Showalter Gena Władcy Podziemi 12 Mroczna pokusa

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 1

Po raz kolejny Parys podniósł trzy palce do góry, wołając barmana, by podał

mu kolejną whisky. Najchętniej wypiłby od razu całą butelkę, by ugasić furię

wypełniającą jego serce. Nim jednak słodki smak alkoholu rozlał się po jego

żołądku zrozumiał, że nawet cała beczka trunku nie byłaby w stanie nic

zmienić. Furia i frustracja mieszkały w nim, burząc się w jego głowie,

niezależnie do tego jak bardzo starał się nad nimi panować.

- Zostaw całą butelkę – powiedział, kiedy barman ruszył do kolejnego stolika.

Piekło nagle Parys zaczął wątpić czy cały alkohol zgromadzony w promieniu

dziesięciu mil, byłby w stanie ukoić jego furię. Czuł się totalnie zdesperowany.

- Pewnie, pewnie, cokolwiek powiesz – kelner trzęsącymi rękoma spełnił jego

żądanie i natychmiast zwiał.

Co, do diabła? Czyżby wyglądał aż tak niebezpiecznie? Przecież umył się z

krwi, nieprawdaż? Chwila! Zrobił to? Spojrzał na dół. Och gówno! Nie umył

się! Krew pokrywała go od stóp do głów. Nie ważne i tak nie był w ludzkim

barze, gdzie gliny pewnie natychmiast by go zgarnęły. Był na Olimpie,

przemianowanym teraz na Tytanię.

Dawniej tylko boginie i bogowie mogli tu przebywać. Jednak od kiedy Kronos

zasiadł na tronie wiele się tu zmieniło. Król bogów pozwolił, by wampiry,

upadłe anioły i inne stworzenia również mogły odwiedzać jego królestwo i

bawić się. Jedyna pozytywna zmiana wynikająca ze zmiany monarchy pomyślał

kwaśno Parys.

Przywołaj z powrotem barmana powiedział Rozpusta. Chcę go. Rozpusta, był

demonem złapanym w pułapkę ciała Parysa i starał się kierować życiem

wojownika, irytując go i wnerwiając. Nigdy nie mówiłem, że chcę wierności.

Cóż nie zawsze dostajemy to czego chcemy, nieprawdaż? Parys odpowiedział w

umyśle. Znajome warczenie rozległo się w jego głowie.

Strona 1

background image

Mroczna pokusa

Ha, ha, dąsaj się dąsaj. Parys szybko sięgnął po następny kieliszek i opróżnił

go jednym tchem. Potem jeszcze następny i następny. Alkohol szybko rozlał

się po jego ciele, przypiekając go od środka, wypełniając jego wnętrzności,

żołądek, płuca. To było bardzo miłe.

Ale nawet teraz jego myśli i uczucia pozostały tak samo mroczne i ponure, a

jego furia równie gorąca. Wszystko dlatego, że nie ocalił kobiety, którą tak

naprawdę powinien nienawidzić, a nie potrafił. Zamiast tego pragnął jej całym

swoim ciałem i duszą, to pożądanie spalało go i niszczyło.

- Gdybym poprosił cię, byś sobie odpuścił, zrobiłbyś to? – monotonny głos

odezwał się tuż za nim. Głos, któremu towarzyszył powiew chłodnego

powietrza.

Parys nie musiał oglądać się za siebie, by wiedzieć, że to Zacharel – anielski

wojownik, zabójca demonów dołączył właśnie do niego. Spotkali się jakiś czas

temu, kiedy to anioł z mieczem w dłoni, zjawił się w Budzie, by zabić Amuna,

przyjaciela Parysa. Cóż stary Zach był dobry w tym, co robił, faktycznie teraz

dwa ostrza wbijały się w plecy Parysa.

Chcę go powiedział demon.

Pieprz się.

W końcu stoimy po tej samej stronie.

Naprawdę nienawidzę cię w tej chwili.

Do następnego razu powiedział demon do Parysa.

Głupi erotoman zamknął się wreszcie, przestając nagabywać Parysa kogo

powinien wziąć do łóżka, nie licząc się przy tym z uczuciami wojownika.

Ostatnimi czasy nagabywania demona stały się jeszcze gorsze i bardziej

upierdliwe, zwłaszcza od czasu kiedy Parys zrezygnował absolutnie ze

Strona 2

background image

Mroczna pokusa

spełniania jego pragnień.

- Dobrze? – anioł prowokował go.

- Odpuścić? Kiedy musiałem prosić Luciena, by mnie tu przywlókł i wiem jak

bardzo się mu to nie podobało? Nie, ale jestem cholerne ciekawy, jak do diabła

odkryłeś miejsce mojej lokalizacji.

- Nie obchodzi mnie gdzie jesteś.

Prawda, Zacharel nie przejmował się tym, gdzie Parys się aktualnie znajdował.

- Zależy mi tylko na tym, byś sobie odpuścił.

Parys ponownie opróżnił kieliszek whisky, dopiero wtedy spojrzał w lustro

wiszące przed nim, dające mu wgląd na to , co znajduje się za nim.

Kryształowe żyrandole zwisały z sufitu, marmurowe ściany, z różowymi

żyłkami przecinającymi ich gładkie powierzchnie, w wypolerowanej podłodze

można było się przejrzeć.

Przez pomieszczenie przechodzili mężczyźni i kobiety, śmiejąc się. Począwszy

od pomniejszych bogów, bogiń i upadłych aniołów, wszyscy próbowali znaleźć

drogę powrotną na górę.

Przy barze siedzieli jeszcze więksi wykolejeńcy, próbując ukryć się tłumie.

Debile. Parys prawie rozpoznawał dwa półdemony, choć nie był do końca

pewien, co one tu robią. Demony rzucały wściekłe spojrzenia na lewo i prawo.

U siebie mogłyby przybrać swoją prawdziwą postać, prezentując rogi i pazury,

ale tu, w tej chwili naraziłyby się na spotkanie z aniołem, pogromcą demonów,

ryzykując stratę głowy. Mogli też, poszukać sobie ciała, ukrywając się w nim.

Z tym drugim Parys miał wielkie doświadczenie.

- Odejdę, skoro tak sugestywnie prosisz – powiedział Zacharel. – Ale najpierw

odpowiedz mi na kilka pytań.

Strona 3

background image

Mroczna pokusa

- Dobra – z własnego doświadczenia Parys wiedział, że aniołowie potrafili być

bardzo uparci. Lepiej zrobi jak pozwoli wygadać się Zacharelowi, niż narazi

się mu i sprawi, że anioł przyklei się do niego niczym nowy cień. Obrócił się

na swoim krześle, stając twarzą w twarz z ciemnowłosą istotą o czach koloru

nefrytu. Szybko wciągnął powietrze, zastanawiając się jak to możliwe, by

niebiańscy wojownicy posiadali w sobie tak wielki magnetyzm. Z drugiej

strony, nie dysponując innymi przymiotami ducha, i będąc nudni niczym flaki

z olejem, musieli w jakiś sposób utrzymywać skupienie na sobie.

Jednak magnetyzm Zacharela nie był tym, co przyciągnęło uwagę Parysa.

Ogromne skrzydła wznosiły się tuż za aniołem, otaczając jego potężne ramiona

szerokim łukiem. Śnieżnobiałe pióra błyszczały skropione bieluśkim śniegiem.

I faktycznie z brzegów sypały się płatki śniegu.

- Śnieg z ciebie pada – powiedział Parys.

- Tak.

- Dlaczego?

- Odpowiem na twoje pytanie pod warunkiem że ty odpowiesz na moje -

ubrany w białą szatę, tak typową dla jego gatunku, Zacharel powinien

wyglądać jak uosobienie niewinności i spokoju. Tymczasem wyglądał jak brat

bliźniak kościotrupa: beznamiętny, zimny jak śnieg, który go otaczał,

czekający by zabić. – Twój wybór – powiedział.

Nie ma takiej potrzeby pomyślał Parys.

- Pytaj – powiedział.

- Czy pragniesz umrzeć – zapytał Zachrel tak po prostu a lodowata mgła

spłynęła z jego ust. Zadziwiające, że to właśnie te krystaliczne krople lodu

przypominały Parysowi oddech życia a powinny przecież kojarzyć się mu ze

śmiercią.

Strona 4

background image

Mroczna pokusa

Tak anioł był zdecydowany, by zabić zdumiał się Parys.

- A ty co myślisz? – zapytał ponieważ szczerze mówiąc nie znał na to pytanie

odpowiedzi.

Przez stulecia walczył, by żyć, ale teraz rzucił się w ogień, i czekał aż go

pochłonie. Nawet podobała mu się ta myśl. Jakże chore stały się jego myśli

ostatnio.

- Myślę, że chcesz jednej bardzo szczególnej kobiety, bardziej niż

czegokolwiek innego na świece. Bardziej nawet niż śmierci, czy życia.

Parys przygryzł język do krwi. Jedna szczególna kobieta słowa anioła

rozbrzmiały w jego głowie. Tak! Tak!. Niewinna.

Miała na imię Sienna Blackstone. Była Łowcą i jego wrogiem. Dla jej

ziomków był demonem, od którego należało uwolnić świat. Potworem, który

uciekł z Puszki Pandory. Potem została jego kochanką a jeszcze później ją

utracił. Umarła w jego ramionach, bo nie potrafił jej ocalić. Potem jednak

przywrócono ją do życia, łącząc jej ciało z demonem Gniewu. Teraz była

gdzieś tu w niebiosach i cierpiała. Kronos zniewolił ją , planując użyć jej jako

narzędzia do zemsty na swoich przeciwnikach. Kiedy jednak zbuntowała się, a

on stracił nad nią kontrolę, powziął zamiar torturować ją, by nauczyć

posłuszeństwa.

Parys mógłby nie polubić Sienny za to, co mu zrobiła, byłby nawet skłonny ją

znienawidzić, nie był jednak tak ślepy by nie wiedzieć, że nawet ona nie

zasłużyła sobie na tak okrutny los i wieczną karę.

Znajdzie ją i uratuje. Z rąk Kronosa… i swoich. Właśnie teraz, kiedy wiedział

jak bardzo cierpi nie mógł odpuścić. Nie powinien o niej myśleć, ale robił to i

właśnie ta myśl trzymała go przy życiu.

- Tak chcę jej – powiedział w końcu do anioła. – Nie zrezygnuję z niej, ta

Strona 5

background image

Mroczna pokusa

kwestia nie podlega dyskusji.

- Udam, że wiem, co to znaczy – anioł poruszył skrzydłami, a więcej

kryształowego pyłu posypało się na podłogę. – Wydaje mi się jednak, że

niezależnie od twoich pragnień, twój demon chce czegoś więcej.

- Nie zawsze dostajemy, to czego chcemy – wymamrotał Parys, przeklinając w

duchu prawdziwość słów anioła. Seks jak zwykł nazywać swojego mrocznego

towarzysza, chciał każdego, ale tylko jeden raz. Wyjątek stanowiła Sienna, dla

niej Seks pozwolił mu stwardnieć dwa razy.

Ale czy mógł mieć Siennę ponownie? Demon milczał jak zaklęty.

- Sądzę, a nawet twierdzę, że nawet jeśli troszczysz się o tę szczególną kobietę,

to spałeś wcześniej z przyszłą żoną swego przyjaciela Stridera. On jest

dozorcą demona Porażki a twój czyn zniszczył jego zaloty do Harpii.

- Hej, wkraczasz na niebezpieczny grunt – nie żeby Parys miał zamiar

przepraszać za to.

Tamtej pamiętnej nocy wiele tygodni temu Strider i Kaia mieli ze sobą na

pieńku, lub przynajmniej wydawało się, że za sobą nie przepadają. Z tego też

powodu Parys nie uważał, by popełnił jakieś wykroczenie, przynajmniej

technicznie. Problem polegał na tym, że wiedział jak Kaia wygląda nago i

Strider również wiedział, że Parys wie, a to z kolei oznaczało, że cała trójka

nieustannie o tym myślała. Nie wspominając już o tym, że Seks miał w

zwyczaju podsyłać mu obrazy nagiej Kaii i tego co się pomiędzy nimi się

wydarzyło, za każdym razem, kiedy Harpia znalazła się w jego pobliżu. Parys

konsekwentnie nienawidził tych wizji, ale nie potrafił powstrzymać demona.

Zacharel pochylił się w stronę wojownika, ciemne włosy rozsypały się po

ramionach anioła. Rozchylił usta wydmuchując ostrożnie chłodny powiew.

- Miałem tylko na myśli, że idziesz do przodu zaliczając kolejne podboje,

Strona 6

background image

Mroczna pokusa

zupełnie nie przejmując się nimi, a mimo to ciągle upierasz się by zdobyć

Siennę. Zdumiewa mnie to.

Sienna była jedyną odskoczną Parysa od tysiącletniej monogamii. Jedyną z

którą mógł być więcej niż raz. A potem umarła z winy Parysa, a on sam stracił

chęć do życia.

- Jesteś doprawdy irytujący – warknął. – Skończyłem już z tobą rozmawiać.

Ale Zacharel naciskał dalej.

- Myślę że czujesz się winny z powodu każdego serca, które złamiesz.

Nienawidzisz siebie za każdą chwilę spełnienia, za to do jakiego celu i w jaki

sposób zdobywasz swoich partnerów. Myślę też, że jesteś już znudzony

życiem, choć nie widzę sensu w rozczulaniu się nad swoimi problemami.

- Hej ja się nie użalam i nigdy nawet nie płakałem – warknął Parys, zgniatając

w dłoni szklany puchar, który rozsypał się na tysiące kawałków. Krew trysnęła

z jego poranionej dłoni, ból który temu towarzyszył był jednak minimalny. – I

wiesz co? Myślę, że dzielą cię sekundy o zbierania kawałków swojego tyłka z

podłogi tej sali.

Demon natychmiast się ożywił. Możemy go mieć!

Wyluzuj Seks.

- Proszę jeszcze jedna – powiedział trzęsącym głosem barman stawiając przed

Parysem nową butelkę Jonnego. Szybko posprzątał potłuczone szkło i uciekł z

zasięgu wzroku Parysa, ciągle jeszcze przestraszony jego widokiem.

Chcę…

Zamknij się!

- Dzięki człowieku – Parys oderwał kawałek materiału od swojej koszuli i

Strona 7

background image

Mroczna pokusa

owinął nim ranę, nim ktokolwiek mógł poczuć zapach jakie wydzielała jego

krew, lub raczej demon. Specjalna mieszanka feromonów od której wszyscy

stawali się pobudzeni i napalenia na niego, zupełnie nie troszcząc się o to gdzie

są i z kim są. Zważając jednak na nastrój wojownika i fakt, że przebywali tu

głównie sami mężczyźni, Parys byłby zadowolony gdyby rzucili się na niego.

Mógłby rozwalić kilka głów i ulżyć swojej złości. Choć zrobiłby to w zupełnie

inny sposób niż życzyłby sobie tego jego demon. Na Parysa bowiem feromony

nigdy nie działały, Seks natomiast chciał każdego z tu obecnych.

Wojownik ponownie odwrócił się do anioła zastanawiając, czy to spotkanie nie

zostało przypadkiem ukartowane. Może anioł liczył na to że Parys się skusi?

Oczy Zacharela zwęziły się do wąskich szparek.

- Myślę, że spodziewasz się uratować Siennę i to jest dobra rzecz. Myślę też,

że planujesz ją zatrzymać i to już nie jest dobre. Niezależnie od tego jak

bardzo ci na niej zależy, nawet jeśli miałaby okazać się twoją jedyną szansą na

spokój, twój demon może ją zniszczyć, ludzie nigdy nie byli w stanie pokonać

demona, a ona w głębi duszy zawsze pozostanie ludzka.

- A co z jej własnym demonem? - zapytał.

- Jeśli jeden jest złem, dwa razem są o wiele gorsze.

- Dość! – jeśli dalej będą iść tą ścieżką w końcu da się ponieść swojej furii. A

wtedy oddaliłby się od swego celu. – Nie mam zamiaru jej zatrzymać –

owszem miał. Zrobi to jeśli los da mu na to szansę i jeśli ona go zechce.

Musiała go zechcieć.

- Dobrze, ponieważ ta szczególna kobieta nie zechce mężczyzny jakim się

stałeś.

Parskając Parys przeczesał zdrową ręką włosy.

Strona 8

background image

Mroczna pokusa

- Nie lubiła tego kim byłem – a teraz kiedy już przekroczył linię dobra i zła?

Co sobie o nim pomyśli? Zasłynął ze swych karygodnych czynów i z tego że

nigdy się nie zatrzymywał. Zabijał bez skrupułów, uwodził na zimno, kłamał,

oszukiwał i zdradzał. Wszystko to robił dzień po dniu i znowu to zrobi.

- A mimo to ciągle gnasz, by ją ocalić – powiedział Zacharel.

Tak ponieważ był wielkim debilem, który postradał zmysły przychodząc tutaj.

Zresztą nie obchodziło go to.

- Słuchaj nie muszę się przed tobą tłumaczyć. A tak w ogóle, to o co chodzi z

tymi wszystkimi pytaniami? Mówiłeś o jednym a zadajesz kolejne.

- Zadałem tylko jedno. Reszta to tylko moje obserwacje twojej osoby –

Zacharel oparł się o ramię Parysa, szepcząc wprost do jego ucha. – Myślę, że

kroczysz ścieżką zmierzającą wprost do zatracenia, myślę, że jak dalej nią

pójdziesz stracisz wszystko co kochasz.

- Czy to jest groźba?- Parys wstał chwytając anioła za kołnierz szaty. –

Rozejrzyj się dookoła i popatrz uważnie – przeciągłe wycie powietrza

towarzyszyło temu ruchowi. Parys warknął wściekle z powodu zimna jakiego

doświadczył dotykając anioła. Gdyby nie odmrożone ręce, wojownik nie byłby

pewien, że Zacharel naprawdę tu jest.

- Do kogo ty mówisz? – zapytał barman podchodząc do wojownika z tacą w

dłoni?

Jeśli Zacharel nie chciał być widoczny – nikt go nie mógł go zobaczyć, nawet

jego upadli bracia-aniołowie. Tylko Parys doświadczył tego cholernego

szczęścia i mógł oglądać anielski tyłek Zacha.

- A więc rozmawiamy na osobności? – syknął wojownik w próżnię, bo

widoczne oczom wojownika kształty anioła zdążyły się już rozmazać. Parys

zastanawiał się, czy anioł ciągle jeszcze jest obok niego, czy zdążył już się

zmaterializować gdzieś indziej? I jaki miał cel pytając, czy Parys będzie w

Strona 9

background image

Mroczna pokusa

stanie powstrzymać się przed uwolnieniem Sienny?

Czemu do cholery interesowało to anioła?

Parys opuścił rękę i obrócił się do reszty tłumu. Kilku wojowników groźnie

patrzyło w jego stronę, kusząc wojownika wizją upuszczenia im trochę krwi i

rozładowania nadmiaru furii. Parys przybył tutaj, z powodu Violi –

pomniejszej bogini Życia pozagrobowego i dozorczyni demona Narcyzmu.

Powinna już tu być.

Być może jednak usłyszała, że tu był i dała nogę. W sumie nie mógł winić jej

za to. Kiedyś on i jego przyjaciele otworzyli Puszkę Pandory wypuszczając z

niej demony na świat. Jako karę związano ich los z potworami. Niestety w

Puszce było znacznie więcej demonów niż wojowników, dlatego też wszyscy

ci, który mieli owo szczęście i zaleźli Zeusowi za skórę również złączono z

demonami. Większość owych pechowców zamieszkiwała Tartar – więzienie

dla nieśmiertelnych mieszkańców Olimpu, zwanego obecnie Tytanią.

Tak więc Parys po części odpowiadał na ciemność mieszkającą w Violi. Bogini

zaliczała się właśnie do grona pechowców. Chociaż biorąc pod uwagę

zbrodniczą naturę bogini, nie powinien czuć się ani trochę winny. Była

wystarczająco niebezpieczna, że powinno się trzymać ją z daleka od innych

bogów i bogiń, których chwalebne czyny wychwalały mity greckie.

Jaką zbrodnię Viola popełniła nie wiedział i nie dbał o to. Mogłaby znęcać się

na nim tak długo jakby chciała, pod warunkiem, że powiedziałby mu to na

czym najbardziej mu zależało. Ostatniego fragmentu układanki jaki brakował

mu, by uwolnić Siennę.

Według Łowców, których zabił dziś rano, Viola przychodziła tutaj w każdą

piątkową noc, by poigrać z życiem nieśmiertelnych i wypić kilka piw. Łowcy

od dawna śledzili jej zwyczaje, chcąc nakłonić ją by przyłączyła się do nich.

Tak więc w pewnym sensie była mu coś winna.

Gdzie do diabła się podziewała? Ponownie zdumiał się, czujnie rozglądając

Strona 10

background image

Mroczna pokusa

dookoła w poszukiwaniu długich blond włosów, oczu w kolorze cynamonu i

ciału płatnego zabójcy…

Obłok białego dymu rozproszył myśli Parysa.

Tuż obok wejścia stała kobieta z długimi blond włosami, przypatrując się mu

cynamonowymi oczami.

Parys wyprostował się, a wszystkie zakończenia nerwowe w jego ciele napięły

się.

O tak, zwierzyna pojawiła się na jego zaproszenie, cel został namierzony.

Rozdział 2

Chcę jej powiedział Seks, kiedy tylko wzrok Parysa spoczął na Violi.

Oczywiście że chcesz odpowiedział wojownik sucho.

Mgła która otaczała Violę rozwiała się odsłaniając jej minimalistyczny czarny

ubiór. Top na czarnych ramiączkach, ledwie skrywający jej piersi i

odsłaniający pępek z wbitym weń kolczykiem. Mikromini którą miała na

sobie, kończyła się tuż poniżej linii jej majtek.

Zresztą, czy ona w ogóle nosiła majtki?

Parys ziewnął. Przez tysiąclecia bywał zarówno z pięknymi kobietami jak i z

brzydkimi i tymi wszystkimi pomiędzy. Przez stulecia jednego nauczył się

odnośnie urody, piękno mogło ukrywać bestię, a brzydota mogła ukrywać

prawdziwe piękno.

Sienna w jego mniemaniu należała do pierwszej kategorii. Podczas, gdy on był

oszalały z pożądania za nią. Ona knuła jego upadek. Być może był równie zły

zepsuty jak jego demon, bo nawet w tej chwili widział w niej coś

pociągającego i bardzo seksowanego. Delikatna krucha kobieta uwiodła

wojownika, który był twardszy niż kamień i gorętszy niż piekło.

Strona 11

background image

Mroczna pokusa

Okej, wiedział, że wszystko to sobie zaplanowała, ale od początku było w niej

coś dziwnie pociągającego i niepokojącego zarazem. Coś co sprawiło, że

przestał się pilnować i dał złapać w pułapkę.

Skoncentruj się zażądał demon, który ciągle jeszcze pragnął nieśmiertelnej

bogini.

Viola odrzuciła jedwabiste włosy na ramię. Westchnienie przetoczyło się

wśród męskiej części publiczności. Kobiety próbowały kryć zazdrość.

Viola przesuwała wzrokiem po twarzach obecnych. Przez moment jej

spojrzenie zatrzymało się na nim, sunąc po ciele wojownika w górę i w dół.

Chwilę później patrzyła już na kogoś innego.

Parys zmarszczył brwi. Ostatnim razem, kiedy jego demonowi nie udało się

przyciągnąć kobiety, spotkał Siennę. Czy to mogło oznaczać… co jeśli…?

Napięcie sprawiło, że jego mięśnie napięły się do granic możliwości. Musi

otrzymać odpowiedź jeszcze dziś wieczorem… nic innego nie miało w tej

chwili znaczenia.

Odetchnął głęboko skupiając swe spojrzenie na Violi. Jego ciało naprężyło się

dumnie, prezentując go od najlepszej strony. Po pierwsze urok osobisty, jeśli

jeszcze w ogóle pamiętał jak to się robi. Po drugie siła i determinacja, tak tego

akurat mu nie brakowało.

Viola jednak ignorując go zupełnie zgięła się w pół, sięgając po różowy telefon

komórkowy ukryty w skórzanym bucie. Jęki aprobaty rozległy się dookoła niej.

Nic dziwnego każdy z tych głupców właśnie zobaczył kawałek nieba.

Nawet nieśmiertelni potrafili być dziecinni.

Nieświadoma zamieszania jakie wywołała, lub raczej całkowicie ignorując je,

stukała zwinnie paluszkami po klawiaturze.

Strona 12

background image

Mroczna pokusa

Parys zmarszczył brwi.

- Co robisz? – zapytał stając koło niej. Kiedy tylko pytanie zawisło w

powietrzu, zdał sobie sprawę jak bardzo oskarżycielsko to zabrzmiało. Jeśli

jednak zamierzała wezwać kogoś, by z nim walczył, jakiegoś Łowcę lub

innego nieśmiertelnego, sama wkrótce stanie się jego zakładniczką.

- Skrzeczę, to taka nieśmiertelna wersja świergotania lub ćwierkania, w

każdym bądź razie, czegoś, co w ten sposób określają istoty niższego rodzaju –

powiedziała nie zadając sobie nawet trudu, by spojrzeć do góry. – Mam

ogromną rzeszę zwolenników – powiedziała.

Ok., nie tego oczekiwał. Spędził wiele czasu z ludźmi i wiedział, jak bardzo

radują się z dzielenia pomiędzy sobą każdą chwilą i nowiną, każdą próżną

myślą. Ale Tytan, który potrafił robić to samo, był dla niego nowością.

- W takim bądź razie, co im teraz mówisz? – czy Kronos zaliczał się do tej

zgrai? A Galen, wielka szycha wśród Łowców? I w ogóle jak wielki, był krąg

jej wielbicieli?

- Być może jestem tą osobą, która może im powiedzieć o tobie – szeroki

uśmiech uniósł kąciki jej warg do góry, jej palce jednak dalej pisały. – Lord

Seksu jest brudny a spogląda jakby chciał zdobyć główną wygraną. Nie jestem

zainteresowana, ale czy powinnam pomóc mu zdobyć kilka punktów z kimś

innym tam na górze? – wysłała wiadomość, skupiając kasztanowe spojrzenie

na nim. – Poinformuję cię, kiedy będę coś wiedzieć. Do tego czasu, czy jest

coś jeszcze, co chciałbyś o mnie wiedzieć, nim cię całkowicie zignoruję?

Lord Seksu powiedziała, czyli wiedziała kim jest, a jednak nie uciekała przed

nim, ani nie chciała też rzucić się na niego. Dobry początek.

- Tak, to coś ma dla mnie wielkie znaczenie – tylko się nie waż o tym napisać!

Warknął w myślach.

Strona 13

background image

Mroczna pokusa

- Ohhh ważne osobiste sprawy, mimo iż nie powinnam o nich nikomu mówić i

tak pewnie powiem. Jestem taką gadułą. Słucham ciebie.

Wbrew jej zagmatwanemu przyznaniu się do plotkowania, nie próbowała

wysłać kolejnej wiadomości. Dobrze.

- Chcę zobaczyć martwych. Wiedzieć jak to się stało? – Sienna była duszą bez

ciała, której on żadnym sposobem nie potrafił wyczuć. Tylko ci, którzy

obcowali z martwymi duszami potrafili je zobaczyć, dotknąć, usłyszeć. Viola

znała tę sztuczkę, nie oznaczało to jednak, że będzie chciała się nią podzielić.

Zamrugała kilkakrotnie, a Parys zauważył, że jej długie rzęsy zostały

pomalowane na różowo, by pasowały do jej telefonu.

- Podsumujmy, co właśnie usłyszałam: gadasz, gadasz, gadasz. Ale czy

powiedziałeś cokolwiek do mnie o mnie?

Szczęka Parysa zacisnęła się. Traktowała go jak dupka, a on nie był dupkiem.

Przynajmniej nie cały czas.

- Okej, powiem coś tobie o tobie. Wiem, że widzisz martwych. Teraz nauczysz

mnie jak to robić – to był rozkaz i lepiej, żeby to zrozumiała to od razu.

Jej nos zmarszczył się.

- Dlaczego tak ci zależy, by zobaczyć martwą duszę? Jeśli ciągle jeszcze są

tutaj, sprawiają tylko kłopot… Ale, och, czekaj – zaklaskała w dłonie. – Już

wiem, odkryłam, to ta twoja mała tajemnica. Rozszyfrowałam ją, bo jestem

nieprzeciętnie inteligentna. Chcesz zobaczyć twoją martwą ludzką kochankę?

Furia natychmiast nową falą wypełniła jego ciało. Nienawidził, gdy ktokolwiek

mówił o Siennie jak o przedmiocie. Nie Zacharel i na pewno nie jakaś tam

pomniejsza bogini ze skłonnością do plotkowania. Sienna była pod jego

ochroną, nawet jeśli w tej chwili nie mógł się z tego wywiązać.

Strona 14

background image

Mroczna pokusa

- Ja…

- Csss, csss, nie musisz wcale potwierdzać mojego geniuszu – poklepała go po

policzku. – Szczególnie, że nie mogę ci pomóc.

Odwróciła się próbując odejść.

Złapał ją za przegub.

- Nie możesz, czy nie chcesz? – to była wielka różnica. W pierwszym

przypadku nie wiele mógł na to poradzić. W drugim mógł jej pokazać jak

daleko może się posunąć, by dostać, to czego chce.

- Nie chcę – rzuciła lekko mając gdzieś jego wściekłość. Jednym ruchem

wyswobodziła się z jego uchwytu i skoczyła do tyłu, stając przy barze. Jej

wysokie buty głośno zastukały o podłogę.

Rozdrażniony Parys poszedł za nią, odpychając na boki każdego, kto stanął mu

na drodze. Głośne chrząknięcia i warknięcia, zupełnie jak u rozłoszczonego

drapieżnika, wydobywały się z jego piersi. Nikt nie próbował go zatrzymać.

Być może wszyscy obecni wyczuwali że w jego wnętrzu ukryty jest dużo

potężniejszy i groźniejszy drapieżnik.

- Wiesz kim jestem, prawda? – zażądał w chwili, w której dotarł do Violi.

Zaczęła wiercić się i przestępować z nogi na nogę, niczym zawodnik na bieżni

na chwilę przed startem. Parys był wysokim mężczyzną, nawykłym do

górowania nad kobietami. Viola natomiast była niewielką boginią, mającą

ledwie pięć stóp wzrostu i oczywiste było, że Parys nad nią górował.

Dla Parysa Sienna miała właściwy wzrost. Stojąc, klęcząc lub leżąc byłby w

stanie dosięgnąć każdej z jej rozkosznych części ciała.

- Wiem wszystko, co powinnam wiedzieć o Lordach Zaświatów – powiedziała

Strona 15

background image

Mroczna pokusa

Viola. – Zadałam sobie trud poznania całej waszej hordy, kiedy uciekłam z

Tartaru i zrozumiałam, że jesteście odpowiedzialni za mój stan.

Zatem winiła go za demona, którym została obarczona. Pachniała różami, i

zapach ten otaczał go, wyciszając, i przynosząc uczucie spokoju. Lucien –

dozorca Śmierci - pachniał dokładnie tak samo, w chwili, kiedy planował

zaatakować i zabić.

Gniew rozszalał się w Parysie na dobre.

- Zatrzymaj to – warknął.

- Łał, ale nachmurzona mina i jakie złe spojrzenie. Oj niedobrze… niedobrze –

prychnęła od niechcenia oglądając swoje koralowe paznokcie.

Dotknij ją.

Olał swego demona, skupiając się ponownie na dziewczynie. Szczerze,

ponieważ powinien raz jeszcze spróbować ją oczarować, nim wypuści na

wolność zwierzę mieszkające w jego wnętrzu. I wcale nie mówił o Seksie,

tylko o ciemności, mroku, który raz wypuszczony na zewnątrz zniszczy

wszystko, co znajdzie się w jego zasięgu. Ciemność, która spowoduje, że zrobi

to, co będzie konieczne, i nie ważne jak bardzo będzie to podłe. Tylko siebie

mógł winić za ten stan rzeczy. On sam wpuścił ją do siebie, otwierając szeroko

dla niej swoją duszę. Ciemność była złem w najczystszej postaci, podsycająca

zarówno jego jak i jego demona do okrucieństwa.

Kłam, oszukuj, zdradzaj, myśli Parysa mknęły szaleńczo. Tutaj, teraz i zawsze,

kiedy będzie to konieczne.

Spojrzał w dół łagodząc swoje spojrzenie. Zmuszając własną krew do ogrzania

się i sprawiając, że pragnienia Seksu wydostaną się przez pory jego skóry.

Czekał spokojnie aż piżmowy zapach rozniesie się wokół niego, podniecając

wszystkich dookoła. Nienawidził to robić, ponieważ przy pierwszym

powiewie, zarówno on jak i Seks staną najbardziej pożądanymi kąskami w

Strona 16

background image

Mroczna pokusa

okolicy.

- Viola, złociutka. Mów do mnie. Powiedz mi to co pragnę usłyszeć – jego głos

stał się płynną pieszczotą. Jednak pomimo tego czarującego głosu

nasiąkniętego erotycznymi feromonami, Parys pragnął tylko jednej kobiety i

Viola nią nie była.

- Miałam zamiar podziękować ci za swojego demona – powiedziała

podchodząc do niego, jak gdyby był w tej chwili najsłodszym ciastkiem w

okolicy. – Jest najlepszy. Ale będąc w połowie drogi do Budapesztu, zupełnie

zapomniałam o tobie. Jestem pewna, że rozumiesz – odgarnęła włosy, nie

spoglądając już na niego, tylko na kogoś po jego prawej stronie. – W każdym

bądź razie jestem tu dzięki tobie. Możesz przekazać moje podziękowania

pozostałym. Teraz będziesz musiał… Argh! Kto postawił tutaj to lustro? –

zaskrzeczała rozeźlona.

Wściekłość która zapłonęła w niej równie szybko zgasła, kiedy skupiła się na

studiowaniu swojego wyglądu w lustrze.

- Popatrz na mnie – powiedziała prężąc się dumnie sama przed sobą. – Jestem

wspaniała.

- Viola – sekundy mijały a ona ciągle podziwiała samą siebie. Posłała nawet

sobie pocałunek. Świetnie, jak chce mogą pójść tą drogą. – Mogę sprawić, że

będziesz błagać o mój dotyk. Kiedy tylko zechcę i uwierz mi, będziesz błagać.

Będziesz płakać, ale nie zaznasz ulgi. Upewnię się co do tego. Ale wiesz, co

jeszcze? To nie jest najgorsze co mogę ci zrobić.

Kilka nieskończenie długich sekund minęło, a ona nadal nie odpowiedziała mu.

Furia…

Frustracja…

Ciemność unosząca swój łeb. Chciał uderzyć… zranić… zabić. Oddychał

Strona 17

background image

Mroczna pokusa

głęboko, pozwalając sobie na zaciągnięcie się zapachem róż… OK., dobrze,

tym razem pozwoli sobie, by emocje go pochłonęły…

Być może Viola nie mogła mu pomóc, zrozumiał nagle.

Jak wiedział, wszystkie demony z Puszki Pandory posiadały jakiś słaby punkt,

wadę. Vila natomiast była dozorcą Narcyzmu, a to oznaczało, że kochała tylko

samą siebie.

Testując swoją teorię, stanął przed nią, zasłaniając jej widok w lustrze. Jej

ciało natychmiast zesztywniało, a spojrzenie uciekło na boki, jak gdyby nagle

ocknęła się z transu i nagle zaczęła sprawdzać, czy ktoś jej nie zagrażał,

podczas, gdy ona była zajęta sobą. Ale nikt takowy się nie znalazł, szybko

odetchnęła z ulgą.

- Wypatroszę winowajcę – szepnęła zacietrzewiona.

Bingo! Teraz już wiedział, gdzie był jej słaby punkt.

- Violo! Skoncentruj się na mnie – warknął, łapiąc ją za ramiona o wiele

mocniej niż powinien i potrząsając nią, dopóty jej cynamonowe spojrzenie nie

spoczęło na nim. – Powiedz mi, co chcę wiedzieć, a puszczę cię nietkniętą.

Nadal mając go gdzieś, zbyła lekkim wzruszeniem ramion jego bolesny uścisk.

- Taki niecierpliwy. Powinnam się do tego już przyzwyczaić, lecz niestety…

Mężczyźni ciągle się na mnie rzucają.

- Viola!

- Świetnie. Zobaczmy, co też tam moi czciciele wygadują, dobra? – uniosła

telefon spoglądając na wyświetlacz. – 485-ciu głosował na „pomóc mu, dając

mu mój numer”, 207 zagłosowało, na „jest głupi”, a 23 na „jest mój”, wredne

suki – spojrzała na niego. – Niższe istoty tak zagłosowały. Tak więc, powiem

ci o duszach.

Strona 18

background image

Mroczna pokusa

Zalała go ulga.

- Powiedz mi w takim bądź razie, teraz.

- Hej, ty! Demoniczna szumowino – chropowaty głos odezwał się tuż za

Parysem.

Jeden z bywalców klubu w końcu nie wytrzymał. Parys zazgrzytał zębami,

puszczając Violę.

- Powiedz mi – syknął do kobiety. Powie mu, a wtedy będzie mógł odejść

koncentrując się na prawdziwym poszukiwaniu.

- Łapy precz od mojej kobiety!

Albo i nie. Agresja wyzierała z tonu mężczyzny, budząc zwierzę wewnątrz

Parysa. Powstrzymaj się, zwycięstwo jest blisko.

- Przyjaciel? – syknął do Violi.

Dziewczyna wsunęła niedbale pasmo za ucho.

- Ja nie mam przyjaciół. Tylko wielbicieli.

- Mówię do ciebie demonie – mężczyzna ponownie się odezwał.

Ciemność niczym gruba chmura podnosiła swój łeb w ciele Parysa, żądając

krwi i ofiar.

- Jeśli chcesz, by twój wielbiciel zachował życie, przerzuć nas na zewnątrz –

przenoszenie z miejsca na miejsce za pomocą samej tylko myśli zawsze

przyprawiało go o mdłości, ale wolał to, niż szaleństwo.

- Nie – powiedziała. – chcę, by żył i tyle.

Strona 19

background image

Mroczna pokusa

- Czyżbyś mnie nie słyszał demonie? – głos stawał się coraz bardziej szorstki.

– Odsuń się od niej i stań twarzą do mnie. A może jesteś tchórzem?

Chmura owinęła umysł Parysa, przepędzając z jego głowy wszelkie protesty.

Mężczyzna stanowił przeszkodę na jego drodze do Sienny, a wszystkie

przeszkody należało wyeliminować.

Jakiś piskliwy głos odezwał się w jego głowie, podsyłając mu obraz

niekończącej się ścieżki na północ, złoto… Zacharel… zniszczenie…

- Pooglądaj sobie siebie w lustrze, pani – mężczyzna powiedział. – Nie chcę,

byś widziała, co zrobię temu demonowi.

Viola przeklęła, ale i tak posłusznie odwróciła się do lustra, na nowo skupiając

spojrzenie, na swoim odbiciu. Zupełnie jak gdyby nie mogła się przed tym

powstrzymać. Ponownie zachwyciła się sama sobą, posyłając sobie całusa.

Nadchodziła śmierć.

Parys ze wściekłością wypisaną na twarzy, obrócił się do swego przeciwnika.

Wkrótce krew popłynie szerokim strumieniem.

Rozdział 3

Parys szybko zrozumiał jeden fakt. Nie miał jednego przeciwnika, tylko wielu.

Świadomość tego jeszcze bardziej podsyciła w nim falę złości i agresji. Ten

dzień planował spędzić na wracaniu do zdrowia. Wcześniej zabijał Łowców do

upadłego. Teraz na deser przypadły mu upadłe anioły i inne nieśmiertelne

szumowiny. Upadli nie nosili koszul. Czyżby była to jakaś nowa moda? Ich

pokryte bliznami plecy odbijały się w lustrach.

Trzech stanęło naprzeciwko niego, tworząc zwartą ścianę mięśni. Dłonie

zaciśnięte w pięści, szeroko rozstawione nogi, pełna gotowość do ataku.

Strona 20

background image

Mroczna pokusa

Chcę ich powiedział Seks, jak gdyby jego zdanie mogło zaskoczyć jeszcze

Parysa.

- Nie odejdziecie stąd żywi – ostrzegł mężczyzn. Tak naprawdę, to nie mógł

pozostawić ich przy życiu. Nieśmiertelni mieli okropny zwyczaj mszczenia się.

- Obserwowałem cię – powiedział typek z lewej. – Uśmiechasz się i kobiety

padają do twoich stóp, ale ja zmienię to, kiedy wyrwę ci pieprzony kręgosłup

przez te słodkie usteczka. A potem powiem twoim wrogom, gdzie jesteś. Tak,

wiem, kim jesteś Lordzie Seksu. Wiem też, że Łowcy pragną za wszelką cenę

twojej śmierci.

Facet z prawej uśmiechnął się okrutnie, zadowolony, że nie ma skrzydeł i może

swobodnie siać zamęt.

- Taaa podoba mi się ten pomysł. Może nawet zostanę i popatrzę, co też oni ci

robią, ty brudny…

Ten w środku, największy, położył mu rękę na ramieniu, uciszając go. Miał

jasną aureolę wytatuowaną dookoła szyi, co mogło oznaczać, że albo całkiem

niedawno upadł i jego więź z aniołami jeszcze nie do końca zniknęła, albo też

lubił wspominać swoje poprzednie życie. Nieważne. Kimkolwiek był, spotka

go taki sam los jak jego kumpli.

- Mniej słów, więcej bólu – powiedział.

- Tak, więcej bólu – zgodził się Parys. Wyjął z pochwy swoje dwa ulubione

sztylety. Jasne kryształowe ostrza błysnęły w świetle żyrandoli.

- Hej żadnej broni wewnątrz lokalu – ryknął barman. - Tylko pięści.

Ludzie dookoła przycichli wyraźnie zainteresowani rozwojem akcji.

- Chcecie zaznać moich dłoni, nie ma sprawy – powiedział wojownik. Kolejne

Strona 21

background image

Mroczna pokusa

męskie głosy przyłączyły się do upadłych. A więc jeszcze więcej krwi. Nie ma

sprawy.

Parys rozkazał ostrzom, by zniknęły z widoku, a ponieważ były magiczne,

usłuchały jego rozkazu.

- Nie dbam o to, jakiej broni używasz – powiedział Aureola.

- Nie powinieneś był tu przychodzić – typek z lewej bąknął. – To nasze

terytorium i wyegzekwujemy to na tobie.

- Upewnimy się, że nigdy tu nie wrócisz – bąknął ten z prawej, wyłamując

palce. – To dopiero będzie zabawa.

- Zabawa? Tak. Pasuje mi to – Parys potaknął.

Trio zbliżyło się do niego.

Parys na moment znalazł się w środku. Zaraz też kopnął tego z lewej, a potem

walnął typka z prawej zatapiając w jego tętnicy swoje niewidzialne ostrze.

Jeden z głowy, zostało dwóch.

Aureola zaatakował go, młócąc zaciekle pięściami, ale Parys zwinnie wywinął

się. Aureloa skoczył za nim, gość z lewej odzyskał już siły życiowe, skoczył na

Parysa próbując mu pazurami wydrzeć tchawicę. Być może głupie szczęście,

albo talent spowodowało, że udało się mu zacisnąć rękę na szyi Parysa. Nie

zdążył już jednak nic więcej zrobić, bo wojownik był już w pozycji do ataku i

jego uzbrojona ręka poszybowała go napastnika.

Głuche chrupnięcie przetoczyło się po sali, Parys odepchnął do siebie odciętą

rękę napastnika, jego samego jednak nie puścił. Skóra, mięśnie i ścięgna

smętnie zwisały z kikuta. Aureola również rzucił się do walki, bijąc po twarzy

Parysa. Wojownik jednak kończył zabawę z poprzednim dupkiem. Najpierw

wbił mu nóż w nerki, potem w serce - cios ostateczny. Zbir umarł jak jego

Strona 22

background image

Mroczna pokusa

poprzednik.

Dwa załatwione.

Parys puścił ciało bez życia, z głuchym łoskotem upadło na podłogę. Chwilę

później Aureola rzucił się na niego z wściekłym rykiem. Trzask, prask.

Najpierw oko, potem warga. Krew kapała gęstą strugą po podbródku Parysa,

gwiazdy migotały mu przed oczyma. Seks natychmiast wycofał się w ciemny

kąt umysłu wojownika. Każdy kolejny cios spychał Parysa między stoliki i

siedzących ludzi. W końcu udało się mu uniknąć ciosu. Szybko odzyskał

równowagę, zamierzając podciąć Aureoli nogi w kolanach.

Jednak cholerny upadły szybko rozszyfrował zamiary Parysa i w porę uskoczył

w bok. Stali od siebie na odległość ramienia, wściekli i zdyszani. Parys już

szykował się do następnego ciosu, pragnąc rozedrzeć Aureolę na pół.

Kątem oka zdążył jednak zobaczyć błysk alabastrowej skóry i gąszcz biało-

złotych piór. Anielski wojownik pojawił się niewiadomo skąd – Zacharel.

Ten mężczyzna pragnie jedynie swojej kobiety równie mocno jak ty swojej,

zabijesz go za to? Słowa rozbłysły w głowie Parysa. Ciemność szarpała się we

wnętrzu wojownika, jednak zwątpienie zdążyło już zalęgnąć się w jego

umyśle.

Nie, nie chcę ukarać, za to że podąża za kobietą której pragnie. Nawet jeśli

przeszkadza mi w moim zadaniu.

- Prawdopodobnie pożałuję tego – powiedział Parys chwytając niewidzialne

ostrza. – Ale jestem skłonny pozwolić ci odejść wolno. To jednorazowa oferta.

Jeśli chcesz żyć odejdź. Tylko tyle, żadnych negocjacji.

Aureola groźnie patrząc uniósł podbródek, źrenice jego oczu zwęziły się.

Niezależnie od tego kim był i jak miał na imię, jego włosy natychmiast

przybrały ten sam różowy kolor, co rzęsy i telefon Violi. Krople krwi pojawiły

Strona 23

background image

Mroczna pokusa

się w kącikach jego oczu, kolczyk przebijał wargę.

- Nie odejdę, ona jest moja. Nie pozwolę ci ją mieć a potem rzucić jak śmieć

kiedy już z nią skończysz.

Wszystko zawsze wracało do tego samego punktu. Parys westchnął

zdegustowany tym, że jego cholerny demon potrzebuje seksu, by przetrwać.

Nie oznaczało to jednak, że miał zamiar dać się wytrącić z równowagi z

powodu zazdrości jakiegoś faceta. Musi spróbować podejść go inaczej.

- Ale czy Viola zechce byś był przy niej?

Furia.

- Zechce.

Tak samo Parys myślał o Siennie. Nadal chciał by tak się stało. Wierzył, że

będzie mógł coś zrobić, powiedzieć, by przekonać ją do siebie. Coś, co zmieni

jej nastawienie do niego i sprawi, że zapragnie go tak jak on jej.

Czy upadły miał szansę na sukces? Kobiety były najbardziej upartymi

stworzeniami na świecie.

- Jeśli tak koniecznie chcesz wiedzieć, to wcale nie chcę Violi – ruszył w lewo,

ale upadły podążył za nim. Mimo wszystko Parys chciał zachować się

honorowo.

- Kłamiesz – nozdrza Aureoli zadrgały. – Ja który nigdy nie pragnąłem

kobiety, nie potrafię się jej oprzeć. Każdy jej chce.

- Nie ja. Jestem tutaj, by wyciągnąć z niej pewne informacje, które pomogą

uratować mi moją kobietę. Tylko tyle.

Zaległa ciężka cisza, Aureola wyłamał palce zastanawiając się nad słowami

Parysa.

Strona 24

background image

Mroczna pokusa

- Tylko informacje – powtórzył Parys. – Przysięgam.

- Nie – upadły potrząsnął różową głową, jego upór dorównywał Violi. – Nie

wierzę ci, nosisz w sobie zło. Nie będziesz w stanie oprzeć się złym

pragnieniom demona. Będziesz jej pożądał i w końcu skorzystasz z okazji by

ją mieć.

Nie, wcale nie. Był coraz bliżej Sienny, a mimo to potrafił na nią czekać,

tęsknić za nią i przetrwać. Co z tego, że ceną za przetrwanie jest mrok. Cóż

być może powinien jednak oddać Violę demonowi, łatwiej wyciągnąłby z niej

informacje. Ale wtedy Aureola miałby rację.

Parys westchnął, ciemność w jego wnętrzu uniosła łeb.

- Kończmy to.

Parys…

- Nie! – Parys zablokował głos Zacharela w swojej głowie. – Próbowałem

twoim sposobem, nie udało się.

Parys i Aureola skoczyli ku sobie, spotykając się po środku sali. Dokładnie tak

jak przedtem ciężkie pięści ruszyły ku wojownikowi. Podczas gdy ciosy

zostawiały na ciele Parysa ledwie siniaki. Wojownik zamierzał zrobić coś o

wiele więcej niż tylko oddawać ciosy. Chciał rozciąć Aureolę od góry do dołu.

Jednak gdy tylko powziął ten zamiar i jego ręka uzbrojona w niewidzialne

ostrze poszybowała gotowa by zadać śmiertelny cios, Zacharel błysnął tuż

obok Parysa, uderzając w jego rękę i zmuszając, ją by opadła w dół. Ostrze

poszybowało ku Aureoli, nacinając ledwie jego udo.

Anioł ciągle jeszcze okładał pięściami Parysa, jego ciało jeszcze nie

zarejestrowało faktu, że został zraniony. Dopiero w chwili, w której się

poruszył, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Zwalił się na Parysa, uderzając

Strona 25

background image

Mroczna pokusa

razem z nim w stojący tuż obok stolik. Szkło posypało się na wszystkie strony,

wbijając się Parysowi w ramiona i plecy.

Nie zmniejszyło to wcale furii w walczących.

Aureola szybko odskoczył od Parysa stając na nogach. Chwiejąc się próbował

ruszyć do przodu… Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc co się dzieje. Kiedy

kolana odmówiły mu posłuszeństwa, upadł na podłogę, uderzając w nią ciężko,

niczym głaz. Jego opalona skóra przybrała odcień kredy, tatuaże wyraźnie

wyblakły, oczy stały się nagle przedziwnie jasne.

Upadli aniołowie nie zdrowieją tak jak nieśmiertelni. Ich rany goją się jak u

ludzi, powoli, albo wcale.

- Ty… ty…

- Wygrałem – tak, tak, tak. Powalił wszystkich trzech. – Załatw sobie jakąś

pomoc, a może wyzdrowiejesz.

- Ale ty… - niedowierzanie odbiło się na twarzy Aureoli. – Wygrałeś bo

oszukiwałeś. To było niewidzialne ostrze, zaatakowałeś mnie nim, czułem to!

- Przykro mi że muszę cię rozczarować chłopczyku, ale życie wcale nie jest

sprawiedliwe. Sam mogłeś zrobić to samo. Poza tym mówiłeś, że nie dbasz o to

jakiej broni użyję.

Upadły zaszemrał.

Parys poruszył lekko ramionami, tłum stał ciągle jeszcze gęsty wokół niego,

ani myślał się rozproszyć, bardziej zainteresowany zbieraniem zakładów, niż

zejściem mu z drogi.

- Kto następny? – warknął wojownik, krew ciągle kapała z jego niewidocznych

ostrzy tworząc gęstą kałużę na podłodze.

Strona 26

background image

Mroczna pokusa

Nagle wszyscy rozpierzchli się na boki, dając Parysowi bezpośredni widok na

Zacharela, stojącego na szeroko rozstawionych nogach, z dłońmi

skrzyżowanymi na piersi. Anioł minę miał wielce zakłopotaną.

- Ty ciągle tutaj? – zadrwił Parys. – Czyżbyś też chciał spróbować?

Marszcząc brwi Zacharel zniknął.

Dlaczego go to tak interesowało? Zastanowił się Parys stąpając ciężko do

Violi, która nadal podziwiała swoje odbicie w lustrze.

Wojownik schował swoje ostrza do pochew.

- Chodźmy.

To był zdecydowanie doskonały moment, by wyjść. Nie miał zamiaru

ryzykować, że kolejny odurzony palant zechce wyrównać z nim rachunki. Poza

tym Viola mogła już zmienić swoje zdanie na temat powiedzenia mu tego, co

chciał usłyszeć.

Aureola obserwował ją z utęsknieniem, i nienawiścią skierowaną wyłącznie do

Parysa. Tak więc laluś prawdopodobnie będzie szukał na nim zemsty. Powinien

był go zabić. Nadal mógł to zrobić. Parys jednak wolał tego nie robić, chyba,

że Zacharel ponownie stanie mu na drodze, mieszając w jego planach.

- Hej – powiedziała Viola wyrwana z ekstazy, zamknięta w uścisku ramion

Parysa. – Co ty robisz?

Chcę jej Seks odezwał się.

Jesteśmy na misji.

- Zapewniam ci bezpieczeństwo – skłamał. – Nie chcesz chyba, by twoi

wielbiciele pobili się o ciebie. Prawda?

Strona 27

background image

Mroczna pokusa

Uniosła głowę, spoglądając mu w oczy.

- Oczywiście, że chcę. Jestem kobietą. Lubię być podziwiana i wielbiona,

lubię, kiedy prawi się mi komplementy.

Nie musiała mu tego mówić, tę lekcję zdążył już sobie przyswoić.

- Chodziło mi o to, że twoi wielbiciele nie zamierzali oddać ci należytego

hołdu. Nie zasługiwali by przebywać w twoim znakomitym towarzystwie.

Kto by pomyślał, że jej upór stopnieje w jednej chwili.

- Masz całkowitą rację.

Oczywiście nie potrafiła wychwycić sarkazmu w jego głosie. Parys skręcił w

opuszczoną aleję i zatrzymał się. Doskonale. Księżyc był tak blisko, że

wystarczyło, wyciągnąć rękę i mógłby go dotknąć. Chmury były jeszcze

bliżej, owijając wszystko śnieżnobiałym kokonem. Chociaż teren był dobrze

oświetlony, mgła spowijająca ich ciała, sprawiała, że stali się absolutnie

niewidoczni dla innych.

Parys obrócił się do Violi, przyciskając ją do złotej ściany, zmuszając ją, by

skoncentrowała się tylko na nim. Niestety jej uwaga już przerzuciła się na

telefon. Smukłe palce szybko sunęły po klawiaturze.

Chcę! Chcę! Chcę!

Obyś zdechł i zgnił.

- Lord Seksu jest jeszcze bardziej zakrwawiony niż wcześniej i jakiś taki…

nabrzmiały. Ten widok nie raduje moich oczu. Wyślij.

Wyszarpnął telefon z jej dłoni, w ostatniej chwili powstrzymując się przed

zniszczeniem go. Z wyraźną niechęcią wrzucił go z powrotem do jej wysokiego

Strona 28

background image

Mroczna pokusa

buta.

- Później o tym zaskrzeczysz. Teraz porozmawiasz ze mną. Co mogę zrobić, by

ujrzeć martwych? Pamiętaj twoi czciciele nalegali, byś mi powiedziała.

Wydęła buńczucznie wargi.

- Spal ciało z duszy którą pragniesz zobaczyć, a potem zachowaj popioły. A

propo, czy już opowiadałam ci jak kiedyś ukryłam pewne popioły…

Zaczęła brzęczeć ponownie o sobie, o tym co zrobiła, jaka jest wspaniała.

Parys nie słuchał jej w ogóle, zaszył się w głębi własnego umysłu, analizując

jej wypowiedź.

Już dawno spalił ciało Sienny i zabezpieczył jej prochy. Wtedy co prawda nie

wiedział dlaczego tak zrobił, był jednak pewien, że nie potrafi rozdzielić się z

tym co z niej pozostało. Od tamtego czasu nosił przy sobie małą fiolkę z jej

prochami. Widocznie gdzieś podświadomie musiał wiedzieć, że będzie ich

jeszcze potrzebował.

Kiedy w końcu Viola zamilkła, Parys powiedział.

- Musi być coś więcej, by zobaczyć duszę niż posiadać jej popioły –

oczywiście, że musiało być. Tygodnie minęły już od dnia w którym Sienna

uciekła od Kronosa, szukając Parysa, a on jej nie zobaczył. Pewnie nigdy nie

dowiedziałby się o jej obecności, gdyby nie William.

Jakimś dziwnym trafem napaleniec jeden, potrafił widzieć martwych i

powiedział mu, że widzi u stóp Parysa martwą dziewczynę. Oczywiście Kronos

szybko ją wytropił i ścignął z powrotem do więzienia.

Sienna z pewnością drogo zapłaciła za swoją ucieczkę.

- Oczywiście że jest. Popioły należy zmieszać z ambrozją i wytatuować nimi

sobie obręcze wokół oczu – powiedziała Viola. – Wtedy ją zobaczysz,

Strona 29

background image

Mroczna pokusa

obiecuję. Jeśli chcesz ją dotknąć wytatuuj sobie końcówki palców, usłyszeć,

miejsce za uszami, i tak dalej i tak dalej… Pamiętam czas kiedy ja…

Parys ponownie zamyślił się. To mógł zrobić. Tatuowanie ciała popiołami

martwych mogło wydać się dla wielu obrzydlistwem, ale Parys robił już gorsze

rzeczy.

- Czy poczuję jej zapach, czy będę mógł jej skosztować? – zapytał przerywając

monolog Violi.

- Tylko jeśli wytatuujesz sobie wnętrze nosa, warg i końcówkę języka.

Pamiętam jak raz w Tartarze…

- Czekaj!

Dość nie chcę jej, Seks ni stąd ni zowąd przemówił. Znajdź kogoś innego.

Dobrze, dobrze, przynajmniej choć raz się ze sobą zgadzali.

- Czy jest coś jeszcze, co powinienem wiedzieć? Jakieś konsekwencje, których

powinienem być świadom?

- Parys.

Znajomy głos odezwał się tuż za nim. Parys odwrócił się, a lęk natychmiast

zalągł się w jego sercu. Zawsze kiedy Lucien go odwiedzał, przynosił ze sobą

złe wieści.

- Co się stało?!

Rozdział 4

Lucien - dozorca demona Śmierci wyglądał na wielkiego potężnego i groźnego,

nawet przez smugi mgły która go otaczała. Podobnie jak Viola potrafił

przenosić się za pomocą myśli. Jego ciemne błyszczące włosy sterczały

Strona 30

background image

Mroczna pokusa

dookoła niczym najeżone szpikulce. Różnokolorowe oczy spoglądały z

zainteresowaniem dookoła. Brud znaczył jego pokryte bliznami policzki.

Podobnie spodnie i koszula, były równie brudne, co podarte.

- Powiedziałem ci, byś po mnie nie wracał dopóki nie wyślę ci wiadomości. Co

oznacza, że nie mam pojęcia po to się tu zjawiłeś – warknął Parys kręcąc

swoimi ostrzami. – Gadaj co jest grane.

Spojrzenie Luciena uciekło do Violi.

- Pozbądź się jej wpierw.

- Jej! – przedmiot rozmowy naburmuszył się. – Hej, nie jestem jakąś tam lalą,

której byle jaki przystojny facet może rozkazywać… Hej jesteś facetem Anyi –

oburzenie uciekło z jej twarzy. Natychmiast uśmiechnęła się uszczęśliwiona do

Luciena. – Jestem Viola. Jak pewnie wiesz moja reputacja „groźnej kobiety”

sporo mnie wyprzedza, ale jestem pewna, że Anya wspominała o mnie

niezliczoną ilość razy.

Znała Anyę, pomniejszą boginię Anarchii? Kobietę, która miała więcej jaj niż

niejeden facet, ponieważ ucinała je z głupców, którzy ośmielili się wyzwać ją

na pojedynek.

A więc Viola znała Anyę. Oczywiście, obie były pomniejszymi boginiami, obie

znane były z tego że sprawiały kłopoty.

Brwi Luciena ściągnęły się.

- Nie, ona nigdy…

- Nie przestaje mówić o tobie – Parys wszedł w słowo przyjacielowi nim ten

zdążył obrazić egoistyczną boginię. Dłoń wojownika zacisnęła się

ostrzegawczo na szyi Luciena.

- Tak – skłamał szybko Lucien marszcząc brwi. – Mówi o tobie cały czas.

Strona 31

background image

Mroczna pokusa

Viola śmiejąc się zaczęła kręcić dookoła.

- Och nie ma potrzeby byś prawił mi komplementy drogi chłopcze. Myślisz, że

nie wiem, jak często jestem przedmiotem rozmów innych?

- Powinnaś prawdopodobnie zaskrzeczeć o tym spotkaniu Anyi – powiedział

Parys. – Może opisz go, lub wyślij jej zdjęcie, cokolwiek.

Mina Violi natychmiast stężała.

- Zdjęcia są zarezerwowane wyłącznie dla mojej osoby. Posyłam je moim

wielbicielom, gdy na to zasłużą… Ale co innego … Tak, opis czemu nie.

Jestem w tym doskonała – chwyciła szybko telefon stukając zawzięcie długimi

paznokciami w klawiaturę. – Włosy w kolorze indygo, oczy czekoladowe, stoi

przede mną…

Lucien ze zmieszaną miną spojrzał na Parysa.

- Ona jest dozorcą Narcyzmu, rejestruje tylko rozmowy dotyczące niej samej –

powiedział Parys. – Możesz swobodnie ze mną rozmawiać ona i tak tego nie

usłyszy.

Ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, Lucien na nowo przyjrzał się Violi.

- Inny dozorca? Jak ją znalazłeś… Dlaczego ona nie jest… ? Mniejsza o to,

teraz to i tak nie ma znaczenia – Lucien skupił swoje spojrzenie na Parysie. –

Jestem tutaj ponieważ Kane zaginął.

Ból powrócił ściskając pierś Parysa, wciskając bolesną kluchę w jego gardło.

- Jak dawno?

