kapłanami-królami z linii Graala, będąc poprzez Nimrod potomkami z linii Kaina.

W starożytnym Egipcie scheffa, chleb pokładny, był zawsze przedstawiany w postaci stożkowatego

ciastka. Jak można wyczytać w starych tekstach ten metaliczny chleb był używany do karmienia
świetlistego ciała będącego przeciwieństwem ciała fizycznego, przy czym świetliste ciało było

41

background image

traktowane jako świadomość. Już w roku 2 200 p.n.e. faraonowie używali tego środka zastępczego w
celu zwiększenia aktywności szyszynki, czyli zwiększenia zdolności percepcji, rozszerzenia
świadomości i intuicji, lecz jedynie adepci wydziału metalurgicznego szkół wiedzy tajemnej (Mistrzowie
Rzemiosła Dworu Smoka) znali sekret jego produkcji.

W egipskiej Księdze Umarłych (to najstarsza kompletna książka świata) szukając najlepszego

pożywienia oświecającego faraon zadaje na każdym etapie swojej podróży jedno powtarzające się
pytanie: “Co to jest?" – pytanie, które w języku hebrajskim (jak podają Dawne dzieje Izraela) było
zadawane za pomocą jednego słowa: “Manna?"

Kiedy ukończono budowę Arki Przymierza, podobno Aaron, brat Mojżesza, włożył do niej omer

9

manny. Ta święta manna była powszechnie identyfikowana jako mistyczna forma chleba (chleb
pokładny) lub -jak go nazywano w Mezopotamii – Tubal-kain, shem-an-na.

W tym momencie doszliśmy do szczególnie ważnej definicji shem-an-ny, ponieważ według

Mistrzów Rzemiosła to stożkowate (lub shemo-ksztattne) pożywienie było wykonane z materiału, który
mieszkańcy Sumeru zwali Wysoko-chronionym Ogniowym Kamieniem (Highward Fire-stone).

W Apokalipsie Świętego Jana (2.17) napisano: “Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały

kamyk..."

Zanim przyjrzymy się dokładnie naturze białego kamienia shem-an-ny – chleba wykonanego z

proszku alchemicznego złota – przyjrzyjmy się najpierw sławnemu posągowi kapłana-króla
Melchizedeka w katedrze Chart-res we Francji.

Pomnik przedstawia Melchizedeka z czarą zawierającą kamień będący symbolem chleba i wina,

które ofiarował on Abrahamowi, jak to napisano w Księdze Rodzaju. Wino, jak wiemy, reprezentuje
święty Gwiezdny Ogień (podobnie jak wino komunijne jest dziś symbolem mes-janistycznej krwi), lecz
najważniejsze w tym wyobrażeniu jest to, że chleb-kamień znajduje się wewnątrz czary, co oznacza,
że w czasach Melchizedeka i Abrahama Gwiezdny Ogień został zamieniony na zastępcze pożywienie.
Substytut ten został wykonany z shem-an-ny – białego proszku złota lub inaczej z “wyso-ko-
chronionego ognistego kamienia". Substytut spełniał proste zadanie. Zamiast karmić biorcę gotowymi
wydzielinami hormonalnymi, podawano mu proszek, który oddziaływał na jego układ endo-krynalny (w
szczególności szyszynkę) wymuszając produkcję znacznie większej ilości hormonów takich jak
melatonina.

W słynnym średniowiecznym romansie o Parsifalu autorstwa Wolframa von Eschenbacha o

Rycerzach Świątyni z Zamku Graala mówi się:

Żyją oni z racji najczystszego kamienia. Jeśli nie znasz jego imienia, dowiedz się teraz: zwą go

lapis exilis. Mocą tego kamienia feniks zostaje spalony na popiół, lecz popiół szybko przywraca mu
życie. Feniks linieje i wydziela z siebie jasne światło, tak że staje się równie piękny jak był poprzednio.

Wielu ludzi zastanawiało się nad nazwą lapis exilis, ponieważ wydaje się ona stanowić grę słów

łączącą dwa elementy. Po pierwsze, chodzi o lapis ex caelis, co oznacza “kamień niebiański", i, po
drugie, jest to lapis elixir – Kamień Filozoficzny, przy pomocy którego pierwiastki są transformowane
na wyższy stopień istnienia. W każdym bądź razie wiąże się on bezpośrednio z “wysoko-chronionym
ognistym kamieniem" – shem-an-ną egzotycznego substytutu Gwiezdnego Ognia.

Klucz do alegorii z Parsifalem mieści się w opisie mówiącym, że Feniks zostaje “spalony na

popiół", lecz z tego popiołu powstaje Wielkie Oświecenie. Czym więc dokładnie jest Feniks?
Moglibyśmy odpowiedzieć, że jest to mityczny ptak, ale nie mielibyśmy racji! Słowo “feniks" jest
znacznie starsze od mitów o ptaku Bennu

10

i jego pochodzenie jest grecko-fenickie. “Feniks" znaczy

“kar-mazyn" lub “czerwone złoto".

Jeszcze dzisiaj odprawia się Mszę Feniksa jako symbol rytuału Gwiezdnego Ognia w ramach Ordo

Templi Orientis. Co ciekawe, Brian Stoker, autor Drakuli, był oficerem tego zakonu, w konsekwencji
czego jego książka zawiera zakodowaną treść dotyczącą wiedzy tajemnej. Dwa symbole tej ceremonii
dziewiątego stopnia to zwrócony jednym wierzchołkiem pionowo do góry trójkąt Złota i Światła
(reprezentujący ducha), oraz skierowany do dołu trójkąt Krwi i Wody (reprezentujący materię).
Połączone z sobą trójkąty tworzą znaną Pieczęć Salomona, znaną również pod nazwą Klejnotu
Alchemii.

Stary aleksandryjski tekst alchemiczny podaje charakterystykę szczególnego ciężaru Kamienia

Filozoficznego, który zwany jest w nim Rajskim Kamieniem:

Kiedy umieścimy go na wadze, kamień przeważy równą mu ilość złota, zaś kiedy jest w postaci

pyłu nawet najlżejsze piórko zdolne jest do przeważenia szali.

42

background image

W kategoriach matematycznych zależność ta ma postać: O = (+1) + (-1). Suma ta wydaje się być

bardzo prosta na pierwszy rzut oka, jako że (+1) + (-1) rzeczywiście daje zero. Lecz zastosowana do
fizycznej materii okazuje się niedorzeczna, ponieważ odnosi się do “pozytywu" i odpowiadającego mu
“negatywu" mających wytworzyć “nic". Mając kawałek czegoś dodatniego nie jest możliwe
doprowadzenie do anihilacji dodając coś równego o ujemnym charakterze. W najlepszym przypadku
można “dodatni" element usunąć z zasięgu wzroku, niemniej będzie on nadal istniał nie zmieniając się
w nicość.

Jedynym sposobem zamiany czegoś w nic jest, jeśli chodzi o sferę materialną, przeniesienie tego

czegoś do innego wymiaru, tak że przestanie to istnieć w otaczającym nas środowisku. Jeśli uda się to
uczynić, ciężar tego czegoś również zniknie.

Czymże w takim razie jest coś, co jest w stanie przeważyć siebie samego i jednocześnie

niedoważyć się i stać się niczym – nicością? Czym jest to coś, co może być złotem, a jednocześnie
można to spalić i zmienić w proszek? Tym czymś jest feniks – czerwone złoto, które spala się w proch,
po czym jest odzyskiwane w postaci oświecenia. Złoty cielec, którego Mojżesz spalił na pył. To
właśnie wysoko-chroniony ognisty kamień shem-an-ny. Z sumeryjskich zapisów wiemy, że nie był on
wcale robiony z kamienia, lecz ze świecącego metalu.

W alchemicznej tradycji kamień filozoficzny to coś takiego, co zamienia podstawowe pierwiastki w

złoto. Uważa się, że jest to prawda zarówno w znaczeniu metalurgicznym, jak i duchowym wyższego
oświecenia. W znaczeniu fizycznym musimy odwołać się jednak do najstarszego ze wszystkich
alchemicznych praw najdawniejszych szkół wiedzy tajemnej, które mówi: “Aby robić złoto, należy brać
złoto".

Tak więc ustalono, że istnieją dwie różne formy fizycznego złota: metaliczna, którą dobrze znamy, i

znacznie “wyższa", mająca postać białego proszku, która istnieje w innym wymiarze postrzegania
materii – ukryta manna, której sekret produkcji znany był jedynie Mistrzom Rzemiosła.

Czym jest ów “wysoko-chroniony" lub inaczej “wysokospinowy" stan zamieniający złoto (i inne

metale z grupy platynowców) w biały niewyczuwalny proszek o słodkawym smaku?

Normalny atom posiada wokół siebie ekranujący potencjał – dodatnie ekranowanie wytwarzane

przez jądro. Większość, z wyjątkiem najbardziej zewnętrznych, elektronów krążących wokół jądra
znajduje się wewnątrz tego ekranującego potencjału. Jądro przechodzi w stan wysoko-chroniony lub
wysokospinowy, gdy dodatni potencjał ekranujący obejmuje swoim zasięgiem wszystkie elektrony i
podporządkowuje je kontroli jądra.

W normalnych warunkach elektrony krążą wokół jądra w parach – elektron o spinie przednim i

elektron o spinie wstecznym. Dostawszy się pod wpływ wysokospinowego jądra, wszystkie elektrony o
spinie przednim zostają skorelowane z elektronami o spinie wstecznym. Kiedy dochodzi do
doskonałego skorelowania, elektrony zamieniają się w białe światło i jest niemożliwe, aby pojedyncze
atomy substancji znajdującej się w stanie wysokospinowym łączyły się ze sobą. Tak więc nie mogą
one przyjąć formy metalu i przyjmują postać niewyczuwalnego białego proszku.

Prawdziwie niezwykłą własnością tego proszku jest to, że przy pomocy różnych procesów można

zmieniać jego ciężar o kilkaset procent, redukując go nawet do zera. Co więcej, jego optymalna waga
wynosi 56 procent wagi metalu, z którego powstał. Gdzie więc podziewa się pozostałe 44 procent?
Staje się nicością, czyli czystym światłem, i przechodzi do innego wymiaru, poza nasz fizyczny świat.
Zgadza się to dokładnie z aleksandryjskim tekstem, który mówi, że Rajski Kamień umieszczony na
szalkach wagi przeważa równą mu ilość złota, a kiedy przyjmuje postać pyłu, nawet najlżejsze pióro
zdolne jest przeważyć go na szali.

Niektórzy z czytelników być może przypominają sobie opublikowany w roku 1996 przez Nexusa

odczyt Davida Hudsona z ORMES LLC w Arizonie." David opisał w nim, w jaki sposób doszedł
zupełnie przypadkowo do metody produkcji białego proszku badając laboratoryjnie próbki gruntu i
rudy.

W rezultacie szeroko zakrojonych badań odkrył, że ten proszek jest nie tylko wysoko-chronionym

ognistym kamieniem zdolnym do podnoszenia ludzkiej świadomości, ale również monoatomowym
nadprzewodnikiem, na który nie oddziałuje pole grawitacyjne.

Pragnąłbym w tym miejscu ostrzec, że biały proszek złota, o którym mowa, nie ma nic wspólnego z

substancjami dostępnymi obecnie na rynku pod nazwami Etherium Gold (Złoto Eteryczne), Isis Gold
(Złoto Izis) i Manatau Gold (Złoto Manatau). Bez względu na opisane w materiałach reklamowych
zalety tych substancji żadna z nich nie zawiera ani szczypty złota w stanie wysoko-chronionym.

43

background image

Jednym z wielkich badaczy grawitacji, poczynając od lat sześćdziesiątych, jest rosyjski fizyk

Sacharow. Stworzoną przez niego teorię z grawitacją jako punktem zerowym opisał matematycznie i
opublikował w roku 1989 (Physical Review A, vol. 35, nr 5, l marzec 1989) Hal Puthoff z Institute of
Advanced Studies (Instytut Zaawansowanych Badań). W sprawie monoatomowego białego proszku
Puthoff wysunął przypuszczenie, że z uwagi na określanie czasoprzestrzeni przez grawitację ma on
zdolność zaginania czasoprzestrzeni. To “egzotyczna materia" o przyciąganiu grawitacyjnym
mniejszym od zera – stwierdził.

Aby spojrzeć na tę sprawę szerzej, należy pamiętać, że wszystko, co wiemy na temat życia i

poziomu starożytnej cywilizacji sprzed naszej ery, zostało odkryte w okresie od końca XIX wieku do
chwili obecnej. Przedtem Stary Testament był jednym z bardzo niewielu dokumentów podających
realia tamtych czasów i nigdy nie było zamiarem jego autorów składanie dokładnej, historycznej relacji
o tamtych czasach. Była to święta księga stworzona wyłącznie w celu podtrzymania rosnącego ruchu
religijnego.

Pisma hebrajskie bazowały do pewnego stopnia, podobnie jak święte księgi innych religii, na

mitologicznej tradycji, lecz ze względu na to, że zawarte w nich historie nie zostały nigdy i nigdzie, aż
do niedawna, potwierdzone w jakiejkolwiek innej dokumentalnej formie. Stary Testament był przez
wiele wieków traktowany tak, jakby zawarte w nim treści były ostateczne i jedynie prawdziwe.

Tak więc mitologia została przez rządzące i nauczające nas establiszmenty przekształcona w

historię, której naucza się w szkołach i kościołach od dawien dawna.

Obecnie po odkopaniu wielkiej ilości starożytnych dokumentów, z których wiele jest starszych od

Genesis (Księgi Rodzaju) o ponad 2 000 lat, uzyskaliśmy ogromną liczbę oryginalnej literatury
dostarczającej znacznie pełniejszych informacji.

Wbrew oczekiwaniom, że tego rodzaju odkrycia zostaną przyjęte z entuzjazmem, tak się nie stało.

Zamiast entuzjazmu spotkały się one z ostrym sprzeciwem; zamiast być traktowane jako coś dobrego,
uważa się je za zagrożenie. Czemu zagrażają? Otóż grożą zniszczeniem zaufania do dawnej
mitologii, którą uznano kiedyś za zapis historyczny. W jaki sposób establiszment daje sobie radę z tym
zagrożeniem? Otóż kurczowo trzyma się ukartowanej wersji historii i twierdzi, że to właśnie
pochodzące z pierwszej ręki historyczne dokumenty są mitologicznym opisem!

W latach 1850-1930 zapisy, które przez niezliczone pokolenia były ukryte pod warstwą

przemieszczanych wiatrem piasków pustyni, nagle ujrzały światło dzienne i okazało się, że nawiązują
do imion tak znanych postaci, jak Abraham, Esau, Israel, Hęber, Nahor, Terah i wielu innych, które
wymienia Biblia. Dokumenty te zostały spisane przez ludzi współczesnych opisywanym postaciom,
którzy byli z nimi bezpośrednio związani, podczas gdy księgi Starego Testamentu zostały opracowane
ponad 1000 lat później. Mimo to dokumenty te jeden po drugim degradowano do rangi mitu. Czemu?
Ano dlatego, że opowiadają zupełnie inną wersję historii, niż ta, której naucza Biblia.

Przypisy:
1. W języku angielskim mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju grą stów polegającą na tym, ze

“żyć" pisane po angielsku “be live" znaczy po połączeniu tych dwóch członów w “belive" – “wierzyć". –
Przyp. red.

2. Katarowie lub katarzy to członkowie ruchu rehgijno-społecznego rozwijającego się w

południowej Francji i północnych Włoszech w XI-XIII wieku skierowanego przeciwko ustrojowi
feudalnemu i hierarchii kościelnej. – Przyp. tłum.

3. Pendragon to inaczej przywódca smoków, król nad królami. – Przyp. tłum.
4. W polskim tłumaczeniu Biblii, tak zwanej Biblii Tysiąclecia, czytamy: “A Pan zstąpił z nieba, by

zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną
mowę, i to jest przyczyną, ze zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich
niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy zatem i pomieszajmy tam im język, aby jeden nie
rozumiał drugiego!»" (Księga Rodzaju, 11.5-7). W świetle tego tłumaczenia powód pomieszania
języków jest oczywisty – Przyp tłum

5. W polskojęzycznym tekście brzmi to następująco: “I rzekł Pan do Mojżesza. «0to wybrałem

Besaleela, syna Unego, syna Chura z pokolenia Judy. Napełniłem go duchem Bożym, mądrością i
rozumem, i umiejętnością wykonania wszelkiego rodzaju prac, pomysłowością w pracach w złocie, w
srebrze, w brązie i w rzeźbieniu kamieni do oprawy, i w rzeźbieniu drzewa oraz wykonaniu różnych
dzieł. A dodam mu Oholiaba, syna Achisamaka z pokolenia Dana. Napełniłem umysł wszystkich

44

background image

rękodzielników mądrością, aby mogli wykonać, co ci rozkazałem:... » (Księga Wyjścia, 31.1-6). –
Przyp tłum

6. W języku angielskim ten rodzaj chleba opisany jest słowem shewbread lub showbread, które

Wielki Słownik Angielsko-Polski Jana Stanisławskiego tłumaczy jako “chleb pokładowy wystawiany w
świątyni żydowskiej w starożytności", natomiast w Biblii Tysiąclecia nosi on nazwę chleba pokładnego
i tę nazwę przyjęliśmy w naszym tłumaczeniu. – Przyp. red.

7. Biblia Tysiąclecia podaje to następująco– “spalił go w ogniu, starł na proch..." (Księga Wyjścia,

32.20) – Przyp. tłum.

8 Sharon to nazwa żyznej równiny w zachodniej części Izraela rozciągającej się wzdłuż wybrzeża

Morza Śródziemnego na południe od Hajfy – Przyp. tłum.

9. Omer to stara hebrajska miara objętości równa dziesiątej części ephaha, który jest równy z kolei

mniej więcej jednemu bushelowi odpowiadającemu 35 litrom; innymi słowy Aaron włożył do Arki 3,5
litra manny. – Przyp. tłum.

10. Chodzi o egipskiego świętego ptaka słońca Bennu przedstawianego w postaci czapli – Przyp.

tłum.

45

background image

GWIEZDNY OGIEŃ – ZŁOTO BOGÓW – CZĘŚĆ TRZECIA

W latach osiemdziesiątych XIX wieku elity rządzące chrześcijaństwa odczuwały paniczny strach

przed słowem “archeolog" i dlatego prowadzenie wykopalisk objęto ścisłą kontrolą. Ich podejmowanie
i prowadzenie wymagało aprobaty specjalnie utworzonych do tego celu instytucji.

Jedną z nich była utworzona w Wielkiej Brytanii w roku 1891 Fundacja Eksploracji Egiptu (Egypt

Exploration Fund). Na pierwszej stronie jej statutu mówi się, że jej głównym zadaniem jest
promowanie prac wykopaliskowych “w celu objaśnienia lub zobrazowania Starego Testamentu".
Krótko mówiąc, przyjęto, że jeśli znajdzie się coś, co będzie wspierało nauki płynące z Biblii, wówczas
poinformuje się nas (społeczeństwo). Wszystko, co nie było zgodne z kościelną interpretacją Biblii,
miało nie oglądać światła dziennego.

Obecnie przyjrzymy się jednemu z odkryć tego rodzaju, o którym wie zaledwie niewielka garstka

ludzi. W rzeczywistości jest to prawdopodobnie najważniejsze z odkryć dotyczących Biblii, jakich
kiedykolwiek dokonano. Co więcej, wynikające z niego implikacje są znacznie donioślejsze niż ono
samo, jako że jest to ostateczna historia Feniksa i Ogniowego Kamienia.

W Księdze Wyjścia pojawia się nazwa pewnej ważnej góry biblijnej. Leży ona w rozległym paśmie

na Półwyspie Synaj – trójkątnym, wypiętrzonym masywie lądowym położonym nad Morzem
Czerwonym między Zatokami Sueską i Akaba. W Starym Testamencie góra ta początkowo określana
jest mianem Horeb, potem nazywa się Synaj, a na końcu wraca do początkowej nazwy – Horeb.

Historia ta dotyczy oczywiście Mojżesza i wyjścia Izraelitów z Egiptu. Była to góra, na której według

Księgi Wyjścia Mojżesz zobaczył gorejący krzak, rozmawiał z Jehową i gdzie otrzymał Dziesięcioro
Przykazań oraz Tablice Świadectwa (prawo mojżeszowe).

Należy wiedzieć, że w czasach Mojżesza (około 1350 roku p.n.e.) nie było góry Synaj. Nie było

góry o tej nazwie nawet w czasach Jezusa, a także przez następne 300 lat. Ważne podkreślenia jest
również to, że Stary Testament, który dziś znamy, jest tłumaczeniem tekstu hebrajskiego
opracowanego zaledwie 1000 lat temu, w związku z czym jest on o kilkaset lat młodszy od
kanonicznego Nowego Testamentu.

Góra znana dziś jako Synaj znajduje się w południowej części Półwyspu Synaj, dosyć blisko

podstawy wypiętrzonego trójkąta. Nazwę tą otrzymała w IV wieku n.e. od misji chrześcijańskich
greckich zakonników, czyli 1700 lat po czasach, w których żył Mojżesz. Niekiedy nazywa się ją dziś
Dżabal Musa (Góra Mojżesza), zaś wzniesiona na niej chrześcijańska pustelnia. Klasztor Świętej
Katarzyny, wciąż tam stoi. Czy ta góra była jednak tą, którą Stary Testament określa mianem Horeb?
Otóż, jak się okazuje, nie.

Księga Wyjścia podaje pewne szczegóły dotyczące drogi, którą przemierzał Mojżesz i Izraelici w

drodze z delty Nilu do kraju Goszen, w poprzek Synaju przez pustynne obszary Shur i Paran aż do
krainy Midian (położonej na północ od współczesnej Jordanii). Na podstawie tej trasy łatwo określić
położenie góry Horeb. Leży ona dość daleko na północ od Dżabal Musa (Góry Mojżesza).

Słowo “horeb" znaczy po prostu “pustynia" i ta wielka pustynna góra, która wznosi w środku

skalistego płaskowyżu nad równiną Paran aż do wysokości ponad 2 600 stóp (780 m) nazywa się dziś
Serabit, a dokładniej Serabit el-Khadim (Dostojeństwo Khadima).

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku brytyjski egiptolog William Flinders Petrie, profesor

University College w Londynie wystąpił do Fundacji Eksploracji Egiptu z propozycją zorganizowania
ekspedycji na Półwysep Synaj. Przybył lam razem ze swoim zespołem w roku 1904 i w marcu tego
samego roku zorganizował wyprawę na szczyt góry Serabit.

W następnym roku opublikował dokładne sprawozdanie ze swojej wyprawy z adnotacją, że nie

może być ono oficjalnie udostępnione prenumeratorom wydawnictw Fundacji Eksploracji Egiptu.
Udostępnione mogły być im jedynie mapy i ogólnikowy opis. Co więcej, Petrie wyznał, że początkowo
jego zespoły były finansowane przez Fundację, lecz od chwili wyprawy na Półwysep Synaj Fundacja
przestała go sponsorować. Co było tego przyczyną? Czyżby chodziło o to, że złamał zasady statutu,
ujawniając coś, co nie było zgodne z naukami Biblii? W rzeczywistości tak właśnie było.

Otóż Petrie odkrył wielki sekret świętej Góry Mojżesza, który nie tylko tłumaczył to, co zostało

opisane w Księdze Wyjścia, ale podważył jednocześnie powszechnie obowiązującą jej interpretację.

Tym, czego Biblia nie mówi jasno, jest to, że Półwysep Synaj nie był dla Egiptu ziemią położoną

poza jego granicami, bowiem znajdował się on pod kontrolą faraona i był uważany za część Egiptu.
Tak więc Mojżesz i Izraelici znalazłszy się na wschód od Delty Nilu wcale nie byli poza granicami

46

background image

Egiptu, ale wciąż na jego terytorium i mieli przed sobą do pokonania cały Półwysep Synaj przed
wejściem do palestyńskiej krainy Kanaan.

W czasach Mojżesza Synaj podlegał dwóm dostojnikom egipskim: królewskiemu kanclerzowi i

królewskiemu namiestnikowi. Był to okres panowania XVIII dynastii, z której pochodzili faraonowie
Totmes i Amenhotep, a także Echnaton i Tutanchamon. Królewskim namiestnikiem był w tym czasie
Neby, który był również głównodowodzącym wojsk w Żaru w regionie Gozen w Delcie Nilu, czyli w
miejscu, w którym Izraelici mieszkali przed exodusem.

Stanowisko królewskiego kanclerza było dziedziczne i należało do hyksoskiego rodu Pa-Nehas,

zaś Panahesy pochodzący z tego rodu sprawował funkcję oficjalnego gubernatora Synaju. Bardziej
znany jest pod imieniem Phinehas, pod jakim występuje w Biblii. Stał się jednym z pierwszych
kapłanów nowego mojżeszowego wyznania, lecz zanim do tego doszło, był arcykapłanem w świątyni
faraona Echnatona w Amarnie.

Zanim wrócimy do Williama F. Petrie'ego, warto dokonać rozróżnienia między Izraelitami i

Hebrajczykami epoki Mojżesza, aby zrozumieć znaczenie jego odkrycia. W tamtych czasach nie
stanowili oni jedności i nie byli tym samym, jak to sugeruje Biblia. Hebrajczycy byli rodziną, potomkami
Abrahama, którzy zamieszkiwali głównie Kanaan (Palestynę). Izraelici byli natomiast rodziną
wywodzącą się od jednego z wnuków Abrahama, Jakuba, którego imię zostało zmienione na Izrael.
To jedynie rodzina Jakuba przeniosła się do Egiptu i to ich potomkowie wrócili z Mojżeszem, aby po
wielu pokoleniach ponownie połączyć się ze swoimi współbraćmi Hebrajczykami.

Różnica między tymi dwiema gałęziami polegała na tym, że Izraelici przez długi czas znajdowali

się pod wpływem praw i religii Egiptu i niewiele wiedzieli o zwyczajach swoich kuzynów z Kanaanu.
Przez ponad 400 lat przebywali w środowisku zasiedlonym przez panteon bogów i chociaż rozwinęli w
ramach swojej wspólnoty koncepcję “jedynego boga", tym bogiem nie był Jehowa

1

kananejskich

Hebrajczyków.

Bóg Izraelitów był postacią bez twarzy, którego nazywali oni po prostu “Pan". W języku Izraelitów

nosił on imię Adon. Z tego właśnie względu imiona “Pan" i “Jehowa" były w najwcześniejszych
tekstach zawsze rozróżniane, chociaż w późniejszym czasie zlały się w postać jedynego Boga, który
pasował zarówno do rodzącej się religii żydowskiej, jak i chrześcijańskiej. U Egipcjan imię Pan (Adon)
było bardzo podobne i brzmiało Aton. Od niego też pochodzi imię faraona Echnatona, które znaczyło
“sługa Atona".

Tak więc kiedy Mojżesz i Izraelici udali się na Półwysep Synaj, nie przybyli tam jako czciciele

Jehowy, ale Atona, i z tego też względu dano im nowy zestaw praw i przykazań, aby przystosować ich
do kultury mieszkańców Kanaanu, gdzie miała być ich nowa ojczyzna.

Gdy Mojżesz i Izraelici opuścili deltę Nilu, ich najprostsza droga do Kanaanu (do którego zmierzali)

winna była prowadzić przez pustkowia północnego Synaju. Co sprawiło, że poszli na południe w
wysoko położone, trudne do przebycia okolice, aby spędzić pewien czas pod górą Horeb – Serabit?
Właśnie to pytanie nie dawało spokoju Petrie'emu i jego zespołowi.

Cóż więc znaleźli oni wysoko na biblijnej, świętej górze? Na początku niewiele, niemniej na

obszernym płaskowyżu w pobliżu szczytu było wyraźnie widać ślady starożytnego siedliska – kilka
filarów i pionowych obelisków wystających z rumowiska. Rumowisko to było skutkiem postępującej
przez 3 000 lat erozji powodowanej przez wiatr i osunięcia gruntu. Kiedy je oczyszczono, ukazała się
cała prawda o biblijnej historii. Petrie pisał:

Nie ma żadnego innego zabytku, którego byśmy bardziej żałowali, że nie zachował się w lepszym

stanie. Cały był pogrzebany i nikt nie miał o nim pojęcia, dopóki nie oczyściliśmy tamtego miejsca.

Pod rumowiskiem znajdował się ogromny kompleks świątynny. W obrębie murów znajdowała się

zewnętrzna świątynia ponad siedemdziesięciometrowej długości, która wychodziła z wewnętrznej
świątyni wyciosanej w wielkiej grocie w zboczu góry. Z różnych kartuszy

2

, rzeźb i inskrypcji wynikało,

że świątynia ta była użytkowana już w czasach faraona Snofru, który żył około 2600 lat p.n.e. i którego
bezpośredni potomkowie zbudowali piramidy w Gizie.

Nadziemna część świątyni zbudowana była z piaskowca wyciętego z góry i składała się z szeregu

przylegających do siebie przedsionków, kaplic, dziedzińców, kabin i komór. Najważniejszymi z nich,
które odkopano, były: główne sanktuarium, kaplica królów, dziedziniec portykowy i sala bogini Hathor,
której zresztą poświęcony był cały ten świątynny kompleks.

47

background image

Wszędzie wkoło stały filary i stele poświęcone królom (faraonom) panującym na przestrzeni

wieków w Egipcie. Wizerunki niektórych z nich, jak na przykład Totmesa III (założyciela ruchu
różokrzyźowców w Egipcie) widniały na wielu obeliskach i ściennych reliefach.

Znajdująca się obok grota Hathor była wykuta w skale. Jej ściany były płaskie i gładkie. W środku

stał (od około 1820 roku p.n.e.) wielki filar faraona Amenemhata III, zięcia Esaua. Byli tam również
przedstawieni jego główny szambelan i strażnik pieczęci.

Głęboko w grocie Petrie odnalazł wapienną płytę faraona Ramzesa I (uważanego przez

egiptologów za przeciwnika kultu Atona), na której, co ciekawe, określa on siebie jako “władcę
wszystkiego, co podlega Atonowi". Znaleziono również popiersie matki Echnatona, królowej Egiptu
Teje, z jej kartuszem osadzonym w koronie.

Na dziedzińcach i w holach zewnętrznej świątyni znajdowały się liczne zbiorniki i okrągłe baseny

wraz z szeregiem dziwnie ukształtowanych ławo-stołów z niszami z przodu i blatami na różnych
poziomach. Były tam również okrągłe stoły, tace i talerze, oraz alabastrowe wazy i pojemniki, z których
wiele miało kształt kwiatu lotosu. W pomieszczeniach znajdowała się też pokaźna kolekcja płytek o
szklistej powierzchni, kartuszy, skarabeuszy i świętych ornamentów ozdobionych spiralami, rombami i
koszyczkami. Były tam ponadto magiczne pałeczki z nieznanego, twardego materiału, a w portyku
dwa stożkowate kamienie o wysokości 6 i 9 cali (15 i 23 cm).

Znaleziska te zaskoczyły odkrywców, lecz w jeszcze większe zdumienie wprawiły ich

metalurgiczne tygle. Egip-tolodzy do dzisiaj nie są zgodni co do przeznaczenia tygli w świątyni... a
także w kwestii tajemniczej substancji zwanej mfkzt, która, jak się zdaje, jest w jakiś sposób związana
z tymi tyglami i stożkowatymi kamieniami, o których mówiły liczne wzmianki na ściennych napisach i
stelach.

Niektórzy sugerowali, że mfkzt może oznaczać miedź, inni, że turkus, a jeszcze inni, że malachit.

Były to jednak przypuszczenia pozbawione podstaw, zwłaszcza że nigdzie w pobliżu nie było żadnego
z tych materiałów.

Synaj znany jest z kopalni turkusów, lecz jeśli wydobywanie tych kamieni było jednym z zadań

świątynnych mistrzów przez tyle stuleci, wówczas należałoby spodziewać się ich obfitości w egipskich
świątyniach. Tak jednak nie jest. Znajdowano je tam bardzo rzadko.

Kolejną przyczyną wątpliwości były niezliczone inskrypcje dotyczące “chleba" w połączeniu z

wyraźnie widocznym hieroglifem oznaczającym “światło", które znaleziono w kaplicy królów.

Jednak odkryciem, które wywołało największą konsternację, było odkopanie czegoś, co

zidentyfikowano jako enigmatyczną substancję mfkzt, do której zdawał się odnosić symbol “chleba".
Była to znaczna ilość czystego, nie postarzałego białego proszku, który spoczywał na głębokości kilku
cali w pomieszczeniu magazynowym.

Niektórzy sugerowali, że to pozostałość po wytopie miedzi, lecz bardzo szybko odrzucono tę

hipotezę, z uwagi na to, że proces wytopu miedzi nie pozostawia białego proszku, ale gęstą czarną
szlakę. Co więcej, w promieniu wielu mil od świątyni nie było żadnych źródeł miedzi, zaś dawne
warsztaty hutnicze znajdowały się w odległych dolinach.

