Antonio Gramsci – Kroniki L'Ordine Nuovo (1919 1920 rok)

background image

Antonio Gramsci

Kroniki „L'Ordine 

Nuovo”

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2007

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 2 –

www.skfm­uw.w.pl

Artykuły   wstępne   do   pisma   „L'Ordine   Nuovo”, 
tzw. „Kroniki  «L'Ordine Nuovo»”, pisał  Antonio 
Gramsci anonimowo. Z poniżej przedrukowanych 
następujące ukazały się w numerach: III: I, nr 6 z 
14 czerwca 1919 r.; IV: I, nr 8 z 28 czerwca – 5 
lipca 1919 r.; IX: I, nr 15 z 23 sierpnia 1919 r.; XI: 
I, nr 17 z 6 września 1919 r.; XXII: I, nr 33 z 10 
stycznia 1920 r.; XXIX: II, nr 5 z 12 czerwca 1920 
r.;  XXXIV:  II,  nr 16  z 2  października  1920   r.; 
XXXV: II, nr 17 z 9 października 1920 r.

Podstawa niniejszego wydania: Antonio Gramsci, 
„Pisma wybrane”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza, 
Warszawa 1961.

Tłumaczenie   z   języka   włoskiego:   Barbara 
Sieroszewska.

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

III

W poprzednim numerze chcieliśmy uczcić stulecie urodzin Walta Whitmana (31 maja 1819) – w 

sposób   najbardziej   godny:   przekładając   i   drukując   jedną   z   najpiękniejszych   pieśni   wielkiego   poety 
amerykańskiego: „Do pokonanego rewolucjonisty z Europy”.

Turyński urząd kontroli prasy bezlitośnie poobcinał ten utwór i kazał nam nawet usunąć notę 

bibliograficzną,  w której obraziliśmy  ustawy  konstytucyjne  i ojczyste  dekrety,  pisząc,  że wiersz ten 
ogłoszony był po raz pierwszy drukiem w 1856 roku pod tytułem „Hymn do wolności Azji, Europy, 
Afryki   i   Ameryki”,   a   następnie   opublikowany   został   ponownie   w   latach   1867   i   1871   w   wersji 
rozszerzonej i poprawionej pod tytułem „Do pokonanego rewolucjonisty z Europy”.

Komisarze   policji,   adwokaci   i   byli   dziennikarze,   sprawujący   cenzurę   z   ramienia   państwa 

demokratyczno­parlamentarno­biurokratyczno­policyjnego, nie wiedzą oczywiście, że Walt Whitman nie 
był   nigdy   agitatorem,   działaczem,   „podżegaczem”,   dla   którego   poezja   byłaby   środkiem   propagandy 
rewolucyjnej; obrazili oni poezję, brutalnie znieważyli piękno i wdzięk. Niczym pijane małpy użyli sobie 
w nieprzyzwoity  sposób  na pięknie,  na czystym  tworze  artystycznej fantazji.  Nie jesteśmy  w stanie 
powstrzymać gniewu, ogarniającego nas na wspomnienie tego nikczemnego postępku cenzorów, i dlatego 
nie   możemy   pisać   teraz   o   tym.   Tym   silniejszy   gniew   nas   ogarnia,   kiedy   pomyślimy   o 
rozpowszechnionym   wśród   tak   zwanych   intelektualistów   przesądzie,   jakoby   ruchy   robotnicze   i 
komunizm były wrogami piękna i sztuki. Przyjacielem sztuki, sprzyjającym twórczości i bezinteresownej 
kontemplacji piękna, miałby być ustrój obecny, ustrój handlarzy chciwych bogactw i zysku, których 
działalność w istocie swej polega na barbarzyńskim niszczeniu życia i piękna; rządy przekupniów, którzy 
cenią geniusz tylko o tyle, o ile można go rozmienić na brzęczącą monetę, fałszowanie zaś arcydzieł 
podnoszą do rangi przemysłu narodowego; tych, którzy narzucili poezji jarzmo swych praw podaży i 
popytu   i   sztucznie   „lansują”   awanturników   literackich,   każąc   umierać   z   głodu   i   rozpaczy   artystom 
najwyższej   miary,   „których   oceni   potomność,   gdyż   prawdziwe   wartości   prędzej   czy  później   muszą 
zyskać uznanie” (pociecha estetyczno­liberalna, co rozgrzesza sklepikarzy, rzeźników i policjantów, jako 
przedstawicieli istniejącego ustroju – ze zbrodni popełnianych na żyjących dziś twórcach piękna).

