DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
Karol Marx
KAPITAŁ
KRYTYKA EKONOMII POLITYCZNEJ
Tom I. Rozdział I.
TOWAR
4. Fetyszyzm towarowy i jego tajemnica
Towar wydaje si
ę
na pierwszy rzut oka rzecz
ą
sam
ą
przez si
ę
zrozumiał
ą
i trywialn
ą
.
Analiza wykazuje,
ż
e jest to rzecz diabelnie zawikłana, pełna metafizycznych subtelno
ś
ci
i kruczków teologicznych. Jako warto
ść
u
ż
ytkowa nie zawiera towar nic tajemniczego,
wszystko jedno, czy spojrz
ę
na
ń
z tego punktu widzenia,
ż
e dzi
ę
ki swym własno
ś
ciom
zaspokaja ludzkie potrzeby, czy z tego,
ż
e własno
ś
ci tych nabywa dopiero jako produkt
ludzkiej pracy. Jest rzecz
ą
najzupełniej oczywist
ą
,
ż
e człowiek działaniem swym zmienia
form
ę
materiałów dostarczonych przez przyrod
ę
w sposób dla siebie po
ż
yteczny.
Zmieniamy np. form
ę
drewna, gdy robimy z niego stół. Mimo to stół pozostaje drewnem,
rzecz
ą
bardzo zwyczajn
ą
i zmysłow
ą
. Ale gdy tylko wyst
ę
puje jako towar, przeobra
ż
a si
ę
w rzecz jednocze
ś
nie zmysłow
ą
i nadzmysłow
ą
. Nie tylko stoi nogami na podłodze, ale
staje na głowie, przeciwstawiaj
ą
c si
ę
wszystkim innym towarom, i wysnuwa z swej
drewnianej głowy fantazje dziwniejsze, ni
ż
gdyby si
ę
pu
ś
cił nagle w tany.
Mistyczny charakter towaru nie pochodzi wi
ę
c z jego warto
ś
ci u
ż
ytkowej. Nie pochodzi
równie
ż
z tre
ś
ci okre
ś
le
ń
warto
ś
ci. Bo po pierwsze, jest prawd
ą
fizjologiczn
ą
,
ż
e
wszystkie u
ż
yteczne prace, czyli czynno
ś
ci produkcyjne, jakkolwiek ró
ż
ni
ą
si
ę
mi
ę
dzy
sob
ą
, s
ą
funkcjami ludzkiego organizmu, i
ż
e ka
ż
da taka funkcja, niezale
ż
nie od swej
tre
ś
ci i formy, jest w istocie rzeczy wydatkowaniem ludzkiego mózgu, nerwów, mi
ęś
ni,
organów zmysłowych itd. Po wtóre, o ile idzie o podstaw
ę
okre
ś
laj
ą
c
ą
wielko
ść
warto
ś
ci,
o czas trwania tego wydatkowania, czyli o ilo
ść
pracy, to ilo
ść
jej nawet zewn
ę
trznie ró
ż
ni
si
ę
od jako
ś
ci. We wszystkich stosunkach czas pracy niezb
ę
dny do wytworzenia
ś
rodków
utrzymania musiał interesowa
ć
człowieka, jakkolwiek na ró
ż
nych szczeblach rozwoju w
niejednakowym stopniu. Wreszcie od czasu gdy ludzie pracuj
ą
w jakikolwiek b
ą
d
ź
sposób jedni dla drugich, praca ich przybiera te
ż
form
ę
społeczn
ą
.
Sk
ą
d wi
ę
c pochodzi zagadkowy charakter produktu pracy z chwil
ą
gdy przybiera form
ę
towaru? Oczywi
ś
cie z tej formy wła
ś
nie. Jednakowo
ść
ró
ż
nych prac ludzkich otrzymuje
rzeczow
ą
posta
ć
jednakowej warto
ś
ci przedmiotowej produktów pracy; mierzenie
wydatkowania ludzkiej siły roboczej czasem jego trwania przybiera posta
ć
wielko
ś
ci
warto
ś
ci produktów pracy; wreszcie stosunki wzajemne wytwórców stwierdzaj
ą
ce owe
społeczne znamiona ich prac przybieraj
ą
form
ę
społecznego stosunku mi
ę
dzy
produktami pracy.