- Kilka dni. On i William byli razem. Ktoś ich schwytał, zabrał do piekła, by

zniszczyć. Być może Łowcy, być może nie. William pamięta tylko pieczarę w

Strona 32

background image

Mroczna pokusa

której ich przetrzymywano. Potem go ogłuszyli. Obudził się w jakimś motelu,

w Budzie, bez Kanea.

Parys potarł dłońmi twarz.

- Czy Kane jeszcze… żyje? – miał kłopoty by w ogóle wypowiedzieć ostatnie

słowo. Nawet myśl o tym sprawiała mu ból. Jeśli jego przyjaciel zginął,

podczas gdy on zabawiał się z Łowcami, nigdy sobie tego nie wybaczy.

- Tak. Żyje. Musi żyć.

Nikt nie potrafił wyobrazić sobie życia bez niego.

- Zmontowałeś już oddział poszukiwawczy?

- Właśnie dlatego tu jestem.

- Kogo już masz?

- Amuna, Aerona, Sabina, Gideona.

Najtwardsi z pośród wojowników. Gdyby to Parys zaginął, chciałby by ci sami

go szukali. Poważnie z tą czwórką równać się mogli pewnie tylko Jason

Voorhees, Freddy Krueger, Michael Myers i Hanibal Lecter.

Amun był dozorcą Sekretów i nie było większego wojownika w boju. Facet

niczym robak zagnieżdżał się w twoim mózgu, zdolny wyrwać z niego każdą

informację. Faktycznie nic nie było w stanie ukryć się przed nim. Tak więc

lokalizacja Kane… żaden problem.

Aeron był pierwszym dozorcą Gniewu. Ścięto mu głowę, choć potem Aeron

dostał swoje ciało w jednym kawałku, a jego demona – Gniew - Kronos

połączył ze Sienną. Ale nawet bez swojej ciemniejszej połówki Aeron nadal

sprawiał, że wrogowie piszczeli ze strachu na jego widok. O tak, ten kto

Strona 33

background image

Mroczna pokusa

porwał Kane drogo za to zapłaci.

Sabin był dozorcą demona Watpliwości, wojownikiem niezrównanym w swej

sile i przebiegłości. Dzięki swemu demonowi, potrafił kruszyć opór nawet

najbardziej zatwardziałych wojowników, budząc obawy w umysłach i lęk. Jego

samego jednak nigdy nie dopadało zwątpienie, dział ostro i zdecydowanie, z

zimnym uśmiechem na twarzy mordując przeciwników.

Był jeszcze Gideon, dozorca demona Kłamstw. Wojownik farbował włosy na

niebiesko, całe jego ciało, było wykolczykowane, odzwierciedlając jakby jego

wypaczony humor. Jego najnowszą zabawą, było wypuszczanie demona ze

swego ciała na wroga, a potem patrzenie jak demon niszczy kawałek po kawału

delikwenta.

Parys prawie współczuł temu, kto porwał Kanea.

Prawie.

- Więc… wchodzisz w to czy nie? – zapytał Lucien.

- Ja… - nienawidził siebie. Chciał powiedzieć tak. Naprawdę chciał. Kochał

swojego przyjaciela. Kochał go prawdopodobnie mocniej niż Viola kochała

siebie. Tak na marginesie, to bogini cały czas stukała po klawiszach,

mamrocząc pod nosem zachwycona, tym jak to Lord Śmierci odnazał ją i

okazało się, że jest piękniejsza niż boginii Anarchii.

Przyjaciele zawsze walczyli u boku Parysa, przelewając krew dla niego.

Zrobili by dla niego wszystko. Ale …

- Nie mogę – powiedział z bólem w sercu, nie mogąc sam sobie wybaczyć tych

słów. – Nie w tej chwili. Najpierw muszę coś zrobić – mrok, który mieszkał

wewnątrz niego obudził się do działania.

Lucien pokiwał głową.

Strona 34

background image

Mroczna pokusa

- Rozumiem – powiedział spokojnie, nie czyniąc mu wyrzutów. Tylko, że

nawet to nie poprawiło nastroju Parysowi. – Potrzebujesz pomocy w twojej

misji? – powiedział zły sam na siebie, że wpędził przyjaciela w poczucie winy.

– Jeśli prowadzisz jakąś niebezpieczną grę, gotów jestem podesłać ci Williama.

William był najlepszym przyjacielem Anyi i facetem w którego Lucien z

radością wbiłby nóż w plecy. I w serce. I w pachwinę również. Will nie był

opętany przez żadnego demona, ale według ostatnich plotek, był rodzonym

bratem diabła i stwórcą Czterech Jeźdźców Apokalipsy.

W tej ostatniej plotce kryło się zapewne wiele prawdy.

Will niczego się nie bał i nie sposób było go zaskoczyć.

- Przyślij go do mnie – powiedział Parys. – Jest mi coś winien – to William

pozwolił, by Kronos zabrał bezkarnie spod nóg Parysa wijącą się Siennę.

Dopóki Parys nie uzna inaczej, facet będzie jego niewolnikiem.

- Zrobione – spojrzenie Luciena przesunęło się do Violi. – Co z nią? Nie

możemy pozwolić, by krążyła tak wokół siebie. Kornos i Łowcy z pewnością

ucieszyliby się, gdyby ją złapali.

Kronos nienawidził Łowców. Łowcy nienawidzili Kronosa. Obie strony

szukały jak najwięcej nieśmiertelnych sprzymierzeńców, rekrutując ich z

użyciem siły czy bez. Parys cieszyłby się, gdyby obie strony wykończyły się

nawzajem.

- Zabierz ją – powiedział kładąc dłonie na ramionach Violi i potrząsając nią,

by zwrócić jej uwagę. Gest zupełnie niewinny a wytrącił ją z wewnętrznej

równowagi i skupienia na sobie samej, niszcząc jej anielski wygląd, a nadając

jej cechy demona mieszkającego wewnątrz niej.

Dwa rogi wyrosły z jej czaszki, skóra pokryła się czerwonymi łuskami, oczy

błyszczały niczym dwa czerwone rubiny. Ostre i śmiertelnie niebezpieczne kły

wysunęły się z jej ust, paznokcie zamieniły się w pazury. Zapach siarki otoczył

Strona 35

background image

Mroczna pokusa

ją, przykrywając aromat róż, szkarłatna mgła owinęła jej ciało, sprawiając, że

demon Parysa zaczął skomleć jak dziecko.

Z wściekłym rykiem zatopiła ostre pazury w dłoni wojownika, łapiąc go mocno

i ciskając nim na złotą ścianę tuż obok. Ciało wojownika głucho łupnęło, złote

cegły posypały się Parysowi na głowę.

Na moment zgubił oddech. Kiedy gwiazdy przestały już migotać mu przed

oczyma zaklął siarczyście. Co… na piekło? Kiedy w końcu udało się mu skupić

wzrok, zobaczył, że Viola znowu jest dawną Violą – wspaniałą niewinną

blondynką.

- Ooops, mój błąd – chichocząc Viola wepchnęła telefon do buta. – Dotykanie

mnie nie jest dozwolone. Nigdy. Teraz… czy potrzebujesz czegoś ode mnie?

Lucien uszczypnął się w nos.

- To może być ciekawe, jeśli mogę się tak wyrazić – powiedział.

- Czy masz coś przeciwko opuszczeniu tego miejsca z Lucienem? – zapytał

Parys wstając na nogi. Każdy oddech sprawiał mu kłujący ból w żebrach.

Gorzej, rana w szyi otworzyła się. Jednym rzutem wyrządziła mu znacznie

więcej krzywdy, niż trzech upadłych aniołów w barze. – On zabierze cię do

Anyi, a przecież wy dwie dobrze się znacie – naprawdę chciał się jej już

pozbyć. W razie konieczności poprosi ją by odeszła.

- Poważnie? – Viola zaklaskała w dłonie, okręciła się na pięcie i rzuciła

Lucienowi na szyję. – Tak, tak, tak. Po tysiąckroć tak. Idę z tobą, ale musisz

mi obiecać, że po drodze zabierzemy mojego ulubieńca księżniczkę Fluffikans.

A teraz małe ostrzeżenie. Nie chcę byś oszalał z namiętności na moim punkcie

i złamał w ten sposób serce Anyi.

Cóż było więcej niż prawdopodobne że któryś z jego niezaangażowanych

wojowników mógłby oszaleć dla niej, teraz jednak nie miał ochoty się tym

Strona 36

background image

Mroczna pokusa

zamartwiać.

Mierząc Parysa groźnym spojrzeniem Lucien rozłożył ramiona szeroko, niczym

ośmiornica i otoczył nimi ciągle trajkoczącą Violę, by chwilę później zniknąć.

Parys stał jeszcze chwilę zastanawiając się czy zostać i poczekać, aż Lucien

wróci. Biorąc jednak pod uwagę, że dozorca śmierci potrafił podróżować za

iskrą życia każdej żywej osoby, nie będzie miał problemu ze znalezieniem

Parysa.

Czas, by zrobić sobie tatuaż.

Śmiertelne i nieśmiertelne światy były bardzo do siebie podobne. Tytania, była

dobrze prosperującą metropolią wielkich centrów handlowych, restauracji

wypełniających się po brzegi zabawą, w każdym możliwej odmianie. Parysowi

nie zajęło wiele czasu, by zebrać wszystko co potrzebne do wykonania tatuażu,

a potem zaszyć się w jednym z licznych tutaj moteli. Zabawne. Widać nawet

nieśmiertelni lubili mieć swoje ciche, anonimowe zakątki.

Czekając na Luciena zjadał kanapkę, chociaż prawdę mówiąc nie miał bladego

pojęcia co w niej było. Zdecydowanie jednak nie było to mięso. Zrobił to dla

siebie, bo przecież nie dla swego demona. Nie uprawiał dziś seksu i nie miał

orgazmu, który był zastrzykiem siły dla jego ciała i demona. Już dawno nie

czuł adrenaliny towarzyszącej wytryskowi, ale co tam, miał to, co mógł mieć.

Umył się z krwi i innych rzeczy plamiących jego skórę. Wielu ludzi umarło

dziś z jego ręki. Większość stanowili Łowcy – jego wrogowie. Większość była

mężczyznami, chociaż coraz częściej rekrutowano kobiety. Parys przez

moment zastanawiał się, co też by się wydarzyło, gdyby to na polu walki

spotkał Siennę, czy istniałaby jakakolwiek szansa, że zatrzymałby się przy

niej?

Gdyby żyła wystarczająco długo, może zechciałby ją przesłuchać. Czy zrobiłby

jej krzywdę? Chciał myśleć, że nie… ale psiakrew! Nie był tego taki pewien.

Strona 37

background image

Mroczna pokusa

Sienna wiedziała o sprawach, na których mogło mu zależeć. Dlaczego był kim

był i jak go zniszczyć. Wiedział, że dostała te informacje od Rhei – żony

Kronosa, liderki Łowców. Nie bezpośrednio oczywiście, ale innymi kanałami.

Gdyby teraz ją spotkał, nie zawracałby sobie głowy pytaniami. Po prostu chciał

ją mieć, przy sobie. Bezpieczną.

Bezpieczną? Chcesz tylko jej bezpieczeństwa? Akurat! Seks zadrwił.

Parys wytarł się ręcznikiem, potem przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze. W

ostatnich tygodniach sporo schudł, ciemne sińce widniały pod jego oczami.

Kilka zadrapań znaczyło jego policzki i szyję. Włosy miał postrzępione i

skołtunione. Przeczesał je palcami, ale na niewiele się to zdało.

Ciekawe co teraz pomyślałby o nim Sienna?

Mimo wszystko kiedyś go pragnęła. Czy teraz byłoby tak samo? Czy ciągle

jeszcze pragnęła go? W swoim obecnym stanie był zbyt dziki i nieokrzesany

dla jakiejkolwiek kobiety.

Co jeśli niemożliwe stanie się prawdą i znowu go zapragnie? Co zrobi jeśli

zacznie go błagać, by wszedł w nią? Już raz uciekła od Kronosa i przyszła do

niego.

Nie oznaczało to jednak, że powinien przestać mieć się na baczności przed nią.

Nie powinien jej ufać. Mógł ją wziąć , tak jak tego pragnął, ostro, mocno.

Mógł nawet spędzić z nią kilka dni, a potem zastanowić się nad resztą.

Może wtedy pragnienie jej przestanie go tak dręczyć. A może nie. Może będzie

jeszcze rozpaczliwiej jej pragnął. Czy będzie w stanie pozwolić jej odejść

kiedy nadejdzie czas?

Co jeśli będzie chciała pozostać z nim?

Tęsknił za tym. Tak cholernie za tym tęsknił.

Strona 38

background image

Mroczna pokusa

Niestety zgodnie z tym, co przewidywał Zacharel, Parys zniszczyłby ją,

zatrzymując przy sobie. I wcale nie z tych powodów, które podał mu anioł,

tylko dlatego, że gdyby on i Sienna nie mogliby być ze sobą, on w końcu

poszukałby sobie kogoś innego. Zrobiłby to. Musiałby to zrobić, by utrzymać

się przy życiu.

Już raz kiedyś próbował być wierny tylko jednej kobiecie – Susan. Była jego,

wiedział jednak, że nie będzie mógł mieć jej znowu, tylko bogowie wiedzieli

jak bardzo o to błagał. Kochał być z nią, jej towarzystwo i myśl, że należy do

niego. W końcu jednak i tak ją oszukał i zdradził, raniąc w najgorszy z

możliwych sposobów.

Kolejny fakt: gdyby zdradził Siennę, zniszczyłby wszystko, o co tak długo

zabiegał i walczył. Zniszczyłby również jej serce, jej zaufanie i niewinność.

Byłby winien każdemu mrocznemu czynowi, który popełniłby przeciwko niej,

a mimo to ciągle by jej pragnął. Sytuacja stałaby się bardzo chora.

Wściekły sam na siebie, uderzył pięścią w lustro, rozbijając je na dziesiątki

kawałków. Odłamki posypały się na podłogę, tłukąc na jeszcze mniejsze

kawałki.

Krew ciągle jeszcze kapała z jego dłoni, kiedy chował ostrza do pochew

przytwierdzonych do ciała. Jak tak dalej pójdzie będzie wyglądał jak Reyes-

dozorca Bólu. Do tej pory nie musiał niepokoić się swoimi ranami, może

powinien zacząć?

Ubrał się, w rzeczy które dopiero co sobie kupił: czarne spodnie i taki sam

T-shirt. Kiedy szedł do walki lubił być niewidzialny.

Nie tak dawno temu Parys zakradł się do haremu Kronosa i uwiódł jedną z jego

konkubin, handlując seksem w zamiast za informacje. Dlatego też wiedział, że

Sienna była przetrzymywana w Królestwie Krwi i Cieni, części Tytani, tylko

że…

Królestwo mieściło się na obrzeżach Tytanii, w jej niewidzialnej części, w

Strona 39

background image

Mroczna pokusa

dodatku cholernie dobrze chronionej, przez czyste zło. By tam wejść trzeba

było umrzeć i takie tam…

Gdyby chciał sam mógłby odnaleźć drogę do królestwa, starymi sposobami.

Czyli przekupując i wymuszając odpowiedzi na mieszkańcach pałacu Kronosa.

Zaklął cicho, przeczesując ciągle jeszcze mokre włosy. Potem poszedł do

sypialni pooglądać akcesoria do tatuażu. Jakaś część niego domagała się, by

wyszedł na zewnątrz i ponownie zabrał się za wybijanie Łowców, inna kazała

mu torować sobie drogę do Królestwa Krwi i Cieni.

Ku ogromnej uldze Parysa, chwilę Lucien później pojawił się na środku

pokoju.

- Miałem wyrzuty sumienia skazując cię na towarzystwo Williama, dlatego też

postanowiłem przynieść ci nagrodę pocieszenia.

Śmierć pchnęła w stronę Parysa przemoczonego i protestującego Williama,

zaraz potem Lucien wskazał wojownikowi Zacharela stojącego w drugim kącie

pokoju, zupełnie jakby anioł miał być jakąś nagrodą lub pudełkiem czekoladek.

- Faktycznie – powiedział Zacharel. – Przyniesiono mnie tu. Lucien szukał

ciebie, więc powiedziałem mu, gdzie jesteś.

Parys zazgrzytał zębami.

- Dzięki – rzucił do Luciena, ignorując anioła. – Średnia ta niespodzianka.

William, mój słodki William, chcę go powiedział Seks, rozpylając w umyśle

obleśne obrazki. Seks zawsze pragną tego faceta, Parys jednak nigdy nie

pozwolił sobie bodaj na przypadkowy gest w stronę Willa. Nie mógłby.

- Tak mi przykro, że nie mogę z wami zostać – powiedział Lucien z pozorną

litością. – A tak przy okazji, ulubieniec Violi – księżniczka Fluffycakes, czy

jak ją tam zwą, to diabeł tasmański i w dodatku wampir. Ciesz się, że znikam

Strona 40

background image

Mroczna pokusa

stąd nie rozrywając ci wpierw gardła – mówiąc to wojownik zniknął.

Drobne płatki śniegu zawirowały wokół Zacharela. Anioł z wyraźną niechęcią

rozejrzał się po pokoju.

- Co tutaj robisz? – zapytał.

- Serio facet, ta buda to istna ruina – dodał William. – Kiedy ja przebywam w

niebiosach trzymam się Zachodniego Goodywood. Mógłbyś o tym pomyśleć,

lub chociaż pozwolić mi się ubrać, do diaska.

O nie, żadnego cackania się i wygodnictwa. Nie będzie spełniał ich

wymuskanych próśb. Będą grali tak jak im zagra.

- Dlaczego ostatnio ciągle pada wokół ciebie śnieg? – zażądał Parys od

Zacharela.

- Jest ku temu powód.

- Podzielisz się nim?

- Nie.

- I idziesz ze mną?

- Tak.

Przynajmniej nie próbował zaprzeczyć. Nie żeby był w stanie. Anioły nie

mogły kłamać, musiały mówić prawdę, a prawda w ustach Zacharela, była

bardziej przerażająca niż nie jedna groźba.

- Dlaczego? – Parys nie ustępował.

- Jeszcze nie jesteś gotowy, by poznać odpowiedź.

Strona 41

background image

Mroczna pokusa

Parys kochał ten rodzaj zafajdanych odpowiedzi.

- W takim bądź razie, jeśli masz zamiar nadal kręcić się bez celu, zrób coś

użytecznego i pomóż mi wytatuować resztę mojego ciała – by zrobić linie

wokół oczu potrzebował pewnej dłoni. – A potem możesz mnie pocałować w

dupę i zjeżdżać stąd.

Zacharel zmarszczył brwi, więcej śniegu posypało się z jego skrzydeł.

- Nigdy wcześniej nikogo nie tatuowałem. Prawdopodobnie mógłbym ci tylko

zaszkodzić.

Być może, ale pewnie i tak lepiej by się spisał niż William.

- Najgorsze co możesz zrobić to wyłupać mi oczy, ale tym akurat nie musisz

się martwić. Nawet jeśli, to odrosną.

Anioł jeszcze mocniej zmarszczył brwi.

- Dobrze, w takim bądź razie zrobię to dla ciebie.

- Więc bądź użyteczny, anielski chłoptasiu. Ja tymczasem zaszyję się na dłużej

w łazience – kruczoczarne włosy Williama ciągle jeszcze były mokre i

przyklejone do jego twarzy. Biodra mężczyzny były owinięte puszystym

białym ręcznikiem, ukazując jego imponujące mięśnie i wytatuowaną mapę

skarbu prowadzącą wprost do zatracenia. Patrząc na niego nasuwała się myśl,

że ten kto przeżył z nim spotkanie, zapewne do końca życia będzie

potrzebował terapii.

- Miałem właśnie skończyć podcinać swoje włosy – mruknął Will.

A może wcale nie był taki niebezpieczny?

Bez znaczenia. Parys nigdy wcześniej nie był tak blisko odnalezienia i

uwolnienia Sienny.

Strona 42

background image

Mroczna pokusa

Z Zachrelem i Williamem u boku sukces był murowany.

Rozdział 5

SIENNA BLACKSTONE, niedawno koronowana na Królową Potworów,

Księżniczkę Krwi i Cieni, Księżną Horroru, stała plecami przyciśnięta do

kruszącej się kamiennej ściany zamku, którą niechętnie nazywała domem. Jej

skrzydła były ciężkie, ostatnio stale ciągnęły się za nią, sprawiając jej ból,

upokarzając ją. Skrzydła były wygięte w łuk od jej ramion, wzdłuż jej boków,

opadając do dołu. Ich kolczaste końce dosięgały podłogi. Pamiętała widok tych

skrzydeł u Aerona, poprzedniego właściciela demona Gniewu. Na jego

potężnych muskułach, i ponuro wytatuowanym ciele, wydawały się miękkie,

niczym pajęcza, nic nie ważące jak chmury burzowe.

Na jej drobnej budowie, były przytłaczające i onieśmielające, miała problem z

utrzymaniem równowagi. Niestety, to nie był najgorszy z problemów. Kronos,

król bogów stał na przeciwko niej, grzmiąc na nią wściekle.

Mówiąc że był podenerwowany równie dobrze można by przyrównać wielkość

Atlantyku do kałuży. Kiedy pierwszy raz go spotkała, wyglądał jak stary

dziwak, z kompletnie siwymi włosami, pomarszczoną skórą i zaokrąglonymi

ramionami. Teraz był nieskazitelnym barbarzyńcą w bardzo mocnym wydaniu,

zupełnie niczym mężczyźni na okładkach GQ. Ciemno kasztanowe włosy

przykrywały silne, szerokie ramiona.

Gładka skóra opalona do perfekcyjny brąz. Ubrany był równie pedantycznie,

w ulubionym czarnym kolorze: mieniąca się czernią koszula i skórzane

spodnie. Zmiana była astronomiczna-i przyprawiająca o gęsią skórkę. Miała na

końcu języka by zapytać dlaczego tak się ubrał, potem zaoferować bezpłatne

ukaranie jego stylisty. Czy się odważy? Cholera, nie. Jego ponury nastój

sprawił, że miała siły się odezwać.

Przynajmniej, takie sprawiał wrażenie.

- Ocaliłem cię – parsknął, śmierć pobrzmiała w jego głosie, kiedy nerwowo

Strona 43

background image

Mroczna pokusa

stukał butami o podłoże. - Ożywiłem ciebie. Podarowałem ci demona. I jak mi

się odpłacasz? Ciągle odmawiasz mi posłuszeństwa. To niedorzeczne!

Podarunek? Naprawdę? Jeśli to nowa definicja podarunku, była przekleństwem

nędzą i bólem.

- Byłam ci posłuszna – przypomniała mu. Na początku.

- Na początku – powiedział, jak papuga powtarzając jej myśli. Oskarżenie w

jego ustach uderzyło w nią niczym bat. - I tylko dlatego że zmusiłem cię do

tego. Potem nauczyłaś się mnie blokować.

Prawda. było to coś, czego nauczyła się od swego demona, siłę którą mogła

teraz wykorzystać. Tylko, że idąc dalej tym torem mogło jej to przynieść

jedynie więcej bólu i cierpienia z ręki króla bogów. Jednym machnięciem

dłoni, mógł zniszczyć całe miasto. Coś, co dobrze by zapamiętała.

Sienna starała się dobrze dobierać słowa.

- By było sprawiedliwie, oszukałeś mnie - no dobra może nie dobrała słów

odpowiednio. Przynajmniej jej ton był bezbarwny i nie oskarżycielski jeśli to

w ogóle było możliwe.

Ostre spojrzenie prawie powaliło ją na kolana.

- Jak to?

Mocniej przycisnęła plecy do ściany.

- Obiecałeś że zobaczę moją młodszą siostrę.

Wyglądasz ładnie, Enna.

Naprawdę?

Strona 44

background image

Mroczna pokusa

Naprawdę. Jesteś najładniejszą dziewczyną w tym całym szerokim świecie!

Skye - jej jedyna siostra, mała dziewczynka uwielbiana przez nią z całego

serca, uprowadzono ją lata temu, od tamtej pory nie miała o niej żadnych

wieści. Strasznie za nią tęskniła, modląc się by była zdrowa, cała i żeby nie

doznała nieporównywalnego okrucieństwa.

- Jak by tego było mało drażniłeś mnie pokazując mi ją – dodała, pocierając

żołądek. Zawsze tak robiła myśląc o swojej siostrze, przypominając sobie

równocześnie jeszcze inną dziewczynkę, którą także kochała i którą również

utraciła. Ucięła tę myśl nim mogła się rozwinąć na dobre w jej umyśle. Nie

załamie się przed tą kreaturą.

Kronos zazgrzytał zębami.

- To migniecie... powinienem wiedzieć, że będzie mnie prześladować -

zatrzymał się, niskie warknięcie wymknęło się z jego gardła. - Sądzę że

powinienem w końcu powiedzieć ci prawdę. Pokazałem ci iluzję twojej siostry,

nic więcej.

Czekaj, czekaj, czekaj. Iluzja? Sienna ugryzła się w język.

Dlaczego on... Jak on mógł...? Pytanie go o to nie miało znaczenia, odpowiedź

była prosta. By pograć na niej jak na fortepianie, zupełnie jak kiedyś Parys

oszukał ją słowami. Drań!

Spokojnie, uspokój się.

- Czy ona w ogóle żyje? - Sienna zacisnęła żeby.

- Oczywiście.

Nie było żadnego oczywiście dla Kronosa. Żył własnymi ustalonymi regułami i

nie zawsze trzymał się tego. Za każdym razem gdy pojawiał się przed nią,

Strona 45

background image

Mroczna pokusa

demon pokazywał jej podłe rzeczy jakie zrobił w ciągu swojego życia. Życia

które odebrał, powalając nie tylko swoich wrogów ale także własnych ludzi,

rasę ludzką, kogokolwiek kto ośmielił się wyzwać go. I kradł, och, jak on

kradł. Starożytne artefakty, potęgę która należała do innych, kobiety. Nie miał

żadnego wstydu. Żadnych ograniczeń.

- Skąd mogę wiedzieć że teraz mówisz prawdę?

- Nie możesz. Twój demon może.

Zamarła na chwilę, szukając odpowiedzi w swoim wnętrzu. Gniew był

spokojny, nie pracował jak oszalały by chcieć ukarać go za kłamstwo. To

mignięcie Skye naprawdę było iluzją, ale Kronos ciągle wierzył że żyła.

Sienna zgrzytając zębami powiedziała.

- Przyprowadź do mnie prawdziwą Skye, pozwól mi ją zatrzymać, a wtedy

zrobię wszystko, o co poprosisz.

- Nie.

- Dlaczego? - tupnęła nogą. To było dziecinne, pewnie, ale nie miała innego

wyjścia jak tylko tak wyrazić swoje niezadowolenie wobec tego człowieka. -

Czyżbyś ty, podobno wszystko-widzące jestestwo, nie wiedział gdzie ona jest?

- w mgnieniu oka znalazł się nad nią, a jego groźne spojrzenie smagało jej

skórę.

- Dość o twojej siostrze. Nie jesteś ciekawa dlaczego obdarowałem cię

demonem Gniewu? Krucha, martwa kobieto, która wyprowadziłaś z równowagi

jednego z moich najlepszych wojowników? Nie jesteś ciekawa moich planów

względem ciebie i twojego uczestnictwa w mojej wojnie?

Nawet nie sugeruj że król Tytanów potrzebuje miętowego oddechu. Przełknęła.

I nawet nie waż się myśleć o wojowniku którego wkurzyłaś. Nie waż się myśleć

o Parysie. Och, nie, nie, nie.

Strona 46

background image

Mroczna pokusa

- Taak - teraz się jąkała.

Dorośnij kobieto, mniej jaja, Blackstone!

Czerwone błyski rozeszły się po oczach Kronosa. Demon-czerwony. Szatańska

purpura która kazała jej pomyśleć o krwi zmiksowanej z nuklearną toksyną. On

był nie tylko był królem Tytanów, był także opętany przez Chciwość i teraz

właśnie demon kierując jego czynami i słowami. Dookoła niej zamek trząsł

się, złość króla łamała fundamenty.

- Znasz Łowców. Wiesz jak działają. Byłaś kiedyś z nimi.

- Wiem - jak gdyby mogła kiedykolwiek zapomnieć albo rozgrzeszyć samą

siebie.

Raz nawet nosiła symbol nieskończoności na nadgarstku, ich znak. Trwałe

przypomnienie ich “celu”. W tej duchowej formie nie miała tatuażu tylko

motyla wokół jej skrzydeł, i była za to niezmiernie wdzięczna.

- Tysiące innych również wiedzą jak pracują inni.

Tylko, że te całe rzesze nie mają zielonego pojęcia że są głupcami, albo że

skazano ich na stracenie, byli niczym innym jak marionetkami na usługach

bogów. Dokładnie tak jak ona nim dostała kurewski klaps prawdy i odcięto jej

sznurki z brutalną bezwzględnością. Wkrótce po tym jak Gniew ją posiadł,

Kronos odesłał ją do Łowców by tam pracowała dla niego. Ponieważ Kronos

mógł sprawić, że wszystko co zapragnie będzie niewidoczne dla obcych oczu,

nikt nie spostrzegł jej obecności.

Tak jak widziała grzechy króla przechodzące jej przez umysł, widziała

występki Łowców. Kradzieże, gwałty, morderstwa, wszystko w imię “dobra”. A

ona była razem z nimi… pomagała im...

Ukarz ich...Kradzież, gwałt, morderstwo...

Strona 47

background image

Mroczna pokusa

Gniew. Jej mroczny towarzysz. Mimo, że sam był częściowo odpowiedzialny

za wszystkie te grzechy, nakłaniał ją by pozwoliła mu na zemstę na Łowcach.

Chciał jej pokazać, że nie ma litości, nie ma wybaczania nawet dla tych

niewinnych, za całą szkodę jaką Łowcy wyrządzili innym.

Ukarz...

Kuląc się, zasłoniła uszy rękoma.

- Zamknij się, zamknij się, zamknij się - intonowała. Czasami mogła stawiać

mu opór, a czasami nie.

W chwilach kiedy przejmował nad nią kontrolę, jej świat stawał się czarny i

mroczny.

Chociaż czuła się uwięziona i zmuszona pozostać w tym ohydnym,

rozpadającym się zamku, Gniew uważał inaczej. Mogliby odejść, gdyby tylko

pozwoliła mu przejąć kontrolę nad swoim umysłem. Potrafił używać jej ciała,

by surowo karać innych, jakkolwiek by sobie tego zażyczył. Po kilku dniach

budziła się z dłońmi umazanymi krwią. Oczywiście, wspomnienia tego, co

zrobił demon zalewały ją, sadystycznie skręcając jej żołądek potwornościami

których dopuścił się demon. Zmusił ją by ukarała Łowców za wszystkie

obrzydlistwa, których dopuścili się na innych ludziach.

Ludzie. Jak niezwykle brzmiało to słowo w jej ustach. Kiedyś sama była

człowiekiem. Takim głupim człowiekiem. Jak mogła kiedykolwiek pomyśleć,

że celem Łowców była eliminacja zła?

No, dobra, to było łatwe. Jako nastolatka, widziała potwornego demona w

akcji-albo myślała, że to był demon i to doświadczenie wkurzyło ją, a potem

przekonało że takie zło było powodem porwania jej siostry.

Świadomość, że ludzie nie byli sami na tym świecie, że cały świat

Strona 48

background image

Mroczna pokusa

zamieszkiwały najróżniejsze stwory i monstra…

Ten inny świat okazał się przynajmniej prawdziwy. Ale reszta, demony które

widziała? Jej chłopak Łowca dał jej narkotyk, będący ulubioną metodą

rekrutowania, mający na celu stworzyć idealną atmosferę, halucynacje w jej

umyśle i strach. Potem karmił ją strasznymi historiami o demonach, mówiąc,

że mogą z tym walczyć, że dobro zawsze zwycięży, że może jeszcze nawet

znaleźć i uratować swoją siostrę.

Co też jej powiedział: ludzie podejmują własne decyzje, pod wpływem demona

lub nie. Decydują by przyjąć ciemność albo uciekać do światła. Nie wszyscy

Łowcy chowali wrogość pod przykrywką praworządności, wiedziała o tym na

pewno. Kilku było naprawdę szczerych w ich pragnieniu, by ratować świat od

zła i stworzyć ich własny. I prawdę mówiąc sama kiedyś kroczyła tą ścieżką,

ale prócz wypaczonego powodu nic nie osiągnęła.

Gorzej, zraniła Parysa, wojownika który oddałby życie by ochronić kogoś kogo

kochał. Nie próbowała już zatrzymać myśli kołaczących się w jej głowie.

Zaatakowała Parysa kiedy był najsłabszy. Gorzej, zapewne pomogłaby go z

zimną krwią zabić, gdyby nie uciekł razem z nią. Podczas tej ucieczki,

postrzelono ją, nawet obwiniała go za to, myśląc, że użył jej ciała by osłonić

swoje. Och, jak ona nim pogardzała. Teraz, pogardzała samą sobą. Nie, to nie

była zupełna prawda. Nienawidziła także Łowców i wszystkiego co sobą

reprezentowali.

Kronos chciał żeby ich ukarała. Jej demon chciał ich ukarać. Ona chciała ich

ukarać. Ale Kronos odmówił jej tej przyjemności. Raczej zażądał, by wróciła

do nich dalej szpiegowała Galena, lidera Łowców, jak również dozorcę

Nadziei. Tak, demon był zastępcą Rheii, i nikt o tym nie wiedział. Łowcy

myśleli, że był aniołem.

- Byłaś tak oddana sprawie Łowców, Galen będzie wierzył że chcesz się do

niego przyłączyć nawet po śmierci – powiedział Kronos, jak gdyby czytał jej

Strona 49

background image

Mroczna pokusa

myśli. Może czytał. - Przywita cię z otwartymi ramionami.

- Nie będzie mnie widział.

- Będzie. Zostaw to mnie.

- Nie będzie się dziwić dlaczego jestem opętana przez demona? Ani pytać w

jaki sposób demon mnie posiadł?

- On już wie. Moja żona, jego przywódczyni, powiedziała mu. Ale on jest

nader pewny swojego uroku i swojej siły i będzie myślał, że ma cię pod

kontrolą.

- W takim razie on niczego mi nie powie.

- Nie, będzie cię karmił fałszywymi informacjami, ale może nawet z tego jakaś

prawdę zgarniesz.

- Co jeśli poprosi bym zagwarantowała mu swoją lojalność?

- Zrobi to.

I będzie zmuszona zrobić cokolwiek zechce, byle tylko ciągnąć tę grę. Czy

poprosi ją by zraniła wojowników którym teraz chciała pomagać? A może

zranić niewinnych ludzi?

- No więc, odpowiedź w obu przypadkach była taka sama. Nigdy!

Spójrz na mnie. Kiedyś ludzie nie wiedzieli o istnieniu nadprzyrodzonych istot,

potem Łowcy odkryli ten świat, nienawidząc demony, tępiąc je. Podobnie ja

myślałem, teraz sam jestem jednym z demonów i mam nadzieję im pomagać.

- Przykro mi, ale zostaje przy mojej pierwszej odpowiedzi.

Następny czerwony błysk przetoczył się przez oczy Kronosa, o wiele jaśniejszy

niż poprzedni. Gdyby była inteligentna, mogłaby wziąć tę czerwień jako

Strona 50

background image

Mroczna pokusa

światło stopu dla jej sprzeciwu.

Dlaczego teraz zachowuje się tak mądrze?

- Dla mnie to nie była zabawa, czyżbyś o tym zapomniał? – powiedziała ostro.

- Twój ludzki przełożony kazał ci przespać się z Parysem – warknął. – I

zrobiłaś to, Nie próbuj więc zachowywać się w stosunku do mnie

przemądrzale.

Tak, ale jej przyciąganie do Parysa było natychmiastowe i przytłaczające.

Tęskniła za nim. Tęskniła za nim, nawet bądź co bądź wierzyła że jego demon

był odpowiedzialny za niewierność, rozpad małżeństw, ciąże małoletnich,

gwałty i rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych. Nawet jeśli za Parysem

ciągnęła się niekończąca parada kochanek. Jej współpracownik obserwował go

przez kilka dni, robiąc zdjęcia każdej kobiecie, którą wojownik wziął do

łóżka, a potem pokazał zdjęcia Siennie, zaraz po tym jak go wprowadziła do

środka. Długo musiała walczyć z falą zazdrości, i emocjami których nie

powinna czuć.

Czy wspomniała o mentalnej nieudolności?

- Gdyby poprosił cię byś go zabiła, zamiast uwiodła – Kronos powiedział. –

Może uratowałoby cię to od czegoś nieprzyjemnego.

Zdecydowanie mieli różne definicje o nieprzyjemności!

- Bardziej ci się przysłużę przynosząc ci głowę Galena na tacy, ponieważ on

nie będzie mną zainteresowany seksualnie. Nigdy nie byłam typem

przyciągającym uwagę mężczyzn.

Wiedziała jak wygląda. Piwne za duże oczy w zwyczajnej twarzy. Usta także

za duże, no i jeszcze ta piegowata skóra, bardzo niemodna. Faliste brązowe

włosy, które nie były ani jedwabiście proste ani też falujące. Ot zwyczajne,

Strona 51

background image

Mroczna pokusa

nijakie, odpychające i niemodne.

Kronos pozostał niezrażony.

- Masz rację. Że nie jesteś w jego typie.

Prawda nie może cię zranić, powiedziała sobie.

- Twój wizerunek nie ma znaczenia – mówił dalej. – Galena przyciągnie do

ciebie twoja demoniczna siła. Będzie chciał cię kontrolować, karmić

fałszywymi informacjami, wykorzystać cię do swoich celów. Tak, im więcej o

tym myślę, tym bardziej mi się to podoba. Będziesz z nim spała.

Przejechała językiem po zębach.

- Zabijając Galena zniszczę serce i duszę Łowców o wiele skuteczniej, niż

sprawiając mu przyjemność.

- Tak, ale umieranie nie jest jego przeznaczeniem.

- W takim razie, co jest jego przeznaczeniem? Co dokładnie wydaje ci się że

możesz od niego uzyskać?

Cisza

Głęboki oddech wdech...wydech...

- Dobra, są dwa problemy z twoim planem. Galen to cymbał a ja jestem do bani

w łóżku – czekaj, nie wyszło za dobrze. – Chodzi mi o to, że nawet jeśli on

zechce mnie tylko dla mojej demonicznej siły – mówiąc to zgrzytała zębami. –

Lub też będzie uważał, że może karmić mnie fałszywymi informacjami, albo

kontrolować moje działania, albo też zechce wziąć mnie do łóżka z

jakiegokolwiek innego powodu niż ci się wydaje, po fakcie już więcej do mnie

nie wróci, ponieważ oboje będziemy zbyt zakłopotani rezultatem naszych

Strona 52

background image

Mroczna pokusa

seksualnych zmagań i cały twój plan diabli wezmą.

Jedynym powodem dla którego przyciągnęła wzrok Parysa, to fakt, że był

zdesperowany zaliczyć jakąkolwiek kobietę i dzięki temu przetrwać

- Galen prędzej będzie śmiać się ze mnie niż powierzy mi swoje sekrety.

Idealne brwi wygięły się w łuk, twarz króla przybrała protekcjonalne

wyrażenie.

- Można cię wytrenować.

- Tak samo psy, ale one tylko cię ugryzą – ona mogła zrobić o wiele więcej

krzywdy.

W ciszy pochłaniał jej szyderstwo.

- Kobieto, irytujesz mnie! Nie proszę cię żebyś chętnie podkładała się na

tortury. Jedynie proszę byś pozwoliła facetowi wziąć siebie, tak jak pozwoliłaś

na to Parysowi.

- To zbyt duże wyzwanie dla mnie. Zbiję go, albo nie zrobię niczego.

- Galen jest nieśmiertelnym wojownikiem który spędził tysiące lat na polu

bitwy. Jak proponujesz go zabić, hmm?

- Zostaw to mnie - powiedziała naśladując jego wcześniejsze słowa. - I, hej,

mam inny pomysł. Dlaczego sam go nie zabijesz? Myślałam że jesteś

wszechmocny.

- Dość!

Z nachmurzoną miną, tak ciemną jak bezksiężycowa noc, Kronos przycisnął

swoje pięści do skroni, tworząc dziury w ścianie i sprawił że cegły spadały a

kurz fruwał w powietrzu.

Strona 53

background image

Mroczna pokusa

Grzechotanie... grzechotanie…

Wspaniale. Zamek znów się trząsł.

- Jak śmiesz niewolniku kwestionować moje zdanie? Jestem twoim panem,

twoim właścicielem. Sędzią twojego losu. Przed nikim nie odpowiadam.

Z wyjątkiem swojej żony. Był królewskim monarchą, raniąc jednego z nich

zawsze raniło się drugiego, ból ślizgał się poprzez więź pomiędzy nimi. Ale

Sienna nie zamierzała przypominać mu o tym małym szczególe.

- Mam gdzieś to kim jesteś. Nie będę układać się z Galenem.

Zanim mogła mrugnąć, Kronos zacisnął swoje ręce wokół jej szyi i ściskał

dopóty dopóki nie przestała oddychać. Jej płuca płonęły z bólu a gardło zalał

kwas. Grzechotanie, ponownie przetoczyło się przez ściany, jak gdyby cała

struktura miała zapaść się od środka.

- Mogę być katem twojej duszy, i przestaniesz istnieć w każdy możliwy

sposób, albo mogę być twoim zbawieniem, dając ci nadzieję na długie życie.

Ciaśniej... ciaśniej... potem, nagle ucisk złagodniał.

- Pamiętaj, że to ty będziesz decydować o swoim losie.

Zaledwie tłumiła w sobie impuls, by rzucić się na niego z pięściami.

- Cokolwiek zdecyduję – wrzasnęła, nie troszcząc się o konsekwencje – ciągle

jesteś dupkiem.

Ku jej zaskoczeniu, wyszczerzył zęby.

- Cz aby na pewno?

Strona 54

background image

Mroczna pokusa

Z reguły Sienna miała łagodne uspokojenie, z reguły była zbyt przestraszona,

by móc zranić uczucia kogokolwiek, na ogół, to ona zawsze uspokajała

wszystkich. Może złe samopoczucie demona rozlewało się w niej, zmieniając

ją. Albo może zjadliwość przyszła z grzeczności, wiedząc jak bezwartościowe

dotąd było całe jej życie. Tak czy siak nie wiele już miała do stracenia, jeszcze

mniej do zyskania.

- Powinieneś wybrać kogoś innego na gospodarza Gniewu. Ponieważ moja

odpowiedź ciągle jest na nie.

Zaskakujące, że swoimi słowami nie dolała jeszcze oliwy do ognia zmiennego

nastroju króla. Przeciwnie jej postawa zdawała się robić na nim wrażenie. Jego

twarz złagodniała, mordercza wściekłość z jego spojrzenia opłynęła. Opuścił

ramiona.

Szokujące.

- Nie – powiedział, łagodnie, bardzo łagodnie. - Nie było lepszego wyboru niż

ty.

Serce zabębniło niespokojnie w jej klatce piersiowej. Chociaż była martwa, jej

dusza była wyposażona w bijące serce, i potrzebę oddychania, w momencie w

którym demon wszedł w jej spirytualne-ciało. Niestety, to oznaczało że mogła

odczuwać ból, a co za tym idzie mogła też krwawić.

- Dlaczego ja? - w końcu zapytała. - Musisz mi coś powiedzieć.

- Czy muszę? - obrócił się, ignorując jej pytanie. - W tym królestwie ukrytym

od reszty niebios, gdzie nikt cię nigdy nie znajdzie, nie muszę niczego robić.

Mięśnie zadrgały na jej szczęce i za nim mogła cokolwiek odpowiedzieć dodał.

- Cieszysz się mieszkając tutaj, Sienna?

Strona 55

background image

Mroczna pokusa

- Nie – wcale nie dlatego, że była magicznie przymuszona do pozostania w

środku zamku, tylko dlatego, że Kronos postarał się, by cały jej czas spędzony

tutaj był dla niej cierpieniem i przyczyną nieszczęścia. Włączając w to kopanie

w jej umyśle i wydobywanie z niego jej najgorszych wspomnień.

Te wspomnienia przebrzmiewały jak w filmie w każdym pomieszczeniu, do

którego weszła, zamieniając się w niekończący się strumień prześladowań,

winy i wstydu. Codziennie na nowo przeżywała uprowadzenie Skye, swój

zawód, że nie udało się jej uratować siostry z rąk mężczyzny, który ją zabrał.

Codziennie była świadkiem utraty własnego dziecka, nienawidziła tych

wspomnień, wolała oszukiwać się, ze nigdy nie miało to miejsca. Codziennie

widziała zdradę której dopuściła się na Parysie. Jak mogła zranić pierwszego i

jedynego mężczyznę który wywołał w niej tak wielkie pożądanie. Jak mogła

zdradzić go tylko z powodu tego kim był?

- To źle. Ponieważ pozostaniesz tu aż zgodzisz się wrócić do Łowców i zostać

moim szpiegiem.

Powietrze wróciło przechodząc przez nos.

- Jeśli to mój wybór, zostanę tu na wieczność.

Kronos miotając burze, okrutnie wykrzywił wargi. W makabrycznym uśmiechu

nie było ani odrobiny ciepła.

- Czyżby? A jeśli powiem ci, że wybrałem cię właśnie z powodu twojej siostry?

- Chciałabym wiedzieć dlaczego – zmrużyła oczy, król Tytanów był cwany,

chytry i pozbawiony zasad moralnych.

Musi być ostrożna.

- Powiedziałbym, że mogłeś zagrać tą szczególną kartą już wcześniej.

Strona 56

background image

Mroczna pokusa

- Nie jeśli obawiałem się, że możesz stracić rozum na jej punkcie i zapomnieć

o moim celu. Teraz, to i tak nie ma znaczenia, nie zostawiłaś mi żadnego

wyboru.

Z udawaną nonszalancją polerowała swoje paznokcie.

Syknął na nią.

- Co jeśli twoja cenna Skye żyła z Galenem? Co jeśli urodziła mu dziecko?

Zabierz mnie na basen, Enna. Proszę, proszę, proszę

Obiecują że nigdy więcej o nic nie poproszę.

- Nie wierzę ci – serce zadudniło w jej piersi. On kłamie. Musi kłamać. - Pokaż

mi ją - zmusiła się żeby dodać. - Proszę – to słowo raniło jej usta.

Kronos jednak nie kończył jeszcze mówić.

- Co jeśli Galen jest jedynym który wie gdzie oni są? Co jeśli torturuje ich? Co

zrobisz, okaże się stanie się jego dziwką będzie jedynym dla ciebie sposobem

byś poznała prawdę? Jedynym sposobem by ich uratować?

- Ja…ja… – nie miała żadnej odpowiedzi. On kłamie! Krzyk desperacji

rozbrzmiewał echem przez jej własny umysł, jej nie demona. Musi pozostać

silna. Musi nalegać by choć odrobinę ją jej pokazał nim się podda jego woli.

- Pomyśl o tym, co ci powiedziałem, moja urocza Sienno. Wrócę niedługo i

wtedy podyskutujemy nad nowymi obowiązkami które pragnęłabyś na siebie

wziąć.

W następnym momencie zniknął.

Sienna upadła na kolana, jej siła odeszła wraz z królem. Oczy ją paliły,

podbródek drżał. Skrzydła ciągnęły i pofałdowały w sposób w który nie

Strona 57

background image

Mroczna pokusa

powinny. Krzyknęła głośno. Każdy cholerny dzień był dla niej nową lekcją

horroru. Łzy spływały po policzkach paląc jej skórę. Jak dużo jeszcze może

wytrzymać? Ile jeszcze minie czasu nim się złamie?

Dla Skye, zrobi prawie wszystko, Kronos o tym doskonale wiedział. Skye była

wszystkim co jej zostało, stawiała ją na równi ze swoją córeczką. Może miało

to jakiś sens. Znała swoją siostrę tylko jako małą dziewczynkę Niemowlę które

straciła, również było dziewczynką, która nigdy nie miała szansy dorosnąć. I

czy rzeczywiście istniała jakaś siostrzenica lub siostrzeniec?

Taak, zrobi wszystko.

Kronos wiedział to. Nic dziwnego że powstrzymywał swój temperament. Nie

musiał ranić jej fizycznie by dostać to czego chciał. Nic dziwnego że wybrał

Siennę do swojej gry. Ciągle była marionetką, tylko za sznurki pociągał teraz

ktoś inny.

Najgorsze było to, że nie było żadnego sposobu by z tym walczyć.

Rozdział 6

PARYS ROZWALIŁ SIĘ na nieznanym sobie łóżku, jedną rękę trzymał przy

boku ściskając kryształowe ostrze, druga zakrywała czoło, zasłaniając oczy. Po

kilku dniach podróżowania był bliżej celu niż kiedykolwiek. Leżał teraz gdzieś

w jakimś motelu na obrzeżach w Tytanii, z Zacharelem pałętającym się po

okolicy i Wiliamem drzemiącym spokojnie na łóżku obok niego.

W chwili spokoju jak ta, umysł Parysa zawsze zanurzał się w Strumieniu

Wspomnień, który niósł go z powrotem do miejsca, w którym pierwszy raz

spotkał Siennę Pamiętał jak przechadzał się ulicami Rzymu w desperackiej

potrzebie znalezienia kochanki, jednak wszystkie kobiety, które napotkał

odrzucały go jakby był brzydactwem.

Wtedy ktoś, wpadł na niego od tyłu, a on będąc osłabiony z braku seksu, o

mało że padł na twarz, nim udało się mu doprowadzić do pionu.

Strona 58

background image

Mroczna pokusa

- Przepraszam – usłyszał jak powiedziała, zmysłowa chropowatość jej głosu

zelektryzowała go na każdym poziomie.

Obrócił się powoli, bojąc się, że gdy ruszy się zbyt gwałtownie, przestraszy ją i

ucieknie przed nim jak inne. Papiery leżały dookoła jej nóg, kucnęła próbując

zebrać je razem.

Pierwsza rzecz którą zarejestrował to ciemne włosy zasłaniające twarz.

- Nauczka, żeby nie czytać, jak się idzie – wymamrotała

- Cieszę się że czytałaś – powiedział, pochylając się by jej pomóc. - Jestem

zadowolony że wpadliśmy na siebie – nawet bardziej niż mogła to sobie

wyobrazić.

Jej ciężkie rzęsy podniosły się, i spojrzenie spotkało jego. Oddychała szybko.

Parys zachwiał się. Była zbyt wyrazista, z tymi dużymi oczami i ustami w jej

drobnej twarzy. Skórę miała pokrytą niezliczonymi piegami, mimo to

prezencji i uroku mogła jej pozazdrościć niejedna nieśmiertelna kobieta.

- Twoje imię nie zaczyna się na “A”, prawda? - zapytał ją, nagle podejrzewając

podstęp. Maddox stał się durniem dla kobiety o imieniu Ashlyn. Lucien

porzucił swój stan kawalerski dla Anyi. Parys nie chciał tego zrobić dla

kogokolwiek.

Jej czoło zmarszczyło się, zmieszana potrząsnęła głową, ciemne włosy

falowały dookoła jej delikatnych ramion.

- Nie. Mam na imię Sienna. Nie żeby cię to interesowało, no i przecież wcale o

to nie pytałeś... Przepraszam. Nie miałam zamiaru gadać głupot.

- Interesuje mnie– zapewnił ją gorąco, myśląc jednocześnie, że zamiast gadać,

mógłby spędzić ten czas na rozbieraniu jej.

Strona 59

background image

Mroczna pokusa

Po pierwsze, to co miała na sobie, było na nią za duże na nią, przez co

ukrywało sekrety jej kobiecości. Po drugie, była płochliwa, a jej gadanina

czarująca, oczekiwał podobnej reakcji w łóżku.

- Jesteś... Amerykanką?

- Tak. Jestem na wakacjach, pracuję nad moim rękopisem. Przepraszam… nie

pytałeś o to. Nie rozpoznaję twojego akcentu.

- Węgierski – powiedział po prostu. Lordowie tak długo żyli w Budapeszcie, że

nie było powodu by wyjaśniać jej , że mówi językami których ona nigdy nawet

nie słyszała. - Więc jesteś pisarką?

- Tak. To znaczy mam nadzieję nią być. Nie, nie tak. Jestem pisarką, ale

jeszcze niczego nie opublikowałam.

Oczywiście on wiedział lepiej. Nie była pisarką. Strony jej romansu zaledwie

służyły jako dopalacz dla ich zmysłowej rozmowy, nic więcej. Gdy chwilę

później poprosiła go by poszedł z nią na kawę, powiedział tak, dygocząc cały z

potrzeby by się do niej dobrać. Rozmawiali i śmiali się przez cały czas, a on

cieszył się z każdej chwili. Przy niej był zrelaksowany, coś czego nie czuł

przy żadnej innej kobiecie.

Miała zaraźliwy uśmiech, przenikliwie dowcipny ę ta grację ruchów, która była

dopasowana do jej zachowania. W międzyczasie, jego demon wynurzył się

powiewając swoim feromonem, tak więc nie miał żadnej trudności w

przekonaniu jej by wynająć hotelowy pokój. Tak przynajmniej myślał. Podczas

drogi udała że zmieniła zdanie. Może ona również się w nim zadurzyła i

zdecydowała się nie dostarczać go do jej braci Łowców. Ale Seks mieszkający

w Parysie, naciskał na nią coraz bardziej. Parys szybko zaciągnął ją do

opuszczonej alejki i zaczął całować do utraty tchu.

To wtedy go otumaniła, używając do tego igły schowanej w jednym z jej

pierścionków. Obudził się nagi i oszołomiony. Myślał że ją również pojmali

Strona 60

background image

Mroczna pokusa

Łowcy, ale wtedy przykucnęła naprzeciwko niego, mówiąc słowa, które na

zawsze zmieniły charakter ich znajomości:

- Pojmałam cię.

Jego błyskotliwa odpowiedz?

- Dlaczego zrobiłaś coś takiego? - ciągle jeszcze nie chciał wierzyć, że kobieta

której pragnął mogła mieć coś wspólnego z jego uwięzieniem.

- Nie domyślasz się? - zapytała. Przechyliła jego głowę na bok, przyglądając

się jego szyi, kreśląc opuszkami palców koła wokół ukłucia. Ranka zrozumiał,

szybko, pojmując jak jej się to udało.

- Jesteś moim wrogiem.

- Tak – marszcząc brwi dodała. - Rana się nie goi. Nie miałam zamiaru wkłuć

się tak energicznie. Przepraszam.

Jego oczy zwęziły się, uczucie zdrady i niedowierzania śmignęło przez niego.

- Oszukałaś mnie – pogrywając sobie na nim jak na pianinie.

Ponownie.

- Tak.

- Dlaczego? I nie mów mi że jesteś Przynętą. Nie jesteś dość ładna -

powiedział celowo, by ją zranić. Teraz te słowa budziły w nim wstręt.

Wzdrygnął się. Nic dziwnego że zrobiła co zrobiła i mówiła to, co mówiła.

Rumieniec zabarwił jej policzki.

- Nie, nie jestem Przynętą. Albo raczej nie byłabym żadną dla każdego innego

wojownika, tylko dla ciebie. Ale, ciebie nie interesuje kogo pieprzysz,

Strona 61

background image

Mroczna pokusa

nieprawdaż Rozwiązłość?

Każde słowo ociekało wstrętem, jej urok, zmieszanie, paplanie o pisarstwie

dawno minęło. Ale ten wdzięk... och, tego nie mogła się tak łatwo pozbyć.

- Najwyraźniej nie – powiedział zimno, a kiedy jej rumieniec pogłębił się,

dodał aksamitnie, tylko po to, by zadrwić sobie z niej. - Nie boisz się

przypadkiem, że cię zranię.

- Nie. Nie masz tyle sił. Upewniłam się co do tego.

Z jakiś dziwnych przyczyn była na niego odporna, nie ważne jak bardzo się

starał ją oczarować. Kobiety zawsze go ubóstwiały. No, prawie zawsze.

- Dobrze ci było w moich ramionach. Przyznaj. Znam kobiety i znam

namiętność. Byłaś na mnie napalona.

- Zamknij się – warknęła.

Dobrze. Docierał do niej.

- Co powiesz na szybki numerek, zanim pojawią się twoi koledzy.

Słowa nie zrobiły na niej wrażenie, wstała odsuwając się od niego, ale nie

opuściła pokoju. Zachowała odpowiedni dystans, ze szczegółami opowiadając

mu, co jej przyjaciele planują mu zrobić.

- Poddamy cię eksperymentom. Będziemy obserwować. Użyjemy jako Przynęty

na inne demony. Kiedy znajdziemy puszkę Pandory, zamkniemy w niej

wszystkie demony a wy ich nosiciele, zginiecie.

Parys był wojownikiem, nie jedną bitwę stoczył, w nie jednej walce brał

udział. Potrafił więc bez mrugnięcia okiem znieść jej słowa. I okazać jej

obojętność.

Strona 62

background image

Mroczna pokusa

- To wszystko?

- Na razie.

- Wobec tego możesz zabić mnie już teraz, dziecinko. Moi przyjaciele nie

poddadzą się żeby mnie ratować.

- Poczekamy, zobaczymy.

Gdy zrozumiał że sprzeciwianie się jej nie pomoże w jego sprawie, przestawił

się na uwodzenie. Zrobił coś, czego nie cierpiał robić - wyświetlił seksualne

obrazy w jej głowie. W chwili w której nagie obrazy ich ciał splątanych razem,

dyszących z nadmiaru rozkoszy zalęgły się w jej umyśle, jej oddech stał się

urywany, a sutki stwardniały pod koszulką. Biały top nie ukrywał jej

koronkowego stanika, udowadniając że miała ukrytą zmysłową stronę.

Prawie ją miał, nim jednak zdążył się cieszyć z osiągniętego zwycięstwa, ona

przejrzała jego grę. Popełnił błąd nazywając ją słodką - czułe słówko, którego

używał na innych kobietach, i ona doskonale o tym wiedziała. Chwilę później

zorientowała się, że użył tego zwrotu, gdyż nie pamiętał jej imienia.

Oburzona wyszła z pokoju zostawiając go na pastwę Łowców. Wróciła po kilku

dniach, kiedy był ledwie kilka oddechów od śmierci. Wtedy też po raz

pierwszy rozebrała się dla niego, sprawiając mu przyjemność.

Tamtego dnia, również umarła z jego winy.

Strona 63

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 7

Następny poranek.

Parys stanął na najwyższym urwisku królestwa Krwi i Cieni, a jego ciało było

gotowe do walki. Wreszcie znalazł swoje przeznaczenie, ukryte w najdalszym

zakątku Tytanii. Zakątku, który był ukryty przed wszystkimi za wyjątkiem

Williama. Co to mogło znaczyć ? Skąd gość wiedział jak go znaleźć ? Teraz

właśnie Parys miał szansę znaleźć Siennę.

Krew w jego żyłach zagotowała się z furią, którą nosił już i tak stanowczo za

długo. Jego mięśnie napięły się jak u dzikiego zwierzęcia gotowego do skoku,

w kościach czuł wibracje - potrzebę działania... coś zrobić, kogoś zranić.

Wielkie, dziwne pragnienie.

Natychmiast.

Przenikliwy, silny wiatr wył okrutnie, nie rozpraszając nawet starego

smrodu, a miedziany, metaliczny zapach wypełnił powietrze, pozostając w

jego nozdrzach wilgotnym osadem.

Przyciszone wrzaski rozległy się ze wszystkich stron, odbijały się echem w

każdym kierunku, tyle cierpień... i bólu.

Powyżej, księżyc świecił bladym łukiem, jego wystrzępione końce rozpływały

się w nieskończonej głębi bezlitosnej, ciemnej nocy.

A poniżej ocean, pełen szkarłatnych łez, pienił się i ryczał tworząc symfonię

udręki.

I tam w samym środku tego wszystkiego, stał koszmarny zamek.

Ciemny kruszący się kamień.

Strona 64

background image

Mroczna pokusa

Obrzydliwe bluszcze z uschniętymi czubkami pięły się po ścianach, a każdy

ich liść przypominał oślizgłego pająka. Dach wyglądał jakby został pokryty

ciałem, które ktoś podziurawił nożem, i wsparł na kilku palikach, z jednym

wbitym prosto w serce, szyby okien wyglądały jakby dopiero co zalane zostały

świeżą krwią. W budowli było kilka balkonów, które chroniły wstrętne

gargulce przeróżnej wielkości.

Gargulce, które najwyraźniej w każdej chwili gotowe były wrócić do życia, z

poskręcanymi pazurami i oślizgłe. Wisiały zawieszone w powietrzu wokół

całej tej szkaradnej budowli nie dotykając żadnego z czarnych kamieni.

Utrzymywały sporą odległość, jakby stalowa smycz przytrzymywała je na

miejscu. W pewnym momencie usłyszeli dźwięk, jakby dzwon lub coś bardzo

podobnego, Parys, podejrzewał, że to Gargulce chciały się uwolnić, a wtedy

zaatakowałyby każdego, kto przypadkiem znalazłby się w pobliżu.

- Ona jest w środku - powiedział do swoich towarzyszy. Wiem to.

Chciał tam pójść, rwał się do tego. Bardzo pragnął wejść, rozwalić wszystko

serią z karabinka, albo pociąć nożem, ale nie mógł.

Nie teraz, jeszcze ze nie teraz.

Najpierw musiał mieć pewność, zebrać wszystkie informacje.

Śmierć może jeszcze poczekać, zwycięstwo tkwiło w szczegółach.

- To wspaniale, przepięknie, tylko, dlaczego znowu się tu znalazłem ? - zapytał

William, drapiąc się po głowie, stojąc po lewej stronie Parysa, ubrany raczej

jak na wypad do ekskluzywnej restauracji, a nie na pierwszą linie frontu.

Jedwabny garnitur, zero jakiejkolwiek broni. W kieszeni miał tylko butelkę

odżywki do włosów.

Tak.

Strona 65

background image

Mroczna pokusa

Odżywka do włosów.