Nie, komunizm nie ujmie blasku pięknu i wdziękowi. Trzeba zrozumieć dążenia popychające 

robotników do kontemplacji sztuki i do twórczości artystycznej; trzeba zrozumieć, jak głęboko czują się 
oni dotknięci w swych uczuciach ludzkich tym, że niewola płacy i pracy odcina ich od świata, w którym 
życie ludzkie staje się pełniejsze i warte, by je przeżywać. Wysiłek, jaki uczynili komuniści rosyjscy, aby 
zwiększyć ilość szkół, teatrów i sal koncertowych, udostępnić masom galerie sztuki, a także fakt, że 
wsiom i fabrykom wyróżniającym się w produkcji udostępnia się rozrywki kulturalne i estetyczne – 
wszystko to jest dowodem, iż proletariat z chwilą dojścia do władzy dąży do zbudowania królestwa 
piękna i sztuki, do podniesienia godności i ustanowienia wolności twórców piękna.

Dwoma dotychczasowymi komisarzami ludowymi oświaty w Rosji byli kolejno subtelny esteta 

Łunaczarski i wielki poeta Maksym Gorki. We Włoszech tymczasem w Palazzo della Minerva następują 
jeden po drugim  masoni  i przekupnie,  tacy jak Credaro,  Daneo  czy Berenini,  a komisarzom  policji 
powierza się władzę konfiskowania wierszy Walta Whitmana.

IV

Towarzysz z Mediolanu, profesor Domenico Carbone, pisze nam:

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 3 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

„Pragnąłbym widzieć wasze piękne pismo rozpowszechnione jak najszerzej, zarówno wśród robotników 

pracujących   fizycznie,   jak   i   umysłowo.   Kierunek   waszego   pisma   odpowiada,   moim   zdaniem,   rzeczywistym 
potrzebom naszego ruchu w chwili obecnej; i jeśli w pierwszych trzech numerach można mu było zarzucić, że 
większy nacisk kładzie na wyłuszczenie swego programu niż na jego rozwijanie, to teraz widzę, że prosto i pewnie 
kroczy ono swoją własną drogą. Ciekawe są artykuły na temat armii socjalistycznej i mam nadzieję, że po nich 
nastąpi  wiele innych,  w  których poruszycie  konkretnie  zasadnicze  tematy  (konstytucja,  socjalizacja  w  różnych 
dziedzinach przemysłu i w rolnictwie, szkoła, nauka czysta i stosowana), ujmując je z naszego punktu widzenia i z 
uwzględnieniem warunków  w ł o s k i c h , tak by powoływanie się na przykład rosyjski czy węgierski nie było 
tylko ślepym naśladownictwem. Doskonale też wybrany został kierunek w dziale «Życie robotnicze»  (p. nr 4); 
pragnąłbym, aby objął on – opierając się na współpracy samych robotników – wszystkie główne gałęzie przemysłu; 
mogliby wziąć też udział w sprawach dotyczących ich  z a w o d u   również inteligenci oraz pracownicy nauki 
czystej, czy też stosowanej (ja sam zaliczam się do tej ostatniej kategorii)”.

Towarzysz   Carbone   daje   nam   sposobność   do   podkreślenia   raz   jeszcze   następującego 

podstawowego   zagadnienia:   program,   który   przedstawiliśmy   czytelnikom   w   chwili   rozpoczęcia 
wydawania „L'Ordine Nuovo”, nie jest programem czterech czy pięciu młodych ludzi, redagujących co 
tydzień osiem stron naszego pisma: jest programem samego pisma, które poza nami żyje entuzjazmem 
świeżo   zjednanych   uczestników   naszego   ruchu   i   wzniecanym   zapałem   do   pracy.   Takie   lub   inne 
zagadnienie ekonomiczne czy polityczne nie jest samo przez się problemem konkretnym, ale o tyle tylko, 
o   ile   zostało   konkretnie   pomyślane   i   przemyślane   przez   tych,   których   celem   i   obowiązkiem   jest 
przekształcenie go w rzeczywistość historyczną. Pierwszym krokiem ku tej konkretności jest pobudzenie 
sił,   które   by   myślały   i   działały   konkretnie,   które   by   zainicjowały   i   kontynuowały   akcję   w   sposób 
zdyscyplinowany i stanowczy. W działalności społecznej proletariatu nie wystarczy, żeby program był 
zwarty i wewnętrznie spójny, podbudowany siłą logiki i entuzjazmem dla idei. Trzeba, żeby program ten 
tkwił korzeniami w historycznej rzeczywistości życia proletariackiego. Żeby odpowiadał wewnętrznym 
potrzebom tego życia, niejasnym jeszcze i nie zorganizowanym, którym on właśnie ma nadać postać 
dynamiczną i zewnętrzną formę organizacji zdolnej do rozwoju i do stałej zdyscyplinowanej ekspansji.

Tą metodą chcemy się kierować i kierujemy się, nawet gdyby nasze pismo miało przez to stać się 

mniej gorące i gdyby miało odłożyć na później omawianie niektórych problemów. Takie zjawisko byłoby 
zjawiskiem   przejściowym   i   jego   groźba   nas   nie   przeraża.   Nie   chcemy   stać  się   nowym   wcieleniem 
frazeologicznego i mrzonkowatego intelektualizmu, nie chcemy tworzyć nowej koterii „ideologicznej”. 
Żywiołowy napływ nowych zwolenników, rekrutujących się zarówno spośród robotników, jak i spośród 
inteligentów (towarzysz Carbone jest jednym z wielu), dowodzi, że nasza metoda jest dobra i skuteczna, 
że jest to właściwa metoda pobudzenia do owego współdziałania, które stanowi pierwsze z konkretnych 
zagadnień wymagających skutecznego rozwiązania.

