Eliza Orzeszkowa, A... B... C... – tre
ść
W wielkim mie
ś
cie wielkich Niemiec
ż
yła Joanna Lipska. Młoda i ładna, ale tak cicha i skromna,
ż
e nie
rzucała si
ę
nikomu w oczy. Codziennie przechodziła obok wielkiego gmachu s
ą
du, który był teraz w
remoncie. Nosiła
ż
ałob
ę
po ojcu i szukała pracy, by nie obci
ąż
a
ć
sob
ą
brata. Dot
ą
d
ż
yła dla ojca, teraz
wydawała si
ę
przeprasza
ć
ś
wiat,
ż
e istnieje. Ojciec, tu
ż
przed
ś
mierci
ą
, stracił posad
ę
w szkole, bo był
Polakiem. Mogłaby prowadzi
ć
dom brata, ale rwała si
ę
do czynu.
Mieczysław Lipski miał 16 lat, gdy zacz
ą
ł nagle chudn
ąć
, bolały go oczy. Odt
ą
d chodził w ciemnych
okularach, porzucił szkoł
ę
i zacz
ą
ł pracowa
ć
w biurze. Joanna obudziła brata wie
ś
ci
ą
,
ż
e znalazła prac
ę
.
Ro
ż
nowska, wła
ś
cicielka magla, b
ę
dzie jej przysyła
ć
swoje dwie wnuczki na nauki i zarekomenduje j
ą
synowi s
ą
siadki. A mo
ż
e uda si
ę
zdoby
ć
i wi
ę
cej korepetycji. Brat spytał, czy nie chce wyj
ść
za m
ąż
–
przypomniał doktora Adama, który leczył ich ojca.
Jeszcze tego samego dnia Joanna poszła do domu
ś
lusarza-pijaka, by zaproponowa
ć
,
ż
e da lekcje jego
synowi, Kostkowi. Chłopak, bity przez matk
ę
i rozpuszczany przez ojca, który przynosił mu cygara i wódk
ę
,
nie wyrósłby na nic dobrego, gdyby nie Joanna, której pi
ę
kno go zachwyciło. Cz
ę
sto jej pomagał i słuchał jej.
Teraz uczyła go alfabetu. Jej te
ż
to pomogło – była weselsza, nosiła si
ę
lepiej. Płacono jej w gotówce lub
warzywami, owocami, bezpłatnym praniem ubra
ń
.
Ś
lusarz całował j
ą
po r
ę
kach. Marzyła o doktorze, ale był
to cel ponad jej siły i mo
ż
liwo
ś
ci.
Kiedy
ś
znalazła si
ę
na ławie oskar
ż
onych w s
ą
dzie. Oskar
ż
ono j
ą
o utrzymanie szkoły bez pozwolenia
władz. Ro
ż
nowska przyznała,
ż
e to jej wina,
ż
e ona namawiała Joann
ę
. Jej przyjaciółka powiedziała,
ż
e
Lipska przygotowała jej syna do gimnazjum tak dobrze,
ż
e mógłby do drugiej klasy i
ść
. Pod
ś
cian
ą
, na ko
ń
cu
sali, stał brat Joanny z wyrazem udr
ę
czenia na twarzy. Na swoj
ą
obron
ę
Joanna powiedziała,
ż
e dobrze
czyniła. Sprawa była jasna, ale narada trwała długo. Skazano Joann
ę
na grzywn
ę
lub 3 miesi
ą
ce wi
ę
zienia,
w razie niewypłacalno
ś
ci. S
ą
d jest w zaborze rosyjskim, bo urz
ę
dnik mówi do brata Joanny – Mieczysławie
Zygmuntowiczu.
Mieczysław wrócił do domu pó
ź
no. Joanna dawała mu instrukcje dotycz
ą
ce gospodarstwa. Brat nie pozwoli
jednak córce profesora, delikatnej i dobrze wychowanej, gni
ć
3 miesi
ą
ce w wi
ę
zieniu. Po
ż
yczył 200 rubli od
lichwiarza. Błagała go, by pozwolił jej i
ść
do wi
ę
zienia, a nie popadał w długi, ale pieni
ą
dze były ju
ż
u
urz
ę
dnika. Dopiero gdy została sama, zapłakała.
Przyszedł Kostu
ś
z siostr
ą
, Ma
ń
k
ą
. On czytał wykaligrafowane w zeszycie literki, a mała alfabet z
elementarza. Mietek wyp
ę
dził dzieci. Joanna nie miała mu tego za złe, ale czuła,
ż
e musi wyj
ść
z domu i co
ś
robi
ć
, by nie by
ć
ci
ęż
arem. Kostu
ś
uciekł, ale Ma
ń
ka schowała si
ę
za łó
ż
kiem, spod którego teraz wyszła.
Tym razem pozwolono jej zosta
ć
. Mania czytała szeptem alfabet, umiała ju
ż
cały, od a do p...
☺
THE END