Tajemniczo
ść
formy towarowej polega wi
ę
c po prostu na tym,
ż
e odzwierciedla ona
ludziom społeczny charakter ich własnej pracy jako przedmiotowy charakter samych
produktów pracy, jako społeczne własno
ś
ci naturalne tych rzeczy; dlatego te
ż
społeczny
stosunek wytwórców do pracy ogólnej wyst
ę
puje jako istniej
ą
cy poza nimi społeczny
stosunek przedmiotów. Dzi
ę
ki temu quid pro quo produkty pracy staj
ą
si
ę
towarami,
rzeczami zarazem zmysłowymi i nadzmysłowymi, społecznymi. Podobnie oddziaływanie
ś
wietlne jakiej
ś
rzeczy na nerw wzrokowy nie przejawia si
ę
jako subiektywne pobudzenie
samego nerwu, lecz jako przedmiotowa forma rzeczy na zewn
ą
trz oka. Ale przy widzeniu
ś
wiatło pada naprawd
ę
z jednej rzeczy, przedmiotu zewn
ę
trznego, na inn
ą
rzecz - na
Strona 1 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20
oko. Jest to fizyczny stosunek mi
ę
dzy fizycznymi rzeczami. Natomiast forma towarowa i
stosunek warto
ś
ciowy produktów pracy, w którym ona znajduje wyraz, nie ma absolutnie
nic wspólnego z ich fizyczn
ą
natur
ą
i z wynikaj
ą
cymi z niej rzeczowymi stosunkami. To
tylko okre
ś
lony stosunek społeczny mi
ę
dzy samymi lud
ź
mi przyjmuje tu dla nich ułudn
ą
posta
ć
stosunku mi
ę
dzy rzeczami. Aby wi
ę
c znale
źć
analogi
ę
, trzeba si
ę
przenie
ść
w
mgławice
ś
wiata religii. Tu produkty ludzkiej głowy wydaj
ą
si
ę
obdarzone własnym
ż
yciem, samodzielnymi postaciami, pozostaj
ą
cymi w stosunkach z sob
ą
i z lud
ź
mi.
Podobnie dzieje si
ę
w
ś
wiecie towarów z produktami ludzkiej r
ę
ki. Nazywam to
fetyszyzmem, który przylgn
ą
ł do produktów pracy, odk
ą
d s
ą
wytwarzane jako towary, i
jest nieodł
ą
czny od produkcji towarowej.
Ten fetyszystyczny charakter
ś
wiata towarów wynika, jak to ju
ż
wykazała poprzedzaj
ą
ca
analiza, z szczególnego społecznego charakteru pracy wytwarzaj
ą
cej towary.
Przedmioty u
ż
ytkowe tylko dlatego staj
ą
si
ę
w ogóle towarami,
ż
e s
ą
produktami
niezale
ż
nie od siebie wykonywanych prac prywatnych. Ogól tych prac prywatnych tworzy
ogóln
ą
prac
ę
społeczn
ą
. Poniewa
ż
wytwórcy nawi
ą
zuj
ą
z sob
ą
społeczn
ą
styczno
ść
dopiero przez wymian
ę
produktów swej pracy, specyficznie społeczne znamiona ich
prywatnych prac ujawniaj
ą
si
ę
dopiero w obr
ę
bie tej wymiany. Inaczej mówi
ą
c, dopiero
przez stosunki, jakie wymiana stwarza mi
ę
dzy produktami pracy, a za ich po
ś
rednictwem
mi
ę
dzy wytwórcami, prace prywatne wyst
ę
puj
ą
jako człony ogólnej pracy społecznej.
Wytwórcom wydaj
ą
si
ę
społeczne stosunki ich prac prywatnych nie tym, czym s
ą
, tzn. nie
bezpo
ś
rednio społecznymi stosunkami osób w samych ich pracach, lecz raczej
rzeczowymi stosunkami osób i społecznymi stosunkami rzeczy.
