li i
Jerzy Jankowski
Monarsze sekrety
BASTARD CZY SAMOZWANIEC?
Wrok po ucieczce Walezjusza Anna Jagiellonka
dostała wreszcie upragnionego męża. 1 maja 1576
roku biskup kujawski Stanisław Karnkowski
pobłogosławił jej małżeństwu ze Stefanem
Batorym i jednocześnie włożył im na skronie
korony królewskie.
O Batorym jako o królu mówiono, że był
właściwym człowiekiem na właściwym miejscu,
natomiast jako mąż pozostawiał wiele do życzenia.
Już na wstępie oświadczył swojej żonie, że nie
będzie zachodził do jej sypialni, a kiedy ona
próbowała dostać się do komnat królewskich,
zastawała z reguły drzwi zamknięte. Lamentowała,
prosiła, ale król pozostawał niewzruszony. Nie
wiadomo, czy odstręczała go brzydota i głupota
ostatniej Jagiellonki, czy też nie zagojona rana na
udzie, która uniemożliwiała mu współżycie.
Jeździł za to bez przerwy na wojny, walczył ze
swoim wrogiem Iwanem Groźnym, polował i pił,
chociaż lekarze przestrzegali, iż pijaństwo to
przywiedzie go kiedyś do zguby.
W końcu rana na udzie uległa widocznie
zabliźnieniu, skoro w Grodnie związał się z piękną
leśniczanką, która powiła mu syna. Był wtedy rok
1584 i królowi pozostały już tylko dwa lata życia.
W momencie, w którym Batory został ojcem, zmarł
jego odwieczny wróg Iwan Groźny. Jego osiem żon
urodziło mu ośmioro dzieci, ale kiedy umierał, przy
życiu pozostawali już tylko
dwudziestosiedmioletni Fiodor i zaledwie
miesięczny Dymitr. Jak gdyby na przekór
zadawnionej nienawiści ojców, historia syna
Batorego i syna Groźnego splotła się potem w
jednej osobie Dymitra Samozwańca.
Po śmierci Iwana tron carski objął ascetyczny i
bogobojny Teodor i zasiadał na nim przez lat
czternaście. Jego młodszy brat Dymitr w wieku lat
siedmiu został podobno zamordowany w Ugliczu
przez wielkorządcę Borysa Godunowa. Godunow
wydał zresztą swoją siostrę za Fiodora i kiedy ten
umarł, korzystając z okazji zagarnął dla siebie tron
Rurykowiczów.
I właśnie wtedy na dworze Adama
Wiśniowieckiego pojawił się niepozorny, ryżawy
młodzieniec z dwiema wielkimi brodawkami na
twarzy i przekrzywionym ramieniem, który
oświadczył, iż jest Dymitrem, synem cara Iwana
Groźnego. Opowiadał, że w Ugliczu został
ostrzeżony o grożącym mu niebezpieczeństwie i
uniknął śmierci, a zamiast niego siepacze
Godunowa zabili innego chłopca.
Historia ta pachniała mistyfikacją, ale zważywszy,
iż Borys kazał wymordować wszystkich świadków
uglickiej zbrodni, nikt nie potrafił jej potwierdzić
ani też zanegować. Kandydat do tronu carskiego
przebywający w Polsce był nader wygodny dla
Zygmunta III Wazy i dlatego też postanowiono
udzielić mu poparcia. Godunow twierdził
wprawdzie, że Samozwaniec jest mnichem
zbiegłym z klasztoru i nazywa się Otriepiew, ale w
otoczeniu Zygmunta szerzyła się dość wiarygodna
plotka, że jest to nieślubny syn Stefana Batorego.
Mówiono, że mając lat szesnaście uczestniczył on
w poselstwie Lwa Sapiehy do Moskwy, w której
pozostał z bliżej nie ustalonych przyczyn. Później
wędrował podobno przez Ukrainę, przebywał w
Ławrze Pieczerskiej, a następnie dostał się na
dwór księcia Ostrogskiego. Trudnił się w tym
czasie rozbojem i książę zamierzał go uwięzić, ale
młodzieniec uciekł do Adama Wiśniowieckiego,
politycznego przeciwnika Ostrogskich. I właśnie
tam, skorzystawszy z przewrotu, jaki dokonał się
w Moskwie, począł głosić, że jest synem Iwana
Groźnego. Uwierzył w to między innymi nuncjusz
papieski Rangoni, który twierdził, iż sam wygląd
dłoni pretendenta wskazuje na arystokratyczne
pochodzenie.
Poczęto zatem rozgłaszać, iż ujawnił się
najmłodszy syn carski, cudem ocalony od śmierci.
Powoływano się w tym miejscu na świadectwo
moskiewskich bojarów, którzy mieli go podobno
bez żadnego trudu rozpoznać. Samozwańca
przekazywano sobie z rąk do rąk, aż wreszcie trafił
na dwór teścia Wiśniowieckiego - Jerzego
Mniszcha. Był to brat królewskiego pokojowca,
który dostarczał Zygmuntowi Augustowi kochanki
i który sprowadził na jego dwór Barbarę Giżankę.
Spowinowacony z kardynałem Bernardem
Maciejowskim, wkradł się w łaski króla Zygmunta
III i został mianowany starostą lwowskim i
wojewodą sandomierskim. Mniszech miał piękną
córkę Marynę, o której rękę oświadczył się Dymitr,
przyrzekając jej w prezencie ślubnym Psków i
Nowogród Wielki, a teściowi Smoleńsk i
Siewierszczyznę. Oświadczyny zostały oczywiście
przyjęte i natychmiast spisano stosowne umowy.