IX

W numerze niniejszym rozpoczynamy druk krótkiego studium towarzysza Alda Oberdorfera z 

Triestu o Leonardzie da Vinci. Praca ta została napisana z okazji czterechsetlecia śmierci Leonarda, 
przypadającego w tym roku. Jesteśmy przekonani, że naszych czytelników i przyjaciół nie zdziwi ten 
temat,   który   nie   stanowi   bynajmniej   odchylenia   od   naszej   linii   programowej,   lecz   przeciwnie,   jest 
realizacją tej części programu, która od początku jasno wynikała z naszych intencji.

Niejednokrotnie   już   wypowiadaliśmy   się,   jak   według   naszego   rozumienia   powinien   być 

redagowany   dziennik,   a   w   szczególności   komunistyczne   czasopismo   poświęcone   sprawom   kultury. 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 4 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

Powinno ono dążyć do stania się, w swoim małym zakresie, czymś pełnym i kompletnym i chociaż nie 
zdoła zaspokoić wszystkich potrzeb intelektualnych kręgu ludzi, którzy nie tylko je czytają, ale także 
popierają je swoją aprobatą, którzy skupiają się dokoła niego i przelewają w nie cząstkę swojego życia, 
powinno starać się, aby na jego łamach każdy znalazł to, co go interesuje, co go pasjonuje, co ułatwi mu 
dźwiganie   codziennego   ciężaru   pracy,   walki   ekonomicznej,   sporów   politycznych.   Czasopismo   takie 
powinno   przynajmniej   pobudzać   czytelników   do   rozwijania   własnych   uzdolnień   umysłowych,   do 
pełniejszego i wznioślejszego życia, życia bardziej harmonijnego i bogatszego w ideały, powinno być 
bodźcem do wzbogacania własnej osobowości. Czemuż nie mielibyśmy rozpocząć – naszymi skromnymi 
siłami, wraz z grupą młodych, którzy idą za nami z ufnością i nadzieją – tej pracy, która będzie naszą 
szkołą, naszą szkołą jutra?

Kiedy bowiem powstanie szkoła socjalistyczna, powstanie niewątpliwie jako szkoła pełna, będzie 

dążyła do ogarnięcia od razu wszystkich gałęzi wiedzy ludzkiej. Będzie wyrażać zarazem konieczność 
praktyczną i dążenie do ideału. Czyż nie ma już teraz robotników, którym walka klasowa przyniosła 
nowe poczucie godności i wolności, którzy gdy czytają wiersze poetów lub słyszą nazwiska artystów i 
myślicieli, zadają sobie z goryczą pytanie: „Czemuż i nas nie uczono tego wszystkiego w szkole?” Ale 
niech się pocieszą: taka szkoła, jaka istnieje od ostatnich lat dziesięciu, jaką ją uczyniła klasa, która nami 
rządzi, nie uczy już niczego i nikogo lub uczy bardzo mało. Zadania wychowawcze wypełnia się teraz 
inną drogą, swobodnie, za pośrednictwem  spontanicznych stowarzyszeń ludzi ożywionych wspólnym 
pragnieniem kształcenia się własnymi siłami. Czemuż gazeta nie miałaby stać się ośrodkiem jednej z 
takich  grup?  I na tym też polu  państwo  burżuazyjne  jest o krok od bankructwa.  Pochodnia  wiedzy 
wypadła z jego rąk, zaciśniętych w wysiłku gromadzenia bogactw dla wybranych, podobnie jak wypadła 
z jego rąk święta lampa życia. Do nas należy podnieść ją i dać jej rozbłysnąć nowym światłem.

W dorobku przekazanym nam przez tysiącletnią pracę myśli znajdują się rzeczywiście elementy 

posiadające   trwałą   wartość,   które   nie   mogą   i   nie  powinny   zaginąć.   Jedną   z   najjaskrawszych   oznak 
upadku, jaki nam przyniósł ustrój burżuazyjny, jest fakt, że ginie świadomość tych wartości; wszystko 
staje się przedmiotem handlu i narzędziem wojny.

Z chwilą zdobycia władzy proletariat będzie musiał zabrać się do pracy nad wskrzeszeniem dla 

siebie i dla całej ludzkości spustoszonego królestwa ducha, nad przywróceniem mu całej jego wielkości. 
Czynią  to   dzisiaj  pod  kierunkiem  Maksyma   Gorkiego   robotnicy  Rosji   i  należy  rozpocząć   to   dzieło 
wszędzie tam, gdzie proletariat bliski jest osiągnięcia dojrzałości, jaka jest konieczna do przebudowy 
społecznej. To, co zmarniało u szczytu, musi się odrodzić tym silniej od dołu.

