Opowiadania Tadeusz Borowski
Pożegnanie z Marią - streszczenie
Rozdział I
Maria wraz z Tadkiem siedzą we wnętrzu swojego pokoju.
W pokoju tym znajdują się różne rzeczy: talerze z
niedojedzoną sałatą, kieliszki. Rozmawiają o poezji. Za
oknem widać spalony dom, za spalonym domem jeździły
skrzypiące tramwaje. W pokoiku obok słychać patefon.
Nagle drzwi do tego pomieszczenia otwierają się. Wchodzi
Tomasz z żoną. Mówi do Tadka, iż się nie stara, bo wódki nie
ma, po czym odchodzi w kierunku drzwi. Za Tomaszem do
kantoru wchodzą taneczne pary, po chwili jednak
wychodzą.
Maria twierdzi, że musi iść, gdyż „kierownik prosił, żeby
zaczynać wcześniej”. Uznaje, że weźmie ze sobą Szekspira,
ż
eby zrobić go na wtorkowy komplet. Przechodzi do
drugiego pokoju. Tu spotyka skrzypka, który usiłuje
przygotować się do niedzielnego koncertu poetycko-
muzycznego. Na krzesełku huśta się Apoloniusz., obok leży
Piotr i dwie dziewczyny.
Do Marii podchodzi Żydówka. Mówi, iż od dawna nie było
jej tak dobrze, jak tu, mimo że była śpiewaczką. Dziewczyna
jest wystraszona, jej rodzina została „za murami”. Twierdzi,
iż jej zdaniem po aryjskiej stronie też będzie getto. W
drzwiach pojawia się Tomasz.
Na zewnątrz stoi furman z koniem. Tomasz z Tadkiem
otwierają bramę. Na teren wjeżdża wóz napełniony różnymi
przedmiotami, podjeżdża pod drewnianą szopę. Rzeczy,
które znajdują się na wozie, należą do starszej kobiety.
Mężczyźni rozładowują wóz.
Tadek zauważa Marię, podchodzi do niej i pyta, czy ta
poczeka do południa. Ona jednak uznaje, że poradzi sobie
sama z „rozlewaniem i rozwiezieniem”.
Rozdział II
Jest ranek. Nocą padał śnieg. Furman zdążył już posprzątać
wapno z dołu i zawieźć na budowę. Żandarm nadal pilnuje
starej szkoły, w której pojawiają się coraz to nowi, uwięzieni
ludzie.
Potem następuje opis sklepiku paskarskiego - „był małą,
zaciszną zatoką”. Przy ladzie spotykają się policjanci z
chłopami i handlują ludźmi ze szkoły. Nocą policjanci
wypuszczali przez okna budynku tych, za których
otrzymali od niego pieniądze
(sklepikarz był pośrednikiem w wykupywaniu ludzi przez
rodzinę czy znajomych).
Właścicielem firmy budowlanej jest Inżynier. Jego firma
była bardzo dochodowa w czasie wielkiego głodu.
Inżynierowi wiodło się dobrze, interes rozwijał się. Dobrze
wiodło się też pracownikom Inżyniera. Często płacił on
więcej, niż pozwalało ustawodawstwo okupacyjne. Przez
trzy miesiące opłacał studia Tadkowi. Często było tak, iż
furmani sprzedawali wapno na ulicy i dowozili na budowę
niepełne metry. Początkowo Tadek również był nieuczciwy,
jednak później zżył się z kierownikiem. Bohaterowie mówią
również o pani doktorowej. Niektórzy nazywają ją „Starą”.
Jest to bardzo bogata przedwojenna właścicielka składów
budowlanych. Inżynier jest z nią bardzo zżyty. Doktorowa
siedzi w pokoju razem z Tadeuszem i kierownikiem.
Rozmawiają Mówią również o urzędniczce w kantorze
nasłanej przez Inżyniera do pilnowania kasy. Po sytuacji,
kiedy zaginął tysiąc złotych, Inżynier stracił zaufanie do
kobiety.
Kierownik przyprowadza do kantoru panią doktorową.
Przychodzi również furman. Mówi o tym, iż wywożą Żydów,
a później będą wywozić Polaków.
Podczas łapanki kierownik zamyka bramę na kłódkę. Przed
ł
apankami ulice pustoszeją. Zbliża się właśnie jedna z nich,
więc Tadek wraca do składu. Kierownik informuje go, że
dzwoniła jego narzeczona i powiedziała, iż będzie trochę
później, bo „wszędzie łapią”. Tadek rozmawia z
kierownikiem o dostawach materiałów, o wierszach Tadka -
czy zamierza je sprzedać. Wchodzi klient. Powiadamia
mężczyzn o łapance, kupuje cement i grysik, po czym
wychodzi.
Urzędniczka pyta Tadka, co kierownik zrobi z panią
doktorową. Ten oznajmia, że stara ma za dużo pieniędzy,
aby kierownik pozwolił jej odejść i prawdopodobnie kupi jej
mieszkanie. Kobieta informuje Tadka, iż córka doktorowej
jest w getcie i nie może stamtąd wyjść.
Rozdział III
Tadek wieczorami zostawał w składzie sam. Dookoła suszyły
się okładki tomu poetyckiego, które wyciął Apoloniusz.
Okładka była dwustronnie zdobiona, zrobiona przy użyciu
nowej techniki powielaczowej. Sposób był dobry, ale okładki
schły bardzo długo. Tadek zdjął je i schował pod drewniany
tapczan, gdzie znajdowało się wiele innych rzeczy.