Produkty pracy dopiero w obr
ę
bi
ę
wymiany uzyskuj
ą
społecznie jednakowy byt
przedmiotowy jako warto
ś
ci, odr
ę
bny od ich wielokształtnego bytu zmysłowego, który
posiadaj
ą
jako przedmioty u
ż
ytkowe. To rozdwojenie produktów pracy na rzecz
u
ż
yteczn
ą
i na rzecz-warto
ść
dokonuje si
ę
w praktyce dopiero z chwil
ą
, gdy wymiana
osi
ą
gn
ę
ła ju
ż
do
ść
szeroki zakres i znaczenie, tak aby rzeczy u
ż
yteczne były
produkowane na wymian
ę
, aby wi
ę
c charakter warto
ś
ciowy tych rzeczy ju
ż
przy samej
ich produkcji był brany pod uwag
ę
. Od tej chwili prywatne prace wytwórców nabieraj
ą
istotnie dwoistego charakteru społecznego. Z jednej strony, jako okre
ś
lone prace
u
ż
yteczne, musz
ą
zaspokaja
ć
pewn
ą
okre
ś
lon
ą
potrzeb
ę
społeczn
ą
i w ten sposób
wykazywa
ć
si
ę
jako człony pracy ogólnego, samorzutnie powstałego systemu
społecznego podziału pracy. Z drugiej strony - zaspokajaj
ą
ró
ż
norodne potrzeby samych
wytwórców jedynie dzi
ę
ki temu,
ż
e ka
ż
da u
ż
yteczna praca prywatna mo
ż
e by
ć
wymieniona na ka
ż
d
ą
innego rodzaju u
ż
yteczn
ą
prac
ę
prywatn
ą
, posiada wi
ę
c równy jej
walor. Równo
ść
prac ró
ż
ni
ą
cych si
ę
toto coelo [o całe niebo] od siebie polega
ć
mo
ż
e
jedynie na abstrahowaniu od ich rzeczywistej nierówno
ś
ci, na sprowadzeniu ich do
wspólnej im cechy, któr
ą
posiadaj
ą
jako wydatkowanie ludzkiej siły roboczej, jako
abstrakcyjnie ludzka praca. W mózgu prywatnych wytwórców ten dwoisty charakter
społeczny ich prac prywatnych znajduje odbicie w tych tylko formach, które wyst
ę
puj
ą
w
stosunkach praktycznych, w wymianie produktów: społecznie u
ż
yteczny charakter ich
prac prywatnych w tej formie,
ż
e produkt pracy musi by
ć
u
ż
yteczny, i to dla innych, a
społeczny charakter równo
ś
ci ró
ż
norodnych prac - w formie wspólnego charakteru
warto
ś
ciowego tych ró
ż
nych pod wzgl
ę
dem materialnym rzeczy, jakimi s
ą
produkty
pracy.
Ludzie zestawiaj
ą
wi
ę
c produkty swojej pracy jako warto
ś
ci nie dlatego,
ż
e traktuj
ą
te
rzeczy jedynie jako rzeczowe łupiny kryj
ą
ce jednakow
ą
prac
ę
ludzk
ą
, lecz odwrotnie,
przyrównuj
ą
c w wymianie swe ró
ż
norodne produkty jako warto
ś
ci, ustalaj
ą
przez to
jednakowo
ść
swych ró
ż
nych prac jako pracy ludzkiej. Nie wiedz
ą
o tym, ale czyni
ą
to.
Warto
ść
nie ma wi
ę
c na czole napisu głosz
ą
cego, czym jest. Co wi
ę
cej, warto
ść
przeobra
ż
a ka
ż
dy produkt pracy w społeczny hieroglif. Pó
ź
niej ludzie staraj
ą
si
ę
Strona 2 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20
odcyfrowa
ć
znaczenie hieroglifu, odkry
ć
tajemnic
ę
swego własnego społecznego
produktu, gdy
ż
okre
ś
lenie przedmiotów u
ż
ytku jako warto
ś
ci jest tak samo społecznym
produktem ludzi jak mowa. Pó
ź
no dokonane odkrycie naukowe,
ż
e produkty pracy s
ą
warto
ś
ciami tylko jako rzeczowe wyrazy pracy ludzkiej zu
ż
ytej na ich wykonanie, stanowi
epok
ę
w historii rozwoju ludzko
ś
ci, bynajmniej jednak nie odziera społecznych znamion
pracy z ich rzeczowych pozorów. To, co dotyczy tylko tej szczególnej formy produkcji,
jak
ą
jest produkcja towarowa, mianowicie,
ż
e specyficznie społeczny charakter
wzajemnie od siebie niezale
ż
nych prac prywatnych polega na tym, i
ż
jako ludzka praca
s
ą
sobie równe, co wyst
ę
puje na jaw w warto
ś
ci produktów pracy - to wła
ś
nie ludziom
usidlanym przez stosunki produkcji towarowej wydaje si
ę
, zarówno przed owym
odkryciem jak i po nim, równie niezmienne jak to,
ż
e cho
ć
nauka rozło
ż
yła powietrze na
jego składniki, jego fizykalna, cielesna posta
ć
pozostała niezmieniona.
