Wings of the wicked rozdział 19

background image

Rozdział 19

Obudziłam się z krzykiem.

Usiadłam wyprostowana i uniosłam ramiona ze złością. Ktoś popchnął mnie w
klatkę piersiową i uderzyłam z powrotem w łóżko. Przygwoździł mnie znowu, ale
nie mógł mnie tak trzymać na zawsze. Uwolniłam się i uderzyłam go w twarz,
rozcinając mu wargę. Zleciałam z łóżka i popędziłam w kierunku drzwi, krzyczał
moje imię, a jego palce złapały moje ubranie. Jednak ja byłam szybsza i dziksza.
Potem krzyknął czyjeś imię i drugi napastnik pojawił się w pokoju. Dwie pary
dłoni złapały mnie mocno i wciągnęły mnie do pokoju. Znajome słowo przeszyło
ponownie mój mózg.
-Śpij!
Moje ciało rozluźniło się w ich uścisku i wpadłam w wir wspomnień, w których
krew rozlała się na starożytnej ziemi.
Przede mną rozciągała się dolina pełna śmierci. Śnieg przykrył zwłoki, a krew
barwiła ziemię, smród padliny zalewał mój nos. Podarte, zabrudzone i czerwone
tkaniny pokrywały metal i bladą, odmrożoną skórę. Rzymianie nigdy nie
powinni się tu zjawić, w Wielkiej Brytanii. Masakra była druzgocąca, kosiarze
zaczęli już schodzić się do posiłku. Każdy człowiek, który poległ w tej bitwie
płonie w piekle. Mój opiekun i ja przybyliśmy za późno. Przenikliwy wiatr plątał
moje włosy wokół twarzy, demonstrując barwy wojenne. Kąsał przez wełniane
szaty, które zostały mi pożyczone przez rodzinę mieszkającą w pobliskiej wsi,
którą Rzymianie próbowali wyrzucić. Pomysł najeźdźców był nieudany.
Światło rozchodzące się z nieba, sprawiło że musiałam zasłonić oczy by je
ochronić. Gdy blask przygasł, spojrzałam w nie. Zstąpił anioł w swojej złotej
zbroi. Jaśniejąc, rozpostarł skrzydła. Jego twarz była piękna i eteryczna, jakby
znajoma.
-Siostro – powiedział melodyjnym głosem.
Patrzyłam na niego z zakłopotaniem.
- Kim jesteś?
- Nie znasz mnie?- Jego oczy patrzyły na mnie z ciekawością, ale i politowaniem.
- Znam cię – powiedziałam, dokopując się do wspomnień będących głęboko w
mojej głowie. Były dużo starsze niż moja ludzka egzystencja, bardziej zamglone i
niewyraźne.
- Michał. Tak się nazywasz.
Skinął. – Tak, Gabrielu, moja siostro. Powoli zapominasz, kim jesteś. Stajesz się
coraz bardziej ludzka. I coraz trudniej cię rozpoznać. Z całym tym brudem na
twarzy wyglądasz, jak zwierzę.

background image

Uniosłam podbródek z dumą. – To pokazuje, że jestem wojownikiem.
- To pokazuję, że jesteś człowiekiem.
Przełknęłam i spuściłam wzrok. Nie byłam człowiekiem. Byłam… czymś innym.
Byłam, jak Michał, archaniołem, ale traciłam siebie. Teraz sobie
przypomniałam, że im więcej razy umierałam i ożywałam w ludzkim ciele tym
traciłam archanioła w sobie.
-Dlaczego jesteś tak daleko na północy? – zapytał Michał, jego pancerne buty
wylądowały na zamarzniętej ziemi. Podszedł do mnie, a upalne ciepło chwały
roztapiało śnieg wokół nas. Byłam zdeterminowana, żeby nie pokazać po sobie,
że jego bliskość przeraża mnie.
– Kosiarze podążali za armią z nadzieją o krew, ale każdy cal wyspy jest nimi
wypełniony. Przybyłam tutaj, ponieważ żywią się duszami poległych żołnierzy.
Ku mojemu zdziwieniu Archanioł uśmiechnął się. – To była mądra taktyka.
Przyda ci się to w przyszłości. Wiele wieków później, najpotężniejsi słudzy
Lucyfera zostaną uwolnieni by stworzyć wielką armię piekieł. Musisz temu
zapobiec.
- Kim są ci słudzy? – zapytałam. Wiatr zmagał się, wyjąc w moich uszach przez
co trudno było cokolwiek innego usłyszeć.
Moje widzenie stało się niewyraźne przez śnieg, który sypał coraz mocniej,
szybując w powietrzu i przesłaniając jasną postać Michała.
- Znasz ich – powiedział, ale ledwo mogłam zrozumieć jego słowa. – To…
Jednak wiatr był zbyt głośny, a śnieg zbyt gęsty. Nic nie mogłam usłyszeć
oprócz tępego ryku. Czułam zimne kłucia podmuchów, a potem inny dźwięk
wyrwał mnie z wspomnień.

