Bennett JAMES T Etyka rynku pracy

background image

Etyka rynku pracy

James T. Bennett

Prelekcja wygłoszona podczas I Międzynarodowej Konferencji pt. Etyczne fundamenty gospodarki,

zorganizowanej przez Fundację PAFERE w październiku 2003 roku.

background image

2

Program Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (Polish-

American Foundation for Economic Research and Education) rozpoczyna się od

fascynującej i bardzo głębokiej myśli założyciela organizacji oraz jej przewodniczącego,

Jana Michała Małka, który pisze:

Nakaz „Nie kradnij!” w najszerszym jego znaczeniu stanowi fundamentalny i najważniejszy

imperatyw ekonomiczny. Stosowanie się do niego przez rządy i rządzonych to główny warunek

postępu gospodarczego i pomyślności

.

Powyższe stwierdzenie zawiera ważne idee dotyczące tego, co konstytuuje etyczny

rynek pracy. Jednakże etyka w moim rozumieniu idzie dużo dalej, niż nakaz „nie

kradnij”. Otóż wedle mojego rozumienia tego słowa etyka zajmuje się zbiorem zasad i

wartości moralnych. W przypadku pracy oraz rynku usług pracowniczych mamy do

czynienia z ludźmi oraz ich rolą jako zatrudnionych i pracowników w społeczeństwie.

Tak zatem etyczny rynek pracy wymaga, by zatrudnieni i pracownicy najemni byli

traktowani w sposób „moralny”, czyli zgodnie ze standardem „słusznego”

postępowania.

Jest rzeczą ciekawą a zarazem istotną, że wszystkie główne religie świata wyrażają

wielkie zatroskanie o biednych i potrzebujących – tych, którzy znajdują się na dole

drabiny gospodarczej. Nieszczęśliwi spotykają się z wyrazami sympatii i pokrzepienia. I

odwrotnie – większość religii patrzy na bogatych podejrzliwie. Wydaje się, że zamożni

doskonale dadzą sobie radę w życiu, natomiast ubodzy potrzebują pomocy i zasługują

na współczucie oraz stworzenie im możliwości poprawy swoich warunków. Przy takim

podejściu do etyki rynku pracy musimy w pierwszym rzędzie zająć się tym, w jaki

background image

3

sposób struktury instytucjonalne rynku pracy pomagają lub utrudniają życie biednym i

nieszczęśliwym.

Kiedy mówimy o strukturach instytucjonalnych, uwaga nasza kieruje się w stronę

rządu, który ustanawia i wprowadza reguły gry gospodarczej na rynku pracy jak i też

na innych rynkach. Widać wyraźnie, że Jan Małek z podejrzliwością podchodzi do

samego rządu, gdyż jego stwierdzenie, przytoczone powyżej, wyraźnie sugeruje, iż

rządy kradną, a okradanie biednych i nieszczęśliwych jest postępowaniem prawdziwie

nagannym i pozbawionym skrupułów. Ponadto na całym świecie rządy demokratyczne,

i nie tylko, ciągle podkreślają, że są przyjaciółmi biednych i nieszczęśliwych –

ostatecznie biednych jest o wiele więcej niż zamożnych, stąd głoszenie czego innego

oznaczałoby przyznanie się, iż znakomita większość ludności jest wykorzystywana

przez tych stosunkowo nielicznych, którzy już są bogaci. Rządy zawsze też uważają się

za instytucje etyczne i moralne, szukające największego dobra dla największej ilości

ludzi.

Wszelako – jak sugeruje stwierdzenie Jana Małka – należałoby dokładniej przyjrzeć się

owym aspiracjom państwowym. Wiadomo że analiza prostych pojęć i badanie ich

implikacji to bogate źródło wiedzy. Przypatrzmy się tedy, w jaki sposób rząd często

funkcjonuje na rynku pracy.

Po pierwsze, rząd często twierdzi, że „tworzy” miejsca pracy. Jest to działanie

pozytywne i oczekiwane, które oferuje możliwości zatrudnienia. Jednakże jak rząd

może czegoś podobnego dokonać? Miejsce pracy daje dochód i możliwości rozwoju, tj.

background image

4

jest czymś, co posiada WARTOŚĆ. Miejsce pracy jest więc rzeczą WARTOŚCIOWĄ i

stanowi pewien KAPITAŁ.

