Mroczna pokusa
Rozdział 1
Po raz kolejny Parys podniósł trzy palce do góry, wołając barmana, by podał
mu kolejną whisky. Najchętniej wypiłby od razu całą butelkę, by ugasić furię
wypełniającą jego serce. Nim jednak słodki smak alkoholu rozlał się po jego
żołądku zrozumiał, że nawet cała beczka trunku nie byłaby w stanie nic
zmienić. Furia i frustracja mieszkały w nim, burząc się w jego głowie,
niezależnie do tego jak bardzo starał się nad nimi panować.
- Zostaw całą butelkę – powiedział, kiedy barman ruszył do kolejnego stolika.
Piekło nagle Parys zaczął wątpić czy cały alkohol zgromadzony w promieniu
dziesięciu mil, byłby w stanie ukoić jego furię. Czuł się totalnie zdesperowany.
- Pewnie, pewnie, cokolwiek powiesz – kelner trzęsącymi rękoma spełnił jego
żądanie i natychmiast zwiał.
Co, do diabła? Czyżby wyglądał aż tak niebezpiecznie? Przecież umył się z
krwi, nieprawdaż? Chwila! Zrobił to? Spojrzał na dół. Och gówno! Nie umył
się! Krew pokrywała go od stóp do głów. Nie ważne i tak nie był w ludzkim
barze, gdzie gliny pewnie natychmiast by go zgarnęły. Był na Olimpie,
przemianowanym teraz na Tytanię.
Dawniej tylko boginie i bogowie mogli tu przebywać. Jednak od kiedy Kronos
zasiadł na tronie wiele się tu zmieniło. Król bogów pozwolił, by wampiry,
upadłe anioły i inne stworzenia również mogły odwiedzać jego królestwo i
bawić się. Jedyna pozytywna zmiana wynikająca ze zmiany monarchy pomyślał
kwaśno Parys.
Przywołaj z powrotem barmana powiedział Rozpusta. Chcę go. Rozpusta, był
demonem złapanym w pułapkę ciała Parysa i starał się kierować życiem
wojownika, irytując go i wnerwiając. Nigdy nie mówiłem, że chcę wierności.
Cóż nie zawsze dostajemy to czego chcemy, nieprawdaż? Parys odpowiedział w
umyśle. Znajome warczenie rozległo się w jego głowie.
Strona 1
Mroczna pokusa
Ha, ha, dąsaj się dąsaj. Parys szybko sięgnął po następny kieliszek i opróżnił
go jednym tchem. Potem jeszcze następny i następny. Alkohol szybko rozlał
się po jego ciele, przypiekając go od środka, wypełniając jego wnętrzności,
żołądek, płuca. To było bardzo miłe.
Ale nawet teraz jego myśli i uczucia pozostały tak samo mroczne i ponure, a
jego furia równie gorąca. Wszystko dlatego, że nie ocalił kobiety, którą tak
naprawdę powinien nienawidzić, a nie potrafił. Zamiast tego pragnął jej całym
swoim ciałem i duszą, to pożądanie spalało go i niszczyło.
- Gdybym poprosił cię, byś sobie odpuścił, zrobiłbyś to? – monotonny głos
odezwał się tuż za nim. Głos, któremu towarzyszył powiew chłodnego
powietrza.
Parys nie musiał oglądać się za siebie, by wiedzieć, że to Zacharel – anielski
wojownik, zabójca demonów dołączył właśnie do niego. Spotkali się jakiś czas
temu, kiedy to anioł z mieczem w dłoni, zjawił się w Budzie, by zabić Amuna,
przyjaciela Parysa. Cóż stary Zach był dobry w tym, co robił, faktycznie teraz
dwa ostrza wbijały się w plecy Parysa.
Chcę go powiedział demon.
Pieprz się.
W końcu stoimy po tej samej stronie.
Naprawdę nienawidzę cię w tej chwili.
Do następnego razu powiedział demon do Parysa.
Głupi erotoman zamknął się wreszcie, przestając nagabywać Parysa kogo
powinien wziąć do łóżka, nie licząc się przy tym z uczuciami wojownika.
Ostatnimi czasy nagabywania demona stały się jeszcze gorsze i bardziej
upierdliwe, zwłaszcza od czasu kiedy Parys zrezygnował absolutnie ze
Strona 2
Mroczna pokusa
spełniania jego pragnień.
- Dobrze? – anioł prowokował go.
- Odpuścić? Kiedy musiałem prosić Luciena, by mnie tu przywlókł i wiem jak
bardzo się mu to nie podobało? Nie, ale jestem cholerne ciekawy, jak do diabła
odkryłeś miejsce mojej lokalizacji.
- Nie obchodzi mnie gdzie jesteś.
Prawda, Zacharel nie przejmował się tym, gdzie Parys się aktualnie znajdował.
- Zależy mi tylko na tym, byś sobie odpuścił.
Parys ponownie opróżnił kieliszek whisky, dopiero wtedy spojrzał w lustro
wiszące przed nim, dające mu wgląd na to , co znajduje się za nim.
Kryształowe żyrandole zwisały z sufitu, marmurowe ściany, z różowymi
żyłkami przecinającymi ich gładkie powierzchnie, w wypolerowanej podłodze
można było się przejrzeć.
Przez pomieszczenie przechodzili mężczyźni i kobiety, śmiejąc się. Począwszy
od pomniejszych bogów, bogiń i upadłych aniołów, wszyscy próbowali znaleźć
drogę powrotną na górę.
Przy barze siedzieli jeszcze więksi wykolejeńcy, próbując ukryć się tłumie.
Debile. Parys prawie rozpoznawał dwa półdemony, choć nie był do końca
pewien, co one tu robią. Demony rzucały wściekłe spojrzenia na lewo i prawo.
U siebie mogłyby przybrać swoją prawdziwą postać, prezentując rogi i pazury,
ale tu, w tej chwili naraziłyby się na spotkanie z aniołem, pogromcą demonów,
ryzykując stratę głowy. Mogli też, poszukać sobie ciała, ukrywając się w nim.
Z tym drugim Parys miał wielkie doświadczenie.
- Odejdę, skoro tak sugestywnie prosisz – powiedział Zacharel. – Ale najpierw
odpowiedz mi na kilka pytań.
Strona 3
Mroczna pokusa
- Dobra – z własnego doświadczenia Parys wiedział, że aniołowie potrafili być
bardzo uparci. Lepiej zrobi jak pozwoli wygadać się Zacharelowi, niż narazi
się mu i sprawi, że anioł przyklei się do niego niczym nowy cień. Obrócił się
na swoim krześle, stając twarzą w twarz z ciemnowłosą istotą o czach koloru
nefrytu. Szybko wciągnął powietrze, zastanawiając się jak to możliwe, by
niebiańscy wojownicy posiadali w sobie tak wielki magnetyzm. Z drugiej
strony, nie dysponując innymi przymiotami ducha, i będąc nudni niczym flaki
z olejem, musieli w jakiś sposób utrzymywać skupienie na sobie.
Jednak magnetyzm Zacharela nie był tym, co przyciągnęło uwagę Parysa.
Ogromne skrzydła wznosiły się tuż za aniołem, otaczając jego potężne ramiona
szerokim łukiem. Śnieżnobiałe pióra błyszczały skropione bieluśkim śniegiem.
I faktycznie z brzegów sypały się płatki śniegu.
- Śnieg z ciebie pada – powiedział Parys.
- Tak.
- Dlaczego?
- Odpowiem na twoje pytanie pod warunkiem że ty odpowiesz na moje -
ubrany w białą szatę, tak typową dla jego gatunku, Zacharel powinien
wyglądać jak uosobienie niewinności i spokoju. Tymczasem wyglądał jak brat
bliźniak kościotrupa: beznamiętny, zimny jak śnieg, który go otaczał,
czekający by zabić. – Twój wybór – powiedział.
Nie ma takiej potrzeby pomyślał Parys.
- Pytaj – powiedział.
- Czy pragniesz umrzeć – zapytał Zachrel tak po prostu a lodowata mgła
spłynęła z jego ust. Zadziwiające, że to właśnie te krystaliczne krople lodu
przypominały Parysowi oddech życia a powinny przecież kojarzyć się mu ze
śmiercią.
Strona 4
Mroczna pokusa
Tak anioł był zdecydowany, by zabić zdumiał się Parys.
- A ty co myślisz? – zapytał ponieważ szczerze mówiąc nie znał na to pytanie
odpowiedzi.
Przez stulecia walczył, by żyć, ale teraz rzucił się w ogień, i czekał aż go
pochłonie. Nawet podobała mu się ta myśl. Jakże chore stały się jego myśli
ostatnio.
- Myślę, że chcesz jednej bardzo szczególnej kobiety, bardziej niż
czegokolwiek innego na świece. Bardziej nawet niż śmierci, czy życia.
Parys przygryzł język do krwi. Jedna szczególna kobieta słowa anioła
rozbrzmiały w jego głowie. Tak! Tak!. Niewinna.
Miała na imię Sienna Blackstone. Była Łowcą i jego wrogiem. Dla jej
ziomków był demonem, od którego należało uwolnić świat. Potworem, który
uciekł z Puszki Pandory. Potem została jego kochanką a jeszcze później ją
utracił. Umarła w jego ramionach, bo nie potrafił jej ocalić. Potem jednak
przywrócono ją do życia, łącząc jej ciało z demonem Gniewu. Teraz była
gdzieś tu w niebiosach i cierpiała. Kronos zniewolił ją , planując użyć jej jako
narzędzia do zemsty na swoich przeciwnikach. Kiedy jednak zbuntowała się, a
on stracił nad nią kontrolę, powziął zamiar torturować ją, by nauczyć
posłuszeństwa.
Parys mógłby nie polubić Sienny za to, co mu zrobiła, byłby nawet skłonny ją
znienawidzić, nie był jednak tak ślepy by nie wiedzieć, że nawet ona nie
zasłużyła sobie na tak okrutny los i wieczną karę.
Znajdzie ją i uratuje. Z rąk Kronosa… i swoich. Właśnie teraz, kiedy wiedział
jak bardzo cierpi nie mógł odpuścić. Nie powinien o niej myśleć, ale robił to i
właśnie ta myśl trzymała go przy życiu.
- Tak chcę jej – powiedział w końcu do anioła. – Nie zrezygnuję z niej, ta
Strona 5
Mroczna pokusa
kwestia nie podlega dyskusji.
- Udam, że wiem, co to znaczy – anioł poruszył skrzydłami, a więcej
kryształowego pyłu posypało się na podłogę. – Wydaje mi się jednak, że
niezależnie od twoich pragnień, twój demon chce czegoś więcej.
- Nie zawsze dostajemy, to czego chcemy – wymamrotał Parys, przeklinając w
duchu prawdziwość słów anioła. Seks jak zwykł nazywać swojego mrocznego
towarzysza, chciał każdego, ale tylko jeden raz. Wyjątek stanowiła Sienna, dla
niej Seks pozwolił mu stwardnieć dwa razy.
Ale czy mógł mieć Siennę ponownie? Demon milczał jak zaklęty.
- Sądzę, a nawet twierdzę, że nawet jeśli troszczysz się o tę szczególną kobietę,
to spałeś wcześniej z przyszłą żoną swego przyjaciela Stridera. On jest
dozorcą demona Porażki a twój czyn zniszczył jego zaloty do Harpii.
- Hej, wkraczasz na niebezpieczny grunt – nie żeby Parys miał zamiar
przepraszać za to.
Tamtej pamiętnej nocy wiele tygodni temu Strider i Kaia mieli ze sobą na
pieńku, lub przynajmniej wydawało się, że za sobą nie przepadają. Z tego też
powodu Parys nie uważał, by popełnił jakieś wykroczenie, przynajmniej
technicznie. Problem polegał na tym, że wiedział jak Kaia wygląda nago i
Strider również wiedział, że Parys wie, a to z kolei oznaczało, że cała trójka
nieustannie o tym myślała. Nie wspominając już o tym, że Seks miał w
zwyczaju podsyłać mu obrazy nagiej Kaii i tego co się pomiędzy nimi się
wydarzyło, za każdym razem, kiedy Harpia znalazła się w jego pobliżu. Parys
konsekwentnie nienawidził tych wizji, ale nie potrafił powstrzymać demona.
Zacharel pochylił się w stronę wojownika, ciemne włosy rozsypały się po
ramionach anioła. Rozchylił usta wydmuchując ostrożnie chłodny powiew.
- Miałem tylko na myśli, że idziesz do przodu zaliczając kolejne podboje,
Strona 6
Mroczna pokusa
zupełnie nie przejmując się nimi, a mimo to ciągle upierasz się by zdobyć
Siennę. Zdumiewa mnie to.
Sienna była jedyną odskoczną Parysa od tysiącletniej monogamii. Jedyną z
którą mógł być więcej niż raz. A potem umarła z winy Parysa, a on sam stracił
chęć do życia.
- Jesteś doprawdy irytujący – warknął. – Skończyłem już z tobą rozmawiać.
Ale Zacharel naciskał dalej.
- Myślę że czujesz się winny z powodu każdego serca, które złamiesz.
Nienawidzisz siebie za każdą chwilę spełnienia, za to do jakiego celu i w jaki
sposób zdobywasz swoich partnerów. Myślę też, że jesteś już znudzony
życiem, choć nie widzę sensu w rozczulaniu się nad swoimi problemami.
- Hej ja się nie użalam i nigdy nawet nie płakałem – warknął Parys, zgniatając
w dłoni szklany puchar, który rozsypał się na tysiące kawałków. Krew trysnęła
z jego poranionej dłoni, ból który temu towarzyszył był jednak minimalny. – I
wiesz co? Myślę, że dzielą cię sekundy o zbierania kawałków swojego tyłka z
podłogi tej sali.
Demon natychmiast się ożywił. Możemy go mieć!
Wyluzuj Seks.
- Proszę jeszcze jedna – powiedział trzęsącym głosem barman stawiając przed
Parysem nową butelkę Jonnego. Szybko posprzątał potłuczone szkło i uciekł z
zasięgu wzroku Parysa, ciągle jeszcze przestraszony jego widokiem.
Chcę…
Zamknij się!
- Dzięki człowieku – Parys oderwał kawałek materiału od swojej koszuli i
Strona 7
Mroczna pokusa
owinął nim ranę, nim ktokolwiek mógł poczuć zapach jakie wydzielała jego
krew, lub raczej demon. Specjalna mieszanka feromonów od której wszyscy
stawali się pobudzeni i napalenia na niego, zupełnie nie troszcząc się o to gdzie
są i z kim są. Zważając jednak na nastrój wojownika i fakt, że przebywali tu
głównie sami mężczyźni, Parys byłby zadowolony gdyby rzucili się na niego.
Mógłby rozwalić kilka głów i ulżyć swojej złości. Choć zrobiłby to w zupełnie
inny sposób niż życzyłby sobie tego jego demon. Na Parysa bowiem feromony
nigdy nie działały, Seks natomiast chciał każdego z tu obecnych.
Wojownik ponownie odwrócił się do anioła zastanawiając, czy to spotkanie nie
zostało przypadkiem ukartowane. Może anioł liczył na to że Parys się skusi?
Oczy Zacharela zwęziły się do wąskich szparek.
- Myślę, że spodziewasz się uratować Siennę i to jest dobra rzecz. Myślę też,
że planujesz ją zatrzymać i to już nie jest dobre. Niezależnie od tego jak
bardzo ci na niej zależy, nawet jeśli miałaby okazać się twoją jedyną szansą na
spokój, twój demon może ją zniszczyć, ludzie nigdy nie byli w stanie pokonać
demona, a ona w głębi duszy zawsze pozostanie ludzka.
- A co z jej własnym demonem? - zapytał.
- Jeśli jeden jest złem, dwa razem są o wiele gorsze.
- Dość! – jeśli dalej będą iść tą ścieżką w końcu da się ponieść swojej furii. A
wtedy oddaliłby się od swego celu. – Nie mam zamiaru jej zatrzymać –
owszem miał. Zrobi to jeśli los da mu na to szansę i jeśli ona go zechce.
Musiała go zechcieć.
- Dobrze, ponieważ ta szczególna kobieta nie zechce mężczyzny jakim się
stałeś.
Parskając Parys przeczesał zdrową ręką włosy.
Strona 8
Mroczna pokusa
- Nie lubiła tego kim byłem – a teraz kiedy już przekroczył linię dobra i zła?
Co sobie o nim pomyśli? Zasłynął ze swych karygodnych czynów i z tego że
nigdy się nie zatrzymywał. Zabijał bez skrupułów, uwodził na zimno, kłamał,
oszukiwał i zdradzał. Wszystko to robił dzień po dniu i znowu to zrobi.
- A mimo to ciągle gnasz, by ją ocalić – powiedział Zacharel.
Tak ponieważ był wielkim debilem, który postradał zmysły przychodząc tutaj.
Zresztą nie obchodziło go to.
- Słuchaj nie muszę się przed tobą tłumaczyć. A tak w ogóle, to o co chodzi z
tymi wszystkimi pytaniami? Mówiłeś o jednym a zadajesz kolejne.
- Zadałem tylko jedno. Reszta to tylko moje obserwacje twojej osoby –
Zacharel oparł się o ramię Parysa, szepcząc wprost do jego ucha. – Myślę, że
kroczysz ścieżką zmierzającą wprost do zatracenia, myślę, że jak dalej nią
pójdziesz stracisz wszystko co kochasz.
- Czy to jest groźba?- Parys wstał chwytając anioła za kołnierz szaty. –
Rozejrzyj się dookoła i popatrz uważnie – przeciągłe wycie powietrza
towarzyszyło temu ruchowi. Parys warknął wściekle z powodu zimna jakiego
doświadczył dotykając anioła. Gdyby nie odmrożone ręce, wojownik nie byłby
pewien, że Zacharel naprawdę tu jest.
- Do kogo ty mówisz? – zapytał barman podchodząc do wojownika z tacą w
dłoni?
Jeśli Zacharel nie chciał być widoczny – nikt go nie mógł go zobaczyć, nawet
jego upadli bracia-aniołowie. Tylko Parys doświadczył tego cholernego
szczęścia i mógł oglądać anielski tyłek Zacha.
- A więc rozmawiamy na osobności? – syknął wojownik w próżnię, bo
widoczne oczom wojownika kształty anioła zdążyły się już rozmazać. Parys
zastanawiał się, czy anioł ciągle jeszcze jest obok niego, czy zdążył już się
zmaterializować gdzieś indziej? I jaki miał cel pytając, czy Parys będzie w
Strona 9
Mroczna pokusa
stanie powstrzymać się przed uwolnieniem Sienny?
Czemu do cholery interesowało to anioła?
Parys opuścił rękę i obrócił się do reszty tłumu. Kilku wojowników groźnie
patrzyło w jego stronę, kusząc wojownika wizją upuszczenia im trochę krwi i
rozładowania nadmiaru furii. Parys przybył tutaj, z powodu Violi –
pomniejszej bogini Życia pozagrobowego i dozorczyni demona Narcyzmu.
Powinna już tu być.
Być może jednak usłyszała, że tu był i dała nogę. W sumie nie mógł winić jej
za to. Kiedyś on i jego przyjaciele otworzyli Puszkę Pandory wypuszczając z
niej demony na świat. Jako karę związano ich los z potworami. Niestety w
Puszce było znacznie więcej demonów niż wojowników, dlatego też wszyscy
ci, który mieli owo szczęście i zaleźli Zeusowi za skórę również złączono z
demonami. Większość owych pechowców zamieszkiwała Tartar – więzienie
dla nieśmiertelnych mieszkańców Olimpu, zwanego obecnie Tytanią.
Tak więc Parys po części odpowiadał na ciemność mieszkającą w Violi. Bogini
zaliczała się właśnie do grona pechowców. Chociaż biorąc pod uwagę
zbrodniczą naturę bogini, nie powinien czuć się ani trochę winny. Była
wystarczająco niebezpieczna, że powinno się trzymać ją z daleka od innych
bogów i bogiń, których chwalebne czyny wychwalały mity greckie.
Jaką zbrodnię Viola popełniła nie wiedział i nie dbał o to. Mogłaby znęcać się
na nim tak długo jakby chciała, pod warunkiem, że powiedziałby mu to na
czym najbardziej mu zależało. Ostatniego fragmentu układanki jaki brakował
mu, by uwolnić Siennę.
Według Łowców, których zabił dziś rano, Viola przychodziła tutaj w każdą
piątkową noc, by poigrać z życiem nieśmiertelnych i wypić kilka piw. Łowcy
od dawna śledzili jej zwyczaje, chcąc nakłonić ją by przyłączyła się do nich.
Tak więc w pewnym sensie była mu coś winna.
Gdzie do diabła się podziewała? Ponownie zdumiał się, czujnie rozglądając
Strona 10
Mroczna pokusa
dookoła w poszukiwaniu długich blond włosów, oczu w kolorze cynamonu i
ciału płatnego zabójcy…
Obłok białego dymu rozproszył myśli Parysa.
Tuż obok wejścia stała kobieta z długimi blond włosami, przypatrując się mu
cynamonowymi oczami.
Parys wyprostował się, a wszystkie zakończenia nerwowe w jego ciele napięły
się.
O tak, zwierzyna pojawiła się na jego zaproszenie, cel został namierzony.
Rozdział 2
Chcę jej powiedział Seks, kiedy tylko wzrok Parysa spoczął na Violi.
Oczywiście że chcesz odpowiedział wojownik sucho.
Mgła która otaczała Violę rozwiała się odsłaniając jej minimalistyczny czarny
ubiór. Top na czarnych ramiączkach, ledwie skrywający jej piersi i
odsłaniający pępek z wbitym weń kolczykiem. Mikromini którą miała na
sobie, kończyła się tuż poniżej linii jej majtek.
Zresztą, czy ona w ogóle nosiła majtki?
Parys ziewnął. Przez tysiąclecia bywał zarówno z pięknymi kobietami jak i z
brzydkimi i tymi wszystkimi pomiędzy. Przez stulecia jednego nauczył się
odnośnie urody, piękno mogło ukrywać bestię, a brzydota mogła ukrywać
prawdziwe piękno.
Sienna w jego mniemaniu należała do pierwszej kategorii. Podczas, gdy on był
oszalały z pożądania za nią. Ona knuła jego upadek. Być może był równie zły
zepsuty jak jego demon, bo nawet w tej chwili widział w niej coś
pociągającego i bardzo seksowanego. Delikatna krucha kobieta uwiodła
wojownika, który był twardszy niż kamień i gorętszy niż piekło.
Strona 11
Mroczna pokusa
Okej, wiedział, że wszystko to sobie zaplanowała, ale od początku było w niej
coś dziwnie pociągającego i niepokojącego zarazem. Coś co sprawiło, że
przestał się pilnować i dał złapać w pułapkę.
Skoncentruj się zażądał demon, który ciągle jeszcze pragnął nieśmiertelnej
bogini.
Viola odrzuciła jedwabiste włosy na ramię. Westchnienie przetoczyło się
wśród męskiej części publiczności. Kobiety próbowały kryć zazdrość.
Viola przesuwała wzrokiem po twarzach obecnych. Przez moment jej
spojrzenie zatrzymało się na nim, sunąc po ciele wojownika w górę i w dół.
Chwilę później patrzyła już na kogoś innego.
Parys zmarszczył brwi. Ostatnim razem, kiedy jego demonowi nie udało się
przyciągnąć kobiety, spotkał Siennę. Czy to mogło oznaczać… co jeśli…?
Napięcie sprawiło, że jego mięśnie napięły się do granic możliwości. Musi
otrzymać odpowiedź jeszcze dziś wieczorem… nic innego nie miało w tej
chwili znaczenia.
Odetchnął głęboko skupiając swe spojrzenie na Violi. Jego ciało naprężyło się
dumnie, prezentując go od najlepszej strony. Po pierwsze urok osobisty, jeśli
jeszcze w ogóle pamiętał jak to się robi. Po drugie siła i determinacja, tak tego
akurat mu nie brakowało.
Viola jednak ignorując go zupełnie zgięła się w pół, sięgając po różowy telefon
komórkowy ukryty w skórzanym bucie. Jęki aprobaty rozległy się dookoła niej.
Nic dziwnego każdy z tych głupców właśnie zobaczył kawałek nieba.
Nawet nieśmiertelni potrafili być dziecinni.
Nieświadoma zamieszania jakie wywołała, lub raczej całkowicie ignorując je,
stukała zwinnie paluszkami po klawiaturze.
Strona 12
Mroczna pokusa
Parys zmarszczył brwi.
- Co robisz? – zapytał stając koło niej. Kiedy tylko pytanie zawisło w
powietrzu, zdał sobie sprawę jak bardzo oskarżycielsko to zabrzmiało. Jeśli
jednak zamierzała wezwać kogoś, by z nim walczył, jakiegoś Łowcę lub
innego nieśmiertelnego, sama wkrótce stanie się jego zakładniczką.
- Skrzeczę, to taka nieśmiertelna wersja świergotania lub ćwierkania, w
każdym bądź razie, czegoś, co w ten sposób określają istoty niższego rodzaju –
powiedziała nie zadając sobie nawet trudu, by spojrzeć do góry. – Mam
ogromną rzeszę zwolenników – powiedziała.
Ok., nie tego oczekiwał. Spędził wiele czasu z ludźmi i wiedział, jak bardzo
radują się z dzielenia pomiędzy sobą każdą chwilą i nowiną, każdą próżną
myślą. Ale Tytan, który potrafił robić to samo, był dla niego nowością.
- W takim bądź razie, co im teraz mówisz? – czy Kronos zaliczał się do tej
zgrai? A Galen, wielka szycha wśród Łowców? I w ogóle jak wielki, był krąg
jej wielbicieli?
- Być może jestem tą osobą, która może im powiedzieć o tobie – szeroki
uśmiech uniósł kąciki jej warg do góry, jej palce jednak dalej pisały. – Lord
Seksu jest brudny a spogląda jakby chciał zdobyć główną wygraną. Nie jestem
zainteresowana, ale czy powinnam pomóc mu zdobyć kilka punktów z kimś
innym tam na górze? – wysłała wiadomość, skupiając kasztanowe spojrzenie
na nim. – Poinformuję cię, kiedy będę coś wiedzieć. Do tego czasu, czy jest
coś jeszcze, co chciałbyś o mnie wiedzieć, nim cię całkowicie zignoruję?
Lord Seksu powiedziała, czyli wiedziała kim jest, a jednak nie uciekała przed
nim, ani nie chciała też rzucić się na niego. Dobry początek.
- Tak, to coś ma dla mnie wielkie znaczenie – tylko się nie waż o tym napisać!
Warknął w myślach.
Strona 13
Mroczna pokusa
- Ohhh ważne osobiste sprawy, mimo iż nie powinnam o nich nikomu mówić i
tak pewnie powiem. Jestem taką gadułą. Słucham ciebie.
Wbrew jej zagmatwanemu przyznaniu się do plotkowania, nie próbowała
wysłać kolejnej wiadomości. Dobrze.
- Chcę zobaczyć martwych. Wiedzieć jak to się stało? – Sienna była duszą bez
ciała, której on żadnym sposobem nie potrafił wyczuć. Tylko ci, którzy
obcowali z martwymi duszami potrafili je zobaczyć, dotknąć, usłyszeć. Viola
znała tę sztuczkę, nie oznaczało to jednak, że będzie chciała się nią podzielić.
Zamrugała kilkakrotnie, a Parys zauważył, że jej długie rzęsy zostały
pomalowane na różowo, by pasowały do jej telefonu.
- Podsumujmy, co właśnie usłyszałam: gadasz, gadasz, gadasz. Ale czy
powiedziałeś cokolwiek do mnie o mnie?
Szczęka Parysa zacisnęła się. Traktowała go jak dupka, a on nie był dupkiem.
Przynajmniej nie cały czas.
- Okej, powiem coś tobie o tobie. Wiem, że widzisz martwych. Teraz nauczysz
mnie jak to robić – to był rozkaz i lepiej, żeby to zrozumiała to od razu.
Jej nos zmarszczył się.
- Dlaczego tak ci zależy, by zobaczyć martwą duszę? Jeśli ciągle jeszcze są
tutaj, sprawiają tylko kłopot… Ale, och, czekaj – zaklaskała w dłonie. – Już
wiem, odkryłam, to ta twoja mała tajemnica. Rozszyfrowałam ją, bo jestem
nieprzeciętnie inteligentna. Chcesz zobaczyć twoją martwą ludzką kochankę?
Furia natychmiast nową falą wypełniła jego ciało. Nienawidził, gdy ktokolwiek
mówił o Siennie jak o przedmiocie. Nie Zacharel i na pewno nie jakaś tam
pomniejsza bogini ze skłonnością do plotkowania. Sienna była pod jego
ochroną, nawet jeśli w tej chwili nie mógł się z tego wywiązać.
Strona 14
Mroczna pokusa
- Ja…
- Csss, csss, nie musisz wcale potwierdzać mojego geniuszu – poklepała go po
policzku. – Szczególnie, że nie mogę ci pomóc.
Odwróciła się próbując odejść.
Złapał ją za przegub.
- Nie możesz, czy nie chcesz? – to była wielka różnica. W pierwszym
przypadku nie wiele mógł na to poradzić. W drugim mógł jej pokazać jak
daleko może się posunąć, by dostać, to czego chce.
- Nie chcę – rzuciła lekko mając gdzieś jego wściekłość. Jednym ruchem
wyswobodziła się z jego uchwytu i skoczyła do tyłu, stając przy barze. Jej
wysokie buty głośno zastukały o podłogę.
Rozdrażniony Parys poszedł za nią, odpychając na boki każdego, kto stanął mu
na drodze. Głośne chrząknięcia i warknięcia, zupełnie jak u rozłoszczonego
drapieżnika, wydobywały się z jego piersi. Nikt nie próbował go zatrzymać.
Być może wszyscy obecni wyczuwali że w jego wnętrzu ukryty jest dużo
potężniejszy i groźniejszy drapieżnik.
- Wiesz kim jestem, prawda? – zażądał w chwili, w której dotarł do Violi.
Zaczęła wiercić się i przestępować z nogi na nogę, niczym zawodnik na bieżni
na chwilę przed startem. Parys był wysokim mężczyzną, nawykłym do
górowania nad kobietami. Viola natomiast była niewielką boginią, mającą
ledwie pięć stóp wzrostu i oczywiste było, że Parys nad nią górował.
Dla Parysa Sienna miała właściwy wzrost. Stojąc, klęcząc lub leżąc byłby w
stanie dosięgnąć każdej z jej rozkosznych części ciała.
- Wiem wszystko, co powinnam wiedzieć o Lordach Zaświatów – powiedziała
Strona 15
Mroczna pokusa
Viola. – Zadałam sobie trud poznania całej waszej hordy, kiedy uciekłam z
Tartaru i zrozumiałam, że jesteście odpowiedzialni za mój stan.
Zatem winiła go za demona, którym została obarczona. Pachniała różami, i
zapach ten otaczał go, wyciszając, i przynosząc uczucie spokoju. Lucien –
dozorca Śmierci - pachniał dokładnie tak samo, w chwili, kiedy planował
zaatakować i zabić.
Gniew rozszalał się w Parysie na dobre.
- Zatrzymaj to – warknął.
- Łał, ale nachmurzona mina i jakie złe spojrzenie. Oj niedobrze… niedobrze –
prychnęła od niechcenia oglądając swoje koralowe paznokcie.
Dotknij ją.
Olał swego demona, skupiając się ponownie na dziewczynie. Szczerze,
ponieważ powinien raz jeszcze spróbować ją oczarować, nim wypuści na
wolność zwierzę mieszkające w jego wnętrzu. I wcale nie mówił o Seksie,
tylko o ciemności, mroku, który raz wypuszczony na zewnątrz zniszczy
wszystko, co znajdzie się w jego zasięgu. Ciemność, która spowoduje, że zrobi
to, co będzie konieczne, i nie ważne jak bardzo będzie to podłe. Tylko siebie
mógł winić za ten stan rzeczy. On sam wpuścił ją do siebie, otwierając szeroko
dla niej swoją duszę. Ciemność była złem w najczystszej postaci, podsycająca
zarówno jego jak i jego demona do okrucieństwa.
Kłam, oszukuj, zdradzaj, myśli Parysa mknęły szaleńczo. Tutaj, teraz i zawsze,
kiedy będzie to konieczne.
Spojrzał w dół łagodząc swoje spojrzenie. Zmuszając własną krew do ogrzania
się i sprawiając, że pragnienia Seksu wydostaną się przez pory jego skóry.
Czekał spokojnie aż piżmowy zapach rozniesie się wokół niego, podniecając
wszystkich dookoła. Nienawidził to robić, ponieważ przy pierwszym
powiewie, zarówno on jak i Seks staną najbardziej pożądanymi kąskami w
Strona 16
Mroczna pokusa
okolicy.
- Viola, złociutka. Mów do mnie. Powiedz mi to co pragnę usłyszeć – jego głos
stał się płynną pieszczotą. Jednak pomimo tego czarującego głosu
nasiąkniętego erotycznymi feromonami, Parys pragnął tylko jednej kobiety i
Viola nią nie była.
- Miałam zamiar podziękować ci za swojego demona – powiedziała
podchodząc do niego, jak gdyby był w tej chwili najsłodszym ciastkiem w
okolicy. – Jest najlepszy. Ale będąc w połowie drogi do Budapesztu, zupełnie
zapomniałam o tobie. Jestem pewna, że rozumiesz – odgarnęła włosy, nie
spoglądając już na niego, tylko na kogoś po jego prawej stronie. – W każdym
bądź razie jestem tu dzięki tobie. Możesz przekazać moje podziękowania
pozostałym. Teraz będziesz musiał… Argh! Kto postawił tutaj to lustro? –
zaskrzeczała rozeźlona.
Wściekłość która zapłonęła w niej równie szybko zgasła, kiedy skupiła się na
studiowaniu swojego wyglądu w lustrze.
- Popatrz na mnie – powiedziała prężąc się dumnie sama przed sobą. – Jestem
wspaniała.
- Viola – sekundy mijały a ona ciągle podziwiała samą siebie. Posłała nawet
sobie pocałunek. Świetnie, jak chce mogą pójść tą drogą. – Mogę sprawić, że
będziesz błagać o mój dotyk. Kiedy tylko zechcę i uwierz mi, będziesz błagać.
Będziesz płakać, ale nie zaznasz ulgi. Upewnię się co do tego. Ale wiesz, co
jeszcze? To nie jest najgorsze co mogę ci zrobić.
Kilka nieskończenie długich sekund minęło, a ona nadal nie odpowiedziała mu.
Furia…
Frustracja…
Ciemność unosząca swój łeb. Chciał uderzyć… zranić… zabić. Oddychał
Strona 17
Mroczna pokusa
głęboko, pozwalając sobie na zaciągnięcie się zapachem róż… OK., dobrze,
tym razem pozwoli sobie, by emocje go pochłonęły…
Być może Viola nie mogła mu pomóc, zrozumiał nagle.
Jak wiedział, wszystkie demony z Puszki Pandory posiadały jakiś słaby punkt,
wadę. Vila natomiast była dozorcą Narcyzmu, a to oznaczało, że kochała tylko
samą siebie.
Testując swoją teorię, stanął przed nią, zasłaniając jej widok w lustrze. Jej
ciało natychmiast zesztywniało, a spojrzenie uciekło na boki, jak gdyby nagle
ocknęła się z transu i nagle zaczęła sprawdzać, czy ktoś jej nie zagrażał,
podczas, gdy ona była zajęta sobą. Ale nikt takowy się nie znalazł, szybko
odetchnęła z ulgą.
- Wypatroszę winowajcę – szepnęła zacietrzewiona.
Bingo! Teraz już wiedział, gdzie był jej słaby punkt.
- Violo! Skoncentruj się na mnie – warknął, łapiąc ją za ramiona o wiele
mocniej niż powinien i potrząsając nią, dopóty jej cynamonowe spojrzenie nie
spoczęło na nim. – Powiedz mi, co chcę wiedzieć, a puszczę cię nietkniętą.
Nadal mając go gdzieś, zbyła lekkim wzruszeniem ramion jego bolesny uścisk.
- Taki niecierpliwy. Powinnam się do tego już przyzwyczaić, lecz niestety…
Mężczyźni ciągle się na mnie rzucają.
- Viola!
- Świetnie. Zobaczmy, co też tam moi czciciele wygadują, dobra? – uniosła
telefon spoglądając na wyświetlacz. – 485-ciu głosował na „pomóc mu, dając
mu mój numer”, 207 zagłosowało, na „jest głupi”, a 23 na „jest mój”, wredne
suki – spojrzała na niego. – Niższe istoty tak zagłosowały. Tak więc, powiem
ci o duszach.
Strona 18
Mroczna pokusa
Zalała go ulga.
- Powiedz mi w takim bądź razie, teraz.
- Hej, ty! Demoniczna szumowino – chropowaty głos odezwał się tuż za
Parysem.
Jeden z bywalców klubu w końcu nie wytrzymał. Parys zazgrzytał zębami,
puszczając Violę.
- Powiedz mi – syknął do kobiety. Powie mu, a wtedy będzie mógł odejść
koncentrując się na prawdziwym poszukiwaniu.
- Łapy precz od mojej kobiety!
Albo i nie. Agresja wyzierała z tonu mężczyzny, budząc zwierzę wewnątrz
Parysa. Powstrzymaj się, zwycięstwo jest blisko.
- Przyjaciel? – syknął do Violi.
Dziewczyna wsunęła niedbale pasmo za ucho.
- Ja nie mam przyjaciół. Tylko wielbicieli.
- Mówię do ciebie demonie – mężczyzna ponownie się odezwał.
Ciemność niczym gruba chmura podnosiła swój łeb w ciele Parysa, żądając
krwi i ofiar.
- Jeśli chcesz, by twój wielbiciel zachował życie, przerzuć nas na zewnątrz –
przenoszenie z miejsca na miejsce za pomocą samej tylko myśli zawsze
przyprawiało go o mdłości, ale wolał to, niż szaleństwo.
- Nie – powiedziała. – chcę, by żył i tyle.
Strona 19
Mroczna pokusa
- Czyżbyś mnie nie słyszał demonie? – głos stawał się coraz bardziej szorstki.
– Odsuń się od niej i stań twarzą do mnie. A może jesteś tchórzem?
Chmura owinęła umysł Parysa, przepędzając z jego głowy wszelkie protesty.
Mężczyzna stanowił przeszkodę na jego drodze do Sienny, a wszystkie
przeszkody należało wyeliminować.
Jakiś piskliwy głos odezwał się w jego głowie, podsyłając mu obraz
niekończącej się ścieżki na północ, złoto… Zacharel… zniszczenie…
- Pooglądaj sobie siebie w lustrze, pani – mężczyzna powiedział. – Nie chcę,
byś widziała, co zrobię temu demonowi.
Viola przeklęła, ale i tak posłusznie odwróciła się do lustra, na nowo skupiając
spojrzenie, na swoim odbiciu. Zupełnie jak gdyby nie mogła się przed tym
powstrzymać. Ponownie zachwyciła się sama sobą, posyłając sobie całusa.
Nadchodziła śmierć.
Parys ze wściekłością wypisaną na twarzy, obrócił się do swego przeciwnika.
Wkrótce krew popłynie szerokim strumieniem.
Rozdział 3
Parys szybko zrozumiał jeden fakt. Nie miał jednego przeciwnika, tylko wielu.
Świadomość tego jeszcze bardziej podsyciła w nim falę złości i agresji. Ten
dzień planował spędzić na wracaniu do zdrowia. Wcześniej zabijał Łowców do
upadłego. Teraz na deser przypadły mu upadłe anioły i inne nieśmiertelne
szumowiny. Upadli nie nosili koszul. Czyżby była to jakaś nowa moda? Ich
pokryte bliznami plecy odbijały się w lustrach.
Trzech stanęło naprzeciwko niego, tworząc zwartą ścianę mięśni. Dłonie
zaciśnięte w pięści, szeroko rozstawione nogi, pełna gotowość do ataku.
Strona 20
Mroczna pokusa
Chcę ich powiedział Seks, jak gdyby jego zdanie mogło zaskoczyć jeszcze
Parysa.
- Nie odejdziecie stąd żywi – ostrzegł mężczyzn. Tak naprawdę, to nie mógł
pozostawić ich przy życiu. Nieśmiertelni mieli okropny zwyczaj mszczenia się.
- Obserwowałem cię – powiedział typek z lewej. – Uśmiechasz się i kobiety
padają do twoich stóp, ale ja zmienię to, kiedy wyrwę ci pieprzony kręgosłup
przez te słodkie usteczka. A potem powiem twoim wrogom, gdzie jesteś. Tak,
wiem, kim jesteś Lordzie Seksu. Wiem też, że Łowcy pragną za wszelką cenę
twojej śmierci.
Facet z prawej uśmiechnął się okrutnie, zadowolony, że nie ma skrzydeł i może
swobodnie siać zamęt.
- Taaa podoba mi się ten pomysł. Może nawet zostanę i popatrzę, co też oni ci
robią, ty brudny…
Ten w środku, największy, położył mu rękę na ramieniu, uciszając go. Miał
jasną aureolę wytatuowaną dookoła szyi, co mogło oznaczać, że albo całkiem
niedawno upadł i jego więź z aniołami jeszcze nie do końca zniknęła, albo też
lubił wspominać swoje poprzednie życie. Nieważne. Kimkolwiek był, spotka
go taki sam los jak jego kumpli.
- Mniej słów, więcej bólu – powiedział.
- Tak, więcej bólu – zgodził się Parys. Wyjął z pochwy swoje dwa ulubione
sztylety. Jasne kryształowe ostrza błysnęły w świetle żyrandoli.
- Hej żadnej broni wewnątrz lokalu – ryknął barman. - Tylko pięści.
Ludzie dookoła przycichli wyraźnie zainteresowani rozwojem akcji.
- Chcecie zaznać moich dłoni, nie ma sprawy – powiedział wojownik. Kolejne
Strona 21
Mroczna pokusa
męskie głosy przyłączyły się do upadłych. A więc jeszcze więcej krwi. Nie ma
sprawy.
Parys rozkazał ostrzom, by zniknęły z widoku, a ponieważ były magiczne,
usłuchały jego rozkazu.
- Nie dbam o to, jakiej broni używasz – powiedział Aureola.
- Nie powinieneś był tu przychodzić – typek z lewej bąknął. – To nasze
terytorium i wyegzekwujemy to na tobie.
- Upewnimy się, że nigdy tu nie wrócisz – bąknął ten z prawej, wyłamując
palce. – To dopiero będzie zabawa.
- Zabawa? Tak. Pasuje mi to – Parys potaknął.
Trio zbliżyło się do niego.
Parys na moment znalazł się w środku. Zaraz też kopnął tego z lewej, a potem
walnął typka z prawej zatapiając w jego tętnicy swoje niewidzialne ostrze.
Jeden z głowy, zostało dwóch.
Aureola zaatakował go, młócąc zaciekle pięściami, ale Parys zwinnie wywinął
się. Aureloa skoczył za nim, gość z lewej odzyskał już siły życiowe, skoczył na
Parysa próbując mu pazurami wydrzeć tchawicę. Być może głupie szczęście,
albo talent spowodowało, że udało się mu zacisnąć rękę na szyi Parysa. Nie
zdążył już jednak nic więcej zrobić, bo wojownik był już w pozycji do ataku i
jego uzbrojona ręka poszybowała go napastnika.
Głuche chrupnięcie przetoczyło się po sali, Parys odepchnął do siebie odciętą
rękę napastnika, jego samego jednak nie puścił. Skóra, mięśnie i ścięgna
smętnie zwisały z kikuta. Aureola również rzucił się do walki, bijąc po twarzy
Parysa. Wojownik jednak kończył zabawę z poprzednim dupkiem. Najpierw
wbił mu nóż w nerki, potem w serce - cios ostateczny. Zbir umarł jak jego
Strona 22
Mroczna pokusa
poprzednik.
Dwa załatwione.
Parys puścił ciało bez życia, z głuchym łoskotem upadło na podłogę. Chwilę
później Aureola rzucił się na niego z wściekłym rykiem. Trzask, prask.
Najpierw oko, potem warga. Krew kapała gęstą strugą po podbródku Parysa,
gwiazdy migotały mu przed oczyma. Seks natychmiast wycofał się w ciemny
kąt umysłu wojownika. Każdy kolejny cios spychał Parysa między stoliki i
siedzących ludzi. W końcu udało się mu uniknąć ciosu. Szybko odzyskał
równowagę, zamierzając podciąć Aureoli nogi w kolanach.
Jednak cholerny upadły szybko rozszyfrował zamiary Parysa i w porę uskoczył
w bok. Stali od siebie na odległość ramienia, wściekli i zdyszani. Parys już
szykował się do następnego ciosu, pragnąc rozedrzeć Aureolę na pół.
Kątem oka zdążył jednak zobaczyć błysk alabastrowej skóry i gąszcz biało-
złotych piór. Anielski wojownik pojawił się niewiadomo skąd – Zacharel.
Ten mężczyzna pragnie jedynie swojej kobiety równie mocno jak ty swojej,
zabijesz go za to? Słowa rozbłysły w głowie Parysa. Ciemność szarpała się we
wnętrzu wojownika, jednak zwątpienie zdążyło już zalęgnąć się w jego
umyśle.
Nie, nie chcę ukarać, za to że podąża za kobietą której pragnie. Nawet jeśli
przeszkadza mi w moim zadaniu.
- Prawdopodobnie pożałuję tego – powiedział Parys chwytając niewidzialne
ostrza. – Ale jestem skłonny pozwolić ci odejść wolno. To jednorazowa oferta.
Jeśli chcesz żyć odejdź. Tylko tyle, żadnych negocjacji.
Aureola groźnie patrząc uniósł podbródek, źrenice jego oczu zwęziły się.
Niezależnie od tego kim był i jak miał na imię, jego włosy natychmiast
przybrały ten sam różowy kolor, co rzęsy i telefon Violi. Krople krwi pojawiły
Strona 23
Mroczna pokusa
się w kącikach jego oczu, kolczyk przebijał wargę.
- Nie odejdę, ona jest moja. Nie pozwolę ci ją mieć a potem rzucić jak śmieć
kiedy już z nią skończysz.
Wszystko zawsze wracało do tego samego punktu. Parys westchnął
zdegustowany tym, że jego cholerny demon potrzebuje seksu, by przetrwać.
Nie oznaczało to jednak, że miał zamiar dać się wytrącić z równowagi z
powodu zazdrości jakiegoś faceta. Musi spróbować podejść go inaczej.
- Ale czy Viola zechce byś był przy niej?
Furia.
- Zechce.
Tak samo Parys myślał o Siennie. Nadal chciał by tak się stało. Wierzył, że
będzie mógł coś zrobić, powiedzieć, by przekonać ją do siebie. Coś, co zmieni
jej nastawienie do niego i sprawi, że zapragnie go tak jak on jej.
Czy upadły miał szansę na sukces? Kobiety były najbardziej upartymi
stworzeniami na świecie.
- Jeśli tak koniecznie chcesz wiedzieć, to wcale nie chcę Violi – ruszył w lewo,
ale upadły podążył za nim. Mimo wszystko Parys chciał zachować się
honorowo.
- Kłamiesz – nozdrza Aureoli zadrgały. – Ja który nigdy nie pragnąłem
kobiety, nie potrafię się jej oprzeć. Każdy jej chce.
- Nie ja. Jestem tutaj, by wyciągnąć z niej pewne informacje, które pomogą
uratować mi moją kobietę. Tylko tyle.
Zaległa ciężka cisza, Aureola wyłamał palce zastanawiając się nad słowami
Parysa.
Strona 24
Mroczna pokusa
- Tylko informacje – powtórzył Parys. – Przysięgam.
- Nie – upadły potrząsnął różową głową, jego upór dorównywał Violi. – Nie
wierzę ci, nosisz w sobie zło. Nie będziesz w stanie oprzeć się złym
pragnieniom demona. Będziesz jej pożądał i w końcu skorzystasz z okazji by
ją mieć.
Nie, wcale nie. Był coraz bliżej Sienny, a mimo to potrafił na nią czekać,
tęsknić za nią i przetrwać. Co z tego, że ceną za przetrwanie jest mrok. Cóż
być może powinien jednak oddać Violę demonowi, łatwiej wyciągnąłby z niej
informacje. Ale wtedy Aureola miałby rację.
Parys westchnął, ciemność w jego wnętrzu uniosła łeb.
- Kończmy to.
Parys…
- Nie! – Parys zablokował głos Zacharela w swojej głowie. – Próbowałem
twoim sposobem, nie udało się.
Parys i Aureola skoczyli ku sobie, spotykając się po środku sali. Dokładnie tak
jak przedtem ciężkie pięści ruszyły ku wojownikowi. Podczas gdy ciosy
zostawiały na ciele Parysa ledwie siniaki. Wojownik zamierzał zrobić coś o
wiele więcej niż tylko oddawać ciosy. Chciał rozciąć Aureolę od góry do dołu.
Jednak gdy tylko powziął ten zamiar i jego ręka uzbrojona w niewidzialne
ostrze poszybowała gotowa by zadać śmiertelny cios, Zacharel błysnął tuż
obok Parysa, uderzając w jego rękę i zmuszając, ją by opadła w dół. Ostrze
poszybowało ku Aureoli, nacinając ledwie jego udo.
Anioł ciągle jeszcze okładał pięściami Parysa, jego ciało jeszcze nie
zarejestrowało faktu, że został zraniony. Dopiero w chwili, w której się
poruszył, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zwalił się na Parysa, uderzając
Strona 25
Mroczna pokusa
razem z nim w stojący tuż obok stolik. Szkło posypało się na wszystkie strony,
wbijając się Parysowi w ramiona i plecy.
Nie zmniejszyło to wcale furii w walczących.
Aureola szybko odskoczył od Parysa stając na nogach. Chwiejąc się próbował
ruszyć do przodu… Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc co się dzieje. Kiedy
kolana odmówiły mu posłuszeństwa, upadł na podłogę, uderzając w nią ciężko,
niczym głaz. Jego opalona skóra przybrała odcień kredy, tatuaże wyraźnie
wyblakły, oczy stały się nagle przedziwnie jasne.
Upadli aniołowie nie zdrowieją tak jak nieśmiertelni. Ich rany goją się jak u
ludzi, powoli, albo wcale.
- Ty… ty…
- Wygrałem – tak, tak, tak. Powalił wszystkich trzech. – Załatw sobie jakąś
pomoc, a może wyzdrowiejesz.
- Ale ty… - niedowierzanie odbiło się na twarzy Aureoli. – Wygrałeś bo
oszukiwałeś. To było niewidzialne ostrze, zaatakowałeś mnie nim, czułem to!
- Przykro mi że muszę cię rozczarować chłopczyku, ale życie wcale nie jest
sprawiedliwe. Sam mogłeś zrobić to samo. Poza tym mówiłeś, że nie dbasz o to
jakiej broni użyję.
Upadły zaszemrał.
Parys poruszył lekko ramionami, tłum stał ciągle jeszcze gęsty wokół niego,
ani myślał się rozproszyć, bardziej zainteresowany zbieraniem zakładów, niż
zejściem mu z drogi.
- Kto następny? – warknął wojownik, krew ciągle kapała z jego niewidocznych
ostrzy tworząc gęstą kałużę na podłodze.
Strona 26
Mroczna pokusa
Nagle wszyscy rozpierzchli się na boki, dając Parysowi bezpośredni widok na
Zacharela, stojącego na szeroko rozstawionych nogach, z dłońmi
skrzyżowanymi na piersi. Anioł minę miał wielce zakłopotaną.
- Ty ciągle tutaj? – zadrwił Parys. – Czyżbyś też chciał spróbować?
Marszcząc brwi Zacharel zniknął.
Dlaczego go to tak interesowało? Zastanowił się Parys stąpając ciężko do
Violi, która nadal podziwiała swoje odbicie w lustrze.
Wojownik schował swoje ostrza do pochew.
- Chodźmy.
To był zdecydowanie doskonały moment, by wyjść. Nie miał zamiaru
ryzykować, że kolejny odurzony palant zechce wyrównać z nim rachunki. Poza
tym Viola mogła już zmienić swoje zdanie na temat powiedzenia mu tego, co
chciał usłyszeć.
Aureola obserwował ją z utęsknieniem, i nienawiścią skierowaną wyłącznie do
Parysa. Tak więc laluś prawdopodobnie będzie szukał na nim zemsty. Powinien
był go zabić. Nadal mógł to zrobić. Parys jednak wolał tego nie robić, chyba,
że Zacharel ponownie stanie mu na drodze, mieszając w jego planach.
- Hej – powiedziała Viola wyrwana z ekstazy, zamknięta w uścisku ramion
Parysa. – Co ty robisz?
Chcę jej Seks odezwał się.
Jesteśmy na misji.
- Zapewniam ci bezpieczeństwo – skłamał. – Nie chcesz chyba, by twoi
wielbiciele pobili się o ciebie. Prawda?
Strona 27
Mroczna pokusa
Uniosła głowę, spoglądając mu w oczy.
- Oczywiście, że chcę. Jestem kobietą. Lubię być podziwiana i wielbiona,
lubię, kiedy prawi się mi komplementy.
Nie musiała mu tego mówić, tę lekcję zdążył już sobie przyswoić.
- Chodziło mi o to, że twoi wielbiciele nie zamierzali oddać ci należytego
hołdu. Nie zasługiwali by przebywać w twoim znakomitym towarzystwie.
Kto by pomyślał, że jej upór stopnieje w jednej chwili.
- Masz całkowitą rację.
Oczywiście nie potrafiła wychwycić sarkazmu w jego głosie. Parys skręcił w
opuszczoną aleję i zatrzymał się. Doskonale. Księżyc był tak blisko, że
wystarczyło, wyciągnąć rękę i mógłby go dotknąć. Chmury były jeszcze
bliżej, owijając wszystko śnieżnobiałym kokonem. Chociaż teren był dobrze
oświetlony, mgła spowijająca ich ciała, sprawiała, że stali się absolutnie
niewidoczni dla innych.
Parys obrócił się do Violi, przyciskając ją do złotej ściany, zmuszając ją, by
skoncentrowała się tylko na nim. Niestety jej uwaga już przerzuciła się na
telefon. Smukłe palce szybko sunęły po klawiaturze.
Chcę! Chcę! Chcę!
Obyś zdechł i zgnił.
- Lord Seksu jest jeszcze bardziej zakrwawiony niż wcześniej i jakiś taki…
nabrzmiały. Ten widok nie raduje moich oczu. Wyślij.
Wyszarpnął telefon z jej dłoni, w ostatniej chwili powstrzymując się przed
zniszczeniem go. Z wyraźną niechęcią wrzucił go z powrotem do jej wysokiego
Strona 28
Mroczna pokusa
buta.
- Później o tym zaskrzeczysz. Teraz porozmawiasz ze mną. Co mogę zrobić, by
ujrzeć martwych? Pamiętaj twoi czciciele nalegali, byś mi powiedziała.
Wydęła buńczucznie wargi.
- Spal ciało z duszy którą pragniesz zobaczyć, a potem zachowaj popioły. A
propo, czy już opowiadałam ci jak kiedyś ukryłam pewne popioły…
Zaczęła brzęczeć ponownie o sobie, o tym co zrobiła, jaka jest wspaniała.
Parys nie słuchał jej w ogóle, zaszył się w głębi własnego umysłu, analizując
jej wypowiedź.
Już dawno spalił ciało Sienny i zabezpieczył jej prochy. Wtedy co prawda nie
wiedział dlaczego tak zrobił, był jednak pewien, że nie potrafi rozdzielić się z
tym co z niej pozostało. Od tamtego czasu nosił przy sobie małą fiolkę z jej
prochami. Widocznie gdzieś podświadomie musiał wiedzieć, że będzie ich
jeszcze potrzebował.
Kiedy w końcu Viola zamilkła, Parys powiedział.
- Musi być coś więcej, by zobaczyć duszę niż posiadać jej popioły –
oczywiście, że musiało być. Tygodnie minęły już od dnia w którym Sienna
uciekła od Kronosa, szukając Parysa, a on jej nie zobaczył. Pewnie nigdy nie
dowiedziałby się o jej obecności, gdyby nie William.
Jakimś dziwnym trafem napaleniec jeden, potrafił widzieć martwych i
powiedział mu, że widzi u stóp Parysa martwą dziewczynę. Oczywiście Kronos
szybko ją wytropił i ścignął z powrotem do więzienia.
Sienna z pewnością drogo zapłaciła za swoją ucieczkę.
- Oczywiście że jest. Popioły należy zmieszać z ambrozją i wytatuować nimi
sobie obręcze wokół oczu – powiedziała Viola. – Wtedy ją zobaczysz,
Strona 29
Mroczna pokusa
obiecuję. Jeśli chcesz ją dotknąć wytatuuj sobie końcówki palców, usłyszeć,
miejsce za uszami, i tak dalej i tak dalej… Pamiętam czas kiedy ja…
Parys ponownie zamyślił się. To mógł zrobić. Tatuowanie ciała popiołami
martwych mogło wydać się dla wielu obrzydlistwem, ale Parys robił już gorsze
rzeczy.
- Czy poczuję jej zapach, czy będę mógł jej skosztować? – zapytał przerywając
monolog Violi.
- Tylko jeśli wytatuujesz sobie wnętrze nosa, warg i końcówkę języka.
Pamiętam jak raz w Tartarze…
- Czekaj!
Dość nie chcę jej, Seks ni stąd ni zowąd przemówił. Znajdź kogoś innego.
Dobrze, dobrze, przynajmniej choć raz się ze sobą zgadzali.
- Czy jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć? Jakieś konsekwencje, których
powinienem być świadom?
- Parys.
Znajomy głos odezwał się tuż za nim. Parys odwrócił się, a lęk natychmiast
zalągł się w jego sercu. Zawsze kiedy Lucien go odwiedzał, przynosił ze sobą
złe wieści.
- Co się stało?!
Rozdział 4
Lucien - dozorca demona Śmierci wyglądał na wielkiego potężnego i groźnego,
nawet przez smugi mgły która go otaczała. Podobnie jak Viola potrafił
przenosić się za pomocą myśli. Jego ciemne błyszczące włosy sterczały
Strona 30
Mroczna pokusa
dookoła niczym najeżone szpikulce. Różnokolorowe oczy spoglądały z
zainteresowaniem dookoła. Brud znaczył jego pokryte bliznami policzki.
Podobnie spodnie i koszula, były równie brudne, co podarte.
- Powiedziałem ci, byś po mnie nie wracał dopóki nie wyślę ci wiadomości. Co
oznacza, że nie mam pojęcia po to się tu zjawiłeś – warknął Parys kręcąc
swoimi ostrzami. – Gadaj co jest grane.
Spojrzenie Luciena uciekło do Violi.
- Pozbądź się jej wpierw.
- Jej! – przedmiot rozmowy naburmuszył się. – Hej, nie jestem jakąś tam lalą,
której byle jaki przystojny facet może rozkazywać… Hej jesteś facetem Anyi –
oburzenie uciekło z jej twarzy. Natychmiast uśmiechnęła się uszczęśliwiona do
Luciena. – Jestem Viola. Jak pewnie wiesz moja reputacja „groźnej kobiety”
sporo mnie wyprzedza, ale jestem pewna, że Anya wspominała o mnie
niezliczoną ilość razy.
Znała Anyę, pomniejszą boginię Anarchii? Kobietę, która miała więcej jaj niż
niejeden facet, ponieważ ucinała je z głupców, którzy ośmielili się wyzwać ją
na pojedynek.
A więc Viola znała Anyę. Oczywiście, obie były pomniejszymi boginiami, obie
znane były z tego że sprawiały kłopoty.
Brwi Luciena ściągnęły się.
- Nie, ona nigdy…
- Nie przestaje mówić o tobie – Parys wszedł w słowo przyjacielowi nim ten
zdążył obrazić egoistyczną boginię. Dłoń wojownika zacisnęła się
ostrzegawczo na szyi Luciena.
- Tak – skłamał szybko Lucien marszcząc brwi. – Mówi o tobie cały czas.
Strona 31
Mroczna pokusa
Viola śmiejąc się zaczęła kręcić dookoła.
- Och nie ma potrzeby byś prawił mi komplementy drogi chłopcze. Myślisz, że
nie wiem, jak często jestem przedmiotem rozmów innych?
- Powinnaś prawdopodobnie zaskrzeczeć o tym spotkaniu Anyi – powiedział
Parys. – Może opisz go, lub wyślij jej zdjęcie, cokolwiek.
Mina Violi natychmiast stężała.
- Zdjęcia są zarezerwowane wyłącznie dla mojej osoby. Posyłam je moim
wielbicielom, gdy na to zasłużą… Ale co innego … Tak, opis czemu nie.
Jestem w tym doskonała – chwyciła szybko telefon stukając zawzięcie długimi
paznokciami w klawiaturę. – Włosy w kolorze indygo, oczy czekoladowe, stoi
przede mną…
Lucien ze zmieszaną miną spojrzał na Parysa.
- Ona jest dozorcą Narcyzmu, rejestruje tylko rozmowy dotyczące niej samej –
powiedział Parys. – Możesz swobodnie ze mną rozmawiać ona i tak tego nie
usłyszy.
Ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, Lucien na nowo przyjrzał się Violi.
- Inny dozorca? Jak ją znalazłeś… Dlaczego ona nie jest… ? Mniejsza o to,
teraz to i tak nie ma znaczenia – Lucien skupił swoje spojrzenie na Parysie. –
Jestem tutaj ponieważ Kane zaginął.
Ból powrócił ściskając pierś Parysa, wciskając bolesną kluchę w jego gardło.
