Rozdział 27
Na dole Harsh spojrzał na ich trójkę i powiedział:
- Nie wiem do diabła gdzie zniknęła Fen. Po prostu zniknęła.
- Tak, wiemy- Nikodemus pragnął wziąć Carson w ramiona i złamać z nią parę innych tabu.
Ale nie zrobił tego. W zamian wszedł do kuchni i czekał, jego ciało drżało z tęsknoty do
powrotu do pierwotnej formy. Czekał na Harsha.
- Czy ona odeszła bo jest niezadowolona, że Iskander jest teraz mój, czy z jakiegoś innego
powodu?- usiedli przy stole, po chwili rozmowy doszli do wniosku, że Fen zniknęła kiedy
Carson uwolniła Iskandera.
Czarownica Magellana, cholera, kobieta, którą chciał zabić, przywróciła dwa demony,
które były zniewolone przez magów. Za pierwszy razem to mógł być przypadek. Ale dwa
razy? Zniewolony demony i pojebany bliźniak krwi. Siedząca obok niego Carson wsunęła
swoją dłoń w jego.
- Zastanów się- powiedziała- Jeżeli demon został zniewolony, nie może kontaktować się z
wolnymi demonami, prawda?
- Tak- odpowiedział powoli.
- A ty nie możesz go wyczuć, tak? Kiedy przyjechaliśmy tutaj, mogłeś wyczuć ich oboje.
Iskandera i Fen, tak? Wydawali się w porządku bo mogłeś ich wyczuć?
- Tak jest- odpowiedzieli w tym samym czasie z Harshem. Iskander oparł się o oparcie
krzesła, ramiona skrzyżował na piersi.
Carson spojrzała na niego:
- Ale ty i Fen, Iskanderze. Czy zawarliście wzajemne porozumienie jednostki? Nie
funkcjonujecie oddzielnie, tylko jako jedność?- spytała, a na jej policzkach pojawił się
rumieniec. Spojrzała na Nikodemusa, ale szybko odwróciła wzrok. Chciałby być na tyle
nieuprzejmy żeby wedrzeć się do jej głowy i zobaczyć o czym myśli. Zrobił inną najlepszą
rzecz jaką mógł i przyciągnął ją bliżej siebie. Ich palce splotły się ze sobą, a ona podarowała
mu mały uśmiech, który go rozczulił- Może się mylę, ale czy nie wyczuwacie bliźniąt krwi
jako jeden organizm, zamiast dwóch?
- Do czego zmierzasz Carson?- spytał. Miał bardzo złe przeczucia. Bardzo złe.
- Dwie osoby wyczuwalne jako jeden organizm- zmarszczyła brwi, ciągle patrzyła na
Iskandera- Ale co jeżeli jedno z nich zostało zniewolone? Co się wtedy stanie? Nie
wyczuwacie żadnej różnicy czy identyfikujecie tylko jedno z nich?
- Kurwa- Nikodemus w końcu zrozumiał o co jej chodziło - Ona chce nam powiedzieć, że
pomyliliśmy Iskandera z Iskanderem i Fen. Założyliśmy, że to co czuliśmy było parą bliźniąt
krwi. Pyta, co jeżeli przez cały czas była zniewolona?- spojrzał na Harsha- Ty znałeś ich
wcześniej, wcześniej czułeś coś innego?
- Tak, ale myślałem, że to przez stan w jaki znajdował się Iskander, że to on był tego
przyczyną, a poza tym…
Uciął jego wypowiedź małą falą mocy.
- Naszym najważniejszym zadaniem jest dowiedzieć się gdzie do diabła jest Fen i dlaczego.
- Nie wiemy czy Fen uciekła- odezwał się Harsh, Biedny głupek- pomyślał Nikodemus. Nie
chce przyjąć do wiadomości, że jego była kochanka była prawdopodobnie zniewolona- Albo
jeżeli uciekła, dlaczego to zrobiła. Nie wiemy gdzie teraz jest i jaki jest jej obecny stan
psychiczny- stukał palcami o blat stołu- Możliwe, że zerwanie jej więzi z Iskanderem zraniło
ją. Może jest gdzieś tam na zewnątrz. Zraniona, albo zbyt zdezorientowana żeby wrócić.
