Hawksley Elizabeth Brzydula

background image

Elizabeth Hawksley

BRZYDULA

1

background image

1

Wszystko zaczęło się w grudniu 1813 roku. Tego dnia uświadomiłam

sobie, że Balquidder pragnie mojej śmierci.

To brzmi jak początek jednej z moich „powieści gotyckich”, czyli

romansów grozy (trzytomowe wydanie, Robinson 8 Robinson, Paternoster

Row, cena trzy gwinee), niemniej jest prawdą.

Faktycznie, we Władczyni Sokolego Gniazda, powieści, którą wtedy pisałam,

podstępne knowania podłego mnicha, Era Bartolomea, zmuszają moją

bohaterkę, Angelinę, do ucieczki z domu. Zgodnie z konwencją tego typu

romansów, znajduje ona schronienie w zrujnowanym zamku, stojącym na

szczycie pokrytych śniegiem Alp.

Nigdy nie byłam w Szwajcarii, nie wiem, czy zamki są tam budowane nad

przepaściami, ale jest to powieść gotycka i moi czytelnicy tego właśnie

oczekują.

Odbiegłam od tematu. Może niezbyt daleko, ponieważ również i ja, tak

jak Angelina, musiałam ratować się ucieczką. Nie lubię też wzmianek o

Balquidderze. Nawet teraz trudno jest mi o nim pisać. Nie udało mu się

mnie zniszczyć, ale za to doprowadził do zguby innych osób.

A oto historia mojego młodocianego szaleństwa — a raczej głupoty —

która zaczęła się, kiedy miałam szesnaście lat, a zakończyła tej przerażającej

2

background image

nocy, na zamarzniętej Tamizie podczas zimowego festynu. Był luty, rok

1814, a ja miałam już dwadzieścia pięć lat.

Zacznę jednak od początku. Ja, Emilia Daniels, urodziłam się 15 stycznia

1789 roku. Moja matka była o wiele młodsza od ojca, a ja byłam ich

jedynym dzieckiem. Matka była idealną przedstawicielką swojej epoki —

miała romantyczną naturę. Zalewała się łzami, czytając Cierpienia młodego

Wertera, i odznaczała się skłonnością do marzeń. Biedna mama. Bardzo mi

jej brakuje. Pisałam dla niej krótkie opowiadania, a ona obsypywała mnie

pocałunkami, chwaląc moje zdolności. Żadna z nas nie zaznała nadmiaru

uczucia ze strony ojca.

Tolley, pokojówka matki, nie lubiła ojca. Czułam to, chociaż nigdy nie

wyrażała swojej niechęci wprost. „Matka panienki mogła wyjść za mąż za

markiza”, lubiła powtarzać. „Trzykrotnie ją o to błagał, na kolanach”. To

wprawiało mnie zawsze w zdumienie. Czy w taki sposób powinni

oświadczać się mężczyźni? Nie mogłam sobie wyobrazić ojca w takiej

sytuacji. Wydawało mi się, że nie mógłby zgiąć kolan, bo bardzo by przy

tym trzeszczały. Było oczywiste, że w oczach Tolley zwykły pan Daniels,

chociaż posiadał odpowiedni majątek, stał nieporównanie niżej od

anonimowego markiza.

Mama była wyznawczynią idei Jeana Jacques”a Rousseau, więc

wzrastałam zgodnie z własną naturą. Moje fantazjowanie znajdowało

poklask, a moje uczucia były niezgruntowane. Teraz dopiero widzę, jakie to

było nierozsądne. Bóg jeden wie, ile przez to wycierpiałam. Były okresy,

3

background image

kiedy potępiałam matkę za sposób, w jaki mnie wychowywała, a

jednocześnie starałam się znaleźć argumenty na jej obronę. Nigdy nie

potrafiłam rozstrzygnąć tej kwestii, a moja miłość do niej zawsze jest

stłumiona pytaniem „dlaczego mi pozwoliłaś” lub też „ale to ty powinnaś

była wiedzieć”. Lecz wracajmy do mojej historii.

Mój ojciec należał jeszcze do epoki Oświecenia, był opanowany, rozsądny

i, według mnie, okropnie staroświecki. Rzadko go widywałam. Kiedy się

spotykaliśmy, głaskał mnie po głowie beznamiętnym gestem, pytał: „No i

jak, Emilio, czy jesteś grzeczną dziewczynką?” i odsyłał do dziecinnego

pokoju, zanim zdążyłam wyjąkać odpowiedź. Rozpaczliwie pragnęłam

miłości, chciałam go kochać, ale kiedy jeden jedyny raz zarzuciłam mu ręce

na szyję i pocałowałam, skrzywił się z niesmakiem. „Trochę umiaru,

Emilio”, powiedział. To było jedno z największych upokorzeń, jakich

doznałam w życiu, i już na zawsze zrezygnowałam z podobnych prób.

Teraz rozumiem, że był on samotnym człowiekiem, który zachowywał się

z chłodną rezerwą, aby nie okazywać swoich prawdziwych uczuć. Kiedy

uważał, że ma rację, potrafił być nieugięty Był jednocześnie sprawiedliwy i

otoczony ogólnym szacunkiem. Nie potrafił jednak przejawiać

serdeczności, przynajmniej w stosunku do żony i córki, chociaż

widywałam, jak żartował z pracownikami w majątku. To sprawiało mi ból.

Małe dziewczynki potrzebują miłości ojców, a ja zawsze czułam się

niezręcznie w towarzystwie swojego. Nigdy nie odniosłam wrażenia, aby

fakt mojego istnienia sprawiał mu jakiekolwiek zadowolenie.

4

background image

Musiał zdawać sobie sprawę, że wychowywanie mnie na dziecko natury

nie było zbyt dobrym przygotowaniem do życia, ponieważ postanowił; że

sam wybierze mi guwernantkę. Zapewne myślał, że surowość panny Chase

będzie stanowić przeciwwagę płochości matki. Ja, oczywiście,

nienawidziłam panny Chase i unikałam jej, jak mogłam, a mama udzielała

mi swojego wsparcia.

— Emilio, kochanie — mówiła — chyba nie chcesz siedzieć przy lekcjach w

tak piękny dzień. Pojedźmy na spacer.

Ze śmiechem biegłam do swojej guwernantki.

— Panno Chase, boli mnie głowa. Mama zabiera mnie na świeże powietrze.

Panna Chase nie miała w takim wypadku nic do powiedzenia. Kiedy

powóz ruszał, pokazywałam język w nadziei, że guwernantka stoi w oknie

szkolnego pokoju.

Czy wyrosłabym z tego w swoim czasie? Pewnie tak. Ale kiedy miałam

dziewięć lat, moja mama rozchorowała się, jak zwykle w zimie, a lekarze

robili co mogli, puszczając jej krew i stosując przeróżne mikstury.

Cóż mogę powiedzieć? Dzieciom nie udziela się informacji. Wiedziałam, że

coś przede mną ukrywają. Zaczęłam mieć koszmarne sny, a panna Chase

karciła mnie, że w nocy budzę ją głośnymi krzykami. Nie miałam nikogo,

komu mogłabym się zwierzyć ze swoich obaw. Zakradałam się pod drzwi

pokoju matki — nie wolno mi było wchodzić do środka — i siadywałam

tam, tak blisko, jak tylko było to możliwe. Dowiedziałam się wtedy, że czas

5

background image

może się zatrzymać i stać się niemożliwą do zniesienia teraźniejszością, z

którą musi się żyć, dzień po dniu.

Którejś nocy wślizgnęłam się do pokoju. Tolley spała na krześle. Mama

jęczała i rzucała się na łóżku.

— Mamo?

Jej twarz była pokryta kroplami potu. Nie pachniała już tak, jak moja

mama. Przeraziłam się nagle.

— Mamo! zawołałam z płaczem.

Co się z nią stało? Dlaczego mnie nie poznaje?

— Panno Emilio — usłyszałam głos zbudzonej nagle Tolley — nie powinna

panienka tu przychodzić.

Pokojówka wstała z krzesła, aby przetrzeć twarz mamy chusteczką o

lawendowym zapachu i dać jej wody. Potem Tolley obróciła się do mnie,

twarz miała bardzo smutną.

— Chodź, dziecko, pocałuj mamę. No, dobrze. Teraz już wracaj do łóżka.

Niechętnie ucałowałam wilgotny, lepki policzek mamy.

— Ona wyzdrowieje, prawda? — pytałam błagalnie, ale Tolley nie

odpowiadała.

Już nigdy więcej nie zobaczyłam matki. Umarła wczesnym rankiem.

Rok później mój ojciec ponownie się ożenił.

Znienawidziłam macochę od pierwszego wejrzenia, pewnie było to

nieuniknione. Była energiczną praktyczną kobietą która nie bawiła się w

żadne bzdury, a ja widziałam w niej osobę, która przywłaszczyła sobie

6

background image

prawa mojej matki.

— Panie Daniels — słyszałam, jak mówiła do mojego ojca. — Emilię trzeba

wziąć w karby, bo inaczej nic dobrego z niej nie wyrośnie. Nie potrafi

zrobić prostego ściegu, cały czas siedzi z nosem w książce i zachowuje się

okropnie.

— Rób to, co uważasz za słuszne, moja droga — odpowiedział jej ojciec. —

Ona nie jest ładnym dzieckiem, jest zbyt chuda i ma za duży nos, ale

otrzyma majątek swojej matki, a ja chciałbym, żeby dobrze wyszła za mąż.

Moja pierwsza żona — dodał po chwili — miała bardzo dziwne poglądy na

wychowywanie dziewcząt.

— Godzina szycia dziennie. Będę również kontrolować jej lektury —

zdecydowała macocha.

Idąc za pierwszym impulsem, wpadłam do pokoju.

— Nie!— krzyczałam, bijąc macochę pięściami. — Nienawidzę cię...

nienawidzę.

Nie mogłam powiedzieć nic więcej, ponieważ wybuchnęłam rozpaczliwym

płaczem.

Ojciec szybko otarł mi łzy

— Już dosyć, Emilio. Takie zachowanie nie przystoi dziewczynce. Przeproś

swoją mamę i idź do dziecinnego pokoju.

— Ona nie jest moją mamą! — krzyknęłam.

Nigdy nie nazwałabym mamą tej osoby o nalanej twarzy. Wyrwałam się

ojcu i wybiegłam z pokoju. Nawet teraz to wspomnienie sprawia mi

7

background image

przykrość, ale nie z powodu mojego zachowania. Zdałam sobie wtedy

sprawę, że ojciec nie żywił żadnych cieplejszych uczuć do matki, że widział

jedynie jej lekkomyślność. Jej żywe, wesołe usposobienie nie było cechą,

której mogłoby mu brakować. Ja strasznie tęskniłam za mamą a nikt,

łącznie z moim ojcem, nie wydawał się przygnębiony jej utratą. Nikt

również nie rozumiał mojej rozpaczy.

Przez długie miesiące płacz utulał mnie do snu. Po raz pierwszy w życiu

czułam się osamotniona. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym

porozmawiać. Tolley odeszła, chociaż pisała do mnie kilka razy w roku,

niech Bóg jej to wynagrodzi. Do dziś utrzymujemy ze sobą kontakt. Nowa

pani Daniels była intruzem. Postanowiłam walczyć z nią wszelkimi

możliwymi środkami, ale niewiele mogłam zrobić. Po dwóch latach miałam

już dwóch przyrodnich braci i przestałam być ośrodkiem zainteresowania.

Śmierć matki spowodowała, że trudno było mi znosić rzeczywistość. Nadal

niezbyt dobrze sobie z tym radzę. Zawsze mi się wydawało, że jeśli zanadto

wychylę głowę, znajdzie się ktoś, kto mi ją odstrzeli. Nie stałam się więc

łatwą do prowadzenia, posłuszną dziewczynką jaką miała nadzieję

zobaczyć we mnie macocha. Wycofałam się do świata swoich marzeń.

Często się zastanawiałam, czy fantazjowanie nie jest ucieczką wielu

samotnych dzieci. Jeśli o mnie chodzi, świat wyobraźni pełen rycerzy,

dziewic, czarodziejów i złych wiedźm pozwalał mi zapomnieć o mojej

niedoli.

Żal mi teraz tej małej Emilii, która miała serce tak otwarte na uczucie

8

background image

miłości. Trochę zrozumienia ze strony ojca lub macochy pozwoliłoby mi

pogodzić się z żałobą i żyć w realnym świecie, zamiast w kraju fantazji. Oni

jednak uważali za swój obowiązek tłumienie wszelkich objawów

„niestosownych” uczuć.

Nauczyłam się nienawidzić ojca i macochę. Ta nienawiść mnie zżerała.

Czułam, jak spopiela mi serce. Gdybym wtedy mogła wyrazić swoje

uczucia, gdyby ktoś mnie chciał zrozumieć... ale nie mogłam na to liczyć.

Odgrywałam się więc na moich przyrodnich braciach, szczypiąc ich mocno,

kiedy nikt nie widział. Ich okrzyki bólu były balsamem dla mojego

zbolałego serca Potem czułam się winna i nienawidziłam ich za to, że

wywołują we mnie takie uczucie. I tak to się działo.

Wydaje mi się czasem, kiedy budzę się w środku nocy, że to właśnie ta

nienawiść ściągnęła na mnie pomstę w postaci Balquiddera.

Kiedy byłam nasto1atk zaczytywałam się powieściami pani Radcliffe,

Mnichem pana Lewisa, Zamkiem Otranto pana Walpole’a i wieloma innymi.

Tam znajdowałam to wszystko, za czym tęskniłam.

W wieku czternastu lat sama zaczęłam pisać powieści gotyckie. Mogłam

wreszcie organizować świat wedle własnych życzeń. Moje bohaterki

zwykle miały niebieskie oczy; moje własne oczy były szare z żółtymi

plamkami — jeden z moich przyrodnich braci powiedział, że są koloru

mgły. Miałam długie, proste, jasnokasztanowate włosy, które musiałam

zaplatać na noc, aby następnego dnia układały się w fale. Byłam nieduża,

do szesnastu lat płaska jak deska, a nawet później nie byłam zbyt dobrze

9

background image

pod tym względem wyposażona przez naturę. Miałam zbyt szerokie usta i

za duży nos. Jest więc rzeczą oczywistą, że moje bohaterki miały usteczka

jak pączek róży, klasyczne nosy i figury, których nie powstydziłaby się

sama Wenus.

Dlaczego tak dużo o tym piszę? Chcę dać wam jakieś wyobrażenie swojej

osoby w tamtych czasach, a jednocześnie zwlekam z rozpoczęciem

właściwej opowieści. Ponieważ prawda jest taka, że boję się powracać

myślą do pana Balquiddera. Nawet teraz, kiedy go sobie przypomnę,

dłonie mam spocone ze strachu. Był potężnym mężczyzną. Był naprawdę

ogromny i groźny.

Właśnie dzięki niemu nauczyłam się tak dobrze odmalowywać

złoczyńców. Jestem w tym prawdziwą mistrzynią. Złowieszczy Era

Bartolomeo ściga moją bohaterkę, Angelinę Mountfalcon, na przestrzeni

dwóch i pół tomu. Ma żółtą cerę, czarne oczy i długie, szponiaste palce. Pan

Balquidder był bardzo gruby i miał jasnoniebieskie oczy. Mój wydawca

uważa, że postać Era Bartolomea robi wielkie wrażenie na czytelnikach,

otrzymywał w tej sprawie listy od wielu utytułowanych dam. Wracajmy

jednak do mojej opowieści.

Uwieńczeniem szaleństw mojej młodości była ucieczka ze Stephenem

Kirkwallem. Miałam wtedy szesnaście lat, a on był młodym adwokatem z

Edynburga, a przynajmniej tak o sobie mówił na pieszej wędrówce

wakacyjnej. Poznałam go w Ainderby Hall, u swojego ojca chrzestnego,

pana Beresforda, którego posiadłość oddalona była tylko o dziesięć mil od

10

background image

naszej siedziby, Tranters Court. Mój ojciec chrzestny zachęcił pana

Kirkwalla do łowienia ryb w rzece, która przepływała przez jego majątek.

Gościłam wtedy u Beresfordów. Pani Beresford wiedziała, jak drażni mnie

obecność macochy i chociaż nigdy jej głośno nie krytykowała, zapraszała

mnie często na kilkutygodniowy pobyt. Myślę, że sama pragnęła mieć

córkę. Potrafiła umiejętnie poskramiać moje szaleństwa, a robiła to tak

delikatnie, że czułam się u nich zupełnie swobodnie. W Ainderby Hall

spędziłam najszczęśliwsze dni mojego dzieciństwa.

Przez górną część parku przepływała malownicza rzeka. Można było na nią

patrzeć ze sztucznie utworzonego pagórka, na którym odtworzono ruiny

małej budowli z wieżyczkami. Lubiłam tam siedzieć i oddawać się

marzeniom. Słyszałam, że jakiś młody człowiek uzyskał pozwolenie na

łowienie ryb w tym odcinku rzeki, i opanowała mnie ciekawość. I tak się

wszystko zaczęło.

Kiedy go zobaczyłam, uderzył mnie przede wszystkim jego niedbały strój.

Miał długie włosy, spadające swobodnie na zawiązaną na szyi chustkę,

którą nosił zamiast krawata. Wydał mi się bardzo przystojny. Zostawił

wędkę w wodzie, obłożoną kamieniami, żeby się nie przewróciła, a sam

leżał na plecach z zamkniętymi oczami. Dla żartu rzuciłam do wody mały

kamyk, który wpadł obok spławika. Stephen poderwał się i zaczął wyciągać

wędkę. Zachichotałam.

Obrócił się szybko, rzucił wędkę i podszedł do mnie.

— To ty, mały łobuziaku.

11

background image

— Leniuchu — powiedziałam. — Nie wierzę, że naprawdę masz zamiar

łowić ryby.

Stephen roześmiał się. Mierzył mnie uważnym wzrokiem, a ja czułam, że

się rumienię. Miałam szesnaście lat, niecałe metr sześćdziesiąt wzrostu i na

tyle już się zaokrągliłam, że można mnie było nazwać szczupłą, a nie

chudą.

— Jesteś sama? — spytał, szukając wzrokiem guwernantki.

— Mieszkam w Ainderby Hall. Pan Beresford jest moim ojcem chrzestnym.

Stephen usiadł obok mnie, oparłszy łokcie na kolanach.

— Kirkwall — powiedział. — A ty jesteś...

Nie wydawał się zakłopotany naszym niekonwencjonalnym spotkaniem, a

ja, oczywiście, gardziłam wszelkimi konwenansami. Dlaczego nie

mielibyśmy odezwać się do siebie, zanim nas sobie przedstawiono?

Niecierpliwiły mnie takie staroświeckie formalności. Sama potrafiłam się

zaprezentować.

— Panna Daniels.

Spędziliśmy wspólnie cały ranek, a kiedy się rozstawaliśmy, dał mi do

zrozumienia, że następnego dnia przyszedłby również łowić ryby, gdybym

ja też tu była. W jego oczach wyczytałam „przyjdź, proszę” oraz że miły jest

mu mój widok. Od śmierci mamy był pierwszą osobą która traktowała

mnie jak kogoś ważnego.

Nie wątpiłam w jego podziw ani szczerość. Nie mówiłam nikomu o

naszych spotkaniach. Wkrótce się zakochałam. Dokładnie pamiętam tę

12

background image

chwilę. Siedzieliśmy na trawie. Stephen plótł wianek ze stokrotek, a ja

rzucałam kamyki do wody. Rozmawialiśmy o jakichś głupstwach. Czułam

się szczęśliwa, tego ranka świat miał szczególny urok. Obrócił się i włożył

mi wianek na głowę. Nasze oczy się spotkały. Cały wszechświat zamarł.

Zalała mnie fala gorąca, zabrakło mi tchu. Stephen uśmiechał się łagodnie.

Odwróciłam głowę i nadal wrzucałam kamyki do rzeki. Nie do końca

wiedziałam, co się wydarzyło, ale byłam pewna, że wszystko uległo

zmianie.

Spotykaliśmy się nadal, kiedy wróciłam do domu, do Tranters Court. Pan

Beresford, nie podejrzewając zdrady, polecił Stephena mojemu ojcu, który z

kolei zaprosił go do łowienia ryb w naszej posiadłości. Tutaj Stephen

przestał nawet udawać, że łowi. Spacerowaliśmy, nad rzek pod osłoną

drzew, i rozmawialiśmy, trzymając się za ręce. Zwierzyłam mu się ze

wszystkich swoich trosk.

— Nie będziesz przynajmniej musiała borykać się z brakiem pieniędzy —

powiedział Stephen.

Wiedziałam już, że z trudem zdobywa pieniądze, aby móc rozwinąć

skrzydła w wybranym przez siebie zawodzie. Z niekłamaną pasją roztaczał

przede mną projekty czynienia ludziom dobra.

— Dostanę po matce osiem tysięcy funtów — powiedziałam — ale

wolałabym być biedna.

Kiedy Stephen po raz pierwszy mnie pocałował, myślałam, że umrę z

zachwytu. Do dziś pamiętam ten rozkoszny dreszcz.

13

background image

A kiedy spytał: „Czy poślubisz mnie, Emmy?”, nie zastanawiałam się ani

chwili.

— Tak! Tak! — zawołałam, zarzucając mu ręce na szyję.

— Taka jesteś kochana! Ale, jak wiesz, nie jesteś pełnoletnia. Będziemy

musieli uciec. Czy wystarczająco mnie kochasz, aby się na to zdecydować?”

— Jak możesz o to pytać?

Nie przyszło mi nawet do głowy, że mężczyzna, który miał jakiekolwiek

poczucie honoru, powinien był najpierw zwrócić się o pozwolenie do

mojego ojca. Ja nie cierpiałam zwracać się z czymkolwiek do ojca,

wydawało mi się więc naturalne, że mój przyszły mąż też wolałby tego

uniknąć. A zresztą, po co nam było pozwolenie? Stephen mnie kochał.

Wkrótce odniesie sukces w swoim zawodzie. Będę panią samej siebie, będę

żyła z ukochanym mężczyzną i ucieknę od domowej tyranii. Jak bohaterki

moich opowiadań.

Zapomniałam jednak o jednej rzeczy. W prawdziwej powieści gotyckiej

bohater musi udowodnić swoją wartość na przestrzeni trzech tomów — nie

bałamuci niedoświadczonej dziewczyny w przeciągu miesiąca. Niestety,

rozsądek nie miał z tym nic wspólnego. Rozkoszowałam się tą sytuacją.

Bałam się, że Stephen może opuścić mnie pod koniec wakacji i zostawić ze

złamanym sercem. Muszę przyznać, że to wszystko miało dla mnie pewien

urok.

Nie chcę być niesprawiedliwa. Myślę, że Stephen szczerze mnie polubił.

14

background image

Miał swoje słabości, ale nie był złym człowiekiem. Problem polegał na tym,

że nie potrafił rozdzielić dwóch rzeczy: luźnej obietnicy pracy, otrzymanej

od przypadkowo napotkanego człowieka, od oszałamiającego sukcesu, w

jaki potrafiła to przekształcić jego wyobraźnia. On sam tak silnie w to

wierzył, że mógł każdego przekonać. Dopiero po wielu latach nauczyłam

się odsiewać te czarowne urojenia od faktów, na których się opierały.

Dowodem mojej ogromnej niechęci do macochy może być fakt, że moją

pierwszą myślą, kiedy Stephen zaproponował ucieczkę, było: „To będzie

dla niej nauczka”. Stephen wiedział, że otrzymam majątek matki, osiem

tysięcy funtów. Był zrozpaczony z powodu swojej obecnej sytuacji

finansowej i obiecał, że zwróci mi pieniądze, kiedy jego sytuacja ulegnie

poprawie. Żadne z nas nie wątpiło, że nastąpi to szybko.

Wyruszyliśmy do Edynburga wynajętym jednokonnym powozikiem,

kiedy cała rodzina była w kościele. Przygotowania do ucieczki były szalenie

ekscytujące. Chciałam być sam na sam ze Stephenem, cieszyłam się, że będę

mogła doświadczyć intymnych przeżyć, o czym marzyłam, a jednocześnie

bałam się, że zostanę przyłapana. Wzięłam tylko jedną małą walizkę i

biżuterię mojej matki. Moje przyszłe życie miało być, oczywiście,

nieustającym pasmem szczęścia. Nie miałam pojęcia, za jaką cenę

wynajmuje się powozy, i nigdy nie zastanawiałam się nad tym, skąd się

bierze pieniądze.

Podczas ucieczki na północ Stephen zachowywał się nienagannie. Jego

powściągliwość wzmagała tylko mój zapał. Starałam się wykorzystać każdą

15

background image

okazję, aby go całować i obsypywać pieszczotami, ale on tylko uśmiechał

się i delikatnie mnie odsuwał.

— Jesteś namiętną dziewczyną — powiedział, obdarzając mnie lekkim

pocałunkiem — ale musisz jeszcze zaczekać.

Zgodnie z wszelkimi wymogami etykiety, umieścił mnie u pewnej

szacownej wdowy na czas, kiedy szukał dla nas mieszkania i czynił

przygotowania do ślubu.

— Myślałam, że masz dom — powiedziałam.

Byłam zdziwiona, ponieważ mówił mi o nowoczesnym domu w nowej

dzielnicy miasta.

— Ten dom należy do przyjaciela — odparł, marszcząc brwi. — Zresztą i

tak nie byłby dla nas odpowiedni.

Och, pomyślałam tylko. Mówił, jakby to był jego dom, ale pewnie źle go

zrozumiałam.

— Znalazłem dla nas mieszkanie na Cant”s Close. Jest mniejsze niż to, w

jakim chciałbym z tobą zamieszkać, Emmy, ale kiedy tylko stanę na nogi,

możemy się przeprowadzić. To nie potrwa długo. Będzie ci się tam

podobać, w pokojach jest dębowa boazeria.

— Na pewno je polubię.

Zaczęłam w to powątpiewać już w chwili, kiedy zobaczyłam ulicę. Cant”s

Close był wąskim, ciemnym, brudnym zaułkiem pomiędzy High Street a

Cowgate, którego środkiem płynął cuchnący rynsztok. Domy były

pochylone ze starości. W powietrzu unosił się zapach moczu, piwa i

16

background image

zepsutego mięsa. Z otwartych okien zwisało na drągach przybrudzone

sadzą pranie. Nie śmiałam spojrzeć na Stephena. Czy to tutaj miał być nasz

dom?

W połowie zaułka znajdował się większy dom, z wejściem ozdobionym

kolumnami, na których stały duże kamienne urny. Nad drzwiami wyryty

był herb. Szerokie, kręcone schody prowadziły na pierwsze piętro, gdzie

mieliśmy mieszkać. Tak jak mówił Stephen, pokoje były wyłożone dębową

boazerią i niegdyś musiały być bardzo ładne. Pamiętam jeszcze skurcz

żołądka, jaki odczuwałam, kiedy byliśmy oprowadzani przez właścicielkę,

ale nic nie mówiłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć, i nie chciałam zbyt

wiele myśleć. To tylko tymczasowe mieszkanie, przypominałam sobie.

Wkrótce się stąd wyprowadzimy.

Wzięliśmy ślub w kaplicy katedry St. Giles 13 września 1805 roku.

Moja noc poślubna była koszmarem. Kiedy nadszedł ten moment, byłam

spięta i przerażona, uleciała cała moja poprzednia skwapliwość. Stephen

wydał mi się nagle obcym mężczyzną.

— Rozsuń nogi, Emmy — powiedział rozkazującym tonem.

— Czy nie możemy jeszcze trochę zaczekać? — szepnęłam, szukając u

niego otuchy.

— Daj spokój. Przecież chcesz być kobietą.

Oddychał ciężko i coraz silniej mnie trzymał.

To wszystko trwało tak długo. Nie zwracał uwagi na to, że płakałam z bólu

i strachu, a kiedy już było po wszystkim, osunął się na mnie i zasnął.

17

background image

Następnego ranka zbudziłam się z uczuciem smutku i rozczarowania tak

silnym, jakiego nigdy przedtem nie doznałam. Stephen przeprosił mnie.

Mówił, że poniosła go namiętność. Wybaczyłam mu. Ale chociaż bardzo się

starałam wmówić sobie, że wszystko jest w porządku, wiele się zmieniło.

Rano napisałam do ojca, aby go zawiadomić, jak bardzo jestem szczęśliwa.

Ojciec nie pozwolił nam skorzystać nawet z odsetek, jakie przynosił mój

majątek. Napisał mi, że moje pieniądze są w zarządzie powierniczym i tam

pozostaną, dopóki nie skończę dwudziestu pięciu lat. Sytuacja byłaby inna,

gdybym wyszła za mąż za jego zgodą. Ponieważ tego nie zrobiłam, on nie

ma zamiaru udostępnić moich pieniędzy mojemu mężowi nawet na dzień

wcześniej, niż będzie musiał to zrobić. Reszta listu była przepojona wrogą

dezaprobatą i lodowatym dystansem. Odczuwałam fizyczne cierpienie,

czytając te słowa. Ten list zapisał się w moim umyśle jak koszmar senny.

— Dwadzieścia pięć! — zawołał Stephen, kiedy odczytałam mu tę część

listu, która dotyczyła mojego majątku. — Nic mi o tym nie mówiłaś.

Zaczął chodzić po pokoju, zaciskając na przemian dłonie. Wyraźnie zbladł..

— Nic o tym nie wiedziałam — usprawiedliwiałam się. — Ale czy to ma

jakieś znaczenie, Stephen? Przecież masz obiecaną pracę. Damy sobie radę,

prawda? Zobaczysz, jaką będę dobrą gospodynią. -

— To się nie spodoba Balquidderowi.

Nie mogę już uniknąć tematu Archibalda Balquiddera. Trudno mi oddzielić

to, co wiem teraz, od tego, co wiedziałam wtedy. Ale od samego początku

nie lubiłam go i wzbudzał we mnie strach. Był najlepszym przyjacielem

18

background image

mojego męża. Stephen miał w stosunku do niego zobowiązania, których nie

rozumiałam, jednak z tego, co mówił., wynikało, że były one poważne.

Pierwsza rzecz, jaka się rzucała w oczy, to to, że pan Balquidder był bardzo

gruby. Miał okrągłą, świecącą twarz, a wśród fałdów tłuszczu błyszczały

niebieskie, świńskie oczka. Miał też bardzo małe usta, czego osobiście nie

lubię u mężczyzn, i rozsiewał zapach pomady różanej. Właściwie można

powiedzieć, że śmierdział tą pomadą. Wydawało mi się czasem, że chce w

ten sposób zabić swój okropny zapach.

Ubierał się bardzo niechlujnie. Ubranie miał zwykle poplamione tłuszczem

i resztkami jedzenia. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę jego maniery przy

stole. Wchodził do naszego mieszkania z miną właściciela i stawał tyłem do

kominka, podnosząc do góry marynarkę, aby ogrzać siedzenie.

— Dobry Boże, człowieku, nie mogłeś sobie znaleźć dziewuchy trochę

bardziej przy kości, zamiast tego chudzielca? — zapytał Stephena, kiedy po

raz pierwszy mnie zobaczył.

Niby miało to zostać powiedziane na osobności, ale przeznaczone było

również dla moich uszu. Sposób, w jaki się śmiał, dał mi do myślenia.

Zaczęłam się zastanawiać, czy Stephen nie mówił mu o moich

niezadowalających postępach łóżkowych.

Uważałam, że jest odrażający. To jeszcze nie wszystko. Serce podchodziło

mi do gardła, kiedy znajdowaliśmy się w jednym pokoju. Bałam się go,

chociaż nie chciałam się do tego przyznać. Jak mogłam czuć strach przed

człowiekiem, który był najbliższym przyjacielem mojego męża? Starałam

19

background image

się widzieć w nim po prostu ekscentryka, ale to mnie nie uspokajało.

Myślę, że od razu wyczułam w nim człowieka, który jest gotów usunąć

każdego, kto stanie mu na drodze.

Wyraźnie nie lubił kobiet, a ja nie mogłam zrozumieć dlaczego. W jego

obecności wydarzały się przedziwne rzeczy. Kiedyś, przez przypadek,

wylał mi na rękę wrzącą herbatę. Innym razem stanął mi na stopę tak

mocno, że przez tydzień nie mogłam chodzić. Nigdy mnie nie przeprosił.

— Jestem mu winien pięć tysięcy funtów, Emmy — wyznał mi Stephen

pewnego wieczoru, w kilka dni po otrzymaniu przeze mnie listu od ojca.

Pięć tysięcy funtów! To była olbrzymia suma pieniędzy. Co on z nimi

zrobił?

— Oczywiście, wszystko mu oddam. Pracujemy teraz z Jamiem Kinrossem

nad tym nowym projektem. Ale w tej chwili sprawy nie wyglądają dobrze.

Jaki projekt? Nie miałam pojęcia..

— Pan Balquidder pożyczył ci pięć tysięcy funtów?

Byłam młoda i niedoświadczona, ale nawet ja wiedziałam, że na taką sumę

musiał żądać jakiegoś zabezpieczenia. Ponownie odczułam skurcz żołądka.

— Czy pożyczyłeś te pieniądze pod zastaw mojego majątku?

Stephen odwrócił wzrok.

— Stephen; kocham cię. Wszystko, co posiadam, należy również do ciebie,

ale...

• — To tylko pożyczka, Emily. Przecież bym ciebie nie ograbił.

— Oczywiście, że nie — powiedziałam, chociaż ciężko mi było na sercu.

20

background image

Stephen zdążył już zastawić kilka sztuk mojej biżuterii. Jak damy sobie

radę? Pani MacLaren, właścicielka domu, już kilkakrotnie upominała się o

pieniądze.

— Czy ty w ogóle masz jakieś pieniądze? — spytałam.

— Nie martw się, Emmy — odparł Stephen. — Widzę po twojej minie, że ta

Stara Pokraka — Stephen lubił dawać” ludziom przezwiska — dręczyła cię

o komorne. Niech sobie poczeka.

— Nie wyrzuci nas?

— Nonsens. Nie zaprzątaj tym sobie swojej ślicznej główki.

Miałam pięć szylingów w portmonetce. Stephen dał mi trzy funty, kiedy

zastawił pierwszą sztukę mojej biżuterii, ale to były jedyne pieniądze, jakie

od niego dostałam. A od tamtej pory zastawił kolejnych kilka sztuk. Pani

MacLaren miała nam dawać wieczorny posiłek, ale jej tłuste gulasze były

zupełnie niejadalne. Zwykle ograniczałam się do gorącego placka, który

kupowałam na ulicy, lub chleba z serem. Stephen przeważnie jadał z

przyjaciółmi na mieście.

Chciałabym teraz opisać lokal, w którym mieszkałam przez osiem lat

mojego małżeństwa. Dopóki nie uciekłam.

Mieliśmy dwa pokoje i maleńki schowek pod schodami. W pierwszym

pokoju była boazeria, piękny dębowy kominek, ładna sztukateria na suficie

i duże okno, które wychodziło na Dickon”s Close. Meble pamiętały lepsze

czasy, ale były jeszcze w dobrym stanie. Nasza sypialnia była również

wyłożona dębową boazerią, a łóżko wsparte na czterech pięknie

21

background image

rzeźbionych kolumienkach i osłonięte z lekka wystrzępionymi zasłonami.

W jakiś sposób podobał mi się ten spłowiały przepych. Myślałam wtedy o

bohaterkach pani Radcliffe. To miejsce byłoby dla nich odpowiednie.

Posunęłam się nawet do tego, że zaczęłam opukiwać boazerię, mając

nadzieję znaleźć ukryte schody czy też jakąś skrytkę. Naturalnie, niczego

nie znalazłam.

Obowiązkiem Jeanie, służącej właścicielki, było sprzątanie naszego

mieszkania, ale nie bardzo się do tego przykładała. Codziennie rano

zostawiała na podeście pusty kubełek, a ja wylewałam do niego

nieczystości. Potem Jeanie zabierała kubełek, aby wylać go do rynsztoka.

Kiedy zalegaliśmy z czynszem, natychmiast odbijało się na to obsłudze.

Nasze pojemniki na węgiel były puste albo znajdowaliśmy tam małe,

wilgotne kawałki, które dawały więcej dymu niż ciepła.

Duma powstrzymywała mnie od powiadomienia rodziny o mojej sytuacji.

Perswadowałam sobie, że wszystko zmieni się na lepsze, kiedy Stephen

dostanie odpowiednią pracę. Nie chciałam się przyznać, że popełniłam

okropny błąd.

Zachorowałam. Piersi bolały mnie od kaszlu, wysuszona skóra pękała mi z

zimna i krwawiła.

Nie wiem, co Stephen robił całymi dniami. Wychodził rano, żegnając mnie

wesoło.

— Cześć, Emmy. Uważaj na siebie i trzymaj się ciepło. Nie daj się tej Starej

Pokrace..

22

background image

Po chwili słyszałam, jak zbiegał ze schodów, zaczepiając po drodze Jeanie.

Nazywała ją czarnoskórą panienką. Ale Jeanie traktowała jego słowa jak

komplement, czego się mogłam domyślać, słysząc jej odpowiedzi. Stephen

był zaangażowany w jakiś niezbyt czysty interes, a ja wiedziałam już, że nie

należy się o nic dopytywać. Od czasu do czasu dawał mi gwineę i robiłam,

co mogłam, aby starczyło nam na przeżycie.

To biedne popychadło, Jeanie, okazało się moim zbawieniem.. Pewnego

ranka zastała mnie pogrążoną we łzach. Tak bardzo bolała mnie popękana

skóra.

Podeszła do mnie i poklepała po plecach swoją spracowaną ręką.

— Nie ma co płakać. Może przynieść pani trochę brandy?

— Och, Jeanie — wyjęczałam. — Czy w Edynburgu zawsze jest tak zimno?

Chyba już nigdy nie będzie mi ciepło.

— Pani MacLaren uważa, że powinni jej państwo coś zapłacić.

— Przypomnę o tym mężowi — powiedziałam z ciężkim westchnieniem.

— Mężczyźni! — parsknęła Jeanie. — Gdybym ja miała wasze możliwości,

lepiej bym sobie radziła.

— Tak? A co byś zrobiła, Jeanie?

Byłam zdumiona, ponieważ nie przychodziło mi do głowy, że mogłaby

żywić jakieś ambicje.

— Umiałabym czytać i pisać, a wtedy mogłabym dostać lepszą pracę.

Zerwałam się z krzesła, zapomniawszy o bólu.

— Nauczę cię czytać i pisać.

23

background image

Potrzebowałam jakiegoś zajęcia. Jedyną rzeczą jaką robiłam, było cerowanie

i przyszywanie guzików, a w dodatku nie umiałam i nie lubiłam cerować.

Natomiast z powodzeniem mogłam uczyć czytania i pisania.

Naturalnie, źle się do tego zabrałam. Byłam zbyt ambitna, chciałam

wprowadzić swoją uczennicę w uroki poezji, ale rycerze i piękne damy

nudzili ją. Lubiła za to mrożące krew w żyłach opowieści o morderstwach

— im bardziej okrutne, tym lepiej. Zobaczyłam, że jeśli mam ją nauczyć

czytać, to przede wszystkim muszę brać pod uwagę jej zainteresowania i

cierpliwie posuwać się krok po kroku.

Kiedy Jeanie nauczyła się alfabetu, przyniosła zniszczony egzemplarz

„Newgate Calendar”, z którego odczytywałyśmy historie potwornych

zbrodni i opowiadania o ostatnich chwilach osób skazanych na śmierć.

Jeanie łapczywie pochłaniała te opowieści.

— To wspaniałe! — wołała.

Lepiej czytała, niż pisała, ale po pewnym czasie potrafiła przynajmniej

zrobić listę zakupów.

Za to teraz mój pojemnik na węgiel był zawsze pełny. Jeanie nauczyła mnie

również, jak należy sprzątać. Pod jej kierunkiem zrobiłam też politurę do

mebli z oleju lnianego, terpentyny, octu i alkoholu. Zabrałam się do

czyszczenia dębowej boazerii i naszego orzechowego łoża. Zajęło mi to

długie tygodnie, ale wreszcie miałam zajęcie, nie było mi zimno, a moje

samopoczucie poprawiło się. Pierwszy raz w życiu zetknęłam się z ciężką

pracą. Pani Chase byłaby ze mnie dumna.

24

background image

Pewnego dnia, w lutym 1807 roku, kiedy skończyłam już osiemnaście lat,

poznałam drukarza, pana Iryine”a, który mieszkał na St. Peter”s Pend,

niedaleko Cowgate. Wyszłam po zakupy. Ulica była oblodzona, niosłam

ciężki koszyk, poślizgnęłam się i straciłam równowagę. Zatrzymałam się,

aby złapać oddech, i zaczęłam przyglądać się dziwnemu, staremu

domostwu. Była to naprawdę wiekowa budowla, z fasadą wyłożoną

drewnem. Każde kolejne piętro wystawało poza obręb niższego. Niewielkie

okienka składały się z małych szybek, łączonych ołowiem. Zewnętrzne

schody prowadziły do bogato zdobionych drzwi, nad którymi widniał

napis: FABER QUISQUE SUAE FORTUNAE.

Dowiedziałam się później, że ten łaciński napis oznaczał „Każdy jest

kowalem własnego losu”. Jak bardzo ten zwrot odnosi się do mnie,

pomyślałam.

Usłyszałam odgłos upadku i okrzyk bólu. Jakiś starszy mężczyzna upadł,

uderzając głową o słupek do przywiązywania koni. Szybko podbiegłam do

niego. Wydawał się oszołomiony i miał już wielkiego guza na głowie.

Poranił sobie również ręce na oblodzonym chodniku.

— Dojdę do swoich drzwi — powiedział, kiedy pomogłam mu się

podnieść.

— Ale pan krwawi. Odprowadzę pana do domu — zaprotestowałam,

podnosząc jego skórzaną torbę. — To książki! — zawołałam, uradowana.

— Tak, jestem drukarzem. To książki religijne, chyba nie zainteresują

25

background image

panienki.

— Kocham książki! — wykrzyknęłam, nie mogąc powstrzymać łez. —

Kiedy wyszłam za mąż, musiałam zostawić wszystkie swoje książki.

— Pani jest mężatką? Taka młoda panienka?

— Jestem panią Stephenową Kirkwall. Jestem mężatką od osiemnastu

miesięcy.

Przeszliśmy przez ulicę i pan Iryine zaczął wchodzić na schody domu,

który tak podziwiałam.

— Pan tu mieszka! — wykrzyknęłam. — Oglądałam ten dom i usiłowałam

zrozumieć napis.

— To była własność pana Symsona, drukarza. Teraz jest tu inaczej.

Wskazał mi napis nad sklepem na parterze „Sprzedawca ryb” i na

pierwszym piętrze „Strzyżenie i golenie”.

— Ja mieszkam na ostatnim piętrze — powiedział. — Tam mam swoje

maszyny drukarskie. Niech pani do nas zajdzie, pani Kirkwall, żona na

pewno będzie chciała pani podziękować.

Iryine”owie byli prostymi ludźmi, prowadzącymi spokojne, pracowite

życie i bardzo sobie oddanymi. Ich meble były stare, ale widać było, że

dobrze się wśród nich czują. Były również pięknie wypoliturowane — teraz

się na tym znałam — a dywan i zasłony były misternie pocerowane.

Kiedy siedziałam u nich, pijąc herbatę z cieniutkiej porcelanowej filiżanki,

poczułam nagle taką tęsknotę za domem, że nie mogłam powstrzymać łez.

Przestałam udawać. Moje małżeństwo było katastrofą. Jak mogłam być tak

26

background image

nieostrożna! Zrobiłam rzecz nie do naprawienia.

— Och, moje biedactwo! — powiedziała pani Iryine z matczyną troską w

głosie.

— Przepraszam — wyjąkałam.

Gorączkowo szukałam chusteczki. Pani Iryine podała mi swoją, odstawiła

na bok filiżankę i pozwoliła mi się swobodnie wypłakać. Zwierzyłam im się

ze wszystkiego — mówiłam o niechęci, jaką odczuwała do mnie macocha, o

chłodnym traktowaniu mnie przez ojca i o mężu, któremu niezbyt dobrze

się układa. Nie mogłam się zdobyć na to, aby powiedzieć im, jak bardzo

rozczarowało mnie małżeństwo, o mojej samotności i strachu przed tym, co

będzie dalej.

— Nie chcę narzekać — powiedziałam, prostując się na krześle i wycierając

oczy. — Wiem, że muszę ponosić konsekwencje swojej lekkomyślności. Ale

wizyta u państwa przypomniała mi dom.

To wyznanie nie do końca było prawdziwe. Nie tęskniłam za chłodnym

tradycjonalizmem Tranters Court, ale za miłą atmosferą Ainderby Hall i za

Beresfordami.

Jestem istotą bez serca, pomyślałam, że od czasu zamążpójścia nie

napisałam ani razu do pani Beresford. Z jedynego nieprzyjemnego listu,

jaki dostałam od ojca, dowiedziałam się, że zarówno ona, jak i mój

chrzestny ojciec byli zgnębieni faktem, że to za ich przyczyną w moim

życiu pojawił się Stephen. A ja snułam niemądre mrzonki, że napiszę do

nich, kiedy Stephen zdobędzie pozycję w świecie. Wtedy przekonają się, że

27

background image

dokonałam słusznego wyboru.

Dom Iryine”ów stał się dla mnie bezpiecznym azylem, dzięki nim

potrafiłam zachować psychiczną równowagę. Pan Iryine dał pierwszą

próbę mojego pisarstwa do druku. Napisałam dla szkółki niedzielnej

opowiadanie o beztroskiej Marjorie, która podarła modlitewnik matki, aby

zakręcić papiloty, i omal nie poszła za to do piekła. Naturalnie, ponieważ to

była opowieść z morałem, Marjorie musiała odczuć skruchę, pozwoliłam jej

jednak mieć trochę przyjemności z niewłaściwego zachowania. Pani Iryine

uznała, że jest to wartościowa literatura, i przekonała męża, aby

opublikował moją historyjkę wraz z odpowiednimi ilustracjami. Dostałam

trzy gwinee, a książeczka dobrze się sprzedawała. Ja zawsze trzymałam

stronę Marjorie i często się zastanawiałam, czy moi młodzi czytelnicy nie

mieli o niej takiego samego zdania.

Pochwaliłam się swoim sukcesem Stephenowi i było to nierozsądne

posunięcie. Natychmiast pożyczył ode mnie owe cenne trzy gwinee.

— Chciałam zapłacić pani MacLaren — perswadowałam mu. — Zalegamy

z czynszem za sześć tygodni.

— Emmy, zwrócę ci te pieniądze. — Stephen był zniecierpliwiony. — Nie

ma o co robić zamieszania.

Kiedy Balquidder dowiedział się o moim sukcesie literackim, dostał ataku

śmiechu.

Niech skonam, ożeniłeś się z intelektualistką! Zapędź ją do roboty. Nie żałuj

bata. Możesz żyć z jej pisaniny.

28

background image

— Trzy gwinee nie wystarczą na długo — powiedział smętnie Stephen.

Uśmiechnął się jednak, zadowolony z aprobaty Balquiddera.

— Ona może pisać w tym schowku — powiedział Balquidder. — Możesz

ją tam zamykać na klucz, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Leżał w naszym jedynym fotelu, rozrzucił szeroko nogi, a brzuch wylewał

mu się ze spodni. Co chwila opuszczał rękę, aby się podrapać. Na stoliku

obok fotela stało ciasto, które pożerał, odgryzając duże kawały. Kiedy się

śmiał, z ust wylatywały mu okruszki.

Byłam obecna przy tej rozmowie, ale nauczyłam się już, że nie należy się

odzywać. Siedziałam więc w milczeniu i nienawidziłam go z głębi serca.

Balquidder nie lubił, kiedy kobiety wtrącały się do rozmowy, a ja dobrze

pamiętałam, że Stephen jest mu winien owe nieszczęsne pięć tysięcy

funtów.

Zwykle nie wychodził przed zapadnięciem nocy. Szłam więc wcześnie

spać, ponieważ rano czekało mnie sprzątanie. Przeważnie zastawałam

przelewający się nocnik i resztki jedzenia na dywanie. Nasz drogocenny

węgiel był spalony do ostatniego kawałka.

O wykorzystaniu schowka myślałam już od kilku tygodni. Było tam pełno

rupieci, których pani MacLaren nie chciała wyrzucić ani usunąć. Kiedy nie

było jej w domu, wyniosłyśmy

razem z Jeanie wszystko na strych. Wybieliłam ściany, kupiłam używane

biurko i dywan i założyłam zamek w drzwiach. Nie chciałam, aby

ktokolwiek tam zaglądał, ponieważ postanowiłam zająć się gotyckim

29

background image

romansem, który zaczęłam pisać jeszcze w domu, i zobaczyć, czy uda się go

sprzedać.

Po chwili wahania pokazałam go pani Iryine.

— Moja droga pani Kirkwall — powiedziała, kiedy przyszłam z następną

wizytą. — Ta pani książka! Dawno się tak nie uśmiałam.

— Śmiała się pani! To miało być śmiertelnie poważnie — zaprotestowałam.

Jednak sama też nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Kiedy to

pisałam, byłam jeszcze dzieckiem. Teraz doskonale zdawałam sobie sprawę

z moich absurdalnych pomysłów.

— Jednak coś w tym jest — mówiła, głaszcząc mnie po ręce. — Uważam, że

powinna pani jeszcze raz to napisać. Takie rzeczy bardzo dobrze się teraz

sprzedają. Pan Iryine nie zajmuje się tego typu literaturą, ale wiem, że zna

w Londynie wydawcę, do którego mógłby panią skierować.

Wybrałam sobie pseudonim. Przestawiłam litery swojego panieńskiego

nazwiska, Emilia Daniels, i wyszedł z tego Daniel Miller. Jego pierwsza

książka, wydana przez Robinson 8 Robinson, Paternoster Row, Londyn,

pod tytułem Zamek Apollinari cieszyła się umiarkowanym powodzeniem.

Sprzedałam swoje prawa autorskie za pięćdziesiąt gwinei. Te pieniądze

całkowicie odmieniły moje życie. Po raz pierwszy poczułam, że do

pewnego stopnia panuję nad swoją przyszłością. To honorarium okazało

się później niesłychanie przydatne. Kiedy ukazało się drugie wydanie mojej

książki, pan Robinson okazał się dżentelmenem i przysłał mi kolejne

dwadzieścia pięć gwinei. Za następną książkę, Fatum rodu Ansbach,

30

background image

dostałam sto gwinei. Te pieniądze oraz honoraria za opowiadania dla

szkółki niedzielnej pozwalały mi utrzymywać nasz dom na skromnej, ale

Przyzwoitej stopie. Nie powiedziałam mężowi o Danielu Millerze. Jeśli

dziwił go fakt, że dajemy sobie radę, to nic na ten temat nie mówił. Zresztą

on traktował pieniądze w myśl powiedzenia „łatwo przyszło, łatwo

poszło”. Prawdopodobnie w ogóle się nad tym nie zastanawiał.

Pewnego wieczoru, na początku 1808 roku, usłyszałam rozmowę mojego

męża i Balquiddera. Miała ona mieć daleko idące konsekwencje.

Przyszli razem. Wiedziałam od razu, że będą siedzieć całą noc. Byłam

zaziębiona i położyłam się do łóżka. Zostawili drzwi szeroko otwarte i nie

zniżyli nawet głosu.

— To wszystko przez ten cholerny projekt ustawy na rzecz zniesienia

niewolnictwa — mówił Balquidder. — Co ten parlament sobie wyobraża?

Kupcy zbankrutują, upadnie handel. Jeśli my przestaniemy handlować

niewolnikami, będą to robić Hiszpanie i Portugalczycy. No i, oczywiście,

Amerykanie.

Słyszałam, jak splunął do kominka.

— Zainwestowałeś w to pieniądze?

— Naturalnie. Mam dwa statki do przewozu niewolników i, do diabła,

potrzebuję pieniędzy. Mam przecież plantację w Dcmerara. Chcę się

przestawić na uprawę trzciny cukrowej, a to wymaga dużych inwestycji.

Poza tym potrzebuję czarnuchów do pracy. Nie ma sensu zajmować się ich

hodowlą. Żeńskie czarnuchy nie są wystarczająco płodne i trzeba zbyt

31

background image

długo czekać, aby był jakiś pożytek z ich bachorów. Przynajmniej

dwanaście lat, a i tak połowa z nich będzie żeńskimi czarnuchami. Mówię

ci, Stephen, robi się niedobrze.

— Nie można tego jakoś obejść?

— Tak — powiedział Balquidder z ustami pełnymi jedzenia.

Wszystko przewidziałem. Teraz rejestruję moje statki w Lizbonie i będę

musiał prowadzić handel za pośrednictwem Brazylii, ale to jest cholerne

zawracanie głowy. Mogę kupować niewolników w Brazylii, ale trzeba ich

przewieźć do Demerara, a oni umierają w czasie podróży albo dostają

szkorbutu i do niczego się nie nadają. Do zeszłego roku brałem ich prosto z

Afryki Zachodniej. Mogłem wybrać tych, którzy zdrowi dojadą na miejsce,

a słabszych sprzedać od razu.

— Czy rejestrowanie statków do przewozu niewolników w Lizbonie nie

jest sprzeczne z prawem?

— Są sposoby, aby obejść prawo — roześmiał się Balquidder. Usiadłam na

łóżku, zapominając o swoim zaziębieniu. Balquidder był wmieszany w

handel niewolnikami? Uważnie śledziłam projekt ustawy przeciwko

niewolnictwu i często dyskutowałam na ten temat z państwem Iryine. Pan

Iryine był zagorzałym stronnikiem Stowarzyszenia na rzecz Zniesienia

Niewolnictwa.

Podejrzewam, że moje uczucia dla Afrykanów, którzy wpadli w ręce

handlarzy niewolników, były raczej romantycznej niż humanitarnej natury,

ale wszystko się we mnie burzyło na samą myśl o niewolnictwie. Kiedy

32

background image

byłam dzieckiem, mama zabrała mnie w odwiedziny do swojej przyjaciółki,

która przyjechała do wód leczniczych w Harrogate. Usługiwał jej czarny

chłopiec. Byłam nim zafascynowana. Miał około ośmiu lat, mniej więcej tyle

co ja, a jego skóra miała kolor wypolerowanej śliwki. Miał duże, brązowe

oczy i najbielszy uśmiech, jaki w życiu widziałam.

Jego pani często go pieściła. Nosił zdobione złotem szkarłatne spodnie i

taką samą kurtkę oraz złotą czapeczkę. Dopiero po pewnym czasie

zauważyłam złotą obrożę, na której było wyryte jego imię, „Caesar”. A

Poniżej: „ Własność pani Wells z Camworthy Park, hrabstwo Somerset”.

Byłam Potwornie zaszokowana On widział wyraz mojej twarzy. Przez parę

sekund patrzyliśmy na siebie, a potem jednocześnie odwróciliśmy wzrok.

Nie spojrzał na mnie do końca naszych odwiedzin.

- Tak, kochanie — tłumaczyła mi później matka. — To na pewno jest bardzo

smutne, ale nie zapominaj, że on został zabrany z okropnego pogańskiego

kraju i jest teraz w pięknym domu pomiędzy chrześcijanami

Rozmowa mojego męża z Balquiddere przypomniała mi Caesara i mój

Ówczesny ból i gniew. Ale oni zmienili temat.

— Potrzebuję tych pieniędzy, Stephen. Napisz do starego Danielsa i

wyperswaduj mu, aby przekazał Emilii jej pieniądze. Już przeszło dwa lata

jesteście małżeństwem, to chyba dosyć.

Nie cierpiałam, kiedy mówił o mnie per Emilia. Nie miał prawa mówić mi

po imieniu. Ale on traktował wszystkich w ten sam sposób Początkowo

myślałam, że to jakiś rodzaj demokratycznego radykalizmu, dopóki się nie

33

background image

zorientowałam że był to wyraz pogardy. Nikt, nawet Stephen, który uważał

go za swojego przyjaciela, nie zwracał się do niego per Archie czy też

Archibald

Nie chciałam, aby moje pieniądze zostały przeznaczone na statki do

przewozu niewolników, ale jak mogłam temu przeciwdziałać? Kilka razy

zaczynałam pisać list do ojca, lecz nie mogłam zmusić się do tego, aby choć

w części odsłonić przed nim nasze bardziej niż skromne bytowanie. Nie

chciałam, by macocha triumfowała

Postanowiłam napisać do mojego ojca chrzestnego i kochanej pani

Beresford. Oni zawsze byli dla mnie dobrzy. Opiszę panu Beresford

zaangażowanie Balquiddera w handel niewolnikami, a on poradzi ojcu, aby

nie oddawał moich pieniędzy. Prawdopodobnie mój ojciec i tak by tego nie

zrobił, ale nie mogłam ryzykować.

Gdybym wtedy wiedziała, do czego to doprowadzi, jakie nieszczęście

sprowadzę na Beresfordów — chociaż nie ze swojej winy — czy

napisałabym ten list? Teraz nie ma się już nad czym zastanawiać. Co się

stało, to się nie odstanie. Miałam dobre intencje. Balquidder nie będzie

kupował statków do przewozu niewolników za moje pieniądze.

Napisałam list, a przyjaciel pana Iryine”a podjął się ofrankowania go i

wysłania. Zakończyłam list prośbą o przebaczenie:

„Teraz rozumiem, jak bardzo byłam bezmyślna i jak mało ceniłam sobie

Waszą dobroć. Wiem, że moje postępowanie musiało Wam przysporzyć

wiele smutku i szczerze tego żałuję. Kamień spadłby mi z serca, gdybyście

34

background image

napisali do mnie choćby jedną linijkę, że mi wybaczacie”. Pan Iryine

zgodził się, aby jego adres posłużył mi jako poste restante. Nie chciałam, aby

Stephen dowiedział się o tej korespondencji.

Wiedziałam, że Balquidder nękał Stephena w sprawie moich pieniędzy

jeszcze wiele razy.

— Zrób jej dziecko — usłyszałam kiedyś. — Posłuż się swoim fiutem. Stary

Daniels nie odmówi pieniędzy dla wnuka.

Ale ja nie urodziłam dziecka. Miałam dwa poronienia, po czym Stephen

stracił mną zainteresowanie. Opłakałam moje utracone dzieci. Zawiodłam

nawet w tej dziedzinie, która jest najważniejszym obowiązkiem kobiety.

Wstawiłam łóżko do mojego małego gabinetu i zwykle tam spałam. Nie

wywołało to żadnej dyskusji, więc odczułam ulgę. Nadal uważałam całą tę

sprawę za dość obrzydliwą, ale poddawałam się, ponieważ to należało do

obowiązków żony. Jednocześnie czułam się oszukana, chociaż sama nie

wiedziałam dlaczego. Nie wyobrażałam sobie, jak Angelina, czy też inna

moja bohaterka, poradziłaby sobie z prozą małżeńskiego pożycia. Ale im to

nie groziło. Zostawiałam je przy ołtarzu, kiedy słońce rzucało złociste

promienie przez kolorowe szyby kościoła, i pisałam FINIS.

Niebawem zrozumiałam, że Balquidder miał zamiar napisać FINIS pod

moim własnym życiem.

35

background image

2

Czytając ponownie pierwszy rozdział mojej opowieści, zdałam sobie

sprawę, że przedstawiłam swoje życie w tak czarnych barwach, że wygląda

ono na katastrofę. W pewnym sensie tym było. Zamieniłam wygodny dom i

ustaloną w świecie pozycję na nieudane małżeństwo i mieszkanie na

brudnej, śmierdzącej ulicy. Stephen nie stronił od hazardu i ostatnia sztuka

biżuterii mojej matki znalazła się w lombardzie. Miałam bardzo niewiele

pieniędzy i lękałam się o przyszłość. Dwa pierwsze lata mojego małżeństwa

były rzeczywiście bardzo trudne. Nie miałam o niczym pojęcia.

Uczyłam się jednak. Mogę teraz stwierdzić, że kiedy minęły te dwa trudne

lata, przestałam być nieszczęśliwa. Nauczyłam się żyć tak jak ubodzy,

oszczędzać i obywać bez wielu rzeczy. Potrafiłam nakłonić pochlebstwami

panią MacLaren, aby zaczekała jeszcze jeden tydzień na zapłatę czynszu.

Umiałam już rozpalać ogień za pomocą kilku wilgotnych patyków i

niewielu kawałków węgla, a także targować się przy ulicznych straganach.

Znałam też kilka przekleństw co w tym sąsiedztwie było nieuniknione. To

nowe słownictwo przeważnie pozostawało niewykorzystane, chociaż

okazywało się pomocne, kiedy zaczepiali mnie pijacy na Cant”s Close.

Dowiedziałam się też, że niektóre kobiety uczestniczyły w sobotnie

wieczory w pląsach, które nazywały „giga” — o czym nigdy przedtem nie

36

background image

słyszałam. Rozmawiały o tym z tak zmysłowym ożywieniem, że często się

rumieniłam. Nie wiedziałam, co tracę, ale nie wydało mi się to zbyt

zabawne.

Chociaż Stephen przynosił mi czasem kilka gwinei, to ja utrzymywałam

dom, co dawało mi uczucie szacunku dla samej siebie i poważanie ze

strony męża. Nauczyłam Jeanie czytać, dzięki czemu dostała pracę w

sklepie ze świecami. Fakt, że się do tego przyczyniłam, sprawił mi wielką

przyjemność. Potem uczyłam czytać nową służącą, Eppie.

Przyjaźń z państwem Iryine dostarczała mi wiele radości. Dzięki panu

Iryine miałam pieniądze na bieżące potrzeby, nie mówiąc już O tym, że

zaprotegował mnie u pana Robinsona, wydawcy romansów Daniela

Millera. Pan Iryine spełniał również funkcję mojego bankiera, ponieważ

zarabiane przeze mnie pieniądze należały według prawa do mojego męża.