- Jak dawno?
- Kilka dni. On i William byli razem. Ktoś ich schwytał, zabrał do piekła, by
zniszczyć. Być może Łowcy, być może nie. William pamięta tylko pieczarę w
Strona 32
Mroczna pokusa
której ich przetrzymywano. Potem go ogłuszyli. Obudził się w jakimś motelu,
w Budzie, bez Kanea.
Parys potarł dłońmi twarz.
- Czy Kane jeszcze… żyje? – miał kłopoty by w ogóle wypowiedzieć ostatnie
słowo. Nawet myśl o tym sprawiała mu ból. Jeśli jego przyjaciel zginął,
podczas gdy on zabawiał się z Łowcami, nigdy sobie tego nie wybaczy.
- Tak. Żyje. Musi żyć.
Nikt nie potrafił wyobrazić sobie życia bez niego.
- Zmontowałeś już oddział poszukiwawczy?
- Właśnie dlatego tu jestem.
- Kogo już masz?
- Amuna, Aerona, Sabina, Gideona.
Najtwardsi z pośród wojowników. Gdyby to Parys zaginął, chciałby by ci sami
go szukali. Poważnie z tą czwórką równać się mogli pewnie tylko Jason
Voorhees, Freddy Krueger, Michael Myers i Hanibal Lecter.
Amun był dozorcą Sekretów i nie było większego wojownika w boju. Facet
niczym robak zagnieżdżał się w twoim mózgu, zdolny wyrwać z niego każdą
informację. Faktycznie nic nie było w stanie ukryć się przed nim. Tak więc
lokalizacja Kane… żaden problem.
Aeron był pierwszym dozorcą Gniewu. Ścięto mu głowę, choć potem Aeron
dostał swoje ciało w jednym kawałku, a jego demona – Gniew - Kronos
połączył ze Sienną. Ale nawet bez swojej ciemniejszej połówki Aeron nadal
sprawiał, że wrogowie piszczeli ze strachu na jego widok. O tak, ten kto
Strona 33
Mroczna pokusa
porwał Kane drogo za to zapłaci.
Sabin był dozorcą demona Watpliwości, wojownikiem niezrównanym w swej
sile i przebiegłości. Dzięki swemu demonowi, potrafił kruszyć opór nawet
najbardziej zatwardziałych wojowników, budząc obawy w umysłach i lęk. Jego
samego jednak nigdy nie dopadało zwątpienie, dział ostro i zdecydowanie, z
zimnym uśmiechem na twarzy mordując przeciwników.
Był jeszcze Gideon, dozorca demona Kłamstw. Wojownik farbował włosy na
niebiesko, całe jego ciało, było wykolczykowane, odzwierciedlając jakby jego
wypaczony humor. Jego najnowszą zabawą, było wypuszczanie demona ze
swego ciała na wroga, a potem patrzenie jak demon niszczy kawałek po kawału
delikwenta.
Parys prawie współczuł temu, kto porwał Kanea.
Prawie.
- Więc… wchodzisz w to czy nie? – zapytał Lucien.
- Ja… - nienawidził siebie. Chciał powiedzieć tak. Naprawdę chciał. Kochał
swojego przyjaciela. Kochał go prawdopodobnie mocniej niż Viola kochała
siebie. Tak na marginesie, to bogini cały czas stukała po klawiszach,
mamrocząc pod nosem zachwycona, tym jak to Lord Śmierci odnazał ją i
okazało się, że jest piękniejsza niż boginii Anarchii.
Przyjaciele zawsze walczyli u boku Parysa, przelewając krew dla niego.
Zrobili by dla niego wszystko. Ale …
- Nie mogę – powiedział z bólem w sercu, nie mogąc sam sobie wybaczyć tych
słów. – Nie w tej chwili. Najpierw muszę coś zrobić – mrok, który mieszkał
wewnątrz niego obudził się do działania.
Lucien pokiwał głową.
Strona 34
Mroczna pokusa
- Rozumiem – powiedział spokojnie, nie czyniąc mu wyrzutów. Tylko, że
nawet to nie poprawiło nastroju Parysowi. – Potrzebujesz pomocy w twojej
misji? – powiedział zły sam na siebie, że wpędził przyjaciela w poczucie winy.
– Jeśli prowadzisz jakąś niebezpieczną grę, gotów jestem podesłać ci Williama.
William był najlepszym przyjacielem Anyi i facetem w którego Lucien z
radością wbiłby nóż w plecy. I w serce. I w pachwinę również. Will nie był
opętany przez żadnego demona, ale według ostatnich plotek, był rodzonym
bratem diabła i stwórcą Czterech Jeźdźców Apokalipsy.
W tej ostatniej plotce kryło się zapewne wiele prawdy.
Will niczego się nie bał i nie sposób było go zaskoczyć.
- Przyślij go do mnie – powiedział Parys. – Jest mi coś winien – to William
pozwolił, by Kronos zabrał bezkarnie spod nóg Parysa wijącą się Siennę.
Dopóki Parys nie uzna inaczej, facet będzie jego niewolnikiem.
- Zrobione – spojrzenie Luciena przesunęło się do Violi. – Co z nią? Nie
możemy pozwolić, by krążyła tak wokół siebie. Kornos i Łowcy z pewnością
ucieszyliby się, gdyby ją złapali.
Kronos nienawidził Łowców. Łowcy nienawidzili Kronosa. Obie strony
szukały jak najwięcej nieśmiertelnych sprzymierzeńców, rekrutując ich z
użyciem siły czy bez. Parys cieszyłby się, gdyby obie strony wykończyły się
nawzajem.
- Zabierz ją – powiedział kładąc dłonie na ramionach Violi i potrząsając nią,
by zwrócić jej uwagę. Gest zupełnie niewinny a wytrącił ją z wewnętrznej
równowagi i skupienia na sobie samej, niszcząc jej anielski wygląd, a nadając
jej cechy demona mieszkającego wewnątrz niej.
Dwa rogi wyrosły z jej czaszki, skóra pokryła się czerwonymi łuskami, oczy
błyszczały niczym dwa czerwone rubiny. Ostre i śmiertelnie niebezpieczne kły
wysunęły się z jej ust, paznokcie zamieniły się w pazury. Zapach siarki otoczył
Strona 35
Mroczna pokusa
ją, przykrywając aromat róż, szkarłatna mgła owinęła jej ciało, sprawiając, że
demon Parysa zaczął skomleć jak dziecko.
Z wściekłym rykiem zatopiła ostre pazury w dłoni wojownika, łapiąc go mocno
i ciskając nim na złotą ścianę tuż obok. Ciało wojownika głucho łupnęło, złote
cegły posypały się Parysowi na głowę.
Na moment zgubił oddech. Kiedy gwiazdy przestały już migotać mu przed
oczyma zaklął siarczyście. Co… na piekło? Kiedy w końcu udało się mu skupić
wzrok, zobaczył, że Viola znowu jest dawną Violą – wspaniałą niewinną
blondynką.
- Ooops, mój błąd – chichocząc Viola wepchnęła telefon do buta. – Dotykanie
mnie nie jest dozwolone. Nigdy. Teraz… czy potrzebujesz czegoś ode mnie?
Lucien uszczypnął się w nos.
- To może być ciekawe, jeśli mogę się tak wyrazić – powiedział.
- Czy masz coś przeciwko opuszczeniu tego miejsca z Lucienem? – zapytał
Parys wstając na nogi. Każdy oddech sprawiał mu kłujący ból w żebrach.
Gorzej, rana w szyi otworzyła się. Jednym rzutem wyrządziła mu znacznie
więcej krzywdy, niż trzech upadłych aniołów w barze. – On zabierze cię do
Anyi, a przecież wy dwie dobrze się znacie – naprawdę chciał się jej już
pozbyć. W razie konieczności poprosi ją by odeszła.
- Poważnie? – Viola zaklaskała w dłonie, okręciła się na pięcie i rzuciła
Lucienowi na szyję. – Tak, tak, tak. Po tysiąckroć tak. Idę z tobą, ale musisz
mi obiecać, że po drodze zabierzemy mojego ulubieńca księżniczkę Fluffikans.
A teraz małe ostrzeżenie. Nie chcę byś oszalał z namiętności na moim punkcie
i złamał w ten sposób serce Anyi.
Cóż było więcej niż prawdopodobne że któryś z jego niezaangażowanych
wojowników mógłby oszaleć dla niej, teraz jednak nie miał ochoty się tym
Strona 36
Mroczna pokusa
zamartwiać.
Mierząc Parysa groźnym spojrzeniem Lucien rozłożył ramiona szeroko, niczym
ośmiornica i otoczył nimi ciągle trajkoczącą Violę, by chwilę później zniknąć.
Parys stał jeszcze chwilę zastanawiając się czy zostać i poczekać, aż Lucien
wróci. Biorąc jednak pod uwagę, że dozorca śmierci potrafił podróżować za
iskrą życia każdej żywej osoby, nie będzie miał problemu ze znalezieniem
Parysa.
Czas, by zrobić sobie tatuaż.
Śmiertelne i nieśmiertelne światy były bardzo do siebie podobne. Tytania, była
dobrze prosperującą metropolią wielkich centrów handlowych, restauracji
wypełniających się po brzegi zabawą, w każdym możliwej odmianie. Parysowi
nie zajęło wiele czasu, by zebrać wszystko co potrzebne do wykonania tatuażu,
a potem zaszyć się w jednym z licznych tutaj moteli. Zabawne. Widać nawet
nieśmiertelni lubili mieć swoje ciche, anonimowe zakątki.
Czekając na Luciena zjadał kanapkę, chociaż prawdę mówiąc nie miał bladego
pojęcia co w niej było. Zdecydowanie jednak nie było to mięso. Zrobił to dla
siebie, bo przecież nie dla swego demona. Nie uprawiał dziś seksu i nie miał
orgazmu, który był zastrzykiem siły dla jego ciała i demona. Już dawno nie
czuł adrenaliny towarzyszącej wytryskowi, ale co tam, miał to, co mógł mieć.
Umył się z krwi i innych rzeczy plamiących jego skórę. Wielu ludzi umarło
dziś z jego ręki. Większość stanowili Łowcy – jego wrogowie. Większość była
mężczyznami, chociaż coraz częściej rekrutowano kobiety. Parys przez
moment zastanawiał się, co też by się wydarzyło, gdyby to na polu walki
spotkał Siennę, czy istniałaby jakakolwiek szansa, że zatrzymałby się przy
niej?
Gdyby żyła wystarczająco długo, może zechciałby ją przesłuchać. Czy zrobiłby
jej krzywdę? Chciał myśleć, że nie… ale psiakrew! Nie był tego taki pewien.
Strona 37
Mroczna pokusa
Sienna wiedziała o sprawach, na których mogło mu zależeć. Dlaczego był kim
był i jak go zniszczyć. Wiedział, że dostała te informacje od Rhei – żony
Kronosa, liderki Łowców. Nie bezpośrednio oczywiście, ale innymi kanałami.
Gdyby teraz ją spotkał, nie zawracałby sobie głowy pytaniami. Po prostu chciał
ją mieć, przy sobie. Bezpieczną.
Bezpieczną? Chcesz tylko jej bezpieczeństwa? Akurat! Seks zadrwił.
Parys wytarł się ręcznikiem, potem przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze. W
ostatnich tygodniach sporo schudł, ciemne sińce widniały pod jego oczami.
Kilka zadrapań znaczyło jego policzki i szyję. Włosy miał postrzępione i
skołtunione. Przeczesał je palcami, ale na niewiele się to zdało.
Ciekawe co teraz pomyślałby o nim Sienna?
Mimo wszystko kiedyś go pragnęła. Czy teraz byłoby tak samo? Czy ciągle
jeszcze pragnęła go? W swoim obecnym stanie był zbyt dziki i nieokrzesany
dla jakiejkolwiek kobiety.
Co jeśli niemożliwe stanie się prawdą i znowu go zapragnie? Co zrobi jeśli
zacznie go błagać, by wszedł w nią? Już raz uciekła od Kronosa i przyszła do
niego.
Nie oznaczało to jednak, że powinien przestać mieć się na baczności przed nią.
Nie powinien jej ufać. Mógł ją wziąć , tak jak tego pragnął, ostro, mocno.
Mógł nawet spędzić z nią kilka dni, a potem zastanowić się nad resztą.
Może wtedy pragnienie jej przestanie go tak dręczyć. A może nie. Może będzie
jeszcze rozpaczliwiej jej pragnął. Czy będzie w stanie pozwolić jej odejść
kiedy nadejdzie czas?
Co jeśli będzie chciała pozostać z nim?
Tęsknił za tym. Tak cholernie za tym tęsknił.
Strona 38
Mroczna pokusa
Niestety zgodnie z tym, co przewidywał Zacharel, Parys zniszczyłby ją,
zatrzymując przy sobie. I wcale nie z tych powodów, które podał mu anioł,
tylko dlatego, że gdyby on i Sienna nie mogliby być ze sobą, on w końcu
poszukałby sobie kogoś innego. Zrobiłby to. Musiałby to zrobić, by utrzymać
się przy życiu.
Już raz kiedyś próbował być wierny tylko jednej kobiecie – Susan. Była jego,
wiedział jednak, że nie będzie mógł mieć jej znowu, tylko bogowie wiedzieli
jak bardzo o to błagał. Kochał być z nią, jej towarzystwo i myśl, że należy do
niego. W końcu jednak i tak ją oszukał i zdradził, raniąc w najgorszy z
możliwych sposobów.
Kolejny fakt: gdyby zdradził Siennę, zniszczyłby wszystko, o co tak długo
zabiegał i walczył. Zniszczyłby również jej serce, jej zaufanie i niewinność.
Byłby winien każdemu mrocznemu czynowi, który popełniłby przeciwko niej,
a mimo to ciągle by jej pragnął. Sytuacja stałaby się bardzo chora.
Wściekły sam na siebie, uderzył pięścią w lustro, rozbijając je na dziesiątki
kawałków. Odłamki posypały się na podłogę, tłukąc na jeszcze mniejsze
kawałki.
Krew ciągle jeszcze kapała z jego dłoni, kiedy chował ostrza do pochew
przytwierdzonych do ciała. Jak tak dalej pójdzie będzie wyglądał jak Reyes-
dozorca Bólu. Do tej pory nie musiał niepokoić się swoimi ranami, może
powinien zacząć?
Ubrał się, w rzeczy które dopiero co sobie kupił: czarne spodnie i taki sam
T-shirt. Kiedy szedł do walki lubił być niewidzialny.
Nie tak dawno temu Parys zakradł się do haremu Kronosa i uwiódł jedną z jego
konkubin, handlując seksem w zamiast za informacje. Dlatego też wiedział, że
Sienna była przetrzymywana w Królestwie Krwi i Cieni, części Tytani, tylko
że…
Królestwo mieściło się na obrzeżach Tytanii, w jej niewidzialnej części, w
Strona 39
Mroczna pokusa
dodatku cholernie dobrze chronionej, przez czyste zło. By tam wejść trzeba
było umrzeć i takie tam…
Gdyby chciał sam mógłby odnaleźć drogę do królestwa, starymi sposobami.
Czyli przekupując i wymuszając odpowiedzi na mieszkańcach pałacu Kronosa.
Zaklął cicho, przeczesując ciągle jeszcze mokre włosy. Potem poszedł do
sypialni pooglądać akcesoria do tatuażu. Jakaś część niego domagała się, by
wyszedł na zewnątrz i ponownie zabrał się za wybijanie Łowców, inna kazała
mu torować sobie drogę do Królestwa Krwi i Cieni.
Ku ogromnej uldze Parysa, chwilę Lucien później pojawił się na środku
pokoju.
- Miałem wyrzuty sumienia skazując cię na towarzystwo Williama, dlatego też
postanowiłem przynieść ci nagrodę pocieszenia.
Śmierć pchnęła w stronę Parysa przemoczonego i protestującego Williama,
zaraz potem Lucien wskazał wojownikowi Zacharela stojącego w drugim kącie
pokoju, zupełnie jakby anioł miał być jakąś nagrodą lub pudełkiem czekoladek.
- Faktycznie – powiedział Zacharel. – Przyniesiono mnie tu. Lucien szukał
ciebie, więc powiedziałem mu, gdzie jesteś.
Parys zazgrzytał zębami.
- Dzięki – rzucił do Luciena, ignorując anioła. – Średnia ta niespodzianka.
William, mój słodki William, chcę go powiedział Seks, rozpylając w umyśle
obleśne obrazki. Seks zawsze pragną tego faceta, Parys jednak nigdy nie
pozwolił sobie bodaj na przypadkowy gest w stronę Willa. Nie mógłby.
- Tak mi przykro, że nie mogę z wami zostać – powiedział Lucien z pozorną
litością. – A tak przy okazji, ulubieniec Violi – księżniczka Fluffycakes, czy
jak ją tam zwą, to diabeł tasmański i w dodatku wampir. Ciesz się, że znikam
Strona 40
Mroczna pokusa
stąd nie rozrywając ci wpierw gardła – mówiąc to wojownik zniknął.
Drobne płatki śniegu zawirowały wokół Zacharela. Anioł z wyraźną niechęcią
rozejrzał się po pokoju.
- Co tutaj robisz? – zapytał.
- Serio facet, ta buda to istna ruina – dodał William. – Kiedy ja przebywam w
niebiosach trzymam się Zachodniego Goodywood. Mógłbyś o tym pomyśleć,
lub chociaż pozwolić mi się ubrać, do diaska.
O nie, żadnego cackania się i wygodnictwa. Nie będzie spełniał ich
wymuskanych próśb. Będą grali tak jak im zagra.
- Dlaczego ostatnio ciągle pada wokół ciebie śnieg? – zażądał Parys od
Zacharela.
- Jest ku temu powód.
- Podzielisz się nim?
- Nie.
- I idziesz ze mną?
- Tak.
Przynajmniej nie próbował zaprzeczyć. Nie żeby był w stanie. Anioły nie
mogły kłamać, musiały mówić prawdę, a prawda w ustach Zacharela, była
bardziej przerażająca niż nie jedna groźba.
- Dlaczego? – Parys nie ustępował.
- Jeszcze nie jesteś gotowy, by poznać odpowiedź.
Strona 41
Mroczna pokusa
Parys kochał ten rodzaj zafajdanych odpowiedzi.
- W takim bądź razie, jeśli masz zamiar nadal kręcić się bez celu, zrób coś
użytecznego i pomóż mi wytatuować resztę mojego ciała – by zrobić linie
wokół oczu potrzebował pewnej dłoni. – A potem możesz mnie pocałować w
dupę i zjeżdżać stąd.
Zacharel zmarszczył brwi, więcej śniegu posypało się z jego skrzydeł.
- Nigdy wcześniej nikogo nie tatuowałem. Prawdopodobnie mógłbym ci tylko
zaszkodzić.
Być może, ale pewnie i tak lepiej by się spisał niż William.
- Najgorsze co możesz zrobić to wyłupać mi oczy, ale tym akurat nie musisz
się martwić. Nawet jeśli, to odrosną.
Anioł jeszcze mocniej zmarszczył brwi.
- Dobrze, w takim bądź razie zrobię to dla ciebie.
- Więc bądź użyteczny, anielski chłoptasiu. Ja tymczasem zaszyję się na dłużej
w łazience – kruczoczarne włosy Williama ciągle jeszcze były mokre i
przyklejone do jego twarzy. Biodra mężczyzny były owinięte puszystym
białym ręcznikiem, ukazując jego imponujące mięśnie i wytatuowaną mapę
skarbu prowadzącą wprost do zatracenia. Patrząc na niego nasuwała się myśl,
że ten kto przeżył z nim spotkanie, zapewne do końca życia będzie
potrzebował terapii.
- Miałem właśnie skończyć podcinać swoje włosy – mruknął Will.
A może wcale nie był taki niebezpieczny?
Bez znaczenia. Parys nigdy wcześniej nie był tak blisko odnalezienia i
uwolnienia Sienny.
Strona 42
Mroczna pokusa
Z Zachrelem i Williamem u boku sukces był murowany.
Rozdział 5
SIENNA BLACKSTONE, niedawno koronowana na Królową Potworów,
Księżniczkę Krwi i Cieni, Księżną Horroru, stała plecami przyciśnięta do
kruszącej się kamiennej ściany zamku, którą niechętnie nazywała domem. Jej
skrzydła były ciężkie, ostatnio stale ciągnęły się za nią, sprawiając jej ból,
upokarzając ją. Skrzydła były wygięte w łuk od jej ramion, wzdłuż jej boków,
opadając do dołu. Ich kolczaste końce dosięgały podłogi. Pamiętała widok tych
skrzydeł u Aerona, poprzedniego właściciela demona Gniewu. Na jego
potężnych muskułach, i ponuro wytatuowanym ciele, wydawały się miękkie,
niczym pajęcza, nic nie ważące jak chmury burzowe.
Na jej drobnej budowie, były przytłaczające i onieśmielające, miała problem z
utrzymaniem równowagi. Niestety, to nie był najgorszy z problemów. Kronos,
król bogów stał na przeciwko niej, grzmiąc na nią wściekle.
Mówiąc że był podenerwowany równie dobrze można by przyrównać wielkość
Atlantyku do kałuży. Kiedy pierwszy raz go spotkała, wyglądał jak stary
dziwak, z kompletnie siwymi włosami, pomarszczoną skórą i zaokrąglonymi
ramionami. Teraz był nieskazitelnym barbarzyńcą w bardzo mocnym wydaniu,
zupełnie niczym mężczyźni na okładkach GQ. Ciemno kasztanowe włosy
przykrywały silne, szerokie ramiona.
Gładka skóra opalona do perfekcyjny brąz. Ubrany był równie pedantycznie,
w ulubionym czarnym kolorze: mieniąca się czernią koszula i skórzane
spodnie. Zmiana była astronomiczna-i przyprawiająca o gęsią skórkę. Miała na
końcu języka by zapytać dlaczego tak się ubrał, potem zaoferować bezpłatne
ukaranie jego stylisty. Czy się odważy? Cholera, nie. Jego ponury nastój
sprawił, że miała siły się odezwać.
Przynajmniej, takie sprawiał wrażenie.
- Ocaliłem cię – parsknął, śmierć pobrzmiała w jego głosie, kiedy nerwowo
Strona 43
Mroczna pokusa
stukał butami o podłoże. - Ożywiłem ciebie. Podarowałem ci demona. I jak mi
się odpłacasz? Ciągle odmawiasz mi posłuszeństwa. To niedorzeczne!
Podarunek? Naprawdę? Jeśli to nowa definicja podarunku, była przekleństwem
nędzą i bólem.
- Byłam ci posłuszna – przypomniała mu. Na początku.
- Na początku – powiedział, jak papuga powtarzając jej myśli. Oskarżenie w
jego ustach uderzyło w nią niczym bat. - I tylko dlatego że zmusiłem cię do
tego. Potem nauczyłaś się mnie blokować.
Prawda. było to coś, czego nauczyła się od swego demona, siłę którą mogła
teraz wykorzystać. Tylko, że idąc dalej tym torem mogło jej to przynieść
jedynie więcej bólu i cierpienia z ręki króla bogów. Jednym machnięciem
dłoni, mógł zniszczyć całe miasto. Coś, co dobrze by zapamiętała.
Sienna starała się dobrze dobierać słowa.
- By było sprawiedliwie, oszukałeś mnie - no dobra może nie dobrała słów
odpowiednio. Przynajmniej jej ton był bezbarwny i nie oskarżycielski jeśli to
w ogóle było możliwe.
Ostre spojrzenie prawie powaliło ją na kolana.
- Jak to?
Mocniej przycisnęła plecy do ściany.
- Obiecałeś że zobaczę moją młodszą siostrę.
Wyglądasz ładnie, Enna.
Naprawdę?
Strona 44
Mroczna pokusa
Naprawdę. Jesteś najładniejszą dziewczyną w tym całym szerokim świecie!
Skye - jej jedyna siostra, mała dziewczynka uwielbiana przez nią z całego
serca, uprowadzono ją lata temu, od tamtej pory nie miała o niej żadnych
wieści. Strasznie za nią tęskniła, modląc się by była zdrowa, cała i żeby nie
doznała nieporównywalnego okrucieństwa.
- Jak by tego było mało drażniłeś mnie pokazując mi ją – dodała, pocierając
żołądek. Zawsze tak robiła myśląc o swojej siostrze, przypominając sobie
równocześnie jeszcze inną dziewczynkę, którą także kochała i którą również
utraciła. Ucięła tę myśl nim mogła się rozwinąć na dobre w jej umyśle. Nie
załamie się przed tą kreaturą.
Kronos zazgrzytał zębami.
- To migniecie... powinienem wiedzieć, że będzie mnie prześladować -
zatrzymał się, niskie warknięcie wymknęło się z jego gardła. - Sądzę że
powinienem w końcu powiedzieć ci prawdę. Pokazałem ci iluzję twojej siostry,
nic więcej.
Czekaj, czekaj, czekaj. Iluzja? Sienna ugryzła się w język.
Dlaczego on... Jak on mógł...? Pytanie go o to nie miało znaczenia, odpowiedź
była prosta. By pograć na niej jak na fortepianie, zupełnie jak kiedyś Parys
oszukał ją słowami. Drań!
Spokojnie, uspokój się.
- Czy ona w ogóle żyje? - Sienna zacisnęła żeby.
- Oczywiście.
Nie było żadnego oczywiście dla Kronosa. Żył własnymi ustalonymi regułami i
nie zawsze trzymał się tego. Za każdym razem gdy pojawiał się przed nią,
Strona 45
Mroczna pokusa
demon pokazywał jej podłe rzeczy jakie zrobił w ciągu swojego życia. Życia
które odebrał, powalając nie tylko swoich wrogów ale także własnych ludzi,
rasę ludzką, kogokolwiek kto ośmielił się wyzwać go. I kradł, och, jak on
kradł. Starożytne artefakty, potęgę która należała do innych, kobiety. Nie miał
żadnego wstydu. Żadnych ograniczeń.
- Skąd mogę wiedzieć że teraz mówisz prawdę?
- Nie możesz. Twój demon może.
Zamarła na chwilę, szukając odpowiedzi w swoim wnętrzu. Gniew był
spokojny, nie pracował jak oszalały by chcieć ukarać go za kłamstwo. To
mignięcie Skye naprawdę było iluzją, ale Kronos ciągle wierzył że żyła.
Sienna zgrzytając zębami powiedziała.
- Przyprowadź do mnie prawdziwą Skye, pozwól mi ją zatrzymać, a wtedy
zrobię wszystko, o co poprosisz.
- Nie.
- Dlaczego? - tupnęła nogą. To było dziecinne, pewnie, ale nie miała innego
wyjścia jak tylko tak wyrazić swoje niezadowolenie wobec tego człowieka. -
Czyżbyś ty, podobno wszystko-widzące jestestwo, nie wiedział gdzie ona jest?
- w mgnieniu oka znalazł się nad nią, a jego groźne spojrzenie smagało jej
skórę.
- Dość o twojej siostrze. Nie jesteś ciekawa dlaczego obdarowałem cię
demonem Gniewu? Krucha, martwa kobieto, która wyprowadziłaś z równowagi
jednego z moich najlepszych wojowników? Nie jesteś ciekawa moich planów
względem ciebie i twojego uczestnictwa w mojej wojnie?
Nawet nie sugeruj że król Tytanów potrzebuje miętowego oddechu. Przełknęła.
I nawet nie waż się myśleć o wojowniku którego wkurzyłaś. Nie waż się myśleć
o Parysie. Och, nie, nie, nie.
Strona 46
Mroczna pokusa
- Taak - teraz się jąkała.
Dorośnij kobieto, mniej jaja, Blackstone!
Czerwone błyski rozeszły się po oczach Kronosa. Demon-czerwony. Szatańska
purpura która kazała jej pomyśleć o krwi zmiksowanej z nuklearną toksyną. On
był nie tylko był królem Tytanów, był także opętany przez Chciwość i teraz
właśnie demon kierując jego czynami i słowami. Dookoła niej zamek trząsł
się, złość króla łamała fundamenty.
- Znasz Łowców. Wiesz jak działają. Byłaś kiedyś z nimi.
- Wiem - jak gdyby mogła kiedykolwiek zapomnieć albo rozgrzeszyć samą
siebie.
Raz nawet nosiła symbol nieskończoności na nadgarstku, ich znak. Trwałe
przypomnienie ich “celu”. W tej duchowej formie nie miała tatuażu tylko
motyla wokół jej skrzydeł, i była za to niezmiernie wdzięczna.
- Tysiące innych również wiedzą jak pracują inni.
Tylko, że te całe rzesze nie mają zielonego pojęcia że są głupcami, albo że
skazano ich na stracenie, byli niczym innym jak marionetkami na usługach
bogów. Dokładnie tak jak ona nim dostała kurewski klaps prawdy i odcięto jej
sznurki z brutalną bezwzględnością. Wkrótce po tym jak Gniew ją posiadł,
Kronos odesłał ją do Łowców by tam pracowała dla niego. Ponieważ Kronos
mógł sprawić, że wszystko co zapragnie będzie niewidoczne dla obcych oczu,
nikt nie spostrzegł jej obecności.
Tak jak widziała grzechy króla przechodzące jej przez umysł, widziała
występki Łowców. Kradzieże, gwałty, morderstwa, wszystko w imię “dobra”. A
ona była razem z nimi… pomagała im...
Ukarz ich...Kradzież, gwałt, morderstwo...
Strona 47
Mroczna pokusa
Gniew. Jej mroczny towarzysz. Mimo, że sam był częściowo odpowiedzialny
za wszystkie te grzechy, nakłaniał ją by pozwoliła mu na zemstę na Łowcach.
Chciał jej pokazać, że nie ma litości, nie ma wybaczania nawet dla tych
niewinnych, za całą szkodę jaką Łowcy wyrządzili innym.
Ukarz...
Kuląc się, zasłoniła uszy rękoma.
- Zamknij się, zamknij się, zamknij się - intonowała. Czasami mogła stawiać
mu opór, a czasami nie.
W chwilach kiedy przejmował nad nią kontrolę, jej świat stawał się czarny i
mroczny.
Chociaż czuła się uwięziona i zmuszona pozostać w tym ohydnym,
rozpadającym się zamku, Gniew uważał inaczej. Mogliby odejść, gdyby tylko
pozwoliła mu przejąć kontrolę nad swoim umysłem. Potrafił używać jej ciała,
by surowo karać innych, jakkolwiek by sobie tego zażyczył. Po kilku dniach
budziła się z dłońmi umazanymi krwią. Oczywiście, wspomnienia tego, co
zrobił demon zalewały ją, sadystycznie skręcając jej żołądek potwornościami
których dopuścił się demon. Zmusił ją by ukarała Łowców za wszystkie
obrzydlistwa, których dopuścili się na innych ludziach.
Ludzie. Jak niezwykle brzmiało to słowo w jej ustach. Kiedyś sama była
człowiekiem. Takim głupim człowiekiem. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć,
że celem Łowców była eliminacja zła?
No, dobra, to było łatwe. Jako nastolatka, widziała potwornego demona w
akcji-albo myślała, że to był demon i to doświadczenie wkurzyło ją, a potem
przekonało że takie zło było powodem porwania jej siostry.
Świadomość, że ludzie nie byli sami na tym świecie, że cały świat
Strona 48
Mroczna pokusa
zamieszkiwały najróżniejsze stwory i monstra…
Ten inny świat okazał się przynajmniej prawdziwy. Ale reszta, demony które
widziała? Jej chłopak Łowca dał jej narkotyk, będący ulubioną metodą
rekrutowania, mający na celu stworzyć idealną atmosferę, halucynacje w jej
umyśle i strach. Potem karmił ją strasznymi historiami o demonach, mówiąc,
że mogą z tym walczyć, że dobro zawsze zwycięży, że może jeszcze nawet
znaleźć i uratować swoją siostrę.
Co też jej powiedział: ludzie podejmują własne decyzje, pod wpływem demona
lub nie. Decydują by przyjąć ciemność albo uciekać do światła. Nie wszyscy
Łowcy chowali wrogość pod przykrywką praworządności, wiedziała o tym na
pewno. Kilku było naprawdę szczerych w ich pragnieniu, by ratować świat od
zła i stworzyć ich własny. I prawdę mówiąc sama kiedyś kroczyła tą ścieżką,
ale prócz wypaczonego powodu nic nie osiągnęła.
Gorzej, zraniła Parysa, wojownika który oddałby życie by ochronić kogoś kogo
kochał. Nie próbowała już zatrzymać myśli kołaczących się w jej głowie.
Zaatakowała Parysa kiedy był najsłabszy. Gorzej, zapewne pomogłaby go z
zimną krwią zabić, gdyby nie uciekł razem z nią. Podczas tej ucieczki,
postrzelono ją, nawet obwiniała go za to, myśląc, że użył jej ciała by osłonić
swoje. Och, jak ona nim pogardzała. Teraz, pogardzała samą sobą. Nie, to nie
była zupełna prawda. Nienawidziła także Łowców i wszystkiego co sobą
reprezentowali.
Kronos chciał żeby ich ukarała. Jej demon chciał ich ukarać. Ona chciała ich
ukarać. Ale Kronos odmówił jej tej przyjemności. Raczej zażądał, by wróciła
do nich dalej szpiegowała Galena, lidera Łowców, jak również dozorcę
Nadziei. Tak, demon był zastępcą Rheii, i nikt o tym nie wiedział. Łowcy
myśleli, że był aniołem.
- Byłaś tak oddana sprawie Łowców, Galen będzie wierzył że chcesz się do
niego przyłączyć nawet po śmierci – powiedział Kronos, jak gdyby czytał jej
Strona 49
Mroczna pokusa
myśli. Może czytał. - Przywita cię z otwartymi ramionami.
- Nie będzie mnie widział.
- Będzie. Zostaw to mnie.
- Nie będzie się dziwić dlaczego jestem opętana przez demona? Ani pytać w
jaki sposób demon mnie posiadł?
- On już wie. Moja żona, jego przywódczyni, powiedziała mu. Ale on jest
nader pewny swojego uroku i swojej siły i będzie myślał, że ma cię pod
kontrolą.
- W takim razie on niczego mi nie powie.
- Nie, będzie cię karmił fałszywymi informacjami, ale może nawet z tego jakaś
prawdę zgarniesz.
- Co jeśli poprosi bym zagwarantowała mu swoją lojalność?
- Zrobi to.
I będzie zmuszona zrobić cokolwiek zechce, byle tylko ciągnąć tę grę. Czy
poprosi ją by zraniła wojowników którym teraz chciała pomagać? A może
zranić niewinnych ludzi?
- No więc, odpowiedź w obu przypadkach była taka sama. Nigdy!
Spójrz na mnie. Kiedyś ludzie nie wiedzieli o istnieniu nadprzyrodzonych istot,
potem Łowcy odkryli ten świat, nienawidząc demony, tępiąc je. Podobnie ja
myślałem, teraz sam jestem jednym z demonów i mam nadzieję im pomagać.
- Przykro mi, ale zostaje przy mojej pierwszej odpowiedzi.
Następny czerwony błysk przetoczył się przez oczy Kronosa, o wiele jaśniejszy
niż poprzedni. Gdyby była inteligentna, mogłaby wziąć tę czerwień jako
Strona 50
Mroczna pokusa
światło stopu dla jej sprzeciwu.
Dlaczego teraz zachowuje się tak mądrze?
- Dla mnie to nie była zabawa, czyżbyś o tym zapomniał? – powiedziała ostro.
- Twój ludzki przełożony kazał ci przespać się z Parysem – warknął. – I
zrobiłaś to, Nie próbuj więc zachowywać się w stosunku do mnie
przemądrzale.
Tak, ale jej przyciąganie do Parysa było natychmiastowe i przytłaczające.
Tęskniła za nim. Tęskniła za nim, nawet bądź co bądź wierzyła że jego demon
był odpowiedzialny za niewierność, rozpad małżeństw, ciąże małoletnich,
gwałty i rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych. Nawet jeśli za Parysem
ciągnęła się niekończąca parada kochanek. Jej współpracownik obserwował go
przez kilka dni, robiąc zdjęcia każdej kobiecie, którą wojownik wziął do
łóżka, a potem pokazał zdjęcia Siennie, zaraz po tym jak go wprowadziła do
środka. Długo musiała walczyć z falą zazdrości, i emocjami których nie
powinna czuć.
Czy wspomniała o mentalnej nieudolności?
- Gdyby poprosił cię byś go zabiła, zamiast uwiodła – Kronos powiedział. –
Może uratowałoby cię to od czegoś nieprzyjemnego.
Zdecydowanie mieli różne definicje o nieprzyjemności!
- Bardziej ci się przysłużę przynosząc ci głowę Galena na tacy, ponieważ on
nie będzie mną zainteresowany seksualnie. Nigdy nie byłam typem
przyciągającym uwagę mężczyzn.
Wiedziała jak wygląda. Piwne za duże oczy w zwyczajnej twarzy. Usta także
za duże, no i jeszcze ta piegowata skóra, bardzo niemodna. Faliste brązowe
włosy, które nie były ani jedwabiście proste ani też falujące. Ot zwyczajne,
Strona 51
Mroczna pokusa
nijakie, odpychające i niemodne.
Kronos pozostał niezrażony.
- Masz rację. Że nie jesteś w jego typie.
Prawda nie może cię zranić, powiedziała sobie.
- Twój wizerunek nie ma znaczenia – mówił dalej. – Galena przyciągnie do
ciebie twoja demoniczna siła. Będzie chciał cię kontrolować, karmić
fałszywymi informacjami, wykorzystać cię do swoich celów. Tak, im więcej o
tym myślę, tym bardziej mi się to podoba. Będziesz z nim spała.
Przejechała językiem po zębach.
- Zabijając Galena zniszczę serce i duszę Łowców o wiele skuteczniej, niż
sprawiając mu przyjemność.
- Tak, ale umieranie nie jest jego przeznaczeniem.
- W takim razie, co jest jego przeznaczeniem? Co dokładnie wydaje ci się że
możesz od niego uzyskać?
Cisza
Głęboki oddech wdech...wydech...
- Dobra, są dwa problemy z twoim planem. Galen to cymbał a ja jestem do bani
w łóżku – czekaj, nie wyszło za dobrze. – Chodzi mi o to, że nawet jeśli on
zechce mnie tylko dla mojej demonicznej siły – mówiąc to zgrzytała zębami. –
Lub też będzie uważał, że może karmić mnie fałszywymi informacjami, albo
kontrolować moje działania, albo też zechce wziąć mnie do łóżka z
jakiegokolwiek innego powodu niż ci się wydaje, po fakcie już więcej do mnie
nie wróci, ponieważ oboje będziemy zbyt zakłopotani rezultatem naszych
Strona 52
Mroczna pokusa
seksualnych zmagań i cały twój plan diabli wezmą.
Jedynym powodem dla którego przyciągnęła wzrok Parysa, to fakt, że był
zdesperowany zaliczyć jakąkolwiek kobietę i dzięki temu przetrwać
- Galen prędzej będzie śmiać się ze mnie niż powierzy mi swoje sekrety.
Idealne brwi wygięły się w łuk, twarz króla przybrała protekcjonalne
wyrażenie.
- Można cię wytrenować.
- Tak samo psy, ale one tylko cię ugryzą – ona mogła zrobić o wiele więcej
krzywdy.
W ciszy pochłaniał jej szyderstwo.
- Kobieto, irytujesz mnie! Nie proszę cię żebyś chętnie podkładała się na
tortury. Jedynie proszę byś pozwoliła facetowi wziąć siebie, tak jak pozwoliłaś
na to Parysowi.
- To zbyt duże wyzwanie dla mnie. Zbiję go, albo nie zrobię niczego.
- Galen jest nieśmiertelnym wojownikiem który spędził tysiące lat na polu
bitwy. Jak proponujesz go zabić, hmm?
- Zostaw to mnie - powiedziała naśladując jego wcześniejsze słowa. - I, hej,
mam inny pomysł. Dlaczego sam go nie zabijesz? Myślałam że jesteś
wszechmocny.
- Dość!
Z nachmurzoną miną, tak ciemną jak bezksiężycowa noc, Kronos przycisnął
swoje pięści do skroni, tworząc dziury w ścianie i sprawił że cegły spadały a
kurz fruwał w powietrzu.
Strona 53
Mroczna pokusa
Grzechotanie... grzechotanie…
Wspaniale. Zamek znów się trząsł.
- Jak śmiesz niewolniku kwestionować moje zdanie? Jestem twoim panem,
twoim właścicielem. Sędzią twojego losu. Przed nikim nie odpowiadam.
Z wyjątkiem swojej żony. Był królewskim monarchą, raniąc jednego z nich
zawsze raniło się drugiego, ból ślizgał się poprzez więź pomiędzy nimi. Ale
Sienna nie zamierzała przypominać mu o tym małym szczególe.
- Mam gdzieś to kim jesteś. Nie będę układać się z Galenem.
Zanim mogła mrugnąć, Kronos zacisnął swoje ręce wokół jej szyi i ściskał
dopóty dopóki nie przestała oddychać. Jej płuca płonęły z bólu a gardło zalał
kwas. Grzechotanie, ponownie przetoczyło się przez ściany, jak gdyby cała
struktura miała zapaść się od środka.
- Mogę być katem twojej duszy, i przestaniesz istnieć w każdy możliwy
sposób, albo mogę być twoim zbawieniem, dając ci nadzieję na długie życie.
Ciaśniej... ciaśniej... potem, nagle ucisk złagodniał.
- Pamiętaj, że to ty będziesz decydować o swoim losie.
Zaledwie tłumiła w sobie impuls, by rzucić się na niego z pięściami.
- Cokolwiek zdecyduję – wrzasnęła, nie troszcząc się o konsekwencje – ciągle
jesteś dupkiem.
Ku jej zaskoczeniu, wyszczerzył zęby.
- Cz aby na pewno?
Strona 54
Mroczna pokusa
Z reguły Sienna miała łagodne uspokojenie, z reguły była zbyt przestraszona,
by móc zranić uczucia kogokolwiek, na ogół, to ona zawsze uspokajała
wszystkich. Może złe samopoczucie demona rozlewało się w niej, zmieniając
ją. Albo może zjadliwość przyszła z grzeczności, wiedząc jak bezwartościowe
dotąd było całe jej życie. Tak czy siak nie wiele już miała do stracenia, jeszcze
mniej do zyskania.
- Powinieneś wybrać kogoś innego na gospodarza Gniewu. Ponieważ moja
odpowiedź ciągle jest na nie.
Zaskakujące, że swoimi słowami nie dolała jeszcze oliwy do ognia zmiennego
nastroju króla. Przeciwnie jej postawa zdawała się robić na nim wrażenie. Jego
twarz złagodniała, mordercza wściekłość z jego spojrzenia opłynęła. Opuścił
ramiona.
Szokujące.
- Nie – powiedział, łagodnie, bardzo łagodnie. - Nie było lepszego wyboru niż
ty.
Serce zabębniło niespokojnie w jej klatce piersiowej. Chociaż była martwa, jej
dusza była wyposażona w bijące serce, i potrzebę oddychania, w momencie w
którym demon wszedł w jej spirytualne-ciało. Niestety, to oznaczało że mogła
odczuwać ból, a co za tym idzie mogła też krwawić.
- Dlaczego ja? - w końcu zapytała. - Musisz mi coś powiedzieć.
- Czy muszę? - obrócił się, ignorując jej pytanie. - W tym królestwie ukrytym
od reszty niebios, gdzie nikt cię nigdy nie znajdzie, nie muszę niczego robić.
Mięśnie zadrgały na jej szczęce i za nim mogła cokolwiek odpowiedzieć dodał.
- Cieszysz się mieszkając tutaj, Sienna?
Strona 55
Mroczna pokusa
- Nie – wcale nie dlatego, że była magicznie przymuszona do pozostania w
środku zamku, tylko dlatego, że Kronos postarał się, by cały jej czas spędzony
tutaj był dla niej cierpieniem i przyczyną nieszczęścia. Włączając w to kopanie
w jej umyśle i wydobywanie z niego jej najgorszych wspomnień.
Te wspomnienia przebrzmiewały jak w filmie w każdym pomieszczeniu, do
którego weszła, zamieniając się w niekończący się strumień prześladowań,
winy i wstydu. Codziennie na nowo przeżywała uprowadzenie Skye, swój
zawód, że nie udało się jej uratować siostry z rąk mężczyzny, który ją zabrał.
Codziennie była świadkiem utraty własnego dziecka, nienawidziła tych
wspomnień, wolała oszukiwać się, ze nigdy nie miało to miejsca. Codziennie
widziała zdradę której dopuściła się na Parysie. Jak mogła zranić pierwszego i
jedynego mężczyznę który wywołał w niej tak wielkie pożądanie. Jak mogła
zdradzić go tylko z powodu tego kim był?
- To źle. Ponieważ pozostaniesz tu aż zgodzisz się wrócić do Łowców i zostać
moim szpiegiem.
Powietrze wróciło przechodząc przez nos.
- Jeśli to mój wybór, zostanę tu na wieczność.
Kronos miotając burze, okrutnie wykrzywił wargi. W makabrycznym uśmiechu
nie było ani odrobiny ciepła.
- Czyżby? A jeśli powiem ci, że wybrałem cię właśnie z powodu twojej siostry?
- Chciałabym wiedzieć dlaczego – zmrużyła oczy, król Tytanów był cwany,
chytry i pozbawiony zasad moralnych.
Musi być ostrożna.
- Powiedziałbym, że mogłeś zagrać tą szczególną kartą już wcześniej.
Strona 56
Mroczna pokusa
- Nie jeśli obawiałem się, że możesz stracić rozum na jej punkcie i zapomnieć
o moim celu. Teraz, to i tak nie ma znaczenia, nie zostawiłaś mi żadnego
wyboru.
Z udawaną nonszalancją polerowała swoje paznokcie.
Syknął na nią.
- Co jeśli twoja cenna Skye żyła z Galenem? Co jeśli urodziła mu dziecko?
Zabierz mnie na basen, Enna. Proszę, proszę, proszę
Obiecują że nigdy więcej o nic nie poproszę.
- Nie wierzę ci – serce zadudniło w jej piersi. On kłamie. Musi kłamać. - Pokaż
mi ją - zmusiła się żeby dodać. - Proszę – to słowo raniło jej usta.
Kronos jednak nie kończył jeszcze mówić.
- Co jeśli Galen jest jedynym który wie gdzie oni są? Co jeśli torturuje ich? Co
zrobisz, okaże się stanie się jego dziwką będzie jedynym dla ciebie sposobem
byś poznała prawdę? Jedynym sposobem by ich uratować?
- Ja…ja… – nie miała żadnej odpowiedzi. On kłamie! Krzyk desperacji
rozbrzmiewał echem przez jej własny umysł, jej nie demona. Musi pozostać
silna. Musi nalegać by choć odrobinę ją jej pokazał nim się podda jego woli.
- Pomyśl o tym, co ci powiedziałem, moja urocza Sienno. Wrócę niedługo i
wtedy podyskutujemy nad nowymi obowiązkami które pragnęłabyś na siebie
wziąć.
W następnym momencie zniknął.
Sienna upadła na kolana, jej siła odeszła wraz z królem. Oczy ją paliły,
podbródek drżał. Skrzydła ciągnęły i pofałdowały w sposób w który nie
Strona 57
Mroczna pokusa
powinny. Krzyknęła głośno. Każdy cholerny dzień był dla niej nową lekcją
horroru. Łzy spływały po policzkach paląc jej skórę. Jak dużo jeszcze może
wytrzymać? Ile jeszcze minie czasu nim się złamie?
Dla Skye, zrobi prawie wszystko, Kronos o tym doskonale wiedział. Skye była
wszystkim co jej zostało, stawiała ją na równi ze swoją córeczką. Może miało
to jakiś sens. Znała swoją siostrę tylko jako małą dziewczynkę Niemowlę które
straciła, również było dziewczynką, która nigdy nie miała szansy dorosnąć. I
czy rzeczywiście istniała jakaś siostrzenica lub siostrzeniec?
Taak, zrobi wszystko.
Kronos wiedział to. Nic dziwnego że powstrzymywał swój temperament. Nie
musiał ranić jej fizycznie by dostać to czego chciał. Nic dziwnego że wybrał
Siennę do swojej gry. Ciągle była marionetką, tylko za sznurki pociągał teraz
ktoś inny.
Najgorsze było to, że nie było żadnego sposobu by z tym walczyć.
Rozdział 6
PARYS ROZWALIŁ SIĘ na nieznanym sobie łóżku, jedną rękę trzymał przy
boku ściskając kryształowe ostrze, druga zakrywała czoło, zasłaniając oczy. Po
kilku dniach podróżowania był bliżej celu niż kiedykolwiek. Leżał teraz gdzieś
w jakimś motelu na obrzeżach w Tytanii, z Zacharelem pałętającym się po
okolicy i Wiliamem drzemiącym spokojnie na łóżku obok niego.
W chwili spokoju jak ta, umysł Parysa zawsze zanurzał się w Strumieniu
Wspomnień, który niósł go z powrotem do miejsca, w którym pierwszy raz
spotkał Siennę Pamiętał jak przechadzał się ulicami Rzymu w desperackiej
potrzebie znalezienia kochanki, jednak wszystkie kobiety, które napotkał
odrzucały go jakby był brzydactwem.
Wtedy ktoś, wpadł na niego od tyłu, a on będąc osłabiony z braku seksu, o
mało że padł na twarz, nim udało się mu doprowadzić do pionu.
Strona 58
Mroczna pokusa
- Przepraszam – usłyszał jak powiedziała, zmysłowa chropowatość jej głosu
zelektryzowała go na każdym poziomie.
Obrócił się powoli, bojąc się, że gdy ruszy się zbyt gwałtownie, przestraszy ją i
ucieknie przed nim jak inne. Papiery leżały dookoła jej nóg, kucnęła próbując
zebrać je razem.
Pierwsza rzecz którą zarejestrował to ciemne włosy zasłaniające twarz.
- Nauczka, żeby nie czytać, jak się idzie – wymamrotała
- Cieszę się że czytałaś – powiedział, pochylając się by jej pomóc. - Jestem
zadowolony że wpadliśmy na siebie – nawet bardziej niż mogła to sobie
wyobrazić.
Jej ciężkie rzęsy podniosły się, i spojrzenie spotkało jego. Oddychała szybko.
Parys zachwiał się. Była zbyt wyrazista, z tymi dużymi oczami i ustami w jej
drobnej twarzy. Skórę miała pokrytą niezliczonymi piegami, mimo to
prezencji i uroku mogła jej pozazdrościć niejedna nieśmiertelna kobieta.
- Twoje imię nie zaczyna się na “A”, prawda? - zapytał ją, nagle podejrzewając
podstęp. Maddox stał się durniem dla kobiety o imieniu Ashlyn. Lucien
porzucił swój stan kawalerski dla Anyi. Parys nie chciał tego zrobić dla
kogokolwiek.
Jej czoło zmarszczyło się, zmieszana potrząsnęła głową, ciemne włosy
falowały dookoła jej delikatnych ramion.
- Nie. Mam na imię Sienna. Nie żeby cię to interesowało, no i przecież wcale o
to nie pytałeś... Przepraszam. Nie miałam zamiaru gadać głupot.
- Interesuje mnie– zapewnił ją gorąco, myśląc jednocześnie, że zamiast gadać,
mógłby spędzić ten czas na rozbieraniu jej.
Strona 59
Mroczna pokusa
Po pierwsze, to co miała na sobie, było na nią za duże na nią, przez co
ukrywało sekrety jej kobiecości. Po drugie, była płochliwa, a jej gadanina
czarująca, oczekiwał podobnej reakcji w łóżku.
- Jesteś... Amerykanką?
- Tak. Jestem na wakacjach, pracuję nad moim rękopisem. Przepraszam… nie
pytałeś o to. Nie rozpoznaję twojego akcentu.
- Węgierski – powiedział po prostu. Lordowie tak długo żyli w Budapeszcie, że
nie było powodu by wyjaśniać jej , że mówi językami których ona nigdy nawet
nie słyszała. - Więc jesteś pisarką?
- Tak. To znaczy mam nadzieję nią być. Nie, nie tak. Jestem pisarką, ale
jeszcze niczego nie opublikowałam.
Oczywiście on wiedział lepiej. Nie była pisarką. Strony jej romansu zaledwie
służyły jako dopalacz dla ich zmysłowej rozmowy, nic więcej. Gdy chwilę
później poprosiła go by poszedł z nią na kawę, powiedział tak, dygocząc cały z
potrzeby by się do niej dobrać. Rozmawiali i śmiali się przez cały czas, a on
cieszył się z każdej chwili. Przy niej był zrelaksowany, coś czego nie czuł
przy żadnej innej kobiecie.
Miała zaraźliwy uśmiech, przenikliwie dowcipny ę ta grację ruchów, która była
dopasowana do jej zachowania. W międzyczasie, jego demon wynurzył się
powiewając swoim feromonem, tak więc nie miał żadnej trudności w
przekonaniu jej by wynająć hotelowy pokój. Tak przynajmniej myślał. Podczas
drogi udała że zmieniła zdanie. Może ona również się w nim zadurzyła i
zdecydowała się nie dostarczać go do jej braci Łowców. Ale Seks mieszkający
w Parysie, naciskał na nią coraz bardziej. Parys szybko zaciągnął ją do
opuszczonej alejki i zaczął całować do utraty tchu.
To wtedy go otumaniła, używając do tego igły schowanej w jednym z jej
pierścionków. Obudził się nagi i oszołomiony. Myślał że ją również pojmali
Strona 60
Mroczna pokusa
Łowcy, ale wtedy przykucnęła naprzeciwko niego, mówiąc słowa, które na
zawsze zmieniły charakter ich znajomości:
- Pojmałam cię.
Jego błyskotliwa odpowiedz?
- Dlaczego zrobiłaś coś takiego? - ciągle jeszcze nie chciał wierzyć, że kobieta
której pragnął mogła mieć coś wspólnego z jego uwięzieniem.
- Nie domyślasz się? - zapytała. Przechyliła jego głowę na bok, przyglądając
się jego szyi, kreśląc opuszkami palców koła wokół ukłucia. Ranka zrozumiał,
szybko, pojmując jak jej się to udało.
- Jesteś moim wrogiem.
- Tak – marszcząc brwi dodała. - Rana się nie goi. Nie miałam zamiaru wkłuć
się tak energicznie. Przepraszam.
Jego oczy zwęziły się, uczucie zdrady i niedowierzania śmignęło przez niego.
- Oszukałaś mnie – pogrywając sobie na nim jak na pianinie.
Ponownie.
- Tak.
- Dlaczego? I nie mów mi że jesteś Przynętą. Nie jesteś dość ładna -
powiedział celowo, by ją zranić. Teraz te słowa budziły w nim wstręt.
Wzdrygnął się. Nic dziwnego że zrobiła co zrobiła i mówiła to, co mówiła.
Rumieniec zabarwił jej policzki.
- Nie, nie jestem Przynętą. Albo raczej nie byłabym żadną dla każdego innego
wojownika, tylko dla ciebie. Ale, ciebie nie interesuje kogo pieprzysz,
Strona 61
Mroczna pokusa
nieprawdaż Rozwiązłość?
Każde słowo ociekało wstrętem, jej urok, zmieszanie, paplanie o pisarstwie
dawno minęło. Ale ten wdzięk... och, tego nie mogła się tak łatwo pozbyć.
- Najwyraźniej nie – powiedział zimno, a kiedy jej rumieniec pogłębił się,
dodał aksamitnie, tylko po to, by zadrwić sobie z niej. - Nie boisz się
przypadkiem, że cię zranię.
- Nie. Nie masz tyle sił. Upewniłam się co do tego.
Z jakiś dziwnych przyczyn była na niego odporna, nie ważne jak bardzo się
starał ją oczarować. Kobiety zawsze go ubóstwiały. No, prawie zawsze.
- Dobrze ci było w moich ramionach. Przyznaj. Znam kobiety i znam
namiętność. Byłaś na mnie napalona.
- Zamknij się – warknęła.
Dobrze. Docierał do niej.
- Co powiesz na szybki numerek, zanim pojawią się twoi koledzy.
Słowa nie zrobiły na niej wrażenie, wstała odsuwając się od niego, ale nie
opuściła pokoju. Zachowała odpowiedni dystans, ze szczegółami opowiadając
mu, co jej przyjaciele planują mu zrobić.
- Poddamy cię eksperymentom. Będziemy obserwować. Użyjemy jako Przynęty
na inne demony. Kiedy znajdziemy puszkę Pandory, zamkniemy w niej
wszystkie demony a wy ich nosiciele, zginiecie.
Parys był wojownikiem, nie jedną bitwę stoczył, w nie jednej walce brał
udział. Potrafił więc bez mrugnięcia okiem znieść jej słowa. I okazać jej
obojętność.
Strona 62
Mroczna pokusa
- To wszystko?
- Na razie.
- Wobec tego możesz zabić mnie już teraz, dziecinko. Moi przyjaciele nie
poddadzą się żeby mnie ratować.
- Poczekamy, zobaczymy.
Gdy zrozumiał że sprzeciwianie się jej nie pomoże w jego sprawie, przestawił
się na uwodzenie. Zrobił coś, czego nie cierpiał robić - wyświetlił seksualne
obrazy w jej głowie. W chwili w której nagie obrazy ich ciał splątanych razem,
dyszących z nadmiaru rozkoszy zalęgły się w jej umyśle, jej oddech stał się
urywany, a sutki stwardniały pod koszulką. Biały top nie ukrywał jej
koronkowego stanika, udowadniając że miała ukrytą zmysłową stronę.
Prawie ją miał, nim jednak zdążył się cieszyć z osiągniętego zwycięstwa, ona
przejrzała jego grę. Popełnił błąd nazywając ją słodką - czułe słówko, którego
używał na innych kobietach, i ona doskonale o tym wiedziała. Chwilę później
zorientowała się, że użył tego zwrotu, gdyż nie pamiętał jej imienia.
Oburzona wyszła z pokoju zostawiając go na pastwę Łowców. Wróciła po kilku
dniach, kiedy był ledwie kilka oddechów od śmierci. Wtedy też po raz
pierwszy rozebrała się dla niego, sprawiając mu przyjemność.
Tamtego dnia, również umarła z jego winy.
Strona 63
Mroczna pokusa
Rozdział 7
Następny poranek.
Parys stanął na najwyższym urwisku królestwa Krwi i Cieni, a jego ciało było
gotowe do walki. Wreszcie znalazł swoje przeznaczenie, ukryte w najdalszym
zakątku Tytanii. Zakątku, który był ukryty przed wszystkimi za wyjątkiem
Williama. Co to mogło znaczyć ? Skąd gość wiedział jak go znaleźć ? Teraz
właśnie Parys miał szansę znaleźć Siennę.
Krew w jego żyłach zagotowała się z furią, którą nosił już i tak stanowczo za
długo. Jego mięśnie napięły się jak u dzikiego zwierzęcia gotowego do skoku,
w kościach czuł wibracje - potrzebę działania... coś zrobić, kogoś zranić.
Wielkie, dziwne pragnienie.
Natychmiast.
Przenikliwy, silny wiatr wył okrutnie, nie rozpraszając nawet starego
smrodu, a miedziany, metaliczny zapach wypełnił powietrze, pozostając w
jego nozdrzach wilgotnym osadem.
Przyciszone wrzaski rozległy się ze wszystkich stron, odbijały się echem w
każdym kierunku, tyle cierpień... i bólu.
Powyżej, księżyc świecił bladym łukiem, jego wystrzępione końce rozpływały
się w nieskończonej głębi bezlitosnej, ciemnej nocy.
A poniżej ocean, pełen szkarłatnych łez, pienił się i ryczał tworząc symfonię
udręki.
I tam w samym środku tego wszystkiego, stał koszmarny zamek.
Ciemny kruszący się kamień.
Strona 64
Mroczna pokusa
Obrzydliwe bluszcze z uschniętymi czubkami pięły się po ścianach, a każdy
ich liść przypominał oślizgłego pająka. Dach wyglądał jakby został pokryty
ciałem, które ktoś podziurawił nożem, i wsparł na kilku palikach, z jednym
wbitym prosto w serce, szyby okien wyglądały jakby dopiero co zalane zostały
świeżą krwią. W budowli było kilka balkonów, które chroniły wstrętne
gargulce przeróżnej wielkości.
Gargulce, które najwyraźniej w każdej chwili gotowe były wrócić do życia, z
poskręcanymi pazurami i oślizgłe. Wisiały zawieszone w powietrzu wokół
całej tej szkaradnej budowli nie dotykając żadnego z czarnych kamieni.
Utrzymywały sporą odległość, jakby stalowa smycz przytrzymywała je na
miejscu. W pewnym momencie usłyszeli dźwięk, jakby dzwon lub coś bardzo
podobnego, Parys, podejrzewał, że to Gargulce chciały się uwolnić, a wtedy
zaatakowałyby każdego, kto przypadkiem znalazłby się w pobliżu.
- Ona jest w środku - powiedział do swoich towarzyszy. Wiem to.
Chciał tam pójść, rwał się do tego. Bardzo pragnął wejść, rozwalić wszystko
serią z karabinka, albo pociąć nożem, ale nie mógł.
Nie teraz, jeszcze ze nie teraz.
Najpierw musiał mieć pewność, zebrać wszystkie informacje.
Śmierć może jeszcze poczekać, zwycięstwo tkwiło w szczegółach.
- To wspaniale, przepięknie, tylko, dlaczego znowu się tu znalazłem ? - zapytał
William, drapiąc się po głowie, stojąc po lewej stronie Parysa, ubrany raczej
jak na wypad do ekskluzywnej restauracji, a nie na pierwszą linie frontu.