- Iskander- Co się stało, że znalazłeś się w takiej sytuacji?
Spuścił głowę, zamknął oczy. Wziął głęboki oddech i kiedy się wyprostował, z jego oczu biły
czysto niebieskie płomienie- Nie wiem. Nie mam pojęcia. To stało się tak nagle.
- Byłeś wtedy razem z Fen?
Potrząsnął głową.
- Miesiącami nie mogłem nic zrobić, nic powiedzieć. Nie czułem nic. Jakie jest ludzkie
słowo, które mogłoby to określić?- zmarszczył brwi- Katatonia.- spojrzał dookoła stołu- Fen
uratowała mnie przed śmiercią- przycisnął palce do stołu, rozciągając je, przyglądał się
Nikodemusowi z przymrużonych oczu. Kobaltowy ogień rozpalił jego tęczówki- Czy
naprawdę rozumiesz znaczenie słów bliźnięta krwi, Warlordzie?
W jego głosie można było usłyszeć warkot. Iskander ze swoją przywróconą mocą był
przerażający. Mężczyzna usiadł prosto, kładąc dłonie na stole. Mięsnie jego ramion napięły
się:
- Moja siostra robiła wszystko żeby nas ratować. Raz nawet jej się prawie udało. Byłem
stracony. Sam, nigdy nie byłem sam- wziął oddech- I wtedy pojawiliście się wy. Czuję cię
Warlordzie. Czuję Harsha a nawet Carson.
- Musimy rozważyć każdą nawet najgorszą możliwość- odezwała się Carson.
- Tak- Nikodemusowi nie podobało się, dokąd to zmierzało.
Spojrzała na niego.
- Ona wie, że spotykasz się z innymi przywódcami. Jeżeli jest zniewolona, to bez względu do
kogo należy, on też już wie.
- Musimy odwołać spotkanie- wyszeptał.
Harsh wstał ze swojego miejsca.
- Za późno- spojrzał na nich- Już są. Dzwonili pięć minut przed tym jak zeszliście na dół.
- Jak dużo Fen wie?
- Nie mam całkowitej pewności- westchnął i zaczął chodzić po kuchni.
- Wiemy, że Magellan i Rasmus tam są. Musimy przyjąć, że jeden z nich kontroluje Fen-
pochyliła się w kierunku Nikodemusa, powaga malowała się na jej twarzy. Lubił na nią
patrzeć, kiedy była taka skupiona- A co jeżeli mają już wszystkich Warlordów?
- Wtedy mamy przejebane.
- Mało prawdopodobne- odezwał się Harsh- Raczej schwytaliby nas razem. Mnie, Carson i
Nikodemusa.
- Plan A- Harsh konstatujesz się z jednym z przywódców, a my jedziemy do miasta. Jeżeli
będziemy mieć szczęście, poinformujesz kogoś, kto przekaże reszcie informację o
zagrożeniu- w jego umyśle pojawiały się różne scenariusze.
- Plan B jest taki, jedziemy na spotkanie i informujemy osobiście- plan A jest najlepszym.
Mało prawdopodobnym jak diabli, ale kto wie- Harsh, ty i Iskander jedziecie na miejsce i
informujecie ich o sytuacji. Carson i ja postaramy się zmylić magów, że spotkanie odbędzie
się w innym miejscu i czasie. Jeżeli się to uda będziecie musieli zająć się nimi do czasu, aż
nie uporam się z Rasmusem i Magellanem.
- Jest plan C?- spytała Carson.
- Tak- uśmiechnął się szeroko- Improwizacja.
To jak udało się zniknąć Fen, wyjaśniło się, kiedy zajrzeli do garażu. Nikodemus uderzył
pięścią o ścianę budynku.
- Jebana suka ukradła mi samochód!
Mieli tylko do wyboru starą zardzewiałą półciężarówkę, zaparkowaną za stodołą. Oczywiście
nie było kluczyków, ale Iskander odpalił ją bez nich i osiem i pół minuty później byli już w
drodze do miasta.