Znowu.

Taka na rozdwajanie się końcówek.

Tak, chyba że zakładał iż wypad do piekła mógł uszkodzić kilka cennych

kosmyków, dlatego teraz nosił swój cudowny leczniczy eliksir, zawsze i

wszędzie.

Słysząc jego głos, Seks zaczął mruczeć jak kotka.

Ależ to było obrzydliwe.

Nadal przechodzę rekonwalescencję, po fizycznych i psychicznych udrękach

- dodał William.

Wojownik ledwo uszedł z życiem ze swojej potyczki w piekle, jednak ciało

przygniecione ogromnym głazem i rozdzierane ostrymi pazurami

wygłodniałych demonów było prawie nietknięte.

- Tak właściwie to nie wiem… Pomyślmy, może to Twoja kara za opuszczenie

Kane - powiedział Parys.

Z iloma gargulcami zmuszony byłby walczyć ?

Szybko przeprowadził rachubę wroga.

Pięćdziesiąt dziewięć od frontu.

Najprawdopodobniej taka sama liczka paskud znajdowała się od tyłu. Połowa z

nich była tak duża jak smoki, ale na szczęście kilka z nich było gabarytów

małych szczurów.

Strona 66

background image

Mroczna pokusa

Jak to mawia William, gabaryty, nie zawsze świadczą o niebezpieczeństwie.

Nigdy nie wiesz, które stworzenie może spowodować większe spustoszenie

- Nie porzuciłem go. W pewnym sensie - William gładził kawałek materiału

na swoim ramieniu.

- Pamiętam, że zostałem przygnieciony przez skałę ,a potem obudziłem się w

Budapeszcie. W moim chorym umyśle, pojawiła się wizja, że jakaś

niesamowicie piękna i ponętna kobieta – demon, rzuciła okiem na moje

zniewalające ciało, i uratowała nas, ale wtedy Kane pomyślał, że musi ją

osunąć ode mnie, od mojej zwierzęcej potrzeby, to też zabrał ją na kawę,

jeszcze nie rozumiejąc, do czego to prowadzi i gdzie się skończy. W

rzeczywistości diablica podnieciła się jeszcze bardziej i jeszcze otwarcie

szykowała się do maratonu. Maratonu ze mną, oczywiście, żeby nie było

wątpliwości.

Parys nie zwracał uwagi na jego zawodzenie.

Najwyraźniej William był męskim odpowiednikiem Violi.

Co za niezwykła kombinacja charakterów.

- Bracie, tak właściwie to jesteś tu, bo wisisz Parysowi mała przysługę -

powiedział stojący po drugiej stronie Parysa Zacharel, lśniąc śnieżną bielą, Ta

zmiana dokonała się w chwili, kiedy wszedł do tego dziwnego królestwa.

Jeszcze miał na sobie swoją szatę, ale ostrza były już przywiązane rzemieniem

do jego umięśnionego ciała.

To był zdecydowanie odpowiedni wojownik .

- Poza tym unikasz swojej dziewczyny.

William z głośmy oburzeniem wciągnął powietrze.

- Po pierwsze, to nie jestem nikomu nic winien, a po drugie, nie mam żadnej

Strona 67

background image

Mroczna pokusa

dziewczyny, ty cholerny skrzydlaty dupku.

- Czyżby? - Zacharel zawadiacko puścił oczko. Najwyraźniej niedotknięty

niewybrednym słownictwem Williama - A co jeśli chodzi o młodziutką Gilly i

Ciebie.

Gilly.

Dziewczyna zakochana w Williamie.

Wojownik uparcie twierdzi, że są tylko przyjaciółmi, niczym więcej, ale jeżeli

ktokolwiek mógł zobaczyć ukryte pragnienia w czyimś wzroku, to z pewnością

był to Parys.

A w Williamie było zdecydowanie wiele tajemnych tęsknot wobec tej ludzkiej

dziewczyny.

Jednak najbardziej szokujące było to, że nic z tym nie robił.

Rozpieszczał ją tylko, dbał o nią i był to powód, dla którego Parys dotąd

jeszcze go nie wypatroszył. Biedna Gilly, już i tak wiele przeszła w swym

krótkim życiu, bez Williama rzucającego na nią swój nieśmiertelny urok.

Niebezpieczny jak błysk błyskawicy, śmiertelnie poważny jak zgrzyt dwóch

noży, William szepnął:

- Uważaj przyjacielu, żebyś za chwilę nie posmakował swojej wątroby.

-Już ją skosztowałem - powiedział Zacharel niskim, monotonnym głosem.

Płatki śniegu zaczęły spadać z nieba, z początku drobne, a z czasem większe i

gęstsze. Zimny, arktyczny wiatr wył wokół nich.

- Była trochę słona…

Strona 68

background image

Mroczna pokusa

Jak do cholery miał na to zareagować? Jak to przerwać? Zastanowił się Parys.

Najwyraźniej William nie wiedząc, co odpowiedzieć, wpatrywał się tylko w

anioła.

- A gdybyś dodał odrobinę pieprzu?

O.k. To było dobre, najwidoczniej William w rękawie miał odpowiedź na

wszystko.

- Dość - powiedział Parys. Ogarniając swój wewnętrzny mrok i biorąc go na

smycz.

Tylko, że ta smycz mogła pęknąć w każdej chwili

Zwłaszcza teraz, kiedy był tak blisko uwolnienia Sienny, kiedy być może

znowu będzie mógł ją zobaczyć, dotknąć.

Ta myśl, ta potrzeba ścisnęła jego serce niczym imadło.

Głupie.

Wiedział, że to było głupie.

Tak naprawdę nie znał jej wcale, spotkał ją zaledwie dwa razy, ale te dwa razy

sprawiły, że teraz oglądając się w wstecz był pewien, że nigdy wcześniej w

całym swym długim życiu nie poczuł czegoś takiego, takiej więzi z drugą

osobą. Wciąż jeszcze pamiętał i słyszał w głowie, jej miękki, delikatnie niski

głos. Liryczny tembr jej głosu wciąż sprawiał, że drżał na całym ciele.

Delikatny zapach polnych kwiatów otaczał go bez ustanku, to był jej zapach,

tego również nie potrafi zapomnieć. Delikatnego, wiotkiego ciała opartego o

jego silny, muskularny tors.

Kochał ją, pożądał jej, i to pod każdym również seksualnym względem. Ale

czy zdołałby przełamać jej nieufność względem niego ?

Strona 69

background image

Mroczna pokusa

Czy nadal widziałaby w nim samo zło, diabła wcielonego, mimo, że sama teraz

nosiła w sobie demona ?

-Panienki, skupmy się, mam tu również Ciebie na myśli - gdyby udało się mu

w jakiś sposób dostać do zamku omijając linie obrony, mógłby bez przeszkód

dotrzeć do niej.

-Zacharelu śmignij ze mną do zamku.

-Nie, nie zrobię tego.

Nie zamierzał nawet pytać, dlaczego - usłyszał bowiem w głosie anioła jakiś

dziwny ukryty ton. Zacharel albo nie mógł albo nie chciał go przenieść,

powód w tej chwili nie miał większego znaczenia

.-William?

- Sam niedawno zacząłem śmigać, i jak na początkującego jestem można

powiedzieć dość dobry, ale niestety nie osiągnąłem jeszcze szczytu moich

niesamowitych zdolności i nie znam w tej chwili sposobu abym mógł

przenieść twój cholerny tyłek gdziekolwiek.

Parys zdusił w sobie rozczarowanie.

Z zabrania się z Williamem na autostop nic nie wyszło.

- Czy w fosie jest woda?

- Nie tylko, a ta która się tam znajduje jest zatruta, poza tym są jeszcze

demony - wygłodniałe bestie wyglądające Williama i jego świeżego ciała.

William wskazał na zniszczony most, który rozciągał się czarnym łukiem do

ogromnych czarnych wrót naszpikowanych wielkimi kolcami, z których

wypływał jakiś dziwny jasny płyn.

Strona 70

background image

Mroczna pokusa

- Trzeba użyć mostu zwodzonego, no i musisz pozwolić pojmać się

strażnikom… Nie ma innego sposobu.

- Nigdy jeszcze nie walczyłem z gargulcami.

Zacharel potrząsł głową, kosmyk ciemnych włosów opadł mu na szmaragdowe

oczy. Wilgotne od topniejącego śniegu włosy przykleiły się do czoła i karku.

On sam jednak wydawał się nawet tego nie zauważyć.

- Jestem pewien, że spróbują go zabić, nim uda się mu dostać do środka.

Willam rozłożył beztrosko ramiona.

- Masz z tym jakiś problem? Bądź, co bądź będzie w środku, czyli dokładnie

tam gdzie chce być, pokona w końcu tę cholerna drogę - mrugnął w stronę

Parysa, tak jak gdyby był seksowną dziewczyną i poczym powiedział:

- Twoja nowa kredka do oczu jest bardzo seksowna. A ty będziesz

przepięknym truposzem.

Nie reaguj. Jeśli to zrobisz żarty z tatuaży nigdy się nie skończą.

- Wielkie dzięki.

- Ja tam wole konturówkę. Delikatne, kobiece muśniecie, które podkreśliłoby

twoje oczy…

- Raz jeszcze wielkie dzięki – wychrypiał wojownik.

On chce nas!

Głupi demon.

William wyszczerzył zęby.

Strona 71

background image

Mroczna pokusa

- Może później zrobimy sobie dobrze … Wiem że twój demon mnie pragnie…

- To mu to powiedz!

Nie,może ci innego …..

-Parys? Wojowniku ?- powiedział Zacharel. - Słuchacie, co do was mówię,

czy nie?

- Nie – odszczeknął Parys.

Zacharel pokręcił głową, najwyraźniej wcale nie urażony.

- Cieszy mnie Twoja uczciwość, ale tak sobie myślę, że cierpisz, na coś, co

ludzie nazywają rozdwojeniem jaźni

- Och, tak. Zdecydowanie, przecież jest nas w końcu dwóch… ja i mój

demon.

- Moment przystopujcie, nie słyszałem, tego co powiedział anioł - przerwał

William niespodziewanie. – A ponieważ działamy zgodnie z moim genialnym,

szatańskim planem, musisz jakoś pokonać dystans pomiędzy urwiskiem a

mostem zwodzonym.

Parys skrzyżował ręce na piersi, rozważając położenie mostu, oglądając go pod

każdym możliwym kątem.

- W chwili, w której gargulce powrócą do życia, zaatakują Ciebie. Im bardziej

będziesz z nimi walczył, im bardziej będziesz wściekły i zdeterminowany, tym

twardsze będą ich pazury i większa chęć by Cię dorwać. Więc musisz postarać

się odprężyć i być wyluzowanym, a wtedy one zranią cię tylko ciut, ciut, zanim

przywiążą Cię łańcuchem do ściany. Taka jest przynajmniej teoria – bąknął

Will.

Strona 72

background image

Mroczna pokusa

Cudownie.

Tyle, że to, było to, co jego kobieta musiała codziennie znosić. Skoro ona

mogła, to on również mógł.

Jeżeli gargulce jej nie złamały...

Wdech wydech, wdech wydech, tlen palił jego gardło żywym ogniem, a w

płucach pojawiały sie bąble.

Kręcił głową w lewo, potem w prawo, aż kości kręgosłupa złowrogo

zatrzeszczały.

Jego furia wydostawała się na wolność, zaczęła płynąc wartkim nurtem w

żyłach.

Mógł uratować Siennę i budowlę zamku wraz z każdym żyjątkiem w nim

zamkniętym.

Zacharel założył ramiona na swoim masywnym torsie, a śnieg padał tak

intensywnie, że żaden z płatków już się wokół niego nie roztapiał. Ciemne

włosy anioła wyglądały teraz jak brzeg morza z wielkimi białymi bałwanami,

- Skąd wiesz tyle o tym miejscu i jego obrońcach Williamie z Mroku?-

zapytał.

William z Mroku?

To było coś zupełnie nowego, ale dobrze do wojownika pasowało.

- Więc? Skąd to wszystko wiesz?

Parys przyglądał się gargulcom w czasie kiedy padło pytanie.

Strona 73

background image

Mroczna pokusa

Były ohydne. Wielkie, z ogromnymi skrzydłami, rogate, z kłami długimi jak

szable i prawdopodobnie tak somo ostrymi, zamiast paznokci miały ostre

sztylety zarówno u nóg jaki i u rąk.

Najmniejszy właśnie zerkał na niego wygłodniałym wzrokiem. Pomijając już

wściekłość w jego spojrzeniu .

Inny wpatrywał się w niewidzialny opatrunek na ramieniu Williama.

- Możliwe, że kiedyś byłem współwładcą krainy cieni… Możliwe, że

odnalazłem wszystkie kryjówki Kronosa i jego zwolenników, zamierzając ich

szantażować, no i wtedy odkryłem to malutkie słodkie gniazdeczko. Albo może

mam wgląd w przyszłość … i zobaczyłem jak przychodzimy tu któregoś dnia.

A może gargulce były kiedyś moimi sługami i nazywały mnie Panem i

Władcą.

Parys czytał miedzy wierszami.

-A może przeleciałeś kiedyś jakiegoś gargulca, a on miał za długi jęzor?

Jeżeli był na świecie największy jebaka to z całą pewnością był nim William.

William wzruszył jedynie ramionami.

- Może właśnie tak było.

Białe pozłacane skrzydła uniosły się, zatrzepotały i spokojnie wróciły na

swoje miejsce na plecach Zacharela.

- A co daje Ci taką pewność, że Twoja Sienna tam jest, Demonie? Zapytał

anioł.

Nie reaguj.

Strona 74

background image

Mroczna pokusa

- Po prostu to wiem - Arca, bogini, którą uwiódł w haremie Kronosa, a którą

obiecał uratować, w zamian za pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa Siennie,

powiedziała, że są tylko dwa możliwe miejsca w których bóg mógł

przetrzymywać Siennę. Gdyby uwięził ją gdzieindziej, jej dusza uschłaby w

przeciągu kilku dni.

Dlatego, z cała pewnością ona była właśnie tutaj.

Koniec historii.

- Sprowokuję strażników – powiedział Parys, myśląc na głos - ale nie wkurzę

ich. Przerzucą mnie do środka, planując zamknąć. Uwolnię się, zanim zdążą

odnaleźć Sienne. Łatwizna.

Tak. Łatwizna.

- Zostanę tutaj, i będę stał na czatach - William pokiwał głową najwyraźniej

bardzo zadowolony z pomysłu, który podsunął Parysowi.

- Jeżeli nie wrócisz, powiedzmy do czasu dopóki moja odżywka do włosów się

nie wchłonie, pójdę po pomoc, okej?

-Znając Cię, zapomnisz o nas po chwili i znikniesz w damskim salonie

piękności.

Parysa nie za bardzo cieszyła myśl, że to Zach miał pilnować jego pleców.

- Wiecie co? - powiedział. – Ty idziesz ze mną ,a Zach zostanie na czatach.

- Być może za długo już mieszkałeś na Węgrzech i chyba zapomniałeś

angielskiego, bo nie do końca zrozumiałeś znaczenie moich słów.

Powtórzył zdanie najpierw po francusku, potem po hiszpański a na końcu po

rosyjsku.

Strona 75

background image

Mroczna pokusa

- Zostaję tutaj, koniec i kropka.

Willami przeczesał rękami swoją grzywę w kolorze indygo i skrzywił się

kiedy napotkał na kołtuna. Marszcząc groźnie brwi szybko sięgnął po

odżywkę, wycisnął kila kropel na dłonie i wtarł śmietankowy roztwór w włosy

pewnymi ruchami masując tak długo dopóki włosy nie osiągnęły pożądanej

gładkości.

- Jestem kochankiem, a nie wojownikiem.

- Z całą pewnością zadźgałeś swoją matkę w kilka sekund po tym jak wydała

Cię na świat. Jeśli zawiedziesz nie wejdziesz już żadnej do majtek, założę Ci

pas cnoty. Jeśli teraz odejdziesz, pójdę za tobą , będę za tobą chodził do końca

twoich dni i uwiodę każdą kobietę na którą spojrzysz choćby z daleka.

Zapadła ciężka, lodowata cisza, tak zimna jak lód na włosach Anioła.

- No to świetnie - w końcu wyszeptał William. - Pójdę z tobą, ale tylko

dlatego, że brak mi przyzwoitego treningu.

Dobra.

Parys przetworzył każde słowo. Nie doszedł tak daleko by teraz zaliczyć

porażkę.

Skomlałby, oszukiwałby, niszczyłby, zrobiłby wszystko, cokolwiek by było

trzeba. Dopóki Sienna nie byłaby bezpieczna.

Zrobił szybki rekonesans. Wszystkie sztylety były w swoich pochwach.

Zerknął jeszcze na pistolety.

-Kule ich nie zabiją, wierz mi- powiedział William. - Tylko je rozwścieczą.

Strona 76

background image

Mroczna pokusa

- Wyluzuj - kule mogą mu kupić kilka cennych sekund, a kilka dodatkowych

chwil to czasami wszystko czego facet potrzebuje by zwyciężyć.

William szturchnął go lekko w ramię, naśladując biodrami entuzjastycznie,

pewne ruchy.

-Zanim to zrobimy, mam do Ciebie jedno pytanie. I nie możesz kłamać. To

jest dla mnie zbyt ważne.

Parysa rozbolał go żołądek na samą myśl o tym, czego tak zdeprawowany

osobnik potrzebował się od niego dowiedzieć. W końcu spojrzał na

czarnowłosego i niebieskookiego diabła.

- Pytaj.

- Czy powinienem Ci zaproponować pocałunek lub cokolwiek innego na

szczęście, demonie Seksu?

Szybko uzyskał wymowną odpowiedź, w postaci wyciągniętego środkowego

palca.

“Czy to miało znaczyć, że nie?- dopytywał się William.

Szczęka Parysa drgała.

- Pozwól, że pomogę Ci dostać się do zwodzonego mostu nad tym cholernym

urwiskiem – powiedział cedząc słowa Parys.

I bez jakiegokolwiek kolejnego ostrzeżenia pchnął Williama w urwisko.

Sądził, że usłyszy odgłos upadku.

- To nie jest w porządku.

Dupek spadał, spadał… spadł…

Strona 77

background image

Mroczna pokusa

- To, co zrobiłeś nie było zbyt przyjemne- powiedział Zacharel, ale w jego

oczach mignął był dziwny blask, jakiego Parys jeszcze nigdy wcześniej u niego

nie widział. Coś co przypominało rozbawienie.

- Jaki jest twój plan?- zapytał Parys.

“Czas pokaże .

- Ale będziesz tu czekał, dobra?

- Być może.

Uspokoił się. Brak odpowiedzi anioła dźwięczał mu w uszach, Parys zagryzał

sztylet w zębach i zaczął spuszczać się po postrzępionych skałach. Schodził w

dół, niżej i niżej, a jego ręce ślizgały się po pnączach. Pędy winorośli wiły się

wszędzie, utrudniając mu wspinaczkę, próbując zakuć jakby jego przeguby i

kostki w kajdany. Zawisł na jednej ręce, wystarczająco długo, by zerwać jedno

pnączy. Ale kolejne szybko zajęło miejsce usuniętego i je również trzeba było

wyciąć.

Te cholerne pnącza były wszędzie.

Jedno pnącze owinął wokół ręki i używał do utrzymania równowagi. Serce mu

waliło ze strachu i oczekiwania.

Zerknął w dół.

Cholera, żadnej innej drogi

Parys wyplątał się z winorośli która go podtrzymywała, odepchnął się stopami

od skały i spadł.

Kiedy walną na twardy grunt, poczuł jak powietrze wysączyło się z jego płuc,

które nagle stały się puste.

Strona 78

background image

Mroczna pokusa

Z znienacka William stanął nad nim, zerkając groźnie i warcząc wściekle.

Cały był umorusany i zakrwawiony, jego jedwabny garnitur był poszarpany i

poplamiony.

- Do cholery wiesz, ile przez Ciebie straciłem włosów? Wiesz ile? Zanim

dotarłem na dół ?

- Matematyka, nigdy nie była moją mocną stroną, ale skoro mam Ci

powiedzieć straciłeś … dużo.

Stalowo-błękitne oczy błysnęły wściekłością.

- Jesteś okrutnym, sadystycznym dupkiem. Moje włosy potrzebują

natychmiastowej pomocy i ty… ty… - William machnął ręką w powietrzu. -

Do cholery z Tobą. Patroszyłem ludzi za mniejsze przewinienia.

- Wiem. Znam Cię nie od dziś.

Parys w końcu podniósł się na nogi i zaczął obserwować skaliste urwisko na

skraju którego stali.

Szkarłatny ocean szumiał złowieszczo i rozlewał się we wszystkich

kierunkach. Zwodzony most był o rzut beretem, zaledwie pięćdziesiąt jardów.

- Nie zabijaj posłańca, ale myślę, że powinieneś powoli przyzwyczajać się do

myśli o łysieniu.

Męskie policzki zalały się purpurą, kiedy wielki, zły wojownik walczył o

spokój.

Koniec zabawy.

To jest wielki dzień. Już wkrótce uratuję Siennę, pomyślał Parys. Być może

zechciałaby zostać z nim przez kilka dni.

Strona 79

background image

Mroczna pokusa

Jeśli by tak się stało, wtedy mogli by się kochać przez cały czas jaki dla siebie

będą mieli. Mogą przecież udawać, że mają dla siebie wieczność.

Ale jeśli natychmiast od niego odejdzie. Nie będzie mógł się z nią kochać i

będzie musiał kochać się z kimś innym, znaleźć substytut, w chwili, kiedy

drzwi się za nią zamkną.

Kogo on chciał oszukać? Z całą pewnością go zostawi. Zbyt wiele ich

dzieliło.

Jego demon. Jej demon.

Powód pierwszy, spał z nią a później jeszcze z wieloma innymi.

Powód drugi, przez przypadek użył jej ciała jako tarczy ratując swoje życie.

Trzeci, jej poprzednie zajecie.

Kolejny powód, to że oszukała go, pozwalając mu myśleć niewiadomo co, i

przez to stracił czujność … i pozwolił by nafaszerowała go jakimś świństwem

a potem pozwoliła by łowcy go schwytali. No i kolejny powód, przyglądała

się, jak Łowcy go torturowali. I jeszcze jeden powód to, to, że go

nienawidziła.

A może, może będzie zupełnie inaczej. Kiedy już w końcu ją uratuje, może

wtedy w końcu zda sobie sprawę, że ona wcale nie jest tą jedną jedyną, że

wcale nie była mu przeznaczona. Być może to będzie tym, który ją zostawi.

Być może okaże się, że nie będzie mógł się z nią przespać kolejny raz. Że to

wszystko od samego początku było jednym wielkim błędem.

Być może. Ale i tak nadal w tym tkwił.

- Masz zamiar jeszcze dzisiaj się obudzić? - William warknął. - I wiesz co?

Ogolę cię. Wszędzie.

Strona 80

background image

Mroczna pokusa

- Dla mnie to bez różnicy. Kobiety i tak będą mnie chciały. Ale wiesz co? Ja

wobec Ciebie nie będę taki okrutny – Parys posłał szeroki, piękny uśmiech

wojownikowi.

Sztuczka. Oszustwo.

- A może jednak?- szybko chwycił Williama za przegub dłoni, rozhuśtał go

poobracał i rzucił jego ciałem niczym piłką wprost na most.

Wynędzniała kładka zaskrzypiała a deski zaczęły się łamać pod wagą

umięśnionego ciała Williama, który leżał tam bezwładnie próbując złapać

oddech, sztyletując Parysa wzrokiem.

Na murach zamku natomiast rozległ się złowieszczy chór gargulców

rozpędzonych w bojowym skrzeku.

Rozdział 8

Powinna, czy nie powinna? Godziny minęły już od czasu ultimatum Kronosa i

jego odejścia, ale to pytanie przez cały czas kołatało się w głowie Sienny.

Powinna oddać się Galenowi, by uratować siostrę, udawać uległą wobec

zwycięzcy, czy też nadal się bronić i opierać? Co najprawdopodobniej

spowoduje dalsze tortury jej siostry?

Inną sprawą, i chyba najważniejszą jest pytanie : czy jeżeli istniała jakaś

szansa na uratowanie Skye, choćby najmniejsza, czy powinna ulec, spróbować

ją wykorzystać?

Przecież przyrzekła, że zrobi wszystko, zupełnie wszystko, a Galen nie był

wszystkim.

Jasna cholera.

Tam on był prawdziwym sobą , bez słodkiej otoczki.

Strona 81

background image

Mroczna pokusa

Ale odpowiedź była jedna, i brzmiała Tak.

Spędziła całe życie na poszukiwaniu Skye. Gdyby było trzeba, umarła by dla

niej

Przynajmniej teraz już nie miała na oczach różowych okularów, które

wykrzywiały rzeczywistość, i teraz już znała potwora, którego miała uwieść.

Być w łóżku.

Z Galenem.

Musiała bardzo się wysilić, by nie zwymiotować.

Jakże teraz marzyła o tym by, być silniejszą, bardziej wyrachowaną i zdolną do

wszystkiego, wtedy mogłaby mieć szanse. Marzyła o tym by walka o Skye

potoczyła się na jej własnych warunkach, bez Kronosa, który próbował

sterować nią i pociągał za sznurki jakby była marionetką.

A może… być może wtedy udałoby się jej to wszystko jakoś zaplanować.

Jeżeli udałoby się jej umknąć w jakiś sposób przed potworami króla, mogłaby

pójść do dozorcy demona Nadziei, poddać go torturom, wyciągnąć od niego

informacje, jakie były jej potrzebne, i wtedy zabić go, tak po prostu, bez

skrupułów.

Jakie to było proste… w teorii.

W rzeczywistości prawdopodobnie było to nie wykonania.

Gorzki śmiech rozbrzmiał w jej głowie, ogarnął ją nagły chłód. Zadrżała

Próbowała w jakiś sposób nie myśleć o tym.

Drzwi i okna w zamku były otwarte, ale ona nie mogła przez nie wyjrzeć ani

Strona 82

background image

Mroczna pokusa

wyjść na zewnątrz.

Całe jej ciało zaczęłoby drżeć…, przeszyłyby ją szpile bólu, a ona upadłaby

mdlejąc.

Ból. To nie on ją martwił.

Mogła go spokojnie przetrzymać. Ale mdleć? Nie było żadnego sposobu by to

jakoś przezwyciężyć. Była ciekawa, czy ktoś inny mógłby przejść tę drogę, czy

ktoś inny mógłby wejść i wyjść z zamku, uciec z tego miejsca.

Dobra wiadomość była taka, że na skraju urwiska stało trzech kandydatów,

którzy mieli możliwość odpowiedzieć jej na to pytanie.

Wszystko, co musiała zrobić to obserwować ich, a potem pójść ich śladem.

Nadszedł czas, by złożyć im wizytę, pomyślała i zadrżała, ale ten dreszcz

wcale nie był związany z zimnem. Co zatem spowodowało tak drastyczny

spadek temperatury?

Choć siedziała w wielkiej, obszernej sali balowej, uparcie chowała się w jej

najciemniejszym kącie. Serce w niej załomotało, kiedy w jej umyśle pojawiły

się wizje, które za sprawą Kronosa przeżywała raz po raz.

Po lewej młoda Skye rozpaczliwie wołała o pomoc, a po prawej przyczaiła się

horda gargulów, jak zwykł nazywać gargulce Kronos, służące mu jako

wartownicy. Poczwary nadleciały nagle i runęły ze wszystkich stron, na

czujnego Parysa.

Sienna zamarła, wielka zimna bryła urosła jej w gardle.

Parys.

Jej ciało przeszła jednocześnie fala gorąca i przejmującego zimna, gęsia skórka

pokryła całą jej skórę pomimo gorącego gejzera buchającego wewnątrz jej

Strona 83

background image

Mroczna pokusa

ciała.

Kronos z pewnością wiedział jak ją dręczyć. Wiedział, jakie wizje sprawią jej

największy ból i doprowadzą do szału.

I ta… ta przebiła już wszystkie poprzednie.

Jakże zniewalająco piękny i przystojny był Parys. Żaden śmiertelnik nigdy nie

miał prawa i możliwości równać się z nim.

Również żaden z nieśmiertelnych, czy też mitycznych bogów i bóstw nie mógł

się z nim porównywać. Twarz miał idealną, jakby stworzoną wprost do

luksusów sypialni, ale też doskonale pasującą do…. pola bitwy.

Oczy, piękne w kolorze żywego błękitu, uwodzicielsko otoczone czarnymi

rzęsami, nigdy wcześniej nie widziała by ktoś miał tak piękne oczy. I jego

włosy, głowa otoczona fontanną loków i symfonią kolorów.

Czarne, brązowe, nawet kilka pasm o kolorze letniego morza czy lnu. Piękne,

wysokie umięśnione ciało w najbardziej urzekającej formie.

Był uosobieniem doskonałości, i nie był niczym więcej jak snem.

Mimo to chciała pobiec do niego, rzucić się mu na szyję i zadusić

pocałunkami, prosząc go o darowanie wszystkich win, o przebaczenie, na

które nie zasłużyła.

Przynajmniej w jej wizji nie był ranny. Mała pociecha, ale musiała ją przyjąć .

Kolejna wizja rozwinęła się za Parysem. Horda gargulców unosiła kolejnego

mężczyznę. Przez moment zaczęła się zastanawiać, czy już gdzieś spotkała

tego wojownika? Był właściwie takiego samego wzrostu, co Parys, podobnie

zbudowany, umięśniony i cud nad cudy, prawie tak samo przystojny, tyle, że

on był ranny. Rany pokrywały jego ramiona, i klatkę piersiową tworząc jakby

bolesna maskę.

Strona 84

background image

Mroczna pokusa

Dziwne, nigdy wcześniej nie widziała go w swoich wizjach. Nawet nie

pamiętała, że kiedykolwiek wcześniej go spotkała .

Jej wzrok wrócił do Parysa.

Dwa gargulce… garbiły się przed nim?

Tak. Ich języki zwisały na zewnątrz, a ciała były poskręcane.

Dlaczego Kronos pokazał jej coś takiego?

Czy zrobił to z zazdrości?

O gargulce?

Coś było nie tak, coś w tej wizji nie grało pomyślała.

Zanim jednak zdołała poukładać puzzle i zrozumieć, o co tu chodzi, ból wlał

się w jej czaszkę, odrywając jej myśli od wizji.

Jej skronie pulsowały, fala dominującego zimna oblewała ją raz za razem,

chwilę później fala gorąca pokonywała chłód, zimny pot wyszedł na jej skronie

a ona cała była rozgrzana jak w wysokiej gorączce.

Za każdym razem, kiedy w jej wizjach pojawiał się Parys zarówno jej ciało,

jaki i demon reagowały w ten sposób…

Jasna cholera.

Piekło… Niebo…

Za każdym razem, kiedy Parys był blisko Gniew wypowiadał te słowa. On

może nam pomóc.

- Wiem, że może - szepnęła, teraz już nie dziwiła się, że rozmawia z bestią.

Strona 85

background image

Mroczna pokusa

- On jest naszym niebem, prawda?

Jej jedynym promieniem nadziei.

Dobra, dobra. Zobacz jak daleko zaszłam.

Od nienawiści do… miłość?

Czy go kochała? Chyba nie. Ledwie go znała.

Ale gdyby nie był takim okrutnikiem, bestią bez serca, która myśli, że

podporządkuje ją sobie, mogła dowiedzieć się o nim czegoś więcej, lepiej go

poznać, pomyślała w zadumie.

- Sienna?- głos Parysa, głęboki, szorstki, nieco piskliwy ponownie wypełnił

powietrze.

Kolejna fala dreszczy przeszyła jej ciało. Świadomość, że on jest blisko

paraliżowała ją.

Cała się trzęsła.

Dość, już! Wystarczy tych tortur!

- Sienna!- niskie, ochrypłe wołanie, pełne desperacji, oczekiwania i nadziei.

- Sienna !

- Dość - nie było możliwości wykonania tego rozkazu.

Łzy paliły jak ogień. Podbródek zadrżał, zaczęła zgrzytać zębami.

Na początek próbowała go dotknąć poprzez skrawek koszuli, zaraz po tym jak

gargulec przyniósł go do niej. Złudzenie było takie prawdziwe.

Strona 86

background image

Mroczna pokusa

Rzuciła się w jego stronę, rozpaczliwie próbując poskładać kawałki wizji,

która tak jej się podobała.

Niebo piekło. Pomocy ! Pomocy !

- Sienna !- Parys walczył żarliwie ze swoimi oprawcami, kręcił się wyginał,

kopał i bił na oślep pięściami, próbując wydostać się z zagłębień gniazda.

- Przyszedłem po Ciebie . Nigdzie bez Ciebie nie odejdę. Sienna !

Niebo piekło. Pomocy!!!!!

Poczuła jakby wielka żelazna kula opadła jej na dano dno żołądka i zaczęła

wirować jak szalona. Które szybkie ruchy powodowały, że poczuła gorzką

żółć w ustach.

Szybko opuściła dłonie i koszulę wzdłuż tułowia, a paznokcie nerwowo wbiła

w delikatną skórę ud raniąc ją do krwi, próbując dostać się do samych kości.

Chciała zrobić coś, co uciszyłoby Parysa w jej głowie, jednak każdy jej ruch

odnosił odwrotny skutek. Walczyła zajadle, jednak to nie była fatamorgana.

Nie, to nie była wizja, nie była pijana, nie miała zwidów.

- Sienna…

W końcu grupka zniknęła za rogiem i jeżeli byli realni gargulce ciągnęły ich

w kierunku lochów.

Parys nadal krzyczał, wyrywał się, był całkiem realny… nie, to nie był miraż.

- Przepraszam - wyszeptała - przepraszam, tak mi przykro

Wściekłość w niej zawrzała.

Strona 87

background image

Mroczna pokusa

Chciała się schować, zaszyć gdzieś zwinięta w kłębek w pozycji embrionalnej

i szlochać , jednak zmusiła swój umysł do wysiłku, zmusiła się by rozgonić

złe myśli i wizje i zmusiła swe zastygłe w bezruchu stopy by zrobiły pierwszy

malutki krok w przeciwnym kierunku. Właśnie w ten sposób, inna pamięć, inne

wizje pojawiły się w głowie wołając ją z powrotem w stronę życia, igrały z nią,

kiedy stawiała kolejne kroki. Jej dawno nieżyjąca matka usiadła gdzieś w

ciemności pijąc - przechylając kieliszek wódki.

Marzyła tylko o tym, by to wszystko się skończyło!

Żołądek ściskał się z bólu, łzy spływały jej z oczu.

Przykro mi.

Nie, nie myślę, że będzie dobrze.

Jestem taka zmęczona.

Brzęk .

Nienawidzę Cię ! Odejdź ode mnie, odejdź jak najdalej. Nie pozwolę siebie

zranić.

Już znała podobne walki, przeżyła podobny smutek i żal, próbowała

zapomnieć, nie dopuścić do siebie tych wspomnień. W każdym razie to było

dla niej bezpieczniejsze niż myśli o Parysie.

Ale i tak najlepszym wyjściem było zapomnieć i skoncentrować się na swoim

zadaniu.

Uwolnione demony, które nosili kiedyś nieśmiertelni były na górze, hasały na

wolności.

Czy Kronos mógł rozkazać Izbie Lordów by je odszukali a potem schwytali i

Strona 88

background image

Mroczna pokusa

na powrót zamknęli w Puszce Pandory? Być może, król Tytani nigdy nie

zaprzestanie poszukiwań. Teraz miał trzy, uwięzione piętro wyżej, przykute

łańcuchami w sypialniach na wyższej kondygnacji.

Obsesja, Obojętność i Egoizm.

I ani jeden z nich, nie zdawał sobie sprawy z jej obecności w tym miejscu.

Ponieważ nie nauczyła się jeszcze latać, a nie ufała sobie na tyle, by wierzyć,

iż pewnego dnia, będzie w stanie rozwinąć skrzydła i polecieć, Sienna weszła

na schody.

Końcówki jej skrzydeł uderzały raz za razem w wytarty dywan, osłabiając już i

tak nadwyrężone mięśnie.

Uda płonęły żywym ogniem, kiedy zmuszała się do pokonania kolejnego

schodka w górę. Musiała dwa razy przystanąć by złapać oddech. Kiedy dotarła

już na piętro, ściągnęła ramiona i dumnie uniosła podbródek. Wojownicy na

tej kondygnacji zawsze wyczuwali słabość, nie ważne, jakiego rodzaju, nawet

jeśli nie byli w stanie zrozumieć lub zobaczyć jej źródła.

A kiedy wyczuli słabość, to jakby otwierały się jakieś wielkie niewidzialne

drzwi przez które wydostawały się na zewnątrz ich najpodlejsze i najbardziej

sprośne zachowania. Zupełnie jakby to ona była odpowiedzialna za ich

uwięzienie.

Idź, podejdź bliżej… możesz to zrobić, przecież możesz to zrobić.

Zobacz jak daleko już zaszłaś, jak walczysz by utrzymać się przy życiu.

Idź.

Dobra dziewczyna.

Strona 89

background image

Mroczna pokusa

Pierwsza sypialnia przez którą przeszła należała do Camerona.

Nie zajęło Siennie wiele czasu, by dowiedzieć się, że mieszka w niej demon

Obsesji.

Był istotą złożoną z nawyków, a ponieważ był półmrok, leżał teraz

rozciągnięty na podłodze i robił pompki.

W górę. W dół. W górę. W dół.

Jak zawsze jego widok spowodował , że Gniew zaszalał w amoku.

Ból wybuchł w jej głowie, pierwsze wizje demonów zaczęły atakować jej

umysł . Gwałtowne i brutalne wizje z przeszłości Camerona.

Krwawe bitwy, kobieta w jego ramionach, wiotka, martwa, klnący na

niebiosa, piskliwym głosem przysięgając… ślubując zemstę …

Sienna szybko pozbyła się wizji przeszłości, ale nie mogła uciec przed

obrazem rzeczywistości, jego oliwkową, opaloną skórą, błyszczącą od kropel

potu, spływających wzdłuż seksownie umięśnionych pleców, których widok

trwale zostawił piętno w jej umyśle.

Jego włosy miały piękny, głęboki odcień brązu, przykleiły się do spoconej

głowy.

Miał opuszczone oczy, ale Sienna doskonale wiedziała, że były w kolorze

lawendy otoczonej srebrnym wianuszkiem.

W pokoju obok rezydował Pukkin – dozorca Obojętności.

Na jego widok gniew stał się zabójczo spokojny. Sienna nie zrozumiała tej

reakcji, a demon nie udzielił jej wyjaśnienia.

Strona 90

background image

Mroczna pokusa

Egipskie pochodzenie malowało się w ostrości jego rysów i zmysłowości jego

ciemnych oczu.

Miał długie, proste i kruczoczarne włosy. Reszta w nim była bardziej bestią niż

człowiekiem. Rogi wyrastały z jego skroni. Ręce były zakończone ostrymi

szponami, a nogi umięśnione i pokryte futrem.

Cammeron nazywał go Irlandczykiem, ponieważ wbrew swemu wyglądowi i

pochodzeniu, mówił z zabójczym wyspiarskim akcentem.

Sienna myślała o nim również w taki właśnie sposób.

W końcu dotarła do ostatniego pokoju – Winter – dozorcy Egoizmu.

Gniew miał do niej ambiwalentny stosunek, żadnych wizji, żadnych gróźb,

zupełnie coś innego, Sienna nic z tego nie rozumiała.

Zima stała z biodrem opartym o framugę, ręce miała założone na pierwsi.

Dłonie z paznokciami pomalowanymi na koralową czerwień zaciskały się z

niecierpliwością. Wyglądała zupełnie jak Cameron. Musieli być ze sobą

spokrewnieni. Skóra opalona na brąz, piękne brązowe włosy i oczy w kolorze

lawendy również zakończone srebrną obwódką.

Długie po samą szyję nogi były nie tylko zabójczo piękne, ale również

śmiertelnie niebezpieczne.

Jej wspaniała kobieca uroda stanowiła kontrast dla idealnego męskiego

piękna Parysa.

Sienna napięła się, sama myśl o tym spowodowała dziwne ukłucie zazdrości w

jej sercu .

On jest mój.

Strona 91

background image

Mroczna pokusa

Nie, niestety on nie był jej, szybko poprawiła się w myślach. Nigdy nie będzie

jej.

Próbowała się do niego zbliżyć, dotrzeć w jakiś sposób, ale on nawet jej nie

zauważał. I to było chyba w tym wszystkim najlepsze.

To wszystko, co wydarzyło się później spowodowało, że zraniła go na setki

możliwych sposobów i dała mu powody do tego, by już nigdy jej nie zaufał.

- Kto do cholery tu jest?- warknął zaskoczony Cameron. On, który był

Obsesją, wyczuwał pewne sprawy naturalnie. Być może nie powinna tyle razy

tu przychodzić, nawet dzisiaj, kiedy to zaplanowała ich uwolnienie.

Nie ważne jak, ale chciała to zrobić.

- Wiem, że ktoś tu jest. Pokaż się. Natychmiast!

- Mamy do czynienia z jakimś szpiegiem Kronosa, jestem tego pewna -

powiedziała Winter, głosem pięknym i zmysłowym, pieszczącym uszy.

Jej spojrzenie ledwie zaszczyciło Siennę.

- Słyszałam wcześniej jego głos…

- Wypatroszę… cię, kimkolwiek jesteś - Cameron wrzał.

On nie mówił do Winter, ale do Sienny.

Mógł przeklinać i złorzeczyć przy Winter, mógł ją przeklinać i czasami

wpadać w furię, ale nigdy, przenigdy nie zrobiłby jej krzywdy.

Ale jeżeli był ktoś, kto mógł zabić ducha, albo cokolwiek innego, to Sienna

była chętna założyć się, że to mógł być Cammeron.

Ponieważ był bardzo wredny i uparty, i nigdy nie spoczął dopóki nie osiągnął

Strona 92

background image

Mroczna pokusa

tego co sobie wymyślił.

- Czy twoje tyrady kiedykolwiek się skończą?- zapytał Irlandczyk, z tak

zabójczym akcentem, że Sienna zadrżała.

- Ty Irlandzki, mitologiczny wrzodzie na dupie…

Winter odwróciła się w jego stronę.

- On nigdy nie skończy, i będzie dalej wygłaszał swoje głupie przemowy, jeśli

ty sam się nie zamkniesz.

- Ktoś już dawno powinien spuścić ci konkretne lanie, mała księżniczko -

odciął się Irlandczyk.

- Tylko tknij ją, a za chwilę zjesz swoje jaja, będą doskonałą przekąska przed

daniem głównym – warknął Cammeron.

Sienna tak naprawdę nie miała nic przeciwko ich przekomarzaniu się. To były

naprawdę bardzo łagodne słowa w porównaniu do tych które rzucali pod jej

adresem.

Poza tym oni się tylko droczyli. Tak naprawdę bardzo się kochali, przyjaźnili i

trzymali się razem zjednoczeni przeciw Kronosowi od chwili, kiedy

zorientowali się, że tylko wspólna nienawiść ich ocali przed nim.

Wyciągnęła dłoń dosięgając tarczy, blokującej pokój Winter.

Kontakt.

Westchnęła, kiedy bariera odmówiła posłuszeństwa i nie chciała jej przepuścić.

Wczoraj dotykała górnej połowy, szukając jakichkolwiek punktów

pozbawionych ochrony.

Nie znalazła niczego. Dziś postanowiła skupić się na dolnej połowie.

Strona 93

background image

Mroczna pokusa

- Sienna!- Głos Parysa odbił się od ścian - Sienna!

Gdzie Ty do cholery idziesz?

Coś ukuło ja w piersi, i po raz kolejny musiała zawalczyć z łzami

napływającymi do oczu.

Do diabła z tobą, Kronosie.

Ze wszystkich tortur ta była największą . Jej trzęsące się dłonie nadal badały

tarczę.

- Sienna!

Łzy gorące jak wrzątek napłynęły do oczu i wylały się na policzki,

pozostawiając po sobie piekące ślady. Wizje przeszłości nigdy nie dręczyły jej

tak długo, nie chodziły za nią. Kiedy zmieniała miejsce pobytu stara wizja

ustępowała miejsca nowej, często bardziej przerażającej. To był pierwszy raz,

kiedy wizje podążyły za nią.

Powoli uspokoiła się, marszcząc brwi.

Nie, to nie mogą być wspomnienia, zrozumiała w końcu , wszystkie części

układanki nagle znalazły się na swoim miejscu, po mimo jej wcześniejszych

obaw. To nie były wspomnienia. O ile wiedziała Parys nigdy nie był w tym

zamku, a poza tym nigdy wcześniej, w swoim poprzednim życiu nie widziała

Gargulców.

Tak więc, nie było możliwości, żeby te dwie wizje pokazywały przeszłość.

Czy On teraz…

Jej serce stanęło w połowie uderzenia.

Strona 94

background image

Mroczna pokusa

- Sienna !

Kolejne uderzenie serca.

- Kto tam jest?- dopytywała się Winter.

- Kolejny więzień?- rzucił Cammeron.

- I kim jest ta Sienna?- zapytał Irlandczyk

Usłyszeli głos Parysa.

A przecież nigdy wcześniej nie widzieli ani słyszeli jej wspomnień.

To nie było… To nie mogło być…

Serce Sienny stanęło.

- Sienna!!! Do cholery! - brzęk, huk - Złaź ze mnie ty debliny worku kamieni

- kolejny huk.

- Sienna!

Nie to nie były wspomnienia, to nie była żadna wizja. To była prawdziwa

rzeczywistość i to wszystko działo się właśnie tu i teraz. Parys był tutaj.

Przyszedł po nią. Szukał jej, próbował za wszelka cenę się do niej dostać.

Po chwili serce znowu ruszyło, uderzając rytmicznie i mocno, tak że teraz z

kolei zabrakło jej tchu. Gargulec mógł go zranić, mógł to zrobić nawet teraz.

- Parys - poczuła panikę, wyprostowała się i biegiem pognała na dół schodami

do wielkiej sali.

Tak jak przedtem, jej skrzydła ciągnęły się po dywanie. Jednak coś gnało ją do

przodu, upadła na twarz. Skuliła się z bólu, ale po sekundzie znów była na

Strona 95

background image

Mroczna pokusa

nogach i biegła do przodu.

- Parys … Parys jestem tutaj.

Gdyby nadal walczył z gargulcami, z pewnością jego organy byłyby dla nich

przekąską. Widziała to już tak wiele razy.

Jeżeli raz skosztowały człowieka, nic nie mogło ich powstrzymać przed

wielka ucztą. Przyśpieszyła kroku i modliła się aby nie było a późno.

Rozdział 9

KRONOS przeniósł się do prywatnej sypialni, w swoim ulubionym sekretnym

pałacu. Skóra jeżyła się mu na karku, na którym dźwigał Łowcę w mizernym

stanie. Przez chwilę przyglądał się malowidłom ściennym, a wielkie ręcznie

robione hebanowe łoże zmaterializowało się przed nim. Rrzucił Łowcę na

kolana nie zwalniając uścisku. Gruby czerwony dywan zamortyzował upadek,

chroniąc człowieka przed zmiażdżeniem rzepek. To by było na tyle, jeśli

chodzi o litość, która była mu przeznaczona na ten dzień.

U wezgłowia łoża zabrzęczały łańcuchy. Naga kobieta, przywiązana do

kolumny próbowała się uwolnić.

Oczywiście bezskutecznie.

Łańcuchy były nie tylko po ludzku zahartowane ale wzmocnione magią. I

oczywiście to, że była tu, w tym miejscu, nimi przykuta, było tylko i

wyłącznie jej winą. Kronos nigdy by jej nie dopadł, gdyby sama tu nie

przyszła, ze śmiesznym zamiarem dorwania go i przykucia go tymi

łańcuchami.

Gdyby nie był w posiadaniu wszechklucza otwierającego każdy zamek, pewnie

by się jej udało. A teraz już nic nie mogło go powstrzymać. Przyglądał się jej

szczerząc zęby w uśmiechu.

Ciemne włosy plątały się wokół jej posiniaczonych ramion , niezbity dowód na

Strona 96

background image

Mroczna pokusa

to, że próbowała się uwolnić, na długo przed tym zanim wrócił. Jej skóra,

kiedyś bez jakiejkolwiek skazy i apetycznie kremowa, teraz miała ziemistą,

szarą barwę. A kiedy w jej oczach o dziwnej barwie jakby mieszaniny

kryształu i purpury błysnęła nienawiść, jego uśmiech poszerzył się jeszcze

bardziej.

- Zemszczę się, odpłacę Ci za to pięknym za nadobne - warknęła.

Zanim zdołał odpowiedzieć, dziewczyna zamilkła a na jego twarz wrócił

niegodziwy uśmiech. - Ale dopiero kiedy ja się już zabawię.

- Właśnie teraz, moja ukochana - Kronos oblizał usta językiem. Jeżeli istniała

jakakolwiek kobieta na świecie która mogła mu zaszkodzić, to była właśnie

ona, ale on nigdy by się do tego nie przyznał.

- Czy w taki właśnie sposób witasz swego męża, którym jestem od

niezliczonych stuleci?- syknął. Rhea, królowa tytanów, wpatrywała się w

niego, zupełnie jakby oglądała futerkowe zwierzątko, którego skórkę lada

chwila ktoś wyprawi i uszyje dla niej na nowy płaszcz zwycięscy.

- Lepszym sposobem byłby dyndający miecz u twojej szyi - machnął

lekceważąco ręką, jakby jej słowa nie miały żadnego większego znaczenia.

Takie protekcjonalne zachowanie z całą pewnością podziała jak zapalnik na jej

wybuchowy temperament.

- Ostrożnie moja ukochana, jesteś w niebezpieczeństwie, nawet nie protestuj.

- Argh!

Jej demon - Konflikt, świecąc rubinem blaskiem zaczął wyostrzać jej rysy, a

chęć do walki rosła z każdą chwilą.

- Zapłacisz za to.

- Mówiłaś to już tak niezliczoną ilość razy. Niestety.

Strona 97

background image

Mroczna pokusa

Westchnął kpiąco , tak cicho że ledwie można było go usłyszeć ponad

szmerem oddechu.

- Możesz silić się na upokorzenia, możesz próbować mnie zawstydzić, ale i tak

nic z tego. Moja ulubiona część Twoich występów dopiero nadchodzi… kiedy

zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak nie zrealizujesz żadnej ze swoich gróźb,

bo za bardzo obawiasz się porażki - pomimo jego złośliwych, kąśliwych uwag

ona nie zamierzała zaprzestać walki.

Ale kiedy jego własne przeguby u rąk i nóg zaczęły sztywnieć na znak

protestu, cała ta sytuacja przestała go bawić. Był w jakiś sposób połączony,

związany z tym okropnym stworzeniem. Tego połączenia nie mógł zerwać w

żaden sposób. I tak, kiedy ktoś ranił Rheę, to automatycznie ranił jego. Nie

zależnie od miejsca i czasu. Podobnie kiedy Ona doświadczała przyjemności

to on również ją odczuwał. Dlatego zawsze wiedział, kiedy uwiodła kolejną

swoją ofiarę.

Ale ona również zawsze wiedziała kiedy on był z inną kobietą.

Być może to był właśnie powód, dzięki któremu gardzili sobą tak namiętnie i

dlaczego wybrali przeciwne strony wojny, która rozgrywała się pomiędzy

nieśmiertelnymi a ich ludzkimi wrogami.

Kronos związał się z Izbą Lordów, Rhea zaś miała Łowców.

- Śmierć byłaby zbyt dużą przyjemnością jak dla Ciebie! - splunęła tuż przed

materacem, dokładnie tak jak to przewidział, pot lśnił na całym jej ciele.

Ucieszył go jej widok w tak kiepskim stanie.

Bawił go.

Naga, bez wsparcia, pozbawiona możliwości obrony, czy choćby odzienia.

Strona 98

background image

Mroczna pokusa

Miała piękne, wydatne piersi z przepięknymi ceglanymi sutkami. Piękny

zgrabny brzuch i jeszcze bardziej apetyczne uda. I kiedyś naprawdę ją kochał.

Zrobiłby dla niej wiele, nie, zrobiłby dla niej wszystko, ale z pewnością

wszystko, co sprawiłoby że byłaby szczęśliwa.

I faktycznie dał jej wszystko.

Chociaż to on był władcą, ona dzieliła z nim tron. Nawet podzielił z nią jego

boskie zdolności. Pragnął jej tak bardzo, tak obsesyjnie, że nie chciał żyć jeśli

nie byłoby jej u jego boku i dzielącej jego władzy.

Jednak stulecia mijały, a ona zaczęła się zmieniać.

Z początku pożądała tylko jego mocy, a później jej żądza władzy zaczęła ją

niszczyć, pragnęła władzy absolutnej, większej niż jego własna. Ostatecznie

zdradziła go, próbując uzurpować sobie siłę i władzę.

To ona była przyczyną jego uwięzienia w Tartarze.

To ona była przyczyną upadku Tytanów na rzecz Greków .

Przynajmniej jeden raz pomagała w próbach odebrania mu życia.

Teraz, nie było już nic, co mogłoby uratować ją przed jego wiecznym

gniewem.

- Znowu wracamy do punktu wyjścia, myszko - powiedział, celowo

nawiązując do dawnych męskich emocji.

Podczas jednej z wielu kłótni, które zdarzyły się im w więzieniu, zabił jej

kochanka, a ona jego kochankę, wtedy złożyli przysięgę , że już nigdy nie

skrzywdzą nikogo kto jest dla nich wzajemnie ważny, a przysięga miała być

wieczna i nienaruszalna. Dlatego Kronos osobiście nie mógł rozprawić się z

jej cennym Galenem lub z którymkolwiek z jego ludzi, mimo, że wreszcie

odnalazł kryjówkę tego gnojka, jak również nowego dozorcy Nieufności. Za to

Strona 99

background image

Mroczna pokusa

Rhea nie mogła tknąć żadnego z jego Lordów.

Oni jednak mogli wyniszczać się wzajemnie.

Co ciągle miało miejsce.

- Twój wybór, Rheo. Pokonam Ciebie, albo zabiję jednego z twoich Łowców .

Człowiek klęczący u boku Kronosa wzdrygnął się gwałtownie słysząc groźbę

Kronosa, kwilił cicho, a z warg ciekły mu stróżki krwi, nie odezwał się jednak

ani słowem.

Prawdopodobnie nie mógł, bo Kronos wyrwał mu język.

Kronos chciał aby Rhea wybrała karę, i nie bardzo obchodziło go to, że w

zasadzie karał sam siebie.

Chęć by ona cierpiała, był silniejsza niż wszystkie obawy.

- No to jaki jest Twój wybór?

Codziennie oferował jej ten sam wybór, a ona codziennie dawała tę sama

odpowiedź.

- Myślisz, że obchodzi mnie choć trochę, kruchy i bezużyteczny człowiek? -

uniosła podbródek, i zaszczyciła Kronosa spojrzeniem, jej wzrok pozbawiony

był jakiegokolwiek śladu strachu lub litości.

- Zabij go.

Łowca zakwilił.

Nie, jej odpowiedź wcale się nie zmieniła. Kronos mógłby ją pokonać za

każdym razem, i zapewne kiedyś… któregoś dnia to zrobi. Ale na razie bardzo

podobało mu się dawanie jej tego o co prosiła.

Strona 100

background image

Mroczna pokusa

Podobała mu się myśl , że mógł spełniać jej zachcianki przez następne dekady.

- Bardzo dobrze - Kronos wyciągnął wolną dłoń, przywołał miecz, powietrze

świsnęło, cichy brzęk. Głowa Łowcy opadła na podłogę z głuchym hukiem.

Bezwładne ciało również opadło.

Miedziany zapach wypełnił powietrze.

Wyraz twarzy Rheii pozostał niezmiennie obojętny, nietknięty choćby

wyrzutem sumienia.

- Zrobiłeś już sobie dobrze, mój ogierze, poczułeś się spełniony? Czy teraz już

czujesz się dużym, silnym mężczyzną?

Suka.

Nigdy nie pozwoli, żeby ona była górą.

- Czy ty naprawdę nie dbasz o swoje wojsko, nigdy nie zainteresowałaś się

nikim ze swej stale topniejącej armii. Nie interesują Cię ludzie walczący w

imię Twojej sprawy.

Jedno nagie ramię uniosło się w przypadkowym wzruszeniu.

- Czuję dla moich ludzi takie samo współczucie, jakie Ty odczuwasz dla

swoich wojowników, jestem tego pewna. Nie, nie czuję nic.

Nie, on nie znosił swoich Lordów, ale szanował ich siłę i determinację. A

raczej, kiedyś szanował. Ostatnio jego Wojownicy byli zbyt zajęci

zakochiwaniem się i swoimi małostkowymi sprzeczkami, teraz z kolei byli zbyt

zajęci ratowaniem Kane, dozorcy Katastrofy, by zważać na rozkazy Kronosa.

Ale dopóki oni byli buforem pomiędzy Kronosem a definitywną i

Strona 101

background image

Mroczna pokusa

nieodwracalną śmiercią, potrzebował ich.

Zmarszczył brwi zastanawiając się nad tym wszystkim, co doprowadziło go do

tego miejsca i tego momentu. Dawno temu, pierwsze Wszechwiedzące Oko,

będące jeszcze pod jego rozkazami mogło zaglądać do nieba i piekła, mogło

widzieć zarówno przeszłość jak i przepowiedzieć przyszłość, i przepowiedziało

mu, że człowiek przepełniony nadzieją podleci do niego na białych skrzydłach

i zetnie mu głowę.

Były to dawne czasy, a Galen nie został jeszcze nawet stworzony.

Dlatego Kronos założył, że to Anielski zabójca przyjdzie po niego i dlatego

stworzył elitę boskich Wojowników.

Wojna wybuchła pośród aniołów i bogów, Grecy walczyli z Tytanami, nawet

na ziemi trwały walki.

Osłabiony przez nieustanne walki, Kronos został odnaleziony przez Zeusa i

strącony do Tartaru.

Wkrótce później Zeus stworzył Izbę Lordów, a Galen był jednym z nich,

wojowników służących jako osobista armia, gotowych do wali i obrony Zeusa,

gdyby w jakiś sposób Tytani skruszyli mury więzienia. Ale w wyniku głupiego

urazu, zazdrości Ci sami żołnierze którzy mieli być obrońcami otwarli Puszkę

Pandory, spuszczając ze smyczy demony w niej zamknięte i spowodowali

jeszcze większe spustoszenie a niżeli przyniosła niebiańska wojna. Zeus

wymierzył im karę, przydzielając każdemu z nich po demonie, lokując je

wewnątrz ich ciał. Galenowi w parze przypadł demon Nadziei, a białe skrzydła

wykiełkowały na jego plecach. Wkrótce po ucieczce Kronosa z

nieśmiertelnego więzienie, najnowsze Wszechwidzące Oko namalowało ten

sam obraz przyszłości, która już raz została Kronosowi przepowiedziana, tym

razem pokazując zwycięstwo Galena nad Kronosem .

Pierwsze Wszechwiedzące Oko powiedziało, że zobaczyło… że jest jakiś

sposób, jakaś możliwość aby zmienić przeznaczenie i ochronić siebie. Kobieta

Strona 102

background image

Mroczna pokusa

z ciemnymi skrzydłami północy, która żyła pośród jego wrogów ale marzyła o

życiu z jego sprzymierzeńcami, miała być jego zbawieniem.

Tą kobietą był Sienna.

Wszystko zostało opisane przez Oko, począwszy od jej pojawienia się po atak.

Dlatego musiał zrobić wszystko tak jak powiedziało Oko i dokładnie to, co

powiedziało.

Sienna musiała przystać do Galena wbrew jej pragnieniu dołączenia do

Lordów. Tylko ona mogła pozyskać i utrzymać uwagę Galena, chociaż jeszcze

nie wiedziała jak albo dlaczego. Kronos jednak nie zamierzał jej tego mówić.

Tylko ona mogłaby stanąć naprzeciw Rheii, jeśli ta kiedykolwiek zdołałaby się

uwolnić. Tylko Sienna mogłaby powstrzymać Lordów od przypuszczenia ataku

na Galena, i zamordowania go. niestety nawet śmierć Galena nie

powstrzymałaby proroctwa. Jego demon przeszedłby do kogoś innego, a wtedy

kto inny stałby się białoskrzydłym zabójcą króla Tytanii.

- Ucieknę, wiesz o tym - powiedziała Rhea, a w jej głosie brzmiała pewność.

Czy ta pewność wynikała z jej zdolności, czy jego rezygnacji, nie był pewien.

Nie martwił się tym, przetarł kciukiem brew lekceważąc jej słowa .

- Nie, nie wiem. Jeszcze nigdy nie widziałem tak słabej bogini.

Tylko on mógł otworzyć łańcuchy którymi została przykuta, a nie planował

tego robić. Jedną z jej ostatnich zbrodni było przekonanie swojej siostry by

została jego kochanką i szpiegowała go dla niej. To był kolejny powód

nalegania Kronosa, by Sienna zbliżyła się do Galena

- Jeden dzień…- wyszeptała.

Ruszył w stronę łóżka, jak najdalej od martwego ciała i bliżej swej

Strona 103

background image

Mroczna pokusa

znienawidzonej żony.

- I co? Zrujnujesz mnie, uwięzisz? Będziesz… Co jeszcze? Czym możesz mi

zagrozić, hmmm?

- Obedrę cię ze skóry, opluję twoje kości i zatańczę w kałuży twojej krwi.

- Brzmi, jak bardzo wspaniały, widowiskowy wieczór. Myślę, że do tego czasu

zdążymy się jeszcze troszkę zabawić.

Jednym ruchem ręki wezwał którąś z wielu obecnie zamieszkujących jego

harem kobiet. Rudzielec z ciemną, opaloną skórą i różem na policzkach

pojawił się obok niego. W przeciwieństwie do innych kobiet, ta wydawała się

być szczerze zadowolona z możliwości spełniania jego zachcianek. Dziś

ubrana była w prześwitującą udrapowaną jedwabną tunikę ozdobioną

koronkami, oraz klejnoty, które kiedyś należały do Rheii. Uśmiechała się

jaśniej niż jakiekolwiek słońce.