Wymieniaj
ą
cych produkty interesuje w praktyce przede wszystkim pytanie, ile cudzych
produktów otrzymuj
ą
za własny produkt, a wi
ę
c w jakiej proporcji produkty s
ą
wymieniane. Z chwil
ą
gdy te proporcje nabyły pewnej, u
ś
wi
ę
conej przez zwyczaj stało
ś
ci,
wydaje si
ę
, jakoby wynikały z samej natury produktów pracy, tak i
ż
np. l tona
ż
elaza i 2
uncje złota tak samo s
ą
sobie równe co do warto
ś
ci jak l funt
ż
elaza i l funt złota -
pomimo swych odmiennych własno
ś
ci fizycznych i chemicznych - s
ą
równe co do
ci
ęż
aru. Warto
ś
ciowy charakter produktów pracy utrwala si
ę
faktycznie dopiero w ich
działaniu Jako wielko
ś
ci warto
ś
ci. Wielko
ś
ci te zmieniaj
ą
si
ę
ci
ą
gle, niezale
ż
nie od woli,
ś
wiadomo
ś
ci i działania osób wymieniaj
ą
cych. Własny ruch społeczny tych osób
przybiera w ich oczach posta
ć
ruchu rzeczy, pod którego kontrol
ą
si
ę
znajduj
ą
, zamiast
same go kontrolowa
ć
. Dopiero na szczeblu zupełnie rozwini
ę
tej produkcji towarowej
wyrasta z samego do
ś
wiadczenia naukowe zrozumienie tego,
ż
e prace prywatne,
wykonywane niezale
ż
nie od siebie, ale wszechstronnie współzale
ż
ne jako samorzutnie
powstałe człony społecznego podziału pracy, ustawicznie sprowadzane s
ą
do swej
społecznie proporcjonalnej miary - albowiem w przypadkowych i wci
ąż
zmieniaj
ą
cych si
ę
stosunkach wymiennych ich produktów czas społecznie niezb
ę
dny do wytworzenia ich
zawsze daje o sobie zna
ć
z przemo
ż
n
ą
sił
ą
władczego prawa przyrody, podobnie jak
prawo ci
ęż
ko
ś
ci, gdy si
ę
komu
ś
dom nad głow
ą
zawali. Okre
ś
lanie wielko
ś
ci warto
ś
ci
przez czas pracy jest wi
ę
c tajemnic
ą
ukryt
ą
pod postaci
ą
ruchu warto
ś
ci towarów
wyst
ę
puj
ą
cych wobec siebie w okre
ś
lonym stosunku. Odsłoni
ę
cie tej tajemnicy znosi
pozór czysto przypadkowego okre
ś
lania wielko
ś
ci warto
ś
ci produktów pracy, bynajmniej
jednak nie usuwa ich rzeczowej formy.
Rozmy
ś
lanie nad formami
ż
ycia ludzkiego, a wi
ę
c te
ż
ich naukowa analiza, kroczy w
ogóle drog
ą
wprost przeciwn
ą
ni
ż
rzeczywisty rozwój. Zaczyna si
ę
post festum, a wi
ę
c od
gotowych wyników procesu rozwojowego. Formy, które nadaj
ą
produktom pracy pi
ę
tno
towarów, a wi
ę
c stanowi
ą
przesłanki cyrkulacji towarowej, nabrały trwało
ś
ci naturalnych
form
ż
ycia społecznego, zanim jeszcze ludzie spróbowali zda
ć
sobie spraw
ę
nie z
historycznego charakteru tych form, które wydaj
ą
im si
ę
ju
ż
niezmienne, lecz z ich tre
ś
ci.
Tote
ż
dopiero analiza cen towarów doprowadziła do okre
ś
lenia wielko
ś
ci warto
ś
ci i
dopiero wspólny pieni
ęż
ny wyraz towarów - do ustalenia ich charakteru warto
ś
ciowego.
Ale wła
ś
nie ta zako
ń
czona forma
ś
wiata towarów, forma pieni
ęż
na, zamiast ujawnia
ć
,
zarzuca rzeczow
ą
zasłon
ę
na społeczny charakter prac prywatnych, a wi
ę
c - na
społeczne stosunki prywatnych pracowników. Gdy mówi
ę
,
ż
e surdut, buty itd.
ustosunkowuj
ą
si
ę
do płótna jako do ogólnego uciele
ś
nienia abstrakcyjnie ludzkiej pracy,
dziwaczno
ść
tego wyra
ż
enia rzuca si
ę
w oczy. Gdy jednak producenci surduta, butów itd.
zestawiaj
ą
te towary z płótnem - albo, co wcale sprawy nie zmienia, ze zlotem lub
srebrem - jako z ogólnym ekwiwalentem, stosunek ich prywatnych prac do ogólnej pracy
społecznej przedstawia si
ę
im wła
ś
nie w tej cudacznej formie.
Kategorie bur
ż
uazyjnej ekonomii politycznej s
ą
takimi wła
ś
nie formami. S
ą
to formy my
ś
li
maj
ą
ce społeczny, a wi
ę
c obiektywny walor dla stosunków produkcji tego historycznie
Strona 3 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20
okre
ś
lonego społecznego sposobu produkcji, jakim jest produkcja towarowa. Cały
mistycyzm
ś
wiata towarów, cała ta mgła tajemniczo
ś
ci i czarów otaczaj
ą
ca produkty
pracy w produkcji towarowej pierzchnie wi
ę
c od razu, gdy przejdziemy do innych form
produkcji.