Pan Iryine, który w wielu przypadkach miał bardzo konserwatywne

poglądy, był również przewidującym Szkotem, który nie mógł się pogodzić

z tym, aby mój mąż trwonił pieniądze, ciężko przeze mnie zarobione, na

swoje szaleńcze pomysły. Nie wiem, jak to rozstrzygnął W swoim

sumieniu, ale wszystkie czeki wystawione na pannę Daniels (w interesach z

panem Robinsonem używałam panieńskiego nazwiska) były realizowane

bez żadnych zbędnych pytań.

Kochana pani Beresford odpisała mi — był to niezwykle miły list.

Zabrałam go ze sobą, kiedy uciekłam z Edynburga, i mam go do dziś.

Musiała się domyślić, że było mi ciężko, ale taktownie nie poruszała tego

37

background image

tematu. Dostarczyła mi za to dużo wiadomości z rodzinnych stron.

Muszę opowiedzieć wam o Beresfordach, ponieważ odgrywają oni ważną

rolę w mojej historii. Otrzymałam od nich coś bardzo cennego, czego

brakowało mi we własnym domu — poczucie bezpieczeństwa oraz własnej

wartości. Pani Beresford czytała moje opowiadania. Krytykowała błędy

gramatyczne i składnię, ale również mnie chwaliła.

— Twój opis lawiny był niezwykle obrazowy — mówiła. — Okropnie się

denerwowałam, czy powóz się nie wywróci. — A po chwili dodawała: —

Moja droga, jeśli piszesz o Donnie Elwirze: „Przechodząc obok starej bramy

na sztywnych nogach”, to wygląda na to, że brama miała sztywne nogi!

Czy mogłabyś to zmienić?

Jej krytyka nigdy mnie nie upokarzała, w przeciwieństwie do uwag, które

czynił mi ojciec lub macocha.

Miałam wielką ochotę wyjawić pani Beresford prawdę o Stephenie — jaka

szkoda, że tego nie zrobiłam. Ale ciągle jeszcze snułam niemądre marzenia

o tym, jak jej będę przedstawiać swojego męża i jak ona będzie nim

oczarowana. Sama siebie oszukiwałam, zarówno w tej, jak również w wielu

innych sprawach.

Beresfordowie mieli dwóch synów, George”a i Noela. Uważałam ich za

dorosłych, ponieważ byli ode mnie dwanaście lat starsi. Pozwolono mi,

jako ulubionej chrzestnej córce, zwracać się do nich po imieniu, chociaż

było to niezgodne z etykietą. Obaj mieli niebieskie oczy i jasne włosy, ale

George był bardziej przystojny. Był bardzo pewny siebie, co jest zwykle

38

background image

cechą pierworodnego syna. Uwielbiałam go, kiedy byłam dzieckiem. Do

dziś pamiętam uczucie wściekłości, połączonej z zazdrości kiedy zaręczył

się z Aline Doulaincourt.

Podczas rewolucji rodzice Aline uciekli z Francji, ale wrócili tam po

podpisaniu traktatu w Amiens, w nadziei odzyskania swojej posiadłości.

Uznałam ich natychmiast za popleczników Bonapartego i z pogardy dla

takiego kupieckiego podejścia do sprawy wydałam niesprawiedliwą opinię

— że Aline nie jest warta George”a, zapominając, że to nie ona podjęła tę

decyzję

Aline była brunetką miała ciemne oczy i mimo to, że w Anglii jej rodzina

nie miała pieniędzy, wyglądała zawsze elegancko. Noel i George byli w niej

nieprzytomnie zakochani. Wiedziałam, że ona woli Noela. Raz zobaczyłam,

jak się całowali w odległym zakątku ogrodu. Pamiętam, jaki szok

przeżyłam, widząc kobietę i mężczyznę w objęciach. Jego jasna głowa

pochylona była nad jej ciemną, jedną rękę miał zanurzoną w jej włosach. Z

trudem przełknęłam ślinę i wycofałam się po cichu.

Jeśli ona musi mieć jednego z nich, myślałam, to dobrze, że zdecydowała

się na Noela. Po cichu zarezerwowałam George”a dla siebie. Jednak Aline,

podobnie jak jej rodzice, dobrze umiała dbać o swoje interesy. Nie było

pewne, czy odzyskają majątek, a George był dziedzicem pokaźnej

posiadłości. Postanowiła zostać w Anglii i wyjść za niego za mąż.

George i Noel uważali, ze jej kaprysy są czarujące. Wydymała usteczka,

potrząsała główką roniła łzy — chociaż bardzo przy tym uważała, aby nie

39

background image

mieć zaczerwienionych oczu — albo wpadała w dziecinną złość, aby tylko

postawić na swoim. Nietrudno było ją przejrzeć.

— Proszę mi wybaczyć, madame Beresford — mówiła. — Jestem si

mechante.

Doskonale mówiła po angielsku, ale wiedziała, że osiąga większy efekt,

przeplatając go francuskim.

Widzę, że znowu popadam w zjadliwy ton. Oczywiście, byłam o nią

zazdrosna. Uwielbiałam George”a z całym entuzjazmem zakochanej

jedenastolatki i wiedziałam, że Alme mnie nie cierpi. Usłyszałam kiedyś,

jak nazwała mnie „workiem kości”, co dopełniło miary goryczy.

Noel był zdruzgotany, kiedy Aline poślubiła George”a. Zaczął chodzić na

długie, samotne spacery, ale czasem pozwalał, abym mu towarzyszyła. Nie

rozmawialiśmy wiele, a ja me przerywałam jego milczenia. Wtedy po raz

pierwszy zrozumiałam, że dorośli też mogą być nieszczęśliwi.

— Jesteś kochaną dziewczynką, Emilio. Przykro mi, że nie jestem ciekawym

towarzystwem — powiedział kiedyś, całując mnie w policzek.

Nawet po ślubie Aline nie przestała bałamucić Noela, dając mu do

zrozumienia, że jeszcze nie wszystko stracone. Byłam na tyle niemądra, że

postanowiłam powiedzieć, co o tym myślę.

— Dlaczego pozwalasz się tak traktować? — spytałam.

Zapanowała długa cisza. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

— Przepraszam cię — szepnęłam.

— Aline traktuje mnie tak, jak to zwykle robiła — odezwał się wreszcie

40

background image

Noel cichym głosem. — A jak ja na to reaguję, to już jest moja sprawa.

— Ona jest bardzo ładna — wyjąkałam. — Ale nie jest dobra.

Powinna go wreszcie zostawić w spokoju, pomyślałam.

— Jesteś jeszcze bardzo młoda, kochanie —powiedział Noel, głaszcząc

mnie po policzku. — A życie nie zawsze jest łatwe.

Uśmiechnął się do mnie. Miałam ochotę się rozpłakać.

Dwa lata później Noel ożenił się z Margaret Gilbert. Jest gruba i głupia,

pomyślałam. Poza tym była w porządku. Pochodziła z dobrej rodziny i

posiadała pokaźny posag (w przeciwieństwie do Aline, która nie miała

żadnego). Była uprzejma, dobrze wychowana i nie miała własnego zdania.

George i Noel byli bohaterami mojego dzieciństwa i uważałam, że żaden z

nich nie może być szczęśliwy z żoną, którą sobie wybrał. Sądzę, że chociaż

byłam szalenie krótkowzroczna, kiedy chodziło o moje własne życie, w tym

wypadku miałam rację. Nie mogłam uwierzyć w miłość Noela do Margaret.

Nie można było powiedzieć, aby to małżeństwo zostało zbyt pochopnie

zawarte, ponieważ znali się od dawna, ale był w tym jakiś zamysł.

Uważałam, że Noel zrobił to, aby uciec od niemożliwej sytuacji w domu.

Kobieta, którą kochał, wyszła za mąż za jego brata, jednak nadal nie chciała

zostawić go w spokoju.

Małżeństwo było dobrym wyjściem z tej sytuacji. Noel miał swój własny,

niewielki majątek. Jego żona miała pieniądze. Postąpił więc rozsądnie.

Umieścił ją w swoim majątku w Huntingtonshire, wiedząc, że potrafi nim

dobrze zarządzać, zapewnił sobie potomka i zaciągnął się do wojska.

41

background image

Trudno go było za to winić. Nie mógł znieść życia z taką miernotą

umysłową. Ostatni raz widziałam Noela na chrzcie jego syna Richarda w

kaplicy w Ainderby Hall, na krótko przed moją ucieczką z domu. Postarzał

się. Miał ściągniętą, pobrużdżoną twarz. Był dla mnie serdeczny, jak

zwykle. Przekomarzał się ze mną, pytając, czy piszę trzytomową powieść,

aby współzawodniczyć z romansami pani Radcliffe.

Rzeczywiście tak byk,. Ta książka to był późniejszy Zamek Apollinari, który

zapoczątkował moją finansową niezależność, dzięki czemu mogłam, po

ośmiu latach, uciec od swojego męża.

— Żałuję, że wyjeżdżasz za granicę — powiedziałam.

Siedziałam przytulona do niego na kanapie. Bardzo lubiłam takie chwile,

ponieważ przy nim czułam się bezpieczna.

— Muszę jechać — uśmiechnął się Noel. — Jestem młodszym synem. Nie

mogę żyć z pieniędzy mojej żony.

Ani z nią pomyślałam w nagłym odruchu buntu.

Kiedy odszedł, podniosłam z podłogi guzik, który odpadł mu od

marynarki. Zachowałam go do dziś.

Czytając list pani Beresford, mogłam się łatwo zorientować, że nie wszystko

dobrze im się układało. Aline była bardzo rozrzutna i domyślałam się, że

pani Beresford uważa ją za pustą i bezwzględną istotę, chociaż w liście nie

wyraziła żadnej bezpośredniej krytyki. George i Aline byli bezdzietni.

Życie Noela również nie było szczęśliwe, na co niewątpliwie nie

zasługiwał. W jednym z pierwszych listów do mnie pani Beresford

42

background image

donosiła, że Margaret zmarła na skutek komplikacji po urodzeniu

martwego dziecka. „Noel jest teraz w Ainderby i doprowadza do porządku

sprawy Margaret. Biedny chłopak, tak źle wygląda. Nasz mały, kochany

Richard już bardzo dobrze chodzi, a największą radość sprawia mu

wdrapywanie się na kolana ojca i podskakiwanie tam do woli. Noel jest

zbyt zmęczony, aby się nim cieszyć, ale przypuszczam, że bardziej zbliży

się do syna, kiedy Richard będzie starszy”.

Ta wiadomość bardzo mnie zmartwiła. Noel zawsze bawił się ze mną,

kiedy byłam mała. Pamiętam, jak nosił mnie po sadzie na barana. Był ode

mnie starszy o dwanaście lat, a kiedy byłam malutka, też na pewno

wchodziłam mu na kolana. Musi się dziać coś bardzo niedobrego, jeśli on

nie zwraca uwagi na swojego małego synka. Napisałam do niego, aby

wyrazić współczucie z powodu jego żałoby, chociaż Margaret niezbyt mnie

interesowała. Ale czy temu egocentrycznemu dziecku, jakim wtedy byłam,

w ogóle na kimś zależało?

Nie miałam żadnych wiadomości od Noela. „On nie chce zostać w domu”,

pisała pani Beresford. „Wraca do swojego pułku i wkrótce popłynie do

Portugalii, aby dołączyć do armii lorda Wellingtona”

Dopiero po dwóch latach dostałam od Noela krótki list wraz z małą

paczuszką.

Dziękuję Ci za twój miły list z kondolencjami kochana Emilio. Był mi wielką

pociechą Wiem, że moja matka bardzo sobie ceni Twoje listy. Posyłam Ci mały

prezent pamiętam, jak bardzo lubisz niespodzianki. sobie nie mam wiele do

43

background image

powiedzenia. Piszę w namiocie, rozstawionym na pełnej kurzu równinie, gdzie

rośnie tylko kilka karłowatych dębów korkowych. W namiocie jest pełno much, a

mój ordynans zajmuje się zdejmowaniem skóry z zająca, którego mamy mieć na

kolację, i odpędzaniem much. Beznadziejne zajęcie!

W paczuszce były dwa piękne hiszpańskie grzebienie, takie, jakie damy w

tamtych krajach wpinają we włosy — hebanowe, ozdobione macicą

perłową. Nigdy nie wspomniałam Stephenowi o tej wymianie listów,

mogłam więc schować grzebienie. W żadnym wypadku nie chciałabym,

aby znalazły się w lombardzie.

W 1811 roku umarła moja droga pani Beresford, a w krótkim czasie po niej

mój chrzestny ojciec. George zawiadomił mnie o tym listownie.

Natychmiast do niego napisałam, ale w odpowiedzi dostałam tylko kilka

słów od Aline. Bardzo mi brakowało Beresfordów, chociaż nasze kontakty

były teraz ograniczone. Chciałam napisać do Noela, ale nie wiedziałam,

gdzie go szukać. Czułam się tak, jakby moje poprzednie życie rozpłynęło

się we mgle.

15 stycznia 1814 roku miałam skończyć dwadzieścia pięć lat i Stephen

stałby się prawnym dysponentem moich pieniędzy. To miała być spora

suma. Powiększała się o 400 funtów rocznie od czasu śmierci mojej matki

przed szesnastoma laty, oprócz tego były jeszcze odsetki łączne. Chociaż

arytmetyka nie była moją mocną stroną, zrozumiałam, że początkowa suma

8000 funtów podwoiła się.

Po tym pierwszym, niemiłym liście nie miałam już żadnej wiadomości od

44

background image

ojca, ale byłam pewna, że zostanę przez niego sprawiedliwie potraktowana

i że zrobi wszystko, abym otrzymała odpowiedni udział w swoich

pieniądzach. Mogłabym liczyć na tradycyjną trzecią część, czyli pięć lub

sześć tysięcy funtów. Nie mogłam się jednak pogodzić z myśl że

Balquidder też dostanie moje pieniądze. Jeśli mój mąż nie płacił odsetek od

swojego długu przez te wszystkie lata, czego zresztą byłam pewna, może

się okazać, że większość mojego majątku przejdzie w posiadanie

Balquiddera.

Dopiero pewnego zimowego wieczoru w 1813 roku zorientowałam się, że

Balquidder miał zakusy na kwotę znacznie większą niż 5000 funtów.

Grudzień był mroźny, zapowiadała się ciężka zima. Nawet w ciągu dnia

temperatura spadała poniżej zera, z dachów zwisały sople lodu. Często

słyszałam, jak nowa służąca, Eppie, rozbijała lód, żeby móc napompować

wody.

Stephen i Balquidder siedzieli w naszym saloniku i pili. Stephen był już

pijany, mówił bardzo niewyraźnie. Balquidder nie oszczędzał naszego

węgla, co chwila dorzucał do kominka.

— Wkrótce będziesz bogaty — mówił Balquidder, nie zniżając głosu,

chociaż wiedział, że go usłyszę.

- Co?

— Bogaty. Czy nie zbliżają się dwudzieste piąte urodziny Emilii?

— Piętnastego stycznia.

— To niedługo. Czy kontaktowałeś się ze starym Danielsem?

45

background image

— Tak. Chce, żeby ona dostała jedną trzecią. Słusznie. Powinna coś mieć.

To przecież są jej pieniądze, nie Danielsa. Spadek po matce.

Balquidder roześmiał się głośno. Słyszałam, jak krzesło pod nim

trzeszczało.

— Ona może spaść ze schodów — zasugerował. — I skręcić kark. To się

zdarza.

Roześmiał się ponownie. Słyszałam, jak wstał i podszedł ciężkim krokiem

do kredensu, aby sobie dolać wina.

— Nie macie dzieci. Jeśli te pieniądze pochodzą od jej matki, to stary

Daniels ich nie dostanie. Ty otrzymasz wszystko. Tam musiało się już

uzbierać powyżej szesnastu tysięcy.

Stephen najpierw dostał czkawki, a potem roześmiał się pijackim

śmiechem. Niewątpliwie potraktował. to jak dowcip. Balquidder ponownie

zarechotał i zmienił temat rozmowy.

Ja się nie śmiałam.

Do naszego mieszkania na pierwszym piętrze prowadziły zewnętrzne,

kamienne schody. Stopnie były wytarte, spadziste, a teraz w dodatku

oblodzone, Drewniane poręcze były niestabilne, a w niektórych miejscach

zmurszałe. Jedno popchnięcie i mogłam znaleźć się na ulicznym bruku ze

skręconym karkiem. Gdyby to się zdarzyło w nocy, ktoś czekający na dole

mógłby łatwo dokończyć dzieła.

To nie były żarty. Balquidder pragnął mojej śmierci. Dokładnie mówiąc,

chciał, żebym skończyła dwadzieścia pięć lat i dopiero wtedy zeszła z tego

46

background image

świata. Wtedy Stephen dostałby wszystkie pieniądze — wraz z moją trzecią

częścią — i niewątpliwie Balquidder szybko by się do nich dobrał.

Jeśli moje przewidywania były słuszne, zostało mi pięć tygodni życia.

Przypomniałam sobie nagle jeszcze jedno wydarzenie. Było to wiosną,

mieliśmy otwarte okno i świeżo upierzony wróbelek usiadł na parapecie.

Ćwierkał cicho i machał skrzydełkami, jakby chciał przywołać rodziców.

Najwidoczniej po raz pierwszy wyfrunął z gniazda. Miałam nadzieję, że nic

złego go nie spotka.

Balquidder wszedł do pokoju i zauważył wróbelka. Podszedł do okna,

złapał ptaszka i zgniótł go w dłoni. Wydałam okrzyk przerażenia. Włożył

jeszcze trzepocącego się ptaszka do kieszeni spodni i roześmiał się głośno.

Przez całe popołudnie nie mogłam oderwać wzroku od tej drgającej

kieszeni.

Kiedy stałam ze Stephenem na górze zewnętrznych schodów,

odprowadzając Balquiddera do wyjścia, zobaczyłam, jak rzucił wróbelka na

bruk. Natychmiast porwał go kot.

To wspomnienie wstrząsnęło mną. Nie miałam już najmniejszych

wątpliwości, że Balquidder jest niebezpiecznym człowiekiem. Strach był

zbyt słabym słowem na określenie mojego stanu ducha. Byłam tak

przerażona, że zabrakło mi tchu w piersiach. Mam pięć tygodni życia,

myślałam, tylko pięć tygodni. Zaschło mi w gardle tak, że nie mogłam

przełknąć śliny. Co mogę zrobić? Gdzie uciec?

47

background image

Nie byłam miłe widziana w Tranters Court. Ojciec nie przebaczył mi i z

pewnością nie uwierzyłby w moją opowieść. Nie mogłam go za to winić.

Gdybym tam pojechała, to sądzę, że poczucie obowiązku nakazałoby mu

natychmiastowe odesłanie mnie do męża.

Nie mogłam jechać do Beresfordów. Pan i pani Beresford nie żyli, Noel był

w Hiszpanii, a nie byłabym pewnie mile widziana w domu George”a i

Aline.

Pozostał tylko Londyn. Byłam tam tylko raz w życiu, kiedy wraz z matką

gościłyśmy w londyńskim domu Beresfordów, w Adelphi. Ale w Londynie

był mój wydawca... oraz Tolley.

Kiedy byłam małą dziewczynką, zawsze czytałam jej swoje opowiadania o

psotnych duszkach, smokach i pięknych księżniczkach. Tolley nie mogła się

nadziwić mojej pomysłowości, a ja uważałam ją za swoją przyjaciółkę. To

ona pozwoliła mi pożegnać się z mamą. Po śmierci mojej matki ojciec nadal

wypłacał jej pobory i Tolley zamieszkała ze swoją siostrą w Somers Town.

Ona nigdy by mnie nie zdradziła.

Muszę przyznać, że czułam się jak Angelina, uciekająca przed podłym Fra

Bartolomeem. Pierś Angeliny falowała w chwilach niepokoju, żałowałam,

że jestem pod tym względem tak ubogo przez naturę wyposażona.

Doszłam do wniosku, że łatwiej jest znosić nieszczęścia, kiedy jest się

pięknym. Angelina kierowała się do zrujnowanego zamku, ja miałam

bardziej prozaiczną perspektywę. Zamierzałam zamieszkać z Tolley,

dopóki nie znajdę odpowiedniego mieszkania, i utrzymywać się z pisania. -

48

background image

Żebym tylko zdołała dotrzeć do Londynu.

Najszybszym i najpewniejszym środkiem komunikacji był dyliżans

pocztowy. Kosztował dwa razy tyle co zwykły dyliżans pasażerski, ale był

o wiele szybszy. Wiózł tylko cztery osoby i nie brał już nikogo po drodze.

Miałam jeszcze dwadzieścia funtów z mojej poprzedniej książki oraz nowy

manuskrypt, Władczynię Sokolego Gniazda, który miał stanowić wsparcie na

przyszłość.

Rano, jak to zwykle bywa, doszłam do wniosku, że wyolbrzymiam

zagrożenie. Balquidder był wyjątkowo niesympatycznym osobnikiem, ale

to nie musiało oznaczać, że planuje morderstwo. Żyjemy przecież w 1813

roku, a nie w średniowieczu. Muszę przestać myśleć, że przebywam na

stronicach jednej z moich gotyckich powieści.

Stephen wstał późno i dopiero koło południa zaczął się zbierać do wyjścia.

Siedziałam w moim gabineciku, kiedy stanął w uchylonych drzwiach.

— Wychodzę, Emmy. Nie wiem, kiedy wrócę. Mam dziś spotkanie z

Jamiem Kinrossem.

Skinęłam tylko głową.

— Jeszcze coś. Dziś jest wszystko bardzo oblodzone. Uważaj, nie poślizgnij

się na schodach.

Zamknął drzwi i po chwili wyszedł z domu.

Palce tak mi zesztywniały, że nie mogłam utrzymać pióra. Serce tłukło mi

się w piersi ze strachu. Przez te wszystkie lata Stephen nigdy nie ostrzegał

49

background image

mnie przed żadnym zagrożeniem, a było ich wiele podczas ciężkich zim.

Dlaczego robił to teraz? Czyżby podejrzewał niebezpieczeństwo?

Po raz drugi w życiu zaczęłam planować ucieczkę z domu. Gdy tylko

Stephen wyszedł, włożyłam płaszcz, wzięłam torebkę i szybko zeszłam na

ulicę. Dowiedziałam się, że dyliżans pocztowy odjeżdża z Edynburga co

wieczór, sprzed zajazdu na Grassmarket. Udało mi się dostać miejsce w

środku dyliżansu na ten sam wieczór. Potem poszłam na zakupy. Kupiłam

chleb, ser, jabłka, małą butelkę brandy na wszelki wypadek i skórzany

pojemnik na wodę.

Dziwnie się czułam, wyciągając starą walizkę ze świńskiej skóry, tę samą z

którą uciekałam przed laty z domu. Jakże byłam wtedy naiwna! Pamiętam,

że wówczas wzięłam ze sobą najładniejszą nocną koszulę, ale zapomniałam

o solidnym obuwiu. Tym razem zapakowałam ciepłe rzeczy, mój cenny

manuskrypt, pióra i dodatkowe kopie dwóch wydanych już książek —

zajmowały dużo miejsca, ale nie mogłam ich zostawić — listy pani

Beresford, krótki liścik od Noela i grzebienie. Nie miałam już biżuterii mojej

matki. Wzięłam wszystko, co mogło mi być przydatne, oraz to, co mogłoby

zdradzić cel mojej podróży.

Bardzo mi było trudno napisać cokolwiek do Stephena. O wiele łatwiej było

Angelinie wylewać swoje uczucia na papier, zanim uciekła przed Fra

Bartolomeem, niż mnie pisać do własnego męża. Co mogłam mu

powiedzieć? Próby wyrażenia mojej bojaźni na papierze wyglądały

żałośnie, upokarzające było również Opisywanie ośmiu nieszczęśliwych lat

50

background image

człowiekowi, który już od dawna o mnie nie dbał. W końcu napisałam

tylko, że odchodzę, że w nowym miejscu będę bezpieczna i że czynsz jest

zapłacony do końca grudnia. Próbowałam zmusić moje pióro do dopisku

„przebacz mi”, ale nie chciało mnie posłuchać.

Spakowałam się pospiesznie i ukryłam walizkę w moim małym gabineciku.

Popołudnie spędziłam u Iryine”ów. Nie mogłam wyjechać nie

podziękowawszy im za ich dobroć Nie chcąc ich zanadto okłamywać,

powiedziałam, że wracam do ojca, ponieważ interesy mojego męża stały się

zbyt zagmatwane. Mówiłam również, że pragnę pogodzić się z rodziną.

Poinformowałam ich także, że odjeżdżam pojutrze dyliżansem do Yorku, a

stamtąd wynajmę sobie powóz.

Zmartwili się moim wyjazdem, ale życzyli mi powodzenia. Pani Iryine

podarowała mi swoją starą mufkę.

— W tych dyliżansach jest okropny przeciąg, moja droga. Proszę wziąć tę

mufkę, ja jej nigdy nie używam.

Ucałowałam ją, jeszcze raz podziękowałam im za wszystko i wyszłam.

Stephenowi nie przyjdzie do głowy, aby ich o mnie pytać, pomyślałam. A

gdyby nawet to zrobił, otrzyma mylną informację. A ja już wtedy będę w

Londynie, u Tolley.

Bałam się, że Stephen może przyjść wcześniej, chociaż wszystko

wskazywało na to, że prawdopodobnie wróci dopiero nad ranem. Nie

pomyśli nawet o tym, aby sprawdzać, czy jestem w domu. Dyliżans

51

background image

pocztowy odjeżdżał o szóstej i nie czekał na nikogo.

Nie wiedziałam, że wyjeżdżam z Edynburga przed najgorszą zimą jaką

ktokolwiek pamiętał. Było zimno. W świetle gazowych latarni widziałam

zamarznięte kałuże. Mgła, pomieszana z żółtawym dymem, wisiała nisko

nad ziemią. Ulice były opustoszałe.

Na podwórzu zajazdu panował gwar. Cztery konie były już zaprzężone,

bagaże upychano na dachu dyliżansu. Ja postanowiłam zatrzymać walizkę

przy sobie. Szybko ładowano pocztę. Stangret tupał nogami dla

rozgrzewki, jego oddech natychmiast zamieniał się w parę. Konwojent

sprawdzał bilety. Jego strzelba leżała na tylnym siedzeniu.

— Niech pani wejdzie do środka — powiedział, kiedy pokazałam mu bilet.

— Jest okropnie zimno, a my zaraz ruszamy.

Reszta pasażerów siedziała już w dyliżansie. Był tam korpulentny

mężczyzna, który chyba jechał w interesach. Miał czarną skórzaną torbę i

okutany był w długi, ciepły płaszcz. Siedział plecami do stangreta.

Naprzeciwko niego siedziała nieco spłoszona para — przedstawili się jako

pan i pani Stott. Ona była chuda i blada, a jej mąż podenerwowany.

Rozmawiali przyciszonym głosem. Korpulenty jegomość wskazał mi

miejsce obok siebie i podzielił się ze mną nakryciem na nogi.

Wymyśliłam sobie pseudonim nie na darmo byłam pisarką romansów.

Stałam się panią Miller, jadącą na spotkanie z mężem, który właśnie wrócił

z półwyspu. Wiedziałam, że kobiety nie podróżują same, a ja nie miałam ze

sobą nawet służącej, więc musiałam znaleźć jakieś wyjaśnienie.

52

background image

Niepotrzebnie się o to martwiłam. Nikt nie zwracał na mnie uwagi.

Mężatki, szczególnie te z dużymi nosami, są właściwie niewidoczne.

Dyliżans wyjechał z podwórza zajazdu ikonie ruszyły kłusem. Widziałam

przez okno światła zamku, a po chwili zarys Góry Artura na tle

wieczornego nieba. Zapowiadała się zimna noc i byłam bardzo

zadowolona, że mam futrzaną mufkę pani Iryine.

Czy żałowałam tej powtórnej, pospiesznej ucieczki? Czy w świetle poranka

nie wydała mi się niedorzeczna? Muszę stwierdzić, że nie. Byłam

przekonana, że Balquidder chciał wyrządzić mi krzywdę, chociaż miałam

pewność, że Stephen nie brałby w tym udziału. Odczułam ogromną ulgę,

jakby pękła otaczająca mnie żelazna obręcz.

Większość bohaterek moich powieści była, ma się rozumieć, wtrącana do

lochów. Oczywiście, ratował je dzielny bohater. Opisywałam uczucia,

jakich doznawały na widok męskiej postaci, trzymającej migotliwą świecę

w jednej ręce, a skrwawioną szablę w drugiej, nie zastanawiając się nad

tym, co czuły, dowiadując się, że zostały uwolnione. Nie doceniałam

poczucia wolności. To tak, jak ze zbyt ciasnymi bucikami. Kiedy ma się je

na nogach, jakoś się to znosi. Ale kiedy się je wreszcie zdejmie, już się ich

ponownie nie założy.

Jechaliśmy całą noc i następny dzień z szybkością dziesięciu mil na

godzinę, równym kłusem, zatrzymując się tylko po to, aby zmienić konie.

Ta operacja nie trwała dłużej niż dwie minuty, ale zawsze dawano nam

możliwość odejścia na stronę. Były też dwa dłuższe postoje, kiedy można

53

background image

było napić się kawy i coś zjeść.

Następnego dnia dotarliśmy do Yorku. To było dziwne uczucie, zatrzymać

się na chwilę w tak dobrze znanym mieście i zaraz stamtąd odjechać. Za

Yorkiem minęliśmy skręt do Ainderby Hall, a ja czułam, jak serce

podchodzi mi do gardła.

Myślałam o Noelu i o tym, jak żałośnie wyglądał, kiedy go widziałam po

raz ostatni. Wyobrażałam go sobie siedzącego pod dębem korkowym na

pełnej kurzu hiszpańskiej równinie i łzy napłynęły mi do oczu.

Dyliżans pocztowy pojechał dalej, a ja otarłam łzy. Było przenikliwie

zimno. Dyliżans był nieszczelny i mimo futrzanego okrycia, którego

użyczył mi korpulentny dżentelmen, miałam zlodowaciałe stopy. Pani Stott

jęczała, co irytowało jej męża. Odsunął się od niej i zaczął wyglądać przez

okno. Nie było tam wiele do zobaczenia. Pogoda pogorszyła się, napływała

mgła ze wschodu. Kilka razy dyliżans musiał stawać, żeby pocztylion mógł

znaleźć drogę, ledwo widoczną w świetle dwóch lamp olejowych.

Była dziewiąta wieczór, kiedy dotarliśmy do Grantham. Podczas

całodziennej podróży w dyliżansie pękło koło, musieliśmy więc zatrzymać

się na noc. Miałam dzielić sypialnię z nerwową panią Stott. Byłam tak

zmarznięta, że potknęłam się przy wysiadaniu, a panią Stott trzeba było

wnieść do zajazdu. Ledwie zdołałam przełknąć potrawkę z jagnięcia, a pani

Stott siedziała, jęcząc z cicha.

Służąca wskazała nam drogę do pokoju. Zapewniła nas, że ogrzała łóżka,

„prasując” je specjalnym naczyniem z gorącymi węglami, i dała każdej z

54

background image

nas ogrzaną cegłę, owiniętą w grubą flanelę. Pomogłyśmy pani Stott wejść

na schody. Pan Stott gdzieś zniknął.

— Moja kochana pani Miller — powiedziała pani Stott. — Jestem tak

zmarznięta, że ledwie mówię. Nie mam pojęcia, jak będę mogła zasnąć.

Miałam wciąż lodowate nogi. Ubłagałam służącą, aby przyniosła miskę

gorącej wody. Włożyłyśmy do miski nasze zbielałe, pozbawione czucia

stopy, masując je tak długo, dopóki się nie zaróżowiły. Ubrania

powiesiłyśmy przy kominku. Pani Stott poprosiła o drugi kubełek węgla.

— Nie mogę, proszę pani.

Pani Stott dała służącej szylinga. A ja drugiego.

— Zobaczę, co się da zrobić — powiedziała z uśmiechem dziewczyna,

chowając pieniądze do kieszeni.

Po dziesięciu minutach przyniosła cztery kawałki węgla i kilka małych

drewienek.

— I za to zapłaciłyśmy dwa szylingi — sarkała pani Stott po wyjściu

służącej.

— To nam wystarczy na godzinę lub trochę dłużej — powiedziałam,

starając się nie myśleć o wydatkach.

Nie mogłam zasnąć, zbolała po niewygodnej podróży, a kiedy wreszcie

zapadłam w sen, służąca zaraz mnie zbudziła, a przynajmniej tak mi się

wydawało. Powiedziała, że dyliżans odjeżdża za czterdzieści minut i że

zaczął padać śnieg. Wyjrzałam przez okno; podwórko zajazdu było już

białe. Nie padało zbyt obficie, ale niebo było ołowiane. Daj Boże, żeby nam

55

background image

się nic złego w drodze nie przytrafiło.

Było jeszcze ciemno, kiedy zeszłam na dół, ale jakby trochę cieplej.

Zastałam naszych towarzyszy podróży w saloniku. Obaj byli w złych

humorach. Pogryzły ich pchły. Zmusiłam się do zjedzenia jajek na szynce.

Dostaliśmy też świeżo upieczony chleb. Odłamałam kawał bochenka i

schowałam do kieszeni, na później. Wzięłam też trochę sera. Zobaczyłam,

że pani Stott robi to samo, i uśmiechnęłyśmy się do siebie konspiracyjnie.

Podano gorącą kawę, która bardzo mnie rozgrzała.

Powiedziano nam, że dotrzemy do Londynu wieczorem, chociaż przy tej

pogodzie było to wątpliwe. Musiałabym wtedy zanocować w zajeździe. Z

drugiej strony, nie chciałam znaleźć się w Londynie zbyt późno. Według

planu mieliśmy tam być wczesnym popołudniem. Byłoby dość czasu, aby

odnaleźć Tolley, zanim zrobi się ciemno. Nie miałam przecież możliwości

zawiadomienia jej o swoim przyjeździe, więc nie mogła mnie oczekiwać.

Będę mieć kłopot, pomyślałam i po raz pierwszy poczułam obawę.

Wszystko zależało teraz od Tolley. Może powinnam była najpierw napisać

do niej i poczekać na odpowiedź, ale na to było już za późno.

Kiedy wyjechaliśmy z miasteczka, konie ruszyły kłusem. Droga obsadzona

była żywopłotem z głogu i dzięki śnieżnej pokrywie lepiej widoczna.

Pomyślałam o Angelinie w Alpach. Wymyśliłam nowy, wspaniały epizod

— moja bohaterka, otulona futrem z norek, wraz ze swoim ukochanym

jedzie saniami przy świetle księżyca. Pędzą przez las, chrzęści śnieg, a

zwieszające się z drzew sople lśnią jak diamenty. Jednak nie mogłam

56

background image

oprzeć się myśli, że nos Angeliny byłby zaczerwieniony z zimna, a jej

ukochany pociągałby nosem jak mój korpulentny towarzysz podróży.

To był kolejny, długi dzień naszej podróży. Byliśmy poważnie opóźnieni.

Pojawiła się znowu mgła i było już po ósmej, kiedy dotarliśmy do

londyńskiego zajazdu „Bull and Mouth”.

Był to duży, hałaśliwy zajazd, którego obsługa wykazywała, jakby z

urzędu, całkowity brak zainteresowania samotnie podróżującą kobietą.

Wzięłam swoją walizkę i poszłam na postój dorożek. Pierwszy dorożkarz

nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Wybrałam drugiego, który miał

łagodny wyraz twarzy i dość silnego konia. Po tylu latach spędzonych w

Edynburgu umiałam się targować, ustaliłam więc z nim rozsądną cenę

szylinga i sześciu pensów i podałam adres.

Było już późno. Tolley już pewnie poszła spać, jak większość ludzi po

zapadnięciu zmroku. W Tranters Court i Ainderby Hall było inaczej.

Właścicieli stać było na to, aby paliły się świece, a w kominkach płonął

ogień. W Edynburgu, kiedy Stephena nie było w domu, ja też wcześnie

chodziłam spać, aby oszczędzić na świecach. Tolley też zapewne tak

postępowała.

Tolley mieszkała w Somers Town, na Ossulston Street. Dużo tam teraz

budowano i drogi były w bardzo złym stanie. Na północ od Woburn Place

był jeden wielki plac budowy. Nie było tu już lamp gazowych. Koń szedł

ostrożnie, potykając się czasem. W końcu wjechaliśmy znowu na teren

zabudowany i znaleźliśmy się na Euston Square. Domy stały tylko po

57

background image

dwóch stronach placu, na szczęście oświetlonego

Wreszcie dorożka zatrzymała się. Wysiadłam przed nieoświetlonym

domem, ale niczego innego się nie spodziewałam Zdziwił mnie jednak fakt,

że okno na parterze było zabite deskami.

— Chyba pani przyjaciółka wyjechała —powiedział dorożkarz. Na pewno

uważał, że stukam zbyt słabo, ponieważ sam podszedł do drzwi i zaczął

łomotać kołatką.

Ktoś w domu obok otworzył okno na piętrze, wychylił głowę i obrzucił

mnie stekiem wyzwisk. Na Cant”s Close słyszałam gorsze przekleństwa.

— Szukam panny Tolley — powiedziałam.

— Wyjechała. Nie wiem dokąd — powiedział, zatrzaskując okno.

Stałam przez chwilę jak sparaliżowana. To niemożliwe, pomyślałam.

Przecież dostałam od niej list kilka miesięcy wcześniej.

— Przepraszam panią — usłyszałam głos dorożkarza. — Dokąd teraz

jedziemy? Nie ma co stać na takim zimnie.

Co miałam robić? Spytać go o jakiś przyzwoity pensjonat? Wracać do „Bull

nad Mouth”?

— Proszę pani, ja chcę już jechać do domu. A pani chyba nie chce tu zostać?

- Nie.

Wstrząsnęłam się z zimna i wsiadłam z powrotem do dorożki.

Zawróciliśmy do Londynu. Następny szyling i sześć pensów, pomyślałam.

I około pięciu szylingów za przyzwoity nocleg.

58

background image

Przypomniałam sobie, że Beresfordowie mieli dom w Londynie, w

Adelphi, na John Street. Wiedziałam, że o tej porze roku, będzie zamknięty,

ale na pewno ktoś się nim opiekuje. Beresfordowie nie mieli zwyczaju

zmieniania służących. Może tam będzie ktoś, kto mnie jeszcze pamięta, a

przynajmniej zna moje panieńskie nazwisko? Ten dom był teraz moją

jedyną

nadzieją. Zastukałam w sufit. Dorożka zatrzymała się; otworzyłam okno.

— Do Adelphi, proszę. John Street. Nie pamiętam numeru, ale myślę, że

poznam dom.

Pamiętałam kołatkę w kształcie delfina, która ogromnie mi się podobała.

Wiedziałam też, że dom znajdował się blisko rzeki. Byłam w nim tylko raz,

jeszcze jako dziecko, ale mieszkałyśmy tam z mamą kilka dni, a ja mam

dobrą pamięć do miejsc.

Adelphi to był nowoczesny kwartał ulic w niezbyt eleganckiej dzielnicy,

tuż za Strandem, przy Tamizie i Nabrzeżu Adelphi. Nie wiem, dlaczego

mój ojciec chrzestny wybrał tę lokalizację, zamiast kupić dom na modnym

West Endzie, mogę tylko przypuszczać, że niezbyt lubił miasto i chciał

chociaż móc patrzeć na rzekę.

Jechaliśmy bardzo długo. Znad rzeki podniosła się mgła i padał coraz

gęściejszy śnieg. Drżałam z zimna, strachu i wyczerpania. Byłam sama w

obcym mieście i nie chciałam nawet myśleć o tym, co zrobię, jeśli na John

Street nikogo nie będzie. Czułam, że jestem u kresu sił, nie mogłam nawet

zebrać myśli.

59

background image

Koń szedł powoli. W gęstej, unoszącej się znad Tamizy mgle majaczyły

maszty statków. Na szczęście pamięć mi dopisała. Poleciłam dorożkarzowi,

aby jechał w stronę rzeki, i zobaczyłam dom z kołatką w kształcie delfina.

Dzięki Bogu, dom był zamieszkany. W suterenie migotała świeca.

— Zaczekacie na mnie, prawda? — spytałam dorożkarza.

Skinął głową. To było głupie pytanie. Przecież musiał czekać na zapłatę i

niewątpliwie oczekiwał dużego napiwku. Wysiadając z dorożki, potknęłam

się tak niefortunnie, że upadłam. Pobrudziłam płaszcz” i rękawiczki.

— Jestem panną... Daniels wyjąkałam. — Panną Emilią Daniels z Tranters

Court. Chrzestną córką pana Beresforda. Chyba mnie pamiętasz?

Wydawało mi się, że ją poznaję. Była kiedyś podkuchenną w Ainderby

Hall.

— Panna Daniels?

Patrzyła na mój znoszony, brudny płaszcz i nie otwierała szerzej drzwi.

— Na litość boską, wpuść mnie! — zawołałam, ledwie hamując łzy. — Czy

pan Beresford jest w domu? — spytałam, wiedząc, że George nie

odmówiłby mi schronienia.

— Pan George Beresford umarł sześć miesięcy temu.

— Umarł?

Starałam się zrozumieć sens tej informacji. George nie żyje? Jak to możliwe?

Zaczęły mną wstrząsać dreszcze.

— Zrzucił go koń. Jego żona jest w Yorkshire. Tutaj jest tylko pułkownik, a

on nie przyjmuje gości.

60

background image

— Pułkownik — powtórzyłam zdumiona. — Jaki pułkownik?

— Pułkownik Beresford. Nie będzie zadowolony, jeśli o tej porze zakłócę

mu spokój — powiedziała i zaczęła zamykać drzwi.

Pchnęłam je i wdarłam się do środka. Kręciło mi się w głowie. Dorożkarz

wszedł na schodki z moją walizką w ręku.

— Trzy szylingi, proszę pani.

Zastukałam do drzwi.

Usłyszałam kroki. Dźwięk odsuwanej zasuwy.

Pokojówka w białym czepeczku obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem.

— Słucham panią?

Stała za uchylonymi drzwiami. Widziałam, jak patrzy na dorożkę.

— Tak, zaraz.

Chciałam otworzyć portmonetkę, ale miałam zmarznięte palce i nie

mogłam sobie z tym poradzić. Upuściłam ją, a monety rozsypały się po

podłodze. Zaczęłam płakać.

Za moimi plecami ktoś otworzył drzwi i usłyszałam powolne kroki.

— Dobry Boże, Emilio! — rozległ się jakiś głos.

Obróciłam się. Zobaczyłam wysoką szczupłą postać, opierającą się na lasce.

Włosy mężczyzny były przetykane siwizną twarz pobrużdżona. Czy to

mógł być Noel? Trudno mi było go poznać. Chciałam coś powiedzieć, ale

poczułam tylko, jak krew odpływa mi z twarzy. Upadłam. U jego stóp.

Spałam do późnego popołudnia. Nie pamiętałam, jak znalazłam się w

61

background image

łóżku, nie wiedziałam, kto opłacił dorożkarza. Kiedy się obudziłam,

zobaczyłam, że jestem w ładnym pokoju, obitym chińską tapetą w kwiaty.

Stały tam śliczne bambusowe krzesełka. Ogień płonął na kominku. Po raz

pierwszy od wielu dni, a nawet tygodni, było mi ciepło. A od lat nie

mieszkałam w takim pokoju. Chciałam ponownie zasnąć, nie mając odwagi

stawić czoła rzeczywistości. Śmierć George”a dotknęła mnie boleśnie, ale

moje myśli zaprzątał Noel. Nie mogłam uwierzyć, że ten złotowłosy,

niebieskooki bohater mojej młodości jest teraz schorowanym, przybitym

troskami człowiekiem.

Czy Noel będzie chciał odesłać mnie do męża? Jakich argumentów mam.

użyć, żeby tego nie zrobił? Czy on mi uwierzy? Nadal trudno mi było

zebrać myśli. Po tych wszystkich przejściach nie mogłam się

skoncentrować, chociaż w obecnej sytuacji było to konieczne.

Rozległo się lekkie stukanie do drzwi i weszła młoda, hoża pokojówka.

— Pani Good pyta, czy panienka nie chciałaby czegoś zjeść. Która godzina?

— spytałam.

— Już po czwartej, panienko. Spała pani czternaście godzin.

- Dobry Boże. Powiedz pani Good, że chętnie napiję się kawy i zjem tosta.

Pokojówka dygnęła i wyszła.

Już sobie przypomniałam, kim była pani Good. Kiedy widziałam ją ostatni

raz, była zwykłą Trypheną Good, podkuchenną. Teraz jest pewnie

kucharką, a może nawet zarządza całym domem, mając nowy tytuł „pani”.

Muszę postępować z nią ostrożnie. Jestem pewna, że gdyby mogła, to

62

background image

poprzedniego wieczoru nie wpuściłaby mnie do domu.

Tacę przyniosła mi pani Good we własnej osobie. Zdążyłam już umyć

twarz, uczesać się i włożyć szlafrok. Od razu poczułam się lepiej.

— Przykro mi, że sprawiłam tyle kłopotu — powiedziałam. Tryphena

pociągnęła tylko nosem i niepotrzebnie dołożyła węgli do kominka.

— Kolację podajemy o siódmej, panienko — obwieściła. — Pułkownik jest

w salonie. Jeśli panienka czegoś będzie potrzebować, to proszę zadzwonić

na Hannah.

— Dziękuję — powiedziałam potulnie.

Najwyraźniej pani Good postanowiła ignorować fakt, że jestem mężatką.

Trypbena ponownie pociągnęła nosem i wyszła z pokoju. Noel

niewątpliwie poinformował ją, że jestem jego gościem, ale gospodyni nie

kryła niezadowolenia. Nie mogłam mieć o to pretensji. Prawdopodobnie

odczuła mój lekceważący stosunek do niej, kiedy była zwykłą Tryphen

podkuchenną. Przypuszczam, że zasłużyłam sobie na jej dezaprobatę.

Kawa i tost przywróciły mnie do życia. Przyniesiono mi również miskę

owoców, jabłek, gruszek i pomarańczy. Zjadłam pomarańczę, co bardzo

mnie odświeżyło. Czułam, że rozjaśnia mi się w głowie.

Przede wszystkim musiałam zastanowić się nad tym, ile mogę powiedzieć

Noelowi. Postanowiłam zdać się na intuicję. Gdyby upierał się przy tym,

aby odesłać mnie do Stephena, nie będę protestować. Dowiem się, gdzie

podziewa się Tolley. Zaniosę swój manuskrypt do pana Robinsona, z który

zdążyłam już nawiązać pewien rodzaj korespondencyjnej przyjaźni. Dobrze

63

background image

zarabiał na Danielu Millerze. Może pomógłby mi znaleźć jakieś

odpowiednie mieszkanie, gdybym nie odnalazła Tolley. Dla niego byłam

tylko panną Daniels, więc nie będzie mnie potępiał za ucieczkę od męża.

Wyjrzałam przez okno. Było już ciemno i mglisto — typowo londyńska

ciemnobrunatna mgła. Padał śnieg. W tych warunkach podróż byłaby

bardzo trudna. Nie powinnam więc obawiać się pościgu, a co ważniejsze,

poczta również nie będzie sprawnie funkcjonować. Gdyby Noel chciał

napisać do mojego ojca lub Stephena, list mógłby wcale nie dojść.

Zaczęłam się zastanawiać, co mam na siebie włożyć. Miałam ze sobą tylko

dwie sukienki. Hannah zabrała jedną do prania, a druga, z brązowej wełny,

została przez nią świeżo wyprasowana. Nie wyglądałam w niej dobrze,

więc włożyłam biały kołnierzyk i białe mankieciki, aby trochę ją rozjaśnić.

Nadal miałam podkrążone oczy, ale to był wynik długich lat życia w

niepewności, a nie chwilowego zmęczenia. Nie miałam żadnej biżuterii

poza obrączką. Już dawno Stephen zaniósł wszystko do lombardu.

Byłam jednak wypoczęta, schludnie ubrana i znajdowałam się w

bezpiecznym miejscu. Zeszłam do salonu z nowo nabytą pewnością siebie.

Noel wstał na mój widok, opierając się ciężko na mahoniowej lasce ze

srebrną rączką. Przykuśtykał do mnie i pocałował mnie w policzek. Miał

chłodne wargi. Kiedy byłam dzieckiem, zawsze rzucałam mu się na szyję.

Teraz nie ośmieliłam się tego zrobić. Byłam dorosła i musiałam stosować się

do obowiązujących zasad.

Zaproponował mi coś do picia. Usiedliśmy po obu stronach kominka, on z

64

background image

kieliszkiem sherry, ja ze szklanką lemoniady. Przeprosiłam go za mój nagły

przyjazd. Złożyłam wyrazy ubolewania z powodu śmierci jego brata. Jeśli

nawet Noel zauważył, że głos mi drży, nie dał tego po sobie poznać. W

milczeniu patrzył w ogień. Rzucałam mu ukradkowe spojrzenia i chciało mi

się płakać. Pamiętałam go sprzed dwunastu, czternastu lat, zanim pojawiła

się Aline i rozpoczęły kłopoty. Wtedy Noel był bardzo wesoły, często się

śmiał, chętnie grał na pianinie i zabawiał rodziców piosenkami z lat ich

młodości.

Gdzie się to wszystko podziało?

Noel miał teraz trzydzieści siedem lat, ale wyglądało dziesięć lat starzej. Był

pochylony, przedwcześnie postarzały i sprawiał wrażenie nieszczęśliwego.

Może przesadzam, pomyślałam. Noel zawsze posądzał mnie o przesadę.

„Jesteś w euforii albo w rozpaczy”, żartował ze mnie.

Teraz wydawało mi się, że podczas gdy ja nauczyłam się powściągliwości,

Noel poznał cierpienie. Serce mi krwawiło na jego widok. Kiedy miałam

trzynaście lat, zawsze potrafiłam go pocieszyć. Byłam jedyną osobą, z którą

rozmawiał po śmierci swojego starego spaniela. Naturalnie, nigdy nie

rozmawialiśmy o Aline. To była prywatna sprawa Noela.

Spojrzał na mnie w momencie, kiedy intensywnie mu się

przypatrywałam. Zaczerwieniłam się i odwróciłam głowę.

— A więc, Emilio? W jakie kłopoty wpakowałaś się tym razem? — spytał,

uśmiechając się z widocznym wysiłkiem.

— To długie opowiadanie i nie jestem pewna, czy potrafię dobrze wszystko

65

background image

odtworzyć.

— Na ile cię znam, to na pewno będzie „opowiadanie” — zauważył ze

śmiechem.

— Nie przejechałam stu mil w lodowatym zimnie po to, aby opowiadać ci

wymyślone historie — powiedziałam.

— Może nie wymyślone, ale upiększone. Przykro mi, Emilio. Mam dość

własnych zmartwień. Wysłucham cię, możesz też tu zostać, dopóki nie

dojdziesz do siebie, chociaż sytuacja jest dość niezręczna, kiedy jedyną

przyzwoitką jest pani Good. Ale prawie należysz do naszej rodziny, poza

tym jesteś mężatką więc musimy się z tym pogodzić. Za jakiś tydzień

będziesz jednak musiała wrócić do męża, nawet gdybym sam musiał cię

tam zawieźć. Czy dość jasno się wyrażam?

— Wystarczająco jasno —powiedziałam, z trudem przełykając ślinę.

— A więc?

Wiedziałam już, że czekają mnie kłopoty.

3

Było oczywiste, że nie mogłam powiedzieć Noelowi całej prawdy — że

Archibald Balquidder chętnie pozbawiłby mnie życia. Mógłby jednak

uwierzyć w to, że Stephen przetrwonił wszystkie moje pieniądze i że zrobi

to samo z moim spadkiem, kiedy tylko skończę dwadzieścia pięć lat i

66

background image

znajdzie się on pod jego kontrolą. Gdybym przedstawiła swoją ucieczkę

jako wynik kłótni małżeńskiej i niepokoju o zabezpieczenie finansowe na

przyszłość, wysłuchałby mnie. Mógłby mi nawet służyć pomocą.

— Nie wiem nawet, jak zacząć. Jest to bolesna i upokarzająca historia. Nie

musisz mi przypominać, że mam skłonność do fantazjowania. Sama dobrze

o tym wiem.

— Przykro mi. Nie chciałem być dla ciebie niemiły, Emilio, po prostu

zaskoczył mnie twój nagły przyjazd. Twój mąż musi odchodzić od

zmysłów ze zmartwienia.

Nie skomentowałam tego stwierdzenia.

— Dobrze wiesz, jaka byłam, Noel. Żyłam w świecie, który sama

tworzyłam. Wydawało mi się, że Stephen jest taki sam jak bohaterowie tych

wszystkich książek, które czytywałam, i byłam szczęśliwa, że jego wybór

padł właśnie na mnie.

Przerwałam, ponieważ trudno mi się było przyznać do tego, że moje

małżeństwo okazało się katastrofą, jednak zmusiłam się do dalszych

wyznań.

— Wiem, że nie jestem piękna, ale uwierzyłam, że on mnie naprawdę

kocha. Oczywiście, chodziło mu tylko o pieniądze.

Przerwałam znowu i spojrzałam na Noela. Nie zauważyłam na jego twarzy

wyrazu „a nie mówiłem”. Uspokojona, ciągnęłam dalej.

— Jeśli uważasz, że ja byłam specjalistką od fantastycznych historii, to

wiedz, że są niczym w porównaniu z tym, co Stephen potrafił wymyślić na

67

background image

temat swoich perspektyw, bogatej rodziny, pięknego domu...

Z trudnością udało mi się przełknąć ślinę.

— Mieszkamy w dwóch pokojach na Cant”s Close, w brudnym zaułku na

Starym Mieście, gdzie rynsztokiem płyną nieczystości. Stephen nie ma

żadnych widoków na przyszłość. Jedyne, co posiada, to zdolność do

fantazjowania. Utrzymuje się jakoś na powierzchni, prowadząc różne

wątpliwe interesy. Nie chciałam zbyt wiele o nich wiedzieć.

— Moja droga Emilio, tak mi przykro. Zawsze podejrzewałem, że on jest

łajdakiem.

Noel wsunął sobie poduszkę pod plecy i wygodniej ułożył chorą nogę.

— Nauczyłam się wielu rzeczy, Noel. Umiem sprzątać, reperować ubrania i

odnawiać meble. Utrzymuję się też z pisania. Pan Iryine, wydawca z

Edynburga, płaci mi trzy gwinee za każdą umoralniającą historyjkę dla

szkółki niedzielnej.

Zauważyłam, że NoeI uniósł brwi.

— Co za ironia losu! Wymyślam historyjki o niegrzecznych dzieciach,

które dopuszczają się tak potwornych zbrodni jak zabawa w klasy w

niedzielę, a ja zbawiam je od piekielnego ognia za pomocą mojej, tak

bardzo wyszydzanej, wyobraźni.

— Nie bądź tak rozgoryczona, Emilio — powiedział Noel, patrząc mi w

oczy. — Uważam, że bardzo dzielnie dawałaś sobie radę. Wykazałaś się też

dużą pomysłowością!

— Staram się nie być rozgoryczona. Wiem, że moja ucieczka z domu była

68

background image

bezmyślnym, egoistycznym czynem, ale nie chciałam nikomu zrobić

krzywdy. Chyba już za to wystarczająco zapłaciłam? Przez ostatnie sześć

lat, od czasu, kiedy poznałam pana Iryine”a, praktycznie utrzymywałam

nas oboje.

— A teraz?

— Za kilka tygodni kończę dwadzieścia pięć lat. Ojciec w ogóle do mnie nie

pisze. Nie wiem, czy będę miała jakieś własne zabezpieczenie finansowe, na

czym mi niesłychanie zależy. Wystarczy mi choćby skromny dochód.

Jestem już tak zmęczona, Noel. Zmęczona naprawianiem wszystkiego i

wiązaniem końca z końcem. Nie mogę przestać pisać. Nie mogę

zachorować ani odpocząć choćby na chwilę. Muszę pisać, żeby płacić

rachunki.

Przyjechałam do Londynu, ponieważ chcę się spotkać z prawnikami ojca i

postarać się uzyskać trochę informacji, prosić o jakąś ugodę. Nie chodzi mi

o to, że muszę utrzymywać Stephena, ale jestem przerażona faktem, że to

życie z dnia na dzień nigdy się nie skończy, że zawsze będzie tak samo jak

przez ostatnich osiem lat i...

Nie mogłam mówić dalej. Nie potrafiłam powstrzymać się od płaczu.

Zapanowała cisza. Słyszałam tylko trzask drewna na kominku i syreny

barek na rzece. Wyjęłam chusteczkę, starając się stłumić łkanie.

Nie zdawałam sobie w pełni sprawy ze swoich uczuć, dopóki tego nie

wypowiedziałam. Dopiero teraz zrozumiałam, że nawet bez Balquiddera

moje życie było tak ponure, jak wyrok dożywotniego więzienia. Bez

69

background image

względu na to, co powie Noel, nie wrócę do Stephena.

— Ta ucieczka sprawiła twojemu ojcu dużo cierpienia.

Cierpienia? Trudno mi było w to uwierzyć.

— Ale minęło już osiem lat. Czy teraz nie mógłby mi przebaczyć?

— Czy go o to pytałaś? Nie miał od ciebie żadnych wiadomości.

— Wstydziłam się. Nie chciałam, aby się dowiedział, jak jest mi ciężko.

— Moja matka odczytywała fragmenty twoich listów. Zabawne ciekawostki

o twoim życiu w Edynburgu. To były kłamstwa, Emilio.

Noel mówił łagodnym tonem, ale zabolało mnie to, że tyle straciłam w jego

oczach.

— Nawet dziecko nie dałoby się na to nabrać. Jak twój ojciec musiał się

czuć, kiedy prosiłaś o przebaczenie moją matkę, a nie jego?

Pani Beresford mnie kochała, pomyślałam. Na tym polegała cała różnica.

— Posłuchaj — ciągnął Noeł. — Ja też wiem, jaką szkodę może wyrządzić

kłamstwo. Po śmierci George”a dowiedziałem się, że hipoteka majątku jest

bardzo obciążona. W jakiś przedziwny sposób w cztery lata po śmierci ojca,

George doprowadził Ainderby do takiego upadku. Został namówiony, Bóg

jeden wie jaką metodą, do kupna plantacji w Demerara, która, oczywiście,

pochłania masę pieniędzy. Ktoś poddał mu pomysł na szybkie

wzbogacenie się, a on nigdy mi o tym nie wspomniał, chociaż dobrze

wiedział, że po nim dziedziczę.

W Demerara! Natychmiast pomyślałam o Balquidderze. On też miał

plantację w Demerara.

70

background image

— Dlaczego George chciał się szybko wzbogacić? Amderby to dobry

majątek. Wiem, że przynosił zysk czterech tysięcy funtów rocznie.

Noel skrzywił się z bólu i ponownie zmienił pozycję swojej chorej nogi.

— Chciał spełniać zachcianki swojej żony — powiedział, usiłując się

uśmiechnąć. — Aline jest tego warta.

Więc nadal jest księżniczką z bajki, pomyślałam. Nie odezwałam się.

— Zawsze byłaś do niej uprzedzona, Emilio.

— Byłam zazdrosna. Ona była piękna, a ja nie.

Nie mogłam wyznać, że uważałam ją za egoistkę i intrygantkę.

— Zmieniłaś się — powiedział Noel po chwili. — W końcu minęło już

osiem lat. Byłaś małą, zadufaną w sobie dziewczynką. I do tego bardzo

arogancką! — dodał, patrząc na mnie uważnie. — Poprawiłaś się —

stwierdził z uśmiechem. — Jesteś nadal zbyt chuda i masz podkrążone

oczy, ale powiększyła ci się twarz...

— Masz na myśli mój nos — przerwałam mu.

— Zawsze miałaś kompleksy związane z nosem — roześmiał się Noel. —

Mnie się on podoba.

Nie byłam przyzwyczajona do komplementów i nie wiedziałam, jak na nie

reagować. Zarumieniłam się z zażenowania.

W ostatniej chwili powstrzymałam chęć podniesienia dłoni i zakrycia tego

nieszczęsnego nosa.

Rozległ się dźwięk gongu i Noel sięgnął po swoją laskę. Patrzył z lekkim

rozbawieniem na moje zaczerwienione policzki.

71

background image

— Chodźmy coś zjeść — powiedział tylko. — Na pewno jesteś już głodna.

Przy stole nie mówiliśmy więcej o moim powrocie do Edynburga ani o

kłopotach Noela. On nie potrafiłby rozmawiać przy służbie tak, jakby jej nie

było. Spytałam go więc o jego syna, Richarda.

— Jest na górze. Zobaczysz się z nim rano.

— Jest tutaj!

— Tak, ale klimat Londynu mu nie służy. Jest chory i nie opuszcza domu.

— Biedny chłopiec.

Był niemowlęciem, kiedy go widziałam ostatni raz. Pamiętam tylko, jak

płakał podczas chrztu.

— Czy lubi się uczyć? — spytałam. — Wydaje mi się, że większość

delikatnych dzieci interesuje się nauką.

— Nie. Nie cierpi czytać. Jest też opóźniony w nauce.

— Gdzie był podczas twojego pobytu w Hiszpanii?

— W Ainderby, z George”em i Aline. Ona ma nadzieję, że niedługo uda się

jej wrócić do Francji. Jej rodzice odzyskali część swojego majątku, więc ma

tam dom. Od śmierci mojej żony to właśnie Aline opiekowała się

Richardem.

Kiedy Noel wymawiał imię Aline, głos mu łagodniał. Przed laty, kiedy

zakochałam się w Stephenie, nie potrafiłam powiedzieć „pan Kirkwall” bez

tej szczególnej, wiele mówiącej intonacji. Od tego czasu nauczyłam się

rozpoznawać tę modulację głosu. Jeanie z Canl”s Close wymawiała imię

Lachiego, chłopca od rzeźnika, takim samym tonem. Noel nigdy by mi się

72

background image

do tego nie przyznał, ale nadal był zakochany w Aline. Nie miałam co do

tego żadnych wątpliwości. Biedny chłopiec, pomyślałam o Richardzie.

