Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)

background image

Antonio Gramsci

Syndykalizm a rady

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2007

background image

Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 2 –

www.skfm­uw.w.pl

Artykuł   Antonio   Gramsciego   „Syndykalizm   a 
rady” ukazał się bez podpisu w piśmie „L'Ordine 
Nuovo” I, nr 25 z 8 listopada 1919 r.

Podstawa niniejszego wydania: Antonio Gramsci, 
„Pisma wybrane”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza, 
Warszawa 1961.

Tłumaczenie   z   języka   włoskiego:   Barbara 
Sieroszewska.

background image

Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)

Czy jesteśmy syndykalistami? Czy zainicjowany w Turynie ruch komisarzy oddziałowych nie jest 

niczym innym, jak tylko którymś z rzędu lokalnym wcieleniem teorii syndykalistycznej? Czy jest to 
naprawdę ów drobny wir, który zwiastuje zniszczenie niesione przez cyklon syndykalistyczny rodzimego 
typu,   przez   ten   konglomerat   demagogii,   emfatycznego,   pseudorewolucyjnego   werbalizmu,   ducha 
niezdyscyplinowania i nieodpowiedzialności, maniackiego miotania się paru osobników o ograniczonej 
inteligencji (mały mózg, a wielkie gardło), którym udawało się dotąd niejednokrotnie rozbroić wolę mas, 
czy to jest właśnie to, co w kronikach włoskiego ruchu robotniczego zostanie kiedyś opatrzone etykietą 
„syndykalizm włoski”?

Konkretne   doświadczenia   rewolucji   proletariackich   przyniosły   zupełne   bankructwo   teorii 

syndykalistycznej. Związki zawodowe wykazały swą organiczną niezdolność do uosabiania dyktatury 
proletariatu. Normalny rozwój związku zawodowego odznacza się krzywą spadku ducha rewolucyjnego 
w masach: pomnażają się siły materialne, słabnie zaś albo całkowicie zanika duch bojowy, słabnie impuls 
witalny,  na  miejsce  heroicznego  nieprzejednania  przychodzi  praktyczny   oportunizm,   ideał  „chleba  z 
masłem”.   Rozwój   związków   zawodowych   pod   względem   liczby   członków   równa   się   ich   upadkowi 
jakościowemu i łatwości przystosowania się do kapitalistycznych form społecznych, przeradza psychikę 
robotniczą w nędzną i ciasną psychikę drobnej i średniej burżuazji. A przecież podstawowym zadaniem 
związku jest rekrutacja „całych” mas, wcielenie w swoje szeregi wszystkich robotników przemysłowych i 
rolnych. Środek nie jest więc odpowiedni do celu. Ponieważ zaś środek jest tylko pewnym momentem 
celu, który się urzeczywistnia,  który  się spełnia  – trzeba sobie powiedzieć, że syndykalizm  nie jest 
środkiem wiodącym do rewolucji, nie jest momentem rewolucji proletariackiej, nie jest rewolucją, która 
się   dokonuje:   syndykalizm   jest   rewolucyjny   jedynie   z   tej   racji,   że  istnieje   gramatyczna   możliwość 
łączenia obu tych wyrazów.

Syndykalizm   okazał   się   jedynie   pewną   formą   społeczeństwa   kapitalistycznego,   nie   zaś 

potencjalnym pogromcą tego społeczeństwa. Organizuje on robotników nie jako wytwórców, ale jako 
najemników, jako kreatury kapitalistycznego ustroju własności prywatnej, jako sprzedawców towaru­
pracy. Syndykalizm łączy robotników według narzędzi ich pracy lub materiału, jaki przetwarzają – czyli 
grupuje  ich według  tego piętna, jakie wyciska  na nich ustrój  kapitalistyczny,  ustrój  indywidualizmu 
ekonomicznego. Posługiwanie się raczej takim, a nie innym narzędziem pracy, przetwarzanie raczej tego, 
a nie innego surowca jest przejawem umiejętności i przydatności, niewspółmiernych z wysiłkiem ani z 
zarobkiem. Robotnik wiąże się na stałe ze swoimi umiejętnościami i swymi nawykami i traktuje je nie 
jako moment produkcji, ale tylko wyłącznie jako sposób zarobkowania.

Związek zawodowy rzemieślniczy lub przemysłowy, łącząc robotnika z jego towarzyszami z tego 

samego zawodu, z tej samej gałęzi przemysłu, czyli z ludźmi, którzy w pracy posługują się tymi samymi 
narzędziami   lub   przetwarzają   ten   sam   surowiec,   co   on   –   przyczynia   się   do   umacniania   w   nim 
odpowiedniej psychiki, odwodzi go coraz bardziej od samowiedzy wytwórcy i skłania do traktowania 
siebie samego jako „towaru” na rynku krajowym i międzynarodowym, na którym cena i wartość tego 
towaru ustala się w zależności od warunków konkurencji.