Widząc królową Tytanów tak bezbronną i bezradną przykutą do łóżka,

westchnęła z poczucia dumy, że to teraz ona jest ulubienicą Króla. Jednym

ruchem przerzuciła włosy na jedno ramię. Widząc to Rhea syknęła.

I dlatego właśnie ją wybrałem, pomyślał Kronos szczerząc zęby.

Rozpoznając diamenty które wisiały na szyi dziewczyny, Rhea wypuściła

lawinę przekleństw.

- Wasza wysokość - powiedziała dziewczyna jednocześnie dygając przed

Kronosem, dając Rheii do zrozumienia jak niewiele dla niej znaczyła.

Rozchodził się od niej aromat drzewa cytrynowego. - Co mogę dla ciebie

zrobić?

- Możesz pokazać kobiecie na łóżku, jak twój mężczyzna Cię zadawala i jak

bardzo Ci się to podoba.

Strona 104

background image

Mroczna pokusa

Pchnął ją w stronę Rheii, tak by ta dobrze widziała jej twarz.

- Czy ona się tobie nie podoba?- zapytała dziewczyna.

Królowa znowu syknęła ze złości i próbowała ją ugryźć.

- Dość tego!

Rzucił jedno spojrzenie na swoją żonę, rozpinając zamek błyskawiczny swoich

skórzanych spodni.

Gardził taką obcisła odzieżą, ale Rhea uważała taki rodzaj garderoby za

atrakcyjny, a chęć zemsty przewyższała wszelkie inne pragnienia i wygody.

- Wiesz co powinnaś powiedzieć, żeby to wszystko powstrzymać- zwrócił się

do swojej żony.

Rhea musi tylko przyznać się do porażki i przyrzec, że już na zawsze będzie

mu posłuszna.

- Prędzej umrę.

- I bardzo dobrze.

Wziął służącą, a przyjemność z tego aktu była bardzo intensywna. Tyle, że

nigdy nie przyznałby się że przyjemność i rozkosz brała się głównie z tego, że

robił to na oczach swojej żony, a ona musiała na to patrzeć. Rhea jednak

zamknęła oczy, blokując dostęp tego obrazu do swoich myśli.

Ale to było nie ważne.

Czuła każde pchnięcie, każdy jego ruch wewnątrz dziewczyny i to mu

wystarczało.

W tej chwili.

Strona 105

background image

Mroczna pokusa

Kiedy skończył, wciągnął spodnie drżącymi rękoma, tylko one świadczyły o

sile jego erekcji. Było to dla niej wielkim upokorzeniem, po takim wysiłku król

szybko odzyskiwał siły, obdarzając ją promiennym uśmiechem.

- Dupek- powiedziała Rhea dysząc.- Nienawidzę cię. Ze wszystkiego w moim

życiu Ciebie nienawidzę najbardziej.

- A jak nienawidzę ciebie.

Uśmiech pełen najprawdziwszego zadowolenia pojawił się na jego twarzy.

- Kronos, kochanie. Zrobiłeś mi niemałą przyjemność tą obleśną scenką,

zachowałeś się jak prostytutka. Ale nie byłeś nawet w połowie tak dobry jak

moi kochankowie.

Słowa były dokładnie obliczone, uzbrojone w żądło by ugodzić jego męką

dumę.

Ale Kronos pilnował się bardzo, by nic po sobie nie pokazać, nadal grał swoje

zadowolenie i rozbawienie.

- Wiesz, kochanie - powiedział.- Mogłaś zadawalać się swoimi ludźmi,

cieszyć się twoimi kochankami, ale tylko do czasu dopóki ich nie znalazłem i

nie zabiłem. A tymczasem jutro znowu spotkam się z moim rudzielcem. Jutro

znowu ją przelecę.

Rozdział 10

Kły na ramionach, pazury na jego nogach. Rogi wbijały mu się w żołądek.

Przynajmniej Parys miał taką nadzieję, że to były rogi dźgające go w brzuch.

Próbowali przykuć go łańcuchami do ściany. Nie pozwolił się zakneblować.

Powoli też zaczął godzić się z myślą, że jednak nie zobaczy już Sienny.

Chociaż tu była.

Strona 106

background image

Mroczna pokusa

Żywa. Nieskrępowana.

Zobaczyła go, spojrzała na niego, spotkała jego wzrok, a jej smutek był tak

wielki, że aż wyczuwalny. Smutek i żal, i nawet prawdziwe przerażenie

wyzierało z jej oczu, które pozbawione były kanciastych oprawek okularów,

jakie nosiła w poprzednim życiu.

Teraz w tym nowym, pozagrobowym już ich nie potrzebowała,

prawdopodobnie teraz jej wzrok był doskonały, ale rysy jej twarzy pozostały

niezmienione.

Duże piwne oczy, duże miękkie czerwone wargi.

Pęki ciemnych falujących włosów spływały na jej ramiona, i sięgały teraz talii.

Jego kobieta.

Tylko jego.

Jego przyjaciele pojedynczo i po kolei wpadali w sidła miłości, a on tak im

zazdrościł.

A teraz, tutaj była jego kobieta, kobieta która ujęła go i zafascynowała jak

żadna inna.

Kto by pomyślał.

Musi do niej dotrzeć, musi obronić ją przed tym horrorem.

Musi się z nią kochać, musi ją mieć.

Jego demon wycofał się w głąb umysłu, tchórząc, kiedy Parys, przebojem

wbiegł pomiędzy gargulce, by dostać się jak najbliżej Sienny. W jednej chwili

jego oprawcy natarli na niego, zwiększając atak.

Strona 107

background image

Mroczna pokusa

Rzucił jednym, po chwili następnym i jeszcze jednym, ciskał kamiennymi

ciałami w ściany budowli. Jednak one uleczały się natychmiast i wracały do

walki.

Jeszcze bardziej wściekłe. Jeszcze bardziej natarczywie.

Gargulce go spowolniały, jednak nie powstrzymały. Był już słaby, i stawał się

coraz słabszy, bo nie uprawiał dzisiaj seksu.

Przypomniał sobie, że wczoraj też nie było seksu.

Już prawie o tym zapomniał.

Nieważne.

Sienna tu była i jednym spojrzeniem odnalazł drogę do niej.

Znowu mógł ją mieć.

Żadnych pytań. Mógłby nawet w tej chwili.

Teraz musiał do niej dotrzeć.

Mrok zgęstniał wewnątrz jego głowy, owijając jego umysł, podsyłając mu

myśli o śmierci i zniszczeniu, nie stawiał oporu, pozwolił się prowadzić

mrokowi głębiej i głębiej , do miejsca gdzie pojawiły się, przeszkody do

zniszczenia, tylko to się teraz liczyło. Te gargulce chciały powstrzymać go

przed dotarciem do jego kobiety.

nie zasługiwały na to aby żyć.

Krok, drugi, trzeci stworzenia przyczepiają się do jego ud, trzymają się

kurczowo jego kostek, kiedy przemierzał drogę do Sali balowej. Uderzał je

pięścią po głowach, kopał i przybijał nożem do podłogi.

Strona 108

background image

Mroczna pokusa

- Sienna! Gdzie…

Schowała się w dalekim kącie, jej ciemne włosy, plątały się na plecach, oczy…

oczy były dzikie. Nagle świat zwolnił, a on w jednej chwili dostrzegł szczegóły

które umknęły mu wcześniej. Jej wargi były bardziej obrzmiałe, a w kącikach

zobaczył zaschnięte krople krwi. Siniaki dodawały koloru jej policzkom.

Jednak te niebiesko-czarne ślady świadczyły tylko o bólu jaki musiała znosić.

Jedno z jej obsydianowych skrzydeł zostało najprawdopodobniej złamane i

wisiało pod dziwnym katem.

Była ranna.

Ktoś ją skrzywdził.

Czerwień zmieszała się z czernią, obie barwy obficie zalały jego mózg

zaburzając ostrość wzroku.

Wściekłość migotała mu w głowie tysiącem iskierek, budząc rządzę mordu. W

żyłach krew wrzała.

Z rykiem bólu rzucił dwoma kolejnymi gargulcami. Kolejnego chwycił i

zdzielił pięścią, walnął w głowę wybijając dziurę w policzku stworzenia,

później w kark, i znowu w grzbiet i w klatkę, roztrzaskując gada.

Stwór jeszcze walczył.

Uchwyt Parysa był silny docisnął go do piersi. Jeszcze stworzenie walczyło

Dziobało go w pierś.

- Niech Cię przykuje łańcuchem - krzyczała Sienna. - Proszę, pozwól mu się

przykuć łańcuchem.

Chciała by go uwieziono?

Strona 109

background image

Mroczna pokusa

Czy nienawidziła go tak jak się tego obawiał?

Nieważne.

Jej obawy i zarzuty były nieistotne, a jego determinacja niezachwiana.

Musi zabić…

Bach, bach, tajemnica poliszynela. Wróg musi zginać. Bach, bach…

Zamierzył się nożem. Przeszkody muszą zostać wyeliminowane…

Jeden wielki bajzel.

Gargulce zdążyły już zapomnieć o swojej przyjemności, lub czymś w jej

rodzaju, co poczuły, kiedy zwarły szyki i w ataku ruszyły na niego. Sienna

również do niego dotarła, pachniała polnymi kwiatami i … Ambrozją ?

Odetchnął głęboko.

O tak, to była ambrozja.

Ambrozja, słodka ambrozja, jej zapach niczym perfumy przenikał jego skórę,

uspakajając, zabijając rządzę mordu, chciał ją wchłaniać i wąchać. Musiał ją

wąchać.

Ślinił się na ten zapach, nawet wtedy, kiedy zaczął się zastanawiać, dlaczego

ona pachniała narkotykiem nieśmiertelnych, od którego jeszcze niedawno był

uzależniony, a który zmusił się do porzucenia, przed ważną walką, którą mógł

wygrać tylko wtedy, kiedy był trzeźwo myślącym. Jego stan spowodował, że

zapomniał o umówionym spotkaniu z boginią, która dostarczała mu kryształki

i dopiero kiedy zdał sobie sprawę w jakim jak bardzo się uzależnił, zdecydował

się by przestać zażywać Ambrozję. Na szczęście najgorsze miał już za sobą

jeśli chodzi o wychodzenie z nałogu, nie było opcji, by mógł na nowo do tego

Strona 110

background image

Mroczna pokusa

wrócić. To byłoby jak powrót do szamba, jakby przestać martwić się o

cokolwiek oprócz kolejnego, nowego kłopotu.

A on chciał jej.

Była teraz tak blisko .

Pożądanie ożywiło się, wlewając dodatkowe siły do umysłu Parysa, zmieniając

kierunek jego myśli.

Musę jej dotknąć… muszę ją mieć… koniecznie.

Przynajmniej raz byli zgodni.

- Musisz pozwolić im by Cię zakuły w łańcuchy.

Kiedy spróbowała odciągnąć dwa gargulce od niego, one rzuciły się na nią

próbując gryźć, drapać i dźgać głową. Nogi Sienny ugięły się pod ich wagą.

Kolejny ryk wydarł się z jego gardła.

Czy ona przypadkiem nie próbowała go ratować ?

Sam pomysł wydawał się mu co najmniej dziwny.

Ignorowane bestie jeszcze raz próbowały go ujarzmić. Parys skoncentrował się

na osobniku wspinającym się na Siennę. Chwycił go i rzucił nim. Porwał

kolejnego i rzucił.

- Biegnij - krzyknął.

Bestie znowu skupiły się na nim. Próbował trzymać je daleko, utrzymując dla

Sienny bezpieczne przejście , ale ona nie uciekała.

Leżała dysząc ciężko, jej kończyny były nieruchome, nawet nie próbowała

Strona 111

background image

Mroczna pokusa

ratować siebie.

Wpatrywała się w niego załzawionymi oczyma.

- Proszę, Parys. Zostań. Nie walcz.

Gorący oddech zamarł mu w klatce piersiowej i chociaż każdy mięsień, każdy

instynkt jaki posiadał kazał mu wracać do walki, kontynuować to co zaczął,

usiadł na tyłku i schował ostrza do pochwy i opuścił ramiona.

Próbowała go ratować, a on jej zaufał.

Mógł się poddać.

Bestie wykorzystały w pełni chwile spokoju i zbiegły się jak muchy do miodu.

Zupełnie jak Sienna, tak samo one pozostały nieruchome.

Szokujące, ale szał walki po chwili zelżał.

Gargulce doczepiły się do jego ramion i zaczęły ciągnąc go w stronę lochów,

gdzie był już uwieziony William.

Sienna poruszała ociężale nogami i odeszła, nie pozwalając sobie jednak na

przerwanie kontaktu wzrokowego.

Dobrze.

Musiała być ostrożna, nie mogła pozwolić sobie na żaden błąd, bo w

przeciwnym razie walka wybuchła by od początku.

- One zostawią Cię w spokoju, jak tylko przykują Cię łańcuchami.

Jej głos drżał, przepojony niewypowiedzianym bólem.

Strona 112

background image

Mroczna pokusa

- One po prostu muszą wykonać swoje zadanie, a później pozwolą ci już robić

co chcesz.

Chcesz jej …

Pomimo ran które odniósł, po raz kolejny poczuł, że woń demona nasiliła się,

bogaty czekoladowy zapach wymieszany z najlepszym szampanem. Jeżeli

potrzebował dowodu, na to że może być z tą kobietą po raz kolejny, to właśnie

go znalazł.

Mógł być z tą kobietą ilekroć tylko chciał , tylko razy na ile ona mu pozwoli.

Czuł się onieśmielony.

Oczyszczony.

Zdezorientowany.

W końcu znalazł kobietę, która była inna niż wszystkie, której szukał całe

życie, o którą błagał najbardziej na świecie.

Te z gargulców, które go nie trzymały w swoich szponach przeskoczyły za

jego plecy, ocierając się o niego w dziwny sposób.

Twardsze tym razem i bardziej zdecydowane w potrzebie wypełnienia swojego

obowiązku.

Ale nawet to, że miał zostać przykuty łańcuchami, nie mogło sprawić, że jego

demon siedział spokojnie. Seks nadal roztłaczał delikatny zapach pożądania.

Prężył się i stroił mając na celu uwiedzenie Sienny.

Ona tu była … nigdy nawet nie śmiał o tym myśleć, była taka piękna, śliczna,

że aż zapierało mu dech w piersiach, sama kwintesencja kobiecości.

Strona 113

background image

Mroczna pokusa

Nawet taka brudna i poplamiona krwią jak teraz. Nigdzie indziej nie było

wspanialszej kobiety.

Wcale nie upiększył sobie jej obrazu w głowie przez ten czas rozłąki. Wręcz

przeciwnie, obraz, który sobie stworzył oddawał ledwie namiastkę jej

prawdziwej urody.

Piękne piwne oczy błyszczały drobnym iskierkami szmaragdu i miedzi, tak

jakby lato i zima połączyły się w jedno otoczone zasłoną długich ciemnych

rzęs.

Jej wargi były nabrzmiałe zupełnie jak po ukłuciu osy. Kobiety zapłaciłyby

majątek za takie usta, a mężczyźni daliby wszystko żeby je całować.

Jej włosy nie były ani ciemne ani jasne, były brązowe, na których światło

załamywało się i odbijało barwą najprawdziwszego złota.

Były dłuższe niż wcześniej, pukle fal opadały na ramiona jak hipnotyzujące

fale oceanu.

Jej piegi rozjaśniły się, ale teraz były bardziej dekadenckie niż kiedykolwiek

wcześniej, mapa rozkoszy dla jego języka. Skóra miała barwę śmietanki z

płatkami róży, błyszczała delikatnie jakby Sienna połknęła Słońce.

Całe ciało było smukłe i eleganckie jak u primabaleriny .

Piersi nie były duże, ale zaskakująco doskonale pasowały do jego dłoni kiedy

dane mu było badać językiem i pieścić jej sutki.

Jej długie szczupłe nogi owinięte wokół jego tali trzymały go kurczowo.

Moja, pomyślał. Moja.

Weź ją.

Strona 114

background image

Mroczna pokusa

Demon Rozpusty podpowiadał, że obaj jej chcą, że Parys jej potrzebuję, i

teraz może ją zdobyć. Jak gdyby Parys się z nim sprzeczał o siłę swego

pożądania do Sienny.

Jedno pytanie tylko nie dawało mu spokoju.

Czy to, że będzie z nią po raz drugi wzmocni go, tak jak zawsze przygodny

seks dodawał mu sił?

W kącie czekał już uśmiechnięty William, szczerząc zęby do Parysa. Nie miał

na sobie kajdan, co szczerze zdziwiło i rozłościło Parysa. To on powinien być

bez kajdan.

Tymczasem bestie nie zaszczyciły nawet spojrzeniem Williama, wciąż zajęte

Parysem..

Parys odprężył się.

Był tak blisko Sienny, dokładnie tak jak o tym marzył.

Jasna cholera, ile rzeczy chciał dla niej zrobić…

Mogła go odepchnąć, ale nie odepchnęła .

Tak czy owak, wreszcie pozna prawdę.

Strona 115

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 11

Parys patrzył jak William staje obok Sienny. Dziewczyna nie spuszczała z

niego wzroku i Parys zastanawiał się jakie też myśli muszą teraz przepływać

przez jej głowę. Czy jej ciało reagowało na niego, tak jak on reagował na nią?

Krew znaczyła ściany dookoła, Parys zaklął. Dałby wiele, by zobaczyć ją

otoczoną jedwabiami i aksamitem. Zrobi to, przyrzekł sobie, odmieni jej życie.

- Miło znowu cię zobaczyć, Sienno – powiedział William niezwykle

przymilnym głosem, jednak lód w jego oczach, przeczył tej słodkiej fasadzie.

Parys napiął się. Jeśli wojownik ją skrzywdzi…

- Spotkaliśmy już się? – zapytała.

Strona 116

background image

Mroczna pokusa

Przez chwilę William zdawał się być zupełnie zmieszany. Zaraz potem

uśmiechnął się szeroko.

- Martwi mnie, że tego nie pamiętasz, pozwól więc, że ci przypomnę tamtą

scenę. Byliśmy w Teksasie, a ty leżałaś niczym wierny pies, trzymając się

kurczowo nogi Parysa – jego szydzący ton był celowo zamierzony. Chciał ją

onieśmielić i przypomnieć jej wszystko, co zrobiła Parysowi.

- Nie tym tonem – warknął Parys. Być może mogło mu to zaszkodzić, ale nie

zamierzał pozwolić, by wojownik drwił z niej.

Sienna wzruszyła ramionami, słowa Willa nie zrobiły na niej większego

wrażenia.

- Będziesz musiał mi wybaczyć, że wtedy cię nie zauważyłam. W

przeciwieństwie do niego wydajesz się być taki pospolity.

William zadławił się własnym językiem.

Po raz pierwszy Parys wyszczerzył zęby w rozbawieniu. Ostatni raz kiedy

okazała taką brawurę, wstrzykiwała mu narkotyk. Wtedy nie podobała się mu

jej bezczelność, teraz tak, zwłaszcza, że była skierowana przeciwko komuś

innemu.

William wstrzymał oddech i dodał.

- Jak zapewne wiesz, zabiję cię, jeśli spróbujesz go skrzywdzić w jakikolwiek

sposób. I nie przejmuję się tym, jak bardzo go to rozgniewa – spokojny wyraz

twarzy potwierdzał słowa wojownika. – Parys jest głupcem interesując się

tobą. To z kolei oznacza, że jego przyjaciele muszą się teraz o niego

zatroszczyć.

To wcale nie było zabawne. Parys warknął, jego zęby zazgrzytały o siebie.

Ciemność powoli budziła się w nim… Parys walczył, by się nie uwolniła, choć

tak naprawdę pragnął zacisnąć dłonie wokół szyi Williama. Nikt nie miał

Strona 117

background image

Mroczna pokusa

prawa grozić Siennie. Nikt. Nigdy. Nie chcesz go zranić. Zatrzymaj się.

Lojalność wobec Willa zaskoczyła go, pozwoliła mu jednak nieco otrzeźwieć.

Musi ją obronić… musi…

- Widzisz? – William rozłożył szeroko ramiona, jakby na potwierdzenie swoich

słów.

- Głupi.

Parys zagryzł policzek. Zmusił się by zastygnąć w bezruchu, który to już raz?

Trzeci? Dmuchnął ze świstem powietrze przez usta, niczym zła bestia, którą w

istocie był. Gargulce ciągle jeszcze wierciły się gdzieś po komnatach.

Przyjaciele mogą sobie mówić do niego co chcą, ale nie wolno im jej obrażać.

Sienna wstała i razem z William przybliżyła się do Parysa. Wkrótce cała trójka

znalazła się w niewielkiej sali, pozbawionej jakichkolwiek luksusów. W oddali

gargulce drapały o ziemię, stwory przybliżały się , skrzecząc radośnie i

przeczuwając swoje zwycięstwo.

Przeguby i kostki Parysa oplatały kamienne łańcuchy, unieruchamiając go przy

ścianie. Gargulce zbliżały się do nich, skrobiąc ostrymi pazurami w podłogę,

skrzecząc chrapliwie, rozważając jak się dobrać do swojej zdobyczy.

Sienna przerwała wizualny kontakt z Willem, padając na kolana koło Parysa.

Jej drżące dłonie zacisnęły się na rękojeści noży. Parys mógł sam się uwolnić.

Lub do diabła William mógł to zrobić, tyle, że Parys chciał czuć na sobie jej

eleganckie delikatne dłonie. Było nich coś erotycznego i niezmiernie

kuszącego.

Wciągając głośno powietrze powiedziała:

- Oni przykuwają do skały każdego kto przekroczy most. I trzymają go tak

długo, dopóki nie stracą nim zainteresowania. Będziesz mógł opuścić to

Strona 118

background image

Mroczna pokusa

miejsce dopiero kiedy się im znudzisz.

Przymknął na chwilę oczy, rozkoszując się brzmieniem jej głosu. Niski głos

wibrował w jego umyśle niczym najsłodsza pieszczota. Mógłby słuchać jej

ciągle.

Czy ciągle jeszcze jej nienawidził? Tak. Zdecydowanie. Nienawidził tego co

mu zrobiła i tego co, on jej uczynił. Nienawidził myśli jak silnie oddziaływała

na niego, a jeszcze bardziej nienawidził tego, że świadomie nie wybrała go

wtedy, wiele miesięcy temu, tak jak on ją wybrał.

Zabrałby ją do domu. Rozpieszczałby ją. Przynajmniej teraz tak uważał.

Pieściłby ją nie przejmując się tym kim była. Nie zadawałby jej kłopotliwych

pytań, nie planowałby jej pozbawić wolności.

- Mam kłopot… nie mogę… musiały mnie zranić bardziej niż zakładałam –

szepnęła cichutko. – Tam mi przykro… jej dłonie opadły do boków, zachwiała

się, zaraz potem opadła do przodu wprost na jego pierś.

- Sienna? – zażądał, ale nie usłyszał odpowiedzi. Każdy kto były zdolny ją

teraz zobaczyć, mógłby ją zranić, zadać cios jej duszy. Gargulce z pewnością

były w stanie ją zobaczyć i dotknąć. Może potrzebowała tylko odpocząć,

zaczerpnąć powietrza? Zaraz jednak przerażenia ścisnęło jego krtań, skąd w

takim bądź razie wzięła się krew wokół jej ust?

- Musiała zemdleć porażona moim pięknem – zauważył William z

westchnieniem. – Łaskotki, które dla niej zaplanowałem muszą pójść w

odstawkę.

Ignorując go, Parys szarpnął ramieniem, próbując wyrwać łańcuch ze ściany.

Drugą dłoń zaciskał wokół talii Sienny, przytrzymując ją blisko siebie.

Tak idealnie do niego pasowała.

Po tym jak zerwał łańcuch pogłaskał ją po plecach, przytulając jeszcze mocniej

Strona 119

background image

Mroczna pokusa

do siebie. Jego serce jak oszalałe tłukło się w piersi. głowa opadła jej na bok,

odsłaniając jej blade policzki. Szarpnął drugą dłonią, uwalniając się

całkowicie.

Dopiero wtedy zrobił to, o czym marzył od pierwszej chwili, gdy ją zobaczył.

Pogłaskał jej włosy, skronie, brwi…. Jej skóra była taka miękka, tak cudownie

ciepła. Błagał o tę chwilę od tamtego pamiętnego dnia kiedy umarła przez

niego. Tak wiele razy śnił o tym. Ku jego radości rzeczywistość okazała się

być lepsza niż sen. Czuł nie tylko jej ciało, jej ciepło, czuł również jej zapach.

Wspaniały, kwiatowy, słodki, niczym ambrozja, pobudzający…

Dlaczego ambrozja? Nie mógł tego zrozumieć. Czyżby była naćpana? Jeśli tak

w rzeczywistości było, oznaczało to, że Kronos narkotyzował ją. Sama nigdy

by tego nie zrobiła, za bardzo lubiła mieć trzeźwy umysł i kontrolę nad swoim

ciałem.

Ochronię ją przed tym pomyślał. Była jego. W tej jednej chwili należała do

niego. Seks natychmiast ożywił się w jego głowie. Weź ją, weź ją, weź ją.

Instynkt wymagał, by usłuchał głosu demona. Parys jednak ciągle się

wzbraniał. Nie w ten sposób, nie kiedy była nieprzytomna.

Westchnienie frustracji i zawodu przetoczyło się przez jego głowę. Parys

zlekceważył to uważnie oglądając ciało dziewczyny, sprawdzając jej

skaleczenia i rany. Każdy nawet najdrobniejszy fragment gołej skóry działał

pobudzająco na jego wyobraźnię, wywołując u demona spazmy zawodu.

Chociaż Parys podziwiał i pragnął ciała Sienny, warczał oglądając jej skórę.

Obok wielu już gojących się siniaków, dziewczyna nosiła liczne ślady pazurów

i kłów. Z wielu ran sączyła się krew.

W jego umyśle natychmiast zapłonęła furia. Jeśli zrobiły to gargulce,

wszystkie małe kreatury zapłacą mu za to.

Rozdział 12

Strona 120

background image

Mroczna pokusa

Naprawdę chciał, by mu zapłaciły i nie zamierzał z tego rezygnować. Zassał

głęboko powietrze próbując się uspokoić i ostudzić swój mroczny nastrój.

Tymczasem zamiast jasności zaszumiało mu w głowie, a oczy zaczęły łzawić.

W powietrzu roznosił się silny zapach ambrozji. Mógł wręcz jej skosztować.

Marszcząc brwi, pochylił się, by powąchać jej ciało w zagięciu szyi.

Na skórze zapach był jeszcze intensywniejszy.

- Perwersyjne - powiedział William.

- Czy nie możesz choć raz być poważny?

- Byłem bardzo poważny. Zawsze wyobrażałem sobie jak to robisz i co się

dzieje już po fakcie. Czy dziewczyny zdają sobie w ogóle sprawę, co im

zrobiłeś, czy są tak oszołomione że ledwie rejestrują twoją obecność? A może

wymykasz się ukradkiem?

- Fajnie, że starasz się analizować moje życie płciowe –rzucił mrukliwie Parys.

- A inne tego nie robią?

- Chrzań się.

- Ponownie, inni tego nie robią?

- To się mija z celem - Parys kolejny raz zaciągnął się ambrozją. Mgła

zgęstniała, umysł wojownika zaczął dryfować. Czy aromat powstawał we krwi

Sienny? Kolejny raz zaciągnął się powietrzem. Tak zdecydowanie ten zapach

wydzielała jej krew. Zapach był tak silny jakby stali na polu ambrozji.

Ale było to przecież niemożliwe. Ambrozja rosła na specjalnie do tego

przygotowanych łąkach w chronionym zakamarku niebios. Odległość jaka

dzieliła to miejsce od pól ambrozji można przyrównać do odległości pomiędzy

ziemią a księżycem.

Strona 121

background image

Mroczna pokusa

Płatki kwiatów zrywano i wyciskano z nich sok, resztę suszono i przerabiano

na proszek. Nikt nie mógł posłużyć się proszkiem, ani tym bardziej płynną

ambrozją. Żaden nieśmiertelny, ani tym bardziej człowiek nie miał do niej

dostępu.

Ale Sienna nie była już człowiekiem.

Ze wstydem stwierdził, że najchętniej wgryzłby się w szyję Sienny, by wypić

ambrozję z niej do ostatniej kropli. Od dawna chodził ścieżką nałogu, wiodącą

go po bagnach świadomości, jeśli jednak miał wygrać, uratować siebie i Siennę

powinien mieć jasną głowę. Gdyby było inaczej zapewne od razu zagłębiły się

w tej słodkiej czarownej chwili...

- Pomimo tego, że to bardzo interesujące i ciekawe, mam na myśli twoje

kuszące zachowanie – William powiedział a jego ostry głos przeciął

powietrze. - Ciekawi mnie, czy jednak zamierzasz dobrać się do tego towaru

czy nie?

- Wydawało mi się, że kazałem ci się zamknąć.

- Nie, powiedziałeś, żebym cię pieprzył, ale to było pięć minut temu. Dużo

zmieniło się od tego czasu. Waśnie zacząłem się nudzić.

Parys zagryzł język aż poczuł krew na podniebieniu. Powinien się skupić, olać

Williama, skoncentrować na Siennie, na jej urazach i zadaniu. Ale gówno, jego

pieprzony umysł chciał inaczej. Pragnienie już rozrosło się w jego ciele. Nie

powinien był zauważyć, cudnych różowych sutków, płaskiego brzucha i

cudnego zagłębienia pomiędzy jej długimi nogami.

Nie powinien był liczyć jej piegów ani też planować polizać je językiem.

Zacząłby mniejszymi liźnięciami od jej pępka a potem sunąłby w dół do jej ud.

Był naprawdę gnojkiem, chorym, obrzydliwym padalcem. Powinien zostać

wychłostany. Był pewien, że jak tylko Sienna się obudzi, sama o tym pomyśli.

Strona 122

background image

Mroczna pokusa

Powinien siebie nienawidzić.

- Ona jest przecież martwa - zaskrzypiał. Zauważył też, że na przegubie nie

miała już symbolu nieskończoności, tatuażu jaki używali łowcy. - Dlaczego

więc krwawi? Czy jej rany nie powinny goić się tak szybko jak nasze?

- Och, a więc teraz chcesz ze mną rozmawiać? - wojownik zażartował.

- Po prostu odpowiedz na pytanie, albo wyrwę ci język i przybiję go do ściany.

- Naprawdę straciłeś poczucie humoru, wiesz o tym? Dobra... dobra... świetnie

powiem ci.

Faktycznie jest martwa ale demon, który w niej mieszka jest jak najbardziej

żywy. Jego serce bije dla niej, jego krew krąży w jej żyłach... W sumie to nie

wiem po co mam ci wyjaśniać fizjologię demonów? I co do diabła tak ładnie

pachnie? To jest bardzo smaczne. Coś w sam raz dla mojego...

- Przestań oddychać! - Parys nie chciał, by ktokolwiek inny oddychał

wciągając do płuc jej zapach.

- Taki z ciebie zazdrośnik?!

- Wróćmy do tematu naszej rozmowy, a postaram się ciebie nie zranić. Jest

opętana, ale jest też martwym duchem. Więc…

- Więc możesz jeszcze ją dotknąć.

- Chodzi mi oto, czy ona w końcu się uleczy?

- Tak ponieważ jej demon się uleczy. I tu dochodzimy do sedna. Trzeba było

od razu o to zapytać, a nie kluczyć i kręcić, nie wspominając już o stracie

mojego czasu.

Ok, ok., a więc zagoi się. Parys uniósł ją wyżej w ramionach, mocniej

Strona 123

background image

Mroczna pokusa

przyciskając do siebie. Jego kobieta…

Seks uwielbiał dotykać, mruczał więc teraz z aprobatą.

- Zabieram ją do góry, poszukam jakiejś sypialni - powiedział Parys. Miał

zamiar opatrzyć ją i zabandażować. Jeśli oczywiście nie obudzi się wcześniej i

nie zażąda, by poszedł do diabła. – Nie jesteś zaproszony.

Tak bardzo jak pragnął, by się obudziła i powiedziała to, o czym marzył, tak

bardzo miał nadzieję, że prześpi moment w którym będzie czyścił jej rany. Był

zdesperowany, by mieć ją w swoich ramionach.

Głupi chory bękart skarcił siebie.

Przede wszystkim jednak nie chciał, by czuła jakikolwiek ból, kiedy będzie ją

opatrywał. Na moment spojrzał na łańcuchy zwisające z jego nadgarstków,

zastanawiając się, czy nie byłoby dobrze przykuć, nimi Siennę do łóżka żeby

mu nie uciekła. Dzięki temu nie mogłaby mu zwiać dopóki nie przedyskutują

kilku spraw. Niestety przyszedł tu by ją uwolnić, nie niewolić.

I gówno, może wcale nie chciała uciec od niego. Co prawda najpierw go

zupełnie zignorowała ale chwilę później pognała mu na ratunek. Cokolwiek

było przyczyną jej zmiany, nie zamierzała się go pozbyć. Potarł policzkiem o

jej czoło, rozkoszując się zapachem jej włosów.

Gargulce nie zadały sobie trudu, by zamknąć, kratę, a tym samym uwięzić

Williama i Parysa w środku. A może to zamek stanowił sam w sobie więzienie?

- Jesteś takim mięczakiem - powiedział William krocząc obok niego. - Mam

nadzieję, że wiesz o tym.

- Naprawdę? To nie ja przejmuję się odżywką do włosów.

- Być może dlatego twoje włosy mają rozdwajające się końcówki.

Strona 124

background image

Mroczna pokusa

- Zacznij raz jeszcze opowiadać o swoich włosach , a obudzisz się jutro łysy.

- To śmieszne tak mówić. Oboje wiemy, że pokonałbym cię, zanim w ogóle

miałbyś szansę zbliżyć się do mnie z brzytwą - William uniósł dumnie

podbródek. - A tak w ogóle, to tylko prawdziwy mężczyzna potrafi zrozumieć

delikatną kobiecą naturę.

- Nie wiem kto nakarmił cię takimi bzdurami, ale mogę ci przysiąc, że Sienna

znajduje się w najbardziej opiekuńczych ramionach.

Gargulców nie było w głównej sali. Parys wcześniej nie zauważył wystroju, za

bardzo był pochłonięty walką z małymi paskudami. Dopiero teraz miał szansę

się rozejrzeć. Ściany były równie zmurszałe i sypiące się jak reszta zamku.

Zaschnięta krew na ścianach i kości porozrzucane po kątach. Kręte schody

prowadzące do góry przykrywał poprzecierany dywan. W wielu miejscach na

różnorakich podwyższeniach stały posągi. Męskie, żeńskie, stare młode.

Jedyne co je wszystkie łączyło, to przerażenie w oczach.

- Zakładam, że będziesz zajęty przez kilka następnych godzin, tyle pewnie

czasu zajmie jej odzyskanie świadomości - powiedział William pocierając

alabastrowe czoło jednego z posągów. - Zakładam bowiem, że to jest właśnie

powód dla którego nie chcesz mojego towarzystwa prawda?

- Albo zamkniesz usta albo urwę ci głowę.

Chociaż uwaga Williama zirytowała Parysa nie zmniejszyła jednak pragnienia

by być z nią sam na sam, móc ją dotykać tak swobodnie jak William dotykał

posągu. Ogień na nowo rozlał się po jego ciele.

- Krzyknij jeśli będziesz mnie potrzebował. Jeśli okaże, się że nie jesteś w

stanie jej sprostać.

- Ten dzień nigdy nie nadejdzie - Parys skręcił w lewo, a William w prawo. –

A tak przy okazji… Jeśli spróbujesz zapukać do moich drzwi, lepiej byś był

martwy. Bo jeśli nie będziesz , zabiję cię.

Strona 125

background image

Mroczna pokusa

Pchnął pierwsze drzwi i wszedł do środka. Szczęściem dla niego sypialnia była

w pełni wyposażona. Jedyne co musiał zrobić, to zdjąć płótna przykrywające

meble. Lub może lepiej powinien je tak zostawić, kiedy Sienna się zbudzi, to

miejsce może stać się strefą wojenną.

Kane - dozorca demona Katastrofy nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.

Zwykle jego życie pchało go do piekła niezależnie od tego, czy nabył bilet

wstępu, czy nie. Jeśli gdzieś spadały skały, to zawsze na jego głowę, żarówki

pękały przy nim, a szło zawsze wbijało się mu w stopy. Od setek tysięcy lat

tkwił w tym gównie. Inny na jego miejscu już dawno postradałby rozum, ale

Kane przez ten czas rozwinął swoją własną filozofię życiową w myśl której:

Złe rzeczy się zdarzają trudno. On i tak je przetrwa i pójdzie dalej.

Teraz faktycznie był w piekle, ale nie był torturowany. Nie przesłuchiwano go

i żadne nieszczęście jak na razie się mu nie przytrafiło. Zamiast tego czczono

go. Pomniejsze demony opiekowały się nim, wielbiły go, choć ich oddanie

zapewne należało przypisać Katastrofie.

Wielkie łuskowate szpony chwytały go, głaskały, pieściły, rogate głowy

pochylały się nad nim oddając mu po pokłon.

Moi Katastrofa szepnął wewnątrz jego umysłu pysząc się z dumy, wypełniając

ciało Kane swoim aromatem.

Tak, Kane znał te demony, należały wcześniej do Katastrofy, w czasach kiedy

jeszcze Wielki Lord zamieszkiwał piekło. Potem demon postanowił uciec i

wyzwolić się spod wpływu Lucyfera. Choć minęły tysiące lat ich oddanie dla

Katastrofy nie minęło.

Pomniejsze demony, doskonale wyczuwały swego pana w środku Kane,

dlatego też uratowały go z rąk napastników.

W tej chwili Kane siedział na świeżo wybudowanym tronie . I nie bez

znaczenia był tu fakt, że tron powstał z kości Łowców, którzy wcześniej

Strona 126

background image

Mroczna pokusa

napadli na niego i chcieli go torturować. Odzież, którą wojownik miał na

sobie: koszulę i spodnie również uszyto z opalonych skór Łowców.

Wspaniałe dary dla demona od jego sług.

Powinien podziękować, ale słowa ledwie mogły przejść, mu przez gardło.

Najchętniej powiedziałby: dziękuję, ale zamiast skór wolałbym dostać toster.

Na co oni z pewnością by odrzekli, że chcę jego spermy.

Fakt pozostawał faktem.

Dawniej, jego demon, będąc okropnie zazdrosnym gnojkiem, sam doprowadził

do katastrofy niszcząc swoich męskich potomków. Pozostały tylko samice,

zdesperowane dążeniem, by spłodzić ze swym Diabelskim Suzerenem

potomstwo.

Kane nie uprawiał seksu przez stulecia. Akt ten wiązał się ze zbyt dużym

ryzykiem dla jego partnerek. Tak! tak jego ciało było teraz gotowe i uzbrojone.

Sękate ręce demonów ciągle jeszcze go głaskały i coraz intensywniej pieściły.

Niestety umysł Kane był daleko od nich.

- Ręce przy sobie, moje panie - rozkazał ostro. Mógł być miły, z pewnością

jednak demony były posłuszne tylko w obliczu silniejszego od siebie. Będąc

miłym nie zyska nad nimi kontroli.

Przez krótką chwilę oczekiwał protestu. Zamiast tego, fala jęku przetoczyła się

wśród samic, ich dłonie przestały go głaskać. Ociągając się, z wolna odsuwały

się od niego, ciągle jeszcze sięgając do niego dłońmi, mając nadzieję, że

zmieni zdanie. Wewnątrz jego głowy Katastrofa szalał z wściekłości, boleśnie

rozczarowany ich odejściem. Samice należały do niego, chciał je mieć,

powinien je mięć.

Moje - syknął. Weź je…

Strona 127

background image

Mroczna pokusa

Nie. Kane nie był typem faceta, który zostawiłby swoje dzieci, nawet gdyby

były pół demonkami. Jedyne więc co mógł zrobić w tej sytuacji, to przerwać tę

krępującą chwilę.

Weź.

Mówiłem ci nie.

Zamierzał wstać i rozejrzeć się za wyjściem. Jednak każdy jego najmniejszy

ruch powodował, że samice na nowo rzucały się do niego, łapiąc go za nogi i

wieszając się u jego kostek. Nie był pewien, czy Katastrofa wyuczył je tego,

czy to Kane wydawał się im być taki specjalny.

Na ten moment wojownik był pewien dwóch rzeczy: po pierwsze jego

przyjaciele z pewnością zamartwiali się jego zniknięciem, po drugie nie chciał,

by tu przyszli, narażając się niepotrzebnie, podczas, gdy jemu samemu nic nie

zagrażało.

Weź jedną. Choć jedną.

Och a więc teraz się targowali? Cóż odpowiedź nadal brzmiała nie… Jednak

być może, gdyby Kane trochę się poświęcił, mógłby dzięki temu ułatwić sobie

drogę ucieczki?

Spojrzenie wojownika prześlizgnęło się po samicach klęczących u jego stop.

Niektóre miały rogi wystające z ich kręgosłupów, inne spiczaste skrzydła,

jeszcze inne czerwone lub zielone łuski. Tuż za samicami była pieczara, jej

pokrwawione ściany straszyły ociekającymi skrawkami skór i wnętrzności,

zapach siarki drażnił nozdrza wojownika.

Kane szybko wybrał małą samicę bez rogów i skrzydeł. Jej łuski były bardzo

jasne w kolorze nefrytu. Wskazał na nią.

- Ty- jeśli choć raz w jego długim życiu, jego nic nie warte szczęście było z

Strona 128

background image

Mroczna pokusa

nim, miał nadzieję, że diablica będzie tego warta.

Samica wciągnęła gwałtownie powietrze, zaraz potem rozległy się syki

zazdrości.

- Chcę ciebie - powtórzył.

Jego wybranka wstała. Zamiast nóg miała kopyta, a kiedy się uśmiechnęła

pomiędzy jej wargami zobaczył zakrwawione kły. Katastrofa rozszalał się w

jego wnętrzu, zdesperowany by wyjść z niego, dotknąć jej, wejść w nią i walić

w nią z całej siły.

Moja, moja. Ona jest moja.

Ciekawe jak gnojek zareagowałby gdyby Kane, tak hipotetycznie ją zabił?

Pomijając fakt, że zabicie jej, byłoby tym samym co zabicie jednego z

przyjaciół Kanea. Demon w każdej chwili mógł spróbować zakończyć życie

Kanea, uwalniając siebie od niego. Tu w piekle mógłby funkcjonować bez

przeszkód. Może odrobinę tęskniłby za swoich ludzkim gospodarzem, nie

zmieniało to jednak faktu, że będąc wolny, mógłby robić, co chce i pieprzyć

się z kim chce.

Jednym słowem przesrane.

Kobieta-demon pokuśtykała do tronu oczy błyszczały jej diabelskim blaskiem.

Zamierzała wejść na tron, tak by wszyscy ją widzieli, a Kane niczym ogier

miał na oczach wszystkich ją zaspokoić.

Katastrofa ponownie ożywiła się waląc w jego czaszkę.

Kane wyciągnął przed siebie dłoń, jednocześnie potrząsając głową.

- Nie, wybacz, ale nie podchodź bliżej – zmarszczyła brwi, jednak była mu

posłuszna.

Strona 129

background image

Mroczna pokusa

- Prywatność - powiedział, a Katastrofa ponownie go uderzył. –Chcę cię wziąć

w... szałasie – nie był pewien, czy demony w ogóle rozumiały jego słowa.

- Paaanie? - rozwidlony język błysnął pomiędzy jej zakrwawionymi wargami.

- Nie wezmę cię tutaj - ani gdziekolwiek indziej. Bęc, bęc. Psiakrew Katastrofa

naprawdę chciał się wydostać. - Więc zbudujcie mi szałas - bęc. - Pospieszcie

się - bęc, bęc. Piekło, być może z jego cholernym szczęściem uda się mu w

tym czasie zwiać. Może demony zajęte budową szałasu nie zauważą go

uciekającego z tego miejsca.

- Szałas? – zapytała niejasno, jakby nie mając pewności, czy źle go nie

zrozumiała.

- Tak, chcę mieć swój. Zbuduj mi szałas, a może później będziesz miała swoje

dzieci - z kimś innym oczywiście.

Bęc, bęc.

Demony rzuciły się gromadą szukając potrzebnych materiałów, do zbudowania

szałasu. Jednak kilka z nich pozostało w tyle, przyglądając się mu. Cóż to by

było tyle, jeśli chodzi o plan doskonały. Nie będzie żadnej ucieczki, cichaczem

się stąd raczej nie wyniesie. Żałował, że nie może być jak Parys, przelecieć

wszystkie w łóżku, a potem zyskać siłę, jednocześnie pozostając całkowicie

emocjonalnie niezaangażowany.

Oczywiście, wtedy też pewnie byłby narkomanem, szukającym obsesyjnie

kobiety, która próbowała go zabić. Jednak w tej chwili takie uzależnienie

wydawało się mu być zbawieniem.

Do diabła jak tylko uda się mu wrócić do domu postara się porządnie

wykorzystać swoje nasienie, użyźniając nim wiele intymnych gniazdek.

Dom... słowo odbiło się w jego umyśle, napawając go lękiem i przerażeniem.

Szybko zrozumiał dlaczego tak było. Coś straszliwego miało się wkrótce

Strona 130

background image

Mroczna pokusa

wydarzyć. Coś, co już na zawsze miało zburzyć spokój mieszkańców fortecy.

Jego domu, domu jego przyjaciół i ich kobiet. Demon wiedział o tym, dlatego

też Kane mógł wychwycić jego emocje.

Nie oglądając się więc za siebie ruszył biegiem do wyjścia. Nie zatrzymał się

nawet, kiedy demony uczepiły się jego nóg.

Rozdział 13

Viola kroczyła obok Maddoxa- wielkiego wojownika patrząc jak niesie swoją

ciężarną żonę na górę. Minęli galerię obrazów, zarówno portretów jak i nagich

aktów. Madox, był już czwartym z kolei wojownikiem, którego poproszono o

zajęcie się Violą. Przez cały ten czas, dziewczyna nie potrafiła zrozumieć,

dlaczego nikt nie chciał spędzić z nią więcej czasu.

Począwszy od Luciena i Anyi, którą spotkała w Tartarze. Mieszkały cela w

celę na bloku B. Anya zawsze była o nią zazdrosna, bo w końcu kto by nie był?

Dzisiaj, pomniejsza bogini twierdziła, że wcale jej nie pamięta ale Viola nie

wierzyła w jej słowa. Jej zdaniem Anya kłamała, bo nie chciała słuchać o

wspaniałym życiu Violi. Godzinę później Anya wręczyła ją Reyesowi i jego

kobiecie-Danice.

Viola ciągle jeszcze rozmyślała nad słowami pożegnania jakie usłyszała z ust

Anyi:

,,Proszę bardzo , zabierz ją sobie i nie dziękuj. Wierz mi, przez co najmniej rok

nie będziesz musiał kłuć się nożem, by przypodobać się swojemu demonowi.”

Jak miała odebrać jej słowa? Czy Anya chciała, by Viola dźgała nożem

Strona 131

background image

Mroczna pokusa

Reyesa? Wojownik był dozorcą Bólu, a ona była absolutnie perfekcyjna i

doskonała. Jeśli zechce, będzie godzinami opowiadać mu swoim życiu,

talentach, gustach modowych i dekoratorskich.

Mówiąc o swoich talentach, postanowiła, że musi absolutnie wykorzystać

swoje uzdolnienia zarówno na mieszkańcach fortecy, ubierając ich porządnie

zgodnie z obowiązującą modą, jak i zmieniając wnętrze ich ponurego domu.

Tak, mogła im tak wiele dać. Ze łzami w oczach, przycisnęła dłoń do piersi.

Kiedyś, bardzo dawno temu, zrobiła coś, co nie miało wiele wspólnego z

dawaniem, czyn ten zepchnął ją w otchłań wstydu i wyrzutów sumienia.

Niestety nawet teraz nie miała pojęcia, co to było.

Jej demon potrafił skutecznie trzymać przykre wspomnienia daleko poza jej

zasięgiem.

Wszystko po to, by mogła dalej trwać w zachwycie nad samą sobą. Zupełnie

jakby obawiał się, że kiedykolwiek mogłoby się jej to znudzić?

W każdym bądź razie po godzinie rozmowy Reyes wręczył ją Aeronowi i jego

anielskiej przyjaciółce - Olivii. Piętnaście minut później Olivia zasugerowała

swoim słodkim głosem, że Viola nie powinna odmawiać swojego towarzystwa

Maddoxowi. Pięć minut później Maddox ciężko stąpając i zaciekle mrucząc

pod nosem pociągnął ją ze sobą na poszukiwania swojej żony . Tak więc teraz

szli do sypialni pary.

- Jestem pewna, że istnieje jakieś urządzenie mechaniczne, może krzesło, albo

wózek, które mogłoby udźwignąć twoją żonę - Viola powiedziała do

wojownika. Był bez koszu1i, a ciemny motyl zdobiący jego łopatki zdawał się

spoglądać na nią groźnie. - Podobnie jak ty jestem zręczna w majsterkowaniu,

a twoje plecy jak widzę są już na skraju wyczerpania od jej ogromnej wagi.

Ashlyn oplatająca męża ramionami zdusiła śmiech. Madox nie był jednak tak

subtelny.

Strona 132

background image

Mroczna pokusa

- Ona jest lekka jak piórko - warknął. - Raduję się faktem, że mogę ją nosić,

tak samo jak cieszę się z tego, że jest moja.

- Ok , zrobisz jak zechcesz, to twoje plecy. Jednak moim zdaniem za kilka lat

możesz mieć poważne kłopoty - motyl spojrzał na nią jeszcze groźniej.

Szkieletowa twarz ukształtowała się pomiędzy skrzydłami, kły wysunęły się z

małych ust. Ostre krawędzie skrzydeł motyla wysunęły się w jej kierunku.

Jej demoniczny znak był całkowicie inny. Przednia część motyla ciągnęła się

przez jej pierś, brzuch i uda. Tylna zdobiła jej plecy, pośladki i uda Cały tatuaż

lśnił i błyszczał, niczym posypany tysiącem diamencików.

Ashlyn spojrzała na nią ponad ramieniem Maddoxa.

- On nie próbuje się ciebie pozbyć -zaczęła.

- Tak, a owszem - warknął Maddox. - Jest utrapieniem - dokończył.

Viola zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć jak ta mała biedna ciężarna

kobieta mogła pomyśleć sobie coś tak niedorzecznego. Pozbyć się jej? Proszę!

Mężczyźni, kobiety, dzieci, śmiertelnicy i nieśmiertelni walczyli, by móc

przebywać w jej towarzystwie.

- Proszę nie zajmuj swojej małej główki moją osobą - powiedziała. - Jestem

pewna że przytłoczyła go tylko moja wyjątkowość.

Madox warknął posyłając jej groźne spojrzenie. Zatrzymali się przed drzwiami,

a sądząc po jego minie, wyraźnie miał ochotę zatrząsnąć je jej przed nosem.

Ashlyn jednak zachichotała, jego spojrzenie natychmiast uciekło do żony i

groźna mina stopniała niczym kostka lodu na słońcu.

Ból rozlał się po piersi Violi. Cofnęła się myślami w przeszłość, ale nie

potrafiła sobie przypomnieć, czy ktoś kiedykolwiek patrzył na nią w ten

sposób, jak gdyby była słońcem porannym, księżycem na niebie i każdą

Strona 133

background image

Mroczna pokusa

gwiazdą na nieboskłonie, a przecież miała tysiące, nie. .. miliony wielbicieli.

- Gdzie twój pupil? – spytała Ashlyn.

- Księżniczka Fluffikans bada nowe otoczenie, za zgodą swojej mamusi.

- To by wyjaśniało wrzaski na schodach - wymamrotał Maddox.

Ashlyn pocałowała go szybko w usta jednocześnie łapiąc za klamkę i

otwierając drzwi do pokoju. Czyste, świeże powietrze buchnęło ze środka.

Maddox szybko wniósł żonę do sypialni.

Viola błyskawicznie zrobiła rozeznanie, jak zawsze szukając pięknych

przedmiotów i biżuterii. Dostrzegła lustro, szybko jednak zanotowała sobie, że

nie wolno jej spoglądać w tamtą stronę. Nawet jeśli jej demon szeptał, by choć

na chwilę podeszła i spojrzała w swoje odbicie. W końcu była taka piękna…

Zacisnęła zęby. Cięte kwiaty wychylały się z wazonów. Były wszędzie, za

wyjątkiem łóżka, choć kilka sztuk było utkniętych w słupki lóżka, wijąc się

niczym bluszcz po jego bokach.

Wielki obraz zdobił jedną ze ścian. Viola zbliżyła się do niego ostrożnie

pożerając go wzrokiem. Słodkie niebiosa… każdy szczegół, każdy detal, został

precyzyjnie uchwycony i namalowany. Najchętniej poświęciłaby mu trochę

czasu, studiując go kawałek po kawałku, porównując jego fragmenty z

rzeczywistością.

Na portrecie Ashlyn stała w kwiecistym ogrodzie, płatki kwiatów zdobiły jej

głowię i ciało, spadając dookoła niej niczym deszcz. Faktycznie jednak płatki

wcale nie były płatkami, tylko twarzami. Tak wiele twarzy… Wojowników i

ich kobiet. Wielu z nich Viola nie rozpoznawała, innych zdążyła już poznać.

Szybko odwróciła wzrok od własnego wizerunku, decydując się rozważyć jego

niuanse później. Jedno z ramion Ashlyn było nagie, a skórą na nim była

wytatuowana aż do łokcia. Płomienie wirowały wspólnie z płatkami śniegu, nie

topiąc ich, choć tak właśnie powinno się stać. Dwa wykluczające się zjawiska

Strona 134

background image

Mroczna pokusa

barwne i kolorowe.

Daleko przed Ashlyn stał Maddox, spoglądając na nią mrocznymi oczami.

Sięgała do niego wytatuowaną ręką, srebrny pierścień zdobił jej palec jarząc

się i mieniąc.

Skóra Violi zaczęła mrowić. Już wcześniej widywała takie obrazy, była tego

pewna, choć nie wiedziała gdzie i kiedy to było. Tak samo jak ten sprawiały

wrażenie żywych... każda twarz, każdy cal płótna żył własnym życiem, kolory

w przedziwny sposób przelewały się przez płótno, sprawiając wrażenie

autentyczności. Obraz stanowił zapowiedź czegoś... niestety Viola nie miała

pojęcia jak go odszyfrować.

- Kto to namalował? – zapytała z lekkim przestrachem w głosie. Z trudem

oderwała wzrok od obrazu, obracając się do niego plecami. Mogłaby poświęcić

godziny na oglądanie go, tak samo jak trwoniła godziny na oglądanie swojego

odbicia.

- Danika - kobieta Reyesa – zaszemrał Maddox.

Danika hmm. Teraz gdy Viola miała obraz za swoimi plecami, mogła skupić

się na innych sprawach, jak chociażby swoim wizerunku na płótnie. Nigdy

wcześniej nie spotkała Daniki, aż do dziś dnia. Kobieta wydała się jej

absolutnie ludzka ale widząc jej dzieło, nie była już tego taka pewna. Musiała

być kimś znacznie więcej. - To wspaniałe dzieło - powiedziała.

- Każda jej praca taka właśnie jest - powiedziała Ashlyn z dumą.

- Czy ona ma wgląd w przyszłość?

- Nie będziemy o tym dyskutować - powiedział Maddox.

A więc ma.

- Z pewnością będzie chciała mnie namalować. Muszę sprawdzić swój grafik i

Strona 135

background image

Mroczna pokusa

upewnić się, że znajdę czas, by jej zapozować - jeśli nie, będzie musiała

zmienić swoje plany, ale przede wszystkim dowiedzieć się czegoś więcej o o

swojej przyszłości.

Ashlyn ponownie zachichotała, Maddox zachmurzył się jeszcze bardziej.

Położył swoją kobietę na łóżku i przykrył ją dokładnie. Potem pogładził jej

czoło i brwi, dotykając ją delikatnie niczym niemowlę.

- Czegoś potrzebujesz ukochana? Powiedz, a będzie twoje.

Kobieta pogładziła drobnymi palcami wielki brzuch, jej usta ułożyły się w

miękkim uśmiechu.

- Byłabym zachwyconą gdybym mogła dostać pomarańczę. Tym razem

wystarczy mi tylko jedna, bo jeśli dobrze pamiętam ostatnim raz przyniosłeś

mi cały kosz.

- Przyniosę ci najlepszą, najbardziej soczystą pomarańczę, jaką kiedykolwiek

kosztowałaś – mężczyzna jeszcze chwilę głaskał jej policzek zupełnie jak

gdyby nie był wstanie przestać patrzeć na nią. W końcu oderwał wzrok od żony

i spojrzał na Violę.

- Będziesz bronić jej za cenę własnego życia, a jeśli zranisz ją, choćby

przypadkowo... – zacisnął dłonie w pięści, pokazując co może jej zrobić.

- Czy nie potrafisz wymyśleć, czegoś naprawdę oryginalnego? - Viola sapnęła

- Niech pomyślę… może rozpruwanie? Czy to dość okrutne? Albo już wiem,

możesz powiesić mnie pod sufitem, na moich własnych wnętrznościach, to

byłoby naprawdę podłe.

Ziewnął.

- A tak na poważnie, jelita są różowe, a różowy to mój ulubiony kolor. Nie,

czekaj, kogo ja chcę nabrać! W każdym kolorze jest mi do twarzy, więc idąc

tym tropem, zawsze jest czas, by się we mnie zakochać.

Strona 136

background image

Mroczna pokusa

Zacisnął usta w wąską szparkę.

- Koniec, ja zostaję, Viola pójdzie poszukać pomarańczy.

- Nie ma mowy, chyba, że pójdziemy razem, a ty będziesz mnie niósł - całe to

łażenie po fortecy już dawno ją znudziło.

Madox popatrzył na drzwi, potem na Violę, znowu na drzwi i znowu na Violę.

- Och dajże spokój, wasz miejscowy anioł powiedział wam przecież, że jestem

istotą o czystym sercu i można mi ufać, bla, bla, bla – słowa anioła zaskoczyły

Violę, bowiem sama nie wierzyła, by kiedykolwiek miała czyste serce. Fakt, że

wojownicy w fortecy, uwierzyli ciemnowłosemu aniołowi na słowo zdziwił ją

jeszcze bardziej. Przypuszczalnie byli najdziwniejszymi istotami na ziemi. –

Okej, jak już idziesz, to dla mnie również przynieś pomarańczę, a oprócz tego

przynieś mi dobrze wysmażonego hamburgera. Opuściłam dziś lunch.

Maddox mrucząc zawzięcie groźby pod adresem Violi, wyszedł w końcu z

pokoju.

- Nadmierna opieka może być przytłaczająca – zaszemrała wojowniczka. –

Wrrr.

- Czy nigdy nie byłaś zakochana? – zapytała Ashlyn.

- Hej, nie jestem głupia!

- Czy to oznacza tak?

- Hmm, tak, to oznacza, nie.

Nikły uśmiech zabłąkał się na ustach Ashlyn.

- Dlaczego w takim bądź razie tak bardzo cię to przeraża?

Strona 137

background image

Mroczna pokusa

Ból ponownie ścisnął pierś Violi. Starała się go zignorować, wyrzucić z

pamięci.

- Nie wiem – czas zmienić temat. – Myślę, że czas urządzić party dla singli w

moim nowym lokum, skoro mam już tu zostać. Oczywiście mam zamiar

pozwolić kilku wojownikom zalecać się do mnie – podeszła do łóżka Ashlyn. –

Być może szybkie randki, to moja specjalność i konieczność w moim

przypadku. Z reguły nie jestem w stanie pozbyć się męskiego towarzystwa

dłużej niż na kilka minut. Wystarczy, że zbliżę się do któregoś za bardzo i już

facet pakuje walizki i podąża za mną.

- Hmm, okej – Ashlyn potarła palcem podbródek, usilnie walcząc z

uśmiechem. – Uwierz mi lub nie, ale kilkoro singli jeszcze zostało w fortecy.

- Jak kto?

- Cóż, zobaczmy. – Jest… Torin.

Jego obraz pojawił się w umyśle Violi. Białe włosy, czarne brwi i błyszczące

zielone oczy. Wspaniała twarz i umięśnione ciało.

- Nada się. Możesz kontynuować.

- Cóż, nie żeby Torin nie był cudowny, ale powinnam cię ostrzec, że

umawianie się z nim ma jedną zasadniczą wadę. On jest dozorcą demona

Zarazy i nie może dotknąć skóry żadnego żywego stworzenia bez ściągnięcia

na świat śmiertelnej plagi. Nie zachorowałabyś od tego, bo jesteś

nieśmiertelna, ale z kolei sama nie mogłabyś dotknąć żadnej żywej osoby bez

zarażenia jej. Oprócz niego oczywiście.

Viola przesunęła językiem po ustach.

- Masz rację. Nie zachorowałbym, gdybym go dotknęła. Jestem pewna, że

zauważyłaś jak zabójczo perfekcyjnie działa mój układ odpornościowy. Ale

Strona 138

background image

Mroczna pokusa

pomijając to, nie jestem pewna, czy mam ochotę spotykać się z kimś, kto b y

siał zniszczenie w szeregach moich wyznawców. To kogo tam jeszcze mamy?

- Jest jeszcze Kane, ale on… - smutek zagościł w bursztynowych oczach

Ashlyn. – On nie umawia się, mówi, że to nie jest warte kłopotów z tym

związanych.

- Dla mnie zmieni zdanie, to oczywiste. Nie jest to jednak powód dla którego

posmutniałaś, a jestem pewna, że smutek wyczułam w twoim tonie. Wydaje mi

się, że słyszałam jakieś pogłoski o jego zaginięciu.