Aline zupełnie nie nadawała się na matkę.

— Chciałabym zobaczyć się z twoim synem — powiedziałam. — Może

mogłabym pomóc mu w nauce czytania, dopóki tutaj jestem. Przynajmniej

po trosze odwdzięczyłabym się za gościnność, jakiej mi udzieliłeś.

— Jak chcesz — powiedział Noel, wzruszając ramionami. — Muszę cię

ostrzec, że on jest cofnięty w rozwoju.

Chyba zorientował się, że taka wypowiedź nie brzmi dobrze w ustach ojca,

ponieważ uzupełnił ją po chwili.

— Niestety, uważam go za trudne dziecko. Próbowałem, ale... Kiedy

znalazłam się wieczorem w swojej sypialni, miałam dużo materiału do

rozmyślań. Było oczywiste, że dom, do którego przyjechałam, nie był

domem szczęśliwym. Noel nie potrafił porozumieć się ze swoim jedynym

dzieckiem. Był w żałobie po śmierci brata, jego majątek miał obciążoną

hipotekę, musiał utrzymywać swoją rozrzutną bratową którą kochał i której

nigdy nie będzie mógł poślubić. Kościół na to nie pozwalał. Będzie musiał

sprzedać plantację w Demerara albo zacząć czerpać z niej zyski. Miałam

nadzieję, że dojdzie do sprzedaży. Nie chciałam, aby Noel zbijał pieniądze

na ludzkim nieszczęściu.

Widziałam, że chora noga sprawia mu ból. Czy można by coś na to

poradzić? Czy to była rana, którą odniósł na wojnie? Nic na ten temat nie

mówił, ja też nie pytałam. Gdybym była w lepszych stosunkach z Trypheną

73

background image

Good, mogłabym spytać ją, ale w obecnej sytuacji niczego bym się od niej

nie dowiedziała.

Kiedy rozmyślałam o kłopotach Noela, spojrzałam na moje własne troski z

innej perspektywy. Noel miał rację: nie napisałam prawdy w liście do ojca,

ale też nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogłabym sprawić mu ból. To

wydawało się tak mało prawdopodobne. Może powinnam do niego

napisać, wiedziałam jednak, że nie będę mogła się na to zdobyć. List, który

otrzymałam od niego po swoim ślubie, wyrażał tak bezwzględne

potępienie moich czynów, że nawet teraz nie mogłam o nim myśleć

spokojnie. Nie chciałam ryzykować, że otrzymam drugi list pisany w tym

samym duchu.

Potem zaczęłam myśleć o Stephenie. Gdyby nie Balquidder, moglibyśmy

prawdopodobnie osiągnąć porozumienie. Po otrzymaniu przeze mnie

należnej mi części spadku moglibyśmy zawrzeć dyskretny układ o

separacji. Wiele małżeństw tak robiło. Mój spadek dałby Stephenowi niezły

dochód, a ja przeprowadziłabym się do jakiegoś kurortu — naturalnie, w

celu podreperowania zdrowia.

Nie mogłam jednak zbagatelizować Balquiddera. Nie wiedziałam też, czy

powinnam o nim wspominać. Noel okazał się bardziej wyrozumiały, niż się

spodziewałam. Czy równie dobrze zniósłby informację o kłopotach

związanych z Balquidderem? Nigdy by w to nie uwierzył.

Nie wspomniałam mu również o moim londyńskim wydawcy, co nie

znaczy, że wstydziłam się swoich gotyckich romansów. Po prostu wolałam

74

background image

nie mówić Noelowi, że mogę zarobić na swoje utrzymanie, szczególnie że

wszystkie zarobione przeze mnie pieniądze należały, według prawa, do

mojego męża. Gdyby Noel wezwał Stephena, aby mnie stąd zabrał, to

mogłabym znowu uciec, nie lękając się, że Stephen przejmie pieniądze

należne mi od wydawcy.

Najbardziej obawiałam się tego, że zamiast Stephena do Londynu

przyjedzie Balquidder. Na tę myśl ogarniała mnie panika. Byłam pewna, że

Stephen powie Balquidderowi o mojej ucieczce, a on mógłby przekonać

Stephena, że sam mnie odnajdzie i przywiezie do Edynburga. W Londynie

byłoby mu łatwo pozbyć się mnie. Mógłby też wynająć prywatny powóz i

zaaranżować „wypadek” gdzieś pomiędzy Londynem a Edynburgiem —

miałby do dyspozycji całe czterysta mil drogi.

Zapadłam w niespokojny sen.

Poranek był szary i chłodny. O dziewiątej pokojówka przyniosła mi gorącą

czekoladę, pyszną bułkę, masło i owoce. Rozpaliła też ogień w kominku. Co

za luksus.

Usiadłam na łóżku i wzięłam od niej tacę.

— Jak masz na imię?

— Hannah, panno Emilio. Pani mnie nie pamięta, ale ja wychowałam się w

Ainderby. Mój tatuś jest tam drugim ogrodnikiem. Zawsze za nim biegałam

po ogrodzie, kiedy byłam mała.

Przypomniałam sobie jasnooką małą dziewczynkę w brązowym fartuszku.

Zazdrościłam jej, że mogła pomagać swojemu ojcu. Uśmiechnęłam się do

75

background image

niej, a ona odwzajemniła mój uśmiech. Pamiętam, że ją lubiłam.

— Oczywiście, że cię pamiętam. Zrywałaś truskawki, kiedy wydawało ci

się, że nikt tego nie widzi. Ja też to robiłam. Ten występek nas łączy.

— Ale pani nigdy na mnie nie naskarżyła, panienko.

— Ani ty na mnie. Hannah, czy ktoś mógłby zanieść mój list na Paternoster

Row?

Chciałam jak najszybciej zobaczyć się z panem Robinsonem, a do Hannah

mogłam mieć zaufanie.

— Abel, panienko. Pucybut.

— Później go wezwę. Jaki dzień dzisiaj mamy?

— Piątek, panno Emilio. Wigilia Bożego Narodzenia.

— Dobry Boże, zupełnie o tym zapomniałam.

Będę musiała kupić prezent dla Richarda, pomyślałam.

— Nie świętujemy tutaj, nie ma nawet dekoracji — powiedziała ze

smutkiem Hannah, szykując się do wyjścia. — Tak jest od czasu, jak umarł

pan George, a pułkownik jest chory. Wszyscy bardzo martwimy się o

pułkownika.

— Ja też — powiedziałam. — Ledwie go poznałam, tak się zmienił. Poza

tym jest bardzo smutny.

Po wyjściu Hannah. dokończyłam śniadanie. W rogu pokoju stało

biureczko, wyposażone w papier listowy, gęsie pióra i atrament. Usiadłam

przy nim i napisałam panu Robinsonowi, że jestem w Londynie, że mam ze

sobą manuskrypt nowej książki, Władczyni Sokolego Gniazda, który chętnie

76

background image

mu dostarczę. Czy mógłby się ze mną spotkać przed południem?

Szukanie prezentu dla Richarda byłoby dobrą wymówką, gdyby Noel

chciał zainteresować się, dokąd idę. Abel przyprowadzi mi dorożkę i

najpierw udam się na poszukiwania Tolley, a potem pojadę na Paternoster

Row. Pan Robinson może mieć jakąś odpowiednią książkę dla

ośmioletniego chłopca. Może dziecinną wersję Podróży Guliwera? Jeśli

będzie mu trudno czytać samemu, ja mogę mu poczytać.

Kiedy zeszłam na dół, aby dać Ablowi mój list, dowiedziałam się, że Noel

spędził bardzo niespokojną noc.

— Pan Bagnigge jest przy nim — powiedział Abel, biorąc ode mnie list., —

Pułkownik nikogo innego nie dopuszcza do siebie, kiedy jest chory;

Wyglądał na zaniepokojonego, jego chuda buzia nosiła wyraz zatroskania.

Abel, jak przypuszczałam, miał około czternastu lat, ponieważ był troszkę

ode mnie niższy, miał jeszcze gładkie policzki i łamiący się głos. Wydawał

się zadowolony z okazji wyjścia do miasta.

— Chcę, żebyś zaczekał na odpowiedź — powiedziałam i obiecałam mu

szylinga za fatygę.

Poszłam do salonu, gdzie inna pokojówka, Mary, właśnie kończyła

sprzątać. Na mój widok schowała ścierkę od kurzu za plecami. Widać było,

że przyszłam nie w porę.

— Nie przeszkadzaj sobie — powiedziałam. — Czy panicz Richard już

wstał?

— On tu nigdy nie przychodzi, panienko — powiedziała Mary, patrząc na

77

background image

mnie niechętnym wzrokiem.

Zaczęłam się zastanawiać, czy już ją poinstruowała Tryphena Good, czy jest

tylko niezadowolona, że przeszkodziłam jej w pracy.

— On siedzi w swoim pokoju z parnią Caryer — dodała.

— Czy to jego guwernantka?

— 0, nie, panienko. Panicz Richard nie ma guwernantki. Panna Caryer

opiekuje się nim. On ma nie całkiem dobrze w głowie.

Pogrążona w myślach, poszłam na górę. Nie całkiem dobrze w głowie?

Noel mówił, że on jest cofnięty w rozwoju. Biedny chłopiec, jeśli to prawda.

Ponieważ Noel nie miał nic przeciwko moim odwiedzinom u Richarda,

postanowiłam pójść do niego teraz.

Pokoje Richarda znajdowały się na trzecim piętrze. Frontowy, z widokiem

na ulicę, służył mu jako pokój dzienny, a za nim była sypialnia. Zastukałam

do drzwi i weszłam, nie czekając na odpowiedź.

Stwierdziłam od razu, że nikt się nie zatroszczył o wystrój tego pokoju.

Ściany pokryte były ponurą, brązowo-żółtą tapetą przy oknie stał duży

dębowy stół i kilka krzeseł, a na podłodze leżał wytarty dywan. Prawie

pusta półka na książki zajmowała jeden róg pokoju, a przed kominkiem

stała stara, brzydka osłona. W stojącym przy kominku fotelu siedziała

krępa kobieta z nieporządnie uczesanymi siwymi włosami i spała, chrapiąc

głośno. Przy fotelu stała butelka, na moje oko ginu, i zamknięty koszyk

robótek. Z hałasem zamknęłam drzwi, a ona natychmiast się zbudziła.

78

background image

— Jestem panią Kirkwall — powiedziałam stanowczym tonem. —

Przyszłam w odwiedziny do panicza Richarda.

Przez ostatnich osiem lat nauczyłam się, że najważniejsza jest pewność

siebie.

Panna Caryer zakryła usta dłoni aby powstrzymać czkawkę, i zasłoniła

szalem butelkę ginu.

— Pułkownik nic mi o tym nie mówił.

Uniosłam brwi, jak to robiła moja macocha, kiedy byłam dla niej

niegrzeczna.

— Rozmawialiśmy o tym wczoraj wieczór — powiedziałam i usiadłam

przy stole.

Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Z sypialni wychyliła się mała twarzyczka.

Biedne dziecko, wygląda dokładnie jak jego matka, pomyślałam. Jego twarz

była bez wyrazu; miał piwne, zgaszone oczy. Był chudy, blady i za mały na

swój wiek. Podszedł do mnie wolnym krokiem, podał mi rękę i czekał.

— Zostanę teraz z paniczem Richardem — powiedziałam. — Zadzwonię,

jeśli zajdzie taka potrzeba.

Opiekunka Richarda patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Wreszcie

skinęła głową, zebrała swoje rzeczy i wyszła.

Rozmowa z Richardem nie była łatwym zadaniem. Nic nie mogło go

zainteresować, a sam miał niewiele do powiedzenia. Wydawało się, że

został pozbawiony wszelkiej energii. Po dziesięciu minutach, kiedy

zastanawiałam się, jaki temat mogłabym jeszcze poruszyć, przypadkowa

79

background image

wzmianka o jego ojcu całkowicie zmieniła sytuację.

— Przykro mi, że twój ojciec miał niespokojną noc.

— To z powodu rany — powiedział Richard. — Odniósł ranę w

zeszłorocznej bitwie pod Vittorią.

Jego oczy nagle nabrały blasku. Ożywił się niespodzianie.

- Opowiedz mi o tym.

Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o ranie Noela, ale Richard przystąpił

do opisu bitwy.

— To było dwudziestego pierwszego czerwca. Dziwne, bo właśnie tego

samego dnia umarł wujek George. Mieliśmy ogromne straty, pięć tysięcy

ludzi, chociaż Francuzi stracili osiem tysięcy.

— Och, Boże! — powiedziałam, bo Richard wyraźnie oczekiwał jakiegoś

komentarza.

Richard, z błyszczącymi oczami, mówił szybko dalej. Wyrzucał z siebie

nazwy jak Tres Puentes, Zadorra, La Puebla, nazwiska dowódców różnych

dywizji i opisywał ich działania.

Nic z tego nie rozumiałam, ale dwie sprawy były dla mnie oczywiste:

pierwsza, że Richard uwielbia ojca, a druga, że jeśli Richard był cofnięty w

rozwoju, to ja byłam chińską cesarzową.

Opisywał mi dokładnie bitwę pod Vittorią. W pewnym momencie pobiegł

do sypialni i przyniósł pudło ołowianych żołnierzyków, których rozstawił

na stole, aby mi dokładnie pokazać, gdzie upadł jego ojciec, kiedy został

ranny.

80

background image

— Mój ojciec był w trzeciej dywizji pod wodzą sir Thomasa Pictona —

powiedział z durną Richard. — Został ranny w ataku na Tres Puentes.

Dosięgnął go szrapnel.

— Co to jest szrapnel? A może kto?

Richard zastanawiał się przez chwilę.

— To jest dużo kawałków — powiedział wreszcie. — On mógł tam stracić

nogę! Nie chciał lekarza. Nie pozwalał się nikomu dotknąć, poza Jemem

Bagnigge.

— Czy Jem Bagnigge jest jego ordynansem?

— Tak. To on opowiedział mi o bitwie.

— Więc te kawałki w nodze nadal ojcu dokuczają?

Richard skinął głową.

— Od czasu do czasu jakiś kawałek wychodzi i to jest bardzo bolesne.

Posmutniał nagle. Zobaczyłam, że ma łzy w oczach.

— Ale musisz pamiętać, że za każdym razem twój tata ma w nodze o jeden

odłamek mniej.

— Nie chcę, żeby mój tato umarł — szepnął Richard drżącymi wargami.

Biedne dziecko, pomyślałam. W jego życiu było już zbyt wiele katastrof.

Jego matka nie żyje, stryj nie żyje, a ojciec jest chory. Gdyby Noel umarł, kto

by się nim zaopiekował?

— Nie sądzę, żeby twój ojciec miał umrzeć — powiedziałam. — Jestem

pewna, że niebezpieczeństwo już minęło. Teraz jest za zimno, aby mógł

gimnastykować nogę i ma też dużo innych zmartwień. Kiedy przyjdzie

81

background image

wiosna, na pewno poczuje się lepiej.

Nasza rozmowa została przerwana przez pannę Caryer i Abla, który

wręczył mi list. Dałam mu szylinga. Abel żartobliwie zasalutował

Richardowi, który uśmiechnął się nieśmiało i spojrzał z niepokojem na

pannę Caryer. Boi się jej, pomyślałam z gniewem. Dlaczego? Jak ona go

traktuje, kiedy zostają sami?

— Mam nadzieję, że będziemy się często widywali, Richardzie —

powiedziałam, całując go na pożegnanie.

Twarz Richarda przybrała znowu apatyczny wyraz. Wiedziałam, że mi nie

uwierzył. Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z pokoju. Usłyszałam

przez drzwi, jak panna Caryer łaje go za to, że bawił się żołnierzykami na

stole.

Poszłam do swojego pokoju, aby przeczytać list od pana Robinsona. Pisał,

że chętnie się ze mną zobaczy o każdej godzinie, jaka mi odpowiada. Dziś

kończą pracę o czwartej po południu, z powodu Wigilii. Teraz było dopiero

wpół do jedenastej. Włożyłam ciepłe buty, pelerynę, wzięłam mufkę pani

Tryine i wyjęłam z walizki paczkę z moim cennym manuskryptem.

Kiedy schodziłam na dół, uprzytomniłam sobie, że powinnam była prosić

Abla, aby mi potajemnie sprowadził dorożkę, ale on już gdzieś zniknął. W

holu była za to Tryphena Good. Na mój widok uniosła ze zdziwieniem

brwi.

— Pani wychodzi, panienko?

Widziałam, że ma ochotę mnie zatrzymać.

82

background image

— Tak — powiedziałam. — Chcę kupić prezent dla panicza Richarda. Abel

może odprowadzić mnie na postój dorożek — dodałam, patrząc na nią

twardym wzrokiem.

— Zawołam go, panienko — zgodziła się niechętnie.

Widziałam, jak z ciekawością patrzyła na moją paczkę. Może sądzi, że

ukradłam zastawę stołowa- pomyślałam.

Postarałam się o to, aby Abel usłyszał, że podaję dorożkarzowi adres

sklepu na Leicester Square, ale kiedy tylko znaleźliśmy się za rogiem,

zastukałam w dach i kazałam mu jechać na Ossulston Street w Somers

Town.

Ta wyprawa zakończyła się niepowodzeniem. Nikt z sąsiadów nie potrafił

powiedzieć, dokąd wyjechała Tolley. Jedynie w piekarni, gdzie często

bywała, uzyskałam informację, że we wrześniu przeprowadziła się razem z

siostrą nad morze, ze względu na stan jej zdrowia. Podziękowałam

piekarzowi, kupiłam torbę pysznych francuskich bułeczek i wyszłam.

Pomyślałam ze wstydem, że zachowałam się jak dziecko. Wydawało mi się,

że Tolley rzuci wszystko, aby się mną opiekować. Teraz zobaczyłam, że

muszę zająć się sobą sama.

Oczywiście, w jakiś sposób robiłam to przez ostatnie osiem lat, ale nawet po

tak krótkim pobycie na John Street zrozumiałam, jak niewyobrażalnym

szczęściem jest posiadanie bezpiecznego dachu nad głową.

— Paternoster Row — powiedziałam, wsiadając do dorożki.

Dlaczego te dorożki są takie brudne, pomyślałam, kiedy chciałam się

83

background image

oprzeć się o zatłuszczone poduszki. Słoma na podłodze była wilgotna, a

okienko tak zachlapane błotem, że nic nie było przez nie widać.

Zamyśliłam się. Tym razem jednak nie bujałam myślami wokół skalistej

alpejskiej przełęczy, na której czekali zbójcy, aby porwać moją heroinę,

która, oczywiście, miała zostać natychmiast wyzwolona przez głównego

bohatera, przebranego za herszta tej bandy złoczyńców. Zastanawiałam się

nad swoją obecną sytuacją.

Dopiero teraz, kiedy opuściłam Cant”s Close, zaczęłam zdawać sobie

sprawę z tego, jak bardzo byłam tam samotna i nieszczęśliwa. Nie miałam

prawdziwego domu i żadnych nadziei na przyszłość. Była to smutna

egzystencja, z dnia na dzień, a do tego bardzo skromna. Wszystkie jasne

chwile mojego życia zawdzięczałam wyłącznie sobie samej: przyjaźń

państwa Iryine, drobne radości, jakich mi dostarczało uczenie Jeanie i

Eppie, a wreszcie moje prawdziwe osiągnięcie — odkrycie sposobu

zarabiania na życie.

Czy nie nadszedł czas, aby zapomnieć o przewinach młodości? Może

przyszła już pora, aby zdając sobie sprawę z popełnionych błędów, przestać

wreszcie bić się w piersi i zacząć patrzeć w przyszłość?

Ale w jaką przyszłość? Nikomu na mnie nie zależało. Stephen mnie nawet

lubił, lecz nie przypuszczam, aby moja obecność, czy też nieobecność,

sprawiała mu jakąkolwiek różnicę, poza utratą wygód domowych.

Niecałe czterdzieści osiem godzin, które spędziłam na John Street,

uświadomiły mi, jak bardzo jestem spragniona serdeczności i posiadania

84

background image

życiowego celu. Chciałam być tam mile widziana. Wydawało się, że

Hannah i Abel mogli zostać moimi sojusznikami, w przeciwieństwie do

pani Good, panny Caryer i Mary. Richard mnie potrzebował. Byłam pewna,

że potrafię mu pomóc.

A Noel? Jakie uczucia we mnie wzbudzał? Byłam już dorosłą kobietą i

patrzyłam na niego innymi oczami. Noel przestał być wyidealizowanym

bohaterem mojej młodości. Był człowiekiem niewolnym od ludzkich

słabostek. Ciekawa byłam, czy on też widział mnie w innym świetle, czy też

nadal patrzył na mnie jak na nadpobudliwe dziecko ze zbyt wybujałą

wyobraźnią.

Dorożka przejeżdżała teraz przez Ludgate. Za brudnym oknem mignął mi

Temple Bar. Zdjęłam obrączkę i schowałam ją do torebki. Pan Robinson

znał mnie jako pannę Daniels, która pisała pod pseudonimem Daniel

Miller, więc muszę dla niego pozostać panną Daniels.

Korespondując z panem Robinsonem, wyobrażałam go sobie jako

starszego biznesmena w czerni — angielski odpowiednik pana Iryine”a.

Okazał się mężczyzną w średnim wieku, z długą twarzą, najbardziej

krzaczastymi brwiami, jakie kiedykolwiek widziałam, i gęstą, czarną brodą.

Jego dłonie były również porośnięte włosami. Muszę ze wstydem przyznać,

iż moją pierwszą myślą było, że byłby wspaniałym wilkołakiem.

Wydawało mi się, że mój wygląd również wprawił go w zdumienie.

Miałam ochotę spytać go, czego oczekiwał, ale w porę ugryzłam się w

język.

85

background image

Zaprosił mnie do swojego biura i poczęstował kawą. Wziął manuskrypt i

wydał mi pokwitowanie. Przypomniałam sobie o francuskich bułeczkach i

otworzyłam torbę, aby go poczęstować, zanim zdałam sobie sprawę z

niestosowności takiego zachowania.

Nie okazał zdziwienia. Widocznie zdążył się przyzwyczaić do tego, że obce

kobiety częstują go ciastkami.

— Pyszne — powiedział, przyjmując ode mnie kolejną bułeczkę.

Polubiłam go od razu, wraz z jego krzaczastymi brwiami.

Udzielił mi informacji na temat moich książek. Zamek Apollinari był jeszcze

w sprzedaży. Moja druga książka Fatum rodu Ansbach doczekała się

wznowienia.

— Miałem właśnie zamiar wysłać pani czek na pięćdziesiąt funtów na adres

pana Iryine”a, panno Daniels, ale w tej sytuacji może wolałaby pani od razu

dostać pieniądze.

— Wolałabym otrzymać gotówkę — powiedziałam.

Dlaczego kobiety nie mogą mieć swojego konta w banku? Ta myśl często

mnie nawiedzała.

— Oczywiście — powiedział.

Wezwał swojego pracownika i wydał mu stosowne polecenie.

— Czy mógłbym dostać pani adres? Przed upływem tygodnia nie zdołam

przeczytać Władczyni Sokolego Gniazda — powiedział, ruszając swoimi

krzaczastymi brwiami. — To doskonały tytuł.

— Mnie też się podoba — przyznałam. — Nie wiem jeszcze, gdzie

86

background image

zatrzymam się na dłużej. Chciałam zamieszkać z dawną pokojówką matki,

ale właśnie wyjechała z Londynu. Zgłoszę się do pana, kiedy będę miała

stałe miejsce zamieszkania.

Nasza rozmowa zeszła na temat wydawania i drukowania książek. Pan

Robinson znał ten fach od podszewki.

— Lubię mieć oko na wszystko — zakończył. — Niektórzy drukarze są

zwykłymi łobuzami, panno Daniels.

Przestępcami czy drobnymi oszustami?

— Widać, że jest pani autorką romansów — roześmiał się. — Czy mam

oczekiwać, że w następnej pani książce pojawi się jakiś drukarz bandyta?

— Trudno umieścić drukarza w zrujnowanym zamczysku. Poza tym nie

wyobrażam sobie, żeby oni mogli być aż takimi łotrami — powiedziałam,

uśmiechając się do niego.

— Niektórzy z nich są zdolni do wszystkiego. Mówi się, że pan Moxon,

właściciel małej drukami w pobliżu Three Cranes Wharf trudnił się

fałszerstwem.

— Co podrabiał? Banknoty?

— Został aresztowany pod zarzutem fałszowania dokumentów dla

właścicieli brytyjskich statków niewolniczych, aby mogli rejestrować je na

kontynencie.

— To... to okropne — wyjąkałam, a po plecach przebiegł mi zimny dreszcz.

— Wypuszczono go z braku dowodów, a może wykupili go bogaci

przyjaciele — powiedział, patrząc na mnie uważnie. — o ile wiem, nasz

87

background image

wspólny przyjaciel, pan Iryine, jest członkiem Stowarzyszenia na rzecz

Zniesienia Niewolnictwa.

— Tak. Ja też do niego należę.

— Ja również.

— Słyszałam — powiedziałam, zbierając się na odwagę — o panu

Balquidderze z Edynburga, który mógłby być wmieszany w te sprawy.

— Balquidder? Tak, słyszałem o nim. To bardzo niebezpieczny człowiek,

panno Daniels, nie należy wchodzić mu w drogę. Czy pani go zna?

— Poznałam go.

Wstrząsnął mną dreszcz. Co mogłam dodać? Że on chciałby widzieć mnie

martwą? Że jestem mężatką a mój mąż jest winien Balquidderowi ogromną

sumę pieniędzy? Bezpieczniej było zmienić temat rozmowy. Spytałam o

książki dla ośmioletniego chłopca.

Pan Robinson polecił mi księgarnię na tej samej ulicy oraz sklep, gdzie

sprzedawano ołowiane żołnierzyki i inne tego typu zabawki. W tym czasie

jego pracownik przyniósł pięćdziesiąt funtów, zapakowanych w

bawełniane woreczki.

— Ciężkie — powiedziałam, podnosząc jeden z woreczków.

— Niech je pani zostawi u mnie, panno Daniels. Kiedy zrobi pani zakupy,

Henry odprowadzi panią do postoju dorożek.

— Dziękuję panu.

Podaliśmy sobie ręce na pożegnanie.

Odczułam ulgę, że Władczyni Sokolego Gniazda jest już u wydawcy.

88

background image

Wiedziałam, że to dobra książka. Pisanie szło mi coraz lepiej, nabierałam

wiary w swoje umiejętności. Nie widziałam powodu, aby ten romans nie

przypadł panu Robinsonowi do gustu.

W księgami znalazłam dziecinną wersję Przygód Guliwera, ilustrowaną

ładnymi drzeworytami. W sklepie z zabawkami kupiłam małą armatkę,

która strzelała suchym grochem. Richard powinien być zadowolony.

Kiedy wychodziłam ze sklepu z zabawkami, na zegarze katedry Świętego

Pawła było dziesięć po pierwszej. Wczesne popołudnie, ale powoli zapadał

już zmrok. Niebo było szare, w każdej chwili mógł spaść śnieg. Nie czuło

się mrozu, tylko podmuchy lodowatego wiatru.

Patemoster Road była zamknięta dla mchu kołowego, nie musiałam więc

uskakiwać przed nadjeżdżającymi powozami i dorożkami. W dolnej części

ulicy sklepy były bardziej eleganckie. Zauważyłam kilka magazynów z

materiałami i gotowymi ubraniami. Przyszło mi do głowy, że mogłabym

kupić coś dla Hannah, na przykład różową wstążkę. Nie mogłam kupić

prezentu dla Noela — byłoby to wysoce niewłaściwe. Chętnie

podarowałabym mu egzemplarz Zamku Apollinari lub Fatum rodu Ansbach.

Zorientowałam się, że zależy mi na jego aprobacie. Nie mogłam jednak

ryzykować. Zawsze istniała możliwość, że mógłby powiedzieć Stephenowi

o moich książkach. Poza tym pewnie uznałby je za zbyt płoche.

Weszłam do sklepu z materiałami i dodatkami krawieckimi, aby kupić

różową wstążkę. Zobaczyłam tam belę przecenionego jedwabiu,

mieniącego się szarością, bielą i jasną zielenią. Zapragnęłam nagle takiej

89

background image

sukienki. Wiedziałam nawet, jak powinna być uszyta. Mieszkanki Londynu

nosiły teraz suknie, których spódnice zszyte były z kilku brytów materiału.

Moje stare stroje wyglądały tu okropnie niemodnie. Wreszcie, z poczuciem

winy, że wydaję pieniądze na siebie, zamiast zapłacić pani MacLaren (jak

widać, nie potrafiłam jeszcze zapomnieć o Edynburgu), kupiłam jedwab na

suknię i uszczęśliwiona wróciłam do biura pana Robinsona.

Henry odprowadził mnie na postój dorożek i podał paczkę z

pięćdziesięcioma funtami tak zapakowana aby nie rzucała się w oczy.

— Dokąd jedziemy, panienko? — spytał dorożkarz.

— Adelphi. John Street.

Do domu?

Zjadłam samotnie obiad, który Mary podała mi ze źle skrywaną niechęcią.

W domu było nienaturalnie cicho. Służba zakończyła już swoje prace i

zeszła na dół, do ciepłej kuchni. Zwykłe odgłosy miasta były przytłumione

z powodu śniegu — nie słychać było skrzypienia kół ani stukotu końskich

kopyt. Zniknęli gdzieś uliczni sprzedawcy. Lód, który utworzył się u

brzegów rzeki, unieruchomił małe stateczki, wcześniej nie wyciągnięte na

brzeg. Myślałam ze współczuciem o tych biedakach, którzy mieszkali pod

arkadami Adelphi.

Noel i nieznany mi Jem Bagnigge byli prawdopodobnie w sypialni Noela.

W całym domu nikt się nie poruszał.

Byłam w dziwnym stanie zawieszenia pomiędzy dwiema książkami. Nie

potrafiłam zasiąść do pisania następnej powieści, dopóki nie byłam pewna,

90

background image

że poprzednia została zakwalifikowana do druku. Musi minąć co najmniej

tydzień, zanim poznam losy Władczyni Sokolego Gniazda.

Nie mając nic innego do roboty, postanowiłam skroić suknię z kupionego

rano materiału. W salonie znalazłam pudełko z szyciem, które

prawdopodobnie należało kiedyś do pani Beresford. Były tam szpilki,

nożyczki, kawałek kredy — wszystko, czego potrzebowałam. Korzystając z

tych przyborów do szycia, miałam wrażenie, że pani Beresford patrzy na

mnie i pochwała moje zamiary. Odsunęłam krzesła, aby móc rozłożyć

materiał na podłodze.

Od wielu lat sama szyłam sobie ubrania, co wynikało ze smutnej

konieczności. Początkowo starałam się dokładnie odtwarzać je ze wzoru,

ale ponieważ miałam dobre oko, wkrótce nauczyłam się szyć bez wykroju.

Z chwilą przyjazdu do Londynu zobaczyłam, że moje suknie drastycznie

odbiegają od obowiązującej mody. Teraz nosiło się talię wyżej podniesioną,

a górę bardziej dopasowaną. Mój nowy indyjski jedwab nadawał się na

suknię wieczorową. Noel zawsze przebierał się do kolacji. Wczoraj

wieczorem wstyd mi było siadać do stołu w zniszczonej, brązowej sukience.

Na kolanach przesuwałam się po podłodze, spinając materiał szpilkami.

Trochę ruchu dobrze mi robiło, ponieważ mimo palącego się kominka, w

pokoju było chłodno i wiało od okien. Było jednak i tak o wiele cieplej niż

na Cant”s Close. Tu przynajmniej mogłam swobodnie dokładać węgli do

kominka.

91

background image

Czas szybko mijał. Wreszcie przyszła Hannah, żeby zapalić lampy i świece i

zasłonić okna. Grube zasłony powstrzymały przeciągi. Wieczorem salon

powinien być już dobrze ogrzany.

— Och, panno Emilio, jakie to śliczne! — wykrzyknęła, patrząc na mój

materiał.

— To najdroższa tkanina, jaką kiedykolwiek kupiłam — powiedziałam. —

Ale ponieważ obniżono cenę...

— Na pewno warta była tych pieniędzy — uspokoiła mnie Hannah. — Ja

sama bardzo lubię się targować.

— Jak większość kobiet — powiedziałam z uśmiechem.

Zachwyt Hannah podniósł mnie na duchu.

Po jej wyjściu zaczęłam kroić materiał. Pogrążona w pracy, nie zdawałam

sobie sprawy z upływu czasu. Robiłam właśnie zakładki, kiedy ktoś

otworzył drzwi. Pomyślałam, że Hannah przyszła zajrzeć do kominka, i nie

podniosłam nawet głowy.

— Co ty robisz?

To był Noel. Wstałam z podłogi i otrzepałam sukienkę, pokrytą

jedwabnymi nitkami.

— Szyję, jak widzisz. Wyszłam dziś rano, aby kupić Richardowi prezent na

gwiazdkę, i zobaczyłam po drodze sklep z materiałami. Mam ze sobą tylko

dwie sukienki, moja garderoba wymaga uzupełnień. Więc szyję.

— Ale, moja droga Emilio...

Noel nie wiedział, co powiedzieć. Wszedł do salonu, opierając się ciężko na

92

background image

lasce i usiadł przy kominku.

— Przykro mi, że użyłam do tego celu podłogi w twoim salonie. Ale nie

miałam innego wyjścia.

— To nie o to chodzi.

Schyliłam się i dokładnie pozbierałam kawałki jedwabiu, niektóre już spięte

szpilkami, i położyłam je na stojącym w rogu krześle.

— Chyba nie masz nic przeciwko temu, że skorzystałam z przyborów do

szycia twojej matki?

— Skądże znowu. Ale, Emilio, tobie nie wolno tego robić.

— Dlaczego? — spytałam ze śmiechem.

— Ponieważ to nie wypada.

— Ależ Noel, przecież każda młoda kobieta musi umieć szyć. Powinieneś

być zadawniony, że zajmuję się tak godziwą pracą!

Nie mogłam się Powstrzymać, aby z niego nie zażartować. Wiedziałam, o

co mu chodziło. Szycie własnych ubrań było oznaką ubóstwa, a on nie mógł

temu przeciwdziałać. Mężczyzna mógł kupować ubrania dla swojej chere

amie, ale nie mógł zrobić tego samego dla damy.

— Myślę, że są tutaj jeszcze ubrania mojej matki. Powinny być w szafie, w

jej pokoju. Po śmierci matki Aline zajęła się jej ubraniami w Ainderby Hall,

ale tu nie przyjeżdżała. Nie będzie tego dużo, może kilka miejskich

sukienek. Możesz nimi rozporządzać według własnego uznania.

— Dziękuję. To miło z twojej strony. Ale czy stroje twojej matki nie

powinny przejść w posiadanie pani Good?

93

background image

— Nonsens. Ubrania po swojej pani dostaje jej pokojówka, a Celine już u

nas od dawna nie pracuje. Niech Hannah albo Mary wszystko ci pokażą.

Usiadłam i popatrzyłam na niego. Był bardzo blady i niewątpliwie

cierpiący. Nie wiedziałam jednak, czy Noel życzyłby sobie, żebym

poruszyła kwestię jego rany.

— Widziałam się z Richardem dziś rano — powiedziałam wreszcie. —

Opisał mi bardzo dokładnie bitwę pod Vittorią.

— Dobry Boże, naprawdę?

— Jest niesłychanie dumny z ciebie, Noel. Ma wiele wiadomości, zna nawet

miejsce na polu bitwy, gdzie zostałeś ranny, Dowiedział się tego od twojego

ordynansa.

— Jem wyniósł mnie z bitwy. Nie wiem, jak mu się to udało, jest przecież

niedużym mężczyzną.

Zauważyłam, że Noel nie skomentował tego, co mu powiedziałam o

Richardzie. Czy nie rozumie, że syn go podziwia? Że to dziecko pragnie

czułości?

Chyba zorientował się w sytuacji, ponieważ zadał mi po chwili pytanie.

— Co sądzisz o Richardzie?

— Jest samotny.

— Cóż mogę zrobić? — Noel zmarszczył brwi. — Posłałbym go do szkoły,

gdyby był silniejszy. Miałby wtedy kolegów do zabawy. Ale on odstawałby

od innych chłopców, którzy by go pewnie dręczyli. Powiedziano mi, że on

zawsze będzie cofnięty w rozwoju.

94

background image

Nie odezwałam się. Czy on kiedykolwiek rozmawiał ze swoim synem?

Noel milczał przez chwilę.

— Bardzo mało go znam — przyznał wreszcie. — W przeciągu ostatnich

czterech lat tylko raz przyjechałem na urlop. Po śmierci żony. A kiedy

wróciłem do domu... byłem ranny, George nie żył, a interesy były bardzo

zagmatwane. Nie miałem siły zajmować się Richardem. Co zresztą mogła

mu dać moja obecność?

— Ty przynajmniej masz dziecko! — wybuchnęłam, nie mogąc się

pohamować. — A ja dwa razy poroniłam.

Zapanowała cisza.

— Przykro mi — powiedział Noel po chwili.

Sięgnął po laskę i podniósł się z krzesła.

— Nie jestem dzisiaj w towarzyskim nastroju. Zszedłem tylko, żeby

zobaczyć, jak dajesz sobie radę. Nie będę jadł kolacji na dole. Jem przyniesie

mi coś do jedzenia do pokoju. Dopilnuję, aby pani Good zajęła się tobą.

Obrócił się jeszcze w drzwiach.

— Zmartwiłem się, kiedy powiedziano mi, że wyszłaś z domu.

Pomyślałem, że znowu uciekłaś. Wczoraj zachowałem się zbyt szorstko. I

przepraszam cię za to, Emilio. Cieszę się, że przyjechałaś.

Kiedy wyszedł, siedziałam zamyślona, patrząc w ogień. Byłam wzruszona,

że Noel jest zadowolony z mojego przyjazdu — moja obecność sprawiała

przyjemność tak niewielu ludziom.

Byłam jednak przekonana, że Noel nie byłby tak bardzo zadowolony,

95

background image

gdyby się dowiedział, że jego gość jest autorką dwóch, a właściwie już

trzech sensacyjnych powieści, przepełnionych morderstwami i

szkaradnymi spiskami. Szczególnie skandaliczny wydał mi się teraz

epizod, w którym Fra Bartolome ściga Angelinę Mountfalcon

Daj Boże, żeby Noel nigdy się o tym nie dowiedział.

4

Byłam przyzwyczajona do spokojnych świąt Bożego Narodzenia. W

Szkocji, w przeciwieństwie do sylwestra, nie jest ono uroczyście

obchodzone, ale Boże Narodzenie na John Street atmosferą przypominało

raczej pogrzeb. Co prawda, pani Good i Hannah przygotowały pieczeń

wołową z pieczonymi kartoflami i placek ze śliwkami, ale to było wszystko.

Żadnych ozdób świątecznych, nawet gałązki ostrokrzewu.

Richard został w swoim pokoju i wydawało się, że jest naprawdę

zadowolony, jak również zaskoczony otrzymanymi prezentami. Noel

podarował mu kasetkę z przyborami do pisania, którą panna Caryer

położyła na najwyższej półce z książkami, gdzie prawdopodobnie miała

pozostać. Było tak oczywiste, że jest to jedynie. zdawkowy prezent, że

trudno mi było znaleźć odpowiedni komentarz. Powiedziałam wreszcie, że

96

background image

to mu się przyda, kiedy będzie starszy. Richard podziękował mi grzecznie

za Podróże Guliwera, za to armatka wzbudziła jego prawdziwy zachwyt.

— Och! — wykrzyknął. — Och!

Skakał po całym pokoju, potem podbiegł do mnie i rzucił mi się na szyję.

— Czy podziękowałeś pani Kirkwall? — spytała panna Caryer cierpkim

tonem.

Tym pytaniem sprawiła Richardowi wyraźną przykrość.

— Tak, podziękował mi — powiedziałam, uśmiechając się do niego. — Nie

wyobrażam sobie milszego podziękowania.

Hannah była wzruszająca, tak bardzo cieszyła się ze wstążki. Zwierzyła mi

się, że pani Good nie pochwała takich ozdób, więc wstążka będzie musiała

zaczekać na jej powrót do Ainderby. Miała narzeczonego we wsi, włoży ją,

kiedy się będzie miała z nim spotkać w wolną niedzielę. Ucieszyła mnie

wiadomość, że Hannah ma swojego chłopca. Miałam nadzieję, że jest jej

godzien.

Noel prawie się nie pokazywał. Z jego rany znowu wychodziły odłamki

szrapnela.

Spędziłam kilka dni na przeglądaniu ubrań pani Beresford, w czym

pomagała mi Hannah. Były tam koszule i halki, których bardzo

potrzebowałam, jak również bawełniane pończochy. Znalazłam też

bawełniany materiał w różowe kwiatki, odpowiedni na sukienkę.

Podarowałam go Hannah.

— Żebyś mogła ładnie się ubrać na spacery z narzeczonym —

97

background image

powiedziałam jej.

Zauważyłam, że pani Good często miała nieuzasadnione pretensje do

Hannah, chciałam dać jej coś ładnego, aby się lepiej poczuła. Znalazłam

dwie letnie sukienki z białego lnu i dwie cieplejsze, jedną zieloną drugą

szarą — z cienkiej, fantazyjnie tkanej wełenki. Były na mnie o wiele za

duże, ale nadawały się do przeróbki. Był tam również obszerny płaszcz bez

rękawów z kapturem, dość znoszony, ale w stanie o wiele lepszym niż moja

opończa.

Noel zgodził się, abym w porze podwieczorku przez godzinę czytała

Richardowi. Chłopiec schodził wtedy na dół. Przytulał się do mnie, śledząc

tekst, po którym przesuwałam palec. Biedak tak bardzo potrzebował

czułości, że nawet nie przeszkadzało mu to, że musiał trochę czytać.

Historia Guliwera i Liliputów powoli zaczęła go fascynować. Pewnie wiele

dzieci tak reaguje. Miła jest myśl, że można nagle stać się olbrzymem w

kraju, gdzie wszyscy są maleńcy. Richard był mały jak na swój wiek, więc

taka możliwość wzbudzała jego zainteresowanie.

— Lilipuci byli niemądrzy, prawda? Niepotrzebnie prowadzili Wojnę.

— Ludzie też czasem idą na wojnę z niedorzecznych powodów.

— Ale nie lord Wellington — stwierdził Richard.

Siedział przez chwilę zamyślony, wspierając się o mnie.

— Panna Caryer nie pozwała mi się zdrzemnąć w kościele podczas kazania.

Stale mnie szturcha. To dopiero jest głupie. Jeśli pastor chce, żebym go

słuchał, to powinien mówić krótsze kazania.

98

background image

— Zgadzam się z tobą. — Roześmiałam się. — Dawniej też tak uważałam.

Ciągle miałam nadzieję, że już skończy, ale on mówił dalej.

W domu było chłodno. Lodowate przeciągi hulały po korytarzach, chociaż

zawieszono kotary na drzwiach. Byłam zadowolona, że mam ciepłe

sukienki pani Beresford. 27 grudnia miasto spowiła mgła, która nie

rozpraszała się przez kilka dni. Nie tylko zrobiło się bardzo zimno, ale było

również ciemno. Mgła była gęsta i nieprzenikniona. Nikt nie wychodził na

ulicę, ponieważ nic nie było widać.

Nie zapalano latarni, gdyż trudno było je odnaleźć, zresztą palniki były

zamarznięte. Czasem od strony rzeki słychać było przytłumiony dźwięk

syreny barki towarowej. Poza tym panowała cisza i wszystko tonęło w

ciemnościach.

W domu stale paliły się świece i lampy. Trudno było odróżnić dzień od

nocy.

Uznałam, że mogę nie obawiać się pogoni. Nie pomyślałam o tym, że w

innych częściach kraju może nie być mgły.

Na szczęście dom Noela był bardzo dobrze zaopatrzony. W piwnicy było

pełno węgla, więc było nam ciepło i mieliśmy co jeść, w przeciwieństwie do

wielu biedaków, którzy szukali schronienia w bramach.

Z rany Noela wydostało się kilka kawałków kości i metalu, więc mógł znów

schodzić na dół. Interesująca była reakcja domowników na tę zmianę.

— Lekarz powiedział mu, że trzeba amputować nogę — stwierdziła pani

Good — ale nie posłuchał i teraz są tego skutki. To się źle skończy,

99

background image

wspomnicie moje słowa.

Mary i panna Caryer przyjęły tę wypowiedź ze zrozumieniem. Jedynie

Hannah i Abel byli szczerze uradowani poprawą zdrowia Noela.

W czasie rekonwalescencji Noela panna Caryer chciała, aby w porze

podwieczorku Richard zostawał w dziecinnym pokoju i nie schodził na dół.

Stanowczo się temu sprzeciwiłam. Najwyższy czas, aby Noel poznał

swojego syna, pomyślałam. Początkowo wydawało mi się, że źle oceniłam

sytuację, ponieważ obecność Richarda wyraźnie krępowała Noela. Po

pewnym czasie stał się bardziej odprężony i zdawało mi się, że czerpie z

tego coraz większą przyjemność. Richard był uszczęśliwiony. Zauważyłam,

że kiedy myślał, że ojciec go słucha, bardzo się starał dobrze czytać.

Doszliśmy już do epizodu w Brobdingnagu, gdzie Guliwer był karłem w

kraju olbrzymów Richard był bardzo przejęty opisem walki Guliwera z osą.

— Lubię, jak wszystko jest postawione na głowie —powiedział Richard, w

swoim dorosłym stylu. — Można być dużym i złym.

— Ważne jest, kim jesteś, a nie, czy jesteś duży — powiedziałam,

przytulając go do siebie.

Nie byłam pewna, czy Noelowi podobało się to śmiałe twierdzenie. Może

uważał, że dorośli zawsze mają rację? Uważałam, że Podróże Guliwera dają

dużo materiału do przemyśleń. Dlatego bardzo lubiłam tę książkę.

Wypożyczyłam sobie kompletne wydanie z biblioteki Noela. Ta lektura

sprawiała mi wielką przyjemność.

100

background image

— Uczysz Richarda radykalizmu, prawda, Emilio? — spytał Noel z

uśmiechem.

— Nie ja — odparowałam. — Może Jonathan Swift. Twój syn jest

wystarczająco inteligentny, aby wyrobić sobie własny pogląd. Richard

patrzył na nas z niepokojem.

— To dobra książka, tato — powiedział poważnym tonem. — Światem

rządzi wyobraźnia, jak mówił Wellington.

Roześmieliśmy się oboje. Noel wyciągnął rękę i zwichrzył włosy Richarda

pieszczotliwym gestem.

Po mgle przyszedł śnieg. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego śniegu. Padał

całymi dniami. Na ulicach utworzyły się ogromne zaspy, przez które nie

można się było przedostać. Mężczyźni odgarniali je łopatami z chodników i

czyścili środek jezdni, ale śnieg ponownie wszystko zasypywał.

Przeczytałam w „Timesie”, dostarczonym jakimś cudem przez gazeciarza,

że w całym kraju były trudności z poruszaniem się dyliżansów; Niektóre

drogi były całkowicie nieprzejezdne.

Miałam nadzieję, że Tolley, gdziekolwiek była, ma ciepłe i wygodne

mieszkanie.

Przypuszczałam, że Stephen spędza całe dnie w jakiejś karczmie, grzejąc się

przy ogniu. Na pewno znajdzie tam chętnych do gier hazardowych.

Noel wysłał Abla, aby oczyścił podjazd ze śniegu i przyniósł jakieś

wiadomości z miasta, od którego byliśmy całkowicie odcięci.

— Czuję się jak w arce w czasach potopu — powiedziałam. Abel

101

background image

powiedział nam, że Tamiza zaczyna zamarzać i większość statków musi

zostać w porcie. Był tym bardzo podniecony. Powiedział też, że słyszał od

dziadka o festynach zimowych, kiedy na zamarzniętej Tamizie stały

namioty kramarzy i sztukmistrzów, a powozy przejeżdżały z ednego

brzegu rzeki na drugi. Było oczywiste, że Abel chciałby, aby nadal było

mroźno i żeby padał śnieg. Miał nadzieję wziąć udział w zimowym

festynie. Fala zimna, jak czytałam w „Timesie”, uderzyła również w tych,

których praca związana była z rzeką — teraz wisiało nad nimi widmo

głodu. Ponieważ przy tej pogodzie nie można było wyjść na dwór, siłą

rzeczy więcej przebywałam w towarzystwie Noela.

— Czy plantacja w Demerara jest w bardzo złym stanie? — ośmieliłam się

spytać któregoś wieczoru.

Siedzieliśmy w półmroku, ponieważ pani Good powiedziała, że musimy

zacząć oszczędzać świece i olej. Paliły się tylko dwa świeczniki na gzymsie

kominka, co nadawało salonowi intymny charakter. W innej sytuacji

pewnie nie zadałabym takiego pytania.

— W wystarczająco złym — skrzywił się Noel. — To ma związek z uprawą

trzciny cukrowej.

— Nie znam się na uprawie trzciny cukrowej.

— Obróbka jest bardzo skomplikowana. Po zgnieceniu trzeba ją gotować

w bardzo wysokiej temperaturze, istnieje wtedy duże niebezpieczeństwo

pożaru. Potem trzeba ją oddać do zmielenia, załadować w beczki i

zapewnić sobie transport na kanałach.

102

background image

— Kanałach?

— Holendrzy wybudowali w tym kraju gęstą sieć kanałów. Pech chciał —

dodał z ciężkim westchnieniem — że George zainteresował się tą plantacją.

— Co masz zamiar zrobić?

— Sam nie wiem. Najgorsze jest to, że przesyłanie wiadomości zabiera

bardzo dużo czasu.

— A nie możesz po prostu sprzedać tej plantacji?

— W zasadzie produkcja cukru przynosi ogromne zyski, dlatego też

George zdecydował się na kupno tego majątku, ale jednocześnie wymaga

wielkich inwestycji, nie chodzi tylko o budynki i maszyny, ale również o

dodatkową siłę niewolniczą. George bardzo się zadłużył, pod zastaw

Ainderby. Ten majątek nazywa się Bonne Chance, co w tej sytuacji może

mieć tylko ironiczne znaczenie. Gdybym go sprzedał, to poniosę ogromne

straty, a hipoteka Ainderby nadal byłaby obciążona, bez żadnych widoków

na spłacenie długu.

— Czy musisz uprawiać trzcinę cukrową?

— Niestety tak. To był warunek postawiony przez człowieka, który

pożyczał George”owi pieniądze. Myślę, że chciał osiągnąć jak najwyższy

procent z pożyczki.

— Przecież to niesłychane!

— Ale to się zdarza. W każdym razie nie mogę zadowolić się mniejszym

zyskiem, uprawiając na przykład kawę czy też indygowce na barwniki.

— A to, że stałeś się właścicielem niewolników?

103

background image

Starałam się zadać to pytanie beznamiętnym tonem. Często rozmawiałam

na ten temat z państwem Iryine, czytałam też artykuły o traktowaniu

niewolników na plantacjach. Sama idea niewolnictwa napełniała mnie

odrazą.

— Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Myślałem wyłącznie o pobiciu

Napoleona. Nie mogę powiedzieć, żebym miał co do tego jakieś poważne

zastrzeżenia, chociaż sam nie wybrałbym tej drogi. W końcu zawsze gdzieś

byli niewolnicy.

— Ty... ty chyba żartujesz!

Patrzyłam na niego z przerażeniem. Zawsze uważałam Noela za dobrego

człowieka, kogoś, kto w każdej sytuacji potrafi się zachować przyzwoicie.

Jak to możliwe, żeby popierał niewolnictwo!

— Jesteś, jak zwykle, idealistką Emilio. —Noel roześmiał się z przymusem.

— Ludzie zawsze będą chcieli kupować kawę, bawełnę i cukier po

możliwie najniższych cenach. Jeśli nie od nas, to od innych, od narodów,

które nie majątek wrażliwego sumienia.

— Nic mnie to nie obchodzi! — krzyknęłam. — Handel ludźmi jest

odrażający.

— Mogą mnie przekonać tylko racjonalne argumenty, Emilio — powiedział

Noel — a nie pełne oburzenia wykrzykniki. Zadzwoń na Jema, dobrze? —

dodał po chwili niezręcznego milczenia. — Noga zaczyna mi dokuczać.

Tak skończyła się nasza zażyła rozmowa. Poszłam do swojej sypialni.

Byłam zła i chciało mi się płakać. Znałam wady Noela — jego stosunek do

104

background image

syna, chociaż ostatnio starał się być bardziej serdeczny, napady

zniecierpliwienia, kiedy bolała go noga — mogłam to zaakceptować. Nie

potrafiłam jednak powstrzymać się od protestowania przeciw temu, że

godził się z pełnym spokojem na swoją rolę właściciela niewolników.

Nie mogłam zostawić tej sprawy w spokoju. Postanowiłam ponownie

poruszyć tę kwestię, kiedy uzbroję się w odpowiednie argumenty.

Rozpoczął się kolejny rok, 1814. Za piętnaście dni miałam skończyć

dwadzieścia pięć lat. Musiałam jak najszybciej zobaczyć się z panami

Latimerem i Briggsem, którzy byli prawnikami mojego ojca. Śnieg nie padał

teraz bez przerwy, ale zrobiło się jeszcze zimniej. 3 stycznia odnotowano

najniższą jak do tej pory temperaturę, minus 7 stopni, a miała jeszcze

spadać.

Stale wyglądałam przez okno, żeby zobaczyć, w jakim stanie są chodniki,

czy uda mi się złożyć wizytę panom Latimerowi i Briggsowi. Martwił mnie

również fakt, że mogły nie dojść listy mojego ojca do prawników. Jeśli nie

zawrze on oddzielnego układu, wszystkie moje pieniądze przypadną

Stephenowi, a ja nic nie dostanę. Pozostanie mi tylko zarobkować pisaniem.

Byłam przekonana, że mój ojciec, wedle swojego poczucia sprawiedliwości,

będzie nalegał, abym zwyczajowo otrzymała trzecią część spadku. Ale czy

Stephen zgodzi się na to, czy Balquidder nie odwiedzie go od tej decyzji?

Rozpaczliwie potrzebowałam jakiejś części tych pieniędzy; dałyby mi

zabezpieczenie i uchroniły od nędzy.

105

background image

Do środy, 5 stycznia, byłam uwięziona w domu. Powiedziałam Noelowi, że

chcę się spotkać z Latimerem i Briggsem, a on zaproponował, że pośle ze

mną pana Bagnigge. Nie ośmieliłam się protestować. Wydawało mi się, że

Noel znów traktuje mnie jak nieznośną, małą dziewczynkę, więc nie

chciałam okazać się niewdzięczna. Nie przyszło mi nawet do głowy, że

Noel może odczuwać wyrzuty sumienia po naszej sprzeczce na temat

niewolnictwa.

Nie znałam jeszcze pana Bagnigge. Był niewielkim, żylastym mężczyzną w

wieku około pięćdziesięciu lat, z ciemną karnacją i pomarszczoną twarzą.

Miał czarne, głęboko osadzone oczy, a jego włosy, a właściwie ich resztki,

sterczały po obu stronach głowy, dzięki czemu wyglądał jak sowa. Był

wyjątkowo niegrzeczny dla tych, których nie lubił — to znaczy dla

większości kobiet. Słyszałam kiedyś, jak Tryphena Good mówiła, że nie

rozumie, jak pułkownik może z nim wytrzymać.

Był bardzo oddany Noelowi od chwili, kiedy Noel wstąpił do wojska w

1806 roku. Według słów Richarda, to pan Bagnigge uratował Noelowi życie

podczas bitwy pod Vittorią.

Pan Bagnigge — nie ośmieliłam się mówić do niego Jem, jak to robili Noel i

Richard — był u Latimera i Briggsa poprzedniego dnia i umówił mnie na

spotkanie. Kiedy wsiadał ze mną do dorożki, widać było, że traktuje mnie

jak kłopotliwy bagaż.

— Panicz Richard bardzo się przejął pana opowieścią o bitwie pod Vittorią

— zauważyłam.

106

background image

Jedyną odpowiedzią było chrząknięcie. Pan Bagnigge skrzyżował ramiona i

zaczął wyglądać przez okno.

— Jak pan myśli, czy rana pułkownika zaczyna się już goić? —

zaryzykowałam pytanie.

— Goiłaby się, gdyby nie martwił się tym, czym nie powinien się martwić.

— Jak przypuszczam, chodzi o mnie?

— Uderz w stół...

— Ależ panie Bagnigge, to naprawdę nie ma sensu. Zostanę tutaj, dopóki

nie poprawi się pogoda, więc mógłby się pan już z tym pogodzić.

Obrócił się, aby na mnie spojrzeć. Kępki włosów wystawały mu z obu stron

kapelusza. Wyglądał komicznie, ale nie odważyłam się uśmiechnąć.

— Dobrze pan wie, że moja osoba nie ma nic wspólnego z problemami

pułkownika. To ten przeklęty interes w Demerara. Co też opętało pana

George”a, żeby się w to wplątać?

Żona, która chciała kupować te wszystkie swoje... Jak tylko ją zobaczyłem,

wiedziałem, że ta to narobi kłopotów.

— Zupełnie się z panem zgadzam - powiedziałam.

Prowadzenie takiej rozmowy ze służącym było niedopuszczalne, ale pan

Bagnigge wydawał się tego nie zauważać. Czy w ten sam sposób

rozmawiał z Noelem?

— Ona chce wracać do Francji, jak tylko wszystko się uspokoi. Jeśli o mnie

chodzi, to mogłaby wyjechać natychmiast.

107

background image

Niezadowolony z faktu, że przytakuje kobiecie, odwrócił się i zaczął znowu

wyglądać przez okno.

Latimer i Briggs mieli swoją kancelarię w Little Britain, niedaleko katedry

Świętego Pawła. Rząd brudnych domów ciągnął się od Aldersgate aż na

tyły szpitala Świętego Bartłomieja. Ich biuro było trochę czyściejsze niż inne

domy. Przy drzwiach wisiała mosiężna wizytówka, w skrzynkach przy

oknach piętrzył się śnieg, a z okapów zwisały długie sople. Schodki były

zamiecione.

Pan Bagnigge wysiadł z dorożki, wyciągnął schodki i zapłacił za kurs.

Widziałam, jak zerkał w dół ulicy, gdzie widniał szyld „Głowy Saracena”.

— Może wróci pań tutaj za pół godziny? — zaproponowałam. Noel wysłał

ze mną, pana Bagnigge, ponieważ chciał wiedzieć, co będę załatwiać, ale ja

wolałam zachować to dla siebie.

Pan Bagnigge ruszył w stronę karczmy, roztrącając po drodze pryzmy

śniegu, a ja podeszłam do drzwi z mosiężną tabliczką i zastukałam.

Wprowadzono mnie do ładnie urządzonego biura, gdzie powitał mnie pan

Latimer. Podał mi rękę i podsunął krzesło.

— Przykro mi, pani Kirkwall — powiedział od razu — ale nic więcej nie

mogę powiedzieć, poza tym, co już mówiłem dziś rano pani mężowi.

Krew napłynęła mi do twarzy. Stephen tutaj był? Jak to się stało? Gdzie on

teraz jest? Opanowałam się z trudem.

— Czy mógłby mi pan to powtórzyć?

— Pani majątek przechodzi we władanie pani męża z dniem piętnastego

108

background image

tego miesiąca. Jednak pan Kirkwall, w porozumieniu z pani ojcem, zgodził

się na przyznanie pani dożywotniej sumy dwustu osiemdziesięciu ośmiu

funtów rocznie. Pan Daniels chciał, aby należna pani trzecia część kapitału

była pod pani wyłączną kontrolą, ale pan Kirkwall nie dał się przekonać.

Naturalnie, pani majątek uległ znacznemu powiększeniu i na dzień

dzisiejszy wynosi — tu pan Latimer zajrzał do swoich notatek —

siedemnaście tysięcy czterysta sześćdziesiąt trzy funty.

— To mnóstwo pieniędzy — powiedziałam, nie mogąc otrząsnąć się z

wrażenia.

A Stephen nie chciał przyznać mi należnej trzeciej części! To byłoby mniej

niż sześć tysięcy funtów, a jemu zostałoby prawie dwanaście tysięcy.

— Te pieniądze pochodzą od rodziny pani matki, od Tumbullów. Pan

Turnbull, dziadek pani ze strony matki, ustalił warunki dziedziczenia. Na

pewno sądził, że trzeba będzie wyposażyć większą liczbę córek, i nie mógł

przewidzieć, że pani matka umrze młodo. Przypominam sobie, że był dość

upartym człowiekiem.

— Ja go nie pamiętam.

— W efekcie cały majątek przechodzi na panią no i, oczywiście, ponieważ

jest pani teraz mężatką na pani męża. Pomiędzy stronami nie zawarto

kontraktu majątkowego, nie ma więc prawnych możliwości, aby zmusić

pani męża do zawarcia go teraz.

Pan Latimer odchylił się na krześle i patrzył na mnie z ponurą satysfakcją.

— A co będzie, jeśli mój mąż umrze pierwszy? On jest ode mnie o

109

background image

jedenaście lat starszy.

— Każdy, kto będzie spadkobiercą pani męża, będzie musiał płacić pani

dwieście osiemdziesiąt osiem funtów rocznie. Nie musi się pani niczego

obawiać, pani Kirkwall.

Ktoś zastukał do drzwi. Wszedł młody urzędnik.

— Przepraszam, że przeszkadzam, panie Latimer, ale pan Briggs ma do

pana bardzo pilną sprawę.

— Muszę panią na chwilę przeprosić, pani Kirkwall.

Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, zerwałam się z krzesła i obeszłam

biurko. W otwartym segregatorze znalazłam adres: pan Kirkwall, 12 Wych

St., Londyn E.C.

Usłyszałam kroki, więc szybko wróciłam na swoje miejsce.

— Dziękuję, że mnie pan przyjął, panie Latimer — powiedziałam,

naciągając rękawiczki. — To bardzo uprzejmie z pana strony. Byłabym

wdzięczna, gdyby pan nie wspominał o mojej wizycie mężowi. Te sprawy...

— Doskonale panią rozumiem.

Niczego pan nie rozumie, pomyślałam.

— Jeszcze jedno pytanie, jeśli można. Czy pan Kirkwall był u pana sam?

— Tak, proszę pani — odpowiedział ze zdumieniem.

Miałam o czym myśleć, kiedy schodziłam na dół. Zatrzymałam się w

małym pokoju, gdzie pracowało dwóch urzędników. Siedzieli na swoich

wysokich stołkach i nie zwracali na mnie uwagi. Stanęłam przy oknie,

110

background image

czekając na powrót pana Bagnigge. Stephen zatrzymał się na Wych Street

pod 12. Gdzie to jest? Czy przyjechał razem z Balquidderem? Jak się tu

dostał przy tak okropnej pogodzie? Czy powinnam się z nim spotkać?

Pan Bagnigge powrócił w o wiele lepszym humorze. Widać podziałały na

niego uroki „Głowy Saracena”. Tym razem to ja nie odzywałam się podczas

jazdy dorożką. Musiałam dowiedzieć się, czy Balquidder też jest w

Londynie, ale to mogło być niebezpieczne. Nie chciałam go spotkać.

Żebym mogła zwierzyć się ze wszystkiego Noelowi!

Pomyślałam o Ablu — byłam pewna, że chętnie by mi pomógł, bardzo lubił

przygody — ale stwierdziłam, że może to być ryzykowne. Gdyby Noel

dowiedział się, że Stephen jest w Londynie, to kazałby mi do niego wrócić.

Potem przyszedł mi na myśl pan Robinson! Księgarz na pewno będzie

wiedział, gdzie jest Wych Street. Miałam się skontaktować z panem

Robinsonem w piątek, czyli za dwa dni. Abel przyprowadzi mi dorożkę.

Mogłabym powiedzieć, że potrzebuję tasiemki, ponieważ przerabiam

suknie pani Beresford, które są na mnie o wiele za duże. Noel nie posłałby

pana Bagnigge, aby mi towarzyszył do sklepu z pasmanterią. Poznam losy

Władczyni Sokolego Gniazda i dowiem się, gdzie jest Wych Street. Przejadę

tamtędy w drodze powrotnej do domu. Zobaczę, czy to pensjonat, czy też,

czego się obawiałam, dom Balquiddera.

Spotkanie z panem Latimerem wyjaśniło jedną sprawę: jeśli umrę, Stephen

bierze cały majątek — bez żadnych dalszych zobowiązań. Gdyby moja

nagła śmierć wzbudziła podejrzenia, to padną one na Stephena, a nie

111

background image

Balquiddera.

A co będzie, jeśli Noel dowie się o wszystkim? Latimer i Briggs zajmowali

się również sprawami rodziny Beresfordów, ponieważ stary pan Latimer

rozpoczynał praktykę adwokacką w Harrogate i miał wielu klientów w

North Riding. Bez względu na to, jak się będę pilnować, mogę się zdradzić

jakąś zdawkową uwagą. Zdecydowałam, że zacznę szukać mieszkania,

kiedy tylko dostanę odpowiedź od pana Robinsona.

Bóg jeden wie, co zrobię, jeśli on odrzuci Władczynię Sokolego Gniazda.

Nie dane mi było uwolnić się od trosk i kłopotów.

Kiedy wróciłam do domu, zastałam Noela i Richarda w salonie. Richard

siedział na podłodze, u stóp ojca i pokazywał mu, jak działa armatka, którą

mu podarowałam. Zauważyłam trochę suchego grochu na dywanie.

Zerwał się na mój widok, a Noel sięgnął po swoją laskę. Poprosiłam, żeby

nie wstawali.

— Richardzie, zadzwoń, proszę, aby przynieśli nam herbatę, i pozbieraj ten

groszek — powiedział z uśmiechem Noel.

Uśmiech, którym mnie obdarzył, był dość chłodny. Wydawało mi się, że nie

zapomniał jeszcze naszej dyskusji o niewolnictwie.

Pojawiła się Hannah z tacą. Richard był w wieku, kiedy stale jest się

głodnym, więc przede wszystkim patrzył na talerz pełen ciepłych bułeczek.

Noel pogładził go po głowie.

— Emilio — powiedział - wyglądasz na zmęczoną. Mam nadzieję, że

wszystko jest w porządku.

112

background image

— Tak, wszystko zostało pomyślnie załatwione — powiedziałam,

zabierając się do nalewania herbaty. — Mogę liczyć na dwieście

osiemdziesiąt-osiem funtów rocznie, co jest o wiele większą sumą niż ta,

która do tej pory musiała mi wystarczać, więc odetchnęłam z ulgą. Usiądź,

Richardzie, to dam ci bułeczkę.

— Cały majątek jest teraz pewnie wart około osiemnastu tysięcy —

stwierdził Noel, marszcząc brwi.

— Nie ma sensu się nad tym zastanawiać — powiedziałam. Nie chciałam

rozmawiać z nim na ten temat. Miałam zbyt wiele do ukrycia.

Noel chciał coś dodać, ale zrezygnował. Odezwał się dopiero po chwili.

— To niedobry interes — skomentował.

Popatrzyłam na Richarda. Siedział na stołeczku, tuż koło krzesła ojca.

Przynajmniej on był szczęśliwy. Noel starał się zbliżyć do swojego syna.

Zażartował ze strzelania grochem do celu i Richard uśmiechnął się szeroko.

Po herbacie zabraliśmy się z Richardem do czytania. Przyniósł ze sobą

książeczkę o Pani Trot i jej śmiesznych kotkach i powoli, podkreślając każde

słowo palcem, przeczytał dwie stroniczki.

— Robisz postępy — powiedziałam i uściskałam go mocno.

Richard spojrzał na ojca, ale Noel czytał „Timesa”. Chłopiec zamrugał i

zamknął książkę. Chciałam go pocieszyć, nie mogłam mu jednak

powiedzieć, że to ja jestem osobą, z którą Noel unika rozmowy.

W dwa dni później wymknęłam się z domu na spotkanie z panem

113

background image

Robinsonem. Nie było to trudne. Noel zawsze jadł śniadanie w swoim

pokoju. Często źle sypiał, więc spotykaliśmy się dopiero na obiedzie, około

drugiej. Ja też dostawałam śniadanie do sypialni i spędzałam

przedpołudnie, szyjąc lub czytając.

Tego piątku włożyłam na siebie jedną z przerobionych już sukienek pani

Beresford, która była o wiele cieplejsza niż moja, i zeszłam na dół. Abel

czyścił właśnie lampy.

— Abel, potrzebuję dorożki —powiedziałam. — Muszę jechać do sklepu z

pasmanterią.

Odstawił lampę, chwycił kurtkę i czapkę i szybko wybiegł na ulicę. Był

żywym chłopcem i to przymusowe zamknięcie w domu bardzo go

męczyło. Dostał ode mnie sześć pensów za sprowadzenie dorożki

— Tamiza już niedługo całkowicie zamarznie — doniósł mi z błyszczącymi

oczami. — Dorożkarz mówi, że wkrótce będziemy mieli festyn zimowy. Na

rzece będą stały kramy, panno Emilio, będą się tam odbywały różne gry i

zabawy.

— To na pewno będzie pasjonujące — powiedziałam.

Nie przeczuwałam nawet, jak ten festyn zimowy niebezpieczni się

zapowiada.

Abel wrócił do domu, a ja wsiadłam do dorożki i podałam adres. Jeśli pan

Robinson wyda pozytywną opinię o mojej książce, to będę mogła pojechać

do Somers Town, aby poszukać taniego mieszkania.

Moje rozstanie z domem Noela będzie dla mnie rozpaczliwie smutne,

114

background image

pomyślałam. Po raz pierwszy od lat było mi ciepło, nie byłam głodna, nie

musiałam martwić się o zapłacenie czynszu ani prosić służącej, żeby

przyniosła po kryjomu trochę węgla. Moje odmrożenia dobrze się goiły.

Nawet przybrałam trochę na wadze Co prawda, jeszcze widać mi było

żebra, zauważyłam jednak, że powinnam trochę poluzować stalki

w gorsecie.

Z panem Robinsonem nie byłam umówiona na konkretną godzinę, ale

przyjął mnie od razu. Kiedy zobaczyłam jego długą twarz i krzaczaste brwi,

od razu poczułam się lepiej. On jeden poważnie mnie traktował.

— Podoba mi się Władczyni Sokolego Gniazda — powiedział natychmiast,

kiedy znaleźliśmy się w jego biurze.

Pewnie jest przyzwyczajony do niecierpliwych autorów, pomyślałam.

— Mogę pani zaproponować dwieście funtów za prawa autorskie.

Ta suma mogłaby mi wystarczyć na rok. A w tym czasie mogę napisać

nową książkę. Może nawet udałoby mi się coś zaoszczędzić, jeśli

mieszkanie w Somers Town nie byłoby drogie. Zdawałam sobie sprawę, że

nie będę mogła żądać sumy dwustu osiemdziesięciu ośmiu funtów rocznie

z majątku mojej matki, jeśli chciałam pozostać przy życiu.

— Dziękuję. Przyjmuję pana propozycję.

Udało mi się przekonać pana Robinsona, aby przejął rolę pana Iryine”a i

stał się moim bankierem.

— Mój urzędnik spisze umowę, panno Daniels. Czy zaczeka pani, aby ją

podpisać?

115

background image

— Przyjdę w przyszłym tygodniu — powiedziałam. — Wtedy będę już

miała stały adres.

Zapomniałam spytać go o Wych Street, ale nie był to jedyny błąd, jaki tego

dnia popełniłam.

— Dobrze — powiedział i odprowadził mnie do drzwi.

Musiałam przejść obok katedry Świętego Pawła, aby dostać się do postoju

dorożek po przeciwnej stronie. Bruk był bardzo oblodzony, więc

odchyliłam woalkę, aby lepiej widzieć. Przechodziłam właśnie koło

pomnika królowej Anny, kiedy usłyszałam okrzyk.

- Emmy!

Opuściłam woalkę i starałam się nie przyspieszać kroku.

- Emmy!

Rozległ się tupot nóg i ktoś mnie złapał za ramię.

Stephen był sam. Był bardzo wzburzony, a może nawet przerażony.

— Dobry Boże, Emmy, co ty tu robisz? Myślałem, że jesteś u ojca.

— Nie. Jestem tutaj.

Rozejrzał się niespokojnie i wskazał gestem kawiarnię.

— Chodźmy tam. Szybko.

— Nie mogę iść do kawiarni, Stephen.

Tylko mężczyźni chodzili do kawiarni.

Pociągnął mnie na schody katedry i po chwili znaleźliśmy się w jej

mroźnym wnętrzu. Przy drzwiach stał kościelny. Stephen przeszedł obok

116

background image

niego, ciągnąc mnie za sobą. Wprowadził mnie do bocznej kaplicy.

Usiedliśmy w kącie.

Rozwiązałam wstążki przytrzymujące kapelusz.

— O co chodzi? — spytałam.

Znałam już Stephena na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że zbytnio si mną nie

interesuje. O wiele bardziej zajmują go własne sprawy.

— Na litość boską, Emmy. Powinnaś być teraz w Tranters Court.

— Dlaczego?

Czułam, że coś bardzo złego wisi w powietrzu.

— Och, Boże. Żałuję, że cię spotkałem.

— Nie musiałeś mnie zatrzymywać na ulicy.

— Nie, chodzi mi o to, że żałuję, żeśmy się w ogóle poznali. Nawet nie

masz pojęcia...

Stephen ukrył twarz na moim ramieniu. Pogładziłam go po głowie.

— Mówię ci, Emmy, to jest tak rozpaczliwa sprawa, że nawet nie możesz

sobie tego wyobrazić.

— Chodzi o mój majątek, prawda?

Stephen odwrócił wzrok.

— Odezwij się, Stephen. To te pięć tysięcy funtów, które jesteś winien

Balquidderowi.

— Och, Emmy! Tak mi przykro. Chciałem zwrócić ci wszystko, do

ostatniego pensa. Musisz mi uwierzyć.

Czekałam, co będzie dalej.

117

background image

— To te cholerne odsetki, Emmy. Balquidder pożyczył mi pieniądze na

piętnaście procent — to i tak o wiele mniej, niż biorą niektórzy krwiopijcy.

Ale nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo urośnie ten dług. Wierzyłem, że

on jest moim przyjacielem. Och, Boże, jestem mu winien przeszło

siedemnaście tysięcy pięćset funtów i on chce dostać te pieniądze teraz, co

do grosza.

Byłam zaszokowana. To była olbrzymia suma. Wydawać by się mogło, że

Balquidder nie powinien obciążać przyjaciela płaceniem odsetek. Ale jak

tylko o tym pomyślałam, zrozumiałam, że jestem po prostu naiwna.

Mówiąc Balquidderowi o moim majątku i o tym, że jestem niepełnoletnia,

Stephen sam sobie założył stryczek na szyję. Balquidder od początku miał

zamiar zabrać wszystkie pieniądze. Był na pewno wścik1y, że do

ukończenia dwudziestego piątego roku życia brakowało mi wówczas

jeszcze ośmiu lat. Nie miał zamiaru zostawić mi jakichkolwiek pieniędzy.

Stephen nie spłaci tego długu nawet całym moim majątkiem.

— Ale Stephen, jeśli jesteś winien Balquidderowi wszystkie pieniądze, jakie

posiadam, dlaczego zgodziłeś się na układ z moim ojcem? Nie stać cię na tę

roczną wypłatę.

— Nie mogłem tego nie zrobić, Emmy. To są twoje pieniądze. Należy ci się

dochód z twojej trzeciej części.

Biedny Stephen. Zawsze dbał o pozory. Chciał, aby wszyscy uważali, że

właściwie postępuje. Balquidder nigdy by się nie zgodził na taki układ, ale

Stephen wolał przejść nad tym do porządku dziennego. Pewnie pan

118

background image

Latimer powiedział mu coś miłego i Stephen poczuł się dżentelmenem.

— Dobrze wiesz, że nie dostanę z tego ani pensa — powiedziałam.

Byłam rozdrażniona. Miałam już dość tego fantazjowania.

— Dlatego musisz jechać do ojca, Emmy. Ja... boję się o ciebie.

— Jak myślisz, co zrobi Balquidder?

— On oczywiście żartuje, kiedy mówi, że.... — Stephen nie dokończył

zdania.

Nie, on nie żartuje, pomyślałam. Jeśli Stephen tak poważnie do tego

podchodzi, to znaczy, że Balquidder musiał mu wiele razy dawać do

zrozumienia, że należy usunąć mnie z drogi.

— A co z tobą? — spytałam.

Pomyślałam, że życiu Stephena również zagraża niebezpieczeństwo.

Gdyby mnie się coś stało, Balquidder będzie chciał się go pozbyć, wiedząc,

że Stephen nie potrafi utrzymać języka za zębami.

— Co tam ja? Mówię ci, Emmy, chciałbym mieć tyle odwagi, aby móc ze

sobą skończyć. Wtedy te cholerne pieniądze przeszłyby na rzecz Korony.

— Nie wolno ci o tym myśleć!

Nigdy jeszcze nie widziałam Stephena w takim stanie.

— Musi być jakieś wyjście — dodałam.

— Nie — Stephen potrząsnął głową. — Podpisywałem różne papiery. —

Gdzie się zatrzymałaś, Emmy? — spytał po chwili.

Zawahałam się.

— Nie powiem Balquidderowi.

119

background image

— Och, Stephen. Jeszcze się nie zdarzyło, żebyś nie powtórzył wszystkiego

Balquidderowi.

— Myślę, że mąż może spytać swoją żonę o miejsce jej zamieszkania —

powiedział urażony. — A może masz bogatego kochanka, Emmy? Który

może dać ci to wszystko, czego ja nie mogę?

— Nie bądź śmieszny — warknęłam. — Kto by mnie chciał?

— Nie znam tej sukienki.

— Dostałam ją od pani Iryine.

Czułam, że się rumienię. Nigdy nie umiałam kłamać.

— Popatrz — dodałam — przerobiłam ją na siebie.

Pomyślałam, że mogłabym podać mu fałszywy adres. Stephen właściwie

się mną nie interesował, wiedziałam jednak, że jeśli widzi w tym własną

korzyść, to potrafi być nieustępliwy.

— Czy Balquidder też jest w Londynie?

— Przyjeżdża w przyszłym tygodniu. Jeśli uda mu się dojechać.

Zdąży na moje urodziny.

— Nie mogę narzekać — powiedział z rozpaczą Stephen. — On mi

wszystko wytłumaczył. Potrzebuje pieniędzy na zakup statków do

przewozu niewolników. Wiesz, że on ma takie statki, a raczej miał, kiedy to

było legalne. Teraz ma fałszywe papiery, które mu zrobił jakiś Moxon, a

statki są zarejestrowane w Lizbonie.

Moxon, pomyślałam. Gdzie ja słyszałam to nazwisko? Coś mi chodziło po

120

background image

głowie, ale nie mogłam sobie tego przypomnieć. Może jak zacznę mówić o

czymś innym...

— Jak udało ci się tu dojechałeś przy tej okropnej pogodzie?

— Miałem fatalną podróż — powiedział Stephen, wstrząsając się na to

wspomnienie. — Przyjechałem dyliżansem w dzień po Bożym Narodzeniu.

Jechaliśmy prawie cały tydzień. Myślałem, że umrę z zimna. Musieliśmy się

stale zatrzymywać.

Przyszło mi do głowy, że najlepiej będzie, jeśli Stephen i Balquidder

(ponieważ nie wątpiłam, że Stephen powie mu o naszym spotkaniu) będą

myśleli, że jestem w Tranters Court.

— Pojadę do ojca. Balquidder tam mnie nie dopadnie. Ty też trzymaj się z

daleka. Przykro mi, Stephen, jednak uważam, że powinniśmy zdecydować

się na separację.

Stephen otworzył usta, aby coś powiedzieć, i zamknął je znowu. Po chwili

skinął potakująco głową.

Wyjęłam z torebki notesik i ołówek, podałam Stephenowi i zaczęłam

dyktować:

Stephen Kirkwall zgadza się na separację ze swoją żoną, Emilią Kirkwall, z domu

Daniels.

Podpisano 5 stycznia 1814 r.

S. Kirkwall E. Kirkwall

— Gotowe — powiedział obrażony, podając mi podpisaną przez nas

kartkę.

121

background image

— Niezupełnie.

Wstałam i weszłam do bocznej nawy, gdzie dwóch mężczyzn polerowało

ławki.

— Czy umiecie pisać? — spytałam.

Potrząsnęli tylko głowami.

— Jeśli postawicie tu krzyżyki i podacie mi swoje nazwiska

i adresy, staniecie się świadkami. Dostaniecie za to po sześć pensów

każdy.

Popatrzyli na siebie i niemal jednocześnie odłożyli swoje szmatki i

pojemnik z woskiem pszczelim. Kiedy to zostało załatwione, złożyłam

kartkę i schowałam ją za dekoltem. Stephen miał nieszczęśliwy wyraz

twarzy.

— Ale... mieliśmy też dobre chwile, prawda, Emmy?

Dobre chwile? Dla mnie małżeństwo było jednoznaczne z biedą, brakiem

zainteresowania ze strony męża i złym losem.

Nauczyłam się jednak polegać sama na sobie. Pochyliłam się i

pocałowałam go w policzek.

— Tak, Stephen.

— Nie masz przypadkiem szylinga albo dwóch?

Sięgnęłam do portmonetki, odliczyłam pieniądze na dorożkę i resztę dałam

Stephenowi. Około dwunasta szylingów.

— Dziękuję.

— Muszę już iść — powiedziałam.

122

background image

Nagle poczułam się okropnie zmęczona. Chciałam znaleźć się jak

najprędzej na John Street. Zbyt wiele wydarzyło się w tak krótkim czasie.

Wstałam z krzesła.

— Ja tu jeszcze chwilę zostanę — powiedział Stephen.

— Do widzenia. Życzę ci powodzenia.

— Ja tobie też, Emmy.

Kiedy byłam przy drzwiach, obróciłam się jeszcze, ale Stephen został w

kaplicy i nie mogłam go zobaczyć. Opuściłam woalkę i poszłam szybkim

krokiem do postoju dorożek.

Niestety, nie przyszło mi do głowy, aby obejrzeć się za siebie.

5

Po drodze do domu zastanawiałam się, czy powinnam zwierzyć się

Noelowi. To wszystko stawało się zbyt skomplikowane, a w związku z

rychłym przyjazdem Balquiddera wręcz niebezpieczne. Ale

powstrzymywało mnie przed tym kilka rzeczy. Noel uważał, że powinnam

wrócić do swojego męża, był też przekonany, że jestem pozbawioną zmysłu

praktycznego marzycielką. Od czasu, kiedy wyraziłam swoją opinię o

właścicielach niewolników, nie zachowywał się przy mnie tak swobodnie

jak poprzednio. Poza tym obawiałam się, że nie uwierzy w moją opowieść o

123

background image

Balquidderze. Podejrzewałam również, że list, który przed laty napisałam

do jego ojca, spowodował, że George wszedł w kontakt z Balquidderem. W

liście tym błagałam pana Beresforda o użycie swojego wpływu, aby mój

majątek nie dostał się w ręce Stephena i nie został użyty przez Balquiddera

na zakup statków do przewozu niewolników. Noel mógłby mieć do mnie o

to pretensję.

Przeklinałam również pogodę, która stwarzała dodatkowe utrudnienia.

Pryzmy brudnego śniegu, razem z końskimi i psimi odchodami, zalegały w

rynsztokach. Wygłodniali i zziębnięci żebracy kulili się po bramach. A

najgorsze ze wszystkiego było przeraźliwe zimno.

Kiedy dorożka skręciła w John Street, otworzył się przede mną widok na

nabrzeże Adelphi. Na Tamizie ustał wszelki ruch. Rzeka była zamarznięta

przy brzegach, małe łódki zostały uwięzione w lodzie. Środkiem rzeki

płynęły ogromne kry, które z łatwością mogły przebić i zatopić każdy

statek.

Na południowym brzegu widziałam dymiące piece garncarskie. Będą

pracować, dopóki starczy im węgla. Przynajmniej tam robotnicy mają

ciepło.

Dorożka podjechała wreszcie pod dom. Wysiadłam i zapłaciłam. Dzięki

Bogu, nikt nie zauważył mojej nieobecności, pomyślałam. Myliłam się.

Kiedy tylko otworzyłam drzwi, Noel wyszedł ze swojego gabinetu.

— Gdzie, u diabła, byłaś?

— W mieście.

124

background image

Poczułam się urażona. Czyżbym była więźniem w tym domu?

— Dlaczego nikomu nie powiedziałaś, że wychodzisz?

— Prosiłam Abla, aby sprowadził mi dorożkę. Nie wymknęłam się

cichaczem.

— Jak mogłaś jechać do miasta przy takiej pogodzie? Czy miałaś coś aż tak

ważnego do załatwienia? Na litość boską, Emilio, ludzie zamarzają na

śmierć. Czy nie czytasz gazet?

— Nie wiedziałam, że jestem na warunkowym zwolnieniu —

odparowałam. — Poza tym, to nie twoja sprawa, gdzie byłam.

— To jest mój dom — oznajmił Noel. — Kiedy w nim mieszkasz, masz się

zachowywać jak dorosła.

— Więc jestem teraz dzieckiem, prawda? Czy myślisz, że to miło, kiedy nikt

ci nie ufa?

Odwróciłam się i pobiegłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą

drzwi.

W Edynburgu robiłam, co chciałam, i nikogo to nie obchodziło, chociaż

muszę przyznać, że czasem czułam się samotna. Nie mogłam jednak

pozwolić, aby traktowano mnie jak niegrzeczne dziecko. Prawdą jest, że

Noel wysłuchał mnie i ofiarował schronienie, ale nie chciał poznać moich

prawdziwych kłopotów. Czekał na poprawę pogody, aby odesłać mnie do

męża.

Jak mogłam mu powiedzieć, że zarówno mój ojciec, jak i mąż zawiedli

mnie? Byłam niewątpliwie nieznośnym dzieckiem, ale to nie była wyłącznie

125

background image

moja wina. Gdyby mój ojciec okazał mi czasem choć trochę czułości,

wszystko byłoby inaczej.

Często zastanawiałam się, dlaczego zakochałam się w Stephenie. Doszłam

do wniosku, że dziewczyna, która ma kochającego ojca, nie robi takich

głupstw jak ja, ponieważ ma wzorzec, wedle którego może oszacować

innego mężczyznę. Ja nie posiadałam takiego wzorca i dlatego tak łatwo

uległam namowom Stephena.

Nie oczekiwałam, że Noel przyzna mi rację. Mimo że tak bardzo go

kochałam, kiedy byłam dzieckiem, teraz wiele rzeczy mi się w nim nie

podobało — przede wszystkim nie mogłam się pogodzić z tym, że posiada

plantację, na której pracują niewolnicy. Co prawda poprawił się jego

stosunek do Richarda, ale nadal nie czuł się z nim swobodnie. Rozumiałam,

że jego problemy finansowe i kłopoty z nogą sprawiały, że często tracił

cierpliwość, ale Richard był przecież jego synem. Noel dał mu życie, więc

powinien go kochać. Nie mogłam również pogodzić się z jego

przekonaniem, że zachowanie mojego ojca było bez zarzutu.

Chętnie bym się wyprowadziła z domu, gdzie byłam ledwie tolerowana.

Nie chciano mnie tutaj, tak samo jak nie chciano mnie w Tranters Court czy

na Cant’s Close. Byłam dorosłą osobą, autorką której książki były

publikowane przez poważnego wydawcę — dobrze, że chociaż tam mnie

poważano. Stephen zgodził się na separację. Noel nie był moim krewnym, a

ja miałam prawo żyć tak, jak mi się będzie podobało.

Przebrałam się i zeszłam do jadalni w dość wojowniczym nastroju.

126

background image

Spodziewałam się, że będę jadła samotnie, jednak, ku mojemu zdziwieniu,

Noel już tam był. Miał poważny wyraz twarzy.

Nasz południowy posiłek składał się tego dnia z zimnej wieprzowiny i

sałaty. Jedzenie stało na kredensie i nakładaliśmy je sami na talerze, to

znaczy, Noel nakładał sobie i również mnie.

— Chciałem cię przeprosić — powiedział, kiedy usiedliśmy do stołu — za

moje słowa, wypowiedziane bez zastanowienia. Ciągle zapominam, że

jesteś już dorosłą kobietą.

— Dziękuję — odrzekłam, zastanawiając się, jak długo Noel będzie w

dobrym nastroju. — Właśnie chciałam ci powiedzieć, że dziś rano

spotkałam przypadkiem swojego męża.

Natychmiast się zorientowałam, że to musiało mu się wydać

nieprawdopodobne.

— To znaczy, że wpadłaś na niego na ulicy? — spytał Noel, odkładając

widelec i patrząc na mnie z zainteresowaniem.

— Nie. Raczej odwrotnie. Nie miałam pojęcia, że on jest w Londynie i wcale

sobie nie życzyłam tego spotkania.

- Rozumiem. No i?

— Odbyliśmy krótką rozmowę i dostałam od niego ten papier.

Podałam mu oświadczenie o separacji. Noel szybko przebiegł je wzrokiem i

zwrócił mi kartkę.

— Zdajesz sobie sprawę, że to nie ma żadnej mocy prawnej?

— Możliwe.

127

background image

Szczerze mówiąc, niewiele mnie to obchodziło. Byłam zdecydowana odejść

od Stephena.

— Dokument napisany ołówkiem jest nieprawomocny. Można w nim

dokonywać poprawek.

— To prawda. Ale chciałeś wiedzieć, co robiłam tego ranka, więc ci

powiedziałam i nawet pokazałam jedyny dowód, jaki posiadam. Nie mam

zwyczaju noszenia przy sobie gęsiego pióra i atramentu.

Nie miałam zamiaru dać się tyranizować.

— Co chcesz, żebym zrobił?

— Nic.

— Nic? Ale...

— Czy mógłbyś mnie choć raz wysłuchać? Nie jesteś za mnie

odpowiedzialny. Wkrótce uporządkuję swoje sprawy. Wolałabym to

zrobić, kiedy zmieni się pogoda, ale jeśli chcesz, żebym wyprowadziła się

wcześniej, to mogę to zrobić.

— To oczywiste, że musisz tu zostać. Nie miałem najmniejszego zamiaru

sugerować... ale, Emilio...

— Tu nie ma żadnych „ale” — przerwałam mu. — Proszę cię, Noel, spróbuj

mnie zrozumieć. Stephen nie pragnie zatrzymać mnie przy sobie, a ja mam

zamiar prowadzić spokojne, uporządkowane życie — bez niego.

— Ale twój ojciec?

Znowu ojciec, pomyślałam.

— Czy naprawdę wierzysz, że mojego ojca obchodzi, co się ze mną dzieje?

128

background image

— Tak, wierzę

— Przykro mi, ale ja nie. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek

wyraził zadowolenie z mojego towarzystwa czy chęć zrozumienia mnie.

Zapanowała cisza. Noel bawił się widelcem.

— Nie przeczę, że jest dość nieprzystępnym człowiekiem, który mógł

onieśmielać młodą dziewczynę, ale jestem przekonany, że się o ciebie

troszczy. Widziałem go po twojej ucieczce. Odchodził od zmysłów z

niepokoju.

— Powinieneś zobaczyć list, który do mnie napisał — powiedziałam

jadowitym tonem.

— Rozumiem, że chcesz gdzieś wynająć mieszkanie?

- Tak.

- Czy to rozsądny pomysł? Myślę tylko o twojej wygodzie. Czy zdajesz

sobie sprawę, jaka będziesz samotna? Nie będziesz miała wokół siebie

nikogo ze swojej sfery, tylko gospodynie domowe i innych ludzi tego typu.

Poza tym będzie mi ciebie brakowało.

— A co ty sobie wyobrażasz? — Roześmiałam się. — Na Cant”s Close

miałam prawie wyłącznie do czynienia „z ludźmi tego typu”, jak to ująłeś.

Wyobraź sobie, że byli to bardzo mili ludzie. Jedyni „dżentelmeni”, jakich

poznałam, to obrzydliwi przyjaciele mojego męża.

Czułam, że znowu zalewa mnie fala goryczy.

— Rozumiem.

— Wątpię w to — powiedziałam.

129

background image

Noel nie chciał spojrzeć na te sprawy z mojej perspektywy. Nigdy nie pytał

o moje życie w Edynburgu. Byłam zła i rozgoryczona. Nie przychodziło mi

do głowy, że Noel po prostu szanuje moją prywatność.

Wreszcie powiedziałam, że Tamiza zaczyna zamarzać, i wspomniałam, że

Abel czeka na festyn zimowy. Nasza rozmowa przybrała inny obrót.

Dwa dni później Richard został porwany.

Śnieg przestał już padać i wreszcie mieliśmy słoneczny dzień, chociaż było

bardzo zimno. Richard i panna Caryer udali się na krótki spacer, aby

popatrzeć na Tamizę. Richard słyszał opowiadania o festynach zimowych i

ubłagał pannę Caryer, aby poszła z nim nad rzekę.

Panna Caryer wróciła ze spaceru sama, w ataku histerii. Siedziałam wtedy

w swoim pokoju, opracowując fabułę mojej nowej książki, kiedy

usłyszałam podniesione głosy. Wydawało mi się, że hol jest pełen ludzi.

Słyszałam Tryphenę Good, płacz Hannah, potem głosy pana Bagnigge i

Noela. Zamknęłam notatnik w szufladzie i zeszłam na dół.

Wreszcie udało się wydobyć od panny Caryer jakieś konkretne informacje.

Koło schodów Adelphi pojawiło się niespodziewanie dwóch mężczyzn,

którzy chwycili Richarda, nie zważając na jego krzyki, wpakowali go do

czekającego powozu i odjechali. Biedna panna Caryer cała jeszcze dygotała.

— Co mogłam zrobić? — powtarzała z płaczem. — To się stało tak szybko.

Na jej wołanie o pomoc natychmiast zareagowali dwaj strażnicy z Adelphi,

ale zanim dobiegli, powóz już skręcał w Strand.

130

background image

Wiedziałam, że porywano dzieci, szczególnie dzieci bogatych rodziców.

Zwykle zabierano im pieniądze, ubranie i wypuszczano na wolność.

Porwanie z użyciem powozu sugerowało, że chodzi o coś poważnego.

Wszystko było dokładnie zaplanowane i niewątpliwie kosztowało niemałe

pieniądze.

Czy mogło to mieć związek z moim spotkaniem ze Stephenem? Dopiero

teraz pomyślałam, że on prawdopodobnie wyśledził mój adres. Mógł

przecież zatrzymać dorożkę i jechać za mną — sama dałam mu pieniądze.

Ale dlaczego Stephen miałby porywać Richarda?

Wiedziałam dlaczego: Balquidder na pewno jest w Londynie.

Moje obawy mogły okazać się uzasadnione. George zapewne kupił majątek

w Demerara za pośrednictwem agencji Balquiddera i dał mu

zabezpieczenie na hipotece Ainderby, więc Noel stał się teraz jego

dłużnikiem. Jeśli Stephen poznał mój adres i podał go Balquidderowi, co

było nieuchronni, ten natychmiast skojarzył, u kogo mieszkam.

Oczywiście, kupno plantacji w Indiach Zachodnich nie było żadnym

problemem. W Anglii wielu ludzi dorobiło się tam majątku. Pilnie

śledziłam doniesienia na ten temat w gazetach, kiedy dyskutowałam z

panem Iryine o Ustawie na rzecz Zniesienia Niewolnictwa. Mimo wszystko

możliwość, że istnieje jakieś powiązanie pomiędzy Balquidderem a

majątkiem Beresfordów w Demerara wydała mi się wysoce

prawdopodobna.

Jeśli George wpadł w łapy Balquiddera i umarł, nie spłaciwszy swojego

131

background image

długu, to Balquidder będzie chciał wycisnąć z Noela ostatniego pensa.

Gdyby mu to było potrzebne, porwałby Richarda bez najmniejszych

skrupułów. Ale po co?

Na pewno chodziło o mnie. Byłam pewna, że Noel skrupulatnie spłacał

odsetki, bez względu na sytuację. Balquidder nie potrzebował wymuszać

na nim zapłaty. To Stephen chciał zmusić Noela, aby mnie do niego odesłał.

Tak czy inaczej, Balquidder prowadził niebezpieczną grę. Czym innym jest,

jeśli zrozpaczony mąż popełnia desperackie czyny, aby zmusić do powrotu

swoją zbłąkaną żonę, a zupełnie czym innym, jeśli biznesmen jest

zamieszany w porwanie syna człowieka o takiej pozycji, jaką miał Noel.

Gdyby wyszedł na jaw jego udział w porwaniu, zostałby natychmiast

aresztowany.

Nie, posiadałam jednak żadnego dowodu.

Co miałam powiedzieć Noelowi? Czy będzie chciał mnie wysłuchać?

Jeśli moje domysły były słuszne, to Richard powinien być na Wych Street.

Nie przypuszczałam, żeby Balquidder zrobił mu jakąś krzywdę, ale to

biedne dziecko musi być potwornie przerażone. Może nawet myśleć, że już

nigdy nie wróci do domu.

W holu zapanowała cisza. Noel zabrał pannę Caryer do gabinetu, służba

rozeszła się do swoich zajęć. Pan Bagnigge poszedł powiadomić stróży

prawa. Po chwili wahania zastukałam do drzwi gabinetu.

— Proszę wejść — usłyszałam.

132

background image

— Wydaje mi się, że mogę... — zaczęłam.

— Nie teraz, Emilio. Później.

Zamknęłam drzwi. Wiedziałam, że nie ma czasu do stracenia. Musiałam

zacząć działać. Gdybym była szlachetną Angeliną Mountfalcon,

natychmiast sama oddałabym się w ręce Balquiddera. Byłam pewna, że

wtedy uwolniłby Richarda. Ale w ten sposób podpisałabym na siebie

wyrok śmierci, a na to nie miałam ochoty. Postanowiłam spotkać się ze

Stephenem i sprawdzić, czy Richard rzeczywiście jest na Wych Street.

Niepokoiło mnie tylko jedno. Stephen natychmiast powie o wszystkim

Balquićklerowi.

Potrzebowałam pomocy. Pomyślałam o panu Bagnigge. On byłby najlepszy

w” tej sytuacji, ale wiedziałam, że nie będzie miał dla mnie czasu. K Abel?

Był sprytnym chłopcem, poza tym Richard go lubię Może on” mógłby mi

pomóc? Czy będzie chciał to zrobić? Czy jest wystarczająco dyskretny?

Czternastoletni Abel był najmłodszym służącym. Wielokrotnie słyszałam,

jak pani Good nim komenderuje. Właściwie wszyscy się nim wysługiwali.

Nie mogło się to podobać bystremu i żywemu chłopakowi. Postanowiłam

zwierzyć się Ablowi, ufając, że potrafi dochować tajemnicy. Zdawałam

sobie sprawę, że wśród służby krążą plotki na mój temat. Nie wierzyłam,

aby Abel mógł się ode mnie dowiedzieć czegoś, co nie zostało już dokładnie

omówione w pomieszczeniach dla służby. Natomiast nikt tam jeszcze nie

wiedział o Balquidderze.

Zeszłam na dół do komórki, gdzie Abel czyścił buty. Spędzał tu wszystkie

133

background image

poranki, a w nocy spał na materacu, który za dnia leżał zwinięty pod

stołem. Siedział na stołku, patrząc ponurym wzrokiem na buty Noela, które

miał wyczyścić. Na mój widok zerwał się na równe nogi.

— Abel, czy potrafisz utrzymać język za zębami? — spytałam, zamykając

za sobą drzwi.

— Tak, panienko.

Wzięłam głęboki oddech i opisałam mu całą sytuację.

— Balquidder ma swoje przyzwyczajenia — zakończyłam relację. — Nigdy

nie wychodzi z domu przed południem, a mój mąż zwykle bardzo długo

śpi. Myślę, że obaj są teraz jeszcze na Wych Street.

Nagle zrobiło mi się przykro, kiedy Abel słuchał mnie z napiętą uwagą.

Pomyślałam wtedy, że Noel nigdy nie słuchał mnie tak uważnie.

— Pułkownik nie traktuje mnie poważnie. Oczywiście, mogę się mylić,

wydaje mi się jednak, że jest tu zbyt wiele zbieżności.

Abel zamyślił się.

— Ja znam Wych Street, panno Emilio — odezwał się wreszcie. — To jest

ulica za Strandem. Sprzedają tam nieprzyzwoite druki i książki. To nie jest

miejsce dla damy.

— Ale ja muszę się zobaczyć z panem Kirkwall.

— Ja mógłbym tam pójść, panienko, gdyby mi pani powiedziała, jak

wygląda ten pan Balquidder. Mógłbym zaczekać, aż wyjdzie, i wtedy

podać wiadomość pani mężowi.

Potrząsnęłam głową.

134

background image

— Nie odpowiedziałby na mój list bez konsultacji z panem Balquidderem.

Nie, Abel, ja muszę go zaskoczyć. On, oczywiście, poinformuje później

pana Balquiddera, ale mam nadzieję, że zanim to nastąpi, uda nam się

skłonić do działania pułkownika Beresforda.

— Coś pani powiem, panno Emilio. Mogłaby się pani przebrać za chłopca i

pójść razem ze mną. Mam ubranie Billa, który tu służył przede mną, i

myślę, że będzie na panią pasowało.

Abel uśmiechał się łobuzersko. Widać było, że traktuje to jak świetną

przygodę.

Przebrać się za chłopca!

Sama byłam podniecona tą perspektywą. Pomyślałam od razu, ze

wykorzystam ten pomysł w mojej nowej książce, którą pisałam pod

roboczym tytułem Tajemnica Drakensburgów. Moja bohaterka, Erminia,

obdarzona kruczoczarnymi włosami, czarnymi oczami i pięknym nosem,

miała zostać porwana przez niegodziwego hrabiego Drakensburg. Nie

miałam pomysłu, jak to zrobić. Gdyby jednak hrabia zmusił Erminię, aby

przebrała się za pazia, wybrnęłabym ze swoich kłopotów. Moi czytelnicy

mogliby wtedy poczuć dreszcz emocji z powodu tej szokującej sytuacji, a

jednocześnie nie musieliby jej potępiać za brak skromności.

Ale żebym ja miała to zrobić? Gdyby ktoś się o tym dowiedział, moja

reputacja byłaby doszczętnie zrujnowana. A Noel miałby prawo

natychmiast odesłać mnie do ojca.

— To może się udać — powiedziałam po krótkim namyśle. Nie

135

background image

wiedziałam, jakie będą dalsze kroki Balquiddera. Podejrzewałam, że

przeczeka jakiś czas — dzień lub dwa — choćby tylko, dlatego, żeby

przetrzymać Noela w niepewności. Balquidder przejawiał skłonność do

okrucieństwa — nie zapomniałam jeszcze incydentu z małym wróbelkiem.

Było już po jedenastej. Jeśli Balquidder prowadził w Londynie taki sam tryb

życia jak w Edynburgu, musieliśmy się pospieszyć. Powiedziałam Ablowi,

że za dziesięć minut spotkamy się w jego komórce, i szybko pobiegłam na

górę, zabierając ze sobą ubranie Billa. Abel miał powiedzieć pani Good,

gdyby go o to pytała, że wychodzi razem ze mną.

Przebieranie się za chłopca, poza szokującym widokiem nieosłoniętych

długą spódnicą nóg, zapowiadało nieoczekiwaną wolność. Stałam się kimś

innym, przestały mnie obowiązywać wszelkie restrykcje, dotyczące kobiet.

Związałam włosy w węzeł, podniosłam wysoko kołnierz i włożyłam

kapelusz, który dostałam od Abla. Założyłam własne buty, długą pelerynę,

wzięłam portmonetkę i niepostrzeżenie zeszłam na dół.

Abel czekał na mnie przy drzwiach swojej komórki. Z gabinetu Noela

dochodził gwar męskich głosów, należących niewątpliwie do tajnych

agentów.

Poza tym nie było widać nikogo. Służba była pewnie w suterenach.

Wyślizgnęliśmy się z domu frontowymi drzwiami i ruszyliśmy szybkim

krokiem w kierunku Strandu, uśmiechając się do siebie jak uczniowie na

wagarach.

Wych Street była wąską ulicą zabudowaną bardzo starymi domami.

136

background image

Niektóre z nich pochodziły z epoki Tudorów, ponieważ górne piętra były

wysunięte ponad dolne. Przypomniał mi się dom na St. Peter”s Pend, gdzie

mieszkali państwo Iryine. Prawie wszędzie sprzedawano książki.

Potwierdziły się słowa Abla — wystawione w oknach ilustracje dokładnie

określały gusty miejscowej klienteli. Zobaczyłam między innymi rycinę,

która wydała mi się mało prawdopodobna z punktu widzenia anatomii.

Biedny Abel był potwornie zażenowany. Przynajmniej Erminia,

pomyślałam, nie będzie miała do czynienia z tak nieprzyzwoitymi

obrazkami, chociaż mogłabym z lekka zasugerować, że hrabia Drakensburg

ma pewne słabostki.

Dokładnie opisałam Ablowi wygląd Balquiddera. Po niecałych piętnastu

minutach od naszego przybycia (ukryliśmy się w grupce młodych ludzi,

którzy chciwie oglądali ryciny) Abel trącił mnie łokciem.

— Czy to on, panienko? — spytał szeptem.

Rozejrzałam się dokoła. Trudno było nie poznać tego ogromne o

mężczyzny, który nie szedł, lecz toczył się ulicą. Po plecach przebiegł mi

dreszcz. Na sam jego widok ze strachu zaschło mi w ustach.

Skinęłam głową.

— Czy pójdziemy za nim?

— Idź sam — powiedziałam, patrząc za oddalającym się Balquidderem,

który bez żenady roztrącał łokciami stojących mu na drodze przechodniów.

— Abel, bądź ostrożny. On jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem.

— Niech się pani nie obawia, panienko. — Uśmiechnął się. — Na pewno

137

background image

nie zorientuje się, że jest śledzony.

Zostałam sama. I co teraz? Przeszłam do wystawy następnego sklepu i

zaczęłam oglądać rycinę, wyszydzającą następcę tronu. Jego kochanka

(czyżby pani Fitzherbert?) siedziała mu na kolanach, bawiąc się jego

epoletami. Wreszcie podjęłam decyzję. Balquiddera nie było w domu. Nic

nie ryzykowałam.

Podeszłam do domu oznaczonego dwunastką i wybrałam schody, które

prowadziły do suteren. W samą porę przypomniałam sobie, że nie

powinnam stukać do drzwi frontowych — zatrzaśnięto by mi je przed

nosem.

Spodziewałam się zastać tam kilka osób ze służby. Myślałam, że uda mi się

przekonać lub przekupić pokojówkę, aby zaniosła wiadomość Stephenowi.

Ale był tam tylko jakiś ponuro wyglądający mężczyzna. Sprawiał wrażenie

pijanego, poza tym był okropnie brudny i śmierdzący.

Zniżyłam głos i zaczęłam mówić ze szkockim akcentem.

— Czy mogę zobaczyć się z panem Kirkwall?

— Wyszedł.

— Gdzie mogę go znaleźć?

— Nie wiem.

Zatrzasnął drzwi. Przez małe okienko zobaczyłam, jak sięga po szklankę.

To było dziwne. Gdyby Richard był tu przetrzymywany, chyba byłby tu

jeszcze ktoś, poza pijanym służącym? A może chłopcu dano jakiś narkotyk?

Niewykluczone, że go tu w ogóle nie było. Wyobrażałam sobie, że

138

background image

Balquidder posiada wygodny dom, ze służbą. Nie zostałam nigdy

zaproszona do jego domu w Edynburgu, ale według słów Stephena był on

bardzo elegancki.

Byłam przygnębiona. Przeszłam przez ulicę, aby przyjrzeć się domowi. Był

wąski i wysoki, i jako jeden z nielicznych na tej ulicy nie miał sklepu na

parterze. Okna były czyste, sprzed domu odmieciono śnieg. Nie mogłam

tego wszystkiego zrozumieć.

Z tego, co powiedział mi pijany służący, wynikało, że Stephen tu się

zatrzymał. Sam zresztą podał ten adres panu Latimerowi.

Przypomniałam sobie kawiarnię w pobliżu katedry Świętego Pawła, do

której Stephen usiłował mnie wciągnąć. Zawsze lubił lokalne karczmy i

kawiarnie. Może tam będzie? Usłyszałam, jak zegar wybija pół godziny.

Miałam czas, mogłam tam pójść i sprawdzić.

Ruszyłam Strandem w stronę Ludgate Hill. Droga była prawie oczyszczona

ze śniegu, który został zepchnięty do rynsztoków.

Nie przestawałam myśleć o swoich nogach, ale nikt nie zwracał na mnie

uwagi. Stwierdziłam, że młodzi chłopcy, podobnie jak stare kobiety, są

praktycznie niewidoczni — jak również bezpieczni, ponieważ złodzieje

zakładają, że nie mają pieniędzy.

Do kawiarni, która nazywała się „Pod Palmą”, zajrzałam ostrożnie przez

okno. Nie zauważyłam ani Stephena, ani Balquiddera. Wnętrze wyglądało

dość przyzwoicie. Przy stołach stały ławki, a siedzący na nich mężczyźni

czytali gazety albo prowadzili spokojne rozmowy. Po chwili zobaczyłam

139

background image

jakiegoś mężczyznę, wspinającego się po wąskich schodach po lewej stronie

baru, w którym przystojna dziewczyna wydawała kawę i napoje.

Co tam mogło być na górze? Może, nie daj Boże, dom publiczny.

Naciągnęłam kapelusz na oczy i weszłam do środka, kierując się prosto do

baru. Kilku mężczyzn obrzuciło mnie ciekawym spojrzeniem — byłam

prawdopodobnie najmłodszym klientem w dziejach kawiarni, — ale zaraz

wrócili do przerwanej rozmowy.

— Przysłano mnie tu po pana Kirkwalla — odezwałam się grubym

głosem. — Czy on tu jest?

Barmanka wzruszyła ramionami.

— Możesz go poszukać na górze. Tylko nie przeszkadzaj mu podczas gry.

Dżentelmeni tego nie lubią.

Więc hazard, pomyślałam. Mogłam się tego od razu domyślić. Na górze był

długi pokój, z wypastowaną dębową podłogą i przykrytymi zielonym

suknem stołami, na których stały lampy. Słychać było przytłumione głosy

graczy. Przeszłam koło stołów, patrząc uważnie, czy nie ma tu Balquiddera.

Nie mogłam ryzykować, że się z nim spotkam. Po chwili zauważyłam

Stephena. Siedział wrogu z jakimś mężczyzną w peruce i niemodnej

marynarce. Zatrzymałam się. Stephen skupiał całą swoją uwagę na grze, co

mu się rzadko zdarzało w innych sytuacjach. Niewątpliwie dobrze mu szło,

ponieważ obok niego leżała garstka gwinei. Czyżby oszukiwał?

Podniósł głowę i gwałtownie odchylił się do tyłu.

— Co tu robisz, u diabła?

140

background image

— Mam dla ciebie wiadomość.

— To siadaj i bądź cicho. Już kończymy i nie możesz mi przeszkadzać. Pana

kolej, sir.

Cały Stephen. Nie zauważył, że pod peleryną mam spodnie, nie uznał za

dziwne, że w ogóle znalazłam się w kawiarni „Pod Palma:”.

Gra dobiegła końca. Stephen zebrał wygraną, potrząsnął dłonią swojego

przeciwnika i podszedł do mnie.

— Muszę się napić — powiedział. — Chodźmy na dół.

Znaleźliśmy wolny stolik w rogu sali i Stephen przywołał kelnera.

- Kwartę piwa.

Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

— Kawę — powiedziałam.

Nie miałam pojęcia, co zamówić. Pomyślałam, że w kawiarni powinni mieć

kawę.

— Dlaczego mnie śledziłeś? — spytałam.

— A czy spodziewałaś się, że tego nie zrobię? — Stephen roześmiał się.

— To nie jest odpowiedź.

— Och, daj spokój, Emmy. Jesteś moją żoną. Poza tym...

— Poza tym?

Stephen chwycił kufel piwa i zaczął pić łapczywie.

— Jeśli koniecznie chcesz wiedzieć, to byłem pewien, że Balquidder będzie

chciał cię znaleźć. Do licha, Emmy. Martwiłem się o ciebie.

— Więc czego mogę się spodziewać? — spytałam. — Porannej wizyty?

141

background image

— Balquidder chce cię zaskoczyć. Nie wiem, co on planuje. Może coś na

twoje urodziny.

Stephen zdawał się nie pamiętać, że niedawno ostrzegał mnie przed

Balquidderem.

— Po co więc Balquidder przyjechał do Londynu?

— Nie wiem. Prawie go nie widuję. Ma jakieś interesy ze znajomym

drukarzem. Nie mówi zbyt wiele o swoich sprawach. Lepiej go o nic nie

pytać.

On nie wie o Richardzie, pomyślałam. Znałam Stephena. Gdyby wiedział;

że Richard jest na Wych Street, starałby się to ukryć przede mną, a ja

zawsze mogłam poznać, kiedy chciał coś przede mną ukryć. Miał zwyczaj

ciągnąć się za ucho, kiedy kłamał. Dzisiaj tego nie robił.

— Posłuchaj, Emmy — powiedział Stephen, nachylając się do mnie. —

Wróć ze mną, co? Jesteś moją żoną a miejsce żony jest przy mężu. Kiedy

dostanę twój majątek, niczego nie będzie ci brakowało. Wyprowadzimy się

z Cant”s Close.

Chwycił mnie za nadgarstek. To był bardzo mocny chwyt. Zbyt późno

zorientowałam się w niebezpieczeństwie. Wyszłam z niemądrego

założenia, że zawsze potrafię sobie ze Stephenem poradzić, ale jeśli

stosował siłę, było wiadomo, kto wygra. Pomyślałam o Erminie. Co ona by

zrobiła? Pewnie by zemdlała. Moi czytelnicy lubią kiedy bohaterki mdleją

— uznają to za rozsądną taktykę. Ale ta taktyka nie miała żadnego

zastosowania w kawiarni „Pod Palmą”.

142

background image

Popatrzyłam na Stephena uwodzicielskim wzrokiem, czego nie robiłam od

wielu lat, i dotknęłam go nogą pod stołem.

— Tęskniłam za tobą — powiedziałam.

— To zrozumiałe — przytaknął.

Stephen puścił moją rękę i uśmiechnął się szeroko. Potem złożył usta do

pocałunku, jak to zwykle robił w pierwszych dniach naszej znajomości.

— Nie mogłabym już mieszkać na Cant”s Close.

— Poszukamy nowego mieszkania, kiedy tylko wrócimy do Edynburga —

obiecał mi.

Mój powrót do Edynburga nie leżał w planach Balquiddera — ten fakt

również uszedł uwagi Stephena. Musiałam się stąd wydostać. Dwóch

podpitych mężczyzn zbliżało się do naszego stołu. Stephen musiał ich znać,

ponieważ uniósł swój kufel w powitalnym geście.

— Muszę iść do łazienki — szepnęłam, wstając od stołu. — Wrócę za

chwilę.

Stephen skinął głową. Podeszłam swobodnym krokiem do barmanki, która

wskazała mi drogę przez podwórze. Kiedy się tam znalazłam, zobaczyłam

kilka par drzwi, ale podwórko było otoczone domami. Nie było żadnej

drogi na zewnątrz. Kiedy w panice zastanawiałam się nad tym, co zrobić,

jakiś mężczyzna z wózkiem wszedł przez jedne z drzwi, kierując się na

zaplecze kawiarni. A więc to wyjście gdzieś prowadziło. Rzuciłam się do

tych drzwi i nagle znalazłam się na małej uliczce. Zaczęłam biec. Miałam

szczęście, bo po chwili natrafiłam na Little Bridge Street i przy Tempie Bar

143

background image

znalazłam dorożkę. Opadłam na poduszki, a serce biło mi jak oszalałe.

Na John Street wślizgnęłam się do swojego pokoju, niezauważona przez

nikogo ze służby. Przebrałam się i zeszłam na dół, do komórki Aula, który

powitał mnie z ulgą. Miał dużo wiadomości.

— Myślę, że go odnalazłem, panienko — powiedział, śmiejąc się od ucha

do ucha.

- Gdzie?

— U drukarza na Crane Alley, za Three Cranes Wharf

Moxon, pomyślałam. W tej chwili przypomniałam sobie „nazwisko, które

wspominał pan Robinson.

— Szedłem za tym grubasem aż do tamtego miejsca. Zaczął rozmawiać z

jakimś kudłaczem, mówił do niego chyba Oxen. Niewiele mogłem usłyszeć,

ale ten grubas powiedział: „Nie chcę, aby ktokolwiek zobaczył chłopca”,

więc już wiedziałem, że on tam jest.

Przynajmniej żyje, pomyślałam.

— Abel, czy wiesz, gdzie trzymają panicza Richarda?

— Tak dokładnie, to nie, panienko, ale wydaje mi się, że on jest na piętrze.

Na parterze jest tylko drukarnia, a do góry jest przystawiona drabina. Mają

tam, pewnie jakiś składzik.

— Czy ktoś będzie przy paniczu Richardzie w nocy?

— Tak myślę, panienko. Przecież on jest mały.

Szybko opowiedziałam Ablowi o moich przygodach.

— Sądzę, że ten Oxen to jest Moxon — dodałam i powiedziałam mu o

144

background image

powiązaniach między Moxonem a Balquidderem.

— Ciekawa jestem, czy ten Moxon tam mieszka?

Abel potrząsnął głową.

— Na nabrzeżu pytałem o to ludzi z barek. Powiedzieli mi, że on ma dom

na Holywell Street, obok Wych Street, panno Emilio.

Nie zdziwiłoby mnie, gdyby Balquidder robił również pieniądze na

nieprzyzwoitych rycinach.

— Jest jeszcze czeladnik i jakaś starucha, ale me wiem, czy ona tam nocuje.

— Przypuszczam, że zgodziłaby się na to za szylinga lub dwa.

— Co teraz zrobimy, panienko?

— Powiemy o tym pułkownikowi. Co innego możemy zrobić? Sami nie

uwolnimy panicza Richarda. To musi się udać za pierwszym razem.

Abel miał dopiero czternaście lat, a ja byłam kobietą. Żadne z nas nie

sprostałoby dorosłemu mężczyźnie. Nie mogliśmy narażać się na porażkę.

Abel nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu rzeczy.

— Pułkownik upadł, panienko. Poślizgnął się na schodach, kiedy

odprowadzał do drzwi agentów.

— Dobry Boże, czy bardzo się potłukł?

— Upadł na chorą nogę. Pan Bagnigge jest teraz z nim. — Abel umilkł na

chwilę. — Musimy wtajemniczyć w tę sprawę pana Bagnigge, panno

Emilio.

— Och, Boże!

Ale cóż było robić, nikogo innego nie było. Postanowiliśmy, że po obiedzie

145

background image

poproszę pana Bagnigge o chwilę rozmowy, a Abel poprze moją prośbę.

Nie była to miła perspektywa. Myśl o spotkaniu z panem Bagnigge

przypominała mi oczekiwanie na burę od mojej dawnej guwernantki,

panny Chase. Obiad mi nie smakował, miałam dłonie spocone ze

zdenerwowania.

Tak więc, po raz drugi tego dnia, opowiedziałam całą historię. Usiedliśmy

we trójkę w gabinecie Noela, gdzie nikt nam nie przeszkadzał. Pan

Bagnigge siedział ze skrzyżowanymi ramionami i posępnym wyrazem

twarzy. Słuchał jednak uważnie, od czasu do czasu zadając mi pytania.

Kiedy skończyłam swoją opowieść, zapanowała cisza.

— Dlaczego nie mówiła pani o tym wcześniej?

— Próbowałam. Pułkownik nie chciał mnie wysłuchać.

- Hinrmrr.

Znowu cisza. Wymieniliśmy z Ablem spojrzenia. Nie wiedziałam, czy pan

Bagnigge był zaszokowany tym, że przebrałam się za chłopca, czy też me

chciał mi wierzyć.

— Pułkownik mówił — odezwał się wreszcie — że jest pani bardzo

samowolna, panno Emilio, i widzę, że miał rację — mówił dalej surowym

tonem. — Tak czy inaczej, jest pani dzielną dziewczyną i to jedno jest

pewne.

Popatrzyłam na niego ze zdumieniem. Jego twarz miała nadal poważny

wyraz, ale w oczach tliły się iskierki humoru.

— Wiem, że mogłam się skompromitować — powiedziałam — ale nie

146

background image

miałam innego wyjścia. Musiałam coś zrobić.

— Więc pani chce, żebym uwolnił panicza Richarda?

— Chcę, żeby pan nam pomógł — poprawiłam go.

— Nie „nam”, panno Emilio. Pani obecność narobiłaby tylko kłopotów.

Nie, wezmę ze sobą Abla i może jeszcze ze dwóch mężczyzn. I trzeba to

zrobić dzisiejszej nocy.

— Jak to zrobimy, panie Bagnigge? — spytał podniecony Abel.

— Muszę to przemyśleć. Nigdy nie działam w pośpiechu.

Z poważnym wyrazem twarzy zaczął wpatrywać się w ogień. Trwało to

prawie dziesięć minut. Ani ja, ani Abel nie mieliśmy odwagi nawet się

poruszyć.

— Musimy tam być około trzeciej nad ranem — odezwał się wreszcie. —

Jest to pora, kiedy człowiek ma osłabiony refleks. Doskonały moment, żeby

ich zaskoczyć. Wypraktykowałem to w Hiszpanii, podczas nocnej warty.

Rzucił okiem na zegar stojący na kominku.

— Pułkownik teraz śpi, więc mogę go zostawić na jakiś czas. Moi starzy

kumple z wojska pracują w stajniach w Bell, myślę, że nam pomogą.

Będziemy też potrzebowali powozu. Panicz Richard nie wróci do domu

piechotą, poza tym trzeba będzie się szybko stamtąd zabierać.

— Czy ja nie mogłabym w czymś pomóc? — spytałam.

Jego precyzyjny plan zrobił na mnie wielkie wrażenie.

— Może pani przypilnować, żeby Abel wziął ciepły płaszcz dla panicza

Richarda. Ja wezmę manierkę brandy. Abel, kiedy będziesz kładł się do

147

background image

łóżka, włóż ciepłe, ciemne ubranie. Obudzę cię, kiedy będę cię potrzebował.

Teraz zachowuj się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Prześpij się trochę, jeśli

ci się uda. Ta noc będzie bardzo długa.

— A pułkownik? — spytałam.

— Dam mu dużą porcję laudanum. On zresztą tego potrzebuje. Na wszelki

wypadek, gdyby się zbudził, zostawię mu kartkę, żeby porozumiał się z

panią — powiedział pan Bagnigge, obrzucając mnie ironicznym

spojrzeniem. — Przypuszczam, że poradzi sobie pani z jego złym

humorem.

Pan Bagnigge był nieobecny przez całe popołudnie. Starałam się

funkcjonować normalnie, ale nie mogłam do niczego się zabrać. Nie

potrafiłam skoncentrować się na Tajemnicy Dracensburgów, przeczytałam

pół rozdziału i odrzuciłam manuskrypt z niesmakiem. Nie mogłam nawet

zacerować małej dziurki w pończosze, aby natychmiast nie ukłuć się igłą.