- Obudź się, Ellie i zrelaksuj się. – wyszeptał głos w mojej głowie. Był tak
delikatny i kojący, że wzięłam długi, głęboki oddech i zapadłam się w łóżko.
Miałam dużo powodów do relaksu. Będę szczęśliwa, jeśli rozluźnię się. – Jesteś
bezpieczna. Spokojnie. -Wystarczyło, że słuchałam, a ciepło rozprzestrzeniało się
we mnie i odsunęłam się od ciemności. Zapadłam się głębiej w pościel, nie
uśmiechnięta, ale też nie zła. Tylko zadowolona.
- Ellie? – odezwał się drugi głos, znajomy i bolesny jednocześnie, usłyszałam go
duszą, a nie umysłem. Otworzyłam oczy i spojrzałam w twarz Willa. Pochylił się
nade mną i ciepłą ręką pogłaskał moje włosy. Jego oczy były tak jasne, że gdy w
nie spojrzałam, musiałam zmrużyć oczy. Twarz miał bladą i poważną, jakby był
zmęczony i przerażony. Chciałam z nim porozmawiać, powiedzieć że jesteśmy
bezpieczni, ale usta nie chciały się otworzyć.
- Zerwiesz swój naszyjnik, gdy spróbujesz na kogoś się rzucić – powiedział
łagodnie.

background image

Nie spuszczałam oczy z Willa. Chciałam sięgnąć i dotknąć go, ale moje ramiona
były jakby wypełnione piaskiem i zaszyte nicią. Pochylił się nade mną i zaczął
grzebać nad czymś przy mojej szyi, a potem uniósł przedmiot z mojego dekoltu.
To było tak jasne, tak oślepiająco białe, że nie mogłam określić nawet kształtu.
Zmrużyłam oczy przed blaskiem, ale wydawało się, że byłam jedyną osobą,
której to przeszkadzało. Położył płonący obiekt za sobą i uniósł dłoń by
pogłaskać mnie po twarzy.
-Jej oczy są normalne? – zapytał Nathaniel blisko mnie.
- Wraca – powiedział Will.
Cień padł na moją twarz, ale wciąż wpatrywałam się w swojego opiekuna. Nie
mogłam oderwać wzroku, gdyby nawet chciała.
-Nie na długo – mruknął Nathaniel. – Nie wiem na jak długo mogę utrzymać jej
umysł. Niszczy wszystko, kim jest. Nigdy nie widziałem jej w tak złym stanie. Za
każdym razem wystarczyło ją uśpić i wracała do normy, gdy się obudziła. Ale
teraz…
Will gładził moje włosy, odsuwając je od mojej twarzy. – Ona nadal jest tam.
Wróci.
- Nie możemy pozwolić jej stracić siebie ponownie – powiedział Nathaniel. –
Może nas zabić, Will. Wiesz o tym. Sam widziałeś, co zrobiła z tym
demonicznym virem i prawie cię zabiła w tamtym domu. Wiem, że ją kochasz,
ale musimy chronić siebie, tak samo jak ją. Lauren jest na dole, przerażona.
Musimy być przygotowani by zrobić wszystko…
- Powiedziałem ci, co jestem wstanie zrobić, a co nie – Will powiedział przez
zaciśnięte zęby.
-Czasami nie mamy wyboru.
- Nie mogę – powiedział. – Ona jest tylko…
- Ona jest tylko, co? – zapytał Nathaniel, przerywając mu. – Po prostu
dziewczynką? Ona nie jest dziewczynką, Will. Ona jest archaniołem. W ludzkiej
postaci. Każda emocja niesie ryzyko przepełnienia i może się znowu zatracić.
Gabriel wie i rozumie, że gdy stanie się zbyt niebezpieczny…
- Ona nie jest Gabrielem! – Will ryknął, ale jego mocny głos nie spodobał nawet
wzdrygnięcia. Byłam zbyt zaobserwowała śledzeniem linii jego twarzy,
sztywności jego mięśni by zrozumień sens jego słów. Chciałam podnieść rękę i
go uspokoić, ale nadal nie mogłam się ruszyć. Potem odetchnął i jego głos stał
się niski i słaby. – Ona nie jest Gabrielem. Ona jest po prostu… Ellie.
Kiedy powiedział moje imię, wtopiłam się głębiej w łóżko, jakby jego głos był
kołysanką. Nathaniel milczał, a Will uspokoił się po chwili i jego oczy wrócił do
moich. Jego dłonie dotkały mojej twarzy ponownie, kciuk muskał moją szczękę.
Moje oczy zamknęły się na chwilę.