XI

W ciągu ostatnich tygodni pismo nasze odniosło pewne sukcesy z rzędu tych, które nazywa się 

„dziennikarskimi”.   Korespondent   turyński   „Resto   del   Carlino”   poinformował   swój   dziennik   o 
działalności, jaką rozwija nasze pismo, i oznajmił wszem wobec w Bolonii, że „L'Ordine Nuovo” to 
„Critica Sociale” maksymalizmu włoskiego. Powiedzieliśmy, że chodzi tu o sukces „dziennikarski”; w 
rzeczywistości jednak nie przysporzył on nam niestety ani jednego abonenta, my zaś zwykliśmy mierzyć 
sukcesy najpospolitszą miarą, miarą ilości nowych zgłoszeń, które nadają naszej pracy moc wewnętrzną i 
wzmagają siłę jej ekspansji. Nowy abonent lub fakt, że pewna grupa robotników fabrycznych przychodzi 
albo pisze do nas, żeby opowiedzieć nam o szczególnych warunkach istniejących w fabryce, w której 
pracują, żeby naradzić się nad najlepszą w danym wypadku i w tych szczególnych warunkach taktyką, 
którą należy zastosować przy powoływaniu do życia komitetu robotniczego, aby wytworzyć dokoła niego 
atmosferę entuzjazmu i wywołać masowy napływ ludzi – to dla nas warte więcej aniżeli tysiące takich 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 5 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

zewnętrznych   sukcesów,   przemijających   jak   wiosenna   mgła   poranna.   Chcielibyśmy   również,   by 
przynajmniej  towarzysze  oszczędzili  nam  tego,  że kiedy  piszą o naszej  gazecie  lub  wyrażają  swoją 
solidarność z naszymi tezami, utożsamiają pracę zespołu z osobą jednego piszącego. Gramsci, Gramsci, 
Gramsci, który itd. itd. Okryty tylu laurami Gramsci popadł w melancholię, lęka się, że zmienił się 
niepostrzeżenie w duszoną w liściach bobkowych wątróbkę. Prawda tak się oto przedstawia: „L'Ordine 
Nuovo” pisany jest... komunistycznie, ponieważ artykuły jego rodzą się ze współżycia duchowego i ze 
ścisłej współpracy trzech, czterech czy pięciu towarzyszy, z których jednym jest Gramsci, drugim Angelo 
Tasca,   trzecim   Palmiro   Togliatti   (dziś   wszyscy   już  są  wolni   od   służby   wojskowej,   więc  mogą   być 
wymieniani po nazwisku) itd. A ponadto prawdą jest to, że wciąż jeszcze pokutuje niedobry nawyk... 
ideologicznego   monoteizmu,   ów  najgorszy   pod   słońcem   obyczaj   unikania   najmniejszego   wysiłku   w 
kierunku duchowego wyswobodzenia się, niezbędnego dla przeżywania idei także w oderwaniu od ludzi, 
dla przeżywania ich w sobie i dla siebie, jako spuścizny naprawdę już teraz wspólnej, z której każdy 
czerpie   do   woli,   troszcząc   się   o   to   jedynie,   by   ją   sobie   przyswoić,   odtworzyć   w   całej   pełni   i   aby 
udoskonalić jej wyraz słowny i argumentację, które nadają jej dynamiczność, ekspansywność i zdolność 
podbijania   umysłów   i   woli   ludzkiej.   A   oto   inny   zły   obyczaj   włoski,   który   należałoby   wyplenić   i 
przezwyciężyć: u nas ten, kto podziwia Wagnera, gardzi Verdim, kto chwali Carducciego, oczernia De 
Sanctisa, kto czyta Mazziniego, ten ze wzgardliwym politowaniem spogląda na czytelników Marksa. 
Włosi, jak widać, zawsze potrzebują jakiegoś nieomylnego papieża, który prowadziłby ich sumienia ku 
prawdzie i ku zwycięstwu. Nie mają zrozumienia dla skromnych a wytrwałych wysiłków masowych, w 
których każda energia jednostkowa  jest konieczna i w których z sumy tych energii każda jednostka 
czerpie swą wartość i głębokie wewnętrzne zadowolenie. Gramsci nie chce być ani wątróbką duszoną, ani 
papieżem. Jest jeszcze zbyt młody, żeby poprzestać na dekoracyjnej i szarlatańskiej misji papieża, no, a 
duszoną wątróbką po prostu być nie chce.