Wieczorami Tadeusz sprzątał w pokoiku i czytając książkę,
czekał na przyjście Marii.
Na podwórzu są jeszcze ludzie. Woźnica przenosi pakunki z
szopy na platformę, wszystko to obserwuje Kierownik z
panią doktorową. Rozmawiają. Kierownik twierdzi, iż
wierzy, że przyjdzie taki czas, kiedy ludzie będą mogli
spokojnie handlować.
Pod bramę podjechał potężny diesel z przyczepką, wysiadł z
niego kierowca w niemieckiej furażerce. Twierdzi, że teraz
będzie sprzedawał cement drożej, bo firma ma dobre obroty.
Dwóch mężczyzn zaczyna wnosić worki z cementem do
magazynu. Furman natomiast kończy ładować wóz. W
srodku Kierownik rozmawia z Tadkiem. Twierdzi, ze
ł
atwiej by było, gdyby posiadał własny skład. W tym czasie
ż
ołnierz przelicza pieniądze, żegna się i wychodził. Furman
odjeżdża.
Nadchodzi wieczór, Ulica ożywa. Od sklepikarza wychodzą
policjanci na służbę, traktor dostarcza cement do firmy .
Tadek rozmawia z kierownikiem. Mówi, że boi się o Marię.
Mężczyźni wychodzą razem do sklepu kupić coś na kolację.
Ł
apanka trwa nadal. Są pogłoski, że zaczęto łapać Polaków.
Sklepikarz pyta Tadka, czy pani doktorowa wyprowadza
się. Ten odpowiada mu, że zmienia tylko miejsce
zamieszkania. Powraca do getta, tam, gdzie jest jej córka.
Jest wieczór. Na ulicy odbywa się łapanka. Tadek spogląda
do wnętrza jednego z aut i dostrzega tam stojącą obok
jednego z żandarmów Marię. Kobieta podnosi ręce ku
piersiom, jakby w geście pożegnania. Patrzy w twarz
ukochanego i rozchyla wargi, jakby chciała coś powiedzieć.
Samochód rusza. Narrator dowiedział się dużo później, iż
jego ukochana została przewieziona do obozu nad morzem,
gdzie została zagazowana w komorze krematoryjnej. Są
rzeczy cenniejsze, na wierzchu te mniej znaczące. Nagle
pani doktorowa zauważa przechodzącego żołnierza, który
pyta, czy to przeprowadzka. Stara przytakuje. Zaczynają
rozmawiać. Żołnierz zagląda do pokoju, natomiast
Kierownik wyjmuje z portfela pieniądze, daje szoferowi i
umawia się na następny tydzień.
U nas w Auschwitzu… - streszczenie
Opowiadanie ma formę listu do Marii.
Rozdział I
Narrator, Tadek, wraz z innymi wybrańcami (a było ich
zaledwie dwudziestu) zostaje zabrany z obozu Birkenau na
kursy sanitarne. Twierdzi, iż będą tam uczeni, jak pomagać
chorym kolegom, będą poznawać anatomię człowieka oraz
pobierać nauki o chorobach. Tadek wraz z kolegami idzie
drogą do Oświęcimia. Następnie razem z przyjacielem
Staszkiem zostaje przydzielony do jednego ze szpitalnych
bloków.
Całe opowiadanie jest skierowane do Marii. Tadek obiecuje,
iż jak już się nauczy, jak leczyć ludzi, pomoże ukochanej
wyjść z choroby. Opowiada historię bardzo chorego
prominenta, który leżał na jego bloku. Mężczyzna prosi
Tadka, alby po śmierci spalono go osobno. Ten obiecuje mu
pomoc, jednak mężczyzna zdrowieje i wraca do lagru.
Przysyła Tadkowi kostkę margaryny. Rozdział kończy się
stwierdzeniem, iż od prawie miesiąca narrator nie dostaje
listu z domu.
Rozdział II
Narrator opowiada o obozie w Oświęcimiu, o którym
więźniowie mówią z dumą „U nas w Auschwitzu…” Sam jest
w Birkenau i obserwuje to, co dzieje się w obozie
oświęcimskim. Nie ma tam apelów, warunki życia są lepsze,
ludzie uśmiechają się.
Następnie narrator opowiada o widoku z okna we flegerni.
Są tam białe ściany, betonowa podłoga dużo trzypiętrowych
prycz, a przez okno widać drogę do wolności, przez którą
czasami przejeżdżają samochody. W pomieszczeniach tych
jest również piec, włochate koce na pryczach oraz stół, na
którym czasami leży obrus. Narrator mówi o tym niejako z
dumą. Okno wychodzi na drogę brzozową, po której Tadek
przechadza się po apelach wraz z kolegami. Na jednym ze
skrzyżowań znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca
dwóch mężczyzn szepczących sobie coś na ucho oraz
trzeciego - pochylającego się nad nimi. Płaskorzeźba ta to
przestroga, że w obozie każdy może wiedzieć wszystko.
Mężczyźni chodzą dumnie, są jedyną „piątką” normalnie
ubraną, nie mają „pasiaków”.
Narrator wspomina swoją ukochaną. Mówi, że jej obraz
rozmywa mu się w pamięci. Nie może sobie wyobrazić jej
teraz - z obciętymi w włosami po tyfusie, leżącej na pryczy.
Pamięta ich wspólne rozmowy wcześniej i mówi, że te listy,
które pisze teraz, „to są moje z Tobą rozmowy wieczorne”.