background image

- Musimy wrócić i posprzątać – Nathaniel powiedział. – Mamy trochę czasu
zanim ktoś zauważy szkody w domu i brak ludzi.
- Jak? – Will się załamał. – Nie możemy jej tu zostawić. Co zrobimy, gdy się
obudzi, a nas tu nie będzie. Gdy Laurnen tu jest. Nie możemy jej zostawić
dopóki nie odzyska świadomości.
- To może potrwać kilka dni. Zostań z nią, a ja posprzątam.
Potrząsnął głową,– Nie. Nie będę w stanie zatrzymać jej, gdy się uwolni. Możesz
ją uśpić, ja nie mogę i odmawiam uderzenia jej. Nigdy tego nie zrobiłem.
Nathaniel, nigdy nie zabiję jej by powstrzymać ją przed zabiciem mnie. Nawet
gdy traci kontrole. Nie możesz mnie prosić o to. Nie mogę tego zrobić. Nie
zrobię tego. Wolę stracić życie niż skrzywdzić ją z jakiegokolwiek powodu.

Minęła długa chwila, a ja wciąż byłam zahipnotyzowana oczami Willa. Chciałam
go dotknąć, żeby go poczuć i wreszcie moje mięśnie skurczyły się, a palce
wyprostowały. Jego wzrok spoczął na mojej dłoni i z trudem przełknął ślinę.
Byłam zmieszana. W jego oczach czaił się strach. Dlaczego miałby się mnie bać?
- Wyjdzie z tego – powiedział Nathaniel. – Zostanę. Idź posprzątać. Książka jest
w moim biurze, druga półka od dołu. Chyba było to na stronie sześćset cztery,
znajdziesz tam to, co będziesz potrzebował. Pozbądź się całej krwi kosiarza.
Włączając naszą. Zostaw tylko matki. Scena musi wyglądać, jak typowe
zabójstwo. Rozumiesz?
Will spojrzał na niego. – Tak – syknął. – Rozumiem. Trzymaj ją w uśpieniu póki
nie wrócę. Możemy spróbować później ją sprowadzić. Nie próbuj nic na własną
rękę. Ona zabiję cię.
- Nie martw się o mnie. Idź.
Will przyjrzał mu się zanim popatrzył na mnie z góry. Opuszki jego palców
delikatnie muskały moją skroń, pochyli się, a materac zapadł się pod nim.
Pocałował mnie w policzek, nie odsuwając się szepnął:
-Kocham cię. -Dotknął swoim czołem mojego. – Proszę, nie nienawidź mnie, gdy
wrócisz do mnie. Robię, co mogę.
Potem odszedł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Moje oczy otworzyły się. Odwróciłam głowę, żeby się rozejrzeć, ale głowa
pulsowała tak, że ścisnęłam powieki z bólu. Ciśnienie było tak silne, że jęknęłam
i przycinałem dłonie do czoła.
-Ellie – zawołał głos.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nathaniela chodzącego po pokoju. Ukląkł przy
łóżku. Łóżku Willa. Byłam w pokoju Willa, ale jego nie było.