Wreszcie zrezygnowałam z wszelkiej aktywności. Usiadłam w salonie i

patrzyłam w ogień.

Biedny Richard, myślałam, jaki on musi być przerażony. Tak bardzo

wierzył w Noela, ale był przecież inteligentnym chłopcem, więc na pewno

wiedział, że ojciec go nie kocha. Miałam nadzieję, że wierzy, że go nie

opuścimy. Gdyby mnie porwano, kiedy byłam w jego wieku, nie

liczyłabym na to, że ojciec będzie chciał mnie odbijać.

O zwykłej porze położyłam się do łóżka, ale oczywiście nie mogłam zasnąć.

Pan Bagnigge chyba znowu wychodził z domu, ponieważ usłyszałam, jak

148

background image

wracał po północy. Później spotkał się z Ablem w holu. Wstałam z łóżka,

włożyłam szlafrok pani Beresford i zeszłam na dół.

— Przyszłam życzyć wam powodzenia — powiedziałam.

— Niech pani wraca do łóżka — powiedział pan Bagnigge, patrząc

niechętnym okiem na moje gołe stopy. — Abel, idziemy.

Wyszli, a ja wróciłam do sypialni. Wiedziałam, że nie zasnę, więc zapaliłam

świecę, dołożyłam węgli do kominka i leżałam, rozmyślając o minionym

dniu. Chwała Bogu, że nie wspomniałam Stephenowi o Richardzie,

natychmiast powiedziałby o tym Balquidderowi.

Słyszałam, jak zegar na wieży kościelnej wybił pierwszą. Na pewno była

mgła, ponieważ dźwięk był stłumiony. Nagle rozległo się skrzypnięcie.

Ktoś otwierał ostrożnie drzwi. Usiadłam na łóżku, serce zaczęło mi mocno

bić. Cisza. Wsłuchiwałam się we wszystkie odgłosy, tłumacząc sobie, że w

starych domach zawsze coś słychać. Kolejne skrzypnięcie i ciche stukanie

do moich drzwi. Poderwałam się na łóżku.

— Kto tam?

Do sypialni wszedł Noel, mocno utykając. Jego twarz była szara z bólu. W

ręce trzymał świecę. Zamknął za sobą drzwi i postawił świecę na kominku.

Nie powinieneś wstawać — powiedziałam karcąco, aby ukryć ulgę. — I na

pewno nie powinieneś tu przychodzić.

Pokój pani Good był piętro wyżej. Mogłam tylko mieć nadzieję, że ma

mocny sen.

Noel nie zwrócił uwagi na moje słowa.

149

background image

— Co ty, u licha, wyprawiasz, Emilio? Jem zostawił mi tę kartkę, z której

niczego nie potrafię zrozumieć. Pisze, że znalazłaś miejsce, w którym

znajduje się Richard. Powiedz mi coś, na litość boską!

Wstałam z łóżka, włożyłam szlafrok pani Beresford i ranne pantofle.

— Usiądź, Noel.

Jeśli on nie zważał na niestosowność tej sytuacji, to ja też nie będę

przywiązywać do tego wagi.

Po raz trzeci opowiadałam tę samą historię. Pominęłam kwestię

przebierania się za chłopca, a Noel był zbyt cierpiący i zmęczony, aby

zauważyć jakiekolwiek niekonsekwencje. Nareszcie mnie słucha,

pomyślałam.

— Uporządkujmy fakty — powiedział Noel. — Czy Abel słyszał słowa

Balquiddera, skierowane do Moxona, że Richard jest przetrzymywany na

Crane Alley?

- Tak.

— Ale dlaczego Balquidder miałby porywać Richarda? Przecież on jest

tylko małym chłopcem.

Głos Noela łamał się z bólu.

— Nie jestem tego pewna, ale sądzę, że chciał użyć Richarda jako przynęty.

Chodzi mu o mnie. To był tylko przypadek, że Ablowi udało się go

wyśledzić. Nie mógł przypuszczać, że jego powiązania z Moxonem

kiedykolwiek wyjdą na jaw.

— Doprowadzę do tego, że będzie za to gnił w więzieniu.

150

background image

— Jeśli potrafisz to udowodnić — powiedziałam. — Zeznanie Abla

przeciwko oświadczeniu Balquiddera? Komu uwierzy sąd? Nie wątpię, że

on ma wysoko postawionych przyjaciół.

— Zobaczymy.

Zapanowała cisza.

— Chodź tutaj — odezwał się nagle Noel.

Wstałam i podeszłam do niego. Wziął mnie za rękę i podniósł moją dłoń do

ust.

— Dziękuję — powiedział tylko. — Wiem, że nie traktowałem cię tak, jak

na to zasługujesz. To przez tę przeklętą nogę. Kiedy ból się wzmaga, nie

potrafię zebrać myśli. Wtedy popadam w okropny nastrój, Jem zawsze mi

to mówi.

Uśmiechnęłam się do niego. Mój świat zaczął nabierać nowych barw.

Pragnęłam ująć jego twarz w dłonie i scałować z niej wyżłobione przez

cierpienie bruzdy. Chciałam trzymać go w ramionach, aby go pocieszyć. To

pragnienie było tak silne, że musiałam się mocno uchwycić oparcia krzesła,

aby się od tego powstrzymać. Delikatnie oswobodziłam dłoń i usiadłam na

swoim miejscu.

Dobrze wiedziałam, czego pragnę, ale on nigdy się tego nie dowie.

6

151

background image

Niełatwo mi było przyznać się samej przed sobą, że kocham Noela.

Gdybym sobie tego nie uprzytomniła w środku nocy, kiedy trudniej

zapanować nad uczuciem, postarałabym się na pewno je stłumić. Już raz

byłam zakochana i skończyło się to fatalnie. Czułam się rozdwojona —

pragnęłam Noela, a jednocześnie broniłam się przed uczuciem wstydu i

upokorzenia, które było moim udziałem przy intymnych zbliżeniach ze

Stephenem. Ujawniła się teraz długo tłumiona namiętność. Pragnęłam go, a

jednocześnie bałam się. Namiętność przeplatała się z upokarzającymi

wspomnieniami z przeszłości.

Nic nie mogłam na to poradzić. Nie był to odpowiedni czas ani

odpowiednie miejsce na miłość. Byłam żoną innego mężczyzny, a Noel, i tu

się chyba nie myliłam, nadal był nieprzytomnie zakochany w Aline. Była to

całkowicie beznadziejna sytuacja.

Pamiętam, że usłyszałam, jak zegar wybija trzecią. Pan Bagnigge i Abel

powinni być już na Crane Alley.

— Najgorsze jest oczekiwanie — odezwał się Noel.

— Wiem.

— Ja się teraz do niczego nie nadaję. Myślę czasem, że lepiej było mi

zginąć.

— Czy stan twojej nogi się polepsza? — spytałam.

Ciemność sprzyjała zwierzeniom.

152

background image

— Bardzo powoli. Szczególnie przy tej pogodzie. Miałem szczęście, że jej

nie straciłem. Przez wiele miesięcy w ogóle nie mogłem chodzić. Z nogi

wydobywają się nie tylko odłamki szrapnela, ale też odpryski kości.

Powstaje zapalenie. To nie jest ładny widok.

— A ból? Czy się nasila?

— To zależy. Laudanum bardzo mi pomaga, ale nie chcę go zbyt często

brać. Otępia mnie, nie mogę zebrać myśli. Można się do tego przyzwyczaić

i wtedy trzeba zażywać coraz więcej tej nalewki. Trzeba znaleźć kompromis

pomiędzy ulgą w bólu a jasnym umysłem. A jeśli się jeszcze tak głupio

upadnie, jak to zrobiłem dziś po południu...

Nie odzywaliśmy się przez chwilę. Potem przerwałam ciszę.

— Noel, strasznie mi przykro, że za moją przyczyną Balquidder wciągnął w

swoje brudne interesy waszą rodzinę. Nie przypuszczałam, że tak się

stanie.

— To nie jest twoja wina. Nie myśl, że mam do ciebie o to pretensję. Żałuję

tylko, że wcześniej mi wszystkiego nie powiedziałaś.

— Nie sądziłam, żebyś uwierzył, że on pragnie mojej śmierci.

— Niezbyt dobrze cię traktowałem, prawda, kochanie? Powinniśmy więcej

rozmawiać, ale ja nie chciałem się wtrącać w twoje sprawy. Uważam, że

Balquidder jest zdolny do wszystkiego. Kiedy Briggs dowiedział się, że

George pożyczył pieniądze od Balquiddera, opowiedział mi kilka historii,

od których włosy mogły stanąć dęba.

153

background image

Noel już od lat nie zwracał się do mnie per kochanie, więc kiedy to teraz

usłyszałam, miałam ochotę rzucić mu się w ramiona. Uspokój się, Emilio,

skarciłam się w myślach, on tylko chce być dla ciebie miły.

— Briggs? — spytałam beznamiętnym tonem.

— Prawnicy, Latimer i Briggs. Czy wiesz, że korzystam z tej samej firmy

prawniczej co twój ojciec? George zrobił wszystko na własną rękę, nie

informując Briggsa. — Noel westchnął ciężko. — Kochałem George”a, ale

chętnie skręciłbym mu za to kark.

Wywnioskowałam z listów pani Beresford, że to ekstrawagancje Aline

doprowadziły George”a do podjęcia tej katastrofalnej decyzji. Inny, nie tak

zaślepiony mężczyzna, położyłby szybko kres jej fanaberiom. Noel był

wtedy w Hiszpanii, nie byłam pewna, na ile orientował się w sytuacji, a ja

nie miałam zamiaru podnosić tej kwestii.

— Dostałem dziś rano list od Aline — odezwał się nagle Noel. — Wybiera

się do Londynu, kiedy tylko drogi będą przejezdne. Muszę powiedzieć pani

Good, aby przygotowała dla niej pokój.

Jego głos nabrał ciepłych tonów, a ja bezwiednie zacisnęłam dłonie.

— Jestem pewien, że spotkanie z tobą po tak długim czasie sprawi jej

wielką radość — mówił dalej Noel. — Jej obecność rozwiąże również

problem przyzwoitki.

Nie miałam nic do powiedzenia, więc milczałam.

Wieczorem zaplotłam włosy w warkocz, jak to zwykle robiłam przed

udaniem się na spoczynek. Mam bardzo długie włosy — dosłownie mogę

154

background image

na nich usiąść — więc przed snem muszę z nimi zrobić porządek. Jeśli je

dokładnie zaplotę, to łatwiej jest mi się rano uczesać. Nie zdawałam sobie

sprawy, dopóki Noel nie dotknął moich włosów, że mam rozpleciony

warkocz. Noel zdjął z nich wstążkę i zaczął delikatnie przeczesywać je

palcami.

— Nie wiedziałem, że masz tak długie i jedwabiste włosy — powiedział

zdumiony, obracając w palcach jedno pasmo.

Spojrzałam na niego, z wrażenia wstrzymując oddech. Uśmiechnął się do

mnie i przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy. Na twarzy Noela

ukazał się wyraz zdziwienia, jakby dokonał nagłego odkrycia. Po chwili

węgiel obsunął się w kominku i czar prysnął. Noel opuścił rękę, a ja,

drżącymi palcami, zaczęłam zaplatać warkocz.

Wstałam, aby dołożyć do kominka, a Noel zrobił zdawkową uwagę na

temat upływu czasu. Nie śmiałam zastanawiać się nad tym, co się między

nami zdarzyło. Aby nie poddać się uczuciu zauroczenia, zaczęłam myśleć o

Stephenie i Balquidderze. Zwierzyłam się Noelowi ze wszystkiego i

odczułam ogromną ulgę. Nie powiedziałam mu jednak, że piszę powieści.

Większość mężczyzn nie godziła się z myślą, że dama może zarabiać

pieniądze. Pamiętam, jak ojciec mówił, że kiedy kobieta ma do czynienia z

brutalnym światem męskich interesów, sama szybko nabiera złych manier.

Nie chciałam zniszczyć ledwo odzyskanego porozumienia z Noelem.

Istniało więcej zabronionych tematów: Aline, Richard, małżeństwo Noela.

Nie sądziłam, żeby Noel kochał Margaret, ale przecież było wiele dobrych

155

background image

małżeństw, które opierały się na wzajemnym szacunku i zgodności

charakterów. Mieli syna. Dlaczego stosunek Noela do Richarda był tak

obojętny? Przecież on był miłym, kochanym chłopcem. Potrzebował tylko

trochę uczucia.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Noel, który sam wyrastał w kochającej

się, szczęśliwej rodzinie, nie potrafi dostrzec, czego potrzebuje jego własny

syn. Richard był dzieckiem, które łatwo było pokochać.

Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas na dole. Ktoś schodził do sutereny.

— Na litość boską, Noel — powiedziałam — wyjdź z mojej sypialni, i tak

mamy dość kłopotów.

Po chwili rozległ się odgłos otwieranych na piętrze drzwi.

— W tym stanie nie mógłbym zagrażać twojej cnocie — powiedział ze

smutkiem Noel.

Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.

— Idź — powiedział Noel, sięgając po swoją laskę. — Ja będę schodził

powoli.

Szybko zbiegłam na dół. Zdążyłam dotrzeć do kuchni w chwili, kiedy pan

Bagnigge wchodził razem z Ablem, bladym jak ściana i ledwie

powłóczącym nogami. Pan Bagnigge niósł nieprzytomnego Richarda.

— Dzięki Bogu — wykrzyknęłam. — Czy nic mu nie jest?

— Napoili go nalewką na opium albo czymś podobnym — powiedział pan

Bagnigge. — To może być niebezpieczne dla takiego małego chłopca.

Zaniosę go do łóżka, panno Emilio.

156

background image

Abel opadł bezwładnie na krzesło, jego kurtka przesiąknięta była krwią.

— Niech pan idzie, panie Bagnigge. Pułkownik właśnie schodzi na dół. Ja

zajmę się Ablem. Wiem, co trzeba robić.

Pan Bagnigge rzucił nam zatroskane spojrzenie i wyszedł. Usłyszałam, że

rozmawia z Noelem na schodach. Podeszłam do Abla, aby zdjąć mu kurtkę.

Na szczęście była obszerna, inaczej musiałabym ją rozciąć. Potem zdjęłam

mu koszulę. Miał ranę na plecach, w okolicy ramienia.

Na kuchennym stole stały jakieś dzbanki i miski. Zdjęłam je stamtąd i

pomogłam Ablowi położyć się na stole. Natychmiast zemdlał.

Rana była wąska, ale głęboka. Domyśliłam się, że otrzymał cios nożem.

Musiałam przygotować kataplazm, na wypadek stanu zapalnego.

Potrzebowałam również płótna na opatrunek. Rana powinna być czysta i

sucha. Pan Bagnigge zostawił swój płaszcz na krześle, więc nakryłam nim

Abla, aby mu było ciepło, zanim zrobię kataplazm. W kieszeni płaszcza

znalazłam manierkę brandy. Polałam nią ranę, wlałam też trochę Ablowi 1o

ust. Miał słaby, ale równomierny puls. Uchylił powieki.

— Panicz Richard? — szepnął.

— Wszyscy bezpiecznie wrócili do domu — powiedziałam. — Ciebie

zraniono nożem i straciłeś trochę krwi, ale to nic poważnego.

Abel zamknął oczy.

Zabrałam się do pracy. Roznieciłam ogień pod kuchnią i postawiłam na niej

czajnik, po czym nakruszyłam chleba do czystej miski. Cokolwiek

myślałam o pani Good, musiałam przyznać, że kuchnia była niesłychanie

157

background image

czysta. Kiedy woda się zagotowała, polałam nią okruszki, aby dobrze

nasiąkły. W szufladzie znalazłam czystą ścierkę i podarłam ją na pasy.

Kiedy rana Abla była już czysta i zabandażowana, zobaczyłam w drzwiach

kuchni pana Bagnigge i Noela. Stali w milczeniu, uważnie mnie

obserwując.

— Kataplazm z chleba, aby zapobiec stanowi zapalnemu — powiedziałam

— a potem czysty bandaż. Teraz powinno się go położyć na prawdziwym

łóżku. Nie może leżeć na materacu w komórce.

— Wezmę go do pokoju panicza Richarda, panno Emilio — powiedział pan

Bagnigge bez słowa sprzeciwu. — Może spać na drugim łóżku, obok

panicza Richarda, pod okiem panny Crayen.

— Tak będzie dobrze — stwierdziłam.

Postanowiłam sama dopilnować obu chłopców — nie miałam dobrego

zdania o umiejętnościach panny Crayen, ale zachowałam tę opinię dla

siebie.

Pan Bagnigge wyniósł Abla z kuchni, a ja zajęłam się uprzątaniem

powstałego bałaganu. Miałam ochotę rzucić się Noelowi w ramiona i

wybuchnąć płaczem. To uczucie było tak silne, że zapragnęłam, aby jak

najszybciej wyszedł z kuchni.

— Zostaw to —powiedział Noel. — Pani Good posprząta rano.

— Nie mogę — zaprotestowałam. — Na stole i na podłodze są plamy krwi,

która zaschnie do rana. Idź się położyć, Noelu. To mi nie zajmie dużo

czasu.

158

background image

Noel nie posłuchał mnie i usiadł na kuchennym krześle.

— Ci hiszpańscy szarlatani puszczali mi krew i przykładali kataplazmy z

gorczycy — powiedział. — Omal nie przypłaciłem tego życiem.

— Lekarz stale puszczał krew mojej mamie i umarła — podchwyciłam. —

Ja stosuję tylko bezpieczne metody. Kataplazmy z chleba rozmoczonego w

wodzie przykłada się koniom i to z dobrym skutkiem.

Często obserwowałam w Tranters Court, kiedy jeszcze byłam dzieckiem,

jak leczono skaleczenia u koni. Nie miałam zaufania do lekarzy. Zawsze

uważałam, że to nasz rodzinny lekarz przyczynił się do śmierci mojej

mamy.

— Potraktowałaś Abla tak, jakby był koniem!

— A dlaczego nie? To przecież takie same krwawiące, rozerwane mięśnie.

Wyszorowałam stół, umyłam miskę i wyrzuciłam resztę kataplazmu.

Odszukałam kubełek i szczotkę na kiju i wyszorowałam podłogę. Noel

obserwował mnie z dziwnym wyrazem twarzy, ale nie komentował mojego

postępowania.

Wrócił pan Bagnigge i usiadł po przeciwnej stronie stołu. Odstawiłem

kubełek i przysunęłam sobie krzesło.

— A więc, Jem — odezwał się Noel. — Jak tego dokonaliście?

— Zapewniłem sobie pomoc Johna Baxtera i jego dwóch kumpli —

rozpoczął swoją opowieść pan Bagnigge. — Powinien ich pan pamiętać, sir,

zwolnieni z wojska na skutek inwalidztwa po bitwie pod Salamanką. John

pracuje teraz w Bellu. Miał zawsze dobrą rękę do koni. Jego zadaniem było

159

background image

wynajęcie powozu. Dołączyło do nas dwóch jego kumpli — takich, co to

chętnie biorą udział w bójkach. Bull i Smithson, porządni chłopcy, chociaż

nie byli w naszej kompanii.

Około trzeciej byliśmy już na Crane Alley, przed drukarnią Moxona. Nie

spodziewaliśmy się oporu. Myśleliśmy, że panicz Richard jest na górze, a

pilnować go będzie tylko ta starucha, może jeszcze czeladnik. Tak czy

inaczej, przygotowani byliśmy na najgorsze. I dobrze się stało, ponieważ

było tam dwóch silnych byczków Balquiddera. Byli trochę pijani i spali już,

kiedy tam wtargnęliśmy, ale jeden z nich miał nóż i zranił Abla, zanim Bill

zdążył się za niego zabrać. Ja zająłem się drugim. Przez jakiś czas nie będzie

chodził po mieście.

Związaliśmy ich i poszliśmy na górę, a starucha zaczęła tak wrzeszczeć, że

obudziłaby umarłego. Związaliśmy ją, zakneblowaliśmy, wzięliśmy

panicza Richarda i uciekliśmy. Bull niósł Abla.

John Baxter przywiózł nas tutaj i jesteśmy. Obiecałem im po pięć gwinei na

głowę, w pana imieniu, sir.

— Dostaną je — powiedział Noel. — Świetnie się spisałeś, Jem. Dziękuję.

— Abel i panna Emilia spisali się jeszcze lepiej.

— To głupstwo — przerwałam mu pospiesznie.

Nie mówiłam Noelowi, że przebrałam się za chłopca i me chciałam, aby

pan Bagnigge powtórzył mu całą historię.

Noel popatrzył najpierw na pana Bagnigge, a potem na mnie.

— Pani Kirkwall była wspaniała, ale tak czy inaczej to ty, Jem, prowadziłeś

160

background image

uzbrojonych ludzi, a sytuacja była niebezpieczna, więc czuję się twoim

dłużnikiem.

Pan Bagnigge opuścił lekko powiekę, co mogłam odczytać jak

porozumiewawcze mrugnięcie, i temat został zamknięty. Odetchnęłam z

ulgą. Noel poszedł na górę, a ja do pokoju Richarda.

Jak mogłam się spodziewać, panna Caryer spała na krześle, głośno

chrapiąc. Obudziłam ją i posłałam do łóżka.

— Obudzę panią o siódmej — obiecałam jej.

Była bardzo niezadowolona, że przerwałam jej sen.

— Po co pani to zrobiła? — zwróciła się do mnie oskarżycielskim tonem. —

Pilnowanie pucybutów nie należy do moich obowiązków. A panicz Richard

ma niedobrze w głowie i im szybciej go gdzieś odeślą tym lepiej. Pani Aline

zawsze tak uważała, a ta cała nauka czytania to według mnie tylko strata

czasu.

— Na szczęście, nie pani o tym decyduje — powiedziałam.

— Kiedy pani Aline tu przyjedzie, zaraz wszystko będzie inaczej, zobaczy

pani — mruczała, odchodząc.

Zaczęłam się zastanawiać, skąd ona wie o przyjeździe Aline, skoro ja

dowiedziałam się o tym dopiero przed chwilą.

Szybko jednak porzuciłam te myśli i podeszłam do łóżka Richarda. Był

pogrążony w głębokim śnie, ale puls miał miarowy. Otuliłam go w kołdrą i

pocałowałam w policzek.

Szybko dojdzie do siebie, pomyślałam.

161

background image

Potem podeszłam do Abla i położyłam mu rękę na czole. Było ciepłe, ale nie

miał gorączki. Czas pokaże, czy szybko wyzdrowieje. Sen dobrze im obu

zrobi.

Dorzuciłam do ognia, usiadłam na krześle panny Caryer i popadłam w

zamyślenie.

Zaczęłam myśleć o żonie Noela, Margaret. Kiedyś uznałam, że jest gruba i

głupia, więc nie warto o niej myśleć. Teraz naszły mnie pewne refleksje.

Pamiętam, jak nieatrakcyjnie wyglądała na chrzcie Richarda —

przysadzista i blada, w nieładnej zielonej sukni. Aline stała przy

chrzcielnicy, trzymając Richarda na rękach, ponieważ ona i George byli jego

chrzestnymi rodzicami. Noel patrzył na Aline z rozpaczą w oczach.

Jak musiała się wtedy czuć Margaret? Na pewno wiedziała, że Noel jest

zakochany w Aline — prawdopodobnie znała prawdę, wychodząc za mąż.

Jej sytuacja była godna pożałowania, nawet jeśli sama go nie kochała. A jeśli

go kochała? To nie była jej wina, że nie miała ładnej figury i że nie mogła

dorównać urodzie Aline. Pomyślałam o własnych uczuciach do Noela i po

raz pierwszy zrobiło mi się jej żal.

Po tych wszystkich okropnych przeżyciach sprawy zaczęły przybierać

lepszy obrót. Nalewka na opium niezbyt zaszkodziła Richardowi, ale

pozostał szok, z którego nie mógł się tak szybko otrząsnąć. Widać było, że

bardzo źle się czuł w samotności, więc Abel miał pozostać w jego pokoju do

czasu, kiedy zupełnie nie wygoi się jego rana. Byłam przekonana, że

obecność Abla jest dla Richarda tarczą ochronną przed panną Caryer.

162

background image

— On ma w nocy koszmary, panienko — powiedział mi Abel. — Mówił mi,

że zawsze je miał, ale ona krzyczy na niego, kiedy ją budzi. — Wskazał

gestem pannę Caryer. — On tylko potrzebuje, żeby mu ktoś dodał otuchy,

wie pani, co mam na myśli. Biedny chłopak — dodał.

Rana Abla goiła się szybko. Był bardzo dumny ze swojego statusu bohatera.

Musiałam go ostrzec, żeby nikomu nie mówił o naszej wspólnej wyprawie.

Noel wybrał się do miasta z panem Bagnigge i wynagrodził Johna Baxtera,

Bulla i Smithsona. Rozbawił mnie fakt, że Jem Bagnigge zaczął, za moim

przykładem, przykładać do rany Noela kataplazmy z okruchów chleba i to

z dobrym skutkiem. On sam mi o tym nie powiedział, to Hannah zdradziła

mi ten sekret. Zauważyłam jednak, że pan Bagnigge zaczął patrzeć na mnie

bardziej przychylnym okiem niż na inne przedstawicielki mojej płci.

Noel koniecznie chciał postawić Balquiddera przed sądem. Poszłam z nim

razem na rozmowę z Richardem, którego świadectwo miałoby kluczowe

znaczenie. Panna Caryer została odesłana na dół, Noel usiadł na krześle, a

ja wzięłam Richarda na kolana.

— Twój tata chce, aby ten niedobry człowiek, który cię porwał, poszedł do

więzienia — powiedziałam łagodnym tonem. — Czy możesz nam

opowiedzieć, co się wtedy wydarzyło, Richardzie?

Richard zbladł i potrząsnął przecząco głową.

— To ważna sprawa, Richardzie — odezwał się Noel. — Czy, kiedy tam

byłeś, widziałeś bardzo grubego mężczyznę?

Richard potrząsnął znowu głową, tym razem bardziej energicznie.

163

background image

— Ja nic nie pamiętam, tato — wyszeptał.

Czułam, że cały drży. To dziecko było potwornie przerażone.

— Mógł zostać zastraszony — powiedziałam cicho do Noela. — Trzeba go

teraz zostawić w spokoju. Spróbujemy później.

Staraliśmy się zachęcić Richarda, aby coś powiedział, ale on się tak

denerwował, że nie było to możliwe. Już w powozie zmuszono go do

wypicia nalewki na opium, a potem prawie niczego nie pamiętał.

— Richard nie wystąpi w sądzie jako świadek. Nie mogę go narażać na taką

udrękę — westchnął Noel. — Biedny chłopiec. Jest bardzo dzielny, nie chcę

wywierać na niego presji.

— On nie chce zawieść twoich oczekiwań. To go bardzo martwi —

powiedziałam.

— Chodzi mi również o twoją reputację — ciągnął Noel. — Zostałabyś

powołana na świadka, a jak by to wyglądało — mieszkasz tutaj, z dala od

swojego męża.

Chciałam powiedzieć, że moje dobre imię jest już wystarczająco zszargane,

nie odezwałam się jednak. Łatwo było sobie wyobrazić sytuację świadka,

który miałby do czynienia z adwokatem Balquiddera — nie byłaby godna

pozazdroszczenia. Nie zdołałabym również pomóc sprawie Noela.

Noel poniechał myśli o postawieniu Balquiddera przed sądem. Jego

stosunki z Richardem poprawiały się z dnia na dzień. Codziennie rano

odwiedzał Richarda w jego pokoju — patrzył, jak mały ustawia ołowianych

żołnierzy do bitwy pod Vittorią i robił drobne uwagi. Kiedy Richard poczuł

164

background image

się zupełnie zdrowy, zaczął ponownie schodzić do salonu na

podwieczorek. Czytałam mu, albo on mnie, a Noel przysłuchiwał się

uważnie.

Widziałam, że Noel nie czuje się jeszcze zupełnie swobodnie w

towarzystwie swojego syna, ale bardzo się starał. Richard był

uszczęśliwiony. Sprawiało mi to wielką radość. Moje uczucie do Noela

musiało pozostać tajemnicą.

Bardzo wydoroślałam od czasu, kiedy poznałam Stephena, łowiącego ryby

w naszym majątku. Nie przyszłoby mi wtedy do głowy, że mogłabym

ukrywać swoje uczucia, byłam przecież dzieckiem epoki Romantyzmu.

Teraz nauczyłam się powściągliwości. Noel był pod każdym względem

człowiekiem bardziej wartościowym niż Stephen. Był także człowiekiem

honoru. Nawet gdybym wydała mu się pociągająca, nigdy by sobie nie

pozwolił na niestosowne zachowanie w stosunku do zamężnej kobiety.

Uważał mnie za gościa w swoim domu i córkę zaprzyjaźnionej rodziny.

Inne stosunki między nami nie wchodziły w rachubę.

Doszłam do wniosku, że chociaż mnie lubił, nie interesowałam go jako

kobieta. Przez całe życie cierpiałam z powodu swojej zbyt szczupłej

sylwetki. Przynajmniej moja bohaterka, Erminia, mogła być piękna i mieć

obfite kształty.

Zaczęłam znowu pracować nad Tajemnicq Drakensburgów. Zauważyłam, że

Erminia, która miała o wiele żywszy temperament niż moje poprzednie

bohaterki, zaczyna żyć własnym życiem. Przede wszystkim nie miała

165

background image

zamiaru, jak przewidywałam, mdleć w kulminacyjnym momencie akcji.

Kiedy podły hrabia Drakensburg uprowadzał ją, Erminia wprawiła mnie w

zdumienie. Chwyciła kamień (znajdowali się właśnie na

przełęczy górskiej) i rzuciła w niego, wygłaszając jednocześnie wspaniałą

przemowę, którą rozpoczynały słowa: „Potworze! Złoczyńco! Czy sądzisz,

że ja, Erminia FitzUrse....”, i tak dalej, i tak dalej.

Jeśli ja nie mogłam wyznać Noelowi swoich uczuć, to przynajmniej Erminii

wolno było wypowiadać namiętne monologi.

W poniedziałek, 10 stycznia, na pięć dni przed moimi urodzinami,

przyjechała Aline. Okazało się, że wynajęła jednokonny, lekki powóz

pocztowy i dwóch ludzi do ochrony. Przywiozła ze sobą górę bagaży i

swoją pokojówkę, Jeanne. Ta podróż musiała kosztować ją co najmniej

osiemdziesiąt funtów. Prywatne podróże były bardzo drogie.

Pani Good, cała w uśmiechach, wybiegła, aby ją powitać. Słyszałam, jak

wypytywała troskliwie o podróż, o zdrowie, czy pani życzyłaby sobie, aby

przyniesiono jej do pokoju kawę albo herbatę. Oczywiście, jako synowa,

miała prawo do najlepszego pokoju, tego, który należał przedtem do pani

Beresford.

Ostatni raz widziałam Aline tego lata, kiedy zdecydowałam się na ucieczkę

z domu. Miałam wtedy szesnaście lat, a Aline była piękną młodą mężatką.

Była kobietą która pragnęła być w centrum zainteresowania mężczyzn i nie

mogła znieść, aby inne kobiety były przez nich adorowane, nawet takie

niewydarzone podlotki jak ja. Widziała, że uwielbiałam George”a i Noela, i

166

background image

postanowiła dać mi nauczkę

Szybko doprowadziła do tego, że poczułam się niezdarna i nieobyta. Teraz,

wraz z jej przyjazdem, zaczęłam odczuwać to samo. Kiedy popatrzyłam na

swoje odbicie w lustrze, moje oczy miały kolor londyńskiej mgły, a nos

sterczał jak dziób papugi. Postanowiłam trzymać się od niej z daleka.

Zjadłam podwieczorek na górze, z Richardem.

— Przyjechała ciotka Aline — powiedział Richard ponurym tonem.

— Wiem. Chciałam zjeść podwieczorek z tobą, aby mogła swobodnie

porozmawiać z twoim ojcem.

— Czy ja muszę się z nią spotkać?

Panna Caryer, która siedziała przy kominku, odpowiedziała na to pytanie.

— Oczywiście, że tak, paniczu Richardzie. To wstyd, że panicz o to pyta.

Czy nie opiekowała się paniczem przez cały ten czas, kiedy ojciec panicza

był na wojnie?

Richard spuścił głowę. Nie odezwałam się. Zastanawiałam się, co takiego

mogła Aline pisać Noelowi o Richardzie; na pewno korespondowali ze

sobą, kiedy on był w Hiszpanii. Czy to ona nastawiła Noela przeciwko

synowi?

— O ile wiem, pani Aline ma zamiar wrócić do Francji.

— Taka piękna dama — powiedziała ze wzruszeniem panna Caryer,

ocierając oczy. — Nie wątpię, że będzie ozdobą Paryża. Ona na to

zasługuje.

Rzuciła mi spojrzenie, które mówiło „a ty nie”.

167

background image

Nie wiedziałam, co takiego mogłam zrobić, aby zasłużyć na niechęć panny

Caryer. Było oczywiste, że mnie nie lubi. Może dlatego, że zainteresowałam

się Richardem, którego ona uznała za beznadziejny przypadek.

Siedziałam z Richardem w pokoju szkolnym, dopóki nie nadszedł czas

kolacji. Byłam znowu w buntowniczym nastroju. Włożyłam swoją nową

jedwabną suknię i upięłam włosy hebanowymi grzebieniami, które mi Noel

przysłał z Hiszpanii. Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie

krytycznym wzrokiem. W Londynie przybrałam trochę na wadze i nie

byłam już tak bardzo mizerna. Nawet Hannah zwróciła uwagę na moją

nową aparycję.

— Pani ma śliczne ręce i stopy, panno Emilio — powiedziała i po chwili

dodała ze śmiechem. — Abel mówi, że pani jest podobna do królowej

elfów.

— Dobry Boże! — wykrzyknęłam. — Naprawdę? Kochany chłopak, chociaż

nie jest obiektywny.

Komplementy wprawiły mnie jednak w dobry humor. Gdybym miała

córkę, pomyślałam, nigdy bym jej nie powiedziała, że jest chuda jak patyk i

mało atrakcyjna. Takie słowa wżerały się w pamięć jak kwas w miedzianą

płytę.

Kiedy weszłam do salonu, Aline siedziała przy kominku i rozmawiała z

Noelem. Nie wstała, aby mnie przywitać, tylko lekko skłoniła głowę, kiedy

podeszłam, aby podać jej rękę.

— Pani Kirkwall — powiedziała, ledwie dotykając mojej dłoni.

168

background image

— Spodziewałem się, że zejdziesz na podwieczorek, Emilio — powiedział

nachmurzony Noel.

— Myślałam, że będziesz chciał mieć trochę czasu na omówienie z panią

Beresford waszych spraw rodzinnych — wypowiedziałam gładko z góry

przygotowane zdanie.

— Powinnaś była też przyprowadzić Richarda. Mówiłem pani Beresford o

postępach, jakie poczynił, no i, oczywiście, o jego okropnych przejściach.

Siedziałam z Richardem w pokoju szkolnym. Gdyby padła propozycja,

żeby go przyprowadzić, na pewno bym to zrobiła. Oczywiście, nie było

żadnej. Czułam, że przechodzę na pozycje obronne.

— Kochany Richard. — Aline westchnęła. — Marzę, żeby go zobaczyć.

Nie wspomniała o porwaniu Richarda, co uznałam za dziwne. Z drugiej

strony wiedziałam, że ona myśli wyłącznie o sobie.

Natychmiast przestała mnie dostrzegać. Nie zainteresowała się moimi

losami. Obróciła się do Noela i podjęła przerwaną rozmowę, jakby mnie

tam w ogóle nie było.

Zaczęłam się jej przyglądać. Nosiła żałobę po George”u, ale w czarnym

kolorze nie było jej do twarzy. Miała piękny naszyjnik z pereł, a na plecy

zarzuciła lekki szal z czarnej koronki. Małe loczki wymykały się z węzła, w

który były upięte włosy. Wiedziałam, że Aline ma proste włosy — te loczki

były dziełem jej pokojówki. Zauważyłam również, że miała teraz dość

przywiędłą szyję. Ha! Poczułam się trochę lepiej.

Przez cały czas zastanawiałam się, dlaczego przyjechała. Po co jechać w

169

background image

środku najsroższej zimy, jaką mieliśmy od wielu lat? Po co narażać się na

wydatki i niewygody?

Noel wyglądał jak człowiek, który wędrował przez pustynię i nagle

zobaczył oazę. Patrzył na nią czułym wzrokiem i śmiał się z czynionych

przez nią uwag. Nie mogłam tego znieść. Aline była bardzo francuska,

trzepotała dłońmi i niewłaściwie, choć bardzo wdzięcznie, akcentowała

swoje nieporadne, angielskie zdania. Na litość boską pomyślałam, przecież

była małym dzieckiem, kiedy przyjechała do Anglii i potrafiła, gdy chciała,

doskonale mówić po angielsku. Byłam okropnie zazdrosna o jej wpływ na

Noela.

Przypomniałam sobie nagle Erminię. Postanowiłam obdarzyć ją fałszywą

przyjaciółką. Będzie miała na imię Alienora, będzie Włoszką, a może nawet

trucicielką. Tak, będzie miała zatruty pierścień. Mogę osnuć całą intrygę

wokół zatrutego pierścienia.

Przestałam czuć się zagrożona i ta sytuacja zaczynała mnie bawić.

Postanowiłam obserwować, jak Aline owija sobie Noela wokół palca,

ponieważ sama nigdy nie potrafiłam opanować tej sztuki.

— Ależ Noelu — mówiła, wydymając wargi — jesteś tak bardzo męski, że

nie rozumiesz, jak to odczuwa kobieta.

Przeszarżowała, pomyślałam niechętnie.

— Co? — spytał z uśmiechem Noel.

— Mówię o tych małych świecidełkach. Proszę cię tylko, żebyś mi je

pożyczył.

170

background image

Aha, pomyślałam. Chodzi jej o rodzinną biżuterię, aby uciec z nią do

Francji, jak tylko zostanie zawarty pokój. Nikt już tych kosztowności więcej

nie zobaczy. Kiedy była żoną George”a, nosiła klejnoty Beresfordów, ale nie

miała prawa zatrzymać ich dla siebie. W swoim czasie będzie je nosić żona

Richarda. Była to piękna kolekcja, dobrze ją zapamiętałam.

— Wiesz przecież, Aline, że nie możesz nosić różnobarwnej biżuterii, kiedy

jesteś w żałobie.

— Ale dlaczego ona musi być w zamknięciu, jakbym była un bebe. Jesteś

niedobry, Noel.

Byłam zażenowana, ale Noel niczego nie zauważał.

— Dla bezpieczeństwa, Aline. Słyszę gong. Na pewno jesteś głodna po

podróży.

Wstał, wziął laskę i podał ramię Aline. Poszłam za nimi do jadalni.

Już następnego dnia zorientowałam się, że Aline zaczęła kopać pode mną

dołki, a Tryphena Good również chętnie brała w tym udział.

Miałam na sobie jedną z sukien pani Beresford i zauważyłam, że Aline

przygląda się koronkom przy mojej szyi. Nie wiem, czy rozmawiała na ten

temat z Noelem, usłyszałam jednak, jak rozmawia o mnie z panią Good.

— Mężczyźni w niczym się nie orientują — mówiła z oburzeniem Aline. Do

tego jeszcze brukselskie koronki, pani Good.

— Zawsze uważałam, że ona rozpycha się tu łokciami, madame.

Przyjechała ubrana w łachmany i prawie siłą wepchnęła się do domu.

— Perfidne postępowanie.

171

background image

— Pułkownik ma zbyt dobre serce, madame. A gdzie jest jej mąż, pytam

się?

Szybko poszłam na górę. Zawsze mi się zdarzało usłyszeć coś niemiłego o

sobie. Dlaczego nigdy me słyszałam: „Emilia jest taką czarującą

dziewczyną”?

Noel prosił mnie, abym przyprowadziła Richarda na podwieczorek.

Poszłam na górę sprawdzić, czy jest odpowiednio ubrany, i trzymałam go

za rękę, aby mu dodać otuchy, kiedy schodziliśmy na dół. Biedny chłopiec

był blady ze zdenerwowania i konwulsyjnie ściskał moją dłoń. Był bardzo

skrępowany. Ukłonił się niezręcznie, upuścił chleb z masłem na podłogę.

Co gorsza, widział, że ojciec jest z niego niezadowolony.

Aline zachowała się skandalicznie. Na niezgrabny ukłon i upuszczony

chleb zareagowała tylko uniesieniem brwi, jakby nie spodziewała się

niczego innego.

— I to ma być poprawa? — zwróciła się do Noela na tyle głośno, że Richard

musiał ją słyszeć.

Miałam ochotę skrzyczeć ich oboje. Czy zapomnieli już o okropnych

przeżyciach Richarda? Było oczywiste, że będzie źle reagował na każdy

dodatkowy stres. Wiedziałam, że Noel postanowił nie zadawać już

Richardowi pytań na temat porwania, ale mógł przynajmniej bronić

swojego syna przed insynuacjami Aline.

Uśmiechnęłam się do Richarda i usiedliśmy obok siebie. Aline ostentacyjnie

nas ignorowała. Wzięła leżącą na małym stoliku książkę i zaczęła czytać.

172

background image

Noel, może dla uniknięcia sceny, pogrążył się w czytaniu gazety. Miałam

nadzieję, że zwrócił uwagę na złe zachowanie Aline, ale jeśli nawet tak

było, nie dawał tego po sobie poznać.

Zerknęłam na książkę — dwa kolejne tomy leżały na stoliku —

i zauważyłam, ku swojemu przerażeniu, że ona czyta Zamek Apollinari.

Serce biło mi mocno. Czyżby wzięła książkę z mojej sypialni? To chyba

niemożliwe. Trzymałam swoje egzemplarze w walizce, pod kluczem. Nie

ośmieliłam się ich wyjąć.

Ponownie rzuciłam okiem. Nie, to nie były moje egzemplarze. Moje

należały do serii okazowej, oprawione były w niebieską skórę. Książki

Aline pochodziły z tańszego wydania, w brązowej skórze.

Noel podniósł głowę znad gazety. Richard jadł powoli kawałek ciasta. Ja

cerowałam pończochy — zawsze robiły mi się w nich dziury na piętach.

Szycie nie szło mi dobrze. Przed przyjazdem Aline w salonie panował

radosny gwar, teraz panowała martwa cisza. Chyba nawet Noel, mimo

swojego zauroczenia, odczuł napiętą atmosferę.

— Co czytasz, Aline?

Powiedziała mu.

— To chyba romans gotycki — zauważył Noel. — Czy to dobra książka?

— Ujdzie — powiedziała Aline, tłumiąc ziewnięcie.

Nonsens, pomyślałam ze złością. Obserwowałam ją i widziałam, jak była

zainteresowana.

— Jakiego autora?

173

background image

Aline spojrzała na tytułową stronę.

— Daniel Miller.

Wstrzymałam oddech, nie odrywając wzroku od swojej robótki. Noel zaraz

wszystko odgadnie. Zawsze był bardzo przenikliwy. Czułam, że na mnie

patrzy, ale nie przerywałam cerowania.

— Nie słyszałem o nim — powiedział Noel, wracając do „Timesa”.

Odetchnęłam z ulgą.

Po pewnym czasie Richard poszedł na górę. My usiedliśmy do kolacji. Po

posiłku Noel przeprosił nas — bolała go noga — i udał się do swojego

pokoju. Aline i ja przeszłyśmy do salonu, gdzie siedziałyśmy w milczeniu.

Alme pogrążyła się w lekturze — mojej książki — dając mi demonstracyjnie

do zrozumienia, że nie interesuje jej rozmowa ze mną. Kilkakrotnie wracała

do przeczytanego już tekstu. Miałam ochotę spytać ją o opinię.

O wpół do dziesiątej odłożyła książkę i zadzwoniła, aby przyniesiono

herbatę. Teraz ona czyniła honory domu.

Czy rzeczywiście wyszła pani za mąż, pani Kirkwall? — spytała. — A może

„pani Kirkwall” jest tylko zwrotem grzecznościowym?

Krew napłynęła mi do twarzy. Chciała mnie obrazić i dopięła swego.

— Jestem mężatką — odpowiedziałam beznamiętnym tonem.

— Naprawdę? — spytała bez przekonania.

Nie będę brała udziału w tej grze, pomyślałam. Czego ona chce? Żebym jej

przedstawiła świadectwo z parafii? Wstrętna intrygantka! Byłam prawie

pewna, że przyciemnia sobie rzęsy palonym korkiem. Gniewał mnie jej

174

background image

wpływ na Noela; zrobiłabym wszystko, aby uchronić Richarda przed jej

złośliwością, nie pozwolę również, aby dokuczała mnie. W milczeniu więc

piłam herbatę.

Aline zagryzła wargi.

— Proszę mi wybaczyć, pani Kirkwall — ciągnęła, kładąc ironiczny nacisk

na „pani” — ale nie rozumiem, dlaczego nie mieszka pani razem z mężem.

Czy pani owdowiała? Nie słyszałam o tym.

— Nie owdowiałam. A sprawa mojego małżeństwa nie powinna pani

interesować.

— Ależ właśnie interesuje mnie — powiedziała Aline słodkim głosem. —

Chciałabym, aby pułkownik Beresford zaprosił parę osób na obiad, dopóki

jestem w Londynie. To byłaby skromna uroczystość, jestem przecież w

żałobie, ale nie mogę narażać moich gości na spotkanie z kobietą która jest

w separacji ze swoim mężem.

— Przykro mi, że spotyka panią taki zawód.

Oczy Aline zabłysły.

— Uważam, że powinna pani wyjechać. Już zbyt długo nadużywa pani

gościnności pułkownika.

• Odstawiłam swoją filiżankę i wstałam z krzesła.

— O tej sprawie radzę pani porozmawiać z pułkownikiem —

powiedziałam spokojnym tonem. Dobranoc, pani Beresford.

Miałam nadzieję, że nie był to wstęp do walnej bitwy. Czy chciała po prostu

wyładować na mnie swój gniew, ponieważ nie udało jej się zdobyć

175

background image

klejnotów Beresfordów Ja nie miałam żadnych praw do majątku Noela,

więc nie mogło o to chodzić. Według prawa nie wolno było poślubić

szwagra, nie zauważyłam zresztą, aby Aline darzyła Noela uczuciem, a to

mogłoby być powodem do zazdrości — chociaż, niestety, zupełnie

nieumotywowanej, o czym dobrze wiedziałam. Więc skąd ta wrogość?

Następnego dnia spędziłam cały poranek w swoim pokoju, pracując nad

Tajemnicą Drakensburgów. Wprowadzenie do akcji dwulicowej Alienory

bardzo ją ożywiło. Już dawno zauważyłam, że nowy temat bardzo

podtrzymuje nadwątloną fabułę, a Alienora miała w zanadrzu kilka bardzo

nieprzyjemnych niespodzianek dla Erminii.

Kiedy zeszłam na obiad, w jadalni był tylko Noel. Aline, jak się okazało,

bolała głowa i odpoczywała w swoim pokoju.

— Co takiego powiedziałaś pani Beresford? — spytał mnie Noel, kiedy

tylko usiedliśmy do stołu. — Zdenerwowałaś ją.

Był zasępiony. Sądziłam, że zdołaliśmy już osiągnąć pewien stopień

porozumienia i że Noel przestanie mnie na ślepo osądzać, ale najwyraźniej

myliłam się. W każdym razie tak sprawy wyglądały, kiedy chodziło o

Aline.

— Rozmawiałyśmy na potoczne tematy — powiedziałam.

— Ona mówiła mi coś zupełnie innego. Skarżyła się, że byłaś dla niej

bardzo niegrzeczna, sugerowałaś, że nie jest tu mile widziana i pytałaś po

co w ogóle przyjechała. Naprawdę, Emilio, jesteś okropnie bezmyślna. Ona

jest tu zawsze mile widziana. Mogłaś też wziąć pod uwagę fakt, że ona

176

background image

niedawno straciła męża.

Jadłam w milczeniu. Nie wiedziałam, jak mam się bronić przed tą nową

prowokacją. Noel wierzył temu, co mówiła Aline, a ja nie miałam w tym

wypadku żadnych szans.

— Czy nie masz nic do powiedzenia?

Odłożyłam nóż i widelec.

— Dobrze, powiem, chociaż wiem, że moje słowa nie będą miały żadnego

znaczenia. Pani Beresford, która wątpi w legalność mojego małżeństwa,

stwierdziła, że to ja jestem tą osobą, która nadużywa twojej gościnności.

Chce, żebyś wydał obiad dla jej gości, a moja skażona reputacja stoi temu

na przeszkodzie.

— To nieprawda. Powiedziała mi, że pragnie absolutnego spokoju. Ma tak

zszargane nerwy, że nie myśli o żadnych spotkaniach towarzyskich.

Po co więc przyjechała do Londynu, chciałam spytać, wiedziałam jednak,

że to do niczego nie doprowadzi.

— Może sam sobie odpowiesz na pytanie, dlaczego ona mówiła co innego

tobie, a co innego mnie.

— Czy chcesz przez to powiedzieć, że Alinie kłamie? — spytał Noel.

— A czy ty chcesz powiedzieć, że ja kłamię? — odparłam ze złością.

Byłam wściekła i przygnębiona. Nie mogliśmy się już porozumieć. Chętnie

udusiłabym Aline.

W milczeniu skończyłam obiad i wyszłam z jadalni.

177

background image

PO południu świeciło słońce i zapragnęłam wyjść z domu. Ale czy to było

bezpieczne? Może Balquidder miał przez cały czas dom pod obserwacją?

Nie zapomniałam o tej groźbie, ale w ostatnich dniach obecność Aline

zepchnęła myśli o Balquidderze na dalszy plan. Abel nie mógł jeszcze

wychodzić — miał obandażowane ramię. Richard też na pewno nie

dostanie pozwolenia na opuszczenie domu. Zastanawiałam się, czy nie

włożyć znowu ubrania-Billa, kiedy zobaczyłam pana Bagnigge w płaszczu,

z kapeluszem w ręku, zmierzającego ku kuchennym schodom.

— Och, panie Bagnigge! Czy pan wychodzi do miasta?

— A jeśli tak? — spytał, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.

— Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, chciałabym też zobaczyć,

jak zamarza Tamiza. Czy mogę iść z panem — jeśli to nie jest niebezpieczny

pomysł?

— Mam zanieść Latimerowi i Briggsowi list od pułkownika. Może pani ze

mną iść, jeśli pani chce. Będzie pani bezpieczna, jest biały dzień, a pan

Balquidder na pewno nie podejmie żadnego zbędnego ryzyka. Poza tym, to

by mu się teraz nie udało — stwierdził pan Bagnigge, demonstrując nóż u

pasa. — Zaczekam na panią pięć minut.

Pobiegłam na górę, aby włożyć ciepłe buty, płaszcz pani Beresford i wziąć

futrzaną mufkę pani Iryine.

Pan Bagnigge stał u podnóża schodów, z zegarkiem w ręku.

— Cztery minuty — zauważył. Nieźle, jak na kobietę.

— Bardzo miło jest gdzieś wyjść — powiedziałam, kiedy skręcaliśmy w

178

background image

Strand.

Atmosfera w domu była przygnębiająca, a Noel utrzymywał tak chłodny

dystans, że powoli zaczęłam popadać w rozpacz.

— Pani Beresford próbuje swoich sztuczek, prawda?

— Dostarcza pułkownikowi kłamliwych wiadomości na mój temat —

powiedziałam. — Jakoś bym to zniosła, ale jemu to sprawia ogromną

przykrość. Zastanawiam się, dlaczego ona przyjechała właśnie teraz.

Pogoda nie sprzyja podróżom, chyba że jest to absolutna konieczność.

— Hmmm — mruknął tylko pan Bagnigge, rzucając mi zadziwiająco

porozumiewawcze spojrzenie.

Szliśmy tak szybko Strandem, jak tylko pozwalał stan chodników. Mimo to

czułam, że marzną mi nogi, a oddech zamienia się w kłęby pary. Na

dachach leżał śnieg, wydawało się, że kopuła katedry Świętego Pawła

pokryta jest lodem. Niestety, nie była niepokalanie biała — pobrudziły ją

sadze z tysiąca kominów.

Dotarliśmy do Little Brittain i pan Bagnigge dostarczył list Noela. Potem

skręciliśmy w Creed Lane, przeszliśmy przez St. Andrew”s Hill, aż do

Puddie Dock. Statki były przycumowane i otoczone lodem, nie było tam

śladu żadnej działalności, tylko na jednym z nich okropnie miauczał kot.

Przeszliśmy przez Earl Street, za dokami, i dotarliśmy do mostu Blackfriars.

Pan Bagnigge wskazał mi gestem nabrzeże — Three Cranes Wharf.

Zobaczyłam, że rzeka pomiędzy dwoma mostami — Blackfriars Bridge i

179

background image

London Bridge — była bardziej zamarznięta niż przy Adelphi.

Środkiem płynęła jeszcze woda, ale bardzo wolno, a na obrzeżach

gromadziły się zwały lodu. Wyobrażałam sobie, że zobaczę gładką taflę, ale

pokrywa lodowa była bardzo nierówna, jakby złożona z małych górek.

Przy brzegu lód miał około sześciu stóp grubości, niektórych łodzi nie było

prawie widać.

— To wszystko przez London Bridge — tłumaczył mi pan Bgnigge. —

Przęsła są zbyt wąskie, podpory wystają na zewnątrz i hamują przepływ

wody.

— Podpory?

— Elementy podtrzymujące przęsła, które przy tym moście hamują

przepływ wody. Tutaj prąd jest tak silny, że nie każdy potrafił

przeprowadzić łódź pod London Bridge.

— Czy sądzi pan, że...cała rzeka zamarznie?

— Tak, jeśli nie nadejdzie odwilż.

— Abel będzie uszczęśliwiony. Czeka na festyn zimowy.

— Pamiętam taki festyn w zimie osiemdziesiątego ósmego na

osiemdziesiąty dziewiąty — powiedział pan Bagnigge. — Trwał przez całe

tygodnie. Były pokazy teatrów kukiełkowych, walki psów z niedźwiedziem

i wiele innych rozrywek.

— Ja się urodziłam w styczniu osiemdziesiątego dziewiątego roku. Moja

matka mówiła, że to była bardzo sroga zima.

— Festyny zimowe zdarzają się trzy, najwyżej cztery razy w stuleciu —

180

background image

stwierdził pan Bagnigge. — Abel nie powinien mieć wygórowanych

nadziei.

Nie wiedziałam, że Noel pisał do mojego ojca, zaniepokoiłam się więc,

kiedy zobaczyłam leżący na stole w holu list, adresowany wyraźnym

pismem mojego rodzica. Wiedziałam już, że Noel nie odeśle mnie do

Stephena, ale mógł uznać, że będę bezpieczniejsza u ojca. A ja wcale nie

miałam ochoty tam wracać w charakterze marnotrawnej córki.

Spędziłam trochę czasu z Richardem, potem poszłam do swojego pokoju i

zabrałam się do pisania. Noel wkrótce mnie tam odnalazł.

— Chciałbym porozmawiać z tobą w swoim gabinecie, Emilio —

powiedział.

Zeszliśmy na dół.

— Otrzymałem list od twojego ojca w sprawie twojego majątku po matce.

Upoważnił mnie do zajęcia się twoimi interesami. Ojcu bardzo zależy na

tym, aby cały majątek wrócił do ciebie w przypadku śmierci Kirkwalla. A

jeśli nie uda się tego załatwić, to przynajmniej należna ci prawnie trzecia

część.

— To beznadziejna sprawa — powiedziałam. — Oboje wiemy dlaczego.

Ja wcześniej stracę życie, pomyślałam, i Balquidder zabierze wszystkie

pieniądze.

— To skandal, a ja niewiele mogę tu zrobić — nie znałem wszystkich

szczegółów, kiedy pisałem do twojego ojca. Oboje dobrze wiemy, że

Balquidder jest skończonym łajdakiem, który chce pozbawić cię

181

background image

wszystkiego. Ale uważam, że należy przynajmniej spróbować temu

przeciwdziałać.

— To bardzo miło z twojej strony, że chcesz się tym zająć — powiedziałam.

Byłam przekonana, że Noel jeszcze mi nie przebaczył domniemanego

okrucieństwa w stosunku do Aline.

— Nie ma o czym mówić. Spotkam się z Kirkwallem u Latimera i Briggsa.

— Moje urodziny są w sobotę. To spotkanie musi się odbyć jutro albo w

piątek.

Następnego ranka Hannah jak zwykle przyniosła mi śniadanie do pokoju,

rozsunęła zasłony i dołożyła do kominka, który rozpaliła, kiedy jeszcze

spałam. Usiadłam na łóżku i założyłam lizeskę, którą mi podała.

— Co się stało, Hannah? Dlaczego jesteś zmartwiona?

Stała koło łóżka, z zażenowaniem mnąc róg fartuszka.

— Czy to ma coś wspólnego z panią Aline? — zaryzykowałam.

Hannah była bardzo ładną dziewczyną, więc możliwe, że Aline była dla

niej wyjątkowo niegrzeczna. To by do niej pasowało.

— Nie wiem, ja1 to powiedzieć, panno Emilio, i na pewno to do mnie nie

należy,. ale...

— A więc chodzi o panią Beresford. Obiecuję ci, że dotrzymam tajemnicy

— Ona chce pani narobić kłopotów, panienko.

Westchnęłam. Sarni dobrze. o tym wiedziałam.

— Pani Good usłyszała, jak rozmawiała pani z pułkownikiem tej nocy,

kiedy porwano panicza Richarda, i powiedziała o tym pani Beresford.

182

background image

Aha, w mojej sypialni, a ona niewątpliwie ułożyła sobie najbardziej

skandaliczny scenariusz. Przypomniałam sobie teraz, że słyszałam

skrzypienie otwieranych drzwi.

— Czy pani Good wyobraża sobie, że... coś mnie łączy z pułkownikiem?

— Nie wiem, parnio Emilio, ale pani Beresford powiedziała, że postara się

oto, aby pani nazwisko zostało unurzane w błocie.

7

P0 południu, kiedy siedzieliśmy w salonie przy podwieczorku,

przyniesiono list od Stephena z informacją, że zgadza się na spotkanie z

Noelem w biurze Latimera w piątek, o trzeciej po południu Noel przeczytał

list przekazał go mnie Był podejrzanie dobrze sformułowany. „Nie widzę

potrzeby, aby niepokoić tą sprawą mojej żony. Możemy sami dokonać

drobnych poprawek, gdyby okazały się konieczne”. Stephen nie napisałby

tego w ten sposób —język tego listu był zbyt urzędowy i precyzyjny.

Zaczęłam się zastanawiać, czy nie pisał pod dyktando Balquiddera. Kiedy

oddawałam list Noelowi, zauważyłam dziwny wyraz twarzy Aline.

— Jutro o trzeciej — powiedziałam. — Zastanawiam się, czy nie powinnam

z tobą pojechać.

183

background image

Było w tym liście coś nieuchwytnego, co mnie zaniepokoiło. Kiedyś

kochałam Stephena. Pomimo wszystkich jego wad, darzyłam go jeszcze

sympatią — jego los nie był mi obojętny. Bóg jeden wie, co mogłoby się z

nim stać, gdyby został na łasce Balquiddera. Nie miałam zamiaru wrócić do

niego, ale nie chciałam również, żeby skończył pod mostem, kiedy

Balquidder doszczętnie go ograbi.

— Moja droga pani Kirkwall — odezwała się Aline. — Mam nadzieję, że

będzie pani mogła dotrzymać mi towarzystwa jutro po południu. Chciałam

zasięgnąć rady w sprawie fioletowego jedwabiu, który chcę kupić. Cenię

sobie pani gust.

Noel uśmiechnął się do Aline, jakby chciał powiedzieć:

„wiem, że nie oszukujesz Emilii” i rzucił mi spojrzenie z rodzaju „,a

widzisz!”.

— To bardzo miło z pani strony, pani Beresford — odpowiedziałam.

Wiele myśli przemknęło mi przez głowę. Dlaczego ona chce, żebym została

w domu akurat w czasie spotkania Noela ze Stephenem? Nie wierzyłam, że

Aline pragnie mojego towarzystwa czy też moich światłych rad. Jedyna

rzecz, jaką chętnie bym zrobiła, udzielając jej porad co do fioletowego

jedwabiu, to wbiłabym w nią podczas miary wszystkie szpilki.

— A więc załatwione — powiedziała Aline.

Skinęła mi protekcjonalnie głową i popatrzyła zmrużonymi oczami na

Noela.

Nie, nie załatwione, pomyślałam. Tu chodziło o coś innego. Najwyraźniej

184

background image

Aline zależało na tym, abym nie poszła na spotkanie ze Stephenem.

Chociaż nie miałam do tego żadnych podstaw, poza swoją niechęcią do

Aline, zaczęłam się zastanawiać, czy ona nie ma jakichś powiązań z

Balquidderem. Uważałam go za tak odrażającego mężczyznę, że trudno

było mi wyobrazić sobie romantyczne zaangażowanie Aline, natomiast

mogły istnieć powiązania finansowe.

Nie odzywałam się już, postanowiłam jednak wziąć udział w spotkaniu

Noela ze Stephenem.

Następnego dnia w południe zeszłam do jadalni, przy posiłku nie

wykazywałam apetytu i oznajmiłam, że boli mnie głowa.

— Przykro mi, że sprawiam pani zawód, pani Beresford — powiedziałam

— ale niestety muszę się położyć.

To oświadczenie nie zrobiło na Aline żadnego wrażenia. Jeśli nie szłam na

spotkanie, było jej wszystko jedno, co się ze mną dzieje. Uśmiechnęłam się

blado i poszłam na górę. W chwilę później usłyszałam, jak Aline woła

Jeanne do swojego pokoju. Piętnaście po drugiej Abel wyszedł z domu, aby

przyprowadzić dorożkę. Dwadzieścia pięć po drugiej byłam gotowa do

wyjścia.