Inni sądzili, że ten proszek jest popiołem powstałym z palenia roślin w procesie uzyskiwania zasad,

lecz nie znaleziono najdrobniejszych śladów jakichkolwiek osadów roślinnych.

Z braku innego wyjaśnienia uznano, że biały proszek i stożkowate naczynia były prawdopodobnie

związane z jakąś formą obrządku składania ofiar, lecz część uczonych zakwestionowała tę wersję,
wskazując na fakt, że świątynia była egipska i że w tym kraju nie istniał zwyczaj składania ofiar ze
zwierząt. Co więcej, nie odnaleziono żadnych resztek kości lub jakiejkolwiek obcej substancji w mfkzt,
który wyglądał dla wszystkich jak sakralny talk w proszku.

Część tego tajemniczego proszku zabrano do Wielkiej Brytanii w celu jego zbadania, jednak

wyników tych badań nigdy nie opublikowano. Resztę (otwartą po 3 000 lat i wystawioną na działanie
żywiołów) zostawiono na pastwę pustynnych wiatrów.

Wkrótce stało się oczywiste, że ten proszek wygląda bardzo podobnie do mezopotamskiego

Ogniowego Kamienia lub shem-an-ny – substancji, która była sporządzana w postaci chleba i
używana do karmienia świetlistych ciał babilońskich królów i egipskich faraonów.

To tłumaczy również znalezione w świątyni inskrypcje podkreślające znaczenie chleba i światła.

Ten biały proszek (shem-an-na) był identyfikowany ze świętą manną, którą Aaron umieścił w Arce

48

background image

Przymierza. W Egipcie ciastka wykonane z tego proszku zwano “pokarmem scheffa", z kolei Izraelici
nazywali je “chlebem pokładnym".

Księga Wyjścia mówi, że Mistrzem Rzemiosł, tym, który sporządził oryginalny chleb pokładny dla

Mojżesza na Synaju, był Besaleel, syn Uriego Ben Hura. Besaleel nie był jednak piekarzem, ale
znanym złotnikiem, tym, który wykonał złote ozdoby do Tabernakulum i Arki Przymierza. Jest to
zgodne z funkcją kapłanów – Mistrzów Rzemiosł w Mezopotamii. Byli oni wielkimi Wulkanami i
metalurgami Tubal-kaina, którzy produkowali shem-an-nę z czystego złota.

Liczne tygle, stożkowate naczynia, różnorodne zbiorniki, stoły i inne sprzęty sprawiały, że ta

synajska świątynia bardziej przypominała laboratorium niż miejsce kultu. Tak też i było.

To, co znalazł Petrie, było w rzeczywistości laboratorium alchemicznym Echnatona i osiemnastu

dynastii faraonów, którzy panowali przed nim. Była to świątynia-laboratorium, w której piec
metalurgiczny ryczał i dymił w procesie wytwarzania świętego ogniowego kamienia wysokospinowej
shem-an-ny.

I oto zupełnie nieoczekiwanie słowa Księgi Wyjścia nabierają sensu, kiedy je analizujemy ze

zupełnie innego punktu widzenia:

Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej

jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła. [19.18]

W Księdze Wyjścia czytamy, że Mojżesz wziął złotego cielca, którego wykonali Izraelici, i spalił go

w ogniu, obracając go w biały proszek. Jest to właśnie opis procesu wytwarzania shem-an-ny. Jest
również oczywiste, że egipscy kapłani bogini Hathor od niezliczonych pokoleń podsycali swój ogień,
dopóki w czasach Mojżesza do głosu nie doszli kapłani Atona.

Tym, który zreorganizował starożytne szkoły nauk tajemnych Thota i założył Królewska Szkołę

Mistrzów Rzemiosła w Karnaku, był faraon Totmes III. Nazywano ich Wielkim Białym Bractwem ze
względu na ich zainteresowanie tajemniczym białym proszkiem. Jeden z jego odłamów zajmował się
medycyną i uzdrawianiem i stał się znany jako Egipscy Terapeuci. W późniejszym czasie Terapeuci
rozciągnęli swoją działalność na Palestynę, a w szczególności na judejs-ką osadę Oumran, gdzie
przeszli do historii jako esseńczycy.

Czym szczególnym wyróżniała się bogini Hathor? Dlaczego synajscy kapłani wybrali ją na swoje

bóstwo? Otóż była ona najważniejszą z bogiń opiekuńczych i mówiło się, że jako córka boga Ra dała
życie słońcu. Pierwotnie nazywano ją Królową Zachodu i Panią Piekieł, dokąd wiodła, jak mówiono,
tych, którzy znali właściwe zaklęcia. Była czczona jako protektorka macierzyństwa, bogini miłości,
grobów i pieśni. Mówiono, że to właśnie za sprawą jej mleka faraonowie zyskiwali boskość i stawali się
prawomocnymi bogami.

Na jednej z kamiennych tablic w pobliżu wejścia do jaskini na górze Serabit przedstawiony jest

Totmes IV w towarzystwie Hathor. Przed nim znajdują się dwa ofiarne podwyższenia zakończone
ornamentem z kwiatów lotosu, a za nim mężczyzna trzymający stożkowe ciasto z białego chleba. Na
innym reliefie widać masona Anchiba ofiarowującego królowi dwa stożkowe ciasta chlebowe z shem-
an-ny. Podobne wizerunki znajdują się w całej świątyni. Jednym z najbardziej znaczących jest
wizerunek Hathor i Amen-hotepa III. Bogini trzyma w ręku naszyjnik, a drugą ofiarowuje faraonowi
symbol życia i zwierzchnictwa. Za nią stoi skarbnik Sobekhotep, który trzyma w pogotowiu stożkowe
ciasto z białego chleba. Sobekhotepa określa się jako “Nadzorcę Sekretów Domu Złota, który
dostarczył szlachetny i cenny kamień Jego Wysokości".

Już wcześniej mówiłem, że w chwili wyjścia z Egiptu na Synaj Izraelici w drodze do Kanaan mieli

zapoznać się z prawami i zasadami panującymi w ich nowej ojczyźnie. Chociaż rzeczywiście tak się
częściowo stało, to jednak w sprawach dotyczących religii było odwrotnie – egipskie zwyczaje i
tradycje zostały zaszczepione Hebrajczykom.

To właśnie na górze Synaj Jehowa po raz pierwszy uświadomił Mojżeszowi swoje istnienie. Będąc

wyznawcą Atona Mojżesz zapytał swojego nowego pana i mistrza, kim jest, i w odpowiedzi usłyszał:
“Jam Jest, Który Jest", co w fonetyce hebrajskiego zabrzmiało “Jehowa", jednak przez bardzo długi
czas Izraelitom nie wolno było używać tego imienia, z wyjątkiem najwyższego kapłana, któremu wolno
było szeptać je raz w roku i to w kompletnym odosobnieniu. To zrodziło problem, który polegał na tym,
że modły miały być skierowane do tego nowego boga, lecz skąd miał on wiedzieć, że są one
skierowane właśnie do niego, skoro jego imię w nich się nie pojawiało?

Izraelici wiedzieli, że Jehowa nie jest Atonem (ich tradycyjnym Adonem lub inaczej Panem) i

przyjęli, że musi on być odpowiednikiem wielkiego, państwowego boga Egiptu, mimo iż w rzeczy

49

background image

samej nim nie był. Postanowiono zatem, że do wszystkich modlitw należy dodawać imię tego
państwowego boga, które brzmiało Amen (w obowiązującej w języku polskim pisowni: Amon – przyp.
red.). Do dzisiaj imię to jest wypowiadane na zakończenie każdej modlitwy. Nawet dobrze znana
chrześcijańska Modlitwa Pańska (Ojcze nasz, który jesteś w niebie... – znana z Ewangelii św.
Mateusza) wywodzi się z egipskiej modlitwy zaczynającej się od słów: “Amen, Amen, który jesteś w
niebie..."

Dziesięć Przykazań, o których mówi się, że zostały dane Mojżeszowi przez Boga na górze Synaj,

jest również egipskiego pochodzenia i wywodzi się bezpośrednio z Zaklęcia 125 z egipskiej Księgi
umarłych. Nie był to nowy kodeks postępowania wymyślony na użytek Izraelitów, ale nowa wersja
wyznania faraona. Na przykład wyznanie: “Nie zabijałem" – zostało przetłumaczone na: “Nie będziesz
zabijał". Wyznanie: “Nie kradłem" – stało się: “Nie będziesz kradł", “Nie mówiłem kłamstw" stało się:
“Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu swemu kłamstwa jako świadek" i tak dalej.

Nie tylko Dziesięcioro Przykazań zostało skopiowane z egipskiego rytuału, ale również psalmy,

które stanowią transpozycję egipskich hymnów (mimo iż są przypisywane królowi Dawidowi). Nawet
Księga Przysłów Starego Testamentu, tak zwane Słowa Mądrości Salomona, są niemal dosłownym
tłumaczeniem na hebrajski przypowieści egipskiego mędrca zwanego Amenemopem. Znajduje się
ona obecnie w British Museum i porównując ją wiersz po wierszu z Księgą Przysłów na każdym kroku
można znaleźć jej odpowiedniki. Obecnie odkryto, że nawet pisma Amenemopego są kopią jeszcze
starszych Nauk Ptahhotepa, które powstały co najmniej 2000 lat przed Salomonem.

Poza Księgą umarłych i Mądrościami Ptahhotepa istnieje cały szereg innych tekstów egipskich,

których użyto przy pisaniu Starego Testamentu. Są wśród nich na przykład Teksty Piramid i Teksty
Sarkofagów, z których zaczerpnięto odniesienia do bogów egipskich i tak je przekształcono, żeby
odnosiły się do hebrajskiego Jehowy.

W Krew z krwi Jezusa podkreślam, że współczesne chrześcijaństwo, które rozwinęło się z

Rzymskiego Kościoła z IV wieku n.e., jest faktycznie religią hybrydową, która opiera się na zasadach
innych religii, w tym, oczywiście, na judaizmie.

Obecnie widać, że judaizm także był od początku hybrydą stworzoną z egipskich, kananejskich i

mezopotamskich tradycji, z przypowieściami, hymnami, modlitwami i rytuałami odnoszącymi się do
najróżniejszych bogów, które zebrano razem i odniesiono do nowo utworzonej koncepcji “Jedynego
Boga".

Z historycznego punktu widzenia szczególnie interesujące jest to, że nie wszystko zostało

ukartowane w czasach Abrahama ani nawet później, w czasach Mojżesza. Zaczęło się to dopiero w VI
wieku p.n.e., kiedy to dziesiątki tysięcy Izraelitów zostało wziętych do niewoli przez babilońskiego
króla Nabuchodono-zora. Do tego czasu hebrajskie i izraelskie zapisy odnosiły się do poszczególnych
bogów poprzez ich indywidualne imiona oraz przy pomocy ogólnego, odnoszącego się do liczby
mnogiej, identyfikatora “Elohim"

3

.

Przez około 500 lat od czasu niewoli babilońskiej pisma te istniały wyłącznie w postaci oddzielnych

zapisków i dopiero w czasach, które nastały po Chrystusie, zebrano je w jedno dzieło. Jezus nigdy nie
słyszał o Starym Testamencie, a tym bardziej o Biblii. Teksty, do których miał dostęp, zawierały wiele
ksiąg, które pominięto w kompilacji, którą dziś znamy.

O dziwo, o niektórych z nich wciąż są wzmianki we współczesnej Biblii jako o ważnych dla tradycji.

Mowa tu o Księdze Pana, Księdze Wojen Jehowy i Księdze Jaszara. Dlaczego je pominięto? Po
prostu dlatego, że ich kontekst nie pasował do koncepcji nowo tworzonej religii opierającej się na
wierze w Jehowę. Jaszar był na przykład urodzonym w Egipcie synem Kaleba, szwagrem pierwszego
izraelskiego sędziego Othneila, a także nosicielem laski Mojżesza. Jest ogólnie przyjęte, że miejsce
Księgi Jaszara w Biblii jest między Księgą Powtórzonego Prawa i Księgą Jozuego, lecz redaktorzy
odrzucili ją, ponieważ w zupełnie innym świetle przedstawia wydarzenia, które miały miejsce na
Synaju i górze Horeb.

Znana nam Księga Wyjścia podaje, że Jehowa wydał Mojżeszowi instrukcje dotyczące panów i

sług, chciwości, sąsiedzkich stosunków, zbrodni, małżeństwa, moralności i wielu innych zagadnień,
łącznie z prawami dotyczącymi Szabatu i Dziesięciu Przykazań.

Natomiast w Księdze Jaszara, która została napisana wcześniej niż Księga Wyjścia, to nie Jehowa

przekazuje Mojżeszowi te prawa i przykazania. W rzeczywistości w ogóle nie ma tam mowy o
Jehowie. Nowe prawa, jak głosi Księga Jaszara, zostały przekazane Mojżeszowi i Izraelitom przez
Jetro, Najwyższego Kapłana Midian i Pana Góry, co czyniło go generalnym zarządcą świątyni
synajskiej. Pan Góry (lub Ten Wysoki) tłumaczy się na hebrajski jako El Szaddai, co ma szczególne

50

background image

znaczenie, jako że było to imię, które Mojżesz usłyszał, kiedy poprosił Pana, aby ujawnił, kim jest. Pan
rzekł: “Jam jest, który jest. Jestem ten, którego Abraham zwał El Szaddai". Ostatecznie “Jam jest,
który jest" stało się po przetłumaczeniu imieniem Jehowa, lecz jak podaje Księga Jaszara (co również
potwierdza Księga Wyjścia, jeśli czyta się ją właściwie) ów Pan nie był wcale bóstwem. Był to Jetro El
Szaddai, wielki wulkan i Mistrz Rzemiosł świątyni Hathor.

Pomijając fakt, że jesteśmy uczeni interpretacji pewnych aspektów tekstu biblijnego, niewielu z nas

samodzielnie ją studiuje. W rezultacie obrazy powstałe w naszym umyśle są zazwyczaj
odzwierciedleniem tego, co widzimy na ilustracjach w książkach i w kinie. Hollywood wprawia nas,
oczywiście, w dumę swoimi wyobrażeniami Mojżesza na górze i Boga wypalającego słowa Dziesięciu
Przykazań na wielkich, trudnych do uniesienia, granitowych płytach. W Księdze Wyjścia nie ma jednak
odpowiadającego tej scenie opisu, natomiast w kwestii Przykazań mówi się, że Mojżesz sam je spisał
(pod dyktando Pana), po tym jak stłukł pierwsze tablice, które otrzymał.

Jeśli chodzi o drugą część synaj-skiego przekazu, Tablice Świadectwa, w Kabale

4

i Midraszu

5

mówi się, że jest on zawarty w świętym kamieniu szlachetnym, który Mojżesz umieścił w “dłoni swej
ręki". Mówi się, że jest to ten sam Boski Kamień Mądrości, który odziedziczył Salomon. We
wcześniejszych tekstach egipskich nosił on nazwę “Tabliczki Hermesa", która ucieleśniała mądrość
Thota.

Według pism starożytnego Dworu Smoka Egiptu (założonego przez królową Sobeknefru w roku

1785 p.n.e) strażnikiem Stołu był Chem, Wysoki Kapłan Mendes. Słowo chem (lub khame) znaczy
“czerń" i z tego rdzenia zrodziło się słowo “alchemia" – nauka wydobywania światła z czerni. Jeśli
chodzi o nas, to Chem jest nam bardziej znany jako biblijny Cham, dziadek Nimroda, którego rodzina
została wyklęta przez Hebrajczyków, ponieważ jego historyczne tradycje pozostawały w konflikcie z
rodzącą się, bazującą na pojęciu Jehowy, kulturą.

Czytelnicy gotyckich powieści i książek na temat czarno-księstwa oczywiście z miejsca rozpoznają

imię Chema z Mendes. Często przedstawiany jest on w nich symbolicznie w postaci kozła, który był
właśnie symbolem Chama w starożytnym Egipcie. Jedyną różnicą jest to, że w okresie współczesnego
chrześcijaństwa kozioł stał się symbolem diabła. Idąc śladami historii Chema z Mendes dochodzimy
jednak do synajskiej świątyni i białego proszku złota.

Mendes było głównym miastem Egipskiej Delty, zaś Chem był mianowanym przez świątynię

Archonem (dostojnikiem) X Wieku Koziorożca. Z tego właśnie względu jego symbolem był kozioł,
przedstawiany zazwyczaj w postaci odwróconego pentagramu

6

. Pięcioramienna gwiazda ma dwa

promienie zwrócone ku górze, które symbolizują rogi Kozła z Mendes. Dwa promienie zwrócone ku
dołowi symbolizują uszy, zaś pojedynczy promień reprezentuje podbródek i brodę.

Kiedy pentagram jest przedstawiony w pozycji odwróconej uważa się go za symbol męskości, lecz

gwiazda pentagramu jest, oczywiście, symbolem kobiecości (symbol Wenus) i zazwyczaj jest
przedstawiana z jednym promieniem skierowanym prosto do góry.

Kiedy pentagram jest w męskiej pozycji, Chem jest upostaciowiony przez szmaragd osadzony

centralnie w punkcie połączenia rogów. Kiedy go obrócimy, zyskuje status żeński, zaś najwyższy
punkt promienia zwróconego pionowo do góry symbolizuje głowę bogini, boczne promienie
reprezentują jej ramiona, a bliźniacze promienie zwrócone teraz ku dołowi (które były poprzednio
rogami) stają się jej nogami, natomiast centralny szmaragd jest wyobrażeniem sromu.

Czasami odwrócony pentagram Chema jest przedstawiany z płomieniami wydobywającymi się ze

świętego klejnotu między rogami. Płomienie te są odpowiednikiem Astralnego Światła. Kiedy go
jednak odwrócimy do pozycji Wenus, płomienie wychodzące z macicy reprezentują Gwiezdny Ogień,
księżycową esencję bogini.

Od najwcześniejszych czasów pentagram zawsze był, bez względu na to, czy reprezentuje

Astralne Światło, czy też Gwiezdny Ogień, symbolem oświecenia. Był związany z przedżydowskim
szabatem – rytualnym okresem refleksji nad doświadczeniami poza obszarem codziennego trudu. Z
tego względu Chem z Mendes był zwany Szabatowym Kozłem, skąd wzięło się obecne znaczenie
przymiotnika “szabatowy" używanego w kręgach akademickich.

7

Mając na względzie tę wiekową tradycję, nie należy się dziwić, że pentagram i Szabatowy Kozioł

zadomowiły się w tradycjach innowierczych chrześcijan (na przykład katarów z Langwedocji) z okresu
średniowiecza. Z kolei ortodoksyjny Kościół Chrześcijański usiłował zniwelować respekt dla starych
mądrości szkół wiedzy tajemnej poprzez utworzenie hybrydowej religii przyjmującej za postawę
zbawienie od nieznanego – zbawienie, które można osiągnąć jedynie w drodze podporządkowania się
autorytetowi biskupów. W rezultacie opierające się na spirytyzmie doktryny ruchu gnostycznego (który

51

background image

usiłował odkryć “nieznane"), zostały uznane przez Inkwizycję za bluźniercze, a pentagram i kozła
ogłoszono symbolami czarnej magii i czarów.

W tamtych czasach, a nawet obecnie, osobiste zaangażowanie się kogoś w nauki nie aprobowane

przez biskupów jest traktowane w pewnych kręgach jako herezja, zaś strach przed indywidualnie
(samodzielnie) zyskaną wiedzą jest tak przemożny, że Kozioł z Mendes został uznany za uosobienie
samego diabła. Taka jest wymowa licznych bezwartościowych książek o charakterze propagandowym
(autorstwa Dennisa Wheatleya i innych) głoszących, że krucyfiks i polewanie święconą wodą stanowią
jedyną broń przeciwko tak zwanym emisariuszom szatana.

Cham (lub Chem) jest opisany w Starym Testamencie jako syn Noego, lecz w najstarszych

zapiskach figuruje zgodnie z prawdą (razem z Jafetem) jako syn wielkiego Wulkana i złotnika Tubal-
kaina, który historykom znany jest bardziej jako król Meskalam-dug, bohater Dobrej Ziemi.

We wczesnych palestyńskich podaniach Chem był synonimem niejakiego Azazel Koziorożca, który

(według nie włączonej do Starego testamentu Księgi Enocha) udostępnił ludziom “wszelkie metale,
nauczył ich artystycznej obróbki i stosowania antymonu". Antymon (Sb) to czarny pierwiastek znany
również pod nazwą stibium. Stanowi on zasadniczy element służący alchemikom do produkcji
Kamienia Filozoficznego. W starożytnym świecie arabskim nazywano go khol, skąd pochodzi słowo
“coal" (“węgiel") oznaczające “ten, który jest czarny". Słowo pochodne “alkohol" pochodzi od
arabskiego “al-kohul" – “filozoficznej rtęci" o wysokim stopniu czystości wyprodukowanej ze spirytusu
winnego oczyszczonego antymonem.

Azazel Koziorożca rzeczywiście występuje w Biblii, lecz nie w autoryzowanej wersji anglojęzycznej.

W Wulgacie

3

jest wzmianka o zwyczaju Zadośćuczynienia i mowa o tym, że Aaron rzuci losy na dwie

kozy, “jeden dla Pana i drugi dla Azazela". Ta, na którą padnie los dla Pana, zostanie poświęcona jako
“ofiara grzechu", natomiast druga będzie odesłana na pustkowie jak “zadośćuczynienie".

Bardziej znana wersja anglojęzyczna jest nieco myląca, jako że imię Azazel zostało tam zmienione

na “kozioł ofiarny". Powodem tego podstawienia było to, że oryginalny tekst mówił jasno, iż
Hebrajczycy składali ofiary zarówno Jehowie, jak i Chem-Azazelowi, z kolei Księga Enocha
wskazywała na bezpośredni związek między Azazelem i alchemią.

W tradycji różokorzyźowcowych szkół wiedzy tajemnej prace Chema (Tabula Smaragdina

Hermetis) były określane jako “najstarszy pomnik Chaldejczyków dotyczący Kamienia Filozoficznego".
Związane z mądrością Thota (lub Hermesa) były one określone jako nauki hermetyczne i miały
bezpośredni związek z alchemią ognia stosowaną przy budowie piramid.

Imię Hermes wywodzi się od słowa herma, które oznacza “stos kamieni", z kolei Wielką Piramidę

zwano Sanktuarium Thota. Słowo pyr, od którego pochodzą “pyre" i “pyramid" (piramida), w
rzeczywistości znaczy “ogień", natomiast piramidom nadano tę nazwę, dlatego że były “zrodzone z
ognia".

To prowadzi nas do jednego z najbardziej zagadkowych pytań: Jak zbudowano piramidy? Czy

tysiące potężnych bloków uniesiono na dużą wysokość i osadzono z tak wielką precyzją przy pomocy
tysięcy niewolników nie dysponujących niczym poza sznurami i rampami i pracujących przez bliżej nie
określony okres czasu, jak się powszechnie sądzi? Oczywiście, że nie. Pochyła rampa biegnąca aż do
szczytu Wielkiej Piramidy nachylona w stosunku 1:10 musiałaby mieć długość około 1500 metrów i
trzy razy większą objętość od samej piramidy.

Jak już wcześniej wspomniałem, wysokochroniony (wysokospinowy) Ogniowy Kamień jest

jednoatomowym nad-przewodnikiem. Jest to wielce egzotyczna materia o przyciąganiu grawitacyjnym
mniejszym od zera. Ostatnie eksperymenty z tym zadziwiającym białym proszkiem złota dowodzą, że
w pewnych warunkach substancja ta waży mniej niż nic (ma ujemną wagę) i można zniknąć
przechodząc do innego wymiaru. Najbardziej interesującą własnością tego proszku jest jednak to, że
może on “jeździć" na magnetycznym polu ziemskim, tak że kiedy jest w stanie zerowej grawitacji,
może przekazywać swoją nieważkość swojemu “nosicielowi", a więc wywoływać jego lewitację. Tym
nosicielem może być naczynie laboratoryjne, pojemnik... bądź kamienny blok!

Stare przekazy mówią, że w tajnym schowku Komory Królewskiej znajdującej się wewnątrz

Wielkiej Piramidy budowniczowie umieścili “instrumenty z żelaza, i broń, która nie rdzewieje, oraz
szkło, które daje się giąć i nie pęka, a także dziwne zaklęcia". Cóż jednak znaleźli pierwsi odkrywcy po
wdarciu się do opieczętowanej komory? Jedyną rzeczą, jaką tam ujrzeli, była pozbawiona wieka
kamienna skrzynia, której dno pokrywała warstwa tajemniczego proszku. Na pierwszy rzut oka
wyglądał on jak ziarenka szpatu polnego i miki – minerałów z grupy glinokrzemianów.

52

background image

W trakcie ostatnich badań białego proszku konwencjonalne metody analityczne wykryły w nim

obecność krzemu i glinu, mimo iż było wiadomo, że badana próbka składała się w 100 procentach z
pierwiastków należących do grupy platynowców.

Standardowy test laboratoryjny polega na poddaniu próbki przez 15 sekund wyżarzaniu łukiem

elektrycznym w temperaturze 5 500 "C. W przypadku białego proszku kontynuacja wyżarzania poza
okres standardowy ujawniła obecność szlachetnych metali z grupy platynowców, z których w
rzeczywistości składała się ta substancja.

Z powodu ograniczeń konwencjonalnych metod analiz chemicznych uważa się, że 5 procent

suchej masy naszego mózgu stanowi węgiel, podczas gdy bardziej szczegółowa analiza ujawnia, że
są to metale z grupy platynowców – iryd i rod w stanie wysokospinowym.

Komora Królewska była w rzeczywistości wykonana jako nad-przewodnik zdolny do przeniesienia

faraona w inny wymiar czasoprzestrzeni. I to właśnie w tym miejscu odbywał się zgodnie z tym, co
podaje Księga umarłych, Obrządek Przejścia faraona.

Klucz do tego obrządku zdefiniowany jest pojedynczą, stożkową inskrypcją umieszczoną w pobliżu

wejścia do Komory. Znaczenie tego hieroglificznego symbolu – jedynego weryfikowalnego hieroglifu
na całym płaskowyżu w Gizie i jednocześnie dokładnie takiego samego jak ten, który występuj e w
wielu miejscach w świątyni na górze Synaj – brzmi po prostu “chleb".

W czasie tego wykładu wykroczyliśmy daleko poza granice Biblii, aby być świadkami

alchemicznych i naukowych procesów, które legły u genezy królów z linii Graala. Ta linia sukcesji,
poczynając od Kaina i dalej poprzez Egipt, króla Dawida aż do Jezusa, była “hodowana" przez
ziemskich dostarczycieli Światłości. Jej sukcesorzy byli prawdziwymi Synami Bogów, którzy od około
3800 roku p.n.e. byli karmieni Gwiezdnym Ogniem Anunnaki, a od mniej więcej 2000 roku p.n.e. –
“wysokospinowymi" materiałami zastępczymi. Krótko mówiąc “hodowano" ich na przywódców
ludzkości i byli oni, zarówno fizycznie, Jak i umysłowo, utrzymywani w stanie “wysokochronionym"
(“wysokiej odporności"): ostatecznym wymiarze brakujących 44 procent – wymiarze Orbity Światła lub
Równiny Sharon.

W ciągu zaledwie 150 ostatnich lat, a właściwie ostatnich 80 lat, z piasków pustyń wykopano

wielkie egipskie, mezopotamskie, syryjskie i kananejskie biblioteki dokumentów. Te pochodzące z
pierwszej ręki z czasów poprzedzających opisane w Biblii wydarzenia dowody o dokumentalnym
charakterze wyłoniły się w postaci tekstów zapisanych w kamieniu i glinie, a także na pergaminie i
papirusie. Te dziesiątki tysięcy dokumentów dają świadectwo znacznie bardziej fascynujących historii
niż te, które nam dotąd opowiadano.

Gdyby te dokumenty były dostępne przez cały czas, koncepcja wybranego narodu czerpiącego

korzyści z objawienia pojedynczej istoty nadprzyrodzonej nigdy by się nie narodziła, a zwłaszcza
koncepcja Jehowy, która oślepia nas już od długiego czasu czyniąc z nas bojowników wojujących z
wyznawcami innej wiary, nigdy by nie nabrała tak aroganckiego wymiaru.

Wraz z nowymi odkryciami stopniowo staje się jasne, że dopiero teraz zaczynamy wychodzić z

mroku fałszywych, nie znajdujących potwierdzenia w faktach, przekonań. Mimo to całe wieki
prowadzonej pod przewodnictwem Kościoła indoktrynacji stanowią poważną trudność w odrzuceniu
ograniczających dogmatów, pochodzących ze skorumpowanych źródeł z trzeciej ręki, na rzecz
oświecenia, którego podstawą są przekazy tych, którzy byli uczestnikami tamtych zdarzeń.

Prawdziwie inspirującym faktem jest to, że krzywa uczenia się wciąż pnie się do góry. Starożytne

mądrości, które wpadają nam w ręce jedna po drugiej, są wraz z każdym nowym aspektem poznania
gotowym do wypełnienia luki w dawnej wiedzy elementem niczym lodowiec będący rezultatem
nawarstwiania się wiekowych wydarzeń.

Na szczęście świt świadomości mamy już za sobą i chociaż niektórzy wybiorą spojrzenie wstecz,

wielu z wigorem wkroczy w następne milenium, aby być świadkiem nowego wschodu słońca –
ujawnienia nieograniczonych możliwości i przywrócenia naszego prawdziwego, uniwersalnego
dziedzictwa.
Przypisy:

1. Jehowa lub Jahwe to współczesna rekonstrukcja starożytnego, niewymawialnego imienia boga

Hebrajczyków – transliteracja tzw. tetragramu, tj. czterech liter hebrajskich YHWH tworzących
niewymawialne i nieprzekazywalne imię Boga – Przyp. tłum

53

background image

2. W starożytnym Egipcie owalna ramka zakończona z jednej strony kreską (schematyczny

rysunek pierścienia), w piśmie hierograficznym w kartuszu umieszczano imiona królów egipskich. –
Przyp. red

3. W liczbie pojedyncze] Eloah, Bóg Hebrajczyków – Bóg Izraela w Starym Testamencie. W

znaczeniu mnogim używany jest w sensie “majestaticus pluralis" – dostojna liczba mnoga – cos jak
Wasza (nie Twoja) Wysokość, zarówno do Boga Jedynego, jak l – czasami – w stosunku do innych
bogów, takich jak moabicki bóg Chemos, sydońska bogini Astarte, również w stosunku do innych
dostojnych postaci, takich jak aniołowie, królowie, sędziowie l Mesjasz – Przyp. tłum.

4. Kabała to ustna tradycja prawa mojżeszowego, która we wczesnym średniowieczu rozwinęła się

w mistyczny system interpretacji Biblii – Przyp. tłum.

5. Midrasz to komentowanie ksiąg Starego Testamentu zawierające normy postępowania

przekazywane ustnie przez rabinów i uczonych, spisane w XI wieku – Przyp. tłum.

6. Chodzi o pięcioramienną gwiazdę narysowaną na bazie pięciokąta l zawierającą wewnątrz

pięciokąt. – Przyp. tłum

7. Chodzi o okres czasu, często cały rok, raz na siedem lat, w którym ktoś, w szczególności

nauczyciel uniwersytecki, nie wykonuje swoich normalnych obowiązków i może sobie podróżować,
zająć się studiami itp., lecz w dalszym ciągu otrzymuje pensję – Przyp. tłum.

8. Przekład Biblii na łacinę dokonany w latach 382-406 przez św Hieronima ze Strydonu na

zlecenie papieża Damazego I Począwszy od VII-VIII wieku Wulgala była najczęściej używaną w liturgii
Kościoła zachodnią wersją Biblii W roku 1546 sobór trydencki uznał ją za oficjalny l autentyczny
przekład Biblii obowiązujący w Kościele rzymskokatolickim Od roku 1979 w liturgii łac. Kościoła
rzymskokatolickiego powszechnie używa się poprawionej wersji Wulgaty zwanej Neowulgatą – Przyp.
red.

54

background image

W KRÓLESTWIE WŁADCÓW PIERŚCIENIA – CZĘŚĆ PIERWSZA

Minęło dziesięć miesięcy od czasu, gdy byłem tu po raz ostatni, a mimo to mam wrażenie, jakby to

było wczoraj. Kilka miesięcy temu ukończyłem książkę Genesis of the Grail Kings (Potomkowie
Dawida i Jezusa

1

), która właśnie niedawno ukazała się w Wielkiej Brytanii, gdzie spotkała się z dużym

oddźwiękiem.