background image

- Jak się czujesz?
Byłam zaskoczona zatroskaniem na jego twarzy. Też wyglądał na wyczerpanego.
– Hej, Nathaniel. Czuję się okropnie, jakbym miała kaca. Piłam?
Potrząsnął głowę i odwrócił się zmartwiony, smutny. – Nie. Cieszę się, że się
obudziłaś.
Skrzywiłam się. – Ja też, przynajmniej tak myślę. Czuję się dobrze. Po prostu boli
mnie głowa. Co ja tutaj robię? Myślałam, że wracałam do domu.
- Ellie… - jego wzrok oddalił się ode mnie.
Potem zobaczyłam krew i kurz na moim ubraniu i skórze, jakbym się w nich
kąpała. Widząc to, przypomniałam sobie, dlaczego się tu znajduję, a w moich
żyłach zawrzało. Obrazy przemykały mi przez głowę, każdy przeszywając jak
zimny metal, który uderzałby mnie. Moje wspomnienia z ostatniego ludzkiego
wcielenia: pierzaste skrzydła splamione krwią, wiatr roznoszący pył w
starożytnych miastach na jałowym krajobrazie, srebrne ostrza zderzające się ze
sobą, rozrywając ciało. Moja mama. Mój ojciec. Kosiarz, który zabił ich oboje.
Will próbujący mnie zatrzymać, a ja go ranię. Próbował mnie odciągnąć od ciała
matki, a ja go skrzywdziłam.
- Nie – wydyszałam.
- Ellie – głos Nathaniel był spokojny i chłodny.
Pokręciłam głową, na początku słabo, a potem z furią. – Nie. Nie! Więcej
wspomnień błysnęło w moim umyślę, nie mogłam ich udźwignąć wszystkich na
raz. Rozdzierały mój mózg. Poderwałam się z łóżka, moje stopy dotknęły
dywanu. Nathaniel poruszył się ze mną, odcinając mi dostęp do drzwi.
- Ellie, zrelaksuj się. -Jego głos był w mojej głowie, ciepły i uspakajający, ale nie.
Nie!
- Moja mama – wrzasnęłam. – O mój Boże. O mój Boże. Całe moje ciało trzęsło
się, przykrywała dłonią usta. To było zbyt przytłaczające, zbyt bolesne.
- Ellie, proszę – Nathaniel prosił. – Śpij, śpij!
Zignorowałam głos w głowie, jego sztuczki. – Gdzie jest Will? – zapłakałam,
odpychając ręce Nathaniela, który próbował mnie dotknąć. – Gdzie on jest?
Gdzie jest Will?
- Stop! Ellie, przestań natychmiast! – teraz krzyczał, rezygnując z uspokajających
słów. Byłam dla niego za silna w każdej kategorii.
Pchnęłam go w klatkę piersiową, używając mocy, jego plecy uderzyły w
przeciwległą ścianę. Kości trzasnęły, jęknął z bólu, ale nie patrzyłam, jak uderza
o podłogę. Rzuciłam się w kierunku drzwi sypialni i weszłam na dywan w hollu.
Krzyczałam imię Willa, gdy pędziłam przez korytarz, przewracając stolik,
uderzyłam dłońmi w balustradę z widokiem na salon. Krzyczałam, nie zwracając
uwagi na słowa, rzuciłam się w dół schodów, poślizgnęłam się na dole. Ignorując
ból, podniosłam się na nogi i wbiegłam do kuchni.