Tłumaczy Marii, dlaczego ludzie chwalą Auschwitz.
Przeszli bardzo ciężką drogę, będąc w innych obozach. Teraz
im dobrze, warunki są lepsze. I myślą, że w Birkenau jest źle.
Boją się tego miejsca.
Rozdział III
Narrator opowiada o tym, jak czeka na rozpoczęcie kursów
sanitarnych. Wraz z kolegami oczekuje przyjazdu flegerów,
którzy mają ich nauczać. Jest tylko jeden mały, czarny
kierownik kursów - Adolf.
Narrator opowiada, co jeszcze znajduje się na terenie
obozu, tj. sala muzyczna, sala muzeum oraz biblioteka,
nieudostępniona więźniom. Na piętrze natomiast znajduje
się tzw. puff. Jest to pomieszczenie, gdzie mieszkają kobiety
do towarzystwa. Jest ich dziesięć. Tadeusz opowiada o
mężczyznach, którzy chodzą do tych kobiet. On nigdy ich nie
odwiedził, więc opowiada jak to wygląda z zewnątrz. Mówi
też o bloku dziesiątym, gdzie również przebywają kobiety. Tu
podobno sztucznie się je zapładnia, bada rozwój tyfusu, robi
się zabiegi chirurgiczne. Czasami bywa tak, iż mężczyźni
włamują się do tych kobiet.
Następnie Tadek wspomina swoją ukochaną, opisuje
sytuację, w której właśnie się znajduje - sytuację pisania
listu. Wspomina ich wspólną miłość, mówi o tęsknocie.
Rozdział IV
Niedziela. Narrator przed południem idzie na spacer.
Widzi dwie wystraszone kobiety w futrach i jednego
mężczyznę prowadzonych przez esesmana do aresztu.
Posądzono ich o nielegalny handel. Tadek podejrzewa, że
zostaną zwolnieni za parę tygodni, chyba że ktoś im
udowodni czarny handel. Następnie snuje refleksję na temat
ś
mierci - ludzie nie buntują się, idą na śmierć wtedy, kiedy
im każą. Jedynym ratunkiem przed śmiercią jest liczba
więźniów, bo wszystkich krematorium nie pomieści.
Następnie Tadek mówi o meczu bokserskim, na który
wybrał się po południu, oraz opowiada o koncercie.
Pod koniec opowiadania Tadek snuje refleksję na temat
ludzi, którzy dają się oszukać, przekupić koncertami,
zielonymi trawniczkami, meczami bokserskimi. Twierdzi, iż
ci ludzie żyją w kłamstwie, bo tak naprawdę rzeczywistość,
która ich otacza, to obóz. Namawia ukochaną, aby dobrze
obserwowała to, co ją otacza, bo może kiedyś będzie musiała
o tym opowiadać ludziom, którzy tego nie widzieli.
Rozdział V
Narrator opowiada o kursach. Przytacza historię swojego
kolegi Witka i jego żony. Kiedyś na spacerze zaatakował ich
pies esesmana, mężczyzna musiał bronić się pistoletem.
Witek opowiada również o Pawiaku, gdzie był
„oddziałowym czy kąpielowym”. Opisuje sposoby wyżywania
się na ludziach, opisuje terror. Twierdzi, iż nie może
zrozumieć, jak to możliwe, że człowiek tak bardzo potrafi
znieczulić się na ludzkie nieszczęście. Zastanawia się, skąd
wzięła się w ludziach fascynacja mordem. Następnie
opowiada o obozie, w którym władza nie chciała, aby
więźniowie byli głodni. Dlatego właśnie codziennie losowano
tych, którzy mieli być rozstrzelani, ponieważ brakło dla nich
jedzenia. Następnie narrator opowiada o kłótni Staszka z
Doktorem podczas kursów. Następuje refleksja na temat
postępowania ludzi w obozach, na temat ich życia w tych
trudnych warunkach.. Narrator twierdzi, że to może
właśnie nadzieja na to, że uda się przeżyć, nakazuje ludziom
tak postępować. Nadzieja na to, że kiedyś będą normalnie
ż
yć.
Rozdział VI
Narrator mówi o kryminalistach, czyli „ochotnikach” do
wojska, którzy od paru dni codziennie w godzinach
południowych wymaszerowują na ulicę i śpiewają „Morgen
nach Heimat”. Są oni w obozie niedługo, a już dopuścili się
kradzieży, zdemolowali puff. Idą w rzędzie. Na końcu
kolumny narrator zauważa Kurta - człowieka, który
odnalazł Marię i nosił dla niej listy. Tadek zaprasza go na
obiad. Podczas obiadu Kurt opowiada swoją historię, po
czym wszyscy zaczynają rozmawiać o obozach, o życiu, o
morderczej podróży pociągiem do Auschwitz. Tadek
opowiada historię o Żydzie, który posłał swojego ojca do
gazu. Następnie fleger przytacza historię o chłopcu,
któremu robił opatrunki, a Kurt wspomina Wigilię Bożego
Narodzenia, kiedy to na placu obok choinki powieszono
dwóch ludzi, którzy chcieli uciec z obozu.
Rozdział VII
Refleksja nad sposobem traktowania ludzi w obozach - tu
człowiek nie ma nic swojego, wszystko należy do Niemców.
Ludzie są tylko po to, aby pracować, daje się im tylko tyle,
aby mieli siłę, aby żyć. Narrator wspomina średniowiecze
oraz ówczesną zmowę ludzi wolnych przeciw niewolnikom.
