200007 na glebokim niebie

background image

P

alec wskazujàcy wyciàgni´tej
r´ki zajmuje na niebie ponad
pó∏ stopnia, co wystarcza, by
zas∏oniç Ksi´˝yc w pe∏ni. Nikt

nie utrzymuje wszak˝e, ˝e Ksi´˝yc jest
wielkoÊci naszego palca, ani te˝, ˝e na-
sza d∏oƒ znajduje si´ daleko w kosmo-
sie. Nie przyrównujemy w ten sposób
ani rozmiarów, ani odleg∏oÊci, lecz je-
dynie ich stosunek, wyra˝ony w posta-
ci u∏amka pe∏nego ko∏a. Historia kàtów
si´ga czasów bardzo odleg∏ych – mie-
rzy si´ je w jednostkach wynalezionych
jeszcze w staro˝ytnej Babilonii. Pe∏ne
ko∏o podzielone jest na 360 równych
stopni, ka˝dy stopieƒ dzieli si´ na 60
minut ∏uku, a ka˝da minuta na 60 se-
kund ∏uku (s∏owo „∏uku” dodajemy, aby
nie myliç minut i sekund kàta z po-
wszechnie stosowanymi jednostkami
czasu). Zauwa˝my, ˝e nie musimy na-
wet wiedzieç, w jakiej odleg∏oÊci znaj-
duje si´ Ksi´˝yc, aby okreÊliç jego roz-
miary kàtowe. Wyra˝ajà one po prostu
stosunek d∏ugoÊci fragmentu odleg∏ego
∏uku do odleg∏oÊci.

Nic dziwnego, ˝e astronomia i mia-

ry kàtowe to starzy, dobrzy znajomi.
Astronomiczna rachuba czasu, odleg∏o-
Êci, rozmiary i mapy w znacznym stop-
niu oparte sà na poj´ciu kàta. Pierwszy
szczegó∏owy katalog zawierajàcy blisko
1000 gwiazd podawa∏ ich po∏o˝enie
z dok∏adnoÊcià rz´du 20 minut ∏uku.
Sporzàdzi∏ go oko∏o 150 roku p.n.e. Hip-
parch z Rodos, pos∏ugujàc si´ przypusz-
czalnie przenoÊnym mosi´˝nym astro-
labium. Nowy rekord astrometryczny
ustanowi∏ oko∏o 1600 roku Tycho Bra-
he, przeprowadzajàc – za pomocà ol-
brzymich kó∏ pomiarowych wielkoÊci
Êciany i metalowych przyrzàdów obser-
wacyjnych bez soczewek – obserwacje
1000 gwiazd z dok∏adnoÊcià do jednej
minuty ∏uku. W 1712 roku John Flam-
steed, pierwszy Astronom Królewski
Wielkiej Brytanii, genialny pionier sys-
tematycznej kartografii nieba, ukoƒczy∏
swój katalog obejmujàcy ponad 3 tys.
gwiazd, których pozycje wyznaczy∏
z dok∏adnoÊcià rz´du 10 sekund ∏uku.

Sekunda ∏uku to najmniejsza jednost-

ka kàtowa, doskonale nadajàca si´ do
okreÊlania po∏o˝enia gwiazd, które nas

otaczajà w kosmosie. Pierwszym plo-
nem, jaki przynios∏o wynalezienie tele-
skopu, by∏y miriady nieznanych wcze-
Êniej gwiazd, zbyt s∏abych, by mo˝na je
by∏o zobaczyç go∏ym okiem. Potem od-
kryto, ˝e wiele z nich ma bliskich towa-
rzyszy: obecnie ocenia si´, ˝e uk∏ady
wielokrotne stanowià oko∏o dwóch trze-
cich wszystkich gwiazd. Bliskie po∏o˝e-
nie gwiazd na niebie mo˝e byç z∏udze-
niem perspektywy podobnie jak w
przypadku S∏oƒca wschodzàcego nad
szczytami gór; jednak gwiazdy powià-
zane ze sobà fizycznie po∏o˝one sà w ob-
r´bie kilku sekund ∏uku na niebie
i w widoczny sposób obiegajà si´ wza-
jemnie pod wp∏ywem w∏asnego
oddzia∏ywania grawitacyjnego,
opisanego przez Newtona. Nast´p-
nie okaza∏o si´, ˝e gwiazdy, któ-
rym staro˝ytni nadali zbiorczà na-
zw´ „gwiazdy sta∏e”, poruszajà si´
nie tylko wspólnie wraz z obrotem
sfery niebieskiej, lecz równie˝
wzgl´dem siebie. Ten ruch prosto-
pad∏y do linii widzenia (nazy-
wany ruchem w∏asnym) jest tak
nieznaczny, ˝e równie˝ wymaga
wyznaczenia wzgl´dnych pozycji
gwiazd z dok∏adnoÊcià rz´du se-
kund ∏uku.