Poniewa
ż
ekonomia polityczna lubi robinsonady, odwied
ź
my wi
ę
c naprzód Robinsona na
jego wyspie. Cho
ć
bardzo skromny z natury, ma jednak ró
ż
ne potrzeby, które musi
zaspokoi
ć
; musi wi
ę
c wykonywa
ć
ró
ż
nego rodzaju u
ż
yteczne prace, majstrowa
ć
narz
ę
dzia, robi
ć
meble, oswaja
ć
lamy, łowi
ć
ryby, polowa
ć
itd. Nie mówimy tu o modlitwie
itp., bo nasz Robinson znajduje w nich przyjemno
ść
i traktuje takie czynno
ś
ci jako
wytchnienie. Mimo ró
ż
norodno
ś
ci swych czynno
ś
ci wytwórczych wie on,
ż
e s
ą
to tylko
ró
ż
ne formy działania tego samego Robinsona, a wi
ę
c rozmaite rodzaje ludzkiej pracy.
Sama konieczno
ść
zmusza go do
ś
cisłego rozdzielenia swego czasu mi
ę
dzy ró
ż
ne
zaj
ę
cia. To, czy jedno zaj
ę
cie zajmie w ogólnej sumie jego pracy mniej, inne wi
ę
cej
czasu, zale
ż
y jedynie od mniejszych lub wi
ę
kszych trudno
ś
ci, które trzeba pokona
ć
,
ż
eby
osi
ą
gn
ąć
zamierzony efekt u
ż
yteczny. Uczy go tego do
ś
wiadczenie i nasz Robinson,
który z rozbitego okr
ę
tu ocalił zegarek, ksi
ę
g
ę
główn
ą
, pióro i atrament, jako prawdziwy
Anglik zaczyna niebawem prowadzi
ć
ksi
ę
gi handlowe swego gospodarstwa. Jego
inwentarz zawiera spis przedmiotów u
ż
ytkowych, które posiada. spis ró
ż
nych czynno
ś
ci
potrzebnych do wytworzenia tych przedmiotów, wreszcie - przeci
ę
tny czas pracy zu
ż
yty
na wytworzenie okre
ś
lonych ilo
ś
ci tych ró
ż
nych produktów. Wszystkie stosunki mi
ę
dzy
Robinsonem a rzeczami składaj
ą
cymi si
ę
na stworzone przez niego samego bogactwo
s
ą
tak proste i przejrzyste,
ż
e nawet pan M. Wirth mógłby je zrozumie
ć
bez szczególnego
wysiłku umysłowego. A jednak wszystkie istotne znamiona warto
ś
ci s
ą
ju
ż
w tych
stosunkach zawarte.
Przenie
ś
my si
ę
teraz ze słonecznej wyspy Robinsona w mroki europejskiego
ś
redniowiecza. Zamiast niezale
ż
nego człowieka spotykamy tu samych zale
ż
nych:
chłopów-poddanych i panów, wasali i seniorów,
ś
wieckich i klechów. Osobista zale
ż
no
ść
cechuje stosunki społeczne produkcji materialnej i wszystkie oparte na niej dziedziny
ż
ycia. Ale wła
ś
nie dlatego,
ż
e podstaw
ę
społeczn
ą
tworz
ą
stosunki osobistej zale
ż
no
ś
ci,
prace i ich produkty nie potrzebuj
ą
przybiera
ć
fantastycznej postaci odmiennej od ich
rzeczywistej istoty. Znajduj
ą
swe miejsce w mechanizmie społecznym jako posługi i
daniny w naturze. Naturalna forma pracy, jej charakter szczególny - a nie ogólny jak w
produkcji towarowej - jest tu jej form
ą
bezpo
ś
rednio społeczn
ą
. Pa
ń
szczyzn
ę
tak samo
si
ę
mierzy czasem pracy jak prac
ę
wytwarzaj
ą
c
ą
towary, ale ka
ż
dy chłop pa
ń
szczy
ź
niany
wie,
ż
e pracuj
ą
c na pa
ń
skim oddał panu okre
ś
lon
ą
ilo
ść
swej osobistej siły roboczej.
Przypadaj
ą
ca klesze dziesi
ę
cina jest bardziej namacalna od jego błogosławie
ń
stwa.