background image

Frontowe drzwi otworzył się i poczułam ciepłą obecność Willa. – Ellie!
Odwróciłam się i rzuciłam znowu w kierunku hollu. Był tam w otwartych
drzwiach, jego białe skrzydła były rozłożone szeroko, jakby dopiero wylądował,
jego klatka piersiowa falowała, był zdyszany. Rzuciłam się w jego ramiona,
jedyne miejsce, w którym czułam się bezpieczna, jedyną rzecz którą zostawiłam.
Osunęliśmy się na podłogę, gdy ja szlochałam i zawodziłam. Szepnął coś do
mnie, głaszcząc moje włosy i trzymając mnie blisko, ale nie mogłam usłyszeć.
Krzyczałam do mojej mamy, do mojej rodziny bez końca, aż moje gardło i płuca
paliły i stały się bezużyteczne.
Odsunęłam się od niego, wstając na nogi, otwarłam twarz, moje nogi się trzęsły.
Cofnęłam się. Moje łzy zmywały krew kogoś innego na mojej twarzy. – Muszę
wrócić – płakałam. – Muszę o nią dbać.
- To się już stało – Will powiedział, wstając i sięgając do mnie, jego własna ręka i
głos drżały. Jego skrzydła uniosły się i rozpostarły w domu, jak tylko się dało. –
Chodź do mnie. Ellie, proszę. Chodź do mnie.
- Muszę dbać o nią! –Czułam się tak histerycznie, że nie byłam pewna, czy
jakiekolwiek słowo było zrozumiałe. Złapał mnie za rękę, kiedy odwróciłam się
od niego. Walnęłam pięścią w jego ramie, krzyknął, ale trzymał mnie mocno. –
Zostaw mnie! Pozwól mi iść do niej!
Krzyczałam i biłam go, ale zrobił unik przed ciosem i powalił mnie na podłogę.
Skoczył na mnie, siadając na mnie okrakiem, przyciskając obie moje ręce nad
głową, a cień jego skrzydła ukrył nas w ciemności. Jego moc wbiła mnie mocniej
w podłogę, tak mocno, że ledwo mogłam się ruszyć, dużo ciemnych gwiazd
pojawiło się mi przed oczami, że poczułam się jakby spadała w ciemność,
dusiłam się. Krzyczałam i rzucałam głową na boki, próbując ciągnąć w dół
ramiona i kopałam nogami, ale nie ruszył się ani o cal.
- Puść mnie! – krzyczałam te słowa w kółko, aż moje gardło odmówiło
posłuszeństwa, wzdrygnęłam się i leżałam nieruchomo, bez tchu i cicho z
wyczerpania. Moje usta się poruszały, ale nic się z nich nie wydobywało oprócz
cichego płaczu.
- Ellie – jego głos był miękki i przepełniony bólem, gdy przycisnął czoło do
mojego. – Ellie, proszę. Przestań. Proszę, przestań.
Zwiotczałam, szlochając, moje płuca i gardło były zdarte. Jego uścisk rozluźnił
się, ale mimo tego, że przestałam z nim walczyć, nie puścił mnie. – Ellie, proszę.
Proszę, przestań walczyć ze mną. Proszę przestań.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wpatrywałam się w opuszczoną pustynię śniegu i lodu, który pokrywał jezioro
na podwórku Nathaniela. Wiatr wiał okrutnie, poruszając kłębami białego