Duncan poprosił mnie, abym na początku opowiedział jeszcze raz o sobie. Otóż działam w wielu

organizacjach, zwłaszcza w Kościele Celtyckim, w którym jestem Wielkim Przeorem na obszar
Wielkiej Brytanii (chodzi o Celtycki Kościół Uświęconej Rodziny Świętego Kolumby). Jestem również
akredytowany w charakterze Prezydenckiego Attache organizacji o nazwie Europejska Rada Książąt
(The European Council of Princes).

Radę tę założono tuż po wojnie, w roku 1946, a jej cel był całkiem prosty. (Część funduszy

przeznaczonych na jej działalność pochodzi z Australii, najwięcej jednak z Ameryki). Były to czasy, w
których narastał strach przed wzrostem wpływów prawicowych ugrupowań ekstremistycznych, jak
również przed przejęciem władzy w Europie przez komunistyczne elementy lewackie. Postanowiono
więc stworzyć coś w rodzaju komitetu, któremu nadano nazwę The International Council of
Government (Międzynarodowa Rada Rządu), który miał śledzić ekstremalne ugrupowania polityczne.
Po powstaniu Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej okazało się, że nie bardzo jest już co śledzić, i
już w latach sześćdziesiątych Rada zaangażowała się w działalność na jej rzecz. Rada jest
zwolennikiem umów handlowych i ogólnej wspólnoty, aczkolwiek nie zawsze zgadza się z metodami
ich wdrażania wewnątrz Unii Europejskiej.

Mniej więcej dziesięć lat temu Międzynarodowa Rada Rządu zmieniła nazwę na Europejską Radę

Książąt (The European Council of Princes). W związku z utworzeniem Parlamentu Europejskiego nie
można było utrzymywać czegoś, co nazywało się Radą Rządu. W rzeczywistości Rada nigdy nie była
rządem, a jedynie ciałem doradczym, w którego skład wchodzili przedstawiciele trzydziestu trzech
europejskich domów panujących. Mogły to być domy faktycznie panujące, odsunięte od władzy,
zdetronizowane – bez względu na swój rzeczywisty status ich przedstawiciele utworzyli Radę, której
głównym zadaniem było czuwanie nad zgodnością prawa z konstytucjami poszczególnych krajów
(wszystkie kraje europejskie, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, posiadają pisane konstytucje). Kiedy więc
Parlament Europejski postanawia wprowadzić nowe prawo lub nowe przepisy, Rada Książąt może na
przykład powiedzieć: “Słuchajcie, nie wolno wam tego robić, ponieważ to jest sprzeczne z paragrafem
7 punkt b konstytucji danego kraju".

Rada Książąt nie jest organem politycznym – ma raczej charakter społeczny, zaś ja zostałem

mianowany jej attache, dlatego że od roku 1992 jej przewodniczącym jest Jego Królewska Wysokość
Książę Michael of Albany, obecny spadkobierca Królewskiego Domu Stuartów, który zdetronizowano
w Wielkiej Brytanii w roku 1688.

Dom Stuartów po przejęciu przewodnictwa w Radzie od Domu Habsburgów Austriackich związał

Radę ze swoją dawną Akademią Królewską, która ma ściśle naukowy charakter. W XVIII wieku miała
charakter różokrzyżowcowy – ściśle naukowy i alchemiczny. Od czasów Roberta I Bruce'a, jej
kanclerzom nadawano tytuł Księcia Saint Germain. Tytuł ten ma niewiele wspólnego z rzeczywistym
świętym Hermanem żyjącym w V wieku n.e. (oczywiście są takie związki, ale nie bezpośrednie) i
wiąże się z Królewskim Domem Stuartów we Francji oraz Pałacem Saint Germain.

Tytuł należny kanclerzowi zmieniono w XVIII wieku na Hrabiego Saint Germaina, a w latach

dziewięćdziesiątych XIX wieku na Kawalera Saint Germaina (Chevalier Saint Germain). Mój obecny
tytuł brzmi właśnie Chevalier Saint Germain i wskazuje na źródło mojego szlachectwa. W odróżnieniu
od szlachectwa angielskiego moje ma korzenie frankońsko-szkockie związane z Królewskim Dworem
Stuartów we Francji poprzez Szlachecką Straż Domową założoną w roku 1692 (i ratyfikowaną w tym
samym roku przez króla Francji Ludwika XIV) w Saint Germain-en-Laye w pobliżu Paryża.

Będąc poplecznikiem Stuartów nie jestem, jak zapewne zdają sobie państwo sprawę, wielbicielem

Domu Hanowers-kiego

2

, tym niemniej związałem się z pewną instytucją hanowerską. Założone w

połowie XVIII wieku przez Dom Hanowerski najstarsze towarzystwo antykwaryczne świata (na mocy
statutu brytyjskiego króla Jerzego III) za sprawą swoich związków zwane jest Towarzystwem
Antykwariuszy, które w Szkocji stanowi filię Historie Scotland (Historyczna Szkocja) będącego jednym
z resortów rządowych. Mimo iż nie jestem zwolennikiem Domu Hanowerskiego, kilka miesięcy temu
dostąpiłem zaszczytu nadania mi członkostwa Towarzystwa Antykwariuszy Szkocji (Society of
Antiquaries of Scotland) – wygląda więc na to, że dopuszczono mnie nieco do akademickiego
establiszmentu.

55

background image

To tyle, jeśli chodzi o mnie.
W październiku 1997 roku po raz pierwszy zacząłem publicznie mówić o sprawach poruszanych w

książce Potomkowie Dawida i Jezusa i na lipcowej konferencji Nexusa omówiłem znaczną część tych
zagadnień. Kiedy skończyłem tę książkę i ukazała się ona drukiem, nadszedł czas, aby przejść do
kolejnych zagadnień w ramach przygotowań do przyszłych opracowań.

Pisząc Bloodline of the Holty Grail (Krew z krwi Jezusa

3

), planowałem, że będą to trzy książki

dotyczące zagadnienia Graala przedstawiające 6 000 lat mesjanistycznego dziedzictwa, poczynając
od czasów Adama, poprzez króla Dawida i Jezusa, aż do czasów współczesnych. W trakcie
kompilowania tego historycznego rodowodu i fascynujących, związanych z nim wydarzeń, wpadł mi do
głowy pomysł jeszcze jednej książki. Zrodził się on bardziej ze społecznego zapotrzebowania niż ze
strategicznego planowania i tak się do niego zapaliłem, że w końcu powstaną cztery książki z tej serii.
I dzisiaj, tak naprawdę, będę mówił raczej o tej czwartej książce (niż kontynuacji Potomków...).

Krew z krwi Jezusa obejmuje okres od czasów Jezusa, to znaczy ostatnie 2 000 lat. Z kolei

Potomkowie Dawida i Jezusa udziela odpowiedzi na najczęściej powtarzane przez czytelników
pytanie: “Dlaczego linia krwi Graala była tak ważna? Dlaczego królewska linia, której spadkobiercą był
Jezus i jego następcy, wywodząca się ze starożytnej Mezopotamii, była tak wyjątkowa od samego
początku?"

Był to temat, który omawialiśmy tu rok temu. Poznaliśmy, w jaki sposób mesjanistyczna sukcesja

władców Graala (lub Królów Smoków) była alchemicznie poczęta i celowo chowana do roli ziemskich
przywódców. Przyjrzeliśmy się pismom starożytnych Sumerów, które opowiadały o bogach Anunnaki i
ich “komorze tworzenia". Poznaliśmy, jak wielcy Wulkani tamtych czasów produkowali enigmatyczny
Tajemniczy Kamień Ogniowy (biały proszek monoatomowego złota), którego używano do karmienia
świetlistych ciał (dusz) babilońskich królów i egipskich faraonów, i jak oszałamiający wpływ miała ta
substancja na układ endokrynologiczny. W końcu prześledziliśmy główną linię dziedziczenia
królewskości (linii, która była genetycznie określona mitochondrialnym DNA Smoczych Królowych) aż
do czasów Mojżesza. Odwiedziliśmy również odkrytą w roku 1904 na biblijnej górze Horeb świątynię,
w której produkowano monoatomowy kamień ogniowy.

Obecnie przyjrzymy się szerszemu wachlarzowi zagadnień zawartych w folklorze, legendach i

przypowieściach, które wywodzą się z alchemicznego królestwa Pendragonów. Rozważymy również
sprawę długotrwałych sporów, jakie narosły między linią świętej krwi i hierarchami Kościoła. Historie te
i ich korzenie przedstawiane w bajkach o wróżkach, kołysankach dla dzieci lub powieściach gotyckich,
będą stanowiły podstawę przyszłej książki zatytułowanej Ring Lords of the Dragon: Beyond the Portal
of the Twilight Realm (Władcy Pierścienia z rodu Smoka – poza portalem wiodącym do Królestwa
Brzasku).

Tak więc, spojrzymy dziś na słowo “oczarowanie" (lub “czar") biorąc pod uwagę otaczającą je

legendę, magię, jak również liczne historyczne fakty, jako że wielu bohaterów legend ma swoje
odpowiedniki w realnej rzeczywistości, a na koniec naszych rozważań otworzymy szeroko drzwi do
jednego z najbardziej intrygujących i jednocześnie zakazanych sekretów naszego dziedzictwa.

Otóż historie związane z Graalem, czy to będą opowieści o Kopciuszku, Robin Hoodzie, Śpiącej

Królewnie, czy też hrabim Drakuli, zawierają osobne tajemnice i czary i, co więcej, mało kto wie, że
wszystkie one wywodzą się ze wspólnej historycznej podstawy, której korzenie tkwią w kulturze królów
Graala. Mimo iż niektóre z tych historii wywodzą się z bardzo starych podań, większość opowieści w
postaci, w jakiej je znamy – uzyskała swoją postać w czasach Średniowiecza, kiedy to oskarżenia
kierowane przez Kościół pod adresem heretyków spod znaku Graala osiągnęły swoje apogeum i
doprowadziły do utworzenia Świętej Inkwizycji.

Do najbardziej znanych heterodoksyjnych chrześcijan (heretyków) należeli w Średniowieczu

katarzy, tak zwani “Czyści", z Langwedocji leżącej na południu Francji. Zgodnie z tradycją smoczych
Władców Pierścienia Ouroborosa

4

odnosili się oni do mesjanistycznej linii krwi jako do Rasy Elven .

Jak później zobaczymy, terminy takie jak “elf, “wróżka", skrzat i inne im podobne określały różne kasty
w ramach sukcesji królewskiej linii krwi.

Ouroboros (omówiony szczegółowo w Potomkach Dawida i Jezusa) to symbol określający

wszechrzecz, jedność i nieskończoność, przedstawiany zazwyczaj w postaci węża (zwiniętego w
pierścień) z ogonem we własnym pysku. Jeśli do tego pierścienia z węża dodamy u dołu krzyż,
otrzymamy dobrze nam znany symbol żeńskości – symbol Wenus (jak to widać na okładce książki
Potomkowie Dawida i Jezusa). Jeśli krzyż umieścimy z kolei nad pierścieniem z węża, otrzymamy

56

background image

męskie jabłko regaliów królewskich. Umieszczając krzyż w środku pierścienia uzyskujemy symbol
Świętego Graala określany jako Puchar Rosy lub Rosi-crucis.

W języku katarów starej Prowansji elf rodzaju żeńskiego nosił nazwę albi (elbe lub ylbi). Albi było

też nazwą głównego ośrodka katarów w Langwedocji. Nazwa ta była przejawem szacunku, jakim
darzono dziedziczoną w żeńskiej linii dynastię Graala, jako że katarzy byli zwolennikami Albi-genscw –
linii krwi elfiańskiej, która ciągnęła się poprzez dawne Królowe Smoka, takie jak Lilith, Miriam,
Batszeba i Maria Magdalena. To właśnie dlatego, kiedy Simon de Montfort i armie papieża
Innocentego III najechali ten region w roku 1209, napaść tę nazwano krucjatą przeciwko albigensom.
W ciągu blisko 35 lat trwania tej kampanii wyrżnięto dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi, tylko dlatego,
że byli zwolennikami oryginalnej koncepcji królewskości Graala stojącej w opozycji do
pseudomonarchii w stylu popieranym przez papieską machinę.

W kategoriach praktycznych kościelna monarchia dominuje od VIII wieku do dzisiaj, lecz pozostaje

niezaprzeczalnym faktem, że w świetle ścisłych reguł praktyk królewskich wszystkie ustanowione w
ten sposób monarchie były i są nielegalne.

Czym więc jest kościelna monarchia? Jest dokładnie tym, do czego przywykliśmy. Dotyczy

wszystkich monarchów, których królewskość została potwierdzona w drodze koronacji uświęconej
przez Kościół – przez papieży lub, jak to ma miejsce w Wielkiej Brytanii, arcybiskupa Canterbury. W
przypadku prawdziwej królewskości nie istnieje potrzeba koronacji, ponieważ w wyniku dziedziczenia
płynęła i płynie ona “w krwi", a ściślej w mitochondrialnym DNA Sangreala.

Dawniej królewskość była sprawą automatyczną, ponieważ była ona przekazywana w drodze

alchemicznej dziedziczności, która nie miała w praktyce nic wspólnego z rządzeniem kimkolwiek lub
gdziekolwiek. Za sprawą nielegalnego dyktatu monarchie zostały podporządkowane kontroli Kościoła i
magiczne Królestwo Panów Pierścienia zostało zastąpione przez materialne i terytorialne królestwa
papieskich królów.

Można by zapytać, jak do tego mogło dojść. Dlaczego nikt nie ujął się za prawowitością Świętego

Graala? Otóż byli tacy, którzy się ujęli – katarzy, templariusze, różokrzyżowcy. W rzeczywistości
czyniło to wiele grup o charakterze gnostycznym, bractw, i był to ten rodzaj wsparcia, który prowadził
do okropnych tortur i egzekucji w wykonaniu papieskiej Świętej Inkwizycji, do polowań na czarownice,
które trwały przez wiele pokoleń.

W średniowieczu Kościół kontrolował już większość europejskich monarchii (z godnym podziwu

wyjątkiem Szkocji, w wyniku czego król Robert I Bruce i cały naród szkocki zostali ekskomunikowani).
Tak więc Kościół miał bezpośredni wpływ na rządy, parlamenty i instytucje edukacyjne i sytuacja ta nie
zmieniła się do dzisiaj. Często poprzez sugerowanie, jeśli nie przez bezpośrednie instruowanie,
sprawiał, że siły wojskowe pseudokrólów działały pod jego dyktando.

Kościół posiadł tak wielką finansową, polityczną i wojskową siłę, że zwolennicy Graala musieli

zejść do “podziemia" żyjąc w ciągłej obawie o życie. Byli traktowani nie tylko jako heretycy, ale i
odizolowywani jako siły nieczyste, jako nekromanci. Ponieważ nie podporządkowywali się dyktatowi
papieża, musieli być satanistami! Wszystkie ich kobiety były nierządnicami, co nie było nowym
wynalazkiem – Kościół Rzymskokatolicki stworzył tę dogmatyczną klasyfikację już we wcześniejszych
stadiach swojego rozwoju!

Zanim przyjrzymy się pewnym aspektom spuścizny Pierścienia należy zapoznać się z treścią

dokumentu, który umożliwił powstanie kościelnego hieratyzmu. Z rozmysłem używam słowa “należy",
ponieważ wprowadzenie w życie tego szczególnego dokumentu 1248 lat temu doprowadziło do
wszystkich społecznych krzywd i niesprawiedliwości, które są udziałem świata chrześcijańskiego.
Dokument, o którym mówię, nosi nazwę “Donacja Konstantyna". Podstawą wszelkich monarchicznych
i rządowych praktyk była i jest od stuleci interpretacja wyrażonych w tym dokumencie zasad,

lecz jak się o tym przekonamy, ta interpretacja była całkowicie błędna.
Są w naszej obecnej rzeczywistości tacy, którzy zgodnie z dynastycznymi zasadami Graala mają

prawo do tytułu królewskiego, i wiele dynastii, które w rzeczywistości panowały i panują z niewielkimi
lub bez żadnych do tego uprawnień. Uzyskali swoje pozycje dzięki temu, że Kościołowi odpowiadało
ukoronowanie ich w charakterze swoich marionetkowych przedstawicieli.

Przemieszczając się zgodnie z biegiem czasu od egipskich faraonów poprzez dawidowych królów

Judei i smoczych królów Scytii docieramy do Średniowiecza z celtyckimi królestwami Europy i –
głównie dla potrzeb niniejszej historii – z Rybiarskimi Królami w Galii (która później stała się Francją).

57

background image

To właśnie z powodu kontynuacji okresu panowania dziedzictwa Graala w celtyckich królestwach

obecna historiografia używa pojęcia “Wieki Ciemności"

7

, na których temat, jak się nam wmawia,

istnieje niewiele dokumentów. W rzeczywistości istnieje wiele ocalałych dokumentów dotyczących
tego okresu. Ten okres jest “ciemny" tylko dlatego, że Kościół i cesarscy władcy uznali, iż należy
otoczyć go zasłoną i uniemożliwić jego badanie, usuwając dowody i dokumenty z zasięgu środowiska
naukowców, aby zapewnić dalsze trwanie mitowi mówiącemu, że wszyscy, którzy nie należeli do
rzymskiego establiszmentu, byli ignorantami i barbarzyńcami.

Jak to szczegółowo opisuję w Krew z krwi Jezusa, Kościół Rzymskokatolicki (założony przez

cesarza Konstantyna Wielkiego w IV wieku p.n.e.) miał niewiele wspólnego z nazareńskim stylem
chrześcijaństwa, który jest oficjalnie zakazany i nadal wyklęty. Była to kompletnie nowa hybrydowa
forma zdominowanego przez mężczyzn “chrześcijaństwa" bazująca na narzuconej doktrynie o
apostolskiej sukcesji papieży. Oddzielny nazareński nurt (zwany często Kościołem Celtyckim) był w
opozycji do Kościoła Rzymskokatolickiego, pozostając pod przywództwem spadkobierców Graala z
rodziny Jezusa, którzy byli kształtowani jako Desposyni, co znaczyło Spadkobiercy Pana.

W tamtych czasach domy wywodzące się z tej linii krwi, domy Desposynów, utrzymywały linię

smoczej królewskości w Europie, zaś biskupi Kościoła Rzymskokatolickiego starali się podważyć tę
tradycję, co się im ostatecznie udało w VIII wieku n.e., kiedy zdetronizowali frankońskich Rybiarskich
Królów z dynastii Merowingów po ich ponad trzechsetletnim panowaniu.

Po tym nagłym, podstępnym obaleniu owej dynastii Graala w roku 751 na Zachodzie wprowadzono

nowy styl władzy królewskiej – królowanie nie na podstawie prawa sukcesji, lecz indywidualnego
dekretu papieża – i właśnie to stało się przyczyną powstania opowieści o wróżkach i różnych legend
znanych nam po dzień dzisiejszy. Ten nowy styl papieskiego królowania był możliwy dzięki zasadom
zawartym w tak zwanej “Donacji Konstantyna", która mimo iż była, jak dziś wiemy, sfałszowana, nie
była dostępna w owym czasie.

Kiedy “Donacja" ujrzała po raz pierwszy światło dzienne w połowie VIII wieku n.e., miała liczyć

sobie już 400 lat i przez cały ten czas od chwili jej spisania przez cesarza Konstantyna nie była, co
jest bardzo dziwne, przedstawiona publicznie. Była ona rzekomo datowana i opatrzona jego
podpisem. Dokument ten głosił, że papież jest wybieralnym następcą Chrystusa na Ziemi i zostaje
wyposażony w przywilej “powoływania" królów jako swoich podwładnych. Watykan zastosował ten
przywilej w praktyce dopiero w roku 751 detronizując na jego mocy panujących od dawna
Merowingów, na których miejsce podstawił dynastię Karolingów wywodzącą się z rodziny, której
członkowie piastowali poprzednio stanowisko mayorów (burmistrzów) pałacu królewskiego
(odpowiadające w przybliżeniu dzisiejszemu premierowi). Nadano im nazwę Karolingów, a ich
jedynym znaczącym królem był legendarny Charlemagne (Karol Wielki).

W wyniku tego posunięcia charakter monarchii uległ całkowitej zmianie – ze służenia ludziom i ich

ochrony na rządzenie nimi. Tak więc papiescy królowie stali się bardziej lokalnymi gubernatorami niż
patriarchami, nauczycielami ludzi. Ta zasadnicza zmiana sprawiła, że stosowany od wieków Kodeks
Graala mówiący o służbie szlachetnie urodzonych na rzecz swojego ludu został odrzucony i
europejscy królowie stali się sługami Kościoła, który od tego momentu był w mocy wynosić ich na
trony i obalać.

Skąd dziś wiadomo, że “Donacja" była oszustwem? Otóż przemawia za tym wiele przesłanek, z

których najbardziej oczywistą jest to, że powołuje się ona na Nowy Testament w wersji Biblii zwanej
popularnie Wulgatą. Wersja ta została przetłumaczona i opracowana przez świętego Heronima, który
urodził się w roku 347 n.e., czyli jakieś 33 lata po tym, jak cesarz Konstantyn (który zmarł w roku 337)
podpisał rzekomo ten dokument! Tak więc upłynęło co najmniej pół wieku między domniemanym
spisaniem “Donacji" i ukazaniem się łacińskiej wersji Biblii, która była w niej cytowana. Poza tym język,
którym spisano “Donację", był typowy dla VIII wieku i w najmniejszym stopniu nie przypominał stylu
obowiązującego w czasach Konstantyna.

Mocno ośmieszającym aferę z “Donacją" był również fakt, że to fałszerstwo udowodniono już blisko

550 lat temu, w czasach renesansu, lecz jej przemożna treść, która czyniła z papieża najwyższego
duchowego i świeckiego władcę chrześcijaństwa, przeważyła zarzuty.

Jak podałem w Potomkach Dawida i Jezusa, monarchowie z linii Graala byli nazywani mesjaszami

(namaszczonymi), ponieważ na początku istnienia Mezopotamii i Egiptu byli namaszczani tłuszczem
Messeha (świętego smoka lub krokodyla). Dlatego między innymi nazywano ich smokami. Będąc
symbolem mądrości, smok był upostaciowieniem Świętego Ducha, który unosił się według Biblii nad
wodami czasu, zaś Graal był wieczną Krwią Królewską – Sangrealem. Na początku w starożytnej

58

background image

Mezopotamii nazywano go Gra-a/em

8 –

Świętą Krwią Królowych Smoka – i mówiło się o nim, że

stanowi “nektar najwyższego dostojeństwa". Starożytni Grecy zwali go ambrozją.

Właśnie stąd pochodzi pojęcie wróżek lub wróżów (w języku angielskim “fairies") będące pochodną

słów “fey" (nieziemski, nadprzyrodzony) i “fate" (los). W świecie celtyckim o pewnych rodzinach
królewskich (w szczególności Pendragonów lub Head Dragons) mówiło się, że noszą w sobie krew
wróżów (Fairy Blood), inaczej mówiąc krew nadprzyrodzoną, losu i przeznaczenia, lub że są z linii krwi
Graala, zaś Elf Maidens (Elfowe Panny) Albi-gensów były wyznaczonymi strażniczkami Ziemi, światła
gwiazd i lasów.

Lecz jak to się stało, że historycznie istniejące smoki, wróżki, wróżę i elfy zostały osłonięte mgiełką

nadprzyrodzonej tajemnicy? Dlaczego ich historie zostały przemieszczone ze świata rzeczywistego w
świat romansów i bajek dla dzieci? Jaki to wszystko ma związek z “Donacją Konstantyna"?

Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy przekroczyć Portal Krainy Czarów i wstąpić do Królestwa

Brzasku Jaśniejących, jako że ich jest Królestwo Władców Pierścienia.

Trzy pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.

9

Tak brzmią słowa Gandalfa, czarodzieja, postaci z trylogii Tolkiena zatytułowanej Władca

Pierścieni (The Lord of the Rings), jednej z najpopularniejszych opowieści wszechczasów.
Rywalizacja o posiadanie Jednego Pierścienia rożni się w rzeczy samej od nie kończących się
poszukiwań Świętego Graala. Chociaż oba te zmagania prowadzone są z innych punktów widzenia,
zarówno jedno, jak i drugie dotyczy poszukiwania królewskości, jednak w różnych okresach dziejów
zabierano się do tego niewłaściwie, bowiem ci, którzy ich poszukiwali, postrzegali Pierścień i Graala
jako potężne bronie. Stąd (w odnoszących się do nich opowieściach) pojawiał się wymóg istnienia
odpowiednich zabezpieczeń chroniących dostęp do Graala. Podobnie kluczową sprawą było
utrzymanie Jednego Pierścienia z dala od złego Saurona z Mordom, który utracił ostatecznie swoją
moc, gdy Pierścień został zniszczony w ogniu Góry Przeznaczenia.

Jest jednak zasadnicza różnica między tolkienowskim Jednym Pierścieniem, który jest opisany

jako ciemny i tworzący podziały, a Złotym Pierścieniem romansu Graala, który jest pierścieniem
miłości i oświecenia. Symbolem tego ostatniego był pierścień rycerzy zakutych w stal siedzących przy
Okrągłym Stole – pierścień, który został przerwany (co doprowadziło kraj do chaosu i upadku), kiedy
Artur porzucił Celtycki Kodeks na rzecz rzymskich racji (co późniejsza, schrystianizowana wersja tej
historii, wyjaśnia zdradą Ginew-ry z Lancelotem).

Czasami mówi się, że wielki geniusz XIX wieku, kompozytor Ryszard Wagner, traktował historię-

sagę o Pierścieniu jako jedną z wersji dotyczących poszukiwań Graala. Cokolwiek by o tym nie sądzić,
to z pewnością twierdzenie odwrotne jest prawdziwe. Według niego popularne legendy o Świętym
Graalu stanowiły stylizowane przetworzenie bardziej tradycyjnych poszukiwań Pierścienia.

Zarówno Ryszard Wagner jak i Alfred, lord Tennyson

10

rozumieli (co znajduje swoje

odzwierciedlenie w ich twórczości dotyczącej czasów arturiańskich), że poszukiwania Graala stanowią
duchowy aspekt poszukiwań Pierścienia i że w gruncie rzeczy są one do siebie podobne, jeśli nie
takie same. Zdawali sobie również sprawę, że zarówno Pierścień, jak i Graal mogą być przyczyną
katastrofy, choć z różnych powodów. Mocy Pierścienia należało przeciwstawić się, bowiem w
przeciwnym przypadku uzależniał on swojego właściciela, z kolei moc Graala powodowała odwet,
zemstę, jeśli była błędnie użyta. W każdym przypadku płynący z tego morał jest taki sam i brzmi
następująco: moc jest samoniszcząca, kiedy dochodzi się do niej poprzez zaprzedanie własnej duszy.
Inaczej mówiąc Pierścień Ouroborosa może stanowić aureolę korony, ale równie dobrze może
zamienić się w pętlę.

Fanatyczna obsesja Adolfa Hitlera na punkcie szukania relikwii zamku Graala jest doskonałym

przykładem tego poronionego poglądu na potęgę. W trakcie tych poszukiwań Hitler zdobył starożytną
lancę (o której mówiono, że była używana przez Karola Wielkiego), twierdząc, że była ona własnością
Longinusa, który przekłuł nią bok Jezusa wiszącego na krzyżu. Była więc ona, jak twierdził, czczoną w

59

background image

tradycji Graala świętą Włócznią Przeznaczenia. Mając ją, Hitler uważał, że jego imperium będzie tak
potężne, jak imperium Karola Wielkiego. Lecz legenda mówi również, że po wielu wspaniałych
zwycięstwach został on (Karol Wielki) skazany na przegraną, w chwili gdy utracił swoją magiczną
broń. Podobnie potoczyły się wypadki po 30 kwietnia 1945 roku, kiedy to dowodzona przez generała
Pattona VII Armia Stanów Zjednoczonych przejęła lancę z Zamku Nuremberg – Adolf Hitler pogodził
się wówczas z przegraną i (najwidoczniej) zastrzelił się.

Bez względu na to, czy pojęcie Pierścienia i Graala odnosiło się do faktów, czy fantazji, miało tę

własność, że pobudzało nadzieję na przywrócenie społecznego porządku i naturalnego środowiska.
Graalowskie relikwie (Miecz, Kielich, Ouroboros i Włócznia) byty tradycyjnie traktowano jako narzędzia
książęcej służby, ale kiedy używano ich jako broni, zawsze obracały się przeciwko swojemu
użytkownikowi i niszczyły go. Relikwie te są reprezentowane w czterech głównych arkanach taro-ta w
postaci Mieczy, Pucharów, Pentagramów (Monet) i Różdżek, po czym przekształciły się w znane nam
dzisiaj piki (łopatki), kiery (serca), kara (romby) i trefle (pałki).

Przez większą część obecnego tysiąclecia żadnej innej organizacji nie udało się równie błędnie i z

większym skutkiem wykorzystać symbolu Kielicha Graala, niż Kościołowi. Będąc emblematem
królewskiej krwi w łonie Królowej Smoka, Rosi-crucis (kielich wina sakramentu Graala) od
najwcześniejszego okresu był prerogatywą Albi-gensów. Kościół od dawna błędnie interpretuje ten
aspekt ceremonii uświęcenia, który w jego wydaniu stał się potężnym narzędziem-bronią eucharystii,
prawdopodobnie po to, aby związać swoich wyznawców w jedno z kościelnym dogmatem. Wraz z
upływem czasu ta szczególna moc wyraźnie jednak maleje, podobnie jak maleją kongregacje w
poszukiwaniu większych prawd i bardziej rzeczowego oświecenia pochodzącego z uprawnionych do
nauczania źródeł.

W szekspirowskim Śnie nocy letniej (Midsummer Night's Dream) królową wróżek jest Tytania,

której imię jest symbolem przedolimpijskiej rasy tytanów. Konkretnie jest ona Księżycową Boginią
Dianą. Natomiast występujący tam król, Oberon, ma pochodzenie historyczne i został zainspirowany
postacią przodka kolegi Szekspira, Edwarda de Vere, XVII Hrabiego Oksfordu. Był on członkiem-
założycielem szesnastowiecznego elżbietańskiego Syndykatu Dworu Poezji i Magii, wspólnie z
Francisem Baconem, Johnem Dee, Edmundem Spenserem i innymi różokrzyżowcami z
“podziemnego nurtu", z których inicjatywy i przy których pomocy powstało wiele dzieł Szekspira.

Edward de Vere był wówczas lordem kanclerzem Anglii, podobnie jak to miało miejsce w wielu

generacjach jego przodków łącznie z Albreyem, dwunastowiecznym Księciem Anjou i Guisnes,
którego tytularna nazwa brzmiała Albe-Righ, co znaczyło Król Elfów. Syndykat doskonale zdawał
sobie sprawę, mimo lojalności wobec królowej Elżbiety I, że Tudorzy nie mieli żadnych praw do
angielskiego tronu i zagarnęli go siłą od poprzedzającej ich dynastii Plantagenetów.

Pomijając to, sami Plantageneci byli młodszym odgałęzieniem Domu Anjou, którego starszą linią

był Dom Vere. W roku 1861 znany królewski historyk, baron Thomas Babington Macaulay opisał dom
Vere jako “najdłuższą i najznakomitszą linię szlachecką, jaką Anglia kiedykolwiek oglądała". Wywodzili
się oni zarówno od Piktów, jak i Merowin-gów, pochodząc bezpośrednio od starożytnego Domu
Graala Scytii. Była to prawdziwa linia rasy Elfów i właśnie dlatego Oberon (wariant imienia Aubrey /
Albrey, historyczny król Elfów) stał się szekspirowskim królem Wróżek / Wróżów. Taka była wymowa
całej różokrzyźańskiej symboliki, bez względu na to, gdzie ją przedstawiano, w opowiadaniach,
dziełach artystów, znakach wodnych czy tarocie.

Nieco wcześniej, w roku 1408, przodek Edwarda de Vere, Richard (XI baron Oksfordu), został

mianowany w zamku Windsor przez króla Henryka IV Kawalerem Orderu Podwiązki. W tym samym
czasie nominację otrzymał król Węgier Sigismund (Zygmunt), który wskrzesił starożytny egipski Zakon
Smoka, w którym Richard de Vere dzierżył dziedziczny tytuł Lorda Draconisa (Pana Smoków).

Dziecięce bajki, które wyłoniły się z “podziemnego nurtu", były historiami o utraconych

narzeczonych i królach uzurpatorach wynikającymi z podporządkowania sobie przez Kościół
Rzymskokatolicki królewskiej linii krwi Graala, a w późniejszych czasach także przez purytanów i
protestantów. Katolicy mieli swojego dominikańskiego Wielkiego Inkwizytora, Tomasa de
Torquemadę, a purytanie Mathew Hopkinsa, Generalnego Poszukiwacza Wiedźm. W obu
przypadkach ulubionymi sposobami egzekucji było wieszanie, topienie lub palenie na stosie, zaś
najczęściej stosowanym rozkazem było: “Zbić wszystkich – Bóg będzie wiedział swoje!"

