Okupacyjne „życie na niby” w świetle opowiadania
Tadeusza Borowskiego Pożegnanie z Marią
Tadeusz Borowski należy do pokolenia szczególnie tragicznie doświadczonego przez historię. Ludzie urodzeni na początku lat dwudziestych naszego wieku (Borowski urodził się w 1922 r.) byli pierwszymi po wielu latach Polakami, którzy urodzili się i wychowali w niepodległym kraju. Wybuch drugiej wojny światowej spowodował, że z młodzieńczych ideałów pokolenia siedemnasto- i osiemnastolatków niewiele zostało. Od tytułu powieści Romana Bratnego (Kolumbowie rocznik 20) zostali oni nazwani pokoleniem Kolumbów. Kolumbowie są nazywani również poetami i pisarzami Apokalipsy spełnionej. Nadchodzący kataklizm, zapowiadany przez drugą awangardę, stał się faktem.
Pożegnanie z Marią to tytuł cyklu opowiadań T. Borowskiego. Autor, który spędził kilka lat w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, wywołał swoją twórczością ogromny skandal. W opowiadaniach opisujących rzeczywistość obozową zaprzeczył tradycyjnemu, martyrologicznemu sposobowi ukazywania życia w obozie. Został oskarżony o fałszowanie i tendencyjne przedstawianie więźniów hitlerowskich lagrów, zaś stworzonego bohatera opowiadań - Tadeusza, zaczęto utożsamiać z autorem.
W opowiadaniu tytułowym pisarz ukazuje jeszcze nie obozy koncentracyjne, ale okupowaną Warszawę. Czas i miejsce akcji podkreślone są środkami realistycznymi. Ulica Skaryszewska, szkoła, w której przetrzymywano osoby wywożone na roboty do Niemiec, sklepik, skład materiałów budowlanych opisane są rzeczowo, konkretnie, są prawdopodobne, autentyczne.
Zachowanie ludzi natomiast sygnalizuje, że jest to okupacja: uwięzionych w szkole pilnują żandarmi, na ulicach odbywają się łapanki, w kantorze składu materiałów budowlanych przebywa Żydówka, która uciekła z getta, w szopie rozładowuje się wóz z rzeczami doktorowej, także wywiezionymi z getta.
Akcja utworu jest ledwo naszkicowana i dotyczy codziennego życia pracowników składu i ich najbliższego otoczenia. Autor skupia się głównie na opisach kilku zdarzeń i ludzkich zachowań. Czyni to ze sprawozdawczą dokładnością, unikając zupełnie ocen i komentarzy. Akcja rozpoczyna się w zimowy wieczór - w firmie budowlanej odbywa się wesele. Kilkoro młodych ludzi (Apoloniusz, Piotr, Żydówka, Maria i Tadeusz) pije bimber i dyskutuje o poezji, filozofii, religii, życiu. W tym samym czasie Tadeusz pomaga rozładowywać wóz z dobytkiem doktorowej, wydaje polecenia woźnicy, dotyczące lewego kursu z wapnem. Wczesnym rankiem Maria wychodzi, bo musi rozwieźć bimber.
Przedstawiona tu sytuacja pozwala nam poznać okupacyjną codzienność i życie ludzi w tej nienormalnej sytuacji. Jest to życie podwójne. Choćby Tadeusz: jest studentem polonistyki, poetą (na sznurkach w kantorze suszą się okładki jego tomiku wierszy), kocha Marię - to jego prawdziwe, autentyczne życie. Oprócz tego pędzi bimber, pracuje w firmie budowlanej, kombinuje na lewo z furmanami, oszukując pracodawcę, a razem z nim dostawców i odbiorców materiałów budowlanych. Pod pokrywką firmy budowlanej handluje się meblami z getta, ukrywa Żydów (nie z dobrego serca, ale za pieniądze), pośredniczy w obrocie mieszkaniami. Księgi rachunkowe są podwójne itd. Okupacyjne, fikcyjne „życie na niby” oparte jest na kłamstwie, udawaniu, kombinowaniu. Rzeczywistość stworzona przez okupanta zmusza ludzi do oszukiwania i działania „na lewo”, w szarej strefie, bo inaczej nie da się żyć.