XXII

„L'Humanité”, oficjalny organ Francuskiej Partii Socjalistycznej, omawia w numerze z 27 grudnia 

ubiegłego roku zasadnicze punkty wniosku o utworzenie rad fabrycznych, uchwalonego na Kongresie 
Turyńskim przez 38 tysięcy zorganizowanych robotników. „L'Humanité” komentuje tę uchwałę bardzo 
życzliwie. Widzi w niej, jak również w fakcie, że sprawę rad wysuwa się obecnie na terenie całych Włoch 
i że oczekuje ona rozwiązania ze strony mas – oznakę dojrzałości politycznej proletariatu włoskiego. 
Proletariat ten, w miarę jak instytucje parlamentarne ulegają stopniowemu rozkładowi, inicjuje pierwsze 
eksperymenty zmierzające do wytworzenia organów, za pomocą których ludzie pracy będą mogli ująć w 
ręce ster społeczeństwa doprowadzonego do rozkładu przez rządy burżuazyjne. Proletariat dyskutuje o 
zakresie działalności tych organów, stara się dokładnie określić ich zadania i ich stosunek do istniejących 
już organizacji.

Informując czytelników francuskich o ruchu włoskim, „L'Humanité” wypowiada się o nim w 

słowach nader pochlebnych. Nasze czasopismo i wysoki poziom dyskusji toczących się na jego łamach 
cytowane   są   jako   przykład   znacznego   stopnia   rozwoju   intelektualnego   oraz   dobrych   obyczajów 
politycznych i społecznych ludzi pracy, którzy to pismo czytają i popierają. To pewne, że my, jak mówi 
publicysta z „L'Humanité”, nie unikamy wchodzenia w szczegóły o charakterze teoretycznym i żądamy 
od   naszego   czytelnika   wytężonego   wysiłku   i   długotrwałego   skupienia   uwagi,   a   robimy   to   z   pełną 
świadomością, że postępujemy uczciwie i tak, jak przystało na prawdziwych socjalistów, choć może nie 
idziemy śladem wytrawnych dziennikarzy, dbających o popularność i poczytność.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 6 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

Tak, to prawda, że publikowaliśmy artykuły „długie” i „trudne”, i nadal tak robić będziemy, 

ilekroć będzie tego wymagała doniosłość i ważkość tematu, taka jest bowiem nasza linia programowa: nie 
chcemy   ukrywać   żadnej   trudności,   wierzymy,   że   trzeba,   aby   klasa   robotnicza   już   teraz   zdobywała 
świadomość zakresu i powagi zadań, jakie ma wziąć jutro na swoje barki, uważamy za jedynie uczciwe 
traktowanie ludzi pracy jak ludzi, z którymi mówi się otwarcie i bez osłonek o sprawach ich dotyczących. 
Niestety, robotnicy i chłopi przez długi czas uważani byli za dzieci, które nieustannie trzeba prowadzić za 
rękę. Wszędzie, w fabryce i na roli, ściskała ich za kark żelazna ręka pana, w życiu politycznym mydliły 
im oczy pochlebstwa i fałszywy optymizm demagogów­czarodziei. Na polu kultury wreszcie robotnicy i 
chłopi byli przeważnie – i są jeszcze – uważani za ciemny tłum Murzynów, który łatwo jest zaspokoić 
byle tandetą, paciorkami i denkami szklanek, zachowując diamenty i inne wartościowe przedmioty dla 
wybranych. Nie ma nic bardziej antyhumanistycznego i antysocjalistycznego od takiej koncepcji. Jeżeli 
istnieje na świecie coś, co ma wartość samo przez się, to wszyscy są godni i wszyscy są zdolni do 
korzystania z tego. Nie istnieją dwie różne prawdy ani dwa odmienne sposoby dyskutowania o nich. Nie 
ma żadnego powodu, dla którego człowiek pracy miałby być niezdolny do osiągnięcia takiego poziomu, 
aby wiersz Leopardiego podobał mu się bardziej niż, dajmy na to, szmira Felice Cavallottiego czy innego 
„ludowego” poety, i by symfonia Beethovena podobała mu się bardziej od ulicznej piosenki Piedigrotty. I 
nie ma powodu, by zwracając się do robotników i chłopów w sprawach obchodzących ich tak blisko, jak 
sprawa organizowania własnej ich wspólnoty – mówić jak do dzieci, posługiwać się innym tonem, niż 
wymagają tego tak skomplikowane zagadnienia. Chcecie, aby ten, który aż do wczoraj był niewolnikiem, 
stał się człowiekiem? Zacznijcie traktować go – zawsze – jak człowieka, a najważniejszy krok naprzód 
będzie zrobiony.

XXIX

Artykułem towarzysza Tasca

1

, drukowanym w niniejszym numerze jako odpowiedź na artykuł 

wstępny z ubiegłego tygodnia o Kongresie Izb Pracy w Turynie, otwieramy dyskusję na temat programu 
„L'Ordine Nuovo”, a częściowo także na temat praktycznych posunięć jego założycieli i redaktorów. Jest 
to   zatem   dyskusja   wewnętrzna.   Dyskusje   „zewnętrzne”   na   ten   temat   ciągnęły   się,   rzec   można, 
nieprzerwanie przez cały pierwszy rok życia i pracy naszego pisma. Jeden cel osiągnęły: pomogły nam 
dokładnie   przedstawić   nasze   stanowisko   i   należycie   je   wyodrębnić.   Chcieliśmy   tych   dyskusji, 
wywołaliśmy   je,   prowadziliśmy   je   z   przyjemnością.   Widzieliśmy   w   nich   i   widzimy   nadal   oznakę 
żywotności naszych idei i naszego pisma – organu naszej myśli i działalności. Przez „wyodrębnienie” 
rozumiem  fakt, że zdobyliśmy  samowiedzę, ukształtowaliśmy  własne oblicze,  własną osobowość. W 
polemice tej nasza osobowość zahartowała się i wzmocniła.