Wyobraêmy sobie gwiazd´ wy-

kazujàcà du˝y ruch w∏asny, powiedz-
my 5 sekund ∏uku na rok. Czy b´dzie
ona po prostu przesuwaç si´ po sferze
niebieskiej o taki kàt? Nie, poniewa˝
Ziemia, a wraz z nià wszystkie nasze te-
leskopy, obiega w ciàgu roku S∏oƒce po
orbicie eliptycznej, której Êrednica wi-
dziana z odleg∏oÊci, w jakiej znajduje si´
gwiazda, wynosi 0.4 sekundy ∏uku.
Gwiazda b´dzie porusza∏a si´ ruchem
„falistym”, stanowiàcym na∏o˝enie ru-
chu w∏asnego gwiazdy wzgl´dem S∏oƒ-
ca i paralaksy, ruchu po elipsie wyni-
kajàcego z ruchu obserwatora. JeÊli
przedstawimy to na rysunku, otrzyma-
my elementarny, znany z geodezji pro-
blem wyznaczenia odleg∏oÊci do gwiaz-
dy na podstawie odcinka bazowego
o znanej d∏ugoÊci, w tym przypadku
Êrednicy orbity Ziemi wokó∏ S∏oƒca.

Pod koniec lat trzydziestych XIX wie-

ku w Królewcu (obecnie Kaliningrad)

s∏ynny niemiecki astronom i matema-
tyk Friedrich Wilhelm Bessel u˝ywajàc
teleskopu, dokona∏ pierwszego wyzna-
czenia metodà trygonometrycznà odle-
g∏oÊci do gwiazdy – by∏a to s∏aba, szyb-
ko poruszajàca si´ gwiazda 61 Cygni,
oddalona o 11 lat Êwietlnych. Bessel
otrzyma∏ wynik o oko∏o 20% zani˝ony
w stosunku do obecnie przyjmowanej
wartoÊci (teraz wiemy te˝, ˝e 61 Cygni
jest gwiazdà potrójnà). W tamtych cza-
sach astronomowie mierzyli pozycje
gwiazd z okiem przytkni´tym do tele-
skopu, kr´càc Êrubà mikrometrycznà,
aby przesunàç krzy˝ z nitek lub na∏o-
˝yç rozdzielone obrazy. Ale tkwi w tym

pewien szkopu∏. Tarcza nawet najbli˝-
szej gwiazdy wielkoÊci S∏oƒca stanowi-
∏aby Êwiecàcy punkcik o Êrednicy zale-
dwie 0.02 sekundy ∏uku, ale tylko gdyby
warunki obserwacyjne by∏y idealne.
Drgajàca wskutek turbulencji atmosfe-
ra i niedok∏adnoÊci uk∏adu optycznego
teleskopu powodujà rozmycie wszyst-
kich obrazów gwiazdowych (Galileusz
zwróci∏ uwag´ na ten efekt ju˝ podczas
swoich pierwszych obserwacji przez te-
leskop. Gwiazdy oglàdane go∏ym okiem
wydajà si´ mieç Êrednic´ rz´du minut
∏uku, „otoczone koronà migotliwych
promieni” i nawet przez teleskop ich
widoma Êrednica kàtowa nie jest „wy-
znaczana przez (...) gwiazd´ jako takà,
lecz przez otaczajàcy jà blask”, odbiera-
ny przez ludzkie oko.)