Żandarmi handlują ludźmi uwięzionymi w szkole. Transakcje odbywają się w sklepiku. Sklepikarz handluje oficjalnie i spod lady, oszukuje na towarze, „gdyż chciał żyć sam, miał żonę, synka w drugiej gimnazjalnej i dorastającą córkę, uczennicę kompletu licealnego, odczuwającą nęcące powaby stroju, urok chłopców, smak nauki i czar konspiracji”. To jedyny komentarz takiego zachowania - narrator rejestruje i nie ocenia. Sam zresztą posługuje się słowem „towar”, mówiąc o dziewczynach ze szkoły, które wypuszczone przez żandarmów przed godziną policyjną, ukrywały się do rana na terenie firmy. Opisuje dokładnie interesy prowadzone przez właściciela z Niemcami, lewe transakcje kierownika z furmanami, jego handel z gettem itp. Takie opisy składają się na obraz zwykłego okupacyjnego dnia, który nastąpił po wcześniej opisanym weselu. Jedynym zakłóceniem tej codzienności jest zachowanie doktorowej. Inżynier i kierownik wiele jej zawdzięczają, bo przed wojną była właścicielką „ogromnego składu towarów budowlanych, paru ciężarowych samochodów, własnej odnogi kolejowej, dziesiątków robotników i niewyczerpanego konta w bankach krajowych i szwajcarskich”, a oni pracowali u niej. Obecnie jest starą kobietą, uciekinierką z getta. Czeka na córkę i zięcia, którzy mieli dołączyć do niej. Gdy dowiaduje się, że nie mogą już getta opuścić, postanawia tam wrócić. Pracownicy firmy, zajęci własnymi interesami, zupełnie nie rozumieją decyzji doktorowej. Mimo uszu puszczają jej opowieści o sytuacji w getcie, nic ich to nie obchodzi. Kierownik jest wyraźnie rozdrażniony, boi się, że straci na tym, bo załatwiał jej mieszkanie i liczył na dochód z tego tytułu.
Wieczorem Tadeusz czekał na Marię i niecierpliwił się, bo długo nie wracała. Obserwował przejeżdżającą kolumnę ciężarówek wypełnionych ludźmi. Ciężarówki na chwilę zatrzymały się, a reflektory eskortujących motocykli oświetliły upakowanych na wozach ludzi. W oślepiającym blasku światła Tadeusz dostrzegł twarz Marii, która żegnała go niemym gestem. Ciężarówki odjechały. Tadeusz dowiedział się później, że Maria została wywieziona do „osławionego obozu nad morzem” i zagazowana. To zdarzenie również nie zostało opatrzone komentarzem, nie wiemy nawet, co czuł Tadeusz.
Tak więc tematem opowiadania jest codzienne życie w czasie okupacji. Autor celowo dobiera najzwyklejsze zdarzenia, nie te tragiczne, dramatyczne, by ukazać jak ciężko było żyć z dnia na dzień, walczyć o chleb i jaki taki byt. Przede wszystkim zwraca uwagę na konieczność rezygnacji z norm moralnych, podstawowych zasad, by przeżyć, utrzymać się przy życiu.
Narzucone formy życia zmuszały do podwójnej egzystencji, do swoistego rozdwojenia na życie zewnętrzne w ramach ograniczeń okupacyjnych i prawdziwe, ale ukryte życie wewnętrzne. Takie rozdwojenie wywiera negatywny wpływ na psychikę - ludzie stają się nieczuli, zobojętniali. Człowieka można uważać za towar, nikogo nie obchodzi los starej Żydówki, a liczy się tylko niedoszły interes. Tadeusz nie ujawnia swych uczuć po stracie Marii. Wiadomo jednak że nawet wiadomość o śmierci ukochanej nie wpłynie na jego postępowanie. Życie w Warszawie musi toczyć się swoim rytmem, nieobecni nie mają racji bytu, muszą zostać zapomniani, aby żywi mogli dalej istnieć, Wypowiedź głównego bohatera o przerobieniu Marii na mydło może brzmieć cynicznie, niemniej jednak jest to wyraz czasów, w jakich przyszło mu żyć, czasów dewaluacji wszelkich wartości.