Jedwabny garnitur, zero jakiejkolwiek broni. W kieszeni miał tylko butelkę
odżywki do włosów.
Tak.
Strona 65
Mroczna pokusa
Odżywka do włosów.
Znowu.
Taka na rozdwajanie się końcówek.
Tak, chyba że zakładał iż wypad do piekła mógł uszkodzić kilka cennych
kosmyków, dlatego teraz nosił swój cudowny leczniczy eliksir, zawsze i
wszędzie.
Słysząc jego głos, Seks zaczął mruczeć jak kotka.
Ależ to było obrzydliwe.
Nadal przechodzę rekonwalescencję, po fizycznych i psychicznych udrękach
- dodał William.
Wojownik ledwo uszedł z życiem ze swojej potyczki w piekle, jednak ciało
przygniecione ogromnym głazem i rozdzierane ostrymi pazurami
wygłodniałych demonów było prawie nietknięte.
- Tak właściwie to nie wiem… Pomyślmy, może to Twoja kara za opuszczenie
Kane - powiedział Parys.
Z iloma gargulcami zmuszony byłby walczyć ?
Szybko przeprowadził rachubę wroga.
Pięćdziesiąt dziewięć od frontu.
Najprawdopodobniej taka sama liczka paskud znajdowała się od tyłu. Połowa z
nich była tak duża jak smoki, ale na szczęście kilka z nich było gabarytów
małych szczurów.
Strona 66
Mroczna pokusa
Jak to mawia William, gabaryty, nie zawsze świadczą o niebezpieczeństwie.
Nigdy nie wiesz, które stworzenie może spowodować większe spustoszenie
- Nie porzuciłem go. W pewnym sensie - William gładził kawałek materiału
na swoim ramieniu.
- Pamiętam, że zostałem przygnieciony przez skałę ,a potem obudziłem się w
Budapeszcie. W moim chorym umyśle, pojawiła się wizja, że jakaś
niesamowicie piękna i ponętna kobieta – demon, rzuciła okiem na moje
zniewalające ciało, i uratowała nas, ale wtedy Kane pomyślał, że musi ją
osunąć ode mnie, od mojej zwierzęcej potrzeby, to też zabrał ją na kawę,
jeszcze nie rozumiejąc, do czego to prowadzi i gdzie się skończy. W
rzeczywistości diablica podnieciła się jeszcze bardziej i jeszcze otwarcie
szykowała się do maratonu. Maratonu ze mną, oczywiście, żeby nie było
wątpliwości.
Parys nie zwracał uwagi na jego zawodzenie.
Najwyraźniej William był męskim odpowiednikiem Violi.
Co za niezwykła kombinacja charakterów.
- Bracie, tak właściwie to jesteś tu, bo wisisz Parysowi mała przysługę -
powiedział stojący po drugiej stronie Parysa Zacharel, lśniąc śnieżną bielą, Ta
zmiana dokonała się w chwili, kiedy wszedł do tego dziwnego królestwa.
Jeszcze miał na sobie swoją szatę, ale ostrza były już przywiązane rzemieniem
do jego umięśnionego ciała.
To był zdecydowanie odpowiedni wojownik .
- Poza tym unikasz swojej dziewczyny.
William z głośmy oburzeniem wciągnął powietrze.
- Po pierwsze, to nie jestem nikomu nic winien, a po drugie, nie mam żadnej
Strona 67
Mroczna pokusa
dziewczyny, ty cholerny skrzydlaty dupku.
- Czyżby? - Zacharel zawadiacko puścił oczko. Najwyraźniej niedotknięty
niewybrednym słownictwem Williama - A co jeśli chodzi o młodziutką Gilly i
Ciebie.
Gilly.
Dziewczyna zakochana w Williamie.
Wojownik uparcie twierdzi, że są tylko przyjaciółmi, niczym więcej, ale jeżeli
ktokolwiek mógł zobaczyć ukryte pragnienia w czyimś wzroku, to z pewnością
był to Parys.
A w Williamie było zdecydowanie wiele tajemnych tęsknot wobec tej ludzkiej
dziewczyny.
Jednak najbardziej szokujące było to, że nic z tym nie robił.
Rozpieszczał ją tylko, dbał o nią i był to powód, dla którego Parys dotąd
jeszcze go nie wypatroszył. Biedna Gilly, już i tak wiele przeszła w swym
krótkim życiu, bez Williama rzucającego na nią swój nieśmiertelny urok.
Niebezpieczny jak błysk błyskawicy, śmiertelnie poważny jak zgrzyt dwóch
noży, William szepnął:
- Uważaj przyjacielu, żebyś za chwilę nie posmakował swojej wątroby.
-Już ją skosztowałem - powiedział Zacharel niskim, monotonnym głosem.
Płatki śniegu zaczęły spadać z nieba, z początku drobne, a z czasem większe i
gęstsze. Zimny, arktyczny wiatr wył wokół nich.
- Była trochę słona…
Strona 68
Mroczna pokusa
Jak do cholery miał na to zareagować? Jak to przerwać? Zastanowił się Parys.
Najwyraźniej William nie wiedząc, co odpowiedzieć, wpatrywał się tylko w
anioła.
- A gdybyś dodał odrobinę pieprzu?
O.k. To było dobre, najwidoczniej William w rękawie miał odpowiedź na
wszystko.
- Dość - powiedział Parys. Ogarniając swój wewnętrzny mrok i biorąc go na
smycz.
Tylko, że ta smycz mogła pęknąć w każdej chwili
Zwłaszcza teraz, kiedy był tak blisko uwolnienia Sienny, kiedy być może
znowu będzie mógł ją zobaczyć, dotknąć.
Ta myśl, ta potrzeba ścisnęła jego serce niczym imadło.
Głupie.
Wiedział, że to było głupie.
Tak naprawdę nie znał jej wcale, spotkał ją zaledwie dwa razy, ale te dwa razy
sprawiły, że teraz oglądając się w wstecz był pewien, że nigdy wcześniej w
całym swym długim życiu nie poczuł czegoś takiego, takiej więzi z drugą
osobą. Wciąż jeszcze pamiętał i słyszał w głowie, jej miękki, delikatnie niski
głos. Liryczny tembr jej głosu wciąż sprawiał, że drżał na całym ciele.
Delikatny zapach polnych kwiatów otaczał go bez ustanku, to był jej zapach,
tego również nie potrafi zapomnieć. Delikatnego, wiotkiego ciała opartego o
jego silny, muskularny tors.
Kochał ją, pożądał jej, i to pod każdym również seksualnym względem. Ale
czy zdołałby przełamać jej nieufność względem niego ?
Strona 69
Mroczna pokusa
Czy nadal widziałaby w nim samo zło, diabła wcielonego, mimo, że sama teraz
nosiła w sobie demona ?
-Panienki, skupmy się, mam tu również Ciebie na myśli - gdyby udało się mu
w jakiś sposób dostać do zamku omijając linie obrony, mógłby bez przeszkód
dotrzeć do niej.
-Zacharelu śmignij ze mną do zamku.
-Nie, nie zrobię tego.
Nie zamierzał nawet pytać, dlaczego - usłyszał bowiem w głosie anioła jakiś
dziwny ukryty ton. Zacharel albo nie mógł albo nie chciał go przenieść,
powód w tej chwili nie miał większego znaczenia
.-William?
- Sam niedawno zacząłem śmigać, i jak na początkującego jestem można
powiedzieć dość dobry, ale niestety nie osiągnąłem jeszcze szczytu moich
niesamowitych zdolności i nie znam w tej chwili sposobu abym mógł
przenieść twój cholerny tyłek gdziekolwiek.
Parys zdusił w sobie rozczarowanie.
Z zabrania się z Williamem na autostop nic nie wyszło.
- Czy w fosie jest woda?
- Nie tylko, a ta która się tam znajduje jest zatruta, poza tym są jeszcze
demony - wygłodniałe bestie wyglądające Williama i jego świeżego ciała.
William wskazał na zniszczony most, który rozciągał się czarnym łukiem do
ogromnych czarnych wrót naszpikowanych wielkimi kolcami, z których
wypływał jakiś dziwny jasny płyn.
Strona 70
Mroczna pokusa
- Trzeba użyć mostu zwodzonego, no i musisz pozwolić pojmać się
strażnikom… Nie ma innego sposobu.
- Nigdy jeszcze nie walczyłem z gargulcami.
Zacharel potrząsł głową, kosmyk ciemnych włosów opadł mu na szmaragdowe
oczy. Wilgotne od topniejącego śniegu włosy przykleiły się do czoła i karku.
On sam jednak wydawał się nawet tego nie zauważyć.
- Jestem pewien, że spróbują go zabić, nim uda się mu dostać do środka.
Willam rozłożył beztrosko ramiona.
- Masz z tym jakiś problem? Bądź, co bądź będzie w środku, czyli dokładnie
tam gdzie chce być, pokona w końcu tę cholerna drogę - mrugnął w stronę
Parysa, tak jak gdyby był seksowną dziewczyną i poczym powiedział:
- Twoja nowa kredka do oczu jest bardzo seksowna. A ty będziesz
przepięknym truposzem.
Nie reaguj. Jeśli to zrobisz żarty z tatuaży nigdy się nie skończą.
- Wielkie dzięki.
- Ja tam wole konturówkę. Delikatne, kobiece muśniecie, które podkreśliłoby
twoje oczy…
- Raz jeszcze wielkie dzięki – wychrypiał wojownik.
On chce nas!
Głupi demon.
William wyszczerzył zęby.
Strona 71
Mroczna pokusa
- Może później zrobimy sobie dobrze … Wiem że twój demon mnie pragnie…
- To mu to powiedz!
Nie,może ci innego …..
-Parys? Wojowniku ?- powiedział Zacharel. - Słuchacie, co do was mówię,
czy nie?
- Nie – odszczeknął Parys.
Zacharel pokręcił głową, najwyraźniej wcale nie urażony.
- Cieszy mnie Twoja uczciwość, ale tak sobie myślę, że cierpisz, na coś, co
ludzie nazywają rozdwojeniem jaźni
- Och, tak. Zdecydowanie, przecież jest nas w końcu dwóch… ja i mój
demon.
- Moment przystopujcie, nie słyszałem, tego co powiedział anioł - przerwał
William niespodziewanie. – A ponieważ działamy zgodnie z moim genialnym,
szatańskim planem, musisz jakoś pokonać dystans pomiędzy urwiskiem a
mostem zwodzonym.
Parys skrzyżował ręce na piersi, rozważając położenie mostu, oglądając go pod
każdym możliwym kątem.
- W chwili, w której gargulce powrócą do życia, zaatakują Ciebie. Im bardziej
będziesz z nimi walczył, im bardziej będziesz wściekły i zdeterminowany, tym
twardsze będą ich pazury i większa chęć by Cię dorwać. Więc musisz postarać
się odprężyć i być wyluzowanym, a wtedy one zranią cię tylko ciut, ciut, zanim
przywiążą Cię łańcuchem do ściany. Taka jest przynajmniej teoria – bąknął
Will.
Strona 72
Mroczna pokusa
Cudownie.
Tyle, że to, było to, co jego kobieta musiała codziennie znosić. Skoro ona
mogła, to on również mógł.
Jeżeli gargulce jej nie złamały...
Wdech wydech, wdech wydech, tlen palił jego gardło żywym ogniem, a w
płucach pojawiały sie bąble.
Kręcił głową w lewo, potem w prawo, aż kości kręgosłupa złowrogo
zatrzeszczały.
Jego furia wydostawała się na wolność, zaczęła płynąc wartkim nurtem w
żyłach.
Mógł uratować Siennę i budowlę zamku wraz z każdym żyjątkiem w nim
zamkniętym.
Zacharel założył ramiona na swoim masywnym torsie, a śnieg padał tak
intensywnie, że żaden z płatków już się wokół niego nie roztapiał. Ciemne
włosy anioła wyglądały teraz jak brzeg morza z wielkimi białymi bałwanami,
- Skąd wiesz tyle o tym miejscu i jego obrońcach Williamie z Mroku?-
zapytał.
William z Mroku?
To było coś zupełnie nowego, ale dobrze do wojownika pasowało.
- Więc? Skąd to wszystko wiesz?
Parys przyglądał się gargulcom w czasie kiedy padło pytanie.
Strona 73
Mroczna pokusa
Były ohydne. Wielkie, z ogromnymi skrzydłami, rogate, z kłami długimi jak
szable i prawdopodobnie tak somo ostrymi, zamiast paznokci miały ostre
sztylety zarówno u nóg jaki i u rąk.
Najmniejszy właśnie zerkał na niego wygłodniałym wzrokiem. Pomijając już
wściekłość w jego spojrzeniu .
Inny wpatrywał się w niewidzialny opatrunek na ramieniu Williama.
- Możliwe, że kiedyś byłem współwładcą krainy cieni… Możliwe, że
odnalazłem wszystkie kryjówki Kronosa i jego zwolenników, zamierzając ich
szantażować, no i wtedy odkryłem to malutkie słodkie gniazdeczko. Albo może
mam wgląd w przyszłość … i zobaczyłem jak przychodzimy tu któregoś dnia.
A może gargulce były kiedyś moimi sługami i nazywały mnie Panem i
Władcą.
Parys czytał miedzy wierszami.
-A może przeleciałeś kiedyś jakiegoś gargulca, a on miał za długi jęzor?
Jeżeli był na świecie największy jebaka to z całą pewnością był nim William.
William wzruszył jedynie ramionami.
- Może właśnie tak było.
Białe pozłacane skrzydła uniosły się, zatrzepotały i spokojnie wróciły na
swoje miejsce na plecach Zacharela.
- A co daje Ci taką pewność, że Twoja Sienna tam jest, Demonie? Zapytał
anioł.
Nie reaguj.
Strona 74
Mroczna pokusa
- Po prostu to wiem - Arca, bogini, którą uwiódł w haremie Kronosa, a którą
obiecał uratować, w zamian za pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa Siennie,
powiedziała, że są tylko dwa możliwe miejsca w których bóg mógł
przetrzymywać Siennę. Gdyby uwięził ją gdzieindziej, jej dusza uschłaby w
przeciągu kilku dni.
Dlatego, z cała pewnością ona była właśnie tutaj.
Koniec historii.
- Sprowokuję strażników – powiedział Parys, myśląc na głos - ale nie wkurzę
ich. Przerzucą mnie do środka, planując zamknąć. Uwolnię się, zanim zdążą
odnaleźć Sienne. Łatwizna.
Tak. Łatwizna.
- Zostanę tutaj, i będę stał na czatach - William pokiwał głową najwyraźniej
bardzo zadowolony z pomysłu, który podsunął Parysowi.
- Jeżeli nie wrócisz, powiedzmy do czasu dopóki moja odżywka do włosów się
nie wchłonie, pójdę po pomoc, okej?
-Znając Cię, zapomnisz o nas po chwili i znikniesz w damskim salonie
piękności.
Parysa nie za bardzo cieszyła myśl, że to Zach miał pilnować jego pleców.
- Wiecie co? - powiedział. – Ty idziesz ze mną ,a Zach zostanie na czatach.
- Być może za długo już mieszkałeś na Węgrzech i chyba zapomniałeś
angielskiego, bo nie do końca zrozumiałeś znaczenie moich słów.
Powtórzył zdanie najpierw po francusku, potem po hiszpański a na końcu po
rosyjsku.
Strona 75
Mroczna pokusa
- Zostaję tutaj, koniec i kropka.
Willami przeczesał rękami swoją grzywę w kolorze indygo i skrzywił się
kiedy napotkał na kołtuna. Marszcząc groźnie brwi szybko sięgnął po
odżywkę, wycisnął kila kropel na dłonie i wtarł śmietankowy roztwór w włosy
pewnymi ruchami masując tak długo dopóki włosy nie osiągnęły pożądanej
gładkości.
- Jestem kochankiem, a nie wojownikiem.
- Z całą pewnością zadźgałeś swoją matkę w kilka sekund po tym jak wydała
Cię na świat. Jeśli zawiedziesz nie wejdziesz już żadnej do majtek, założę Ci
pas cnoty. Jeśli teraz odejdziesz, pójdę za tobą , będę za tobą chodził do końca
twoich dni i uwiodę każdą kobietę na którą spojrzysz choćby z daleka.
Zapadła ciężka, lodowata cisza, tak zimna jak lód na włosach Anioła.
- No to świetnie - w końcu wyszeptał William. - Pójdę z tobą, ale tylko
dlatego, że brak mi przyzwoitego treningu.
Dobra.
Parys przetworzył każde słowo. Nie doszedł tak daleko by teraz zaliczyć
porażkę.
Skomlałby, oszukiwałby, niszczyłby, zrobiłby wszystko, cokolwiek by było
trzeba. Dopóki Sienna nie byłaby bezpieczna.
Zrobił szybki rekonesans. Wszystkie sztylety były w swoich pochwach.
Zerknął jeszcze na pistolety.
-Kule ich nie zabiją, wierz mi- powiedział William. - Tylko je rozwścieczą.
Strona 76
Mroczna pokusa
- Wyluzuj - kule mogą mu kupić kilka cennych sekund, a kilka dodatkowych
chwil to czasami wszystko czego facet potrzebuje by zwyciężyć.
William szturchnął go lekko w ramię, naśladując biodrami entuzjastycznie,
pewne ruchy.
-Zanim to zrobimy, mam do Ciebie jedno pytanie. I nie możesz kłamać. To
jest dla mnie zbyt ważne.
Parysa rozbolał go żołądek na samą myśl o tym, czego tak zdeprawowany
osobnik potrzebował się od niego dowiedzieć. W końcu spojrzał na
czarnowłosego i niebieskookiego diabła.
- Pytaj.
- Czy powinienem Ci zaproponować pocałunek lub cokolwiek innego na
szczęście, demonie Seksu?
Szybko uzyskał wymowną odpowiedź, w postaci wyciągniętego środkowego
palca.
“Czy to miało znaczyć, że nie?- dopytywał się William.
Szczęka Parysa drgała.
- Pozwól, że pomogę Ci dostać się do zwodzonego mostu nad tym cholernym
urwiskiem – powiedział cedząc słowa Parys.
I bez jakiegokolwiek kolejnego ostrzeżenia pchnął Williama w urwisko.
Sądził, że usłyszy odgłos upadku.
- To nie jest w porządku.
Dupek spadał, spadał… spadł…
Strona 77
Mroczna pokusa
- To, co zrobiłeś nie było zbyt przyjemne- powiedział Zacharel, ale w jego
oczach mignął był dziwny blask, jakiego Parys jeszcze nigdy wcześniej u niego
nie widział. Coś co przypominało rozbawienie.
- Jaki jest twój plan?- zapytał Parys.
“Czas pokaże .
- Ale będziesz tu czekał, dobra?
- Być może.
Uspokoił się. Brak odpowiedzi anioła dźwięczał mu w uszach, Parys zagryzał
sztylet w zębach i zaczął spuszczać się po postrzępionych skałach. Schodził w
dół, niżej i niżej, a jego ręce ślizgały się po pnączach. Pędy winorośli wiły się
wszędzie, utrudniając mu wspinaczkę, próbując zakuć jakby jego przeguby i
kostki w kajdany. Zawisł na jednej ręce, wystarczająco długo, by zerwać jedno
pnączy. Ale kolejne szybko zajęło miejsce usuniętego i je również trzeba było
wyciąć.
Te cholerne pnącza były wszędzie.
Jedno pnącze owinął wokół ręki i używał do utrzymania równowagi. Serce mu
waliło ze strachu i oczekiwania.
Zerknął w dół.
Cholera, żadnej innej drogi
Parys wyplątał się z winorośli która go podtrzymywała, odepchnął się stopami
od skały i spadł.
Kiedy walną na twardy grunt, poczuł jak powietrze wysączyło się z jego płuc,
które nagle stały się puste.
Strona 78
Mroczna pokusa
Z znienacka William stanął nad nim, zerkając groźnie i warcząc wściekle.
Cały był umorusany i zakrwawiony, jego jedwabny garnitur był poszarpany i
poplamiony.
- Do cholery wiesz, ile przez Ciebie straciłem włosów? Wiesz ile? Zanim
dotarłem na dół ?
- Matematyka, nigdy nie była moją mocną stroną, ale skoro mam Ci
powiedzieć straciłeś … dużo.
Stalowo-błękitne oczy błysnęły wściekłością.
- Jesteś okrutnym, sadystycznym dupkiem. Moje włosy potrzebują
natychmiastowej pomocy i ty… ty… - William machnął ręką w powietrzu. -
Do cholery z Tobą. Patroszyłem ludzi za mniejsze przewinienia.
- Wiem. Znam Cię nie od dziś.
Parys w końcu podniósł się na nogi i zaczął obserwować skaliste urwisko na
skraju którego stali.
Szkarłatny ocean szumiał złowieszczo i rozlewał się we wszystkich
kierunkach. Zwodzony most był o rzut beretem, zaledwie pięćdziesiąt jardów.
- Nie zabijaj posłańca, ale myślę, że powinieneś powoli przyzwyczajać się do
myśli o łysieniu.
Męskie policzki zalały się purpurą, kiedy wielki, zły wojownik walczył o
spokój.
Koniec zabawy.
To jest wielki dzień. Już wkrótce uratuję Siennę, pomyślał Parys. Być może
zechciałaby zostać z nim przez kilka dni.
Strona 79
Mroczna pokusa
Jeśli by tak się stało, wtedy mogli by się kochać przez cały czas jaki dla siebie
będą mieli. Mogą przecież udawać, że mają dla siebie wieczność.
Ale jeśli natychmiast od niego odejdzie. Nie będzie mógł się z nią kochać i
będzie musiał kochać się z kimś innym, znaleźć substytut, w chwili, kiedy
drzwi się za nią zamkną.
Kogo on chciał oszukać? Z całą pewnością go zostawi. Zbyt wiele ich
dzieliło.
Jego demon. Jej demon.
Powód pierwszy, spał z nią a później jeszcze z wieloma innymi.
Powód drugi, przez przypadek użył jej ciała jako tarczy ratując swoje życie.
Trzeci, jej poprzednie zajecie.
Kolejny powód, to że oszukała go, pozwalając mu myśleć niewiadomo co, i
przez to stracił czujność … i pozwolił by nafaszerowała go jakimś świństwem
a potem pozwoliła by łowcy go schwytali. No i kolejny powód, przyglądała
się, jak Łowcy go torturowali. I jeszcze jeden powód to, to, że go
nienawidziła.
A może, może będzie zupełnie inaczej. Kiedy już w końcu ją uratuje, może
wtedy w końcu zda sobie sprawę, że ona wcale nie jest tą jedną jedyną, że
wcale nie była mu przeznaczona. Być może to będzie tym, który ją zostawi.
Być może okaże się, że nie będzie mógł się z nią przespać kolejny raz. Że to
wszystko od samego początku było jednym wielkim błędem.
Być może. Ale i tak nadal w tym tkwił.
- Masz zamiar jeszcze dzisiaj się obudzić? - William warknął. - I wiesz co?
Ogolę cię. Wszędzie.
Strona 80
Mroczna pokusa
- Dla mnie to bez różnicy. Kobiety i tak będą mnie chciały. Ale wiesz co? Ja
wobec Ciebie nie będę taki okrutny – Parys posłał szeroki, piękny uśmiech
wojownikowi.
Sztuczka. Oszustwo.
- A może jednak?- szybko chwycił Williama za przegub dłoni, rozhuśtał go
poobracał i rzucił jego ciałem niczym piłką wprost na most.
Wynędzniała kładka zaskrzypiała a deski zaczęły się łamać pod wagą
umięśnionego ciała Williama, który leżał tam bezwładnie próbując złapać
oddech, sztyletując Parysa wzrokiem.
Na murach zamku natomiast rozległ się złowieszczy chór gargulców
rozpędzonych w bojowym skrzeku.
Rozdział 8
Powinna, czy nie powinna? Godziny minęły już od czasu ultimatum Kronosa i
jego odejścia, ale to pytanie przez cały czas kołatało się w głowie Sienny.
Powinna oddać się Galenowi, by uratować siostrę, udawać uległą wobec
zwycięzcy, czy też nadal się bronić i opierać? Co najprawdopodobniej
spowoduje dalsze tortury jej siostry?
Inną sprawą, i chyba najważniejszą jest pytanie : czy jeżeli istniała jakaś
szansa na uratowanie Skye, choćby najmniejsza, czy powinna ulec, spróbować
ją wykorzystać?
Przecież przyrzekła, że zrobi wszystko, zupełnie wszystko, a Galen nie był
wszystkim.
Jasna cholera.
Tam on był prawdziwym sobą , bez słodkiej otoczki.
Strona 81
Mroczna pokusa
Ale odpowiedź była jedna, i brzmiała Tak.
Spędziła całe życie na poszukiwaniu Skye. Gdyby było trzeba, umarła by dla
niej
Przynajmniej teraz już nie miała na oczach różowych okularów, które
wykrzywiały rzeczywistość, i teraz już znała potwora, którego miała uwieść.
Być w łóżku.
Z Galenem.
Musiała bardzo się wysilić, by nie zwymiotować.
Jakże teraz marzyła o tym by, być silniejszą, bardziej wyrachowaną i zdolną do
wszystkiego, wtedy mogłaby mieć szanse. Marzyła o tym by walka o Skye
potoczyła się na jej własnych warunkach, bez Kronosa, który próbował
sterować nią i pociągał za sznurki jakby była marionetką.
A może… być może wtedy udałoby się jej to wszystko jakoś zaplanować.
Jeżeli udałoby się jej umknąć w jakiś sposób przed potworami króla, mogłaby
pójść do dozorcy demona Nadziei, poddać go torturom, wyciągnąć od niego
informacje, jakie były jej potrzebne, i wtedy zabić go, tak po prostu, bez
skrupułów.
Jakie to było proste… w teorii.
W rzeczywistości prawdopodobnie było to nie wykonania.
Gorzki śmiech rozbrzmiał w jej głowie, ogarnął ją nagły chłód. Zadrżała
Próbowała w jakiś sposób nie myśleć o tym.
Drzwi i okna w zamku były otwarte, ale ona nie mogła przez nie wyjrzeć ani
Strona 82
Mroczna pokusa
wyjść na zewnątrz.
Całe jej ciało zaczęłoby drżeć…, przeszyłyby ją szpile bólu, a ona upadłaby
mdlejąc.
Ból. To nie on ją martwił.
Mogła go spokojnie przetrzymać. Ale mdleć? Nie było żadnego sposobu by to
jakoś przezwyciężyć. Była ciekawa, czy ktoś inny mógłby przejść tę drogę, czy
ktoś inny mógłby wejść i wyjść z zamku, uciec z tego miejsca.
Dobra wiadomość była taka, że na skraju urwiska stało trzech kandydatów,
którzy mieli możliwość odpowiedzieć jej na to pytanie.
Wszystko, co musiała zrobić to obserwować ich, a potem pójść ich śladem.
Nadszedł czas, by złożyć im wizytę, pomyślała i zadrżała, ale ten dreszcz
wcale nie był związany z zimnem. Co zatem spowodowało tak drastyczny
spadek temperatury?
Choć siedziała w wielkiej, obszernej sali balowej, uparcie chowała się w jej
najciemniejszym kącie. Serce w niej załomotało, kiedy w jej umyśle pojawiły
się wizje, które za sprawą Kronosa przeżywała raz po raz.
Po lewej młoda Skye rozpaczliwie wołała o pomoc, a po prawej przyczaiła się
horda gargulów, jak zwykł nazywać gargulce Kronos, służące mu jako
wartownicy. Poczwary nadleciały nagle i runęły ze wszystkich stron, na
czujnego Parysa.
Sienna zamarła, wielka zimna bryła urosła jej w gardle.
Parys.
Jej ciało przeszła jednocześnie fala gorąca i przejmującego zimna, gęsia skórka
pokryła całą jej skórę pomimo gorącego gejzera buchającego wewnątrz jej
Strona 83
Mroczna pokusa
ciała.
Kronos z pewnością wiedział jak ją dręczyć. Wiedział, jakie wizje sprawią jej
największy ból i doprowadzą do szału.
I ta… ta przebiła już wszystkie poprzednie.
Jakże zniewalająco piękny i przystojny był Parys. Żaden śmiertelnik nigdy nie
miał prawa i możliwości równać się z nim.
Również żaden z nieśmiertelnych, czy też mitycznych bogów i bóstw nie mógł
się z nim porównywać. Twarz miał idealną, jakby stworzoną wprost do
luksusów sypialni, ale też doskonale pasującą do…. pola bitwy.
Oczy, piękne w kolorze żywego błękitu, uwodzicielsko otoczone czarnymi
rzęsami, nigdy wcześniej nie widziała by ktoś miał tak piękne oczy. I jego
włosy, głowa otoczona fontanną loków i symfonią kolorów.
Czarne, brązowe, nawet kilka pasm o kolorze letniego morza czy lnu. Piękne,
wysokie umięśnione ciało w najbardziej urzekającej formie.
Był uosobieniem doskonałości, i nie był niczym więcej jak snem.
Mimo to chciała pobiec do niego, rzucić się mu na szyję i zadusić
pocałunkami, prosząc go o darowanie wszystkich win, o przebaczenie, na
które nie zasłużyła.
Przynajmniej w jej wizji nie był ranny. Mała pociecha, ale musiała ją przyjąć .
Kolejna wizja rozwinęła się za Parysem. Horda gargulców unosiła kolejnego
mężczyznę. Przez moment zaczęła się zastanawiać, czy już gdzieś spotkała
tego wojownika? Był właściwie takiego samego wzrostu, co Parys, podobnie
zbudowany, umięśniony i cud nad cudy, prawie tak samo przystojny, tyle, że
on był ranny. Rany pokrywały jego ramiona, i klatkę piersiową tworząc jakby
bolesna maskę.
Strona 84
Mroczna pokusa
Dziwne, nigdy wcześniej nie widziała go w swoich wizjach. Nawet nie
pamiętała, że kiedykolwiek wcześniej go spotkała .
Jej wzrok wrócił do Parysa.
Dwa gargulce… garbiły się przed nim?
Tak. Ich języki zwisały na zewnątrz, a ciała były poskręcane.
Dlaczego Kronos pokazał jej coś takiego?
Czy zrobił to z zazdrości?
O gargulce?
Coś było nie tak, coś w tej wizji nie grało pomyślała.
Zanim jednak zdołała poukładać puzzle i zrozumieć, o co tu chodzi, ból wlał
się w jej czaszkę, odrywając jej myśli od wizji.
Jej skronie pulsowały, fala dominującego zimna oblewała ją raz za razem,
chwilę później fala gorąca pokonywała chłód, zimny pot wyszedł na jej skronie
a ona cała była rozgrzana jak w wysokiej gorączce.
Za każdym razem, kiedy w jej wizjach pojawiał się Parys zarówno jej ciało,
jaki i demon reagowały w ten sposób…
Jasna cholera.
Piekło… Niebo…
Za każdym razem, kiedy Parys był blisko Gniew wypowiadał te słowa. On
może nam pomóc.
- Wiem, że może - szepnęła, teraz już nie dziwiła się, że rozmawia z bestią.
Strona 85
Mroczna pokusa
- On jest naszym niebem, prawda?
Jej jedynym promieniem nadziei.
Dobra, dobra. Zobacz jak daleko zaszłam.
Od nienawiści do… miłość?
Czy go kochała? Chyba nie. Ledwie go znała.
Ale gdyby nie był takim okrutnikiem, bestią bez serca, która myśli, że
podporządkuje ją sobie, mogła dowiedzieć się o nim czegoś więcej, lepiej go
poznać, pomyślała w zadumie.
- Sienna?- głos Parysa, głęboki, szorstki, nieco piskliwy ponownie wypełnił
powietrze.
Kolejna fala dreszczy przeszyła jej ciało. Świadomość, że on jest blisko
paraliżowała ją.
Cała się trzęsła.
Dość, już! Wystarczy tych tortur!
- Sienna!- niskie, ochrypłe wołanie, pełne desperacji, oczekiwania i nadziei.
- Sienna !
- Dość - nie było możliwości wykonania tego rozkazu.
Łzy paliły jak ogień. Podbródek zadrżał, zaczęła zgrzytać zębami.
Na początek próbowała go dotknąć poprzez skrawek koszuli, zaraz po tym jak
gargulec przyniósł go do niej. Złudzenie było takie prawdziwe.
Strona 86
Mroczna pokusa
Rzuciła się w jego stronę, rozpaczliwie próbując poskładać kawałki wizji,
która tak jej się podobała.
Niebo piekło. Pomocy ! Pomocy !
- Sienna !- Parys walczył żarliwie ze swoimi oprawcami, kręcił się wyginał,
kopał i bił na oślep pięściami, próbując wydostać się z zagłębień gniazda.
- Przyszedłem po Ciebie . Nigdzie bez Ciebie nie odejdę. Sienna !
Niebo piekło. Pomocy!!!!!
Poczuła jakby wielka żelazna kula opadła jej na dano dno żołądka i zaczęła
wirować jak szalona. Które szybkie ruchy powodowały, że poczuła gorzką
żółć w ustach.
Szybko opuściła dłonie i koszulę wzdłuż tułowia, a paznokcie nerwowo wbiła
w delikatną skórę ud raniąc ją do krwi, próbując dostać się do samych kości.
Chciała zrobić coś, co uciszyłoby Parysa w jej głowie, jednak każdy jej ruch
odnosił odwrotny skutek. Walczyła zajadle, jednak to nie była fatamorgana.
Nie, to nie była wizja, nie była pijana, nie miała zwidów.
- Sienna…
W końcu grupka zniknęła za rogiem i jeżeli byli realni gargulce ciągnęły ich
w kierunku lochów.
Parys nadal krzyczał, wyrywał się, był całkiem realny… nie, to nie był miraż.
- Przepraszam - wyszeptała - przepraszam, tak mi przykro
Wściekłość w niej zawrzała.
Strona 87
Mroczna pokusa
Chciała się schować, zaszyć gdzieś zwinięta w kłębek w pozycji embrionalnej
i szlochać , jednak zmusiła swój umysł do wysiłku, zmusiła się by rozgonić
złe myśli i wizje i zmusiła swe zastygłe w bezruchu stopy by zrobiły pierwszy
malutki krok w przeciwnym kierunku. Właśnie w ten sposób, inna pamięć, inne
wizje pojawiły się w głowie wołając ją z powrotem w stronę życia, igrały z nią,
kiedy stawiała kolejne kroki. Jej dawno nieżyjąca matka usiadła gdzieś w
ciemności pijąc - przechylając kieliszek wódki.
Marzyła tylko o tym, by to wszystko się skończyło!
Żołądek ściskał się z bólu, łzy spływały jej z oczu.
Przykro mi.
Nie, nie myślę, że będzie dobrze.
Jestem taka zmęczona.
Brzęk .
Nienawidzę Cię ! Odejdź ode mnie, odejdź jak najdalej. Nie pozwolę siebie
zranić.
Już znała podobne walki, przeżyła podobny smutek i żal, próbowała
zapomnieć, nie dopuścić do siebie tych wspomnień. W każdym razie to było
dla niej bezpieczniejsze niż myśli o Parysie.
Ale i tak najlepszym wyjściem było zapomnieć i skoncentrować się na swoim
zadaniu.
Uwolnione demony, które nosili kiedyś nieśmiertelni były na górze, hasały na
wolności.
Czy Kronos mógł rozkazać Izbie Lordów by je odszukali a potem schwytali i
Strona 88
Mroczna pokusa
na powrót zamknęli w Puszce Pandory? Być może, król Tytani nigdy nie
zaprzestanie poszukiwań. Teraz miał trzy, uwięzione piętro wyżej, przykute
łańcuchami w sypialniach na wyższej kondygnacji.
Obsesja, Obojętność i Egoizm.
I ani jeden z nich, nie zdawał sobie sprawy z jej obecności w tym miejscu.
Ponieważ nie nauczyła się jeszcze latać, a nie ufała sobie na tyle, by wierzyć,
iż pewnego dnia, będzie w stanie rozwinąć skrzydła i polecieć, Sienna weszła
na schody.
Końcówki jej skrzydeł uderzały raz za razem w wytarty dywan, osłabiając już i
tak nadwyrężone mięśnie.
Uda płonęły żywym ogniem, kiedy zmuszała się do pokonania kolejnego
schodka w górę. Musiała dwa razy przystanąć by złapać oddech. Kiedy dotarła
już na piętro, ściągnęła ramiona i dumnie uniosła podbródek. Wojownicy na
tej kondygnacji zawsze wyczuwali słabość, nie ważne, jakiego rodzaju, nawet
jeśli nie byli w stanie zrozumieć lub zobaczyć jej źródła.
A kiedy wyczuli słabość, to jakby otwierały się jakieś wielkie niewidzialne
drzwi przez które wydostawały się na zewnątrz ich najpodlejsze i najbardziej
sprośne zachowania. Zupełnie jakby to ona była odpowiedzialna za ich
uwięzienie.
Idź, podejdź bliżej… możesz to zrobić, przecież możesz to zrobić.
Zobacz jak daleko już zaszłaś, jak walczysz by utrzymać się przy życiu.
Idź.
Dobra dziewczyna.
Strona 89
Mroczna pokusa
Pierwsza sypialnia przez którą przeszła należała do Camerona.
Nie zajęło Siennie wiele czasu, by dowiedzieć się, że mieszka w niej demon
Obsesji.
Był istotą złożoną z nawyków, a ponieważ był półmrok, leżał teraz
rozciągnięty na podłodze i robił pompki.
W górę. W dół. W górę. W dół.
Jak zawsze jego widok spowodował , że Gniew zaszalał w amoku.
Ból wybuchł w jej głowie, pierwsze wizje demonów zaczęły atakować jej
umysł . Gwałtowne i brutalne wizje z przeszłości Camerona.
Krwawe bitwy, kobieta w jego ramionach, wiotka, martwa, klnący na
niebiosa, piskliwym głosem przysięgając… ślubując zemstę …
Sienna szybko pozbyła się wizji przeszłości, ale nie mogła uciec przed
obrazem rzeczywistości, jego oliwkową, opaloną skórą, błyszczącą od kropel
potu, spływających wzdłuż seksownie umięśnionych pleców, których widok
trwale zostawił piętno w jej umyśle.
Jego włosy miały piękny, głęboki odcień brązu, przykleiły się do spoconej
głowy.
Miał opuszczone oczy, ale Sienna doskonale wiedziała, że były w kolorze
lawendy otoczonej srebrnym wianuszkiem.
W pokoju obok rezydował Pukkin – dozorca Obojętności.
Na jego widok gniew stał się zabójczo spokojny. Sienna nie zrozumiała tej
reakcji, a demon nie udzielił jej wyjaśnienia.
Strona 90
Mroczna pokusa
Egipskie pochodzenie malowało się w ostrości jego rysów i zmysłowości jego
ciemnych oczu.
Miał długie, proste i kruczoczarne włosy. Reszta w nim była bardziej bestią niż
człowiekiem. Rogi wyrastały z jego skroni. Ręce były zakończone ostrymi
szponami, a nogi umięśnione i pokryte futrem.
Cammeron nazywał go Irlandczykiem, ponieważ wbrew swemu wyglądowi i
pochodzeniu, mówił z zabójczym wyspiarskim akcentem.
Sienna myślała o nim również w taki właśnie sposób.
W końcu dotarła do ostatniego pokoju – Winter – dozorcy Egoizmu.
Gniew miał do niej ambiwalentny stosunek, żadnych wizji, żadnych gróźb,
zupełnie coś innego, Sienna nic z tego nie rozumiała.
Zima stała z biodrem opartym o framugę, ręce miała założone na pierwsi.
Dłonie z paznokciami pomalowanymi na koralową czerwień zaciskały się z
niecierpliwością. Wyglądała zupełnie jak Cameron. Musieli być ze sobą
spokrewnieni. Skóra opalona na brąz, piękne brązowe włosy i oczy w kolorze
lawendy również zakończone srebrną obwódką.
Długie po samą szyję nogi były nie tylko zabójczo piękne, ale również
śmiertelnie niebezpieczne.
Jej wspaniała kobieca uroda stanowiła kontrast dla idealnego męskiego
piękna Parysa.
Sienna napięła się, sama myśl o tym spowodowała dziwne ukłucie zazdrości w
jej sercu .
On jest mój.
Strona 91
Mroczna pokusa
Nie, niestety on nie był jej, szybko poprawiła się w myślach. Nigdy nie będzie
jej.
Próbowała się do niego zbliżyć, dotrzeć w jakiś sposób, ale on nawet jej nie
zauważał. I to było chyba w tym wszystkim najlepsze.
To wszystko, co wydarzyło się później spowodowało, że zraniła go na setki
możliwych sposobów i dała mu powody do tego, by już nigdy jej nie zaufał.
- Kto do cholery tu jest?- warknął zaskoczony Cameron. On, który był
Obsesją, wyczuwał pewne sprawy naturalnie. Być może nie powinna tyle razy
tu przychodzić, nawet dzisiaj, kiedy to zaplanowała ich uwolnienie.
Nie ważne jak, ale chciała to zrobić.
- Wiem, że ktoś tu jest. Pokaż się. Natychmiast!
- Mamy do czynienia z jakimś szpiegiem Kronosa, jestem tego pewna -
powiedziała Winter, głosem pięknym i zmysłowym, pieszczącym uszy.
Jej spojrzenie ledwie zaszczyciło Siennę.
- Słyszałam wcześniej jego głos…
- Wypatroszę… cię, kimkolwiek jesteś - Cameron wrzał.
On nie mówił do Winter, ale do Sienny.
Mógł przeklinać i złorzeczyć przy Winter, mógł ją przeklinać i czasami
wpadać w furię, ale nigdy, przenigdy nie zrobiłby jej krzywdy.
Ale jeżeli był ktoś, kto mógł zabić ducha, albo cokolwiek innego, to Sienna
była chętna założyć się, że to mógł być Cammeron.
Ponieważ był bardzo wredny i uparty, i nigdy nie spoczął dopóki nie osiągnął
Strona 92
Mroczna pokusa
tego co sobie wymyślił.
- Czy twoje tyrady kiedykolwiek się skończą?- zapytał Irlandczyk, z tak
zabójczym akcentem, że Sienna zadrżała.
- Ty Irlandzki, mitologiczny wrzodzie na dupie…
Winter odwróciła się w jego stronę.
- On nigdy nie skończy, i będzie dalej wygłaszał swoje głupie przemowy, jeśli
ty sam się nie zamkniesz.
- Ktoś już dawno powinien spuścić ci konkretne lanie, mała księżniczko -
odciął się Irlandczyk.
- Tylko tknij ją, a za chwilę zjesz swoje jaja, będą doskonałą przekąska przed
daniem głównym – warknął Cammeron.
Sienna tak naprawdę nie miała nic przeciwko ich przekomarzaniu się. To były
naprawdę bardzo łagodne słowa w porównaniu do tych które rzucali pod jej
adresem.
Poza tym oni się tylko droczyli. Tak naprawdę bardzo się kochali, przyjaźnili i
trzymali się razem zjednoczeni przeciw Kronosowi od chwili, kiedy
zorientowali się, że tylko wspólna nienawiść ich ocali przed nim.
Wyciągnęła dłoń dosięgając tarczy, blokującej pokój Winter.
Kontakt.
Westchnęła, kiedy bariera odmówiła posłuszeństwa i nie chciała jej przepuścić.
Wczoraj dotykała górnej połowy, szukając jakichkolwiek punktów
pozbawionych ochrony.
Nie znalazła niczego. Dziś postanowiła skupić się na dolnej połowie.
Strona 93
Mroczna pokusa
- Sienna!- Głos Parysa odbił się od ścian - Sienna!
Gdzie Ty do cholery idziesz?
Coś ukuło ja w piersi, i po raz kolejny musiała zawalczyć z łzami
napływającymi do oczu.
Do diabła z tobą, Kronosie.
Ze wszystkich tortur ta była największą . Jej trzęsące się dłonie nadal badały
tarczę.
- Sienna!
Łzy gorące jak wrzątek napłynęły do oczu i wylały się na policzki,
pozostawiając po sobie piekące ślady. Wizje przeszłości nigdy nie dręczyły jej
tak długo, nie chodziły za nią. Kiedy zmieniała miejsce pobytu stara wizja
ustępowała miejsca nowej, często bardziej przerażającej. To był pierwszy raz,
kiedy wizje podążyły za nią.
Powoli uspokoiła się, marszcząc brwi.
Nie, to nie mogą być wspomnienia, zrozumiała w końcu , wszystkie części
układanki nagle znalazły się na swoim miejscu, po mimo jej wcześniejszych
obaw. To nie były wspomnienia. O ile wiedziała Parys nigdy nie był w tym
zamku, a poza tym nigdy wcześniej, w swoim poprzednim życiu nie widziała
Gargulców.
Tak więc, nie było możliwości, żeby te dwie wizje pokazywały przeszłość.
Czy On teraz…
Jej serce stanęło w połowie uderzenia.
Strona 94
Mroczna pokusa
- Sienna !
Kolejne uderzenie serca.
- Kto tam jest?- dopytywała się Winter.
- Kolejny więzień?- rzucił Cammeron.
- I kim jest ta Sienna?- zapytał Irlandczyk
Usłyszeli głos Parysa.
A przecież nigdy wcześniej nie widzieli ani słyszeli jej wspomnień.
To nie było… To nie mogło być…
Serce Sienny stanęło.
- Sienna!!! Do cholery! - brzęk, huk - Złaź ze mnie ty debliny worku kamieni
- kolejny huk.
- Sienna!
Nie to nie były wspomnienia, to nie była żadna wizja. To była prawdziwa
rzeczywistość i to wszystko działo się właśnie tu i teraz. Parys był tutaj.
Przyszedł po nią. Szukał jej, próbował za wszelka cenę się do niej dostać.
Po chwili serce znowu ruszyło, uderzając rytmicznie i mocno, tak że teraz z
kolei zabrakło jej tchu. Gargulec mógł go zranić, mógł to zrobić nawet teraz.
- Parys - poczuła panikę, wyprostowała się i biegiem pognała na dół schodami
do wielkiej sali.
Tak jak przedtem, jej skrzydła ciągnęły się po dywanie. Jednak coś gnało ją do
przodu, upadła na twarz. Skuliła się z bólu, ale po sekundzie znów była na
Strona 95
Mroczna pokusa
nogach i biegła do przodu.
- Parys … Parys jestem tutaj.
Gdyby nadal walczył z gargulcami, z pewnością jego organy byłyby dla nich
przekąską. Widziała to już tak wiele razy.
Jeżeli raz skosztowały człowieka, nic nie mogło ich powstrzymać przed
wielka ucztą. Przyśpieszyła kroku i modliła się aby nie było a późno.
Rozdział 9
KRONOS przeniósł się do prywatnej sypialni, w swoim ulubionym sekretnym
pałacu. Skóra jeżyła się mu na karku, na którym dźwigał Łowcę w mizernym
stanie. Przez chwilę przyglądał się malowidłom ściennym, a wielkie ręcznie
robione hebanowe łoże zmaterializowało się przed nim. Rrzucił Łowcę na
kolana nie zwalniając uścisku. Gruby czerwony dywan zamortyzował upadek,
chroniąc człowieka przed zmiażdżeniem rzepek. To by było na tyle, jeśli
chodzi o litość, która była mu przeznaczona na ten dzień.
U wezgłowia łoża zabrzęczały łańcuchy. Naga kobieta, przywiązana do
kolumny próbowała się uwolnić.
Oczywiście bezskutecznie.
Łańcuchy były nie tylko po ludzku zahartowane ale wzmocnione magią. I
oczywiście to, że była tu, w tym miejscu, nimi przykuta, było tylko i
wyłącznie jej winą. Kronos nigdy by jej nie dopadł, gdyby sama tu nie
przyszła, ze śmiesznym zamiarem dorwania go i przykucia go tymi
łańcuchami.
Gdyby nie był w posiadaniu wszechklucza otwierającego każdy zamek, pewnie
by się jej udało. A teraz już nic nie mogło go powstrzymać. Przyglądał się jej
szczerząc zęby w uśmiechu.
Ciemne włosy plątały się wokół jej posiniaczonych ramion , niezbity dowód na
Strona 96
Mroczna pokusa
to, że próbowała się uwolnić, na długo przed tym zanim wrócił. Jej skóra,
kiedyś bez jakiejkolwiek skazy i apetycznie kremowa, teraz miała ziemistą,
szarą barwę. A kiedy w jej oczach o dziwnej barwie jakby mieszaniny
kryształu i purpury błysnęła nienawiść, jego uśmiech poszerzył się jeszcze
bardziej.
- Zemszczę się, odpłacę Ci za to pięknym za nadobne - warknęła.
Zanim zdołał odpowiedzieć, dziewczyna zamilkła a na jego twarz wrócił
niegodziwy uśmiech. - Ale dopiero kiedy ja się już zabawię.
- Właśnie teraz, moja ukochana - Kronos oblizał usta językiem. Jeżeli istniała
jakakolwiek kobieta na świecie która mogła mu zaszkodzić, to była właśnie
ona, ale on nigdy by się do tego nie przyznał.
- Czy w taki właśnie sposób witasz swego męża, którym jestem od
niezliczonych stuleci?- syknął. Rhea, królowa tytanów, wpatrywała się w
niego, zupełnie jakby oglądała futerkowe zwierzątko, którego skórkę lada
chwila ktoś wyprawi i uszyje dla niej na nowy płaszcz zwycięscy.
- Lepszym sposobem byłby dyndający miecz u twojej szyi - machnął
lekceważąco ręką, jakby jej słowa nie miały żadnego większego znaczenia.
Takie protekcjonalne zachowanie z całą pewnością podziała jak zapalnik na jej
wybuchowy temperament.
- Ostrożnie moja ukochana, jesteś w niebezpieczeństwie, nawet nie protestuj.
- Argh!
Jej demon - Konflikt, świecąc rubinem blaskiem zaczął wyostrzać jej rysy, a
chęć do walki rosła z każdą chwilą.
- Zapłacisz za to.
- Mówiłaś to już tak niezliczoną ilość razy. Niestety.
Strona 97
Mroczna pokusa
Westchnął kpiąco , tak cicho że ledwie można było go usłyszeć ponad
szmerem oddechu.
- Możesz silić się na upokorzenia, możesz próbować mnie zawstydzić, ale i tak
nic z tego. Moja ulubiona część Twoich występów dopiero nadchodzi… kiedy
zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak nie zrealizujesz żadnej ze swoich gróźb,
bo za bardzo obawiasz się porażki - pomimo jego złośliwych, kąśliwych uwag
ona nie zamierzała zaprzestać walki.
Ale kiedy jego własne przeguby u rąk i nóg zaczęły sztywnieć na znak
protestu, cała ta sytuacja przestała go bawić. Był w jakiś sposób połączony,
związany z tym okropnym stworzeniem. Tego połączenia nie mógł zerwać w
żaden sposób. I tak, kiedy ktoś ranił Rheę, to automatycznie ranił jego. Nie
zależnie od miejsca i czasu. Podobnie kiedy Ona doświadczała przyjemności
to on również ją odczuwał. Dlatego zawsze wiedział, kiedy uwiodła kolejną
swoją ofiarę.
Ale ona również zawsze wiedziała kiedy on był z inną kobietą.
Być może to był właśnie powód, dzięki któremu gardzili sobą tak namiętnie i
dlaczego wybrali przeciwne strony wojny, która rozgrywała się pomiędzy
nieśmiertelnymi a ich ludzkimi wrogami.
Kronos związał się z Izbą Lordów, Rhea zaś miała Łowców.
- Śmierć byłaby zbyt dużą przyjemnością jak dla Ciebie! - splunęła tuż przed
materacem, dokładnie tak jak to przewidział, pot lśnił na całym jej ciele.
Ucieszył go jej widok w tak kiepskim stanie.
Bawił go.
Naga, bez wsparcia, pozbawiona możliwości obrony, czy choćby odzienia.
Strona 98
Mroczna pokusa
Miała piękne, wydatne piersi z przepięknymi ceglanymi sutkami. Piękny
zgrabny brzuch i jeszcze bardziej apetyczne uda. I kiedyś naprawdę ją kochał.
Zrobiłby dla niej wiele, nie, zrobiłby dla niej wszystko, ale z pewnością
wszystko, co sprawiłoby że byłaby szczęśliwa.
I faktycznie dał jej wszystko.
Chociaż to on był władcą, ona dzieliła z nim tron. Nawet podzielił z nią jego
boskie zdolności. Pragnął jej tak bardzo, tak obsesyjnie, że nie chciał żyć jeśli
nie byłoby jej u jego boku i dzielącej jego władzy.
Jednak stulecia mijały, a ona zaczęła się zmieniać.
Z początku pożądała tylko jego mocy, a później jej żądza władzy zaczęła ją
niszczyć, pragnęła władzy absolutnej, większej niż jego własna. Ostatecznie
zdradziła go, próbując uzurpować sobie siłę i władzę.
To ona była przyczyną jego uwięzienia w Tartarze.
To ona była przyczyną upadku Tytanów na rzecz Greków .
Przynajmniej jeden raz pomagała w próbach odebrania mu życia.
Teraz, nie było już nic, co mogłoby uratować ją przed jego wiecznym
gniewem.
- Znowu wracamy do punktu wyjścia, myszko - powiedział, celowo
nawiązując do dawnych męskich emocji.
Podczas jednej z wielu kłótni, które zdarzyły się im w więzieniu, zabił jej
kochanka, a ona jego kochankę, wtedy złożyli przysięgę , że już nigdy nie
skrzywdzą nikogo kto jest dla nich wzajemnie ważny, a przysięga miała być
wieczna i nienaruszalna. Dlatego Kronos osobiście nie mógł rozprawić się z
jej cennym Galenem lub z którymkolwiek z jego ludzi, mimo, że wreszcie
odnalazł kryjówkę tego gnojka, jak również nowego dozorcy Nieufności. Za to
Strona 99
Mroczna pokusa
Rhea nie mogła tknąć żadnego z jego Lordów.
Oni jednak mogli wyniszczać się wzajemnie.
Co ciągle miało miejsce.
- Twój wybór, Rheo. Pokonam Ciebie, albo zabiję jednego z twoich Łowców .
Człowiek klęczący u boku Kronosa wzdrygnął się gwałtownie słysząc groźbę
Kronosa, kwilił cicho, a z warg ciekły mu stróżki krwi, nie odezwał się jednak
ani słowem.
Prawdopodobnie nie mógł, bo Kronos wyrwał mu język.
Kronos chciał aby Rhea wybrała karę, i nie bardzo obchodziło go to, że w
zasadzie karał sam siebie.
Chęć by ona cierpiała, był silniejsza niż wszystkie obawy.
- No to jaki jest Twój wybór?
Codziennie oferował jej ten sam wybór, a ona codziennie dawała tę sama
odpowiedź.
- Myślisz, że obchodzi mnie choć trochę, kruchy i bezużyteczny człowiek? -
uniosła podbródek, i zaszczyciła Kronosa spojrzeniem, jej wzrok pozbawiony
był jakiegokolwiek śladu strachu lub litości.
- Zabij go.
Łowca zakwilił.
Nie, jej odpowiedź wcale się nie zmieniła. Kronos mógłby ją pokonać za
każdym razem, i zapewne kiedyś… któregoś dnia to zrobi. Ale na razie bardzo
podobało mu się dawanie jej tego o co prosiła.
Strona 100
Mroczna pokusa
Podobała mu się myśl , że mógł spełniać jej zachcianki przez następne dekady.
- Bardzo dobrze - Kronos wyciągnął wolną dłoń, przywołał miecz, powietrze
świsnęło, cichy brzęk. Głowa Łowcy opadła na podłogę z głuchym hukiem.
Bezwładne ciało również opadło.
Miedziany zapach wypełnił powietrze.
Wyraz twarzy Rheii pozostał niezmiennie obojętny, nietknięty choćby
wyrzutem sumienia.
- Zrobiłeś już sobie dobrze, mój ogierze, poczułeś się spełniony? Czy teraz już
czujesz się dużym, silnym mężczyzną?
Suka.
Nigdy nie pozwoli, żeby ona była górą.
- Czy ty naprawdę nie dbasz o swoje wojsko, nigdy nie zainteresowałaś się
nikim ze swej stale topniejącej armii. Nie interesują Cię ludzie walczący w
imię Twojej sprawy.
Jedno nagie ramię uniosło się w przypadkowym wzruszeniu.
- Czuję dla moich ludzi takie samo współczucie, jakie Ty odczuwasz dla
swoich wojowników, jestem tego pewna. Nie, nie czuję nic.
Nie, on nie znosił swoich Lordów, ale szanował ich siłę i determinację. A
raczej, kiedyś szanował. Ostatnio jego Wojownicy byli zbyt zajęci
zakochiwaniem się i swoimi małostkowymi sprzeczkami, teraz z kolei byli zbyt
zajęci ratowaniem Kane, dozorcy Katastrofy, by zważać na rozkazy Kronosa.
Ale dopóki oni byli buforem pomiędzy Kronosem a definitywną i
Strona 101
Mroczna pokusa
nieodwracalną śmiercią, potrzebował ich.
Zmarszczył brwi zastanawiając się nad tym wszystkim, co doprowadziło go do
tego miejsca i tego momentu. Dawno temu, pierwsze Wszechwiedzące Oko,
będące jeszcze pod jego rozkazami mogło zaglądać do nieba i piekła, mogło
widzieć zarówno przeszłość jak i przepowiedzieć przyszłość, i przepowiedziało
mu, że człowiek przepełniony nadzieją podleci do niego na białych skrzydłach
i zetnie mu głowę.
Były to dawne czasy, a Galen nie został jeszcze nawet stworzony.
Dlatego Kronos założył, że to Anielski zabójca przyjdzie po niego i dlatego
stworzył elitę boskich Wojowników.
Wojna wybuchła pośród aniołów i bogów, Grecy walczyli z Tytanami, nawet
na ziemi trwały walki.
Osłabiony przez nieustanne walki, Kronos został odnaleziony przez Zeusa i
strącony do Tartaru.
Wkrótce później Zeus stworzył Izbę Lordów, a Galen był jednym z nich,
wojowników służących jako osobista armia, gotowych do wali i obrony Zeusa,
gdyby w jakiś sposób Tytani skruszyli mury więzienia. Ale w wyniku głupiego
urazu, zazdrości Ci sami żołnierze którzy mieli być obrońcami otwarli Puszkę
Pandory, spuszczając ze smyczy demony w niej zamknięte i spowodowali
jeszcze większe spustoszenie a niżeli przyniosła niebiańska wojna. Zeus
wymierzył im karę, przydzielając każdemu z nich po demonie, lokując je
wewnątrz ich ciał. Galenowi w parze przypadł demon Nadziei, a białe skrzydła
wykiełkowały na jego plecach. Wkrótce po ucieczce Kronosa z
nieśmiertelnego więzienie, najnowsze Wszechwidzące Oko namalowało ten
sam obraz przyszłości, która już raz została Kronosowi przepowiedziana, tym
razem pokazując zwycięstwo Galena nad Kronosem .
Pierwsze Wszechwiedzące Oko powiedziało, że zobaczyło… że jest jakiś
sposób, jakaś możliwość aby zmienić przeznaczenie i ochronić siebie. Kobieta
Strona 102
Mroczna pokusa
z ciemnymi skrzydłami północy, która żyła pośród jego wrogów ale marzyła o
życiu z jego sprzymierzeńcami, miała być jego zbawieniem.
Tą kobietą był Sienna.
Wszystko zostało opisane przez Oko, począwszy od jej pojawienia się po atak.
Dlatego musiał zrobić wszystko tak jak powiedziało Oko i dokładnie to, co
powiedziało.
Sienna musiała przystać do Galena wbrew jej pragnieniu dołączenia do
Lordów. Tylko ona mogła pozyskać i utrzymać uwagę Galena, chociaż jeszcze
nie wiedziała jak albo dlaczego. Kronos jednak nie zamierzał jej tego mówić.
Tylko ona mogłaby stanąć naprzeciw Rheii, jeśli ta kiedykolwiek zdołałaby się
uwolnić. Tylko Sienna mogłaby powstrzymać Lordów od przypuszczenia ataku
na Galena, i zamordowania go. niestety nawet śmierć Galena nie
powstrzymałaby proroctwa. Jego demon przeszedłby do kogoś innego, a wtedy
kto inny stałby się białoskrzydłym zabójcą króla Tytanii.
- Ucieknę, wiesz o tym - powiedziała Rhea, a w jej głosie brzmiała pewność.
Czy ta pewność wynikała z jej zdolności, czy jego rezygnacji, nie był pewien.
Nie martwił się tym, przetarł kciukiem brew lekceważąc jej słowa .
- Nie, nie wiem. Jeszcze nigdy nie widziałem tak słabej bogini.
Tylko on mógł otworzyć łańcuchy którymi została przykuta, a nie planował
tego robić. Jedną z jej ostatnich zbrodni było przekonanie swojej siostry by
została jego kochanką i szpiegowała go dla niej. To był kolejny powód
nalegania Kronosa, by Sienna zbliżyła się do Galena
- Jeden dzień…- wyszeptała.
Ruszył w stronę łóżka, jak najdalej od martwego ciała i bliżej swej
Strona 103
Mroczna pokusa
znienawidzonej żony.
- I co? Zrujnujesz mnie, uwięzisz? Będziesz… Co jeszcze? Czym możesz mi
zagrozić, hmmm?
- Obedrę cię ze skóry, opluję twoje kości i zatańczę w kałuży twojej krwi.
- Brzmi, jak bardzo wspaniały, widowiskowy wieczór. Myślę, że do tego czasu
zdążymy się jeszcze troszkę zabawić.