- Tak.

- Nie przejmuj się. Skoro tylko się dowie, że tu jestem, szybko znajdzie drogę

powrotną do domu. Nawet jeśli jest martwy. Nie lubię się chwalić, ale takie

sytuacje już zdarzały się mi wcześniej. Wyślę tylko kilka wiadomości i zaraz

będę mogła ruszyć na polowanko.

Uśmiech na nowo zagościł na ustach Ashyn.

- Wydawało się mi, że miałaś nie sms’ować – powiedziała. – Pamiętasz?

Ramiona Violi nagle opadły. Fakt. Mniej więcej po pięciu minutach

przebywania w fortecy, Lucien zaciągnął ją do słodkiej sypialni Torina i

nakazał facetowi sprawdzić jej blog i inne wpisy w sieci. Cóż jasnowłosy

wojownik najwyraźniej był komputerowym guru. Później obaj zaserwowali jej

to samo ostrzeżenie: jeśli puści jakiegoś sms’a, lub inną wiadomość w sieć, już

nigdy nie pozwolą jej stąd odejść.

- Kto jeszcze został? – zapytała.

Ashlyn zagryzła dolną wargę.

- Jest Cameo, ale jestem pewna, że ona osobiście woli facetów.

Strona 139

background image

Mroczna pokusa

Viola potrząsnęła głową.

- Mogłabym zmienić jej podejście, żaden problem, jednak to stadium swojego

życia mam już za sobą. Kto jeszcze?

- Jest jeszcze William, wieczny napaleniec. Nie jest demonem, ale

nieśmiertelnym w jakimś sensie.

William – niegrzeczny bawidamek. O tak, znała go. Jak Anyię spotkała go w

Tartarze.

- On jest kimś więcej niż nieśmiertelnym, w każdym bądź razie – był też

aroganckim, zarozumiałym dupkiem. – Włożę jego kandydaturę do szufladki z

napisem „być może”.

- Więcej niż nieśmiertelny? Co to oznacza? Twierdził, że kilka razy zdarzyło

się mu być kimś na kształt boga, wręcz chełpił się tym, ale nikt nie wie ile w

tym prawdy…

- Dość o nim. Mówimy o mnie. Z kim jeszcze mogę się umówić?

- Jest jeszcze Parys, ale on ma obsesję na punkcie innej kobiety. Ona jest…

- Martwa, tak, wiem. Mogłabym odmienić jego myśli, ale myślę, że nie chcę go

ponieważ… - był jakiś ku temu powód, tylko jaki? Viola ze zmarszczonymi

brwiami szukała odpowiedzi na kłopotliwe pytanie.

Parys poprosił ją, by powiedziała mu jak zobaczyć martwą osobę i ona

powiedziała mu. Potem zapytał o coś innego, ale wtedy zjawił się Lucien i

rozmowa została przerwana. O co to on ją pytał? Zagłębiła się w zakamarki

własnego umysłu, próbując odtworzyć z pamięci przebieg tamtej rozmowy. Jej

oczy rozszerzyły się gwałtownie, kiedy słowa Parysa wybrzmiały w jej

myślach. Konsekwencje. Chciał wiedzieć jakie może ponieść konsekwencje,

jeśli wytatuuje się popiołami Sienny.

Strona 140

background image

Mroczna pokusa

Oops. Pozwoliła mu odejść, nie mówiąc mu, że takowe nastąpią.

No cóż. To nie był już jej problem. Tylko jego.

Rozdział 14

Otumaniona Sienna szła długim korytarzem. Tak jak jej przeszłość sunęła

wzdłuż ścian zamku, tak przeszłość Parysa grała na jej oczach koncert

kolorów, twarzy, głosów i ciał. Z obydwu stron, powyżej i poniżej niej

widziała wijące się kobiety, tak dużo kobiet. Najpierw zobaczyła je

uśmiechnięte, słyszała ich śmiech, każda jedna z ochotą przyjmowała, to, co on

im oferował, nie dbając o konsekwencje.

Dlaczego zresztą miałyby dbać? Cokolwiek chciały, on im dawał im. Dotyk,

pocałunek, lizanie. Łagodne ujeżdżanie. Szorstkie walenie. Uprawiał miłość z

nimi wszystkimi, wiedząc dokładnie gdzie uderzać i jak smakować dla

maksymalnej przyjemności. Precyzyjnie wiedział jak mocno nacisnąć, gdy

robił masaż ich piersi ich ud. Miękko dla niektórych, mocniej dla innych.

Wiedział w jakiej pozycji je układać. Na plecach, od tyłu, na jeźdźca, z boku.

Wiedział że niektóre chciały wolno, a niektóre szybko. Kochały go za to, a ich

przyjemność była niespotykana.

Potem je zostawiał a one płakały zanosząc się szlochem, ich ciała falujące,

tęskniące za nim, ich serca złamane. Pomiędzy wspomnieniami kobiet

przelatali się mężczyźni. Z nimi również Parys bywał i zostawiał ich podobnie

jak kobiety. Chcieli go i chociaż mężczyźni nie byli tym, co lubił, brał ich by

móc przetrwać. Kiedy pytali czy zostanie - wychodził.

Jedna z kobiet - Susan, była naprawdę piękna i Parys szczególnie się o nią

troszczył. Próbował być z nią w związku ale będąc sobą zranił ją w najgorszy

możliwy sposób. Wybrał przeżycie ponad serce.

Kiedy Sienna złapała obraz samej siebie, zatrzymała się, chwytając powietrze.

Obraz przyciemniony był przez inne obrazy. Parys leżał przywiązany do stołu

Strona 141

background image

Mroczna pokusa

w kwaterze Łowców. Był nagi, światła przygaszono, a ona była nad nim. Nie

potrzebowała wizji przypominającej tę scenę. Nigdy jej nie zapomniała.

Wtedy nie była zdolna zobaczyć go, ciemność pomogła jej się odprężyć,

poruszać na nim, ale i tak czuła jego nienawiść do niej i jeszcze większą do

samego siebie, kiedy pomagał jej, poruszając swoimi biodrami, by wzmocnić

jej przyjemność. Teraz, jednak widziała jego umysł. Cześć niego miała

nadzieję ukarać ją, po tym. Cześć niego-najgłębsza, najbardziej sekretna

chciała zatrzymać ją i nigdy nie wypuścić. Dla niego, była balsamem

niepodobnym do czegokolwiek.

Mdłości ogarnęły ciało Sienny. Myślał o niej takie piękne rzeczy a ona go

potępiała. Gniew ponownie zawładnął jej ciałem, zmuszając, by poszła dalej.

By zobaczyła wszystko. Potknęła się, jej stopy były ciężkie jak głazy. W

kolejnych scenach pełno było krwi i ktoś chyba podkręcił głośność, ponieważ

nagle słyszała chrząkania, jęki, stękania i krzyki. Krzyki przyjemności, bólu a

nawet furii. Rozkosz podążała za błaganiem. Błaganie podążało za

przekleństwem. Czasami, kiedy Parys nie mógł znaleźć nikogo chętnego, jego

siła malała, jego wola życia zaczynała zamierać a wtedy jego demon

przejmował nad nim władzę. Mroczny bogaty zapach sączył się z porów

Parysa, odurzając każdego kto znalazł się w pobliżu, wabiąc bliżej. Ci ludzie

mogliby pieprzyć się z nim, bez względu na ich wcześniejsze zastrzeżenia, co

do niego, bez względu na osobisty wstręt do przypadkowego seksu. Wzięliby

go, albo pozwolili się mu wziąć, bez względu na konsekwencje. Kiedy to się

zdarzało, Parys zawsze walczył do samego końca, a potem czuł się winny,

wiedząc jak nikczemne rzeczy robił i że nie dawał im z siebie nic, tylko brał.

Ci kochankowie nie płakali gdy odchodził. Przyglądali mu się przez zwężone

oczy, nie znosząc go, wstydząc się, tego, co z nim zrobili, przerażeni tym, co

mogą wkrótce stracić. Szacunek ukochanego, rodzinę. Parys rozbijał

małżeństwa, popełniał cudzołóstwa i wykonywał akty płciowe które zostawiały

go zimnego i wstrząśniętego. Potem pozwalał by to samo czyniono jemu.

Dobrowolnie narzucał samemu sobie rodzaj kary, pomyślała. Wielu z tych

spraw już dawno się domyślała, ale, to co zdziwiło ją najbardziej, to fakt, że

Strona 142

background image

Mroczna pokusa

Parys nienawidził samego siebie bardziej niż jakikolwiek człowiek na ziemi.

Och, Parys, pomyślała. Był niebem i piekłem, dokładnie tak jak powiedział

Gniew. Rozkosz i przekleństwo w jednym ciele. Chciała zasłonić oczy, by

zablokować widoki. Chciała krzyczeć, i krzyczeć by zablokować dźwięki.

Każdy w tłumie teraz płakał. Nawet Parys. Ich łzy lały się z sufitu, spływając

w dół maltretując ją. Jej ręce jednak zostały przy bokach, a usta pozostały

zamknięte, jej stopy poruszały się automatycznie. Jej ciało nie było dłużej

połączone z mózgiem. Gniew chciał, żeby zobaczyła to wszystko, dlatego też

jej to pokazał.

Dźwięk znowu stał się głośniejszy, krzyki po lewej stronie narastały,

przyprawiając ją o mdłości. Następny krzyk zabrzmiał, a sceny bitwy

przeskakiwały przed jej oczyma. Krew szkarłatem moczyła ubrania. Ostrza

błyskały groźnie. Odgłosy wystrzałów padały jeden po drugim. Bomby

eksplodowały. Ciała pozbawione członków, wnętrzności wylewające się na

ziemię. Śmierć, wszędzie dookoła. Każda zadana przez Parysa. Parys –

doręczyciel rozkoszy i śmiertelnej ciszy. Nie odczuwał żadnej winy, żadnego

wstydu. Tylko zimną, twardą logikę. Zabij albo zostań zabity. Nie było miejsca

na emocje albo żale. Żadnej nadziei na coś lepszego.

To było to: cena jaką płacił za to kim był i jak żył. Walczył, o to w co wierzył,

ranił i zabijał bez skrupułów. Walczył, ranił, upadał i powstawał. Jednak nawet

jeśli demon Sienny wydawał się lubić Parysa z powodu jego demona, Gniew

był tylko Gniewem, ciągle mając nadzieję surowo zganić Parysa za wszystkie

krzywdy które popełnił. Demon nakłaniał ją by przespała się z Parysem a

potem go zostawiła. By złamała mu serce. By kazała mu szlochać i błagać o

następną szansę. Wtedy oczywiście miałaby dźgnąć go nożem, raniąc tak

mocno jak on ranił innych.

Nie! Nie, nie, nie. Szarpnęła uwalniając się ze smyczy, której demon użył, by

kontrolować jej wolę. Dysząc przycisnęła ręce do żołądka, jak gdyby takie

żałosne działanie mogło przegonić wspomnienia i moc demona.

- Nie ukarzę go – krzyczała, dumna ze swojej siły i przekonania. Parys zrobił

Strona 143

background image

Mroczna pokusa

te wszystkie rzeczy, tak. I nie, nie było żadnego usprawiedliwienia dla niego.

Chociaż był pod wpływem złego stworzenia, był odpowiedzialny za swoje

czyny. Mógł znaleźć inny sposób. Ale kogo ona chciała oszukać? Czy istniał

jakiś inny sposób. Nie.

Gniew nic nie powiedział, Sienna zmarszczyła brwi. To było niepodobne do

niego. Zazwyczaj walczył i rzucał się do upadłego. Ale być może Aeron,

poprzedni dozorca Gniewu zdążył zmienić odrobinę demona, lub jego

nastawienie do wojowników. Aeron i Parys żyli przez stulecia, to dużo czasu

dla demona by dostać czegokolwiek się zapragnie, albo wystarczająco dużo, by

wojownik mógł wymusić na nim posłuszeństwo. Jeśli przyjdzie jej

kiedykolwiek spotkać Aerona, jeśli będzie on w stanie naprawdę ją zobaczyć i

nie spróbuje jej zabić – zapyta się go o Gniew. Z pewnością zrobiłaby

wszystko by zwrócić mu Gniew, nawet jeśli taki czyn mógłby ją zabić.

- Sienna - ciepło dryfowało nad jej policzkiem, ślizgając wzdłuż jej szczęki.

Ciało ożyło, rozpalając ją z powrotem do życia, czyniąc jej skórę drżącą.

- Obudź się dla mnie. No dalej, właśnie tak, w ten sposób.

Tak. Ten głos... seksowny i pierwotny, dobitny męski... głos przyzywający, za

którym musiała pójść. Ten głos wiązał się z przyjemnością na którą czekała.

Obiecywał przyjemność. Tyle przyjemności.

Zamrugała otwierając oczy. Początkowo wszystko było zamglone, ale im

więcej mrugała, tym lepiej mogła widzieć. Była w środku jednej z sypialni na

drugim piętrze. Powietrze było tu zatęchłe i jakby lekko czekoladowe? Dziwne

pomyślała, nim dostrzegła pochylonego nad nią Parysa. Oddech utkwił jej w

gardle. Był taki piękny, jego twarz tak nieskazitelnie wyrzeźbiona. Mógł

uwieść każdego, niezależnie od tego, gdzie się znajdował. Jego włosy mieniły

się najbogatszymi odcieniami czerni, najcieplejszymi tonami brązów i

najpiękniejszymi smugami złota. Jego oczy były lubieżnie krystaliczne, rzęsy

grube i czarne wieńczące jego powieki. Powieki, które zawsze miał na wpół-

przymknięte, kiedy przychodził do łóżka, by uwieść. Usta pełne i czerwone,

Strona 144

background image

Mroczna pokusa

stanowiąc najbardziej zdeprawowaną część tego grzesznego ciała. Jego skóra

była jak potłuczone diamenty zmiksowane z miodem i bitą śmietaną. Jak biel

wycałowana przez słońce. Miał kilka zadrapań i ciemne cienie pod oczami, ale

żadne z nich nie czyniło go mniej doskonałym. Przeciwnie zwiększało tylko

jego urok, dodając mu głębi. Kochanek, wojownik... obrońca tych których

wybrał.

I był tutaj. Z nią.

- Jak się czujesz? - zapytał, słowa szorstkie, jakby były kawałkiem utkwionego

szkła w gardle. Czy to była nutka troski w jego głosie? Jeśli tak, to musi być

halucynacja. Parys nie przejmował się jej dobrobytem. Nie po tym wszystkim,

co stało się między nimi. Trzęsącą ręką, sięgnęła w górę i dotknęła opuszkami

palców jego zaróżowionego policzka. Solidny, ciepły. Realny.

Zaskoczona z trudem łapała powietrze.

- Naprawdę tu jesteś.

- Tak. Ja... Tak - źrenice rozszerzyły się ukrywając całą niebieskość, pod

pajęczyną czerni. - Jak się czujesz?

- Świetnie – nieznaczne rwanie w jej żołądku, wyraźny ból w skrzydłach, ale

nic co by było nie do opanowania. Bycie martwym jako gospodarz Gniewu

miało swoje plusy jak przypuszczała. Wielkość ran nie miała znaczenia, śmierć

nie mogła jej zatrzymać, no i leczyła się szybko.

- Umyłem cię i zabandażowałem najgorsze rany.

Poczucie winy narastało w jego głosie, głęboki rumieniec wykwitł na

policzkach. Źrenice rozszerzyły się ponownie, pozostając w ten sposób

nieskończenie długo, a potem mignęły z powrotem. Nigdy nie widziała żeby

oczy tak robiły.

Strona 145

background image

Mroczna pokusa

- Dziękuję.

Przesunęła ręką po swoich włosach krzywiąc się, kiedy natknęła na splątane

pasma. Super, musiała wyglądać jak totalny syf.

- A ty? Jak się masz? - jej głos drżał z taką samą intensywnością jak jej ręka.

- Świetnie - powtórzył jak papuga.

Wyprostował się, zwiększając dystans pomiędzy nimi, chociaż jego biodro

pozostało przyciśnięte do jej. Jedna z jego rąk przesunęła się do przodu,

zatrzymując na jej klatce piersiowej, równoważąc impet jego wagi. Pozostali w

tej pozycji przez dłuższy czas, w milczeniu spoglądając na siebie, a potem

odwracając wzrok.

To było... niezręczne. Naprawdę, naprawdę niezręczne. Nie widzieli się przez

bardzo długi czas, a ostatnim razem… sprawy nie skończyły się za dobrze. Dla

żadnego z nich, jednak to siebie winiła za wszystko.

- Dużo się wydarzyło odkąd byliśmy ze sobą ostatnim razem - zaczął, potem

zamilkł jak gdyby rozpamiętywał wszystko, co się wydarzyło.

- Tak - przyznała, chociaż sama spędziła wystarczająco dużo czasu rozmyślając

nad tym.

- Wiem, że dano ci demona. Czego nie wiem to, to jak sobie z nim radzisz -

powiedział, gapiąc się gdzieś daleko, daleko ponad jej ramieniem.

- Mamy swoje momenty.

- Pokazuje ci grzechy innych?

- Tak.

Strona 146

background image

Mroczna pokusa

- I zmusza cię byś ukarała winowajców?

- Tak.

Przytaknął głową.

- Aeron, facet który miał Gniew przed tobą, też tego nienawidził. Mógł mu się

opierać tak długo jak zdołał, ale…

- Potem Gniew i tak przejmował na nim kontrolę – kiwnęła głową.

- Taa.

- Mam ten san problem - zazwyczaj widziała obrazy grzechów danej osoby i

sposób w jaki powinna kogoś ukarać gdy była przebudzona. Walczyła z

pragnieniem, tak długo jak tylko się dało, ale potem zawsze przegrywała. Nie

była tylko pewna, co do faktów, które zobaczyła w przeszłości Parysa. Cisza

zapadła pomiędzy nimi, mroczna i dusząca. Było tyle do powiedzenia, ale nie

wiedziała gdzie zacząć.

- Parys – odetchnęła w tym samym czasie gdy on westchnął i powiedział:

Sienna.

Patrzyli na siebie, niepewnie badając. Cisza, która teraz zapanowała, była tak

ciężka, że mogła poczuć wagę nacisku ich ciał na materacu. Jej serce

przekręciłoby się w jej klatce piersiowej gdyby już wcześniej nie usiłowało

zbiec. Była tak spięta, że ledwie panowała na drżącymi ustami. Zrobiłaby

wszystko, byle tylko powstrzymać Parysa przed wyjawieniem jej prawdziwych

powodów dla których się tu zjawił i tego, co o niej myślał.

- Ty pierwsza – powiedział, mięsień zadrgał w jego szczęce.

Bardzo dobrze. Mogła to zrobić. Mogła.

Strona 147

background image

Mroczna pokusa

- Zastanawiałam się tylko jak tu się dostałeś i dlaczego ty... dlaczego

przyszedłeś do mnie – bo przecież zdecydowanie przyszedł do niej. Kto inny

mógł wykrzykiwać jej imię w ten sposób? Czy miał nadzieję ukarać ją za to co

mu wtedy zrobiła?

Zwęził oczy.

- Zmieniłem zdanie. Powiedz mi dlaczego przyszłaś do mnie. Tej nocy w

Teksasie, kiedy William zobaczył cię przy moich stopach. William jest kimś w

rodzaju przyjaciela i widzi martwych… - poprzez szczeliny powiek, zobaczyła

jego tęczówki które zmroziła teraz, ewidentna ciemność.

Jego wyrażenie stało się granitowo-twarde, bezwzględna determinacja okryła

go szczelnym płaszczem. Człowiek który teraz siedział przed nią, nie był tym

który walczył z gargulcami, by dotrzeć do niej; nie był tym który zajął się tak

troskliwie jej ranami. Który ją umył i zabandażował. Nie, człowiek który

siedział przed nią był tym którego pierwszy raz spotkała w Rzymie. Tym który

całował ją w jednej minucie a w następnej obudził się przywiązany do stołu

tortur. Tym, który przeklął ją jednym oddechem i pochwalił w następnym.

Kimkolwiek był, nie mogłaby go okłamać. Nigdy więcej.

- Potrzebowałam pomocy – przyznała. - A Gniew wiedział, gdzie byłeś, i jak

do ciebie dotrzeć. Przejął mnie i tak o to znalazłam się u twych stóp.

- Ciągle potrzebujesz pomocy?

- Z Gniewem? Tak.

Skinął głową, a z jego oczu zniknęła bezwzględność.

- Przepraszam, że nie widziałem cię tamtej nocy.

- Nie masz za co przepraszać.

- W każdym razie – powiedział chrząkając - Wyobrażam sobie, że masz

Strona 148

background image

Mroczna pokusa

kłopoty dostosowujące się, chociaż robisz o wiele lepsze postępy, niż ja

robiłem na tym etapie, no i pytałem Aerona czy mógłby dać ci jakieś

wskazówki. Powiedział że będziesz miała łatwiej, jeśli każdego dnia nakarmisz

drania choć trochę. Ktoś cię okłamie, ty też kłam. Ktoś oszukuje ciebie, też ich

oszukuj. Ktoś cię uderzy, ty też uderz.

Jak chętnie udzielał informacji. Nie zmuszał jej by błagała. Nie szydził z niej

bo on wiedział, a ona nie. A Aeron nie nienawidził, jej, chociaż Gniew krążył

teraz w jej ciele, nie w niego, a przecież tęsknił za nim, czuła to. Przez tysiące

lat, Gniew był cząstką niego… a teraz należał do niej. Tak, była mu wdzięczna

za rady... chociaż, to co powiedział jej Parys rysowało przed nią straszliwy

sposób na życie.

- Dziękują za to.

- Proszę bardzo – powiedział sztywno. Zaraz jednak dodał. – Ciągle jeszcze

uważasz, że jestem zły i powinienem umrzeć?

- Nie! Nie jesteś zły - jak mogła kiedykolwiek umieszczać człowieka i demona

w tej samej kategorii... ?Ta myśl bardzo ją zawstydziła. Była taka niemądra i

naiwna.

- Przepraszam, że pomyślałam , że kiedykolwiek byłeś.

Przyjrzał jej się uważnie, nim dał jej ubrania.

- I powinien ci uwierzyć?

Nigdy nie zaufałby jej, przecież nie musiał.

- Odkąd jestem sparowana z Gniewem, moje oczy otwarły się na wiele spraw.

Zobaczyłam prawdę po raz pierwszy. Rzeczy które zrobiłam... rzeczy do

których nakłaniano mnie bym zrobiła... Ty radziłeś sobie z tym od tysięcy lat, i

ciągle walczysz. Możesz wątpić we mnie, ale przysięgam ci teraz – zatrzymała

się by go dotknąć, potem jednak zawahała się. - Nigdy więcej cię nie zranię .

Strona 149

background image

Mroczna pokusa

W jego oczach rozbłysnęły plamki złości, równie intensywne jak podniecenie.

A potem, nic. Odwrócił się od niej, przyglądając się oknom w pokoju. Grube,

czarne zasłony były podarte, pojedyncze promienie księżyca wślizgiwały się

do wnętrza.

W końcu wzruszył ramionami.

- Chciałaś wiedzieć dlaczego do ciebie przyszedłem.

Rozczarowanie zakołysało nią. Odpowiedź na jej żałosne przyrzeczenie

mogłaby być milsza. Ale przecież nie zasłużyła, sobie na to.

- Tak.

- Ja… cholera. Nie mogłem pozwolić byś cierpiała.

Nie chciał... pozwolić... by cierpiała... och. To była litość którą, sama nie była

zdolna zaoferować innym. Cenny dar z jego strony. Łzy napłynęły do jej oczu,

spływając w dół po policzkach. Najpierw mała stróżka, potem krokodyle łzy.

Do czasu aż jej ciało zatrzęsło się z żałości, przypominając szlochające za

Parysem porzucone kobiety.

Co się stało z kobiecą dumą? Załamała się teraz, tak po prostu, przed nim. To

było takie upokarzające, ale nie mogła się zatrzymać. Wstyd eksplodował w

niej. Przez całe swoje życie, była zdana tylko na siebie. Matka wpadła w

alkoholizm zaraz po uprowadzeniu Skye, nałóg ten zjadł każdą odrobinę

miłości matczynej do Sienny. Potem ojciec odszedł, rozpoczynając nowe życie

z inną rodziną, zapominając o małej dziewczynce którą zostawił. Potem był

Hugh, którego poznała na studiach. Słuchał jej historii, o jej przeszłości,

oferując przyjaźń i pomoc. Powiedział jej o sobie i o mocach

nadprzyrodzonych. Kiedy wyraziła wątpliwość, obiecał pokazać jej - i zrobił

to. Była przestraszona, przejęta i przerażona, pojmując nagle, że był ktoś, kogo

mogła winić za każde swoje nieszczęście. To było takie oczyszczające.

Strona 150

background image

Mroczna pokusa

Cudowna myśl, że jej matka nie była winna, że jej ojciec nie był winny. Ona

nie była winna. Jaka kojąca myśl, że jej rodzice mogliby kochać ją ciągle,

gdyby Lordowie nie ściągnęli zła na ten świat. Więc, taa, bez wahania

skoczyła w grę dobro-przeciw-złu. A potem jeszcze Łowcy zastrzelili ją by

dorwać Parysa. Parysa, który nie chciał by cierpiała.

Szloch pojawił się w jej piersi tak potężny, że dostała czkawki. Oczy, nos,

wszystko miała mokre od łez. Silne ramię owinęło się wokół niej, ostrożnie by

nie ocierać jej kruchych skrzydeł, podnosząc ją, wciągając w gorącą,

muskularną klatkę piersiową. Jego serce biło tak szybko jak jej. Nie miała

dotąd pojęcia, że ten fakt, spowoduje, że rozpłacze się jeszcze bardziej.

- Uspokój się – rozkazał, wyraźnie nieswój. I kurcze, pomyśleć, że mężczyzna,

który był z tak wieloma kobietami, nie wiedział jak uspokoić jedną która

wpadła w histerię. Poklepał odrobinę jej plecy, trochę zbyt pobieżnie, potem

spojrzał na nią, wyczekując jej reakcji.

Jak mógł wcześniej nie chcieć by cierpiała? Jak ona mogła kiedykolwiek

osądzić go tak surowo?

- Sienna. Przestań już.

- Nie mogę... nic na to... poradzić. Zrobiłam takie... straszne rzeczy... tobie. I

ty... ty jesteś tu. I jesteś taki miły.

Pauza, jak gdyby nie mógł całkowicie przetrawić jej słów. Potem bardzo

łagodnie, powiedział:

- Ale ja także zrobiłem ci straszne rzeczy. Czyż nie?

Strona 151

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 15

SIENNA POWIEDZIAŁA SOBIE ŻEBY SIĘ ZAMKNĄĆ, ale słowa i tak

wylały się z niej bez jej zgody.

Strona 152

background image

Mroczna pokusa

- Uprawiałeś ze mną seks a potem odszedłeś. Nie najlepsze rycerskie

zachowanie, ale być może usprawiedliwia cię to, że byłeś narkotyzowany,

torturowany i prawie zabity. Oszukałam cię, pozwoliłam, by cię ranili. A potem

zgwałciłam cię. Myślę że cię zgwałciłam - dusiła się ale słowa ciągle z niej

wychodziły. - Przepraszam, Parys. Bardzo przepraszam. Wiem, że to nie

wystarczy. Nic, co jeszcze powiem nie będzie wystarczające, ale…

- Sienna.

- Przepraszam. Naprawdę. a potem jak umierałam, obwiniałam ciebie, ale to

przecież nie była twoja wina. Powiedziałam ci że cię nienawidzę, i za również

bardzo cię.

Kolejna pauza. Jego ręce zaczęły się przesuwać w dół jej pleców,

pieszczotliwie, w górę i w dół, próbując ją uspokoić.

- Nie zgwałciłaś mnie – powiedział, a lekkie rozbawienie pojawiło się w jego

tonie. - Chciałem cię. Chciałem cię tak cholernie, że nawet jeśli naprawdę cię

nie chciałem to i cię chciałem.

Albo sobie wyobraziła rozbawienie w jego głosie, albo jego głos stał się nagle

dziwnie szorstki.

- Spałam z tobą ponieważ mi kazano, ponieważ chciałam cię zniszczyć –

powiedziała.

- Spałem z tobą, by się wzmocnić.

- Ale ja ciągle ciebie chciałam – dodała miękkim szeptem.

Opuszki jego palców przejechały przez mięśnie poniżej wyrastających

skrzydeł, ale dotyk jego palców zbyt szybko złagodniał.

- I ja ciągle ciebie chciałem. To jeden z powodów, dla których zabrałem ciebie,

gdy uciekałem, ponieważ chciałem być z tobą znowu.

Strona 153

background image

Mroczna pokusa

Następny szloch, zatrząsł jej ciałem.

- Myślałam, że użyłeś mnie jako tarczy I ja... ja... - no, bajzel. Szlochy stały się

tak wielkie że jej głos w końcu zanikł.

Pocałował jej skroń.

- Nie użyłem cię jako tarczy. Nie naumyślnie, przynajmniej. Przepraszam że

niektóre sprawy zakończyły się źle, tak bardzo, bardzo przepraszam. Jeśli to

pomoże, to ukarałem siebie tysiące razy i prawdopodobnie ukarzę się jeszcze

raz tyle. Gdybym wiedział co tam się stanie, zostawiłbym cię tam... i wrócił po

ciebie później.

To ostatnie zdanie było niezdecydowane, jakby bał się jej reakcji na swoje

słowa.

- Cieszę się.

Wieczność minęła, a oni ciągle siedzieli ściskając siebie nawzajem, cisza już

dłużej nie kłuła tylko uspokajała. No dobra, może to ona była tą która go

ściskała, ale widać było, że Parysowi wcale to nie przeszkadza. Kontynuował

pieszczenie jej. Nie miała pojęcia jak bardzo potrzebowała kontaktu z ciałem

innego człowieka, aż do tego momentu. To ciało należało do Parysa, więc, to

znaczyło że jest nawet lepiej. Był taki silny i pachniał tak słodko i jeśli nie

będzie ostrożna, wkrótce będzie pocierać policzkiem o jego tors, zanurzając

swój nos w zagłębieniu jego szyi, a potem owinie się w koło niego jak

winorośl. Kiedy w końcu uspokoiła się, usiadła łagodnie uwieszając się na nim,

głowa położyła na jego ramieniu.

Oczy ciągle jeszcze miała opuchnięte, a nos usmarkany, i gardło obolałe od

łez.

- Lepiej? - zapytał.

Strona 154

background image

Mroczna pokusa

- Tak, dziękuję. Ja... ja... Parys. - wargi otworzyły się, oddychała teraz przez

usta. - Pomimo wszystko, przyszedłeś tu by mi pomóc. Postawiłeś się w

niebezpieczeństwie.

- Niebezpieczeństwo nic dla mnie nie znaczy - jego głos stał się burkliwy,

jakby nie lubił kierunku tej rozmowy. Niebezpieczeństwo może niczym nie

było dla niego, ale widziała go z jego przyjaciółmi. Byli wszystkim dla niego,

a on zostawił ich by uratować ją. Surrealistyczne i nawet więcej niż

zawstydzające uświadomienie. Ale co znaczyło, że nie chciał pozwolić, by

cierpiała? Czy to oznacza, że on… on… nie śmiała mieć nadziei, że żywi dla

niej jakieś uczucia? A może tylko ma chętkę na coś więcej z nią? Chociaż nie

była gotowa by, wypuścić go ze swych objęć, właśnie to zrobiła, wycofała się,

biorąc następnie głęboki oddech i zasysając do ust zapach gorzkiej-czekolady.

Gdyby ruch by nie przeszkadzał jej skrzydłom, ostry ból nie przeszywał jej

ciała, siedziałaby tu delektując się nim, zatopiona w słodkiej rozkoszy.

Marszcząc brwi, Parys wykonał ruch by przenieść jej skrzydła do bardziej

dogodnej pozycji. Był nieskończenie ostrożny, każdy jego ruch sprawdzony.

Kiedy skończył przypatrywał się jej z wahaniem.

- Lepiej? - zapytał ponownie. Musiał mieć jakieś uczucia dla niej. Niemożliwe

i możliwe w tym samym czasie.

- Tak, dziękuję – spojrzała w dół na swoje ręce. Wykręcała swoją koszulkę,

kręcąc i marszcząc materiał, nawet nie zdawała sobie sprawy że ruszała nimi.

Powinna zapytać się o jego uczucia. Powinna…

- Dlaczego odeszłaś ode mnie kiedy mnie zobaczyłaś? - zapytał, jego ton był

bardziej zaciekawiony niż oskarżycielski. - Kiedy gargulce dopadły mnie.

- Myślałam, że byłeś halucynacją. Wspomnieniem. Są jak wirujący film,

pogrywając sobie mną w nieskończonym strumieniu.

Pogłębił marszczenie brwi, rozciągając te pełne wargi ponad te idealne białe

Strona 155

background image

Mroczna pokusa

zęby.

- Nawet teraz?

Jej spojrzenie powędrowało dookoła pokoju i mogła tylko gapić się. Zobaczyła

pokruszone kamienie, portrety spowite na prześcieradle ale żadnych

wspomnień.

- Nie jesteśmy tylko ty i ja.

Prawdopodobnie ponieważ nawet wspomnienia nie mogły odwrócić jej uwagi

od Parysa.

- Parys, chcę ci powiedzieć coś. O Łowcach. Coś co może pomóc twoim

przyjaciołom. Ja…

- Nie – powiedział, przerywając jej.

- Ale…

Nagle potrząsnął swoją głową.

- Nie – powtórzył.

- Nie rozumiem.

- Nie chcę żebyś cokolwiek mi o nich mówiła.

- Ale... Dlaczego? – zapytała przytłoczona zarówno przez jego fizyczną

obecność jak i przez ciężar wyrzutów sumienia.

Nie musiała zbyt długo zastanawiać się, nim odpowiedź wślizgnęła się do jej

umysłu, śliska niczym boa i gotowa ją zadusić. Myślał, że mogłaby

wprowadzić go w błąd, wysyłając w pułapkę, skazując na cierpienie lub

Strona 156

background image

Mroczna pokusa

śmierć. To bolało, ale zasłużyła na sobie to, oraz na znacznie więcej. Nie

wiedząc co jeszcze może zrobić, zmieniła zupełnie temat.

- Jak możesz mnie widzieć, słyszeć? Dotykać? Nie mogłeś wcześniej.

Czerwień zanikła, cienie uspokoiły się. Źrenice rozszerzyły się, i zwęziły, jak

naprężona guma gotowa w każdej chwili trzasnąć.

- Nauczyłem się kilku sztuczek o martwych - powiedział. - To wszystko.

Nie miał zamiaru podzielić się z nią tymi sztuczkami albo czymkolwiek to

było. Jego ton wyrażał to jasno. Ból zapalił się w jej sercu, spadając do

żołądka, niszcząc radość z jego pobytu tutaj.

- Czy przypadkiem nauczyłeś się jak złamać klątwę, która mnie tu trzyma i

umożliwić mi ucieczkę z tego przeklętego zamku? - zapytała.

Dobrze. Wraca do interesu. Bez następnego załamania. Straszna cisza przeszła

nad nim.

- Wiem że jesteś tutaj uwięziona, ale ciągle nie wiem jak to się dzieje.

- Czy wiesz, gdzie jesteśmy? - mogłaby zgadywać, ale do tej pory bała się to

odkryć, a prawda pewnie by ją zemdliła.

- Ukryte królestwo w Tytani w sekcji niebios.

Otworzyła szeroko oczy.

- Niebiosa? Naprawdę? Założyłabym się że jestem gdzieś w piekle.

- Co się dzieje, gdy próbujesz stąd wyjść?

- Jakiś rodzaj niewidzialnej blokady zatrzymuje mnie, gdy zbliżam się do drzwi

albo okien. Tafla mocy rani mnie i kaleczy, a jeśli pozostanę zbyt długo przed

Strona 157

background image

Mroczna pokusa

portalem -mdleję. Jednak czasami... czasami… Gniew przejmuje nade mną

kontrolę i blokada opada. Kończę na zewnątrz zamku, niezbyt daleko stąd,

przynajmniej tak mi się wydaje. I robię rzeczy... straszne rzeczy… -

wyszeptała. - Potem wracam tu, muszę wrócić, nie mogę się przed tym

powstrzymać. Wchodzę do środka i bariery natychmiast wracają.

Sięgnął ręką jakby zamierzał dotknąć jej policzka, oferując pocieszenie. Potem

warknął nisko, gardłowo i opuścił rękę do swoich boków. Gest ten sprawił, że

chciała ponownie się rozpłakać. Nie pozwoliła sobie jednak na to. Nawet

wtedy, kiedy podniósł się z łóżka zostawiając ją i podchodząc do okien nie

załamała się. Parys odrzucił zasłony na boki, kurz uniósł się dookoła nich.

Szarpnął kilkakrotnie, nim udało się mu unieść okno. Gorące, ostre powietrze

dryfowało wewnątrz, kłując jej nozdrza. Chwycił ostrze, a wystawił swoje

ramiona w ciemność i nie napotkał żadnego oporu.

Inni mogli wyjść, zrozumiała. Tylko ona była uwięziona. Zsunął szybę na

swoje miejsce i obrócił się by spojrzeć na nią. Nie wrócił do niej, stanął pod

ścianą , opierając się o nią plecami. Napięte mięśnie ramion, rozciągnęły

materiał koszulki. Czarne spodnie opinały jego uda, ukazując jednocześnie

imponującą erekcję.

Czy mógł jej … pragnąć? W ten sam sposób w jaki ona go chciała? Kogo ty

chcesz cyganić, zganiła siebie? On jest Lordem Seksu. Prawdopodobnie ma

erekcją za każdym razem.

- Możesz nakazać demonowi, by przejął kontrolę nad twoim ciałem, bez brania

kontroli nad umysłem? – zapytał niskim głosem.

Zmusiła się by spojrzeć mu w oczy i ciepło wypłynęło na jej policzki.

- Ja, uch... Bierze kontrolę nad wszystkim, ale ja nigdy mu nie pozwalam. Nie

zawsze wygrywam, ale zawsze z nim walczę.

- Przestań z nim walczyć. Pozwól mu przejąć twoje ciało, ale spróbuj

utrzymywać jakiś rodzaj więzi z twoim umysłem.

Strona 158

background image

Mroczna pokusa

Otworzyła usta, potem je zamknęła. Od tak, po prostu Parys chciał, by

pozwoliła przejąć demonowi kontrolę nad sobą, by pozwoliła mu karać

wszystkie napotkane osoby i kierować jej ciałem?

- Ty chyba nie rozumiesz, co się stanie gdy tak zrobię.

Zaśmiał się gorzko, a jego mroczny śmiech wcale nie popsuł jego muskularnej

perfekcji, tylko ją uatrakcyjnił.

- Och, ależ wiem.

Tak, przypuszczała że musiał wiedzieć.

- Gniew rani ludzi. Ja ranię ludzi. A co jeśli zranię ciebie?

Stal stopiła się w jego oczach, wrzenie w jego głosie.

- Potrafię o siebie zadbać i chcę cię stąd wydostać.

- Też tego chcę – ale chyba nie wystarczająco mocno, by zaryzykować życie

Parysa.

Poza tym jej demon wcale nie był jedynym, ani tym bardziej najgorszym

utrapieniem, jakie musiała tu znosić. Jej oczy rozszerzyły się. Jak mogła

zapomnieć o nim nawet na moment?

- Kronos – wysapała. - Jeśli mi pomożesz, Kronos podąży za tobą. Jestem

zaskoczona że jeszcze go tu nie ma.

- Słyszałem, że jest teraz zbyt zajęty, by się mną osobiście zainteresować -

Parys wyszczerzył ząbki, powolnie i niegodziwie. Gorliwie. - Ale on i ja

mamy swoje rachunki do wyrównania. Więc zapewne wkrótce i tak się

spotkamy.

Strona 159

background image

Mroczna pokusa

Jej ręka podeszła do gardła.

- Nie na moje konto. Ja nie chcę żebyś…

- Masz jakaś rodzinę? - zapytał, przerywając jej. - Kogoś do kogo mogę cię

wziąć gdy wydostanę cię już z niebios?

Zamrugała. Chciał ją uratować, ciągle jej pragnął, przynajmniej tak sądziła,

jeśli, jeśli jego erekcja była jakąkolwiek wskazówką, ale nie zamierzał

zatrzymać jej przy sobie, czy nawet być z nią. Chciał pozbyć się jej tak szybko

jak to tylko możliwe. Oczywiście.

Głupia, głupia Sienna, że miała jakąkolwiek nadzieję. Nie mogli zrobić nic, by

zmienić cokolwiek pomiędzy nimi. Wiedziała teraz więcej o jego demonie i

wiedziała, że Parys nie mógłby przespać z nią znowu, to po prostu było nie

możliwe. Prawda?

Była tylko jedną z kobiet, która umiliła mu czas, jednorazową przygodą. Czyż

nie?

- Sienna – pstryknął. - Oczy na moją twarz. Proszę.

Rumień rozlał się po jej policzkach, szybko spojrzała w bok z dala od jego

wypchanych spodni i erekcji.

- Przepraszam. Nie miałam zamiaru, nie chciałam byś poczuł się jak kawałek

mięsa. Trochę się zadumałam.

- O moim chu-uch kogucie?

- No, tak.

Szczęka mu opadła ze zdziwienia, a Sienna zastanowiła się dlaczego bóg seksu

tak bardzo zdziwił się tym odkryciem.

Strona 160

background image

Mroczna pokusa

W każdym razie. O co on pytał ją przedtem?

Ach, tak. Jej rodzina.

- Nie. Nie mam nikogo kto mógłby mnie wziąć i nikogo, kto mógłby mnie

zobaczyć.

Mówiąc patrzyła na niego, nagle dostrzegając, że jego rany zadane przez

gargulce ciągle jeszcze były widoczne, choć już pokryte strupami. Goił się, ale

proces postępował bardzo powoli. Jego skóra straciła nieco ze swojego blasku.

Czyżby słabł z braku seksu? Tak samo było, kiedy leżał uwięziony przez

Łowców.

- Kiedy ostatni raz miałeś kobietę? - zapytała, próbując zachować się

nonszalancko, poruszając ten bardzo drażliwy temat pomiędzy nimi.

Zimno które widziała wcześniej zalało teraz całe jego ciało. Spojrzenie stało

się twarde jak głaz.

- Nie pamiętam – zaskrzypiał.

Przyznanie ulżyło jej i zawstydziło, bardziej niż była skłonna się do tego

przyznać. Jednak to Parys wyglądał na bardziej zranionego.

- Eee. ja... uch, ja, no wiesz... jestem dostępna. Dla ciebie. Jeśli chcesz, mam

na myśli. I jeśli ty, no wiesz, chcesz mnie, to możesz mnie użyć...

Jak patetycznie brzmiała, ale chciała dotknąć go znowu, by być z nim chociaż

raz jeszcze. Nawet jeśli musiałaby zredukować działanie do zwykłej klinicznej

procedury.

- Jestem ci to winna – przysługa pomiędzy pseudo-przyjaciółmi.

Lód ogarnął całe jego ciało, jakaś przedziwna bitwa toczyła się w jego

wnętrzu. W końcu chłód wygrał.

Strona 161

background image

Mroczna pokusa

- Naprawdę? Jesteś dostępna dla mnie? Jesteś mi to winna? – zazgrzytał

zębami. - Dziękuję za tak hojną ofertę. Jak taki facet jak ja mógłby

kiedykolwiek ci odmówić?

Facet jak on?

- Nie to miałam na myśli!

- Tak w drodze wyjaśnienia, nie przybyłem całej tej drogi by cieszyć się z

twojej dostępności albo odebrać dług. Więc, kiedy będę mógł, faktycznie,

wydymać cię znowu, mam nadzieję, że zrozumiesz, że zrobię coś

nieprawdopodobnego i spasuję. Ale nie martw się, ciągle ci pomogę. Dymanie

mnie nie jest wymagane.

Przygryzała dolną wargę by powstrzymać się od odpowiedzi. Zasłużyłaś,

zasłużyłaś, zasłużyłaś sobie na to , powiedziała sobie znowu. Może jego

odmowa była dobrą rzeczą. Ciągle ją obrażał. I jak już nie raz to udowodnił,

nie ufał jej. Gdyby teraz była z nim, a potem miałby patrzeć jak odchodzi, jej

serce z pewnością pękłoby na tysiące kawałków. Po czymś takim nie

odzyskałaby już nigdy spokoju.

Co więcej miała przecież przespać się z Galenem. Myśl ta uderzyła w nią z

taką siłą że całe jej ciało zatrzęsło się. Do tej pory bawiła się tą myślą, ale i

oficjalnie nie zdeklarowała się. Teraz, widziała prawdę. Powiedziała Parysowi

że nie ma rodziny, co jednak jeśli ją miała? Co jeśli tylko ona mogła ich

uratować? Jeśli faktycznie Galen mógł torturować jej siostrę i dziecko, Sienna

będzie musiała działać, co oznaczało że będzie musiała... zrobić to coś z nim.

Wspomnienia dotyku Parysa i ich więzi, uniemożliwią jej to i zniszczą jej

szanse na przyszłość, jej nadzieję na rodzinę.

- Wyglądasz na obrzydzoną i czymś bardzo przestraszoną – powiedział Parys,

jego głos był ostry jak sztylet. - Dlaczego?

Strona 162

background image

Mroczna pokusa

- Żadna z tych emocji nie jest dla ciebie – powiedziała spokojnie. Nigdy dla

niego. Nigdy więcej. Mocne stukanie zabrzmiało w drzwi, chwilę później

niezadowolony głos dołączyło pięści.

- Parys. Stary musisz tu przyjść, pewne sprawy wyglądają tu inaczej niż nam

się wydawało, mam na myśli, że nie wszystko jest tu martwe, a ponieważ

dziwnie cicho u was, więc zakładam, że nie jesteś dość rozgarnięty, by

wiedzieć jak rozpiąć jej stanik. Tak więc daj sobie spokój i chodź tu. Musisz to

zobaczyć.

Parys minę miał taką, jakby właśnie został ułaskawiony przez pluton

egzekucyjny. Wyprostował się gwałtownie.

- Już idę – zawołał.

Zatrzymał się na chwilę, zgrzytając zębami i myśląc o czymś bardzo

nieprzyjemnym, sądząc po jego twarzy. Potem podszedł do łóżka i wyciągnął

rękę, pomagając jej wstać na nogi. Jego wybrzuszone spodnie otarły się o jej

dłoń w najbardziej smakowity sposób, zadrżała.

- Dziękuję.

- Nieważne – warknął marszcząc groźnie brwi.. - Nie próbuj mnie opuścić.

Zrozumiałaś?

Bał się, że ucieknie od niego? Czy bał się że powie komuś gdzie on był, żeby

go mogli zabić? Zasłużyłaś przypomniała sobie. Co naprawdę było do bani w

całej tej sytuacji to, to że nie mogła poprosić go o drugą szansę dla niej, ani

nawet o możliwość rehabilitacji w jego oczach. Gdy już zrozumiała, że oboje

zostali skazani na swój los, natychmiast podjęła decyzję, co do Galena. Myśl,

która przyszła chwilę później zaskoczyła ją jeszcze bardziej. Jeśli pójdzie do

Galena, niechcący może dać Parysowi, to czego pragnął – zwycięstwo nad

Łowcami. Nie żeby Parys miał kiedykolwiek odkryć jaką odegrała w tym rolę.

Strona 163

background image

Mroczna pokusa

Jeśli wszystko pójdzie po myśli Kronosa, Parys będzie uważał, że była

kochanką Galena i jego seksualną zabawką. Być może będzie miała dość czasu,

by odkryć prawdę o Skay, a potem zabić Galena, bez względu na

konsekwencje tego czynu.

- Sienna - Parys wrzasnął, przywołując ją z powrotem do teraźniejszości.

Spojrzała w górę na niego. Nieważne jak rzeczy były wstrząsające, straci go i

to był niezaprzeczalny fakt, niezależnie od tego, że dopiero, co znowu go

odnalazła. Na razie jednak, była z nim. Musi to jej wystarczyć.

- Nie opuszczę cię.

Rozdział 16

GALEN, DOZORCA NADZIEI- lider Łowców, bez problemu zaglądał do

Strona 164

background image

Mroczna pokusa

pokoi wewnątrz fortecy wroga. Całkiem niedawno uleczył się z ran zadanych

mu przez Władców Podziemia. Teraz był czas na spłatę. Ostrze które trzymał w

dłoni było nowe i jeszcze nie widziało żadnej akcji. Dzisiaj się to zmieni.

- ...zamknij tę cholerną rzecz – Cameo, dozorca Niedoli, powiedziała

wychodząc zza narożnika i przechodząc obok wojownika.

Nie była w stanie dostrzec ukrytego pod Płaszczem Niewidzialności Galena.

Mężczyzna przyjrzał się jej gdy przechodziła. Przez setki minionych stuleci,

odkąd ich stworzono, nie zmieniła się ani odrobinę. Miała długie ciemne

włosy, idealne, by ścisnąć w dłoni i szczupłe ciało tancerki, w sam raz by

pieprzyć. Jej oczy były płynnym srebrem stworzone, by kusić.

- Jeśli nie przestaniesz, dźgnę was nożem, i pozwól, że ci przypomnę, że w

każdej sekundzie umiera jeden-koma-osiem człowieka, więc nie bardzo się

przejmę dopisując was do tej listy.

A może jednak zmieniła się? Niski szorstki rezonans w jej głosie zawierał

ciężki ciężar smutków całego świata. Wystarczająco silny przekaz, by ból

trysnął w klatce piersiowej Galena, natychmiast przeciekając na zewnątrz,

najeżdżając na jego sumienie. W niebiosach jej głos przynosił tylko

przyjemność. Marszcząc brwi, Galen złożył skrzydła na plecach, a potem

przycisnął się do ściany. Ruch ten spowodował wypadnięcie białych piór, które

opadały teraz swobodnie ku podłodze dłużej nie ukryte się pod Płaszczem.

Zgiął się szybko, by je podnieść, zaraz jednak zamarł w bezruchu.

Niska kształtna blondyna trzymała kruczoczarnego psa... a to coś rzuciło się za

Cameo.

- Próbuję ci tylko powiedzieć, że odrobina makijażu mogłaby sprawić, że

będziesz wyglądać raczej jak mój kuzyn pochodzący ze wsi, a nie mój

niedożywiony wujek. Być może nikt jeszcze ci tego nie powiedział, ale worki

należy nosić w dłoniach, a nie pod oczami.

Strona 165

background image

Mroczna pokusa

Zmutowany-pies przekręcił łeb, świdrują wściekłymi ślepiami otoczenie, by w

końcu skupić je na Galenie. Śmiertelne warczenie wypełniło powietrze, kły

przebiły dolną wargę stwora. Najwyraźniej magiczny Płaszcz nie działał na

wszystkie kreatury.

Galen cmokał na to cholerstwo, ale ono nadal ujadało.

- Cicho, księżniczko. Mama uczy wojowniczkę jak wyglądać pięknię. Poza

tym, nie chcemy wyprowadzić z równowagi tych głupich Lordów, nie chcemy

prawda?

Galen nie rozpoznawał blondyny i jej brzydkiej “księżniczki”. Wiedział

jedynie, że Lordowie witali w swoich progach tylko wybranych. To znaczyło,

że albo była nowym dodatkiem do armii Lordów albo była dziewczyną

któregoś z wojowników. Żałosne ilu z tych rosłych facetów zakochało się

ostatnimi czasy.

Czymkolwiek albo kimkolwiek była, umrze jak inni. Wojownicy i ich nie-

całkiem- ludzcy towarzysze umrą w swoich pokojach. Drzwi zatrzasnęły się.

Żaden alarm nie brzmiał. Grymas niezadowolenia na twarzy Galena ustąpił

uśmiechowi. Nie mogli go zobaczyć, ale mogli go wyczuć. Nie sądził jednak,

że pójdzie mu tak łatwo, a jednak. Strider idiota, dał Płaszcz Niewidzialności

bóstwom, których imion się nie wypowiada, istotom tak złośliwym, tak złym,

że nawet Herkules drżał w obawie przy najdrobniejszej wzmiance na ich temat.

Kronos uwięził bóstwa nim sam został uwięziony, a teraz za wszelką cenę,

chciał je kontrolować. One chciały widzieć go martwego. Obecnie bóstwa

znajdowały się pułapce na prywatnej wyspie w Rzymie i zniżyły się do

targowania w zamian za pomoc. Punkt dla Galena za spryt. Wiedziały, że

przeznaczeniem wojownika było ściąć głowę króla Tytanów i kiedy osobiście

odwiedził ich wyspę, chętnie udzielili mu swego wsparcia. Ich pierwszym

gestem, było danie mu Płaszcza. Drugim, nauczenie jak go dokładnie używać.

Zakładał, że to była tarcza przeciwko wścibskim oczom, ale źle przypuszczał.

Płaszcz był także bronią i to potężną.

Strona 166

background image

Mroczna pokusa

Potrzebował każdej przewagi jaką mógł sobie zapewnić, nawet jeśli to

znaczyło układanie się z najgorszymi kreaturami wałęsającymi się po tej ziemi.

Jego ludzie znikali zwyczajnie z ulic, i słuch po nich ginął. Jego królowa

również zaginęła. Od tygodni nie miał z nią kontaktu. Mimo to Rhea znała go

wystarczająco, by wiedzieć że interesował go tylko tytuł króla. Wiedziała,

również, że zdradziłby każdego byle dostać to, co chciał, byle władać niebem.

Być może zdecydowała się zdradzić go i postąpić jak Kronos, ale to był już jej

problem. Mógł chodzić za nią w taki sam sposób w jaki szpiegował jej męża.

Galen planował rządzić niebiosami i tym razem zrobi to z sukcesem. Od dawna

wiedział, że to właśnie jego plan zadziała.

Nadzieja mógł przekonać każdego do zrobienia czegokolwiek, nie wyłączając

z tego Galena. Nadzieja budowała we wszystkich marzenia, a potem śmiała się

kiedy, te marzenia zostały zniszczone. Dzisiaj jednak to nie Nadzieja go

napędzała. To była Zazdrość. Jego drugi demon. Och, tak. Jego dawni

przyjaciele z pewnością nie byli świadomi tego, że Galena opętały dwa

demony z puszki Pandory.

Ponieważ przekonał swoich kolegów, wojowników takich jak on, by ukryć

Puszkę, ponieważ zdradził ich, knując, by zostać liderem Elitarnej Straży

pozbawiając tego tytułu Luciena, popełnił dwie zbrodnie. Dlatego też, zasłużył

na dwie kary. Zeus powiedział mu o tym, kiedy dobierając każdemu z

wojowników demona to według wagi jego przewinienia.

Wzgardzał posiadaniem dwóch demonów. Nadzieja podbudowywała go tylko

po to, żeby oskubać go potem z marzeń. Zazdrość zaś podszeptywała mu,

szydząc z niego i podburzając go. Ten mężczyzna ma kobietę, ale my jesteśmy

od niego o wiele lepsi. Dlaczego więc nie odbierzemy mu jej? Nadzieja

potrafiła wypełnić go swoimi pragnieniami, tak, by uznawał je za swoje, by

pragnienie odniesienia sukcesu zdominowało jego życie. Niestety za każdym

razem kiedy odnosił sukces, zaraz potem ponosił dotkliwą.

Ale nie tym razem.

Strona 167

background image

Mroczna pokusa

Dziś przyszedł, by pokonać ostatecznie swoich wrogów. Wykradnie Legion –

kobietę-demona, którą Lordowie wysłali by go zabiła. Kocicę która go

uwiodła. Niewinną dziewicę w skórze gwiazdy porno. Przeleciała go w jak

żadna inna w ciągu jego nieśmiertelnego życia, nim ukąsiła go zatrutymi

kłami. Podczas gdy on skręcał się z bólu, ona zostawiła go umierającego,

zaciągnięta przez złe moce do piekła. Polował na nią, ale Lordowie znaleźli ją

szybciej. Przyprowadzili ją tutaj i Galen chciał ją z powrotem. Chciał znów ją

mieć. Chciał ją ukarać, zabić ją i przeciąć tę niewidzialną nić, która ich

połączyła. Zazdrość skręcała go, za każdym razem, kiedy o niej myślał.

Ilu wojownikom oddała się od kiedy wróciła?

Taa, uwielbiał to. Był chory wyobrażając sobie ją z tysiącem innych, chory z

bezustannej wściekłości, z zazdrości o nią. Odkryje prawdę, i jeśli któryś z

Lordów zabawiał się jej słodkim ciałem, zapłaci mu za to, podobnie zresztą jak

cała reszta. Och, wszyscy bez wyjątku umrą, ale kilku z nich będzie krzyczeć

przez miesiąc nim w końcu odetnie im głowy.

Przeszukał fortecę od góry do dołu, zaglądając w każdą izbę, licząc każdego

wojownika przebywającego w rezydencji i nawet Torin, stale monitorujący to

miejsce nie zauważył go. Nigdzie jednak nie było śladu Legion.

Cóż w takim bądź razie musi przejść do planu B.

Nie znosząc marnowania czasu skierował się wprost do sypialni Maddoxa i

Ashlyn, jak duch przechodząc przez drewno. W tej chwili był nie tylko

niewidzialny, był także niematerialny.

Maddoxa dozorcy Furii nie było w pokoju. Jego ciężarna kobieta leżała na

łóżku, czytając książkę o dzieciach. Maddox desperacko pragnął mieć to

dziecko. Ashlyn była ładniutka z włosami, skórą i oczami koloru miodu.

Prawdę mówiąc, była tak złota jak księżyc w najjaśniejszą noc, ale była

delikatna i krucha jak tylko człowiek mógł być. Jej głos był miękki, melodyjny

i wypełniony miłością. Bez wątpienia Maddox poruszy niebo i ziemię, by

dostać ją z powrotem. Galen podszedł do łóżka i ściągnął Płaszcz z ramion.

Strona 168

background image

Mroczna pokusa

Zmaterializował się przed kobietą, uśmiechając się groźnie. Ashlyn zauważyła

go i zastygła, całe jej ciało zatrzęsło się ze strachu.

- Galen – wysapała.

- Krzycz Ashlyn – powiedział, sięgając po nią.

Krzyczała.

WILLIAM został zaatakowany w chwili, kiedy Parys opuścił sypialnię. Pięść

wojownika znalazła się na szczęcie Willa, dłoń zacisnęła na szyi dławiąc go, za

to, że ośmielił się przerwać mu spotkanie. Wszak szaleństwo i zamęt pojawiało

się tam, gdzie Lord Parys. William nie oczekiwał wdzięczności i ostrego

powitania, ale to było dokładnie to, co dostał.

- Co chciałeś mi pokazać? - Lord Seksu wypalił.

Parys poruszył góry by się tu dostać. Zrobił rzeczy w których można było się

zatracić, podobnie zresztą jak William który choć wyglądał jak chłopiec z

kościelnego chóru a nie jak diabeł z piekła rodem, zrobił wszystko by uratować

swoją kobietę. I trzymałby ją właśnie za rękę, gdyby zaszła taka potrzeba, a on

byłby jej tratwą ratunkową. Prędzej jednak oczekiwałby nadejścia fali

powodziowej niż to, że przyprze go do ściany facet z naprężonym kogutem...

dobra, to było dziwne. To mogło znaczyć jedną z dwóch rzeczy. Parys już

zdążył uprawiać z nią seks, więc teoretycznie nic nie powinno go blokować.

Jednak tylko godzina minęła od ich spotkania. Oznaczało to więc, że Parys był

cholernie szybki w doprowadzeniu jej na szczyt. Biorąc jednak pod uwagę jak

wiele panienek w swoim życiu już nadział, William mógł się założyć że facet

mógł tak przez całą noc.

Opcja druga była nieco bardziej pewna ale ciągle niewiarygodna. Parys nadal

nie wiedział, co zrobić z dziewczyną i chciałby skapitulować. Ale dlaczego

chciał skapitulować? Poza tym dlaczego z każdą mijającą sekundą zdawał się

być bardziej wkurzony? Czy Sienna już go dosiadła? Niemożliwe, William

Strona 169

background image

Mroczna pokusa

pomyślał. Trzymała kurczowo rękę Parysa tak desperacko jak on trzymał jej.

William przeniósł swoje spojrzenie na nią. Była blada, jej piegi płonęły na

jasnej skórze, no i trochę trzęsła się na nogach. Hmm. Studiując ją w ten

sposób, zastanawiał się, co też Parys w niej widział. Na pierwszy rzut oka i do

diabła może nawet na drugi wydawała się zwyczajna. Przyjrzał się jej

natarczywiej, zauważając jedynie kruchość jej kości i skóry. Co jeszcze? Te

piwne oczy były duże i niewiarygodne śliczne, doskonała mieszanka

szmaragdu i miedzi. Jej włosy były wodospadem machoniu, opadając kaskadą

dookoła niej. I jej usta... taa, popełniłby parę przestępstw by te usteczka

znalazły się dookoła jego trzonka. Była smukłą partią, z małymi piersiami i

lekką niedowagą, ale cholera jeśli nie będzie domagała się ochrony, każdy

facet instynktownie, będzie chciał ją posiąść.

- Będziesz się tak na nią gapił? - Parys warknął. Tym razem, groźba wylała się

z niego, a zagrożenie ataku stało się bardzo realne. Teraz William już nie

wątpił, że twarz Parysa nie była jedyną rzeczą jaka została poprzestawiana.

Musiał być totalnym głupcem, jeśli nie rozumiał, że jego słowa Gniew może

wykorzystać przeciwko niemu.

Parys zrobił krok w jego stronę, groźnie patrząc.

- Pytałem o coś.

William wyszczerzył zęby trzymając ręce w górze, pytania same toczyły się

przez jego umysł.

Na ile mocno Parys chciał tej dziewczyny? Czy żałował przyjścia tutaj? Jak

bardzo mogła wpłynąć na jego emocje? Czy ciągle jeszcze istniał plan wejść,

wyjść a potem pozbyć się jej? Był tylko jeden sposób by się dowiedzieć.