Kiedy usłyszałam, że Abel wraca do domu, zeszłam po cichu a dół. Noel

był w tym czasie w swoim gabinecie wraz z panem Bagnigge. Wyszłam na

ulicę i wsiadłam do dorożki.

— Pułkownik Beresford zaraz zejdzie — powiedziałam.

Wcisnęłam się w kąt na wypadek, gdyby Aline chciała wyjrzeć przez okno.

185

background image

Z domu wyszedł Noel w towarzystwie pana Bagnigge. Noel wsiadł do

środka, a pan Bagnigge usiadł na koźle, obok dorożkarza.

— Co ty tu robisz, u diabła? — spytał Noel.

Zauważyłam ze smutkiem, że od przyjazdu Aline przestał mnie traktować

tak miło jak poprzednio.

— Jadę z tobą — powiedziałam stanowczym tonem. — Stephen jest moim

mężem. Chyba mam prawo spotkać się z własnym mężem?

Dorożkarz zamknął drzwiczki, wdrapał się na kozioł i zebrał lejce.

Ruszyliśmy z miejsca.

— Co to wszystko ma znaczyć, Emilio? — spytał zirytowany Noel. —

Mówiłaś mi, że oboje podjęliście decyzję o separacji.

Czyżbyś zmieniła zdanie? A Aline? Zupełnie się z nią nie liczysz.

— Zaniepokoił mnie list Stephena. To wszystko — powiedziałam, nie

komentując sprawy Aline.

— Mnie wydał się całkowicie zrozumiały. Sprawy układów finansowych są

domeną mężczyzn.

— Uważam, że Balquidder podyktował mu ten list — powiedziałam. — To

nie jest styl Stephena. A jeśli Balquidder nie chce mnie tam widzieć, to

wystarczający powód, abym się stawiła.

— Ja nie życzę sobie spotkania z Balquidderem — stwierdził Noel. —

Widziałem się z nim tylko raz i to mi wystarczyło. Od tamtej pory

prowadzę z nim interesy wyłącznie za pośrednictwem Briggsa. Gdybym go

teraz spotkał, po porwaniu Richarda, to pewnie bym go zastrzelił.

186

background image

— Wątpię, czy on się tam pokaże — uspokoiłam go. — Nie będzie chciał

ujawniać swoich powiązań ze Stephenem.

Nie mogłam się powstrzymać od pytania, chociaż nie powinnam była go

zadawać.

— Ciekawa jestem, czy Balquidder był kiedyś w Ainderby.

— Oczywiście, że nie!

— Skąd możesz wiedzieć? Byłeś przecież za granicą.

— Aline nigdy mi o tym nie pisała.

— Chyba nie chciałaby, żebyś się o tym dowiedział, prawda?

A więc to Aline pisała do Noela, pomyślałam.

— Czy sugerujesz, że Aline może mieć z tym wszystkim coś wspólnego? —

spytał z wściekłością Noel.

Widziałam jednak, że był zaniepokojony.

— To nie ja zaczęłam mówić o pani Beresford — zaprotestowałam. —

Chodziło mi coś po głowie, ale już przestałam się nad tym zastanawiać.

Po prostu nie będę o tym głośno mówić, pomyślałam.

Kiedy dojechaliśmy do Little Britain, Stephen czekał już w biurze Latimera i

Briggsa. Tym razem trochę zadbał o swój wygląd. Był ostrzyżony i świeżo

ogolony, miał krawat zamiast swojej zwykłej chustki pod szyją. Ktoś

wyczyścił mu buty i wyprasował ubranie.

Mój widok wprawił go w wyraźne zaniepokojenie.

— Emmy! Nie spodziewałem się ciebie!

— Dlaczego nie? — spytałam, kładąc mufkę na krześle. — Jak się masz,

187

background image

Stephen?

Podeszłam do niego i nadstawiłam policzek. Stephen pocałował mnie i

odsunął się pospiesznie.

— To jest cholernie niezręczna sytuacja... dlaczego tu przyjechałaś?

— Dlaczego nie miałabym tego zrobić? — spytałam.

Urzędnik przyniósł trzy krzesła i wszyscy zajęliśmy miejsca.

— Proszę cię, nie zwracaj na mnie uwagi — zwróciłam się do Stephena. —

Wiem, że to jest sprawa pomiędzy dżentelmenami — powiedziałam ze źle

ukrywaną ironią.

— Beresford — przedstawił się Noel.

Stephen skinął mu głową i zaczął ogryzać kciuk, co zawsze robił, kiedy był

zakłopotany.

Pan Latirner przeglądał dokumenty.

— Sprawa jest zupełnie prosta — odezwał się wreszcie. — W dniu swoich

dwudziestych piątych urodzin, to znaczy jutro, pani Kirkwall odziedziczy

majątek swojej matki wraz z oprocentowaniem. Majątek ten przechodzi

pod wyłączną kontrolę jej męża, jeśli nie będzie innych uzgodnień.

Spojrzał na nas znad okularów.

— Tak, tak — powiedział niecierpliwie Stephen.

— Pan Kirkwall wyraził zgodę, aby pani Kirkwall otrzymywała

dożywotnio sumę dwustu osiemdziesięciu ośmiu funtów rocznie.

— Tak — powiedział Stephen bez zapału.

Wydawał się podenerwowany. Co chwila rzucał mi ukradkowe spojrzenia i

188

background image

ciągnął się za ucho.

— Pan Daniels życzy sobie również, aby fundusz w wysokości pięciu

tysięcy ośmiuset funtów był do wyłącznej dyspozycji pani Kirkwall —

powiedział Noel. — Jest to zwyczajowa procedura, biorąc pod uwagę fakt,

że pan Kirkwall jest o dziesięć lat starszy od żony, można się więc

spodziewać, że ona będzie żyła dłużej.

— Wówczas egzekutor mojego testamentu dopilnuje, żeby dostała należne

pieniądze — powiedział Stephen. — Nie mam zamiaru już do tego wracać.

Jeśli ten układ nie podoba się staremu Danielsowi, to powinien był sam tu

przyjechać — nie rozumiem, co pana łączy z tą sprawą.

— Pan Daniels jest już niemłodym człowiekiem, a jak pan dobrze wie,

pogoda jest bardzo zdradliwa. Ja jestem starym przyjacielem rodziny.

— Przyjaciel rodziny, ha!

— Czy mogę spytać o nazwisko egzekutora pana testamentu?

— Nie, nie może pan. W każdym razie jest to dżentelmen.

Wydawało się, że Stephen celowo zadrażnia sytuację.

— Powróćmy do naszej umowy — wtrącił zręcznie pan Latimer. — Przykro

mi, że nie zgadza się pan na udostępnienie żonie jej części kapitału, panie

Kirkwall. W każdym razie, dokument jest gotów do podpisania. Proszę

chwilę zaczekać, zadzwonię po któregoś ze swoich urzędników. Złożą

państwo swoje podpisy w obecności świadka.

Stephen rzucił Noelowi złe spojrzenie, ale uspokoił się nieco. Nie patrzył

na mnie.

189

background image

Wszedł urzędnik. Pan Latimer przesunął dwa dokumenty w stronę

Stephena i wręczył mu pióro. Stephen umaczał je w atramencie i szybko

złożył swój podpis. Po nim podpisał Noel. Urzędnik i pan Latimer byli

świadkami. Potem pan Latimer wręczył Stephenowi jeden dokument.

— Drugi pozostanie tutaj, zgodnie z życzeniem pana Danielsa —

powiedział, wstając zza biurka. — Proszę mi wybaczyć, ale muszę się teraz

zająć inną sprawą — dodał, po czym skłonił się nam i wyszedł z pokoju.

— Emmy — odezwał się Stephen — dość już tego. Jesteś moją żoną i

wracasz ze mną do Edynburga.

— Nie, Stephen — powiedziałam spokojnym głosem — nie wrócę do ciebie.

— Rozkazuję ci!

— Nie.

— Zostajesz z tym cholernym facetem? — krzyknął, wskazując gestem

Noela.

— Co się z tobą dzieje, Stephen? Pułkownik Beresford jest tu

pełnomocnikiem mojego ojca. Jeśli martwisz się o zasady przyzwoitości, to

mieszka tam również szwagierka pułkownika, pani Beresford.

— Ha! Nie nabierzesz mnie na to —powiedział Stephen, a twarz mu drgała

—Nie usłyszysz jednak ode mnie ani słowa wyrzutu, Emmy, jeśli wrócisz

ze mną. Rozumiem, że potrzebowałaś trochę urozmaicenia. Może nieco cię

zaniedbywałem, ale starałem się tak prowadzić interesy, żeby to było z

korzyścią dla ciebie.

190

background image

— Nonsens — zaprotestowałam. — Nigdy ci na mnie nie zależało.

Chodziło ci tylko o moje pieniądze.

— Oczywiście, że mi na tobie zależy — powiedział Stephen, ciągnąc się za

ucho. — Jesteś moją żoną u diabła.

— Przykro mi. Naprawdę dobrze ci życzę, ale musimy się rozstać. Sam

zgodziłeś się na separację.

Co w niego wstąpiło? — pomyślałam.

— W porządku. — Stephen zacisnął wargi. — Sama tego chciałaś. Będę cię

tak długo ciągał po sądach, dopóki twoja reputacja nie zostanie zszargana

— a przy okazji i dobre imię twojego pułkownika.

— Co masz na myśli? — szepnęłam, zmartwiała.

— Już nie jesteś taka pewna siebie, co? Przemyśl to, Emmy. Rozwiodę się z

tobą ponieważ popełniłaś cudzołóstwo. I jestem pewny, że ta sprawa

znajdzie się we wszystkich gazetach...

— Dość tego! — przerwał mu Noel z wściekłością.

— Myślę, że wystarczy! — roześmiał się Stephen.

— Ale... ale to jest absurd — powiedziałam, usiłując rozpaczliwie zebrać

myśli.

— Tak sądzisz? Mogę ci powiedzieć, że mam pisemne oświadczenie,

złożone pod przysięgą że widziano Beresforda, wychodzącego z twojej

sypialni rankiem ósmego stycznia. Trudno ci się będzie z tego

wytłumaczyć. Będę miał jeszcze więcej dowodów, nie martw się.

— Ale... ale ja nigdy nie byłam ci niewierna, Stephen. Przysięgam.

191

background image

Czułam się tak zażenowana i tak bardzo upokorzona, że na twarz

wystąpiły mi krwawe wypieki.

— Przypuszczam, że to prawda — roześmiał się Stephen. — Szczerze

mówiąc, Emmy, nie obchodzi mnie, czy byłaś mi wierna, czy też niewierna.

Ale jeśli nie pójdziesz teraz ze mną to poznasz, co to wściekłość męża.

Nie ośmieliłam się spojrzeć na Noela. Byłam zbyt zawstydzona. Nie

mogłam pozwolić, aby Stephen do tego doprowadził, właśnie ze względu

na Noela. To by mu zrujnowało życie. Nie dbałam zbytnio o własną

reputację — niewiele już była warta, jak to stwierdziła Aline. Jednak

powrót ze Stephenem do domu Balquiddera oznaczał pójście na pewną

śmierć. Serce zaczęło mi walić ze strachu.

— Niech pan to zrobi, Kirkwall. — Głos Noela był zimny jak stal. —

Doskonale pan wie, że pani Kirkwall jest niewinna. Pana tak zwane

dowody nie znajdą uznania w sądzie, jeśli ośmieli się pan posunąć tak

daleko. To jest szantaż i jeśli ktokolwiek dowie się o tej sprawie, z

przyjemnością oskarżę pana o zniesławienie.

Stephen zerwał się z krzesła. Przez chwilę myślałam, że rzuci się na Noela,

ale wypadł z pokoju i szybko zbiegł po schodach, zatrzaskując za sobą

drzwi. Nie upłynęła minuta, kiedy usłyszeliśmy łoskot, rżenie

przerażonych koni i głośne okrzyki.

Podbiegłam do okna. Na ulicy już zbierał się tłum. Duży wóz do

przewożenia beczek z piwem leżał w błocie, jedno koło było złamane.

Ciężkie konie robocze usiłowały się cofnąć, a Stephen leżał pod wozem.

192

background image

Śnieg wokół niego robił się czerwony.

— Och, mój Boże! — krzyknęłam, zbiegając na dół.

Stephen żył jeszcze. Koło zgniotło mu nogę i koń uderzył go kopytem w

klatkę piersiową. Leżał na dziwnie wykręconej prawej ręce.

Wszyscy chcieli okazać pomoc. Wniesiono Stephena do biura pana

Latimnera i ułożono go w naprędce przygotowanym pokoju na parterze.

Ktoś przyniósł słomianą matę i koce, a jeden z urzędników pobiegł po

lekarza Poprosiłam o wodę i czyste płótno. Robiłam, co mogłam, aby

zatamować krwawienie, widziałam jednak, że to były beznadziejne

poczynania.

Noel wszedł do pokoju i popatrzył na niego.

— On umiera, Emilio.

— Wiem.

— Może jeszcze czegoś potrzebujesz? Czy mam posłać po laudanum?

— To byłoby bardzo przydatne.

Noel był bardzo sprawny w działaniu. Wysłał Jema Bagnigge po laudanum,

a dla mnie znalazł krzesło. Nie odzywał się, do niczego nie wtrącał, tylko

spokojnie usiadł za mną. Byłam zadowolona z jego obecności.

Stephen miał twarz szarą z bólu. Leżał z zamkniętymi oczami i zaciśniętymi

ustami. Wszystko, co mogłam zrobić, to siedzieć przy nim i trzymać go za

rękę. Kiedy dostałam laudanum, wlałam mu je łyżeczką do ust. Stephen z

trudem otworzył oczy.

— To rozwiązuje twoje problemy, Emmy — szepnął.

193

background image

— Nigdy nie życzyłam ci śmierci, Stephen — powiedziałam. Łzy spływały

mi po policzkach.

— To nie ma znaczenia... zmarnowane... — szepnął, zamykając oczy.

Czas wolno płynął. Zrobiło się ciemno. Wszedł urzędnik, dołożył do

kominka, postawił na stole lampę olejową i kilka świec.

— Pan Latimer — szepnął do Noela — kazał mi powiedzieć, żeby państwo

niczym się nie krępowali. Nocny stróż jest w pokoju z tyłu domu, gdyby

pan czegoś potrzebował, pułkowniku.

— Dziękuję.

Stephen balansował na krawędzi świadomości. Kiedy laudanum zaczęło

działać, wydawało mi się, że już tak bardzo nie cierpi, ale powoli pogrążał

się w niepamięci. Cały czas trzymał mnie za rękę.

— Zostaniesz ze mną do końca, Emmy? — szepnął.

— Oczywiście.

— Niech cię Bóg błogosławi.

Jego dłoń zrobiła się chłodna i wilgotna.

Noel podszedł do drzwi i z kimś rozmawiał. Po pewnym czasie

przyniesiono chleb, ser i wino. Noel zmusił mnie do zjedzenia czegoś i

wypicia kieliszka wina, po czym ponownie zajął swoje miejsce.

Usłyszałam, jak zegar na wieży katedry Świętego Pawła wybija północ.

Moje urodziny, pomyślałam bez emocji. Byłam jakby zawieszona w czasie.

Mój majątek należał już teraz do Stephena, a raczej do Balquiddera. Stephen

nie będzie już mógł się nim nacieszyć.

194

background image

Ktoś zastukał do drzwi. Noel poszedł otworzyć. Wrócił wraz z lekarzem,

od którego czuć było whisky. Miał brudne ręce i poprzestał na pobieżnych

oględzinach rannego.

— Niech pan sobie nie zawraca głowy. Ze mną już koniec — odezwał się

Stephen, otwierając oczy.

Lekarz potrząsnął głową i zaczął rozmawiać z Noelem.

— Emmy — szepnął Stephen. — Nie widzę cię.

— Jestem tutaj.

Uklękłam obok niego

— Balquidder.. strzeż się Balquiddera... On cię zabije.

— Wiem.

— Przykro mi, Emmy...ja tego nie chciałem.

Nachyliłam się, aby go pocałować. Kiedy się odsunęłam, już nie żył.

Nie bardzo pamiętam, co się później działo. Byłam w szoku i nic do mnie

nie docierało. Złożyłam ręce Stephena na piersiach i przykryłam go kocem.

Noel posadził mnie na krześle i załatwił sprawę z lekarzem. Pamiętam, że

słyszałam brzęk monet. Potem Noel wziął mnie pod rękę i pomógł wsiąść

do wynajętego powozu. Usiadł przy mnie i objął mnie tak, jak robił to,

kiedy byłam dzieckiem. Oparłam się na jego ramieniu i nie czułam się już

taka otępiała.

— Usłyszałam, jak zegar na wieży Świętego Pawła wybijał północ —

powiedziałam. — Przykro mi, że wszystkie twoje starania poszły na marne,

Noel. Balquidder zwyciężył.

195

background image

— Nie, nie zwyciężył. Według świadectwa lekarza Kirkwall zmarł o

jedenastej czterdzieści pięć, w piątek, czternastego stycznia. Powiedziałem

lekarzowi, że dzisiaj są twoje urodziny i że gdyby twój mąż umarł

poprzedniego dnia, byłoby to dla ciebie, mniej bolesne. Zgodził się, za

odpowiednią sumę.

— Nie mogę powiedzieć, aby mnie to teraz cokolwiek obchodziło —

powiedziałam — ale dziękuję ci.

Zamknęłam oczy, a Noel przytulił mnie do siebie.

Przez kilka następnych daj żyłam w dziwnym stanie zawieszenia. Prawie

cały czas spałam, budziłam się tylko, aby przełknąć trochę jedzenia, które

mi przynosiła zatroskana Hannah. Czasem wstawałam, wkładałam

szlafroki siadałam przy kominku, ale był to dla mnie tak wielki wysiłek, że

po niecałej godzinie wracałam do łóżka i ponownie zasypiałam. Trudno mi

było poradzić sobie z tak gwałtownym wstrząsem psychicznym.

Nie potrafiłam ogarnąć umysłem tej nagłej zmiany. Opłakiwałam Stephena.

Zapomniałam o jego wadach. Myślałam o naszym pierwszym spotkaniu, o

tym, jak spacerowaliśmy nad rzeką, trzymając się za ręce i wymieniając

nieśmiałe pocałunki. Był miłością mojej młodości, chociaż tak bardzo

niemądrą. Byliśmy przez dziewięć lat małżeństwem, prawie trzecią część

mojego życia. Opłakiwałam jego zmarnowane życie. Był przystojnym,

inteligentnym mężczyzną, który nie potrafił wykorzystać swoich walorów.

Zniszczyło go złe towarzystwo i brak samodyscypliny.

Miałam również poczucie winy. Gdybym nie poszła do Latimera, wbrew

196

background image

woli Stephena, może byłby dzisiaj żywy. Wiedziałam, że to jest pozbawione

logiki, ale tak to czułam. Moją winę potęgował fakt, że stałam się bogata —

co znowu pozbawione było logiki. Dobrze wiedziałam, że te pieniądze w

każdych okolicznościach powinny do mnie należeć, ale mimo to czułam się

oszustką.

Wreszcie w środę, 19 stycznia, odzyskałam jasność umysłu. Popłakałam

sobie trochę i poczułam się o wiele lepiej. Kiedy weszła Hannah, niosąc tacę

ze śniadaniem, usiadłam na łóżku, wdychając z przyjemnością zapach

gorącej czekolady.

— Nareszcie doszła pani do siebie, panno Emilio — powiedziała z

uśmiechem Hannah. — Wszyscy bardzo się o panią martwiliśmy.

Pułkownik stale pyta o pani zdrowie.

Zaczęłam smarować bułkę masłem — byłam zgłodniała.

— Porozmawiam z nim później — powiedziałam.

Olśniła mnie nagłą myśl —jestem wdową. Odczułam ogromną radość na

myśl, że jestem wolna, że mogę teraz kochać Noela. Dopiero po chwili

doznałam poczucia winy. Czyżbym była wyzuta z wszelkich uczuć?

Stephen dopiero co poniósł śmierć. Noel byłby oburzony, gdyby wiedział, o

czym myślę.

Jeśli chciałam zachować szacunek dla siebie, to musiałam się opanować.

Byłam w żałobie, a Noel nie był zainteresowany mną. Trzeba to było sobie

uświadomić. Nie miałam też zamiaru okazywać ostentacyjnej rozpaczy jak

Aline. Musiałam znosić moje smutki z godnością: śmierć Stephena,

197

background image

poczucie zmarnowanej młodości, wyrzuty sumienia z powodu kłopotów,

na jakie naraziłam Beresfordów, którzy tak dobrze mi życzyli, oraz uczucie

miłości do Noela. Chciałam naprawić, co mogłam. Tym razem

postanowiłam napisać do ojca, należało mu przynajmniej podziękować za

to, co zrobił, aby ratować mój majątek.

Włożyłam najciemniejszą sukienkę, jaką posiadałam, była to szara suknia

pani Beresford, i zeszłam na dół.

Noel wyszedł ze swojego gabinetu, kiedy schodziłam ze schodów. Wziął

mnie za rękę, pocałował w policzek i zaczął mi się uważnie przyglądać.

— Już doszłam do siebie, Noelu — powiedziałam. — Przykro mi, że

przysporzyłam ci tyle zmartwień.

— Hannah powiedziała mi, że nic nie jadłaś.

— To prawda. Ale dziś rano zjadłam duże śniadanie, ona może to

potwierdzić.

— Wejdźmy do gabinetu.

Usiadłam w skórzanym fotelu przed biurkiem Noela.

— Powiedz mi o pogrzebie.

— Pogrzeb odbył się wczoraj po południu. Kirkwall został pochowany w

kościele St. Bride. Prosiłem pana Latimera, aby umieścił nekrolog w

„Timesie”, napisałem również do twojego ojca.

— A co z długami?

— Nie jesteś odpowiedzialna za długi Kirkwalla.

— A te pięć tysięcy, które pożyczył od Balquiddera?

198

background image

— Tym bardziej nie. Nie byłaś jego żon kiedy zaciągnął ten dług, i nie

ponosisz za to żadnej odpowiedzialności. A jeśli są jeszcze inne długi, to nie

można ich spłacać z twojego majątku, ponieważ Kirkwall umarł, zanim

skończyłaś dwadzieścia pięć lat.

— Czy Balquidder o tym wie?

— Z całą pewnością. Właśnie w tym celu poleciłem umieścić nekrolog w

„Timesie”. Na szczęście było wielu świadków, kiedy Kirkwall uległ

wypadkowi, więc ta sprawa jest zamknięta. W „Timesie” jest adres

Latimera i Briggsa, pan Latimer będzie udzielał wszelkich informacji.

— Balquidder tak łatwo nie zrezygnuje.

— Nic nie może zrobić — powiedział z zadowoleniem Noel.

— On jest mściwy — zatroskałam się. — Jeśli myśli, że odegrałeś w tym

znaczącą rolę...

— Prowadząc z nim interesy, rygorystycznie przestrzegam wszelkich

zasad. Odsetki płacone są w terminie, za pokwitowaniem. Jeśli o mnie

chodzi, Balquidder nie ma żadnego punktu zaczepienia.

Nie mogłam zdobyć się na to, aby wspomnieć, że Stephen oskarżał mnie o

cudzołóstwo. Na samą myśl o tym rumieniłam się — ze złości na to

oskarżenie i ze wstydu z powodu moich marzeń. Noel nie wspomniał o

tym. Może zapomniał? Może nie chciał wprawiać mnie w zażenowanie?

Pomyślałam o tym poczuciu bliskości, jakiego zaznaliśmy przez chwilę w

mojej sypialni. Ale może to było tylko złudzenie. Tak, to musiało być

złudzenie:

199

background image

— Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinnaś wiedzieć, Emilio.

— Och? — wykrztusiłam tylko, a serce podeszło mi do gardła.

— Kiedy byliśmy w kancelarii Latimera, obcy człowiek dostał się do domu.

Krew napłynęła mi do twarzy. Głupia, głupia, Emilio. Coś ty sobie

wyobrażała...

— Hannah zobaczyła jakiegoś mężczyznę, który skradał się po schodach.

Narobiła krzyku, Abel usiłował go złapać, ale mu się to nie udało. Nie

wiemy, jak mógł dostać się do domu. Pani Good i Mary były w kuchni i

niczego nie słyszały. Na szczęście, nic nie zostało ukradzione, srebra były w

jadalni.

Przyszedł po mnie, pomyślałam. Zwykły włamywacz poszedłby najpierw

do jadalni. Stephen był zaskoczony, kiedy spotkaliśmy się w kancelarii

pana Latimera, pewnie wiedział, albo zgadywał, że Balquidder ma zamiar

mnie porwać, tak samo, jak porwał Richarda.

Byłam pewna, że to Aline otworzyła drzwi temu mężczyźnie. A przed

domem na pewno czekał wspólnik w wynajętym powozie.

— Mam nadzieję, że zdrowie pani Beresford na tym nie ucierpiało —

powiedziałam z fałszywą troską. — Na pewno bardzo się przestraszyła.

— Pani Beresford była w swoim pokoju. Bolała ją głowa. Niczego nie

słyszała.

Bardzo wygodna sytuacja, pomyślałam. Okna Aline wychodziły na ulicę.

Zapewne czekała na tego mężczyznę, potem cicho zeszła na dół, wpuściła

go do domu i wskazała mu drogę do mojej sypialni. O tej porze służący byli

200

background image

w suterenie. Nie było stukania do drzwi, więc nikt ze służby nie pojawił się

w holu.

Nie mogłam jednak wyjawić Noelowi swoich podejrzeń.

— Przypuszczam, że ktoś ze służby zapomniał zamknąć drzwi —

powiedział Noel. — Tylu biedaków zbiera się na nabrzeżu Adelphi, że

mógł to być któryś z nich.

— Na pewno masz rację — przytaknęłam mu skwapliwie.

Miałam nadzieję, że ta nieudana akcja przyprawi Aline o stały ból głowy.

Później, siedząc już w swoim pokoju przy kominku, zaczęłam robić sobie

wyrzuty. Czyżby moja niechęć do Aline nasunęła mi te podejrzenia? Ona

mogła mnie nie lubić, ale czy posunęłaby się do tego, aby świadomie

uczestniczyć w porwaniu? Chyba nie? Mimo wszystko, byłam niespokojna.

Postanowiłam zamykać się na klucz, kiedy nie będzie w domu Noela i pana

Bagnigge. Sam Abel nie zdołałby mnie obronić.

Czułam rozpaczliwą potrzebę zwierzenia się komuś ze swoich obaw.

Tryphena Good, Mary i panna Caryer były sprzymierzeńcami Aline. Nie

wydawało mi się właściwe dyskutować z Ablem na temat Aline, nie

mówiąc już o sprawach Noela. Nie chciałam też wprawić w panikę

Hannah. Pozostał mi pan Bagnigge.

Cieszył się on szczególnymi przywilejami. Był ordynansem Noela i miał w

domu większą władzę niż pani Good. Miał też prawo przesiadywać w jej

saloniku, ale rzadko z tego korzystał. Pełnił również funkcję kamerdynera.

Noel nie miał zbyt wielu srebrnych przedmiotów w swoim domu w

201

background image

Londynie — większość rodzinnych sreber została w Amderby — tutaj były

sztućce do codziennego użytku, kilka tac i inne drobiazgi. Pan Bagnigge

zajmował się ich czyszczeniem, a poza tym spełniał rolę sekretarza Noela.

Noel nie mógł długo siedzieć z powodu chorej nogi, a pan Bagnigge miał

bardzo ładny charakter pisma. Pisał listy Noela i robił wszystkie konieczne

notatki. Byłam pewna, że doskonale zna stan interesów Noela w Demerara.

Pan Bagnigge mógł moich słów nie potraktować poważnie, byłam jednak

pewna, że nie zdradzi sekretu. Tego popołudnia zastałam go w gabinecie.

Noel i Aline byli w salonie, ale ja nie chciałam przyłączyć się do nich. Nie

mogłam znieść tego widoku. Za każdym razem, kiedy patrzyła na niego

zmrużonymi oczami i cicho wzdychała, miałam ochotę ją kopnąć. Noel

odpowiadał jej bolesnym półuśmiechem. Widziałam, jak walczy ze sobą

aby na nią nie patrzeć, jak stara się prowadzić obojętną rozmowę. Było dla

mnie jasne, że chciałby wyzwolić się spod jej uroku, ale to przekraczało jego

siły. Sprawiała mu tylko ból, nie mieli żadnej przyszłości, jednak me

potrafił się przed nią bronić. Nienawidziłam jej, bo zadawała mu tyle

cierpienia, a czasami nienawidziłam również Noela, bo jej na to pozwalał.

Starałam się ich unikać, jeśli tylko było to możliwe.

Zeszłam do gabinetu i zastukałam do drzwi — przy panu Bagnigge nie

wolno było zapominać o zasadach dobrego wychowania.

— Ach, to pani — mruknął. — Proszę wejść.

Zlustrował mnie wzrokiem i wskazał skórzany fotel przed biurkiem Noela.

— Znowu pani schudła. Niedobrze pani wygląda. Przykro mi z powodu

202

background image

pana Kirkwalla. Był z niego kawał nicponia, ale był pani mężem,

jakkolwiek na to patrzeć.

— Tak — powiedziałam. — Dziękuję. Panie Bagnigge, chciałabym poufnie

zasięgnąć pana rady.

— Proszę mówić.

— Jak się dowiedziałam od pułkownika, pan George kupił plantację w

Demerara za pośrednictwem agencji pana Balquiddera, zaciągając u niego

pożyczkę. Zobowiązał się do produkcji cukru, a pan Balquidder miał mieć

udział w zyskach. Czy dobrze to rozumiem?

— Mniej więcej.

— Wiem, jaką opinię ma pan Balquidder. Jestem pewna, że będzie żądać o

wiele więcej, niż wyniosą odsetki i jego udział w zyskach. Sądzę, że miał

nadzieję wykorzystać finansowe ekscesy pani Beresford i namówić pana

George”a na jeszcze większą pożyczkę, w wyniku czego miałby do

odebrania ogromną sumę. W ten sam sposób postąpił z moim mężem.

— Uważam, że jest to rozsądna ocena sytuacji.

— Chciałabym wiedzieć, jaką rolę odgrywa w tym wszystkim pani

Beresford? Jest teraz wdową, ma niezbyt wielkie dochody, a może sobie

pozwolić na wynajęcie powozu i przyjeżdża do Londynu podczas

najsroższej zimy, jakiej nie było od dwudziestu pięciu lat. Po co? I z czego

za to zapłaciła? Mówi mi, że moja obecność przynosi wstyd temu domowi.

Powinnam więc wrócić do męża. A po tym wszystkim jeszcze skarży się

pułkownikowi, że to ja byłam dla niej niegrzeczna.

203

background image

Bardzo ostrożnie dobierałam słów. Nie chciałam, aby pan Bagnigge

domyślił się, że darzę Noela uczuciem.

— Wreszcie mój mąż zabrania mi listownie stawić się na spotkanie u

Latimera i Briggsa w sprawie mojego spadku. Tego samego popołudnia,

kiedy powinnam być tutaj, obcy człowiek wchodzi do domu, lecz nie

kradnie sreber z kredensu, tylko skrada się na górę, w kierunku mojej

sypialni.

— Czy chce mi pani powiedzieć, że pani Beresford została przekupiona

przez pana Balquiddera? Że to ona mogła wpuścić tego mężczyznę?

— Istnieje taka możliwość. Proszę pamiętać o tym, że mój mąż mieszkał w

domu pana Balquiddera. W dniu moich urodzin miał stać się właścicielem

pokaźnego majątku, więc pan Balquidder na pewno chciałby nas widzieć

pod jednym dachem. Potem... —nie dokończyłam zdania.

Pan Bagnigge wpatrywał się w ogień. Dwie kępki włosów stały czujnie na

jego głowie.

— Teraz, kiedy została pani wdową, ten spisek spalił na panewce.

— Jest jeszcze inna sprawa, chociaż wstyd mi o tym mówić. Bądź ostrożna,

Emilio, pomyślałam. Powiedziałam mu, starając się być bardzo oględna, jak

Stephen groził Noelowi sądem za współudział w cudzołóstwie.

— Pułkownik nic mi o tym nie mówił.

— Mój mąż nie żyje, więc ta kwestia jest już zamknięta. Ale tamtej nocy,

kiedy pan uwolnił panicza Richarda, pułkownik obudził się, znalazł pana

list i przyszedł do mnie, aby dowiedzieć się, o co chodzi. Ktoś usłyszał, jak

204

background image

wychodził z mojego pokoju, i doniósł o tym mojemu mężowi. Bardzo bym

chciała wiedzieć, kto podpisał oświadczenie, którym mi groził.

— Hmmm. — I długa cisza.

W zamyśleniu wpatrywałam się w biurko. Kto mógł nas wtedy usłyszeć?

Pani Good? Panna Caryer? Mary? To mogła być każda z nich. Na biurku

leżało kilka książek. Obróciłam je w swoją stronę. To były trzy tomy mojej

drugiej z kolei powieści, Fatum rodu Ansbach. Były nowe, tylko kilka stron

pierwszego tomu miało rozcięte kartki. Noel musiał je niedawno kupić.

Przy książkach leżała zapisana kartka papieru. Pan Bagnigge nie patrzył na

mnie, więc obróciłam ją w swoją stronę.

Moja droga Aline. Wiem, że podoba Ci się „Zamek Apollinari, więc mam nadzieję,

że pozwolisz, abym Ci podarował (słowo „podarował” zostało przekreślone)

ofiarowal kolejna książkę tego samego autora „Fatum rodu Ansbach „

Twój oddany szwagier (cały zwrot przekreślony), Zawsze Twój (przekreślone),

Serdeczności „.

Jak widać, Noel miał kłopoty z tym listem.

Pan Bagnigge patrzył teraz na mnie, więc oderwałam wzrok od kartki i

ponownie zebrałam myśli.

— Nie wiem, co pan Balquidder może teraz zrobić — powiedziałam — ale

cokolwiek by to miało być, obawiam się, że pani Beresford mogłaby chcieć

mu w tym pomóc, prawdopodobnie ze względów finansowych. Martwię

się o dobre imię pułkownika, panie Bagnigge. Możliwe, że mój mąż okazał

się niedyskretny, a pułkownik Beresford może stać się ofiarą złośliwych

205

background image

plotek. Na pewno ciężko by to przeżył. Chciałam się wyprowadzić, ale

pogoda powoduje, że to jest niemożliwe. O tej porze roku trudno mi będzie

znaleźć mieszkanie, nie wiem też, czy mogłabym dojechać dyliżansem do

Tranters Court, nawet gdyby mój ojciec zechciał mnie przyjąć.

— Niech pani nawet o tym nie myśli — powiedział pan Bagnigge. — Jest

pani zbyt chuda i blada, aby tułać się po wynajętych mieszkaniach.

Pułkownik nigdy by się na to nie zgodził. Rozumiem, że wolałaby pani,

abym nie wspominał mu o naszej rozmowie?

Pomyślałam o Noelu i Aline, którzy siedzieli w salonie, uśmiechając się do

siebie.

— To by nic nie dało — powiedziałam z goryczą.

Pan Bagnigge spojrzał na mnie ze zrozumieniem.

— Tak. Mam nadzieję, że to minie, ale tymczasem musimy sobie radzić bez

niego.

— Mógłby pan porozmawiać z Ablem, panie Bagnigge. On gonił tego

mężczyznę po ulicy. Może mieć jakieś pożyteczne informacje.

— Szkoda, że pułkownik nie chce pani wysłuchać.

— Uważa, że mam zbyt wybujałą wyobraźnię — powiedziałam. — Nie

chce przyjąć do wiadomości, że już dawno z tego wyrosłam.

Gdyby Noel domyślił się, że jestem autorką Fatum rodu Ansbach,

pomyślałam, doszedłby pewnie do wniosku, że to, co mówię o Aline, jest

wytworem mojej wyobraźni.

Fakt, że mogłam podzielić się swoimi obawami z panem Bagnigge,

206

background image

przyniósł mi ogromną ulgę. Zyskałam sojusznika, który mnie poważnie

traktował.

W następnym tygodniu nie wydarzyło się nic szczególnego. Dużo

myślałam o Stephenie, nie rozpaczałam już po nim, ale potrzebowałam

czasu, aby w pełni uświadomić sobie jego śmierć. Myślałam również o

swoim ojcu. Kilka razy zaczynałam pisać do niego list, lecz nie potrafiłam

go dokończyć. Przykro mi było, jeśli moje postępowanie sprawiło mu ból,

ale ja również cierpiałam z jego powodu. Za każdym razem, kiedy siadałam

do pisania, chciało mi się płakać, a jednocześnie ogarniała mnie złość.

Wreszcie zrezygnowałam, nie chciałam kłamać. W końcu poczta kursowała

w obu kierunkach. Gdyby rzeczywiście mu na mnie zależało, przesłałby mi

w liście małą gałązkę oliwną. Zadowoliłby mnie byle patyczek.

Pogoda była nadal okropna, zrobiło się jeszcze zimniej. Nad moim oknem

zwisały grube sople lodu. Abel mówił, że zamarznięte ptaki spadały z

drzew. Według „Timesa” przestano rozwozić pocztę. Gdybym nawet

napisała do ojca, list wcale by do niego nie doszedł. Miałam przynajmniej

wymówkę.

Martwiłam się Richardem. Przestał przychodzić do salonu na

podwieczorek. Aline nigdy o niego nie pytała, a Noel jakby zapomniał o

jego istnieniu. Każdego ranka spotykałam się z nim w pokoju szkolnym.

Czytał już o wiele lepiej, widać było jednak, że jest nieszczęśliwy. Był blady

i miał podkrążone oczy. Abel powiedział mi, że Richard boi się ciemności.

Kiedy spytałam go, czy źle sypia, rzucił trwożne spojrzenie w kierunku

207

background image

panny Caryer i skinął pospiesznie głową.

— Czy panicz Richard nie może mieć nocnej lampki? — spytałam panny

Caryer.

— Och nie, panienko — odparła z triumfalnym uśmiechem. — Pani

Beresford mówi, że nie należy robić z niego baby.

Nie mogłam przejść nad tym do porządku dziennego. Richard odczuwał w

nocy lęk, a miał dopiero osiem lat i ciężkie przejścia za sobą. Dlaczego nie

mógł mieć zapalonej lampy, żeby czuć się bezpiecznie? Niestety, Abel

powrócił już do swojej komórki. Chciałam powiedzieć o tym Noelowi, ale

wiedziałam, że to nic nie da.

Noel był spięty i wyglądał na nieszczęśliwego. Aline nie dawała za

wygraną i stale wracała do sprawy biżuterii. Noel nadal odmawiał, ale już

mniej stanowczo.

Nie mógł oderwać od niej wzroku. Musiałam przyznać, że rzeczywiście

pięknie wyglądała. Była też smutna. Miała kilka eleganckich sukni

żałobnych, zauważyłam również, że Jeanne nadal fryzowała jej włosy.

Niepocieszona wdowa. Wieczorami Noel udawał, że czyta „Timesa”, ale

wiedziałam, i naturalnie nie uszło to uwagi Aline, że gazeta była tylko

wymówką. Często odwzajemniała jego spojrzenie, uśmiechając się z lekka

drżącymi wargami i trzepocąc rzęsami. Czasem podnosiła do oczu

chusteczkę obszytą koronką. Kiedy zwracała się do Noela, jej głos nabierał

aksamitnych tonów.

208

background image

Noel patrzył na nią czułym wzrokiem, a mnie wtedy chciało się płakać.

Pragnęłam, aby tak spoglądał na mnie, lecz wiedziałam, że to nigdy nie

nastąpi. Jest epizod we Władczyni Sokolego Gniazda, w którym Angelina

zdobywa się na szlachetne wyrzeczenie. „Czy stanę na drodze twojego

przeznaczenia?”, pyta głównego bohatera. Jest to, oczywiście, pytanie

retoryczne. „Jeśli kochasz inną, to idź i bądź z nią szczęśliwy, a ja będę się

radować waszym szczęściem”. To nonsens, pomyślałam. Zniosłabym

wszystko, aby Noel mógł być szczęśliwy, ale czy bym się radowała? Nie

byłam aż tak szlachetna.

Doskonale widziałam, że Aline tylko gra, co jeszcze pogarszało sytuację.

Kiedy nie było Noela w salonie, głos jej się zmieniał i nigdy nie przykładała

chusteczki do oczu. Pogrążała się w czytaniu Zamku Apollinari i zupełnie nie

zwracała na mnie uwagi. Czytała teraz drugi tom.

— Wydaje mi się, że ta książka bardzo panią wciągnęła — zagadnęłam. —

Ponieważ skończyła już pani pierwszy tom, proszę mi pozwolić go

przeczytać.

— Czyta go pułkownik Beresford.

Och, Boże! Zaczęłam się szybko zastanawiać, czy nie napisałam tam czegoś,

co mogłoby mnie zdradzić. Ale to chyba niemożliwe. Byłam przecież

bardzo ostrożna, ze względu na Stephena.

Porzuciłam ten temat i wróciłam do swojej książki. Czytałam Podróże

Guliwera po raz drugi. Byłam nimi zachwycona. Szczególnie zastanowiło

mnie przewartościowanie norm moralnych wraz ze zmianą wzrostu

209

background image

Guliwera.

Wreszcie Aline odłożyła swoją książkę.

— Może, kiedy przestanie padać śnieg, wybierze się pani ze mną do

madame Gerard na Bond Street.

— To bardzo miło z pani strony — powiedziałam.

Dlaczego Aline chce mnie zabrać do swojej krawcowej?

— Nie ma pani żadnego żałobnego stroju.

Wiedziałam już, o co jej chodziło. Pojedziemy razem wynajętym powozem,

a do domu powróci sama Aline.

— To prawda. Ale dopóki pan Latimer nie upora się z moimi sprawami, nie

mam pieniędzy na ubrania. Zresztą to nie ma znaczenia. Nie widuję

nikogo.

— Madame Gerard nie będzie żądać natychmiastowej zapłaty —

powiedziała Aline, rozwiewając moje wątpliwości lekceważącym

machnięciem dłoni. — A więc sprawa załatwiona.

— Przykro mi, ale tak nie jest — zaprotestowałam. — Jestem pani bardzo

wdzięczna za tę propozycję, ale nie minęły nawet dwa tygodnie od czasu,

kiedy owdowiałam i nie wypada mi jeździć na zakupy.

— To głupstwo — rzuciła Aline ze złością.

— Muszę godnie uczcić pamięć pana Kirkwalla — powiedziałam

nabożnym tonem.

Podniosłam chusteczkę do oczu, chociaż obawiałam się, że nie uzyskam

takiego efektu jak Aline.

210

background image

— To była taka okropna, nagła śmierć. Nie zdobędę się teraz na wyjście do

miasta.

— Nie mogę zrozumieć pani skrupułów. Przecież byliście w separacji —

powiedziała Aline, przygryzając wargę.

— Sama pani zwracała mi uwagę, że należy dbać o swoją reputację —

tłumaczyłam. — Oczywiście, miała pani rację. Muszę niesłychanie uważać;

żeby w tym okresie zachowywać się właściwie.

Szach-mat, pomyślałam.

8

Aline nie dała jednak za wygraną. Zauważyłam, że poruszała ten temat

zawsze wtedy, kiedy w salonie był Noel.

— Naprawdę uważam, że mogłaby pani pojechać ze mną na Bond Street —

powiedziała przy podwieczorku, z pretensją w głosie. — Przecież to nie jest

wielka prośba, chodzi o jeden poranek.

Noel podniósł głowę znad gazety.

— Czy nie miałabyś ochoty pojechać do miasta, Emilio? To nie powinno

zostać uznane za niewłaściwe, jeśli będzie ci towarzyszyć pani Beresford.

— Przykro mi — odpowiedziałam. — Ale tak niewiele czasu upłynęło od

śmierci mojego męża, że naprawdę nie mogę... Pani na pewno rozumie

moje uczucia, prawda, pani Beresford?

211

background image

— Oczywiście, strasznie rozpaczałam po śmierci swojego męża —

stwierdziła Aline — ale ja jestem wyjątkowo wrażliwa. Pani sytuacja jest

inna. Proszę cię, Noel, postaraj się ją przekonać.

Widać było, że Noel poczuł się niezręcznie.

— Pani Kirkwall sama musi o tym zadecydować — powiedział jednak.

Aline zabębniła palcami po oparciu fotela.

— Może pani wziąć ze sobą Jeanne — zasugerowałam.

— Ona zawsze chce, abym mierzyła mnóstwo sukien, i mówi, że każda leży

na mnie doskonale.

— Takie jest właśnie zadanie pokojówki — powiedziałam niewinnym

tonem. — Niewątpliwie ma wyszkolone oko i będzie o wiele bardziej

pomocna niż ja, z moim brakiem kompetencji.

Aline przygryzła wargę — nie lubiła sprzeciwu.

— Ona jest taka powolna.

— A Abel, gdyby miał czas? Jego rana już się zagoiła, mógłby też nosić za

panią paczki. To bardzo energiczny chłopiec.

— Myślę, że to byłoby lepsze niż nic — powiedziała Aline, wydymając

wargi.

Miałam ochotę ją kopnąć.

— Oczywiście, że możesz wziąć ze sobą Abla, moja droga Aline — odezwał

się Noel. — Proszę cię, nie namawiaj Emilii do wyjścia, jeśli ona nie ma na

to ochoty.

Uśmiechnął się do mnie, aby dodać mi otuchy.

212

background image

Z trudem powstrzymałam się, aby nie pokazać języka Aline. Zauważyłam,

że Noela drażni upór, z którym stale powracała do tego tematu. Nie mógł

się jednak zdobyć na żadną reakcję, jego twarz przybierała tylko chmurny

wyraz.

Jak przewidywałam, Aline nie pojechała w końcu do krawcowej. -

Starałam się jak najdłużej przebywać w swoim pokoju i pracować nad

Tajemnicą Drakensburgów. Pojawił się nowy problem- miłość. W moich

poprzednich książkach, na przykład w Fatum rodu Ansbach, czytelnicy tylko

mogli się domyślić, że Bertram był zakochany w Fidelu. Ta cnotliwa

panienka nie była tego świadoma. Kiedy się jej oświadczał (oczywiście na

klęczkach), potrafiła się tylko zarumienić i szepnąć: „Proszę porozmawiać z

moim tatą”. O uczuciach Bertrama nie przekonywał jej nawet fakt, że

wyrwał ją z rąk rozbójników, pisał dla niej sonety, a jego westchnienia omal

nie pogasiły wszystkich świec.

Zrozumiałam teraz, że w prawdziwym życiu jest inaczej. Od czasu, kiedy

pokochałam Noela, nauczyłam się odgadywać jego uczucia i zmienne

nastroje. Ceniłam sobie każde jego słowo i spojrzenie, szukając w nich

ukrytych aluzji, których, niestety, nie było. Gdyby Fidelia prawdziwie

kochała Bertrama, nie byłoby możliwe, aby nie zdawała sobie sprawy z jego

uczuć — to było niewiarygodne.

Erminia będzie musiała inaczej się zachowywać z sir Godfreyem de

Roussillion. Pozwolę jej wypłakiwać się w poduszkę, kiedy będzie myślała,

że on interesuje się fałszywą Alienorą. Miałam nadzieję, że pan Robinson

213

background image

nie uzna tego za zbyt szokującą nowość i nie odrzuci książki.

Miałam też inne zmartwienie. Niedługo zabraknie mi papieru. Pisałam

swoje romanse w oprawnych w skórę grubych zeszytach. Na każdą książkę

zużywałam dwa. Teraz zostało mi jeszcze kilkanaście niezapisanych kartek

i wkrótce będą zmuszona albo przerwać pisanie, co było nie do pomyślenia,

albo wybrać się do miasta po nowy zeszyt, co stwarzało niezręczną

sytuację. Jak zdołam to wytłumaczyć? Jeśli wybieram się na zakupy, to

dlaczego nie mogę pojechać z Aline na Bond Street?

25 stycznia nastąpiła odwilż, która trwała przez cztery dni, chociaż w nocy

znowu chwycił mróz. Abel był niepocieszony.

— Nie będzie festynu zimowego — powiedział ze smutkiem.

— Nie przejmuj się, Abel. Przynajmniej będziesz mógł teraz wyjść na dwór.

Żeby wreszcie zrobiło się ciepło, myślałam, i żeby zniknął śnieg. Słyszałam,

jak woda kapała z lodowych sopli. Cały kraj żył pod presją podnoszącego

się i opadającego słupka rtęci w termometrze. „Times” podawał codziennie

dokładne informacje o wahaniach temperatury. Na Tamizie lód zaczął

pękać i ogromne kry spływały rzeką.

Pod koniec tygodnia Abel wymknął się z domu i poszedł na nabrzeże

Adelphi. Wrócił z błyszczącymi z podniecenia oczami.

— Żeby pani słyszała ten huk, panno Emilio! — zawołał. — Stukot, chrzęst i

zgrzytanie jak zębów olbrzyma. Mówią, że to wszystko spływa w dół rzeki,

jeszcze kilka dni i po lodzie nie będzie śladu.

214

background image

— Ale zostawi po sobie wielkie zniszczenia — zauważyłam. — Widziałam

łodzie zgniecione przez lód. Wielu biedaków zostanie pozbawionych

środków do życia.

Wyglądało na to, że fala mrozów już przeszła i niedługo drogi będą

przejezdne. Dyliżanse pocztowe i powozy będą mogły wyruszyć w drogę.

Będę musiała podjąć jakąś decyzję.

Gdzie powinnam się udać? Gdzie byłabym bezpieczna? Bogate wdowy

zwykle padały łupem pozbawionych skrupułów mężczyzn, a Balquidder

był wyjątkowo bezwzględny. Co prawda, wiedział, gdzie mieszkam, ale na

John Street miał mnie kto bronić. Gdybym się, na przykład, przeprowadziła

do SomersTown miałabym więcej swobody. Nie musiałabym się nikomu

opowiadać, dokąd idę, ale gdyby Balquidder mnie wyśledził, zdana

byłabym na jego łaskę. Tam nie byłoby Noela, którego mogłabym poprosić

o pomoc.

Wreszcie oprzytomniałam. Nie muszę przecież mieszkać w Somers Town,

ponieważ tam jest tanio, nie muszę również wracać do Tranters Court.

Kiedy pan Latimer uporządkuje moje sprawy, będę bogata. Będę mogła

mieszkać tam, gdzie będę chciała, będę miała prawie dziewięćset funtów

rocznie, co pozwoli mi zatrudnić nawet dwóch lokaj, którzy będą mnie

chronić.

Pani Iryine opowiadała mi kiedyś o swojej przyjaciółce, która dostała w

spadku duży majątek i przez sześć miesięcy była tak sparaliżowana ze

strachu, że nie potrafiła się cieszyć swoim nagłym bogactwem. Śmiałam się

215

background image

wtedy i pomyślałam, że ja nigdy bym się tak głupio nie zachowała. Teraz ją

rozumiałam. Moja fantazja podsuwała mi obrazy niesłychanych przygód w

Alpach — gdzie nigdy nie byłam — ale kiedy w grę wchodziła

rzeczywistość, jak posiadanie własnego domu i służby, nie mówiąc już o

swobodzie wyboru trybu życia, jaki by mi odpowiadał, nie potrafiłam sobie

tego wyobrazić ani podjąć żadnych konkretnych kroków.

Byłam teraz bogata. Nie musiałam już sama szyć sobie ubrań. Mogłam

podróżować, gdyby mi przyszła ochota, zobaczyć Alpy na własne oczy,

spędzić zimę w Rzymie. Ale to wszystko nie wydawało mi się rzeczywiste;

wiszący nad przepaścią zamek hrabiego Drakensburga był dla mniej

bardziej realny niż mój majątek.

Przeprowadzka z John Street była równoznaczna z rozstaniem z Noelem.

Nie mogłam pogodzić się z myślą że przestanę go widywać, chociaż od

chwili przyjazdu Aline sprawiało mi to więcej bólu niż przyjemności.

Wzdragałam się jednak przed ostatecznym pożegnaniem.

Nie potrafiłam się na niczym skoncentrować, doznawałam bezustannej

gonitwy myśli. Wreszcie postanowiłam spotkać się z panem Latimerem i

omówić z nim moją sytuację finansową. Może wtedy zdołam powrócić do

rzeczywistości.

W sobotę temperatura znowu opadła. Kry na Tamizie zbiły się w

nieforemną masę i zaczęły napierać na przęsła London Bridge. Powyżej

mostu rzeka była znowu całkowicie skuta lodem.

216

background image

We wtorek, pierwszego lutego, „Times” doniósł, że można bezpiecznie

przekraczać Tamizę. Pomimo śniegu i zasp, które ponownie pokryły ulice,

setki ludzi wyległy na nabrzeże pomiędzy dwoma mostami, London Bridge

i Blackfriars Bridge, aby zobaczyć ten niezwykły widok.

Muszę przyznać, że też o tym marzyłam. Przekonywałam sama siebie, że

chcę tam pójść dla celów badawczych. Często moje bohaterki, jak również

czarne charaktery ratowali się ucieczką po lodzie, a teraz ja sama mogłam

chodzić po zamarzniętej rzece.

Uradziłam z Ablem, że wymkniemy się z domu następnego ranka. Nikt nie

będzie o tym wiedział, a ja włożę znowu ubranie Billa. Postanowiliśmy

wyjść wcześnie, około dziewiątej. Do tej pory Abel zdąży się uporać ze

swoimi porannymi obowiązkami, a potem już nikt nie wchodził do jego

komórki, gdzie czyścił lampy albo buty. Ja też zwykle spędzałam

przedpołudnia w swoim pokoju, nikt więc nie powinien się mną

interesować.

Nie sądziłam, aby miało mi coś zagrażać ze strony Balquiddera, który

prawdopodobnie wiedział od swoich szpiegów, że spędzam przedpołudnia

w domu. Mimo to powzięłam pewne środki ostrożności.

— Czuję się zmęczona, nie wyspałam się dzisiaj — powiedziałam do

Hannah, kiedy przyniosła mi śniadanie. — Proszę cię, przypilnuj, żeby mi

nikt nie zakłócał spokoju.

Kiedy tylko Hannah zamknęła za sobą drzwi, wyskoczyłam z łóżka,

włożyłam ubranie Billa, chowając włosy pod czapkę. Połknęłam szybko

217

background image

bułkę z masłem, popiłam czekoladą, a jabłko schowałam do kieszeni.

Prześlizgnęłam się obok pokoju Noela i zeszłam do komórki, gdzie czekał

na mnie Abel z błyszczącymi z podniecenia oczami. Najtrudniej było

niepostrzeżenie wyjść z domu. Drzwi frontowe nie wchodziły w rachubę —

okna Noela i Aline wychodziły na ulicę. W suterenie była kuchnia, pralnia,

spiżarnia, pomieszczenie do mycia i salonik pani Good. Wyjście dla służby

było na końcu krótkiego korytarzyka, na prawo od kuchni. Była tam jeszcze

toaleta i składzik na węgiel.

Nie było rady. Musieliśmy opuścić dom wyjściem dla służby. Abel już

wcześniej zszedł na dół, aby otworzyć tamte drzwi.

Zeszliśmy tylnymi schodami, prześlizgnęliśmy się koło kuchni i pralni.

Byliśmy już blisko spiżarni, kiedy natknęliśmy się na pana Bagnigge.

Zatrzymał się, patrząc na nas z uniesionymi brwiami.

— Och, panie Bagnigge — ledwie zdołałam wyszeptać — nie powie pan

nikomu, prawda? Nie będzie nas tylko przez godzinę.

— A gdzie się wybieracie?

— Chcemy zobaczyć rzekę.

— Aha.

Wciągnął nas oboje do spiżami, gdzie dokładnie zlustrował mnie

wzrokiem. Zauważyłam z ulgą wesoły błysk w jego oczach.

— A więc to jest panicz Daniels?

Zarumieniłam się.

— No, dobrze. Uciekajcie. Powiem, że wysłałem Abla na miasto.

218

background image

Wybiegliśmy z domu.

Ludzie gromadzili się po obu stronach Tamizy i tłoczyli na mostach.

Przewoźnicy, już od kilku tygodni pozbawieni zarobków, kładli deski, po

których można było bezpiecznie zejść na lód, i pobierali opłatę po dwa

pensy od osoby. Widziałam, jak jakiś mężczyzna rozbijał lód obok swojej

deski, aby nie stracić zarobku. Coraz więcej osób schodziło na lód, a jeden

mały chłopczyk kręcił się w kółko, nie mogąc opanować podniecenia.

Stałam z Ablem na moście Blackfriars.

— Myślałem, że lód na rzece będzie gładki — powiedział rozczarowany

Abel.

— Jest rzeczywiście bardzo pofałdowany — przyznałam.

Był to jednak niezwykły widok. Nie było już rzeki. Na jej miejscu pojawiło

się tarasowate białe pole, na którym gdzieniegdzie stały wmarznięte łodzie,

z masztami oblepionymi śniegiem. Ogromne sople lodu zwisały z przęseł

mostu. Jakiś mężczyzna strącał je długim kijem. Spadając, roztrzaskiwały

się z hukiem.

— Abel, będziesz miał swój festyn zimowy — powiedziałam, wskazując

rzędy namiotów, które rozstawiano na lodzie. Ktoś rozsypywał popiół z

kubła, wytyczając ścieżkę. Pokazywaliśmy sobie wzajemnie coraz to nowe

atrakcje: huśtawki, do których stała już niewielka kolejka dzieci;

przejażdżki na osiołkach, mających kopyta obwiązane szmatami; prasy

drukarskiej liczne namioty z napojami.

219

background image

— Zejdźmy na lód, panienko — prosił Abel, przytupując zmarzniętymi

nogami.

— Chciałabym pójść na nabrzeże, Three Cranes Wharf — powiedziałam,

wskazując mu niezgrabny budynek po lewej stronie, blisko którego stal

rząd namiotów. — Abel, naciągnij trochę szalik na twarz. Lepiej, żeby cię

nikt nie rozpoznał.

Ja też osłoniłam twarz szalikiem. Nie mogłam ryzykować.

Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie przejść Upper Thames Street i

zejść do rzeki schodami Queerihithe. Po drodze wstąpiłam do sklepu

papierniczego i kupiłam sobie nowy zeszyt. Sprzedawca zapakował go w

papier, owiązał sznurkiem i zrobił pętelkę, którą mogłam wsunąć na

nadgarstek. Tłum ludzi zmierzał w stronę rzeki. Pomimo zimna, zwałów

śniegu i błota na chodnikach, panowała świąteczna atmosfera. Ludzie mieli

wychudzone i zziębnięte twarze, ale oczy rozradowane.

Na Queenhithe było spokojnie. Wszystkie statki w doku były

unieruchomione przez lód, kilku zmartwionych marynarzy siedziało na

nabrzeżu, grzejąc ręce przy koksowniku. Na dole schodów stał mężczyzna

z deską. Mogliśmy śmiało zeskoczyć bez jego pomocy, ale wyglądał tak

mizernie, że zapłaciłam mu dwa pensy za sprowadzenie nas na lód.

Operatywni londyńczycy byli teraz w swoim żywiole. Kobieta, z

zawieszoną na szyi tacą, sprzedawała placki z jagnięcym nadzieniem za

podwójną cenę. „Placki prosto z tacki! Świeże placki na lodzie!” —wołała. Z

jej tacy zwisał kartonik z napisem „Świeża lapońska baranina”.

220

background image

Stanęliśmy przed rzędem namiotów. W większości sprzedawano napoje, a

z masztów zwisały barwne proporce. Na jednym z nich zobaczyłam napis

„Moskwa”, pewnie była to ironiczna aluzja do klęski Napoleona w Rosji.

Ktoś postawił na lodzie piecyk na węgiel drzewny i sprzedawał pieczone

kasztany. „Gorące kasztany!” — wołał.

— Proszę popatrzeć, panienko — powiedział Abel, ciągnąc mnie za rękaw.

Na jednym z namiotów widniał napis „Prasa Drukarska Jacka Mroza”.

Uformowała się tam już niewielka kolejka. Co oni tam takiego sprzedawali?

Podeszliśmy bliżej. Zobaczyliśmy następujące ogłoszenie:

Miedzioryt w najlepszym stylu, który się wszystkim podoba, Jacka Mroza, 3 pensy

Wy, którzy tu chodzicie

Będziecie opowiadać wnukom o tym, co widzicie

Przyjdźcie kupić rycinę

I wtedy się okaże

Że pamięci tych chwil nic już nie zmaże.

Na pamiątkę Wielkiego Mrozu, 2 lutego, 1814 r.

Jakiś mężczyzna zbierał pieniądze, a drugi odbijał dla każdego klienta

świeżą rycinę.

— Wejdziemy tam, Abel? Chciałbyś mieć taką rycinę?

— Och tak, panienko.

Trzy pensy to była wysoka cena za kawałek papieru, ale pomyślałam, jak

zapewne wszyscy czekający w kolejce, że to jest przecież specjalne

221

background image

wydarzenie. Musieliśmy czekać prawie dziesięć minut.

Widziałam stąd wyraźnie namiot „Moskwa”, gdzie sprzedawano „Grog,

dobry grog i rum”. Sąsiadujący namiot nosił nazwę „Tylko Wellington.

Dobry gin”. „Ogol się dobrze”, przeczytałam na trzecim. Ogol się? Na

lodzie? Chyba zwariowali. Zauważyłam jednak, że mieli klientów. Dałam

Ablowi sześć pensów.

— Chciałabym kawałek piernika — powiedziałam, wskazując mu namiot

ze znakiem „Tu się sprzedaje grog i pierniki”. — A ty kup sobie, co chcesz.

Abel pobiegł spełnić moje polecenie. Przesuwałam się wolno w kolejce,

wreszcie zbliżyłam się do wnętrza namiotu, przed którym stał piecyk na

węgiel drzewny. Byłam szczęśliwa, że mogę się ogrzać. Chociaż stałam

tylko przez niecałe dziesięć minut, zmarzły mi stopy i zdrętwiały palce u

rąk. Teraz mogłam zajrzeć do środka.