Spójrzmy na to w następujący sposób: gdybym był bezrobotny i biedny, czy zgodziłbym

się płacić co roku 10.000 dolarów za miejsce pracy, które dawałoby mi 50.000 dolarów

rocznego dochodu? Oczywiście, że tak, ponieważ stawałbym się bogatszy o 40.000

dolarów.

Zatem rząd będący w stanie TWORZYĆ miejsca pracy mógłby zwiększać swoje

dochody poprzez SPRZEDAWANIE MIEJSC PRACY tym, którzy potrzebują

zatrudnienia. Faktycznie, gdyby rząd potrafił stwarzać, poprzez uchwalanie ustaw i

tworzenie regulacji, rzeczy posiadające WARTOŚĆ, odpadłaby potrzeba płacenia

podatków. Dochody rządowe pochodziłyby ze sprzedaży kapitału tworzonego za

pomocą ustaw i regulacji. Wszelako jeszcze żadnemu rządowi nie przyniosła dochodów

sprzedaż kapitału utworzonego przez ustawy i regulacje i to z bardzo prostego

powodu:

RZĄD NIE JEST W STANIE STWARZAĆ BOGACTWA.

Doprawdy żylibyśmy w cudownym świecie, gdyby tylko rząd umiał tworzyć bogactwo

przez uchwalanie ustaw, które by następnie to bogactwo stworzyły. Nie byłoby biedy

na świecie, wszyscy bylibyśmy bogaci, jako że nasi oświeceni politycy głosowaliby za

tym, by stwarzać kapitał i nam go przekazywać!

Rzecz jasna, rząd nie potrafi stwarzać bogactwa, miejsc pracy czy możliwości

zatrudnienia dla swoich obywateli z niczego. Jedyne co najlepszy rząd potrafi, to

background image

5

przemieszczać bogactwo lub miejsca pracy z jednej grupy społecznej do innej. Wynika

stąd pierwsza krytyczna uwaga: rządy istnieją po to, by ZABIERAĆ jednej grupie

społeczeństwa a DAWAĆ innym grupom. Niektóre jednostki na tym wygrywają – te,

które miejsca pracy i dochody otrzymują, gdy rząd działa w kierunku „stwarzania”

zatrudnienia, lecz inni na tym tracą – ci, którzy ponoszą ciężar opłat, gdy zabiera im się

ich kapitał, a daje komu innemu.

Kolejną sprawą, którą musimy tu rozważyć, jest kwestia tego, KTO ZYSKUJE A KTO

TRACI, gdy państwo przekazuje bogactwo jednej grupy ludzi innej grupie. Rząd mówi

nam, że naszą podstawową troską są biedni i zagubieni w społeczeństwie: bezrobotni,

głodni, chorzy, bezdomni, nieszczęśliwi. Czy to jest jednak prawda? Dla przykładu, w

Stanach Zjednoczonych, jak też i w innych krajach, przez dziesiątki lat wydawano

ogromne sumy na realizowanie najrozmaitszych programów mających zaradzić

każdemu możliwemu złu społecznemu. Jednakże, mimo sporych wydatków, postęp w

rozwiązywaniu tych problemów udało się osiągnąć niewielki. Mało tego, z naszych

obserwacji wynika, że rządowa interwencja często jeszcze pogarsza sytuację, miast ją

poprawić. Gdzież więc leży błąd?

Otóż błąd polega tu na tym, że gdy rząd angażuje się w podejmowanie decyzji

gospodarczych, wówczas BOGACI w społeczeństwie odnoszą korzyść, i to kosztem

biednych. Fakt ten spowodowany jest naturą polityki. PIENIĄDZ jest jej krwiobiegiem,

zaś biedni nie mają środków do finansowego wpływu na polityków, a zatem brak im

jest politycznej siły przebicia. Proces polityczny znajduje się pod kontrolą ludzi

zamożnych. Nawet gdy rząd inicjuje programy, których celem jest rozwiązanie

background image

6

problemów społecznych, pomoc bezrobotnym, chorym, głodnym lub bezdomnym,

niewielka ilość posiadanych na to funduszy dociera do potrzebujących. Znaczna ich

część jest odprowadzana do znajomych i przyjaciół polityków jako „wynagrodzenie” za

wsparcie finansowe i polityczne. Krótko mówiąc, zawsze i wszędzie rząd funkcjonuje w

taki sposób, że przekazuje majątki GORZEJ SYTUOWANYCH dla LEPIEJ

SYTUOWANYCH.