background image

puchu i rzucając go w kierunku drzew i ganku, gdzie siedziałam. Owinęłam
swoje ciało kocem jeszcze mocniej, nie odsuwałam swoich włosów z swojej
twarzy, gdy odwróciłam głowę. Ledwo zauważałam lodowate powietrze,
ponieważ byłam już zimna w środku.
-Ellie – powiedziała Lauren, przesuwając drzwi prowadzące na ganek. – Byłaś tu
wystarczająco długo dzisiaj. Zamarzniesz na śmierć.
Nie odpowiedziałam. Zawahała się zanim zamknęła drzwi za sobą. Nie minęło
długo czasu i znowu się otworzyły i wyczułam Willa. Zacisnęłam mocno zęby,
żeby na niego nie nakrzyczeć. Wszedł powoli na ganek i klęknął przede mną,
opierając obie dłonie na bokach fotelu. Spojrzałam na niego, a on odpowiedział
delikatnym spojrzeniem.
Więcej wspomnieć zalało mój mózg, a on ukrywał głowę w dłoniach, płacząc. –
Odejdź – warknęłam ochryple.
- Musisz ze mną porozmawiać.
Zacisnęłam dłonie. – Mówię ci, żebyś odszedł.
Zacisnął usta w frustracji na sekundę. – Proszę, Ellie. Wejdź do środka, zanim
zamarzniesz.
Warknęłam i mówiłam powoli, akcentując każde słowo, więc wiedział, że jestem
śmiertelnie poważna. – Oskarżyłeś mojego prawdziwego ojca o zabójstwo
matki. Jeśli nie odejdziesz ode mnie teraz, mam zamiar odciąć ci głowę od
karku. Wiesz lepiej niż ktokolwiek inny, że jestem do tego zdolna.
Po długiej bolesnej chwili wstał. Zamiast patrzeć na niego, wlepiłam wzrok w
deski werandy.
- Przykro mi, Ellie – powiedział, a jego głos był zimny i formalny. – Ale wszystko,
co robię jest dlatego, żeby chronić cię za wszelką cenę, nawet jeśli oznacza to
utratę reputacji twojego ojca. Jestem pewien, że był dobrym człowiekiem, ale
przez ostatnie lata to nie był on. Jest to tragedią to, co stało się z twoją rodziną,
ale nie możemy narażać naszego świata przez świat ludzi. Mam nadzieję, że
pewnego dnia mi wybaczysz.
Spojrzałam w górę, aby przytrzymać jego wzrok. Nasz świat. Moja rodzina była
moim światem. Ten koszmar, w którym obudziłam się w moje siedemnaste
urodziny nigdy się nie skończy. Chciałam wstać i uderzyć go, krzyczeć na niego,
ale nic mi dobrego to nie przyniesie. Prawdę mówiąc byłam przerażona, że
pozwoliłam swoim emocją opaść. Pozwoliłam przejąć kontrolę mojej mocy po
raz pierwszy od dłuższego czasu i z tego, co udało mi się poskładać w pamięci,
skrzywiłam Willa i Nathaniela. Zraniłam ich strasznie i źle się z tym czułam. Ale
mój żal nie był wystarczający by przebaczyć Willowi.
Jego wzrok zwężył się i tęczówki ściemniły. – Twoja matka walczyła, jak diabli o
swoje życie, a ty zamierzasz swoje tak po prostu wyrzucić.
Odwrócił się i ruszył z powrotem do drzwi.

background image

Nie poszłam za nim. Wyciągnęłam telefon. Miałam jedenaście wiadomości
głosowych. Wszystkie z nich były od Kate, tylko jedna osoba wiążąca mnie z
ludzkim światem. Teraz byłam tylko ja i ciemność.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