Wraz z zastosowaniem fotografii do

obserwacji astronomicznych uzyskano

Na g∏´bokim niebie

Philip i Phylis Morrisonowie objaÊniajà, jak astronomowie

wyznaczajà po∏o˝enie gwiazd z niewiarygodnà dok∏adnoÊcià,

pos∏ugujàc si´ jednostkami jeszcze z czasów babiloƒskich

Zadziwienia

Ciàg dalszy na stronie 90

DUSAN PETRICIC

88 Â

WIAT

N

AUKI

Lipiec 2000

background image

mo˝liwoÊç przeprowadzania wielokrot-
nych pomiarów na zebranym materiale
obserwacyjnym. Przy optymalnej ekspo-
zycji obrazy gwiazd stanowià drobne,
wcià˝ nieco rozmyte plamki o Êrednicy
oko∏o jednej sekundy ∏uku, co odpowia-
da rozmiarom liniowym rz´du setnych
cz´Êci milimetra na kliszy. Mo˝na je jed-
nak znacznie powi´kszyç, zachowujàc
kalibracj´, a przy wielokrotnej ekspozy-
cji nierównomiernoÊci rozmytego obra-
zu znoszà si´, co pozwala wyznaczyç je-
go Êrodek.

Od poczàtku lat pi´çdziesiàtych Ge-

neral Catalogue oraz niemiecka seria wy-
jàtkowo precyzyjnych, lecz mniej ob-
szernych Fundamental Katalogs (FK)
podawa∏y odleg∏oÊci i ruchy w∏asne dla
tysi´cy gwiazd, z dok∏adnoÊcià, która
w latach osiemdziesiàtych dochodzi∏a
do 200 milisekund ∏uku. Zastàpienie zia-
renek srebra na kliszy fotograficznej de-
tektorami CCD pozwoli∏o jeszcze bar-
dziej zmniejszyç b∏àd pomiaru pozycji,
a˝ do 20 milisekund ∏uku. Dzi´ki wpro-
wadzeniu tych nowoczesnych urzàdzeƒ
wykorzystujàcych mozaik´ mikrosko-
pijnych fotoczu∏ych elementów mo˝na
by∏o wiarygodnie wyznaczaç odleg∏o-
Êci gwiazd rz´du kilkuset lat Êwietlnych.

Niemal wszystkie wi´ksze odleg∏oÊci

w kosmosie sà obecnie szacowane po-
Êrednio w oparciu o te odleg∏oÊci otrzy-
mane metodà trygonometrycznà, uzna-
nà za najbardziej pewnà. Artyku∏
przeglàdowy K. J. Johnstona i Christia-
na de Vegta z 1999 roku (Annual Review
of Astronomy and Astrophysics
, vol. 37,

97) rozpoczyna si´ od graficznego pod-
sumowania historii pomiarów astrome-
trycznych. Widzimy na nim, jak b∏àd
wyznaczenia pozycji kàtowej mala∏
stopniowo przez d∏ugi czas, by w latach
dziewi´çdziesiàtych gwa∏townie si´ ob-
ni˝yç wraz z wyniesieniem obserwato-
riów w przestrzeƒ pozaziemskà. Sateli-
ta Europejskiej Agencji Kosmicznej
Hipparcos wyznaczy∏ wspó∏rz´dne
w trzech wymiarach dla 100 tys. gwiazd
z dok∏adnoÊcià do jednej milisekundy
∏uku na podstawie precyzyjnych pomia-
rów serii impulsów (tego rekordzist´
w dziedzinie astrometrii przedstawili-
Êmy w felietonie z kwietnia 1998 roku).