Koncept opowieści o wróżkach był skierowany głównie na historie dotyczące tych właśnie

oskarżeń, był to alegoryczny przekaz kłopotliwego położenia prawdziwie królewskiej rodziny –
Władców Pierścienia Sangreala, których wróżki, wróżę i elfy (po wymanewrowaniu ze śmiertelnego
planu ortodoksji i status quo) zostali skazani na egzystencję w zaświatach.

60

background image

Były to opowieści o Księciach Graala zamienionych w żaby, o Księciach Łabędzia, którzy

wędrowali po pustkowiach, i o Księżniczkach Smoka zamkniętych w wieżach lub uśpionych na setki
lat. W wyniku oskarżeń panny Elfów były kłute szpilami, karmione zatrutymi jabłkami lub skazywane
na służbę, podczas gdy ich obrońcy przepływali wielkie jeziora, przedzierali się przez gąszcze i
wdrapywali na potężne wieże, aby zabezpieczyć i ochronić przekazywaną w linii żeńskiej spuściznę
Albi-gensów. Chodzi tu o takie opowieści, jak Śpiąca Królewna, Kopciuszek, Królewna Śnieżka i
Roszpunka.

We wszystkich przypadkach myśl przewodnia jest taka sama, zawsze chodzi o księżniczkę krwi

trzymaną (przy pomocy narkotyzowania, uwięzienia lub innej formy ograniczenia wolności) poza
zasięgiem księcia Graala, który musi odnaleźć ją i uwolnić w celu zachowania linii krwi. W większości
tych opowieści “Kościół-Matka" jest przedstawiany w postaci wrogiej macochy, złej wiedźmy lub
innych zazdrosnych kobiet starających się do tego nie dopuścić. Historie te zawsze przypominają
Utraconą Narzeczoną Króla ze starotestamentowej Pieśni nad Pieśniami. Ich treść odzwierciedla
również rozpaczliwą sytuację Marii Magdaleny, panny młodej Jezusa, której królewskie pochodzenie i
spuścizna w linii żeńskiej zostały starannie zniszczone przez katolickich biskupów.

Interesującym aspektem wielu klasycznych bajek jest to, że są one bardzo stare. Jako przykład

weźmy Kopciuszka. Gdyby zapytać o jej autora, wielu ludzi odpowiedziałoby, że są nim bracia Grimm,
a inni, że Karol Perrault. Jednak to nie oni stworzyli te bajki, mimo iż tak się powszechnie uważa. Oni
je tylko zebrali, zredagowali i zinterpretowali. Dzieje Kopciuszka sięgają aż do czasów Karolingów –
pierwsza znana jej wersja pochodzi z roku 850. Perrault opublikował swoją dobrze dziś znaną wersję
w roku 1697 we Francji, a Jakub i Wilhelm Grimm stworzyli jej niemiecką wersję w roku 1812.

Przez lata wielu ludzi wiązało tolkienowskiego czarownika Gandalfa z Merlinem, a Aragorna z

królem Arturem. Jednak – jak to podkreśla sam Tolkien – Aragorn to bardziej Charlemagne (Karol
Wielki).

Wyzwanie, przed którym stanął Karol Wielki, będąc oskarżonym przez Kościół o utworzenie

imperium z różnych skłóconych królestw, nie różniło się zbytnio od tego, przed którym stanął Aragom,
który połączył podzielone królestwa Środkowej Ziemi. Zaistniała tu jednak znaczna różnica w
praktykach, ponieważ Aragom znacznie bardziej przypominał Artura za sprawą swojego doradcy
czarownika niż Karola Wielkiego, który takiego doradcy nie miał, jako że Kościół nie wyraziłby zgody
na doradcę spoza swojego grona.

Środowisko Aragorna miało więc bardziej celtycki charakter, z wrogiem w postaci złego Saurona. Z

drugiej strony Karol Wielki był obrońcą Kościoła Rzymskokatolickiego, którego adwersarzami byli
zwolennicy nielegalnie usuniętego rodu Merowingów, do którego Aragorn osobiście bardzo by
pasował.

Kościołowi bardzo zależało, aby ustanowić wokół osoby Karola Wielkiego pewien rodzaj uprawnień

związanych z Pierścieniem i wywołać w ten sposób wrażenie, że jest on związany z tradycją Smoka.
W tym celu wymyślono odpowiednią historię mówiącą, że na jego dworze pojawił się wąż ze złotym
pierścieniem w pysku, który był zaczarowany i zmuszał go do kochania tego, na czyim palcu się
znajdował.

W tym momencie warto odnotować, że nowo proponowany trzyczęściowy serial na podstawie

Władcy pierścienia Tolkiena znajduje się we wczesnym stadium realizacji. Po około
osiemnastomiesięcznych negocjacjach z amerykańską wytwórnią filmową Newline Cinema
dwustusześćdziesięcio-milionowy kontrakt powędrował do nowozelandzkiego producenta Petera
Jacksona.

Niektóre części Nowej Zelandii świetnie pasują do obrazu Środkowej Ziemi i spodziewamy się, że

pierwszy film kręcony na podstawie pierwszej części trylogii Tolkiena zostanie zakończony w ciągu
kilku najbliższych lat. Po tym filmie zatytułowanym Fellowship ofthe Ring (polski tytuł tej części trylogii
brzmi Wyprawa) zostaną nakręcone dwa następne The Two Towers (Dwie wieże) i The Retum ofthe
King (Powrót króla).

W filmie ma wystąpić około 60 aktorów i wiele tysięcy statystów, krążą też pogłoski, że rolę

Gandalfa ma zagrać Sean Connery. Biorąc pod uwagę, że Władca Pierścieni została okrzyknięta
“najpopularniejszą książką stulecia" oraz obsadę złożoną z gwiazd dużego kalibru, oczekujemy
jednego z pierwszych, mamucich kasowych przebojów nowego tysiąclecia,

Z uwagi na osobisty związek Ryszarda Wagnera z tradycją Pierścienia i jego słynny cykl oper

dotyczących tego tematu, jest chyba słuszne, że jednym z bardzo obiecujących pretendentów do

61

background image

skomponowania muzyki do tych filmów jest jego potomek, Adrian Wagner, który prowadzi obecnie
negocjacje w tej sprawie z wytwórnią filmową.

Wieść, że wagnerowska tradycja Graala upostaciowiona w kolejach losów Lohengrina

11

i

Parsifala

12

wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem, dotarła do mnie po ukazaniu się Krew z krwi

Jezusa i bardzo podniosła mnie na duchu. To właśnie wtedy, równolegle z moją książką, Adrian
Wagner wydał album Duch Święty i Święty Graal, a obecnie skomponował i wydał jako dzieło
towarzyszące mojej ostatniej książce suitę muzyczną o tym samym tytule Genesis of the Grail Kings
(Narodziny królów z rodu Graala).

Jedną z głównych różnic między tolkienowskim ludem elfów a milutkimi elfami z bajek dla dzieci

jest to, że ci pierwsi są więksi i potężniejsi od zwykłych śmiertelników. Są oni również wyposażeni w
znacznie większą mądrość, jeżdżą na czarodziejskich koniach i bardzo przypominają starożytne
irlandzkie królewskie plemię Tuatha DeDanann. Pod tym względem Tolkien był dokładny w swojej
ocenie oryginalnych Władców Pierścienia Albi-gensow, którzy w odległych czasach przed Chrystusem
byli nazywani Panami Sidhe (wymawiać “szii").

Sidhe było transcendentalnym intelektem znanym Druidom pod nazwą Sieć Mądrości, zaś słowo

“druid" (druidhe) było pochodzenia celtyckiego i znaczyło “witch" (czarownica), które było
anglojęzyczną formą saksońskiego czasownika wicca

13

oznaczającego “giąć" lub “wydzielać", jak to

ma miejsce w przypadku “willow" (wierzby) i “wicker" (łozy).

Tuatha De Danann (Smoczy Władcy Anu) byli panami transcendentalnego Sidhe i byli traktowani

jako “fates" (parki, władcy losu) lub “fairies" (wróżki, wróżę). Przed osiedleniem się w Irlandii (od około
800 roku p.n.e.) byli obok wczesnych królów Egiptu najszlachetniejszą rasą świata, Czarnomorskimi
Książętami Scytii (obecnie Ukraina). Podobnie jak faraonowie z oryginalnych dynastii wywodzili swoje
pochodzenie od wielkich Pendragonów Mezopotamii i to ich odroślami były królewska linia irlandzkich
Bruithnighów i Pik-tów szkockiej Kaledonii. W Walii założyli królewski dom Gwyneddów, a w położonej
na południowym zachodzie Anglii Komwalii, byli świętą szlachtą znaną pod nazwą Pict-sidhe, skąd
wziął się termin “pixie" (skrzat).

Tak więc znaleźliśmy wiele opisowych słów tworzących jądro popularnych ludowych opowieści

wywodzących się z jednego szczepu oryginalnej krwi królewskiej, znanego jako Sangreal, Albi-gens
lub Władcy Pierścienia (Ring Lords). Stało się tak, ponieważ mamy w tej szlachetnej rasie “elves"
(elfy), “fairies" (wróżki) i “pixies" (skrzaty), które wcale nie są małymi złudnymi stworzeniami, ale
znaczącymi królami i królowymi z sukcesji Smoka.

Jednym z najważniejszych słów scytyjskich było uper, które znaczyło “ponad" lub “powyżej" i

którego wciąż używamy we współczesnym jeżyku angielskim między innymi w takich określeniach jak
“superintendent" (kierownik, inspektor) lub “supervisor" (kierownik, opiekun, promotor). W formie
tytularnej scytyjski Uper był nadzorcą lub suwerenem, inaczej mówiąc Pendragonem. Później, w
rejonach obecnych Węgier i Rumunii, słowo to uzyskało postać Oupire (Nadprzyrodzeni).

Do momentu popełnienia w średniowieczu przez Kościół Rzymskokatolicki fałszerstw nie było nic

złowróżbnego lub nadprzyrodzonego w znaczeniu słowa Oupire. Zmieniło się to, kiedy nastały czasy
polowań na czarownice, ponieważ kapłańscy / królewscy Oupire byli w oczach Rzymu
odpowiednikami Czarowników-Druidów. Zostali zatem czarnoksiężnikami, zaś definicja słowa Sidhe
(Sieć Mądrości) nabrała nowego znaczenia – “Sieć Niesamowitości".

Poza celtyckimi regionami Brytanii tradycyjni Oupire występowali jeszcze na Bałkanach, w rejonie

Karpat – w czasach starożytnych zdominowali obszary od Transylwanii do Morza Czarnego. Byli więc
spokrewnieni nie tylko z czarownicami, ale również z Cyganami. Biskupi Kościoła i inkwizytorzy
podejrzewali, że byli oni niepodzielnymi władcami Elfanii – królestwa brzasku, czarodziejskiego złota,
magicznych źródeł i przestrzegania tradycji zielonych kniei, które były znienawidzone przez Kościół.
Mówiło się o nich, że byli błąkającymi się nocą ludźmi, którzy zadawali się ze złymi duchami. Na tym
właśnie etapie powstało nowe słowo chrześcijańskiej Europy będące bezpośrednim wykoślawieniem
Oupire, które brzmiało vampire (wampir).

W dodatku do wampirów w słowniku inkwizycyjnym pojawiła się wkrótce kolejna klasyfikacja, kiedy

to Czarni Bracia Dominikanie i Szarzy Bracia Franciszkanie utworzyli swoje listy niepożądanych na
tym świecie. Wykroczyli oni teraz znacznie poza domenę zwykłych heretyków i pogan i równolegle do
sfabrykowanego mitu o wampirach wyczarowali kolejną postać – wilkołaka.

Nagle okazało się, że nie ma końca niesamowitym stworom, które zaludniały drogi i lasy w

poszukiwaniu niewinnych, niczego nie spodziewających się ofiar. Artyzm (perfidia) tego rodzaju
działania polegała na tym, że przerażeni ludzie oddawali się pod opiekę Kościoła jako jedynego, który

62

background image

może doprowadzić ich do zbawienia. Wampirów i wilkołaków nie dawało się zabić prostymi metodami.
Nawet Bóg nie wchodził w rachubę, jako że jedynie Jezus Chrystus (zbawiciel ludzkości) mógł
pokonać swoją mocą te diaboliczne potwory. Przedstawiano je pod postaciami diabłów, demonów i
emisariuszy Szatana, którzy musieli być traktowani egzorcyzmami i zniszczeni przez zakonników i
księży. W ten sposób Kościół otworzył nowy interes z kompletnie nowym asortymentem
przerażających opowieści ludowych, których celem było przeciwstawienie się legendom o
poszukiwaniu Graala i ezoterycznym arcydziełom sztuki “podziemnego nurtu".

Z jednej strony mieliśmy opowieści Albigensów o Łabędzich Książętach, Królowych Smoka i

Pannach Elfowych stanowiących odzwierciedlenie tradycji zapomnianej linii krwi Utraconej
Narzeczonej, w których rycerze i szlachetni kawalerowie zwalczali wszelkie przeciwności stojące na
drodze wiodącej do zachowania uświęconego dziedzictwa Świętego Graala. W historiach tych
występowali czarownicy ze szkoły Druidów i mądrzy pustelnicy, którzy wskazywali kierunek rycerzom
w ich podróżach i misjach. Nigdy jednak nie zdarzyło się, aby ksiądz lub biskup ruszyli z pomocą
damie będącej w potrzebie, jako że Kościół był w rzeczywistości ich przeciwnikiem.
Przypisy:

1. Laurence Gardner, Genesis of the Grad Kings The Pendragon Legacy of Adam And Eve

(Potomkowie Dawida i Jezusa – rodowód królów Świętego Graala), przekład Grażyna Gasparska,
Wydawnictwo Amber, Warszawa, 1999. – Przyp. red.

2. Dom Hanowerski, inaczej dynastia Hanowerska, to brytyjska dynastia królewska niemieckiego

pochodzenia wywodząca się od Jerzego-Ludwika, elektora Hanoweru, który zasiadł na tronie
brytyjskim w roku 1714 jako Jerzy I. Ostatnim władcą z tej dynastii była Królowa Wiktoria (1937-1901).
Kolejna dynastia brytyjska to Saxe-Coburg-Gotha, która w roku 1917 zmieniła nazwę na House of
Wmdsor. Nazwa dynastii pochodzi od nazwiska małżonka królowej Wiktom, księcia Alberta, również
pochodzenia niemieckiego, wywodzącego się z niemieckiej dynastii Saxe-Coburg-Gotha (oryginalna
nazwa niemiecka Sach-sen-Coburg-Gotha lub Sachsen-Coburg und Gotha). W wyniku
antyniemieckich nastrojów w czasie I wojny światowe] Jerzy V ogłosił w roku 1917, ze wszyscy
następcy królowe] Wiktom w linii męskiej, którzy są obywatelami brytyjskimi, przyjmą nazwisko
“Windsor". Dzieci obecnej królowe] Elżbiety II w normalnych warunkach nosiłyby nazwisko
Mountbatten (zangielszczone z “Battenberg"), jednak w roku 1952 ogłosiła ona, ze je] następcy będą
nosili nazwisko “Windsor". Decyzja ta została zmodyfikowana w roku 19601 głosi, ze potomstwo
wszystkich, z wyjątkiem noszących tytuły książąt, księżniczek oraz “ich królewskich wysokości",
będzie nosiło nazwisko Mountbatten-Windsor, zaś dodatek Mountbatten to zangielszczona forma
nazwiska Battenberg, hrabiowskiego rodu niemieckiego wymarłego około roku 1314, z siedzibą w
zamku Kellerburg w pobliżu Battenberg w Hesji. Tytuł ten został przywrócony w roku 1851, kiedy
Aleksander (1823-1888), młodszy syn Ludwika II, Wielki Książe Hesji, zawarł morganatycz-ny związek
małżeński z polską hrabiną Julią Teresą von Hauke, która otrzymała tytuł hrabiny Battenberg W roku
1858 hrabina i jej dzieci zostali uhonorowani tytułami książąt i księżniczek Battenberg. W roku 1917
najstarszy syn z tego związku, Ludwik Aleksander (1854-1921), który dosłużył się stopnia
admiralskiego w marynarce brytyjskie], uzyskał tytuł markiza Milford Haven Na żądanie króla Jerzego
V, wszyscy członkowie te] rodziny mieszkający w Anglii zrzekli się w roku 1917 niemieckiego tytułu
księcia Battenberg i przyjęli jego anglojęzyczną formę Mountbatten Milford Haven był ojcem księżne]
Alicji (1885-1969), która wyszła za greckiego księcia Andrze]a (1882-1944), a ich jedyny syn, książę
Filip (ur. 1921) przyjął nazwisko Mountbatten i otrzymał tytuł księcia Edynburga, kiedy to w roku 1947
poślubił księżniczkę Elżbietę (obecną królową Elżbietę II) i uzyskał obywatelstwo brytyjskie. – Przyp.
tłum.

3. Laurence Gardner, Bloodime ofthe Holy Grali (Krew z krwi Jezusa – Święty Graal i tajemnica

potomków Jezusa), przekład Paweł Korombel, Wydawnictwo Da Capo, Warszawa, 1998 – Przyp. red.

4 Ouroboros to staroegipski i grecki symbol przedstawiający węża z ogonem w pysku, węża bez

przerwy pożerającego samego siebie l odradzającego się z siebie Jako symbol gnostyków i
alchemików, ouroboros wyraża jedność duchową i fizyczną wszechrzeczy, która nigdy me zaniknie i
będzie trwać w nieskończoność w formie ciągłej destrukcji i odradzania się. – Przyp. tłum

5. Elven to przymiotnik pochodny od słowa “elf" – Przyp. tłum.
6. “Wróżka" w języku angielskim to – w przeciwieństwie do naszych wyobrażeń związanych z tym

terminem – zwykle małe stworzenie o ludzkiej postaci, które cechuje chytrość, skłonność do psot i
posiadanie nadprzyrodzonych mocy. – Przyp. tłum.

63

background image

7. Wieki Ciemności to wczesne średniowiecze w historii zachodnioeuropejskie) trwające w latach

476-800, kiedy me było cesarza na zachodzie, lub traktując ten okres bardziej ogólnie – okres między
rokiem 500 i 1000, który charakteryzuje się częstymi konfliktami i zamkiem miast. Obecnie termin ten
jest używany przez historyków rzadko ze względu na konotację, jaką zawiera ta nazwa. Tym niemniej
używa się go czasami, zakładając, ze ta nazwa wynika me tyle z braku materiałów o tamtych czasach,
co z faktu, ze był to okres intelektualnej ciemnoty i barbarzyństwa. – Przyp. tłum na podstawie
Encyclopaedia Britannica

8. Obecnie anglojęzyczna pisownia tego słowa brzmi “Grali", podczas gdy w języku polskim, jak

widać, jest zgodna z brzmieniem oryginalnym. – Przyp. thim.

9. J.R.R. Tolkien, Wladca pierścieni (The Lord ofthe Rings), przekład Maria Skibmewska, przekład

wierszy Włodzimierz Lewik, Czytelnik, Warszawa, 1981.

10. Alfred Tennyson, Pierwszy Baron Tennyson znany jako Alfred, Lord Tennyson (1809-1892).

Brytyjski poeta, którego twórczość odzwierciedla wiktoriańską romantykę i estetykę W roku 1850 za
swoje poezje otrzymał nagrodę. W roku 1859 wydał Sielanki króla (Idylis of the King) stanowiące cykl
12 połączonych ze sobą poematów na kanwie legendy o królu Arturze, jego miłości

do Gmewry i ostatecznie upadku jego królestwa Poematy opisują głównie proces wkraczania zła

do Camelotu z powodu cudzołożnej miłości między Ginewrą i Lancelotem – Przyp. tłum

11. Lohengrm to Rycerz Łabędzia, bohater niemieckiej wersji legendy, znane] dobrze od czasów

średniowiecza w Europie Widać w niej wyraźne związki z północnoeuropejską legendą o siedmiu
łabędziach, jednak je) faktyczne pochodzenie nie jest znane. Historia dotyczy tajemniczego rycerza,
który przybywa łodzią ciągniętą przez łabędzie, aby pomoc szlachetnej pani w niebezpieczeństwie
Poślubiają, ale me pozwala pytać o swoje pochodzenie. Po pewnym czasie zapomina ona o swoim
przyrzeczeniu, a on opuszcza ją i nigdy me powraca – Przyp. tłum.

12. Percewal to bohater arturianskiego romansu charakteryzujący się wręcz dziecinną

niewinnością, która chrom go przed pokusami świata i stawia na boku w stosunku do pozostałych
Rycerzy Okrągłego Stołu W poemacie Perceval, or Le Conte du Graal (Percewal z Walii) Chretiena de
Troyesa Percewal odwiedza zamek zranionego Króla Rybiarza, gdzie ogląda tajemnicze naczynie
(Graala), ale ponieważ jest strofowany za zadawanie zbyt wielu pytań, zapomina zadać pytanie, które
uzdrowiłoby króla. Historia duchowego rozwoju Parsifala od naiwnego rycerzyka do obrońcy Graala
swoją ostateczną formę uzyskała w trzynastowieczne) opowiesci-poemacie epickim Wolframa von
Eschenbacha Parzi-val, na podstawie którego Ryszard Wagner napisał swoją ostatnią operę Parsifal
(1882). – Przyp tłum.

13. Wicca to pogańska religia tkwiąca korzeniami w przedchrześcijańskiej zachodniej Europie,

która przezywa okres odrodzenia w XX wieku, głównie w USA i Wielkie) Brytanii

64

background image

W KRÓLESTWIE WŁADCÓW PIERŚCIENIA – CZĘŚĆ DRUGA

To, co zrobili biskupi na soborze w Trydencie w roku 1545 w północnych Włoszech, było

formalnym wyklęciem proroctw Merlina, w następstwie którego z publicznie dostępnych materiałów
usunięto wszelkie dotyczące go dane. W celu przechylenia wagi na rzecz Kościoła stworzono nawet
nowy gatunek literacki, który znamy dziś pod nazwą romansu gotyckiego.

Przesłanką kryjącą się za tymi historiami nie było ocalenie ofiar, ale raczej zniszczenie wrogów

ukartowanego “chrześcijaństwa" – za pomocą krucyfiksu i ton święconej wody będących podstawową
bronią w ponurych zmaganiach ze złowrogimi “siłami zła".

Po pewnym czasie ruch chrześcijański wpadł na genialny pomysł ustanowienia własnego

konkurenta Merlina, który nie był czarownikiem, ale kanonizowanym biskupem wczesnego Kościoła.
Wybór, jakiego dokonano, był nadzwyczaj dziwny!

W roku 325 n.e. jednym z uczestników soboru nicejskiego zwołanego za czasów cesarza

Konstantyna był biskup Myry, Mikołaj. Na soborze tym biskupi debatowali na temat natury Świętej
Trójcy i tego, że Jezus nie był jedynie synem Boga, ale jego inkamacją. To nowe podejście nie
podobało się sędziwemu biskupowi Aleksandrii, Ariuszowi, który postanowił wyrazić w tej kwestii
swoje zdanie. Kiedy wstał, aby przemówić, biskup Myry, Mikołaj, z miejsca uderzył go w twarz.

To zdarzenie od razu skierowało dyskusję na właściwe tory, w efekcie czego krewki dyskutant

został nagrodzony za swoją postawę, stając się wkrótce Świętym Mikołajem (Saint Nicholas). To
tytularne imię zostało w części Europy zniekształcone i uzyskało brzmienie Sinterklaas lub Sintniklaus,
zaś w krajach anglojęzycznych uzyskało w końcu swoją obecną postać “Santa Ciaus" (“Święty
Mikołaj"). W ramach strategicznej propagandy jest on lansowany obecnie w postaci przynoszącego
dzieciom prezenty “Father Christmasa"

1

– jakże odległego w swojej naturze od swojego historycznego

pierwowzoru, zapalczywego biskupa.

W ramach Kościoła Celtyckiego z okresu wczesnego średniowiecza (w czasach kiedy Merlin i

Taliesin

2

przedstawiali swoje widzenia królom) działali wpływowi adepci starych mądrości, opaci i tak

zwani Clid lub Culdees

3

, tacy jak święty Dawid, święty Patryk i święty Kolumba

4

, których Kościół

Rzymskokatolicki potępił jeszcze za ich życia za rzekome szarlataństwo i pogańskie obyczaje.
Hierarchia kościelna przez długi czas traktowała ich jako nekromantów i czarowników i dopiero w
ostatnim okresie zmieniła wobec nich zdanie. Chociaż proroctwa Merlina zostały ostatecznie
potępione przez sobór trydencki, nauki Dawida, Patryka i Kolumby tak mocno zakorzeniły się wśród
ludzi, że Kościół był zmuszony zastosować wobec nich trochę inną strategię.

Tysiąc lat po śmierci tych druidycznych mędrców Watykan wprowadził ich do panteonu

ortodoksyjnych świętych, chcąc w ten sposób ukryć ich prawdziwy, celtycki charakter. Kilka lat temu
Poczta Brytyjska i Kościół Anglikański połączyły swoje siły w promowaniu łagodnego św. Kolumby
obok jego zgorzkniałego katolickiego konkurenta, św. Augustyna z Rzymu, który przybył do Anglii
zaraz po śmierci św. Kolumby w roku 597 n.e. z papieskim poleceniem zniszczenia kierującego się
jego naukami ruchu. Nie bacząc na prawdę historyczną, jubileuszowe znaczki pocztowe i odpowiednie
materiały propagandowe z roku 1997 przedstawiają tych przeciwników jako niemal braci w walce o
wspólną sprawę, co dowodzi, że w kościele do dzisiaj trwa proces kreowania mitów.

Pojęcie wilkołaków

5

, o których mówiono, że pokazują się w pełni księżyca, pochodzi

prawdopodobne z okresu istnienia kasty druidów zwanych “Wood Lords" (“Panowie Lasu"), których
nazywano “Wereami" lub “Wallanami". Ich zwierzęcym symbolem, totemem, był wilk, tak jak w
przypadku innych plemion na przykład niedźwiedź lub koń. Totemy te były prekursorami znaków
heraldycznych, przy pomocy których rozpoznawano poszczególne rody. Często zawierały one
symbole zwierząt, roślin i innych rzeczy, które umieszczano na proporcach.

Jak wiadomo z historycznych źródeł Wallanowie osiągnęli wielkie wpływy i stali się założycielami

wielkich królewskich dynastii irlandzkich, walijskich i angielskich. Wielki Cadwallan Walijski

6

pochodził

właśnie z tego rodu Druidów, jak również król Casswallan, nieustraszony syn Beli Mawra,
największego ze wszystkich Panów Lasu z około 100 roku p.n.e.

Inne totemy były, oczywiście, wyobrażeniami różnych bogów i boginek i, co ważne podkreślenia,

jeden z nich przetrwał przez stulecia od początków kultury Panów Lasu i wciąż utrzymuje swoją
dominującą pozycję wśród brytyjskich symboli.

Pierwotni Wallanowie żyli w Mezopotamii około 3 800 lat temu, czyli około roku 1800 p.n.e.

Nazywano ich wówczas Yulannu, co znaczyło, po prostu, Panowie Lasu. To właśnie z ich kultury

65

background image

wywodzi się tradycja Yule

7

, która przeszła tryumfalnie przez Europę i zawędrowała aż do

Skandynawii.

Boginią Yulannu była Barat An-na (Wielka Matka Ogniowego Kamienia). Sumerowie nazywali ją

Antu. Była żoną króla Anu i matką Enkiego. W późniejszych czasach była identyfikowana z Dianą z
Efezu (Diana Dziewięciu Ogni). Kult Barat An-ny rozprzestrzenił się poprzez Syrię do Feni-cji, gdzie jej
wyobrażenie zaczęto przedstawiać na monetach. W tej wersji siedziała na brzegu morza z zapaloną
pochodnią i okrągłą tarczą z symbolem krzyża różo-krzyżowców u boku.

Wraz z druidami Wallanami na Wyspy Brytyjskie trafiła kultura Barat An-ny, gdzie z czasem jej imię

zmieniło brzmienie na Bratanna. Jej kult był tu tak wielki, że stała się wielką boginią plemienną, która
mimo stuleci chrześcijaństwa przetrwała do dzisiaj. Jej wizerunek na monetach niewiele się zmienił, z
wyjątkiem tego, że zamiast pochodni jest teraz na nich latarnia morska, a zamiast krzyża
różokrzyżowców Union Jack (flaga brytyjska, na której wyobrażone są trzy krzyże w kolorach białym,
niebieskim i czerwonym). Mimo upływu wieków jest ona nadal Boginią Matką lądu. Panią Ogniowego
Kamienia – Brytanią.

Wcześniej wymieniłem króla Casswallana, który panował w Brytanii w mniej więcej tych samych

czasach co Herod Wielki w Juei. Będąc synem wielkiego Beli Mawra, był nie tylko Panem Lasu, ale
również Panem Pierścienia Cassi, czyli Cassi-Wallanem lub Casswallanem.

Rody Cassi również pochodzą z Mezopotamii. Wcześniej były to rody karpackich książąt Sidhe,

które osiadły wcześniej wraz z Yulannu w pomocnej części gór Zargos. Pochodzili z linii wróżów
Tuatha De Danann i panowali w rejonie Mezopotamii od XVIII wieku p.n.e. i od około 1600 roku p.n.e.
przez 500 lat rządzili Babilonią.

Ten szczególny szczep rozwinął się w jedną z najstarszych kultur Pierścienia i w starożytnej Irlandii

stanowił święty ród “god-men" (“ludzi-bogów") zwanych tam Vere-Bolg. Najbardziej znane miejsce ich
kultu wciąż istnieje i znane jest dziś pod nazwą Newgrange – pierwotnie była to święta królewska
siedziba nazywana Rath. Te miejsca kultu (“magiczne pierścienie") nosiły nazwę Creachaire
(świątynia-grobowiec) i mieściły się w Rathach, które były pokrytymi darnią kopcami-siedliskami
zbudowanymi na szkielecie z pali. W późniejszych czasach nazywano je Tepesami – od których
pochodzą amerykańscy Indianie tepee – i były one uważane za “Bramy do Krainy Zmarłych", świętego
królestwa duchów przodków.

To właśnie od tej praktyki zasiedlania kopców powstała rodowa nazwa królów Cassi, jako że Cassi

znaczy “miejsce lasu". Były to siedziby Strażników Bram, zwanych też Oupire lub Władcami
Pierścienia Sidhe, których przechrzczono później, jak już wcześniej wspomniałem, na “wampirów".

Jedną z bardziej znanych w historii wróżek Graala była księżniczka Meluzyna, córka króla Piktów,

Elinasa z Alby, potomka panującego w II wieku króla Kaledonii, Vere'a, Władcy Smoka. W roku 733
Meluzyna poślubiła (podtrzymując ciągłość linii rodowej) Rainfroi de Vere'a, księcia Anjou. Do ich
potomków zaliczał się późniejszy hrabia Maelo, dowódca armii Karola Wielkiego. Z jego związku z
siostrą Karola Wielkiego narodziła się hrabiowska linia Vere z Guisnes, której członkowie byli, jak już
wspomniałem, zwani Królami Elfami i stali się Wielkimi Szambelanami Anglii oraz Hrabiami Oxfordu.

W tradycji arturiańskiej i magdaleńskiej Pań Jeziora (jak to zostało omówione w Krew z krwi

Jezusa) Meluzyna była “fontanną nieziemskości", czarodziejką Underwood. Jej fontanna w Verrieres
en Forez została nazwana Lusina (co znaczy “dostarczycielka światła"), od którego to imienia wywodzi
się nazwa królewskiej dynastii Lusignan – dynastii królów Jerozolimy z okresu wypraw krzyżowych.
Mówiono, że Źródło Meluzyny tryskało w głębi zarośli lasu Anjou, zaś ją samą przedstawiano często w
postaci syreny, jak to w czarujący sposób ukazuje stary obraz w zamku Bran hrabiego Drakuli w
Rumunii.

W XII wieku potomek Meluzyny, Robert de Vere, trzeci hrabia Oxfordu i prawowity pretendent do

tytułu hrabiego Huntingdonu, został zarządcą lasów Fitzooth króla Ryszarda I. Jako Pan na
Greenwood i tytularny Herne

8

Dzikich Łowów był popularnym wśród ludzi przedstawicielem linii Sidhe

– ostatecznie został banitą za zbrojne wystąpienie przeciwko królowi Janowi. To właśnie on,
późniejszy Robin Fitzooth, stał się pierwowzorem bohatera popularnych legend o Robin Hoodzie.

Spośród wszystkich monarchów, jacy kiedykolwiek zasiadali na tronie Anglii, najbardziej

zharmonizowana ze starożytną kulturą i tradycją lasu była królowa Elżbieta I z dynastii Tudorów.
Nazywano ją nawet Królową Wróżką, a przed oficjalną koronacją lud ustanowił ją swoją Królową
Zielonego Lasu. Był to starożytny rytuał Oświeconych – Rasy Elven Albi-gensów. Ceremonię
odprawiono o świcie w głębi Puszczy Windsor i w celu uświetnienia tej nominacji przekazano jej
zwyczajowo dziedzictwo Robin Hooda będące spuścizną domu Vere.