Zobaczyłam maszynę drukarską., którą obsługiwał jeden z mężczyzn. Z

tyłu stały dwa krzesła. Na jednym z nich siedział potężny mężczyzna,

którego sylwetkę od razu poznałam. Ze strachu zaschło mi w ustach, po

plecach przebiegł zimny dreszcz. Był odwrócony do mnie plecami, palił

cygaro i rozmawiał z innym mężczyzną.

Abel wrócił, kiedy zbliżała się moja kolej. Wskazałam mu wzrokiem

Balquiddera. Zrobił wielkie oczy.

— Jest z nim jeden z ludzi Moxona — szepnął.

— Ile? — spytał mężczyzna przy maszynie.

Nie mogłam wydobyć głosu.

222

background image

— Dwie — powiedział Abel.

Podałam sześć pensów. Maszyna zachrzęściła i wręczono nam dwie, jeszcze

mokre ryciny.

— Następny!

Wyszliśmy. Nogi się pode mną uginały. Abel podał mi kawałek piernika,

ale nie mogłabym nic przełknąć. Włożyłam go do kieszeni.

Kiedy byliśmy już daleko, w głowie zaświtała minowa myśl.

— Ciekawa jestem, jakie on może mieć interesy z Moxonem?

— Nie wiem, panienko — powiedział Abel. — Ale jeśli to pani nie sprawia

różnicy, to wolałbym się tu nie zatrzymywać, aby się tego dowiedzieć.

W drodze do domu ustaliliśmy, że Abel powie panu Bagnigge o naszym

spotkaniu z Balquidderem. Wróciliśmy bez dalszych przygód, dotarłam

niepostrzeżenie do swojego pokoju i szybko się przebrałam. Byłam

szczęśliwa, że mam nowy zeszyt i mogę kontynuować powieść.

Zauważyłam przy obiedzie, że Aline była niezwykle ożywiona. Oczy jej

błyszczały, była ubrana bardziej elegancko niż zwykle, w suknię z

fioletowego jedwabiu —jak widać, uznała, że nie musi już nosić pełnej

żałoby.

— Dziś po południu przyjmuję — poinformowała nas. — Nie wiem, kto się

odważy odwiedzić moją skromną osobę przy tak okropnej pogodzie, muszę

być jednak gotowa na przyjęcie przyjaciół powiedziała, patrząc

kokieteryjnie na Noela.

Nie odezwał się.

223

background image

— Przykro mi, że będzie pani nieobecna, pani Kirkwall — ciągnęła Aline,

rzucając mi spojrzenie godne Meduzy.

— Czy wychodzisz do miasta, Emilio? — spytał Noel.

— Nie.

— Pani Kirkwall poinformowała nas niedawno o swojej głębokiej żałobie —

powiedziała Aline z triumfującym uśmieszkiem. — Ale mam nadzieję, że ty

do nas zajrzysz, Noelu.

— Obawiam się, że nie. Mam pracę.

Aline wcześnie wstała od stołu, pewnie po to, żeby pomalować sobie rzęsy

przypalonym korkiem.

— Musisz jej wybaczyć, Emilio — powiedział po jej wyjściu Noel. — Ona

nie wie, że to, co mówi, wydaje się niegrzeczne.

Widać było, że jest zatroskany i nieszczęśliwy.

— To nie ma znaczenia. Spędzę popołudnie z Richardem.

— To bardzo ładnie z twojej strony, że poświęcasz mu tyle czasu.

— To żadne poświęcenie. Bardzo lubię Richarda. Poszłam na górę do

swojego pokoju. Miałam zamiar pisać przez godzinę. O wpół do czwartej

usłyszałam kołatkę przy frontowych drzwiach. Postanowiłam zaczekać, aż

ten przybysz wejdzie do salonu, i dopiero wtedy iść do pokoju Richarda.

Usłyszałam głos Mary, która w holu witała gościa, potem ciężkie, męskie

kroki (co było do przewidzenia) i dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi

salonu.

224

background image

Zamknęłam Tajemnicę Drakensburgów w walizce, którą schowałam pod

łóżko, i poszłam na górę. Panna Caryer drzemała przy kominku, a Richard

siedział przy stole, na którym stali jego żołnierze.

— Ty biedaku! — zawołałam. — Dlaczego siedzisz po ciemku?

Zapaliłam wszystkie świece i lampę olejową.

— Już jest dobrze. Co to jest, Richardzie? Czy to nadal bitwa pod Vittorią?

— To moja własna bitwa — powiedział Richard. — Chciałem zbudować

fort z klocków, ale panna Caryer mówi, że one robią zbyt wielki hałas,

kiedy je burzę.

Tak mówi? Byłam oburzona. Ona była tutaj dla Richarda, a nie odwrotnie.

— Może zbudujemy fort na dywanie? — zaproponowałam. — Wtedy nie

będzie hałasu.

Richard szybko zszedł z krzesła, wziął pudełko klocków i z ożywieniem

zaczął mi tłumaczyć znaczenie bastionów i umocnień ziemnych. To

rozumiałam (mniej lub więcej), ale kiedy zaczął mówić o przeciwskarpach i

rawelinach, całkowicie się pogubiłam. Spędziłam z nim miło całą godzinę, a

hałas, który robiliśmy, nie zbudził panny Caryer. Podzieliłam się z

Richardem tym spostrzeżeniem.

— To pewnie przez gin — powiedział obojętnym tonem.

— Gin!

Przypomniałam sobie podejrzenie, jakie mnie ogarnęło tego dnia, kiedy po

raz pierwszy odwiedziłam Richarda.

— Tak. Ona trzyma butelkę pod materacem. Ja nie powinienem o tym

225

background image

wiedzieć — dodał, widząc moje spojrzenie. — Mnie to naprawdę nie

przeszkadza. Wolę, kiedy ona śpi.

Co sobie myślał Noel, zatrudniając taką kobietę?

— Ona zawsze budzi się na posiłki — powiedział Richard, kiedy

zaczęliśmy sprzątać zabawki.

Wiedziałam, że Richard i panna Caryer jadali kolację o szóstej.

Usłyszałam odgłos zamykanych frontowych drzwi. Ktokolwiek to był,

właśnie wyszedł. To była długa wizyta, a nie zwyczajowe dwadzieścia

minut. Może to jakiś wielbiciel Aline? To by tłumaczyło fakt zdjęcia przez

nią żałoby. Aline na pewno ponownie wyjdzie za mąż, była zbyt ładna i

żądna rozrywek, aby została sama. To będzie musiał być ktoś bogaty,

Anglik albo Francuz. Możliwe, że ona już robi nadzieje potencjalnym

konkurentom do swej ręki.

Chciałabym mieć jej pewność siebie.

Pocałowałam Richarda na dobranoc i poszłam się przebrać do kolacji. Nie

mogłam liczyć na to, by moja nowa suknia mogła dorównać fioletowej

kreacji Aline, ale za to uszyłam ją wedle najświeższej mody. Wiedziałam

jednak, że przy Aline nie mam szans, aby Noel zwrócił na mnie uwagę.

W chwili kiedy otworzyłam drzwi jadalni, poczułam zapach pomady

różanej. Balquidder tu był. Ile razy w życiu byłam przerażona, zawsze

czułam się tak, jakbym stała pod lodowatym wodospadem, który oblewa

mnie od głowy aż do stóp. Musiałam uchwycić się futryny, aby nie upaść.

Widziałam, że Noel i Aline patrzą na mnie ze zdziwieniem, ale nie mogłam

226

background image

się poruszyć.

— Balquidder tu był! — szepnęłam.

Alme zaczerwieniła się. Noel przenosił wzrok ze mnie na Aline.

— Był w tym pokoju. Czuję zapach jego różanej pomady.

Aline roześmiała się, zakłopotana.

— Pani Kirkwall jest zazdrosna o mojego gościa, peut-etre — powiedziała,

patrząc z ukosa na Noela.

— Czy Balquidder był tu? — spytał Noel.

— A dlaczego nie miałby być? — dopytywała się Aline, wydymając usta. —

Jest czarującym mężczyzną i był przyjacielem mojego męża. Chyba moi

przyjaciele mają prawo mnie odwiedzać? On jest mi bardzo oddany —

dodała, spuszczając oczy i bawiąc się guzikiem sukienki.

— Balquidder porwał Richarda — powiedział Noel — Wiedziałaś o tym i

mimo to pozwoliłaś, aby cię odwiedził?

Aline przyłożyła chusteczkę do oczu.

— Sam mi powiedziałeś, że Richarda odnaleziono u jakiegoś drukarza. Co

on może mieć wspólnego z panem Balquidderem? Spytałam go o to.

Powiedział, że nic o tym nie słyszał. Tak, czy inaczej, Richardowi nic się nie

stało.

— Co to znaczy „nic się nie stało”? — wtrąciłam, a głos drżał mi ze złości.

— Od tamtej pory Richard ma koszmarne sny. Dobrze pani o tym wie,

ponieważ, jak utrzymuje panna Caryer, zabroniła pani zapalać mu na noc

światło. Jak pani może być tak okrutna dla takiego kochanego małego

227

background image

chłopca?

— Jak pani śmie?

Aline odrzuciła głowę do tyłu. Nie mogłam opanować wzburzenia, ale

ciekawiło mnie jednocześnie, jak udaje się jej osiągać efekty za pomocą

gestów, które u kogoś innego uznano by za zbyt melodramatyczne.

— Kim pani jest, żeby mi dyktować, jak mam się opiekować Richardem?

Pani, która się prowadzi jak ladacznica. Noelu, jak możesz pozwalać na to,

aby ona mnie obrażała?

Zauważyłam, że jej angielski uległ nagłej poprawie.

— Czy to prawda, że nie pozwoliłaś mu palić światła w nocy? — spytał

Noel.

— Chyba nie chcesz, żeby wyrósł na babę, prawda? Dobry Boże, czy taka

osoba powinna się wtrącać do zarządzania domem?! — wykrzyknęła,

wskazując mnie gestem. — Pan Balquidder mówi, że była pani całkowicie

obojętna temu swojemu ukochanemu mężowi.

— Ale może on nie był obojętny mnie — powiedziałam spokojnym tonem.

— Utrata kogoś, kogo się kochało, chociaż nie było się kochanym, może

sprawiać podwójny ból.

Czułam, że mówię nie tylko o Stephenie.

— Ja zawszę potrafiłam przyciągać mężczyzn — stwierdziła Aline,

trzepocąc rzęsami i uśmiechając się do Noela.

— Ma pani szczęście — powiedziałam oschle. — Ale nie powinna pani

rozmawiać na mój temat z panem Balquidderem.

228

background image

Popatrzyłam na Noela. Nigdy przedtem nie widziałam mężczyzny, który

się odkochuje, ale zorientowałam się natychmiast, że tak się właśnie dzieje.

Widać było, że jest zaszokowany, wściekły — a jednocześnie odczuwa ulgę.

Odezwał się spokojnym, ale stanowczym tonem.

— Aline, nie będziesz już nigdy więcej ingerować w wychowanie Richarda.

Po drugie, Balquidder nie ma prawa wstępu do mojego domu, poza tym

uważam, że powinnaś przeprosić panią Kirkwall.

— Przeprosić! Tę dziwkę? Nikt nie sprawdzał, czy ona naprawdę wyszła za

mąż. Bardzo by mnie to zdziwiło — powiedziała, rzucając mi jadowite

spojrzenie.

Zapanowała cisza. Po chwili przerwał ją Noel.

— Aline, po co tu przyjechałaś? Czego chciałaś? Twoje wydatki zawsze

przekraczają wysokość twojej renty, a jednak wynajęłaś prywatny powóz,

ludzi do ochrony i przyjechałaś tu w najgorszą pogodę bez żadnego

specjalnego powodu. Chyba że miałaś jakiś nieznany nam cel? Może

układy z Balquidderem?

Aline wykonała kilka głębokich oddechów, które wprawiły jej biust w

spektakularne drżenie. Można było przypuszczać, że ćwiczyła ten manewr

przed lustrem.

— Nie zostanę tu dłużej, aby narażać się na obelgi. Lady Forres błagała

mnie, abym uważała jej dom za własny. Wyprowadzę się jutro.

Rozległ się gong.

Jej wyczucie czasu zrobiło na mnie duże wrażenie. Nie powinna tylko

229

background image

wypaść z roli. Nadszedł czas, aby zejść ze sceny.

Nie zawiodła mnie. Natychmiast podniosła się z krzesła.

— Nie jestem w stanie niczego przełknąć. Niech pani Good przyniesie

herbatę do mojego pokoju.

Wyszła, szeleszcząc spódnicą.

Omal nie zaczęłam bić brawo.

Noel zadzwonił na panią Good i wydał jej polecenie zaniesienia Aline

herbaty.

— Pani Good — powiedział jeszcze — pod żadnym pozorem nie wolno

wpuszczać do domu pana Balquiddera. Proszę wszystkich o tym

zawiadomić i pilnować, aby frontowe i kuchenne drzwi były zawsze

zamknięte.

— Tak, sir — powiedziała i wyszła, rzucając mi wrogie spojrzenie.

Jedliśmy w milczeniu. Wreszcie Noel zaczął mówić o Richardzie.

— Emilio, czy mogłabyś powiedzieć pannie Caryer, że Richard może spać

przy świetle?

— Ty to musisz zrobić — stwierdziłam. — Panna Caryer nie posłuchała

mnie, kiedy ją o to prosiłam.

— To zrozumiałe — powiedział z westchnieniem Noel — że ona słucha

rozkazów Aline, która przez tak długi czas opiekowała się Richardem.

Interesujące, pomyślałam. Noel rozczarował się co do Aline, ale zerwanie

wszystkich więzów miłosnych musi potrwać. Z czasem będzie musiał

przyznać, że Aline nie była odpowiednią osobą do sprawowania opieki nad

230

background image

Richardem, i wtedy poczuje się winny. Przypomniał mi się Guliwer w

krainie Liliputów, przywiązany setką cieniutkich nitek. Taka była miłość —

nie można było od razu odciąć się i poczuć wolnym. Trzeba było mozolnie

odsupłać te wszystkie niteczki, które wiązały nasz drugą osobą.

Serce mi rosło, moja dusza śpiewała. Nie tylko dlatego, że Noel przestał być

niewolnikiem Aline, ale dlatego, że ona wychodziła z tego domu.

Było jeszcze coś więcej: Noel był wolny — a ja go chciałam mieć dla siebie.

Starałam się jednak przemówić sobie do rozsądku. Byłam chuda i miałam

duży nos, poza tym nasze stosunki ostatnio bardzo się ochłodziły. Skąd mi

przyszło do głowy, że on mógłby mnie kiedykolwiek pokochać? Byłabym

głupia, wręcz szalona, mając taką nadzieję. A mimo wszystko odczuwałam

radość.

Po kolacji przeszliśmy do salonu.

— Dziś rano miałem wiadomość od don Santosa, mojego agenta w

Demerara — powiedział niespodzianie Noel.

— Och! — westchnęłam tylko.

Zrobiło mi się znowu ciężko na sercu. Dobrze pamiętałam poglądy Noela

na niewolnictwo. Mój sprzeciw nie zmalał, ale nie czułam się teraz na siłach

do podejmowania dyskusji na ten temat.

— Pisze, że w wytwórni cukru wybuchają drobne pożary. Nie wie, czy to

przypadek, czy też sabotaż.

— Czy taka wytwórnia jest szczególnie zagrożona pożarem? Domyślałam

231

background image

się, że Noel nie chce poruszać sprawy Aline, a ten nowy temat pozwalał mu

zwrócić myśli w innym kierunku.

— Tak. Po sprasowaniu trzciny otrzymany sok należy kilkakrotnie

doprowadzać do bardzo wysokiej temperatury, aby uformowały się

kryształki cukru. Duży pożar w wytwórni oznaczałby dla mnie ruinę

finansową.

— Dlaczego niewolników miałoby obchodzić, czy cukrownia się spali, czy

też nie? — zauważyłam. — Jestem pewna, że mnie by to nie obchodziło,

— Pisałem do don Santosa, żeby dał niewolnikom wolne niedziele,

zostawiając tylko konieczny nadzór. Jest zresztą taki przepis, ale

przypuszczam, że jest nagminnie łamany. Zakazałem mu również

nadużywania kary chłosty.

— Czy masz możliwość sprawdzenia, jak on stosuje się do twoich

poleceń?

— Nie — przyznał Noel.

— A więc nie masz zamiaru pozbyć się tej plantacji?

Czułam, jak wzbiera we mnie gniew. Noel ma zbijać pieniądze na

poniżeniu innych ludzkich istot? Nie okazałam mu jednak oburzenia — to

by do niczego nie doprowadziło.

Noel obrzucił mnie uważnym spojrzeniem.

— Pamiętam, co mówiłaś, kiedy o tym rozmawialiśmy. Dało mi to do

myślenia. Nie chcę brać udziału w tym całym okrucieństwie. Nie mogę

zmienić świata, ale mogę polepszyć życie swoich niewolników.

232

background image

— Praca niewolnicza nie jest opłacalna — powiedziałam. — A co stanie się

wtedy, kiedy nie będzie już wolno przewozić niewolników?

— Jak to tłumaczysz?

— To nie ja. Czytałam broszury na ten temat. Rozumiem, że większość

twoich niewolników to mężczyźni?

Noel skinął głową.

— Niewolnice nie są pełnowartościowymi pracownicami, a dzieci, do

dwunastego roku życia, są tylko zbędnym obciążeniem. Twoi niewolnicy

będą się powoli starzeć, będzie się rodzić coraz mniejsza liczba dzieci i

wtedy co?

— To prawda. Nie pomyślałem o tym.

— Pomijając nawet czynnik tego odrażającego okrucieństwa, za

dwadzieścia lat nie będzie się opłacało utrzymywać majątku, w którym

pracują niewolnicy, nawet jeśli do tej pory nie uda nam się doprowadzić do

całkowitego zniesienia niewolnictwa.

— Mnóstwo ludzi zostanie wtedy doprowadzonych do ruiny — powiedział

Noel. — Nie tylko właściciele plantacji, ale również handlujący cukrem

angielscy kupcy, fabrykanci bawełny i wielu innych. W Lancashire są

miasta, których byt uzależniony jest wyłącznie od bawełny.

— Czy to wystarczający powód, aby bogacenie się jednych odbywało się

kosztem nieszczęścia i poniżenia innych?

— Emilio, życie nie jest takie proste...

— Noelu! — wybuchnęłam wreszcie. — Nie mogę pogodzić się z myślą, że

233

background image

jesteś właścicielem niewolników. Wiem, że nie wszystko tak prosto się

układa, wiem, że nie wystarczy machnąć czarodziejską różdżką aby ich

uwolnić. Wiem, że gdybyś sprzedał plantację, to mogłaby ona trafić w ręce

okrutnego właściciela. Wiem też, że nie powinnam wtrącać się do twoich

spraw... ale dla mnie sama idea niewolnictwa jest tak odrażająca, że

wzdragam się na myśl, że ty masz z tym coś wspólnego.

Umilkłam, przerażona swoim wybuchem. Wierzyłam w każde

wypowiedziane przez siebie słowo, ale nie miałam zamiaru zdradzać bólu,

jaki sprawiał mi Noel przez swój związek z tym procederem. Jeśli kwestia

niewolnictwa była trudnym zagadnieniem, równie trudno było kochać

człowieka, który był w to zaangażowany, chociaż nie z własnej woli.

— Czy wiesz, że w Demerara jest kilku byłych niewolników, którzy sami

stali się właścicielami plantacji? — odezwał się Noel po dłuższej chwili

milczenia.

— To chyba niemożliwe? — wykrztusiłam.

Byłam zaszokowana. Nigdy jeszcze nie słyszałam czegoś tak okropnego.

— Ale tak jest. Ludzka natura jest pełna niespodzianek. Ja robię to, co jest w

mojej mocy. Tam jest wiele bardzo surowych obostrzeń, jeśli chodzi o

wyzwalanie niewolników. Obiecuję ci, Emilio, że zrobię, co tylko będę

mógł.

— Dziękuję ci. Przepraszam, że nie potrafiłam się opanować. Dziś miałeś

już wystarczająco dużo melodramatycznych scen.

— Zmienimy temat rozmowy — powiedział z uśmiechem Noel. —

234

background image

Powiedz mi, czy znasz książkę, którą czytała pani Beresford? Zamek

Apollinari?

Czułam, że się czerwienię.

— Nie... nie, czy jest dobra?

— Mnie się bardzo podobała. Kupiłem drugą książkę tego samego autora,

Fatum rodu Ansbach. Chciałem ją podarować Aline na urodziny, ale w

zaistniałej sytuacji mam zamiar zatrzymać ją dla siebie.

Poczułam się jak myszka, z którą igra kot. Nie śmiałam podnieść oczu.

Czyżby zgadł?

— A mnie podobają się Podróże Guliwera — powiedziałam. — Kiedy byłam

dzieckiem, mój ojciec zabraniał mi czytać tę książkę. Uważał, że jest sprośna

i niemoralna. Rozumiem, dlaczego uznał ją za sprośną ale nie jest

niemoralna. Jest to jedna z najbardziej umoralniających książek, jakie

kiedykolwiek czytałam.

Niebezpieczeństwo minęło. Zaczęliśmy rozmawiać o arcydziele fikcji

satyrycznej Jonathana Swifta. Tylko raz zerknęłam na Noela. Uśmiechał się

żartobliwie. Miałam nadzieję, że myślał o Guliwerze.

Następnego ranka było sporo zamieszania. Niewątpliwie Aline pisała do

lady Forres, ponieważ lokaj w liberii Forresów przyniósł dla niej list. Potem

było wiele pakowania.

Spędziłam cały ranek w swoim pokoju, zajęta pisaniem. Starałam się nie

zwracać uwagi na panujący hałas, narzekania Aline i bieganie jej pokojówki

po korytarzu. Byłam pogrążona w pracy, kiedy usłyszałam skrzypnięcie i

235

background image

zobaczyłam, że moje drzwi lekko się uchylają. Podniosłam głowę. To była

Jeamie, pokojówka Aline.

— Słucham, Jeanne? O co chodzi?

Jeanne okropnie się speszyła.

— Przepraszam, madame. Nie wiedziałam... Musiałam się pomylić... —

wyjąkała, szybko się wycofując.

Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Można było łatwo zgadnąć,

czego szukała tu Jeanie: koronek, które należały do pani Beresford.

Kiedy Aline opuszczała dom, uznałam, że powinnam zejść na dół, aby się z

nią pożegnać. Pani Good stała już w holu, ocierając oczy fartuchem. Panna

Caryer sprowadziła na dół Richarda, a sama również nie mogła

powstrzymać się od łez. Aline dzielnie się uśmiechała. Przytuliła do piersi

zesztywniałego Richarda, szepnęła kilka słów pannie Caryer i przyłożyła

chusteczkę do oczu. Musiała hojnie obdarować służące, ponieważ Mary i

Hannah dygały jak marionetki. Mnie przypadł lekki dotyk palców i

niedbałe skinienie głową. Pan Bagnigge miał kwaśną minę. Kiedy niósł

bagaże Aline do powozu lady Forres, mrugnął do mnie porozumiewawczo.

Noel wyszedł ze swojego gabinetu, aby odprowadzić Aline do powozu.

Stał na schodach, dopóki pojazd nie zniknął za rogiem. Kiedy szłam na

górę, zaczepił mnie pan Bagnigge.

— Myślę, że on będzie potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie —

powiedział cichym głosem — ale jestem pewien, że w końcu odzyska

236

background image

rozsądek.

Uśmiechnął się tajemniczo i zniknął za drzwiami gabinetu Noela.

Nie mogłam się ruszyć z miejsca. Czy on chciał powiedzieć, że...?

Wbiegłam na schody jak na skrzydłach. Życie poskąpiło mi szczęścia, więc

nawet najmniejsza dawka otuchy potrafiła zawrócić mi w głowie. Jak

szampan na pusty żołądek. To trafne porównanie, ponieważ osłabiłam

czujność i popełniłam katastrofalny błąd.

Tego popołudnia Richard, Noel i ja powróciliśmy do zwyczaju wspólnych

podwieczorków. Panna Caryer sprowadziła Richarda do salonu.

— Przepraszam, pułkowniku Beresford — powiedziała — czy mogę pana o

coś spytać?

— Oczywiście, panno Caryer.

— Panicz Richard potrzebuje nowych ubrań. Bardzo szybko wyrasta ze

spodni i marynarek. Pani Beresford zawsze zamawiała marynarki dla niego

u Stammersa, na Bond Street. Mam potrzebne wymiary. Może pani

Kirkwall mogłaby mi pomóc przy wyborze materiału? Ona najlepiej sobie z

tym poradzi.

— Oczywiście — odpowiedziałam. — Pójdziemy tam jutro. Masz ochotę,

Richardzie?

— Lepiej nie brać panicza Richarda, madame — zaoponowała panna

Caryer. Przeziębi się przy tej pogodzie.

Umówiłyśmy się na następny ranek, na dziesiątą. Byłam tak głupio

łatwowierna i naiwna. Nawet cieszyłam się na tę wyprawę.

237

background image

Pierwsza tura zakupów odbyła się w dość przyjaznej atmosferze.

Rozmawiałyśmy o zaletach różnych materiałów, udało mi się

wynegocjować guziki do marynarki Richarda, które wyglądały prawie jak

wojskowe. Wiedziałam, że mu to sprawi przyjemność. Ja odczuwałam na

wpół bolesne zadowolenie, że mogę zamawiać ubrania dla syna Noela.

Potem poszłyśmy do Grafton House, gdzie był ogromny wybór towarów.

Zdecydowałyśmy, że przy wyborze skarpetek będziemy się kierować tylko

ich użytecznością, bo Richard i tak szybko z nich wyrośnie. Parnia Caryer

odeszła, aby kupić skarpetki, i poszła dalej — chciała obejrzeć materiał na

koszule.

Jeszcze niczego nie podejrzewałam.

W sklepie był okropny tłok. Początkowo myślałam, że napierają na mnie

inni klienci. Potem poczułam czyjeś ręce na karku. Ucisk na szyi.

Próbowałam wezwać pomocy, ale nie zdołałam już tego uczynić. Zrobiło

mi się ciemno przed oczami.

Przypominam sobie tylko, że niesiono mnie po schodach i rzucono na

łóżko. W tym pomieszczeniu było potwornie zimno. Usłyszałam odgłos

ciężkich kroków i poczułam zapach pomady różanej. Nie musiałam

otwierać oczu, żeby wiedzieć, kto to był.

9

238

background image

Nie otwierałam oczu. Kręciło mi się w głowie i bolała mnie szyja.

Balquidder nie próbował mnie budzić. Stał koło mnie może przez dwie

minuty, które mi się wydały dwiema godzinami. Potem odszedł. Przekręcił

klucz w zamku, a później usłyszałam jego ciężkie kroki na schodach.

Ostrożnie otworzyłam oczy. Byłam na strychu w jakimś domu,

prawdopodobnie na Wych Street. To pomieszczenie miało skośny sufit,

okno z małymi szybkami i kominek, który chyba nigdy nie był używany,

leżało w nim nawet ptasie gniazdo, które pewnie tam kiedyś wpadło.

Leżałam na wąskim drewnianym łóżku, na bardzo niewygodnym

materacu. Koło łóżka stało rozchybotane drewniane krzesło, a dalej stara

komoda bez jednej nogi, podparta grubą książką.

Wstałam i podeszłam do okna. Wciąż kręciło mi się w głowie, a gardło

bolało przy przełykaniu śliny. Wyjrzałam na zewnątrz. Byłam niewątpliwie

na Wych Street, piętra domów po przeciwnej stronie ulicy wystawały

ponad parter, tak jak to zapamiętałam. W żadnym wypadku nie była to

Crane Alley.

Przeklinałam się w duchu za swoją naiwność. Kiedy panna Caryer

poprosiła, aby jej towarzyszyć do miasta, powinnam była wszystkiego się

domyślić. Pochlebiło mi, kiedy powiedziała: „Ona najlepiej sobie z tym

poradzi”. Jakaś ty głupia, Emilio! Dlaczego miałaś sobie najlepiej poradzić z

zakupem ubrań dla Richarda? Przecież nie masz dzieci. Nie znasz potrzeb

małego chłopca.

239

background image

Jak długo to może potrwać, zanim ktoś się zaniepokoi moją nieobecnością?

Pewnie dopiero w porze obiadowej. Czy Abel domyśli się, że jestem tutaj?

Balquidder prawdopodobnie nie wiedział, że znam miejsce jego

zamieszkania. Czy mogę coś zrobić? Starałam się stłumić strach.

Oczywiście, jestem przerażona, ale nie wolno mi dać się opanować temu

uczuciu.

Miałam w torebce chusteczkę do nosa. Może wywiesić ją za oknem, jako

znak dla Abla? Ale może ją również zobaczyć Balquidder. Zaczekam. Może

jak zrobi się ciemno — nie chciałam myśleć o tym, że wieczorem może mnie

już nie być wśród żywych.

W pokoju na strychu było bardzo zimno. Mój oddech zamieniał się w kłęby

pary. Wróciłam do łóżka i naciągnęłam na siebie cienką kołdrę. Dzięki

Bogu, miałam na sobie ciepłą pelerynę. Mimo to było mi zimno. Czułam się

fatalnie.

Zaczęłam myśleć o Balquidderze. Było oczywiste, że chciał zawładnąć

moimi pieniędzmi. Co on zrobi? Mógł mnie zmusić do napisania

testamentu na swoją korzyść, ale to wzbudziłoby podejrzenia, szczególnie

gdybym nagle umarła. Nie mogłam po prostu zniknąć, do

przeprowadzenia tej sprawy konieczne byłyby zwłoki. Poza tym Noel

niewątpliwie podjąłby odpowiednie kroki, aby przeprowadzono dokładne

śledztwo.

Wystarczająco poznałam Balquiddera, aby wiedzieć, że nie zrobi niczego,

co mogłoby rzucić podejrzenie bezpośrednio na niego. Zawsze ukrywał się

240

background image

za cudzymi plecami, Stephena czy też George”a. On tylko pociągał za

sznurki swoich marionetek. Dopóki nie przepiszę na niego swoich

pieniędzy, będę żyła — prawdopodobnie.

Co mogłam zrobić? Jedynie starać się zyskać na czasie — nawet

dwadzieścia cztery godziny mogłyby okazać się zbawienne. W Londynie

miałam przyjaciół; Noel mnie nie opuści, dobrze wiedział, że Balquidder

jest osobnikiem bardzo niebezpiecznym.

Zaczęłam się zastanawiać, co Erminia zrobiłaby w mojej sytuacji — ale to

nie miało sensu. Fabuła gotyckiej powieści nie miała nic wspólnego z

przerażającą rzeczywistością. Moi czytelnicy wiedzieli, że ona na końcu

odzyska wolność, majątek i miłość. Żałosny świat iluzji!

Wróciłam myślą do Balquiddera. On zdecydowanie nie lubił kobiet — nie

mogło mu więc chodzić o moje ciało. Czy mam się zachowywać spokojnie i

z godnością, jakby to zrobiła Erminia, czy lepiej będzie płakać i

histeryzować? Jakie zachowanie pozwoliłoby mi zyskać na czasie, czego

rozpaczliwie potrzebowałam?

Przed wieloma laty miałam przerażający sen o Balquidderze, który ukazał

mi się jako potworne niemowlę, z wielkimi ustami, które pochłaniały

wszystko i nigdy nie miały dość. Często myślałam o tym śnie, nawet

wykorzystywałam go w różnych wariantach w moich książkach.

Następnego rana spytałam Stephena, czy wie coś o dzieciństwie

Balquiddera. Stephen powiedżiał mi, że Balquidder był sierot

wychowywanym przez bardzo surową prezbiteriańską ciotkę.

241

background image

— Nie wspominaj o tym — ostrzegł mnie. — On nie chce, by ktokolwiek o

tym wiedział.

Teraz mogłam skorzystać z tego ostrzeżenia. Nie wolno mi było obudzić

w Balquidderze potwora. Nie miał dobrego zdania o kobietach, nie należało

go więc wyprowadzać z błędu. Będę więc płakać i szlochać, czego on nie

cierpiał. Poczułam się trochę lepiej — wiedziałam już, jaką rolę mam

odgrywać. Intuicja podpowiadała mi, że lepiej udawać bezradną kobietę

niż buntowniczkę.

Czas płynął, zrobiło się już ciemno. Zastanawiałam się właśnie, czy

wywiesić chusteczkę za okno, kiedy usłyszałam kroki. Szybko wróciłam do

łóżka. Okazało się, że nie muszę wcale udawać, że trzęsę się ze strachu.

Jestem drobną kobietą — przerażał mnie ogrom jego postaci.

Wszedł, trzymając świecę w ręku.

Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć głosu ze ściśniętego

gardła. Otuliłam się szczelniej peleryną.

— Myślę, że już wiesz, dlaczego tu jesteś — powiedział.

— Oddam panu swoje pieniądze — wyjąkałam. — Ja ich nie chcę.

Naprawdę. Tylko proszę mnie stąd wypuścić.

— Wypuścić cię? — Balquidder roześmiał się głośno. — Nie, moja droga

Emilio. Mam inne plany.

Serce biło mi tak mocno, że aż huczało mi w uszach.

— Doszedłem do wniosku, że potrzebuję żony — dodał.

Oniemiałam z przerażenia. Gdybym została jego żoną mój majątek

242

background image

automatycznie stałby się jego własnością. Nie musiałby usuwać mnie z

drogi. Zgodnie z prawem mógłby robić ze mną wszystko: bić mnie,

zamykać, oddać do szpitala wariatów. Nikt nie mógłby temu przeszkodzić.

Jak mi tłumaczył pan Latimer, une femme couyerte — kobieta zamężna — nie

posiadała osobowości prawnej. Wolałabym śmierć.

— Nie! — szepnęłam.

— Moja droga Emilio, powinnaś raczej wyrazić zadowolenie.

Wziął mnie pod brodę i obrócił moją twarz do siebie. Wzdrygnęłam się z

bólu pod jego silnym uściskiem.

— Masz szczęście. Mogę cię zapewnić, że jest wiele kobiet, które marząc o

tym, aby zostać panią Archibaldową Balquidder. — Na przykład Aline

Beresford.

— Pani Beresford? — powtórzyłam, oszołomiona.

Czy on obiecał Aline, że się z nią ożeni?

— Tak, to atrakcyjna kobieta, ale, niestety, nie ma pieniędzy. Aline będzie

bardzo rozczarowana. I wściekła. — Roześmiał się. — Wiesz, Emilio, Aline

nie kryje niechęci do ciebie. Pomyśl, jak ci będzie miło znaleźć się na

miejscu, o którym ona marzy.

Nagła myśl przyszła mi do głowy.

— Ja... ja nie mogę wyjść za pana, panie Balquidder — powiedziałam. —

Przekazałam ojcu kontrolę nad swoim majątkiem. On by nigdy na to nie

pozwolił.

— Co zrobiłaś?

243

background image

Jego dłoń zacisnęła się na mojej brodzie. Pchnął mnie tak mocno, ze

uderzyłam głową o ścianę. Krzyknęłam z bólu, na co nie zwrócił uwagi.

Podszedł do okna, zasłaniając je całkowicie swoją potężną postacią.

Widziałam, jak zaciskał pięści. Czyżbym posunęła się zbyt daleko? Czy on

mi uwierzy? Dobrze wiedział, że ojciec nie użyczał mi ani pensa, kiedy

byłam żoną Stephena.

Obrócił się po chwili. Jego oczy miały morderczy wyraz.

— Mam na to sposób — powiedział. — Teraz, kiedy tu sobie rozmawiamy,

twój nieoceniony przyjaciel Noel leży związany i jest dobrze strzeżony.

Kiedy otrzymam od ciebie pisemne przyrzeczenie, że wyjdziesz za mnie za

mąż, uwolnię go, ale ani chwili wcześniej. Podkreślam, że nie powinien

zbyt długo na to czekać. Wiesz przecież, jaka jest temperatura na dworze. A

jeśli zdecyduję, że nie jest mi on już do niczego potrzebny, nie pożyje długo.

Wyjdziesz za mnie za mąż, a zapewniam cię, że znajdę sposób, aby

wytłumaczyć twojemu ojcu, aby zrezygnował z kontroli nad majątkiem.

Zaczęłam płakać. Tylko trochę udawałam. Przeraziła mnie wiadomość, że

Noel został porwany — jeśli to była prawda. Poza tym nie wiedziałam, jak

jeszcze mogę się bronić.

— Nie mógł pan porwać pułkownika Beresforda.

Nie cierpiałam jego zwyczaju mówienia o wszystkich po imieniu, jakby byli

jego bliskimi przyjaciółmi.

Balquidder roześmiał się tylko, sięgnął do kieszeni i pokazał mi przełamaną

na pół srebrną rączkę od laski Noela.

244

background image

— Następnym razem przyniosę coś bardziej osobistego. Może ucho. Moja

droga Emilio — dodał po chwili, widząc moje przerażone spojrzenie —

powodem mojego życiowego sukcesu jest to, że ośmielam się robić rzeczy,

na które inni nie mają odwagi. No więc? Co wybierasz? Małżeństwo czy

poświęcasz życie Noela?

Zaczęłam gwałtownie szlochać. Tym razem już nie udawałam. Byłam

zrozpaczona i sparaliżowana z przerażenia. Czułam, że Balquidder

potrząsa mną, coś do mnie mówi, ale niczego nie rozumiałam. Po raz

pierwszy w życiu dostałam ataku histerii.

Puścił mnie wreszcie.

— Widzę, że teraz niczego z ciebie nie wydobędę — powiedział. — Mój

służący potem tu przyjdzie — ta wizyta sprawi mu przyjemność, tobie

pewnie nie. Niedługo dojdziesz do rozumu. Tymczasem do widzenia, moja

droga.

Obrócił się w stronę drzwi, a po chwili zadał mi ironiczne pytanie:

— Może zostawić ci świecę?

Został jeszcze maleńki kawałek, ale postawił lichtarz na komodzie i

wyszedł z pokoju. Klucz zazgrzytał w zamku, schody zatrzeszczały pod

jego ciężarem, kiedy schodził na dół. Usłyszałam, jak coś woła do kogoś, i

rozległ się trzask frontowych drzwi.

Natychmiast zerwałam się z łóżka. Przestałam histeryzować — wezbrał we

mnie gniew. Już wiedziałam, co mam robić. Przede wszystkim musiałam

się rozgrzać. To lodowate zimno pozbawiało mnie zdolności myślenia, a

245

background image

musiałam mieć teraz jasny umysł. Przypomniałam sobie nagle moją

umoralniającą historyjkę o Marjorie i papilotach.

Wyciągnęłam księgę, która podpierała komodę, po czym zaczęłam

wyrywać z niej kartki i zgniatać je. Jeśli mogły służyć jako papiloty, równie

dobrze mogą przydać się do rozpalenia ognia, pomyślałam. Kiedy z książki

zostały tylko same okładki, przyniosłam świecę i szybko poukładam

zwinięte kawałki papieru pomiędzy leżącymi na palenisku gałązkami.

Chwyciłam rozchybotane krzesło, które rozleciało mi się w rękach. Po

chwili miałam już stosik drewna. W Edynburgu nauczyłam się rozpalać

ogień w najmniej sprzyjających warunkach. Tutaj przynajmniej drewno

było suche. Ale świeca już się dopalała.

Zapaliłam papierki, osłoniłam je okładkami książki i zaczęłam delikatnie

dmuchać. Rozpaliło się. Wkrótce trzeba będzie dołożyć do ognia. Jeśliby

zaszła taka potrzeba, byłam gotowa spalić wszystko, co znajdowało się w

pokoju. Może nawet płomienie umożliwiłyby mi wydostanie się na

zewnątrz. Ale to był ryzykowny pomysł.

Przestałam trząść się z zimna i mogłam wreszcie myśleć.

Dołożyłam jeszcze kilka kawałków krzesła do kominka i podeszłam do

okna. Uchyliłam je z lekka i położyłam chusteczkę pod framugą. Przy

odrobinie szczęścia mogła zostać zauważona.

Wzięłam dopalającą się świecę i podeszłam do drzwi, aby sprawdzić, czy

nie znajdę w nich jakiegoś słabego punktu, ale były mocne. Była jednak

szczelina przy podłodze. Zobaczyłam nawet słabe światełko, pewnie na

246

background image

podeście paliła się lampa. Balquidder przekręcił klucz, ale zostawił go w

zamku, po drugiej stronie. Świeca już ledwie migotała.

Wzięłam kartonową okładkę książki i wsunęłam ją pod drzwi. Potem

poszłam poszukać drewienka z połamanego krzesła. Znalazłam taki

kawałek, który mógłby się zmieścić w dziurce od klucza. Gdyby udało mi

się wypchnąć klucz, to powinien upaść na karton, który wciągnęłabym do

pokoju. Kilkakrotnie próbowałam tego dokonać, ale drewienko było zbyt

cienkie. Świeca zgasła.

Ręce mi się spociły ze zdenerwowania. Ledwie widziałam — ogień na

kominku nie palił się zbyt jasnym płomieniem. Klucz ani drgnął. Macając

dziurkę od klucza palcami, włożyłam do niej grubszy koniec drewienka. Po

drugiej próbie usłyszałam stuk. Czy klucz upadł na karton? Położyłam się

na ziemi, ale nie mogłam nic zobaczyć. Zaczęłam powoli wciągać karton do

środka. Wydał mi się trochę cięższy. Wreszcie wyczułam klucz palcami i

przysunęłam go do siebie.

Ledwie zdążyłam chwycić klucz i wciągnąć karton do pokoju, kiedy

usłyszałam kroki. Nie był to ciężki chód Balquiddera. Abel? Czy to

możliwe, żeby Abel mnie tu odszukał? Wstrzymałam oddech.

Ktoś szarpał klamką.

— Do diabła!

Kto to mógł być?

Kopanie w drzwi.

— Niech to diabli porwą! Obiecał mi małą rozrywkę i poszedł sobie,

247

background image

zabierając ten cholerny klucz.

Jeszcze kilka kopnięć w drzwi, a potem kroki w dół, przy

akompaniamencie przekleństw. Słyszałam, jak mężczyzna schodził ze

schodów, a potem, na samym dole, trzaśnięcie drzwiami.

Usiadłam na łóżku. Przypomniałam sobie tego brudnego, pijanego

służącego, z którym rozmawiałam, kiedy szukałam tu Stephena. Czy to

Balquidder miał na myśli, mówiąc, że niedługo dojdę do rozumu? On sam

mnie nie chciał, ale pozwoliłby swojemu służącemu na „małą rozrywkę”.

Musiałam stąd jak najszybciej wyjść. Służący był teraz w suterenie, nie

przypuszczałam, aby mu się chciało ponownie wchodzić na górę, jednak

nie mogłam być tego pewna.

Miałam nadzieję, że frontowe drzwi nie są zamknięte na klucz.

Zauważyłam już wcześniej, że domy na Wych Street stały bezpośrednio

przy ulicy. W razie czego mogłabym wyjść przez okno na parterze, chociaż

to mogłoby zwrócić czyjąś uwagę.

Co robić? Szanujące się kobiety nie wychodziły z domu po zmroku. Jeśli nie

znajdę dorożki, to będzie mnie czekała długa, przerażająca droga na John

Street. Ale nie czas było o tym rozmyślać. Należało przede wszystkim

wydostać się z tego domu.

Teraz ogień na kominku palił się jasnym płomieniem i dość dobrze

wszystko widziałam. Włożyłam kapelusz, który porywacze cisnęli na

łóżko, przywiązałam torebkę do paska sukni, a za stanik włożyłam gwineę.

Wzięłam klucz i ostrożnie otworzyłam drzwi.

248

background image

Wszędzie panowała cisza. Zamknęłam z powrotem drzwi na klucz, który

schowałam do torebki, i zeszłam na palcach na dół. Na drugim piętrze było

również cicho. Mogłam bezpiecznie schodzić niżej. Na podeście pierwszego

piętra stała lampa olejowa i nic nie zakłócało spokoju. Już miałam postawić

nogę na stopniu, kiedy zobaczyłam na ścianie monstrualny cień.

Miałam przed sobą lekko uchylone drzwi. Wsunęłam się tam i ukryłam

pomiędzy nimi a dużą półką na książki. Byłam pewna, że było słychać, jak

bije mi serce. W sąsiednim pomieszczeniu rozległy się kroki i skrzypienie

desek podłogi. Nie miałam wyboru — musiałam tam stać i modlić się, aby

nikt tu nie wszedł.

Byłam w dość dużym pokoju z dwoma oknami, przez które wpadało z

ulicy światło gazowych latami. Czy to biuro Balquiddera? Pod oknami stało

duże biurko, a to, co wzięłam za półkę na książki, okazało się szafką z

przegródkami, pełnymi papierów. W powietrzu unosił się słaby zapach

pomady różanej. Za mosiężną osłona na kominku, palił się ogień. To mnie

najbardziej przeraziło. Balquidder miał zamiar tu wrócić — i to niedługo.

Co robić? Wyjść i zaryzykować spotkanie ze służącym? Czy powinnam

raczej zaczekać, mając nadzieję, że on wróci do sutereny? Nagle kroki się

przybliżyły. Ledwie pohamowałam okrzyk bólu, kiedy zostałam uderzona

drzwiami i wciśnięta w kąt. Wszedł mężczyzna, rozsiewając wokół silny

zapach brandy. To nie był Balquidder — on stąpał o wiele ciężej. To na

pewno był służący, ten, który przedtem usiłował dostać się do pokoju na

strychu.

249

background image

Nie widziałam go, ponieważ byłam zasłonięta drzwiami, ale doskonale

wszystko słyszałam. Dołożył węgla do kominka, a potem podszedł do

okien. Rozległ się skrzyp zamykanych okiennic i stukot zasuwanych sztab.

Potem szelest zasłon. Łomot i przekleństwa, kiedy wpadł na biurko. Teraz,

oprócz brandy, poczułam zapach tytoniu. Wydawało się, że jest w bardzo

złym humorze.

Wreszcie wytoczył się z pokoju, zatrzasnął za sobą drzwi i zaczął złazić ze

schodów. Wyszłam z ukrycia dopiero wtedy gdy usłyszałam trzaśnięcie

drzwi w suterenie.

W pokoju było teraz o wiele ciemniej, ale ogień na kominku płonął tak

intensywnie, że jego języki lizały osłonę. Na gzymsie stał świecznik.

Zapaliłam świece i wróciłam do szafki z przegródkami. Wyjęłam jedną z

teczek. Widniał na niej napis „Alexander Max”. W środku były kolumny

cyfr po prawej stronie, a notatki po lewej. Zrozumiałam nagle, że to były

akta ciemnych interesów Balquiddera. Ten pan Max był niewątpliwie jedną

z jego ofiar. Dziwne nazwisko, „Max”, pomyślałam. Odłożyłam teczkę na

miejsce i wyciągnęłam następną. „Alistair Came”, przeczytałam. Tak, na

pewno miałam rację. Pan Came — znowu dziwne nazwisko — był

kolejnym klientem. Ale dlaczego „M” poprzedzało „C”?

Po chwili przypomniałam sobie, że Balquidder miał zwyczaj mówienia o

ludziach, używając ich imienia. Kiedy go poznałam, zakładałam, że nazywa

mnie „Emilią”, ponieważ jestem żoną jego przyjaciela, chociaż taka

poufałość była zupełnie nie na miejscu. Później myślałam, że on w ten

250

background image

sposób daje wyraz swojej pogardzie. A może pan Max był po prostu panem

MaxweIlem a pan Came — panem Cameronem? Czy on ich umieścił pod

alfabetycznym spisem imion?

Czy znajdę coś pod George? Było tam wielu George”ów, ale nie było

George”a Beresforda. Popatrzyłam pod Bomie Chance, nazwą plantacji w

Demerara. Nic. Ainderby. Nic. Czyżbym się myliła?

W rozpaczy zaczęłam szukać Noela. Znalazłam. Otworzyłam teczkę i

rozłożyłam ją na biurku. Listy, pokwitowania spłaty odsetek —

zauważyłam, że były rzeczywiście poświadczone przez świadków. Na

oddzielnej stronie była lista wszystkich zasobów Noela, łącznie ze

spadkiem, jakby Balquidder również miał na to oko. Wreszcie dwa

dokumenty na pergaminie, z pieczęciami na sznurkach; jeden dotyczył

praw do Bonne Chance, a drugi — był zabezpieczeniem roszczeń

pieniężnych na Ainderby. Dobry Boże, pomyślałam, nic dziwnego, że Noel

tak się tym martwił. George musiał być szalony, narażając się na utratę

Ainderby.

Co powinnam zrobić? Zabrać te dokumenty, ale jak? Miałam tylko

niewielką torebkę.

Zauważyłam leżącą na krześle poduszkę. Zdjęłam z niej poszewkę i

włożyłam do środka papiery. Potem zaczęłam szukać w przegródkach

Stephena K. To nazwisko zostało przekreślone czarnym atramentem, a pod

spodem widniały złowieszcze słowa: „Spotkać się z Emilią”. Nie oglądałam

już swojej teczki, sprawdziłam tylko, czy rzeczywiście o mnie chodziło.

251

background image

Potem popatrzyłam pod Aline — jej teczka była pełna. Przejrzałam ją

pobieżnie. Na końcu było notatka o pieniądzach wypłaconych Tryphenie i

Marii C. Może chodziło o pannę Caryer? Ta teczka również znalazła się w

poszewce.

Zostały trzy podejrzanie puste przegródki. Wsunęłam tam inne teczki, ale

Balquidder mógł łatwo zauważyć, że porządek alfabetyczny został

zakłócony. Czy powinnam zniszczyć wszystko? Wystarczyło odsunąć

osłonę od kominka i zrzucić kilka płonących węgli na dywanik. Dom

spłonąłby natychmiast.

Musiałam jednak myśleć o sąsiadach. Na takiej ulicy ogień

rozprzestrzeniłby się bardzo szybko.

Z ulicy dały się słyszeć jakieś krzyki. Pijacka kłótnia, która mi

przypomniała, że powinnam już się stąd wynieść. Wzięłam pod pachę

wypchaną poszewkę i cicho zeszłam na dół. Żadnego dźwięku. Na

drzwiach frontowych wisiała ciężka zasłona, która chroniła od przeciągów.

Odsunęłam ją. Na szczęście klucz był w zamku. Na pewno służący zamknął

drzwi po wyjściu Balquiddera. Otworzyłam je i schowałam klucz do

torebki — sama nie wiem dlaczego, przecież nie miałam najmniejszego

zamiaru tam wracać.

Kiedy znalazłam się na ulicy, wprost z ciepłego biura Balquiddera,

zadrżałam z zimna. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nastąpiło

jednak wyraźne ocieplenie. Pomiędzy nierównymi płytami chodnika

zobaczyłam kałuże. Zaczęła się odwilż.

252

background image

Szłam w kierunku Newcastle Street, kiedy zegar kościoła St. Clement Dane

wybił siódmą godzinę. Nie było jeszcze późno, ale już zupełnie ciemno.

Chciałam jak najszybciej dotrzeć do Strandu. Tam, wśród ludzi,

poczułabym się bezpiecznie. Może nawet znalazłabym dorożkę.

Przyspieszyłam kroku, ściskając wypchaną poszewkę, którą trudno było

wygodnie uchwycić.

Miałam właśnie skręcić w lewo, kiedy usłyszałam za sobą szybkie kroki.

Zaczęłam biec. Po chwili usłyszałam wołanie:

„Panno Emilio!” Obróciłam się szybko.

— Abel!

Nie pamiętam, aby czyjś widok sprawił mi kiedykolwiek równie wielką

przyjemność.

— Och, panno Emilio. Ja czekałem na ulicy na okazję, żeby dostać się tam

do pani. Widziałem chusteczkę.

Biedny Abel szczękał zębami z zimna.

— Jak długo tu jesteś? Czy widziałeś Balquiddera?

Nie, panienko. Jestem tu tylko około dwudziestu minut. Och, panienko,

pułkownik został porwany.

Zacisnęłam powieki. Balquidder mi to powiedział, ale miałam jeszcze

nadzieję, że skłamał. Sama nie wiem dlaczego. Widziałam przecież złamaną

rączkę laski Noela.

— Jak to się stało? — spytałam, kiedy dotarliśmy do Strandu. — Pospiesz

się, Abel, złap tę dorożkę.

253

background image

Na postoju była tylko jedna dorożka — pojazd i koń nie byli w najlepszej

kondycji. Kiedy Abel dotarł na miejsce, dorożkarz zdjął derkę z konia i

otworzył drzwiczki. Abel chciał się wspiąć na kozioł.

— Na litość boską, wejdź do środka — powiedziałam. — Nie będziemy

sobie teraz zawracać głowy konwenansami. Muszę się dowiedzieć

wszystkiego o pułkowniku.

Koń biegł powolnym kłusem, w dorożce śmierdziało mokrą słomą i jeszcze

gorzej, ale przynajmniej było cieplej niż na dworze. Opowiedziałam Ablowi

o swojej przygodzie.

— Pułkownik bardzo się zmartwił, kiedy nie wróciła pani z miasta, panno

Emilio. Panna Caryer mówiła, że zgubiłyście się w Grafton House. Cały

czas płakała.

Roześmiałam się z ironicznego głosu Abla, kiedy mówił o pannie Caryer.

Oczywiście udawała, pomyślałam. Przypomniałam sobie zapis w teczce

Aline, „Maria C.”. Chyba to ona.

— Czy wiesz, jak panna Caryer ma na imię?

— Maria, panienko. Dlaczego pani pyta?

— To nieważne. Mów dalej.

— Potem ktoś przyszedł i powiedział, że została pani zatrzymana za

kradzież w sklepie.

- Co?

— Tak powiedzieli, panienko. Pułkownik złapał laskę i wyszedł razem z

nimi i tyle go widzieliśmy.

254

background image

Z trudem powstrzymałam się, aby nie wybuchnąć płaczem. Tego już było

za wiele. Przez cały dzień szarpana byłam sprzecznymi emocjami —

strachem, gniewem i uczuciem ulgi. Pragnęłam znaleźć się znowu na John

Street, gdzie zostanę otoczona opieką i będę mogła odpocząć. Ale teraz to

nie było możliwe. Muszę zachować spokój, pomyślałam. Przestałam

rozmyślać o swoich przejściach i skoncentrowałam się na opowieści Abla.

— Czy pan Bagnigge jest w domu?

— Tak, panienko. Rwie włosy z głowy, to znaczy te, które mu pozostały.

Przepraszam, nie powinienem teraz żartować.

Pomyślałam, że Tryphena i Maria C. nie powinny dowiedzieć się o mojej

ucieczce, były przecież na żołdzie Balquiddera.

— Abel, czy potrafisz utrzymać tajemnicę?

— Gdyby w domu był kapuś, panienko? Proszę się nie martwić. Sam mam

swoje podejrzenia i dobrze wiem, że trzeba trzymać język za zębami —

powiedział Abel, wyraźnie obrażony.

Przeprosiłam go.

— Postaram się wejść do domu niepostrzeżenie. Nie chodzi mi o Hannah,

ale poza nią nikt nie powinien mnie widzieć. Muszę natychmiast zobaczyć

się z panem Bagnigge.

— Trzeba zatrzymać dorożkę na rogu ulicy. Ja pójdę pierwszy, panienko.

Nikt się nie będzie dziwił, jeśli wejdę drzwiami od sutereny. Potem będę

mógł otworzyć pani frontowe drzwi.

Już dojeżdżaliśmy na miejsce. Zastukałam w dach, aby zatrzymać4orożkę.

255

background image

Wysiedliśmy, ja zapłaciłam dorożkarzowi, a Abel pobiegł naprzód.

Widziałam, jak schodził do sutereny. Wolno podeszłam do frontowych

drzwi i spokojnie czekałam.

Księżyc już był na niebie, wszystko pogrążone było w niebieskawo

srebrzystym świetle. Na masztach małych stateczków widać było krople

wody, światło księżyca rzucało dziwne cienie, wszystko było teraz bardziej

niebieskie niż za dnia. Niewielu ludzi było na ulicach. Od nabrzeża Adelphi

dochodziły mnie pojedyncze głosy. Pod mostem spało już kilku mężczyzn.

Biedacy, pomyślałam. Potem usłyszałam jeszcze inny dźwięk, stłumiony

huk i trzask — lód na rzece zaczynał pękać.

Jeśli moje podejrzenia były słuszne, to Noelowi groziło śmiertelne

niebezpieczeństwo.

Usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. W drzwiach stała Hannah.

— Och, panienko — szepnęła. — Słyszeliśmy, że została pani aresztowana.

— Nic podobnego. Zostałam porwana. Ale nikomu o tym ani słowa,

Hannah. Muszę natychmiast zobaczyć się z panem Bagnigge.

— On jest w gabinecie, panienko. Może przynieść pani coś do jedzenia?

Musi być pani okropnie głodna.

— Tak, proszę. Cokolwiek ci się uda, ale zrób to dyskretnie. Mówię

poważnie, Hannah, od tego może zależeć życie pułkownika.

Boże, co za melodramat, pomyślałam. Mówię jak bohaterki moich

romansów. Ale Hannah przyjęła to stwierdzenie z pełnym zrozumieniem.

Tajemniczość sytuacji wydawała się sprawiać jej przyjemność, ponieważ

256

background image

zaczęła się skradać w dół z przesadną ostrożnością.

Natychmiast po moim wejściu do gabinetu pan Bagnigge zamknął za mną

drzwi, popchnął mnie na krzesło i podał kieliszek brandy.

— Upiję się tym — powiedziałam, ale zrobiło mi się ciepło już po jednym

łyku.

Opowiedziałam mu pokrótce swoje przygody i pokazałam wypchaną

papierami poszewkę.

— Chcę panu coś pokazać — powiedziałam.

Otworzyłam teczkę Aline i wskazałam palcem dwa nazwiska:

Tryphena i Maria C. Pan Bagnigge gwizdnął z cicha.

— Trzeba to wszystko schować w jakimś bezpiecznym miejscu, nie mamy

zbyt wiele czasu — powiedziałam. — Aha, jeszcze to — dodałam, wyjmując

z torebki dwa ciężkie klucze.

Pan Bagnigge otworzył szafkę, gdzie trzymano brandy i zamknął tam

teczki. Klucze włożył do puszki po tytoniu. Ktoś cicho zastukał do drzwi.

Weszła Hannah z taca, na której stały dwie filiżanki kawy, talerz zupy,

kilka kawałków chleba i masło.

— Tylko to znalazłam, panno Emilio — powiedziała przyciszonym głosem.

Widać było, że świetnie się bawi.

— To mi zupełnie wystarczy, dziękuję ci, Hannah.

— Czy to wszystko, panienko?

— Niedługo wyjdę do miasta. Hannah, nikomu ani słowa.

— Oczywiście, panienko. Nikt nie wydrze ze mnie tej tajemnicy.

257

background image

Po wyjściu Hannah pan Bagnigge zwrócił się do mnie.

— Co to za pomysł, aby wychodzić do miasta, młoda damo?

— Myślę, że wiem, gdzie przetrzymują pułkownika.

— U Moxona?

— Nie; Nie sądzę, żeby Balquidder chciał wykorzystać to miejsce po raz

drugi. Moxon ma teraz maszynę drukarską na lodzie, naprzeciwko

nabrzeża Three Cranes. Ja i Abel widzieliśmy tam Balquiddera. Na

namiocie jest nazwisko Jacek Mróz czy coś w tym rodzaju.

— Nie ruszy się pani z domu ani na krok!

— Będę panu potrzebna, panie Bagnigge. Na festynie jest pełno maszyn

drukarskich. Sama naliczyłam sześć, a może ich być o wiele więcej. A ja

poznam to miejsce.

— A pan Balquidder pozna panią.

— Nie. Włożę ubranie Billy”ego i schowam włosy pod czapkę. Przecież on

nie będzie się spodziewał mnie zobaczyć... Poza tym zostało już niewiele

czasu, o czym dobrze pan wie, panie Bagnigge. Nadchodzi ocieplenie.

Głos mi się załamał. Pomyślałam o Noelu, który leżał tam związany,

wiedząc, że pogrąży się wkrótce w lodowatych wodach Tamizy. Nawet

teraz słyszałam odgłos spadających za oknem kropli wody — lód szybko

się topił.

Pan Bagnigge ukrył twarz w dłoniach. Wiedział równie dobrze jak ja, że

jeśli Noel jest w namiocie na lodzie, to albo umrze z zimna, albo utonie.

— Dobrze, panno Emilio — powiedział wreszcie. — Ale musi mi być pani

258

background image

posłuszna. Pułkownik nigdy by mi nie darował, gdyby pani coś się stało.

Żeby to była prawda, pomyślałam.

— Byłby chyba zadowolony, gdyby się mnie pozbył! Sprawiam mu same

kłopoty.

— Jego porwanie prawdopodobnie miało być gwarancją pani uległości —

powiedział pan Bagnigge, obrzucając mnie dziwnym spojrzeniem. — Co

prawda, trudno zgadnąć, co mógłby zrobić, aby nie dopuścić do pani

małżeństwa z panem Balquidderem. Jest pani pełnoletnia i wolna.

Przypuszczam, że pan Balquidder mógłby żądać od pułkownika okupu za

pani uwolnienie.

— Nigdy bym się na to nie zgodziła!

— Pułkownik oddałby wszystko za pani bezpieczny powrót do domu.

Potrząsnęłam głową. Wiedziałam, że mówił to z dobrego serca, ale mnie te

słowa raniły.

— Co weźmiemy ze sobą? — spytałam.

— To, co brałem zawsze na akcję — powiedział pan Bagnigge, pokazując

mi plecak. — Miałem go ze sobą na półwyspie. Jest tu wszystko, co trzeba,

kiedy nie wiemy, co nas może czekać: nóż, lina, manierka brandy, hubka do

krzesania ognia i latarnia.