Zupe∏nie nowa krzywa b∏´du, zapo-

czàtkowana jeszcze w latach pi´çdziesià-
tych, zaczyna si´ od zaskakujàco wyso-
kich wartoÊci. Nie dotyczy ona jednak
gwiazd, ani w ogóle obserwacji optycz-
nych, lecz ilustruje wieloletnie usi∏owa-
nia wyznaczenia dok∏adnych pozycji
kwazarów i radiogalaktyk odleg∏ych co
najmniej o setki milionów lat Êwietlnych,
dla których bezpoÊrednie zaobserwowa-
nie jakiegokolwiek przesuni´cia po-
przecznego w stosunku do linii widze-
nia pozostaje poza mo˝liwoÊciami
naszych przyrzàdów. Za pomocà Very
Long Baseline Array (VLBA), uk∏adu
oÊmiu radioteleskopów rozmieszczonych
w przemyÊlny sposób na terytorium
Ameryki Pó∏nocnej, prowadzi si´ syn-
chroniczne obserwacje wybranych radio-
êróde∏. Wàskopasmowe sygna∏y o cz´-
stoÊci rz´du gigaherców rejestruje si´ na
taÊmie wraz z impulsami lokalnych ze-
garów atomowych, a nast´pnie szczyty

i doliny fal dla ka˝dego radioêród∏a i ka˝-
dej stacji obserwacyjnej zestawia si´ ze
sobà, poszukujàc najlepszego dopasowa-
nia wzgl´dnych opóênieƒ sygna∏u i wska-
zaƒ zegarów dla serii nawet miliarda im-
pulsów. Fale elektromagnetyczne prze-
bywajà w ciàgu nanosekundy drog´
30 cm, dok∏adny pomiar wymaga zatem
regularnego wyznaczania po∏o˝enia sta-
cji pomiarowych odleg∏ych o tysiàce kilo-
metrów z dok∏adnoÊcià poni˝ej jednego
metra. W ten sposób opracowano dane
dla oko∏o 200 radioêróde∏, dzi´ki którym
powsta∏ nowy uk∏ad odniesienia dla ko-
smicznej kartografii. Uk∏ad ten, który na-
st´pnie ˝mudnie uzupe∏nia si´ o pozycje
gwiazd z ogromnej bazy danych Hippar-
cosa i niezb´dne dane dotyczàce ruchu
Ziemi gromadzone przez kilkadziesiàt
lat w katalogach FK, nazwano Interna-
tional Celestial Reference Frame.

Ta astrometryczna saga na tym si´

bynajmniej nie koƒczy. Kosmiczni kar-
tografowie snujà jeszcze ambitniejsze
plany na przysz∏oÊç. Byç mo˝e kres
zwi´kszania dok∏adnoÊci pomiarowej
nastàpi dopiero na poziomie mikrose-
kund ∏uku ze wzgl´du na rozpraszanie
zmierzajàcych ku nam fal elektroma-
gnetycznych w wyniku nierównomier-
nego oddzia∏ywania grawitacyjnego
rozk∏adu materii jasnej i ciemnej w ma-
∏ej skali. B´dziemy zatem zarzucaç nasze
gwiezdne sieci coraz szerzej i dalej, choç
sieç VLBA/Hipparcos/FK, którà obec-
nie dysponujemy, sprawuje si´ ca∏kiem
dobrze.

T∏umaczy∏

Marek KroÊniak

Od Êrodowiska naukowego komplet-

nie odizolowa∏a Rittera jego koncepcja
istnienia specjalnego podziemnego ty-
pu elektrycznoÊci, analogicznej do ma-
gnetyzmu ziemskiego. ˚eby jakoÊ po-
wiàzaç to w ca∏oÊç, Ritter og∏osi∏, ˝e
odkry∏ ogólnà zasad´ rzàdzàcà wzajem-
nymi oddzia∏ywaniami materii nieorga-
nicznej i ludzkiej. Zasad´ t´ nazwa∏ „sy-
deryzmem” i rozpoczà∏ wydawanie
poÊwi´conego jej czasopisma. Pad∏o po
pierwszym numerze. Wkrótce potem
Ritter zmar∏. Nie ka˝dy naukowiec do-
staje Nobla...