66

background image

W tym czasie lordem szambelanem królowej był Edward de Vere Loxley, XVII hrabia Oxfordu. Do

jego obowiązków należało wyniesienie podczas tej ceremonii Elżbiety na tron po uprzednim
zdetronizowaniu Caille Doauine'a, tradycyjnego Króla Puszczy (od którego imienia wywodzi się nazwa
szkockiego piktyjskiego królestwa Kaledonii) – potężnego Rogacza Siedmiu Szpikulców, na którego
grzbiecie Lord Vere jechał na ceremonialną polanę.

W czasach studenckich Edward de Vere z Orfordu był przyjacielem różokrzyżańskiego alchemika i

agenta tajnych służb Johna Dee oraz bliskim współpracownikiem męża stanu i filozofa Francisa
Bacona (późniejszego wicehrabiego St Albans). Utworzyli oni (wraz z innymi) elżbietański Syndykat
Dworu Poezji i Magii, który dostarczał ich koledze, dramato-pisarzowi Williamowi Szekspirowi,
materiałów do jego sztuk.

Jak już wspomniałem przy okazji omawiania Meluzyny, fontanny, źródła i wody wiązano zazwyczaj

z linią żeńską Władców Pierścienia. Wywodzi się to z czasów bogów Anunnaki, których rodu matką
założycielką była (według tekstów starożytnej Mezopotamii) Tiamat, Morski Smok. W późniejszych
czasach królowe te były przedstawiane zazwyczaj w postaci syren (ich anglojęzyczna nazwa to
mermaids od łacińskiego merę maids, co po polsku znaczy “morskie panny") i często nazywano je
Paniami Jeziora. Był to zwyczaj, który przypisano Marii Magdalenie, kiedy osiadła w Prowansji w roku
44 n.e.

Podczas gdy męscy potomkowie Marii Magdaleny i Jezusa stali się znanymi Królami Rybiarzami w

Galii, linia żeńska zachowała swój status Smoczych Królowych w całkiem innej dynastii – jako
matriarchalne królowe Avallonu w Burgundii. Dynastia ta znana była pod nazwą Domu delAcqs (Domu
Wód) i to z niego pochodzi żyjąca w VI wieku wielka królowa Viviane znana z arturiańskich romansów
jako Pani Jeziora. To pochodzenie było tak ważne dla Celtyckiego Kościoła, że kiedy w roku 844 król
Kenneth MacAlpin zjednoczył Szkotów i Piktów, jego dokument koronacyjny w sposób szczególny
podkreślał jego pochodzenie od królowych Avallonu.

Najbardziej istotnym, jeśli chodzi o króla Artura, było jego pochodzenie zarówno od męskiej, jak i

żeńskiej linii Albigensów. Jego ojcem był król Aedan Dalriada, Pendragon Brytanii w roku 559 i
potomek Władcy Lasów Beli Mawra. Jego matką była Ygerna del Acqs, córka królowej Viviane, której
wnuk (z matki Viviane II, siostry Ygerny) był legendarnym Lancelotem del Acqs. Ygerna (w tradycji
arturiańskiej czasami nazywa się ją Igraine) była Wysoką Królową Celtyckich Królestw, zaś jej siostra
Morgaine (po jej pierwszym mężu Gwyr Llewie z Carlisle) była Wysoką Kapłanką Sióstr Avallonu.

Od wielu lat trwają spekulacje na temat historycznego Artura, lecz są to głównie zabiegi ludzi

zaangażowanych w turystykę, którzy usiłują wykorzystać jego pochodzenie do zainteresowania
turystów konkretnymi częściami Anglii i Walii. W rzeczywistości (w zgodzie z tradycyjnymi relacjami)
był tylko jeden Wysoki Król Brytanii zwany Arturem. Zawsze był tylko jeden Artur, syn Pendragona.
Ten sam, którego matką była Igraine'a z Avallonu, córka królowej Viviane, znanej jako Pani Jeziora.
Był tylko jeden Artur, który miał syna Modreda i siostrę o imieniu Morgaine (lub Morgana, jak się ją
nazywa w niektórych relacjach).

Dawne annały Szkocji i Irlandii oraz zapiski Kościoła Celtyckiego zgodnie identyfikują Artura mac

Aedana z Dalriady. W roku 575 druid Merlin Emrys ogłosił go Królewskim Dowódcą i Wysokim Królem.
Jego główną siedzibą było Carlisle na północy Anglii, skąd dowodził obroną granicy oddzielającej
Szkocję od Anglii.

Wracając do Rathów (inaczej królewskich kopców-siedlisk) powinniśmy zastanowić się nad nazwą

tych Bram do Świata Zmarłych – Tepes – jako że był to przydomek przypisywany jednej z najbardziej
enigmatycznych postaci późnego średniowiecza – hrabiemu Drakuli. Traktując rzecz historycznie, nie
biorąc pod uwagę chrześcijańskiego mitu propagandowego, w który spowito wampiryczną postać
bohatera książki Brama Stokera, Drakula był księciem wołoskim o imieniu Wład III, którego często
nazywa się również Władem Tepesem.

Ponieważ słowo tepes jest pokrewne “drewnianym palom", często uważa się, że opisowy

przydomek Włada ma związek z jego surową metodą wykonywania egzekucji na więźniach, czyli z
nadziewaniem ich na drewniany pal. Przeto imię Wlad Tepes tłumaczy się jako Wład Falownik. Jest to
jednak wierutne kłamstwo. Przydomek Tepes nadano mu (podobnie jak wielu innym druidzkim
dostojnikom przed nim), ponieważ w ramach starożytnej kultury Władców Pierścienia Sidhe został
mianowany Creachai-re'em, Strażnikiem Wrót.

Piętnastowieczny książę rumuński Wład Tepes był założycielem stolicy tego kraju, Bukaresztu.

Jego popularne imię, Drakula (Dracula), oznaczało “Syn Drakula", z kolei Drakul (Dracuł) znaczyło

67

background image

Smok i było formą, jaką bractwo Graala z Ordo Daconis (Imperialny Dwór Smoka) określało od roku
1431 jego ojca.

W ostatnim stuleciu, od czasu wydania w roku 1897 powieści Drakula, Wład stał się archetypem

promowanej przez Kościół gotyckiej tradycji. Jednak rzeczywisty lęk hierarchii kościelnej przed nim nie
dotyczył jego surowych metod traktowania wrogów, jak się często uważa, i tego, że był on pijącym
krew wampirem z horroru Stokera

9

, ale jego głębokiej wiedzy alchemicznej i tego, że był on

działającym Oupire – szacownym Suwerenem Rath, Strażnikiem Wrót w starożytnym rytuale Yulannu
Władców Pierścienia.

Ci, którzy czytali Krew z krwi Jezusa l Potomków Dawida i Jezusa, znają terakotową mozaikę

sprzed około 2000 latp.n.e. przedstawiającą sumeryjską boginię Lilith. Na tym wizerunku (tak jak i
innych przedstawiających najwyższych rangą bogów Anunnaki) widzimy Lilith trzymającą Pręt i
Pierścień Bosko Mierzonej Sprawiedliwości. Pręt był w rzeczywistości miarą i na niektórych obrazach
jest on przedstawiany z oznakowaniem pozwalającym na wykonanie pomiaru w określonych
jednostkach (tak jak współczesne nam linijki z podziałką). W czasach babilońskich była ona określana
jako Rule (reguła, panowanie, liniał) i ten, kto ją dzierżył, był Rulerem (władcą lub miarą), skąd
wywodzi się nasze określenie rządzących.

Jak wspomniałem na wstępie, pierścień był symbolem kompletności, jedności i wieczności.

Reprezentował kontynuację Boskiej Sprawiedliwości, sprawiedliwości mierzonej przy pomocy pręta
(lub miarki). Pierścień stanowił więc symbol władców wywodzących się z Anunnaki – tajemniczych
Oupires odpowiedzialnych za ustanawianie rządów i władzy królewskiej – którzy byli potomkami
cywilizacji powstałej około 4 000 lat p.n.e.

Biorąc to pod uwagę, warto odnotować, że kiedy zapytano Tolkiena o środowisko Środkowej Ziemi

występujące w jego trylogii Władca Pierścieni, odrzekł on, że pochodzi ono z około 4000 roku p.n.e.
“W kotle zawsze wrzało i wrze" – odrzekł. – “My tylko dodajemy nowe składniki do zupy". Jego
ciesząca się dużą popularnością powieść, aczkolwiek fascynująca, wcale nie jest jakimś nowym
pomysłem. Od najdawniejszych czasów uważano w Europie, że saksoński bóg Wotan (lub Odyn –
odpowiednik sumeryjskiego Anu) rządzi światem za pomocą ośmiu pierścieni, będąc w posiadaniu
jeszcze jednego, dziewiątego pierścienia (Pierścienia Jeden), który pozwalał mu władać pozostałymi.

W czasie średniowiecznych procesów kościelnych prowadzonych przeciwko heretykom, a także w

późniejszym okresie, wszystko, co było związane z Graalem, padało łupem wściekłości biskupów i
braci zakonnych. Nie spodziewające się niczego ofiary oskarżano o cały szereg podejrzanych praktyk.
Zakazany był jakikolwiek związek z kulturą Pierścienia.

Kiedy oskarżono Joannę d'Arc, jednym z głównych zarzutów, jakie biskupi wysunęli przeciw niej,

było używanie przez nią do leczenia magicznych pierścieni i czarów. W rezultacie spalono ją w roku
1431 na stosie. W roku 1920 Kościół ponownie rozpatrzył jej sprawę, w rezultacie czego ułaskawił ją i
kanonizował!

Jak to szczegółowo omówiłem w Krew z krwi Jezusa, zakazy nie dotyczyły tylko pism Merlina, ale

także całego szeregu innych prac, które rzekomo zaginęły w okresie wczesnego średniowiecza.
Zakazami objęto również malarstwo i ustanowiono wiele nowych zasad. Jedna z nich mówiła, że
Dziewica Maria może być przedstawiana jedynie w szatach niebieskich i białych, jak jest obecnie
najczęściej malowana, bowiem inne kolory, zwłaszcza czerwień, mogłyby sugerować, że piastowała
jakieś stanowisko w Kościele, który nie dopuszczał, aby kobiety pełniły w nim jakiekolwiek funkcje.

Mało kto wie, że kościelne zasady stosują się również do muzyki, w szczególności muzyki

starożytnej, która wywodzi się z kultur innych niż rzymska, grecka lub lidyjska. To właśnie z powodu
tych religijnych ograniczeń współczesne książki poświęcone muzyce podają, ze jej korzenie tkwią w
kulturze Grecji lub różnych części Rzymskiego Imperium.

Podobnie jest z językiem angielskim, o którym mówi się błędnie, że pochodzi głównie z greki i

łaciny. Aby wpoić nam ten pogląd, uczy się nas takich klasyków literatury, jak Homer i Wirgiliusz,
zupełnie zapominając, że zarówno łacina, jak i greka rozwinęły się z innych, znacznie starszych
języków. Pochodzenie większości języków europejskich, włącznie z angielskim, można prześledzić
cofając się w czasie aż do okresu starożytnej Fenicji, Syrii, Egiptu, Indii i Mezopotamii. Wiele słów
liczy sobie tysiące lat.

Podobnie jest z muzyką. Na podstawie odkryć dokonanych w kilku ostatnich dziesięcioleciach

można stwierdzić, że muzyka odgrywała bez wątpienia dużą rolę w czasach babilońskich królestw, a
nawet wcześniejszych. W pokładach datowanych na sześć tysięcy lat położonych na terenie

68

background image

starożytnego Sumeru znajdowano srebrne fujarki, dzwonki i bębny oraz pięknie zdobione harfy i liry.
Wiadomo także, że już wtedy używano lutni.

Te precyzyjnie wykonane instrumenty pogrzebane u boku królów i królowych z rodu Smoka miały z

całą pewnością charakter ceremonialny i wygląda na to, że używano ich w rytuałach starożytnego
Gwiezdnego Ognia i Ogniowego Kamienia, co opisałem w Potomkach Dawida i Jezusa. Rytuał
Ogniowego Kamienia (rytuał bogini Antu lub Barat An-ny) był głównie ceremonią o charakterze
lewitacyjnym odprawianą z zastosowaniem monoatomowego, nadprzewodnikowego pierwiastka –
Ogniowego Kamienia (białego proszku złota).

Muzyka nawet współcześnie jest używana do kreowania zjawiska lewitacji, zwłaszcza w Tybecie,

gdzie wysoko w górach unoszono przy zastosowaniu antygrawitacyjnych częstotliwości dźwiękowych
bardzo ciężkie bloki skalne. W rytuale tym bierze udział dziewiętnastu muzyków i dwustu mnichów
ustawionych wzdłuż promieni w grupach po pięć osób i w odstępach co pięć stopni, z twarzami
zwróconymi w kierunku górskiej jaskini. Muzycy używali trzynastu bębnów beczkowych różnych
rozmiarów i wadze do 150 kilogramów zawieszonych na drewnianych ramach i skierowanych ku
położonej między muzykami i jaskinią miskowatej niecce, w której ustawiano kamienny blok. Było tam
jeszcze dodatkowo sześć długich trąb umieszczonych w odstępach między muzykami grającymi na
bębnach. Na dany znak muzycy zaczynali grać na bębnach i trąbach, a mnisi śpiewać. Po czterech
minutach kamienie zaczynały lewitować i wznosić się 400 metrów w górę, a następnie opuszczać na
właściwe miejsce w górskiej świątyni.

Po intensywnych badaniach zawiłości tej starożytnej procedury Adam Wagner odtworzył ten

muzyczny rytuał w utworze “Feniks i ogniowy kamień" na płycie Genesis of the Grail Kings –
kompozytor strategicznie przerywa sekwencję Złotego Środka, po czym następuje czterominutowa
cisza, w czasie której odtwarzane są tak niskie częstotliwości, że są one niesłyszalne. Chociaż nie
docierają do naszej świadomości, rezonują bezpośrednio z szyszynką, która, jak wiadomo, jest
odpowiedzialna za stany wyższej świadomości i percepcji.

Do albumu Genesis of the Grail Kings włączone zostały również aspekty muzycznych

współbrzmień, których używania Watykan zakazał w średniowieczu, ponieważ Templariusze i Cystersi
wykorzystywali je w swoich poświęconych Marii Magdalenie katedrach Notre Damę, które są znane z
tego, że ich architektoniczna konstrukcja przeczy prawom grawitacji. Rycerze tego szczególnego
odłamu Templariuszy (założonego w roku 1118 przez króla Jerozolimy Baldwina) zwani byli
Książętami, Strażnikami Królewskiej Tajemnicy.

Jedna z tych muzycznych sekwencji jest bardzo sławna – jest to trójdźwięk ochrzczony przez

Kościół “diabelskim interwałem" będący bezpośrednim wyciągiem z harmonicznych skal starożytnych
mezopotamskich bóstw, które obejmują skalę Enkiego, skalę Eniiia, skalę Anu, skalę Marduka, skalę
Kingu, skalę Inanna i inne.

Żaden z kompozytorów nie zrobił tyle dla zachowania tradycji Pierścienia, co prapradziadek

Adriana Ryszard Wagner. Jego słynna szesnastogodzinna tetralogia Pierścień Nibelunga (Złoto Renu,
Walkiria, Zygfryd i Zmierzch bogów) została w znacznej części oparta na folklorze burgundzkim,
jednak jej główną osnową jest bardzo stara mitologia skandynawska nosząca nazwę Saga Volsunga.

Głównym bohaterem Pierścienia Nibelunga jest wojownik Zygfryd, który znajdując się pod

wpływem czarów płynących z magicznego napoju zdradza ukochaną kobietę – przemienioną w
śmiertelniczkę boginię Brunhildę, która aranżuje następnie jego śmierć. Brunhilda zdaje sobie w końcu
sprawę ze swojego błędu i rzuca się na stos pogrzebowy, aby połączyć się w zaświatach ze swoim
ukochanym. Panny Renu, prawowite Wodne Strażniczki Złota wydobywają z prochu stosu
pogrzebowego magiczny pierścień, który Zygfryd dał Brunhildzie. Dzięki temu oraz dzięki poświęceniu
Brunhildy zniesiona zostaje klątwa (rzucona na ten Pierścień przez Alberyka Nibelunga, Władcę
Karłów Podziemi).

Pierścień został wykradziony Pannom Renu przez Nibelunga, który stracił go na korzyść ojca

Brunhildy, boga nieba, Wotana. Potem zdobywa go Zygfryd zabijając smoka, lecz w chwili
ostatecznego oczyszczania pierścienia przez Panny Renu, Wotan ginie razem ze swoim wymarzonym
królestwem Walhallą. Kiedy Pierścień trafia w końcu w prawowite ręce, świat zostaje uratowany i
następuje zamknięcie pełnego Cyklu.

Tradycja Pierścienia jest tu wyraźnie widoczna, podobnie jak w historii Tolkiena i legendach Graala

– Pierścień niszczy ostatecznie tego, który wchodzi w jego posiadanie nie odczuwając właściwej z nim
więzi. Ten złoty Pierścień, wykuty z zaczarowanego płaskiego kamienia złota Renu, dawał jego

69

background image

posiadaczowi władzę nad całym światem, lecz pod warunkiem wyrzeczenia się miłości i zaprzedania
duszy budzącej grozę mocy Pierścienia.

Najpotężniejszym z Władców Pierścienia w kategoriach bezpośredniej linii mesjanistycznej króla

Dawida i Jezusa był król Solomon, którego żydowski Talmud określa jako najpotężniejszego
czarodzieja tamtych czasów. Jego wielka mądrość i rozważny królewski osąd były przypisywane
posiadaniu przezeń czarodziejskiego pierścienia. To właśnie legenda o pierścieniu króla Solomona
zainspirowała Tolkiena.

Podobnie jak Solomon tolkie-nowski Władca Pierścienia, Sau-ron, używał swojego Jednego

Pierścienia do rządzenia wszystkimi demonami Ziemi. Solomon użył demonów do budowy świątyni w
Jerozolimie, podczas gdy Sau-ron użył ich do budowy wieży w Mordorze. Podobne były również
pierścienie (takie, jakie występują zazwyczaj w tej tradycji), jako że każdy z nich był zdolny zniszczyć
swojego pana. Pierścień Solomona osiąga swój cel poprzez demona Asmodeusza, natomiast w
przypadku Saurona zniszczenia dokonuje jego własny demon destrukcji.

W obu historiach są jeszcze inne podobieństwa. W obu przypadkach występują klejnoty

wypromieniowujące światło, w przypadku Solomona jest to Schamir, a w przypadku króla elfów
Thingola – Silmaril. Każdy z nich jest skarbem rodzinnym odpowiedniego rodu królewskiego.

Tego rodzaju żydowskie pisma skierowały wściekłość dominikanów kierujących hiszpańską

inkwizycją (od około 1480 roku) głównie na Żydów, zwłaszcza tych, którzy zajmowali się studiowaniem
kabały. To właśnie z tego powodu zaczęły się polowania na czarownice.

Wcześniej rzymska inkwizycja zajmowała się głównie heretykami – heterodoksyjnymi

chrześcijanami należącym do różnych odłamów (arianami, nestorianami, nazareńczykami i innymi),
którzy nie byli członkami Kościoła Rzymskokatolickiego i których kultura była w jakiś sposób związana
z tradycjami magii i alchemii pozostającymi poza kontrolą Kościoła. I oto pojawili się Żydzi ze swoimi
wersjami dawnych dziejów, zwłaszcza Żydzi z regionu Narbonne hiszpańskich Marchii, gdzie kiedyś
domowi Dawida Karol Wielki udzielił przywileju niezależności na prawach księstwa.

To oznaczało, że sieć należy zarzucić znacznie szerzej, tak aby objąć nią również ludzi o zupełnie

innej orientacji.

Sprawa przestała już dotyczyć pragnień Kościoła, aby oczyścić swoje chrześcijańskie szeregi. A co

Żydami? Muzułmanami? I wreszcie poganami?

I tak oto począwszy od XV wieku inkwizycja przystąpiła do etnicznej czystki. Nikt poza czystej krwi

zdeklarowanymi chrześcijanami nie był bezpieczny. Zaistniała konieczność stworzenia nowego
rodzaju klasyfikacji zdolnej do wciągnięcia zdobyczy w nadzwyczaj rozciągliwą sieć. W owych czasach
stanowisko wielkiego inkwizytora piastował brutalny Tomas de Torquemada, starszy spowiednik
Ferdynanda II i królowej Hiszpanii Izabeli. Pod jego kierunkiem znaleziono rozwiązanie i wkrótce
zakonnicy postawili swoje znaki na “najbardziej diabolicznych poganach, jacy kiedykolwiek
konspirowali w celu obalenia Kościoła Rzymskokatolickiego".

W roku 1484 dwaj dominikanie, Heinrich Kramer i James Sprenger opublikowali księgę Młot na

czarownice. To przesiąknięte złem, lecz napisane z wyobraźnią dzieło podawało szczegółowo, jak
należy rozpoznawać nowe podstępne zagrożenie ze strony praktykujących sataniczną magię. Księga
była tak przekonująca, że dwa lata później papież Innocenty VIII wydał bullę autoryzującą
prześladowania tej bluźnierczej sekty. Do tego momentu kult znany jako Czary (jeśli w ogóle istniał)
nie zagrażał nikomu. Ostał się on głównie w pozostałościach pogańskich zwyczajów oraz w
obrządkach związanych z urodzajem i klasą wieśniaczą. W rzeczywistości była to jedynie pozostałość
pierwotnych wierzeń w nadludzkie moce sił natury ogniskujących się głównie na Panie, psotnym
arkadyjskim bożku pasterzy.

Pan był tradycyjnie przedstawiany z kozimi nogami, uszami i rogami, lecz twórczy dominikanie

mieli inny pogląd na temat grającego na fujarce rogacza i zaczernili jego obraz tak, aby przypominał
samego diabła. Ponieważ jednak inkwizytorzy byli mężczyznami, ustalono, że czary są formą
deprawacji związaną z niestabilnością natury kobiecej.

Problem polegał na tym, że, tak naprawdę, nikt nie wiedział, jak rozpoznać czarownice, i w związku

z tym wymyślono do tego celu szereg tragicznie śmiesznych prób i testów. W całej tej aferze
bezwzględna sekta purytan stała się bliska politycznie rzymskiej strategii wprowadzając swoje własne
polowania na czarownice w Anglii, a później w Ameryce. W czasie ponad 250 lat upoważnieni
przedstawiciele poszukiwaczy czarownic zamordowali ponad milion niewinnych mężczyzn, kobiet i
dzieci.

70

background image

To właśnie przeciwko religijnemu fanatyzmowi i oskarżeniom zrodził się ruch, który zyskał miano

renesansu – okres odrodzenia i wskrzeszenia wspomagany środowiskiem demokratycznego sposobu
myślenia. W okresie tym, którego apogeum przypadło na początek XVI wieku, Leonardo da Vinci,
Rafael i Michał Anioł rozwinęli harmonię sztuki klasycznej w jej najwyższej formie. Był to czas
ponownej fascynacji pogańskimi naukami, które eksplodowały szerokim wachlarzem barw,
przekraczając nowe horyzonty nauki, architektury i sztuki.

Właśnie wtedy, w latach 1614-1615, powstały w Niemczech dwa traktaty zatytułowane Manifesty

Różokrzyżow-ców. Po nich pojawił się romans Chemiczny Ślub napisany przez luterańskiego pastora
Johanna Valentina Andreae. Publikacje te były zapowiedzią odrodzenia hermetyzmu i nastania okresu
Oświecenia, w którym ujawnione zostaną pewne uniwersalne tajemnice.

Biorąc pod uwagę pojawienie się w Brytanii Królewskiego Towarzystwa (Royal Society)

naukowego i genialne opracowania Izaaka Newtona, Roberta Boyle'a, Roberta Hooka, Edmunda
Halleya, Christophera Wrena i wielu innych, które pojawiły się kilkadziesiąt lat później, przepowiednie
były w zasadzie prawidłowe, lecz w tamtych czasach były zawoalowane w postaci alegorii i zdawały
się przekazywać jeszcze bardziej adekwatny przekaz.

Piśmiennictwo koncentrowało się na podróżach i naukach tajemniczej postaci imieniem Christian

Rosenkreutz, brata Różanego Krzyża. Jego imię zostało tak dobrane, aby świadczyło o jego
różokrzyżańskiej przynależności, i był on przedstawiany zazwyczaj w stroju templariuszy.

Akcja Chemicznego Ślubu rozgrywa się w magicznym zamku panny i pana młodego – miejscu

wypełnionym wizerunkami lwów, w którym dworzanami są badacze nauk Platona. W scenerii godnej
romansu Graala Dziewica Lamplighter aranżuje ważenie wszystkich obecnych na wadze, podczas
gdy zegar odmierza ruchy nieba, zaś gościom przedstawiane jest Złote Runo. Cały czas grają
instrumenty strunowe i trąby, zaś wszystko odbywa się w atmosferze rycerskości pod
przewodnictwem rycerzy świętych zakonów.

Poniżej zamku znajduje się tajemniczy grób z dziwnymi inskrypcjami, a w porcie stoi dwanaście

zacumowanych statków Złotego Kamienia, z których każdy ma flagę z innym znakiem Zodiaku. W
zamku oprócz dziwnego przyjęcia grana jest przykuwająca uwagę fantazyjna sztuka opowiadająca o
bezimiennej księżniczce, którą wyrzuconą na brzeg w drewnianej skrzyni znajduje książę. Księżniczka
poślubia wkrótce księcia, dzięki czemu odradza się pozbawiony niegdyś praw prawowity królewski
ród.

Jest to kolejna opowieść z rodzaju “zagubionej narzeczonej", któremu już się przyglądaliśmy. Kiedy

połączy się znaczenia wynikające z Chemicznego Ślubu z dwoma wcześniejszymi traktatami, staje się
jasne, że chodzi tu o ideę Graala, i Kościół z miejsca potępił odradzający się ruch różokrzyźowców.

Po przeanalizowaniu historycznych wróżek/wróżów (Fairies), skrzatów (Pixies) i elfów (Elves)

możemy obecnie przyjrzeć się innym, tak zwanym “oświeconym": krasnoludkom (Sprites), chochlikom
(Goblins) i gnomom (Gnomes).

10

Definicja “sprite" oznacza ni mniej, ni więcej tylko “spirit person" (“osoba duchowa") – jedna z tych,

które należą do transcendentalnego królestwa Sidhe. Oryginalni sprite'owie to starożytni scytyjscy
wojownicy-duchy, którzy malowali swoje ciała szaroniebieską farbą, aby wyglądać na polu walki jak
zwłoki.

Występująca w szekspirowskim Śnie nocy letniej postać o imieniu Puck jest opisywana jako

“sprite", zaś w tradycy-jonej angielskiej legendzie leśnej Puck jest określany jako Robin Goodfellow, o
którym mówiono, że jest “gob-linem". Jego ojcem był Hern the Hunter (Hern Łowca). Jak z tego
wynika, Oberon i Hern to jedna i ta sama osoba. Imię Oberon (to, jak już mówiliśmy, wariant imienia
króla Elfów, Albreya) jest pochodną scytyjskiego Oupire (znaczącego “ponad") i Roń (znaczącego
“panować"). Tak więc Oberon oznacza “Ponad Panujący", czyli dokładnie to samo co High King
(Wysoki Król) lub Pendragon.

Słowo “goblin" (chochlik) wywodzi się bezpośrednio ze starogermańskiego kobelin określającego

robotników kopalnianych lub tych, którzy pracują pod ziemią. W kontekście kultury Pierścienia gobliny
były w zasadzie pomocnikami Strażników Bram Rath – mieszkańcami kopców Tepes będących
bramami do świata zmarłych przodków – i byli takimi samymi ludźmi, jak Strażnicy.

O gnomach, podobnie jak i o goblinach, mówiło się, że są strażnikami podziemnych skarbów i z

tego względu słowo to jest dziś wiązane z bankami, jak w przypadku tak zwanych “Gnomów Zurichu".
Rdzeń tego słowa odpowiada w greckiemu gno-, które występuje w takich słowach jak “gnosis" i
“gnoble" (czyli “noble" – “szlachetny"). To oznacza, że gnomy pochodziły ze szlachetnej (szlacheckiej)
rasy. Określano ich także mianem “Mądrzy". Ich zajęciem była rzeczywiście ochrona – byli strażnikami

71

background image

gnosis (wiedzy) i Świętej Linii Krwi Albi-gensów. To właśnie z racji szlachetnego (inaczej
gnomicznego) wyróżnienia rasa wró-żów (Fairies) była w stosunku do nas szlachtą – w szczególności
kasta druidów Pict-sidhe (Pixies – skrzatów), którzy byli ostatecznymi strażnikami praw i kultury. Ich
żeńskie partnerki nosiły nazwę Behn-sidhe (Banshee), co w staroiriandzkim znaczy po prostu “mądra
kobieta".

Jeśli ktoś staje w życiu przed trudnym do pokonania problemem, może ulec wywołanemu przezeń

stresowi i presji bądź go rozumowo pomniejszyć. Nie oznacza to oczywiście, że problem zniknie,
będzie jednak wydawać się znacznie mniej dokuczliwy i możliwy do kontrolowania. Tak właśnie
postąpił Kościół z problemem sukcesji Smoka – Władcami Pierścienia Albigensów. Uświęconą Linią
Krwi Świętego Graala. Redefiniując oryginalne znaczenia Fairies (wróżek / wróżów), Elves (elfów),
Pixies (skrzatów), Gnomes (gnomów), Goblins (chochlików), Sprites (krasnoludków) i innych postaci
zmniejszył rozmiary problemu poprzez miniaturyzację ich rzeczywistego znaczenia. W procesie tym
transcendentalną rasę Sidhe sportretowano jako malutkie postacie i przesunięto ją do królestwa
mitów. Potem wprowadzono w życie fałszywą Donację Konstantyna, w myśl której jedynie Kościół
mógł decydować, kto jest królem, a kto nie!

Kiedy ta strategia przestała dawać zadowalające wyniki, jak to miało miejsce w okresie renesansu

(kiedy to nastąpił okres względnej odwilży, rozwoju myśli racjonalistycznej i oświecenia), wdrożono
drugą część planu. Tym razem działania Kościoła były bardziej ukierunkowane i zostały zwrócone na
kluczowych członków mesjanistycznego rodu – stojących najwyżej w sukcesji Smoka Albigensów,
dynastycznych królów i królowych Sangreala i ich starszych Ouipre'ów. Ludzie ci byli postaciami
historycznymi i wszyscy o tym wiedzieli, w związku z czym nie dało się ich wtłoczyć w ramy
nadprzyrodzonego królestwa fantazji. Ponieważ byli z linii krwi Smoka, można ich było jednak
przedstawić jako szczep niesamowitych półludzi, niemożliwych do zaakceptowania dla chrześcijan. W
najlepszym przypadku przekształcano ich w syreny, a w najgorszym w wampiry – w każdym z tych
wariantów byli złymi, zmiennokształtnymi emisariuszami szatana!

Dziś, w czasach znacznie większego racjonalizmu, doprawdy trudno pojąć, że można było

poważnie traktować te bzdury. Jednak ten mit jest nadal aktualny i do pewnego stopnia spełnia swoją
dyskryminacyjną rolę. Działa nawet w stosunku do tych, których misją jest obnażanie tego rodzaju
propagandowych dogmatów, którzy w wyniku tej chytrze obmyślanej strategii sami stają się jej ofiarą.
Jeszcze dziś nie brak ludzi, często znanych i podobno inteligentnych, którzy wszystko wiedząc
najlepiej utrzymują, że Brytyjska Rodzina Królewska i ja razem z nią to w rzeczywistości pochodzące z
innej planety szkaradne gady!

Jednym z najbardziej szokujących faktów dotyczących scytyjskich Władców Pierścienia jest to, że

ich zachowane szczątki, pochodzące sprzed tysięcy lat (odkryte daleko na północ na Syberii), ukazują
ich ciała pokryte tatuażem wyobrażającym lemury z ogonami pokrytymi pierścieniami".

Jak nas uczono, lemury pochodzą (prawie wyłącznie) z Madagaskaru oraz Komorów leżących na

wschód od Mozambiku. I oto mamy je tam, gdzie, jak się nas uczy, nigdy ich nie było – w północnej
Europie i w rejonie Morza Czarnego!

Od dawna wiadomo, że istniał kiedyś znany z lemurów kontynent zamieszkany przez potężny

królewski szczep. Stąd Jego nazwa “Lemuria". Wielu entuzjastów poszukuje go pod powierzchnią
Atlantyku, Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego niczym zaginionej Atlantydy. Być może taki zaginiony ląd
istnieje, niemniej niezaprzeczalnym faktem jest, że największa część Lemurii (bez względu na to, jak
się rzeczywiście nazywała) nigdy nie zaginęła. Był to wielki kontynent, który istnieje do dziś i rozciąga
się od wschodniej Europy na obszar byłego Związku Radzieckiego.