- Odpowiedz mi – Parys trzasnął.

- Nie – William powiedział. - Nie planuję gapić się.

Warczenie buchnęło z wojownika. Oboje wiedzieli, że słowa Williama

Strona 170

background image

Mroczna pokusa

oznaczały, że planował znacznie więcej. Dobrze. Może William mógłby

przeżyć to, co wydarzy się później, a może nie mógłby.

- Lubię twoją koszulkę – powiedział, kierując komplement do Sienny. – I

naprawdę lubię twoje spodnie.

Nosiła prostą białą koszulkę, teraz brudną-pomazaną i poszarpaną, oraz

workowate ciężkie spodnie. W jej tenisówkach brakowało sznurowadeł.

- Ja... Dziękuję? - Brwi złączyły się jej ze zmieszania.

- Czy mógłbym jednak zrobić małą sugestię, co do ubioru?

Kolejne warczenie wyszło z Parysa i nim mogła odpowiedzieć, jego ręka

błyskawicznie owinęła się wokół tchawicy Williama. Punkciki czerwieni

rozbłysły w źrenicach wojownika. Nie, Parysa tęczówki nie były już niebieskie.

Były czerwone, nie było różnicy pomiędzy źrenicami a resztą.

- Teraz będziesz insynuował że jej ubrania wyglądałyby lepiej na podłodze w

twojej sypialni?

Tak. Dużo. Zabawy.

- Kto ja? - nie mógł oddychać, więc słowa piszczały. Nie, Parys nie żałował

przyjścia tutaj.

- Parys – Sienna powiedziała zupełnie spokojnie. - Wiem że nie mam prawa

zapytać o to, ale możesz proszę go nie zabijać? Nie przepadam za zapachem

butwiejącego ciała.

Ciaśniej... ciaśniej... potem nacisk złagodniał, koniec.

- Pokaż nam, co znalazłeś.

Strona 171

background image

Mroczna pokusa

Interesujące jak duży miała na niego wpływ. Zastanawiał się czy Parys zdawał

sobie z tego sprawę. Ale nie ważne co, William przypuszczał plan ciągle był

taki żeby pozbyć się jej jak już zdążą się stąd wynieść. Żaden związek nie

przetrwa beż zaufania, a ci dwoje nie mieli żadnej wspólnej płaszczyzny,

żadnego punktu zaczepienia. Nawet jeśli Parys przypatrywał się Williamowi jak

gdyby był plastrem wołowiny, trzymał Siennę w swoich sidłach, jakby bał się

że ona zwieje, jak tylko odwróci się od niej plecami.

- Chodźmy, pamiętaj jednak, że nie wolno ci jej dotknąć.

William odwrócił się na piętach i pomaszerował w dół korytarzem potem w

górę, następnie klatką schodową na trzecie piętro. Nie musiał się odwracać by

wiedzieć że ta dwójka szła za nim. Ciężkie kroki Parysa przypominały stąpanie

bawołu.

Zwolnił tępo i Parys zrównał się z nim. Dla jakiejś przyczyny Parys podniósł

Siennę. Była teraz w jego ramionach, skrzydła miała skulone na plecach, głowa

leżała w zagłębieniu jego szyi. Interesujące było to, że w ogóle się nie skarżyła.

Jej spojrzenie spotkało Williama, i stwardniało jak skała. Zmarszczyła brwi.

- Gniew jest cichy przy tobie. Nie pokazuje mi żadnych twoich grzechów.

Dlaczego tak jest?

Och, nie. Nie zmieni kierunku rozmowy. Nie z byłym Łowcą i to w dodatku

martwym, chociaż wskrzeszonym z powrotem do życia, a teraz opętanym przez

demona, czy kimkolwiek do diabła była.

- Musisz go o to zapytać.

- Pytałam.

Przycisnął język do podniebienia. - I?

- Nie zaoferował mi żadnej odpowiedzi, więc zdecydowałam że, ponieważ

musisz żyć sam ze sobą, kara jaka ma cię spotkać widocznie ma być gorsza niż

Strona 172

background image

Mroczna pokusa

to, co Gniew mógłby ci wymierzyć.

Cud cudów. Demon nie gawędził o nim.

- Odpowiedź będzie musiała pozostać zagadką, tedy. Och, i słowo ostrzeżenia.

Mądre buźki naprawdę mnie nakręcają. Mów więc do mnie jak najwięcej,

kochanie.

Przewróciła oczami.

Parys wcisnął się do rozmowy z wahaniem.

- Czy on ci pokazał minę? - nie groził Williamowi, udowadniając tym, że

zależmy mu, by Gniew nie próbował nakłonić Sienny do ukarania go. William

widział Parysa podnieconego (nie celowo), zabawnego, wkurwionego, krwią-

przesiąkniętego, upartego, odurzonego narkotykami, zrelaksowanego,

zestresowanego i wszystko pomiędzy. Ale nigdy nie widział wojownika

przestraszonego. Ale teraz Parys był przestraszony, jego wyrażenie udręczone,

a mięśnie niewiarygodnie spięte.

- Tak – powtórzyła tak cicho że musiał wytężyć się by ją usłyszeć.

Chwila napiętej ciszy.

- Chcesz żebym cię postawił na podłodze?

- Nie! - kolor zalał jej policzki, kiedy zrozumiała jak głośno wykrzyknęła to

słowo. - Nie. Lubię gdzie jestem.

Od myszki do lwicy. Urocze naprawdę, pomyślał William, utwierdzając się w

przekonaniu, że mógłby poderwać ją kiedy Parys z nią skończy. Póki co,

zażartość Parysa na jej punkcie nie pozwoliłaby jej samej odejść. Nawet jeśli

Parys podejrzewał, że Sienna nie pozwoliłaby dotykać się mężczyźnie, który

robił wszystkie te okropności, co Parys, nawet jeśli udowodniła jego omylność,

odczuwała ulgę na myśl, że był tak zdeterminowany, by żyć bez niej.

Strona 173

background image

Mroczna pokusa

-Właśnie miałam na myśli, uch, moje plecy bolą mnie – dodała. - Potrzebuję

twojej pomocy.

- Jak dobry ochroniarz – William powiedział, klepiąc Parysa po ramieniu. - Ale

w końcu ona należy do ciebie.

Nawet ze Sienną w ramionach, Parys poradził sobie by pokazać mu wystający

palec. Mentalnie oczywiście William odpowiedział mu tym samym.

- Powinnam była poprosić Parysa, by cię wykończył niż pozwolił ci iść z nami -

mamrotała. Potem. - Kierujemy się na piąte piętro?

Ach. Więc wiedziała, co było na górze.

- Tak.

- Dlaczego? - Parys zapytał.

- Zobaczysz. - William odpowiedział.

Sienna jednak szybko udzieliła odpowiedzi, rujnując niespodziankę.

- Kolejni nieśmiertelni opętani przez demony są na górze.

- Następne demony... - Parys przyspieszył, zostawiając Williama z tyłu

połykającego kurz. -Są uzbrojeni?

- Nie – powiedziała. - Ale są uwięzieni.

- Pokaż mi.

- To właśnie próbowałem zrobić – William mruczał doganiając ich. Pewnego

dnia on również będzie dla kogoś miły. Nie dla kochanki pomyślał i z

pewnością nie dla dziewczyny, która śni mu się po nocach. Kobiety, którą

Strona 174

background image

Mroczna pokusa

chroniłby z narażeniem życia po wsze czasy. Niestety, on nic dla niej nie będzie

znaczyć. Jego jedyna prawdziwa miłość ściągnie na niego śmierć i zagładę. To

było już przepowiedziane i nie było od tego odwrotu.

Rozdział 17

Parys stanął na środku korytarza na piątym piętrze, był bardzo ostrożny i

skupiony na tym co dzieje się na wyciagnięcie ręki wokół niego, a nie na bólu

jaki odczuwało jego ciało. To, co zobaczył wstrząsnęło nim.

Sienna w jego ramionach prawie nic nie ważyła, czuł jej lekki tropikalny

kobiecy zapach, delikatne jedwabiste włosy łaskotały jego skórę.

Jakie to zabawne.

Nasilenie się tego odurzającego zapachu powinno było rzucić nim o ścianę

albo spowodować, że uciekłby gdzie pieprz rośnie… albo skręci jej kark.

Ale potrzeba opieki nad nią, jej ochrony, nawet przed samym sobą była

silniejsza, przeważała wszystko inne.

Na górze było jeszcze trzech nieśmiertelnych, kobieta i dwaj mężczyźni. Stali

w głębi swego pokoju, wpatrywali się w niego, nie czyniąc jakichkolwiek

ruchów w jego stronę.

Nigdy wcześniej ich nie spotkał, co oznaczało, że to nie on zamknął ich w

Tartarze. Mimo tego oni wciąż mu się przyglądali.

Czy Oni wiedzieli kim on był ? A raczej czym był ?

Chcę jej powiedział Seks.

Wow. To byłby szok.

Staję się słabszy z minuty na minutę.

Uwierz mi wiem o tym. Jak on tęsknił za dniami kiedy Seks wycofywał się w

Strona 175

background image

Mroczna pokusa

głąb jego umysłu zostawiając go w spokoju. Zrób mi dobrze, i wypchaj się.

To jest to co próbuję zrobić!

Prymitywny dupek.

Tak jakby Parys był odrobinę lepszy. Przez lata spał z tysiącami różnych

ludzi, z tysiącami przeróżnych kobiet, z tysiąca różnych powodów i nie

wszystkie powody związane były z namiętnością czy miłością. On naprawdę

potrzebował kobiety, podobnie wczoraj, i to był jeden z powodów dla których

był właśnie tu… chciał być znów ze Sienną.

Ale mógł ją tylko pocałować, nic więcej, choć pragnął jej desperacko. Nie

mógł być z nią tylko z potrzeby, chciał być z nią tylko i wyłącznie z powodu

uczucia, miłości.

Wzajemne pożądanie miało tu ogromne znaczenie.

Pragnęła go, tak!

Był pewien, że wyczuł zapach jej pożądania, kiedy wczoraj zaproponowała mu

swoje -usługi- ale on potraktował ją okropnie. Spojrzała na niego tymi swymi

smutnymi, załzawionymi oczyma, pełnymi przebaczenia i nadziei na

przebaczenie, a on odrzucił ją.

Jasna cholera nie chciał jej przeprosin, ani wdzięczności.

Nie potrzebował jej litości i na pewno nie chciał by Ona pragnęła go z powodu

feromonów jego demona. Jeśli zgodziłby się na jej ofiarę, wdzięczność i litość

byłyby z nimi w łóżku także gniew, brak zaufania i poczucie winy.

Od dawna nie był w łóżku w towarzystwie takiej menażerii. Być może jednak

powinien był wziąć to co mu oferowano. Wyczekiwanie było odrobinę głupie.

Zwłaszcza w jego aktualnym stanie. A Sienna nie da mu drugiej szansy.

Strona 176

background image

Mroczna pokusa

Tak, nie była, jak żadna inna kobieta, z którą był do tej pory, a on nie chciał jej

potraktować tak jakby właśnie taka była.

Tylko, co czyni ją tak inną od reszty?

Pytanie urodziło się gdzieś głęboko w jego duszy i męczyło go od dawna. Była

energiczna, ale inne też były. Była bystra, inne też były bystre. Czasami była

słodka, a za chwile pikantna jak papryczka chili, ale to też nie czyniło jej

wyjątkową.

Mmm, ostra.

Głupi Seks. Jak zawsze zresztą.

Sienna była też ostrożna, i bardzo wrażliwa. Odważna. Zdecydowana ale

bardzo miła. Skłonna zrobić wszystko co konieczne, by doprowadzić swoją

misję do wyznaczonego końca. Tak jak w jego przypadku. Widziała jego

przeszłość, jego wspomnienia, jednak nie oceniała.

Kiedyś Parys zapytał Aerona, o to, co demon ujawnił mu na jego temat.

Odpowiedź była porażająca : wszystkie serca które złamałeś, związki które

rozbiłeś, łzy które polały się z Twojego powodu. To wszystko zobaczyła

również Sienna … i wybaczyła.

Tak była inna, a on uwielbiał tę jej inność.

Zesztywniała kiedy Parys zwrócił się do pierwszego mężczyzny. To

sugerowało jakiś konflikt pomiędzy Sienną a mężczyzną.

Parys przyjrzał się więc facetowi dokładnie. Był wysoki, dobrze zbudowany,

Parys studiował go jakby przyglądał się próbce przez mikroskop. Był

przystojny, jeżeli brać pod uwagę jego oliwkową skórę i dziwnie

niepowtarzalne dwukolorowe oczy.

Strona 177

background image

Mroczna pokusa

Nie Parys nie był zazdrosny, czy coś w tym rodzaju. Ale jak wiele czasu ten

facet mógł już spędzić ze Sienną?

- To jest Cameron. Jest dozorcą Obsesji - powiedziała drżąc.

Drżenie wynikało ze strachu, czy może z pożądania?

Nie zapytam. Nie chcę wiedzieć.

W zasadzie wiele spraw pozostawili za sobą, jasna cholera, Parys też wiele

miał na sumieniu od ich ostatniego rozstania, a to zdecydowanie nie było

jego sprawą.

- Czy on Cię kiedykolwiek dotknął?- jasna cholera, jednak zapytał,

kosztowało go to zbyt wiele.

Wyglądała na zaskoczoną.

- Ta sama niewidzialna siła, która nie pozwala mi wyjść z zamku, trzyma

również ich uwiezionych w tych pokojach.

Jej głos. Czy kiedykolwiek się do niego przyzwyczai? W jego uszach

dźwięczał jej głos, a dziwne uczucie zalewało jego serce kiedy ten jej głos

płynął w powietrzu.

- Chciałaś żeby Cię dotknął?

Musiał to wiedzieć

-Nigdy!

Idealna odpowiedź.

-Więc może żyć -wymamrotał pod nosem.

Strona 178

background image

Mroczna pokusa

Wziął ją w ramiona, wyciągnął dłoń i… tak była tam niewidzialna bariera

zabraniająca mu wejścia do pokoju.

- Więc nie będziesz nikogo mordował? Och jakże to choiny dar z Twojej strony

- prychnęła sucho.

Lekceważący ton z odrobiną sarkazmu, był zawsze pomiędzy nimi. Zawsze,

kiedy byli razem, tak blisko … Musiał przyznać, że nie było zbyt wiele spraw

tak poważnych między nimi. Bardzo podobało mu się to co ona teraz czuła…

że czuła się wystarczająco dobrze, by jeszcze móc się z nim drażnić.

- Staram się – podszedł do drugich drzwi, one również były otwarte.

-To jest Pukinn, zwany Irlandczykiem. Został związany z demonem

obojętności - powiedziała mu.

Obojętność była pół mężczyzną, pół zwierzęciem. Rogaty, z ogromnymi

pazurami i ciałem pokrytym futrem. Postać wyjęta z jakiegoś koszmaru.

Poważnie.

Bestia spojrzała tylko na Parysa, mierząc go od stóp do głowy, i odwróciła się

od niego jakby był bez znaczenia.

W trzecich drzwiach, Sienna zaczęła okręcać końcówki swych loków wokół

palca.

-Tutaj mamy Egoizm - powiedziała z drobną nutką… gniewu ?

Poczuł to samo dziwne ukłucie zazdrości, którego sam przecież względem niej

nie odczuwał, prawda?

- Jest bardzo piękna, nieprawdaż?- zapytała Sienna.

-Tak.

Strona 179

background image

Mroczna pokusa

Kobieta miała takie same wielobarwne oczy, co mężczyzna z pierwszego

pokoju i tak samo oliwkową, opaloną skórę. Była atrakcyjna, nie można było

temu zaprzeczyć, ale on szalał tylko na punkcie kobiety którą właśnie trzymał

w ramionach.

-Ma na imię Winter.

-Wspaniale… jak długo tu jesteś?- zapytał Parys, nie patrząc na

nieśmiertelnych tylko w dół na Siennę.

Jej powieki były przymknięte a rzęsy rzucały cień na policzki.

- Od jak dawna oni tu są?

-Straciłam rachubę - różowa końcówka języka ślizgała się po jej wargach

pozostawiając na nich błyszczący szlak wilgoci.

- Oni byli tu już wcześniej.

Chcę jej spróbować. Muszę jej spróbować.

Krew w nim zawrzała. Ustaw się w kolejce..

Z całym doświadczeniem Parysa, nawet nie zorientował się kiedy ta kobieta

tak zawróciła mu w głowie. Co mógł zrobić, by patrzyła na niego przychylnym

okiem i z prawdziwym gorącym uczuciem? A nie tylko z leciutkim płomykiem

sympatii, może na prawdę powinien ją uwieść? Zmieniła się bardzo od kiedy

widzieli się ostatnim razem w Rzymie, ale nadal była dla niego jedną wielką

tajemnicą.

Teraz płakała, przepraszała, teraz brzmiała bardzo szczerze, wszystko to

było… o wiele więcej niż kiedykolwiek mógł się po niej spodziewać.

Piekło chyba właśnie zamarzło. Szokujące.

Strona 180

background image

Mroczna pokusa

Teraz patrzyła na niego w taki sposób… jak jeszcze nigdy wcześniej na niego

nie spojrzała, jak gdyby był mężczyzna godnym sympatii, uwagi… Miłości.

Jak gdyby nie był już jakimś brudnym, odrażającym robalem, którego należy

zmiażdżyć obcasem. Patrzyła na niego, tak jakby chciała go chronić.

I co do diabła on miał teraz zrobić? Jak zareagować? A może był ślepym

głupcem chcącym w wierzyć?

Jasna cholera, nie wierzył, że właśnie to robił. Być może nie powinien był się

tak obrażać na jej ofertę pomocy. Może powinien był z niej skorzystać.

Miałby ją w łóżku.

Mógłby ją rozebrać, rozsunąć jej nogi i wbić się w nią. A jej dłonie pieściłyby

jego ciało, jej oddech i krzyki rozkoszy dzwoniłyby mu w uszach.

Roześmiał się gorzko na samą myśl. Zakręciło mu się w głowie, wszystko mu

się pomieszało przytakiwał i zaprzeczał sam sobie.

Nie ufał jej.

Ufał jej.

Nie dotknąłby jej bez prawdziwego pożądania.

Wziąłby ją w każdej chwili, kiedy tylko mógłby to zrobić.

I gówno.

Dlaczego nie uciekła dotąd od niego, czy była zbyt zajęta żalem w związku z

oferta jaką mu złożyła. I tak naprawdę, co to dla niej znaczyło, że mógł ją

wziąć tu i teraz, jakkolwiek i kiedykolwiek, że ona dałaby mu się przelecieć?

Nie myśl o tym.

Strona 181

background image

Mroczna pokusa

Znowu byś tylko oberwał. Zrób to, a tylko oberwiesz mocniej.

Jego twarda wypukłość szukała wyjścia, dostępu, niczym pocisk

samosterujący szukający swego celu u nieśmiertelnej kobiety, jej bioder

kołyszących się w miękkich kocich ruchach. Nie miało znaczenia, że Parysa

wcale do niej nie ciągnęło.

Ale jego demon ją zobaczył, jego demon jej chciał.

Część niego spodziewała się, że bliska obecność Sienny spowoduje, że te

dziwne żądze wygasną. Ale nie, chociaż mógł ją mieć znowu, jego demon

szalał, nadal szukał innej, kolejnej kobiety… i zawsze będzie to robił.

Jestem jak nagroda.

Nic dziwnego, że kiedyś chciała go zabić.

Tak delikatnie jak tylko był w stanie, postawił Siennę na podłodze. Kiedy

próbowała odejść od niego, przyciągnął ją plecami do siebie, naciskając swoja

twardą erekcją na jej kształtny tyłek.

Syczał z przyjemności. Czystej, niczym niezmąconej.

Jednak…

Ona zesztywniała, a on zrozumiał.

Przynajmniej nie uciekła od niego. W końcu rozluźniła się naprzeciwko niego,

jakby była dokładnie tam gdzie chciała być. Wspaniale, do cholery.

Musiała się wystraszyć, kiedy odsunął ją od siebie. Dlaczego więc była tak

zrelaksowana i rozluźniona, kiedy on był zestresowany? Jego ego urosło

gwałtownie. Chciał walić pięściami w swe piersi niczym Kong Kong.

- Powiedz mi wszystko co o nich wiesz - powiedział, ledwo zatrzymując swe

Strona 182

background image

Mroczna pokusa

dłonie by nie położyć ich na jej płaskim brzuchu, kiedy zabrakło jej tchu i

szukać jej ciepłego bijącego serca.

-O kim?- zapytał nieśmiertelny stojący przed nim. - I Kim Ty do cholery

jesteś ?

Na jedno z pytań odpowiedź już się znalazła. Oni też go widzieli.

-Nie będę z Tobą rozmawiał - dodał.

Kobieta demom wyciągnęła ramiona.

-Więc kim jesteś? I dlaczego mówisz do siebie, chociaż stoisz tu sam?

- Jak cholera…

-Oni mnie nie widzą - wyszeptała Sienna. - Podsłuchałam kilka ich rozmów,

dlatego wiem kim i czym są - kiedy to mówiła żołądek fikał jej koziołki w

brzuchu.

Dźwięk burczącego brzucha dał mu powód którego szukał. Przesunął dłonie na

jej brzuch i delikatnie popieścił.

-Głodna?

-Tak.

Mógłby ją nakarmić. Chciał tak myśleć, że będzie w stanie to zrobić. Chciał by

wiedziała, że spełni każdą jej prośbę, a teraz zaspokoi przynajmniej jedną z jej

potrzeb.

-Co jesz ?- co ona mogła jeść ?

-Nie wiem. Dopiero niedawno poczułam głód. Przez ostatnich kilka tygodni w

ogóle nie miałam apetytu - położyła swe ręce na jego, skórę miała wilgotną i

Strona 183

background image

Mroczna pokusa

chłodną.

-Kronos przynosi mi szklankę czegoś słodkiego, raz na tydzień. Ale tym

razem zapomniał.

Szklanka czegoś słodkiego. Słodki. Słodki.

Słowo rozbrzmiało w jego umyśle, znalazła się odpowiedź na jedno z jego

wcześniejszych pytań. Wszystkie kawałki układanki wracały na swoje miejsce.

W żołądku drobiła mu się twarda gula kiedy się odezwał

- Czy to coś jest przezroczyste, z małymi purpurowymi koralikami

pływającymi wewnątrz?

-Tak.

Wyciągnęła szyję, by móc na niego spojrzeć. Kiedy mu się tak przyglądała

marszcząc brwi zapytała:

- A skąd ty o tym wiesz ?

A to skurwysyn.

Przekleństwo przeleciało jak błyskawica w jego głowie, na zewnątrz jednak

zachowywał spokój i powagę.

-Smakuje jak mleczko kokosowe… ten słodki płyn?- zapytał ignorując jej

pytania.

-Tak. Ale skąd wiesz? Skąd wiesz, co to jest? On mi nigdy nie mówi…

Tak, on wiedział, doskonale wiedział, co to było, i teraz już doskonale

rozumiał dlaczego pachniała tak pięknie - ambrozją.

Kronos zrobił znacznie więcej, niż tylko ją zniewolił. On sprawił, że była

Strona 184

background image

Mroczna pokusa

potępiona, uzależniona. Ale za to również mu zapłaci. Och z całą pewnością

zapłaci za wszystko, chociaż zemsta w tej chwili musi poczekać.

Kronos lubił odwiedzać Torina, dozorcę demona Zarazy, który jako geniusz

komputerowy zawsze coś dla niego wynajdywał. Aktualnie interesowały go

miejsca kryjówek Łowców więc dał rozkaz Lordom by chwilowo nie

atakowali.

Torin dawał mu oczywiście wszystkie informację, ale tylko w kawałkach, na

prośbę Parysa, sprawiając, że król nieustannie podróżował pomiędzy niebem a

ziemią, by śledzić swoje zdobycze.

I w ten oto sposób miał znacznie mniej czasu dla Sienny.

Ale nawet mało oznaczało, że miał go dla niej za dużo.

Prawdopodobnie pojawi się tu niebawem.

Nie było żadnego sposobu na to by cofnąć krzywdy wyrządzone Siennie. Nie

było żadnego lekarstwa na to co jej dolegało.

Parys będzie musiał jej powiedzieć, będzie musiał ją przygotować na wszystko

co mogło się zdarzyć kiedy tu była sama.

Nie, jeszcze nie teraz. Ona się zdenerwuje i będzie miała racje. Ale najpierw

musiał spróbować jej krwi by mieć całkowitą pewność.

- Hej, chłoptasiu, Maminsynku. Kto tam do cholery z Tobą rozmawia?-

dopytywał się nieśmiertelny. -Nie zmuszaj mnie bym zapytał cię raz jeszcze.

Albo wiesz co ?- warknął. - Cmoknij mnie w tyłek? Przypomnij jak masz na

imię?

Winter już otwierała usta, by coś odpowiedzieć, sądząc po czerwieni w jej

oczach, nie było to nic miłego, zerknęła jednak zerknęła w prawo na kogoś

obok Parysa i jej wargi wykrzywiły się w dezaprobacie.

Strona 185

background image

Mroczna pokusa

Och, wspaniale.

To tylko William zdecydował dorzucić swoje trzy grosze.

-To znowu Ty - powiedziała i jej słowa wcale nie były przepełnione radością.

-Wiem - powiedział wojownik z szczerym westchnieniem. - Jesteś

przeszczęśliwa, prawda mogąc oglądać mnie dwa razy w jeden dzień. Wiem

jesteś zaszczycona moją obecnością, da da da, słyszałem już to wszystko.

Pozwól nam tylko stąd odejść ok.? Nie radzę Ci się łasić.

Rzuciła groźnym pełnym latających sztyletów spojrzeniem i wydęła usta z

pokazując kły. Parys podskoczył w miejscu.

Kły? Ona była wampirem?

Wiedział, że takie stworzenia istnieją, wiedział, że William często z nimi

sypiał, ale nigdy w swym długim życiu jeszcze kogoś takiego nie spotkał.

- Nie odejdziemy daleko Sienna jest głodna - powiedział Parys. -Znajdźmy

kuchnię. Ja…

Nagle nieśmiertelna kobieta demon potknęła się i upadła lądując na pupie. Jej

skóra pobladła, kiedy czołgała się do tyłu, coraz dalej i dalej a jej oczy

zaczęły biegać po pokoju. Majaczyła coś o cieniach i bólu. Takie same majaki

słychać było z pozostałych pomieszczeń. Sienna wbiła paznokcie w skórę

Parysa, drżała,kiedy fala konwulsji przetaczała się przez jej ciało

-Nie. Nie, nie, nie

- Co?- panika zaczęła w nim narastać.

Zmusił ją by odwróciła się stanęła naprzeciwko niego

Strona 186

background image

Mroczna pokusa

-Co się dzieje ?

-Oni nadchodzą - jej oczy pełne były strachu i przerażenia kiedy patrzyła w

górę na jego twarz.

- Kto nadchodzi ?

- Cienie. Ból.

-Nie rozumiem.

-Myślę, że wiesz - powiedział William, łobuzerskie tony zniknęły z jego

głosu. - I… jeżeli mam rację, to mamy kłopoty, Parys.

Nigdy nie słyszał by William brzmiał bardziej poważnie.

- Pilnuj swojej dziewczyny, nie jestem pewien jak długo będziemy w stanie to

powstrzymać.

Rozdział 18

-GDZIE Moja Kobieta ! Moja… kobieta… potrzebuję… jej…

Viola patrzyła, jak niezdarny czarnowłosy gigant rzucał się po pokoju.

Stół, akwarium, i wiele innych dziwnych rzeczy zostało zniszczonych i

zmiażdżonych. Podobnie wyglądał pokój obok i drzwi do następnego

pomieszczenia.

Widziała to wszystko, ponieważ Maddox rozwalił część ścian pomiędzy nimi

dając jej niczym niezmącony wgląd do drugiej strony fortecy. Pozostał jedynie

Strona 187

background image

Mroczna pokusa

gruz.

Pozostali wojownicy rzucili się na olbrzyma, próbując ponownie zakuć go w

kajdany.

Ale on wciąż walczył, wrzeszczał najpodlejsze przekleństwa jakie

kiedykolwiek słyszała, nawet od więźniów zamkniętych w Tartarze. Kilka

minut wcześniej przyjaciołom nie udało się go utrzymać w miejscu. Tym

razem jednak utrzymali go w ryzach. Mimo tego była tym wszystkim

przelęknięta. A strach to obce jej emocje.

- Gdzie ona jest? Muszę ja znaleźć!

Ostatnie słowa wyrwały mu się z gardła zaraz potem padł szlochając tak

głośno i mocno, że aż żebra zaczęły się trząść.

W oczach Violi pojawiły się łzy, ale zamrugała i rozgoniła je. On chciał

swojej żony, chciał ją odzyskać, jej utrata była dla niego wielkim

nieszczęściem.

- Znajdziemy ją – powiedział ktoś.

- Ona i dzieci będą bezpieczni.

- Bądź spokojny, przyjacielu.

Wojownicy mówili spokojnie, ale nawet ona słyszał powątpiewanie i napięcie

w ich głosie. Maddox mówił najgłośniej.

Violetta czuła się jak podglądacz. Zbyt wiele emocji tu było, za dużo

cierpienia, a ona nigdy nie radziła sobie dobrze z takimi uczuciami.

-Uspokój się. Wszyscy musimy się uspokoić.

- Niedługo będziemy mieli wszystkie odpowiedzi i ruszymy na poszukiwania.

Strona 188

background image

Mroczna pokusa

-Tylko kilka minut…

-On ją ma - Maddox zdołał powiedzieć między falą dreszczy. -Ten dupek ją

ma. Nie wiem, gdzie go szukać. Nie ma żadnego śladu… nic… Tylko pióro,

tylko pióro.

Pojedynczo, wojownicy zaczęli uwalniać go ze swych uścisków odsuwać się

od niego. Maddox pozostał na miejscu z własnego wyboru, dłońmi

przeczesywał włosy i chronił oczy przed zbyt jasnym światłem.

Jak bardzo musiał kochać swoją kobietę i ich nienarodzone dzieci.

Viola widziała ich wcześniej razem, ale to tutaj, miało tak niewypowiedzianą

bezgraniczna głębię, której nie była w stanie zrozumieć.

- Pojedziemy zapolować - powiedziała Camea. Pierwszy raz odezwała się

głośno od kiedy usłyszeli krzyk Ashlyn i ryk Maddoxa.

Viola jednak żałowała, że kobieta wojownik odezwała się, ból w jej głosie

pozostał obecny między nimi, kładąc się na wszystko posępnym cieniem.

- Dziś wieczorem - odpowiedział Reyes. Na szyi miał głębokie rozcięcie z

którego kapała krew. -Nie później…

-Udało się nam namierzyć Amuna, który jest teraz w drodze powrotnej do

Budy - powiedział Strider, najdzikszy w tym pokoju a jego głos drżał jak u

dziecka. Jego wzrok wrócił do żony, stojącej kilka kroków dalej ze swoją

siostrą. Wyglądał tak jakby musiał uspakajać sam siebie, sprawdzić że ona tu

jest, cała i zdrowa.

- Amun odkryje ile się tylko da. Wskaże nam właściwy kierunek.

-A jeżeli nie, Lucien coś na to zaradzi - powiedziała Anya, jak zawsze dumna.

Luciena chwilowo nie było. Zniknął by śledzić duchowy ślad Galena.

Strona 189

background image

Mroczna pokusa

- Galen nie odważy się skrzywdzić Ashlyn lub dzieci - powiedziała Haidee.

Dziewczyna, chodziła tam i z powrotem niezdolna ustać w miejscu.

- Gideon i Skarllet wrócą do domu razem z Amunem.

Scarlett może ci powiedzieć, czy dzieci są nadal… nadal… - Aeron potarł

dłonią swoją dokładnie wygoloną głowę.

Miał razem z innymi szukać Kanea, ale z jakiegoś powodu został z

tylu…Violetta nie była tu zbyt długo, ale zapamiętała imiona, twarze, demony i

zdolności wojowników.

Scarlett była dozorcą Koszmarów i dzięki nim wchodziła do świata sennych

marzeń, mogła znaleźć dostęp do umysłu każdej osoby. Zamknięty dostęp

znaczył że nie śpią. Otwarty dostęp oznaczał, że śnią. Brak jakiegokolwiek

dostępu oznaczał, że ktoś już nie żył.

Mogłaby szukać umysłowego dostępu określonej osoby. Ale Maddox i Ashlyn

byli związani przeznaczeniem, gdyby jedno z nich umarło, drugie również by

umarło w tym samym momencie. Tak więc nikt nie musiał zastanawiać się nad

kondycją Ashlyn.

Jednak dzieci… nie, nie idź tam.

Zdolności Scarlett pozwalały jej nawet zabijać kiedy ofiara spała, zabijała ich

we śnie i odbierała im jednocześnie życie na jawie. Może i Galen oddychał po

raz ostatni tego wieczora. A może jednak nie? Gdyby Scarlett mogła wejść do

jego snów, z pewnością zrobiłaby to już dawno, Viola domyśliła się, że coś

stało jej na drodze i blokowało dostęp do Galena.

Mogę go dorwać.

Dość tego, pomyślała, jak raz wskoczysz do pociągu pod nazwą Narcyzm nie

ma już odwrotu.

Strona 190

background image

Mroczna pokusa

Skoncentrowała się.

Wojownicy.

Tak. Oni jej nie ufali, była nawet trochę zaskoczona, że nie obwiniali jej za tą

całą katastrofę. Była tu zupełnie obca, mimo wszystko… a porwanie

wydarzyło się dosłownie chwilę po tym jak się pojawiła.

Ale wtedy Olivia, anioł sprawiła, że odprężyła się. Dziewczyna powiedziała,

że Viola w żaden sposób nie była za to odpowiedzialna, a oni jej po prostu

uwierzyli, bez zadawania jakichkolwiek pytań.

Poza Olivią, Scarlett i Anyą była jeszcze chodząca bez przerwy Haidee i

Danika, która obejmowała ramieniem dziewczynę o imieniu Gilly. Poza tym

były jeszcze Harpie, przyrodnie siostry Gwen i Kaii. Gwen była żoną

Sabina, Kaia związała się z Striderem. Obie miały pochylone ku sobie głowy,

tak jakby szeptały coś sobie do ucha. Galen był ojcem Gwen i jeżeli intuicja

Violi jej nie zawodziła, to Gwen planowała zapolować na Galena osobiście,

dorwać gnoja, połamać mu żywcem żebra otworzyć klatkę i wyrwać przegniłe

do cna serce. Ale na razie pilnowała się by nie pokazać po sobie swych

morderczych zamiarów względem tatuśka.

- Chłopaki, może ten Gość Torin ma jakieś nagrania Galena?- zapytała Viola,

wskazując na komputery i monitory. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na jej

słowa, nie zaszczycono jej nawet spojrzeniem.

Jej demon szalał wewnątrz niej, dźgał ją swymi ostrymi rogami, kiedy

wycofała się z cichym jękiem. Ignorowanie jej, było najszybszym i

najłatwiejszym sposobem na zyskanie uwagi Narci. A kiedy uwaga Narci

została już czymś zajęta … Oh gwiazdy na niebiosach. Pojawiał się problem.

Zawsze.

Viola nie chciała, aby jej druga połowa stała się kolejnym problemem w tym

już i tak mało ciekawym czasie, zdecydowała szybko, że robi wszystko by to

Strona 191

background image

Mroczna pokusa

powstrzymać.

-Nie ma żadnych nagrań - usłyszała, przyjemny delikatny głos obok siebie.

Obróciła się gwałtownie wciągając powietrze. Nie słyszała nikogo, nikogo kto

by się do niej zbliżał, ale ta wysoka, smukła kobieta o bląd włosach stała

dokładnie obok niej.

Dziewczyna wyglądała tak bardzo krucho… I miała takie nawiedzone

spojrzenie, przepełnione bólem. Ból był wręcz namacalny w jej ciemnych

oczach. Ten ból był tak wielki, że nikt nie powinien musieć znosić takiego

ogromu. Przyglądała się Madoxxowi, a łzy spływały w dół po jej policzkach.

Viola sądziła, że była mieszkanką tego domostwa, zaraz jednak miało się

okazać jak bardzo się myliła.

Przybyła miała udrapowaną tunikę wokół ciała, a materiał ciasno opinał jej

piersi. Dłonie miała blade z powodu zaciskania kłykci.

- Rozmawiałaś z nim? Z Torinem? – zapytała Viola.

Podbródek dziewczyny drgał tak gwałtownie, że nie była w stanie nic

powiedzieć, pokiwała tylko przecząco głową.

-To skąd wiesz o nagraniach ? I lepiej powiedz kim jesteś ?

Po jej twarzy spłynęło więcej łez. Musiały być bardzo gorące bo zostawiały po

sobie czerwone ścieżki.

-Jestem… jestem Legion.- Powiedziała delikatnym, miękkim szeptem.

Legion. Ach, tak.

Demon, który zawarł umowę z diabłem. Diabeł, podarował jej ludzkie ciało.

Umowa którą zawarła, zmusiła ją do powrotu do piekieł, gdzie była

torturowana w najpodlejszy sposób, gwałcona, przekazywana jak przedmiot z

Strona 192

background image

Mroczna pokusa

łap do łap. I znowu gwałcona i torturowana w jeszcze inny, bardziej wymyślny

sposób.

Viola przyglądała się dziewczynie. Próbowała się jej przyjrzeć.

Pozostałość po skórze, pozostałości po kościach, wyglądała jak duch.

Legion umierała. Tak naprawdę jakaś jej część już dawno była martwa. Traciła

wolę życia. Była jak kruchy liść kurczowo trzymający się na jakiejś cienkiej

nitce podczas wielkiego huraganu, który smaga zimny wiatr i robi wszystko by

pociągnąć ją dalej, jak najdalej od tej bezpiecznej gałęzi.

Była tak delikatna i krucha, że wystarczyły jeden ruch nadgarstka Violi i po

dziewczynie nie pozostałby nawet ślad. Tak łatwo można było wyssać z niej

życie i duszę. Jeden głęboki oddech i nie zostałoby już nic z duszy Legion. A

ona sama przestawałaby istnieć na każdym możliwym poziomie. Viola mogła

ją uwolnić od ponurej egzystencji.

Może Viola przyglądała się jej zbyt długo, albo za bardzo intensywnie, bo

Legion zaczęła się trząść i przestępować z nogi na nogę, aż wreszcie powoli

odsunęła się od niej jak najdalej.

-Nie zrobię Ci krzywdy - powiedziała Viola.

Legion zatrzymała się jakby ktoś na nią krzyknął, biedna sponiewierana,

zraniona i rozbita dziewczyna. Porcelanowa lalka już dawno rozpadłaby się w

proch. Jeszcze bardziej naciągnęła na siebie tunikę, jakby próbowała się

skurczyć i pod nią ukryć.

-Lucien - ulga w głosie Anyi była wręcz namacalna, wypełniła pokój w

chwilę po tym jak dozorca Śmierci się w nim pojawił.

Viola obróciła się, patrząc jak pomniejsza bogini rzuca się w ramiona

mężczyzny. A on pewnie i mocno ją przytula. Ich miłość była tak wielka i tak

prawdziwa, że aż można było jej dotknąć.

Strona 193

background image

Mroczna pokusa

W piersi Violy ponownie zagnieździł się ból.

Ona też tak chciała. Tak bardzo tego chciała, że byłaby w stanie zabić by to

osiągnąć. Ale oczywiście ona nigdy tego nie będzie miała. Jej przeznaczeniem

było kochać siebie i tylko siebie.

Wszyscy w pokoju czekali spokojnie na to co wojownik miał im do

powiedzenia, ich ciała były napięte do granic wytrzymałości.

Wojownik o twarzy pokrytej bliznami przyglądał się im, otworzył usta i zaraz

je zamknął.

- Po prostu powiedz, mów wreszcie - prosił Maddox.

Ale on oglądał swoje buty, poprawił sprzączkę na jednym z pistoletów.

- Powiedz mi to, czego się dowiedziałeś.

Lucien napiął wargi i rozejrzał się po pokoju.

Teraz on zatrzymał wzrok na Legion, która dzielnie powiększyła dystans

pomiędzy nią a Violą.

-Legion, kochanie - zawołał tonem tak delikatnym, jakby rozmawiał z

dzieckiem, które płakało bojąc się potwora schowanego w szafie lub pod

łóżkiem.

- Idź na górę do swojego pokoju. To nie jest dobre miejsce dla Ciebie. Okej?

Wszystko w porządku?

Kiedy wszyscy odwrócili się w jej stronę, skurczyła się jakby pod ciężarem ich

spojrzeń. Szybko obróciła się na pięcie i uciekła. Minęło kilka uderzeń serca,

zanim Madoxx się złamał.

Strona 194

background image

Mroczna pokusa

- Powiedz mi. Teraz.

Lucien przyciągnął Anyę, mocniej do swej piersi.

- Galen nie próbował się ukrywać. Doskonale wiedział, że podążam jego

śladami, więc na mnie czekał. Ashlyn z nim nie było - dodał, bo Maddox

otworzył usta, by coś powiedzieć.

-Powiedział mi, że nie jestem w stanie dłużej go śledzić, doszedłem tak daleko,

tylko dlatego, że mi na to pozwolił. I miał rację. Próbowałem ponownie. Ale

bez skutecznie. Zawiodłem. Przepraszam.

-Powiedz mi!- Maddox schował swój pistolet, i zaczął bawić się ostrzami Nie

zauważył, że jedno z nich wbiło mu się w dłoń po rękojeść i z rany kapała teraz

krew.

-Skończ z tym - warknął.

Lucien wyglądał jakby słowa boleśnie raniły go od wewnątrz.

- On powiedział, że Ashlyn jest teraz bezpieczna i że będzie wysyłał nam filmy

z nią w roli głównej, aby to udowodnić. Powiedział… powiedział… że jeśli

chcemy ją z powrotem żywą musimy przehandlować ją za Legion.

Viola nie była pewna czy ktoś jeszcze słyszał ciche westchnienia i szalone

kroki dochodzące zza gruzowiska, ale ona słyszała.

I doskonale wiedziała.

Legion wcale nie poszła do swojego pokoju. Schowała się i podsłuchiwała.

Jednak teraz była już na ostatniej prostej do swojego pokoju, bez wątpienia

szukając ciszy i spokoju miedzy jego ścianami.

Wojownicy kłócili się zawzięcie, słowa strzelały pomiędzy nimi jak serie z

karabinów maszynowych.

Strona 195

background image

Mroczna pokusa

- Gdzie chce się spotkać? Kiedy?- Madoxx pytał.

-W Rzymie w Świątyni Niewypowiedzianych bóstw. Jutro. O północy -

odpowiedział Lucien.

- Zabierz mnie tam , teraz - krzyknął Maddox.

-Bądź rozsądny -powiedział Strider. -Te dranie to cholerne twardziele, a jeśli

oni będą po jego stronie …

-Gówno mnie to obchodzi! To zostawiam wam, mnie interesuje tylko moja

kobieta i moje dzieci. Zabierzesz mnie tam, a ja się na niego zaczaję, jak go

dorwę to zabiję! Słyszysz co do Ciebie mówię? Zabierz mnie na tę wyspę.

Masz pięć sekund, by mnie tam świsnąć, albo obudzę mojego demona, i nie

będzie nikogo na tym lub innym świecie, kto pomoże śmiertelnikom którzy

staną na mojej drodze.

Zdecydowana nie czekać na odpowiedź Luciena, Viola wymknęła się z

pokoju. Nikt nie zauważył że znowu zapikowała w swej narcystycznej naturze.

Bądź dobrą dziewczynką, powiedziała jej lepsza połowa, pokażę Ci, jak

grzeczna jesteś.

Demon wyrywał się w niej, skakał w jej głowie to w górę, to w dół.

Kiedy?

Wkrótce.

Teraz. Jęk.

Wkrótce.

Teraz. Żądam.

Strona 196

background image

Mroczna pokusa

Nigdy.

Wkrótce? Kolejny jęk.

Wkrótce.

Przeprowadzała trudne negocjacje. Viola wyczuła duchowy szlak Legion,

Lucien nie był jedynym z takimi zdolnościami - przerzuciła się do sypialni

Legion.

Dziewczyna nerwowo chodziła po pokoju, a jej długie jasne włosy rozwiewały

się za nią. Nie odłożyła koca, ale jeszcze ciaśniej się nim opatuliła.

- Nie mogę, nie mogę, nie mogę. Nie mogę odejść. Nie mogę pójść do niego.

-Legion - powiedziała delikatnie Viola.

Tak, to było nie za bardzo komfortowe posiadać wgląd w uczucia innych osób,

ale spojrzała w duszę tej rozbitej na drobne kawałki lalki i zapragnęła jej

pomóc.

Dziwne uczucie.

Pierwszy raz czuła coś takiego.

Viola karmiła się duszami, żyła z ich energii. Wysysała z nich energię i

osuszała dusze do cna. Jednak jednego razu wzięła złą duszę w złym miejscu,

na dodatek z bardzo niewygodną pamięcią, której nie potrafiła wymazać i

przez nią znalazła się uwieziona w Tartarze. Wtedy to oczywiście została

sparowana z Narcyzmem, i jedyną duszą jaka była w stanie ją wykarmić była

jej własna.

Jak jej nieśmiertelne kończyny, jej dusza odrastała z powrotem, rosła i

Strona 197

background image

Mroczna pokusa

pożywiała się dalej, jednak nigdy nie odrodziła się ponownie w całości,

ponieważ nigdy tak na prawdę nie przestała się posilać. Tak można

powiedzieć, z braku lepszego określenia.

Tak więc, była tak jakby połową osoby, jak również połową duszy, taki

duchowy kanibal, ponieważ nigdy już nie zajęła się inną osobą. Więc dlaczego

tu znowu przyszła? Powinna była odejść. Te ciemne oczy znalazły ją, łzy

sklejały długie ciemne rzęsy, a stopy Violi wrosły w podłogę.

-Nie mogę. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę tego zrobić. On będzie chciał

mnie dotykać. Zrani mnie. Ja…nie mogę…

Legion pobiegła do swojej łazienki, skuliła się przy toalecie i zwymiotowała.

Stopy Violi wydawały się już być wolne, jednak wciąż nie odchodziła.

Poczłapała do łazienki i delikatnie odgarnęła włosy dziewczyny, tylko po to

by zobaczyć, że dziewczyna tak naprawdę wcale nie zwymiotowała. Męczyła

się tylko okrutnie, wywijając żołądek na druga stronę.

Biedactwo.

Prawdopodobnie nie zjadła przyzwoitego posiłku od tygodni.

Godziny wydawały się płynąć w niekończącej się rozpaczy. Każda godzina

niedoli przynosiła ból i żal. Dziewczyna szlochała. A kiedy nie szlochała

potrząsała głową tak gwałtownie, że jej zęby dzwoniły jakby miały się zaraz

wypaść ze szczęki.

Nikt nie przyszedł do drzwi dziewczyny, więc Viola domyśliła się, że

Lordowie nie przehandlują Legion za bezpieczny powrót Ashlyn.

Na szczęście w końcu wybuch Legion zmęczył ją i zmorzył. Padła na podłogę

pod toaletką, a jej oczy w końcu wyschły już z wylanych łez.

Viola odeszła kawałek, więc czerwone, obrzmiałe oczy dziewczyny

skierowały się nią.

Strona 198

background image

Mroczna pokusa

Naprawdę muszę już iść, pomyślała. Oddaliła się na zbyt długo, i strach

powracał.

-Powiem wojownikom, gdzie jesteś, w porządku? - Maddox mógłby spróbować

ją zabić za jej wysiłki, ale Narci domagała się uwagi, tak bez powodu.

- Nie mogę iść, nie mogę iść - szeptała Legion. -On tu był, czułam go… wiem,

że on tu był… nie mogłam nic powiedzieć… strach zrobił coś z moim głosem,

nie mogłam nic powiedzieć… nie mogłam wydać z siebie słowa… nie mogłam

wrzasnąć, choć chciałam wrzeszczeć i wrzeszczeć i wrzeszczeć… Schowałam

się pod łóżko. A powinnam była krzyczeć.

Jej słowa były ciężkie od winy, emocji do których Viola nie chciała się

mieszać.

-Tak, tak… aha, u … życzę powodzenia. Było mi bardzo miło Cię spotkać,

Ciebie i wszystkich pozostałych.

Jeden krok, drugi zaczęła się wycofywać do wyjścia.

Nie robiła przyjaznych gestów. Nigdy.

W stosunku do nikogo. A zwłaszcza w stosunku do rozbitej porcelanowej lalki,

która wymagała zbyt wiele czasu i wysiłku. Jednak Oczy Legion wyraźnie

jeszcze nie wyschły z wylanych łez, bo wylał się z nich nowy wodospad.

- Ale przecież nie mogę zostawić tam z nim Ashlyn - głośno przełknęła ślinę.

-Ashlyn jest taka dobra i miła… i dzieci, ona pozwoliła mi nawet raz poczuć

jak kopią w jej brzuchu. Dla niej ważny jest każdy dzień. Ona musi być w

domu. Maddox potrzebuje jej, potrzebuje by była tu z nim w domu. Co

powinnam zrobić?

Viola chciała wyłączyć ją jak telefon, który nadawał skrzecząc pytania,

Strona 199

background image

Mroczna pokusa

szukając rad, wielu rad.

Nagle poczuła, że chce tu zostać, w tym pokoju, w tej fortecy.

Pomimo wszystkich swych wad, Lordowie nie chcieli jej wykorzystać, Nie

zmuszali jej by spojrzała w lustro, adorowali ją. O.k. To ostatnie wcale nie

było prawdą, ale być może jedynie uprzejmością w stronę jej demona, ale nie

było żadnego zakłamania, jeżeli by w to wierzyć. Ponieważ, Lordowie, tak

naprawdę ją lubili…

-Myślę, że powinnaś, a…. uh, pójść za głosem swego serca? - Och, wow.

Jakie mądre stwierdzenie. Dziewczyna przecież nie wiedziała czego chciało jej

serce, w przeciwnym razie nie miotałaby się tak i nie szukała rady.

-A Ty co byś zrobiła na moim miejscu?- zapytała Legion.

Mogła walnąć piękną mowę o tym, jak to zawsze jest skłonna do pomocy

innym, pomyślała Viola. Ci faceci na dole najprawdopodobniej woleliby, żeby

tak właśnie było. Jedyny problem polegał na tym, że musiałaby pobrudzić

rączki dla kogoś, nie dla siebie, zrobić jakieś zamieszanie, bałagan.

A Ona nie lubiła bałaganu i zamieszania.

- Najprawdopodobniej ratowałabym własną skórę. Nie zwracałabym uwagi na

ludzi wokół mnie… tak było zawsze i tak już będzie. Ja tylko potrafię martwić

się o siebie samą… - wzruszyła ramionami - To zależy tylko od Ciebie. Kogo

bardziej kochasz? Siebie, czy tych dla których zamierzasz cierpieć?

Rozdział 19

Nagi przykuty do głazu Kane zgrzytał zębami z upokorzenia. Jedna z diablic

Strona 200

background image

Mroczna pokusa

chwyciła go za nogę, zaraz po tym jak rzucił się do ucieczki. Jej niewinnie

wyglądająca sylwetka spowodowała wiele problemów, wprawną łapą,

uzbrojoną w ostre pazury, rozerwała mu ścięgno Achillesa powodując, że

zaczął utykać.

Teraz każda ze zgromadzonych tu kreatur chciała mu odebrać to czego

dobrowolnego nie chciał im dać. Nie oddałby im tego za żadne skarby świata.

Ale jak długo jeszcze mógł znosić te tortury? Ciśnienie rosło w nim

gwałtownie, powodując okropny ból.

Przeżyłeś już takie tortury wcześniej. Możesz je przetrwać. Oddychaj, tylko

oddychaj spokojnie i miarowo. Zacisnął mocno powieki, krew wolno stygła w

jego żyłach. Przez cały ten czas demon rechotał w jego głowie.

Szczęśliwy. Zadowolony z katastrofy, która się właśnie działa.

Przez głowę przemknęła mu myśl, że być może próba przeżycia nie była

właściwą drogą, to już samo upokorzenie doprowadzało go do wściekłości.

Kane nigdy nie lubił swojego demona, ale teraz … teraz to nienawidził jego

towarzystwa każdą cząsteczką swego jestestwa. Chciał się od niego uwolnić,

marzył o tym, a to oznaczało śmierć. Chciał ukarać demona Katastrofy za to,

że czerpał tyle przyjemności z jego niedoli, bez względu na los jaki go czekał.

Tak. Musi go jakoś ukarać.

Obojętnie, co musiałby zrobić aby uzyskać pożądany kres, zrobiłby to.

***

Parys docisnął Siennę do ściany i pochylił się nad nią by dosięgnąć jej

twarzy. Jej oddech owiał mu twarz, oczy były dzikie, źrenice rozszerzyły się z

niepokojem.

Jego ciału spodobała się ta bliskość, już błagał o więcej. Parys wyciszył swoje

Strona 201

background image

Mroczna pokusa

żądze i trzymał pragnienie na wodzy tak daleko od niej jak to tylko było

możliwe.

Coś bardzo zdenerwowało Siennę.

- Musisz się schować - powiedziała, łamiącym się głosem. -Spróbuję ściągnąć

ich uwagę na siebie… jak najdalej od was. Dobrze? Tak? Ale Ty, Ty

naprawdę musisz się gdzieś ukryć.

Uniósł jej podbródek, zmuszając by spojrzała w górę na jego twarz a nie

szukała potencjalnej kryjówki. Tak jak gdyby on kiedykolwiek chował się za

kobietą i uciekał przed wrogiem zamiast z nim walczyć.

- Co nadchodzi? Powiedz mi, kochanie?

Wiedział, że nie zbyt chętnie przyjmowała pieszczoty od niego, przynajmniej

tak było wcześniej, ale też… nigdy wcześniej nie nazwał kobiety swoim

kochaniem. Może serduszkiem lub cukiereczkiem ale nie kochaniem. Zresztą

było to bez znaczenia, bo tamte słowa nigdy nie miały w sobie takiego

ładunku emocjonalnego, ani tyle uczucia.

Bujne usta rozchyliły się w konsternacji, zamrugała ze zdziwieniem

-Kochanie? - szepnęła, i zrozumiał, że spodobało jej się to określenie.

Była delikatna nutka szacunku w jej głosie.

Spokój nagle zamienił się w panikę.

-Cienie. Potrafią przenikać przez ściany i polują na nas. Na nas wszystkich.

Nawet Gargulce uciekają przed nimi. Jest ich wiele. Osaczą Cię, opętają,

wyciągną z Ciebie wszystko, co widziałeś, co wiesz i zabiorą sobie.

Wojownik zmarszczył brwi, starając się szybko ocenić sytuację. Myślał, że to

nadejdzie niespodziewanie i spadnie niczym grom z jasnego nieba, że cienie

Strona 202

background image

Mroczna pokusa

wypełnią każdy kąt.

Rozglądał się z uwagą, nigdy wcześniej nie słyszał o takich istotach.

Jednak Wiliam doskonale wiedział o czym była mowa

-Och, jasna cholera, wdepnęliśmy na całego w gówno. To jest totalna porażka.

Stało się dokładnie to czego się obawiałem.

Parys odszukał jego zmartwione spojrzenie.

-Co mam robić?

-Nic. Tylko zostań, tam gdzie jesteś.

Z ponurą miną stojąc przed wojownikiem Will wysunął rękę w której błysnął

nóż, schowany chwilę temu gdzieś na wysokości łopatek. Błyskawicznie

ponacinał sobie skórę od łokcia po dłoń. Ciepły szkarłatny płyn trysnął

William jednak pochylił się już nad podłogą rysując krwią okrąg obejmujący

Parysa i Siennę.

-Nie wychodź z tego kręgu, słyszysz mnie? Oboje w nim zostańcie. Jeśli mnie

nie posłuchasz będziesz tego bardzo żałował.

Nie czekając na odpowiedz, błyskawicznie pobiegł w stronę drzwi do pokoju

kobiety – Demona. Pokonał niewidzialną tarcze broniącą dostępu do pokoju,

kobieta nawet tego nie zauważyła, zajęta sama sobą. Zanim Wiliam dobiegł do

drugiego pokoju jego rana już się zasklepiła, więc wojownik zmuszony był

wykonać kolejne nacięcie. Namalował krwawą linie również przed tym

wejściem. Nie dostał się do trzeciego pokoju.

Ponieważ, jak to przewidziała Sienna, cienie już przenikały przez ściany. W

mgnieniu oka ciemna, gęsta oleista smuga wypełniła powietrze.

Strona 203

background image

Mroczna pokusa

Cały zamek zaczął trzeszczeć i drżeć. Rozbrzmiały okropne wrzaski, gorące

arie pełne bólu i udręki. Demon wewnątrz Parysa, zadrżał z zadowolenia,

niezależnie od sytuacji, cieszył go ten psychiczny kontakt. Mrucząc z

zadowolenia wyczekiwał każdej strasznej nowiny i krzyku. Czekał aż wszyscy

wokół niego też będą cierpieć.

Parys był już gotowy poddać się i wyjść z kręgu Williama, by rozpocząć

walkę z cieniami, dołączając do walczącego Williama, kiedy Sienna zadrżała

obok niego. Przytulił ją mocniej do siebie Pomyślał, że musi ją chronić, To

był dla którego tu przybył.

Dla niej.

Po to by być z nią. By zapewnić jej bezpieczeństwo.

Sienna ponownie zadrżała, z niepokojącą intensywnością, Nie bardzo wiedział

co się z nim dzieje, ani też, co działo się wokół niego, nie wiedział jak długo

to wszystko już trwało, wiedział tylko, że bardzo ją przerażało.

A ona i tak nadal myślała o tym jak go ochronić.

Jego, nie siebie.

Jako wojownika obrażało go to w pewien sposób, jednak z drugiej strony

bardzo go to ekscytowało, cieszyło go jej zainteresowanie. Obchodził ją,

obchodziło go to co się z nim dzieje.

Chcę jej, powiedział demon.

Oczywiście, wszystko zaczęło się od początku.

Ja też. I to ja będę czuł jej smak.

Tu i teraz, niezależnie od okoliczności. Czemu właśnie teraz tak bardzo

pragnął kontaktu fizycznego?

Strona 204

background image

Mroczna pokusa

Koniecznie teraz. Była zbyt roztrzęsiona, strach można zastąpić pożądaniem.

Parys po omacku odnalazł jej szczękę, delikatnie uniósł podbródek, by jak

najdłużej mieć powód dotykać jej jedwabiście ciepłej skóry, delikatnych kości.

- Kochanie teraz skoncentruj się na moim głosie. Możesz to zrobić?

Szybko kiwnęła głową.

Chciał na nią patrzeć, chciał móc zobaczyć jak i czy pojawi się na jej twarzy

rumieniec. Nachylił się do jej ucha i szepnął

-Jesteś taka delikatna i miękka. Nigdy nie dotykałem niczego tak wspaniałego.

Twój zapach… po prostu mnie oszałamia, upaja mnie. Nie mogę nic na to

poradzić, myślę, że między nogami będziesz jeszcze słodsza.

Jej oddech zatrzymał się, a otwarte dłonie oparły się na jego ogromnej klatce

piersiowej.

- Czy kiedy włożę palce głęboko wewnątrz Ciebie, będziesz tak rozkosznie

soczysta i mokra dla mnie? Chce cię dziecinko. Będę Cię pieścił, zbiorę każdą

kropelkę twojego miodu, aż będziesz błagała o więcej.

Taaaak demon zajęczał. Taaaaak. Prossssszzzzęęęę.

-Parys -Sienna wyszeptała.

Czyżby chciała więcej ? To właśnie jego demon pragnął usłyszeć w jej głosie.

Pochylił się wdychając zapach jej włosów, a w tej chwili reszta świata mogła

nie istnieć … Jego nos zapadał się coraz głębiej w czeluściach ciemnych fal

jej włosów. Czuł zapach wiosennych kwiatów i orzecha kokosowego, ale teraz

w ten zapach było wmieszane jeszcze coś, coś bardzo rzadkiego jak kwiat

który zakwita tylko nocą.

Strona 205

background image

Mroczna pokusa

O cholera, tak. To było jej pożądanie. Jego demon wyczuł to również,

otaczając Parysa swym niepowtarzalnym zapachem. Dwa zapachy owiały go,

jakby znalazł się w samym środku najwspanialszego egzotycznego bukietu.

Niezwykłego… i drażniącego.

Natychmiast był twardy i gotowy, podniósł ręce i poddał się, był już więcej

niż gotowy, był zdesperowany by zatonąć w cudownym ciele tej kobiety i

poprowadzić ją drogą do najwspanialszego orgazmu. Wszystko, co musiał

zrobić żeby to osiągnąć, to zerwać z nich odzienie i rozłożyć jej nogi. Wbijałby

się w nią głębiej i głębiej. A ona tak gorąca i wilgotna i ciasna …

Małe ostre paznokcie rozdarły mu koszule i wpiły się w skórę, jakby chciały

utrzymać go na miejscu. Mógł poczuć ciepło jej ciała, pulsujące fale

przenikały do jego ciała, mieszając się z jego własną żądzą prowadząc je

wprost do jego fiuta.

Cierpiał okrutnie. Zanim zrozumiał co się dzieje, wsunął stopę pomiędzy jej

nogi rozsuwając je, dopasowując swoje twarde wybrzuszenie do rdzenia jej

kobiecości.

Oh witaj słodkie potępienie.

Były tylko dwa wyjścia, albo w tej chwili dzieje się największą pomyłka w

jego życiu lub jest to najwspanialsza sprawa jaką kiedykolwiek był w stanie

przeżyć. Pasowali do siebie jak dewie połówki tej samej pomarańczy. Naparł

na nią z początku wolno, tak tylko by rozdrażnić i mamić ich oboje.

Tak, zdecydowanie powinien był to zrobić wcześniej.