Carson jechała z nim z przodu, Iskander i Harsh wygodnie na pace. Miał zamiar
torturować Fen, jeżeli na jego Mercedesie będzie chociaż jedna rysa. Był powód dlaczego
Nikodemus wybierał nowe drogie samochody. A to była kupa złomu, czuł sprężyny w
siedzeniu dźgające go w tyłek. Jeden przewód utrzymywał radio na miejscu a inny chronił
schowek przed ciągłym otwieraniem się. Kiedy Carson zapięła swój pas bezpieczeństwa
zapinany w pasie, pikap był za stary żeby mieć pasy zapinane przez ramię- wlał w niego
trochę paliwa i już pędzili w dół podjazdu. Bez, jak zdążył się Nikodemus zorientować,
najnowocześniejszego wynalazku- amortyzatorów. Przez tylnie lusterko widział Harsha
rozmawiającego przez telefon.
W mieście, zaparkował ciężarówkę na parkingu za barem Kodiak Jacks. Idealnie.
Kiedy Carson siłował się z drzwiami od strony pasażera, Nikodemus wyłączył silnik,
rozłączając druty. Kiedy wysiadł z samochodu, boczna szyba w drzwiach spadła w drzwi,
kiedy próbował je zamknąć. Jednak po chwili udało mu się ją naprawić.
- Bar to dobre miejsce na fałszywe spotkanie. Zbyt dużo ludzi, żeby ktokolwiek mógł użyć
mocy. Bezpieczne dla nas wszystkich. Jakieś dobre wiadomości Harsh?
- Nie- oddał Nikodemusowi jego telefon.
- Plan B jest taki- wiatr znad rzeki Olompali obniżył temperaturę powietrza o kilka stopni
Celsjusza. Był wdzięczny za to ochłodzenie. Szyba w furgonetce zsunęła się spowrotem, ale
tym razem kiedy ją podniósł opadła wewnątrz drzwi od razu. Wzruszył ramionami i zostawił
samochód z otwartym oknem- Musiałeś być zajebiście zdesperowany kupując tą kupę złomu,
w każdym razie- nikt się nie uśmiechnął. Harsh otrzepał swoje spodnie.
- Harsh, ty nadzorujesz przywódców. Zrób tak żeby to dobrze wyglądało. Iskander, jesteś jego
wsparciem. Jeżeli będzie to możliwe, spotkamy się tutaj wszyscy. Zrozumieliście?
Harsh i Iskander przytaknęli. Trzy demony i czarownica, a nikt nie martwi się tym czy
czasem ich nie zdradzi. Wszyscy wiedzieli, że stała za nimi murem.
Nikodemus dotknął dłońmi jej twarzy.
- Jeżeli będą kłopoty, improwizuj, dobrze? Jeżeli się rozdzielimy, nie zapominaj że jesteś
czarownicą. Jeśli natkniesz się na zniewolonych, nie daj się dotknąć. Odetnij ich jeżeli
będziesz mogła. Jeżeli będziesz miała problemy z użyciem mocy, do diabła, uciekaj stamtąd.
Kogo próbował oszukać? Była dla niego najważniejsza. Czy mu się to podobało czy nie, był z
nią emocjonalnie, fizycznie i psychicznie związany. Pociągnął jej twarz do siebie i pocałował,
wystarczająco długo i mocno, zapomniał że mieli widzów. Kiedy przestał, jego dłonie
ścisnęły jej. Wpatrywała się w niego. Czekał, ale jedyne co powiedziała było:
- Będę ostrożna, Nikodemusie.
Było dla niego głupotą stać tam i obawiać się powiedzieć to co naprawdę chciał jej przekazać.
- Zostaniesz ranna, a przyjdę po ciebie i sam skopie ci tyłek, zrozumiałaś?
Zastanawiał się czy zrozumiała, że chciał jej przekazać, że-
Jesteś dla mnie najważniejsza Carson, jesteś tą jedyną.
Spojrzeli na Harsh i Iskandera a potem odeszli.