Narrator zastanawia się, co będzie z nami (Polakami), jeśli
Niemcy wygrają…?? Nikt nie będzie wiedział o naszej
ciężkiej pracy, nikt nie będzie wiedział, co tak naprawdę
przeżyli Polacy w obozach pracy. I nikt nie będzie wiedział,
ile pracy włożyli w to, co powstało… A ilu ich zginęło… A
Niemcy, ich niemieckie firmy , czerpią tylko korzyści z
tego, co dają z siebie Polacy. Kiedyś Niemcy powinni
odpłacić się nam tym samym - ciężką pracą.
Rozdział VIII
Tadek twierdzi, że jest szczęśliwy. Codziennie rano chodzi z
Kurtem do elektryka i przekazuje listy dla Marii. Później
elektryk przynosi odpowiedź od ukochanej. Ponadto w
obozie Tadka odbywa się ślub pewnego Hiszpana z
Francuzką (gdyż mieli oni już dziecko). Przebrano go w
garnitur, urządzono ślub, dano apartament na noc poślubną.
Następnego dnia Francuzkę odesłano, a Hiszpan w starym
pasiastym stroju wrócił do pracy. Trzecią rzeczą, która
cieszy Tadka, jest fakt ukończenia kursów. Wieczór spędza z
Franzem rozmawiając i pijąc herbatę. Młody chłopak mówi o
sensie wojny.
Narrator opowiada też o tym, iż dostał dwa listy - od brata i
od Staszka. Cieszy go to bardzo, gdyż niepokoił się faktem, iż
listy do niego nie dochodzą. Mówi o treści listów. Brat
napisał, że wszyscy o nim myślą; o nim i o Marii. Tadek
opowiada również Marii o tym, w jaki sposób został
aresztowany. Wyznaje, że nigdy nie żałował, iż są razem.
Rozdział IX
Tadek wraca do swojego obozu. Szuka kogoś, kto by mógł
przekazywać Marii listy. Znajduje człowieka, który chodził
codziennie na FKL po zmarłe męskie niemowlęta. Tadek
obserwuje obóz. Twierdzi, że nic się w nim nie zmieniło.
W niedzielę narrator jest w lagrze na „kontroli wszy”. Po
skończonej kontroli spotyka swojego znajomego Żyda.
Krótko rozmawiają o tym, co nowego słychać u przyjaciela.
Ż
yd opowiada o nowym sposobie palenia ludzi w kominach.
Mówi:
„Te, fleger, u nas, w Auschwitzu, my musimy bawić się, jak
umiemy. Jak by szło
Inaczej wytrzymać I wsadziwszy ręce w kieszeń odszedł bez
pożegnania. Ale to jest nieprawda i groteska, jak cały obóz,
jak cały świat.”
Proszę państwa do gazu – streszczenie
Początek opowiadania to obraz obozu. Więźniowie chodzą
nago, mimo iż przeszli już odwszenia – ich ubrania zostały
już odkażone. Jest upał. Obóz jest ściśle zamknięty. Ludzie
chodzą, leżakują pod ścianami i na dachach. Z ostatnich
bloków widać FKL. Drogi do krematoriów są puste. Ludzie
od rana czekają na obiad. Jedzą zawartość paczek, które
otrzymali od rodziny.
Narrator, siedząc z innymi na buksie, spożywa właśnie chleb
przywieziony z Warszawy i inne produkty. Rozmawia z
towarzyszami (Henri oraz Marsylczyk) o francuskich
trunkach, o tym iż Henri obiecał Tadkowi „koszulkę i
dziurkowane buty”. Poruszają również temat warunków
ż
ycia w obozie - twierdzą, iż się poprawiły. Pod buksą, na
której siedzą, jakiś rabin czyta hebrajski modlitewnik.
Rozmawiają o religii. Marsylczyk twierdzi, iż „religia jest
opium dla narodu”. W pewnym momencie pojawia się
blokowy i oznajmia, iż „Kanada” odchodzi na rampę.
Bohater szybko się zbiera, zabiera napotkanego po drodze
Henriego i również biegnie na rampę.
Na miejscu wszyscy razem czekają na paczki. Grecy jedzą
resztki pożywienia, jakie znajdują. Następnie Niemcy
rozdzielają ludzi: jedni mają rozpakowywać wagony, innych
wysyłają „pod schodki” (tu ci z „Kanady” kierują jednych do
gazu, innych do lagru). Przyjeżdżają motocykle z oficerami
SS. Wchodzą do kantyny, przechadzają się po placu.
Nadjeżdża pociąg pełen ludzi za kratami, którzy przyglądają
się stacji. Są spragnieni, zmęczeni, nie mają czym oddychać.
Jeden z Niemców strzela z karabinu, aby uciszyć pociągowy
tłum. Więźniom zgromadzonym na rampie Niemcy każą
wziąć jedzenie. Otwierają wagony. Nakazują ludziom wysiąść
oraz złożyć swoje rzeczy obok wagonu. Ludzie ci nie wiedzą,
co się z nimi stanie. Są przerażeni, pytają o swoją przyszłość.
Jedni idą od razu do gazu, inni do lagru, jako siła robocza.
Ci słabsi ludzie są wsadzani d o samochodów i
zagazowywani. Z boku stoi młody esesman, który liczy
odjeżdżające samochody.
Po opróżnieniu wagonów więźniowie muszą je posprzątać.
Wewnątrz jest brudno, w kątach leżą poduszone niemowlęta.
Tadek wykonuje polecenia. Nagle do wyczerpanego
mężczyzny podchodzi Henri i proponuje coś do picia.