Dzisiaj dyskusja przeradza się w dyskusję wewnętrzną redakcji pisma. Dla złośliwych jest to 

okazja do kpin, dla filistrów – okazja do głośnego pokrzykiwania o skandalu. Jak to, a więc „L'Ordine 
Nuovo” nie jest zgromadzeniem zakonnym, w którym braciszkowie chórem komentują święte prawdy i 
na skinienie przeora chylą głowy mówiąc: Amen? Herezja krzewi się w kościele? Ani jedno, ani drugie, 
przyjaciele.

Nie ma mowy  o herezji  ani o potępieniu,  gdyż nigdy  nie stanowiliśmy  kościoła ani zakonu. 

Chcieliśmy stworzyć i stworzyliśmy organ mający założenia kulturalne. Utrzymywaliśmy dotychczas 
niezmiennie ten jego charakter. W przyszłości chcemy go jeszcze mocniej podkreślać, a nie zacierać. Ale 

1

 Jest to artykuł o stosunkach między radami fabrycznymi a związkami zawodowymi, który wraz z referatem Tasca na Kongresie 

Izb Pracy w Turynie dał początek polemice, rozwiniętej następnie przez Gramsciego głównie w artykulacji „Program «L'Ordine 
Nuovo»”. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 7 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

dla tego rodzaju organu wewnętrzna dyskusja i polemika, choćby nawet nie były one uzewnętrznione, są 
nieodłączną koniecznością życiową.

Pamiętamy nasze pierwsze kroki, kiedy ustalaliśmy nasz program w ogniu dyskusji, które na tle 

współżycia wybuchały ciągle i stawały się elementem trwałym. Zawsze istniała możliwość rozdźwięku i 
braku jednomyślności. Jedność była ostatecznym rezultatem, była punktem końcowym, a nie wiążącym 
punktem wyjścia, dla którego rezygnuje się może nie ze szczerości, ale z wypowiadania do końca swych 
myśli i z ich zgodności z faktami.

Dzisiaj także nie boimy się polemiki i ścierania się idei. Być może, znaczy to, że w rozwijaniu 

naszego   programu   doszliśmy  do  momentu,   w którym  musimy   się  zdobyć   na bardziej   intensywny   i 
żywszy  wysiłek – dla zdobycia  nowej  pozycji,  lub też dla silniejszego  ugruntowania  się na pozycji 
dawnej po to, by stanąć na jej gruncie z większą jasnością i uporem.

Nie wstydzimy się tego wspólnego wysiłku, nie wstydzimy się ukazywać naszym czytelnikom 

kulis   naszej   pracy   nad   rozwijaniem   i   precyzowaniem   naszych   idei,   pracy,   którą   sami   sobie   stale 
narzucamy.   Tym   spośród   naszych   czytelników,   którzy   nas   dotychczas   rozumieli,   nie   przyniesie   to 
szkody. Tego jesteśmy pewni. W wyniku tej dyskusji zrozumiejmy się jeszcze lepiej.

Dyskutujemy. Znaczy to, że nie stoimy w miejscu, ale myślimy, żyjemy i postępujemy naprzód.

XXXIV

Podobnie jak w kwietniu, tak i teraz, we wrześniu, w związku z wielkim ruchem wywołanym 

ofensywą kapitalistyczną przeciwko radom fabrycznym, wydawanie „L'Ordine Nuovo” doznało prawie 
miesięcznej przerwy. Zbędne i mało interesujące byłoby powtarzanie dziś tego, cośmy pisali wówczas na 
swoje usprawiedliwienie. Przypominamy tylko raz jeszcze, że ponieważ nasze pismo nie jest placówką 
handlową   i   nie   przysparza   nam   dochodów,   lecz   tylko   dodatkowej   pracy,   nie   poczuwamy   się   do 
obowiązku wypłacania abonentom odszkodowań za mniejszą ilość drukowanego papieru (mniejszą w 
porównaniu   z   jakimś   idealnym   „L'Ordine   Nuovo”,   pedantycznym,   dokładnym,   wychodzącym 
punktualnie co tydzień), jaką dostarczymy im w ciągu roku w zamian za wniesioną przez nich opłatę 
abonamentową; zaoszczędzona suma posłuży wraz z subskrypcją do uzdrowienia naszego deficytowego 
budżetu. W poniższej kronice chcemy dać w syntetycznym skrócie wyniki tego ruchu z punktu widzenia 
naszego programu:

1. Rady fabryczne okazały się najbardziej  żywotną i najpotrzebniejszą instytucją rewolucyjną 

włoskiej klasy robotniczej. Załogi, pozostawione przez Partię Socjalistyczną i związki zawodowe bez 
przewodnictwa i bez ścisłych instrukcji, znalazły w radach fabrycznych swe organa rządzące, silnie i 
odważnie skupiły się dokoła nich i zwyciężyły, dlatego, że rady zdyscyplinowały je, uzbroiły i z każdej 
fabryki uczyniły republikę proletariacką.