Cokolwiek by
ś
my wi
ę
c s
ą
dzili o maskach, w jakich ludzie wyst
ę
puj
ą
tu wobec siebie, w
ka
ż
dym razie społeczne stosunki ludzi w wykonywanych przez nich pracach ujawniaj
ą
si
ę
jako ich własne osobiste stosunki, a, nie s
ą
przyobleczone w szat
ę
społecznych
stosunków rzeczy, produktów pracy.
Dla rozpatrywania pracy wspólnej, tzn. bezpo
ś
rednio uspołecznionej, nie potrzebujemy
cofa
ć
si
ę
do pierwotnej jej formy, któr
ą
spotykamy w zaraniu dziejów wszystkich ludów
cywilizowanych. Inny, bli
ż
szy nam przykład przedstawia patriarchalna wiejska produkcja
rodziny chłopskiej, która wytwarza na własne potrzeby zbo
ż
e, bydło, prz
ę
dz
ę
, płótno,
odzie
ż
itd. Te rozmaite przedmioty s
ą
w oczach rodziny rozmaitymi produktami jej
rodzinnej pracy, ale jeden w stosunku do drugiego nie wyst
ę
puj
ę
jako towary. Ró
ż
ne
prace wytwarzaj
ą
ce te produkty, uprawa roli, hodowla bydła, prz
ę
dzenie, tkanie, szycie
itd., s
ą
w swej naturalnej formie czynno
ś
ciami społecznymi, gdy
ż
s
ą
czynno
ś
ciami
rodziny posiadaj
ą
cej swój własny samorzutny podział pracy, podobnie jak ma go
produkcja towarowa. Ró
ż
nice wieku i płci oraz naturalne warunki pracy, zale
ż
ne od pory
roku, reguluj
ą
podział pracy w rodzinie i czas pracy ka
ż
dego z jej członków. Lecz
wydatkowanie indywidualnej siły roboczej, mierzone przez czas pracy, sił
ą
rzeczy
Strona 4 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20
wyst
ę
puje tu jako społeczny oznacznik samych prac, gdy
ż
indywidualne siły robocze z
natury rzeczy działaj
ą
tu tylko jako organy wspólnej siły roboczej rodziny.
Wyobra
ź
my sobie wreszcie, na odmian
ę
, zwi
ą
zek wolnych ludzi pracuj
ą
cych przy
pomocy wspólnych
ś
rodków produkcji i
ś
wiadomie wydatkuj
ą
cych swe liczne
indywidualne siły robocze jako jedn
ą
społeczn
ą
sił
ę
robocz
ą
. Wszystkie znamiona
cechuj
ą
ce prac
ę
Robinsona powtarzaj
ą
si
ę
tutaj, tylko ju
ż
nie indywidualnie, lecz
społecznie. Wszystkie produkty Robinsona były wył
ą
cznie jego. osobistymi produktami i
dlatego były bezpo
ś
rednio przedmiotami jego u
ż
ytku. Globalny produkt zwi
ą
zku jest
produktem społecznym. Cz
ęść
tego produktu słu
ż
y nadal jako
ś
rodek produkcji i ta cz
ęść
pozostaje społeczna. Ale inna cz
ęść
jest spo
ż
ywana przez członków zwi
ą
zku jako
ś
rodek
utrzymania; t
ę
cz
ęść
musz
ą
wi
ę
c podzieli
ć
mi
ę
dzy siebie.
Sposób tego podziału b
ę
dzie si
ę
zmieniał zale
ż
nie od szczególnego charakteru
społecznego organizmu wytwórczego i od odpowiedniego historycznego poziomu
rozwoju wytwórców. Tylko dla porównania z produkcj
ą
towarow
ą
załó
ż
my,
ż
e udział
ka
ż
dego wytwórcy w
ś
rodkach spo
ż
ycia jest okre
ś
lony przez czas jego pracy. W ten
sposób czas pracy odgrywałby dwojak
ą
rol
ę
. Jego podział według społecznego planu
utrzymuje wła
ś
ciw
ą
proporcj
ę
mi
ę
dzy ró
ż
nymi funkcjami roboczymi a ró
ż
nymi
potrzebami. Z drugiej strony, czas pracy słu
ż
y jednocze
ś
nie za miernik indywidualnego
udziału wytwórcy w pracy zbiorowej, a wi
ę
c te
ż
jego udziału w cz
ęś
ci zbiorowego
produktu przeznaczonej do spo
ż
ycia indywidualnego. Społeczne stosunki mi
ę
dzy lud
ź
mi,
ich pracami i produktami ich pracy s
ą
tutaj, i w produkcji, i przy podziale, proste i
przejrzyste.