Robotnik może uważać się za wytwórcę tylko wtedy, gdy czuje się nieodłączną częścią całego 

systemu pracy, którego wyrazem jest wyprodukowany przedmiot, tylko wtedy, gdy proces wytwórczy 
jest   pewną   całością   wymagającą   współpracy   robotnika   niewykwalifikowanego,   robotnika 
wykwalifikowanego, urzędnika administracyjnego, inżyniera i dyrektora technicznego. Robotnik może 
uważać się za wytwórcę, jeżeli psychicznie wdrożony został w poszczególne procesy wytwórcze danej 
fabryki   (na   przykład   w   Turynie   –   jednej   z   fabryk   samochodów),   a   uświadomiwszy   sobie,   że   jest 
koniecznym,   niezastąpionym   momentem   działania   pewnego   kompleksu   społecznego   wytwarzającego 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 3 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)

samochód, wykracza poza tę fazę i zaczyna dostrzegać całokształt działalności turyńskiego przemysłu 
produkującego samochody, Turyn zaś pojmuje jako jednostkę produkcyjną, której cechą jest samochód. 
Znaczną   część  ogólnej   działalności   przemysłu   turyńskiego   pojmuje   jako   istniejącą   i   rozwijającą   się 
wyłącznie dlatego, że istnieje i rozwija się przemysł samochodowy, a zatem traktuje pracowników tych 
rozlicznych gałęzi przemysłowych jako wytwórców przemysłu samochodowego, stwarzają oni bowiem 
warunki konieczne i wystarczające do istnienia takiego przemysłu. Wychodząc z tego punktu widzenia i 
pojmując fabrykę jako jedność, jako akt tworzenia określonego produktu, robotnik zdobywa zrozumienie 
coraz szerszych „jedności”, aż do narodu, który w całości swej jest jednym  gigantycznym  aparatem 
produkcyjnym, który znamionuje wywóz, czyli suma bogactw, jakie wymienia na równowartościową 
sumę   bogactw   napływającą   ze   wszystkich   stron   świata,   z   wielu   innych   gigantycznych   aparatów 
wytwórczych, na jakie dzieli się świat. Wówczas robotnik jest wytwórcą, ponieważ zdobył świadomość 
swojej roli w procesie wytwórczym na wszystkich jego szczeblach, od fabryki do kraju i do świata; 
wówczas dopiero osiąga on świadomość klasową i staje się komunistą; rozumie bowiem, że własność 
prywatna   nie   jest   funkcją   produkcji;   i   staje   się   rewolucjonistą,   gdyż   uważa   kapitalistę,   prywatnego 
posiadacza,   za   punkt   martwy,   za   przeszkodę,   którą   należy   usunąć.   Pojmuje   wtedy,   że   „państwo”, 
skomplikowana   organizacja   społeczeństwa,   konkretna   forma   społeczeństwa,   jest   niczym   innym   jak 
pewną   formą   gigantycznego   aparatu   wytwórczego,   zwielokrotnionym   odbiciem   życia   fabryki, 
zharmonizowanym   i   zhierarchizowanym   kompleksem   warunków   koniecznych   do   tego,   aby   jego 
przemysł, jego fabryka, jego własna osoba wytwórcy mogły żyć i rozwijać się.

Zaprzeczeniem   poczynań   pseudorewolucyjnego   syndykalizmu   włoskiego   –   podobnie   jak   i 

syndykalizmu   reformistycznego   –   jest   turyński   ruch   komisarzy   oddziałowych:   zaprzeczeniem 
podwójnym, bo przecież już syndykalizm reformistyczny jest wyrazem przezwyciężenia syndykalizmu 
pseudorewolucyjnego.   Istotnie,   jeżeli   związek   zawodowy   może   dać   robotnikom   jedynie   „chleb   z 
masłem”, jeżeli w ustroju burżuazyjnym może jedynie zapewnić równowagę rynku płac i wyeliminować 
pewne momenty ryzyka, najbardziej niebezpieczne dla fizycznej i moralnej niezależności robotnika – 
jasne   jest,   że   praktyka   reformistyczna   osiągnęła   na   tym   polu   większe   rezultaty   niż   syndykalizm 
pseudorewolucyjny.  Jeśli  od narzędzia  wymaga  się więcej,  niż ono  może  dać, i  wmawia  się, że to 
narzędzie   może   dać   więcej   niż   to,   do   czego   z   natury   swej   jest   zdolne,   popełnia   się   jedynie 
niedorzeczności,   działa   się   w  sposób   czysto   demagogiczny.   Włoscy   syndykaliści   pseudorewolucyjni 
często dyskutowali nad tym, czy nie należy przekształcić związku zawodowego (np. związku kolejarzy) 
w zamknięty krąg, obejmujący wyłącznie „rewolucjonistów”, odważną mniejszość, która pociągnęłaby za 
sobą zimne i obojętne masy; w ten sposób doszli do negacji podstawowej zasady ruchu zawodowego – 
zasady zorganizowania całej masy. Podświadomie, w głębi ducha czują oni bowiem jałowość „swojej” 
propagandy, niezdolność związku do nadania świadomości robotników konkretnej rewolucyjnej formy. 
Nigdy bowiem nie zdawali sobie jasno i wyraźnie sprawy z zagadnienia rewolucji proletariackiej; będąc 
wyznawcami   teorii   „wytwórców”,   nie   mieli   nigdy   świadomości   wytwórców;   są   demagogami,   nie 
rewolucjonistami, są agitatorami burzącymi... krew rozpaloną zwodniczym ferworem przemówień, a nie 
wychowawcami kształtującymi świadomość.