Jednym ruchem ręki wezwał którąś z wielu obecnie zamieszkujących jego
harem kobiet. Rudzielec z ciemną, opaloną skórą i różem na policzkach
pojawił się obok niego. W przeciwieństwie do innych kobiet, ta wydawała się
być szczerze zadowolona z możliwości spełniania jego zachcianek. Dziś
ubrana była w prześwitującą udrapowaną jedwabną tunikę ozdobioną
koronkami, oraz klejnoty, które kiedyś należały do Rheii. Uśmiechała się
jaśniej niż jakiekolwiek słońce.
Widząc królową Tytanów tak bezbronną i bezradną przykutą do łóżka,
westchnęła z poczucia dumy, że to teraz ona jest ulubienicą Króla. Jednym
ruchem przerzuciła włosy na jedno ramię. Widząc to Rhea syknęła.
I dlatego właśnie ją wybrałem, pomyślał Kronos szczerząc zęby.
Rozpoznając diamenty które wisiały na szyi dziewczyny, Rhea wypuściła
lawinę przekleństw.
- Wasza wysokość - powiedziała dziewczyna jednocześnie dygając przed
Kronosem, dając Rheii do zrozumienia jak niewiele dla niej znaczyła.
Rozchodził się od niej aromat drzewa cytrynowego. - Co mogę dla ciebie
zrobić?
- Możesz pokazać kobiecie na łóżku, jak twój mężczyzna Cię zadawala i jak
bardzo Ci się to podoba.
Strona 104
Mroczna pokusa
Pchnął ją w stronę Rheii, tak by ta dobrze widziała jej twarz.
- Czy ona się tobie nie podoba?- zapytała dziewczyna.
Królowa znowu syknęła ze złości i próbowała ją ugryźć.
- Dość tego!
Rzucił jedno spojrzenie na swoją żonę, rozpinając zamek błyskawiczny swoich
skórzanych spodni.
Gardził taką obcisła odzieżą, ale Rhea uważała taki rodzaj garderoby za
atrakcyjny, a chęć zemsty przewyższała wszelkie inne pragnienia i wygody.
- Wiesz co powinnaś powiedzieć, żeby to wszystko powstrzymać- zwrócił się
do swojej żony.
Rhea musi tylko przyznać się do porażki i przyrzec, że już na zawsze będzie
mu posłuszna.
- Prędzej umrę.
- I bardzo dobrze.
Wziął służącą, a przyjemność z tego aktu była bardzo intensywna. Tyle, że
nigdy nie przyznałby się że przyjemność i rozkosz brała się głównie z tego, że
robił to na oczach swojej żony, a ona musiała na to patrzeć. Rhea jednak
zamknęła oczy, blokując dostęp tego obrazu do swoich myśli.
Ale to było nie ważne.
Czuła każde pchnięcie, każdy jego ruch wewnątrz dziewczyny i to mu
wystarczało.
W tej chwili.
Strona 105
Mroczna pokusa
Kiedy skończył, wciągnął spodnie drżącymi rękoma, tylko one świadczyły o
sile jego erekcji. Było to dla niej wielkim upokorzeniem, po takim wysiłku król
szybko odzyskiwał siły, obdarzając ją promiennym uśmiechem.
- Dupek- powiedziała Rhea dysząc.- Nienawidzę cię. Ze wszystkiego w moim
życiu Ciebie nienawidzę najbardziej.
- A jak nienawidzę ciebie.
Uśmiech pełen najprawdziwszego zadowolenia pojawił się na jego twarzy.
- Kronos, kochanie. Zrobiłeś mi niemałą przyjemność tą obleśną scenką,
zachowałeś się jak prostytutka. Ale nie byłeś nawet w połowie tak dobry jak
moi kochankowie.
Słowa były dokładnie obliczone, uzbrojone w żądło by ugodzić jego męką
dumę.
Ale Kronos pilnował się bardzo, by nic po sobie nie pokazać, nadal grał swoje
zadowolenie i rozbawienie.
- Wiesz, kochanie - powiedział.- Mogłaś zadawalać się swoimi ludźmi,
cieszyć się twoimi kochankami, ale tylko do czasu dopóki ich nie znalazłem i
nie zabiłem. A tymczasem jutro znowu spotkam się z moim rudzielcem. Jutro
znowu ją przelecę.
Rozdział 10
Kły na ramionach, pazury na jego nogach. Rogi wbijały mu się w żołądek.
Przynajmniej Parys miał taką nadzieję, że to były rogi dźgające go w brzuch.
Próbowali przykuć go łańcuchami do ściany. Nie pozwolił się zakneblować.
Powoli też zaczął godzić się z myślą, że jednak nie zobaczy już Sienny.
Chociaż tu była.
Strona 106
Mroczna pokusa
Żywa. Nieskrępowana.
Zobaczyła go, spojrzała na niego, spotkała jego wzrok, a jej smutek był tak
wielki, że aż wyczuwalny. Smutek i żal, i nawet prawdziwe przerażenie
wyzierało z jej oczu, które pozbawione były kanciastych oprawek okularów,
jakie nosiła w poprzednim życiu.
Teraz w tym nowym, pozagrobowym już ich nie potrzebowała,
prawdopodobnie teraz jej wzrok był doskonały, ale rysy jej twarzy pozostały
niezmienione.
Duże piwne oczy, duże miękkie czerwone wargi.
Pęki ciemnych falujących włosów spływały na jej ramiona, i sięgały teraz talii.
Jego kobieta.
Tylko jego.
Jego przyjaciele pojedynczo i po kolei wpadali w sidła miłości, a on tak im
zazdrościł.
A teraz, tutaj była jego kobieta, kobieta która ujęła go i zafascynowała jak
żadna inna.
Kto by pomyślał.
Musi do niej dotrzeć, musi obronić ją przed tym horrorem.
Musi się z nią kochać, musi ją mieć.
Jego demon wycofał się w głąb umysłu, tchórząc, kiedy Parys, przebojem
wbiegł pomiędzy gargulce, by dostać się jak najbliżej Sienny. W jednej chwili
jego oprawcy natarli na niego, zwiększając atak.
Strona 107
Mroczna pokusa
Rzucił jednym, po chwili następnym i jeszcze jednym, ciskał kamiennymi
ciałami w ściany budowli. Jednak one uleczały się natychmiast i wracały do
walki.
Jeszcze bardziej wściekłe. Jeszcze bardziej natarczywie.
Gargulce go spowolniały, jednak nie powstrzymały. Był już słaby, i stawał się
coraz słabszy, bo nie uprawiał dzisiaj seksu.
Przypomniał sobie, że wczoraj też nie było seksu.
Już prawie o tym zapomniał.
Nieważne.
Sienna tu była i jednym spojrzeniem odnalazł drogę do niej.
Znowu mógł ją mieć.
Żadnych pytań. Mógłby nawet w tej chwili.
Teraz musiał do niej dotrzeć.
Mrok zgęstniał wewnątrz jego głowy, owijając jego umysł, podsyłając mu
myśli o śmierci i zniszczeniu, nie stawiał oporu, pozwolił się prowadzić
mrokowi głębiej i głębiej , do miejsca gdzie pojawiły się, przeszkody do
zniszczenia, tylko to się teraz liczyło. Te gargulce chciały powstrzymać go
przed dotarciem do jego kobiety.
nie zasługiwały na to aby żyć.
Krok, drugi, trzeci stworzenia przyczepiają się do jego ud, trzymają się
kurczowo jego kostek, kiedy przemierzał drogę do Sali balowej. Uderzał je
pięścią po głowach, kopał i przybijał nożem do podłogi.
Strona 108
Mroczna pokusa
- Sienna! Gdzie…
Schowała się w dalekim kącie, jej ciemne włosy, plątały się na plecach, oczy…
oczy były dzikie. Nagle świat zwolnił, a on w jednej chwili dostrzegł szczegóły
które umknęły mu wcześniej. Jej wargi były bardziej obrzmiałe, a w kącikach
zobaczył zaschnięte krople krwi. Siniaki dodawały koloru jej policzkom.
Jednak te niebiesko-czarne ślady świadczyły tylko o bólu jaki musiała znosić.
Jedno z jej obsydianowych skrzydeł zostało najprawdopodobniej złamane i
wisiało pod dziwnym katem.
Była ranna.
Ktoś ją skrzywdził.
Czerwień zmieszała się z czernią, obie barwy obficie zalały jego mózg
zaburzając ostrość wzroku.
Wściekłość migotała mu w głowie tysiącem iskierek, budząc rządzę mordu. W
żyłach krew wrzała.
Z rykiem bólu rzucił dwoma kolejnymi gargulcami. Kolejnego chwycił i
zdzielił pięścią, walnął w głowę wybijając dziurę w policzku stworzenia,
później w kark, i znowu w grzbiet i w klatkę, roztrzaskując gada.
Stwór jeszcze walczył.
Uchwyt Parysa był silny docisnął go do piersi. Jeszcze stworzenie walczyło
Dziobało go w pierś.
- Niech Cię przykuje łańcuchem - krzyczała Sienna. - Proszę, pozwól mu się
przykuć łańcuchem.
Chciała by go uwieziono?
Strona 109
Mroczna pokusa
Czy nienawidziła go tak jak się tego obawiał?
Nieważne.
Jej obawy i zarzuty były nieistotne, a jego determinacja niezachwiana.
Musi zabić…
Bach, bach, tajemnica poliszynela. Wróg musi zginać. Bach, bach…
Zamierzył się nożem. Przeszkody muszą zostać wyeliminowane…
Jeden wielki bajzel.
Gargulce zdążyły już zapomnieć o swojej przyjemności, lub czymś w jej
rodzaju, co poczuły, kiedy zwarły szyki i w ataku ruszyły na niego. Sienna
również do niego dotarła, pachniała polnymi kwiatami i … Ambrozją ?
Odetchnął głęboko.
O tak, to była ambrozja.
Ambrozja, słodka ambrozja, jej zapach niczym perfumy przenikał jego skórę,
uspakajając, zabijając rządzę mordu, chciał ją wchłaniać i wąchać. Musiał ją
wąchać.
Ślinił się na ten zapach, nawet wtedy, kiedy zaczął się zastanawiać, dlaczego
ona pachniała narkotykiem nieśmiertelnych, od którego jeszcze niedawno był
uzależniony, a który zmusił się do porzucenia, przed ważną walką, którą mógł
wygrać tylko wtedy, kiedy był trzeźwo myślącym. Jego stan spowodował, że
zapomniał o umówionym spotkaniu z boginią, która dostarczała mu kryształki
i dopiero kiedy zdał sobie sprawę w jakim jak bardzo się uzależnił, zdecydował
się by przestać zażywać Ambrozję. Na szczęście najgorsze miał już za sobą
jeśli chodzi o wychodzenie z nałogu, nie było opcji, by mógł na nowo do tego
Strona 110
Mroczna pokusa
wrócić. To byłoby jak powrót do szamba, jakby przestać martwić się o
cokolwiek oprócz kolejnego, nowego kłopotu.
A on chciał jej.
Była teraz tak blisko .
Pożądanie ożywiło się, wlewając dodatkowe siły do umysłu Parysa, zmieniając
kierunek jego myśli.
Musę jej dotknąć… muszę ją mieć… koniecznie.
Przynajmniej raz byli zgodni.
- Musisz pozwolić im by Cię zakuły w łańcuchy.
Kiedy spróbowała odciągnąć dwa gargulce od niego, one rzuciły się na nią
próbując gryźć, drapać i dźgać głową. Nogi Sienny ugięły się pod ich wagą.
Kolejny ryk wydarł się z jego gardła.
Czy ona przypadkiem nie próbowała go ratować ?
Sam pomysł wydawał się mu co najmniej dziwny.
Ignorowane bestie jeszcze raz próbowały go ujarzmić. Parys skoncentrował się
na osobniku wspinającym się na Siennę. Chwycił go i rzucił nim. Porwał
kolejnego i rzucił.
- Biegnij - krzyknął.
Bestie znowu skupiły się na nim. Próbował trzymać je daleko, utrzymując dla
Sienny bezpieczne przejście , ale ona nie uciekała.
Leżała dysząc ciężko, jej kończyny były nieruchome, nawet nie próbowała
Strona 111
Mroczna pokusa
ratować siebie.
Wpatrywała się w niego załzawionymi oczyma.
- Proszę, Parys. Zostań. Nie walcz.
Gorący oddech zamarł mu w klatce piersiowej i chociaż każdy mięsień, każdy
instynkt jaki posiadał kazał mu wracać do walki, kontynuować to co zaczął,
usiadł na tyłku i schował ostrza do pochwy i opuścił ramiona.
Próbowała go ratować, a on jej zaufał.
Mógł się poddać.
Bestie wykorzystały w pełni chwile spokoju i zbiegły się jak muchy do miodu.
Zupełnie jak Sienna, tak samo one pozostały nieruchome.
Szokujące, ale szał walki po chwili zelżał.
Gargulce doczepiły się do jego ramion i zaczęły ciągnąc go w stronę lochów,
gdzie był już uwieziony William.
Sienna poruszała ociężale nogami i odeszła, nie pozwalając sobie jednak na
przerwanie kontaktu wzrokowego.
Dobrze.
Musiała być ostrożna, nie mogła pozwolić sobie na żaden błąd, bo w
przeciwnym razie walka wybuchła by od początku.
- One zostawią Cię w spokoju, jak tylko przykują Cię łańcuchami.
Jej głos drżał, przepojony niewypowiedzianym bólem.
Strona 112
Mroczna pokusa
- One po prostu muszą wykonać swoje zadanie, a później pozwolą ci już robić
co chcesz.
Chcesz jej …
Pomimo ran które odniósł, po raz kolejny poczuł, że woń demona nasiliła się,
bogaty czekoladowy zapach wymieszany z najlepszym szampanem. Jeżeli
potrzebował dowodu, na to że może być z tą kobietą po raz kolejny, to właśnie
go znalazł.
Mógł być z tą kobietą ilekroć tylko chciał , tylko razy na ile ona mu pozwoli.
Czuł się onieśmielony.
Oczyszczony.
Zdezorientowany.
W końcu znalazł kobietę, która była inna niż wszystkie, której szukał całe
życie, o którą błagał najbardziej na świecie.
Te z gargulców, które go nie trzymały w swoich szponach przeskoczyły za
jego plecy, ocierając się o niego w dziwny sposób.
Twardsze tym razem i bardziej zdecydowane w potrzebie wypełnienia swojego
obowiązku.
Ale nawet to, że miał zostać przykuty łańcuchami, nie mogło sprawić, że jego
demon siedział spokojnie. Seks nadal roztłaczał delikatny zapach pożądania.
Prężył się i stroił mając na celu uwiedzenie Sienny.
Ona tu była … nigdy nawet nie śmiał o tym myśleć, była taka piękna, śliczna,
że aż zapierało mu dech w piersiach, sama kwintesencja kobiecości.
Strona 113
Mroczna pokusa
Nawet taka brudna i poplamiona krwią jak teraz. Nigdzie indziej nie było
wspanialszej kobiety.
Wcale nie upiększył sobie jej obrazu w głowie przez ten czas rozłąki. Wręcz
przeciwnie, obraz, który sobie stworzył oddawał ledwie namiastkę jej
prawdziwej urody.
Piękne piwne oczy błyszczały drobnym iskierkami szmaragdu i miedzi, tak
jakby lato i zima połączyły się w jedno otoczone zasłoną długich ciemnych
rzęs.
Jej wargi były nabrzmiałe zupełnie jak po ukłuciu osy. Kobiety zapłaciłyby
majątek za takie usta, a mężczyźni daliby wszystko żeby je całować.
Jej włosy nie były ani ciemne ani jasne, były brązowe, na których światło
załamywało się i odbijało barwą najprawdziwszego złota.
Były dłuższe niż wcześniej, pukle fal opadały na ramiona jak hipnotyzujące
fale oceanu.
Jej piegi rozjaśniły się, ale teraz były bardziej dekadenckie niż kiedykolwiek
wcześniej, mapa rozkoszy dla jego języka. Skóra miała barwę śmietanki z
płatkami róży, błyszczała delikatnie jakby Sienna połknęła Słońce.
Całe ciało było smukłe i eleganckie jak u primabaleriny .
Piersi nie były duże, ale zaskakująco doskonale pasowały do jego dłoni kiedy
dane mu było badać językiem i pieścić jej sutki.
Jej długie szczupłe nogi owinięte wokół jego tali trzymały go kurczowo.
Moja, pomyślał. Moja.
Weź ją.
Strona 114
Mroczna pokusa
Demon Rozpusty podpowiadał, że obaj jej chcą, że Parys jej potrzebuję, i
teraz może ją zdobyć. Jak gdyby Parys się z nim sprzeczał o siłę swego
pożądania do Sienny.
Jedno pytanie tylko nie dawało mu spokoju.
Czy to, że będzie z nią po raz drugi wzmocni go, tak jak zawsze przygodny
seks dodawał mu sił?
W kącie czekał już uśmiechnięty William, szczerząc zęby do Parysa. Nie miał
na sobie kajdan, co szczerze zdziwiło i rozłościło Parysa. To on powinien być
bez kajdan.
Tymczasem bestie nie zaszczyciły nawet spojrzeniem Williama, wciąż zajęte
Parysem..
Parys odprężył się.
Był tak blisko Sienny, dokładnie tak jak o tym marzył.
Jasna cholera, ile rzeczy chciał dla niej zrobić…
Mogła go odepchnąć, ale nie odepchnęła .
Tak czy owak, wreszcie pozna prawdę.
Strona 115
Mroczna pokusa
Rozdział 11
Parys patrzył jak William staje obok Sienny. Dziewczyna nie spuszczała z
niego wzroku i Parys zastanawiał się jakie też myśli muszą teraz przepływać
przez jej głowę. Czy jej ciało reagowało na niego, tak jak on reagował na nią?
Krew znaczyła ściany dookoła, Parys zaklął. Dałby wiele, by zobaczyć ją
otoczoną jedwabiami i aksamitem. Zrobi to, przyrzekł sobie, odmieni jej życie.
- Miło znowu cię zobaczyć, Sienno – powiedział William niezwykle
przymilnym głosem, jednak lód w jego oczach, przeczył tej słodkiej fasadzie.
Parys napiął się. Jeśli wojownik ją skrzywdzi…
- Spotkaliśmy już się? – zapytała.
Strona 116
Mroczna pokusa
Przez chwilę William zdawał się być zupełnie zmieszany. Zaraz potem
uśmiechnął się szeroko.
- Martwi mnie, że tego nie pamiętasz, pozwól więc, że ci przypomnę tamtą
scenę. Byliśmy w Teksasie, a ty leżałaś niczym wierny pies, trzymając się
kurczowo nogi Parysa – jego szydzący ton był celowo zamierzony. Chciał ją
onieśmielić i przypomnieć jej wszystko, co zrobiła Parysowi.
- Nie tym tonem – warknął Parys. Być może mogło mu to zaszkodzić, ale nie
zamierzał pozwolić, by wojownik drwił z niej.
Sienna wzruszyła ramionami, słowa Willa nie zrobiły na niej większego
wrażenia.
- Będziesz musiał mi wybaczyć, że wtedy cię nie zauważyłam. W
przeciwieństwie do niego wydajesz się być taki pospolity.
William zadławił się własnym językiem.
Po raz pierwszy Parys wyszczerzył zęby w rozbawieniu. Ostatni raz kiedy
okazała taką brawurę, wstrzykiwała mu narkotyk. Wtedy nie podobała się mu
jej bezczelność, teraz tak, zwłaszcza, że była skierowana przeciwko komuś
innemu.
William wstrzymał oddech i dodał.
- Jak zapewne wiesz, zabiję cię, jeśli spróbujesz go skrzywdzić w jakikolwiek
sposób. I nie przejmuję się tym, jak bardzo go to rozgniewa – spokojny wyraz
twarzy potwierdzał słowa wojownika. – Parys jest głupcem interesując się
tobą. To z kolei oznacza, że jego przyjaciele muszą się teraz o niego
zatroszczyć.
To wcale nie było zabawne. Parys warknął, jego zęby zazgrzytały o siebie.
Ciemność powoli budziła się w nim… Parys walczył, by się nie uwolniła, choć
tak naprawdę pragnął zacisnąć dłonie wokół szyi Williama. Nikt nie miał
Strona 117
Mroczna pokusa
prawa grozić Siennie. Nikt. Nigdy. Nie chcesz go zranić. Zatrzymaj się.
Lojalność wobec Willa zaskoczyła go, pozwoliła mu jednak nieco otrzeźwieć.
Musi ją obronić… musi…
- Widzisz? – William rozłożył szeroko ramiona, jakby na potwierdzenie swoich
słów.
- Głupi.
Parys zagryzł policzek. Zmusił się by zastygnąć w bezruchu, który to już raz?
Trzeci? Dmuchnął ze świstem powietrze przez usta, niczym zła bestia, którą w
istocie był. Gargulce ciągle jeszcze wierciły się gdzieś po komnatach.
Przyjaciele mogą sobie mówić do niego co chcą, ale nie wolno im jej obrażać.
Sienna wstała i razem z William przybliżyła się do Parysa. Wkrótce cała trójka
znalazła się w niewielkiej sali, pozbawionej jakichkolwiek luksusów. W oddali
gargulce drapały o ziemię, stwory przybliżały się , skrzecząc radośnie i
przeczuwając swoje zwycięstwo.
Przeguby i kostki Parysa oplatały kamienne łańcuchy, unieruchamiając go przy
ścianie. Gargulce zbliżały się do nich, skrobiąc ostrymi pazurami w podłogę,
skrzecząc chrapliwie, rozważając jak się dobrać do swojej zdobyczy.
Sienna przerwała wizualny kontakt z Willem, padając na kolana koło Parysa.
Jej drżące dłonie zacisnęły się na rękojeści noży. Parys mógł sam się uwolnić.
Lub do diabła William mógł to zrobić, tyle, że Parys chciał czuć na sobie jej
eleganckie delikatne dłonie. Było nich coś erotycznego i niezmiernie
kuszącego.
Wciągając głośno powietrze powiedziała:
- Oni przykuwają do skały każdego kto przekroczy most. I trzymają go tak
długo, dopóki nie stracą nim zainteresowania. Będziesz mógł opuścić to
Strona 118
Mroczna pokusa
miejsce dopiero kiedy się im znudzisz.
Przymknął na chwilę oczy, rozkoszując się brzmieniem jej głosu. Niski głos
wibrował w jego umyśle niczym najsłodsza pieszczota. Mógłby słuchać jej
ciągle.
Czy ciągle jeszcze jej nienawidził? Tak. Zdecydowanie. Nienawidził tego co
mu zrobiła i tego co, on jej uczynił. Nienawidził myśli jak silnie oddziaływała
na niego, a jeszcze bardziej nienawidził tego, że świadomie nie wybrała go
wtedy, wiele miesięcy temu, tak jak on ją wybrał.
Zabrałby ją do domu. Rozpieszczałby ją. Przynajmniej teraz tak uważał.
Pieściłby ją nie przejmując się tym kim była. Nie zadawałby jej kłopotliwych
pytań, nie planowałby jej pozbawić wolności.
- Mam kłopot… nie mogę… musiały mnie zranić bardziej niż zakładałam –
szepnęła cichutko. – Tam mi przykro… jej dłonie opadły do boków, zachwiała
się, zaraz potem opadła do przodu wprost na jego pierś.
- Sienna? – zażądał, ale nie usłyszał odpowiedzi. Każdy kto były zdolny ją
teraz zobaczyć, mógłby ją zranić, zadać cios jej duszy. Gargulce z pewnością
były w stanie ją zobaczyć i dotknąć. Może potrzebowała tylko odpocząć,
zaczerpnąć powietrza? Zaraz jednak przerażenia ścisnęło jego krtań, skąd w
takim bądź razie wzięła się krew wokół jej ust?
- Musiała zemdleć porażona moim pięknem – zauważył William z
westchnieniem. – Łaskotki, które dla niej zaplanowałem muszą pójść w
odstawkę.
Ignorując go, Parys szarpnął ramieniem, próbując wyrwać łańcuch ze ściany.
Drugą dłoń zaciskał wokół talii Sienny, przytrzymując ją blisko siebie.
Tak idealnie do niego pasowała.
Po tym jak zerwał łańcuch pogłaskał ją po plecach, przytulając jeszcze mocniej
Strona 119
Mroczna pokusa
do siebie. Jego serce jak oszalałe tłukło się w piersi. głowa opadła jej na bok,
odsłaniając jej blade policzki. Szarpnął drugą dłonią, uwalniając się
całkowicie.
Dopiero wtedy zrobił to, o czym marzył od pierwszej chwili, gdy ją zobaczył.
Pogłaskał jej włosy, skronie, brwi…. Jej skóra była taka miękka, tak cudownie
ciepła. Błagał o tę chwilę od tamtego pamiętnego dnia kiedy umarła przez
niego. Tak wiele razy śnił o tym. Ku jego radości rzeczywistość okazała się
być lepsza niż sen. Czuł nie tylko jej ciało, jej ciepło, czuł również jej zapach.
Wspaniały, kwiatowy, słodki, niczym ambrozja, pobudzający…
Dlaczego ambrozja? Nie mógł tego zrozumieć. Czyżby była naćpana? Jeśli tak
w rzeczywistości było, oznaczało to, że Kronos narkotyzował ją. Sama nigdy
by tego nie zrobiła, za bardzo lubiła mieć trzeźwy umysł i kontrolę nad swoim
ciałem.
Ochronię ją przed tym pomyślał. Była jego. W tej jednej chwili należała do
niego. Seks natychmiast ożywił się w jego głowie. Weź ją, weź ją, weź ją.
Instynkt wymagał, by usłuchał głosu demona. Parys jednak ciągle się
wzbraniał. Nie w ten sposób, nie kiedy była nieprzytomna.
Westchnienie frustracji i zawodu przetoczyło się przez jego głowę. Parys
zlekceważył to uważnie oglądając ciało dziewczyny, sprawdzając jej
skaleczenia i rany. Każdy nawet najdrobniejszy fragment gołej skóry działał
pobudzająco na jego wyobraźnię, wywołując u demona spazmy zawodu.
Chociaż Parys podziwiał i pragnął ciała Sienny, warczał oglądając jej skórę.
Obok wielu już gojących się siniaków, dziewczyna nosiła liczne ślady pazurów
i kłów. Z wielu ran sączyła się krew.
W jego umyśle natychmiast zapłonęła furia. Jeśli zrobiły to gargulce,
wszystkie małe kreatury zapłacą mu za to.
Rozdział 12
Strona 120
Mroczna pokusa
Naprawdę chciał, by mu zapłaciły i nie zamierzał z tego rezygnować. Zassał
głęboko powietrze próbując się uspokoić i ostudzić swój mroczny nastrój.
Tymczasem zamiast jasności zaszumiało mu w głowie, a oczy zaczęły łzawić.
W powietrzu roznosił się silny zapach ambrozji. Mógł wręcz jej skosztować.
Marszcząc brwi, pochylił się, by powąchać jej ciało w zagięciu szyi.
Na skórze zapach był jeszcze intensywniejszy.
- Perwersyjne - powiedział William.
- Czy nie możesz choć raz być poważny?
- Byłem bardzo poważny. Zawsze wyobrażałem sobie jak to robisz i co się
dzieje już po fakcie. Czy dziewczyny zdają sobie w ogóle sprawę, co im
zrobiłeś, czy są tak oszołomione że ledwie rejestrują twoją obecność? A może
wymykasz się ukradkiem?
- Fajnie, że starasz się analizować moje życie płciowe –rzucił mrukliwie Parys.
- A inne tego nie robią?
- Chrzań się.
- Ponownie, inni tego nie robią?
- To się mija z celem - Parys kolejny raz zaciągnął się ambrozją. Mgła
zgęstniała, umysł wojownika zaczął dryfować. Czy aromat powstawał we krwi
Sienny? Kolejny raz zaciągnął się powietrzem. Tak zdecydowanie ten zapach
wydzielała jej krew. Zapach był tak silny jakby stali na polu ambrozji.
Ale było to przecież niemożliwe. Ambrozja rosła na specjalnie do tego
przygotowanych łąkach w chronionym zakamarku niebios. Odległość jaka
dzieliła to miejsce od pól ambrozji można przyrównać do odległości pomiędzy
ziemią a księżycem.
Strona 121
Mroczna pokusa
Płatki kwiatów zrywano i wyciskano z nich sok, resztę suszono i przerabiano
na proszek. Nikt nie mógł posłużyć się proszkiem, ani tym bardziej płynną
ambrozją. Żaden nieśmiertelny, ani tym bardziej człowiek nie miał do niej
dostępu.
Ale Sienna nie była już człowiekiem.
Ze wstydem stwierdził, że najchętniej wgryzłby się w szyję Sienny, by wypić
ambrozję z niej do ostatniej kropli. Od dawna chodził ścieżką nałogu, wiodącą
go po bagnach świadomości, jeśli jednak miał wygrać, uratować siebie i Siennę
powinien mieć jasną głowę. Gdyby było inaczej zapewne od razu zagłębiły się
w tej słodkiej czarownej chwili...
- Pomimo tego, że to bardzo interesujące i ciekawe, mam na myśli twoje
kuszące zachowanie – William powiedział a jego ostry głos przeciął
powietrze. - Ciekawi mnie, czy jednak zamierzasz dobrać się do tego towaru
czy nie?
- Wydawało mi się, że kazałem ci się zamknąć.
- Nie, powiedziałeś, żebym cię pieprzył, ale to było pięć minut temu. Dużo
zmieniło się od tego czasu. Waśnie zacząłem się nudzić.
Parys zagryzł język aż poczuł krew na podniebieniu. Powinien się skupić, olać
Williama, skoncentrować na Siennie, na jej urazach i zadaniu. Ale gówno, jego
pieprzony umysł chciał inaczej. Pragnienie już rozrosło się w jego ciele. Nie
powinien był zauważyć, cudnych różowych sutków, płaskiego brzucha i
cudnego zagłębienia pomiędzy jej długimi nogami.
Nie powinien był liczyć jej piegów ani też planować polizać je językiem.
Zacząłby mniejszymi liźnięciami od jej pępka a potem sunąłby w dół do jej ud.
Był naprawdę gnojkiem, chorym, obrzydliwym padalcem. Powinien zostać
wychłostany. Był pewien, że jak tylko Sienna się obudzi, sama o tym pomyśli.
Strona 122
Mroczna pokusa
Powinien siebie nienawidzić.
- Ona jest przecież martwa - zaskrzypiał. Zauważył też, że na przegubie nie
miała już symbolu nieskończoności, tatuażu jaki używali łowcy. - Dlaczego
więc krwawi? Czy jej rany nie powinny goić się tak szybko jak nasze?
- Och, a więc teraz chcesz ze mną rozmawiać? - wojownik zażartował.
- Po prostu odpowiedz na pytanie, albo wyrwę ci język i przybiję go do ściany.
- Naprawdę straciłeś poczucie humoru, wiesz o tym? Dobra... dobra... świetnie
powiem ci.
Faktycznie jest martwa ale demon, który w niej mieszka jest jak najbardziej
żywy. Jego serce bije dla niej, jego krew krąży w jej żyłach... W sumie to nie
wiem po co mam ci wyjaśniać fizjologię demonów? I co do diabła tak ładnie
pachnie? To jest bardzo smaczne. Coś w sam raz dla mojego...
- Przestań oddychać! - Parys nie chciał, by ktokolwiek inny oddychał
wciągając do płuc jej zapach.
- Taki z ciebie zazdrośnik?!
- Wróćmy do tematu naszej rozmowy, a postaram się ciebie nie zranić. Jest
opętana, ale jest też martwym duchem. Więc…
- Więc możesz jeszcze ją dotknąć.
- Chodzi mi oto, czy ona w końcu się uleczy?
- Tak ponieważ jej demon się uleczy. I tu dochodzimy do sedna. Trzeba było
od razu o to zapytać, a nie kluczyć i kręcić, nie wspominając już o stracie
mojego czasu.
Ok, ok., a więc zagoi się. Parys uniósł ją wyżej w ramionach, mocniej
Strona 123
Mroczna pokusa
przyciskając do siebie. Jego kobieta…
Seks uwielbiał dotykać, mruczał więc teraz z aprobatą.
- Zabieram ją do góry, poszukam jakiejś sypialni - powiedział Parys. Miał
zamiar opatrzyć ją i zabandażować. Jeśli oczywiście nie obudzi się wcześniej i
nie zażąda, by poszedł do diabła. – Nie jesteś zaproszony.
Tak bardzo jak pragnął, by się obudziła i powiedziała to, o czym marzył, tak
bardzo miał nadzieję, że prześpi moment w którym będzie czyścił jej rany. Był
zdesperowany, by mieć ją w swoich ramionach.
Głupi chory bękart skarcił siebie.
Przede wszystkim jednak nie chciał, by czuła jakikolwiek ból, kiedy będzie ją
opatrywał. Na moment spojrzał na łańcuchy zwisające z jego nadgarstków,
zastanawiając się, czy nie byłoby dobrze przykuć, nimi Siennę do łóżka żeby
mu nie uciekła. Dzięki temu nie mogłaby mu zwiać dopóki nie przedyskutują
kilku spraw. Niestety przyszedł tu by ją uwolnić, nie niewolić.
I gówno, może wcale nie chciała uciec od niego. Co prawda najpierw go
zupełnie zignorowała ale chwilę później pognała mu na ratunek. Cokolwiek
było przyczyną jej zmiany, nie zamierzała się go pozbyć. Potarł policzkiem o
jej czoło, rozkoszując się zapachem jej włosów.
Gargulce nie zadały sobie trudu, by zamknąć, kratę, a tym samym uwięzić
Williama i Parysa w środku. A może to zamek stanowił sam w sobie więzienie?
- Jesteś takim mięczakiem - powiedział William krocząc obok niego. - Mam
nadzieję, że wiesz o tym.
- Naprawdę? To nie ja przejmuję się odżywką do włosów.
- Być może dlatego twoje włosy mają rozdwajające się końcówki.
Strona 124
Mroczna pokusa
- Zacznij raz jeszcze opowiadać o swoich włosach , a obudzisz się jutro łysy.
- To śmieszne tak mówić. Oboje wiemy, że pokonałbym cię, zanim w ogóle
miałbyś szansę zbliżyć się do mnie z brzytwą - William uniósł dumnie
podbródek. - A tak w ogóle, to tylko prawdziwy mężczyzna potrafi zrozumieć
delikatną kobiecą naturę.
- Nie wiem kto nakarmił cię takimi bzdurami, ale mogę ci przysiąc, że Sienna
znajduje się w najbardziej opiekuńczych ramionach.
Gargulców nie było w głównej sali. Parys wcześniej nie zauważył wystroju, za
bardzo był pochłonięty walką z małymi paskudami. Dopiero teraz miał szansę
się rozejrzeć. Ściany były równie zmurszałe i sypiące się jak reszta zamku.
Zaschnięta krew na ścianach i kości porozrzucane po kątach. Kręte schody
prowadzące do góry przykrywał poprzecierany dywan. W wielu miejscach na
różnorakich podwyższeniach stały posągi. Męskie, żeńskie, stare młode.
Jedyne co je wszystkie łączyło, to przerażenie w oczach.
- Zakładam, że będziesz zajęty przez kilka następnych godzin, tyle pewnie
czasu zajmie jej odzyskanie świadomości - powiedział William pocierając
alabastrowe czoło jednego z posągów. - Zakładam bowiem, że to jest właśnie
powód dla którego nie chcesz mojego towarzystwa prawda?
- Albo zamkniesz usta albo urwę ci głowę.
Chociaż uwaga Williama zirytowała Parysa nie zmniejszyła jednak pragnienia
by być z nią sam na sam, móc ją dotykać tak swobodnie jak William dotykał
posągu. Ogień na nowo rozlał się po jego ciele.
- Krzyknij jeśli będziesz mnie potrzebował. Jeśli okaże, się że nie jesteś w
stanie jej sprostać.
- Ten dzień nigdy nie nadejdzie - Parys skręcił w lewo, a William w prawo. –
A tak przy okazji… Jeśli spróbujesz zapukać do moich drzwi, lepiej byś był
martwy. Bo jeśli nie będziesz , zabiję cię.
Strona 125
Mroczna pokusa
Pchnął pierwsze drzwi i wszedł do środka. Szczęściem dla niego sypialnia była
w pełni wyposażona. Jedyne co musiał zrobić, to zdjąć płótna przykrywające
meble. Lub może lepiej powinien je tak zostawić, kiedy Sienna się zbudzi, to
miejsce może stać się strefą wojenną.
Kane - dozorca demona Katastrofy nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.
Zwykle jego życie pchało go do piekła niezależnie od tego, czy nabył bilet
wstępu, czy nie. Jeśli gdzieś spadały skały, to zawsze na jego głowę, żarówki
pękały przy nim, a szło zawsze wbijało się mu w stopy. Od setek tysięcy lat
tkwił w tym gównie. Inny na jego miejscu już dawno postradałby rozum, ale
Kane przez ten czas rozwinął swoją własną filozofię życiową w myśl której:
Złe rzeczy się zdarzają trudno. On i tak je przetrwa i pójdzie dalej.
Teraz faktycznie był w piekle, ale nie był torturowany. Nie przesłuchiwano go
i żadne nieszczęście jak na razie się mu nie przytrafiło. Zamiast tego czczono
go. Pomniejsze demony opiekowały się nim, wielbiły go, choć ich oddanie
zapewne należało przypisać Katastrofie.
Wielkie łuskowate szpony chwytały go, głaskały, pieściły, rogate głowy
pochylały się nad nim oddając mu po pokłon.
Moi Katastrofa szepnął wewnątrz jego umysłu pysząc się z dumy, wypełniając
ciało Kane swoim aromatem.
Tak, Kane znał te demony, należały wcześniej do Katastrofy, w czasach kiedy
jeszcze Wielki Lord zamieszkiwał piekło. Potem demon postanowił uciec i
wyzwolić się spod wpływu Lucyfera. Choć minęły tysiące lat ich oddanie dla
Katastrofy nie minęło.
Pomniejsze demony, doskonale wyczuwały swego pana w środku Kane,
dlatego też uratowały go z rąk napastników.
W tej chwili Kane siedział na świeżo wybudowanym tronie . I nie bez
znaczenia był tu fakt, że tron powstał z kości Łowców, którzy wcześniej
Strona 126
Mroczna pokusa
napadli na niego i chcieli go torturować. Odzież, którą wojownik miał na
sobie: koszulę i spodnie również uszyto z opalonych skór Łowców.
Wspaniałe dary dla demona od jego sług.
Powinien podziękować, ale słowa ledwie mogły przejść, mu przez gardło.
Najchętniej powiedziałby: dziękuję, ale zamiast skór wolałbym dostać toster.
Na co oni z pewnością by odrzekli, że chcę jego spermy.
Fakt pozostawał faktem.
Dawniej, jego demon, będąc okropnie zazdrosnym gnojkiem, sam doprowadził
do katastrofy niszcząc swoich męskich potomków. Pozostały tylko samice,
zdesperowane dążeniem, by spłodzić ze swym Diabelskim Suzerenem
potomstwo.
Kane nie uprawiał seksu przez stulecia. Akt ten wiązał się ze zbyt dużym
ryzykiem dla jego partnerek. Tak! tak jego ciało było teraz gotowe i uzbrojone.
Sękate ręce demonów ciągle jeszcze go głaskały i coraz intensywniej pieściły.
Niestety umysł Kane był daleko od nich.
- Ręce przy sobie, moje panie - rozkazał ostro. Mógł być miły, z pewnością
jednak demony były posłuszne tylko w obliczu silniejszego od siebie. Będąc
miłym nie zyska nad nimi kontroli.
Przez krótką chwilę oczekiwał protestu. Zamiast tego, fala jęku przetoczyła się
wśród samic, ich dłonie przestały go głaskać. Ociągając się, z wolna odsuwały
się od niego, ciągle jeszcze sięgając do niego dłońmi, mając nadzieję, że
zmieni zdanie. Wewnątrz jego głowy Katastrofa szalał z wściekłości, boleśnie
rozczarowany ich odejściem. Samice należały do niego, chciał je mieć,
powinien je mięć.
Moje - syknął. Weź je…
Strona 127
Mroczna pokusa
Nie. Kane nie był typem faceta, który zostawiłby swoje dzieci, nawet gdyby
były pół demonkami. Jedyne więc co mógł zrobić w tej sytuacji, to przerwać tę
krępującą chwilę.
Weź.
Mówiłem ci nie.
Zamierzał wstać i rozejrzeć się za wyjściem. Jednak każdy jego najmniejszy
ruch powodował, że samice na nowo rzucały się do niego, łapiąc go za nogi i
wieszając się u jego kostek. Nie był pewien, czy Katastrofa wyuczył je tego,
czy to Kane wydawał się im być taki specjalny.
Na ten moment wojownik był pewien dwóch rzeczy: po pierwsze jego
przyjaciele z pewnością zamartwiali się jego zniknięciem, po drugie nie chciał,
by tu przyszli, narażając się niepotrzebnie, podczas, gdy jemu samemu nic nie
zagrażało.
Weź jedną. Choć jedną.
Och a więc teraz się targowali? Cóż odpowiedź nadal brzmiała nie… Jednak
być może, gdyby Kane trochę się poświęcił, mógłby dzięki temu ułatwić sobie
drogę ucieczki?
Spojrzenie wojownika prześlizgnęło się po samicach klęczących u jego stop.
Niektóre miały rogi wystające z ich kręgosłupów, inne spiczaste skrzydła,
jeszcze inne czerwone lub zielone łuski. Tuż za samicami była pieczara, jej
pokrwawione ściany straszyły ociekającymi skrawkami skór i wnętrzności,
zapach siarki drażnił nozdrza wojownika.
Kane szybko wybrał małą samicę bez rogów i skrzydeł. Jej łuski były bardzo
jasne w kolorze nefrytu. Wskazał na nią.
- Ty- jeśli choć raz w jego długim życiu, jego nic nie warte szczęście było z
Strona 128
Mroczna pokusa
nim, miał nadzieję, że diablica będzie tego warta.
Samica wciągnęła gwałtownie powietrze, zaraz potem rozległy się syki
zazdrości.
- Chcę ciebie - powtórzył.
Jego wybranka wstała. Zamiast nóg miała kopyta, a kiedy się uśmiechnęła
pomiędzy jej wargami zobaczył zakrwawione kły. Katastrofa rozszalał się w
jego wnętrzu, zdesperowany by wyjść z niego, dotknąć jej, wejść w nią i walić
w nią z całej siły.
Moja, moja. Ona jest moja.
Ciekawe jak gnojek zareagowałby gdyby Kane, tak hipotetycznie ją zabił?
Pomijając fakt, że zabicie jej, byłoby tym samym co zabicie jednego z
przyjaciół Kanea. Demon w każdej chwili mógł spróbować zakończyć życie
Kanea, uwalniając siebie od niego. Tu w piekle mógłby funkcjonować bez
przeszkód. Może odrobinę tęskniłby za swoich ludzkim gospodarzem, nie
zmieniało to jednak faktu, że będąc wolny, mógłby robić, co chce i pieprzyć
się z kim chce.
Jednym słowem przesrane.
Kobieta-demon pokuśtykała do tronu oczy błyszczały jej diabelskim blaskiem.
Zamierzała wejść na tron, tak by wszyscy ją widzieli, a Kane niczym ogier
miał na oczach wszystkich ją zaspokoić.
Katastrofa ponownie ożywiła się waląc w jego czaszkę.
Kane wyciągnął przed siebie dłoń, jednocześnie potrząsając głową.
- Nie, wybacz, ale nie podchodź bliżej – zmarszczyła brwi, jednak była mu
posłuszna.
Strona 129
Mroczna pokusa
- Prywatność - powiedział, a Katastrofa ponownie go uderzył. –Chcę cię wziąć
w... szałasie – nie był pewien, czy demony w ogóle rozumiały jego słowa.
- Paaanie? - rozwidlony język błysnął pomiędzy jej zakrwawionymi wargami.
- Nie wezmę cię tutaj - ani gdziekolwiek indziej. Bęc, bęc. Psiakrew Katastrofa
naprawdę chciał się wydostać. - Więc zbudujcie mi szałas - bęc. - Pospieszcie
się - bęc, bęc. Piekło, być może z jego cholernym szczęściem uda się mu w
tym czasie zwiać. Może demony zajęte budową szałasu nie zauważą go
uciekającego z tego miejsca.
- Szałas? – zapytała niejasno, jakby nie mając pewności, czy źle go nie
zrozumiała.
- Tak, chcę mieć swój. Zbuduj mi szałas, a może później będziesz miała swoje
dzieci - z kimś innym oczywiście.
Bęc, bęc.
Demony rzuciły się gromadą szukając potrzebnych materiałów, do zbudowania
szałasu. Jednak kilka z nich pozostało w tyle, przyglądając się mu. Cóż to by
było tyle, jeśli chodzi o plan doskonały. Nie będzie żadnej ucieczki, cichaczem
się stąd raczej nie wyniesie. Żałował, że nie może być jak Parys, przelecieć
wszystkie w łóżku, a potem zyskać siłę, jednocześnie pozostając całkowicie
emocjonalnie niezaangażowany.
Oczywiście, wtedy też pewnie byłby narkomanem, szukającym obsesyjnie
kobiety, która próbowała go zabić. Jednak w tej chwili takie uzależnienie
wydawało się mu być zbawieniem.
Do diabła jak tylko uda się mu wrócić do domu postara się porządnie
wykorzystać swoje nasienie, użyźniając nim wiele intymnych gniazdek.
Dom... słowo odbiło się w jego umyśle, napawając go lękiem i przerażeniem.
Szybko zrozumiał dlaczego tak było. Coś straszliwego miało się wkrótce
Strona 130
Mroczna pokusa
wydarzyć. Coś, co już na zawsze miało zburzyć spokój mieszkańców fortecy.
Jego domu, domu jego przyjaciół i ich kobiet. Demon wiedział o tym, dlatego
też Kane mógł wychwycić jego emocje.
Nie oglądając się więc za siebie ruszył biegiem do wyjścia. Nie zatrzymał się
nawet, kiedy demony uczepiły się jego nóg.
Rozdział 13
Viola kroczyła obok Maddoxa- wielkiego wojownika patrząc jak niesie swoją
ciężarną żonę na górę. Minęli galerię obrazów, zarówno portretów jak i nagich
aktów. Madox, był już czwartym z kolei wojownikiem, którego poproszono o
zajęcie się Violą. Przez cały ten czas, dziewczyna nie potrafiła zrozumieć,
dlaczego nikt nie chciał spędzić z nią więcej czasu.
Począwszy od Luciena i Anyi, którą spotkała w Tartarze. Mieszkały cela w
celę na bloku B. Anya zawsze była o nią zazdrosna, bo w końcu kto by nie był?
Dzisiaj, pomniejsza bogini twierdziła, że wcale jej nie pamięta ale Viola nie
wierzyła w jej słowa. Jej zdaniem Anya kłamała, bo nie chciała słuchać o
wspaniałym życiu Violi. Godzinę później Anya wręczyła ją Reyesowi i jego
kobiecie-Danice.
Viola ciągle jeszcze rozmyślała nad słowami pożegnania jakie usłyszała z ust
Anyi:
,,Proszę bardzo , zabierz ją sobie i nie dziękuj. Wierz mi, przez co najmniej rok
nie będziesz musiał kłuć się nożem, by przypodobać się swojemu demonowi.”
Jak miała odebrać jej słowa? Czy Anya chciała, by Viola dźgała nożem
Strona 131
Mroczna pokusa
Reyesa? Wojownik był dozorcą Bólu, a ona była absolutnie perfekcyjna i
doskonała. Jeśli zechce, będzie godzinami opowiadać mu swoim życiu,
talentach, gustach modowych i dekoratorskich.
Mówiąc o swoich talentach, postanowiła, że musi absolutnie wykorzystać
swoje uzdolnienia zarówno na mieszkańcach fortecy, ubierając ich porządnie
zgodnie z obowiązującą modą, jak i zmieniając wnętrze ich ponurego domu.
Tak, mogła im tak wiele dać. Ze łzami w oczach, przycisnęła dłoń do piersi.
Kiedyś, bardzo dawno temu, zrobiła coś, co nie miało wiele wspólnego z
dawaniem, czyn ten zepchnął ją w otchłań wstydu i wyrzutów sumienia.
Niestety nawet teraz nie miała pojęcia, co to było.
Jej demon potrafił skutecznie trzymać przykre wspomnienia daleko poza jej
zasięgiem.
Wszystko po to, by mogła dalej trwać w zachwycie nad samą sobą. Zupełnie
jakby obawiał się, że kiedykolwiek mogłoby się jej to znudzić?
W każdym bądź razie po godzinie rozmowy Reyes wręczył ją Aeronowi i jego
anielskiej przyjaciółce - Olivii. Piętnaście minut później Olivia zasugerowała
swoim słodkim głosem, że Viola nie powinna odmawiać swojego towarzystwa
Maddoxowi. Pięć minut później Maddox ciężko stąpając i zaciekle mrucząc
pod nosem pociągnął ją ze sobą na poszukiwania swojej żony . Tak więc teraz
szli do sypialni pary.
- Jestem pewna, że istnieje jakieś urządzenie mechaniczne, może krzesło, albo
wózek, które mogłoby udźwignąć twoją żonę - Viola powiedziała do
wojownika. Był bez koszu1i, a ciemny motyl zdobiący jego łopatki zdawał się
spoglądać na nią groźnie. - Podobnie jak ty jestem zręczna w majsterkowaniu,
a twoje plecy jak widzę są już na skraju wyczerpania od jej ogromnej wagi.
Ashlyn oplatająca męża ramionami zdusiła śmiech. Madox nie był jednak tak
subtelny.
Strona 132
Mroczna pokusa
- Ona jest lekka jak piórko - warknął. - Raduję się faktem, że mogę ją nosić,
tak samo jak cieszę się z tego, że jest moja.
- Ok , zrobisz jak zechcesz, to twoje plecy. Jednak moim zdaniem za kilka lat
możesz mieć poważne kłopoty - motyl spojrzał na nią jeszcze groźniej.
Szkieletowa twarz ukształtowała się pomiędzy skrzydłami, kły wysunęły się z
małych ust. Ostre krawędzie skrzydeł motyla wysunęły się w jej kierunku.
Jej demoniczny znak był całkowicie inny. Przednia część motyla ciągnęła się
przez jej pierś, brzuch i uda. Tylna zdobiła jej plecy, pośladki i uda Cały tatuaż
lśnił i błyszczał, niczym posypany tysiącem diamencików.
Ashlyn spojrzała na nią ponad ramieniem Maddoxa.
- On nie próbuje się ciebie pozbyć -zaczęła.
- Tak, a owszem - warknął Maddox. - Jest utrapieniem - dokończył.
Viola zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć jak ta mała biedna ciężarna
kobieta mogła pomyśleć sobie coś tak niedorzecznego. Pozbyć się jej? Proszę!
Mężczyźni, kobiety, dzieci, śmiertelnicy i nieśmiertelni walczyli, by móc
przebywać w jej towarzystwie.
- Proszę nie zajmuj swojej małej główki moją osobą - powiedziała. - Jestem
pewna że przytłoczyła go tylko moja wyjątkowość.
Madox warknął posyłając jej groźne spojrzenie. Zatrzymali się przed drzwiami,
a sądząc po jego minie, wyraźnie miał ochotę zatrząsnąć je jej przed nosem.
Ashlyn jednak zachichotała, jego spojrzenie natychmiast uciekło do żony i
groźna mina stopniała niczym kostka lodu na słońcu.
Ból rozlał się po piersi Violi. Cofnęła się myślami w przeszłość, ale nie
potrafiła sobie przypomnieć, czy ktoś kiedykolwiek patrzył na nią w ten
sposób, jak gdyby była słońcem porannym, księżycem na niebie i każdą
Strona 133
Mroczna pokusa
gwiazdą na nieboskłonie, a przecież miała tysiące, nie. .. miliony wielbicieli.
- Gdzie twój pupil? – spytała Ashlyn.
- Księżniczka Fluffikans bada nowe otoczenie, za zgodą swojej mamusi.
- To by wyjaśniało wrzaski na schodach - wymamrotał Maddox.
Ashlyn pocałowała go szybko w usta jednocześnie łapiąc za klamkę i
otwierając drzwi do pokoju. Czyste, świeże powietrze buchnęło ze środka.
Maddox szybko wniósł żonę do sypialni.
Viola błyskawicznie zrobiła rozeznanie, jak zawsze szukając pięknych
przedmiotów i biżuterii. Dostrzegła lustro, szybko jednak zanotowała sobie, że
nie wolno jej spoglądać w tamtą stronę. Nawet jeśli jej demon szeptał, by choć
na chwilę podeszła i spojrzała w swoje odbicie. W końcu była taka piękna…
Zacisnęła zęby. Cięte kwiaty wychylały się z wazonów. Były wszędzie, za
wyjątkiem łóżka, choć kilka sztuk było utkniętych w słupki lóżka, wijąc się
niczym bluszcz po jego bokach.
Wielki obraz zdobił jedną ze ścian. Viola zbliżyła się do niego ostrożnie
pożerając go wzrokiem. Słodkie niebiosa… każdy szczegół, każdy detal, został
precyzyjnie uchwycony i namalowany. Najchętniej poświęciłaby mu trochę
czasu, studiując go kawałek po kawałku, porównując jego fragmenty z
rzeczywistością.
Na portrecie Ashlyn stała w kwiecistym ogrodzie, płatki kwiatów zdobiły jej
głowię i ciało, spadając dookoła niej niczym deszcz. Faktycznie jednak płatki
wcale nie były płatkami, tylko twarzami. Tak wiele twarzy… Wojowników i
ich kobiet. Wielu z nich Viola nie rozpoznawała, innych zdążyła już poznać.
Szybko odwróciła wzrok od własnego wizerunku, decydując się rozważyć jego
niuanse później. Jedno z ramion Ashlyn było nagie, a skórą na nim była
wytatuowana aż do łokcia. Płomienie wirowały wspólnie z płatkami śniegu, nie
topiąc ich, choć tak właśnie powinno się stać. Dwa wykluczające się zjawiska
Strona 134
Mroczna pokusa
barwne i kolorowe.
Daleko przed Ashlyn stał Maddox, spoglądając na nią mrocznymi oczami.
Sięgała do niego wytatuowaną ręką, srebrny pierścień zdobił jej palec jarząc
się i mieniąc.
Skóra Violi zaczęła mrowić. Już wcześniej widywała takie obrazy, była tego
pewna, choć nie wiedziała gdzie i kiedy to było. Tak samo jak ten sprawiały
wrażenie żywych... każda twarz, każdy cal płótna żył własnym życiem, kolory
w przedziwny sposób przelewały się przez płótno, sprawiając wrażenie
autentyczności. Obraz stanowił zapowiedź czegoś... niestety Viola nie miała
pojęcia jak go odszyfrować.
- Kto to namalował? – zapytała z lekkim przestrachem w głosie. Z trudem
oderwała wzrok od obrazu, obracając się do niego plecami. Mogłaby poświęcić
godziny na oglądanie go, tak samo jak trwoniła godziny na oglądanie swojego
odbicia.
- Danika - kobieta Reyesa – zaszemrał Maddox.
Danika hmm. Teraz gdy Viola miała obraz za swoimi plecami, mogła skupić
się na innych sprawach, jak chociażby swoim wizerunku na płótnie. Nigdy
wcześniej nie spotkała Daniki, aż do dziś dnia. Kobieta wydała się jej
absolutnie ludzka ale widząc jej dzieło, nie była już tego taka pewna. Musiała
być kimś znacznie więcej. - To wspaniałe dzieło - powiedziała.
- Każda jej praca taka właśnie jest - powiedziała Ashlyn z dumą.
- Czy ona ma wgląd w przyszłość?
- Nie będziemy o tym dyskutować - powiedział Maddox.
A więc ma.
- Z pewnością będzie chciała mnie namalować. Muszę sprawdzić swój grafik i
Strona 135
Mroczna pokusa
upewnić się, że znajdę czas, by jej zapozować - jeśli nie, będzie musiała
zmienić swoje plany, ale przede wszystkim dowiedzieć się czegoś więcej o o
swojej przyszłości.
Ashlyn ponownie zachichotała, Maddox zachmurzył się jeszcze bardziej.
Położył swoją kobietę na łóżku i przykrył ją dokładnie. Potem pogładził jej
czoło i brwi, dotykając ją delikatnie niczym niemowlę.
- Czegoś potrzebujesz ukochana? Powiedz, a będzie twoje.
Kobieta pogładziła drobnymi palcami wielki brzuch, jej usta ułożyły się w
miękkim uśmiechu.
- Byłabym zachwyconą gdybym mogła dostać pomarańczę. Tym razem
wystarczy mi tylko jedna, bo jeśli dobrze pamiętam ostatnim raz przyniosłeś
mi cały kosz.
- Przyniosę ci najlepszą, najbardziej soczystą pomarańczę, jaką kiedykolwiek
kosztowałaś – mężczyzna jeszcze chwilę głaskał jej policzek zupełnie jak
gdyby nie był wstanie przestać patrzeć na nią. W końcu oderwał wzrok od żony
i spojrzał na Violę.
- Będziesz bronić jej za cenę własnego życia, a jeśli zranisz ją, choćby
przypadkowo... – zacisnął dłonie w pięści, pokazując co może jej zrobić.
- Czy nie potrafisz wymyśleć, czegoś naprawdę oryginalnego? - Viola sapnęła
- Niech pomyślę… może rozpruwanie? Czy to dość okrutne? Albo już wiem,
możesz powiesić mnie pod sufitem, na moich własnych wnętrznościach, to
byłoby naprawdę podłe.
Ziewnął.
- A tak na poważnie, jelita są różowe, a różowy to mój ulubiony kolor. Nie,
czekaj, kogo ja chcę nabrać! W każdym kolorze jest mi do twarzy, więc idąc
tym tropem, zawsze jest czas, by się we mnie zakochać.
Strona 136
Mroczna pokusa
Zacisnął usta w wąską szparkę.
- Koniec, ja zostaję, Viola pójdzie poszukać pomarańczy.
- Nie ma mowy, chyba, że pójdziemy razem, a ty będziesz mnie niósł - całe to
łażenie po fortecy już dawno ją znudziło.
Madox popatrzył na drzwi, potem na Violę, znowu na drzwi i znowu na Violę.
- Och dajże spokój, wasz miejscowy anioł powiedział wam przecież, że jestem
istotą o czystym sercu i można mi ufać, bla, bla, bla – słowa anioła zaskoczyły
Violę, bowiem sama nie wierzyła, by kiedykolwiek miała czyste serce. Fakt, że
wojownicy w fortecy, uwierzyli ciemnowłosemu aniołowi na słowo zdziwił ją
jeszcze bardziej. Przypuszczalnie byli najdziwniejszymi istotami na ziemi. –
Okej, jak już idziesz, to dla mnie również przynieś pomarańczę, a oprócz tego
przynieś mi dobrze wysmażonego hamburgera. Opuściłam dziś lunch.
Maddox mrucząc zawzięcie groźby pod adresem Violi, wyszedł w końcu z
pokoju.
- Nadmierna opieka może być przytłaczająca – zaszemrała wojowniczka. –
Wrrr.
- Czy nigdy nie byłaś zakochana? – zapytała Ashlyn.
- Hej, nie jestem głupia!
- Czy to oznacza tak?
- Hmm, tak, to oznacza, nie.
Nikły uśmiech zabłąkał się na ustach Ashlyn.
- Dlaczego w takim bądź razie tak bardzo cię to przeraża?
Strona 137
Mroczna pokusa
Ból ponownie ścisnął pierś Violi. Starała się go zignorować, wyrzucić z
pamięci.
- Nie wiem – czas zmienić temat. – Myślę, że czas urządzić party dla singli w
moim nowym lokum, skoro mam już tu zostać. Oczywiście mam zamiar
pozwolić kilku wojownikom zalecać się do mnie – podeszła do łóżka Ashlyn. –
Być może szybkie randki, to moja specjalność i konieczność w moim
przypadku. Z reguły nie jestem w stanie pozbyć się męskiego towarzystwa
dłużej niż na kilka minut. Wystarczy, że zbliżę się do któregoś za bardzo i już
facet pakuje walizki i podąża za mną.
- Hmm, okej – Ashlyn potarła palcem podbródek, usilnie walcząc z
uśmiechem. – Uwierz mi lub nie, ale kilkoro singli jeszcze zostało w fortecy.
- Jak kto?
- Cóż, zobaczmy. – Jest… Torin.
Jego obraz pojawił się w umyśle Violi. Białe włosy, czarne brwi i błyszczące
zielone oczy. Wspaniała twarz i umięśnione ciało.
- Nada się. Możesz kontynuować.
- Cóż, nie żeby Torin nie był cudowny, ale powinnam cię ostrzec, że
umawianie się z nim ma jedną zasadniczą wadę. On jest dozorcą demona
Zarazy i nie może dotknąć skóry żadnego żywego stworzenia bez ściągnięcia
na świat śmiertelnej plagi. Nie zachorowałabyś od tego, bo jesteś
nieśmiertelna, ale z kolei sama nie mogłabyś dotknąć żadnej żywej osoby bez
zarażenia jej. Oprócz niego oczywiście.
Viola przesunęła językiem po ustach.
- Masz rację. Nie zachorowałbym, gdybym go dotknęła. Jestem pewna, że
zauważyłaś jak zabójczo perfekcyjnie działa mój układ odpornościowy. Ale
Strona 138
Mroczna pokusa
pomijając to, nie jestem pewna, czy mam ochotę spotykać się z kimś, kto b y
siał zniszczenie w szeregach moich wyznawców. To kogo tam jeszcze mamy?