Pogrzeb mojej mamy odbył się we mgle. Fałszywi przyjaciele i rodzina, której
nie pamiętałam brali w nim udział, składali mi kondolencje i przytulali bez cienia
żalu. Wszyscy patrzyli na mnie z politowaniem, niektórzy ze strachem. Mała
dziewczynka, której ojciec zabił matkę i uciekł. Kiedy podeszłam do trumny
matki, wiedziałam że ją przygotowali. Nikt nie może stwierdzić, jak jej kości w
karku zostały złamane, skąd ma pęknięcie czaszki i siniaki pod warstwą
makijażu. Nawet pomalowali jej usta szminką. Kiedy dotknęłam jej skóry była
twarda i zimna, bez miękkości i ciepła, które zawsze jej towarzyszyły. Wyglądała,
jak zimna lalka ubrana w kombinezon, którego tak nie nawiedziła. Nigdy go nie
nosiła, dlatego wyglądał, jakby był nowy. Myślę, że Nana wybrała go. To chore,
żeby wybierać ciuchy w jakich córka zostanie pochowana. Najprawdopodobniej
człowiek, który robił jej włosy i makijaż jest jeszcze gorszy. Nie byłoby tak źle,
gdyby nikt nie wiedział jej śmierci oprócz mnie.
Czułam dziwne spojrzenia od osób, które oczekiwały, że będę płakać. To nie
miało się stać. Nana chciała, żebym powiedziała coś na temat mamy wszystkim,
ale nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam tam stanąć i czuć te wszystkie oczy
skierowane na mnie, wiedząc dokładnie co myślą. Zamiast tego Nana wstała i
mówiła, jaką miłą i hojną osobą była moja matka, jaką była dobrą córką i
matką. Nana nie powiedziała nic na temat mojego ojca, co było dobrą decyzją.
Tego dnia świat udawał, że on nigdy nie istniał. Nikt nie chciał o nim myśleć, ale
to było oczywiste, że był we wszystkich głowach.
Mogłam wyczuć Willa na pogrzebie przez cały czas, ukrytego w Mroczni, ale
tylko raz pozwolił mi się zobaczyć bez wkroczenia do tamtego wymiaru. Nie
powiedziałam do niego ani słowa.
Miałam przeprowadzić się do Nany zanim zacznę naukę na studniach jesienią,
ale nie byłam wstanie tego zrobić na razie. Potrzebowałam Kate. Musiałam
poczuć się, jak nastolatka. Musiałam uciec od kosiarzy.
Tej nocy zwinęłam się w łóżku Kate, podciągając nogi pod brodę. Nie płakałam
od nocy, kiedy mama umarła i nie chciałam zacząć od nowa. To boli za bardzo.
Mama Kate wmusiła we mnie obiad, a nawet gorące kakao, ale zgodziłam się na
to, bo była nieugięta. Teraz czułam mdłości i za każdym razem, gdy byłam
zmęczona i chciałam zasnąć uderzały mnie straszne wspomnienia znajdujące się
w ciemnej stronie mojego umysłu.

background image

Kate pojawiła się przede mną i położyła brodę na moim ramieniu. Przytuliła i
ścisnęła delikatnie. Wiedziałam, że chciała dobrze, więc nie mogłam jej ukarać
za to, że była miła. Ona, jak wszyscy inni myślała, że mój ojciec zabił mamę.
Dzięki Willowi i Nathanilowi.
- Znajdą go – Kate szepnęła.
Nic nie powiedziałam. Nie miałam wyboru, gdybym mogła powiedzieć jej
prawdę, nie byłabym pewna czy bym nawet chciała. Dlaczego miałabym ją
wprowadzić do tego okropnego świata? Nie zasłużyła na taki rodzaj kary. Ale z
drugiej strony, dlaczego ja zostałam tak ukarana?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W domu Nany zajęłam pokój gościny, który był zbyt biały, wypełniony białymi i
niebieskim meblami z drewna klonowego w stylu marynarskim. To był pokój
mojej mamy, gdy dorastała, ale jej zapach i obecność dawno zniknęły. Nana
poszła do mojego domu i spakowała rzeczy, które były szczególne dla mamy,
Nany lub mnie. Wszystkie z nich były jeszcze w kartonach po jednej stronie
pokoju, a ja patrzyłam tylko na nie odkąd tu przyjechałam. Moje ubrania były
jeszcze w walizce, albo w stosach obok nich. Wieszaki w szafie były puste.
Gdybym się rozpakowała i przeniosła tutaj to znaczyłoby akceptacją, że mój
stary dom – wszystko odeszło na zawsze.

Wróciłam do mojego domu, powrót był jak spacer do przeszłości, gdzie
wszystko łamało moje serce od nowa. Will zatarł wszystkie dowody na to, zrobił
to kosiarz, tak jak kazał Nathaniel. Nie było ciemnej plamy tam, gdzie rozdarłam
kosiarza, nie było zaschniętej krwi, nie ma nic. Było tak, jakby przeszło tornado
przez mój holl, jakby nikt nie umarł. Nie wiem w jaki sposób to zrobił, ale
miałam przeczucie, że książkę którą wziął od Nathaniela to nie poradnik Marthy
Stewart