W Stanach Zjednoczonych polityczna lewica potępia rządy Reagana i Busha, twierdząc

iż w ciągu dwunastu lat urzędowania tych prezydentów „bogaci się wzbogacili, a

biedni jeszcze bardziej zbiednieli”. Rzeczywiście, lewica ma rację. Wydatki rządowe

istotnie wzrosły w latach sprawowania funkcji prezydenta przez Reagana i Busha, a

bogaci w społeczeństwie byli ich głównymi beneficjentami, dokładnie jak mogliśmy się

tego spodziewać.

Rząd powinien przede wszystkim pomagać tym wszystkim, którzy nie potrafią sami

sobie poradzić, tym którzy znajdują się na dnie. Bogaci, rzecz jasna, poradzą sobie sami.

Ci, którzy naprawdę TROSZCZĄ się o biednych i chcą im stworzyć możliwości

gospodarcze, powinni domagać się OGRANICZONEGO RZĄDU. Duży, silny rząd

oznacza bowiem, że decyzja polityczna zastąpiła decyzję rynkową. A w przypadku

decyzji politycznej, KOGO ZNASZ (polityczne koneksje) jest dużo ważniejsze, niż CO

UMIESZ. Biedni z definicji nie posiadają żadnych politycznych koneksji, więc są

pozbawieni zatrudnienia oraz innych możliwości poprawy swej doli.

Inną ważną instytucją na rynku pracy jest związek zawodowy. Związki zawodowe

niezmiennie głoszą, że pragną dobra WSZYSTKICH LUDZI PRACY. W rzeczywistości

background image

7

są one następnym ugrupowaniem, starającym się kontrolować majątek i dochody swych

członków. Związki to bardzo silne organizacje polityczne, a tam gdzie w grę wchodzi

polityka, ludzie aktywni i lepiej zorganizowani zawsze korzystają kosztem tych, którzy

tej aktywności i talentu organizacyjnego nie posiadają. Biedni rzadko są politycznie

aktywni i nigdy nie są efektywnie zorganizowani, gdyż organizacja wymaga pieniędzy,

środków i talentu, a tego biedni nie mają.

W taki więc sposób rządy i związki zawodowe odgrywają główną rolę na rynku pracy.

Nie można jej niestety określić jako moralną lub etyczną, gdyż działalność rządów i

związków nie przynosi korzyści tym, którzy znajdują się na dole ekonomicznej skali,

lecz zasiadającym na jej szczycie. Prawdą jest, że biednego polityka czy też działacza

związkowego można szukać ze świecą w ręku....

Patrząc z tej perspektywy na role rządów i związków na rynku pracy możemy lepiej

zrozumieć i docenić spostrzeżenia Jana Małka dotyczące kradzieży dokonywanej przez

rząd. Rząd wyróżnia się tym, że jest jedyną instytucją w społeczeństwie, która może

legalnie używać przymusu do osiągnięcia swoich celów. Jeśli na przykład nie płacisz

podatków, państwo może cię posłać do więzienia. Kiedy rząd ZABIERA BIEDNYM i

DAJE BOGATYM, to prawdopodobnie działa legalnie, ponieważ to on zawsze decyduje

o tym, co jest „legalne” a co nie. Wiemy wszelako, że takie postępowania nie są ani

etyczne, ani moralne.

Jeśli OSOBA A – niezależnie od tego, czy A jest biedna czy bogata, stosuje przymus,

żeby coś zabrać OSOBIE B – biednej czy bogatej, nazywamy to KRADZIEśĄ. Jest to

OKRADANIE. Jeśli jednak robi to rząd, nazywamy to OPODATKOWANIEM,

background image

8

ponieważ to, co rząd czyni, jest zawsze z definicji legalne, nawet jeśli jest nieetyczne lub

niemoralne. Z kolei akty nieetyczne lub niemoralne dokonywane przez rząd, mimo, że

legalne, jak to jasno widzi Małek, posiadają poważne konsekwencje gospodarcze.