Narrator zwierza się przyjacielowi - jest zły na ludzi,
którzy idą do gazu, że przez nich musi przebywać na
rampie. Narrator opowiada o kobiecie, komendantce FKL-
u, która również przyszła na rampę, aby „oglądać swój
nabytek” - kobiety, które pójdą do lagru.
Teraz, wraz z kolegami, ładuje ciężkie walizki na auto.
Później sprząta i idzie odpocząć. Nadjeżdżają wagony z
ludźmi. Narrator opowiada o kobiecie, która nie chciała
przyznać się do własnego dziecka za co została ukarana -
wysłana razem z dzieckiem na śmierć. Wspomina również
młodą, piękną, elegancką kobietę, która wysiadłszy z pociągu
podeszła do niego i zapytała, dokąd ją zawiozą. Nie zdawała
sobie sprawy z tego, że już zaraz spotka ją śmierć. Z własnej
woli weszła do samochodu. Narrator mówi również o innych
ludziach, brutalnie traktowanych podczas ich drogi do
komory.
Zapada wieczór. Tadek i Henri odpoczywają na szynach.
Piją kawę i rozmawiają. Tadek zwierza się przyjacielowi, że
ma już dosyć. Kiedy przyjeżdża kolejny transport, młody
mężczyzna ucieka i chowa się pod szynami. Więźniowie
wracają do obozu o świcie. Zdobyli to, co chcieli - pożywienie.
A „z krematoriów ciągną potężne słupy dymów…”
Dzień na Harmenzach - streszczenie
Rozdział I
Narrator siedzi w cieniu kasztanowca, dokręca kluczem
złączenia wąskotorowej kolejki. Dookoła są również inni
pracujący ludzie: Grecy i Macedończycy. Przychodzi pani
Haneczka, znajoma Tadka. Proponuje mężczyźnie jedzenie,
jednak ten nie jest głodny. Rozmawiają o mydle, które Tadek
miał ofiarować pani Haneczce, a które zostało ukradzione.
Następnie narrator rozmawia z Żydem, który wieszał ludzi
w lagrze pod Poznaniem. Ci ludzie byli w ten sposób karani
za kradzież na przykład bochenka chleba. Powiesił nawet
własnego syna. Tadek oburza się. Żyd stara się mu
wytłumaczyć, dlaczego zabijał. Mówi, że „głód jest wtedy
prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka
jako na obiekt do zjedzenia”.
Tadek, odchodząc, mówi do starego człowieka, iż
„[…]dziś będzie na lagrze wybiórka. Mam nadzieję, że razem
ze swoimi wrzodami pójdziesz do komina”.
Rozdział II
Narrator opowiada o szynach kolejki, przy których pracuje.
Tory chodzą raz tu, raz tam, a w miejscu, gdzie się krzyżują,
jest żelazna płyta obrotowa. Półnadzy ludzie podnoszą płytę.
On na nich krzyczy, kapo używa przemocy. Tadek
rozmawia z kapo. Ten mówi robotnikowi, iż musi skończyć
pracę do wieczora. Natomiast więźniowie rozmawiają o
wybiórce. Starają się doprowadzić swoje ciało do porządku -
masują mięśnie, zakrywają rany. Wiedzą, że jeśli będą
wyglądać na chorych, trafią do gazu.
Tadek rozmawia z małym esesmanem, że „za rok będą tu
bolszewicy”. Esesman zauważa zegarek na ręce Tadka,
chce, aby ten mu go oddał. Gdy narrator mówi, że nie może,
bo zegarek to pamiątka z domu, Niemiec zabiera mu go i
rzuca o ścianę. Zdenerwowany Tadek zaczyna nucić
„zakazane piosenki”, za co cudem unika kary.
Rozdział III
Opis drogi przez Harmenze. Na drodze mija się mały domek
oraz parę metrów grząskiego błota i ziemi z trocinami
polanej odkażającą substancją - aby nie przenieść żadnej
zarazy na Harmenze. Na drodze rzędem stoją kotły z zupą.
Każde komando ma swój własny kocioł. Często więźniowie
kłócą się o kotły, oskarżają się o podmienianie ich. Częstym
posiłkiem jest zupa pokrzywowa, która składa się z niemal
samej wody.
W dalszej części rozdziału narrator opowiada o swojej
wizycie u Iwana. Mężczyzna przyniósł mu słoninę od pani
Haneczki - w ramach podziękowania za mydło, które
prawdopodobnie Iwan ukradł Tadkowi. Oboje uważają, iż
wynagrodzenie za dar dla pani Haneczki powinno być
większe…Rozdział IV
Tadek pracuje przy rowach. Przychodzi Post, z którym
więzień rozmawia o swojej pracy. Post zwraca uwagę na
buty Tadka – proponuje mu ich wymianę na chleb.
Narrator nie chce na to się zgodzić. Twierdzi, że chleba ma
pod dostatkiem. Rozmawiają również o tym, w jaki sposób
Tadek dostał się do obozu (łapanka). Jego kolega natomiast
został ukarany za fałszowanie. Post chce oddać chleb
Tadkowi, aby ten oddał go Żydom. Nie udaje mu się jednak,
gdyż nadchodzi dowódca warty. Niemiec podchodzi do
małego Janka, który również pracuje w rowie. Mały chłopiec
mówi do mężczyzny nie zdejmując czapki, za co zostaje
ukarany. Nadchodzi pora obiadowa.