— Czy ma pan drugi nóż? — spytałam.

Cokolwiek się stanie, nie miałam zamiaru poddać się bez walki. W ogóle

nie miałam zamiaru się poddać. To dziwne, pomyślałam, że moje bohaterki

nigdy nie myślały o noszeniu noża. In extremis, mdlały — mnie nie

259

background image

przydałoby się to na nic. W trakcie naszej rozmowy zjadłam talerz zupy i

chleb z masłem. Poczułam się o wiele lepiej.

— Jeśli nie ma żadnych przeszkód na drodze — powiedziałam, odkładając

łyżkę — to pójdę teraz na górę. Wrócę za dziesięć lub piętnaście minut.

Proszę pamiętać o nożu, panie Bagnigge.

Pan Bagnigge otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. Z sutereny dochodziły

głosy, ale reszta domu pogrążona była w ciszy. Podał mi zapaloną świecę.

— Może pani iść — powiedział. — A ja poszukam noża.

Prześlizgnęłam się do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.

Zapaliłam kilka świec, postawiłam je na toaletce przed lustrem i zabrałam

się do pracy. Chciałam się bardzo ciepło ubrać. Dobrze wiedziałam, jak

paraliżujące jest zimno. Włożyłam pod spodnie dwie pary pończoch, ciepły

kaftanik pod szorstką, lnianą koszulę Billa i jego sztruksową kurtkę.

Zawiesiłam mufkę na szyi, schowałam włosy pod czapkę i włożyłam ciepłe

rękawiczki. Zabrałam ze sobą swoją starą pelerynę, cicho otworzyłam

drzwi, potem zamknęłam je na klucz i bezszelestnie zeszłam na dół.

Na mój widok pan Bagnigge uniósł tylko brwi. Wzięłam się pod boki i

dumnie przemaszerowałam przez pokój.

— Z pani jest niezłe ziółko, panno Emilio. — Pan Bagnigge roześmiał się.

Nie powiedział jednak, że się kompromituję tym przebraniem. Podał mi

niewielki sztylet.

— Niech pani uważa, jest bardzo ostry. Proszę go włożyć za pas. Dobrze.

Naszym głównym zadaniem jest uwolnienie pułkownika i niedopuszczenie

260

background image

do tego, aby została pani ponownie porwana. W tej akcji ja jestem jedyną

osobą, która może iść na straty.

Otworzyłam usta, aby zaprotestować.

— I ja wydaję rozkazy — dodał. — Idziemy.

Tej nocy zamarznięta Tamiza stanowiła niezwykły widok. Niebo było

czyste, ciemnogranatowe, prawie czarne i usiane gwiazdami. Nad naszymi

głowami rozpościerała się Droga Mleczna, jak rzucony niedbale welon.

Kontury domów i kościołów rysowały się wyraźnie na tle nieba.

Zobaczyłam Oriona nad kopułą katedry Świętego Pawła, a Kasjopeję nad

London Bridge. Księżyc był jaskrawożółty, jak nowa moneta — zbyt jasny i

jaskrawy jak na nasze potrzeby.

Zeszliśmy do Tamizy schodami Queenhithe. Dzięki Bogu, nie byliśmy tam

jedynymi gośćmi tej nocy. Na lodzie widać było dużo płonących piecyków,

dokoła których siedziały skulone postacie. Przez te kilka dni, od czasu

kiedy byłam tu z Ablem, festyn zimowy bardzo się rozwinął, chociaż

niektórzy już zaczynali się pakować. Składano namioty stojące na środku

rzeki.

Teraz było również o wiele ciepłej. Pod moimi stopami rozlegały się

złowieszcze trzaski. Blisko środka rzeki pokrywa lodu już się lekko

wybrzuszyła.

— Gdzie jest to miejsce? — spytał pan Bagnigge.

— Naprzeciwko Three Cranes Wharf Obok sprzedają pierniki i jest namiot

z napisem „Moskwa”. Proszę popatrzeć! — Wskazałam proporczyk z tym

261

background image

napisem.

— To jeszcze spory kawałek — stwierdził pan Bagnigge, marszcząc brwi.

Nie mieliśmy dużo czasu. Lód zaczął już pękać.

— Chodźmy — powiedziałam.

Chyba nie spotkamy tam Balquiddera? Czyżby przy swojej wadze

ryzykował spacer po kruchym lodzie? Ale z drugiej strony, jeśli wrócił do

domu i dowiedział się o mojej ucieczce...

Szliśmy za grupką młodych chłopców, którzy się śmieli, popychali i bardzo

dobrze bawili. Szczęśliwie się złożyło, że szli w tym samym kierunku co

my, w stronę London Bridge. Miałam nadzieję, że dzięki tej hałaśliwej

grupie nikt nie zwróci na nas uwagi. Rozglądałam się bacznie dokoła.

— To tu! — powiedziałam, pociągając pana Bagnigge za rękaw.

Wskazałam ruchem głowy napis „Prasa Drukarska Jacka Mroza” Jesteśmy

zbyt daleko od brzegu, pomyślałam, czując nich lodu pod stopami.

Przed wejściem do namiotu, na odwróconej do góry dnem skrzynce,

siedział jakiś mężczyzna, grzejąc ręce przy piecyku. Co chwila sięgał po

stojącą obok butelkę i ostro z niej pociągał.

— To dziwne, że jest sam — szepnął pan Bagnigge. — Może pilnuje

maszyny drukarskiej. Te rzeczy są drogie.

— Albo pilnuje jeszcze czegoś innego — dodałam.

Przeszliśmy obok. Zauważyłam, że wejście do namiotu było zamknięte.

— Musimy zajrzeć do środka — powiedział pan Bagnigge.

Pomacałam swój sztylet. Był ostry jak brzytwa i spiczasty na końcu.

262

background image

— On pije — powiedziałam.

Popatrzyłam na namiot „Moskwa”, z którego dochodziły pijackie śpiewy.

— Jeśli przyniesie pan butelkę i zacznie zabawiać go rozmową, ja przetnę z

tyłu płótno namiotu i zajrzę do środka.

— Będzie pani widoczna od strony brzegu.

— Nic się na to nie poradzi. Położę się; lód jest nierówny i będzie mnie

trochę osłaniał. Tylko pan może wdać się z naszym przyjacielem w pijackie

rozhowory.

— To ci mądrala — parsknął, niezadowolony z takiego obrotu rzeczy pan

Bagnigge, ale sam nie miał lepszego pomysłu.

Rozeszliśmy się. Przeszłam na tyły namiotu, udając, że szukam ustronnego

miejsca. Znalazłam lodowe wzniesienie, za którym mogłam się ukryć.

Rozejrzałam się szybko dokoła, położyłam i zaczęłam pełznąć w stronę

namiotu. Płótno było bardzo grube. Co prawda przebiłam je sztyletem, ale

nie mogłam przeciąć. Zdjęłam rękawiczkę, usiłując wymacać szew. Cięcie

nici byłoby łatwiejszym zadaniem. Kiedy przesunęłam dłoń w dół,

napotkałam jakiś bierny opór. Ciało? Noela? Lekko przycisnęłam to miejsce

dłonią. Poruszyło się. Bałam się odezwać, żeby mnie strażnik nie usłyszał,

więc tylko włożyłam sztylet w szew namiotu. Nie szło mi łatwo. Wydawało

mi się, że upłynęły całe wieki, zanim zdołałam wyciąć dziurę na tyle dużą

aby móc zajrzeć do środka. Było tam ciemno i niewiele mogłam zobaczyć,

ale wystarczająco dużo, aby stwierdzić, że leży tam związany człowiek.

— Noel?

263

background image

Odpowiedział mi cichy jęk. Przecięłam jeszcze kawałek płótna, aby dostać

się do środka. Noel miał zakneblowane usta, związane ręce i nogi.

— Bądź cicho — szepnęłam.

Najpierw przecięłam knebel, co nie było trudne, potem sznur, którym miał

związane ręce. Był tak mocno zapętlony, że Noel miał lodowate dłonie.

Starałam się to robić bardzo delikatnie. Wreszcie, po dłuższej chwili, sznur

pękł. Miałam ochotę ogrzać mu dłonie pocałunkami, rozpłakać się nad jego

cierpieniem, krzyczeć z przerażenia, ale niczego takiego nie zrobiłam.

Kiedy się odezwałam, miałam spokojny, rzeczowy głos.

— Muszę teraz przeciąć sznur na nogach. Czy możesz się trochę przesunąć?

Noel zgiął kolana i przesunął się trochę. Z przodu namiotu dochodziły

odgłosy rozmowy pana Bagnigge ze strażnikiem. Pan Bagnigge musiał mu

opowiedzieć jakiś pieprzny kawał, ponieważ strażnik krztusił się ze

śmiechu. Szybko przecięłam krępujący nogi Noela sznur; był zawiązany

dość luźno. Noel usiadł z trudem i zaczął masować sobie dłonie. Musiały

go okropnie boleć. Zobaczyłam łzę na jego policzku i słyszałam, jak

wciągnął oddech. Zabrałam się do poszerzania dziury w namiocie.

— Wypełznij na zewnątrz — powiedziałam.

- Nie wiem, czy mi się to uda, moja droga.

— Pijesz podczas pracy, Ned? — usłyszałam nagle znajomy głos.

Odgłos ciosu. Krzyk strażnika.

— A kim ty jesteś, u diabła?

264

background image

To pytanie było prawdopodobnie skierowane do pana Bagnigge.

— Tylko trochę się zabawiam — odezwał się pan Bagnigge.

— Odejdź stąd... Zaraz, czy ja ciebie nie znam...?

— Wychodź, Noelu — syknęłam. — Wszystko jedno jak, ale wyjdź.

Wyjrzałam zza rogu namiotu. Pan Bagnigge biegł chwiejnym krokiem

pijaka w kierunku namiotu „Moskwa”, strażnik leżał bez ruchu na lodzie, a

Balquidder, który stał odwrócony do mnie tyłem, rozglądał się dokoła,

jakby nie wiedział, co robić.

Pan Bagnigge potrafił dać sobie radę sam. Moim zadaniem było odciągnąć

Balquiddera od Noela. Przeczołgałam się wokół namiotu, złapałam piecyk

za nogę i przewróciłam go. Rozżarzone węgle z sykiem wypadły na lód,

piecyk upadł na namiot, płomienie zaczynały lizać płótno. Noel był już

jedną nogą poza namiotem, zerwałam się, wyciągnęłam go na zewnątrz, za

występ lodu.

Balquidder obrócił się szybko. Początkowo myślałam, że mnie nie

zauważył, ponieważ kopnął strażnika, jakby to on wywrócił piecyk.

Płomienie ogarniały już cały namiot. Z namiotu „Moskwa” rozległy się

krzyki, wypadł z niego pan Bagnigge i wielu innych mężczyzn. Wszyscy

biegli w stronę płonącego namiotu.

Wtedy Balquidder zobaczył mnie.

Zerwałam z siebie pelerynę, żeby nie hamowała mi ruchów, zarzuciłam ją

na Noela i puściłam się biegiem. Biegłam w kierunku środka rzeki, gdzie

pojawiło się nagle wąskie pasmo ciemnej wody. Lód chwiał się pod moimi

265

background image

stopami. Im bliżej środka rzeki, tym głębsze były szczeliny.

Obejrzałam się. Balquidder zatrzymał się. Widać było, że chce się wycofać.

Nie mogłam do tego dopuścić. Noel nie był w stanie uciekać.

Przyłożyłam dłonie do ust i krzyknęłam „Archie!”. Odwrócił się szybko.

Odtańczyłam na lodzie taniec zwycięstwa i wykonałam kilka

lekceważących gestów. Jeśli przedtem nie był pewien, czy to ja, teraz już

wiedział.

Z rykiem wściekłości rzucił się do przodu — jak on szybko biegał.

Stephen mówił mi kiedyś, że Balquidder otrzymywał w szkole nagrody za

zwycięstwo w biegach, ale mu nie wierzyłam. Teraz wiedziałam już, że

mówił prawdę. Mimo swojej wagi, biegł bardzo lekko i odległość między

nami zaczynała szybko maleć. Ja byłam zmęczona, bolała mnie

posiniaczona głowa i szyja, miałam nogi jak z ołowiu. Wiedziałam, że

długo nie wytrzymam.

Miałam nad nim tylko jedną przewagę — byłam lekka, a on był ciężki.

Musiałam go zwabić na cienki lód. Było to ryzykowne, ale nie miałam

innego wyjścia.

Widziałam teraz wyraźnie pęknięcie na środku rzeki. Gwiazdy odbijały się

w paśmie wody, które z każdą chwilą się poszerzało.

Balquidder był coraz bliżej. Słyszałam jego ciężkie kroki za plecach. Kiedy

dotarłam do czarnej wstążki wody, czułam ból w płucach, brakowało mi

oddechu. Zebrałam resztki sił i skoczyłam.

266

background image

10

Udało mi się skoczyć na kawałek lodu po przeciwnej stronie. Wyjęłam

swój sztylet i obróciłam się szybko. Gdyby miało dojść do najgorszego, to

drogo sprzedam swoje życie.

Balquidder zorientował się, że grozi mu niebezpieczeństwo. Lód popękał

dokoła, a on stał na małej, chybotliwej krze. Nie mógł skoczyć — to by

zakłóciło chwiejną równowagę kry. Nie mógł posunąć się do przodu ani do

tyłu, dokoła niego było coraz szersze pasmo wody. Rozległ się trzask, kiedy

jego kra zderzyła się z pokrywą lodową. Po chwili zaczęła się wolno

przechylać. Balquidder poruszył się, próbując temu przeciwdziałać. Na

próżno. Kra stanęła sztorcem. Rozległ się przeraźliwy krzyk i Balquidder

wpadł do wody. Kra przesunęła się nad nim, wyprostowała, a jego już nie

było.

Stałam zdrętwiała z przerażenia. Dopiero po chwili zorientowałam się, że

sama jestem w niebezpieczeństwie. Mój kawałek lodu również groził

oderwaniem od głównej tafli. Spojrzałam w stronę południowego brzegu

Tamizy. Może było to spowodowane kierunkiem prądu rzeki, ale lód od

strony południowej był o wiele cieńszy i mniej stabilny niż od północy.

Musiałam przedostać się na północną stronę, gdzie lód był bardziej

bezpieczny. Tymczasem pasmo wody na środku rzeki stawało się coraz

szersze.

267

background image

Byłam tak przerażona, że dopiero po dłuższej chwili usłyszałam głośne

okrzyki. Obróciłam się szybko. Zobaczyłam w oddali dymiące szczątki

namiotu Jacka Mroza i dwóch mężczyzn biegnących w moim kierunku.

Nieśli deskę. Kiedy się zbliżyli, w jednym z nich rozpoznałam pana

Bagnigge.

Domyślałam się, co chcieli zrobić, ale czy to się mogło udać? Czy nie było

za późno? Kiedy zbliżali się do skraju lodu, zwolnili, uważnie wybierając

drogę. Pan Bagnigge gwałtownie gestykulował. Doszłam do miejsca, gdzie

zaczęli przesuwać deskę.

— Szybko, nie wolno tracić czasu! — wołał pan Bagnigge.

Na jego twarzy widać było napięcie.

Starałam się uchwycić drugi koniec deski, ale dłonie miałam zmarznięte i

nie mogłam jej utrzymać. Deska stale wyślizgiwała mi się z rąk.

— Łap ją, chłopcze — popędzał mnie drugi mężczyzna.

Czułam, jak lód zaczyna uginać się pod moimi stopami. Wreszcie udało mi

się chwycić deskę, która wystawała może trzy centymetry poza wodę. To

wszystko wyglądało bardzo niebezpiecznie.

— Szybciej, chłopcze. Nie trać czasu. Lód pęka.

Za mną już tworzyła się szczelina. Nie wahałam się dłużej. Przebiegłam po

desce. Mężczyźni złapali mnie w momencie, kiedy deska przechyliła się i

wpadła do wody.

Dotarliśmy do płonącego namiotu, chociaż chwilami musieli mnie nieść.

Nogi mi się trzęsły i miałam zawroty głowy z wyczerpania.

268

background image

Kiedy dotarliśmy do bezpiecznego miejsca, opadłam na lód bez siły. Pan

Bagnigge podał mi manierkę brandy. Wypiłam łapczywie kilka łyków.

Słyszałam, jak dziękował mojemu drugiemu wybawcy, zadźwięczały

monety.

— Pułkownik? — wykrztusiłam, kiedy zbliżył się do mnie.

— Nic mu nie jest. Zanieśliśmy go na schody Queenhithe. Pojedzie stamtąd

dorożką. Czy da pani radę iść?

— Tak — powiedziałam, wstając z lodu. — Na litość boską, chodźmy stąd.

Noel czekał na nas przy Queenhithe Stairs. Siedział na worku, dwóch

mężczyzn stało przy nim. Jeden z nich zagwizdał, kiedy nas zobaczył.

Podjechała zdezelowana dorożka. Noel miał na sobie moją pelerynę, a

kiedy do niego podeszłam, wstał na chwiejnych nogach, zarzucił mi ją na

ramiona i poklepał po ramieniu pana Bagnigge.

— Dobra robota, Jem.

Potem potrząsnął dłońmi towarzyszących mu mężczyzn. Znowu brzęk

monet. Mężczyźni podnieśli dłonie do czapek i odeszli.

Noel nakazał mi gestem, abym wsiadła do dorożki.

— A pan Bagnigge? — zaprotestowałam.

W dorożce było miejsce tylko dla dwóch osób, a pan Bagnigge był przecież

niemłodym człowiekiem.

— Lepiej będzie, jak siądę przy dorożkarzu, panno Emilio. Tak będzie

bezpieczniej — on jest już nieźle zamroczony.

Rzeczywiście, dorożkarz chwiał się na koźle, mimo to sięgał do kieszeni

269

background image

płaszcza i pociągał ze skórzanego bukłaka.

— Niech pan to włoży — powiedziałam, podając mu pelerynę, i wsiadłam

do dorożki.

Noel wszedł po mnie, przytrzymując się drzwiczek. Stwierdziłam z ulgą że

jego dłonie były już w dobrym stanie. Rozpiął pelerynę, aby okryć nią

również mnie, po czym zamknął drzwiczki. Dorożka ruszyła w stronę

Strandu.

Nigdy jeszcze nie czułam się tak wyczerpana, nawet podczas swojej

ucieczki z Edynburga. Teraz dopiero mogłam odreagować szok, serce biło

mi nierównomiernie, cała drżałam. Noel objął mnie ramieniem i

przyciągnął do siebie. Oparłam się o niego i zamknęłam oczy.

— Czy dobrze się czujesz? — szepnęłam.

— Ciii — odszepnął Noel i pocałował mnie.

Zesztywniałam ze zdumienia.

Noel całował mnie już wcześniej — w głowę, kiedy byłam dzieckiem, a

ostatnio otrzymywałam kurtuazyjny pocałunek w policzek. Ale ten

pocałunek nie był kurtuazyjny. Był namiętny.

Noel, który był zawsze tak dobrze wychowany, uprzejmy, tak... tak

opanowany! Chyba nie wiedział, co robi. Przez głowę przebiegały mi setki

bezładnych myśli.

— Słuchaj, Emilio — powiedział, podnosząc głowę. — Wiesz przecież, że

do tego potrzeba dwojga.

Zaczęłam oddawać mu pocałunki. Jeśli on zwariował, pomyślałam, to ja też

270

background image

chcę brać udział w jego szaleństwie. Zapomniałam o swoich siniakach i

guzie na głowie. Pierwsze dotknięcie nieznanych ust jest zaskoczeniem.

Noel całował mnie tak, jakby nie mógł się mną dość nasycić. Jego pocałunki

rozpłomieniły mnie i zaczęłam je ochoczo oddawać. Od dawna marzyłam o

takiej chwili.

W tę mroźną, zimową noc, w pełnej przeciągów dorożce, pocałunki Noela

całkowicie mnie rozgrzały. Kiedy wsiadałam, drżałam z zimna, a moje

dłonie i stopy były bryłkami lodu.

Po dziesięciu minutach było mi gorąco. Drżałam, ale nie z zimna. Byłam

szczęśliwa, a jednocześnie nie potrafiłam do końca uwierzyć, że Noel

pragnął mnie równie silnie, jak ja jego.

Dorożka skręciła w John Street i zatrzymała się przed domem. Noel

wypuścił mnie z objęć.

Pan Bagnigge opłacił dorożkarza, otworzył drzwiczki i wysunął schodki.

Kiedy zeszłam, otulił mnie peleryną i pomógł wysiąść Noelowi.

przypomniałam sobie nagle, że mam na sobie ubranie Billa, i szczelnie

owinęłam się peleryną. Nie miałam już czapki na głowie, pewnie spadła do

wody. Włosy opadały mi do pasa. Powoli wracałam do rzeczywistości.

Nasze przybycie wywołało wielkie zamieszanie. Pani Good, trzymając dłoń

na falującym biuście, przysięgała, że omal nie umarła ze zmartwienia.

Hannah klasnęła w dłonie, uśmiechnęła się szeroko, aby po chwili

wybuchnąć płaczem. Wymieniłam z Ablem porozumiewawcze spojrzenie.

Kiedy wreszcie zapanował spokój, Noel zwrócił się do mnie.

271

background image

— Emilio — powiedział —jesteś bardzo zmęczona, musisz się położyć.

Hannah, zaprowadź panią Kirkwall na górę. Włóż jej gorącą cegłę do łóżka

i daj coś do jedzenia. Musimy porozmawiać — obrócił się znowu w moją

stronę — ale zrobimy to jutro rano.

Poczułam się tak, jakby uderzył mnie w twarz. Czy to, co zdarzyło się w

dorożce, nie miało dla niego najmniejszego znaczenia? Czy już zdążył o

tym zapomnieć? Łzy napłynęły mi do oczu; musiałam zacisnąć powieki,

aby je powstrzymać. Skinęłam tylko głową i poszłam razem z Hannah na

górę. Nic nie mówiłam. Co tu zresztą było do powiedzenia?

Kiedy zobaczyłam się w lustrze, okazało się, że jestem okropnie brudna.

— Na litość boską Hannah, przynieś mi tylko gorącej wody! —

zawołałam. — Nie będę nic jeść.

Byłam zbyt zmęczona, aby myśleć o jedzeniu, chciałam się tylko umyć i

rozgrzać.

Kiedy Hannah wyszła z pokoju, zrzuciłam z siebie chłopięcą odzież,

ukryłam ją w szafie i włożyłam nocną koszulę. Nie chciałam, aby

zobaczyła, jak nieprzyzwoicie byłam ubrana. A może to o to chodziło,

pomyślałam. Noel zobaczył mnie w tym przebraniu i uznał za kobietę

rozwiązłą całkowicie wyzbytą wstydu. Na pewno widział, jak biegłam po

lodzie, pokazując nogi jak ladacznica, i doszedł do wniosku, że niewiele

więcej jestem warta.

Najgorsze było to, że oddawałam mu pocałunki z takim samym

zapamiętaniem, z jakim on mnie całował.

272

background image

Byłam jednak zbyt wyczerpana, aby móc uporządkować myśli. Hannah

wróciła z dzbankiem gorącej wody i zawiniętą we flanelę cegłą

umieszczoną na płaskim naczyniu z rozżarzonymi węglami.

— Pułkownik mówi, że powinna się pani dobrze wyspać, panno Emilio —

powiedziała, przesuwając brytfannę z żarem nad prześcieradłem, aby

ogrzać mi łóżko.

Kiedy wyszła, umyłam się, weszłam do ciepłej pościeli i starałam się

zasnąć.

Nie spałam dobrze. Zbyt wiele wydarzyło się tego dnia; różne obrazy

przesuwały mi się przed oczami: ogarniająca mnie ciemność, kiedy zaczęto

mnie dusić; potworna postać Balquiddera w pokoju na strychu; przegródki

w szafce, pełne ludzkiej krzywdy; przecinanie namiotu i niepewność, czy

zastanę Noela przy życiu; okropny krzyk tonącego Balquiddera i wreszcie

te cudowne chwile w dorożce...

Już świtało, nim udało mi się zasnąć.

Obudziłam się o wpół do jedenastej. Słyszałam, jak ktoś wchodził wcześniej

do pokoju, ale nie otwierałam oczu. Kiedy się wreszcie przebudziłam, na

kominku palił się ogień, a od strony ulicy słychać było kapanie wody.

Koniec mrozu.

Dopiero teraz potrafiłam jasno ocenić sytuację. Balquiddera nie było już

wśród żywych. Nikt nie mógł przeżyć w lodowatej wodzie dłużej niż kilka

minut. Wpadł do wody i już się nie wynurzył.

To był przerażający koniec. Będę długo pamiętać ten widok. Balquidder był

273

background image

niewątpliwie potworem, ale nawet on musiał kiedyś odczuwać potrzebę,

aby być kochanym. Ja dobrze rozumiałam to uczucie. Jaka to okropność, że

jego śmierć zostanie przyjęta przez wielu z ogromną ulgą. Ja sama czułam,

jak zsuwa mi się ciężar z piersi. Poznałam go, kiedy miałam szesnaście lat, i

od początku bałam się go, a przez kilka ostatnich miesięcy moje obawy

przerodziły się w paniczny strach.

Balquidder wysuwał swoje macki we wszystkie strony. George żył na

pewno w nieustannym niepokoju, może nawet ten stan ducha był

przyczyną jego wypadku. Miał władzę nad Aline, poprzez którą przekupił

Tryphenę Good i pannę Caryer. Był również po trosze winien śmierci

Stephena.

Potem zaczęłam myśleć o Noelu. Ranek przywrócił mi trochę rozsądku.

Przeanalizowałam dokładnie wszystkie wydarzenia. Podczas jazdy

dorożką Noel pragnął mnie równie silnie, jak ja jego. Czułam jeszcze dotyk

jego ramion i bicie serca. Moje wargi były lekko spuchnięte po pocałunkach.

Cokolwiek miałby mi dzisiaj do powiedzenia, nie przekreśli to wydarzeń

wczorajszej nocy.

Ktoś cicho zastukał do drzwi. Weszła Hannah.

— Już pani nie śpi, panienko? Zaraz przyniosę śniadanie.

Hannah cicho zamknęła za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku i podłożyłam

sobie poduszkę pod plecy. Skrzywiłam się z bólu, dotykając guza na

głowie, który był wynikiem uderzenia o ścianę, kiedy Balquidder popchnął

mnie na łóżko. Wróciła Hannah, postawiła tacę koło łóżka i przyniosła mi

274

background image

szlafrok.

Nagle dostrzegła moją posiniaczoną szyję.

— Och, panno Emilio! Dlaczego nic pani o tym wczoraj nie mówiła?

— Byłam zbyt zmęczona — powiedziałam zgodnie z prawdą. — Czy to

okropnie wygląda?

— Niektóre siniaki są czarne, a inne granatowe — powiedziała, patrząc na

mnie z troską. — Zaraz przyniosę arniki. Pułkownik chciałby się z panią

spotkać w swoim gabinecie w południe, jeśli ta pora pani odpowiada.

— Powiedz mu, że całkowicie mi to odpowiada. Nachyliłam się nad

dzbankiem z kawą, aby ukryć rumieniec. Ubierałam się wyjątkowo długo.

W nocy byłam zbyt wyczerpana, aby zapleść włosy, które teraz zwisały

prostymi pasmami.

— Mogłabym przynieść pani rurki do karbowania włosów, panno Emilio

— powiedziała Hannah, widząc moje zrozpaczone spojrzenie.

Zdążyła już posmarować maścią moje siniaki na szyi i guz na głowie.

— Nie —odpowiedziałam. — Dam sobie radę.

Nie chciałam, aby Noel zobaczył, że szczególnie zadbałam o swój wygląd,

jeśli miał zamiar przeprosić mnie tylko za swoje zachowanie. Mógłby

przecież pomyśleć, że poluję na męża, nie mogłam narazić się na takie

upokorzenie. Związałam włosy w węzeł. Przynajmniej mogłam pod nim

ukryć sińce na karku.

Włożyłam zieloną wełnianą sukienkę pani Beresford. Było mi w niej do

twarzy, a jeśli nie była zbyt odpowiednia na okres żałoby, to trudno. Nie

275

background image

było już Aline i nikt mi nie będzie robić zjadliwych uwag.

Przejrzałam się w lustrze i westchnęłam ze smutkiem. Tego ranka moje

oczy były bardziej niż zwykle koloru mgły, a nos też wydawał się większy.

Byłabym szalona myśląc, że Noel może żywić dla mnie jakiekolwiek

uczucie.

Zeszłam na dół, kiedy duży zegar w salonie wybijał dwunastą. Ze

zdenerwowania miałam spocone dłonie. Jeszcze nigdy w życiu nie

odczuwałam tak wielkiego niepokoju.

Weszłam do gabinetu. Noel siedział przy biurku, na którym rozłożone były

dokumenty, przyniesione przeze mnie w poszewce od poduszki. Wstał i

pokuśtykał w moją stronę. Przypomniałam sobie teraz, że jego laska została

złamana.

Przygotowałam sobie kilka frazesów, które miały ocalić moją dumę, ale nie

zdążyłam ich wypowiedzieć. Noel zauważył sińce na mojej szyi. Chwycił

mnie w ramiona, całując każde posiniaczone miejsce. Zauważyłam

czerwone pręgi na jego nadgarstkach i starałam się dosięgnąć ich ustami.

To stawało się tak absurdalne, że wreszcie oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

— Na litość boską pocałuj mnie jak należy! — powiedział Noel.

Pochylił się nade mną. To było równie wspaniałe jak nocą w dorożce.

— Wyjdź za mnie za mąż, Emilio — powiedział po chwili.

— Och, Noel, tak, tak.

Te oświadczyny nie mogłyby sprostać wymaganiom stawianym przez

276

background image

prawdziwe romanse gotyckie. Przede wszystkim były zbyt krótkie. Ale nie

narzekałam. Staliśmy objęci, a ja miałam uczucie, jakbym powróciła do

domu.

Wreszcie usiedliśmy na kanapce pod oknem, jedynym miejscu w gabinecie

Noela, gdzie można było usiąść we dwójkę, chociaż niezbyt wygodnie.

— Powinienem był uklęknąć na jedno kolano — powiedział Noel.

— Z twoją chorą nogą?

— Moja najdroższa Emilio, czytałem Zamek Apollinari. Wiem, że są sytuacje,

kiedy mężczyzna powinien uklęknąć!

— Czy ty... czy ty wiesz o moich powieściach? — spytałam, patrząc na

niego z niepokojem. — Czy jesteś tym zaszokowany?

Noel roześmiał się tylko i pogładził mnie po policzku.

— Wcale nie. Podziwiam tylko twój talent. Mówię poważnie — dodał,

widząc moje niedowierzające spojrzenie.

— Mój ojciec byłby przerażony. Uznałby, że prawdziwej damie nie wypada

w ten sposób zarabiać pieniędzy.

— Wydaje mi się czasem, że utożsamiasz mnie ze swoim ojcem. Nie jestem

takim zgryźliwym starcem, jak ci się wydaje.

W niebieskich oczach Noela dostrzegłam niepokojące błyski. Przypomniała

mi się scena w dorożce i zaczerwieniłam się.

— Wczoraj, w dorożce, to była inna sprawa. Mogła to być reakcja na stres

— powiedziałam. — Wiem, że kochałeś Aline. A ja nie jestem ładna i mam

okropny nos.

277

background image

— Ach, Aline. —Noel westchnął. — Przyznaję, że straciłem na nią wiele lat

życia. Zrozumiałem, że jestem w tobie zakochany tej nocy, kiedy porwano

Richarda. Był taki moment, kiedy...

— Pamiętam — szepnęłam. — Ja też to czułam.

— Ale ty byłaś mężatką, a potem przyjechała Aline i wszystko się

skomplikowało. Przez ostatnie tygodnie miałem uczucie, że usiłuję się

wyrwać z jakiejś gęstej sieci — powiedział z westchnieniem. — Kocham

ciebie całą łącznie z twoim nosem.

— Chyba żartujesz!

Nie mogłam uwierzyć, że mój nos mógłby się komukolwiek podobać.

— To prawda, że kiedy byłaś dzieckiem, twój nos był trochę za duży, ale

nawet wtedy to miało swój urok — roześmiał się Noel. — A teraz twój nos

wygląda wyjątkowo dystyngowanie — dodał, składając na nim pocałunek.

— Czy jesteś pewna, że chcesz wyjść za mąż za steranego, niemłodego

żołnierza? — spytał, patrząc na mnie uważnym wzrokiem.

— Och, Noel! — zawołałam. — Kocham cię takiego, jaki jesteś.

Po upływie pewnego czasu powróciliśmy do rzeczywistości i zaczęliśmy

rozmawiać o Balquidderze i przyniesionych przeze mnie papierach.

— Będę musiał złożyć meldunek na Bow Street — powiedział Noel. — Tą

sprawą powinni się zająć rządowi detektywi. Próby wymuszenia są

karalne, a należy się spodziewać, że będzie wiele ofiar szantażu. Poza tym z

tego, co udało mi się usłyszeć w namiocie, wymuszenie nie było jego

największym przestępstwem.

278

background image

— Ciekawa jestem, czy on nie fałszował dokumentów, aby rejestrować

statki do przewożenia niewolników w Lizbonie lub innych miastach.

— Na pewno to robił. On był złym człowiekiem, Emilio. Nie musimy

opłakiwać jego śmierci.

— Aline też była w to wszystko wmieszana — ośmieliłam się powiedzieć.

— Tak, to wynika z tych dokumentów — przyznał Noel, patrząc w

zamyśleniu w ogień. — Powinienem był sam na to wpaść. Balquidder

opłacił powóz, którym tu przyjechała, i dostarczył pieniędzy na

przekupienie panny Caryer i pani Good. Będą musiały stąd odejść.

— Panna Caryer nie jest odpowiednią opiekunką dla Richarda —

zauważyłam i powiedziałam Noelowi o jej skłonności do alkoholu.

— Biedny Richard. Ja również go zaniedbywałem. Nie zasługuję na to, aby

mieć takiego kochanego, małego synka. To wszystko z mojej winy.

— Dlaczego, Noel? — spytałam łagodnym tonem. — Jak to jest z

Richardem?

— Nie potrafiłem go polubić — powiedział Noel z ciężkim westchnieniem.

— Przed jego urodzeniem pocieszałem się myśl że moje małżeństwo jest

jedynie konwencjonalnym układem. Kiedy zostałem ojcem, poczułem, że

wpadłem w pułapkę. Wiem, że źle postępowałem i krzywdziłem Margaret.

Nie powinienem był się z nią żenić, ale kiedy Aline wybrała George”a, było

mi wszystko jedno. Margaret wiedziała, że jej nie kocham, uczciwie jej to

powiedziałem, ale była dobrą kobietą i zasługiwała na coś lepszego.

Biedna Margaret, pomyślałam. To musiało być dla niej okropne być żoną

279

background image

Noela, wiedząc, że on kocha inną. Współczułam również Noelowi, czując

się jednocześnie podniesiona na duchu, że nie jestem jedyną osobą która

wpakowała się w uczuciowe tarapaty.

— Zawsze myślałam, że Aline wolała ciebie od George”a.

— Mówiła, że mnie kocha, a za George”a wychodzi za mąż z obowiązku.

Robi to dla rodziców.

Nonsens, pomyślałam. Jej rodzice nie mieli z tym nic wspólnego. Państwo

Doulaincourt nigdy nawet nie byli w Ainderby. Nie. Aline chciała mieć ich

obu dla siebie.

— Nie wierzysz w to, prawda? — spytał Noel, widząc wyraz mojej twarzy.

Potrząsnęłam głową.

— Masz rację. Aż trudno uwierzyć, że mogłem być takim głupcem.

— Ja byłam jeszcze głupsza, uciekając ze Stephenem.

— Nieprawda. Ty miałaś szesnaście lat, a później miałaś tyle rozsądku,

żeby umieszczać swoje fantastyczne marzenia tylko w książkach, które

pisałaś. A ja żyłem ze swoimi urojeniami.

Pocałowałam go w policzek.

— Trzeba zadać szybki cios i iść dalej.

— To samo mówił Wellington, kiedy pojawiały się jakieś problemy.

— Usłyszałam to od Richarda. Uważam, że to dobra rada.

Potem zaczęliśmy rozmawiać o naszej przyszłości.

— Tym razem, Emilio, musimy załatwić te sprawy jak należy. Napiszę do

twojego ojca z prośbą o twoją rękę, a ty napiszesz do niego z prośbą o

280

background image

przebaczenie.

— Czy muszę wspominać o swoich powieściach? Wprawi go to w

przerażenie.

— Byłoby o wiele gorzej, gdyby przypadkiem się o tym dowiedział.

Nietrudno zgadnąć, kim jest „Daniel Miller”.

— Dobrze — zgodziłam się niechętnie. — Czy musimy też odczekać cały

rok, aby móc wziąć ślub?

— To inna sprawa. Na pewno nie będziemy się mogli pobrać wcześniej niż

za sześć miesięcy, ale mam nadzieję, że zdołam wytłumaczyć twojemu ojcu,

aby zgodził się na cichy ślub w lipcu.

— Zostawiam tę sprawę w twoich rękach. Ja nie jestem w stanie niczego mu

wytłumaczyć.

Nie była to wesoła perspektywa. Nie miałam najmniejszej ochoty na powrót

do Tranters Court, nawet gdyby ojciec chciał mnie tam widzieć, w co

zresztą mocno powątpiewałam.

— Sądzę, że źle go oceniasz — odezwał się Noel.

— Zobaczymy.

Oboje napisaliśmy listy do mojego ojca. Ja otrzymałam chłodne

potwierdzenie swoich przeprosin; ojciec wyraził również nadzieję, że

powstrzymam się teraz od pisania niemądrych romansów, i zaprosił mnie

do Tranters Court, abym mogła odbyć żałobę w stosownym odosobnieniu.

Z listu do Noela przebijało nieskrywane zdumienie, że chciał mnie

poślubić, ale nadeszło też wymagane pozwolenie. Ton obu listów zirytował

281

background image

mnie. Ja w ogóle nie dbałam o jego pozwolenia, ale Noel roześmiał się

tylko, mówiąc, że to typowe dla mojego ojca.

— On należy do innego, bardziej konserwatywnego pokolenia —

powiedział. — Uważa, że wszystko powinno się odbywać według

przyjętych norm.

— Których on sam jest najlepszym znawcą — odrzekłam. — Nie przestanę

pisać. Dlaczego miałabym to zrobić? Przeczytaj ten list, Noelu! Ja nie

zmyślam!

Noel widział, że jestem bardzo zdenerwowana. Wyjął mi list z ręki i wziął

mnie w ramiona.

— Przeczytaj go! — rzuciłam, wyrywając się z jego objęć.

Noel przeczytał list. Po chwili odłożył go na bok.

— Rozumiem twoje oburzenie — powiedział łagodnie — ale nie zaprzątaj

sobie tym głowy. Sama wiesz najlepiej, co jest dla ciebie dobre.

Uściskałam go z radości.

— Och, Noel. Dlaczego nigdy nie usłyszałam tego od swojego ojca?

— On jest taki, jaki jest, Emilio. Nie zmienisz go. Później rozmawialiśmy

często na ten temat. Odczuwałam niewypowiedzianą ulgę, mogąc pomówić

z kimś, kto mnie kochał i dobrze znał mojego ojca. Nigdy w życiu nie

miałam możliwości swobodnego wyrażania swojej opinii. Mogłam sobie

powetować lata milczenia w Edynburgu, gdzie musiałam uważać na każde

słowo. Noel opowiadał mi o swoim małżeństwie, o Richardzie i o Aline.

Wreszcie mogłam mówić to, co myślałam.

282

background image

Zima odchodziła bardzo powoli. Wiosna była spóźniona, dopiero po paru

tygodniach drogi stały się przejezdne. Noel spędzał wiele czasu ze stróżami

prawa, którym wręczył klucze do domu Balquiddera. Opowiedział im

również, w oględnej formie, o moim porwaniu. Ramię sprawiedliwości nie

wykazało zainteresowania interesami mojego zmarłego męża z Balquiddere

ani sprawami Noela.

Okazało się, że na Bow Street mieli już pokaźną teczkę Balquiddera.

Interesowała ich przede wszystkim kwestia rejestrowania za granicą

statków do przewozu niewolników, a nie indywidualne rozliczenia

finansowe. Byli dyskretni, wiele nazwisk z szafki Balquiddera należało do

znanych osobistości. Jeden z detektywów powiedział Noelowi, że wielu

ludzi będzie mogło odetchnąć z ulgą.

Przekupstwo i wymuszenie — to były główne metody, którymi posługiwał

się Balquidder. Aline nie była jedyną kobietą, której składał obietnice

małżeństwa, aby zapewnić sobie współpracę. Noel miał z nią jedno krótkie,

niemiłe spotkanie, aby wyjaśnić wszystkie sprawy. Wrócił w ponurym

nastroju. Nie mówił, co zaszło między nimi, a ja nie pytałam. Byłam

zadowolona, że już nic go z nią nie łączy.

W tydzień po tym, jak Balquidder, na moich oczach, pogrążył się w

lodowatych wodach Tamizy, jego ciało zostało wyrzucone na brzeg. Teraz

już byłam pewna, że nie żyje. Do tej pory mam jeszcze koszmarne sny o

jego powrocie, ale już coraz rzadziej.

Pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy po kolacji w salonie, Noel zaskoczył

283

background image

mnie niespodziewaną wiadomością.

— Emilio, uważam, że powinienem pojechać do Demerara. Byłam

przerażona. Podróż była długa i niebezpieczna. Trzeba było płynąć

przynajmniej przez sześć tygodni. Szalały tam huragany. Nie było już

Balquiddera, więc jaki był sens tej podróży?

— Sam muszę zobaczyć, co tam można będzie zrobić. Miałaś rację. Nie

wolno godzić się ze zniewoleniem żadnej ludzkiej istoty, bez względu na

kolor jej skóry.

— Ale nie będzie cię przez wiele miesięcy!

Ocean był taki głęboki. Statki tonęły. Jak będę żyć, jeśli coś mu się stanie?

— Nic mi się nie stanie — zapewniał Noel, widząc mój niepokój. — Jem

pojedzie ze mną. Pewnie będę cierpiał na chorobę morską, ale to dla mnie

nie nowina. Chciałem ci jeszcze powiedzieć, Emilio, że poczyniłem

odpowiednie kroki u pana Briggsa, żebyś została prawną opiekunką

mojego syna.

Richard był uradowany, kiedy dowiedział się o naszych zaręczynach.

— Czy naprawdę będziesz moją mamą? — dopytywał się bez przerwy.

— Tak, naprawdę.

Wreszcie, po wielu nieudanych próbach, Richard i Noel osiągnęli pełne

porozumienie. Richard często podbiegał do Noela, chcąc się do niego

przytulić, i bardzo uważał, żeby nie urazić ojca w chorą nogę.

— Biedny tato, czy już cię mniej boli? — pytał z troską.

— Będzie dobrze, kiedy przyjdzie wiosna — obiecał mu Noel, całując go

284

background image

serdecznie.

Pewnego dnia Noel zwierzył mi się:

— Wstydzę się, że tak go zaniedbywałem. Żałuję, że znowu go opuszczam,

ale to już ostatni raz. Twój ojciec stanowczo nie zgadza się na ślub, dopóki

nie minie odpowiedni okres żałoby. Jeśli wyruszę w podróż natychmiast,

kiedy tylko żaglowce będą mogły wypłynąć z portów, powinienem wrócić

pod koniec lata. Może zabrałabyś Richarda do Tranters Court? Pobyt na wsi

dobrze by mu zrobił. Może twoi przyrodni bracia mogliby się nim trochę

zająć. Zbyt długo był samotny.

To zupełnie nie przypomina zakończenia moich romansów, pomyślałam.

Tam bohater oświadczał się na klęczkach, bohaterka rumieniła się i

przyjmowała jego oświadczyny, dzwoniły weselne dzwony i wszyscy się

radowali. Nie było żadnych kłopotów z przeszłości, a główny bohater nie

wyjeżdżał w sześciomiesięczną podróż na drugi koniec świata. Ale taka

była rzeczywistość, z którą musiałam się pogodzić. W końcu to ja

bezwzględnie potępiałam niewolnictwo. Czyżbym miała stać się kimś, kto

zmienia przekonania, jeśli zaczynają kolidować z jego życiem?

Przedstawiłam Noela panu Robinsonowi. Miło mi było, że przypadli sobie

do gustu. Rozmawialiśmy, między innymi, o podróży Noela do Demerara,

a pan Robinson zasugerował, że Noel mógłby napisać kilka artykułów o

warunkach, jakie panują na plantacjach, oczywiście anonimowo. Znał

pisma, które chętnie by je opublikowały.

Pan Robinson zgodził się pozostać moim bankierem, dopóki nie wyjdę za

285

background image

mąż. Okazało się, że będę musiała przyjechać do Londynu, aby zająć się

korektą Władczyni Sokolego Gniazda i dostarczyć manuskrypt Tajemnicy

Drakensburgów. W tym czasie Noel będzie w podróży, a nie sądziłam, żeby

mój ojciec chciał podjąć się tej roli.

Potem odwiedziliśmy pana Latimera, który złożył nam gratulacje z okazji

zaręczyn. Był wyraźnie zadowolony, że tym razem zrobiłam rozsądny

wybór — obiecał, że razem z panem Briggsem zajmą się naszym

małżeńskim kontraktem. Noel nalegał, abym zatrzymała cały swój majątek.

— Ja mam wystarczająco dużo — powiedział — a Richard otrzyma w

swoim czasie pieniądze po swojej matce.

Okazało się, że będę musiała przyzwyczaić się do tego, że jestem bogata.

Pod koniec lutego, kiedy można było już wyruszyć w podróż, wszyscy

domownicy z John Street rozpierzchli się w różne strony. Panna Caryer i

pani Good zostały zwolnione, chociaż Noel napisał im referencje i dał

każdej po pięć gwinei. Ja uważałam, że na to nie zasłużyły, ale Noel

tłumaczył mi, że podobnie jak on, zaufały Aline. Mary, Hannah i Abel

pojechali do Yorkshire. Mary do Ainderby Hall, a Abel, Hannah i Richard

udali się z nami i panem Bagnigge do Tranters Court. Hannah miała zostać

moją osobistą pokojówką, z czego obie byłyśmy bardzo zadowolone.

Czułam, że będę potrzebowała sojuszników, bo czekają mnie ciężkie dni.

Abel miał doglądać Richarda, który był już za duży na to, aby mieć

niańkę. Wiedzieliśmy, że Abel zasługuje na zaufanie. Richard był

uszczęśliwiony tą zmianą.

286

background image

Nie zawiodło mnie przeczucie. W Tranters Court ojciec powitał mnie ze

swoją zwykłą chłodną rezerwą, a po chwili oświadczył, że ja i Noel nie

możemy przebywać razem bez przyzwoitki. To niewdzięczne zadanie

przypadło biednej pani Daniels. Tego było już za wiele, nawet dla Noela,

mimo jego tolerancyjnego nastawienia.

— Teraz rozumiem, dlaczego uciekłaś z domu — stwierdził.

— Możesz mnie porwać, kiedy tylko zechcesz — odpowiedziałam.

Nie mogłam pogodzić się z myś1 że według ojca jedynie stały nadzór

pozwoli mi uchronić się przed grzechem.

— Spotkajmy się w parku, zaraz po obiedzie — zaproponował Noel.

— Przyjdę, jeśli obiecasz, że będziesz się niewłaściwie zachowywał!

Wiosna była chłodna. Noel i pan Bagnigge wyruszyli do Demerara w

kwietniu. Nie chciałam sprawiać Noelowi dodatkowego bólu, więc

przełknęłam łzy i robiłam co mogłam, aby pocieszyć Richarda. W domu

ojca starałam się być miłym i uprzejmym gościem.

Żałuję, że nie mogę tu opisać rozczulającej sceny, takiej, jaką kończy się

Eyelina panny Bumey, kiedy jej ojciec mówi, „Chodź tu, dziecko — wstań,

Eyelino — to ja powinienem klęczeć przed tobą!” I tak dalej, i tak dalej.

Oczywiście tutaj nic takiego się nie wydarzyło, a jeśli mam być szczera, to

poczułabym się tylko okropnie zażenowana takim zachowaniem swojego

ojca.

Ojciec postarzał się. Przygarbiony, opierał się na lasce, jego skóra zrobiła

się cienka jak pergamin. Widziałam, że próba ułożenia stosunków

287

background image

pomiędzy nami przychodziła mu z trudnością — podejrzewam, że

spodziewał się przybycia rozhukanej szesnastolatki, a miał przed sobą

dwudziestopięcioletnią kobietę. Próbował, z umiarkowanym sukcesem,

tłumić wszelkie przejawy uczucia ze strony Noela czy też z mojej strony.

Było jednak oczywiste, że nie mógł mnie już odesłać do mojego pokoju.

Byłam dorosłą osobą i prowadziłam niezależne życie. Posiadałam własny

majątek. Ojciec musiał, siłą rzeczy, odpowiednio mnie traktować.

Po wyjeździe Noela miałam łatwiejszą sytuację. Pamiętałam, co mi stale

powtarzał Noel, że mój ojciec jest zbyt stary, aby się zmienić, i starałam się

być bardziej tolerancyjna. Potem zorientowałam się, że to ja się zmieniłam,

kiedy zaczęłam przyjmować z uśmiechem jego apodyktyczne twierdzenia,

zamiast wpadać

w bezsilny gniew. Przestałam już uważać ojca za potwora.

Miałam wyjątkowo dobre stosunki z macochą. Przypominała mi trochę

panią Iryine, była bardzo rozsądna i praktyczna. Potrafiła szybciej

zaakceptować moją nową pozycję niż ojciec. Polubiłam jej towarzystwo.

Pewnego dnia przeprosiłam również ją za moje młodzieńcze zachowanie.

— Moja droga pani Kirkwall, ani słowa więcej — powiedziała. —

Zostawmy przeszłość w spokoju.

W przeciwieństwie do ojca, wykazywała zainteresowanie moimi książkami,

pożyczyłam jej więc Fatum rodu Ansbach. Powiedziała mi później, że ta

lektura sprawiła jej wielką przyjemność. Z lekkim poczuciem winy dała tę

288

background image

książkę do przeczytania swoim synom. Później pożyczyłam jej Zamek

Apollinari.

Zdałam sobie sprawę, że przez te wszystkie lata zupełnie niewłaściwie ją

oceniałam. Była mniej więcej w moim obecnym wieku, kiedy wychodziła za

mojego ojca. Czy ja potrafiłabym lepiej postępować z nieznośną

dziesięcioletnią dziewczynką? Rozmawiałyśmy na różne tematy, jak to

zwykle robią kobiety. Poprosiłam ją o radę w sprawie prowadzenia dużego

domu.

— W Edynburgu miałam tylko dwa pokoje — zwierzyłam się jej. —

Wkrótce zostanę panią Ainderby Hall i w ogóle nie wiem, jak dam sobie

tam radę. Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby mnie pani zechciała tego

nauczyć, dopóki tu jestem.

Cóż ponadto? Zdrowie Richarda uległo znacznej poprawie, stał się też

bardziej pewny siebie i towarzyski. Nikt w Tranters Court nie uważał go za

opóźnionego w rozwoju. Robił też postępy w nauce. Miejscowy wikary

codziennie udzielał mu lekcji. Wydawało mi się, że Richard jest wreszcie

szczęśliwy.

Dostałam list od Noela, z którego wynikało, że plantację Bonne Chance

będzie można sprzedać dopiero po upływie paru lat. Pan don Santos,

zarządca, został zwolniony. Na jego miejsce Noel znalazł sympatycznego

młodego ewangelika. „W panujących tu warunkach staram się robić, co

mogę” — pisał Noel. „Wiem, że pan Gui zastosuje się do jego życzenia i

będzie traktował tych biedaków możliwie jak najlepiej, chociaż nie da się

289

background image

nic więcej zrobić w ramach tego niegodziwego systemu. To jest okropne,

Emilio. Wstydzę się patrzeć tym ludziom w oczy. Ale jestem tutaj

osamotniony w swoich poglądach. Zmiany muszą być przeprowadzone w

Anglii”.

Odpisałam mu, nie szczędząc słów zachęty. Odczułam ulgę, że nasze

poglądy były teraz zgodne. Noel wysłał panu Robinsonowi kilka

artykułów, napisanych prostym, żołnierskim językiem, które wniosły

wkład do dyskusji na rzecz zniesienia niewolnictwa. Byłam z niego dumna.

Bardzo za nim tęskniłam, czemu dawałam wyraz w korespondencji. Listy

Noela były na poły listami miłosnymi i sprawozdaniem z jego działalności

w Bonne Chance. Ozdabiał je śmiesznymi rysuneczkami, na których

przedstawiał siebie w komicznych sytuacjach — na przykład kiedy wpadał

do kanału. Listy do Richarda pisał drukowanymi literami, aby synek mógł

je łatwo przeczytać. Richard trzymał je w nocy pod poduszką, ja czasami

też tak robiłam.

Noel i pan Bagnigge powrócili szczęśliwie we wrześniu.

Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy Noel wysiadł z powozu, zdrowy i

opalony, prawie nie kulejąc. Richard zbiegł z ganku i Noel chwycił go w

objęcia. Potem postawił go na ziemi i podał mi rękę.

To był Tranters Court, a my byliśmy damą i dżentelmenem. Nie mogliśmy

pocałować się przy wszystkich. Mój ojciec byłby przerażony takim

niestosownym zachowaniem. Mnie wystarczył widok oczu Noela — tak

intensywnie niebieskich w opalonej twarzy — i dźwięk jego głosu..

290

background image

przynajmniej przez najbliższą godzinę.

Dwadzieścia cztery godziny później miałam już tego dość. Padał rzęsisty

deszcz, więc nie mogliśmy schować się w parku. Postanowiłam przypuścić

szturm do macochy.

— Pani Daniels - powiedziałam stanowczym tonem — jeśli nie ułatwi mi

pani sam na sam z Noelem, to zrobię coś tak okropnego, że ojciec już nigdy

się do mnie nie odezwie!

— Pułkownik już panią uprzedził. — Roześmiała się. — Po obiedzie wyślę

panią do oranżerii po nożyczki. Przypuszczam, że znajdzie tam pani

jeszcze kogoś.

— Dziękuję — powiedziałam z prawdziwą wdzięcznością.

Pod koniec września wzięliśmy cichy ślub. Kochałam Noela, ale starałam

się nie myśleć o intymnej stronie małżeństwa. Stephen nie był zbyt żarliwy i

narzekał, że mu fizycznie nie odpowiadam. Wstydziłam się i czułam się

pokrzywdzona. Obawiałam się, że będę doznawać podobnych uczuć, może

tylko nie będę miała poczucia krzywdy. Zupełnie czym innym były nasze

pocałunki i pieszczoty, które wymienialiśmy, kiedy udało nam się tylko

wymknąć spod niedbałego nadzoru pani Daniels — przynajmniej byłam

wtedy ubrana — a łóżko to była całkiem inna sprawa.

Nasz miesiąc miodowy był dla mnie objawieniem.

— Nie wiedziałam, że coś takiego jest możliwe — powiedziałam do Noela

podczas naszej pierwszej wspólnej nocy. — Czy jesteś pewien, że to jest

dozwolone?

291

background image

— Sprawiło ci to przyjemność, prawda? — Noel roześmiał się.

— Sam wiesz, że tak.

Leżałam w objęciach Noela, upajając się tą niespodziewaną rozkoszą,

intensywnością uczuć i nieoczekiwaną reakcją własnego ciała.

Ale dość o tym. Reszta to sprawa moja i Noela. Po miesiącu miodowym,

kiedy osiedliśmy wraz z Richardem w Ainderby Hall, przypomniałam

Noelowi o moich poronieniach i stwierdziłam ze smutkiem, że pewnie nie

będę mogła dać mu dzieci. Jedyną ulgę sprawiała mi myśl, że Noel ma już

syna i dziedzica. Jednak, ku mojemu zdumieniu, po pięciu latach

małżeństwa, kiedy już pogrzebałam wszelką nadzieję, urodziła się nam

córeczka, Catherine, nazwana imieniem pani Beresford, a po dwóch latach

Emilia, zwana Emmą w odróżnieniu od matki. Są one ukochanymi

córeczkami Noela. Mamy pulchną, miłą szkocką niańkę, która śpiewa im

celtyckie kołysanki i opowiada o leśnych duszkach.

Richard miał czternaście lat, kiedy urodziła się Catherine. Nie był już

dzieckiem, ale nie był też dorosłym mężczyzną. Bałam się, że będzie czuł

się odsunięty na drugi plan, tak jak ja, kiedy urodzili się moi przyrodni

bracia. Niepotrzebnie się jednak martwiłam. Powiedział, że jest bardzo

zadowolony, że ma małe siostrzyczki, bo przy nich czuje się dorosły. Nosił

je na plecach, tak jak Noel nosił mnie, kiedy byłam dzieckiem. Poprosił też

Abla, aby odnowił dla dziewczynek jego starego konia na biegunach.

Tajemnica Drakensburgów ukazała się drukiem w drugim roku mojego

małżeństwa. Książka ta przełamywała dawne stereotypy. Pozwoliłam

292

background image

Erminii zakochać się w sir Godfreyu, zanim jeszcze była pewna jego uczuć,

i wyrażać swój afekt w bardziej zdecydowany sposób. Książka miała

wielkie powodzenie i była wielokrotnie wznawiana. Zdania krytyki były

podzielone. W niektórych recenzjach pisano w tym stylu:

„Trudno nam się pogodzić z brakiem dziewiczej skromności u Erminii

FitzUrse, ale mamy nadzieję, że pan Miller uzna za stosowne powrócić do

dawnego typu prawdziwie angielskich bohaterek, które do tej pory tak

udatnie przedstawiał”.

W 1817 roku Noel sprzedał Bonne Chance nowemu zarządcy, panu

Gulowi, który okazał się dobrym i sprawiedliwym człowiekiem, a właśnie

otrzymał spadek. Produkcja cukru była niesłychanie zyskownym

przedsięwzięciem, ale przy tak kosztownych inwestycjach Noel ledwie

wyszedł na swoje. Oboje odczuliśmy ulgę, mogąc pozbyć się plantacji.

Moją ostatnią powieścią był Książe Zamanga. Napisałam ją zainspirowana

dziennikiem, który Noel pisał dla mnie podczas swojego pobytu w

Demerara. Spotkał tam pannę Marię Dayies, córkę plantatora, która

namalowała kilka akwarelek, żebym mogła zobaczyć, jak wygląda

plantacja. Ta książka była moim apelem o zniesienie niewolnictwa.

Pisałam o afrykańskim księciu, który został sprzedany jako niewolnik do

Essequibo (taką nazwę nosiła jedna z rzek w Demerara). Początkowo

chciałam, aby zakochał się z wzajemnością w siostrzenicy właściciela

plantacji, Marianie, ale pan Robinson powiedział, że wywołałoby to

oburzenie wśród czytelników.

293

background image

Musiałam to zmienić. Wprowadziłam jednak kilka wzruszających scen,

które się rozegrały pomiędzy księciem a Marianą. Było dla mnie rzeczą

oczywistą nawet jeśli moi czytelnicy mieliby się z tym nie zgodzić, że

Mariana wolałaby afrykańskiego księcia od porządnego, lecz nudnego

przyrodnika, któremu w końcu oddała rękę.

Spośród moich wszystkich powieści ta książka zyskała największe uznanie

Noela. Mówił, że doskonałe oddałam w niej gorący, wilgotny klimat

Demerara. Tłumaczyłam mu, że mogłam to zrobić dzięki wiadomościom

czerpanym z jego listów i dziennika oraz naszym rozmowom. Jednak

największą pomocą była dla mnie jego miłość i oparcie, jakie w nim

znajdowałam. Tak więc jest to nasza wspólna książka.

Jednak ta powieść nie odniosła sukcesu. Książę Zamanga był więc ostatnim

romansem Daniela Millera. Gusty czytelników bardzo się zmieniły, a ja nie

miałam ochoty pisać powieści z wyższych sfer, które stawały się modne.

Poza tym nie musiałam już szukać ucieczki od rzeczywistości.

Zaczęłam pisać artykuły na rzecz zniesienia niewolnictwa i prowadzić

szeroką korespondencję na ten temat. Jeszcze nie osiągnęliśmy zwycięstwa,

ale wierzymy, że wkrótce to nastąpi.

Zabrałam się też do pisania opowiadań dla moich dzieci, prawdziwych

opowiadań, w których występują niegrzeczne dziewczynki i nikt nie prawi

im morałów. Mój wydawca nie chce nawet o tym słyszeć. Mówi, że

czytelnicy wymagają, aby książki dla dzieci miały umoralniający charakter.

Ja osobiście uważam, że najlepszym miejscem dla umoralniających

294

background image

książeczek jest kosz na śmieci. Cathy i Emma całkowicie się ze mną

zgadzają — bardzo lubią moje opowiadania. Muszą one tymczasem zostać

w rękopisie. Może jeszcze przyjdzie na nie czas.

295


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hawksley Elizabeth Brzydula
Hawksley Elizabeth Brzydula
Hawksley Elizabeth Brzydula
Hawksley Elizabeth Brzydula 3
Brzydula Hawksley Elizabeth(1)
Brzydula Hawksley Elizabeth
Hawksley Elizabeth Szarada
Hawksley Elizabeth Testament
Hawksley Elizabeth Wieża
Hawksley Elizabeth Guwernantka
Hawksley Elizabeth Testament
Hawksley Elizabeth Koligacje
Hawksley Elizabeth Szarada 2
Hawksley Elizabeth Koligacje
Hawksley Elizabeth Testament
Hawksley Elizabeth Szarada 3
Hawksley Elizabeth Wieza
Hawksley Elizabeth Koligacje

więcej podobnych podstron