2. Powstała konieczność postawienia i rozwiązania kwestii kontroli robotniczej w przemyśle, jako 

tej fazy procesu rewolucyjnego, w którym proletariat stwarza własny aparat administracji gospodarczej i 
wskazuje szerokim masom ludności, że tylko on zdolny jest rozwiązać zagadnienia, jakie postawiła na 
porządku dziennym walka o socjalizm.

3.   Wypadki   raz   jeszcze   potwierdziły,   niestety,   słuszność   naszej   krytyki   partii   i   związków 

zawodowych,   sparaliżowanych   demagogicznym   werbalizmem   i   biurokratyczną   arteriosklerozą.   Praca 
propagandowa i organizacyjna, której ośrodek stanowi „L'Ordine Nuovo”, musi być kontynuowana z 
większą   jeszcze   wytrwałością   i   intensywnością.   Dzisiaj   praca   ta   jest   znacznie   ułatwiona   dzięki 
dyscyplinie narzuconej partii przez Międzynarodówkę Komunistyczną i dzięki zapałowi, jakim przepoiły 
klasę robotniczą doświadczenia strajków okupacyjnych.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 8 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

Jeśli   chodzi   o   zagadnienie   kontroli,   przyjaciele   „L'Ordine   Nuovo”   powinni   podtrzymywać   i 

propagować następujący punkt widzenia: kontrola oznaczać winna przede wszystkim więcej wolności dla 
robotników   w   fabrykach;   to   znaczy   wolność   organizowania   rad,   wolność   propagandy   i   inicjatywy. 
Kontrola   powinna   dopomóc   robotnikom   (wszystkim   robotnikom)   zorganizowanym   w   radach   do 
zapoznania się z procesem  produkcji  i wymiany,  by nie stali się nowym  narzędziem  wszechwładzy 
biurokracji  związkowej, nową fabryką  przetworów z mandarynek  dla złych robotników,  co nie chcą 
pracować   w   swoim   zawodzie;   by   nie   przekształcili   się   w   nowy   łańcuch   służący   do   spętania   klasy 
robotniczej. Kontrola w fabryce musi być sprawowana przez organizację rad fabrycznych, tak jak w kraju 
przez   obieralnych   komisarzy,   którzy   w   każdej   chwili   mogą   zostać   odwołani.   Kontrola   związków 
zawodowych jest oszustwem kolaboracjonistów i reformistów, którzy zaprowadzili klasę robotniczą na 
samą   granicę   zbrojnego   powstania...   nie   pomyślawszy   jednak   o   zaopatrzeniu   robotników   w   broń   i 
amunicję.   Rewolucjoniści   chcą   kontroli   sprawowanej   przez   samych   robotników,   przez   organizacje 
wybierane przez masy robotnicze, chcą, aby ta kontrola była bronią w walce, a nie środkiem pojednania.

XXXV

W czasopiśmie „Soviet” z 3 października towarzysz Bordiga referuje przebieg dyskusji pomiędzy 

delegatami włoskimi i właściwą komisją na Kongresie Moskiewskim na temat słynnej siedemnastej tezy 
przemówienia Lenina: „Zadania II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej”. Po przytoczeniu tekstu 
tezy, ogłoszonego w naszych „Kronikach” w numerze 13 (z 21 sierpnia), towarzysz Bordiga mówi:

„Żaden   z   delegatów   włoskich   nie   zgodził   się   z   tym   sformułowaniem.   Serrati   i   Graziadei 

zauważyli, że na radzie krajowej sekcja turyńska przeciwstawiła się kierownictwu partii w kwestii strajku 
piemonckiego, a uznanie tego jej posunięcia było równoznaczne z sankcjonowaniem tej sprzecznej z 
dyscypliną   postawy”.   Bombacci   oświadczył,   że   równie   niebezpieczne   jest   uznawanie   zalatujących 
syndykalizmem tendencji „L'Ordine Nouvo” i jego interpretacji ruchu rad fabrycznych. Polano stwierdził, 
że   komitet   wykonawczy   sekcji   turyńskiej,   składający   się   w   znacznej   części   z   absenteistów,   poparł 
działalność naszej frakcji, potępionej w związku z zagadnieniem parlamentu. Również i Bordiga zwrócił 
uwagę na możliwość nieporozumień w żądaniu zastosowania sankcji wobec całego kierunku „L'Ordine 
Nuovo”,  który nie tylko nie jest  sprzeczny  z dyrektywami  kongresu  dotyczącymi  kwestii  związków 
zawodowych   i   utworzenia   rad,   ale   ponadto   był   głosicielem   jedności   partii   niemal   aż   do   zjazdu 
mediolańskiego

2

.