- Jest jeszcze Kane, ale on… - smutek zagościł w bursztynowych oczach
Ashlyn. – On nie umawia się, mówi, że to nie jest warte kłopotów z tym
związanych.
- Dla mnie zmieni zdanie, to oczywiste. Nie jest to jednak powód dla którego
posmutniałaś, a jestem pewna, że smutek wyczułam w twoim tonie. Wydaje mi
się, że słyszałam jakieś pogłoski o jego zaginięciu.
- Tak.
- Nie przejmuj się. Skoro tylko się dowie, że tu jestem, szybko znajdzie drogę
powrotną do domu. Nawet jeśli jest martwy. Nie lubię się chwalić, ale takie
sytuacje już zdarzały się mi wcześniej. Wyślę tylko kilka wiadomości i zaraz
będę mogła ruszyć na polowanko.
Uśmiech na nowo zagościł na ustach Ashyn.
- Wydawało się mi, że miałaś nie sms’ować – powiedziała. – Pamiętasz?
Ramiona Violi nagle opadły. Fakt. Mniej więcej po pięciu minutach
przebywania w fortecy, Lucien zaciągnął ją do słodkiej sypialni Torina i
nakazał facetowi sprawdzić jej blog i inne wpisy w sieci. Cóż jasnowłosy
wojownik najwyraźniej był komputerowym guru. Później obaj zaserwowali jej
to samo ostrzeżenie: jeśli puści jakiegoś sms’a, lub inną wiadomość w sieć, już
nigdy nie pozwolą jej stąd odejść.
- Kto jeszcze został? – zapytała.
Ashlyn zagryzła dolną wargę.
- Jest Cameo, ale jestem pewna, że ona osobiście woli facetów.
Strona 139
Mroczna pokusa
Viola potrząsnęła głową.
- Mogłabym zmienić jej podejście, żaden problem, jednak to stadium swojego
życia mam już za sobą. Kto jeszcze?
- Jest jeszcze William, wieczny napaleniec. Nie jest demonem, ale
nieśmiertelnym w jakimś sensie.
William – niegrzeczny bawidamek. O tak, znała go. Jak Anyię spotkała go w
Tartarze.
- On jest kimś więcej niż nieśmiertelnym, w każdym bądź razie – był też
aroganckim, zarozumiałym dupkiem. – Włożę jego kandydaturę do szufladki z
napisem „być może”.
- Więcej niż nieśmiertelny? Co to oznacza? Twierdził, że kilka razy zdarzyło
się mu być kimś na kształt boga, wręcz chełpił się tym, ale nikt nie wie ile w
tym prawdy…
- Dość o nim. Mówimy o mnie. Z kim jeszcze mogę się umówić?
- Jest jeszcze Parys, ale on ma obsesję na punkcie innej kobiety. Ona jest…
- Martwa, tak, wiem. Mogłabym odmienić jego myśli, ale myślę, że nie chcę go
ponieważ… - był jakiś ku temu powód, tylko jaki? Viola ze zmarszczonymi
brwiami szukała odpowiedzi na kłopotliwe pytanie.
Parys poprosił ją, by powiedziała mu jak zobaczyć martwą osobę i ona
powiedziała mu. Potem zapytał o coś innego, ale wtedy zjawił się Lucien i
rozmowa została przerwana. O co to on ją pytał? Zagłębiła się w zakamarki
własnego umysłu, próbując odtworzyć z pamięci przebieg tamtej rozmowy. Jej
oczy rozszerzyły się gwałtownie, kiedy słowa Parysa wybrzmiały w jej
myślach. Konsekwencje. Chciał wiedzieć jakie może ponieść konsekwencje,
jeśli wytatuuje się popiołami Sienny.
Strona 140
Mroczna pokusa
Oops. Pozwoliła mu odejść, nie mówiąc mu, że takowe nastąpią.
No cóż. To nie był już jej problem. Tylko jego.
Rozdział 14
Otumaniona Sienna szła długim korytarzem. Tak jak jej przeszłość sunęła
wzdłuż ścian zamku, tak przeszłość Parysa grała na jej oczach koncert
kolorów, twarzy, głosów i ciał. Z obydwu stron, powyżej i poniżej niej
widziała wijące się kobiety, tak dużo kobiet. Najpierw zobaczyła je
uśmiechnięte, słyszała ich śmiech, każda jedna z ochotą przyjmowała, to, co on
im oferował, nie dbając o konsekwencje.
Dlaczego zresztą miałyby dbać? Cokolwiek chciały, on im dawał im. Dotyk,
pocałunek, lizanie. Łagodne ujeżdżanie. Szorstkie walenie. Uprawiał miłość z
nimi wszystkimi, wiedząc dokładnie gdzie uderzać i jak smakować dla
maksymalnej przyjemności. Precyzyjnie wiedział jak mocno nacisnąć, gdy
robił masaż ich piersi ich ud. Miękko dla niektórych, mocniej dla innych.
Wiedział w jakiej pozycji je układać. Na plecach, od tyłu, na jeźdźca, z boku.
Wiedział że niektóre chciały wolno, a niektóre szybko. Kochały go za to, a ich
przyjemność była niespotykana.
Potem je zostawiał a one płakały zanosząc się szlochem, ich ciała falujące,
tęskniące za nim, ich serca złamane. Pomiędzy wspomnieniami kobiet
przelatali się mężczyźni. Z nimi również Parys bywał i zostawiał ich podobnie
jak kobiety. Chcieli go i chociaż mężczyźni nie byli tym, co lubił, brał ich by
móc przetrwać. Kiedy pytali czy zostanie - wychodził.
Jedna z kobiet - Susan, była naprawdę piękna i Parys szczególnie się o nią
troszczył. Próbował być z nią w związku ale będąc sobą zranił ją w najgorszy
możliwy sposób. Wybrał przeżycie ponad serce.
Kiedy Sienna złapała obraz samej siebie, zatrzymała się, chwytając powietrze.
Obraz przyciemniony był przez inne obrazy. Parys leżał przywiązany do stołu
Strona 141
Mroczna pokusa
w kwaterze Łowców. Był nagi, światła przygaszono, a ona była nad nim. Nie
potrzebowała wizji przypominającej tę scenę. Nigdy jej nie zapomniała.
Wtedy nie była zdolna zobaczyć go, ciemność pomogła jej się odprężyć,
poruszać na nim, ale i tak czuła jego nienawiść do niej i jeszcze większą do
samego siebie, kiedy pomagał jej, poruszając swoimi biodrami, by wzmocnić
jej przyjemność. Teraz, jednak widziała jego umysł. Cześć niego miała
nadzieję ukarać ją, po tym. Cześć niego-najgłębsza, najbardziej sekretna
chciała zatrzymać ją i nigdy nie wypuścić. Dla niego, była balsamem
niepodobnym do czegokolwiek.
Mdłości ogarnęły ciało Sienny. Myślał o niej takie piękne rzeczy a ona go
potępiała. Gniew ponownie zawładnął jej ciałem, zmuszając, by poszła dalej.
By zobaczyła wszystko. Potknęła się, jej stopy były ciężkie jak głazy. W
kolejnych scenach pełno było krwi i ktoś chyba podkręcił głośność, ponieważ
nagle słyszała chrząkania, jęki, stękania i krzyki. Krzyki przyjemności, bólu a
nawet furii. Rozkosz podążała za błaganiem. Błaganie podążało za
przekleństwem. Czasami, kiedy Parys nie mógł znaleźć nikogo chętnego, jego
siła malała, jego wola życia zaczynała zamierać a wtedy jego demon
przejmował nad nim władzę. Mroczny bogaty zapach sączył się z porów
Parysa, odurzając każdego kto znalazł się w pobliżu, wabiąc bliżej. Ci ludzie
mogliby pieprzyć się z nim, bez względu na ich wcześniejsze zastrzeżenia, co
do niego, bez względu na osobisty wstręt do przypadkowego seksu. Wzięliby
go, albo pozwolili się mu wziąć, bez względu na konsekwencje. Kiedy to się
zdarzało, Parys zawsze walczył do samego końca, a potem czuł się winny,
wiedząc jak nikczemne rzeczy robił i że nie dawał im z siebie nic, tylko brał.
Ci kochankowie nie płakali gdy odchodził. Przyglądali mu się przez zwężone
oczy, nie znosząc go, wstydząc się, tego, co z nim zrobili, przerażeni tym, co
mogą wkrótce stracić. Szacunek ukochanego, rodzinę. Parys rozbijał
małżeństwa, popełniał cudzołóstwa i wykonywał akty płciowe które zostawiały
go zimnego i wstrząśniętego. Potem pozwalał by to samo czyniono jemu.
Dobrowolnie narzucał samemu sobie rodzaj kary, pomyślała. Wielu z tych
spraw już dawno się domyślała, ale, to co zdziwiło ją najbardziej, to fakt, że
Strona 142
Mroczna pokusa
Parys nienawidził samego siebie bardziej niż jakikolwiek człowiek na ziemi.
Och, Parys, pomyślała. Był niebem i piekłem, dokładnie tak jak powiedział
Gniew. Rozkosz i przekleństwo w jednym ciele. Chciała zasłonić oczy, by
zablokować widoki. Chciała krzyczeć, i krzyczeć by zablokować dźwięki.
Każdy w tłumie teraz płakał. Nawet Parys. Ich łzy lały się z sufitu, spływając
w dół maltretując ją. Jej ręce jednak zostały przy bokach, a usta pozostały
zamknięte, jej stopy poruszały się automatycznie. Jej ciało nie było dłużej
połączone z mózgiem. Gniew chciał, żeby zobaczyła to wszystko, dlatego też
jej to pokazał.
Dźwięk znowu stał się głośniejszy, krzyki po lewej stronie narastały,
przyprawiając ją o mdłości. Następny krzyk zabrzmiał, a sceny bitwy
przeskakiwały przed jej oczyma. Krew szkarłatem moczyła ubrania. Ostrza
błyskały groźnie. Odgłosy wystrzałów padały jeden po drugim. Bomby
eksplodowały. Ciała pozbawione członków, wnętrzności wylewające się na
ziemię. Śmierć, wszędzie dookoła. Każda zadana przez Parysa. Parys –
doręczyciel rozkoszy i śmiertelnej ciszy. Nie odczuwał żadnej winy, żadnego
wstydu. Tylko zimną, twardą logikę. Zabij albo zostań zabity. Nie było miejsca
na emocje albo żale. Żadnej nadziei na coś lepszego.
To było to: cena jaką płacił za to kim był i jak żył. Walczył, o to w co wierzył,
ranił i zabijał bez skrupułów. Walczył, ranił, upadał i powstawał. Jednak nawet
jeśli demon Sienny wydawał się lubić Parysa z powodu jego demona, Gniew
był tylko Gniewem, ciągle mając nadzieję surowo zganić Parysa za wszystkie
krzywdy które popełnił. Demon nakłaniał ją by przespała się z Parysem a
potem go zostawiła. By złamała mu serce. By kazała mu szlochać i błagać o
następną szansę. Wtedy oczywiście miałaby dźgnąć go nożem, raniąc tak
mocno jak on ranił innych.
Nie! Nie, nie, nie. Szarpnęła uwalniając się ze smyczy, której demon użył, by
kontrolować jej wolę. Dysząc przycisnęła ręce do żołądka, jak gdyby takie
żałosne działanie mogło przegonić wspomnienia i moc demona.
- Nie ukarzę go – krzyczała, dumna ze swojej siły i przekonania. Parys zrobił
Strona 143
Mroczna pokusa
te wszystkie rzeczy, tak. I nie, nie było żadnego usprawiedliwienia dla niego.
Chociaż był pod wpływem złego stworzenia, był odpowiedzialny za swoje
czyny. Mógł znaleźć inny sposób. Ale kogo ona chciała oszukać? Czy istniał
jakiś inny sposób. Nie.
Gniew nic nie powiedział, Sienna zmarszczyła brwi. To było niepodobne do
niego. Zazwyczaj walczył i rzucał się do upadłego. Ale być może Aeron,
poprzedni dozorca Gniewu zdążył zmienić odrobinę demona, lub jego
nastawienie do wojowników. Aeron i Parys żyli przez stulecia, to dużo czasu
dla demona by dostać czegokolwiek się zapragnie, albo wystarczająco dużo, by
wojownik mógł wymusić na nim posłuszeństwo. Jeśli przyjdzie jej
kiedykolwiek spotkać Aerona, jeśli będzie on w stanie naprawdę ją zobaczyć i
nie spróbuje jej zabić – zapyta się go o Gniew. Z pewnością zrobiłaby
wszystko by zwrócić mu Gniew, nawet jeśli taki czyn mógłby ją zabić.
- Sienna - ciepło dryfowało nad jej policzkiem, ślizgając wzdłuż jej szczęki.
Ciało ożyło, rozpalając ją z powrotem do życia, czyniąc jej skórę drżącą.
- Obudź się dla mnie. No dalej, właśnie tak, w ten sposób.
Tak. Ten głos... seksowny i pierwotny, dobitny męski... głos przyzywający, za
którym musiała pójść. Ten głos wiązał się z przyjemnością na którą czekała.
Obiecywał przyjemność. Tyle przyjemności.
Zamrugała otwierając oczy. Początkowo wszystko było zamglone, ale im
więcej mrugała, tym lepiej mogła widzieć. Była w środku jednej z sypialni na
drugim piętrze. Powietrze było tu zatęchłe i jakby lekko czekoladowe? Dziwne
pomyślała, nim dostrzegła pochylonego nad nią Parysa. Oddech utkwił jej w
gardle. Był taki piękny, jego twarz tak nieskazitelnie wyrzeźbiona. Mógł
uwieść każdego, niezależnie od tego, gdzie się znajdował. Jego włosy mieniły
się najbogatszymi odcieniami czerni, najcieplejszymi tonami brązów i
najpiękniejszymi smugami złota. Jego oczy były lubieżnie krystaliczne, rzęsy
grube i czarne wieńczące jego powieki. Powieki, które zawsze miał na wpół-
przymknięte, kiedy przychodził do łóżka, by uwieść. Usta pełne i czerwone,
Strona 144
Mroczna pokusa
stanowiąc najbardziej zdeprawowaną część tego grzesznego ciała. Jego skóra
była jak potłuczone diamenty zmiksowane z miodem i bitą śmietaną. Jak biel
wycałowana przez słońce. Miał kilka zadrapań i ciemne cienie pod oczami, ale
żadne z nich nie czyniło go mniej doskonałym. Przeciwnie zwiększało tylko
jego urok, dodając mu głębi. Kochanek, wojownik... obrońca tych których
wybrał.
I był tutaj. Z nią.
- Jak się czujesz? - zapytał, słowa szorstkie, jakby były kawałkiem utkwionego
szkła w gardle. Czy to była nutka troski w jego głosie? Jeśli tak, to musi być
halucynacja. Parys nie przejmował się jej dobrobytem. Nie po tym wszystkim,
co stało się między nimi. Trzęsącą ręką, sięgnęła w górę i dotknęła opuszkami
palców jego zaróżowionego policzka. Solidny, ciepły. Realny.
Zaskoczona z trudem łapała powietrze.
- Naprawdę tu jesteś.
- Tak. Ja... Tak - źrenice rozszerzyły się ukrywając całą niebieskość, pod
pajęczyną czerni. - Jak się czujesz?
- Świetnie – nieznaczne rwanie w jej żołądku, wyraźny ból w skrzydłach, ale
nic co by było nie do opanowania. Bycie martwym jako gospodarz Gniewu
miało swoje plusy jak przypuszczała. Wielkość ran nie miała znaczenia, śmierć
nie mogła jej zatrzymać, no i leczyła się szybko.
- Umyłem cię i zabandażowałem najgorsze rany.
Poczucie winy narastało w jego głosie, głęboki rumieniec wykwitł na
policzkach. Źrenice rozszerzyły się ponownie, pozostając w ten sposób
nieskończenie długo, a potem mignęły z powrotem. Nigdy nie widziała żeby
oczy tak robiły.
Strona 145
Mroczna pokusa
- Dziękuję.
Przesunęła ręką po swoich włosach krzywiąc się, kiedy natknęła na splątane
pasma. Super, musiała wyglądać jak totalny syf.
- A ty? Jak się masz? - jej głos drżał z taką samą intensywnością jak jej ręka.
- Świetnie - powtórzył jak papuga.
Wyprostował się, zwiększając dystans pomiędzy nimi, chociaż jego biodro
pozostało przyciśnięte do jej. Jedna z jego rąk przesunęła się do przodu,
zatrzymując na jej klatce piersiowej, równoważąc impet jego wagi. Pozostali w
tej pozycji przez dłuższy czas, w milczeniu spoglądając na siebie, a potem
odwracając wzrok.
To było... niezręczne. Naprawdę, naprawdę niezręczne. Nie widzieli się przez
bardzo długi czas, a ostatnim razem… sprawy nie skończyły się za dobrze. Dla
żadnego z nich, jednak to siebie winiła za wszystko.
- Dużo się wydarzyło odkąd byliśmy ze sobą ostatnim razem - zaczął, potem
zamilkł jak gdyby rozpamiętywał wszystko, co się wydarzyło.
- Tak - przyznała, chociaż sama spędziła wystarczająco dużo czasu rozmyślając
nad tym.
- Wiem, że dano ci demona. Czego nie wiem to, to jak sobie z nim radzisz -
powiedział, gapiąc się gdzieś daleko, daleko ponad jej ramieniem.
- Mamy swoje momenty.
- Pokazuje ci grzechy innych?
- Tak.
Strona 146
Mroczna pokusa
- I zmusza cię byś ukarała winowajców?
- Tak.
Przytaknął głową.
- Aeron, facet który miał Gniew przed tobą, też tego nienawidził. Mógł mu się
opierać tak długo jak zdołał, ale…
- Potem Gniew i tak przejmował na nim kontrolę – kiwnęła głową.
- Taa.
- Mam ten san problem - zazwyczaj widziała obrazy grzechów danej osoby i
sposób w jaki powinna kogoś ukarać gdy była przebudzona. Walczyła z
pragnieniem, tak długo jak tylko się dało, ale potem zawsze przegrywała. Nie
była tylko pewna, co do faktów, które zobaczyła w przeszłości Parysa. Cisza
zapadła pomiędzy nimi, mroczna i dusząca. Było tyle do powiedzenia, ale nie
wiedziała gdzie zacząć.
- Parys – odetchnęła w tym samym czasie gdy on westchnął i powiedział:
Sienna.
Patrzyli na siebie, niepewnie badając. Cisza, która teraz zapanowała, była tak
ciężka, że mogła poczuć wagę nacisku ich ciał na materacu. Jej serce
przekręciłoby się w jej klatce piersiowej gdyby już wcześniej nie usiłowało
zbiec. Była tak spięta, że ledwie panowała na drżącymi ustami. Zrobiłaby
wszystko, byle tylko powstrzymać Parysa przed wyjawieniem jej prawdziwych
powodów dla których się tu zjawił i tego, co o niej myślał.
- Ty pierwsza – powiedział, mięsień zadrgał w jego szczęce.
Bardzo dobrze. Mogła to zrobić. Mogła.
Strona 147
Mroczna pokusa
- Zastanawiałam się tylko jak tu się dostałeś i dlaczego ty... dlaczego
przyszedłeś do mnie – bo przecież zdecydowanie przyszedł do niej. Kto inny
mógł wykrzykiwać jej imię w ten sposób? Czy miał nadzieję ukarać ją za to co
mu wtedy zrobiła?
Zwęził oczy.
- Zmieniłem zdanie. Powiedz mi dlaczego przyszłaś do mnie. Tej nocy w
Teksasie, kiedy William zobaczył cię przy moich stopach. William jest kimś w
rodzaju przyjaciela i widzi martwych… - poprzez szczeliny powiek, zobaczyła
jego tęczówki które zmroziła teraz, ewidentna ciemność.
Jego wyrażenie stało się granitowo-twarde, bezwzględna determinacja okryła
go szczelnym płaszczem. Człowiek który teraz siedział przed nią, nie był tym
który walczył z gargulcami, by dotrzeć do niej; nie był tym który zajął się tak
troskliwie jej ranami. Który ją umył i zabandażował. Nie, człowiek który
siedział przed nią był tym którego pierwszy raz spotkała w Rzymie. Tym który
całował ją w jednej minucie a w następnej obudził się przywiązany do stołu
tortur. Tym, który przeklął ją jednym oddechem i pochwalił w następnym.
Kimkolwiek był, nie mogłaby go okłamać. Nigdy więcej.
- Potrzebowałam pomocy – przyznała. - A Gniew wiedział, gdzie byłeś, i jak
do ciebie dotrzeć. Przejął mnie i tak o to znalazłam się u twych stóp.
- Ciągle potrzebujesz pomocy?
- Z Gniewem? Tak.
Skinął głową, a z jego oczu zniknęła bezwzględność.
- Przepraszam, że nie widziałem cię tamtej nocy.
- Nie masz za co przepraszać.
- W każdym razie – powiedział chrząkając - Wyobrażam sobie, że masz
Strona 148
Mroczna pokusa
kłopoty dostosowujące się, chociaż robisz o wiele lepsze postępy, niż ja
robiłem na tym etapie, no i pytałem Aerona czy mógłby dać ci jakieś
wskazówki. Powiedział że będziesz miała łatwiej, jeśli każdego dnia nakarmisz
drania choć trochę. Ktoś cię okłamie, ty też kłam. Ktoś oszukuje ciebie, też ich
oszukuj. Ktoś cię uderzy, ty też uderz.
Jak chętnie udzielał informacji. Nie zmuszał jej by błagała. Nie szydził z niej
bo on wiedział, a ona nie. A Aeron nie nienawidził, jej, chociaż Gniew krążył
teraz w jej ciele, nie w niego, a przecież tęsknił za nim, czuła to. Przez tysiące
lat, Gniew był cząstką niego… a teraz należał do niej. Tak, była mu wdzięczna
za rady... chociaż, to co powiedział jej Parys rysowało przed nią straszliwy
sposób na życie.
- Dziękują za to.
- Proszę bardzo – powiedział sztywno. Zaraz jednak dodał. – Ciągle jeszcze
uważasz, że jestem zły i powinienem umrzeć?
- Nie! Nie jesteś zły - jak mogła kiedykolwiek umieszczać człowieka i demona
w tej samej kategorii... ?Ta myśl bardzo ją zawstydziła. Była taka niemądra i
naiwna.
- Przepraszam, że pomyślałam , że kiedykolwiek byłeś.
Przyjrzał jej się uważnie, nim dał jej ubrania.
- I powinien ci uwierzyć?
Nigdy nie zaufałby jej, przecież nie musiał.
- Odkąd jestem sparowana z Gniewem, moje oczy otwarły się na wiele spraw.
Zobaczyłam prawdę po raz pierwszy. Rzeczy które zrobiłam... rzeczy do
których nakłaniano mnie bym zrobiła... Ty radziłeś sobie z tym od tysięcy lat, i
ciągle walczysz. Możesz wątpić we mnie, ale przysięgam ci teraz – zatrzymała
się by go dotknąć, potem jednak zawahała się. - Nigdy więcej cię nie zranię .
Strona 149
Mroczna pokusa
W jego oczach rozbłysnęły plamki złości, równie intensywne jak podniecenie.
A potem, nic. Odwrócił się od niej, przyglądając się oknom w pokoju. Grube,
czarne zasłony były podarte, pojedyncze promienie księżyca wślizgiwały się
do wnętrza.
W końcu wzruszył ramionami.
- Chciałaś wiedzieć dlaczego do ciebie przyszedłem.
Rozczarowanie zakołysało nią. Odpowiedź na jej żałosne przyrzeczenie
mogłaby być milsza. Ale przecież nie zasłużyła, sobie na to.
- Tak.
- Ja… cholera. Nie mogłem pozwolić byś cierpiała.
Nie chciał... pozwolić... by cierpiała... och. To była litość którą, sama nie była
zdolna zaoferować innym. Cenny dar z jego strony. Łzy napłynęły do jej oczu,
spływając w dół po policzkach. Najpierw mała stróżka, potem krokodyle łzy.
Do czasu aż jej ciało zatrzęsło się z żałości, przypominając szlochające za
Parysem porzucone kobiety.
Co się stało z kobiecą dumą? Załamała się teraz, tak po prostu, przed nim. To
było takie upokarzające, ale nie mogła się zatrzymać. Wstyd eksplodował w
niej. Przez całe swoje życie, była zdana tylko na siebie. Matka wpadła w
alkoholizm zaraz po uprowadzeniu Skye, nałóg ten zjadł każdą odrobinę
miłości matczynej do Sienny. Potem ojciec odszedł, rozpoczynając nowe życie
z inną rodziną, zapominając o małej dziewczynce którą zostawił. Potem był
Hugh, którego poznała na studiach. Słuchał jej historii, o jej przeszłości,
oferując przyjaźń i pomoc. Powiedział jej o sobie i o mocach
nadprzyrodzonych. Kiedy wyraziła wątpliwość, obiecał pokazać jej - i zrobił
to. Była przestraszona, przejęta i przerażona, pojmując nagle, że był ktoś, kogo
mogła winić za każde swoje nieszczęście. To było takie oczyszczające.
Strona 150
Mroczna pokusa
Cudowna myśl, że jej matka nie była winna, że jej ojciec nie był winny. Ona
nie była winna. Jaka kojąca myśl, że jej rodzice mogliby kochać ją ciągle,
gdyby Lordowie nie ściągnęli zła na ten świat. Więc, taa, bez wahania
skoczyła w grę dobro-przeciw-złu. A potem jeszcze Łowcy zastrzelili ją by
dorwać Parysa. Parysa, który nie chciał by cierpiała.
Szloch pojawił się w jej piersi tak potężny, że dostała czkawki. Oczy, nos,
wszystko miała mokre od łez. Silne ramię owinęło się wokół niej, ostrożnie by
nie ocierać jej kruchych skrzydeł, podnosząc ją, wciągając w gorącą,
muskularną klatkę piersiową. Jego serce biło tak szybko jak jej. Nie miała
dotąd pojęcia, że ten fakt, spowoduje, że rozpłacze się jeszcze bardziej.
- Uspokój się – rozkazał, wyraźnie nieswój. I kurcze, pomyśleć, że mężczyzna,
który był z tak wieloma kobietami, nie wiedział jak uspokoić jedną która
wpadła w histerię. Poklepał odrobinę jej plecy, trochę zbyt pobieżnie, potem
spojrzał na nią, wyczekując jej reakcji.
Jak mógł wcześniej nie chcieć by cierpiała? Jak ona mogła kiedykolwiek
osądzić go tak surowo?
- Sienna. Przestań już.
- Nie mogę... nic na to... poradzić. Zrobiłam takie... straszne rzeczy... tobie. I
ty... ty jesteś tu. I jesteś taki miły.
Pauza, jak gdyby nie mógł całkowicie przetrawić jej słów. Potem bardzo
łagodnie, powiedział:
- Ale ja także zrobiłem ci straszne rzeczy. Czyż nie?
Strona 151
Mroczna pokusa
Rozdział 15
SIENNA POWIEDZIAŁA SOBIE ŻEBY SIĘ ZAMKNĄĆ, ale słowa i tak
wylały się z niej bez jej zgody.
Strona 152
Mroczna pokusa
- Uprawiałeś ze mną seks a potem odszedłeś. Nie najlepsze rycerskie
zachowanie, ale być może usprawiedliwia cię to, że byłeś narkotyzowany,
torturowany i prawie zabity. Oszukałam cię, pozwoliłam, by cię ranili. A potem
zgwałciłam cię. Myślę że cię zgwałciłam - dusiła się ale słowa ciągle z niej
wychodziły. - Przepraszam, Parys. Bardzo przepraszam. Wiem, że to nie
wystarczy. Nic, co jeszcze powiem nie będzie wystarczające, ale…
- Sienna.
- Przepraszam. Naprawdę. a potem jak umierałam, obwiniałam ciebie, ale to
przecież nie była twoja wina. Powiedziałam ci że cię nienawidzę, i za również
bardzo cię.
Kolejna pauza. Jego ręce zaczęły się przesuwać w dół jej pleców,
pieszczotliwie, w górę i w dół, próbując ją uspokoić.
- Nie zgwałciłaś mnie – powiedział, a lekkie rozbawienie pojawiło się w jego
tonie. - Chciałem cię. Chciałem cię tak cholernie, że nawet jeśli naprawdę cię
nie chciałem to i cię chciałem.
Albo sobie wyobraziła rozbawienie w jego głosie, albo jego głos stał się nagle
dziwnie szorstki.
- Spałam z tobą ponieważ mi kazano, ponieważ chciałam cię zniszczyć –
powiedziała.
- Spałem z tobą, by się wzmocnić.
- Ale ja ciągle ciebie chciałam – dodała miękkim szeptem.
Opuszki jego palców przejechały przez mięśnie poniżej wyrastających
skrzydeł, ale dotyk jego palców zbyt szybko złagodniał.
- I ja ciągle ciebie chciałem. To jeden z powodów, dla których zabrałem ciebie,
gdy uciekałem, ponieważ chciałem być z tobą znowu.
Strona 153
Mroczna pokusa
Następny szloch, zatrząsł jej ciałem.
- Myślałam, że użyłeś mnie jako tarczy I ja... ja... - no, bajzel. Szlochy stały się
tak wielkie że jej głos w końcu zanikł.
Pocałował jej skroń.
- Nie użyłem cię jako tarczy. Nie naumyślnie, przynajmniej. Przepraszam że
niektóre sprawy zakończyły się źle, tak bardzo, bardzo przepraszam. Jeśli to
pomoże, to ukarałem siebie tysiące razy i prawdopodobnie ukarzę się jeszcze
raz tyle. Gdybym wiedział co tam się stanie, zostawiłbym cię tam... i wrócił po
ciebie później.
To ostatnie zdanie było niezdecydowane, jakby bał się jej reakcji na swoje
słowa.
- Cieszę się.
Wieczność minęła, a oni ciągle siedzieli ściskając siebie nawzajem, cisza już
dłużej nie kłuła tylko uspokajała. No dobra, może to ona była tą która go
ściskała, ale widać było, że Parysowi wcale to nie przeszkadza. Kontynuował
pieszczenie jej. Nie miała pojęcia jak bardzo potrzebowała kontaktu z ciałem
innego człowieka, aż do tego momentu. To ciało należało do Parysa, więc, to
znaczyło że jest nawet lepiej. Był taki silny i pachniał tak słodko i jeśli nie
będzie ostrożna, wkrótce będzie pocierać policzkiem o jego tors, zanurzając
swój nos w zagłębieniu jego szyi, a potem owinie się w koło niego jak
winorośl. Kiedy w końcu uspokoiła się, usiadła łagodnie uwieszając się na nim,
głowa położyła na jego ramieniu.
Oczy ciągle jeszcze miała opuchnięte, a nos usmarkany, i gardło obolałe od
łez.
- Lepiej? - zapytał.
Strona 154
Mroczna pokusa
- Tak, dziękuję. Ja... ja... Parys. - wargi otworzyły się, oddychała teraz przez
usta. - Pomimo wszystko, przyszedłeś tu by mi pomóc. Postawiłeś się w
niebezpieczeństwie.
- Niebezpieczeństwo nic dla mnie nie znaczy - jego głos stał się burkliwy,
jakby nie lubił kierunku tej rozmowy. Niebezpieczeństwo może niczym nie
było dla niego, ale widziała go z jego przyjaciółmi. Byli wszystkim dla niego,
a on zostawił ich by uratować ją. Surrealistyczne i nawet więcej niż
zawstydzające uświadomienie. Ale co znaczyło, że nie chciał pozwolić, by
cierpiała? Czy to oznacza, że on… on… nie śmiała mieć nadziei, że żywi dla
niej jakieś uczucia? A może tylko ma chętkę na coś więcej z nią? Chociaż nie
była gotowa by, wypuścić go ze swych objęć, właśnie to zrobiła, wycofała się,
biorąc następnie głęboki oddech i zasysając do ust zapach gorzkiej-czekolady.
Gdyby ruch by nie przeszkadzał jej skrzydłom, ostry ból nie przeszywał jej
ciała, siedziałaby tu delektując się nim, zatopiona w słodkiej rozkoszy.
Marszcząc brwi, Parys wykonał ruch by przenieść jej skrzydła do bardziej
dogodnej pozycji. Był nieskończenie ostrożny, każdy jego ruch sprawdzony.
Kiedy skończył przypatrywał się jej z wahaniem.
- Lepiej? - zapytał ponownie. Musiał mieć jakieś uczucia dla niej. Niemożliwe
i możliwe w tym samym czasie.
- Tak, dziękuję – spojrzała w dół na swoje ręce. Wykręcała swoją koszulkę,
kręcąc i marszcząc materiał, nawet nie zdawała sobie sprawy że ruszała nimi.
Powinna zapytać się o jego uczucia. Powinna…
- Dlaczego odeszłaś ode mnie kiedy mnie zobaczyłaś? - zapytał, jego ton był
bardziej zaciekawiony niż oskarżycielski. - Kiedy gargulce dopadły mnie.
- Myślałam, że byłeś halucynacją. Wspomnieniem. Są jak wirujący film,
pogrywając sobie mną w nieskończonym strumieniu.
Pogłębił marszczenie brwi, rozciągając te pełne wargi ponad te idealne białe
Strona 155
Mroczna pokusa
zęby.
- Nawet teraz?
Jej spojrzenie powędrowało dookoła pokoju i mogła tylko gapić się. Zobaczyła
pokruszone kamienie, portrety spowite na prześcieradle ale żadnych
wspomnień.
- Nie jesteśmy tylko ty i ja.
Prawdopodobnie ponieważ nawet wspomnienia nie mogły odwrócić jej uwagi
od Parysa.
- Parys, chcę ci powiedzieć coś. O Łowcach. Coś co może pomóc twoim
przyjaciołom. Ja…
- Nie – powiedział, przerywając jej.
- Ale…
Nagle potrząsnął swoją głową.
- Nie – powtórzył.
- Nie rozumiem.
- Nie chcę żebyś cokolwiek mi o nich mówiła.
- Ale... Dlaczego? – zapytała przytłoczona zarówno przez jego fizyczną
obecność jak i przez ciężar wyrzutów sumienia.
Nie musiała zbyt długo zastanawiać się, nim odpowiedź wślizgnęła się do jej
umysłu, śliska niczym boa i gotowa ją zadusić. Myślał, że mogłaby
wprowadzić go w błąd, wysyłając w pułapkę, skazując na cierpienie lub
Strona 156
Mroczna pokusa
śmierć. To bolało, ale zasłużyła na sobie to, oraz na znacznie więcej. Nie
wiedząc co jeszcze może zrobić, zmieniła zupełnie temat.
- Jak możesz mnie widzieć, słyszeć? Dotykać? Nie mogłeś wcześniej.
Czerwień zanikła, cienie uspokoiły się. Źrenice rozszerzyły się, i zwęziły, jak
naprężona guma gotowa w każdej chwili trzasnąć.
- Nauczyłem się kilku sztuczek o martwych - powiedział. - To wszystko.
Nie miał zamiaru podzielić się z nią tymi sztuczkami albo czymkolwiek to
było. Jego ton wyrażał to jasno. Ból zapalił się w jej sercu, spadając do
żołądka, niszcząc radość z jego pobytu tutaj.
- Czy przypadkiem nauczyłeś się jak złamać klątwę, która mnie tu trzyma i
umożliwić mi ucieczkę z tego przeklętego zamku? - zapytała.
Dobrze. Wraca do interesu. Bez następnego załamania. Straszna cisza przeszła
nad nim.
- Wiem że jesteś tutaj uwięziona, ale ciągle nie wiem jak to się dzieje.
- Czy wiesz, gdzie jesteśmy? - mogłaby zgadywać, ale do tej pory bała się to
odkryć, a prawda pewnie by ją zemdliła.
- Ukryte królestwo w Tytani w sekcji niebios.
Otworzyła szeroko oczy.
- Niebiosa? Naprawdę? Założyłabym się że jestem gdzieś w piekle.
- Co się dzieje, gdy próbujesz stąd wyjść?
- Jakiś rodzaj niewidzialnej blokady zatrzymuje mnie, gdy zbliżam się do drzwi
albo okien. Tafla mocy rani mnie i kaleczy, a jeśli pozostanę zbyt długo przed
Strona 157
Mroczna pokusa
portalem -mdleję. Jednak czasami... czasami… Gniew przejmuje nade mną
kontrolę i blokada opada. Kończę na zewnątrz zamku, niezbyt daleko stąd,
przynajmniej tak mi się wydaje. I robię rzeczy... straszne rzeczy… -
wyszeptała. - Potem wracam tu, muszę wrócić, nie mogę się przed tym
powstrzymać. Wchodzę do środka i bariery natychmiast wracają.
Sięgnął ręką jakby zamierzał dotknąć jej policzka, oferując pocieszenie. Potem
warknął nisko, gardłowo i opuścił rękę do swoich boków. Gest ten sprawił, że
chciała ponownie się rozpłakać. Nie pozwoliła sobie jednak na to. Nawet
wtedy, kiedy podniósł się z łóżka zostawiając ją i podchodząc do okien nie
załamała się. Parys odrzucił zasłony na boki, kurz uniósł się dookoła nich.
Szarpnął kilkakrotnie, nim udało się mu unieść okno. Gorące, ostre powietrze
dryfowało wewnątrz, kłując jej nozdrza. Chwycił ostrze, a wystawił swoje
ramiona w ciemność i nie napotkał żadnego oporu.
Inni mogli wyjść, zrozumiała. Tylko ona była uwięziona. Zsunął szybę na
swoje miejsce i obrócił się by spojrzeć na nią. Nie wrócił do niej, stanął pod
ścianą , opierając się o nią plecami. Napięte mięśnie ramion, rozciągnęły
materiał koszulki. Czarne spodnie opinały jego uda, ukazując jednocześnie
imponującą erekcję.
Czy mógł jej … pragnąć? W ten sam sposób w jaki ona go chciała? Kogo ty
chcesz cyganić, zganiła siebie? On jest Lordem Seksu. Prawdopodobnie ma
erekcją za każdym razem.
- Możesz nakazać demonowi, by przejął kontrolę nad twoim ciałem, bez brania
kontroli nad umysłem? – zapytał niskim głosem.
Zmusiła się by spojrzeć mu w oczy i ciepło wypłynęło na jej policzki.
- Ja, uch... Bierze kontrolę nad wszystkim, ale ja nigdy mu nie pozwalam. Nie
zawsze wygrywam, ale zawsze z nim walczę.
- Przestań z nim walczyć. Pozwól mu przejąć twoje ciało, ale spróbuj
utrzymywać jakiś rodzaj więzi z twoim umysłem.
Strona 158
Mroczna pokusa
Otworzyła usta, potem je zamknęła. Od tak, po prostu Parys chciał, by
pozwoliła przejąć demonowi kontrolę nad sobą, by pozwoliła mu karać
wszystkie napotkane osoby i kierować jej ciałem?
- Ty chyba nie rozumiesz, co się stanie gdy tak zrobię.
Zaśmiał się gorzko, a jego mroczny śmiech wcale nie popsuł jego muskularnej
perfekcji, tylko ją uatrakcyjnił.
- Och, ależ wiem.
Tak, przypuszczała że musiał wiedzieć.
- Gniew rani ludzi. Ja ranię ludzi. A co jeśli zranię ciebie?
Stal stopiła się w jego oczach, wrzenie w jego głosie.
- Potrafię o siebie zadbać i chcę cię stąd wydostać.
- Też tego chcę – ale chyba nie wystarczająco mocno, by zaryzykować życie
Parysa.
Poza tym jej demon wcale nie był jedynym, ani tym bardziej najgorszym
utrapieniem, jakie musiała tu znosić. Jej oczy rozszerzyły się. Jak mogła
zapomnieć o nim nawet na moment?
- Kronos – wysapała. - Jeśli mi pomożesz, Kronos podąży za tobą. Jestem
zaskoczona że jeszcze go tu nie ma.
- Słyszałem, że jest teraz zbyt zajęty, by się mną osobiście zainteresować -
Parys wyszczerzył ząbki, powolnie i niegodziwie. Gorliwie. - Ale on i ja
mamy swoje rachunki do wyrównania. Więc zapewne wkrótce i tak się
spotkamy.
Strona 159
Mroczna pokusa
Jej ręka podeszła do gardła.
- Nie na moje konto. Ja nie chcę żebyś…
- Masz jakaś rodzinę? - zapytał, przerywając jej. - Kogoś do kogo mogę cię
wziąć gdy wydostanę cię już z niebios?
Zamrugała. Chciał ją uratować, ciągle jej pragnął, przynajmniej tak sądziła,
jeśli, jeśli jego erekcja była jakąkolwiek wskazówką, ale nie zamierzał
zatrzymać jej przy sobie, czy nawet być z nią. Chciał pozbyć się jej tak szybko
jak to tylko możliwe. Oczywiście.
Głupia, głupia Sienna, że miała jakąkolwiek nadzieję. Nie mogli zrobić nic, by
zmienić cokolwiek pomiędzy nimi. Wiedziała teraz więcej o jego demonie i
wiedziała, że Parys nie mógłby przespać z nią znowu, to po prostu było nie
możliwe. Prawda?
Była tylko jedną z kobiet, która umiliła mu czas, jednorazową przygodą. Czyż
nie?
- Sienna – pstryknął. - Oczy na moją twarz. Proszę.
Rumień rozlał się po jej policzkach, szybko spojrzała w bok z dala od jego
wypchanych spodni i erekcji.
- Przepraszam. Nie miałam zamiaru, nie chciałam byś poczuł się jak kawałek
mięsa. Trochę się zadumałam.
- O moim chu-uch kogucie?
- No, tak.
Szczęka mu opadła ze zdziwienia, a Sienna zastanowiła się dlaczego bóg seksu
tak bardzo zdziwił się tym odkryciem.
Strona 160
Mroczna pokusa
W każdym razie. O co on pytał ją przedtem?
Ach, tak. Jej rodzina.
- Nie. Nie mam nikogo kto mógłby mnie wziąć i nikogo, kto mógłby mnie
zobaczyć.
Mówiąc patrzyła na niego, nagle dostrzegając, że jego rany zadane przez
gargulce ciągle jeszcze były widoczne, choć już pokryte strupami. Goił się, ale
proces postępował bardzo powoli. Jego skóra straciła nieco ze swojego blasku.
Czyżby słabł z braku seksu? Tak samo było, kiedy leżał uwięziony przez
Łowców.
- Kiedy ostatni raz miałeś kobietę? - zapytała, próbując zachować się
nonszalancko, poruszając ten bardzo drażliwy temat pomiędzy nimi.
Zimno które widziała wcześniej zalało teraz całe jego ciało. Spojrzenie stało
się twarde jak głaz.
- Nie pamiętam – zaskrzypiał.
Przyznanie ulżyło jej i zawstydziło, bardziej niż była skłonna się do tego
przyznać. Jednak to Parys wyglądał na bardziej zranionego.
- Eee. ja... uch, ja, no wiesz... jestem dostępna. Dla ciebie. Jeśli chcesz, mam
na myśli. I jeśli ty, no wiesz, chcesz mnie, to możesz mnie użyć...
Jak patetycznie brzmiała, ale chciała dotknąć go znowu, by być z nim chociaż
raz jeszcze. Nawet jeśli musiałaby zredukować działanie do zwykłej klinicznej
procedury.
- Jestem ci to winna – przysługa pomiędzy pseudo-przyjaciółmi.
Lód ogarnął całe jego ciało, jakaś przedziwna bitwa toczyła się w jego
wnętrzu. W końcu chłód wygrał.
Strona 161
Mroczna pokusa
- Naprawdę? Jesteś dostępna dla mnie? Jesteś mi to winna? – zazgrzytał
zębami. - Dziękuję za tak hojną ofertę. Jak taki facet jak ja mógłby
kiedykolwiek ci odmówić?
Facet jak on?
- Nie to miałam na myśli!
- Tak w drodze wyjaśnienia, nie przybyłem całej tej drogi by cieszyć się z
twojej dostępności albo odebrać dług. Więc, kiedy będę mógł, faktycznie,
wydymać cię znowu, mam nadzieję, że zrozumiesz, że zrobię coś
nieprawdopodobnego i spasuję. Ale nie martw się, ciągle ci pomogę. Dymanie
mnie nie jest wymagane.
Przygryzała dolną wargę by powstrzymać się od odpowiedzi. Zasłużyłaś,
zasłużyłaś, zasłużyłaś sobie na to , powiedziała sobie znowu. Może jego
odmowa była dobrą rzeczą. Ciągle ją obrażał. I jak już nie raz to udowodnił,
nie ufał jej. Gdyby teraz była z nim, a potem miałby patrzeć jak odchodzi, jej
serce z pewnością pękłoby na tysiące kawałków. Po czymś takim nie
odzyskałaby już nigdy spokoju.
Co więcej miała przecież przespać się z Galenem. Myśl ta uderzyła w nią z
taką siłą że całe jej ciało zatrzęsło się. Do tej pory bawiła się tą myślą, ale i
oficjalnie nie zdeklarowała się. Teraz, widziała prawdę. Powiedziała Parysowi
że nie ma rodziny, co jednak jeśli ją miała? Co jeśli tylko ona mogła ich
uratować? Jeśli faktycznie Galen mógł torturować jej siostrę i dziecko, Sienna
będzie musiała działać, co oznaczało że będzie musiała... zrobić to coś z nim.
Wspomnienia dotyku Parysa i ich więzi, uniemożliwią jej to i zniszczą jej
szanse na przyszłość, jej nadzieję na rodzinę.
- Wyglądasz na obrzydzoną i czymś bardzo przestraszoną – powiedział Parys,
jego głos był ostry jak sztylet. - Dlaczego?
Strona 162
Mroczna pokusa
- Żadna z tych emocji nie jest dla ciebie – powiedziała spokojnie. Nigdy dla
niego. Nigdy więcej. Mocne stukanie zabrzmiało w drzwi, chwilę później
niezadowolony głos dołączyło pięści.
- Parys. Stary musisz tu przyjść, pewne sprawy wyglądają tu inaczej niż nam
się wydawało, mam na myśli, że nie wszystko jest tu martwe, a ponieważ
dziwnie cicho u was, więc zakładam, że nie jesteś dość rozgarnięty, by
wiedzieć jak rozpiąć jej stanik. Tak więc daj sobie spokój i chodź tu. Musisz to
zobaczyć.
Parys minę miał taką, jakby właśnie został ułaskawiony przez pluton
egzekucyjny. Wyprostował się gwałtownie.
- Już idę – zawołał.
Zatrzymał się na chwilę, zgrzytając zębami i myśląc o czymś bardzo
nieprzyjemnym, sądząc po jego twarzy. Potem podszedł do łóżka i wyciągnął
rękę, pomagając jej wstać na nogi. Jego wybrzuszone spodnie otarły się o jej
dłoń w najbardziej smakowity sposób, zadrżała.
- Dziękuję.
- Nieważne – warknął marszcząc groźnie brwi.. - Nie próbuj mnie opuścić.
Zrozumiałaś?
Bał się, że ucieknie od niego? Czy bał się że powie komuś gdzie on był, żeby
go mogli zabić? Zasłużyłaś przypomniała sobie. Co naprawdę było do bani w
całej tej sytuacji to, to że nie mogła poprosić go o drugą szansę dla niej, ani
nawet o możliwość rehabilitacji w jego oczach. Gdy już zrozumiała, że oboje
zostali skazani na swój los, natychmiast podjęła decyzję, co do Galena. Myśl,
która przyszła chwilę później zaskoczyła ją jeszcze bardziej. Jeśli pójdzie do
Galena, niechcący może dać Parysowi, to czego pragnął – zwycięstwo nad
Łowcami. Nie żeby Parys miał kiedykolwiek odkryć jaką odegrała w tym rolę.
Strona 163
Mroczna pokusa
Jeśli wszystko pójdzie po myśli Kronosa, Parys będzie uważał, że była
kochanką Galena i jego seksualną zabawką. Być może będzie miała dość czasu,
by odkryć prawdę o Skay, a potem zabić Galena, bez względu na
konsekwencje tego czynu.
- Sienna - Parys wrzasnął, przywołując ją z powrotem do teraźniejszości.
Spojrzała w górę na niego. Nieważne jak rzeczy były wstrząsające, straci go i
to był niezaprzeczalny fakt, niezależnie od tego, że dopiero, co znowu go
odnalazła. Na razie jednak, była z nim. Musi to jej wystarczyć.
- Nie opuszczę cię.
Rozdział 16
GALEN, DOZORCA NADZIEI- lider Łowców, bez problemu zaglądał do
Strona 164
Mroczna pokusa
pokoi wewnątrz fortecy wroga. Całkiem niedawno uleczył się z ran zadanych
mu przez Władców Podziemia. Teraz był czas na spłatę. Ostrze które trzymał w
dłoni było nowe i jeszcze nie widziało żadnej akcji. Dzisiaj się to zmieni.
- ...zamknij tę cholerną rzecz – Cameo, dozorca Niedoli, powiedziała
wychodząc zza narożnika i przechodząc obok wojownika.
Nie była w stanie dostrzec ukrytego pod Płaszczem Niewidzialności Galena.
Mężczyzna przyjrzał się jej gdy przechodziła. Przez setki minionych stuleci,
odkąd ich stworzono, nie zmieniła się ani odrobinę. Miała długie ciemne
włosy, idealne, by ścisnąć w dłoni i szczupłe ciało tancerki, w sam raz by
pieprzyć. Jej oczy były płynnym srebrem stworzone, by kusić.
- Jeśli nie przestaniesz, dźgnę was nożem, i pozwól, że ci przypomnę, że w
każdej sekundzie umiera jeden-koma-osiem człowieka, więc nie bardzo się
przejmę dopisując was do tej listy.
A może jednak zmieniła się? Niski szorstki rezonans w jej głosie zawierał
ciężki ciężar smutków całego świata. Wystarczająco silny przekaz, by ból
trysnął w klatce piersiowej Galena, natychmiast przeciekając na zewnątrz,
najeżdżając na jego sumienie. W niebiosach jej głos przynosił tylko
przyjemność. Marszcząc brwi, Galen złożył skrzydła na plecach, a potem
przycisnął się do ściany. Ruch ten spowodował wypadnięcie białych piór, które
opadały teraz swobodnie ku podłodze dłużej nie ukryte się pod Płaszczem.
Zgiął się szybko, by je podnieść, zaraz jednak zamarł w bezruchu.
Niska kształtna blondyna trzymała kruczoczarnego psa... a to coś rzuciło się za
Cameo.
- Próbuję ci tylko powiedzieć, że odrobina makijażu mogłaby sprawić, że
będziesz wyglądać raczej jak mój kuzyn pochodzący ze wsi, a nie mój
niedożywiony wujek. Być może nikt jeszcze ci tego nie powiedział, ale worki
należy nosić w dłoniach, a nie pod oczami.
Strona 165
Mroczna pokusa
Zmutowany-pies przekręcił łeb, świdrują wściekłymi ślepiami otoczenie, by w
końcu skupić je na Galenie. Śmiertelne warczenie wypełniło powietrze, kły
przebiły dolną wargę stwora. Najwyraźniej magiczny Płaszcz nie działał na
wszystkie kreatury.
Galen cmokał na to cholerstwo, ale ono nadal ujadało.
- Cicho, księżniczko. Mama uczy wojowniczkę jak wyglądać pięknię. Poza
tym, nie chcemy wyprowadzić z równowagi tych głupich Lordów, nie chcemy
prawda?
Galen nie rozpoznawał blondyny i jej brzydkiej “księżniczki”. Wiedział
jedynie, że Lordowie witali w swoich progach tylko wybranych. To znaczyło,
że albo była nowym dodatkiem do armii Lordów albo była dziewczyną
któregoś z wojowników. Żałosne ilu z tych rosłych facetów zakochało się
ostatnimi czasy.
Czymkolwiek albo kimkolwiek była, umrze jak inni. Wojownicy i ich nie-
całkiem- ludzcy towarzysze umrą w swoich pokojach. Drzwi zatrzasnęły się.
Żaden alarm nie brzmiał. Grymas niezadowolenia na twarzy Galena ustąpił
uśmiechowi. Nie mogli go zobaczyć, ale mogli go wyczuć. Nie sądził jednak,
że pójdzie mu tak łatwo, a jednak. Strider idiota, dał Płaszcz Niewidzialności
bóstwom, których imion się nie wypowiada, istotom tak złośliwym, tak złym,
że nawet Herkules drżał w obawie przy najdrobniejszej wzmiance na ich temat.
Kronos uwięził bóstwa nim sam został uwięziony, a teraz za wszelką cenę,
chciał je kontrolować. One chciały widzieć go martwego. Obecnie bóstwa
znajdowały się pułapce na prywatnej wyspie w Rzymie i zniżyły się do
targowania w zamian za pomoc. Punkt dla Galena za spryt. Wiedziały, że
przeznaczeniem wojownika było ściąć głowę króla Tytanów i kiedy osobiście
odwiedził ich wyspę, chętnie udzielili mu swego wsparcia. Ich pierwszym
gestem, było danie mu Płaszcza. Drugim, nauczenie jak go dokładnie używać.
Zakładał, że to była tarcza przeciwko wścibskim oczom, ale źle przypuszczał.
Płaszcz był także bronią i to potężną.
Strona 166
Mroczna pokusa
Potrzebował każdej przewagi jaką mógł sobie zapewnić, nawet jeśli to
znaczyło układanie się z najgorszymi kreaturami wałęsającymi się po tej ziemi.
Jego ludzie znikali zwyczajnie z ulic, i słuch po nich ginął. Jego królowa
również zaginęła. Od tygodni nie miał z nią kontaktu. Mimo to Rhea znała go
wystarczająco, by wiedzieć że interesował go tylko tytuł króla. Wiedziała,
również, że zdradziłby każdego byle dostać to, co chciał, byle władać niebem.
Być może zdecydowała się zdradzić go i postąpić jak Kronos, ale to był już jej
problem. Mógł chodzić za nią w taki sam sposób w jaki szpiegował jej męża.
Galen planował rządzić niebiosami i tym razem zrobi to z sukcesem. Od dawna
wiedział, że to właśnie jego plan zadziała.
Nadzieja mógł przekonać każdego do zrobienia czegokolwiek, nie wyłączając
z tego Galena. Nadzieja budowała we wszystkich marzenia, a potem śmiała się
kiedy, te marzenia zostały zniszczone. Dzisiaj jednak to nie Nadzieja go
napędzała. To była Zazdrość. Jego drugi demon. Och, tak. Jego dawni
przyjaciele z pewnością nie byli świadomi tego, że Galena opętały dwa
demony z puszki Pandory.
Ponieważ przekonał swoich kolegów, wojowników takich jak on, by ukryć
Puszkę, ponieważ zdradził ich, knując, by zostać liderem Elitarnej Straży
pozbawiając tego tytułu Luciena, popełnił dwie zbrodnie. Dlatego też, zasłużył
na dwie kary. Zeus powiedział mu o tym, kiedy dobierając każdemu z
wojowników demona to według wagi jego przewinienia.
Wzgardzał posiadaniem dwóch demonów. Nadzieja podbudowywała go tylko
po to, żeby oskubać go potem z marzeń. Zazdrość zaś podszeptywała mu,
szydząc z niego i podburzając go. Ten mężczyzna ma kobietę, ale my jesteśmy
od niego o wiele lepsi. Dlaczego więc nie odbierzemy mu jej? Nadzieja
potrafiła wypełnić go swoimi pragnieniami, tak, by uznawał je za swoje, by
pragnienie odniesienia sukcesu zdominowało jego życie. Niestety za każdym
razem kiedy odnosił sukces, zaraz potem ponosił dotkliwą.
Ale nie tym razem.
Strona 167
Mroczna pokusa
Dziś przyszedł, by pokonać ostatecznie swoich wrogów. Wykradnie Legion –
kobietę-demona, którą Lordowie wysłali by go zabiła. Kocicę która go
uwiodła. Niewinną dziewicę w skórze gwiazdy porno. Przeleciała go w jak
żadna inna w ciągu jego nieśmiertelnego życia, nim ukąsiła go zatrutymi
kłami. Podczas gdy on skręcał się z bólu, ona zostawiła go umierającego,
zaciągnięta przez złe moce do piekła. Polował na nią, ale Lordowie znaleźli ją
szybciej. Przyprowadzili ją tutaj i Galen chciał ją z powrotem. Chciał znów ją
mieć. Chciał ją ukarać, zabić ją i przeciąć tę niewidzialną nić, która ich
połączyła. Zazdrość skręcała go, za każdym razem, kiedy o niej myślał.
Ilu wojownikom oddała się od kiedy wróciła?
Taa, uwielbiał to. Był chory wyobrażając sobie ją z tysiącem innych, chory z
bezustannej wściekłości, z zazdrości o nią. Odkryje prawdę, i jeśli któryś z
Lordów zabawiał się jej słodkim ciałem, zapłaci mu za to, podobnie zresztą jak
cała reszta. Och, wszyscy bez wyjątku umrą, ale kilku z nich będzie krzyczeć
przez miesiąc nim w końcu odetnie im głowy.
Przeszukał fortecę od góry do dołu, zaglądając w każdą izbę, licząc każdego
wojownika przebywającego w rezydencji i nawet Torin, stale monitorujący to
miejsce nie zauważył go. Nigdzie jednak nie było śladu Legion.
Cóż w takim bądź razie musi przejść do planu B.
Nie znosząc marnowania czasu skierował się wprost do sypialni Maddoxa i
Ashlyn, jak duch przechodząc przez drewno. W tej chwili był nie tylko
niewidzialny, był także niematerialny.
Maddoxa dozorcy Furii nie było w pokoju. Jego ciężarna kobieta leżała na
łóżku, czytając książkę o dzieciach. Maddox desperacko pragnął mieć to
dziecko. Ashlyn była ładniutka z włosami, skórą i oczami koloru miodu.
Prawdę mówiąc, była tak złota jak księżyc w najjaśniejszą noc, ale była
delikatna i krucha jak tylko człowiek mógł być. Jej głos był miękki, melodyjny
i wypełniony miłością. Bez wątpienia Maddox poruszy niebo i ziemię, by
dostać ją z powrotem. Galen podszedł do łóżka i ściągnął Płaszcz z ramion.
Strona 168
Mroczna pokusa
Zmaterializował się przed kobietą, uśmiechając się groźnie. Ashlyn zauważyła
go i zastygła, całe jej ciało zatrzęsło się ze strachu.
- Galen – wysapała.
- Krzycz Ashlyn – powiedział, sięgając po nią.
Krzyczała.
WILLIAM został zaatakowany w chwili, kiedy Parys opuścił sypialnię. Pięść
wojownika znalazła się na szczęcie Willa, dłoń zacisnęła na szyi dławiąc go, za
to, że ośmielił się przerwać mu spotkanie. Wszak szaleństwo i zamęt pojawiało
się tam, gdzie Lord Parys. William nie oczekiwał wdzięczności i ostrego
powitania, ale to było dokładnie to, co dostał.
- Co chciałeś mi pokazać? - Lord Seksu wypalił.
Parys poruszył góry by się tu dostać. Zrobił rzeczy w których można było się
zatracić, podobnie zresztą jak William który choć wyglądał jak chłopiec z
kościelnego chóru a nie jak diabeł z piekła rodem, zrobił wszystko by uratować
swoją kobietę. I trzymałby ją właśnie za rękę, gdyby zaszła taka potrzeba, a on
byłby jej tratwą ratunkową. Prędzej jednak oczekiwałby nadejścia fali
powodziowej niż to, że przyprze go do ściany facet z naprężonym kogutem...
dobra, to było dziwne. To mogło znaczyć jedną z dwóch rzeczy. Parys już
zdążył uprawiać z nią seks, więc teoretycznie nic nie powinno go blokować.
Jednak tylko godzina minęła od ich spotkania. Oznaczało to więc, że Parys był
cholernie szybki w doprowadzeniu jej na szczyt. Biorąc jednak pod uwagę jak
wiele panienek w swoim życiu już nadział, William mógł się założyć że facet
mógł tak przez całą noc.
Opcja druga była nieco bardziej pewna ale ciągle niewiarygodna. Parys nadal
nie wiedział, co zrobić z dziewczyną i chciałby skapitulować. Ale dlaczego
chciał skapitulować? Poza tym dlaczego z każdą mijającą sekundą zdawał się
być bardziej wkurzony? Czy Sienna już go dosiadła? Niemożliwe, William
Strona 169
Mroczna pokusa
pomyślał. Trzymała kurczowo rękę Parysa tak desperacko jak on trzymał jej.
William przeniósł swoje spojrzenie na nią. Była blada, jej piegi płonęły na
jasnej skórze, no i trochę trzęsła się na nogach. Hmm. Studiując ją w ten
sposób, zastanawiał się, co też Parys w niej widział. Na pierwszy rzut oka i do
diabła może nawet na drugi wydawała się zwyczajna. Przyjrzał się jej
natarczywiej, zauważając jedynie kruchość jej kości i skóry. Co jeszcze? Te
piwne oczy były duże i niewiarygodne śliczne, doskonała mieszanka
szmaragdu i miedzi. Jej włosy były wodospadem machoniu, opadając kaskadą
dookoła niej. I jej usta... taa, popełniłby parę przestępstw by te usteczka
znalazły się dookoła jego trzonka. Była smukłą partią, z małymi piersiami i
lekką niedowagą, ale cholera jeśli nie będzie domagała się ochrony, każdy
facet instynktownie, będzie chciał ją posiąść.