Zgodnie z tym, co twierdzi Małek, stosowanie się do zakazu „nie kradnij” - i to zarówno

przez rządy, instytucje prywatne oraz jednostki - stanowi „podstawowy warunek

gospodarczego sukcesu i postępu”. Dlaczego ten zakaz jest tak ważny i tak

fundamentalny? Odpowiedź widać jasno jak na dłoni. Gdy rząd ZABIERA osobie A i

DAJE osobie B, czynniki motywujące zarówno osobę A jak i B ulegają poważnemu

zakłóceniu, powodując wyhamowanie postępu gospodarczego i zamożności.

Najpierw pomyślmy, co dzieje się z osobą A. Im bardziej rząd opodatkowuje jej dochód,

tym bardziej karze ją za jej wysiłek pracy. Każdy z nas podchodziłby do swej pracy bez

większego entuzjazmu wiedząc, że owoce jego pracy wzbogacają kogoś innego. W

sytuacji, gdy o otrzymaniu pracy i wysokości dochodów decydują polityczne koneksje a

nie własny wysiłek lub zdolności, nacisk pójdzie na politykę, a nie produkowanie dóbr i

usług. Ludzie nie są głupi: szybko zaczynają sobie zdawać sprawę, czy ich wysiłki są

odpowiednio wynagradzane i czy ciężka praca (lub jej brak) daje im wyższe dochody.

Jeśli odpowiedź jest negatywna, zniechęcają się do pracy, co utrudnia możliwości

postępu gospodarczego i osiągnięcie stanu wyższej zamożności.

Po drugie pomyślmy o osobie B. Jest to ta osoba, którą rząd traktuje preferencyjnie pod

względem pracy i zarobków. Gdy już osoba B zrozumie, że można posłużyć się

procesem politycznym w celu zagarnięcia majątku i dochodu innych, ma ogromną

motywację, by zaangażować swój czas i wysiłki w działalność polityczną,

background image

9

wykorzystując takie działanie państwa dla ubicia własnych interesów. Polityczne

manipulacje w rządzie oraz pozyskiwanie sobie działaczy politycznych nie owocują

produkcją dóbr i usług, z których mogłaby skorzystać gospodarka. Politykierstwo i

lobbing zakładają spekulacyjne manipulowanie ogólnym produktem gospodarki –

owym gospodarczym tortem. Chodzi głównie o dzielenie go pomiędzy różnymi

grupami, a nie o zwiększanie produkcji dóbr i usług, które z kolei ZWIĘKSZYŁYBY

ROZMIAR gospodarczego dochodu. Środki wydane na lobbing oraz naciski na rząd nie

są w stanie produkować dóbr i usług, na czym z konieczności musi ucierpieć postęp

gospodarczy i zamożność społeczeństwa. I rzeczywiście, pod pojęciem postępu

gospodarczego i zamożności rozumie się zwiększanie ROZMIARU gospodarczego

tortu.

Na podstawie tej prostej, zdroworozsądkowej analizy możemy z łatwością zauważyć, iż

kiedy administracja państwowa ulega rozszerzeniu, coraz bardziej angażując się w

rynek pracy, tym bardziej na tym traci klasa pracująca, a także gospodarka jako całość.

Rozrastanie się rządu pociąga za sobą wzrost biurokracji, dzięki której on funkcjonuje.

Wybitny ekonomista austriacki, Ludwig von Mises, dowodził w swej klasycznej książce

Biurokracja,

1

iż nadmierne biurokracje są niewydajne, a biurokratyczne ingerencje służą

do ochrony status quo. W tym też celu administracje rządowe sprzeciwiają się

ZMIANOM, a systemy biurokratyczne oparte są na danej osoby pozycji w hierarchii, a

nie na jej zdolnościach. Biurokracje kładą nacisk na rutynę, a to hamuje innowacje.

Jednocześnie nie zachęca się do cięższej pracy i wyższej wydajności, ponieważ nie są to

1

Ludwig von Mieses, Biurokracja, Lublin 1998.

background image

10

rzeczy nagradzane w biurokratycznym systemie pracy. Nadmiernie rozdmuchane

rządy i biurokracje spowalniają rozwój i hamują dobrobyt.

Podobne rozumowanie stosuje się do związków zawodowych, które stanowią

szczególną grupę interesów zmierzającą do używania całej mocy państwa w taki

sposób, by korzystali z niej jej członkowie kosztem innych – tych, którzy do związków

nie należą. Zarówno rząd jak i związki zawodowe wprowadzają sztywne reguły w

działania rynków pracy. Uchwalają ustawy i regulacje z korzyścią dla pewnych grup o

wspólnych interesach, co z kolei nieuchronnie podnosi koszty produkcji. Ten wzrost

kosztów sprawia, że produkty i usługi danego kraju są mniej konkurencyjne na

światowych rynkach i bardziej kosztowne dla miejscowych klientów.