Lenin i Bucharin złożyli formalne oświadczenie, że nie było ich zamiarem wypowiadanie sądu na 

temat  kierunku  „L'Ordine  Nouvo”,  gdyż  do wydania  takiego  sądu  nie mają  dostatecznych  podstaw, 
chodziło im jedynie o dokładne wskazanie dokumentu, który zyskał ich aprobatę. Zmieniono zatem formę 
gramatyczną tezy w następujący sposób: „Propozycje wysunięte przez sekcję... i ogłoszone w numerze...” 
Poza tym na wniosek towarzysza Bordigi  na końcu drugiego zdania dodano: „...i pracy, jaką winny 
prowadzić związki zawodowe”.

Jest rzeczą ważną, aby towarzysze i czytelnicy zapoznali się z tymi zarzutami wysuwanymi pod 

adresem sekcji turyńskiej i „L'Ordine Nuovo”. Wiele szeptano o tym, że sekcja turyńska w związku ze 
strajkiem kwietniowym złamała (biada!) dyscyplinę, ale nie zostało to nigdy dowiedzione i trudno byłoby 
tego   dowieść.   Zalatujące   „syndykalizmem”   tendencje   naszego   pisma   również   są   mitem.   Po   prostu 
żywiliśmy grzeszne przekonanie, że rewolucji komunistycznej dokonać mogą jedynie masy, że natomiast 
nie może jej dokonać ani sekretarz partii, ani prezydent republiki przy pomocy dekretu. Jak się wydaje, 

2

 Krajowy zjazd socjalistów­reformistów i centrowców, który odbył się w Mediolanie 18 stycznia 1920 r. – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 9 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)

taki był również pogląd Karola Marksa i Róży Luksemburg, taki jest też pogląd Lenina – ale wszyscy oni 
w oczach Trevesa i Turatiego są anarchosyndykalistami. Prawdą jest natomiast, że „L'Ordine Nuovo”, w 
czasach  kiedy  pismo  to  było  jeszcze  bardzo  młode,  opublikował  artykuł  wstępny  (pióra towarzysza 
Tasca)   wypowiadający   się   za   jednością.   Tezy   na   temat   związków   zawodowych,   rad   fabrycznych   i 
tworzenia   rad,   które   drukujemy   w   niniejszym   numerze,   dają   czytelnikom   możność   osądzenia,   czy 
kierunek „L'Ordine Nuovo” jest sprzeczny z dyrektywami kongresu. Czy tezy Radka są rzeczywiście dla 
naszych czytelników nowe? Czy są rzeczywiście sprzeczne z tym, co głosi „L'Ordine Nuovo”? A ostatnio 
czyż   w   polemice   z   towarzyszem   Tasca   nie   chodziło   o   przeszkodzenie   podporządkowaniu   rad 
oportunistycznym   związkom   zawodowym?   Prawda   sprowadza   się   do   tego,   że  socjaliści   włoscy   nie 
chcieli potraktować poważnie ruchu rad fabrycznych i za to spotkała ich nauczka ze strony Komitetu 
Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 10 –

www.skfm­uw.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antonio Gramsci – Program L Ordine Nuovo (1920 rok)
Antonio Gramsci – Dokąd zmierza Partia Socjalistyczna (1920 rok)
Antonio Gramsci – Turyński ruch rad fabrycznych (1920 rok)
Antonio Gramsci – Związki zawodowe a rady (1919 rok)
Antonio Gramsci – Związki zawodowe a dyktatura (1919 rok)
Antonio Gramsci – Katolicy integralni, jezuici, moderniści (1932 rok)
Antonio Gramsci – Syndykalizm a rady (1919 rok)
Antonio Gramsci – Jedność proletariatu (1920 rok)
Antonio Gramsci – Robotnicy i chłopi (1919 rok)
Antonio Gramsci – Dwie rewolucje (1920 rok)
Antonio Gramsci – Wybory (1919 rok)
Antonio Gramsci – Referat towarzysza Tasca i Kongres Izb Pracy w Turynie (1920 rok)
Antonio Gramsci – Partia i związki zawodowe (1920 rok)
Antonio Gramsci – Zdobycie państwa (1919 rok)
Antonio Gramsci – Partia komunistyczna (1920 rok)
Antonio Gramsci – Najpierw odnowa partii (1920 rok)
Antonio Gramsci – O odnowę Partii Socjalistycznej (1920 rok)
Antonio Gramsci – Rada fabryczna (1920 rok)
Antonio Gramsci – Partia a rewolucja (1919 rok)

więcej podobnych podstron