- Będziesz się tak na nią gapił? - Parys warknął. Tym razem, groźba wylała się
z niego, a zagrożenie ataku stało się bardzo realne. Teraz William już nie
wątpił, że twarz Parysa nie była jedyną rzeczą jaka została poprzestawiana.
Musiał być totalnym głupcem, jeśli nie rozumiał, że jego słowa Gniew może
wykorzystać przeciwko niemu.
Parys zrobił krok w jego stronę, groźnie patrząc.
- Pytałem o coś.
William wyszczerzył zęby trzymając ręce w górze, pytania same toczyły się
przez jego umysł.
Na ile mocno Parys chciał tej dziewczyny? Czy żałował przyjścia tutaj? Jak
bardzo mogła wpłynąć na jego emocje? Czy ciągle jeszcze istniał plan wejść,
wyjść a potem pozbyć się jej? Był tylko jeden sposób by się dowiedzieć.
- Odpowiedz mi – Parys trzasnął.
- Nie – William powiedział. - Nie planuję gapić się.
Warczenie buchnęło z wojownika. Oboje wiedzieli, że słowa Williama
Strona 170
Mroczna pokusa
oznaczały, że planował znacznie więcej. Dobrze. Może William mógłby
przeżyć to, co wydarzy się później, a może nie mógłby.
- Lubię twoją koszulkę – powiedział, kierując komplement do Sienny. – I
naprawdę lubię twoje spodnie.
Nosiła prostą białą koszulkę, teraz brudną-pomazaną i poszarpaną, oraz
workowate ciężkie spodnie. W jej tenisówkach brakowało sznurowadeł.
- Ja... Dziękuję? - Brwi złączyły się jej ze zmieszania.
- Czy mógłbym jednak zrobić małą sugestię, co do ubioru?
Kolejne warczenie wyszło z Parysa i nim mogła odpowiedzieć, jego ręka
błyskawicznie owinęła się wokół tchawicy Williama. Punkciki czerwieni
rozbłysły w źrenicach wojownika. Nie, Parysa tęczówki nie były już niebieskie.
Były czerwone, nie było różnicy pomiędzy źrenicami a resztą.
- Teraz będziesz insynuował że jej ubrania wyglądałyby lepiej na podłodze w
twojej sypialni?
Tak. Dużo. Zabawy.
- Kto ja? - nie mógł oddychać, więc słowa piszczały. Nie, Parys nie żałował
przyjścia tutaj.
- Parys – Sienna powiedziała zupełnie spokojnie. - Wiem że nie mam prawa
zapytać o to, ale możesz proszę go nie zabijać? Nie przepadam za zapachem
butwiejącego ciała.
Ciaśniej... ciaśniej... potem nacisk złagodniał, koniec.
- Pokaż nam, co znalazłeś.
Strona 171
Mroczna pokusa
Interesujące jak duży miała na niego wpływ. Zastanawiał się czy Parys zdawał
sobie z tego sprawę. Ale nie ważne co, William przypuszczał plan ciągle był
taki żeby pozbyć się jej jak już zdążą się stąd wynieść. Żaden związek nie
przetrwa beż zaufania, a ci dwoje nie mieli żadnej wspólnej płaszczyzny,
żadnego punktu zaczepienia. Nawet jeśli Parys przypatrywał się Williamowi jak
gdyby był plastrem wołowiny, trzymał Siennę w swoich sidłach, jakby bał się
że ona zwieje, jak tylko odwróci się od niej plecami.
- Chodźmy, pamiętaj jednak, że nie wolno ci jej dotknąć.
William odwrócił się na piętach i pomaszerował w dół korytarzem potem w
górę, następnie klatką schodową na trzecie piętro. Nie musiał się odwracać by
wiedzieć że ta dwójka szła za nim. Ciężkie kroki Parysa przypominały stąpanie
bawołu.
Zwolnił tępo i Parys zrównał się z nim. Dla jakiejś przyczyny Parys podniósł
Siennę. Była teraz w jego ramionach, skrzydła miała skulone na plecach, głowa
leżała w zagłębieniu jego szyi. Interesujące było to, że w ogóle się nie skarżyła.
Jej spojrzenie spotkało Williama, i stwardniało jak skała. Zmarszczyła brwi.
- Gniew jest cichy przy tobie. Nie pokazuje mi żadnych twoich grzechów.
Dlaczego tak jest?
Och, nie. Nie zmieni kierunku rozmowy. Nie z byłym Łowcą i to w dodatku
martwym, chociaż wskrzeszonym z powrotem do życia, a teraz opętanym przez
demona, czy kimkolwiek do diabła była.
- Musisz go o to zapytać.
- Pytałam.
Przycisnął język do podniebienia. - I?
- Nie zaoferował mi żadnej odpowiedzi, więc zdecydowałam że, ponieważ
musisz żyć sam ze sobą, kara jaka ma cię spotkać widocznie ma być gorsza niż
Strona 172
Mroczna pokusa
to, co Gniew mógłby ci wymierzyć.
Cud cudów. Demon nie gawędził o nim.
- Odpowiedź będzie musiała pozostać zagadką, tedy. Och, i słowo ostrzeżenia.
Mądre buźki naprawdę mnie nakręcają. Mów więc do mnie jak najwięcej,
kochanie.
Przewróciła oczami.
Parys wcisnął się do rozmowy z wahaniem.
- Czy on ci pokazał minę? - nie groził Williamowi, udowadniając tym, że
zależmy mu, by Gniew nie próbował nakłonić Sienny do ukarania go. William
widział Parysa podnieconego (nie celowo), zabawnego, wkurwionego, krwią-
przesiąkniętego, upartego, odurzonego narkotykami, zrelaksowanego,
zestresowanego i wszystko pomiędzy. Ale nigdy nie widział wojownika
przestraszonego. Ale teraz Parys był przestraszony, jego wyrażenie udręczone,
a mięśnie niewiarygodnie spięte.
- Tak – powtórzyła tak cicho że musiał wytężyć się by ją usłyszeć.
Chwila napiętej ciszy.
- Chcesz żebym cię postawił na podłodze?
- Nie! - kolor zalał jej policzki, kiedy zrozumiała jak głośno wykrzyknęła to
słowo. - Nie. Lubię gdzie jestem.
Od myszki do lwicy. Urocze naprawdę, pomyślał William, utwierdzając się w
przekonaniu, że mógłby poderwać ją kiedy Parys z nią skończy. Póki co,
zażartość Parysa na jej punkcie nie pozwoliłaby jej samej odejść. Nawet jeśli
Parys podejrzewał, że Sienna nie pozwoliłaby dotykać się mężczyźnie, który
robił wszystkie te okropności, co Parys, nawet jeśli udowodniła jego omylność,
odczuwała ulgę na myśl, że był tak zdeterminowany, by żyć bez niej.
Strona 173
Mroczna pokusa
-Właśnie miałam na myśli, uch, moje plecy bolą mnie – dodała. - Potrzebuję
twojej pomocy.
- Jak dobry ochroniarz – William powiedział, klepiąc Parysa po ramieniu. - Ale
w końcu ona należy do ciebie.
Nawet ze Sienną w ramionach, Parys poradził sobie by pokazać mu wystający
palec. Mentalnie oczywiście William odpowiedział mu tym samym.
- Powinnam była poprosić Parysa, by cię wykończył niż pozwolił ci iść z nami -
mamrotała. Potem. - Kierujemy się na piąte piętro?
Ach. Więc wiedziała, co było na górze.
- Tak.
- Dlaczego? - Parys zapytał.
- Zobaczysz. - William odpowiedział.
Sienna jednak szybko udzieliła odpowiedzi, rujnując niespodziankę.
- Kolejni nieśmiertelni opętani przez demony są na górze.
- Następne demony... - Parys przyspieszył, zostawiając Williama z tyłu
połykającego kurz. -Są uzbrojeni?
- Nie – powiedziała. - Ale są uwięzieni.
- Pokaż mi.
- To właśnie próbowałem zrobić – William mruczał doganiając ich. Pewnego
dnia on również będzie dla kogoś miły. Nie dla kochanki pomyślał i z
pewnością nie dla dziewczyny, która śni mu się po nocach. Kobiety, którą
Strona 174
Mroczna pokusa
chroniłby z narażeniem życia po wsze czasy. Niestety, on nic dla niej nie będzie
znaczyć. Jego jedyna prawdziwa miłość ściągnie na niego śmierć i zagładę. To
było już przepowiedziane i nie było od tego odwrotu.
Rozdział 17
Parys stanął na środku korytarza na piątym piętrze, był bardzo ostrożny i
skupiony na tym co dzieje się na wyciagnięcie ręki wokół niego, a nie na bólu
jaki odczuwało jego ciało. To, co zobaczył wstrząsnęło nim.
Sienna w jego ramionach prawie nic nie ważyła, czuł jej lekki tropikalny
kobiecy zapach, delikatne jedwabiste włosy łaskotały jego skórę.
Jakie to zabawne.
Nasilenie się tego odurzającego zapachu powinno było rzucić nim o ścianę
albo spowodować, że uciekłby gdzie pieprz rośnie… albo skręci jej kark.
Ale potrzeba opieki nad nią, jej ochrony, nawet przed samym sobą była
silniejsza, przeważała wszystko inne.
Na górze było jeszcze trzech nieśmiertelnych, kobieta i dwaj mężczyźni. Stali
w głębi swego pokoju, wpatrywali się w niego, nie czyniąc jakichkolwiek
ruchów w jego stronę.
Nigdy wcześniej ich nie spotkał, co oznaczało, że to nie on zamknął ich w
Tartarze. Mimo tego oni wciąż mu się przyglądali.
Czy Oni wiedzieli kim on był ? A raczej czym był ?
Chcę jej powiedział Seks.
Wow. To byłby szok.
Staję się słabszy z minuty na minutę.
Uwierz mi wiem o tym. Jak on tęsknił za dniami kiedy Seks wycofywał się w
Strona 175
Mroczna pokusa
głąb jego umysłu zostawiając go w spokoju. Zrób mi dobrze, i wypchaj się.
To jest to co próbuję zrobić!
Prymitywny dupek.
Tak jakby Parys był odrobinę lepszy. Przez lata spał z tysiącami różnych
ludzi, z tysiącami przeróżnych kobiet, z tysiąca różnych powodów i nie
wszystkie powody związane były z namiętnością czy miłością. On naprawdę
potrzebował kobiety, podobnie wczoraj, i to był jeden z powodów dla których
był właśnie tu… chciał być znów ze Sienną.
Ale mógł ją tylko pocałować, nic więcej, choć pragnął jej desperacko. Nie
mógł być z nią tylko z potrzeby, chciał być z nią tylko i wyłącznie z powodu
uczucia, miłości.
Wzajemne pożądanie miało tu ogromne znaczenie.
Pragnęła go, tak!
Był pewien, że wyczuł zapach jej pożądania, kiedy wczoraj zaproponowała mu
swoje -usługi- ale on potraktował ją okropnie. Spojrzała na niego tymi swymi
smutnymi, załzawionymi oczyma, pełnymi przebaczenia i nadziei na
przebaczenie, a on odrzucił ją.
Jasna cholera nie chciał jej przeprosin, ani wdzięczności.
Nie potrzebował jej litości i na pewno nie chciał by Ona pragnęła go z powodu
feromonów jego demona. Jeśli zgodziłby się na jej ofiarę, wdzięczność i litość
byłyby z nimi w łóżku także gniew, brak zaufania i poczucie winy.
Od dawna nie był w łóżku w towarzystwie takiej menażerii. Być może jednak
powinien był wziąć to co mu oferowano. Wyczekiwanie było odrobinę głupie.
Zwłaszcza w jego aktualnym stanie. A Sienna nie da mu drugiej szansy.
Strona 176
Mroczna pokusa
Tak, nie była, jak żadna inna kobieta, z którą był do tej pory, a on nie chciał jej
potraktować tak jakby właśnie taka była.
Tylko, co czyni ją tak inną od reszty?
Pytanie urodziło się gdzieś głęboko w jego duszy i męczyło go od dawna. Była
energiczna, ale inne też były. Była bystra, inne też były bystre. Czasami była
słodka, a za chwile pikantna jak papryczka chili, ale to też nie czyniło jej
wyjątkową.
Mmm, ostra.
Głupi Seks. Jak zawsze zresztą.
Sienna była też ostrożna, i bardzo wrażliwa. Odważna. Zdecydowana ale
bardzo miła. Skłonna zrobić wszystko co konieczne, by doprowadzić swoją
misję do wyznaczonego końca. Tak jak w jego przypadku. Widziała jego
przeszłość, jego wspomnienia, jednak nie oceniała.
Kiedyś Parys zapytał Aerona, o to, co demon ujawnił mu na jego temat.
Odpowiedź była porażająca : wszystkie serca które złamałeś, związki które
rozbiłeś, łzy które polały się z Twojego powodu. To wszystko zobaczyła
również Sienna … i wybaczyła.
Tak była inna, a on uwielbiał tę jej inność.
Zesztywniała kiedy Parys zwrócił się do pierwszego mężczyzny. To
sugerowało jakiś konflikt pomiędzy Sienną a mężczyzną.
Parys przyjrzał się więc facetowi dokładnie. Był wysoki, dobrze zbudowany,
Parys studiował go jakby przyglądał się próbce przez mikroskop. Był
przystojny, jeżeli brać pod uwagę jego oliwkową skórę i dziwnie
niepowtarzalne dwukolorowe oczy.
Strona 177
Mroczna pokusa
Nie Parys nie był zazdrosny, czy coś w tym rodzaju. Ale jak wiele czasu ten
facet mógł już spędzić ze Sienną?
- To jest Cameron. Jest dozorcą Obsesji - powiedziała drżąc.
Drżenie wynikało ze strachu, czy może z pożądania?
Nie zapytam. Nie chcę wiedzieć.
W zasadzie wiele spraw pozostawili za sobą, jasna cholera, Parys też wiele
miał na sumieniu od ich ostatniego rozstania, a to zdecydowanie nie było
jego sprawą.
- Czy on Cię kiedykolwiek dotknął?- jasna cholera, jednak zapytał,
kosztowało go to zbyt wiele.
Wyglądała na zaskoczoną.
- Ta sama niewidzialna siła, która nie pozwala mi wyjść z zamku, trzyma
również ich uwiezionych w tych pokojach.
Jej głos. Czy kiedykolwiek się do niego przyzwyczai? W jego uszach
dźwięczał jej głos, a dziwne uczucie zalewało jego serce kiedy ten jej głos
płynął w powietrzu.
- Chciałaś żeby Cię dotknął?
Musiał to wiedzieć
-Nigdy!
Idealna odpowiedź.
-Więc może żyć -wymamrotał pod nosem.
Strona 178
Mroczna pokusa
Wziął ją w ramiona, wyciągnął dłoń i… tak była tam niewidzialna bariera
zabraniająca mu wejścia do pokoju.
- Więc nie będziesz nikogo mordował? Och jakże to choiny dar z Twojej strony
- prychnęła sucho.
Lekceważący ton z odrobiną sarkazmu, był zawsze pomiędzy nimi. Zawsze,
kiedy byli razem, tak blisko … Musiał przyznać, że nie było zbyt wiele spraw
tak poważnych między nimi. Bardzo podobało mu się to co ona teraz czuła…
że czuła się wystarczająco dobrze, by jeszcze móc się z nim drażnić.
- Staram się – podszedł do drugich drzwi, one również były otwarte.
-To jest Pukinn, zwany Irlandczykiem. Został związany z demonem
obojętności - powiedziała mu.
Obojętność była pół mężczyzną, pół zwierzęciem. Rogaty, z ogromnymi
pazurami i ciałem pokrytym futrem. Postać wyjęta z jakiegoś koszmaru.
Poważnie.
Bestia spojrzała tylko na Parysa, mierząc go od stóp do głowy, i odwróciła się
od niego jakby był bez znaczenia.
W trzecich drzwiach, Sienna zaczęła okręcać końcówki swych loków wokół
palca.
-Tutaj mamy Egoizm - powiedziała z drobną nutką… gniewu ?
Poczuł to samo dziwne ukłucie zazdrości, którego sam przecież względem niej
nie odczuwał, prawda?
- Jest bardzo piękna, nieprawdaż?- zapytała Sienna.
-Tak.
Strona 179
Mroczna pokusa
Kobieta miała takie same wielobarwne oczy, co mężczyzna z pierwszego
pokoju i tak samo oliwkową, opaloną skórę. Była atrakcyjna, nie można było
temu zaprzeczyć, ale on szalał tylko na punkcie kobiety którą właśnie trzymał
w ramionach.
-Ma na imię Winter.
-Wspaniale… jak długo tu jesteś?- zapytał Parys, nie patrząc na
nieśmiertelnych tylko w dół na Siennę.
Jej powieki były przymknięte a rzęsy rzucały cień na policzki.
- Od jak dawna oni tu są?
-Straciłam rachubę - różowa końcówka języka ślizgała się po jej wargach
pozostawiając na nich błyszczący szlak wilgoci.
- Oni byli tu już wcześniej.
Chcę jej spróbować. Muszę jej spróbować.
Krew w nim zawrzała. Ustaw się w kolejce..
Z całym doświadczeniem Parysa, nawet nie zorientował się kiedy ta kobieta
tak zawróciła mu w głowie. Co mógł zrobić, by patrzyła na niego przychylnym
okiem i z prawdziwym gorącym uczuciem? A nie tylko z leciutkim płomykiem
sympatii, może na prawdę powinien ją uwieść? Zmieniła się bardzo od kiedy
widzieli się ostatnim razem w Rzymie, ale nadal była dla niego jedną wielką
tajemnicą.
Teraz płakała, przepraszała, teraz brzmiała bardzo szczerze, wszystko to
było… o wiele więcej niż kiedykolwiek mógł się po niej spodziewać.
Piekło chyba właśnie zamarzło. Szokujące.
Strona 180
Mroczna pokusa
Teraz patrzyła na niego w taki sposób… jak jeszcze nigdy wcześniej na niego
nie spojrzała, jak gdyby był mężczyzna godnym sympatii, uwagi… Miłości.
Jak gdyby nie był już jakimś brudnym, odrażającym robalem, którego należy
zmiażdżyć obcasem. Patrzyła na niego, tak jakby chciała go chronić.
I co do diabła on miał teraz zrobić? Jak zareagować? A może był ślepym
głupcem chcącym w wierzyć?
Jasna cholera, nie wierzył, że właśnie to robił. Być może nie powinien był się
tak obrażać na jej ofertę pomocy. Może powinien był z niej skorzystać.
Miałby ją w łóżku.
Mógłby ją rozebrać, rozsunąć jej nogi i wbić się w nią. A jej dłonie pieściłyby
jego ciało, jej oddech i krzyki rozkoszy dzwoniłyby mu w uszach.
Roześmiał się gorzko na samą myśl. Zakręciło mu się w głowie, wszystko mu
się pomieszało przytakiwał i zaprzeczał sam sobie.
Nie ufał jej.
Ufał jej.
Nie dotknąłby jej bez prawdziwego pożądania.
Wziąłby ją w każdej chwili, kiedy tylko mógłby to zrobić.
I gówno.
Dlaczego nie uciekła dotąd od niego, czy była zbyt zajęta żalem w związku z
oferta jaką mu złożyła. I tak naprawdę, co to dla niej znaczyło, że mógł ją
wziąć tu i teraz, jakkolwiek i kiedykolwiek, że ona dałaby mu się przelecieć?
Nie myśl o tym.
Strona 181
Mroczna pokusa
Znowu byś tylko oberwał. Zrób to, a tylko oberwiesz mocniej.
Jego twarda wypukłość szukała wyjścia, dostępu, niczym pocisk
samosterujący szukający swego celu u nieśmiertelnej kobiety, jej bioder
kołyszących się w miękkich kocich ruchach. Nie miało znaczenia, że Parysa
wcale do niej nie ciągnęło.
Ale jego demon ją zobaczył, jego demon jej chciał.
Część niego spodziewała się, że bliska obecność Sienny spowoduje, że te
dziwne żądze wygasną. Ale nie, chociaż mógł ją mieć znowu, jego demon
szalał, nadal szukał innej, kolejnej kobiety… i zawsze będzie to robił.
Jestem jak nagroda.
Nic dziwnego, że kiedyś chciała go zabić.
Tak delikatnie jak tylko był w stanie, postawił Siennę na podłodze. Kiedy
próbowała odejść od niego, przyciągnął ją plecami do siebie, naciskając swoja
twardą erekcją na jej kształtny tyłek.
Syczał z przyjemności. Czystej, niczym niezmąconej.
Jednak…
Ona zesztywniała, a on zrozumiał.
Przynajmniej nie uciekła od niego. W końcu rozluźniła się naprzeciwko niego,
jakby była dokładnie tam gdzie chciała być. Wspaniale, do cholery.
Musiała się wystraszyć, kiedy odsunął ją od siebie. Dlaczego więc była tak
zrelaksowana i rozluźniona, kiedy on był zestresowany? Jego ego urosło
gwałtownie. Chciał walić pięściami w swe piersi niczym Kong Kong.
- Powiedz mi wszystko co o nich wiesz - powiedział, ledwo zatrzymując swe
Strona 182
Mroczna pokusa
dłonie by nie położyć ich na jej płaskim brzuchu, kiedy zabrakło jej tchu i
szukać jej ciepłego bijącego serca.
-O kim?- zapytał nieśmiertelny stojący przed nim. - I Kim Ty do cholery
jesteś ?
Na jedno z pytań odpowiedź już się znalazła. Oni też go widzieli.
-Nie będę z Tobą rozmawiał - dodał.
Kobieta demom wyciągnęła ramiona.
-Więc kim jesteś? I dlaczego mówisz do siebie, chociaż stoisz tu sam?
- Jak cholera…
-Oni mnie nie widzą - wyszeptała Sienna. - Podsłuchałam kilka ich rozmów,
dlatego wiem kim i czym są - kiedy to mówiła żołądek fikał jej koziołki w
brzuchu.
Dźwięk burczącego brzucha dał mu powód którego szukał. Przesunął dłonie na
jej brzuch i delikatnie popieścił.
-Głodna?
-Tak.
Mógłby ją nakarmić. Chciał tak myśleć, że będzie w stanie to zrobić. Chciał by
wiedziała, że spełni każdą jej prośbę, a teraz zaspokoi przynajmniej jedną z jej
potrzeb.
-Co jesz ?- co ona mogła jeść ?
-Nie wiem. Dopiero niedawno poczułam głód. Przez ostatnich kilka tygodni w
ogóle nie miałam apetytu - położyła swe ręce na jego, skórę miała wilgotną i
Strona 183
Mroczna pokusa
chłodną.
-Kronos przynosi mi szklankę czegoś słodkiego, raz na tydzień. Ale tym
razem zapomniał.
Szklanka czegoś słodkiego. Słodki. Słodki.
Słowo rozbrzmiało w jego umyśle, znalazła się odpowiedź na jedno z jego
wcześniejszych pytań. Wszystkie kawałki układanki wracały na swoje miejsce.
W żołądku drobiła mu się twarda gula kiedy się odezwał
- Czy to coś jest przezroczyste, z małymi purpurowymi koralikami
pływającymi wewnątrz?
-Tak.
Wyciągnęła szyję, by móc na niego spojrzeć. Kiedy mu się tak przyglądała
marszcząc brwi zapytała:
- A skąd ty o tym wiesz ?
A to skurwysyn.
Przekleństwo przeleciało jak błyskawica w jego głowie, na zewnątrz jednak
zachowywał spokój i powagę.
-Smakuje jak mleczko kokosowe… ten słodki płyn?- zapytał ignorując jej
pytania.
-Tak. Ale skąd wiesz? Skąd wiesz, co to jest? On mi nigdy nie mówi…
Tak, on wiedział, doskonale wiedział, co to było, i teraz już doskonale
rozumiał dlaczego pachniała tak pięknie - ambrozją.
Kronos zrobił znacznie więcej, niż tylko ją zniewolił. On sprawił, że była
Strona 184
Mroczna pokusa
potępiona, uzależniona. Ale za to również mu zapłaci. Och z całą pewnością
zapłaci za wszystko, chociaż zemsta w tej chwili musi poczekać.
Kronos lubił odwiedzać Torina, dozorcę demona Zarazy, który jako geniusz
komputerowy zawsze coś dla niego wynajdywał. Aktualnie interesowały go
miejsca kryjówek Łowców więc dał rozkaz Lordom by chwilowo nie
atakowali.
Torin dawał mu oczywiście wszystkie informację, ale tylko w kawałkach, na
prośbę Parysa, sprawiając, że król nieustannie podróżował pomiędzy niebem a
ziemią, by śledzić swoje zdobycze.
I w ten oto sposób miał znacznie mniej czasu dla Sienny.
Ale nawet mało oznaczało, że miał go dla niej za dużo.
Prawdopodobnie pojawi się tu niebawem.
Nie było żadnego sposobu na to by cofnąć krzywdy wyrządzone Siennie. Nie
było żadnego lekarstwa na to co jej dolegało.
Parys będzie musiał jej powiedzieć, będzie musiał ją przygotować na wszystko
co mogło się zdarzyć kiedy tu była sama.
Nie, jeszcze nie teraz. Ona się zdenerwuje i będzie miała racje. Ale najpierw
musiał spróbować jej krwi by mieć całkowitą pewność.
- Hej, chłoptasiu, Maminsynku. Kto tam do cholery z Tobą rozmawia?-
dopytywał się nieśmiertelny. -Nie zmuszaj mnie bym zapytał cię raz jeszcze.
Albo wiesz co ?- warknął. - Cmoknij mnie w tyłek? Przypomnij jak masz na
imię?
Winter już otwierała usta, by coś odpowiedzieć, sądząc po czerwieni w jej
oczach, nie było to nic miłego, zerknęła jednak zerknęła w prawo na kogoś
obok Parysa i jej wargi wykrzywiły się w dezaprobacie.
Strona 185
Mroczna pokusa
Och, wspaniale.
To tylko William zdecydował dorzucić swoje trzy grosze.
-To znowu Ty - powiedziała i jej słowa wcale nie były przepełnione radością.
-Wiem - powiedział wojownik z szczerym westchnieniem. - Jesteś
przeszczęśliwa, prawda mogąc oglądać mnie dwa razy w jeden dzień. Wiem
jesteś zaszczycona moją obecnością, da da da, słyszałem już to wszystko.
Pozwól nam tylko stąd odejść ok.? Nie radzę Ci się łasić.
Rzuciła groźnym pełnym latających sztyletów spojrzeniem i wydęła usta z
pokazując kły. Parys podskoczył w miejscu.
Kły? Ona była wampirem?
Wiedział, że takie stworzenia istnieją, wiedział, że William często z nimi
sypiał, ale nigdy w swym długim życiu jeszcze kogoś takiego nie spotkał.
- Nie odejdziemy daleko Sienna jest głodna - powiedział Parys. -Znajdźmy
kuchnię. Ja…
Nagle nieśmiertelna kobieta demon potknęła się i upadła lądując na pupie. Jej
skóra pobladła, kiedy czołgała się do tyłu, coraz dalej i dalej a jej oczy
zaczęły biegać po pokoju. Majaczyła coś o cieniach i bólu. Takie same majaki
słychać było z pozostałych pomieszczeń. Sienna wbiła paznokcie w skórę
Parysa, drżała,kiedy fala konwulsji przetaczała się przez jej ciało
-Nie. Nie, nie, nie
- Co?- panika zaczęła w nim narastać.
Zmusił ją by odwróciła się stanęła naprzeciwko niego
Strona 186
Mroczna pokusa
-Co się dzieje ?
-Oni nadchodzą - jej oczy pełne były strachu i przerażenia kiedy patrzyła w
górę na jego twarz.
- Kto nadchodzi ?
- Cienie. Ból.
-Nie rozumiem.
-Myślę, że wiesz - powiedział William, łobuzerskie tony zniknęły z jego
głosu. - I… jeżeli mam rację, to mamy kłopoty, Parys.
Nigdy nie słyszał by William brzmiał bardziej poważnie.
- Pilnuj swojej dziewczyny, nie jestem pewien jak długo będziemy w stanie to
powstrzymać.
Rozdział 18
-GDZIE Moja Kobieta ! Moja… kobieta… potrzebuję… jej…
Viola patrzyła, jak niezdarny czarnowłosy gigant rzucał się po pokoju.
Stół, akwarium, i wiele innych dziwnych rzeczy zostało zniszczonych i
zmiażdżonych. Podobnie wyglądał pokój obok i drzwi do następnego
pomieszczenia.
Widziała to wszystko, ponieważ Maddox rozwalił część ścian pomiędzy nimi
dając jej niczym niezmącony wgląd do drugiej strony fortecy. Pozostał jedynie
Strona 187
Mroczna pokusa
gruz.
Pozostali wojownicy rzucili się na olbrzyma, próbując ponownie zakuć go w
kajdany.
Ale on wciąż walczył, wrzeszczał najpodlejsze przekleństwa jakie
kiedykolwiek słyszała, nawet od więźniów zamkniętych w Tartarze. Kilka
minut wcześniej przyjaciołom nie udało się go utrzymać w miejscu. Tym
razem jednak utrzymali go w ryzach. Mimo tego była tym wszystkim
przelęknięta. A strach to obce jej emocje.
- Gdzie ona jest? Muszę ja znaleźć!
Ostatnie słowa wyrwały mu się z gardła zaraz potem padł szlochając tak
głośno i mocno, że aż żebra zaczęły się trząść.
W oczach Violi pojawiły się łzy, ale zamrugała i rozgoniła je. On chciał
swojej żony, chciał ją odzyskać, jej utrata była dla niego wielkim
nieszczęściem.
- Znajdziemy ją – powiedział ktoś.
- Ona i dzieci będą bezpieczni.
- Bądź spokojny, przyjacielu.
Wojownicy mówili spokojnie, ale nawet ona słyszał powątpiewanie i napięcie
w ich głosie. Maddox mówił najgłośniej.
Violetta czuła się jak podglądacz. Zbyt wiele emocji tu było, za dużo
cierpienia, a ona nigdy nie radziła sobie dobrze z takimi uczuciami.
-Uspokój się. Wszyscy musimy się uspokoić.
- Niedługo będziemy mieli wszystkie odpowiedzi i ruszymy na poszukiwania.
Strona 188
Mroczna pokusa
-Tylko kilka minut…
-On ją ma - Maddox zdołał powiedzieć między falą dreszczy. -Ten dupek ją
ma. Nie wiem, gdzie go szukać. Nie ma żadnego śladu… nic… Tylko pióro,
tylko pióro.
Pojedynczo, wojownicy zaczęli uwalniać go ze swych uścisków odsuwać się
od niego. Maddox pozostał na miejscu z własnego wyboru, dłońmi
przeczesywał włosy i chronił oczy przed zbyt jasnym światłem.
Jak bardzo musiał kochać swoją kobietę i ich nienarodzone dzieci.
Viola widziała ich wcześniej razem, ale to tutaj, miało tak niewypowiedzianą
bezgraniczna głębię, której nie była w stanie zrozumieć.
- Pojedziemy zapolować - powiedziała Camea. Pierwszy raz odezwała się
głośno od kiedy usłyszeli krzyk Ashlyn i ryk Maddoxa.
Viola jednak żałowała, że kobieta wojownik odezwała się, ból w jej głosie
pozostał obecny między nimi, kładąc się na wszystko posępnym cieniem.
- Dziś wieczorem - odpowiedział Reyes. Na szyi miał głębokie rozcięcie z
którego kapała krew. -Nie później…
-Udało się nam namierzyć Amuna, który jest teraz w drodze powrotnej do
Budy - powiedział Strider, najdzikszy w tym pokoju a jego głos drżał jak u
dziecka. Jego wzrok wrócił do żony, stojącej kilka kroków dalej ze swoją
siostrą. Wyglądał tak jakby musiał uspakajać sam siebie, sprawdzić że ona tu
jest, cała i zdrowa.
- Amun odkryje ile się tylko da. Wskaże nam właściwy kierunek.
-A jeżeli nie, Lucien coś na to zaradzi - powiedziała Anya, jak zawsze dumna.
Luciena chwilowo nie było. Zniknął by śledzić duchowy ślad Galena.
Strona 189
Mroczna pokusa
- Galen nie odważy się skrzywdzić Ashlyn lub dzieci - powiedziała Haidee.
Dziewczyna, chodziła tam i z powrotem niezdolna ustać w miejscu.
- Gideon i Skarllet wrócą do domu razem z Amunem.
Scarlett może ci powiedzieć, czy dzieci są nadal… nadal… - Aeron potarł
dłonią swoją dokładnie wygoloną głowę.
Miał razem z innymi szukać Kanea, ale z jakiegoś powodu został z
tylu…Violetta nie była tu zbyt długo, ale zapamiętała imiona, twarze, demony i
zdolności wojowników.
Scarlett była dozorcą Koszmarów i dzięki nim wchodziła do świata sennych
marzeń, mogła znaleźć dostęp do umysłu każdej osoby. Zamknięty dostęp
znaczył że nie śpią. Otwarty dostęp oznaczał, że śnią. Brak jakiegokolwiek
dostępu oznaczał, że ktoś już nie żył.
Mogłaby szukać umysłowego dostępu określonej osoby. Ale Maddox i Ashlyn
byli związani przeznaczeniem, gdyby jedno z nich umarło, drugie również by
umarło w tym samym momencie. Tak więc nikt nie musiał zastanawiać się nad
kondycją Ashlyn.
Jednak dzieci… nie, nie idź tam.
Zdolności Scarlett pozwalały jej nawet zabijać kiedy ofiara spała, zabijała ich
we śnie i odbierała im jednocześnie życie na jawie. Może i Galen oddychał po
raz ostatni tego wieczora. A może jednak nie? Gdyby Scarlett mogła wejść do
jego snów, z pewnością zrobiłaby to już dawno, Viola domyśliła się, że coś
stało jej na drodze i blokowało dostęp do Galena.
Mogę go dorwać.
Dość tego, pomyślała, jak raz wskoczysz do pociągu pod nazwą Narcyzm nie
ma już odwrotu.
Strona 190
Mroczna pokusa
Skoncentrowała się.
Wojownicy.
Tak. Oni jej nie ufali, była nawet trochę zaskoczona, że nie obwiniali jej za tą
całą katastrofę. Była tu zupełnie obca, mimo wszystko… a porwanie
wydarzyło się dosłownie chwilę po tym jak się pojawiła.
Ale wtedy Olivia, anioł sprawiła, że odprężyła się. Dziewczyna powiedziała,
że Viola w żaden sposób nie była za to odpowiedzialna, a oni jej po prostu
uwierzyli, bez zadawania jakichkolwiek pytań.
Poza Olivią, Scarlett i Anyą była jeszcze chodząca bez przerwy Haidee i
Danika, która obejmowała ramieniem dziewczynę o imieniu Gilly. Poza tym
były jeszcze Harpie, przyrodnie siostry Gwen i Kaii. Gwen była żoną
Sabina, Kaia związała się z Striderem. Obie miały pochylone ku sobie głowy,
tak jakby szeptały coś sobie do ucha. Galen był ojcem Gwen i jeżeli intuicja
Violi jej nie zawodziła, to Gwen planowała zapolować na Galena osobiście,
dorwać gnoja, połamać mu żywcem żebra otworzyć klatkę i wyrwać przegniłe
do cna serce. Ale na razie pilnowała się by nie pokazać po sobie swych
morderczych zamiarów względem tatuśka.
- Chłopaki, może ten Gość Torin ma jakieś nagrania Galena?- zapytała Viola,
wskazując na komputery i monitory. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na jej
słowa, nie zaszczycono jej nawet spojrzeniem.
Jej demon szalał wewnątrz niej, dźgał ją swymi ostrymi rogami, kiedy
wycofała się z cichym jękiem. Ignorowanie jej, było najszybszym i
najłatwiejszym sposobem na zyskanie uwagi Narci. A kiedy uwaga Narci
została już czymś zajęta … Oh gwiazdy na niebiosach. Pojawiał się problem.
Zawsze.
Viola nie chciała, aby jej druga połowa stała się kolejnym problemem w tym
już i tak mało ciekawym czasie, zdecydowała szybko, że robi wszystko by to
Strona 191
Mroczna pokusa
powstrzymać.
-Nie ma żadnych nagrań - usłyszała, przyjemny delikatny głos obok siebie.
Obróciła się gwałtownie wciągając powietrze. Nie słyszała nikogo, nikogo kto
by się do niej zbliżał, ale ta wysoka, smukła kobieta o bląd włosach stała
dokładnie obok niej.
Dziewczyna wyglądała tak bardzo krucho… I miała takie nawiedzone
spojrzenie, przepełnione bólem. Ból był wręcz namacalny w jej ciemnych
oczach. Ten ból był tak wielki, że nikt nie powinien musieć znosić takiego
ogromu. Przyglądała się Madoxxowi, a łzy spływały w dół po jej policzkach.
Viola sądziła, że była mieszkanką tego domostwa, zaraz jednak miało się
okazać jak bardzo się myliła.
Przybyła miała udrapowaną tunikę wokół ciała, a materiał ciasno opinał jej
piersi. Dłonie miała blade z powodu zaciskania kłykci.
- Rozmawiałaś z nim? Z Torinem? – zapytała Viola.
Podbródek dziewczyny drgał tak gwałtownie, że nie była w stanie nic
powiedzieć, pokiwała tylko przecząco głową.
-To skąd wiesz o nagraniach ? I lepiej powiedz kim jesteś ?
Po jej twarzy spłynęło więcej łez. Musiały być bardzo gorące bo zostawiały po
sobie czerwone ścieżki.
-Jestem… jestem Legion.- Powiedziała delikatnym, miękkim szeptem.
Legion. Ach, tak.
Demon, który zawarł umowę z diabłem. Diabeł, podarował jej ludzkie ciało.
Umowa którą zawarła, zmusiła ją do powrotu do piekieł, gdzie była
torturowana w najpodlejszy sposób, gwałcona, przekazywana jak przedmiot z
Strona 192
Mroczna pokusa
łap do łap. I znowu gwałcona i torturowana w jeszcze inny, bardziej wymyślny
sposób.
Viola przyglądała się dziewczynie. Próbowała się jej przyjrzeć.
Pozostałość po skórze, pozostałości po kościach, wyglądała jak duch.
Legion umierała. Tak naprawdę jakaś jej część już dawno była martwa. Traciła
wolę życia. Była jak kruchy liść kurczowo trzymający się na jakiejś cienkiej
nitce podczas wielkiego huraganu, który smaga zimny wiatr i robi wszystko by
pociągnąć ją dalej, jak najdalej od tej bezpiecznej gałęzi.
Była tak delikatna i krucha, że wystarczyły jeden ruch nadgarstka Violi i po
dziewczynie nie pozostałby nawet ślad. Tak łatwo można było wyssać z niej
życie i duszę. Jeden głęboki oddech i nie zostałoby już nic z duszy Legion. A
ona sama przestawałaby istnieć na każdym możliwym poziomie. Viola mogła
ją uwolnić od ponurej egzystencji.
Może Viola przyglądała się jej zbyt długo, albo za bardzo intensywnie, bo
Legion zaczęła się trząść i przestępować z nogi na nogę, aż wreszcie powoli
odsunęła się od niej jak najdalej.
-Nie zrobię Ci krzywdy - powiedziała Viola.
Legion zatrzymała się jakby ktoś na nią krzyknął, biedna sponiewierana,
zraniona i rozbita dziewczyna. Porcelanowa lalka już dawno rozpadłaby się w
proch. Jeszcze bardziej naciągnęła na siebie tunikę, jakby próbowała się
skurczyć i pod nią ukryć.
-Lucien - ulga w głosie Anyi była wręcz namacalna, wypełniła pokój w
chwilę po tym jak dozorca Śmierci się w nim pojawił.
Viola obróciła się, patrząc jak pomniejsza bogini rzuca się w ramiona
mężczyzny. A on pewnie i mocno ją przytula. Ich miłość była tak wielka i tak
prawdziwa, że aż można było jej dotknąć.
Strona 193
Mroczna pokusa
W piersi Violy ponownie zagnieździł się ból.
Ona też tak chciała. Tak bardzo tego chciała, że byłaby w stanie zabić by to
osiągnąć. Ale oczywiście ona nigdy tego nie będzie miała. Jej przeznaczeniem
było kochać siebie i tylko siebie.
Wszyscy w pokoju czekali spokojnie na to co wojownik miał im do
powiedzenia, ich ciała były napięte do granic wytrzymałości.
Wojownik o twarzy pokrytej bliznami przyglądał się im, otworzył usta i zaraz
je zamknął.
- Po prostu powiedz, mów wreszcie - prosił Maddox.
Ale on oglądał swoje buty, poprawił sprzączkę na jednym z pistoletów.
- Powiedz mi to, czego się dowiedziałeś.
Lucien napiął wargi i rozejrzał się po pokoju.
Teraz on zatrzymał wzrok na Legion, która dzielnie powiększyła dystans
pomiędzy nią a Violą.
-Legion, kochanie - zawołał tonem tak delikatnym, jakby rozmawiał z
dzieckiem, które płakało bojąc się potwora schowanego w szafie lub pod
łóżkiem.
- Idź na górę do swojego pokoju. To nie jest dobre miejsce dla Ciebie. Okej?
Wszystko w porządku?
Kiedy wszyscy odwrócili się w jej stronę, skurczyła się jakby pod ciężarem ich
spojrzeń. Szybko obróciła się na pięcie i uciekła. Minęło kilka uderzeń serca,
zanim Madoxx się złamał.
Strona 194
Mroczna pokusa
- Powiedz mi. Teraz.
Lucien przyciągnął Anyę, mocniej do swej piersi.
- Galen nie próbował się ukrywać. Doskonale wiedział, że podążam jego
śladami, więc na mnie czekał. Ashlyn z nim nie było - dodał, bo Maddox
otworzył usta, by coś powiedzieć.
-Powiedział mi, że nie jestem w stanie dłużej go śledzić, doszedłem tak daleko,
tylko dlatego, że mi na to pozwolił. I miał rację. Próbowałem ponownie. Ale
bez skutecznie. Zawiodłem. Przepraszam.
-Powiedz mi!- Maddox schował swój pistolet, i zaczął bawić się ostrzami Nie
zauważył, że jedno z nich wbiło mu się w dłoń po rękojeść i z rany kapała teraz
krew.
-Skończ z tym - warknął.
Lucien wyglądał jakby słowa boleśnie raniły go od wewnątrz.
- On powiedział, że Ashlyn jest teraz bezpieczna i że będzie wysyłał nam filmy
z nią w roli głównej, aby to udowodnić. Powiedział… powiedział… że jeśli
chcemy ją z powrotem żywą musimy przehandlować ją za Legion.
Viola nie była pewna czy ktoś jeszcze słyszał ciche westchnienia i szalone
kroki dochodzące zza gruzowiska, ale ona słyszała.
I doskonale wiedziała.
Legion wcale nie poszła do swojego pokoju. Schowała się i podsłuchiwała.
Jednak teraz była już na ostatniej prostej do swojego pokoju, bez wątpienia
szukając ciszy i spokoju miedzy jego ścianami.
Wojownicy kłócili się zawzięcie, słowa strzelały pomiędzy nimi jak serie z
karabinów maszynowych.
Strona 195
Mroczna pokusa
- Gdzie chce się spotkać? Kiedy?- Madoxx pytał.
-W Rzymie w Świątyni Niewypowiedzianych bóstw. Jutro. O północy -
odpowiedział Lucien.
- Zabierz mnie tam , teraz - krzyknął Maddox.
-Bądź rozsądny -powiedział Strider. -Te dranie to cholerne twardziele, a jeśli
oni będą po jego stronie …
-Gówno mnie to obchodzi! To zostawiam wam, mnie interesuje tylko moja
kobieta i moje dzieci. Zabierzesz mnie tam, a ja się na niego zaczaję, jak go
dorwę to zabiję! Słyszysz co do Ciebie mówię? Zabierz mnie na tę wyspę.
Masz pięć sekund, by mnie tam świsnąć, albo obudzę mojego demona, i nie
będzie nikogo na tym lub innym świecie, kto pomoże śmiertelnikom którzy
staną na mojej drodze.
Zdecydowana nie czekać na odpowiedź Luciena, Viola wymknęła się z
pokoju. Nikt nie zauważył że znowu zapikowała w swej narcystycznej naturze.
Bądź dobrą dziewczynką, powiedziała jej lepsza połowa, pokażę Ci, jak
grzeczna jesteś.
Demon wyrywał się w niej, skakał w jej głowie to w górę, to w dół.
Kiedy?
Wkrótce.
Teraz. Jęk.
Wkrótce.
Teraz. Żądam.
Strona 196
Mroczna pokusa
Nigdy.
Wkrótce? Kolejny jęk.
Wkrótce.
Przeprowadzała trudne negocjacje. Viola wyczuła duchowy szlak Legion,
Lucien nie był jedynym z takimi zdolnościami - przerzuciła się do sypialni
Legion.
Dziewczyna nerwowo chodziła po pokoju, a jej długie jasne włosy rozwiewały
się za nią. Nie odłożyła koca, ale jeszcze ciaśniej się nim opatuliła.
- Nie mogę, nie mogę, nie mogę. Nie mogę odejść. Nie mogę pójść do niego.
-Legion - powiedziała delikatnie Viola.
Tak, to było nie za bardzo komfortowe posiadać wgląd w uczucia innych osób,
ale spojrzała w duszę tej rozbitej na drobne kawałki lalki i zapragnęła jej
pomóc.
Dziwne uczucie.
Pierwszy raz czuła coś takiego.
Viola karmiła się duszami, żyła z ich energii. Wysysała z nich energię i
osuszała dusze do cna. Jednak jednego razu wzięła złą duszę w złym miejscu,
na dodatek z bardzo niewygodną pamięcią, której nie potrafiła wymazać i
przez nią znalazła się uwieziona w Tartarze. Wtedy to oczywiście została
sparowana z Narcyzmem, i jedyną duszą jaka była w stanie ją wykarmić była
jej własna.
Jak jej nieśmiertelne kończyny, jej dusza odrastała z powrotem, rosła i
Strona 197
Mroczna pokusa
pożywiała się dalej, jednak nigdy nie odrodziła się ponownie w całości,
ponieważ nigdy tak na prawdę nie przestała się posilać. Tak można
powiedzieć, z braku lepszego określenia.
Tak więc, była tak jakby połową osoby, jak również połową duszy, taki
duchowy kanibal, ponieważ nigdy już nie zajęła się inną osobą. Więc dlaczego
tu znowu przyszła? Powinna była odejść. Te ciemne oczy znalazły ją, łzy
sklejały długie ciemne rzęsy, a stopy Violi wrosły w podłogę.
-Nie mogę. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę tego zrobić. On będzie chciał
mnie dotykać. Zrani mnie. Ja…nie mogę…
Legion pobiegła do swojej łazienki, skuliła się przy toalecie i zwymiotowała.
Stopy Violi wydawały się już być wolne, jednak wciąż nie odchodziła.
Poczłapała do łazienki i delikatnie odgarnęła włosy dziewczyny, tylko po to
by zobaczyć, że dziewczyna tak naprawdę wcale nie zwymiotowała. Męczyła
się tylko okrutnie, wywijając żołądek na druga stronę.
Biedactwo.
Prawdopodobnie nie zjadła przyzwoitego posiłku od tygodni.
Godziny wydawały się płynąć w niekończącej się rozpaczy. Każda godzina
niedoli przynosiła ból i żal. Dziewczyna szlochała. A kiedy nie szlochała
potrząsała głową tak gwałtownie, że jej zęby dzwoniły jakby miały się zaraz
wypaść ze szczęki.
Nikt nie przyszedł do drzwi dziewczyny, więc Viola domyśliła się, że
Lordowie nie przehandlują Legion za bezpieczny powrót Ashlyn.
Na szczęście w końcu wybuch Legion zmęczył ją i zmorzył. Padła na podłogę
pod toaletką, a jej oczy w końcu wyschły już z wylanych łez.
Viola odeszła kawałek, więc czerwone, obrzmiałe oczy dziewczyny
skierowały się nią.
Strona 198
Mroczna pokusa
Naprawdę muszę już iść, pomyślała. Oddaliła się na zbyt długo, i strach
powracał.
-Powiem wojownikom, gdzie jesteś, w porządku? - Maddox mógłby spróbować
ją zabić za jej wysiłki, ale Narci domagała się uwagi, tak bez powodu.
- Nie mogę iść, nie mogę iść - szeptała Legion. -On tu był, czułam go… wiem,
że on tu był… nie mogłam nic powiedzieć… strach zrobił coś z moim głosem,
nie mogłam nic powiedzieć… nie mogłam wydać z siebie słowa… nie mogłam
wrzasnąć, choć chciałam wrzeszczeć i wrzeszczeć i wrzeszczeć… Schowałam
się pod łóżko. A powinnam była krzyczeć.
Jej słowa były ciężkie od winy, emocji do których Viola nie chciała się
mieszać.
-Tak, tak… aha, u … życzę powodzenia. Było mi bardzo miło Cię spotkać,
Ciebie i wszystkich pozostałych.
Jeden krok, drugi zaczęła się wycofywać do wyjścia.
Nie robiła przyjaznych gestów. Nigdy.
W stosunku do nikogo. A zwłaszcza w stosunku do rozbitej porcelanowej lalki,
która wymagała zbyt wiele czasu i wysiłku. Jednak Oczy Legion wyraźnie
jeszcze nie wyschły z wylanych łez, bo wylał się z nich nowy wodospad.
- Ale przecież nie mogę zostawić tam z nim Ashlyn - głośno przełknęła ślinę.
-Ashlyn jest taka dobra i miła… i dzieci, ona pozwoliła mi nawet raz poczuć
jak kopią w jej brzuchu. Dla niej ważny jest każdy dzień. Ona musi być w
domu. Maddox potrzebuje jej, potrzebuje by była tu z nim w domu. Co
powinnam zrobić?
Viola chciała wyłączyć ją jak telefon, który nadawał skrzecząc pytania,
Strona 199
Mroczna pokusa
szukając rad, wielu rad.
Nagle poczuła, że chce tu zostać, w tym pokoju, w tej fortecy.
Pomimo wszystkich swych wad, Lordowie nie chcieli jej wykorzystać, Nie
zmuszali jej by spojrzała w lustro, adorowali ją. O.k. To ostatnie wcale nie
było prawdą, ale być może jedynie uprzejmością w stronę jej demona, ale nie
było żadnego zakłamania, jeżeli by w to wierzyć. Ponieważ, Lordowie, tak
naprawdę ją lubili…
-Myślę, że powinnaś, a…. uh, pójść za głosem swego serca? - Och, wow.
Jakie mądre stwierdzenie. Dziewczyna przecież nie wiedziała czego chciało jej
serce, w przeciwnym razie nie miotałaby się tak i nie szukała rady.
-A Ty co byś zrobiła na moim miejscu?- zapytała Legion.
Mogła walnąć piękną mowę o tym, jak to zawsze jest skłonna do pomocy
innym, pomyślała Viola. Ci faceci na dole najprawdopodobniej woleliby, żeby
tak właśnie było. Jedyny problem polegał na tym, że musiałaby pobrudzić
rączki dla kogoś, nie dla siebie, zrobić jakieś zamieszanie, bałagan.
A Ona nie lubiła bałaganu i zamieszania.
- Najprawdopodobniej ratowałabym własną skórę. Nie zwracałabym uwagi na
ludzi wokół mnie… tak było zawsze i tak już będzie. Ja tylko potrafię martwić
się o siebie samą… - wzruszyła ramionami - To zależy tylko od Ciebie. Kogo
bardziej kochasz? Siebie, czy tych dla których zamierzasz cierpieć?
Rozdział 19
Nagi przykuty do głazu Kane zgrzytał zębami z upokorzenia. Jedna z diablic
Strona 200
Mroczna pokusa
chwyciła go za nogę, zaraz po tym jak rzucił się do ucieczki. Jej niewinnie
wyglądająca sylwetka spowodowała wiele problemów, wprawną łapą,
uzbrojoną w ostre pazury, rozerwała mu ścięgno Achillesa powodując, że
zaczął utykać.
Teraz każda ze zgromadzonych tu kreatur chciała mu odebrać to czego
dobrowolnego nie chciał im dać. Nie oddałby im tego za żadne skarby świata.
Ale jak długo jeszcze mógł znosić te tortury? Ciśnienie rosło w nim
gwałtownie, powodując okropny ból.
Przeżyłeś już takie tortury wcześniej. Możesz je przetrwać. Oddychaj, tylko
oddychaj spokojnie i miarowo. Zacisnął mocno powieki, krew wolno stygła w
jego żyłach. Przez cały ten czas demon rechotał w jego głowie.
Szczęśliwy. Zadowolony z katastrofy, która się właśnie działa.
Przez głowę przemknęła mu myśl, że być może próba przeżycia nie była
właściwą drogą, to już samo upokorzenie doprowadzało go do wściekłości.
Kane nigdy nie lubił swojego demona, ale teraz … teraz to nienawidził jego
towarzystwa każdą cząsteczką swego jestestwa. Chciał się od niego uwolnić,
marzył o tym, a to oznaczało śmierć. Chciał ukarać demona Katastrofy za to,
że czerpał tyle przyjemności z jego niedoli, bez względu na los jaki go czekał.
Tak. Musi go jakoś ukarać.
Obojętnie, co musiałby zrobić aby uzyskać pożądany kres, zrobiłby to.
***
Parys docisnął Siennę do ściany i pochylił się nad nią by dosięgnąć jej
twarzy. Jej oddech owiał mu twarz, oczy były dzikie, źrenice rozszerzyły się z
niepokojem.
Jego ciału spodobała się ta bliskość, już błagał o więcej. Parys wyciszył swoje
Strona 201
Mroczna pokusa
żądze i trzymał pragnienie na wodzy tak daleko od niej jak to tylko było
możliwe.
Coś bardzo zdenerwowało Siennę.
- Musisz się schować - powiedziała, łamiącym się głosem. -Spróbuję ściągnąć
ich uwagę na siebie… jak najdalej od was. Dobrze? Tak? Ale Ty, Ty
naprawdę musisz się gdzieś ukryć.
Uniósł jej podbródek, zmuszając by spojrzała w górę na jego twarz a nie
szukała potencjalnej kryjówki. Tak jak gdyby on kiedykolwiek chował się za
kobietą i uciekał przed wrogiem zamiast z nim walczyć.
- Co nadchodzi? Powiedz mi, kochanie?
Wiedział, że nie zbyt chętnie przyjmowała pieszczoty od niego, przynajmniej
tak było wcześniej, ale też… nigdy wcześniej nie nazwał kobiety swoim
kochaniem. Może serduszkiem lub cukiereczkiem ale nie kochaniem. Zresztą
było to bez znaczenia, bo tamte słowa nigdy nie miały w sobie takiego
ładunku emocjonalnego, ani tyle uczucia.
Bujne usta rozchyliły się w konsternacji, zamrugała ze zdziwieniem
-Kochanie? - szepnęła, i zrozumiał, że spodobało jej się to określenie.
Była delikatna nutka szacunku w jej głosie.
Spokój nagle zamienił się w panikę.
-Cienie. Potrafią przenikać przez ściany i polują na nas. Na nas wszystkich.
Nawet Gargulce uciekają przed nimi. Jest ich wiele. Osaczą Cię, opętają,
wyciągną z Ciebie wszystko, co widziałeś, co wiesz i zabiorą sobie.
Wojownik zmarszczył brwi, starając się szybko ocenić sytuację. Myślał, że to
nadejdzie niespodziewanie i spadnie niczym grom z jasnego nieba, że cienie
Strona 202
Mroczna pokusa
wypełnią każdy kąt.
Rozglądał się z uwagą, nigdy wcześniej nie słyszał o takich istotach.
Jednak Wiliam doskonale wiedział o czym była mowa
-Och, jasna cholera, wdepnęliśmy na całego w gówno. To jest totalna porażka.
Stało się dokładnie to czego się obawiałem.
Parys odszukał jego zmartwione spojrzenie.
-Co mam robić?
-Nic. Tylko zostań, tam gdzie jesteś.
Z ponurą miną stojąc przed wojownikiem Will wysunął rękę w której błysnął
nóż, schowany chwilę temu gdzieś na wysokości łopatek. Błyskawicznie
ponacinał sobie skórę od łokcia po dłoń. Ciepły szkarłatny płyn trysnął
William jednak pochylił się już nad podłogą rysując krwią okrąg obejmujący
Parysa i Siennę.
-Nie wychodź z tego kręgu, słyszysz mnie? Oboje w nim zostańcie. Jeśli mnie
nie posłuchasz będziesz tego bardzo żałował.
Nie czekając na odpowiedz, błyskawicznie pobiegł w stronę drzwi do pokoju
kobiety – Demona. Pokonał niewidzialną tarcze broniącą dostępu do pokoju,
kobieta nawet tego nie zauważyła, zajęta sama sobą. Zanim Wiliam dobiegł do
drugiego pokoju jego rana już się zasklepiła, więc wojownik zmuszony był
wykonać kolejne nacięcie. Namalował krwawą linie również przed tym
wejściem. Nie dostał się do trzeciego pokoju.
Ponieważ, jak to przewidziała Sienna, cienie już przenikały przez ściany. W
mgnieniu oka ciemna, gęsta oleista smuga wypełniła powietrze.
Strona 203
Mroczna pokusa
Cały zamek zaczął trzeszczeć i drżeć. Rozbrzmiały okropne wrzaski, gorące
arie pełne bólu i udręki. Demon wewnątrz Parysa, zadrżał z zadowolenia,
niezależnie od sytuacji, cieszył go ten psychiczny kontakt. Mrucząc z
zadowolenia wyczekiwał każdej strasznej nowiny i krzyku. Czekał aż wszyscy
wokół niego też będą cierpieć.
Parys był już gotowy poddać się i wyjść z kręgu Williama, by rozpocząć
walkę z cieniami, dołączając do walczącego Williama, kiedy Sienna zadrżała
obok niego. Przytulił ją mocniej do siebie Pomyślał, że musi ją chronić, To
był dla którego tu przybył.
Dla niej.
Po to by być z nią. By zapewnić jej bezpieczeństwo.
Sienna ponownie zadrżała, z niepokojącą intensywnością, Nie bardzo wiedział
co się z nim dzieje, ani też, co działo się wokół niego, nie wiedział jak długo
to wszystko już trwało, wiedział tylko, że bardzo ją przerażało.
A ona i tak nadal myślała o tym jak go ochronić.
Jego, nie siebie.
Jako wojownika obrażało go to w pewien sposób, jednak z drugiej strony
bardzo go to ekscytowało, cieszyło go jej zainteresowanie. Obchodził ją,
obchodziło go to co się z nim dzieje.
Chcę jej, powiedział demon.
Oczywiście, wszystko zaczęło się od początku.
Ja też. I to ja będę czuł jej smak.
Tu i teraz, niezależnie od okoliczności. Czemu właśnie teraz tak bardzo
pragnął kontaktu fizycznego?
Strona 204
Mroczna pokusa
Koniecznie teraz. Była zbyt roztrzęsiona, strach można zastąpić pożądaniem.
Parys po omacku odnalazł jej szczękę, delikatnie uniósł podbródek, by jak
najdłużej mieć powód dotykać jej jedwabiście ciepłej skóry, delikatnych kości.
- Kochanie teraz skoncentruj się na moim głosie. Możesz to zrobić?
Szybko kiwnęła głową.
Chciał na nią patrzeć, chciał móc zobaczyć jak i czy pojawi się na jej twarzy
rumieniec. Nachylił się do jej ucha i szepnął
-Jesteś taka delikatna i miękka. Nigdy nie dotykałem niczego tak wspaniałego.
Twój zapach… po prostu mnie oszałamia, upaja mnie. Nie mogę nic na to
poradzić, myślę, że między nogami będziesz jeszcze słodsza.
Jej oddech zatrzymał się, a otwarte dłonie oparły się na jego ogromnej klatce
piersiowej.
- Czy kiedy włożę palce głęboko wewnątrz Ciebie, będziesz tak rozkosznie
soczysta i mokra dla mnie? Chce cię dziecinko. Będę Cię pieścił, zbiorę każdą
kropelkę twojego miodu, aż będziesz błagała o więcej.
Taaaak demon zajęczał. Taaaaak. Prossssszzzzęęęę.
-Parys -Sienna wyszeptała.
Czyżby chciała więcej ? To właśnie jego demon pragnął usłyszeć w jej głosie.
Pochylił się wdychając zapach jej włosów, a w tej chwili reszta świata mogła
nie istnieć … Jego nos zapadał się coraz głębiej w czeluściach ciemnych fal
jej włosów. Czuł zapach wiosennych kwiatów i orzecha kokosowego, ale teraz
w ten zapach było wmieszane jeszcze coś, coś bardzo rzadkiego jak kwiat
który zakwita tylko nocą.
Strona 205
Mroczna pokusa
O cholera, tak. To było jej pożądanie. Jego demon wyczuł to również,
otaczając Parysa swym niepowtarzalnym zapachem. Dwa zapachy owiały go,
jakby znalazł się w samym środku najwspanialszego egzotycznego bukietu.
Niezwykłego… i drażniącego.
Natychmiast był twardy i gotowy, podniósł ręce i poddał się, był już więcej
niż gotowy, był zdesperowany by zatonąć w cudownym ciele tej kobiety i
poprowadzić ją drogą do najwspanialszego orgazmu. Wszystko, co musiał
zrobić żeby to osiągnąć, to zerwać z nich odzienie i rozłożyć jej nogi. Wbijałby
się w nią głębiej i głębiej. A ona tak gorąca i wilgotna i ciasna …
Małe ostre paznokcie rozdarły mu koszule i wpiły się w skórę, jakby chciały
utrzymać go na miejscu. Mógł poczuć ciepło jej ciała, pulsujące fale
przenikały do jego ciała, mieszając się z jego własną żądzą prowadząc je
wprost do jego fiuta.