Rosnące koszty eliminują miejsca pracy, a działalność gospodarcza producentów

przenosi się w te obszary, gdzie koszty produkcji są niższe. Miejsca pracy krążą po

świecie, zapuszczając korzenie tam, gdzie koszty produkcji są najniższe. Ludzie biedni,

nie posiadający zazwyczaj specjalnych kwalifikacji, cierpią wskutek utraty miejsca pracy

w stopniu nieproporcjonalnie większym od pracowników wykwalifikowanych. Ci

ostatni zawsze mogą zejść o stopień w dół i zająć miejsce zwolnione przez pracownika o

niższych kwalifikacjach, jeśli zajdzie taka konieczność. Dla człowieka bez kwalifikacji

jednak zdobycie innego miejsca pracy, zwłaszcza wymagającego kwalifikacji, jest często

przeszkodą nie do pokonania.

Dobrobyt jest rezultatem postępu gospodarczego, a postęp taki z definicji ma miejsce

tam, gdzie są innowacje, kreatywność i zmiana. Innowacje umożliwiają produkcję

większej ilości dóbr i usług przy takim samym poziomie włożonych środków. Ponieważ

background image

11

rząd nie nagradza innowacji, kreatywności i zmian, a biurokracja aktywnie eliminuje te

istotne składniki wzrostu gospodarczego, interwencja państwowa na rynku pracy oraz

w innych obszarach gospodarki ma ujemny efekt na dobrobyt i postęp. Niekorzystna

sytuacja gospodarcza zawsze najbardziej dotyka ludzi biednych, jako że bogaci mogą

przetrwać ekonomiczne burze polegając na swych poprzednio zgromadzonych

zasobach materialnych.

Postęp gospodarczy i dobrobyt są szczególnie istotnymi czynnikami, jeśli idzie o

poprawę sytuacji materialnej ludzi biednych. Na dobrobycie zawsze korzysta każdy;

biedni wszak znacznie więcej niż bogaci, mając większe zaległości w dobrach

materialnych. Dobrobyt i postęp stanowią źródło nowych miejsc pracy oraz nowych,

lepszych i mniej kosztownych produktów oraz usług. Biednym zawsze lepiej się

wiedzie, kiedy ceny są niższe, a wybór produktów bardziej obfity. Kiedy więc rządy i

politycznie silne grupy wspólnych interesów, takie jak związki zawodowe, angażują się

w działania spowalniające postęp gospodarczy i redukujące perspektywy dobrobytu,

wówczas odbiera się biednym możliwości ekonomiczne, korzystnie dostępne dla tych

grup i samego rządu. Mamy do czynienia z jakąś formą kradzieży. Ponieważ rząd jest

instytucją, która kontroluje rynek pracy, jest tym samym instytucją naruszającą

podstawowy imperatyw, o jakim pisze Jan Małek: „Nie kradnij!”. Co gorsze,

indywidualni złodzieje zazwyczaj okradają bogatych, wszelako gdy rząd kradnie,

okrada on biednych, z korzyścią dla jego urzędników i możnych, mających wpływy

polityczne.

background image

12

Rząd odgrywa w społeczeństwie swoją rolę - ważną, aczkolwiek ograniczoną. Powinien

tworzyć i wprowadzać reguły gry rynkowej, nie pozwalając przy tym, by ludzie

politycznie wpływowi korzystali z tych reguł kosztem ludzi ubogich. Jakich dowodów

mogę dostarczyć, by dowieść słuszności mego wywodu? Takich przytłaczających

dowodów posiadam sporo. Wszystkie one podtrzymują moje stanowisko głoszące, że

intensywne zaangażowanie się państwa w rynek przynosi poważne, negatywne skutki

gospodarcze. Heritage Foundation w Waszyngtonie oraz The Wall Street Journal podjęli

współpracę, której owocem jest rocznie wydawany Index of Economic Freedom. Indeks

ten służy do oceny swobody gospodarczej 150 narodów świata oraz zbadania zależności

pomiędzy wolnością gospodarczą a zamożnością.