1

. Magia musiała być w to zaangażowana. Policja przesłuchiwała mnie

nieustannie o niezgodności szkód, ale nie miałam dla nich żadnych informacji,
więc zrezygnowali.
Ciche pukanie przerwało moje rozmyślania. Nana pojawiła się, jej włosy były
upięte w koński ogon, a oczy – tak podobne do mojej matki i w ogóle do moich
– patrzyły za okularów do czytania. – Hej, skarpie. Zejdź na kolację.
Zmusiłam się do przepraszającego uśmiechu. – Nie jestem głodna.
Spojrzała spod okularów na mnie i położyła dłoń na biodrze. – To nie była
prośba. Chce cię widzieć na dole za dwie minuty.

1

http://www.empik.com/szukaj/produkt?author=Stewart+Martha

. Cena bardzo przystępna 

background image

Ciemno- szary, ogromy kot Nany, Bluebelle, tanecznym krokiem przeszedł przez
drzwi i otarł się dużym tułowiem o moją nogę. Zwierzęta zawsze mnie lubiły, ale
Bluebelle nie mógł się zdecydować między mruczeniem, a wyciągnięciem
brzydkiej głowy w moją stronę i syknięciem. Sięgnęłam w dół, aby go pogłaskać,
ale on zaatakował mnie pazurem i próbował ogryźć mi palce. Bluebelle to
dupek.
- Bluebelle – Nana zawołała. – Chodź, stary zrzędo. Dwie minuty, Ellie.
Potem zniknęła. Była taka podobna to mamy w tak różnych rzeczach, w których
ja nie byłam, ponieważ nie byłam z nimi związana. Kiedy spojrzałam w lustro,
nie zobaczyłam nic z mojej mamy.
Mój wzrok padł na jeden na pół wypełniony karton z mojego pokoju. Wstałam z
łóżka i otworzyłam pudło, żeby wyciągnąć ramkę ze zdjęciem, na którym jestem
z mamą i tatą na ostatnich naszych wakacjach.
Nana zrobiła makaron, który powinien dać mi wystarczająco węglowodorów,
żeby wystarczyło mi energii na noc i następny dzień, mój pierwszy dzień w
szkole po powrocie. Nie byłam zainteresowana rozmową, ale ona cały czas
naciskała.
- Chcesz żebym cię podwiozła do szkoły? – zapytała Nana. – Wiem, że to daleka
droga, a ja nie mam nic przeciwko.
Dźgałam pory i karczochy w makaronie. – Nic mi nie będzie.
Zmarszczyła brwi. – Nie bój się przyjąć moją pomoc. Kocham cię.
- Wiem, Nana. Doceniam wszystko, co dla mnie zrobiłaś, ale chce poczuć się
normalnie. Chce iść do szkoły sama, jakby to był normalny dzień.
- To jest bardzo dorosła decyzja – powiedziała. – Jestem dumna z tego, jak
dobrze sobie radzisz.
Mój uśmiech zniknął. Wszystkich oszukiwałam. Byłam zła, a to wszystko było
moją winą. Powinnam się domyśleć, powinnam coś zrobić, ochronić moich
rodziców. Will miał rację, a ja cały czas zaprzeczałam. Byłam zbyt uparta, żeby
trzymać się z dala od ludzi, których kochałam aby ich chronić. Po prostu stałam
gdy ten potwór zabijał moją mamę. Wszystko to moja wina…


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 10
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 6
Wings of the wicked rozdział 14
Kristy McCaffrey [Wings of the West 2] The Dove
Kristy McCaffrey [Wings of the West 1] The Wren
Scarlet Blackwell On the Wings of the Vampire
the wings of the dove
Fly On The Wings Of Love
Under The Wings of?ath (I)
JC Owens Wings 2 Dominion of the Eth
Scarlet Hyacinth The S E X Factor 01 On the Wings of a Butterfly
Eternal Kiss of Darkness rozdział 19
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 1 2
White Secret of the Black Angel Rozdzial 1
Allyson James Tales Of The Shareem 01 Rees rozdziały 11 15

więcej podobnych podstron