Eliza Orzeszkowa, Gloria victis (r. 1863) – tre
ść
Wiatr latał po
ś
wiecie szukaj
ą
c opowiada
ń
i szumi
ą
c o wszystkim, co widział. Zaleciał na Polesie litewskie.
Było lato. Przeleciał przez wod
ę
, która pół wieku temu nazywała si
ę
Kanałem Królewskim i wpadł do lasu.
Czuł krew i słyszał j
ę
ki. Zobaczył pagórek usypany r
ę
kami ludzkimi, z krzy
ż
em na szczycie.
Ś
wierk
powiedział mu,
ż
e to mogiła bezimiennych bohaterów. Pomarli młodo i w m
ę
kach. Ró
ż
a, od prawie 50 lat,
jako jedyna rzuca na t
ę
mogił
ę
kwiaty, a lilie dzwoni
ą
pacierz
ż
ałobny. D
ą
b zacz
ą
ł opowie
ść
...
Był tu kiedy
ś
obóz młodych ludzi, wszyscy mieli czerwone, czworok
ą
tne czapki. Dowodził nimi Romuald
Traugutt, który opu
ś
cił dom,
ż
on
ę
, dzieci i szcz
ęś
cie. Był jak Leonidas. Widział przed sob
ą
noc, ale szedł
naprzód. Przyszli tu w maju. Było gwarno i wesoło, bo ka
ż
dy przyszedł walczy
ć
z własnej woli. Wodzem
jazdy został Jagmin, mieszkaj
ą
cy niedaleko. Ulubie
ń
cem d
ę
bu został mały Tarłowski, nie tak silny, urodziwy i
bogaty jak Jagmin, ale młody (20 lat), w
ą
tły i skromny. Urodził si
ę
daleko, ale tu przybył na zesłanie. Był to
młody uczony, chciał szerzy
ć
wiedz
ę
. Przyjechał z siostr
ą
, bardzo do siebie podobn
ą
. Byli sami na
ś
wiecie
(Mary
ś
i Anielka).
Od jakiego
ś
czasu spotykali si
ę
z Jagminem. Pewnego dnia obwie
ś
cił im,
ż
e dzie
ń
naznaczono na za 10 dni.
Mieli zebra
ć
si
ę
w Dziatkowiczach i i
ść
za Kanał Królewski. Anielka płakała, ale wiedziała,
ż
e brat musi i
ść
.
Wieczorem Jagmin obiecał Anielce,
ż
e b
ę
dzie dla jej brata przyjacielem i obro
ń
c
ą
. Całował jej dłonie. D
ą
b
zamilkł...
Ś
wierk nie mógł opowiedzie
ć
o walkach ludzkich, nie do tego jest stworzony. Dr
ż
ało tylko z rado
ś
ci za
ka
ż
dym razem, gdy zwyci
ę
scy wracali. Wódz zagrzewał ich do boju, dzi
ę
kował za ofiarno
ść
. Potem
odpoczywali przy ogniskach i
ś
piewali modlitwy. Raz sam wódz u
ś
ciskał młodego Tarłowskiego, który
ż
ycie
mu uratował. Tylko Mary
ś
nie był radosny, ale zamy
ś
lony nad czym
ś
. Był smutny, nie do tego był stworzony.
Brzoza wie, kiedy Tarłowski był wesoły. Miło
ś
ci
ą
jego była natura. Spokój odzyskiwał, gdy obserwował małe
ro
ś
linki i robaczki. Towarzysze słuchali ciekawie jego przyrodniczych opowiada
ń
. Z Jagminem rozmawiał o
Anielce i przyszło
ś
ci bez walk i zbrodni. Mary
ś
przypominał wiersz Horacjusza – gdy Prometeusz lepił
człowieka, dodał do gliny chciwo
ść
wilcz
ą
i w
ś
ciekło
ść
lwi
ą
. Teraz musz
ą
walczy
ć
, ale kiedy
ś
, nowe
pokolenia, b
ę
d
ą
ż
yły w spokoju.
Opowie
ść
o strasznym dniu kontynuował d
ą
b. Hasło powsta
ń
ców: „Z nadziej
ą
czy przeciw nadziei”. Kalikst
Radowicki przyniósł wie
ś
ci – nadci
ą
ga ogromne wojsko. Mieli przewag
ę
100 do 1. Z bojowym okrzykiem „W
imi
ę
Boga i Ojczyzny” zacz
ę
li przygotowania do boju. Poseł poczty obywatelskiej podał jeszcze list od siostry
Tarłowskiemu –
ś
wistek drobno zapisany i tak mały, by go mo
ż
na było w razie potrzeby połkn
ąć
. Nie zd
ąż
ył
przeczyta
ć
, bo wyruszyli.
Wkrótce zacz
ę
ły si
ę
strzały. Godziny mijały. Tarłowski strzelał nawet ranny, zapomniał na t
ą
chwil
ę
o poezji.
Gdy granat ugodził go w rami
ę
, przeniesiono go do namiotu dla rannych. Szara masa nieprzyjaciela zbli
ż
ała
si
ę
. Konnica nacierała na namiot rannych. Głos zza d
ę
bu, dowódca, rozkazał ich broni
ć
. Za pó
ź
no. Gdy
Jagmin stan
ą
ł przed namiotem, Mary
ś
umierał na ostrzach pik. Rzucił mu zakrwawion
ą
chust
ę
dla siostry. W
tym momencie ko
ń
Jagmina padł, a on stoczył si
ę
na ziemi
ę
.
Wiatr płakał. Lilie opowiedziały, jak po wielu latach, jesieni
ą
, Aniela przyszła na mogił
ę
, do której przywarła
cał
ą
sob
ą
i zapłakała. To ona zostawiła tu mały krzy
ż
yk. Nie wróciła ju
ż
nigdy. D
ą
b potwierdził,
ż
e nikt nie
odwiedzał mogiły przez lata. Tylko zwierz
ę
ta czasem tu przystawały, a czas szeptał „vae victis”. Wiatr
przestał płaka
ć
, gniewny rozrósł si
ę
na kształt ogromnej kolumny i krzykn
ą
ł: „gloria victis!”. I tak oblatuje
ś
wiat i krzyczy nadal wsz
ę
dzie: „gloria victis!”.
THE END