To właśnie tam 40000 lat temu znajdowała się kraina wielkich Władców Pierścienia – ojczyzna

Oupire'ów Pict-Sidhe. Był to kraj potężnych wojowników Smoka, dopóki nie wyemigrowali oni i me
wywalczyli sobie drogi na południe z powodu stale ochładzającego się klimatu podczas ostatniej epoki
lodowcowej. Nie ulega wątpliwości, że klimat był tam kiedyś bardzo ciepły, czego dowodzi dotarcie
tam z południa lemurów drogą lądową, zanim Madagaskar i Komory oderwały się od Afryki.

Jak wyglądali ci najwcześniejsi królowie-bogowie? Są oni obecnie dobrze znani dzięki

zachowanym szczątkom, które udało się odnaleźć podczas prac wykopaliskowych prowadzonych w
Transylwanii i Tybecie. Mieli jasnobrą-zowe włosy, jasne oczy i ubierali się w zwierzęce skóry.
Mężczyźni mierzyli około 2 metrów wzrostu, a kobiety ponad 1,8 metra. Ci przodkowie celtyckich i
galijskich Wysokich Króli byli bez wątpienia jednymi z budzących największy respekt wojownikami
wszechczasów.

72

background image

Co ciekawe, bogowie Anunnaki byli w tym samym stopniu częścią kultury Sidhe, co tradycji

mezopotamskiej. Nie bez przyczyny było to, ze siedziba Anu znajdowała się setki mil na pomoc od
Sumeru, nad Morzem Kaspijskim, jak również to, że starożytny ośrodek Scytopolis (Sidhe-opolis),
który Syryjczycy nazywali Beth-Shean (Dom Mocy), znajdował się 800 mil (1290 km) dalej, w Galilei.
Obecnie przypuszcza się, że cywilizacja Ubaid z południowej Mezopotamii, która wprowadziła 5 000
lat p.n.e. strukturę miejską, była w rzeczywistości cywilizacją Uper-ad, czyli stworzoną przez
scytyjskich władców, Uperów lub inaczej Oupire'ów.

Uważa się również, że kolejna cywilizacja tego regionu, sumeryjska, była w rzeczywistości

cywilizacją Sidhe-mu-rian. Ma to istotne znaczenie, jako że wczesnych Władców Pierścienia Scytii
(ród królewski Tuatha De Danann) w rzeczywistości nazywano Sumatrę. Z kolei Sumatrę w języku
staroirlandzkim (dokąd zawędrowało wiele kast) znaczy ni mniej, ni więcej tylko “smok".

Dlaczego zatem nie uczymy się o tych ludziach na lekcjach historii? Odpowiedź jest prosta.

Dlatego że byli oni w rzeczywistości Elfami i Wróżami, naszą spuścizną. Ich historia została już na
samym początku rzymskich zakazów i podporządkowania poddana represjom. Zmniejszenie ich rangi
spowodowało zmniejszenie znaczenia ich dziejów.

Nie ulega wątpliwości, że wszystko, czego nas uczono na temat naszej kulturowej tożsamości jako

wywodzącej się z Grecji i Imperium Rzymskiego, jest nieprawdą. Ta wersja historii narodziła się
stosunkowo niedawno.

Prawdziwa królewska spuścizna zachodniej kultury, na której gruncie powstały wszystkie tak

zwane mity i legendy, na stałe umiejscowione w kolektywnej pamięci rasy – bez względu na to, co
Kościół i akademicy uczeni będą twierdzić, aby nami sterować – pochodzi wyłącznie z jednego
miejsca i czasu, który z powodzeniem można nazwać Średnią Ziemią bądź w jakikolwiek inny sposób.
Pochodzi z odległego Królestwa Władców Pierścienia.
Przypisy:

1 W dosłownym tłumaczeniu “Bożonarodzeniowy Ojciec" Mimo nie tak dawnych starań

zmierzających do przechrzczenia go na Dziadka Mrożą nadal pozostał Świętym Mikołajem – Przyp.
tłum

2 Jeden ze znanych poetów walijskich z VI wieku n e Spisana 700 lat później Księga Tabesma,

najstarsza istniejąca kopia jego dzieł, zawiera liczne wiersze i pewne opracowania o charakterze
religijnym wywodzące się z celtyckiej tradycji Na brzegu jeziora Geinonydd w hrabstwie Caer-
narvonshire w Wału do dziś stoi jego pomnik. – Przyp. tłum.

3 Na początku VII wieku Piktowie i Szkoci zaakceptowali rzymską interpretację problemów

dotyczących religii, zaś kościół szkocki pozostał celtycki aż do XI wieku i pozostawał pod silnymi
wpływami swojego własnego kleru, którego członkowie nosili nazwę Clid lub Culdees. – Przyp tłum.

4. Także Kolumban (521-597), irlandzki zakonnik, misjonarz; pochodził z królewskiego rodu 0'Neill.

W roku 563 założył klasztor na wyspie łona w Hebrydach Wewnętrznych, którego został później
opatem i skąd prowadził chrystianizację plemion Piktów w obecnej zachodniej i północnej Szkocji –
Przyp. tłum.

5 Po angielsku werewolf, gdzie “were" oznacza “człowieka", zaś “wolf" – “wilka"; inaczej mówiąc,

“werewolf to “człowiek-wilk". – Przyp. tłum.

6. Cadwallon, można również spotkać pisownię Caedwalla lub Cadwalder, brytyjski król na

Gwynedd (obecnie kraina w pomocnej Wału). – Przyp. tłum.

7. Yule Log to polano spalane w kominku w Wigilię Bożego Narodzenia, zaś samo Yule odnosi się

ogólnie do świąt Bożego Narodzenia – Przyp. tłum.

8 Heme oznacza leśnego ducha, półboga lub herosa. – Przyp. tłum
9. Brytyjski pisarz Abraham Stoker, znany pod imieniem Bram, (1847-1912), jest autorem

wydanego w roku 1897 gotyckiego horroru zatytułowanego Dracula (Drakula). – Przyp. tłum.

10. Ze względu na znacznie mniejszy, a przynajmniej mniej znany zakres nazewnictwa polskiego

dotyczącego tych mityczno-bajkowych postaci, będę posługiwał się anglojęzyczną wersją, podając w
nawiasie polskie znaczenia, które często są niestety zbyt uproszczone. Wszystkie wymienione w tym
akapicie w nawiasach nazwy są w liczbie mnogie), dlatego dla zainteresowanych, którzy me znają
języka angielskiego, podaję, ze ich formy w liczbie pojedynczej przedstawiają się następująco: Fairy,
Pixie, Elf, Spnte, Goblin i Gnomę. – Przyp. tłum.

73

background image

11. Lemury mają długie ogony porośnięte futrem w prążki, jak gdyby w pierścienie. – Przyp. tłum.

74

background image

TAJEMNICZY BIAŁY PROSZEK
David Hudson

Wykład wygłoszony 28 lipca 1995 roku w Portland w stanie Oregon. Niniejszy tekst pochodzi z

australijskiego dwumiesięcznika Nexus, vol. 3, nr 5, (sierpień-wrzesień 1996). Tytuł oryginalny “White
Powder Gold: a Miracle of Modern Alchemy".

Nazywam się David Hudson. Jestem od trzech pokoleń mieszkańcem Phoenix

1

wywodzącym się

ze starej osiadłej w jego okolicach rodziny. Jesteśmy rodziną o bardzo konserwatywnych poglądach i
nigdy nie przyszło mi do słowy, że kiedykolwiek będę robił, to co teraz robię. W latach 1975-1976
bardzo rozczarowałem się amerykańskim systemem bankowości. Byłem właścicielem mającej 70000
akrów (28 350 hektarów) powierzchni farmy położonej w dolinie Yuma w pobliżu Phoenix. Byłem
facetem dużego formatu. Do uprawy tej ziemi zatrudniałem około 40 robotników. Miałem w banku
otwartą linię kredytową do wysokości 4 milionów dolarów. Jeździłem Mercedesem i miałem dom o
powierzchni 15 000 stóp kwadratowych (l 394 metry kwadratowe). Byłem Kimś przez duże “K".

W roku 1975 zająłem się analizą naturalnych produktów pochodzących z terenów, na których

położona była moja farma. Musicie państwo wiedzieć, że w Arizonie mamy problem ze zbyt dużą
zawartością sodu w glebie. Gleba ta, przypominająca kolorem czekoladowe lody, wygląda z wierzchu
jak chrzęszczący pod nogami czarnoziem. Nie wchłania wody i sód nie jest z niej wypłukiwany.
Nazywamy ją tu czarną ziemią alkaliczną.

Radziliśmy sobie z tym problemem w ten sposób, że w arizońskich kopalniach miedzi kupowaliśmy

dziewięćdziesięciotrzyprocentowy kwas siarkowy. Dla ciekawości podaję, że stężenie kwasu w
akumulatorach samochodowych wynosi od 40 do 60 procent. Stężenie używanego przez nas kwasu
wynosiło 93 procent, czyli było bardzo wysokie. Przywoziliśmy ten kwas na farmę cysternami i
zakwaszaliśmy nim ziemię w ilości 30 ton na jeden akr. Następnie rozkładaliśmy na gruncie
sześciocalowe (15 cm) paski, które zagłębiał)' się weń na głębokość od 3 do 4 cali (7,5-10,0 cm). Po
nawodnieniu – w Arizonie nic nie wyrośnie bez nawodnienia – grunt ulegał w wyniku działania kwasu
spienieniu – musował. Prowadziło to do przekształcenia czarnych gruntów alkalicznych w grunty
alkaliczne białe, rozpuszczalne w wodzie. W ten sposób można było w ciągu półtora lub dwóch lat
doprowadzić ziemię do stanu umożliwiającego uprawę.

W czasie przekształcania tego gruntu w ziemię uprawną ważne było utrzymanie wysokiej

zawartości wapnia w postaci węglanu wapnia. Węglan wapnia buforuje działanie kwasu siarkowego.
Jeśli nie ma wystarczającej ilości węglanu wapnia kwasowość gleby spada, pH obniża się do 4-4,5, co
powoduje związanie wszystkich śladowych mikroelementów i jeśli uprawia się na przykład bawełnę, to
wyrasta ona do pewnej wysokości, a następnie przestaje rosnąć. W czasie aplikowania tych środków
do ziemi bardzo ważne jest pamiętanie o wszystkich elementach, które się w niej znajdują – ile jest w
niej żelaza, wapnia etc.

W czasie badania składu gruntu natknęliśmy się na pewien materiał, którego nikt nie potrafił

zidentyfikować. Zaczęliśmy badać jego pochodzenie i stwierdziliśmy, że bierze się on z pewnych
tworów geologicznych. Doszliśmy do wniosku, że, czymkolwiek on jest, najlepiej będzie badać go w
miejscu, gdzie jest go najwięcej.

Zabraliśmy go do laboratorium chemicznego, rozpuściliśmy i otrzymaliśmy krwistoczerwony

roztwór. Kiedy jednak doprowadziliśmy go do strącenia za pomocą sproszkowanego cynku,
otrzymaliśmy czarny osad, którego należało się spodziewać w przypadku pierwiastka szlachetnego,
który po chemicznym wyizolowaniu go z kwasu nie podlega powtórnemu w nim rozpuszczeniu.

Wyizolowawszy tę substancję z czarnej ziemi alkalicznej, wysuszyliśmy ją. Użyliśmy do tego celu

dużego porcelanowego lejka Buchnera wysłanego papierowym filtrem. Substancja osiadła na filtrze
tworząc warstwę grubości około 1/4 cala (0,635 cm). Nie miałem wtedy do dyspozycji pieca
suszarniczego, więc skorzystałem z ciepła dostarczanego przez arizońskie słońce, które podgrzało ją
do temperatury około 115 stopni, dzięki czemu przy wilgotności powietrza wynoszącej 5 procent
wyschła bardzo szybko.

Po wyschnięciu substancja ta nagle wybuchła. Eksplozja ta nie przypominała żadnej z tych, jakie

widziałem w swoim życiu, a miałem już do czynieni z różnymi materiałami wybuchowymi. Nie było ani
eksplozji ani implozji. Wyglądało to tak jakby ktoś jednocześnie odpalił około 50000 żarówek
błyskowych – puff!... i po wszystkim. Cala substancja zniknęła, podobnie jak i filtr, zaś lejek pękł.

Wziąłem więc nowiutki ołówek, który jeszcze nie był temperowany, postawiłem go pionowo obok

lejka i zacząłem suszyć kolejną próbkę tej substancji. Kiedy ponownie nastąpił wybuch, okazało się,

75

background image

że ołówek został spalony w około 30 procentach, ale nie przewrócił się. Cała próbka znowu zniknęła.
Nie była to więc ani eksplozja, ani implozja. Było to coś w rodzaju potężnego błysku światła.
Wyglądało tak, jakby ktoś postawił ten ołówek obok kominka i po 20 minutach stwierdził, że z jednej
strony on dymi i jednocześnie pali się z obu stron. Tak właśnie wyglądał on tuż po błysku. Najbardziej
zastanawiało mnie to nieoczekiwane zachowanie tej substancji. Odkryliśmy, ze jeśli wysuszy się ją
bez dostępu światła słonecznego, nie wybucha, a jeśli na słońcu – wybucha,

Następnie wzięliśmy trochę tej substancji, wysuszonej bez dostępu światła słonecznego, i

poddaliśmy procesowi redukcji w tyglu. Reakcję tę przeprowadziliśmy w porcelanowym tyglu w
kształcie filiżanki, do którego włożyliśmy nasz proszek zmieszany z ołowiem i innymi topnikami i
podgrzewaliśmy, dopóki ołów nie uległ stopieniu. Dzięki temu zabiegowi metale cięższe od ołowiu
pozostają w nim, a lżejsze wypływają na wierzch. Na tej zasadzie opiera się znana od setek lat
metoda ogniowego oznaczania metali szlachetnych. W jej wyniku złoto i srebro pozostają w ołowiu,
zaś wszystkie pozostałe lekkie pierwiastki wypływają z niego. Jest to wypróbowana metoda analizy
metali.

Nasza substancja przemieściła się na dno roztopionego ołowiu, jakby była złotem lub srebrem.

Zdawała się mieć większą od niego gęstość. Następnie zlaliśmy szlakę, która nie mogła zawierać
żadnych pierwiastków szlachetnych, po czym odlaliśmy ołów. Okazało się wówczas, że nasza
substancja uformowała na dnie roztopionego ołowiu wyraźnie oddzielającą się od niego zwartą
grudkę. Kiedy następnie umieści się ołów w kupelce z popiołem kostnym, ołów wsiąka w popiół,
pozostawiając na wierzchu grudkę złota i srebra. Wykonaliśmy identyczną operację i również
uzyskaliśmy grudkę, która powinna była składać się z mieszaniny złota i srebra.

Przekazaliśmy ją do zbadania wszelkim możliwym prywatnym laboratoriom chemicznym i wszędzie

uzyskaliśmy jednobrzmiącą odpowiedź: “To jest wyłącznie złoto ze srebrem". Wszystko w porządku,
tylko że kiedy umieściło się próbkę tej substancji na stole i uderzyło w nią młotkiem, rozpryskiwała się,
jakby była ze szkła, a przecież jak dotąd nie są znane żadne stopy złota i srebra, które nie byłyby
kowalne. Złoto i srebro rozpuszczają się w sobie i tworzą trwałe stopy. Oba metale są miękkie i ich
stop również. Jeśli to, co otrzymaliśmy, było mieszaniną złota i srebra, to powinno być miękkie i
kowalne. Stop złota i srebra można rozwałkować, zrobić z niego naleśnik. Nasza próbka natomiast
rozpryskiwała się jak szkło. Powiedziałem więc:

— Dzieje się tu coś, czego nie rozumiemy. Coś bardzo niezwykłego. Cóż więc zrobiliśmy. Ano

oddzieliliśmy chemicznie złoto i srebro i jako pozostałość otrzymaliśmy sporą ilość jakiejś czarnej
substancji. Kiedy dałem ją do analizy laboratoryjnej, powiedziano mi, że to mieszanina żelaza,
krzemionki i aluminium.

— To niemożliwe — stwierdziłem — to nie może być żelazo, krzemionka i aluminium. Po pierwsze,

kiedy już zostanie wysuszona, nie da się jej rozpuścić w żadnym kwasie lub zasadzie. Nie rozpuszcza
się w dymiącym kwasie siarkowym, siarkowo-azotowym czy solno-azotowym. Kwasy te rozpuszczają
nawet złoto, ale nie potrafią rozpuścić naszej czarnej substancji.

Uważałem, że zachowuje się ona bardzo dziwnie i że musi istnieć wytłumaczenie tego

zachowania. Jednak nikt nie potrafił mi jego podać.

Udałem się przeto na Uniwersytet Cornella i powiedziałem:
— Panowie, mamy zamiar wydać trochę forsy na rozwiązanie tej zagadki. Wynająłem w końcu

pewnego doktora z tej uczelni, który uważał się za specjalistę od pierwiastków szlachetnych, bowiem
sądziłem, że mamy tu do czynienia z którymś z nich.

Powiedziałem mu krótko:
— Chcę się dowiedzieć co to takiego.
Zapłaciłem mu i wróciłem da Arizony, on zaś przyjrzał się naszym dotychczasowym ustaleniom i

stwierdził:

— Mamy w Cornell urządzenie zdolne do wykrywania stężeń rzędu jednej miliardowej. Proszę mi

dać próbkę tego materiału do zbadania w Cornell, a powiem panu, z czego się ona składa, pod
warunkiem że nie jest to chlor, brom lub któryś z lżejszych pierwiastków, bowiem w takim przypadku
nie jestem w stanie wykonać odpowiedniej analizy. Jeśli jednak jest to pierwiastek cięższy od żelaza,
to znajdziemy go.

Niestety, kiedy przyjechałem po wyniki, oświadcz)'! mi, że to wyłącznie żelazo, krzemionka i

aluminium. Zapytałem go wówczas:

76

background image

— Doktorze, czy zna pan jakieś laboratorium chemiczne, które moglibyśmy wynająć?
— Tak — odrzekł doktor.
— Zatem chodźmy tam.
Pracowaliśmy w laboratorium przez resztę dnia i udało nam się oddzielić całą krzemionkę, całe

żelazo i aluminium. To, co pozostało, stanowiło 98 procent całej próbki – i to miało być to nic.

Oświadczyłem wówczas:
— Niech pan spojrzy, mogę to wziąć do ręki, mogę to zważyć, mogę przeprowadzić reakcje

chemiczne. To jest coś. Wiem, że to jest coś. To nie jest nic. A on na to:

— Widma absorpcyjne i emisyjne nie zgadzają się z tym, co zostało zaprogramowane w naszych

przyrządach.

Odpowiedziałem mu, że to jest jednak coś i że zamierzam dowiedzieć się, co to takiego.
— Panie Hudson — odrzekł doktor — gdyby przydzieliłby pan nam stypendium w wysokości 350

000 dolarów, moglibyśmy zlecić naszym dyplomantom dokładne zbadanie tej próbki.

Zapłaciłem temu facetowi 22000 dolarów, ponieważ twierdził, że potrafi zbadać wszystko, ale jak

się okazało, nie potrafił. Nawet nie zaproponował zwrotu choćby części tej sumy, w związku z czym
powiedziałem mu:

— Proszę pana, nie wiem, ile pan tu płaci ludziom. Jeśli o mnie chodzi, płacę robotnikom na farmie

minimalne pobory i za 350000 dolarów mogę uzyskać znacznie więcej niż pan. Dlatego wracam do
siebie i postaram się wykonać to zadanie sam.

Wróciłem do Phoenix całkowicie rozczarowany nauką uniwersytecką. Nie wywarły na mnie

wrażenia doktoraty tamtych ludzi. Byłem zdegustowany ludźmi, którym płaciłem pieniądze. Odkryłem,
że to potężny system, który generuje dyplomantów produkujących dużą ilość zapisanego papieru, z
którego nic nie wynika. Mimo to rząd płaci im za każdy papierek, jaki zapiszą, dzięki czemu dostają
pieniądze proporcjonalnie do ilości zapisanego papieru. Wszyscy twierdzą to samo, że otrzymują
nagrodę za to, co napisali, i zabierają się do zapisywania kolejnego papieru. Kiedy się człowiek
dowiaduje, co się teraz robi na uniwersytetach, doznaje głębokiego rozczarowania.

Prowadząc poszukiwania na własną rękę, dowiedziałem się, że w okolicy Phoenix mieszka

człowiek, który jest specjalistą od spektroskopii i przez wiele lat pracował w zachodnioniemieckim
Instytucie Spektroskopii. Przez jakiś czas pracował jako główny specjalista do spraw spektroskopii w
spółce Lab Test w Los Angeles, która zajmuje się budową sprzętu spektroskopowego. Był tym, który
projektował, a następnie sprawdzał w działaniu te urządzenia. Powiedziałem sobie: “Oto właściwy
człowiek. Jest nie tylko technikiem, ale wie również jak działają te urządzenia".

Udałem się do niego z rosyjską książką, którą podarował mi człowiek od analizy płomieniowej.

Nosiła ona tytuł Chemiczna analiza pierwiastków z grupy platynowców i była napisana przez
Ginzburga i jego współpracowników. Wydana została przez Akademię Nauk ZSRR. Pisało w niej, że w
celu wykrycia tych pierwiastków należy poddać je wyżarzaniu przez 300 sekund.

Biorąc pod uwagę, że niektórzy z państwa nigdy nie mieli do czynienia z spektroskopią, pragnę

wyjaśnić, że proces ten polega na tym, że bierze się węglową elektrodę z wgłębieniem na jednym
końcu, do którego wkłada się badany materiał, po czym zbliża się do niej drugą elektrodę i inicjuje łuk
elektryczny. W powstałej w ten sposób wysokiej temperaturze w ciągu 15 sekund wypala się węgiel i
elektroda znika wraz z próbką. Tak więc wszystkie laboratoria w naszym kraju wykonują
piętnastosekundowe wyżarzanie i podają jego wynik jako miarodajny. Zdaniem uczonych z Akademii
Nauk ZSRR temperatura wrzenia wody ma się tak do temperatury wrzenia żelaza, jak ta ostatnia do
temperatury wrzenia tych pierwiastków.

Jak wszystkim wiadomo, silnik samochodowy nagrzewając się nie przekroczy temperatury wrzenia

wody dopóty, dopóki w chłodnicy znajduje się woda. Jeśli ktoś podgrzewał wodę w garnku na płytce,
wie doskonale, że garnek nie osiąga temperatury większej od temperatury wrzącej w nim wody. Ale
kiedy woda wygotuję się, jego temperatura zaczyna bardzo szybko rosnąć.

Analogicznie jest z tą próbką. Dopóki jest w niej żelazo, dopóty nie przekroczy ona temperatury

wrzenia żelaza. Dopiero kiedy ono wyparuje, można podnosić temperaturę dalej. Dosyć trudno jest
pojąć, że coś topiącego się i wrzącego w tak wysokiej temperaturze, jak ma to miejsce w przypadku
żelaza, może spełniać w stosunku do innych pierwiastków rolę wody, ale tak właśnie jest. Aby
zrealizować nasz cel, musieliśmy zbudować komorę wyżarzania, w której elektroda w osłonie

77

background image

argonowej zapobiegającej jej kontaktowi z tlenem lub powietrzem pozwoliłaby na wyżarzanie próbki
nie przez 15 sekund, ale przez 300 sekund, który to czas był zdaniem Akademii Nauk ZSRR
konieczny do oznaczenia składników naszej próbki.

Byliśmy dobrze przygotowani – mieliśmy wskaźniki pK, określiliśmy standardy, zmodyfikowaliśmy

urządzenie, wykonaliśmy wszystkie analizy niezbędne do uzyskania wyniku i oznaczyliśmy wszystkie
linie spektralne na mierzącym trzy i pół metra instrumencie. Te wymiary pokazują, jak duży musiał być
nasz pryzmat, który służy do tworzenia linii spektralnych. Dla porównania podam, że większość
uniwersytetów posługuje się przyrządami wielkości 1,5 metra. Nasz miał 3,5 metra. Była to ogromna
maszyna, która zajmowała prawie cały garaż. Miała około 30 stóp (9 m) długości i prawie 9 stóp (2,7
m) wysokości.

Przejdźmy jednak do konkretów. Kiedy rozpoczęliśmy doświadczenie, w ciągu pierwszych 15

sekund uzyskaliśmy potwierdzenie istnienia żelaza, krzemionki i aluminium, śladowych ilości wapnia,
sodu i tytanu. Potem, pod koniec pierwszych 15 sekund, odczyty urwały się. Nic nie pojawiło po
kolejnych 20, 25, 30 i 40 sekundach. Minęło 45, 50, 55, 60, 65 sekund i wciąż nic się nie pokazywało.
Patrząc na elektrodę przez kolorowe szkło, widać było jednak, że wciąż znajduje się na niej mała
kuleczka jakiejś białej substancji, lecz mimo to nie pojawiały się żadne odczyty.

Po 70 sekundach, dokładnie jak to opisywał podręcznik Akademii Nauk ZSRR, ukazał się odczyt

palladu a potem platyny. Po platynie wystąpił rod, po rodzie ruten, potem iryd, a na końcu osm.

Nie wiem, czy w przypadku innych ludzi jest tak samo, jak było w moim przypadku, ale jeśli mam

być szczery, nie miałem pojęcia co to za pierwiastki. Wiedziałem, że w grupie platynowców w
okresowym układzie pierwiastków znajduje się sześć pierwiastków – nie tylko platyna. Nie odkryto ich
jednocześnie, lecz były stopniowo dodawane. Są to odrębne pierwiastki, tak jak odrębne są żelazo,
kobalt i nikiel. Ruten, rod i pallad to tak zwane lekkie platynowce, zaś osm, iryd i platyna to ciężkie
platynowce.

Dowiedzieliśmy się, że cena rodu wynosi około 3 000 dolarów za uncję

2

, złota – 400 dolarów, irydu

– 800 dolarów, a rutenu – 150 dolarów.

“No, no!" – pomyśleliśmy – “to chyba bardzo ważne pierwiastki?"
I rzeczywiście to ważne pierwiastki a ich największe znane złoża znajdują się w Południowej

Afryce. Aby się do nich dostać i móc eksploatować złoże o grubości 18 cali (45 cm), trzeba wryć się w
ziemię na pół mili (800 m). Kiedy już wydobędzie się urobek na powierzchnię, okazuje się, że w jedna
jego tona zawiera zaledwie jedną trzecią uncji tych cennych pierwiastków.

Wielokrotnie sprawdziliśmy wszystkie analizy, które wykonaliśmy w okresie dwóch i pół roku.

Sprawdziliśmy przebieg każdej linii spektralnej, wszystkie potencjały interferencyjne – sprawdziliśmy
wszystko bardzo dokładnie.

Kiedy zakończyliśmy analizę jakościową, mój człowiek zajął się analizą ilościową
1 w końcu oświadczył:
— Wiesz Dave, w jednej tonie masz 6 do 8 uncji palladu, 12 do 13 uncji platyny, 150 uncji osmu,

250 uncji rutenu, 600 uncji irydu i 800 uncji rodu, inaczej mówiąc masz około

2 000 uncji tych pierwiastków w jednej tonie surowego materiału, podczas gdy w znanych obecnie

najbogatszych złożach zawartość tych pierwiastków w jednej tonie rudy nie przekracza 1/3 uncji.

Jak można zauważyć, stymulatorem naszej pracy nie było to, że znajdziemy tam te pierwiastki.

Były one tam jednak i to w bardzo znacznych ilościach. I mówiły do nas:

“Słuchaj, głupcze, spójrz na to uważnie, próbujemy ci coś pokazać". Gdyby okazało się, że są one

tam w niewielkich ilościach, prawdopodobnie bym na tym poprzestał zadowolony, że udało mi się w
końcu ustalić, co to jest. Ale było ich zbyt dużo i zadałem sobie kolejne pytanie: “Boże, jak to możliwe,
aby były one tam w takich ilościach i nikt o tym nie wiedział?"

Proszę nie zapominać, że nie chodzi tu o jedną analizę, ale całą ich serię wykonaną w ciągu

dwóch i pół roku codziennej mozolnej pracy. Co więcej, człowiek, który wykonywał dla mnie te
badania, po zapoznaniu się z ich wynikami, odesłał mnie z kwitkiem, ponieważ nie mógł w nie
uwierzyć. Pracował nad tym jeszcze przez dwa miesiące, po czym zadzwonił do mnie i stwierdził
krótko:

— Miałeś rację, Dave.

78

background image

Aż takim był sceptykiem. Nie był w stanie sam mnie przeprosić. To niemiecki badacz z niemiecką

dumą. Poprosił więc swoją żonę, aby zadzwoniła do mnie i przeprosiła mnie w jego imieniu.

Był pod tak silnym wrażeniem, że wyjechał do Niemiec, do Instytutu Spektroskopii. Opisano go

później w specjalistycznych magazynach naukowych poświęconych spektroskopii jako tego, który
udowodnił występowanie wspomnianych pierwiastków w naturalnych tworach geologicznych
południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Nie są to magazyny powszechnie dostępne,
niemniej udało mi się do nich dotrzeć i przeczytać o nim.

W Instytucie nie miano pojęcia, skąd dokładnie pochodził materiał poddawany analizie, jaka była

jego koncentracja – nic nie wiedzieli. Przeprowadzili tylko analizę małej ilości proszku. Najbardziej
szalone w tym wszystkim było to, że usunęliśmy z proszku jedynie krzemionkę i przesłaliśmy im to, co
pozostało. Wyniki były wręcz nieprawdopodobne.

Kiedy już poznaliśmy końcowe wyniki, stwierdziliśmy, że cały problem sprowadzał się to

odpowiedniej ilość pieniędzy, gdyż one, jak zapewne państwo wiedzą, rozwiązują wszystko.

Tak więc po wyżarzaniu próbki przez 69 sekund przerwałem proces. Pozwoliłem aparaturze

ostygnąć, wyjąłem kieszonkowy nóż i wydłubałem z wierzchołka elektrody maleńką kulkę, która po
wyłączeniu łuku elektrycznego zapadła się w jej głąb. Następnie wysłałem ją do analizy do
Laboratorium Harwella w Londynie, gdzie wykonano analizę na zawartość metali szlachetnych. W
swoim sprawozdaniu napisali: “Nie wykryto pierwiastków szlachetnych". A przecież przerwałem
proces na sekundę przed rozpoczęciem uwalniania się palladu. Zastosowali pobudzanie neutronowe,
a mimo to nie wykryli obecności pierwiastków szlachetnych. To nie miało żadnego sensu. Musiało
istnieć na to jakieś wytłumaczenie. Albo pierwiastek został przemieniony w inny, albo istniał w jakiejś
formie, której nie znaliśmy. Postanowiłem zebrać więcej danych na ten temat.

Udałem się do laboratorium drą Johna Sickafoose'a, człowieka biegłego w wydzielaniu i

oczyszczaniu pierwiastków z materiałów o nieznanym składzie. Jest absolwentem Uniwersytetu
Stanowego w Iowa i doktorem w dziedzinie wydzielania metali. To on zajmował się problemem
ścieków w firmach Motorola i Sperry położonych w Arizonie. W swojej karierze zawodowej miał do
czynienia ze wszystkimi pierwiastkami znajdującymi się w układzie okresowym z wyjątkiem czterech.
Miał do czynienia ze wszystkimi pierwiastkami ziem rzadkich, a także wszystkimi stworzonymi przez
człowieka. Wyizolował wszystkie pierwiastki z układu okresowego z wyjątkiem czterech. Tak się
złożyło, że to ja zwróciłem się do niego z prośbą wyizolowania sześciu pierwiastków, wśród których
były owe cztery, z którymi nie miał do tej pory do czynienia. W odpowiedzi na tę propozycję
powiedział:

— Panie Hudson, słyszałem o tym już wcześniej. Odkąd sięgam pamięcią, a musi pan wiedzieć, że

tak jak i pan jestem rodowitym Arizończykiem, dochodziły mnie słuchy o tych szlachetnych
pierwiastkach. Jestem pod silnym wrażenie sposobu, w jaki pan się do tego zabrał, a także
systematycznością pańskiego działania. Nie mogę obecnie umawiać się z panem na zapłatę za moją
ewentualną pracę, ponieważ jeśli to zrobię, będę zmuszony do napisania pisemnego sprawozdania. A
wszystko, co mam do sprzedania, to moja reputacja, moja wiarygodność. Jestem w Arizonie
przysięgłym ekspertem w dziedzinie sposobów wydzielania metali. Mogę się zgodzić pracować dla
pana bez żadnej zapłaty, dopóki nie odkryję, w którym miejscu popełnia pan błąd. Kędy już to odkryję,
dam panu sprawozdanie na piśmie i wówczas zapłaci mi pan po 60 dolarów za każdą przepracowaną
na pańską rzecz godzinę.

