To był potworny krzyk rozpaczy
- To nie był jeden okrzyk: k...a, jak napisali w stenogramie. Tam krzyczeli wszyscy naraz, z
przerażenia, strachu, przeklinając. Do tego ogłuszający ryk silników. To było straszne, wciąż
ciężko o tym mówid - łamie się głos naszemu rozmówcy. - Ja ciągle to słyszę - dodaje. Ten
człowiek był w Moskwie, słuchał nagrao z czarnej skrzynki prezydenckiego tupolewa i
identyfikował głosy. Ostatnie sekundy były dla niego szokiem...
– Dwa razy jeździłem do Moskwy. Byliśmy tam po trzy dni. Po kilkanaście godzin dziennie
odsłuchiwaliśmy zapisów z rejestratorów. Wszystko odbywało się w siedzibie MAK–u, to ich
komisja badająca wypadki lotnicze. Zawozili nas tam z hotelu – wspomina nasz rozmówca.
Jego zadaniem było zidentyfikowad głosy załogi.
Rosjanie zaprowadzali ich zawsze do tego samego pokoju. – Czy był jakiś specjalny?
Trudno
powiedzied. Miał okna, ale na czas słuchania były zamykane – opowiada nasz świadek.
Zawsze towarzyszyli im Rosjanie. – To byli mężczyzna i kobieta. Oprócz tego zawsze był też
ktoś z naszych przedstawicieli: prokurator albo specjalista z Wojskowego Instytutu Techniki
Lotniczej.
Odsłuchiwaliśmy kolejne fragmenty razem – relacjonuje. – To bardzo długo trwało,
kilkanaście razy odsłuchiwaliśmy słowo po słowie, potem kolejne zdania i komendy. I tak w
kółko, sekunda po sekundzie.
Nagrania z rejestratorów pełne są szumów i zagłuszającego wypowiadane słowa huku – to
dlatego, że na taśmie w kabinie pilotów nagrał się dźwięk pracy potężnych silników
prezydenckiej maszyny.
– Za pierwszym razem wydawało mi się, że słyszę coś innego, za drugim razem jeszcze inne
słowo. Dopiero podczas kolejnych odsłuchao nabierało się pewności – opowiada nasz
rozmówca. – Bardzo trudno mi było słuchad słów kolegów, głosów osób, które znałem. Ale
wiedziałem, że mam bardzo ważne zadanie do wykonania, coś, co może przybliży nas do
prawdy o tej katastrofie.
Najbardziej dramatyczne są zapisy ostatnich sekund lotu. – To splot krzyczących głosów w
wielkim huku. Już wiedzieli, że jest katastrofa. Trudno mi o tym opowiadad. To byli moi
koledzy – mówi człowiek, który słyszał ostatnie krzyki rozpaczy załogi Tu–154.
http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,12339968,wiadomosc.html?ticaid=1a4e0