Cierpiał okrutnie. Zanim zrozumiał co się dzieje, wsunął stopę pomiędzy jej
nogi rozsuwając je, dopasowując swoje twarde wybrzuszenie do rdzenia jej
kobiecości.
Oh witaj słodkie potępienie.
Były tylko dwa wyjścia, albo w tej chwili dzieje się największą pomyłka w
jego życiu lub jest to najwspanialsza sprawa jaką kiedykolwiek był w stanie
przeżyć. Pasowali do siebie jak dewie połówki tej samej pomarańczy. Naparł
na nią z początku wolno, tak tylko by rozdrażnić i mamić ich oboje.
Tak, zdecydowanie powinien był to zrobić wcześniej.
Jego demon był gotowy wybuchnąć poza jego skórą. Parys nie był w stanie
ocenić reakcji Sienny na jego poczynania z powodu okropnych wrzasków
wokół nich, więc wyciągnął jedną rękę dotykając delikatnie jej karku. Nic nie
Strona 206
Mroczna pokusa
mogło powstrzymać go od słuchania jej jęków oraz odczuwania jej wibracji
które były diabelnie cudowne.
-Parys - jej wargi przylgnęły do jego ucha. Zdecydowanie nie była to prośba,
ale też nie ostrzeżenie.
-Parys, Ty nie możesz mnie pożądać.
Zrobił lekki ruch biodrami, dotykając ją i odsuwając się od niej, to znowu
napierając na nią.
-W takim razie co to jest ?
-Mówisz do jedynej dostępnej w tym pokoju kobiety.
Jej słowa były jak policzek, mrok nagromadzony w nim też szalał, żądając by
ukarać tego kto go skrzywdził. Odsunął się odrobinę i zapytał urażony.
-Myślisz, że taki facet jak ja może chcieć tylko to co jest dostępne?
-Nie chciałeś mnie wcześniej, w tamtym pokoju, tak więc może to jest jakaś
gra, próba ukarania mnie?- powiedziała gniewnym tonem.
Kara?
Jego dłonie zacisnęły się w pięść, a jego własny gniew stał się echem jej
złości. Smutne, że tak właśnie pomyślała.
-Uwierz mi, rozumiem twoje powody, znacznie lepiej niż kiedykolwiek
wcześniej. Być może nie przyszedłeś tu by mnie ocalić, tylko po to by mnie
zranić tak jak ja wcześniej zraniłam Ciebie.
Nie ufał jej, nie mógł, nie ważne jak bardzo chciał, i nawet wmówił sobie, że
to zrobił, a teraz widział, że to ona mu nie ufała i nawet nie chciała
spróbować.
Strona 207
Mroczna pokusa
Wiedział, że tak się może stać.
Nie przeszkadzało mu to (za bardzo ) wcześniej, ale teraz przeszkadzało mu
jak. Nienawidził tego, że powstało tyle barier pomiędzy nimi. Odzież,
zastrzeżenia, obawy i wątpliwości.
-Nie jestem jak kobiety do których jesteś przyzwyczajony- ciągnęła dalej -
wiem o tym doskonale. - dodała. - Wiem, że nie jestem tak ładna.
-Masz całkowitą rację. Jesteś poza konkurencją, jesteś cudowniejsza -
westchnął - i nie żartuję.
-Jeśli nie żartujesz, to jest to jakieś nowe określenie dla koszmarnego snu -
małe piąstki zaczęły okładać jego pierś. -Przestań. Proszę Cię, tylko przestań.
Potrzebujesz seksu i próbujesz mnie omotać. Próbujesz kupić sobie numerek
gładkimi słówkami. Sama Ci to zaproponowałam wcześniej, chciałam być z
Tobą ostatni raz. Nie powinnam była narzucać się Tobie w ten sposób.
Wyprostował się gwałtownie.
Ofiarowała mu się nie dla tego, że czuła się winna, ale dla tego, że sama tego
chciała, chciała się z nim kochać!?
Nie powinna była się do tego przyznawać. Nie było sposobu by go teraz
zatrzymać.
Musnął delikatnie jej wargi, mówiąc:
- Kochanie, nigdy nie musiałem próbować, westchnąłem i pojawiła się oferta
jakiejś kobiety.
Przerwał, celowo sprawiając, by niedomówienie zawisło pomiędzy nimi.
-… Ty … próbujesz pokazać mi moje miejsce w szeregu. Próbujesz się ze mną
drażnić, pokazując mi czego nigdy mieć nie będę.
Strona 208
Mroczna pokusa
- Do cholery, możesz to mieć, kiedy i ile tylko zechcesz.
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Nie, po prostu mi nie ufasz.
Oburzenie było po części grą Parysa. Nastała dręcząca cisza… Na całe trzy
uderzenia serca.
-Ty… To prawda. Niemożliwe - powiedziała, zarówno wystraszona jak i
przepełniona nadzieją.
Jej paznokcie, jeszcze raz powędrowały na jego klatkę piersiową.
-Nienawidziłam faktu, że połączono mnie z demonem, że jest wewnątrz mnie,
chciałam się od niego uwolnić, wyklinałam, złorzeczyłam, próbowałam się
wyłączyć, odgrodzić, planowałam nawet żeby się go pozbyć, a jednak
zaczęłam liczyć na jego zdolności korzystać z jego umiejętności by
odczytywać intencje innych ludzi.
Raz otrzymany, otrzymany na zawsze. Dożywotnio.
Zazwyczaj. Więc w jaki Aeron pozbył się Gniewu? Nie, nie, nie chciała znać
odpowiedzi na to pytanie. Wiedza o tym pewnie by ją zabiła. Znowu.
-Możesz mi wierzyć, że kiedy mówię, że Cię pragnę, to naprawdę Cię pragnę
Sienno. Jesteś wszystkim o czym myślałem przez ostatni miesiąc. Oparcie się
na Tobie w tamtym pokoju było jedną z najtrudniejszych rzeczy jaką zrobiłem
w życiu…
-To znaczy, że Cię do mnie ciągnie, mimo wszystko. Prawda? - jej głos
przepełniało słodkie jak miód niedowierzanie.
On był słodki jak miód.
-Tak - nachylił się do niej odnawiając delikatny kontakt. Chciał ją przytulić
Strona 209
Mroczna pokusa
do siebie, mocniej objąć, ale nie zrobił tego.
Jeszcze nie teraz. Chciał by skupiła się tylko na przyjemności która
uśmierzyłaby wszystkie jej lęki i obawy.
-Pozwól mi być z tobą, bez względu w moje intencje.
Zadrżała.
-Dlaczego ja?- zabrała dłonie z jego klatki piersiowej. -To znaczy, możesz
mieć każdą …
- Dokładnie. Mogę ale wybrałem Ciebie. Z wielu powodów. Jesteś taka
sprytna.
-To kwestia sporna.
-Jesteś bystra.
-Nie bardziej niż miliony innych kobiet.
-Jesteś uparta i nie potrafisz zaakceptować komplementów.
-Hej!- wyciągnęła rękę i rozczochrała jego włosy. Mimo grozy otoczenia i
bardzo niekorzystnych okoliczności uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Jesteś piękna.
Jej palce wplotły się pomiędzy jego włosy masując delikatnie skórę głowy.
-Już nie jestem wspaniała?- zapytała oschle.
-Jesteś bardzo delikatna i nie chcę słyszeć że znowu ryzykujesz. Rozumiesz? -
nie jednego zabił wcześniej za mniejsze przewinienia. A jej po prostu dałby
tylko kapsa.
Strona 210
Mroczna pokusa
- Możesz ale nie musisz być zadowolona z rezultatów.
-Dlaczego? O czym teraz myślisz. Pojawiło się kilka dziwnych obrazów w
mojej głowie.
-Doskonale. Jest coś jeszcze co może mi się w Tobie podobać. Chyba mnie
rozumiesz.
Parsknęła.
Rozkoszował się tym śmiechem, bo to był pierwszy raz kiedy wywołał u niej
poprawę humoru.
-Musisz być cholernie oślepiony przez napalone różowe okulary swego
demona - powiedziała.
Pomyślał, o tym, że było tysiące innych, ale nie tak upartych jak ona. Warknął
cicho próbując udawać grozę. Ale tylko ona ignorowała go i kontynuowała
dalej swoją beztroską wypowiedź.
- Czy Twój demon kiedykolwiek pozwolił Ci być dwa razy z tą samą kobietą ?
- zapytała, słowa balansowały na krawędzi pobudzenia i lekkiego
zdenerwowania. - Słyszałam … z resztą nie ważne.
Wiele informacji które posiadała na jego temat dostała od Łowców.
Zesztywniał, nienawidził pamiątek z jej przeszłości, jednak nawet to go nie
zatrzymało.
-To nie dotyczy Ciebie…
Ciepło jej oddechu owiało jego szyję, kiedy pochyliła głowę by przytknąć
swój policzek do jego.
Strona 211
Mroczna pokusa
-Dlaczego właśnie ja?
-Nie wiem. Demon też nie wie. Pytałem.
-O.k. Powinieneś był wybrać kogoś innego. Mam małe piersi- wyszeptała
jakby zawstydzona.
Wyciągnął dłonie w kierunku niewielkich wzgórków o których mówiła.
Są. Tutaj. Doskonałe.
Jego dłonie były ogromne, a różowe sutki wylądowały wprost w ich centrum, i
do jasnej cholery, nich będą przeklęte, jeśli to nie było najwspanialsze
uczucie na świecie. Skubał zębami jej ucho.
-Chcę je possać- wyszeptał.
Jęk aprobaty. Paznokcie zatopione w jego włosach wbiły się mocniej w skórę.
Parys wycałował siebie drogę do jej ust.
Oboje byli rozochoceni, słodycz jej oddechu owijała się wokół jego głowy.
Mimo wszystko nadal nie brał tego na co miał taką ochotę. Tego na co oboje
mieli ochotę. Jeśli by zaczęli tu i teraz, mieliby problem z zatrzymaniem się.
Straszne problemy. Był już bez kobiety od bardzo długiego czasu, i jego
demon był bardzo spragniony, ale… on nie chciał kochać się z Sienną w
korytarzu, przed tymi wszystkimi tutaj, uświadomił to sobie.
Tak, wcześniej robił to wszędzie, szybko i po sprawie, bez skrupułów, wstydu,
intymności. Siennę chciał tylko dla siebie, jej ciała, jęków i krzyków wprost
do ucha, każdej najdrobniejszej reakcji ciała na jego dotyk.
Jej zapach. Jego zapach.
Jej skóra. Jego skóra.
Strona 212
Mroczna pokusa
Jego. Jego, Jego, Jego.
Weź co już jest twoje ! Weź, weź, weź!
Wspaniale było by dostać to wszystko, tak samotnie jak to było tylko możliwe,
z demonem stłamszonym wewnątrz jego ciała.
-Parys ?- odezwała się zagadkowym tonem.
-Tak.
-Muszę Cię ostrzec. Jestem w tym naprawdę kiepska.
To zakłopotanie zaskoczyło go, spojrzał na nią marszcząc brwi.
-W czym?
-w całowaniu.
Zanim mógł zaprzeczyć jej słowom, nakryła jego wargi swymi ustami i ssała
powietrze wprost z jego płuc. Nie, ona nie była kiepska w pocałunkach, ona
była niezdecydowana, zbyt mało pewna siebie i miała stanowczo za małą
praktykę, ale perwersyjnie cieszyła go ta sytuacja… będzie mógł ją wiele
nauczyć.
Przywarł do niej niezdolny przerwać ten pocałunek. Wepchnął język mocno w
jej usta, domagając się by pozwoliła mu zaznajomić się z tym nowym
terytorium.
A ona próbowała go zatrzymać, po trzeciej próbie natarcia na dolnej wardze
pojawiła się krew (ugryzła go ). Oderwał się od niej w połowie pocałunku.
-Jasna Cholera. Kobieto.
Demon wykonał jakiś dziwny ruch, obijając się w jego głowie Nie była to
Strona 213
Mroczna pokusa
skarga nie chciał też schować się przed bólem, ale w podekscytowaniu, które
bliskie było przemocy czekał na dalszy ciąg.
Więcej, więcej! Całuj ją więcej!
-Mogę być w tym kiepska, ale wiem, kiedy ktoś inny jest również do dupy.
Zrób to tak jak trzeba - zażądała Sienna.
Czy ona sobie stroiła z niego żarty?
-Nikt wcześniej nie miał zastrzeżeń do mojej techniki.
-Oczywiście, tylko, że one nie chciały zranić Twoich uczuć - odpaliła w
odpowiedzi. -Ty i ja to przeszłość, wiec uważam, że należy mi się prawdziwy,
porządny pocałunek a nie jakieś pacniecie trzeciego stopnia.
Nabrał znowu odrobinę otuchy, bo jeśli nie jest to obrót w dobrym kierunku, to
co miały zwiastować te słowa, wypowiedziane z udawanym gniewem. Chciał
wpatrywać się w jej twarz, jej oczy w kolorze leszczyny lśniły, skóra
rumieniła się delikatnie, czerwone wargi były lekko obrzmiałe. Wszystko
razem było jedną wielką pasją.
-Będziesz potrzebował jakichś wskazówek? Jesteś w tym dużo gorszy ode
mnie.
-Ktoś Cię musi nauczyć - mówiąc głaskała go po policzku.
-Domyślam, że będziemy musieli nauczyć się tego razem.
Więcej, więcej, więcej!
Jego usta drgnęły w rozbawieniu. Zabawne. Zabawne, że jego ciało i jego
demon, płonęli w ogniu diabelskiej gry tej kobiety, tracąc dla niej głowę.
Już stracili.
Strona 214
Mroczna pokusa
Rozdział 20
Bardzo powoli Parys zbliżył swoje usta do warg Sienny, dociskając je lekko,
drażniąc je swoją miękkością, smakując zmysłowo jej wrażliwą skórę. Zmiękła
pod jego dotykiem, wbijając najpierw paznokcie w jego czaszkę, potem
zsuwając je w dół na jego ramiona i szyję.
Polizał jej wargi, dając jej to, o czym marzyła, powoli, łagodnie i kiedy
otworzyła się na niego polizał ją również wewnątrz, biorąc z niej jeszcze
więcej. Ich języki spotkały się ze sobą w namiętnym tańcu. Nagle zęby,
przyśpieszone oddechy stały się najseksowniejszymi rzeczami jakich
kiedykolwiek doświadczył w swoim życiu.
Podczas ich pierwszego spotkania Sienna pocałowała go używając jego
własnego pożądania przeciwko niemu. A potem pchnęła igłę w jego szyję.
Równie dobrze teraz mogła zrobić coś podobnego, a on wcale by się tym nie
przejął. Jego ciało drżało z namiętności, krew topniała pod jej dotykiem. Serce
waliło w piersi niczym bęben, obijając się o żebra i błagając o więcej dotyku z
rąk tej kobiety. Jego ręce i nogi drżały. Pomimo ciemności szalejącej wewnątrz
wyczuwał ją każdym zmysłem.
Kwiatowy zapach Sienny wypełniał jego nozdrza, odurzając od nowa jego
ciało. Wytatuowane końce palców mrowiały, ucząc się na pamięć jej skóry i
ciała. W uszach mu wibrowało od szeptów i odgłosów ich pocałunków. I ten
smak… och piekło, tak… ambrozja w swoim najpotężniejszym wcieleniu.
Ale wtedy również przypomniał sobie, co też Kronos jej uczynił. By utrzymać
jej duszę przy życiu, wypełnił ją sporą ilością ambrozji. Gdyby użyć tej samej
substancji na śmiertelnym już dawno, by nie żył. Odrobina wystarczyła, by
prawie zabić Ashlyn-żonę Maddoxa. Chociaż jak się nad tym zastanowić, to
Sienna już i tak była martwa, a jej ciało z pewnością nie było ludzkie. Kronos
karmiąc ją czystą esencją ambrozji podsycał w niej cząsteczki życia, zmuszając
je do nieśmiertelnego trwania. Taka ilość narkotyku mogła powalić nawet
Strona 215
Mroczna pokusa
nieśmiertelnego, tymczasem w przypadku Sienny, stworzyła z niej czysty
narkotyk, po który wystarczyło tylko sięgnąć i ssać go.
To , co płynęło w jej żyłach było bardziej uzależniające, niż to, co Parys zwykł
wlewać sobie do alkoholu. Co więcej podejrzewał, że każdy nieśmiertelny,
który skosztowałby jej krwi, od razu uzależniłby się od niej. Będą musieli
trzymać ją w ukryciu i strzec jej dzień i noc, przed każdym, kto spróbuje
przyjść po nią.
Dlaczego na wszystkie świętości Kronos musiał jej to zrobić? Jaki miał w tym
cel? Kolejny powód, by nienawidzić boga jeszcze mocniej.
Nie myśl o tym teraz, skarcił z siebie w myślach. Miałeś ją. Jest bezpieczna i
pragnie ciebie równie mocno, jak ty jej. Chwycił jej delikatną talię, unosząc ją
do góry.
- Zawiń nogi dookoła mnie, skarbie.
Posłusznie owinęła się dookoła niego, napierając łechtaczką na jego męskość.
Krzyknęła. To było… ach… żadne słowo nie mogło tego opisać.
Więcej.
Wszystko. Kilka słów by się znalazło.
- Jesteś dla mnie wilgotna? – zwykle nie miał z tym kłopotu, kobiety zawsze
były na niego gotowe. Sienna jednak była inna i winien był jej szczególne
traktowanie.
Na moment zawahała się, zaraz jednak szepnęła nieśmiało:
- Jestem.
Ich języki starły się o siebie. Jej pocałunek był jak seks – przygniatający,
przeszywający i niezbędny. Nigdy nie będzie miał go dość. Teraz wiedział, że
Strona 216
Mroczna pokusa
wszystko, co do tej pory zrobił, cały ten cholerny wysiłek, by ją odnaleźć był
tego warty.
Był z tak wieloma kobietami, robił im tak różne rzeczy. Kilka z tych, które
miał nawet lubił, ale resztę, jakieś przerażające dziewięćdziesiąt procent
zaliczał na zimno, na autopilocie, biorąc od nich to czego potrzebował, zawsze
opuszczając je z uśmiechem na ustach, nawet jeśli nie cierpiał tego kim był,
nawet jeśli nienawidził zachłannych rąk na swym ciele.
Teraz, to instynkt kierował nim i pragnienie, by posiąść ją. Potrzeba, by stać
się dla niej jedynym, niezależnie od tego jak bardzo dziwacznie to brzmiało.
Tak , ponownie ją pocałował. Chciał poczuć jej smak, jeszcze i jeszcze raz.
Pochylił głowę, pogłębiając pocałunek, jego język zawirował w jej ustach,
poruszając się gorączkowo, intensywnie tak jak pragnął wziąć jej ciało. Nie
poskarżyła się, przeciwnie, naparła na niego mocniej, żądając więcej. Jego
nerwy były napięte jak postronki, grożąc w każdej chwili utratą panowania nad
sobą.
- Tak, tak – zajęczała zachwycona jego gwałtownością. – Parys ja …
dochodzę… Nie przestawaj… Proszę nie przestawaj! Parys!
Nie zamierzał się zatrzymać. Naciskał na nią jeszcze mocniej, wsłuchując się
w jej krzyk, delektując się jej miękkością, a potem zapłonął. Ogień trawił jego
ciało. Desperacko pragnął zatonąć w niej, tak głęboko jak tylko się dało, tak
mocno jak tylko potrafił. Tylko po ty, by już na zawsze wiedziała, że należy do
niego.
Więcej!
- Parys… zatrzymaj się… proszę.
A jednak pojawiło się to cholerne słowo.
- Zatrzymaj się – chwyciła go dłońmi za włosy, zmuszając by uniósł głowę.
Strona 217
Mroczna pokusa
- Chcę ciebie – zazgrzytała. – Ale nie tutaj. Gdzie indziej w jakimś
odosobnionym miejscu.
WIĘCEJ!
Mógł zabrać ją z powrotem do sypialni pomyślał. Tak, to jest to, musiał
rozebrać ją i dostać się do jej wnętrza, teraz… teraz… teraz. Wyprostował się
idąc razem z nią. Zrobił zaledwie jeden krok, a tysiące maleńkich igiełek bólu
uderzyło w jego nogę. Zdezorientowany spojrzał w dół i zatrząsł się na widok
kałuży krwi płynącej z jego ciała. Dyszał od słodkawego zapachu,
zastanawiając się, czy pozostał mu chociaż kawałek mięśnia w nodze. W
czasie, kiedy on był zajęty Sienną, cieniste stwory żuły jego nogę, jakby była
kawałkiem mięsa.
Czy to dlatego Sienna mu przerwała?
Seks wycofał się w głąb jego umysłu, ponieważ ból porażał również jego.
Ciemność… podnosząca się… dłoń Parysa zacisnęła się na rękojeści noża.
Sienna przycisnęła się do niego mocniej, jej szczupłe palce zacisnęły się
dookoła jego bicepsa, uspokajając go. Ona również dyszała.
- Wszystko z tobą w porządku? Jesteś ranna? – dotknął jej ciała szukając
urazów.
- Nic mi nie jest, a ty? – jej sutki ciągle jeszcze były twarde niczym paciorki,
brzuch drżał od rozkoszy. Ciągle jeszcze pragnął znaleźć się w niej, potrzeba
była silna i nagląca, a tymczasem musiał się zatrzymać, choć wcale tego nie
chciał. Irytujące.
- Czy ty…
Równie nagle jak stworzenia się pojawiły, zniknęły. Zamek przestał się trząść,
krzyki umarły. Lekki wiatr powiał w korytarzu. Parys zamrugał kilkakrotnie.
Strona 218
Mroczna pokusa
Policzki Sienny były mocno zaróżowione, jej wargi obrzmiałe i lekko
rozchylone, błyszczące jego smakiem. Włosy miała rozrzucone w nieładzie, a
niesforne pasma plątały się wokół jej twarzy. Wyglądała swawolnie i
niegodziwie, toteż Seks ciągle jeszcze czekał w gotowości. Parys odwrócił się
od niej, zanim powtórnie rzuciłby się na nią.
W centrum korytarza William klęczał w kałuży własnej krwi, głowa opadła mu
pierś. Nieśmiertelna kobieta stała przy drzwiach, jej oczy były szeroko otwarte,
a spojrzenie niepewne. Mężczyzna którego William chciał chronić również był
przy swych drzwiach. Drugi z mężczyzn, którego William nie zdążył otoczyć
własną krwią, nie miał tyle szczęścia, leżał teraz na podłodze w kałuży krwi, a
jego wnętrzności wylewały się na podłogę. Skręcał się z agonii, wyjąc
nieprzerwanie.
- Wiesz, kim to coś było? – zażądał Parys. Kiedy oczy już przyzwyczaiły się
do widoku, nagle słabość ogarnęła całe jego ciało. Oparł dłoń o ścianę,
próbując zachować równowagę. To nie z powodu utraty krwi tak osłabł. Seks
piszczał w jego głowie, tryskając słabością prosto w żyły Parysa.
Niezaspokojony bękart potrafił karać go bezlitośnie. Wcześniej też tak bywało.
Tym razem odliczanie zaczęło się nim odnalazł Siennę. To oznaczało, że jeśli
wkrótce nie będzie uprawiał seksu, szybko stanie się fizycznie zupełnie
bezużyteczny. Do momentu, w którym jego silna wola ugnie się pod naporem
demona i erotyczne feromony wypłyną z jego ciała, spływając na ludzi.
Aż w końcu ktoś wejdzie na niego, zaspokajając roszczenia demona. Żadną
miarą nie chciał do tego dopuścić. Z tego samego powodu opierał się Siennie,
nie oznaczało to jednak, że demon zamierzał odpuścić. Mógł ją wziąć, tak
prawdopodobnie mógł ją mieć, ale co potem? Gdy już nie będą razem, miał
znowu wrócić do uwodzenia innych? Nidy w życiu.
- Tak, wiem kim oni są – William w końcu powiedział.
Spojrzenie Sienny przyszpiliło Parysa w miejscu, żar pomiędzy nimi był wręcz
namacalnie wyczuwalny.
Strona 219
Mroczna pokusa
- Bardzo dawno temu Kronos stworzył ich, tak samo jak Zeus stworzył swoich
wojowników. Słyszałem jednak, że po tym jak Kronos został uwięziony, ktoś
inny przejął nad nimi pieczę. Kronos musi teraz przypomnieć im, kto jest ich
prawdziwym panem. Więc teraz jeśli pozwolicie pójdę na górę i zamienię z
nim kulturalnie kilka słów, na temat tego jak traktuje swoich gości – jakaś
groźba wylała się z jego słów. Wyraźnie jasno oczekiwał pogawędki w cztery
oczy, z której tylko jedna osoba miała wyjść cało.
Taa, Parysowi to samo chodziło po głowie.
- Czy to kiedykolwiek przydarzyło się tobie? – zapytał Parys cofając się do
Sienny, wskazując palcem na istotę rozerwaną od szyi aż do pęka. Z powodu
tego, co zrobiono krew Sieny zaczęła żywiej krążyć w jej żyłach. Wszystkie
jej zmysły skoncentrowały się na truchle i pragnieniu, by osuszyć zwłoki do
ostatniej kropli.
- Sienna? Co się… - patrzyła na niego szklistym spojrzeniem. Czerwień
zalewała jej tęczówki.
- Ukarz – zaszemrała.
Gniew przejął kontrolę nad jej umysłem i ciałem.
- Muszę ich ukarać – powtórzyła głosem, który nie należał do niej. Jej skrzydła
uniosły się za nią, prezentując w całej okazałości. Zatrzepotały w górę i w dół,
drapiąc podłogę i ściany.
- Sienna – powiedział. Spokojnie, musiał pozostać spokojny, inaczej Gniew
obróci się przeciwko niemu i rozkaże jej go ukarać. – Chcę byś mnie
posłuchała. Dobrze, dziecinko?
- Ukarz – skrzydła zatrzepotały jeszcze szybciej. Ciało dziewczyny uniosło się
do góry.
Strona 220
Mroczna pokusa
- Siena.
Nie mówiąc już ani słowa, skierowała się wprost do okna, gruchocząc jego
ramę, łamiąc szkło, by w końcu zniknąć w ciemniej nocy.
Parys skoczył za nią, ale chybił, w ostatniej chwili łapiąc się ramy okiennej i
ratując się przed upadkiem wprost do jeziora pieniącego się w dole. Przeklęte
miejsce. Dlaczego do diabła prosił ją, by pozwoliła przejąć demonowi nad sobą
kontrolę? Głupiec. Nie miał pojęcia dokąd demon ją zabrał i co zamierzał
uczynić jej dłońmi. Tak, czy siak, pójdzie za nią.
Nigdy dotąd nie musiał tak bardzo ścigać kobiety. Wychylił się przez okno,
rozglądając się uważnie i szukając jak najdogodniejszej drogi ucieczki z
zamku, bez konieczności alarmowania gargulców. Złośliwość losu. Był tylko
jeden sposób, musiał wykonać skok z pięćdziesięciu metrów do wody, a potem
pomodlić się, by jego nogi nie pałamy się na drobne kawałeczki w chwili
zderzenia z powierzchnią. Problem wcale nie polegał na tym, że mógł umrzeć,
tylko na tym, że zbytnio poraniony na skutek upadku, zbyt długo będzie leczył
swoje rany i nie zdoła w porę odnaleźć Sienny. Nieważne. Sienna była w
niebezpieczeństwie, a on zrobi to, co będzie konieczne. Przerzucił nogę przez
okno.
- Zostań tutaj – krzyknął za siebie. – Zobacz, czy możesz pomóc tym
nieśmiertelnym.
- Szerokiej drogi – odburknął William.
Kiedy druga noga również znalazła się za oknem, Parys zaczął odliczać.
Trzy. Dwa. Głupiec. Jeden…
I nagle Zacharel pojawił się tuż przed nim. Białe skrzydła przecinały z
wdziękiem powietrze. Płatki śniegu wirowały wokół niego, idealnie
harmonizując się z jego beznamiętną twarzą. Anioł uniósł pytająco brew.
Strona 221
Mroczna pokusa
- Masz ochotę na przejażdżkę?
- Gdzie ty do cholery byłeś, kiedy cienie nas zaatakowały? – zażądał Parys
opryskliwie.
- Mogę odpowiedzieć lub mogę ci pomóc.
Chore i paskudne manipulacje, nie było jednak sensu zaprzeczać, że anioł mógł
mu pomóc. Z drugiej strony, nie był przecież niewinną dziewicą, by miał się
obawiać czegoś ze strony anioła. Zresztą Aeron nie raz nosił Parysa przez
niebiosa i nie było w tym nic seksualnego. Parys miał tylko nadzieję, że
Zacharel zrozumie, iż erekcja wojownika ma związek ze Sienną a nie z nim.
Anioł bez słowa zawinął dłonie wokół talii wojownika.
- Dobre uczynki, to balsam dla duszy.
- Cudownie – mruknął wojownik. Dla większego bezpieczeństwa zawinął
dłonie wokół ramion anielskiego żołnierza. Twarde mięśnie i lodowato zimna
skóra. Przy takiej istocie nawet spragniony dotyku i seksualnych podniet Seks
pozostawał dziwnie cicho. – Ale możesz trochę pogadać?
- A powinniśmy? Tak, możemy. Teraz kiedy jesteś zdany na moją łaskę,
chciałbym przedyskutować twoją niezdrową obsesję na punkcie pewnej
martwej dziewczyny i faktu, że będzie jej lepiej bez ciebie.
Ok., dość. To by było na tyle , jeśli chodzi o dobre uczynki. Parys odepchnął
się nogami, rozdzielając ich złączone ciała, a potem skoczył.
Rozdział 21
Strona 222
Mroczna pokusa
Krew kapała z rąk Sienny, mocząc również jej odzież i tenisówki. Z każdym
kolejnym krokiem jej stopy zapadały się w grząską czerwoną maź. Gniew
ponownie przejął kontrolę nad jej ciałem, przenosząc ją poza mury zamku,
kierując do legowiska kreatur zamieszkujących to miejsce, po to, by je ukarać
za zbrodnie które popełnili względem innych. Czerwień demona rozgorzała w
tęczówkach dziewczyny, tnąc ostrym spojrzeniem niczym laserem twarde
skorupy kreatur, paląc je. Demon śmiał się głośno.
Kolejne cienie skradały się za jej plecami, zbyt przestraszone, by zaatakować.
Ich strach był jak afrodyzjak dla Gniewu, podsycając go do kolejnych aktów
przemocy. Potem, kiedy już skończył cieniami, Gniew odwrócił się ku innym
istotom zamieszkującym to ukryte królestwo, zaśmiewając się głośno, słysząc
ich krzywki i zawodzenia kiedy umierali.
Dużo później, kiedy głód krwi został już zaspokojony, demon próbował zmusić
Siennę do powrotu piechotą na zamek. Po raz pierwszy od czasu opętania, była
całkowicie świadoma tego, co demon wyczyniał, kiedy przejmował jej ciało.
Idąc za radą Parysa walczyła o zachowanie świadomości i jakiejś kontroli nad
swoim ciałem. Ostatecznie, demon zaspokojony ponad miarę wycofał się
spokojnie w głąb jej głowy. Teraz to Sienna była panią swego ciała i myśli.
Nie oznaczało to jednak końca walki. Ciągle jakiś niewidzialny sznur łączył ją
z zamkiem, ściągając bliżej i bliżej. Sama nie wiedziała jak długo jeszcze
mogła się opierać. Jej skrzydła były rozcięte, pomijając jednak to, Sienna i tak
nie miała pojęcia jak polecieć bez pomocy Gniewu. Zresztą gargulce i tak
pewnie, by ją znalazły, choć aktualnie ich ciała były poszatkowane i niezdolne
do walki. Za kilka godzin jednak sytuacja ulegnie zmianie, a uzdrowione bestie
ruszą za nią w pogoń.
Mimo to zapierała się piętami, by nie iść w stronę zamku. Ból rozlał się po jej
kościach. Skrzywiła się, a potem koncentrując na resztkach siły, jaka jej
pozostała, obróciła się na pięcie i zaczęła iść w przeciwną stronę. Tak! Tak!
Chciała wrócić, by zobaczyć Parysa po raz ostatni, powiedzieć żegnaj,
pocałować go, uprawiać z nim miłość… Pragnienie ujrzenia go kusiło ją, nie
Strona 223
Mroczna pokusa
zawróciła jednak, decyzja zapadła. Musiała zrobić to dla niego. Dla Skye. Nim
Kronos odkryje jej ucieczkę, nim ściągnie ją niewidzialnymi więzami z
powrotem, nim zechce ukarać Parysa za jej zniknięcie.
Najpierw jednak musiała dopaść Galena, przesłuchać go, wydusić z niego
prawdę, a potem zabić, może wtedy Kronos zrozumie, że plan uwiedzenia
prawej ręki Rhei już nie wypali i więzienie jej nie mam już żadnego sensu.
Zabicie Galena zakończy wojnę pomiędzy Lordami a Łowcami. Nawet jeśli
dozorca Nadziei nie powie jej, gdzie jest jej siostra, będąc martwym nie będzie
w stanie jej skrzywdzić, prawda?
Skrzypienie podeszew rozległo się za jej plecami. Tuż za nią skradały się
jakieś stwory, zrozumiała. Nie musiała odwracać się, by wiedzieć, że istoty
miały szarą luźno zwisającą skórę, cztery rzędy kłów w wykrzywionej szczęce,
a w miejscach ich oczu ziała pustka. Zabójcy nie znający sumienia, żywiący się
krwią pokonanych ofiar.
Kilka tygodni temu Gniew uderzył w ich obóz, wyrzynając w pień wszystkich,
którzy stanęli mu na drodze. To oznaczało, że miała do czynienia z tymi,
którzy cudem przeżyli i teraz pragnęli zemsty. Już wcześniej atakowali zamek,
by ją dopaść, ale gargulce skutecznie niweczyły ich ataki.
Miała ochotę rzucić się do ucieczki. Wiedziała jak polowali na swoje ofiary,
dużo wcześniej Gniew pokazał jej w jak bestialski sposób mordowali, bardziej
ciesząc się z samego polowania, niż z rzezi, która po nim następowała. Być
może więc jeśli zachowa spokój i nie zboczy ze ścieżki, znudzą się nią i
zostawią w spokoju.
Być może. A może nie.
- Zabrałaś nam nasssze kobiety, nasssze niewolnice. Teraz ty ssstaniesz się
nasszą niewolnicą – sepleniący rozkaz wypełznął spomiędzy ostrych kłów.
Istoty pojawiły się w zasięgu jej wzroku.
Strona 224
Mroczna pokusa
- Zrobimy ci tak wiele różnych rzeczy… - złowrogie prychanie.
- Będziesssz krzyczeć…
Nie odpowiedziała, jej mięśnie pozostały jednak napięte, wyczulone na każdy
ruch. Szła dalej, nie zatrzymując się, z każdym krokiem odchodząc od zamku.
Otoczenie stało się mroczniejsze, powietrze gęściejsze, przesycone krwią i
innymi rzeczami. Minęła stosy kości, szkarłatne wypełnione krwią stawy,
pieczary wypełnione po brzegi czaszkami. Nie miała przy sobie żadnej broni i
nie miała również pojęcia, gdzie dokładnie znajdowało się wyjście z królestwa,
wiedziała, tylko, że to było gdzieś tutaj. Zapamiętała tę drogę, kiedy ostatnim
razem Kronos na półprzytomną przywlókł ją tędy. Zresztą Parys pewnie też
tędy wszedł.
Myśl o Parysie przyniosła tylko ból. Czepianie się przeszłości było do bani.
- Taaak, idź dalej kobieto. Zmierzasz wprossst do nassszego obozu.
Prawda, albo kłamstwo? Gniew nie okazał się tym razem pomocny. Czy
powinna się zatrzymać? Jej umiejętności obrony były znikome, a jej waga
piórkowa. Żaden z nich nie będzie miał kłopotu z pokonaniem jej. Inna rzecz,
że z pewnością niezależnie od tego, gdzie by poszła, ci ludzie i tak ruszyliby
za nią, odkładając egzekucję na nieco później.
Wypełnione bólem chrząkanie rozległo się tuż za nią. Potem kolejne i kolejne.
Mężczyźni zapewne zaczęli walczyć o nią pośród siebie. Dobrze pomyślała, im
mniej ich zostanie tym lepiej.
Głowa bez ciała potoczyła się pod jej nogi. Puste oczodoły spoglądały na nią
ze śmiertelną powagą. Potknęła się o własne stopy, odpychając głowę. Jej
żołądek fiknął koziołka, ulga jednak okazała się być dużo większa.
- Czy musisz zabijać tak niepotrzebnie? – męski głos zapytał, całkiem
beznamiętnie, mimo, że było w nim coś uwodzicielskiego i pieszczącego jej
uszy.
Strona 225
Mroczna pokusa
- Tak, muszę.
Parys! Sienna zamarła, serce wykonało fikołka w jej piersi. Rozejrzała się
gorączkowo, próbując rozeznać w ciemności. Był tam, stał pośród ciał. Z ulgi
kolana prawie się pod nią ugięły.
- Dlaczego? – mężczyzna, który ponownie przemówił, był brunetem, ubranym
w białą szatę. Stał obok Parysa, przyglądając się mu beznamiętnie. Miał
wzniosłą twarz o niegodziwie pięknych rysach. Złote majestatyczne skrzydła
zdobiły jego plecy. Wyglądał jak upadły anioł lub jak Galen. Parys jednak
zdawał się mu ufać, więc i ona musiała. Śnieg unosił się dookoła niego, ale
tylko dookoła niego. Płatki zdawały się wypływać bezpośrednio z porów jego
skóry i spadać na ziemię.
- Patrzyli na nią, grozili jej – powiedział Parys. Wiedział, gdzie była Sienna i
nie dał jej wcześniej żadnego znaku. – Mój demon wiedział o czym myśleli.
Zasłużyli na gorsze męczarnie niż te, które im zgotowałem.
- Złapałem cię i uratowałem twoje wnętrzności przed roztrzaskaniem. Jesteś mi
winien przysługę, a przecież prosiłem cię o jeden dzień bez rozlewu krwi.
- Tak, ale nie wyszczególniłeś, który to miał być dzień – Parys jednym
zdaniem odprawił anioła i w końcu skoncentrował się na niej.
Wysoki, silny i wściekły ruszył do niej. Sińce pod oczami miał jeszcze
ciemniejsze, chód wolniejszy, a głębokie cięcia biegły wzdłuż jego ramion.
Stos ciał piętrzył się tuż za nim. Do tej pory sądziła, że podążało za nią może
ze dwóch napastników, jednak myliła się. Sądząc po liczbie trucheł, było ich
co najmniej jedenastu.
- Gdzie do diabła wydaje ci się, że idziesz? – Parys zażądał w chwili, kiedy
dopadł do niej.
Jej spojrzenie uciekło do jego warg. Pełne, krwiste, całkiem niedawno
Strona 226
Mroczna pokusa
całowały ją i kąsały z takim zaangażowaniem. Tak bardzo tęskniła za ich
dotykiem.
- Byle dalej. Staram się uciec jak byś nie zauważył i świetnie mi idzie,
dziękuję – odcięła się.
- Bez pożegnania? – chwycił ją za pokrwawiony przegub, odwracając jej dłoń
w lewo i prawo, szukając ran. – Bądź grzeczna Sienno.
Czy faktycznie tak mu na tym zależało? Poczucie winy rozlało się w niej.
Podniosła jednak podbródek, odpychając gdzieś na bok wyrzuty sumienia i
jego chmurny wzrok.
- Gdybym wróciła do zamku, a wierz mi moje ciało tak bardzo chce tam iść, że
nawet teraz stojąc tu muszę walczyć sama z sobą, zostałbym tam znowu
uwięziona.
Puścił jej rękę a potem westchnął.
- Okej, dobrze zrobiłaś, nienawidzę jednak faktu, że gdybym nie wyszedł za
tobą, mógłbym cię już nigdy więcej nie zobaczyć – mógł ją oskarżyć, o to, że
go porzuciła, wyszła bez słowa, czy cokolwiek innego, ale nie zrobił tego.
- Ja również nie mogłabym tego sobie darować – przyznała.
Parys chrząknął nerwowo, kończąc tę intymną wymianę zdań. Potarł mocno
swój kark. Jego oczy ponownie zalała fala najczystszego błękitu.
- W każdym bądź razie nie chcę, byś była tu sama. Tu nie jest zbyt
bezpiecznie.
- Cóż ja również nie mam ochoty dłużej tu zostawać – w głowie nagle jej
zawirowało, cofnęła się o krok.
Parys przestudiował jej wygląd od stóp do głowy, z ciała anioła nadal padał
Strona 227
Mroczna pokusa
śnieg.
- Nie tylko ludzką krew nosisz na sobie? Jesteś ranna.
Martwił się o nią. Właśnie o nią. Tak po prostu.
- Uleczę się – szepnęła bez tchu.
- Kto cię zranił? – śmiertelna groźba pobrzmiała w jego głosie.
- Gniew, kiedy wyleciał przez okno. Poprzednimi razy, kiedy przejmował nade
mną kontrolę, kazał mi iść na dach zamku. Tym razem obawiał się, że
spróbujesz mnie ściągnąć z powrotem. Więc… - wzruszyła ramionami. –
Wybrał szybszą drogę.
Długie rzęsy przykryły gniewne spojrzenie Parysa.
- Nie pozwól mu na to nigdy więcej.
Ignorując jego oburzone spojrzenie, przewróciła oczami.
- Wcześniej mówiłeś, że mam mu na to pozwolić.
- Zmieniłem zdanie – powiedział pochylając się do niej, aż ich nos zetknęły się
ze sobą. – Nie prowokuj mnie kobieto, ja również jestem tu uwiązany –
pozostali w ten sposób przez kilka nieskończenie długich sekund, ich oddechy
mieszały się ze sobą, a Sienna rozpaczliwie pragnęła, by Parys znowu ją
pocałował i by w końcu mogli skończyć to, co zaczęli na górze.
- Tu nie jest bezpiecznie – anioł stojący za Parysem przemówił rujnując tę
intymną chwilę.
Parys wyprostował się gwałtownie, natychmiast też cofając o kilka kroków.
Strona 228
Mroczna pokusa
- Sienno – powiedział. – Poznaj Zacharela, wojowniczego anioła w służbie
Jedynego Prawdziwego Bóstwa. Zacharelu poznaj Siennę. A tak poza tym, ona
jest moja.
Dreszcz ekscytacji przetoczył się przez nią. Czy on właśnie powiedział, że
należy do niego? Czy dobrze słyszała, że ostrzegł innego wojownika, że należy
do niego? Przyjemność rozlała się po niej, przepędzając chłód, który ściągnął
tu śnieg sypiący się z anioła.
Zacharel podał jej dłoń, delikatnie ściskając jej drobne palce w wyćwiczonej
w boju ręce.
- Ochronię cię – powiedział, a jego słowa dziwnym trafem zabrzmiały jak
przysięga.
- Żadnego dotykania – wrzasnął Parys odpychając anioła na bok. – Nigdy!
Mina anioła pozostała równie obojętna jak zawsze, choć jego spojrzenie
przybrało na intensywności.
Sienna przestąpiła z nogi na nogę, niepewna dlaczego anioł złożył jej tak
uroczysty ślub. Jakaś przedziwna nuta prawdy zawarta była w jego słowach…
Nie wiedzieć czemu, uwierzyła mu, że zrobi wszystko, by ją ochronić. A może
tak tylko jej się zdawało? Może to jakaś sztuczka? Może Zacharel był jak
Galen, zwodząc ją i kusząc nadzieją na lepszą przyszłość.
Przełknęła głośno, kierując swe spojrzenie do Parysa.
- Czy on jest…
- Jak Galen? – zapytał wyczuwając kierunek jej myśli. – Nie, on jest
rzeczywisty, niestety jest też najbardziej irytującym pedantem, który wystawi
na próbę wszystkie pokłady cierpliwości jakie w sobie nosisz. Jest również
impotentem. Więc dokąd się wybierałaś? – zapytał Parys łapiąc palcami jej
brodę i zmuszając ją, by spojrzała mu w twarz.
Strona 229
Mroczna pokusa
Ciepło jego dłoni… szorstkość jego skóry… kolejny rozkoszny dreszcz
przetoczył się przez jej ciało.
- Nie jestem pewna? – powiedziała z trudem. – Szłam przed siebie, szukając
wyjścia. A ty przypadkiem nie wiesz, gdzie ono jest?
- Tak. Dwa dni spacerkiem w przeciwnym kierunku.
- Och – musiałaby znowu przejść koło zamku. Nie wątpiła, że jak tylko
znajdzie się w pobliżu, znowu wpadnie w pułapkę i zostanie zaciągnięta do
środka. A wtedy już nigdy nie uda jej się stamtąd wydostać.
- Zabiorę ciebie – bąknął Parys w tym samym czasie, kiedy Zacharel
powiedział:
- Mogę polecieć z tobą, za kilka godzin będziemy na miejscu. I nie jestem
impotentem. Po prostu nigdy nie doświadczyłem pożądania.
Prrr, Słowa anioła spowodowały, że dziesiątki pytań zalęgły się w jej głowie.
Dlaczego nigdy tego nie doświadczył? Czy aniołowie byli aseksualni? Ile mógł
mieć lat? Czy istniała kobieta, która mogłaby przebić się przez tę jego
lodowatą skorupę i rozpalić uśpione hormony?
Być może kiedy już sprawy się uspokoją i znajdą się na zewnątrz, mogłaby
poszukać Zacharelowi kogoś… nie żeby znała jakąś kobietę, ponieważ żadna
żywa istota nie mogła jej wyczuć, ani zobaczyć. To… bolało. Kiedy pierwszy
raz otworzyła oczy i zobaczyła swoją nową duchową formę, próbowała
dotknąć kogoś, kogokolwiek. Nikt nie poczuł jej dotyku, nikt nie wyczuł jej
obecności, to była bardzo bolesna lekcja.
- Nigdzie z nią nie polecisz – warknął Parys, obserwując jej reakcję na dziwną
propozycję anioła. – Powiedziałem już, żadnego dotykania. Poza tym ona
zostaje ze mną i to jedno nie podlega dyskusji.
Strona 230
Mroczna pokusa
Powinna spierać się z nim, wszak nie było przed nimi żadnej przyszłości.
Dłuższe przebywanie razem, sprawi im jeszcze większy ból, przy rozstaniu.
Jednak perspektywa dwóch dni z Parysem stanowiła nieodpartą pokusę.
- Zostanę z nim – powiedziała kiwając głową. Płomień satysfakcji zaiskrzył w
oczach Parysa. On również pokiwał z aprobatą głową.
- Po tym jak już zdobędziesz kobietę, szybko stajesz się nią zmęczony –
powiedział anioł. – Czy to dlatego właśnie tak bardzo upierasz się, by być z tą?
– pytanie zadane z czystej ciekawości, bez zjadliwości i podejrzliwości. – Jeśli
o to ci chodzi, mogę pozwolić wam spędzić jakiś czas razem. Potem ją
zabiorę…
Musiała się cofnąć, ponieważ Parys rzucił się do ataku, dwa sztylety rozbłysły
w jego dłoniach.
- Chcesz umrzeć? – warknął.
Zacharel jednak nadal spoglądał na nią.
- Musisz tylko wypowiedzieć moje imię, kobieto, a wówczas przyjdę po ciebie
– powiedział i znikł.
Rozdział 22
Parys rzucił się na Zacharela, ale spotkał tylko powietrze w miejscu gdzie
jeszcze chwilę temu stał anioł.
- Tchórzowska zagrywka, dupku – warknął odwracając się do Sienny. –
Wypowiedz jego imię, a podpiszę wyrok śmierci na niego – nie dał Siennie
Strona 231
Mroczna pokusa
szansy na odpowiedź, jednym ruchem chwycił ją za ramiona i uniósł do góry,
zupełnie jakby jej waga nie stanowiła dla niego problemu. – Pieczara jest tam
daleko na górze. Pójdziemy tam, a potem spróbujemy poszukać wyjścia.
- Skąd wiedz, że jest tam pieczara? – żyła tu o wiele dłużej niż Parys, a nie
miała pojęcia o istnieniu jakiejkolwiek pieczary.
- Znalazłem to miejsce, kiedy przybyłem tu pierwszy raz.
Każde jego słowo nosiło w sobie erotyczną pokusę. Westchnęła opierając
głowę na jego ramieniu. Teraz kiedy ponownie zmierzali ku zamkowi, sznur
ciągnący ją z powrotem ku więzieniu stał się nieco luźniejszy. Sienna
westchnęła odprężając się nieco.
- Wiesz – powiedziała – byliśmy ze sobą zaledwie tak krótko, a ty po raz setny
musisz mnie nieść.
Parsknięcie.
- Twoja matematyka mogłaby być odrobinę lepsza, dziecinko. Poza tym lubię
cię nosić.
Dziecko? Kochała, kiedy mówił do niej tak pieszczotliwie, zupełnie jak gdyby
była dla niego najważniejszą osobą na świecie. Zadrżała, zdając sobie sprawę,
że powiedział tak do niej po raz pierwszy od dawien dawna, pomijając ten
jeden raz, dawno, dawno temu, kiedy powiedział ukochana, bo chciał ją
uwieść, tym razem mówił szczerze.
Potarła policzek o jego szyję, zapach czekolady natychmiast uderzył w jej
nozdrza. Westchnęła wciągając go głęboko do ust, delektując się nim, jak
najlepszą pieszczotą. Wszystkie zakończenia nerwowe w jej ciele ożyły,
chłonąc ten zapach, płonąc dla niego.
Parys zwolnił, jego krok nagle stał się mniej pewny. W końcu potknął się.
Czyżby oszalał z jej powodu? Ostrożnie dotknęła jego ramienia.
Strona 232
Mroczna pokusa
- Wszystko w porządku?
- Czuję się świetnie – warknął opryskliwie. Niestety kilka metrów dalej
ponownie się potknął.
Zdecydowanie nie czuł się dobrze.
- Postaw mnie – szarpnęła się w jego ramionach, próbując uwolnić. – Chcę iść.
- Bądź cicho – syknął głosem przepełnionym bólem. – Rozpraszasz mnie.
Powiedz mi dlaczego dołączyłaś do Łowców. Zaczęłaś mówić mi o tym, kiedy
zbudziłem cię w komnacie na zamku, ale kilku szczegółów nadal brakuje.
Nadal jeszcze próbowała z nim walczyć, w końcu jednak musiała przyznać, że
nawet osłabiony, Parys miał więcej siły, niż ona.
Ostatecznie odprężyła się, przyznając do porażki. Dobra, może dała się
pokonać, ale nie na długo, przy najbliższej okazji pokaże mu na co ją stać.
Teraz postanowiła skupić się na czekoladowym zapachu sączącym się przez
jego skóry. Dziwnym trafem nagle zapragnęła kochać się z nim.
- Sienna.
Pytanie, okej. Świetnie. Jeśli chciał ją nieść wbrew własnej słabości, niech mu
będzie. Grunt, że była blisko niego i mogła go dotykać.
- Wciągnęła mnie ich ideologia. Byłam przekonana, że świat byłby lepszy bez
was. Że ludzie przestaliby chorować, zabijać, gwałcić, zdradzać. Jedyne co
trzeba było zrobić, to zniszczyć was.
- Zabicie nas nie uwolni świata od zła. Ludzie sami dokonują wyborów,
ściągając zło w głąb własnych serc. Powiedzmy jednak, że mamy wpływ na
sprawy tego świata. Jednak to ludzie ze swoją wolną wolą podejmują decyzje.
Mogą się oprzeć i walczyć z pokusami.
Strona 233
Mroczna pokusa
- Teraz już o tym wiem – polizała wargi wyobrażając sobie, jak by to było,
gdyby polizała jego skórę.
- Naprawdę?
- Jeśli podtrzymam moją odpowiedź, czy w końcu mi uwierzysz?
Chwila minęła w ciszy.
- Tak.
Zamrugała zaskoczona.
- Dlaczego?
- Ponieważ chcę ci uwierzyć.
Nie dlatego, że jej ufał pomyślała, starając się nie czuć rozczarowania. Żądanie
by jej zaufał, było jak proszenie o gwiazdkę z nieba – zupełnie nie możliwe. Z
drugiej strony chciał jej uwierzyć. Obiecujący początek. W końcu od czegoś
trzeba zacząć.
- Tak, wierzę, że zabicie ciebie nie zmieniłoby świata.
Pokiwał głową, choć zaciśnięte mięśnie szczęki nie mogły ujść jej uwadze.
- Kolejne pytanie. Czy Kronos powiedział ci kiedykolwiek, dlaczego cię
uwięził?
Niebezpieczny temat, mimo to odpowiedziała.
- Tak.
Przesunął ręce, tak, że jedna z jego dłoni znalazła się tuż pod jej piersią,
Strona 234
Mroczna pokusa
głaszcząc ją delikatnie. Pragnienie bycia zniewoloną przez niego natychmiast
powróciło.
- Opowiedz mi o tym.
Czyżby próbował ją uwieść, by uzyskać informacje? Niepotrzebny kłopot.
Dawno temu okłamała go i srogo za to zapłaciła. Nigdy więcej nie powtórzy
tego błędu. Zaufanie było cenne.
- On chce, bym wróciła do Łowców, obserwowała ich lidera i ukradła jego
sekrety.
Przytulona do niego, poczuła nagle jak jego serce przestaje bić. Dokładnie tak,
po prostu zatrzymało się. Jedna sekunda, dwie. W końcu ponownie wróciło do
swojego biegu, choć uderzania były teraz szybkie i nerwowe.
- A wrócisz? – zapytał. Dotarli właśnie do wejścia pieczary, które okazało się
być ustami jednej z olbrzymich czaszek. Parys musiał schylić się odrobinę, by
nie zahaczyć głową o wystające zęby.
- Tak – szepnęła cicho, modląc się o zrozumienie. – Wrócę.
- Dla Kronosa, czy dla siebie?
- Dla wszystkich… nas. By dowiedzieć się czegoś o mojej młodszej siostrze.
Ona… zaginęła przed laty. Dla zemsty. Nienawidzę Łowców i tego co robią –
dla ciebie również dodała w myślach. – Jak dobrze pójdzie nie będę musiała
robić, tego, czego Kronos ode mnie oczekuje – nie miała zamiaru wspominać
mu o szczegółach własnego planu. Wkradnięcie się do obozu, przesłuchanie
Galena i zabicie go, mogło się udać, tylko jeśli nikt nie będzie o tym wiedział.
Parys milczał, tak więc nie mogła odkryć, czy uwierzył jej, czy nie. Położył ją
na skalnym występie, uważając, by nie narazić jej skrzydeł na dodatkowe
urazy.
Strona 235
Mroczna pokusa
Chłodny wietrzyk przepłynął między nimi, sprawiając, że zadrżała.
Spokojnie… powoli… Parys pochylił się nad nią, jego skóra jaśniała złotym
blaskiem, jego twarz była teraz jasna i spokojna. Światło i cienie tańczyły na
jego policzkach.
Zawsze był piękny, ale teraz jawił się jej jako niezwykle godny pożądania
mityczny bóg niebios, którego żaden zwykły śmiertelnik nie jest godzien,
dotknąć. A w szczególności nie ona.
- Nie przyszedłem tu, by cię ukarać – powiedział.
Pamiętała słowa, które rzuciła pomiędzy nich, kiedy wisiał przypięty do ściany
w lochu. Brutalny pocałunek, z którego być może czerpałaby satysfakcję,
gdyby nie była wtedy tak przestraszona i zlękniona.
Być może również teraz potrzebowała delikatnego dotyku. Wątpiła jednak, by
jej rozpustne ciało zadowoliło się ledwie muśnięciem warg.
- Cieszę się – powiedziała miękko.
- Wierzysz mi? Tak po prostu? – zapytał.
- Tak.
Jego spojrzenie wbiło się w nią, ogień migotał w jego oczach.
- Dlaczego?
- Ponieważ chcę.
Potrząsnął gniewnie głową, ciemne włosy opadły na jego policzki.
- A może dlatego, że jesteś mi wdzięczna?
Oblizała wargi, kosztując gorącego powietrza pomiędzy nimi, wiedząc, że
Strona 236
Mroczna pokusa
rozmawiają o czymś zgoła innym niż w zamku.
- Nie.
- A może ponieważ zależy ci, bym odzyskał siły?
- Nie.
- Na pewno, nie ponieważ mnie pragniesz – jego głos był jak bat. – Nie
ponieważ jesteś mnie spragniona.
Chciał, by to powiedziała, by przyznała się jak bardzo go pragnęła, w czasach,
kiedy ich rozdzielono. W ten sposób nie mogłaby przyznać, że przemawiała
teraz przez nią ślepa namiętność. Co więcej wymagał od niej deklaracji, sam
wiedząc, że nie może powiedzieć jej czegoś podobnego. Tak, czy siak musiała
zaryzykować. Podczas, gdy zaprzeczenie mogło uratować jej dumę, Parys mógł
poczuć się dotknięty i odejść na zawsze. Przytaknięcie mogło przynieść
rozkosz, ale kłóciło się z jej sumieniem. Tak więc żadnego kompromisu i
kalkulowania, tylko prawda.
- Tak – przyznała. – Ponieważ cię pragnę i tylko ciebie chcę.
Zapadła pomiędzy nimi cisza tak gęsta, że nie była pewna, czy rzeczywiście ją
usłyszał i czy obchodziło go to, co powiedziała. Potem jego spojrzenie uciekło
od niej. Cofnął się nieznacznie do tyłu, walcząc z zalewającymi jego ciało
emocjami. W jego oczach błękit mieszał się z czerwienią i czernią. Dziwne,
natrętne, ale nie przerażające. Już nie.
- Nie byłem pewien tego, co chcę z tobą zrobić, kiedy już cię znajdę –
powiedział chrypiąc. – Uratować cię, owszem. Tak, zdecydowanie. Przespać
się z tobą, tak to również. Pragnę cię aż do bólu. Przez cały czas. Jeśli nawet
pragnę cię zatrzymać przy sobie, jakaś część mnie wie, że prędzej czy później
będę musiał cię opuścić. Nie mogę stworzyć z Tobą trwałego związku.
Podczas, gdy on mówił jak bardzo była wyjątkowa, spowiadał się przed nią z
Strona 237
Mroczna pokusa
siły swego pożądania i lęków o przyszłość, Siennę wypełniła gorycz i rozpacz
własnej bezradności. Tak bardzo pragnęła móc wrócić do świata żywych, być z
nim w pełni. Ale nic z tych rzeczy nie będzie im dane.
- Wiem, że będziesz musiał mnie opuścić – powiedziała. Nie mogła go za to
winić, ponieważ sama nie mogła z nim zostać.
Wciągnął głęboko powietrze, jego dłonie zacisnęły się na skale.
- Nie chcę cię okłamywać i oszukiwać, ale jeśli zapragniesz czegoś więcej,
będę musiał zrobić jedno i drugie.
Tak jak zrobił to Susan.
- Bycie z tobą nie może dotknąć mojego demona, nie może mnie wzmocnić.
Wiem o tym, ponieważ już zdarzało się mi mieć tę samą kobietę dwa razy.
Jeśli nie odzyskam sił, będę musiał cię opuścić wcześniej niż to planowałem i
znaleźć… kogoś innego.
Nie było powodu, by mówić mu jak bardzo myśl o nim z inną kobietą ją
zabolała.
- Wiem.
- Ponieważ to zobaczyłaś w mojej przeszłości…
- Susan, tak.
Smutek zamigotał w jego oczach, a potem gniew. Przejechał językiem po
zębach, jakby zastanawiał się, czy jego odpowiedź powinna być miła, czy nie.
- Jeśli coś takiego przydarzy się nam, powiem ci, nim cię opuszczę, a potem
niezależnie od konsekwencji wrócę by cię uwolnić. Ale później… nasze drogi
rozejdą się raz na zawsze.
Strona 238
Mroczna pokusa
Chociaż ogień płonął w tej jaskini, na moment zimno wypełniło przestrzeń
pomiędzy nimi, a może to jej ciało zamarło? Poczuła, że jej kości wypełnił lód.
Jak dotąd Parys nie zaprotestował, kiedy oznajmiła mu, że wróci do Łowców.
Zdziwiłaby się, gdyby zaprotestował, na jej romans z Galenem, gdyby
uwiedzenie przywódcy Łowców stało się konieczne do realizacji jej planów.
Póki co teraz nie miała zamiaru pytać go o to.
- Wiedząc to wszystko, czy nadal chcesz być ze mną? – zapytał.
Jego ton mógłby sugerować, że choć zależy mu na jej odpowiedzi, to nawet bez
niej z łatwością mógłby znaleźć sobie kogoś innego. Mimo to, stał przed nią
wstrzymując oddech i czekając w napięciu na jej decyzję. Pragnął jej i zależało
mu na tym, by przejęła go z powrotem.
- Nadal chcę być z tobą – powiedziała. – I będę chciała mieć cię przy sobie
również później.
Utkwił w niej spojrzenie swych mrocznych oczu, wyraźnie zadowolony z tego,
co zobaczył.
- Dobrze – powiedział. – A teraz rozbierz się i wskakuj do wody.