Obliczyłem, że suma ewentualnego wynagrodzenia wynosiłaby od 12 000 do 15 000 dolarów.

Pomyślałem sobie, że jeśli to ma zdjąć ze mnie przekleństwo niepowodzeń, jeśli uzyskam ostateczną
odpowiedź, to gra jest warta świeczki. Tak wtedy uważałem i powiedziałem mu, że zgadzam się na
jego propozycję.

Po trzech latach oświadczył mi:
— Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że to nie jest jakiś inny pierwiastek. Jesteśmy w końcu

ludźmi wykształconymi, nauczono nas jak chemicznie oddzielać od siebie pierwiastki, a następnie
poddawać je ścisłemu określaniu.

Jako przykład podam rod. A to dlatego, że w roztworze chlorkowym ma on charakterystyczny

żurawinowy kolor, bardzo zbliżony do koloru soku z czerwonych winogron. Żaden inny pierwiastek nie
daje takiego koloru w roztworze chlorkowym. Kiedy już rod zostanie wydzielony z pozostałych
pierwiastków, daje właśnie ten kolor w roztworze chlorkowym. Ostatnią czynnością, jaką wykonuje się
przed wydzieleniem pierwiastka, jest neutralizacja kwaśnego roztworu, w czasie której następuje jego
wytrącenie z roztworu w postaci czerwonobrązowego dwutlenku, który jest podgrzewany potem przez

79

background image

godzinę do temperatury 800 stopni w kontrolowanej atmosferze, co powoduje powstanie bezwodnego
dwutlenku, z którego po poddaniu go redukcji wodorowej w kontrolowanej atmosferze wydziela się
czysty pierwiastek, zaś nadmiar wodoru zostaje wypalony.

Tak więc przeprowadziliśmy neutralizację kwaśnego roztworu i wytrąciliśmy zeń czerwonobrązowy

dwutlenek, czyli w takim kolorze, jakiego należało się spodziewać. Odfiltrowaliśmy go,
podgrzewaliśmy przez godzinę w atmosferze tlenowej w piecu tunelowym, po czym poddaliśmy
redukcji wodorowej, aż otrzymaliśmy szarobiały proszek, czyli w takim kolorze, jaki powinien mieć
czysty rod. Następnie w celu jego wyżarzenia pogrzaliśmy go do temperatury 1400 stopni w
atmosferze argonu i wówczas zmienił on kolor na śnieżnobiały, co nie powinno mieć miejsca. Widząc
to John powiedział:

— Dave, mam zamiar podgrzać to aż do momentu uzyskania bezwodnego tlenku, a następnie

oziębić, oddzielić jedną trzecią próbki i włożyć ją do szczelne zakorkowanej i opieczętowanej fiolki.
Pozostałe dwie trzecie próbki włożę z powrotem do pieca tunelowego i będę podgrzewał w atmosferze
tlenowej, następnie jeszcze raz oziębię ją, oczyszczę gazem szlachetnym i pogrzeję w atmosferze
wodoru w celu zredukowania tlenków. Wodór wejdzie w związek z tlenem tworząc wodę i oczyści w
ten sposób metal. Potem oziębię go aż do otrzymania białoszarego proszku, którego połowę włożę do
następnej szczelnie zakorkowanej i opieczętowanej fiolki. Pozostałą część proszku ponownie włożę
do pieca, utlenię, zredukuję wodorem i wyżarzę do momentu otrzymania śnieżnobiałego proszku,
który włożę do kolejnej, zakorkowanej i opieczętowanej fiolki. Wszystkie trzy fiolki prześlę do Pacific
Spectrochem w Los Angeles, która jest jedną z najlepszych firm w USA zajmujących się
spektroskopią.

Wkrótce nadeszła analiza pierwszej próbki: czerwonobrązowy dwutlenek okazał się tlenkiem

żelaza. W następnej fiolce wykryto wyłącznie krzemionkę i aluminium – ani śladu żelaza. To
oznaczało, że działanie wodorem na tlenek żelaza przekształciło go w krzemionkę i aluminium. W
trzeciej fiolce wykryto wapń i krzemionkę – a gdzie podziało się aluminium?

John westchnął i rzekł:
— Dave, moje życie było takie proste, zanim cię poznałem. Przecież to wszystko nie ma

najmniejszego sensu. To, nad czym pracujesz, spowoduje rewizję podręczników fizyki i konieczność
napisania od nowa podręczników chemii oraz wyciągnięcia zupełnie nowych wniosków.

Następnie dał mi rachunek, który opiewał na sumę 130 000 dolarów. Zapłaciłem mu, zaś on rzekł:
— Dave, wyizolowałem pierwiastki i sprawdziłem je chemicznie na 50 różnych sposobów. W tonie

materiału wyjściowego masz od 4 do 6 uncji palladu, od 12 do 14 uncji platyny, 150 uncji osmu, 250
uncji rutenu, 600 uncji irydu i 800 uncji rodu.

Były to prawie identyczne ilości z tymi, które podał mi specjalista od spektroskopii, i były tak duże,

że John oświadczył:

— Dave, muszę się udać tam, skąd to wziąłeś, i osobiście pobrać próbki. Pojechał więc ze mną,

schodził na piechotę prawie całą moją posiadłość, pobrał osobiście próbki, wsadził je do swojej torby,
zawiózł do laboratorium, sproszkował i zaczął badać. Ponieważ próbki pochodziły z różnych miejsc,
stanowiły ogólny przegląd geologiczny terenu. Otrzymane wyniki były identyczne.

Badanie tej sprawy trwało od roku 1983 do 1989. W tym czasie zajmował się nią jeden doktor i

trzech magistrów chemii oraz dwóch techników – wszyscy w pełnym wymiarze godzin. Wykorzystując
jako punkt wyjścia metody podane przez Akademię Nauk ZSRR oraz Biuro Normalizacyjne Stanów
Zjednoczonych

3

nauczyliśmy się ilościowego i jakościowego wyodrębniania i oznaczania pierwiastków

z grupy platynowców. Nauczyliśmy się, jak sprawić, aby znikały dostępne w handlu metale.
Dowiedzieliśmy się jak po kupieniu od firmy Johnson, Matthey & Engelhardt trójchlorku rodu w postaci
metalicznej rozerwać wszelkie więzy między metalami aż do otrzymania czerwonego roztworu, w
którym nie można już było wykryć rodu. A przecież to było nic innego jak tylko rod kupiony w firmie
Matthey & Engelhardt. Dowiedzieliśmy się, jak wykonywać identyczne sztuczki z irydem, złotem,
osmem i rutenem. To właśnie odkryliśmy, kiedy kupiliśmy urządzenie do wysokociśnieniowej
chromatografii cieczy.

Jako ciekawostkę mogę podać, że to właśnie John Sickafoose był osobą, która obroniła na

Uniwersytecie Stanowym w Iowa pracę doktorską poświęconą zasadom budowy i działania takiego
przyrządu. Koncepcję budowy tego przyrządu stworzył on już w latach 1963-1964. Po ukończeniu
przez niego studiów część współpracujących z nim studentów podyplomowych podjęła i rozwinęła
jego myśl, co zaowocowało zakupieniem tego pomysłu przez firmę Dow Chemical, która przekształciła
go w najbardziej wyrafinowane obecnie urządzenie do chemicznego wyodrębniania pierwiastków.

80

background image

Instrument jest sterowany komputerowo, zapewnia wysokie ciśnienie i można przy jego pomocy
precyzyjnie odseparowywać pierwiastki. Ponieważ to on był człowiekiem, który stworzył koncepcję,
opracował konstrukcję i określił ograniczenia tego przyrządu, był idealną osobą do posługiwania się i
udoskonalenia tej technologii.

W ten oto sposób byliśmy w stanie zastosować ich technologię i rozwinąć sposób wyodrębniania

pierwiastków w odniesieniu do trójchlorku rodu. Z jego handlowej postaci wyizolowaliśmy pięć różnych
pierwiastków. Słowo “metal" ma w tym przypadku znaczenie bardziej zbliżone do słowa “armia". Nie
można mieć armii składającej się z jednego żołnierza. Słowo “metal" odnosi się tu do całego
konglomeratu, który posiada pewne szczególne właściwości: przewodnictwo elektryczne,
przewodnictwo cieplne i wiele innych cech. Kiedy rozpuści się metale w kwasie, otrzymuje się roztwór
bez jakichkolwiek ciał stałych. Można założyć, że jest to roztwór wolnych jonów. Kiedy jednak mamy
do czynienia z pierwiastkami szlachetnymi, nie mamy do czynienia z wolnymi jonami. Mamy tu do
czynienia z tak zwaną “chemią klastrową".

Na początku lat pięćdziesiątych rozwinęła się na uczelniach cała dziedzina badań z zakresu chemii

klastrowej i materiałów katalitycznych. Co się jednak dzieje, kiedy wiązania typu metal-metal są nadal
zachowywane w materiale. Otóż, kiedy kupuje się trójchlorek rodu w firmie Johnson, Matthey &
Engelhardt, to w rzeczywistości otrzymuje się Rh

12

Cl

36

lub Rh

15

Cl

45

, a nie RhCl

3

. Istnieje istotna

różnica między materiałem posiadającym wiązania typu metal-metal a materiałem całkowicie
dysocjującym na wolne jony. Jeśli poddamy ten pierwszy badaniu instrumentalnemu, to w
rzeczywistości poddamy badaniu wiązania klastra – przyrząd nie bada w tym przypadku wolnych
jonów.

Dowiedziałem się, że firma Generał Electric buduje ogniwa paliwowe wykorzystujące rod i iryd.

Skontaktowałem się z ich ludźmi zajmującymi się tą sprawą w Massachusetts, po czym pojechałem z
nimi porozmawiać. Na naszą rozmowę przybyło także trzech wyznaczonych przez firmę prawników,
których zadaniem była ochrona Generał Electric przed ludźmi, którzy twierdzą, że wynaleźli nową
technologię, którą przedstawili tej firmie i że następnie ona im ją ukradła. Potem w celu obrony
Generał Electric musi ujawniać szczegóły swoich technologii i udowadniać, że stworzyła ją sama.
Dlatego właśnie Generał Electric odnosi się bardzo sceptycznie do ludzi twierdzących, że wymyślili
coś nowego, i zawsze na rozmowy z nimi delegują prawników, których zadaniem jest sprawdzenie,
czy rozmówca nie jest zwykłym naciągaczem.

Po godzinnej rozmowie z nami padło stwierdzenie: “Ci faceci nie są naciągaczami. Prawnicy mogą

odejść". Ich ludzie doszli do tego wniosku, ponieważ u nich również miały miejsce eksplozje.
Wiedzieli, że po kupieniu handlowej postaci trójchlorku rodu bardzo dobrze poddaje się on analizie,
ale żeby móc wprowadzić go do ogniw paliwowych, należy poddać go efuzji. Wiedzieli, że po tym
zabiegu nie da się już wykryć tego metalu. Kiedy więc powiedzieliśmy im, że posiadamy materiał,
który w ogóle nie poddaje się analizie, wiedzieli, że to możliwe. Nigdy czegoś takiego jednak nie
widzieli, przeto powiedzieli:

— Jesteśmy zainteresowani.
Potem przedstawili mi następującą propozycję:
— Dave, może zrobiłbyś trochę rodu i przesłał go nam, a my wprowadzimy go do naszych ogniw

paliwowych. Zobaczymy, czy to będzie działać, tam gdzie działa tylko rod. Sprawdzimy, na czym
polega mechanizm przemiany jednoatomowego rodu na rod metaliczny w tych ogniwach paliwowych.

Jak dotąd nie odkryto innego metalu poza rodem i platyną, który działałby katalitycznie w

procesach wodorowych wykorzystywanych w ogniwach paliwowych. Rod jest wyjątkowy w
porównaniu z platyną, ponieważ w przeciwieństwie do niej nie łączy się z tlenkiem węgla. Powiedzieli
mi:

— Dave, sprawdzimy, czy jest to czynnik katalizujący w procesach wodorowych i jeśli okaże się, że

tak jest, będzie to oznaczało, że to rod albo jakaś jego odmiana.

Pracowaliśmy przez sześć miesięcy i oczyściliśmy pewną ilość materiału, potem oczyściliśmy ją

jeszcze raz i jeszcze raz. Chcieliśmy mieć absolutną pewność, że materiał jest czysty. Chcieliśmy
uniknąć jakichkolwiek związanych z tym problemów. W końcu przesłaliśmy gotową próbkę do
Tony'ego LaConti w Generał Electric.

Generał Electric odsprzedało w międzyczasie swoją technologię ogniw paliwowych firmie United

Technologies, która miała już swoją własną technologię ogniw tego typu. Wszyscy ludzie z Generał
Electric pracowali dla United Technologies, ale ponieważ United Technologies miała swoje własne
zespoły ludzie z Generał Electric nie zostali do nich włączeni. Stali się młodszym personelem – nie byli

81

background image

już najważniejsi i po kilku miesiącach zwolnili się z United Technologies. Jose Giner, który był szefem
działu ogniw paliwowych w United Technologies, również się zwolnił i założył w Waltham w stanie
Massachusetts własną firmę o nazwie Giner Incorporated. Tony i reszta ludzi z Generał Electric poszła
za nim.

W czasie kiedy nasz materiał dotarł tam, zdążyli już założyć swoje własne przedsiębiorstwo w

Waltham, przeto zleciliśmy im budowę ogniw paliwowych dla nas.

Kiedy otrzymali nasz materiał i przeprowadzono jego analizę, okazało się, że w ogóle nie ma w nim

rodu. Tym niemniej kiedy dołączyli go do węgla w ramach ich technologii ogniw paliwowych, wszystko
działało jak należy, to znaczy, nasz materiał działał tak jak rod i co ciekawe nie łączył się z tlenkiem
węgla.

Trzy tygodnie później wyłączyli ogniwa paliwowe, wyjęli elektrody i przesłali je w to samo miejsce, z

którego otrzymali ekspertyzę mówiącą, że w oryginalnej próbce nie było rodu. Obecnie okazało się, że
w oryginalnej próbce jest ponad 8 procent rodu. Rod zaczął wydzielać się na węglu. W rzeczywistości
zaczął już wytwarzać wiązania typu metal-metal. I na elektrodzie znalazł się metaliczny rod, tam gdzie
go przedtem w ogóle nie było. Ludzie z Generał Electric stwierdzili wówczas:

— Dave, jeśli okaże się, że jesteś pierwszym, który to odkrył, jeśli będziesz pierwszym, który

potrafi wytłumaczyć, jak to się dzieje, jeśli będziesz pierwszym, który powie światu, że coś takiego
istnieje, będziesz mógł to opatentować.

A ja im na to:
— Nie jestem zainteresowany opatentowywaniem tego. Wtedy wyjaśnili mi, że jeśli ktoś inny

odkryje to i opatentuje, wówczas może zmusić mnie, abym więcej tego nie robił, nawet jeśli do tego
czasu robiłem to codziennie.

— W takim razie — odrzekłem — chyba będę musiał to opatentować. W marcu 1988 roku

przesłaliśmy do urzędów patentowych USA i całego świata opis patentowy pod nazwą Orbitally
Rearranged Monatomic Elements (Jednoatomowe pierwiastki o przekształconych orbitach). Ponieważ
nazwa ta jest nieco długa, nazywamy to po prostu ORME. Można więc mieć złoto ORME, pallad
ORME, iryd ORME, ruten ORME, osm ORME lub ORME-y.

W czasie trwania procedury patentowej Biuro Patentowe oznajmiło mi:
— Dave, potrzebujemy bardziej dokładnych danych, potrzebujemy więcej informacji na temat

procesu przekształcania do postaci tego białego proszku.

Jednym z problemów, na jaki natknęliśmy się, było to, że kiedy już wytworzy się ten biały proszek i

wystawi go na działanie atmosfery, z miejsca zaczyna przybierać na wadze. I nie chodzi to o jakiś
niewielki przyrost, mowa tu o dwudziesto– a nawet trzydziesto– procentowym przyroście ciężaru. W
normalnych warunkach można by to potraktować jako absorpcję gazów atmosferycznych: powietrze
wchodzi w związek z proszkiem i powoduje przyrost jego ciężaru, lecz nie aż o 20 do 30 procent.

Tym niemniej musieliśmy uczynić zadość żądaniom Biura Patentowego. Musieliśmy podać im

dokładne dane.

Wzięliśmy więc przyrząd do analizy termo-grawimetrycznej, który umożliwia pełną kontrolę

atmosfery, w której znajduje się próbka. Można ją utleniać, odtleniać wodorem i wyżarzać i
jednocześnie cały czas ważyć ją w kontrolowanej atmosferze. Całość jest absolutnie szczelna.
Brakowało już nam pieniędzy i nie stać nas było na zakup takiego przyrządu, więc wynajęliśmy go od
korporacji Vanana w Bay Area. Kiedy go otrzymaliśmy, podłączyliśmy go do naszych komputerów.

Podgrzewaliśmy materiał z prędkością 1,2 stopnia na minutę i chłodziliśmy z prędkością 2 stopni

na minutę. Okazało się, że przy utlenianiu materiał waży 102 procent, a kiedy się go odtleni wodorem,
waży 103 procent. Jak dotąd nic nadzwyczajnego. Nie ma żadnych problemów. Ale kiedy proszek
przechodzi w śnieżnobiałą postać, waży tylko 56 procent! Wydało nam się to niemożliwe! Kiedy się go
wyżarzy i zamieni się w śnieżnobiałą postać, waży tylko 56 procent pierwotnej wagi! Jeśli pogrzeje się
go do punktu zeszklenia, czernieje i cała jego pierwotna waga wraca.

To oznacza, że ta substancja się nie ulatnia. Wciąż tam jest, tylko nie da się jej zważyć. I właśnie w

tym momencie wszyscy powiadają: “Tak być nie może, coś tu jest nie tak!"

Proszę sobie wyobrazić, że kiedy podgrzewaliśmy, a następnie oziębialiśmy naszą substancję w

atmosferze helu lub argonu, a powtarzaliśmy tę procedurę trzy razy, próbka zyskiwała na wadze od
200 do 300 procent początkowego ciężaru. Kiedy ją następnie podgrzewaliśmy, ważyła mniej niż mc?

82

background image

Gdyby zważyć pustą szalkę, okazałoby się, że waży ona więcej niż kiedy znajduje się na niej ta
substancja!

Muszę podkreślić, że przyrząd ten obsługiwali ludzie o wysokich kwalifikacjach, a mimo to

przychodzili i mówili: “Proszę na to spojrzeć, to w ogóle nie ma sensu!"

Ten przyrząd jest bardzo dobrze zaprojektowany i kontrolowany. Mają do testów pewien materiał,

który w temperaturze pokojowej nie posiada właściwości magnetycznych, ale kiedy włoży się go do
tego urządzenia i podgrzeje do temperatury 300 stopni, namagnesowuje się. Staje się wówczas
silnym magnesem. Następnie po pogrzaniu do temperatury 900 stopni traci SWOJO właściwości
magnetyczne. Pozwala on stwierdzić, czy oddziaływanie jego pola magnetycznego na podgrzewaną
substancję powoduje jakiekolwiek zmiany jej ciężaru.

Ogrzewany materiał owinięty jest w dwa zwoje. Jeden zwój zwinięty jest w jednym kierunku, a

drugi w przeciwnym. Jeżeli przepuścimy przez nie prąd elektryczny, to wytworzą one pola
elektromagnetyczne, których linie sił są skierowane przeciwnie i znoszą się nawzajem. Jest to ten sam
rodzaj uzwojenia, który używany jest w telewizji w celu zniesienia pola magnetycznego. Intencją
konstruktorów była chęć wyeliminowania wszelkich wpływów pola magnetycznego na pomiar.

Kiedy wkładaliśmy ten materiał do przyrządu i ważyliśmy go, cały czas ważył tyle samo, zarówno

kiedy stawał się magnetykiem, jak i kiedy przestawał nim być. Kiedy jednak wkładaliśmy naszą
substancję i przekształcała się w śnieżnobiały proszek, jej ciężar zmniejszał się do 56 procent
pierwotnej wagi. Kiedy wyłączano przyrząd i pozostawiano go, aby ostygł, ciężar próbki nadal wynosił
56 procent. Po jej kolejnym pogrzaniu jej ciężar zanikał zupełnie, zaś po ochłodzeniu zyskiwał od 200
do 300 procent pierwotnego ciężaru, ale w końcu zawsze powracał do 56 procent.

Skontaktowaliśmy się z korporacją Variana w Bay Area i powiedzieliśmy im:
— Słuchajcie, to nie ma sensu. Coś jest nie w porządku z waszym przyrządem. Za każdym razem

gdy go używamy, pracuje dobrze aż do momentu wytworzenia przez nas czystego, monoatomowego
materiału. Ilekroć dochodzimy do tego momentu, otrzymujemy śnieżnobiały proszek i urządzenie
przestaje działać prawidłowo.

Ludzie z Variana obejrzeli wyniki i powiedzieli:
— Wie pan, panie Hudson, gdyby pan oziębiał swoją substancję, powiedzielibyśmy, że ma pan do

czynienia z nadprzewodnictwem, ale ponieważ pan ją podgrzewał, nie wiemy, z czym ma pan do
czynienia.

Postanowiłem podszkolić się w chemii, tak jak poprzednio w fizyce, z tym że teraz musiałem

jeszcze dodatkowo nauczyć się fizyki nadprzewodników. Pożyczyłem całą stertę książek na temat
nadprzewodnictwa i zacząłem je studiować.

Zrobiliśmy następującą rzecz: wzięliśmy nasz biały proszek i ponieważ miał być on

nadprzewodnikiem, umieściliśmy go na stole, i przyłączyliśmy doń woltomierz. Jak wiadomo,
woltomierz ma dwie elektrody. Kiedy przyłączymy do nich drut i włączymy baterię, woltomierz wskaże
nam opór drutu.

Jeśli jedną elektrodą dotkniemy nasz proszek z jednej strony a drugą z drugiej i włączymy prąd, to

wskazówka miernika powinna zająć taką pozycję (pokazuje na ekranie wskazanie na tablicy miernika),
co oznacza doskonałą nadprzewodliwość. Nic z tego, figa, zero, żadnego nadprzewodnictwa.
Zaczęliśmy się zastanawiać, o co tu chodzi.

Z definicji nadprzewodnika wynika, że nie jest możliwe zaistnienie w nim jakiegokolwiek potencjału

elektrycznego lub pola magnetycznego. Aby odprowadzić prąd z drutu, potrzeba napięcia, podobnie
jak aby go doń wprowadzić. Skoro tak, skoro nie można otrzymać prądu z samego przewodu, przeto
nie da się również uzyskać energii nadprzewodnictwa w przewodzie bez przyłożenia doń napięcia.

Wiem, jakie zadajecie sobie państwo w tym momencie pytanie. Brzmi ono: “Do czego więc, u

diabła, nadaje się ta substancja?" Jeśli nie można do niej wprowadzić energii i jeśli nie można jej z niej
wyprowadzić, to do czego, u diabła, może się ona nadawać? Otóż, okazuje się, że przez
nadprzewodnik przepływa światło o jednej długości fali, jednorodne, takie jak w laserze, i że płynie
ono w nim bez przerwy, nieskończenie, zaś przepływając przezeń wytwarza wokół niego pole noszące
nazwę pola Meissnera, które występuje wyłącznie w nadprzewodnikach.

Pole Meissnera eliminuje z próbki wszelkie zewnętrzne pola magnetyczne. Jakiego wiec to musi

być koloru? Otóż, musi być białe. Cokolwiek odcina wszelkie światło od próbki, musi być białe, zaś to,
co je absorbuje, musi być czarne. (Jak to się jednak ma do błysku w naczyniu wystawionym na

83

background image

działanie promieni słonecznych)? Jeśli to odbija wszelkie światło, musi być białe – mówię tu teraz o
czystym, pojedynczym elemencie nadprzewodnikowym. Musi być biały, kiedy jest w stanie
nadprzewodzenia.

Należy więc wziąć nadajnik radiowy i dostroić częstotliwość rezonansową nadprzewodnika do

częstotliwości przewodu, a właściwie dostroić częstotliwość przewodu do częstotliwości
nadprzewodnika. Wówczas fale elektronowe przewodu oscylują dokładnie tak samo, jak
nadprzewodnik. W tym stanie para elektronów może przejść na nadprzewodnik bez żadnego
dodatkowego impulsu, ponieważ elektrony przemieszczają się bez przerwy i szukają drogi
najmniejszego oporu. Jeśli więc zsynchronizuje się je z nadprzewodnikiem przechodzą parami bez
żadnego dodatkowego impulsu.

To wymaga oczywiście pewnych wyjaśnień, ponieważ spin połowy elektronu plus spin połowy

elektronu to dwie cząstki. Kiedy jednak te dwie cząstki utworzą parę i każda z nich stanowi idealne,
lustrzane odbicie drugiej, tracą własności cząstki i stają się czystym światłem. Bez sensu, prawda? Ale
tak jest. Spin jednej drugiej plus spin jednej drugiej daje spin jedności, który staje się czystym
światłem. Proszę mi wierzyć, że tak jest. Tak więc nie mogą one poruszać się jako pojedyncze
elektrony, ale mogą przemieszczać się w postaci światła.

Elektrony wykazują pewną zwariowaną właściwość, mianowicie to, że elektron istniejący w jednej

czasoprzestrzeni przechodząc do innej czasoprzestrzeni emituje lub absorbuje światło. Przenosi się z
jednej czasoprzestrzeni do drugiej. Mamy więc światło, które składa się z dwóch elektronów. Światło
nie istnieje w żadnej czasoprzestrzeni. Można zapalić 50 miliardów świateł w jednej i tej samej
przestrzeni i wszystko jest w porządku.

Ale nie mamy jeszcze przewodnika. Przewodnika, którym popłynie prąd do przewodu i którym zeń

odpłynie. Bez niego nie będzie przepływu prądu. Trzeba go uziemić, prawda? W przypadku
nadprzewodnika tak nie jest. Prąd może płynąć i płynąć, i płynąć... i wcale nie musi z niego odpływać.
Jeśli chcemy, aby odpłynął musimy podłączyć szeregowo przewodnik i dostroić jego częstotliwość
rezonansową do nadprzewodnika. I kiedy oba znajdą się w harmonii, przykładamy napięcie... i ciach, i
energia ulatnia się.

Tak więc, gdybyśmy chcieli stworzyć nadprzewodnik, który ciągnąłby się od Portland do Nowego

Jorku, i ładowali go tu energią przez dwa lub trzy dni, nie musielibyśmy go jednocześnie
rozładowywać w drugim miejscu. Wszystko byłoby w porządku, można byłoby go ładować w dalszym
ciągu. A kiedy tym z Nowego Jorku potrzebna byłaby energia, dostroiliby częstotliwość rezonansową
swojego przewodu, przyłożyli napięcie i wyssali całą energię z nadprzewodnika. Energia zostałaby
“bezpłatnie", bez strat, przetransportowana z Portland do Nowego Jorku na fali kwantowej
nadprzewodnika, przeniesiona pod postacią światła a nie elektryczności.

Jak zmierzyć tę energię, skoro nie ma ona napięcia? W jaki sposób zbudować urządzenie, które

potrafiłoby zmierzyć to światło? No i proszę sobie wyobrazić, że nie da się tego zrobić, a to z tego
względu, że wszystkie przyrządy pomiarowe, jakie wymyślił człowiek, opierają się na zasadzie
pomiaru różnic, zaś w nad-przewodniku nie ma żadnego napięcia, to znaczy różnicy potencjałów.
Przepływ w nadprzewodniku zostaje zainicjowany przyłożeniem pola magnetycznego. Reaguje on na
nie przepływem światła w swoim wnętrzu i powstaniem większego pola Meissnera wokół niego.

Następnie można odłożyć magnes i pójść sobie, i wrócić za sto lat. I okaże się, że płynie w nim

nadal to samo światło, które płynęło w nim, kiedy odjęliśmy magnes. Przepływ nie ulega spowolnieniu.
Nadprzewodnik nie eliminuje 99,9999 procenta, ale dokładnie 100 procent wszystkich zewnętrznych
pól magnetycznych. Nie istnieje jakikolwiek opór, ruch odbywa się na zasadzie perpetum mobile,
może trwać całą wieczność.

Rosyjski fizyk Sacharow stwierdził w latach sześćdziesiątych, że szukając istoty ciążenia nigdy nie

odnajdziemy jej w postaci pola magnetycznego. Ciążenie jest rezultatem wzajemnych oddziaływań
między protonami, neutronami, elektronami i energią próżni. Tą energią, która znajduje się wszędzie,
w całym wszechświecie, i jest ponadczasowa. Ta energia to tak zwany eter. Gdybyśmy wypompowali
z wszechświata całe ciepło i całą materię, dokładnie wszystko, pozostałaby w nim jeszcze ta energia,
którą nazywamy energią próżni. Kiedy protony, neutrony i elektrony wchodzą w reakcję z tą energią,
wytwarzają ciążenie. Jeśli nie ma materii, nie ma również ciążenia. Interesująca teoria. Jak dotąd
wszyscy ją ignorują.

No, jest jeszcze facet o nazwisku Hal Puthoff z Teksasu, który pochodzi z Bay Area w Kalifornii,

gdzie rozpoczął eksperymenty ze zdalnym widzeniem. Teraz pracuje w Austin w Teksasie. (H.E.
Puthoff pracuje w Instytucie Zaawansowanych Badań w Austin w Teksasie). To właśnie on opisał

84

background image

matematycznie teorię grawitacji Sacharowa. Opublikował ją w roku 1993 w jednym z najbardziej
liczących się pism naukowych. (W rzeczywistości po raz pierwszy opublikowano ją w Physical Review
A

4

z 1 marca 1989 roku. Artykuł nosił tytuł: “Gravity as a zero-point-fluctuation force"

5

.

Z matematycznego modelu (to on wykonuje osobiście wszystkie obliczenia matematyczne) wynika,

że kiedy materia reaguje w dwóch wymiarach, w przeciwieństwie do reakcji zachodzących w
przestrzeni trójwymiarowej, (zaś z definicji nadprzewodnik to parzysty kwantowy oscylator rezonujący
w dwóch wymiarach, a nie w trzech), kiedy reaguje w dwóch wymiarach, to powinna według wzorów
matematycznych tracić cztery dziewiąte swojego ciężaru. Czy wiecie państwo, że to, co zostaje po
odjęciu czterech dziewiątych, to dokładnie 56 procent?

Postanowiłem więc pojechać do Hala Puthoffa. Wziąłem wszystkie swoje wyniki i pojechałem do

niego. Po przybyciu oświadczyłem:

— Słuchaj, Hal, mamy eksperymentalne potwierdzenie słuszności twoich wzorów

matematycznych, co stanowi dodatkowo potwierdzenie słuszności założeń teorii grawitacji
Sacharowa. A jest tak, ponieważ nasza substancja waży tylko 56 procent tego, co na początku, kiedy
przechodzi w stan nadprzewodnictwa.

— Dave, czy zdajesz sobie sprawę, że grawitacja jest czynnikiem determinującym czasoprzestrzeń

— odrzekł Hal. — Skoro ta substancja waży tylko 56 procent swojej rzeczywistej wagi, to musisz
zdawać sobie sprawę, że w rzeczy samej zakrzywia ona czasoprzestrzeń.

Jeśli się nad tym zastanowić, ma rację.
— Posłuchaj, Dave — ciągnął dalej. — To, czego naprawdę nam potrzeba, to materiał, który

całkowicie zakrzywia czasoprzestrzeń. Materiał, który w ogóle nie podlega przyciąganiu
grawitacyjnemu.

Chodziło mu o coś, co waży mniej niż zero. W swoich pracach nazywa on tę materię materią

egzotyczną. Słysząc to powiedziałem:

— Hal, czy wiesz, że jeśli ogrzejemy tę substancję, przestaje ona podlegać przyciąganiu

grawitacyjnemu?

Przeczytałem wiele prac na temat energii próżni. Czy wiecie państwo, że spektrum termalne

nakłada się na spektrum punktu zerowego. Te dwa widma nakładają się na siebie. Tak więc jeśli coś
podgrzejemy, to powinno to reagować wewnętrznie z energią punktu zerowego. Rezonując w
dwuwymiarowej przestrzeni materiał ten dosłownie traci cały ciężar. Czy wiedzą państwo, co mi
powiedział Puthoff? Otóż stwierdził:

— Dave, w tym momencie nie powinieneś widzieć tego materiału.
— Masz rację, Hal — odrzekłem. — Kiedy zagląda się do naczynia przez kwarcowy wziernik,

okazuje się, że nic w nim nie ma, przy czym ciężar naczynia jest inny, niż wtedy gdy jest ono puste.