Rozdział V
Pipel przygotowuje obiad. Pisarz komanda, grecki
lingwista, chowa się w kącie. Na dworze siedzą nieruchomo
więźniowie, gdyż podczas wydawania obiadu nie wolno się
poruszać. Z boku, w cieniu siedzą esmani i jedzą swoje, dużo
lepsze jedzenie. Kapo stoi przy kotle. Ludzie ukradkiem
starają się dostać do kotła, aby zdobyć jeszcze jakieś
pożywienie, aby przynajmniej dotknąć palcem dna wielkiego
gara. Są za to karani przemocą. Następnie kapo rozdziela
dokładki. Dostają je ci, którzy lepiej pracują, którzy są
zdrowsi i grubsi. Beker dostaje drugą miskę zupy. Tadek
również, ale oddaje ją Andrzejowi, który za zupę przyniesie
mu jabłka z sadu. Po obiedzie więźniowie odpoczywają.
Naprzeciwko leży komando dziewcząt. Jedna z panien
klęczy z wyprostowanymi rękami , w których trzyma belkę.
To jest kara - „złapali ją w kukurydzy z Petrem”.
Dziewczyna nie wytrzymała i puściła belkę. Pipel
powiadamia Tadka, że kapo chce z nim rozmawiać. Kapo
pyta, dlaczego więzień oddał swoją zupę i mówi, że za karę
następnego dnia Tadek zupy nie dostanie. Ponadto nakazuje
mu wykonać pracę, której ten nie miał czasu zrobić
wcześniej.
Rozdział VI
Rozdział rozpoczyna się obrazem Bekera leżącego na ziemi
przy drodze i znęcającego się nad nim Iwana. Iwan oskarżył
Ż
yda o zjedzenie nie swojego posiłku. Prosi Tadka, aby ten
zajął się „złodziejem”, po czym odchodzi.
Na drodze Andrzej uczy dwóch Żydów maszerować. Koło
rowu pracują „nasi chłopcy”. Tadek rozmawia z nimi o
Kijowie, co kapo bardzo denerwuje. Oskarża mężczyzn o
rozpuszczanie plotek politycznych i o prowadzenie tajnej
organizacji politycznej. Tadkowi udaje się uniknąć
problemów - wmawia postowi, że źle zrozumiał, że mówił o
kijach, których Andrzej używa w „celach naukowych”.
Ponadto Rubin przekupuje posta, dając mu zegarek.
Rozdział VII
Wagonik pełen piasku wykoleja się na scheibie. Cztery osoby
starają się ustawić ją z powrotem na szyny, w końcu udaje
się. Po chwili Tadek ogłasza zbiórkę. Wszyscy idą na
antreten. Orientują się jednak, że jest jeszcze za wcześnie, że
zbiórki były zazwyczaj później. Nadchodzą esesmani oraz
posty.
Starsi lagrowcy orientują się, że będzie wybiórka. Tadek
dostrzega panią Haneczkę, która patrzy niespokojnie na
Iwana. Następuje rewizja. Post Tadka pyta go, skąd ma
schowane w torbie jabłka. Ten odpowiada, że z paczki. Jeden
z Niemców znajduje u starego Greka w torbie ukradzioną
gęś. Kapo chce pobić Greka, jednak esesman wydaje
komendę, aby nie bić. Zagroził, że jeśli nie powie, skąd ma gęś,
zginie. W tym momencie z szeregów występuje Iwan i
przyznaje się do winy. Esesman karze go za to chłostą po
twarzy , po czym każe zapisać numer i złożyć meldunek.
Następnie komando dostaje polecenie, aby odmaszerować.
Wracając, Tadek spotyka panią Haneczkę. Kobieta ma oczy
pełne łez.
Po apelu więźniowie leżą na swoich pryczach. Do Tadka
przychodzi Żyd Beker. Twierdzi, że zaraz zabiorą go do
komina i prosi o coś do zjedzenie, bo”[…]byłem tyle czasu
taki głodny.” Kazik, kolega Tadka, każe mu wejść na buksę i
najeść się do syta. Sam zabiera kolegę na szarlotkę.
Bitwa pod Grunwaldem - streszczenie
Rozdział I
Po dziedzińcu poesemańskich koszar maszeruje Batalion i
ś
piewa. Obchodzi dziedziniec, mija kolumnę ciężarówek
amerykańskich; na końcu swojej drogi wchodzi do oszklonej
hali, w której do niedawna odbywały się patriotyczne wiece
esesmańskie. Narrator siedzi na parapecie okna i obserwuje
batalion idący do kościoła na mszę arcybiskupią. W pewnym
momencie wypowiada słowa: „Panowie żołnierze, […] dobrze
wypełniliście swój obowiązek wobec ojczyzny, która
wszędzie w świecie jest tam, gdzie wy jesteście. Wolno spać
dalej”.
Sala, w której znajduje się Tadek, jest nieładna i brzydko
pachnie . Są tam żelazne piętrowe łóżka. Mężczyzna
przebywa tam z innymi mieszkańcami. Jednym z nich jest
podchorąży Kolka, który odłożywszy książkę o Katyniu,
zaczyna rozmawiać z Tadkiem o tym, co dzieje się za oknem
(o tym, w jaki sposób maszeruje wojsko). Inny
współtowarzysz – Stefan – włącza się do rozmowy o tym, w
jaki sposób kucharze kradną jedzenie dla Żydówek. W
pewnym momencie chory Cygan stwierdza, iż „Polak
zawsze głupi. W łyżce wody chce brata utopić”.