Rozdział 23
PARYS PATRZYŁ JAK SIENNA upuszcza koszulkę na podłogę, gdzie już
leżały jej spodnie. Teraz stała w staniku i majtkach. Prostych, białych, za to
idealnie, przylegających do jej perfekcyjnego małego ciała. Zadziwiające, ale
był to najseksowniejszy widok jaki kiedykolwiek miał okazję oglądać. Erekcja
natychmiast wypełniła mu spodnie, aż do samego pępka, męskość stwardniała,
tak mocno, aż była szersza niż przegub dłoni. Taa, chciał jej cholernie.
Więcej, Seks błagał.
- Reszta – zacharczał. Była taka piękna... taka silna. Przebył całą tę cholerną
drogę do niej, robiąc straszne rzeczy, a ona sama uwolniła się ze smyczy
Kronosa. Był z niej tak strasznie dumny. Walczyła z demonem i wygrała, coś
Strona 239
Mroczna pokusa
czego on nie był zdolny zrobić. Cokolwiek miałoby wydarzyć się na zewnątrz
tego królestwa, Sienna da sobie radę.
Co stanie się wewnątrz tego… było nieważne...
Nie powinien tego robić, pomyślał, mimo to powtórzył:
- Reszta. Natychmiast.
Odpięła stanik, rzuciła go na stos rzeczy. Różowe brodawki perliły się od
utrzymującego się chłodu w powietrzu, chciał possać te małe perełki. Jej kciuki
ześlizgnęły się na talię do majtek, pociągnęła je w dół, po wyśmienitej
długości nóg, aż była całkowicie naga. Jego spojrzenie przylgnęło do ciemnego
trójkąta loków ochraniających jego ulubione miejsce w tym królestwie albo
jakimkolwiek innym. Przesunęła się niepewnie, podniosła ramiona, jakby
chciała się nimi zasłonić.
- Jesteś idealna. Taka słodka i doskonała - smukła, drobna, z tak wybornie
piegowatą skórą, każdy pieg przypominał mu małą kropkę cukru. Miał zamiar
lizać ją od góry do dołu. Kiedy to się skończy, nie będzie żadnego miejsca na
jej ciele, którego by nie skosztował.
Marszcząc brwi przyjrzała się sobie.
- Jak możesz tak mówić o mnie?
- Jeśli masz zamiar się obrażać, sugeruję żebyś zamknęła buźkę i weszła do
wody.
Jego zjadliwy ton sprawił, że zamrugała.
- Jesteś zły?
Do diabła, taa, był zły.
Strona 240
Mroczna pokusa
- Kiedy mówię ci że jesteś piękna, a ty wyrażasz wątpliwości, zasadniczo
nazywasz mnie kłamcą.
- Nie, nie to miałam na myśli... to znaczy... – zamarła na moment,
przypominając mu, tamtą niepewną kobietę którą smakował w Rzymie. Tę
która była nim tak zafascynowana, która szczebiotała do niego tak urzekająco.
- Mężczyźni nie widzieli we mnie...
Mężczyźni. Zaklął siarczyście.
- To dobrze, ponieważ inaczej musiałbym zabić ich.
Była jego i każdy, kto chciałby na nią spojrzeć, każdy kto spróbowałby ją
dotknąć… Stop natychmiast. Powinien powstrzymać swoją zaborczość do
minimum. To co się teraz działo było tymczasowe. Musiało być tymczasowe.
- Parys – powiedziała..
- Tak – chciał odwrócić się, ale nie mógł.
- Myślę że ty również jesteś piękny – mówiąc to odwróciła się do niego
plecami.
Zobaczył spuchniętą posiniaczoną linię jej pleców. Zobaczył skąd fioletowe
skrzydła wyrastały z jej pleców, zobaczył tatuaż motyla wyryty pomiędzy nimi.
Idealna linia jej pleców spowodowała, że ślinka napłynęła mu do ust. Dwa
idealne dołeczki zwieńczały jej pośladki. I mówiąc o pośladkach, czy
kiedykolwiek widział coś bardziej uroczego?
Wystarczające by chwycić je podczas wbijania się głęboko w jej środek. Cztery
małe piegi tworzyły gwiazdę na jej pośladku. Mógłby wpatrywać się w nią
godzinami, dniami.
Strona 241
Mroczna pokusa
Więcej. Proszę, więcej. Potrzebuję dotknąć.
Jęk błogości wydostał się z jej ust, gdy zanurzyła się w parującej wodzie.
Zniknęła poniżej powierzchni, mocząc włosy, zaraz potem wynurzyła się
pryskając wodą.
- Proszę – wyciągnął rękę podając jej zawiniętą kostkę mydła. Zakłopotanie
oblało go, kiedy zauważył, że dłonie mu drżą. Przyjęła z wdzięcznością, a jej
palce dotknęły jego ręki. Krople potu wstąpiły na jego brwi.
- Dziękuję. Jesteś taki sprytny zabierając to ze sobą. Muszę zapamiętać by też
tak robić.
Taa. Nie miał zamiaru tłumaczyć powodu dlaczego tak właśnie robił. Nie będą
razem. Nie było więc sensu, mówić jej, że nosił mydło w kieszeni, bo nigdy nie
wiedział w czyim łóżku wyląduje, albo z kim się zada. Nie musiała wiedzieć
jak bardzo brudny czuł się potem, ani też, że nosił mydło tak jak inni faceci
kondony w kieszeniach spodni.
Gdyby jej to powiedział, nastrój prysnąłby jak bańka mydlana.
Mówiąc o kondonach, czy mógł powiedzieć jej prawdę?
Nie mógł złapać choroby wenerycznej, więc nie mógł jej też przenosić; ciąża
była rzadkością pomiędzy nieśmiertelnym a człowiekiem, i prawie niemożliwa
z martwą kobietą. I chociaż on sam nienawidził spania z nieznajomymi,
nienawidził intymności, jego demon potrzebował kontaktu skóra-do-skóry. Tak
więc nie mógł używać kondonów i wolał nie myśleć w ilu tysiącach ciał
zagłębił już swój trzonek. Zemdliłoby to zarówno ją, jak i jego.
Nie powinien popychać ją do seksualnego kontaktu, kiedy nie miał niczego do
zaoferowania. Powinien dać jej czas na podjęcie decyzji, ale nie miał czasu.
Oni nie mieli czasu. Za dwa dni, ją utraci. Jakby tego było mało Seks
potrzebował natychmiastowego spełnienia.
Strona 242
Mroczna pokusa
Więc, taa, jeśli mu pozwoli weźmie ją.
Usadowił się na skałce obok źródła, spoglądając na nią.
Jeśli to zrobią – a zrobią to, a Seks nie będzie z tego zadowolony, co wtedy?
Czy powinien zrobić, to co jej wcześniej powiedział i znaleźć kogoś innego?
Nie myśl o tym teraz. Od takich rozważań jego dobry nastrój mógł odejść w
zapomnienie. Ciemność wewnątrz niego zawirowała, błagając o wypuszczenie,
sprawiając, że poczuł się jak gdyby opętały do dwa demony, każdy z
oddzielnymi potrzebami.
Seks, potrzebował seksu a Przemoc, potrzebowała rozlewu krwi. Jednak
Maddox również nosił w sobie demona Furii, skąd więc takie myśli?.
Nieważne. Bez znaczenia. Liczyła się tylko Sienna i ten moment.
Sienna.
Wkrótce opuści to królestwo, opuści niebiosa i ukryje się przed Kronosem. W
żadnym razie Parys nie pozwoli żeby polowała na Galena. Mógłby przekonać
ją do pozostania w ukryciu i właśnie to zamierzał zrobić. Byłaby bezpieczna, a
Parys mógłby wrócić do swoich przyjaciół. Do swojej wojny. Do swojego
starego życia.
Do chorego, żałosnego istnienia, ale do diabła, biorąc pod uwagę ludzi których
ranił przez stulecia, zasłużył sobie na to. Zwłaszcza po tym, co uczynił Susan.
Naprawdę podziwiał i szanował Susan. Obiecał jej wierność nawet jeśli nie
mógł jej tego dać, a potem powoli łamał jej serce. Nie mógł zrobić tego
następnej kobiecie. Ale... tęsknił za więcej niż przypadkowym połączeniem
ciał.
Tęsknił za monogamią.
Tęsknił za Sienną.
Strona 243
Mroczna pokusa
Możesz ją mieć, powiedział Seks.
Tylko po to by ją stracić.
Żadnych argumentów.
Dlaczego pozwoliłeś żebym twardniał dla niej przy niezliczonych okazjach,
skoro już ją mieliśmy, z żadną inną nigdy mi na to nie pozwoliłeś? Raz po raz
pytał, a odpowiedź demona ciągle była taka sama.
Nie mam pojęcia. Tak po prostu się stało.
Dużo spraw “się stało”. Podczas gdy Parys nienawidził perspektywy
nadchodzącego rozdzielenia ze Sienną, ona łatwo uzgadniała ich dwu-dniowy
limit. Cholera, czy naprawdę musiała szykować się na walkę? Czy mogła
zginąć? Gówno. Zaczął być nierozsądny, ciemność cięgle kierowała jego
emocjami. Jeśli chciał tę kobietę, powinien ją mieć. Jeśli chciałby zatrzymać
ją, powinien mieć ją na zawsze. Koniec historii.
Powinien, powinien, powinien. Nie mógł jednak żyć przecież samym tylko
słowem powinien. Potrząsnął głową by oczyścić umysł. Miał bezpośredni
widok na Siennę, gdy się kąpała. Namydliła się i cholera jeśli nie był porażony
patrząc, jak bańki mydlane spływaj w dół po jej piersiach, zatrzymując się na
brodawkach, gdy reszta spływała do pępka.
- Sienna, muszę ci coś powiedzieć – zwiesił głowę, zbyt upokorzony, by
spojrzeć jej w oczy. Po tym, może odejść, i nie będzie już żadnej szansy na
seks, ale musiał to zrobić albo sumienie zagryzłoby go na śmierć.
- Możesz mi wszystko powiedzieć.
Wkrótce się przekonają.
- Po tym jak umarłaś, musiałem... no wiesz... I nawet przybywając tutaj, ja...
Strona 244
Mroczna pokusa
Co ty robisz? Wiesz że lepiej jest jeśli one nie wiedzą, co się dzieje gdy my z
nimi kończymy.
My!!! Masz na myśli TY. Kiedy ty kończysz.
- Wiem – powiedziała, uspokajając zarówno demona jak i jego.
Żadnych oskarżeń, żadnego żądania dalszych wyjaśnień. Lubił to w niej.
Bardzo. Prawdopodobnie nie miała zielonego pojęcia jak rzadko zdarzało się,
że ktoś akceptował go tak całkowicie.
- Ostatni raz było kilka dni temu, przysięgam. Trzymałem się myśli że cię
znajdę i chciałem być z tobą, tylko z tobą kiedy tamto się stało.
- Parys, nie umawialiśmy się ze sobą, nawet nie chodziliśmy.... Nie mieliśmy
wobec siebie, żadnych zobowiązań. Ostatnią rzeczą którą zrobiłam, to
powiedziałam że cię nienawidzę. I przepraszam za to, naprawdę. Więc nie bij
się za twoje czyny. Nie zrobiłeś niczego złego.
Woda rozchlapała się gdy przybliżyła się do niego. Stanęła ciepła, mokre ręce
zawinęły się dookoła jego szyi kręcąc końcówkami jego włosów. Oparł czoło
na jej ramieniu. Miękka, miękka skóra, pachniała tak słodko, w jego głowie
zawirowało. Seks wariował również, możliwe że bardziej zdesperowany by
dotknąć i posmakować jej niż Parys.
- Nie byłbym aż tak wyrozumiały dla ciebie. Jeślibyś spała z innym
mężczyzną, nawet gdybyśmy nie umawiali się ze sobą, nawet gdyby nic nas nie
łączyło, byłbym... wściekły.
Ciągle nie mógł jej okłamać. Co zrobi później, kiedy już się rozstaną...
- Na mnie?
- Nie. Może. Nie wiem. - wyciągnął po nią ramiona by przyciągnąć ją bliżej,
Strona 245
Mroczna pokusa
potrzebując poczuć ją mocniej.
Woda zmoczyła jego koszulkę i tors. Jej brodawki szorowały o niego, tworząc
najbardziej namiętne tarcie.
- Chcę całej ciebie dla siebie.
Nosiła słońce pod skórą, świecąc za każdym razem, gdy był blisko niej. Nefryt
i miedź w oczach były luksusem, kwitnąca dolina w której mógłby zgubić się.
Usta zainspirowane każdą z jego najskrytszych fantazji.
Tak! To jest to czego potrzebował, to o co błagał.
- Od ostatniego razu z tobą – powiedziała miękko – nie było nikogo, a przed
tobą, lata minęły.
Lata. Zdumiała go tak mocno, nieświadomie sprawiając mu przyjemność.
- On był... jedynym mężczyzną z którym byłam... myślałam, że wyjdę za niego
– powiedziała. – Był Łowcą, tym samym, który mnie rekrutował.
Pauza przepełniona tysiącem ostrych krawędzi, potem.
- Zbaczam z tematu, ale tylko trochę. Chciałabym wyjaśnić jedną wątpliwość
za nim zaczniemy.
Zesztywniał, podejrzewając dokąd to prowadziło, lękał się tego każdym
włóknem swojego jestestwa.
- Wiem, że byliśmy razem przedtem i wiem, że wiesz że jestem sobą. Ale tym
razem jest inaczej, ponieważ, znam cię lepiej, znam siebie lepiej i obawiam się
że będziesz... że nie będziesz mnie... że trudno teraz mnie porównać do
innych…
Taa. Dokładnie to samo sobie pomyślał.
Strona 246
Mroczna pokusa
Zostawił pocałunek na jej obojczyku, liżąc miejsce gdzie jego usta były
poprzednio, potem ssał wystarczająco mocno by zostawić malinkę. Chwyciła
gwałtownie powietrze.
- Obawiam się, że mnie również przepełniają wątpliwości – przyznał. - Oto
jestem, dozorcą Seksu. Co jeśli cię nie zadowolę? Co jeśli nie dorównam
twoim oczekiwaniom? I… – dodał nim mogła mu odpowiedzieć – wiec, że
pozostałe nie są w stanie ci dorównać.
Był z tysiącami tak, i robił co się da, by zostawić każdą zadowoloną. Biorąc
jednak pod uwagę jak bardzo je wykorzystywał, to ostatnie był im winien.
Sprawiając, że dochodziły, nie robił tego dla nich, tylko dla siebie, by
zagłuszyć wyrzuty sumienia.
Czy troszczył się o ich przyjemność?
Nie.
- Och, Parys - te delikatne, piękne ręce gładziły jego plecy. Ruchy były
rytmiczne, pełne gracji, budząc w nim uczucia o istnieniu których nie wiedział.
- A może tak. Dzisiaj jesteś tylko mężczyzną a ja jestem kobietą. Nie ma
przeszłości, żadnej przyszłości, tylko teraźniejszość. Robimy to co jest dobre.
Nic więcej. Nic mniej.
Ach, do diabła. Jeśli nadal będzie go tak obejmować i kusić słowami
eksploduje nim zdąży w nią wejść. Zaoferowała mu najseksowniejsze słowa
jakie kiedykolwiek słyszał, czy kiedykolwiek spodziewał się usłyszeć i to był
następny powód by ją polubić. Zrobiła więcej niż tylko pobudzając go.
Pocieszała go.
- Taa. Podoba mi się to – powiedział.
Strona 247
Mroczna pokusa
Mi także!
Z twojej strony wystarczy.
Ułożył swoje duże ręce na drobnych biodrach Sienny, podnosząc ją z wody i
sadzając na krawędzi kamienia obok niego. Ciepło wody spłukało jej skórę i
teraz krople wody podróżowały po wszystkich miejscach których chciał.
Przesunął się naprzeciw niej, padając przed nią na kolana.
Powoli przesuwał ręce wzdłuż jej ud. Zatrzymał się na kolanach, jego kciuki
zabawiły tam kilka minut nim spróbował rozsunąć jej nogi tak szeroko jak
tylko mógł. Była różowa, mokra i błyszcząca. Powinien najpierw spróbować
brodawek przeszło mu przez myśl. Taki był plan. Otwierając ją, przysuwając
bliżej i wynagradzając stosownym hołdem do tych słodkich małych pąków.
Tylko, że teraz kiedy miał bezpośredni widok na najpiękniejsze kobiece
centrum jakie kiedykolwiek widział, nie pamiętał już co chciał zrobić najpierw.
Chciał jej owszem. Teraz. Chciał ją ociekającą.
- Chcę poczuć twój smak w moich ustach, spływającą w dół mojego gardła. Po
całym mnie. Powiedz mi że też tego potrzebujesz.
- Ja…
- Powiedz mi.
- Tak. Proszę, Parys. Natychmiast.
Strona 248
Mroczna pokusa
Parys 24
ŻADNEGO DRAŻNIENIA, ŻADNEGO DRĘCZENIA. Jego kobieta
zasługiwała na nagrodę. Parys zostawiał delikatne pocałunki tam gdzie jego
kciuki dotykały jej poprzednio, tył jej kolan uda, potem polizał i skubał całą
drogę w górę... w górę... Drżenie przeszło przez nią, idealnie naśladując
wibracje które dawał jemu Seks.
Przybliżył się do niej mocniej… mocniej... oddychając głęboko, biorąc
erotyczny zapach jej pożądania. Jego krew rozpaliła się, przechodząc przez
Strona 249
Mroczna pokusa
niego, przypiekając wszystko w nim, zostawiając wyłącznie pragnienie. To
było wszystko, co wiedział, wszystko co chciał wiedzieć. Był tu, przy niej,
liżąc jej ciało, kierując się do jej ciepłego centrum.
Krzyknęła, ochrypły dźwięk łączył się z jego jękami. Jej pobudzenie spłynęło
na jego język, przełknął, natychmiast uzależniając się od niej. Jego oczy były
zamknięte, gdy ją smakował. Czyż to nie także ambrozję pił teraz?
Zabarwioną tropikalnym nektarem? Była narkotykiem, unikalnym smakiem
czegoś winno-bogatego i dekadenckiego zarazem. I po raz pierwszy w swoim
długim życiu pomyślał, że mógłby faktycznie skosztować afrodyzjaku, który
jego demon produkował. Słodki jak miód, bogaty w przyprawy, napełniał jego
usta spływając do gardła, przedostając się do skóry mieszając z soczystością
Sienny.
Ile razy wyobrażał sobie, że będzie jej to robił? Niezliczoną. Czekał tak długo,
że chwilami bał się, iż mógłby nie rozpoznać rzeczywistości. Nikt nie
powinien żyć w takiej nieświadomości, w takiej niepewności. Z drugiej strony
rzeczywistość przewyższyła jego oczekiwania. Była wszystkim, o co
kiedykolwiek błagał i nawet więcej. Jej palce utonęły w jego włosach, masując
je i delikatnie pociągając. Jego kobieta chciała go, pragnęła, by zaspokoił jej
potrzeby. Nie było to dla niego zaskoczeniem. Lizał jej centrum, ale tym razem
nie oddalał się za daleko. Wirując końcówką języka w koło jej łechtaczki,
drażniąc, prześladując doprowadzając jej ekstazę coraz wyżej. Do diabła,
doprowadzając jego co raz wyżej. Był wygłodniały jej, jego kogut dygotał w
rozporku.
- Nie tam – poinstruowała. - Już prawie jesteś. Proszę, jeszcze trochę bliżej i
będziesz tam -słowa ciężko wydostawały się z niej. Jej biodra falowały, gdy
usiłowała umieścić jego język bezpośrednio na obrzmiałej łechtaczce.
A myślała że nie była dobra w całowaniu i uprawianiu seksu? Niemądra
kobieta.
Wnikał w jej centrum, zatapiając język w jej środku, szybko, coraz szybciej,
Strona 250
Mroczna pokusa
upajając się tym jak dyszała jego imię, aż jej esencja wypłynęła na jego twarz,
aż przełknął wszystko, aż jej paznokcie zatonęły w skórze głowy, aż jej biodra
wystrzeliły do góry spotykając się z jego pchnięciami, aż wygięła się ku niemu
w łuk.
- Parys! Tak, tak. Tam!
Kiedy poczuł jej napięcie, przesunął się bliżej by dać upust, przeniósł usta
ponad łechtaczkę i ssał, mocno, w tym samym czasie wkładając dwa, potem
trzy palce głęboko, tak głęboko. Poruszał nimi jak nożyczkami, przesuwając,
pogłębiając i rozszerzając ją. Dopiero kiedy osiągała szczyt, wycofał się w
ułamku sekundy, zabierając z jej wnętrza swoje palce. Jej jęki ograniczyły się
do bełkotu, biodra chodziły za nim, kręcąc, próbując go zwabić z powrotem do
tych atłasowych ścian.
- Parys! Zakończ.
- Chcę żeby było ci dobrze.
- Będzie, przyrzekam.
- Ale chcesz więcej.
- Tak. Proszę!
- Bardzo dobrze - bezwzględnie zanurzył w niej swoje palce, używając ich jak
nożyczek raz po raz, językiem trącał ponad tym opuchniętym pąkiem,
eksplodowała z gwałtowną siłą, jej wewnętrzne ściany zacisnęły się na nim.
Krzyk wyrwał się z niej, tak głośny i napięty, rozbijając głos na wiele różnych
dźwięków. Kochał to, bawił się wiedzą że doprowadził ją do tego punktu.
Jego desperacja urosła do krytycznej i musiał usunąć z niej palce, a potem
zacisnąć je na jej udach, by przytrzymać się, by zatrzymać samego siebie przed
rozdarciem rozporka utonięciem w niej.
Pozostał tak aż się uciszyła. W końcu ramiona jej opadły a głowa zwiesiła się
Strona 251
Mroczna pokusa
do przodu. Ciemne skrzydła drżały, migocząc niczym wypolerowany heban.
Dyszała płytko, jej dolna warga poraniona w miejscu, w którym ją
przygryzała. Kiedy jej śpiące spojrzenie spotkało jego, podniósł palce do
swoich ust i polizał esencję jej podniecenia. Nie będzie miał jej dość,
pomyślał, nie będzie miał jej nigdy dość. Jej źrenice rozszerzyły się,
pozostając gładką hebanową czernią. Czarny aksamit, gładki i nie kończący
się. Mógłby zgubić się w nich i nigdy nie dbać o to , by się przebudzić.
- Zdejmij swoje ubrania – wyszeptała. - Proszę. Pozwól mi mieć ciebie teraz.
Chwycił kołnierz swojej koszulki i pociągnął, zdejmując przez głowę materiał.
Ręce znalazły jego tors sekundę później, jej dłonie dotknęły jego sutków.
- Twoje serce przyspieszyło – powiedziała, wyraźnie pełna z tego powodu. W
tym momencie jego serce biło dla niej. Tylko dla niej. Nigdy nie pragnął
kobiety tak bardzo. Wiedziała kim był, co robił i chciała go mimo wszystko...
Przesunął się i wziął w usta jeden z jej różowych małych sutków, ssąc mocno
potem łagodnie głaszcząc sutek czubkiem języka. Obrócił głowę i zrobił to
samo z drugim, zostawiając znak na ich obu. Chciał ją napiętnować, oznaczyć,
tak, że kiedy spojrzy w lustro, będzie wiedziała że do kogoś należy. Do niego,
tylko do niego.
- Pozwól mi zobaczyć resztę – powiedziała.
Pokręcił głową.
- Parys...
Następne potrzaśnięcie. By zdjąć spodnie, będzie musiał przestać ją dotykać, a
nie chciał przestać dotykać. Póki co, nie wierzył, że był w stanie to zrobić.
- Proszę. Muszę cię zobaczyć.
Drżąc, przycisnął czoło w zagłębienie jej piersi. Przeklął.
Strona 252
Mroczna pokusa
- Nigdy nie musisz mnie prosić. Nie mnie. Cokolwiek chcesz, dam ci to.
Przedtem tylko brał od swoich partnerów. Z nią, chciał jej dawać cokolwiek,
wszystko.
- Jednak jeśli się rozbiorę, stracę kontrolę. Sienna pozwól mi ciebie
smakować.
- Kontrola jest mocno przeceniona. Chcę ciebie, jakkolwiek mogę cię mieć -
takie piękne słowa.
- Pragnę mieć cię w moim domu, w moim łóżku, chciałbym móc cię
rozpieszczać, na wszelkie możliwe sposoby. Zasługujesz na coś lepszego niż
brudna jaskinia.
Chwyciła jego policzek i zmusiła by spojrzał jej w oczy.
- Jak możesz tak pięknie mówić, po tym, co ci zrobiłam?
Nie przypominał jej, że ten moment nie miał żadnej przeszłości. Nie mógł.
Przeszłość zalała również jego.
- Sienna, przybiegłaś do mnie kiedy byłaś w kłopocie, kiedy Kronos zniewolił
cię. Przed tym, spałaś ze mną by mnie wzmocnić chociaż nienawidziłaś mnie
za to, że byłem twoim wrogiem, chociaż przerażała cie myśl, że jesteśmy
podglądani. Dawniej byłaś zaangażowana w wojnę i tak samo jak ja. Nie
zrobiłaś niczego czego ja bym nie zrobił, gdyby sytuacja była odwrotna.
Łzy napłynęły jej do oczu, spływając na policzki.
- Nic z tego. Nie tutaj, nie teraz - schwytał je swoim językiem, scałowując.
- Tylko mężczyzna i tylko kobieta, pamiętasz?
Strona 253
Mroczna pokusa
- Ja tylko... ja zawsze staję się emocjonalna po druzgocącym orgazmie –
powiedziała suchym półtonem, a on roześmiał się.
- Albo muszę, zważyć, że to był mój pierwszy.
- Twoi poprzedni faceci nie…
Jej uśmiech był łagodny, lubieżny.
- Jacy inni faceci?
Dobra dziewczynka. Zachichotał zaskakując samego siebie. dobry humor
pomiędzy kochankami, to nie było coś czego doświadczył kiedykolwiek
wcześniej.
- Chcę ciebie tak czy inaczej, gdziekolwiek mogę cię dostać.
Skubiąc dolną wargę, sięgnęła w dół i rozpięła rozporek. Palce dotknęły
mokrej końcówki jego koguta, który wystawał daleko poza pas jego spodni.
Hmm, żadnej bielizny.
- Byłem... pełen nadziei.
Teraz to ona zachichotała.
Chwycił ją za pośladki i pociągnął ku sobie. Ześlizgnęła się ze skalistego
fundamentu, podtrzymywana tylko przez jego ręce. Ustawiał jej środek
powyżej swojej erekcji. Taka gorąca, taka mokra, ale nie wpychał się jeszcze
do środka. Jeszcze nie.
- Pocałuj mnie – rozkazał, nawet ze Seksu wydobyło się mruczenie.
Jego demon był tak podekscytowany, że nie mógł stać cicho ani chwili dłużej.
Przynajmniej nie gadał.
Strona 254
Mroczna pokusa
- Jak przedtem. Zawładnij moimi ustami.
- Z przyjemnością - dreszcz przeszedł przez nią, gdy bez jakiegokolwiek
wahania, wbiła się wargami, wpychając język w jego usta i karmiąc go
wszystkim czym była. Biorąc go w posiadanie.
- Nie mogę się powstrzymać – powiedział. Wszystkie myśli delektowały się
nią, ten moment był taki ulotny. Mają go teraz i nic więcej. Musiał poznać ją
całą, wejść w nią.
- Muszę być w tobie. Potrzebuję być z tobą.
- Tak. Posiądziesz mnie.
Pchnął głęboko i pewnie, wypełniając ją. Jęknęli jednogłośnie. Parys, Sienna,
Seks. To było jak przybycie do domu po roku na pustyni, kiedy jest się tak
spragnionym, tak głodnym, że czujesz się jakbyś pił i jadł po raz pierwszy.
Jakbyś pierwszy raz się narodził. Jego zmysły obudziły się, świadome każdej
potrzeby, dostrojone do jej każdego niuansu. To było to, za czym tęsknił tak
rozpaczliwie. Zjednoczeniem ciał, umysłów, dusz i oddechów. Wszystkiego.
Tak. Tak, tak, tak.
Była ciasna, ciaśniejsza niż pamiętał, ostrożnie ją rozciągał. Wiedział, że był
za duży dla takiego smukłego ciała, ale to nie zatrzymało go przed ruszaniem
się w niej do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu, od podstawy jego trzonka aż
po samą końcówkę.
Była taka mokra, ślizganie się po niej było takie ekscytujące. Jej sutki ocierały
się o jego klatkę piersiową, tworząc najbardziej cudowne tarcie. Tarcie które
przecinało włócznią przyjemność przez całe jego ciało. Był całkowicie
pochłonięty przez nią. Była w jego ustach, naciskając na niego, jej waga
zsunęła ją w dół na niego... na jego męskość... w całości... jej nogi ściskały
jego, ręce na jego plecach, paznokcie pocierały i drapały go. Nawet końcówki
Strona 255
Mroczna pokusa
jej włosów, działały jak bodziec, łaskocząc. Parys umieścił ręce na jej
kręgosłupie, tuż pod jej skrzydłami. Przez lata zdarzało się mu rozmasowywać
zesztywniałe mięśnie od walki Aerona, wiedział więc jak wrażliwe były
szczeliny z których wyrastały skrzydła. Pamiętając, że była obolała, masował
delikatnie, ugniatając mięsnie i ścięgna.
Ochrypły krzyk wydostał się z niej.
- Parys! Och. Parys!
Jego imię na jej ustach całkowicie go rozbroiło. Rzadko mówił swoim
partnerom swoje imię, nie chcąc słyszeć ich głosów , nie chcąc powiększać
swojego wstydu. Ale teraz, ze Sienną czuł się bardziej niż zachwycony.
Wbijał się w nią, mocno, tak cholernie tak, że ich zęby zderzały się ze sobą,
gdy próbowała znowu go pocałować. Ich języki łączyły się z taką samą siłą, z
taką samą intensywnością. Jego jądra zmniejszyły się, skóra dookoła nich
zmarszczyła się. Biało-gorąca fala przyjemności przepłynęła u podstawy jego
kręgosłupa, gotowa by przepłynąć przez niego, by pożreć go i oznakować ją.
Cholernie chciał dojść, ale nie, nie do póki ona nie wybuchnie przed nim. Jej
przyjemność będzie pierwsza, teraz i zawsze. Sięgnął pomiędzy ich ciała i
okrążył kciukiem łechtaczkę.
Och, słodkie niebiosa, to było wszystko czego potrzebowała. Następny krzyk,
który rozbił jej struny głosowe, rozbrzmiewał echem dookoła niego, jej
wewnętrzne ścianki ścisnęły go. Wystrzeli wewnątrz niej, wlewając całe swoje
pragnienie, całą swoją potrzebę namiętności prosto w jej środek. Rycząc,
krzycząc, łapał niewiarygodne uczucie, nie troszcząc się o nic innego. I kiedy
znacznie później, opadła na jego klatkę piersiową, nogi luźno przy jego, nadal
ją trzymał, niechętny by puścić. Właśnie wtedy, tak jak nigdy przedtem nie był
pewny czy kiedykolwiek będzie zdolny by ją puścić.
Strona 256
Mroczna pokusa
Rozdział 25
WYKORZYSTYWANO GO. Skórę miał różową jak wstążki od prezentów
bożonarodzeniowych. Gwałcono w najgorszy sposób. Ale Kane nigdy nie
dawał kobietom- demonom tego, co chciały. Czuł się poniżony i zawstydzony,
że nie mógł walczyć, by się uwolnić, jego demon jakimś cudem przejął go i
trzymał przyszpilonego tak pewnie jak łańcuchy zakuwające w kajdany jego
nadgarstki i kostki. Był wojownikiem, z tysiącletnim doświadczeniem,
zaprawionym w najkrwawszych bitwach. To powinno być już dla niego
dziecinne proste. Już dawno temu powinien im uciec. Jednakże… ciągle tu był
upokarzany przez te wszystkie stworzenia i rzeczy, które mu robiły...
Później. Poradzi sobie z tym później. Może. Teraz, wszystko co mógł zrobić, to
Strona 257
Mroczna pokusa
było odciąć się od samego siebie, od tego co się działo z jego ciałem, jak
gdyby to nie jego ciało cierpiało molestowanie. Jak gdyby ktoś inny zaciskał
zęby w jego udzie, jak gdyby kogoś innego ręce dotykały go tam, gdzie być nie
powinny.
Kap, kap, uchodziła z niego krew.
Kane był już przedtem torturowany. Wiele razy, prawdę mówiąc. To tylko
kolejny raz więcej, powiedział sobie. Taa. Pewnie. Katastrofa śmiała się
okrutnie, szczęśliwy dźwięk odbijał się w jego umyśle. Gdyby tylko to było
pierwszy raz, ale nie. Katastrofa śmiała się, śmiała się i śmiała się, nigdy-nie
kończący się strumień rozrywki. Nienawiść zupełnie pochłonęła Kanea,
utrzymując go przytomnego. Za każdym razem, kiedy czuł , że wślizguje się w
ciemność, myślał o demonie-Wysokim Lordzie mieszkającym w środku niego.
Wbrew instynktowi by zachować dystans, chciał znać każdą rzecz, którą mu
zrobiono. Pewnego dnia, odda swemu towarzyszowi tysiąckrotnie za każdą
sekundę bólu. Jego demon będzie cierpieć. Jego demon umrze.
Tak, pewnego dnia.
Jego spojrzenie oderwało się od widoku zakrwawionych ścian pieczary i
ześlizgnęło się w dół jego własne ciało. Wszystko było krwistą miazgą mięsa i
kości.
Kapanie... kapanie... Czy to były jego żebra?
Tak, pomyślał. Były, niektóre z nich nawet wyginały się w przeciwnym
kierunku.
Jeden. Dzień.
Gdzieś daleko usłyszał tętent... kopyt konia? Może. Cokolwiek to było,
spowodowało że sługa nad nim, i ten pod nim, nawet ci dookoła niego którzy
oczekiwali na swoją kolej, rozproszyli się na wietrze, pozostawiając go na
głazie.
Strona 258
Mroczna pokusa
Życie i śmierć, związane ze sobą. Powinien umierać w straszliwych bólach,
ale niczego takiego nie czuł.
Tylko dziwne, mile widziane odrętwienie.
Ciche rżenie konia. Odgłos kroków. Powinien przejąć się tym. Ktoś tu był
patrzył na niego, widząc go w jego opłakanym stanie. Kane nawet się tym
przejmował, ale i tak nic nie mógł na to poradzić. Żadnego sposobu by
zasłonić się albo ukryć, to co mu zrobiono. Chciał zabić tych nowo przybyłych
w ten sam sposób, chciał zabić sługi i Katastrofę. Chciał zrobić cokolwiek, by
wytrzeć z pamięci zapis tego dnia. Na zawsze.
Cień przeszedł przez niego, ktoś nachylił się nad nim, wpatrując się w jego
oczy. Ciemne włosy, oczy okrutnie niebieskie.
- Znam cię. Jesteś Kane, dozorca Katastrofy. Masz zły dzień, co?
Kane zebrał dość siły by móc odwrócić głowę. Tak mały gest, a odebrał mu
resztki energii. Nie zostało mu już nic. Oczywiście mężczyzna sięgnął i
odwrócił jego głowę w swoją stronę, zmuszając go do uwagi.
- Przyjmuję to za tak.
Cisza.
Uśmiechnął się szeroko i nie był to wcale przyjemny uśmiech.
- Kiedyś nie udało się mi odpłacić Władcom Podziemia, za ich wizytę tutaj.
Teraz ty wpadasz tu tak po prostu. Twój przyjaciel Amun nazywał mnie
Czerwony, gdy był tu na dole. No, a przynajmniej tak o mnie myślał. Facet nie
mówi za dużo, czyż nie?
Miał prawdziwie rozbawiony głos.
Strona 259
Mroczna pokusa
- Chciałbym móc pogadać jeszcze o tym i jego wizycie tutaj, bo choć była
krótka, zostawił mi prezent… nim odszedł.
Czerwony podniósł dłoń wskazując palcem na dwie dłonie zawieszone na jego
szyi. Nie były przytwierdzone do żadnego ciała, ani niczego innego, łączył je
jedynie ciemny rzemień. Rzemień, który opadał mu dookoła szyi, jakby nosił
rękawice bokserskie. Ręce były z ciemnej skóry, a ich wnętrze dokładnie
wyskrobano.
Teraz były rękawiczkami. Ludzkimi rękawiczkami.
Kwas rozlał się w żołądku Kanea. Amun zszedł do piekła, by uratować
Legion. Wyprawę tę przypłacił opętaniem przez tysiące demonów, które
niczym oleista plama rozlały się po jego skórze. Jedynym rozwiązaniem było
wysłać go tu z powrotem by pozbyć się ich. Rękawiczki były w tym samym
czekoladowym kolorze co skóra Amuna.
- Co masz na myśli mówiąc... prezent? – wycharczał Kane.
Gardło bolało, gdyż sługi wpychały różne rzeczy do jego ust. Nie interesowało
ich, że próbował gryźć, i przeszkadzać im w krzywdzeniu go. One chyba to
lubiły. Nie myśl o tym teraz skarcił siebie. Oszalejesz jak Amun.
- Wygrałem te rękawice w pokera – powiedział czerwony swobodnym tonem. -
Grasz? Zaczekaj. Nie, nie odpowiadaj. Pozwól mi odgadnąć twoje sekrety moją
nową, ulubioną zabawką.
Szczerząc się niemiłym uśmiechem, wepchnął ręce w ludzkie rękawiczki i
sięgnął do Kanea.
Kontakt.
Ręce przycisnęły się do skroni Kanea, zimne i twarde. Czerwony zamknął
oczy, całe jego ciało szarpnęło się jakby było zaczepiono je do samochodu ze
Strona 260
Mroczna pokusa
zbyt wieloma końmi mechanicznymi pod maską. Minęła chwila przerywana
tylko jego ciężkim oddechem. Potem następna, z oddali dobiegł tętent końskich
kopyt. Odgłosy kroków gdzieś obok. Blond mężczyzna z podobnym szerokim
uśmiechem, pochylił się nad Kanem.
- Co my tu mamy? Następny demon-wojownik?
- Na to wygląda – Czerwony wyprostował się, jego niebieskie spojrzenie
świdrowało przez Kanea. – Nieźle poszatkowane z niego gówno.
- Uzdrowi się?
- Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami jakby odpowiedź nie była istotna. -
Człowiek obok mnie, to mój brat. Amun nazwał go Czarny. Ja nazywam go
Dupek. Możesz używać którego chcesz określenia.
- Daj mi użyć rąk - Czarny powiedział, przydreptując w oczekiwaniu.
- Do diabła, nie – warczenie wyskoczyło z Czerwonego, jak zwierzęce
ostrzeżenie. - Właśnie je dziś dostałem i to jest mój tydzień by posiadać je.
- Chcę je tylko na minutę, by poczytać.
- Będziesz je miał, kiedy przyjdzie twoja kolej.
- Nie będę.
- Będziesz.
Śnię. Muszę śnić. Lub przynajmniej ma halucynacje. Zdziczali zabójcy, bo tym
właśnie byli, posiadali tę samą twardość w głosie i obejściu jak jego
przyjaciele, a spierali się jak dzieci.
- Dobra. Powiedź mi co wiesz – czarny powiedział, wyraźnie dąsając się.
Strona 261
Mroczna pokusa
- Był z Mrocznym i to całkiem niedawno – miłość i nienawiść przelewała się w
tonie Czerwonego. – Mroczny uważa, że ten tu zabierze nam Białą. Schwytano
ich razem i przyprowadzono tutaj, by zabić. Potem w jaskini rozdzielono ich.
On nie wie, gdzie jest Mroczny. Sługi przyniosły go tutaj, by się z nim sparzyć.
Mroczny? Jedyną osobą o której Kane pomyślał, kto mógł wymyślić tak głupie
imię jak Biała, był William. Tylko skąd Czerwony to wszystko wiedział… ręce
olśniło go szybko. Te dłonie należały wcześniej do Amuna- dozorcy Sekretów.
Czerwony nałożył rękawiczki a potem dotknął Kanea i zakopał się głęboko w
jego umysł, myszkując za informacjami. Wygodna mała broń. Powinien być
rozwścieczony, ale ciągle był zbyt odrętwiały.
Czarny zazgrzytał zębami.
- Biała wyczuje twoją radość ze znalezienia nowego demona, tak jak ja.
Niedługo tu będzie. Nie możemy pozwolić by zobaczyła tego dozorcę -
szmaragdowe oczy wwiercały się w Kanea.
- Nie zabierzesz jej od nas.
Nie chcę mieć z nią nic wspólnego, koleś.
- Może zabijemy go i będzie po wszystkim? - zapytał Czerwony jakby
rozważał co zjeść na obiad.
Czarny potarł zarost na szczęce.
- To mógłby być miłosierny gest dla niego. Dobry uczynek na nasze konto.
Kane chciał mu pomóc z odpowiedzią. Do diabła, taa, powinieneś mnie zabić.
Ponieważ kiedy, odrętwienie odejdzie, kiedy jego ciało ocknie się, ból porazi
go niczym ognie piekielne… taa będzie cholernie cierpiał. Chciał krzyczeć.
Chciał szaleć.
Strona 262
Mroczna pokusa
Zemsta, powiedział sobie. Nie będzie miał zemsty jeśli będzie martwy.
- Nie, żadnego zabijania – Czarny w końcu zdecydował. – Nie dopóki nie będę
miał dostępu do jego głowy.
- Zgadzam się.
Zatem zabiją go po tym tygodniu, po tym jak Czarny dostanie rękawice dla
siebie. Siedem dni. Kane nie wiedział czy się śmiać, dziękować im, czy zacząć
wrzeszczeć i wściekać się. Uwolnili go z łańcuchów, ale i tak nie miał siły by
się poruszyć. Mógł tylko leżeć i czekać bezradnie na ich widzimisie.
- Green rozerwie nas na strzępy za to żeśmy go ocalili. - powiedział
Czerwony. - Wiesz jaki jest opiekuńczy w stosunku do Białej.
- Prawda – Czarny dźwignął Kanea za ramię, uważając na jego odsłoniętą
klatkę piersiową.
- Ona jest jedyną kobietą którą on toleruje.
Czynność ta zburzyła fizyczne odrętwienie w którym tkwił wojownik,
spychając go w ostre szpony bólu. Jego umysł stał się zamglony...
- Ale wtedy – Czarny kontynuował, gdy Kane odpływał... odpływał...- Będzie
moja kolej, i nikt nie będzie miał nic do gadania.
Kane nie słyszał co Czerwony odpowiedział. Dla niego wreszcie wszystkie
światła zgasły.
Rozdział 26
Na wyższych poziomach niebios.
Kronos stał u stup swego łoża, wpatrując się w swoją żonę. Nadal była naga,
Strona 263
Mroczna pokusa
nadal zniewolona, zmieniły się tylko zasady ich wojny, dzięki dwóm
wypowiedzianym przez nią słowom.
- Co powiedziałaś? - pewnie się przesłyszał.
Uniosła wysoko podbródek , jej oczy pełne były nienawiści.
- Zbij mnie, a jego puść wolno.
Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, nigdy.
Spojrzał na mężczyznę – Łowcę , klęczącego u jego stóp.
Kronos przyszedł do niej z przyzwyczajenia, przychodził tu codziennie od
wielu tygodni i zawsze oferował Rhei wybór.
Przyglądaj się jak umiera Łowca, albo poznaj moje okrucieństwo. Raczej w
tym przypadku popatrz sobie jak umiera dwoje Łowców, mężczyzna i kobieta ,
która odmówiła opuszczenia mężczyzny, kiedy Kronos wyciągał go z celi.
Zawsze wybierała swoisty seans, wolała patrzeć na śmierć Łowcy.
Zawsze.
Aż do dzisiaj.
Co się zmieniło? Kim był ten Łowca, czym odróżniał się od innych ?
Ten mężczyzna był jedynym nowym elementem. Czy to znaczy, że Rhea w
jakiś sposób troszczyła się o tego mężczyznę, że w jakiś sposób był dla niej
ważny ?
Nie, nie zastanawiał się oszołomiony. Rhea dbała tylko o siebie.
Czy on, ten Łowca, ma jakieś znaczenie dla jej niebieskiej kampanii ?
Strona 264
Mroczna pokusa
Ale co tak, żałośnie słaby ludzki wojownik mógłby zrobić, żeby pomóc
bogini? Odpowiedź była prosta.
Nic.
Była tylko jedna odpowiedź.
Ona go pragnęła.
Wściekłość szarpała wnętrznościami Kronosa , wielkie kule żelaza zaczęły się
tłuc w jego piersi.
Skóra na twarzy napięła się mocno opinając kości policzkowe.
Chwycił mężczyznę za włosy , szarpnięciem postawił go na nogi, i przyjrzał
mu się raz jeszcze.
Dwudziestokilkulatek, raczej przed trzydziestką, blondyn, przystojny , bardzo
przystojny, urodziwy w taki sposób, w jaki tylko ograniczony czasem człowiek
być może piękny. Szczupły, ale nie chudy, nie za bardzo umięśniony.
Oczywiście nie był wojownikiem.
Być może naukowcem. No ale tego się już raczej nie dowie. Jak im wszystkim
wcześniej, Kronos na samym początku wyciął język. Musiał, z powodu ich
spotkań z Rhea. Nie mógł pozwolić komukolwiek na rozmowę z Rheą , by
ktoś miał szanse przekazać jej jakąś utajnioną wiadomość , której on Kronos
nie byłby w stanie odszyfrować, to był akt obronny.
Kronos nigdy nie popełniał błędów taktycznych.
Przyglądał się swojej żonie.
Jej uparte spojrzenie nie wyrażało niczego, było zupełnie obojętne.
Strona 265
Mroczna pokusa
- Pozwól mu odejść - powiedziała, podnosząc dumnie podbródek jeszcze
wyżej. - Dokonałam wyboru, możesz mnie torturować w zamian za jego życie.
Pozwolić temu mężczyźnie odejść ?
Żywemu i w dobrej kondycji , wybaczyć mu jego zbrodnie które popełnił
przeciw największemu królowi Tytanów, jaki kiedykolwiek istniał ?
Sama myśl była niepojęta.
Zabawne.
- A kobieta? - warknął, ciągnąc ją za włosy by unieść jej głowę.
Jęknęła, jej strapione oczy odnalazły mężczyznę klęczącego obok. Jak słodko,
pomyślał cierpko Kronos. Ci ludzie martwili się o siebie nawzajem.
Oczy, które przybrały barwę pola bitwy zaraz po stoczonej krwawej walce
rzuciły spojrzenie gdzieś ponad dziewczynę
- Ona mnie nie interesuje Zrób z nią co tylko chcesz, tylko pozwól mężczyźnie
odejść.
Demon Rhei musiał być nieźle usatysfakcjonowany .
Albo , albo… Konflikt po prostu szalał zadowolony z pokazu . O.k. to były
drobne przyjemności Kronosa , by zaoferować inny wybór, inny powód by
zasiać ziarno niezgody, wywołać jakiś konflikt
- Nie podoba się mi się Twój wybór, żono. Dlatego myślę, że zetnę głowę temu
mężczyźnie, zanim go wypuszczę.
Królowa zdenerwowała się na chwile, jej łańcuchy zabrzęczały zaczepione o
kolumienki.
- Zupełnie nie masz honoru, mężu ?
Strona 266
Mroczna pokusa
- Oczywiście. Aby wygrać, trzeba zrobić wszystko co jest w tym celu
konieczne. Ponadto, nigdy nie obiecałem uwolnić Twoich Łowców z bijącymi
sercami, nieprawdaż?
- Ty Dupku!
- Jeśli chcesz go uratować, to powiedz mi co jest w nim takiego specjalnego.
To Twoja nowa szansa - mężczyzna trząsł się z strachu, po twarzy ściekały mu
krople potu, od zapachu których powietrze robiło się ciężkie. Kobieta nadal
klęczała na ziemi naprzeciw mężczyzny, doczołgała się do Kronosa , ścisnęła
jego dłoń szukając w nim pocieszenia i poparcia.
Jej ciemne, wręcz czarne włosy obcięto do ramion . Oczy miały piękny głęboki
kolor czekolady i przepełnione były udręką i łzami. Była bardzo ładna. Jej
uroda była bardzo delikatna, w sposób dziwnie mu znajomy. Nie była
pierwszą kobietą, która przyprowadził do Rhei i tż nie ostatnią. Było jeszcze
kilka innych czekających w lochu. Teraz zastanawiał się czy może zabił
wcześniej kogoś z jej rodzeństwa, może siostrę , i dlatego wydaje mu się że ją
rozpoznaje.
- Wyjaśnienie moich powodów nie było częścią naszej umowy - powiedziała
Rhea swym hardym tonem , którego tak u niej nie cierpiał. Tonem który
gwarantował, że zaczynał widzieć w odcieniach czerwieni.
- POZWÓL. MU. ODEJŚĆ.
Niezawodny sposób by podkręcić wściekłość Kronosa. Ponownie zaszczycił
swą uwagą mężczyznę.
Pod jego oczyma utworzyły się ciemne, sine półokrągłe cienie, policzki się
zapadły, a po podbródku ciekły stróżki krwi , wszystko to stanowiło dowód na
to, że to tylko zwykły śmiertelnik. Być może Rhea przynajmniej raz z radością
powitała go w swoim łóżku ?
Strona 267
Mroczna pokusa
Czy ten mężczyzna, jako jeden z wielu został użyty do zaspokojenia żądzy
przez jego żonę, wciągu kilku ostatnich miesięcy? Czy ten gnojek doszedł w
niej?
Kiedy żądze ją dopadały, stawała się dzika i nieobliczalna, rozwiązła, i
zupełnie nie świadoma tego, co wyprawia.
Każda nowa myśl, każdy nowy pomysł rozpalał jak polano jego wściekłość,
do tego stopnia, że gromadził się w nim gęsty ciemny mrok płonący
czerwonymi płomieniami złości. Nic przez nie, nie widział, mógł się nimi
tylko udusić.
I wtedy zrozumiał, że to nie ten nędzny człowiek trzęsie się jak galareta …
tylko on, i to odkrycie upokorzyło go do cna.
Człowiek musi za to zapłacić.
- Popatrz na mnie. Już…
Uniósł długie brązowo-złote rzęsy . Oczy pełne były nieskrywanej nienawiści .
Również odrazy.
Ten człowiek tęsknił do tego, co on posiadał ?
Do kontaktu z Rheą ?
W porządku, to się zaraz skończy.
Zanim Kronos zrozumiał, co się dzieje, że przesuwał nogami po podłodze,
wypuścił dziewczynę, błysnęło ostrze i...
Przyglądał się jak rozdziera się gardło mężczyzny, jak tryska krew.
Przyglądał się jak w oczach mężczyzny ból zajmuje miejsce nienawiści, patrzył
Strona 268
Mroczna pokusa
jak wolno tłumi się nienawiść … powoli słabnie … niknie … i ciało chłopaka
zawisło bezwładnie. Dziewczyna wrzasnęła , ostry skrzek wydobył się z jej
okaleczonego gardła i podrażnił uszy Kronosa, irytując go niesamowicie.
Marszcząc brwi spojrzał na nią , zamierzając ją ukarać wypuścił z palców
włosy mężczyzny i sięgnął w jej kierunku.
Uderzenie.
Martwe ciało uderzyło o podłogę , dziewczyna wydała z siebie kolejny dziki
skrzek , usiłując uciec mu z drogi.
Zanim ją dopadł usłyszał przerażone westchnienie Rhei.
Jego uwaga skierowała się na żonę, natychmiast zapomniał o dziewczynie .
Jego żona tylko dyszała.
Ból i niedola miała być jej towarzyszem w niekończącej się wieczności,
która ją tu czekała, tak, ale fakt, że śmierć jakiegoś nędznego śmiertelnika
spowodowała u niej tak ogromną falę bólu budziła w nim jakąś wielką,
nieskrywaną satysfakcję. Taka reakcja dowodziła, że pomylił się w ocenie
motywów swojej żony, że ona naprawdę w jakiś sposób dbała to tego
mężczyznę.
Zwłaszcza, że jego temperament wrzał, a on zmagał się ze zrozumieniem
sytuacji. Dlaczego troszczyła się o stworzenie tak ograniczone czasem i
zdolnościami? Stworzeniem tak kruchym, które można było zabić w każdej
chwili? Jak to właśnie przed chwilą wykazał.
Czarnowłosa dziewucha doczołgała się do martwego ciała mężczyzny i
przytuliła je do siebie.
Płakała, jej łzy pokazywały ogrom targających nią emocji.
Strona 269
Mroczna pokusa
Oczywiście jej także zależało na tym mężczyźnie.
Ale…dlaczego?
Co on takiego zrobił by zasłużyć na miłość i lojalność tych dwóch kobiet?
Warga Kronosa zadrżała w cichym nerwowym warczeniu. Odpowiedź w tym
momencie już tak naprawdę nie miała znaczenia. Gnojek odszedł tam skąd nie
ma powrotu.
- Zostaw go - warknął do dziewczyny.
Spojrzała na niego, a nienawiść lśniła w jej oczach, ostrożnie położyła martwe
ciało na podłodze, złożyła ostatni czuły pocałunek na czole mężczyzny i
wstała. Jej kroki przerwały grobową ciszę , szła w kierunku Kronosa wydając
z siebie dźwięki żalu i rozpaczy. Gdyby Kronos nie wyrwał jej języka pewnie
lawina przekleństw i złorzeczeń leciałaby w jego stronę, był tego nawet
pewien.
Ale ona nie mogła go winić za tę sytuacje. W końcu dał jej wybór.
Wraca do celi i umrze innego dnia lub zostaje z tym mężczyzną , straci mowę,
no i umrze dzisiaj.
- Nie jestem potworem - powiedział. - Stanęliście po niewłaściwej stronie na
tej wojnie , i niestety zapłaciliście za to najwyższa cenę.
Jedną rzeczą, której nauczył się będąc przez wielki więźniem Tartaru : Król,
który nie ma twardej ręki, jest królem bez tronu.
Spodziewał się jej reakcji – gwałtownej i emocjonalnej. I tak też się stało.
Dziewczyna rzuciła się na niego, okładając go pięściami z ogromną furią,
każde uderzenie pięścią w jego klatkę piersiową zagłuszało potworny ból,
który czuła w swoim sercu. Kronos nawet nie próbował się bronić przed jej
ciosami. Nie było potrzeby.
Strona 270
Mroczna pokusa
Czy ona naprawdę myślała, że jest w stanie go zranić?
Miał lepsze rzeczy do zrobienia, niż znosić to przedstawienie.
- Przestań kobieto.
Albo go nie usłyszała, albo w zupełności nie interesowało ją to, co powiedział.
Odsunął ją jak najdalej od siebie, był to akt łaski z jego strony, a nie oferował
go zbyt często , ale ona nic sobie z tego nie robiła. Młóciła drobnymi
kobiecymi pięściami.
Mógł zmrozić ją jednym uściskiem dłoni , ale nie zaryzykował tego wyjścia.
Duma nakazywała mu podporządkować ją sobie z jej własnej woli albo będzie
musiała ponieść konsekwencje swego braku szacunku.
- Też chcesz umrzeć? - zapytał.
To krótkie pytanie w pewien dziwny sposób dotarło do jej obłędu, uspokoiła
się, powietrze pomiędzy nimi iskrzyło.
Sapała ciężko, łzy przestały ciec strumieniami z jej oczu.
Tego, co wydarzyło się po chwili nie spodziewał się zupełnie.
Z niemym krzykiem rozdzierającym jej duszę rzuciła się na jego ostrze. Oczy
rozszerzyły się w grymasie bólu , krew wyciekała z jej ust.
Jego ostrze.
Ach tak, nadal trzymał rękojeść, tak, że srebrne ostrze zwrócone było w jej
stronę, a teraz znajdowało się wewnątrz jej ciała.
Ona naprawdę, chciała umrzeć.
Strona 271
Mroczna pokusa
- Doskonale kobieto, raz jeszcze przychylę się do Twojej prośby - jednym
mocnym szarpnięciem pozbawił ją resztek życia. Zabił ją tak jak zabił przed
chwilą jej mężczyznę. Szybkim i prostym pchnięciem.
Litość zabijania, tłumaczył sobie.
Oczy odpłynęły jej do środka, a ciało bezwładnie opadło obok mężczyzny.
Nastał długi moment ciszy.
Coś doskwierało mu w klatce piersiowej.
Żal. Może.
Chciał…, tak właściwie, dlaczego odczuwał tak silne emocje wobec kogoś,
kogo wcale nie znał i o kogo się nie troszczył, pozostaje tajemnica.
Przemoc zawsze maszerowała obok zwycięstwa.
Nie można było osiągnąć jednego bez drugiego.
- No pięknie, doskonale - powiedziała Rhea już bez cienia żalu w głosie. Nie
było też śladu gniewu ani zdrady w jej tonie.
- Moje gratulacje Kochanie, za doskonale wykonaną robotę.
Odwrócił się w jej kierunku. Nie dostrzegł łez, złości, czy nawet smutku.
Zobaczył radość.
Wargi, które kiedyś całował z szacunkiem, teraz były rozciągnięte w pełnym
radości i zadowolenia uśmiechu.
- Jak się czułeś mordując dwa niewiniątka ?
Strona 272
Mroczna pokusa
Jego twarz stała się pusta , nie chciał ujawnić swego zakłopotania.
- Co tak wyniośle, żono? Czy to nie twój mężczyzna wykrwawia się na moim
dywanie ?
- Nie. To nie jest mój mężczyzna - zmarszczyła brwi odpowiadając na jego
pytanie. -Myślisz, że nie znam przepowiedni ? To mój Galen ma zabrać twoją
głowę, więc chcesz go wcześniej skojarzyć z kobietą o czarnych skrzydłach
północy .
Wytarł ostrze o pościel na łóżku , jako pamiątkę tego, do czego może być
zdolny, i tego, co jeszcze może zobaczyć pozostając w tym miejscu.
- Jeżeli Twój Galen zabierze moją głowę, Ty umrzesz razem ze mną.
Lodowaty śmiech wypełnił ciszę, zmrażając również kręgosłup Kronosa.
- Wiem o tym doskonale - i wcale nie brzmiała jakby się tym przejmowała.-
Wiem również , jak funkcjonuje twój umysł. Oczekujesz, że Galen będzie
chciał użyć skrzydlatej dziewczyny i jej nowego demona , ale wątpisz w niego,
tzn., że nie będzie pragnął samej dziewczyny. A jak wtedy będziesz mógł
wymusić na nich wieź. Pozwól mi pomyśleć … Pozwól, że pomyślę… hmmm.
Och, tak, wiem. Chcesz zamienić ją w chodzącą fontannę ambrozji i uzależnić
Galena od jej krwi. I jak mi idzie do tej porty?
- Zamknij się. Nic nie wiesz !!!
Rhea mówiła dalej, a jej głos był delikatny jak jedwab.
- Nie mógłbyś napoić żywej dziewczyny ambrozją , mógłbyś nią napoić tylko
martwą. A kto byłby lepszym do wybrania takiej dziewczyny, jak nie Lord
opętany demonem pożądania? On przekona swoich przyjaciół, by zostawili ją
w spokoju, a ona przekona Pożądanie by zostawił w spokoju Galena? W końcu
zapanuje pokój a Twoja głowa będzie bezpieczna. Czyż nie tak? To jest to, w
Strona 273
Mroczna pokusa
co wierzysz prawda?
Jego serce zaczęło obijać się o żebra.
- Mylisz się - zarechotał. - Bardzo się mylisz.
- Swoimi kłamstwami przynosisz hańbę nam obojgu. Czy myślisz, że nie
zastanawiałam się nad tym, co zostało przewidziane wiele wieków temu?
Milczał, próbował ukryć swoje poruszenie, by nie pokazać jak wielkie
wrażenie zrobiła na nim jej wypowiedź.
- I naprawdę myślałeś, że ja nie zrobiłam niczego, kiedy dowiedziałam się, że
obdarowałeś martwą dziewczynę demonem Gniewu , i w związku z tym
przypadły jej skrzydła północy?
Kolejny przebiegły, ale radosny uśmiech zagościł na jej ustach.
- Więc dobrze , zrobiłam to , mężu dowiedziałam się o niej, co nieco…
wszystko, co mogłam się dowiedzieć. O jej zaginionej siostrze Sky i jej
przyjacielu. Tęskniła za swoją siostrą . Tych dwoje ludzi, których zabiłeś, to
byli właśnie oni.
Moment minął zanim zrozumiał sens jej słów.
Kiedy ich znaczenie w końcu do niego dotarło, zaczął wolno cofać się,
przecząco kiwając głową.
- Nie. Nie, wcale nie.
- A jak myślisz, dlaczego pozwoliłam byś mnie schwytał, hmm? Dlaczego
myślisz, że pozwoliłam Ci pojmać moich ludzi? Jak myślisz skąd twoi
szpiedzy dowiedzieli się gdzie są ich kryjówki? Właściwie to czekałam tylko
na ten dzień. Dzień, w którym sam sobie zrujnujesz życie, dzień, w którym to
wszystko wreszcie zrozumiesz. Wydaje ci się, że nosisz w sobie wszechklucz i
Strona 274
Mroczna pokusa
jesteś niepokonany, zapominasz jednak, że ja również mam do niego dostęp. I
co nadal myślisz, że twoja Sienna pomoże Ci teraz po tym wszystkim ?
A potem Rhea zniknęła, pozostawiając po sobie puste wgłębienie w materacu,
na którym jeszcze chwilę temu leżała, łańcuchy krępujące ją do tej pory opadły
z łoskotem.
Strona 275
Mroczna pokusa
Strona 276
Mroczna pokusa
Strona 277
Mroczna pokusa
Strona 278