Najważniejszy i najbardziej spójny wniosek z rocznych badań głosi, że w krajach, w

których poddaje się gospodarkę ścisłej kontroli i ograniczaniu, poziom życia ludności

plasuje się dużo poniżej średniej i dużo z nich cierpi biedę. W grupie tej znajdują się

m.in. Korea Północna, Kuba i Laos. Ich gospodarki znajdują się w opłakanym stanie i –

jak to zwykle wypada – żałosne konsekwencje tej sytuacji spadają na barki ludzi

ubogich.

Państwa takie jak Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia, Hong Kong czy Singapur, w

których funkcjonują względnie wolne gospodarki rynkowe, są przykładami sytuacji

diametralnie odmiennej, przejawiającej się w dobrej sytuacji gospodarczej. Państwa te są

także żywym dowodem tego, że dobrobyt gospodarczy nie zależy od posiadania

bogatych zasobów gospodarczych. W Hong Kongu praktycznie bogactwa naturalne nie

istnieją, a kraj ten zmuszony jest importować większość surowców, niemniej jednak,

background image

13

podobnie jak Japonia i Korea Południowa, odniósł on imponujący sukces gospodarczy.

Sprawą istotną jest tutaj zachęcanie obywateli do produkcji, ku czemu wolna

gospodarka rynkowa dostarcza właściwych bodźców.

Sprawą najistotniejszą jednakże jest tu fakt, że nakaz głoszony przez p. Jana Małka, a

wymierzony przeciw rządom stanowi istotnie fundamentalny i najdonioślejszy

imperatyw ekonomiczny.

* James T. Bennett

, członek Heritage Foundation, prestiżowej Mont Pelerin Society, a

także Philadelphia Society, wykładowca George Mason University. Jest dyrektorem w

John M. Olin Institute for Employment Practice and Policy, w 1970 roku otrzymał tytuł

doktora, specjalizuje się w badaniach relacji zachodzącymi między działaniami

politycznymi, a ich wpływem na gospodarkę, a także w prawie pracy, związkach

zawodowych

i

dobroczynności.

Autor

ponad

60

opracowań

naukowych

opublikowanych w wielu amerykańskich periodykach naukowych takich jak:

„American Economic Review”, „Review of Economics and Statistics”, „Policy Review,

Public Choice” oraz „Cato Journal”. Autor wielu książek, m.in.: The Political Economy of

Federal Government Growth

(1980), Better Government at Half the Price (1981), Deregulating

Labor Relations

(1981), Underground Government: The Off-Budget Public Sector (1983),

Destroying Democracy: How Government Funds Partisan Politics

(1986), Unfair Competition:

The Profits of Nonprofits

(1988), Health Research Charities: Image and Reality (1990), Health

Research Charities II: The Politics of Fear

(1991), Official Lies: How Washington Misleads Us

(1992) and Unhealthy Charities: Hazardous to Your Health and Wealth (1994). Założyciel i

redaktor „Journal of Labor Research”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Etyka rynku pracy
Demograficzne uwarunkowania rynku pracy i gospodarki publicznej
3Zaocz Człowiek na rynku pracy zespół pracowniczy
1Zaocz CZŁOWIEK NA RYNKU PRACY psychologiczne uwarunkowania przedsiębiorczościid 19265 ppt
Przeciw wykluczeniu z rynku pracy Tom 4
SPiZ Niepełnosprawni na rynku pracy maj 12
ŹRÓDŁA INFORMACJI DOTYCZĄCE RYNKU PRACY W POLSCE
polityka spoleczna, Uczelnia, Organizacja Rynku Pracy
dyskryminacja kobiet na rynku pracy
osoby z ograniczeniem sprawności na rynku pracy Tom 3
KOBIETY I MĘŻCZYŻNI NA RYNKU PRACY 2008r
Kobiety na rynku pracy a elast formy zatrudn
osoby z ograniczeniem sprawności na rynku pracy Tom 7
07. GOTO Przedsiębiorstwo jako produkt na wewnętrznym rynku pracy, Politologia WSNHiD, Licencjat, VI
CZ 2 rozdział 9 13 strE 78 Uslugi i instrumenty rynku pracy
GUS Monitoring Rynku Pracy IV k Nieznany
szczególowe warunki proawdzenia rynku pracy przez PSZ 2007
Dyskryminacja kobiet na rynku pracy rzeczywistość czy mit 2012

więcej podobnych podstron