Za cz´Êç problemów Rittera odpo-

wiada byç mo˝e jego guru, Franz von
Baader – niegdyÊ in˝ynier górnik, który
przerzuci∏ si´ na mistycyzm i ekume-
nizm. Jako konserwatywny katolik
Baader poÊwi´ci∏ si´ równie˝ próbom
pogodzenia rozumu z objawieniem (∏a-
two pojàç entuzjazm Rittera) oraz zjed-
noczenia Europy jako jednej spo∏eczno-
Êci z jednym powszechnym koÊcio∏em.
W tym celu popiera∏ usilnie to, co w

1815 roku nazwano Âwi´tym Przy-
mierzem Rosji, Austrii i Prus, utworzo-
nym po ostatecznej kl´sce Napoleona
po to, by po∏o˝yç kres wszystkim libe-
ralnym, nacjonalistycznym dà˝eniom,
które Napoleon roznieca∏, gdzie tylko
móg∏. Ta poczciwa represyjna instytu-
cja zupe∏nie jednak nie przypad∏a do
gustu papie˝owi.

A tak˝e George’owi Canningowi, bry-

tyjskiemu ministrowi spraw zagranicz-
nych, który zwalcza∏ Âwi´te Przymie-
rze wszelkimi Êrodkami. Canning by∏
jednym z tych b∏yskotliwych intelektu-
alistów, którzy pojawiali si´ w Êwiecie
polityki, zanim doszliÊmy do dzisiejszej
wspania∏ej demokracji. Znakomite pió-
ro i Êwietny mówca, zdoby∏ w Eton do-
zgonnego przyjaciela w osobie Geor-
ge’a Ellisa, który dopomóg∏ w za∏o˝eniu
jednego z najwspanialszych magazy-
nów krytyczno-literackich wszystkich
czasów, Quaterly Review. Dzi´ki Elliso-
wi w 1806 roku Canning pozna∏ jedne-
go z najbardziej wyró˝niajàcych si´ pi-

sarzy publikujàcych w tym periodyku,
sir Waltera Scotta.

Scott by∏ w tym czasie wschodzàcà

gwiazdà, jego Êwie˝o wydana Pieʃ ostat-
niego minstrela
zrobi∏a furor´ pod ka˝dym
wzgl´dem (jako succ•s d’estime i przebój
kasowy), a nast´pny megabestseller Wa-
verly
by∏ ju˝ w po∏owie napisany. Scotta
czeka∏y tytu∏ szlachecki, przyjaêƒ króla,
wspania∏a siedziba, jakà zbudowa∏ sobie
w Szkocji, i niczym niezmàcone uwiel-
bienie Êmietanki towarzyskiej Europy
i Ameryki. Wydawa∏oby si´, ˝e z takim
facetem nie masz cienia szansy, jeÊli
chcesz go namówiç do napisania paru
wierszyde∏ do starych ludowych melo-
dii, które w∏aÊnie zbierasz. Mo˝e zatem
pomog∏a wzmianka o Beethovenie. Tak
czy inaczej, wielki sir Walter Scott zna-
laz∏ czas na nabazgranie rymowanek dla
tego tupeciarza George’a Thomsona, od
którego zaczà∏em felieton. Co dowodzi,
˝e nie ma to jak tupet.

T∏umaczy∏a

Magdalena Pecul

90 Â

WIAT

N

AUKI

Lipiec 2000

Sk

ojar

zenia

ZADZIWIENIA

, ciàg dalszy ze strony 88


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Menetekel na moskiewskim niebie
Metody na gleboka, Pedagogika Specjalna
Dwie komety zderzą się, Mój Krzyż pojawi się na czerwonym niebie
53 Czynniki wpływające na głębokość kanalizacji
Ruch roczny Słońca na sferze niebieskiej, StUdiA
CIASTKA SMAŻONE NA GŁĘBOKIM OLEJU
53 Czynniki wpływające na głębokość kanalizacji
Igranie z chmurami na polskim niebie
Te zjawiska na naszym niebie zapowiadają Apokalipsę
Małe rybki smażone na głębokim oleju
Orzechy włoskie smażone na głębokim tłuszczu z ziarnem sezamowym
Pociecha jest jak balsam na głęboką ranę
Danuta Awolusi Na wysokim niebie Awolusi Danuta
200007 na koksie po zloto
Kalmary smażone na głębokim oleju
Bakłażany z cebulą smażone na głębokim oleju

więcej podobnych podstron