Dla społecze
ń
stwa wytwórców towarów, w którym ogólnospołeczny stosunek
produkcyjny polega na tym,
ż
e wytwórcy odnosz
ą
si
ę
do swych produktów jako do
towarów, czyli do warto
ś
ci, i w tej rzeczowej formie porównuj
ą
swe prywatne prace jako
jednakow
ą
prace ludzk
ą
, dla społecze
ń
stwa takiego chrze
ś
cija
ń
stwo z jego kultem
abstrakcyjnego człowieka, zwłaszcza w jego bur
ż
uazyjnych odmianach rozwojowych, jak
protestantyzm, deizm itd. - stanowi najodpowiedniejsz
ą
form
ę
religii. Przy takim sposobie
produkcji, jak staroazjatycki, staro
ż
ytny itp., przeistoczenie produktu w towar, a wi
ę
c te
ż
istnienie człowieka jako producenta towarów, odgrywa rol
ę
podrz
ę
dn
ą
, coraz bardziej
jednak zyskuje na znaczeniu w miar
ę
jak społeczno
ś
ci te wchodz
ą
w stadium upadku.
Wła
ś
ciwe ludy kupieckie
ż
yj
ą
jedynie w szczelinach
ś
wiata staro
ż
ytnego, jak bogowie
Epikura lub jak
ś
ydzi w porach społecze
ń
stwa polskiego. Owe staro
ż
ytne społeczne
organizmy wytwórcze s
ą
bez porównania prostsze i przejrzystsze od bur
ż
uazyjnego, lecz
podstaw
ą
ich jest b
ą
d
ź
niedojrzało
ść
osobnika ludzkiego, który Jeszcze nie zerwał
p
ę
powiny ł
ą
cz
ą
cej go pierwotn
ą
wi
ę
zi
ą
gatunku z innymi, b
ą
d
ź
prosty stosunek
panowania i podda
ń
stwa. Warunkiem istnienia tych społecze
ń
stw jest niski stopie
ń
rozwoju sil produkcyjnych pracy i wynikaj
ą
ce st
ą
d sp
ę
tanie człowieka przez proces
wytwarzania
ż
ycia materialnego, a wi
ę
c ciasny zakres stosunków ludzi pomi
ę
dzy sob
ą
i
ludzi z przyrod
ą
. To rzeczywiste sp
ę
tanie znajduje ideowe odbicie w dawnych religiach
ludowych z ich kultem przyrody. Religijny odblask rzeczywistego
ś
wiata mo
ż
e w ogóle
znikn
ąć
dopiero wtedy, gdy stosunki praktycznego, powszedniego
ż
ycia b
ę
d
ą
przejrzy
ś
cie wyst
ę
powały przed człowiekiem w jego codziennym bycie jako rozumne
stosunki ludzi mi
ę
dzy sob
ą
.i do przyrody. Ukształtowanie społecznego procesu
ż
yciowego, czyli materialnego procesu produkcji, wtedy dopiero zrzuci z siebie zasłon
ę
z
mistycznych mgieł, gdy stanie si
ę
dziełem swobodnie zrzeszonych ludzi i znajdzie si
ę
pod ich
ś
wiadom
ą
, planow
ą
kontrol
ą
- co jednak wymaga takiej materialnej podstawy
społecze
ń
stwa, czyli szeregu materialnych warunków bytu, które ze swej strony s
ą
samorzutnym wytworem długiego i bolesnego rozwoju dziejowego.
Ekonomia polityczna dokonała wprawdzie, cho
ć
nie w pełni, rozbioru warto
ś
ci i jej
wielko
ś
ci i ujawniła tre
ść
ukryt
ą
w tych formach. Nigdy jednak nie postawiła nawet
Strona 5 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20
pytania, dlaczego ta tre
ść
przybiera tak
ą
form
ę
, dlaczego wi
ę
c praca znajduje wyraz w
warto
ś
ci, a jej ilo
ść
mierzona czasem pracy - w wielko
ś
ci warto
ś
ci produktu pracy.
Formuły, które na pierwszy rzut oka zdradzaj
ą
,
ż
e wła
ś
ciwe s
ą
takiej formacji społecznej,
w której jeszcze proces produkcji rz
ą
dzi lud
ź
mi, a nie człowiek procesem produkcji,
wydaj
ę
si
ę
jej bur
ż
uazyjnej
ś
wiadomo
ś
ci konieczno
ś
ci
ą
równie naturaln
ą
i oczywist
ą
jak
sama praca produkcyjna. Dlatego te
ż
bur
ż
uazyjna ekonomia polityczna traktuje
przedbur
ż
uazyjne formy społecznego organizmu produkcyjnego mniej wi
ę
cej tak samo
jak Ojcowie Ko
ś
cioła traktuj
ą
religie przedchrze
ś
cija
ń
skie.