Okazało się, że popełniłem błąd, zakładając, że nasza substancja rezonuje przy częstotliwości,

której nie byliśmy w stanie określić, jako że Hal stwierdził:

— Dave, teoretycznie powinien on zniknąć z przestrzeni trójwymiarowej. Wręcz nie powinien w niej

istnieć.

— No, no... — mruknąłem ze zdumienia.
— Dave, musisz zaplanować takie doświadczenie, w którym będziesz w stanie wykonać

następującą rzecz: kiedy materiału już nie będzie, przesuń ręką nad naczyniem, i jeśli okaże się, że
tam jest i rezonuje przy częstotliwości, której nie jesteś w stanie ustalić, strącisz go z naczynia.

Dzieje się tak dlatego, że kiedy materiał zostaje oziębiony i zaczyna się ponownie ukazywać,

zawsze ukazuje się w tym samym kształcie, jaki miał, zanim zniknął.

— Jeśli znajduje się tam, zsuniesz go z naczynia, a kiedy zaczniesz go ochładzać, wróci dokładnie

w to miejsce, gdzie był poprzednio, i będzie to stanowiło dowód, że opuścił naszą trójwymiarową
przestrzeń — dodał. — Dave, jeśli ci się to uda, nigdy już nie odczujesz braku pieniędzy.

Czy myślicie, że samoloty typu “stealth" są naprawdę czymś ważnym? Co by się stało, gdyby

mogły dosłownie znikać?

Jakie są jeszcze inne właściwości nadprzewodników? W roku 1988 zgłosiłem wnioski patentowe

na ORME-y, a następnie na S-ORME-y. Sprzężony rezonują-co-kwantowy system oscylacyjny

85

background image

wieloatomowych ORME-ów. Mam 11 patentów na ORME-y i 11 patentów na S-ORME-y – łącznie 22
patenty.

A co z kolejnymi własnościami nadprzewodnika? Nadprzewodnik – jak udowodnić, że to

nadprzewodnik? Bierze się więc stałe pole magnetyczne i wkłada do niego badany materiał. Jeśli nie
jest on nadprzewodnikiem, to po przyłożeniu doń pola magnetycznego uzyskamy dodatnią
indukcyjność. Jeśli przedstawimy to na wykresie w postaci wartości przyłożonego pola
magnetycznego na jednej osi i indukcyjności na drugiej, to w przypadku doskonałego izolatora
otrzymamy prostą równoległą. Bez względu na to jak silne pole magnetyczne przyłożymy, nie będzie
żadnej indukcji. Jeśli nasz materiał jest doskonałym przewodnikiem, to w jego przypadku pewna
niewielka ilość pola magnetycznego sprawi, że wykres skieruje się w górę. Tak więc mniej więcej w
tym zakresie (pokazuje na planszy) będą mieściły się wykresy większości metali.

Jeśli jednak mamy do czynienia z nadprzewodnikiem, to po przyłożeniu pola magnetycznego

stanie się ono ujemne. Dosłownie zjada on pole magnetyczne, żywi się nim i wchłania je w siebie.
Ujemna indukcja przy dodatnio przyłożonym polu magnetycznym stanowi dowód, że mamy do
czynienia z nadprzewodnikiem. Innymi słowy, gdyby ktoś miał urządzenie, które byłoby zbudowane z
nad-przewodnika, to przy przesuwaniu go wewnątrz linii pola magnetycznego spowodowałoby ono
unicestwienie potencjału tego pola. Gdyby zabrać takie urządzenie do domu, w którym znajdują się
elektryczne mechanizmy, zostałyby one wyłączone, nastąpiłoby zahamowanie i wyłączenie.

6

Czy wiecie państwo, że gdybyście posiadali urządzenie mogące to robić, mogłoby ono dosłownie

przenosić się w czasoprzestrzeni. Tak twierdzi Hal. Mogłoby znikać i ponownie pojawiać się w naszej
czasoprzestrzeni? Mogłaby przenieść się z naszej trójwymiarowej czasoprzestrzeni w przestrzeń
pięciowymiarową, w której pomiędzy nami a jakimś odległym układem gwiezdnym nie istnieje ani
odległość, ani czas i wyłonić się z tej pięciowymiarowej przestrzeni właśnie w tym układzie.
Słyszeliście państwo o czymś takim?

Pomijając to wszystko, ta substancja jest bardzo ważna – ona sama i sposób, w jaki ona działa.

Chodzi tu o to, że wkraczamy w dziedzinę kontroli grawitacji oraz czasoprzestrzeni.

Aby to wyjaśnić, posłużę się analogią. Jeśli... jeśli byłoby możliwe skurczenie państwa molekuł do

takich rozmiarów, że znaleźliby się państwo wewnątrz atomu, znaleźliby się państwo w świecie
kwantów, gdzie nie ma przyszłości i przeszłości, gdzie wszystko jest nawzajem wymienialne. Nie
istnieje tam czas taki, jakim go znamy. Staliby się państwo nieśmiertelni. W świecie kwantów mogliby
państwo żyć wiecznie.

Nadprzewodnik składa się miliardów miliardów miliardów atomów i wszystkie one działają jak jeden

wielki makroatom. Tak więc można stworzyć sobie pojazd, do którego można by wejść, do tego
nadprzewodnika, można by go naładować energią i wyłączyć wszystkie zewnętrzne pola
magnetyczne i grawitacyjne. Wtedy bylibyście państwo w naszym świecie, lecz jednocześnie
bylibyście nie z tego świata. Podkreślam: w tym świecie, ale nie z tego świata. I dosłownie poprzez
ogrzanie go moglibyście zniknąć z tej czasoprzestrzeni. Po prostu, brzdęk i nie ma was. Ale wy nadal
moglibyście widzieć wszystko i wszystkich w tym świecie, tylko oni nie mogliby widzieć was. To coś
podobnego do tego, kiedy jest się nad wodą i patrzy w dół na ryby. Nie jest się w ich rybim świecie,
ale widzi się je.

[— Ale nie mielibyśmy również żadnych myśli, ponieważ myśli wytwarzają pola

elektromagnetyczne — wtrąca się słuchacz z sali.

Dave Hudson milknie i ktoś inny odzywa się z widowni:
— Znajdowalibyśmy się w stanie czystej świadomości. Dave Hudson odzyskuje rezon i powiada.}
— Tak jest. Jak widać sprawa bardzo szybko zaczyna się komplikować i wkracza na obszary

czysto filozoficzne. Kiedy państwo to zrozumiecie, tak jak my, to nie zdziwi was, że powiedzieliśmy
sobie: dobrze, skoro posiadamy tę analityczną zdolność, jesteśmy chyba w stanie ilościowo i
jakościowo przeanalizować, gdzie to wszystko w końcu się znajduje?

Udaliśmy się więc do A.J. Baylessa i kupiliśmy kilka krowich i świńskich mózgów. Zwęgliliśmy je w

dymiącym kwasie siarkowym. Był to bardzo wulgarny

sposób, ale nic lepszego nie przyszło nam do głowy. Nie jesteśmy specjalistami od chemii

organicznej, lecz nieorganicznej, więc zniszczyliśmy węgiel, zwęgliliśmy, dodaliśmy kwasu azotowego,
znużyliśmy znowu w dymiącym kwasie siarkowym, jeszcze raz w azotowym, znowu w siarkowym i
jeszcze raz w azotowym, aż zupełnie pozbyliśmy się węgla. Potem to, co zostało, płukaliśmy wodą, aż
wymyliśmy wszelkie związki azotu.

86

background image

Czy wiecie państwo, że ponad pięć procent ciężaru suchej masy tkanki mózgowej stanowią rod i

iryd i to w stanie wysokospinowym? Że komórki komunikują się między sobą za pomocą
nadprzewodnictwa? Że instytucja o nazwie U.S. Naval Research Facility (Instytut Badań Marynarki
Wojennej Stanów Zjednoczonych) wie, że drogi porozumiewania się między komórkami wiodą przez
nadprzewodnictwo? Że zmierzyli oni to zjawisko stosując SQUID-y? Nadprzewodnikowe Kwantowe
Urządzenia Interferencyjne (Superconducting Quantum Interference Device) wyposażone w
nadprzewodnikowy pierścień otaczający ciało. Dzięki tym urządzeniom stwierdzili, że to właśnie
światło przepływa między komórkami, z komórki do komórki i tak dalej. Czy wiecie państwo, że wasze
impulsy nerwowe nie są elektrycznością, że przemieszczają się z prędkością bliższą prędkości
dźwięku niż światła? Czy wiecie państwo, z jaką prędkością przemieszcza się fala nadprzewodnictwa?
Właśnie z prędkością dźwięku. To jest właśnie to, co znajduje się w naszych ciałach, co nazywamy
świadomością i co różni nas od komputera.

To jest dosłownie światło życia. To ta część naszego ciała, która jest w nim cały czas i której

naukowcy nie mogli wykryć, ponieważ nie dawała się zmierzyć przyrządami, które posiadali. Nazywali
ją węglem, ponieważ nie posiada ona widma emisyjnego ani absorpcyjnego i w związku z tym
zakładali, że to węgiel, podczas gdy naprawdę to wcale nie węgiel. Jest jedenaście pierwiastków,
które mogłyby tym być, ale głównie w naszych ciałach znajduje się rod i iryd. I to właśnie one łączą się
rezonansowe i dosłownie podtrzymują nieprzerwanie nić życia w naszym ciele. Zaś wokół naszego
ciała znajduje się niespolaryzowane pole magnetyczne zwane również polem Meissnera lub aurą.

Właśnie one są atomami duszy naszego ciała. Atomami znajdującymi się w harmonii rezonansowej

z energią próżni. Zaś energia próżni stanowi kolejny wymiar, w którym nie istnieje czas. Wszystko, co
kiedykolwiek istniało i co będzie istnieć, jest odnotowane właśnie tam, w próżni. I powiadam wam,
przyjaciele, że kiedy spotkacie się z Bogiem, to spotkacie go w próżni. Stamtąd wzięła się materia,
stamtąd ona pochodzi i tam wszystko jest odnotowywane. I wasz związek z nią dokonuje się za
pośrednictwem tych rezonujących oscylatorów znajdujących się w stanie kwantowego rezonansu z jej
energią. To jest właśnie to, co przenosi światłość życia ze świata kwantów do makroskopowego ciała,
które nazywacie swoją fizyczną formą.

Atomy te w stanie makro i po wysuszeniu wyglądają jak biały proszek. Jeśli jednak przyjrzymy się

im pod mikroskopem to okaże się, że wyglądają jak szkło. Można podgrzać ten biały proszek do
temperatury l i 60 stopni w warunkach próżni i przekształci się on w szkło bardzo podobne do tego,
jakie mamy w oknach. Jest to inna forma istnienia tego pierwiastka.

Każdy z tych atomów rezonuje z energią próżni. Nie można pojedynczego atomu okiełznać. Tej

maszyny pracującej na zasadzie perpetum mobile nie można ograniczyć i kazać jej pracować dla nas.
Kiedy jeden atom rezonuje w dwóch wymiarach, wytwarza fale kwantową, która się z niego
wydobywa. Następny atom zagnieżdża się w niej i przekazuje ją dalej.

Atomy znajdują się zbyt daleko od siebie, aby wywoływać jakieś reakcje chemiczne, lecz

jednocześnie znajdują się dostatecznie blisko, aby rezonować w doskonałej harmonii. Energia, która
dosłownie przelewa się nieustannie wokół atomu. Czy zastanawiali się kiedykolwiek państwo,
dlaczego atom nigdy się nie wyczerpuje? Jest tak dlatego, że cały czas nurza się on w energii punktu
zerowego. Mamy więc wszystkie atomy pozostające w rezonansowej harmonii ze sobą i każdy z nich
nurza się w energii punktu zerowego. Mamy więc ich nieskończoną liczbę i wszystkie robią to samo.
Mamy więc machinę ruchu wykonywanego w nieskończoność. Mamy coś, co porusza się w
nieskończoność na paliwie energii punktu zerowego. Można by zbudować pierścień z tego materiału,
który płynąłby i reagował na ziemskie pole magnetyczne.

Czy wiecie państwo, że jednoelementowy nadprzewodnik, nadprzewodnik pierwszego rodzaju,

będzie reagował z polem magnetycznym o mocy dwa razy dziesięć do minus piętnastej erga (2 x 10

-15

erga)? A czy wiecie, że pole o natężeniu jednego Gausa ma moc dziesięć do osiemnastej ergów (10

18

ergów)

7

?

Ziemskie pole magnetyczne oddziaływujące na igłę kompasu ma moc około 0,5 Gausa? Zatem

jeden erg energii stanowi miarę natężenia pola magnetycznego wokół jednego elektronu, zaś
nadprzewodnik reaguje na pole magnetyczne o wielkości dwa razy dziesięć do minus piętnastej erga?

Mój Boże. Kiedy myślimy, on to rejestruje. Kiedy pracujemy z tym materiałem, nasze myśli są w

nim rejestrowane.

Pewnie niektóre z pań wezmą mi za złe, kiedy powiem, że doszliśmy do wniosku, że są to

pierwiastki żeńskie. Ponieważ powiedzieliśmy sobie: “Wiecie co, podenerwujmy te pierwiastki.
Pokonamy je. Dostarczając im energii sprawimy, aby robiły to, na co mamy ochotę?" Kupiliśmy piec

87

background image

łukowy, wzięliśmy około trzydziestu gramów naszego białego proszku i włożyliśmy go do niego. Piec
ma odizolowany tygiel, nasz miał miedziany tygiel w wannie wodnej pozwalającej utrzymywać go w
niskiej temperaturze. Tygiel przykrywa się pokrywką. W tyglu zanurzony jest wolframowy pręt i między
nim i tyglem przepływa prąd wytwarzający łuk elektryczny.

Siedzi się przy tym tyglu i przy włączonym łuku miesza się elektrodą wolframową do czasu, aż

wszystko się stopi. Tak więc odpompowaliśmy z wnętrza pieca powietrze, wypełniliśmy tygiel helem,
aby uzyskać plazmę gazową, i włączyliśmy łuk. Łuk zabzyczał i wyłączył się. Kiedy otworzyliśmy piec,
okazało się, że wolframowa elektroda zniknęła. Elektroda ta jest mniej więcej wielkości mojego kciuka.
Wolfram to materiał, z którego produkuje się włókna do żarówek. Ludzie, którzy zbudowali piec,
twierdzili, że możemy używać go od 35 do 40 razy bez potrzeby wymiany elektrody. Mogliśmy palić go
przez wiele, wiele minut. My natomiast nie zdążyliśmy używać go dłużej niż przez sekundę.

Wysłaliśmy więc reklamację do producenta i w odpowiedzi otrzymaliśmy nową elektrodę,

założyliśmy ją, wypompowaliśmy powietrze, wpompowaliśmy szlachetny gaz, włączyliśmy łuk,
bzyknęło i łuk się wyłączył. Otworzyliśmy i znowu okazało się, że wolframowa elektroda przekształciła
się w proszek.

Kiedy poddaliśmy go analizie, stwierdziliśmy, że to nie jest ten sam pierwiastek, co przedtem.

Ustaliliśmy również, że nastąpił około tysiąckrotny wzrost ciepła i nie było to ciepło pochodzące z
reakcji chemicznych, ale z reakcji jądrowych. Zauważyliśmy również, że wszystkie przewody w
laboratorium zaczynają rozpadać się na kawałki. Można było podejść do miedzianego przewodu,
ruszyć go i rozsypywał się w proszek.

W szkle laboratoryjnej zlewki znajdującej się w pobliżu pieca pojawiły się pęcherzyki powietrza i

kiedy usiłowaliśmy dotknąć ich, rozlatywały się na kawałki. Wszystkie te zniszczenia spowodowane
były radiacją. Nie da się tego inaczej wyjaśnić. Jutro pokażę państwu ekspertyzę laboratorium
Berkley-Brookhaven, które ustaliło, że były to fotony o energii 25000 elektronowoltów. Kiedy tym
wysokospinowym atomom dostarczy się za dużo energii, emitują promieniowanie typu gamma. Tak
jak w przypadku wszystkiego, co żeńskie, kiedy się mu powie, że zostanie zmuszone do czegoś, nie
osiągnie się nic, ale jeśli da się mu to, czego chce, to otrzyma się to, co się chce samemu. Tak więc
należy te pierwiastki hołubić, a nie z nimi walczyć. Są one żywe. To, co należy zrobić, to dać im
właściwe środowisko chemiczne, którego potrzebują, współpracować z nimi, dać im to, czego chcą, a
wrócą do stanu niskospinowego i wtedy można je przekształcić w metale lub używać w postaci
wysokospinowej.

Wszystko układało się jak należy, dopóki mój wuj nie pokazał mi w roku 1991 książki Secrets of

Alchemists (Sekrety alchemików). Stwierdziłem, że nie interesuje mnie to, nie mam ochoty czytać na
temat alchemii, o czasach kiedy kościół włączał się w te sprawy. Uważałem, że wszystko na ten temat
było przesadzone. Mówiłem, że nie jestem tym zainteresowany. Chcę zajmować się fizyką i chemią.
Jednak mój wuj nie dawał za wygraną:

— Dave, ależ tam jest mowa o białym proszku złota — powiedział.
— Czyżby? — rzuciłem w odpowiedzi. I w ten sposób zainteresowałem się alchemią. Okazało się,

że kamień filozoficzny, źródło światłości życia, był białym proszkiem złota.

I zadałem sobie pytanie: “Czy to możliwe, aby ten biały proszek, który mam, był białym proszkiem

złota, o którym oni mówią? Czy też istnieją dwa różne białe proszki złota? Opisy mówią, że jest to
źródło, esencja życia, że przenosi on światło życia. To już zostało udowodnione. To jest
nadprzewodnik i przenosi światło znajdujące się w naszym ciele. Alchemicy twierdzili, że poprawia on
komórki ciała.

Otóż mogę jutro państwu pokazać wyniki badań przeprowadzonych przez Bristol-Myers-Squib, z

których wynika, że ten materiał wchodzi w reakcje z DNA, że je koryguje. Wszelkie rakowe
deformacje, popromienne deformacje, wszystko to jest korygowane przez te pierwiastki. Nie wchodzą
w chemiczne reakcje z DNA, a jedynie je korygują.

Bardzo mnie to zaintrygowało. Co by się stało, gdybyśmy podali tę substancję ludziom? Nie jest to

wiązanie typu metal-metal, nie ma więc właściwości ciężkich metali. Aby to sprawdzić, poszukaliśmy
biorcy. Był nim pies, któremu daliśmy tę substancję. Był chory na gorączkę odkleszczową, gorączkę
dolinną i miał duży wrzód, tu (pokazuje), po tej stronie. W związku z kombinacją tych trzech chorób
żaden weterynarz nie mógł znaleźć leku na jego dolegliwości. W pewnym momencie poddano się i
przestano go leczyć. Zaczęliśmy aplikować mu zastrzyki w ilości l miligrama białego proszku na l
centymetr sześcienny roztworu. Jeden zastrzyk w okolice wrzodu i drugi dożylnie. Po półtorej tygodnia
zarówno gorączka odkleszczową, jak i dolinną zniknęły, zaś wrzód skurczył się i zapadł. Przestaliśmy

88

background image

więc robić mu zastrzyki. Po tygodniu nastąpił nawrót choroby, więc wznowiliśmy iniekcje i choroba
znowu się cofnęła, ale tym razem kontynuowaliśmy iniekcje przez kolejny tydzień i choroba już nie
wróciła. Pies czuł się wspaniale.

Wówczas lekarz, z którym współpracowaliśmy, powiedział:
— Wiecie, to naprawdę wspaniała rzecz. Mam pomocnika, który pracuje w moim gabinecie i

którego od śmierci dzielą dosłownie dni, umiera na AIDS. W tej chwili odżywiany jest już tylko
dożylnie. Nie może już mówić, nie potrafi sam się ubrać, umiera. Wiecie, chciałbym podawać mu w
niewielkich ilościach tę substancję i zobaczyć, jaki będzie efekt.

Półtora tygodnia później odłączył mu wszystkie kroplówki, całe zewnętrzne odżywianie, facet

zaczął sam jeść i sam ubierać się – robił ogromne postępy. Półtora miesiąca później siedział w
samolocie w drodze na rodzinny ślub w stanie Indiana i nikomu nie przyszło do głowy, że kiedykolwiek
był chory na AIDS.

Lekarz był zachwycony wynikiem leczenia. Wziął kolejnego pacjenta, który cierpiał na KS, Karposi

Sarcoma (...), raka, który występuje na skórze całego ciała, i zaczął podawać mu dożylnie l centymetr
sześcienny dziennie. Po niespełna dwóch miesiącach zniknęły wszystkie aktywne ogniska KS. Tylko
jeden miligram dziennie! Ci, którzy słyszeli o KS, wiedzą zapewne, że chorobę tę można leczyć
jedynie przy pomocy promieniowania, którego ilość jest ograniczona i po pewnym czasie, po
maksymalnej dawce, lekarze muszą przerwać kurację, ponieważ choroba nasila się i pacjent umiera.
Nasza substancja natomiast całkowicie usunęła ogniska KS.

Potem przystąpiliśmy do pracy z kolejnym pacjentem – była to kobieta, która została zarażona

AIDS w czasie zapłodnienia in vitro. Stało to się na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie. Dziesięć
kobiet otrzymało wówczas spermę od pacjenta zarażonego wirusem HIV. Była jedyną, która zapadła
na tę chorobę. Była chora od 11 lat. Właśnie była w okresie schyłkowym choroby. Liczba białych
krwinek i limfocytów T stanowiła klasyczny obraz tej choroby. Po raz pierwszy podaliśmy jej nasz
proszek doustnie, ale nie spowodowało to żadnych zmian w obrazie białych krwinek i limfocytów T.
Natomiast po podaniu proszku w postaci zastrzyku liczba jej białych ciałek w ciągu półtorej godziny
wzrosła z 2 200 do 6 500. Niesamowite, prawda?

Kiedy podawaliśmy to doustnie, nic się nie działo z liczbą białych krwinek, a jest to jedyny dostępny

nam analityczny wskaźnik. Po miesiącu pacjentka stwierdziła: “Chcę zastrzyki. Chcę, aby nastąpił
wzrost białych krwinek". Przygotowaliśmy więc zestaw, który miała przyjmować w iniekcjach.
Jednocześnie pobraliśmy próbki jej krwi i wysłaliśmy do laboratorium w południowej Kalifornii z
poleceniem oznaczenia ilości komórek zakażonych wirusami w jednym milimetrze krwi. W tym czasie
przyjęła pierwszy zastrzyk.

Dostała wysokiej gorączki, podobnie jak to było u innych pacjentów, więc j zmniejszyła dawkę o

połowę (w rzeczywistości to lekarz polecił zmniejszyć tę s dawkę). Wzięła ją następnego dnia, dostała
konwulsji i zmarła. Zaraz potem j otrzymaliśmy wyniki z laboratorium i okazało się, że procent komórek
zarażonych był tak mały, że nie powinna nawet myśleć o AIDS.

Do tej pory nie robiliśmy takich analiz przed rozpoczęciem podawania tego preparatu. Od tego

czasu postanowiliśmy najpierw robić te analizy. Pracowaliśmy z człowiekiem, który miał liczbę
zakażonych komórek w ilości 57 000. Był tak słaby, że chodząc musiał wspierać się na lasce. Lekarz
dawał mu dwa, najwyżej trzy tygodnie życia. Przyjął nasz preparat doustnie i po około 60 dniach
zaczął się spadek liczby zarażonych komórek. Po okresie pierwszych 60 dni liczba zarażonych
komórek zmniejszała się o 30 procent w ciągu każdych kolejnych 30 dni. Po upływie siedmiu miesięcy
liczba komórek zarażonych zmalała do tego stopnia, że ledwie można było je wykryć. Był to rezultat
doustnego przyjmowania 50 miligramów dziennie.

Proszę pamiętać, że nie jestem lekarzem i nie mam zamiaru nim zostać. Chciałem się tylko

dowiedzieć, czy moja substancja działa. Tylko to chciałem wiedzieć !

W pomocnym Phoenix był pewien lekarz, któremu dałem dwie buteleczki suchego preparatu. Podał

on go dwóm pacjentkom chorym na raka. Były to kobiety, jedna w wieku 42 lat, druga zaś – 57. Obie
cierpiały na raka piersi. Czterdziestodwuletniej pacjentce usunięto pierś dwa lata wcześniej i poddano
ją intensywnej radioterapii. Po dwóch latach zaczęła odczuwać bóle szyi i żeber. Poszła do kręglarza,
ale nie był on w stanie jej pomóc. W końcu trafiła do onkologa, który stwierdził u niej raka szyi, ramion,
pleców, kręgosłupa i żeber. Powiedział, że to już czwarte stadium i że powinna jak najszybciej
pozałatwiać swoje doczesne sprawy. Stwierdził, że można jeszcze zastosować chemoterapię, ale i tak
umrze.

89

background image

W końcu trafiła do wyżej wymienionego lekarza, który dał jej nasz preparat w ilości wystarczającej

na przyjmowanie go przez półtora miesiąca. Przyjmowała go w dawkach 100 miligramów dziennie
przez około 1,5 miesiąca. Pod koniec tego okresu poszła powtórnie do onkologa. Okazało się, że w
ogóle nie ma raka. Nawet nie wiedziałem, kim jest ta kobieta. Nie miałem nic wspólnego z
podawaniem jej tego preparatu w charakterze leku. Pewnego dnia zadzwonił telefon i w słuchawce
usłyszałem jej głos:

— Panie Hudson, nie wiem, kim pan jest ani czym był pański preparat, ale to jest fantastyczne. —

No i opowiedziała mi swoją historię.

W przypadku pięćdziesięciosiedmioletniej kobiety sprawa nie wyszła.
Udaliśmy się więc na Uniwersytet Chicagowski, aby przeprowadzić badania na myszach. I co się

okazało? Otóż połowa myszy zginęła od raka, zaś u drugiej zaczął się on rozwijać znacznie szybciej.
Pod koniec badań prowadzący badania wstrzyknęli myszom estrogen, który powinien spowodować
jeszcze szybszy rozwój raka. Efekt był wręcz przeciwny. Po wstrzyknięciu estrogenu, po upływie
zaledwie 24 godzin, rak znikał. Sugeruję więc teraz ludziom, aby każdy, kto przekroczył 40 lat, zaczął
przyjmować DHEA (jeden z androgenów – dehydroepiandrosteron) lub jakiś inny żeński hormon,
ponieważ w leczeniu raka piersi żeńskie hormony odgrywają bardzo dużą rolę.

Nie podaję tego państwu jako informacji o charakterze technicznym. Mówię o tym, ponieważ takie

są moje doświadczenia. I dlatego właśnie mogę państwu o nich opowiadać.

Mamy również lekarza na Florydzie, który podawał w listopadzie nasz specyfik choremu na raka

trzustki. Pacjent w sposób zatrważający tracił wagę. Lekarz nie dawał mu nadziei na utrzymanie go
przy życiu, w związku z czym pacjent gotów był na wszystko. Brał nasz specyfik przez 60 dni i obecnie
odzyskał już normalną wagę i czuje się wspaniale. Lekarz nie może zrozumieć, jak to się stało. Jest
zupełnie zdezorientowany, ponieważ nikomu jak dotąd nie udało się przeżyć z rakiem trzustki.

Nasza substancja nie stanowi panaceum na wszystko. Nie jest to lek przeciwko AIDS. Nie jest to

lek przeciwrakowy. To jest dosłownie duch. Ten preparat nie jest po to, aby leczyć AIDS czy raka. Jest
po to, aby doprowadzać do doskonałości nasze ciała. Sprawia, że nasze ciała wracają do stanu, w
którym być powinny. To nasz własny system immunologiczny zwalcza chorobę. Jeśli można poprawić
DNA w każdej komórce ciała, jeśli można naprawić zniszczenia spowodowane przez wirusa, nawet
AIDS, to można stać się istotą idealną. Można wrócić do pierwotnego stanu zdrowia, w którym
powinniśmy się znajdować.

To nie jest lekarstwo. Materiał ten jest w rzeczy samej substancją o charakterze filozoficznym. Jest

po to, aby oświecić i wznieść na wyższy poziom świadomość rodzaju ludzkiego. Jeśli w trakcie
wykonywania powyższych zadań leczy przy okazji choroby, to dobrze. Dla większości z nas trudno
jest zrozumieć, o co tu naprawdę chodzi.

Zbliża się już dziewiąta godzina. Jutro postaram się przedłożyć państwu wszystkie procesy

fizyczne, które zostały odkryte i opisane od czasu, kiedy uzyskałem patenty. Przedłożę państwu
wszystkie teorie dotyczące nadprzewodnictwa oraz atomów w stanie wysokiego spinu. Zorientujemy
się w całości literatury opublikowanej na ten temat; wyświetlę państwu przy pomocy rzutnika wyniki
badań, abyście mogli państwo przeczytać, kto jest ich autorem, a są wśród nich Państwowe
Laboratoria Brookhaven, Państwowe Laboratoria Oakridge, Instytut Nielsa Bohra z Kopenhagi i wiele
innych. Udostępnię państwu wszystkie prace na temat nadprzewodników w ciele. Obejrzycie
wszystkie prace dotyczące światła życia w postaci nadprzewodników. Przedyskutujemy dogłębnie
sprawę energii punktu zerowego, energii próżni, czasoprzestrzeni i grawitacji. Postaram się to
wszystko państwu wytłumaczyć – mam nadzieję przejrzyście. Opowiem o tym, że Jesteśmy tylko
hologramem, obrazem przedstawiającym nas samych, że nie jesteśmy rzeczywistością. Potem
cofniemy się w przeszłość, cztery lub pięć tysięcy lat przed naszą erą, do dolin Tygrysu i Eufratu, do
pism Zecharii Sitchina, do faraonów egipskich i ich najwyższych kapłanów. Do Hebrajczyków i Biblii.
Do proroctw Nostradamusa i Kluczy Henocha, do wszystkich przepowiedni dotyczących tego
zagadnienia. Przepowiedni mówiących, że to pojawi się tu i stanie się znane nauce około roku 1999.
Taka jest tego historia. Zobaczymy się jutro, jeśli będziecie mieli ochotę przyjśćJB
Przypisy:

1. Stolica i największe miasto Arizony.
2. l uncja równa się 28,35 grama.
3. United States Bureau of Standards.
4. Przegląd fizyczny A.

90

background image

5. “Grawitacja jako fluktuacja siły bez punktu przyłożenia".
6. Jest to szczególnie interesujący akapit z punktu widzenia ufologii, bowiem zjawisko wyłączania

urządzeń elektrycznych przez NOLe jest niezwykle często opisywanie przez świadków. Czyżby
latające spodki lub ich powłoki były wykonane z nad-przewodników i znikając podobnie jak one
przechodziły do innowymiarowej przestrzeni? Inną ciekawą informacją z tym związaną jest to, że kiedy
świadkowie próbowali dotknąć powłoki latającego spodka zaraz po jego wylądowaniu, kierujące nim
istoty ostrzegały ich, aby tego nie robili, gdyż mogą się poparzyć. Może to oznaczać – choć
niekoniecznie! – że tak jak w opisanym w tym artykule przypadku do przejścia nadprzewodzącej
powłoki latającego spodka do innego wymiaru trzeba ją podgrzać. – Przyp. R.Z.F.

7. Autor dokonał tu skrótu myślowego polegającego na odniesieniu natężenia pola magnetycznego

do pracy, jakie może ono wykonać (Gaus jest jednostką indukcji magnetycznej, zaś erg jednostką
pracy).

Zainteresowani dalszymi informacjami na ten temat oraz opisaną w tym artykule substancją mogą

pisać na adres (w języku angielskim oczywiście!): Science of the Spirit Foundation, P.O. Box 25709,
Tempe, AŻ 85285, USA.

91


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gardner Laurence Ukryte Dzieje Jezusa I Swietego Graala
Gardner Laurence Ukryte dzieje Jezusa i Swietego Graala
Gardner Laurence - Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala), ARCHEOLOGIA, pop
Gardner Laurence Nieznane dzieje Jezusa (Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala)
sir laurence gardner UKRYTE DZIEJE JEZUSA I SWIETEGO GRAALA
Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Graala
ukryte dzieje jezusa i, wi tego graala laurence gardner dla pisma nexus
Sir Laurence Gardner Ukryte dzieje Jezusa i Świętego Grala
Ewang Ukryte dzieje Jezusa i Graala, religia
Gardner Laurence Krew z krwi Jezusa
Gardner Laurence Krew z krwi Chrystusa
Gardner Laurence Gwiezdny Ogien Zloto Bogow
do Pana Jezusa (M e m e n t o M o r i), Litania do Jezusa o św. Marii Magdalenie
do Pana Jezusa (M e m e n t o M o r i), Litania do Jezusa o św. Marii Magdalenie
Gardner Laurence - W królestwie władców pierścienia, ANTYKLER
Gardner, Laurence Krew z krwi

więcej podobnych podstron