Tadek obserwuje to, co dzieje się za bramą strzeżoną przez
obcych żołnierzy - tam właśnie jest świat, do którego
puszczają za dobre zachowanie. Podchorąży stara się
namówić Tadka, aby ten poszedł na mszę. Mężczyzna jednak
nie wyraża chęci. Widzi za oknem majora oraz pułkownika,
a za nimi żołnierzy niższego stopnia maszerujących jak
dzieci za nauczycielem. Stefan wspomina, jak kradł w
obozie pożywienie i uratował życie paru polskim oficerom.
Tadek natomiast recytuje swój wiersz, który zostaje
skrytykowany przez chorążego: „w takim czasie takie
głupstwa…”. W tym samym czasie za oknem widać
arcybiskupa idącego na mszę.
Rozdział II
Msza. W pierwszym rzędzie siedzi prezes komitetu, dalej
Aktor oraz Śpiewaczka, redaktor, komendant obozu, za
krzesłami stoi tłum, obok ławek - Batalion. Tadek rozmawia
z redaktorem. Ten zaprasza go na gulasz. Mężczyzna
przyjmuje zaproszenie.
Na zewnątrz Tadek zauważa dziewczynę siedzącą na
walizkach, poduszkach, kołdrach oplecionych sznurkami.
Ma niezwykłe oczy, narrator zwraca uwagę na jej
niezwykłą urodę. Obok kobiety siedzi profesor. Mężczyźni
rozmawiają o nieznajomej- okazuje się, że pochodzi z getta i
jest tu przejazdem. Na dziedziniec wychodzą ludzie po
nabożeństwie.
Ludzie z transportu wnoszą pakunki do koszar. Tadek
pomaga dziewczynie. W jednej z izb mężczyźni gotują
surowe mięso. Unosi się nieprzyjemny zapach. Dziewczyna
krytykuje ten nieporządek, podobnie jak łaźnie, do których
prowadzi ją Tadek. Pyta go, czy po tylu latach obozu nie
chciałby znaleźć się w innym miejscu. On stwierdza, że się
boi, gdyż „przeżyć tyle lat i zginąć po wojnie, nie, to zbyt
groteskowe”.
Dziewczyna opowiada swoją historię - mówi, że uciekła od
miłości. Jest z pochodzenia Żydówką, ale kiedyś - przez 6 lat -
była Polką. Ma urodę aryjską. Dostała od matki książeczkę do
nabożeństwa, nauczyła się kazań. Zakochała się w katoliku,
on też ją pokochał. On był komunistą i nie lubił Żydów.
Dziewczyna nie chciała go oszukiwać, napisała list i odeszła.
Tadek proponuje młodej kobiecie spacer poza mury obozu.
Ona zgadza się mimo to, iż twierdzi, że już nigdy potem się
nie spotkają. Mówi, że codziennie jest w innym obozie. Po
raz kolejny przez korytarz przebiega tłum ludzi i informuje
wszystkich, że na zewnątrz jest akcja pacyfikacyjna, wojsko
z karabinami. Na środku placu widać fale ludzi, w jeepach
stoją amerykańscy żołnierze z karabinami. Z pierwszego
auta wydobywa się pierwszy strzał.
Młoda Żydówka boi się. Tadek ją przytula. Szyby na
parterze w budynku są potłuczone. Ludzie zbierają
wszystkie swoje rzeczy, ratują, co się da. Żołnierze pilnują
głównego wejścia na parter. Samochody zawracają ku
bramie. Z drzwi koszar wychodzi grupa ludzi, a wśród nich
chorąży i Stefan, który trzyma jakąś dziewczynę. Mężczyźni
tłumaczą, iż jest to Niemka, dla której kucharz kradł
jedzenie, i z którą miał romans.
Rozdział III
Rozdział rozpoczyna się opisem pokoju redaktorów. Jest to
pokój „odziedziczony” po oficerach SS, niewiele jednak tu po
nich zostało. Tadek siedzi na tapczanie w pokoju
redaktorskim. Jeden z oficerów przynosi mu miskę gulaszu.
Mężczyzna zwierza się, że chciałby mieszkać w pokoju sam,
ż
eby mógł porozkładać swoje książki, powiesić ubranie w
szafie. Rozmawiają o dziewczynie z transportu, z którą
„zaprzyjaźnił się” Tadek.
Mówią również o Stefanie. Tadek twierdzi, że bił on ludzi,
wysługiwał się esesmanom, aby tylko zostać blokowym. Ale
potrafił sobie poradzić. Robił to, aby przeżyć. Pewnego dnia
stwierdził, że owszem, bił i kradł, ale teraz już by tego nie
zrobił, teraz mówił o pułkownikach i majorach, dla których
kradł, że „niechby zdechli w obozie, jeszcze bym im pomógł”.
Za karę wyszedł razem z Niemką z obozu. Redaktor
oznajmia, iż ma dwa bilety do teatru, i żeby Tadek poszedł.
Wychodzi wraz z nim z pokoju i idzie do sąsiedniego. Na
dziedzińcu kończą się przygotowania do wieczornego
ogniska. Większość ludzi jest gdzie indziej, wielu z nich
czeka w kolejce do teatru, gdzie brakuje już miejsc. Policjant
namawia ludzi, aby przyszli następnego dnia- wówczas
„Grunwald” ma być powtórzony. Ludzie go nie słuchają.