Za sprawą swych możnych protektorów Dymitr
pojechał do Krakowa, gdzie w tajemnicy przeszedł
na obrządek łaciński i obiecał podporządkować
prawosławie Rzymowi. Zyskał tym samym
bezgraniczne poparcie nuncjusza papieskiego i
zakonu jezuitów, a król Zygmunt przyjął go na
prywatnej audiencji.
Kiedy przełamano już w Polsce wszystkie lody,
zaczęto organizować wyprawę przeciwko
Godunowowi. We wrześniu 1604 roku ruszyła na
Rosję trzyipółtysięczna armia, złożona z
prywatnych pułków magnackich oraz wszelkiego
autoramentu wolontariuszy i awanturników.
Początkowo odnosiła ona nawet sukcesy. Zajęła
Czernihów, Putywl, Siewsk, Kursk, ale kiedy pod
Dobryniczami zastąpiły jej drogę regularne wojska
Borysa, poszła w rozsypkę. Gdy wydawało się już,
że wszystko zostało stracone, nadeszła
wiadomość, że zmarł Godunow, a wkrótce potem
obalono jego syna Fiodora. Kreml otworzył swoje
wrota przed Samozwańcem.
20 czerwca 1605 roku wjechał on do Moskwy i
został bezzwłocznie koronowany. W listopadzie
wysłał swego wielkiego posła do króla Zygmunta,
zawiadamiając go oficjalnie o objęciu tronu,
prosząc o wyrażenie zgody na poślubienie
Mniszchówny oraz proponując wspólne
wystąpienie przeciwko Turkom, "żeby nas wielkich
hospodarów staraniem chrześcijaństwo z rąk
bisurmańskich wyswobodzone było".
Król zgodził się oczywiście na małżeństwo i
powinowaty Mniszchówny, biskup krakowski i
nominat na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, Bernard
Maciejowski, udzielił Marynie ślubu per procura. W
uroczystości wzięli udział król polski wraz ze
swoją siostrą oraz synem, a także nuncjusz
papieski.
Mniszchówna ze wspaniałym orszakiem wyruszyła
do Moskwy. Wjechała do niej 12 maja 1606 roku, a
18 maja patriarcha Hermogenes pobłogosławił jej
związek z Dymitrem i włożył jej na skronie koronę
Rurykowiczów.
W tydzień później było już jednak po wszystkim.
Wybuchło nowe powstanie, kierowane przez
Wasyla Szujskiego. Dymitra pojmano, przywiązano
mu sznur do genitaliów i włóczono po ulicach.
Zmasakrowane i niemożliwe do identyfikacji ciało
porzucono potem ludziom na pośmiewisko.
Mniszech i Maryna zostali uwięzieni, a
zwolenników byłego cara wymordowano. Zginęły
wtedy tysiące ludzi, w tym także niemało Polaków.
Upadek Samozwańca był wszelako na rękę
Zygmuntowi III, ponieważ doszły go słuchy, że
Dymitr uwierzywszy, iż jego ojcem był Stefan
Batory, zamierzał uderzyć na Polskę i
zdetronizować Wazów. Tron polski nęcił go
widocznie bardziej niż tron rosyjski.
Z niepowodzeniem zięcia nie mógł natomiast
pogodzić się Jerzy Mniszech, którego Szujski zesłał
do Jarosławia. Począł on głosić, że Samozwaniec
wcale nie zginął i że wkrótce upomni się znowu o
swoją koronę. Prawdopodobnie Mniszech
wyszukał także człowieka, który swym wyglądem
przypominał zamordowanego cara i którego
przedstawił publicznie jako ocalonego zięcia. Nikt
oczywiście nie wiedział, iż nieco wcześniej, w
najgłębszej tajemnicy, poślubił on owdowiałą
Marynę.
Wokół drugiego Samozwańca gromadzić się
poczęli dawni protektorzy: Samuel Tyszkiewicz,
Adam Wiśniowiecki, Roman Różyński, a nawet Jan
Sapieha. Zebrali oni siedmiotysięczną armię, przy
pomocy której zamierzali zdobyć Moskwę.
Planowany atak przeciągał się jednak w czasie, aż
zdenerwowani tym żołnierze, którzy nie
otrzymywali żołdu, poczęli dezerterować. Wojsko
topniało w oczach, aż Samozwaniec, obawiając się
o swoją głowę, porzucił armię i uciekł do Kaługi.
Próbował jeszcze później zgromadzić swoich
zwolenników, ale zginął w końcu zamordowany
przez Piotra Urusa.
Moskwę na krótko zajęły wojska Zygmunta III, car
Wasyl Szujski i jego dwaj bracia dostali się do
polskiej niewoli, a Władysław IV został
nominalnym carem Rosji.
Nie skończyła się jednak historia awanturniczej
Maryny Mniszchówny. Była caryca i synowa
Stefana Batorego związała się z chłopem Iwanem
Zarudzkim spod Tarnopola, atamanem kozackim.
Usiłował on wzniecić powstanie na Ukrainie, ale
pojmano go i wbito na pal. Wraz z nim pojmano
także Marynę i jej trzyletniego syna, zrodzonego w
związku z drugim Samozwańcem. Dziecko zostało
powieszone, a jego matkę uduszono. Wyroki te
zatwierdził nowy car rosyjski Michał Romanow,
dziad Piotra Wielkiego.
li i