Czyżby   ruch   komisarzy   zrodził   się   i   rozwijał   jedynie   po   to,   aby   Borghi   wszedł   na   miejsce 

Buozziego   albo   D'Aragony?   Ruch   komisarzy   jest   zaprzeczeniem   wszelkiej   formy   indywidualizmu   i 
personalizmu.   Jest   zapoczątkowaniem   wielkiego   procesu   historycznego,   w   którym   masy   robotnicze 
zdobywają świadomość swojej nierozerwalnej jedności opartej na produkcji, na konkretnym akcie pracy, 
i nadają tej świadomości formę organiczną, kształtując własną hierarchię. Hierarchia ta jest wyrazem ich 
najgłębszych   pragnień,   jest   jakby   ich   świadomą   wolą   osiągnięcia   jasno   sprecyzowanego   celu,   jest 
zainicjowaniem  wielkiego  procesu  dziejowego,  który  mimo błędów,  jakie mogą popełniać  jednostki, 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 4 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)

mimo kryzysów, jakie mogą wywołać warunki krajowe i międzynarodowe, niechybnie doprowadzi do 
dyktatury proletariatu, do Międzynarodówki Komunistycznej.

Doktryna syndykalistyczna nigdy nie była wyrazem podobnej koncepcji wytwórców i procesu 

rozwoju historycznego społeczeństwa wytwórców; nigdy nie wskazywała organizacjom robotniczym tego 
kierunku i tego celu. Opracowała teoretycznie szczegółową formę organizacji – związku zawodowego 
rzemieślniczego oraz przemysłowego – i budowała w oparciu o rzeczywistość; tak, ale o rzeczywistość 
ukształtowaną   pod   naciskiem   ustroju   kapitalistycznego,   wolnej   konkurencji,   własności   prywatnej   i 
przymusu pracy; zbudowała więc jedynie utopię, wielki gmach abstrakcji.

Koncepcja systemu rad, opartego na władzy mas robotniczych zorganizowanych według miejsc 

pracy,   według   jednostek   produkcyjnych,   opiera   się   na   konkretnych   doświadczeniach   historycznych 
proletariatu   rosyjskiego   i   jest   rezultatem   teoretycznych   prac   towarzyszy   komunistów   rosyjskich,   nie 
syndykalistów, lecz rewolucyjnych socjalistów.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 5 –

www.skfm­uw.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antonio Gramsci – Robotnicy i chłopi (1919 rok)
Antonio Gramsci – Zdobycie państwa (1919 rok)
Antonio Gramsci – Partia a rewolucja (1919 rok)
Antonio Gramsci – Demokracja robotnicza (1919 rok)
Antonio Gramsci – Związki zawodowe a rady (1919 rok)
Antonio Gramsci – Jedność proletariatu (1920 rok)
Antonio Gramsci – Dwie rewolucje (1920 rok)
Antonio Gramsci – Partia komunistyczna (1920 rok)
Antonio Gramsci – Rada fabryczna (1920 rok)
Antonio Gramsci – Narzędzie pracy (1920 rok)
Antonio Gramsci – Robotnicy i chłopi (1920 rok)
Antonio Gramsci – Rosyjscy maksymaliści (1917 rok)
Antonio Gramsci – Wybory (1919 rok)
Antonio Gramsci – Kroniki L Ordine Nuovo (1919 1920 rok)
Antonio Gramsci – Związki zawodowe a dyktatura (1919 rok)
Antonio Gramsci – Rewolucja przeciw „Kapitałowi” (1917 rok)
Antonio Gramsci – Referat towarzysza Tasca i Kongres Izb Pracy w Turynie (1920 rok)
Antonio Gramsci – Partia i związki zawodowe (1920 rok)
D19220814 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 28 września 1922 r w przedmiocie podwyższenia opłat,

więcej podobnych podstron