Jego demon był gotowy wybuchnąć poza jego skórą. Parys nie był w stanie

ocenić reakcji Sienny na jego poczynania z powodu okropnych wrzasków

wokół nich, więc wyciągnął jedną rękę dotykając delikatnie jej karku. Nic nie

Strona 206

background image

Mroczna pokusa

mogło powstrzymać go od słuchania jej jęków oraz odczuwania jej wibracji

które były diabelnie cudowne.

-Parys - jej wargi przylgnęły do jego ucha. Zdecydowanie nie była to prośba,

ale też nie ostrzeżenie.

-Parys, Ty nie możesz mnie pożądać.

Zrobił lekki ruch biodrami, dotykając ją i odsuwając się od niej, to znowu

napierając na nią.

-W takim razie co to jest ?

-Mówisz do jedynej dostępnej w tym pokoju kobiety.

Jej słowa były jak policzek, mrok nagromadzony w nim też szalał, żądając by

ukarać tego kto go skrzywdził. Odsunął się odrobinę i zapytał urażony.

-Myślisz, że taki facet jak ja może chcieć tylko to co jest dostępne?

-Nie chciałeś mnie wcześniej, w tamtym pokoju, tak więc może to jest jakaś

gra, próba ukarania mnie?- powiedziała gniewnym tonem.

Kara?

Jego dłonie zacisnęły się w pięść, a jego własny gniew stał się echem jej

złości. Smutne, że tak właśnie pomyślała.

-Uwierz mi, rozumiem twoje powody, znacznie lepiej niż kiedykolwiek

wcześniej. Być może nie przyszedłeś tu by mnie ocalić, tylko po to by mnie

zranić tak jak ja wcześniej zraniłam Ciebie.

Nie ufał jej, nie mógł, nie ważne jak bardzo chciał, i nawet wmówił sobie, że

to zrobił, a teraz widział, że to ona mu nie ufała i nawet nie chciała

spróbować.

Strona 207

background image

Mroczna pokusa

Wiedział, że tak się może stać.

Nie przeszkadzało mu to (za bardzo ) wcześniej, ale teraz przeszkadzało mu

jak. Nienawidził tego, że powstało tyle barier pomiędzy nimi. Odzież,

zastrzeżenia, obawy i wątpliwości.

-Nie jestem jak kobiety do których jesteś przyzwyczajony- ciągnęła dalej -

wiem o tym doskonale. - dodała. - Wiem, że nie jestem tak ładna.

-Masz całkowitą rację. Jesteś poza konkurencją, jesteś cudowniejsza -

westchnął - i nie żartuję.

-Jeśli nie żartujesz, to jest to jakieś nowe określenie dla koszmarnego snu -

małe piąstki zaczęły okładać jego pierś. -Przestań. Proszę Cię, tylko przestań.

Potrzebujesz seksu i próbujesz mnie omotać. Próbujesz kupić sobie numerek

gładkimi słówkami. Sama Ci to zaproponowałam wcześniej, chciałam być z

Tobą ostatni raz. Nie powinnam była narzucać się Tobie w ten sposób.

Wyprostował się gwałtownie.

Ofiarowała mu się nie dla tego, że czuła się winna, ale dla tego, że sama tego

chciała, chciała się z nim kochać!?

Nie powinna była się do tego przyznawać. Nie było sposobu by go teraz

zatrzymać.

Musnął delikatnie jej wargi, mówiąc:

- Kochanie, nigdy nie musiałem próbować, westchnąłem i pojawiła się oferta

jakiejś kobiety.

Przerwał, celowo sprawiając, by niedomówienie zawisło pomiędzy nimi.

-… Ty … próbujesz pokazać mi moje miejsce w szeregu. Próbujesz się ze mną

drażnić, pokazując mi czego nigdy mieć nie będę.

Strona 208

background image

Mroczna pokusa

- Do cholery, możesz to mieć, kiedy i ile tylko zechcesz.

-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Nie, po prostu mi nie ufasz.

Oburzenie było po części grą Parysa. Nastała dręcząca cisza… Na całe trzy

uderzenia serca.

-Ty… To prawda. Niemożliwe - powiedziała, zarówno wystraszona jak i

przepełniona nadzieją.

Jej paznokcie, jeszcze raz powędrowały na jego klatkę piersiową.

-Nienawidziłam faktu, że połączono mnie z demonem, że jest wewnątrz mnie,

chciałam się od niego uwolnić, wyklinałam, złorzeczyłam, próbowałam się

wyłączyć, odgrodzić, planowałam nawet żeby się go pozbyć, a jednak

zaczęłam liczyć na jego zdolności korzystać z jego umiejętności by

odczytywać intencje innych ludzi.

Raz otrzymany, otrzymany na zawsze. Dożywotnio.

Zazwyczaj. Więc w jaki Aeron pozbył się Gniewu? Nie, nie, nie chciała znać

odpowiedzi na to pytanie. Wiedza o tym pewnie by ją zabiła. Znowu.

-Możesz mi wierzyć, że kiedy mówię, że Cię pragnę, to naprawdę Cię pragnę

Sienno. Jesteś wszystkim o czym myślałem przez ostatni miesiąc. Oparcie się

na Tobie w tamtym pokoju było jedną z najtrudniejszych rzeczy jaką zrobiłem

w życiu…

-To znaczy, że Cię do mnie ciągnie, mimo wszystko. Prawda? - jej głos

przepełniało słodkie jak miód niedowierzanie.

On był słodki jak miód.

-Tak - nachylił się do niej odnawiając delikatny kontakt. Chciał ją przytulić

Strona 209

background image

Mroczna pokusa

do siebie, mocniej objąć, ale nie zrobił tego.

Jeszcze nie teraz. Chciał by skupiła się tylko na przyjemności która

uśmierzyłaby wszystkie jej lęki i obawy.

-Pozwól mi być z tobą, bez względu w moje intencje.

Zadrżała.

-Dlaczego ja?- zabrała dłonie z jego klatki piersiowej. -To znaczy, możesz

mieć każdą …

- Dokładnie. Mogę ale wybrałem Ciebie. Z wielu powodów. Jesteś taka

sprytna.

-To kwestia sporna.

-Jesteś bystra.

-Nie bardziej niż miliony innych kobiet.

-Jesteś uparta i nie potrafisz zaakceptować komplementów.

-Hej!- wyciągnęła rękę i rozczochrała jego włosy. Mimo grozy otoczenia i

bardzo niekorzystnych okoliczności uśmiechnęła się do niego ciepło.

-Jesteś piękna.

Jej palce wplotły się pomiędzy jego włosy masując delikatnie skórę głowy.

-Już nie jestem wspaniała?- zapytała oschle.

-Jesteś bardzo delikatna i nie chcę słyszeć że znowu ryzykujesz. Rozumiesz? -

nie jednego zabił wcześniej za mniejsze przewinienia. A jej po prostu dałby

tylko kapsa.

Strona 210

background image

Mroczna pokusa

- Możesz ale nie musisz być zadowolona z rezultatów.

-Dlaczego? O czym teraz myślisz. Pojawiło się kilka dziwnych obrazów w

mojej głowie.

-Doskonale. Jest coś jeszcze co może mi się w Tobie podobać. Chyba mnie

rozumiesz.

Parsknęła.

Rozkoszował się tym śmiechem, bo to był pierwszy raz kiedy wywołał u niej

poprawę humoru.

-Musisz być cholernie oślepiony przez napalone różowe okulary swego

demona - powiedziała.

Pomyślał, o tym, że było tysiące innych, ale nie tak upartych jak ona. Warknął

cicho próbując udawać grozę. Ale tylko ona ignorowała go i kontynuowała

dalej swoją beztroską wypowiedź.

- Czy Twój demon kiedykolwiek pozwolił Ci być dwa razy z tą samą kobietą ?

- zapytała, słowa balansowały na krawędzi pobudzenia i lekkiego

zdenerwowania. - Słyszałam … z resztą nie ważne.

Wiele informacji które posiadała na jego temat dostała od Łowców.

Zesztywniał, nienawidził pamiątek z jej przeszłości, jednak nawet to go nie

zatrzymało.

-To nie dotyczy Ciebie…

Ciepło jej oddechu owiało jego szyję, kiedy pochyliła głowę by przytknąć

swój policzek do jego.

Strona 211

background image

Mroczna pokusa

-Dlaczego właśnie ja?

-Nie wiem. Demon też nie wie. Pytałem.

-O.k. Powinieneś był wybrać kogoś innego. Mam małe piersi- wyszeptała

jakby zawstydzona.

Wyciągnął dłonie w kierunku niewielkich wzgórków o których mówiła.

Są. Tutaj. Doskonałe.

Jego dłonie były ogromne, a różowe sutki wylądowały wprost w ich centrum, i

do jasnej cholery, nich będą przeklęte, jeśli to nie było najwspanialsze

uczucie na świecie. Skubał zębami jej ucho.

-Chcę je possać- wyszeptał.

Jęk aprobaty. Paznokcie zatopione w jego włosach wbiły się mocniej w skórę.

Parys wycałował siebie drogę do jej ust.

Oboje byli rozochoceni, słodycz jej oddechu owijała się wokół jego głowy.

Mimo wszystko nadal nie brał tego na co miał taką ochotę. Tego na co oboje

mieli ochotę. Jeśli by zaczęli tu i teraz, mieliby problem z zatrzymaniem się.

Straszne problemy. Był już bez kobiety od bardzo długiego czasu, i jego

demon był bardzo spragniony, ale… on nie chciał kochać się z Sienną w

korytarzu, przed tymi wszystkimi tutaj, uświadomił to sobie.

Tak, wcześniej robił to wszędzie, szybko i po sprawie, bez skrupułów, wstydu,

intymności. Siennę chciał tylko dla siebie, jej ciała, jęków i krzyków wprost

do ucha, każdej najdrobniejszej reakcji ciała na jego dotyk.

Jej zapach. Jego zapach.

Jej skóra. Jego skóra.

Strona 212

background image

Mroczna pokusa

Jego. Jego, Jego, Jego.

Weź co już jest twoje ! Weź, weź, weź!

Wspaniale było by dostać to wszystko, tak samotnie jak to było tylko możliwe,

z demonem stłamszonym wewnątrz jego ciała.

-Parys ?- odezwała się zagadkowym tonem.

-Tak.

-Muszę Cię ostrzec. Jestem w tym naprawdę kiepska.

To zakłopotanie zaskoczyło go, spojrzał na nią marszcząc brwi.

-W czym?

-w całowaniu.

Zanim mógł zaprzeczyć jej słowom, nakryła jego wargi swymi ustami i ssała

powietrze wprost z jego płuc. Nie, ona nie była kiepska w pocałunkach, ona

była niezdecydowana, zbyt mało pewna siebie i miała stanowczo za małą

praktykę, ale perwersyjnie cieszyła go ta sytuacja… będzie mógł ją wiele

nauczyć.

Przywarł do niej niezdolny przerwać ten pocałunek. Wepchnął język mocno w

jej usta, domagając się by pozwoliła mu zaznajomić się z tym nowym

terytorium.

A ona próbowała go zatrzymać, po trzeciej próbie natarcia na dolnej wardze

pojawiła się krew (ugryzła go ). Oderwał się od niej w połowie pocałunku.

-Jasna Cholera. Kobieto.

Demon wykonał jakiś dziwny ruch, obijając się w jego głowie Nie była to

Strona 213

background image

Mroczna pokusa

skarga nie chciał też schować się przed bólem, ale w podekscytowaniu, które

bliskie było przemocy czekał na dalszy ciąg.

Więcej, więcej! Całuj ją więcej!

-Mogę być w tym kiepska, ale wiem, kiedy ktoś inny jest również do dupy.

Zrób to tak jak trzeba - zażądała Sienna.

Czy ona sobie stroiła z niego żarty?

-Nikt wcześniej nie miał zastrzeżeń do mojej techniki.

-Oczywiście, tylko, że one nie chciały zranić Twoich uczuć - odpaliła w

odpowiedzi. -Ty i ja to przeszłość, wiec uważam, że należy mi się prawdziwy,

porządny pocałunek a nie jakieś pacniecie trzeciego stopnia.

Nabrał znowu odrobinę otuchy, bo jeśli nie jest to obrót w dobrym kierunku, to

co miały zwiastować te słowa, wypowiedziane z udawanym gniewem. Chciał

wpatrywać się w jej twarz, jej oczy w kolorze leszczyny lśniły, skóra

rumieniła się delikatnie, czerwone wargi były lekko obrzmiałe. Wszystko

razem było jedną wielką pasją.

-Będziesz potrzebował jakichś wskazówek? Jesteś w tym dużo gorszy ode

mnie.

-Ktoś Cię musi nauczyć - mówiąc głaskała go po policzku.

-Domyślam, że będziemy musieli nauczyć się tego razem.

Więcej, więcej, więcej!

Jego usta drgnęły w rozbawieniu. Zabawne. Zabawne, że jego ciało i jego

demon, płonęli w ogniu diabelskiej gry tej kobiety, tracąc dla niej głowę.

Już stracili.

Strona 214

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 20

Bardzo powoli Parys zbliżył swoje usta do warg Sienny, dociskając je lekko,

drażniąc je swoją miękkością, smakując zmysłowo jej wrażliwą skórę. Zmiękła

pod jego dotykiem, wbijając najpierw paznokcie w jego czaszkę, potem

zsuwając je w dół na jego ramiona i szyję.

Polizał jej wargi, dając jej to, o czym marzyła, powoli, łagodnie i kiedy

otworzyła się na niego polizał ją również wewnątrz, biorąc z niej jeszcze

więcej. Ich języki spotkały się ze sobą w namiętnym tańcu. Nagle zęby,

przyśpieszone oddechy stały się najseksowniejszymi rzeczami jakich

kiedykolwiek doświadczył w swoim życiu.

Podczas ich pierwszego spotkania Sienna pocałowała go używając jego

własnego pożądania przeciwko niemu. A potem pchnęła igłę w jego szyję.

Równie dobrze teraz mogła zrobić coś podobnego, a on wcale by się tym nie

przejął. Jego ciało drżało z namiętności, krew topniała pod jej dotykiem. Serce

waliło w piersi niczym bęben, obijając się o żebra i błagając o więcej dotyku z

rąk tej kobiety. Jego ręce i nogi drżały. Pomimo ciemności szalejącej wewnątrz

wyczuwał ją każdym zmysłem.

Kwiatowy zapach Sienny wypełniał jego nozdrza, odurzając od nowa jego

ciało. Wytatuowane końce palców mrowiały, ucząc się na pamięć jej skóry i

ciała. W uszach mu wibrowało od szeptów i odgłosów ich pocałunków. I ten

smak… och piekło, tak… ambrozja w swoim najpotężniejszym wcieleniu.

Ale wtedy również przypomniał sobie, co też Kronos jej uczynił. By utrzymać

jej duszę przy życiu, wypełnił ją sporą ilością ambrozji. Gdyby użyć tej samej

substancji na śmiertelnym już dawno, by nie żył. Odrobina wystarczyła, by

prawie zabić Ashlyn-żonę Maddoxa. Chociaż jak się nad tym zastanowić, to

Sienna już i tak była martwa, a jej ciało z pewnością nie było ludzkie. Kronos

karmiąc ją czystą esencją ambrozji podsycał w niej cząsteczki życia, zmuszając

je do nieśmiertelnego trwania. Taka ilość narkotyku mogła powalić nawet

Strona 215

background image

Mroczna pokusa

nieśmiertelnego, tymczasem w przypadku Sienny, stworzyła z niej czysty

narkotyk, po który wystarczyło tylko sięgnąć i ssać go.

To , co płynęło w jej żyłach było bardziej uzależniające, niż to, co Parys zwykł

wlewać sobie do alkoholu. Co więcej podejrzewał, że każdy nieśmiertelny,

który skosztowałby jej krwi, od razu uzależniłby się od niej. Będą musieli

trzymać ją w ukryciu i strzec jej dzień i noc, przed każdym, kto spróbuje

przyjść po nią.

Dlaczego na wszystkie świętości Kronos musiał jej to zrobić? Jaki miał w tym

cel? Kolejny powód, by nienawidzić boga jeszcze mocniej.

Nie myśl o tym teraz, skarcił z siebie w myślach. Miałeś ją. Jest bezpieczna i

pragnie ciebie równie mocno, jak ty jej. Chwycił jej delikatną talię, unosząc ją

do góry.

- Zawiń nogi dookoła mnie, skarbie.

Posłusznie owinęła się dookoła niego, napierając łechtaczką na jego męskość.

Krzyknęła. To było… ach… żadne słowo nie mogło tego opisać.

Więcej.

Wszystko. Kilka słów by się znalazło.

- Jesteś dla mnie wilgotna? – zwykle nie miał z tym kłopotu, kobiety zawsze

były na niego gotowe. Sienna jednak była inna i winien był jej szczególne

traktowanie.

Na moment zawahała się, zaraz jednak szepnęła nieśmiało:

- Jestem.

Ich języki starły się o siebie. Jej pocałunek był jak seks – przygniatający,

przeszywający i niezbędny. Nigdy nie będzie miał go dość. Teraz wiedział, że

Strona 216

background image

Mroczna pokusa

wszystko, co do tej pory zrobił, cały ten cholerny wysiłek, by ją odnaleźć był

tego warty.

Był z tak wieloma kobietami, robił im tak różne rzeczy. Kilka z tych, które

miał nawet lubił, ale resztę, jakieś przerażające dziewięćdziesiąt procent

zaliczał na zimno, na autopilocie, biorąc od nich to czego potrzebował, zawsze

opuszczając je z uśmiechem na ustach, nawet jeśli nie cierpiał tego kim był,

nawet jeśli nienawidził zachłannych rąk na swym ciele.

Teraz, to instynkt kierował nim i pragnienie, by posiąść ją. Potrzeba, by stać

się dla niej jedynym, niezależnie od tego jak bardzo dziwacznie to brzmiało.

Tak , ponownie ją pocałował. Chciał poczuć jej smak, jeszcze i jeszcze raz.

Pochylił głowę, pogłębiając pocałunek, jego język zawirował w jej ustach,

poruszając się gorączkowo, intensywnie tak jak pragnął wziąć jej ciało. Nie

poskarżyła się, przeciwnie, naparła na niego mocniej, żądając więcej. Jego

nerwy były napięte jak postronki, grożąc w każdej chwili utratą panowania nad

sobą.

- Tak, tak – zajęczała zachwycona jego gwałtownością. – Parys ja …

dochodzę… Nie przestawaj… Proszę nie przestawaj! Parys!

Nie zamierzał się zatrzymać. Naciskał na nią jeszcze mocniej, wsłuchując się

w jej krzyk, delektując się jej miękkością, a potem zapłonął. Ogień trawił jego

ciało. Desperacko pragnął zatonąć w niej, tak głęboko jak tylko się dało, tak

mocno jak tylko potrafił. Tylko po ty, by już na zawsze wiedziała, że należy do

niego.

Więcej!

- Parys… zatrzymaj się… proszę.

A jednak pojawiło się to cholerne słowo.

- Zatrzymaj się – chwyciła go dłońmi za włosy, zmuszając by uniósł głowę.

Strona 217

background image

Mroczna pokusa

- Chcę ciebie – zazgrzytała. – Ale nie tutaj. Gdzie indziej w jakimś

odosobnionym miejscu.

WIĘCEJ!

Mógł zabrać ją z powrotem do sypialni pomyślał. Tak, to jest to, musiał

rozebrać ją i dostać się do jej wnętrza, teraz… teraz… teraz. Wyprostował się

idąc razem z nią. Zrobił zaledwie jeden krok, a tysiące maleńkich igiełek bólu

uderzyło w jego nogę. Zdezorientowany spojrzał w dół i zatrząsł się na widok

kałuży krwi płynącej z jego ciała. Dyszał od słodkawego zapachu,

zastanawiając się, czy pozostał mu chociaż kawałek mięśnia w nodze. W

czasie, kiedy on był zajęty Sienną, cieniste stwory żuły jego nogę, jakby była

kawałkiem mięsa.

Czy to dlatego Sienna mu przerwała?

Seks wycofał się w głąb jego umysłu, ponieważ ból porażał również jego.

Ciemność… podnosząca się… dłoń Parysa zacisnęła się na rękojeści noża.

Sienna przycisnęła się do niego mocniej, jej szczupłe palce zacisnęły się

dookoła jego bicepsa, uspokajając go. Ona również dyszała.

- Wszystko z tobą w porządku? Jesteś ranna? – dotknął jej ciała szukając

urazów.

- Nic mi nie jest, a ty? – jej sutki ciągle jeszcze były twarde niczym paciorki,

brzuch drżał od rozkoszy. Ciągle jeszcze pragnął znaleźć się w niej, potrzeba

była silna i nagląca, a tymczasem musiał się zatrzymać, choć wcale tego nie

chciał. Irytujące.

- Czy ty…

Równie nagle jak stworzenia się pojawiły, zniknęły. Zamek przestał się trząść,

krzyki umarły. Lekki wiatr powiał w korytarzu. Parys zamrugał kilkakrotnie.

Strona 218

background image

Mroczna pokusa

Policzki Sienny były mocno zaróżowione, jej wargi obrzmiałe i lekko

rozchylone, błyszczące jego smakiem. Włosy miała rozrzucone w nieładzie, a

niesforne pasma plątały się wokół jej twarzy. Wyglądała swawolnie i

niegodziwie, toteż Seks ciągle jeszcze czekał w gotowości. Parys odwrócił się

od niej, zanim powtórnie rzuciłby się na nią.

W centrum korytarza William klęczał w kałuży własnej krwi, głowa opadła mu

pierś. Nieśmiertelna kobieta stała przy drzwiach, jej oczy były szeroko otwarte,

a spojrzenie niepewne. Mężczyzna którego William chciał chronić również był

przy swych drzwiach. Drugi z mężczyzn, którego William nie zdążył otoczyć

własną krwią, nie miał tyle szczęścia, leżał teraz na podłodze w kałuży krwi, a

jego wnętrzności wylewały się na podłogę. Skręcał się z agonii, wyjąc

nieprzerwanie.

- Wiesz, kim to coś było? – zażądał Parys. Kiedy oczy już przyzwyczaiły się

do widoku, nagle słabość ogarnęła całe jego ciało. Oparł dłoń o ścianę,

próbując zachować równowagę. To nie z powodu utraty krwi tak osłabł. Seks

piszczał w jego głowie, tryskając słabością prosto w żyły Parysa.

Niezaspokojony bękart potrafił karać go bezlitośnie. Wcześniej też tak bywało.

Tym razem odliczanie zaczęło się nim odnalazł Siennę. To oznaczało, że jeśli

wkrótce nie będzie uprawiał seksu, szybko stanie się fizycznie zupełnie

bezużyteczny. Do momentu, w którym jego silna wola ugnie się pod naporem

demona i erotyczne feromony wypłyną z jego ciała, spływając na ludzi.

Aż w końcu ktoś wejdzie na niego, zaspokajając roszczenia demona. Żadną

miarą nie chciał do tego dopuścić. Z tego samego powodu opierał się Siennie,

nie oznaczało to jednak, że demon zamierzał odpuścić. Mógł ją wziąć, tak

prawdopodobnie mógł ją mieć, ale co potem? Gdy już nie będą razem, miał

znowu wrócić do uwodzenia innych? Nidy w życiu.

- Tak, wiem kim oni są – William w końcu powiedział.

Spojrzenie Sienny przyszpiliło Parysa w miejscu, żar pomiędzy nimi był wręcz

namacalnie wyczuwalny.

Strona 219

background image

Mroczna pokusa

- Bardzo dawno temu Kronos stworzył ich, tak samo jak Zeus stworzył swoich

wojowników. Słyszałem jednak, że po tym jak Kronos został uwięziony, ktoś

inny przejął nad nimi pieczę. Kronos musi teraz przypomnieć im, kto jest ich

prawdziwym panem. Więc teraz jeśli pozwolicie pójdę na górę i zamienię z

nim kulturalnie kilka słów, na temat tego jak traktuje swoich gości – jakaś

groźba wylała się z jego słów. Wyraźnie jasno oczekiwał pogawędki w cztery

oczy, z której tylko jedna osoba miała wyjść cało.

Taa, Parysowi to samo chodziło po głowie.

- Czy to kiedykolwiek przydarzyło się tobie? – zapytał Parys cofając się do

Sienny, wskazując palcem na istotę rozerwaną od szyi aż do pęka. Z powodu

tego, co zrobiono krew Sieny zaczęła żywiej krążyć w jej żyłach. Wszystkie

jej zmysły skoncentrowały się na truchle i pragnieniu, by osuszyć zwłoki do

ostatniej kropli.

- Sienna? Co się… - patrzyła na niego szklistym spojrzeniem. Czerwień

zalewała jej tęczówki.

- Ukarz – zaszemrała.

Gniew przejął kontrolę nad jej umysłem i ciałem.

- Muszę ich ukarać – powtórzyła głosem, który nie należał do niej. Jej skrzydła

uniosły się za nią, prezentując w całej okazałości. Zatrzepotały w górę i w dół,

drapiąc podłogę i ściany.

- Sienna – powiedział. Spokojnie, musiał pozostać spokojny, inaczej Gniew

obróci się przeciwko niemu i rozkaże jej go ukarać. – Chcę byś mnie

posłuchała. Dobrze, dziecinko?

- Ukarz – skrzydła zatrzepotały jeszcze szybciej. Ciało dziewczyny uniosło się

do góry.

Strona 220

background image

Mroczna pokusa

- Siena.

Nie mówiąc już ani słowa, skierowała się wprost do okna, gruchocząc jego

ramę, łamiąc szkło, by w końcu zniknąć w ciemniej nocy.

Parys skoczył za nią, ale chybił, w ostatniej chwili łapiąc się ramy okiennej i

ratując się przed upadkiem wprost do jeziora pieniącego się w dole. Przeklęte

miejsce. Dlaczego do diabła prosił ją, by pozwoliła przejąć demonowi nad sobą

kontrolę? Głupiec. Nie miał pojęcia dokąd demon ją zabrał i co zamierzał

uczynić jej dłońmi. Tak, czy siak, pójdzie za nią.

Nigdy dotąd nie musiał tak bardzo ścigać kobiety. Wychylił się przez okno,

rozglądając się uważnie i szukając jak najdogodniejszej drogi ucieczki z

zamku, bez konieczności alarmowania gargulców. Złośliwość losu. Był tylko

jeden sposób, musiał wykonać skok z pięćdziesięciu metrów do wody, a potem

pomodlić się, by jego nogi nie pałamy się na drobne kawałeczki w chwili

zderzenia z powierzchnią. Problem wcale nie polegał na tym, że mógł umrzeć,

tylko na tym, że zbytnio poraniony na skutek upadku, zbyt długo będzie leczył

swoje rany i nie zdoła w porę odnaleźć Sienny. Nieważne. Sienna była w

niebezpieczeństwie, a on zrobi to, co będzie konieczne. Przerzucił nogę przez

okno.

- Zostań tutaj – krzyknął za siebie. – Zobacz, czy możesz pomóc tym

nieśmiertelnym.

- Szerokiej drogi – odburknął William.

Kiedy druga noga również znalazła się za oknem, Parys zaczął odliczać.

Trzy. Dwa. Głupiec. Jeden…

I nagle Zacharel pojawił się tuż przed nim. Białe skrzydła przecinały z

wdziękiem powietrze. Płatki śniegu wirowały wokół niego, idealnie

harmonizując się z jego beznamiętną twarzą. Anioł uniósł pytająco brew.

Strona 221

background image

Mroczna pokusa

- Masz ochotę na przejażdżkę?

- Gdzie ty do cholery byłeś, kiedy cienie nas zaatakowały? – zażądał Parys

opryskliwie.

- Mogę odpowiedzieć lub mogę ci pomóc.

Chore i paskudne manipulacje, nie było jednak sensu zaprzeczać, że anioł mógł

mu pomóc. Z drugiej strony, nie był przecież niewinną dziewicą, by miał się

obawiać czegoś ze strony anioła. Zresztą Aeron nie raz nosił Parysa przez

niebiosa i nie było w tym nic seksualnego. Parys miał tylko nadzieję, że

Zacharel zrozumie, iż erekcja wojownika ma związek ze Sienną a nie z nim.

Anioł bez słowa zawinął dłonie wokół talii wojownika.

- Dobre uczynki, to balsam dla duszy.

- Cudownie – mruknął wojownik. Dla większego bezpieczeństwa zawinął

dłonie wokół ramion anielskiego żołnierza. Twarde mięśnie i lodowato zimna

skóra. Przy takiej istocie nawet spragniony dotyku i seksualnych podniet Seks

pozostawał dziwnie cicho. – Ale możesz trochę pogadać?

- A powinniśmy? Tak, możemy. Teraz kiedy jesteś zdany na moją łaskę,

chciałbym przedyskutować twoją niezdrową obsesję na punkcie pewnej

martwej dziewczyny i faktu, że będzie jej lepiej bez ciebie.

Ok., dość. To by było na tyle , jeśli chodzi o dobre uczynki. Parys odepchnął

się nogami, rozdzielając ich złączone ciała, a potem skoczył.

Rozdział 21

Strona 222

background image

Mroczna pokusa

Krew kapała z rąk Sienny, mocząc również jej odzież i tenisówki. Z każdym

kolejnym krokiem jej stopy zapadały się w grząską czerwoną maź. Gniew

ponownie przejął kontrolę nad jej ciałem, przenosząc ją poza mury zamku,

kierując do legowiska kreatur zamieszkujących to miejsce, po to, by je ukarać

za zbrodnie które popełnili względem innych. Czerwień demona rozgorzała w

tęczówkach dziewczyny, tnąc ostrym spojrzeniem niczym laserem twarde

skorupy kreatur, paląc je. Demon śmiał się głośno.

Kolejne cienie skradały się za jej plecami, zbyt przestraszone, by zaatakować.

Ich strach był jak afrodyzjak dla Gniewu, podsycając go do kolejnych aktów

przemocy. Potem, kiedy już skończył cieniami, Gniew odwrócił się ku innym

istotom zamieszkującym to ukryte królestwo, zaśmiewając się głośno, słysząc

ich krzywki i zawodzenia kiedy umierali.

Dużo później, kiedy głód krwi został już zaspokojony, demon próbował zmusić

Siennę do powrotu piechotą na zamek. Po raz pierwszy od czasu opętania, była

całkowicie świadoma tego, co demon wyczyniał, kiedy przejmował jej ciało.

Idąc za radą Parysa walczyła o zachowanie świadomości i jakiejś kontroli nad

swoim ciałem. Ostatecznie, demon zaspokojony ponad miarę wycofał się

spokojnie w głąb jej głowy. Teraz to Sienna była panią swego ciała i myśli.

Nie oznaczało to jednak końca walki. Ciągle jakiś niewidzialny sznur łączył ją

z zamkiem, ściągając bliżej i bliżej. Sama nie wiedziała jak długo jeszcze

mogła się opierać. Jej skrzydła były rozcięte, pomijając jednak to, Sienna i tak

nie miała pojęcia jak polecieć bez pomocy Gniewu. Zresztą gargulce i tak

pewnie, by ją znalazły, choć aktualnie ich ciała były poszatkowane i niezdolne

do walki. Za kilka godzin jednak sytuacja ulegnie zmianie, a uzdrowione bestie

ruszą za nią w pogoń.

Mimo to zapierała się piętami, by nie iść w stronę zamku. Ból rozlał się po jej

kościach. Skrzywiła się, a potem koncentrując na resztkach siły, jaka jej

pozostała, obróciła się na pięcie i zaczęła iść w przeciwną stronę. Tak! Tak!

Chciała wrócić, by zobaczyć Parysa po raz ostatni, powiedzieć żegnaj,

pocałować go, uprawiać z nim miłość… Pragnienie ujrzenia go kusiło ją, nie

Strona 223

background image

Mroczna pokusa

zawróciła jednak, decyzja zapadła. Musiała zrobić to dla niego. Dla Skye. Nim

Kronos odkryje jej ucieczkę, nim ściągnie ją niewidzialnymi więzami z

powrotem, nim zechce ukarać Parysa za jej zniknięcie.

Najpierw jednak musiała dopaść Galena, przesłuchać go, wydusić z niego

prawdę, a potem zabić, może wtedy Kronos zrozumie, że plan uwiedzenia

prawej ręki Rhei już nie wypali i więzienie jej nie mam już żadnego sensu.

Zabicie Galena zakończy wojnę pomiędzy Lordami a Łowcami. Nawet jeśli

dozorca Nadziei nie powie jej, gdzie jest jej siostra, będąc martwym nie będzie

w stanie jej skrzywdzić, prawda?

Skrzypienie podeszew rozległo się za jej plecami. Tuż za nią skradały się

jakieś stwory, zrozumiała. Nie musiała odwracać się, by wiedzieć, że istoty

miały szarą luźno zwisającą skórę, cztery rzędy kłów w wykrzywionej szczęce,

a w miejscach ich oczu ziała pustka. Zabójcy nie znający sumienia, żywiący się

krwią pokonanych ofiar.

Kilka tygodni temu Gniew uderzył w ich obóz, wyrzynając w pień wszystkich,

którzy stanęli mu na drodze. To oznaczało, że miała do czynienia z tymi,

którzy cudem przeżyli i teraz pragnęli zemsty. Już wcześniej atakowali zamek,

by ją dopaść, ale gargulce skutecznie niweczyły ich ataki.

Miała ochotę rzucić się do ucieczki. Wiedziała jak polowali na swoje ofiary,

dużo wcześniej Gniew pokazał jej w jak bestialski sposób mordowali, bardziej

ciesząc się z samego polowania, niż z rzezi, która po nim następowała. Być

może więc jeśli zachowa spokój i nie zboczy ze ścieżki, znudzą się nią i

zostawią w spokoju.

Być może. A może nie.

- Zabrałaś nam nasssze kobiety, nasssze niewolnice. Teraz ty ssstaniesz się

nasszą niewolnicą – sepleniący rozkaz wypełznął spomiędzy ostrych kłów.

Istoty pojawiły się w zasięgu jej wzroku.

Strona 224

background image

Mroczna pokusa

- Zrobimy ci tak wiele różnych rzeczy… - złowrogie prychanie.

- Będziesssz krzyczeć…

Nie odpowiedziała, jej mięśnie pozostały jednak napięte, wyczulone na każdy

ruch. Szła dalej, nie zatrzymując się, z każdym krokiem odchodząc od zamku.

Otoczenie stało się mroczniejsze, powietrze gęściejsze, przesycone krwią i

innymi rzeczami. Minęła stosy kości, szkarłatne wypełnione krwią stawy,

pieczary wypełnione po brzegi czaszkami. Nie miała przy sobie żadnej broni i

nie miała również pojęcia, gdzie dokładnie znajdowało się wyjście z królestwa,

wiedziała, tylko, że to było gdzieś tutaj. Zapamiętała tę drogę, kiedy ostatnim

razem Kronos na półprzytomną przywlókł ją tędy. Zresztą Parys pewnie też

tędy wszedł.

Myśl o Parysie przyniosła tylko ból. Czepianie się przeszłości było do bani.

- Taaak, idź dalej kobieto. Zmierzasz wprossst do nassszego obozu.

Prawda, albo kłamstwo? Gniew nie okazał się tym razem pomocny. Czy

powinna się zatrzymać? Jej umiejętności obrony były znikome, a jej waga

piórkowa. Żaden z nich nie będzie miał kłopotu z pokonaniem jej. Inna rzecz,

że z pewnością niezależnie od tego, gdzie by poszła, ci ludzie i tak ruszyliby

za nią, odkładając egzekucję na nieco później.

Wypełnione bólem chrząkanie rozległo się tuż za nią. Potem kolejne i kolejne.

Mężczyźni zapewne zaczęli walczyć o nią pośród siebie. Dobrze pomyślała, im

mniej ich zostanie tym lepiej.

Głowa bez ciała potoczyła się pod jej nogi. Puste oczodoły spoglądały na nią

ze śmiertelną powagą. Potknęła się o własne stopy, odpychając głowę. Jej

żołądek fiknął koziołka, ulga jednak okazała się być dużo większa.

- Czy musisz zabijać tak niepotrzebnie? – męski głos zapytał, całkiem

beznamiętnie, mimo, że było w nim coś uwodzicielskiego i pieszczącego jej

uszy.

Strona 225

background image

Mroczna pokusa

- Tak, muszę.

Parys! Sienna zamarła, serce wykonało fikołka w jej piersi. Rozejrzała się

gorączkowo, próbując rozeznać w ciemności. Był tam, stał pośród ciał. Z ulgi

kolana prawie się pod nią ugięły.

- Dlaczego? – mężczyzna, który ponownie przemówił, był brunetem, ubranym

w białą szatę. Stał obok Parysa, przyglądając się mu beznamiętnie. Miał

wzniosłą twarz o niegodziwie pięknych rysach. Złote majestatyczne skrzydła

zdobiły jego plecy. Wyglądał jak upadły anioł lub jak Galen. Parys jednak

zdawał się mu ufać, więc i ona musiała. Śnieg unosił się dookoła niego, ale

tylko dookoła niego. Płatki zdawały się wypływać bezpośrednio z porów jego

skóry i spadać na ziemię.

- Patrzyli na nią, grozili jej – powiedział Parys. Wiedział, gdzie była Sienna i

nie dał jej wcześniej żadnego znaku. – Mój demon wiedział o czym myśleli.

Zasłużyli na gorsze męczarnie niż te, które im zgotowałem.

- Złapałem cię i uratowałem twoje wnętrzności przed roztrzaskaniem. Jesteś mi

winien przysługę, a przecież prosiłem cię o jeden dzień bez rozlewu krwi.

- Tak, ale nie wyszczególniłeś, który to miał być dzień – Parys jednym

zdaniem odprawił anioła i w końcu skoncentrował się na niej.

Wysoki, silny i wściekły ruszył do niej. Sińce pod oczami miał jeszcze

ciemniejsze, chód wolniejszy, a głębokie cięcia biegły wzdłuż jego ramion.

Stos ciał piętrzył się tuż za nim. Do tej pory sądziła, że podążało za nią może

ze dwóch napastników, jednak myliła się. Sądząc po liczbie trucheł, było ich

co najmniej jedenastu.

- Gdzie do diabła wydaje ci się, że idziesz? – Parys zażądał w chwili, kiedy

dopadł do niej.

Jej spojrzenie uciekło do jego warg. Pełne, krwiste, całkiem niedawno

Strona 226

background image

Mroczna pokusa

całowały ją i kąsały z takim zaangażowaniem. Tak bardzo tęskniła za ich

dotykiem.

- Byle dalej. Staram się uciec jak byś nie zauważył i świetnie mi idzie,

dziękuję – odcięła się.

- Bez pożegnania? – chwycił ją za pokrwawiony przegub, odwracając jej dłoń

w lewo i prawo, szukając ran. – Bądź grzeczna Sienno.

Czy faktycznie tak mu na tym zależało? Poczucie winy rozlało się w niej.

Podniosła jednak podbródek, odpychając gdzieś na bok wyrzuty sumienia i

jego chmurny wzrok.

- Gdybym wróciła do zamku, a wierz mi moje ciało tak bardzo chce tam iść, że

nawet teraz stojąc tu muszę walczyć sama z sobą, zostałbym tam znowu

uwięziona.

Puścił jej rękę a potem westchnął.

- Okej, dobrze zrobiłaś, nienawidzę jednak faktu, że gdybym nie wyszedł za

tobą, mógłbym cię już nigdy więcej nie zobaczyć – mógł ją oskarżyć, o to, że

go porzuciła, wyszła bez słowa, czy cokolwiek innego, ale nie zrobił tego.

- Ja również nie mogłabym tego sobie darować – przyznała.

Parys chrząknął nerwowo, kończąc tę intymną wymianę zdań. Potarł mocno

swój kark. Jego oczy ponownie zalała fala najczystszego błękitu.

- W każdym bądź razie nie chcę, byś była tu sama. Tu nie jest zbyt

bezpiecznie.

- Cóż ja również nie mam ochoty dłużej tu zostawać – w głowie nagle jej

zawirowało, cofnęła się o krok.

Parys przestudiował jej wygląd od stóp do głowy, z ciała anioła nadal padał

Strona 227

background image

Mroczna pokusa

śnieg.

- Nie tylko ludzką krew nosisz na sobie? Jesteś ranna.

Martwił się o nią. Właśnie o nią. Tak po prostu.

- Uleczę się – szepnęła bez tchu.

- Kto cię zranił? – śmiertelna groźba pobrzmiała w jego głosie.

- Gniew, kiedy wyleciał przez okno. Poprzednimi razy, kiedy przejmował nade

mną kontrolę, kazał mi iść na dach zamku. Tym razem obawiał się, że

spróbujesz mnie ściągnąć z powrotem. Więc… - wzruszyła ramionami. –

Wybrał szybszą drogę.

Długie rzęsy przykryły gniewne spojrzenie Parysa.

- Nie pozwól mu na to nigdy więcej.

Ignorując jego oburzone spojrzenie, przewróciła oczami.

- Wcześniej mówiłeś, że mam mu na to pozwolić.

- Zmieniłem zdanie – powiedział pochylając się do niej, aż ich nos zetknęły się

ze sobą. – Nie prowokuj mnie kobieto, ja również jestem tu uwiązany –

pozostali w ten sposób przez kilka nieskończenie długich sekund, ich oddechy

mieszały się ze sobą, a Sienna rozpaczliwie pragnęła, by Parys znowu ją

pocałował i by w końcu mogli skończyć to, co zaczęli na górze.

- Tu nie jest bezpiecznie – anioł stojący za Parysem przemówił rujnując tę

intymną chwilę.

Parys wyprostował się gwałtownie, natychmiast też cofając o kilka kroków.

Strona 228

background image

Mroczna pokusa

- Sienno – powiedział. – Poznaj Zacharela, wojowniczego anioła w służbie

Jedynego Prawdziwego Bóstwa. Zacharelu poznaj Siennę. A tak poza tym, ona

jest moja.

Dreszcz ekscytacji przetoczył się przez nią. Czy on właśnie powiedział, że

należy do niego? Czy dobrze słyszała, że ostrzegł innego wojownika, że należy

do niego? Przyjemność rozlała się po niej, przepędzając chłód, który ściągnął

tu śnieg sypiący się z anioła.

Zacharel podał jej dłoń, delikatnie ściskając jej drobne palce w wyćwiczonej

w boju ręce.

- Ochronię cię – powiedział, a jego słowa dziwnym trafem zabrzmiały jak

przysięga.

- Żadnego dotykania – wrzasnął Parys odpychając anioła na bok. – Nigdy!

Mina anioła pozostała równie obojętna jak zawsze, choć jego spojrzenie

przybrało na intensywności.

Sienna przestąpiła z nogi na nogę, niepewna dlaczego anioł złożył jej tak

uroczysty ślub. Jakaś przedziwna nuta prawdy zawarta była w jego słowach…

Nie wiedzieć czemu, uwierzyła mu, że zrobi wszystko, by ją ochronić. A może

tak tylko jej się zdawało? Może to jakaś sztuczka? Może Zacharel był jak

Galen, zwodząc ją i kusząc nadzieją na lepszą przyszłość.

Przełknęła głośno, kierując swe spojrzenie do Parysa.

- Czy on jest…

- Jak Galen? – zapytał wyczuwając kierunek jej myśli. – Nie, on jest

rzeczywisty, niestety jest też najbardziej irytującym pedantem, który wystawi

na próbę wszystkie pokłady cierpliwości jakie w sobie nosisz. Jest również

impotentem. Więc dokąd się wybierałaś? – zapytał Parys łapiąc palcami jej

brodę i zmuszając ją, by spojrzała mu w twarz.

Strona 229

background image

Mroczna pokusa

Ciepło jego dłoni… szorstkość jego skóry… kolejny rozkoszny dreszcz

przetoczył się przez jej ciało.

- Nie jestem pewna? – powiedziała z trudem. – Szłam przed siebie, szukając

wyjścia. A ty przypadkiem nie wiesz, gdzie ono jest?

- Tak. Dwa dni spacerkiem w przeciwnym kierunku.

- Och – musiałaby znowu przejść koło zamku. Nie wątpiła, że jak tylko

znajdzie się w pobliżu, znowu wpadnie w pułapkę i zostanie zaciągnięta do

środka. A wtedy już nigdy nie uda jej się stamtąd wydostać.

- Zabiorę ciebie – bąknął Parys w tym samym czasie, kiedy Zacharel

powiedział:

- Mogę polecieć z tobą, za kilka godzin będziemy na miejscu. I nie jestem

impotentem. Po prostu nigdy nie doświadczyłem pożądania.

Prrr, Słowa anioła spowodowały, że dziesiątki pytań zalęgły się w jej głowie.

Dlaczego nigdy tego nie doświadczył? Czy aniołowie byli aseksualni? Ile mógł

mieć lat? Czy istniała kobieta, która mogłaby przebić się przez tę jego

lodowatą skorupę i rozpalić uśpione hormony?

Być może kiedy już sprawy się uspokoją i znajdą się na zewnątrz, mogłaby

poszukać Zacharelowi kogoś… nie żeby znała jakąś kobietę, ponieważ żadna

żywa istota nie mogła jej wyczuć, ani zobaczyć. To… bolało. Kiedy pierwszy

raz otworzyła oczy i zobaczyła swoją nową duchową formę, próbowała

dotknąć kogoś, kogokolwiek. Nikt nie poczuł jej dotyku, nikt nie wyczuł jej

obecności, to była bardzo bolesna lekcja.

- Nigdzie z nią nie polecisz – warknął Parys, obserwując jej reakcję na dziwną

propozycję anioła. – Powiedziałem już, żadnego dotykania. Poza tym ona

zostaje ze mną i to jedno nie podlega dyskusji.

Strona 230

background image

Mroczna pokusa

Powinna spierać się z nim, wszak nie było przed nimi żadnej przyszłości.

Dłuższe przebywanie razem, sprawi im jeszcze większy ból, przy rozstaniu.

Jednak perspektywa dwóch dni z Parysem stanowiła nieodpartą pokusę.

- Zostanę z nim – powiedziała kiwając głową. Płomień satysfakcji zaiskrzył w

oczach Parysa. On również pokiwał z aprobatą głową.

- Po tym jak już zdobędziesz kobietę, szybko stajesz się nią zmęczony –

powiedział anioł. – Czy to dlatego właśnie tak bardzo upierasz się, by być z tą?

– pytanie zadane z czystej ciekawości, bez zjadliwości i podejrzliwości. – Jeśli

o to ci chodzi, mogę pozwolić wam spędzić jakiś czas razem. Potem ją

zabiorę…

Musiała się cofnąć, ponieważ Parys rzucił się do ataku, dwa sztylety rozbłysły

w jego dłoniach.

- Chcesz umrzeć? – warknął.

Zacharel jednak nadal spoglądał na nią.

- Musisz tylko wypowiedzieć moje imię, kobieto, a wówczas przyjdę po ciebie

– powiedział i znikł.

Rozdział 22

Parys rzucił się na Zacharela, ale spotkał tylko powietrze w miejscu gdzie

jeszcze chwilę temu stał anioł.

- Tchórzowska zagrywka, dupku – warknął odwracając się do Sienny. –

Wypowiedz jego imię, a podpiszę wyrok śmierci na niego – nie dał Siennie

Strona 231

background image

Mroczna pokusa

szansy na odpowiedź, jednym ruchem chwycił ją za ramiona i uniósł do góry,

zupełnie jakby jej waga nie stanowiła dla niego problemu. – Pieczara jest tam

daleko na górze. Pójdziemy tam, a potem spróbujemy poszukać wyjścia.

- Skąd wiedz, że jest tam pieczara? – żyła tu o wiele dłużej niż Parys, a nie

miała pojęcia o istnieniu jakiejkolwiek pieczary.

- Znalazłem to miejsce, kiedy przybyłem tu pierwszy raz.

Każde jego słowo nosiło w sobie erotyczną pokusę. Westchnęła opierając

głowę na jego ramieniu. Teraz kiedy ponownie zmierzali ku zamkowi, sznur

ciągnący ją z powrotem ku więzieniu stał się nieco luźniejszy. Sienna

westchnęła odprężając się nieco.

- Wiesz – powiedziała – byliśmy ze sobą zaledwie tak krótko, a ty po raz setny

musisz mnie nieść.

Parsknięcie.

- Twoja matematyka mogłaby być odrobinę lepsza, dziecinko. Poza tym lubię

cię nosić.

Dziecko? Kochała, kiedy mówił do niej tak pieszczotliwie, zupełnie jak gdyby

była dla niego najważniejszą osobą na świecie. Zadrżała, zdając sobie sprawę,

że powiedział tak do niej po raz pierwszy od dawien dawna, pomijając ten

jeden raz, dawno, dawno temu, kiedy powiedział ukochana, bo chciał ją

uwieść, tym razem mówił szczerze.

Potarła policzek o jego szyję, zapach czekolady natychmiast uderzył w jej

nozdrza. Westchnęła wciągając go głęboko do ust, delektując się nim, jak

najlepszą pieszczotą. Wszystkie zakończenia nerwowe w jej ciele ożyły,

chłonąc ten zapach, płonąc dla niego.

Parys zwolnił, jego krok nagle stał się mniej pewny. W końcu potknął się.

Czyżby oszalał z jej powodu? Ostrożnie dotknęła jego ramienia.

Strona 232

background image

Mroczna pokusa

- Wszystko w porządku?

- Czuję się świetnie – warknął opryskliwie. Niestety kilka metrów dalej

ponownie się potknął.

Zdecydowanie nie czuł się dobrze.

- Postaw mnie – szarpnęła się w jego ramionach, próbując uwolnić. – Chcę iść.

- Bądź cicho – syknął głosem przepełnionym bólem. – Rozpraszasz mnie.

Powiedz mi dlaczego dołączyłaś do Łowców. Zaczęłaś mówić mi o tym, kiedy

zbudziłem cię w komnacie na zamku, ale kilku szczegółów nadal brakuje.

Nadal jeszcze próbowała z nim walczyć, w końcu jednak musiała przyznać, że

nawet osłabiony, Parys miał więcej siły, niż ona.

Ostatecznie odprężyła się, przyznając do porażki. Dobra, może dała się

pokonać, ale nie na długo, przy najbliższej okazji pokaże mu na co ją stać.

Teraz postanowiła skupić się na czekoladowym zapachu sączącym się przez

jego skóry. Dziwnym trafem nagle zapragnęła kochać się z nim.

- Sienna.

Pytanie, okej. Świetnie. Jeśli chciał ją nieść wbrew własnej słabości, niech mu

będzie. Grunt, że była blisko niego i mogła go dotykać.

- Wciągnęła mnie ich ideologia. Byłam przekonana, że świat byłby lepszy bez

was. Że ludzie przestaliby chorować, zabijać, gwałcić, zdradzać. Jedyne co

trzeba było zrobić, to zniszczyć was.

- Zabicie nas nie uwolni świata od zła. Ludzie sami dokonują wyborów,

ściągając zło w głąb własnych serc. Powiedzmy jednak, że mamy wpływ na

sprawy tego świata. Jednak to ludzie ze swoją wolną wolą podejmują decyzje.

Mogą się oprzeć i walczyć z pokusami.

Strona 233

background image

Mroczna pokusa

- Teraz już o tym wiem – polizała wargi wyobrażając sobie, jak by to było,

gdyby polizała jego skórę.

- Naprawdę?

- Jeśli podtrzymam moją odpowiedź, czy w końcu mi uwierzysz?

Chwila minęła w ciszy.

- Tak.

Zamrugała zaskoczona.

- Dlaczego?

- Ponieważ chcę ci uwierzyć.

Nie dlatego, że jej ufał pomyślała, starając się nie czuć rozczarowania. Żądanie

by jej zaufał, było jak proszenie o gwiazdkę z nieba – zupełnie nie możliwe. Z

drugiej strony chciał jej uwierzyć. Obiecujący początek. W końcu od czegoś

trzeba zacząć.

- Tak, wierzę, że zabicie ciebie nie zmieniłoby świata.

Pokiwał głową, choć zaciśnięte mięśnie szczęki nie mogły ujść jej uwadze.

- Kolejne pytanie. Czy Kronos powiedział ci kiedykolwiek, dlaczego cię

uwięził?

Niebezpieczny temat, mimo to odpowiedziała.

- Tak.

Przesunął ręce, tak, że jedna z jego dłoni znalazła się tuż pod jej piersią,

Strona 234

background image

Mroczna pokusa

głaszcząc ją delikatnie. Pragnienie bycia zniewoloną przez niego natychmiast

powróciło.

- Opowiedz mi o tym.

Czyżby próbował ją uwieść, by uzyskać informacje? Niepotrzebny kłopot.

Dawno temu okłamała go i srogo za to zapłaciła. Nigdy więcej nie powtórzy

tego błędu. Zaufanie było cenne.

- On chce, bym wróciła do Łowców, obserwowała ich lidera i ukradła jego

sekrety.

Przytulona do niego, poczuła nagle jak jego serce przestaje bić. Dokładnie tak,

po prostu zatrzymało się. Jedna sekunda, dwie. W końcu ponownie wróciło do

swojego biegu, choć uderzania były teraz szybkie i nerwowe.

- A wrócisz? – zapytał. Dotarli właśnie do wejścia pieczary, które okazało się

być ustami jednej z olbrzymich czaszek. Parys musiał schylić się odrobinę, by

nie zahaczyć głową o wystające zęby.

- Tak – szepnęła cicho, modląc się o zrozumienie. – Wrócę.

- Dla Kronosa, czy dla siebie?

- Dla wszystkich… nas. By dowiedzieć się czegoś o mojej młodszej siostrze.

Ona… zaginęła przed laty. Dla zemsty. Nienawidzę Łowców i tego co robią –

dla ciebie również dodała w myślach. – Jak dobrze pójdzie nie będę musiała

robić, tego, czego Kronos ode mnie oczekuje – nie miała zamiaru wspominać

mu o szczegółach własnego planu. Wkradnięcie się do obozu, przesłuchanie

Galena i zabicie go, mogło się udać, tylko jeśli nikt nie będzie o tym wiedział.

Parys milczał, tak więc nie mogła odkryć, czy uwierzył jej, czy nie. Położył ją

na skalnym występie, uważając, by nie narazić jej skrzydeł na dodatkowe

urazy.

Strona 235

background image

Mroczna pokusa

Chłodny wietrzyk przepłynął między nimi, sprawiając, że zadrżała.

Spokojnie… powoli… Parys pochylił się nad nią, jego skóra jaśniała złotym

blaskiem, jego twarz była teraz jasna i spokojna. Światło i cienie tańczyły na

jego policzkach.

Zawsze był piękny, ale teraz jawił się jej jako niezwykle godny pożądania

mityczny bóg niebios, którego żaden zwykły śmiertelnik nie jest godzien,

dotknąć. A w szczególności nie ona.

- Nie przyszedłem tu, by cię ukarać – powiedział.

Pamiętała słowa, które rzuciła pomiędzy nich, kiedy wisiał przypięty do ściany

w lochu. Brutalny pocałunek, z którego być może czerpałaby satysfakcję,

gdyby nie była wtedy tak przestraszona i zlękniona.

Być może również teraz potrzebowała delikatnego dotyku. Wątpiła jednak, by

jej rozpustne ciało zadowoliło się ledwie muśnięciem warg.

- Cieszę się – powiedziała miękko.

- Wierzysz mi? Tak po prostu? – zapytał.

- Tak.

Jego spojrzenie wbiło się w nią, ogień migotał w jego oczach.

- Dlaczego?

- Ponieważ chcę.

Potrząsnął gniewnie głową, ciemne włosy opadły na jego policzki.

- A może dlatego, że jesteś mi wdzięczna?

Oblizała wargi, kosztując gorącego powietrza pomiędzy nimi, wiedząc, że

Strona 236

background image

Mroczna pokusa

rozmawiają o czymś zgoła innym niż w zamku.

- Nie.

- A może ponieważ zależy ci, bym odzyskał siły?

- Nie.

- Na pewno, nie ponieważ mnie pragniesz – jego głos był jak bat. – Nie

ponieważ jesteś mnie spragniona.

Chciał, by to powiedziała, by przyznała się jak bardzo go pragnęła, w czasach,

kiedy ich rozdzielono. W ten sposób nie mogłaby przyznać, że przemawiała

teraz przez nią ślepa namiętność. Co więcej wymagał od niej deklaracji, sam

wiedząc, że nie może powiedzieć jej czegoś podobnego. Tak, czy siak musiała

zaryzykować. Podczas, gdy zaprzeczenie mogło uratować jej dumę, Parys mógł

poczuć się dotknięty i odejść na zawsze. Przytaknięcie mogło przynieść

rozkosz, ale kłóciło się z jej sumieniem. Tak więc żadnego kompromisu i

kalkulowania, tylko prawda.

- Tak – przyznała. – Ponieważ cię pragnę i tylko ciebie chcę.

Zapadła pomiędzy nimi cisza tak gęsta, że nie była pewna, czy rzeczywiście ją

usłyszał i czy obchodziło go to, co powiedziała. Potem jego spojrzenie uciekło

od niej. Cofnął się nieznacznie do tyłu, walcząc z zalewającymi jego ciało

emocjami. W jego oczach błękit mieszał się z czerwienią i czernią. Dziwne,

natrętne, ale nie przerażające. Już nie.

- Nie byłem pewien tego, co chcę z tobą zrobić, kiedy już cię znajdę –

powiedział chrypiąc. – Uratować cię, owszem. Tak, zdecydowanie. Przespać

się z tobą, tak to również. Pragnę cię aż do bólu. Przez cały czas. Jeśli nawet

pragnę cię zatrzymać przy sobie, jakaś część mnie wie, że prędzej czy później

będę musiał cię opuścić. Nie mogę stworzyć z Tobą trwałego związku.

Podczas, gdy on mówił jak bardzo była wyjątkowa, spowiadał się przed nią z

Strona 237

background image

Mroczna pokusa

siły swego pożądania i lęków o przyszłość, Siennę wypełniła gorycz i rozpacz

własnej bezradności. Tak bardzo pragnęła móc wrócić do świata żywych, być z

nim w pełni. Ale nic z tych rzeczy nie będzie im dane.

- Wiem, że będziesz musiał mnie opuścić – powiedziała. Nie mogła go za to

winić, ponieważ sama nie mogła z nim zostać.

Wciągnął głęboko powietrze, jego dłonie zacisnęły się na skale.

- Nie chcę cię okłamywać i oszukiwać, ale jeśli zapragniesz czegoś więcej,

będę musiał zrobić jedno i drugie.

Tak jak zrobił to Susan.

- Bycie z tobą nie może dotknąć mojego demona, nie może mnie wzmocnić.

Wiem o tym, ponieważ już zdarzało się mi mieć tę samą kobietę dwa razy.

Jeśli nie odzyskam sił, będę musiał cię opuścić wcześniej niż to planowałem i

znaleźć… kogoś innego.

Nie było powodu, by mówić mu jak bardzo myśl o nim z inną kobietą ją

zabolała.

- Wiem.

- Ponieważ to zobaczyłaś w mojej przeszłości…

- Susan, tak.

Smutek zamigotał w jego oczach, a potem gniew. Przejechał językiem po

zębach, jakby zastanawiał się, czy jego odpowiedź powinna być miła, czy nie.

- Jeśli coś takiego przydarzy się nam, powiem ci, nim cię opuszczę, a potem

niezależnie od konsekwencji wrócę by cię uwolnić. Ale później… nasze drogi

rozejdą się raz na zawsze.

Strona 238

background image

Mroczna pokusa

Chociaż ogień płonął w tej jaskini, na moment zimno wypełniło przestrzeń

pomiędzy nimi, a może to jej ciało zamarło? Poczuła, że jej kości wypełnił lód.

Jak dotąd Parys nie zaprotestował, kiedy oznajmiła mu, że wróci do Łowców.

Zdziwiłaby się, gdyby zaprotestował, na jej romans z Galenem, gdyby

uwiedzenie przywódcy Łowców stało się konieczne do realizacji jej planów.

Póki co teraz nie miała zamiaru pytać go o to.

- Wiedząc to wszystko, czy nadal chcesz być ze mną? – zapytał.

Jego ton mógłby sugerować, że choć zależy mu na jej odpowiedzi, to nawet bez

niej z łatwością mógłby znaleźć sobie kogoś innego. Mimo to, stał przed nią

wstrzymując oddech i czekając w napięciu na jej decyzję. Pragnął jej i zależało

mu na tym, by przejęła go z powrotem.

- Nadal chcę być z tobą – powiedziała. – I będę chciała mieć cię przy sobie

również później.

Utkwił w niej spojrzenie swych mrocznych oczu, wyraźnie zadowolony z tego,

co zobaczył.

- Dobrze – powiedział. – A teraz rozbierz się i wskakuj do wody.

Rozdział 23

PARYS PATRZYŁ JAK SIENNA upuszcza koszulkę na podłogę, gdzie już

leżały jej spodnie. Teraz stała w staniku i majtkach. Prostych, białych, za to

idealnie, przylegających do jej perfekcyjnego małego ciała. Zadziwiające, ale

był to najseksowniejszy widok jaki kiedykolwiek miał okazję oglądać. Erekcja

natychmiast wypełniła mu spodnie, aż do samego pępka, męskość stwardniała,

tak mocno, aż była szersza niż przegub dłoni. Taa, chciał jej cholernie.

Więcej, Seks błagał.

- Reszta – zacharczał. Była taka piękna... taka silna. Przebył całą tę cholerną

drogę do niej, robiąc straszne rzeczy, a ona sama uwolniła się ze smyczy

Kronosa. Był z niej tak strasznie dumny. Walczyła z demonem i wygrała, coś

Strona 239

background image

Mroczna pokusa

czego on nie był zdolny zrobić. Cokolwiek miałoby wydarzyć się na zewnątrz

tego królestwa, Sienna da sobie radę.

Co stanie się wewnątrz tego… było nieważne...

Nie powinien tego robić, pomyślał, mimo to powtórzył:

- Reszta. Natychmiast.