M.in. nudna i jałowa kłótnia o rol
ę
przyrody w tworzeniu warto
ś
ci wymiennej
ś
wiadczy, do
jakiego stopnia wzrok cz
ęś
ci ekonomistów jest za
ć
miony przez fetyszyzm nieodł
ą
czny od
ś
wiata towarów, czyli przez przedmiotowe pozory społecznych okre
ś
le
ń
pracy. Poniewa
ż
warto
ść
wymienna jest pewnym społecznym sposobem wyra
ż
ania pracy zu
ż
ytej na
wytworzenie danej rzeczy, nie mo
ż
e ona zawiera
ć
wi
ę
cej substancji naturalnej ni
ż
np.
kurs dewiz.
Poniewa
ż
forma towarowa jest najogólniejsz
ą
i najmniej rozwini
ę
t
ą
form
ą
bur
ż
uazyjnej
produkcji, wyst
ę
puj
ą
c
ą
dlatego wcze
ś
nie - jakkolwiek w sposób nie tak przemo
ż
ny a
przez to charakterystyczny jak dzi
ś
- przeto jej fetyszystyczny charakter jest jeszcze
stosunkowo przejrzysty. Przy konkretniejszych formach znika nawet ten pozór prostoty.
Sk
ą
d bowiem płyn
ą
złudzenia systemu monetarnego? Z tego,
ż
e nie dostrzegał on,
ż
e
złoto i srebro wyobra
ż
aj
ą
, jako pieni
ą
dz, pewien społeczny stosunek produkcji, ale w
formie rzeczy naturalnych, o osobliwych własno
ś
ciach społecznych. A nowoczesna
ekonomia, która z pogardliwym u
ś
miechem spogl
ą
da na system monetarny - czy nie
chwytamy jej na fetyszyzmie, gdy traktuje o kapitale? Czy
ż
to tak dawno znikło
fizjokratyczne złudzenie,
ż
e renta gruntowa wyrasta z ziemi a nie ze społecze
ń
stwa?
Aby jednak nie uprzedza
ć
faktów, poprzestaniemy teraz na jeszcze jednym przykładzie
dotycz
ą
cym samej formy towarowej. Gdyby towary mogły przemawia
ć
, powiedziałyby:
nasza warto
ść
u
ż
ytkowa interesuje zapewne człowieka, nie dotyczy jednak nas jako
rzeczy. Jako rzeczy posiadamy natomiast warto
ść
. Odnosimy si
ę
do siebie nawzajem
tylko jako warto
ś
ci wymienne, jak to wida
ć
z naszego ruchu jako rzeczy-towarów.
Posłuchajmy tylko, jak dusza towaru obwieszcza ustami ekonomisty: "Warto
ść
(wymienna) jest własno
ś
ci
ą
rzeczy, bogactwo (warto
ść
u
ż
ytkowa) - własno
ś
ci
ą
człowieka. Warto
ść
w tym znaczeniu zakłada koniecznie wymian
ę
, bogactwo - nie".
"Bogactwo (warto
ść
u
ż
ytkowa) jest atrybutem człowieka, warto
ść
- atrybutem towarów.
Człowiek lub społeczno
ść
jest bogata; perl
ą
lub diament s
ą
warto
ś
ciowe... Perl
ą
albo
diament maj
ą
warto
ść
jako perl
ą
albo diament". Dotychczas
ż
aden chemik nie odkrył
warto
ś
ci wymiennej w perle lub w diamencie. Jednak
ż
e ekonomi
ś
ci-odkrywcy tej
chemicznej substancji, którzy roszcz
ą
sobie szczególne pretensje do gł
ę
bi krytycznej,
uwa
ż
aj
ą
,
ż
e warto
ść
u
ż
ytkowa rzeczy jest niezale
ż
na od ich rzeczowych własno
ś
ci,
natomiast warto
ść
jest im wła
ś
ciwa jako rzeczom. A utwierdza ich w tym mniemaniu
osobliwa okoliczno
ść
,
ż
e warto
ść
u
ż
ytkowa rzeczy istnieje dla człowieka bez wymiany, a
wi
ę
c w bezpo
ś
rednim stosunku mi
ę
dzy człowiekiem a rzecz
ą
, gdy odwrotnie, warto
ść
ujawnia si
ę
tylko w wymianie, tzn. w procesie społecznym. Komu
ż
nie stanie tutaj w
pami
ę
ci poczciwy Dogberry i lekcja, jak
ą
daje stró
ż
owi nocnemu Seacoalowi: "By
ć
pi
ę
knym m
ęż
czyzn
ą
to dar fortuny, ale umiej
ę
tno
ść
czytania i pisania - to dar
przyrodzony".
Strona 6 z 6
Bez tytułu 1
2009-10-20