N
O W O C Z E S N Y
T
E C H N I K
D
E N T Y S T Y C Z N Y
72
Z K R A J U
I
Z E
Ś W I A T A
/ P O G O D Z I N A C H
Osiągnął Pan wielu sukcesów
na polu trofeistyki, z czego jest Pan
najbardziej dumny?
Zdobyłem wiele medali i rekordów,
ale najbardziej dumny jestem z nowe-
go rekordu świata, który ustanowiłem
w ubiegłym roku podczas Światowej
Wystawy Łowiectwa w Brnie za tro-
feum żubra, ustrzelonego w Puszczy
Boreckiej. Miał on 8-10 lat i ważył
PA S J A
P
O DWÓ J N A
Z
e zdobywcą Wielkiej Piątki
Afryki, rekordzistą świata,
pasjonatem łowiectwa i miłośnikiem
przyrody tech. dent. Piotrem Cajdle-
rem rozmawiała Ewelina Ładziak.
Jak zaczęła się Pana pasja?
Pasja ta nie jest efektem pokoleniowej
tradycji, choć już jako mały chłopiec
wiedziałem, że w przyszłości zostanę
myśliwym. W dzieciństwie dostałem
od rodziców książkę na temat łowiec-
twa, gdzie były opowiadania na temat
przyrody i polowań. To właśnie wtedy
narodziło się zainteresowanie, które
powoli się rozwijało. Na początku na-
około tony. Zostałem także wicerekor-
dzistą świata za trofeum barana śnież-
nego i owcę grzywiastą. Bardzo jestem
dumny także z trofeum niedźwiedzia
upolowanego na Kamczatce, za które
otrzymałem 12. miejsce na świecie.
W Afryce w trakcie 7 wypraw strzeli-
łem tzw. „Wielką Piątkę”, na którą skła-
da się: słoń, nosorożec, lew, lampart
i bawół.
fot. A
. Larisz
5
/ 2 0 1 1
73
P O G O D Z I N A C H
leżałem do łódzkiego koła łowieckiego,
z którym co niedzielę w sezonie polo-
waliśmy na zające i dziki. Pasja się
rozwijała, w międzyczasie zmienił się
także ustrój polityczny. W socjalizmie
dostęp do łowiectwa był bardzo trud-
ny, było to środowisko hermetyczne,
dzisiaj jest znacznie lepiej, wystarczy
zdać egzamin i złożyć podanie do koła
łowieckiego.
Dzieliłem i dalej dzielę pasję do tech-
niki dentystycznej z pasją do my-
ślistwa. To dzięki pracy zawodowej
mogę sobie pozwolić na zagraniczne
wyprawy.
W jakich kołach łowieckich obecnie
Pan działa?
Jestem członkiem dwóch kół łowiec-
kich: „Wilk” w Koszalinie i „Odyniec”
w Darłowie. Jestem bardzo związany
z ziemią koszalińską, od ponad 30 lat
tam jeżdżę i poluję, to właśnie tam za-
mierzam stworzyć muzeum łowiectwa.
Koło „Wilk” to największe koło łowiec-
kie w Polsce, dzierżawiące 30 tys. ha zie-
mi. Dbamy o cały ekosystem tego tery-
torium. Z własnych środków kupujemy
pożywienie, paszę, buraki cukrowe, aby
zwierzyna przetrwała zimę. Zwierzęta
zamieszkujące ten obszar są liczone,
wiemy dokładnie, ile osobników liczą
stada, czy przeważają w nich zwierzęta
młode, czy stare.
Myśliwy to nie kłusownik,
a jednak środowiska ekologów nie
przyczyniają się do pochlebnych
opinii na ten temat.
W przeciwieństwie do opinii, które
kreują myśliwych na morderców, rze-
czywistość wygląda zupełnie inaczej.
Myśliwy to nie kłusownik, traktujemy
zwierzynę i przyrodę z wielkim sza-
cunkiem i dbamy o nią. W Polsce zimą
w ramach działalności kół łowieckich
zwierzęta są dokarmiane ze środków
prywatnych ich członków.
Na byki jeleni i rogacze sarny prefe-
ruję tylko odstrzał indywidualny dający
100-proc. szansę precyzyjnego strzału,
wskutek którego zwierzyna ginie w jed-
nej chwili, zostając w „ogniu”. Po strzale
myśliwy oddaje hołd zwierzynie w po-
staci tzw. „złomu” – złamanej gałązki
drzewa, przy którym padła.
Warto też wspomnieć o zasadach
polowania za granicą. Wyjeżdżam
na takie wyprawy organizowane przez
specjalne biura podróży, za pomocą
których wykupuję licencję; wszystkie
ustrzelone przeze mnie zwierzęta zo-
stały upolowane legalnie, a licencja
naprawdę sporo kosztuje. Za pieniądze
z licencji państwa, m.in. afrykańskie,
finansują organizacje paramilitarne,
które zajmują się ochroną zwierzyny
przed kłusownikami. Dzięki takiej po-
lityce dzikie zwierzęta wciąż żyją w na-
turalnym środowisku, a polowania i li-
czebność populacji są pod kontrolą.
Zamierza Pan otworzyć muzeum.
Proszę opowiedzieć o tym projekcie.
Przez lata aktywnej działalności łowiec-
kiej zgromadziłem ogromną liczbę tro-
feów. Są to zwierzęta nie tylko z Polski,
ale także zagraniczne. Posiadam oko-
ło 500 skór zwierząt z całego świata,
7 razy byłem w Afryce, a także na Sy-
berii i Kamczatce. Odwiedziłem wiele
państw Europy, chciałbym jeszcze do-
trzeć do Ameryki Południowej i Austra-
lii. Nie chcę tego wszystkiego zostawiać
dla siebie, ale się tym dzielić. Taka jest
idea muzeum łowiectwa, które buduję
niedaleko Darłowa. Będą tam działy
w postaci dioram, gdzie dzieci, mło-
dzież, a także dorośli będą mogli oglą-
dać zwierzęta z całego świata. Projekt
ten jest kosztowny i wymaga sporo pra-
TECH. DENT. PIOTR CAJDLER
Właściciel NEODENT – jednej
z najnowocześniejszych pracowni
ceramicznych w kraju, którą rozwija
od 1984 roku. Od 2006 roku w pracowni
działa frezcentrum, gdzie wykorzystywana
jest technologia CAD/CAM.
cy, ale postanowiłem, że go zrealizuję
i cały czas nad tym pracuję. Łowiectwo
w Polsce związane jest z tradycją, która
sięga okresu średniowiecza, wiążą się
z tym konkretne obyczaje i język łowiec-
ki. W muzeum chcę tę tradycję i wiedzę
przekazać młodszemu pokoleniu.