Redaktor prowadzi Tadka do małych drzwiczek dla
aktorów. Siadają na widowni. Na scenie pojawiła się
ś
piewaczka, ludzie w obozowych pasiakach oraz
robotniczych kombinezonach. Ci trzymają w rękach łopaty,
kilofy i łomy. Na krawędzi sceny stoi Aktor i mówi wiersz.
Pod koniec tłum wyważa bramę i wpada do srodka baraku.
Ludzie biją brawo a kurtyna jeszcze raz zostaje odsłonięta,
aby widzowie po raz ostatni ujrzeli „zapłonioną
Rzeczpospolitą oraz jej kochanka, Aktora, w zachwyceniu w
nią wpatrzonego”.
Rozdział IV
Tadek jest z dziewczyną na spacerze. Ona pyta go, czy nie
chce wyjechać. On twierdzi, że nic go nigdzie nie ciągnie.
Odpoczywają. Nagle dziewczyna zrywa się i stwierdza, że
już pora wracać. Prosi również Tadka, aby pojechał dalej
razem z nią, gdyż boi się, że zawiozą ją do Palestyny. Mówi,
ż
e zabierze go do Brukseli - ma tam siostrę. On tłumaczy jej,
ż
e to nie ma przyszłości, gdyż ona kocha chłopca, który
został w Polsce. Dziewczyna obiecuje, że zapomni o tamtym.
Tadek natomiast prosi Żydówkę, aby została z nim.
Tłumaczy jej, że boi się wyjechać. Boi się, że znowu spotka go
coś złego, że będzie głodny…
Ona się denerwuje. Ma do niego żal, że chciał ją tylko na
chwilę, jak wszyscy. Każe mu wracać do polski. Pokazuje mu
swój talizman - są to tablice Mojżesza, przykazania po
hebrajsku. To ma ją łączyć z Żydami. Jednak ona nie czuje się
Ż
ydówką, czuje wstręt do tego narodu. A z Polski ją
wyrzucono. Nagle z trawy wyłania się głowa Stefka.
Chłopak namawia Tadka, aby ten wracał z nim do Polski na
piechotę. Stwierdza też, iż niedługo będą wywozić wszystkich
z obozu. Tadek nie chce w to uwierzyć Postanawia wrócić z
Niną do obozu.
Przed bramą nie chce jednak ryzykować - proponuje, aby
poczekali do zmroku i wtedy spróbowali przedostać się na
teren obozu. Nina jednak jest innego zdania - wspina się na
górę gruzu w celu przejścia na drugą stronę bramy. Żołnierz
pilnujący wejścia strzela do niej. Tadek wszedł za nią.
Podszedł do jej zwłok. Ludzie zebrali się wokół. Podjeżdża
jeep. Tadek zaczyna rozmawiać z jego pasażerami.
Pierwszy porucznik pytał, co się stało. Mężczyzna tłumaczy
sytuację. Porucznik denerwuje się. Tadek mówi mu jednak,
ż
e Polaków już to nie dziwi: „Przez sześć lat strzelali do nas
Niemcy, teraz strzeliliście wy, co za różnica?”, po czym
wraca do swoich książek, do swojej kolacji… I dopiero wtedy
przypominają mu się słowa tłumu zebranego nad zwłokami
dziewczyny: „Gestapo”!
Rozdział V
Obraz żołnierskiej sali - jest tu ciemno, panuje bałagan. Z
szaf wyjęto wszystko co nadawało się do użytku, resztę
zniszczono. Ukradziono również koc z łóżka. W głębi sali
Tadek słyszy jęki - to chory Cygan, który mówi, że tego
wieczoru nie przyniesiono kolacji. Mężczyźni są głodni.
Cygan mówi, iż Redaktor zabrał książki Tadka, gdyż
stwierdził, że ten pewnie nie wróci. Powiadamia go również,
iż chorąży i Kola siedzą w bunkrze. Tadek twierdzi, że na
pewno trafią do Polski.
Nadchodzi syn chorążego. Rozmawia z Tadkiem. Chwali się,
ż
e kupił Niemkę. Mówią o tym, że robią „Grunwald”. Tadek
ostrzega syna chorążego, aby uważał na Niemkę. Cygan
opowiada o transporcie do Koburga, który ma się odbyć
niebawem, Prosi Tadka, aby porozmawiał po angielsku z
ludźmi i poprosił, by nie zabierali chorego Żyda. Tadek
odmawia. Stwierdza: „co ty sobie wyobrażasz, że będę się
złodziejami zajmował?” Tadek, wychodząc z pokoju, spotyka
Profesora, który zajął dla niego miejsce przy ognisku.
Mężczyzna mówi też, iż zastrzelili na bramie jego sąsiadkę,
po czym proponuje pójście na Grunwald. Tadek wyznaje
profesorowi, że to on był z Niną na spacerze.
Obserwują przez okno to, co dzieje się na zewnątrz. Profesor
wykrzykuje:
„[…] patrzcie na ognisko! Na to czekam, to Grunwald!”
Na środku placu płonie stos. Ksiądz bierze pod ramiona
stojącego obok esmana i popycha go w ogień. Jest to tylko
kukła - spalenie jej miało być „odpowiedzią na krematoria i
na kościółek”. Spalono wiele kukieł. W tym samym czasie
przed tłum występuje aktor, podnosi ręce do góry i daje
znak- wtedy „buchnęły kaskady rakiet”.
Profesor wyciąga rękę w stronę hali, spod której w rocznicę
Bitwy pod Grunwaldem, po dziedzińcu poesesmańskich
koszar, na dzień przed transportem, który miał wszystko
zniszczyć, „szedł Batalion- i śpiewał”.