Odpięła stanik, rzuciła go na stos rzeczy. Różowe brodawki perliły się od

utrzymującego się chłodu w powietrzu, chciał possać te małe perełki. Jej kciuki

ześlizgnęły się na talię do majtek, pociągnęła je w dół, po wyśmienitej

długości nóg, aż była całkowicie naga. Jego spojrzenie przylgnęło do ciemnego

trójkąta loków ochraniających jego ulubione miejsce w tym królestwie albo

jakimkolwiek innym. Przesunęła się niepewnie, podniosła ramiona, jakby

chciała się nimi zasłonić.

- Jesteś idealna. Taka słodka i doskonała - smukła, drobna, z tak wybornie

piegowatą skórą, każdy pieg przypominał mu małą kropkę cukru. Miał zamiar

lizać ją od góry do dołu. Kiedy to się skończy, nie będzie żadnego miejsca na

jej ciele, którego by nie skosztował.

Marszcząc brwi przyjrzała się sobie.

- Jak możesz tak mówić o mnie?

- Jeśli masz zamiar się obrażać, sugeruję żebyś zamknęła buźkę i weszła do

wody.

Jego zjadliwy ton sprawił, że zamrugała.

- Jesteś zły?

Do diabła, taa, był zły.

Strona 240

background image

Mroczna pokusa

- Kiedy mówię ci że jesteś piękna, a ty wyrażasz wątpliwości, zasadniczo

nazywasz mnie kłamcą.

- Nie, nie to miałam na myśli... to znaczy... – zamarła na moment,

przypominając mu, tamtą niepewną kobietę którą smakował w Rzymie. Tę

która była nim tak zafascynowana, która szczebiotała do niego tak urzekająco.

- Mężczyźni nie widzieli we mnie...

Mężczyźni. Zaklął siarczyście.

- To dobrze, ponieważ inaczej musiałbym zabić ich.

Była jego i każdy, kto chciałby na nią spojrzeć, każdy kto spróbowałby ją

dotknąć… Stop natychmiast. Powinien powstrzymać swoją zaborczość do

minimum. To co się teraz działo było tymczasowe. Musiało być tymczasowe.

- Parys – powiedziała..

- Tak – chciał odwrócić się, ale nie mógł.

- Myślę że ty również jesteś piękny – mówiąc to odwróciła się do niego

plecami.

Zobaczył spuchniętą posiniaczoną linię jej pleców. Zobaczył skąd fioletowe

skrzydła wyrastały z jej pleców, zobaczył tatuaż motyla wyryty pomiędzy nimi.

Idealna linia jej pleców spowodowała, że ślinka napłynęła mu do ust. Dwa

idealne dołeczki zwieńczały jej pośladki. I mówiąc o pośladkach, czy

kiedykolwiek widział coś bardziej uroczego?

Wystarczające by chwycić je podczas wbijania się głęboko w jej środek. Cztery

małe piegi tworzyły gwiazdę na jej pośladku. Mógłby wpatrywać się w nią

godzinami, dniami.

Strona 241

background image

Mroczna pokusa

Więcej. Proszę, więcej. Potrzebuję dotknąć.

Jęk błogości wydostał się z jej ust, gdy zanurzyła się w parującej wodzie.

Zniknęła poniżej powierzchni, mocząc włosy, zaraz potem wynurzyła się

pryskając wodą.

- Proszę – wyciągnął rękę podając jej zawiniętą kostkę mydła. Zakłopotanie

oblało go, kiedy zauważył, że dłonie mu drżą. Przyjęła z wdzięcznością, a jej

palce dotknęły jego ręki. Krople potu wstąpiły na jego brwi.

- Dziękuję. Jesteś taki sprytny zabierając to ze sobą. Muszę zapamiętać by też

tak robić.

Taa. Nie miał zamiaru tłumaczyć powodu dlaczego tak właśnie robił. Nie będą

razem. Nie było więc sensu, mówić jej, że nosił mydło w kieszeni, bo nigdy nie

wiedział w czyim łóżku wyląduje, albo z kim się zada. Nie musiała wiedzieć

jak bardzo brudny czuł się potem, ani też, że nosił mydło tak jak inni faceci

kondony w kieszeniach spodni.

Gdyby jej to powiedział, nastrój prysnąłby jak bańka mydlana.

Mówiąc o kondonach, czy mógł powiedzieć jej prawdę?

Nie mógł złapać choroby wenerycznej, więc nie mógł jej też przenosić; ciąża

była rzadkością pomiędzy nieśmiertelnym a człowiekiem, i prawie niemożliwa

z martwą kobietą. I chociaż on sam nienawidził spania z nieznajomymi,

nienawidził intymności, jego demon potrzebował kontaktu skóra-do-skóry. Tak

więc nie mógł używać kondonów i wolał nie myśleć w ilu tysiącach ciał

zagłębił już swój trzonek. Zemdliłoby to zarówno ją, jak i jego.

Nie powinien popychać ją do seksualnego kontaktu, kiedy nie miał niczego do

zaoferowania. Powinien dać jej czas na podjęcie decyzji, ale nie miał czasu.

Oni nie mieli czasu. Za dwa dni, ją utraci. Jakby tego było mało Seks

potrzebował natychmiastowego spełnienia.

Strona 242

background image

Mroczna pokusa

Więc, taa, jeśli mu pozwoli weźmie ją.

Usadowił się na skałce obok źródła, spoglądając na nią.

Jeśli to zrobią – a zrobią to, a Seks nie będzie z tego zadowolony, co wtedy?

Czy powinien zrobić, to co jej wcześniej powiedział i znaleźć kogoś innego?

Nie myśl o tym teraz. Od takich rozważań jego dobry nastrój mógł odejść w

zapomnienie. Ciemność wewnątrz niego zawirowała, błagając o wypuszczenie,

sprawiając, że poczuł się jak gdyby opętały do dwa demony, każdy z

oddzielnymi potrzebami.

Seks, potrzebował seksu a Przemoc, potrzebowała rozlewu krwi. Jednak

Maddox również nosił w sobie demona Furii, skąd więc takie myśli?.

Nieważne. Bez znaczenia. Liczyła się tylko Sienna i ten moment.

Sienna.

Wkrótce opuści to królestwo, opuści niebiosa i ukryje się przed Kronosem. W

żadnym razie Parys nie pozwoli żeby polowała na Galena. Mógłby przekonać

ją do pozostania w ukryciu i właśnie to zamierzał zrobić. Byłaby bezpieczna, a

Parys mógłby wrócić do swoich przyjaciół. Do swojej wojny. Do swojego

starego życia.

Do chorego, żałosnego istnienia, ale do diabła, biorąc pod uwagę ludzi których

ranił przez stulecia, zasłużył sobie na to. Zwłaszcza po tym, co uczynił Susan.

Naprawdę podziwiał i szanował Susan. Obiecał jej wierność nawet jeśli nie

mógł jej tego dać, a potem powoli łamał jej serce. Nie mógł zrobić tego

następnej kobiecie. Ale... tęsknił za więcej niż przypadkowym połączeniem

ciał.

Tęsknił za monogamią.

Tęsknił za Sienną.

Strona 243

background image

Mroczna pokusa

Możesz ją mieć, powiedział Seks.

Tylko po to by ją stracić.

Żadnych argumentów.

Dlaczego pozwoliłeś żebym twardniał dla niej przy niezliczonych okazjach,

skoro już ją mieliśmy, z żadną inną nigdy mi na to nie pozwoliłeś? Raz po raz

pytał, a odpowiedź demona ciągle była taka sama.

Nie mam pojęcia. Tak po prostu się stało.

Dużo spraw “się stało”. Podczas gdy Parys nienawidził perspektywy

nadchodzącego rozdzielenia ze Sienną, ona łatwo uzgadniała ich dwu-dniowy

limit. Cholera, czy naprawdę musiała szykować się na walkę? Czy mogła

zginąć? Gówno. Zaczął być nierozsądny, ciemność cięgle kierowała jego

emocjami. Jeśli chciał tę kobietę, powinien ją mieć. Jeśli chciałby zatrzymać

ją, powinien mieć ją na zawsze. Koniec historii.

Powinien, powinien, powinien. Nie mógł jednak żyć przecież samym tylko

słowem powinien. Potrząsnął głową by oczyścić umysł. Miał bezpośredni

widok na Siennę, gdy się kąpała. Namydliła się i cholera jeśli nie był porażony

patrząc, jak bańki mydlane spływaj w dół po jej piersiach, zatrzymując się na

brodawkach, gdy reszta spływała do pępka.

- Sienna, muszę ci coś powiedzieć – zwiesił głowę, zbyt upokorzony, by

spojrzeć jej w oczy. Po tym, może odejść, i nie będzie już żadnej szansy na

seks, ale musiał to zrobić albo sumienie zagryzłoby go na śmierć.

- Możesz mi wszystko powiedzieć.

Wkrótce się przekonają.

- Po tym jak umarłaś, musiałem... no wiesz... I nawet przybywając tutaj, ja...

Strona 244

background image

Mroczna pokusa

Co ty robisz? Wiesz że lepiej jest jeśli one nie wiedzą, co się dzieje gdy my z

nimi kończymy.

My!!! Masz na myśli TY. Kiedy ty kończysz.

- Wiem – powiedziała, uspokajając zarówno demona jak i jego.

Żadnych oskarżeń, żadnego żądania dalszych wyjaśnień. Lubił to w niej.

Bardzo. Prawdopodobnie nie miała zielonego pojęcia jak rzadko zdarzało się,

że ktoś akceptował go tak całkowicie.

- Ostatni raz było kilka dni temu, przysięgam. Trzymałem się myśli że cię

znajdę i chciałem być z tobą, tylko z tobą kiedy tamto się stało.

- Parys, nie umawialiśmy się ze sobą, nawet nie chodziliśmy.... Nie mieliśmy

wobec siebie, żadnych zobowiązań. Ostatnią rzeczą którą zrobiłam, to

powiedziałam że cię nienawidzę. I przepraszam za to, naprawdę. Więc nie bij

się za twoje czyny. Nie zrobiłeś niczego złego.

Woda rozchlapała się gdy przybliżyła się do niego. Stanęła ciepła, mokre ręce

zawinęły się dookoła jego szyi kręcąc końcówkami jego włosów. Oparł czoło

na jej ramieniu. Miękka, miękka skóra, pachniała tak słodko, w jego głowie

zawirowało. Seks wariował również, możliwe że bardziej zdesperowany by

dotknąć i posmakować jej niż Parys.

- Nie byłbym aż tak wyrozumiały dla ciebie. Jeślibyś spała z innym

mężczyzną, nawet gdybyśmy nie umawiali się ze sobą, nawet gdyby nic nas nie

łączyło, byłbym... wściekły.

Ciągle nie mógł jej okłamać. Co zrobi później, kiedy już się rozstaną...

- Na mnie?

- Nie. Może. Nie wiem. - wyciągnął po nią ramiona by przyciągnąć ją bliżej,

Strona 245

background image

Mroczna pokusa

potrzebując poczuć ją mocniej.

Woda zmoczyła jego koszulkę i tors. Jej brodawki szorowały o niego, tworząc

najbardziej namiętne tarcie.

- Chcę całej ciebie dla siebie.

Nosiła słońce pod skórą, świecąc za każdym razem, gdy był blisko niej. Nefryt

i miedź w oczach były luksusem, kwitnąca dolina w której mógłby zgubić się.

Usta zainspirowane każdą z jego najskrytszych fantazji.

Tak! To jest to czego potrzebował, to o co błagał.

- Od ostatniego razu z tobą – powiedziała miękko – nie było nikogo, a przed

tobą, lata minęły.

Lata. Zdumiała go tak mocno, nieświadomie sprawiając mu przyjemność.

- On był... jedynym mężczyzną z którym byłam... myślałam, że wyjdę za niego

– powiedziała. – Był Łowcą, tym samym, który mnie rekrutował.

Pauza przepełniona tysiącem ostrych krawędzi, potem.

- Zbaczam z tematu, ale tylko trochę. Chciałabym wyjaśnić jedną wątpliwość

za nim zaczniemy.

Zesztywniał, podejrzewając dokąd to prowadziło, lękał się tego każdym

włóknem swojego jestestwa.

- Wiem, że byliśmy razem przedtem i wiem, że wiesz że jestem sobą. Ale tym

razem jest inaczej, ponieważ, znam cię lepiej, znam siebie lepiej i obawiam się

że będziesz... że nie będziesz mnie... że trudno teraz mnie porównać do

innych…

Taa. Dokładnie to samo sobie pomyślał.

Strona 246

background image

Mroczna pokusa

Zostawił pocałunek na jej obojczyku, liżąc miejsce gdzie jego usta były

poprzednio, potem ssał wystarczająco mocno by zostawić malinkę. Chwyciła

gwałtownie powietrze.

- Obawiam się, że mnie również przepełniają wątpliwości – przyznał. - Oto

jestem, dozorcą Seksu. Co jeśli cię nie zadowolę? Co jeśli nie dorównam

twoim oczekiwaniom? I… – dodał nim mogła mu odpowiedzieć – wiec, że

pozostałe nie są w stanie ci dorównać.

Był z tysiącami tak, i robił co się da, by zostawić każdą zadowoloną. Biorąc

jednak pod uwagę jak bardzo je wykorzystywał, to ostatnie był im winien.

Sprawiając, że dochodziły, nie robił tego dla nich, tylko dla siebie, by

zagłuszyć wyrzuty sumienia.

Czy troszczył się o ich przyjemność?

Nie.

- Och, Parys - te delikatne, piękne ręce gładziły jego plecy. Ruchy były

rytmiczne, pełne gracji, budząc w nim uczucia o istnieniu których nie wiedział.

- A może tak. Dzisiaj jesteś tylko mężczyzną a ja jestem kobietą. Nie ma

przeszłości, żadnej przyszłości, tylko teraźniejszość. Robimy to co jest dobre.

Nic więcej. Nic mniej.

Ach, do diabła. Jeśli nadal będzie go tak obejmować i kusić słowami

eksploduje nim zdąży w nią wejść. Zaoferowała mu najseksowniejsze słowa

jakie kiedykolwiek słyszał, czy kiedykolwiek spodziewał się usłyszeć i to był

następny powód by ją polubić. Zrobiła więcej niż tylko pobudzając go.

Pocieszała go.

- Taa. Podoba mi się to – powiedział.

Strona 247

background image

Mroczna pokusa

Mi także!

Z twojej strony wystarczy.

Ułożył swoje duże ręce na drobnych biodrach Sienny, podnosząc ją z wody i

sadzając na krawędzi kamienia obok niego. Ciepło wody spłukało jej skórę i

teraz krople wody podróżowały po wszystkich miejscach których chciał.

Przesunął się naprzeciw niej, padając przed nią na kolana.

Powoli przesuwał ręce wzdłuż jej ud. Zatrzymał się na kolanach, jego kciuki

zabawiły tam kilka minut nim spróbował rozsunąć jej nogi tak szeroko jak

tylko mógł. Była różowa, mokra i błyszcząca. Powinien najpierw spróbować

brodawek przeszło mu przez myśl. Taki był plan. Otwierając ją, przysuwając

bliżej i wynagradzając stosownym hołdem do tych słodkich małych pąków.

Tylko, że teraz kiedy miał bezpośredni widok na najpiękniejsze kobiece

centrum jakie kiedykolwiek widział, nie pamiętał już co chciał zrobić najpierw.

Chciał jej owszem. Teraz. Chciał ją ociekającą.

- Chcę poczuć twój smak w moich ustach, spływającą w dół mojego gardła. Po

całym mnie. Powiedz mi że też tego potrzebujesz.

- Ja…

- Powiedz mi.

- Tak. Proszę, Parys. Natychmiast.

Strona 248

background image

Mroczna pokusa

Parys 24

ŻADNEGO DRAŻNIENIA, ŻADNEGO DRĘCZENIA. Jego kobieta

zasługiwała na nagrodę. Parys zostawiał delikatne pocałunki tam gdzie jego

kciuki dotykały jej poprzednio, tył jej kolan uda, potem polizał i skubał całą

drogę w górę... w górę... Drżenie przeszło przez nią, idealnie naśladując

wibracje które dawał jemu Seks.

Przybliżył się do niej mocniej… mocniej... oddychając głęboko, biorąc

erotyczny zapach jej pożądania. Jego krew rozpaliła się, przechodząc przez

Strona 249

background image

Mroczna pokusa

niego, przypiekając wszystko w nim, zostawiając wyłącznie pragnienie. To

było wszystko, co wiedział, wszystko co chciał wiedzieć. Był tu, przy niej,

liżąc jej ciało, kierując się do jej ciepłego centrum.

Krzyknęła, ochrypły dźwięk łączył się z jego jękami. Jej pobudzenie spłynęło

na jego język, przełknął, natychmiast uzależniając się od niej. Jego oczy były

zamknięte, gdy ją smakował. Czyż to nie także ambrozję pił teraz?

Zabarwioną tropikalnym nektarem? Była narkotykiem, unikalnym smakiem

czegoś winno-bogatego i dekadenckiego zarazem. I po raz pierwszy w swoim

długim życiu pomyślał, że mógłby faktycznie skosztować afrodyzjaku, który

jego demon produkował. Słodki jak miód, bogaty w przyprawy, napełniał jego

usta spływając do gardła, przedostając się do skóry mieszając z soczystością

Sienny.

Ile razy wyobrażał sobie, że będzie jej to robił? Niezliczoną. Czekał tak długo,

że chwilami bał się, iż mógłby nie rozpoznać rzeczywistości. Nikt nie

powinien żyć w takiej nieświadomości, w takiej niepewności. Z drugiej strony

rzeczywistość przewyższyła jego oczekiwania. Była wszystkim, o co

kiedykolwiek błagał i nawet więcej. Jej palce utonęły w jego włosach, masując

je i delikatnie pociągając. Jego kobieta chciała go, pragnęła, by zaspokoił jej

potrzeby. Nie było to dla niego zaskoczeniem. Lizał jej centrum, ale tym razem

nie oddalał się za daleko. Wirując końcówką języka w koło jej łechtaczki,

drażniąc, prześladując doprowadzając jej ekstazę coraz wyżej. Do diabła,

doprowadzając jego co raz wyżej. Był wygłodniały jej, jego kogut dygotał w

rozporku.

- Nie tam – poinstruowała. - Już prawie jesteś. Proszę, jeszcze trochę bliżej i

będziesz tam -słowa ciężko wydostawały się z niej. Jej biodra falowały, gdy

usiłowała umieścić jego język bezpośrednio na obrzmiałej łechtaczce.

A myślała że nie była dobra w całowaniu i uprawianiu seksu? Niemądra

kobieta.

Wnikał w jej centrum, zatapiając język w jej środku, szybko, coraz szybciej,

Strona 250

background image

Mroczna pokusa

upajając się tym jak dyszała jego imię, aż jej esencja wypłynęła na jego twarz,

aż przełknął wszystko, aż jej paznokcie zatonęły w skórze głowy, aż jej biodra

wystrzeliły do góry spotykając się z jego pchnięciami, aż wygięła się ku niemu

w łuk.

- Parys! Tak, tak. Tam!

Kiedy poczuł jej napięcie, przesunął się bliżej by dać upust, przeniósł usta

ponad łechtaczkę i ssał, mocno, w tym samym czasie wkładając dwa, potem

trzy palce głęboko, tak głęboko. Poruszał nimi jak nożyczkami, przesuwając,

pogłębiając i rozszerzając ją. Dopiero kiedy osiągała szczyt, wycofał się w

ułamku sekundy, zabierając z jej wnętrza swoje palce. Jej jęki ograniczyły się

do bełkotu, biodra chodziły za nim, kręcąc, próbując go zwabić z powrotem do

tych atłasowych ścian.

- Parys! Zakończ.

- Chcę żeby było ci dobrze.

- Będzie, przyrzekam.

- Ale chcesz więcej.

- Tak. Proszę!

- Bardzo dobrze - bezwzględnie zanurzył w niej swoje palce, używając ich jak

nożyczek raz po raz, językiem trącał ponad tym opuchniętym pąkiem,

eksplodowała z gwałtowną siłą, jej wewnętrzne ściany zacisnęły się na nim.

Krzyk wyrwał się z niej, tak głośny i napięty, rozbijając głos na wiele różnych

dźwięków. Kochał to, bawił się wiedzą że doprowadził ją do tego punktu.

Jego desperacja urosła do krytycznej i musiał usunąć z niej palce, a potem

zacisnąć je na jej udach, by przytrzymać się, by zatrzymać samego siebie przed

rozdarciem rozporka utonięciem w niej.

Pozostał tak aż się uciszyła. W końcu ramiona jej opadły a głowa zwiesiła się

Strona 251

background image

Mroczna pokusa

do przodu. Ciemne skrzydła drżały, migocząc niczym wypolerowany heban.

Dyszała płytko, jej dolna warga poraniona w miejscu, w którym ją

przygryzała. Kiedy jej śpiące spojrzenie spotkało jego, podniósł palce do

swoich ust i polizał esencję jej podniecenia. Nie będzie miał jej dość,

pomyślał, nie będzie miał jej nigdy dość. Jej źrenice rozszerzyły się,

pozostając gładką hebanową czernią. Czarny aksamit, gładki i nie kończący

się. Mógłby zgubić się w nich i nigdy nie dbać o to , by się przebudzić.

- Zdejmij swoje ubrania – wyszeptała. - Proszę. Pozwól mi mieć ciebie teraz.

Chwycił kołnierz swojej koszulki i pociągnął, zdejmując przez głowę materiał.

Ręce znalazły jego tors sekundę później, jej dłonie dotknęły jego sutków.

- Twoje serce przyspieszyło – powiedziała, wyraźnie pełna z tego powodu. W

tym momencie jego serce biło dla niej. Tylko dla niej. Nigdy nie pragnął

kobiety tak bardzo. Wiedziała kim był, co robił i chciała go mimo wszystko...

Przesunął się i wziął w usta jeden z jej różowych małych sutków, ssąc mocno

potem łagodnie głaszcząc sutek czubkiem języka. Obrócił głowę i zrobił to

samo z drugim, zostawiając znak na ich obu. Chciał ją napiętnować, oznaczyć,

tak, że kiedy spojrzy w lustro, będzie wiedziała że do kogoś należy. Do niego,

tylko do niego.

- Pozwól mi zobaczyć resztę – powiedziała.

Pokręcił głową.

- Parys...

Następne potrzaśnięcie. By zdjąć spodnie, będzie musiał przestać ją dotykać, a

nie chciał przestać dotykać. Póki co, nie wierzył, że był w stanie to zrobić.

- Proszę. Muszę cię zobaczyć.

Drżąc, przycisnął czoło w zagłębienie jej piersi. Przeklął.

Strona 252

background image

Mroczna pokusa

- Nigdy nie musisz mnie prosić. Nie mnie. Cokolwiek chcesz, dam ci to.

Przedtem tylko brał od swoich partnerów. Z nią, chciał jej dawać cokolwiek,

wszystko.

- Jednak jeśli się rozbiorę, stracę kontrolę. Sienna pozwól mi ciebie

smakować.

- Kontrola jest mocno przeceniona. Chcę ciebie, jakkolwiek mogę cię mieć -

takie piękne słowa.

- Pragnę mieć cię w moim domu, w moim łóżku, chciałbym móc cię

rozpieszczać, na wszelkie możliwe sposoby. Zasługujesz na coś lepszego niż

brudna jaskinia.

Chwyciła jego policzek i zmusiła by spojrzał jej w oczy.

- Jak możesz tak pięknie mówić, po tym, co ci zrobiłam?

Nie przypominał jej, że ten moment nie miał żadnej przeszłości. Nie mógł.

Przeszłość zalała również jego.

- Sienna, przybiegłaś do mnie kiedy byłaś w kłopocie, kiedy Kronos zniewolił

cię. Przed tym, spałaś ze mną by mnie wzmocnić chociaż nienawidziłaś mnie

za to, że byłem twoim wrogiem, chociaż przerażała cie myśl, że jesteśmy

podglądani. Dawniej byłaś zaangażowana w wojnę i tak samo jak ja. Nie

zrobiłaś niczego czego ja bym nie zrobił, gdyby sytuacja była odwrotna.

Łzy napłynęły jej do oczu, spływając na policzki.

- Nic z tego. Nie tutaj, nie teraz - schwytał je swoim językiem, scałowując.

- Tylko mężczyzna i tylko kobieta, pamiętasz?

Strona 253

background image

Mroczna pokusa

- Ja tylko... ja zawsze staję się emocjonalna po druzgocącym orgazmie –

powiedziała suchym półtonem, a on roześmiał się.

- Albo muszę, zważyć, że to był mój pierwszy.

- Twoi poprzedni faceci nie…

Jej uśmiech był łagodny, lubieżny.

- Jacy inni faceci?

Dobra dziewczynka. Zachichotał zaskakując samego siebie. dobry humor

pomiędzy kochankami, to nie było coś czego doświadczył kiedykolwiek

wcześniej.

- Chcę ciebie tak czy inaczej, gdziekolwiek mogę cię dostać.

Skubiąc dolną wargę, sięgnęła w dół i rozpięła rozporek. Palce dotknęły

mokrej końcówki jego koguta, który wystawał daleko poza pas jego spodni.

Hmm, żadnej bielizny.

- Byłem... pełen nadziei.

Teraz to ona zachichotała.

Chwycił ją za pośladki i pociągnął ku sobie. Ześlizgnęła się ze skalistego

fundamentu, podtrzymywana tylko przez jego ręce. Ustawiał jej środek

powyżej swojej erekcji. Taka gorąca, taka mokra, ale nie wpychał się jeszcze

do środka. Jeszcze nie.

- Pocałuj mnie – rozkazał, nawet ze Seksu wydobyło się mruczenie.

Jego demon był tak podekscytowany, że nie mógł stać cicho ani chwili dłużej.

Przynajmniej nie gadał.

Strona 254

background image

Mroczna pokusa

- Jak przedtem. Zawładnij moimi ustami.

- Z przyjemnością - dreszcz przeszedł przez nią, gdy bez jakiegokolwiek

wahania, wbiła się wargami, wpychając język w jego usta i karmiąc go

wszystkim czym była. Biorąc go w posiadanie.

- Nie mogę się powstrzymać – powiedział. Wszystkie myśli delektowały się

nią, ten moment był taki ulotny. Mają go teraz i nic więcej. Musiał poznać ją

całą, wejść w nią.

- Muszę być w tobie. Potrzebuję być z tobą.

- Tak. Posiądziesz mnie.

Pchnął głęboko i pewnie, wypełniając ją. Jęknęli jednogłośnie. Parys, Sienna,

Seks. To było jak przybycie do domu po roku na pustyni, kiedy jest się tak

spragnionym, tak głodnym, że czujesz się jakbyś pił i jadł po raz pierwszy.

Jakbyś pierwszy raz się narodził. Jego zmysły obudziły się, świadome każdej

potrzeby, dostrojone do jej każdego niuansu. To było to, za czym tęsknił tak

rozpaczliwie. Zjednoczeniem ciał, umysłów, dusz i oddechów. Wszystkiego.

Tak. Tak, tak, tak.

Była ciasna, ciaśniejsza niż pamiętał, ostrożnie ją rozciągał. Wiedział, że był

za duży dla takiego smukłego ciała, ale to nie zatrzymało go przed ruszaniem

się w niej do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu, od podstawy jego trzonka aż

po samą końcówkę.

Była taka mokra, ślizganie się po niej było takie ekscytujące. Jej sutki ocierały

się o jego klatkę piersiową, tworząc najbardziej cudowne tarcie. Tarcie które

przecinało włócznią przyjemność przez całe jego ciało. Był całkowicie

pochłonięty przez nią. Była w jego ustach, naciskając na niego, jej waga

zsunęła ją w dół na niego... na jego męskość... w całości... jej nogi ściskały

jego, ręce na jego plecach, paznokcie pocierały i drapały go. Nawet końcówki

Strona 255

background image

Mroczna pokusa

jej włosów, działały jak bodziec, łaskocząc. Parys umieścił ręce na jej

kręgosłupie, tuż pod jej skrzydłami. Przez lata zdarzało się mu rozmasowywać

zesztywniałe mięśnie od walki Aerona, wiedział więc jak wrażliwe były

szczeliny z których wyrastały skrzydła. Pamiętając, że była obolała, masował

delikatnie, ugniatając mięsnie i ścięgna.

Ochrypły krzyk wydostał się z niej.

- Parys! Och. Parys!

Jego imię na jej ustach całkowicie go rozbroiło. Rzadko mówił swoim

partnerom swoje imię, nie chcąc słyszeć ich głosów , nie chcąc powiększać

swojego wstydu. Ale teraz, ze Sienną czuł się bardziej niż zachwycony.

Wbijał się w nią, mocno, tak cholernie tak, że ich zęby zderzały się ze sobą,

gdy próbowała znowu go pocałować. Ich języki łączyły się z taką samą siłą, z

taką samą intensywnością. Jego jądra zmniejszyły się, skóra dookoła nich

zmarszczyła się. Biało-gorąca fala przyjemności przepłynęła u podstawy jego

kręgosłupa, gotowa by przepłynąć przez niego, by pożreć go i oznakować ją.

Cholernie chciał dojść, ale nie, nie do póki ona nie wybuchnie przed nim. Jej

przyjemność będzie pierwsza, teraz i zawsze. Sięgnął pomiędzy ich ciała i

okrążył kciukiem łechtaczkę.

Och, słodkie niebiosa, to było wszystko czego potrzebowała. Następny krzyk,

który rozbił jej struny głosowe, rozbrzmiewał echem dookoła niego, jej

wewnętrzne ścianki ścisnęły go. Wystrzeli wewnątrz niej, wlewając całe swoje

pragnienie, całą swoją potrzebę namiętności prosto w jej środek. Rycząc,

krzycząc, łapał niewiarygodne uczucie, nie troszcząc się o nic innego. I kiedy

znacznie później, opadła na jego klatkę piersiową, nogi luźno przy jego, nadal

ją trzymał, niechętny by puścić. Właśnie wtedy, tak jak nigdy przedtem nie był

pewny czy kiedykolwiek będzie zdolny by ją puścić.

Strona 256

background image

Mroczna pokusa

Rozdział 25

WYKORZYSTYWANO GO. Skórę miał różową jak wstążki od prezentów

bożonarodzeniowych. Gwałcono w najgorszy sposób. Ale Kane nigdy nie

dawał kobietom- demonom tego, co chciały. Czuł się poniżony i zawstydzony,

że nie mógł walczyć, by się uwolnić, jego demon jakimś cudem przejął go i

trzymał przyszpilonego tak pewnie jak łańcuchy zakuwające w kajdany jego

nadgarstki i kostki. Był wojownikiem, z tysiącletnim doświadczeniem,

zaprawionym w najkrwawszych bitwach. To powinno być już dla niego

dziecinne proste. Już dawno temu powinien im uciec. Jednakże… ciągle tu był

upokarzany przez te wszystkie stworzenia i rzeczy, które mu robiły...

Później. Poradzi sobie z tym później. Może. Teraz, wszystko co mógł zrobić, to

Strona 257

background image

Mroczna pokusa

było odciąć się od samego siebie, od tego co się działo z jego ciałem, jak

gdyby to nie jego ciało cierpiało molestowanie. Jak gdyby ktoś inny zaciskał

zęby w jego udzie, jak gdyby kogoś innego ręce dotykały go tam, gdzie być nie

powinny.

Kap, kap, uchodziła z niego krew.

Kane był już przedtem torturowany. Wiele razy, prawdę mówiąc. To tylko

kolejny raz więcej, powiedział sobie. Taa. Pewnie. Katastrofa śmiała się

okrutnie, szczęśliwy dźwięk odbijał się w jego umyśle. Gdyby tylko to było

pierwszy raz, ale nie. Katastrofa śmiała się, śmiała się i śmiała się, nigdy-nie

kończący się strumień rozrywki. Nienawiść zupełnie pochłonęła Kanea,

utrzymując go przytomnego. Za każdym razem, kiedy czuł , że wślizguje się w

ciemność, myślał o demonie-Wysokim Lordzie mieszkającym w środku niego.

Wbrew instynktowi by zachować dystans, chciał znać każdą rzecz, którą mu

zrobiono. Pewnego dnia, odda swemu towarzyszowi tysiąckrotnie za każdą

sekundę bólu. Jego demon będzie cierpieć. Jego demon umrze.

Tak, pewnego dnia.

Jego spojrzenie oderwało się od widoku zakrwawionych ścian pieczary i

ześlizgnęło się w dół jego własne ciało. Wszystko było krwistą miazgą mięsa i

kości.

Kapanie... kapanie... Czy to były jego żebra?

Tak, pomyślał. Były, niektóre z nich nawet wyginały się w przeciwnym

kierunku.

Jeden. Dzień.

Gdzieś daleko usłyszał tętent... kopyt konia? Może. Cokolwiek to było,

spowodowało że sługa nad nim, i ten pod nim, nawet ci dookoła niego którzy

oczekiwali na swoją kolej, rozproszyli się na wietrze, pozostawiając go na

głazie.

Strona 258

background image

Mroczna pokusa

Życie i śmierć, związane ze sobą. Powinien umierać w straszliwych bólach,

ale niczego takiego nie czuł.

Tylko dziwne, mile widziane odrętwienie.

Ciche rżenie konia. Odgłos kroków. Powinien przejąć się tym. Ktoś tu był

patrzył na niego, widząc go w jego opłakanym stanie. Kane nawet się tym

przejmował, ale i tak nic nie mógł na to poradzić. Żadnego sposobu by

zasłonić się albo ukryć, to co mu zrobiono. Chciał zabić tych nowo przybyłych

w ten sam sposób, chciał zabić sługi i Katastrofę. Chciał zrobić cokolwiek, by

wytrzeć z pamięci zapis tego dnia. Na zawsze.

Cień przeszedł przez niego, ktoś nachylił się nad nim, wpatrując się w jego

oczy. Ciemne włosy, oczy okrutnie niebieskie.

- Znam cię. Jesteś Kane, dozorca Katastrofy. Masz zły dzień, co?

Kane zebrał dość siły by móc odwrócić głowę. Tak mały gest, a odebrał mu

resztki energii. Nie zostało mu już nic. Oczywiście mężczyzna sięgnął i

odwrócił jego głowę w swoją stronę, zmuszając go do uwagi.

- Przyjmuję to za tak.

Cisza.

Uśmiechnął się szeroko i nie był to wcale przyjemny uśmiech.

- Kiedyś nie udało się mi odpłacić Władcom Podziemia, za ich wizytę tutaj.

Teraz ty wpadasz tu tak po prostu. Twój przyjaciel Amun nazywał mnie

Czerwony, gdy był tu na dole. No, a przynajmniej tak o mnie myślał. Facet nie

mówi za dużo, czyż nie?

Miał prawdziwie rozbawiony głos.

Strona 259

background image

Mroczna pokusa

- Chciałbym móc pogadać jeszcze o tym i jego wizycie tutaj, bo choć była

krótka, zostawił mi prezent… nim odszedł.

Czerwony podniósł dłoń wskazując palcem na dwie dłonie zawieszone na jego

szyi. Nie były przytwierdzone do żadnego ciała, ani niczego innego, łączył je

jedynie ciemny rzemień. Rzemień, który opadał mu dookoła szyi, jakby nosił

rękawice bokserskie. Ręce były z ciemnej skóry, a ich wnętrze dokładnie

wyskrobano.

Teraz były rękawiczkami. Ludzkimi rękawiczkami.

Kwas rozlał się w żołądku Kanea. Amun zszedł do piekła, by uratować

Legion. Wyprawę tę przypłacił opętaniem przez tysiące demonów, które

niczym oleista plama rozlały się po jego skórze. Jedynym rozwiązaniem było

wysłać go tu z powrotem by pozbyć się ich. Rękawiczki były w tym samym

czekoladowym kolorze co skóra Amuna.

- Co masz na myśli mówiąc... prezent? – wycharczał Kane.

Gardło bolało, gdyż sługi wpychały różne rzeczy do jego ust. Nie interesowało

ich, że próbował gryźć, i przeszkadzać im w krzywdzeniu go. One chyba to

lubiły. Nie myśl o tym teraz skarcił siebie. Oszalejesz jak Amun.

- Wygrałem te rękawice w pokera – powiedział czerwony swobodnym tonem. -

Grasz? Zaczekaj. Nie, nie odpowiadaj. Pozwól mi odgadnąć twoje sekrety moją

nową, ulubioną zabawką.

Szczerząc się niemiłym uśmiechem, wepchnął ręce w ludzkie rękawiczki i

sięgnął do Kanea.

Kontakt.

Ręce przycisnęły się do skroni Kanea, zimne i twarde. Czerwony zamknął

oczy, całe jego ciało szarpnęło się jakby było zaczepiono je do samochodu ze

Strona 260

background image

Mroczna pokusa

zbyt wieloma końmi mechanicznymi pod maską. Minęła chwila przerywana

tylko jego ciężkim oddechem. Potem następna, z oddali dobiegł tętent końskich

kopyt. Odgłosy kroków gdzieś obok. Blond mężczyzna z podobnym szerokim

uśmiechem, pochylił się nad Kanem.

- Co my tu mamy? Następny demon-wojownik?

- Na to wygląda – Czerwony wyprostował się, jego niebieskie spojrzenie

świdrowało przez Kanea. – Nieźle poszatkowane z niego gówno.

- Uzdrowi się?

- Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami jakby odpowiedź nie była istotna. -

Człowiek obok mnie, to mój brat. Amun nazwał go Czarny. Ja nazywam go

Dupek. Możesz używać którego chcesz określenia.

- Daj mi użyć rąk - Czarny powiedział, przydreptując w oczekiwaniu.

- Do diabła, nie – warczenie wyskoczyło z Czerwonego, jak zwierzęce

ostrzeżenie. - Właśnie je dziś dostałem i to jest mój tydzień by posiadać je.

- Chcę je tylko na minutę, by poczytać.

- Będziesz je miał, kiedy przyjdzie twoja kolej.

- Nie będę.

- Będziesz.

Śnię. Muszę śnić. Lub przynajmniej ma halucynacje. Zdziczali zabójcy, bo tym

właśnie byli, posiadali tę samą twardość w głosie i obejściu jak jego

przyjaciele, a spierali się jak dzieci.

- Dobra. Powiedź mi co wiesz – czarny powiedział, wyraźnie dąsając się.

Strona 261

background image

Mroczna pokusa

- Był z Mrocznym i to całkiem niedawno – miłość i nienawiść przelewała się w

tonie Czerwonego. – Mroczny uważa, że ten tu zabierze nam Białą. Schwytano

ich razem i przyprowadzono tutaj, by zabić. Potem w jaskini rozdzielono ich.

On nie wie, gdzie jest Mroczny. Sługi przyniosły go tutaj, by się z nim sparzyć.

Mroczny? Jedyną osobą o której Kane pomyślał, kto mógł wymyślić tak głupie

imię jak Biała, był William. Tylko skąd Czerwony to wszystko wiedział… ręce

olśniło go szybko. Te dłonie należały wcześniej do Amuna- dozorcy Sekretów.

Czerwony nałożył rękawiczki a potem dotknął Kanea i zakopał się głęboko w

jego umysł, myszkując za informacjami. Wygodna mała broń. Powinien być

rozwścieczony, ale ciągle był zbyt odrętwiały.

Czarny zazgrzytał zębami.

- Biała wyczuje twoją radość ze znalezienia nowego demona, tak jak ja.

Niedługo tu będzie. Nie możemy pozwolić by zobaczyła tego dozorcę -

szmaragdowe oczy wwiercały się w Kanea.

- Nie zabierzesz jej od nas.

Nie chcę mieć z nią nic wspólnego, koleś.

- Może zabijemy go i będzie po wszystkim? - zapytał Czerwony jakby

rozważał co zjeść na obiad.

Czarny potarł zarost na szczęce.

- To mógłby być miłosierny gest dla niego. Dobry uczynek na nasze konto.

Kane chciał mu pomóc z odpowiedzią. Do diabła, taa, powinieneś mnie zabić.

Ponieważ kiedy, odrętwienie odejdzie, kiedy jego ciało ocknie się, ból porazi

go niczym ognie piekielne… taa będzie cholernie cierpiał. Chciał krzyczeć.

Chciał szaleć.

Strona 262

background image

Mroczna pokusa

Zemsta, powiedział sobie. Nie będzie miał zemsty jeśli będzie martwy.

- Nie, żadnego zabijania – Czarny w końcu zdecydował. – Nie dopóki nie będę

miał dostępu do jego głowy.

- Zgadzam się.

Zatem zabiją go po tym tygodniu, po tym jak Czarny dostanie rękawice dla

siebie. Siedem dni. Kane nie wiedział czy się śmiać, dziękować im, czy zacząć

wrzeszczeć i wściekać się. Uwolnili go z łańcuchów, ale i tak nie miał siły by

się poruszyć. Mógł tylko leżeć i czekać bezradnie na ich widzimisie.

- Green rozerwie nas na strzępy za to żeśmy go ocalili. - powiedział

Czerwony. - Wiesz jaki jest opiekuńczy w stosunku do Białej.

- Prawda – Czarny dźwignął Kanea za ramię, uważając na jego odsłoniętą

klatkę piersiową.

- Ona jest jedyną kobietą którą on toleruje.

Czynność ta zburzyła fizyczne odrętwienie w którym tkwił wojownik,

spychając go w ostre szpony bólu. Jego umysł stał się zamglony...

- Ale wtedy – Czarny kontynuował, gdy Kane odpływał... odpływał...- Będzie

moja kolej, i nikt nie będzie miał nic do gadania.

Kane nie słyszał co Czerwony odpowiedział. Dla niego wreszcie wszystkie

światła zgasły.

Rozdział 26

Na wyższych poziomach niebios.

Kronos stał u stup swego łoża, wpatrując się w swoją żonę. Nadal była naga,

Strona 263

background image

Mroczna pokusa

nadal zniewolona, zmieniły się tylko zasady ich wojny, dzięki dwóm

wypowiedzianym przez nią słowom.

- Co powiedziałaś? - pewnie się przesłyszał.

Uniosła wysoko podbródek , jej oczy pełne były nienawiści.

- Zbij mnie, a jego puść wolno.

Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, nigdy.

Spojrzał na mężczyznę – Łowcę , klęczącego u jego stóp.

Kronos przyszedł do niej z przyzwyczajenia, przychodził tu codziennie od

wielu tygodni i zawsze oferował Rhei wybór.

Przyglądaj się jak umiera Łowca, albo poznaj moje okrucieństwo. Raczej w

tym przypadku popatrz sobie jak umiera dwoje Łowców, mężczyzna i kobieta ,

która odmówiła opuszczenia mężczyzny, kiedy Kronos wyciągał go z celi.

Zawsze wybierała swoisty seans, wolała patrzeć na śmierć Łowcy.

Zawsze.

Aż do dzisiaj.

Co się zmieniło? Kim był ten Łowca, czym odróżniał się od innych ?

Ten mężczyzna był jedynym nowym elementem. Czy to znaczy, że Rhea w

jakiś sposób troszczyła się o tego mężczyznę, że w jakiś sposób był dla niej

ważny ?

Nie, nie zastanawiał się oszołomiony. Rhea dbała tylko o siebie.

Czy on, ten Łowca, ma jakieś znaczenie dla jej niebieskiej kampanii ?

Strona 264

background image

Mroczna pokusa

Ale co tak, żałośnie słaby ludzki wojownik mógłby zrobić, żeby pomóc

bogini? Odpowiedź była prosta.

Nic.

Była tylko jedna odpowiedź.

Ona go pragnęła.

Wściekłość szarpała wnętrznościami Kronosa , wielkie kule żelaza zaczęły się

tłuc w jego piersi.

Skóra na twarzy napięła się mocno opinając kości policzkowe.

Chwycił mężczyznę za włosy , szarpnięciem postawił go na nogi, i przyjrzał

mu się raz jeszcze.

Dwudziestokilkulatek, raczej przed trzydziestką, blondyn, przystojny , bardzo

przystojny, urodziwy w taki sposób, w jaki tylko ograniczony czasem człowiek

być może piękny. Szczupły, ale nie chudy, nie za bardzo umięśniony.

Oczywiście nie był wojownikiem.

Być może naukowcem. No ale tego się już raczej nie dowie. Jak im wszystkim

wcześniej, Kronos na samym początku wyciął język. Musiał, z powodu ich

spotkań z Rhea. Nie mógł pozwolić komukolwiek na rozmowę z Rheą , by

ktoś miał szanse przekazać jej jakąś utajnioną wiadomość , której on Kronos

nie byłby w stanie odszyfrować, to był akt obronny.

Kronos nigdy nie popełniał błędów taktycznych.

Przyglądał się swojej żonie.

Jej uparte spojrzenie nie wyrażało niczego, było zupełnie obojętne.

Strona 265

background image

Mroczna pokusa

- Pozwól mu odejść - powiedziała, podnosząc dumnie podbródek jeszcze

wyżej. - Dokonałam wyboru, możesz mnie torturować w zamian za jego życie.

Pozwolić temu mężczyźnie odejść ?

Żywemu i w dobrej kondycji , wybaczyć mu jego zbrodnie które popełnił

przeciw największemu królowi Tytanów, jaki kiedykolwiek istniał ?

Sama myśl była niepojęta.

Zabawne.

- A kobieta? - warknął, ciągnąc ją za włosy by unieść jej głowę.

Jęknęła, jej strapione oczy odnalazły mężczyznę klęczącego obok. Jak słodko,

pomyślał cierpko Kronos. Ci ludzie martwili się o siebie nawzajem.

Oczy, które przybrały barwę pola bitwy zaraz po stoczonej krwawej walce

rzuciły spojrzenie gdzieś ponad dziewczynę

- Ona mnie nie interesuje Zrób z nią co tylko chcesz, tylko pozwól mężczyźnie

odejść.

Demon Rhei musiał być nieźle usatysfakcjonowany .

Albo , albo… Konflikt po prostu szalał zadowolony z pokazu . O.k. to były

drobne przyjemności Kronosa , by zaoferować inny wybór, inny powód by

zasiać ziarno niezgody, wywołać jakiś konflikt

- Nie podoba się mi się Twój wybór, żono. Dlatego myślę, że zetnę głowę temu

mężczyźnie, zanim go wypuszczę.

Królowa zdenerwowała się na chwile, jej łańcuchy zabrzęczały zaczepione o

kolumienki.

- Zupełnie nie masz honoru, mężu ?

Strona 266

background image

Mroczna pokusa

- Oczywiście. Aby wygrać, trzeba zrobić wszystko co jest w tym celu

konieczne. Ponadto, nigdy nie obiecałem uwolnić Twoich Łowców z bijącymi

sercami, nieprawdaż?

- Ty Dupku!

- Jeśli chcesz go uratować, to powiedz mi co jest w nim takiego specjalnego.

To Twoja nowa szansa - mężczyzna trząsł się z strachu, po twarzy ściekały mu

krople potu, od zapachu których powietrze robiło się ciężkie. Kobieta nadal

klęczała na ziemi naprzeciw mężczyzny, doczołgała się do Kronosa , ścisnęła

jego dłoń szukając w nim pocieszenia i poparcia.

Jej ciemne, wręcz czarne włosy obcięto do ramion . Oczy miały piękny głęboki

kolor czekolady i przepełnione były udręką i łzami. Była bardzo ładna. Jej

uroda była bardzo delikatna, w sposób dziwnie mu znajomy. Nie była

pierwszą kobietą, która przyprowadził do Rhei i tż nie ostatnią. Było jeszcze

kilka innych czekających w lochu. Teraz zastanawiał się czy może zabił

wcześniej kogoś z jej rodzeństwa, może siostrę , i dlatego wydaje mu się że ją

rozpoznaje.

- Wyjaśnienie moich powodów nie było częścią naszej umowy - powiedziała

Rhea swym hardym tonem , którego tak u niej nie cierpiał. Tonem który

gwarantował, że zaczynał widzieć w odcieniach czerwieni.

- POZWÓL. MU. ODEJŚĆ.

Niezawodny sposób by podkręcić wściekłość Kronosa. Ponownie zaszczycił

swą uwagą mężczyznę.

Pod jego oczyma utworzyły się ciemne, sine półokrągłe cienie, policzki się

zapadły, a po podbródku ciekły stróżki krwi , wszystko to stanowiło dowód na

to, że to tylko zwykły śmiertelnik. Być może Rhea przynajmniej raz z radością

powitała go w swoim łóżku ?

Strona 267

background image

Mroczna pokusa

Czy ten mężczyzna, jako jeden z wielu został użyty do zaspokojenia żądzy

przez jego żonę, wciągu kilku ostatnich miesięcy? Czy ten gnojek doszedł w

niej?

Kiedy żądze ją dopadały, stawała się dzika i nieobliczalna, rozwiązła, i

zupełnie nie świadoma tego, co wyprawia.

Każda nowa myśl, każdy nowy pomysł rozpalał jak polano jego wściekłość,

do tego stopnia, że gromadził się w nim gęsty ciemny mrok płonący

czerwonymi płomieniami złości. Nic przez nie, nie widział, mógł się nimi

tylko udusić.

I wtedy zrozumiał, że to nie ten nędzny człowiek trzęsie się jak galareta …

tylko on, i to odkrycie upokorzyło go do cna.

Człowiek musi za to zapłacić.

- Popatrz na mnie. Już…

Uniósł długie brązowo-złote rzęsy . Oczy pełne były nieskrywanej nienawiści .

Również odrazy.

Ten człowiek tęsknił do tego, co on posiadał ?

Do kontaktu z Rheą ?

W porządku, to się zaraz skończy.

Zanim Kronos zrozumiał, co się dzieje, że przesuwał nogami po podłodze,

wypuścił dziewczynę, błysnęło ostrze i...

Przyglądał się jak rozdziera się gardło mężczyzny, jak tryska krew.

Przyglądał się jak w oczach mężczyzny ból zajmuje miejsce nienawiści, patrzył

Strona 268

background image

Mroczna pokusa

jak wolno tłumi się nienawiść … powoli słabnie … niknie … i ciało chłopaka

zawisło bezwładnie. Dziewczyna wrzasnęła , ostry skrzek wydobył się z jej

okaleczonego gardła i podrażnił uszy Kronosa, irytując go niesamowicie.

Marszcząc brwi spojrzał na nią , zamierzając ją ukarać wypuścił z palców

włosy mężczyzny i sięgnął w jej kierunku.

Uderzenie.

Martwe ciało uderzyło o podłogę , dziewczyna wydała z siebie kolejny dziki

skrzek , usiłując uciec mu z drogi.

Zanim ją dopadł usłyszał przerażone westchnienie Rhei.

Jego uwaga skierowała się na żonę, natychmiast zapomniał o dziewczynie .

Jego żona tylko dyszała.

Ból i niedola miała być jej towarzyszem w niekończącej się wieczności,

która ją tu czekała, tak, ale fakt, że śmierć jakiegoś nędznego śmiertelnika

spowodowała u niej tak ogromną falę bólu budziła w nim jakąś wielką,

nieskrywaną satysfakcję. Taka reakcja dowodziła, że pomylił się w ocenie

motywów swojej żony, że ona naprawdę w jakiś sposób dbała to tego

mężczyznę.

Zwłaszcza, że jego temperament wrzał, a on zmagał się ze zrozumieniem

sytuacji. Dlaczego troszczyła się o stworzenie tak ograniczone czasem i

zdolnościami? Stworzeniem tak kruchym, które można było zabić w każdej

chwili? Jak to właśnie przed chwilą wykazał.

Czarnowłosa dziewucha doczołgała się do martwego ciała mężczyzny i

przytuliła je do siebie.

Płakała, jej łzy pokazywały ogrom targających nią emocji.

Strona 269

background image

Mroczna pokusa

Oczywiście jej także zależało na tym mężczyźnie.

Ale…dlaczego?

Co on takiego zrobił by zasłużyć na miłość i lojalność tych dwóch kobiet?

Warga Kronosa zadrżała w cichym nerwowym warczeniu. Odpowiedź w tym

momencie już tak naprawdę nie miała znaczenia. Gnojek odszedł tam skąd nie

ma powrotu.

- Zostaw go - warknął do dziewczyny.

Spojrzała na niego, a nienawiść lśniła w jej oczach, ostrożnie położyła martwe

ciało na podłodze, złożyła ostatni czuły pocałunek na czole mężczyzny i

wstała. Jej kroki przerwały grobową ciszę , szła w kierunku Kronosa wydając

z siebie dźwięki żalu i rozpaczy. Gdyby Kronos nie wyrwał jej języka pewnie

lawina przekleństw i złorzeczeń leciałaby w jego stronę, był tego nawet

pewien.

Ale ona nie mogła go winić za tę sytuacje. W końcu dał jej wybór.

Wraca do celi i umrze innego dnia lub zostaje z tym mężczyzną , straci mowę,

no i umrze dzisiaj.

- Nie jestem potworem - powiedział. - Stanęliście po niewłaściwej stronie na

tej wojnie , i niestety zapłaciliście za to najwyższa cenę.

Jedną rzeczą, której nauczył się będąc przez wielki więźniem Tartaru : Król,

który nie ma twardej ręki, jest królem bez tronu.

Spodziewał się jej reakcji – gwałtownej i emocjonalnej. I tak też się stało.

Dziewczyna rzuciła się na niego, okładając go pięściami z ogromną furią,

każde uderzenie pięścią w jego klatkę piersiową zagłuszało potworny ból,

który czuła w swoim sercu. Kronos nawet nie próbował się bronić przed jej

ciosami. Nie było potrzeby.

Strona 270

background image

Mroczna pokusa

Czy ona naprawdę myślała, że jest w stanie go zranić?

Miał lepsze rzeczy do zrobienia, niż znosić to przedstawienie.

- Przestań kobieto.

Albo go nie usłyszała, albo w zupełności nie interesowało ją to, co powiedział.

Odsunął ją jak najdalej od siebie, był to akt łaski z jego strony, a nie oferował

go zbyt często , ale ona nic sobie z tego nie robiła. Młóciła drobnymi

kobiecymi pięściami.

Mógł zmrozić ją jednym uściskiem dłoni , ale nie zaryzykował tego wyjścia.

Duma nakazywała mu podporządkować ją sobie z jej własnej woli albo będzie

musiała ponieść konsekwencje swego braku szacunku.

- Też chcesz umrzeć? - zapytał.

To krótkie pytanie w pewien dziwny sposób dotarło do jej obłędu, uspokoiła

się, powietrze pomiędzy nimi iskrzyło.

Sapała ciężko, łzy przestały ciec strumieniami z jej oczu.

Tego, co wydarzyło się po chwili nie spodziewał się zupełnie.

Z niemym krzykiem rozdzierającym jej duszę rzuciła się na jego ostrze. Oczy

rozszerzyły się w grymasie bólu , krew wyciekała z jej ust.

Jego ostrze.

Ach tak, nadal trzymał rękojeść, tak, że srebrne ostrze zwrócone było w jej

stronę, a teraz znajdowało się wewnątrz jej ciała.

Ona naprawdę, chciała umrzeć.

Strona 271

background image

Mroczna pokusa

- Doskonale kobieto, raz jeszcze przychylę się do Twojej prośby - jednym

mocnym szarpnięciem pozbawił ją resztek życia. Zabił ją tak jak zabił przed

chwilą jej mężczyznę. Szybkim i prostym pchnięciem.

Litość zabijania, tłumaczył sobie.

Oczy odpłynęły jej do środka, a ciało bezwładnie opadło obok mężczyzny.

Nastał długi moment ciszy.

Coś doskwierało mu w klatce piersiowej.

Żal. Może.

Chciał…, tak właściwie, dlaczego odczuwał tak silne emocje wobec kogoś,

kogo wcale nie znał i o kogo się nie troszczył, pozostaje tajemnica.

Przemoc zawsze maszerowała obok zwycięstwa.

Nie można było osiągnąć jednego bez drugiego.

- No pięknie, doskonale - powiedziała Rhea już bez cienia żalu w głosie. Nie

było też śladu gniewu ani zdrady w jej tonie.

- Moje gratulacje Kochanie, za doskonale wykonaną robotę.

Odwrócił się w jej kierunku. Nie dostrzegł łez, złości, czy nawet smutku.

Zobaczył radość.

Wargi, które kiedyś całował z szacunkiem, teraz były rozciągnięte w pełnym

radości i zadowolenia uśmiechu.

- Jak się czułeś mordując dwa niewiniątka ?

Strona 272

background image

Mroczna pokusa

Jego twarz stała się pusta , nie chciał ujawnić swego zakłopotania.

- Co tak wyniośle, żono? Czy to nie twój mężczyzna wykrwawia się na moim

dywanie ?

- Nie. To nie jest mój mężczyzna - zmarszczyła brwi odpowiadając na jego

pytanie. -Myślisz, że nie znam przepowiedni ? To mój Galen ma zabrać twoją

głowę, więc chcesz go wcześniej skojarzyć z kobietą o czarnych skrzydłach

północy .

Wytarł ostrze o pościel na łóżku , jako pamiątkę tego, do czego może być

zdolny, i tego, co jeszcze może zobaczyć pozostając w tym miejscu.

- Jeżeli Twój Galen zabierze moją głowę, Ty umrzesz razem ze mną.

Lodowaty śmiech wypełnił ciszę, zmrażając również kręgosłup Kronosa.

- Wiem o tym doskonale - i wcale nie brzmiała jakby się tym przejmowała.-

Wiem również , jak funkcjonuje twój umysł. Oczekujesz, że Galen będzie

chciał użyć skrzydlatej dziewczyny i jej nowego demona , ale wątpisz w niego,

tzn., że nie będzie pragnął samej dziewczyny. A jak wtedy będziesz mógł

wymusić na nich wieź. Pozwól mi pomyśleć … Pozwól, że pomyślę… hmmm.

Och, tak, wiem. Chcesz zamienić ją w chodzącą fontannę ambrozji i uzależnić

Galena od jej krwi. I jak mi idzie do tej porty?

- Zamknij się. Nic nie wiesz !!!

Rhea mówiła dalej, a jej głos był delikatny jak jedwab.

- Nie mógłbyś napoić żywej dziewczyny ambrozją , mógłbyś nią napoić tylko

martwą. A kto byłby lepszym do wybrania takiej dziewczyny, jak nie Lord

opętany demonem pożądania? On przekona swoich przyjaciół, by zostawili ją

w spokoju, a ona przekona Pożądanie by zostawił w spokoju Galena? W końcu

zapanuje pokój a Twoja głowa będzie bezpieczna. Czyż nie tak? To jest to, w

Strona 273

background image

Mroczna pokusa

co wierzysz prawda?

Jego serce zaczęło obijać się o żebra.

- Mylisz się - zarechotał. - Bardzo się mylisz.

- Swoimi kłamstwami przynosisz hańbę nam obojgu. Czy myślisz, że nie

zastanawiałam się nad tym, co zostało przewidziane wiele wieków temu?

Milczał, próbował ukryć swoje poruszenie, by nie pokazać jak wielkie

wrażenie zrobiła na nim jej wypowiedź.

- I naprawdę myślałeś, że ja nie zrobiłam niczego, kiedy dowiedziałam się, że

obdarowałeś martwą dziewczynę demonem Gniewu , i w związku z tym

przypadły jej skrzydła północy?

Kolejny przebiegły, ale radosny uśmiech zagościł na jej ustach.

- Więc dobrze , zrobiłam to , mężu dowiedziałam się o niej, co nieco…

wszystko, co mogłam się dowiedzieć. O jej zaginionej siostrze Sky i jej

przyjacielu. Tęskniła za swoją siostrą . Tych dwoje ludzi, których zabiłeś, to

byli właśnie oni.

Moment minął zanim zrozumiał sens jej słów.

Kiedy ich znaczenie w końcu do niego dotarło, zaczął wolno cofać się,

przecząco kiwając głową.

- Nie. Nie, wcale nie.

- A jak myślisz, dlaczego pozwoliłam byś mnie schwytał, hmm? Dlaczego

myślisz, że pozwoliłam Ci pojmać moich ludzi? Jak myślisz skąd twoi

szpiedzy dowiedzieli się gdzie są ich kryjówki? Właściwie to czekałam tylko

na ten dzień. Dzień, w którym sam sobie zrujnujesz życie, dzień, w którym to

wszystko wreszcie zrozumiesz. Wydaje ci się, że nosisz w sobie wszechklucz i

Strona 274

background image

Mroczna pokusa

jesteś niepokonany, zapominasz jednak, że ja również mam do niego dostęp. I

co nadal myślisz, że twoja Sienna pomoże Ci teraz po tym wszystkim ?

A potem Rhea zniknęła, pozostawiając po sobie puste wgłębienie w materacu,

na którym jeszcze chwilę temu leżała, łańcuchy krępujące ją do tej pory opadły

z łoskotem.

Strona 275

background image

Mroczna pokusa

Strona 276

background image

Mroczna pokusa

Strona 277

background image

Mroczna pokusa

Strona 278


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Showalter Gena Władcy Podziemi Mroczna noc wersja uzupełniona
Gena Showalter Władcy Podziemi tom 3 Mroczna żądza PL
Gena Showalter Władcy Podziemi tom 2 Mroczna więź PL
Gena Showalter Władcy Podziemi tom 3 Mroczna żądza PL
Władcy Podziemi 08 Mroczne Poddanie Gena Showalter
1==05==Władcy podziemi Gena Showalter MROCZNY SZEPT
1==03==Władcy Podziem Gena Showalter MROCZNA ŻĄDZA
1==02==Władcy Podziemi Gena Showalter MROCZNA WIĘŹ
1==01==Władcy Podziemi Gena Showalter MROCZNA NOC
Gena Showalter Władcy Podziemi 3 1 Mroczny więzień
Gena Showalter Władcy Podziemi 4 1 Mroczny anioł
1==05==Władcy podziemi Gena Showalter MROCZNY SZEPT
1==06==Władcy Podziemi Showalter Gena MROCZNY ANIOŁ
1==00==Władcy Podziemi Gena Showalter MR0CZNY OGIEŃ
1==00==Władcy Podziemi Gena Showalter MR0CZNY OGIEŃ

więcej podobnych podstron